Marcin Mortka - Listy lorda Bathursta

Page 1




Lublin 2013



Powieść tę dedykuję mojemu mistrzowi, Patrickowi O’Brianowi


Powieść „Listy lorda Bathursta” opowiada o pewnej operacji, która de facto miała miejsce kilka lat później. Z tego też względu fikcyjne są zarówno nazwy zaangażowanych w niej okrętów, jak i nazwiska uczestników. Moim wymysłem jest również sławetny kanał La Rapelle. Dołożyłem jednakże wszelkich starań, by świat przedstawiony oraz anegdoty i ciekawostki ubarwiające fabułę były jak najbardziej zgodne z rzeczywistością.


Prolog

O

Okręt o ciemnoczerwonych burtach pojawił się znienacka i równie niespodziewanie otworzył ogień. Kapitan James George Wilkins wpatrywał się w niego z oszołomieniem jeszcze przez kilka sekund po tym, jak wrogie pociski zmiotły kliwry, poszlachtowały takielunek i strzaskały jedną z łodzi jego „City of York”, a na koniec zamieniły któregoś z hinduskich marynarzy w krwawą miazgę. Z niedowierzaniem patrzył to na dymiącą burtę, to na Union Jacka majestatycznie spływającego z rufy nieznajomego okrętu. – Nie poznał nas! – wyszeptał ze zgrozą. – Nie poznał! To pomyłka! Sygnalizuj, Richard! Szarpnął za ramię swego pierwszego oficera. – Wciągaj te cholerne chorągiewki! Powiadom go, że jesteśmy statkiem Kompanii Wschodnioindyjskiej! Rusz się!


8

Marcin Mortk a

– To na nic, sir! – rzekł z rezygnacją Richard, spoglądając na obcy okręt. – Nie poznaje pan? Nie słyszał pan o fregacie z czerwonymi burtami? – To okręt Royal Navy, do ciężkiej cholery! – To Ross, sir! Przeklęty pirat, który... – Brednie! Starczyła myśl o bezcennym ładunku spoczywającym w ładowniach „City of York”, by Wilkins odnalazł w sobie pokłady ogromnej odwagi. – Nie po to, kurwa mać, narażałem zdrowie i majątek, dobijając targu z tymi jawajskimi dusigroszami, żeby teraz pozwolić jakiemuś bandycie się obrabować! – wrzeszczał, zbiegając na śródokręcie. – Już, niecnoty! Do szotów! Do fałów, cholera! Cała załoga do zwrotu! Przerażeni hinduscy marynarze kulili się jednak wzdłuż falszburt i pierzchali pod pokład, bardziej przerażeni milczeniem okrętu z czerwonymi burtami niż furią właściciela. – Stać! – W rękach Wilkinsa pojawił się pistolet. – Stać, wy padalce! Wypalił w powietrze, czym jednakże tylko wzmógł panikę. Niespodziewanie uświadomił sobie, że stoi samotnie na opustoszałym pokładzie, a okręt z czerwonymi burtami płynie powoli w ich stronę. Z jego trzewi jedna po drugiej wychylały paszcze przeładowane armaty. Wtedy zrozumiał, że jego kupieckie szczęście dobiegło końca. Choć zdołał bezpiecznie dopłynąć do Jawy, wyminąć francuskie i batawskie okręty wojenne, odnaleźć kupców gotowych sprzedać mu pieprz i cynamon, potem wynegocjować korzystne ceny, nie miał szans uciec temu bezczelnemu piratowi.


Listy lorda Bathursta

9

– Żeby cię piekło pochłonęło, Ross! – wrzeszczał, grożąc mu nienabitym pistoletem. – Obyś się smażył w piekle po dzień Sądu Ostatecznego, łajdaku! Kurewski pomiocie! W odpowiedzi czerwona burta plunęła ogniem. Wilkins nie ujrzał już tego, jak wrogie pociski szatkują „City of York”, blady z przerażenia Richard ściąga banderę, a pirat kieruje się ku następnym jednostkom ich konwoju. W tejże chwili życie odebrała mu kula z muszkietu.


Rozdział pierwszy

K

Kapitan Peter Doggs patrzył śmierci w oczy. Bez emocji spoglądał na lufy wymierzonych w niego muszkietów i twarze celujących żołnierzy, niektórych poważnych, innych zlęknionych. Gdy pierwszy z nich nacisnął spust, skrzywił się, jakby przeszył go straszliwy ból, a potem w akompaniamencie dalszych wystrzałów osunął się na ziemię. Leżał nieruchomo, czekając, aż żołnierze odmaszerują, a więzienny lekarz oficjalnie stwierdzi śmierć i podyktuje protokół pisarzowi. Następnie zjawili się dwaj strażnicy, którzy bezceremonialnie wrzucili jego ciało na nosze i pozostawili w pustej celi więziennej. Potem szczęknęły zamykane drzwi. Doggs wstał, otrzepał odruchowo spodnie i kurtkę, a potem otarł usta z resztek soku porzeczkowego, który kazano mu wypluć podczas salwy. Machinalnie


Listy lorda Bathursta

11

przygładził jasne, nierówno obcięte włosy i rozejrzał się z dezaprobatą po nagiej celi. Na szczęście nie musiał długo czekać. Lord Bathurst w asyście czterech żołnierzy pojawił się niemalże natychmiast. – Wygląda pan całkiem dobrze, jak na trupa – stwierdził. – Rzekłbym, że o wiele lepiej niż pan, który oficjalnie żyje – powiedział Doggs, patrząc na przekrwione oczy lorda i obwisłe policzki, pokryte grubą warstwą pudru. – Niniejszym udowodnił pan, że wyrażenie „śmiertelnie poważny” nie ma pokrycia w rzeczywistości – rzekł lord. – Sierżancie, będzie pan uprzejmy zawiązać worek na głowie naszego wesołka. Autorytet Bathursta najwyraźniej wiele w Plymouth znaczył, gdyż minęło ledwie kilka minut, a obaj, lord i kapitan, siedzieli w karecie. Doggs pospiesznie ściągnął worek z głowy, z niesmakiem odłożył go na siedzenie i wyprostował swe długie, chude ciało. – Liczę, że to koniec tej maskarady – stwierdził, zakładając kosmyk włosów za ucho. – Bynajmniej, kapitanie. To dopiero początek – rzekł lord i odruchowo poprawił własne włosy, długie i bujne mimo wieku, choć przetkane nitkami siwizny. – W sumie powinienem się tego spodziewać – westchnął Doggs. – Nieczęsto się zdarza, by kapitan marynarki wojennej, skazany na śmierć za zdradę, brak kompetencji i uderzenie innego oficera, został wybawiony z opresji przez Anioła Stróża. Z całym szacunkiem, milordzie, ale na anioła pan nie wygląda.


12

Marcin Mortk a

– Bo nim nie jestem. – Bathurst odsunął firankę i przyglądał się mijanym budynkom powoli niknącym w mroku. – Wyciągnąłem pana z kłopotów, ponieważ jest mi pan potrzebny. – Panu osobiście? Sądziłem w pierwszym odruchu, że reprezentuje pan jedną z owych potężnych, acz tajnych instytucji, które chronią naszą ojczyznę przed rewolucyjną Francją... – Powstrzymam się od wszelkich komentarzy do chwili, gdy wejdziemy na pokład „Stjernen”. – Na pokład czego? Bathurst nie odpowiedział. Doggs rozparł się więc na miękkich poduszkach i postanowił poskromić ciekawość. W końcu była to niewielka cena za ocalenie z beznadziejnej sytuacji. Kareta zatrzymała się po jakimś kwadransie. W świetle latarni niesionej przez jednego ze służących widać było niewiele, ale zarówno otoczenie, jak i zapachy wyraźnie wskazywały, że znaleźli się w najpodlejszej części portu. Doggs nie posiadał się więc ze zdumienia, gdy wśród niewielkich jednostek zacumowanych przy pirsie ujrzał sporą fregatę z założonymi rejami. Mimo późnej pory trwał na niej ożywiony ruch. Dziesiątki marynarzy pełzały po takielunku, inni opuszczali spore pakunki w głąb luków, na nabrzeżu tłoczno było od wozów. Wszędzie niczym niespokojne świetliki kołysały się latarnie. – Oto „Stjernen” – powiedział Bathurst, ostrożnie stąpający wśród błota. – Pański nowy okręt. Poświeć mi tu, niecnoto. Nie chcę sobie powalać trzewików.


Listy lorda Bathursta

13

– Z uwagi na fakt, iż trupy rzadko awansują w Royal Navy, wnoszę, że niniejszym zostałem korsarzem? – Nie. Chyba nie istnieje nazwa funkcji, którą będzie pan pełnił, Doggs. Peter zmarszczył brwi. Coraz mniej podobał mu się ton arystokraty, ale jego uwagę przyciągnął okręt. Bez wątpienia miał przed sobą nowoczesną fregatę o pięknej, zgrabnej linii, uzbrojoną w trzydzieści dwa działa. Jej burty wydawały się świeżo odmalowane, a takielunek nowiutki jak spod igły. Z podziwem obejrzał pokryte złotą farbą zdobienia pawęży i szerokie okna rufowe. Wbrew sobie poczuł, jak serce zaczyna mu bić żywiej. – Idzie pan? – rzucił ze zniecierpliwieniem Bathurst, który wchodził już po trapie. Doggs pospieszył za nim. Na pokładzie przywitał ich wyprostowany jak struna oficer wachtowy w zwykłej płóciennej kurtce. – Milordzie, pragnę zameldować, iż załadunek... – Z tą chwilą nie jest to już mój problem, Hackett – parsknął Bathurst i pospieszył w stronę kajuty kapitańskiej. – Niech ktoś przyniesie nam butelkę wina i dwa kieliszki. W miarę czyste. Lord szedł szybkim krokiem, jakby na pokładzie okrętu wojennego czuł się niezbyt swobodnie, ale idący za nim Doggs zdążył zauważyć kilku ludzi w czerwonych kurtkach piechoty morskiej, którzy służyli tylko na okrętach Royal Navy, nigdy zaś na jednostkach korsarskich. Gdy zamknął za sobą drzwi kajuty kapitańskiej, w jego głowie kłębiły się tysiące pytań.


14

Marcin Mortk a

– Uff. – Bathurst opadł na krzesło i przetarł wilgotne czoło. Jego twarz wyglądała jeszcze bardziej upiornie. – Starczy chwila na którejś z tych waszych kryp, a mnie już się zbiera na nudności. Z tego też względu będę się streszczał, kapitanie. Otóż nie jest pan ani oficerem Royal Navy, ani też kaprem. Obejmuje pan dowództwo nad tą jednostką celem wypełnienia pewnej istotnej, strategicznej misji dla Wielkiej Brytanii. Na jego czole perlił się pot, ale oczy – blade, niemalże rybie – przewiercały Doggsa na wylot. Ten przysunął sobie krzesło i zuchwale odpowiedział lordowi spojrzeniem swych jasnoniebieskich oczu. – Rozumiem. – Skinął głową. – Trapi mnie tylko jedno. Po co wszystkie te starania, aby wyrwać kostusze akurat mnie? W Royal Navy służy mnóstwo ambitnych, przedsiębiorczych kapitanów, którzy bez trudu wypełniliby pańską misję, bez względu na to, na czym będzie polegać. – Istnieje wiele powodów, dla których zależało mi na panu. Pamiętam bitwę z Hiszpanami przy Dogger Bank, kiedy to dowodził pan „Venus”. Zwycięstwo przypisano Kimberleyowi, ale dobrze wiem, że stracił on głowę i jego „Retaliation” była wyłączona z boju przez dobrą godzinę. Pamiętam też walkę, jaką pan stoczył na brygu „Wolverine” niedaleko Tarentu... – Moje wyczyny w żaden sposób nie zasługują na aż takie wyróżnienie. – Bo też istnieją jeszcze inne powody, o których dowie się pan w swoim czasie. – Intrygujące. A na czym będzie polegać owa misja?


Listy lorda Bathursta

15

– Im mniej pan będzie wiedział, tym lepiej dla pana. Pańskie zadanie zostało rozpisane szczegółowo w serii dokumentów, które w odpowiednich chwilach będą panu wręczane przez mojego zaufanego, niejakiego pana Augustusa Stirlinga, któremu zresztą jest pan winien absolutne posłuszeństwo. – Chyba istnieje nazwa funkcji, którą przyjdzie mi pełnić. To woźnica. – Dobrze, jeśli jest to panu potrzebne, proszę się tak nazywać. Ubiegnę natomiast inne pańskie pytanie, którego na pewno nie wypowie pan na głos, ale zapewne już się zrodziło w pańskiej głowie. Otóż są sposoby, by wyegzekwować pańskie posłuszeństwo. Zapewne pan zauważył, że na pokładzie „Stjernen” znalazł się spory oddział piechoty morskiej? Doggs skinął głową, wpatrując się w lorda. Ogarniały go złe przeczucia. – Zazwyczaj na jedno działo przypada jeden żołnierz. Oddział na „Stjernen” jest półtora raza większy niż standardowy, a dowodzi nim porucznik Robert Burlington, oficer, którego lojalności wobec mnie nikt nie może zakwestionować. Gdyby i to nie poskromiło pańskiej buńczuczności, proszę pamiętać o swej córce. Kapitanowi zrobiło się ciemno przed oczami. – Emily? Łapy precz od niej, ty... – Zachłysnął się gniewem. – Jak na trupa, wykazuje pan zaskakującą roszczeniowość. – Bathurst uśmiechnął się samymi ustami. – Oto kolejny powód, dla którego jest pan idealnym kandydatem do wypełnienia mojego zadania. Nie dość, że


16

Marcin Mortk a

jest pan oficjalnie martwy, to jeszcze ma pan swój czuły punkt. Widzi pan, misja, którą będzie pan miał zaszczyt wypełnić, to zadanie zdecydowanie zbyt ważne i zbyt skomplikowane, by powierzyć je byle zuchowi z Royal Navy. Muszę mieć absolutną gwarancję, że wszystko pójdzie po mojej myśli. – Co żeś pan sobie umyślił w sprawie mojej córki? – wychrypiał Doggs. – Nic. Na razie nic. Po pańskiej śmierci prawnym opiekunem Emily stał się pański brat Benjamin, który ma teraz prawo decydować o jej majątku, wykształceniu i statusie matrymonialnym. Innymi słowy, może ją wydać za mąż wedle własnego uznania. Jak się to panu podoba, Doggs? Ze spokojem zniósł wściekłe spojrzenie kapitana. – Ja zaś mam odpowiednie środki, by odwieść go od wszelakich pomysłów tego typu do chwili, gdy wypełni pan swe zadanie. Jeśli spełni pan moje oczekiwania, pozwolę panu spotkać się z córką, a potem zaaranżuję wasz wyjazd do Australii bądź Kanady. – Jakoś w to nie wierzę. – W co? W moje możliwości? – Lord uniósł starannie wydepilowaną brew. – Panie Doggs, czy już pan zapomniał, że dzięki moim staraniom komisja sądu wojennego skazała pana na śmierć przez rozstrzelanie, a nie powieszenie, pluton egzekucyjny był uzbrojony w nienabite muszkiety, a lekarz więzienny podpisał protokół zgonu żywego człowieka? O pańskim wczorajszym zwolnieniu z więzienia na kilka godzin już nie wspomnę! Nawiasem mówiąc, ekspedycja się udała? – Jak najbardziej.


Listy lorda Bathursta

17

– Cieszę się. Zorganizowanie tego wszystkiego, co pan widzi dookoła, drogi panie Doggs, zabrało mi dwa tygodnie. – Mówiąc „to wszystko”, ma pan na myśli okręt, załogę, kadrę oficerską, zaopatrzenie... – Mam na myśli wszystko – syknął Bathurst. – I co pan na to? Już pan wierzy w moje możliwości? W jego wątłej dłoni pojawiła się batystowa chusteczka, którą przecierał spocone czoło lub przytykał do ust, ale jego rybie oczy nadal płonęły, trudno powiedzieć – z gorączki czy zawziętości. – Kim pan jest, do cholery? – Doggs wychylił się ku niemu. – Kogo pan naprawdę reprezentuje? Rząd? Wywiad? Admiralicję? A może samego diabła? – Naprawdę ma to dla pana znaczenie? – Zdaje się, że chyba już wiem, co czuje mucha zaplątana w pajęczą sieć. – Niech pan sobie daruje te tanie porównania i skupi się na dość oczywistych faktach, Doggs. Uratowałem pana od niechybnej śmierci i daję możliwość zapracowania na godne życie. Pająk by pana... Cóż, skonsumował. Do pająków może pan przyrównywać kapitanów, którzy skazali pana wyrokiem sądu, lub młodego Hutchinsona, który pana w tę kabałę wpakował. A tak na marginesie, co u niego słychać? – Niewiele. – Cóż. Doggs, nie sądzę, byśmy mieli się spotkać w przeciągu kilku najbliższych miesięcy, tak więc pozwoli pan, że złożę życzenia udanej podróży. Życzę panu również wiele zdrowego rozsądku, bo porucznik Burlington nie jest jedynym człowiekiem na pokładzie,


18

Marcin Mortk a

który ma mieć na pana oko. Życzę też pomysłowości w udawaniu okrętu duńskiej marynarki wojennej... – Duńskiej? – Tak. „Stjernen” to po duńsku „gwiazda”. I wreszcie życzę panu nieustającego natchnienia poetyckiego, bo – proszę mi wierzyć – lepiej pisać wiersze, niż próbować rozgryźć moje intencje. Uff, wybaczy pan, ale udam się już na ląd. Nie wiem, jak wy wytrzymujecie w tych rozkołysanych klatkach. – Milordzie – poderwał się Doggs – czy... czy naprawdę zajmie się pan Emily? – Nie. Zajmie się nią pański brat. Ja tylko zadbam o to, by nie przyszło mu nic głupiego do głowy. – Sir! – Drzwi nagle stanęły otworem i na progu pojawił się porucznik Hackett z butelką i dwoma kieliszkami. – Przepraszam za spóźnienie, ale... – Jezu, Hackett – westchnął lord – mam nadzieję, że ładowanie dział wychodzi panu lepiej. Do widzenia, panowie. Wyszedł. Doggs spojrzał na stropionego Hacketta, który uśmiechnął się przepraszająco, ale jego wzrok pozostał obojętny. – Przepraszam, sir – powiedział. – Były kłopoty przy kabestanie i... – Nic się nie stało, poruczniku. Ma pan pewnie masę roboty przed wypłynięciem... – rzekł Doggs i niespodziewanie przygryzł wargę, gdyż uświadomił sobie, iż poza koniecznością podszycia się pod duński okręt nie wie kompletnie nic o oczekującej go misji. Nie wie, dokąd zmierzają, którędy, a nawet kiedy mają wypłynąć.


Listy lorda Bathursta

19

– Wszystko już niemal zapięte na ostatni guzik – oznajmił porucznik. – Nie marnowaliśmy czasu przez ostatni tydzień. – Znakomicie, panie Hackett. – Natknąłem się również na pana Stirlinga, który prosił, bym wręczył panu to. – Oficer wyciągnął list w zalakowanej kopercie. – Ponoć wie pan, co z tym zrobić. – Owszem, wiem. – Doggs przyjrzał się kopercie, ale odłożył ją na biurko. – Wie pan, kim jest Stirling? To cywil, ale jego pełnomocnictwa... – Wiem. – Uhm, dobrze. Pan Stirling przekazał również, że z chęcią złoży panu wizytę, jeśli tylko znajdzie pan wolny moment. – Wspaniale. Jak znajdę ów moment, to zaproszę pana Stirlinga. Na razie zajmijmy się sprawami bardziej istotnymi. – Ma pan na myśli obchód okrętu. – To też. W pierwszej kolejności jednak myślę o tej oto flaszce.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.