Rozdział 1
Zeszyt znalazł się tak blisko jej twarzy, że musiała się cofnąć, żeby zrozumieć cokolwiek z plątaniny niebieskiego i czerwonego pisma. – I tak właśnie wyglądają wszystkie jego prace. Pani Beatrice, to się musi zmienić. – Nauczycielka westchnęła w sposób charakterystyczny dla zmęczonego życiem pedagoga. – W kwestii budowania relacji społecznych widzę u Jakoba poprawę, i to znaczną. Jednak potrzebuje ogromnego wsparcia, jeśli chodzi o prace pisemne, gramatykę, ortografię i staranność. Beatrice pobieżnie przekartkowała zeszyt syna. Zgoda, wszędzie to samo. Zupełnie jakby Jakob postrzegał niebieskie linie jedynie jako niezobowiązujące sugestie, gdzie ma pisać. Do tego część słów właściwie nieczytelna. Pewnie rozsądniej byłoby poświęcić niedzielę na wspólne odrabianie zadań domowych, a nie na wycieczkę rowerową z piknikiem. Uniosła głowę na dźwięk otwieranych drzwi. Stał w progu, z Aleksem i Lukasem. Każdy z nich trzymał plik naklejek. Najwyraźniej trwały akurat twarde pertraktacje na temat wymiany niektórych egzemplarzy. » 9 «