Izba Pamięci IZYDORA GULGOWSKIEGO w Iwicznie

Page 1

I Z B A

P A M I Ę C I

Izydora Gulgowskiego W

I W I C Z N I E


Celem upamiętnienia 50. rocznicy śmierci Izydora Gulgowskiego ZW PTTK w Gdańsku zorganizował wyjazdową sesję. Efektem kolejnych spotkań z Panem Czesławem Skonką na czele, było otwarcie po latach w dniu 18 czerwca 1978 roku Izby Pamięci. W 1983 roku przeniesiono ją do Szkoły Podstawowej w Piecach. Dzięki zaangażowaniuy Pań: Elżbiety Sakowskiej, Zyty Chylińskiej, Bogumiły Rompa i Marii Liczywek do Iwiczna powróciła 23 maja 2001 roku. W 2013 roku Gmina Kaliska w ramach operacji „Remont Izby Pamięci Izydora Gulgowskiego w Iwicznie” przeprowadziła prace remontowe pomieszczeń. 16 sierpnia 2014 roku z inicjatywy Urzędu Gminy w Kaliskach i dzięki zaangażowaniu Gminnego Ośrodka Kultury w Kaliskach, Izba zaistniała w nowej aranżacji. Autorami obecnej prezentacji Tego Wielkiego Polaka rodem z Iwiczna, w oparciu o materiały naukowe, archiwalia, zbiory mieszkańców Gminy Kaliska i rodziny Gulgowskich są: Sonia Klein-Wrońska i Lech J. Zdrojewski.




Izydor GULGOWSKI (1874 - 1925) Nauczyciel, folklorysta, etnograf, pisarz i poeta, twórca Muzeum Kaszubskiego we Wdzydzach Kiszewskich. Urodził się w Iwicznie, na Kociewiu (pow. Starogard Gdański), w rodzinie właściciela dużego gospodarstwa rolnego o powierzchni ok. 300 mórg. Po zdobyciu wykształcenia w Seminarium Nauczycielskim w Tucholi pracował jako nauczyciel w kaszubskich wsiach: Dzierżążnie k/Kartuz, Konarzynach k/Kościerzyny, a od 1898 roku Wdzydzach Kiszewskich (wówczas: Sanddorf) w pow. Kościerzyna, gdzie jedynym murowanym budynkiem była niedawno wystawiona szkoła, łącząca pod wspólnym dachem 2 izby lekcyjne i mieszkanie nauczyciela. Jako nauczyciel szkoły elementarnej we Wdzydzach pracował do 1912 roku, kiedy to przeszedł w stan spoczynku. W 1899 roku ożenił się z Teodorą Fethke. Poza pracą zawodową głównym przedmiotem zainteresowania Gulgowskiego była tradycyjna kultura mieszkańców Kaszub. W 1907 roku Gulgowski wraz z F. Lorentzem, (wówczas jednym z najlepszych znawców kaszubszczyzny), powołali pierwsze towarzystwo naukowe zainte-resowane badaniami kultury kaszubskiej, które jako cel stawiało sobie: zbieranie oraz udostępnianie nauce i ogółowi wszelkiego materiału dotyczącego ludoznaw-stwa kaszubskiego. Kaszubskie Towarzystwo Ludoznawcze w Kartuzach (Verein für Kaschubische Volkskunde), którego pierwszym prezesem był F. Lorentz (Gulgowski objął funkcję sekretarza Towarzystwa), wydawało własne czasopismo, początkowo redagowane przez obu współzałożycieli, a później samodzielnie przez I. Gulgowskiego. Łącznie w l. 1908-13 ukazało się 8 zeszytów „Mitteilun gen des Vereins für Kaschubische Volkskunde”, stanowiących najwartościowsze osiągnięcie Towarzystwa. Zgodnie z deklaracją redaktorów treść „Wiadomości” to m.in. prace z dziedziny językoznawstwa, poświęcone kulturze materialnej Kaszubów, a przede wszystkim bogaty materiał folklorystyczny: pieśni ludowe (z melodiami), podania, przysłowia, zagadki itp., które publikowali głównie I. Gulgo-wski i Jan Patock, również nauczyciel z zawodu, urodzony w Strzelnie, pow. Puck.


Teodora (Agata) GULGOWSKA (1860 - 1951) Malarka, folklorystka, animatorka sztuki i przemysłu ludowego na Kaszubach, współzałożycielka i wieloletni kustosz Muzeum Kaszubskiego we Wdzydzach Kiszewskich. Urodziła się w Wielkich Chełmach pod Brusami, koło Chojnic, w rodzinie niemieckiego nauczyciela Andrzeja Fethkego. Jako panienka często bywała u brata Jana, proboszcza w Żukowie. Po ukończeniu szkoły średniej, dzięki bratu wyjechała do Berlina rozwijać swoje zdolności malarskie pod kierunkiem Friedricha Stahla, Hansa Lichta, Karla Wendla. W tzw. Szkole Lettego (Lettehaus) poznała nowe kierunki w malarstwie i współczesną sztukę stosowaną, miała okazję uczestniczyć m. in. w zajęciach z grafiki użytkowej, zdobnictwa i hafciarstwa. Zapoznała się tam też ze zdobnictwem książki, co znalazło później swój wyraz w próbach wykorzystania wzorów kaszubskiej sztuki zdobniczej do zdobienia książek męża. Zapewne, również podczas swojego „okresu berlińskiego”, miała okazję zapoznać się z przeżywającym wówczas swój rozkwit impresjonizmem francuskim, co znalazło odzwierciedlenie w jej wczesnej twórczości malarskiej. Po powrocie, wypełniona nowymi ideami i twórczym zapałem do pracy, przeprowadziła się do Wiela, gdzie przebywał jej brat Jan, który objął tam parafię. Tam też miała poznać Izydora Gulgowskiego, który to prawdopodobnie zjawił się u wielewskiego proboszcza, aby przedstawić się jako nowy nauczyciel we Wdzydzach, wiosce należącej do parafii Wiele. Różne zresztą krążą legendy na ten temat. Niezaprzeczalnie jednak była to miłość od pierwszego wejrzenia, biorąc pod uwagę fakt, że Teodora, aby złamać upór swego brata, który uważał owo małżeństwo za mezalians, założyła trzydniową głodówkę. Otrzymawszy w końcu zgodę na ślub, Teodora Fethke wyszła za mąż za Izydora Gulgowskiego, który zabrał ją na swoją placówkę do Wdzydz. Ludoznawcze zainteresowania męża pomogły Teodorze Gulgowskiej w jej poszukiwaniach sposobu ulżenia doli społeczności wdzydzkiej, dla której sezonowa migracja zarobkowa była jedną z istotnych możliwości rozwiązywania problemów bytowych.



Działalność Gulgowskiego w ówcześnie skomplikowanych warunkach politycznych, przy toczącej się walce narodowej o zakres wpływów niemieckich i polskich na Pomorzu, wobec krzepnącego kaszubskiego ruchu regionalnego ostatecznie zyskała bardzo wysoką ocenę przywódcy Młodokaszubów Aleksandra Majkowskiego. Wskazał on jednoznacznie na wybitną rolę Gulgowskiego (oraz Koła Kaszubologów w Pelplinie, z Janem Karnowskim na czele) w budowaniu podwalin ruchu młodo-kaszubskiego. Tak pierwociny ruchu oceniał po latach jego główny organizator: Działy się nad Jeziorem Wdzydzkim nieprawdopodobne rzeczy. Otóż w czasie szalejącego hakatyzmu, kiedy inspektor szkolny nawet książki do nabożeństwa rodziny kontrolował, czy nie są czasem polskie, we Wdzydzach w szkole mówiono otwarcie po polsku. (...) Równocześnie powstało we Wdzydzach muzeum kaszubskie, w prostej wystawkowej chacie. Było to stworzone bez wzoru, jedyne w swoim rodzaju muzeum. Dlatego też tak olbrzymie robiło wrażenie. Przede wszystkim na młodzież kaszubską. (...) Jakżeż nie miała tedy tam zabrzmieć pobudka czynu. A był to przecież okres najsmutniejszy dla Kaszub. Ceynowa złożył strudzoną głowę do grobu, pieśniarz po nim - Derdowski - uszedł do Ameryki dla chleba, a wszelki ruch duchowy na Kaszubach zamarł. (...) Ale tam nad Jeziorem Wdzydzkim duch kaszubski się odrodził, tam powstała idea towarzystwa etnograficznego kaszubskiego w Kartuzach, zrzeszenia Młodokaszubów, czasopisma „Gryf”. Zamierzenia wszystkie mimo rozszalałego hakatyzmu zostały wprowadzone w czyn i nadały Kaszubom do czasu wielkiej wojny ich współczesne oblicze. (...) Tak, we Wdzydzach zabłysło zorze wskrzeszenia Kaszubszczyzny.


Dokonania Gulgowskich we Wdzydzach były jednymi z najważniejszych wydarzeń w kulturze kaszubskiej na początku XX wieku. Z dotychczasowych doświadczeń i naukowych podróży Gulgowskiego po Kaszubach wyrosła jego praca „O nieznanym Ludzie w Niemczech”. Jest to nie tylko pierwsze w piśmiennictwie kaszubologicznym zwarte opracowanie na temat etnografii Kaszub, w którym autor zawarł także bogaty materiał folklorystyczny, lecz również prezentacja dziejów ludu i jego osiągnięć kulturalnych. Gulgowski przedstawił w tej pracy swoje stanowisko w sprawie reaktywowanego we Wdzydzach rękodzieła ludowego oraz ochrony wytworów tradycyjnej kultury kaszubskiej.

W czasie pierwszej wojny światowej Gulgowski przebywał na froncie. W 1920 roku jako oficer wstąpił do wojska polskiego. Po 1920 roku aktywnie uczestniczył w społecznej, gospodarczej i kultualnej działalności organizacji polskich na Pomorzu. W głównej mierze związane były z Radą Pomorską, której „duchem i przywódcą” był Aleksander Majkowski. Z kontaktów Gulgowskiego z Ministerstwem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zrodziła się idea Szkoły Przemysłu Ludowego w Kościerzynie, którą otwarto 1 IX 1921 r., a Gulgowski został jej pierwszym dyrektorem. Przy szkole działały tzw. Warsztaty Kaszubskie, które realizowały zamówienia: na wyroby w stylu ludowym kaszubskim, wchodzące w zakres stolarstwa, garncarstwa, koszykarstwa, tkactwa i hafciarstwa. Teodora Gulgowska projektowała stylizowane dekoracje malarskie mebli wytwarzanych w tych Warsztatach. W tym okresie Izydor Gulgowski również dużo publikował. A. Majkowski zaprosił go do współpracy, gdy w 1921 roku wznowił wydawanie „Gryfa”, swego najsłynniejszego i najwybitniejszego dzieła. W nowej, drugiej edycji tego pisma Gulgowski opublikował artykuły etnograficzne nt. rybołówstwa oraz budownictwa ludowego. Ukazały się także jego artykuły o przemysłach ludowych na Kaszubach.


Podstawowym problemem, który w tym czasie usiłował rozwiązać Izydor Gulgowski był rozwój Muzeum Kaszubskiego. Podejmował starania o przejęcie utworzonego przez siebie muzeum we Wdzydzach przez odrodzone państwo polskie, gdyż - w jego ocenie - jedynie to gwarantowało powiększenie jego obszaru i wzbogacenie o dalsze wytwory tradycyjnej kultury kaszubskiej - o czym oboje małżonków stale myślało. Zabiegali o wsparcie finansowe niezbędnych już remontów chałupy muzealnej i na zakup eksponatów dla muzeum. O tych planach pamięta się do dzisiaj we Wdzydzach. Przedwczesna śmierć Gulgowskiego w 1925 r., (chorował na leukemię), wstrzymała na dłuższy czas starania, które miałyby doprowadzić do przejęcia muzeum przez państwo. Dopiero w 1929 r. T. Gulgowska sprzedała Skarbowi Państwa Polskiego: „wszelkie zbiory należące do t.zw. Muzeum Kaszubskiego we Wdzydzach”, a także: „parcelę położoną we Wdzydzach, powiat kościerski, o pow. 1 ar 64 m² (…) łącznie ze stojącą na niej stylową chatą Kaszubską i wszystkiem co się na tej parceli znajduje”. Opieka nad całością zbiorów powierzona została Urzędowi Wojewódzkiemu w Toruniu, lecz nadal bezpośrednią pieczę sprawowała T. Gulgowska. Koszt remontów i konserwacji zbiorów ponosić miał skarb państwa. Poza muzealną chałupą na obszarze dawnej zagrody Michała Hinza usytuowana była drewniana willa Gulgowskiej, zrębowej konstrukcji pomocniczy dom nazywany „Pralnią”, w którym przygotowywano do ekspedycji hafty wykonane we Wdzydzach, a także drewniana wiata ze starymi łodziami rybackimi, dłubankami i malownicza rekonstrukcja prehistorycznej siedziby ludzkiej ze zbiorami archeologicznymi, tzw. „Smocza Jama”. Całości dopełniał gazon z różami oraz sosnowy park z alejami spacerowymi, w południowej części działki.


Wkrótce po przejęciu muzeum przez państwo, Dyrekcja Zbiorów Państwowych przy Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego wydelegowała do Wdzydz pracowników Muzeum Etnograficznego w Warszawie, z zadaniem inwentaryzacji zbiorów oraz wykonania ich dokumentacji. Muzealia z wdzydzkiej kolekcji wykorzystywane były na różnych wystawach, np. w 1929 r. na Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu, o czym szeroko informowała prasa ogólnokrajowa. W 1930 r., również w Poznaniu, część zbiorów Muzeum Kaszubskiego eksponowana była na Międzynarodowej Wystawie Komunikacji i Turystyki. Każdorazowo łączyło się to z dużymi zniszczeniami wypożyczanych przedmiotów, niektórych z nich nie zwracano, a Gulgowska przez wiele miesięcy oczekiwała na zwrot pieniędzy, gdyż wskutek złej organizacji ona musiała pokrywać koszty przewozu eksponatów. W 1930 roku, ze względu na małą dostępność Wdzydz, motywowaną utrudnieniami komunikacyjnymi, planowano przeniesienie muzeum do Torunia. Dzięki temu, że Teodora Gulgowska była jednym z założycieli Pomorskiego Towarzystwa Popierania Przemysłu Ludowego, nie dopuszczono do tego.

W lipcu 1932 r. gwałtowny pożar zniszczył wschodnią część wsi oraz prawie cały kompleks muzealny. W liście do konserwatora zabytków w województwie pomorskim, T. Gulgowska opisuje poczynione przez ogień spustoszenia: „Straszny to cios dla całego Pomorza, że muzeum zniszczone, a i dla mnie, bo cały dobytek, mój artystycznie urządzony dom, moje cenne zbiory staro angielskiej, holenderskiej, chinskiej, bretonskiej ceramiki, moja pracownia malarska, gdzie miałam kolekcję obrazów przygotowanych na wystawę, wszystko to leży w gruzach i w popiele. (…) Z muzeum ocalono jedną


skrzynię, która stała pod wystawem [w podcieniu], i piec, ale i ten uległ zniszczeniu, wczoraj z rana runął komin, który sterczał ogołocony i potłukł dużo kafli”. Po pożarze 72-letnia T. Gulgowska szukała pomocy w odbudowie zniszczonego muzeum u różnych osób i instytucji, przedstawiając realny plan odtworzenia zniszczonej kolekcji. Do takiego działania skłaniało ją przekonanie o wielkiej wartości dla Kaszub, dla Polski muzeum tego typu, jakie wraz z mężem stworzyli we Wdzydzach. Funkcjonowanie muzeum łączyło się dla niej w ścisłym powiązaniu z liczną grupą mieszkańców wsi trudniących się przemysłem domowym. Istotnej pomocy, polegającej na sfinansowaniu odbudowy spalonej chałupy muzealnej, udzielił Gulgowskiej Witold Kukowski, jej siostrze-niec, właściciel dóbr w Kolibkach pod Orłowem. W przeszłości bardzo aktywnie uczestniczył w ruchu młodokaszubskim, wybitny działacz gospodarczy i społeczny na Pomorzu, po 1920 r. honorowy konsul Estonii w Polsce, zamordowany w 1939 r przez hitlerowców w Piaśnicy. W 1936 roku T. Gulgowska kupiła starą stodołę (1810r.) od miejscowego chłopa, wynajęła cieśli i wystawiła chałupę podobną do tej, która spłonęła. Nie zajęła się już odbudową swojego domu, ale zamieszkała w dawnej pralni. Przy odbudowie muzeum pomagali także mieszkańcy wsi. Najważniej-sze prace budowlane, związane z odtworzeniem drewnianej konstrukcji chałupy, wykonał cieśla z Wdzydz Franciszek Jaszewski. Nieoceniona pozostaje pomoc mieszkańców Wdzydz i sąsiednich wsi związana z ponownym wyposażeniem budynku, przywróceniem dawnego stanu muzeum, nad czym pracowano, w/g słów Gulgowskiej: „gorąco, wspólnymi siłami”. Dzięki znacznej pomocy życzliwych osób i poparciu społeczności kaszubskiej zgromadziła nową kolekcję mebli, sprzęty gospodarstwa domowego, narzędzia i wytwory rodzimej sztuki ludowej. W czasie trwania wojny i po jej zakończeniu borykała się z różnymi problemami, zwłaszcza natury finansowej. W 1946 roku aby uniknąć przesiedlenia musiała podpisać deklarację wierności Narodowi Polskiemu. Było to pisemne potwierdzenie jej przekonań, gdyż zawsze czuła się Polką, a przede wszystkim Kaszubką. Przez wiele lat, na przemian, dawano lub odbierano jej wypłaty drobnej renty, czasem mogła liczyć jedynie na skromne zapomogi jednorazowe. Starała się o nie bezustannie w licznych pismach wysyłanych do przeróżnych instytucji, mając cały czas na względzie dobro rozwijającego się Muzeum. Na ile pozwalało jej jeszcze zdrowie odpowiadała na listy z prośbą o przybliżenie kultury ludowej Kaszub, przyjmowała gości. Zdewastowane zbiory i nie remontowana chałupa muzealna w 1948 r. przejęte zostały przez Skarb Państwa, a bezpośredni nadzór nad Muzeum Kaszubskim przekazany został Państwowemu Muzeum w Gdańsku (dzisiejsze Muzeum Narodowe w Gdańsku). Po okresie wojennym muzeum we Wdzydzach było jedyną taką instytucją ze zbiorami dokumentującymi dawną ludową kulturę kaszubską. Przejęcie zbiorów wdzydzkich przez Skarb Państwa łączyło się z przejęciem opieki nad nimi przez T. Gulgowską, z czego wywiązywała się aż do swojej śmierci, w wieku 91 lat. Umarła dnia 21 lutego 1951 roku we Wdzydzach. Pochowano ją obok męża, na wzgórzu, na terenie Muzeum. Dzisiaj jest to wspólny grobowiec małżonków Gulgowskich, na terenie Kaszubskiego Parku Etnograficznego, do którego nazwy w l. 90. XX wieku dopisano nazwiska założycieli. Kontynuacją Ich dzieła jest obecne 22. hektarowe Muzeum - zbiór ponad 50. obiektów regionalnego budownictwa, wystawa wnętrz mieszkalnych, sakralnych, gospodarczych i rzemieślniczych oraz kolekcje wyrobów rękodzieła i sztuki ludowej.



Gulgowscy reaktywowali dawne rzemiosła domowe (haft i plecion-karstwo) i zanikający wówczas na Kaszubach przemysł ludowy (ceramikę i tkactwo). Chcieli osiągnąć przez to dwa cele ekonomiczny i estetyczny: stworzyć ludności możliwość dodatkowego zarobku, a także uwrażliwić mieszkańców na wartości tkwiące w dawnych wytworach ich kultury. Teodora Gulgowska tak to przedstawiała: (…) powstała we mnie myśl przyjścia tutaj ze skuteczna pomocą. Odtąd częściej zbierałam u siebie dziewczęta wiejskie, pokazywałam im robótki i usiłowałam zaciekawić przy pomocy ilustracji i dobrych czasopism. Ale to wszystko nie mogło dać trwałego zadowolenia ani mnie, ni dziewczętom. Chętnie dałabym im takie zajęcie, które przyniosłoby im także materialną korzyść. Wtedy ludoznawcze studia mojego męża skierowały mnie w dziedzinę starej kaszubskiej sztuki ludowej, która wzbudziła we mnie żywe zainteresowanie. Resztki starych ubiorów, w szczególności czepce niewieście, które wyszły z mody przed mniej więcej 40 laty, pokazały mi, w jak wysokim stopniu wykształciła się wśród ludu technika hafciarska. Wzory zdobnicze wykonywano na aksamicie lub płótnie ściegiem płaskim przy pomocy złotych, srebrnych lub jedwabnych nici. Na starych skrzyniach, szelbiągach, krzesłach i kołyskach oraz naczyniach glinianych odnalazłam różnobarwne malowidła, które ukazały moim oczom sztukę ludową o pogodnych kolorach. W motywach, wśród których przeważały tulipany, serca i krzyże, wyrażał się jednolity, charakterystyczny styl ludowy. Przygotowałam sobie zbiór czepców i odrysowałam motywy z mebli i wytworów ceramicznych, ażeby uzyskać możliwie najbogatszy materiał (...) To nie był żaden zwykły przypadek, żadna fantazja, że powróciłam do starej techniki hafciarskiej. Nie wprowadzałam niczego nowego i obcego ludowi, zwróciłam mu tylko to, co dawniej posiadał. (...) Musiałam sobie powiedzieć, że skoro dawniej lud posiadał taką zdolność, widocznie ten rodzaj zajęcia najbardziej odpowiadał jego charakterowi. Dziś wiem, że się nie myliłam.


Pomogły jej w tej pracy wcześniejsze zajęcia malarskie i wrodzone poczucie piękna. Teodora przygotowywała dziewczętom z Wdzydz pierwsze kompozycje haftów. Już w 1909 roku wyroby wdzydzanek pokazano na międzynarodowej wystawie sztuki ludowej w Berlinie. W tym samym roku w Kaliszu otrzymały złoty medal na wystawie „pracy kobiet”, kolejne wystawy to Gdańsk, Warszawa, Toruń i Poznań w roku 1912. Haft stał się dumą Kaszubów. Teodora Gulgowska wykształciła ponad sto profesjonalnych hafciarek. Tak duży rozwój haftu pociągnął za sobą potrzebę wytwarzania płótna samodziałowego, więc Teodora sprowadziła ze Szlezwiku nowoczesne krosna. Dzięki rozwojowi tkactwa i haftu kobiety we Wdzydzach i okolicy znalazły stałe zatrudnienie i dochód. Przy pomocy mieszkańców Wdzydz znających dawne techniki plecionkarskie rozwinięta została też produkcja różnorodnych wykony-wanych w ten sposób wytworów o funkcji użytkowej i dekoracyjnej: koszyki do chleba i papieru, tace, podstawki, dzbanuszki, ozdoby na biurko itp. Gulgowscy zainteresowali się również dawną ceramiką, współpracowali z mieszkającą w Chmielnie k/Kartuz garncarską rodziną Neclów, za namową Gulgowskich wytwarzających naczynia o tradycyjnych formach dekorowanych z wykorzystaniem dawnych motywów zdobniczych.


Najdonioślejszym osiągnięciem Gulgowskich we Wdzydzach było zorganizowanie w 1906 roku kaszubskiego muzeum etnograficznego w tradycyjnej podcieniowej chałupie kupionej od gospodarza we Wdzydzach Michała Hinza. Było to pierwsze na ziemiach polskich przedsięwzięcie wzorowane na działaniach skandynawskich, zainicjowanych przez A. Hazeliusa otwarciem Skansenu w Sztokholmie w 1891 roku.





Obecnie, już ponad 100-letnie, Muzeum to 22 ha obszaru położonego nad brzegiem jeziora Gołuń zabudowanego obiektami regionalnej architektury. Chałupy, dwory, szkoła, kuźnia, karczmy, wiatraki, kościoły, budynki gospodarcze i warsztaty rzemieślnicze - ponad 50 obiektów z Kaszub i Kociewia świadczą o różnorodności budownictwa wiejskiego z okresu od XVII do XX wieku.


Wiernie odtworzone wnętrza wraz z autentycznym wyposażeniem, czasowo uruchamiane urządzenia gospodarcze i przemysłowe nadają temu miejscu niezwykły klimat, spotęgowany malowniczym położeniem i walorami otaczającej przyrody. Dzisiaj pełna nazwa to: MUZEUM - KASZUBSKI PARK ETNOGRAFICZNY im. Teodory i Izydora Gulgowskich we Wdzydzach Kiszewskich


Poniżej fragmenty książki: Izydor Gulgowski, O nieznanym ludzie w Niemczech. Przyczynek do ludoznawstwa i krajoznawstwa Kaszub, Instytut Kaszubski, Berlin 1911 - Gdańsk 2012, ss. 62-79, 87-88.

Dożynki

Choć w większości przypadków biedne pole przynosi raczej niewielki plon, mimo to po żniwach kaszubski gbur świętuje dożynki. (…)

Nawet chałupnik, który spokojnie może zwieźć swoje dobro jednego dnia, po ścięciu ostatniego kłosa żyta, plecie sobie wieniec z kłosów, mocuje go na kosie i wędruje ze spokojem w duszy do domu. A tam oczekuje go żona z kolacją lepszą niż zazwyczaj, być może z naleśnikami na słoninie. W większych zagrodach gburskich i dworach pańskich dożynki obchodzono zazwyczaj hucznie, świętując po zbiorach żyta, będących tutaj zbiorem głównym. Urządzano to w ten sposób, że żniwiarze i kobiety grabiące kończyli swoją prace tego samego dnia, po południu. Mężczyźni pletli wieniec żniwiarzy. Pleciono wiechcie z kłosów o długości ok. 20 cm. Kłosy pleciono jak warkocz, układano w owal tworzący podstawę o wysokości 10 cm. (…) Wieniec żniwiarzy znajduje się zazwyczaj przez cały rok na biurku pana.


Ziarno z wieńca z poprzedniego roku, jak i z korony z kłosów kobiet, dosypuje się do pierwszego zboża siewnego. Korona z kłosów grabiących kobiet jest przeważnie znaczna. Z witek wierzbowych plecie się koło i dwa półkola z kłosów, które splata się na kształt korony. Koronę przyozdabia się kolorowymi wstążkami z papieru, blaszkami ze złota i srebra. Koszty ponosi przednica, która otrzymuje od gospodyni datek na wieniec. Ona też przymocowuje koronę z kłosów na swoich grabiach. Następnie ustawia się pochód, w którym z przodu idą kobiety, a za nimi mężczyźni z kosami. Wszyscy śpiewają pieśń kościelną „Kto się w opiekę odda Panu swemu”. Pochód żniwiarzy oczekiwany jest przed domem przez gospodarza i gospodynię.

Rolnictwo

Rolnictwo i rybołówstwo były na Kaszubach mocno ze sobą powiązane w niektórych okolicach bardziej, w innych mniej, w zależności od jakości ziemi i bogactwa wód. (…) jezioro Wdzydzkie o wielkości około 1500 ha przyciągało do siebie pierwszych osadników. Główny zajęciem ludzi było rybołówstwo i polowanie. Na ostatnim miejscu znajdowało się rolnictwo. (…)


Ziemia jest zła i nieurodzajna. Ale traktowanie jej było jeszcze gorsze. Zadziwiające, że uprawa ziemi przynosiła w ogóle jakiś zysk. Co siedem lat nawożono ziemię nawozem z sosnowych igieł. Panowało przekonanie, że częstsze nawożenie ma niekorzystny wpływ na rozwój ziaren.(...) Płodozmian jest bardzo prosty. Po słabym nawożeniu sadzi się kartofle, potem 4 razy żyto po życie, na koniec grykę i w 7 roku w końcu słaby nawóz z uprawą kartofli. (...) Naturalnie, że przy takiej uprawie ziemi plony musiały być bardzo skromne. Ale ludzi łatwo było zadowolić. Nie oczekiwano więcej niż dwóch, najwyżej trzech ziaren z ziarna.

Sprzęty domowe

Najważniejszym pomieszczeniem jest izba. To pomieszczenie przeznaczone do mieszkania, spania, pracy i gotowania. W pobliżu drzwi wejściowych, podłączony do wielkiego komina stoi piec. (…) obok pieca jest kominek, na którym się gotuje. Jest on wbudowany w ścianę komina i ma półkolisty kształt (…) Przy drzwiach wejściowych stoi beczka na wodę, często wykonana z jednego kawałka kłody. Obok ma swoje miejsce kredens. Dolna część to zamknięta szafa, służąca do przechowywania mleka i zapasów jedzenia. Górna część to otwarta półka na misy, ozdobiona po bokach toczonymi kolumnami. Tu stały naczynia chłopskie ozdobione kolorowymi rysunkami kwiatów. (…) do jedzenia używano łyżek drewnianych. Szafy pomalowane były w kolorowe kwiaty. Ponieważ izby były niskie i dość ciemne, wybierano przeważnie mocno błyszczące kolory, aby wzmocnić wrażenie. Pod dłuższą ścianą pod oknem stała czworoboczna skrzynia również pomalowana bardzo kolorowo. Po podniesieniu wieka widać było na jego wewnętrznej stronie paradne stroje kobiet, czepce wyszywane złotem i srebrem, kolorowe chusty na głowę i do nakrycia oraz jedwabne wstążki na szyję, a także wyszywane gorsy mężczyzn, czarne chustki na szyję. Z boku znajdowała sie mała przegródka z klapką, którą otwierało się przy otwieraniu skrzyni i służyła do podtrzymywania wieka. Tu przechowywano pieniądze i ewentualnie wartościowe rzeczy. We wnętrzu skrzyni leżały stroje kobiece, wielkie chusty do okrywania, kolorowe fartuszki, halki. Koszule, obrusy, pościel, ogólnie rzecz biorąc, wszystko ze lnu przechowywane było w kufrze, który stał albo w bocznej komorze lub na strychu. Jedynie kiedy miał bogate okucia z żelaza, znajdował się w izbie. W rogu, gdzie łączą się ściana wzdłużna i szczytowa, stał duży, lity stół, często wykonany z dębowego drewna, a pod ścianami ławy z oparciem. Jedzenie podawano na stół w wielkiej misie. Dorośli członkowie rodziny,


a także ewentualni parobkowie i służące, zajmowali miejsca wokół i wszyscy jedli ze wspólnej misy. (…) Obok stołu stoją malowane, mocne krzesła chłopskie z pięknie uformowanymi oparciami. W przeciwnym rogu ściany szczytowej stoi łóżko rodziców (…) lubiano łóżko rozsuwane. Było to podwójne łóżko, którego jedną część na noc rozsuwano i rano ponowie zsuwano. Na deskach leżała luźna słoma, na niej białe, lniane prześcieradło. Pierzyna z kolorową, samodzielnie tkaną powłoką była mocno wypchana piórami. Wysokie, ścisłe pierzyny ogólnie stanowiły dumę każdej gospodyni. Dzieciom przeznaczono do spania ławę. To bardzo praktyczny mebel. Za dnia jest złożona i wygląda jak drewniana sofa do siedzenia z plecami i bocznymi podłokietnikami. Na noc podnosi się wieko, rozsuwa boczną część i powstaje w ten sposób duża skrzynia, która wystarczy jako miejsce do spania dla całej gromady dzieci. Ława do spania stoi zazwyczaj w izbie przy bocznej ścianie. Obok izby znajduje się mała, długawa komora boczna - alkierz (alkowa). Tu stoi cały sprzęt domowy, a w większych rodzinach łóżko dla starszego rodzeństwa. Do komina przylega ciemna spiżarnia, gdzie stoi beczka z kiszoną kapustą, maselnica, skrzynia z mąką, worek z surowym grochem. Tu wiszą wędzone mięsiwa i wszelka żywność, jaką się zazwyczaj przechowuje w spiżarni . Pomiędzy izbą a podcieniem, drzwiami wejściowymi, jest sień. Tu stoją ręczne żarna, obok stępa. (…) Z sieni schody lub drabina prowadzą na strych. Tu przechowywało się zboże luzem albo w mocnych, drewnianych beczkach. Stały tam sprzęty do przetwarzania lnu, stare skrzynie, sprzęty do tkania. Na belkach wisiały sieci, ubrania mężczyzn i kobiet. Ogólnie na strych zanoszono wszystko to, czego nie dało przechowywać się na dole. Sprzęty domowe kaszubskiego chłopa nie były bogate. Pasowały jednakże do warunków. Były solidne i praktyczne. Każda rzecz służyła określonemu celowi. Nawet jeśli praca była bardzo prymitywna, to cechowało ją własnoręczne wykonanie. Większość rzeczy do codziennego użytku chłop wykonywał sam. Był on w pewnym sensie majstrem, który posiadał zadowalające zdolności manualne. (…)




1-3. kosze z korzenia sosny




4. kosz z korzenia sosny 5. kosz z drutu metalowego do ziemniakรณw 6. koszyki do wyrastania chleba



7. na belce – garnki żeliwne, na taborecie - brytfanki żeliwne, na podłodze - wafelnice, na ławce – garnek gliniany, w nim garnek emaliowany i pałka do ciasta oraz łyżka drewniana


8. garnki şeliwne z kołnierzem


9. wafelnice 10. brytfanki


11. garnek emaliowany


12. czajnik aluminiowy z pokrywkÄ…


13. garnek gliniany


14. butelka gliniana


15. podgrzewacz gliniany


16. podgrzewacz gliniany



17. wazony gliniane z warsztatu Necla


18. pół dwojaczka ozdobnego z warsztatu Necla


19. wazon gliniany z warsztatu Necla



20-21. wazony gliniane z warsztatu Necla


22. wazon gliniany z warsztatu Necla


23. szatkownica do kapusty


24. młynek do kawy


25. ucierak do tabaki


26. Ĺ‚akwa drewniana przypiecowa


27. taboret


28. maszynka do mięsa


29. pałka do mieszania ciast, łyżki drewniane, szczypce drewniane do ogórków


30. kany do mleka: aluminiowa i metalowa


31. fragment urządzenia zwanego „centryfuga” wirówka do oddzielania śmietany


32. maselnica korbowa do robienia masła


33. foremki do masła


34. krzesło z zapieckiem wyściełanym ratanową plecionką


35. krzesło z ozdobnie giętym oparciem


36. lampy naftowe gospodarcze


37. lampy naftowe domowe (pokojowe)


38. bańka blaszana na naftę


39. wagi


40. taboret wysoki


41. zzuwacz do butów tzw. „pachołek”


42. miotły brzozowe


43. dzieĹźa do zaczyniania ciasta


44. tarki do prania tzw „tary”


45. doniczki gliniane na kwiaty


46. strzemiÄ™ i podkowa


47. „olejarka” do oliwienia ruchomych części metalowych różnych maszyn


48. wiertarka ręczna (brak wiertła)


49. klucz nr 8


50. palnik przenośny do podgrzewania


51. konewka do podlewania


52. kołowrotek



53. puszka metalowa na słodycze


54. sieć i żak do łowienia ryb


55. nosidła na wodę



56. kosa


57. grabie do siana


58. haczki do ziemniakรณw


59. widล y do przerzucania ziemniakรณw (gable)


60. szpadel


61. piła tzw. „moja-twoja” dla 2 osób


62. kilof


63. sierp


64. szklanka w ozdobnym metalowym „koszyczku”


65. przybornik na biurku


66. dzierglce do lnu – do wyczesywania główek lnu


67. łopata do wkładania chleba do pieca


68. nożyce do strzyżenia owiec


69. zgrzebło do wyczesywania zwierząt gospodarczych


70. szmaciaki – chodniki


71. szmaciaki – chodniki



71. serwetka szydełkowa


72. serwetka szydełkowa


73. serwetka szydełkowa


74. serwetka szydełkowa


75. serwetka szydełkowa


76. serwetki szydełkowe


77. serwetki szydełkowe


78. serwetki szydełkowe


79. serwetka szydełkowa


80. serweta pล รณcienna z haftem richelieu


81. powłoczki z haftem kaszubskim


82. serweta z haftem kaszubskim


83. sznur do prania na krzyĹźaku


82. serweta z haftem kaszubskim


83. sznur do prania na krzyĹźaku


84. półeczka tzw. „łyżnik” na drewniane łyżki i inne przybory


85. makata „Świeża woda”


86. makata „Boże spuść oczy swoje…”



87. makata „gdy żona męża”


88. makata „Dzień dobry”


89. zbiór żelazek na węgiel drzewny, na tzw. „duszę” oraz elektryczne


90. skrzynki z tzw. rupieciami


91. maszyna do szycia „Singer”



92. maszyna do szycia


93. walizka


94. tak jak „na strychu”



95. tak jak „na strychu”



96. tak jak „na strychu”



97. tak jak „na strychu”


98. tak jak „w szałerku”


99. doĹźynkowy wieniec





Izba Pamięci Izydora Gulgowskiego w Iwicznie kontakt: Gminny Ośrodek Kultury w Kaliskach ul. Długa 18, 83-260 Kaliska, tel. 58 56 09 245, e-mail: pegaz.kaliska@gmail.com

aranżacja wystawy: Sonia Klein-Wrońska i Lech J. Zdrojewski teksty: Sonia Klein-Wrońska i Tadeusz Sadkowski opracowanie graficzne wystawy i katalogu: Lech J. Zdrojewski ISBN 978-83-65365-98-9 wrsja cyfrowa - eBOOK Wydawca: Fundacja OKO-LICE KULTURY Zblewo, ul. Modrzewiowa 5, www.oko-lice-kultury.p.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.