GRAMATYKA BIELI
Antropologia doświadczeń granicznych
seria GRANICE WYOBRAŹNI pod redakcją Pawła Próchniaka
GRAMATYKA BIELI
Antropologia doświadczeń granicznych
Dariusz Czaja
Kraków 2018
Spis treści Limes | 7 I. Ostatnia granica. O Pustyni Tatarów | 15 Na krawędzi. Spojrzenie odwzajemnione | 35 Mare nostrum, mare monstrum | 49 II. Piętno Kaina. Egzegeza i tajemnica | 75 Apokaliptyczny cierń. Apofazy Różewicza | 109 Czarna ściana. Pytania do Pasażerki | 129 III. Sen sierżanta. Onirologia Buñuela | 147 „Czy otchłań potrzebuje języka?” Głosy zza grobu | 161 „Biała prawda myśli”. Elegia szpitalna | 181 IV. Gramatyka bieli. W pogoni za wielorybem | 217 Indeks osób | 245
Limes
1. Granica nadaje formę chaosowi naszego doświadczenia. I to w róż nych jego wymiarach: przestrzennym, czasowym, także moralnym. Granica ogranicza (to brzmi jak niezamierzony pastisz Heideggerow skiego dialektu…). Podstawowa intuicja językowa podpowiada, że granica to linia zakreślająca terytorium, oddzielająca to, co „nasze” od „obcego”; jej zadaniem jest zaznaczenie pewnego obszaru, zamknię cie. Inaczej mówiąc: granica obrysowuje miejsce, w którym można bez piecznie zamieszkać. Wyznaczenie granicy to wstępne ustalenie reguł gry, wytyczenie obszaru, po którym można się bezkolizyjnie poruszać. To w obrębie dobrze rozpoznanych granic toczy się nasze życie.
2. Punkt graniczny oznacza czasem kres poznawczej penetracji. Fizy cy używają w takich przypadkach pojęcia: horyzont zdarzeń. Za tą linią jest już tylko nieprzenikalna ciemność. W przestrzeni moralnej granica wyznacza kres tego, co można, co należy. Obrysowuje obszar, poza który – pod groźbą kary – nie wolno się wychylić. Dobrze wie dzieli o tym Grecy: hybris to właśnie przekroczenie miary, wyjście poza wyznaczoną przez bogów granicę. Za nią trudno już rozpoznać
|
8 Gramatyka bieli. Antropologia doświadczeń granicznych
kontury humanitas. Tego rodzaju granica sygnalizuje kres l u d z k i e g o porządku. Dlatego też odczucie granicy łączy się inherentnie z doświadczeniem sacrum, to znaczy z – nie zawsze wprost werbalizo wanym – przekonaniem o przynależności do pewnej przekraczającej nas całości, której istota nie jest w pełni dostępna naszemu poznaniu.
3. Trudna jest ontologia granicy. To byt odznaczający się szczególną ambiwalencją. Topograficznie rzecz ujmując: nie należy do żadnego z oddzielonych nią obszarów, a jednocześnie należy do obydwu. Dla tego też miejsca, ale i stany graniczne (już nie x, jeszcze nie y) są w wielu kulturach tabuizowane i uchodzą za szczególnie niebezpiecz ne. O ich niejednoznacznej, paradoksalnej semantyce antropolodzy pisali wielokrotnie. To tak zwane przestrzenie i stany liminalne, wypa dające poza uładzone, standardowe taksonomie. Opisywane są czę sto jako demoniczne, to w nich spektakularnie ujawnia się nie-ludzkie. W prezentowanych dalej tekstach wychodzę jednak mocno poza poję cie granicy znane z rozpraw antropologicznych. Bliżej mi raczej do filozoficznych charakterystyk „sytuacji granicznych” (śmierć, cierpie nie, wina, walka) z klasycznych opisów Karla Jaspersa. To wszystkie te „miejsca”, w których paradoksalna natura egzystencji wybłyska ze szczególną mocą i intensywnością. To te sytuacje, które stawiają opór naszemu obiektywnemu poznaniu, które skutecznie wymykają się słownemu nazwaniu. Ich poznawalność, z natury rzeczy, może być tylko fragmentaryczna, częściowa.
4. Granice – nieco na przekór przyzwyczajeniom zdrowego rozsąd ku – zamykając konkretne przestrzenie (o różnej charakterystyce i różnych parametrach), coś jednocześnie otwierają. Są wychylone ku
Limes
| 9
nieznanemu. Są forpocztą tego, czego nie widać i czego nie moż na doświadczyć. Granica przeraża (kartograficzne ubi leones…), ale i fascynuje. Jest obietnicą złamania szyfru. Dlatego kusi ze szcze gólną mocą. Co nie dziwi. W istocie bowiem obchodzi nas przede wszystkim to, czego nie możemy bezpośrednio doświadczyć, to, co leży właśnie p o z a przyjętymi i uznanymi zwyczajowo granicami. Dla tego też w zgromadzonych tu esejach systematycznie i z rozmysłem naruszam zwyczajowe linie demarkacyjne, by – jednak, szczątkowo, mimo wszystko – spróbować dotknąć obszarów nadgranicznych. By uchylić cząstkę tej rzeczywistości, którą granica obrysowuje i skrywa.
5. Przewodnikami po tych przestrzeniach są przede wszystkim arty ści i ich dzieła. Uprzywilejowuję sztukę, albowiem – jak wierzę – to w niej i poprzez nią dochodzi ze szczególną mocą do sytuacji, któ rą refleksja filozoficzna zwykła nazywać rozświetleniem egzysten cji. Przywoływane tu teksty i obrazy to dla mnie nade wszystko poważne świadectwa antropologiczne. Idąc za nimi próbuję zajrzeć za ciemniejącą linię horyzontu ludzkich zdarzeń. A rdzeń ich jest nieodmiennie metafizyczny. Antropologia liminalna podszyta jest (bo być musi!) metafizyką. Od refleksji filozoficznej różni ją wszakże to, że zawsze wychodzi od empirycznego konkretu, kulturowego śla du, utrwalonego zapisu, obojętnie czy będzie nim słowo, obraz czy czasem dźwięk. Piszę o utworach powstałych w ostatnich latach, ale z rozmysłem sięgam także po dzieła, które mogą uchodzić dzisiaj – w kulturze sakralizującej wszystko, co nowe i aktualne – za jawnie anachroniczne. Mam bowiem niezmąconą pewność, że pytania, któ re one nam zadają, wciąż budzą w nas żywy rezonans i mówią coś ważnego nie tylko do nas, ale i o nas. Inaczej mówiąc: wierzę, że nie tylko potrafimy się w nich rozpoznać, ale że jesteśmy także w stanie przyjąć je jako wiarygodne świadectwa naszych dzisiejszych wątpli wości i dylematów. Przywoływane tu głosy dochodzące z przeszłości
|
10 Gramatyka bieli. Antropologia doświadczeń granicznych
dobitnie unaoczniają, jak ułomne i naiwne jest myślenie o naszej teraźniejszości wyłącznie w kategoriach przez nią dostarczonych. Pozwalają zobaczyć dogmaty współczesności jako historyczne, a ją samą jako przygodną zaledwie odpowiedź na „stare” pytania, które nie chcą ulec przedawnieniu.
6. Pomieszczone tu teksty odnoszą się do odmiennych obszarów doświadczenia. Ostentacyjnie przekraczają różnego rodzaju granice: czasowe, terytorialne, gatunkowe. Łączy je wszakże to, że wciąż, i na wiele sposobów odsyłają ku tak czy inaczej rozumianej granicy. A dla antropologa – upieram się – sytuacje graniczne to materiał szczegól nej wagi poznawczej: tu wszystko staje na ostrzu noża, światła i cienie nabierają większej intensywności, istotne odsłania się z dojmującą przenikliwością. I co warto dopowiedzieć: wbrew obiegowym prze konaniom o iluzyjnej, „nierzeczywistej” naturze sztuki, fikcjonalne nie jest tu przeciwieństwem realnego, odwrotnie: to właśnie tak chęt nie tu przywoływane „poważne fikcje” (serious fictions, jak chce Clif ford Geertz) pozwalają precyzyjnie obrysować kontury rzeczywistego. Piszę więc o ludziach, sytuacjach i doświadczeniach, w których – tak rozumiana – esencjonalna graniczność naszej egzystencji jest mocno i wyraziście obecna. To szczególnie uprzywilejowane antropologicz nie punkty obserwacyjne. Z nich dobrze widać zarysy nieznanego, które czasem okazują się konturami otchłani.