29
Znów byli w drodze. Opuścili Bawidło, zostawiając Agę Badur samą z jej zadaniem. Wojowniczka musiała utrzymać miasto w ryzach do czasu pojawienia się namiestnika wysłanego przez Gospar. Nie było wątpliwości, że da sobie z tym radę doskonale. Urodziła się, by dowodzić ludźmi. Wprowadziła własne porządki, jeszcze zanim zaczęła pertraktacje z dworem. Zakazała grabieży, napaści i podżegania do zemsty, a każde nieposłuszeństwo karała lochem. Wyprowadziła na ulice gwardię, potem pozwoliła wyjechać sojusznikom Lubgosta Dragona, wysyłając tym samym Gospar jasny sygnał, że atak na możnych już się nie powtórzy. Cesarstwo musiało wiedzieć, iż Bawidło, mieścina na peryferiach imperium, zbuntowała się nie wobec władcy, lecz jedynie przeciwko podłemu urzędnikowi i po jego zniknięciu szybko przywrócono porządek. Wśród rzeszy uciekających arystokratów znalazła się też Ema, sponiewierana i złamana, marząca tylko o tym, by dowlec się do Brzeginki, a stamtąd uciec daleko na południe. Cesarz nie rozdzierał szat nad Lubgostem Dragonem – przecież i tak wydał na niego wyrok. Oczywiście nie podobały mu się okoliczności śmierci namiestnika, bo źle to wróżyło następnemu, ale Aga obłaskawiła go daniną przerastającą najśmielsze 314
!Niepowszedni 3 - Int.indd 314
24.08.2017 14:56
wyobrażenia. Wysłała do Gospar wszystko, co zmarły zgromadził za życia. Niepowszedni myśleli, że wyruszą w piątkę, jednak ostatecznie opuścili Bawidło w starym składzie. Jaśniepanu nie uśmiechał się ani samotny powrót do Brzeginki, ani oczekiwanie w Bawidle na towarzyszy. Nie bez przyczyny. Samotna przeprawa przez Łajdacki Kraniec byłaby samobójstwem nawet dla zaprawionego w tajnych misjach rządcy, a do pozostania w mieście zniechęciła go sama Aga Badur. Jasno postawiła sprawę – spokój w Bawidle wciąż był kruchy, jej rządy niepewne, więc ostatnim, czym zamierzała się zajmować, było bezpieczeństwo obywatela obcego państwa. Jedno należało rządcy przyznać, nie wywlekał już kwestii nieposłuszeństwa Niepowszednich. Raz nawymyślał im solidnie, potem coś tam podumał i dał spokój. Sprawy z grubsza miały się zatem między nimi po staremu – bez ciepłych uczuć, ale i bez wrogości. Układ w gruncie rzeczy nijaki, lecz wobec oczekujących podróżników niebezpieczeństw należało docenić nawet to. Wiedzieli bowiem, że zagrożeń nie da się uniknąć, a znali ledwie mizerną ich część. Reszta pozostawała tajemnicą. Na samą myśl o tym Nila zazdrościła Adze. Wojowniczka zmagała się z przeciwnościami na znanym sobie terenie, podczas gdy oni porwali się na coś, o czym nie mieli pojęcia. Bezludzie Stromowych Wichrów budziło grozę nawet w doświadczonych wędrowcach. Wszystko, czego Niepowszedni dowiedzieli się o tej drodze, pochodziło z mętnych opowieści zasłyszanych od niuchaczy i z ubogich informacji Wita. Mastalerz miał dobre chęci, ale pomógł im niewiele, bo choć szedł tamtędy wielokrotnie, nie dotarł dalej niż do połonin ponad granicą lasu. Szukał zwierzyny, a polowania nie wymagały zapuszczania się w wyższe partie 315
!Niepowszedni 3 - Int.indd 315
24.08.2017 14:56
gór. Nauczył się jednak tego i owego podczas tych wypraw, więc chętnie podzielił się swoim doświadczeniem. Powinni znaleźć most na Nurze, zwany Drogowskazem, wejść do lasu i wspinać się aż do polany, na której znajdą opuszczony szałas myśliwych. Stamtąd czekała ich mozolna droga ku przełęczy. Trzeba było iść pieszo, bo na stromych zboczach wierzchowce nie dałyby sobie rady. Musieli zatem radzić sobie z bagażem sami. Latem ponieśliby go na plecach, ale że przyszło im podróżować zimą, mogli spakować tobołki na lekkie saneczki. Kadok aż zamachał ogonem na wieść, że pomoże ciągnąć ekwipunek. Na tym nauki Wita się kończyły. Nie wiedział, co znajduje się dalej, ani jak ciężko trawersuje się zboczami Stromowych Wichrów. A rewelacje niuchaczy? Przyjaciele woleliby chyba ich nie usłyszeć. Wyglądało na to, że wszystko na tym szlaku chciało ludzi zabić. Śnieg schodził tu lawinami lub atakował kurzawą. Kamienie spadały ze zboczy albo osuwały się spod stóp. Rośliny kusiły owocami, które sprowadzały ślepotę, bądź zabijały na miejscu. Wiatr mroził do szpiku kości, a nocami przybierał na sile i spychał nieszczęśników w przepaść. W lasach roiło się od zwierząt, dla których człowiek był łakomym kąskiem i, jakby tego było mało, przebąkiwano coś o klątwie. Podobno wiele lat wcześniej zło zamieszkało w dolinie, tuż przy jeziorze zasilanym wodą z górskich potoków. Na tę ostatnią wieść Nila omal nie zakrztusiła się śmiechem. Nerwy miała zszargane i daleko jej było do rozbawienia, ale większej bzdury dawno nie słyszała. Łatwiej dało się uwierzyć w śnieżną panterę, która atakowała wędrowców powyżej granicy lasu niż w nieczystą siłę. Na bogów! Czego to ludzie nie wymyślą, żeby wytłumaczyć coś niezrozumiałego. Nie żeby Nila 316
!Niepowszedni 3 - Int.indd 316
24.08.2017 14:56
nie wierzyła, iż w górach zagnieździło się jakieś draństwo; legendy nie brały się znikąd. Chociaż były ubarwione i pełne rażących wyolbrzymień, w każdej tkwiło ziarenko prawdy. Dziewczyna stawiała więc na trujące glony w wodzie górskiego jeziora lub zwierzęta roznoszące nieznane choroby. Co nie znaczy, że zaczęła bać się szlaku mniej, wręcz przeciwnie. Wyruszyli o świcie, kierując się na północ, wzdłuż skutego lodem Nuru. Gdyby zwlekali z wyprawą jeszcze kilka godzin, Dalko pognałby szukać matki w pojedynkę. Przez całą noc niecierpliwie przebierał nogami, ledwie wytrzymując pakowanie, kupno sanek i zapasów, mimo że dzięki pomocy Wita poradzili sobie z tym naprawdę szybko. Byli jedynymi podróżnymi na tym bezludziu. Z góry założyli, że tak będzie, i nie pomylili się. Gdyby los pozwolił im wybrać, oni też nigdy nie zbliżyliby się do Stromowych Wichrów. Już sam ich widok budził grozę. Niebosiężne, o graniach ząbkowanych niczym ostrza myśliwskiego noża i szczytach zatopionych w chmurach, były przeciwieństwem poczciwych Bukowych Kopców, których niewysokie pasmo wyglądało przy nich jak poziomki przy dorodnych jabłkach. Pierwszego dnia wciąż odwracali się za siebie, by spojrzeć na ośnieżone mury Bawidła. Czuli się raźniej, wiedząc, że wartownicy na blankach nadal ich widzą, a w razie niebezpieczeństwa wyślą kogoś z odsieczą. Do wieczora odjechali jednak na tyle daleko, że miasto stało się zaledwie odległym punktem na horyzoncie. Tak jak Aga Badur zostali ze swoją misją sami. Pozostawała nadzieja, że podobnie do wojowniczki dadzą sobie radę. Pierwsza noc na szlaku upłynęła im spokojnie na nasłuchiwaniu odgłosów z Suchych Pól na zachodzie i hałasów z odległego lasu na wschodzie. Sambor z Allą trochę fechtowali, potem wszyscy rozsiedli się przy ogniu. Dużo rozmawiali, pró317
!Niepowszedni 3 - Int.indd 317
24.08.2017 14:56
bując dojść powodu, który wypchnął matkę Źrenicznika w tę zabójczą drogę. Odrzucili myśl, że wciąż szukała syna. Gdyby tak było, skierowałaby się przecież na Bukowe Kopce. Flisacy z felernej komięgi musieli pamiętać, że właśnie w tamtą stronę udała się gromadka dzieci z lisem wilczym. – Już mnie nie szuka – powtórzył z goryczą Dalko. – Nie wiem, co ja sobie myślałem. Szlag! Od początku wam mówiłem, że jestem dla nich nieważny… – Dość! – przyhamowała go Alla. – Znowu wariujesz. Po co wygadujesz takie bzdury? Obraził się. Wyglądał jak rozdęta purchawka, ale jeśli myślał, że tą miną przestraszy dziewczynę, był naiwny. Nie złamał jej Lubgost Dragon, a co dopiero dziecinne fochy. – Marszcz się i zezuj, proszę bardzo. – Wzruszyła ramionami. – Ja i tak powiem swoje. Krzywdzisz ją. Nie masz pojęcia, co czuje twoja mama. Straciła syna, mąż poszedł w niewolę. Cud, że w ogóle żyje i ma siłę gdzieś iść! Już złaziła za tobą pół Łajdackiego Krańca. – To ci dopiero poświęcenie. Właśnie odechciało jej się leźć przez drugie pół. – Nie bądź wredny. Zaraz… – Zmrużyła oczy, przyglądając się chłopakowi podejrzliwie. – Wiem, dlaczego to robisz! Poczerwieniał. – Niby co? Prawdę mówię. – A ja jestem cesarzową Gospar. Dobre sobie! Boisz się i wymyślasz okropności, żeby matka znów cię nie zraniła. Będziesz przygotowany, gdyby coś poszło nie tak. Czyś ty zdurniał? Wolisz katować się na zapas? To nie ma sensu. – A właśnie, że ma – burknął z miną upartego dwulatka. – A ja ci mówię, że nie. Do diabła, Dalko! Posłuchaj czasem kogoś mądrzejszego. Z nas dwojga tym kimś jestem ja. 318
!Niepowszedni 3 - Int.indd 318
24.08.2017 14:56