Czarek Rogowski
---------------------------
Krajobraz Rozterek
niech jedzą ci którzy tego nie lubią
C z a r e k
R o g o w s k i
Krajobraz Rozterek kimot yntreimśdezrp
Starogard Gdański 1999 - 2009
ISBN 978-83-919698-5-4 EAN 9788391969854 Krajobraz rozterek (tomik przedśmiertny) Teksty - Czarek Rogowski Rysunki - Martyna, Marek i Czarek Rogowscy Projekt graficzny i skład - Lech J. Zdrojewski Redakcja - Czarek Rogowski, Lech J. Zdrojewski Przygotowanie do druku - „ARTE” Katarzyna Stosik Zblewo, tel. 058 588 4250 Wydanie pierwsze Nakład 300 egzemplarzy druk: Drukarnia Mirex w Mirotkach www.mirotki.pl © Czarek Rogowski 2009
██████████ █████ █ ███████ ████████████████ ████ ███ ██████ ███████ ███████████ █████ ███████████ ████ ████ ████████████████ ████████ ███ ███ ██ ██████ ██████████ ███████████ ████ ██ ██████ ███████████████ ████████ ... słowa wstępnego brak
ei t y ot yntr m rp kimo i k t yntre o p m r i z k e d p ś r i dez yntreim dezrp k ntreimś ś y m i t e o r m t i yn ezrp k yntrei p kimot t r o z m e i d k ś m p k ezr yntrei śdezrp treimśd m n i y e r t t o n m tr ot y rp ki imot yn zrp kim k e d p ś r m z i e e k śd yntr yntreim mśdezrp i t e o r m t i n k y re mot dezrp mot ynt ezrp ki i d k ś m p i r e z r śde ynt rp yntreim eimśdez r t t o n m y i k t nt imo zrp kimot y dezrp k p ś r m z i e e d r ś t rp eim t yn eimśdez ot yntr r m t i n k y p t r o ntr kim śdez kimot y śdezrp m p i r e z r e t d n t y śdezrp treimś m n i y e r t t o n m y ot ezrp ki imot yn zrp kim k e d p ś r m z i e e śd ot yntr yntreim mśdezrp i t e o r m t i n k y r mot mśdezrp mot ynt ezrp ki i d k ś m p i r e z r śde r ot ynt yntreim eimśdez r t t o n m y i k t imo dezrp kimot y dezrp k p ś r m z i e e d r ś t r eim mot yn eimśdez ot yntr r m t i n k y p t r o nt kim imśdez kimot y śdezrp m p i r e z r e t d n z imś mot y reimśde t yntre t o n m y i k t o p m t p ki śdezr rp kimo z imśdezr e e d r ś t m n i y ez tre mot treimśd imot yn n k y p t r o z m e i yn p k eimśd p kimot imśdezr r e z r e t d n ś y m de rei imot ntreimś mot ynt y i k t o p m r i z k mot rp mśde ezrp ki eimśdez d r ś t m n i y e r t imo eimśde ot ynt r m t i n k y p t r o z rp kim ot y reimśde eimśdez zrp kim
im eimśde imot y dezrp k k ś m p i r e z r e t d imś imot yn reimśde t yntre t o n m y i k t o p kim imśdezr p kimot śdezrp r m z i e e d r ś t m n i tre kimot y treimśd imot yn n k y p t r o z m e p ki reimśd p kimot imśdezr r e z r e t d n ś y m d rei kimot ntreimś mot ynt y i k t o p m r i z mo rp k eimśde ezrp ki eimśdez d r ś t m n i y e r t nt śd kimo kimot y yntreim p t r o z m e i d k ś ot zrp treim zrp kim reimśde e t d n ś y m i t e o ś ntr kim yntreim kimot y t o p m r i z k e d p kim ezr eimś śdezrp treimśd m n i y e r t t o n m p ki treimś imot y n k y p t r o z m e i d p k imo ntreimś imśdezr e r t dezrp k n ś y m i t e o r m t i p k ntreim mot yn y i k t o p m r i z k rp reimśde ezrp ki eimśdez d r ś t m n i y e r t nt rp kimo kimot y yntreim p t r o z m e i d k ś zrp yntreim zrp kim reimśde e t d n ś y m i t e o ntr rp kim yntrei kimot y t o p m r i z k e d p k ezr treimś śdezrp treimśd m n i y e r t t o n m i t y zrp ki t yntre rp kimo o z m e i d k ś m p i r im dez yntre dezrp k ntreimś ś y m i t e o r m t i yn e zrp k ot yntr p kimot m r i z k e d p ś r m z p śde ntrei imśdezr yntreim e r t t o n m y i k re mot ezrp mot ynt ezrp ki i d k ś m p i r e z r e ki śd t ynt yntreim mśdezrp i t e o r m t i n k y tr ot ezrp imot yn zrp kim k e d p ś r m z i e e d yntr śdezrp treimś yntreim imot yn
029 by nacieszyć się światem trzeba zostać wariatem żeby świat zrozumieć trzeba umieć nic nie umieć co dzień bujać w hamaku takim szybkim kolorowym żeby głupie pomysły przychodziły do głowy skrycie marzę o wariactwie by zwariować kiedyś tak na chwilę nie na zawsze żebym mógł wytrzymać dalej co dzień bujać w hamaku takim szybkim kolorowym żeby głupie pomysły przychodziły do głowy
jestem u siebie siedzę wygodnie czemuś na przekór myślę o tobie biegnę gdzieś szybko przed czymś uciekam podchodzę nad przepaść jesteś niedaleko wyglądam z siebie ty obok fruniesz to nie jest zła bajka czy ja do niej pasuję muszę ci wyznać coś czego chyba nie wiesz kiedy tracę równowagę robię to dla ciebie łudzę się ciągle ale nie wiem na pewno czy doczekam chwili gdy pofruniesz ze mną jak długo jeszcze potrwa naprawdę dzisiaj nie wiem czy uduszę się miłością czy zapomnę wreszcie ciebie
500
090
wokół się będą cieszyć (niektórym niewiele trzeba) wokół będą grzeszyć a ty tego będziesz potrzebować
425
082
rozsypałem się jak piach znudziłem się jak film rozpętałem się jak wojna jestem taki jak wszystko kompromituję się na wyrost walczę o ostatnią lokatę ostrzegawczo rozbijam sobie nos jestem taki jak wszyscy najpierw straciłem ciebie potem straciłem was szczęśliwie straciłem siebie wiedziałem że to ryzyko zmieniłem obuwie wstawiłem zęby mam ciepłe majtki czuję się względnie pewnie odchodzę od odchodzę od odchodzę od jestem taki
ciebie was siebie jak wszyscy
007
mężczyzna sprzedający kwiaty kobieta ćwiartująca mięso pies z mordą w talerzu ostatnie kroki do wyjścia garbiące się jedno dziecko pokazujące język drugie kolejne kradnące cukierki ludzie tego nie lubią krew z żył dla różdżkarzy wygodny samolot dla kobiet stosowna granica dla straży dorodne działo na okręt
001
czad uczuć
220
091
człowieku jesteś kimś innym niż ten za kogo się podajesz człowieku jesteś kimś innym zupełnie innym niż to się zdaje twoja miłość jest od tej której byś twoja miłość jest obca milczy i się
inna sobie życzył inna nie liczy
twój świat jest zupełnie inny niż ten o którym marzysz twój świat jest taki jak sen który się nigdy nie przydarzy człowieku jesteś kimś innym niż ten za kogo się podajesz człowieku jesteś kimś innym zupełnie innym niż to się zdaje
ktoś na zawsze pozostanie w pamięci najważniejsze od nich dostałeś ty wiesz że ci ludzie są święci chociaż bywało że tak nie myślałeś
nie będzie tu rodziców kiedyś zamilkną groby nawet jeśli znicze nie zgasną nic się już tak nie ułoży
odwiedzisz swych rodziców kiedyś to nie będzie sąd ostateczny byłeś dobrym dzieckiem grzecznym kochanym ciut niewdzięcznym 092
093 żubry jak jamniki
kim dla nic czy
ty teraz jesteś kogo taki się stałeś o sobie nie wiesz może tak właśnie chciałeś
kim ty teraz jesteś przez kogo taki się stałeś nic od życia nie chcesz czy może już wszystko dostałeś kim ty teraz jesteś uważasz się za ofiarę to nadzieja zniszczyła ciebie czy może kompletny brak wiary 222
077 rzeki płyną mosty gdzieniegdzie jesteśmy ze sobą po przeciwnych brzegach
może jest coś za siódmą górą może jest coś za siódmym lasem może jest tam coś takiego coś co zechcesz i będziemy razem może rośnie kwiat na szczycie jedyny o którym marzysz może jest jakieś siódme morze które wypiję i będziemy razem może chcę spełnić to życzenie może chcę zrobić to dla ciebie ale czy to będzie kluczem czy ja będę w siódmym niebie 108
wytrącony z rytmu ze świętego spokoju patrzę na cyników od których się roi zrywam gardło krzykiem to już ruchy rozpaczy wyważam otwarte ignoruję rozkazy toczę wojny życiowe organizuję bałagan gówno rozumiem nieustannie się waham tajemnica świata zakręty ludzkości autodeprecjacja do nieprzyzwoitości
112
przez przez przez przez
palce przecieka mi wiara pryzmat myślę o niebie ciebie wzięło mi skrzydła letarg zmierzam dokąd nie wiem
amoralna postawa życiowa nielojalność wobec sumienia nie ma miejsca by się schować poświęcenia bez żadnego znaczenia myślę zabić się i żyć jeszcze raz co to znaczy żyć normalnie i sklonuję nasze splecione dłonie zanim wszystko zajdzie za daleko
008
niepostrzeżenie ubywa mi życia szukam wciąż czegoś co głęboko ukryte wolnym są ogniem moje oczy i ręce świat cały płonie a ja jeszcze chcę więcej
stańcie wszyscy kółko zróbcie
teraz wam zaśpiewam najładniejszą piosenkę taką jakiej nie usłyszycie więcej
345
luzu trochę życzę i beztroskiej fantazji wyjdziecie na ulicę może nie być okazji
można się przytulić albo buzi dać baczymy kogo jeszcze na to stać
śpiewajcie głośno wszyscy razem niech sobie ktoś podskoczy czasem
weźcie się za ręce wstydek zgubcie
009
nie wiem komu spiłem te słowa tak mi kiedyś jakoś wyszło i choć nieładnie jest papugować żywą prawdą jest: że śmierć jest dobra na wszystko bo śmierć jest dobra na wszystko a śmierć jest dobra na wszystko a kto chce niech wierzy w horoskop
624
płytsze niebo krótsza przyszłość kosze chleba źródło prysło wycie wilków trzepot ptaków krawat ofiar chaber maków brudna sprawa braki w sensie blaski siekier dekolt w mięsie
063
jakieś chwile niemiłe stosunki nieodpowiednie chęci pozornie dobre dogmaty komplementy i brednie twierdzisz że jeszcze czas twierdzisz że jeszcze nie chcesz chciałbyś mieć jeszcze nadzieję ale gdzie jest ten ktoś i to miejsce
życie usrane różami 721
605
paliwo dla ognia bunt dla młodych serce do bicia miłość na zawody sumienie dla etyki zamek dla klucza tęsknota dla duszy która nigdzie nie wyruszy
049
rozpłakały się wierzby płaczące rozkochały się dziewczyny ach a te kwiaty te kwiaty na łące ciągle kwitną a bukietów brak rozświeciło się pięknie słońce nie ma siły bym podnieść się mógł na wznak leżę pijany na łące i tak myślę czy w niebie jest Bóg
027
kiedyś będziesz stał nad grobem nad grobem swoich bliskich poczujesz wtedy że coś łączy się łączy się i tworzy kąt prosty koło zamyka się i tworzy kąt prosty koło tworzy kąt prosty
599
282 pełen żenady i uwielbienia patrzę na ten akt zjednoczenia wszystkich narodów i świętości na mowy wylewne i morze miłości pachną sobie kwiaty ulicami nie ma jak chodzić między wazonami wszystkie bajki świata są po to by nie być świadomym za wcześnie
111
płakać ze śmiechu czy śmiać się do płaczu szybko umierać czy żyć i nic nie znaczyć szczęście dla ciebie ile oznacza szybko awansować czy powoli się staczać płakać ze śmiechu czy śmiać się do płaczu szybko umierać czy żyć i nic nie znaczyć
066 najwięcej nekrologów wisi na tablicach w samych sercach miast na głównych ulicach tylko ziemia lżejsza i umierać trzeba w miłych cichych kątach gdzie nikt nie podgląda
041 wczoraj na mnie obraził się kamień a zaraz potem stałem za płotem a następnie siedziałem w ustępie przy kolacji nie miałem znów racji nigdy nie brałem a malowałem tuż przed zaśnięciem filmowałem ujęcia po zaśnięciu śniłem zawzięcie rano przed wstaniem narozrabiałem zbliżał się las wnet bym tam wlazł
008
miękkie krótkie wiotkie poważne
niewielkie serce krzywe nogi drżące ręce ubytki głowy
garb przyozdabia plecy wągry na twarzy topnieją infekcja poprzez obrazy oczy od tego ropieją
644
cenne drobne uwagi urocze fryzury na nogach zmysłowy brak ogłady wysokie skrzydła po bokach
155
żyję zupełnie jak pies śpię biegam szczekam i żrę a chciałbym tak sobie choć raz polatać prześcignąć czas wirować tam w górze mieć serce tak duże zawisnąć w powietrzu i zasnąć w najlepsze poleżeć na łące pogapić się w słońce co świeci i grzeje i do mnie się śmieje nic się nie nudzić wciąż w raju się budzić zasypiać w chaosie i z tęczą na nosie żyję zupełnie jak pies śpię biegam szczekam i żrę takie szalone są dni głowa kipi serce drży a ja w samotności i zero radości kurczę się padam umieram zapadam
185 niewyraźne kryształowe oczy diabeł wie co tam z nich wyskoczy anarchia i dadaizm apatia i surrealizm dokoła nic się nie dzieje świat omijam i się śmieję dezercja moja moja dezercja nie buduje mnie ale określa
628 nie ma nic nic nie można zrobić tylko czas czasem jest życie wre izolacją kto da znak że jest światło to nic nie szkodzi co jest z tą wariatką czemu żre się chleb gdzieś krzyk dajcie znak i wtedy ktoś się gapi ale nie tak to nie tak daje się znak oj nie tak
333
życie jest zagmatwane ludzie są tacy sami nie pogadasz z ogórkami gdzieś jest UFO z krasnalami a seks piękny jest z tą miłością różnie bywa mózg nie zawsze duży pływa niebo to taka pokrywa film w procentach się urywa a seks piękny jest życie jest zagmatwane ludzie są tacy sami nie pogadasz z ogórkami gdzieś jest UFO z krasnalami a seks piękny jest
193
nie mam na nic czasu nic nie mogę znieść nie mam sił by dalej żyć i umrzeć ciężko też nie mam i chęci nic nie żyję na
swego miejsca na coś brak mi interesuje mnie chybił trafił
nie jestem w wielkiej formie nie jestem coraz lepszy niewiele sprawia radość mi nie czuję się bezpiecznie mówię nie więc nie każdemu księdza przyślą nawet tym co łudzą się że skończy się pomyślnie nie - znaczy - nie każdemu łeb ukręcą nawet tym co myślą że znaczą coś więcej
998
a kiedy już nie będziesz miał co ze sobą zrobić wtedy się zastanów czy kogoś to obchodzi wejdź na najwyższą górę płyń pod prąd najdłuższą rzeką bądź najzdrowszy w stadzie oddaj się aniołom w opiekę zastąp zdjęcie rysunkiem zostaw gdzieś na twarzy miejsce ćwicz dobrą minę bo ciągle ktoś robi lepszą
051 nie mamy własnej rodziny jesteśmy samotni jak palce nie wiemy co tu robimy dla kogo są prawda i kłamstwo nie stoimy na straży cnoty wątpimy w czyste sumienia plujemy na system sprawowania władzy prócz czasu nic nas nie zmienia zaglądamy do puszek Pandory otaczamy się samymi sobą zwycięsko kroczymy po własnym trupie skończymy kiedyś niechlubnie trwonimy swe żelazne zasady zwiększamy kredyty zaufania rozglądamy się za jakimś spokojem ślepo wierzymy bo każdy się boi wychodzimy kłopotom naprzeciw wyglądamy na ladaco zawężamy horyzonty a karta się nie odwraca boimy się trudnej przyszłości ale nic nie robimy by ją uprościć ślemy do nieba zbożne życzenia ale nikt tych listów nie otwiera
016
dobry dobry dobry a źli
człowiek to ja człowiek to ty człowiek to on ludzie to my
232 śmiem wątpić w wasze piękne hasła śmiem wątpić w wasze szczytne cele śmiem wątpić w waszą solidarność śmiem wątpić że coś się kiedykolwiek zmieni nie wierzę w nasze wspólne dobro nie wierzę w kler i apolityczny kościół nie wierzę w prawo i demokrację nie wierzę w prawdę jestem nadętym błaznem nie wiadomo kto nie wiadomo jak nie wiadomo gdzie nie wiadomo za co to mówi ktoś kto nie to mówi ktoś kto nie to mówi ktoś kto nie to mówię ja choć nie
zasłużył jest godny jest pewien powinienem
089
czemu mam to co mam i tak wiele nie wiem czemu zamknięty w sobie wychodzę z siebie czemu wierzę w Boga ale chciałbym prawdę poznać czemu Bóg wie na co ciągle pragnę mieć odpowiedź
czemu pamięć się skraca serce zatrzymuje czemu ludzie odchodzą a potem ich brakuje czemu właśnie mi krąży to po głowie czemu Bóg wie na co ciągle pragnę mieć odpowiedź
308
803
chciałbym chciałbym chciałbym chciałbym
zobaczyć coś pięknego porozmawiać z kimś szczerze kiedyś zrobić coś dobrego wiedzieć skąd się wszystko bierze
chciałbym poznać zasadę według której się wszystko odbywa chciałbym osobiście znać kogoś kto nad tym wszystkim czuwa gdzie jest koniec tego świata czy dać wiarę w to co mówią gdy zakończę swoją wartę czy gdzieś ktoś mnie oczekuje
773
wtedy wtedy wtedy wtedy
tylko tylko tylko tylko
robimy rzeczy dziwne stajemy się naiwni wiemy o co chodzi jesteśmy znowu młodzi
jest wszystko proste gdy to nie jest nasz problem się rozchodzimy gdy rozumiemy przyczyny
czasem czasem czasem czasem
tylko tylko tylko tylko 089
038
układam puzle absurdalnych myśli odbieram nadmiar bodźców z zewnątrz z nie wszystkimi mogę się napić a kobiety bywają przesadnie ładne mój krajobraz rozterek ekspozycja zastrzeżeń przegląd naiwnych zwierzeń coś co we mnie się pieprzy nie wątpię w nic bez waszej zgody nie zrobię nic w co moglibyście wątpić
060
gdybyśmy żyli w studniach namiętności wszystko byłoby o wiele prostsze tylko czasami ciężko byłoby się ukryć przed kobietami gdybyśmy byli pięknymi kobietami całymi dniami rozbierali przed lustrami gdybyśmy mieli kobiece piersi każdy by się bawił a nie pił na mieście wścibskie spojrzenia na ciebie i obok lubieżne skojarzenia bez ciebie i z tobą
300 pali się tam gdzie nie jest ciemno za oknem mgła jej jest wszystko jedno siedzę tu sam choć to nie jest pewne piszę ten tekst za daleko od sedna na ścianie cień w głowie mam piekło muzyka gra myśli się piętrzą powietrze ciepłe ale nie jest przytulnie opływam w nostalgii to są chwile poufne męczy mnie czas plątają się sprawy zadręcza mnie strach filtrują obawy zniechęca tępy brak satysfakcji obawiam się swojej następnej reakcji
180
185
003 siedzimy krzywo patrzymy nieprzyzwoicie mówimy nietaktownie co nam za to zrobicie nawalamy często idziemy w zaparte żyjemy bez gwarancji jak nas za to ukaracie pijemy dużo palimy co popadnie żyjemy w ciągłym seksie myślimy banalnie
401
a jeśli twój bliski umiera co chciałbyś mu powiedzieć a jeśli nawet wiesz i tak ci to nie przejdzie a jeśli będziesz umierał co będziesz chciał powiedzieć a jeśli nawet wiesz kogo nie uprzedzisz czy kiedy kończy się życie to się myśli co dalej są pretensje do siebie że się nie spisało
267
życie to proces który zachodzi w nas raz śmierci zawdzięczamy iż nie nadajemy się do ponownego użytku stąd trudno określić wymiar w którym przyjdzie nam być być może posłużymy jako środek płatniczy wymienialny na bezsens istnienia postępujący w imię niesprecyzowanej sprawiedliwości ku mętnym źródłom wiary w monotonności codzienności nic nie stanowi o czymkolwiek dlatego może nikt niczego nie potwierdzi ani niczemu nie zaprzeczy dobrze jest w ogóle niczego nie podejrzewać dla dobra całego zła życie to coś pierwszego co dostajesz i ostatnie co tracisz śmierć to koniec lub ostatni dobry moment
833 jesteś nowym motywem dla obrazu mojego ale ty to coś więcej niż ten obiekt na płótnie jesteś nowym tytułem dla wiersza mojego jednak bardziej zaprzątasz myśli niż to co można przelać na papier jesteś nowym powodem dla nałogu mojego lecz nie mogę się tobą nacieszyć jak wódką jesteś nowym ogrodem słabości moich kwitniesz tak jakby się nie mogło wydawać
522 brnący samotnie nie zawsze są w stanie to przeżyć oni nie czekają na śmierć bo i tak nie umieliby jej dożyć odchodzą sobie gdzieś gdzie nie oddają się nikomu a przecież przyszli stamtąd skąd jeszcze można było wiele uniknąć
kończą na własne życzenie ich potencjał wiary jest tym wszystkim czego im brakuje oni nie skończą bez przekonania kogo zaprosić na swój następny pogrzeb i nie odejdą bez zapewnienia że wszystkiego udało się doczekać
nie gasną jak wszelka nadzieja oni ciągle wyśpiewują figury niemożliwe tekstu
oni idą nie po medal znają skróty życia widzą i przewidują aż do bólu
kolekcje oczu przestrzeń kradną kłamią te lub inne skłamią tajna broń rozpiera wnętrze miłosny szok odbiera chęci a ty patrzysz a się dziwisz a to wszystko jest na niby
888
trzymam za włosy pędzący ekspres powinienem się zabrać ale chyba nie chcę coraz mniej czuję coraz więcej myślę przemoc życzeń obsesje przemyśleń widzę plagę ludu odczuwam czad uczuć wasze centrum zwodzenia pcha mnie w zakręt celu większość czego chciałbym dotykam przez okno wybite na strychu mojej głowy wysoko rozpylam słowa krzywo na ścianę wkraczam w plenery skomplikowane boję się że kiedy wyruszę w mleczną drogę będę ujarany i wszystko zapomnę
677
766 twoja głowa to wszystko co ci przeszkadza twoje oczy to coś czego nienawidzisz twój język to to co ci mało mówi twój umysł to rzecz co ci się nie przysłuży to co widzisz to nie są złudzenia to co mówią to nie są żarty to czego pragniesz to niezdrowe marzenia to co masz jest niewiele warte roznosisz się jak krzyk który milczy sam za siebie błąkasz się jak ci odwróceni od siebie samych rozlegasz się jak echo próbujące się odbić rozklejasz się jak krzyż bo nie możesz nic zrobić
żyje się na czas idzie się na całość myśli się na ironię wierzy się na ładne oczy choruje się na miłość umiera się na pokaz choruje się na miłość umiera się na pokaz
002
257
488
ślepo patrzymy w zatrute okna obiecane nieba przysłania nam dach wkładamy na głowy specjalne czapki do celu lecimy spadamy w truskawki nadziani na palach beznadziejni jak karnawał poddajemy się losom które ktoś nam wykrakał tankujemy pazernie w serca benzynę w drodze na dno pierdzimy w głębiny zostawiamy po sobie nijakie wspomnienia dryfujących do brzegu zatrzymuje nas ziemia
666 ze strachu z nietaktu z obowiązku ze słabości z przekonania dla zasady dla oka dla wierności z nawyku z przymusu z potrzeby za kogoś z nudów dla obłudy za pieniądze za karę w intencji bez przerwy z nienawiścią i z miłością z namaszczeniem od niechcenia w trwodze i w drodze
co wieczór i z rana od święta i wcale się modlimy
nastały dla mnie mordercze chwile dawno mam już dosyć a dopiero sznurują mi się na szyi prawdziwie jadowite perspektywy drogowskazy docierały do mnie w nieodpowiednich momentach teraz boję się wrócić na początek a coraz bardziej odczuwam koniec 026
zmieniła im noc okulary słoneczne założył chłop nieskomplikowany kombinezon rzuciły się narty na stok za kolana pod szyjkę po uszy do twarzy usiedli u skraju przeznaczenia mieli sobie wszystko wybaczyć i żadne nie zamierzało wygłaszać mowy między oczy w pięty za uszy na twarz
555
czasem chciałbyś od życia więcej niż ci się należy że Bóg stworzył granice tobie trudno w to uwierzyć
czasem chciałbyś od życia więcej niż powinieneś więcej niż opatrzność przeznaczyła dla ciebie
748
ustawiono sygnalizację prześwietlną na skrzyżowaniach dalekobieżnych pomysłów pośród głów co wrażliwszych istnień samych w sobie wstrzymano pomoc dla zbawienia znajdującego się w stanie beznadziejnym dla zabawy doprowadzono do płaczu błazny dla dobra sprawy u ryb rozpoznano raka kończyn dolnych dla zadośćuczynienia krowom za dojenie ich z mleka wprowadzono stan wyjątkowy i nadano im szlachectwo na rzecz tychże odebrano dobrodziejom łąki i pastwiska w zamian za prawo pierwszej nocy odnośnie młodych cieląt stanu powolnego obojga płci znormalizowano wszechświat wyśpiewując mu na dobranoc prezerwatywę na próbę zneutralizowano słońce zlokalizowano Boga który został tymczasowo zatrzymany do wyjaśnienia sprawy w której koronnym świadkiem ma być Pan Koniec postawiono oczy w słupy pieprzonego napięcia droga wolna 847
100
jest jest jest jest jest jest jest jest jest jest jest jest jest jest
czas czas czas czas czas czas czas czas czas czas czas czas czas czas
u zarania zdobywania zachcianek pogrążania manipulacji dla strony przeciwnej siania i żniw wojny i pokoju miłości i zdrady stracony letni i zimowy zacząć i czas skończyć najwyższy milczenia
y re e p kimot mot ynt i k ot yntr p m r i z k e d p ś r m i dez ntrei dezrp k ntreimś ś y m i t e o r m t i n im t y ezrp k t yntre rp kimo o z m e i d k ś m p i k ezr yntre śdezrp treimśd m n i y e r t t o n m y tr ot rp ki imot yn zrp kim k e d p ś r m z i e e k śd yntr yntreim mśdezrp i t e o r m t i n k y rei mot dezrp mot ynt ezrp ki i d k ś m p i r e z r śde ynt rp yntreim eimśdez r t t o n m y i k t nt imo zrp kimot y dezrp k p ś r m z i e e d r ś t yn rp eim eimśdez ot yntr r m t i n k y p t r o śdez t yntre rp kim o z m e i d k ś m p i ezr t yntre śdezrp treimśd m n i y e r t t o n m y ot ezrp ki imot yn zrp kim k e d p ś r m z i e e p imśd t yntr imśdezr t yntre e o r m t i n k y p r mot mśdezr mot ynt ezrp ki i d k ś m p i r e z r e śd rp ot ynt yntreim eimśdez r t t o n m y i k t imo dezrp kimot y dezrp k p ś r m z i e e d r ś t m zr rei ot yn reimśde mot ynt t i n k y p t r o z nt kim mśde kimot y śdezrp m p i r e z r e t d n ś ezr eim mot y treimśd ot yntr n m y i k t o p m r ot p ki śdez zrp kim imśdezr e e d r ś t m n i y e dez ntr mot ntreimś kimot y y p t r o z m e i d imś mot yn ezrp k i d k ś m p i r e z r e t śd imot yn yntreim eimśdez r t t o n m y i k t imo mśdezrp kimot dezrp k p ś r m z i e e d r ś t m rei imot yn reimśde mot ynt t i n k y p t r o z rp kim eimśde ot y eimśdez zrp kim
n ki eimśde kimot y śdezrp m p i r e z r e t d n imś imot y reimśde t yntre t o n m y i k t o p m t p ki mśdezr rp kimo z imśdezr e e d r ś t m n i y e tre kimot treimśd imot yn n k y p t r o z m e i y p k reimśd p kimot imśdezr r e z r e t d n ś y m d rei kimot ntreimś mot ynt y i k t o p m r i z k mo rp imśde ezrp ki eimśdez d r ś t m n i y e r t nt śd kimo kimot y yntreim p t r o z m e i d k ś ot zrp treim zrp kim reimśde e t d n ś y m i t e o ś ntr kim yntreim kimot y t o p m r i z k e d p kim ezr eimś śdezrp treimśd m n i y e r t t o n m ki treimś imot y n k y p t r o z m e i d p k ntreimś p kimot imśdezr r e z r e t d n ś y m rei p kimot ntreim mot ynt y i k t o p m r i z k rp reimśde ezrp ki eimśdez d r ś t m n i y e r t ynt p kimo yntreim p kimot t r o z m e i d k ś m o zrp yntrei zrp kim reimśde e t d n ś y m i t e o r nt im rp kim kimot y t yntre o p m r i z k e d p ś k ezr treim śdezrp treimśd m n i y e r t t o n m y ei ot rp ki ot yntr zrp kim m e i d k ś m p i r e im dez yntr dezrp k ntreimś ś y m i t e o r m t i n rei t y zrp k mot ynt rp kimo i z k e d p ś r m z i śde rp ntre yntreim eimśdez r t t o n m y i k t tre imo zrp imot yn dezrp k k ś m p i r e z r e t yn zrp ki reimśd e t d n ś y m i t e o r m nt ezrp ki kimot y t yntre o p m r i z k e d p ś ezr yntreim śdezrp treimśd m n i y e r t t o n m y i