5 minute read
Hrom
from HMP 82 Wolf
by Michal Mazur
Power metal - analiza i dekonstrukcja
Jeśli współcześnie grany heavy metal w Kanadzie kojarzy Wam się tylko z głębokim oldschoolem, to czas poznać Hrom. Do klasycznego wachlarza inspiracji kanadyjskich zespołów Hrom dorzucił garść natchnienia prosto z Europy, pierwszej połowy lat 90. Choć muzycy deklarują w pakiecie zainteresowań różne kapele, to siła oddziaływania z Finladnii wydaje się szczególnie mocna. Jeśli jednak w Kanadzie szukacie klasycznego "oldschoolu", z pewnością ucieszą Was muzyczne powiązania Hrom i Traveler.
Advertisement
HMP: Jeśli chodzi o heavy metal, ostatnimi laty Kanada kojarzy się z zespołami, które grają klasycznie, oldschoolowo i w stylu lat 80. Hrom też muzycznie nawiązuje do przeszłości, ale nieco bliższej. W muzyce Hrom słychać wiele inspiracji europejskim heavy czy power metalem lat 90. - Stratovarius i Domine. Skąd ta fascynacja? Alex Langil: Helloween z połowy i końca lat 80. wprawił nas w ruch, ale zespołem, który naprawdę wpłynął na Hrom był niemiecki Chroming Rose. Ich album "Louis XIV" jest perfekcyjnie wykonaną kontynuacją brzmienia lat 80. z początku lat 90., która zmotywowała Jana do pisania tego typu muzyki.
Prawdę powiedziawszy, dzięki Wam zdałam sobie sprawę, że heavy metal lat 90. i wczesnych 2000 może być już swego rodzaju oldschoolem. Wydaje Ci się, że to dobre określenie czy jeszcze za wcześnie na nie? Trudno nam uznać początek XXI wieku za oldschoolowy, ale biorąc pod uwagę, że minęło już 20 lat, można by się o to pokusić. Dla nas oldschool oznacza połowę lat 90. i wcześniej.
Style w metalu i w samym heavy metalu mają swoje " pakiety " . W pakiecie " europejskiego power metalu " występuje tematyka fantasy, szybkie tempa i epickie intra. Zastosowaliście wszystkie składowe. To zabawa konwencją czy totalna fascynacja gatunkiem? Największy wpływ na Hrom ma europejski power metal. To uderzające w twarz uczucie połączone z chwytliwymi melodiami to właśnie to, co nas napędza w pisaniu kawałków. Najpierw o fantasy pisaliśmy dla zabawy, ale poszliśmy dalej, gdy stworzyliśmy własną postać - Powerhearta - i chcieliśmy też opowiedzieć jakąś historię. Jeśli mowa o europejskim power metalu, to inspirację Stratovariusem słychać czasem bardzo wyraźnie: w wielu liniach wokalnych (np. "Seers Trial") lub w samym songwritingu i kompozycji (jak w "Final Strike "). Jak to działa? Jesteście tak osłuchani, ze Stratovarius, że takie kawałki wychodzą Wam same, czy siadacie, rozkładacie Stratovarius na czynniki pierwsze i wcielacie do Hrom? "Twilight Time" to jedna z ulubionych płyt Jana, więc jest to jeden z wielu albumów, na których opiera się nasza twórczość. Często słuchamy Stratovarius z ery od lat 90. aż po "Destiny". Myślę, że analizujemy i dekonstruujemy całą rozmaitość power metalu i heavy metalu od wczesnych lat 80. do połowy 90. Przede wszystkim albumy takich zespołów jak Scanner, Riot, Loudness, Cloven Hoof, Omen, a zwłaszcza Helloween i Running Wild.
Uczepię się jeszcze tego Stratovariusa. Przeszedł ciekawą transformację. Obecnie nie ma w składzie zespołu ani jednego członka ze składu, który nagrał pierwszą płytę. Wymieniając członków zespołu w nieskończoność można osiągnąć nieśmiertelność. Sami muzycy mówią to czasem w wywiadach. Odpowiadałaby Wam tego rodzaju nieśmiertelność jak w Stratovarius? Nie, nie taka, jak Stratovarius. (śmiech) Wydaje mi się, że to zupełnie inny zespół niż kiedyś. Gdyby to był Hrom, prawdopodobnie stworzylibyśmy zupełnie inny projekt. W związku z tym trudno wyobrazić sobie, żeby Hrom stał się kimś o sławie zbliżonej do Stratovariusa. Naszym zdaniem nieśmiertelność Hrom leży w wydawnictwach. Jesteśmy podekscytowani, że muzyka, którą kochamy i nad którą ciężko pracowaliśmy, będzie istniała także wtedy, gdy nas już nie będzie.
W takim razie wrócę do Omen. Okładka Waszej drugiej płyty jest nieco podobne do okładki "Warning of Danger " . Pomyślałabym, że to przypadek, gdyby nie fakt, że widzę też podobieństwo między Waszm logo i logo Omen. Wpływ "Warning of Danger" na "Legends of Powerheart: Part I" nie jest przypadkowy. To w zasadzie mój ekran na katanie. Muzyka Omen ma duży wpływ na mój sposób pisania. Jeśli zaś chodzi o logo, to powstało ono na długo przed tym, jak ktokolwiek z nas słyszał o Omen, więc w tym przypadku wszelkie podobieństwo jest czysto przypadkowe. polskim jest podobnych do słowackich. Często " g " wymienia się na "h" . Domyślam się, że nazwa zespołu to pomysł Jana Loncika, który pochodzi ze Słowacji. Jan założył zespół Hrom, napisał i nagrał wszystkie instrumenty oraz wokale na pierwszy album "Blesk", który jest słowackim słowem oznaczającym właśnie piorun. W przeszłości rozmawialiśmy o tym, żeby Jan napisał cały utwór po słowacku lub przetłumaczył utwór, który już mamy.
A jak to się stało, że Jan postanowił przekształcić Hrom z jednoosobowego projektu w normalny zespół? Zaczęło się od tego, że Jan po prostu chciał mieć skład, z którym mógłby grać pisaną przez siebie muzykę. W miarę jak skład się powiększał, a ludzie zostawali w nim na dłużej, wszyscy zaczęliśmy mieć swój wkład w proces pisania. W tym momencie mamy czterech autorów kawałków, co tworzy fajną, różnorodną i bardzo kreatywną mieszankę muzyki.
Przyznam szczerze, że na Hrom trafiłam dzięki Traveler. Zapytam więc, czy Matt Ries ma swój wkład w pisanie kawałków dla Hrom czy jedynie pełni funkcję gitarzysty? Pytam, bo mimo tego, że zarówno Hrom jak i Traveler to tradycyjny heavy metal, obie kapele bardzo się różnią. Matt napisał wiele partii do kawałków Hrom. Niektóre z jego klasyków to "Tri-Force Command", "Time Diamond", "Fighting Force" i "Citadel of Heroes". W niektórych z tych utworów można usłyszeć elementy charakterystyczne dla Travelera, ale Matt ma tak szeroki wachlarz zainteresowań i umiejętności, że potrafi to ładnie zmienić.
Domyślam się, że jesteście w kontakcie i dobrze się znacie. Stąd też pomysł, żeby wokalista Traveler zaśpiewał gościnnie w jednym kawałku Hrom? JP z Traveler bardzo wspiera Hrom. Kiedy więc był w Calgary, żeby w studiu Jana, RH Studios, nagrywać wokale na album Traveler, my również nagraliśmy wokale na album Hrom. JP ma kilka solowych momentów i bardzo pomógł przy wokalach zarówno w tle, jak i w refrenach. Utwór "Tri-Force Command" to historia, która łączy w sobie historię Hrom i Traveler, więc pasowało, aby on zaśpiewał, a gitarzysta Travelera, Toryin Schadlich, miał w nim również solówkę na gitarze. Wydaje mi się jednak, że najważniejszy sposób, w jaki Hrom pozostaje w kontakcie z Travelerem, to przypominanie basiście, Dave'owi Arnoldowi, że jego ulubiona drużyna hokejowa (The Edmonton Oilers) jest do bani tak bardzo, jak to tylko możliwe.
Dzięki za poświęcony czas dla Heavy Metal Pages! Dziękuję za możliwość wywiadu. To była świetna zabawa! Dziękujemy, za zainteresowanie!