#03
promo / 2011
index + wstępniak
01/
02/
patronaty / zapowiedzi
05/
03/
_00
wywiad
04/
felietony / pogadajmy
ankieta muzyczna
komix
Drodzy Czytelnicy... Oddajemy w Wasze ręce ostatni z serii teaserów naszego nowego miesięcznika. Przed nami jeszcze miesiąc (z okładem) wakacji, urlopu, lata. A że lato w tym roku nas nie rozpieszcza, postanowiliśmy je Wam choć trochę ubarwić. Dlatego, prócz całej masy letnich zapowiedzi przygotowaliśmy dla Was bardzo wakacyjny, bo rowerowy, wywiad, gorące felietony, ilustracje, ankietę muzyczną. Mimo, że za nami dopiero dopiero dwa numery, to powyższe pozycje na dobre zagrzały już miejsce na kartach Magazynu „Grzeczniej”. Dlatego z każdym kolejnym numerem staramy się dać Wam coś nowego. Tym razem będzie to komiks, w którym... Zobaczycie sami, co w nim jest. Tym razem publikujemy tylko jedną, a zarazem pierwszą jego stronę. W kolejnych numerach będzie zdecydowanie więcej akcji, której nie spodziewa się nawet sama bohaterka naszej obrazkowej historii. O tym, co przytrafi jej się na jej drodze do celu dowiadywać się będziecie co miesiąc. Już nasza w tym głowa, żebyście nie mogli doczekać się kolejnych odcinków. Warto również wspomnieć o zapowiedzi wrześniowego Bydgoskiego Kongresu Kultury. To ważne, bo jest to wydarzenie w sposób wręcz modelowy wpisujący się w idee Obywateli Kultury i realizujące cele „Paktu dla Kultury”. Cieszy nas to tym bardziej, że również jako fundacja (ART_NOVUM) aktywnie angażujemy się w działania Forum Kultury Bydgoskiej, których efektem będzie właśnie kongres. Oczywiście na nim również nas nie zabraknie – pojawimy się zarówno przy „stoliku medialnym”, jak również odpowiedzialni będziemy za moderację dyskusji odbywających się przy stoliku dotyczącym współpracy. Nas przede wszystkim interesuje współpraca dwumiejska – Bydgoszczy z Toruniem i Torunia z Bydgoszczą. Mamy już kilka pomysłów jak ją zacieśnić i jak sprawić, by w końcu stała się ona współpracą REALNĄ, a nie tylko „papierową”. O szczegółach poinformujemy Was w pierwszym pełnym wydaniu Magazynu „Grzeczniej”, które już nie tylko w Internecie, ale w bardzo realnych instytucjach i lokalach kulturalnych naszego województwa pojawi się na początku września bieżącego roku. Wypatrujcie nas uważnie, a póki co zabawcie się lekturą numeru wakacyjnego. Na koniec zaś, korzystając z okazji, pozwolę sobie w imieniu całego zespołu redakcyjnego podziękować Wam, Drodzy Czytelnicy za tak silne wsparcie i zainteresowanie naszymi wydaniami internetowymi. Każdy z grzecznych numerów powieszonych na Issuu.com/grzeczniej doczekał się grubo ponad tysiąca odsłon, co w sumie daje nam kilka tysięcy wiernych Czytelników. To dla nas bardzo ważne i zapewniam, że jeszcze bardziej motywujące. Dziękujemy i do zobaczenia we wrześniu! Kuba Ignasiak Redaktor Naczelny
Wydawca:
Siedziba redakcji:
Redaktor Naczelny:
Fundacja ART.NOVUM ul. Wełniany Rynek 9/5 85-036 Bydgoszcz art.novum
Magazyn Kulturalny „Grzeczniej” ul. Wełniany Rynek 9/5 85-036 Bydgoszcz
Kuba Ignasiak kom. 519 144 966 e-mail: ignasiak.kuba@gmail.com
Redakcja:
Projekt graficzny /Okładka:
Project Menager / Reklama:
Piotr Aftka / Tomasz Boczarski / Szymon Milner Jakub Chmielewski www.szymonmilner.wordpress.com Maciej Federowicz / Edyta Iljaszewicz Lena Kałużna / Marcin Karnowski Remigiusz Ławniczak Justyna Ptaszyńska / Marek Szpak Jan Świerkowski / Karol Wąsik
Arkadiusz Hapka kom. 519 144 915 e-mail: arkadiusz.hapka@gmail.com
ISSUU: www.issuu.com/grzeczniej
/ 1
01_
zapowiedzi
LPM czyli
Letnie Pranie Mózgu Wakacyjne piątki 2011 / Bydgoszcz / Mózg / godz. 22.00 / bilety: 5/10 zł
W końcu zawitały do nas wakacje, a wraz z nimi wiele wydarzeń artystycznych w Bydgoszczy. Jedną z ciekawszych, a na pewno nieco innych propozycji, przygotował, jak co roku, undergroundowy Mózg. LPM czyli Letnie Pranie Mózgu (nie mylić z Lepiej Przyjdź Młodzieży, Laczki Pogubią Muzofile, a zwłaszcza z Lewym Przyciskiem Myszy) to inicjatywa współdziałania wspomnianego lokalu oraz agencji „CeBeeR”. Z czym się je LPM? Najlepiej popić go jakimś chłodzącym napojem. Wakacje przecież mają być gorące. Zresztą nie powinno być z tym problemów, tych związanych z budżetem zwłaszcza. Tudzież dziurą w nim, bowiem wejście na każdą z imprez będzie kosztowało symboliczne 5zł! No może z jednym wyjątkiem.. A tak trochę poważniej, to miast popijać proponuję wchłaniać LPM uchem i okiem, bo będzie to cotygodniowa seria muzyczno-wizualnych przedsięwzięć. Podczas prezentowanego cyklu szeroko pojętej muzyki elektronicznej aż kipieć będzie od wrażeń i emocji. Znane stare porzekadło, że „gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść” tutaj absolutnie się nie sprawdzi. Karmić się muzą i dźwiękiem będziecie mogli w każdy wakacyjny piątek. Na Mózgowej scenie zrzeszy się wielu DJ’ów, producentów, muzyków oraz artystów wizualnych. Mieszanka wydaje się smakowita, a zarazem wybuchowa. Chociaż efektów pirotechnicznych podobno klub wewnątrz nie planuje. Pełen rozkład jazdy znajdziecie oczywiście w programie Mózgu. Dla leniwych mała ściąga do kieszeni. 08.07.2011 / MIC NIX / godz. 22.00 / wejście 5 zł 15.07.2011 / KILLOUT.NET / godz. 22.00 / wejście 5 zł 22.07.2011 / AN ON BAST & LIP / godz. 22.00 / wejście 5 zł 29.07.2011 / THE LOVE LAB / godz. 22.00 / wejście 5 zł 05.08.2011 / GRZANKO MUZYKANT/PAWLICKI/REFLING/JANICKI / godz. 22.00 / 5 zł 12.08.2011 / ZEPPY ZEP / godz. 22.00 / wejście 10 zł 19.08.2011 SCHRANZWHORE & VLODAR / godz. 22.00 / wejście 5 zł 26.08.2011 CHMARA WINTER / godz. 22.00 / wejście 5 zł 02.09.2011 / FOXHOLE / godz. 22.00 / wejście 5 zł
2 / Magazyn Kulturalny Grzeczniej
zapowiedzi
A tym mniej leniwym proponujemy zapoznanie się z wybranymi przez nas pozycjami. Z repertuaru LPM rzecz jasna.. 08.07. MIC NIX Czyli Dj i instrumentalista. Promotor i producent wydarzeń oraz muzyki. Współzałożyciel i basista formacji Popo, z którą od 2006 roku odwiedził wszystkie najważniejsze kluby alternatywne w całej Polsce i festiwale w Niemczech, takie jak transNATURALE, czy La Pampa Festival, prezentując wyjątkową energię połączenia instrumentów akustycznych i elektronicznych. Ponadto promotor i booker alternatywnych imprez tanecznych sopockiego Sfinks700, Soho i innych. Jego Dj sety były grane na falach stacji m. in. Radio Gdańsk, Radio SAR, czy Radio PiK. Muzyka, którą prezentuje M. Czajkowski to połączenie klasyków gatunku z pompującymi, energetycznymi break downami nawiązującymi do odmiany piano house. Charakterystyczna selekcja muzyki tanecznej osadzona w rozwijającym napięcie secie zadowoli nawet przypadkowych bywalców przestrzeni klubowych. Mic Nix swobodnie obraca się w stylistyce techno/dub/banger/deep & vocal house. 22.07. An On Bast & LIP Anna Suda z Poznania ukryta pod nazwą An On Bast zaczęła tworzyć utwory elektroniczne w 2005 roku, ale jej przygoda z muzyką rozpoczęła się na długo wcześniej, w wieku czterech lat, gdy rozpoczęła naukę gry na pianinie. Pierwszy swój album zatytułowany „WELCOME SCISSORS” An On Bast wydała w maju 2006 roku, autorski projekt zrealizowany został własnym sumptem. Drugi, „HAPPYGO-LUCKY”, został już wydany we wrześniu tego samego roku przez wydawnictwo Etalabel - polski netlabel eksperymentalnej muzyki elektronicznej. Oba albumy są utrzymane w atmosferze delicate synthetic music- tak Anna lubi nazywać swoją twórczość - jest to przestrzenny idm - pełen melodii, tekstów, klików, zgrzytów i wszystkiego, co ważne pomiędzy. Całość zmieszana jest z metafizyką H. Bergsona, literaturą H. Hessego, muzyką Mozarta,
Autechre, Arvo Parta i współczesnymi brzmieniami muzyki eksperymentalnej. LIP wraz z kilkoma znajomymi w dj’skiej załodze killout.net zaczął nagrywać w 2002 r. Początkowo inspirowany przez ciężkie brzmienia techno, minimal, nu skool - mocne beaty i poznańskie imprezy. Tak zaczęła się jego przygoda z muzyką, z czasem odkrył ninja tune, mo wax, warp-a i inne połamane jazzująco-płynące dźwięki, które uskuteczniał grając w poznańskich klubach. W 2005 r., po wizycie w Seattle na Red Bull Music Academy, jako obserwator z firmy i kilku sesjach z zaproszonymi muzykami, powrócił do produkcji swoich własnych dźwięków. Jako Dj gra szerokie spektrum muzyki od hip hopu, electro klików, nu jazzu, broken beatów do experimentali. Uwielbia grać z „żywymi” instrumentami, samplerami, często ożywia muzykę skreczem, łączy sety z live actami. Jako producent dużo eksperymentuje – klikając elektronikę, jak i tnąc stare wokale do hiphopowo–breakowych mash-upów, najlepiej jednak czuje się w tym, czego nazwać żadnym stylem muzycznym do końca nie można. 29.07. THE LOVE LAB Spektrum muzycznych inspiracji THE LOVE LAB dotyka space rocka przez indie, soul, funk, lo-fi, disco, na minimalu skończywszy. Kochamy romantyczne pieśni okraszone głębokim groove i disco beatem. Taki wpis znajdziecie na stronie www.thelovelab.pl, gdzie kolektyw regularnie prezentuje najciekawsze nowofalowe produkcje video-muzyczne. Geneza kolektywu ma swoje miejsce jednak dużo wcześniej, zanim powstała idea Lovelab. AIZN i Vincente tworzyli wcześniej duet lemoniada dj’s, a Paavo zajmował się oprawą wizualną najciekawszych imprez z muzyką elektroniczną. Dystansują się mocno do sceny, traktując ją bardzo hobbystycznie, dzięki temu nie muszą być kompromisowi. Największą wagę przykładają do repertuaru muzycznego,t a nie do techniki mixowania, dlatego często swoje sety nazywają mianem „antymixingu”. Sety muzyczne są pełne kolaży dźwiękowych z nutą nostalgii i melancholii
gdzie jazz, psychodelia, i beat nieprzekraczający często 112 bpm łączy się w spójną całość. 05.08. GRZANKO MUZYKANT/ PAWLICKI/REFLING/JANICKI dj. G.R.Z.A.N.A. - Gramophone Rebel Zulu Avant-garde Narco Art DJ, producent, szara eminencja polskiego undergroundu, niekwestionowany masta na dzielni. Kręci winylowe placki od 1998 roku. Zawsze ukierunkowany na Urban Music (Hip-Hop. Funk, Reggae). Otwierał akty przed: dj Shadow, dj Vadim, Masta Killa, Afu-Ra, Necro, O.S.T.R., Don Guralesko, Pezet, FISZ. Współpracował m.in. z: Kofi Karikari (Jamiroquai), dj Feel-X, Variete, Sami Szamani, The Cyclist, Dubska i wieloma innymi. Tomasz Pawlicki - flecista Opery Nova w Bydgoszczy, współpracujący także z zespołami kameralnymi i orkiestrami symfonicznymi i operowymi w kraju, i za granicą. Równorzędnie prowadzi również działalność na polu muzyki eksperymentalnej. Poszukuje nowych zjawisk w estetyce współczesnej muzyki awangardowej. Związany ze słynnym bydgoskim klubem Mózg praktycznie od początku jego działalności. Członek formacji: Maestro Trytony, Ecstasy Project. Władysław Refling - urodzony w Bydgoszczy w 1967 r. Z zawodu anglista, z zamiłowania muzykuje na basie. Zaczynał jednak od śpiewania i gry na harmonijce ustnej w Beer Band. Następnie grał we wszystkich wcieleniach Syfonu, począwszy od Trio, przez 4 i Janusz Zdunek 5 Syfon. Równolegle miał kilkuletnią przygodę z punkiem w reaktywowanym składzie Abaddonu. W obu składach nagrał łącznie 5 płyt i gościnie znalazł się na kilku innych. Qba Janicki - naukę gry na perkusji rozpoczął w wieku lat czterech. Od najmłodszych lat miał okazję grać z wieloma muzykami odbywającymi próby w bydgoskim klubie Mózg. W wieku lat jedenastu rozpoczął naukę w klasie perkusji Mirosława Żyty w PZSM im. Artura Rubinsteina w Bydgoszczy. Po 13 latach ćwiczenia, głównie w samotności oraz poszukiwania własnych technik oraz brzmień zaczął występować publicznie. a.
/ 3
01_
zapowiedzi
Ela na upalne lato 1.07-31.08.2011 / Bydgoszcz / Stary Rynek / WSTĘP WOLNY!
Dziewięćdziesiąt muzycznych, teatralnych, tanecznych oraz filmowych imprez w ciągu dwóch miesięcy, a wszystko w Bydgoszczy. Pierwszego lipca startuje Europejskie Lato Artystyczne! Na sam początek należy się małe wyjaśnienie. Europejskie Lato Artystyczne to wcale nie nowy twór, ale kontynuacja doskonale znanego już Bydgoskiego Artystycznego Lata. Impreza się rozrasta, a więc potrzebny był także mały lifting nazwy. Zatem skończył się BAL, a odwiedziła nas ELA. Każdego dnia, od 1 lipca aż do 31 sierpnia na bydgoszczan (i nie tylko!) czekać będą artyści z kraju i Europy. W skład spotkań z kulturą zagraniczną, poza koncertami, spektaklami, seansami, prelekcjami, wystawami z udziałem zagranicznych wykonawców, wejdą m.in. Dzień Włoski, Dzień Francuski, Dzień Hiszpański, Dzień Austriacki, Dzień Węgierski, Dzień Niemiecki, co wpisuje się w objęcie imprezy patronatem Prezydencji Polski w Unii Europejskiej. Na wszystkich zainteresowanych czekać będą eventy z różnych dziedzin kultury i sztuki. Nie będę tutaj wstawiał banałów pod tytułem: artyści całej Europy dadzą możliwość zapoznania się mieszkańcom regionu z szeroko pojętą kulturą wielu krajów. W końcu to jest oczywisty fakt. Przejdę zatem do zapoznania Was z najciekawszymi artystami, których dokonania będziecie mieli przyjem-
4 / Magazyn Kulturalny Grzeczniej
ność podziwiać. Z góry ostrzegam, że będzie to moja osobista lista najważniejszych twórców, gdyż program festiwalu jest naprawdę przeogromny. Zdecydowanie najważniejszą gwiazdą tegorocznej edycji Europejskiego Lata Artystycznego będzie Smolik, który zagra 9 lipca na Starym Rynku o godzinie 20. Jego raczej nie muszę specjalnie prezentować, gdyż jest to chyba najbardziej znany i uznany producent muzyczny w tym kraju, z którym chcą pracować prawie wszyscy rodzimi artyści. Oprócz produkcji utworów i albumów dla innych muzyków (takich jak np.: Katarzyna Nosowska, Maria Peszek, Robert Gawliński, Krzysztof Krawczyk, Maryla Rodowicz ), wydaje swoje własne autorskie/producenckie płyty. Całą imprezę zainauguruje występ kapeli DAAB. Koncert rozpocznie się 1 lipca o godzinie 20 na Starym Rynku. Jest to formacja, która już od 1983 roku gra zdecydowanie pozytywne reggae, a ich utwory są bardzo łagodne i szybko wpadające w ucho. Natomiast na sam koniec Europejskiego Lata Artystycznego zagra zespół Dubska, którego koncert, raczej nieprzypadkowo też w stylu reggae, zamknie stylistyczną klamrą całość
artystycznego lata. 31 sierpnia o godzinie 19 na Starym Rynku spotkacie się z falą bydgoskiego reggae i ska, przyprawionych odrobiną soulu, muzyki latynoskiej, akustycznych ballad, czy nawet old schoolowego disco. Oczywiście w moim subiektywnym zestawieniu najważniejszych wydarzeń tegorocznej Eli nie mogło zabraknąć występu kapeli Łąki Łan. Dadzą oni czadu 31 sierpnia od godziny 20 na Starym Rynku. Jest to młoda formacja, która szturmem zawojowała serca i umysły słuchaczy. Sami o sobie mówią, że grają łąki funk, choć moim skromnym zdaniem zdecydowanie można nazwać ich łąki punk kapelą grającą funk i pozytywnie wkręcającą w glebę. Jeśli będziecie mieć ochotę na porządną dawkę jazzu, to koniecznie musicie przyjść 15 sierpnia o godzinie 19 na Stary Rynek. Zagra wtedy znany już doskonale bydgoszczanom (i nie tylko!) Józef Eliasz z zespołem. Kontynuując klimat jazzowy, to następnego dnia o godzinie 18 też na Starym Rynku odbędzie się koncert ku czci genialnego trębacza jazzowego Andrzeja Przybielskiego. Swój hołd mistrzowi, który grał razem z Niemenem, Soyką, SBB i wieloma innymi
kultowymi muzykami, złożą wraz ze swoimi zespołami: Rafał Gorzycki, Marcin i Bartłomiej Oleś, Sławomir Janicki, Wojciech Konikiewicz oraz Grzegorz Nadolny. To jedyna w swoim rodzaju okazja spotkania tego samego dnia na jednej scenie tak wielu wspaniałych muzyków jazzowych. Czeka na Was jeszcze wiele koncertów innych kapel, takich jak Hotel Kosmos (16 lipca/godz. 20), Brylewski i SZUM (21 lipca/godz. 19), Anna Faber (30 lipca/godz. 20), czy Oyster Eye (11 sierpnia/godz. 19). Trudno przybliżyć tu wszystkich artystów, którzy uświetnią swoim występem Europejskie Lato Artystyczne, bo jest ich zbyt wielu. To jednak świadczy o różnorodności tej imprezy i jej zdecydowanie europejskiej randze. Zapewniam, że tego lata w Bydgoszczy każda osoba spragniona kulturalnych doznań znajdzie coś dla siebie. Maciej Federowicz Trudno, trudno, ale o paru wykonawcach pominiętych przez Macieja pozwolę sobie jeszcze wspomnieć, bo warto. Zacznijmy od kilku słów o Oyster Eye, czyli ze-
spole, który nie każdy może kojarzyć z nazwy. Jeśli jednak wybierzecie się na ich koncert, powinniście doświadczyć wrażeń słuchowych z tematyki chilloutu, jazzu i domieszki rockowej energii. Wszystko opatrzone będzie funky groovem, o co zadba lubiana przez fanki sekcja rytmiczna. Kolejny przedstawiciel lokalnego podwórka to PinkRoom. Jest to zespół zdecydowanie bardziej znany poza granicami naszego województwa, a nawet kraju i to nie tyle z koncertów, co z wydanej w zeszłym roku debiutanckiej płyty „Psychosolstice”. Nadal zbierają za nią pochlebne recenzje, nie tylko w światku muzyki progresywnej. Wprawdzie przecieki dotyczące drugiej płyty, nad którą PinkRoom obecnie pracuje, zapowiadają rozbrat z łatką tak chętnie przyczepianą, gdy ktoś operuje metrum i wykracza poza wpajane podczas nauki gry na flecie na lekcjach muzyki skale melodyczne, ale żeby się dokładniej o tym przekonać, będziemy musieli jeszcze poczekać. Niemniej serdecznie polecam ten występ (4 sierpnia/godz. 19) nie tylko z uwagi na to, że niestety dość rzadko można ich zobaczyć na scenie. Nieco bardziej znane z nazwy może wydawać się warszawskie trio Powie-
ki. W ciągu swojego istnienia grupa zdążyła przejść kilka przetasowań stylistyczno-składowych. Zdołała jednak wypracować charakter tworzonej przez siebie muzyki i rozpocząć regularne koncertowanie. Warstwa dźwiękowa zespołu oscyluje wokół post-rockowego brzmienia okraszonego dawką melodyjnego transu i psychodelii. Dodajcie do tego domieszkę surrealistycznych słownych opowieści. W 2010 roku Powieki zostały wyróżnione podczas Lizard King Festivalu. Piosenka „Odbicia” znalazła się na płycie-składance podsumowującej LKF 2010. Występom Powiek przeważnie towarzyszą wizualizacje autorstwa Magdaleny Szydłowskiej. Czy tak będzie w Bydgoszczy, możecie sprawdzić 28 lipca o godz. 19 na Starym Rynku. Jako, że miejsca brak, zaznaczę jeszcze tylko daty występów, których także nie polecałbym przegapić, jeśli tylko będziecie wówczas w Bydgoszczy. Teraz już chronologicznie: 24 lipca - De Press; 25 lipca – dawka fusion z pierwszej ligi, czyli Raduli/Ścierański/ Biskupski; 26 lipca- Niwea i Ed Wood; 6 sierpnia - Dori.Fi. Chyba tyle... Udanego lata życzy ELA. a.
/ 5
01_
zapowiedzi
Toruniem zawładnie
jazz
Artus Jazz Festival 2011 / Toruń / Rynek Staromiejski 2.07.2011 / Wasowski & Przybora (Zbigniew Zamachowski, Janusz Szrom, Włodzimierz Nahorny, Andrzej Łukasik) / bilety: 45/40 zł 8.07.2011 / Ania Dąbrowska / bilety: 55/50 zł 15.07.2011 / WAZ Trio / bilety: 25/20 zł 22.07.2011 / Leszek Możdżer + Andrzej Bauer + CELLONET / bilety: 55/50 zł 29.07.2011 / Kinetyka + Krzesimir Dębski / bilety: 35/30 zł 5.08.2011 / Adam Palma + Kuba Badach + Mariusz ‚Fazi Mielczarek’ / bilety: 35/30 zł 12.08.2011 / Zbigniew Czwojda Band / bilety: 35/30 zł
Leszek Możdżer, Ania Dąbrowska oraz wiele innych znakomitych wykonawców uświetni piątą już edycję Artus Jazz Festival!
Letni czas kojarzy się z koncertami plenerowymi. Słońce, trunki wszelakie, znajomi oraz dobra muzyka na scenie, to najbardziej wyczekiwany przez wszystkich obraz lipcowo-sierpniowy. Kto powiedział, że koncerty pod chmurką muszą kojarzyć się tylko z muzyką popularną? Toruński Artus Jazz Festival, którego piątą już edycję obchodzimy w tym roku, zdecydowanie udowadnia, że jazz to także dobra muzyka na lato. Artus Jazz Festival, który w tym roku odbędzie się między 2 lipca a 12 sierpnia, to występy plenerowe odbywające się na dziedzińcu Ratusza Staromiejskiego w każdy piątek. W tym roku festiwal obchodzi swój mały jubileusz - to już piąta edycja. W związku z tym organizatorzy przygotowali - zgodnie z oczekiwaniami publiczności - oprócz obowiązkowego jazzu, także popowe akcenty.
MagazynKulturalny KulturalnyGrzeczniej Grzeczniej 6 6 / / Magazyn
zapowiedzi
Nie będę się specjalnie rozdrabniał i przejdę od razu do najważniejszego wykonawcy. Wiadomym faktem jest, że to Leszek Możdżer przyciągnie największą widownię. Jeśli ktoś go nie zna - wyjaśniam, że jest on jednym z najwybitniejszych polskich muzyków jazzowych, pianistą światowej klasy, odważnym eksploratorem oraz oryginalnym twórcą posiadającym własny język muzyczny. Swoją twórczością udowadnia, że można perfekcyjnie grać klasyków, a jednocześnie genialnie wypadać wraz z muzykami, których twórczość wydawałaby się mocno odbiegać od klawiszowej klasyki (Myslovitz, L.U.C., czy Lipali). Ten niestrudzony w swych poszukiwaniach muzycznych artysta wystąpi przed toruńską publicznością 22 lipca o godz. 19.30 ze swoim kolejnym nietypowym projektem. Do udziału w nim zaprosił Andrzeja Bauera i grupę Cellonet składającą się z ośmiu wiolonczelistów. Leszek Możdżer jest jedną z największych osobowości polskiego jazzu, a jego koncerty to zawsze gwarancja najwyższej jakości doznań. Domyślamy się, że tym razem będzie podobnie. Kolejna gwiazda tegorocznego Artus Jazz Festival raczej z jazzem kojarzona nie jest. Jest nią znakomita wokalistka Ania Dąbrowska, która wystąpi 8 lipca o godzi. 19.30. Nie będę przypominał jej początków w „Idolu”, gdyż to było już dawno i od tej pory udowodniła swoją silną pozycję na polskim rynku muzycznym. Obecnie jest jedną z najpopularniejszych polskich piosenkarek wykonujących muzykę z pogranicza popu i soulu. Większość jej albumów uzyskała status platynowej płyty, zdobywając przy tym duże uznanie krytyki i publiczności. Obecność artystki na festiwalu jest ukłonem w stronę muzyki leżącej na peryferiach jazzu, który - jak przyznaje sama Dąbrowska - wiele razy dawał jej twórcze inspiracje. Te gwiazdy są najbardziej rozpoznawalne, co nie znaczy oczywiście, że reszta artystów nie wzbudza emocji w różnych gronach odbiorców. Festiwal zainauguruje 2 lipca (wyjątkowo w sobotę!) koncert zatytułowany „WasowskiPrzybora”. Piosenki tego wybitnego duetu usłyszymy w wykonaniu Zbigniewa Zamachowskiego i Janusza Szroma, w jazzowych aranżacjach Włodzimierza Nahornego oraz Andrzeja Łukasika. Duża dowolność interpretacyjna i aranżacyjna oraz tendencja do improwizacji to podstawowe cechy jazzu. Takie potrzeby publiczności zaspokoi z pewnością 15 lipca Waz Trio, czyli trójka legendarnych muzyków jazzowej sceny Chicago saksofonista Edward Wilkerson, basista Tatsu Aoki i perkusista Michael Zerang. Ich improwizowane sety mają charakter wyjątkowego spotkania nie tylko trzech indywidualności, ale i trzech kultur - afroamerykańskiej (Wilkerson), azjatyckiej (Aoki) i Bliskiego Wschodu (Zerang). Podobne emocje zapewni 29 lipca HeFi Quartet z gościnnym udziałem Krzesimira Dębskiego. Podczas koncertu usłyszymy najnowsze kompozycje z płyty „Kinetyka” - projektu świetnego flecisty i saksofonisty Leszka ‚HeFi’ Wiśniowskiego. Muzyk ten konsekwentnie wykracza poza ramy jednego stylu czy gatunku, a ponadto obdarzony jest zdolnością intuicyjnego łączenia pozornie odległych światów muzycznych. Porusza się w obszarze muzyki jazzowej, etnicznej, klasycznej, współpracuje także ze sceną eksperymentalną. Niewątpliwie wielką gwiazdą tego koncertu będzie Krzesimir Dębski skrzypek jazzowy, kompozytor, dyrygent, aranżer i producent muzyczny. Twórca muzyki teatralnej (ponad 40 premier), eksperymentalnej i filmowej - skomponował muzykę do 50 filmów fabularnych („Ogniem i mieczem”, „Szwadron”). Ostatnie dwa koncerty AJF ponownie zgromadzą fanów występów wokalnych. W pierwszy piątek sierpnia zaśpiewa Kuba Badach, który wraz z Adamem Palmą (gitara) i Mariuszem ‚Fazim’ Mielczarkiem (saksofon) zaprezentuje nam mieszankę jazzu, rocka, bluesa, country i polskich piosenek. Festiwal zakończy 12 sierpnia temperamentna Sydney Ellis, której specyficzna barwa głosu, wynikająca z jej afro-amerykańskiego pochodzenia, zadowala nawet najbardziej wymagającą publiczność. Wokalistka specjalizuje się w śpiewaniu bluesa, jazzu i gospel. Wszystkie koncerty odbywać się będą na dziedzińcu Ratusza Staromiejskiego w Toruniu. Ceny biletów różnią się w zależności od koncertu, ale uważam, ze warto poświęcić te stosunkowo niewielkie pieniądze na muzykę zdecydowanie wybitnych wykonawców jazzu i nie tylko. Maciej Federowicz
/ 7
01_
zapowiedzi
Toruń,
olé! 18.24.07.2011 / Toruń / Stare Miasto / WSTĘP WOLNY!
Kolejny raz Toruniem zawładną gorące klimaty rodem z Półwyspu Iberyjskiego. Hiszpańska Fiesta 2011 to m.in. muzyka zespołu L’ombelico del Mondo, pokazy efektownego Atempo Circ, czy wystawa prac Luisa Martineza del Rio. A wszystko czeka na Was w dniach 18-24 lipca w grodzie Kopernika.
Przypomnę, iż od kilku już ładnych lat toruńska cykliczna impreza, gromadząca rzeszę osób chcących podziwiać hiszpańską sztukę, nazywała się San Fermin. Organizowana była wspólnie z toruńskim partnerem w staraniach o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku, czyli Pampeluną. Niestety Toruń odpadł w wyścigu o ESK i dlatego w tym roku impreza organizowana jest pod szyldem Hiszpańska Fiesta, choć podobno nazwa San Fermin ciągle obowiązuje. Przyznam, że zamieszanie jest niemałe, ale zostawmy to i przejdźmy do części artystycznej imprezy. W końcu to nas najbardziej interesuje! Zacznę od faktu, że podczas tej gorącej imprezy odbywa się wiele wydarzeń kulturalnych, koncertów, pokazów tańca. Mamy wakacje, więc przepraszam za odrobinę historii, ale obiecuję, że podam ją tylko w formie ściągowej. Święto obchodzone jest na cześć Świętego Fermina, jednego z pierwszych chrześcijan nawróconych przez biskupa Tuluzy. Święty Fermin był biskupem Amiens i zginął męczeńską śmiercią. Dlatego panuelo, chustka zakładana przez pampeluńczyków podczas uroczystości jest czerwona. - W tym roku rozszerzyliśmy formułę wydarzenia – wyjaśnia Agnieszka Marecka, koordynator Fiesty. Cykl imprez hiszpańskich zainauguruje wyjątkowa wystawa Luisa Martineza del Rio, którą będzie można oglądać od 18 do 29 lipca w Dworze Mieszczańskim. Uznany, hiszpański twórca stosuje niezwykle interesującą metodę nakładania obrazu na fotografię — digitalografię. Wyjątkowa Fiesta w stylu hiszpańskim odbędzie się 23 lipca na Rynku Nowomiejskim. Gorące, hiszpańskie rytmy usłyszymy w wykonaniu artystów zespołu L’ombelico del Mondo oraz DJ’a Juana Jesusa Gregori Peiro z Walencji. L’ombelico del Mondo, to unikalna grupa perkusyjna specjalizująca się w graniu samby i rytmów zachodniej Afryki. Podczas Fiesty ulice toruńskiej Starówki będą rozbrzmiewać hiszpańską muzyką także za sprawą baskijskiej grupy folkowej Peñas. Największą atrakcją Fiesty będą poetyckie pokazy Atempo Circ, które zostaną zaprezentowane 19 i 20 lipca na Starym Mieście. Zespół łączy sztukę cyrkową z innymi dyscyplinami ruchu, przygotowuje pokazy z oryginalną muzyką na żywo, urzekające swoją dramaturgią i grą świateł. Pod-
8 / Magazyn Kulturalny Grzeczniej
czas Fiesty zostanie przygotowany performance hiszpańskiego artysty Xaviera Bayle, na stałe mieszkającego w Toruniu. - Dla toruńskiej publiczności artysta stworzy zjawiskowy performance zatytułowany „Dźwięk ziemi” – wyjaśnia Tomasz Kowalski z Toruńskiej Agendy Kulturalnej. - Występ wykonywany będzie w całkowitej ciemności, a Xavier Bayle będzie tworzył dzieło malarskie na wiszącym płótnie, używając jako materiałów ziemi i gliny w trzech kolorach. Działaniom artysty będzie towarzyszył akustyczny koncert Rafała Iwańskiego. Moim zdaniem warto wybrać się w dniach 18-24 lipca na Rynek Nowomiejski w Toruniu, aby zaczerpnąć pełną garścią z kultury hiszpańskiej i wtopić się w gorące rytmy uroczystości rodem z Pampeluny. Maciej Federowicz
zapowiedzi
Fuck Mondays Gig vol. 2
1.08.2011 / Bydgoszcz / Estrada / drzwi – godz. 18.30 / start – godz. 19.00 / bilety: 30/35 zł SWORN ENEMY (hc metal/NY, USA) / DEATH BEFORE DISHONOR (hc/Boston, USA) / NO TURNING BACK (hc/Holandia) / FINAL PRAYER (hc/Niemcy) / BITTER TASTE OF LIFE (hc/Szwecja)
Sworn Enemy to jeden z tych nielicznych zespołów, które cechują się surową nieustępliwością i zupełnym brakiem kompromisów. Grupa została utworzona w roku 1997 w Queens w Nowym Jorku i jej miażdżące brzmienie szybko zdobyło sobie uznanie muzycznego świata. Od wydania pierwszej EP-ki w roku 2001 zatytułowanej „Negative Outlook” nagranej dla Stillborn Records Jameya Jasty z Hatebreed zespół otrzymywał pochlebne recenzje oraz odbierał pozytywny odzew, zarówno od fanów, jak i krytyki muzycznej, co otworzyło mu bramy do większych występów w dumnym nowojorskim środowisku hc/ metalu. Debiutancka płyta długogrająca kapeli zatytułowana „As Real As It Gets” (Elektra Records) była lekcją w materii połączenia brutalnego metalu z hardcorem i dzięki niej Sworn Enemy zdobyło sobie miejsce na festiwalu Ozzfest, który ukazał ich zupełnie nowej publiczności o otwartych umysłach i stał się ich największym przełomem. Tenże przełom zaowocował trasami z takimi gigantami, jak Slipknot oraz Fear Factory. Oprócz wymienionych Sworn Enemy koncertowało między innymi z zespołami takimi jak: Hatebreed, Earth Crisis, Divine Heresy, Terror, God Forbid, Unearth, D.R.I., American Nightmare oraz wieloma innymi. Ostatnia płyta formacji, zatytułowana „Total World Domination”, rekomendowana przez samych twórców, jako „jak dotąd
najbardziej bezkompromisowa i nienawistna” jest mieszanką brzmienia zespołu z początku jego istnienia, przywalenia w stylu harcore’owym z zastrzykiem trash metalu, co daje rezultat w postaci zdzierającego twarz materiału. Ta produkcja, bombardująca słuchacza niesłychaną agresją, miejscami nawiązuje również do reminiscencji takich tytanów trash metalu, jak: Exodus, Testament oraz wczesny Megadeath i Anthrax. Na zbliżającym się bydgoskim koncercie panowie ze Sworn Enemy zapewne zaprezentują w dużej mierze utwory z ostatniej płyty, zatem będzie to niewątpliwie złowieszcza uczta dla miłośników dźwiękowej anihilacji za pośrednictwem muzyki z pogranicza hc/trash, których w tym mieście na pewno nie brakuje. Death Before Dishonor jest to hardcore’owy zestaw w wydaniu kompletnym. Nie dość, że zespół rezyduje w kolebce amerykańskiego hc, którą jest Boston w stanie Massachusetts, to jeszcze jest najlepszym reprezentantem tego, jak hardcore brzmi w dzisiejszych czasach. Zawzięte hymny napędzane przez ich niespotykaną agresję doskonale mieszane z piorunującymi przełamaniami zapalają najbardziej nieśmiałe widownie, wprowadzając je w chaotyczną furię. Niektóre zespoły stają się rozpoznawalne z dnia na dzień i zdobywają sobie szybkie uznanie, inne pracują ciężko i uzyskują szacunek oraz lojalność sceny przez oddanie, poświęcenie oraz ducha, który utrzymywał hc przy życiu przez tyle lat. Nieważne dokąd docierało Death Before Dishonor, zawsze grupa opuszczała to miejsce pozostawiając za sobą większą ilość swoich fanów od zastanej, gdy się pojawiała. Po dobrze przyjętym demo zespół wydał płytę „True Till Death” w Spook City Records, która szybko zaowocowała przełomem oraz trasą. Przyjmowana z aprobatą grupa stała się pożądana i z czasem odkryła, że jest witana w miejscach, w których wcześniej uchodziła za obcą. Od wydania EP-ki zatytułowanej „Friends Family Forever” w Bridge Nine na początku roku 2005 Death Before Dishonor zawojowało świat, wykonując ponad 400 koncertów w ciągu dwóch lat oraz jeżdżąc w trasy po USA, Kanadzie, Meksyku oraz Europie, z takimi legendami, jak: Agnostic Front, Madball, Terror, Full Blown Chaos, Champion oraz niezliczonymi innymi grupami. Death Before Dishonor dostarcza 110 procent swoich możliwości, które są naładowane czystym surowym i agresywnym hardcorem. Zespół miesza staroszkolny 2step z bezlitosnym brzmieniowym ciężarem, który jawi się jako jedyny w swoim rodzaju w czasach trzeciorzędnych klonów Madball i Terror. W ostatnim czasie DBD dodało do swego bezlitośnie hardcore’owego klimatu nieco więcej wpływów metalowych oraz zaczerpniętych z klasycznego punka. Jeśli macie co do tego jakiekolwiek wątpliwości, tym bardziej powinniście wybrać się na ich koncert w Estradzie, by przekonać się, jak jest naprawdę. azmodal / 9
01_
patronat
ArtPop Festival
fot. Hooverphonic
30.07.2011 / Bydgoszcz / Różopole (Myślęcinek) / bilety: 130/200/300/700 zł
Magazyn Kulturalny Grzeczniej 1010/ /Magazyn Kulturalny Grzeczniej
No i stało się. Wszyscy zastanawiali się, zagra czy nie zagra? Wyjdzie na scenę czy ją wyniosą? Bukmacherzy już zacierali ręce z myślą o zarobkach z kuponów obstawionych na to, czy Amy Winehouse dostarczy wrażeń sceniczno/muzycznych czy wywoła kolejny skandal. A tu nagle sru jebut. Jak grom z jasnego nieba spadła na nas dzisiaj (czytaj w dniu pisania zapowiedzi) informacja o tym, że pięciokrotna zdobywczyni nagród Grammy jednak nie pojawi się w Bydgoszczy podczas ARTPOP FESTIVALu. Co tu dużo mówić. Sporo jej fanów może poczuć lekkie rozgoryczenie. Ale to już po fakcie. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Wykipieć już i tak nie wykipi (dziś już wiemy, że wykipiało, a Ammy Winehouse opuściła ziemski padół na zawsze - dop. red.). Za to organizatorzy kontynuacji SMOOTH JAZZ FESTIVALu przygotowali dla nas kilka innych łakomych dla ucha kąsków i w obliczu tego, co nas czeka, wcale nie postrzegam braku Amy w line-upie jako wielkiej tragedii narodowej. Cieszmy się z faktu, że nasz rodzimy Festival przybiera w tym roku bardziej przystępną formę, a atrakcji muzycznych z pewnością nie zabraknie. Wszystko to odbędzie się w pięknych plenerowych myślęcińskich warunkach, przy, miejmy nadzieję, sprzyjającej pogodzie. Przeglądam artystów, którzy pojawią się na scenie 30 lipca i ciężko mi jednoznacznie wytypować gwiazdę. I bardzo dobrze. Bo dzięki różnorodności oraz wysokiej klasie poszczególnych wykonawców zapowiada nam się bardzo udana i ciekawa impreza. Korzystając z tego opiszę ich pokrótce w kolejności losowej, żeby sprawiedliwości stało się zadość. Do dzieła więc.
patronat
Hooverphonic Belgowie podbili trip-hopowy świat singlem „2 Wicky”. Ich kariera nabrała tempa dzięki Bernardo Bertolucciemu, który wykorzystał ten utwór w ścieżce dźwiękowej „Ukrytych Pragnień”. Wspólne występy z Moloko i Massive Attack, których to spadkobiercami zgodnie okrzyknęli ich krytycy, ugruntowały ich pozycję, zaś najnowszy album „The Night Before” uważany jest za najlepsze wydawnictwo grupy. Nietuzinkowi, hipnotyzujący i trudni do zaklasyfikowania. To epitety, na które łasy musi być każdy, najskromniejszy nawet muzyk. Zaręczam Wam, że odbiorca musi być usatysfakcjonowany.
Piotr Rogucki Ostatni z wiecznych chłopców, nocnych listopadowych wędrowców oraz mistrzów świata i okolic polskich scen, i darcia do papugi. Doskonale znany jako frontman i wokalista zespołu Coma. Pierwsza solowa płyta w dorobku wokalisty znajduje się w czołówce zestawienia najlepiej sprzedających się albumów w Polsce. „Loki – wizja dźwięku”, jak mówi sam artysta, jest zapisem ścieżki dźwiękowej do filmu, który nigdy nie powstał. W 2001 roku zdobył II nagrodę na 37. Studenckim Festiwalu Piosenki w Krakowie. W 2004 roku wraz z zespołem Coma otrzymał Grand Prix, nagrodę im. Agnieszki Osieckiej i wyróżnienie na 25. Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu za interpretację piosenki „Underground” Toma Waitsa. Pytanie – kogo zastanawia fakt, że komercyjny sukces Comy przypada na rok 2010? Odpowiedź – takie są realia polskiego showbiznesu (aka. Showshit – Glaca, Sweet Noise). Diagnoza – praca, wytrwałość, samozaparcie, talent, osobowość. Wyzwolenie.
Razorlight Londyńczycy (nie mylić z obyczajowym sitcomem polskiej produkcji) od lat należą do największych gwiazd gitarowego indie-rocka. Występowali m.in. na koncercie Live8 w Hyde Parku, grali również przed takimi legendami rocka, jak Queen z Paulem Rodgersem, The Rolling Stones czy The Who. Ich piosenka „America” oraz album „Razorlight” dotarły na sam szczyt brytyjskiej listy przebojów. W 2007 roku byli nominowani do pre-
stiżowych Brit Awards w kategoriach Najlepszy Brytyjski Zespół i Najlepsza Piosenka („America”). Dwa lata temu podbili serca polskiej publiczności dając niezwykle energetyczny i żywiołowy koncert w Warszawie. Jesienią tego roku planują wydanie kolejnej płyty, której fragmenty z pewnością zdradzą podczas festiwalu.
(w 2006 roku). Wraz z Brodką tworzą niekwestionowany duet pościgowy podążający za Katarzyną Nosowską w plebiscycie na polską wokalistkę ever. Ania znacznie chętniej wplata w swoją muzykę elementy pop i soul. Rozgrzeszam. Dopóki wychodzi jej tak dobrze, jak dotąd.
Sofa Monika Brodka Kto nie wygrał „X Factor” niech się nie przejmuje. Monika Brodka już od kilku lat udowadnia, że jak się ma to coś w sobie, nie trzeba być miss SMS, żeby dostać się na szczyty. Jej niedawno wydana płyta to objawienie fonograficzne ostatnich miesięcy w Polsce. Bezceremonialnie zgarnęła 3 statuetki Fryderyka 2011 w kategorii Wokalistka Roku, Album Roku Pop, Produkcja Muzyczna Roku. „Granda” radykalnie zmieniła obrany wcześniej muzyczny kierunek. Po 4 latach przerwy artystka powróciła z bezkompromisowym materiałem, z którym utożsamia się od początku do końca. Moim zdaniem to artystka, która doskonale wpisuje się w tytułowe ramy Festivalu.
I Blame Coco Córka Stinga oraz Trudie Styler, aktorki i reżyserki filmowej - Eliot Pauline Sumner, znana jako Coco Sumner pod koniec ubiegłego roku zadebiutowała płytą zatytułowaną „The Constant”. Swój projekt muzyczny nazwała I Blame Coco. Uff. Dość to zawiłe. Piosenkarka w swojej krótkiej karierze muzycznej miała okazję współpracować z m.in. Fyfe Dangerfieldem czy Petem Dohertym. Mamy więc kolejny akcent związany z panną Winehouse. Oprócz znanych nazwisk rodziców, a co za tym idzie znanych nazwisk współpracowników, artystka od początku swej działalności kojarzona jest, dzięki swojej charakterystycznej, lekko ochrypłej barwie głosu i bardzo niekonwencjonalnym sposobem ubierania się.
Ania Dąbrowska Jej ostatnia płyta „Ania Movie”, przez 7 tygodni utrzymywała się na szczycie listy sprzedaży w Polsce i osiągnęła status platynowej. Delikatna i zmysłowa, ale również niezwykle skromna artystka jest laureatką wielu prestiżowych nagród, w tym 4 Fryderyków
Mamy w końcu przedstawiciela z regionu! Jest to bardzo ciekawa, moim zdaniem, propozycja. Tym bardziej, że Sofa na żywo, to coś nieco innego niż na płycie. Konkretniej to sześcioosobowy, wywodzący się spod znaku Pandy zespół, z trzema biegającymi po scenie niczym Beastie Boys 15 lat temu wokalistami, grający muzykę soul, experimental, funk, hip-hop, chillout, r’n’b. Na swoim koncie mają 3 płyty i mnóstwo koncertów, w tym występy przed takimi sławami jak: Snoop Dog, Us3, Lauryn Hill, Groove Armada, Morcheeba, Wu Tang Clan, The Black Eyed Peas. Mnie kupili ostatniej zimy podczas bydgoskiej Orkiestry. Ciekawe, jak dopisze im forma letnia.
Skinny Patrini To nic innego, jak ekscentryczny trójmiejski duet wykonujący muzykę z pogranicza electro i neo-cold wave. Tworzy go para przyjaciół - odpowiedzialny za ścianę dźwięków Michał ‚Skinny’ Skórka i wokalistka Anna Patrini. Muzycy, którzy znają się od szkoły podstawowej, od kilku lat są rezydentami sławnego trójmiejskiego klubu Sfinks. Grali koncerty w całej Polsce, ale także w największych miastach Irlandii oraz Berlinie, Paryżu czy Barcelonie. Wydaje się, że całkiem niedawno pisałem im zapowiedź biletowanego koncertu w Mózgu. Minęły ledwie dwa lata i proszę. Ciekawa pozycja. Show gwarantowany. To by było z grubsza na tyle. Miejcie się jednak na baczności i zerkajcie na stronę Festivalu (www.artpopfestival. pl), albowiem nigdy nie wiadomo, czy nie dojdzie do powiększenia liczby atrakcji. Obecnie widzę jeszcze informację o występie grupy Neo Retros, ale nigdy nie wiadomo, czy czegoś jeszcze nie wymyślą. Organizatorzy oczywiście. (Dziś wiemy, że wymyślili - Grace Jones, jako headlinerkę festiwalu prawda, że sympatycznie? - dop red.) a.
/ 11
01_
patronat
Akustyczne czwartki na barce 7/14/21/28.07.2011 / Bydgoszcz / Barka Manta / godz: 21.00 / wstęp wolny! 4/11/18/25.08.2011 / Bydgoszcz / Barka Manta / godz: 21.00 / wstęp wolny!
Kontynuujemy cykl cotygodniowych spotkań akustycznych. W każdy czwartek, na Barce, będzie można posłuchać akustycznego grania nie tylko gitarowego. Co tydzień w ramach serii prezentować się będzie wykonawca niekoniecznie wywodzący się z okolic grania bez prądu. Swoje oblicze unplugged prezentowali i prezentować będą wokaliści – gitarzyści kojarzeni z nurtem muzyki rockowej i w takim też przeważnie repertuarze się poruszający. Poza zniżkami na piwo, jedyną w Bydgoszczy salą koncertową dla palących i darmowymi piłkarzykami, możecie liczyć na niespodzianki w postaci nieplanowanych jamm session czy też niezapowiedzianych gości wspomagających wokalnie. Uwaga. To nie karaoke. Wakacyjne miesiące inaugurować będą Jarek Brzeski i Zwierzak (7.07 / 4.08). Ten pierwszy, jako wokalista i autor tekstów współtworzył toruński, pop–rockowy projekt o nazwie Kadar. Obecnie od kilku miesięcy śpiewa w bydgoskim zespole rockowym Half Past Eight. Ponadto od dwóch lat współpracuje i koncertuje ze Zwierzakiem, przy czym warto zaznaczyć, że ich koncerty na Barce będą pierwszymi występami duetu w Bydgoszczy. W repertuarze można spodziewać się utworów Republiki, Erica Claptona, Dżemu, Lady Pank, Prince’a, Stinga, Jamesa Browna i Michaela Jacksona. Mówiąc o tym drugim można by rzec, że Kraków ma Gienka Loskę, Bydgoszcz i Toruń mają Zwierzaka. Zastrzec tu jednak należy, że owo porównanie sens swój utrzyma, gdy zamienimy bieguny gry na gitarze do wokalizy. Ponadto w ramach akustycznych spotkań prezentować się będzie Mateusz Jendrzejewski (14.07 / 28.07 / 18.08). Mateusz to lider, założyciel, wokalista i gitarzysta włocławskiego zespołu Express Service (www.express-service.art. pl). Zespół, poza trzema wydanymi własnym sumptem krążkami długogrającymi, ma na koncie ponad setkę zagranych koncertów na terenie całej Polski, podczas których dzielił scenę z Hey, Proletaryatem, Kobranocką, Harlemem, czy Farben Lehre. Mateusz realizuje również autorski projekt Mateoza zainspirowany muzyką cold wave. Udziela się też, jako gitarzysta/wokalista w niedawno powstałym projekcie MV, który jest tribute bandem dla twórczości Nirvany i wykonuje jej utwory we własnych aranżacjach. W programie solowego występu w ramach Akustycznych Czwartków na Barce znajdą się kawałki Tomka Lipińskiego, Marka Grechuty, Staszka Soyki, Roberta Gawlińskiego, Grzegorza Ciechowskiego, Maćka Maleńczuka, Pidżamy Porno, Farben Lehre, Lady Pank, Myslovitz, Wilków,
1212/ /Magazyn Magazyn Kulturalny Kulturalny Grzeczniej Grzeczniej
VooVoo, Pudelsów oraz De Press. Wykonawcą, który uzupełni obsadę czwartkowych wieczorów będzie frontman progresywnej grupy Isme (www.isme.pl), czyli Piotr Majcher (21.07 / 11.08 / 25.08). Wraz z kolegami z Włocławka zwrócił na siebie uwagę nie tylko publiczności, ale też zajmujących się muzyką i jej promocją fachowców. Isme było laureatem m.in. Kataru (Toruń), Struny (Włocławek), Rockowych Ogródków (Płock) czy Lizard King Festival (Toruń). Duża w tym zasługa charyzmatycznego wokalisty, który oprócz funkcji frontmana, w tercecie pełni także rolę basisty. W jego repertuarze, poza utworami autorskimi, można będzie znaleźć przearanżowane lub przełożone na polski utwory Toma Waitsa, Nirvany, Kazika Staszewskiego, Marilyna Mansona, Tool, Pearl Jam, R.E.M., Doors. a.
zapowiedzi
Siła światła Toruń już po raz trzeci rozbłyśnie światłem Skyway Festiwal, który w tym roku rozpocznie się 9 sierpnia i potrwa pięć dni.
fot. Patryk Lewandowski
9-13.08.2011 / Toruń / Brama Klasztorna / Collegium Maximum / Fosa Zamku Krzyżackiego / CSW „Znaki czasu”... Jakiś czas temu opowiadałem znajomym o ubiegłorocznej edycji Skyway Festiwal. Mówiłem im o wszystkich artystycznych pokazach związanych ze światłem, które uświetniają ten niezwykły event. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że pomimo, iż jest to festiwal lamp wszelakich, to omawianie tutaj ich technicznych niuansów raczej nie będzie dobrym wyjściem. W końcu mało osób zna się na lampach profilowych, PARach, naświetlaczach i sterownikach DMX. Dlatego ja skupię się na części merytorycznej, a nie technicznej tej imprezy. Na dodatek same lampy byłyby niczym bez artystów, którzy dzięki nim stwarzają prawdziwe świetlne arcydzieła. W tym roku przewodnim motywem imprezy będą żywioły rządzące ziemią. - Trzecia edycja Międzynarodowego Festiwalu Światła Skyway’11 pokaże analogię pomiędzy bogactwem sztuki bazującej na świetle, a cudami świata opartymi na ludzkiej interpretacji Żywiołów rządzących Wszechświatem – twierdzi dyrektor artystyczny festiwalu, Mario Caeiro. - Poprzez przybliżenie idei sztuki światła oraz języka nauki i wyobrażeń, poezji i fizyki, impreza tworzy scenę wypełnioną żywymi uczuciami i autentyczną radością, w której Toruń staje się głównym bohaterem. Artyści ponownie zawładną najbardziej reprezentatywnymi miejscami Torunia i zamienią je w istne świetlne działa sztuki. Wydawałoby się, że Brama Klasztorna, Collegium Maximum, Fosa Zamku Krzyżackiego, Centrum Sztuki Współczesnej to zastygłe w swojej historii miejsca, które mogą błyszczeć tylko wspomnieniami skrywanymi w sobie. Jednak dla artystów z Czech (Pavel Korbicka), Węgier (grupa artystyczna Limelight) i Słowacji (Lukas Matejka, który reprezentuje stowarzyszenie TRAKT) zmienienie ich w świetlną konstrukcje nie sprawi problemu. Organizatorzy twierdzą, że najważniejszym punktem imprezy będzie efektowna instalacja Xaviera de Richemont na zabytkowej Bramie Klasztornej. Ten oryginalny twórca rodem z dalekiej Francji reprezentuje nurt sztuki konceptualnej, a w swojej karierze współpracował już z artystami światowej sławy, m.in. cenionym reżyserem teatralnym Robertem Wilsonem, choreografem Andy de Groatem czy Davidem Salle. Będziecie mieli ponadto okazję podziwiać finezyjną prezentację „El sol” przygotowaną w Fosie Zamkowej przez belgijski artystyczny kolektyw Het Pakt. Zobaczycie także instalacje artystów doskonale znanych z poprzednich edycji festiwalu m.in. Dominika Lejmana, który tworzy urzekające „wideo freski”, Simeona Nelsona, który poszukuje w swoich pracach powiązań między nauką i sztuką, czy Leonardo Meigasa z Estonii. Muzyczny performance zatytułowany ,,Trzecia Symfonia na Orkiestrę Naładowaną Elektrycznie”, inspirowany Symfonią Nr 94 G-Dur Józefa Haydna przedstawi Rochus Aust z zespołem RE-LOAD FUTURA i polskim solistą Pawłem Postaremczakiem. Organizatorzy trzymają jeszcze w tajemnicy dokładny plan imprezy, ale tym większe będzie nasze zaskoczenie. Trudno nie zgodzić się ze zdaniem, że Toruń, kojarzony jest głównie z Kopernikiem, piernikami, bogatą historią i głęboko zakorzenioną w starych murach Starówki tradycją. Skyway to zatem doskonała sposobność by ukazać nowe oblicze tego miasta. Nowoczesne i innowacyjne sposoby przedstawiania sztuki, przejawiające się w licznych projekcjach multimedialnych wkomponowanych w przestrzeń miejską, łączą w niezwykły sposób tradycję i współczesność. Nie-komercyjność tego przedsięwzięcia dodatkowo motywuje do wyrwania się z domu w celu podziwiania wspaniałej świetlnej sztuki. W końcu rzadko zdarzają się takie imprezy, na które wstęp jest absolutnie wolny. Ze swojej strony zaś z dumą pragniemy przypomnieć, że pomysłodawczynią i organizatorką pierwszej edycji Skyway`a jest Olga Marcinkiewicz, obecna prezes Fundacji ART_NOVUM wydającej nasz skromny miesięcznik. Pani prezes gratulujemy więc sukcesu i czekamy na kolejne rewolucyjne pomysły :) Maciej Federowicz
/ 13
01_
patronat
Razem budujemy kulturę
kultura w budowie
Forum Kultury to ruch społeczny zrodzony z inicjatywy środowisk twórców, animatorów kultury, dziennikarzy i naukowców. Bezpośrednim impulsem do jego powstania był start Bydgoszczy do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury. Nasze miasto nie znalazło się pośród pięciu najbardziej kulturalnych miast Polski, ale projekt złożony do ESK, program „Kultura w Budowie”, na który złożyły się propozycje zgłoszone przez bydgoskich artystów, najważniejsze organizacje pozarządowe, wyższe szkoły, wszystkie bydgoskie media i instytucje artystyczne, stały się katalizatorem, a może pretekstem do tego aby pomyśleć o Bydgoszczy w kontekście kultury. Potrzebna była wspólna wizja i plan rozwoju, dla tego powstało otwarte Forum Kultury, które postanowiło doprowadzić do zwołania w drugiej połowie nadchodzącego roku Bydgoskiego Kongresu Kultury. / Magazyn Kulturalny Grzeczniej 14 14/ Magazyn Kulturalny Grzeczniej
patronat
Kongres odbędzie się w dniach 2830 września 2011 roku w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Planowany jest jako trzydniowy cykl spotkań warsztatowych, prelekcji, dyskusji panelowych oraz wydarzeń artystycznych. Wezmą w nim udział różnorodne środowiska szeroko rozumianej kultury, przedstawiciele władz Bydgoszczy i regionu oraz zaproszeni goście: twórcy, animatorzy, naukowcy, politycy. Nadrzędnym celem Kongresu jest wypracowanie modelu rozwoju Bydgoszczy w oparciu o kulturę. Dochodzenie do tego wymaga rzetelnej diagnoza kondycji kultury bydgoskiej oraz wyznaczenia – w publicznej debacie – kierunków jej rozwoju na lata 2011–2020. Nawiązując do struktury projektu „Kultura w budowie”, będzie on eksplorować pięć kluczowych dla kultury naszego miasta obszarów tematycznych: uczestnictwo, kreatywność, rewitalizacja, tożsamość, współpraca. Kongres będzie zwieńczeniem kilkumiesięcznego procesu prac animacyjnych, badawczych i analitycznych oraz środowiskowych i medialnych dyskusji. Bezpośrednim efektem kongresu będzie lista postulatów i rekomendacji do stworzenia dokumentu „Kulturalny Master Plan dla Bydgoszczy”. Badania i analizy zostaną przygotowane na kongres kultury dzięki grantowi pozyskanemu przez Fundację Gaudeamus działającą przy Wyższej Szkole Gospodarki w Bydgoszczy, a przeprowadzą je pracownicy tej uczelni. Głównym przedmiotem badań jest aspekt „podaży” kultury. Analiza zostanie przeprowadzona poprzez badanie oferty i działań instytucji kultury, organizacji i środowisk kulturotwórczych, i wzorotwórczych. Analiza ta
(i ocena) obejmie trzy główne aspekty ich funkcjonowania: ofertę kulturalną, jej kreatywność oraz efektywność społeczno-kulturową. Dopiero w tym kontekście chcemy pokazać uwarunkowanie potrzeb, preferencji i aspiracji kulturalnych bydgoszczan. Diagnozie będą też podlegać takie elementy jak współpraca, uspołecznienie (demokratyzacja), dostępność i bariery uczestnictwa w kulturze, funkcje integracyjne i tożsamościowe. Od stycznia do czerwca br. odbyło się kilkanaście spotkań Forum Kultury Bydgoskiej oraz pięć debat publicznych: 1. Powołanie Forum Kultury Bydgoskiej i ogłoszenie planów zwołania Bydgoskiego Kongresu Kultury. 2. Debata pod hasłem „Uczestnictwo”. Podczas debaty dyskutowano problem uczestnictwa bydgoszczan zarówno w wydarzeniach kulturalnych, jak i ich zaangażowanie w kulturę życia codziennego. Rozmawiano także o sposobach działania Miejskiego Ośrodka Kultury. Debata odbyła się w Teatrze Polskim. 3. Debata pod hasłem „Kreatywność”. Debata poświęcona była edukacji kulturalnej – zarówno tej formalnej (szkolnej – na wszystkich poziomach systemu edukacji), jak i nieformalnej (pozaszkolnej – od domów kultury poprzez działalność instytucji trzeciego sektora). Debata odbyła się w bydgoskim oddziale TVP. 4. Debata pod hasłem „Rewitalizacja”. Podczas debaty omawiano możliwości rewitalizacji architektonicznej miasta na przykładach miast europejskich. Zastanawiano się, w jaki sposób artyści i animatorzy życia kulturalnego mogą zaangażować się w architektoniczną rewitalizację miasta. Debata odbyła się w Muzeum Okręgowym w Bydgoszczy. 5. Druga debata pod hasłem „Rewitalizacja”. Druga debata rewitalizacyjna była poświęcona tym problemom związanym z rewitalizacją, które nie zmieściły się w ramach pierwszej debaty o rewitalizacji – rewitalizacji społecznej i kulturowej. Miała miejsce także jedna debata specjalna. Odbyła się ona przy okazji podpisania przez Prezydenta Miasta Bydgoszczy, Rafała Bruskiego, poparcia obywatelskiej inicjatywy „Pakt dla kultury”. Oprócz debat miały miejsce także spotkania robocze powołanej na wniosek Bydgoskiego Forum Kultury zespołu roboczego, które moderowały członkinie Pracowni Badań i Innowacji Społecznych „Stocznia”. Warsztaty te miały na celu określenie zadań modelowej Miejskiej Instytucji Kultury. Powstała podczas trzech spotkań warsztatowych rekomendacja została przedstawiona Prezydentowi Miasta Bydgoszczy z prośbą o powołanie zespołu eksperckiego, który ma opracować strukturę organizacyjną i strukturę zadań planowanej instytucji. Forum Kultury Bydgoskiej
/ 15
02_
wywiad
Wykluczyć egoizm Od niedawna rowerzyści mają w ratuszu swojego przedstawiciela – Pełnomocnika Prezydenta Miasta Bydgoszczy ds. komunikacji rowerowej. Wypytaliśmy Łukasza Juszczaka o jego spojrzenie na transport, przestrzeń miejską i bezpieczeństwo.
Zacznę przewrotnie, komu nie polecasz jeżdżenia rowerem? Tylko tym, którzy mają przeciwwskazania zdrowotne.
A zmaganie się z nieprzyjaznym otoczeniem, czy aurą? Otoczenie sami kreujemy. Do pogody z kolei można się dostosować. W Kopenhadze przy silnym śniegu jest więcej rowerzystów, niż u nas w środku lata. Zatem zachęcam do roweru w zasadzie wszystkich, jednak nie zamierzam zmuszać. Zmuszanie zniechęca bardziej niż krawężniki. Co może pełnomocnik? Nie chcę mówić, że wszystkie drzwi stoją przede mną otworem i jest super. Pewne rzeczy trzeba „wydreptać”, wychodzić, domagać się ich. Strategicznym celem jest przyjęcie standardów technicznych i wykonawczych infrastruktury rowerowej. Dokument, który może pomóc projektantom. No właśnie, „może”... Czy projektanci będą musieli go przestrzegać? Jeśli zostanie przyjęty przez Radę Miasta, to tak, ale jak to wygląda w praktyce, to widać na polskich drogach. Przepisy przepisami, a inwestor swoje. Ważne jednak, żeby rowerzyści mieli się na co powołać. Czy powołanie Ciebie na pełnomocnika, to ważny sygnał od pana Bruskiego, że ta prezydentura będzie między innymi o rowerach? Prezydent w kampanii wyborczej powoływał się na sprawy rowerowe, pojawiał się na masie krytycznej. Jest to zatem jakieś spełnienie obietnic. Co będzie dalej - czas pokaże. Te miasta, które robią coś dobrego w stronę rowerów, nigdy tego nie żałują. Z drugiej strony takie działania wymagają odważnych decyzji. Bydgoszcz ma wadę - jest bardzo rozciągła. Jedna długa żyła, wzdłuż której płynie rzeka. To też ogromny, niewykorzystany potencjał rowerowy. To może być fajna nitka łącząca sporo dzielnic. Przy rzece miło sobie pojeździć... Pewnie. Tereny od centrum do Ronda Toruńskiego mogą nawet odciążyć Myślęcinek. Muszą być jednak dobrze zagospodarowane. Słyszałem sporo o planach zagospodarowania tej przestrzeni. Czy jest w tym jakiś Twój udział? Tak, ubiegam się o plany... <śmiech> Problem z inwestycjami, jakie teraz są realizowane jest taki, że zostały rozpoczęte jeszcze przed powołaniem urzędu pełnomocnika. Nie mieliśmy wpływu na to, / Magazyn Kulturalny Grzeczniej 16 16/ Magazyn Kulturalny Grzeczniej
jak one będą wyglądać. Zobaczymy, czy uda się w nich naprawić pewne braki, które już teraz widać. Jak przekonać bydgoszczan do roweru? Póki co nadal wolą sterczeć w korkach i zastanawiam się, czy zwiększanie tych korków przejazdem kilkusetosobowej masy krytycznej, to aby dobry pomysł? Czy czasem nie podnosimy złych emocji, zamiast dobrych? Masa krytyczna jest raz w miesiącu. To okazjonalne manifestacje, protesty. To pokazuje, że ludzie chcą roweru, chcą się czuć bezpiecznie. Takie przejazdy są zawsze zabezpieczane przez policję. Pewnie powodują utrudnienia, ale są one chwilowe. A jak namówić bydgoszczan? To pytanie do Ciebie - czemu przesiadłeś się na rower? Pozwalasz mi płynnie przejść do kolejnego pytania - mówią, że rower to samochód dla biednych. Po prostu zepsuł mi się samochód. Interesują mnie te stereotypy. Wokół roweru trochę ich narosło. Że to transport dla biednych, albo sprawa czysto sportowa, wyczynowa. Jeszcze inny stereotyp, to taki, który mówi, że w naszej strefie klimatycznej rower jest sezonowy. Wszystkie te stereotypy są łamane przez społeczeństwa o wiele bogatsze od polskiego. Holendrzy często się dziwią skąd my mamy tyle pieniędzy, bo jeździmy samochodami, których oni by nie kupili. Możemy dokonać uproszczenia, że samochód, to „transport dla roz-
wywiad
zmniejszając. Jeszcze inne badania pokazują, że czym bardziej sportowo ubrany rowerzysta, tym mniejsza odległość, z jaką mijają go auta. No i najważniejsze - kask nie chroni przed wypadkiem. Lepiej przeanalizować ich przyczyny i im przeciwdziałać, niż łagodzić skutki.
rzutnych”. Nie chcę demonizować, bo sam jeżdżę czasem samochodem. Pamiętajmy jednak, że jeżdżąc rowerem oszczędzamy nie tylko na paliwie, ale i na służbie zdrowia. Ilość pozytywnych procesów, które zachodzą w czasie jazdy rowerem, jest niezwykła. Jest moda na rower? W Bydgoszczy chyba dopiero się rozpoczyna. Wczoraj jednak byłem w Warszawie i mile się zaskoczyłem. Kupa rowerzystów, na holendrach, kolarzówkach, ostre koła, w sukienkach, garniturach - pełny przekrój społeczny. Ważne, żeby nam nikt nie zepsuł tej mody, nie przestraszył rowerzystów. A czy pan pełnomocnik jeździ w kasku? Jak to jest - trzeba? Nie trzeba? Ten temat przewija się w mediach od jakiegoś czasu - kaski i kamizelki. Nie jestem przeciwnikiem kasku, ale jestem przeciwnikiem wprowadzania obowiązku noszenia kasku. Specjaliści od ruchu drogowego w Wielkiej Brytanii udowodnili na podstawie badań, że bezpieczeństwo rowerzysty wzrasta wraz z ilością rowerzystów na drogach. Kierowcy są przyzwyczajeni do widoku rowerzysty i wiedzą, jak się wówczas zachować. Z kolei w Australii, gdzie wprowadzono obowiązek jeżdżenia w kaskach, drastycznie spadł ich udział w ruchu drogowym. Zwłaszcza kobiet. Zatem wprowadzając takie przepisy zwiększamy bezpieczeństwo, jednocześnie je
Da się poruszać po Bydgoszczy nie łamiąc prawa? Załóżmy, że nie jesteśmy w stanie przezwyciężyć strachu i nie pojedziemy ruchliwą ulicą... Z tym bezpieczeństwem na chodniku to kolejny stereotyp. Kierowca nie spodziewa się rowerzysty na chodniku, a jadąc chodnikiem zwiększamy liczbę miejsc kolizyjnych z samochodami. Każdy wyjazd z bramy, każde przejście dla pieszych, które pokonujemy, to przecięcie toru samochodu. Dużo jeżdżę ulicami, bo tam jest mi bezpieczniej. Wiem, że wiele osób jeszcze tego nie czuje. Dużo zależy od kultury kierowców. Byłoby inaczej, gdyby ograniczenia prędkości były bardziej przestrzegane. A czy można jeździć w zgodzie z prawem? Pewnie można. Rowerzysta to dobry sposób, żeby odkryć jak optymalnie poruszać się po mieście. Zawsze wybierze najkrótszą i najwygodniejszą drogę. Dzięki temu można dostrzec, że coś jest źle zaprojektowane. Co zatem można w Bydgoszczy zrobić w tym zakresie? Walczymy o tabliczki „Nie dotyczy rowerów”. To nie nasza anarchia, tylko zdrowy rozsądek. Czemu rowerzysta nie miałby skręcać w prawo z Gdańskiej w Focha? Teraz jest tam nakaz skrętu w lewo. Dużo mówi się też o dozwoleniu jazdy pod prąd. U nas wielu „ekspertów” wypowiada się o tym pomyśle negatywnie. Zastanawiam się wówczas czy ja żyję w jakimś innym świecie? Dlaczego miałoby się nie sprawdzić coś, co znakomicie funkcjonuje w innych krajach? Jeśli dwóch użytkowników ruchu się nawzajem widzi, a szero-
kość drogi pozwala im się wyminąć, to jest to dla obu bezpieczne. Przy okazji „urowerowiania” miasta warto też pochylić się nad pieszymi. Nie ma żadnych grup, które walczą o ich interesy, a jesteśmy nimi wszyscy. Kiedy pojedzie się do Europy zachodniej (brzmi to trochę, jak odległa kraina) widzimy, że nie ma krawężników, że wszędzie zrobione są zjazdy, żeby matki z wózkami i niepełnosprawni, czy niedołężni, mieli wygodę. U nas zaś 7 cm krawężnika. W imię czego? Dożyjemy cywilizacji rowerowopieszej? Nie oszukujmy się, nie zmienimy miasta w rok. Moim marzeniem jest trakt rowerowy wzdłuż Fordońskiej. Wydzielanie ścieżki rowerowej z chodnika nic nie zmieni, a przebudowa tego układu drogowego, jaki tam jest, to kosztowne przedsięwzięcie. Trzeba zatem szukać również rozwiązań niskokosztowych, jak na przykład zmiana naszej mentalności. Za kierownicą, nie tylko samochodu, ale również roweru, często stajemy się egoistami. Musimy nauczyć się myśleć o innych użytkownikach ruchu drogowego. Zmiany widać, bo kierowcy nie traktują już rowerzystów tak, jak jeszcze kilka lat temu traktowali. Może to dlatego, że sami czasem jeżdżą rowerem? Bardzo możliwe. Cieszę się, że zrobiłem prawo jazdy, bo pozwala mi to dostrzec również perspektywę kierowcy, a ona faktycznie jest inna. Trzeba jakoś przekonać jednych i drugich do wykluczenia egoizmu ze swoich zachowań. Na koniec - jakie wycieczki rowerowe w planach na lato? Na pewno wycieczki do pracy, z pracy, do urzędu miasta, z urzędu miasta... Od jakiegoś czasu rower jest dla mnie głównie środkiem poruszania się po mieście. Nie jeżdżę już na długie wycieczki, nie mam na to czasu. Korzystam jednak z roweru na co dzień, przez większą część roku, choć zimą jest to mocno utrudnione. Mam nadzieję, że przez kilka lat dorośniemy do odśnieżania również dróg rowerowych. Wtedy będzie na nich więcej użytkowników przez cały rok. Jakub Chmielewski / 17 / 17
03_
pogadajmy
...o lecie Są. Przyszły. Jest. Wakacje. Lato. Korzystajcie, mówią, póki póty. I mają rację, albowiem klimat nas bynajmniej nie rozpieszcza. Po trwającej trzydzieści tysięcy lat, mroźnej zimie, zwykle przez miesiąc rodzi się w bólach wiosna. Potem dwa tygodnie okrutnej i nieznającej litości „lampy”, mokry i chłodny sierpień i nagle łup! Na początku września w górach spada śnieg. W zależności od metryczki, lato wywołuje odmienny bukiet skojarzeń. Poniżej wieku szkolnego kojarzyło mi się ono nijak. Co za różnica, czy chlapię się w umywalce, czy w jeziorze? Na jedno wychodzi. I tak jest mokro i super bombowo. Wiek szkolno-studencki zaś nadaje słowu lato kojąco brzmiący synonim wakacje. Wystarczy jednak dać się zaplątać w niewesoło brzmiącą umowę, zwaną praca, żeby wakacje zmieniły się w zgoła krótszy rzeczownik urlop. Trzeba go w dodatku wybłagać. Nie dają w pakiecie. Wiedz jednak, że jeśli lato kojarzy Ci się wyłącznie z niepotrzebnymi wydatkami, wszechobecnym zapachem potu i męczącym skwarem, to do listy pojęć niezwłocznie musisz dodać depresja i cymbał. Nie masz li piękniejszej opcji na popołudnie-wieczór latem, niż po prostu wyjść z domu i zobaczyć, czy Cię nie ma na zewnątrz. Czy jest jakaś inna pora życia, w trakcie której nawet ulewa, to wesoła historia? Oglądaliśmy co prawda czerwcowe powodzie, wypełnione tragedią, które poniekąd miały coś wspólnego z latem i ulewą. Tym niemniej zatopione miejscowości nie bez powodu noszą nazwę terenów zalewowych i czasem zastanawiam się, co kazało niektórym poszkodowanym lokalizować swoje oszczędności życia właśnie tam, gdzie kiedyś do cholery ta rzeka w końcu dojdzie?. Tym samym nie zawracałbym sobie tym za bardzo głowy. Konstatujmy cudowność. Mój ulubiony letni widok, to widok młodego człowieka w okularach słonecznych cwaniaczkach-lustrzankach, który usilnie próbuje pokazać nadchodzącej z przeciwka damie, że w ogóle na nią nie patrzy. Usztywniona w kierunku chodu szyja, pozbawiony emocji wyraz twarzy, luz porucznika Colombo... Trzeba być nieprzytomnym i naiwnym, żeby nie wiedzieć na jakich współrzędnych zawisa jego wzrok. A jest na czym zawieszać. Polki nie pozostawiają żadnych wątpliwości. Lato to ten czas, kiedy Polskę kocham najbardziej. Kiedy żadna pensja, nawet siedmiokrotnie większa, nie zmusi mnie do emigracji. Kiedy nawet powrót fanatyków do władzy nie jest w stanie mi obrzydzić mej kochanej ojczyzny, ani zaburzyć narodowej dumy. Jesteście najpiękniejsze na świecie. Kosztuje to mnie średnio cztery potknięcia, dwa guzy i siedemdziesiąt dwa procesy myślowe, które zostały mi brutalnie przerwane pięknem, a najprawdopodobniej mogły odmienić świat na zawsze. Wszystko to w skali miesiąca. Koszty te ponoszę chętnie, bez marudzenia. Nawet bez lustrzanek. Zachęciło mnie to do sprawdzenia, jak wyglądają statystyki wypadków drogowych. Są nieubłagane. Latem umieramy na drogach o wiele częściej. Eksperci, jak zwykle, coś tam międlą od rzeczy o tym, że nas denerwuje upał, że się spieszymy na urlop, że więcej jeździmy, że pijemy. Bzdura! Umieramy na drogach, bo NIE DA się za Wami, drogie panie, nie obejrzeć. Jeśli by mnie teraz zapytać, czy poświęcę kilka sekund ze swojej uwagi, które mogą kosztować mnie życie, żeby wlepić gały w skąpy top, wypełniony właściwą proporcją składników, odpo-
18 / Magazyn Kulturalny Grzeczniej
wiem negatywnie. Jednak za kółkiem takie ryzyko podejmę po 0,0045s, bez zastanowienia! Nie kosztuje mnie to co prawda dalszych kilku minut kłopotów, w postaci niezadowolonej z takiego obrotu sprawy partnerki, ale to niewiele zmienia. Drogie panie, jeśli Wasz mężczyzna jest w stanie powstrzymać się przed okazyjnym wlepianiem gał w półnagie Polki, to wiedzcie, że coś się dzieje! Niedawno gdzieś mignęła mi przed oczami informacja o manifestacji kobiet, protestujących przeciwko gwałtom. Nie jesteśmy przedmiotami - pisały na transparentach, próbując przekazać, że dowolnie wyzywające ubranie nie usprawiedliwia gwałciciela. Z mojej strony pełne poparcie i zgoda. Tak samo gorliwie poprę manifestujących kierowców. Przestrzegaj BHP - zakrywaj dekolt, Kierowca to nie robot, Długa kiecka - dłuższe życie, ... kubach
03_
felieton
Ciężkie gotowanie Co niedzielę po jedenastej rano oglądam program Roberta Makłowicza, o ile oczywiście nocne sprawdzanie możliwości mojej wątroby pozwala mi na to. Jest to jedyny program kulinarny, który jestem w stanie obejrzeć od początku do końca. Niewiele jest audycji telewizyjnych tego typu zrobionych „z jajem”, dlatego gdy tylko dowiedziałem się o black metalowym kucharzu, którego wyczyny można oglądać w internecie, długo nie czekałem. Biorąc pod uwagę, że black metalowi muzycy słyną z różnych ekscesów, spodziewałem się, że ów kucharz przyrządzi potrawę w rodzaju „kot nadziewany małymi myszkami w sosie z żabich oczu” lub coś w tym guście. Niezmiernie się myliłem ponieważ, jak się okazało, program nosi tytuł „Vegan Black Metal Chef” - do diabła nie będzie mięsa. Mimo tego, że przygotowywana potrawa nie zawiera mięsa, co w moim przypadku całkowicie ją dyskwalifikuje, to sam program jest niezwykle ciekawy. Jest to wciągająca mieszanka programu kulinarnego z black metalowym teledyskiem - cóż za pomysł. Gospodarz, zamiast cierpliwie opisywać proces tworzenia potrawy, wykrzykuje go do dźwięków bluźnierczej muzyki - wspaniałe! Oglądając po raz kolejny pierwszy odcinek poczynań kucharza satanisty zastanowiłem się, jak ten facet robi zakupy? Czy chodzi po sklepie w swoim blackowym wdzianku? Wyobrażacie sobie, jak zareagowałyby by klientki osiedlowego warzywniaka, widząc w kolejce gościa wyglądającego jak muzycy Gorgoroth, Immortal lub innej tego rodzaju kapeli? Prawdopodobnie połowa
dostałaby zawału, a druga połowa odprawiałaby egzorcyzmy. Wtedy zdałem sobie sprawę, że facet idąc do sklepu w takim wdzianku, raczej by do niego nie dotarł. Najprawdopodobniej zetknąłby się z przerośniętymi miłośnikami odzieży sportowej, co skończyłoby się amatorskim zabiegiem dentystycznym oraz paroma okazałymi siniakami – w najlepszym wypadku. Oczywiście mógłby uniknąć tych wszystkich rozrywek, będąc szybkim biegaczem. Tak czy owak, z zakupów nici. Po krótkiej chwili uświadomiłem sobie, że pan Robert Makłowicz też nie miałby łatwego zadania, gdyby rozstawił swoją kuchnie na jednym z polskich osiedli. Ta sama grupa pewnie rozniosłaby stanowisko pana Roberta w drobny mak i na dodatek ostro mu przypierzyła. Czyżby w naszym kraju kucharze nie cieszyli się zbytnią sympatią? Nie wiem i szczerze mówiąc, od tego pisania zgłodniałem – lecę pożreć schabowego. Tomasz Boczarski
/ 19/ 19
04_
ankieta muzyczna
Dlaczego gracie? W Biurze Artystycznych Poszukiwań „Konewka”, tym razem gościliśmy Remka Ławniczaka - wokalistę i gitarzystę bydgoskiego, melancholicznego zespołu Hans Jörg, założyciela przedistniejącego projektu muzycznego Ur Jorge Kollective. 1. Kobieta czy mężczyzna? (Sam/a zdecyduj, o co tutaj pytamy) Gdybym był Barackiem Obamą albo Aleksandrem Kwaśniewskim i znalazłbym się na Kongresie Kobiet, powiedziałbym „jestem kobietą”. Ale chyba nie jestem kobietą, bo one mają niesamowitą cierpliwość do mężczyzn, ja niestety jej nie mam. Choć mężczyzną w dzisiejszym rozumieniu też nie jestem, nie mieszkam z mamą i nie noszę nażelowanej grzywki. Zostaje więc zwierzoczłekoupiór. 2. Wiek. (odpowiedź wymagana bez względu na płeć) Dwudziesty pierwszy. Staram się unikać mentalnej komuny z Polski dwudziestego wieku. Niby socjalizm upadł, ale wciąż trwa, istnieje w zachowaniu, myśleniu, postępowaniu, zwłaszcza w polityce i kulturze. Nie wiem, czy to kwestia pokoleń dorastających w tamtych czasach, czy nasza narodowa specyfika. 3. Muzyk czy muzykant? (muzyk gra z nut, muzykant z serca) Problem, o którym od czasu do czasu myślę. Zdecydowanie muzykant. Ale można być muzykantem grającym z nut i muzykiem grającym z serca. Choć boję się tego, że aby zostać muzykantem trzeba mimo wszystko najpierw zostać muzykiem. Przypuszczam, że Rothko i Pollock oprócz pasów i kropek potrafili namalować wszystko. 4. Dotychczasowy dorobek. W liceum z klasą zdobyłem mistrzostwo szkoły w piłce nożnej i siatkówce. Zostałem królem strzelców. Od pani Łybackiej, Minister Edukacji Narodowej i Sportu, za opowiadanie dostałem zestaw antologii poezji polskiej, i nie umarłem. Potem powstał Hans Jörg, z którym zagrałem do tej pory kilka koncertów, m.in. przed Magazyn Kulturalny Grzeczniej 2020/ /Magazyn Kulturalny Grzeczniej
> > > > > > > > > > > > > > >
Tymonem i Indigo Tree, oraz nagrałem epkę „3 Hz” w Electric Eye Studio w Szubinie, którą można za darmo ściągnąć ze strony http://www.lastfm.pl/music/Hans Jörg /3+Hz+ep. 5. Preferencje artystyczne: a) wino; b) piwo; c) wódka; d) dżez. Piwo najlepiej smakuje na próbach, wino w domu, wódka jest dobra na wspominki, a dżez to lanie wody. Biorę wszystko. 5. 2 + 2 jest: a) zawsze cztery; b) czasami cztery; c) nigdy cztery; d) zawsze pięć. Wg. Radiohead może być i 5. Ale wydaje mi się, że zawsze powinno być 4. Myślę, że nie można wszystkiego relatywizować. Są rzeczy stałe i nienaruszalne, matematyka taka jest, natomiast w historii, czy w polityce 2+2 za każdym razem przynosi inny wynik. Dla mnie przykładem Wielkiego Elektronika „majstrującego” w matematyce jest Michnik, który potrafi wszystko odwrócić do góry nogami. 6. Gdyby nie muzyka był(a)bym: a) kokoszanelem; b) Fidelem Kastro; c) kobietą w czerwieni; d) panią szatniarką z Eldżezu. Byłbym strasznie smutnym gościem, albo rybą – one wydają mi się najnudniejsze. Paliłbym fajki bez sensu i pił wódkę bez okazji. Mógłbym zbierać znaczki, albo jeździć nad morze, ale życie bez muzyki byłoby pomyłką, jak twierdził Nietzsche. Muzyka to bezpośrednia transmisja z Matką Boską. A teraz poważnie. No więc, kim? Pewnie zostałbym mężem i ojcem, miałbym na to wystarczająco dużo czasu. Nasz perkusista, przyszły pan młody, ma go ostatnio stanowczo za mało. 7. Dlaczego grasz? Granie muzyki to niesamowita przygoda. Na próbach powtarzam, że robienie numerów - totalna kreacja, wolność, brak zakazów - to kwintesencja przyjemności, jaką można mieć z prób. Nigdy nie wiesz, gdzie dojdziesz i jaką cząstkę siebie zaspokoisz. To także pewien sposób terapii; z Hansem uprawiamy postępującą melancholię, natomiast z nowym projektem Ur Jorge Kollective, chcę zrobić krok dalej w kierunku ciemności. Gram, żeby ją z siebie wyrzucić. 8. Po co grasz? Jednym z doraźnych powodów, bardzo istotnym, jest wydanie płyty. No i granie koncertów to najprzyjemniej zarabiane pieniądze. w roli ankietera Marcin Karnowski
05_
komix
/ 21
I♥BT TB
Bydgoszcz Toruń Toruń Bydgoszcz Lubię to !
art.novum
B4mag. 22 / Magazyn Kulturalny Grzeczniej