Wojna w Jangblizji. W Tamtym Świecie
ROZDZIAŁ 14
PRAWA OJCA – To nic takiego – powiedział mężczyzna, wyszarpując swoją rękę z uścisku Nany. – Proszę mi natychmiast powiedzieć, skąd to masz – zażądała księżniczka. – Oj, chłopie, wpakowałeś się – zaśmiał się pierwszy ratownik, poklepując kolegę po ramieniu, zapewne podejrzewając sercową intrygę. – To ja was zostawię, wyjaśnijcie to sobie – powiedział i odszedł. Drugi ratownik usiadł na trawie przestraszony, przyglądając się dziewczynom w basenie. – Skąd to masz?! – warknęła Nana, gramoląc się niezgrabnie z basenu i siadając na trawie obok ratownika. – Ja dostałem... a w ogóle to nie twoja sprawa. Co cię to tak interesuje? – Dobrze wiesz, czemu mnie to interesuje. To jest pył kamuflujący. Skąd go masz?! – mówiła cicho, ale wydawało się, że krzyczy. – Proszę, uspokój się, bo będziemy mieli kłopoty. Nie możemy o tym rozmawiać – mamrotał zdezorientowany mężczyzna. – Jakie kłopoty?! Skąd to masz? – OK, chodź, siądziemy tam – powiedział, wskazując na stoliki pod parasolami stojące w niewielkiej odległości – i porozmawiamy.
103
W tym czasie Ewa podpłynęła do chłopców i w kilku słowach opowiedziała im, co się stało. Ci, nie czekając nawet na dokończenie historii, wyskoczyli z basenu i pognali w stronę oddalających się Nany i młodego mężczyzny w czerwonej koszulce. Po chwili stali już wokół stolika. – No to fajnie, nie było was więcej? – zapytał wyraźnie poirytowany ratownik. – Teraz to już mi się oberwie. – O co chodzi? – zapytał Roan. – On ma pył kamuflujący i ja chcę wiedzieć, skąd on go ma. Roan i Fitels otworzyli szeroko oczy. – Co, znów ten pył? O co wam chodzi? – zapytał Dawid. – Jest was tu tyle, a między wami jeszcze niewtajemniczeni! No fajnie! – burknął ratownik. Wyglądał, jakby był bliski płaczu. – Nimi się nie przejmuj! Skąd to masz?! – A jak myślisz? Skoro wiesz, co to jest, powinnaś też wiedzieć, skąd to mam. – Niebieskie oczy młodego człowieka zwęziły się i wyglądały jak dwie szparki. – Ja nic nie rozumiem. To znaczy, że w Tamtym Świecie jest nas więcej? – A coś ty myślała, że jesteś tu jedyna? – Spojrzał na Fitelsa i dodał, rozpoznając w jego rysach Psowatego: – Że jesteście tu jedyni? To mi dopiero frajda. Jeśli się tutaj znaleźliście, wiecie, jak to jest. Teraz dopadliście mnie i przez moją niedyskrecję, przez waszą głupotę, wydacie mnie Obrońcom. – Co? O czym ty mówisz? Jakim Obrońcom? My nikogo nie będziemy wydawać, chcemy tylko wiedzieć, co tu się dzieje? Skąd tutaj jesteś.... W ogóle o czym ty mówisz?! – Kim wy jesteście? Jak możecie nie znać zasad i być tutaj? – rozglądał się po twarzach zgromadzonych, jakby spodziewając się w każdej chwili ataku. – Jakich zasad? – zapytał w końcu Roan. – Zasad przebywania w Tamtym Świecie – wyszeptał z rozpaczą w głosie ratownik. – W Tamtym Świecie? – teraz zapytał Dawid, czym wywołał u mężczyzny w czerwonej koszulce kilkusekundowy bezdech.