8 minute read
Sainted Sinners
from HMP 82 HammerFall
by Michal Mazur
Skosztujże to, (nie) święty grzeszniku
Frank Pané od ponad dwudziestu lat gra na gitarze w niezliczonej liczbie rozmaitych zespołów i projektów. Obecnie promuje on czwarty album Sainted Sinners, pt. "Taste It", który słucha się łatwo i przyjemnie, zwłaszcza jeśli ktoś lubi tradycyjny hard rock typu "esencja rock'n'rolla". W niniejszym wywiadzie podsumowaliśmy krótko dorobek artystyczny Franka, ze szczególnym naciskiem na jego udział w Bonfire oraz Sainted Sinners.
Advertisement
HMP: Urodziłeś się 19 lipca 1977 roku w Bawarii, prawda? Frank Pané: To prawda. Urodziłem się w mieście Kempten, które leży w regionie zwanym Allgäu. To całkiem piękny obszar z wieloma jeziorami i górami, często odwiedzanymi przez turystów.
Jakie były Twoje pierwsze doświadczenia z muzyką hard rock / heavy metal? Pierwszym zespołem, którego słuchałem, był Queen. Było to w latach 80-tych, w okolicach wydania "A Kind of Magic". Jednak w tamtym czasie nie skupiałem się jeszcze na żadnych konkretnych gatunkach muzycznych. Po prostu cieszyłem się muzyką, bez względu na to, czy były to ich cięższe rockowe utwory czy popowe hity. Na początku lat 90-tych zacząłem bardziej interesować się gitarą i jej rolą w muzyce rockowej. To właśnie wtedy odkry-
łem Van Halen oraz wiele innych zespołów i artystów o bardzo gitarowym zacięciu. źniej, gdy dostałem prawdziwej obsesji na punkcie gitary, jak Randy Rhoads, Stevie Ray Vaughan, Jeff Beck, Gary Moore... Lista może się ciągnąć i ciągnąć.
Skoro wskazujesz na Eddie ' ego Van Halena, to dlaczego żadna z jego kompozycji nie znalazła się na Bonfire "Legends " (2018)? Ponieważ utwory na album "Legends" zostały wybrane przez Hansa (Hans Ziller, gitarzysta i lider Bonfire - przyp. red.), który miał również na uwadze promocyjną trasę koncertową Bonfire & Friends. Więc, jako że pewni wokaliści byli już zarezerwowani na tę trasę, większość piosenek pochodziła z repertuaru ich zespołów. Oczywiście, z chęcią wykonałbym dowolny utwór Van Halen.
Czy miałoby sens takie stwierdzenie, że Twoja kariera składa się z trzech głównych
(Śpiewający w Twoim zespole Sainted Sinners) Jacopo Meille nie byłby wokalistą bez Chrisa Tsangaridesa (wiemy to z wywiadu opublikowanego w HMP 79, str. 78 - przyp. red.). Franku Pané, bez kogo Ty nie byłbyś gitarzystą? Cóż, musiałbym wymienić wiele imion i nazwisk. Oczywiście Eddie Van Halen, bo kiedy usłyszałem płytę "F.U.C.K" (1991), to aż mnie pchnęło, żeby zająć się gitarą poważniej. Również Brian May, który był pierwszym rockowym gitarzystą, którego słuchałem, a także wielu innych, którzy pojawili się pó-
Foto:SaintedSinners
okresów: thrash metalowy z Red To Grey (1998-2008), heavy metalowy z Solemnity (2008-2015) oraz hard rockowy z Bonfire & Sainted Sinners (od 2015)? Tak, aczkolwiek zawsze miałem po kilka projektów w tym samym czasie, reprezentujących różne gatunki muzyczne, np. mniej więcej w okresie formowania się Red To Grey grałem również w lokalnym zespole bluesowym. Szczerze mówiąc, każdy z wymienionych stylów jest dla mnie wciąż aktualny, nawet jeśli w danym momencie zdarza mi się koncentrować bardziej na jednym z nich. Może pewnego dnia zrobię kolejny thrash metalowy album lub jeszcze cięższy, a może coś w innym kierunku, jak blues czy pop? Mój gust jest barJakie są Twoje odczucia odnośnie zmiany niemal całego składu Bonfire w 2015 roku? Myślę, że był to trudny krok dla Hansa, ale okazał się być właściwym i sprawił, że zespół przetrwał i powrócił z nową energią. Miałem szczęście uczestniczyć w tych wydarzeniach od czasu reinkarnacji Bonfire i widzę, że naprawdę jesteśmy teraz silniejsi niż kiedykolwiek wcześniej.
Jak Ci się pracuje z Hansem Zillerem? Mamy świetne relacje. Dla mnie zawsze będzie jasne, że to on jest szefem Bonfire, ponieważ bez względu na to, kto gra w zespole, Bonfire to jego dziecko od dziesięcioleci. Zdecydowanie uważam go za przyjaciela i mam dla niego wiele szacunku za to, że po tylu latach wciąż jest w zespole. Cieszę się, że mogę wnieść do Bonfire nieco moich pomysłów, a fakt, że Hans jest otwarty na kreatywność swoich kolegów z zespołu, nadaje brzmieniu Bonfire nowe oblicze.
David Reece był głównym wokalistą na dwóch pierwszych albumach studyjnych (debiut z 2017r. i "Back With A Vengeance " z 2018r. - przyp.red.) Sainted Sinners. Co spowodowało, że wasze drogi się rozeszły? Krótko po wydaniu drugiego albumu "Back With A Vengeance", David zwrócił się do mnie ze swoimi przemyśleniami. Miał wrażenie, iż ludzie nie są zainteresowani Sainted Sinners, ale raczej jego solowymi poczynaniami. Chciał zająć się solową twórczością.
Śledzisz karierę solową Davida Reece ' a i jego śpiewanie w Wicked Sensation? Nie. Szczerze mówiąc, istnieje tylko kilka zespołów, które podziwiam i śledzę. Są to zresztą zespoły z różnych gatunków, ponieważ poza słuchaniem moich bohaterów z dawnych lat, którzy zainspirowali mnie w pierwszej kolejności, wolę sięgać po zupełnie inne dźwięki, aby zachować świeżość podczas komponowania. Poza tym, jeśli zawsze sam pracujesz nad muzyką, to nie masz czasu na słuchanie czegoś innego.
Kiedy Jacopo Meille zastąpił Davida Reece ' a, poziom energii w waszym zespole sięgnął zenitu. Tytuł trzeciego albumu Sainted Sinners, "Unlocked & Unloaded" , odzwierciedla ten stan. Czy podzielasz przekonanie, że trzeci album jest często przełomowy dla zespołów rockowych? Jak to było w Waszym przypadku? Jasne. Dzięki dołączeniu do zespołu Jacopo, a także Ernesto i Rico, w końcu staliśmy się zespołem z prawdziwego zdarzenia. To oczywiście przekłada się na wyższy poziom kreatywności i energii. Myślę, że "Unlocked & Reloaded" okazał się naszym najlepszym wydawnictwem spośród pierwszych trzech i sprawił, że zwrócono na nas większą uwagę niż dawniej. Dyskusyjnie jest, czy można uznać to za przełomowy krok pod względem popularności, ponieważ heavy rock i tak jest undergroundowy i obecnie już nie tak mainstreamowy jak np. w latach 80-tych. Ale na pewno był to dla nas wielki krok, by w końcu stać się prawdziwym zespołem, a nie projektem, i powrócić z naszym najlepszym wówczas wydawnictwem.
Sainted Sinners "Unlocked & Unleashed" wydaje się być raczej hołdem złożonym tradycyjnemu rockowi niż próbą zrewolucjonizowania gatunku. Czy Wasze motto " esencja rock' n ' rolla " to efekt znalezienia wspólnego języka muzycznego pomiędzy ludźmi o bardzo różnym zapleczu muzycznym? Innymi słowy, czy świadomie nakładacie ramy na swoje kompozycje, aby wszystkim członkom Sainted Sinners podobał się ten sam, wykonywany styl? Motto "esencja rock'n'rolla" przyświeca nam od pierwszego albumu. Podkreśla, że chcemy pozwolić naszym naturalnym inspiracjom i wpływom ujawniać się w formie nowych, oryginalnych utworów, oddających hołd wszystkim wielkim mistrzom w historii rocka, bez których nie robilibyśmy tego, co robimy. W heavy rocku wszystko zostało już zrobione i nie wymyślisz koła na nowo. Jednak style każdego członka zespołu zmieszane z wpływami, w których każdy jest zakorzeniony, w końcu stworzą coś, co mamy nadzieję będzie w stanie określić jako nasze własne brzmienie Sainted Sinners.
Czy zgodziłbyś się z moim przypuszczeniem, że "Taste It" jest bardziej eklektyczne niż "Unlocked & Unleashed" , ponieważ czuliście się pewniej z eksperymentami wykraczającymi poza tradycyjnie rockowy obszar? Na pewno. Na "Unlocked & Reloaded" dopiero testowaliśmy sposób pracy oparty o wymianę plików. Piątka z nas spotkała się po raz pierwszy razem jako zespół, kiedy album był już ukończony. Na szczęście wszystko poszło bardzo gładko i od pierwszej minuty panowała między nami właściwa chemia. Na "Taste it" mieliśmy więcej pewności co do tego, co możemy razem stworzyć I wiedzieliśmy, że wszyscy jedziemy na tym samym wozie. Myślę, że to sprawiło, że wszyscy czuli się bardziej swobodnie i wnosili swoje pomysły, co z kolei przyczyniło się do powstania bardziej zróżnicowanej kolekcji utworów.
"Taste It" jest pełen świeżych i porywających pomysłów. Jak często doświadczaliście momentów " eureki" podczas komponowania tego materiału? Wspaniałe przy tworzeniu utworów na "Taste It" było to, że po raz pierwszy pisanie przebiegało bardziej zespołowo, wraz z Ernesto i Jackiem przynoszącymi do stołu pomysły, na podstawie których następnie wspólnie szlifowaliśmy ostateczne wersje kawałków. Wzajemnie się nakręcaliśmy i bardzo często zdarzało nam się czuć, jak to określiłeś, "eurekę".
Dlaczego zdecydowaliście się zachować gitarowe solo na początku "Taste It" jako część "Against The Odds " , zamiast umieścić je jako osobny utwór wprowadzający / intro? Motyw ten brzmi idealnie na wstęp albumu, ale może są jakieś czynniki z teorii muzyki, które sprawiają, że jest on w jakiś sposób powiązany np. z klawiszami użytymi w "Against The Odds "? Cóż, szczerze mówiąc, najpierw był to osobny utwór, ale szybko stało się jasne, że doskonale sprawdza się jako integralna część "Against The Odds". Każdy z nas chciał, żeby dokładnie tak rozpoczynał się album. Komponowałem ten gitarowy motyw, będąc tego świadomym. Oczywiście zadbałem o płynne przejście pod względem tonalnym. Kiedy usłyszałem
Foto:SaintedSinners
efekt końcowy z dodanymi klawiszami, brzmiało to jak jeden utwór, więc uznałem, że nie ma sensu nadawać mu dwóch osobnych tytułów.
Słyszę wiele mini ornamentów granych na klawiszach i gitarach, towarzyszących głównym partiom utworów z "Taste It" . Ktoś mógłby nawet wziąć kilka riffów za ornamenty, zwłaszcza że wasze instrumenty są nastrojone na wysokie częstotliwości (domyślam się, że może to być wyższa częstotliwość w porównaniu do współczesnego heavy metalu). Jak dużo miejsca na improwizację lubicie sobie zostawiać w stałych strukturach utworów? Lubimy zostawiać wiele miejsc otwartych na improwizację, szczególnie w partiach solowych. Wywodzimy się z tej szkoły rocka, w której ekscytujące było granie każdej nocy trochę inaczej (typowe zwłaszcza dla Deep Purple czy Led Zeppelin). To dla mnie osobiście czyni rock'n rollowe występy na żywo o wiele bardziej interesującymi. Większość utworów piszemy myśląc o tym.
"Heart Of Stone " to absolutnie niesamowity i zapierający dech w piersiach utwór. Kiedy tylko go usłyszałem, zapętliłem go jakieś 20 czy 30 razy, a potem podzieliłem się tym utworem z kilkoma przyjaciółmi, którzy nigdy nie słuchają muzyki rockowej czy metalowej (dostali gęsiej skórki i docenili perfekcyjną dykcję). Czy mógłbyś nam opowiedzieć trochę więcej o tej piosence? Bardzo dziękuję za komplementy. Ta piosenka zaczęła się od pięknego, ale bardzo podstawowego i prostego pomysłu Jacka. Nagrał siebie z gitarą akustyczną, śpiewającego zwrotki i refren, a następnie wysłał to do nas z prośbą o opinię. Na tamtym etapie był to pomysł na folkową piosenkę o długości około dwóch minut. Wspólnie przedyskutowaliśmy, że jego świetna melodia i pomysł na tekst może zostać rozwinięty do czegoś większego. Ernesto pracował nad orkiestracją, a ja nad wieloma warstwami gitar, z akustycznymi partiami dwunastu strun, kilkoma uzupełnieniami gitary slide i tymi ciężkimi gitarami, które przejęły kontrolę po połowie utworu. "Heart Of Stone" jest świetnym przykładem na to, że dobrze współpracujący zespół może stworzyć coś większego niż stworzyłby jeden kompozytor samodzielnie. Najpierw powstał prosty pomysł z dużym potencjałem, a potem został on przeniesiony gdzieś indziej dzięki wspólnej kreatywności.