Wspomnienie o świerkowym drzewku i czekoladowym cieście ze słodkimi bombkami Była Wigilia. Wczesnym rankiem dziadek pojechał na targ, by kupić świerkowe drzewko, które przed południem miało zamienić się w choinkę ozdobioną szklanymi bombkami. Babcia zaś układała na stole składniki potrzebne do upieczenia czekoladowego ciasta i głośno wypowiadała nazwę każdego z nich: – Cukier, kakao, mąka, czekolada, jajka, proszek do pieczenia, mleko. Potem włączyła swoją ulubioną audycję radiową i zaczęła przygotowywać ciasto. Najpierw z mleka, masła i cukru przygotowała brązowy pachnący płyn. Chciała, aby trochę przestygł, więc postanowiła, że postawi rondelek na parapecie przy uchylonym oknie. Stawiając go, przeraziła się. Na podwórku znajdował się wielki zielony potwór. – Na siedem lukrowanych ciasteczek! Na podwórku jest potwór! – wrzasnęła i natychmiast zamknęła okno. – Potwór na naszym podwórku! Co robić? Co robić? – wołała, biegając zdenerwowana po kuchni. – Antonino, ratuj się. Nie ma Antoniego, ale dasz sobie radę. Jesteś odważna. Jesteś odważna. Jesteś odważna. Jesteś odważna. Jesteś bardzo odważna. Jesteś bardzo, bardzo odważna – powtarzała. – Drzwi! – zawołała nagle i z szybkością błyskawicy pobiegła w ich kierunku. Po dwóch minutach zostały one zabarykadowane komodą i trzema krzesłami. – Antoni, gdzie jesteś? – zawołała babcia, trzęsąc się jak galaretka. – Tutaj Antonino – odpowiedział dziadek, który pojawił się w kuchni. – Skąd ty się tu wziąłeś? – zapytała zaskoczona. – Wszedłem po drabinie przez okno w dachu – poinformował dziadek. – Zamknąłeś dobrze okno i zakleiłeś je taśmą? Jeśli tego nie zrobiłeś, to znaczy, że ten wielki zielony potwór zaraz tu przyjdzie. Antoni, weź, proszę, taśmę i pędź na dach – błagała babcia. – Antonino, uspokój się, proszę. Na naszym podwórku nie ma żadnego zielonego potwora – uspokajał dziadek. – Jest. Ma kółka, wielkie świecące oczy i długie czerwone łapy. Bardzo się go boję! – chlipała babcia. – Antonino, to nie potwór, lecz świerkowe drzewko – oznajmił dziadek. – Co? – zapytała babcia i zeszła po drabinie na podwórko. – To świerkowe drzewko – powtórzył dziadek. – Jest na kółkach, bo przywiązałem je do bagażnika naszego samochodu. Oczy to lampy naszej syrenki, a te długie czerwone łapy to paski czerwonego materiału, które przywiązałem do świerka, aby z daleka był widoczny, kiedy jechałem do domu. Przyznaję, że chyba trochę przesadziłem z jego wielkością, ale sama prosiłaś mnie, aby nasze drzewko było duże i pachnące. Takie właśnie
56
znalazłem na targu. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Zapłaciłem więc za nie i przywiozłem do domu, choć muszę przyznać, że to wcale nie było takie łatwe.
– No tak. Wszystko jasne. Na naszym podwórku nie ma zielonego potwora. Wiesz, Antoni, muszę wracać do kuchni. Zapewne ostygła już zawartość rondelka. Muszę dodać do niej jajka, mąkę i proszek do pieczenia – powiedziała babcia i pobiegła do kuchni. Po godzinie cały dom wypełniony był zapachem czekoladowego ciasta. Kiedy ciasto trochę przestygło, babcia wyjęła je z blaszki, wycięła z niego choinkę, polukrowała białym lukrem, ozdobiła kolorowymi cukrowymi bombkami i wtedy usłyszała głos, który – podobnie jak zapach ciasta – wypełnił cały dom: – Antonino, zjem cię! To ja, zielony potwór na kółkach, ze świecącymi uszami i długimi czerwonymi łapami. – Bardzo dziwne poczucie humoru Antoni, bardzo dziwne – zawołała babcia i dodała, że za takie zachowanie nie należą się nawet skrawki czekoladowego ciasta. – Przepraszam! – zawołał dziadek. – Nie jestem zielonym potworem na kółkach, ze świecącymi oczami i czerwonymi długimi łapami. Wręcz przeciwnie. Jestem miłym potworkiem w kraciastej koszuli i pomarańczowych spodniach i bardzo cię kocham Antonino. Naprawdę. – I pewnie czekoladowe ciasto również kochasz? – spytała babcia. – Też, ale o wiele mniej niż ciebie – wyznał dziadek Antoni. Po dwóch godzinach, kiedy świerkowe drzewko wypełniło cały pokój i kiedy zamieszkały na nim bombki oraz lampki, babcia i dziadek usiedli pod nim, bo obok niego było to raczej niemożliwe, i jedli czekoladowe ciasto.
Jeśli chcesz, aby na Twoim świątecznym stole było czekoladowe ciasto, przygotuj: cztery jajka, dwa kubki mąki pszennej, kubek cukru pudru, kubek mleka, dwie łyżeczki proszku do pieczenia, pięć łyżeczek kakao, tabliczkę czekolady, kostkę masła oraz mikser, biały lub zielony lukier, kilkanaście czekoladowych pastylek w chrupiących kolorowych skorupkach, tłuszcz i kaszę mannę do wysmarowania i wysypania blaszki, drewnianą łyżkę, nóż, blaszkę do pieczenia, łyżkę, łyżeczkę, kubek, dwa garnki (mniejszy i większy), sitko do przesiewania mąki.
1. Wlej do większego garnka trochę wody i zagotuj ją. Postaw na nim mniejszy garnek i włóż do niego kostki czekolady. Kiedy czekolada się rozpuści, odstaw ją, aby trochę przestygła.
2. Umyj starannie jajka i wbij je do filiżanki. Włóż do misy masło, wsyp cukier i miksuj te składniki tak długo, aż powstanie z nich puszysta masa. Następnie dodaj jajka, jednocześnie nie przestając miksować. Stopniowo dodawaj kolejne składniki: przesianą mąkę, kakao, proszek do pieczenia i mleko, a na końcu rozpuszczoną czekoladę.
3. Przełóż ciasto na posmarowaną tłuszczem i wysypaną bułką tartą blaszkę. Wstaw ją do nagrzanego do 190°C piekarnika na około 40 minut.
4. Wytnij z ciasta choinkę. Ozdób ją lukrem i kolorowymi pastylkami. To będą bombki.
58