Rozdział 1 Nikt by nie zgadł, że urodziła się na bohaterkę romansu... (Jane Austen, Opactwo Northanger)
— To jak? Zgoda? Mogę wpaść do ciebie w sobotę? Izzy Thorpe krążyła wokół Caitlin, która rozsiadła się na pufie w sali wypoczynkowej. Błagalne spojrzenie oczu Izzy, niebieskozielonych jak woda morska, chwytało za serce, jakby była biednym, bezdomnym dzieckiem, błagającym o kromkę chleba i schronienie, a nie córką ministra aktualnego rządu i pięknej kobiety, której kreacje od najsławniejszych projektantów mody podziwia śmietanka towarzyska tego świata. — Do mnie? — spytała z ociąganiem Caitlin, podnosząc wzrok znad egzemplarza plotkarskiego tygodnika Goss. Musiała mówić głośno, bo inaczej zagłuszyłby ją zgiełk, z jakim uczniowie jedenastych klas wybiegali właśnie na dziedziniec. Zaczynała się długa przerwa. Nie w tym rzecz, że Caitlin nie chciała spotkać się z Izzy. Przeciwnie, bardzo zależało jej na tej nowej przyjaźni. Chodziło raczej o to, że wolałaby się umówić gdziekolwiek, byle nie u siebie w domu. Przez ostatnie trzy tygodnie postarała się stworzyć dla siebie odpowiedni wizerunek, który
{1}
Lato tajemnic.indd 1
2009-04-20 10:20:20
zrobiłby właściwe wrażenie w jej nowej szkole Mulberry Court. I nie zamierzała go teraz bezmyślnie zniszczyć. Zdobyła stypendium Hectora Olivera dla uczniów szkół artystycznych, ale to był dopiero początek drogi, o czym dobrze wiedziała. Furtka do życia, jakie – przeczuwała to od zawsze — było jej pisane. W ciągu trzech tygodni, podczas których uczestniczyła w programie przygotowawczym przed dwuletnim liceum, zrozumiała, że musi się zaprzyjaźnić z tymi, których tu spotkała, bo to będzie jej przepustka do innego, lepszego świata. — Caitlin, w czym problem? — Izzy szturchnęła ją łokciem. — Po prostu chciałam poznać twoją rodzinę! — Po co? — w mniemaniu Caitlin było to całkiem rozsądne pytanie, zważywszy na to, jak sama oceniała swój dom i jego mieszkańców. — Po co? — powtórzyła jak echo Summer Tilney, która przepchnęła się obok nich do dystrybutora z wodą i właśnie napełniała nią papierowy kubek. — Użyj tego urządzenia, które masz w głowie. Ona już od dawna wyskakuje ze skóry, żebyś ją do siebie zaprosiła. Caitlin westchnęła cicho i odłożyła czasopismo. Odpowiedź na pytanie, kim jest tajemniczy wybraniec gwiazdki telewizyjnego show, Lisy Loretty, musiała poczekać. To jasne, że Izzy nie ma pojęcia, jak się żyje w nieco zapuszczonym domu razem z czworgiem rodzeństwa, dwoma psami, stadem kotów, białym szczurem, myszami, kurami oraz matką i ojcem, którym daleko było do czegokolwiek, co ma związek z jakim takim stylem i klasą. Ojciec zarabiał kupę forsy, tego była pewna. Ale tak zaciekle odkładał na czarną godzinę, że ani jeden cent nie mógł być przeznaczony na wydatki, pachnące wyższym standardem życia. W porównaniu z tymi, których poznała w szkole Mulberry Court, jej życie było bezgranicznie proste i nudne. Summer, która umiała grać na trzech instrumen-
{2}
Lato tajemnic.indd 2
2009-04-20 10:20:20
tach i pięknie śpiewała, była córką wielkiego producenta dżemów, sir Magnusa Tilneya. Ojciec Izzy był politykiem. Oboje z jej matką dość często pojawiali się w telewizyjnych wiadomościach. Matka Bianki Joseph była gwiazdą rocka i miała własny samolot oraz rezydencje na trzech kontynentach. I nawet ci, którzy nie urodzili się w najwyższych sferach, także prowadzili fascynujące życie, pełne weekendowych wypraw do modnych klubów, przemieszczania się między domami rozwiedzionych rodziców i przyjmowaniem od obojga prezentów w rodzaju nowych ciuchów albo odtwarzaczy MP3. To było głęboko niesprawiedliwe, że komuś takiemu jak ona, wrażliwemu i pełnemu pomysłów, kto rozumie wartość tego, co w życiu piękne – trafiła się rodzina godna Oscara za przeciętność. Czasem zadawała sobie pytanie, czy jej matka, którą można było najłagodniej określić jako roztrzepaną, nie przyjechała przypadkiem z porodówki z cudzym dzieckiem, i czy prawdziwa rodzina Caitlin to nie byli zupełnie inni ludzie, oryginalni, z klasą, poszukujący w życiu tego, co ciekawe i piękne. Choć Caitlin kochała swoich rodziców, nie miała na ich temat złudzeń, wiedziała, że piękno niewiele dla nich znaczy. Jej ojciec należał do gatunku, który w dawnych czasach określano mianem „człowiek z zasadami”. Edward Morland był głównym wspólnikiem w szanowanej kancelarii adwokackiej Morland, Croft i Isingworth, zasiadał też w niezliczonych komitetach charytatywnych, brał udział w obywatelskich akcjach zmierzających do ograniczenia ruchu samochodowego na głównej ulicy oraz w działaniach na rzecz czystości miasta, podwoził swoim samochodem starsze panie do kościoła, nawet te, które wcale się tam nie wybierały, a jeśli w chwili wolnego czasu mógł zrobić coś dla własnej przyjemności, grywał w szachy. I to nie wieczorem, z braku czegoś ciekawego w telewizji,
{3}
Lato tajemnic.indd 3
2009-04-20 10:20:20
bo to mu się zdarzało bardzo rzadko, lecz popołudniami w miejscowym klubie pod nazwą „Szach i Mat”, która nieźle brzmiała, aczkolwiek chodziło mu w rzeczywistości tylko o to, by niewinne dziateczki nauczyć tej gry i przy jej pomocy wychować na ludzi równie przeciętnych jak on sam. Co do matki — Lynne Morland była kobietą w typie archaicznego bóstwa płodności. Po niespodziewanym pojawieniu się piątego dziecka zaprzestała dalszego rozmnażania się i cały swój czas spędzała na wypiekaniu domowego chleba, hodowaniu ekologicznych warzyw w ogródku ich domu w Ditchcombe (zwycięstwo w konkursie na najładniejsze miasteczko w Sussex przez trzy kolejne lata), organizowaniu lokalnych wystaw kwiatów i omijaniu szerokim łukiem wszystkiego, co mogłoby ją zmusić do przeniesienia się w dwudziesty pierwszy wiek. Caitlin kochała ją z całego serca, ale nie mogła jej w żadnym wypadku zaprezentować nowym przyjaciółkom ze względu na wyjątkowo nieszczęśliwie skomponowane stroje, tym bardziej, że te dziewczyny miały rodziców umiejących brać z życia to, co najlepsze. — Caitlin – zawołała Izzy – obudź się! To jak, jesteśmy umówione? Niedługo urządzam party. Mogłybyśmy to omówić, kiedy do ciebie przyjadę. — Ale czy nie mieliśmy wszyscy spotkać się w Brighton w sobotę wieczorem? A poza tym, twoje party możemy równie dobrze omówić u ciebie – zauważyła Caitlin. Jeśli wierzyć Summer, starzy Izzy do niczego się nie wtrącali i nic ich nie obchodziło, czym się zajmuje ich jedynaczka. Tymczasem, Caitlin była tego pewna, jej rodzice wywąchaliby ukrytą butelkę alkoholu z odległości kilometra i nie wstydziliby się zaglądać do jej pokoju co piętnaście minut, żeby się uspokoić, że na pewno nie dzieje się tam nic choćby w minimalnym stopniu twórczego
{4}
Lato tajemnic.indd 4
2009-04-20 10:20:20
i interesującego. Jej brat nie był przez nich traktowany w ten sposób, bo on... — Chodzi ci o Jamie’ego, tak? — zawołała Caitlin, gdy przyczyna uporu Izzy nagle się objawiła jej inteligencji. — To z jego powodu chcesz do nas przyjść? Nie bój się, powiedz to otwarcie. Izzy zarumieniła się po same uszy i odwróciła wzrok. — Coś ty – powiedziała. — Bo co, Jamie będzie w domu w weekend? Caitlin westchnęła. Nie miała pojęcia, co dziewczyny widziały w jej bracie, który, choć nie zwracał na nie uwagi, i tak nie mógł się opędzić. Uganiały się za nim jak wariatki, podczas gdy jej własne życie uczuciowe wciąż jeszcze pozostawało niezapisaną kartą. — To jak będzie? — głos Izzy zdradzał skrywane emocje. Caitlin wzruszyła ramionami. — Nie mam pojęcia – odparła. — Nie sposób przewidzieć jego ruchów. Ale jeśli mu powiem, że zamierzasz do nas przyjść... — Nie, w żadnym wypadku! Nie możesz mi tego zrobić! — krzyknęła Izzy. — Nie chcę, żeby sobie pomyślał... — Że ci się podoba do szaleństwa? — weszła jej w słowo Summer, i przełknąwszy ostatni łyk wody, wrzuciła papierowy kubek do kosza. — A może to już nieaktualne? Wszyscy wiemy, że zakochujesz się i odkochujesz częściej niż inne robią sobie makijaż. — Nieprawda! A poza tym, czy musisz sprowadzać wszystko do parteru? — odgryzła się Izzy, wydymając
{5}
Lato tajemnic.indd 5
2009-04-20 10:20:20
usta. — Podoba się, nie podoba się. Dziękuję pięknie za takie szczeniackie podejście do sprawy. Summer potrząsnęła głową, uniosła doskonale regularne łuki brwi, ale nic nie powiedziała. — Po prostu uważam go za interesującego faceta – dokończyła niepewnie Izzy, z niesmakiem oglądając swój nadłamany paznokieć. — Kiedy Izzy mówi, że jakiś facet jest interesujący – szepnęła Summer do ucha Caitlin – to oznacza dwie rzeczy. Po pierwsze pała do niego uczuciem, po drugie zamierza przerobić go na mielonkę. Jeśli masz w planie przyjść na jej party ze swoim chłopakiem, to trzymaj go z dala od niej. Caitlin uśmiechnęła się w sposób, który wydawał jej się odpowiednio tajemniczy, po czym zaczęła zbierać do torby swoje podręczniki oraz kolorowe czasopisma. Choć wcale nie zamierzała się do tego przyznać — ani nie miała chłopaka, ani nawet żadnych znajomych płci męskiej. Gdyby była tak piękna jak Izzy, która w swoich kruczoczarnych włosach, z nieskazitelną cerą, przypominała cygańską księżniczkę z operetki Offenbacha, albo gdyby miała urodę tak delikatną i wyrafinowaną jak Summer, której skóra, biała i niemal przezroczysta, przywodziła na myśl pewien wiersz o wróżkach trzepocących skrzydełkami leciutkimi jak tiul – może wówczas Caitlin miałaby większe powodzenie. Ale była, według określenia swojej matki, „dobrze zbudowana”, miała kasztanowe włosy, z którymi trzeba było walczyć każdego ranka przy pomocy prostownicy, choć one i tak zawsze wygrywały, a jej piegowata cera wyglądała tak „zdrowo”, że kiedy źle się czuła, nikt jej nie wierzył i prędzej umarłaby, niż doczekała się pomocy. Lecz mimo tych przeciwności losu w zasadzie miała optymistyczne podejście do życia i wielkie nadzieje wiązała zwłaszcza z następnym rokiem nauki, kiedy już znajdą się
{6}
Lato tajemnic.indd 6
2009-04-20 10:20:21
w liceum. Gmach szkoły Mulberry Court, nieco chaotyczny budynek z szarego kamienia, stał w sercu South Downs w Sussex i reklamował się jako „najlepsza w kraju, niezależna Szkoła Sztuk Pięknych”. Od niedawna do dwóch ostatnich klas przyjmowano także chłopców, toteż Caitlin liczyła na to, że za pomocą jakiejś pięknej sztuki zrobi wrażenie na dwóch chłopakach, których miała na oku – na Fergusie Walkerze i Charlie’m Dittonie. Postanowiła poświęcić całe wakacje na odchudzanie, trochę zblednąć i nabrać bardziej wyrazistego stylu. Zastanawiała się też, czy by nie spytać Izzy o radę, jak należy ściągać na siebie uwagę chłopców. Bo sposoby Izzy, sądząc po ich oddziaływaniu na Jamie’ego, były całkiem niezłe. Westchnęła, przypominając sobie, jak trzy tygodnie temu Jamie zgodził się podwieźć ją rano do szkoły – wcale nie z miłości i braterskiej troski, ale dlatego, że właśnie wrócił z Australii i chciał wypróbować swój nowy samochód, kabriolet MG kupiony z drugiej ręki po drobnej stłuczce. Caitlin szarpała się z drzwiami, które nie chciały się otworzyć, bo przy kupnie auta Jamie przejmował się tylko tym, co kryło się pod maską – kiedy tuż obok nagle wyrosła Izzy. — Cześć, jestem Izzy – powiedziała wesoło, patrząc nie na Caitlin, ale na Jamie’ego, na jego opalone uda w postrzępionych dżinsowych szortach. — Jestem koleżanką Caitlin. To oświadczenie było dla Caitlin zaskakujące, bo przedtem spotkała Izzy tylko raz, w dniu rozmów kwalifikacyjnych związanych z przyznaniem stypendium, lecz wtedy, mimo że jej zadaniem było oprowadzić Caitlin po szkole, więcej uwagi poświęciła własnym paznokciom,
{7}
Lato tajemnic.indd 7
2009-04-20 10:20:21
nie mówiąc już o chłopakach, którzy mieli zostać przyjęci do dwuletniego liceum. Jamie, który zazwyczaj posługiwał się półsłówkami, dla Izzy się wysilił i sformułował pełne zdanie. — Cześć Izzy, miło cię poznać. Po czym ruszył z piskiem opon, i ten jego efektowny odjazd tylko z lekka zepsuło hamowanie po kilku zaledwie metrach, absolutnie konieczne, jeśli zamierzał uniknąć zderzenia z piętrowym autobusem. — Skąd go wytrzasnęłaś? — spytała z przejęciem Izzy, łapiąc Caitlin za nadgarstek. — Boski facet. — Boski facet? Jamie? Nie żartuj! — roześmiała się Caitlin. — Więc on nie jest twoim chłopakiem? — pragnęła się dowiedzieć Izzy. — W żadnym wypadku. Jest moim bratem. — Ojej! — zawołała Izzy i w geście przerażenia położyła dłoń na ustach, błyskając zadbanymi paznokciami. Po czym wzięła Caitlin pod ramię i pociągnęła za sobą w stronę imponującego portalu Mulberry Court. — Co ty sobie teraz o mnie pomyślisz? Że strzelałam do niego oczami, chociaż myślałam... no, wiesz... myślałam, że jest twoim chłopakiem. I otworzyła jedno skrzydło ciężkich podwójnych drzwi. — Ładny ten twój naszyjnik, nawiasem mówiąc – zauważyła, wskazując wisiorek Caitlin. — Powinnam też mieć trochę takich sztucznych rzeczy. Moje są wszystkie prawdziwe i nie mogę założyć ich do szkoły, bo jakby to wyglądało? No, dobra. Dziś mamy dzień cichej pracy –
{8}
Lato tajemnic.indd 8
2009-04-20 10:20:21
albo, w języku reszty świata, zajęcia świetlicowe. Zostaw tu swoje rzeczy. A czy twój brat ma dziewczynę? Caitlin potrząsnęła głową. — Nie, żadnej nie traktuje poważnie. Interesują go tylko samochody. Bo co? — Nic, tak tylko spytałam – zapewniła ją Izzy. — Z uprzejmości. Izzy okazywała jej swoją uprzejmość w regularnych odstępach czasu. Całkiem jasne — pomyślała Caitlin, gdy już się spakowała – dlaczego tak się uparła, że przyjdzie do nas w sobotę. A co jeszcze bardziej zdumiewające, wydawało się, że Jamie też zwrócił na Izzy uwagę. Kilka razy proponował Caitlin odwiezienie do szkoły w ciągu tych trzech tygodni, mimo że samochód wciąż musiał na nowo wracać do warsztatu. Od porannego „Cześć Izzy, jak się masz” przechodził wieczorem do punktu „A co słychać u twojej kumpelki Izzy? Fajna z niej dziewczyna”. Raz, odjeżdżając spod szkoły, puścił oko do Izzy, i choć według powszechnie przyjętych pojęć nie wyglądało to na jakiś niezwykły wyczyn, dla Caitlin, która znała jego powściągliwość, była to niemal jawna deklaracja uczuć. Izzy również ją zrozumiała i oczywiście postanowiła pójść na całość. — Jesteśmy umówione – powiedziała pośpiesznie, bo właśnie rozległ się dzwonek. — Wpadnę w sobotę. Zdążymy do Brighton wieczorem, ale przedtem namówimy się na temat party. Ma się rozumieć, Jamie będzie zaproszony. Może nawet przyprowadzić paru kolegów. — Zamierzasz zaprosić Jamie’ego na swoje urodzinowe party? — zdumiała się Caitlin. — I dalej chcesz się upierać, że go nie podrywasz? — dorzuciła Summer. Izzy odpowiedziała przeciągłym, zranionym spojrzeniem. — Chcę to zrobić dla przyjemności Caitlin – wyjaśni-
{9}
Lato tajemnic.indd 9
2009-04-20 10:20:21
ła łaskawie. — Nie zna tu jeszcze zbyt wielu osób, więc w towarzystwie Jamie’ego będzie się lepiej czuła. O co wam chodzi? Z czego się śmiejecie? — Powiedzcie mi, co was najbardziej uderza w tym obrazie? Robina Cathcart, nowa nauczycielka historii sztuki przycisnęła jakiś klawisz w swoim laptopie i na ekranie zawieszonym w pracowni pojawiły się Trzy Gracje. — Ciężki przypadek cellulitu! — zawołała Izzy, kierując uwagę na bardziej niż znaczną tuszę trzech obnażonych piękności. Sala odpowiedziała chichotem i wybuchami śmiechu. Izzy nie kryła się z tym, że malarstwo nie robi na niej wrażenia. Bardziej interesowały ją zajęcia teatralne i można powiedzieć, że była w tej szkole królową sceny, dosłownie i w przenośni. — To zupełnie nieśmieszne – skwitowała pani Cathcart, a jej duże jaspisowe kolczyki zadzwoniły, kiedy potrząsnęła głową z dezaprobatą, kilka zaś kosmyków włosów utlenionych na blond wymknęło się ze zgrabnego koczka. — To prawda, proszę pani, nie wypada naśmiewać się z cellulitu – powiedziała z udawaną powagą Bianca Joseph. — Ona powinna coś o tym wiedzieć – szepnęła Izzy, trącając Caitlin łokciem. — Czy jest tu osoba zdolna powiedzieć cokolwiek sensownego na temat obrazu Rubensa? — spytała pani Cathcart. — Na przykład nasza nowa uczennica, Caitlin? — Ja? — Caitlin zamarła z przerażenia. To były dopiero drugie zajęcia z historii sztuki w jej życiu i czuła się bardzo nieswojo na tym obcym terenie. O wiele lepiej radziła sobie ze sprawami praktycznymi, takimi jak fotografia i malowanie. Potrafiła też od ręki rysować karykatury
{ 10 }
Lato tajemnic.indd 10
2009-04-20 10:20:21
koleżanek. Ale kiedy przychodziło jej porównać technikę Moneta i Van Gogha albo zidentyfikować fragment włoskiego fresku, czuła się kompletnie zagubiona. Inni obecni w tej sali, jak można było sądzić, zwiedzili już wszystkie muzea Europy, nie mówiąc o tym, że niektórzy mieli w domu na ścianie obraz Whistlera czy Constable’a. Jej rodzice wpadali na zupełnie inne pomysły: na przykład wspólne wakacje na wyspie Wight. A na ścianach wisiały u nich tylko malowane talerze i liczne, oprawione w ramki, fotografie rodzeństwa Morland na wszystkich kolejnych etapach rozwoju. — Tak, ty – potwierdziła zachęcająco nauczycielka. — Powiedz nam, co zauważyłaś. Caitlin poczuła suchość w ustach. — Więc... — zaczęła, przyglądając się obrazowi uważnie – wydaje mi się, że środkowa postać jest w jakiś sposób zagrożona przez dwie pozostałe. Udają przyjaciółki, ale widać, że są nieszczere. Może natrząsają się z niej, krytykują jej urodę i tak dalej. Proszę spojrzeć, jak przytrzymują ją za łokcie, nie pozwalając odejść. Może użyła czarów albo jakichś nadprzyrodzonych mocy, czegoś w tym rodzaju, żeby zdobyć uczucia śmiertelnika wysokiego rodu, i dlatego... Caitlin zacięła się i umilkła. Połowa klasy wierciła się na krzesłach, przyglądając jej się z mieszaniną zdumienia i wesołości. — W porządku, Caitlin, na tym skończymy z żartami – powiedziała ze znużeniem pani Cathcart – A teraz powiedz nam proszę coś na temat obrazu. Kiedy został namalowany? — Chyba... dawno temu? — zaryzykowała Caitlin. — Wielkie nieba, dziewczyno, jak to się stało, że przyznaliśmy ci stypendium? Caitlin poczuła, jak ciąży tuzin par wpatrzonych w nią
{ 11 }
Lato tajemnic.indd 11
2009-04-20 10:20:21
oczu i widoczne w nich oczekiwanie na jej kolejne potknięcie. Jeśli tak dalej pójdzie, przylgnie do niej opinia głupiej i zostanie na zawsze odrzucona przez grupkę najfajniejszych dziewczyn. Nawet Summer, która zazwyczaj ze spuszczonym wzrokiem podążała za tematem lekcji, teraz miała taką minę, jakby chciała zachęcić Caitlin do pogrążenia się jeszcze bardziej. — Myślę, że to ze względu na moją teczkę prac. Bo świetnie rysuję, a moje fotografie są naprawdę odjazdowe. Jestem zdolna i na rozmowie kwalifikacyjnej nikogo to nie obchodziło, czy wiem, w jakiej epoce żył wariat trapiony obsesją na punkcie grubych kobiet. Przez chwilę było cicho jak makiem zasiał. Potężna pierś pani Cathcart uniosła się wydając z siebie ciężkie westchnienie, jej jaskrawoczerwone wargi zacisnęły się, i Caitlin wiedziała już, że naprawdę ma przechlapane. Wyrzucą ją stąd, zanim cokolwiek się zaczęło, a jej rodzina będzie mogła zaprezentować uśmieszki pełne satysfakcji i stwierdzić, że wyjdzie jej to na dobre, bo przede wszystkim trzeba umieć chodzić po ziemi, a nie bujać w obłokach. — W porządku, zrozumiałam twój punkt widzenia – pani Cathcart uśmiechnęła się mimo woli. — Masz trochę racji. To prawda, jesteś niezwykle utalentowana artystycznie. Będę miała jeszcze wiele okazji, żeby nauczyć cię właściwego spojrzenia na historię sztuki. Jak widać, zadanie to wymaga czasu. I nawet podsunęłaś mi pewien pomysł. Przez salę przetoczył się kolejny wybuch śmiechu. — Przez te jej pomysły spadnie na nas ciężka praca – powiedziała Izzy. — Wielkie dzięki, Caitlin. — Praca, którą chcę wam zadać... — zaczęła pani Cathcart.
{ 12 }
Lato tajemnic.indd 12
2009-04-20 10:20:21
— Nie może pani tego zrobić – zaprotestowała Bianca. — Przecież to już prawie koniec roku szkolnego. — Nie będziemy mieli czasu, żeby zrobić to jak należy! — dorzuciła Izzy z emfazą. — Zadam wam tę pracę na wakacje – odparła zadowolona z siebie pani Cathcart. — Będzie nosiła tytuł „Moje impresje na temat dzieła sztuki”... — Nikt nam nic nie zadaje na wakacje – zawołała Summer. — Kiedy uczył nas pan Brington, nie musiałyśmy już nic robić pod koniec trymestru. — Nie musiałyście? No to będziecie musiały – powiedziała spokojnie, z uśmiechem pani Cathcart. — Wybierzcie dowolne dzieło sztuki tam, gdzie będziecie spędzać wakacje, i pozwólcie, by do was przemówiło. Tak jak Caitlin pozwoliła, żeby Trzy Gracje przemówiły do jej wyobraźni, choć efekt okazał się nieporozumieniem. Może to być obraz, grafika, fotografia, rzeźba, cokolwiek, co skłania was do refleksji. Możecie napisać tę pracę w formie eseju, opowiadania, wiersza... Promieniejąc, rozejrzała się po sali, zachwycona własną pomysłowością. — I zastanówcie się, skąd artysta czerpał inspirację. Z jakich mitów, legend, z jakich nieodwzajemnionych namiętności... A potem porównajcie swoje wrażenia z tym, czego się dowiedziałyście. To może być pasjonujące. — Och, tak, nadzwyczaj – mruknęła pod nosem Bianca, kiedy pani Cathcart odwróciła się, żeby wyłączyć laptopa. — Zwłaszcza, jeśli znajdę jakąś galerię malarstwa na Malediwach. Trochę rozsądku, kobieto! — I oczekuję, że każda z was przyniesie mi swoją pracę na pierwsze zajęcia po wakacjach – zakończyła pani Catcart. Do widzenia, moje panny. — Nie mam pojęcia, czym to się je – jęknęła Caitlin, gdy z Bianką, Summer i Izzy przepychały się do bufetu
{ 13 }
Lato tajemnic.indd 13
2009-04-20 10:20:21
w stołówce. — Jeszcze nigdy nie robiłam nic w tym rodzaju. — To może być nawet ciekawe – zamyśliła się Summer. — „To może być nawet ciekawe” – przedrzeźniała ją Bianca. — W porównaniu z czym? Z obserwowaniem wskazówek zegarka? — W porównaniu ze spędzaniem wakacji na... Mniejsza o to, nic nie mówiłam. — No, dokończ! — nalegała Caitlin. — Powiedziałam: mniejsza o to! — Summer odwróciła się do nich plecami i pochyliła nad pojemnikami z jedzeniem. — Myślicie, że nic jej nie jest? — spytała z niepokojem Caitlin, kiedy Summer nakładała sobie porcję sałatki z tuńczykiem. Pokłócić się z jedną z nowych koleżanek, to nie był najlepszy pomysł. Tym bardziej, że Summer wydawała jej się kimś tajemniczym i fascynującym. — Wszystko w porządku – odparła szeptem Izzy. — Ona zawsze jest taka. Zaczyna ci o czymś mówić, a potem urywa nagle, jakby to była tajemnica państwowa. Mnie się wydaje, że w tle jest jakiś problem z jej ojcem, w ogóle z rodziną. — Co to za problem? — spytała Caitlin, nie mogąc opanować ciekawości. — Krąży plotka, że ten ojciec... Cicho, ona może nas usłyszeć – powiedziała półgłosem Izzy, a potem, gdy zbliżyły się do Summer, odezwała się swoim zwykłym tonem: — Co myślicie o nalocie na sklepy po lekcjach? Jesteś tym zainteresowana, Summer? — Nie, nie mogę. Ludo ma bilety na koncert jazzowy. Przykro mi. Wyminęła je i ruszyła w stronę najdalszego stolika. — Kim jest ten Ludo? Jej chłopakiem? — spytała Caitlin.
{ 14 }
Lato tajemnic.indd 14
2009-04-20 10:20:22
— Chłopakiem? Mówisz o Summer? Nic z tych rzeczy – odparła Izzy, biorąc zapiekankę z serem i pomidorami. — Jeśli mnie pytasz o zdanie, to coś jest z nią nie w porządku, i to na poważnie. — Co masz na myśli? Jak to: nie w porządku? — Chłopcy jej nie interesują – stwierdziła Izzy. — A przynajmniej przez ostatnie dwa lata, odkąd chodzę z nią do szkoły, nie widziałam jej z żadnym. Jest jakaś dziwna, i tyle. — Myślisz, że ona... — Caitlin zawahała się, nie wiedząc, jakiego ma użyć słowa. — Nic takiego nie powiedziałam – odparła Izzy. — Ale nie widziałam, żeby na przykład przyglądała się przystojnym facetom na rozkładówkach. I nie jest zbyt towarzyska. Nie urządza u siebie imprez i chyba nikogo nie zaprasza do domu. Jest prawdziwą samotniczką. Nigdy nie wyszła z nami w sobotę wieczorem. — Więc kim jest ten Ludo? — Caitlin przyjrzała się podejrzliwie czemuś, co miało uchodzić za lasagne, po czym sięgnęła po nadziewane ziemniaki, do których dołożyła potężną porcję surówki z kapusty i odwróciła się w stronę stolika, przy którym usiadła Summer. — Jej bratem – Izzy wzruszyła ramionami. — Ma dwóch braci. Freddie’ego, który jest facetem na poziomie, i tego Ludo, który... no, nie jest. To bliźniacy, ale tego byś po nich nie poznała. Zdaje się, że przez rok wałęsali się razem po całej Europie, szczęściarze. — Jeśli chodzi o Ludo, to nie było żadne wałęsanie się – Summer podniosła na nie wzrok, kiedy się zbliżały. Najwyraźniej już jej przeszło. — To Freddie jest mistrzem w tej konkurencji. Ludo spędził mnóstwo czasu w Ligurii, w Casa Vernazza, zgłębiając arkana produkcji win. — W Casa... Gdzie?
{ 15 }
Lato tajemnic.indd 15
2009-04-20 10:20:22
— To nasz dom we Włoszech – wyjaśniła Summer, wyławiając z sałatki czarną oliwkę. — Mamy winnicę w Begasti. To niedaleko Monterosso. Należała do moich dziadków. Freddie’ego te sprawy nie interesują ani trochę, więc tata wbił sobie do głowy, że Ludo kiedyś ją przejmie. — Macie własną winnicę? Jak cudownie! — zawoła Caitlin, niecierpliwie pragnąc odbudować nadwerężoną przyjaźń. — Zupełnie jak w tym filmie... Zapomniałam tytułu... Już wiem. Pod słońcem Toskanii. — To wszystko brzmi dużo lepiej, niż faktycznie wygląda. W tej chwili winnica ledwie zarabia na siebie. Ale jest tam pięknie, chociaż... Chce powiedzieć, że było tam pięknie, zanim... Dziewczyny, która to godzina? Muszę lecieć. Za chwilę mam lekcję fortepianu. Mówiąc to, odsunęła niedojedzoną sałatkę z tuńczykiem i wyszła ze stołówki prawie biegnąc. — Ta to ma szczęście! — zachwycała się Caitlin. — Wyobraź to sobie, może pojechać do Włoch i tam żyć, w otoczeniu tych wszystkich zabytków i dzieł sztuki... Jakie to romantyczne... — Mówiłam ci, ona za niczym romantycznym się nie ugania – powiedziała Izzy. — A wracając do naszych spraw, o której mam przyjść do ciebie w sobotę?
{ 16 }
Lato tajemnic.indd 16
2009-04-20 10:20:22
Rozdział 2 Coś musi się wydarzyć i wydarzy się na pewno, żeby spotkała go na swojej drodze (Jane Austen, Opactwo Northanger)
— Wielki Boże, to jest twoja sypialnia? Nigdy nie widziałam niczego podobnego! Izzy rzuciła się na łóżko Caitlin i patrzyła na chropowate piaskowe ściany, baldachim w kolorze nocnego nieba i ścienne lichtarze. — Podoba ci się? — spytała Caitlin. — Zrobiłam to wszystko sama. Moi rodzice, rzecz jasna, nie mogą na to patrzeć. Doznała ulgi, kiedy wreszcie udało jej się zaciągnąć Izzy na piętro, wyrywając ją ze szponów matki, która od chwili jej przybycia zarzucała ją pytaniami, częstowała smakołykami i udzielała dobrych rad – wszystko naraz w równych proporcjach. „Powiedz mi, Isabello, czy twoja mama wie, gdzie jesteś? Pytam, bo wy, młodzież, bardzo lubicie znikać z oczu rodzicom... Może spróbujesz tego ciasta marchewkowego, moja droga? Domowe, ma się rozumieć, a marchew z naturalnej uprawy... Isabello, moje dziecko, nie siadaj tam. Na tej poduszce dziś rano leżał kot i był trochę niezdrów... Jeszcze jej nie uprałam”. Po tych słowach Caitlin nie czekała już na następne. Złapała koleżankę za łokieć i pociągnęła za sobą na górę, wewnętrznie aż kuląc się ze wstydu na samą myśl o tym,
{ 17 }
Lato tajemnic.indd 17
2009-04-20 10:20:22
co Izzy sobie pomyśli. Bo choć Caitlin nigdy nie była w domu Izzy, to przejeżdżając obok mogła wyrobić sobie zdanie na temat stylu życia, do jakiego była przyzwyczajona jej koleżanka. Był to elegancki, trzypiętrowy budynek z początku dziewiętnastego wieku, z oknami wychodzącymi na molo w Brighton. Z balkonami, poręczami z kutego żelaza, z wykuszami okiennymi. Robił wrażenie i świetnie nadawał się na miejsce akcji w jakimś efektownym filmie historycznym. Podczas gdy jej dom powinien raczej wystąpić w którymś z tych cyklicznych programów z udziałem architektów i projektantów wnętrz, którzy, podjąwszy się zadań niemal niemożliwych, w mgnieniu oka dokonują rejestrowanych okiem kamery cudów budowlano-remontowych. Caitlin była zawstydzona brakiem artystycznej wrażliwości, jakiego dowodziła panująca w jej domu mieszanina stylów i kolorów. Każdy pokój był zagracony przedmiotami, które zdaniem jej matki były bezcenne i z którymi, jak twierdziła, nie mogłaby się rozstać, mimo że w oczach Caitlin były do niczego pod każdym względem. — To wygląda jak na filmie... Przypomina mi się Rodzina Adamsów — powiedziała niepewnie Izzy, oglądając gipsowe gargulce w pokoju Caitlin i czarny sufit, z którego zwisały kolorowe żarówki. — Gotyk – wyjaśniła z ożywieniem Caitlin. — Można się do tego przyzwyczaić. Sama się przekonasz. Izzy zeskoczyła z łóżka, podeszła do okna i zadygotała. — O Boże, Caitlin, to przecież straszne! Jak ty możesz tu spać? Nie przeszkadza ci to, co tam jest na zewnątrz? Z mieszaniną przerażenia i fascynacji wpatrywała się w widoczny za oknem cmentarz, otoczony drzewami, zapełniony kamieniami nagrobnymi w różnym stadium rozpadu. — Do tego też się można przyzwyczaić. Nasz dom był
{ 18 }
Lato tajemnic.indd 18
2009-04-20 10:20:22
kiedyś plebanią. Jasne, że to nawiedzone miejsce. Ale na co dzień... — Nawiedzone? To znaczy... Widujesz duchy? — Niezupełnie – przyznała Caitlin z ociąganiem. — Raczej o nich słyszałam. No, czasem czuje się ich obecność. Jestem spod znaku skorpiona i mam intuicyjne podejście do rzeczywistości... — Oraz szczególny talent do puszczania wodzy wyobraźni! — drzwi otworzyły się nagle i matka Caitlin wkroczyła do jej pokoju w jaskrawopomarańczowych gumowych rękawiczkach i jednorazowym fartuchu w którym ledwie mieściła się jej zażywna postać. — Isabello, moje dziecko, nie przywiązuj wagi do takich opowieści. — Mamo, już ci mówiłam, wszyscy ją nazywają Izzy – przerwała matce Caitlin. — I może zechciałabyś nie wtrącać się do naszej rozmowy? — Przecież Isabella to takie piękne imię! — westchnęła pani Morland, ignorując prośbę córki. — Właśnie dzwonił Jamie. Wraca z tej aukcji samochodowej. Jest bardzo szczęśliwy, bo udało mu się zdobyć jakąś tam część potrzebną do nowego auta. Ktoś przyjedzie razem z nim. Twój ojciec wybiera się po południu na coś w rodzaju przyjęcia ogrodowego... — Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że Jamie przywiezie do domu dziewczynę! — Caitlin niby to z wrażenia ledwie wykrztusiła te słowa, lecz zamierzała po prostu zagrać na emocjach Izzy, przy czym sam domysł wydawał jej się zupełnie nieprawdopodobny. — Nie wdawał się w takie szczegóły, jak płeć tej osoby, kochanie – powiedziała sucho pani Morland. — Ale dlaczego nie miałaby to być dziewczyna? Ucieszyłabym się, gdyby związał się wreszcie z jakąś miłą, rozsądną panną. — Gdyby takiej szukał, nie miałabyś szans – szepnęła
{ 19 }
Lato tajemnic.indd 19
2009-04-20 10:20:22
Caitlin, kiedy znowu zostały same. — No to zastanówmy się nad twoim urodzinowym party. Chociaż bardzo się starała robić zblazowaną minę, myśl o siedemnastych urodzinach Izzy wprawiała ją w stan gorączkowego podniecenia. Nie mogła wprost uwierzyć w swoje własne szczęście, bo wyglądało na to, że błyskawicznie zaprzyjaźniła się z kimś, kto był gwiazdą jedenastych klas. I choć wiedziała, że przynajmniej po części zawdzięcza to zainteresowaniu, jakie w Izzy wzbudził jej brat, zamierzała z tej sytuacji wyciągnąć dla siebie wszystkie możliwe korzyści. Izzy mogła wprowadzić ją do najlepszego towarzystwa, a najlepsze towarzystwo, o czym nigdy nie wątpiła, było właśnie jej środowiskiem naturalnym. — No, nie wiem... – powiedziała Izzy. — W zeszłym roku urządziłam party pod hasłem „Beduini i arabskie tancerki”. Dwa lata temu — „Afrykańska dżungla”. — To ma być impreza kostiumowa? — Jasne. Wszystkie moje imprezy były przebierankami. Tylko że chyba wyczerpały mi się pomysły. — „Upiory i duchy”? — zaproponowała Caitlin, pośpiesznie zastanawiając się nad kostiumem, na który nie będzie musiała wydać fortuny i doprowadzić się do bankructwa. — Daj spokój! — odparła Izzy. — Nie da się wyglądać seksownie, kiedy jesteś zawinięta w prześcieradło. To musi być coś porywającego, atrakcyjnego, kuszącego, to ma rzucać facetów na kolana. Myślisz, że Jamie przyjmie zaproszenie? — Jeśli to ma być maskarada, raczej nie – powiedziała Caitlin zgodnie z prawdą. — Dla niego ubrać się w coś innego niż stare wytarte dżinsy, to już niezwykły wyczyn. Możesz mi wierzyć, znam go. Izzy wydawała się zawiedziona.
{ 20 }
Lato tajemnic.indd 20
2009-04-20 10:20:23
— Trzeba coś zrobić, żeby przyszedł... Oczywiście nie uważam, że to absolutnie konieczne, ale... Jej ostatnie słowa zagłuszył chrzęst żwiru i pisk opon w uliczce zasłoniętej żywopłotem gdzieś na tyłach ogrodu. — Co to? — zawołała Izzy, rzucając się do okna. Ze srebrnej mazdy wygramolił się atletycznie zbudowany facet. — Co tu się u diabła dzieje? W tej samej chwili kolejny samochód wjechał przez bramę i zahamował wściekle. — Ten drugi to Jamie – powiedziała Caitlin. — Poznaję go po odgłosie silnika. No to w porządku, nikt ci nie zagraża. Jego gość jest mężczyzną. Caitlin uśmiechnęła się, dostrzegłszy wyraz ulgi na twarzy Izzy i jej szybkie spojrzenie w lustro w cynowej ramie, wiszące na drugim końcu pokoju. — Tylko nie waż się wspomnieć o party! — zażądała Izzy, odgarniając włosy z czoła i przyglądając się krytycznie swojemu nieskazitelnemu makijażowi. — Ja sama rozwinę temat, kiedy uznam, że moment jest odpowiedni. Urwała i spojrzała na Caitlin. — A ten facet, który z nim przyjechał? Twoim zdaniem jest przystojny? Caitlin ponownie wyjrzała przez okno. Na zewnątrz trzasnęły drzwi samochodu i ktoś otworzył bramę wjazdową. — Umiarkowanie – odparła. — Ma zbyt długie ręce i chód orangutana. — Ręce? Naprawdę jesteś najdziwniejszą osobą, jaką znam. Kto patrzy na ręce? Ja zawsze najpierw oceniam tyłek. — Zniknął z pola widzenia – powiedziała Caitlin. — Ale samochód całkiem niezły. Co prawda myślałam, że zależało ci na Jamie’m. — Na nikim mi nie zależało – zaprotestowała Izzy, rzu-
{ 21 }
Lato tajemnic.indd 21
2009-04-20 10:20:23
cając przez okno jeszcze jedno spojrzenie. — Po prostu chciałam... No, mniejsza o to. Chodźmy na dół. Szkoda czasu. — To ty? Skąd się tu wziąłeś? — Izzy stanęła w progu kuchni jak wryta na widok tego krępego faceta z jasną czupryną, który pochylał się nad blatem, biorąc garściami chipsy z otwartej torby. — Nie wierzę własnym oczom, Muffinka! — zawołał ze zdumieniem. — Nie nazywaj mnie tak! — syknęła Izzy, piorunując go wzrokiem. Facet uśmiechnął się od ucha do ucha i klepnął Jamie’ego w ramię. — Więc to jest ta twoja tajemnicza dziewczyna! — powiedział, po czym zwrócił się znowu do Izzy. – Bez przerwy opowiadał mi o jakiejś koleżance Caitlin... — Zamknij się, Tom! — Jamie zrobił się czerwony jak burak i odwrócił wzrok, żeby nie patrzeć na pełen ukontentowanej próżności uśmiech Izzy. — Nie musisz już się martwić o to, żeby nie stracić jej z oczu – roześmiał się Tom, nic sobie nie robiąc z jego zakłopotania. — O wszystko, czego chciałbyś się dowiedzieć na temat Izzy Thorpe, możesz pytać mnie. — Wcale nie wiesz o mnie wszystkiego – odcięła się Izzy. — Co ty powiesz! Spędziłem z tobą w sumie ze trzy lata! Widziałem cię i pod gazem i nakręconą jak helikopter. A kto był pierwszym facetem, z którym się całowałaś? Izzy zaczerwieniła się. — Jak to: spędziłeś z nią trzy lata? — spytał Jamie. — Jest chrześniakiem mojej matki – wyjaśniła Izzy, obdarzając Toma spojrzeniem pełnym szczerej pogardy. — Jego rodzice wyjechali na placówkę dyplomatyczną
{ 22 }
Lato tajemnic.indd 22
2009-04-20 10:20:23
w Australii. Zabieraliśmy go ze sobą na wakacje, bo nasze matki były szkolnymi przyjaciółkami. Odwróciła się do Jamie’ego i twarz jej się nieco rozjaśniła. — Ale skąd ty go w ogóle znasz? — Z Australii – wymamrotał Jamie, z zainteresowaniem wpatrując się w podłogę. — Byłem tam przez rok. Żeglowaliśmy razem. — Żeglowaliście! — powtórzyła Izzy z zachwytem. — Ja też kocham żagle. To było coś zupełnie nowego dla Caitlin, i sądząc po wyrazie niedowierzania na twarzy Toma, on także miał jakieś wątpliwości. — Nie wierz ani jednemu słowu Toma! — powiedziała Izzy ze złością. — On uwielbia robić ludzi w jajo. No, powiedz, jak wam poszło na aukcji? — Miodzio! — odpowiedział za niego Tom, zanim Jamie zdążył otworzyć usta. — Kupiłem samochód. Cudo. Pruje do przodu jak wiatr. No, pewnie potrzeba tu i ówdzie wyklepać karoserię, podmalować, i nie tylko to... — Tak, będzie przy nim od groma roboty – powiedział ze śmiechem Jamie. Otworzył lodówkę i rzucił Tomowi puszkę pepsi. — Mówiłem ci, że to cena z księżyca. Przecież ma dziesięć lat, a poza tym nie pali mniej niż szesnaście litrów na setkę... — O co mu chodziło z tym całowaniem? — szepnęła Caitin do Izzy, kiedy Tom z jej bratem wdali się w beznadziejnie nudną dyskusję na temat karburatorów. — Dawno i nieprawda – odparła pospiesznie Izzy. — Po prostu chciałam poćwiczyć. A on był pod ręką. I miał samochód. Byłam wtedy o wiele za młoda, żeby mieć dobry gust, jeśli chodzi o facetów. Caitlin spojrzała na Toma. Usłyszał uwagę Izzy, ale nie wydawał się zbity z tropu.
{ 23 }
Lato tajemnic.indd 23
2009-04-20 10:20:23
— To prawda, nauczyłem ją wszystkiego – prowokował. — Może oprócz wymiany koła w ulewnym deszczu. — Niesłychanie dowcipne! — odgryzła się Izzy. — Jak miło! — powiedziała matka Caitlin, która usłyszała sam koniec tej wymiany zdań, bo właśnie wniosła do kuchni kosz truskawek z ogrodu. Uśmiechnęła się do każdego i do wszystkich razem. — Dobrze, że mogliście się poznać. — A może poznamy się jeszcze lepiej? — szepnął Tom do ucha Caitlin, i zanim ruszył w stronę pani Morland, żeby się jej przedstawić, niedwuznacznie klepnął Caitlin w tyłek. Zgromiła go spojrzeniem, udając, że żaden dreszczyk nie przebiegł jej po plecach, i błyskawicznie się odsunęła. — W ogrodzie rośnie tego dużo więcej, więc chodźcie do ogrodu – zarządziła i przez okno pomachała swojemu mężowi. — Nie zapomnij zabrać ze sobą tych steków na barbecue, Edwardzie! Wybiegła za nim przez tylne drzwi. Jednym wdzięcznym ruchem Izzy przemieściła się na środek kuchni, tam, gdzie stał Jamie. — A twój samochód – uśmiechnęła się do niego – ten, którym podwoziłeś Caitlin do szkoły, to chyba Midget MG, rocznik mniej więcej siedemdziesiąty ósmy? — Siedemdziesiąty dziewiąty – uściślił Jamie. — Jesteś niezwykła! Nigdy nie spotkałem dziewczyny, która by potrafiła... Chyba lubisz samochody? — Kocham je! — Caitlin mogłaby przysiąc, że rzęsy Izzy zatrzepotały same z siebie. — A najbardziej Midgety. Najfajniejsze auta, jakie kiedykolwiek istniały. Niedługo dostanę prawo jazdy i chciałabym pojeździć Midgetem. To moje marzenie. — Myślę, że to się da zrobić – powiedział Jamie i uśmiechnął się do niej.
{ 24 }
Lato tajemnic.indd 24
2009-04-20 10:20:23
Caitlin dałaby głowę, że jeszcze nigdy na nikim nie zatrzymał spojrzenia na tak długo. — Zaplanowałaś sobie to wszystko, tak? — spytała Caitlin godzinę później. — „Kocham Midgety”, „To moje marzenie”... Koronkowa robota. — No i co z tego? Nie wiedziałaś, że na takie rzeczy łapie się facetów? — odparła Izzy, patrząc w lustro, bo właśnie pociągała rzęsy trzecią warstwą tuszu. — Trzeba odkryć, do czego facet ma słabość, a potem umiejętnie rozegrać partię. — Myślałam, że to ze mną chciałaś spędzić popołudnie – powiedziała Caitlin z urazą i wydłubała kawałek orzecha spomiędzy przednich zębów. — Ale jak się okazuje, nic z tych rzeczy. — Daj spokój, nie bądź taka – poprosiła Izzy, zakładając okulary słoneczne na czubek głowy, po czym sięgnęła po swoją słomianą plażową torbę. — Będzie wspaniale! Przecież to nie moja wina, że w kabriolecie Jamie’ego są tylko dwa miejsca. Nie masz się na co uskarżać, pojedziesz z Tomem! — Ale miałyśmy spotkać się z Sophie i z Bianką, a poza tym... — Nic nie stoi na przeszkodzie – oświadczyła Izzy. — Po prostu weźmiemy ze sobą chłopaków. Zobaczysz, będzie fajnie. Spojrzała na Caitlin błagalnie. — Nie obraziłaś się chyba? Myślę, że Tom jest pod wrażeniem, naprawdę. Pomyśl, jak by to było pięknie, gdyby Jamie zakochał się we mnie, a Tom w tobie... — Przestań! — zaprotestowała Caitlin, grzebiąc w szufladzie w poszukiwaniu kremu ochronnego. — Znam go dopiero od godziny, a poza tym nawet nie wiem, czy mi się podoba. Wydawało mi się, że wcale nie jesteś nim zachwycona.
{ 25 }
Lato tajemnic.indd 25
2009-04-20 10:20:23
— To dlatego, że on mnie nie rozumie – powiedziała Izzy. — Ale ty, z twoim świeżym, prostodusznym podejściem do życia... — Dziękuję pięknie. — To był komplement – zapewniła ją Izzy. — Jesteś dokładnie w jego typie. Ja byłam chyba za dumna i zbyt szalona... Poza tym znamy się od małego, od zasmarkanego szczeniaka, a to zawsze gasi namiętności, sama rozumiesz. — Chyba tak – Caitlin kiwnęła głową. — On jest w porządku. A Porterowie są świetnie ustawieni – paplała dalej Izzy.— Mają mnóstwo pieniędzy. I znają wszystkich, których dobrze jest znać. Mrugnęła do Caitlin. — Co ci szkodzi spróbować? Przecież nie masz chłopaka. — Skąd to wiesz? — zawołała Caitlin i w duchu zrugała sama siebie za to, że tak łatwo potwierdziła domysł Izzy. — Gdybyś miała, to już byś mi dawno o tym powiedziała – zauważyła Izzy. — I pomyśl też o tym, że zbliża się moje urodzinowe przyjęcie. Przecież nie chcesz przyjść jako jedyna dziewczyna bez chłopaka, co? — Mówiłaś przecież, że Summer też nie ma chłopaka – odparła szybko Caitlin. — Więc nie będę jedyna. — Summer nie przyjdzie – powiedziała Izzy. — Oczywiście będzie zaproszona, ale znajdzie byle jaką wymówkę. Zawsze tak robi. Jeśli te plotki są prawdziwe... — No właśnie, co to za plotki? Już przedtem chciałaś mi o nich powiedzieć – przypomniała Caitlin. — Hej, dziewczyny! Byłoby fajnie ruszyć w drogę jeszcze dziś, jeśli wam to nie robi różnicy! — To Jamie zastukał w drzwi Caitlin. — Czekamy na was! szkoda czasu! — Święta racja – zawołał z parteru Tom. —
{ 26 }
Lato tajemnic.indd 26
2009-04-20 10:20:23
Przecież ten jego stary gruchot ledwo się ciągnie! — Czy on zawsze tak zadziera nosa? — spytała Caitlin i przewiesiła przez ramię cyfrowy aparat. — Daj na luz – odparła Izzy. — Potraktuj to jako rodzaj ćwiczenia. Bo na moje oko takich ćwiczeń bardzo ci brakuje. Dlaczego – pomyślała sobie Caitlin, kiedy Tom wyprzedzał kolejny samochód z wariacką prędkością – nie mogę być jak Izzy? Widziała ją przez cały czas w kabriolecie Jamie’ego, który jechał przed nimi. Wiatr rozwiewał długie czarne włosy, jak na reklamie nowego szamponu, a jej ramię spoczywało na oparciu fotela kierowcy. Gdy tymczasem włosy Caitlin, potargane na wietrze, na gwałt potrzebowały grzebienia, coś jej wpadło do lewego oka, a w dodatku zaczynało jej się robić niedobrze. Nie wiedziała nawet, czy to od nazbyt brawurowej jazdy Toma, czy raczej z powodu rozmowy, jaką ją zabawiał. — Auto twojego brata to nieporozumienie, totalna poruta – powiedział. — Powinien posłuchać mojej rady i sprzedać je, póki mu się jeszcze nie rozkraczyło na amen. A po chwili: — Prawdę mówiąc, gdybym go trochę nie podciągnął w klubie żeglarskim w Cairns i nie nauczył wszystkiego od początku, to na regatach zrobiłby z siebie skończonego idiotę. A kiedy już otworzyła usta, żeby stanąć w obronie Jamie’ego, powiedział: — Ale ze mnie palant, przez cały czas opowiadam ci o Jamie’m, zamiast mówić o sobie. On nie ma żadnego kontaktu z rzeczywistością – pomyślała — jednym uchem przysłuchując się wynurzeniom na temat jego własnych triumfów na lądzie i morzu podczas rocznego pobytu w Australii oraz p o w o d ó w, d l a
{ 27 }
Lato tajemnic.indd 27
2009-04-20 10:20:23
k t ó r y c h nie rozpoczął studiów na uniwersytecie. — Komu to potrzebne? Tak naprawdę ważne jest — kogo znasz, a nie — co umiesz. Po czym przeszedł do omawiania swoich planów poprowadzenia sieci antykwariatów należącej do jego babci, kiedy babcia wycofa się z interesów. — To łatwe pieniądze. Po prostu naciąganie Jankesów na kupno dziewiętnastowiecznych rupieci. Gdy padło imię Izzy, zaczęła go słuchać uważniej. — Życzę Jamie’emu, żeby mu się udało poderwać Izzy. Ale jakoś w to wątpię. Po raz pierwszy usłyszała w jego głosie nutę powagi. — Dlaczego? — Och, nie zrozum mnie źle. Z niego jest pierwszorzędny facet, można się z nim pośmiać i tak dalej... Ale to nie jest dziewczyna dla niego i nie cieszę się, że stracił dla niej głowę. Chodzi o to, że on jest trochę dziwny, a ona nieco zbyt szalona... Wiesz, co mam na myśli. — Nie, zupełnie nie – przyznała Caitlin. — Co prawda, znam ją dopiero od paru tygodni. Ale co do Jamie’ego, wcale nie stracił dla niej głowy. Po prostu lubi ją i jest dla niej miły. — Puknij się w czoło! Wpadł po same uszy! — roześmiał się Tom. — Gada o niej bez przerwy. Ale widzisz: znowu gadamy o nim, marnując czas. Powiedz mi coś o sobie. Czym się zajmujesz? — Ja? — odezwała się Caitlin, i aż się skrzywiła, gdy przednie koło po jej stronie podskoczyło na jakimś wyboju. — No, trochę maluję, zajmuję się też fotografią... Jej słowa zagłuszył klakson samochodu Toma. — Ruszaj się, Morland! — wrzasnął, omal nie wjeżdżając Jamie’emu w bagażnik, i niecierpliwie uderzył ręką w deskę rozdzielczą. — Noga na pedał gazu! To chyba potrafisz?
{ 28 }
Lato tajemnic.indd 28
2009-04-20 10:20:24
— Przed nami kamera radarowa! — powiedziała Caitlin, gdy Tom zjechał mazdą na sąsiedni pas, żeby wyminąć midgeta. — Zwolnij, bo wlepią ci mandat! — E tam, pewnie atrapa! — odparł lekceważąco Tom. — Lubię czasem zagrać z nimi w ruletkę. Pomachał Jamie’emu, którego widział teraz w tylnym lusterku, i odwrócił się do Caitlin, ale nie dlatego, że wciągnęła go rozmowa o jej zainteresowaniach. — To jak, Izzy urządza party? — Skąd wiesz? — Nie byłaby sobą, gdyby nie urządziła. Zawsze wypada to na początku wakacji. U Thorpe’ów wszystkie przyjęcia są z przebierankami. Jej starzy urządzają swoje w Sylwestra. Z rozmachem. W zeszłym roku hasło było „Królowe i trubadurzy”. — Naprawdę? — Caitlin na chwilę przymknęła oczy i zobaczyła siebie, spokojną, uśmiechniętą i piękną, na zdjęciu w najbardziej ekskluzywnym kolorowym tygodniku, z podpisem: Nowa postać w towarzystwie, Caitlin Morland, przyćmiła wszystkich gości na świetnym przyjęciu wydanym przez Isabellę Thorpe. Jej wizja nagle się rozwiała, bo Tom gwałtownie wcisnął hamulce i z piskiem opon zahamował na światłach. Wrzuciwszy wsteczny bieg, pośpiesznie wycofał się na pobocze, ignorując wycie klaksonów i ordynarne gesty innych kierowców. — Nie zdążyliśmy – powiedział bez cienia skruchy. — Niech to diabli! Teraz Jamie wyjdzie na prowadzenie. A na tej drodze, niestety, nie da się wyprzedzać. Dzięki Bogu – pomyślała Caitlin. — Ale dokąd my właściwie jedziemy? — spytała. — Barcombe Mills – powiedział. — To pomysł Izzy. Klub na statku, na wodzie. Ona z Jamie’m, a ja z tobą. Bomba, co?
{ 29 }
Lato tajemnic.indd 29
2009-04-20 10:20:24
Odwrócił się do niej i uśmiechnął się. — Będziemy mieli okazję lepiej się poznać, nie? Będzie super. Wpatrywał się w nią i na coś czekał, podczas gdy z bocznej drogi sto metrów przed nimi wyjeżdżał traktor, a ponieważ po raz pierwszy tego popołudnia Tom wydał jej się nie całkiem pewny siebie, Caitlin kiwnęła głową i doznała ulgi, bo wreszcie spuścił z niej wzrok i znowu patrzył na drogę. Nie był to facet bez problemów, ale jednak facet. No i znał tych, których wypada znać. Będzie dla niej oparciem, choćby przez kilka tygodni. Wystarczy, żeby w oczach nowych przyjaciółek wyglądać na osobę bywałą w świecie. Potem jakoś się go pozbędzie. Gdy tylko uzna, że jej pozycja towarzyska jest niezagrożona i trwała. — I co? — odezwała się Izzy trzy godziny później. — Nie pytasz? — O co miałabym pytać? — westchnęła Caitlin, odkręcając kurek z gorącą wodą w damskiej łazience Boatyard Café. — O mnie i Jamie’ego! — powiedziała z naciskiem Izzy. — No, spytaj, jak mi z nim idzie. — Jak ci z nim idzie? — spytała posłusznie Caitlin. — Świetnie! — odparła z triumfującą miną Izzy. — Oczywiście masz mu tego nie powtarzać, ale rozegrałam to na zimno od początku do końca. — Jeśli tak, to ja jestem chińską cesarzową! — roześmiała się Caitlin i krytycznie popatrzyła w lustro na swój czerwony od słońca nos. — Przecież widziałam, jak się do niego śliniłaś przez cały czas. — Na pewno nie! — weszła jej w słowo Izzy. — To do mnie nawet niepodobne! — Więc kiedy zaczęłaś piszczeć w łodzi ratunkowej,
{ 30 }
Lato tajemnic.indd 30
2009-04-20 10:20:24
złapałaś go za rękę, a potem przytuliłaś się do niego, jakbyś się bała, że inaczej się utopisz, i nie puszczałaś go przynajmniej przez dziesięć minut... — Widziałaś to? — Mam to nawet na filmie – drażniła się z nią Caitlin, stukając w futerał cyfrowego aparatu. — Nazwę go „Krótkie studium uwodzenia”. — To było tylko dlatego, że traciłam równowagę, bo oślepiało mnie ostre słońce – powiedziała Izzy. — Może mniej by cię oślepiało, gdybyś nosiła te ciemne okulary na nosie, zamiast na czubku głowy! — Widzę – westchnęła Izzy – że powinnaś się jeszcze bardzo dużo nauczyć. A jak ci idzie z Tomem? Caitlin musiała się zastanowić, zanim odpowiedziała. Gdyby powiedziała prawdę – że to pyszałkowaty głupek i przez całe popołudnie musiała się ze wszystkich sił powstrzymywać, żeby nie zepchnąć go na łeb do mętnej od glonów wody, w związku z tym rezygnując z ciekawych ujęć, które mogłaby złapać, kiedy się będzie topił – Izzy uznałaby ją za kogoś, kto nie umie się bawić i z kim w ogóle nie warto się kolegować. A poza tym, wśród tych wszystkich głupkowatych popisów Tom miał kilka chwil, kiedy był poważny, i była tym wtedy tak zaskoczona, że aż zaczynała go lubić. — W porządku – odpowiedziała niezobowiązująco. — To znaczy, było fajnie. Ale mam wątpliwości, czy on jest w moim typie. — A jaki jest twój typ? Nigdy nie powiedziałaś ani słowa o facetach w twoim życiu. Niewiele byłoby do powiedzenia, pomyślała Caitlin. — Facet, któremu o coś chodzi... – zaczęła. — No, nareszcie! — powiedziała Izzy. — Więc jak sobie radził Tom? Wiesz, co mam na myśli. — Nie, wcale nie o tym mówiłam! — wybuchnęła
{ 31 }
Lato tajemnic.indd 31
2009-04-20 10:20:24
Caitlin, raczej zawstydzona niż rozgniewana. — Raczej o jakimś poziomie emocjonalnej inteligencji, o odrobinie refleksji, o porozumieniu... Ale takiego faceta nigdy nie spotkałam... A ty? — Właściwie to nie – przyznała Izzy. — Ale ciągle mam nadzieję. I naprawdę myślę, że Jamie będzie taki. Jest słodki... — Chyba pilnie potrzebujesz porady lekarskiej – powiedziała Caitlin, wycierając błyszczyk z ust higieniczna chusteczką. — Bo moim zdaniem masz nie po kolei w głowie. — Ale myślisz, że mu się podobam? — Izzy, on się przed chwilą zgodził pójść z nami do Goryla Mango, prawda? I to w czasie, kiedy w telewizji jest relacja z najważniejszych wyścigów samochodowych. Jak na niego, to niebywałe poświęcenie. Izzy uściskała ją z radości. — No to chodźmy! Och, jak to cudownie być zakochaną! — Mango z jabłkiem. Coś jeszcze? — barman z Goryla Mango postawił szklankę przed Caitlin. — Nie, to wystarczy – odpowiedziała, kładąc na kontuarze parę banknotów. — Reszty nie trzeba. — Reszty? Jakiej reszty? Brakuje jeszcze osiemdziesiąt centów. — Grabież! — wypaliła Caitlin. — Przecież to tylko sok owocowy! — Płacisz za firmową pałeczkę do mieszania koktajli, na której jest wizerunek Goryla we własnej osobie. Caitlin odwróciła się, słysząc za plecami znajomy głos. To była Summer Tilney. Już sadowiła się na sąsiednim stołku barowym. Wyglądała bardzo efektownie w różowej letniej sukience na ramiączkach i wydawała się czymś zaaferowana.
{ 32 }
Lato tajemnic.indd 32
2009-04-20 10:20:24
— Summer! Jak się tu znalazłaś? — zdziwiła się Caitlin. — Tak samo jak cała reszta – odparła, wskazując parkiet, na którym Izzy tańczyła z Jamie’m, gdy tymczasem Bianca czarowała dwóch facetów. — To ostatnia sobota przed wakacjami, więc wszyscy się bawią. Taki zwyczaj. — Wiem, ale Izzy mówiła mi, że trzymasz się od tego z daleka. Że nie lubisz życia klubowego... — Chociaż Izzy Thorpe myśli, że jest inaczej, to jednak nie wie wszystkiego o każdym – powiedziała sucho Summer i strzeliła palcami na barmana. — Szprycer z białego wina. — Pełnoletnia? Mogę zobaczyć dokument? — spytał, przyglądając jej się podejrzliwie. — No, dobrze, zostawmy to, poproszę sok pomarańczowy. Ciągle zapominam, że to nie Włochy. Tam mogę zamawiać szampana, Martini, co tylko zechcę, i nikomu to nie przeszkadza. — Zazdroszczę ci tego domu we Włoszech. Jaki on jest? Pewnie niezwykle romantyczny... — Romantyczny? — Summer ściągnęła brwi. — O co ci chodzi? — No wiesz... Fontanna w ogrodzie, freski na ścianach, tarasy wokół brukowanego dziedzińca... — Chyba się naczytałaś przewodników turystycznych – powiedziała Summer i uśmiechnęła się nieco ironicznie. — Nasz dom jest ładny na swój własny sposób. Jest stary i trochę podupadły. Stoi na wzgórzu nad winnicą, a z okien widać morze. Uśmiechnęła się marzycielsko. — W dół zbocza przez gaj oliwny zejdziesz na plażę, a idąc pod górę, dojdziesz do zamku. Kiedy byłam mała, wierzyłam, że raj wygląda jak Monterosso – zaśmiała się. — Musi tam być cudownie – szepnęła Caitlin. — Pewnie pojedziesz tam, jak tylko zaczną się wakacje?
{ 33 }
Lato tajemnic.indd 33
2009-04-20 10:20:24
— Tak. Zamierzamy... W tej samej chwili odezwał się telefon komórkowy Summer. Otworzyła klapkę, przeczytała wiadomość tekstową i zamknęła z trzaskiem. — Muszę lecieć – powiedziała, chwytając torebkę i zsuwając się szybko z barowego stołka. — Zobaczymy się w poniedziałek. — Ale przecież dopiero weszłaś! — zdumiała się Caitlin. — Skoro weszłam, to mogę wyjść – odparła spokojnie Summer. — Żyjemy w wolnym kraju. — Cześć, Summer! — zawołała Bianca. Zostawiła tych dwóch facetów, których przedtem uwodziła, i zamierzała usadowić się przy barze. — Jednak przyszłaś! To materiał na czołówki gazet! Jesteś z chłopakiem, czy wpadłaś tylko spotkać się z Caitlin? Bianca zerkała przez ramię na Izzy, która zbliżała się, wisząc u ramienia Jamie’ego, i po tym Caitlin poznała, że są w zmowie. Chciały zabawić się kosztem Summer. — Marakuja z pomarańczą – rzuciła Bianca w stronę barmana i zaraz odwróciła się do Caitlin. — Gdzie podziałaś Toma? Myślałam, że świetnie się bawicie. — Nie aż tak – odparła Caitlin i natychmiast zorientowała się, że połknęła haczyk. — Ale jeśli o niego pytasz, Tom zauważył kolegę i razem zniknęli mi z oczu. Rozejrzała się po klubie, a wzrok Summer podążył za jej spojrzeniem. — Byle nie to! Ale wtopa! — Summer machnęła ręką mniej więcej w kierunku drzwi, gdzie pojawiła się grupka facetów, torujących sobie drogę do baru. — No, nie! Jeszcze tylko tego mi było potrzeba! Słuchajcie, gdyby ktokolwiek o mnie pytał, nic nie wiecie. Mówię poważnie. Pamiętajcie o tym, dziewczyny. Nie czekając na odpowiedź, czmychnęła przez
{ 34 }
Lato tajemnic.indd 34
2009-04-20 10:20:24
mroczne okolice parkietu w stronę toalety damskiej. — Sama widzisz, wystarczy wspomnieć o jakimś facecie, a ona już jest przerażona i ucieka – powiedziała Izzy, kiedy Jamie usiłował przywołać barmana. — Uważaj, Caitlin. Moim zdaniem spodobałaś się jej. — Co ty powiesz! — odpaliła Caitlin. — To tylko twoje fantazje. A nawet gdyby była taka, no, wiesz... To jeszcze nie powód, żeby się z niej natrząsać. — Wybacz mi, że żyję – mruknęła Izzy ze wzruszeniem ramion. — Wiesz co, Jamie? Tu jest strasznie gorąco. Weźmy drinki i wyjdźmy na zewnątrz. Bianca, idziesz z nami? Bianca potrząsnęła głową. — Mam tu coś pilnego do załatwienia – powiedziała, opędzając się gestem, po czym znowu zwróciła się do Caitlin. — Teraz powiedz mi: który lepszy? — Który... O co ci chodzi? — spytała Caitlin. Summer zniknęła jej z pola widzenia. Przedtem była pogodna i spokojna, a teraz nagle zaczęła się zachowywać jak wystraszone dziecko. O co w tym wszystkim chodzi? — Który facet, dziecinko – wyjaśniła Bianca, wzdychając nad jej niedomyślnością, i odwróciła głowę Caitlin w stronę tych dwóch, z którymi rozmawiała przed chwilą. — Simon to ten ciemnowłosy z kolczykiem w uchu. A ten drugi to Luis. Jest Francuzem. Taki szarmancki, że aż nie do wiary. — To wybierz Francuza – poradziła jej Caitlin. — Nie ma się nad czym zastanawiać. Francuzi są tacy romantyczni... Wiesz, że produkują więcej testosteronu niż inne narody? Czytałam o tym w Prego. — No to sprawdźmy tę teorię – roześmiała się Bianca. — Pójdziemy do nich razem i niech Simon zajmie się tobą, zgoda? Weź ze sobą drinka, a ja...
{ 35 }
Lato tajemnic.indd 35
2009-04-20 10:20:24
— Nie będę rozmawiać z facetem, którego w ogóle nie znam – zaprotestowała Caitin. — Wiesz, gdzie cię zaprowadzi ta filozofia? Nigdy nikogo nie poznasz – odparła Bianca. — A poza tym Sophie zachorowała i nie przyszła, więc mogę liczyć tylko na ciebie. Mrugnęła do niej, odrzuciła włosy do tyłu i ruszyła przed siebie ze wzrokiem wbitym w nieświadomą niczego ofiarę. Caitlin westchnęła i zabrała szklankę, po czym zaczęła przepychać się wśród tańczących na parkiecie, przytulonych par. Nie mogło jej spotkać nic gorszego niż samotne wysiadywanie przy barze albo podpieranie ściany. Każdy pomyślałby o niej, że szuka przygód. A Tom zniknął bez śladu. Więc może mniej się będzie nudziła, kiedy pozna tego Simona. Robiło się coraz ciaśniej i ze szklanką w ręce musiała uchylać się przed gwałtownymi ruchami tańczących, którym chyba wydawało się, że występują w jakimś telewizyjnym show, gdy nagle ktoś potrącił ją w ramię. — Uważaj! Obróciła się i zamarła z przerażenia na widok wielkiej plamy z soku owocowego na jasnobeżowych spodniach niesłychanie przystojnego faceta, który na swoją opaleniznę na pewno nie zapracował na miejscowej plaży. — Och, przepraszam! — postawiła pustą szklankę na najbliższym stoliku, wyciągnęła z kieszeni dżinsów paczkę jednorazowych chusteczek i zaczęła wycierać sok z jego uda. Ale gdy zdała sobie sprawę z tego, co robi, strasznie się zawstydziła i ręce jej opadły. — Ależ nie przeszkadzaj sobie – zawołał z łagodnym, trochę niesymetrycznym uśmiechem, a Caitlin poczuła, że oblewa się szkarłatem. Naprawdę był przystojny. Tak przystojny, że można było zaniemówić na jego
{ 36 }
Lato tajemnic.indd 36
2009-04-20 10:20:25
widok. A ona zachowała się jak skończona idiotka. — Przepraszam... Nie chciałam... — Już dobrze, nic się nie stało! Postawię ci drinka. Może tym razem coś, co mniej plami? Na co byś miała ochotę? Caitlin zatrzymała się i patrzyła na niego z półotwartymi ustami. Ma co najmniej dwadzieścia lat, pomyślała. Włosy spłowiałe od słońca i ostrzyżone na jeża. Stalowoszare spojrzenie jego oczu miało taką głębię, że można było w niej utonąć. — Co pijesz? — spytał cierpliwie. — Powiedzmy... szprycer z białego wina – odpowiedziała, wyobrażając sobie, że jej uśmiech emanuje pewnością siebie. Uznała, że wygląda wystarczająco poważnie, żeby dostać prawdziwego drinka. — I bardzo mi przykro z powodu tej plamy. On wzruszył ramionami. — Zapomnij o tym – powiedział, prowadząc ją z powrotem w stronę baru. — Jesteś tu z kimś? — Nie... To znaczy tak... Ale tylko z koleżankami... Znowu rozejrzała się po klubie i z przyjemnością odnotowała znieruchomiały ze zdumienia wzrok Bianki. — Nie jesteś czasem ze szkoły Mulberry Court? Caitlin kiwnęła głowa, zastanawiając się, jak na to wpadł. — A może jakimś dziwnym trafem jedną z twoich „tylko koleżanek” jest Summer Tilney? Nagle przypomniały się Caitlin słowa Summer: gdyby ktokolwiek o mnie pytał, nic nie wiecie. — Nie widziałam jej tu – odpowiedziała szybko. — Chyba jej tu nie ma. — To znaczy, że ją znasz – drążył. — Niezupełnie... W tej szkole jestem nowa... Było jasne, że facet miał jakieś swoje plany związa-
{ 37 }
Lato tajemnic.indd 37
2009-04-20 10:20:25
ne z Summer. Może przyszedł tu za nią i specjalnie po to, żeby się z nią spotkać. Pewnie to on przysłał jej tego esemesa. I to przed nim zbiegła w popłochu. Nie dalej jak w zeszłym tygodniu Caitlin wyczytała w Prego, że ostatnio mnożą się przypadki uprowadzeń, których ofiarą padają przede wszystkim młode dziewczyny. I może Summer, zwłaszcza jeśli nie lubi facetów, pomyślała że to właśnie ten przypadek, i dlatego postanowiła uciec. Szkoda wielka, bo facet wygląda bosko. — Szprycer z białego wina i małą gorzką – powiedział do barmana, po czym znowu odwrócił się do Caitlin. — Więc jesteś całkiem pewna... Przepraszam, nie znam twojego imienia. — Caitlin – przedstawiła się. — Caitlin Morland. — Jestem Ludovic Tilney. Przyjaciele nazywają mnie Ludo. — Ludo, brat Summer? — wyjąkała. — Więc jednak znasz ją, prawda? Caitlin kiwnęła głową. — Tak. Przyjęli mnie na kurs przygotowawczy w Mulberry Court. Summer jest dla mnie bardzo miła. — To świetna rekomendacja – uśmiechnął się Ludo. — Bo ona właśnie teraz znowu przechodzi swoją najgorszą fazę pod hasłem „Nienawidzę całego świata”. Więc to już dużo, jeśli w ogóle chce się do kogoś odezwać. — Izzy mówiła mi, że ona jest samotniczką – powiedziała Caitlin. — Ale mnie się wydaje, że jeśli ktoś stroni od ludzi, to zawsze jest jakiś powód. Czytałam w Destiny artykuł o tym, że ludzie, którzy wolą spędzać czas w samotności, wcale tak naprawdę nie lubią samotności, tylko starają się izolować od tego, co dla nich niepokojące... Urwała, kiedy zauważyła, że Ludo przygląda jej się ze ściągniętymi brwiami. — Za dużo gadam – powiedziała przepraszają-
{ 38 }
Lato tajemnic.indd 38
2009-04-20 10:20:25
cym tonem. — To mi się często zdarza. Pociągnęła łyk szprycera, gorączkowo próbując wymyślić coś naprawdę dowcipnego, co mogłaby mu powiedzieć. Jednocześnie kątem oka obserwowała Jamie’ego tańczącego z Izzy. Patrzyli na nią oboje, w najwyższym stopniu zdumieni, że rozmawia z obcym, przystojnym mężczyzną. — Jeśli jej tu nie ma – westchnął Ludo – to chyba już pójdę. Próbowałem do niej zadzwonić, ale nie odbierała. Dopił drinka jednym haustem, a jego spokojny sposób bycia nagle się zmienił. — Nie mówiła ci czasem, że zamierza się tutaj z kimś spotkać, czy coś w tym rodzaju? — spytał. Wydawało się Caitlin, że jest zdenerwowany i zadając to pytanie czuje się niezręcznie. Potrząsnęła głową. — Ale jeśli było coś takiego, muszę koniecznie o tym wiedzieć. Muszę o tym wiedzieć dla jej dobra. To nie są żarty. Więc jednak domysł był trafny. Ludo wie o kimś, kto chce uprowadzić Summer. Zdaje sobie sprawę, że jako córka przemysłowca i milionera, Summer jest narażona na szczególne ryzyko. Właśnie. Być może Ludo chciał chronić ją przed jakimś podejrzanym łowcą okupów. — Więc prawdę mówiąc... — zaczęła. — No, jesteś! — u boku Caitlin nagle wyrósł Tom. — Szukam cię wszędzie. — Nigdzie się stąd nie ruszałam – odparła sucho Caitlin i zwróciła się do Ludo. — Więc jeśli chodzi o Summer... Tom podejrzliwie zmierzył Ludo wzrokiem i chwycił Caitlin za rękę. — Przepraszam, natknąłem się tu na starego kumpla z klubu żeglarskiego – powiedział. — Czas jakoś dziwnie szybko nam zleciał.
{ 39 }
Lato tajemnic.indd 39
2009-04-20 10:20:25
Trzymał jej dłoń i patrzył w oczy przepraszająco. Caitlin pomyślała, że jest o wiele sympatyczniejszy, kiedy przechodzi do defensywy. — Zmieniamy lokal, przenosimy się do Rozczochranego Buddy. Tu jest nudnawo. I pociągnął ja za sobą w stronę wyjścia. Klub stał przy nabrzeżu. Tom zawahał się. — A może wolałabyś pójść gdzie indziej? Caitlin było miło, że po raz pierwszy tego dnia zapytano ją o zdanie. Lecz mimo to oswobodziła rękę i spojrzała na Ludo. — Proszę, powiedz, gdzie ona jest. To ważne i bardzo pilne, wierz mi – powiedział, całkowicie ignorując Toma. — Jest w klubie – zawołała Caitlin. — Skoro jesteś jej bratem, mogę ci to powiedzieć. Schowała się w damskiej łazience. Ale wiesz, prosiła mnie, żebym każdemu, kto o nią spyta, mówiła, że jej nie widziałam. Chociaż wydaje mi się, że to dotyczyło raczej... — Okej, rozumiem, o co chodzi. Idź i wyciągnij ją stamtąd, bardzo cię proszę. Zrobisz to? — Nie będzie zadowolona – obawiała się Caitlin. — Przecież ja nie mogę tam wejść. Chcę ratować ją przed kłopotami, zaufaj mi. Uśmiechnął się do niej i przechylił głowę z błagalnym spojrzeniem. W tejże chwili Caitlin wiedziała już, że wniosłaby Summer na barana na Mount Everest, gdyby Ludo ją o to poprosił. — Dlaczego ulotniłaś się w taki sposób?... Nie pozostawiłaś wątpliwości. A ojciec... I znowu dostał furii... Caitlin odwróciła wzrok od Toma, którego mina wyrażała zdumienie i niepokój. Nadstawiła uszu, żeby jak najmniej uronić z tej gorączkowej dyskusji między Ludo i Summer obok drzwi do toalet.
{ 40 }
Lato tajemnic.indd 40
2009-04-20 10:20:25
— To okrutne... Nie miał prawa... Niemoralne... — słyszała łamiący się głos Summer. — Rzeczywiście, nieładnie z jego strony... chciał dobrze... nie mogłabyś spróbować go ugłaskać jeszcze tylko ten ostatni raz? — Jeszcze tylko ten raz? Całe nasze życie... przewrócone do góry nogami... Tak, coś naprawdę poważnego musiało się zdarzyć w życiu Summer. — Nalega... urodziny... Musisz przyjść, Summer... Po prostu spotkać się z nim... Ramiona Summer nagle opadły. Zabrała torebkę i nie oglądając się za siebie, ruszyła ku drzwiom w towarzystwie swojego brata. Po czym razem zniknęli na przybrzeżnym deptaku. Caitlin patrzyła przez chwilę w ślad za nimi i ściskało ją w żołądku, kiedy przypominała sobie, co Summer powiedziała jej w toalecie: „A wydawało mi się, że z nich wszystkich tobie jednej można zaufać. Nie wiedziałam, że potrafię aż tak się pomylić.” Być może wpakowałam ją w kłopoty i nigdy już się do mnie nie odezwie – pomyślała żałośnie Caitlin. A jeśli Summer się pogniewa na zawsze, to Caitlin więcej nie zobaczy Ludo. — Izzy i ja wychodzimy – powiedział Jamie, podchodząc do Caitlin z kluczykami od samochodu w dłoni. — Tom, odwieziesz Caitlin do domu? — Do domu? O tej porze? — zdziwił się Tom. Caitlin kiwnęła głową. Teraz, kiedy Ludo poszedł, poczuła, że ten wieczór stracił dla niej sens. — Ale przedtem ja i Izzy pójdziemy do łazienki – powiedziała. — Nie, ja nie muszę – zaczęła Izzy, ale urwała, kiedy Caitlin szturchnęła ją w bok. — Chociaż właściwie...
{ 41 }
Lato tajemnic.indd 41
2009-04-20 10:20:25
Caitlin pociągnęła ją za sobą. — Co do urodzinowego party... — To już postanowione: „Wieczór kinowy”. A co do Jamie’ego, nie miałaś racji. Był zachwycony! — Tylko miłością da się to wytłumaczyć – powiedziała Caitlin, bezgranicznie zdumiona. — Powiedział, że przebierze się za kapitana Jacka z filmu Piraci z Karaibów — ciągnęła z przejęciem Izzy. — Nie zmrużę oka, póki czegoś dla siebie nie wymyślę. — Nie ma się nad czym zastanawiać – powiedziała Caitlin. — Przebierzesz się za Małą Syrenkę. Będzie mógł cię wyciągnąć z wodnej topieli. — Ale z czego zrobię rybi ogon? — Na przykład z cienkiego niebieskiego szyfonu, który umocujemy na kawałku drutu. I przydałoby się trochę przezroczystych koralików do naszycia. Będą wyglądały jak krople wody. — Jesteś genialna! Cudowny pomysł! Pomożesz mi to zrobić? Proszę! Ślicznie proszę! — Pod jednym warunkiem — powiedziała Caitlin. — Że zaprosisz Summer. — Mówiłam ci już, że zaproszę – westchnęła Izzy. — Ale ona... O Boże! Nie mówi mi, że ty... Przecież ty nie jesteś... Niemożliwe. — Ona ci się podoba! — otworzyły się drzwi jednej z kabin i wyszła z niej Bianca, zapinając dżinsy. — Nie powiesz mi chyba, że jest inaczej! — Ale jesteście dziecinne, jedna z drugą! — odcięła się Caitlin. Rzuciła Biance wściekłe spojrzenie i odwróciła się do Izzy. — Chyba obydwie macie jakąś obsesję na tym punkcie. Po prostu zaproś Summer i zadbaj o to, żeby przyprowadziła ze sobą Ludo. To dla mnie sprawa życia i śmierci. — Chodzi ci o jej brata? — wykrztusiła Izzy.
{ 42 }
Lato tajemnic.indd 42
2009-04-20 10:20:25
— Ilu znasz facetów, którzy noszą to imię? Jasne, że chodzi mi o niego. Nie uważasz, że jest zabójczo przystojny? Izzy wzruszyła ramionami. — A... Więc to z nim rozmawiałaś. Tak mi się wydawało, że skądś znam tę twarz. Ostrzygł się na jeża. Tak, myślę, że może się podobać, jeśli podobają ci się faceci, co to lód by im nie stopniał na języku, zimne dranie. Ja za takimi nie przepadam. — To o niego ci chodzi, nie o Summer? — dopytywała się Bianca. — Jasne, że o niego – odparła Caitlin z westchnieniem. — Kłopot w tym, że nie dał mi szansy, żebym zrobiła na nim wrażenie. Szukał Summer i był zajęty tylko tym. Usłyszałam coś o ich ojcu. Że dostał ataku furii. O co tu chodzi? — Nie sądzę, żeby ta rodzina żyła w zgodzie i harmonii – stwierdziła Izzy, pociągając usta błyszczykiem przed lustrem. — Zwłaszcza Summer i jej ojciec. Bo wiesz, odkąd jej matka nie żyje... — Jej matka nie żyje? Nic mi o tym nie mówiła. — Na pewno by ci nie powiedziała – powiedziała Izzy. — Nie w sytuacji, kiedy... Słuchaj, muszę lecieć. Nie chcę, żeby Jamie czekał na mnie tak długo, bo jeszcze gotów ochłonąć. I mrugnęła do Caitlin. — O czym mówiłaś? O jakiej sytuacji? — nalegała Caitlin, idąc za nią krok w krok aż do drzwi. — Powiem ci kiedy indziej – syknęła Izzy. — Teraz mam na głowie coś pilniejszego. Twojego brata. Trzy godziny później Caitlin leżała plackiem na łóżku, gapiąc się na fluoryzująca pajęczą sieć, którą kiedyś, gdy przechodziła szczególnie ciężko zespół
{ 43 }
Lato tajemnic.indd 43
2009-04-20 10:20:25
napięcia przedmiesiączkowego, namalowała w rogu sufitu. Rozmyślała o Ludo. Analizowała każdy szczegół tego spotkania i waliła pięścią w poduszkę za każdym razem, kiedy przypominała sobie brak obycia, jakiego dała dowód, kiedy zaproponował, że jej postawi drinka. Po czym dla odmiany głaskała tę poduszkę i przytulała, wspominając spojrzenie stalowoszarych oczu i powściągliwy uśmiech. Tom zasypywał ją pytaniami przez całą drogę do domu. Chciał wiedzieć, kim jest Ludo. I dorzucał własne komentarze. W jego opinii Ludo miał w sobie coś z człowieka przegranego. Na koniec poprosił ją, żeby zabrała go ze sobą na urodzinowe party Izzy. I zgodziła się, jak skończona idiotka, zamiast pokazać mu, gdzie jego miejsce. Ale chyba nie stało się nic strasznego, to przecież nie miało żadnego znaczenia. Kiedy już się tam znajdą, będzie mogła rozmawiać z Ludo, ile tylko zechce. To, że przyjdzie tam z kim innym, nie jest przecież aż tak ważne. Bardziej przejmowała się tym, co się wydarzy, kiedy już będą na tych urodzinach. Coś ją ciągle niepokoiło. Nie mogła zasnąć. Odrzuciła kołdrę i boso usiadła przy stole. Chwyciwszy kawałek węgla, szkicowała szybko, zamaszystymi ruchami, z koniuszkiem języka w kąciku ust, jak zawsze, kiedy była pochłonięta rysunkiem. W ciągu paru chwil portret był gotowy: oto Ludo Tilney uśmiechał się do niej ze szkicownika. Usta miał półotwarte, jakby chciał coś powiedzieć. Po czym w prawym dolnym rogu złożyła podpis: Caitlin D. Morland. Na koniec, literkami tak małymi, że nikt nieuprzedzony nie zdołałby ich odczytać, dopisała inicjały C i L, między którymi zmieściło się mikroskopijnych rozmiarów różowe serduszko.
{ 44 }
Lato tajemnic.indd 44
2009-04-20 10:20:26
Rozdział 3 Jeśli przygody omijają młodą damę w jej domu, znajdzie je w podróży (Jane Austen, Opactwo Northanger)
— Caitlin, poczekaj! — W poniedziałek przed południem Summer zbiegła po kamiennych schodach budynku, w którym mieściły się pracownie muzyczne, i złapała koleżankę za łokieć. — Muszę ci coś powiedzieć! Caitlin popatrzyła na nią nieprzyjaźnie. Summer nie zwracała na nią uwagi podczas porannego sprawdzania listy, nie odezwała się podczas lekcji muzyki i nie było jasne, co teraz zamierza zrobić. — W sobotę zachowałam się jak głupia, wiem o tym – powiedziała szybko Summer. — Niepotrzebnie na ciebie nakrzyczałam. Ludo powiedział mi, że brutalnie zmusił cię, żebyś mnie wyciągnęła z damskiej łazienki. Szkoda, że nie zrobił tego naprawdę, pomyślała Caitlin. Odrobina brutalności z jego strony pozwoliłaby mi nawiązać z nim bliższy kontakt. — Miałam kłopoty i czułam się nieszczęśliwa, ale nie powinnam się była wyżywać na tobie – Summer przygryzła wargę i westchnęła. — To jak? Pogodzimy się? Otworzyła ramiona i spojrzała błagalnie. — Jasne – powiedziała Caitlin i uściskała ją z uczuciem prawdziwej ulgi. — A teraz? Wszystko się ułożyło?
{ 45 }
Lato tajemnic.indd 45
2009-04-20 10:20:26
— Na skali od jednego do dziesięciu oceniłabym to na minus cztery – powiedziała Summer ze znużeniem w głosie. — Ale powiedz, co będziesz robić w czasie wakacji? Caitlin przez chwilę zastanawiała się, czy potrafi przedstawić dwutygodniowe wczasy rodzinne na wyspie Wight w taki sposób, żeby to zabrzmiało interesująco. — No więc... — zaczęła. — Najpierw będzie przyjęcie urodzinowe Izzy. A potem... Moi rodzice wynajęli dom na pewnej wyspie... Wyspa to wyspa, pomyślała. Może to być na przykład Santa Lucia albo Karaiby... — Naprawdę musisz z nimi jechać? — zmartwiła się Summer. — Raczej nie dostanę lepszej propozycji... — I tu się bardzo mylisz! — zawołała Summer triumfująco. — Może zechciałabyś spędzić ze mną parę tygodni w Casa Vernazza? Caitlin gapiła się na nią z niedowierzaniem. — Naprawdę? Zapraszasz mnie do swojego domu we Włoszech? — Właśnie... — potwierdziła z uśmiechem Summer. — Nie mogłabym tam chyba wytrzymać sama. Tak, Ludo też przyjedzie, ale on zawsze... Co Ludo zawsze robi, tego Caitlin nie dosłyszała. Za bardzo oszołomiły ją obrazy, które natychmiast stanęły jej przed oczami. Widziała Ludo, jak płynie obok niej w morskiej wodzie, a jego ręka przypadkiem muska jej skórę. Jak podaje jej kieliszek chłodnego białego wina. Jak mówi jej, że jest piękna... — Nie bardzo masz ochotę, co? — głos Summer wyrwał ją z tych marzeń. — Oczywiście, że mam ochotę! Ogromną ochotę! — zawołała Caitlin. — Po prostu nie mogę w to uwierzyć! Kiedy wyjazd?
{ 46 }
Lato tajemnic.indd 46
2009-04-20 10:20:26
— Pod koniec przyszłego tygodnia. Tylko na czternaście dni, bo potem wyjeżdżam na tournée koncertowe z moją szkołą muzyczną. Wspaniale, jeśli się zgadzasz. — A co z twoim ojcem? — Co tu ma do rzeczy mój ojciec? — Chcąc nie chcąc słyszałam, co mówił Ludo o jego atakach furii... — Lubisz czasem podsłuchiwać, co? — odparła cierpko Summer, ale zaraz się uśmiechnęła. — To był właśnie pomysł mojego ojca. Podsunął mi go w jednym ze swoich pogodnych momentów. Miewa i takie. Nie jest potworem. Oczywiście chciałam od razu odpowiedzieć, że nie ma mowy... — Dlaczego? — Bo on w ten sposób próbuje mnie osłabić. „To byłaby dla Gabrielli okazja, żeby poznać twoich przyjaciół. Ona zawsze ma tyle wspaniałych pomysłów dla nas wszystkich”. Niedobrze mi się robi, kiedy tego słucham. — Ale... kim jest Gabriella? — spytała Caitlin, choć od razu całkiem trafnie odgadła, jaka będzie odpowiedź. — Jego nowa kobieta – odparła Summer przez zaciśnięte zęby. — Prawdę mówiąc, już nie tak nowa. Kręci się przy nim jak wierny pies od wielu lat. Ale dopiero teraz zdecydował się pokazać z nią publicznie. A ona wyskakuje ze skóry, żeby odgrywać rolę „przyszłej macochy”. Summer nachmurzyła się. — Myślę, że planowała to od początku — mruknęła. — Udawała pogrążoną w żałobie, kiedy mama umarła. A potem przyczepiła się do ojca... Nienawidzę jej. Potrząsnęła głową, jakby chciała strzepnąć tę myśl, i ciągnęła dalej, zupełnie innym tonem. — Mniejsza o nią. Ona też ma tam być i nic na to nie poradzę. Ale jeśli pojedziesz ze mną, wszystko to stanie się znośniejsze. Zawsze będziemy się mogły urwać.
{ 47 }
Lato tajemnic.indd 47
2009-04-20 10:20:26
Po prostu powiemy im, jakie mamy plany, na przykład, że chcemy obejrzeć muzea – jest ich tam zatrzęsienie – i będziemy mogły robić co chcemy, i będzie świetnie. Co o tym myślisz? — Zapowiada się cudownie – powiedziała Caitlin. — Dzięki! — A twoi rodzice? Przyjmą to na luzie? Caitlin nie miała zamiaru tłumaczyć, że „rodzice” i „luz” to słowa, które nie powinny przypadku tej rodziny występować obok siebie. — Jasne – zapewniła. — Nie będzie z tym najmniejszego problemu. — Ale my tych ludzi nie znamy – zaprotestowała pani Morland wieczorem, kiedy Caitlin wyłożyła przy kolacji swoje plany. — Nie możemy puścić cię na koniec świata nie wiadomo z kim. — Mamo, to nie jest koniec świata tylko Włochy – wtrącił się Jamie, nakładając sobie potężną porcję ziemniaczanego purée. — Nie myśl, że to busz afrykański. Nic jej się nie stanie. Caitlin rzuciła mu pełne wdzięczności spojrzenie. — A kiedy ona pojedzie, będę mogła się przenieść do jej pokoju? — spytała Anna, ich trzynastoletnia siostra. — Nie wyjeżdżam na zawsze, tylko na dwa tygodnie – poskromiła ją Caitlin. — I nie waż się wchodzić do mojego pokoju. — Ta Summer Tilney... Czy ona nie jest córką Magnusa Tilneya? — wszedł jej w słowo ojciec. — Tego od dżemów? Raz siedziałem obok niego na kolacji w Stowarzyszeniu Prawników. Pamiętam go, zdaje się, że to przyzwoity gość. Caitlin oceniła, że ojciec nie wie o nim nawet połowy tego, co ona usłyszała. Ale to nie był odpowiedni moment,
{ 48 }
Lato tajemnic.indd 48
2009-04-20 10:20:26
żeby prostować opinię ojca o Magnusie Tilneyu. Kiedy dołożył sobie jarzyn i mrugnął do Caitlin, była bardzo zadowolona, że udało jej się utrzymać język za zębami. — Nie widzę problemu... – zaczął z uśmiechem. — Nie śpiesz się, Edward – przerwała mu żona. — Wolałabym spotkać się z tymi ludźmi, zanim wyrażę zgodę. — Doskonale – powiedziała szybko Caitlin. — Zaproszę Summer. — Nie Summer, tylko jej rodziców – odparła z naciskiem matka. — To może być tylko rodzic w liczbie pojedynczej – zauważyła Caitlin, przybierając tak poważny wyraz twarzy, na jaki tylko umiała się zdobyć. — Jej matka zmarła w tragicznych okolicznościach. To dlatego jej ojciec chce, żebym z nimi pojechała. Żeby rozruszać Summer. Bo ona jeszcze wciąż nie może po tym wszystkim przyjść do siebie. I tak jak się spodziewała, te słowa odmieniły stanowisko pani Morland. — Biedna dziewczyna... I jakie to okropne dla jej ojca. Ale to samotny mężczyzna... Nie będzie kobiecej ręki... — Owszem, będzie. Jego przyja... To znaczy, będzie z nimi ciotka – powiedziała Caitlin, w porę przypominając sobie o poglądach matki na związki nieformalne. — A Summer wspominała, że zaprosi jeszcze kogoś. Mamo, proszę! — Lynne, ona ma już prawie siedemnaście lat – zauważył łagodnie ojciec. — Już czas, żeby rozwinęła skrzydła. — Tobie łatwo powiedzieć, bo jesteś mężczyzną – zauważyła matka. — Ale jest bardzo niedojrzała, jak na swój wiek, bardzo naiwna. — Tak? Jak mam stać się dojrzała, jeśli zawsze będziesz mnie traktować jak niemowlę w pieluszkach – odgryzła się Caitlin. — A poza tym, z historii sztuki zadano nam na wakacje pewną pracę, a Włochy to najodpowiedniejsze
{ 49 }
Lato tajemnic.indd 49
2009-04-20 10:20:26
miejsce na świecie, żeby się do niej przymierzyć. Zrobię furorę! — Tak, przypuszczam, że z tego punktu widzenia to może być ciekawe doświadczenie. I tak jak się Caitlin spodziewała, odwołanie do szkolnych obowiązków do reszty odmieniło podejście matki do jej planów. Rodzicom nie bardzo zależało na tym, żeby dostała się do Mulberry Court – ojciec nazywał tę szkołę „hodowlą panien z wyższych sfer”, ale skoro już się tam dostała, oczekiwali, że zabłyśnie. — Zaufaj mi, mamo. Nie jestem głupia – dorzuciła jeszcze, by dopełnić wagi argumentów. Matka uśmiechnęła się melancholijnie. — Masz słuszność – westchnęła. — Dobrze, kochanie, jedź i baw się dobrze. — Mamo, jesteś aniołem! — Caitlin aż podskoczyła z radości, omal nie przewracając dzbanka z wodą, i podbiegła uściskać matkę. — Ale pod jednym warunkiem. Przed wyjazdem musisz nam zorganizować spotkanie z jej ojcem. — Jasne, zrobię wszystko, czego zechcesz! — obiecała pośpiesznie Caitlin. — I jeszcze jedno, pamiętacie? W piątek będę u Izzy przez cały dzień. Muszę jej pomóc przygotować przyjęcie. — Ach, tak, przyjęcie. Nie bardzo mi się to podoba – odparła matka. — Słyszałam, że dzieciaki z tak zwanego najlepszego towarzystwa wciągają kokainę i nie wiadomo co jeszcze. Jesteś pewna, że jej rodzice będą obecni? — Jasne, że będą – kiwnęła głową Caitlin, chociaż nie miała bladego pojęcia, czy to prawda. — I Jamie też jest zaproszony. — Jeśli tak, to w porządku – zgodziła się matka z ulgą w głosie. — Jamie ma olej w głowie. Więc jestem spokojna, że wszystko dobrze się skończy. — Jasne, że dobrze się skończy. Przecież ojciec Izzy jest
{ 50 }
Lato tajemnic.indd 50
2009-04-20 10:20:26
posłem do parlamentu i ministrem edukacji. Izzy mówi, że być może zostanie szefem resortu spraw wewnętrznych – dodała Caitlin. — Zważywszy na marne osiągnięcia tego rządu – zauważył ojciec — nie jest to najlepsza rekomendacja. — Do Włoch? — mimo że rozmawiały przez telefon, zdumienie Izzy nie uszło uwagi Caitlin. — Ona nigdy nikogo nie zapraszała nawet do domu. A co dopiero na wakacje. — Powiedziała... — Ja bym nie pojechała – przerwała jej Izzy. — Na pewno nie z nią. Te jej dziwactwa... Zastanawiam się, dlaczego wybrała akurat ciebie? Może dlatego, że inni za dobrze ją znają. Ale jestem pewna, że będziesz się dobrze bawić. — Wiem! Będzie cudownie! Ale posłuchaj... Mówiłaś, że jej matka umarła... — O, kurczę! — zawołała Izzy. — Moja matka dobija się do drzwi, chce, żebym poszła z nią do kościoła. Moi starzy to para hipokrytów. Póki tata nie wszedł do rządu, kościół ich w ogóle nie interesował. A teraz? „Musimy dawać dobry przykład”, gadka w ten deseń. Cześć! Do środy, kiedy kończył się rok szkolny, Caitlin przekonała się ku swojemu zdumieniu, że cieszy się niezwykłą popularnością wśród uczennic jedenastych klas. Każdą, która się skarżyła na kłopoty z wyborem stroju i pytała, dlaczego to nie może być normalne party z alkoholem i chłopakami, bez przebieranek, Izzy najspokojniej w świecie odsyłała do Caitlin. — Ona jest genialna – oświadczała z przekonaniem. — Ona coś dla ciebie wymyśli. Ale jeśli nie chcesz przyjść, to trudno...
{ 51 }
Lato tajemnic.indd 51
2009-04-20 10:20:27
Nikt, komu zależało na dobrych notowaniach, nie brał nawet pod uwagę takiej możliwości, by zlekceważyć zaproszenie na urodziny Izzy Thorpe. I dlatego Caitlin przeżywała oblężenie. — Chciałabym wyglądać bosko – powiedziała jej Bianca we wtorek podczas długiej przerwy. — Luis jest teraz moim chłopakiem... — Nie wiedziałam, że działasz w takim ekspresowym tempie! — zawołała Caitlin. — Poznaliście się raptem cztery dni temu. — Miałaś rację – roześmiała się Bianca – w kwestii Francuzów i testosteronu. To stuprocentowy mężczyzna. No, pomyśl. Za kogo mam się przebrać? Ten kostium musi odsłaniać nogi, bo nogi są moim głównym atutem. — Za Pocahontas! — oświadczyła zdecydowanie Caitlin. — Wiesz, za tę Indiankę. Zamszowa minispódniczka, głęboko wycięta góra i warkocze. — Odjazdowe buty... — Nie sądzę, żeby w ogóle nosiła buty. — Tym razem włoży – roześmiała się Bianca. — Fajnie. Dzięki, Caitlin. Na następnej przerwie zjawiła się Sophie. — Jestem spłukana. — Takie wyznanie w Mulberry Court było czymś wyjątkowym. — Potrzebuję czegoś, co rzuca na kolana, ale niewiele kosztuje. — Ann Darrow z King–Konga – odparła Caitlin bez namysłu. — Przezroczysta nocna koszula na cieniutkich ramiączkach i odcisk łapy goryla na biuście, włosy rozpuszczone... — Wspaniale! — zawołała Sophie. — Byłam pewna, że pomysł jest bez pudła, kiedy tylko powiedziałaś, że to ma być przezroczyste. — A ty? Za kogo się przebierzesz? — spytała Caitlin, kiedy spotkała Summer.
{ 52 }
Lato tajemnic.indd 52
2009-04-20 10:20:27
— Ja? Coś się wymyśli – powiedziała Summer beztrosko. — To nic trudnego. Dziewczyny biegały na North Lane po materiały, cekiny i wstążki. Potem w swoim pokoju Caitlin rysowała formy krawieckie i kroiła materiał, gryząc popcorn w towarzystwie gromady koleżanek. Wiele czasu zajęło jej wytłumaczenie Jamie’emu, tak powoli i wyraźnie jak tylko potrafiła, że choć wytarte i dziurawe dżinsy mogą stać się częścią jego kostiumu, to jednak nie jest prawdopodobne, by Pirat z Karaibów nosił koszulkę z emblematem wyścigów Formuły 1. Poza tym Caitlin nie przestawała martwić się, że nie ma pojęcia, za kogo się przebrać. Myślała o Królowej Lodu z „Opowieści z Narnii”, ale odrzuciła ten pomysł, bo Ludo mógłby pomyśleć, że jest zimna i nieczuła. Rozważała, czy to może być Hermiona z filmów o Harry’m Potterze, ale odrzuciła ten pomysł jako zbyt dziecinny i ugrzeczniony. Wolałaby romans z domieszką tragedii. Elegancję połączoną z dzikością... — Tak! — te słowa wyrwały jej się z ust, kiedy była sama w pokoju. — To będzie to! Pomysł był zadziwiająco prosty, ale także niezwykle śmiały. Chwyciła za telefon i zadzwoniła do Izzy. — Izzy? To ja. Chodzi o twoje party... Co? Tak, twój kostium jest gotowy. Jest wspaniały. Przyjdź i przymierz. Odsunęła telefon od ucha, kiedy Izzy zaczęła piszczeć z radości. — Posłuchaj... — przerwała jej gwałtownie. — Chcę... Nie, nic nie powie. Izzy mogłaby pomyśleć, że Caitlin ma nierówno pod sufitem. — Zobaczymy się niedługo, tak? Odsunęła telefon i rzuciła się na łóżko. Sama nie mogła uwierzyć, że stać ją na coś takiego. Ale ostatnio tak wiele się działo w jej życiu rzeczy, w które
{ 53 }
Lato tajemnic.indd 53
2009-04-20 10:20:27
z ledwością mogła uwierzyć. Podróż do Włoch, zaproszenie na party do najpopularniejszej dziewczyny w szkole, córki ministra, i do tego romans z Ludo Tilneyem... No, może romans to za wiele powiedziane. Ale nawet jeśli nic z tego nie wyjdzie, to przecież zawsze warto próbować. — A co do tej podróży... Nie mówiłaś, że Summer zabiera ze sobą tłum ludzi? — spytał Jamie niedługo przed urodzinami Izzy, czyszcząc paznokcie ubrudzone w oleju samochodowym. — Taki był pomysł jej ojca – powiedziała Caitlin. — Bo co? — Tak tylko się pytam – mruknął Jamie. — A jakie Izzy ma plany na wakacje? — Chcesz powiedzieć, że jej o to nie zapytałeś? — droczyła się Caitlin. — Rozumiem. Jak się ma usta bez przerwy przyklejone do czyjejś szyi, to bardzo trudno rozmawiać. — Przestań – powiedział Jamie i uśmiechnął się. — Zastanawiałem się po prostu... No, nad nami... i pomyślałem... no, wiesz... ona oczywiście może odmówić, ale byłoby bardzo fajnie, gdyby... — Chcesz pojechać z nią na wakacje, tak? Chcesz całować ją jak szaleniec w pełnym słońcu? — Coś w tym rodzaju – bąknął Jamie, wycierając ręce w ścierkę do naczyń. — Kłopot w tym, że nie mam dość kasy. No, trochę mam. Ale nie wystarczy na pięciogwiazdkowy hotel, na te sprawy, a ona jest pewnie przyzwyczajona... — Jamie, ona ciebie uwielbia. Pojedzie gdzie zechcesz, byle tylko być z tobą. — Naprawdę tak myślisz? — Jamie miał minę chłopczyka, który dorwał się do pudła czekoladek. — Bo wiesz,
{ 54 }
Lato tajemnic.indd 54
2009-04-20 10:20:27
właśnie myślałem, że jeśli jedziesz z Summer do Włoch... — To mama i tata gładko przełkną, że wy dwoje też się wybierzecie do Casa Vernazza? Jamie kiwnął głową. — Możesz załatwić nam zaproszenie? — Nadam bieg tej sprawie — obiecała Caitlin. — Ale Izzy mówiła mi, że nigdy nie pojechałaby na wakacje z Summer. — To znaczy, że bardzo by chciała pojechać. Możesz mi wierzyć – powiedział Jamie. — Twoja inteligencja emocjonalna jest imponująca jak na faceta – przyznała Caitlin. — I w samej rzeczy twoja obecność może się całkiem nieźle przysłużyć moim własnym planom. Serce Caitlin zadrżało, kiedy rzuciła ostatnie spojrzenie w lustro w łazience Izzy. Cały piątek spędziła na rozwieszaniu światełek w obszernym podziemiu jej domu, gdzie został umieszczony sprzęt nagłaśniający i parkiet do tańca. Na ścianach znalazły się plakaty filmowe, a w wielkim salonie na parterze urządzono bufet. Izzy była szczęściarą! W rodzinie Caitlin byłoby to nie do pomyślenia, żeby pani Morland udostępniła gościom córki cały dom. Ale pani Thorpe po prostu wyszła w pośpiechu, życząc im dobrej zabawy. Miała spotkać się z mężem na jakiejś gali w Royal Pavillon. Nosiła suknię od Versace, Caitlin od razu rozpoznała jego styl. — Za kogo jesteś przebrana? — spytała Bianca, gdy tylko Caitlin wyszła z łazienki. — Za Rose z Tytanica oczywiście — uśmiechnęła się Caitlin, poprawiając dyskretnie górę od prostej białej sukienki (która w poprzednim życiu była parą tiulowych firanek), żeby dekolt prezentował się jak najbardziej kusząco.
{ 55 }
Lato tajemnic.indd 55
2009-04-20 10:20:27
— Aha. Tak, poznaję – mruknęła Bianca. Nie wyglądało na to, żeby sukienka zrobiła na niej wielkie wrażenie, ale Caitlin wcale się tym nie przejęła. Jej chwila jeszcze nadejdzie. — Chodźmy, trzeba rozruszać towarzystwo. W ciągu dwóch godzin Caitlin straciła wiele z początkowego optymizmu. Co prawda tańczyła bez przerwy – z Tomem, który świetnie się czuł w stroju rzymskiego gladiatora i z Charlie’m, który wystąpił z obnażonym torsem i napisem „Rocky” w dość kontrowersyjnym miejscu. Oraz z pół tuzinem facetów przebranych za postacie z „Gwiezdnych wojen”. Zrobiła trochę zabawnych zdjęć do pamiątkowego albumu Izzy, narysowała parę karykatur facetów, którzy skakali wokół Bianki i Sophie, a także wypiła nieco więcej niż powinna. Ale Summer i Ludo się nie zjawili. — Mówiłam ci, że ona nie przyjdzie – przypomniała jej Izzy z saytysfakcją i zarozumiałym uśmieszkiem. — Ale nie słuchałaś. Nie myśl, że skoro jedziesz z nią do Włoch na wakacje, to jesteś w stanie cokolwiek zrozumieć z jej zachowania. Tego nikt nie potrafi. Z rozpaczy Caitlin chwyciła za telefon i zaczęła pisać esemesa. „Gdzie jesteś?” Zastanowiła się i dopisała: „Przechodzi ci koło nosa cudowne party”. Wysłała wiadomość i rozejrzała się. Zobaczyła Toma z butelką alkoholu w jednej ręce, z drugą ręką wyciągniętą w jej stronę. — Chodź! — zawołał i pociągnął ją w stronę schodów, które z podziemi prowadziły do dużego holu przy wejściu. — Pora na Bum-bum. To należy do tradycji na imprezach u Izzy tak samo, jak przebieranki. — Taki happening – wtrąciła Bianca. — Izzy lubi pop i s y. C a ł a o k o l i c a m a s z a n s ę s i ę d o w i e -
{ 56 }
Lato tajemnic.indd 56
2009-04-20 10:20:27
d z i e ć , ż e w y d a ł a urodzinowe party. — Rok temu – dorzuciła Sophie — zatrzymała ruch uliczny na ponad pięć minut. — Wszyscy do mnie! — zarządziła Izzy. — Żadnego chowania się po kątach! W połowie drogi piknął telefon Caitlin. Spotkamy się na party. Na razie. S. Serce Caitlin zaczęło bić mocniej. Przyjdą! Jej chwila się zbliża. Ale czy się odważy? I czy aby nie przebierze miary, robiąc coś takiego? Nie, oczywiście, że nie. Przeczytała dość artykułów w kolorowych tygodnikach, by wiedzieć, że im bardziej szaloną rzecz zrobisz publicznie, tym bardziej wszyscy będą cię podziwiać. Więc zrób to, a docenią cię wszyscy, którzy się liczą. Odłączyła się od reszty i wbiegła na schody, prowadzące do pokoju Izzy. — Caitlin, dokąd? — zawołał za nią Tom. — Nie zapominaj, zaraz się zacznie bum-bum! — Wracam za dwie minuty! — odkrzyknęła i wpadła do łazienki. — Ojej, Caitlin! Co się stało? — Bianca gapiła się na nią z otwartymi ustami. — Jesteś cała mokra! — zauważyła Sophie. — I masz coś we włosach... — Wiem, o co chodzi! Świetny pomysł! — zawołała z uznaniem Izzy, nie zdejmując ręki z biodra Jamie’ego. — Zrozumieliście ten kawał? To Rose, ta z Tytanica, grała ją Kate Winslet. Kiedy statek tonął, była cała mokra. Zachichotała, a wszyscy spojrzeli na Caitlin. Jej biała sukienka ociekała wodą, klejąc się do jej krągłych kształtów. Spod spodu przeświecało skąpe bikini. Caitlin wplotła w mokre włosy pasma wodorostów zebranych na plaży, roztarła na ramionach trochę kleju biurowego i obsypała
{ 57 }
Lato tajemnic.indd 57
2009-04-20 10:20:27
się piaskiem, a na sam koniec umieściła w dekolcie kilka różowych muszelek. Jej najważniejszym rekwizytem było koło ratunkowe – stare, gumowe, na którym kiedyś uczyła się pływać. Teraz zdobił je napis: „Kto mnie wyratuje?”, zrobiony przy pomocy ciemnoczerwonej kredki do ust. Poczuła na sobie wiele spojrzeń i była świadoma wrażenia, jakie zrobiła. Nie tylko na różnych facetach, którzy przepychali się, żeby stanąć bliżej. Także na Tomie, który objął ją w talii i dotknął ustami jej karku. — Ja będę twoim wybawcą – mruczał, całując ją w ucho. — Moim zdaniem potrzeba ci sztucznego oddychania metodą usta–usta. I ten zabieg powinien trwać jak najdłużej! Nagle dźwięk dzwonka wdarł się w szum komentarzy. Po tamtej stronie drzwi ktoś położył palec na przycisku i nie zamierzał go zdjąć. — Miejmy nadzieję, że to ktoś, kto stanął na wysokości zadania, jeśli chodzi o dostawę alkoholu – powiedziała Izzy. — To pewnie Ludo i Summer – powiedziała Caitlin, oswobodziwszy się z objęć Toma. Przyszli w najlepszym momencie. Sukienka jeszcze ocieka wodą i uwydatnia to, o co chodziło. Ludo padnie z wrażenia. — Chodźcie wszyscy – zawołała Izzy, łapiąc Jamie’ego za rękę. — Najprzystojniejszy facet na przedzie! Przepuśćcie najprzystojniejszego! Torowała sobie drogę, przepychając się obok Bianki, z którą nie przestawał się całować Luis, jakby od tego zależało jego życie. Wyśliznąwszy się Tomowi, Caitlin złapała jakąś butelkę i napełniła swoją szklankę po brzegi. I właśnie wtedy Izzy otworzyła drzwi. Przez długą i straszną chwilę Caitlin myślała, że nastąpił wybuch bomby. Błysk ostrego światła całkowicie ją oślepił. Cofnęła się, wpadając prosto w ramiona Toma.
{ 58 }
Lato tajemnic.indd 58
2009-04-20 10:20:27
— Do wszystkich diabłów! — usłyszała jego okrzyk. — Co się u licha... Ale ten okrzyk nie przebił się przez gwar głosów, buzujących na schodkach przed wejściem. Gdy Caitlin zaczęła odzyskiwać wzrok, zrozumiała, że przed wejściem tłoczy się gromada fotografów i reporterów z błyskającymi fleszami i mikrofonami w wyciągniętych dłoniach. Świetnie, pomyślała z radością i zaczęła się zastanawiać, jakie pismo mogą reprezentować. Może Tatlera? Albo Hallo? Albo... Izzy stała, jak wmurowana w podłogę, więc Caitlin ruszyła do przodu w nadziei, że jeśli znajdzie się w jej pobliżu, to trafi do kolorowego magazynu. — Chcemy poprosić twojego ojca o komentarz – jeden z dziennikarzy zwrócił się do Izzy ponad głową Caitlin. — Jest w domu? — Czy będzie w porządku, jeśli napiszemy, że ze wstydu schował się pod łóżkiem? — zawołał inny. — Myślał, że utrzyma to swoje memorandum w tajemnicy? Pomysł z redukcją wydatków na szkolnictwo jest zagrożeniem dla całego społeczeństwa. Do tego autorytarny ton jego wypowiedzi o właściwym wychowaniu domowym, podczas gdy razem z rodziną prowadzi życie rozrywkowe i rozrzutne... — Ojca nie ma w domu! — zawołała z wściekłością Izzy. — To jest moje przyjęcie i będę wdzięczna za uszanowanie prywatności. Caitlin nigdy jeszcze nie słyszała u Izzy takiego tonu i języka. To zabrzmiało tak, jakby za naciśnięciem guzika z jej ust wydobył się uprzednio nagrany tekst. — Wygląda na to, że nieźle się bawicie – zauważył chudy facet, trzymający mikrofon. — Rodziców nie ma w domu, a młodzież baluje w najlepsze! Ty jesteś Isabella, prawda?
{ 59 }
Lato tajemnic.indd 59
2009-04-20 10:20:28
Kolejny błysk flesza oślepił Caitlin, a Tom, nieco zawiany, objął ja mocno. — Więc gdzie oni się podziewają? — zapytał jeszcze inny. — Gdzie się dziś bawią za pieniądze podatnika? — Gala jest w Royal Pavillon – odparła Izzy, która z przerażenia zrobiła się malutka. — W Royal Pavillon! — wrzasnął ten typek, i naraz wszyscy jak jeden mąż, a raczej jak oddział pościgowy odwrócili się i z hałasem zbiegli po schodkach. — Rozdzielamy się, panowie! Do Royal Pavillon, migiem! Spotykamy się na miejscu! Paparazzi już biegli przed siebie, krzycząc coś jeden przez drugiego i przepychając się. — Poczekaj! — Izzy miała już zatrzasnąć drzwi, kiedy nadbiegła Summer w stroju tenisowym, z rakietą w ręku, i przeskakując po dwa schodki dopadła drzwi. — W samą porę – skwitowała Caitlin, na próżno wypatrując Ludo za jej plecami. — Co cię zatrzymało? — Lepiej nie pytaj – odparła spokojnie Summer. — Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Izzy! Trąciła Izzy w ramię i podała jej paczuszkę. — Spóźniłam się na pamiątkowe zdjęcia? Nie przypuszczałam, że będzie u ciebie taki tłum! Frekwencja w tym roku dopisała nadzwyczajnie. — Mam nadzieję, że to ci nie przeszkadza – wymamrotała Izzy. — Dziękuję za prezent. Ale teraz muszę natychmiast gdzieś zadzwonić. Summer spojrzała na Caitlin i podniosła brew. — Co jej się stało? — spytała. — I dlaczego ociekasz wodą? — Dlaczego masz na sobie strój do tenisa? — odwzajemniła się Caitlin. — I gdzie jest Ludo? — A, ten strój... To z filmu. Wiesz, „Wimbledon”. A Ludo poszedł z kolegą do kina. Bo co?
{ 60 }
Lato tajemnic.indd 60
2009-04-20 10:20:28
— Ale Izzy mówi, że go zaprosiła. — Zaprosiła, ale nie ma takiej siły, która by zmusiła go, żeby włożył kostium. Tego mój brat nie zrobi dla nikogo. Caitlin posmutniała. Jej brat dla Izzy zgodził się przebrać. Więc Ludo najwyraźniej nie zwrócił na nią uwagi. Wszystkie wysiłki poszły na marne. On na zawsze pozostanie w jej sercu, ale kim ona jest dla niego? Mało ważnym wspomnieniem. Jeśli w ogóle raczył ją zapamiętać. — Caitlin, ty dygoczesz – zauważyła Summer i odłożyła na bok rakietę. — Przebrałaś się za zmokłą kurę? — Nieważne. Miałam pewien pomysł i wyszło fajnie, ale teraz mniej mi się on podoba. Dlaczego przyszłaś tak późno? — spytała Caitlin, kiedy schodziły do podziemia. — Party zaczęło się wieki temu. — Wiem – Summer wzruszyła ramionami. — Prawdę mówiąc, nie zamierzałam przyjść. Nie lubię takich imprez, kiedy jestem bez... — Bez Ludo? — Ludo? Dlaczego miałabym wychodzić akurat z nim? — Więc bez kogo? — Caitlin popatrzyła na nią i rumieniec nie uszedł jej uwagi. — Coś ukrywasz. Widzę to. Summer ściszyła głos. — Słuchaj, jeśli mam ci wszystko opowiedzieć, to musisz mi przysiąc na wszystkie świętości, że nikomu nie piśniesz ani słowa. — Przysięgam – powiedziała Caitlin, spodziewając się, że za chwilę zostanie dopuszczona do największej tajemnicy. — No więc pół roku temu... — Dość tych dziewczyńskich ploteczek! — Tom zbliżył się do Caitlin niepewnym krokiem, złapał ją za ramiona i złożył pachnący piwem pocałunek na jej wargach. Chodź, zatańczymy!
{ 61 }
Lato tajemnic.indd 61
2009-04-20 10:20:28
— Tom, przestań. Rozmawiam z Summer. — W porządku, idźcie tańczyć – powiedziała Summer. — To i tak nie było nic ciekawego. — Widzisz? — zaśmiał się Tom. — Zresztą, co może być ciekawszego dla mnie i dla ciebie, niż bawić się na cały regulator na tej imprezie? Caitlin już chciała mu powiedzieć, żeby się odczepił, ale rzut oka na Summer przekonał ją, że szansa na zwierzenia tym razem już przepadła. Trzeba jak najszybciej spotkać się z nią znowu na osobności. Była całkowicie przekonana, że w życiu Summer tkwi jakaś tajemnica. A dobra tajemnica to było właśnie to, co Caitlin lubiła najbardziej na świecie. — Wspaniałe party – powiedziała Caitlin do Izzy o północy, kiedy w jej pokoju szukała swojej torby. — Jestem wykończona! Stopy tak mnie bolą, jakbym przeszła piechotą pół świata. I przyjrzała się Izzy uważnie. — Coś się stało? — Jak mogłam to zrobić! Jak mogłam się tak wygłupić! — odezwała się Izzy i Caitlin zauważyła, że jest bliska łez. — Ale o czym ty mówisz? Party udało się nadzwyczajnie! Och... Chyba nie pokłóciliście się z Jamie’m? — Coś ty. Ale powiedziałam tym typom z prasy, gdzie są rodzice. Podobno popędzili do Royal Pavillon, przedarli się przez bramę i zrobili ojcu zdjęcia, kiedy był... No, kiedy się dobrze bawił. Więc mama nakrzyczała na mnie przez telefon, bo przeze mnie sprawa stała się jeszcze bardziej publiczna niż to konieczne, i mama powiedziała, że zawiodła się na mnie... — To niesprawiedliwe! — zaprotestowała Caitlin. — Co miałaś zrobić?
{ 62 }
Lato tajemnic.indd 62
2009-04-20 10:20:28
— Trzymać język za zębami, według niej – odparła Izzy. Nie wiesz, jaką jesteś szczęściarą, Caitlin. W domu masz normalną rodzinę, robisz co ci się podoba i nikt ci się do niczego nie wtrąca. Usiadła w nogach łóżka. — Być sławnym to ciężki los – westchnęła. Drzwi frontowe trzasnęły piętro niżej i strzęp jakiejś rozmowy dobiegł z ulicy. — Nieustające napięcie. — Czym się przejmujesz? Przecież ludziom z prasy nie chodzi o ciebie – zauważyła Caitlin. — To twój ojciec ich interesuje. O czym chcieli z nim rozmawiać? — O tym co zawsze. Że posyła mnie do elitarnej prywatnej szkoły, podczas gdy na państwowych szkołach ministerstwo robi oszczędności. A kiedy to im się znudzi, to wtedy z innej beczki: że moi rodzice lubią się bawić, kochają szybkie samochody... Izzy zakręciła na palcu kosmyk włosów. — Zazdroszczę ci, chętnie bym się z tobą zamieniła. — Ze mną? — roześmiała się Caitlin. — Nie byłabyś zadowolona. Nie mogłabyś się migdalić z Jamie’m. Ale ta uwaga nie rozśmieszyła Izzy, która – przeciwnie – posmutniała i ulotniły się resztki jej zwykłego tupetu. — Powiedz, czy Jamie mnie nie porzuci? Wiesz, kiedy prasa zacznie podnosić harmider... Caitlin usłyszała błagalną nutę w jej głosie. — Nie jest takim tchórzem. A poza tym, kocha się w tobie bez pamięci. W żadnej dziewczynie jak dotąd aż tak się nie kochał. — Naprawdę tak myślisz? Czy mówisz tak tylko po to, żeby mnie pocieszyć? Caitlin zdecydowanie potrząsnęła głową. — A skoro już o nim mowa – spytała – to co będziesz robić w czasie wakacji? — Leżeć i wszystko chrzanić – mruknęła Izzy.
{ 63 }
Lato tajemnic.indd 63
2009-04-20 10:20:28
— Powiem ci coś, ale to tajemnica. Musisz mi przysiąc, że nie powtórzysz Jamie’emu. Ma się nie dowiedzieć, że ci o tym mówiłam. — Co? Co? No, mów! — Izzy ocknęła się nagle i zamieniła w słuch. — On chce, żebyście spędzili wakacje razem. — O, Boże! To prawda? Naprawdę tak mówił? Kiedy chce jechać? Dokąd? — Izzy nie posiadała się z przejęcia. — Może Mauritius? Tam jest fajnie, wynajmuje się domki kryte strzechami, na palach... A może Bali? Zawsze chciałam... — Spokojnie. Jamie nie jest miliarderem, przecież wiesz. Ale ma pewien plan... Nie zdziw się, kiedy ci o tym powie, dobra? To nawet jeszcze nie jest załatwione. I może być wspaniale, ale, wierz mi, sprawa nie jest taka prosta. — Okej – westchnęła Izzy. — To kiedy on mi o tym powie? — Niedługo – odparła Caitlin. — Jestem pewna, że już wkrótce. — Zrób to teraz, okej? — szepnął Jamie, patrząc przez ramię na Summer, która stała przed domem Izzy w grupce czekających na taksówki. — Spytaj ją o wakacje. Spojrzał na zegarek. — Liczę na ciebie. Idę zajrzeć do Izzy, żeby zobaczyć, jak się czuje. Nie wystaw mnie do wiatru. — Twój brat jest całkiem miłym chłopakiem – zauważyła Summer, wypatrując jednocześnie taksówki. — Tak, w małych dawkach – uśmiechnęła się Caitlin. — Zwłaszcza teraz, kiedy jest taki zakochany. — Mam nadzieję, że się nie rozczaruje – stwierdziła Summer. — Izzy jest w porządku, ale trochę zanadto wesoła i niczego nie traktuje poważnie. — Teraz akurat nie ma żadnych powodów do wesołości
{ 64 }
Lato tajemnic.indd 64
2009-04-20 10:20:28
– zauważyła Caitlin. — Jamie uważa, że powinna na jakiś czas wyjechać gdzieś bez rodziców. Póki sytuacja się nie uspokoi, mam na myśli prasę... i w ogóle... Zamilkła i czekała, w nadziei, że Summer się domyśli. — Ktoś jeszcze ma przyjechać do Casa Vernazza? — spytała w końcu, kiedy milczenie się przedłużało. — Nikt, jeśli będę miała na to jakikolwiek wpływ – odparła Summer. — Ojciec nalega, żebym ściągnęła całą paczkę koleżanek, bo chciałby, żebym się dobrze bawiła, ale ja myślę, że tak naprawdę chodzi mu o to, żeby wokół było dużo ludzi i żeby Gabriella miała się przed kim popisywać. Wydęła policzki. — Poza tym jest całe mnóstwo spraw, z którymi muszę sobie poradzić w ciągu tych wakacji. I będziesz mi do tego potrzebna. Masz odpowiedni poziom... powiedzmy... wrażliwości. A przy tym nie jesteś nudna. Caitlin nie mogła wytrzymać z ciekawości. — Te sprawy mają związek z tym, co chciałaś mi powiedzieć? Summer kiwnęła głową. — Częściowo tak – powiedziała. — Ale teraz nie będziemy o tym mówić. Powiem ci, kiedy już będziemy we Włoszech. Tam łatwiej zrozumiesz, o co chodzi. Westchnęła. — Problem w tym, że jeśli nie zaproszę kilku koleżanek, ojciec weźmie sprawy w swoje ręce, ściągnie tam kuzynki i kuzynów, a to, możesz mi wierzyć, będzie coś okropnego. Każdy już byłby lepszy od nich. — Jeśli tak – powiedziała Caitlin – to chyba mogę ci pomóc rozwiązać problem. — Załatwione! — powiedziała Caitlin do Jamie’ego, kiedy wracali do domu jego samochodem. — Powinieneś być
{ 65 }
Lato tajemnic.indd 65
2009-04-20 10:20:28
mi wdzięczny, bo Summer nie miała do tego zbyt wielkiego przekonania. Izzy nie jest osobą, którą by lubiła najbardziej na świecie. — Nie rozumiem, jak można nie lubić Izzy – oburzył się Jamie. — Jest taka wesoła, dowcipna i ma w sobie dużo ciepła... — Dobra, załóż jej fan-klub, wytłumaczę ci, jak się to robi – powiedziała Caitlin ze śmiechem. — Ale na wakacjach macie się zajmować sami sobą. Summer i ja będziemy miały coś do roboty. — Co takiego? — Pracę wakacyjną z historii sztuki – odparła Caitlin. — Będziemy nad tym pracować do upadłego. Same. Zgoda? Nie chcemy, żeby Izzy ściągała nasze pomysły. — W porządku – powiedział Jamie. — To mi pasuje, nie mogło być lepiej. Jak na młodszą siostrę nie jesteś jeszcze taka najgorsza.
{ 66 }
Lato tajemnic.indd 66
2009-04-20 10:20:28