LIBERTA numer 12
czerwiec 2010
Pismo uczniów Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych Sióstr Urszulanek SJK w Pniewach
W numerze: POWÓDŹ CO SIĘ DZIAŁO? POMYSŁ NA WAKACJE WYWIADY FELIETONY SONDA KRECIK WAKACYJNIE SZTUKA PIERWSZE KOTY ZA PŁOTY PAMIĘTNIK POEZJA OPOWIADANIE. KULTURA SPORT ZGADNIJ KTO TO?
Wstępniak
Spis tr eści Powódź ...................................................... 3 Co się działo ........................................... 4‐6 Pomysł na wakacje .................................... 7 Wywiady ................................................ 8‐9 Po co? ...................................................... 10 Komórka to nie tylko piwnica ................... 10 Strzeż się plagiatu!!! ................................. 11 List otwarty ............................................. 11 Kiedy dzieci mają dzieci… ........................ 12 Komunijny szał ........................................ 12 Krecik wakacyjnie .................................... 13 Sztuka. ............................................... 14‐15 Pierwsze koty za płoty ............................. 16 Pamiętnik ................................................ 16 Poezja ................................................. 17‐19 Porwana za młodu ................................... 20 Opowiadanie. ..................................... 21‐24 Kultura... .................................................. 25 Sport ........................................................ 25 Zgadnij kto to? ......................................... 28
No to się narobiło! Nie mam ochoty pisać pomimo tego, że w końcu zrobiło się ciepło, zbliżają się wakacje i w ogóle… Być może to wina moich pierwszych siwych włosów, które niby przypadkiem znalazłam na mojej głowie. Na szczęście już ich nie mam ( do czasu), choć ucierpiało na tym 20 innych koloru brązowego ( taki kolor wpisano mi w dowodzie). I wiecie co? Tak sobie pomyślałam, że brakuje mi tu czegoś… Tak, tak… Brakuje tu kilku słów o tych, dzięki którym mimo wszystko częściej się uśmiecham niż smucę, dla których praca staje się przyjemnością, a nie obowiązkiem dorosłego. Mam tu na myśli moją klasę (Mateusza również), z którą prawie przebrnęliśmy do klasy trzeciej. (Pierwszaki nie zdają
Redaktor naczelny p. Ewa Genge‐Korpik Redakcj@ klasa 1a LO: Adrianna Bzdręga, Emilia Dziubańska, Luiza Nadstazik, Jakub Nowak, Paulina Pawlak, Anna Siuda, Mateusz Śródecki, Marika Targowska, Anna Wanat klasa 2 LO: Zuzanna Brodowska, Beata Brudz, Mateusz Demski, Katarzyna Didłuch, Anna Dziubańska, Inez Sikorska, Agnieszka Stańko, Joanna Wicher gościnnie: Krecik (Pan Krecik), Paweł Jaskuła Skład p. Kamil Kiereta Wydawca Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych Sióstr Urszulanek SJK w Pniewach 2
Wstępniak
LIBERTA
czerwiec 2010
sobie sprawy jak ten czas szybko leci). Aaa, teraz słów kilka o numerze, 12. Poza stałymi rubrykami pojawiły się dodatkowe zdjęcia, teksty na temat stylu i dojrzałe wypowiedzi na temat powodzi. Ponadto krzyżówka dla spostrzegawczych, dowcipy i ciąg dalszy opowiadania Ani. Miłej lektury! Tymczasem moi Drodzy na zakończenie życzę miłych wakacji i dużo leniuchowania! Zdobywajcie najwyższe góry, przepływajcie najdłuższe rzeki, kąpcie się w najcieplejszych morzach, a przy tym łapcie najmniejsze promienie słońca, zauważajcie
ważki,
mrówki
i
biedronki,
i
oczywiście
wartościowych ludzi wokół siebie. Z przedwakacyjnym pozdrowieniem Ewa Genge-Korpik
Powódź
Wielka woda PO POWODZI W 1997 R., NAZYWANEJ POWODZIĄ STULECIA, JANUSZ RADEK NAPISAŁ PIOSENKĘ „WIELKA WODA”, W KTÓREJ ŚPIEWAŁ, POPŁYNĘŁA NAGLE WIELKA CIEMNA WODA, JAK BY KTOŚ WINY NASZE SPŁUKAĆ CHCIAŁ DO CNA, (…) CHOĆ LUDZIE TYLE OSIĄGNĘLI TO NIE POTRAFIĄ ODPĘDZIĆ CHMURY, KTÓRA NADCIĄGA NAD DACH. PODKREŚLAŁ W NIEJ RÓWNIEŻ, ŻE POWÓDŹ BYŁA NIESPODZIEWANA., ŻE WODA POPŁYNĘŁA WSZĘDZIE. JEDNAK KLUCZOWYM ELEMENTEM PIOSENKI STAŁY SIĘ SŁOWA CZĘSTO WYPOWIADANE PRZEZ MIESZKAŃCÓW ZALANYCH MIEJSCOWOŚCI: DLACZEGO MY? DLACZEGO TUTAJ? CZEMU TAK?
Te same pytania mogą pojawiać się dziś, gdy mamy powódź jeszcze większą i straszniejszą w skutkach. Teoretycznie można by odpowiedzieć na to pytanie: mieszkania budowane w pobliżu rzek, w obniżeniach terenu niosą ze sobą możliwość zalania mieszkań. Można by też tłumaczyć, że pył wulkaniczny działa jak jądro kondensacyjne, co powoduje duże opady deszczów. O ile przed pierwszym z wymienionych czynników można się jakoś obronić, choćby budując wały, przygotowując tereny zalewowe czy zbiorniki retencyjne, o tyle trudno zatrzymać obfite opady deszczu i podnoszący się stan wód. Znaczy to, że częściowo można się przygotować na powódź, ale tak naprawdę nigdy ostatecznie nie możemy być pewni kiedy dokładnie ona się zacznie, co ją spowoduje lub jak będzie duża. Prawidłową odpowiedź na te wszystkie pytania zna tylko rzeka… Pojawia się tu czynnik niezależny od nas. Stajemy się bezsilni wobec żywiołu. Zostaje nam tylko uciekać, jednak w naturze człowieka jest walka i na tyle na ile można, zawsze walczymy, choć z różnym skutkiem. Czasem wynik jest z góry przesądzony, a czasem nie i udaje się odnieść małe zwycięstwo z wielkim żywiołem. Często lubimy rozmyślać: co by było gdyby lub pytać: Dlaczego my? Dlaczego tutaj? Czemu tak? Jednak w tej sytuacji jak śpiewa artysta: … odpowiedzi brak, bo to jest wielka tajemnica rzeki. W tych sytuacjach trzeba po prostu milczeć i robić swoje – jeśli można walczyć, jeśli nie, pomagać poszkodowanym. To czas wielkiej próby dla narodu jako całości, bo trzeba pomóc innym, zadbać nie tylko o swój ogródek, być razem w trudnych chwilach. Ale to też czas próby dla nas samych, w którym ja i ty możemy pokazać, że nie jesteśmy obojętnymi myślącymi tylko o sobie jednostkami, ale ludźmi gotowymi do pomocy innym, choćby przez wrzucenie złotówki do skarbonki zbierających na powodzian. Qba
Na pomoc ofiarom powodzi… NIKT Z NAS NIE POZOSTAJE OBOJĘTNY NA KRZYWDĘ DRUGIEGO CZŁOWIEKA. SOLIDARYZUJEMY SIĘ Z OFIARAMI TRAGEDII. W całym kraju działają akcje, które mają przyczynić się do pomocy tym, którzy ucierpieli z powodu powodzi. Organizowane są zbiórki żywności, odzieży i innych potrzebnych artykułów. Każdy z nas chce pomóc ludziom, którzy być może stracili cały dorobek swojego życia. Wszelkiego rodzaju fundacje, organizacje pomagają jak tylko mogą. Caritas Polska prowadzi akcję pomocy na szeroką skalę. Nasza szkoła także aktywnie wzięła udział w tym przedsięwzięciu. Przeprowadzaliśmy w klasach zbiórkę rzeczy najbardziej potrzebnych. Tak naprawdę w takiej sytuacji każda rzecz jest potrzebna. Wolontariat działający w naszej szkole dynamicznie zaangażował się w tę pomoc. Chcemy pomóc jak tylko możemy. Każdy nasz gest jest cenny dla ludzi, którzy zostali dotknięci powodzią. Miejmy nadzieję, że nigdy nie zabraknie w ludziach empatii i będziemy potrafili się solidaryzować w ogromie różnych tragedii, jakie spotkają drugiego człowieka. AGgnIeszka
LIBERTA
czerwiec 2010
3
Co się działo?
Droga przez Ukrainę Biorąc pod uwagę fakt, że o oficjalnej części wyprawy jest napisane na stronie internetowej szkoły i już chyba wszyscy zainteresowani znają cel wyprawy, postanowiłam opisać tę mniej oficjalną stronę. Minęliśmy granicę i wjechaliśmy jakby w inny świat. Pierwsze czego nie można było nie zauważyć to „wspaniałej” jakości drogi, bo o ile w Polsce na drogach jest dużo dziur, o tyle na Ukrainie jest to jedna wielka dziura. Następna rzecz to przestrzeń, której w Polsce na próżno możemy wypatrywać. Szkoda tylko, że mieszkańcy Ukrainy nie mają pomysłu na to, aby była ona bardziej wykorzystana i mniej zanieczyszczona. Będąc tam mieliśmy wrażenie jakbyśmy się trochę cofnęli w czasie, ponieważ takich samochodów, jakie tam jeżdżą w Polsce już nie spotkamy, co nie znaczy, że nowych nie ma (są, ale nie tak popularne jak te stare). Ukraina zaskoczyła nas bardzo pozytywnie. Przede wszystkim ujęła nas życzliwość ludzi, a to chyba w każdej podróży najważniejsze. Marika
Pro life TAKI TYTUŁ NOSI NOWA PŁYTA JULII I GRZEGORZA KOPALI, ZNANYCH
ARTYSTÓW
CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
SCENY
MUZYCZNEJ.
TO WŁAŚNIE ONI GOŚCILI W MURACH
NASZEJ
AULI
PODCZAS
TEGOROCZNEGO
ŚWIĘTA PATRONKI SZKOŁY. Koncert odbył się w czwartek 27 maja, dwa dni przed rocznicą śmierci Świętej. Piosenki, które usłyszeliśmy, uświadomiły nam jak ważna jest miłość i zaufanie, a przede wszystkim życie, postępowanie według własnych zasad, nawet jeśli inni chcą usunąć nas w cień i zabić naszą miłość do Boga. Artyści znakomicie łączyli wyraźne przesłanie z łagodną muzyką, starannie dobranym słowami oraz brzmieniem. Serdeczne podziękowania kierujemy do nowo narodzonej Julii Brudz, która była inspiracją Kasia Didłuch i Inez Sikorska do zorganizowania tegorocznego koncertu.
IKEA mistrzem dyktanda Zwycięzcy III Konkursu ortograficznego wyłonieni! Na podium stanęły: Luiza Nadstazik i Anna Wanat – obie zajmując pierwsze miejsce. Dalej Joanna Agacińska i Anna Dziubańska zdobywając kolejno drugie i trzecie miejsce. Choć w rankingu znalazły się tylko uczennice liceum, technikum uplasowało się już na miejscu piątym. Zwycięzcom gratulujemy i wierzymy, że w przyszłym roku wyrazy majster-klepka, chyży czy hardy, krzyk kszyka, wte i wewte czy średnio zaawansowany, nie będą już należały do grupy wyrazów kłopotliwych. EKG 4
LIBERTA
czerwiec 2010
Co się działo?
Tu na ziemi, zawsze potrzeba nadziei. 28 MAJA TO W TYM ROKU DLA NAS PODWÓJNE ŚWIĘTO. Z JEDNEJ STRONY OBCHODZILIŚMY DZIEŃ PATRONKI SZKOŁY, Z DRUGIEJ – ŻEGNALIŚMY NASZYCH MATURZYSTÓW.
Zaczęliśmy świętować już o godz. 900. Każda klasa zaprezentowała wybrany przez siebie kraj misyjny, w którym do dnia dzisiejszego pracują siostry ze zgromadzenia Sióstr Urszulanek SJK. W ten sposób pogłębiliśmy naszą wiedzę nie tylko na temat życia Świętej, ale przede wszystkim na temat dzieła, które po sobie zostawiła. Następnie udaliśmy się do kaplicy na uroczystą Mszę Św., na której dołączyli do nas tegoroczni absolwenci, gdyż godzinę później odbyło się rozdanie maturzystom świadectw, pamiątkowych dyplomów i statuetek. Uwieńczeniem uroczystości było przedstawienie przygotowane przez kółko dramatyczne pod czujnym okiem s. Bogusławy Belok zatytułowane Życie to nie akademia, życie to droga. Tym sposobem nasyceni wrażeniami i w radosnych nastrojach rozpoczęliśmy ostatni majowy weekend. Agnieszka Stańko
Łąka i las Tam gdzie łąka, tam gdzie las, gdzie nie było jeszcze nas – słowa tej piosenki mieli w głowie uczestnicy niezapomnianego biwaku z klasy 2 LO. Wszyscy przed wyjazdem zgłosili się na miejscu zbiórki. Jako wnikliwy obserwator muszę przyznać, że wszyscy byli punktualni. Sprawnie zapakowali swoje bagaże i już mogli wyruszać w nieznane. Jazda po bezdrożach nie należała do największych przyjemności, ale miłe rozmowy, żarty czy dowcipy pozwoliły zapomnieć o dziurach znajdujących się pod kołami samochodów. Zajączkowo – miejsce zakwaterowania – to piękna miejscowość położona między dwoma jeziorami, otoczona lasem, choć wydawała się być kompletnie odcięta od świata. Biwakowicze postanowili dogłębnie poznać te dzikie tereny. Ekspedycje odbywały się w coraz to nowe rejony. Zmęczeni późnym wieczorem usiedli wspólnie przy ognisku i wymieniali się spostrzeżeniami z wypraw. Swoje zmęczone ciała nakarmili wspaniale pachnącymi kiełbaskami. Tak upłynął jeden dzień z życia biwakowiczów. Kolejnego dnia spotkaliśmy się z właścicielem pensjonatu agroturystycznego „Stara Lodownia” w Zajączkowie, panem Tadeuszem Winiaszewskim, który opowiedział nam o historii tej wsi oraz zapoznał z legendą tego miejsca. Mieliśmy również okazję zobaczyć odnowioną kaplicę na terenie posiadłości państwa Winiaszewskich, która w czerwcu 2004 r. została poświecona przez bp Marka Jędraszewskiego. Atrakcji było by więcej, gdyby nie burza, której skutki były naszą ostatnią atrakcją. Mateusz DEMSKI
LIBERTA
czerwiec 2010
5
Co się działo?
Wszystkie dzieci nasze są WIĘKSZOŚĆ NIE WIE, ŻE DZIEŃ DZIECKA OBCHODZONY JEST JUŻ OD ROKU 1952. JEGO INICJATOREM JEST ORGANIZACJA ZWANA INTERNATIONAL UNION FOR PROTECTION OF CHILDHOOD, KTÓREJ CELEM BYŁO ZAPEWNIENIE BEZPIECZEŃSTWA DZIECIOM Z CAŁEGO ŚWIATA. CO CIEKAWSZE, NA ŚWIECIE DZIEŃ DZIECKA OBCHODZONY JEST W INNYM DNIU. Ów dzień w kalendarzu miał przypominać, że dziecko nie jest przedmiotem lecz ma prawo do życia, ochrony i pomocy, co gwarantuje nam Deklaracja Praw Dziecka, której preambuła głosiła: „Mężczyźni i kobiety wszystkich narodowości uznają, że ludzkość powinna dać dziecku wszystko, co posiada najlepszego i stwierdzają, że ciążą na nich, bez względu na rasę, narodowość i wyznanie – wyspecyfikowane następnie obowiązki”. Z czasem owe przywileje uważane były przez dzieci za nieco uciążliwe, np. wtedy, kiedy protestowały przeciw konieczności nauki. Jedno pozostaje niezmienne: w tym szczególnym dniu, dzieci spodziewają się zwiększonej dawki przyjemności, miłości oraz łakoci. Nasuwa się tylko pytanie: kto jest dzieckiem? Gdzie jest granica między dzieckiem, a dorosłym? Wraz z otrzymaniem dowodu osobistego? Nie, niektórzy czują się dziećmi przez całe życie. Jedne jest pewne, że do końca życia zostaniemy dziećmi swoich rodziców. Szkoła w tym roku uczciła nasze święto lodami. Wychowawcy klas również pamiętali o swoich dzieciach. KASIA
Empatia i wyrozumiałość, czyli sposoby niesienia pomocy.
Daj nakrętkę! Bardzo często zastanawiamy się, w jaki sposób można pomagać potrzebującym. Okazuje się, że jest to łatwiejsze niż niekiedy nam się wydaje. Na terenie naszego kraju działają różne organizacje, fundacje, które niosą pomoc potrzebującym. Często organizują różnego rodzaju imprezy, z których dochód przeznaczony jest na szczytne cele. Tak naprawdę każdy z nas może przyczynić się do tego, aby komuś żyło się lepiej. Od jakiegoś czasu propagowana jest akcja zbierania nakrętek plastikowych w celu pozyskania dla osoby potrzebującej wózka inwalidzkiego. Wielu z naszej szkoły zaangażowało się właśnie w tę akcję. Wystarczy chcieć, by czyniąc coś niepozornego, przyczynić się do rzeczy wielkich. W wielu miejscach na co dzień można podarować żywność, odzież i inne przydatne artykuły potrzebującym. Jest wiele okazji, aby małym gestem sprawić komuś radość. Należy się angażować i dawać siebie innym, gdyż nigdy nie wiadomo, kiedy sami będziemy potrzebować pomocy. Skoro mamy szansę i okazję by pomagać, to należy z tego czynnie korzystać. Więcej informacji można znaleźć m. in. na stronach: blog.pomagaj.info lub akcjanakretka.socjum.pl. AGnIeszka 6
LIBERTA
czerwiec 2010
Pomysł na wakacje
Dziennikarskie wakacje WAKACJE TUŻ TUŻ, A WIĘC NADCHODZI CZAS BŁOGIEGO LENISTWA A TAKŻE ROBIENIA TEGO, NA CO NIE MIAŁO SIĘ CZASU PRZEZ OSTATNIE DZIESIĘĆ MIESIĘCY. DLA TYCH, KTÓRZY WAKACJE CHCIELIBY SPĘDZIĆ NA POZNAWANIU SZTUKI DZIENNIKARSKIEJ, DOSTĘPNE SĄ RÓŻNE FORMY ROZWIJANIA ZAINTERESOWANIA TĄ DZIEDZINĄ ŻYCIA. Biura podróży oferują różne rodzaje wyjazdów połączonych z warsztatami, takich jak np. obóz dziennikarsko-literacki, dziennikarsko-fotoreporterski, czy też obóz reporterów. Inną możliwością są konkursy literackie, w których nagrodą jest między innymi udział w letnich warsztatach dziennikarskich. Jak widać, możliwości są różne. Każdy kto tylko zechce może znaleźć coś dla siebie. Wystarczy tylko trochę chęci, by przeżyć ciekawą, wakacyjną przygodę z dziennikarstwem w roli głównej. Hasita
SŁÓW KILKA O WAKACJACH NASZYCH WAKACJE TO CZAS ODPOCZYNKU OD SZKOŁY, CZAS SPEŁNIANIA MARZEŃ, WYJAZDÓW Z RODZINĄ I ZE ZNAJOMYMI. DLA NIEKTÓRYCH WAKACJE OZNACZAJĄ PRACĘ. W KAŻDYM PRZYPADKU DWA MIESIĄCE UCZĄ WIĘKSZEJ SAMODZIELNOŚCI I ODPOWIEDZIALNOŚCI, A WSZELKIE PRZEŻYCIA SĄ NOWYMI I CENNYMI DOŚWIADCZENIAMI. Młodzież w Polsce spędza wakacje bardzo różnie. Wpływa na to stan pieniędzy, sytuacje w domu i odmienne upodobania. Cały czas jednak na pierwszym miejscu jest polskie morze, głównie dlatego, że taki wyjazd jest stosunkowo tani. Można wtedy nocować pod namiotami, na polu biwakowym lub w domkach przeznaczonych dla turystów. Dużym zainteresowaniem cieszą się też kolonie i obozy, szczególnie te z programem sportowym. Do wyboru są między innymi: piłkarskie, tenisowe, siatkarskie, rowerowe, konne, a także żeglarskie i kajakarskie. Do tych ostatnich zachęcają przede wszystkim mazurskie jeziora i rzeki, a także Kaszuby. Dla spragnionych pieszych wędrówek i podziwiania pięknych widoków szeroką ofertę szykują polskie góry. Z roku na rok biura turystyczne cieszą się coraz większą sprzedażą wyjazdów nad ciepłe morza Europy. Słoneczną pogodę gwarantują takie kraje jak: Bułgaria, Włochy, Hiszpania, Grecja, czy najchętniej odwiedzana przez Polaków: Chorwacja. Dodatkową atrakcją jest wiele ciekawych miejsc, które można zwiedzić na miejscu i po drodze. W naszych większych miastach można zapisać się na zajęcia tematyczne. I tak, można wybierać spośród: komputerowych, tanecznych, filmowych, aktorskich, czy fotograficznych. Gama jest tak szeroka, że każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie. Jest też grupa młodzieży, która pracuje w wakacje, głównie dlatego, że jest to okres, w którym mogą zarobić pieniądze przy pracach sezonowych. Wakacje dają mnóstwo możliwości na spędzenie czasu wolnego, trzeba tylko znaleźć w tym wszystkim coś dla siebie.
fot. Internet
Blackberry
LIBERTA
czerwiec 2010
7
Wywiad
Szkoła i co dalej? PRZED PODJĘCIEM PRACY LUB PRZED WYBOREM STUDIÓW WARTO OKREŚLIĆ SWOJE PREDYSPOZYCJE ZAWODOWOEDUKACYJNE. WIELU Z NAS CZĘSTO MA Z TYM PROBLEM. W NASZEJ GAZETCE POSTANOWILIŚMY PRZEPROWADZIĆ WYWIAD Z PANIĄ EMILIĄ ŚLEDZIK, KTÓRA JEST NIE TYLKO SZKOLNYM PEDAGOGIEM ALE TAKŻE DORADCĄ ZAWODOWYM. ZNAJDZIECIE W NIM ODPOWIEDZI NA NURTUJĄCE PYTANIA DOTYCZĄCE PRACY, STUDIÓW, A TAKŻE JAK MOŻNA REALIZOWAĆ SIĘ W DANYM ZAWODZIE. Dlaczego została Pani pedagogiem? Zawsze interesowała mnie problematyka opiekuńcza i społeczna zarówno dzieci, jak i młodzieży, dlatego właśnie w tym kierunku postanowiłam się kształcić. Interesuje się także doradztwem zawodowym. Uważam, że połączenie pracy pedagoga szkolnego i wychowawcy internatu jest jak najbardziej korzystne. W takim razie czym warto kierować się wybierając kierunek studiów? Przede wszystkim powinniście kierować się Waszymi zainteresowaniami, możliwościami oraz umiejętnościami. Warto również zorientować się, jakie zapotrzebowanie będzie na rynku pracy. Na chwilę obecną brakuje wciąż pracowników technicznych i inżynierów. Czy wykonywany zawód warto powiązać z charakterem człowieka? Cechy naszej osobowości łączą się w pewnym sensie z wykonywanym zawodem. Wiadomo, że psycholog, pedagog, terapeuta muszą być osobami otwartymi, a przynajmniej byłoby to wskazane. Czy można pracować w zawodzie, którego się nie lubi i jednocześnie się w nim spełniać? Osobiście uważam, że to niemożliwe. Nie chciałabym chodzić do pracy, której nie lubię. Oczywiście można pracować tylko po to, aby zarobić pieniądze i czuć się w ten sposób spełnionym. Co prawda tego wariantu nie należy brać pod uwagę, ale to nie znaczy, że on nie istnieje. Zachęcam więc do pracowania i uczenia się tego, co nas interesuje. Jak przygotować się na rozmowę kwalifikacyjną, aby nie przygniótł nas stres? Na samym początku należy przeanalizować napisane wcześniej CV i list motywacyjny. Można przygotować sobie w domu krótką prezentację na temat własnej osoby. Należy wspomnieć o mocnych stronach, kwalifikacjach i umiejętnościach. Warto też skorzystać z pomocy doradcy zawodowego. Uważa Pani, że lepsza jest praca we własnej firmie, czy jednak bezpieczniej pracować dla kogoś? Pracując dla kogoś nie musimy się martwić o to, kogo zatrudnić, czy starczy na pensje dla pracowników. Mając zaś swoją działalność realizujemy się i mamy dużą satysfakcję. Jest to także duża odpowiedzialność. Pamiętać należy, że każdy z nas jest inny. Jedni posiadają umiejętność kierowania grupą, a drudzy wolą pracować dla kogoś. Czy każdą pracę da się pogodzić z życiem rodzinnym? Moim zdaniem, w niektórych zawodach może być ciężko pogodzić jedno z drugim. Nie zawsze na tych dwóch polach idzie się usatysfakcjonować i zrealizować w 100%. Jak dla mnie rodzina jest bardzo, bardzo ważna! Rozmawiała: Inez SIKORSKA
P.S. Przypominamy, że w szkole działa Punkt Doradztwa Zawodowego. Zapraszamy wszystkich szukających odpowiedzi na pytanie, jakie studia wybrać.
8
LIBERTA
czerwiec 2010
Wywiad
Snuj marzenia… CO SIĘ KRYJE POD OSŁONĄ WYMAGAJĄCEGO BELFERA? MIŁOŚNIK SAMOCHODÓW, NATURY, FILOZOFII? CZY JEGO JEDYNĄ PASJĄ JEST J. ANGIELSKI? JAK WSPOMINA SWOJE DZIECIŃSTWO? CO PORABIA W WOLNYM CZASIE? NA TE I INNE PYTANIA ODPOWIADA NASZ NIETUZINKOWY, ZAWSZE UŚMIECHNIĘTY I GOTOWY DO POMOCY SZAMOTULANIN- PAN KAMIL KIERETA.
Kiedy byłem dzieckiem chciałem zostać… ogrodnikiem, fryzjerem, pracownikiem biura podroży, piosenkarzem, tancerzem ale nauczycielem też. Mogę więc powiedzieć, że jeden z moich planów właśnie się spełnia. Najmilej z dzieciństwa wspominam… weekendowe wyjazdy do babci, zbieranie grzybów, kąpiele w jeziorze i wyjadanie malin prosto z krzaczka tak, żeby babcia nie widziała. Pamiętam też wiele zabaw z podwórka. Najciekawszą z nich była firma kurierska. W 10 osób jeździliśmy rowerami i wyznaczaliśmy sobie cele, z których trzeba było w jak najkrótszym czasie przywieźć jakieś trofeum. Interesuje się… informatyką, kulturą irlandzką, mediami i reklamą. W czasie wolnym… a co to takiego? Hmm, poza poprawianiem wypracowań i testów, lubię oglądać filmy, słuchać dobrej muzyki. A skoro zbliża się lato, a tym samym więcej wolnego czasu, nie mogę doczekać się spędzania całych dni nad jeziorem. W przyszłości chciałbym... zwiedzić Irlandię wzdłuż i wszerz. W człowieku cenię… umiejętność przyznawania się do własnych błędów. Nie toleruję… kłamstwa, oszustwa i żerowania na cudzym nieszczęściu. Nie wyobrażam sobie życia bez… chciałoby się powiedzieć bez komputera, ale myślę, że w moim zawodzie jeszcze ważniejsze jest… ksero! Motto, którym kieruję się w życiu: Snuj marzenia tak, jakbyś miał żyć wiecznie; żyj tak, jakbyś miał umrzeć dziś. (James Dean) Ciężko pracującym uczniom powiem, że… być może teraz nie widzą efektów swojej pracy, ale w przyszłości wyjdzie im to na dobre. Na potwierdzenie mogę dodać, że pracując w szkole językowej spotkałem się z wieloma osobami, które po skończeniu szkoły zapisywały się na kursy, mówiąc że kiedy mogli uczyć się w szkole, to im się nie chciało. Teraz chcą poświęcać swój wolny czas na dobrowolną naukę, bo widzą, że języki obce są im potrzebne. Rozmawiała: Paulina PAWLAK
LIBERTA
czerwiec 2010
9
Felieton
P O C O? ZAINSPIROWANY OPOWIEŚCIĄ PT.: „PATYK” JANA SZYMANKA, POSTANOWIŁEM NAPISAĆ KOLEJNĄ FILOZOFICZNĄ ROZPRAWKĘ. CHCIAŁBYM ZAJĄĆ SIĘ PYTANIEM „PO CO?”. Otóż właśnie! Po co to piszę? I tak ta gazetka w końcu trafi do kosza? Po co się uczyć wielu niepotrzebnych rzeczy będąc szkole? Wszakże w wieku 80 lat będziemy wiedzieć jedynie czy w danej chwili stoimy czy też nie, bo inne pozycje będą już dla nas zagadką. Po co wstawać z łóżka, jeżeli znajdziemy się w nim z powrotem za kilkanaście godzin, powtarzając te same czynności codziennie? Po co kupować sobie różne ubrania, skoro taniej jest zakupić hurtowo dwadzieścia takich samych koszulek i po co je prać, skoro są tak tanie, że można kupić czyste i zaoszczędzić na proszku? Te i wiele innych pytań nurtowało mnie od jakiegoś czasu. No ale cóż, taki to już sobie my ludzie system wypracowaliśmy i nie potrafimy żyć inaczej, albo nam się po prostu nie chce. Pytanie po co? Czy nie ciekawiej byłoby codziennie być gdzie indziej, uczyć się jedynie rzeczy potrzebnych, rzeczy, które nas interesują i nie przejmować się na przykład nadmienionymi ubraniami i ścieleniem łóżka? Pytanie „po co?” samo w sobie jest pytaniem o siebie, a każda odpowiedź jest poprzedzona kolejnym „po co?”. Rodzą się wątpliwości o słuszność naszego bytu i prawa jakimi się kierujemy. Stawiamy kolejne pytania z ciekawości bądź z lenistwa: „No ale po co?!” Po co mam grabić te liście, skoro jutro przywieje nowe itp. Najlepszym przykładem braku sensu i pozbawienia się w naszym życiu ostatecznej prawdy jest sianie trawy na podwórku. Rośnie, kosimy, rośnie, kosimy, umieramy, trawa rośnie i jest duża. W końcu przychodzi ktoś nowy i znowu kosi. A może by tak wybudować dom dla potomnych, a nie siać trawę? Tak oto trwamy bez konkretnych celów, mając jakieś zarysy marzeń i wciąż nie wiemy po co? Ten temat jest trudny i warto poświęcić na niego więcej czasu, lecz po co? Po co zastanawiać się nad tak banalnym pytaniem, skoro czekają na nas kolejne niepłodne czynności, których finał nie istnieje? Teraz zapomnij o tym co przeczytałeś i idź na lekcję lub oglądać telewizję. Paweł Jaskuła
Komórka to nie tylko piwnica NA POZÓR PROSTE URZĄDZENIE, ALE JAKŻE NIEZWYKŁE! CO TO? OCZYWIŚCIE TELEFON. TEN CUDOWNY PRZEDMIOT WYNALAZŁ ALEKSANDER BELL W 1876 ROKU. ZACZNIJMY JEDNAK OPOWIADAĆ HISTORIĘ OD POCZĄTKU. Dawno, dawno temu istniał telefon na korbkę. Trzeba było go nakręcać prawą i lewą ręką, na zmianę, w zależności od długości rozmowy i odległości między użytkownikami. Wszystkich jednak bolały ręce i nie wiadomo dlaczego, ale najbardziej płeć piękną. Widać było gołym okiem, która z kobiet mówiła najwięcej, ponieważ miała bardzo rozwinięty mięsień trójgłowy ramienia. Całe szczęście jakiś czas później wprowadzono ulepszenia i do komunikacji wystarczyło już tylko trzymać słuchawkę. Tak oto mijały lata, a marzenia rosły. Jak dobrze byłoby na przykład idąc na spacer zamiast psa zabrać ze sobą telefon komórkowy i pogadać z chłopakiem bez obecności młodszej siostry! Tymczasem ręce nadal bolały bo komórka miała duże gabaryty, mniej więcej wielkości walizki. I tym razem mężczyźni pomyśleli o kobietach, zwłaszcza wtedy, gdy drobne dłonie stawały się coraz większe i większe oraz bardziej umięśnione. W końcu pojawił się. Był mały, poręczny, z czarno-białym wyświetlaczem, miał kilka gier oraz strasznie drogie SMS-y. Ale jak mówią: masz skórę, furę, no i w końcu komórę. Obecnie... dzięki Bogu, dostępne są tak nowoczesne technologie, że nikt już nie pamięta tych zamierzchłych czasów. Każdy telefon posiada kolorowy wyświetlacz z ukochaną osobą na tapecie, odtwarzacz mp3 (poza Sagemem Zuzi), gry i wiele innych bajerów, dzięki którym staje się urządzeniem wielofunkcyjnym, z możliwością komunikacji międzyplanetarnej. Niestety dzięki funkcji wysyłania SMS-ów zanikł piękny zwyczaj wysyłania świątecznych kartek i pachnących różami miłosnych listów. Da się to jednak przeżyć. Tymczasem ja, Katarzyna Didłuch wraz z wspierającą mnie Zuzanną Brodowską pragniemy zaznaczyć, iż nie wyobrażamy sobie życia w dzisiejszym świecie bez przynajmniej dwóch telefonów komórkowych (ten drugi na wypadek konfiskaty przez nauczyciela lub wychowawcy internatu). DIDA 10
LIBERTA
czerwiec 2010
Opinie
Strzeż się PLAGIATU!!! IKONY STYLU TO POJĘCIE BARDZO WZGLĘDNE. PISZĄC TEN ARTYKUŁ, CHCIAŁAM PRZYCZAIĆ SIĘ NA SZKOLNYM KORYTARZU I ZROBIĆ FOTKI OSOBOM, KTÓRE STYLOWO SIĘ UBIERAJĄ, LECZ… NO WŁAŚNIE… MIAŁAM KILKA „OBIEKTÓW” , ALE KIEDY ZAPYTAŁAM O ZDANIE KILKA OSÓB, LISTA TA ZWIĘKSZYŁA SIĘ DO KILKUNASTU. Ikoną stylu może być osoba, która ma swój indywidualny styl, nikogo nie kopiuje lecz ubiera się w to, co jej się podoba. I nie chodzi o to, za jakie pieniądze kupuje się rzeczy, marka nie jest najważniejsza, choć prawdą jest, że niektórzy tylko na to zwracają uwagę i często efekty są potem opłakane. To ktoś, na kim się wzorują inni, z kogo czerpią inspirację, to ktoś, kto wyznacza trendy. Na dobrą sprawę każdy z nas jest swoistą ikoną mody pod warunkiem, że nie papuguje od kogoś całego ubioru, bo to jest po prostu żałosne. Dziwi mnie, że niektórzy boją się założyć to, co tak naprawdę się im podoba. Czy naprawdę zdanie innych jest tak ważne? Człowieku! Postaw na oryginalność, wyraź przez ubiór swoją osobowość, charakter, zainteresowania i to, co czujesz. I pamiętaj, że to co inni propagują nie musi ci się podobać i co ważne, nie musisz tego naśladować!
Co uczniowie naszej szkoły chcą wyrazić poprzez swój strój? Ada Chcę wyrazić swoją osobowość, niezależność, indywidualizm. Pragnę pokazać, że jestem jedyna w swoim rodzaju i akceptuję siebie taką, jaka jestem. Agnieszka Ubrania wyrażają mój styl, lecz dobieram je w zależności od mojego humoru. Nie interesuję się aktualną modą, bo mam swój własny styl i nie chcę kreować się na kogoś kim nie jestem. Luiza Nadstazik
List otwarty Kochani, Na początku mego listu pragnę wszystkich serdecznie pozdrowić i zapytać o zdrowie. Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze. U mnie tak średnio. Piszę do Was bo nie mam do kogo, a podobno jak się człowiek wygada, to mu jakoś tak lżej na sercu. Moja ciocia uparcie twierdzi, że 17 latek nie może mieć problemów. No bo niby jakie? Nie pracuje, nie ma dzieci i żony na utrzymaniu, nie musi się zamartwiać sprawami polityki czy biznesu. A ja do jasnej ciasnej mam problem! KIM BĘDĘ KIEDY DOROSNĘ? Większość z Was już pewnie myśli, że jest dorosłym. Ja się wcale za taką nie uważam i cieszę się, że mam rodziców, którzy wciąż odpowiadają za mnie i decydują (z moim udziałem). Uczę się już kilkanaście lat tak jak i Wy, spotykam ciekawych ludzi, poznaję różne odcienie życia i nadal się zastanawiam: GDZIE JEST MOJE MIEJSCE? Jedynym pocieszeniem jest to, że (z małymi wyjątkami) otaczają mnie ludzie, którzy mi dobrze życzą. Poza tym, jedno jest pewne, kiedy będę się kierować wyborem studiów, pracy, męża, zapytam o zdanie moje serce. To ono podpowiada najlepsze rozwiązania. Bo jak śpiewa Hanka Ordonówna : trudno serce okłamywać, bo mądrzejsze jest niż Ty. Muszę już kończyć i to nie dlatego, że mam coś ważnego do roboty, ale dlatego żeby nie powiedzieć za dużo. Kochani, ściskam Was i całuję, i życzę samych dobrych wyborów. Wasza Z.
LIBERTA
czerwiec 2010
11
Felieton
KIEDY DZIECI MAJĄ DZIECI… PROBLEM MŁODOCIANYCH MATEK JEST BARDZO POWSZECHNY W POLSCE W OSTATNICH LATACH. JAK WYKAZUJĄ DANE OFICJALNE Z 2009 ROKU, 10% WSZYSTKICH PORODÓW W NASZYM KRAJU DOTYCZY NASTOLATEK W WIEKU OD 13 DO 18 LAT. Statystyki mówią, że młode dziewczyny podejmują decyzję o wczesnym współżyciu seksualnym z powodu braku miłości i zrozumienia w rodzinnym domu. Badania z ostatnich lat pokazują, że najważniejszym czynnikiem chroniącym nastolatki przed ciążą jest ich bliska relacja z rodzicami. Dopiero na drugim miejscu jest środowisko rówieśnicze. Bliska więź z rodzicami, uczenie się cennych wartości, szacunek i zaufanie oraz częste rozmowy i okazywanie zainteresowania, życzliwości to czynniki, które chronią przed wczesną inicjacją seksualną i niechcianymi ciążami. Nie bez znaczenia jest też sprawowanie rozsądnej kontroli przez rodziców. Niestety często nie mają oni czasu dla swoich pociech, gdyż są zajęci robieniem kariery, a dzieci są odsunięte na dalszy plan. Bieda w domu także prowadzi do ucieczki w seks; dziewczęta mają zaniżoną samoocenę. Brak kontroli sprawia, że młodzież używa wolności na różne sposoby, nie zważając na konsekwencje. Wina leży też po stronie szkolnictwa. Niewystarczająca liczba zajęć edukacyjnych w szkołach służąca przestrzeganiu młodych ludzi przed współżyciem oraz o problemach związanych z przedwczesną ciążą również wpływa na nieodpowiedzialne czyny w przyszłości. Co więcej, ciąże są w dużej mierze ukrywane przed rodziną i znajomymi, bowiem większość dziewcząt przed ukończeniem 18-go roku życia uczy się i jest zależna finansowo od swoich opiekunów. Co gorsza, przypadkowość kontaktów seksualnych jest bardzo duża, co przyczynia się do braku poczucia obowiązku rodzicielskiego przez partnerów. Kiedy już dziecko pojawia się na świecie nierzadko młode matki spotykają się ze słowami krytyki i wyśmiewaniem, co dodatkowo zaniża ich poczucie własnej wartości. Nie ma jednego czynnika, który jest odpowiedzialny za przedwczesną ciążę. Aby zapobiec tego typu przypadkom trzeba ciągle rozmawiać z dziećmi zarówno w domu, jak i w szkole. Blackberry
Komunijny szał MÓWI SIĘ, ŻE PIERWSZA KOMUNIA ŚWIĘTA TO UROCZYSTOŚĆ DZIECI, LECZ Z ROKU NA ROK MAM WRAŻENIE, ŻE MALUCHY STOJĄ W CIENIU SWOICH RODZICÓW, KTÓRZY LUBIĄ BŁYSZCZEĆ PODCZAS TAKICH IMPREZ. Dzisiaj przygotowania do Pierwszej Komunii Świętej bardziej przypominają studniówkę. Dziewczynki miesiąc przed tym wydarzeniem mają już za sobą próbną fryzurę, która najczęściej jest bardziej odpowiednia dla nastolatki niż dla ośmiolatki. Zakup torebek, rękawiczek, butów i zaproszeń, również nie należy do najłatwiejszych. Każda mamusia pragnie, aby jej maleństwo było najpiękniejsze za każdą cenę. Zanosząc zaproszenia rodzinie dziecko mówi „sztywną” regułkę, której musiało się uczyć przez bity miesiąc pod bacznym okiem staruszków, którzy na pewno nie pozwolą mu na pomyłkę. Sam dzień uroczystości również do łatwych nie należy. „Bądź grzeczna”, lub „Uśmiechaj się” to teksty, które często padają z ust zdesperowanych rodziców, bo przecież ich szkrab musi wyjść idealnie na zdjęciach i filmie, które robi najczęściej dziesięciu członków rodziny na tzw.: pamiątkę, choć wynajęty jest i kamerzysta, i fotograf. Oczywiście nawet wtedy dzieci nie są same, bo przecież same sobie nie poradzą. Rodzice czytają, proszą, dziękują, udzielają błogosławieństwa, tylko gdzie w tym wszystkim są dzieci! Pewnie gdyby nie białe stroje, rymowane wierszyki, przystrojony kościół i wreszcie sam sakrament, nikt na dzieci nie zwróciłby uwagi. Oczywiście nie może zabraknąć przyjęcia i prezentów. Im więcej gości i im droższe prezenty (a jeszcze lepiej, gdy są to pieniądze) tym lepiej, bo dziecko nie może być gorsze wśród kolegów i koleżanek, kiedy to w poniedziałek na szkolnym korytarzu zacznie się licytacja prezentów komunijnych. Zegarek, rower, złoty łańcuszek, ewentualnie mp3 to już przeżytek! Teraz przyszedł czas na skutery, laptopy, odlotowe telefony komórkowe. Biedni chrzestni. To oni muszą na to zarobić. Pierwsza komunia święta to spotkanie z żywym Jezusem, a więc ma byś to spotkanie radosne, przepełnione nadzieją. Tymczasem to ja mam nadzieję, że rodzice i prezenty nie są w stanie zamknąć drzwi Chrystusowi do serca dziecka. Asia Wicher
12
LIBERTA
czerwiec 2010
Okiem Krecika
Krecik wakacyjnie Witajcie moi Drogie i Drodzy Urszulańcy! Wiem, wiem, że się trochę stęskniliście za wieściami podziemnymi. Ale sami rozumiecie – wiosna, czas robót polowych, trzeba się było zająć trochę czymś innym. Tym razem nie poMrukamy sobie z moją oponentką, choć dalej odczuwam pewien niedosyt tego dialogu i wydaje mi się, że jeszcze nie wyczerpaliśmy tematu. Bo czyż temat zakupów jest możliwy do wyczerpania? Ale zostawmy to na zaś. Z mojego krecikowego podwórka spieszę wam uprzejmie donieść, że Dyrekcja znowu postukała w drzwi mojej norki, bowiem planowana jest kolejna inwestycja. Jako jedyny taki niezaprzeczalny fachowiec od podziemi w najbliższej okolicy nie dalej niż do jeziora, zostałem poproszony o skonsultowanie potrzeby wybudowania internatu dla zamieszkania nowych duszyczek uczęszczających do szkoły urszulańskiej. Powiem wam, że jak ta budowla powstanie, to będzie to najładniejszy internat w całej okolicy najbliższej gminy Pniewy, a może nawet i sąsiedniej Lwówek. I duży, i całe dwa piętra mieć będzie, i nawet stołówkę z kuchnią jak się patrzy. Wprawdzie uszczupli nieco moje podziemne korytarze, ale myślę, że to dla ogrodu dobrze, bo już podkopywać roślinek na grządkach pod murem więcej nie będę. Prawie końcowe wizualizacje już można będzie wkrótce oglądać na stronie internetowej, gdzie wcale pięknie się zaprezentują. Ostatnio miałem (bo mi lekko szwankowało szlachetne, wypominane przez poetę z Czarnolasu), nieco do czynienia z tak zwaną służbą ozdrowienia. I powiem wam, że wrażenia są tak szokujące, że do tej pory nie mogę się otrzepać. Toż to dopiero trzeba być zdrowym, żeby sobie chorować! Przychodzisz biedaku, z palcem wybitym przez złośliwe stylisko od łopaty, do najbliższego Twojemu miejscu zamieszkania szpitala w celu naprawy jakże ważnej części Twojego ciała, a tam najpierw się pytają, gdzie mieszkasz, a potem ile masz lat. Ja miałem za mało i musiałem jechać do innego szpitala, bo w tym moim, niedaleko od norki, przyjmują tylko po trzydziestce… Ale to nic – chciałem, żeby specjalista wybitny od gardła mi obejrzał migdałki, to się okazało, że owszem, ale za pół roku. To była przychodnia najbliżej norki, taki miły, starszy pan. Ten dużo dalej od norki zapisał mnie na wizytę za dwa tygodnie. Teraz wiem, dlaczego u tego pierwszego dopiero za pół roku – bo on pierwsze pół roku przyjmuje w tej pierwszej przychodni, a w tej drugiej w drugiej połowie roku. No to na te wakacje to by było dosyć. Jeśli oczekiwaliście, że będę Wam życzył tradycyjnie słonecznych i bezchmurnych wakacji, to właśnie się doczekaliście. Wracajcie prędko, bo mi się bez Was ckni niemożebnie. A w nowym roku i sobie poMruczymy, i może łapki sobie poBrudzimy na budowie. Póki co poleruje mój kask żółty do połysku. Trzymajcie się cieplutko! Wasz Krecik
LIBERTA
czerwiec 2010
13
Felieton
Jeśli wszyscy zapragną sztuki, to jej nie starczy w takiej formie, w jakiej ją znamy. PRAGNIENIE SZTUKI U KAŻDEGO I WSZĘDZIE. „Wspaniała wokalistka i artystka, jedyna w swoim rodzaju” – czyli pani Brytnej. Ta pani jest pijana. Niedawno uderzył ją mąż. Dzieci zabrał jej sąd. Nie ma pojęcia o Bożym świecie. Torba jest od Versace. Buty od Prady, no oczywiście przepiękne perfumy Coco Chanel lub Calvin Klein. Na kolanach widzimy pieska, czystej rasy (szukałem zdjęcia z pudlem). Na głowie gustowny kapelusz, oraz nienaganny makijaż na twarzy i pewnie w wielu innych miejscach. Nawet ten krawężnik koło domu jest z jakiegoś szlachetnego kamienia! Jak takie osoby mogą cokolwiek rozumieć, jeśli chodzi o sztukę jako ogół rzeczy stworzonych z celem kojenia cierpienia dusz? Odpowiedź jest prosta. Nic nie rozumieją. Nie mają pojęcia co ubierają, czego słuchają itd. SZTUKA POWSTAŁA by artysta mógł poradzić sobie ze swoimi problemami, by wyrazić coś co drzemało w jego utalentowanej duszy. Człowiek tworzył z samej chęci tworzenia. Dzięki wypływającej z tego przyjemności powstały niesamowite dzieła sztuki. Nie możemy zapomnieć, że nawet z ratowania świata musimy czerpać przyjemność, dopiero wtedy będzie to piękne. Tak jest ze sztuka, ludzie tworzyli piękne rzeczy, bo chcieli i to kochali. Z czasem sztuka stała się ładna dla innych, praktyczna i estetyczna dla ogółu społeczności. Artyści zaczęli tworzyć ubrania, perfumy, samochody itp., lecz nadal była to sztuka. Niestety, albo stety, mogła ona dotrzeć do wszystkich, również ignorantów i ludzi nie tyle prostych, co ograniczonych. Muzyka stała się publiczna, dostała się do telewizji, teatr wyszedł na ulice, a dzieła sztuki zaczęto wystawiać w coraz to mniejszych i mało znaczących muzeach. Czy to źle? Tak. Bo tylko prawdziwy koneser i miłośnik pojedzie do muzeum za granice i to doceni. W taki sposób stało się to pożywieniem dla leniwych i ograniczonych, jako jedynie rozrywka na niedzielę. A ludzi kochających sztukę okrzyknięto wariatami. Nadal jednak była i jest to droga rozrywka. Mimo to, LUDZIE CHCIELI WYGLĄDAĆ FAJNIE, więc szukali ładnych produktów, a że niektóre pomysły artystów, którzy stali się rzemieślnikami były atrakcyjne, ludzie zaczęli kosztować sztuki. Tak zrodziła się sztuka masowa. Lecz nie o niej będziemy debatować. Powstały odłamy i subkultury, wszystkie z charakterystycznymi cechami. Oczywiście zainteresowanie obrazami i ambitną muzyką nie zanikło. Nazwijmy ich „oni”, stworzyli graffiti i muzykę, która od rana do wieczora, nawet w czasie żałoby narodowej, „leci” (bo ona nawet nie gra) na 14
LIBERTA
czerwiec 2010
Felieton Vivie czy MTV, choć MTV to program, w którym tyle muzyki co u mnie blond włosów. Oni zaczęli interesować się wyrażaniem siebie w pewien nieudolny sposób. Z braku szerszego poglądu na świat zaczęli uznawać za swoich idoli ludzi, swoją postawą reprezentujących jedynie stare hamburgery i silikon. Zaczęło się szpanowanie samochodem, ale nie byle jakim! Fordem Clio, albo „Maluchem”. Nawet ta baba z osiedla kupiła sobie pudelka. To całe przemieszanie sztuki i kultury masowej dało im szanse do obcowania ze sztuką ambitną, którą przetworzyli w jakąś okropną, obślizgłą i ropiejącą ze wszystkich ran po braku rozumu poczwarę. Przez okno mojego pokoju, w tej chwili, widzę mojego sąsiada w spodniach Adidasa i Butach Pumy. Jest Pijany. Pewnie znowu zaśnie na ławce. Co by pomyślał sobie Adolf Dasler, twórca tych spodni, który swoje produkty prezentował na olimpiadzie Hitlerowi. Ja przewróciłbym się w grobie. DLACZEGO CHCĄ SZTUKI? Zabrzmi to drastycznie, ale oni ( choć nie mają świadomości, że ich poglądy nie są najlepsze na świecie, a Viva i Bravo to nie gazety, które zawierają same poprawne odpowiedzi na życie) to wiedzą, że są inni. Niestety, głupota ich gubi bo wierzą, że ich postawa jest dobra. A wiemy, że żadne poglądy nie są dobre, bo tak samo jak z Szatanem, ludzie nie zgadzają się z Bogiem. Złoty środek jest bardzo trudny to odnalezienia, a oni niestety są całkowicie poza tym rysunkiem. Jeśli więc oni, a jest ich coraz więcej, będą kreować nasze wyobrażenie o sztuce, to czarno widzę przyszłość świata stworzonego przez Leonarda, Deepa, Kubricka czy Michała Anioła. Boję się, że nawet ja staję się pochłaniaczem tego tandetnego produktu masowej kultury. NIE MOŻEMY IM JEDNAK TEGO ZABIERAĆ bo było by to zaprzeczenie nazwie – kultura masowa ( która sama w sobie jest oksymoronem). Było by to nie po katolicku i nawet trochę rasistowskie, dawać jednym buty od Prady a innym kalosze. Pozostało nam jedynie znosić widok osób takich jak „dla mojej Krysi najlepszy zestaw proszę”, mimo że nóż w kieszeni się otwiera a jedzenie wraca na talerz. Niech żyje miłość do bliźnich! Paweł Jaskuła
LIBERTA
czerwiec 2010
15
Pamiętnik
Pierwsze koty za płoty … I TO ZARÓWNO W ZNACZENIU METAFORYCZNYM, JAK I DOSŁOWNYM. CO O SZKOLE I SOBIE NAWZAJEM MÓWIĄ PRZYSZŁOROCZNE KLASY DRUGIE? Po roku nauki w szkole Sióstr Urszulanek w Pniewach mogę śmiało stwierdzić, że jest to najlepsza szkoła (pod względem atmosfery), do jakiej chodziłem. Cieszę się, że poznałem tutaj naprawdę dobrych kolegów, nie bez znaczenia jest fakt, że mamy ładne dziewczyny. Zaskoczyło mnie, że szare siostry nie są „szare”, a nawet potrafią pożartować. Ta szkoła ma w sobie ducha, a młodzież ucząca się w niej jest naprawdę inspirująca. Pod wpływem otoczenia przeżyłem wewnętrzną metamorfozę, a przecież minął niecały rok. Szczerze mówiąc nie mogę się doczekać, co stanie się ze mną po trzech latach uczęszczania do tej placówki (może nawet nauczę się latać). Jestem zauroczony każdą małą cegiełką w MOJEJ szkole, jedyne, co w moich oczach może podnieść jej status jeszcze wyżej to przyszłe pierwszoklasistki. Wszelkie prognozy wskazują na to, że w kolejnych latach szkoła ta będzie nadal się rozwijać, tym bardziej, że władze przejmuje samorząd, który nie śnił się nikomu. Pozdrawiam wszystkich czytelników. Alan Kucharski kl. Ib LO
Najbardziej podoba nam się w szkole miła atmosfera, ciepłe przyjęcie, że wszyscy są równi (bez względu na to ile mają lat i w której są klasie), ciepły klimat, nasza klasa, chociaż patologiczna to jednak zgrana. Co chciałybyśmy zmienić? Chyba to, aby dziewczyny z internatu i osoby dojeżdżające mogły jeść razem drugie śniadanie i żeby były zajęcia z gotowania. Początkowo bałyśmy się tu przyjść, ale teraz bardzo nam się tu podoba. Nie zmieniłybyśmy szkoły, ponieważ ma ona w sobie coś magicznego, coś co nas przyciąga oraz ludzie, których nigdzie indziej spotkać by się nie dało. Agnieszka Werner i Paulina Pawlak Ia LO
Dla mnie najważniejsi są uczniowie a szczególne nasza klasa oraz mieszkanie w bursie. Zmieniłbym to, żeby internat mógł jeść razem z dojeżdżającymi i żeby nie było obowiązku zmiany obuwia. Co mnie zaskoczyło? Nic, ponieważ bywam tu od 6 roku życia. Szkoła jest nietypowa, ma fajny klimat, nie ma konfliktów, relacje między uczniami są bardzo dobre, jak również to, że możemy na przerwach grać w bilard i w piłkarzyki, a w tle słychać naszą ulubioną muzykę, co dzień inną. Jakub Nowak kl. Ia LO
Z pamiętnika kociaczka (milutkiego i słodkiego jak zawsze) Strasznie ubolewam nad tym, że Pies Alfa nie zrozumiał idei mojego cudownego pamiętnika. Nie jest tak trudny do zrozumienia, może wystarczyło go po prostu dwa razy przeczytać? No i ten egocentryzm, ta myśl, że wszystkie moje zdania mówią o jednej osobie… Nie cały świat kręci się wokół niej. Co za pech, gdyż przeze mnie Twórca czuje się rozdarty wewnętrznie ( Ach, te zmienne nastroje. I jak temu zaradzić, Słonko?!) I w dodatku czuje się niepotrzebny. Jednak najważniejsze jest to, że Autor tej „watahy gniewnych zdań”( jakież niecodzienne połączenie, ambitnie!) wyrzucił z siebie… No właśnie, co? Najwyraźniej Twórca chce pokazać jak świetnie potrafi się kłócić i jakie tworzy piękne poetyckie błoto, którym celuje w kogo popadnie. Przyczyną są kompleksy czy po prostu zły dzień? Katastrofą nazwę to próbowanie na siłę wybicie się poprzez bezsensowne pisanie o swoim zniechęceniu drugą osobą (oraz tekstami, których się nie rozumie, niestety). Bardziej interesujące byłoby strzelanie argumentami na jakiś ciekawszy temat. No, ale skoro ktoś ma tak mocno rozwinięte rozważania, to czy porozumie się z osobą, która nie wie jaką filozofią się kieruje? Zastanów się dobrze, bo nie będzie potrzebna wataha gniewnych słów, lecz sensowne argumenty, wiesz, tak dla odmiany. PS. I komu tym razem wiatr będzie wiać w oczy i piach pod nogi rzucać? Kot 16
LIBERTA
czerwiec 2010
Poezja
Poezja to przemiana krwi w atrament (Thomas Stearns Eliot)
BYCIE POETĄ TO NIE LADA WYZWANIE. BYĆ MOŻE WŁAŚNIE DLATEGO NIEJEDNI Z WAS PODEJMUJĄ JE TYLKO RAZ. WYTRWAŁYM ZA ROK WSPÓLNEJ PRZYGODY Z POEZJĄ DZIĘKUJEMY I ŻYCZYMY, ABY NAJPIĘKNIEJSZE SŁOWA BYŁY JESZCZE PRZED WAMI.
O tyranii
*** Ślepa uliczka, ciemna jak noc, droga do Twojego serca jest nieoświetlona. Do serca Twego chce wejść, ale nie mam mapy. Ukrywam w sobie ten ból, abyś nie poznał po mnie, że cierpię. Chcę mieć Cię obok, ale nie wiem czy się uda. Ale kim właściwie jesteś? Kiedy się pojawisz? Proszę o jedno… spójrz na mnie i rozjaśnij mi drogę do Ciebie.
Jam jest pan i władca, Wszędobylski kat, Rządzę tu, no i tam, Nie sprzeciwiaj mi się wcale, mój poddany! Moje ego triumfuje Nad twoim, marna jednostko! Możesz tylko do stóp Mych cudnych paść I o litość błagać.
AS
*** Oblicze Twe jak promienie słońca, dociera tam, gdzie przeszkód brak. Tyle oblicz masz Ty o miłości, która jesteś piękna, mądra, zaskakująca, zadająca ból, będąca wszędzie. Oblicze moje zbyt słabe, by zadawać się z Tobą.
Nie ma tu sentymentów, szara maso, otoczenie samo się o to prosi, bym rządził ja, apodyktyczny pan.
AS
U
Trzciną być Był jeden co twierdził: człowiek to trzcina myśląca choć już uschnął to się zgodzę, ale nie do końca. Gdyby ta trzcina myślała, nie wymyśliłaby owej tak strasznej, bezsensownej bomby atomowej. No pokażcie mi roślinę, która zapuszcza korzenie i rośnie, by narazić swój gatunek na zniszczenie. Pokażcie mi roślinę, która choć nie rośnie na szczycie z niewiadomych przyczyn odbiera sobie życie. Czy jest jakieś drzewo, które plonu nie wydało albo nie zakwitło w porę, bo mu się nie chciało? Są rośliny nie zaprzeczam, które rosną by spłonąć dlatego ktoś je uznał, za nielegalne ponoć. Lecz jaka by nie była, roślina miękka czy też sztywna osobiście polecam i twierdzę, że jest pozytywna. Tak, człowiek to trzcina myśląca choć z wszystkich rosnących na ziemi, zdecydowanie najgłupsza. Sb@
LIBERTA
czerwiec 2010
17
Poezja
*** Prosi by podejść, czy podejść nie chce? Czy gdy się obudzę to zniknie? Czy powróci gdy zasnę? Ależ cierpienie, gdy parzę na niego, ale odwrócić wzroku nie potrafię! Umysł woli cierpieć patrząc, niżby serce miło czuć katusze, nie widząc oczami duszy mojej tych rysów tak idealnych uśmiechu anielskich oczu blasku. Jak długo tak będzie? Czy w końcu przemówi? Me serce bije jak oszalałe. Czy słyszy ten dźwięk, ten dla którego ono bije? Ach, jeśli miłość to cierpienie to mogę powiedzieć, że znam jej smak, gdyż cierpię kochając i kocham cierpiąc. Natalia
*** Duszo! Znowu cicho płaczesz. Patrzysz… lecz niczego nie zobaczysz. Zaraz milczysz, o spokoju marzysz, Czemu wszystkie słowa ważysz? Ty zawsze mówiłaś co robić, Wiedziałaś gdzie iść, komu nie szkodzić. Tyś ważniejsza od myśli zgubnych, Lepsza od rozumu i mądrości złudnych. Tylko czemu teraz odchodzisz? Już nie chronisz i nie prowadzisz? Czemu upadam pod nogi Tobie? Czemu podnieść się już nie mogę? Duszo! Co mnie tak męczysz? Ty okrutna lecz szczęście me zwiększasz, Odejdziesz…lecz głos twój zostanie, Duszo! Tobie serce oddaje. Beata BRUDZ
***
Zstąpiła znikąd, nijaka śmierć, Błądziła nad miastem pięć godzin i ćwierć. Długo szukała swoich zwolenników, W miasteczku próżnych grzeszników. Jakże śmierć to była nudna, Wątła, błaha, trochę obłudna. Nie miała twarzy, tułowia, ni głowy, Tak przemierzał ulice element jałowy. Nie miała kosy, kobietą nie była, Żółta ropa w jej oczach nie lśniła. Żadnych poetów nie była natchnieniem, Była nic nieznaczącym cieniem. Ni to człowiek, ni to zwierzę, Czym była śmierć, nikt w świecie nie wie. Nie budziła grozy, nie straszyła w nocy, Nikt na jej widok nie wołał - pomocy!. Wzbudzała litość, ten i ów się podśmiewał, Dziś nawet Polikarp by się jej nie bał. Nadeszła ta chwila, zerowa godzina, Śmierć o czynach haniebnych przypomina. Zgromadziła ludzi na placu rynkowym, Z zamiarem głoszenia przemowy. Lecz tłum nie słucha, tłum gaworzy, Motłoch się wcale przed nią nie trwoży. Nijaka śmierć we wściekłości, w amoku, Spętała wszystkich kolczastym drutem wokół. Niegodziwcy, fałszerze, dewianci, Złe matki, biurokraci, lawiranci. Niewdzięcznicy, pyszałkowie, szaleńcy, Kurtyzany, aroganci i mordercy. Wtem błagają o łaskę, krzyczą - litości!, Lecz nic nie ujarzmi śmiertelnej wściekłości. Zacisnęła drut, rozcięła wnętrzności, O 12, na rynku, odbył się wyrok opatrzności. Już nikt ich nie uchroni przed zapomnieniem, Mimo to ostatnim życia tchnieniem, Błagalny psalm śpiewali na jej cześć, Nijaka szeptała "jakie życie, taka śmierć". NN
18
LIBERTA
czerwiec 2010
Poezja
***
***
Życie jak teatr – to tylko maski, Za małe potkniecie śmiech i oklaski. Nie ma uśmiechów, chyba że widzów. Czy grasz dalej? Wynik plebiscytów. Gdzieś tam, gdzie ciemno, na stacji metra, Brzmi ten głos! Ta melodia kręta. Patrz! On jak błazen z tą miną smętną Siedzi i myśli nad przeszłością odległą. Widzisz? Nie płacze, a nuty roni, Nieczułość go jak zdrada boli. On jest aktorem, on jest też widzem. To on pracuje nad swego życia szkicem. W ciemnym tunelu, na szynach metra, Brzmi piosnka jak cicha zachęta Jego głos! Uciekają myśli me a widzowie krzyczą! „Nie bój się”! Życie jak teatr… Metro jak życie… Sen jak stacja… Snem jest me życie! BEaTA
***
Kiedyś pofrunę wysoko i nikt nie złapie mnie Tylko Ciebie zabiorę, może tylko twój cień Pode mną pola i cichy wiatru szum Słoneczniki, trawy i ludzi tłum. Kiedyś wypłynę w morze, nikt nie pójdzie za mną Tylko Ciebie zabiorę, a może tylko Twój cień Tam gdzie nie słychać już bicia ludzkich serc Będę płynąć w dal w świetle świec. Chce odnaleźć drogę pośród skalnych wzgórz Cichy białych ptaków śpiew dobiegnie do uszu mych Grzywki fal na ląd zaprowadzą mnie Na lądzie jest mój dom o którym śnie. Zrozum proszę mnie to jest właśnie moim życiem Bez tego nie ma mnie bez tego na ladzie tonę. Wiesz że kocham ląd ale morze też Wiem że zatrzymać mnie na zawsze chcesz. Dwa miesiące na morzu i trzy przy Twoim boku Me myśli ciągle wędrują daleko pośród skał Ty znasz me serce wiesz że w ciemną noc Wypływa w morze choć tylko w mych snach. LILI
Opowiadał mi przyjaciel mój o wyspie którą znajdzie każdy kto choć raz poznał strachu smak na morzu pośród groźnych wód. Byłam tam raz lecz pamiętam to jak marzenie spełniło się oddałabym wszystko by znowu móc popłynąć do Cameil na wschód. Stosześćdziesiąty południk z wiatrem płyńcie bracia daleko gdzie fala prowadzi nas na wschód płyńmy na wschód. Tam czysty raj dla żeglarza Bóg ciągle czuwa nad nami nie groźne nam wichry ni burze na wschód płyńmy na wschód. Wypływam w morze z nim przy boku znów pustki żegnają w porcie mnie załoga otuchy dodaje uśmiechem ocierając łzę. W głowie ta nazwa ciągle mi huczy myśli nie pozwalają spać załoga w kubryku cicho śpiewa na wschód płyniemy na wschód. LILI
LIBERTA
czerwiec 2010
19
Opowiadanie
Porwana za młodu DAWNIEJ MAGDA NIE JEŹDZIŁA DO SZKOŁY SAMOCHODEM Z OSOBISTYM OCHRONIARZEM. JAK WSZYSTKIE KOLEŻANKI, KORZYSTAŁA ZE ŚRODKÓW KOMUNIKACJI MIEJSKIEJ. ANI PO JEJ RZECZACH, ANI PO STYLU ZACHOWANIA RODZINY NIE MOŻNA BYŁO STWIERDZIĆ, ŻE SĄ MILIONERAMI. MIESZKALI NA PRZEDMIEŚCIACH POZNANIA, W DUŻYM DOMU, ALE NIE WYRÓŻNIAJĄCYM SIĘ OD INNYCH. A JEDNAK BANDYCI WIEDZIELI O PIENIĄDZACH, JAKIE ZARABIA JEJ TATA. Wszystko zaczęło się pewnego wiosennego dnia. Magda szła na autobus. Nagle, niewiadomo skąd, podbiegł do niej jakiś facet w kominiarce, wyrwał plecak i uciekł. Wzywała pomocy, ale żaden z przechodniów nie zareagował. Nie bardzo zresztą miał kto – wokół tylko staruszki i matki z dziećmi. Roztrzęsiona poszła na najbliższy komisariat policji, gdzie opisała co ją spotkało. Wtedy nie wiedziała jeszcze, że prawdopodobnie zostało to ukartowane, aby sprawdzić czy nikt jej nie obserwuje i nie będzie bronił. Niczego cennego nie straciła, tylko portfel, który nosiła zawsze w kieszeni kurtki i telefon. Do domu postanowiła pojechać taksówką, nie autobusem, zwłaszcza że zapadł już zmrok. Dziewczyna ciągle trzęsła się na myśl o tym co jej się przytrafiło, ale czuła się bezpiecznie. Zaraz za miastem spostrzegła, że ktoś za nimi jedzie. Poza nimi na szosie nie było żadnych innych samochodów. Zagryzła wargi i modliła się, żeby wreszcie dojechała do domu. Tymczasem auto wyprzedziło ich i zatarasowało drogę. Musieli gwałtownie zahamować. To, co wydarzyło się potem przypominało telewizyjny kryminał. Z ciemnego volvo wyszło trzech mężczyzn w kominiarkach. Podbiegli do taksówki. Dwóch zajęło się kierowcą a jeden podbiegł do Magdy. Próbowała się bronić, ale napastnik przytknął jej do ust nasączaną czymś szmatę i dziewczyna straciła przytomność. Gdy się obudziła, nic nie widziała. Na oczach miała zawiązaną opaskę. Próbowała ją zdjąć i wtedy poczuła, że nie może poruszać rękoma. Nogi zresztą też miała związane. Dowiedziała się, że nic jej nie grozi, o ile będzie stosować się do poleceń porywaczy i o ile jej ojciec zapłaci okup i nie zawiadomi policji. Powiedzieli, że zdejmą jej więzy i będzie mogła swobodnie poruszać się po pokoju. Za każdym razem, gdy któryś z porywaczy chciał wejść do pokoju musiała założyć opaskę, by nie zobaczyć twarzy któregoś z nich. Gdy po raz pierwszy zdjęła opaskę i rozejrzała się po pokoju zobaczyła więzienną celę. W roku stało wąskie łóżko, dalej stół, krzesło i wiadro, ot całe wyposażenie. No i magnetofon. Nie było okna tylko drzwi z zasuwami, a w rogu dwie kamery. Kiedy zjadła kolacje usłyszała: A teraz powiedz tatusiowi, by nie robił głupstw tylko jak najszybciej zapłacił nam pieniądze. Dziewczyna ucieszyła się, że usłyszy głos swojego taty, jednak zamiast słuchawki dostała mikrofon. Wtedy zorientowała się o co tak naprawdę chodzi porywaczom. Cwaniacy wiedzieli, że policja potrafi namierzyć skąd dzwoni telefon, więc nie dzwonili bezpośrednio ze swojej siedziby, tylko nagrywali siebie i ją na kasetę, by potem pojechać do budki telefonicznej, puścić nagranie i uciec. Nagrała co jej kazano. Od siebie dodała, że się boi, że trzymają ja w ciasnej klitce i grożą śmiercią. Rano zapukali do jej drzwi i jak zawsze kazali ubrać opaskę. Następnie wyprowadzili z pokoju i skuli kajdankami. Znów puścili nagranie. Krzyczeli: Twój stary był tak głupi, że wezwał prywatnego detektywa. Naiwny myślał, że się o tym nie dowiemy. Teraz dostanie nauczkę. Zaczęli ją bić i kopać. Dostała w szczękę. Poczuła, że rusza się jej ząb. Najgorsze nastąpiło później. Chwycili ją za rękę i położyli na stole. Była pewna, że utną jej rękę, ale nie miała siły krzyczeć. Wyrwali jej paznokieć z palca wskazującego, a nowo nagraną kasetę wysłali jej ojcu dodając, że jest to kara za zaangażowanie detektywa. Zażądali też 2 000 000 złotych okupu. Jeszcze tego samego dnia biznesman przyjechał na umówione spotkanie z teczką pełną banknotów. Zamaskowany bandyta policzył pieniądze, kiwnął do wspólników, by przyprowadzili Magdę. Wyglądała strasznie. Miała zmasakrowaną twarz, złamany nos, straciła przedni ząb i ten zakrwawiony, owinięty bandażem palec. Od tamtego czasu życie nie jest już takie same. Magda nigdy nie przestała się bać, że znów spotka ją to samo. Czasem wydaje się jej ze rozpoznaje głosy, ale nie jest tego pewna w 100%. Stała się nieufna, nie zaprasza kolegów do domu. Przedtem miła dużo przyjaciół, teraz nie ma żadnego. Dawniej jeździła autobusem, teraz ma samochód z ochroniarzem. *EM*I* 20
LIBERTA
czerwiec 2010
Opowiadanie
Być może prawdą jest, że los zamykając przed nami jedne drzwi, otwiera drugie, lecz jakże nieznośny jest ów przeciąg. (Lidia Jasińska.) ROZDZIAŁ 1 - To Kimi Raikkonen. - Kimi Raikkonen? Ten kierowca F1? byłam lekko mówiąc zszokowana. Nie jestem jakaś ogromną fanką F1, ale swego czasu oglądałam wyścigi. Był to sezon 2007 i właśnie wtedy Raikkonen został Mistrzem Świata. Ale co kierowca Ferrari może mieć do czynienia z Citroenem? - Tak, ten BYŁY kierowca. - Były? Wybaczy pan, ale ja nie bardzo się orientuję aktualnie w sportach motorowych... On już nie jeździ? - Powiedzmy, że zrobił sobie coś rodzaju rocznego urlopu. I przez ten czas będzie jeździł dla Citroena w rajdach samochodowych. Mathieu uśmiechnął się krzywo. Już nawet teraz mogę śmiało stwierdzić, że nie przepada za Finem. Szefostwo zadecydowało, że reklama z nim w roli głównej bardzo nas wypromuje. Proponowałem Sebastiana Loeba, bo to naprawdę miły gość, ale cóż, nie ja tu jestem od podejmowania decyzji. Mogę panu obiecać, że zrobimy naprawdę dobrą reklamę. uśmiechnęłam się do Francuza z nadzieją, że jakoś go to podniesie na duchu. - Tak, tak Ja nie wątpię w to, że pani firma zrobi coś naprawdę dobrego. Jest jeszcze jeden eee warunek tej całej współpracy - Warunek? No to zapowiada mi się współpraca z bardzo wymagającym klientem. - Tak? zapytałam. - Chodzi o to, że pan Raikkonen zażyczył sobie, aby reklamę kręcić w Finlandii, dokładniej gdzieś w okolicach Espoo. Stwierdził, że skoro jeszcze sezon się nie zaczął, to nie zamierza pracować poza domem - W Finlandii? Czyli życzy sobie, żebym to ja przyjechała tam wraz z całą ekipą? - Tak. I proszę mnie zrozumieć, koszty tu nie grają roli. Uważa sięga gwiazdę i mamy spełniać jego zachcianki. Pomyślałam - Finlandia? Przecież tam jest masakrycznie zimno! Ale tak w sumie to dawno już nie byłam na żadnych wakacjach. Firmę zostawiłabym pod opieką Matta a sama mogłabym sobie z tego wyjazdu urządzić niezłą zabawę. Pozostaje jeszcze kwestia tego Fina. Mathieu opisał go dość nieciekawie, ale przecież współpracowałam już z politykami, zołzowatymi modeleczkami i tym podobnymi gwiazdeczkami. Dlaczego więc miałabym sobie nie dać rady z kierowcą rajdowym? Raz się żyję, pojadę do tego Espoo. - Kiedy miałabym tam być? - To znaczy, że pani się zgadza? zapytał zaskoczony Francuz. - Zgadzam się, zgadzam. Tylko chciałabym wiedzieć kiedy pan Raikkonen się mnie spodziewa. - Jak najszybciej. Bardzo zależy nam na czasie, a im wcześniej zaczniemy tym szybciej skończymy. - Dobrze. W takim razie, mam do pana prośbę. Mógłby mi pan na adres mailowy przesłać wszystkie potrzebne dane? Tj. jakiś telefon kontaktowy do pana Raikkonena czy coś? Hotel oczywiście sama załatwię, zarówno dla siebie jak i reszty ekipy. Myślę, że w ciągu 5 dni uda mi się ściągnąć tam wszystkich potrzebnych ludzi. Och, zapowiada się nieprzespana noc spędzona nad jeszcze nieistniejącym scenariuszem. - Jest pani cudowna! Oczywiście jak najszybciej prześlę pani wszystkie dane. - Będzie mnie pan wychwalał dopiero po zakończeniu projektu, dobrze? A teraz muszę już się z panem pożegnać, czeka mnie trochę pracy. Do zobaczenia! pożegnałam się i wyszłam. LIBERTA
czerwiec 2010
21
Opowiadanie
***
Po powrocie do agencji zwołałam spotkanie pracowników. Przedstawiłam wszystkim nowy projekt. Kilku chłopaków było wręcz zaszokowanych, że dane jest nam współpracować z samym Kimim Raikkonenem. Trochę mi o nim poopowiadali, że ostatnie dwa sezony nie były najlepsze, że odszedł z Ferrari a jego miejsce zajął jakiś Fernando. Poczułam, że muszę się zdecydowanie trochę wkręcić w te tematy przed wyjazdem. Zanotowałam w kalendarzu: Poczytać o Raikkonenie i spółce. Wychodząc z biura zatrzymałam jeszcze Matta. - Matt, możemy pogadać? - Jasne szefowo. przeszliśmy do jego gabinetu. Usiadłam na krześle i zaczęłam: - Słuchaj, teraz mnie nie będzie i chciałabym, żebyś podczas mojej nieobecności tutaj rządził, okej? - Nie ma sprawy. I obiecuję pisać codziennie długie maile z raportami kto z kim, gdzie, jak i co. zaśmiał się i ja również się zaśmiałam. Firma – mogę być o nią spokojna. - Dzięki. pożegnałam się z nim i wyszłam. Wsiadając do samochody jeszcze raz upewniłam się czy wszystko zabrałam. W drodze do domu wstąpiłam jeszcze do włoskiej knajpki, żeby zjeść jakiś obiad. Wróciłam do domu. Włączyłam telewizor, leciały akurat wiadomości. Nie bardzo miałam czas na słuchanie plotek o zagranicznych gwiazdach. Usiadłam do komputera i zaczęłam szukać jakiegoś pomysłu. Kompletne pustka, nic nie przychodziło mi do głowy. Po jakiejś godzinie bezproduktywnego siedzenia nad projektem postanowiłam się wykąpać. Nalałam do wanny dużo wody, wrzuciłam kulki do kąpieli. Odprężyłam się i zrelaksowałam. Dawno już nie miałam czasu na takie marnotrawstwo. Ciągle tylko praca i praca. Wiem, nie jadę do tej Finlandii odpoczywać, ale może uda mi się tam trochę zwolnić. Ubrałam krótką piżamę, włączyłam płytę Maron 5 i ponownie zabrałam się do pracy. Powoli coś zaczęło mi wychodzić. Dostałam maila od Mathieu ze wszystkimi danymi. Była dopiero 20.00, więc pomyślałam, że to nie jest chyba zbyt późna pora, aby zadzwonić do Raikkonena. Wystukałam numer na klawiaturze telefonu i zacisnęłam zieloną słuchawkę: - Dobry wieczór. Nazywam się Agatha Krethmer. Jestem właścicielką agencji reklamowej Branding. - Dzięki Ci Boże! - Słucham? - Przepraszam. To znaczy, bardzo mi miło, Kimi Raikkonen. Modliłem się do Boga, żeby była pani kobietą. - Ale ja nadal nie rozumiem - Zażądałem współpracy z prezesem agencji, bo stwierdziłem, że to wręcz niemożliwe. Chciałem utruć tych z Citroena, bo nie znoszę występować w reklamach. Dziś dzwonił do mnie ten dupek Matcoś tam i mówi mi, że prezes wyraził zgodę. Pomyślałem: Raikkonen, ty kretynie, nieźle się władowałeś. Teraz będziesz musiał się użerać we własnym domu z jakimś starym prezesem, który i tak pewnie nic nie wie o swojej pracy. Ile ma pani lat? - Myślę, że mój wiek nie jest istotny. Kiedy mam przyjechać? - Stara jesteś, prawda? No tak, masz swoją firmę, musisz być stara. Pewnie coś koło pięćdziesiątki - ten typ wyraźnie zaczął działać mi na nerwy. Co on sobie do cholery myśli?! Postanowiłam nie dać się sprowokować. - Kiedy mam przylecieć do Finlandii? - Pasuje pani jutro? Chciałbym to skończyć jak najszybciej, żeby już mieć to z głowy. I niech się pani nie stara z tym projektem, bo i tak wszystko zepsuje. 22
LIBERTA
czerwiec 2010
Opowiadanie - Jutro? W takim razie do zobaczenia jutro, samolot mam o 12.30. - Proszę zadzwonić to odbiorę panią z lotniska. - Dziękuję, obejdzie się. - Nalegam, proszę zadzwonić. - Dobrze, zadzwonię. - W takim razie do widzenia. - Do widzenia. Rozłączyłam się. Dupek z niego. Myśli, że jest jakimś królem świata czy co? Odłożyłam pracę nad projektem, który i tak ma zamiar popsuć i postanowiłam trochę o nim poczytać. Z tych wszystkich artykułów i wywiadów można było wywnioskować, że niezły z niego agent. Pije, żona go zostawiła, bo zdradzał ją na lewo i prawo, jest niemiły, nieuprzejmy i zadufany w sobie. No cóż, potraktuję ten projekt jako wyzwanie. Najwyżej ukręcę łeb mojej gwiazdeczce. Obudziłam się o 8.45. czułam się strasznie zmęczona, nie miałam najmniejszej ochoty wstać z łóżka. Przez moment pomyślałam nawet o tym, żeby odwołać albo przynajmniej przełożyć wyjazd do Finlandii. Jednak po dłuższej chwili stwierdziłam, że byle ból głowy nie jest w stanie mnie zatrzymać. Zwlokłam się z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam długi prysznic, a zimna woda podziałała niezwykle orzeźwiająco. Ubrałam ciemne jeansy, kolorowy T-shirt i czarną bluzę. Projekt był praktycznie skończony, pozostało mi tylko się spakować. Wrzuciłam do walizki niezliczoną ilość swetrów i sweterków. Okazało się, że jest już kompletnie pełna. Sięgnęłam więc po kolejną, do której zapakowałam jeansy, T-shirty, szaliki, czapki i rękawiczki. Przeglądają szafę zatrzymałam wzrok na krótkiej, czarnej sukience bez ramiączek. A nuż się przyda... Dołożyłam jeszcze do niej czarne szpilki i byłam spakowana. Zjadłam śniadanie, wypiłam kawę. Okazało się, że mam jeszcze całkiem sporo czasu, więc udałam się do łazienki w celu ogarnięcia mojej fryzury. Wyprostowałam i ułożyłam włosy, przeciągnęłam tuszem po rzęsach. Zadzwoniłam po taksówkę, zabrałam wszystkie potrzebne dokumenty i pojechałam na lotnisko.
***
- Proszę zapiąć pasy, podchodzimy do lądowania. - obudził mnie głos stewardesy. Posłusznie wykonałam polecenie i czekałam aż samolot dotknie płyty lotniska. Wysiadłam z samolotu, ciasno owinęła się szalikiem i zadzwoniłam do Raikkonena. - Dzień dobry. Miałam do pana zadzwonić kiedy będę na miejscu. - Witam. Ja już czekam na panią, na parkingu A. - nie spodziewałam się tego. Wymyślałam sobie, że zadzwonię dopiero po wylądowaniu i powiem, że wezmę taksówkę, a tu proszę, taka niespodzianka. - Och, dobrze, w takim razie ja tylko zabiorę swój bagaż i już idę. - powiedziałam to i już nic nie usłyszałam prócz krótkiego sygnału. Rozłączył się. Zanim odebrałam swoje walizki minęło dobre dziesięć minut. Ciągnąć za sobą bagaż ruszyłam w stronę parkingu A. Rozejrzałam się i nigdzie w pobliżu nie widziałam żadnego samochody, który pasowałby do Raikkonena. Postanowiłam, że może lepiej zadzwonię niż będę tak bezcelowo krążyła po parkingu. - Halo? Proszę pana, może pan jakoś określić gdzie pan jest? Bo właśnie jestem na parkingu i ... - Jestem w Radisson Blu Hotel, apartament 314. Serdecznie panią zapraszam! - a to świnia! Rozłączyłam się i chcąc nie chcąc przeszłam na postój taksówek. Okazało się, że Raikkonen jest w tym samym hotelu, w którym złożyłam rezerwacje. Mam nadzieję, że nie na niego nie natknę w najbliższym czasie, bo chyba mu wydłubie oczy za ten numer. Zaczął padać śnieg. Zanim udało mi się złapać taksówkę zdążyłam nieźle zmarznąć, a moje włosy były już kompletnie przemoczone. Wzięłam klucz od pokoju i poszłam się wykąpać. Nie jestem w stanie stwierdzić czy było we mnie więcej złości na Fina czy LIBERTA
czerwiec 2010
23
Opowiadanie na całą Finlandię za tę okropną pogodę, ale gorąca kąpiel jakoś mnie uspokoiła. Stwierdziłam, że dobrze byłoby coś zjeść, więc ubrałam się w wełnianą tunikę oraz legginsy i zeszłam do restauracji. Zobaczyłam jak przy wyjściu z hotelu Raikkonen czule żegna się z jakąś lalką ubraną w różową lateksową spódniczkę, która późno się zaczynała i szybko kończyła. Wyjęłam telefon i wybrałam jego numer. - Dobrze się pan bawił z tą królewną? - Bardzo dobrze, szkoda, że pani do nas nie dołączyła. Gdzie pani jest? - nic już nie odpowiedziałam tylko się rozłączyłam. Postanowiłam, że teraz to ja zabawię się jego kosztem. Ruszyłam w jego stronę i niby przypadkiem na niego wpadłam. - Ojej! Ale za mnie niezdara, straszne pana przepraszam! - powiedziałam do niego i słodko się uśmiechnęłam. - Nic nie szkodzi maleńka. - O nie! To pan? Kimi Raikkonen? - stwierdziłam, że będę udawała jego fankę. - Mogę sobie zrobić z panem zdjęcie? - Oczywiście. - objął mnie w tali i przyciągnął do siebie. Wyjęłam telefon i zrobiłam sobie z nim zdjęcie. - Jak masz na imię? - Kate. - Kate... Moje ulubione imię... - przejechał dłonią po moich plecach. Co za zboczeniec, no! Mimo wszystko stwierdziłam, że poświęcę się i trochę poudaje, żeby się zemścić. Poza tym, nie ukrywając, Raikkonen jest cholernie przystojny i gdyby nie to, że zdążyłam się przekonać jak jest naprawdę, to pewnie bym na niego poleciała. - Ile masz lat, moja droga Kate? - Dwadzieścia pięć. - położyłam dłoń na jego ramieniu. - O, jak miło... Może masz ochotę zjeść ze mną kolację? Albo może masz ochotę na kolację i śniadanie jutro rano? - facet był już nieźle nakręcony, postanowiłam skończyć ten teatrzyk. - Z przyjemnością, tylko najpierw musimy sobie coś wyjaśnić. - odepchnęłam go od siebie i podałam rękę. - Nazywam się Agatha Krethmer i będę z panem współpracowała. Oczywiście, nie omieszkam poinformować pana przełożonych o pańskim zachowaniu wobec mnie. Do zobaczenia jutro. - po tych słowach odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę stolika. - Niech pani zaczeka! - nie zamierzałam zwracać na niego uwagi. Usiadłam i zamówiłam sobie spaghetti. Nie musiałam długo czekać. Raikkonen zjawił się przede mną i mną obrażonego pięciolatka. - To ty? Dlaczego nie przedstawiłaś się od razu? - bez pytania zajął miejsce naprzeciwko mnie. - A dlaczego pan mnie wystawił z tym lotniskiem? Czekałam dobre pół godziny na taksówkę, zdążyłam porządnie zmoknąć i nieźle znienawidzić Finlandię. I Finów. - kelner przyniósł mi danie, Kimi zamówił sobie szkocką. - Myślałem... Myślałem, że jesteś po prostu starsza, no. Ładna jesteś. - Dziękuję. A teraz, pozwoli pan, że zjem kolację, sama. - Nie, nie pozwolę. - pił bursztynowy trunek i dziwnie mi się przyglądał. - Nalegam, żeby pan już sobie poszedł. - Skoro mam ze sobą pracować, to chyba dobrze był by lepiej się poznać. Ja nic o tobie nie wiem. Na początek, mam prośbę - mów mi po imieniu. - Dobrze. W takim razie, Kimi, chciałabym skończyć jeść a potem położyć się spać, bo jestem naprawdę zmęczona. - Pozwól mi zrehabilitować się po tej akcji z lotniskiem. I tym cyrku, który tu przed chwilą odstawiłem... Nie miałem pojęcia, że to ty... Ania SIUDA
24
LIBERTA
czerwiec 2010
Kultura
Ciało ludzkie zaczyna rozkładać się cztery minuty po śmierci... (nie)koniecznie przeczytaj. KSIĄŻKA
Simon Beckett: Chemia śmierci Przyciągający tytuł? Zależy dla kogo. Możliwe, że nie możesz czytać tejże książki, np. jeśli mdlejesz na widok krwi na lekko zranionym palcu lub kiedy myśl o obślizgłych glizdach powoduje u Ciebie mdłości. Zaczęło się od okładki. Już po trzydziestu sekundach przechodzi cię dreszcz. Po minucie masz serce w gardle. A kiedy kończysz czytać, dziękujesz Bogu, że to tylko powieść. Czytając powyższy napis nastawiłam się na drastyczny odbiór tej strasznie strasznej książki. Niestety zawiodłam się, ponieważ poza opisami glizd rozkładających ludzkie ciało (martwe, naturalnie) nie było niczego szokującego. Już po raz kolejny dochodzę do wniosku, że nie należy brać na „serio” takich haseł, będących tylko tanim chwytem reklamowym. Myślałam, że jest to wyraźnie odbiegający od innych rodzaj kryminału. Szkoda, że poza okładką nie wyróżnia się od innych dreszczowców nawet fabułą. No i jeszcze przystojny doktor ze zranionym sercem, który spotyka pewną miłą, aczkolwiek nieśmiałą nauczycielkę. Finału można się domyśleć. Polecam ją tylko jako lekturkę z lekkim „dreszczykiem”. Niezdecydowanych może zachęcić to, że w lesie pełnym brutalnie zabitych kobiet i niekoniecznie przyjemnych robaków czai się niewinna miłość… Bona fide
Droga do marzeń
Sport
„Dumą Polski jesteśmy od lat”, śpiewała 15 maja cała Wielkopolska. Lech Poznań po jednostronnym meczu wygrał z Zagłębiem Lubin (2:0). Mecz z trybun obserwowało 13,5 tys. kibiców, którzy swoim fantastycznym, pełnym entuzjazmu dopingiem, ponieśli piłkarzy do pierwszego od 1993 roku Mistrzostwa Kraju. Wspaniały sukces jeszcze nie dawno wydawał się być nieosiągalny. Drużyna Jacka Zielińskiego miała 8 punktową stratę do Wisły Kraków i czuła na swoich plecach oddech Ruchu Chorzów i Legii Warszawa. Jednak w najważniejszym momencie, gdy przeciwnicy popadli w marazm (niemal jak uczestnicy Wesela Stanisława Wyspiańskiego), Lech Poznań na nowo się narodził niczym feniks odradzający się z popiołu. Teraz nadszedł czas świętowania, czas euforycznej zabawy, która będzie trwała jeszcze długo i długo w każdej wielkopolskiej mieścinie. Już w sierpniu cała Polska zasiądzie przed telewizorem i będzie czekała na dumę Wielkopolski w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Mateusz DEMSKI
LIBERTA
czerwiec 2010
25
Humor Dwie blondynki przeglądają kalendarz: - Zobacz! Jutro jest Maksymiliana. Znamy jakiegoś Maxa? - Tak, Ibuproma.
Czym różni się uczeń dobry od złego? Złego leją rodzice, dobrego koledzy.
Ojciec pyta syna: - Co robiliście dziś na matematyce? - Szukaliśmy wspólnego mianownika. - Coś podobnego! Kiedy ja byłem w szkole, też szukaliśmy wspólnego mianownika! Że też nikt go do tej pory nie znalazł...
W czasie rejsu blondynka próbuje nawiązać rozmowę z siedzącym obok chłopakiem: - Przepraszam, czy pan też płynie tym statkiem?
Jasio miał już 5 lat, a jeszcze nic nie mówił. Pewnego dnia mama podaje mu obiad, a Jasiu wrzeszczy: - A gdzie kompot?! Mama zdziwiona: - Jasiu, to ty umiesz mówić. - Umiem - odpowiada Jasio. Mama: - To dlaczego dotąd nic nie mówiłeś. - Bo zawsze był kompot!
Jasio dostał od cioci z zagranicy niezwykły upominek aparat do wykrywania kłamstw. Nazajutrz wraca ze szkoły i od progu woła: - Dostałem piątkę z matmy! Aparat: Piiip! Mama strofuje synka: - Nie kłam! Bierz przykład ze mnie. Gdy chodziłam do szkoły, miałam same piątki! Aparat: Piiip! Ojciec dodaje: - Bo wy macie teraz za dobrze i nie chce się wam uczyć. Gdy ja chodziłem do szkoły… Aparat: Piiip!
Ojciec przegląda dzienniczek szkolny Jasia: - Co to, znowu jedynka z historii? Niestety, historia lubi się powtarzać...
Pani pyta Jasia: - Jasiu kiedy odrabiasz lekcje? - Po obiedzie. - A czemu dziś masz nieodrobione? - Bo nie było obiadu.
Wchodzi wkurzony zając do baru i pyta: - Kto pomalował mój rower na zielono? Cisza. Nagle wstaje niedźwiedź i mówi: - Ja, a co? Na to wystraszony zając: - A nic, chciałem tylko zapytać jak długo farba schnie?! Jak się nazywa miejsce gdzie koty łowią myszy? Kotłownia!
Humor z zeszytów Koń trojański była to zdradziecka sztuka. Ptaki różnią się od gadów lataniem i budową gęby. Ludzie pierwotni mieli narzędzia z kamieni. Po wejściu do pokoju rzucał się Kościuszko z szablą. Pióra chronią ptaka przed wysychaniem. Zenon stracił wzrok i nie widział przed sobą żadnej przyszłości. Pojechałem na wczasy, które leżały w malowniczej okolicy. Dwa przeciwległe punkty na globie nazywamy biegunkami. 26
LIBERTA
czerwiec 2010
Zdyszany podróżny wbiega na peron i pyta: -Jaki to pociąg? -Niebieski -A dokąd? -Do połowy.
Rozrywka opracowała: EMILkA
K A J O H B L Y G A B K R G A S T W T W I W R B O Q U R K R O M S I A Z Z I T E N Y J Ś N Z E E A R W K E V Q Z A E C A
A D T B G B E W A E W R E W W F V M B M
K I N Z C E N O Ł S Q A V F U I P G B P
A W C F R G T G V T E M M G B E V G B I
R Q A Q P O V F F R B N V R R F A V A N
S Ł O Ń C E B R C Ó F G V V J L W Q A G
T W O Z P Q P E H A M A I W K V K E M W N R N H O T B G P Y V E A U F Ł J K Ą P V K S A A A W M B Q U I H S T Ą Z E R T E U O K O I P A M D W E Q I Y D C P G F
X L K X C Ó B H J I H A L A T A R N I A
C W C M W P Ż A R G O N I A A C V L D A G S Y F O R S L R J G F F E Ó G R W R R K W R F O F F F K Y D S W F G A U G Ę B E R Ż E L O W Y R A M A I I J O L U S K O Y T P K G P Ś G O D Y O P L V M F H R F A L E W G D Q R K W S T R W S U A T F C E T J O G R U D W K L H W J M O R Z E
Na górze znajduje się kilka wyrazów związanych z wakacjami. Musisz je odnaleźć między literami. Pamiętaj! Wszystkie chwyty dozwolone! Basen, biwak, bursztyn, camper, camping, czereśnie, fale, foka, góry, hamak, impreza, japonki, jezioro, kajakarstwo, kolarstwo, las, latarnia, lody, łąka, mewa, molo, morze, motor, muszla, namiot, pamiątka, pelargonia, piasek, plaża, rower, słonecznik, słońce, strój kąpielowy, wędrówka, wioślarstwo, żaglówka. 1. Rozwiąż krzyżówkę.
1. 2. 3. 4.
Nadmorski biały ptak. Otrzymujesz je na końcu roku szkolnego. Zamknięta przez 2 miesiące. Nie ma w niej uczniów i nauczycieli. Organizowany pod namiotami.
5.
6. 7. np. Czarne. opracowała: Asia
LIBERTA
czerwiec 2010
27
Quiz
Zgadnij kto to? JEŚLI JESTEŚ SPOSTRZEGAWCZY I ZNASZ NAJNOWSZE TRENDY W KATEGORII OBUWIA TO ZNACZY, ŻE TA ZAGADKA JEST DLA CIEBIE! PONIŻEJ PREZENTUJEMY SYLWETKI (CZASEM JEJ FRAGMENT) ZNANYCH I MNIEJ ZNANYCH W NASZEJ SZKOLE. SHERLOCKU HOLMESIE DO DZIEŁA!
28
LIBERTA
czerwiec 2010