Kilka lat po sprawie Kowalczyków sensacją stał się proces
towej toczyły się zacięte walki i znalezienie pocisków lub bomb
pewnego szanowanego inżyniera, który został przyłapany na
nie stanowiło większego problemu. Jerzy zaczął gromadzić nie-
próbie kradzieży ze sklepu Polmozbytu. Uczciwy dotąd obywatel
wypały – znosił znaleziska w wyznaczone miejsce i zakopywał.
włamał się nocą do placówki, by ukraść jakiś przewód do fiata
Z upływem czasu zmieniała się jednak okolica, on sam odbywał
126p o wartości kilkunastu ówczesnych złotych. Nie mógł go le-
służbę wojskową, a potem wyjechał do Opola. Doszło wreszcie
galnie nabyć (deficytowe towary sprzedawano spod lady), a jego
do tego, że nie mógł odnaleźć swej skrytki. Dlatego potrzebny
samochód od wielu tygodni stał unieruchomiony…
stał się wykrywacz min23. Potem używał go do poszukiwania
Zupełnie inną kategorią pozostaje jednak spalenie chałupy
dalszych niewypałów, zdawał sobie bowiem sprawę, że – by przy-
Łachów, co zaplanował Ryszard, a ostatecznie wykonał Jerzy.
gotować naprawdę poważny zamach – potrzebuje dużej ilości
Wprawdzie starszy z braci po latach twierdził, że to sam Łach
trotylu.
podpalił dom, by uzyskać ubezpieczenie, ale młodszy z Kowal-
Początkowo planował wysadzenie budynku Komitetu Woje-
czyków nie wypowiadał się na ten temat. Sprawa zresztą do dzi-
wódzkiego PZPR w Opolu, zamierzał tego dokonać wraz ze swo-
siaj pozostała niewyjaśniona.
im sublokatorem, Janem Zapotocznym. Działo się to w czasie,
Z upływem kolejnych tygodni Ryszard coraz gorzej znosił
gdy nie mieszkał z bratem, co wyjaśnia osobę wspólnika. Jednak
śledztwo, przechodził ewidentne załamanie nerwowe. Na po-
sublokator, chcąc uniknąć służby wojskowej, zbiegł za granicę,
czątku maja oświadczył, że chce odwołać swoje dotychczasowe
a Kowalczyk uznał, że do zniszczenia budynku KW potrzeba zbyt
zeznania, natomiast dziesięć dni później podczas przesłuchania
dużo materiałów wybuchowych. Wtedy to właśnie postanowił
gwałtownie wstał z krzesła i „usiłował kilkakrotnie uderzyć gło-
wysadzić aulę WSP, gdzie celebrowano różnego rodzaju święta
wą w ścianę”. W czasie kolejnych zeznań przyznał się jednak do
partyjne i państwowe. Sytuację ułatwiał fakt, że Jerzy był za-
pomocy bratu przy konstruowaniu wykrywacza min oraz prze-
trudniony na uczelni i dobrze znał budynek.
prowadzenia obliczeń niezbędnych do dokonania zamachu.
W plany wtajemniczył brata, który uznał, że zniszczenie auli
Śledztwo przejęła już wtedy ostatecznie Prokuratura General-
będzie demonstracją polityczną, dowodem sprzeciwu społeczeń-
na. Jej zadaniem było odpowiednie przygotowanie procesu, któ-
stwa. Miał to być jednocześnie wyraźny sygnał dla władz, że ist-
ry miał się rozpocząć w Opolu pod koniec sierpnia.
nieje groźna organizacja opozycyjna, która potrafi przygotować zamach na tak dużą skalę. Obaj mieli nadzieję, że sprawa odbije
Zeznania Jerzego
się szerokim echem w kraju i za granicą, co utrwali opór Pola-
Młodszy z braci rozpoczął zbieranie trotylu już na początku
ków przeciwko komunizmowi. Jednak w szczegółach bracia się
lat 60. W okolicach rodzinnego Rząśnika podczas II wojny świa-
różnili. Ryszard uważał, że PRL miał jednak pewne osiągnięcia,
260
261
czego dowodem był jego awans społeczny, niechętnie też trak-
ściami – bowiem wbrew temu, co opowiadał „Kasi”, chciał za
tował fascynację brata osobą Hitlera, uważając go za najwięk-
wszelką cenę uniknąć ofiar w ludziach. Zamach miał być demon-
szego wroga polskości. Natomiast Jerzy bezkrytycznie oddawał
stracją polityczną, a nie zbiorowym morderstwem.
się germańskim fascynacjom, powtarzając, że pod panowaniem
Do wybuchu jednak nie doszło, bo Jerzego do rezygnacji z pla-
niemieckim Polakom żyłoby się znacznie lepiej niż pod władzą
nów nakłonił Ryszard. Prosił brata o przełożenie terminu, gdyż
komunistów.
w tym czasie kończył przewód doktorski i obawiał się, że zamach
Decyzję podjęto ostatecznie w połowie 1970 roku. Jerzy zin-
pokrzyżuje mu plany uzyskania stopnia naukowego. Jerzy po-
tensyfikował poszukiwania trotylu, zaś jego brat dokonał odpo-
słusznie się zgodził, tym bardziej że znalazł inną dogodną datę. Na
wiednich obliczeń. W listopadzie młodszy z Kowalczyków rozpo-
początku października w auli zawsze odbywała się uroczysta aka-
czął przewożenie trotylu z Rząśnika do Opola. W każdy weekend
demia na cześć MO i SB. Eksplozja tuż przed uroczystością musia-
pojawiał się w rodzinnej wsi, skąd wracał objuczony materiałem
łaby zostać odebrana w kategoriach politycznych. W efekcie przez
wybuchowym (podobno przewiózł w sumie ponad 120 kilogra-
kolejne pół roku trotyl leżał pod podłogą opolskiej uczelni…
mów!). Skrupulatnie ważył zgromadzony trotyl, a następnie to-
Jerzy nie wtajemniczył brata w termin zamachu. Decydują-
pił go do postaci kostek u brata na WSP lub w domowej piwnicy.
cego dnia faktycznie pracował do godziny 14. Potem wrócił do
Wiedział, że jest stosunkowo bezpiecznym materiałem i bez za-
domu, skąd wyszedł o północy i udał się w kierunku WSP. Okrą-
palnika nie grozi eksplozją. Jednak wdychanie wyziewów mo-
żył cały budynek, sprawdzając, czy któreś z okien nie jest jed-
gło być niebezpieczne – zapewne to miał na myśli, opowiadając
nak rozświetlone, co świadczyłoby o obecności ludzi w gmachu.
TW „Kasi”, iż był „bliski śmierci”.
Wiedział, że portierka śpi w swoim pokoju, któremu ze wzglę-
Na początku grudnia 1970 roku (jeszcze przed wydarzeniami
du na lokalizację nie groziło uszkodzenie. Krótko po północy za
na Wybrzeżu) przeniósł materiał wybuchowy do kanału pod
pomocą dorobionych kluczy przedostał się na teren warsztatów,
aulą. Nie chciał ryzykować przypadkowych ofiar, ładunek został
nie włączał światła, używał jedynie latarki. W damskiej toalecie
tak rozmieszczony, by impet eksplozji skierować do góry i w jak
otworzył właz, wyjął z kanału przewód prowadzący do detonato-
najmniejszym stopniu uszkodzić resztę budynku. Kowalczyk
ra. Do jednego z kabli podpiął niewielką baterię, a drugi połączył
zakupił przewód elektryczny i przygotował detonator, a termin
z kranem. Chwilę później doszło do eksplozji.
zamachu wyznaczył na połowę marca 1971 roku. Właśnie wtedy
„[Wybuch] był tak potężny i głośny – zeznawał Kowalczyk –
miała się odbyć w auli wielka akademia z udziałem ówczesnego
że myślałem, że się wszystko zawaliło w WSP. (...) Natychmiast
przewodniczącego Rady Państwa, Józefa Cyrankiewicza. Jerzy
po detonacji usiłowałem szarpaniem wydobyć cały przewód
planował przeprowadzenie eksplozji w nocy przed uroczysto-
elektryczny, który niestety zerwał się w zetknięciu z ostrym
262
263
brzegiem włazu kanału. Trzymaną w ręku część przewodu w bezwładny sposób zwinąłem i schowałem do kieszeni” . 24
Problemem był natomiast obrońca z urzędu dla Jerzego Kowalczyka (jego brat miał adwokatów z wyboru). Kolejno od-
Podczas eksplozji z okien i drzwi powypadały szyby – Kowalczyk
mówiło dwóch prawników, a trzeciego odsunięto, gdyż nama-
nie miał więc problemu z szybkim opuszczeniem gmachu WSP,
wiał swojego klienta do odwołania zeznań. Ostatecznie obrony
chociaż zdenerwowany pobiegł w inną stronę, niż planował. Ba-
podjął się Stanisław Witkowski.
terię (wcześniej zdjął z niej wszelkie oznaczenia) oraz podrobio-
Przed rozpoczęciem rozprawy podjęto też decyzję dotyczącą
ne klucze wyrzucił do kosza na śmieci i szybko dotarł do domu.
udziału mediów w procesie. Dopuszczono dziennikarzy wy-
Chociaż brat i jego żona nie spali, niezauważony przedostał się
łącznie z prasy lokalnej, przy okazji wydając im specjalne za-
do swojego pokoju i położył do łóżka. Rano wraz z Ryszardem
lecenia. Żurnaliści mieli za zadanie akcentować przestępstwa
zgłosił się do odgruzowywania miejsca wybuchu.
pospolite popełnione przez Kowalczyków oraz dodawać komen-
Efekty eksplozji przeszły najśmielsze oczekiwania zamachow-
tarze na temat ich deprawacji. Podkreślono, że prasa nie może
ca. Wnętrze auli zostało całkowicie zniszczone, rozpadła się pod-
zamieścić żadnej „wzmianki o próbie pozbawienia życia działa-
łoga i zawalił dach. Uszkodzeniu uległa też pobliska stacja trans-
czy partyjnych i państwowych”, a przedruki do gazet o zasięgu
formatorowa, w efekcie w całej okolicy nie było prądu.
ogólnopolskim mogły się odbyć dopiero po wydaniu wyroków.
Chociaż Ryszard domyślał się, że zamachu dokonał Jerzy, ten przyznał mu się dopiero trzy dni później. Był już wtedy zawie-
Każdy artykuł przed skierowaniem do druku musiał uzyskać akceptację SB.
dziony nikłym zainteresowaniem mediów, embargo władz na in-
Podjęto niespotykane środki bezpieczeństwa, oskarżonych
formacje przyniosło efekty. Nawet Radio Wolna Europa podało
miało pilnować blisko 60 funkcjonariuszy z bronią ostrą i psami.
tylko lakoniczną informację o wybuchu bez żadnych bliższych
Przed budynkiem sądu mogły parkować wyłącznie samochody
szczegółów.
SB i MO wyposażone w łączność radiową, a w samym gmachu zainstalowano bezpośrednią linię telefoniczną do Ministerstwa
Pokazówka dla wybranych
Spraw Wewnętrznych. Zarządzone środki ostrożności miały su-
Rozprawę starannie przygotowywano, skład sędziowski stano-
gerować, że sądzeni są groźni terroryści. Zdawano sobie bowiem
wili ludzie zaufani i znani z orzekania surowych wyroków. Od
sprawę z faktu, że takie informacje natychmiast rozejdą się po
procesu odsunięto prokuratora Wyciszczaka, uważając, że „ma
kraju.
niewłaściwy stosunek do sprawy”, a oskarżenia podjęli się Jerzy
Rozprawa była zamknięta, dopuszczono na nią wyłącznie za-
Jamka z Prokuratury Generalnej i Czesław Piątkowski z Proku-
ufanych funkcjonariuszy oraz starannie wyselekcjonowaną
ratury Wojewódzkiej w Opolu.
grupę aktywistów z WSP i opolskich zakładów pracy. Dzięki
264
265
temu nie wchodziła w rachubę żadna demonstracja polityczna
Rozprawa nie przebiegała jednak ściśle według ustalonego
na sali sądowej, ale jednocześnie zapewniono przepływ informa-
scenariusza. Starszy z Kowalczyków odwołał zeznania złożone
cji. Szeptana propaganda obserwatorów procesu miała zrobić
w śledztwie, podobnie usiłowała postąpić TW „Kasia”. Jednak
swoje – i faktycznie okazała się bardzo skuteczna.
w krzyżowym ogniu pytań kompletnie się pogubiła i raczej nie
Tym bardziej że opinie społeczeństwa Opola na temat Kowal-
pomogła Jerzemu. Tym bardziej że sędziowie wcale nie przejmo-
czyków były podzielone. Powszechnie wyrażano współczucie dla
wali się wypowiedziami oskarżonych czy świadków na sali roz-
Ryszarda i jego żony, uważając, że starszy z braci został wplą-
praw i brali pod uwagę tylko wcześniejsze zeznania.
tany w zamach przez Jerzego. Nie brakowało jednak głosów, że
Głównym zadaniem prokuratorów stało się udowodnienie, że
obaj oskarżeni powinni otrzymać wysokie wyroki, gdyż eksplo-
Kowalczyk zamierzał wysadzić aulę podczas akademii i tylko
zja zagrażała zwykłym mieszkańcom. SB cały czas czuwała nad
przez przypadek do wybuchu doszło nocą. Swobodnie żonglując
sytuacją i z premedytacją rozpuszczano najbardziej absurdalne
dowodami, zarzucili mu zamiar zamachu, który pociągnąłby za
plotki.
sobą ogromną liczbę ofiar śmiertelnych.
Proces rozpoczął się 28 sierpnia 1972 roku, Jerzego Kowalczyka
„Absolutnie nie przyznaję się – oponował Jerzy – do tej części
oskarżano o zamach terrorystyczny na WSP, kradzieże z warsz-
zarzutu, która mówi o zamiarze wysadzenia auli wraz z działa-
tatów uczelni i jednostki wojskowej, podrobienie świadectwa
czami politycznymi. Miałem zamiar dokonać demonstracji po-
szkolnego, kradzież pieniędzy ze szkoły zawodowej w Ostro-
litycznej przez wysadzenie w powietrze budynku WSP w skrzy-
łęce, zniszczenie dokumentacji ZMS w tej placówce, kradzież
dle, w którym znajduje się aula. Jednak chciałem zniszczyć sam
i zakopanie motocykla swojego nauczyciela z Rząśnika oraz
budynek, a nie zabijać zgromadzonych w nim działaczy politycz-
podpalenie chałupy Aleksandra Łacha. Natomiast Ryszardowi
nych, urzędników, członków władz administracyjnych”25.
zarzucano współudział w zamachu na WSP, okradanie uczelni
Równie ważnym zadaniem oskarżenia była dyskredytacja
oraz zaplanowanie i przygotowanie do podpalenia domu sąsiada
Ryszarda w oczach zgromadzonych na sali aktywistów WSP. Pro-
w Rząśniku.
kuratorzy doskonale wiedzieli, że odczytanie zeznań, w których
Powołano dziesięciu świadków oskarżenia, nie było natomiast
przyznawał się do kradzieży na uczelni, spowoduje szeroki odzew
żadnego (!) świadka obrony. Wprawdzie Kowalczykowie w śledz-
w mieście. Mimo że wielu opolan miało na sumieniu podobne
twie przyznali się do winy, ale pozytywne opinie osób trzecich
postępki, było pewne, że będą go gorliwie potępiać. Jeszcze więk-
z reguły wpływają na decyzje sędziów. Tymczasem nikt nie
sze wrażenie zrobiło na zebranych zeznanie o przygotowaniach
chciał zeznawać na ich korzyść i mimo wielu prób obrońcy nie
do podpalenia domu Aleksandra Łacha. Nagle, z dnia na dzień,
znaleźli żadnego odważnego.
Ryszard przestał być szanowanym naukowcem przypadkowo
266
267
zamieszanym w czyny młodszego brata, lecz stał się zwykłym kryminalistą.
Do Kowalczyków zaczęło powoli docierać, że sprawa nie zakończy się kilkuletnim pobytem w więzieniu. Tym bardziej że bardzo
Oskarżycielom sekundowała lokalna prasa, na jej łamach
pobieżnie przeprowadzone badania psychiatryczne potwierdziły
odbywały się regularne seanse nienawiści. Nagonkę rozpoczę-
pełną poczytalność obu braci. Zresztą wyrok na nich już zapadł
to już na kilka dni przed procesem, skutecznie podgrzewając
w Warszawie, a opolskim sędziom pozostało go tylko odczytać.
atmosferę.
Prokurator zażądał dla obu oskarżonych kary śmierci i utraty
„(...) Wielokrotnie wykracza Jerzy Kowalczyk przeciwko pra-
praw publicznych na zawsze. 8 września 1972 roku sąd przychy-
wu – relacjonowała Maria Chodyniecka z »Trybuny Opolskiej«
lił się do wniosku oskarżenia w przypadku Jerzego, natomiast
– popełniając początkowo drobne przestępstwa, a z biegiem
Ryszarda skazano na 25 lat pozbawienia wolności. Przy okazji
czasu coraz poważniejsze. Robi to z pobudek niskich. Z zemsty,
zarządzono całościową konfiskatę mienia obu skazańców, a wo-
mściwości czy dla osobistych korzyści: kradnie, dokonuje wła-
bec Ryszarda jeszcze 10 tysięcy złotych grzywny oraz dodatkowe
mań, podpala. Od jego sylwetki niewiele różni się sylwetka
opłaty w wysokości ponad 31 tysięcy złotych. Były to horrendal-
Ryszarda Kowalczyka. I on dokonuje przestępstw pospolitych,
ne kwoty, średnia miesięczna pensja wynosiła wówczas około
i on kieruje się często w swym działaniu pobudkami niskimi:
2,5 tysiąca złotych.
zemstą, mściwością czy chęcią osiągnięcia osobistych korzyści. Tym bardziej to oburza, iż (...) Ryszard Kowalczyk jest
W oczekiwaniu na egzekucję
człowiekiem wykształconym, obdarzonym, także z racji zajmo-
„Większość osób, z którymi rozmawiałem – informował SB
wanego na uczelni stanowiska, dużym kredytem społecznego
TW »Słowik« – jest zdziwiona tym, że wydano wyrok na Jerzego,
zaufania” .
a nie zrobiono tego odwrotnie. Przecież Ryszard jest doktorem,
26
Potem było jeszcze ostrzej – prasa podkreślała do znudzenia, że
a ten drugi posiadał tylko podstawowe wykształcenie, więc
tylko przez przypadek wybuch nie spowodował ofiar w ludziach.
przygotowaniami do wybuchu musiał się zajmować ten starszy,
Oczywiście nie wspominano o akademii na cześć MO i SB, ale
a z drugiej strony Ryszard był o parę lat starszy i mógł jakoś
twierdzono, że w ciągu dnia wiele osób mogło ucierpieć na sku-
przetłumaczyć młodszemu bratu”27.
tek eksplozji. Działania propagandowe okazały się bardzo sku-
Ostracyzmu doświadczyła także żona Ryszarda. Straciła wła-
teczne. Jak wynika z notatek służbowych SB, część mieszkań-
ściwie cały dorobek życia, grożono jej eksmisją ze służbowego
ców Opola oczekiwała surowych wyroków. Najwyraźniej jednak
mieszkania męża. Część znajomych zerwała z nią znajomość,
prawdą jest stwierdzenie, że ludzie uwierzą w każde kłamstwo,
inni zdecydowanie ograniczyli kontakty. Właściwie pozostała
byle było ono tylko wielokrotnie powtarzane…
sama z trzyletnią córką.
268
269
Władze mogły być zadowolone – wyroki stały się odstrasza-
Tymczasem „Kasia” nie próżnowała. Złożyła oficjalną prośbę
jącym przykładem, a do tego udało się publicznie zohydzić
o ponowne przesłuchanie, twierdząc, że została źle zrozumiana,
Kowalczyków. Być może już wtedy zapadła decyzja, by okazać
a do niektórych zeznań zmusili ją funkcjonariusze SB. Oczywi-
łaskę i nie wieszać Jerzego. Polska wkraczała w epokę pro-
ście jej pismo pozostało bez odpowiedzi.
pagandy sukcesu i męczennik polityczny nie był potrzebny.
W grudniu 1972 roku odbyła się rozprawa apelacyjna Kowal-
Lepiej, by latami siedział w więzieniu, a ludzie o nim zapo-
czyków. Mimo podniesienia przez obrońców wielu błędów for-
mnieli. Dopiero z czasem miało się okazać, jak bardzo władze
malnych i merytorycznych wyrok został utrzymany w mocy.
się pomyliły.
W tej sytuacji Jerzy Kowalczyk zwrócił się do Rady Państwa
Wbrew pozorom ogłoszenie wyroku poprawiło nastrój Ryszarda
o łaskę, i faktycznie ją uzyskał. 19 stycznia 1973 roku zamienio-
Kowalczyka. Według relacji jego współtowarzysza z celi (był to
no mu karę śmierci na 25 lat więzienia (dożywocie nie figurowa-
oczywiście współpracownik SB) w nocy przed wydaniem wy-
ło w ówczesnym kodeksie karnym). Osadzono go w Strzelcach
roku niemal nie spał i skarżył się na bóle w klatce piersiowej.
Opolskich, natomiast Ryszard trafił do Barczewa.
Po wysłuchaniu mowy prokuratora całkiem realnie liczył się z karą śmierci.
Droga na wolność
„Po powrocie z sądu – raportował »Winiarski« – wszedł do celi
Euforia szybko opadła i Ryszard Kowalczyk coraz gorzej znosił
i powiedział: »A jednak będę żył – brat kara śmierci, ja 25 lat«.
więzienie. Dwa lata po procesie próbował popełnić samobójstwo,
Był zupełnie inny, zupełnie nie ten sam człowiek. (...) »No cóż –
podcinając sobie żyły kawałkiem szkła. Odratowano go jednak
powiedział – muszę żyć. Chyba przyjdzie na widzenie moja bied-
i z czasem w pewien sposób zaadaptował się do życia za kratami.
na żona i mój adwokat«” .
Pracował w lakierni, zdarzyło się nawet, że zracjonalizował pro-
28
Jerzy Kowalczyk jak zwykle nie okazywał emocji, ale po po-
ces produkcji. Chcąc poprawić swoją sytuację, pomagał nawet
wrocie do celi też zwierzył się współwięźniowi. Oczywiście
funkcjonariuszom więziennym w nauce. A chociaż omijały go
w jego przypadku również był to współpracownik SB.
amnestie (nie obejmowały skazanych na długoterminowe wyro-
„Stanowczo oświadczył – meldował »Seweryn« – że nie dopuści do wykonania wyroku. Wykona go sobie sam. Gdyż nawet
ki), nie tracił nadziei na wcześniejsze wyjście na wolność. Z czasem okazało się, że faktycznie był gotowy na wiele…
ewentualność złagodzenia mu w rewizji nadzwyczajnej do lat 25
Odwrotnie postępował jego brat. Wiedział, że raczej nie ma
przyjmuje za męczarnię i wegetację. (...) Jest przygnębiony, mało
szans na przedterminowe zwolnienie, i nie szedł na żadne ustęp-
rozmowny, w nocy mówił podczas snu, lecz niezrozumiałe zda-
stwa. W efekcie przez dłuższy czas odbywał karę „w warun-
nia. Bełkot. Zauważyłem, że większość nocy nie spał”29.
kach rygoru obostrzonego”. Przez pewien czas korespondował
270
271
z „Kasią”, dziewczyna przesyłała mu grypsy, z czasem jednak
że sprawa Kowalczyków trafiła na posiedzenie Biura Polityczne-
rozpoczęła starania o wyjazd na Zachód. Wiadomo, że odmówio-
go KC PZPR.
no jej paszportu, a jej dalsze losy są nieznane. Jerzy nigdy później nie podejmował jej tematu.
Po wprowadzeniu stanu wojennego temat na pewien czas ucichł. Wówczas Ryszard Kowalczyk zdecydował się na napisanie
Tymczasem niemal z całego kraju spływały listy z prośbami
listu do ówczesnego wicepremiera, Mieczysława Rakowskiego.
o ich zwolnienie lub złagodzenie im kary. Pisali zwykli obywate-
Jak sam przyznawał, nosił się z tym zamiarem niemal przez
le, którzy uważali wyroki Kowalczyków za absurdalnie surowe.
dwa lata, wreszcie uznał, że nie ma nic do stracenia. List do-
Korespondencję nadsyłano do Sądu Wojewódzkiego w Opolu,
tarł do adresata po czterech miesiącach (!) i zrobił na nim duże
redakcji „Trybuny Opolskiej”, a także do Rady Państwa. Spra-
wrażenie.
wą Kowalczyków zajęła się też Polonia amerykańska – jej przed-
„Od kilkunastu już lat – pisał Kowalczyk – zadaję sobie nieod-
stawiciele wnosili o ułaskawienie braci, nazywając ich zamach
miennie to samo pytanie, jak mogło dojść do takiej tragedii, i za
„protestem obywatelskim” (!).
każdym razem w odpowiedzi znajduję dla siebie tylko potępie-
W połowie lat 70. do akcji włączyła się demokratyczna opozycja
nie. Zestawienie mojego udziału w przestępstwie z moją pozycją
polityczna. Pod listem adresowanym do Rady Państwa zebrano
społeczną i sytuacją rodzinną jest absurdalne, nawet dla mnie
ponad 6 tysięcy podpisów. Bez rezultatu. Milczeniem pominięto
samego. Miałem przecież pracę, którą bardzo lubiłem, i rodzinę,
także kolejny list, podpisany między innymi przez Adama Mich-
którą kochałem. Nie byłem i nie jestem wrogo ustosunkowany
nika, Jacka Kuronia i Jana Lityńskiego. Sprawą Kowalczyków
do naszego ustroju”30.
interesowały się także środowiska literackie – jeszcze przed
Kowalczyk opisywał swoje życie w więzieniu, tęsknotę za ro-
ułaskawieniem Jerzego Antoni Słonimski i Tadeusz Konwicki
dziną, twierdził, że uciążliwość kary leży głównie „w sferze peł-
naciskali na prezesa ZLP Jarosława Iwaszkiewicza, by interwe-
nej świadomości czynu, do którego dojść nie powinno”. Pisał, że
niował w sprawie braci.
chociaż w życiu wiele razy pracował fizycznie, „dopiero w wię-
Prawdziwą zmianę przyniósł upadek ekipy Gierka. Podczas
zieniu poznał prawdziwy trud robotnika i w pełni go docenił”.
karnawału Solidarności organizowano wiece, demonstracje,
Ryszard informował, że nie brał udziału w żadnym buncie
a nawet głodówki z żądaniem uwolnienia Kowalczyków. Oficjal-
więźniów, a na „burzliwe lata 1980-1981” patrzył wprawdzie zza
nie uznano ich za więźniów politycznych, ludzi, którzy zdobyli
krat, lecz „krytycznie oceniał poczynania sił ekstremalnych”.
się na manifestację swoich przekonań. Listy protestacyjne pod-
„Proszę mi wierzyć – kontynuował – nie miałem tutaj przez
pisywali literaci i naukowcy, demonstrowali studenci, do akcji
te jedenaście lat dosłownie ani jednej chwili, kiedy mógłbym
przystąpili także przedstawiciele Kościoła. Doszło nawet do tego,
zapomnieć, gdzie jestem i na jak długo zostałem skazany. Moje
272
273
życie w więzieniu ma wartość pomocy niesionej żonie i córce.
przeniósł się na Wyższą Szkołę Inżynieryjną, która w 2002 roku
Od początku osadzenia podejmowałem prace najlepiej płatne,
została przekształcona w Politechnikę Opolską.
więc najcięższe. Żona i córka cierpią przeze mnie, i w ten jedynie możliwy sposób pomagałem im i pomagam nadal”31.
Po upadku komunizmu wystosował list do generała Jaruzelskiego, będącego wówczas prezydentem RP, z prośbą o przywró-
List wstrząsnął Rakowskim. Doskonale bowiem wiedział, że
cenie mu praw publicznych. W czerwcu 1990 roku Sąd Wojewódz-
Kowalczyk był właściwie kozłem ofiarnym, a największą jego
ki w Opolu przychylił się do sugestii Kowalczyka, a niebawem
winą była słaba wola. Dlatego zdecydował się pomóc Ryszardowi
nowy prezydent, Lech Wałęsa, zarządził zatarcie kary w aktach
– jako urzędujący wicepremier i wieloletni naczelny „Polity-
sądowych.
ki” miał duże możliwości. Później twierdził nawet, że osobiście
Jerzy natomiast powrócił do rodzinnego Rząśnika, pomagał
„wychodził zwolnienie Kowalczykowi”. Prawda zapewne leżała
rodzicom w gospodarstwie, z czasem jednak całkowicie odwró-
pośrodku. Nacisk Kościoła też miał znaczenie (szczególnie hie-
cił się od świata. Chyba nigdy nie doszedł do siebie po pobycie
rarchów z Opolszczyzny), swoje dodały też środowiska intelek-
w więzieniu, zresztą zawsze miał problemy w kontaktach z ludź-
tualne i organizacje polonijne. Reżim Jaruzelskiego za wszelką
mi. Na pobliskim torfowisku zbudował sobie pozbawioną wygód
cenę chciał pokazać, że sytuacja w kraju się normalizuje, i pod
chałupkę, gdzie żyje w towarzystwie kilkunastu kotów, unikając
koniec lipca 1983 roku Rada Państwa podjęła decyzję o zwolnie-
kontaktu z otoczeniem32.
niu Ryszarda na mocy indywidualnej amnestii.
Chociaż nie powiodła się próba pełnej kasacji wyroku podjęta
Jerzy spędził w więzieniu jeszcze niespełna dwa lata. Wyj-
w 2001 roku, na temat Kowalczyków odbywały się sesje nauko-
ście na wolność zawdzięczał głównie Klemensowi Szaniawskie-
we, a w Gdańsku i Opolu odsłonięto tablice na ich cześć. Jednak
mu i opolskim biskupom: Alfonsowi Nossolowi oraz Janowi
nie wszyscy byli zadowoleni, że bracia trafili do panteonu boha-
Wieczorkowi.
terów narodowych, do dzisiaj można usłyszeć opinie piętnujące ich jako terrorystów i złodziei. To jednak nie przeszkodziło
Bez happy endu
prezydentowi Andrzejowi Dudzie nadać im w 2016 roku Krzyży
Zwolnienie nie zlikwidowało jednak wszystkich problemów
Kawalerskich Orderu Odrodzenia Polski.
Ryszarda Kowalczyka. Nadal ciążyła na nim spłata zobowiązań
Ryszard Kowalczyk zmarł w październiku 2017 roku, a dwa mie-
nałożonych wyrokiem sądu, nie było też chętnych, by go zatrud-
siące później wojewoda opolski podjął decyzję o przemianowaniu
nić. Ostatecznie udało mu się spłacić dług dzięki pomocy opol-
dotychczasowej ulicy Obrońców Stalingradu w Opolu na Jerzego
skiej kurii diecezjalnej, znalazł też pracę jako programista w Za-
i Ryszarda Kowalczyków. Z tego powodu niebawem wybuchła ko-
kładzie Elektronicznej Techniki Obliczeniowej. Po pięciu latach
lejna bomba, na szczęście tym razem tylko informacyjna.
274
275
Już wcześniej mogła zadziwiać pewna prawidłowość: o Kowal-
Z perspektywy czasu trudno jednoznacznie potępić postawę
czykach dużo pisano w prasie, a książki na ich temat zapowia-
Ryszarda Kowalczyka. Chciał za wszelką cenę wyjść z więzie-
dali historycy IPN-u. Tymczasem w pewnej chwili cała sprawa
nia, połączyć się z ukochaną żoną i córką. Dlatego napisał list do
ucichła i żadna z zapowiadanych pozycji nie ukazała się. Jedy-
Rakowskiego i został współpracownikiem SB. Nie miał twarde-
nie w 2008 roku wydano książkę dziennikarza Jacka Wegnera
go charakteru tak jak jego brat, a chociaż był od niego znacznie
Bez świadków obrony, a podobno trzy lata później ukazała się też
inteligentniejszy, ulegał wpływom otoczenia. Inna sprawa, że –
pozycja autorstwa działacza Solidarności Bogusława Burdona.
patrząc na jego biografię – trudno nie oprzeć się refleksji, iż losy
Pomimo usilnych poszukiwań nie udało mi się natrafić na jej
Ryszarda Kowalczyka mogą być przykładem tragedii jednostki
ślad w żadnym (!) polskim katalogu bibliotecznym.
zaplątanej w wielkie tryby historii, które potrafią zmasakrować
no. Wprawdzie nazwisko Ryszarda Kowalczyka wypłynęło już na liście Wildsteina w 2005 roku, ale sam zainteresowany zaprzeczył, że był współpracownikiem SB. To jednak obudziło czujność badaczy – i faktycznie mieli rację. Gdy w 2017 roku odtajniono dalszą część akt Instytutu, okazało się, że jeszcze podczas pobytu w więzieniu, w połowie 1981 roku, Ryszard Kowalczyk stał się tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Po opuszczeniu zakładu karnego zaliczono go do
niejedną psychikę i niejedno życie… reprodukcja FILIP ĆWIK/NEWSWEEK POLSKA/REPORTER
Rezerwa historyków z IPN-u wyjaśniła się dopiero niedaw-
sieci agenturalnej MSW jako TW „Seep”. W archiwum IPN-u zachował się obszerny wyciąg z jego informacji z 1985 roku na temat legendarnego działacza podziemia na Opolszczyźnie, Wiesława Uklei33. Wojewoda oczywiście odmówił odebrania Kowalczykom ulicy, nie zgodził się również na zdjęcie poświęconej im tablicy wiszącej w sali ich imienia w Urzędzie Wojewódzkim. Zapewne jeszcze przez dłuższy czas sprawa będzie przykuwała uwagę mediów, ale wątpliwe, by znaleziono satysfakcjonujące wszystkich rozwiązanie. 276
Bracia Jerzy i Ryszard Kowalczykowie
reprodukcja FILIP ĆWIK/NEWSWEEK POLSKA/REPORTER (2)
foto RYSZARD OKOŃSKI/PAP (3)
Jerzy Kowalczyk
Aula Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu po wybuchu bomby podłożonej przez Jerzego Kowalczyka, 6 października 1971 roku
foto POMUCHELSKOPP/WIKIPEDIA.PL
Ryszard Kowalczyk
Bracia Kowalczykowie – Jerzy (z lewej), Ryszard (w środku) – podczas odsłonięcia tablicy upamiętniającej ich akcję. Obok inicjatorzy powstania tablicy: Andrzej Gwiazda i Wiesław Ukleja. Gdańsk, 18 grudnia 2010 roku
foto FILIP ĆWIK/NEWSWEEK POLSKA/REPORTER
Ryszard Kowalczyk, 2 sierpnia 2006 roku
foto FILIP ĆWIK/NEWSWEEK POLSKA/REPORTER
Rozdział 9
PRZYPADEK JANUSZA WALUSIA
„Kiedy Chris Hani wysiadł z samochodu – zeznawał zamachowiec – umieściłem pistolet z tyłu za paskiem, wysiadłem z własnego auta i widząc, że odchodzi, zawołałem »panie Hani!«, nie chcąc strzelać mu w plecy. Gdy się odwrócił, wyjąłem pistolet zza paska i strzeliłem po raz pierwszy. Chwilę potem strzeliłem po raz drugi, tym razem w głowę, a gdy upadł na ziemię, strzeliłem jeszcze dwa razy za jego ucho. Potem wsiadłem do samochodu i odjechałem, starając się zrobić to jak najszybciej,
Jerzy Kowalczyk, torfowisko koło Rząśnika, 31 lipca 2006 roku
nic też nie wziąłem z miejsca zdarzenia, gdyż ktoś mógłby mnie zauważyć”1. Była Wielka Sobota 10 kwietnia 1993 roku. Na przedmieściach Boksburga w Republice Południowej Afryki został zastrzelony lider miejscowej partii komunistycznej, Chris Hani. Był jednym z najbardziej prominentnych polityków w RPA i do niedawna wiernym sojusznikiem Związku Sowieckiego. Biali mieszkańcy 281