Publikacja powstała w ramach projektu Fundacji Ważka „Obraz rzeczy przywiezionych”. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu „Kolberg 2014 - Promesa”, realizowanego przez Instytut Muzyki i Tańca.
Opracowanie i redakcja: Anna Lewińska, Marta Derejczyk Projekt graficzny i redakcja techniczna: Iwona Jarosz Współautorzy publikacji, trzecia strona okładki: Alan, Aksel, Ania, Dawid, Emilia, Kacper, Krzysiek, Marlena, Oskar Zdjęcia i ilustracje w publikacji pochodzą z dokumentacji projektowej i warsztatów prowadzonych w Nowej Wsi Lubińskiej przez Fundację Ważka, autorzy fotografii: Marta Derejczyk, Joanna Kasper, Anna Lewińska, Joanna Skowrońska, Gutek Zegier oraz uczestnicy warsztatów.
Wydawca: Fundacja Ważka Wydanie I, Wrocław 2014
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Użycie niekomercyjne 4.0 Międzynarodowe Nakład: 300 sztuk ISBN: 978-83-940398-0-6 Egzemplarz bezpłatny
Fundacja Ważka KRS 0000374293 www.fundacjawazka.org
Wstęp
„Mała monografia Nowej Wsi Lubińskiej” powstała podczas tygodniowych warsztatów etnograficznych „Gdzie są Tuligłowy?”. Tuligłowy są na Ukrainie, w obwodzie lwowskim. To wiemy. Chciałyśmy jednak sprawdzić, w jakim miejscu sytuuje Tuligłowy najmłodsze pokolenie mieszkańców Nowej Wsi Lubińskiej. Tuligłowy przynależały do obszaru przedwojennej Polski, ich mieszkańcy w 1946 roku przyjechali na tzw. Zimie Odzyskane, wielu z nich osiedliło się w Nowej Wsi Lubińskiej. Zafascynowała nas pamięć mieszkańców Nowej Wsi Lubińskiej o Tuligłowach - niezwykle żywa, wciąż pielęgnowana w opowieściach, wspomnieniach, przywiezionych pamiątkach, tradycjach i pieśniach. Taki był punkt wyjścia naszych warsztatów realizowanych w lipcu 2014 roku, w ramach projektu Fundacji Ważka „Obraz rzeczy przywiezionych”. Projekt „Obraz rzeczy przywiezionych” składał się z dwóch zasadniczych części: badawczo-dokumentacyjnej i animacyjno-popularyzatorskiej. W ramach pierwszej z nich przeprowadziłyśmy na Dolnym Śląsku etnograficzne badania terenowe, w których wiodącą metodą był biograficzny wywiad narracyjny. W trakcie pracy badawczej zgromadziłyśmy zbiór ponad 30 wywiadów z dolnośląskimi artystami ludowymi i twórcami nieprofesjonalnymi. Druga część projektu poświęcona była pracy warsztatowej w Nowej Wsi Lubińskiej. Podczas prowadzenia warsztatów zależało nam przede wszystkim na tym, żeby poprzez skłanianie dzieci do przyglądania się przeszłości pobudzić w nich zmysł obserwacji rzeczywistości społeczno-kulturowej, która je otacza. To trudne i wymagające uruchomienia wyobraźni zadanie udało się znakomicie. Niniejsza publikacja jest zapisem naszej tygodniowej pracy warsztatowej: dokumentacją obyczajów i sposobów życia współczesnych Dolnoślązaków, efektem odkrywania historii, poszukiwania starych fotografii i pamiątek, owocem zabaw i wspólnego muzykowania. Wspólnie
3
z dziećmi chciałyśmy zbadać fenomen pamięci o Tuligłowach, a także przyjrzeć się, jak kształtuje się tożsamość lokalna wśród najmłodszych mieszkańców wsi oraz zaoferować im narzędzia i umiejętności do samodzielnego badania kultury. Inspiracją do opracowania publikacji była monografia Oskara Kolberga, polskiego folklorysty, etnografa i kompozytora, „Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni muzyka i tańce” oraz nasze niewątpliwe zauroczenie Nową Wsią Lubińską. Wzorując się na dziele Oskara Kolberga nadałyśmy naszemu opracowaniu analogiczną strukturę. Publikację otwierają rozdziały poświęcone położeniu i historii Nowej Wsi Lubińskiej, następnie zilustrowane zostały miejsca sacrum, domostwa i najważniejsze obiekty we wsi. Kolejna część poświęcona jest lokalnym legendom, zabawom i pieśniom. Publikację zamyka „Legenda o powstaniu Nowej Wsi Lubińskiej”, która jest fantazją na temat popularnych w dawnych czasach mitów założycielskich, zaktualizowaną przez dzieci poprzez dodanie elementów pochodzących ze współczesnego im świata. Podczas zbierania materiałów do monografii zależało nam na zachowaniu perspektywy dziecka. Badając Nową Wieś Lubińską przeprowadziliśmy wiele wywiadów z jej mieszkańcami. Szczególnie istotne były spotkania z żywymi źródłami tradycji, podczas których słuchaliśmy opowieści o życiu codziennym w dawnych czasach, oglądaliśmy fotografie, pamiątki przywiezione z Tuligłów, uczyliśmy się piosenek i zabaw. W „Małej monografii...” znalazło się wiele fotografii i rysunków autorstwa dzieci, ponieważ uczestnicy naszych warsztatów, opowiadając o swojej małej ojczyźnie, najchętniej posługiwali się tymi właśnie środkami wyrazu. Chciałybyśmy serdecznie podziękować wszystkim osobom, które były zaangażowane w projekt i pomogły nam w wydaniu „Małej monografii Nowej Wsi Lubińskiej”, a w szczególności: Annie Kurpiel, Martynie Sikorskiej, Oldze Budzan, Gutkowi Zegier, Joannie i Tadziowi Skowrońskim, Joannie
4
Kasper, Oldze Chojak, Marcinowi Rębarzowi, Wojciechowi Piątkowskiemu, Dobrawie Lisak-Gębali, Maciejowi Wołowiczowi, Bernadecie Hruszowiec i pracownikom Wiejskiego Ośrodka Kultury w Sobinie, bez których ta praca nie mogłaby powstać. Warsztaty „Gdzie są Tuligłowy?” prowadzone były przez Martę Derejczyk, Joannę Kasper, Annę Lewińską i Joannę Skowrońską. Projekt Fundacji Ważka „Obraz rzeczy przywiezionych” dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu „Kolberg 2014 – Promesa”, realizowanego przez Instytut Muzyki i Tańca.
Anna Lewińska i Marta Derejczyk Fundacja Ważka
5
6
Nowa Wieś Lubińska po ���� roku
Nowa Wieś Lubińska znajduje się na Dolnym Śląsku w gminie Polkowice. Przed II wojną światową, która toczyła się w latach 1939–1945, miejscowość nazywała się po niemiecku Neudorf. Powojenne zmiany granic sprawiły, że wieś musieli opuścić jej dotychczasowi mieszkańcy. W ich domach zamieszkali przybysze z różnych regionów dawnej Polski. Większość z nich stanowili mieszkańcy Tuligłów pod Lwowem. Z ziem wschodnich, nazywanych Kresami Wschodnimi, wyjeżdżali na zachód w nieznane. Na Dolny Śląsk przyjechali z całymi rodzinami, dobytkiem, przywieźli zwierzęta, najpotrzebniejsze sprzęty do pracy na roli, a także święte obrazy, stroje, pieśni, tradycje. Pani Teresa Fuczyło o swoim domu w Tuligłowach: Nasz dom wyglądał tak... może dlatego pamiętam dużo, bo on w takiej pozycji stał, jak nasz ten tutaj, ten stary. Po drugiej stronie była sień, taka długa, jak tutaj. Drzwi byli na tamtą stronę, drugie wyjściowe i ganek. I tu były dwie komory. To pamiętam. Ale wewnątrz komory nie pamiętam, bo mnie tam nie puszczali. Tylko tu był jeden pokój i w tym pokoju był piec duży, to my spali. Drugi z boku stał – jak to mówili – bambetel, to był taki jak łóżko robiony, z szufladą. Kuchnia była z tyłu, była lepiona gliną. Pani Ludwika Mazij: Do Nowej Wsi przyjechałam, jak wyszłam za mąż. Osiem lat mieszkałam tam u siebie w Chocianowcu, później przyjechałam tu. Z Tuligłów jechaliśmy pociągami towarowymi. – Jak długo, godzinę? – Dwa tygodnie siedzieliśmy na Buczałach (stacja kolejowa oddalona o 5 km od Tuligłów - przyp. red.) na stacji, zanim przyjechał jakiś pociąg, żeby się można było załadować. Wagony takie były, ni dachu, niczego. – A okna były? – Okien nie było. – To jak jechali?
7
– Siedzieliśmy, mieliśmy różne skrzynie, różne worki, swoje rzeczy, kto co zabrał i tak jechali. Nie wiem, czy tam Niemcy, czy Ruskie byli, ale pamiętam, pociąg staje, wszyscy wysiadają, gotują coś jeść, już nastawili na takich nóżkach gary, już się zaczyna gotować. Odjazd. Każdy zostawił tę zupę i jechał. Najpierw były wagony z dachem, a potem przeładowali nas w takie niekryte. Każdy pilnował, co sobie nazbierał dla tej krowy, a jak druga też chciała, to sąsiad musiał sobie sam naszukać. I płacz, i krzyk, kłótnia też była. A wszy jakie były! Wody nie było, umyć się ani nic. Długo się jechało, nawet nie pamiętam ile. – Z dziesięć godzin? – Myślę, że więcej nawet niż dziesięć dni. – Sto dni? – Myślę, że nie sto, ale prawie miesiąc.
Pani Stanisława Dąbrowska: Jechali z tą myślą, że pojadą i zaraz będą wracać z powrotem. Jak tutaj przyjechali, to mama wyciągnęła za jakiś czas obrazki i powiesiła na ścianie, babcia zaczęła krzyczeć: Tak dobrze zapakowane i znowuż będziemy pakować! Nie chciała nawet się rozpakować, bo będą wracały z powrotem. Wojna się skończy i będą wracały, tak myśleli.
Zdjęcie powyżej: Szkoła w Tuligłowach, lata 30-te XX wieku. Ze zbiorów prywatnych Teresy Fuczyło
8
Zdjęcia z prywatnego archiwum Stanisławy Dąbrowskiej. Na górze: Zdjęcie dziadków, Tuligłowy, lata 40-te XX wieku; Chłopcy z Nowej Wsi Lubińskiej, 1962 r. Na dole: Klasy I - III ze Szkoły Podstawowej w Nowej Wsi Lubińskiej
9
Mapa Nowej Wsi Lubińskiej
Legenda: 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16.
Świetlica Remiza strażacka – Ochotnicza Straż Pożarna w Nowej Wsi Lubińskiej Sklep Boisko do piłki nożnej Plac zabaw Cmentarz parafialny Grób Nieznanego Żołnierza Krzyż Jeden z najstarszych domów we wsi Budynek dawnej szkoły (obecnie dom mieszkalny) Budynek dawnej karczmy (obecnie gospodarstwo) Kombajn Bizon Grota Maryjna Tablica ogłoszeniowa Kościół Podwórko z letnim basenem
10
16 15
14
13
12 2
11
4
3
1 5 10
8
9
6
7 11
Położenie i krajobrazy
Tam, gdzie kończy się Wysoczyzna Lubińska, a zaczynają Wzgórza Dalkowskie leży Nowa Wieś Lubińska. Przepływa przez nią niewielka rzeczka Kalinka. Wokół wsi znajdują się piękne lasy, pola uprawne i pastwiska. Na pastwiskach pasą się krowy. Najbliższe miejscowości to Sobin, Jędrzychów i Parchów – można do nich dotrzeć asfaltową drogą powiatową nr 1138 D. Pozostałe drogi w Nowej Wsi Lubińskiej są wyłożone kostką brukową lub są to drogi polne. Przez miejscowość przebiegają też szlaki rowerowe, np. żółty szlak prowadzący do Chocianowca i Rokitek lub do Polkowic i Wojszyna.
12
– A co to jest? – A to jest rzeczka Kalinka. – Tu ryby są? – Tak, są malutkie. – Pod mostem są! – Nie żartuj! Łowicie je? – Ja kiedyś złapałem trzy pstrągi tutaj. – Pstrągi? – Może to był jakiś okoń?
13
Miejsca sacrum
Najważniejszym miejscem sacrum w Nowej Wsi Lubińskiej jest kościół filialny pod wezwaniem Św. Szymona i Judy Tadeusza. W kościele znajduje się droga krzyżowa, która została przywieziona tu przez mieszkańców wsi z samych Tuligłów. Obok kościoła mieści się grota wybudowana w 1954 roku, która poświęcona jest Niepokalanej Panience. W miejscowości znajduje się też kilka krzyży, niektóre z nich zdobione są kwiatami symbolizującymi rany Chrystusa. Obecny cmentarz parafialny był kiedyś cmentarzem ewangelickim, do dziś można na nim zobaczyć stare, przedwojenne nagrobki. Najbardziej zagadkowym miejscem jest jednak znajdujący się w pobliskim lasku Grób Nieznanego Żołnierza, którego historia wciąż owiana jest tajemnicą.
14
Rysunki na poprzedniej stronie (od lewej): Kościół i grota (rys. Ania), Kościół (rys. Marlena)
15
Budynki i wnętrza
W Nowej Wsi Lubińskiej znajduje się wiele starych domów, które zostały tu wybudowane przez poprzednich mieszkańców. Niektóre z nich są doskonale zachowane, inne zostały przebudowane, są też takie, które popadły już w ruinę. Część zabudowań zmieniła swoje pierwotne przeznaczenie, np. budynek, w którym dawniej mieściła się szkoła, jest obecnie domem mieszkalnym. Buduje się tu również nowe, współczesne domy. Podobnie można podzielić wnętrza mieszkań – są wnętrza tradycyjne i są mieszkania nowoczesne. Jedne i drugie spełniają swoje funkcje: ludzie mogą w nich spać, przygotowywać posiłki, pracować, spędzać czas wolny – po prostu mieszkać.
16
– Panie przewodniku, a czemu ten dom tak wygląda? Ma takie drewniane... – To jest stary poniemiecki dom, dużo jest takich domów w Nowej Wsi. One są odnowione i odrestaurowane, ale fundamenty i ta cała konstrukcja jest poniemiecka. Tak mieszkali kiedyś Niemcy. – To był taki ich sposób budowania? – Tak, to był taki ich sposób, to jest bardzo solidny sposób.
– Tutaj jest bardzo stary dom. Ktoś tu mieszka? – Tu mieszkała pani Anastazja, zmarła rok temu. – Wiecie, ile miała lat? – Dwadzieś... nie, pięćdziesiąt coś! – Na pewno nie pięćdziesiąt! Osiemdziesiąt chyba ileś. Ja byłem na jej pogrzebie. – Też byłem. – Wiecie, skąd ta pani przyjechała? – No, tam też ze wschodu. – Też z Tuligłów? – Tak. – A ja tu się przeprowadziłem z Polkowic. – Podoba ci się tutaj, czy wolałeś Polkowice? – Tutaj. – Tutaj jest lepiej, bo można jeździć quadem, w Polkowicach nie można. Tutaj ma się pola, można wszystko robić.
17
Estetyka otoczenia
Człowiek tak kształtuje swoje otoczenie, by było ono nie tylko praktyczne, ale i piękne. W jaki sposób to robi, zależy od jego indywidualnych upodobań. Upiększane są ogrodzenia, ogrody, okna, wnętrza domów. Dziś coraz rzadziej elementy wystroju wykonywane są samodzielnie. Haftowane obrusy, poduszki i zasłony najczęściej kupuje się w sklepach. W wielu domach obrazy z wizerunkami świętych zastąpiły krajobrazy, martwe natury. Jedynie kwiaty jako element dekoracyjny są tak samo powszechne dziś, jak przed laty.
18
19
Praca dawniej i dziś
Mieszkańcy Nowej Wsi Lubińskiej pracują w szkołach, sklepach, urzędach, prowadzą własne firmy. Wielu z nich to też rolnicy. Praca w gospodarstwie rolnym bardzo się w ostatnich latach zmieniła. W “skanseniku” przy świetlicy, którym opiekuje się pan Jan Szydełko, znajdują się dawne sprzęty, które przywiezione zostały z Tuligłów. Można tam zobaczyć, jak obrabiało się dawniej len, jak się prało, prasowało. Obecnie w pracach w polu wykorzystuje się więcej maszyn – są ciągniki, kombajny, to wszystko pracę przyspiesza i ułatwia. W pracy, dorosłym pomagają dzieci. Te, które są jeszcze zbyt małe, by pomagać rodzicom w polu, zajmują się młodszym rodzeństwem. Gdy nadchodzą żniwa, każdy jest zajęty i doskonale zna swoje obowiązki.
20
Pan Jan Szydełko: – A to się stawiało nad wodą i tak się prało. – To jest pralka, proszę pana! – A do czego to jeszcze może służyć? – Do grania! – Właśnie! Widziałem, że są zespoły, co normalnie na tym grają.
Pani Jola: – Ile sklep tu stoi? – Został założony za czasów „geesowskich”, jeszcze zanim ja przyszłam do Nowej Wsi, to jeszcze z tych pierwszych sklepów. To, ja wiem, gdzieś koło pięćdziesiąt lat to na pewno będzie miał. – I zawsze tutaj był sklep? – Z tego co wiem, to tak. – A pani jak długo tutaj pracuje? – Cztery lata. – I podoba się pani tutaj praca? – Tak, na miejscu, blisko. Klientów się zna, przeważnie sami swoi. – A pani tutaj mieszka, czy pani przyjeżdża do pracy? – Nie, mieszkam. Tu blisko, za świetlicą. – A jak się nazywa pani? – Pani Jola.
21
Ubiór Dawniej na wsi powszechny był piękny, regionalny strój odświętny. Taki ręcznie haftowany strój z Tuligłów posiada jeszcze pani Stanisława. Składa się on z kilku części: czerwonej spódnicy, płóciennej koszuli, wyszywanego gorsetu i białej zapaski. W chłodne dni do tego stroju zakładano też grubą, wełnianą chustę zarzucaną na ramiona. Dziś oglądamy tak ubrane kobiety jedynie podczas występów na scenie. Obecnie strój odświętny wygląda inaczej, choć pełni jednak podobną funkcję – garnitur czy elegancką sukienkę zakładamy tylko na ważne uroczystości, ubiorem podkreślając niecodzienny charakter wydarzenia. Na co dzień nosimy ubrania wygodne, dostosowane do obowiązującej mody, wieku, pogody.
22
23
Muzyka W Nowej Wsi Lubińskiej już od lat 80-tych działa ludowy zespół „Podolanki”. Wspiera go Wiejski Ośrodek Kultury w Sobinie. Zespół ma trzyosobową kapelę (akordeon, klarnet i bęben) oraz kilkunastoosobowy zespół śpiewaczy, którego członkowie są w bardzo różnym wieku. Starsi członkowie zespołu pamiętają wiele pieśni, które śpiewano jeszcze w Tuligłowach. Są to ballady, kolędy, pieśni rekruckie, obrzędowe i religijne. Muzyka pełniła kiedyś ważne funkcje w życiu wsi, towarzyszyła ludziom w pracy, zabawie, podczas obrzędów i ważnych uroczystości.
Pani Stanisława Dąbrowska: Mama zawsze opowiadała, że jak dzieci, tam w Tuligłowach, chodziły do szkoły, nauczycieli pootwierali okna i dzieci śpiewali taką piosenkę „Rosła kalina”:
24
Rosła kalina z liściem szerokim, z liściem szerokim, nad modrym gajem rosła potokiem, nad modrym gajem rosła potokiem. Drobny deszcz piła, rosę zbierała, rosę zbierała, w majowym słońcu liście kąpała, w majowym słońcu liście kąpała. Wiatr co dzień czesał jej długie włosy, jej długie włosy, a oczy myła kroplami rosy, a oczy myła kroplami rosy. W lipcu korale miała czerwone, miała czerwone, z cienkich gałązek włosy splecione, z cienkich gałązek włosy splecione. U tej krynicy, u tej kaliny, u tej kaliny Jasio fujarki kręcił z wierzbiny, Jasio fujarki kręcił z wierzbiny. I grywał sobie długo, żałośnie, długo, żałośnie, gdzie nad krynicą kalina rośnie, gdzie nad krynicą kalina rośnie. I śpiewał sobie dana, oj dana, dana, oj dana, a głos po rosie leciał co rana, a głos po rosie leciał co rana. A gdy jesienią w skrzynkę zieloną, w skrzynkę zieloną pod czarnym krzyżem Jasia złożono, pod czarnym krzyżem Jasia złożono. Biedna kalina, znać, go kochała, znać, go kochała i wszystkie swoje liście rozwiała, i wszystkie swoje liście rozwiała. Żywe korale rzuciła w wodę, rzuciła w wodę, z żalu straciła całą urodę, z żalu straciła całą urodę. A ta kalina, drobna leszczyna, drobna leszczyna, stoi samotnie i tak wspomina, stoi samotnie i tak wspomina: Lubię ptaszynę, głosik milutki, głosik milutki, lubię kalinę, krasne jagódki, lubię kalinę, krasne jagódki. Gdy wiatr kaliny liście rozwiewa, liście rozwiewa, wtedy ptaszyna żałośnie śpiewa, wtedy ptaszyna żałośnie śpiewa: Żegnaj kalino i Jasio w grobie, i Jasio w grobie, wrócę na wiosnę zaśpiewać tobie, wrócę na wiosnę zaśpiewać tobie. Śpiewa i leci przez pola nasze, przez pola nasze, w dalekie strony frunęło ptaszę, w dalekie strony frunęło ptaszę.
25
Zabawy i wyliczanki
jabłka, a reszta dalej przechodzi. Jak się wszystko skończy, to po dwóch stronach stoją, tu jedne dzieci, tu drugie dzieci, wtedy kręcą się, obracają się, wtedy te dzieci się gubią. Tak się szybko obracało to koło, te ostatnie dzieci zawsze się gubiły. No i wygrali ci, co się nie pogubili, dobrze się trzymali.
Zabawy i wyliczanki znają nie tylko starsi, ale i dzieci! Sam Oskar Kolberg wędrując po wsiach spisywał elementy folkloru dziecięcego. Dzieci w Nowej Wsi Lubińskiej chętnie wykorzystują w zabawach znane im wyliczanki i piosenki. W książce „Z ziemi polskiej do Polski”, którą napisał pan Kazimierz Mokrzycki-Górski, zapisana została stara wyliczanka z Tuligłów „Inki, pinki, lodominki…”
Oskar: A ja znam taką zabawę w liska: Chodzi lisek koło drogi Nie ma ręki ani nogi Kogo lisek przyodzieje Ten się nawet nie spodzieje Lis, lis, kury gryzł A kurczaki rzucał w krzaki Ten niedobry lis
ZABAWY: Pani Stanisława Dąbrowska: Nieraz sobie myślę, jak to było z tymi zabawami. Mieliśmy takie: stawało dwoje dzieci i się śpiewało „Jawor, jawor, jaworowe ludzie, co wy tu robicie”, a reszta przechodziła. Dwie osoby stoją, trzymają się za ręce i wszystkie dzieci przechodzą po kolei i tak się śpiewa: „Jawor, jawor, jaworowe ludzie, co wy tu robicie, budujemy mosty dla pana starosty, wszystkich panów przepuszczamy, a jednego zostawiamy”, rękę się opuszcza i już ta osoba zostaje. I teraz pytają się tę osobę, gdzie chce iść, na przykład do jabłka, czy do gruszki? Idzie do jednej osoby i to dziecko już staje obok. Następne chce iść do gruszki, to chce iść do
WYLICZANKI: Ania: Wpadła bomba do piwnicy Napisała na tablicy „EOS”, głupi pies Tam go nie ma, a tu jest Jeden oblał się benzyną Drugi dostał w łeb cytryną A papuga tak gadała Że ogryzkiem w łeb dostała
26
Ene due like fake Torba torba ósme smake Deusz deusz kosmateusz I mo-re-le baks! Sabinka: Inki pinki lodominki Ency kwas buter was Ty zajączku biegnij w las Tam gdzie droga, tam gdzie las Tam gdzie Jasio świnki pasł Raz, dwa, trzy – odchodzisz ty! Ania: Wpadła bomba do chałupy Rozwaliła Niemcom dupy Niemiec myślał, że to smalec I do dupy wsadził palec Kacper: Dwa aniołki w niebie, w niebie Piszą list do siebie Ja-kim-a-tra-men-tem-pi-szą-list-do-siebie? (I wtedy mówimy jakiś kolor i go przeliterujemy) Z-I-E-L-O-N-Y Jak go masz, to mi go pokaż! (I wtedy ktoś pokazuje na ciuchu, czy ma zielony, czy jakiś inny kolor…)
27
28
Lokalne legendy Każde miejsce ma swoje tajemnice, ciekawe miejsca i krążące o nich legendy. Składają się one na tak zwaną lokalną mitologię. Legenda opowiedziana przez Dawida związana jest z położonym niedaleko Jędrzychowem. Znana jest też mrożąca krew w żyłach miejska legenda o pewnym tajemniczym domu w Polkowicach...
Legenda z Jędrzychowa – Dawid: W Jędrzychowie był hrabia i raz wybrał się na polowanie. Zobaczył wielkiego jelenia. Ten jeleń mu wytrącił broń z ręki i go przewrócił. Jego sługa stał za jeleniem i zabił jelenia. Tam, gdzie się to stało jest ogromny głaz, hrabia postawił taki jakby pomnik.
O domu w Polkowicach – Kacper: W Polkowicach koło „makdonalda” jest dom cały zalany i zabetonowany. Jak wrzucisz tam kamyka – wylatuje ucho albo nos, a jak wrzucisz patyka – wylatuje wtedy ręka albo noga. Tylko mi tak mówili, a ja nie wiem, czy to prawda.
29
30
Nowa legenda o powstaniu Nowej Wsi Lubińskiej
Dawno, dawno temu był sobie smok. I była sobie piękna królewna imieniem Kalina, która miała włosy rude i sukienkę czerwoną, jak kalina oraz złotą koronę w czerwone kropki. Do królewny zaczęli się zjeżdżać panowie na kombajnach. Niestety szybko stracili wszystkie koła, bo porwał je smok. Rano wkurzeni panowie pobudzili się, postanowili zabić smoka i odzyskać koła. Niestety nie odzyskali swoich kół, bo smok zdążył już z nich zrobić huśtawkę. Panowie naprawdę się zdenerwowali. Nastąpiło trzęsienie ziemi, a król zemdlał z wrażenia. Sprytni panowie dokupili sobie brakujące koła w Parchowie i zaczęli ścigać smoka. Jednak smok miał największy, diamentowy kombajn. Królewna Kalina dołączyła do pościgu i wyciągnęła swoje pistolety. Ale podczas trzęsienia ziemi pękła ziemia i wszyscy, panowie, smok i królewna, utknęli w głębokiej jamie. Siedząc w tej dziurze postanowili się dogadać. Królewna powiedziała – pod Lubinem wszystkie wsie są takie stare, załóżmy jakąś nową, Nową Wieś Lubińską! Nagle z Tuligłów przyleciało stado aniołów, jedna skała obsunęła się i spadła wprost na smoka. Smok został zabity, ale jego diamentowy kombajn szczęśliwie ocalał. W ten oto sposób została założona Nowa Wieś Lubińska. Do tej pory wszyscy wiedzą, że diamentowy kombajn leży głęboko pod ziemią, pod gospodarstwem Oskara w Nowej Wsi Lubińskiej, choć w Polkowicach myślą, że kombajn jest u nich i ciągle tam kopią, i kopią, i kopią.
31
Nowa legenda o powstaniu Nowej Wsi Lubińskiej
Księżniczka z pistoletami (rys. Asia i Dawid)
Wszyscy siedzą w dziurze i próbują się dogadać (rys. Ania)
Diamentowy kombajn (rys. Oskar)
Dziura w ziemi (rys. Kacper)
32
Kamienie, które spadły na smoka (rys. Krzysiek)
Załóżmy nową wieś, Nową Wieś Lubińską (rys. Marta)
Piękna królewna (rys. Ania)
Smok (rys. Dawid)
Trzęsienie ziemi (rys. Sabina)
Diamentowy kombajn (rys. Sabina)
33
Nowa legenda o powstaniu Nowej Wsi Lubińskiej
Huśtawki smoka zrobione z opon (rys. Sabina)
Sklep z oponami w Parchowie (rys. Sabina)
Król, który zemdlał (rys. Joanna)
34
35
36