ks. gen. bryg. Józef Wrycza rodem ze Zblewa, jeden z architektów tamtych dni - 10 lutego 1920

Page 1

100-lecie powrotu Pomorza do Macierzy ks. gen. bryg.

Jรณzef Wrycza

rodem ze Zblewa, jeden z architektรณw tamtych dni

obrazy Zblewa z tamtych czasรณw

10 lutego 1920



Jรณzef Wrycza

ks. gen. bryg. rodem ze Zblewa, jeden z architektรณw tamtych dni - 10 lutego 1920

Zblewo w 100-lecie powrotu Pomorza do Macierzy


ks. gen. bryg. Józef Wrycza rodem ze Zblewa, jeden z architektów tamtych dni - 10 lutego 1920 ------------------ - - - - - - - Zblewo w 100-lecie powrotu Pomorza do Macierzy -------------Redakcja: Lech J. Zdrojewski Autorzy tekstów: Longina Tomaszewicz, dr Krzysztof Korda, prof. dr hab. Andrzej Gąsiorowski Publikację przygotowano w oparciu o kolekcje starych pocztówek: Panów Waldemara Łuczkowskiego i Mirosława Kalkowskiego oraz Państwa Aleksandry i Lecha Zdrojewskich. Projekt layoutu i DTP: Lech J. Zdrojewski ISBN 978-83-65365-56-9 E-BOOK wydawca: Fundacja OKO-LICE KULTURY Modrzewiowa 5, 83-210 Zblewo Zblewo 2020, nakład 1000 egz.


Jรณzef Wr yc za

k s. gen. br yg. rodem ze Zblewa, jeden z architek tรณw t amt ych dni - 10 lutego 1920 --------------------------

Zblewo w 100-lecie powrotu Pomorza do Macierzy


ZASŁUŻENI DLA GMINY ZBLEWO

ks. gen. bryg. Józef Wrycza (1884-1961) Zblewo w 100-lecie powrotu Pomorza do Macierzy

4

ks. Stanisław Hoffmann (1879-1939)

Piotr Szturmowski (1887-1939)

Józef Larisch (1848-1919)


Szanowni Państwo, Mamy tę wielką radość i honor uczestniczyć w wyjątkowym wydarzeniu. Obchodzimy dziś bowiem 100-lecie powrotu ziemi zblewskiej do Macierzy. W sposób szczególny wracamy dziś pamięcią do tamtego czasu, tamtych wydarzeń, tamtych ludzi… Dodajmy – ludzi tak bliskich nam, bo byli to przecież nasi przodkowie, mieszkańcy ziemi zblewskiej, którym wtedy dane było przeżyć tę wielką chwilę powrotu do ukochanej Ojczyzny. Ale czy to znaczy, że przez lata zaborów Polski tu nie było? Jesteśmy głęboko przekonani, że była, bo trwała w sercach, myślach, rodzinnych opowieściach i tradycjach kultywowanych przez kolejne pokolenia mieszkańców. Każda społeczność ma swoich bohaterów. Również i my możemy się nimi poszczycić. To oni mieli tak ogromny wpływ na patriotycznego, polskiego ducha ziemi zblewskiej – nie tylko wtedy, gdy przyszło nam żyć pod rządami zaborcy. I nie tylko wtedy, gdy nadeszła niepodległość. Ale również wtedy, gdy trzeba było odzyskaną Ojczyznę odbudowywać . To oni nie pozwolili, byśmy kiedykolwiek zapomnieli, że bije w nas polskie serce. I że Ojczyzna jest dobrem najwyższym… Jakże pięknym symbolem tego jest chociażby fakt, iż to właśnie jeden z nas, zblewianin - ksiądz Józef Wrycza nie tylko zapisał piękną kartę w polskiej historii, ale stał u boku generała Józefa Hallera podczas symbolicznych zaślubin Polski z morzem, wygłaszając płomienne kazanie. Ksiądz Józef Wrycza, ale i ksiądz Stanisław Hoffmann i poseł Piotr Szturmowski – te trzy postacie przywołujemy dziś w tym niezwykłym apelu naszej pamięci. A wraz z nimi dziesiątki, setki, tysiące zwykłych – „niezwykłych” mieszkańców ziemi zblewskiej tamtych czasów, którzy przechowali i budowali Ojczyznę w swoich rodzinach tak, abyśmy my dzisiaj mogli cieszyć się wolną, silną, piękną i mądrą Polską. Budowali ją swoją codzienną, ciężką pracą, uszanowaniem tradycji, aktywnością społeczną, a przede wszystkim – wielką miłością. Oddajmy Im wszystkim dziś pokłon i cześć. I pamiętajmy o naszej historii, bo to ona tworzy naszą tożsamość i dziedzictwo, które pozostawimy kolejnym pokoleniom mieszkańców ziemi zblewskiej. Leszek Burczyk Przewodniczący Rady Gminy Zblewo

Artur Herold Wójt Gminy Zblewo


Zblewo w 100-lecie powrotu Pomorza do Macierzy

6





Ojczyzna jest naszą matką ziemską. Polska jest matką szczególną. Niełatwe są jej dzieje, zwłaszcza na przestrzeni ostatnich stuleci. Jest matką, która wiele przecierpiała i wciąż na nowo cierpi. Dlatego też ma prawo do miłości szczególnej. św. Jan Paweł II

Szanowni Państwo, dokładnie 100 lat temu nasza miejscowość znalazła się na szlaku tzw. „Błękitnej Armii”. Wojska gen. Józefa Hallera przyniosły nam wolność po 146 latach. W 2018 roku Europa obchodziła uroczyście 100. rocznicę zakończenia I wojny światowej i 100-lecie odzyskania niepodległości dla wielu narodów i państw. Dla Polaków był to rok wielkiej radości, kiedy po 123 latach obcego panowania wróciła wolność. Dla nas, mieszkańców Pomorza tak naprawdę ów „dzień wolności” nastał i to nie na papierze – dopiero po 148 latach. Dlaczego? My utraciliśmy niepodległość w czasie I rozbioru czyli w roku 1772, a wolność odzyskaliśmy dopiero w 1920 r. - czyli po 148 latach. Zblewo w 100-lecie powrotu Pomorza do Macierzy

10

4 czerwca 1917 r. prezydent Francji podpisał dekret o utworzeniu Armii Polskiej we Francji, którą od października następnego roku dowodził gen. Józef Haller. W 1919 r. 70-tysięczna Armia Hallera – zwana od koloru mundurów Błękitną Armią - powróciła do Polski, gdzie weszła w skład struktur odradzającego się Wojska Polskiego. Pociąg, w którym jechał generał Haller 20 kwietnia, w Niedzielę Wielkanocną, dotarł do Ostrowa



Wielkopolskiego, a Jego żołnierze wyskakiwali z pociągu i leżeli na ziemi, całując świętą ziemię polską. Generała Hallera i jego żołnierzy przywitali na dworcu generał Józef DowborMuśnicki i jego adiutant rotmistrz Władysław Anders opromienieni zwycięstwem w powstaniu wielkopolskim, na pomoc któremu generał Haller nie mógł dotrzeć. Po uroczystej mszy świętej Hallerczycy zostali ugoszczeni przez ostrowian wielkanocną święconką. Generał Haller przybył do Warszawy 21 kwietnia 1919 roku, witany był jak bohater narodowy, a władze miasta nadały mu tytuł honorowego obywatela miasta. Jednak ani generał, ani jego żołnierze nie mieli zbyt wiele czasu na świętowanie. Już w maju jednostki bojowe wysłano do walki z Ukraińcami w Galicji Wschodniej i na Wołyniu, tam stały się trzonem Frontu Galicyjskiego.

Zblewo w 100-lecie powrotu Pomorza do Macierzy

12

I wojna światowa zakończyła się 11 listopada 1918 r. Przed nowym państwem stanął bardzo ważny problem - jaka ta Polska będzie, jakie będą jej granice? Po zakończeniu działań wojennych Polacy próbowali wziąć sprawy w swoje ręce. Na początkach stycznia 1919 r. powstała w Borach Tucholskich grupa zbrojna pod dowództwem Franciszka Otlewskiego. Występowała zawsze w polskich mundurach i z biało-czerwonym sztandarem. Walczyła z niemieckimi leśnikami zabierając im broń i amunicję. Inny odział zorganizował się w połowie stycznia 1919 r. w okolicach Czerska. Liczył około 80 ludzi. Z formacjami wroga walczyły także inne małe grupy zbrojne, np. Maksa Kitowskiego z Kościelnej Jani, Koprowskiegi i Stubińskiego ze Zblewa, Jana i Józefa Murawskich ze Szteklina. W połowie 1919 r. dowódcy grup dostali rozkaz zaniechania walk i w pełnym rynsztunku przechodzenia do Wielkopolski, do organizującej się tam dywizji strzelców. Równocześnie władze wojskowe przygotowywały się do przejęcia naszych ziem tworząc Front Pomorski pod dowództwem gen. Hallera. na Podjęte zostały również rozmowy z rządem niemieckim w sprawie sposobu przejmowania tych ziem przez władze polskie, a odpowiednie umowy podpisano w Berlinie już w listopadzie



Zblewo w 100-lecie powrotu Pomorza do Macierzy

1919 r., a dotyczące trybu i porządku wycofania się wojsk niemieckich z Pomorza. O to, by Pomorze było przy Polsce, na drodze dyplomatycznej zabiegał Jan Brejski z Pączewa, który udał się do Paryża na konferencję. Tam również przesłany został ważny dokument autorstwa ks. Pawła Czaplewskiego ze Zblewa, uzasadniający w sposób naukowy nasze historyczne prawo przynależności tej ziemi do Polski. Jak przedstawia się sytuacja na Kociewiu? Rozpoczęło się życie w zniszczonych wojną i działalnością zaborców miejscowościach. Odbywały się wiece publiczne w Skarszewach i w Nowem, pracę rozpoczęły redakcje. Zaczął się ukazywać "Pielgrzym", "Dziennik Starogardzki", "Dziennik Tczewski". Rozpoczął działalność Czerwony Krzyż w Starogardzie, a powstałe tego samego roku koło w Lubichowie pracowało wraz z posterunkiem ratowniczodrogowym. Ożywiła się działalność Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół", reaktywowano polski chór "Lutnia". W końcu 1918 r. powstały Towarzystwa Nauczycieli Polaków w Skórczu, Lubichowie i Zblewie. W Starogardzie zaczynają działać Narodowe Stronnictwa Robotników i Związek Ludowo-Narodowy, a z inicjatywy ks. Antoniego Worszlegiera powstało Koło Międzypartyjne w Tczewie. A wydarzenia ze Zblewa sprzed 29 stycznia 1920 r.? Pierwszym przejawem działania był marsz o charakterze patriotycznym mieszkańców Pinczyna i Zblewa, na którego czele szli Stubiński i Koporowski. Bardzo aktywni byli nasi księża - ks. Gregorkiewicz .Był on przedstawicielem Zblewa w Powiatowej Radzie Ludowej, a ks. Konstanty Kreft i ks. Hewelke działali aktywnie w Polskim Stronnictwie Narodowym. Sklep "Bazar" prowadził sprzedaż biało-czerwonych chorągwi i innych odznak polskich. W tym też czasie założono Kółko Rolnicze, działała Straż Ludowa, a później Straż Obywatelska, której dowódcą był Michał Koprowski. 19 października miała miejsce uroczysta I komunia święta dla polskich dzieci i odbywała się ona w języku polskim. Tak w wielkim skrócie wyglądała działalność naszych poprzedników.

14

10 stycznia 1920 r., kiedy gen. Haller dowiedział się, że będzie przejmował Pomorze



w polskie władanie, wydał odezwę, w której czytamy: "Po blisko 150 latach niewoli nadeszła chwila wyzwolenia - wkraczające Wojsko Polskie dokonuje przyłączenia tych ziem do państwa polskiego. Jako wódz armii, której przypadło w udziale szczęście dokonania tego uroczystego i historycznego aktu, witam was przepełnionym radością sercem". A teraz jak pokrótce wyglądało przejęcie tych ziem przez wojsko dowodzone przez gen. Hallera. Już 10 stycznia zaczęły pracować komisje odbiorcze w pomorskich twierdzach w Toruniu, Chełmie, Grudziądzu. Wojska Polskie Frontu Pomorskiego wkroczyły na Pomorze 17 stycznia, 18 zajęły Toruń, 23 wkroczyły do Grudziądza. W Piasecznie wojska gen. Hallera 24 stycznia witał tamtejszy proboszcz ks. Anastazy Kowalski, który będąc prawie niewidomym - nie wierząc, że to wojsko polskie, dotykał na mundurze żołnierskie guziki. Gdy pod palcami wyczuł polskiego orzełka, płakał, przekazał klucze do świątyni i 27 stycznia odprawił uroczystą mszę świętą. Wkroczenie Wojska Polskiego do Zblewa miało również uroczysty charakter. Żołnierzy chlebem i solą witał wójt gminy Władysław Szwedowski, ks.K. Kreftt - zblewski proboszcz, zarządca parafii z Pinczyna ks. S.Hofman, organista Władysław Czaplewski, prezes i dyrygent Towarzystwa Śpiewu "Lutnia" oraz przedstawicielka kobiet pani Nagajewska. Po uroczystym powitaniu dowództwo, żołnierze i mieszkańcy Zblewa udali się do świątyni, by dziękować za wolność a potem wizyty w domach Zblewiaków. Tego samego dnia wojsko wkroczyło do Starogardu, a witał je ksiądz proboszcz Hackert i przemawiał starosta starogardzki Czesław Nagórski. Zblewo w 100-lecie powrotu Pomorza do Macierzy

16

Operacja przejmowania Pomorza trwała od 17 stycznia do 10 lutego 1920 roku, kiedy to w Pucku generał Haller dokonał symbolicznych zaślubin Rzeczypospolitej z Bałtykiem. Wraz z Armią ge. J. Hallera szlak bojowy przemierzał jako kapelan wielki ziomek – ksiądz Józef Wrycza, który w Pucku wygłosił płomienne kazanie, zwane często „Manifestem Kaszubów”. Sam gen. Haller w trakcie przejmowania ziem pomorskich w Gdańsku



Zblewo w 100-lecie powrotu Pomorza do Macierzy

18


od gdańskiej Polonii otrzymał dwa platynowe pierścienie. Pierścienie przekazał starosta, dr Józef Wybicki. Tymi to pierścieniami generał dokonał zaślubin z morzem wrzucając jeden w fale Bałtyku, drugi zaś nałożył na palec i nosił go do końca życia. I choć fale germanizmu groźne biły i zalaniem ziemiom kaszubskim zagrażały, Kaszuba stał twardy i niewzruszony, jak ona - skała na morzu. Zawładnąć sobą nie dał, ducha polskiego w swej checzy kaszubskiej pielęgnował, pomimo wszelkich wysiłków nauczycieli germanizatorów, a nieraz i księży. Tem samem ziemie i morze kaszubskie dla Polski zachował . Józef Wrycza 10 II 1920 Puck. …………………………………..

Rola naszego mieszkańca w powrocie Pomorza do Polski. W tym miejscu należy zatrzymać się nad osobą- kapłana-kapelana Józefa Wryczy. Urodził się 4 II 1884 w Zblewie, w rodzinie Franciszka - piekarza i Franciszki, która trudniła się krawiectwem. Był uczniem szkoły powszechnej w Zblewie, nauki pobierał w Collegium Marianum w Pelplinie i gimnazjum w Chełmnie. Świadectwo dojrzałości uzyskał w Wejherowie. Następny etap nauki to Seminarium Duchowne w Pelplinie. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1908r. Duszpasterstwo łączył z pracą społeczną, narodową,kulturalną. Był delegatem na Polski Sejm Dzielnicowy. Jako zwolennik prowadzenia walki zbrojnej w celu odzyskania Pomorza zaangażował się w tworzenie i rozbudowywanie struktur Organizacji Wojskowej Pomorza w Chełmży. W styczniu 1919 r. opanowała ona miasto, ale została rozbita przez niemiecki oddział Grenzschutzu. Ks. Wrycza, oskarżony został wówczas o zdradę stanu i skazany na śmierć. Trafił do

ks. gen. bryg. Józef Wrycza rodem ze Zblewa, jeden z architektów tamtych dni, 10. lutego 1920

19



cytadeli w Grudziądzu. Dzięki interwencji prezesa Rady Ludowej z Torunia został pół roku później uwolniony. We wrześniu 1919 r. przedostał się na teren Wielkopolski. Otrzymał przydział do 63. Pułku Piechoty jako kapelan wojskowy i wraz z nim wziął udział w powstaniu wielkopolskim. W styczniu 1920 r. wkroczył wraz z oddziałami polskimi do Torunia, gdzie objął funkcję kapelana garnizonu i szpitala. Miesiąc później uczestniczył w uroczystych zaślubinach Polski z Bałtykiem w Pucku, wygłaszając tam słynne kazanie. Od kwietnia 1920 r. brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Walczył w obronie przedmościa warszawskiego, a od 16 sierpnia uczestniczył w polskim kontruderzeniu znad Wieprza. Po dotarciu 63 pp. do Łomży przeszedł do sztabu 16 Dywizji Piechoty, w którym służył do listopada. W wojsku dosłużył się stopnia podpułkownika. Do rezerwy odszedł w 1924 r. i został proboszczem w Wielu. Po wybuchu II wojny światowej został podstępnie aresztowany na posterunku żandarmerii w Czersku, jednak udało mu się zbiec. Intensywnie poszukiwany, ukrywał się , często zmieniał miejsca pobytu. Jednocześnie rozpoczął działalność konspiracyjną. Po nawiązaniu kontaktu z twórcą i kierownikiem Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Kaszubski” Józefem Dambkiem, w lipcu 1941 r. został prezesem organizacji, która od tego momentu przyjęła nazwę „Gryf Pomorski”. Przez cały okres okupacji był intensywnie poszukiwany przez Niemców, którzy wyznaczali za jego głowę coraz to większe nagrody, sięgające ostatecznie 500 tys. marek. Po wojnie wrócił do „swojego” Wiela. Od 1948 do 4 XII 1961 był proboszczem w Tucholi. 10 IX 2019r. p. prezydent A. Duda nadał mu pośmiertnie stopień generała. Longina Tomaszewicz referat w dniu Uroczystej Sesji Rady Gminy Zblewo 29. stycznia 2020 r.

ks. gen. bryg. Józef Wrycza rodem ze Zblewa, jeden z architektów tamtych dni, 10. lutego 1920

21




Zblewo w 100-lecie powrotu Pomorza do Macierzy

24





Pocztówka ukazująca Zaślubiny Polski z Morzem w Pucku 10 lutego 1920 roku.


Kazanie wygłoszone podczas Zaślubin Polski z Morzem Dziekan Frontu Pomorskiego ks. gen. bryg. Józef Wrycza

Dostojni Panowie, Narodzie Polski, Bracia Kaszubi!

Kiedy niezapomniany twórca „Pieśni o ziemi naszej” spytał swojego młodego słuchacza: „A czy znasz ty bracie młody Te pokrewne twoje rody?” Tedy wyliczył mu szczepy i narzecza polskie i szczepy takich braci, którzy kiedyś zamieszkiwali na tej wielkiej macierzy polskiej ziemicy, prowadził go na Mazowsze i Wołyń, pokazywał mu Górali i Litwinów. I Żmudź Świętą i Rusinów. Zapomniał o jednym zakątku, o Pomorzu, o Kaszubach, o płucach Polski jego muza milczy. A przecież „Ille mihi praeter omnes angulos ridet”. Ta ziemia kaszubska, to ten kącik naszej ojczyzny, który przed wszystkimi nam się uśmiecha. Boć tu właśnie Polska nasza dochodzi do morza, które jest jakoby oknem na cały świat, jakoby tą furtą, przez którą bogactwa niezliczone do kraju przychodzą. A i samo w sobie jest bogactwem, bo skarby nieocenione kryje w sobie.

ks. gen. bryg. Józef Wrycza rodem ze Zblewa, jeden z architektów tamtych dni, 10. lutego 1920

29


Zapomniał pieśniarz Polski o nas, o Kaszubach, do niedawna niewiele troszczył się szerszy ogół społeczeństwa polskiego o morze i przyległe ziemie. Atoli nie zapomnieli Kaszubi, co ich powinnością było wobec całej Polski. Co Homer Kaszubski, Hieronim Derdowski, wyśpiewał: „Czujce tu ze serca tóni Skład nasz Apostolści Nie ma Kaszeb bez Polonii, a bez Kaszeb Pólsczi!” O tem credo narodowem każdy Kaszuba pamiętał. I choć fale germanizmu groźne biły i zalaniem ziemiom kaszubskim zagrażały, Kaszuba stał twardy i niewzruszony, jak ona – skała na morzu. Zawładnąć sobą nie dał, ducha polskiego w swej checzy kaszubskiej pielęgnował, pomimo wszelkich wysiłków nauczycieli germanizatorów, a nieraz i księży. Tem samem ziemie i morze kaszubskie dla Polski zachował. I otóż dzisiaj nadeszła ta chwila historyczna, w której Kaszubi Ojczyźnie oddawają w posiadanie ten klejnot, uporczywie w zaciętym boju strzeżony. Morze, to nasze piękne, ukochane polskie morze, dzisiaj wraca pod skrzydła opiekuńcze Orła Białego.

Zblewo w 100-lecie powrotu Pomorza do Macierzy

30

Polsko, Ojczyzno moja nad życie ukochana, widzieliśmy jak w ostatnich dniach dzierżawy twoje CUDOWNIE się powiększały. Dziś, Polsko, zakwitł ten wielki i święty dzień, w którym nabywasz znaczenia wielkoświatowego. Albowiem dzisiaj Twoja stopa stanęła nad morzem, nad własnym twojem morzem. Myśli całego narodu zestrzelone w jedno ognisko, na ten piaszczysty jasny brzeg morza polskiego. Z zapartym oddechem wsłuchuje się naród polski w te pienia radosne, łkania i modły dziękczynne, które płyną tu od morza aż hen do Karpat niebotycznych turni. A ten wiatr morski dzisiaj radośnie


świszczy, plusk fal nadbrzeżnych jakoby weselszy dzisiaj, wolniej oddycha dziś pierś marynarza kaszubskiego, bo tem morzem zawładnęła Pani pracowita, Polska ukochana, która podłym gwałtem wrogów-zaborców na długo pozbawiona była panowania na morzu. Witaj więc ukochane nasze, witaj polskie morze. Dzieci całej Polski tu, na jasnym Twym brzegu się zgromadziliśmy, by cię przywitać ze łzą radości w oku, a weselem wielkim w sercu. Witaj więc nam morze Polski! Niech falami twojemi niesione, a pomyślnym wiatrem pędzone, nasze okręty niosą bogactwa innych ziem polskich do dalekich krain zamorskich, a w zamian za to niech nam stamtąd przyniosą, czego nam nie dostaje. Kiedy trzy lata temu księdzem rybackim będąc i na owym półwyspie helskim razem z braćmi rybakami straż nadmorską pełniąc, patrzyłem na sine fale Bałtyku (…) czy śmiałem o tem marzyć że za trzy lata zaledwie będzie mi danem witać tu, nad morzem Polskę, jej banderę, jej wojsko, jej wodzów wielkich i sławnych? O Boże wszechmogący wielkie i przedziwne są dzieła Twoje! Tobie Boże zawdzięczamy, że Polska powstała wolna i niepodległa, Tobie, że ład i porządek wewnętrzny się weń wzmaga, że rośnie znów w państwo potężne. Tobie, o Boże, dzięki, że jeden z najdalszych szczepów Polski, ten lud kaszubski, nadmorski wraca na łono ukochanej macierzy. Więc tedy wołam: Benedicte, omnia opera Domini Domino – błogosławcie Panu wszystkie jego dzieła. „Benedicte Maria et Flumina Domino”, a nade wszystko Ty, morze polskie, błogosław Panu, że wody Twoje u podnóża polskich gór wzięte a przez Polski krainy srebrną wstęgą przeprowadzone oddać możesz znów do morza polskiego. „Benedicte cete et omnia quae moventur in aquis Domino” – wy wszystkie stworzenia Boskie żyjące w wodach polskiego morza, błogosławcie Panu.

ks. gen. bryg. Józef Wrycza rodem ze Zblewa, jeden z architektów tamtych dni, 10. lutego 1920

31


Filli hominum benedicite Domino. – A i wy, syny kaszubskie, błogosławcie Panu, od dziecięcia zaledwie paciorek mówiącego, aż do starca siwowłosego, wyczekującego od lat zbawienia pańskiego i wy, synowie całej Polski, błogosławcie Panu, że dał wam dożyć tego dnia szczęśliwego, w którym odzyskujecie wolność upragnioną w Ojczyźnie polskiej, a w zamian za to szczęście dar tak zacny dajecie Ojczyźnie – morze polskie. A chociaż nie ze wszystkiem nasze marzenia się ziściły. Chociaż Gdańsk, kiedyś nasz, jeszcze nie jest znowu nasz. Ślubujemy w tym dniu uroczystym, że nie spoczniemy, aż i klucz do skarbca morza Polskiego, Gdańsk ukochany znów będzie nasz. A błogosławiąc Panu za jego dobroć względem nas, proście i dziś i po wszystkie dni życia waszego, aby tym zuchom naszym, idącym na szlaki morskie, Matka Niebieska, Królowa Korony Polskiej, ta Gwiazda Morza, patronką była we wszystkich niebezpieczeństwach jazdy morskiej. Błagajcie, żeby Jezus, jak był z apostołami w czasie burzy morskiej i jednym słowem uspokoił wzburzone siły morskie, tak i był zawsze towarzyszem ratującym naszym marynarzom polskim na wszelkich drogach morskich, po wszystkie, nigdy nie skończone czasy panowania polskiego na morzu naszem.

Zblewo w 100-lecie powrotu Pomorza do Macierzy

32

Ku czemu niech posłuży to błogosławieństwo kapłańskie i boskie, o które i wy błagając na kolana pobożnym westchnieniem błagać zechciejcie: A błogosławieństwo Boga Wszechmogącego Ojca i Syna i Ducha Świętego, niech zstąpi na Ciebie morze polskie i zawsze niech pozostaje.

Amen!


Kazanie było wzniosłe, osnute na przekazie religijnym, ale dobrze osadzone w realiach miejsca i czasu. Ksiądz wojak doskonale znał wierny lud kaszubski, dzięki posłudze w Jastarni. Do Kaszubów adresował pochwałę za ich wysoką, wyjątkową kulturę, tak bardzo polską. Z drugiej strony, wyrabiał w słuchaczach przekonanie, jak wiele Polska zawdzięcza Kaszubom. Są oni fundamentem trwania, ochrony morza i jego brzegów dla przyszłej Polski. Była to myśl niezwykle ważna, gdyż administracja polska, armie wyzwalające te ziemie, często traktowały ten region jako niemiecki. Wojacy niekiedy dopuszczali się krzywd na miejscowej ludności. Wrycza mówił głośno, odważnie, w obecności miejscowej ludności, władz państwowych i wojska, że Kaszubi to Polacy, którzy przez wieki pielęgnowali w swoich domach polskość. W chëczach kaszubskich potajemnie uczono dzieci polskiego języka i czytano polską książkę. Relację z zaślubin zamieściła prasa w całej Polsce, wiele z nich odnotowało również nazwisko kaznodziei. „Gazeta Gdańska” napisała: po ewangelii wygłosił kapelan wojskowy frontu pomorskiego Ks. Wrycza śliczne kazanie, w którem wspomniał o cierpieniach ludu kaszubskiego, przywiązanego do macierzy ojczystej (…)”. Sam Wrycza dumny był ze swojego uczestnictwa w Zaślubinach z Morzem. W liście do kurii biskupiej w roku 1959 zapisał: „dnia 20 lutego 1920 przy objęciu przez gen. Hallera wygłosiłem przemówienie historyczne i jako pierwszy kapłan rodowity Pomorzanin, Kaszuba, pobłogosławiłem morze Polskie i z gen. Hallerem, wojewodą Łaszewskim, starostą krajowym Wybickim i artystą malarzem [Leonem – K.K.] Wyczółkowskim odbyłem godzinną przejażdżkę po morzu Polskim we Władysławowie i to na kutrze rybackim «Seestern» [kier]owanym przez rybaka Pipera (…)”.

ks. gen. bryg. Józef Wrycza rodem ze Zblewa, jeden z architektów tamtych dni, 10. lutego 1920

33


Kazanie w Pucku było najważniejszym kazaniem Wryczy w życiu. Wygłoszone w doniosłej, historycznej chwili. Przyniosło mu wielką chwałę, sławę, poważanie i legendę wśród ludu. Wrycza przybył z wojskiem Hallera jako jeden z nich. Tak samo – jako jednego z nich – postrzegała go miejscowa ludność, która odebrała kazanie ze zrozumieniem i radością. Józef Ceynowa pisał: „Ksiądz kapelan Józef Wrycza wygłosił podniosłe kazanie. Przed kilku laty był wikariuszem w pobliskiej Jastarni, znał więc dobrze lud tutejszy i mógł zagrać na jego strunach uczuciowych, zapukać do ofiarności, co też uczynił po mistrzowsku i nie bez echa pozostał, o czym świadczyły wyniki pożyczki państwowej”. Po Zaślubinach kontynuował służbę w 63. Toruńskim Pułku Piechoty. dr Krzysztof Korda fragmenty monografii s. 122-127: ks. ppłk JÓZEF WRYCZA (1884–1961) BIOGRAFIA HISTORYCZNA GDAŃSK, 2016

Uczestnicy rejsu po Bałtyku następnego dnia po Zaślubinach w Pucku – w łodzi, którą popłynęli na kuter „Seestern”, a na nim odbyli rejs po morzu. Zblewo w 100-lecie powrotu Pomorza do Macierzy

34

Stoją od lewej: adiutant gen. J. Hallera, Jan Myślisz z Helu, kontradmirał Kazimierz Porębski, nieznany oficer ze sztabu, Józef Wrycza, wojewoda Stefan Łaszewski, gen. Józef Haller, Antoni Muża z Helu (z wiosłem), Józef Goyka z Chrapowa (z chorągwią) i ppłk Iwanowski. Siedzą od lewej: Józef Bolda z Chałup, Jan Muża z Chałup, Wincenty Konkol z Kuźnicy, Bolesław Budzisz z Kuźnicy i Konrad Długi z Jastarni.








Rodzina Wryczów przed piekarnią w Zblewie.

Franciszka i Franciszek Wryczowie z dziećmi, od lewej: Józef, Agnieszka, Maria i Piotr (na kolanach).

▶▶

Ks. Józef Wrycza z siostrami - Marią i Agnieszką


Koledzy z lat szkolnych, filomata Józef Wrycza – pierwszy po prawej.


Ks. gen. bryg. Józef Wrycza

LAUDACJA z dnia awansowania na stopień generała brygady - 29.09.2019 Wielu stawia sobie pytanie jak to jest: ksiądz, proboszcz, awansowany do stopnia generała brygady? Nie wiedzą bowiem, że był nie tylko księdzem ale także kapelanem wojskowym. Ukazując sylwetkę księdza Józefa Wryczy podkreślić przede wszystkim trzeba to, że jego całe życie świadczy o tym, że był nie tylko księdzem ale także gorliwym patriotą. Zawsze wtedy kiedy Ojczyzna była w potrzebie stawał do służby, także wojskowej. Urodził się 4 lutego 1884 r. w Zblewie. Był uczniem pelplińskiego Collegium Marianum a następnie uczęszczał do gimnazjum w Chełmnie. Od swojej młodości był niepokorny. Najpierw złamał dość silną na Pomorzu tradycję walki o polskość w ramach istniejącego w Niemczech porządku prawnego. Już jako uczeń gimnazjum w Chełmnie podjął działalność konspiracyjną, niepopularną wówczas na Pomorzu, szczególnie wśród starszych wiekiem Polaków-Pomorzan. Był członkiem koła filomatów i za działalność w kole samokształceniowym przeniesiony został do gimnazjum w Wejherowie. I tak miał szczęście, bowiem inni jego koledzy trafili m.in. do więzień. W latach 1904-1908 odbył studia w Seminarium Duchownym w Pelplinie, gdzie należał także do koła filomatów oraz współpracował z Janem Karnowskim przy zakładaniu przez niego Koła Kaszubologów. 23 lutego 1908 otrzymał święcenia kapłańskie. Był następnie wikarym w wielu parafiach na Pomorzu od południa po północ tego regionu. Włączył się wówczas do prac ruchu młodokaszubskiego. Był m.in. założycielem i członkiem rady nadzorczej spółki, wydającej założone przez Aleksandra Majkowskiego czasopismo „Gryf”, w którym publikował też swoje artykuły. Pierwszy jego kontakt z wojskiem nastąpił w czasie I wojny światowej. W 1914 r. został zmobilizowany i jako sanitariusz odbył służbę wojskową w armii niemieckiej. Później w latach 19161919 był wikarym w Jastarni, Żarnowcu i Chełmży.


Pod koniec I wojny światowej został wybrany do Sejmu Dzielnicowego w Poznaniu. Działał następnie w Chełmży, gdzie jako zwolennik walki zbrojnej o przyłączenie Pomorza do Polski tworzył struktury terenowe tajnej Organizacji Wojskowej Pomorza. Tam w styczniu 1919 r. aresztowany został przez Niemców, kiedy w Chełmży (oraz kilku innych miejscowościach na Pomorzu) doszło do żywiołowych wystąpień zbrojnych ludności polskiej przeciwko Grenzschutzowi. Wówczas w Chełmży zginęło sześciu powstańców i dwie osoby cywilne. Ks. Wrycza został oskarżony o podżeganie do antypaństwowych działań i postawiony przed doraźnym sądem. Później oskarżono go o zbrodnię stanu i próbę odłączenia siłą Chełmży od Rzeszy, za co groziła kara śmierci. Osadzony został w twierdzy w Grudziądzu, gdzie oczekiwał na proces, który miał się odbyć w sierpniu 1919 r. przed senatem karnym Sądu Rzeszy w Lipsku. Dzięki interwencji polskiej Rady Ludowej w Toruniu opuścił więzienie 24 lipca 1919 r., już po podpisaniu traktatu wersalskiego. Nie chciał jednak stać z boku ważnych dla Polaków z Pomorza wydarzeń. W końcu września 1919 r. udał się do Poznania i wstąpił w szeregi wojska polskiego. W organizowany w Inowrocławiu Pułku Strzelców (późniejszym 63 Toruńskim Pułku Piechoty) był najpierw sanitariuszem, następnie kapelanem w stopniu kapitana. W grudniu 1919 r. awansowany został na stopień majora WP. Po raz pierwszy chyba jego osoba stała się na Pomorzu szerzej znana, kiedy u boku gen. Józefa Hallera – w mundurze, jako kapelan 16 Pomorskiej Dywizji Piechoty - uczestniczył w zajmowaniu przez wojsko polskie Pomorza, które włączano w styczniu i lutym 1920 r. do Polski. Wygłosił płomienną patriotyczną homilię podczas symbolicznych zaślubin Polski z morzem w Pucku, kiedy to gen. Haller rzucił do morza pierścień ufundowany przez Polonię gdańską. Homilię tę nazywa się niekiedy Manifestem Kaszubów. Mówił wówczas m.in.: I choć fale germanizmu groźne biły i zalaniem ziemiom kaszubskim zagrażały, Kaszuba stał twardy i niewzruszony, jak ona - skała na morzu. Zawładnąć sobą nie dał, ducha polskiego w swej checzy kaszubskiej pielęgnował, pomimo wszelkich wysiłków nauczycieli germanizatorów, a nieraz i księży. Tem samem ziemie i morze kaszubskie dla Polski zachował. […] Polsko, Ojczyzno moja nad życie ukochana, widzieliśmy, jak


w ostatnich dniach dzierżawy twoje CUDOWNIE się powiększały. Dziś, Polsko, zakwitł ten wielki i święty dzień, w którym nabywasz znaczenia wielkoświatowego. Albowiem dzisiaj Twoja stopa stanęła nad morzem, nad własnym Twoim morzem. W czasie wojny polsko bolszewickiej jako kapelan 63 toruńskiego pułku piechoty trafił na front i przeszedł z tą jednostką szlak bojowy. Jeden z żołnierzy tego pułku tak wspominał udział ks. Wryczy w walkach z bolszewikami: „Było to w czerwcu 1920 r. (…) Pamiętam jak ksiądz Wrycza przy wylocie z wioski Krowienka stanął na stosie belek z krucyfiksem uniesionym w ręku i przysposabiał nas na ostatnią drogę życia, udzielając nam wspólnie sakramentów świętych. (…) Jak dziś pamiętam, jak schodząc z tego stosu belek, doszedł do nas, gromadki podoficerów z 8/II/63 pp mówiąc: „Podoficerowie – wiarusy – rodacy – bijcie dzisiaj fest przy ataku, bo przed Gorwalem bolszewików aż czarno, a jak w was jest duch, to będzie i między wszystkimi, a więc za wiarę i ojczyznę”. Następnie siadł na konia i jechał dobrowolnie jako patrol przed nami w stronę miasta Gorwala”. Nie może więc dziwić to, że odznaczony został Krzyżem Walecznych. We wniosku o to odznaczenie dowódca jego pułku pisał: „brał czynny udział we wszystkich walkach, nieraz na pierwszej linii, zachęcając żołnierzy do ostatniego wytrwania, dając także ciężko rannym pierwszą pomoc w nieobecność lekarza”. Później był kapelanem wojskowym we Włodzimierzu Wołyńskim. W listopadzie 1921 r. otrzymał awans do stopnia podpułkownika. Odszedł z wojska na własną prośbę w 1924 r. Pamiętać należy o tym, że miał wyraźnie skrystalizowane poglądy polityczne. Był od końca I wojny światowej aktywnym nie tylko członkiem ruchu narodowego ale w okresie międzywojennym także jednym z bardziej znanych na Pomorzu działaczy politycznych Stronnictwa Narodowego oraz członkiem władz naczelnych SN. Na Pomorzu ugrupowanie to cieszyło się w okresie międzywojennym największą popularnością. W 1926 r. został oboźnym Okręgu II Pomorskiego Obozu Wielkiej Polski. Od 1928 r. pełnił funkcję wiceprezesa, następnie prezesa Zarządu Powiatowego Stronnictwa narodowego w Chojnicach.


W 1924 r. został proboszczem parafii w Wielu. Znajdujemy się w kościele w Wielu. Podkreślić więc wypada, że parafia wielewska miała szczęście do swoich proboszczów. Poprzednikiem ks. Wryczy był w Wielu ks. Józef Szydzik, także znany na Pomorzu polski działacz narodowy. To on rozpoczął budowę Kalwarii Wielewskiej, którą ks. Wrycza ukończył w 1927 r. Ks. Szydzik był w młodości - podobnie jak ks. Wrycza – członkiem tajnej organizacji filomackiej. Za całą swoją postawę patriotyczną został we wrześniu 1939 r. zamordowany w Bydgoszczy. Ks. Wrycza, będąc proboszczem parafii w Wielu, zaangażowany był w działalność ruchu kombatanckiego w ramach Towarzystwa Powstańców i Wojaków. Kiedy w wyniku walki politycznej organizacja ta podzieliła się stanął - jako Prezes Okręgu Pomorskiego - na czele Towarzystwa Powstańców i Wojaków Okręgu nr VII. Postrzegany był wówczas jako symbol i wzorzec patrioty pomorskiego: prześladowany przez Niemców działacz narodowy oraz bohater, żołnierz zaangażowany w przyłączenie Pomorza do Polski. Aktywnie propagował też regionalizm kaszubski. Jego biografowie zauważają, że ks. Wrycza miał silną osobowość, co niekiedy doprowadzało do różnych trudnych, czy konfliktowych sytuacji, których świadkami byli jego parafianie z Wiela. Niektóre z nich budowały jego legendę, jako człowieka bezkompromisowego wobec działań sanacyjnych władz. Z pewnością do wzrostu jego popularności było skazanie do przez sąd na dwa miesiące aresztu za zorganizowanie w Wielu strajku szkolnego i wezwanie rodziców aby nie posyłali dzieci do szkoły kierowanej przez kierownika szkoły, zwolennika sanacji, który według ks. Wryczy nadużywał jej do celów politycznych. Odbył tę karę w zakładzie dla księży w Rywałdzie. Jednak potrafił się wznieść ponad ówczesne polityczne podziały i jako patriota po śmierci marszałka Piłsudskiego odprawił mszę żałobną na jego intencję. Ks. Wrycza niewątpliwie miał w życiu szczęście. Kiedy na początku okupacji niemieckiej został wezwany do posterunku żandarmerii w Czersku zdołał stamtąd uciec. Nie znalazł się więc wśród tysięcy Polaków z Pomorza zamordowanych jesienią 1939 r. Musiał się jednak ukrywać przez całą wojnę, mając świadomość, że kiedy Niemcy trafią na jego ślad to z pewnością zostanie zabity.


Pomimo to włączył się w tworzenie konspiracyjnej organizacji TOW „Gryf Kaszubski”, następnie „Gryf Pomorski”. Został Prezesem Rady TOW „Gryf Pomorski”, a jego nazwisko przyciągało do organizacji coraz więcej członków. W raporcie z 1944 r. dotyczącym „Gryfa Pomorskiego” oficer AK ppor. rez. WP Alfons Jarocki ps. „Juhas” pisał m.in.: „W podejściu do poszczególnych członków odnoszących się z pewną rezerwą do pracy konspiracyjnej, powoływano się na ks. płk., a na dowód legitymowano się jego fotografią. Liczba członków rosła z każdym dniem. (…) Po raz pierwszy usłyszałem o istnieniu TOW GP – wtedy „Gryf Kaszubski” – w październiku 1941 r. (…) Dowiedziałem się, że istnieje TOW GK, na której czele stoi ks. Wrycza.” Już w okresie okupacji, budując legendę ks. Wryczy, członkowie kierownictwa „Gryfa” w rozmowach z oficerami z Okręgu Pomorskiego Armii Krajowej rozpowszechniali informację o jego osobistych kontaktach z gen. Władysławem Sikorskim i władzami polskimi w Londynie. Wspomniany już wcześniej „Juhas” pisał w swoim raporcie: „Mówili mi wtedy, że ks. Wrycza jest osobistym przyjacielem generała Sikorskiego, że sprawę wydanych nominacji na oficerów i awansów załatwia osobiście z Wodzem naczelnym. Tu było źródło pewności siebie, ich mocny grunt”. W raporcie z 1944 r. innego oficera AK por. rez.WP Henryka Gruetzmachera ps. „Michał” także dotyczącego TOW „Gryf Pomorski” znajduje się następujący fragment: „Przyciąga się ludzi wyznaczaniem im stanowisk po zakończeniu wojny (…) oraz wysokimi awansami wojskowymi. Ks. płk Wrycza mianowany zostaje generałem”. To m.in. w związku z tym TOW „Gryf Pomorski” stała się największą regionalną organizacją konspiracyjną nie tylko na Pomorzu ale w całej Polsce okupowanej przez Niemców. Kiedy nie udało się ks. Wryczy zapobiec kryzysowi w kierownictwie „Gryfa” - zakończonemu tragicznie zastrzeleniem latem 1943 r. por. rez. WP Józefa Gierszewskiego - zerwał wszystkie kontakty z „Gryfem”. Po II wojnie światowej ks. Wrycza był nadal proboszczem w Wielu a w 1948 r. został proboszczem w Tucholi. Nie tylko nie dostawał po wojnie żadnych odznaczeń, czy nagród za swoją patriotyczną postawę w okresie okupacji ale ówczesne komunistyczne władze bezpieczeństwa interesowały się


nim i starały się utrudniać mu życie. Przygotowywano materiały o jego powiązaniach z powojenną konspiracją antykomunistyczną. Zamierzano go nawet aresztować ale ostatecznie odstąpiono od tego zamiaru, chociaż był stale inwigilowany przez Urząd Bezpieczeństwa. Do końca życia nie tylko dystansował się od polityki komunistycznych władz, ale miał odwagę z ambony krytykować komunistyczny system. Zachęcał np. parafian by domagali się religii w szkołach, nie pozwolił bić w dzwony kościelne po śmierci Stalina. Zmarł 4 grudnia 1961 r. w Tucholi, gdzie został też pochowany a jego pogrzeb zamienił się w manifestację z udziałem wielu osób. W zasadzie niemalże przez cały okres PRL-u jego sylwetka nie była popularyzo-wana. Wspominano wówczas o nim głównie w publikacjach dotyczących „Gryfa Pomorskiego”. Zmieniło się to dopiero w III RP, jednak nie od razu. Okazało się, że nawet w III RP (na początku transformacji) nie wszyscy widzieli w nim wielkiego patriotę. Kiedy w jego rodzinnym Zblewie szukano patrona dla miejscowej szkoły nie uznano jego wielkości, a z pewnością jest największą postacią ze wszystkich, którzy urodzili się w Zblewie. Ostatecznie patronem tej szkoły został jej były kierownik. Ks. Józef Wrycza doczekał się pomnika w Tucholi, nazw ulic w kilku miejscowościach (Kościerzynie, Tucholi, Luzinie), stałej wystawy otwartej w 2006 r. eksponowanej w Muzeum we Wdzydzach Kiszewskich, gdzie znajdują się oryginalne zabudowania, w których ukrywał się podczas okupacji oraz monografii naukowej, której autorem jest dr Krzysztof Korda. Tak więc można powiedzieć, że pośmiertny awans z podpułkownika WP do stopnia generała brygady, jest kolejną próbą - pośmiertnego co prawda – nie tylko wynagrodzenia księdzu Wryczy jego krzywd ale przede wszystkim przywrócenia pamięci o nim. To co w okresie okupacji przekazywano „Ku pokrzepieniu serc” i było mitem, budującym pozycję TOW „Gryf Pomorski”, stało się teraz faktem – szkoda tylko że stało się to tak późno. Wypada podziękować tylko jeszcze wszystkim tym, którzy do tego awansu doprowadzili. prof. dr hab. Andrzej Gąsiorowski



9 788365 365569

ks. gen. bryg.

Jรณzef Wrycza rodem ze Zblewa, jeden z architektรณw tamtych dni 10 lutego 1920

Zblewo w 100-lecie powrotu Pomorza do Macierzy

E-BOOK Zblewo 2020


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.