K WA R TA L N I K
ODDZIAŁU
KO C I E W S K I E G O
NR (41) 03/2018
ZRZESZENIA
K A S Z U B S KO
ZBLEWO, 23 marca 2018
-
POMORSKIEGO
W
ZBLEWIE
ISSN 2544-2791
Roman Landowski
KTO SIĘ BOI CHRYSTUSA Jeżeli nawet przyjdą ci wszyscy z Galilei uwolnieni od trądu chorzy a uzdrowieni albo ten paralityk niesiony w Kafarnaum zmarła córka Jaira lub weselnicy z Kany tysiące nakarmionych z okolicy Betsaidy ci z Tyru czy Sydonu to pokażą im kółko na czole skierują do psychiatry Każda epoka czegoś się boi szkoli swoich Piłatów rezerwuje Barabaszów by w końcu ogłosić przetarg na wyciosanie krzyża
N a fo t o g ra f i i : „ C h r y s t u s ze S t a r o g a r d u ” - g o t y c k a r ze ź b a ze z b i o r ó w M u ze u m D i e c e z j a l n e g o w Pe l p l i n i e , o ra z w i e r s z Ro m a n a L a n d o w s k i e g o z k s i ą ż k i „ Po e z j e . 4 6 2 u t w o r y ze b ra n e ”. Foto: Lech J. Zdrojewski.
FOTO: Magdalena Apostołowicz
Gala nagrody „Kociewskie Pióro”, Zblewo 22 lutego 2018 roku.
Od redakcji Gertruda Stanowska, Tomasz Damaszk, Piotr Wróblewski Drodzy Czytelnicy, oddajemy w Wasze ręce kolejny (41-1/2018) – wiosenny numer „Mojej Ziemi.” W najnowszy numer wprowadza nas Pani Magdalena Apostołowicz pisząc o Kociewskim Piórze, jego historii i przebiegu uroczystej gali, na której wręczano statuetki za rok 2017. W fotokronice pokazujemy nominowanych i nagrodzonych członków Zrzeszenia. Poświęciliśmy temu wydarzeniu też Wyce i Faksy; są – jak zawsze – zdjęcia i szportowne komentarze. Działalność naszą podsumowaliśmy 25 stycznia na zebraniu sprawozdawczym. Szczegóły w rubryce „Z życia Zrzeszenia”. Tam też informujemy o kolejnych działaniach związanych z organizacją Walnych Plachandrów – „Walne plachandry dostają szwungu”. Zamieszczamy tam również regulaminy konkursów: fotograficznego i sztuki ludowej oraz tytułu Ambasador Kociewia i wyróżnienia Perełki Kociewia, i wzory zgłoszeń do tych ostatnich. W nawiązaniu do wielu przedsięwzięć mających na celu integrację Kociewia, przedstawiamy artykuł prof. Marii Pająkowskiej-Kensik „Żyje duch Kociewia.” Żyje, bo stale pojawiają się nowe pomysły i inicjatywy, które przekute w czyn wzmacniają i integrują Kociewie. Jak napisała prof. Pająkowska: „(...) cudze chwalić można, ale swoje trzeba poznać i ciągle o nie dbać(...).” Zaś zrzeszeniowy głos w dyskusji – czy „tworzymy nową organizację kociewską” - znajdzie Czytelnik w materiale Michała Kargula, historyka ze Tczewa. W poprzednim numerze, w artykule wstępnym, wspominaliśmy o nowej książce Edmunda Zielińskiego „Drogi krzyżowe Kaszub i Kociewia” poświęcając sporo miejsca nieznanej, na szkle malowanej kociewskiej drodze krzyżowej. Komentarze do niej są swoistą lekcją naszej, kociewskiej historii. Ponieważ książka ma ograniczony nakład i nie dotrze do szerokiego gremium odbiorców, Autor dał się namówić na przedruk owej kociewskiej drogi krzyżowej do „Mojej Ziemi.” Podczas zaborów nośnikami polskości i patriotyzmu były liczne i różnorodne towarzystwa społecznogospodarczo-kulturalne (biblioteki, koła śpiewacze, sportowe, spółdzielnie...itp). W Zblewie były to Bank Spółdzielczy, Kółko Rolnicze, Sokół i chór mieszany Towarzystwa Śpiewu „Lutnia.” W okresie międzywojennym doszło do podziału Towarzystwa na dwa chóry – kościelny o nazwie „Cecylia” i świecki, który pozostał przy „Lutni. W tym numerze nasz stały korespondent Wojciech Birna przedstawia materiał „Z historii chóru parafialnego pw. św. Cecylii ze Zblewa.” Ze względów technicznych przedstawimy go Państwu w dwóch kolejnych wydaniach Mojej Ziemi. MARZEC 2018
Rok 2018 przynosi kolejne rocznice. W lutym minęła dwudziesta rocznica śmierci znanego historyka – regionalisty Józefa Milewskiego i piąta rocznica śmierci artystki ludowej Anny Juraszewskiej. Józefa Milewskiego przypominamy w materiale: „Józef Milewski. Rozmowa z 1994 roku.” red. Tadeusza Majewskiego publikowanego w „Gazecie Kociewskiej.” Annę Juraszewską wspomina Edmund Zieliński w tekście sprzed pięciu lat „Pani Ani Juraszewskiej nie ma już wśród nas.” Natomiast materiał „Wspomnienie o mojej mamie” Zyty Mikołajewskiej, córki Anny Juraszewskiej przenosi nas do czasów, gdy pani Ania była nauczycielką i animatorką życia kulturalnego w Pałubinku. Były to czasy kiedy najmniejsza miejscowość miała swoją szkołę – najczęściej czteroklasową, dwuoddziałową ale będącą „duszą” lokalnej społeczności. Oczywiście, Pałubinek jest tylko przykładem jednym z wielu. Starsi czytelnicy zapewne pamiętają tamte czasy i pewnie wracają do nich w swych wspomnieniach. Edmund Zieliński nawiązuje do czasu wielkanocnego we wspomnieniach z młodości w tekście „Dyngus, dyngus”; ilustruje ją pocztówką ze swych zbiorów. Kiedy słónko dość fest świeci Kiedy zima precz do morza lejci Jezus z grobu samowładnie wstaje ji zbawienie wszistkim ludziom daje Na frysztyk śwancóne ji jajka a gzubam prezanty od zajka. Błogosławionych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego życzy Zarząd Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego Oddziału Kociewskiego w Zblewie.
Z : 15 ROKU O GOD 3 M A JA 2 0 1 8 ie ski ZKP w Zblew
i Oddział Kociew Parafia Zblewo iętą oczystą Mszę Św zapraszają na ur iającej blicy upamiętn i odsłonięcie ta O SJ . O SS O W SK IE G K S. M IC H A ŁA 17 43 - 17 97
ODSŁONIĘCIE OBELISKU Prezes chóru – Wojciech Birna
W ramach obchodów 105 rocznicy powstania chóru parafialnego pw. św. „Cecylii”, podczas uroczystych obchodów Jubileuszu na dziedzińcu kościoła zostanie odsłonięty obelisk poświęcony pamięci zmarłych chórzystów i dyrygentów. Uroczystość ta odbędzie się 24 czerwca 2018 roku podczas XIV Koncertu Pieśni Kościelnej w obecności Włodarzy Gminy i zaproszonych gości. 3
Kociewskie Pióro Magdalena Apostołowicz „Kociewskie Pióro” to nagroda szczególna, bo nasza - regionalna. Na dodatek jej inicjatywa powstała właśnie u nas – w Zblewie, tym większy mamy do niej sentyment i tym większa jest nasza radość, że wśród tegorocznych nagrodzonych i nominowanych byli także mieszkańcy naszej ziemi. „KOCIEWSKIE PIÓRA” PO RAZ JEDENASTY JAK ZRODZIŁO SIĘ „PIÓRO”? Zacznijmy od krótkiej historii... Pomysł nagrody Kociewskie Pióro zrodził się w 2005 r. Nagroda miała na celu uhonorowanie ludzi, którzy swoją pracą literacką, publicystyczną i kulturalną zasłużyli się dla Kociewia. Pomysłodawcą było Towarzystwo Społeczno-Kulturalne im. Małgorzaty Hillar w Zblewie, a niestrudzonym moderatorem tej inicjatywy był ś.p. Michał Spankowski, który zmarł w 2009 r. Był on jednym z założycieli tczewskiego oddziału Zrzeszenia Kaszubsko - Pomorskiego i jego pierwszym prezesem. Był także dyrektorem Tczewskiego Domu Kultury, działał w Dyskusyjnym Klubie Filmowym „Sugestia” w Tczewie, a wraz z Romanem Klimem organizował Spotkania Nadwiślańskie. Ten niestrudzony animator życia kulturalnego regionu reżyserował na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku spektakle tczewskiego Teatru Pantomimicznego. Był też dyrektorem naszego Gminnego Ośrodka Kultury w Zblewie. Do 2015 roku przyznano łącznie 80 statuetek, w tym honorowe „Złote Pióro” nieżyjącemu już poecie i muzykowi Grzegorzowi Ciechowskiemu oraz śp. prof. Pawłowi Wyczyńskiemu. GALA TRZECH POWIATÓW Dziś Stowarzyszenie, kierowane przez prezes Emilię Bielską pięknie podtrzymuje tradycję „Kociewskiego Pióra”. Wspiera je w tym dziele Wójt Gminy Zblewo oraz Marszałek Województwa Pomorskiego, a także kociewskie samorządy. W tym roku nagrody wręczono po raz jedenasty. Uroczysta gala odbyła się 22 lutego w Dworku Tucholskim w Zblewie i zgromadziła liczne grono samorządowców, twórców i społeczników z trzech, kociewskich powiatów: starogardzkiego, tczewskiego i świeckiego. To było prawdziwe święto kociewskiej kultury! Już tradycyjnie nagrody wręczono w 4 kategoriach: literatura, publicystyka, animacja kultury (indywidualnie i zbiorowo) oraz za całokształt działalności. I choć w każdej z tych kategorii „Kociewskie Pióro” było tylko jedno, wszyscy zgodnie podkreślali, że już sama nominacja do tej nagrody to wielkie wyróżnienie i duma. I radość, że ktoś widzi i docenia nasze działania, naszą pasję i pracę na rzecz Małej Ojczyzny. Jak pięknie podkreśliła przewodnicząca kapituły prof. Jowita Kcińska-Kaczmarek, dzięki 4
takim właśnie ludziom nasza Mała Ojczyzna staje się prawdziwie Wielką Ojczyzną... LITERATURA W dziedzinie literatury tegoroczną nagrodę otrzymał Krzysztof Korda z Tczewa, autor książki pt. „Ks. ppłk. Józef Wrycza (1884-1961). Biografia historyczna”. To wyjątkowa książka, bowiem jej bohaterem jest postać szczególnie mocno związana ze Zblewem. Przypomnijmy, iż ks. Józef Wrycza był wybitnym Pomorzaninem urodzonym w Zblewie, związanym swoją działalnością duszpasterską i publiczną z Kociewiem. Nagrodzona publikacja jest owocem rozprawy doktorskiej obronionej przez jej Autora na Uniwersytecie Gdańskim (2013) pod kierunkiem prof. dr hab. Józefa Borzyszkowskiego. W 2016 roku ukazało się jej książkowe wydanie, które promowane było w 20 miastach i gminach na Kaszubach i Kociewiu (m.in. w Tczewie, Pelplinie, Gniewie, Starogardzie Gdańskim i Bytoni), a także na Uniwersytecie Gdańskim oraz na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Nominowany w tej kategorii był również Janusz Stachulski z Dąbrówki, za książkę pt. „Lubichowo jakiego nie znacie”. PUBLICYSTYKA W kategorii „publicystyka” nagrodę przyznano prof. Marii Pająkowskiej-Kensik ze Świecia, osobie – jak podkreślono podczas gali – „znanej jak Kociewie długie i szerokie, prawdziwemu znawcy i ambasadorowi Kociewia”. Pani Profesor m.in. współtworzyła i aktywnie uczestniczyła we wszystkich dotychczasowych edycjach Kongresu Kociewskiego, a od 10 lat z comiesięczną regularnością dzieli się swoimi przemyśleniami w poczytnych felietonach „Z Kociewia” w „Pomeranii”. ANIMACJA KULTURY – INDYWIDUALNIE Doceniono także animatorów kultury. Nominowany w tej dziedzinie został m.in. Tomasz Damaszk ze Zblewa, długoletni dyrektor bytońskiej szkoły, świetny organizator i propagator kultury ludowej na terenie gminy Zblewo i nie tylko. To z jego inicjatywy, od dziesięciu lat organizowane są w bytońskiej szkole plenery dla artystów ludowych Pomorza. Uczestniczą w nich artyści z Kociewia, Kaszub i Borów Tucholskich. To dzięki sugestiom pana Tomasza powstała Droga Krzyżowa przy kościele w Bytoni, przez księdza Zenona Góreckiego nazwana „Kalwarią Kociewską”, a na rozstajach dróg stanęły kapliczki nawiązujące do starej tradycji mówiącej o silnej więzi mieszkańców Kociewia z wiarą chrześcijańską. Istniejąca przy szkole w Bytoni Izba Regionalna, sadzę, że największa na Pomorzu w tego rodzaju placówkach, z każdym plenerem wzbogaca swe zbiory o wartościowe dzieła sztuki ludowej. Twórcy zostawiają rzeźby, obrazy, haft, plecionkę. Nominowani do „Kociewskiego Pióra” w tej kategorii zostali także: Eleonora Lewandowska z Tczewa (długoletnia prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Tczewskiej, inicjatorka Festiwalu Twórczości MOJA ZIEMIA
Kociewskiej im. Romana Landowskiego) oraz Zygmunt Paschilke z Osiecznej. Tegoroczna nagroda trafiła do rąk pana Zygmunta – twórcy małego, regionalnego muzeum na starej stacji PKP w Osiecznej, wielkiego przyjaciela dzieci, cenionego społecznika i rzeźbiarza. ANIMACJA KULTURY – ZESPOŁOWO W tej kategorii kapituła nagrodziła Zespół Pieśni i Tańca „Modraki” z Pelplina. Zespół działa aktywnie od ponad 20 lat, a występował już nawet na paryskich Polach Marsowych, czy przed siedzibą Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Nominowana do nagrody w tej samej kategorii była także nasza Gminna Orkiestra Dęta działająca przy OSP w Pinczynie, która ma już 15 letnią historię i wiele sukcesów na koncie. Specjalne podziękowanie dla orkiestry i kierującego nią kapelmistrza Wacława Ossowskiego przygotował wójt gminy Zblewo Artur Herold, który wręczył na ręce druha Wacława statuetkę z wyrazami uznania „za wielkie serce, pasję i miłość do muzyki”. Jak podkreślano podczas uroczystości, nasza orkiestra to prawdziwy fenomen nie tylko w skali powiatu, ale i całego Pomorza. Obecnie orkiestrę tworzy 25 członków, głównie młodych ludzi i co ważne podkreślenia – nie tylko z terenu gminy Zblewo, ale z wielu innych gmin i miast Kociewia. To prawdziwie „kociewska” orkiestra! Jej kapelmistrzem jest Wacław Ossowski, który dziś liczy już sobie 86 lat i jest prawdziwym sercem oraz duszą tej orkiestry. Druh Wacław jest dowodem na to, że nie wiek ma znaczenie, ale pasja i miłość – zarówno do muzyki, jak i do ludzi. Można więc śmiało powiedzieć, że Orkiestra łączy nie tylko pasjonatów muzyki, ale także - łączy pokolenia. Wystarczy wspomnieć, iż w orkiestrze grają całe, wielopokoleniowe rodziny! Orkiestra jest obecnie bardzo aktywna, bierze udział w kilkudziesięciu przedsięwzięciach rocznie. Występuje bowiem nie tylko podczas uroczystości strażackich czy kościelnych, reprezentuje nas w przeglądach i festiwalach, ale także sama inicjuje wiele przedsięwzięć – koncertów tematycznych. Orkiestra jest nie tylko rozpoznawalna w całym regionie, ale odnosi też liczne, znaczące sukcesy, jak m.in. szereg nagród podczas kilku edycji Nadbałtyckiego Festiwalu Orkiestr Dętych. CAŁOKSZTAŁT DZIAŁALNOŚCI Na koniec uroczystości wręczono specjalne „Kociewskie Pióro” – za całokształt działalności. Nagrodę otrzymał chór pw. św. Cecylii w Zblewie, w imieniu którego statuetkę i gratulacje odebrali Regina i Wojciech Birnowie. Zblewski chór działa nieprzerwanie od 105 lat, kultywując bogate i wielopokoleniowe tradycje muzyczne i kulturalne Kociewia. Od 1913 r. chór ten zapisuje najpiękniejsze karty lokalnej kultury i jest prawdziwą „perłą” nie tylko w skali gminy Zblewo, ale i całego Kociewia. Inicjuje szereg wartościowych wydarzeń kulturalnych w skali regionu, jak choćby prestiżowy, cieszący się ogromną popularnością Przegląd Pieśni Kościelnej w Zblewie, w którym biorą udział chóry z całego województwa. Chór pw. św. Cecylii osiąga też sukcesy i nagrody na wielu przeglądach MARZEC 2018
i festiwalach (nie tylko sakralnych), pięknie promując naszą lokalną kulturę i tradycję, a także – co istotne – integrując przy tym miłośników muzyki. Kapituła doceniła nie tylko bogata historię oraz sukcesy chóru, ale także godną najwyższej pochwały działalność kronikarską – odtworzenie historii chóru od czasu jego powstania. Wyróżnione w tej kategorii zostały także: Bogumiła Fiałkowska z Lubichowa, która od wielu lat prowadzi zespół „Lubichowskie Kociewiaki” oraz Eugenia Butyńska, która od początku lat 90-tych XX w. związana jest z Centrum Kultury „Zamek”. ZBLEWSKIE AKCENTY Tegoroczna gala miała niejeden, zblewski akcent. Uroczystość uświetniły bowiem występy muzyczne, a na scenie wystąpili właśnie nasi mieszkańcy! Zaprezentowała się m.in. wspaniała wokalistka Ewelina Rytelewska oraz jak zawsze fantastyczna Gminna Orkiestra Dęta przy OSP Pinczyn pod batutą Wacława Ossowskiego wraz z zespołem „Brzady” z Zespołu Kształcenia i Wychowania w Pinczynie. Na koniec trzeba dodać, że i sama statuetka „Kociewskiego Pióra” też ma nasz - zblewski „sznyt”! Jej pomysłodawcą, jak i wykonawcą jest artysta rzeźbiarz z Wirt - Bernard Ossowski. Jednym słowem – serce „Kociewskiego Pióra” szczególnie mocno bije właśnie tutaj – w Zblewie, a wszystko to dzięki ludziom, dla których nasza Mała Ojczyzna znaczy tak wiele...
Zespół „Brzady” - ze Szkoły Podstawowej w Pinczynie.
Prezes chóru Wojciech Birna dziękuje za nagrodę.
5
Co słychać u naszych członków?
– regulaminy konkursów i sprawy organizacyjnotechniczne. Patronat honorowy nad sierpniową imprezą w Piasecznie w dniu 25 sierpnia br. obiął Jego Ekscelencja ks. biskup Ryszard Kasyna. Patronat medialny: Radio Głos, Dziennik Bałtycki.
Redakcja Pierwszego marca Piotr Wróblewski prowadził spotkanie autorskie i promocję nowego tomu poezji Kazimierza Rinka pt. „Już tylko biel”. Impreza odbyła się w tucholskiej Miejskiej Bibliotece Publicznej. Wśród gości był obecny burmistrz Tucholi, miłośnicy literatury, poeci – Grażyna Wojcieszko, Mateusz Brucki, Małgorzata Ostrowska, Ewa Ossowska, Agnieszka Krizel, Marek Sass, Wojciech Ziółkowski, Anika Jabłońska. Niektórzy z nich związani z Kociewiem, część z Borami Tucholskimi.
Krystyna Engler otrzymała nagrodę w dziedzinie fotografii. Wręczenie odbyło się podczas obchodów Światowego Dnia Kociewia. Tomasz Damaszk otrzymał nominację do nagrody „Kociewskie Pióro” w kategorii Animacja Kultury.
Z życia Zrzeszenia Redakcja 10 stycznia w Kasztelanii Bytońskiej odbyło się kolejne spotkanie Kociewiaków w kociewskiej sprawie. Przybyli wzięli też udział w tradycyjnej szkolnej kolędzie i wysłuchali minirecitalu Angeliki Podwojskiej, której na pianinie akompaniował brat, Patryk Podwojski. 25 stycznia odbyło się zebranie sprawozdawcze Kociewskiego Oddziału ZKP w Zblewie. Przyjęto sprawozdanie Zarządu Oddziału, przedstawiono stan prac nad Walnymi Plachandrami i wręczono legitymacje nowym członkom. Z inicjatywy naszego oddziału dnia 15 lutego w Kasztelanii Bytońskiej odbyło się spotkanie organizacyjne grupy roboczej do spraw Walnych Plachandrów. Omówiono kwestie programowe 6
Na spotkaniu 22 marca nastąpiło ukonstytuowanie się Kapituły przyznającej tytuł Ambasadora Kociewia i wyróżnienia Perełka Kociewia. Tytuł i wyróżnienia zostaną pierwszy raz wręczone podczas Walnych Plachandrów w Piasecznie. Jako współorganizatorzy Walnych Plachandrów zachęcamy do wzięcia udziału w dwóch konkursach – fotograficznym i sztuki ludowej. Otrzymaliśmy pismo z podziękowaniem z gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej za ufundowanie obelisku na mogile zbiorowej Żydówek w Białachowie. Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie Oddział Kociewski w Zblewie
Bardzo dziękuję Państwu za wspaniałą pracę związaną z upamiętnieniem ofiar i tragedii II wojny światowej. Proszę przyjąć wyrazy największego szacunku ze strony Instytutu Pamięci Narodowej. Nowe upamiętnienie wpiszę do naszej ewidencji. W przyszłościowych planach mamy wydawanie drukiem przewodników zawierających upamiętnienia miejsc walk i męczeństwa.
Z poważaniem, Katarzyna Lisiecka gł. specjalista Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa O. IPN w Gdańsku
Trwają prace przygotowawcze do odsłonięcia tablicy upamiętniającej naszego parafianina ks. Michała Ossowskiego SJ. Urodził się w Młyńsku w roku 1743, zmarł Warszawie w 1797. Był teologiem, matematykiem, ekonomistą, organizatorem bankowości i przemysłu, projektodawcą reform finansowych w okresie Sejmu Czteroletniego, twórcą MOJA ZIEMIA
dzieła „O pomnożeniu dochodów publicznych” Przez Prota Potockiego został zaangażowany w tworzenie Konstytucji 3 Maja. Za zasługi na polu gospodarczym otrzymał specjalny medal z rąk króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Tym wydarzeniem Oddział Kociewski ZKP w Zblewie rozpocznie obchody stulecia odzyskania niepodległości Polski. Ich zakończenie nastąpi w lutym 2020 roku w stulecie powrotu Pomorza do Macierzy. Zaplanowaliśmy uroczystą mszę świętą i odsłonięcie tablicy upamiętniającej ks. Michała Ossowskiego w kościele parafialnym w Zblewie dnia 3 maja 2018 r. o godzinie 15:00. Po raz kolejny upamiętnimy akcję zbrojną partyzantów Gryfa Pomorskiego w Trosowie. Zorganizujemy – jak zwykle - tradycyjną „Noc Świętojańską.”
Walne Plachandry dostają szwungu.
załącznik nr 1
Wniosek o nadanie tytułu „Ambasador Kociewia” Dane personalne kandydata / Nazwa: firmy, stowarzyszenia itd. - adres, telefon, mail Uzasadnienie
Wnioskodawca data i podpis Oświadczenie Wnioskodawcy: Oświadczam, że Kandydat wyraził zgodę na kandydowanie i przetwarzanie jego danych osobowych zgodnie z przepisami ustawy z 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych (Dz. U. z 2002 r. nr 101, poz. 926 z późn. zm.) na potrzeby Kapituły.
Piotr Wróblewski
Czytelny podpis Wnioskodawcy ………………………………………….
Od pomysłu do realizacji droga nie zawsze jest prosta i łatwa. Zwłaszcza, gdy rzecz dotyczy przedsięwzięcia na skalę ponadlokalną, ba ponad powiatową. A w tym przypadku – międzywojewódzką. Bo Walne Plachandry, jak już pisaliśmy wcześniej, organizowane są po to, by integrować trzy kociewskie powiaty; dwa są w naszym, pomorskim województwie, jeden – świecki - leży w kujawsko-pomorskim. Te trzy spotkania, które „w kociewskiej sprawie” odbyły się w Kasztelanii Bytońskiej (precyzyjniej – w Izbie Regionalnej w szkole w Bytoni) były bardzo owocne. Ich uczestnikami byli nie tylko lokalni działacze Zrzeszenia, także wysokiej rangi powiatowi urzędnicy i naukowcy. W gorącej miejscami dyskusji ujawniały się różne postawy wobec idei integracji i pomysłu Plachandrów. Od entuzjazmu i chęci natychmiastowego działania do wyszukiwania wyimaginowanych przeszkód i niechęci do podejmowania nowych inicjatyw. Koniec końców jednak wyznaczyliśmy miejsce imprezy, uzgodniliśmy regulaminy konkursów, wyłoniła się Kapituła tytułu Ambasador Kociewia i wyróżnień Perełki Kociewia, podzieliliśmy się wysiłkiem organizacyjnym i finansowym. A nawet uzyskaliśmy honorowy patronat od biskupa pelplińskiego, który do wspomnianej Kapituły delegował swego wysłannika. Zainteresowaliśmy regionalne media – prasę, radio i telewizję. Powstają projekty statuetki Ambasadora, stroju i insygniów Rzóndcy Kociewia, znaczka Perełki Kociewia. Ogłosiliśmy otwarte, a więc dla każdego, konkursy towarzyszące imprezie. Teraz pozostaje tylko odliczać czas do 25 sierpnia i modlić się o dobrą pogodę i liczną widownię. MARZEC 2018
Wzory wniosków o nadanie Tytułu „Ambasador Kociewia” i wyróżnienia „Perełki Kociewia”
załącznik nr 1
Wniosek o nadanie wyróżnienia „Perełka Kociewia” Wnioskodawca
Imię i Nazwisko kandydata do wyróżnienia Data urodzenia kandydata do wyróżnienia Dane kontaktowe kandydata do wyróżnienia- adres korespondencyjny, telefon, mail Uzasadnienie
Data i podpis wnioskodawcy Oświadczenie Wnioskodawcy: Oświadczam, że Kandydat wyraził zgodę na kandydowanie i przetwarzanie jego danych osobowych zgodnie z przepisami ustawy z 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych (Dz. U. z 2002 r. nr 101, poz. 926 z późn. zm.) na potrzeby Kapituły. Czytelny podpis Wnioskodawcy …………………………………………..
7
Regulamin tytułu „Ambasador Kociewia”
Regulamin wyróżnienia „Perełka Kociewia”
§1
§1
3. Tytuł „Ambasador Kociewia” ma charakter honorowy i prestiżowy. Jego nadanie nie powoduje żadnych gratyfikacji. 4. Ambasadorami Kociewia mogą zostać osoby fizyczne - przedstawiciele różnych sfer życia społecznego: polityki, sportu, kultury i sztuki, edukacji, nauki, działalności społecznej i charytatywnej oraz firmy, stowarzyszenia, fundacje, placówki kulturalno-oświatowe, zespoły artystyczne, grupy nieformalne. 5. Podstawowym warunkiem otrzymania tego wyróżnienia jest szeroko pojęta działalność na rzecz Kociewia oraz szeroko pojęta promocja Kociewia. §2 1. Tytuł „Ambasadora Kociewia” przyznaje Kapituła tytułu „Ambasador Kociewia” i wyróżnienia „Perełka Kociewia”. 2. W ciągu jednego roku kalendarzowego można nadać maksymalnie dwa tytuły, po jednej z kategorii: nagroda indywidualna i nagroda zbiorowa. 3. Tytuł może zostać nadany danej osobie lub organizacji tylko jeden raz. 4. Znakiem graficznym Tytułu jest wizerunek statuetki „AMBASADOR KOCIEWIA”. §3 1. Tytuł „Ambasador Kociewia” przyznawany jest raz do roku i wręczany podczas „Walnych Plachandrów”. 2. Realizacją przedsięwzięcia i organizacją ceremonii wręczenia tytułu i wyróżnień zajmują się osoby upoważnione przez Kapitułę. §4 1. Prawo zgłaszania kandydatów do tytułu „Ambasador Kociewia” posiadają kociewskie oddziały Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, starostwa powiatowe z terenu Kociewia oraz osoby fizyczne i prawne z terenu Rzeczypospolitej Polskiej. 2. Zgłoszenie powinno mieć formę pisemną, zawierać uzasadnienie i zgodę kandydata (załącznik nr 1). 3. Wnioski kieruje się na adres: Kasztelania Bytońska ul. Kasztelańska 3 83-210 Zblewo z dopiskiem „Ambasador Kociewia”; w ostatecznym terminie do 30 maja danego roku. §5
1. Wyróżnienie „Perełka Kociewia” ma charakter honorowy. Jego nadanie nie powoduje żadnych gratyfikacji. 2. Celem wyróżnienia jest: Docenienie dotychczasowego dorobku. Motywację do dalszego rozwoju. Promocję młodych talentów. 3. Wyróżnienie może otrzymać: osoba fizyczna do 35 roku życia grupa osób młodych o szczególnym dorobku w różnych dziedzinach życia społecznego (kultura, sport, przedsiębiorczość, nauka, inna działalność). §2 1. Wyróżnienie przyznaje Kapituła tytułu „Ambasador Kociewia” i wyróżnienia „Perełka Kociewia”. 2. O liczbie przyznanych w danym roku wyróżnień decyduje Kapituła. §3 1. Wyróżnienie nadawane jest raz w ciągu roku i wręczane podczas „Walnych Plachandrów”. 2. Realizacją przedsięwzięcia i organizacją ceremonii wręczenia tytułu i wyróżnień zajmują się osoby upoważnione przez Kapitułę. §4 1. Prawo zgłaszania kandydatów do wyróżnienia „Perełka Kociewia” posiadają kociewskie oddziały Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, starostwa powiatowe z terenu Kociewia oraz osoby fizyczne i prawne z terenu Rzeczypospolitej Polskiej. 2. Zgłoszenie powinno mieć formę pisemną, zawierać uzasadnienie i zgodę kandydata (załącznik nr 1) 3. Wnioski kieruje się na adres: Kasztelania Bytońska ul. Kasztelańska 3 83-210 Zblewo z dopiskiem „Perełka Kociewia”; w ostatecznym terminie do 30 maja danego roku. §5 Wyróżnienie „Perełka Kociewia” patronatem honorowym objął prezes Zrzeszenia KaszubskoPomorskiego.
Tytuł „Ambasador Kociewia” patronatem honorowym objął prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. 8
MOJA ZIEMIA
REGULAMIN KONKURSU Współczesnej Sztuki Ludowej Kociewia, Kaszub i Borów Tucholskich pt. „Matka Boża Piasecka w sztuce ludowej Kociewia” §1 Organizatorami konkursu są: Stowarzyszenie Piaseczno Folklor Festiwal, Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna w Gniewie, Muzeum Ziemi Kociewskiej w Starogardzie Gdańskim, Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie Oddział Kociewski w Zblewie. Patronat medialny: Radio Głos – Katolicka Rozgłośnia Diecezji Pelplińskiej, Kociewski Magazyn Regionalny, Miesięcznik społeczno - kulturalny - Pomerania. §2 Cele konkursu: - przegląd współczesnej twórczości ludowej, - zaktywizowanie środowiska twórców ludowych, - upowszechnienie wartości sztuki ludowej. §3 Przedmiotem Konkursu są następujące dziedziny współczesnej sztuki ludowej: - rzeźba - płaskorzeźba - malarstwo - malarstwo na szkle - haft Jedna osoba może zgłosić na konkurs maksymalnie 3 prace. §4 Biuro organizacyjne konkursu znajduje się w Powiatowej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Gniewie, Plac Grunwaldzki 16/17, tel. kontaktowy 58 535 25 62. Prace konkursowe należy dostarczyć na powyższy adres do dnia 31.07.2018 r. §5 Oceny prac dokona Komisja powołana przez organizatorów Konkursu, w której skład wejdą specjaliści z zakresu sztuki ludowej. §6 Przewiduje się nagrody pieniężne. Ich ilość i wysokość zależeć będzie od decyzji Komisji Konkursowej. §7 O terminie i miejscu wystawy pokonkursowej uczestnicy zostaną poinformowani telefonicznie. Wręczenie nagród odbędzie się w dniu 25 sierpnia 2018 r. w Piasecznie podczas „Walnych Plachandrów – Kociewie 2018”. MARZEC 2018
Regulamin Konkursu Fotograficznego „Przydrożne kapliczki Matki Bożej na Kociewiu” I. Organizatorzy Stowarzyszenie Piaseczno Folklor Festiwal, Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna w Gniewie, Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie Oddział Kociewski w Zblewie. II. Patronat medialny Radio Głos – Katolicka Rozgłośnia Diecezji Pelplińskiej, Kociewski Magazyn Regionalny, Miesięcznik społeczno-kulturalny - Pomerania. III. Uczestnicy 1. Konkurs adresowany jest do amatorów. 2. W konkursie mogą brać udział dzieci i młodzież do lat 18, a także osoby dorosłe. 3. W przypadku osób niepełnoletnich wymagana jest zgoda i podpis rodziców lub prawnych opiekunów. 4. Uczestnictwo w konkursie jest bezpłatne. 5. Do konkursu dopuszcza się wyłącznie zgłoszenia autorskie. IV. Cel konkursu Promowanie kultury, historii i tradycji Kociewia oraz rozwijanie wrażliwości artystycznej uczestników. V. Zasady udziału w konkursie 1. Przedmiotem konkursu są samodzielnie wykonane prace fotograficzne. 2. Fotografie powinny posiadać 1-go autora. 3. Nadesłane prace należy opisać na odwrocie drukowanymi literami według szablonu: (tytuł pracy, miejsce gdzie wykonano fotografię, imię i nazwisko autora, dane kontaktowe (adres, telefon, e-mail). 4. Uczestnik konkursu powinien przesłać fotografie w formie elektronicznej: e-mail lub inny nośnik, np. CD, a także w formie odbitki fotograficznej. Fotografie prosimy opisać według szablonu: (tytuł pracy, miejsce gdzie wykonano fotografię, imię i nazwisko autora, dane kontaktowe (adres, telefon, e-mail). 5. Przesłane prace nie będą zwracane. 6. Jedna osoba może zgłosić na konkurs maksymalnie 3 fotografie. VI. Zasady szczegółowe 1. Przedmiotem konkursu są fotografie wykonane na Kociewiu. 2. Technika wykonanie fotografii jest dowolna. 3. Format fotografii: (24 X 18 cm). 4. Jeżeli na fotografii konkursowej znajduje się wizerunek osoby, uczestnik przesyłając fotografię zobowiązany jest do dołączenia pisemnego oświadczenia osoby znajdującej się na fotografii na wyrażenie zgody na nieodpłatna publikacje tego wizerunku. 5. Organizator zastrzega sobie prawo do wyłączenia z udziału w konkursie prac niespełniających kryteriów tematycznych oraz wyżej wymienionych wymogów.
9
VII. Terminarz Prace wykonane zgodnie z wymogami Organizatora należy dostarczyć drogą pocztową (decyduje data wpływu), lub e-mail: bibliotekagniew@gmail.com do dnia 31 lipca 2018 r. Adres pocztowy: Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna w Gniewie, Plac Grunwaldzki 16/17, 83 -140 Gniew z dopiskiem: Konkurs fotograficzny „Przydrożne kapliczki Matki Bożej na Kociewiu” Rozstrzygniecie konkursu nastąpi do dn. 15 sierpnia 2018 r. VIII. Ogłoszenie wyników 1. Oceny prac dokona jury, powołane przez Organizatora, Decyzje jury są ostateczne. 2. Ogłoszenie wyników konkursu nastąpi w dniu 25 sierpnia 2018 r. w Piasecznie podczas „Walnych Plachandrów – Kociewie 2018”. W tym dniu zostanie zorganizowana wystawa wszystkich nadesłanych zdjęć. IX. Nagrody Nagrodzeni w konkursie zostaną laureaci trzech najlepszych prac. X. Postanowienia końcowe 1. Udział w konkursie jest równoznaczny z akceptacją regulaminu oraz ze zgodą uczestnika na przetwarzanie jego danych osobowych zgodnie z przepisami ustawy z 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych (tj. Dz. U. z 2002 r. Nr 101, poz. 926, z póź. zm.). 2. Dane uczestników będą chronione zgodnie z wymieniona ustawą. 3. Informacje o konkursie można uzyskać telefonicznie 58 535 25 62.
Żyje duch Kociewia Maria Pająkowska - Kensik Krótkie, wymowne hasło – Żyje duch Pomorza, przypominane było podczas I Kongresu Pomorskiego w 1997r., który poprzedzony był II Kongresem Kaszubskim w 1992 i – jakże dla nas ważnym – I Kongresem Kociewskim w 1995r. I potoczyły się kongresy, na Kociewiu co 5 lat (2000, 2005, 2010, 2015). Wydarzenia z rozmachem, na szczycie, udokumentowane w kolejnych księgach po kongresowych. Nie byłoby czym się chwalić, gdyby nie ciągła działalność wielu regionalistów obdarowanych Bożą iskrą twórczego działania… W 2020r. (też historycznie ważnym) zapewne zorganizujemy szósty Kongres Kociewski, by podsumować dokonania i wyznaczyć nowe cele, poznać stecki prowadzące do wspólnej drogi „w górę”… Dzięki kongresom, stowarzyszeniom, imprezom w terenie, które stały się wydarzeniami – niepospolici 10
Kociewianie (etnonim odświętny, potocznie – Kociewiaki) poznali się, polubili się, poczuli wagę regionalnej tożsamości. To daje moc, zobowiązuje, inspiruje. Chęcią działania na rozległych polach oswojonej krainy Ojczyzny „zaraziłam się” na dobre i na długo (myślę, że nikt mnie już z tego nie „wyleczy”) od Kaszubów, którzy na naszym (!) wspólnym Pomorzu są grupą etniczną bardzo wyrazistą, szczególną. Poznałam w ZKP wielu mądrych, otwartych kaszubskich działaczy, którzy dostrzegają sąsiadów. Separatystów pomijam. Na walkę z mentalnym ograniczeniem nie mam siły i czasu. Zawsze warto szukać tego co łączy a nie dzieli. Różne płoty są życiową koniecznością, ale powinny być w nich furtki... Pięknie się różnić - bardzo mądra zasada. To co, że niekiedy jest trudno, wszak powiedziano – przez trudy do gwiazd… Przez wiele lat pracy nauczycielskiej – od przedszkola (tylko gościnnie na tzw. „kociewiałkach”) po uniwersytet podpierałam się zdaniem Melchiora Wańkowicza: Siłą kultury polskiej są jej odcienie regionalne. Na moich zajęciach z dialektologii, podczas których poznaje się główne zjawiska z wszystkich polskich gwar, obowiązywało twierdzenie pierwszego wybitnego polskiego dialektologa, prof. Kazimierza Nitscha – gwara nie jest językiem zepsutym, lecz jego odmianą! Każdy student (kiedyś byli to często studiujący zaocznie nauczyciele) przedstawiał na zaliczenie najbliższa sobie gwarą, omawiając też tło kulturowe. Wiadomo – język jest bardzo istotnym składnikiem i wyróżnikiem kultury, też regionalnej. Wspominany przedmiot, prowadzenie prac magisterskich (z samego Kociewia ponad 50), obecnie bycie promotorem rozpraw doktorskich (3 z Kociewia) – to najjaśniejszy rozdział w mojej pracy wokół uczby. O referatach, publikacjach naukowych tu już nie wspomnę, dość chwalby… * Między kongresami ziarno wysiane podczas edukacji regionalnej w szkołach i przez regionalistów zrzeszonych – Kociewskie Oddziały ZKP w Pelplinie, Tczewie, Zblewie (i częściowo w Bydgoszczy). Towarzystwo Miłośników Ziemi Kociewskiej w Starogardzie Gdańskim, Towarzystwo Miłośników Ziemi Tczewskiej - wydaje plon, ale co roku trzeba znowu siać, by zbierać. W Świeciu n. Wisłą też działa Towarzystwo Miłośników Ziemi Świeckiej z nastawieniem na „historyczność ziemi”, a nie na powiązania z Kociewiem. Ostatnio jest już pewna zmiana opcji. Natomiast kociewskość wpisana jest w różnorodne działania Towarzystwa Przyjaciół Dolnej Wisły, które chroni też krajobraz kulturowy krainy „przytulonej do Wisły”. W kociewskim hymnie według Bernarda Sychty śpiewamy tylko o Wierzycy i Wdzie (wpadającej do Wisły). Wisła wyznacza wschodnią granicę naszego regionu, zarazem łączy Kraków, Warszawę z morzem, nas z Kaszubami. Wymienia się ją w hymnie kaszubskim. Ubiegły rok był Rokiem Wisły i m.in. na południu Kociewia przygotowano ładnie wydaną publikację: „Kociewie. Kraina nad Wisłą”. Jest w niej zamieszczony powtórnie MOJA ZIEMIA
popularny słownik kociewski, wyodrębnione też żywe w naszej mowie germanizmy. We wcześniejszej edycji słownictwo przedstawiono obok rozdziałów poświęconych przyrodzie, teraz srodze uczały profesor Kazimierz Tobolski (Kociewiak) zadbał o materiał z geografii Kociewia. Zakładam, że zainteresowani historią, kulturą i współczesnym życiem na Kociewiu mają w swoich domach półkę z regionaliami. Jedna już nie wystarcza, bo np. mamy publikacje seryjne – „Teki Kociewskie” (Tczew), „Rydwan” (Starogard Gdański). Wkrótce ukaże się 100 (!) nr „Kociewskiego Magazynu Regionalnego”. „Pomerania” zamieszcza moje felietony „z Kociewia”. Muszę je zabrać „w jedno”, bo są w nich odniesienia „z życia regionalistki”. Chyba 10 lat pisania będzie, około 100 felietonów. Bieżące życie „przegląda się” w innych tytułach prasowych – „Gazeta Kociewska”, „Pielgrzym”, „Gazeta Świecka”, kiedyś z dodatkiem „Mestwin”, obecnie ukazuję się „Czas Świecia” – tygodnik. No i „Moja Ziemia” – już z tytułu ważna. Kto działał dla regionu, często też pisał, można dowiedzieć się z pomnikowego dzieła Ryszarda Szwocha - „Słownika biograficznego Kociewia”. Właśnie świeżo ukazał się tom 6 (!). Powtarzam zdanie, że jest to szósty doktorat dla Autora. O wielu miejscowościach, ich historii, mówią książki Krzysztofa Kowalkowskiego. Inny zbiór stanowią reportaże (m.in. Majewskiego), różne formy literackie omówione w obszernych księgach po Biesiadach Literackich w Czarnej Wodzie. Ucieszyła mnie wiadomość, że dzieło śp. Andrzeja Grzyba dopełni się. Wkrótce trafi to nas trzecia księga. Liczę na to, że uda się Mirosławowi Kalkowskiemu przygotować też bibliografię piśmiennictwa z Kociewia i o Kociewiu. W naszym regionie wiele miast, miejscowości ma swoją wizytówkę – zabytki, cykliczne imprezy itp. Warto wymienić : Konkurs – Recytujemy prozę i poezję kociewską w Starogardzie Gdańskim, Festiwal Poetycki im. R. Landowskiego w Tczewie, Konkurs - Poeci z Kociewia w Świeciu nad Wisłą, Przegląd Zespołów Folklorystycznych w Piasecznie, Festiwal Smaku w Grucznie. Innymi imprezami warto też się chwalić choćby w Kociewskim Magazynie Regionalnym, bo dociera wszędzie na Kociewie, czyli łączy. Zblewo (i okolica) mają szczęście. Kilkanaście razy w Bytoni (godna podziwu izba w szkole) zorganizowano Plener Artystów Ludowych Pomorza. Już to samo zasługuje na chwalbę. Z obrazem i historią tej ziemi kojarzą się niepospolite postacie - Franciszka Powalska (Pinczyn), tu też Konstanty Bączkowski (z gawędami Kuby), ks. Józef Wrycza, ks. Stanisław Hoffmann, Anna Juraszewska, Małgorzata Hillar (Piesienica). Poetka patronuje Towarzystwu Społeczno – Kulturalnemu w Zblewie, gdzie kolejny raz zorganizowano wspaniałą imprezę „Kociewskie Pióro 2017”. Podczas spotkania samorządowców (przedstawiciele z całego Kociewia), działaczy kulturalnych i twórców, pasjonatów można było zobaczyć znowu, ile się MARZEC 2018
w naszich strónach dzieje. Dzień ten był dla mnie ukoronowaniem działań i zasługuje na odrębne opisanie. Podczas tego święta wspomniałam, że grupa inicjatywna (regionaliści ze Zblewa, samorządowcy z wszystkich kociewskich powiatów) już trzykrotnie zabrali się w Bytoni, by dobrze zaplanować Walne Planchandry Kociewia 2018. [Jeszcze nie trzeba szukać parasóna, taszy, pucować butów, czy zaprzangać kónie do bryczki, mówić – ostańka z Bogam, do jutra wróca…] Trzeba już jednak przemyśliwać – czym się pochwalić, co pokazać, z kim się spotkać, bo Planchadry będą walne i nie można dać się na ludzi lub wyjrzyć za niczym… Na Plachandry będę czekać i starać się, by nasz powiat świecki pokazał, że należy do Kociewia. Szczęśliwa jestem, że urodziłam się w pomorskiej krainie jeszcze do końca nieopisanej (jest co robić), ale mającej coraz bardziej rozpoznawalne imię i tylu ludzi, którym nie wystarcza być tylko „zjadaczami chleba”… Wartość zakorzenienia poetycko wyrażał ks. Janusz St. Pasierb – można bywać w świecie (nawet warto), ale trzeba mieć gdzieś swoje drzewo za oknem… Miałam je w Sulnówku, Przysiersku, teraz mam w Świeciu. Za oswojony świat – wzorem Małego Księcia bierzemy odpowiedzialność. Nie jesteśmy z ziemi niczyjej, chyba wielu nie chce zgubić się w masie i bezczasowości… Pamiętam., kto o tym trafnie kiedyś powiedział, ale nie chcę tu budzić politycznych demonów (niech sobie pośpią długo). Kociewie ma nadal szansę być regionem otwartym na sąsiadów szanujących odmienność. Piękne się różnić – to kolejna dobra zasada, przypominam. Komu dane jest widzieć i czynić więcej niech rozsiewa skry rozniecające dobro. Właśnie Skrę Ormuzdową od redakcji „Pomeranii” otrzymała w tym tygodniu podczas uroczystości w Gdańsku, moja córkapolonistka. I to jest moja nadzieja, że nie wszystko przeminie z wiatrem… Nadzieję wzmacniają też tegoroczne obchody Światowego Dnia Kociewia. Dzień ten w Świeciu trwał… trzy dni, ale to już inny temat. Zakładam, że Czytelników „Mojej Ziemi” ucieszy wiadomość, że TV Gdańsk dwa razy w miesiącu planuje nadawać program „Dycht Kociewie”. Dzięki Internetowi, my w powiecie świeckim zobaczymy. Cudze chwalić można, ale swoje trzeba poznać i ciągle o nie dbać !
ZAPOWIEDŹ WYDAWNICZA W najbliższych dniach ukaże się nowa publikacja promująca piękno Kociewia. Napisana została przez Panią Wandę Pelowską pt. ”W naszych stronach po naszamu”. Są to legendy i opowiadania napisane gwarą kociewia polnego i leśnego.
11
Tworzymy nową organizację kociewską? Zrzeszeniowy głos w dyskusji Michał Kargul wiceprezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego Ostatnie spotkania w Bytoni, poświęcone pomysłowi organizacji Walnych Plachandrów Kociewskich, były dobrą okazją do rozmów i refleksji na temat stanu ruchu regionalnego na Kociewiu oraz wyzwań jakie stoją przed naszym regionem. Jedną z tematów owych refleksji była sprawa powołania nowej, ogólnokociewskiej organizacji, która miałaby zjednoczyć rozproszone działania prowadzone przez różne instytucje i organizacje. O ile sama ta idea wydaje się słuszna, to sprzeciw naszego, zrzeszeniowego środowiska na pewno obudził pomysł, by ów nowy byt nazwą i tradycją nawiązywał do Zrzeszenia Kociewskiego. Zacznijmy jednak od rzeczy najistotniejszej. Regionaliści udzielający się przy ogólnoregionalnych inicjatywach takich jak kongresy kociewskie, od wielu lat głośno artykułują potrzebę koordynacji działań wychodzących poza gminne i powiatowe opłotki. Na Kociewiu bowiem poza pojedynczymi inicjatywami (jak choćby Festiwal im. Romana Landowskiego) praktycznie nie mamy dużych, obejmujących cały region, działań. Próby podejmowania takowych przez pojedyncze organizacje przyjmowane są zazwyczaj bez entuzjazmu, czy nawet z nieufnością. Nawet organizacja tak ważnego wydarzenia, jakim był ostatni Kongres Kociewski pokazała, że dla wielu kociewskich działaczy, ważniejsze są własne pomysły i szyldy organizacyjne niż włączanie się w duże projekty wymagające zespołowego działania i obejmującego cały region. Nie bez znaczenia są też historyczne zaszłości, o czym zresztą najlepiej wiedzą kociewscy działacze ZKP. Niestety, próba powołania ogólnokociewskiej organizacji, koordynującej najważniejsze dla regionu działania,, jaką było utworzenie, prawie dwie dekady temu, federacji „Więźba Kociewska” obnażyła zasadniczą trudność tego typu inicjatyw. Kociewie od lat, jak nie od dekad, jest silne dobrze działającymi organizacjami o raczej ograniczonym zasięgu realnego działania i zazwyczaj dość wyspecjalizowanych celach. I dla większości z nas jest to najważniejszy element działalności regionalnej. Tworzenie swoistej „nadbudowy”, bytu, który wymagał także pochylania się nad szeregiem innych spraw, bez realnego wzmocnienia kadrowego okazało się niestety nieudana efemerydą. Bez, albo grona zaangażowanych społeczników, albo choćby minimalnego zespołu pracowników żadna organizacja w dzisiejszych czasach nie jest w stanie sprawnie działać na tak rozległym obszarze jakim 12
jest Kociewie. Takich niestety brakowało federacji, która tak naprawdę powstała i działała charyzmą oraz możliwościami organizacyjnymi Andrzeja Grzyba, w czasach jego starostowania w Starogardzie. Gdy tych możliwości zabrakło, a jednocześnie nie udało się stworzyć zespołu społeczników, dla których aktywność w ramach federacji byłaby głównym celem działań, „Wieźba” przed 2010 rokiem zakończyła swoją działalność. Tę lekcję warto zapamiętać także na przyszłość. Trwałych skutków nie przyniosła też inna inicjatywa, podjęta przez Mirosława Kalkowskiego, prezesa Miłośników Ziemi Kociewskiej, który próbował organizować cykliczne spotkania przedstawicieli zainteresowanych organizacji regionalnych. Po kilku spotkaniach, wobec wyraźnego braku zainteresowania ze strony większości organizacji zajmujących się Kociewiem, projekt ten umarł śmiercią naturalną. Także nie przyniosły spełnienia pomysły, wyrażane w okolicach IV Kongresu Kociewskiego, by LOT „Kociewie” obdarzyć rolą takowego koordynatora ogólnoregionalnych działań. Same statutowe, związane turystyką, zadania tego stowarzyszenia okazały się aż nadto obciążające, by pracownicy LOT-u wziąć mogli na swoje barki jeszcze koordynację, czy też animacje dużych inicjatyw kulturalnych. Aczkolwiek z samej aktywności LOT-u wydaje się płynąć jeden, dość budujący wniosek, że przy odpowiednim połączeniu zaangażowania społeczników oraz samorządowców daje się budować dość trwałe byty i instytucje. Przy okazji „Plachandrów”, w które zaangażowały się trzy kociewskie samorządy powiatowe, pojawiły się pomysły, wyrażane m.in. przez starostę tczewskiego Tadeusza Dzwonkowskiego by podjąć kolejną próbę stworzenia organizacji, która będzie koordynować działania w skali całego regionu i w której, co ważne, jak uczy doświadczenie LOT „Kociewie”, zaangażowane będą także kociewskie samorządy. Po stronie społecznej widać ogromne wsparcie dla tego typu działania. Otwartym pozostaje pytanie, czy jesienne wybory samorządowe nie zmienią entuzjazmu kociewskich samorządowców. Oby nie! Niestety przy tej okazji nieszczęśliwie odwoływać się zaczęto do Zrzeszenia Kociewskiego, a nawet przedstawiać pomysły, by tak nazwać tę nową organizację. Tutaj należy mocno jedną rzecz zaznaczyć. Tradycje i dziedzictwo Zrzeszenia Kociewskiego nie rozpłynęły się w mrokach dziejów, lecz mają swoich namacalnych kontynuatorów. Przypomnijmy, że wobec marazmu organizacyjnego, wynikającego głównie z politycznych decyzji władz komunistycznych z Gdańska, liderzy Zrzeszenia Kociewskiego w 1964 roku podjęli decyzję połączenia się z bratnim Zrzeszeniem Kaszubskim (obie organizacje od początku swego istnienia utrzymywały ścisłe kontakty), w wyniku czego jesienią tego roku powstało Zrzeszenie KaszubskoPomorskie. Pozostałości kociewskiego stowarzyszenia zorganizowano w oddział starogardzki ZKP. Niestety, mimo aktywności tak w samym Zrzeszeniu Kociewskim, jak i owym oddziale, wielu lokalnych działaczy partyjnych, cała ta inicjatywa była dla gdańskich władz niezwykle podejrzana i nie pozwolono na jej kontynuację. Nie uzyskując zgody na formalna rejestrację starogardzcy zrzeszeńcy zaprzestali swojej MOJA ZIEMIA
aktywności u progu lat siedemdziesiątych. Przez całą kolejną dekadę liderzy ZKP podejmowali liczne próby powołania nowych struktur terenowych na Kociewiu. Chociaż sprzyjała temu obecność w Zrzeszeniu wielu Kociewiaków (to w tym okresie swoje pierwsze kroki w ramach Zrzeszenia stawiały takie osoby jak Andrzej Grzyb, czy Kazimierz Ickiewicz), jak i duża sympatia dla tego pomysłu wielu działaczy kultury z Kociewia, aż do 1981 roku nie pozwolono na powołanie tutaj nowych oddziałów. Dopiero wtedy, w karnawale „Solidarności” udało się powołać oddział w Tczewie, a w kolejnych latach, gdy zmieniły się priorytety ówczesnych władz i przestano administracyjnie zwalczać tego typu inicjatywy, pojawiły się kolejne, m.in. w Zblewie, Pelplinie, Świeciu, czy Bukowcu. Od tego momentu, więc od ponad trzydziestu sześciu lat, kociewscy działacze Zrzeszenia już w sposób systematyczny i zorganizowany podjęli szeroką aktywność na rzecz regionu. Chociaż niektóre oddziały pojawiały się i znikały, to do dziś ZKP ma na terenie Kociewia cztery komórki terenowe (oddziały w Pelplinie Zblewie i Tczewie oraz koło w Opaleniu), a wielu aktywnych społecznie Kociewiaków, których los rzucił do sąsiednich krain, działa także w innych oddziałach Zrzeszenia, m.in. w Gdańsku, Toruniu, czy Bydgoszczy. Należy na dodatek podkreślić, że dziś Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie jest jedyną organizacją działającą na Kociewiu, która swymi strukturami, ale i realnymi działaniami obejmuje cały region. Efektem tego jest choćby fakt, że to właśnie działacz ZKP był liderem organizacji ostatniego kongresu kociewskiego, czy też właśnie ze środowiska Zrzeszenia wyszedł pomysł organizacji „Plachandrów”. Dlatego w środowisku zrzeszeniowym z pewnym smutkiem przyjęliśmy te spontaniczne pomysły wykorzystania nazwy Zrzeszenie Kociewskie na potrzeby owej nowej, ogólnokociewskiej organizacji. Na pewno była to spora niezręczność, ignorująca (najpewniej nieumyślnie), nasze, zrzeszeniowie dziedzictwo na Kociewiu. Warto to wprost wyartykułować, bo szkoda byłoby by z takiego powodu doszło do jakichś niepotrzebnych zadrażnień, czy sporów. Tym bardziej, że jednak sama idea zrzeszeń regionalnych, narodzona po stalinowskiej nocy w 1956 roku, bardzo mocno odwołuje się do aktywności stricte społecznej, uzupełniającej działania władz, którym jednocześnie patrzy się cały czas na ręce. I także z tego powodu pomysł by organizację, w której ważką rolę odgrywać mają właśnie przedstawiciele administracji samorządowej nazwać Zrzeszeniem Kociewskim wydaje się bardzo nietrafiony. Reasumując, kociewscy działacze Zrzeszenia bez wątpienia chętnie włączą się w działania integrujące inicjatywy regionalne i budowanie organizacji, która ułatwi ich koordynację. Organizacja taka mogła by wziąć na swoje barki przygotowania do kolejnego kongresu kociewskiego w ważnym dla całego Pomorza roku 2020. Wydaje się, że ze względu na wspomnianą już wcześniej rozpiętość naszej aktywności, obejmującej całe Kociewie, a także wysokie kompetencje naszych członków, zrzeszeńcy mogą zapewnić istotny wkład w sukces takiego projektu. Ale by to było możliwe należy znaleźć dobrą, nie krzywdzącą niczyich tradycji i odczuć nazwę, ale nade wszystko zapewnić trwałe MARZEC 2018
i skuteczne ramy organizacyjne. Warto na tym skupić się w pierwszym rzędzie. Czy mam być to formuła wzorowana na LOT „Kociewie”, która zapewni trwałe finansowanie, czy byt oparty na innym, bardziej społecznym pomyśle, to temat do dalszych dyskusji. Ważne by były one merytoryczne i znalazły swój pozytywny finał.
Dyngus, dyngus... Edmund Zieliński
Gdańsk, kwiecień 1995
W ostatni dzień Wielkiego Postu, czyli w Wielką Sobotę, odczuwało się już święta, bo i kuch był łupsiekły i babka wyłaziła z ceramicznej formy. Krzątanina w całym obejściu. A to ktoś wycina nowe papierowe koronki na półki, ktoś inny pod stogiem wyplata nową słomianą wycieraczkę pod drzwi, zamiatane jest Kartka świąteczna z 14 podwórko i szorowane podłogi. kwietnia 1914 roku. Pościel obleczona w pachnące świeżością poszwy. Chłopcy po raz ostatni sprawdzają rozwinięte listki brzozowych rózg, pomiędzy którymi niekiedy tkwiła gałązka jałowca. Szeregiem stoją wypucowane buty domowników, by wczesnym rankiem ich właściciele mogli w nich pomaszerować na rezurekcje do, jakże często odległego, kościoła. Tam zaintonowana przez kapłana pieśń „Wesoły nam dzień dziś nastał”, oznajmiła, że Chrystus rzeczywiście zmartwychwstał. Po powrocie z kościoła nareszcie obfite śniadanie. W mojej wsi nie dzielono się jajkiem. Zresztą te kurze produkty zjadane były dopiero w drugi dzień świąt. Tego dnia, na długo przed świtem, młodzieńcy z rózgami w dłoniach starali się dostać do wnętrza domostw, gdzie były młode dziewczyny, by wydyngować je po gołych nogach. Na ogół się to udawało, bo kiedyś domostwa nie były zbyt solidnie zamykane. Jak już chłopcy dostali się do środka odkrywali pierzynę z nóg dziewcząt i dalej szmagać rózgami. Ukryty w szmagustrze jałowiec sprawiał, że dzieweczki skakały pod sufit. Dyngując dziewczyny tak śpiewano: Dyngus, dyngus po dyngusie/ leży placek na obrusie/ babcia kraje dziadek daje/ proszę o święcone jaje. Rzeczywiście dawano jajka, czasem coś ze słodyczy, lub pieniądze. Woda, jak w dzisiejszych czasach, nie służyła temu obrzędowi. Obyczaj polewania się woda przywędrował wraz z osiedleńcami z innych regionów i jest obcy naszym obrzędom. Już po dyngowaniu dzieciaki szukały gniazdek zajączka, w którym były dla nich słodycze. Gniazdka wymoszczone sianem dzieci znajdowały w ogrodzie pod jakimś krzaczkiem. We wtorek dziewczyny miały prawo dyngować chłopaków, co często praktykowano. To wszystko miało miejsce kilkadziesiąt lat temu. Dziś jest zupełnie inaczej – a szkoda. 13
Kociewska Droga Krzyżowa malowana na szkle Edmund Zieliński Gdańsk 19.06.1994
Komentarz do „Kociewskiej Drogi Krzyżowej” namalowanej przeze mnie na szkle na konkurs p.t. „200 lat Insurekcji Kościuszkowskiej” ogłoszonym przez Muzeum etnograficzne w Toruniu. Przy opracowaniu poniższego komentarza posłużyłem się książką Wacława Odyńca, Kazimierza Podolskiego i Andrzeja Sobocińskiego – „Ziemia starogardzka”. Gdańsk 19.06.1994 Edmund Zieliński
Stacja I – proces Berliński. „Ucisk germanizacyjny, powolne tempo uwłaszczania i trudności gospodarcze, szczególnie w latach 1841 – 1847, spowodowały sprzyjający klimat dla działalności emigracyjnego Towarzystwa Demokratycznego Polskiego, kierującego przygotowania do zbrojnego powstania w całym kraju” (Ziemia Starogardzka - Wacław Odyniec, Kazimierz Podoski, Andrzej Sobociński str.58). Czyniono przygotowania do powstania w Starogardzie. Wyprawie powstańców na Starogard przewodził Florian Ceynowa. Informacje o przygotowaniach do walki zbrojnej dotarły do władz pruskich, które postawiły w stan alarmu garnizon w Starogardzie. Wyprawa skończyła się niepowodzeniem. Władze pruskie dokonały licznych aresztowań. W procesie berlińskim z 1847 roku, oskarżono z całego zaboru pruskiego 254 osoby, w tym z Pomorza Gdańskiego 66 osób. Na karę śmierci skazano Elżanowskiego, Ceynowę, księdza Łobudzkiego, Kleszczyńskiego i Sadowskiego. Rewolucja marcowa 1848 w Berlinie uwolniła skazanych.
14
Stacja II – parcelacja Pinczyna. W roku 1887 zmarł właściciel Pinczyna – Niemiec Freundt. Ziemię, którą pozostawił liczyła 1200 hektarów. Chłopi z Pinczyna postanowili wykupić ten areał. 8 lipca 1888 roku zawiązano spółkę o nazwie „Związek Rolny i Kredytowy”. Działki, budynki i inwentarz żywy i martwy, był własnością spółki. Do chłopów należały jedynie płody rolne. Niewolno było na działkach budować żadnych obiektów. Władze pruskie liczyły, że te utrudnienia zniechęcą chłopów do gospodarowania. Niejaki Stopa kupił sobie wóz cygański i w nim zamieszkał, przesuwając go co kilka metrów, by władze nie mogły uznać go za coś stałego. Tak trudzono się 5 lat. W roku 1893 nowy Zarząd, a w szczególności ksiądz Józef Larisch wprowadził spółdzielców na dogodniejsze drogi.
Stacja III – strajk dzieci szkolnych. Zaborcy, by umocnić się na tych terenach, rugowały język polski z sądownictwa, administracji, wreszcie ze szkół elementarnych. W lipcu 1873 roku nadprezydent prowincji Prus Wschodnich i Zachodnich wydał zarządzenie, że w szkołach ludowych „we wszystkich przedmiotach naukowych, językiem wykładowym jest język niemiecki. Wyjątek stanowi jedynie nauka religii i śpiewu kościelnego w niższym oddziale”. I te resztki języka polskiego zniesiono w 1887 roku. Te i inne zarządzenia doczekały się odwetu w postaci strajku szkolnego na Pomorzu, który objął około 100 tysięcy dzieci. Na wiecu w Starogardzie 13 listopada 1906 roku mówił poseł Jan Brejski – Dzieciom polskim należy się w szkole nie tylko polska nauka religii, lecz także nauka polskiego czytania i pisania i polski wykład wszystkich innych przedmiotów, bo tak nakazuje MOJA ZIEMIA
zdrowy rozum. O wytrwanie i do oporu agitował również ksiądz Jan Olszewski z Osieka. Strajk rozpoczął się w październiku 1906 roku i strajkowało wtedy 31 szkół. W listopadzie zastrajkowało dalszych 11 szkół. Łącznie strajkiem objętych było 48 szkół na 89 istniejących w powiecie Starogardzkim. Na 8 tysięcy dzieci strajkowało 5,5 tysiąca. Nauczyciele – Niemcy, nie żałowali trzcin. Niekiedy musiał interweniować lekarz. Ujmującymi się za swoimi dziećmi rodzicom wytoczono procesy. Skazano 25 osób na kary więzienia i grzywny. Strajk na Kociewiu dał wyraz dążności do połączenia się z innymi ziemiami Polski.
Stacja IV – marsz chłopów na Bobrowiec. U progu niepodległości chłopi na Kociewiu nie czekali bezczynnie, aż nadejdą wojska polskie. Niejaki Maksymilian Kitowski – murarz, zorganizował oddział chłopów z Kościelnej i Starej Jani. Uzbroili się w łomy i łopaty i ruszyli na Bobrowiec, gdzie zamieszkiwali koloniści niemieccy. Była to jesień 1918 roku. Koloniści niemieccy byli uzbrojeni, a celem oddziału Kitowskiego było rozbrojenie ich, pozyskanie broni palnej oraz zamanifestowanie praw Polski do ziemi kociewskiej i całego Pomorza. Podobne wystąpienia miały miejsce w Pinczynie, Szpęgawsku, Zdunach, Wolentalu.
Stacja V – wyzwolenie Starogardu w 1920 roku. Od listopada 1918 roku, na skutek żądań opinii polskiej, przy landracie pruskim urzędował komisarz polski, który miał prawo ingerować w wszelkie zarządzenia pruskie o charakterze lokalnym. Był nim właściciel fabryki chemicznej w Starogardzie – Czesław Nagórski. Pod wpływem Narodowej Demokracji w powiecie starogardzkim powstała Powiatowa MARZEC 2018
Rada Ludowa, Straż Policyjna i władze administracyjne. Staraniem Powiatowej Rady Ludowej wprowadzony został w szkołach język polski jako wykładowy. W styczniu Rada Powiatowa i gminne powołały do życia Komitety Obywatelskie, które przyjmowały żołnierzy polskich 29 stycznia 1920 roku.
Stacja VI – wkroczenie wojsk niemieckich do Starogardu 2 września 1939 roku. 1 września wojska hitlerowskie napadły na Polskę. W Starogardzie stacjonował II Pułk Szwoleżerów, wyruszył ze Starogardu w kierunku Czerska. W lasach na południu od Starogardu stacjonowała 27 dywizja piechoty, która z chwilą napaści na Polskę miała uderzyć na Gdańsk. Na skutek gwałtownego natarcia hitlerowców wymienione wyżej wojska wycofały się w rejon Osie – Tleń. W dniu 2 września 1939 roku o godzinie 14 do Starogardu wkroczyły wojska niemieckie. Następnego dnia władzę w mieście przejęli esesmani. 4 września Gauleiter Forster mianował na stanowiska Kreisleitera i Landrata – Gdańszczanina Johsta, a burmistrzem miasta volksdeutscha Helmchena.
Stacja VII – Szpęgawsk 5 września 1939 roku władze niemieckie powołały do życia na terenie powiatu starogardzkiego Selbstschutz (samoobrona). Na czele tej organizacji w Starogardzie stanął Paweł Drews. Organizacja skupiała starogardzkich Volksdeutschów w wieku 17 do 45 lat, a podporządkowana była policji. Szefem organizacji powiatowej był właściciel Kopytkowa – Niemiec Plehu. Pod koniec listopada organizacja ta weszła w skład SS (Schutz –Staffel). Od początku okupacji powiat starogardzki włączony został do okręgu Gdańsk - Prusy Zachodnie. Okręg ten wcielono do III Rzeszy.
15
Dr E. Wetzl i dr G. Hecht na polecenie Reichsfürera SS Heinrcha Himmlera, opracowali memoriał o traktowaniu ludności byłych obszarów polskich z punktu widzenia polityki rasowej. Twórcy memoriału sugerowali zgermanizowanie ludności jak i terenów włączonych do III Rzeszy. W listopadzie 1939 roku zaczęła działać na terenie powiatu Starogardzkiego Komisja Specjalna tzw. Volksgericht, składająca się z członków Selbstschutzu. Komisja działała do końca grudnia 1939 roku. W czasie jej działalności dokonano podziału ludności na cztery grupy. 1. Volksdeutscher – osoby narodowości niemieckiej, aktywne politycznie, działające na rzecz III Rzeszy w okresie międzywojennym. 2. Deutschstämmige – osoby przyznające się do narodowości niemieckiej, posługujące się na co dzień językiem niemieckim, kultywujący kulturę niemiecką. 3.Eingedeutschte – osoby autochtoniczne, uważane przez Niemców za częściowo spolonizowane. 4. Rückgedeutschte – osoby narodowości polskiej uznane za wartościowe rasowo, działające na rzecz III Rzeszy (kolaboranci). Była też grupa ludności polskiej przeznaczona do zlikwidowania. W czwartej grupie znaleźli się inteligenci, Żydzi oraz osoby fizycznie i psychicznie chore. Eksterminacja ludności Kociewia rozpoczęła się już we wrześniu 1939 roku. W tym miesiącu w lesie koło Skórcza hitlerowcy zamordowali 150 Polaków z okolic samego miasteczka. W różnych miejscach powiatu Starogardzkiego znajdują się masowe groby pomordowanych Polaków. Jednak największym miejscem masowej zbrodni to las w Szpęgawsku. W dniu 16 października 1939 roku hitlerowcy wymordowali w lesie Szpęgawskim wszystkich uwięzionych polskich księży z powiatu Starogardzkiego w liczbie 33. 19 października tego roku rozstrzelano 40 – 60 starogardzkich Żydów, a w następnym dniu 42
16
nauczycieli. Jest wśród nich Leon Kuczkowski ze Zblewa, Tu również wymordowano pacjentów ze szpitala w Kocborowie. Łącznie leżą tu szczątki 7 tysięcy osób. Ogółem w powiecie Starogardzkim okupant w latach 1939-1945 wymordował około 25 tysięcy Polaków.
Stacja VIII – akcja partyzantów na pociąg. Już od początku okupacji na terenie powiatu Starogardzkiego rozwijał się ruch oporu. Powstawały różne grupy partyzanckie. Z połączenia niektórych oddziałów działających grup na terenie Kaszubsko-Kociewskim wiosną 1940 roku powstaje Tajna Organizacja Wojskowa „Gryf Kaszubski”, przemianowana w połowie 1942 roku na TOW „Gryf Pomorski”. Stoczono wiele potyczek z okupantem. W skutek tarć, głównie natury personalnej wewnątrz kierownictwa Gryfa Pomorskiego i braku podstawowych zasad konspiracji w działalności, dochodzi w 1943 roku do poważnego rozbicia siatki organizacyjnej. Część oddziałów zasila oddziały Armii Krajowej. W ruchu oporu powiatu Starogardzkiego uczestniczyli również kolejarze. To oni wspólnie z partyzantami przeprowadzili udaną akcję na pociąg wojskowy okupanta w nocy z 8 na 9 czerwca 1942 roku niedaleko Zblewa (na wysokości wsi Strych). A w nocy z 21 na 22 czerwca 1942 roku w pobliżu Czarnej Wody, partyzanci pod dowództwem Jana Szalawskiego z udziałem kolejarzy, dokonali zamachu na pociąg towarowy który wiózł czołgi i amunicję. Podobno zginęło tu około 80 żołnierzy niemieckich, a przerwa w ruchu trwała 3 dni.
MOJA ZIEMIA
Stacja IX – rozstrzelanie Żydówek w Białachowie Za szkołą podstawową w Białachowie, kilkadziesiąt metrów na wschód, na skarpie bagna, znajduje się masowy grób 9 żydówek zamordowanych przez hitlerowców. Często jako uczeń tej szkoły w latach 1947 – 1951 chodziłem na to miejsce kaźni, które wtedy było niczym upamiętnione. Dopiero za sprawą ostatniego kierownika szkoły w Białachowie pana Bolesława Wojdanowicza stanął na miejscu hitlerowskiej zbrodni pomnik.
Stacja X – wyzwolenie przez Armię Czerwoną Wczesną wiosną 1945 roku teren powiatu Starogardzkiego stał się miejscem zaciętych walk. Tego terenu broniła 2 armia niemiecka, którą atakował 2 Front Białoruski. A armia uderzeniowa pod wodzą generała pułkownika Fiediunińskiego nacierała na rejon Gniewa i Skórcza i na Starogard – Pruszcz Gdański. 65 armia generała pułkownika Batowa z rejonu Lubichowa i Czarnej Wody atakowała na kierunku Starej Kiszewy i Kościerzyny. 20 lutego wyzwolony zostaje Kasparus i Szlachta. 21 lutego Ocypel, 4 marca Skórcz, Bobowo i Grabowiec, 5 marca Lubichowo, Wysoka, a 6 marca Białachowo, Zblewo, Jabłowo. 6 marca ruszył atak na Starogard i przed południem 7 marca 1945 roku miasto było wolne.
Stacja XI – wywóz ludności polskiej na Sybir. Po wyzwoleniu władze radzieckie przystąpiły do aresztowań ludności polskiej i wywożenia w głąb Rosji. Szczególnie prześladowano wszystkich, którzy mieli niemiecką grupę narodowościową i członków byłego ruchu oporu niezwiązanego z komunistycznym odłamem. Moja znajoma Longina Meka, z męża MARZEC 2018
Węsierska – siostra żony mego wujka Stanisława Zielińskiego, jako młoda dziewczyna została wywieziona przez NKWD w głąb Rosji, gdzie przebywała kilka lat. Nieraz opowiadała jak ciężko pracowała przy wyrębie lasu i jadła trawę z głodu.
Stacja XII – „Trójki Zbożowe” w akcji. Po wyzwoleniu władza ludowa nałożyła na chłopów obowiązkowe dostawy zboża, mleka i żywca. Co większych gospodarzy nazywano kułakami. W celu wyegzekwowania nałożonych kontyngentów, „władza” wysyłała w teren tzw. trójki zbożowe. Składały się one z aktywistów partyjnych, milicjantów, ubowców. Często zabierano chłopom ostatni worek żyta
Stacja XIII – zdejmowanie krzyży w szkołach. Za rządów I Sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej – Władysława Gomułki, wyrugowano skutecznie religię ze szkół i pozdejmowano wszystkie krzyże. To Gomułka powiedział, że religia katolicka w Polsce potrwa jeszcze zaledwie 25 lat.
Stacja XIV – zwycięstwo „Solidarności”.
Solidarność – masowy Związek Zawodowy, który powstał w 1980 roku zwycięża w wyborach powszechnych dnia 4 czerwca 1989. W dniu tym rozpoczęła się przemiana ustroju w Polsce z komunistycznego na demokratyczny.
P.S. Moja „Kociewska Droga Krzyżowa” znajduje się w zbiorach Oddziału Etnografii Muzeum Narodowego w Gdańsku. Z rękopisu przepisałem do komputera w czerwcu 2008 roku. Da Bóg, do zbiorów Izby Regionalnej w Bytoni namaluję kopię w/w Drogi Krzyżowej. 17
Z historii chóru parafialnego pw. Św. Cecylii ze Zblewa Prezes chóru Wojciech Birna Szukasz Boga, idź do ludzi. Pieśń do czynu ich pobudzi. W pieśni piękno i potęga. Kto jej służy, nieba sięga. Dionizy Kornas Pierwsze pisemne wzmianki na temat zblewskiego chóru pochodzą z 1913 roku, kiedy to z Towarzystwa Ludowego wyłoniło się Towarzystwo Śpiewacze posiadające chór męski. Jednak już wkrótce rozpoczął działalność chór mieszany. W pierwszych miesiącach prowadził go miejscowy organista, Jan Czaplewski. Aktywność chóru wzrosła, gdy kierownikiem został syn organisty, Kazimierz Czaplewski. Po odejściu w 1928 roku na emeryturę mistrza Kazimierza, organistą i opiekunem chóru został Albin Burczyk. Wówczas doszło do podziału Towarzystwa Śpiewaczego na chór kościelny i świecki („Lutnia”). Ten pierwszy przyjął nazwę „Cecylia”. W 1930 roku na krótko organistą i dyrygentem ówczesnego Towarzystwa Śpiewaczego „Cecylia” został Władysław Freza. Po nim, około 1932 roku, funkcje tę przejmuje Izydor Borzyszkowski. W okresie międzywojennym chór „Cecylia” aktywnie działał, uświetniając wszystkie uroczystości kościelne i lokalne. 5 sierpnia 1932 roku odbyło się uroczyste poświęcenie pomnika, wystawionego ku czci parafian poległych w pierwszej wojnie światowej (1914 – 1918) i wojnie bolszewickiej (1920). Na cokole pomnika, na trzech marmurowych płytach, umieszczono 135 nazwisk zmarłych bohaterów, a uwieńczeniem monumentu była figura Matki Boskiej Królowej Polski. Po złożeniu kwiatów i odśpiewaniu „Roty” spod pomnika udano się do lokalu zebrań na uroczysty obiad i akademię. Podczas tego spotkania Towarzystwo Śpiewacze „Cecylia” odśpiewało kilka pieśni, zbierając huczne brawa. Również 11 października tego samego roku uroczystość, podczas której poświęcony został proporczyk Stronnictwa Ludowego, celebrował ks. Zakryś, a śpiewem uświetniał chór „Cecylia” pod dyrekcją pana Borzyszkowskiego. Warto też odnotować, że wcześniej, podczas konkursu kół śpiewaczych, 10 lipca 1932 roku, zblewska „Lutnia”, na 16 uczestniczących chórów, zajęła 7 miejsce, a 11 miejsce zdobyła „Cecylia” ze Zblewa.1 lipca 1934 roku w Pelplinie odbył się koncert chórów z okazji 60-lecia Towarzystwa 18
Śpiewaczego św. Cecylii. Śpiewacy ze Zblewa wykonali utwór E. Nowowiejskiego „Trzy wisienki” i otrzymali 58 punktów na 102 możliwych. Chórem dyrygował Izydor Borzyszkowski. Za jego dyrygentury msze święte śpiewano nie tylko w języku polskim, ale również po łacinie. Chór św. „Cecylii” oraz świeckie Towarzystwo Śpiewacze „Lutnia” często występowały razem. Przykładem niech będzie wspólny udziału chórów w 1936 roku podczas obchodów święta Chrystusa Króla. Organista Izydor Borzyszkowski prowadził Chór Towarzystwa św. Cecylii, a po wprowadzeniu ustawy antykościelnej, chór parafialny. Był to zespół mieszany, czterogłosowy a capella. Występował przede wszystkim w kościele podczas mszy św. oraz na uroczystościach religijno-patriotycznych w pierwszym okresie powojennym. Postępująca presja ideologiczna zmusiła chór do szukania innych pomieszczeń na ćwiczenia. W latach 45-60-tych w związku z zakazem prowadzenia prób w kościele, ćwiczenia chóru odbywały się w salach domów pani Hojanowej (obecnie dom P. Bąkowskich przy ul. Głównej), Jasińskiej (dawna sala kina), później w Domu Kultury, korzystając ze znajdującego się tam fortepianu. Były nimi również salka katechetyczna lub pokój w organistówce oddany na salkę ćwiczeń. Chór prowadził również działalność kulturalną, wystawiając sztuki teatralne o tematyce religijnej. W latach 1947 – 1948 proboszczem zblewskiej parafii był ks. Mieczysław Zalewski. Zorganizował on kwestę parafialną, aby sfinansować koszty remontu zniszczonych przez wojnę organów. Również chętnie uczestniczył w życiu towarzyskim i kulturalnym chóru. W latach 1954-1960 panny śpiewające w chórze „Cecylia” zaczęły wychodzić za mąż i z różnych przyczyn (rodzina, małe dzieci, zmiana miejsca zamieszkania) przestawały chodzić na ćwiczenia. Skład chórzystów powoli zmniejszał się, aż w roku 1959 pozostali sami mężczyźni i powstał chór męski. Panowie Ci, 21 stycznia 1961 roku, na swoich motorach, ze Starej Kiszewy, uroczystym orszakiem wprowadzali nawiedzający naszą parafię obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Następnego dnia, również w uroczystym nastroju i ze śpiewem na ustach, odprowadzali motorami obraz do Borzechowa. Ostatnim proboszczem za życia organisty Borzyszkowskiego w latach 1961-1969 był Franciszek Wróblewski. Ks. proboszcz razem z organistą poszukiwali nowych śpiewaków, jednocześnie namawiając „starych” do powrotu do chóru. W ten sposób pod koniec lutego 1961 roku rozpoczęły się próby chóru mieszanego pw. św. „Cecylii”. Od tego czasu na nowo zaczął rozbrzmiewać głos zblewskich śpiewaków. Chórzyści wykonywali różne pieśni i partie solowe, nie tylko w języku polskim, ale i po łacinie, na chór mieszany, żeński, kwartety i duety. Śpiew chóralny towarzyszył również uroczystościom rodzinnym członków chóru. Także ks. proboszcz Wróblewski chętnie uczestniczył w życiu kulturalnym i towarzyskim śpiewaków. To On razem z ówczesnym organistą organizował wieczorki z okazji: święta patronki zblewskiego chóru – św. Cecylii; kolędę – którą to ul. Kościelna miała zawsze na końcu i ostatni wstęp był w „starej plebanii”, a po MOJA ZIEMIA
kolędzie chóralnej odbywał się wieczorek; przysłowiowy „śledzik” w ostatki, który odbywał się w organistówce; oraz „Sobótki” w wigilię św. Jana. Oprócz tych stałych terminów często odbywały się również majówki, czy też kuligi. Na majówki jeździło się rowerami lub przepięknie udekorowanymi wozami drabiniastymi, które zostały podstawione przez okolicznych gospodarzy na prośbę ks. proboszcza. Wozami tymi chórzyści z całymi rodzinami jechali do Borzechowa lub do Sumina, tam odprawiano nabożeństwo majowe, po którym nad pobliskim jeziorem odbywał się piknik. Innym sposobem spędzania wolnego czasu przez śpiewaków były kuligi. Jednym z takich wyjazdów był 6 stycznia 1962 roku kulig do Lubichowa na ślub chórzysty Czesława Zalewskiego. Zaprzęgi z pięknymi saniami podstawione były przez panów Gumińskiego z Miradowa i Szulcę spod Białachowa. W pierwszych saniach siedział ks. proboszcz Franciszek Wróblewski i organista Izydor Borzyszkowski, a w drugich „chórzystki pod ochroną”, a za nimi na doczepionych sankach siedzieli pozostali członkowie chóru. Trasa prowadziła ze Zblewa przez Borzechowo. Jak pisał były chórzysta Edmund Zieliński: „Oczywiście jechali szosą, bo wówczas drogi były zaśnieżone, a samochodów jak na lekarstwo. Zabawa była przednia”. Z okazji różnego rodzaju świąt kościelnych, chór „Cecylia” występował nie tylko w naszej parafii, ale również gościnnie w wielu okolicznych miejscowościach. Śpiewano między innymi w: Pinczynie, Borzechowie, Starej Kiszewie, Suminie, Wdzie, Wielu i Kasparusie. W okresie Wielkiego Postu chór śpiewał Mękę Pańską, gdzie poszczególne partie wykonywali: ewangelistę - ks. proboszcz Franciszek Wróblewski, Pana Jezusa - Edmund Zieliński, apostołów Piotra, Judasza i innych - Roman Rozkwitalski, a partie ludu - chór. Po śmierci ks. proboszcza Franciszka Wróblewskiego (17 wrzesień 1969r.) przez krótki okres pieczę nad naszą parafią sprawował administrator ks. Stefan Woźnicki. W tym czasie dość niespodziewanie, podczas operacji 6 marca 1970 roku, zmarł organista Izydor Borzyszkowski. Od tego momentu Zblewo było bez organisty, a chór „Cecylia” bez dyrygenta. Proboszcz z pobliskiego Borzechowa – ks. Pranis, wykorzystując swoje znajomości, pomaga sprowadzić do naszej parafii nowego organistę. 15 maja 1970 r. funkcję organisty i dyrygenta chóru św. Cecylii objął Alfons Gac i pełnił ją do 1992 roku. Wówczas proboszczem parafii zblewskiej zostaje ks. radca Aleksander Rydzkowski. W tym czasie śpiewacy uświetniali swoim śpiewem każde święto. W miesiącu, w którym nie było żadnego święta, śpiewano na niedzielnej sumie. Ponadto od czerwca 1988 roku chór przygotowywał jeden z ołtarzy na uroczystość Bożego Ciała (przed domem p. Gajewskich na ul. Kościelnej). W tym czasie patronat nad chórem przejęli księża wikariusze. W maju 1988 roku z inicjatywy chóru i przy pomocy ks. wikariusza Wacława Mielewczyka, po wieloletniej przerwie, zorganizowano pieszą pielgrzymkę do Wiela. W sobotę 14 maja o godz. 3.00 po błogosławieństwie MARZEC 2018
ks. wikarego, grupa pielgrzymów wyruszyła z kościoła w 35 km trasę. Droga wiodła od ul. Kościelnej przez Ciską w Zblewie, dalej drogami leśnymi przez Cieciorkę, Brusy i inne miejscowości. O godz. 12.00 na ulicach Wiela witano pielgrzymów z różnych stron Kaszub i Kociewia, w tym bardzo gorąco – najmniej liczną, ale wznowioną po około 15 latach, grupę ze Zblewa. W latach 80 – 90 – tych organizowane były liczne pielgrzymki autokarowe do Lichenia, Częstochowy i innych Sanktuariów Maryjnych. Do chóru, którym dyrygował pan Aloś, bo tak popularnie nazywano organistę, należeli wówczas między innymi: sopran – Maria Gac, Regina Kiżewska, Teresa Krzyżyńska, Agnieszka Szwoch, Ewa Szwoch, Irena Sobieszyńska, Anna Antków, Renata Słomińska, Zofia Piątek, Ewa Joskowska, Danuta Kiżewska, Regina Rozkwitalska, Iwona Zmiczerowska, Dorota Piątek, Gabriela Joskowska; alt – Irena Szarmach, Teresa Rozkwitalska, Jadwiga Zmiczerowska, Krystyna Martin, Jadwiga Galicka, Kazimiera Konewka; tenor – Roman Rozkwitalski, Erwin Dorawa, Wojciech Birna, Andrzej Joskowski, Antoni Lemm; bas – Józef Cyba, Wiktor Karankowski, Antoni Pukała. Śpiewacy organizowali liczne wieczorki, w których uczestniczyli także ich małżonkowie. Spotykano się w święto patronki chóru, w karnawale oraz przy innych okazjach. 27 maja 1989 chór pw. św. Cecylii wraz z parafianami na skrzyżowaniu ul. Głównej z drogą dojazdową do ul. Kościelnej, przy domu p. Śliwów witał nawiedzający naszą parafię po blisko 30-tu latach obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. W uroczystej procesji, ze śpiewem na ustach zaniesiono obraz do kościoła, gdzie przez 24 godz. odbywały się adoracje i nabożeństwa z udziałem chóru. Zblewski chór pw. św. Cecylii śpiewał, między innymi, na mszach prymicyjnych i jubileuszowych księży: 27 marca 1968 r. na 70 – leciu ks. Adama Lorenca, w maju 1979 r. u ks. Edmunda Skalskiego i Gabriela Wawrzunkowskiego, 1 czerwca 1980 r. u ks. Zdzisława Osińskiego, 19 grudnia 1986 r. na 40 – leciu kapłaństwa ks. Aleksandra Rydzkowskiego, 29 maja 1988 r. u ks. Janusza Fierki, 5 czerwca 1994 r. u ks. Przemysława Piwowarczyka, 29 maja 2005 r. u ks. Piotra Karolewskiego, 6 czerwca 2009 r. u ks. Michała Glazy, 27 maja 2010 r na 25 – leciu ks. proboszcza Zenona Góreckiego, 2 czerwca 2010 r. u ks. Szymona Dorawy, 19 maja 2012 r. u oo. Filipa Wicinki, 26 maja 2015 r. na 30 – leciu kapłaństwa ks. Zenona Góreckiego, 15 czerwca 2015 r. na 50 – leciu kapłaństwa ks. seniora Gerarda Borysa. Po śmierci ks. radcy probostwo objął ks. kanonik Zdzisław Benedict, a na organach dalej grał Alfons Gac, u którego stan zdrowia pogarszał się coraz bardziej. Ciężka choroba nie pozwoliła mu na kontynuowanie tej funkcji. Gdy dolegliwość zaczęła uniemożliwiać organiście dalszą pracę, zastępowali go panowie: p. Alojzy Juraszewski z Pinczyna i Marian Rząska z Bytoni. Pod batutą p. Mariana Rząski chór pw. św. „Cecylii” uświetniał swoim śpiewem uroczystości kościelne. Pan Alfons Gac umarł w 1994 roku. W grudniu 1992 roku w Zblewie na stałe osiadł pan Waldemar Klejna - organista i dyrygent obecnego chóru. 19
Kiedy w czerwcu 1996 roku ks. kanonik odchodzi do Pelplina, dekretem biskupa diecezjalnego proboszczem Zblewa zostaje ks. Zenon Górecki. Wówczas prezesem tej grypy śpiewaczej zostaje Pani Teresa Krzyżyńska i pełni tę funkcję do roku 2002. Od tego czasu pod dyrygenturą Waldemara Klejny chór uczestniczy w uroczystościach kościelnych naszej parafii i nie tylko. Wyjeżdża także na Rejonowe Przeglądy Chórów w Lubichowie, w Skarszewach, w Tczewie, w Czersku i w innych miejscowościach Pomorza i Kaszub. 9 lutego 1997 roku Starogardzka Telewizja Kablowa nagrywała sumę parafialną w zblewskim kościele. Była ona emitowana o godzinie 14.00 w lokalnej telewizji. Mszę św. uświetnił swym śpiewem chór parafialny. 29 listopada 1998 roku w pierwszą niedzielę adwentu pelplińskie Radio „Głos” obchodziło w naszej parafii czwartą rocznicę swego powstania. Sumę celebrowaną przez księży: proboszcza zblewskiego Zenona Góreckiego oraz dyrektora radia „Głos” Ireneusza Smaglińskiego uświetnił swym śpiewem chór parafialny „Cecylia” ze Zblewa, a była ona transmitowana na całe Pomorze. W czasie szeroko zakrojonych prac remontowych w naszym kościele zostały wymienione okna. Fundatorem jednego z nich, w roku 1999 (nad ołtarzem Matki Bożej Nieustającej Pomocy), był chór pw. św. Cecylii ze Zblewa. Pod przewodnictwem ks. proboszcza Zenona Góreckiego i przy organizacji pani prezes Teresy Krzyżyńskiej, chórzyści uczestniczyli w różnych pielgrzymkach. W 1997r. śpiewacy ze Zblewa udali się na dwie pielgrzymki. W pierwszej z nich zwiedzali Górkę Klasztorną, Byszewo i akwedukt w Legbądzie. W drugiej - Licheń i Markowice. 28 marca 1998r. chórzyści uczestniczyli w Misterium Męki Pańskiej w Górce Klasztornej k/Łobżenicy (dawne woj. pilskie). W maju 1998r. kilkoro chórzystów bierze udział w pieszej pielgrzymce do Wiela. 11 sierpnia, tego samego roku, odbyła się pielgrzymka do Zielonki Pasłęckiej, Gietrzwałdu i Św. Lipki. We wrześniu 1999r. chórzyści uczestniczą w pielgrzymce do Chełmna (dawna stolica diecezji), Jabłonowa Pomorskiego i Rywałdu Królewskiego. W dniach 8-9 października 2000r. chórzyści wybrali się na pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze i Matki Bożej Uzdrowienie Chorych w Gidlach. 29 października 2000r. ks. proboszcz Zenon Górecki sponsoruje wyjazd do Pelplina na spotkanie chórów z Diecezji Pelplińskiej. W sierpniu 2001r. chórzyści udali się na kilkudniową pielgrzymkę do Częstochowy, Gidli, Kalwarii Zebrzydowskiej, Wadowic, Krakowa i Łagiewnik, gdzie śpiewali przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej (podczas porannej mszy św.), przed figurą Matki Bożej Uzdrowienie Chorych w Gidlach, figurą Matki Bożej Anielskiej w Kalwarii Zebrzydowskiej i w innych Sanktuariach Maryjnych.
Koniec części I
20
O Józefie Milewskim w 20 rocznicę śmierci. Gertruda Stanowska Józef Milewski. 1914-1998. W pamięci Kociewiaków głownie jako historyk regionalista. Doktor nauk humanistycznych. Pasjonat historii Kociewia. Szeroko pojmowanej. Od najstarszej (w: Szlakiem prawdy i legend o grodziskach…) do najnowszej z tragizmem II wojny światowej włącznie. Dzięki wcześniejszym publikacjom studia w Toruniu ukończył z tytułem doktora nauk humanistycznych. O doktorze - regionaliście napisano wiele ciepłych słów. Roman Landowski w Nowym Bedekerze Kociewskim tak go określa: zasłużony dla Kociewia i całego Pomorza regionalista, niekwestionowany autorytet w sprawach historii tej ziemi, wybitny popularyzator kociewskiej ojczyzny…” Przy okazji 100 rocznicy urodzin dr. J. Milewskiego Miejska Biblioteka Publiczna im. B. Sychty w Starogardzie Gd. przygotowała wystawę poświęconą Jego życiu, działalności i twórczości. W biogramie historyka zacytowano o nim słowa Edmunda Falkowskiego, człowieka oddanego też całą duszą Starogardowi i działającego razem z Józefem Milewskim na rzecz regionu, a który tak go przedstawiał: …” Jako wierny syn Kociewia od roku 1945 jest czynnie zaangażowany w pracę społeczną związaną z regionem. Między innymi jako korespondent „Dziennika Bałtyckiego” przypominał czytelnikom o rozmaitych historycznych rocznicach związanych z naszą ziemią, o ludziach, którzy tu żyli i działali, informował też o ważnych wydarzeniach jakie miały miejsce w Starogardzie i byłym powiecie. Był jednym z członków powstałej w 1954 r., przy ówczesnym PDK, sekcji regionalnej, był inicjatorem odtworzenia ludowego stroju kociewskiego, a kiedy w 1957 r. powstało Zrzeszenie Kociewskie był jednym z pierwszych członków. Między innymi z jego inicjatywy, w latach pięćdziesiątych, przypomniano pierwszego kociewskiego etnografa rektora Franciszka Schornaka ze Skórcza i umieszczono w budynku tamtejszej szkoły tablicę pamiątkową, a szkole nadano imię tego zasłużonego kociewiaka. (...) Był także członkiem Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego i przy jego poparciu wydawał swoje książki i broszury. Potem zaangażował się w działalność Towarzystwa MOJA ZIEMIA
Rozwoju Ziemi Zachodnich. Był inicjatorem wielu sesji popularno-naukowych. Z jego inicjatywy w roku 1961 upamiętniono 115 rocznicę marszu chłopów pod wodzą Floriana Ceynowy na garnizon pruski w Starogardzie oraz 55 rocznicę strajku szkolnego, wystawiono wtedy w Starogardzie i w Kasparusie pamiątkowe obeliski. W 1969 r. pan Milewski przypomniał nam 200 rocznicę zawiązania konfederacji starogardzkiej, umieszczono wtedy na Ratuszu tablicę pamiątkową. Kiedy w 1973 r. powołano w Starogardzie Towarzystwo Miłośników Ziemi Kociewskiej był jednym z jego założycieli i można powiedzieć inspiratorem jego działalności w następnych latach…” Dla Józefa Milewskiego całym życiem i pasją było Kociewie, dzieje ziemi w której się urodził, gdzie żył, pracował, i o której pisał. Szperał w archiwach, dokumentach, przemierzył pieszo setki kociewskich stecek. Przeprowadził tysiące rozmów. I wykonał gigantyczną robotę. Jestem, byłam nauczycielem historii. Mimo, że w dawnych programach nauczania tego przedmiotu nie było zapisu: historia regionu, to jest ona częścią składową tej materii. Pomorze w dziejach Polski ma niekwestionowaną pozycję. Skąd było czerpać tę wiedzę? Nie do uwierzenia: podstawowe informacje o regionie i jego historii zapewniała biblioteka szkolna! Na półkach stały publikowane wówczas książki o regionie, materiały z wielu odbywanych wówczas konferencji naukowych. Później zaczęły się zapełniać półki mojej prywatnej biblioteki. Wśród nich znalazły się prace Józefa Milewskiego. Także te z serii ”Kociewie”, wiele z jego współautorstwem. Należał do nich również Bedeker Kociewski (pierwszy!). W ten sposób zgromadzona została baza mojej wiedzy o historii regionu. Potrzebna nie tylko podczas przygotowywania się do lekcji, ale też innych różnorodnych przedsięwzięć i studiów. Józef Milewski współpracował z Oddziałem Kociewskim ZKP w Zblewie. Wspierał publikacjami i referatami nasze działania, m. in. przygotował: „Przyczynki do biografii ks. ppłk Józefa Wryczy” przedstawione przez niego na uroczystej Sesji 11 XI 1995r., „Kociewie w wojnie polsko – bolszewickiej 1920” i „Żołnierskie groby Kociewiaków z lat II wojny światowej w regionie i na Obczyźnie”. Zachowało się wiele wywiadów z Józefem Milewskim. Rozmawiał z nim także redaktor Tadeusz Majewski w 1994r. Polecam ten wywiad, bo jest ciekawą lekturą. I odpowiada na pytanie: co lub kto, czy dzięki czemu kształtuje się nasz charakter, nasze zainteresowania i pasje. Na koniec jeszcze raz cytat z „Bedekera” Romana Landowskiego:
MARZEC 2018
„Józef Milewski pozostawił po sobie ogromną spuściznę publicystyczną. … był redaktorem pierwszego zeszytu „Zapisków Kociewskich”…. W latach 1985 – 1989 był przewodniczącym Rady Programowej Kociewskiego Kantoru Edytorskiego, a do 1994 roku jej członkiem. Był też członkiem „Kociewskiego Magazynu Regionalnego”; w piśmie tym należał do stałych publicystów. Teksty Józefa Milewskiego znali czytelnicy „Dziennika Bałtyckiego”, „Głosu Starogardzkiego”, „Jantarowych Szlaków”, „Pomeranii” i wznowionych 1995r. „Zapisków Kociewskich”. Publikował od 1956 roku do końca swego pracowitego życia. …Pracował do swoich ostatnich dni swego 84-letniego życia. Śmierć dopadła go podczas poszukiwań materiałów do nowych materiałów. Było to 26 lutego 1998 roku w okolicach rodzinnej Zelgoszczy.” Odszedł, ale pozostawił po sobie ogromną spuściznę dla następnych pokoleń. Cenną, gdyż z racji przeżycia przez Pana Józefa prawie całego XX wieku, znał wiele jego wydarzeń z autopsji. Jednak docierając do źródeł, potrafił podejść do dziejów najnowszych rzeczowo i z zachowaniem dystansu. Dzięki wrodzonej dociekliwości zachował dla potomności obraz XX - wiecznej swojej małej Ojczyzny – Kociewia i Pomorza nad Wisłą. Literatura: 1. Roman Landowski, Nowy bedeker Kociewski: Milewski Józef 2.Edmund Falkowski, Magazyn Kulturalny” R. 1994 nr 4-5
Strona tytułowa jednej z najbardziej znanych publikacji Józefa Milewskiego.
Otwarcie Muzeum Ziemi Kociewskiej. 1980 rok. fot. ze zbiorów muzeum
21
Józef Milewski. Rozmowa z 1994 r. Tadeusz Majewski
Czwartek, 19 maj 2011
Dr Józef Milewski urodził się w 1914 r. w Zelgoszczy. Tam ukończył 4-klasową szkołę, potem przez 8 lat uczył się w Państwowym Gimnazjum Klasycznym w Starogardzie (1925 - 1933). Po ukończeniu Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty w Zambrowie, gdzie obowiązkowo odbywał rok służby, złożył egzamin do zawodowej Szkoły Podchorążych Piechoty Ostrów - Komorowe. Po 2 latach nauki, w 1936 r. został podporucznikiem. Wybuch wojny zastał go w Rzeszowie, w ośrodku zaporowym 4 Dywizji Piechoty. J. Milewski miał tam szkolić oddziały rezerwy. Do niemieckiej niewoli dostał się pod Chyrowem koło Sambora (12 km od Lwowa). Po udanej ucieczce przemaszerował prawie przez całą Polskę do Brodnicy, a stamtąd do rodziny w Zelgoszczy. W czasie okupacji działał w PAP (Polska Armia Powstańcza), która powstała w 1940 r. z luźnych grup działających w Borach Tucholskich. W 1945 r. - po dokładnym sprawdzeniu przez UB, czy nie działał przeciw Rosjanom - został wójtem w Lubichowie. Funkcję tę pełnił do 1949 r. Od 19.10.1949 r. do 19.06.1950 roku (do czasu reorganizacji i likwidacji tego stanowiska) był burmistrzem Starogardu. W myśl obowiązujących wówczas zasad od 1950 r. władzę musiał sprawować robotnik. J. Milewski 19.06,1950 r. został dyr. MHD. Tę funkcję piastował do końca grudnia 1972 r. Po 3-letnlm okresie „pokuty” w WPHS-ie (A. Popławski) w 1976 r. przeszedł na przedwczesną emeryturę. Kariera naukowa J. Milewski na dobre historią zaczął się interesować w gimnazjum, gdzie tego przedmiotu uczył go doskonały prof. Władysław Bąkowski. Materiały do późniejszej twórczości historyk zaczął gromadzić już przed wojną. Dużo mu dała też zawodowa szkoła oficerska zainteresował się zwłaszcza historią wojen - wojskowości. Przed opublikowaniem pierwszej książki (1955 r. „Przewodnik po Starogardzie l okolicach”) przez 6 lat zbierał dokumentację zabytków. Poznał każdą wioskę kociewską (włączając powiat świecki), szperał w archiwach, zbierał materiały na różnego rodzaju spotkaniach, np. na konferencji nauczycieli z okazji 1000-lecia Polski (każda szkoła referowała swoją historię). Wydał m. in. cenną pozycję „Dzieje wsi powiatu starogardzkiego”. 22
Po zgromadzeniu sporego dorobku książkowego, rozpoczął zaoczne studia na UMK. Dzięki obowiązującej ustawie, w myśl której mając wykształcenie średnie można było zrobić doktorat (po przedstawieniu dorobku naukowego - miał już tego „worek” - jak mówi), Ministerstwo Kultury wyraziło zgodę na podjecie studiów wyższych z zadaniem zdobycia doktoratu. Rozpoczął studia na UMK w Toruniu w 1972 r. Pracę doktorską nt. Kociewia w latach 1939 -1945 (wydrukowaną przez Ludową Spółdzielnię Wydawniczą w 1977 r.) obronił 23.04.1974 r. W 1993 r. J. Milewski, dzięki pomocy Polmosu, Urzędu Miasta i Fundacji Fundusz na Rzecz Rozwoju Samorządności Lokalnej, wydał 10! pozycji: • Pamięci ofiar sowieckich represji 1939 - 1956 (Kociewie), • Pamięci Kociewiaków ofiar represji NKWD w I. 1939 - 1956, • Groby i cmentarze na Kociewiu (Przyczynki do dziejów), • Szlakiem prawdy i legend o Świętym Wojciechu na Kociewiu (997 r.), • Ksiądz Prałat Antoni Henryk Szuman męczennik za wiarę l ojczyznę (1882 - 1939). • 2. Pułk Szwoleżerów Rokitniańskich, • Joannici na Kociewiu (XII - XIV w.), • Ks. prałat dr Bernard Sychta - twórca słowników Kaszubów i Kociewia (1807 - 1892 r.), • Kociewie w powstaniu styczniowym (wyd, II) • i albumik Zabytki Starogardu. W tym roku dr J. Milewski chce wydać w pierwszej kolejności Słownik biograficzny duchownych Kociewia, działających w l. 1939 - 1945 i za działalność konspiracyjną represjonowanych (ok. 200 sylwetek). - Najlepiej się czuję, kiedy coś piszę..., ale co to jest wobec wieczności - wzdycha dziś pan Józef, podsumowując jakby swój dorobek. Czasy dzisiejsze ocenia chłodnym okiem, ważąc za i przeciw. „Nie do pomyślenia było, żeby pan napisał książkę i szedł do drukarni, żeby ją po prostu wydrukowali”. Zauważa, że pojawiają się nowi młodzi historycy. - Eugeniusz Cherek, Janusz Marszalec, Ickiewicz - szkoda tylko, że na razie zajmują się fragmentami, piszą do gazet. Na razie nie chcą jeszcze podjąć całości zagadnienia a wtedy trzeba przeglądać archiwa, poświęcić znacznie więcej czasu. Ryszard Szwoch „zakopał się” w monografii o Kociewiakach - a ma ok. 3000 nazwisk”. Rozmawiamy... o historii i teraźniejszości, od Hannibala do Pawła Głucha. Kogo dr Milewski najbardziej ceni z postaci historycznych? Napoleona, „tylko po co on się do Rosji pchał...” Tadeusz Majewski Gazeta Kociewska 1994 r. MOJA ZIEMIA
Anna Juraszewska 1932 - 2013 Gertruda Stanowska 15 lutego minęła 5 rocznica śmierci Anny Juraszewskiej. Znana animatorka życia kulturalnego Pinczyna. Emerytowana nauczycielka. Po zakończeniu pracy zawodowej oddała się swojej drugiej pasji. Tworzeniu. Pisała gadki i scenariusze na potrzeby zespołu „Relax”. Malarka. Ukochała pejzaże oraz haft kociewski i borowiacki. Tak, borowiacki, bo w jej żyłach płynęła krew Borów Tucholskich. Urodzona w Stobnie, w domu o tradycjach ziemiańskich. Od przedwojnia tucholanka. Absolwentka Liceum Pedagogicznego w Tucholi. Redaktor Tadeusz Majewski wielokrotnie z nią rozmawiał i dzięki temu krąg jego czytelników mógł wyrobić sobie obraz Pani Ani. Kobieta dystyngowana. Niby skromna i cicha, ale o wielkiej sile duchowej…itd. I jak tu w tej sytuacji napisać coś nowego o Pani Ani? A już od roku nosiliśmy się z takim zamiarem. Spotkałyśmy się w wąskim gronie z Krystyną Engler i Zytą Mikołajewską – córką Pani Ani, w domu tej ostatniej. Zaczęłyśmy „Burzę mózgów” od tego, co już napisano o Annie Juraszewskiej, zwłaszcza w ostatnich latach jej życia. A pisano sporo: z okazji promocji książki „Między nami na Kociewiu”, uzyskania nagrody specjalnej Starosty Starogardzkiego w 2012 roku, udziałów w wielu konkursach (gwarowych czy zespołów emerytów i rencistów…), warsztatach artystów ludowych….. itd. Stąd pytanie: czego czytelnik nie wie o Annie Juraszewskiej? Rozmawiamy o jej życiu tak, jakbyśmy wertowali kartki najcenniejszej książki. Kilkakrotnie sama pisała na łamach Mojej Ziemi, tej wydawanej do roku 1998. M. in. o ks. ppłk J. Wryczy. W swoich czasach licealnych bywała u niego gościem na plebanii w Tucholi, gdyż jej koleżanką była jego siostrzenica Pola. Pinczyn. Ale przedtem był Pałubinek. O, i to jest właśnie to. Pani Ania zaczęła w nim pracę jako młoda mężatka, żona Alojzego. Tu urodziła córki: Zytę i Kamilę. Mirosława urodziła się jeszcze w Tucholi. Z Krystyną Engler wypytujemy Zytę o dzieciństwo jej i jej sióstr, które przeżyły i spędziły w Pałubinku. I w ten oto sposób możemy Wam Czytelnicy pokazać okres pałubiński, zapamiętany przez średnią córkę Zytę, która w rozmowie często używała zwrotu: pamiętam że…. mama … „Wspomnienia o mojej mamie” Zyty Mikołajewskiej pokazują świat, którego już nie ma. Ciekawi jesteśmy reakcji czytelników, tym bardziej, że narodził się pomysł wieczorku przy świecach, w tej chwili pod roboczym tytułem: „Pamiętam Panią Anię….” A zapowiadają się smaczki… MARZEC 2018
Najbarwniej o Pani Ani opowiada Krystyna Engler. Kiedy kończyłyśmy spotkanie u Zyty Mikołajewskiej i ustaliłyśmy, że przygotują wieczorek wspomnień o Annie, Krystyna już prawie w progu uraczyła nas opowiastką, którą Pani Ania opisała w gadce: „jak jechałóm zes Wiela”. Odejście Anny Juraszewskiej było takie, jak jej całe życie. Wielu z nas dowiedziało się o nim zbyt późno, by uczestniczyć w jej pożegnaniu. Tak też było z Edmundem Zielińskim, który nie byłby sobą, żeby nie napisać wspomnienia. Nadał mu tytuł: „Pani Ani Juraszewskiej nie już wśród nas”. Przytaczamy je w całości, bo uzupełnienia jej życiorys i okraszamy zdjęciami. Te pochodzą z rodzinnego albumu Anny Juraszewskiej, z dokumentacji II Pleneru Artystów Ludowych w Bytoni i pokaźnych zasobów fotograficznych Krystyny Engler. Anna Juraszewska
z domu Brygmann, córka Franciszka i Franciszki z Czarnowskich
Skromny, cichy człowiek o bogatej duszy artysty. Borowiacka Jadwiga Smosarska. Kociewska Wisława Szymborska. Żyła tak, że jej ślad pozostał do tej pory na ziemi i długo jeszcze pozostanie. Dziękujemy Pani Aniu, że byłaś z nami.
Zyta - córka Pani Ani wraz z Gertrudą Stanowską przy pracy.
Liceum Pedagogiczne w Tucholi, Matura 1951. Pani Ania pierwsza po prawej w środkowym rzędzie.
23
Wspomnienia o mojej mamie. Zyta Mikołajewska Był rok 1958. Do Pałubinka przyjechało młode małżeństwo Anna i Alojzy. Przyjechali, bo Anna miała nakaz pracy. Taka była wtedy rzeczywistość, która obowiązywała nauczycieli. Każdy był dokładnie „prześwietlony” przez władzę ludową. Mama Anny miała von przed nazwiskiem, co oznaczało, że pochodziła ze szlachty. Ojciec Anny był zarządcą majątku. Za takie przewinienia władza ludowa wysyłała do pracy na tak zwane „odludzie”. Obiecali sobie, że w Pałubinku zostaną tylko rok, zostali 19. Zamieszkali w szkole, początkowo w małym mieszkanku na piętrze. Później w mieszkaniu na parterze. Sień oddzielała część mieszkalną od części budynku, w której mieściła się szkoła. Centrum życia rodzinnego stanowiła obszerna kuchnia. W niej piec kaflowy tzw. „plata”, stół przy którym jadaliśmy posiłki i kredens kuchenny. W rogu kuchni, między kredensem, a stołem stał stolik mamy, drewniany, pomalowany na niebiesko. Wokół stolika zawieszona była kolorowa makatka, która skrywała znajdującą się pod spodem półkę. Tam mama przechowywała teczki ze swoimi rysunkami. Przy stoliku, wieczorami, mama czytała, pisała scenariusze do przedstawień teatralnych, przygotowywała się do lekcji. Teczki z rysunkami zawsze stanowiły przedmiot zainteresowania malusińskich miałyśmy wtedy po kilka lat. Mama surowo zabraniała zaglądania za makatkę. Jednak, kiedy ciekawość dziecięca zwyciężała z zakazem, można się było narazić na gniew mamy i dostać po przysłowiowych „łapach”. Czasami udało się uprosić mamę i wspólnie oglądałyśmy namalowane przez nią ilustracje do bajek: „Królewna Śnieżka”, „Dziecię elfów” i inne. Ilustracje były piękne, malowane farbami, na kartkach formatu A3. Mama często rozkładała na dużym stole kartki papieru, kredki i pozwalała nam malować. To były błogie chwile. Na ścianie, nad stolikiem wisiał obrazek Matki Boskiej Częstochowskiej w jakże znaczących biało- czerwonych ramkach. Tu klękaliśmy do wieczornej modlitwy. Obok kuchni była sypialnia. Duże łóżko, szafa- garderoba, łóżeczka dziecięce, nad łóżkiem obraz Św. Rodziny, przy oknie maszyna do szycia. Mama bardzo dobrze szyła na maszynie. Sama szyła dla nas sukienki. Potrafiła je wyczarować z byle jakiego skrawka materiału. Zawsze byłyśmy ubrane zgodnie z obowiązującą modą. Pamiętam mamy granatową suknię z grempliny, a także spódnice „bananowe”, które dla nas uszyła, gdy tylko moda na noszenie takich zaczęła obowiązywać. Kiedy zachodziła potrzeba szyła stroje do przedstawień teatralnych. Powszechny podziw wzbudził wykonany przez mamę strój krakowianki, a w szczególności serdak z czarnego 24
aksamitu, a na nim wyszyty cekinami kolorowy motyl. Trzeba było talentu, zręcznych rąk i anielskiej cierpliwości, aby w taki sposób ozdobić serdak. Z sieni wchodziło się do pokoju stołowego. Tego pokoju nie używało się codziennie, a tylko wtedy, gdy do domu przybywali goście. Stały w nim solidne drewniane meble. Na obszernej kanapie leżały poduszki wykonane przez mamę. Na jednej, wymalowany farbami olejnymi krajobraz z jej ulubionymi brzozami, a na drugiej wyszyte nićmi kiście winogron. Na ścianie wisiał duży obraz zatytułowany później „Gęsty las” Mama namalowała go olejnymi farbami na płycie. Wielokrotnie spotkała się z propozycją sprzedaży tego obrazu, ale nigdy się na to nie zgodziła. Miał dla niej ogromną wartość sentymentalną. Do dziś wisi na ścianie w naszym domu rodzinnym. Pracownia malarska mamy znajdowała się na piętrze, w małym pokoju. Na środku rozstawione sztalugi, obok palety i tuby z olejnymi farbami, których zapach unosił się zawsze w pracowni. To tu popołudniami mama malowała swoje obrazy. Między innymi obraz Jezusa Miłosiernego wzorowany na tym, który wszyscy dobrze znamy. Obraz wisiał w pracowni mamy, należał do jej ulubionych. Czasami malowała na zamówienie i tak powstały obrazy zatytułowane „Owoce”, czy „Jeleń”. W drugim pokoiku na piętrze mieścił się magazyn kostiumów i rekwizytów, potrzebnych do przedstawień teatralnych przygotowywanych przez mamę. Wśród wielu, pamiętam wielką maskę dla smoka, którą mama wykonała z kartonu. Wszystkie przedstawienia miały swoją premierę na scenie ustawionej w sali lekcyjnej. Gromadziła się na nich prawie cała wieś. Do dziś starsi mieszkańcy Pałubinka wspominają „Gwałtu co się dzieje”, Śluby Panieńskie”, „Zemstę” Aleksandra Fredry. Zanim jednak doszło do premiery, aktorzy uczyli się swoich ról pod kierunkiem mamy. Na próby schodzili się wieczorami do naszej kuchni, która na ten czas zamieniała się w salę do ćwiczeń. Dlaczego do kuchni, bo tam było ciepło. W salach lekcyjnych stały piece kaflowe, w których rozpalano ogień dopiero wczesnym rankiem. Aktorami byli młodzi zapaleńcy, utalentowani mieszkańcy Pałubinka: Zofia i Alfons Połomowie, Antoni i Stanisława Kajut, Halina Dulek, Jan Loroch, Edmund Knopik, Krystyna Lemka, Jan Naczyk z żoną. Premiery odbywały się raz do roku, najczęściej w karnawale. Stroje i potrzebne rekwizyty do przedstawień wykonywali we własnym zakresie. Przed każdym przedstawieniem nasza kuchnia zmieniała się w garderobę. Pamiętam, jak nad paleniskiem mama opalała korek. Domalowywała nim potem brakujące aktorom brody czy wąsy. Wieść o występach zespołu szybko się rozeszła i wkrótce doczekał się „konsultanta” z powiatu (cenzora), który oceniał poprawność polityczną przygotowanego przedstawienia oraz udzielał pozwolenia na występy w okolicznych wsiach. Występowali w Górze, Kożminie, Pogódkach, Lipach. Jechali tam drabiniastym wozem. Zabierali ze sobą potrzebne dekoracje i rekwizyty. MOJA ZIEMIA
Wszystkie przedstawienia przygotowane przez zespół pod kierunkiem mamy, były wielkim wydarzeniem kulturalnym. Pasja, bezinteresowność i zamiłowanie z jaką realizowali podjęte zadania zasługują na wielkie uznanie. Tacy byli ludzie tamtego pokolenia. Wychowani w przedwojennych domach rodzinnych, gdzie dbano o tradycję i dobre zwyczaje. Mama też wychowała się w takim domu. Stąd jej wielorakie umiejętności, jakże potem przydatne w życiu. Często wspominała, że kiedy zaczynała ćwiczenia gry na skrzypcach, to jej ojciec natychmiast wybierał się na bardzo długi spacer. Dziewczęta z takich domów wyrastały na damy, widać w nich było kindersztubę i pochodzenie. Mama starała się nam przekazać swoją wiedzę i umiejętności. Do rangi anegdoty rodzinnej urosło następujące wydarzenie. Na początku lat 70-tych ubiegłego wieku, były trudności aprowizacyjne z zakupem niektórych produktów spożywczych, a w szczególności cukru. Tata, który zawsze dbał o to, aby w naszej spiżarni niczego nie brakowało, dowiedział się o dostawie cukru do Zblewa. Poprosił mamę, aby poszła po niego zaraz po skończonych lekcjach. Bał się, że kiedy on wróci z pracy, może być już za późno. Mama poszła po cukier, ale wróciła z encyklopedią.
Stwierdziła, że książki do Zblewa też właśnie przywieźli, a dziewczynkom bardziej będzie przydatna encyklopedia niż cukier. Korzystałyśmy z niej bardzo często w czasie naszej edukacji. Było to jedno z pierwszych, powojennych, PWN- owskich wydań. Do dziś przechowujemy ten pamiątkowy egzemplarz. Powojenne czasy były pełne wyborów. Dla młodszych czytelników takie sytuacje są pewnie trudne do wyobrażenia.
Pani Ania z mężem Alojzym i jej kuzynką. Pałubinek 1959.
Pani Ania z mężem Alojzym w 50 rocznicę ślubu w 2005 r.
Alicja Majewska w otoczeniu członkiń zespołu „Relax”.
Pani Ania z córkami przed szkołą w Pałubinku. MARZEC 2018
Pani Ania w rodzinnym domu.
25
Pani Ani Juraszewskiej nie ma już wśród nas Edmund Zieliński
Gdańsk dnia 24 lutego 2013
O Jej śmierci dowiedziałem się od mego przyjaciela Bernarda Damaszka. Byłem tą wiadomością bardzo zaskoczony. Opuściła ziemski padół niezwykle skromna osoba. Zawsze lekko uśmiechnięta, cicha, nie szukająca poklasku. Pierwszy raz spotkałem panią Annę kilka lat temu na plenerze w Bytoni, gdzie przelewała olejem na płótno swoje widzenia przyrody. Od razu rzucił mi się w oczy inny styl malowania – bardzo prosty, a jednocześnie barwny, wyważony kolorystycznie – styl pani Anny Juraszewskiej. A mieć własny styl, styl rozpoznawalny, to wielkie osiągnięcie artysty. To rzeczywiście można osiągnąć swoją skromnością, dążeniem do celu własną wyobraźnią i zmysłem artystycznym. Była sobą. Z urodzenia i wychowania była Borowiaczką. Urodziła się niedaleko Tucholi. Tam, w Tucholi spędziła dzieciństwo, tam chodziła do szkoły i tam stawiała pierwsze kroki w pisarstwie i występach artystycznych. Jak pisze w swojej książce „Miedzy nami na Kociewiu” – „Z moimi koleżankami urządzałyśmy przedstawienia. Przygotowywałyśmy je dla całej ulicy. Miedzy porzeczkami były rozwieszone na linkach koce i tam my – małe aktorki, występowałyśmy, nieraz w trójkę, nieraz w czwórkę. To było jeszcze, jak mieszkałam w Tucholi. Miałyśmy zawsze wiele okazji, żeby się spotkać i urządzić małe występy w ogrodzie.” Pierwszą posadę nauczycielki objęła w szkole w Bysławiu pod Tucholą. I tutaj warto przytoczyć cytat pani Ani – „Kierowniczka szkoły mówiła wtedy, żeby zając się praca kulturalną na wsi, że to nasz szkolny obowiązek. No i zaczęliśmy grać „Balladynę” Słowackiego. Obsadę „aktorską” mieliśmy własną, z małymi wyjątkami były to osoby z naszej miejscowości. Na premierę zebrała się prawie cała wieś. Ci, co nie zmieścili się na Sali wiejskiej, stali w korytarzu lub pod oknami. Na scenie były cztery lampy naftowe na dole i cztery u góry. Największe lampy ze wsi. Stroje i peruki wypożyczyliśmy z teatru z Torunia. Wszyscy byli zadowoleni. (…) Potem często wyjeżdżaliśmy na sztuki teatralne do Torunia. Zimą jechaliśmy 9 kilometrów na saneczkach ciągniętych przez konie do stacji kolejowej Błądzim. Powracaliśmy nad ranem. Ciepła herbata we własnym zakresie i do klasy. Czy jeszcze dziś są tacy zapaleńcy do społecznej roboty? Następną placówką pedagogiczną była szkoła w Bobowie, skąd przyjechała na posadę do Pałubinka. I tutaj prowadziła kółko teatralne dla dzieci, które inscenizowały komedię A. Fredry „Gwałtu, co się dzieje!”. No i nastąpiła likwidacja kolejnej wiejskiej szkółki w której przepracowała siedemnaście lat. Podjęła pracę w Pinczynie, gdzie w pełni rozwinęła swoje artystyczne 26
skrzydła. Myślę, że ukoronowaniem drogi artystycznej pani Ani było zorganizowanie prze nią szkolnego zespołu folklorystycznego „Brzady”, który pięknie zaznaczył swoją artystyczną drogę w kulturze Kociewia. Mają coś dzieciaki, mają i dorośli. To dzięki niej przy Kole Gospodyń Wiejskich w Pinczynie powstał zespół regionalny „Relaks” dla którego pisała teksty i reżyserowała program. To, co napisałem, to tylko mały etap z artystycznej drogi ś. p. Anny Juraszewskiej, co się koło Tucholi urodziła a w Pinczynie zmarła – w piątek 15 lutego 2013 roku w wieku 81 lat. Myślę, że Dobry Bóg znalazł dla niej skrawek Nieba, by dalej mogła pisać i malować.
Konferencja nauczycieli Gromady Semlin. Pani Ania po lewej od dziecka. Jezierce 1958.
Przedstawienie „Dary Wiatru Północnego”, Pałubinek 1968.
Po lewej Pani Jadwiga Chyl, po prawej Pani Ania. Pałubinek 1971. MOJA ZIEMIA
„Gęsty las”.
Uroczystość - Święto Maryjne - Fara Starogard. 26.08.2006 r.
„Chata na rozdrożu”.
Z wizytą u artystów ludowych w Bytoni, w 2010 roku.
Pani Ania z członkami zespołu „Relax”.
Plener artystów ludowych w Bytoni - 2008. Pani Ania maluje obraz „Okno w parku”. Obok „Kamienne schodki”.
Plener artystów ludowych w Bytoni - 2008. Pani Ania druga po lewej stronie w górnym rzędzie. MARZEC 2018
27
Wyce i faksy
FOTO: Magdalena Apostołowicz ; OPISY: REDAKC JA
Z: 15 ROKU O GOD 3 M A JA 20 18 ie zapraszają ski ZKP w Zblew ew ci Ko ał zi dd iO Parafia Zblewo na uroczystą Mszę Święictąhała Ossowskiego SJ. j ks. M upamiętniające y ic bl ta e ci ię i odsłon
„Urodna i zdolna ta nasza kociewska młodzież!”
„Gościć w Zblewie dwie Panie Profesor!”
„Pani Ewelina... ma Ci ona głos!”
„Ale ładna ta nasza Psińczynianka!”
„... między Panem, Wójtem i Plebanem (Mikołaj Rej).”
„Ach! Gdzie ci mężczyźni...”
„W sołtysach siła.”
„Zagramy i zaśpiewamy...”
WYDAWCA: Fundacja OKO-LICE KULTURY 83-210 ZBLEWO, ul. Modrzewiowa 5 www.oko-lice-kultury.pl. tel. 504 248 558 DTP: KINGA GEŁDON DRUK: DRUKARNIA KIM STAROGARD GD.
REDAKCJA: MAGDALENA APOSTOŁOWICZ, KRZYSZTOF BAGORSKI, BARTŁOMIEJ FOTTA,KS. ZENON GÓRECKI, DANIEL MIELEWSKI, GERTRUDA STANOWSKA,PIOTR WRÓBLEWSKI, EDMUND ZIELIŃSKI,TADEUSZ MAJEWSKI, WOJCIECH BIRNA - b i u r o . z k p z b l e w o @ g m a i l . c o m korespondenci. w w w . f a c e b o o k . c o m / z k p z b l e w o