8 minute read

Bogusław Balcerak’s Craylord

Next Article
Crystal Ball

Crystal Ball

Muzyka bez emocji przestaje być muzyką

Bogusław Balcerak's Crylord to dość osobliwy projekt. Choćby z tego względu, że na wszystkich swoich dotychczasowy albumach korzysta z pomocy wielu gościnnych wokalistów, którzy śpiewają poszczególne numery. Skąd ten pomysł? O tym i o kilku innych aspektach swej twórczości opowiedział nam Bogusława Balcerak, który dowodzi projektem o nazwie Crylord.

Advertisement

HMP: Witaj. W nowy rok wchodzisz z trzecim albumem swego projektu zatytułowanym "Human Heredity " . Warto jednak zauważyć, że od wydania poprzedzającego go "Gates Of Valhalla " upłynęło całe osiem lat. Co ciekawego porabiałeś w tym czasie? Bogusław Balcerak: Tak rzeczywiście może się wydawać, że minął długi czas od wydania płyty "Gates of Vallhalla". Jednakże nie był to czas bezowocny. Przez cały ten okres muzyka była grana i tworzona. W 2015r. powstał projekt Tyc/Balcerak a następnie pojawił się album "Rock Fever" wydany własnym siłami w 2017 roku. Płyta ta utrzymana została w innym, lubianym przeze mnie również klimacie hard rocka. Z przyczyn personalnych nie doszło do kontynuacji tego projektu i to pomimo tego, że materiał na drugą płytę w dużej mierze był już skomponowany. Po zakończeniu projektu Tyc/Balcerak zająłem się komponoutwory już całkiem nowe jak "Death is Rising" dedykowany mojemu zmarłemu bratu. Długo zastanawiałem się czy utwory z czasu Tyc/ Balcerak realizować pod szyldem Crylord, albowiem odbiegają stylistycznie. Po dłuższym namyśle stwierdziłem jednak, że nie ma co komplikować sprawy i tworzyć kolejnych projektów muzycznych. Dlatego też powstała dość różnorodna stylistycznie płyta.

Jeśli chodzi o tworzenie, to w rozmowach z różnymi muzykami trafiłem na dwa główne podejścia do tego tematu. Jedni piszą utwory cały czas, a kiedy przychodzi do wydania konkretnego albumu mają z czego wybierać. Inni zaś piszą dopiero, gdy dochodzi do nich, że wypadałoby wydać coś nowego. Tworzą zatem z myślą o konkretnym albumie. Które z tych podejść jest Ci bliższe? Ja raczej należę do tych muzyków, którzy two-

waniem muzyki na następną płytę Crylord. Prace nad płytą przedłużały się ze względu na jednego z muzyków, więc w tak zwanym międzyczasie powstała płyta - "Human Heredity".

Czy materiał, który możemy usłyszeć na "Human Heredity " to efekt pracy rozłożonej na cały ten ośmioletni okres, czy może zacząłeś tworzyć go w pewnym konkretnym momencie? Myślę, że to jest efekt moje pracy twórczej z okresu ośmiu lat. Znajdziemy tu utwory utrzymane w klimacie Crylord. Pojawiają się także utwory rockowo-hard rockowe napisane na drugą płytę Tyc/Balcerak. Wreszcie są też

Foto:Crylord

rzą przez cały czas. Jeżeli pojawia się pomysł w głowie, to zaraz muszę go zmaterializować. Nie myślę w kategoriach przymusu wydawania czegoś nowego. Koncentruje się na tym co lubię robić, a więc na graniu i tworzeniu. Jedynie co może być w pewnym sensie zaplanowane to kierunek w jakim chcę podążać z moim brzmieniem. Czasami proces materializacji może trwać długo i dojrzewać w czasie. Jest też tak, że kiedy nazbiera się trochę utworów, to staje się naturalną rzeczą myślenie o wydaniu płyty. Materiał nie powinien zalegać. Tak było w przypadku "Human Heredity". Oczywiście najlepiej jest mieć odpowiednio więcej utworów, ażeby móc z czego wybierać. Tym niemniej zauważyć należy, że ostateczna kolejność utworów na płycie "Human Heredity" została ustalona dopiero po miksach. To samo dotyczy nazwy albumu. Zatem w tym przypadku to płyta sama w sobie podsunęła odpowiednie pomysły.

Co jest dla Ciebie, jako twórcy ważniejsze? Techniczna strona grania, czy może emocje, które niesie muzyka. Muzyka bez emocji w zasadzie przestaje być muzyką stanowiąca naturalny, zatem ludzki sposób uzewnętrzniania się duszy artysty. Przez muzykę wyrażam własne emocje, to co czuje i to co mnie wewnętrznie nakręca. Z kolei technika mojej gry pomaga mi w precyzyjnym wyrażeniu tych emocji. Trudno mi w ogóle wyobrazić sobie muzyka grającego bez jakichkolwiek emocji. Nawet odtwarzając muzykę innego artysty gramy mimowolnie włas-nymi emocjami. Zresztą tak było w utworze Dio - "Rainbow In The Dark", który znajdzie się na wydawnictwie japońskim płyty "Human Heredity". Zaśpiewał go mój dobry znajomy Ricky Vaniec. Moja wersja nawiązuje do klasycznego wykonania, aczkolwiek moje emocje związane z tym utworem doprowadziły do zmian aranżacyjnych. Dzięki temu utwór nabrał innych barw emocjonalnych. Przez wszystkie lata w muzyce Crylord pojawiło się, więcej przestrzeni dla wyrażenia moich emocji. Można powiedzieć, ze moje emocje dojrzały. Nie porywam się teraz na dalece idące progresywno-techniczne fajerwerki muzyczne, choć nie jest to prosta muzyka i staram się żeby w każdym utworze utrzymać właściwy poziom. Jeśli utwór ma prostszą strukturę wtedy odbijam to sobie bardziej w solach gitarowych. Staram się to tworzyć tak aby miało odpowiedni poziom emocji i myślę, że zawsze tak robiłem. Ta muzyka jest i zawsze była emocjonalna. Co do solówek to też jest to wypośrodkowane. Elementy shredu przeplatane są wolniejszymi dźwiękami lub krótkimi melodiami. Specjalnie się nad tym nie zastanawiam, intuicyjnie mi to jakoś samo wychodzi, lecz jak ktoś by to chciał analizować to właśnie tak to jest skonstruowane. Przecież nie można kogoś męczyć samym shredem, tak jak i nie można zanudzać samymi melodyjkami. Oczywiście też można spaprać i zagrać źle kombinację shredu i melodii, ale takiego przypadku tutaj nie omawiamy i taki nas nie interesuje.

Grasz na wielu instrumentach. Czy pisząc dany numer układasz sobie w głowie ścieżkę każdego z instrumentów osobno, czy też od razu masz wizję wszystkich partii jako całości? Po części tak, mam w głowie wstępny obraz każdego instrumentu. Choć ostateczny szlif utwór zyskuje po wstępnym skomponowaniu. Czyli mając szkielet utworu dopracowuje szczegóły. Potrafi to trwać nawet parę dni. Sprawdzam warianty melodii i ostatecznie dopasowuję akordy i ozdobniki aż do uzyskania zadowalającego efektu. Jeśli przez parę dni komponowania nic z tego nie wychodzi to odstawiam utwór, żeby nie męczyć go "na siłę" i wracam do niego za jakiś czas z nowym spojrzeniem. W sferze komponowania nie jest tak, że mam wizję i natchnienie, i wtedy rzucam się do komponowania. Nie, czasami pogrywam na gitarze i to przeradza się w kompozycję, a czasami siadam do instrumentu z myślą o skomponowaniu jakiegoś utworu. Zawsze udaje się cos stworzyć. Jeżeli nie cały utwór to

Twoja przygoda z graniem zaczęła się od gitary, czy to jednak inny instrument był tym pierwszym? Nie będę tu zbyt oryginalny i powiem, że gitara była tym pierwszym, najważniejszym instrumentem, choć interesowałem się też śpiewaniem, niestety nie poszedłem tym śladem od razu, odrzucając swój głos jako kiepski. Teraz po latach uważam, że nie ma złych głosów, w każdym głosie można coś znaleźć ciekawego, z każdego głosu można by coś ułożyć. Inna sprawa, że nie każdy potrafi dobrze śpiewać. Problem śpiewania uwydatnia się przy bardziej złożonych i zaawanasowanych kompozycjach.

Muzyka to jedno, a jak u Ciebie wygląda kwestia tekstów? Starasz się nadać im jakieś konkretne przesłanie, czy postrzegasz je po prostu jako dodatek do muzyki, a wokal to po prostu jeden z instrumentów? Teksty to całkowicie inna partia tworzenia, komponowania. Nie jest łatwo pisać w obcym języku i do tego pod melodię utworu. Tłumaczenie tekstu wprost nie wchodzi w grę. Problem tekstów wydaje się być szeroki, albowiem grono artystów korzysta obecnie z zawodowych tekściarzy. Ja starałem się pisać najlepiej jak potrafię. Z tego co zaobserwowałem po sobie to siadając do napisania tekstu warto wiedzieć o czym on ma być, wtedy o wiele szybciej idzie sam proces z lepszymi efektami końcowymi. Wspominam o tym bo czasami siadałem do tekstu wiedząc, że musi powstać. Próbowałem pisać bez konkretnej koncepcji myśląc, że powstanie w trakcie takiego posiedzenia. Niestety była to ślepa uliczka. Od niedawna teksty są pisane dla mnie przez mojego znajomego Artura Miłonia. Po wielu latach znajomości i ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że mam pod ręką gościa, który w sposób naturalny oraz dowolny pisze teksty do moich utworów. Efekty tej współpracy widoczne będą na nadchodzących projektach Crylord. Co do samego wokalu oczywiście, że to jeden z instrumentów, z taką jednak różnicą, że głos ludzki posiada większą siłę niż jakikolwiek inny instrument. Potrafi przenosić emocje np. poprzez barwę czy skale głosu, ale oprócz tego daje przekaz słowny.

Foto:Crylord

"Human Heredity " podobnie jak Twoje poprzednie wydawnictwa powstał przy gościnnym udziale wielu wokalistów. Wśród nich są na przykład Goran Edman, David Akesson czy Tim Owens. Nie myślałeś o tym, by nagrać płytę z jednym tylko głosem? Czy jednak konsekwentnie stawiasz w tym aspekcie na różnorodność? Dobre pytanie we właściwym czasie. Odpowiem jedynie, że scenariusz płyty z jednym wokalistą na płytę jest realizowany. Naturalnie są dwie strony medalu realizacji płyty z jednym albo kilkoma wokalistami. Mając wielu wokalistów płyta staje się bardziej urozmaicona. Każdy wokalista dysponuje inną barwą głosu, skalą głosu, sposobem śpiewania. W związku z tym mogę znacząco różnicować kompozycje. Praca z jednym wokalistą wygląda z kolei inaczej. Można rzec, że relacja muzyków jest na innym zawiązanym poziomie. Skala odpowiedzialności artystycznej wydaje się być szersza. Proces komponowania i realizacji nagrań także wygląda inaczej. Muzycznie album staję się bardziej spójny. Nadto istnieje możliwość przedstawienia wokalisty, jego talentu w różnych odsłonach muzycznych.

Jestem bardzo ciekaw, według jakiego klucza przydzielasz wokalistę do danego utworu? To Ty decydujesz, kto co będzie śpiewał, czy może jest to efekt długich rozmów i burzy mózgów? Kiedyś, na początku przy pierwszej płycie Crylord część melodii było pisane przeze mnie na gitarze i to nie sprawdzało się. Podejście było zbyt gitarowe i tym samym zbyt trudne, skomplikowane a wręcz czasami nie możliwe do zaśpiewania. Dostrzegając ten problem z czasem zacząłem komponować melodię po prostu ją śpiewając. W ten sposób mam pewność, że nie wymyślam, rzeczy niestworzonych. Skoro ja to mogę zaśpiewać to tym bardziej zaśpiewa to każdy zawodowy wokalista. Oczywiście wokalista może sobie interpretować podaną linię melodyczną w sposób dla siebie charakterystyczny. Reszta zależy od samego wokalisty. Ważne jest, ażeby śpiewał w sposób, w którym poczuje utwór. Jeżeli jakaś zmiana w tym pomoże to czemu nie. Jedni śpiewają po prostu linię, którą zaproponuję, inni mniej lub bardziej ją modulują. Nie staram się ich na siłę ciosać do swoich wyobrażeń, zawsze zostawiam trochę luzu w interpretacji. Przynosi to czasami bardzo fajne, zaskakujące efekty. Przez te parę lat doszedłem już do jako takiej wprawy w przydzielaniu utworów dla wokalistów. Trzeba mnie więcej orientować się jaką skalą dysponują i wiedzieć jaki efekt chce się uzyskać w danym utworze. Oczywiście nigdy nie ma 100% pewności co do takiego przydziału, ale raczej to się sprawdza. Bywa też, że wokaliści sami rezygnują z danych utworów. Najbardziej przestrzelonym "przydziałem" wokalisty do utworu było zaproponowanie tytułowego "Gates of Valhalla" dla takiego giganta jak Tony Martin. Odpowiedział mi wtedy, że on takiej muzyki już nie śpiewa. Szkoda, bo to wciąż świetny wokalista.

Ze wspomnianym już Goranem Edmanem współpracujesz praktycznie od początku istnienia Bogusław Balcerak' s Crylord. Jak w ogóle do tego doszło?

This article is from: