10 minute read

Maule

Next Article
Bad Taste

Bad Taste

Advertisement

europejska, czy to prawda? Jussi Keränen: Dzięki! Tak, masz rację, jest trochę europejskich kapel, które na nas wpłynęły, jak Coroner, Artillery i oczywiście nasza największa inspiracja, fiński Stone, uwielbiamy brzmiący bardziej złowrogo thrash z Europy, ale w przypadku Home Style Surgery brzmienie jest bardziej zorientowane na amerykański thrash. Czyste wokale, techniczne riffy, a może nawet czasem brzmienie USPM (power metalu ze Stanów).

Gracie techniczny thrash, ale kawałki są raczej krótkie, a cały album trwa mniej więcej pół godziny. Planujecie wrócić do bardziej złożonych kompozycji? Bo z pewnością macie odpowiednie umiejętności. Krótkie formy są jednak dobre, zwięzłe, ale nie nudne, więc może znaleźliście już złoty środek? Jussi Keränen: Dzięki za miłe słowa! Naszym celem jest robić techniczny thrash, ale skupiając się na samym thrashu. Nie komplikujemy kawałków dla samego faktu, by były skomplikowane. Są złożone, by były interesujące i brzmiały, nie wiem, świeżo. Wydaje mi się, że pół godziny to idealny czas trwania dla płyty w tym stylu. Znalazło się na niej mnóstwo fajnych, drobnych detali, a przesłuchanie jej za jednym posiedzeniem nie jest męczące. Mam wrażenie, że dzisiejsze albumy mają tendencję do bycia przydługimi. Metalowe kawałki też. To problem również technicznego thrashu. Trudno dobrze grać ten gatunek. Istnieje mnóstwo płyt tech-thrashowych, które są arcydziełami, ale jest też wiele płyt, których nikt nie zna i ludzie nie znają ich nie bez przyczyny. Techniczny thrash potrafi być nudny i niezapadający w pamięć. Mam nadzieję, że my robimy to dobrze (śmiech). O, chcieliśmy, by tytułowy kawałek na "Trauma Gallery" był złożony i epicki i nigdy nie zapomnę recenzji, w której autor uznał, że "Home Style Surgery próbuje być jak Metallica, ale niestety nie są Metalliką i wypada to słabo" (śmiech). To mogła być prawda! Zbyt długie kawałki, zbyt wiele riffów, ale nadal jedne z najlepszych, jakie kiedykolwiek napisałem.

A dlaczego kawałek tytułowy na "Brain Drill Poetry " jest aż tak krótki? (śmiech). To tylko minuta, czy to tribute dla crossover thrashu? Przypomina mi też Anthrax. Jussi Keränen: Na YouTube możesz znaleźć masę ludzi, którzy przesłuchali tylko tego jednego kawałka i wszystkie komentarze dotyczą Anthraxu i Municipal Waste (śmiech). To właściwie nawiązanie do naszej ostatniej płyty, "Trauma Gallery" - tam tytułowy kawałek był ostani i najdłuższy, tym razem jest pierwszy i najkrótszy. Wydaje mi się, że to rodzaj zabawnego intro do całego albumu, nawet, jeśli daje mylny ogląd na jego resztę. Ale jest w nim większość głównych motywów: złożone riffy i szybkie tempo!

" 434 " jest z kolei jednym z najdłuższych, ma nawet w pewnym sensie partie w stylu power/heavy metalu w refrenach. Nie wydaje wam się, że wyróżnia się na tle całości? Planujecie eksperymentować w ten sposób w przyszłości? Jussi Keränen: Nawet nie zauważyłem, że to jeden z najdłuższych, to ciekawe, bo jestem przekonany, że jest w nim mniej zróżnicowanych riffów, niż w pozostałych kawałkach. Z pewnością się wyróżnia, głównie ze względu na wolniejsze tempo i perkusyjny beat inspirowany Judas Priest na zwrotkach (zamiast typowego, thrashowego beatu). Partie refrenu na całej płycie bardzo różnią się od "Trauma Gallery". Prawie wszystkie kawałki na "Brain Drill Poetry" mają w refrenach silną linię melodyczną. "434", "Actio in Distans" i "Fade into Grey" są tu dobrymi przykładami. Wydaje mi się, że nie przesadziliśmy, może najlepiej zostawić to tak, jak jest (śmiech). Ale tak jak powiedziałem, słychać u nas też wpływy USPM!

Czy celowo zakończyliście album najdłuższą kompozycją, "Surgical Sculpture "? Jussi Keränen: "Surgical Sculpture" to najstarszy numer na płycie i zdarzało nam się nawet grać go na żywo, gdy promowaliśmy "Trauma Gallery". Myślę, że umieściliśmy go na dobrym miejscu, ma długie intro i pół-outro. To też moim zdaniem najcięższy kawałek na albumie. Joonas Hiltunen: Tak, nie wyobrażam sobie umieścić go gdziekolwiek indziej. Funkcja kawałka na outro mogła zostać odhaczona.

"Brain Drill Poetry " jest obecnie dostępny tylko na CD. Czy planujecie wydać go również na winylu? Jestem świadoma, że w tłoczniach są teraz ogromne kolejki… Joonas Hiltunen: W naszym zespole są kolekcjonerzy płyt winylowych, a nawet entuzjaści hi-fi, więc byłoby dla nas spełnieniem marzeń móc wydać ten album na winylu. Kolejki są, owszem, długie, ale jeśli czyta nas ktokolwiek chętny, by wydać naszą płytę w ten sposób, dajcie nam znać! Z długością 33 minut jest wręcz idealnie dopasowany do formatu LP.

Dzięki, że znaleźliście czas na dzisiejszą rozmowę. Opowiecie o waszych najbliższych planach? I jakie są wasze ostatnie słowa dla polskich czytelników? Jussi Keränen: Dzięki, że nas uwzględniliście! Bardzo dobre pytania, widać, że naprawdę przesłuchałaś nasz album, co serio doceniamy. Zespół wciąż pracuje w trybie zdalnym, ale mamy kilka dobrych kawałków do skończenia i wstrętnych riffów do zagrania. Może uda nam się znów zagrać na żywo, zobaczymy. Większość z nas ma na głowie inne projekty, które nas teraz zajmują, Brainthrash, Jävelin, Major Mistake i Ravenous Medicine, więc je też możecie obadać. Keep it up, Poland!

Iga Gromska

HMP: Im jestem starszy, tym trudniej mnie czymś zaskoczyć, ale wam się udało kiedy słuchałem "Maule " po raz pierwszy nic o

was nie wiedziałem, podszedłem więc do tej muzyki bez żadnych oczekiwań. Tym większe było moje zaskoczenie kiedy okazało się co i jak gracie - skąd wybór akurat tej, klasycznie metalowej, stylistyki, skoro wcześniej mieliście związki z różną muzyką, z jazzem włącznie? Johnny Maule: Dziękuję za miłe słowa. Tak naprawdę nie powiedziałbym, że to my wybraliśmy styl, to raczej on wybrał nas. To po prostu to, co lubimy grać. Kiedy możesz pisać muzykę bez myślenia o gatunkach i tym podobnych rzeczach, płynie ona o wiele bardziej naturalnie, a dla nas był to efekt końcowy poszukiwań.

To bardzo ciekawe, że nurt New Wave Of British Heavy Metal po tylu latach wciąż inspiruje młodych muzyków - które z brytyjskich grup przełomu lat 70. i 80. miały na was największy wpływ? Oczywiście, że tak, NWOBHM jest ponadczasowy! To tak, jak współcześni kompozytorzy mogą inspirować się epoką baroku. Jeśli muzyka jest dobra, ludzie zawsze będą ją kochać! Dla mnie osobiście musiałby to być Iron Maiden, ale jest tak wiele innych zespołów, że musiałbym powiedzieć, że inspiruje mnie cały nurt NWOBHM.

Fajne było wtedy również to, że niektóre starsze zespoły, jak na przykład Budgie czy Black Sabbath też wtedy zaczęły grać i brzmieć mocniej - ekipy Iommiego też musieliście kiedyś dużo słuchać? Oczywiście, wszyscy kochamy Black Sabbath. Cieszę się, że Budgie dostaje więcej czasu w świetle reflektorów. Megadeth wykonał cover "Melt The Ice Away", absolutnie rewelacyjny.

Nie wszystkim udaje się wyjść spod wpływu swych idoli, stąd obecność na scenie wielu zespołów - klonów. Wam udało się tego uniknąć - zdradzisz metodę? Nie mam pojęcia! Nie staramy się brzmieć jak ktoś konkretny, po prostu gramy to, co lubimy. Może właśnie o to chodzi? Jestem pewien, że ludzie nadal będą twierdzić, że jesteśmy kolejnym klonem czy coś w tym stylu, ale

Własne spojrzenie na heavy metal

Niby wszystko już było, ale w tym ogromie młodych zespołów wciąż nie brakuje i takich, które na tle konkurencji robią znacznie lepsze wrażenie. Kanadyjski Maule należy do tej właśnie grupy, grając tradycyjny heavy niczym w początkach ósmej dekady. Na pewno znajdą się tacy, którym słyszalne u Maule, ewidentne wpływy zespołów z nurtu NWOBHM będą przeszkadzać, ale dla mnie są one tylko dowodem na to, że ponadczasowa muzyka zawsze będzie inspirować młodych wykonawców.

mnie to w ogóle nie przeszkadza. Porównywanie nas do naszych ulubionych zespołów to komplement, a nie krytyka!

Jest też jednak druga strona medalu, świadome kopiowanie z czysto merkantylnych względów, co przekłada się na wielką, chociaż zwykle krótką, karierę takich imitatorów, jak choćby Kingdom Come, świetnych, ale jednak tylko naśladowców Led Zeppelin - co o tym sądzisz? Myślę, że jeśli kopiujesz kogoś wyłącznie dla korzyści finansowych, to wtedy, to co robisz będzie puste w środku. Pieniądze to nie wszystko, a jeśli zajmujesz się muzyką, żeby zarabiać pieniądze, to mam nadzieję, że masz też wehikuł czasu, bo to już naprawdę tak nie działa.

Nie jest jednak tak, że staracie się tylko odtwarzać to, co było grane kiedyś - odbieram "Maule " jako płytę, która przy wszystkich wpływach i inspiracjach jest jednocześnie zakorzeniona we współczesności, bo powstała tu i teraz, nie w roku 1980? Można powiedzieć, że to raczej nasze spojrzenie na heavy metal, niż jego reprodukcja.

Zespół Maule, tytuł płyty "Maule " , sztandarowego utworu również - nie idziecie aby trochę na łatwiznę, tym bardziej że wasza nazwa jest zarazem twoim nazwiskiem? (śmiech) Nie mam pojęcia, o czym mówisz... szukać gdzie indziej? (śmiech)

Mieliście pecha z tym materiałem, bo nagrania odbyły się w lutym 2020 roku, po czym wszyscy doskonale wiemy co wydarzyło się wkrótce. Byliście tym wszystkim zirytowani, a fakt, że cała scena muzyczna doświadczała ego samego był pewnie lichą pociechą? Cóż, potraktowaliśmy brak możliwości grania koncertów jako szansę na dokończenie nagrań, więc było to raczej skupienie uwagi na czymś innym, niż cokolwiek innego. Nawet teraz pracujemy już nad naszym drugim albumem.

Jesteście bardzo młodymi ludźmi - praca nad płytą pewnie nie tylko dodatkowo mobilizuje, ale i uczy odpowiedzialności, bo trzeba zatroszczyć się o środki na studio, a później, jak się okazało, wykazać też cierpliwością, etc.? Przypomina się nam o tym dość często, ale ja nie uważam nikogo z nas, a zwłaszcza siebie, za "młodego" ani nic podobnego. Wiek to tylko liczba! Chciałbym powiedzieć, że już teraz jesteśmy odpowiedzialni, ponieważ poza muzyką mamy już własne rachunki do zapłacenia i niektórzy z nas zaczęli pracować na własny rachunek.

Gitarzysta Daniel Gottardo nie wytrzymał przedłużającego się czasu oczekiwania na

Foto:Maule

To jednak patent dobry o tyle, że nie trzeba szukać w setkach nazw, z których najciekawsze od lat i tak są już zajęte? Stąd właśnie wziął się pomysł na nazwę; chcieliśmy czegoś oryginalnego, ale wciąż metalowego, co nie było wcześniej używane, i na to właśnie się zdecydowaliśmy. Może jestem nieobiektywny, ale uważam, że wyszło świetnie!

Sprawdziwszy informacje o was zauważyłem, że w roku 2019 wydaliście demo "From Hell" . Uznaliście, że pięć tworzących ten materiał utworów nie powinno przepaść, są bowiem zbyt dobre, dlatego nagraliście je ponownie z myślą o debiutanckim albumie? Założenie było takie, że od zawsze miały się one znaleźć na naszym pierwszym albumie. Utwory z dema były podstawą naszych setów na żywo, więc chcieliśmy je nagrać jako materiał promocyjny dla naszych występów.

Pracowaliście nad nim z Michaelem Kraushaarem - sprawdził się przy demo, nie było więc potrzeby szukać kogoś innego? Zasadniczo tak. Pracowaliśmy z nim już wcześniej i wszystko poszło świetnie, więc po co "Maule " , stąd zmiana składu i akces do zespołu Justina Walkera? Nie, Daniel odszedł, by dołączyć do innego zespołu, którego brzmienie jest bardziej nastawione na rock 'n' roll i hard rock.

Kontrakt z Gates Of Hell Records za to pewnie was uradował, tym bardziej, że to może nie nawiększa, ale w kategoriach podziemnego metalu uznana wytwórnia. Podpisaliście tę umowę mając na względzie lepszą promocję zapewnianą przez wydawcę, a do tego pewność, że album ukaże się nie tylko w wersji cyfrowej, ale też na LP i CD? Jesteśmy bardzo zadowoleni z pracy, jaką Gates of Hell i Cruz del Sur włożyli w promocję naszego albumu, wykroczyli poza to czego od nich oczekiwaliśmy i jesteśmy dumni, że możemy z nimi współpracować.

Ale kasety zabrakło, a wiesz przecież, że kolekcjonerzy to tradycjonaliści, nie lubią luk na półkach i wielu z nich lubi mieć płyty na wszystkich nośnikach - zamierzacie coś z tym zrobić? Z tego, co pamiętam, nigdy nie robiliśmy kaset, tylko pliki cyfrowe, CD i LP. Nie słyszałem też o żadnych brakach w tej chwili czy szczególnym zainteresowaniem kasetami, więc...

Skoro "Maule " to materiał już dość wiekowy zakładam, że jakieś ostatnie półtora roku poświęciliście na tworzenie jego następcy - liczę, że macie dość takich perypetii z debiutem i wasz drugi album ukaże się nieco szybciej niż za kolejny rok-dwa? Nasza druga płyta ukaże się wtedy, kiedy przyjdzie jej czas, nie wyznaczyliśmy jeszcze terminu, ani nawet nie myśleliśmy o jego ogłoszeniu. Powoli. Najpierw będziemy koncertować z nowym albumem, a potem pomyślimy o powrocie do studia z myślą o nagraniu drugiego albumu.

Wojciech Chamryk & Szymon Paczkowski

This article is from: