PIEŚNI MORZA
FLAUTA, CZASEM BURZA Co tam u śpiewających żeglarzy Tekst: Kamil Piotrowski Zdjęcia: Basia Wójcik Polska, tzw. „scena szantowa”, bardziej żeglarska dziś, niż tradycyjnie morska, przeżywa od kilku lat pewną stagnację. Płyt jak na lekarstwo, nowych zespołów jeszcze mniej, a i same konkursy też się zwijają. Na festiwalach, których też ubyło, ciszej o premierach, o zagranicznych gwiazdach nie wspominając. Od czasu do czasu co prawda flautę silniejszy wiatr przegoni, perełka się trafi ale sporadyczne to i znać, że „trynd” raczej opadający, a czasy świetności przełomu wieków na razie chyba scenie nie grożą. Dlatego zebrałem poniżej parę perełek, ku pokrzepieniu serc, bo jaki początek roku...
Styczeń W tym roku znów palmę pierszeństwa w organizacji inauguracyjnej imprezy na scenie pieśni żeglarskich i szant przejął Wrocław, koncertem „Szantymeni dla WOŚP”. Liczby zespołów mógł pozazdrościć niejeden mniejszy festiwal. „Szantowa” inauguracja roku była bardzo udana, muzycznie i „zbiórkowo”, a stolica Dolnego Śląska znów pokazała swoją siłę: Znienacka Project, Orkiestrę Samanta, Za Horyzontem, W Stronę Portu (wystąpiła też Szkocka Trupa z Bytomia). Koniec stycznia to od kilku lat też Przegląd konkursowy „Shanties”, który z roku na rok ma jednak coraz mniejszą obsadę i mam wrażenie, że niektóre zespoły trafiają tam chyba
Znienacka Project
Jan i Klan
z przypadku. Od dawna widać kryzys jeśli chodzi o konkursy piosenki żeglarskiej, tyle, że teraz problem dopadł też i ten w Krakowie. Z prestiżowego, kreującego scenę żeglarską wydarzenia, stał się on li tylko przepustką do festiwalu „Shanties”. W tym roku przepustkę otrzymali Voce Segreto, Jan i Klan i Znienacka Project. Dodajmy, że dwa ostatnie zespoły tworzą muzycy, którzy działają na scenie od co najmniej dekady, albo i dłużej (we Wrocławiu – sic!) i powinny moim zdaniem być ozdobą tego festiwalu, a nie przeciskać się do niego „przeglądowymi” drzwiami.
1/2018 (9) Magazyn FOLK24 41