O
budziła się z przejmującym poczuciem klęski. Z niechęcią otworzyła oczy i sięgnęła po leżący na szafce nocnej telefon. Spojrzała na wyświetlacz i skrzywiła się szpetnie. Przez noc nie wydarzył się żaden cud. Esemes, który wczoraj dostała, nie zniknął, a data wskazywała, że nadal jest początek grudnia i niestety, zgodnie z odwiecznymi prawami natury, za moment ów początek zmieni się w środek, po czym płynnie przejdzie w traumatyczny czas Bożego Narodzenia. I że znów, jak co roku, będzie miała uczucie, że jest jedynym człowiekiem na świecie, który w tych dniach nie ma co ze sobą począć. – Gdybym przynajmniej była sierotą… – wymamrotała sama do siebie, gramoląc się z łóżka. – Ale oczywiście nawet to w moim przypadku musi być bardziej skomplikowane!
•5•