4 minute read

NIEZBĘDNIK INTELEKTUALISTY

Next Article
FELIETON

FELIETON

fot. Stanisław Witkiewicz, Zejście z Przełęczy Mięguszowskiej

Będąc młodym intelektualistą

Advertisement

Tatry od dawna widnieją na ideowej mapie Polski. To nie tylko przestrzeń geograficzna, ale także intelektualna. Są zwornikiem sklepienia spajającego symbole, mity i wyobrażenia. Stąd rozpościera się horyzont zbiorowych i jednostkowych oczekiwań, obaw, życzeń, trosk, wszelkich nadziei skierowanych ku przyszłości.

Od niepamiętnych czasów były odległym od cywilizacji najbardziej niedostępnym miejscem na tej mapie. Tutaj pośród potężnych bloków skalnych, plątaniny wąskich przejść, kamiennych załomów i jaskiń, kropla po kropli, z krystalicznej wody wysyconej solą powstawały kolejne warstwy duchowego dziedzictwa.

Stanisław Staszic, wędrując po „części najogromniejszej i najwyższej, a prawie w pośrodku rozramień gór Karpackich leżącej”, miał „wzrok olśnion, wewnętrzny zmysł rozumu prawie osłupiony”.

Tatry to jeden z tych przejawów natury, których człowiek równocześnie i całościowo poznać swymi zmysłami nie może. Choć widzialne mają w sobie coś z tych rzeczy niewidzialnych, które poznajemy po części. Są u Staszica od innych „nieporównanie ogromniejsze całe białe, całe lodem i śniegami zawsze okryte”, a ich szczyty „z przepychu pną się w obłoki, nie dając nawet poznać łatwo, który z nich wyższy ustępuje drugiemu”.

W Młodej Polsce odrodzenie narodu, zarówno polityczne, jak i duchowe, wiązano z Tatrami. Stąd miał powiać wiatr niepodległości, bo tu jest bliżej nieba. Tu prędzej należy szukać sięgającej nieba drabiny jakubowej, po której wchodzą w górę i schodzą na dół aniołowie Boży i gdzie sam Pan mógłby, ukazując się na powrót, powierzyć ziemię obiecaną swemu ludowi. Tatry jako nowe „Betel” – dom Boga i brama nieba.

Nadzieje te wyrażał taternik i pomysłodawca Orlej Perci Franciszek Nowicki: „O pustyni tatrzańska! bo na tym obszarze / Całej mojej ojczyzny – o skalna świątyni – / W tobie jednej są jeszcze – swobody ołtarze!” I dalej: „Wielki jak sny młodości – mroźny kraj śniegowy! / Gdzie król burz – halny orkan – błądzi w szacie mroków, / Gdzie wiszą gniazda orłów, gromów i potoków, / Gdzie mistrz świata w obłokach ma tron granitowy!”

Geograf Wincenty Pol pisał o nich z zachwytem: „W góry! w góry, miły bracie! / Tam swoboda czeka na cię. / Na szałase do pasterzy, / Gdzie ze źródła woda bieży, / Gdzie się serce z sercem mierzy / I w swobodę człowiek wierzy! / Tutaj silniej świat oddycha”. Zdaniem Stanisława Witkiewicza ogrom gór przerasta człowieka: „walka z górą jest tak poważną, jak z każdą inną bestyą, i takich samych wymaga przymiotów od podejmującego ją wędrowca. Siła mięśni, a bardziej jeszcze niespożyta siła i wytrzymałość nerwów, odwaga, spokój i przytomność umysłu, siła woli granicząca z uporem”. U Władysława Orkana hart ciała i ducha współgrają: „Wstałem dziś bardzo rano, / Gdy ptaki gwarzą o świcie, / Aby, nim głosy z nizin wstaną, / Pochwalić życie”.

Od XIX wieku żywa była legenda o rycerzach zaśnionych w Tatrach, gdzieś w jaskiniach masywu Giewontu. Tatrzańskie wojsko, królewska armia, w grotach skalnych wyczekiwała dnia, gdy rozlegnie się wołanie: „Już czas!” i ruszy, by zaprowadzić kres niewoli narodowej. Znał ją dobrze Edmund Wasilewski: „Odbrzmiały echem wolności / Odwieczne Karpat padoły; / A na Wawelu — z radości / Wstrząsły się przodków popioły! / Ale Bóg wyrzekł „ZA WCZEŚNIE!” / I Wawel jęknął boleśnie!” Krypty królewskie są miejscem spoczynku potęgi dawnego państwa, góry zaś miejscem, gdzie echo tej mocy może się odrodzić. Choć zbrojne powstania nie przyniosły efektu, właściwy czas miał jeszcze nadejść.

Giewont wyróżnia się na tej mapie. Jak pisał Adam Asnyk: „Stary Giewont na Tatr przedniej straży jak olbrzym w poszczerbionej zbroi”. Stanisław Witkiewicz potwierdza tę wyjątkowość: „W głębi doliny Strążyńskiej, jak ołtarz, świeci w słońcu stroma turnia Giewontu”. Rozumieli to dobrze mieszkańcy Podhala. Nadzieje żywione przez wielu zyskały w 1901 fundament, na szczycie postawiono krzyż, by potwierdzić miejsce narodowego sancta sanctorum. By przypominał o niesieniu brzemienia wolności przez kolejne pokolenia, by podrywał z „głazów świat zamarły” i podnosił „w górę serca”.

Wacław Wolski, poeta-samotnik, pisał: „przyjdzie czas / O Ducha świcie, / Gdy czarny las / Po Kościeliska / Zagrzmi, jak wulkan! gdy ze snu ruszycie […] Spiżowych piersi ryk turzy, straszliwy, / Jak wicher halny, rozegrzmi po świecie / I zbudzi w Polsce wszystko, co chce żyć!” Podobnie Tadeusz Nalepiński: „Opowiedz, królu!... Tatry pieśnią wieją – / powieści twej zawtórzy potok szmerem, / nad zrębem turni, nad smerków knieją / wznieś mężną dłoń i warknij nowym sterem”.

U Wyspiańskiego legenda zyskuje nową wymowę: „gdzieś w Karpatach Król Chrobry zaśnięty w grotach, u wstępu do podziemnych lasów, jego rycerstwo i on jak zaklęty — przy koniach, zbrojni”. Rysuje obraz niewykorzystanej siły, skutki marzycielstwa nie przekutego w czyn, bo „śpiący rycerze, to ci, co bezczynni”. Tak Wieszcz walczył z marazmem społeczeństwa. Choć nie doczekał nowego wiatru historii, to go zapowiedział. Wreszcie rozległo się wołanie: „Już czas!” W 1914 poszedł za tym głosem Włodzimierz Tetmajer w swej odezwie antyrosyjskiej nawołującej do wstępowania do Legionów Polskich: „Podhalanie! Nadszedł czas, o którym Wam ojcowie powiadali: iże się ruszy śpiące wojsko z pod Tatr”.

Tatry to miejsce filozoficzne. Wznoszą myśli ku górze. Nadają miarę ludzkim zamierzeniom. Są pracą nad charakterem. Stawiają człowieka wobec natury i żywiołów. Przypominają, co to jest piękno i życie. Tu wbrew trudnościom znajdowali ufność nasi przodkowie. Tu można nabrać duchowej mocy, która krzepiła już tyle pokoleń. Wejdźmy na Świnicę „Taki tam spokój… Na gór zbocza / światła się zlewa mgła przezrocza, / Na senną zieleń gór”. A „W ciemnosmreczyńskich skał zwaliska, / Gdzie pawiookie drzemią stawy, / Krzak dzikiej róży pąs swój krwawy / Na plamy szarych złomów ciska”.

This article is from: