Stadion – Miasto – Kultura. EURO 2012 i przemiany kultury polskiej. Po "święcie" – rok 2013

Page 1

okla.PDF

1

20/01/14

10:16

STADION–MIASTO–KULTURA EURO 2012 I PR ZE MIANY KULTURY POLSKIE J

PO „ŚWIĘCIE” – ROK 2013

C

Mariusz Czubaj Jacek Drozda Mirosław Duchowski Krzysztof Jaskułowski Jakub Knera Aleksandra Litorowicz Piotr Majewski Martyna Obarska Filip Schmidt Elżbieta Anna Sekuła Adrianna Surmiak Sandra Wilczewska Krzysztof Zaczyński

M

Y

CM

MY

CY

CMY

K

rozmowa z prof. Jerzym Hausnerem


STADION – MIASTO – KULTURA EURO 2012 i przemiany kultury polskiej Po „święcie” – rok 2013


STADION – MIASTO – KULTURA EURO 2012 i przemiany kultury polskiej

Po „święcie” – rok 2013 Mariusz Czubaj Jacek Drozda Mirosław Duchowski Krzysztof Jaskułowski Jakub Knera Aleksandra Litorowicz Piotr Majewski Martyna Obarska Filip Schmidt Elżbieta Anna Sekuła Adrianna Surmiak Sandra Wilczewska Krzysztof Zaczyński

ASP w Warszawie – Instytut Badań Przestrzeni Publicznej 2013


Podstawą publikacji jest raport z badań przeprowadzonych przez Instytut Badań Przestrzeni Publicznej w 2012 r., zatytułowanych „Stadion – Miasto – Kultura. EURO 2012 i przemiany kultury polskiej”. Badania zostały zrealizowane w ramach Programu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Edukacja Kulturalna i Diagnoza Kultury”, Priorytet 3 – „Obserwatorium Kultury”. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Publikacja recenzowana przez prof. dr. hab. Rocha Sulimę. W publikacji za zgodą autorów wykorzystano materiały zdjęciowe zgromadzone podczas badań terenowych – listę badaczy i zarazem autorów zdjęć zawiera Aneks 3. © Copyright by ASP w Warszawie – Instytut Badań Przestrzeni Publicznej 2013


Spis treści Mariusz Czubaj EURO-euforia i EURO-anomia. Meandry nowoczesności

n

7

Justyna Nowak Społeczne dziedzictwo EURO – rozmowa z prof. Jerzym Hausnerem

n

Piotr Majewski Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012 w oficjalnych i nieoficjalnych mediach europejskich n 31 Mirosław Duchowski, Elżbieta Anna Sekuła Stadion w mieście, miasto na stadionie. Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian w przestrzeni miejskiej i ich efektów powstałych w wyniku organizacji EURO 2012 n 103 Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego. Przypadek Wrocławia

n

143

Aleksandra Litorowicz, Martyna Obarska Narodowy – „kosz” z aspiracjami n 193 Filip Schmidt Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta n 222 Jakub Knera, Sandra Wilczewska, Krzysztof Zaczyński EURO 2012 w Gdańsku a kapitał społeczny n 272 Piotr Majewski Dziedzictwo EURO 2012 w cyberprzestrzeni – warszawski Stadion Narodowy i studium trzech przypadków

n

294

14


Mariusz Czubaj, Jacek Drozda EURO 2012: sukces czy porażka? Między subiektywnymi doświadczeniami a dyskursem modernizacyjnym n 317 Aneks 1 Rekomendacje

n

337

Aneks 2 Organizacja procesu badawczego Aneks 3 Autorzy raportu Bibliografia

n

n

356

351

n

342


Mariusz Czubaj

EURO-euforia i EURO-anomia. Meandry nowoczesności 1. Gdy jestem pytany o „dziedzictwo EURO 2012” albo to, „co po EURO?”, jako pierwszy powraca obraz z kilku miesięcy mijającego roku. Jest więc ciepłe bądź upalne popołudnie, najlepiej weekendowe, i wówczas można obserwować dziesiątki ludzi przemierzających pieszo, niespiesznie, most Poniatowskiego. Po raz pierwszy od dziesiątków lat most ten – przypomnijmy: główny szlak tranzytowy podczas mistrzostw Europy, łączący Stadion Narodowy ze strefą kibica przy Pałacu Kultury – stał się atrakcją: modnym i godnym obiektem nadwiślańskiego flaneuryzmu. W podobnie spontaniczny sposób została zaanektowana plaża (precyzyjnie mówiąc: ciąg plażowy) po praskiej stronie Warszawy. Jest swoistym signum temporis, że od razu pojawili się tam misjonarze konsumpcji, którzy postanowili ową dzikość nawracać po swojemu, z miernymi, póki co, na szczęście, efektami, jakkolwiek nie mam wątpliwości, po czyjej stronie będzie zwycięstwo. Stadion Narodowy – przyjmuję tu z biograficznych powodów warszawską perspektywę – stał się obiektem „widzialnym” w podwójnym znaczeniu tego słowa. Po pierwsze więc, jest on wizualnie dostępny z rozlicznych miejsc: i wtedy, gdy stoi się na Placu Zamkowym, i wówczas, gdy pokonuje się pociągiem odcinek między Dworcem Centralnym i Wschodnim (mijając także po drodze zharmonizowany z obiektem


8

n

Mariusz Czubaj

sportowym, pod względem projektu, dworzec Stadion). Po wtóre – ta perspektywa jest znacznie istotniejsza – Stadion Narodowy, nieco na zasadzie metonimii, gdy część zastępuje całość – decyduje o widzialności Pragi. Oto bowiem, dzięki stadionowi, prawa strona Wisły zyskała swój punkt odniesienia, który jest kontrapunktem architektonicznym i symbolicznym (obiekt jest „narodowy”, więc istotny) względem obiektów rozlokowanych w „Warszawie A”. W tym ujęciu most Poniatowskiego jest – w istocie – ogniwem łączącym owa brzegi i nadającym miastu spoistość, nie zaś elementem odgradzającym dwie odmiennie waloryzowane strony stolicy. Piszę o tym, by wskazać, że „dziedzictwo EURO 2012” wymyka się prostej inżynierii oraz algorytmom rozpoczynającym się wstępną kalkulacją a zamykającym finalną i przejrzystą ewaluacją. Patrząc z kulturoznawczego punktu widzenia w przypadku EURO mamy do czynienia z doświadczeniem promieniującym, nie zaś punktowym; na takim promieniowaniu i dyskretnym oddziaływaniu polega, w znacznej mierze, siła takich zdarzeń. 2. Gdy w roku 2011 rozpoczynaliśmy badania „Stadion – Miasto – Kultura. EURO 2012 i przemiany kultury polskiej”, nie mieliśmy wątpliwości, że globalna impreza sportowa obserwowana na całym świecie, będzie wydarzeniem bez precedensu w skali rodzimych doświadczeń. Śledziliśmy więc, podążając za głosami naszych respondentów (o przyjętej metodzie badawczej słów kilka poniżej), a także za własnymi intuicjami, symboliczne sensy przypisywane organizacji mistrzostw Europy w piłce nożnej. Znaczenia te miały swoją dynamikę. Tak więc w 2011 roku EURO – w myśl przeprowadzonych przez nasz zespół badań – traktowano jako zwornik „aspiracyjnych” wyobrażeń kulturowych. Ujmowano je jako symbolizację i/lub ucieleśnienie, i/lub kwintesencję „nowoczesności”, „europejskości” (zawężonej do okcydentalnej perspektywy), „cywilizowania” wreszcie (pojmowanego głównie w wymiarze infrastrukturalnym oraz wielkomiejskim). W tomie podsumowującym pierwszy rok badań pisaliśmy więc: Budowa stadionów jest symbolem największych przekształceń


9

n

EURO-euforia i EURO-anomia. Meandry nowoczesności

cywilizacyjnych od czasu odbudowy kraju po drugiej wojnie światowej, zaś same obiekty są – niemal – świątyniami Nowoczesności, Postępu, Europejskości itp. [...] Konsekwencją procesu cywilizowania jest również zmiana mentalna, którą trudno przecenić: jednym z dalekosiężnych skutków jest poszerzanie się horyzontu oczekiwań. Być może to zresztą największa zmiana, jakiej doświadczamy. To, co jeszcze kilka lat temu traktowalibyśmy w kategoriach sukcesu i wydarzenia, dziś uznajemy za normalność i oczywistość. EURO dla wielu [...] stało się zaczynem poszerzania pól aspiracji (Burszta, Czubaj 2012:16). EURO już wówczas stało się także punktem odniesienia dla potocznie doświadczanej refleksji metakulturowej: takiej, że sport i globalne eventy mogą być jednym z najważniejszych sposobów kreowania strategii rozwoju miast i państw. I już wtedy – grubo przed mistrzostwami – zwracaliśmy uwagę na to, że kampanie promocyjne związane z EURO powinny rozkładać akcenty inaczej, niż to czyniono, czyli akcentować o wiele mocniej symboliczne więzi i tworzyć identyfikację mieszkańców ze stadionami, a także samych obiektów sportowych z pozostałą przestrzenią miejską (np. poprzez identyfikację wizualną). Najistotniejszy był jednak dla nas rok „święta”, zwłaszcza zaś jego erupcja przypadająca na czerwcowe dni 2012 roku. I znów w naszych badaniach staraliśmy się uchwycić, jak to, co oficjalne, zamierzone i starannie nawigowane przez organizatorów, sponsorów oraz władze miast, krzyżuje się z tym, co spontaniczne i nieprzewidywalne (jakkolwiek spontaniczność ta nie przekraczała per saldo przyjmowanych w takich okolicznościach ram i norm). EURO to także strumień interakcji dokonujących się w przestrzeni publicznej oraz domowych wnętrzach, znakowania „swoich” i „obcych” oraz wyznaczania pól „bycia z”, a także „alarmu”, by przywołać tu klasyczny esej Ervinga Goffmana Relations in Public. [...] EURO – podobnie zresztą jak i inne wydarzenia sportowe o globalnym zasięgu – to także swoisty plebiscyt narodów i ich manifestacji, niekiedy nie tylko ludycznych i naskórkowych. Oczywistym atrybutem kibiców – wielokrotnie ten obrazek powracał w materiałach przygotowanych przez naszych badaczy – jest dziś nie tylko szalik lub koszulka, ale także laptop i telefon komórkowy. To dzięki nim fan futbolu będąc „tam”, na wyjeździe, w tym przypadku w Polsce i/lub na Ukrainie, pozostaje „tu”: w świecie spraw dostępnych na wyciągnięcie ręki, telefonów do


10

n

Mariusz Czubaj

znajomych, którym można w dowolnej chwili przesłać zdjęcie, i portali społecznościowych, gdzie relacjonujemy i zaświadczamy nasze bycie w centrum wydarzeń (Burszta, Czubaj 2012: 8–9). Ujmując to jeszcze inaczej: EURO stało egzemplifikacją sprawności państwa (które „dało radę”, „zdążyło na czas”, „stanęło na wysokości zadania”) oraz współdziałania tegoż z instytucjami globalnymi (UEFA, która dostarczyła know-how, „format imprezy”). EURO więc – z jednej strony – potraktowano jako święto zarządzania. Z drugiej strony mistrzostwa Europy jawiły się jako zdekarnawalizowany karnawał, gdzie spontaniczność została ujęta w wyraźne ramy wyznaczone ścieżkami konsumpcji (poza które EURO-kibic się nie oddalał). W tej perspektywie komfort, a zwłaszcza bezpieczeństwo uczestników stanowiły wartość nadrzędną, decydującą o wizerunku imprezy oraz samopoczuciu organizatorów. Kolejne oblicze imprezy ukazywało jednak EURO jako okres świętowania oddolnego, nieinstytucjonalnego, czego przejawem choćby – wszyscy, jak sądzę, pamiętamy te obrazki – samoczynne i spontanicznie tworzone „ołtarzyki piłkarskie” w oknach mieszkań oraz na balkonach (skojarzenia z pielgrzymkami papieskimi narzucają się tu same). W podobnie spontaniczny sposób „odgrywano EURO” (na wzór miast-organizatorów) w przestrzeniach miast i miasteczek pozbawionych bezpośredniego przywileju uczestnictwa w „święcie”, tworząc tam kibicowskie punkty styku lub wręcz fanowskie strefy. Tym obserwacjom towarzyszyły także refleksje dotyczące niedostatecznego wykorzystywania potencjału przestrzeni publicznej. Akcentowaliśmy więc, że EURO poniosło porażkę w warstwie wykorzystywania symboli (np. elementów kultury symbolicznej, które po mistrzowsku wykorzystał Londyn podczas olimpiady) w kreowaniu tożsamości miejskiej oraz tworzenia więzi społecznych wokół owych symbolizacji i poprzez nie. Co zaś można powiedzieć o EURO z pewnej już czasowej perspektywy? Czy rzeczywiście przeszliśmy, by ująć to posługując się pewnym skrótem, od stanu EURO-euforii do EURO-anomii? W istocie: obserwować można nasilanie się głosów krytycznych (płynących z rozmaitych stron), powtarzane argumenty dotyczące zadłużenia się miast w wyniku EURO, wciąż nieudolnego zarządzania stadionami, niewidocznych, na


11

n

EURO-euforia i EURO-anomia. Meandry nowoczesności

horyzoncie, pozytywnych efektów finansowych generowanych przez mistrzostwa (na przykład w obszarze turystyki). Wszelako mocne są i kontrargumenty. Pierwszy jest taki, że szacując skutki ekonomiczne takich przedsięwzięć, trzeba sięgać daleko poza horyzont, bo przedsięwzięcia takie jak EURO – oraz wszelkie inne praktyki kulturotwórcze wpisujące się w perspektywy długiego trwania i oddziaływania – nie dają się ująć w ramy prostego rachunku ekonomicznego. W naszym ostatnim tomie badań mówi o tym dobitnie prof. Jerzy Hausner – do lektury tej rozmowy zachęcamy szczególnie tych, dla których EURO to kwestia prostej inżynierii. Jerzy Hausner (nie tylko on zresztą) wskazuje, że EURO okazało się niesłychanie ważnym doświadczeniem dla polskiej kadry menedżerskiej średniej generacji, organizującej owe mistrzostwa. Czy zdobyta w ten sposób wiedza i umiejętności dają się przeliczyć na semestry spędzone na najlepszych uczelniach? Zapewne nie. Czy doświadczenia te będą procentować i czy zostaną wykorzystane w przyszłości, niekoniecznie w segmencie imprez sportowych? Tego nie wiemy. Pytań w istocie jest tu więcej niż jednoznacznych odpowiedzi. Z pewnością można powiedzieć, że EURO stało się przeżyciem korporacyjno-pokoleniowym dla pewnej grupy menedżerów, specjalistów od zarządzania i public relations. Wpisało się w ten sposób w ideę racjonalności kultury Zachodu w linii wyznaczonej przez Maxa Webera oraz jego następców. Ale EURO przyniosło także zupełnie inną naukę. Mistrzostwa stały się laboratorium zróżnicowań kulturowych doświadczanych i praktykowanych codziennie, potocznie i na ulicy, a owa lekcja wielokulturowości – nie doświadczana w Polsce w takiej skali i kontekście (gdy kontekstem tym bywało zwykle zderzanie się z „obcym” jako wrogiem) – jest bezcenna i niewymierna. Pokazuje zarazem jeszcze jedno oblicze nowoczesności, bliskie temu, które formułował Marshall Berman. Istnieje takie fundamentalne doświadczenie – czytamy w jego kluczowym dziele – które łączy miliony ludzi żyjących dziś na całym świecie. Będę nazywał to złożone doświadczenie „nowoczesnością”. Być nowoczesnym to znaleźć się w otoczeniu, które obiecuje przygodę, siłę, radość, rozwój, przemianę nas samych i świata – ale równocześnie grozi zniszczeniem wszystkiego, co mamy; wszystkiego, co wiemy; wszystkiego, czym jesteśmy (Berman 2006: 12).


12

n

Mariusz Czubaj

I być może oba kluczowe stany ujmowane w Bermanowskiej wizji nowoczesności – chwytane w tym samym czasie i spętlone niekiedy w jednym doświadczeniu: pragnienie przygody i towarzyszący mu niepokój, określają najlepiej odczucia, które wywołało i wywołuje EURO. n

Program badawczy „Stadion – Miasto – Kultura. EURO 2012 i przemiany kultury polskiej” był przedsięwzięciem, które, można to teraz, bez fałszywej skromności powiedzieć, nie miało precedensu. Po raz pierwszy przeprowadzono bowiem w Polsce badania w takiej skali czasowej (2011–2013) ogniskujące się wokół jednego wydarzenia sportowego (jakkolwiek nieustannie pamiętaliśmy o tym, że sport jest jedną z najważniejszych praktyk współczesności i jako taka – jest pojemną metaforą kulturową). Trzyletnie badania pozwoliły na przeprowadzenie setek wywiadów etnograficznych pogłębionych (zachowaliśmy przy tym stałą strukturę respondentów: wyróżniliśmy grupy „nawigatorów” – osób, których funkcje, pozycje społeczne lub wykonywane zadania kreują nastroje opinii publicznej; „etnokibiców” – fanów piłki w Gdańsku, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu; „świadków” – mieszkańców miast-organizatorów EURO, bezpośrednio niezaangażowanych w futbol; „wizytatorów” – gości, tych, którzy przybyli do wyżej wymienionych miast na czas mistrzostw). Korzystaliśmy także z innych metod i źródeł badawczych (wymieńmy tu dzienniki etnograficzne, istotne choćby w nurcie antropologii refleksyjnej, notatki, analizy medioznawcze oraz netnografię, dokumentację fotograficzną idącą w tysiące zdjęć oraz zrealizowane filmy). Efektem tych badań jest trzytomowa publikacja (w istocie: monografia składająca się z trzech części). Tom ostatni trzymacie Państwo właśnie w ręku. W tej części, podobnie jak i w poprzednich, przyjęliśmy zasadę, że wypowiedzi respondentów przywołujemy w pełnym brzmieniu: zawsze istotne w badaniach kulturoznawczych wydawało nam się nie tylko to, o czym ludzie mówią, ale również, jakim językiem opowiadają o swoich doświadczeniach. Bywa i tak, że jedna wypowiedź pojawia się w różnych artykułach – kultura jest wszak obszarem polifonii, rozmaitych punktów widzenia – tym samym ukazywana jest w odmiennych interpretacyjnych kontekstach.


13

n

EURO-euforia i EURO-anomia. Meandry nowoczesności

Projekt „Stadion – Miasto – Kultura. EURO 2012 i przemiany kultury polskiej” realizowano w Instytucie Badań Przestrzeni Publicznej ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wszystkim badaczom oraz osobom wspierającym to przedsięwzięcie należą się słowa podzięki. Nie mam wątpliwości, że dla uczestników projekt był przygodą w Bermanowskim właśnie znaczeniu. I że siła tej przygody przydała naszemu życiu nieco nowych barw. Grudzień 2013


Justyna Nowak

Społeczne dziedzictwo EURO – rozmowa z prof. Jerzym Hausnerem – Jakie ma Pan Profesor wspomnienie po EURO 2012 – wspomnienie sportowe i nie związane bezpośrednio z rywalizacją sportową? – Wspomnienie sportowe jest do wyparcia, no bo to jest oczywiste rozczarowanie. Przy czym jest to rozczarowanie nie tylko wynikami, ale rozczarowanie stylem. Po prostu drużyna, nasza drużyna, była zespołem bez własnego stylu. To jest drużyna, która, w istocie rzeczy, nie pokazała żadnej wartości. Nawet gdyby uzyskała jakiekolwiek lepsze wyniki, to nie można by powiedzieć, że osiągnęła coś, co jest ważne we współczesnym futbolu. Nasz zespół nie wyróżniał się pod żadnym względem – ani pod względem organizacji gry, ani sposobu, w jaki był prowadzony. Dlatego wszyscy, którzy tej drużynie kibicowali – przecież takie było powszechne odczucie – poczuli się rozczarowani, prawda? Zatem sportowe wspomnienie zostawmy. Oczywiście, podczas EURO było sporo pięknych meczów i satysfakcjonujących dla kibica. No ale trudno sobie wyobrazić, by prawdziwy kibic, którym ja jestem, w przypadku mistrzostw, w których gra Polska – i to jeszcze odbywających się w Polsce – mógł sobie osłodzić wynikami innych i grą innych to rozczarowanie, które było po prostu potężne. To było dołujące rozczarowanie. – A czy był Pan Profesor na jakichś meczach? – Tak, byłem na jednym meczu. Nie dlatego, że nie mogłem być na ich większej liczbie, bo mogłem być praktycznie na wszystkich. Mogłem, bo na to mnie stać i miałbym dostęp do biletów. Ja nie chciałem być na meczach


15

n

Społeczne dziedzictwo EURO – rozmowa z prof. Jerzym Hausnerem

dlatego, że moje doświadczenia z publicznością piłkarską są niedobre. Opowiem o jednym z takich ostatnich moich doświadczeń, które spowodowało, że przestałem chodzić na mecze na żywo... – W ogóle? – No prawie w ogóle, prawie. To znaczy, gdy kiedyś byłem kibicem – takim kibicem, który chodził – to teraz stałem się kibicem, który nie chodzi. O tym doświadczeniu za chwilę, a wracając do EURO: byłem na jednym spotkaniu, bo chciałem poczuć tę atmosferę, zobaczyć Stadion Narodowy, więc wybrałem się na mecz z Rosją. Wybrałem sobie ten jeden, sądząc, że tutaj emocje będą najsilniejsze, że emocje będą dochodziły do zenitu. I z tego punktu widzenia to było oczywiście szczególne doświadczenie, bo jednak zobaczenie takiego tłumu kibiców, tego napięcia, tej emocji, tego stadionu, tych uśmiechniętych ludzi pełnych nadziei przychodzących na ten stadion, to oczywiście jest duże przeżycie. Ale to świadomie wybrałem. A resztę... Ja lubię oglądać, zresztą nauczyłem się oglądać świadomie piłkę z bliska i w osobności. To znaczy nie lubię z kolegami oglądać piłki. Lubię oglądać piłkę i patrzyć – a jeżeli krzyczeć, to do siebie. Sam do siebie wykrzykuję: jak ty tam grasz?! I tak dalej... A dlaczego przestałem chodzić na mecze? Takie doświadczenie, które było dla mnie dość traumatyczne, to był mecz, w którym Wisła Kraków grała chyba z Parmą. To był sławny mecz, ponieważ zawodnik tej drużyny, Dino Baggio, jeden z kluczowych zawodników Włoch, został zraniony nożem rzuconym przez niejakiego Miśka, a ów Misiek był postrachem trybun w Krakowie. On się oczywiście jakoś nazywał, ale taki miał pseudonim. Ów Misiek rzucił tym nożem i Dino Baggio został zraniony. I nawet powiem, że nie tak bardzo ten moment mną wstrząsnął. Wstrząsnął mną inny moment. Siedziałem po tej stronie „kibolskiej”, choć wtedy nikt nie używał takiego określenia, a więc tej, gdzie siedzą najbardziej zagorzali kibice. I żeby była jasność: nikt nikogo nie pobił, nie zdarzyło się nic, co kojarzy się potocznie z „kibolskimi” burdami. Zdarzyło się natomiast coś innego: ta publiczność zgromadzona na meczu po prostu rżała na widok Liliana Thurama. To było świeżo po mistrzostwach świata we Francji i ten ciemnoskóry zawodnik strzelił dwie bramki w meczu półfinałowym Francji. I we Francji były plakaty i hasła „Thuram na prezydenta!”, a nasza publiczność, która oglądała te mistrzostwa świata i widziała tego wspaniałego zawodnika, który wygrał półfinał... Zresztą


16

n

Justyna Nowak

później Francuzi zdobyli mistrzostwo świata i to Zinédine Zidane zrobił im ten wynik, ale nie przeszliby do tego finału... Wygrali dwa zero, już nie pamiętam, z kim grali, ale ten Thuram był boski. Więc gdy Francuzi wołali „Thuram na prezydenta!”, nasi kibice po prostu bez przerwy krzyczeli na niego jak na bambusa. To było dla mnie straszne przeżycie. Bo to oznacza, że jesteśmy strasznie zaściankowi. To znaczy, że zrobiliśmy się z punktu widzenia publiczności kimś, kto nie respektuje tego, że piłka jest światowa, że piłka jest uniwersalna, że piłka powinna łączyć, że futbol, nawet jeśli ma ten element trybalizmu, to jednak jest grą o globalnym zasięgu i światowym znaczeniu. Jest największym widowiskiem świata. Ja nie mogę zrozumieć, że można – nawet nie kibicując Francji – przeżywać mistrzostwa świata w piłce nożnej, widzieć naprawdę tych atletów, tych naszych herosów współczesnych, widzieć naprawdę mistrzostwo i jednocześnie móc się zachowywać w ten sposób. Chcę wyraźnie podkreślić – wobec zawodnika, który dopiero co był bohaterem całej światowej piłki, bohaterem! Dla mnie to był szok kulturowy. Zrozumiałem, że mam do czynienia z czymś, w czym nie chcę uczestniczyć na zasadach wyznaczonych przez tych ludzi, ponieważ oni wyznaczają zasady, które są moim zdaniem sprzeczne z tym, co ja widzę w piłce. Nie widzę w piłce żadnej wojny; dostrzegam w niej oczywiście element wielkiej rywalizacji, ale jest to starcie, w którym szuka się zwycięstwa bez rozlewu krwi i unicestwiania przeciwnika. Piłkarze muszą wykazać się inteligencją, muszą wykazać się wieloma cechami, żeby móc w takiej konfrontacji zwyciężyć. I wprzęgnięte w to są także silne emocje. A z drugiej strony jest w tym starciu tyle myśli technicznej, organizacyjnej, zarządczej... także myśli, która jest kontekstem kulturowym. Są kluby, które są elementem tożsamości kulturowej wielkiego miasta – jak Barcelona. Jak można nie kochać Barcelony? Można kibicować Realowi, ale nie można nie kochać Barcelony, jak się jest kibicem piłkarskim. Nie można po prostu posunąć się do takiej zaściankowej nienawiści. Tak. Tamten mecz i zachowanie kibiców okazały się dla mnie traumatycznym doświadczeniem i od tego momentu nie wiem, czy może na trzech meczach byłem. – A EURO 2012 coś zmieniło w kibicowaniu? – Nie, nie, absolutnie nic. To znaczy EURO było też pewnego rodzaju wstrząsem. Gdy byłem na meczu Polska–Rosja, widziałem po prostu młodych ludzi, młodych Polaków polujących na Rosjan. Ja to naprawdę


17

n

Społeczne dziedzictwo EURO – rozmowa z prof. Jerzym Hausnerem

widziałem. Na szczęście nikt nikogo nie zabił, a skala tych zjawisk okazała się jednak marginalna, natomiast ta atmosfera agresji unosiła się cały czas w powietrzu i towarzyszyła tego dnia. Po meczu wracałem do centrum miasta i chodziłem ulicami, które są bardzo spokojne – Nowy Świat, Foksal. I czułem jakiś niepokój: to nie miało nic wspólnego ze świętem piłkarskim. Ja tego dnia, po tym meczu – który się oczywiście skończył nie najlepiej dla nas, ale też nie żadnym tragicznym wynikiem i na meczu żadnych bijatyk nie było, bo po prostu była to rywalizacja sportowa nie najwyższych lotów, ale jakaś jednak była – widziałem te grupy młodych ludzi, którzy po prostu polowali na Rosjan. Polowali, szukali ich, bo musieli kogoś pobić. Było to dla mnie takie bardzo nieprzyjemne doświadczenie, mimo że całe mistrzostwa odbywały się w przyjaznej, pogodnej atmosferze. Natomiast to, co było dla mnie bardzo pozytywne w tych mistrzostwach, to fakt, że myśmy sobie z tym organizacyjnie poradzili. Największym osiągnięciem okazało się to, iż przyjęto pewną koncepcję, by oddać EURO w ręce młodych specjalistów – mówię o Marcinie Herrze i młodych ludziach, którzy go otaczali – że trzeba zrobić młody team i powiedzieć: zróbcie to. I oni to zrobili, chcę to wyraźnie powiedzieć. Myśmy sobie z tym wszystkim poradzili. Przypomina mi to czas, kiedy byłem w rządzie i był to ostatni okres przygotowań wejścia Polski do Unii Europejskiej. I wszyscy uważali, że kto jak to, ale my sobie nie poradzimy, my bałaganiarze, my tacy... my... i tak dalej. Okazało się, żeśmy weszli do Unii Europejskiej i nic się złego nie stało – myśmy po prostu potrafili to zrobić. W wielu sprawach nawet, pod wieloma względami, lepiej weszliśmy, lepiej się pokazaliśmy w Unii Europejskiej niż inne nacje. I tak samo, wydaje mi się, te mistrzostwa potrafiliśmy dobrze zorganizować. A była obawa, że my sobie z tym nie poradzimy. Poradziliśmy sobie summa summarum. To był bardzo dobry pomysł Mirosława Drzewieckiego, żeby nie próbować przez jakichś działaczy, ale wyłonić ludzi z zewnątrz, taki management, taki task force – stworzyć im warunki i niech oni to zrobią. O ile cała infrastruktura, którą się wszyscy zajmowali, nie była najlepiej przygotowana i – moim zdaniem – wszystko robiliśmy na pokaz, na tempo, to tu zorganizowaliśmy to zmyślnie, roztropnie, na naszą miarę. I to jest to największe osiągnięcie – że Polacy się sprawdzili i że polska młoda kadra menedżerska także się sprawdziła. To są dwa największe osiągnięcia, które cenię. I zawsze miałem wrażenie,


18

n

Justyna Nowak

że też chodzi o to, byśmy przygotowując taką imprezę, nabrali doświadczeń, które potem pozwolą zorganizować mistrzostwa świata w piłce siatkowej, w dyscyplinie, w której my jesteśmy najlepszymi kibicami na świecie w ogóle, że to bardzo ważne, żeby zdobyć takie know-how, żeby mieć taki zespół ludzi i żeby nie zepchnąć ich gdzieś, żeby ich potem nie zakrzyczeć. Ten Herra oczywiście jakoś tam się broni, choć mam wrażenie, że nikt tego tak naprawdę do końca nie docenia. Nikt tego nie docenia, co oni naprawdę zrobili. Nie będąc uczestnikiem tego procesu, ale bardzo uważnym obserwatorem, spotykałem się dosyć często z Marcinem Herrą. Chciałem zobaczyć, jak to wygląda. Do dzisiaj zresztą się z nim koleguję, więc naprawdę także i w tej naszej rozmowie ślę wyrazy uznania dla tego, co zrobił. – Wielu twierdzi, że imprezy takie jak EURO są czymś w rodzaju sportowego McDonalda, a więc są podporządkowane zasadzie franczyzy: raz wysyłamy nasz sportowy produkt do Austrii, innym razem do Polski, potem do Francji. Krótko mówiąc: pojawia się argument, że EURO zabija to, co w piłce – a także tym, co wokół piłki – lokalne, specyficzne dla danej kultury. Co Pan o tym sądzi? Także w kontekście pokazywania naszych miast i kraju podczas mistrzostw. – Uważam, że „uścisk” UEFA jest zdecydowanie nadmierny. Zarówno jeśli chodzi o podział przychodów finansowych, jak i narzucanie formatu mistrzostw. Powinien zostać złagodzony. Także dla dobra samej imprezy. Standard musi być trzymany, ale nie w taki sposób, aby mistrzostwa pozbawiać lokalnego kolorytu aż do tego stopnia. To ma być europejskie wydarzenie w krajowym (lokalnym) wydaniu. – Robiliśmy jakościowe badania na temat EURO 2012, pogłębioną analizę społeczno-kulturową. Chcieliśmy przeprowadzić także analizę ekonomiczną, ale to nie wyszło. Nie do końca wiedzieliśmy, jak się za to zabrać. Bo to jest właśnie pytanie – czy takie rzeczy są w ogóle policzalne, czy takie przedsięwzięcia, jak organizacja i przeprowadzenie EURO można rozpatrywać w prostych kategoriach zysków i strat? – Policzalne nie są. To znaczy nie można, moim zdaniem, policzyć wpływu mistrzostw Europy na wzrost gospodarczy. Ale można szacować. Jakub Borowski zrobił to przed EURO; nie wiem, czy została zrobiona analiza po. Moim zdaniem tamta analiza była z góry przesadzona. Mam natomiast


19

n

Społeczne dziedzictwo EURO – rozmowa z prof. Jerzym Hausnerem

wrażenie, że nie tak należy o tym myśleć. Nie chodzi mi o to, czy to można szacować czy nie – bardziej lub mniej precyzyjnie, tylko jest pytanie, czy to naprawdę o to miało chodzić? Czy zrobiliśmy mistrzostwa Europy po to, żeby na nich zarobić? Jeżeli ktoś sądził, że robimy mistrzostwa po to, żeby na nich wprost zarobić, to się pomylił, bo się musiał pomylić. Nieważne, jak będziemy liczyć, nie można na mistrzostwach Europy w piłce nożnej zarobić przy tych warunkach, jakie są wyznaczone przez UEFA. Żeby było jasne, nie można zarobić, bo gdzie tak naprawdę są wielkie pieniądze z tego wszystkiego? Ale czy taka impreza jak EURO może mieć znaczenie dla kraju, który to organizuje? Może mieć ogromne znaczenie, o ile zrozumiemy, że chodzi o wpływ, który dokonuje się w dłuższym okresie. Dokonuje się pośrednio, przez bardziej złożone mechanizmy społeczne. Jaki może mieć wpływ? No choćby taki, że mamy kilkudziesięciu menadżerów, którzy zdobyli unikatową wiedzę. Kilkudziesięciu młodych menadżerów o tego rodzaju doświadczeniu, którzy sprostali wyzwaniu – to jest duży kapitał. Warto prześledzić losy tych ludzi, bo moim zdaniem oni są dzisiaj znaczącym atutem, znaczącym zasobem. I nie chodzi o to, żeby koniecznie ich wykorzystywać przy kolejnej sportowej imprezie albo zostawić ich na Stadionie Narodowym – oni sobie poradzą, bo Herra sobie poradzi. Tu chodzi o to, żeby zrozumieć, że oni zdobyli wyjątkowe kwalifikacje. I trzeba się zastanowić, jak te wyjątkowe kwalifikacje wykorzystać – niekoniecznie w państwie, niekoniecznie w administracji publicznej, tylko w ogóle wykorzystać. Taki wpływ jest możliwy. Po drugie – wolontariat. Jeżeli mamy setki ludzi, którzy angażują się w wolontariat, mając do czynienia z osobami odmiennymi kulturowo, to znaczy, że oni nabyli pewną umiejętność komunikowania się. To ma bardzo duże znaczenie. Dalej, jeżeli rzeczywiście potrafilibyśmy – na razie tego nie potrafimy – pomyśleć o stadionach nie pod kątem tego, czy one same i w jakim czasie na siebie zarobią, tylko co tam na tych stadionach ma się dziać, wtedy nagle może się okazać, że Stadion Narodowy tworzy istotny zasób. Na przykład pomysł, że po jednej stronie jest Centrum Kopernik, a po drugiej stronie Stadion Narodowy i że można wyobrazić sobie przenikanie tych różnych kompetencji – nagle można wyobrazić sobie ten stadion, który ma służyć występom narodowej reprezentacji maksymalnie parę razy w roku, ale w którym się dzieje kultura, dzieje się biznes, dzieje się nauka, dzieją się różne rzeczy. Nie chodzi o to,


20

n

Justyna Nowak

czy one przynoszą pieniądze, ilu ludzi przychodzi, wykupuje bilet i ogląda, ale ilu ludzi uczestniczy, na ile zmienia się ta część miasta. A zmienia się, zmienia się w coś więcej. Jeżeli potrafimy w związku z tym tego rodzaju wysiłek inwestycyjny odpowiednio ukierunkować, wytworzyć falę jego oddziaływania, wtedy jest to bardzo silny impuls rozwojowy. I według mnie tak trzeba na to patrzeć, a nie z takiej perspektywy, czy na przykład konsumpcja wzrosła czy nie wzrosła. – A wzrosła? – Nie wiem. Wydaje mi się, że efekt samego tego wydarzenia był nieznaczący z punktu widzenia cyklu gospodarczego. A jeśli policzyć efekt inwestycyjny, to zawsze pozostanie pytanie, czy warto było budować stadiony. Być może należało budować coś innego, na przykład drogi kolejowe? W związku z tym ja mam wrażenie, że aby uzasadnić EURO – bo trzeba było uzasadnić potrzebę tych mistrzostw – myśmy kładli nacisk nie na to, co jest najważniejsze. A skądinąd zrobiliśmy sporo rzeczy, żeby akurat te mistrzostwa miały ten efekt rozwojowy. Ale to do wyobraźni nie przemawia, bo ta nasza zbiorowa wyobraźnia jest strasznie nacechowana poprzednim systemem – myślenie w twardych kategoriach budowania, czysto materialnych: wydać, zbudować; podczas gdy o współczesnym rozwoju w dużym stopniu decydują kategorie miękkie. Właśnie takie, które wiążą się z czynnikami miękkimi, kulturowymi, komunikacyjnymi, z postawami, poczuciem dumy, poczuciem własnej wartości, umiejętnością współdziałania z innymi. Tego rodzaju wydarzenie, jeżeli jest rzeczywiście wydarzeniem ważnych aktorów w kraju i jest wydarzeniem, które łączy nas, Polaków, buduje właśnie takie poczucie więzi z własnym krajem. Ale też jest wydarzeniem dla elit, wydarzeniem dla managementu – to one dają przyrost określonych zasobów. I uważam, że tak trzeba myśleć. Mówię to wyraźnie, jako ekonomista, i mówię nie dlatego, że nie potrafię tego liczyć. Ja po prostu uważam, że to nie jest najważniejsze. – Jak zatem ocenić ten dyskurs w mediach – pytania o to, kiedy stadion przestanie przynosić straty? – Jeszcze raz chcę podkreślić, że pytanie, kiedy stadion przestanie przynosić wysokie straty, jest pytaniem stawianym zasadnie i słusznie. Odpowiedź „jutro” jest odpowiedzią nierozumną. Jutro albo pojutrze, bo mogę sobie wyobrazić, że na Stadionie Narodowym będziemy organizowali jakiś


21

n

Społeczne dziedzictwo EURO – rozmowa z prof. Jerzym Hausnerem

typ imprez masowych. Przepraszam, jakbyśmy wykonywali karę śmierci, to mielibyśmy tam zdecydowanie więcej ludzi. Sprzedawaliby bilety i stadion by zarobił na siebie – oczywiście to jest przerysowanie, ale stadion by zarobił na siebie. Gdybyśmy zorganizowali jakieś zawody w takiej dyscyplinie, w której rzeczywiście padają ofiary... Ja nie mam nic przeciwko spektakularnemu wydarzeniu – nie wiem, czy ono dojdzie do skutku czy nie; mam na myśli konkurs skoków narciarskich – które by miało odbywać się na Stadionie Narodowym. Ale chcę wyraźnie powiedzieć, że jeżeli w ten sposób mielibyśmy zgromadzić publiczność, to marnujemy potencjał tego obiektu, to nie należało go po prostu budować. Przecież ja ten obiekt dokładnie obejrzałem; on ma absolutnie wielkie możliwości, żeby tam się coś działo, żeby było napięcie, żeby była energia. Tylko tam trzeba pozapraszać bardzo różne osoby. Zapraszać na przykład teatr, tam się musi odbywać koncert, tam się musi dziać debata. Ale to w oczywisty sposób miejsce rywalizacji sportowej. Tam się maja dziać duże spektakularne eventy polityczne, takie jak obecny szczyt klimatyczny. Albo powinna tam być doroczna konferencja w jakiejś dziedzinie. Monachium jest światowym centrum dyskusji o bezpieczeństwie zbiorowym, Davos jest centrum... No wymyślmy, o czym chcemy, żeby w Polsce dyskutowano. I cały świat będzie przyjeżdżał na Stadion Narodowy i dyskutował. Ale pomyślmy oczywiście, co ma się też dziać wokół tego stadionu, co ci ludzie mają zobaczyć poza stadionem. Bo sytuacja, kiedy przyjadą, lądują na Okęciu, jakąś kolejką dojadą na stadion, siedzą na nim i tam oferuje się im trzy razy droższe produkty niż normalnie, to nie jest projekt, którym możemy przyciągnąć świat. Jak myślimy o Barcelonie, to jak wygląda sytuacja po meczu drużyny Puyola i Messiego? Wszyscy potem idą na Rambla, tam jest ich deptak. Ja nie mówię, żeby w Warszawie zbudować deptak, ale tam się ludzie spotykają i są ze sobą. I są dla siebie przyjaźni. Idą do tych mniejszych restauracji, do tych droższych i tak dalej. Są razem. Spotykają się nie tylko na stadionie; są razem dlatego, że jedno wydarzenie, które ich łączy, przekształca się w inne wydarzenie. Ta więź nie znika i nie jest to więź, która polega na tym, że ja tylko po to się definiuję jako kibic Barcy, żeby poszukać jakiegoś kibica innej drużyny i natychmiast mu przywalić, aby w ten sposób poprawić swoje samopoczucie. Otóż to wszystko może się dziać za sprawą także współczesnego, poważnego, integrującego widowiska – wydarzenia, na które my patrzymy z każdej


22

n

Justyna Nowak

perspektywy i szukamy gdzieś połączenia tych perspektyw. Weźmy tę drużynę piłkarską... Gdy popatrzymy na naprawdę wielkie, zorganizowane kluby, to zobaczymy, ile jest tam biznesu, ile jest tam porządnego, profesjonalnego zarządzania, ile jest tam wiedzy, ile jest zarządzania emocjami, zarządzania wizerunkiem. Nie chodzi o to, jak wielkie pieniądze to przynosi; są kluby, który przynoszą bardzo duże pieniądze. Futbol – i sport w ogóle – nie musi być zamkniętym światem, ograniczonym do kilkugodzinnej gry na wyznaczonym terenie. Wiadomo, że drużyna piłkarska ma jedenastu piłkarzy, ale żeby tych jedenastu piłkarzy grało na najwyższym poziomie, na to składa się wysiłek bardzo wielu osób. I właśnie dostrzeżenie tego wszystkiego, powiązań między tymi wszystkimi elementami, może mieć charakter kulturotwórczy, wzorcotwórczy, może mieć charakter generowania kapitału społecznego, generowania znaczeń i symboli. To jest także bardzo istotny element znaczeń kulturowych i to jest to, co mnie naprawdę w tym wszystkim interesuje. Wymieniłem tu Barcę, ale możemy popatrzeć na przykład na kibiców Arsenalu – a wówczas od razu pojawią się kwestie tego, co dzieje się w otoczeniu klubu: problem marginalizacji społecznej i na przykład przestępczości. Czy dla klubu jest to sprawa obojętna? Najwyraźniej dla naszych klubów jest to sprawa w miarę obojętna albo nie potrafią się z tym zderzyć, albo nie chcą się z tym zderzyć. Popatrzmy, co się dzieje w Lechu – jeżeli mówimy, że najważniejszy jest wynik sportowy, konsekwencją wówczas jest to, że takie wytyczenie celów generuje takie zachowania, jakie generuje. W Anglii też ewokowało takie zachowania społeczne, podobnie było we Włoszech. No ale jeżeli się temu nie przeciwstawia także klub, to prędzej czy później schodzi na taki poziom piłkarski, na jakim jest. Jedno z drugim ma związek. To nie jest związek bezpośredni, linearny, przyczynowo-skutkowy, ale jednak te sprawy się łączą. Może także być odwrotnie: takie oddziaływanie może być wzorcotwórcze, może pokazywać, jakie młodzi ludzie mają szansę awansować przez wysiłek, przez dobrze zorganizowaną pracę, jak uczą się współdziałania z innymi. To jest pytanie o to, jakie wzorce, jakie postawy, jakie odniesienie międzyludzkie, ale też znaczeniowe tworzy ten klub. Jeżeli tolerujemy zachowania, które są rasistowskie, to nie dziwmy się, że to działa. Bo to działa, przecież miliony ludzi oglądają co tydzień albo częściej występy swoich idoli oraz to, co na trybunach. To bardzo silnie na nas oddziałuje. Zatem dbajmy o to, żeby


23

n

Społeczne dziedzictwo EURO – rozmowa z prof. Jerzym Hausnerem

kształtować właśnie to przyzwolenie na tolerancję. Dbajmy o to w tym miejscu i uznajmy, że to jest ważne. To nie zależy oczywiście tylko od piłkarzy, nie zależy tylko od trenera i nie zależy tylko od menadżera. Nie zależy tylko od klubu, ale z drugiej strony też na każdym piłkarzu – im jest bardziej znany i popularny – ciąży odpowiedzialność za społeczne skutki określonych zachowań. Jeśli Šimunić po meczu z Chorwacją na mistrzostwach świata wykonuje faszystowskie gesty, to możemy powiedzie: dobra, nic się nie stało, wariat, szajbę ma i tyle. Ale równie dobrze możemy przyjąć inną postawę: nie, ty chłopie nie możesz reprezentować kraju, bo jeśli my uznamy, że jesteś reprezentantem naszego kraju, to będzie oznaczało, że my mamy taką wizję, a ty staniesz się symbolem tego, jak będziemy postrzegani na zewnątrz. Chodzi zatem o to, żeby zrozumieć te wszystkie rozgałęzienia. A nie można ich zrozumieć, jeśli sprowadzimy wszystko do hasła i priorytetu: policzymy. Nie ma na to matematycznych wzorów. Natomiast możemy, po pierwsze, szacować ekonomicznie, po drugie – dostrzec, że nie tylko o wartości ekonomiczne tu chodzi, że tu chodzi o masę innych wartości, które wiążą się ze sportem jako takim i z wielkim widowiskiem sportowym. I że te wartości mogą promieniować pozytywnie i napędzać rozwój, ale mogą też działać destrukcyjnie, a tym samym przyczyniać się do zastoju i obniżania potencjału rozwojowego. Mogą się do tego przyczyniać, tak jak inne elementy dziedzictwa kulturowego. Przykład być może będzie skrajny, ale spróbujmy: obóz koncentracyjny. Możemy więc przyjąć postawę, w której akcentować będziemy, że obóz ten jest miejscem nie mającym żadnego związku z miejscowością, krajem i tak dalej. My uważamy, że to są niemieckie obozy koncentracyjne – chcecie to przyjeżdżajcie, nas to nie interesuje. A ponadto miejsce takie jest de facto obciążeniem w strukturze miasta. Ale możemy także, pamiętając, co znaczy ta historia i nigdy nie zacierając jej znaczenia, pokazać, że obok tego jest jednak coś innego w tym Oświęcimiu i tak dalej. I trzeba o tym pamiętać. Trzeba też pamiętać o ówczesnym kontekście – jak to się działo, ale też pamiętać o tym, że tutaj i teraz także się coś dzieje. Nie przeciw, nie za, ale obok – w korespondencji. I to jest typ zupełnie odmiennej postawy. W przeciwnym razie może się okazać, że mamy do czynienia z czymś, co wszyscy „podziwiają”. W każdym razie dla wszystkich jest ważne, tylko to nie ma żadnego znaczenia dla rozwoju, tak jak byśmy się od tego odcięli.


24

n

Justyna Nowak

Tak jak się odcięliśmy w czasie wojny; Polak patrzy na getto: to nas nie dotyczy, to ich dotyczy – jest to niezrozumienie w zdecydowanej większości. To nie nas spotyka albo uważamy, że to nas nie dotyczy. I – wracając już na futbolowy grunt – to nie chodzi tylko o to, żeby powiedzieć: nie pójdę na mecz. Ja demonstracyjnie nie chodzę na stadion, bo uważam, że póki na stadionie nie będzie promieniowało to, co uważam, że powinno promieniować, to dlaczego ja mam to legitymizować. Ale to nie znaczy, z drugiej strony, że muszę zrezygnować z piłki i ją odrzucić. Bo ja kocham piłkę, gram w piłkę i tak dalej. I rozumiem, że piłka to też są silne emocje, mocna rywalizacja, i że mogą padać różne słowa, mogą nerwy puszczać. Wszystko to jest ludzkie. Ale to musi być w takiej otoczce, że nawet jeżeli ten najwybitniejszy trener, jakim jest w Niemczech w tym momencie Jűrgen Klopp, zachowywał się w sposób wariacki na meczu (zresztą to zaszkodziło drużynie), to nikt go nie pochwalił za to, że dał się ponieść emocjom, że tak był z drużyną, że zaczął zachowywać się nienormalnie. Pewnie władze klubu i inne osoby spokojnie mu to powiedziały: Jűrgen, tego nie możesz robić, ludzie patrzą na ciebie, tak nie możesz. Chodzi o to, żebyśmy to wszystko zrozumieli. Tak, jesteś na świeczniku, dobra, bierzesz duże pieniądze, bo jesteś w reklamie, ale to znaczy, że jesteś osobą publiczną. A jak jesteś osobą publiczną, to znaczy, że siła twojego zachowania jest dużo większa. Musisz poczuć się za to, co dzieje się w przestrzeni społecznej wokół ciebie, współodpowiedzialny. A jak się nie poczujesz, to wówczas nie jest to w porządku. A jeszcze jeżeli robisz coś takiego, co działa destruktywnie, to w konsekwencji działa tak i na piłkę, żeby było jasne. Piłka angielska w momencie, kiedy hooligans rządzili na stadionach, szła w dół. I kluby angielskie miały coraz gorsze notowania, aż wreszcie je wykluczono z międzynarodowych rozgrywek. Oni coś z tym zrobili, podjęli wyzwanie, aby coś zmienić. Tylko ten proces nie polegał na tym, żeby był zakaz stadionowy. Myślenie o tym, że oni załatwili sprawę zakazem stadionowym, jest nieporozumieniem. To było całe złożone przedsięwzięcie, które szło i w kierunku sportu, i w kierunku stadionu, i w kierunku otoczenia. I nie policja była tu najważniejsza, aczkolwiek policja też w tym uczestniczyła. W związku z tym chodzi o to, żebyśmy coś zrozumieli: potrafiliśmy zorganizować bardzo dobre mistrzostwa Europy w piłce nożnej, spróbujmy pomyśleć o piłce nożnej, w ogóle o sporcie i rywalizacji tak


25

n

Społeczne dziedzictwo EURO – rozmowa z prof. Jerzym Hausnerem

szeroko. Nie dlatego, że to jest kolejny event, tylko że mając doświadczenie tego wydarzenia, w sumie pozytywne, zrozummy, że zadbaliśmy o to, aby znaleźć właściwych ludzi, którzy zajęli się bezpieczeństwem, popatrzyliśmy na to dosyć wszechstronnie – nie tylko od strony materialnej, ale też od tej strony emocji. Bowiem zarządzania emocjami także nauczyliśmy się przy tej okazji. Teraz więc przenieśmy tę wiedzę ze szczebla EURO do klubów i dalej. A jeżeli jest tak, że tu jest jakaś oporna materia, to trudno, musi wkroczyć interwencja władzy publicznej i starać się, żeby ten proces, który musi być procesem naturalnym, przebiegał na zasadzie koła rozwoju, a nie koła regresji, nie koła zastoju. – Czyli chodzi o nasze braki w polityce, na granicy kultury i sportu? – Tutaj chodzi w ogóle o niezrozumienie znaczenia kultury. My patrzymy na kulturę, jeżeli już w ogóle o niej dyskutujemy, przez pryzmat indywidualnych potrzeb i trochę snobizmu. Kultura to jest coś, o czym trzeba ładnie mówić, a przejawem szczerości jest powiedzenie: wiem, że to jest ważne, ale ja tego nie rozumiem. Cnotą byłaby natomiast refleksja nad tym, czy nie rozumiem dlatego, że jest to niezrozumiałe całkowicie, czy też dlatego, że nie staram się wysilić i nie staram się poznać tego języka. Jak mógłbym obejrzeć film z dialogiem angielskim, jeśli nie nauczę się tego języka? Żeby zrozumieć język sztuki współczesnej, to trzeba go opanować. A co to znaczy? Trzeba zacząć chodzić na wystawy i odbierać najpierw bodźce, a potem zastanawiać się, co mi się bardziej podoba, dlaczego tak jest, dlaczego to działa na mnie w ten sposób, czy może zadziałać w inny sposób. Tak samo, jeśli nie zaczniemy słuchać muzyki – i to różnej muzyki – to nigdy nie będziemy w stanie słuchać muzyki, która jest konstrukcyjnie bardziej złożona. Jeżeli nie będziemy rozumieć piłki, jej wszechstronności, to nigdy nie będziemy mieli wspaniałych piłkarzy. Będziemy po prostu chcieli mieć osiłków, którzy innych osiłków w młodym wieku skopią i strzelą im jedną bramkę więcej. Dlaczego u nas cały system kształcenia młodzieży piłkarskiej ma zupełnie inną filozofię? Tam się kształci jednostkę, ale w otoczeniu zespołu. Nie chodzi tylko o wynik, chodzi o predyspozycje tej jednostki, jej umiejętności, o wydobycie jej piłkarskiego potencjału. Czasami trzeba na to wiele, wiele czasu i cierpliwości, ale każdy jest ważny. Być może – i w pewnym momencie to widać – tutaj nie ma predyspozycji. Rodzice rezygnują z wspierania, nie mają takich ambicji,


26

n

Justyna Nowak

młody piłkarz czy młoda piłkarka przestają trenować. Ale czasami jest tak, że brzydkie kaczątko staje się wybitnym piłkarzem. Messi nie miałby w naszym systemie żadnych szans. W naszej drużynie by się nie sprawdził: za mały i za słaby jesteś – tak by było. A tam mamy do czynienia z czymś, co skumulowane jest z doświadczeniem, zrozumieniem zależności między elementami, które nie są oczywiste. Zrozumienie tych zależności wymaga kompetencji intelektualnych, to trzeba wyraźnie powiedzieć, a z drugiej strony – otwartości na porozumiewanie się z innymi, umiejętności partnerstwa. Nie da się bez naprawdę poważnego partnerstwa z różnych fachowców zrobić drużyny. To bardzo często ludzie podkreślają, że najlepsi trenerzy to nie są ci, którzy dobiorą najlepszych zawodników, ale tacy, którzy zrobią team. Team, który będzie dopasowany do tych ludzi – to znaczy, że będą grali oni w sposób, w który ich predyspozycje i umiejętności zostaną dopasowane. Drużyna złożona z jedenastu gwiazd nigdy nie wygra żadnych zawodów. I to motywowanie... To nie są żadne triki psychologiczne – to jest praca, to jest budowanie więzi, to jest kształtowanie tego wszystkiego, co zaczyna się od samego początku, od tego, jak ktoś przychodzi do klubu i jak to się odbywa, na jakich zasadach i czego się od niego wymaga, jak się coś egzekwuje, jak się z kimś rozmawia, jak się pokazuje perspektywę, jak się rozstaje z zawodnikiem z klubu, jak się dba o zawodnika. To wszystko jest skumulowanym społecznym doświadczeniem. I ono rzeczywiście musi być wbudowane w kontekst kulturowy danego społeczeństwa, wtedy to działa. A jeżeli to nie jest w ten sposób kumulowane, to tutaj nie pomogą żadne drogi na skróty, szybkiego postępowania... Owszem, można sporo rzeczy zrobić, jak się jest oligarchą ukraińskim, ale tylko do pewnego poziomu, innego natomiast się nie przekroczy. Pewnie szkoda, że Ukraińcy się w końcu nie dostali na mistrzostwa świata. Można dyskutować, czy mają szansę zrobienia drużyny, która zdobyłaby tytuł w Championship – bardzo mało prawdopodobne. Można oczywiście na pustyni zbudować zamki, jak zbudowali szejkowie arabscy. Być może mogą nawet zorganizować mistrzostwa świata, ale nigdy nie stworzą, za pomocą środków twardych i materialnych, tej kultury, tego podglebia kulturowego, na którym może naprawdę być taka drużyna jak Barcelona. Nie, nie można tego zrobić, nie ma takiej możliwości. Nawet gdyby były największe pieniądze, to coś takiego jak Milan, coś takiego jak Juventus, coś takiego jak Manchester,


27

n

Społeczne dziedzictwo EURO – rozmowa z prof. Jerzym Hausnerem

to są naprawdę generacje ciężko pracujących ludzi. Jak Anglicy mówią o tych swoich trawnikach... Naprawdę te drużyny, które teraz grają – niezależnie od tego, że można mieć różne wątpliwości – osiągają te swoje szczyty wcale nie dlatego, że mają tyle pieniędzy. Oczywiście, gdyby nie miały, też by nie mogły. Ale nie tylko dlatego, że mają największe pieniądze. To, że Ferguson zrobił z Manchesteru drużynę, która będzie wygrywała przez dwadzieścia lat, to nie sam Ferguson – oczywiście, ta jednostka była tutaj absolutnie fundamentalnie niezbędna, tylko że ona znalazła szansę. Ta wybitna jednostka miała szansę zrobienia czegoś dlatego, że był klub, który dawał mu takie możliwości. W innych miejscach, gdybyśmy ściągnęli go do Polski – wszystko jedno, gdzie byśmy go posadzili – nie miałby żadnych szans, żeby było jasne, żadnych możliwości osiągnięcia sukcesu tego rodzaju. Mógłby uzyskać spektakularny sukces, ale ten sukces miałby krótkie nogi. A tak on stworzył jakąś generację, przyszedł inny trener, ma swoje kłopoty, ale tam cierpliwie czekają; wiedzieli, że Ferguson od początku nie wygrywał. Trudno, może dwa czy trzy lata trzeba poczekać, aż jego następca, którego on zaproponował, znajdzie własny klucz do tego wszystkiego – znaczy to urządzenie, bo to jest bardzo złożone urządzenie – i będzie potrafił nim zarządzać. – A jak Pan profesor odnosi się do potencjalnych igrzysk tutaj, w Krakowie? – Jeszcze raz podkreślę, że ja jestem kibicem. I jestem nie tylko kibicem piłkarskim – zresztą w piłkę systematycznie gram, mimo upływu lat – ale jestem kibicem. Po prostu lubię sport, sport jest dla mnie ważny. Są dyscypliny sportów, które śledzę; nie tylko oglądam i nie tylko dlatego, że są tam Polacy. Oczywiście przyjemnie jest oglądać takie dyscypliny sportu, w których Polacy wygrywają. Ale są takie dyscypliny, które wywołują u mnie pozytywne emocje – na przykład biathlon, gdzie jesteśmy tacy sobie, przeciętni. I lubię bardzo namiętnie oglądać transmisje biathlonowe. Po prostu sprawia mi to przyjemność. Z tego punktu widzenia oczywiście dla mnie igrzyska olimpijskie – letnie czy zimowe, teraz wszyscy zaczynamy bardziej kibicować zimowym, bo nasi odnoszą sukcesy – są ważne. Pamiętam 1964 rok – wtedy liczono tę punktację od 1 do 6 i my zdobyliśmy 1 punkt olimpijski, czyli jedno szóste miejsce. A teraz mamy sześć medali olimpijskich – 5 w klasycznych dyscyplinach i jeden w panczenach, być może przypadkowy. Teraz na


28

n

Justyna Nowak

te igrzyska w przyszłym roku jedziemy rzeczywiście – no może nie jako potęga, bo nie będziemy rywalizować z Norwegami – ale jedziemy jako solidny zespół z wieloma szansami. Coś się zmieniło. Proszę zauważyć, że nagle się okazało, że byliśmy na dnie i coś zaskoczyło. Dobrze byłoby zrekonstruować ten proces. Na ile tutaj Lotos, Paweł Olechnowicz, postawienie na młodych, sukces Małysza, a teraz już cały system – na ile to wszystko ma znaczenie? Problem polega na tym, co będzie po Justynie Kowalczyk, na ile my potrafimy zagospodarować jej wielki sukces, dlaczego nie ma tras narciarskich wokół miejscowości, gdzie ona mieszka? Gdzie mogłyby być trasy narciarskie, gdzie aż się prosi, żeby coś się działo. Dlaczego my nie potrafimy wykorzystać choćby pieniędzy unijnych, żeby tam to zrobić? Ja tego nie rozumiem. Przecież widać wyraźnie, ile tutaj pozytywnych rzeczy można wygenerować: modę na sport, na zdrowie. Przecież są najlepsze przykłady – Finowie, którzy kiedyś mieli bardzo wysoką umieralność z powodów kardiologicznych, są dzisiaj jednym z najzdrowszych społeczeństw. I nie tylko dlatego, że mają taki, a nie inny klimat. – Ale czy ma sens taka dyskusja? Gdy jedni mówią: jest smog, nie ma przedszkoli ... – Ma sens. Żeby było jasne, po pierwsze, taka dyskusja musi się toczyć. Po drugie, są obywatele, których nie interesuje sport w takim stopniu jak mnie i którzy nie muszą odczytywać tego związku pomiędzy sportem a zdrowiem, sportem a kulturą, sportem a postawami ludzkimi. Dlaczego by to mieli rozumieć, skoro nikt im nie stara się tego wytłumaczyć? A widzą kiboli, widzą coś negatywnego i słyszą o dopingu między innymi. I widzą pieniądze wydawane na wielkie stadiony. Ci obywatele mają prawo o ty pytać. A ci, którzy chcą te igrzyska organizować, mają obowiązek ich przekonać, że to nie jest kosztem czegoś, że jedno będzie służyło drugiemu. Niech ludzie zobaczą, że to jest droga, żebyśmy mieli więcej możliwości rozwiązywania innych problemów – i nie kiedyś, tylko tu i teraz – pokażmy te zależności. Ci, którzy się opowiadają za igrzyskami, nie mogą myśleć tak jak człowiek interesowny, jak restaurator, który wie, że na tym zarobi. Muszą pomyśleć też o tych, dla których wcale to nie jest takie oczywiste. O tych, którzy obawiają się, że być może będą musieli ponieść jakieś koszty. Czy oni się nie liczą w tej grze? Nie jestem za tym, żeby robić referendum w sprawie igrzysk. Bo dla mnie zrobienie referendum dzisiaj w mieście na


29

n

Społeczne dziedzictwo EURO – rozmowa z prof. Jerzym Hausnerem

ten temat jest bez sensu. O czym miałoby być to referendum, czym się mamy kierować? Będziemy się kierować czymś bardzo prozaicznym: albo mnie to interesuje, albo mnie to nie interesuje. Natomiast ja bym poprowadził debatę. I według mnie do tej debaty trzeba zaprosić nie tych ludzi, którzy powiedzą coś, bo mają z góry określone zdanie, tylko bym ułożył tematy do tej debaty i zaprosił ludzi do wypowiadania się, żeby zacząć szukać tego przyszłego mechanizmu rozwojowego, który za tym ma iść. Zrobiliśmy te mistrzostwa Europy, ale moim zdaniem nie wykonaliśmy wszystkich zadań do końca dobrze. Przykład właśnie tych stadionów, na których nie wiadomo, co ma być, jest najlepszym dowodem. Więc jeżeli mówimy: hokej w Krakowie, a zarazem wiadomo, że będziemy musieli wybudować nową halę, to narzuca się pytanie od samego początku o to, co ma być w samej hali. O to, co ma być tuż obok hali, jak ma ona oddziaływać na otoczenie i jak współistnieć z nim. Jeśli nie potrafimy tego zrozumieć, wychwycić tego związku, a potem rozwinąć, to nie przekonamy ludzi. A jak nie przekonamy ludzi, to żadna argumentacja nie zadziała. Natomiast zadziała, jeżeli potem pojawi się taki proces, że ludzie będą dumni z uczestnictwa w takim wydarzeniu. I że powstanie miejsce, do którego się będzie chodziło. Ale nie tak, jak do galerii handlowej – nie potrzebujemy kolejnej galerii handlowej, bo ich nie brakuje. Czyli od początku trzeba pomyśleć nie w kategoriach technicznych, a więc takich, czy rozwiążemy problem zakopianki, jak dowieziemy ludzi. Tak, o tym też trzeba pomyśleć, jak się tego nie zrobi, to będzie klapa. Ale to jest za mało, trzeba pomyśleć o czymś znacznie więcej. To nie jest tak, że ja to wymyślę, siądę z panią i to jakoś rozpiszemy. Trzeba zacząć rozmawiać z ludźmi, żeby poszukać możliwie najlepszych rozwiązań, czyli zrobić jakiś rodzaj deliberacji, niekoniecznie dotyczącej samego stadionu, a potem wprząc te zasoby energii, żeby ludzie zechcieli się w to włączyć. Żeby to były igrzyska, które nas łączą, a nie dzielą na tych, którzy skorzystają, i na tych, którzy są niepotrzebni, a być może jeszcze wyprowadzeni z miasta. Anglicy zrobili igrzyska olimpijskie w Londynie i ta impreza jest bezcennym materiałem do analizy. Nie minęły dwa lata, ale wydaje się, że bardzo wiele rzeczy od początku było sensownie pomyślanych. Jak na przykład to, gdzie ma być ta wioska olimpijska i co ma się dziać z ludźmi, którzy nie będą w wiosce olimpijskiej, ale pół mili stamtąd. Czy to nie ma żadnego znaczenia? Ma ogromne znaczenie dla przyszłości tego miejsca.


30

n

Justyna Nowak

Więc jeżeli już inni zaczęli to rozumieć i dostrzegać, to my też zacznijmy na ten temat myśleć. Ja jestem gorąco za – ale nie za tym, żeby uprzeć się i postawić na swoim: znaczy uprzeć się i zaprzeć się... Nie chodzi o to, żeby zrobić coś, co jest spektakularne, ale żeby zapoczątkować organiczny proces, w którym igrzyska olimpijskie stają się rzeczywiście treścią życia społecznego. W przeciwnym razie będzie jak z Zakopanem, którego kolejne władze składają kolejne wnioski i nikt poważnie tego nie potraktuje, bo widać wyraźnie, że to jest wyraz ambicji, a nie procesu rozwojowego. – Czy pojawiła się właśnie taka dyskusja w dyskursie publicznym? – Jeszcze nie, dlatego, że nie próbowano jej zorganizować. Dlatego pan profesor Czubaj i cały zespół powinien przyjść i powiedzieć: my proponujemy takie tematy do rozmowy. I nie na zasadzie, że my postanowimy: wy macie rację, a wy nie macie racji. Być może właśnie moderatorzy takiej debaty powinni przyjść z zewnątrz, być może do tej debaty trzeba wprowadzić ludzi, którzy byli przeciwko igrzyskom, jak Magda Środa. Ale też nie można pozwolić jej wyłącznie krzyczeć po swojemu, tylko należy jej także stawiać pytania. Jeżeli ona uważa, że trzeba postawić na kulturę, to trzeba zapytać: Jak pani sobie wyobraża skasowanie sportu? A być może zamiast odwracać się od sportu, trzeba wejść do sportu, może trzeba wpływać na ten sport? Bo w przeciwnym razie pani będzie po prostu pięknoduchem, który będzie gdzieś tam krążył. A potem ci, którzy się wychowali na boiskach, przyjdą na pani uniwersytet i powiedzą: kto jest silniejszy?


Piotr Majewski

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012 w oficjalnych i nieoficjalnych mediach europejskich Gdy my, ludzie Zachodu, nazywamy mieszkańców innych ziem „autochtonami”, odzieramy ich implicite z całego kolorytu kulturowego. Widzimy w nich dzikie zwierzęta nawiedzające kraj, w którym przyszło nam się na nie natknąć, część miejscowej flory i fauny, nie zaś ludzi o podobnych do naszych odczuciach i namiętnościach. Dopóki myślimy o nich jak o „autochtonach”, możemy ich tępić lub – co dzisiaj bardziej prawdopodobne – obłaskawiać, wierząc szczerze (być może nie bez pewnej racji), iż ulepszymy tę rasę, ale nie zaczniemy ich rozumieć (Toynbee 2000: 49).

W miesiącach poprzedzających mistrzostwa Europy w piłce nożnej EURO 2012 oraz w trakcie ich trwania europejskie media opublikowały ogromną liczbę artykułów, których autorzy analizowali nie tylko stan przygotowań organizacyjnych współgospodarzy turnieju, ale także starali się pokusić się o stworzenie mniej lub bardziej wnikliwych opisów Polski i Ukrainy. Ich najważniejszym celem zdawało się przybliżenie odbiorcom tych dwóch – wcale nierzadko postrzeganych jako „egzotyczne” – państw „europejskiego Wschodu”. Turniej EURO 2012, jako „wydarzenie znaczące”, stanowił jedynie klamrę spinającą różnorodne narracje dziennikarzy i publicystów, a zakres tematyczny konstruowanych przez nich przekazów


32

n

Piotr Majewski

daleko wykraczał poza ramy globalnych w swej skali rozgrywek piłkarskich i sportowego „święta”. Z jednej więc strony, kontekst informacyjny oparty był na bieżących wydarzeniach związanych z przebiegiem mistrzostw, a z drugiej na przekazach medialnych (artykułach, felietonach, reportażach gazetowych i telewizyjnych itd.) omawiających historyczne, gospodarcze, polityczne, społeczne i kulturowe aspekty kształtujące tożsamość Polski i Ukrainy. Często można było odnieść wrażenie, że w owych opisach zawierało się mnóstwo sprzecznych ze sobą narracji, niemniej jednak wyobrażenia te łączyło wiele wspólnego: rozmaici autorzy zwracali głównie uwagę, choć oczywiście nie tylko, na te aspekty rzeczywistości, które bądź to zasadniczo różniły Polskę i Ukrainę od świata uznawanego przez nich za swój, bądź to – zwłaszcza w polskim przypadku – zdawały się wskazywać, że stają się one, mniej lub bardziej integralną, częścią Zachodu. Oznacza to, że analizowane tu relacje dostarczają ważnych informacji nie tylko o opisywanym (Polsce i Ukrainie), ale także o opisującym, który konstruując bądź reprodukując „wschodnie” wyobrażenia (stereotypy), tworzył jednocześnie mniej lub bardziej mitologiczne narracje na swój własny temat (Said 2005). To niejednokrotnie pobieżne i schematyczne obserwowanie polskiej i ukraińskiej kultury posłużyło więc jako rodzaj lustra, w którym można było dojrzeć zarówno to, co obserwatorzy uważali za godne uwagi lub odrzucali jako nieinteresujące (oraz jakie były tego powody), jak i przyjrzeć się takim konceptualizacjom polskiego i ukraińskiego społeczeństwa, które niejednokrotnie więcej mówiły o ich autorach niż o samych Polakach i Ukraińcach (por. Eriksen 2009: 268). Zagraniczni komentatorzy za szczególnie wartościowe i godne opisania uznawali te elementy postrzeganej rzeczywistości, które potwierdzały ich oczekiwania i umacniały wcześniej przyjęte punkty widzenia oparte na wyznawanych przez nich wartościach oraz ich systemach wiedzy. Owe opisy i zawarte w nich oceny zazwyczaj zawierały w sobie ich własne – niejednokrotnie zewnętrzne wobec polskich i ukraińskich wyobrażeń – koncepcje etyczne, ideologiczne, polityczne i społeczne, w których świetle interpretowane i oceniane były państwa będące współgospodarzami turnieju. W ten sposób w sporej części ich przedmiotem nie były polskie


33

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

i ukraińskie „wiedze lokalne”, lecz zewnętrzne wobec nich wyobrażenia korespondentów. Dokonując analizy obszernego materiału zgromadzonego w trakcie badań1, łatwo zauważyć, iż jedną z najważniejszych narracji obecnych w europejskich mediach – w tym zwłaszcza w mediach zachodnioeuropejskich – jest zarysowujący się wyraźnie dyskurs cywilizacyjny. W jego ramach dokonywano oceny, w jakim stopniu Polska i Ukraina przynależą do krajów cywilizacji zachodniej postrzeganej jako najdoskonalszy wzór, a zarazem jedyny punkt odniesienia dla państw byłego bloku komunistycznego2. Europejskich dziennikarzy interesowały więc takie elementy polskiej i ukraińskiej rzeczywistości, jak system polityczny (z naciskiem położonym na stopień demokratyzacji życia politycznego i przestrzeganie praw człowieka), sytuacja ekonomiczna i poziom funkcjonowania gospodarki wolnorynkowej, stan infrastruktury, w tym zwłaszcza dróg, dworców, lotnisk i stadionów, i wreszcie najważniejsze wzory kultury funkcjonujące w obydwu społeczeństwach. Nie da się uniknąć wrażenia, że wszystkie te

1 W niniejszym artykule wykorzystano raporty przygotowane przez zatrudnionych w projekcie „Stadion – miasto – kultura. EURO 2012 i przemiany kultury polskiej” badaczy-korespondentów, których zadaniem była analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012 w oficjalnych i nieoficjalnych mediach europejskich. Wszystkie tłumaczenia zawarte w niniejszym tekście wykonane zostały przez autorów tych raportów. 2

W narracjach tych określenia: „Zachód”, „Europa”, „europejskość, „Europa Zachodnia” i „zachodnioeuropejskość” nie tylko zlewają się ze sobą, stając się równoważnikami oznaczającymi w istocie to samo, ale pełnią funkcję kategorii analitycznej, pozwalającej używającym go dziennikarzom wyznaczyć podziały pomiędzy światem w pełni cywilizowanym a Europą Wschodnią, czyli terytorium stanowiącym swoiście rozumiany „przedsionek cywilizacji”. W rezultacie można odnieść wrażenie, że Europa Wschodnia wyobrażana jest nie jako integralna część „starego kontynentu”, ale odbity obraz tego, co w stosunku do Europy Zachodniej jest inne, a często także gorsze. Na przykład europejskość postrzega się jako zbiór cech, na które składają się: aktywność, tolerancja, prawa człowieka, rozwój, demokracja, uprzemysłowienie, świeckość i nowoczesność, zaś wschodnioeuropejskość to: pasywność, zacofanie, rasizm i antysemityzm, stagnacja, nie zawsze udane nadrabianie zalęgłości cywilizacyjnych i despotyzm. Każde zaś próby „nadgonienia” podejmowane przez kraje Europy Wschodniej oceniane są według zachodnich miar i wartości, a największym komplementem staję się stwierdzenie w stylu: kraj ten właściwie jest już zachodni.


34

n

Piotr Majewski

poziomy „narracji cywilizacyjnej” nakładały się na siebie, tworząc skomplikowany obraz złożony po części z faktów i „twardych” danych, a po części z wyobrażeń, życzeniowych założeń czy negatywnych i pozytywnych stereotypów, które składają się razem na esencjalny i zachodniocentryczny model „właściwej” cywilizacji. Opowieść o „kraju praktycznie zachodnim” Pod koniec maja 2012 roku, w największym niemieckim tygodniku „Der Spiegel”, pojawił się obszerny artykuł zatytułowany „Cud za miedzą” (http:// www.spiegel.de/spiegel/print/d-85833382.html). Jest on nie tylko ważny z tego powodu, iż niemieccy reporterzy wnikliwie, jak na tego typu publikacje, opisują miasta, w których rozgrywano mecze EURO 2012 czy – odwołując się przy tym często do polskiej historii – analizują sytuację społeczną, ekonomiczną i polityczną. Jego istotność polega przede wszystkim na tym, że stanowi on emblematyczny przykład sposobu – czy raczej należałoby powiedzieć: dyskursu – w jaki niemieckie, ale często i inne europejskie media, opisywały Polskę i jej mieszkańców. W pierwszych akapitach artykułu dziennikarze podkreślają, iż w ciągu ostatniego ćwierćwiecza Polska odniosła spektakularny sukces społeczny i ekonomiczny, stając się nie tylko prymusem na tle innych postkomunistycznych państw3, ale także krajem, od którego wiele mogłyby się nauczyć państwa przynależące do tzw. starej Europy4: Na świecie niewiele

3 Dziennikarze zaznaczali jednakże, zgodnie z funkcjonującym także w Polsce stereotypem, iż Polska wciąż dzieli się na dwie cywilizacyjnie i kulturowo różniące się od siebie części: zachodnią i wschodnią: Jeśli dawne stereotypy jeszcze gdzieś pokutują, to tylko na głębokiej wsi, która nie nadąża za rozwojem miast, pogrążona w bigoterii i uprzedzeniach. Podróż na wschód w kierunku granicy z Ukrainą jest wyprawą w czasy powszechnie uznawane za minione. Im dalej na wschód, tym gorsze są drogi, wioski bardziej zaniedbane, większe bezrobocie i bieda. Właśnie w takich miejscach partia Kaczyńskiego zdobywa w wyborach 20–25 % głosów, tutaj także najbardziej widoczne są skutki cięć budżetowych [...] Tych problemów Polska jeszcze nie przezwyciężyła (http://www.spiegel.de/spiegel/print/d-85833382.html). 4

W osobnym akapicie porównano sytuację w Polsce i na Ukrainie, wyraźnie zaznaczając różnice pomiędzy gospodarzami turnieju: Na przejściu granicznym dzielącym obu gospodarzy


35

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

jest takich historii sukcesu jak ta Polski po 1989 roku. Ten sukces widoczny jest szczególnie dobrze przez porównanie z innymi krajami byłego bloku wschodniego, a zwłaszcza z borykającą się z problemem przestrzegania praw człowieka Ukrainą. [...] To jak prymus kontra klasowy rozrabiaka. Od ponad 20 lat kraj nad Wisłą szybko i nieprzerwanie się rozwija. Podczas gdy w kryzysowym roku 2009 gospodarki Niemiec, Włoch i Wielkiej Brytanii wyhamowały o ok. 5%, Polska jako jedyny kraj w Europie odnotowała wzrost: 1,7%. W 2011 były to dumne 4,4%. Z zacofanego kraju rolniczego zmieniła się w ogromny plac budowy. Niezależnie od wyników meczów, Polska już jest mistrzem Europy. [...] Jeszcze nie tak dawno politycy z Warszawy byli uznawani w Brukseli za nacjonalistycznych wichrzycieli wysuwających absurdalne żądania. Jednak od czasu objęcia stanowiska premiera przez konserwatywno-liberalnego Donalda Tuska i powołania na stanowisko ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego w 2007 roku – i po kolejnych wygranych przez ich partię wyborach w 2011 roku – Warszawa uchodzi za wzór. Zwłaszcza że dawno temu wprowadziła konstytucyjne ograniczenia długu i bezceremonialnie podpisała pakt fiskalny. Obu politykom zależy na zwiększeniu rangi i znaczenia Polski w północnym sojuszu stabilnych gospodarek Europy. Warto także odnotować, że mało który kraj jest dziś tak pozytywnie nastawiony do Europy jak Polska – jak wynika

Mistrzostw Europy kilometrowe kolejki. Kontrolowany jest każdy pojazd, co wydłuża czas oczekiwania do 24 godzin. Skrócić go można tylko za pomocą łapówki. Wygląda to trochę tak, jakby niemiecko-polska granica sprzed czasów traktatu w Schengen została przesunięta 600 km na wschód, razem z dzikimi targowiskami oraz szmuglowanymi papierosami i alkoholem. I lekkim poczuciem wyższości mieszkańców Zachodu w stosunku do tych ze Wschodu: Ukraina stała się obecnie dla Polski tym, czym niegdyś była Polska dla Niemców. Jak Berlin stał się wspaniałomyślnym orędownikiem Warszawy, tak Warszawa staje się dobrowolnie adwokatem Kijowa. Niestety, od końca pomarańczowej rewolucji Ukraina wcale niekoniecznie chce się zbliżyć do Zachodu. Ale obywatele głosują nogami. Setki tysięcy Ukraińców zarabia w Polsce, wykorzystując swoje szanse w zawodach o niskich zarobkach: zajmują się osobami starszymi i dziećmi, pomagają w szpitalach, pracują na budowach w rozrastających się miastach. Wędrujący pomiędzy tymi oboma krajami Ukraińcy nie narzekają na swój wizerunek w Polsce. Ci, którzy wracają do biednej ojczyzny, są przekonani, że byli w ziemi obiecanej: tak czystej, tak sprawnie funkcjonującej, tak zapatrzonej w przyszłość (http://www.spiegel.de/spiegel/ print/d-85833382.html).


36

n

Piotr Majewski

z sondażu, 80% Polaków uważa, że ich kraj skorzystał na wejściu do UE (http://www.spiegel.de/spiegel/print/d-85833382.html)5. Autorzy tego niemalże panegirycznego artykułu zauważają – co warto znowu podkreślić, to fakt, iż ten element narracji o Polsce i Polakach był także obecny w rozważaniach innych europejskich mediów – że oprócz niespotykanego nigdzie indziej rozwoju ekonomicznego kraj położony nad Wisłą charakteryzuje również trudny proces przezwyciężania skomplikowanej przeszłości. Doceniają oni zwłaszcza fenomen leczenia głębokich ran będących spuścizną II wojny światowej oraz traum wynikających z totalitarnych rządów komunistycznych, które „demolowały” – jednocześnie kształtując – polską mentalność. Zaskakujące jest także coś innego: początek końca historycznej wrogości. Wygląda na to, że zbliżenie Niemiec z Polską jest możliwe, podobnie jak po II wojnie światowej zbliżenie Niemiec z Francją. Dla Warszawy Berlin jest obecnie najważniejszym partnerem handlowym. Wzajemne relacje w tym zakresie odchodzą już od systemu podwykonawców wykorzystującego tanią siłę roboczą ze Wschodu na rzecz bardziej zrównoważonego podziału pracy. [...] Warszawa jest podzielona na dwie części. Pierwszą, kolorową, dynamiczną i kosmopolityczną oraz drugą, blokowiskową, groźnie wyglądającą i szarą. Jednak ich cechą wspólną jest optymizm. Statystyki pokazują, że mało który naród w Europie pracuje tak dużo jak Polacy i że nigdzie indziej ludzie nie są tak szczęśliwi jak tutaj. Polska słynie z nowatorskich pomysłów. Gospodarka rozwija się w mniejszym stopniu dzięki dużym inwestorom z Zachodu niż średnim [polskim – przyp. P. M.] firmom. Dzięki temu kraj ten w niewielkim stopniu jest uzależniony od wahań koniunktury i łaski konkurujących ze sobą światowych koncernów. Wędrówka po biznesowym świecie Warszawy jest niczym oglądanie świata w przyśpieszonym tempie: ludzi, którzy mają coś do nadgonienia i którzy nie

5

W podobnym tonie polskie wysiłki związane z organizacją EURO 2012 komentował austriacki dziennik „Kurier”: Były komunistyczny, agrarny kraj, stał się sztandarowym projektem w UE [...] Ten kraj jest jak gigantyczny plac budowy. Polska przeżywa boom. Ma 38 mln mieszkańców, co plasuje ją na 6 miejscu z 27 krajów UE. Podczas kryzysu 2009 roku przystopowały wszystkie gospodarki w Europie, tylko Polska była na plus. Chociaż tylko o 1,7%, ale jednak. Polska była niegdyś spichlerzem za żelazną kurtyną, teraz w całym kraju znajdują się ośrodki zajmujące się wysoką technologią (http://kurier.at/sport/fussball/4501597-polens-werbeauftritt-mit-pfiff.php).


37

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

chcą się już zatrzymać w swojej drodze na szczyt. Polska nie jest już wieczną ofiarą, zżeraną przez ciągłe użalanie się nad samą sobą. Zbiorowy kompleks niższości podsycany w przeszłości przez mordy, rozbiory i poddaństwo, zmienił się w poczucie pewności siebie i palącą ambicję (http://www.spiegel.de/ spiegel/print/d-85833382.html). W podobnym tonie o współczesnej Polsce pisały media włoskie. Również w korespondencjach dziennikarzy z Półwyspu Apenińskiego ważne miejsce zajmował dyskurs cywilizacyjny, w ramach którego państwo polskie przedstawiane było jako doskonały przykład kraju, w którym z sukcesem wprowadzono głębokie reformy systemowe. Nie do rzadkości należały stwierdzenia, w których Polska przedstawiana była jako: europejska Korea Południowa, której gospodarka pędzi szybciej niż niemiecka lokomotywa (Tarquini 2012), czy też jedno z niewielu europejskich państw, które może pochwalić się dynamicznym rozwojem w czasach światowego kryzysu ekonomicznego: każdy zakątek kraju wydaje się być wielkim placem budowy [...] krążąc między stadionami a drogami można poczuć zapach nowości (Crosetti 2012b). Jednak tak pozytywny stosunek włoskich korespondentów do jednego ze współgospodarzy mistrzostw nie sprawił bynajmniej, iż w swych relacjach pomijali oni zjawiska, które stawiają Polskę jedynie w pozytywnym świetle. To kraj praktycznie zachodni, który wciąż jednak jest pełen kontrastów wizualnych. Obok szklanych wieżowców wciąż przejeżdżają wartburgi będące reliktami NRD (Crosetti 2012b); Piłka nożna, piwiarnie w dawnych magazynach i otwarte rany XX wieku. [...] Polska dziś to ogromny plac budowy, gdzie dźwigi mocno zarysowują się na horyzoncie. Polska to kraj wielkich budowli socjalistycznych, które przerośnięte zostały przez drapacze chmur, architektury odzyskanej i przemodelowanej w ucieczce w przyszłość, która została obiecana i odzyskana przez transformację [...] ponad 20 miliardów euro włożonych w inwestycje ruszyło gigantyczną machinę organizacyjną, której celem było zmodernizowanie infrastruktury odziedziczonej przez komunizm (Natale 2012). Polska jest dla nich wciąż miejscem egzotycznym i fascynującym zarazem, swoistym pełnym kontrastów i sprzeczności polem walki między zdyscyplinowaną, racjonalną i nowoczesną kulturą Zachodu a wschodnim romantyzmem i zacofaniem. Dlatego też włoscy korespondenci sytuują ją na mentalnej mapie Europy „pomiędzy”, postrzegając i przedstawiając ten stan rzeczy jako naturalną


38

n

Piotr Majewski

konsekwencję wydarzeń historycznych, a jednocześnie wyraz środkowoeuropejskiej specyfiki: Ziemia między wschodem i zachodem Europy, ziemia przeciwieństw i konfliktów. Oto Polska, która od 8 czerwca będzie gościć Mistrzostwa Europy (Ananasso 2012)6. Dyskurs „cywilizacyjny” pojawiał się równie często w wielu brytyjskich relacjach z przebiegu mistrzostw. Kontekst turnieju EURO 2012 służył zazwyczaj publicystom ze Zjednoczonego Królestwa do nakreślenia obrazu Polski najczęściej przedstawianej jako dynamicznie modernizujący się kraj próbujący zerwać ze swoją mroczną komunistyczną przeszłością i dołączyć do grona demokratycznych, kapitalistycznych i liberalnych państw Europy Zachodniej: W przeciągu ostatnich 25 lat kraj ten zmienił się nie do poznania. Kiedy Wałęsa prowadził swoich buntowników do gdańskiej stoczni, Polska marniała pod szarym kocem sowieckich rządów, będąc miejscem, gdzie mleko, chleb, nawet mięso oraz – co było najbardziej niekomfortowe – papier toaletowy, było racjonowane. EURO 2012 miało sygnalizować następny etap transformacji z ospałej socjalistycznej gąsienicy w promiennego, ukierunkowanego na Zachód komercyjnego motyla (http://www.telegraph. co.uk/sport/football/competitions/euro-2012/9334882/Euro-2012-Poland-relishes-its-day-in-the-sun-as-the-storm-clouds-clear-and-fans-finally-dare-to-dream.html). Jednak, obok głosów akcentujących organizacyjne sukcesy Polaków, w mediach brytyjskich pojawiały się także informacje, które nie przed-

6 Choć włoscy dziennikarze rzadko w swych tekstach w sposób bezpośredni posługiwali się konstrukcją wprowadzającą podział na „nas” (nowoczesnych, zachodnich, ale żyjących w wiecznym pośpiechu i osaczonych przez nowoczesne technologie) i „ich” (zacofanych, wschodnich, ale żyjących zgodnie z rytmem natury i potrafiących bez zbytniego pośpiechu cieszyć się życiem), to warto zwrócić uwagę, że tego typu opozycję najczęściej można odnaleźć we fragmentach tekstów poświęconych tym elementom polskiej rzeczywistości, które wciąż opierają się próbom modernizacji: To pociągi takie jak kiedyś, z siedzeniami wyłożonymi zielonym welurem, ścianami przedziałów pokrytymi laminatem. To ładne pociągi, staruszki, ale punktualne, bez luksusu, ale trwałe, bez Wi-Fi, wielkich prędkości, lampki wina na powitanie jeszcze na peronie. To wciąż pociągi, którymi możesz przejechać 350 km za równowartość 15 euro. To pociągi, w których nie dzwonią szalone komórki, nie wyskakują znienacka tablety i smartfony i co niewiarygodne, ktoś ma w ręku książkę i cieszy się nią w ciszy (Crosetti 2012a).


39

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

stawiały Polski jedynie w jasnym świetle. I tak, w „The Guardian” ukazał się krótki tekst ostrzegający przed zakupem podrobionych koszulek do złudzenia przypominających oficjalne stroje różnych reprezentacji narodowych. Produkowane i sprzedawane w polskich miastach T-shirty zostały uznane za toksyczne. Przy ich produkcji miano używać ciężkich metali zagrażających zdrowiu i życiu osób je noszących. Z kolei „Irish Independent” ostrzegał przed grasującymi po Gdańsku oszustami podszywającymi się pod pracowników kantorów i sprzedającymi fałszywe banknoty (http://www.independent.ie/sport/soccer/euro-2012/irish-news /beware-polish-scammers-offer-zlotys-for-euros-irish-fans-are-warned3138845.html). W przeciwieństwie do mediów brytyjskich czy niemieckich w przekazach medialnych pochodzących z Półwyspu Iberyjskiego można było odnaleźć obawy związane ze stanem przygotowań do mistrzostw, w tym zwłaszcza problemy związane z budową stadionów. W pewnym stopniu owa niepewność, co zresztą podkreślali sami komentatorzy, wynikała z niewiedzy, czy raczej ograniczonej wiedzy na temat tego, na jakim etapie rozwoju cywilizacyjnego znajdują się oba kraje7. Jednocześnie pisano – w swoistej formie ewentualnego usprawiedliwienia niedociągnięć organizacyjnych – o moralnym długu, który Zachód ma wobec krajów byłego bloku komunistycznego (internacional.elpais.com/internacional/2012/05/28/ actualidad/1338218569_976504.html). Tuż przed samymi mistrzostwami hiszpańska prasa przeanalizowała wzrost cen hoteli w poszczególnych miastach, w których miały odbywać

7

Hiszpańskie media zastanawiały się przede wszystkim, czy Polska i Ukraina podołają przygotowaniu infrastruktury transportowej. Już sam fakt organizacji mistrzostw przez dwa duże kraje nasuwał pewne wątpliwości: Kiedy kilka lat temu Polska, razem z Ukrainą, zostały wybrane do organizacji EURO 2012, polski rząd, jak przystało na dobrego gospodarza, obiecał unowocześnić nie tylko stadiony, lotniska i bazę hotelową, ale całą infrastrukturę. Zrobić wszystko to w kraju, który jeszcze 15 lat temu nie miał ani jednego kilometra autostrady, znaczy obiecać naprawdę wiele. Prawda jest taka, że są dwa wskaźniki. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, zasoby ludzkie, wszystko jest gotowe na czas, działa w 100% tak jak zaplanowano. Z drugiej strony jest infrastruktura. Stadiony skończono na czas, powiększono i unowocześniono lotniska. Problemy zaczynają się przy sieci kolejowej i autostradach (www.huffingtonpost.es/raul-fernandez-jodar/todo-por-y-para-los-invitados_b_1590214.html).


40

n

Piotr Majewski

się mecze w czasie turnieju. Szczególne oburzenie wywołały ceny w ukraińskich hotelach, które wzrosły zdaniem hiszpańskiej prasy nawet o 151% w porównaniu z tym samym okresem w roku ubiegłym. Tymczasem najbardziej interesujący Hiszpanów Gdańsk podnieść miał ceny średnio o 39%. Poświęcony turystyce portal „02b” sugerował, że ciężko znaleźć w Gdańsku miejsce do spania, którego koszt byłby niższy niż 500 euro, a bloger Gauden Villas przedstawił dość przerażającą wizję podróży do Polski, gdzie „robi się wszystko”, aby uniemożliwić hiszpańskiemu kibicowi tanią podróż w dobie kryzysu: Mecz przeciwko Włochom jest 10 czerwca w Gdańsku. Otwieram „e-dreams”, żeby kupić sobie bilet na samolot. Najtańsze bilety z Walencji kosztują 989 euro – widać, że w Polsce nie ma kryzysu – i muszę lecieć dziewiątego. Kiedy już rozwiązałem problem lotu i jestem gotów zostawić w domu rodzinę tylko po to, by spędzić 41 godzin między lotniskami, zabieram się za hotel. Wchodzę na booking.com i pierwsze, co widzę, przeraża mnie. Za stówkę oferują mi jakiś wieloosobowy namiot pięćset metrów od strefy kibica. Nigdy nie jeździłem na kempingi, a z wiekiem coraz gorzej sypiam. Porzucam ten pomysł. Biorąc pod uwagę, jakim Polska jest krajem, cztery gwiazdki to minimum, żeby mieć porządną łazienkę, której nie dzieli się z różnego rodzaju robalami (comunidades.lne.es/blogs/gauden_villas/atraco_en_polonia-6448.html)8. Równie ciekawe, co wynurzenia znanego hiszpańskiego blogera, wydają się przekazy medialne, które w bardziej złożony sposób przedstawiały polską rzeczywistość, porównując ją jednocześnie z sytuacją, w jakiej znajdują się inne europejskie państwa, w tym zwłaszcza Hiszpania. Tego trudnego zadania – w ramach projektu zatytułowanego „Europa” – podjęła się koalicja sześciu europejskich dzienników, wśród których znalazły się francuski „Le Monde”, angielski „The Guardian”, niemiecki „Süddeutsche Zeitung”, włoska „La Stampa”, hiszpański „El Pais” oraz „Gazeta Wyborcza”. W efekcie współpracy polsko-hiszpańskiej czytelnicy „El Pais” mieli okazję

8

Czytając kolejne fragmenty tego artykułu, można odkryć, że Polska należy do grupy krajów określanych niechlubnym mianem Trzeciego Świata, a jego autor wyraża nadzieję na obejrzenie nagich piersi „zabawnych dziewczyn”, które ponoć protestują przeciwko seksturystyce, choć sam Villas wyraża poważną wątpliwość, czy ktokolwiek będzie korzystał z usług prostytutek, biorąc pod uwagę wywindowane polskie ceny.


41

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

przeczytać cykl artykułów przygotowanych przez dziennikarzy „Gazety Wyborczej”. Tytuły tych publikacji są bardzo wymowne: „Polska staje się wylęgarnią lekarzy dla połowy świata”, „W Polsce jest praca: w stoczniach i w kopalniach!”, „Polska zachęca świeżo upieczonych absolwentów uczelni do zakładania firm”. W jednej z nich można było nawet przeczytać, że: Podczas gdy plaga bezrobocia nęka miliony Europejczyków i sytuacja wciąż się pogarsza, niektóre regiony na naszym kontynencie dają opór temu uderzeniu, utrzymują swój poziom zatrudnienia, a nawet poprawiają swoją sytuację. Niemcy i Polska, kraje, których gospodarki dobrze zniosły kryzys, wykazują dobre wyniki ogólne, a w niektórych, konkretnych przypadkach nawet znakomite (internacional.elpais.com/internacional/2012/05/28/actualidad/1338218569_976504.html). Na koniec tego rozdziału warto zwrócić uwagę, w jaki sposób o Polsce – zwłaszcza w kontekście przemian cywilizacyjnych – pisali korespondenci pochodzący z krajów postkomunistycznych, w tym zwłaszcza nasi południowi sąsiedzi. Otóż, w przeciwieństwie do komentatorów z Europy Zachodniej, czescy i słowaccy dziennikarze mieli o wiele bardziej krytyczny stosunek do polskich osiągnięć modernizacyjnych. Paradoksalnie ten stan rzeczy mógł z jednej strony wynikać z faktu, iż Czesi i Słowacy przebyli podobną drogę od ustroju socjalistycznego do systemu mniej lub bardziej stabilnych liberalnych demokracji i doskonale zdają sobie sprawę z ogromnych kosztów społecznych wynikających z tych przemian, a z drugiej – co zresztą często już w trakcie trwania mistrzostw podkreślano – z niewiedzy i negatywnych stereotypów, które w dużej mierze charakteryzują czeskie i słowackie wyobrażenia na temat Polski i Polaków. Wraz ze zbliżaniem się daty rozpoczęcia EURO 2012 zmienił się ton wypowiedzi ukazujących się w czeskich i słowackich mediach. Po początkowym chłodnym entuzjazmie związanym z przyznaniem Polsce i Ukrainie prawa do organizacji mistrzostw, zaczęły się bowiem pojawiać coraz częstsze i głośniejsze głosy wyrażające obawy co do terminowego zakończenia inwestycji oraz ogólnego poziomu przygotowań. Polska i Ukraina przedstawione były jako państwa niezaradne i zacofane, znajdujące się na niższym poziomie cywilizacyjnym nie tylko w porównaniu z krajami „starej Europy”, ale także z innymi państwami Europy Środkowo-Wschodniej: Gdy 18 kwietnia 2007 piłkarski bóg obwieścił światu, że Polska i Ukraina będą w 2012 roku


42

n

Piotr Majewski

organizatorami EURO 2012, w polskiej prasie pojawiły się komentarze: „Stał się cud!”. [...] Polacy zupełnie nieoczekiwanie wygrali z Włochami. Ci pierwsi mieli wszystko – stadiony, hotele i autostrady. W Polsce i na Ukrainie tego brakowało. Mistrzostwa oznaczały dla obu krajów cywilizacyjny skok. [...] Piłkarze zwycięskiej drużyny zabiorą do domu srebrny puchar i odjadą po zakończeniu EURO, a co zostanie zwykłym Ukraińcom? Gdy zostało oficjalnie ogłoszone, że na Ukrainie będzie odbywać się EURO, wszyscy się cieszyli. Myśleli, że powstaną chociażby nowe autostrady, ale skończyło się na łataniu dziur na dotychczasowych drogach [...] Wybudowane hotele są przede wszystkim pięciogwiazdkowe, więc niedostępne dla przeciętnego mieszkańca. [...] Ale dzisiejszy pochód przez centrum Kijowa jest dla wszystkich za darmo. [...] A jak wygląda sytuacja w Polsce? Jest tam bardzo niskie zagęszczenie dróg w porównaniu do Europy. Drogi, autostrady i obwodnice miały stanowić największe inwestycje na EURO. Niestety żaden z obiecanych odcinków nie zostanie dokończony na czas, a część zaplanowanych autostrad będzie jedynie przejezdna. Dlatego władza wydała specjalne prawo ograniczenia prędkości do 70 km/h. Koniec robót drogowych nastąpi zapewne po powrocie zagranicznych kibiców do domów. Mimo to polscy kierowcy cieszą się – dwadzieścia lat po upadku komunizmu doczekali się lepszych tras, a to dzięki Euro (Vavrouška 2012). Równie interesującą narracją pojawiającą się często w prasie czeskiej i słowackiej jest wątek związany z podróżą do polskich miast, w których miały odbywać się mecze. Polska była w nich traktowana jako egzotyczne miejsce, które – mimo tak bliskiego sąsiedztwa z Czechami i Słowacją – wciąż wydaje się swoistą terra incognita, pełną zaskakujących, a czasem wręcz absurdalnych zjawisk, do których zaliczyć należy przestarzałe samochody wykorzystywane jako taksówki, pijanych rowerzystów, których pełno na wąskich, dziurawych i kończących się tuż nad przepaściami drogach, brak odpowiedniej ilości miejsc parkingowych przy nowo powstałych stadionach czy hordy agresywnych barbarzyńców odzianych w szaliki klubów piłkarskich. Sposób, w jaki autorzy tych artykułów opisywali własne zmagania w trakcie podróży przez Polskę, kreuje wizerunek zacofanego technologiczne i cywilizacyjnie kraju, nieprzygotowanego, aby w sposób właściwy zorganizować tak dużą imprezę jak mistrzostwa Europy w piłce nożnej.


43

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

Mentalność i charakter narodowy Polaków Takie wydarzenia, jak globalne w swym zasięgu turnieje piłkarskie, są – jak określiłby to Michael Billig – „sytuacjami wyrazistymi” (Billig 2008). Pozwalają nie tylko odtwarzać przeświadczenie o naturalności narodów, ale także (re)konstruować poczucie własnej narodowości. Ich dyskursywna i kulturotwórcza moc, choćby poprzez opisy sportowych osiągnięć „reprezentantów” nacji, utwierdza i reprodukuje przekonania o istnieniu specyficznych i wyjątkowych cech danego narodu oraz pozwala na wpisanie własnej nacji w świat złożony z mniej lub bardziej podobnych do siebie wspólnot. Narracje na temat własnego narodu oraz innych narodów, konstruowane w bezpośrednim związku z tego typu „sytuacjami wyrazistymi”, praktycznie zawsze, nawet jeśli nie wprost, posiadają w sobie elementy nieustannych porównań, analogii i opozycji, w ramach których konstruuje się opisy mówiące o „ich” zwyczajach i sposobach życia. Mogą być one bądź to „dziwne”, „egzotyczne”, „barbarzyńskie” i „ohydne”, bądź to „ciekawe”, „warte uwagi, a nawet naśladowania” czy „podobne do naszych”: Jeśli nacjonalizm – pisze wspomniany już tu Billig – jest ideologią pierwszej osoby liczby mnogiej, która mówi „nam”, kim „my” jesteśmy, to jest to także ideologia trzeciej osoby. Nie mogłoby być „nas” bez „nich”. [...] Wspólnota narodowa może być wyobrażona jedynie poprzez jednoczesne wyobrażanie wspólnot obcych. „Obcokrajowiec” w erze państw narodowych to specyficzna kategoria, a nie byle jaki „obcy”. [...] Ta międzynarodowa świadomość jest nierozerwalnie związana z nowoczesną świadomością nacjonalizmu. Banalne symbole „naszej” specyfiki są również banalnymi symbolami „naszej” uniwersalności. Nacjonalizm nie dostarcza jednego sposobu mówienia o świecie. W konsekwencji otwierają się nieskończone dyskursywne możliwości rozmowy o „nas” i o „nich”, a także, w istocie, o „was”. „My” nie ograniczamy się do prostego rozróżnienia stereotypów, które degradują obcych jako mitycznych „Innych”. Obce narody są jak „nasz”, ale nigdy takie same (Billig 2008: 151, 165). Każda tożsamość narodowa jest permanentnie i nieustannie konstruowana, choć owa zmienność często pozostaje poza refleksją społeczną. Taka płynna „kanoniczność” elementów składających się na „inwentarz kulturowy” – zwłaszcza współcześnie, czego dowodzą liczne badania funkcjonowania grup narodowościowych i etnicznych w czasach globalizacji


44

n

Piotr Majewski

– zmusza do ciągłego potwierdzania zakresu i granic mentalnego terytorium kultury narodowej oraz nieustannego porównywania części składowych „naszej” kultury z elementami kultur „innych” grup. Na ten zmienny, wyobrażony inwentarz składają się m.in. takie elementy, jak styl życia, wyznawana religia, język, mity, kuchnia, muzyka, pamięć kulturowa czy rytuały (Burszta 2000: 51–60). Także w ramach interesującego nas w tym miejscu zagadnienia badawczego – a więc próby przedstawienia i analizy sposobów konstruowania obrazu Polski i Polaków w mediach europejskich w kontekście EURO 2012 – można zauważyć, że dyskursy czy narracje konstruowane przez europejskich dziennikarzy zawierały w sobie mniej lub bardziej wnikliwe opisy elementów składających się na polski inwentarz kulturowy. Ważną częścią składową owych „opisów świata narodów” było – wyrażone wprost lub zawoalowane – budowanie analogii i porównań pomiędzy „systemami” czy „wszechświatami” różnych kultur narodowych. Man ist was man ist W społecznych praktykach żywieniowych, a więc tym, co i w jaki sposób jest jedzone, niczym w zwierciadle odbijają się społeczne procesy tożsamościowe. Nie tylko tożsamość klasowa czy religijna znajduje swój wyraz we własnej kuchni, lecz w równym stopniu ów fenomen dotyczy tożsamości narodowej. W ten sposób narodowa kuchnia, rozumiana jako system zasad regulujących praktyki żywieniowe danej grupy, często wiąże się z poczuciem kulturowej odrębności. Ten, kto nie zna i nie respektuje jej reguł, nie należy do naszej wspólnoty, jest obcy9. Dlatego za pośrednictwem takiej

9 „Wychowanie” kulinarne jest ważnym elementem socjalizacji pierwotnej (to, co i jak jemy i pijemy, uwarunkowane jest obyczajami i kulturą, w której się wychowaliśmy). Praktyki żywieniowe są więc zjawiskiem socjokulturowym, dzięki któremu można wyrazić społeczne zróżnicowanie lub integrację. Stanowią swoiste kulturowe regulatory o ogromnym znaczeniu społecznym. Pożywienie, będące najpotężniejszym sposobem wyrażania i kształtowania związków między ludzkich, jest podstawowym rezerwuarem skondensowanych znaczeń (Pottier 2008: 472–475) związanych z tożsamością, tradycją, strukturą społeczną, statusem społecznym czy zmianą kulturową.


45

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

kategorii jak kuchnia, podobnie zresztą rzecz się ma z tak wieloznacznymi terminami jak kultura czy cywilizacja, można dokonywać dystynkcji i tworzyć hierarchie, które wcale nie muszą operować pojęciem smaku rozumianym jedynie jako jeden z podstawowych zmysłów, służący chemicznej analizie składu pokarmu. Kultura stołu staje się często niezwykle użytecznym symbolem czy figurą retoryczną, mającą więcej wspólnego z pojęciem smaku rozpatrywanym w kategoriach kantowskiej estetyki, gdzie „dobry smak” staje się niezbędnym warunkiem rozpoznania i orzekania o pięknie oraz jego kontemplowania. Różnice pomiędzy narodowymi kuchniami stają się więc tożsame z różnicami pomiędzy stylami życia i wyznawanymi wartościami oraz pomiędzy tym, co uznawane jest za cywilizowane, a tym, co określane jest mianem barbarzyństwa10. Wiele różnorakich wspólnot określa swój status oraz swoją tożsamość także za

10 Podajmy tutaj – za Božidarem Jezernikiem – chociaż jeden przykład tego typu stygmatyzujących praktyk dyskursywnych. Zwróćmy przy tym uwagę, że słoweński antropolog relacjonuje w poniższym fragmencie spostrzeżenia zachodnich Europejczyków odwiedzających w XIX i na początku XX wieku europejskie posiadłości Imperium Osmańskiego: W zachodnich narracjach opisujących Inność jakakolwiek nowość napotkana przez podróżnych była zwykle wyśmiewana jako zbyt „bałkańska” albo lekceważona jako niedostatecznie „bałkańska”. Wielu autorów donosiło, że ludzie z wyższych sfer w Istambule i innych większych miastach na Bałkanach używali talerzy, noży, widelców i kieliszków wyłącznie w obecności „Europejczyków” „jako dowodu cywilizacji”. Zakładano jednak, że będąc sami lub ucztując w gronie bliskich, wracali znowu do jedzenia za pomocą palców. Jak widać, nawet ludzie obyci z „symbolami cywilizacji” nie byli uważani za cywilizowanych w europejskim znaczeniu tego słowa. „Zeuropeizowani Turcy”, którzy posiedli sztukę jedzenia widelcem, nosili ubrania skrojone na europejską modłę i zadawali się z nie-muzułmanami, postrzegani byli przez wielu Europejczyków jako reprezentanci „takiej odmiany rodzaju ludzkiego, której, spośród wszystkich żyjących istot, bliżej do zwierząt” albo „prawdziwe zwierzęta ukryte pod europejską szatą”. Według niektórych Europejczyków, próby reformowania Turków przypominały starą historię o wybielaniu Murzyna: „Nigdy nie był on, nie będzie, ani nie może być nikim innym, jak tylko barbarzyńcą” [...] Wreszcie, pod koniec XIX wieku, pojawiły się pojedyncze doniesienia, że odłożenie na bok noży i widelców nie ma w sobie „absolutnie nic wstrętnego, gdyż palce, a dokładniej prawy palec wskazujący i kciuk są u każdego dobrze wychowanego Turka zawsze nienagannie czyste”. W końcu, w wieku XX, kiedy użycie widelców było na Wschodzie tak powszechne jak na Zachodzie i przestało być wyznacznikiem statusu społecznego, niektórzy podróżnicy sami wyglądali sposobności jedzenia palcami, która „wcale nie była tak nieprzyjemna, jak mogłoby się wydawać”. Radosne oczekiwania podróżnych kończyły się jednak zwykle rozczarowaniem, gdy dowiadywali się, że Albańczycy na przykład, na przekór oczekiwaniom, jedli posługując się nożem i widelcem (Jezernik 2007: 46–47).


46

n

Piotr Majewski

pomocą spożywanych przez nie potraw i napojów oraz sposobów ich konsumpcji i związanymi z nimi rytuałami. Zazwyczaj owe praktyki kulturowe postrzegane są przez członków tych grup jako wartości ekskluzywne, a w przypadku nas interesującym – jako „dobra narodowe”, którym należy się ochrona i które wyróżniają nas w sposób pozytywny na tle innych grup. Zdarza się, że rodzaje spożywanych przez Obcych potraw i sposoby ich przyrządzania, wydają się tak odrażające, że nie tylko nie ma się ochoty siadać z nimi do stołu – a tym bardziej brać do ust ich potraw – lecz także podważa się ich prawo do człowieczeństwa. W ten sposób tak naprawdę charakteryzuje się jednak nie kuchnię, lecz ludzi. To zaś pokazuje, że praktyki żywieniowe są środkiem do wyrażania ważnych społecznie różnic i konstruowania hierarchii, a tworzenie „prawomocnych” dyskursów konstruujących wizję, co i jak należy spożywać, staje się elementem walki politycznej, swoistą – jak określił to Arjun Appadurai – „gastro-polityką” (Appadurai 1981: 494–511). Jednak, jak się przekonamy, za pomocą dyskursów o praktykach kulinarnych można nie tylko deprecjonować inne nacje, lecz także idealizować ich obraz. Co więcej, zdarzyć się może, iż pożywienie oraz sposoby jego konsumowania mogą okazać się archetypicznym budulcem wspólnoty między grupami czy narodami świadczącym o ich bliskim pokrewieństwie. W ten sposób kuchnia służy nie tylko jako środek do wyrażania „obiektywnych” różnic między ludźmi i kulturami, ale także do włączania innych grup w granice własnego kulturowego i tożsamościowego uniwersum. Często też akceptacja nawyków żywieniowych innych wspólnot jest oznaką „kariery” i prestiżu obcych wzorów kultury, a więc także pozytywnego stosunku wobec innych wspólnot. Niewątpliwie największe zainteresowanie polska kuchnia wzbudziła wśród przedstawicieli mediów rosyjskich. Rosyjscy korespondenci opisywali nie tylko smak typowych ich zdaniem polskich dań (bigosu, żurku, pierogów czy serników), lecz także próbowali wytłumaczyć ich pochodzenie. Dzięki temu zabiegowi udawało im się często przekazać swym czytelnikom ważne informacje na temat polskiej kultury i tożsamości. Dotyczyły one przede wszystkim bliskiego związku kultury ich zachodnich sąsiadów – czy jak mogliby rzec niektórzy: „genetycznego pokrewieństwa” – z kulturą innych narodów słowiańskich, który wyraża się zarówno w podobieństwie


47

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

narodowych potraw: Liczne tradycyjne dania polskie to rodzeni czy cioteczni bracia i siostry potraw rosyjskich i ukraińskich (http://www.aif.ru/food/article/52669), jak i w sposobach zachowania się przy stole oraz kulturowym znaczeniu wspólnego spożywania posiłku: Polacy od dawna zapraszają gości z rzadko spotykaną gdzie indziej życzliwością i zastawiają stół tak, żeby jedzenia nigdy nie zabrakło. Gościnność to wizytówka narodu polskiego, która po raz kolejny potwierdza nasze wspólne słowiańskie korzenie (http://www. mk.ru/sport/article/2012/06/08/713249-kak-yavlyubilas.html)11. Choć w materiałach prasowanych poświęconych polskiej kuchni przygotowanych przez rosyjskich korespondentów można odnaleźć szeroki wybór dań, to dwa z nich odgrywają szczególną rolę. Pierwszym jest: najbardziej narodowy i ukochany [przez Polaków – przyp. P. M.] żurek (http:// www.aif.ru/food/article/52669), któremu przypisuje się niezwykłe lecznicze właściwości, pozwalające przezwyciężyć pewną typową słowiańską chorobę, której negatywne skutki dobrze znają zarówno Polacy, jak i Rosjanie. Żur jest ponoć bowiem: niezbędnym pomocnikiem w walce z kacem (http://www.aif.ru/food/article/52669). Drugą zaś wielbioną przez Polaków potrawą jest: odwieczne polskie danie, symbol polskiej kuchni od czasów starożytnych, bigos (http://www.aif.ru/food/article/52669). Obydwa te ciężkostrawne dania współgospodarze turnieju konsumować mają nad wyraz często, zazwyczaj zapijając je przy tym sporą ilością wódki. Jednakże to umiłowanie do mocnych alkoholi nie tyle było postrzegane jako oznaka słabości, lecz raczej jako wyraz przebiegłości oraz znajomości reguł rządzących słowiańskim organizmem, a zwłaszcza jego układem trawiennym: tradycyjne polskie potrawy to tak zwane „bomby kaloryczne” [...] [jednak po ich spożyciu – przyp. P. M.] żołądek zachowuje się zaskakująco spokojnie,

11 Często rosyjscy dziennikarze zauważali, że posiłek w Polsce jest bardzo ważnym i wysoce sformalizowanym rytuałem społecznym, który ma swój określony porządek i rytm, a którego znaczenie wykracza daleko poza zaspokojenie biologicznych potrzeb. Czasami w ich opisach można było odnaleźć echa opowieści o pradawnych, słowiańskich ucztach: Szczególną uwagę poświęca się nie tylko odpowiedniemu przygotowaniu dań, ale również uroczystości – co z czym się je, w jakich połączeniach, w jakiej kolejności... Będąc w Polsce, zostaniesz przekonany: jedzenie tutaj jest rodzajem kultu. W najlepszym tego słowa znaczeniu (http://www.aif.ru/food/ article/52669).


48

n

Piotr Majewski

zwłaszcza jeśli dla dobrego trawienia wypić kieliszek polskiej wódki (http:// www.sovsport.ru/gazeta/article-item/530140)12. Tego typu narracje, konstruujące m.in. swoistą wizję „żywieniowego panslawizmu”, pozwalają sobie uzmysłowić, w jaki sposób rosyjscy żurnaliści przedstawiali elementy „inwentarza kulturowego” Polaków oraz ich rodowód. Kiedy analizowali oni „polskie smaki”, potrawy oraz zachowania przy stole, to można było odnieść wrażenie, że tym, co naprawdę ich interesowało, nie były wcale tradycyjne przepisy i zwyczaje ich zachodnich sąsiadów, lecz próba opisu polskiej tożsamości: Co się okaże, kiedy do dobrej jakości mocno patriarchalnego słowiańskiego zakwasu dodać europejskiego blasku i uroku oraz żydowskiej pikanterii, a przyprawić to wszystko azjatycką egzotyką i podawać na talerzu gościnnej przyjaźni? Otrzymamy kuchnię polską! (http://www.mk.ru/sport/article/2012/06/08/713249-kak-yavlyubilas.html); Nie można zmienić mentalności obywateli, która naprawdę w pewnym sensie jest podobna do naszej. Polacy, tak jak my, są czuli, wrażliwi i chcą być dobrzy dla wszystkich. Oni charakteryzują się kompleksem wyższości i kompleksem niższości jednocześnie. I lubią „odpoczywać duszą” w ramach tego samego scenariusza co Rosjanie (http://www.aif.ru/sport/ article/52619). Polska gościnność czyni cuda... i obala stereotypy Przed rozpoczęciem turnieju EURO 2012 w czeskich i słowackich mediach niewiele miejsca poświęcono przygotowaniom Polski do organizacji mistrzostw. Jeśli jednak Polska i Polacy „gościli” na łamach gazet czy na

12 O polskich specjałach alkoholowych pisano w rosyjskich mediach chętnie, dużo i szczegółowo: Oprócz tego powszechnego napoju [wódki – przyp. P. M.] Polacy lubią likiery owocowe i nalewki ziołowe. Ich wybór w Polsce jest bardzo duży: od uzdrawiających i rozgrzewających po odurzające, które pije się wyłącznie z powodu smaku. Najbardziej oryginalna jest „Żubrówka”, nalewana na łodygach trawy z Puszczy Białowieskiej [...]. Miłośników piwa Polska też nie zawiedzie. Zimą Polacy chętnie piją grzane piwo lub wino z dodatkiem miodu i przypraw sporządzonych z pachnących korzeni. Specjał lokalnych barów i kawiarni to piwo żytnie z syropem malinowym i przyprawami, czasami także serwuje się piwo grzane. Podróżując po Polsce, nie zapomnijcie spróbować pysznych polskich likierów, miodu pitnego i oryginalnych koktajli kremowych z dodatkiem alkoholu (http://www.aif.ru/food/article/52669).


49

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

portalach naszych południowych sąsiadów, to byli oni przedstawiani stereotypowo, a stereotypy te miały zazwyczaj wydźwięk negatywny. Kształtowały one obraz Polski jako zacofanego cywilizacyjnie kraju, pełnego chmurnych i gburowatych ludzi, którzy wręcz fanatycznie tkwią przy swej wstecznej katolickiej wierze oraz narodowej – czy raczej nacjonalistycznej i ksenofobicznej – dumie. Tymczasem polska rzeczywistość anno domini 2012 zaskoczyła czeskich i słowackich komentatorów13. Nie tylko, jak powszechnie zaczęli to

13 Podobnie rzecz się zresztą miała z komentatorami pochodzącymi z innych krajów Europy. Emblematycznym przykładem może być reportaż szwajcarskich dziennikarzy, którzy wybrali się w dwutygodniową podróż do Polski i Ukrainy tuż przed rozpoczęciem turnieju i przez cały czas pobytu prowadzili swoja internetową kronikę na jednym z najczęściej odwiedzanych przez internautów szwajcarskich portali: Zamiast drobnych przestępców, spotykam w pierwszym dniu niezwykle pomocnych i przyjaznych Polaków. Moja sąsiadka w samolocie szuka dla mnie najważniejszych atrakcji Warszawy i Gdańska, pokazuje mi na smartfonie plan ich lokalizacji oraz kalkuluje dla mnie maksymalne ceny za taksówki z lotniska do mojego hotelu. [...] Właściciel hostelu, służby porządkowe i ludzie na ulicy bez pytania oferowali swoją pomoc. [...] Gościnni i pomocni Polacy przekonali mnie od początku podróży. Ale to, z czym spotkałem się w Poznaniu, odebrało mi mowę. Pani, która mnie gości, jest matką koleżanki z pracy mojego przyjaciela. Przez przypadek dowiedziałem się przed Mistrzostwami Europy, że ten przyjaciel, nazwijmy go Dani, podczas EURO będzie również w Polsce, jednak kilka godzin po przyjeździe do Poznania jedzie do Warszawy. Zapytał więc pani, która miała go gościć, czy nie oddałaby mi „jego miejsca” na trzy noce. Odpowiedź brzmiała: „nie ma sprawy” [...]. Wchodzimy do dwupokojowego mieszkania, kiedy trwa właśnie śniadanie. Zalewa mnie fala języka polskiego. Christina, właścicielka mieszkania wyjaśnia mi to i owo, pokazuje album ze zdjęciami, jak działa ciepła woda, kod do głównych drzwi i tak dalej. Co jakiś czas pada jakieś niemieckie słowo, ale 95% jest w języku polskim. Ponieważ nie rozumiem prawie nic, śmiejemy się tak bardzo, że w pewnym momencie nie możemy już wytrzymać. [...] Podczas gdy nadal jemy śniadanie, gospodyni wychodzi na moment i wkrótce wraca z młodym mężczyzną. Przedstawia się on jako Marek, sąsiad z czwartego piętra i mówi, że zna francuski. Christina obudziła go, by dla nas tłumaczył. Biedak jeszcze na wpół we śnie reguluje wszystkie najważniejsze rzeczy [...]. Wieczorem po moim powrocie dzwonię szybko do Szwajcarii, a córka gospodyni zadaje mi pytania odnośnie następnego dnia: „Kiedy chcesz śniadanie? Obiad? Kolację? Przejazd do miasta? Może czegoś jeszcze potrzebujesz? Sklep jest na rogu. Dobra restauracja po drugiej stronie ulicy obok przystanku autobusowego”. Chciałbym powiedzieć, że nie potrzebuję pomocy, ale nie chcę, bo widzę, że gospodarze wkładają w to tak wiele wysiłku. [...] Aha, oczywiście nie muszę spać na moim kempingowym materacu na podłodze albo na kanapie w salonie. Christina oddaje mi swoje łóżko. Idzie spać do sąsiadów. Wręcza mi klucze i odchodzi. Mieszkanie mam na noc dla siebie. [...] Tyle gościnności, zaufania i chęć pomocy nieznajomym: jestem oniemiały [...] Mógłbym pojechać do Chin i zrozumieć więcej. Ale Polacy


50

n

Piotr Majewski

deklarować, zmienili oni swój do Polski stosunek, ale też bezpośrednia konfrontacja z ich stereotypowymi wyobrażeniami wywołała w nich wiele gorzkich refleksji na temat ich własnych społeczeństw i zmusiła do rozważań o charakterze porównawczym i dydaktycznym. Wybrałem się do Polski – pisał dziennikarz Ivan Hamšík – jak prawdziwy Czech, pełen przesądów. Ponieważ jechałem autem, spodziewałem się strasznego stanu dróg pełnych dziur, których nikt nie załatał od czasów wojny. W rzeczywistości za granicą asfalt był lepszy... i było tak aż do Wrocławia [...]. Wrocław jest czarującym miastem, podobnym do wielu znajdujących się w Czechach, z tą różnicą, że znajduje się w nim piękny piłkarski stadion. W Pradze mamy tylko pół budowli, a w drugim największym czeskim mieście na opuszczonym, legendarnym stadionie rosną pokrzywy. [...] My, Czesi, przewyższamy Polaków we wszystkim, o Ukraińcach w ogóle nie wspominając. Dlatego EURO odbywa się w Polsce i na Ukrainie. My przecież nie bralibyśmy się za coś tak przyziemnego. W każdej polskiej wsi wisi mnóstwo polskich flag, a wszyscy Polacy noszą dresy w barwach narodowych. Zachowują się przy tym naprawdę dumnie i dostojnie. [...] Trybuny podczas meczu Czechy–Rosja wypełnia czterdziestotysięczny tłum, składający się z Czechów, Rosjan i Polaków w tych samych proporcjach. Podczas czeskiego hymnu, my Czesi, jak zwykle lenimy się, śpiewać nam się za bardzo nie chce i nie umiemy utrzymać tempa. Z kolei rosyjski hymn dudni jednym głosem i trzęsie całym stadionem. Ponieważ jest to tak naprawdę hymn sowiecki, Czechom przypomina się II wojna światowa i Sierpień 68 roku. Zwłaszcza że ulubionym strojem rosyjskich kibiców są pasiaste, marynarskie koszulki i flagi z sierpem i młotem. [...] Jak dobrze wiadomo, jeśli kogoś Polacy naprawdę nie lubią, są to Rosjanie. Dlatego od początku mieliśmy na trybunach sprzymierzeńców. [...] Wyjazd do Polski był dla mnie doświadczeniem związanym przede wszystkim z piłką nożną, ale wypływa z niego także inny morał. W odróżnieniu od Polaków i Rosjan, my, Czesi, [...] straciliśmy dumę i pewność siebie. Chwalimy się, że należymy do

są bardzo wdzięczni, jeśli spróbuję powiedzieć kilka słów w ich języku i są gotowi do ćwiczenia poprawnej wymowy, aż jestem bliski perfekcji. Podobnie jak w innych dziedzinach przekonałem się w tym aspekcie o polskiej chęci pomocy i gościnności – nawet jeśli rozmowa nadal toczy się języku angielskim, który głównie dla młodych Polaków nie stanowi problemu (http://www.20min. ch/sport/dossier/unterwegs/story/25903999).


51

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

zachodniej Europy, ale na temat wolności i gospodarności wiemy o wiele za mało. Interesują nas jedynie wielkie centra handlowe, a te mają już w Polsce i w Rosji. Przy ich budowie nie zapominają, co to znaczy być Polakiem, co znaczy być Rosjaninem. Nie zapominają o tym, że bogacenie się nie może zastąpić idei narodowej. Stereotypy o biednych, pijanych i komicznie wierzących Polakach nas ograniczają. Czas skończyć z pogardą i zacząć się uczyć (http:// www.reflex.cz/clanek/nazory/46683/cech-polak-a-rus-na-fotbale.html). Zarówno czescy, jak i słowaccy dziennikarze wyrażali swoje zdumienie związane ze sposobem, w jaki w przyjęto i ugoszczono czeskich reprezentantów oraz kibiców14. Większość z nich zaznaczała, że przed przyjazdem do Polski byli wobec północnych sąsiadów pełni uprzedzeń lub po prostu ich ignorowali. Przykładem ilustrującym ten „typowy” stosunek Czechów do Polaków może być ankieta przeprowadzona tuż przed mistrzostwami wśród czeskich piłkarzy przez dziennikarzy magazynu „Blesk”, najpoczytniejszego czeskiego tabloidu, w której mieli oni odpowiedzieć na pytanie, co wiedzą o Polsce. Wśród udzielonych odpowiedzi najczęściej pojawiały się takie: nie wiem nic; Kojarzę Adama Małysza, pełną emocji atmosferę

14 W takim tonie utrzymany jest na przykład reportaż pt. „Wrocławska lekcja kibicowania oczami czeskiego Pepika” autorstwa Ondřeja Koutníka: Wyjazd do Wrocławia na mecz Polska–Czechy był nie lada doświadczeniem. Nie chodzi tu jedynie o mecz, ale o zachowanie polskich kibiców. W drodze do Wrocławia miałem pewne obawy, żeby po meczu nie powtórzyła się sytuacja z Rosjanami sprzed kilku dni. Na szczęście wyszło zupełnie inaczej – polscy kibice i mieszkańcy Wrocławia przyjęli czeskich gości z otwartymi rękami. Na rynku pozdrawiali się, obejmowali, podawali ręce Czechom. [...] Po zwycięskim meczu przyszedł czas na kulturowy szok. Nie było żadnych wyzwisk, gwizdów czy krzyków. Wszyscy polscy kibice z naszego rzędu uścisnęli nam dłonie, podobnie zachowywali się inni po wyjściu ze stadionu. Zabawna przygoda spotkała nas, gdy wracaliśmy do samochodu zaparkowanego nieopodal. Już z daleko zobaczyliśmy zbliżającego się ku nam około pięćdziesięcioletniego Polaka. Zaczęliśmy się zastanawiać, co się stanie, spodziewaliśmy się wszystkiego, tylko nie tego, co nastąpiło: wpadliśmy sobie w ramiona i zostaliśmy obdarowani prezentem na podróż w postaci butelki schłodzonego wina musującego. W Polsce naprawdę nas lubią. Czescy piłkarze mogą być pewni, że podczas meczu w ćwierćfinale będą mieli po swojej stronie polskich kibiców, z ich serdecznością i hałaśliwością. [...] Czescy gracze – pisał dalej Koutnik – są zszokowani, że Wrocławianie traktują ich „jak swoich”. Na pierwszy trening, który był otwarty dla publiczności, przyszło około cztery tysiące ludzi, a każdą akcję Czechów kwitowali gromkimi brawami. [...] Trener Bílek komentuje: „Przyjęcie nas we Wrocławiu było cudowne! Warunki do odbywania treningów świetne. Dlatego jesteśmy szczęśliwi” (http:// www.ceskapozice.cz/zahranici/evropa/vratislavska-lekce-fandeni).


52

n

Piotr Majewski

podczas meczów i dobrych kibiców oraz dwóch graczy Borussii Dortmund, Roberta Lewandowskiego i Jakuba Błaszczykowskiego; Trudne pytanie: Warszawa... i tyle; Papież, sąsiedzi i katolicyzm; Teraz EURO, tragedia, gdy spadł samolot z prezydentem i agresywni kibice (http://isport.blesk.cz/clanek/fotbal-reprezentace-euro-2012/125045/dotaznik-tri-veci-ktere-te-napadnou-kdyz-se-rekne-polsko.html). Dokonując z kolei analizy materiałów publikowanych we włoskich mediach, które powstały na fali zainteresowania Polską jako współgospodarzem EURO 2012, można odnieść wrażenie, że kraj ten – co wydaje się niezwykle interesując, zwłaszcza gdy porównamy stosunek o wiele bliższych nam językowo i geograficznie Czechów i Słowaków – nie jest dla Włochów, przynajmniej gdy analizować ich deklaracje, krajem aż tak odległym czy egzotycznym. Według przedstawicieli włoskiej prasy Polska staje się dla Włochów miejscem atrakcyjnym turystycznie, a tendencja ta – zwłaszcza po tym, jak oceniono organizację turnieju oraz przyjęcie, jakie zgotowali mieszkańcy włoskim kibicom i ich drużynie narodowej – będzie tylko narastać. Emblematyczny w tym kontekście jest artykuł pióra Enrico Currò, w którym informował on swoich rodaków, iż: Drużyna Pirandellego [selekcjoner włoskiej drużyny – przyp. P. M.] może liczyć na wsparcie Polaków. Kraj, który gościł Włochów podczas całego turnieju, już ich adoptował (Currò 2012). Autor wymienia wiele czynników, ze względu na które drużyna z Półwyspu Apenińskiego cieszyła się powodzeniem w Polsce, choć zaczyna swą wypowiedź od stwierdzenia, które każe zastanowić się nad spontanicznością pozytywnego uczucia, którym Polacy obdarzyli włoskich futbolistów: Po zwycięstwie odniesionym nad Niemcami, Włosi zupełnie podbili serca Polaków. Chociaż finał odbędzie się na Ukrainie, to Włosi już zwyciężyli w Polsce jako najbardziej lubiana drużyna. [...] Wydaje się, że Polska już podjęła decyzję, czy to Hiszpania czy Włochy powinny wygrać turniej (Currò 2012). To, co zwłaszcza może uderzyć polskiego czytelnika, to fakt, że w wielu publikacjach pojawiających się we włoskich mediach Polacy przedstawiani są jako fantastyczni gospodarze i niezwykle radośni kibice, którzy przez cały czas trwania turnieju żyli rytmem EURO i to pomimo tego, że ich reprezentacja nie zachwyciła swoimi występami: Jeżeli myślicie, że Polacy wpadli w depresję w związku z tym [że nie przeszli do kolejnej fazy turnieju


53

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

– przyp. P. M.], nie znacie ich. Skakali, krzyczeli i śpiewali do samego końca pełni pasji, naturalności, radości, którą dobrze byłoby zachować również na przyszłość. Nigdy nie widzieliśmy publiczności tak przekonanej, że wystarczy w mistrzostwach uczestniczyć i być szczęśliwym z tego powodu. W związku z tym jest naprawdę przykro pomachać Polakom na do widzenia. Drużyna okazała się słabsza niż serca jej fanów z twarzami pomalowanymi na biało-czerwono (Crosetti 2012c). Przytoczony fragment, obfitujący w pozytywne określenia, podkreśla entuzjazm, jaki turniej wywołał w Polsce. Polacy są w ramach tej dominującej narracji przedstawiani jako społeczeństwo, które – choć przejmuje się niepowodzeniami swojego zespołu – jest świadome tego, że turniej jest sam w sobie wielkim wydarzeniem. Szczęście, pasja i naturalność to emocje przeważające w narracjach opisujących polskich kibiców, których zachowanie budować miało pozytywną atmosferę podczas trwania całego turnieju. Także w artykułach i relacjach publikowanych w najważniejszych mediach brytyjskich i irlandzkich często komentowano zachowania polskiego społeczeństwa, które traktowano całościowo jako niezwykle gościnny naród złożony z miłośników piłki nożnej i dobrej zabawy: Pośród wszystkich negatywnych komentarzy o polskich kibicach powtarzanych przed turniejem powitanie, jakie zgotowano większości kibiców zagranicznych, którzy zdecydowali się wybrać do Polski, okazało się miłą niespodzianką. Poprzez pokazanie tego rodzaju dopingu, który sprawił, że wielu kibiców angielskich klubów przyjęło „poznański” [chodzi o sposób dopingowania, który polega na odwróceniu się kibiców plecami do boiska i rytmicznych podskokach w objęciach innych fanów – przyp. P. M.] styl świętowania, zamiast chuliganizmu, jakiego spodziewali się co poniektórzy. Polscy wierni kibice pozostawili w większości pozytywne wrażenie, które nie zostanie zapomniane długo po tym, jak turniej dobiegnie końca w Kijowie (http://www.goal.com/en-ie/ news/3934/euro-2012/2012/06/17/3179918/a-surprise-too-far-euro-2012-will-be-poorer-without-poland). Zacytowany fragment dość dobrze oddaje nie tylko specyficzny język mistrzostw piłkarskich, łączący globalne wydarzenie sportowe z dyskursem „opisującym” cechy narodowych tożsamości, ale odzwierciedla też całkiem wiernie zakres wrażeń, jakie wynieśli brytyjscy i irlandzcy korespondenci z pobytu w Polsce. Zaskoczył ich bowiem zwłaszcza – i chyba po części


54

n

Piotr Majewski

zadziwił – manifestowany na każdym kroku entuzjazm, szczególnie silny, jeśli zestawić go z mało satysfakcjonującymi wynikami polskiej reprezentacji, tym bardziej, że współgospodarze mistrzostw przedstawiani byli jako niezwykle namiętni, wierni, skrajnie optymistyczni miłośnicy swojej drużyny narodowej15. W relacjach Brytyjczyków wyraźnie widać autentyczną fascynację skalą tego zjawiska, czego dowodem są pojawiające się często opisy wyglądu ulic polskich miast, pełnych wszechobecnych flag zwisających z okien domów, umieszczonych na balkonach, przymocowanych do autobusów, tramwajów i prywatnych samochodów, czy ogromne rzesze ludzi pomalowanych lub ubranych w barwy narodowe, kibicujących w knajpach oraz strefach kibica. Polacy i ich muzyczne gusta W europejskiej prasie pojawiły się interesujące, zwłaszcza w kontekście sposobu postrzegania Polaków i ich kultury, opinie na temat oficjalnego hymnu mistrzostw Europy. I tak na przykład dziennikarz szwajcarskiej

15 Jeden z brytyjskich komentatorów obawiał się, jak się później okazało – całkiem niesłusznie, że: Wraz z odpadnięciem Białych Orłów z konkursu, nastrój optymizmu i świętowania może zostać prędko zastąpiony ponurym poczuciem rozczarowania. [...] Już nie zobaczymy połaci czerwono-białych koszul na stadionach. Nie usłyszymy już emocjonalnego wykonania „Mazurka Dąbrowskiego” rozbrzmiewającego w całym kraju. Nie zobaczymy już błysku optymizmu w oczach każdego napotkanego na ulicy Polaka. Nie ujrzymy już mężczyzn, kobiet i dzieci wierzących w to, że ich drużyna może stworzyć historię (http://www.goal.com/en-ie/news/3934/ euro-2012/2012/06/17/3179918/a-surprise-too-far-euro-2012-will-be-poorer-without-poland). Z kolei inny brytyjski dziennikarz zastanawiał się, czy po odpadnięciu z turnieju reprezentacji gospodarzy polscy kibice nie mogliby zacząć kibicować drużynie angielskiej: Kiedy mówisz ludziom w Polsce, że jesteś Brytyjczykiem, zazwyczaj reagują życzliwie. Lubią angielską piłkę i lubią angielski zespół, chociaż można się domyślać, że głównie z tego powodu, że rozpoznają w nas bratnie dusze niewykorzystujące w pełni swoich możliwości na międzynarodowej arenie (http://www.guardian.co.uk/football/blog/2012/jun/18/euro-2012-poland-england-ukraine). Autor odnajduje też ciekawą paralelę pomiędzy krajami, jeśli chodzi o pewien szczególny rodzaj zapatrzenia w przeszłość i dawno minioną chwałę: W Warszawie można kupić koszulki z napisami odwołującymi się do faktu, że Polska była swego czasu lepsza niż Brazylia, jeśli przypomni się jeden szczególny dzień podczas Mistrzostw Świata z roku 1974. Nie da się już być bardziej angielskim (http://www.guardian.co.uk/football/blog/2012/jun/18/ euro-2012-poland-england-ukraine).


55

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

gazety „20 Minuten” pisał o piosence „Koko Euro spoko” grupy śpiewaczej Jarzębina, iż wpisuje się ona w swoistą chłopomanię, która niepodzielnie panować ma wśród społeczeństw Europy Wschodniej: W czasie mistrzostw w 2010 roku wszyscy tańczyli „Waka Waka”. Podczas Mistrzostw Europy 2012 grupa kobiet w haftowanych bluzkach chłopskich z „Koko Euro spoko” zrobiła kolumbijskiej artystce konkurencję. Folklorystyczny zespół Jarzębina ze wschodniej Polski ma niewiele wspólnego ze zwykłymi laureatami pokazu talentów. Ale od kiedy grupa sześciu babć z zespołu Buranowskije Babuschki z Rosji zajęła drugie miejsce w konkursie eurowizji w Azerbejdżanie, „babciny” styl jest najwyraźniej w modzie. Jak można inaczej wytłumaczyć fakt, że ośmioosobowa grupa wiejskich kobiet z „Koko Euro spoko” wygrała konkurs na oficjalną piosenkę reprezentacji Polski? (http://www.20min.ch/em2012/ nebendemplatz/story/-Koko-Koko--statt--Waka-Waka--29327645)16. Również niektórzy włoscy dziennikarze doszli do wniosku, że wybór piosenki zespołu Jarzębina wiele mówi o współczesnej Polsce i jej mieszkańcach oraz autotelicznych cechach ich kultury: Na EURO 2012 Polacy ufają 8 wiejskim kobietom ze wschodu, które otworzyły mistrzostwa w rytmie disco-folku. Oddaje to dobrze ideę kraju tak zjednoczonego wokół tradycji, jak niewiele innych. Kraju, który po raz pierwszy ma wolny wybór dotyczący swojej przyszłości, ale jednocześnie z tej tradycji żartującego (Natale 2012). Co interesujące, to fakt, że wybór owego utworu – wbrew obawom części polskiej opinii publicznej – nie był przez włoskich komentatorów postrzegany jako wyraz zaściankowości czy złego smaku. Włosi widzieli raczej w tej decyzji przejaw dystansu wobec chłopskiej tradycji, żartobliwe do niej podejście, a jednocześnie wyraz szacunku dla swoich korzeni. Z drugiej zaś strony warto jednak zauważyć, że ów hymn stanowił potwierdzenie opinii sporej części dziennikarzy z Półwyspu Apenińskiego, którzy raczyli swych czytelników opisami polskiego społeczeństwa, w których było ono przedstawiane jako jedno z najbardziej konserwatywnych i przywiązanych do

16 Autor artykułu – w niewybredny sposób naśmiewając się ze zwycięskiej piosenki – zaznacza, że hymn spolaryzował społeczeństwo współgospodarzy EURO 2012. Na dowód tego stwierdzenia przytoczona została wypowiedź warszawskiego nastolatka, którego zdaniem utwór wpada w ucho oraz opinia 38-letniego warszawiaka, który twierdził, że ów „kiczowaty” utwór sprawi, iż zagraniczni słuchacze uznają Polskę za kraj zacofany i plebejski.


56

n

Piotr Majewski

tradycji z narodów zamieszkujących „stary kontynent”. Jednocześnie ciekawe jest to, że choć taka opinia była często obecna, to nie była ona jednak szeroko rozwijana, a jej moc argumentacyjna polegała nie tyle na opisie konkretnych przykładów, co na częstym korzystaniu z takich przymiotników, jak tradycyjny czy konserwatywny oraz – o czym za chwilę – katolicki. Podobnie do dziennikarzy włoskich postąpili niektórzy komentatorzy hiszpańscy, którzy także, opierając swe analizy na fenomenie wspomnianej w tym podrozdziale piosenki, postanowili przyjrzeć się najważniejszym cechom charakteru Polaków. Jedną z tych osób był Raúl Fernández Jódar – wykładowca uczący na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, a jednocześnie autor bloga na portalu „El Huffington Post” – który w tekście zatytułowanym „Każdy kraj ma taką Shakirę, na jaką zasługuje” stwierdził: Mimo wysiłków włożonych przez polskie władze w organizację EURO 2012 powinniśmy pamiętać, że sportem narodowym w Polsce nie jest piłka nożna, ale NARZEKANIE, pisane właśnie tak, wielkimi literami. [...] Polacy narzekają, bo tak sie przyzwyczaili, bo mają taką potrzebę, bo mają to we krwi, kiedy są ku temu powody i kiedy ich nie ma. Skarżą się na niskie temperatury w czasie długiej zimy, a jak w końcu przyjdzie wiosna, skarżą się, że im gorąco. I jeśli jakiś Polak czyta to, co teraz piszę, na pewno zaraz zacznie narzekać, że przecież Polacy nigdy nie narzekają. [...] Słowa piosenki nie są bardzo rozbudowane. Są proste, w stylu „Waka Waka”, i pełne dźwiękonaśladowczych wyrazów przypominających gdakanie kur. Totalna głupota, która ma być po prostu zabawna. No, ale jak tak można, śpiewać piosenkę o kurach przed meczem reprezentacji Polski, której zawodnicy znani są jako orły? Nie wydaje się to być najodpowiedniejszym rozwiązaniem, jeśli utwór ma ich zmotywować. Być może zamiast zagrzać ich, by lecieli jak dzielne orły ku zwycięstwu, sprawi, że zostaną w szatni jak kury wysiadujące jajka. [...] I to są właśnie Shakiry, które Polacy wybrali. A teraz się ich wyrzekają (http:// www.huffingtonpost.es/raul-fernandez-jodar/). Silna obecność katolicyzmu i narodowe ikony Dokonana analiza zebranego materiału pokazuje, że kwestia stereotypowego myślenia o Polakach jako społeczeństwie, którego członkowie posiadają wspólną kulturę i styl życia oraz podzielają podobny światopogląd, bazuje


57

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

przede wszystkim na patrzeniu na ten naród jako silnie przywiązany do religii katolickiej. Polska religijność – wyobrażana w kategoriach myślenia esencjalistycznego17 – postrzegana była jako swoisty fenomen, za pomocą którego powszechnie próbowano przybliżyć mentalność Polaków i cechy ich narodowego charakteru. Używając języka klasycznej semiotyki, można by powiedzieć, że najważniejszy „znak” tych relacji, czyli „przeciętny Polak”, składał się z niezwykle słabego signifiant (osoba, czy raczej członek narodu polskiego) i dominującego nad nim signifié (katolik). Wątek konfesyjny związany był z jednej strony z figurą symboliczną, jaką stała się dla zagranicznych mediów postać papieża Jan Paweł II, z drugiej zaś z „obserwacjami” polskiej codzienności. Zazwyczaj – choć zdarzały się wyjątki, czego przykładem mogą być artykuły pojawiające się w prasie czeskiej i słowackiej – polskiego przywiązania do wiary katolickiej nie oceniano krytycznie jako wyrazu „wstecznictwa” czy negatywnie postrzeganego tradycjonalizmu. Katolicyzm, jako wyobrażony element składowy tożsamości każdego Polaka, budził ciekawość i zainteresowanie, a jednocześnie wszelkie jego przejawy, które udało się zaobserwować korespondentom, potwierdzały opinie na temat silnego przywiązania Polaków do religii katolickiej oraz wyznawanych przez katolików, czy raczej przypisywanych im, wartości, światopoglądu i postaw. Wydaje się, że było co najmniej kilka powodów takiego prezentowania Polaków w zagranicznych mediach. Po pierwsze, zwłaszcza dla dziennikarzy pochodzących z krajów, w których wysoka liczba obywateli deklaruje się jako ateiści czy osoby indyferentne religijnie, religijność Polaków wydawała się czymś znacznie bardziej widocznym niż przejawy pobożności,

17 Tego rodzaju esencjalistyczna narracja zawsze, jak zauważa Craig Calhoun: odnosi się do zjawiska polegającego na redukcji różnic występujących w danej populacji do pojedynczego kryterium, które określa ich „istotę” i zasadniczy charakter. Występuje ono zazwyczaj w parze z przekonaniem, że owa „istota” jest cechą nieuniknioną i dziedziczną. Na ogół sądzi się, że tak określone kategorie kulturowe odnoszą się do rzeczywiście istniejących i możliwych do rozróżnienia zbiorów ludzi. Co znacznie bardziej zaskakujące, wielu ludzi zakłada, że możliwe jest opisanie członków każdej z tych kategorii – powiedzmy Niemców, kobiet, czarnych czy homoseksualistów – poprzez skupienie się wyłącznie na tym podstawowym wyróżniku, zamiast na sposobie, w jaki nakłada się on na inne cechy, koliduje z nimi lub je wzmacnia (Calhoun 2007: 31).


58

n

Piotr Majewski

które mogą oni obserwować w swych ojczyznach, a przez to egzotycznym i wartym opisania jako swoista ciekawostka. Po drugie zaś, polski katolicyzm – przynajmniej dla części Europejczyków, w tym zwłaszcza Chorwatów, Irlandczyków Włochów i Hiszpanów – wydawał się jednym z niewielu elementów kultury i tożsamości Polaków, które były przez nich zrozumiałe i z którymi mogli się oni, chociaż w pewnym stopniu, utożsamić. W ten sposób wciąż powracająca narracja mówiąca o „totalnym” katolicyzmie Polaków wpisywała ich w obszar podmiotów „oswojonych”, które, choć często żyją w odmiennej i odległej rzeczywistości, posiadają wspólne z obserwatorami cechy: Dwadzieścia cztery godziny przed tym – donosił swym rodakom jeden z chorwackich dziennikarzy – jak gwizdek hiszpańskiego sędziego Carlosa Velascеsa Carballa na Stadionie Narodowym w Warszawie wyznaczył początek czternastych mistrzostw starego kontynentu, Polska świętowała Boże Ciało. Stare katolickie święto przyciągnęło nawet tych, którzy zazwyczaj aktywnie nie biorą udziału w eucharystii, więc w chwili pokory, zamiast na porządnej marmurowej podłodze, klęczą oni na gorącym asfalcie. Widząc z ołtarza, jak wierzący zablokowali jeden pas ulicy, ksiądz przyśpieszył mszę, życząc na końcu szczęścia polskiej reprezentacji piłkarskiej w jutrzejszym meczu przeciwko Grecji (http://www.index.hr/euro-2012/clanak/ quotboze-cuvaj-lewandowskogquot/619353.aspx). W ten sposób dyskurs na temat codziennego stosunku Polek i Polaków do religii katolickiej nabierał cech nie tylko opisu totalnego, lecz również konstruował obraz społeczeństwa na swój sposób archaicznego i pierwotnego, a przez to także egzotycznego: Nasz sąsiad – snuje swą opowieść jeden z włoskich dziennikarzy – wyjął książkę i zrobił znak krzyża. Nie jest księdzem, albo przynajmniej nie wydaje się nim być, czyta Biblię. Inni przed wyruszeniem w podróż też robią znak krzyża. Być może to jest ta słynna religijność Polaków, a może tylko dawny sentyment do podróży – wszyscy jesteśmy pielgrzymami, a dobry Bóg nas poprowadzi (Crossetti 2012a). Obraz Polski, przedstawiany w tym i mu podobnych artykułach, jest przesycony katolicyzmem ludycznym, codziennym, który stanowi jeden z najważniejszych elementów polskiej tożsamości. W ten sposób kraj położony nad Wisłą staje się oswojony, a pobożność jego mieszkańców jest czymś znajomym, niegroźnym, przeciwnym wszelkim formom współczesnych fundamentalizmów i kojarzonym z pielgrzymami dążącymi do świętości, a zarazem


59

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

„starymi, dobrymi Włochami”. Jednak jeśli zagraniczny turysta zapomni, jaką rolę odgrywa wiara katolicka w polskiej kulturze, może doświadczyć także rzeczy nie zawsze przyjemnych: Polskie dziewczyny są katolickie. Bardzo. Bardzo bardzo. Jeżeli będziecie się narzucać, nie trzeba pytać, co się wam stanie (Crosetti 2012b)18. Wizja Polski postrzeganej jako kraj katolicki była dla większości zagranicznych dziennikarzy czymś oczywistym, a wszelkie przejawy katolicyzmu Polaków stawały się dla korespondentów niczym innym, jak potwierdzeniem ich oczekiwań19. Niezwykle rzadko pojawiały się przekazy medialne, które dekonstruowały ten dyskurs, a za taki wyjątek może być uznany artykuł jednego z czeskich dziennikarzy: Najprostszy przykład [mający na pierwszy rzut oka potwierdzać dominującą pozycję religii katolickiej w życiu społecznym – przyp. P. M.] dotyczy pomysłu archidiecezji wrocławskiej, która zapowiedziała, że będzie nawracać Czechów przyjeżdżających na EURO i witać ich transparentem „Jezus umarł za Czechy”. Jednak te działania mówią

18 Odmienną wizję moralności Polek, ich stosunku do „narzucających się” obcokrajowców oraz norm społecznych ufundowanych na moralności katolickiej mieli przedstawiciele mediów hiszpańskich. Analizując artykuły dziennikarzy z Półwyspu Iberyjskiego można odnieść wrażenie, że jeśli coś naprawdę zrobiło na Hiszpanach wrażenie, to niewątpliwie były to przedstawicielki płci pięknej legitymujące się polskim paszportem: Ach te Polki! Ile ognia w ich okrzykach! Ile w tym pasji! Między tymi dziewczynami a zespołem la Roja od razu zaiskrzyło. Na Długim Targu rzucają się w oczy hiszpańskie kolory wojenne wymalowane na śnieżnobiałych policzkach niebieskookich walkirii takich jak Angelina, która prezentuje swoje imponujące 180 centymetrów wzrostu, bez obcasów, na gdańskim starym mieście, prawdopodobnie w jednym z najpiękniejszych polskich miast. Polki oszalały na punkcie Hiszpanii, czuć to na każdym rogu, w atmosferze święta, na ulicach perły Bałtyku, dumnej gospodyni reprezentacji [Hiszpanii – przyp. P. M.] (www.ideal.es/eurocopa/2012-polonia-ucrania/noticias/polacas-ponen-rojas-201206151813-rc.html). 19 W jednym ze swych artykułów poświęconych EURO 2012 czeski dziennikarz Tomáš Poláček umieścił krótką ankietę na temat skojarzeń dotyczących Polski, którą przeprowadził wśród swoich znajomych. Osoby ankietowane miały między innymi takie skojarzenia: wódka, Lech Wałęsa i sprzedawca na czarnym rynku, chociaż Polaków lubię, gdy jeździłem do USA do pracy, rozumiałem się z nimi najlepiej, spośród wszystkich migrantów z Europy Środkowej; Mi się pojawiają skojarzenia: Oświęcim, wódka, pobożność... I tyle; Dziwne drogi, centra handlowe i skoczek Adam Małysz; Żubr, zaspy, wąsy; robotnicy, tanie jedzenie i kościół katolicki; Na pierwszym miejscu agresywni katolicy, sam język polski nie jest przyjemny, a do tego alkoholizm, bo przecież Polacy to najwięksi konsumenci wódki (Poláček 2012).


60

n

Piotr Majewski

więcej o stereotypie Polaka, przedstawiającym go jako fanatycznego katolika, niż o rzeczywistości. Wśród młodego pokolenia katolików znacząco ubywa [...] wystarczy spojrzeć na przedstawicieli zasiadających w Sejmie. Od zeszłego roku jest tam m.in. homoseksualista oraz transseksualistka. Z tego wniosek, że Polska się zmienia, młodnieje (Poláček 2012). Nie bez wpływu także, o czym wspomniano już powyżej, na wyobrażenia każące widzieć zagranicznym korespondentom w każdej Polce i każdym Polaku gorliwych tradycjonalistów i katolików jest funkcjonowanie w zbiorowej świadomości społeczeństw europejskich dwóch postaci niezwykle silnie, o ile nie jedynie, kojarzonych z Polską. Lech Wałęsa i Jan Paweł II, bo o nich tu mowa, to współcześni bohaterowie-symbole polskości i katolicyzmu, którzy – gdy mówiono i pisano o sławnych Polakach, a zwłaszcza wtedy, kiedy próbowano wyjaśnić najważniejsze cechy składające się na „charakter narodowy” i mentalność Polaków – przywoływani byli najczęściej20. Przykładem tego typu narracji może być wywiad zmieszczony w dzienniku „El País”, czyli największej hiszpańskiej gazecie codziennej, a przeprowadzony z byłym prezydentem w jego gdańskim biurze: Na ścianie widzimy wizerunek młodego i energetycznego elektryka, niesionego na ramionach kolegów ze związku zawodowego Solidarność, który zapoczątkował upadek komunizmu we wschodniej Europie [...]. Laureat pokojowej nagrody Nobla z 1986 roku, którego wąsy zupełnie już osiwiały, to religijny, charyzmatyczny ojciec ósemki dzieci (deportes.elpais.com/deportes/2012/06/22/eurocopa_ futbol/1340391950_307202.html)21.

20 Jeśli zapytacie przeciętnego widza – twierdzi dziennikarz bułgarskiej gazety codziennej „Trud” – co wie o tych dwóch słowiańskich ziemiach [Polsce i Ukrainie – przyp. P. M.], zazwyczaj będzie to Kopernik, Chopin, papież Jan Paweł II, Wałęsa, królowie i szowinizm Polaków, a jeśli chodzi o ich sąsiada: Bogdan Chmielnicki, Taras Szewczenko, Czarnobyl, Kozacy, wyjście z byłego ZSRR i pomarańczowa rewolucja Ukraińców (http://www.trud.bg/Article.asp?ArticleId=1435803). 21 Autor rozmowy – zwracając uwagę, że zarówno sam Wałęsa, jak i Karol Wojtyła, kiedy grali w piłkę, zawsze wybierali pozycję bramkarza – pytał m.in. byłego prezydenta o społeczną rolę piłki nożnej w czasach komunistycznych i współczesnych, o osoby, które są dla niego autorytetami oraz o jego relacje z europejskimi politykami. Wałęsa wśród podziwianych przez siebie postaci wymienił Dalaj Lamę, Michela Platiniego, Christiano Ronaldo i Jana Pawła II, tłumacząc


61

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

Z kolei innych hiszpański dziennik, mowa tu „El Mundo”, w trakcie trwania turnieju opublikował artykuł zatytułowany „Najpierw bramkarz, potem Papież”, w którym analizowano sportowe fascynacje Jana Pawła II ze szczególnym uwzględnieniem futbolu. Gazeta cytuje miedzy innymi wypowiedź Kardynała Stanisława Dziwisza, zdaniem którego obecność Ojca Świętego pomogła Przemysławowi Tytoniowi obronić rzut karny podczas meczu reprezentacji Polski i Grecji: Skoro Polacy mają tak mocne plecy – konkluduje autor artykułu – a Hiszpanie cieszą się szczególnymi względami Polaków, dlaczego La Roja miałaby nie liczyć na wsparcie sił boskich w drodze do finału? Szczególnie, że mecz półfinałowy odbyć ma się w mieście, w którym portrety Papieża Polaka napotyka się na każdym kroku [...]. Cóż, z tego jakże katolickiego kraju, kraju w którym oprócz La Roji absolutnym idolem jest Jan Paweł II [...] nie możemy zakończyć tej wiadomości słowami innymi niż: „Bóg tak chciał” (www.elmundo.es/elmundodeporte/2012/06/25/futbol/1340643798.html). Demony przeszłości i... współczesności. Dziki Wschód i stadiony pełne nienawiści: dyskurs o antysemityzmie, ksenofobii i rasizmie Polaków i Ukraińców Polska, przynajmniej w części artykułów pojawiających się w zagranicznych mediach, przedstawiana była nie tylko jako dynamicznie modernizujący się katolicki kraj, zamieszkały przez wspaniałych i gościnnych kibiców oraz niezwykle urodziwe kibicki, lecz także jako państwo, którego mieszkańcy – aby stać się pełnoprawnymi członkami europejskiej familii – muszą zmierzyć się ze swoją trudną i skomplikowaną przeszłością. Problemy, jakim muszą stawić czoła Polacy, to po pierwsze, ciążące na narodowej świadomości brzemię komunistycznej czy „zimnowojennej” – jest to najczęściej padające określenie – przeszłości. Po drugie zaś, ich wielowiekowe, skomplikowane i dramatyczne relacje zarówno z sąsiadami, jak

jednocześnie, że gra w piłkę była kiedyś sposobem na zachowanie wolności, a mistrzostwa Europy zorganizowane przez Polskę i Ukrainę pozwoliły obu krajom wznieść się na wyższy poziom cywilizacyjny.


62

n

Piotr Majewski

i współobywatelami innych narodowości, którzy w różnych okresach historycznych zamieszkiwali terytorium Polski (http://www.bbc.co.uk/news/ magazine-18440223). Po trzecie wreszcie, brak szacunku i tolerancji wobec szeroko pojętej inności i szowinizm części polskiego społeczeństwa: Czy Polsce uda się – zastanawiał się dziennikarz „The Irish Times” – zrzucić szary, zimnowojenny wizerunek i zapewnić fanom piłki wielokolorowe wspomnienia? [...] Dla Polaków to szansa, która trafia się raz w życiu: możliwość opuszczenia bocznej ławki historii i dołączenia do europejskiej „Premier League” [chodzi o najwyższą, elitarną klasę rozgrywek piłkarskich w Anglii – przyp. P. M.] (http://www.irishtimes.com/newspaper/ weekend/2012/0602/1224317106013.html). Jednym z głównych tematów, które dominował w dyskursie zagranicznych mediów tuż przed rozpoczęciem EURO 2012, a w ramach którego podejmowano wszystkie trzy wspomniane wyżej „polskie problemy”, stały się kwestie związane z rasistowskimi zachowaniami polskich i ukraińskich kibiców piłkarskich. Dyskusja wywołana została przez głośny dokument BBC pt. „Stadiony nienawiści” wyemitowany 28 maja 2012 roku. Film ten odbił się szerokim echem nie tylko w mediach brytyjskich, lecz równie często komentowany był w innych krajach europejskich. Trzydziestominutowy dokument przedstawiał Polskę i Ukrainę jako państwa trawione przez problemy ksenofobii, rasizmu, antysemityzmu i homofobii. Szczególnym obiektem zainteresowania dokumentalistów BBC stała się kultura kibiców piłkarskich, sportretowana w swojej najbardziej ordynarnej, wulgarnej i agresywnej odsłonie. Sceny z Ukrainy, jakie pojawiły się we wspomnianym filmie, to między innymi zdjęcia przedstawiające grupę „kiboli” znęcających się nad kibicami z Azji, skinheadów odbywających swego rodzaju musztrę oraz grupę chuliganów machających rękoma w geście nazistowskiego pozdrowienia. Z kolei polskie epizody dotyczyły między innymi kibiców wykrzykujących rasistowskie obelgi i śpiewających w trakcie meczów antysemickie hasła. Czytelność przekazu, podparte „dowodami” ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem czyhającym na wybierających się na EURO 2012 brytyjskich kibiców, została wzmocniona wypowiedziami Sola Campbella, byłego kapitana angielskiej drużyny narodowej, który przestrzegał wszystkich chętnych przed przyjazdem do Polski i na Ukrainę: Zostańcie w domach, obejrzyjcie to w telewizorze.


63

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

Nie ryzykujcie... inaczej możecie wrócić w trumnach (http://www.bbc. co.uk/news/uk-18192375). Analizując treść owego filmu – oraz bardziej nas tu interesujące liczne komentarze, które wywołał – można powiedzieć, że Polska została „osądzona” znacznie łagodniej niż Ukraina22. Główna linia argumentacyjna, której celem była obrona „dobrego imienia Polaków”, koncentrowała się na wskazywaniu uproszczeń i generalizacji dokonanych przez twórców filmu oraz na dowodzeniu, iż zaprezentowany dokument nie miał charakteru polemicznego, a materiały wykorzystane przy jego tworzeniu dobrane został w taki sposób, by uwiarygodnić z góry założoną tezę i wyolbrzymić skalę poruszanych w nim problemów. Komentator „Sunday Independent” przyrównał dokument BBC do filmów Sachy Barona Cohena przynależących do gatunku „fikcyjnego dokumentu”, tzw. mokumentu, czyli filmu fabularnego udającego prawdziwy dokument, wskazując przy tym na absurdalne braki w warsztacie ekipy filmowców, która z wszystkich polskich miast-gospodarzy odwiedziła jedynie Warszawę. Co istotne, jego „linia obrony” – podobnie jak wielu innych komentatorów – dotyczyła tylko i wyłącznie Polski. Ukraina została potraktowana znacznie mniej wyrozumiale. W konkluzji dziennikarz wyraził opinię, że Polska w niczym nie różni się od innych państw europejskich, a każde miasto

22 Jeden z komentatorów dziennika „The Guardian” stwierdził, iż choć rasizm, neofaszyzm i homofobia to główne problemy piłki nożnej i środowisk kibicowskich w Europie Wschodniej – przywołując dane o ponad dwustu zarejestrowanych przypadkach ataków na tle rasistowskim lub antysemickim w Polsce i Ukrainie na przestrzeni osiemnastu miesięcy poprzedzających EURO 2012, to jednocześnie, wskazał on na różnicę pomiędzy obydwoma krajami oraz wynikającą z tego „faktu” potrzebę oddzielnego ich traktowania: Polska jest członkiem Unii Europejskiej, jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek w Europie, z dobrym transportem publicznym i miastami przyjaznymi turystom. Ukraina jest na nieco innej pozycji. Pomimo że określana jako „wolna” i demokratyczna, jest oskarżana o korupcję i brak otwartości w dialogu. [...] Oba kraje są monokulturowe (http://www.guardian.co.uk/ commentisfree/2012/may/29/euro-2012-ethnic-minority-fans). Swoją drogą, pomysł aby określić współczesną Ukrainę jako państwo monokulturowe zdaje się być nad wyraz ryzykowny, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę, że co czwarty obywatel tego kraju deklaruje inną narodowość niż ukraińska, a aż 30% obywateli tego kraju posługuje się na co dzień językiem rosyjskim (http://web.archive.org/web/20100306171811/http://www.ukrcensus. gov.ua/eng).


64

n

Piotr Majewski

ma swoje ciemne strony, które zbyt łatwo można przedstawić jako dominujące (http://www.independent.ie/entertainment/tv-radio/euro-expose-earns-beeb-a-red-card-3126469.html)23. Po prezentacji „Stadionów nienawiści” na antenie BBC, w mediach brytyjskich pojawiły się również inne liczne głosy w obronie dobrego imienia Polaków. Swoistym medialnym symbolem otwartości polskiego narodu stał się pochodzący z Nigerii, były już poseł Platformy Obywatelskiej, John Godson. W przeprowadzonych przez brytyjską prasę wywiadach Godson przywoływał własne doświadczenia związane z życiem w Polsce, której obywatele, niemalże na jego oczach, uczą się tolerancji i poszanowania dla inności: To nie tak, że ludzie są rasistami, po prostu nie mieli dotąd styczności z innością. Im częściej Polacy mają kontakt z innością, tym lepsza staje się sytuacja, choć pozostało jeszcze wiele do zrobienia (http:// uk.reuters.com/article/2012/06/06/uk-soccer-euro-poland-racism-idUKBRE8551C720120606). Pod adresem filmowców, na łamach brytyjskiego dziennika „The Daily Mail”, słowa krytyki skierował także Jonathan Ornstein, dyrektor krakowskiego Centrum Społeczności Żydowskiej, który oskarżył BBC o pogoń za sensacją oraz manipulowanie jego wypowiedziami. Jak twierdził, z ponad godzinnej rozmowy, jaką przeprowadzili z nim twórcy dokumentu, w programie wykorzystane zostały wyłącznie negatywne komentarze krytykujące Polaków i nie reprezentujące w pełni jego poglądów (http://www.dailymail.co.uk/news/article-2155680/Jewish-leader-Jonathan-Ornstein-blasts-BBC-Panorama-documentary-anti-Semitism-Poland.html). Z kolei dwa tygodnie po premierze dokumentu ta sama gazeta

23 Równie interesujące strategie obrony dobrego imienia Polaków pojawiały się w wielu innych komentarzach, w tym między innymi w artykule Tanyi Aldred zamieszczonym w „The Telegraph”, w którym autorka dokonuje krótkiej rekapitulacji nowożytnej historii Polski, akcentując przede wszystkim bohaterskie zmagania Polaków z systemem komunistycznym. Aldred, broniąc Polski przed oskarżeniami o bycie: rasistowską przystanią, gdzie miłośnicy piłki nożnej kojarzeni są ze stadionowymi zaśpiewami o komorach gazowych, docenia fakt, że Polacy są kłopotliwą grupką, która nie podporządkowała się całkowicie [reżimowi komunistycznemu – przyp. P. M.], zgrabnie potwierdzając narzekania Stalina, że próbować narzucić Polsce komunizm, to tak jak próbować osiodłać krowę (http://www.telegraph.co.uk/sport/football/ competitions/euro-2012/9312324/Euro-2012-Poland-deserves-to-be-seen-as-more-than-a-racists-haven.html).


65

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

zamieściła zdjęcie Natalii Siwiec, polskiej celebrytki, która dała się sfotografować na jednym z meczów rozegranych w trakcie turnieju w koszulce z napisem „Bad Boy Campbell” (pol. „Zły chłopiec Campbell”). Zdjęciom towarzyszył krótki komentarz, w którym wspomniano o akcji zaaranżowanej przez brytyjskich kibiców, którzy w ramach poparcia dla strony polskiej przemaszerowali ulicami Warszawy, niosąc trumnę z napisem „Mylisz się, Sol Campbell”: Co ironiczne – komentował dziennikarz brytyjskiego tabloidu – dotychczas większość kłopotów na EURO 2012 sprawili kibice przybywający z zagranicy: Rosjanie, Niemcy, Chorwaci i Anglicy... (http:// www.dailymail.co.uk/sport/euro2012/article-2166396/Euro-2012-Natalia-Siwiec-T-shirt-blasts-Sol-Campbell-BBC.html). Warto jednak zauważyć, że choć twórcy „Stadionów nienawiści” spotkali się w mediach brytyjskich z falą krytyki, to afera przez nich rozpętana trafiła na podatny grunt. Kilka dni przed premierą filmu dziennik „The Guardian” opublikował krótki artykuł autorstwa Remiego Adekoyi, polskiego publicysty pochodzenia nigeryjskiego, który starał się „odczarować” obraz Polski jako kraju zasiedlonego przez rzesze rasistów i antysemitów. Adekoya bynajmniej nie ukrywał faktu, że na polskich stadionach dość często znieważa się osoby o innym kolorze skóry czy innej niż polska narodowości, odwołując się jednak do własnej biografii – zabieg, z którego skorzystał cytowany już tu poseł Godson – starał się wytłumaczyć angielskim czytelnikom specyfikę polskiej rzeczywistości: Sytuacja ulega zmianie. Sam nie potrafię sobie przypomnieć ostatniego razu, kiedy ktoś zwyzywał mnie z powodu koloru skóry. Istotną rolę odgrywa ekonomia. Kiedy przyjechałem do Polski [w 1995 roku – przyp. P. M.] ludzie zarabiali średnio 200 dolarów miesięcznie. Polski kapitalizm dopiero nabiera rozpędu, czasy były ciężkie, a ludzie sfrustrowani. Lata mijały, ekonomia rosła w siłę i Polska dołączyła do UE. Polacy zaczęli podróżować po świecie, spotykać ludzi różnych ras, co w sposób namacalny zmieniło ich podejście. Nic tak nie cywilizuje ludzi jak dobrobyt (http://www.guardian.co.uk/commentisfree/2012/may/21/ euro-2012-poland-racism). W ramach tej narracji okazuje się, że to kapitalizm niesie na swoich barkach cały ciężar procesu cywilizowania Polski i edukowania społeczeństwa, także w tych kwestiach, które dotyczą tolerancji. W ten sposób publicysta wpisał się w dyskurs, często obecny w zachodnioeuropejskich mediach, w ramach którego polskie społeczeństwo


66

n

Piotr Majewski

przedstawiane było jako coraz szybciej cywilizujące się przede wszystkim dzięki przyjmowaniu zachodnich standardów i wartości, w tym zwłaszcza tych związanych z systemem ekonomicznym. Jednak już w trakcie mistrzostw, jakby na złość części brytyjskich publicystów, niektórzy Polacy dostarczyli kilku nowych argumentów na potwierdzenie tezy o rasistowskim obliczu kraju leżącego nad Wisłą. Jedną z takich osób okazał się wiceprezydent Gdańska Andrzej Bobkowski, który na falach lokalnej rozgłośni radiowej powiedział: Potrafimy się zachować jak normalni ludzie, cywilizowani, biali ludzie. Nasi goście też, dzięki temu, zachowują się tak, jak się zachowują biali normalni ludzie, czyli się bawią, wtedy kiedy można się bawić, kiedy trzeba iść już spać, to idą spać. Nie brudzą straszliwie, nie szkodzą, nie niszczą, to jest naprawdę super (http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35636,11909183,Wiceprezydent_Gdanska_o__normalnych_bialych_ludziach.html). W Wielkiej Brytanii słowa wiceprezydenta spotkały się ze zrozumiałym oburzeniem, choć prawie natychmiast opublikowano treść oświadczenia Bojanowskiego, w którym przepraszał za niefortunne sformułowanie. W komentarzach, jakie się pojawiły, niezręczność wiceprezydenta tłumaczono m.in. nieprzystawalnością języków: polskie sformułowanie użyte podczas audycji nie miało na celu obrazić nikogo, ale po przełożeniu na język angielski mogło zostać odebrane jako rasistowskie albo obraźliwe (http://www.guardian.co.uk/football/2012/jun/13/gdansk-deputy-mayor-apologises-civilised-whites). Wskazywano także, że tego typu sformułowania są mocno zakorzenione w polskim języku oraz mentalności jego użytkowników, co zresztą doskonale odzwierciedla siłę rasistowskich stereotypów. „Obrona” wiceprezydenta sprowadzała się zatem do podkreślenia odmienności kulturowej Polaków oraz ich kulturowych i językowych nawyków, które niezwykle trudno wykorzenić (http://www.telegraph.co.uk/sport/football/competitions/euro-2012/9326935/Euro-2012-Gdansk-deputy-mayor-in-racism-row-after-thanking-residents-for-acting-like-civilized-white-people.html). Podsumowując sposób, w jaki w brytyjskich mediach konstruowano dyskurs o współczesnych Polakach i cechach ich mentalności, trzeba podkreślić, że dziennikarze z Wysp wyraźnie niepokoili się światopoglądowym przygotowaniem polskiego społeczeństwa do roli współgospodarza


67

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

EURO 2012. Stereotyp Polaka jako osobnika nietolerancyjnego i nastawionego wrogo do wszelkich przejawów inności okazał się niezwykle silny. Brytyjscy publicyści o wiele bardziej niż rozwojem sportowej i pozasportowej infrastruktury oraz poziomem organizacyjnym zajmowali się stanem mentalności gospodarzy turnieju. Choć doceniano polskie starania o uczynienie z tej imprezy godnej wizytówki nowoczesnego kraju, to niezbyt wierzono w przygotowanie samych Polaków do roli gospodarzy, którzy powitać mają w swojej ojczyźnie gości z całej Europy. Zestawiając ze sobą wizje wielokulturowej, tolerancyjnej i przeciwnej wszelkim formom szowinizmu Wielkiej Brytanii z monokulturową Polską, silnie akcentowano stereotyp typowego Polaka, w ramach którego był on przedstawiany jako nacjonalista wrogo nastawiony wobec wszelkich przejawów inności24. Wydaje się, że właśnie z tego powodu dokument BBC był tak często komentowany w brytyjskich mediach. Jego twórcy bowiem umiejętnie i z sukcesem wpisali się w istniejące wśród Brytyjczyków przeświadczenie o braku tolerancji i poszanowania inności, które to cechy w ogromnym stopniu charakteryzować mają Polaków. Pomimo licznych głosów sprzeciwu wobec tak skrajnie jednowymiarowej charakterystyki, siła przekazu „Stadionów nienawiści” nie osłabła. Atmosfera strachu

24 Tego typu wyobrażenia odwołują się do trwałego w świecie zachodnim stereotypu, którego istotą jest poznawcza dychotomia pozwalająca przedstawicielom „starej” Europy wyróżnić kategorię nacjonalizmu o charakterze indywidualistyczno-obywatelskim oraz kategorię nacjonalizmu kolektywistyczno-autorytarnego. W ramach tej pierwszej kategorii, naród we właściwej postaci cechuje suwerenność ludu implikująca suwerenność jednostek, których przynależność do tego wspólnoty narodowej ma charakter obywatelski i może być nabyta. Uznaje się ją powszechnie za jedyną właściwą, dojrzałą formę nacjonalizmu, cechującą społeczeństwa zachodnioeuropejskie. Nacjonalizm „zachodni” jest więc liberalny i demokratyczny, z kolei nacjonalizm kolektywistyczno-autorytarny, nazywany także „wschodnieuropejskim”, opiera się ma wspólnocie krwi i dlatego przyjmuje wymiar rasistowski i reakcyjny. Dychotomia ta zakłada, że państwa narodowe, które powstały na Zachodzie, wykształciły zeświecczone, racjonalne społeczeństwa narodowe, czyli wspólnoty równoprawnych obywateli. Na Wschodzie zaś nacjonalizm wyrażał autorytatywne pojmowanie wspólnoty, a wschodnie wyobrażenie narodu opierało się na irracjonalnej koncepcji „ludu” i funkcjonowało w ramach mitologii oraz wyobrażeń „narodowego posłannictwa”, przy czym nacjonalizm nie był zakotwiczony w społeczeństwie obywatelskim, ale wyrastał z dążenia, aby pokonać poczucie własnej niższości.


68

n

Piotr Majewski

została z sukcesem wykorzystana między innymi przez tabloidy w nieskończoność powtarzające i komentujące wypowiedzi Sola Campbella25. Dokonując analizy materiałów pochodzących z innych niż brytyjskie media, a dotyczących przykładów rasistowskich zachowań Polaków, można zauważyć, że choć stanowiły one część przekazu medialnego i były poddawane krytyce, to jednak nie stały się one ważnymi elementami narracji kreującej całościowy obraz Polaków. Pojawianie się pewnych elementów dyskursu, w którym obnażano by rasizm polskiego społeczeństwa, było raczej odpowiedzią na obawy, które zostały wywołane negatywnym przekazem płynącym z Wielkiej Brytanii. Włoscy dziennikarze nie identyfikowali narodowości zgromadzonych na krakowskim stadionie kibiców, choć z dużą dozą pewności można było stwierdzić, że osoby tam zgromadzone były Polakami. „La Stampa” w artykule zatytułowanym „Rasistowskie chóry na treningu Holendrów” zestawia informację o zaistniałych incydentach z wiadomością o tym, że premier Donald Tusk zjadł kolację z wtedy jeszcze kolegą partyjnym, wspomnianym kilka akapitów wcześniej, posłem Johnem Godsonem. Zdaniem przedstawicieli włoskich mediów, celem zaaranżowanego spotkania, które odbyło się w świetle fleszy i zarejestrowane zostało przez liczne kamery,

25 Pytanie o polski rasizm pojawiało się w brytyjskich mediach wielokrotnie, szczególnie w pierwszym tygodniu turnieju. Istotne zwłaszcza jest w tym kontekście przeciwstawienie codziennego doświadczenia Polaków i Brytyjczyków, dokonywane przez brytyjskich dziennikarzy i korespondentów. W relacjach prasowych wielokrotnie podkreślana był monokulturowość społeczeństwa polskiego. Konstrukcja ta opierała się na przeciwstawnej zbitce pojęć „wielokulturowa cywilizacja brytyjska szczycąca się tolerancją i polityczną poprawnością”, kontra „monokulturowa polska barbaria pozostaje krajem silnie nietolerancyjnym, tradycjonalnym, nieprzyzwyczajonym do inności, która traktowana jest jako coś złego, wstydliwego, niepolskiego, a więc niezgodnego z ideologią podzielaną przez narodową (i katolicką) większość”: Polska była w przeszłości wieloetniczna, przed II wojną światową będąc ojczyzną wielu mniejszości [...] co sprawia, że wielu Polaków jest dumnych z wielowiekowej tradycji tolerancji niepodzielanej przez wiele innych europejskich nacji. Naziści wymordowali 90% z ponad trzymilionowej społeczności żydowskiej, a pod koniec wojny sojusznicy Polski – Związek Radziecki, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania – doszli do porozumienia w sprawie przesunięcia granicy kraju w stronę zachodnią, tworząc homogeniczne, polskie i katolickie państwo. Obecnie ocenia się, że na 38 milionów obywateli Polski, zaledwie 2% należy do mniejszości etnicznych (http:// www.bbc.co.uk/news/world-europe-17898302).


69

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

było pokazanie malkontentom, że: Polska się zmieniła (Zonca 2012b). Przytoczone zdanie pojawia się na samym końcu tekstu, który w żadnej mierze nie utrwala stereotypowego myślenia o Polsce jako kraju pełnym rasizmu i antysemityzmu. Także tutaj podkreślony zostaje „fakt” zbawiennego wpływu kapitalizmu, dzięki któremu Polska dynamicznie się rozwija, czego pozytywnymi skutkami są wzrost tolerancji i zanik postaw ksenofobicznych. W inny, acz równie przychylny Polakom sposób, wizję Polski jako kraju pełnego ksenofobii, antysemityzmu i rasizmu próbowały obalić media niemieckie: EURO w Polsce – oceniał niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” – i na Ukrainie było demonstracją otwartości i wyluzowanego patriotyzmu (cyt. za: http://www.wprost.pl/ar/331479/). Autor tego artykułu przypomniał także o obawach związanych z chaosem komunikacyjnym, dramatycznym wzrostem cen czy przemocą i rasizmem na stadionach zaznaczając przy tym, że żadna z nich nie znalazła odzwierciedlenia w rzeczywistości: ukraińscy i polscy chuligani, opisywani wcześniej jako wytatuowane swastykami bestie, przed którymi musiał drżeć każdy, kto nie jest blondynem o niebieskich oczach, okazali się ufnymi nastolatkami, którzy z zachwytem dopingowali swoje drużyny, a gdy te odpadły z turnieju, pozostali doskonałymi gospodarzami. Krótka uliczna bijatyka w Warszawie przed meczem Polski z Rosją nie zmienia istotnie tego obrazu. [...] Polska – ku własnemu zaskoczeniu – dowiedziała się, że niektóre głęboko zakorzenione stereotypy mogą się rozwiać przynajmniej na krótki czas. [...] Te mistrzostwa to coming-out pokolenia po transformacji, wolnego od historycznej traumy, ukształtowanego przez radość, samoironię i zero kompleksów. Nie tylko cudzoziemcy, ale i sami Polacy dziwią się tej nowej atmosferze (http://www.wprost.pl/ar/331479/). Z kolei media francuskie, przedstawiając przygotowania do turnieju oraz jego przebieg, w równie dużym stopniu, co media brytyjskie, skupiły się na tworzeniu narracji, którą można określić jako „rasistowsko-kibolską”. W jej ramach ukazywano współgospodarzy mistrzostw przede wszystkim przez pryzmat subkultury pseudokibiców, a jedną z metod, za pomocą której francuscy dziennikarze uwiarygodniali swoje tezy, były sensacyjne teksty powstałe na bazie materiałów zgromadzonych w trakcie kilkudniowych reporterskich „śledztw” przeprowadzonych w obu krajach. Emblematycznym przykładem tego rodzaju dobrej dziennikarskiej roboty jest artykuł


70

n

Piotr Majewski

zamieszczony na portalu „France Culture”. Jego autorzy specjalnie wybrali się do Polski, a konkretnie Łodzi26, na mecz pomiędzy warszawską Legią a łódzkim Widzewem, czyli wydarzenie, które ich zdaniem budzi wśród mieszkańców obu miast większe emocje, niż sam turniej EURO 2012. Podczas tego krótkiego pobytu udało im się porozmawiać z kilkoma kibicami, którzy wprowadzili ich w niuanse stadionowej rzeczywistości. Podsumowując te rozmowy stwierdzili m.in., iż: Kibic to ktoś, kto po prostu wspiera daną drużynę futbolu. Natomiast kibole idą na mecz po to, by się pobić. Jest to dla nich ważniejsze, niż sam mecz [...] ofiary śmiertelne uzmysławiają skalę przemocy, która poza stadionami właściwie nie ma granic. Wizja całkiem realnego zagrożenia fizycznego również na stadionach wciąż jest problemem, mimo obecności ochrony i policji. [...] Nie bez znaczenia jest też fakt, że kibicami na stadionach są często ci, którzy nie mogą odnaleźć się na rynku pracy i balansują na granicy prawa. Dlatego świat kibiców i świat kryminalny, nie tylko w Łodzi, postrzegane są jako tożsame (France Culture 2012)27. We francuskich mediach często przytaczana i komentowana była wypowiedź Jana Tomaszewskiego, byłego bramkarza polskiej drużyny narodowej z lat 70., a dziś członka partii „Prawo i Sprawiedliwość”. „Człowiek, który

26 W ramach tego dyskursu Łódź, nie mająca dobrej prasy w mediach francuskich, zdaje się być egzemplifikacją całej Polski: W Łodzi, zubożałym mieście przemysłowym, oddalonym o dwie godziny od Warszawy, kibice przeciwnych drużyn obrzucają się nawzajem słowem „kurwa” (w tłum. dziwka) i przezywają się Żydami. Dowiadujemy się, że w łódzkim sklepiku, który należy do kibica Widzewa i znajduje się przy stadionie, jeszcze do niedawna można było kupić szaliki z hasłem: „Łowca Żydów”. [...] Znamienne są również antysemickie naklejki, które można kupić w oficjalnym sklepie klubu piłki nożnej (http://www.liberation.fr/medias/2012/06/15/ un-match-de-foot-polonais-loin-des-cameras-de-l-euro-2012_826596). 27 Prowadząc swoje śledztwo, reporterzy „France Culture” słyszą o równie ponurych wydarzeniach od kameruńskiego studenta Lionela, od trzech lat studiującego w Łodzi. Zwierza sie on dziennikarzom, że stara się nigdy nie wychodzić z domu w dniu meczowym, ponieważ obawia się, że kibice znów obleją go piwem, wyzywając wyrzucą z autobusu i obrzucą bananami, a nawet pobiją, co ponoć zdarzyć już się miało kilkakrotnie. Dlatego też Lionel – deklarujący, że wyjedzie z Polski od razu po ukończeniu studiów – i jego znajomi obcokrajowcy, od pewnego czasu wysyłają sobie ostrzegawcze SMS-y z datą najbliższego meczu. Tymczasem, na pytanie francuskich reporterów skierowane do lokalnego kibica o to, kto w Łodzi atakuje wieczorami Afrykańczyków, jeden z respondentów odpowiada bez zażenowania: Ktoś, kto jest bardziej pijany, niż inni. Ale to normalny człowiek, sąsiad, żadne monstrum (France Culture 2012).


71

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

powstrzymał Anglię” miał bowiem jasno sprecyzowane poglądy na temat składu drużyny „reprezentującej” Polaków w trakcie turnieju EURO 2012, a zwłaszcza jej podstawowego obrońcy Damiena Perquis’a, który urodził sie we Francji, ale posiada polskie obywatelstwo: I pomyśleć, że nosi on strój z białym orłem, dla którego my – prawdziwi Polacy – wygrywaliśmy medale. To francuski śmieć, któremu nie udało się u siebie (http://www.lemonde.fr/ journalelectronique/donnees/libre/20120612/index.html?article_id=86 351)28. Francuscy eksperci oceniali, iż powszechne funkcjonowanie tego typu postaw w polskim społeczeństwie wynika nie tylko z opieszałości polskich władz w walce z postawami rasistowskimi i ksenofobicznymi (http:// www.lemonde.fr/journalelectronique/donnees/libre/20120612/index.html? article_id=86351), lecz jest skutkiem szeroko pojętego zapóźnienia cywilizacyjnego obydwu państw-organizatorów turnieju EURO 2012, w których wciąż dominuje duch „wschodniego” barbarzyństwa i despotyzmu: Polska i Ukraina, które nie wywiązały się ze swoich obowiązków od upadku Muru, musiały nadrobić zaległości na EURO 2012, które ma być symbolem ich „otwarcia na demokrację”. Zgodnie z przewidywaniami, organizacja EURO okazała się katastrofą: malwersacje przy budowie stadionów, spekulacje i oszustwa w hotelach (jak donosi prezydent UEFA, Michel Platini), masowa prostytucja wokół stadionów, niemożność zapewnienia bezpieczeństwa podczas mistrzostw, hordy kibiców gotowych do bójek, a wszystko to dzieje się w kontekście brutalnych zajść, które miały miejsce w ostatnich latach w obydwu krajach (http://www.lemonde.fr/journalelectronique/donnees/ libre/20120606/index.html?article_id=862752). 12 czerwca 2012 roku Relacje z wydarzeń, które rozegrały się na ulicach Warszawy 12 czerwca 2012 roku w dniu meczu Polska–Rosja, kiedy to doszło do regularnych

28 Komentujący słowa Tomaszewskiego Perquis stwierdził, iż oprócz tej wypowiedzi, nie doświadczył w Polsce skierowanych przeciwko niemu przejawów rasizmu. Zaznacza przy tym jednak, że: We Francji takie komentarze ze strony Frontu Narodowego uznanoby za skandal. Polska jest jednak nowicjuszem, jeśli chodzi o przyjmowanie imigrantów. Jest jeszcze wiele do zrobienia (http://www. lemonde.fr/journalelectronique/donnees/libre/20120612/index.html?article_id=86351).


72

n

Piotr Majewski

bójek pomiędzy polskimi i rosyjskimi kibicami oraz policją, stały się jednym z najważniejszych i najczęściej komentowanych epizodów EURO 2012. Cechą immanentną tych komentarzy było odwoływanie się przez ich autorów do „przeszłości”, bowiem – jak dowodzili – to właśnie dopiero dzięki zdobyciu wiedzy o wydarzeniach minionych, zarówno tych, których proweniencja sięga początków XVII wieku, jak i tych, które zdarzyły się w kwietniu 2010 roku, można było zrozumieć kontekst i przyczyny zajść. Główna teza tej fatalistycznej, linearnej i przyczynowo-skutkowej narracji, polegała na stwierdzeniu, iż nieuniknione, jak twierdziło wielu europejskich komentatorów, kilkugodzinne bójki kilkuset pseudokibiców, stanowiły kolejną odsłonę kilkusetletniej wojny, toczonej pomiędzy dwoma słowiańskimi narodami. Najwięcej uwagi, z oczywistych względów, zajściom z 12 czerwca 2012 roku poświeciły media rosyjskie, które jeszcze przed rozpoczęciem turnieju przygotowywały rosyjskich kibiców do tego, że w Polsce mogą spotkać się nie tylko z powszechną niechęcią, ale także mogą stać się ofiarami fizycznych ataków. Tego typu informacje, których ważnym elementem stał się stereotyp mówiący o niemalże genetycznie dziedziczonej ksenofobii i rusofobii Polaków, zaczęły co raz częściej pojawiać się w rosyjskich mediach w miarę zbliżania się początku mistrzostw, choć we wcześniejszym okresie Polska i jej mieszkańcy byli przedstawiani w pozytywnym świetle29: Etap

29 Jeszcze kilka miesięcy przed rozpoczęciem turnieju EURO 2012, niektóre rosyjskie media próbowały obalić mit głoszący, iż wszyscy Polacy zarażeni są wirusem rusofobii. Korespondenci odwiedzający Polską często dzielili się swoimi pozytywnymi doświadczeniami i zachęcali swych rodaków, aby przyjeżdżali na mistrzostwa bez żadnych obaw: Niedawno, w niektórych mediach pojawiły się informacje, że ciężkie chwile mogą czekać rosyjskich kibiców w trakcie EURO 2012. Podobno Rosjanie w Polsce [...] będą – poprzez umieszczenie ich w obszarze szczególnie chronionym, w warunkach niemal obozowych – odizolowani od reszty europejskiej rodziny kibiców. Zapewniam Państwa, że jest to kompletna nieprawda. Na początku tygodnia wróciłem z podróży do Warszawy [...] i zapewniam, że Polacy czekają na naszych kibiców z wielką niecierpliwością. Oczywiście, mogę być subiektywny, ale wydaje mi się, że powszechna opinia o wrogości Polaków do Rosjan nie ma żadnych podstaw [...] Jedna z moich pierwszych porad dla naszych kibiców brzmi: nie rozmawiać na tematy historyczne z Polakami. Nie dlatego, że są dla kogoś niewygodne, ale po prostu nikt tak naprawdę o tym nie myśli (http://rg.ru/2012/02/24/euro-site. html). Jednocześnie, często wspominano także o podobieństwach, które łączą obydwa narody: Polacy są przyjaźni wobec Rosjan. Mamy bardzo podobną mentalność: jesteśmy otwarci,


73

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

grupowy EURO 2012 w Polsce dopiero się zaczyna, ale już teraz możemy powiedzieć, że rosyjska drużyna i jej kibice już są na pierwszym miejscu, lecz nie ze względu na zdobyte punkty lub strzelone bramki. Rosjanie z pewnością wyprzedzają wszystkich rywali patrząc na ilość krytycznych historyjek i plotek, które od czasu do czasu powstają o nich w Polsce. Niemcy, Grecy, Czesi, Holendrzy i inni Europejczycy, niech „spadają”, jak to się tutaj mówi. Nie mają szans z naszymi rodakami. Wyobraźnię polskich mediów i kibiców pobudzają wyłącznie Rosjanie (http://www.aif.ru/sport/article/52635). Jeszcze przed wydarzeniami z 12 czerwca rosyjscy korespondenci skupili się na kilku, negatywnie ich zdaniem rozstrzygniętych, sprawach organizacyjnych, w tym zwłaszcza odmowie utworzenia „Rosyjskiego Domu” na warszawskim Torwarze30 oraz „ciepłego przyjęcia”, jakie zgotowano rosyjskiej drużynie, która zakwaterowała się w Hotelu Bristol. Zwłaszcza to ostatnie wydarzenie, którego istotą było wykrzykiwanie antyrosyjskich haseł przez kilkanaście osób dzierżących polskie flagi, zostało odnotowane przez wszystkie rosyjskie media, choć warto zauważyć, że dziennikarze opisywali oraz komentowali je na różne sposoby. Znaleźli się bowiem zarówno tacy, którzy wskazywali, że odpowiedzialnością za tą sytuację nie można obarczyć wszystkich Polaków, a jedynie pewną grupę reprezentującą określoną siłę polityczną, jak i – stanowili oni większość – tacy, którzy opisywali

gościnni i lubimy wódkę (ja osobiście preferuję rosyjską, ale polska, uwierzcie mi, też jest bardzo smaczna). Jest nam łatwiej się zrozumieć także dlatego, że starsze pokolenie uczyło się rosyjskiego w szkole (a dziś coraz więcej młodych ludzi uczy się tego języka). Poza tym rosyjski i polski są bardzo podobne [...] Polacy uwielbiają literaturę rosyjską, zwłaszcza XIX wiecznych klasyków (http://www.mk.ru/politics/world/article/2012/03/19/683022-kto-smyachom-knam-pridet-tot-nepozhaleet.html). 30 W stolicy – komentował jeden z rosyjskich dziennikarzy niezadowolonych z decyzji władz Warszawy, które odmówiły wynajęcia Torwaru – zaczęto mówić o jakichś nagle powstałych moralnie-politycznych przeszkodach dla wykorzystania „Torwaru”. [...] Okazało się, że przeszkodą było to, że w kwietniu 2010 roku do tej sali przywieziono trumny z ciałami ofiar katastrofy samolotu prezydenckiego. [...] Niby, otwierając tutaj swój Dom, kibice rosyjscy – chcąc nie chcąc – będą „tańczyli na kościach poległych”. W gruncie rzeczy perspektywa jest „okropna”, szczególnie jeśli uwzględnić to, że przez lata, które minęły od momentu tragedii, w tej sali odbyły się dziesiątki turniejów sportowych, komercyjne gale bokserskie oraz koncerty. O „tańcach na kościach” nie było mowy, dopóki nie pojawili się Rosjanie ze swoją propozycją (http://www.aif. ru/sport/article/52635).


74

n

Piotr Majewski

owe wydarzenia jako typowy przejaw polskiej rusofobii (np.http://www.aif. ru/sport/article/52635; http://kp.ru/daily/25894/2853813/)31. Po wydarzeniach z 12 czerwca rosyjskie media zaczęły posługiwać się mocnym i jednoznacznym językiem, a prawie wszyscy dziennikarze przekonywali swych odbiorców, że niechęć Polaków do Rosjan nie jest stereotypem, lecz brutalną rzeczywistością. Większość rosyjski korespondentów nie miała już więcej wątpliwości, że rusofobia jest ważnym elementem polskiej tożsamości. Szukając winnych zajść, do których doszło w Warszawie, jednocześnie wskazywali na nieprzygotowanych organizatorów, nadwiślańskie media podsycające atmosferę konfrontacji i konfliktu oraz polskie społeczeństwo ogarnięte nacjonalistycznym szałem: Polsce udało się zhańbić już trzeciego dnia od rozpoczęcia mistrzostw. Warszawscy kibice-skinheadzi, z których większość stanowili kibice Legii, zaatakowali rosyjskich „kuzmiczów” [wyraz „kuzmicz” oznacza kibica nie należącego do żadnej zorganizowanej grupy fanów, a jego polskimi odpowiednikami są określenia „piknik”, „Andrzej” czy „Janusz” – przyp. P. M. ], zrywali kibicowskie atrybuty, triumfalnie je palili i wrzucali do rzeki. Nawet po meczu, łącząc się w grupy po dziesięć osób, te bękarty wojny atakowały ludzi z rosyjskimi szalikami, nawet tych, którzy byli z kobietami i dziećmi. W centrum Warszawy powszechnie śpiewano „Ruska kurwa, ole-ole-ole”. Wydaje się, że poza

31 Na fali tego negatywnego stereotypu rosyjskie gazety przypominały również o złej sławie polskich kibiców: Szalikowcy są zawsze przeciwko systemowi. Oni ścierali się z policją nawet w latach 30.! W 1935 roku policja włożyła wiele wysiłku w to, żeby usunąć z boiska kibiców Cracovii w czasie meczu z Ruchem – naszym kibicom w tych czasach coś takiego nawet się nie śniło! Udawało się im zorganizować zadymy nawet w latach 40., w czasie okupacji hitlerowskiej, kiedy rozgrywki ligowe były zakazane, a kluby spotykały się potajemnie. W czasie stanu wojennego w latach 80. niemal każda mecz był manifestacją, a głównym problemem dla władz była gdańska Lechia. Mecz warszawskiej Legii z poznańskim Lechem spowodował nawet pogromy – od tego czasu stosunki między klubami są napięte. I właśnie zachowanie kibiców podczas meczu tych klubów [chodzi o finał Pucharu Polski rozgrywany w 2011 roku w Bydgoszczy – przyp. P. M.] niemal zmusiło UEFA do odebrania prawa do organizacji mistrzostw Polsce i Ukrainie i przekazania go Niemcom. Od tego czasu władze na czele z Donaldem Tuskiem wypowiedziały fanom prawdziwą wojnę. Zaczęły się masowe aresztowania aktywnych członków ruchu kibicowskiego, zamknięto stadiony, w telewizji i prasie szalikowcy byli prezentowani jako potwory, gangsterzy, prostytutki i alfonsi – krótko mówiąc, jako wcielenia uniwersalnego zła (http://www.mk.ru/ sport/article/2012/06/07/712823-panyi-fanyi-zhdut-ivana.html).


75

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

nienawiścią do Rosji, w tym kraju po prostu nie ma żadnej idei narodowej. Dziwne, że UEFA i polskie władze określiły incydent jako chuligaństwo. Nie, to nie żadne chuligaństwo, to zwykły faszyzm (http://www.sports.ru/football/141418423.html)32. Także dla innych mediów europejskich istotnym momentem EURO 2012, który w znaczący sposób wpłynął na wizerunek Polski, stał się dzień meczu Polska–Rosja. Jeszcze kilka dni po tych wydarzeniach, z czołówek rubryk sportowych nie znikało słowo „zamieszki” oraz zdjęcia kordonów policyjnych i bijących się chuliganów czy też rzuconej na boisko racy i ogromnej flagi z napisem „To jest Rosja” rozwiniętej na trybunach przez rosyjskich kibiców. Niektórzy dziennikarze – jak miało to często miejsce w przypadku niemieckim, włoskim czy angielskim – usprawiedliwiali i tłumaczyli zamieszki odwołując się do skomplikowanych ich zdaniem stosunków polsko-rosyjskich, zaszłości historycznych oraz cierpień, jakie w przeszłości mieli doznać Polacy z rąk Rosjan. W ten sposób bójki, do których doszło pomiędzy kilkuset pseudokibicami, stały się w dyskursie części europejskich mediów efektem rosyjskiej „prowokacji” wymierzonej w patriotyzm i dumę narodową Polaków. Analizując tego typu narracje, można odnieść wrażenie, że polski dziewiętnastowieczny mit ofiary zaczął wreszcie oddziaływać gdzieś indziej, niż tylko w ojczyźnie wielkich romantyków. „Berliner Zeitung” pisał już 12 czerwca: Wokół meczu pomiędzy Polską i Rosją dochodzi do gwałtownych demonstracji w Warszawie. [...] W dniu swojego święta narodowego, Rosjanie nadużyli możliwości marszu głosząc nacjonalistyczne slogany. Polscy fani zareagowali na te prowokacje, rzucając butelkami (http://www.berliner-zeitung.de/em-2012---die-gegner/polen---russland-krawalle-beim-em-spiel-in-warschau,16151260,16365996.html).

32 Do rzadkości w rosyjskiej prasie należały artykuły, których autorzy starali się uwzględnić „polską” perspektywę interpretowania wydarzeń, do jakich doszło na moście Poniatowskiego i w jego okolicy: Historia rosyjskiego marszu kibiców przez Warszawę, jest opowieścią podobną do tej o pijanym kierowcy siadającym za kierownicą. Ryzykuje on, że prędzej czy później wjedzie w słup, ale jeszcze więcej ryzykują ci, którzy trafią na niego na swojej drodze. Wszechrosyjskie towarzystwo kibiców, które podjęło decyzję o tym, żeby prowadzić ten marsz przez stolicę Polski, nie tylko sprowokowało tym bójki między rosyjskimi i polskimi bandami chuliganów, ale zrobiło to w centrum miasta, tym samym zagrażając tysiącom szeregowych kibiców i psując ludziom święto piłki nożnej (http://kp.ru/daily/25898/2856806/).


76

n

Piotr Majewski

W podobnie usprawiedliwiającym tonie wypowiadała się większość gazet z obszaru niemieckojęzycznego33, które jednocześnie informowały o działaniach polskich władz wymierzonych w chuliganów, którzy starali się zepsuć piłkarskie święto „prawdziwych” kibiców. Wyjątkiem jest tu dziennik „Süddeutsche Zeitung”, w którym to polscy pseudokibice przedstawieni zostali jako prowodyrzy zajść i strona, która za wszelką cenę dążyła do konfrontacji z pokojowo nastawionymi Rosjanami: Tuż przed rozpoczęciem meczu pomiędzy Polską i Rosją – cytowany tu artykuł zilustrowano zdjęciem krwawiącego rosyjskiego kibica – polscy chuligani sprowokowali i zaatakowali rosyjskich fanów w drodze na Stadion Narodowy w Warszawie. Grupa ponad tysiąc fanów maszerowała pod silną eskortą policji na stadion. Raz po raz, zamaskowani chuligani podejmowali próby przełamania policyjnego kordonu. Podczas gdy Rosjanie śpiewali i świętował z flagami swój Dzień Niepodległości, w ich stronę rzucano kamieniami (http:// www.sueddeutsche.de/sport/em-ticker-krawalle-vor-spiel-russland-polen-1.1381066).

33 Na przykład austriacki „Kurier” – jeszcze przed zamieszkami – choć krytykował polski tabloid „Super Ekspress”, za zbyt emocjonalne i niesmaczne podejście do tematu meczu, to już jednak w następnych zdaniach włącza się w szereg głosów usprawiedliwiających emocjonalne podejście Polaków ich trudnymi stosunkami z Rosją na przestrzeni wieków: Polski „Super Express” nie zna w tej kwestii umiaru. Gazeta wydrukowała na pierwszej stronie zdjęcie trenera zespołu Franciszka Smudy w mundurze, na koniu i z szablą w ręku. „Drugi cud nad Wisłą” – głosi nagłówek tabloidu. Gazeta odniosła się do Bitwy Warszawskiej, w której polska armia w czasie wojny przeciwko Rosji z 1920 roku odniosła zdecydowane zwycięstwo [...] Polsko-sowiecka wojna jest tylko jednym z wielu gorących, skażonych miejsc wspólnej historii Polaków i Rosjan. Rany nie wydają się leczyć i rozdrapywane są wielokrotnie także współcześnie. Taka sytuacja miała miejsce dwa lata temu, kiedy były polski prezydent Lech Kaczyński i 95 innych osób zginęło w katastrofie lotniczej w Smoleńsku w Rosji. Byli oni w drodze na upamiętnienie zbrodni w Katyniu, gdzie w 1940 roku członkowie radzieckiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zabili 4400 polskich oficerów. Według jednego z sondaży, ponad 20% Polaków nie wierzy, że był to wypadek. Jak bardzo Polacy mogą zostać sprowokowani, okaże się dopiero w dniu meczu. Na ten dzień przypada bowiem rosyjskie święto narodowe, fani z Moskwy i Petersburga ogłosili, iż przemaszerują przez centrum Warszawy. [...] Po zamieszkach po pierwszym meczu Rosji w piątek we Wrocławiu, wiemy, że wśród rosyjskich fanów, wciąż można znaleźć nieprzyjemne jednostki. Pozostaje mieć nadzieję, że największa koncentracja policji we współczesnej historii Polski jest rzeczywiście wystarczająco duża (http:// kurier.at/sport/fussball/4499512-brisantes-duell-der-erzrivalen.php).


77

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

Kontekst historyczny służył również za wyjaśnienie przyczyn zajść z 12 czerwca mediom brytyjskim i irlandzkim, które poświęciły zamieszkom wiele uwagi. „The Irish Times” przywołuje kontekst katastrofy w Smoleńsku i konspiracyjne teorie powtarzane przez środowisko zgrupowane wokół Jarosława Kaczyńskiego. Z kolei „The Daily Mail” artykułem zatytułowanym „Polska 2012: ziemia nawiedzana przez paskudną przeszłość” i okraszonym licznymi zdjęciami przedstawiającymi bijatyki pomiędzy polskimi kibicami a policją, wpisuje się w dominujący trend postrzegania Polski jako kraju naznaczonego burzliwą historią ulicznych walk obywateli z policją34. W iście sensacyjnym stylu autor artykułu ubolewa nad zniszczeniem sportowej atmosfery mistrzostw, która zastąpiona została gorszącym klimatem rasizmu, nacjonalizmu, homofobii i przemocy, czego dowodem miały być akty chuliganizmu, do których doszło na ulicach Warszawy. Według autora artykułu, kluczem do zrozumienia wydarzeń sprzed meczu Polska–Rosja jest przeszłość, dlatego też w akapicie otwierającym tekst przywołany zostaje cytat z angielskiego powieściopisarza L. P. Hartleya: „przeszłość to inny kraj” (ang. The past is a foreign country). Według dziennikarza „The Daily Mail” w przypadku Polski przeszłość wcale nie jest obca, przeciwnie, dowodem na jej ciągłe trwanie i nieredukowalne znaczenie były właśnie zamieszki w Warszawie: Jak mogliśmy się przekonać, w Polsce przeszłość wcale nie jest „innym krajem”. Widać ją wszędzie [...]. Polski premier Donald Tusk zapewniał, że wczorajsze wydarzenia nie były przedłużeniem historycznych

34 Interesujący wątek, przebiegający nieco w cieniu relacji z zamieszek, to stosunek brytyjskich mediów do działań polskiej policji. Tydzień wcześniej na stronach „The Guardian” ukazał się artykuł opisujący niezwykle detalicznie przygotowania polskiej policji do przyjęcia brytyjskich kibiców w Krakowie, którego wydźwięk zawarty jest już w samym tytule: „Policja przygotowuje się na przyjęcie Anglii bronią, psami i armatkami wodnymi”. Autor tekstu wymienia środki zapobiegawcze podjęte przez polską policję, w tym psy wyszkolone żeby gryźć prosto w jądra oraz policjantów gotowych rzucić się na wichrzycieli niczym worki pełne kowadeł uzbrojonych w 9mm karabiny z prawdziwą amunicją. Na potwierdzenie słuszności gróźb polskich organizatorów, autor przywołuje barwną metaforę: Rodzice tych chłopaków [policjantów – przyp. P. M.] buntowali się na ulicach przy skierowanych w ich stronę sowieckich karabinach maszynowych – kilka krzeseł rzuconych przez wypełnionych piwem kibiców to za mało, by ich zastraszyć. Nie spodziewajcie się delikatnego traktowania (http://www.guardian. co.uk/football/2012/jun/06/euro-2012-police-england-fans).


78

n

Piotr Majewski

żali, ale wydawały się być dokładnie tym. Istnieje szansa, że w przyszły piątek Niemcy będą grać z Rosją lub Polską na stadionie w Gdańsku. To oznacza mecz Niemcy vs. Rosja w polskim mieście, w którym padły pierwsze strzały rozpoczynające II Wojnę Światową (http://www.dailymail.co.uk/sport/euro2012/ article-2158976/Euro-2012-Poland-haunted-ugly-past.html)35.W konkluzji, utrzymanej w nie mniej histerycznym tonie, autor wyraża nadzieję, że Polsce uda się powstrzymać zagrożenie, jakie stanowią chuliganie, i EURO 2012 nie przejdzie do historii jako impreza sportowa zdominowana przez bójki pseudokibiców. Także w mediach hiszpańskich i włoskich wydarzenia, które miały miejsce w Warszawie, stały się pretekstem do przyjrzenia się historycznym relacjom Polski i Rosji. W artykule „Historia wojen, powstań i oporu” moskiewski wysłannik hiszpańskiego dziennika „El País” nakreśla historię relacji polsko-rosyjskich na przestrzeni wieków: Brutalna konfrontacja polskich i rosyjskich kibiców odzwierciedla wrogość, która istnieje między mieszkańcami tych dwóch krajów i której korzenie są zanurzone głęboko w historii. Historii wojen, powstań i oporu, w której od XVII wieku ofiarą zawsze była Polska (deportes.elpais.com/deportes/2012/06/13/eurocopa_futbol/1339585358_668650.html). Autor cytowanego tu artykułu aby przybliżyć swym czytelnikom kontekst zamieszek z 12 czerwca, pisze o zdobyciu przez Polaków Moskwy w 1610 roku, a potem prowadzi czytelnika przez rozbiory, rzeź Pragi, powstanie Księstwa Warszawskiego, Powstanie Styczniowe, nie zapominając przy tym o wieszczu Mickiewiczu i krótkim okresie niepodległości, żeby następnie przejść do II wojny światowej, Powstania Warszawskiego i Katynia. Nie odpuszcza również swym czytelnikom opowieści o katastrofie smoleńskiej, zamieszczając wzmiankę o teoriach spiskowych dotyczących „zamachu”. Wreszcie podsumowuje swój artykuł wnioskiem: Biorąc pod uwagę powyższe zaszłości, nie ma wątpliwości, że nie było dobrym pomysłem ze strony Rosjan

35 Sprowadzenie skomplikowanej historii trzech narodów (Polaków, Rosjan i Niemców) do opowieści o wiecznie czyhających na siebie potencjalnych wrogów, stanowi ciekawy przykład tworzenia uproszczonej historyzującej narracji, poniekąd zgodnej ze stereotypowym postrzeganiem Europy Wschodniej jako gorszej, barbarzyńskiej części kontynentu.


79

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

zorganizowanie przemarszu z w dniu swojego święta narodowego. Polacy zinterpretowali to jako prowokację, podbudowaną jeszcze plotkami, że rosyjscy kibice szykowali antypolskie działania w czasie meczu (deportes.elpais.com/deportes/2012/06/13/eurocopa_futbol/1339585358_668650.html). Tymczasem reporterka turyńskiej „La Stampy” oceniała, iż mecz piłkarski rozegrany 12 czerwca 2012 będzie powrotem do rywalizacji z 1920 roku, kiedy Polakom udało się zatrzymać wojska sowieckie podczas wojny toczonej pomiędzy II Rzeczpospolitą a Rosją Sowiecką: Chociaż zespoły deklarują, że na boisko nie przeniosą wielu lat potyczek i kłótni, to nie można tego samego oczekiwać po kibicach [...] wojenne słownictwo nie pomaga, ale właśnie w takich słowach opisuje się sytuację w raportach dotyczących bezpieczeństwa [autorka nie przytacza jednak, jakie dokładnie dokumenty ma na myśli –przyp. P. M.], co gorsza, w ten sam wojenny sposób myślą tutaj ludzie (Zonca 2012a). Narracja opowiadająca o wzajemnej wrogości Polaków i Rosjan została zobrazowana przez dziennikarkę: makabrycznym żartem, który jest częścią lokalnej tradycji: „Na wojnie zabiłbyś najpierw Niemca czy Rosjanina? – pytają Polaka – Niemca. Najpierw praca, później przyjemność” (Zonca 2012a). Jak można przypuszczać, przytoczony „żart”, który jak twierdzi autorka, wciąż bawi Polaków, w sposób nad wyraz dobitny ilustrować ma stosunki polsko-rosyjskie. Na koniec tego rozdziału warto przyjrzeć się sposobowi w jaki wydarzenia z 12 czerwca 2012 komentowały media wybranych krajów postkomunistycznych, w tym zwłaszcza tych położonych na Półwyspie Bałkańskim, czyli Serbii i Macedonii. Warto od razu zauważyć, że w swej całościowej ocenie organizacji EURO 2012 w Polsce i na Ukrainie były one o wiele bardziej sceptyczne i krytyczne, niż media zachodnioeuropejskie. W prasie i cyberprzestrzeni tych dwóch byłych republik jugosłowiańskich niezwykle często można było odnaleźć opinie, według których organizacja turnieju przerosła możliwości i kompetencje gospodarzy. Najczęściej przytaczanym dowodem na słuszność tych twierdzeń stały się właśnie zajścia z 12 czerwca 2012: Pomimo, że mistrzostwa Europy dopiero się rozpoczęły – twierdzi jeden z serbskich komentatorów – już jest jasne, że będą one naznaczone incydentami i walkami pomiędzy kibicami, które po pierwszych małych bijatykach przemieniły się w prawdziwą wojnę na ulicach Warszawy. Konflikty pomiędzy rosyjskimi a polskimi kibicami pokazały ogromną ilość


80

n

Piotr Majewski

agresji i nienawiści istniejącą pomiędzy tymi dwoma słowiańskimi narodami. Również w związku z tym niejasna jest reakcja polskiej policji, która nie tylko nie potrafiła zapewnić bezpieczeństwa, ale i wpuściła do Polski tysiące kibiców rosyjskich bez zakupionych biletów. [...] Piłkarscy chuligani mają złą sławę w całej Europie, a ukraińscy i szczególnie polscy, zaliczani są do grona tych najniebezpieczniejszych i najlepiej zorganizowanych. [...] Te wydarzenia ożywiły w większości zachodnich mediów stary stereotyp Europy Wschodniej, jako miejsca pełnego przemocy, rasizmu i antysemityzmu. [...] Ukraina i Polska oczekiwały, że europejskie mistrzostwa polepszą ich wizerunek w zachodniej Europie, ale zamiast tego większość zachodnich mediów porusza sensacyjne i polityczne aspekty tego wydarzenia, a w centrum uwagi stawia się bezpieczeństwo graczy i gości, wraz z tezą, że w trakcie tego właśnie turnieju dojdzie do największej liczby skandali w historii, a powierzenie statusu gospodarza Polsce i Ukrainie było błędem (http://www.nspm.rs/komentar-dana/evropsko-prvenstvo-rasizma-i-nasilja.html?alphabet=l). Również macedońskie media, pod względem poruszanej tematyki, nie różniły się od mediów serbskich. Artykułem wpisującym się w serię opowieści o rozróbach z 12 czerwca jest tekst zamieszczony w dzienniku „Dnevnik” zatytułowany „Wojna w Warszawie”, który rozpoczyna się od prezentacji niechlubnych statystyk i krótkiego opisu wydarzeń: 180 aresztowanych, z których 150 to Polacy, dziesiątki rannych kibiców i policjantów, 33 osoby skończyły na toksykologii z powodu nadmiernego spożycia alkoholu, spekuluje się też, że jeden Rosjanin został zabity [...]. Największe niepokoje wybuchły przed samym meczem, kiedy to grupa około 5 tysięcy przyjezdnych kibiców szła w stronę stadionu narodowego, w ten sposób sławiąc państwowe święto, czyli Dzień Rosji. Marsz Rosjan przez stolicę Polski sprowokował lokalnych chuliganów, którzy nie przebierając w środkach i nie zwracając uwagi na miejsce, napadli na gości (http://dnevnik.com.mk/default-mk.asp?itemID =7B558EB818607E4EACFE0873C6ED718D&arc=1). W kolejnej części artykułu, jego autor pokusił się analizę źródeł tego konfliktu, tłumacząc ów incydent w kategoriach historycznych: Brak wzajemnej akceptacji ma stare korzenie, ponieważ te dwa kraje prowadziły ze sobą wojnę wiele razy, a ostatnią była czterdziestoletnia sowiecka dominacja nad Polską (http://dnevnik. com.mk/default-mk.asp?itemID=7B558EB818607E4EACFE0873C6ED718D&arc=1). Widać więc, że także w mediach bałkańskich chuligańskie


81

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

zachowania tłumaczone były głęboko zakorzenioną wrogością obydwu narodów, która także obecnie w silny sposób oddziałuje na ich tożsamość. Kolejnym artykułem godnym przytoczenia jest wywiad z macedońskim piłkarzem Panče Kumbevem, byłym graczem występującym w Dyskoboli Groclin Grodzisk Wielkopolski i Legi Warszawa, zatytułowany „Chuliganie mogą zniszczyć zabawę”. W trakcie owej rozmowy Kumbev dowodził m.in., iż: polscy chuliganie są w stanie całkowicie zdyskredytować mistrzostwa Europy w piłce nożnej36. Jednym ze znaków zakończenia pierwszej części i początku drugiej fazy grupowej finałów są krwawe incydenty, które prowokowali polscy chuliganie, a także i rosyjscy kibice [...]. Cała ta sytuacja szkodzi międzynarodowej piłce nożnej, wizerunkowi Polski. [...] To są grupy, które są bardzo niebezpieczne i łatwo mogą się pokusić o odebranie komuś życia. Jeśli taki stan się przedłuży, sytuacja może się wymknąć spod kontroli i na koniec będzie trzeba liczyć ofiary. Ci co nie grali w piłkę nożną i nie żyją w Polsce, nie wiedzą, o jak bardzo niebezpiecznych grupach się tu mówi. To są typy, których nie interesuje piłka nożna, nie chodzą na mecze, a nawet jeśli na nie idą, to patrzą jedynie na to, co się dzieje na trybunach. To nie są zwykłe dzieci czy młodzież, tylko dorośli, którzy trenują sztuki walki [...] którzy korzystają też ze sterydów. Dla nich mistrzostwa to wyjątkowe wydarzenie i przygotowywali się do niego na wiele dni przed ich rozpoczęciem (http://www.dnevnik.com. mk/default.asp?ItemID=5789DCFCA0F689468011FBB5256CE625)37.

36 Przyczyny dla takiego stanu rzeczy macedoński piłkarz upatruje nie tylko w bezkarności chuliganów i bezradności służb porządkowych, lecz także w sytuacji gospodarczej kraju: To co widzimy w telewizji, piękne stadiony i wiele innych cudownych rzeczy, to tylko maska, a rzeczywistość jest taka, że w tym kraju panuje wielka bieda (http://www.dnevnik.com.mk/default. asp?ItemID=5789DCFCA0F689468011FBB5256CE625). 37 Ciekawe wydaje się nałożenie matrycy historycznej również na innych „odwiecznych” wrogów Polski: Polska policja oczekiwała niepokojów pomiędzy kibicami tych dwóch krajów, których relacje są zatrute wielowiekowym konfliktem o supremacje i terytorium [...]. A biorąc pod uwagę fakt, że w ćwierćfinale mogą też grać inni wielcy rywale, czyli Polska i Niemcy, wydaje się, że polska policja będzie miała pełne ręce roboty. Interesujący jest fakt, iż w nowym piłkarskim porządku kibice z tradycyjnych chuligańskich warowni, jak na przykład z Anglii, Niemiec, Holandii i Italii są spokojni „jak baranki”, kiedy to ci ze wschodnich ziem są w prawdziwym nacjonalistycznym transie, który nierzadko przemienia się w bardzo radykalny nacjonalizm (http://novamakedonija.com.mk/NewsDetal.asp?vest=614121049246&id=19&prilog=0&setIzdanie=22604).


82

n

Piotr Majewski

Obrazy polskich miast w europejskich przekazach medialnych Analizując artykuły pojawiające się we europejskich mediach przed i w trakcie EURO 2012, nie trudno skonstatować, że ich ilość oraz rodzaj podejmowanych w nich zagadnień poświęconych czterem polskim miastom-organizatorom wynikał w znacznej mierze z faktu rozgrywania meczy przez daną drużynę narodową w określonym mieście lub jej zakwaterowania w określonym miejscu. I tak na przykład media rosyjskie najwięcej uwagi poświeciły Warszawie i Wrocławiowi, ponieważ reprezentacja „Sbornej” nie tylko rozegrała wszystkie swoje mecze w tych dwóch miastach, ale zamieszkała także w słynnym warszawskim Hotelu Bristol. Analogicznie zresztą postąpili dziennikarze z innych państw. I tak na przykład media irlandzkie skupiły swe zainteresowanie przede wszystkim na Poznaniu i Gdańsku, hiszpańskie z kolei na Trójmieście i – w mniejszym stopniu – na stolicy Wielkopolski, czescy korespondenci zainteresowani byli głównie Wrocławiem, a włoscy i angielscy dziennikarze, z racji tego, że ich drużyny narodowe zamieszkały w Krakowie bądź jego bliskim sąsiedztwie, najwięcej miejsca poświecili opisom dawnej stolicy Polski. Jednocześnie trzeba zauważyć, że w narracjach mediów zagranicznych opisujących przebieg EURO 2012, rzadko pojawiały się opisy innych miejsc znajdujących się na terytorium Polski niż te, w których toczyły się rozgrywki lub w których zamieszkali piłkarze poszczególnych reprezentacji. Dyskurs(y) o Polsce w ogromnym więc stopniu sprowadziły obszar całego kraju do wspomnianych pięciu organizmów miejskich, w tym zwłaszcza ich mniej lub bardziej turystycznych centrów, bezpośrednio związanych z organizacją i przebiegiem turnieju. W ten sposób wykreowany został idealistyczny i pod pewnymi względami fałszywy obraz Polski, czyli kraju przedstawianego niemalże wyłącznie za pomocą opowieści o kilkusettysięcznych czy nawet kilkumilionowych „w pełni europejskich” miastach, w których dochodzi do dynamicznych zmian, w tym zwłaszcza pozytywnie postrzeganych przemian infrastrukturalnych i kulturowych. Globalny dyskurs związany z organizacją EURO 2012 został więc zdominowany przez symboliczną i retoryczną figurę, jakim jest współczesne, postkomunistyczne i szybko modernizujące się duże miasto. Jakiekolwiek wątki związane z życiem na wsi czy w mniejszych miastach nie zwykle rzadko pojawiły się


83

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

w analizowanych tu przekazach medialnych. Jeśli miało już to miejsce, to w większości przypadków opisywano je ze względu na ulokowanie w nich baz noclegowych którejś z goszczących w Polsce drużyn. Warszawa w (od)budowie – metafora Polski Kiedy europejscy dziennikarze pisali o Warszawie, to zazwyczaj opisy tego miasta – jego historii, architektury, mieszkających w nim ludzi – stawały się metaforą dla Polski. W ramach tych narracji stolica staje się symbolem, w którym, niczym w soczewce, skupia się cała polska złożona i wieloznaczna rzeczywistość naznaczona zarówno nierzadko tragiczną przeszłością, jak i dynamiczną współczesnością postkomunistycznego państwa: Są miasta – dowodzili dziennikarze „Der Spiegel” – które są piękną, wystylizowaną nudą, sztywne i zdefiniowane, bez żadnej rysy, żadnego powiewu trudnej historii. I są też inne miasta: niedokończone, szorstkie, surowe. Fascynujące. Taka właśnie jest Warszawa. Nikomu nie przyjdzie nawet do głowy nazwanie stolicy Polski pięknym miastem. To miasto oddychające historią, opowiadające o tragicznych i radosnych wydarzeniach temu, kto nie tylko przygląda się jej kamieniom, ale i zadaje pytania. Choćby o nowy Stadion Narodowy, wybudowany na Pradze, na wschodnim brzegu Wisły. [...] Obiekt powstał w miejscu starego stadionu, wybudowanego w 10. rocznicę wyzwolenia Polski przez wojska radzieckie. Niechlujny i nienadający się do celów sportowych, przez lata stawał się symbolem upadku reżimu. Jednym z decydujących gwoździ do trumny systemu komunistycznego okazał się wybór Karola Wojtyły na papieża – właśnie tutaj Jan Paweł II sprawował w 1983 roku mszę świętą. Kolejny etap życia stadionu to narodziny największego we wschodniej części Europy bazaru, na którym można było kupić dosłownie wszystko: od kałasznikowów z Rosji poprzez szmuglowane papierosy z Ukrainy po tanie ubrania z Chin i kobiety z całego świata. Jego kres nastąpił w 2008 roku wraz z przyznaniem Polsce i Ukrainie prawa do organizacji mistrzostw Europy. Nowy Stadion Narodowy, który wyrósł na ruinach starego, jest też symbolem nowoczesnej Polski, która chce pokazać światu swoją nową twarz, udowodnić, że poradziła sobie z przeszłością: zbrodniami nazizmu, komunistycznym zniewoleniem i dzikim kapitalizmem. Dziś uznaje się ją za prekursora i wzór dla „innych” na Wschodzie. Polska chce stać się silnym krajem w Europie


84

n

Piotr Majewski

i dla Europy. Znowu jesteśmy kimś – zdają się mówić mieszkańcy Warszawy, Gdańska, Wrocławia i Krakowa. Chyba każdy w Niemczech wie, co to znaczy (http://www.spiegel.de/spiegel/print/d-85833382.html). Dyskurs dotyczący Warszawy – ale także i innych miast współorganizujących EURO 2012 – opiera się na kilku istniejących obok siebie narracjach. Pierwszą z nich to opowieść historyzująca, opisująca dramatyczną przeszłość miasta. Druga zaś, to swoista „narracja popkulturowa” (turystyczno-kulturalno-imprezowo-artystyczna), w ramach której przedstawiane były miejsca warte zwiedzenia (puby, kluby, restauracje, a rzadziej zabytki czy muzea) i wydarzenia, w których powinni uczestniczyć zagraniczni kibice oraz ogólne konstatacje na temat wyglądu miasta i atmosfery w nim panującej. Wreszcie trzecia narracja to „opowieść cywilizacyjna”, dotycząca przede wszystkim zmian, jakie zaszły w polskich miastach po 1989 roku oraz przygotowań infrastrukturalnych związanych z organizacją EURO 2012. Wrocław pełen krasnali Nie tylko Warszawa zachwyciła dziennikarzy z różnych części kontynentu, także bowiem Wrocław zdobył serca wielu z nich. Jak wyznawał jeden z rosyjskich sprawozdawców: Jeśli mój wybór byłby niezależny od składu grup i harmonogramu gier, to za rok, w czasie EURO 2012, pojechałbym do Wrocławia. W tym mieście trudno się nie zakochać nawet w ciągu jednego niepełnego dnia pobytu (http://www.sports.ru/tribuna/blogs/footballweekly/206049.html). Jednak pozytywne wrażenie rosyjskich dziennikarzy zostało nieco zepsute przez prace budowlane, które przeprowadzano we Wrocławiu jeszcze tuż przed samym rozpoczęciem turnieju. Wspominano o nich, a zwłaszcza o ciągnącej się niemalże w nieskończoność modernizacji dworca kolejowego, w prawie wszystkich doniesieniach medialnych38. Być

38 Prace budowlane przeszkadzały dziennikarzom w pełni podziwiać i rozkoszować się architekturą Wrocławia, o czym wspominali oni w swoich artykułach i relacjach: Piękna niemiecka – pisała z rozgoryczaniem jedna z rosyjskich dziennikarek – architektura i domy pomalowane na tęczowo ukryte za rusztowaniem i płachtami reklamowymi – aktywnie buduje się strefa kibica, w samym sercu zabytkowego centrum miasta, na rynku. Nieszczęśni turyści, którzy nie


85

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

może w ten właśnie sposób reporterzy chcieli pokazać czytelnikom, iż nie tylko w Rosji – czyżby chodziło o wspólne elementy dziedzictwa i charakteru obu słowiańskich nacji – wiele ważnych i prestiżowych przedsięwzięć realizowanych jest na „ostatnią chwilę”. Jednak nawet te, prowadzone chaotycznie, prace wykończeniowe nie zepsuły nastrojów wśród większości rosyjskich żurnalistów oraz nie obniżyły ich oceny atrakcyjności Wrocławia: Na kilka dni przed rozpoczęciem turnieju, to prowincjonalne miasto przypominało życzliwą wiejską gospodynię, która pracowicie sprząta w domu, starając się nakarmić niespodziewanych gości. Ale ta pracowitość i szczerość, za pomocą której mieszkańcy i organizatorzy starają się zniwelować wszystkie błędy, tylko wzmacnia poczucie święta. Święta, które wpadło do domu niespodziewanie, bez pukania, z głośnymi piosenkami i przerażającym kacem (http://www.novayagazeta.ru/sports/53053.html). Prawdziwą pozytywną niespodzianką dla rosyjskich dziennikarzy były „wrocławskie krasnale”. Sympatyczne rzeźby skrzatów trafiły nawet na nagłówki rosyjskich gazet, które informowały, że turniej EURO 2012 odbędzie się... w królestwie krasnoludów. W przekazach prasowych krasnoludy zostały jednogłośnie uznane za główną atrakcję turystyczną i najbardziej oryginalny symbol miasta: Niektórzy z powodu dużej ilości wysp i mostów nazywają Wrocław „polską Wenecją”. Ktoś, przypominając sobie katedry

są kibicami, będą teraz mieć w sieciach społecznościowych podobne zdjęcia typu „Ja i budowa we Wrocławiu”. Ale za to będą mogli łatwo ustalić datę wycieczki – czerwiec 2012 (http://www. mk.ru/sport/article/2012/06/08/713249-kak-yavlyubilas.html). Interesujący jest fakt, że historyczne dziedzictwo Wrocławia postrzegane było przez rosyjskich dziennikarzy przede wszystkim przez pryzmat wydarzeń II wojny światowej i zaciętych walk o „twierdzę Breslau”, które były toczone pomiędzy Armią Radziecką i wojskami niemieckimi: Dziedzictwo przeszłości jest odczuwalne we Wrocławiu na każdym kroku. W 1945 roku Breslau (stara nazwa Wrocławia) został zamieniony przez Niemców w twierdzę i przez kilka miesięcy bronił się przed wojskami radzieckimi. Miasto nigdy nie zostało zdobyte i skapitulowało dopiero 6 maja. Podczas walk dwie trzecie budynków zostały zniszczonych. Centrum Wrocławia przedstawiają w większości odnowione budynki średniowieczne. Bardzo się wyróżniają na tle ocalałych budynków z czerwonej, ale znacznie pociemniałej cegły. Ściany wielu z tych budynków usiane dziurami po kulach i dużych odłamkach. Blizny przeszłości cały czas przypominają wojnę. Jej oddech odczuwa się powszechnie: w cichym szeleście prawidłowo posadzonych alejek; w spokojnym biegu Odry; w wyciu wiatru na szczytach kościołów i ratusza otoczonego niskimi domkami (http:// www.novayagazeta.ru/sports/53053.html).


86

n

Piotr Majewski

gotyckie, porównuje go do Pragi. Panuje przekonanie, że po Krakowie jest to drugie centrum turystyczne w Polsce. Wszystkie te definicje są owszem pochlebne, lecz nie mówią wiele o oryginalności miasta. Dlatego we Wrocławiu jeszcze w latach dziewięćdziesiątych wymyślili swój własny, niepowtarzalny symbol: krasnoludów. Tych brązowych maluchów nie od razu można zauważyć [...] nasi fani mogą również być zaangażowani w ekscytującą grę, uzbrojeni w aparaty fotograficzne, mogą spróbować znaleźć wszystkie krasnale i zrobić im zdjęcia (http://rg.ru/2012/05/09/evro-site.html). Kolejnym pozytywnym zaskoczeniem były już wydarzenia ściśle związane z EURO 2012. Jednym z nich było funkcjonowanie wrocławskiej strefy kibica. Choć niektórzy korespondenci byli oburzeni faktem, że została ona otwarta dopiero jeden dzień przed rozpoczęciem mistrzostw, co sprawiło, że trudno im było poczuć atmosferę zbliżającego się „święta”, to jednak rosyjscy kibice i dziennikarze byli zachwyceni jej lokalizacją, dzięki której zabytkowa staromiejska architektura stała się urzekającą ich scenerią dla wspólnej zabawy: Miasteczko fanów – język staje kołkiem, gdy nazwać go zoną [w potocznej odmianie języka rosyjskiego „strefą” lub „zoną” nazywa się więzienie – P. M.] – jest miejscem naprawdę imponującym. Ogrodzono dwa duże place Starego Miasta, największych w całej Polsce. Pięć wejść, sześć wyjść, 300 ton rur stalowych zużytych na ogrodzenie i tymczasowe trybuny i prawie dwa tygodnie budowy. Takie są suche dane statystyczne. W wyniku tych działań wokół średniowiecznych katedr i niemieckich budynków pochodzących z XIX wieku wyrosła strefa do oglądania meczów piłki nożnej. A w ciągu dnia, gdy piłkarze odpoczywają, grają tutaj muzycy (http:// rg.ru/2012/06/08/gorodok-site.html). Warto odnotować, że stolica Dolnego Śląska przedstawiana była przez część mediów europejskich jako najbardziej kreatywne miejsce w Polsce, pełne młodych aktywnych i twórczych ludzi oraz atmosfery ciągłego, inspirującego intelektualnego fermentu, a jednocześnie tajemniczości i urzekającego klimatu. Włoskie gazety zwracały uwagę, że Wrocław stanowi nie tylko: serce Polski z punktu widzenia technologii i kreatywności, zamieszkane przez studentów, artystów, przedsiębiorców i krasnali z kamienia, których w mieście jest ponad 200 (Natale 2012), ale także, że posiada bogatą i fascynującą historię oraz magiczną atmosferę: Breslavia, po polsku Wrocław, nazwa tak trudna do wymówienia, jak trudna jest historia miasta, która


87

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

zbudowana jest na walkach, pojednaniach i współżyciu różnych kultur. [...] Wrocław to polski feniks z popiołów, który wielokrotnie się odradzał w postaci wielkiego placu budowy pod gołym niebem. Rany zadane przez Niemców i rosyjskie oblężenie są nadal widoczne, jednak te budynki, które zostały zniszczone udało się odbudować, albo są odbudowywane. Tak na przykład stało się z Synagogą pod Białym Bocianem, która została gruntownie odbudowana. [...] Wieczorem Wrocław nabiera specjalnej aury: Rynek i Plac Solny stają się miejscem magicznym, gdzie średniowieczne budynki stają się miejskim salonem. Fani „Imienia Róży” powinni się udać na Ostrów Tumski (Ananasso 2012). Poznań i „zielona armia” Irlandzcy kibice masowo przybywali do Poznania, w mniejszym stopniu również do Gdańska, gdzie odbywał się jeden z meczy grupowych ich reprezentacji, już w pierwszych dniach turnieju, co relacjonowały na bieżąco irlandzkie media, w tym także najpoczytniejszy irlandzki dziennik, „Irish Independent”. Zgodnie z danymi podanymi przez gazetę, na EURO 2012 do Polski wybierało się ok. 20–30 tysięcy kibiców irlandzkich (w końcu przybyło ich ponad 35 tysięcy). Od samego początku przeważała opinia, że mieszkańcy Poznania przyjęli gości z wyjątkową sympatią, a przekonanie to powracało w kolejnych relacjach. Jednak nie tylko serdeczne zachowanie gospodarzy sprawiało, że Poznań stał się najweselszym miastem organizującym EURO 2012. Według irlandzkiej prasy, to przede wszystkim spontaniczni i doskonale bawiący się kibice z zielonej wyspy, których zachowanie pozwalało odwrócić uwagę od mankamentów i błędów organizatorów, stworzyli niepowtarzalną i pełną radości atmosferę. Zadzierzgnięta między dwoma narodami przyjaźń pielęgnowana była do samego końca trwania turnieju. Irlandzkie media z wyraźnym zadowoleniem pisały o ogromnej imprezie pożegnalnej, jaką 18 czerwca poznaniacy zgotowali Irlandczykom. Komentując jej przebieg, dziennikarz „Irish Independent” określił irlandzką przygodę w Polsce jako najwspanialszy wakacyjny romans. Cytuje też treść plakatów rozwieszonych w całym mieście zapraszających do udziału w pożegnalnej fecie: Doceniamy to, że uczyniliście nasze miasto niezwykle żywym przez wiele dni i nocy, i chcemy podziękować wam za to. [...] Poznaniacy pragną pożegnać was w swoim stylu!


88

n

Piotr Majewski

Przyjdźcie i przekonajcie się, jak chcemy was przekonać do powrotu! (http:// www.independent.ie/sport/soccer/euro-2012/irish-news/so-lonely-roundthe-streets-of-poznan-polish-city-throws-a-goodbye-party-for-irish-fans -3140886.html). Najciekawsze publikacje w irlandzkiej prasie pojawiły się już jednak w lipcu, zaraz po zakończeniu mistrzostw. „Irish Independent” nawoływał swych rodaków do podtrzymania entuzjastycznego ducha objawionego podczas mistrzostw, w tym zwłaszcza doskonałych relacji z Polską, która powinna zostać przełożona na kontakty z Polakami mieszkającymi w Irlandii: Zaproście mieszkających u nas Polaków na mecz za darmo albo po obniżonej cenie za okazaniem paszportu. Polacy otworzyli swój kraj przed naszymi kibicami, a w Irlandii jest znacząca polska wspólnota żywo interesująca się piłką nożną. [...] Brawo dla klubu Waterford United, który zorganizował podobne wydarzenie w ostatni piątek podczas derby z Limerick. Inni mogą i powinni uczynić z tego rodzaju „podziękowań dla Polaków” stały element rozgrywek. Zaproście tych, którzy przyjdą na murawę przed rozpoczęciem meczu i podziękujcie im w imieniu wszystkich fanów irlandzkiej piłki. Gościnność i przyjaźń pielęgnują lojalność. Promujcie inicjatywę w polskich społecznościach i sklepach (http://www.independent.ie/sport/soccer/ lets-cash-in-on-spirit-of-poland-before-it-evaporates-3161542.html)39. Tymczasem we włoskich mediach opisy Poznania zajęły znacznie mniej miejsca niż opisy innych polskich miast, mimo że włoska reprezentacja rozgrywała w stolicy Wielkopolski dwa mecze w fazie grupowej turnieju.

39 Jeśli oceniać organizację EURO 2012 w Poznaniu pod kątem promocji miasta, można śmiało uznać to za pełnowymiarowy sukces. Poznańscy organizatorzy, z ratuszem i prezydentem Ryszardem Grobelnym na czele, nastawili się na maksymalne wykorzystanie faktu, że do miasta przybędzie tak liczne przedstawicielstwo jednego narodu. „Irish Independent” cytuje krótki tekst rozdawany w formie ulotek w dzień ostatniego meczu Irlandii, przygotowany przez dziennikarzy poznańskiego wydania „Gazety Wyborczej”: My też mieliśmy bardzo trudną przeszłość, my też jesteśmy romantycznymi i uczuciowymi ludźmi. To coś, co nasze narody mają wspólnego. Z kolei prezydent Grobelny wybrał się z oficjalną PR-ową wizytą do Irlandii, składając osobiste podziękowania premierowi Irlandii za „stworzenie niesamowite atmosfery w mieście” i zapraszając Irlandczyków do odwiedzania miasta (http://www.independent.ie/national-news/outstanding-in-their-field-poznan-mayor-pays-tribute-to-irish-fans-3173476.html).


89

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

Nieliczne włoskie narracje dotycząca Poznania zbudowane były zazwyczaj na trzech elementach. Po pierwsze, starano się stworzyć wizję niemalże południowoeuropejskiego „imprezowego miasta”, które nigdy nie zasypia, a aktywność jego mieszkańców wzrasta w godzinach wieczornych, by eksplodować późno w nocy. Po drugie zaś, co zdaniem włoskich komentatorów wcale się nie wyklucza, Poznań przedstawiany był jako doskonałe miejsce do prowadzenia interesów, a słynna „Corierre della Sera” nazywa stolicę Wielkopolski – używając cudzysłowu – miastem „niemieckim”: Poznań to miasto-szkatułka, wejdź w zagubioną bramę i znajdziesz się w nocnym świecie równoległym (Natale 2012), Mówisz Poznań i myślisz o Targach Poznańskich, interesach, biznesie. W związku z tym miasto jest znane na całym świecie właśnie ze swojego handlowego serca (Ananasso 2012). Po trzecie wreszcie, zainteresowanie włoskich mediów wzbudził pobyt Irlandczyków w Poznaniu: To nieodległe od granicy z Niemcami miasto zostało wielokrotnie splądrowane przez plemiona barbarzyńskie, Rzymian, Prusów, Rosjan i nazistów, teraz przyszła pora na pokojową inwazję z Dublina (Gazzetta di Mantova 2012). Widoczny w tym cytacie dyskurs dotyczący przeszłości rozwijany jest szerzej również w innych tekstach: Poznań to przede wszystkim historyczne serce Polski, jedno z pierwszych miejsc osadnictwa. To tam znajduje się katedra z 968 roku, która była wielokrotnie niszczona i odbudowywana, gdzie można podziwiać kaplicę, na której udekorowanie przeznaczono 14 kilogramów złota (Ananasso 2012). Gdańsk – miasto bohaterów W przytaczanym już kilkakrotnie artykule „Cud za miedzą” opublikowanym w niemieckim tygodniku „Der Spiegel” Gdańsk przedstawiany jest jako miasto bohaterskie, pełne niezwykłych i wyjątkowych postaci, dzięki którym możliwy okazał się przełom 1989 roku: Miasto [...] w którym panuje duch wolności od zawsze spędzający władzy sen z powiek. Jak w 1980 roku, kiedy Solidarność walczyła o lepsze warunki życia i wystąpiła ostatecznie przeciwko systemowi. Wydarzenia gdańskie to dobry materiał dla muzeów i przedmiot sporów dla historyków. [...] To miasto zna wiele przykładów odwagi cywilnej – kiedy zostanie ona wykazana w odpowiednim momencie i wykorzystana dla wspólnej sprawy, może nawet zmienić bieg historii. Jak


90

n

Piotr Majewski

w przypadku Henryki Krzywonos – kobiety, która 15 sierpnia 1980 roku zatrzymała tramwaj, by pokazać swoją solidarność z protestującymi w stoczni. Przyłączyła się do Lecha Wałęsy, została wybrana do komitetu strajkowego. [...] W stanie wojennym drukowała potajemnie ulotki, dopóki tajna policja nie zapukała do jej drzwi: mieszkanie zostało wywrócone do góry nogami, ona sama, w ciąży, ciężko pobita. Dziecko straciła. Ale dzieci – nawet jeśli nie własne – stały się jej życiem. Założyła dom dziecka, adoptowała dwanaścioro – najstarsze ma teraz 42 lata, najmłodsze 19. (http://www.spiegel.de/spiegel/ print/d-85833382.html). Ta zdecydowanie pozytywna historyzująca narracja – ukazująca Gdańsk jako kolebkę ruchów wolnościowych oraz miasto znanych i anonimowych bohaterów – zderzała się w mediach niemieckich z opowieściami o Gdańsku współczesnym, sennym mieście, o charakterze wręcz małomiasteczkowym, w którym trudno poczuć atmosferę zbliżającego się piłkarskiego święta oraz odnaleźć wiele atrakcji. Łącząc te dwie narracje w jedną, można więc odnieść wrażenie, że Gdańsk bardziej niż współczesną, atrakcyjną dla mieszkańców i przyjezdnych metropolią, jest raczej, przynajmniej według części zagranicznych komentatorów, zaniedbanym miastem będącym pomnikiem-muzeum: Piątek wieczorem, tuż przed szóstą. Za chwilę rozpocznie się mecz pomiędzy Widzewem Łódź i Lechią Gdańsk. Ale atmosfera piłkarska nie jest w Gdańsku odczuwalna. „Jest pub sportowy gdzieś w bocznej uliczce” – mówi jeden z mieszkańców – „Dwa razy w prawo, potem w lewo” – wskazuje drogę. W opisanym barze siedzi tylko kilka osób. I nigdzie nie działa telewizor, na którym mecz byłby transmitowany. „Piłka nożna jest rzeczywiście popularnym sportem, ale tak naprawdę atmosferę piłkarską da się odczuć tylko podczas najważniejszych wydarzeń” – wyjaśnia Andrzej Kasperski, który od lat oprowadza turystów po swoim rodzinnym mieście. [...] Na Długim Targu w centrum Gdańska, poza wspaniałymi rezydencjami patrycjuszy nie ma wiele do zobaczenia (http://www.sueddeutsche.de/reise/ danzig-vor-der-fussball-em-euphorie-sieht-anders-aus-1.1334381). W odmiennym tonie niż czyniły to media niemieckie, o Gdańsku pisali dziennikarze z innych państw zainteresowanych turniejem. Nie pomijali oni co prawda tematów związanych z wydarzeniami historycznymi, jednak skupiali się w równie dużej mierze na współczesnych aspektach funkcjonowania miasta leżącego nad Motławą: Ze wszystkich czterech polskich miast


91

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

– donosił jeden z rosyjskich korespondentów – organizujących EURO 2012, najpiękniejszy jest oczywiście Gdańsk. Jego konkurentem mógł być Kraków, tyle że został pominięty. Hiszpańska drużyna narodowa i jej kibice są bardzo szczęśliwi, że La Roja zagra wszystkie trzy mecze fazy grupowej w Gdańsku. Gdańsk ma piękne zabytkowe centrum, ciekawe atrakcje, świetne puby i jest jedynym miastem nadmorskim z ośmiu, które przyjmują Mistrzostwa Europy (http://www.sports.ru/tribuna/blogs/vishnevskiy/332132.html). Także we włoskich mediach opis historii Gdańska szybko przechodzi w narrację dotyczącą modernizowanej infrastruktury, atrakcji turystycznych i podkreślenia walorów wybrzeża Bałtyku. Gdańsk, widziany oczyma jednego z dziennikarzy „La Repubbliki”, to miasto: Kobieta kokietka, romantyczna i wolna, która przegląda się w wodzie. Tak można by opisać Gdańsk ze jego uliczkami i portem w odnodze Wisły zwanej „martwą”, z jego barami i restauracjami. [...] Gdańsk to miasto przemiany, gdzie z wielką łatwością wyburza się stare domy, czy nawet całe dzielnice, żeby zbudować je od nowa. Tak, na przykład, dzieje się z okolicą portu, gdzie niegdyś pracowało nawet 25 000 osób, a teraz jest tam nie więcej niż 2 500 pracowników zajmujących się tylko naprawą statków. Stare budynki zostały już zniszczone, a na ich miejscu powstanie „Młode Miasto”, dzielnica nowych apartamentów, centrów kulturalnych i rozrywkowych (Ananasso 2012)40. Włoscy dziennikarze skupili się jednak nie tylko na stolicy Pomorza. Trójmiasto jest traktowane jako jeden organizm składający się z trzech powiązanych ze sobą części. Gdynia i Sopot nazywane są siostrami Gdańska i młodą twarzą Trójmiasta, gdzie można znaleźć modne lokale i mniej formalną atmosferę. W innym miejscu Sopot porównywany jest również do włoskiego Riccione (adriatyckiego kurortu w Emili-Romanii): jest idealną okolicą, żeby spędzić rozrywkowy wieczór gdzieś między drinkiem a dyskoteką (Ananasso 2012). Najwnikliwiej jednak atrakcje Trójmiasta opisuje „Corriere della Sera”, wychodząc daleko poza standardowe atrakcje. Czytelnicy

40 Wiele pozytywnych recenzji zebrał gdański stadion. Między innymi „La Repubblica” poświęca mu na swych łamach sporo miejsca, dodatkowo pisząc również o historii miasta: Stadion jest obłożony 18 000 pozłacanymi panelami, które oddają cześć tak zwanemu „złotu Bałtyku”. Od wieków Gdańsk był uważany za stolicę bursztynu. Budynek stadionu okrzyknięto zaś jednym z piękniejszych na świecie, odnosi się również do portowych tradycji miasta (Nerozzi 2012).


92

n

Piotr Majewski

są zachęcani do odwiedzenia nie tylko modnego Sopotu i Gdyni, lecz także do wybrania się na Półwysep Helski: fale, surfing, szare foki, a na samym końcu port, gdzie można zjeść halibuta (Natale 2012). W narracji przeważają więc rozrywki popularne, nie ma mowy o muzeach, galeriach sztuki, miejscach interesujących z punktu widzenia architektury czy urbanistyki, których na Pomorzu nie brakuje. Kraków – najpiękniejsze polskie miasto latających noży i Wojtyły Wykluczenie Krakowa z listy miast gospodarzy EURO 2012 było ważnym elementem narracji rosyjskich dziennikarzy związanych z organizacją turnieju: proszę wyobrazić sobie, że w 2018 roku mecze Mistrzostw Świata w piłce nożnej nie odbędą się w Petersburgu. Powiedzą państwo, że to po prostu nie jest możliwe – stolica kulturalna, drugie miasto kraju, popularne centrum turystyczne, gdzie szaleją za piłką nożną. Dokładnie te same wspaniałe cechy ma Kraków. A mimo to, główne wydarzenie sportowe w historii kraju nie odbędzie się w tym mieście, w którym przez kilka wieków koronowano polskich królów i gdzie nadal spoczywają ich szczątki. [...] W mieście jest pełno hoteli, lotnisko, dworzec kolejowy, z którego szybkim pociągiem do Warszawy można dojechać w kilka godzin. Tłumy turystów spacerują po centrum, w którym jest dużo miejsc, gdzie można coś zjeść, wypić i pobawić się. Kraków jest oszałamiająco pięknym miastem, w którym żyje się komfortowo. Jak tu uwierzyć, że najbardziej popularne turystycznie miasto w Polsce nie mogło „unieść” meczy EURO? (http://rg.ru/2012/05/22/krakov.html). Autorzy utrzymanych w podobnym tonie artykułów przekonywali rosyjskich kibiców, aby nie koncentrowali się tylko na Wrocławiu i Warszawie, gdzie grała ich drużyna narodowa, ale żeby odwiedzili również Kraków: Po spędzeniu czasu we Wrocławiu nie śpieszcie się do Warszawy, gdzie rosyjski zespół zagra pozostałe dwa mecze fazy grupowej. Lepiej jest spędzić kilka dni w Krakowie i w jego okolicach. Kraków, kulturalna stolica Polski, słynie ze swojego rynku, Zamku Królewskiego, największego średniowiecznego ołtarza i dziesiątek innych atrakcji (http://www.aif.ru/sport/article/52447). Każdy dziennikarz polecał czytelnikom zwiedzenie jakiegoś szczególnego i wyjątkowego miejsca w Krakowie. Mógł być to Wawel, kopiec Kościuszki czy


93

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

Barbakan. Jednak ich największe zainteresowanie wzbudzała stara żydowska dzielnica Kazimierz, gdzie, jak podkreślano w niemalże każdym artykule, ulokowanych jest wiele znakomitych restauracji i modnych klubów. Również przedstawiciele włoskich mediów, pisząc o atrakcjach, które ich rodacy powinni zobaczyć w Polsce, na pierwszym miejscu wymieniają byłą stolicę Polski. Trudno jednak mówić o koherentnym obrazie tego miasta prezentowanym we włoskie mediach. Z jednej strony bowiem, opisywano Kraków jako: centrum kultury i sztuki, konieczny do odwiedzenia punkt na turystycznej mapie Polski (Currò 2012)41 i porównywano ją do Florencji (Tarquini 2012), podkreślając przy tym, że jest to: miasto papieża Wojtyły (Bocci 2012, Ansaldo 2012, Natale 2012)42. Z drugiej strony jednak, włoscy dziennikarze przekazywali także informacje zdecydowanie mniej zachęcające do odwiedzin grodu Kraka: Kraków został przechrzczony na „miasto noży” ze względu na pseudokibiców Wisły i Cracovii, którzy używają ich podczas starć między sobą [...] policja [na czas trwania turnieju – przyp. P. M.] dysponuje pistoletami kaliber 9 mm, pałkami elektrycznymi, dyfuzorami dźwięku, takimi jakich używa się w Iraku oraz armatkami wodnymi (Introcia 2012).

41 Także we wspominanym już kilka razy artykule pt. „Cud za miedzą”, opublikowanym w „Der Spiegel”, Kraków przedstawiony został jako wyjątkowe w skali Europy Środkowej miasto: Jest najpiękniejszy, to środkowoeuropejska perła, bezcenne dziedzictwo kulturowe. Jak wynika z danych ONZ, to miasto z najlepszymi notowaniami nowatorskich inwestycji w skali światowej. Istna fabryka myślenia: 23 uniwersytety i szkoły wyższe, 200 000 studentów (http://www.spiegel. de/spiegel/print/d-85833382.html). 42 Również przedstawicieli włoskich mediów, podobnie jak ich rosyjscy koledzy, zauważają, że Kraków: leży na marginesie mistrzostw, ponieważ nie odbywają się tam mecze (Ansaldo 2012). Jednak według nich decyzja o tym, by stolica Małopolski nie była jednym z miast-organizatorów turnieju, nie jest dla niej wcale krzywdząca, ponieważ zagraniczne media i tak zwracają uwagę na to miasto, choćby ze względu fakt, że trenują w nim aż trzy reprezentacje. Oprócz Włochów swą bazę treningową ulokowali w mieście lub jego najbliższej okolicy Anglicy i Holendrzy, w związku z czym „La Stampa” prognozowała, że przybędzie do niego około 2 mln turystów. Kraków miał ich przyciągać nie tylko ze względu na obecność wybitnych piłkarzy, lecz także: dziedzictwem artystycznym historycznego centrum, które uratowało się od zniszczeń wojennych (Ansaldo 2012) oraz polskim chłodnikiem, pieczywem i miodem pitnym, których wyrafinowane receptury mają przeciwstawiać się stereotypowi biednej i nudnej kuchni krajów północnych (Petrini 2012).


94

n

Piotr Majewski

Odrębna narracja włoskich mediów dotyczyła Wieliczki. Włoska reprezentacja wybrała to miejsce na swoją bazę noclegową, aby uniknąć zgiełku i zbytecznego zainteresowania gapiów. Opis miasteczka dobitnie pokazuje kontrast między atrakcyjnym turystycznie Krakowem, a jego szarymi przedmieściami: 14 kilometrów od centrum miasta, szare peryferia, starsze kobiety wyglądają z okien małych domków, pracownik stacji benzynowej śpi na krześle z butelką piwa w dłoni. Jest supermarket, kiosk. Dobra wiadomość jest taka, że w kiosku można kupić papierosy i piankę do golenia. Zła: hotel [gdzie zatrzymała się reprezentacja Włoch – P. M.] znajduje się w jednym z najbardziej melancholijnych miejsc, jakie w ogóle można sobie wyobrazić w Polsce (Roncone 2012). Włoskich dziennikarzy dziwił wybór tak „depresyjnego miejsca” i być może właśnie dlatego narracja o Wieliczce budowana jest nie tyle poprzez opis tkanki urbanistycznej i architektury, ale za pomocą takich elementów krajobrazu kulturowego jak stare kobiety, zaniedbana stacja benzynowa, kiosk, którego zaopatrzenie budzi wątpliwości czy, doskonale wpisuje się w wątek polskiego uwielbienia dla mocnych alkoholi: pijak wysyłający w powietrze całusy (Roncone 2012). Obok tej ponurej rzeczywistości znajduje się nowoczesny i luksusowy hotel, który całkowicie kontrastuje z otoczeniem: przycięta trawa, basen, przygotowana sala na spotkania taktyczne i policjanci strzegący dostępu do bazy Włochów. Przytoczone fragmenty mogą być potraktowane jako kolejne egzemplifikacje – o czym będzie jeszcze mowa w ostatniej części tego rozdziału – takiego dyskursu o współczesnej Polsce, którego najbardziej charakterystycznymi cechami jest tworzenie dychotomii i jak najgłębszych kontrastów pomiędzy „miastem”, a „prowincją” oraz „postępem” i „zacofaniem”. Także w prasie brytyjskiej – reprezentacja Anglii w trakcie swoich występów na EURO 2012 nie rozegrała żadnego meczu na terytorium Polski, jednak jej kierownictwo zdecydowało, że to w stolicy Małopolski zamieszkają i będą trenować „Lwy Albionu” – najwięcej uwagi poświęcono Krakowowi. W ostatnich latach stolica Małopolski stała się dla wielu Brytyjczyków popularnym miejscem turystycznych wojaży o nastawieniu silnie imprezowym i to właśnie owa aura była jednym z podstawowych czynników, ze względu na które to właśnie Kraków wybrano na bazę dla angielskich piłkarzy. Jest on bowiem: żywym miastem,


95

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

w którym angielskim piłkarzom nie grozi nuda, na którą narzekali podczas ostatnich Mistrzostw Świata, kiedy na bazę reprezentacji wybrano miasto Rustenburg (http://www.guardian.co.uk/football/2012/feb/22/england-krakow-euro-2012-ukraine). Kraków miał stanowić dla angielskich piłkarzy odmianę. Zachęcano zawodników, by skorzystali z możliwości spędzania wolnego czasu w centrum miasta, oferującym wiele atrakcji, które opisane zostały w następującym stylu: Pobyt z pewnością będzie bardziej ożywiony w Krakowie. Może się okazać, że w mieście, które uznawane jest za imprezową stolicę Polski, zawodnicy mogą jeszcze zatęsknić za ciszą i spokojem, szczególnie jeśli ich pobyt zostanie wydłużony o późniejsze fazy EURO 2012 [...]. „Chcemy doświadczyć lokalnej kultury [mówi bramkarz Joe Hart – przyp. P. M.]. To piękne miejsce, atmosfera jest dobra, co jest niesamowite, zważywszy, że nie odbywają się tu żadne mecze turnieju” (http://www.guardian.co.uk/football/2012/jun/08/ euro-2012-england-players-krakow). Czy jest tam coś jeszcze? Narracje na temat Polski nie-futbolowej Jak już wspomniano na początku tego rozdziału, narracje zagranicznych mediów na temat Polski w ogromnym stopniu koncentrowały się na opisie pięciu organizmów miejskich związanych z organizacją i przebiegiem turnieju. Wydaje się jednak, że warto także poddać analizie nieliczne przypadki, w których próbowano przedstawić specyfikę innych miejsc, nie związanych bezpośrednio lub nie związanych wcale z organizacją EURO 2012. Emblematycznym przykładem tego typu opowieści, w ramach których występowała zazwyczaj „wyliczanka” wartych do zwiedzenia miejsc oraz podejmowana jednocześnie próba opisu najważniejszych cech charakteru narodowego Polaków, był tekst opublikowany w angielskim „The Telegraph”, który kończy się jedno akapitowym streszczeniem przedstawiającym Polskę niepostrzeganą przez pryzmat mistrzostw: Poza miastami-gospodarzami meczy EURO 2012, Polska pozostaje krajem mocno osadzonym w tradycji wiejskiej, z rozwiniętym duchem gościnności (spodziewajcie się dużej ilości wódki, pierogów i makowców). Jest też gorąco katolicka – jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc jest Częstochowa, w której znajduje się


96

n

Piotr Majewski

święty obraz Czarnej Madonny43. Polska to też otwarta przestrzeń i dzika przyroda – w Białowieskim Parku Narodowym odnajdziesz europejskiego bizona żyjącego na wolności, w Bieszczadach doświadczysz dziewiczych lasów. Gdzie zaś wyjeżdżają Polacy żeby się zrelaksować? Oprócz Tatr i bałtyckich plaż wielu kieruje się na Mazury, do „krainy tysiąca jezior” (http://www.telegraph.co.uk/travel/destinations/europe/poland/9257581/Euro-2012-Poland-a-guide-to-the-venue-cities.html). W tego typu narracjach Polska „nie-futbolowa” to często fascynujące miejsca pełne magii, zwłaszcza jeśli jej oddziaływanie wzmocnione zostanie poprzez spożycie odpowiednich ilości alkoholu. Sugestywnym przykładem tego typu narracji jest artykuł irlandzkiej dziennikarki Kirsty Blake Knox, która zwierza się czytelnikom ze swoich doświadczeń z pobytu w Bydgoszczy. Zachwycona korespondentka opowiada przede wszystkim o bydgoskich bachanaliach, podczas których piła piwo na osłonecznionych ogródkach piwnych Starego Miasta, delektowała się relaksującym rejsem po Kanale Bydgoskim, mijając okolicznych mieszkańców wędkujących i jeżdżących na rowerach, następnie odwiedziła wyspę znaną jako „Wenecja Bydgoszczy”, a wieczór spędziła w studenckich klubach nocnych i podziemnych barach, pijąc zbrodniczo tanie piwo oraz wódkę, która zdobyła jej serce – i umysł (http://www.independent.ie/travel/travel-destinations/a-nonfans-guide-to-poland-3133800.html). Kolejnym charakterystycznym dla tego rodzaju „wielkomiejskiego” dyskursu może być artykuł jednego z włoskich korespondentów zatytułowany „Łąki, pastwiska i stare fabryki – oto Polska widziana z okien pociągu”. Choć jego autor, co należało do rzadkości, wykracza poza opis polskich metropolii i stara się również dostrzec wsie i mniejsze miejscowości, to – co zastanawiające i znaczące jednocześnie – Polska prowincjonalna oglądana

43 Tym, którzy mieliby ochotę odwiedzić Polskę w mniej eksponowanym momencie niż mistrzostwa Europy w piłce nożnej, najbardziej znane hiszpańskie pismo plotkarskie „¡Hola!” proponowało zwiedzanie tego kraju podążając śladami Jana Pawła II. Tekst, w którym padła ta niecodzienna propozycja nosił tytuł „Odkryj bardziej uduchowioną Polskę”, a jego czytelników namawiano na podróż duchową – z obowiązkową kremówką po drodze – przez takie miejsca jak Wadowice, Kalwarię Zebrzydowską, Łagiewniki, Kraków, Wieliczkę, Częstochowę (pisaną Tchestockowa) i Warszawę.


97

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

jest przez niego tylko z okien pociągu: Cała Polska to łąki, laski, pastwiska i znowu łąki [...] dalej są miasta, które prawie zawsze mają ujmujące centra przebudowane po drugiej wojnie światowej, pastelowe kolory budynków, które wydają się być z kartonu, ogromne peryferia i szare magazyny (Crosetti 2012). Wyjątkiem, który nie wpisuje się w tego rodzaju narracje, jest artykuł chorwackiego korespondenta, który stara się w swym teście polemizować z dominującym w Chorwacji stereotypem, w ramach którego Polska: jest [...] nudnym krajem z nieprzystępnymi i zamkniętymi ludźmi, których duch został zniszczony przez Rosjan (http://euro2012.tportal.hr/turistinfo/198966/ Predrasude-o-Poljskoj-moramo-cim-prije-promijeniti.html). Według autora, taki sposób postrzegania kraju współorganizującego turniej EURO 2012 powinien jak najszybciej ulec zmianie. Dowodem dla słuszności tego postulatu ma być fakt, iż nawet: wieś [...] oddalona o piętnaście kilometrów od małego miasteczka Białobrzegi, wygląda na zadbaną i uporządkowaną, i można odnieść wrażenie, że życie tam posiada o wiele większą jakość, niż mogłoby nam się wydawać [...] okolica jest idylliczna. Piękny las i polany, kilka jeziorek [...] Sama wieś jest podobna do wszystkich tych wsi, które mijaliśmy podróżując przez Polskę, to znaczy: z uporządkowanymi podwórkami i polskimi flagami w oknach, na ogrodzeniach bądź bramach wjazdowych [...] Na prawie każdym podwórku zaparkowany jest samochód, ale nie jest już to Trabant, Łada czy Wołga, które to kiedyś jeździły po tutejszych drogach, tylko samochód, którego nie powstydziłby się Niemiec, Austriak, czy Chorwat. A jeżdżą prawie wszystkie marki – od Volvo, Volkswagena do Forda i Mercedesa. I to nie stare śmieci, tylko nowe, dobre modele (http://euro2012.tportal.hr/turistinfo/198966/Predrasude-o-Poljskoj-moramo-cim-prije-promijeniti.html). Polska i Ukraina – dwa rzeczywistości, dwie twarze Europy Wschodniej Dla wielu europejskich dziennikarzy Europa Środkowowschodnia nie jest wyłącznie obszarem geograficznym, ale raczej polem walki pomiędzy Wschodem a Zachodem, przeszłością i współczesnością, postępem i zacofaniem, demokracją i despotyzmem – czy w końcu – pomiędzy kulturą


98

n

Piotr Majewski

i barbarzyństwem. Parafrazując kontrowersyjne przed kilkudziesięciu laty słowa Milana Kundery, podczas gdy Polska, uosabiająca w Europie Środkowowschodniej ducha postępu i pierwiastek zachodni, została już na dobre „porwana” przez Europę Zachodnią, to Ukraina wciąż pozostaje pod władaniem „cywilizacji rosyjskiej” (por. Kundera 1984: 23), czyli mentalnej i politycznej „przestrzeni”, w której dominują wartości przeciwne temu, co stereotypowo i nad wyraz upraszczająco, zwykło uważać się za wartości „prawdziwie europejskie”. Turniej EURO 2012 nie był postrzegany przez zagranicznych dziennikarzy, jako impreza współorganizowana przez dwa, ściśle zjednoczone we wspólnym wysiłku kraje. I tak na przykład już w marcu 2012 roku brytyjski „The Guardian” opublikował artykuł, którego autor starał się określić dominującą narrację zbudowaną wokół EURO 2012, wychodząc z założenia, że każde istotne wydarzenie sportowe posiada własny dyskurs polityczny (np. Igrzyska Olimpijskie w Pekinie stanowić miały symboliczne powitanie Chin na arenie światowej jako globalnego mocarstwa): Narracja mającego się odbyć tego lata w Polsce i Ukrainie turnieju EURO 2012 jest znacznie bardziej zamglona. Pomimo faktu, że nadchodzące mistrzostwa to pierwsze od zakończenia zimnej wojny wydarzenie o takiej skali odbywające się w Europie Wschodniej, narzucająca się jako oczywista historia o postkomunistycznych społeczeństwach przybliżających się do zachodniego mainstreamu przestała już obowiązywać, szczególnie po tym jak była premier Ukrainy Julia Tymoszenko została skazana na 7 lat więzienia w procesie, który został potępiony przez całą Unię Europejską (http://www.guardian.co.uk/ commentisfree/2012/mar/15/euro-2012-political-goals-ukraine-poland). Dwa momentami diametralnie różne sposoby opisywania Polski i Ukrainy były widoczne nie tylko przez cały okres trwania EURO 2012, ale także na długo przed jego rozpoczęciem oraz już po jego zakończeniu. Kiedy w maju 2012 roku wybuchł skandal związany z emisją dokumentu BBC „Stadiony nienawiści”, Polsce przypadła faworyzowana rola wschodnioeuropejskiego państwa, które z sukcesami walczy z postawami niegodnymi cywilizowanego kraju, Ukrainę przedstawiano zaś w ewidentnie negatywnym świetle. Brytyjscy publicyści podkreślali odmienne drogi, jakimi podążyły oba kraje po upadku bloku komunistycznego. Wyrozumiałość wobec Polski wynikała w znaczniej mierze z jej członkostwa w Unii Europejskiej


99

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

oraz z faktu funkcjonowania stabilnej demokracji, a więc dwóch rzeczy, którymi nie może się pochwalić Ukraina44. Z punktu widzenia komentatorów, wschodni sąsiad Polski nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań, choć jeszcze w roku 2007, gdy UEFA przyznała Polsce i Ukrainie prawo do organizacji turnieju, dominowało optymistyczne przeświadczenie, że Ukraina znajduje się na dobrej drodze do oderwania się od wpływów rosyjskich i dołączenia do europejskiej wspólnoty: Polityczna i dyplomatyczna elita Polski podtrzymała przez jakiś czas miłosny romans z prezydentem Juszczenko, ale po utracie wsparcia oraz rozmyciu się znaczenia „Pomarańczowej Rewolucji”, oba państwa oddaliły się od siebie. W międzyczasie zmienił się też obiekt zainteresowania – z politycznego i kulturowego wymiaru EURO 2012 przemieściło się w stronę modernizacji infrastruktury transportowej i związanych z turniejem prac drogowych, proces utrudniony przez głęboki kryzys finansowy Ukrainy oraz organizacyjne opóźnienia po obu stronach (http://www.guardian.co.uk/commentisfree/2012/mar/15/ euro-2012-political-goals-ukraine-poland). Kolejny zamieszczony w „The Guardian” artykuł wpisujący się w ten dyskurs nosi znamienny tytuł: „Polska bawi się najlepiej w partnerstwie nierównych”. Jego autor porównuje doniesienia z obu państw, wskazując na ogromne różnice w ocenach Polski i Ukrainy dokonywanych przez zagranicznych kibiców. Na Ukrainie brakować miało atmosfery mistrzostw: bałagan na lotniskach, absurdalnie zawyżone ceny hoteli i usług gastronomicznych, problemy z porozumieniem się oraz ogólny nastrój niespełnienia i przykre odczucie zmarnowanej szansy, czego dowodem miała być m.in. niska frekwencja na meczach, a także nieadekwatna do potrzeb liczba barów i restauracji w okolicach stadionów (http://www.guardian.co.uk/

44 Analizując dyskurs europejskich mediów dotyczących Ukrainy nie sposób pominąć sprawy Julii Tymoszenko, która w całej Europie odbiła się szerokim echem. Rzeczywisty bądź domniemany sposób postępowania ukraińskich władz interpretowany był jednoznacznie negatywnie i stanowił kolejny dowód na odrzucenie przez Ukraińców demokratycznych standardów. Jak pisał dziennikarz francuskiego „La Liberation”: Sprawa [Julii Tymoszenko – przyp. P. M.] wywołała poważny kryzys między Kijowem a Unią Europejską, która wzywa do uwolnienia opozycjonistki. Kilka krajów europejskich zagroziło bojkotem politycznym mistrzostw futbolu (http://www.liberation. fr/monde/2012/06/25/le-proces-de-ioulia-timochenko-de-nouveau-reporte_828943).


100

n

Piotr Majewski

football/blog/2012/jun/16/euro-2012-poland-ukraine-hosts). Kibice nie mogli się „wybawić” tak jak w Polsce, w dodatku na każdym kroku odczuwana była pazerność Ukraińców. Nawet obiektywnie niezależne od ukraińskich gospodarzy złe warunki atmosferyczne przywoływane były w formie na poły poważnego, na poły żartobliwego zarzutu. Im bliżej było końca turnieju, tym częściej w brytyjskich mediach pojawiały się coraz liczniejsze głosy poddające w wątpliwość decyzję UEFA o przyznaniu Ukrainie roli współgospodarza mistrzostw. Zastanawiano się, czy organizacja turnieju nie byłaby większym sukcesem, gdyby jego jedynym gospodarzem była Polska. Podobnie jak media brytyjskie, tak i w media z Półwyspu Apenińskiego nie stroniły od cywilizacyjnego dyskursu, w ramach którego porównywano obydwa państwa współorganizujące EURO 2012. Choć należy podkreślić, że włoscy dziennikarze nie poświęcali zbyt dużej uwagi przyporządkowaniu Polski do Europy Wschodniej lub Europy Zachodniej (Rzeczpospolita opisywana był najczęściej jako kraj leżący pomiędzy Wschodem a Zachodem), to Ukraina zawsze była prezentowana, jako integralna część Wschodu. W ramach tej narracji współgospodarze przedstawiani byli jako całkowicie odmienne od siebie państwa i społeczeństwa, znajdujące się na zdecydowanie różnych poziomach cywilizacyjnego rozwoju (Crosetti 2012b). Włoscy dziennikarz podkreślali na przykład, że Warszawa jest dla nich łatwiej dostępna niż Kijów, a obraz stolicy Ukrainy jest zazwyczaj w ich tekstach jednoznacznie negatywny. Nie pisano o zabytkach czy atmosferze miasta, a zwracano jedynie uwagę na bezpańskich psy, które przed rozpoczęciem EURO – co stanowić miało kolejny dowód na potwierdzenie tezy o swoistej niższości cywilizacyjnej Ukraińców – zostały wyłapane i uśpione oraz zajmowano się skrajnymi przypadkami ubóstwa, w tym zwłaszcza bezdomnymi dziećmi (tzw. bezprizornymi) żyjącymi na kijowskich ulicach: To Londyn czasów Dickensa 150 lat później i 2,5 godziny lotu od Włoch. Problem związany jest z alkoholizmem oraz biedą rodziców, która wysyła dzieci na ulice (Sorrentino 2012). Sporo uwagi poświęcono także sprawie prostytucji na Ukrainie (Vergine 2012), sytuacji Julii Tymoszenko (Sorrentino 2012) oraz zaproszeniu na EURO 2012 izolowanego międzynarodowo białoruskiego prezydenta Aleksandra Łukaszenki, który na Ukrainie miał być traktowany na równi z innymi europejskimi politykami.


101

n

Analiza sposobów i strategii opisywania Polski i Polaków w kontekście EURO 2012...

Na koniec tego rozdziału warto zająć się stosunkiem rosyjskich mediów do wspólnej organizacji EURO 2012 przez Polskę i Ukrainę. Analizując zebrany materiał, nie trudno zauważyć, że główna narracja medialna była zbieżna z ideologią rosyjskich władz, które niechętnie traktują kraje byłego ZSRR jako obce terytoria i samorządne czy niepodległe organizmy państwowe. Emblematycznym przykładem konstruowania językowego obrazu świata zgodnego z tą polityczna optyką jest fakt, że o ile w przypadku – postrzeganej i opisywanej jako „kraj zachodni” – Polski, która wszak także graniczy z Federacją Rosyjską, zazwyczaj stosowano określenie „organizator”, to w przypadku Ukrainy starano się go unikać, a w jego miejsce pojawiało się sformułowanie „nasz sąsiad”. Także kiedy przedstawiciele mediów rosyjskich starali się przybliżyć historię i kulturę współorganizatorów turnieju, ich uwaga niemalże wyłącznie skupiona była na Polsce. Nie chodziło tu bynajmniej o to, że ukraińska historia i kultura są mniej ciekawe czy wartościowe, lecz raczej o to, że Ukraina – co oczywiście nie zostało wyrażone wprost – zawiera się w rosyjskiej „przestrzeni kulturowej”, a więc jest istotnym i trwałym elementem wszechrosyjskiej tożsamości, której znaczenia nie trzeba przybliżać i tłumaczyć odbiorcom, gdyż jest ona dla nich czymś oczywistym i doskonale znanym. Radykalnym wyrazem tego sposobu myślenia był artykuł znanej rosyjskiej dziennikarki Darji Aslamov opublikowany w „Komsomolskoj Prawdie”, czyli największym rosyjskim tabloidzie wydawanym także na Białorusi i Ukrainie, którego średni nakład wynosi około 1 miliona egzemplarzy. Aslamov stara się w swoim tekście wyjaśnić czytelnikom stosunek potomków hetmana Jana Karola Chodkiewicza do Ukrainy i Ukraińców oraz wyjawić i zdyskredytować, będące w swej istocie kolejną odsłoną polskich dążeń imperialistycznych, ich polityczne cele, dla których organizacja EURO 2012 jest jedynie „zasłoną dymną”: „My Polacy – autorka cytuje jednego ze swych polskich kolegów, który zgodził się porozmawiać z nią przy suto zastawionym stole w jednej z warszawskich restauracji – występujemy w roli misjonarzy! Wprowadzenie demokracji na Ukrainie i Białorusi jest ważną historyczną misją Polski!”. W taki sposób myślą i odczuwają liczni wykształceni i porządni ludzie, polska inteligencja. Wieczór w Warszawie. Jem kolację ze swoimi starymi kolesiami i tłusta polska kaczka grzęźnie mi w zębach: „Przyjaciele nie psujcie mi apetytu!” – mówię, powoli wypełniając


102

n

Piotr Majewski

się gniewem – Nie róbcie demokratki chociażby ze mnie! „Czy coś Ci się nie podoba?” Już od kilku dni wciąż słyszę: „Jesteśmy forpocztą świata zachodniego”, „Polska – przygraniczny kraj i bastion wolności”. Samo w sobie słowo „misja” już jest obrażające. Czy według was Ukraińcy, Białorusini i Rosjanie są małymi dziećmi lub są opóźnieni umysłowo i nie są w stanie decydować o swoim losie bez waszych mądrych rad? Wy, Polacy, nie byliście za bardzo zadowoleni, kiedy RUSKI przynieśli do was „słońce internacjonalizmu i komunizmu”. A obecnie wy, z tym samym fanatyzmem i zaciętością wczesnych bolszewików, niesiecie braciom Słowianom „światło wolności i demokracji”. Chyba wasze własne doświadczenie nie nauczyło Was, że ani szczęścia, ani wolności nie można przynieść lub podarować?! [...] Polska ma tylko jeden interes związany z Ukrainą: osłabienie Rosji. Jak mówił Brzeziński: „Z Ukrainą Rosja to imperium, bez niej, to tylko duży kraj”. [...] Nasz wielki naukowiec Lew Gumilow pisał: „Przed ruską ludnością Rzeczypospolitej stanął nie tyle ciężki, co wręcz amoralny wybór: przechodzić na katolicyzm i zrobić z siebie Polaków, czy cierpieć rozmaite krzywdy. Rosjanie, Ukraińcy i Białorusini, którzy mieszkali na okupowanych przez Polskę terenach zdobyli się na olbrzymie ofiary, tylko po to, żeby zachować swoją prawosławną wiarę” (http://kp.ru/ daily/24462.4/623001/).


Mirosław Duchowski, Elżbieta Anna Sekuła

Stadion w mieście, miasto na stadionie. Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian w przestrzeni miejskiej i ich efektów powstałych w wyniku organizacji EURO 2012 Stadiony nigdy nie funkcjonowały tylko sportowo i to jest trochę ułuda. Dlatego nawet Stadion Dziesięciolecia, póki jeszcze był stadionem sportowym, to nie funkcjonował tylko do celów sportowych; także do ideologicznych, politycznych spotkań. I zawsze tak było. Nigdy tak nie było, że stadiony są czystą przestrzenią sportową, zawsze tam były inne funkcje.

(War M7 Now)

Stadiony, które powstały we Wrocławiu, Gdańsku, Poznaniu i Warszawie z okazji mistrzostw Europy w piłce nożnej, mają bardzo różne założenia: Każdy z nich w Polsce został stworzony z inną koncepcją: Gdańsk idąc klimatem morza i dlatego przypomina bursztyn, Stadion Narodowy jest w barwach narodowych, a stadion wrocławski jest surowy, z surową membraną, która idzie w klimat multimedialny i to jest też fajne, bo jest ona w pewien sposób powierzchnią, którą można eksploatować (Wro N16 Sur). W związku z tym generują odmienne skutki przestrzenne i społeczno-kulturowe w swoich miastach. Analizując wywiady prowadzone w trakcie trzeciego i ostatniego


104

n

Mirosław Duchowski, Elżbieta Anna Sekuła

etapu badań oraz materiał wizualny z terenu, próbujemy podsumować różne wymiary funkcjonowania stadionów, a także szersze zmiany materialne i mentalne w otaczającej je przestrzeni. Poddajemy naukowemu namysłowi estetykę nowych obiektów, ich lokalizacje, odziaływanie na bezpośrednie i dalsze otoczenie (w tym również zachowania ludzi w sferze publicznej), wreszcie ich miastotwórczą moc i rolę ewentualnych miejskich ikon. Czy stadiony budują tożsamość? Zmieniają tylko wygląd naszych ulic czy może wpływają również na to, co na nich robimy? Czy sprawiają, że nasze miasta są dziś, rok po EURO 2012, zupełnie innymi organizmami? Prześledźmy refleksje mieszkańców miast-gospodarzy, związane z tymi pytaniami. Rolka papieru. Trzecie centrum miasta Wrocławianie, oceniając swój stadion, nie dostrzegają raczej finezji projektu. Skojarzenia z tandetnym chińskim lampionem, niedopraną pieluchą, a nawet papierem toaletowym pojawiają się dość często: Jest brudny i wygląda jak papier toaletowy (Wro E20 Sur). Większości respondentów bardziej podoba się wnętrze stadionu niż budynek widziany z perspektywy: Kiedy jestem na tym obiekcie, to mi się podoba, kiedy jestem poza nim, to mi się nie podoba [...] fasada stadionu jest mało ciekawa i atrakcyjna. Ona ma jakiś potencjał, jest unikatowa w Polsce, bo nikt czegoś takiego nie stworzył jak ten lampion, ta siatka okalająca stadion, ale to nie jest taka konstrukcja obiektu, jaką można zaobserwować na przykład teraz, kiedy Francuzi przygotowują EURO 2016 (Wro E19 Sur). Zwracają jednak uwagę, że taki pomysł umożliwia wzajemne przenikanie się obu sfer – kontakt pomiędzy wewnętrznym i zewnętrznym światem: Mamy widok okolic miasta. Jeszcze wieczorem widzimy most Rędziński, który jest fajnie podświetlony, więc to jest taka zaleta tej membrany, kiedy już jest fajny klimat, jest wieczór i można to docenić (Wro E20 Sur). Stadion zdecydowanie zyskuje w oczach mieszkańców Wrocławia po zmroku: Jak tylko zobaczyłem ten stadion zaraz po założeniu tej całej membrany wokół stadionu, jeszcze w nocy, jak ona została podświetlona, to stwierdziłem „wow!” (Wro E1 Sur). Niektórzy z naszych rozmówców chcieliby, by obiekt był barwny również w dzień, jednak nie wszyscy mają takie oczekiwania. Pojawiają się głosy doceniające spokojną kolorystykę i estetyczną spójność stadionu z otoczeniem: Nie wiem, jaki


105

n

Stadion w mieście, miasto na stadionie. Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian...

kolor. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić tego inaczej. Ja to uznaję jako pewnego rodzaju koncepcję łącznie z tym przystankiem tramwajowo-kolejowym, tak że to się jakoś wszystko tak wpasowuje (Wro E18 Sur): Czysta, prosta forma, spójna, bez udziwnień. Jestem zwolennikiem takiej formy. A kolor, który by się pojawił na zewnątrz i na stałe, nie byłby niczym dobrym. Natomiast ta szarość, która jest neutralna i kolor, który się pojawia wieczorem, to uważam, że to jest bardzo dobre rozwiązanie. On w tej chwili nie krzyczy. Przez tą szarość właśnie on jest w tle. W ciągu dnia gaśnie, a w nocy – powiedzmy – ożywa poprzez barwę, daje znać o sobie i uważam, że to fajny pomysł (Wro M15 Sur). Specyficznym rysem estetycznym – ale także funkcjonalnym, ze względu na dobrą widoczność – wrocławskiego stadionu jest z pewnością brak podziału trybun: Ten stadion też ma taką specyficzną budowę, bo on nie ma podziału na trybuny. Nie jest tam – powiedzmy – łamany od środka i nie ma jakiejś tam trybuny górnej, tylko jest od dołu do góry poprowadzona cała jedna trybuna i jest bardzo wysoko usytuowana – te ostatnie miejsca (Wro E1 Sur). Co ciekawe, niektórym respondentom obiekt podoba się właśnie dlatego, że jego architektura jest skromna, oszczędna i sprawia, że stadion nie dominuje estetycznie nad otoczeniem: Mnie się podoba dlatego, że jest niewidoczny. To znaczy, jak jest mgła, to go prawie nie widać. I dobrze, bo po co taki kolos ma być widoczny. Jak świeci słońce, to on fajnie wygląda. [...] Kolorystycznie on wtapia się właściwie w przyrodę, bo on jest taki neutralny. [...] Jak jest wieczorem podświetlony, to jest piękny. [...] mnie się on podoba właśnie taki, jaki on jest, bo on jest niewidoczny (Wro N4 Sur). Pojawiają się jednak również negatywne komentarze, dotyczące niepokojącej pustki, która zwraca uwagę wielu osób: On trochę [...] trochę straszy, bo jest pusty. Gdyby tam coś zrobić, gdyby tam byli ludzie [...] gdyby na esplanadzie było trochę ludzi, czy odwiedzających czy przechadzających się [...] jakieś tam zrobić atrakcje dla dzieci, które by tam przychodziły i oglądały (Wro N11 Sur). Wrocławianie podkreślają też znaczenie innych funkcji stadionu; ich zdaniem estetyka nie jest w przypadku tego rodzaju obiektu najważniejsza i zadowala ich standard, którego nie muszą się wstydzić: No stadion, jak stadion. Jest to stadion na europejskim poziomie (Wro E10 Paw); ja nie oczekuję od stadionu, żeby był perełką architektury [...] Pewnie mogli to zrobić może i lepiej, ale nie stadion decyduje o takiej wizualnej jakości tkanki miejskiej zabudowy. Tym bardziej, że jest wyizolowany. Jest na obszarze, gdzie wokół


106

n

Mirosław Duchowski, Elżbieta Anna Sekuła

są tylko blokowiska, nic poza tym, ewentualnie nowe przedsięwzięcia budowlane. Nie jest pewnie miss wśród stadionów, ale też nie oczekuję, żeby brał udział w takim konkursie (Wro E23 Sur); Nie jest on obiektem, który mnie zachwyca. Nie staję obok wrocławskiego stadionu i nie mówię „wow”, ale rozumiem też, że to nie jest obiekt, który ma zachwycać – powiedzmy – wyglądem, a będzie pusty merytorycznie, czyli będzie pusty wewnątrz, a będzie na zewnątrz w ładnym opakowaniu. Wolę, żeby ten obiekt nie robił efektu „wow”, jak do niego podchodzę, a żebym powiedział „wow”, kiedy z niego wyjdę (Wro N16 Sur). Lokalizacja wrocławskiego stadionu często określana jest jako „najlepsza z możliwych”. Respondenci chwalący jej zalety podkreślają bliskość obwodnicy autostradowej i dobrą komunikację do centrum miasta. Nowe miejsce doceniają także kibice Śląska, choć woleliby przebudowę stadionu na Oporowskiej: To byłby taki model idealny, że historia klubu jest osadzona w tej jednej przestrzeni, w tym jednym miejscu. Jest Oporowska, jest budynek klubowy, jest nowy stadion. Takie coś, niestety, mogłoby powstać w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, ale w tej, w której my funkcjonujemy, powstał obiekt, który według mnie ożywił troszkę tamtą część miasta (Wro E19 Sur). Czy wrocławski stadion – zgodnie z prezydencką wizją – stał się jednak trzecim centrum miasta? Zdania na ten temat są mocno podzielone. Niektórzy z naszych rozmówców uważają takie rozwiązanie za możliwe: Stadion miał być jednym z trzech centrów Wrocławia obok Biskupina, wielkiej wyspy i tutaj rynku, więc jeśli miasto jest zdeterminowane, żeby uczynić z tego obiektu, z tego rejonu jakieś centrum, istotny punkt dla mieszkańców, to infrastruktura autobusowa, tramwajowa, obwodnica, to są dobre rozwiązania, żeby dotrzeć szybko i łatwo się skomunikować. Można też tam próbować przenosić różnego rodzaju imprezy, żeby ten stadion funkcjonował nie tylko sportowo i muzycznie, ale też być może filmowo. [...] Tak, myślę, że to jest możliwe (Wro E19 Sur). Pojawiają się opinie, że taka koncepcja wpisuje się w nowe, policentryczne sposoby myślenia o współczesnych miastach, a dodatkowo respondenci zwracają uwagę, że Wrocław rozbudowuje się w kierunku zachodnim, zatem lokalizacja stadionu jest jak najbardziej zasadna. Jednak proces ten wymaga czasu – nawet w przekonaniu tych, którzy twierdzą że największym sukcesem związanym z EURO była sama budowa stadionu: Miał się stać takim dodatkowym, trzecim centrum miasta,


107

n

Stadion w mieście, miasto na stadionie. Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian...

którym się nie stało do tej pory, ale kto wie, może kiedyś. [...] Tylko mówię, to jest perspektywa [...], to jest najbardziej rozwojowa część miasta w tej chwili (Wro M08 Sur); Będziemy mieli w przyszłości do czynienia z takimi trzema centrami kulturotwórczymi, sportowo-społecznymi. Pierwsza sprawa, która znakomicie funkcjonuje, to jest rynek. Druga sprawa, to są tereny wokół Hali Stulecia [...] kolejna to będzie wokół tego stadionu. No, ale to się dopiero rodzi. Trudno w tej chwili mówić, żeby to porównywać do rynku (Wro N9 Sur). Jednak stadion musiałby przyciągnąć ludzi czymś więcej niż tylko funkcją związaną ze sportem: Musi się coś dziać takiego kulturalnego w okolicy, żeby te osoby chciały pozostać. Tak jak jest w centrum, że tam można przesiadywać wieczorami [...]. Chętnie bym sobie poszedł i spędził sobie wieczorem wolny czas niekoniecznie udając się do centrum (Wro M15 Sur). Zatem wrocławianie widzą szansę, by stadion stał się trzecim centrum miasta, jednak warunkiem jest podniesienie atrakcyjności obiektu i dywersyfikacja jego funkcji: Policentryzm należałoby wzmocnić przez rozwój centrów lokalnych, żeby każdy miał wszystko blisko, a nie przez taką segregację funkcjonalną miasta (Wro N1 Paw). Także otoczenie stadionu budzi wiele wątpliwości: Jeśli to ma być drugi rynek, jeśli to ma być fajne miejsce, to nie możemy do niego iść przez błoto, potem przechodzić przez chaszcze, [...] odganiać się od komarów ze stawu i wchodzić wreszcie na stadion. Na rynek tak się nie idzie (Wro N11 Sur). Pojawia się także ciekawa idea – jeśli stadion stanie się atrakcyjnym miejscem dla całego Wrocławia, to sytuację tę trzeba będzie w jakiś sposób zrekompensować mieszkańcom okolicznych osiedli: Jestem ciekaw, jak mieszkańcy tych okolicznych dzielnic oceniają bliskość stadionu, bo podejrzewam, że teraz dla nich zaczął się najgorszy okres w roku, czyli mecze Śląska, kiedy przewala się tłum kilkunastu czy kilkudziesięciu tysięcy osób [...] korki, dodatkowo zaśmiecenie tej przestrzeni, hałas.. [...] to, że Wrocław chce mieć tam trzecie centrum, to dla mieszkańców Pilczyc, Maślic wcale nie musi być takie atrakcyjne...Być może ta przestrzeń, która jest wokół stadionu jeszcze wolna, w pewien sposób niezagospodarowana, powinna być wykorzystana na to, żeby jakoś im zrekompensować ten stadion (Wro E19 Sur). Jak zauważają nasi rozmówcy, przestrzeń wokół stadionu już się zmienia – i to na korzyść: jest ładnie, bo dopracowali to w końcu [...] dopieścili te trawniki [...] te drzewka trochę urosły, które wtedy były wsadzone. Jest ładniej, powiedzmy, o tyle to się mogło zmienić od EURO (Wro E1 Sur).


108

n

Mirosław Duchowski, Elżbieta Anna Sekuła

Problemem jest jednak słynne „jezioro” (miejsce, w którym miała zostać wybudowana nowa galeria handlowa), mieszkańcy skarżą się także na kłopoty z parkowaniem w dni meczowe. Sama przestrzeń okołostadionowa budzi sprzeczne uczucia. Części respondentów podoba się jej otwarty charakter: Wokół stadionu generalnie jest fajnie, bo jest dużo miejsca po prostu [...] to naprawdę jest fajne miejsce i fajnie, że jest tyle przestrzeni po prostu życiowej (Wro E20 Sur). Pojawiają się jednak również przeciwne opinie: Straszny teren przed stadionem. On nie zachęca [...] ten plac przed stadionem jest odstraszający swoją pustką i postkomunistycznym wyglądem (Wro M3 Sur). Jeżeli chodzi o dalsze otoczenie, to wrocławianie doceniają korzyści infrastrukturalne łączące się w ich przekonaniu z organizacją EURO – chwalą obwodnice, poszerzone i wyremontowane drogi czy zrewitalizowany dworzec. Nasi rozmówcy wskazują też na rozwój innych obiektów publicznych związanych z uprawianiem sportu: Te orliki nie powstały z księżyca, tylko to była inicjatywa taka władz, ale też w związku z EURO. Tu chodziło o rozpowszechnienie tej piłki nożnej. Wmówienie ludziom, że warto uprawiać sport ( Wro E1 Sur). Sam stadion natomiast, w mniemaniu wielu respondentów, przyczyni się do poprawienia wizerunku Maślic: Dzięki temu stadionowi [...] Maślice nie są już tak na końcu świata, jak były kiedyś (Wro M5 Sur). Zmianom tkanki miejskiej towarzyszą też zmiany zachowań w przestrzeni publicznej. Jednak związek tego procesu z EURO nie jest dla naszych rozmówców jednoznaczny, poza tym nie jest on tak dynamiczny: Musi chyba w Polsce nastąpić zmiana pokoleniowa po to, żeby mentalność się zmieniła, jeśli chodzi o nastawienie do przestrzeni publicznej [...] Jeszcze takich wydarzeń musi się trochę odbyć w Polsce, żeby to się zaczęło zmieniać (Wro E1 Sur). Optymistyczne jest to, że wrocławianie dostrzegają przyrost przestrzeni publicznej – na przykład w najbliższym otoczeniu stadionu: Tej przestrzeni przybyło. Na przykład na tych parkingach, które są puste w dni powszednie, bardzo dużo ludzi sobie przyjeżdża i jeździ tam na rolkach, deskorolkach itp., więc jest to jakieś miejsce dla nich rozrywki na pewno (Wro M21 Sur). Pojawia się też więcej elementów małej architektury: Ktoś zwrócił uwagę na to, żeby ta przestrzeń miejska była taka bardziej miejska [...] wiele innych takich drobnych rzeczy: nowe przystanki, nowe ładne śmietniki na tych przystankach (Wro N2 Sur). Zmiana na lepsze wiąże się także z rosnącym poszanowaniem wspólnego terytorium, co zresztą


109

n

Stadion w mieście, miasto na stadionie. Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian...

podkreślają rozmówcy ze wszystkich czterech miast: Nie wiem, czy na to miało wpływ EURO akurat, ale mam wrażenie właśnie, że coraz bardziej jakby przywiązujemy się do tej przestrzeni wspólnej, miejskiej i coraz bardziej ją szanujemy. Jest coraz mniej aktów jakiejś bezmyślnej dewastacji (Wro E18 Sur). W tak zorganizowanej przestrzeni ludzie też, zdaniem respondentów, chętniej się spotykają: Można się spotkać, można wyjść z domu, posiedzieć w rynku, a nie przez okno patrzeć, wyjść do tej przestrzeni, do tych ludzi, nawet poobserwować, co bardzo lubię. Tak że ludzie są piękni w tej obserwacji całej (Wro E22 Sur); To może jest nowość. Do tej pory jakby nie było tego tak dużo, a teraz myślę, że tak, że ludzie chcą takie imprezy przeżywać razem z innymi mieszkańcami (Wro M6 Sur); Proszę wyjść wieczorem na rynek zobaczyć tych ludzi, którzy [...] jest dużo Niemców, Anglików, Hiszpanów, Włochów [...]. I ta otwartość tego miasta spowodowała to, że ci ludzie się bawią, przyjeżdżają tutaj i są (Wro E22 Sur). Trzeba jednak zaznaczyć, że niektórzy wrocławianie postrzegają tę sprawę inaczej – zdaniem części respondentów albo nic nie zmieniło się w publicznych zachowaniach mieszkańców: Nadal siedzą menele na ławkach, nadal wszyscy śmiecą dookoła [...] więc ja nie widzę tutaj jakiegoś większego poszanowania wspólnej przestrzeni publicznej. Jak ją wszyscy traktowali przed EURO, tak samo ją traktują w tej chwili (Wro M8 Sur), albo szacunek dla przestrzeni publicznej nie ma wcale związku z mistrzostwami: Rynek wrocławski zawsze był dobrem wspólnym. Zawsze ludzie jakoś tam o niego dbali. Niezależnie od tego, czy było to EURO czy nie było, to Wrocław jest zadbanym miastem (Wro E20 Sur). Pojawiają się też refleksje dotyczące małego ożywienia przestrzeni miejskiej mimo podniesienia jej atrakcyjności estetycznej: Jest piękny dworzec, ale jest pusty. Ludzie nie przyjeżdżają, tam nie ma żarcia praktycznie; kiedyś tam była cała kolonia fast foodów, jak chciałeś coś kiedyś zjeść w nocy, to tam. [...] Było tam może brzydziej, ale tam ludzie przychodzili, a teraz jest martwa przestrzeń [...] piękna, ale martwa­(Wro N3 Paw). Jak wygląda kwestia identyfikacji wrocławian z nowym stadionem? Czy stał się on już miejską ikoną? Zdania są podzielone. Respondenci często przywołują słowa trenera Oresta Lenczyka, który powiedział „stadion nie jest nasz” – wielu badanych zgadza się z tą opinią. Zwłaszcza kibice Śląska wyrażają tęsknotę za starym obiektem: Przez kilka miesięcy po wybudowaniu tego stadionu na meczach były okrzyki, że Oporowska nie umarła. Ta


110

n

Mirosław Duchowski, Elżbieta Anna Sekuła

moja przyjaciółka, co chodziła na Młyn, to jak teraz są mecze na nowym stadionie, to była może tylko z trzy razy (Wro E10 Paw). Tworzenie nowej tożsamości lokalnej nie jest łatwe, jak zauważa jeden z naszych rozmówców: Gdyby tak miało być, to już by tak było (Wro E10 Paw). Stadion traktowany jest nierzadko jako atrakcyjny jednak nieoswojony element: Raczej tylko na zasadzie, że możemy się polansować, że mamy nowy stadion, ale myślę, że wrocławian to jakoś specjalnie nie rusza (Wro E10 Paw); Gdyby nie to, że fajnie jakoś tam wygląda, to mogłoby go nie być (Wro M9 Paw). Respondenci podkreślają, że ze względu na jego gabaryty nie da się minąć tego obiektu obojętnie, natomiast nie ma on funkcji miejskich, które nie tylko przyciągałyby ludzi, ale też uczyniły stadion istotnym wrocławskim symbolem: Jest o tyle ważnym elementem, że ciężko go nie zauważyć. Jest po prostu sporym obiektem, na który można wpaść podróżując w różnoraki sposób do Wrocławia lub przez Wrocław [...] On się, myślę, nie wpisał tak mocno w przestrzeń, żeby tam ludzie w okolice jego podążali w jakimś innym celu niż mecz piłkarski, bo nie ma żadnej infrastruktury w okolicach, nie ma żadnych takich miejsc użyteczności publicznej, jak kino, muzeum czy coś w tym stylu (Wro E19 Sur). Można usłyszeć także skrajnie negatywne oceny: Nie znam osoby, która traktowałaby to miejsce jako ważny cel jakiegoś wypadu weekendowego czy w ciągu dnia. Nie ma tam na stadionie rzeczy, których nie byłoby gdzie indziej łatwiej dostępnych. Nie jest to wielkie centrum handlowe. Nie jest to wielkie centrum rozrywkowo-sportowe. Jest zdecydowanie więcej lepszych miejsc, które mogą tego typu usługi zapewniać (Wro N14 Sur). Ważna uwaga dotyczy także nie do końca publicznego charakteru tego rodzaju obiektu i otaczającej go przestrzeni: To nie jest przestrzeń publiczna w sensie politycznym [...] to raczej przestrzeń pół-publiczna, pół-prywatna; w sensie że to jest przestrzeń do oglądania imprez komercyjnych, a nie jest to przestrzeń publiczna w sensie takiej jakby agory, gdzie byłaby możliwość pełnego uczestnictwa (Wro N6 Paw). Jednak nie wszyscy respondenci patrzą na przyszłość stadionu jako potencjalnej wrocławskiej ikony tak pesymistycznie – zdaniem wielu osób proces ten wymaga czasu, a także zróżnicowania funkcji nowo powstałego obiektu: Ten stadion musi być po prostu nie tylko piłkarski, ale zajmować się też innymi rzeczami (Wro E20 Sur); Żeby przekonać tych ludzi, że to jest ważna część miasta, powinny być tam także imprezy pozasportowe (Wro N10 Sur); Jest ważnym i znaczącym elementem przestrzeni


111

n

Stadion w mieście, miasto na stadionie. Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian...

publicznej, tylko że nie wykorzystanym w 100% (Wro M3 Sur). Nie pomaga w tym przypadku również sama lokalizacja: Zwykle tym ważnym elementem przestrzeni publicznej stają się te budynki, które są w centrach miast, czyli rzeczywiście bardziej uczestniczą w tej przestrzeni publicznej. Tutaj mamy do czynienia z obiektem, który jest troszeczkę na przedmieściach, natomiast nie da się ukryć, że jest on widoczny i zauważalny w mieście (Wro N7 Sur). Niektórzy spośród naszych rozmówców doceniają jednak siłę przyciągania stadionu i fakt, że gromadzi on kibiców Śląska, uważają za sukces – w ten sposób obiekt staje się ważnym elementem przestrzeni miejskiej dla konkretnej grupy społecznej: Przede wszystkim, co dwa tygodnie zbiera tam określoną ilość osób, niezależnie od tego, czy to jest 10 tysięcy czy 5 tysięcy, jest to jakieś tam miejsce może nie kultu, ale spotkanie osób połączonych wielką pasją, którą jest piłka (Wro E20 Sur). W opinii części wrocławian obiekt też staje się rozpoznawalnym znakiem, podobnie jak bardziej tradycyjne miejsca: Kiedyś [...] takim wyznacznikiem Wrocławia, który był rozpoznawalny, to był ratusz, Katedra, czyli Ostrów Tumski i Hala Ludowa z Iglicą. A teraz dodatkowo jest stadion, most Rędziński i dopiero następne wszystkie inne rzeczy (Wro E22 Sur). Co ciekawe, jest też traktowany jako lokalna ikona nowoczesności: Myślę, że będzie jakimś tam symbolem nowoczesności miasta w jakimś tam momencie i zajmie takie miejsce (Wro M5 Sur). W odczuciu niektórych respondentów stadion wrósł w tkankę miejską Wrocławia, jednak mimo to osobiście się z nim nie utożsamiają – podkreślają, że stadiony w historii pełniły zawsze ważną rolę, jednak czym innym jest indywidualna więź z jakimś miejscem: – Zawsze stadiony odgrywały ogromną rolę, już od starożytności [...] jako miejsca, w których były organizowane igrzyska.[...] tak, poprzez wielkość, charakter, to miejsce jest ważne. – Ale czuje Pan, że ten stadion jest trochę Pana? – Nie (Wro 15 Sur); Stał się ważny, bo zajmuje jakieś miejsce. Przez to są inaczej rozlokowane ulice, inaczej się dojeżdża w pewne miejsca, inaczej wygląda przestrzeń. No jeszcze stał się ważny w tym sensie, że ci ludzie [...] tam chcą przychodzić [...]. Chyba dla mnie nie ma znaczenia. [...] teraz już po prostu go nie widzę. Z tego wniosek, że chyba się wrósł (Wro M24 Sur). Zdarza się także, że nowy obiekt traktowany jest po prostu jako kolejny miejski reper – punkt ułatwiający orientację w miejskim gąszczu: – Czy stadion stał się ważnym, znaczącym elementem przestrzeni publicznej, miejskiej? – Stał się jako punkt orientacyjny. Nie jako przestrzeń


112

n

Mirosław Duchowski, Elżbieta Anna Sekuła

wykorzystana przez ludzi [...] Jeżeli chce się zlokalizować, gdzie się mieszka na przykład albo gdzie coś się dzieje, to można powiedzieć „koło stadionu” – wszyscy wiedzą, gdzie to jest (Wro M8 Sur). Trzeba na koniec zaznaczyć, że można spotkać stadionowych entuzjastów, ale – przynajmniej na razie – nie stanowią oni większości: Jestem przywiązana, bo ja od początku jakoś tak przeżywałam to emocjonalnie [...] uczestniczyłam w tym od samego początku [...]. I to wszystko, co było związane z tym stadionem, to było dla mnie ważne...i do dziś jest ważne (Wro N4 Sur). Znacznie częściej nasi rozmówcy zastanawiają się nad tym, jakiego rodzaju symbolem jest (lub ma szansę się stać) wrocławski stadion: Czy jest ważnym elementem?...Myślę, że tak. Tylko teraz zastanawiam się, czy pozytywnym czy negatywnym. Staram się wyważyć po prostu tą ilość emocji pozytywnych i negatywnych związanych ze stadionem i powiem szczerze, że tak jak na początku projektu, zaraz po otwarciu, po wrześniowych imprezach, tuż przed EURO, tych emocji pozytywnych było bardzo dużo, tych negatywnych trochę mniej, w tej chwili myślę, że to już się wyrównuje. Stadion musi coś zrobić, żeby tych emocji pozytywnych było więcej, bo za chwilę stadion sam w sobie zacznie być postrzegany jako kula u nogi czy kamień u szyi, a myślę, że bardzo byłoby szkoda. To jest fajny obiekt i to był dobry pomysł wybudować tam stadion (Wro N11 Sur). Bursztynek. Rewitalizacja Letnicy Uroda – zdaniem większości respondentów – jest bardzo mocnym atutem gdańskiego stadionu: Piękny! Piękny jest (Gda M2 Pol). Sympatia związana z pozytywną oceną estetyczną przejawia się też w pieszczotliwej nazwie obiektu i przywiązaniu doń gdańszczan: – A pani, jako mieszkanka Letnicy, czy jest pani dumna z Bursztynka? – Bardzo, bardzo!. Nawet mam kawałek w domu. Dachu (Gda M2 Pol). Sukces wiąże się niewątpliwie z ciepłym kolorem stadionu – żółta bryła nie podoba się tylko jednemu z naszych rozmówców. Respondenci często podkreślają z dumą, że PGE Arena jest najładniejszym ze wszystkich czterech nowych stadionów. Szczególnie korzystnie prezentuje się z zewnątrz (warto zwrócić tu uwagę, że w innych miastach przeważnie lepiej oceniane są stadionowe wnętrza). Uroda obiektu promieniuje na jego otoczenie. Co ważne, nowy budynek doskonale wpisuje się w otoczenie – nie tylko w sensie dosłownym (tkanka


113

n

Stadion w mieście, miasto na stadionie. Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian...

urbanistyczna), ale także metaforycznym, poprzez nawiązanie do morza: Stadion oddaje nasz nadmorski klimat dzięki imitacji bursztynu. Nie można ukryć, że okolica stała się bardziej estetyczna i na tym zyskała (Gda M2 Gar). Można zresztą mówić o glokalnym charakterze PGE Areny – nasi rozmówcy podkreślają też wysoki, międzynarodowy standard tego obiektu: Myślę, że jest poziom światowy (Gda M4 Gar). Jedynym elementem, który budzi wątpliwości części respondentów, jest kolor stadionowych krzesełek: Estetyka, moim zdaniem, mocno ucierpiała po malowaniu krzesełek w napisy Lechia Gdańsk, co [...] ściągnęło ten stadion mocno na ziemię, z poziomu tych imprez najwyższego poziomu do rozgrywek ligowych, z kibolami, z racami, z transparentami [...] te krzesełka bardzo mi szpecą (Gda N3 Gar). Generalnie jednak Bursztynek zbiera niemal wyłącznie pochwały, a uroda stadionu przyciąga gdańszczan na mecze i spacery: Ludzie oceniają bardzo pozytywnie, stadion robi wrażenie (Gda M3 Szy); Stadion naprawdę jest piękny i wyjątkowy, i uwielbiam na niego chodzić. Powiem ci więcej, nie kibicuję Lechii Gdańsk, a chodzę na stadion, żeby być na stadionie (Gda N1 Pol). Lokalizacja gdańskiego stadionu przeważnie oceniana jest pozytywnie. Respondenci podkreślają zwłaszcza dobre skomunikowanie tego miejsca z resztą Gdańska i odpowiedni dystans wobec obszarów o gęstej tkance miejskiej – obiekt nie znajduje się ani w ścisłym centrum, ani zanadto na uboczu. Ważnym atutem Letnicy jest także bliskość morza (w Warszawie będzie to usytuowanie nad rzeką). Jak zauważa jeden z naszych rozmówców: W obecnej chwili nie ma lepszej lokalizacji dla stadionu (Gda M2 Gar). Umiejscowienie stadionu jest korzystne także ze względu na otoczenie, pozwalające myśleć o przyszłym rozwoju: Dobre miejsce. Jest wokół tego stadionu przestrzeń, miejsce. Jest na wylocie, na styku, łatwo dojechać... (Gda M3 Kne). Nasi rozmówcy zwracają jednak uwagę, że ze względu na oddalenie od centrum i głównych szlaków gdański stadion nie jest tak „panoramiczny”, jak na przykład warszawski. Zaletą jest natomiast to, że odbywające się na stadionie imprezy nie są przesadnie uciążliwe dla okolicznych mieszkańców: Mecze rządzą się tym i inne imprezy, jak koncerty, że koncert może trwać do 1h w nocy. I nikomu to nie przeszkadza (Gda M4 Gar). Gdańszczanie skarżą się jednak na komunikacyjne odcinanie dojazdu do dzielnicy w dni meczów i koncertów: Obawiam się, że nie ma innego miejsca. Jeśli chodzi o lokalizację to jest optymalna. Szkoda, że po prostu Nowy Port jest


114

n

Mirosław Duchowski, Elżbieta Anna Sekuła

odcinany regularnie, jak są duże imprezy. [...] Niestety, tak to zostało wszystko zaplanowane, że jak jest mecz, to jest utrudniony ruch z i do Nowego Portu (Gda M1 Kne). Respondenci podkreślają także, że to właśnie lokalizacja stadionu czyni z niego swoisty przestrzenny reper: Wyróżnia się. [...] Dla mnie to jest tak: stadion i wokół tego nic (Gda N1 Pol). Brakuje jednak celu odwiedzin – ludzie nie mający konkretnego powodu nie zapuszczają się zbyt często w te rejony, ponieważ prócz stadionu nie ma w okolicy innych obiektów o interesujących funkcjach miejskich: Czy to ważny punkt? Chyba są wciąż ważniejsze. To nie jest po drodze donikąd. Chyba, że ktoś jedzie na plażę i chce sobie zerknąć (Gda N4 Sik). Pojawia się również interesujący komentarz, którego autor ocenia usytuowanie obiektu jako niewłaściwe, jednak z punktu widzenia interesu... samego stadionu: PGE Arena ma trochę pecha. Pecha ma takiego, że jest w takim kijowym miejscu. [...] Dla mnie ten stadion nie żyje (Gda N1 Pol). W kontekście rewitalizacji Letnicy lokalizacja stadionu oceniana jest niejednoznacznie. Zdaniem jednych działania rewitalizacyjne mają charakter pozorny, naskórkowy i budują fałszywy obraz popularności dzielnicy, w której w gruncie rzeczy nie ma żadnych atrakcji poza PGE Areną: W Letnicy nie ma nic takiego, żeby można było zwiedzać, a w okolicach stadionu nic się nie dzieje. Mogę się nawet założyć, że nikt nie przyjedzie specjalnie, żeby zwiedzić Letnicę albo Nowy Port. Wpływ ma taki tylko, że ludzie przyjeżdżają zobaczyć mecz, oglądają i wracają do domu. A jak chcą się pobawić, to jadą do Gdańska (Gda M1 Kne). Inni respondenci – przeciwnie – widzą w tym miejscu nowe centrum miejskie, które stanie się katalizatorem dla kulturotwórczego potencjału Letnicy: Te tereny mają potencjał na nowe centrum Gdańska, które powinno i będzie w naturalny sposób się przesuwać w stronę Wrzeszcza, bo centrum Gdańska nie jest na środku Gdańska, mówiąc kolokwialnie. Jest to idealne miejsce, żeby pewne funkcje Śródmieścia przenosić tam (Gda N7 Zac). Do wątku rewitalizacji Letnicy powrócimy poniżej omawiając zmiany przestrzenne i społeczne zachodzące w najbliższym otoczeniu stadionu. Gdańszczanie doceniają otwartą przestrzeń wokół stadionu – chętnie tutaj spacerują, podoba im się tor dla rolkarzy. Sprzeciw budzi jednak płot przecinający tor: À propos toru rolkarskiego – jest fantastyczny, ale ostatnio ciągle jest zamknięty. [...] ten tor rolkarski jest od siatki do siatki – ona w pewnym momencie go przecina, tam jest droga dla samochodów. Nie można


115

n

Stadion w mieście, miasto na stadionie. Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian...

przez to jeździć naokoło, tylko trzeba zawracać, kompletnie bez sensu (Gda M2 Kne). Na zmianę stylu komunikacji w mieście wpłynęła też rozbudowa ścieżek rowerowych w okolicy stadionu – i nie tylko: Bardzo dużo dróg rowerowych powstało, przy okazji. I to jest plus dla miasta. Bo w tej chwili to [...] z centrum Gdańska można przejechać w zasadzie do Sopotu, nad brzegiem Zatoki, przez lasy, tam jest fajna taka rekreacyjna ścieżka (Gda M1 Gar). Jednak infrastruktura okołostadionowa – zdaniem wielu respondentów – wymaga jeszcze wykończenia; brakuje miedzy innymi koszy na śmieci i publicznych toalet: Tam poza tymi przybytkami sportowymi no to ten wybór jest za słaby, tak. To [...] jest taka wyspa obok miasta, de facto, która poza jakby sportową funkcją nic nie oferuje albo oferuje zbyt mało, albo w zbyt dużej cenie (Gda N5 Zac). Jeżeli chodzi o dalsze otoczenie, to zmiany kulturowe nie są aż tak widoczne. Gdańska starówka nadal jest mało żywym obszarem miasta – a przecież EURO pokazało, że może być inaczej: Starówka w ogóle jest dla mnie bardziej na kawę albo obiad, a nie imprezę i nocne łażenie. Długa jest pusta. W Sopocie, jak idę o 3h w nocy, to jest pełno ludzi, to też od razu wpływa na to, czy się czujesz bezpiecznie (Gda M2 Gar). Doceniane są natomiast zmiany infrastrukturalne – nowe drogi, szybka kolej to w przekonaniu wielu naszych rozmówców inwestycje, dla których impulsem stało się właśnie EURO 2012, a w każdym razie bardzo je przyspieszyło. Stadion nie jest jedynym nowym obiektem sportowym w Trójmieście – powstało także 46 boisk. Czy za przestrzenną metamorfozą poszła zmiana społeczna? Opinie gdańszczan są podzielone. Zdaniem jednych sytuacja wygląda tak samo, jak przed mistrzostwami: Polacy nigdy nie mieli czegoś takiego, że coś jest nasze. Jakiegoś szacunku do przestrzeni publicznej nigdy nie było, więc trudno, żeby jedna impreza nagle diametralnie to zmieniła (Gda M4 Gar). Niektórzy respondenci twierdzą jednak, że zmiana zachowań w przestrzeni publicznej jest widoczna: Ludzie zdają sobie sprawę z tego, że można zrobić coś ładnego, co będzie służyło innym, że może być fajne, że może być jakieś miejsce zadbane, że można jakieś sprawy, takie właśnie, uporządkować. I one dają radość, taką po prostu chlubę wszystkim (Gda M3 Kne); Wydaje mi się, że ludzie o to dbają wszystko, że nie zostawili tego, co wtedy zbudowano, i chcą kontynuować, pielęgnować to (Gda M2 Sik). Część badanych zwraca uwagę, że gdańszczanie przede wszystkim zaczęli być w przestrzeni publicznej widoczni, korzystać z niej


116

n

Mirosław Duchowski, Elżbieta Anna Sekuła

na co dzień: Ludzie, którzy nigdzie nie chodzili, bo nie było czasu ani okazji, ani konkretnego pretekstu, aby pójść. A to było tego typu wydarzenie, że wypadało iść, bo przecież nie wiadomo, kiedy się powtórzy taka impreza; bo wypadało pójść chociaż do strefy kibica, pokibicować, pokrzyczeć, pooglądać na wielkim telebimie. Na pewno wtedy zmieniło się podejście, na czas EURO. A po EURO? No nie wiem, chyba siadło, jak ze wszystkim. Może być też tak, że ci ludzie, którzy przed tym wszystkim nie wychodzili nigdzie, to zobaczyli, że to nie jest takie straszne i wcale nie trzeba się bać wychodzić do ludzi (Gda M1 Sik). Powstaje jednak obawa, że jest to tylko chwilowy efekt EURO-entuzjazmu, a nie permanentna zmiana stosunku do przestrzeni publicznej: Mam duże wątpliwości. [...] Jesteśmy świetni jako naród, jeśli chodzi o te zrywy społeczne, jak coś się dzieje i trzeba pokazać, że potrafimy. Ale mamy problem z podtrzymywaniem tych zachowań (Gda M2 Sik). Dla części naszych rozmówców zmiany – zarówno urbanistyczne, jak i mentalne – mają charakter procesualny. Potrzeba czasu, by można było mówić o długotrwałych efektach EURO: Nie dostrzegam jakichś zmian. Coś się pojawiło? To pewnie jakaś sprawa przyszłości, żeby bardziej zagospodarować teren wokół stadionu i coś tam jeszcze (Gda M3 Kne). Jedna z najważniejszych zmian w przestrzeni Gdańska dotyczy Letnicy – w dzielnicy tej realizowany jest projekt rewitalizacyjny, dla uruchomienia którego bezpośrednim impulsem była budowa stadionu. Co gdańszczanie sądzą o efektach tych działań? Wielu respondentów podkreśla, że to nie rewitalizacja, ale przede wszystkim towarzysząca jej zmiana demograficzna zmodernizowała dzielnicę: Kiedy sama myślałam o EURO 2012, to miałam silne przekonanie o tym, że warto było organizować EURO tylko po to, aby poradzić sobie z problemem, jakim była Letnica – najbardziej smutna, zaniedbana i zmarginalizowana dzielnica Gdańska. [...] Mój respondent wyraził przekonanie, [...] że programy rewitalizacyjne nie miały siły zmiany, prawdziwą zmianę dała „świeża krew” w postaci nowych mieszkańców. [...] odremontowane [...] mieszkania były za drogie dla tutejszych mieszkańców, więc sprzedano je w ramach budownictwa TBS, co spowodowało napływ nowych mieszkańców [...] to już nie najbiedniejsi z biednych, ale właściciele mieszkań, którzy przynieśli ze sobą nowe wzory zachowań, inny styl bycia (Gda M1 Szy). Badani zwracają również uwagę na konflikty i sprzeciw społeczności lokalnej wywołany przez nieprzemyślane, ich zdaniem,


117

n

Stadion w mieście, miasto na stadionie. Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian...

prowadzenie rewitalizacji: Mój respondent podkreślał, że obciąża się w opinii publicznej Letnicę o pochłonięcie wielkich nakładów, które zostały zabrane innym dzielnicom, ale miasto nie chce ujawnić dokładnie, gdzie i na co zostały wydane pieniądze. W opinii mieszkańców dzielnicy [...] zostały wydane często nieekonomicznie i niegospodarnie, a obciążają konto dzielnicy. W opinii respondenta ciągła mowa o rewitalizacji, a nawet reedukacji, nie podoba się mieszkańcom dzielnicy, ponieważ jest to dla nich sygnał naznaczenia społecznego (Gda M1 Szy). Ponadto Letnica w związku z przebudową została przekształcona w sypialnię, a zaangażowanie mieszkańców w tworzenie lokalnego kapitału kulturowego jest nikłe. Rola EURO dla modyfikowania charakteru dzielnicy jest w odczuciu letniczan ambiwalentna, a ostateczny efekt będzie można ocenić dopiero za jakiś czas: Dało szansę rozwoju i kierunek, ale czy on będzie wykorzystany, to jeszcze nie wiadomo [...] Trochę nam szkodzi to EURO, między innymi stadion trochę nam przeszkadza z natury organizacyjnej różnych imprez w sensie tłoku – blokowane ulice, nie można wyjechać, mieszkańcy mają problemy, tylko o to wyłącznie chodzi. Ale tak, to na razie czekamy. Dalszego finału tej historii nie widać, ponieważ te działania społeczne są jeszcze realizowane, ale co będzie dalej, jeszcze nie wiemy (Gda M1 Szy). Pozytywną zmianą jest silniejsza obecnie integracja mieszkańców Letnicy: Wspólne zabawy, wspólne grille, umożliwiło to jakąś wspólną relację, już się nie wstydzą dzielnicy [...] teraz widać, że to jest zupełnie inna dzielnica z wyglądu, [...] a duża część społeczeństwa też się zmieniła, na plus oczywiście (Gda M1 Szy). Jak podkreślają nasi rozmówcy, opisanej wyżej gentryfikacji Letnicy towarzyszy jej jednoczesna „kameralizacja”: Na Letnicy zostały tylko osoby, które są do niej bardzo przywiązane, które odrzuciły propozycję zmiany miejsca zamieszkania. W wyniku tego osiedle stało się jeszcze bardziej kameralne, wszyscy wszystkich znają. Mieszkańców Letnicy cechuje duże zaufanie w stosunku do siebie oraz pewnego rodzaju spójność sąsiedzka [...] mieszkańcy chronią się wzajemnie (Gda M1 Pol). W opinii respondentów odmienne standardy zachowań publicznych wyznaczają nowi mieszkańcy dzielnicy: Nowe wzory zachowań i wymusili nową postawę społeczną na tych, którzy zostali. Nowe podejście [...] Do przestrzegania regulaminu sąsiedzkiego. Fakt, że te nowe zachowania... ja się spotkałem z takim określeniem „EURO-ławki dla pijaków” – to jeśli chodzi o te ławeczki przy Starowiejskiej czy zagospodarowanie


118

n

Mirosław Duchowski, Elżbieta Anna Sekuła

kwartałów podwórek, żeby tych ławek tam nie robić, bo będą tam siedzieć i pić (Gda M1 Szy). Zmianie stylu życia letniczan towarzyszy wyrównanie ich społeczno-ekonomicznych statusów, co zbliżyło mieszkańców: Dużo ludzi nie płaciło tutaj za mieszkania i to tak zwani byli nadużywający alkoholu [...] i takich ludzi już tutaj nie ma na dzielnicy. [...] Oni dostali socjalne mieszkania [...] na peryferiach, na obrzeżach miasta. [...] ludzie tacy zrobili się dla siebie bardziej życzliwsi i my tu się wszyscy znamy. Po prostu mamy te mieszkania teraz na jednakowym poziomie [...] teraz, a kiedyś to było widać taką dysproporcję – byli lepsi i gorsi (Gda M1 Pol). Modyfikacji uległ także stosunek mieszkańców do przestrzeni publicznej dzielnicy: W stylu zachowania może też. Już się nie spotyka tak jak wcześniej: jeden budynek przy ulicy Starowiejskiej został odremontowany, to zaraz jakieś napisy były i bazgroły. A teraz się nie spotyka tego, nie było ani jednego przypadku (Gda M1 Szy); Dużo rzeczy jest tutaj zrobionych, nawet te ławeczki. No kiedyś to już by to było może połamane, poniszczone. Tak samo te przystanki. [...] No a teraz [...] już po EURO jest tyle czasu [...] Nie ma żadnych tam graffiti na ścianach. Tak raczej jest to chyba wszystko szanowane (Gda M1 Pol); Wcześniej zarząd wsadził małe drzewka na Kasztanowej, to zawsze były łamane, a place zabaw dewastowane. A teraz wręcz wspólnie z księdzem proboszczem boisko zrobiono, grają, nie dewastują, kwiatów nie wyrywają, nie malują po ścianach (Gda M1 Szy). Pozytywne zmiany przestrzenne zachodzą też w najbliższym otoczeniu stadionu, a – zdaniem naszych rozmówców – dobrze zorganizowana przestrzeń korzystnie wpływa na ludzi: Zostały wyburzone stare budynki, powstały też nowe, coś tam odmalowali, też ścieżki rowerowe [...] tereny są mniej „slumsowate” i mniej straszne – bo nie jest to bezpieczna część miasta. Tam jednak mieszka dużo patologii. [...] myślę, że zmiana zdecydowanie pozytywna i zmiana krajobrazu na lepsze, bardziej estetycznie. Moim zdaniem, jak ludzie mieszkają w ładnej okolicy, to też wpływa na to, kim są. Jak mieszkają w ładnym, czystym bloku, to zauważają w tym wartość i chyba zaczynają to szanować. A jak mają wszystko pomazane jakimś słabym graffiti, to przestają widzieć jakąś wartość wspólną w tym (Gda M2 Gar). Ze zmianami w zakresie infrastruktury i komunikacji łączy się poprawa wizerunku Letnicy na zewnątrz. Jednak w przekonaniu części naszych rozmówców na przyszłą atrakcyjność dzielnicy będzie raczej wpływać bliskość morza, a nie sam stadion (choć wpisuje się on w ten


119

n

Stadion w mieście, miasto na stadionie. Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian...

projekt): Stadion to element tej całości, który nobilituje tę przestrzeń i dodaje jej ładności. Ale bardziej plaża – tam człowiek spaceruje, oddycha, idzie nad morze. To jest bardziej większym magnesem (Gda M3 Kne). Czy zatem na te wszystkie zmiany rzeczywiście zasadniczy wpływ miało EURO 2012? Dla części letniczan działania związane z mistrzostwami były „ostatnią deską ratunku”: Nasza dzielnica od zawsze była zapomniana i skazana na zagładę, a po prostu to EURO to dużo dało, bo wyremontowane zostały mieszkania, wybudowane nowe. I podejrzewam, że gdyby nie zapadła decyzja o wybudowaniu stadionu, to do tej pory byśmy tak wegetowali (Gda M1 Pol). Ale nie wszyscy zgadzają się z taką oceną sytuacji. W przekonaniu innych respondentów koncepcja rewitalizacyjna załamała się zaraz po mistrzostwach, natomiast dotychczasowe zmiany mają charakter kosmetyczny, a nie głęboko społeczny, strukturalny (abstrahując od gentryfikacji Letnicy): Niewiele się zmieniło. To, co było przygotowane na EURO i miało się rozwijać, no tam padło. W sensie koncepcja, wizja tego, jak ma wyglądać ta dzielnica (Gda M4 Gar): Ulice można wyremontować, budynki można wyremontować. Można postawić nowe budynki i świeże znaki, płotki. Ale głowy ludzkie się nie zmienią. Nowi mieszkańcy są jak najbardziej OK, ale dużo starszych mieszkańców ma tę samą mentalność i ma gdzieś to, co powstało (Gda M1 Kne). W jaki sposób na temat rewitalizacji dzielnicy wypowiadają się eksperci? Oni również są mocno podzieleni. Zdaniem jednych stadion stał się czytelnym komunikatem, wezwaniem do integracji: To też był sygnał dla tych ludzi. Może nie tyle „nie zapomnieliśmy o was”, co naprawdę danie powodu do dumy. Teraz lokalizowanie stało się dużo prostsze, to znaczy „no wiesz, tam niedaleko stadionu”, to jest tak zwane w języku potocznym „plus pięć”. Także myślę, że [...] dla lokalnych mieszkańców, to jest jednak taki większy prestiż (Gda N3 Gar). Wpłynął także na pozytywną zmianę wizerunkową i demograficzną dzielnicy: Cieszę się, że ten stadion istnieje w tym miejscu, bo poprawił postrzeganie, w sensie pozytywnym, dzielnicy. W jakiś sposób to też wpłynęło na zmiany demograficzne, które tutaj nastąpiły, wykwaterowanie pewnej części ludzi, niewielka ilość przyszła nowych mieszkańców. [...] To poprawiło [...] wizerunek mieszkańców. [...] Życie stało się przyjemniejsze (Gda N5 Gar). Obiekt ma też istotne znaczenie marketingowe – stał się swoistym brandem dla Letnicy: – Teraz ja ci zadam pytanie: czy ty wcześniej wiedziałaś coś


120

n

Mirosław Duchowski, Elżbieta Anna Sekuła

o Letnicy? – O Letnicy? [...] nie słyszałam, nikt nic nie mówił nigdy. – Teraz już coś wiesz. A dlaczego? – No bo jest tam stadion. – No widzisz. No to Letnica poszła do góry dzięki temu. Więc jakieś tam miejsce w przestrzeni publicznej zajmuje ten stadion. [...] Ja nawet nie wiedziałem, gdzie ten stadion jest. [...] ja nie wiedziałem, co to za tereny w ogóle. Mimo, że pochodzę z Gdańska. [...] Letnicy kompletnie nie znałem (Gda N1 Pol). Eksperci zwracają także uwagę na rodzące się w Letnicy po EURO inicjatywy oddolne: Patrząc na to, co działo się tutaj, ludzie mogli poczuć taki impuls – pójdźmy i zróbmy coś, nie siedźmy. [...] w Letnicy, mojej dzielnicy, ludzie zaczęli ściślej żyć ze sobą, organizują sobie jakieś tam festyniki, jakieś gry sportowe dla swoich dzieci. [...] wcześniej tego nie było. [...] Może to nie jest bezpośredni wpływ EURO, raczej pośredni, że patrząc, jak inni ludzie się potrafili bawić, angażować, robić różne rzeczy, taki przykład poszedł i mogli coś z tego wyłapać. [...] ta rewitalizacja i EURO się dobrze zbiegło. [...] jeżeli chodzi o zmiany społeczne [...] Nowa jakość (Gda N1 Zac). Można, zdaniem naszych rozmówców, mówić o wymiernych korzyściach: Teraz, kiedy jest stadion, to bardzo dużo ludzi chce tam mieszkać ze względu na to, że mamy taki piękny obiekt i też mamy morze tutaj blisko. [...] takie dynamiczne zmiany nie byłyby wprowadzone w aż tak szybkim tempie, jak teraz są (Gda N8 Zac), a także o zysku w wymiarze symbolicznym: Odczarowaliśmy totalnie dzielnicę, rożnymi programami [...] próbujemy powiedzieć tym ludziom, że mieszkają w świetnym miejscu, więc dbajmy o to miejsce, ożywmy to miejsce, posprzątajmy to miejsce [...] to są historyczne miejsca [...], które wy tworzycie. To był strzał dla dzielnicy, to nie jest już patologiczna dzielnica (Gda N2 Szy). Dodatkowo, obecność stadionu zmienia profil zainteresowań młodszych letniczan: Jest taki jeszcze jeden aspekt – młodzieży, która zaczyna się bardziej sportem interesować, rozbudziło się zainteresowanie sportem, uprawianie sportu (Gda N2 Szy). Pojawia się też więź symboliczna pomiędzy mieszkańcami dzielnicy a stadionem – co ciekawe, nie mamy w tym przypadku wcale do czynienia z „miłością od pierwszego wejrzenia”: Ja mam taki sentyment do stadionu być może dlatego, że jestem koordynatorem projektu Klub Kobiet i zawieszałyśmy z paniami wiechę na konstrukcji stadionu. Byłyśmy na stadionie, kiedy były tylko takie metalowe konstrukcje, było błoto, zimno, przeżywałyśmy podniesienie tej wiechy i to dużo emocji nas kosztowało. Widziałam wysiłek tych pań, które są mieszkankami Letnicy, które też się sprzeciwiały tej budowie,


121

n

Stadion w mieście, miasto na stadionie. Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian...

które też były niezadowolone z tego, że też są tam takie zmiany, że są takie wysiedlenia tymczasowe na czas remontu, były załamane, były roztrzęsione [...] po półrocznej nieobecności na Letnicy, rocznej nawet, wróciły do swoich domów. [...] zobaczyłam takie dwie różne osoby – najpierw takie zestresowane, a wróciły z uśmiechem na twarzy. Opowiadały, jak pięknie ich mieszkania teraz wyglądają, jak pięknie wygląda ich dzielnica, że ich kamienica jest najpiękniejsza (Gda N4 Szy); Te TBS-y są ładnie wkomponowane w dzielnicę [...] to jest taka wizytóweczka dzielnicy [...] Mieszkańcy chętnie pokazują Arenę gościom (Gda N4 Szy). Jednak wielu spośród naszych respondentów – w tym również eksperci bezpośrednio zaangażowani w projekty rewitalizacyjne – nie patrzy na sprawy tak optymistycznie. W ich opinii stadion ma silniejsze oddziaływanie poza dzielnicą niż w jej obrębie: Może na zewnątrz tak postrzegają, natomiast ja mówię o samym życiu letniczan, to nie jest coś, wokół czegoś się kręci, i letniczanie na co dzień nie mówią o stadionie (Gda N3 Szy). Wstępne plany rewitalizacyjne nie były powiązane z EURO, powstały wiele lat temu: Sam zamysł projektu pojawił się wcześniej. W pewnym momencie okazało się, że wygraliśmy EURO, mamy stadion i wszystko tak się zbiegło. Gdyby nie EURO, to my byśmy ten projekt i tak [...] realizowali (Gda N3 Szy). Pojawiają się też zasadnicze wątpliwości, czy w odniesieniu do procesów zachodzących w Letnicy w ogóle można mówić o rewitalizacji. Efekt [...] mi się podoba. [...] Ja się zastanawiam, czy to jest rewitalizacja jeszcze – to, co się wydarzyło w dzielnicy. Bo rewitalizacja jest procesem wieloletnim, który polega na przebudowie tkanki miejskiej: infrastrukturalnej, technicznej i oczywiście tkanki społecznej. Tutaj, co było właściwym posunięciem, część ludzi po prostu opuściło Letnicę. To już nie jest ta dzielnica, która była trzy lata temu, w sensie społecznym. Wybudowano nowe bloki [...] i tam przychodzą nowi mieszkańcy, z definicji zamożniejsi i tacy, którzy bardziej będą uczestniczyć [...]. Ten charakter dzielnicy się zmienił, bo tam była tak jakby „wioskowa” społeczność, która w zasadzie w dużej części nie ruszała się z dzielnicy w ciągu dnia. Mieszkała tam, siedziała [...] była taka zamknięta... To się otworzyło, ale to się otworzyło [...] zabiegiem chirurgicznym; znaczy, coś wycięto i coś wstawiono [...]. To było potrzebne. [...] zgadzam się z tym, natomiast wydaje mi się, że rewitalizacja to jest coś innego niż to, co zrobiono. W sensie technicznym, oczywiście tak, w sensie społecznym zastanawiam się, czy to jest rewitalizacja. Nie ujmując nic temu, co się wydarzyło w Letnicy,


122

n

Mirosław Duchowski, Elżbieta Anna Sekuła

mam wątpliwości, czy należałoby to nazywać rewitalizacją, a może po prostu jakąś inżynierią miejską w sensie infrastrukturalnym, technicznym i społecznym, ale może niekoniecznie rewitalizacją, bo rewitalizacja z zasady trwa latami i jest prowadzona na tej tkance, która istnieje, a nie poprzez taką chirurgiczną właśnie wymianę (Gda N7 Zac). W trakcie zmian, jak zauważają nasi rozmówcy, zatracono nie tylko specyficzny charakter, ale też określone wartości związane historycznie z dzielnicą. Zanikają wieloletnie tradycje kultywowane przez letniczan, co w bardzo zdecydowany sposób wpływa na kształt przestrzeni w dzielnicy: Charakter dawnej Letnicy opierał się na [...] na przestrzeniach półpublicznych. Nie publicznych, nie prywatnych, ale półpublicznych, czyli tym otoczeniu tych starych, zdewastowanych, zdegradowanych budynków. Tam były szałerki, tam były podwóreczka. Tam się życie toczyło, tak jak na wsi albo w małym miasteczku. I teraz budynki zostały wyremontowane, szałerki zostały zlikwidowane jako te, które wyglądają nieładnie, nie mają charakteru miejskiego, a Letnica jest w centrum miasta [...] można z tą decyzją dyskutować. Znam wielu letniczan [...], dla których ważniejszy był ten szałerek niż samo mieszkanie, więc dla nich to jest szok. Więc pytanie, co będzie w zamian. Wiem, że tam są prowadzone prace [...] jest konkurs architektoniczny na zagospodarowanie tych podwórek. [...] to będzie szło w stronę przestrzeni wspólnych, a nie wydzielonych – [...] jak mamy podwórko, to dotychczas mieliśmy szałerek Pana Kowalskiego, Malinowskiego, Wysockiego itd. A teraz to ma być [...], przestrzenią wspólną, na której nie będzie wydzielonych przestrzeni już prywatnych, czyli tych szałerków, to będzie po prostu plac zabaw. [...] jest to krok, który prowadzi do odchodzenia od podmiejskiego czy wręcz niemiejskiego charakteru tej dzielnicy. [...] Ja sobie zdaję sprawę, że to jest przestrzeń w centrum miasta, natomiast ja bardzo lubiłem tamtą starą Letnicę z szałerkami i z tym takim podmiejskim, małomiejskim klimatem (Gda N7 Zac). Nierozstrzygnięta zatem pozostaje kwestia, czy zmiany te są dobre, czy może jednak... niekoniecznie. Czy stadion traktowany jest już w Letnicy i Gdańsku jako obiekt symboliczny? Na pewno stanowi ważny punkt odniesienia dla mieszkańców. Stosunkowo silna identyfikacja wiąże się z pewnością z tym, że obiekt jest ładny i lubiany. Ponadto gra na nim Lechia – nie jest zatem neutralnym, niczyim terytorium. Tworzenie nowych ikon miejskich jest jednak procesem, z czego zdają sobie sprawy nasi rozmówcy. Natomiast już teraz Bursztynek


123

n

Stadion w mieście, miasto na stadionie. Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian...

jest turystyczną atrakcją Gdańska: Myślę, że już stał się ważną częścią Gdańska, jest chętnie odwiedzany, turyści również do niego zaglądają, jest to chyba kolejny punkt zwiedzania. Mówią, że jest najładniejszy w Polsce i to chyba jest taki powód do dumy (Gda M2 Gar); Nawet jak rodzina przyjeżdża spoza Gdańska, to zawsze się zabiera ich na PGE, żeby zobaczyli, pooglądali, zwiedzili (Gda M2 Sik). Stadion powoli staje się miejscem ważnym także dla gdańszczan, zdaniem których obiekt został dobrze wkomponowany w przestrzeń materialną i symboliczną: Dobrze oddaje nadmorski klimat [...] Wpisał się na pewno w nasz miejski krajobraz; symbolika jest jednak wymowna, nie jest to coś sztucznie wymyślonego i wciśniętego w miasto (Gda M2 Gar). Stadion jest już także obecny w popkulturze – jego zdjęcia trafiają na gdańskie pocztówki. A jednocześnie pozostaje obiektem nieco „nietykalnym”, bajką związaną w odczuciu naszych rozmówców z EURO: My bardzo blisko mieszkamy tego stadionu i nie czujemy go. Widzimy go, ale go nie czujemy. [...] On się wpisał w krajobraz i jest. Taki kolejny obłok (Gda M1 Gar). Dla części respondentów PGE Arena stanowi wręcz jedynie miejski obrazek, punkt widokowy, który pozostaje symbolicznie i funkcjonalnie odizolowany od Gdańska: W przestrzeni miasta on funkcjonuje jako obiekt zupełnie nieskomunikowany – w sensie funkcjonalnym, nie technicznym – z resztą miasta. Tak jakby stał obok miasta [...] Wokół stadionu powinny być jakieś cele, do których gdańszczanie mogliby się udawać (Gda N7 Zac). Dla części respondentów stadion to po prostu obiekt sportowy i nie dopisują doń innych znaczeń. Dla niektórych zaś jest symbolem wirtualnym – wymienianym w zestawieniach ważnych gdańskich obiektów, ale już niekoniecznie odwiedzanym; medialnym, ale czy bliskim gdańszczanom na co dzień? Jeden z naszych rozmówców ironicznie pointuje symboliczny charakter stadionu: Jest powodem do frustracji [...]. Dla kiboli jest nagrodą za to, że potrafią rozbijać przystanki, autobusy, tramwaje, hałasują, zawracają ludziom dupę. [...] w ten sposób umocniliśmy ich poczucie, że robią dobrze. Stawiając im stadion za pieniądze, których oni nigdy w życiu by nie zobaczyli, nagrodziliśmy ludzi, którzy są jedną z najbardziej szkodliwych grup społecznych w Trójmieście (Gda M1 Kne). Jednak niektórzy z naszych rozmówców odczuwają silną identyfikację z tym obiektem: Jestem z tego dumna, jest to dla mnie jakieś ważne miejsce. [...] z zadowoleniem spoglądam na bryłę stadionu [...] cieszę się i jestem dumna, że powstał (Gda M3 Kne). Zdaniem


124

n

Mirosław Duchowski, Elżbieta Anna Sekuła

innych będzie kiedyś pełnił taką funkcję, ale potrzeba czasu, by stadion wrósł w świadomość gdańszczan, a nie tylko w tankę miasta. Już dzisiaj jest ważną ikoną dla kibiców Lechii, a także symbolem nowoczesności: Kościół Mariacki, Neptun, a taki bardziej współczesny to i stadion (Gda M3 Kne); Stadion już stał się takim nowoczesnym symbolem Gdańska. Bursztynowa Arena w sercu miasta hanzeatyckiego (Gda N2 N3 Zac). Pojawia się także coraz częściej identyfikacja stricte lokalna: Zawsze mówię, że jestem z Letniewa. Kiedyś, jak się mówiło, że się jest z Letniewa, to krzywo wszyscy patrzyli. A teraz, jak wszyscy gadamy, a ktoś nie wie, gdzie jest Letniewo, to ja zawsze mówię: tam, gdzie jest stadion (Gda M2 Pol). Stadion Lecha. Wielka przebudowa Poznański stadion wywołuje chyba najmniej emocji, jeśli chodzi o ocenę jego urody. Trzeba jednak pamiętać, że w stolicy Wielkopolski mamy do czynienia z przebudową istniejącego już obiektu, a nie z zupełnie nową bryłą architektoniczną. Stadion budzi nierzadko pozytywne odczucia (skojarzenia z żuczkiem czy z żółwiem), ale mieszkańcy zwracają uwagę na liczne niedoróbki: Estetycznie to oczywiście on nie jest spójny i to coś z wierzchu się brudzi. Szału nie ma. Ale ja jakoś go lubię. Taki nasz żuczek. Niezgrabny trochę, ale słodki. I fajnie naprawdę się z niego widzi płytę boiska. Jest ogromny i to robi wrażenie. No gorzej z wykończeniem. Surowy beton [...] masz wrażenie, że [...] jeszcze nie jest skończony (Poz M2 Sko). Uroda stadionu i jego otoczenia jest częściej doceniana w kontekście szerszych zmian estetycznych w miastach po EURO: Poznań, jak i pewnie inne miasta w Polsce [...] dostał taką nową szansę na to, aby lepiej wyglądać, i tą szansę wykorzystał, i nadal jeszcze wykorzystuje (Poz M9 Jaw). Podobnie jak we Wrocławiu, u wielu osób sprzeciw wywołuje jednak szarość i monotonia estetyczna stadionu, a zwłaszcza brak koloru: Mnie się sam stadion nie podoba! [...] Jest to najmniej kolorowy stadion, który powstał na EURO. Taki szary... [...]. Taki niedokończony [...] w Warszawie, we Wrocławiu, wszystko jest kolorowe! A tu duży szary balon. [...] Sympatii nie wzbudza też, rzecz jasna, kiepska jakość wykończenia obiektu: Mam też bardzo złe zdanie na temat konstrukcji i jakości wykonania stadionów, w szczególności jednak poznańskiego (Poz N7 Sch). Zdaniem wielu respondentów stadion jest zbyt


125

n

Stadion w mieście, miasto na stadionie. Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian...

ciemny w środku, a jego wnętrze wyraźnie różni się od obiektów klasy Elite: Tylko ta część klubowa jest oszklona. [...] tam nawet nie ma światła dziennego (Poz N8 Sko); Przeciekają trybuny, wykonawstwo jest złe. [...]. Są miejsca, z których źle widać [...] konstrukcja [...] jest wielka, ogromna, wystarczy to porównać ze stadionem w Gdańsku, Warszawie czy nawet we Wrocławiu [...] on ma dość lekką formę. Zadaszenie jest lekkie, te wsporniki są lekkie, to nie jest jakaś wielka, ciemna jaskinia, która powinna być pałacem sportu, czymś lekkim, jasnym, przestronnym. W Poznaniu to jest ciemne, to jest ponure, ewidentnie wymuszone (Poz N7 Sch). Ponadto, jak zauważa respondent, negatywna estetyczna tendencja znamionuje też inne nowo powstałe obiekty w Poznaniu: Przy okazji EURO zostały zrealizowane inne projekty, tak samo nieudane jak stadion. Też na fali tego hurra optymizmu powyłączano myślenie, czego znamiennym przykładem jest dworzec (Poz N7 Sch). Świadomość mankamentów przebija także z komentarzy ekspertów – nawet tych związanych bezpośrednio ze stadionem. A największą wadą poznańskiego obiektu, w opinii większości naszych rozmówców, jest jego dosłowne i symboliczne zamkniecie: Dla mnie jest niezrozumiałe opłotowanie tego obiektu na wszystkie możliwe strony i utrudnienie do niego dostępu. [...] żeby przejść z jednej strony na drugą, to trzeba pokonać kilka przeszkód z płotów. [...] Wydawało się, że przestrzeń wokół stadionu będzie otwarta, że będzie o takim charakterze parkowym i rekreacyjnym, gdzie wszyscy będą chętnie tam z rodzinami jechać, z rowerkami z dziećmi, wózkami, żeby się przejść wokół stadionu, zobaczyć, co się zmienia, wstąpić może do jakiejś kafejki (Poz N5 Jaw); Jest taki opłotowany i nie zaprasza, że tak powiem, żeby tam w ogóle iść. [...] Trudno uważać go jako atrakcję do zwiedzania, jako atrakcje turystyczną (Poz M5 M6 Pyt). Tym samym stadion staje się raczej miejskim reperem niż pięknym, chętnie odwiedzanym miejscem: To jest taki punkt orientacyjny w mieście. Nawet lecąc samolotem widać (Poz N5 Jaw). Respondenci przyczyn wątpliwej estetyki doszukują się w samej idei przebudowy istniejącego już obiektu: Konstrukcja tego stadionu tak do końca nie jest szczęśliwa. To może dlatego, że to tak było na raty przerabiane. [...] budowa obiektu od zera pod sufit chyba wyszłaby lepiej (Poz N5 Jaw). Jednak postawienie na przestrzenną kontynuację sprawia, że okoliczni mieszkańcy są już oswojeni ze stadionową stylistyką, a sam obiekt nie wydaje im się szczególnie uciążliwy, ponieważ przywykli do obecności kibiców. Ponadto nowy stadion na


126

n

Mirosław Duchowski, Elżbieta Anna Sekuła

pewno ma wizualną przewagę nad poprzednią budowla: Mieszkańcy od zawsze mieszkali przy stadionie. Wcześniej tam była Bułgarska, taki typowo PRL-owski stadion [...] stadion jest o wiele estetyczniejszy niż wcześniej był. [...] mieszkańcy [...] mają o wiele lepszy widok niż kiedyś (Poz N18 Jaw). Jak przyznaje wielu naszych rozmówców, mimo że poznański stadion nie zachwyca, to nie szpeci też jakoś szczególnie przestrzeni i może stanowić miejską wizytówkę: Wygląda całkiem OK. Nie jest jakiś straszny [...] może fajnie reprezentować Poznań (Poz N16 Jaw). Lokalizacja stadionu – w przekonaniu wielu poznaniaków – jest właściwa. Obiekt nie znajduje się za blisko centrum (co sparaliżowałoby ruch w mieście), ani nie jest zanadto od niego oddalony. Nasi rozmówcy podkreślają zwłaszcza znaczenie czasoprzestrzennej ciągłości – stadion Lecha znajdował się od lat w tym miejscu. I był to stadion żywy, na którym do momentu przebudowy miejscowa drużyna rozegrała wiele meczy. Kibice związani z klubową tradycją nie wyobrażają sobie innego usytuowania stadionu: Myślę, że dobrze się stało, że zmodernizowano stadion Lecha Poznań, niż by miano budować jakiś nowy obiekt (Poz M9 Jaw). Pojawia się jednak również propozycja konkurencyjnej lokalizacji – chodzi o stadion Warty – choć nasi rozmówcy zdają sobie przeważnie sprawę z trudności, a wręcz niemożliwości takiego rozwiązania: Jedynym słusznym miejscem był stary stadion Warty, ale tam tereny nie są miasta i wykupienie tych terenów to kolejne set milionów by było. Bez sensu. Ciężko by było gdzieś bliżej centrum postawić stadion, bo wszystko jest zabudowane, nie ma dużych placy, żeby postawić stadion, a jeszcze jakiś parking tam musi być (Poz E4 Pyt). Są jednak również respondenci przekonani, że obecna lokalizacja stadionu była poważnym błędem: Największym nieszczęściem, jeżeli chodzi o stadion, to jest to, że nie udało się nabyć miastu stadionu [...] Warty [...] ponieważ to jest przedwojenna lokalizacja i ona jest naprawdę optymalna. Z punktu widzenia ruchu kibiców stadion przy Bułgarskiej jest na peryferiach. Gdyby ten stadion miejski był [...] przy Drodze Dębińskiej, no to jest o wiele lepiej skomunikowany, jest to bliżej dworca kolejowego (Poz N14 Pyt). Część badanych obecne usytuowanie stadionu traktuje po prostu jako europejski standard: Patrząc na inne duże miasta, niekoniecznie polskie, ale europejskie [...] stadion nie jest na żadnym wielkim uboczu, jest na skraju miasta, ale to nie jest żadne ubocze. Mi się wydaje, że dojazd jest, że infrastruktura


127

n

Stadion w mieście, miasto na stadionie. Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian...

jest, no to czego więcej chcieć? (Poz M5iM6 Pyt). Również wśród ekspertów, z którymi rozmawialiśmy, nie ma pełnej zgody co do umiejscowienia poznańskiego stadionu. Część z nich podkreśla nonsensowność decyzji, następstwem której jest zła lokalizacja obiektu: Zabrakło takiego myślenia całościowego. A jeżeli wydajemy te 700 mln zł, to stadion możemy [...] zbudować gdziekolwiek, bo są wystarczające na niego pieniądze. Nie musimy prowadzić jakiejś dziwnej renowacji konstrukcji zbudowanej w latach 80. [...] z nieznanych powodów, bo też nie konsultowano tego w żaden sposób, podjęto taką decyzję, arbitralnie (Poz N1 Sch). Inni zwracają natomiast uwagę na dziejową konieczność i chwalą decyzję władz: W Poznaniu [...] lokalizacja dla stadionu jest dosyć trudna. [...] tam przecież stadion wcześniej istniał od lat 80. I to jego odremontowanie czy przebudowa wydawała się ze wszech miar właściwa. [...] Centrum miasta by się zakorkowało, więc taką alternatywą dla lokalizacji takiego obiektu jest odsunięcie go trochę od centrum, żeby uniknąć tych niedogodności (Poz N5 Jaw). Wielu ekspertów kładzie nacisk na pragmatyzm obecnej lokalizacji i jej dziejowe uzasadnienie: Lokalizacja nie jest najszczęśliwsza, jednakże wiąże się ona z jakąś tam argumentacją historyczną, że ten stadion był wcześniej; i [...] praktyczną [...] gdyby zdecydowano się na budowę drugiego stadionu, [...] koszty by były o wiele większe (Poz N18 Jaw). Część respondentów zauważa jednak, że takie usytuowanie stadionu utrudni rozwój jego miastotwórczego potencjału: Wepchnięcie tego w tę dzielnicę domów jednorodzinnych nie jest najszczęśliwsze. Można byłoby otworzyć ten stadion w innym miejscu, dać mu trochę funkcji centrotwórczej, jakiejś funkcji miejskiej [...] mielibyśmy [...] stadion [...], który fajnie zagospodarowałby przestrzeń, która teraz w żaden sposób zagospodarowana nie będzie (Poz N7 Sch). Niezależenie od tych sporów, przebudowa stadionu niewątpliwie wpłynęła na przestrzeń Poznania. Jeżeli chodzi o bezpośrednie otoczenie, najwięcej kontrowersji budzi wspominany już płot, który czyni ten obiekt obcym i niedostępnym: Tam jest płot, wielkie morze asfaltu, nic się nie dzieje. [...] jak można postawić takie kilometry płotu? To miejsce jest przez to jeszcze bardziej martwe [...]. Z daleka jest taki komunikat: nie podchodź, zamknięte, prywatne, odgrodzone (Poz M1 Sch); Stadion nie jest terenem miejskim w praktyce (Poz E2 Sch). Nasi rozmówcy zauważają jednak, że wokół nowego obiektu jest schludniej, a przestrzeń została lepiej zorganizowana:


128

n

Mirosław Duchowski, Elżbieta Anna Sekuła

powstał parking, budowane są ścieżki rowerowe. Sam obiekt jest także mniej inwazyjny akustycznie, a prócz meczy proponuje atrakcje skierowane do okolicznych mieszkańców (lodowisko zimą, siatkówka plażowa latem). Wielu poznaniakom bardzo podobało się miejskie śniadanie zorganizowane na stadionie Lecha. Modyfikacja tkanki urbanistycznej i gentryfikacja okolic stadionu to ważne strukturalne zmiany po EURO, jakie dostrzegają nasi rozmówcy: Klientela tej dzielnicy się zmienia, jest to jakieś tam ubocze, jest to zieleń, las, coś, może to tutaj nobilituje tą dzielnicę. [...] Dlatego te osiedla nowe szybko tak powstają (Poz M5 M6 Pyt). Respondentów drażni jednak, że okołostadionowa przestrzeń nadal nie została odpowiednio wykończona: Otoczenie stadionu [...] ciągle nie zostało dokończone. Ciągle się mówi, że jeszcze coś w okolicy powstanie. [...] wtedy będzie można też więcej powiedzieć, jakie dodatkowe funkcje zostały wprowadzone na stadion [...]. To ciągle jest w dyskusjach, ciągle się przewijają plany, natomiast o realizacji na razie się nic nie mówi (Poz N17 Jaw), niemniej jest ona oceniana znacznie wyżej niż otoczenie dawnego stadionu przy Bułgarskiej: To jest nie do porównania. To się kompletnie zmieniło. Już chociażby to, że powstały drogi. [...] miejsca ewakuacyjne. To jest skok jakościowy. Tego się nie da porównać, bo to jest zupełnie inna rzeczywistość (Poz N8 Sko). Respondenci zauważają także metamorfozy w szerszej przestrzeni miejskiej. Zdaniem wielu poznaniaków plac Wolności i otoczenie Rynku zmieniło się na korzyść, a poszerzenie części ulic udrożniło miasto. Natomiast źle postrzeganym spadkiem po EURO są nocne kluby w centrum: Pojawiły te kluby go-go na Starym Rynku i to tak trochę obniżyło generalnie poziom Starego Rynku (Poz E1 Sko). Prestiż starówki bardzo ucierpiał z powodu rozwoju tego rodzaju usług: Nie wiem, czy to bezpośrednia konsekwencja EURO, ale chyba częściowo tak. Przed EURO czy na EURO powstało w okolicach Starego Rynku kilka klubów go-go. [...] te kluby są nadal, w samym centrum miasta i dokładają się do procesu, który od jakiegoś czasu obserwuję, czyli degeneracji Starego Rynku. Stary Rynek staje się obrzydliwy (Poz M2 Sko). Poprawiło się natomiast oznakowanie Poznania, na co w przekonaniu wielu respondentów wpływ miało niewątpliwie EURO. Nasi rozmówcy podkreślają, że pozytywne zmiany w centrum mają charakter głównie kosmetyczny: Raczej zwrócono uwagę na estetykę tej okolicy. O! Na placu Wolności powstała fontanna (Poz M8 Jaw), natomiast towarzyszące im metamorfozy społeczne


129

n

Stadion w mieście, miasto na stadionie. Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian...

nie zawsze są oceniane jako korzystne: Problemem tej dzielnicy jest fala odpływu mieszkańców na obrzeża czy też z dala od centrum. Być może EURO wpłynęło na przyspieszenie tego zjawiska (Poz M8 Jaw). Respondenci chętnie mówią też o nowych inwestycjach i poprawie infrastruktury miejskiej. Jednak remonty jeszcze trwają, a efekty będzie można ocenić dopiero po ich zakończeniu. Wielu poznaniaków przekonanych jest natomiast, że prace te nie ruszyłyby w mieście, gdyby nie EURO: Wszyscy wkoło mówią: gdyby nie EURO, nie byłoby Kaponiery, dworca, lotniska, Bukowskiej, Pestki i trasy na Franowo (Poz M2 Sko). Nasi rozmówcy żalą się jednak na powolne tempo zmian. Również nieprzemyślana często estetyka i niewłaściwe – ich zdaniem – grupowanie funkcji miejskich w obiektach publicznych drażni respondentów. Zwracają uwagę na brak wizji miasta u poznańskich włodarzy: Nie mam ochoty idąc na dworzec przechodzić przez jakieś sklepy. Jak chcę iść na dworzec, to na dworzec. Jak będę chciała do sklepików, [...] to chętnie pójdę (Poz M3iM4 Sko); Nikt nie ma spójnej wizji miasta jako całości. Jak to ma się rozwijać pod kątem estetycznym (Poz M3iM4 Sko). Czy po EURO zmienił się stosunek ludzi do przestrzeni publicznej? Zdaniem niektórych badanych sytuacja na samym stadionie uległ on zdecydowanej poprawie: Nowocześnie się zrobiło i to ludzie też troszeczkę inaczej się zachowują [...]. Jak idziesz po schodach, które się rozpadają, to jeszcze specjalnie coś kopniesz, żeby się więcej rozpadło (Poz E4 Pyt); Jest sektor, gdzie większość osób ma karnety, i tam nikt nie niszczy nic. [...] tam nie ma tego, bo ja tu przyjdę za tydzień, to ma być dobre i tyle. I na stadionie jest posprzątane. I nie ma burd (Poz E3 Pyt). Zmiana postaw kibiców znajduje też odzwierciedlenie w przestrzeni miejskiej: Nie słyszy się tak, żeby byli wandale, którzy niszczą... Nawet powiem ci, że ostatnio zauważyłem, że przystanki dłużej wytrzymują. [...] może w końcu ktoś tam pomyślał, że no, kurde, [...] to z moich pieniędzy idzie, z moich podatków... może ktoś tam pomyśli, że nie warto to robić (Poz E4 Pyt). W Poznaniu pojawiają się też nowe inicjatywy, życzliwie przyjmowane przez mieszkańców: Na placu Wolności ostatnio widziałam hamaki. To takie inne podejście do przestrzeni publicznej. Ja takiego podejścia oczekuję (Poz M8 Jaw). Ważny, w opinii części rozmówców, jest fakt, że ludzie w ogóle zaczęli zwracać uwagę na przestrzeń publiczną, zobaczyli w swoim otoczeniu taką kategorię i akcentują jej jakość: Od jakiegoś czasu można dostrzec, że poznaniacy wysuwają własne oczekiwania względem przestrzeni publicznej


130

n

Mirosław Duchowski, Elżbieta Anna Sekuła

i dążą do realizacji tych oczekiwań. Dzięki temu ul. Wrocławska stała się deptakiem, powstało wiele ścieżek rowerowych itp. Przede wszystkim jednak młode osoby otwierają działalność gospodarczą, która w jakiś sposób oddziałuje na otoczenie. Mam tu na myśli wspomniane Kontenery, kawiarenkowe ożywienie na Taczaka. Dobrze, że młodzi mają pomysły na przestrzeń miejską i je w ten sposób realizują (Poz M8 Jaw). Jednak nie wszyscy poznaniacy są tak optymistycznie nastawieni do dziedzictwa EURO: Na ulicy tego nie widać. Nadal się do siebie nie uśmiechamy (Poz M3iM4 Sko). Negatywnie oceniane są też ekscesy związane z piciem alkoholu w przestrzeni publicznej: Niewątpliwie, do czego EURO się przyczyniło złego, to to przyzwolenie, tą akceptację na spożywanie alkoholu w miejscach publicznych. W tej chwili jesteśmy świadkami nagminnego picia, począwszy od nastolatków, skończywszy na osobach w wieku podeszłym, alkoholu w środkach komunikacji publicznej, w autobusach, tramwajach, na przystankach [...] świadomość, że wolno, aczkolwiek przepisy wciąż są niezmiennie te same, pozostała u ludzi, to poczucie bezkarności [...] EURO [...] takie kolejne przesunięcie granicy przyzwolenia, tolerancji w złym rozumieniu (Poz N14 Pyt). Jeżeli chodzi o postrzeganie stadionu jako symbolu, to sytuacja Poznania jest odmienna od pozostałych miast-gospodarzy. Mamy bowiem do czynienia z obiektem, który długo przed EURO ogrywał znaczącą rolę, a po przebudowie nadal jest stadionem klubowym poznańskiego Lecha. Wydawać by się zatem mogło, że identyfikacja z tym obiektem jest kwestią oczywistą. Tymczasem okazuje się, że sprawa jest bardziej złożona – nowy stadion nie stał się jeszcze składnikiem budującym zbiorową tożsamość poznaniaków: Stadion w Poznaniu przy Bułgarskiej nie został zbudowany od podstaw na EURO. Na tym stadionie od lat 80. rozgrywane są mecze Lecha i poznaniacy tłumnie przez ten okres wspierali swoją drużynę. W związku z EURO dokonano modernizacji poprzedniego stadionu. [...] Czy stadion jest ważnym elementem przestrzeni miejskiej? Na pewno w trakcie meczy Lecha tak. Jednak potem nic o nim się nie słyszy. Przez kolejne dwa tygodnie stoi nieużywany. O stadionie było głośno, gdy wychodziły na jaw kolejne błędy konstrukcyjne.[...]. Poznaniacy raczej nie są dumni ze stadionu. Owszem, swymi rozmiarami robi wrażenie.[...]. Zarządzający stadionem muszą jednak stanąć na głowie, by stworzyć wokół tego obiektu atmosferę zadowolenia. Wszystko zależy teraz od tego, jak stadion będzie wykorzystywany. Ma szansę


131

n

Stadion w mieście, miasto na stadionie. Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian...

stać się ważnym elementem przestrzeni publicznej (Poz M8 Jaw). Wielu respondentów uważa, że obecnie stadion jest martwy, na co wpływa między innymi otaczający go płot: Te miejsca się bardzo zmieniły i to jest olbrzymi plus. I tak samo powinno być z otoczeniem stadionu, że się tworzy jakąś przestrzeń, gdzie ludzie chcą przebywać [...]. A tego się nie da zrobić, dlatego że stadion jest zamykany na kłódkę i otaczany prawie że drutem kolczastym (Poz E2 Sch). Nawet okolicznych mieszkańców zniechęca enklawowy charakter tego miejsca: Nie uczestniczyła w żadnych wydarzeniach na stadionie. Odstrasza ją otaczającym go płotem, nie pozwalającym za bardzo się zbliżyć (Poz M1 Sch). Na stadionie nie ma także oferty atrakcyjnej dla kibiców: Mecze Lecha to jest jedyna rzecz, która mnie przyciąga w tej chwili na stadion (Poz E2 Sch). Eksperci, pytani o symboliczne funkcje poznańskiego stadionu, odpowiadaj z przekąsem: Zostaje ten „pomnik”... [...]. Możemy być dumni, że go mamy (Poz N1 Sch). Trzeba jednak zaznaczyć, że dla wielu poznaniaków obiekt jest symbolem pozytywnego działania: Na pewno dał asumpt władzom miasta, że to taka prestiżowa budowla, że się coś udało, że pozostało to po EURO i będzie wiązane zawsze z tymi wydarzeniami piłkarskimi. [...] to jest taki magnesik pokazujący, że coś pozytywnego się udało zrobić (Poz N5 Jaw). Miał także istotny wpływ na inne miejskie inicjatywy: Kumuluje bardzo dużo ludzi co pewien czas i jest to duża przestrzeń, duży obiekt i dużo inwestycji jest podyktowanych właśnie pod ten obiekt i z nim jak gdyby złączonych [...] na pewno to jest ważny obiekt w przestrzeni miasta (Poz N16 Jaw). Niejednoznaczna identyfikacja z przebudowanym stadionem Lecha dobrze wpisuje się w tzw. podwójny dyskurs poznaniaków: Jakby [...] rozmawiać z osobą spoza Poznania, to będziemy chwalić. Jak będziemy rozmawiać „wewnątrz”, to będziemy marudzić, ile on finansów pochłonął (Poz N17 Jaw). Zdaniem wielu z nich stadion – podobnie jak w Warszawie – ważny jest dla miasta incydentalnie, przy czym raczej dla turystów niż dla mieszkańców: W momencie, kiedy odbywa się mecz, tak, na pewno jest to ważny punkt. [...] jest spore grono [...] turystów, które ten stadion chciałoby zobaczyć, chciałoby na niego wejść. Natomiast dla funkcjonowania codziennego poznaniaka [...] stadion nie ma takiego znaczenia (Poz N17 Jaw). Niektórzy respondenci w ogóle nie postrzegają go jako miejskiej ikony: Gdyby ktoś mi kazał wymienić trzy miejsca najważniejsze w Poznaniu, to chyba bym nie wymieniła stadionu (Poz N19 Jaw).


132

n

Mirosław Duchowski, Elżbieta Anna Sekuła

Koszyk w centrum. Narodowe dobro Uroda (i nie tylko ona) Stadionu Narodowego od początku budzi mnóstwo kontrowersji. Zdaniem wielu osób obiekt jest ładniejszy w środku niż oglądany z zewnątrz. Znacznej części naszych rozmówców podoba się też zdecydowanie bardziej po zmroku, gdy jest podświetlony, niż za dnia. Pojawiają się także opinie, że najpiękniej wygląda z góry – podziwiany z zawieszonego nad nim balonu. Dla części warszawiaków wizualna atrakcyjność stadionu polega przede wszystkim na tym , że jest elementem nowym, innym, współczesnym: Jest na pewno wyróżniającym się obiektem [...] wyróżnia się na plus, wyróżnia się nowoczesnością i tym, że generalnie wygląda jak obiekt takiej fajnej przyszłości futurystycznej. [...] ogólnie pozytywne wrażenie i na pewno taki obiekt w mieście wielkości Warszawy to powinien być (War E1 The). Niektórzy respondenci deklarują natomiast, że do estetyki Stadionu Narodowego po prostu się przyzwyczaili. Pojawiają się jednak komentarze skrajnie negatywne: Mam kontakt z architektami, z artystami... [...] stadion się nikomu nie podoba [...]. Sama architektura jest fatalna [...] gdyby to było całe szare, to może by jakoś trochę zniknęło. Ta przeplatanka i to migotanie [...] dla mnie jeden wielki kicz (War M5 Now), a nawet zarzut, że obiekt jest estetycznie wtórny: Nie jest to podobno nic nowego, bo to jest podobno kopia stadionu z RPA (War M1 Lit). Warszawiaków razi przytłaczająca bryła, skojarzenia z wikliną i nachalnie patriotyczne „ubarwienie” stadionu: Dla mnie to jest paskudne. Jak ja się dowiedziałem, że to ma być jakiś koszyk czy wiadro [...]: „no niby coś tam przypomina, ale okropny jest” [...] obrzygiwanie się flagą polską też jest straszne [...] po co tak epatować patriotyzmem? (War M2 Wrz). Można jednak usłyszeć opinię, że mimo opresyjnego nieco charakteru stadion nadał ład okolicy: Jest szalenie inwazyjny i trudny do zaakceptowania tak urbanistycznie, ale na pewno uporządkował przestrzeń, która była wokół (War M2 Kar). Jego gabaryty nie pozwalają natomiast wpisać się obiektowi w pobliską przestrzeń ani w nadwiślańską panoramę: Czy się wpisuje? Może w Alpach mogłabyś zadać to pytanie. Ale gdzie się wpisuje? No takie bydlę się nie wpisze, żeby nie wiem co było [...]. Przezroczyste musiałoby być (War N2 Mak). Zdaniem innych rozmówców stadion oglądany z lewego brzegu tworzy ładną pocztówkę. Co ważne, dla wielu warszawiaków wszystko jest estetycznie lepszym rozwiązaniem od


133

n

Stadion w mieście, miasto na stadionie. Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian...

funkcjonującego tutaj przed EURO „Jarmarku Europa”: Kiedyś w tramwaju babka powiedziała: „O Boże, jakie to wstrętne”. To powiedziałem [...]: „Pamięta Pani, co tu było wcześniej? Możemy wrócić do tego, co tu było, jeden wielki bazar, blaszane budy i Bóg wie, co tam jeszcze. Syf malaria” (War M2 The). Mieszkańcy Saskiej Kępy przyznają, że obiekt coraz bardziej im się podoba – „oswajają jego urodę”. Ceniona jest zwłaszcza nowoczesna forma stadionu i fakt, że pozostawia wokół dużo wolnej przestrzeni, dając prawdziwie wielkomiejski oddech i budując intrygujący kontrast z pobliską przyrodą: Mi się podoba, że nad taką dziką Wisłą jest taki nowoczesny obiekt, gdzie jest dużo wokół niego niezadźganej przestrzeni (War N6 Now). Sporo emocji od początku wywołuje też lokalizacja Stadionu Narodowego. Ważnymi kontekstami dla jej oceny są kategorie takie jak centralność, bezpośrednie sąsiedztwo Saskiej Kępy i Wisły, ulokowanie w pobliżu tzw. starej Pragi, ale także narodowy charakter tego obiektu. Usytuowanie budowli w strefie nieomal śródmiejskiej postrzegane jest jako wyjątkowe – nieco niewygodne, ale bardzo klimatyczne: Wszędzie stadiony są budowane pod miastami, tak wielkie. My go mamy w centrum. [...] Lokalizacja jest dziwna, ale jest śmieszna, ma swój urok, bo chyba jesteśmy jedyni, którzy mają po prostu w centrum stadion, tak wielki. Pewnie jeżeli chodzi o takie masowe imprezy, zdecydowanie byłoby lepiej, gdyby on był jednak bliżej tych dużych tras [...] są zamykane te mosty, cała Saska Kępa jest zamknięta [...] Ma to swój urok. Jest to specyficzne. Jak mamy ten swój Pałac, tak mamy ten stadion też w nietypowym miejscu (War M6 Wrz). Taka lokalizacja jest zatem raczej niezwykła i czyni warszawski stadion miejscem wyjątkowym: Mało jest miast [...] w Europie i w ogóle na świecie, gdzie taki obiekt jak ten byłby wyeksponowany tak bardzo w samym środku miasta, w centrum. Moim zdaniem to jest jego plus, a nie minus (War N4 Mak). W przekonaniu wielu naszych rozmówców usytuowanie Stadionu Narodowego podkreśla też jego historyczny charakter i wieloletnią tradycję: Zawsze tu był. Moja babcia budowała ten stadion. [...] wydaje mi się, że to po prostu musi tu być. Że to jest już tak wpisane w Warszawę (War M2 Wrz). Natomiast dla innych respondentów centralna lokalizacje jest nonsensowna, a co gorsza – trudno się z tego pomysłu teraz wycofać: Pakowanie tego obiektu w centrum miasta kole w oczy, cały czas migając na te swoje kolory codziennie przypomina nam wszystkim o tym, że nie działa. Że tam się nic nie dzieje. Mamy go dla miecia.


134

n

Mirosław Duchowski, Elżbieta Anna Sekuła

Mijamy go jako naszą dumę, z której nie korzystamy. [...] przez to, że jest w centrum, jeszcze głupiej nam się przyznać, że to była zła decyzja. [...] Bo gdyby on stał w Raszynie, nie wiem, za Legionowem, to nikomu nie byłoby żal go przebudować (War M1 Lit). Wielu warszawiakom nie podoba się także to, że stadion zdominował Saską Kępę i całą panoramę. Problemem jest również komunikacja w dniach meczowych – mieszkańcy dostali co prawda identyfikatory, ale i tak wielu kibiców parkuje w pobliskich uliczkach „na dziko”. Dla większości respondentów niezrozumiałe i niepotrzebne jest wyłączanie z ruchu (także publicznego!) mostu Poniatowskiego na czas imprez. Budzi to opór i buduje niezgodę między stadionem a Saską Kępą. Lokalizacja obiektu oceniana jest także kontekście rzeki – zdaniem wielu warszawiaków potencjał Wisły nie został dostatecznie wykorzystany: Żeby Stadion jeszcze lepiej się wpisał, to jeszcze wymaga jednej rzeczy – wymaga tego, żeby w ogóle miasto wróciło do rzeki [...]. Stadion stoi nad rzeką; jak się zaktywizuje wszystko, co się dzieje nad rzeką, [...] stadion się bardziej [...] pewnie wtopi i będzie bardziej praktyczny (War N2 Mak). Nowy obiekt niewątpliwie znacząco wpłynął na zmiany przestrzenne w całym mieście. Jeżeli chodzi o najbliższe otoczenie, rozpatrywany jest głównie w kontekście rewitalizacji ulicy Francuskiej i Parku Skaryszewskiego. Mieszkańcy doceniają infrastrukturę, która pozostała po EURO (stacje, przystanki) oraz fakt, że rondo Waszyngtona przestało być miejscem zgromadzeń okolicznych meneli. Najważniejszą pozytywną konsekwencją obecności stadionu jest jednak symboliczne odczarowanie tej okolicy, która przestała być kojarzona z „bazarem narodowym”. Na Saskiej Kępie powstają nowe miejsca – choć otwieranie się klubów i kafejek wynika, zdaniem respondentów, raczej z lokalnej tradycji, rewitalizacji Francuskiej oraz bliskości Wisły i Skaryszaka. To właśnie ten ostatni, a nie stadion, wpływa na zmianę stylu życia: Bardziej motorem zmiany jest tutaj ten cały park, gdzie ludzie biegają, zimą jeżdżą na biegówkach, no matki z dziećmi... to jest po prostu świetne miejsce (War M5 Now). W przekonaniu części naszych rozmówców zmiany mają charakter zbyt powierzchowny: Sama ulica Francuska... bo wydaje mi się, że powinno się też pociągnąć [...] o pomstę woła po prostu to, jak są położone chodniki na bocznych ulicach. [...]. To samo nawierzchnia jezdni [...] wszędzie dziury [...] to jest tylko tak powierzchownie wypudrowane (War M5 Now). Nie zagospodarowano jeszcze terenów


135

n

Stadion w mieście, miasto na stadionie. Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian...

wokół stadionu, ale przynajmniej wizualnie zostały one uporządkowane. Jednak działania te są dość nierówne, nie z każdej strony stadion dobrze się prezentuje. Warszawiaków cieszy otaczająca go zieleń, brakuje jednak sztuki, a przestrzeń okołostadionowa aż prosi się o takie rozwiązania: Jeszcze mogłoby być po drugiej stronie więcej zmian. Tam od ulicy Targowej, bo to jednak wygląda tragicznie.[...]. Jakieś prace artystów na przykład mogłyby powstać na bocznych ścianach (War M5 Now). Respondenci podkreślają lepsze skomunikowanie z lewym brzegiem, także symboliczne (i łączący się z tym wzrost zainteresowania Pragą): To jest związane ze stadionem i dzielnicą. [...] w tym roku, chyba po raz pierwszy, podczas tych masowych imprez [...] most Poniatowskiego zaczyna bardzo łączyć. Ludzie przechodzą z jednej strony na drugą, na piechotę (War M2 Kar). Kulturotwórczy wpływ stadionu na dzielnicę postrzegany jest jako umiarkowany, akcentowane są za to utrudnienia w dniach imprez (wyjazdy, komunikacja, dzikie parkowanie etc.). Chwalona jest natomiast dobra, nieinwazyjna akustyka obiektu. Bezpośrednie otoczenie stadionu odbierane jest różnie – dla jednych to wielkomiejska przestrzeń dająca urbanistyczny oddech, dla innych betonowa pustynia: Jaki jest sens, żeby mieszkając w betonowym Wilanowie, betonowym Gocławiu, betonowym Ursynowie, na betonowych Bielanach wyjść z własnej woli, wsiąść w tramwaj i pojechać zobaczyć inny beton w wolnym czasie? (War M1 Lit). Respondenci zgodni są co do tego, że stadion powinien być otwarty i absolutnie nieogrodzony. Zwracają jednak uwagę na brak właściwego wykończenia inwestycji. Co ciekawe, niektórzy z naszych rozmówców obecną sytuację odbierają jednak jako zaproszenie – przestrzeń do wykreowania: Myślę, że tam chodzi o to, żeby było jak najmniej, żeby było funkcjonalnie i żeby ludzie sami zaadoptowali tę przestrzeń (War M7 Now). Ważne jest w ich przekonaniu także to, że jest to przestrzeń zróżnicowana i do zagospodarowania: Dla mnie to jest fajne, że ten stadion jest wielofunkcyjny, tylko trochę to [...] nie przechodzi do opinii powszechnej, publicznej [...]. Ale ta wielofunkcyjność nie jest wykorzystywana tak maksymalnie. Tam jest dużo przestrzeni, które by można było zaadoptować (War M7 Now). Jak oceniane są zmiany zachowań w przestrzeni publicznej po EURO? Zasadniczo mieszkańcy Saskiej Kępy podzielili się na dwie grupy – otwartych admiratorów życia nocnego i obcych przybyszów oraz tych, którzy wolą dawny „domowy” klimat Saskiej. Niektórzy twierdzą też, że od


136

n

Mirosław Duchowski, Elżbieta Anna Sekuła

czasu otwarcia stadionu jest więcej eventów – półprywatnych przyjęć ogrodowych czy garażowych wyprzedaży. Zdaniem części obserwatorów to otwarcie na sąsiadów jest efektem EURO – wcześniej nie miało takiej skali. Mieszkańcom podoba się także wizualna metamorfoza okolicy stadionu: Wcześniej to był – jak to niektórzy tutaj mówili – „odbyt stolicy”. Zmiana jest o sto osiemdziesiąt stopni, bez porównania z tym, co tam wcześniej było. Teraz jest wszystko uporządkowane, może nie zagospodarowali tych terenów całkowicie, [...] ale [...]. Lepsze jest to niż to, co było. Stacja Stadion kolejowa jest jedną z najładniejszych (War M2 The). Mankamentem jest natomiast brak niezbędnej w takim miejscu infrastruktury usługowej: Jeżeli ktoś nie ma ochoty być na tym pikniku tam w samym środku [...] to nie ma gdzie się podziać kompletnie w okolicach stadionu. Nie ma gdzie pójść się wysikać, nie ma gdzie pójść zjeść coś porządnego (War N4 Wrz). Budowa stadionu i likwidacja bazaru „uwidoczniła” mieszkańców Saskiej Kępy: Więcej teraz widać tutaj mieszkańców, a nie ludzi, którzy po prostu przybywają [...] to był na co dzień targ wielki. Codziennie przyjeżdżali tu od rana ludzie, żeby handlować, zaśmiecali tutaj tę okolicę [...] właśnie pod takim względem teraz jest sympatyczniej (War M4 Now). Obiekt postrzegany jest jako przestrzeń dostępna zarówno dla mieszkańców Saskiej, jak i w ogóle warszawiaków: Stadion się otworzył na ludzi. Na początku był zamknięty, tak, no bo był strach [...]. Teraz już [...] wiemy, że nie ma sensu tego kontrolować, bo nie ma takiej potrzeby. [...]. No chociażby ten płot, który był na początku wybudowany, na który tak warszawiacy narzekali, że jest zamknięty [...]. Mamy bardzo rozbudowany program wycieczek, dziennie nasz stadion odwiedza około kilkaset do tysiąca osób (War N4 Mak); Zwraca uwagę na przyjazną i otwartą przestrzeń pod Stadionem jako idealną do rekreacji i uprawiania sportów, jak również korzystania z obiektów, które zaprojektowała. Podkreśla, że Stadion jest istotnym obiektem ze względu na swój kontekst i skalę. Uważa, że dzięki jego obecności ożywia się jego najbliższe sąsiedztwo (War N3 Lit). Jeżeli chodzi o dalsze otoczenie, nasi rozmówcy rejestrują podobne korzystne zmiany infrastrukturalne, jak w pozostałych miastach. W opinii wielu z nich EURO odegrało tutaj rolę katalizatora zmian: EURO też było takim impulsem [...] wyremontowaliśmy wiele dróg, chodników, ścieżek rowerowych, były przebudowy: przebudowano Dworzec Wschodni [...] cieszy oko, że nie jest już taki zaniedbany, zapyziały, tylko to coś nowoczesnego. Powstało


137

n

Stadion w mieście, miasto na stadionie. Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian...

też wiele inwestycji, chętniej na tę dzielnicę zwrócili też uwagę deweloperzy [...] EURO przyniosło taki pozytywny impuls dla Pragi; ta Praga, jak spojrzeli ludzie: o kurczę, tutaj się fajnie dzieje, to nie jest ta dzielnica, która była iks lat temu, tutaj jest teraz coś nowego (War N2 Now). W otoczeniu stadionu pojawiają się też meble miejskie, a użytkownicy doceniają ich funkcję i estetykę: Mi się bardzo podobają tutaj te elementy jakby tej małej architektury, te przystanki nowe autobusowe, nawet te osłony szklane (War M5 Now). Jak zauważają respondenci, rodzi się świadomość znaczenia przestrzeni publicznej, a także procesualnego charakteru jej kształtowania: – Czyli Tobie nie do końca podoba się taka wyrwa w przestrzeni publicznej? – Ja nie patrzę na to jako na wyrwę. Ja pamiętam, co było tam wcześniej [...]. Dla mnie to nie jest wyrwa, to jest coś nieskończonego (War M4 Lit). Ludzie powoli oswajają stadion i przestrzeń wokół niego – biegają, jeżdżą na rowerach, na rolkach, przychodzą na hamaki. Dotyczy to codzienności, ale także odbywających się tutaj co jakiś czas większych imprez. Stadion powoli staje się też miejscem spotkań: Widzimy, jak jeździmy. Tutaj dużo ludzi się spotyka w ogóle. Też tych, którzy dzielą różne pasje (War M3 Wrz). W okolicy, zdaniem wielu respondentów, jest teraz znacznie czyściej. Kwitnie także życie nocne, które przez badanych odczytywane jest jako konsekwencja „EURO-stylu”: EURO i te zmiany, które były związane z organizacją życia miasta na Saskiej Kępie, to wpłynęło na dzielnicę o tyle, że ona żyje teraz do późnych godzin nocnych. Bo ludzie tu przychodzili jednak, spotykali się, siedzieli do późna i to zostało. To jest fajne (War M2 Kar); Jedna rzecz na pewno po EURO została [...] że w Polsce można, że w Warszawie można wprowadzić możliwość picia alkoholu w przestrzeni publicznej i nie oznacza to rozpierduchy w całym mieście (War M7 Now). Stosunek ludzi do przestrzeni publicznej jest też funkcją bliskości i otwartości stadionu – w przekonaniu części respondentów nie do końca sprawnie to na razie działa: Do przestrzeni publicznej, żeby bardziej np. szanować? [...] fajnie, gdyby to było, ale tego nadal nie widzę. Może gdyby [...] bardziej by ludzie widzieli, że to jest dla nich ten stadion niż jakieś konkretne eventy, to tu może by się zmieniło. [...] ludzi, żeby szanowali to wspólne dobro, to tego akurat nie widzę (War M6 Wrz). Jednak, jak zauważa jeden z badanych: Każda inwestycja i poprawienie jakości przestrzeni powoduje, że ludzie zaczynają ją bardziej szanować (War M1 Wrz); To, że nie ma graffiti, wynika z tego, że ktoś tam jednak o to dba, żeby tego nie było. [...] nie


138

n

Mirosław Duchowski, Elżbieta Anna Sekuła

ma przytyków większych, poza tym, że był basenem narodowym w pewnym momencie [...] myślę, że ludzie szanują go, że jest, i myślę, że sobie cenią (War E1 The). Czy jednak stadion stał się symbolem? Warszawskim albo narodowym? Wydaje się, że jest on ważnym obiektem w mieście. Zdaniem wielu respondentów, niezbyt przemyślana jest neutralność obiektu (jest niczyj, nie gospodaruje nim żaden warszawski klub). Ma jednak potencjał metaforyczny i kulturotwórczy – ze względu na bliskość Wisły i zagłębia klubowo-restauracyjnego. Zwraca uwagę i wymusza respekt już samymi swoimi gabarytami: Nie da się o nim na pewno zapomnieć, bo widać go zawsze (War M6 Wrz). Jednak tworzy także dystans – przestrzenny i symboliczny: niektórzy respondenci, nawet mieszkańcy Saskiej Kępy, nigdy nie byli na stadionie. Enklawowy charakter czyni zeń osobną wyspę w dzielnicy: Skaryszak to Skaryszak. Grochowska to Grochowska. A to jest taka przestrzeń wklejona kompletnie bez żadnego pomysłu na siłę w miejsce, które do tego zupełnie nie pasuje (Warszawa M1 Lit). Stadion w sensie symbolicznym jest obiektem ważnym incydentalnie – jego codzienne życie nie jest dostatecznie intensywne, by mógł uchodzić za nową warszawską ikonę. Dla niektórych respondentów jest już jednak symbolem Warszawy, a dla innych powoli się nim staje: Myślę, że się wpisze, tak jak most Świętokrzyski był przez wiele lat w kadrach filmu [...]. Na pewno jest rozpoznawalny (War M2 The). Jeszcze inni twierdzą, że jest ikoną dla turystów: Ludzie często idą zobaczyć tam [...] idzie rodzina z dziećmi i jadą zobaczyć sobie właśnie stadion. [...] nawet jak jest ładna pogoda, nawet jak jest weekend, to się dużo ludzi pod tym stadionem kręci, nawet jak nie ma żadnego wydarzenia (War M4 Lit), natomiast dla lokalsów i dla warszawiaków w ogóle nie ma takiego znaczenia, ponieważ nie jest odbierany jako stadion miejski: Nie, nie, nie, na pewno nie. To jest zresztą taki stadion ogólnopolski, więc trudno tutaj jakoś go do Saskiej Kępy przywiązywać za bardzo (War M1 Wrz). Obiekt w przekonaniu wielu badanych nie jest po prostu zrośnięty symbolicznie z dzielnicą. Pomaga jej wizerunkowo, ale Saska Kępa i Stadion Narodowy funkcjonują jako dwa oddzielne byty w przestrzeni. Także klientela obu tych obszarów jest różna, choć zaczyna się to zmieniać. Saska Kępa ma jednak określoną identyfikację i stadion nie ma na nią większego wpływu: To jest dzielnica, która ma już bardzo rozbudowaną tożsamość. I to, czy tam jest Stadion


139

n

Stadion w mieście, miasto na stadionie. Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian...

Dziesięciolecia czy jest tam Stadion Narodowy, to niewiele zmienia. (War M7 Now). Mimo to stadion powoli zaczyna być traktowany jako ważny element mitotwórczych warszawskich katalogów: – A jakby miała Pani wymienić najważniejsze miejsca w Warszawie, to też by Pani pomyślałam o nim? – Tak (War M3 Now). Co istotne, coraz częściej uznawany jest za symboliczną przeciwwagę dla Pałacu Kultury. Jego znaczenie dla Warszawy jest złożone: Sam stadion to chyba nie; może udowodnienie, że można coś w Polsce zrobić w miarę porządnie, coś zbudować w miarę porządnie (War M7 Now). Dla części warszawiaków stadion już wcześniej był ważnym punktem na mapie: Stadion zawsze był ważnym elementem, przynajmniej od lat 90. A ten nowy stadion jest ważny, bo jest widoczny. I jest to miejsce, które oglądają turyści, się tam chodzi. [...]. Na pewno jest ważnym i znaczącym elementem, tylko dla niektórych w pozytywnym sensie, dla niektórych w negatywnym sensie, bo też burzy krajobraz miasta (War M4 Lit). Wpisuje się też powoli w popkulturowy rezerwuar stołecznych wizerunków: Ostatnio byłam na poczcie i oglądałam pocztówki [...] kilka pocztówek było ze stadionem i chyba to jest taki symbol tego, że stadion stał się już takim symbolem. Chciałabym, żebyśmy zrobili tak, żeby stadion był ważniejszym symbolem Warszawy niż Pałac Kultury (War N1 Mak). Obiekt ma szansę wejść także do warszawskiego „obiegu codziennego”: Jeżeli wokół stadionu powstanie odpowiednia [...] infrastruktura, to ludziom się łatwiej jest umówić: „widzimy się w knajpie pod Stadionem” [...]. Tak jak się ludzie umawiają [...] pod Rotundą (War N2 Mak). Póki co, bardziej pełni jeszcze funkcję miejskiego repera: Stadion nie ma żadnej funkcjonalności unikatowej. Jest dużym, biało-czerwonym koszykiem wiklinowym z problematycznym dachem [...]. On jest landmarkiem. (War N2 Mak). Tym, co jednak najbardziej wyraźnie odróżnia warszawski obiekt od trzech pozostałych, jest fakt, że mamy w tym przypadku do czynienia ze Stadionem N a r o d o w y m . Niezależnie zatem od oceny estetycznej, waloryzacji jego umiejscowienia czy wpływu na dzielnicę i ludzkie zachowania nie można zapominać o wymiarze wspólnotowym tego miejsca i potrzebie definiowania go również w kategoriach narodowej dumy. Jak zauważa jeden z naszych rozmówców: Myślę, że każda osoba, która przyszła tam, weszła do środka i uczestniczyła w jakiejkolwiek imprezie, obojętnie czy sportowej czy kulturalnej, i była tam po raz pierwszy, i jest Polakiem, to myślę,


140

n

Mirosław Duchowski, Elżbieta Anna Sekuła

że zachwyciła się tym miejscem i była dumna, że posiadamy taki obiekt. Bez względu na to, czy on im się estetycznie od początku do końca podoba, czy jest to koszyczek na jajka, czy jakoś inaczej jest nazywany przez osoby, które tam sobie z niego kpią, to myślę, że robi wrażenie (War N6 Kar). To dlatego pojawia się silny sprzeciw wobec ewentualnych prób komercjalizacji obiektu: O ile stadion Legii może nazywać się Pepsi Areną, to jestem [...] totalnym przeciwnikiem (i pójdę podpisać petycję), że Stadion Narodowy... a niech sobie wszędzie sprzedają napój A czy napój B we wszystkich barach, ale to jest Stadion Narodowy. I nie po to, kurwa, żeśmy za przeproszeniem płacili kupę pieniędzy z budżetu, żeby teraz jakaś firma łaskawie umieściła swoje logo na tym (War N2 Mak). To dlatego również nasi rozmówcy nie przywiązują takiej wagi do estetycznych walorów stadionu: Stadion, dla mnie przynajmniej, nie jest ani specjalnie ładny, ani specjalnie brzydki. To nie jest coś takiego, że tak przejeżdżam to mówię „o kurwa, ale wyjebali kawał architektury! Normalnie kisiel w gaciach”. Nie. Ale też nie przejeżdżam obok niego i nie jest po prostu kapitan Picard i facepalm, i nie jest to „o ja jebię, ale mamy teraz syf w środku miasta”. Jest stadionem. Jest krzykliwy, trochę. Ale jest Stadionem Narodowym, dlatego się nie za bardzo zgadzam na te nazwy. Jest biało-czerwony, niech tak zostanie może (War N2 Mak). Inne stadiony, które powstały na EURO 2012 są obiektami miejskimi bądź klubowymi. Stadion warszawski wyróżnia się na ich tle zdecydowanie – także w wymiarze symbolicznym: – A on jest nasz? Czy jest ogólnopolski? Czy w ogóle niczyj? – Jest [...] no nasz, nasz, nasz, nasz. – Narodowy? – Nasz narodowy (War E2 The). Obywatel kibic? Znak zapytania, wieńczący tytuł tego podrozdziału, mógłby w zasadzie stanąć po każdym z poprzednich. Czy naprawdę zbudowaliśmy trzecie centrum we Wrocławiu, czy faktycznie gdańska Letnica poddana została rewitalizacji, czy miała sens przebudowa poznańskiego obiektu i czy rzeczywiście warszawski koszyk jest dla Polaków dobrem narodowym? Materiał zebrany podczas trzeciego etapu badań pokazuje, że we wszystkich tych przypadkach nadal mamy szanse na realizacje założeń – jednak zmiany wymagają czasu i rok po mistrzostwach nie można autorytatywnie


141

n

Stadion w mieście, miasto na stadionie. Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian...

wypowiadać się na temat ich długotrwałych efektów w tkance miejskiej, przestrzeni publicznej czy obywatelskiej świadomości. Wszystkie cztery miasta łączy, niestety, brak całościowej wizji i pomysłów na kompleksowe zagospodarowanie otoczenia stadionów oraz ich wielofunkcyjne, kulturoi miastotwórcze użytkowanie: W Polsce nie ma doświadczenia związanego ani z budową stadionu, ani w ogóle z projektowaniem przestrzeni publicznej, bo tak naprawdę, jeśli chodzi o okolice stadionu, i to zarówno stadionu w Poznaniu jak i pozostałych, to nie zaprojektowano niczego. Nikt nie miał pomysłu, koncepcji, co tam właściwie mogłoby się znajdować. Żeby ten stadion był częścią jakiejś większej całości. I to jest taki grzech, który jest w Polsce popełniany bardzo często, czyli sztukowanie czegoś w małych kawałeczkach [...] znaczy teraz jest dużo trudniej do gotowego stadionu coś tam dołożyć, jakiś koncept [...]. Żadne polskie miasto nie ma tak zaplanowanej przestrzeni miejskiej, żeby całą infrastrukturę sportową mieć w jakimś kompleksie [...] że to jest ciąg taki po prostu, gdzie są boiska, hale, stadion [...]. U nas jest to wszystko tak rozrzucone, chaotyczne; głównie dlatego, że w Polsce się po prostu improwizuje pod tym względem i nikt nie myśli o sporcie w taki sposób, żeby go jakoś naturalnie wkomponowywać w miasta i w przestrzeń miejską (Poz N10 Sko). Czy zatem EURO i jego najbardziej widoczne materialne dziedzictwo – cztery stadiony – niczego nie zmieniły w polskiej przestrzeni publicznej? Nie można zgodzić się z tak surowym osądem. Sposób, w jaki zafunkcjonowała ta impreza, jej impulsywny charakter i wszechogarniający zasięg na pewno pozostawiły ślad. EURO pokazało, że niektóre niewyobrażalne wcześniej zmiany są możliwe i że mogą nastąpić szybko. I – jak twierdzą nasi rozmówcy – dobrze wpisało się w polską niechęć do pracy organicznej oraz skłonność do swoistego efekciarstwa: Może jestem w błędzie, ale mnie się wydaje, że dobrą drogą do zatrzymywania tego rodzaju degrengolady są tego rodzaju strzały. Praca organiczna też ma sens, taka codzienna, ale ona nie przynosi takich skutków, jak właśnie tego rodzaju takie sprzężenia, które powodują mobilizację [...]. No nie jest przypadkiem to, że miasta, państwa, kraje się odbudowują i powstają najszybciej wtedy, kiedy dotknie je jakaś katastrofa.[...]. Myśmy się niczym nie różnili od kraju, przez który jakieś tornado przeszło. To trzeba było wszystko jakoś odbudować i ja uważam, że EURO w tym pomogło, a nie przeszkodziło (Poz N10 Sko). Jak jednak wielokrotnie


142

n

Mirosław Duchowski, Elżbieta Anna Sekuła

zwracali uwagę nasi rozmówcy, jednorazowe, nawet najbardziej doniosłe wydarzenie, nie przebuduje zawartości głów Polaków. EURO nie zmieni, ot tak, naszych miast ani tego, co w nich robimy. Metamorfoza, której jesteśmy świadkami, ma – zdaniem wielu respondentów – głębsze podłoże: Wydaje mi się, że w ogóle troszeczkę nasza świadomość wrasta i coraz bardziej dbamy o różne rzeczy. Ludzie zaczynają dbać o to, żeby ich otoczenie wyglądało jak najlepiej i nie wydaje mi się, żeby akurat to był wpływ EURO (War M4 Now). Mentalnościowo Polacy zaczynają bardziej dbać o przestrzeń publiczną, wcześniej to im się źle kojarzyło [...] teraz myślą, mają tą świadomość, że to jest wspólne i trzeba o to jakoś dbać. Zresztą to widać na ulicach, że jest czyściej – to nie kwestia tylko sprzątania [...] ten teren tutaj [...] ludzie dbają, pomimo że jest teraz otwarty. Są te hamaki... i huśtawki tam porobili, do późna w nocy otwarte, to nawet tam są wszędzie kosze. Zawsze mogliby pierdzielnąć obok siebie te śmieci, a jednak wyrzucają (War M2 The). Pokazaliśmy zatem, że potrafimy zmieniać naszą przestrzeń i nas samych w oparciu o fenomeny. Co ważne, zdaniem części naszych rozmówców EURO i budowa stadionów przemodelowały w istotny sposób świadomość Polaków. Jak zauważa respondentka z Warszawy: Sukcesem jest to – co chyba najlepiej świadczy o obiekcie – że po dwóch latach prawie nie pamiętam, co było tam wcześniej. Mimo tego, że się wychowałam w Warszawie i pamiętam Stadion Dziesięciolecia, to zniknął z mojej pamięci (War M7 Now). Pozostaje pytanie, czy ta nowa jakość jest trwałą wartością polskiej sfery publicznej. Czy będziemy potrafili w najbliższych latach zmienić impuls, jakim było EURO, w konsekwentny – materialny, społeczny i symboliczny – sukces oraz zbudować świadomość dotyczącą tego, czym jest wspólne dobro?


Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego. Przypadek Wrocławia Wprowadzenie: kapitał społeczny i jego typy John Field rozpoczyna swoje studium pt. „Social Capital” od stwierdzenia, że teoria kapitału społecznego zasadniczo jest bardzo prosta. Jej główną tezę można streścić w trzech słowach: relacje mają znaczenie (Field 2008: 1). Ludzie odnoszą bowiem szereg korzyści dzięki relacjom z innymi ludźmi, przykładowo mogą realizować cele, których nie osiągnęliby w pojedynkę. Słowem, im więcej mamy wspólnego z innymi (wartości, idee, wizja świata), tym łatwiej o współpracę i tym większe korzyści możemy czerpać ze współdziałania. Jednak jak trafnie sugeruje książka Fielda, sprawa nie jest wcale tak oczywista, jak się na pierwszy rzut oka może wydawać. Otóż z pojęciem kapitału społecznego, nie wspominając o teorii, wiąże się szereg problemów. Mimo że od lat 80. XX wieku termin ten robi karierę w naukach społecznych, ekonomicznych, a także w polityce, to nie wypracowano jak dotąd szerzej akceptowanej definicji kapitału społecznego. Daleko także do stworzenia jakiejś spójnej teorii kapitału. Przedmiotem sporów pozostaje chociażby kwestia, by tak powiedzieć, empirycznej „mierzalności” poziomu kapitału społecznego czy jego społeczne uwarunkowania i konsekwencje, np. związek z poziomem zaufania czy rozwojem gospodarczym. Toczą się również dyskusje co do tego, na ile kapitał społeczny ma charakter pozytywny, a na ile negatywny. W celu uniknięcia nieporozumień warto więc we wstępie wyjaśnić kilka podstawowych terminologicznych kwestii.


144

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

Rzecz jasna, ze względu na konwencję raportu, która narzuca ograniczenia związane choćby z limitem znaków, niniejsze rozważania muszą mieć dość rudymentarną postać. Poza tym, nasze zadanie nie polega na próbie wypracowania systematycznej koncepcji kapitału społecznego, która rozwiewałaby wszystkie czy nawet większość wątpliwości, lecz na wprowadzeniu w problematykę tej części raportu. W tym celu przyjrzyjmy się trzem klasycznym koncepcjom kapitału społecznego wypracowanym przez Roberta Putnama, Pierre’a Bourdieu i Jamesa Colemana. Chociaż badania nad kapitałem społecznym mają dość długą historię (znacznie dłuższą niż samo pojęcie), to główny katalizator ich rozwoju stanowiły publikacje Putnama: „Demokracja w działaniu. Tradycje obywatelskie we współczesnych Włoszech” (1995) oraz „Samotna gra w kręgle. Upadek i odrodzenie wspólnot lokalnych w Stanach Zjednoczonych” (2008). W tej pierwszej książce amerykański politolog wprowadził zwięzłe określenie wykorzystywane również w innych pracach: kapitał społeczny odnosi się do takich cech organizacji społeczeństwa jak zaufanie, normy i powiązania, które mogą zwiększyć sprawność społeczeństwa, ułatwiając skoordynowane działania (Putnam 1995: 258). Putnam w swoich pracach wskazywał na więzi społeczne i towarzyszące im normy wzajemności i zaufania, których efektem miało być obywatelskie zaangażowanie mierzone poziomem uczestnictwa w różnych organizacjach i stowarzyszeniach (np. klubach sportowych). W jego rozumieniu kapitał społeczny stanowił cechę większych struktur społecznych, posiadał status dobra publicznego, a także miał charakter pozytywny (erozję kapitału społecznego ujmował raczej w kategoriach kryzysu)1. Na poziom mikrospołeczny z kolei zwracał uwagę James Coleman, prowadząc badania nad edukacją. Zastanawiał się na przykład, dlaczego niektóre dzieci mimo niekorzystnego położenia społecznego i przynależności do dyskryminowanych grup etnicznych stosunkowo dobrze radzą sobie w szkole. Przyczyn tego stanu rzeczy

1 Na marginesie dodajmy, że Putnam pojęcie kapitału społecznego wykorzystywał, aby wyjaśnić wyższy poziom rozwoju gospodarczego i lepszą jakość rządów regionalnych na północy Włoch w porównaniu z południowymi. Jego zdaniem wynikało to właśnie z istnienia norm wzajemności i silnych sieci poziomego zaangażowania obywatelskiego na północy Włoch. Jak dowodził, dobry rząd we Włoszech to efekt uboczny amatorskich chórów, spółdzielni, stowarzyszeń sąsiedzkich czy klubów piłkarskich.


145

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

upatrywał w wysokim poziomie kapitału społecznego, czyli – można powiedzieć, nieco upraszczając – we wsparciu rodziny i społeczności. Zestaw zasobów – definiował kapitał społeczny Coleman – zawartych w relacjach rodzinnych i społecznej organizacji wspólnoty, i który jest przydatny w poznawczym i społecznym rozwoju dziecka lub młodego człowieka (Coleman 1994: 300). Kapitał społeczny to więc normy, kontakty społeczne i relacje z rodzicami, a także z najbliższym otoczeniem, które mają znaczenie dla rozwoju dziecka oraz biorą udział w wykształceniu się pewnego i stabilnego poczucia tożsamości. Relacje sprzyjają powstawaniu wzajemnych zobowiązań, atmosfery zaufania oraz otwieraniu kanałów komunikacji i tworzeniu się norm „nagradzających” i „karzących” pewne zachowania. Kapitał społeczny to zatem cecha małych grup społecznych, przede wszystkim rodziny. Ma on charakter dobra publicznego i powstaje w niezamierzony sposób w warunkach wzajemnych zobowiązań i zaufania. Pierre Bourdieu wyjaśniał z kolei w „Zaproszeniu do socjologii refleksyjnej”: kapitał społeczny jest natomiast sumą zasobów, aktualnych i potencjalnych, które należą się jednostce lub grupie z tytułu posiadania trwałej, mniej lub bardziej zinstytucjonalizowanej sieci relacji, znajomości, uznania wzajemnego. To znaczy, jest sumą kapitałów i władzy, które sieć taka może zmobilizować (Bourdieu, Wacquant 2001: 104–105). Inaczej niż dwaj poprzedni badacze francuski socjolog zwracał uwagę raczej na prywatny charakter tego typu kapitału i podkreślał jego instrumentalną rolę w reprodukcji nierówności społecznych przez członków uprzywilejowanych grup. W rozważaniach Bourdieu – o czym jeszcze będzie mowa – zawiera się ciekawa sugestia, że kapitał społeczny to nie zawsze czynnik pożądany. Ten pobieżny przegląd głównych definicji uwidacznia, że mimo różnic – omówionych tutaj tylko skrótowo – mają one również wiele wspólnego. Pojęcie kapitału społecznego wskazuje przede wszystkim na społeczne uwarunkowania współpracy przynoszącej korzyści zaangażowanym stronom, a więc na kwestie norm wzajemności i zaufania, uczestnictwa, sieci relacji i podzielanych wartości – tego wszystkiego, co sprzyja spójności grupy społecznej i ułatwia osiąganie zbiorowych celów. Trzeba również zaznaczyć, że kapitał społeczny może przybierać różne formy, a w związku z tym może również prowadzić do odmiennych konsekwencji społecznych, jak zaznaczaliśmy, niekoniecznie pożądanych. Przywołajmy w tym miejscu interesujące rozważania Michaela Woolcocka,


146

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

który wyróżnił trzy typy społecznego kapitału: 1) wiążący (bonding social capital), który oznacza powiązania między ludźmi znającymi się na ogół osobiście: rodzina, najbliżsi przyjaciele czy sąsiedzi. Zaufanie opiera się tutaj na bliskich relacjach często wynikających z więzów pokrewieństwa lub powinowactwa, 2) pomostowy (bridging social capital) – obejmuje luźniejsze więzi, jak na przykład te między kolegami czy znajomymi z pracy, dotyczy ludzi mających podobne cechy demograficzne, 3) łączący (linking social capital) – odnosi się do różnych ludzi należących do odmiennych grup społecznych, dzięki czemu możliwy staje się dostęp do zasobów, których nie możemy uzyskać w naszej własnej społeczności (Woolcock 2001: 13–14). W tym kontekście warto jeszcze raz wspomnieć o „ciemnej stronie” kapitału społecznego. Może on zostać bowiem wykorzystany do realizowania celów, które będą miały negatywne konsekwencje dla innych, wspomnijmy chociażby o ofiarach zorganizowanej przestępczości. Może również pośrednio działać na niekorzyść innych, czego przykład stanowią nieformalne kontakty i normy stojące u źródeł instytucjonalnej dyskryminacji w policji czy wymiarze sprawiedliwości. Negatywny potencjał posiada zwłaszcza wiążący kapitał społeczny (czego nie dostrzegał Coleman), który ma w dużej mierzy wykluczający charakter: może ułatwiać współpracę w niewielkiej grupie kosztem innych grup. Dobitny przejaw takiej negatywnej ekskluzywności to analizowany przez Edwarda Banfielda amoralny familizm znamionujący południowowłoskich chłopów, którzy nastawieni byli głównie na działania mające na celu poprawę sytuacji swojej najbliższej rodziny w krótkim okresie, nie martwiąc się o szersze otoczenie czy długotrwałe skutki swoich zachowań (Field 2008: 79–100). Jeszcze inne rozróżnienie przedstawiła Pamela Paxton, pisząc o: 1) społecznym kapitale wewnątrz pojedynczej grupy i 2) społecznym kapitale na poziomie całej społeczności. Przy czym, jak zaznacza badaczka, wysoki kapitał na poziomie grupy nie musi przekładać się na wysoki kapitał na poziomie całego społeczeństwa. Na przykład, jak zauważa trafnie John Field, wysoki kapitał wśród katolików w Irlandii Północnej nie oznacza chęci współpracy z protestantami; obie grupy religijne trzymają się raczej osobno, a kapitał społeczny na poziomie całego społeczeństwa Ulsteru jest niski (Field 2008: 75). Paxton przedstawia również ciekawe rozróżnienie między: 1) gęstością – mówiąc metaforycznie – związków między ludźmi, tj. obiektywną strukturą


147

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

relacji, a 2) subiektywną więzią między jednostkami wchodzącymi w skład tej struktury (Paxton 1999: 94–97). Jej zdaniem kapitał społeczny istnieje tylko wtedy, gdy związki obiektywnie są „gęste” i równocześnie istnieje świadomość więzi. Jej stanowisko nie wydaje się jednak zasadne, gdyż jak słusznie argumentuje Field, kapitał społeczny ma charakter stopniowalny (Field 2008: 76). Nawiązując do Paxton można powiedzieć, że ze względu na sposób zbierania i charakter danych koncentrujemy się w artykule przede wszystkim na wymiarze świadomościowym. Przedmiotem naszego studium będą lokalne portale informacyjne (artykuły i komentarze), a także wywiady przeprowadzone z etnokibicami, mieszkańcami Wrocławia (zwłaszcza z dzielnic w pobliżu stadionu) i nawigatorami. Interesuje nas przede wszystkim ocena EURO 2012, zwłaszcza w kontekście zaufania do władz miejskich, a także konsekwencje społeczne tego wydarzenia w odniesieniu do szeroko rozumianej aktywności społecznej. Naszym celem jest także analiza funkcjonowania stadionu we Wrocławiu, sposobów jego wykorzystywania, opinii na temat zarządzania nim, a także tego, w jakim stopniu badani uczestniczą w różnego rodzaju imprezach odbywających się na terenie tego obiektu i na ile się z nim utożsamiają. EURO 2012 we Wrocławiu a kapitał społeczny Przyjrzyjmy się najpierw ocenie EURO 2012, która w pewnym stopniu pokazuje nastawienie do władz miejskich i pozwala oszacować stopień zaufania do nich – co, jak wiemy, jest istotnym składnikiem kapitału społecznego. Generalnie rzecz ujmując, opinie na temat tego wydarzenia miały charakter ambiwalentny. Zarówno w prasie, jak i wywiadach wskazywano na pozytywne i negatywne aspekty EURO 2012. Początkowo, w okresie zaraz po rozegraniu ostatniego meczu we Wrocławiu 17 czerwca 2012 roku, dominowały wyraźnie dodatnie oceny mistrzostw Europy w piłce nożnej2.

2 Przeanalizowaliśmy 67 artykułów (oraz komentarze czytelników) na temat EURO 2012 we Wrocławiu (nie licząc artykułów odnoszących się do Stadionu Miejskiego – zgromadziliśmy ich 189), które pojawiły się na dwóch prasowych portalach internetowych o zasięgu lokalnym: „Wrocław – Gazeta.pl” i „Gazeta Wrocławska” od zakończenia wrocławskiej części EURO (tj. od 17.06.2012 r.) do początku października 2013 roku.


148

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

Podkreślano przede wszystkim sukces wizerunkowy, promocyjny i organizacyjny miasta. Dziennikarskie oceny podpierano pochwalnymi opiniami prezydenta miasta Rafała Dutkiewicza, znanych wrocławian, a także zagranicznych kibiców. Warto zauważyć, że szczególnie dużo miejsca – chodzi zwłaszcza o portal „Wrocław – Gazeta.pl” – poświęcono poprawie wizerunku Polski i Polaków, a także Wrocławia i wrocławian w oczach Czechów. Zdaniem dziennikarzy Czesi mieli wręcz przeżyć szok kulturowy po przybyciu do stolicy Dolnego Śląska, wywołany niespodziewaną gościnnością i otwartością polskich, a szczególnie wrocławskich kibiców. Południowych sąsiadów – wedle portali – mile zaskoczyła także atmosfera dobrej zabawy panująca we Wrocławiu podczas turnieju. Dziennikarze przewidywali, że wspólne pozytywne doświadczenie EURO doprowadzi do modyfikacji wzajemnych negatywnych stereotypów oraz sprawi, że Czesi będą chętniej wracać do stolicy Dolnego Śląska (np. http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,11962825,Szok_kulturowy__kibice_i_Wroclaw_oczami_Pepikow_z.html#ixzz2gyVrUTzu). Jeden z dziennikarzy w artykule pod słowianofilskim tytułem odwołującym się do znanej legendy „Poległ Rus i Lech, ostał nam się Czech – nasi na EURO” przekonywał w entuzjastycznym tonie, że: na czas EURO 2012 Wrocław stał się czeski. Lepiej poznaliśmy i polubiliśmy naszych bliskich sąsiadów z południa. Polska drużyna już poległa, wesprzyjmy więc Czechów. Przecież są teraz z naszego miasta. Tekst kończył się wezwaniem: Bracia Czesi, dokopcie ekipie Ronaldo (http://wroclaw.gazeta.pl/ wroclaw/1,35771,11973168,Polegl_Rus_i_Lech__ostal_nam_sie_Czech___ nasi_na_Euro.html#ixzz2gykminnc). Dziennikarz uznał więc Czechów nie tylko za „naszych” w sensie lokalnym (są z naszego miasta), lecz również za „naszych” w sensie „narodowym” (bracia Czesi). Co więcej, nawoływał, aby czeską drużynę potraktować jako substytut polskiej reprezentacji, gdy ta ostatnia odpadła z turnieju. Co ciekawe, w wywiadach wizja ocieplenia relacji polsko-czeskich pojawiała się bardzo rzadko. Być może wynika to z faktu, że wywiady przeprowadzono rok po zakończeniu EURO i pamięć o czeskich turystach i kibicach nieco już wyblakła. Trzeba również zaznaczyć, że po wyjeździe czeskiej drużyny z Wrocławia w dniu 24 czerwca 2012 roku same lokalne media szybko straciły zainteresowanie południowymi sąsiadami. Dłużej obecne były pozytywne wzmianki o promocji miasta i sukcesie organizacyjnym, chociaż po zakończeniu EURO 2012 pojawiały się znacznie


149

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

rzadziej i zwykle w kontekście informacji krytycznych na temat tego wydarzenia. Przekonanie o sukcesie promocyjnym i organizacyjnym EURO 2012 widoczne było także w wywiadach. Wielu rozmówców podkreślało, że organizacja mistrzostw przyczyniła się do promocji miasta i pomogła w wykreowaniu jego pozytywnego wizerunku, co stanowiło sporą korzyść dla Wrocławia. Wrocław się pokazał praktycznie całej Europie – mówił jeden z badanych kibiców. Wcześniej o Wrocławiu mógł nikt nie słyszeć. Jedynie jakieś tam hasła WrocLove i tak dalej, Europejska Stolica Kultury. No i ten Wrocław praktycznie to tak nie istniał na mapie Europy, tak mi się przynajmniej wydaje. A tak o Wrocławiu słyszał... no... cały świat. Dlatego moim zdaniem warto było organizować ten cały turniej w takim mieście jak Wrocław (Wro E1 Sur). Z tej i podobnych wypowiedzi przebija również swego rodzaju lokalna duma będąca elementem przywiązania do miejsca i podstawą lokalnych więzi, którą można wiązać z łączącym kapitałem społecznym. Z czasem w lokalnych mediach zaczęło się jednak ukazywać coraz więcej artykułów krytycznych wobec EURO 2012, które koncentrowały się na finansowych aspektach tego wydarzenia. Chociaż nadal pisano o pozytywnych stronach, takich jak zadowolenie mieszkańców Wrocławia z przebiegu imprezy, realizacja dużych inwestycji (np. terminal lotniczy) czy wzrost zainteresowania miastem wśród polskich i zagranicznych turystów (efekt wspomnianego wcześniej sukcesu wizerunkowego), to w coraz większym stopniu podawano w wątpliwość ekonomiczną opłacalność przedsięwzięcia3. Obraz, jaki się wyłaniał z artykułów poświęconych kwestiom finansowym, miał raczej ambiwalentny charakter: nie było bowiem jasnego przekazu, czy

3

Wymieńmy dla przykładu kilka artykułów: W. Szymański, „Było spoko – wrocławianie odpytani o mistrzostwa EURO 2012”, na: http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12345316,Bylo_spoko___wroclawianie_odpytani_o_mistrzostwa_Euro.html#ixzz2gkaJAlNu; M. Moneta, „Raport o EURO 2012: We Wrocławiu kibice wydali najmniej”, na: http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/729425,raport-o-euro-2012-we-wroclawiu-kibice-wydali-najmniej,id,t. html; „EURO 2012 było trampoliną dla wrocławskiej turystyki” (rozmowa Barbary Stanisz z Damianem Kanclerskim), na: http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,14530701,Euro_2012_ bylo_trampolina_dla_wroclawskiej_turystyki.html#ixzz2gkMgTn7t; A. Saraczyńska, W. Szymański, A. Brzozowski, J. Kulesza, „To nam się udało. Największe hity 2012 [FOTO]”, na: http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/56,35751,13121861,To_nam_sie_udalo__Najwieksze_ hity_2012_roku__FOTO_.html.


150

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

organizacja EURO 2012 przyniosła Wrocławiowi straty czy zyski finansowe. Bilans ten wyglądał bowiem różnie w poszczególnych artykułach – niekiedy na przykład uwzględniano po stronie kosztów wydatki związane z budową stadionu i infrastruktury, co prowadziło do wniosku, że organizacja EURO 2012 była nieopłacalna. W innych przypadkach koszty te wyłączono z rozliczeń, co z kolei dawało podstawy do konkluzji, że Wrocław na organizacji mistrzostw zarobił4. Zgadzano się natomiast, że niekorzystnie dla Wrocławia wyglądał rachunek zysków i strat, gdy porównywano go z innymi miastami gospodarzami EURO 2012. Niektóre artykuły podkreślały także zawiedzione nadzieje pewnych grup zawodowych, zwłaszcza hotelarzy5 i restauratorów w rynku6, ponieważ w trakcie EURO ich obroty wręcz spadły. Nadmienić można, co wydaje się zrozumiałe, że wspomniany zysk finansowy i promocyjny szczególnie chętnie podkreślali w swoich wypowiedziach prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz oraz urzędnicy7. Wedle tych ostatnich EURO 2012 to generalnie ogromny sukces Wrocławia. Prezydent przekonywał wręcz, że EURO stanie się, podobnie jak jego zdaniem

4

Gwoli ilustracji wskażmy na dwa artykuły: M. Karbowiak, „Sekrety Euro 2012 – strajk na stadionie, nabłyszczanie murawy”, na: http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,14053155,Sekrety_ Euro_2012___strajk_na_stadionie__nablyszczanie.html?as=2#ixzz2gaukPHcR; M. Wilgocki, „EURO w liczbach. Ile piw wypili kibice na stadionie?”, na: http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw /56,80198,12070335,Euro_w_liczbach__Ile_piw_wypili_kibice_na_stadionie_.html#TRrelSST.

5

Niekiedy rozbieżność między oczekiwaniami a rzeczywistością była duża: największą porażką okazał się Eurocamp2012 przy drodze z czeskiego Nachodu do Wrocławia. Ulokowano go na terenie, na którym kiedyś wydobywano piasek. Cały camping zajmował 30 ha i miał pomieścić 10–12 tys. osób. – Podczas EURO sprzedaliśmy jedynie 281 noclegów. Co najdziwniejsze, zrealizowało się zaledwie 30 procent rezerwacji. Pozostałe z niewiadomych przyczyn nie dojechały, mimo że zaliczki zostały opłacone – żalił się Adam Dudziński, menedżer. Zob. J. Derkowski, „EURO 2012: Hotelarze we Wrocławiu mocno się przeliczyli”, na: http://wroclaw.gazeta.pl/ wroclaw/1,35771,12019012,Euro_2012__Hotelarze_we_Wroclawiu_mocno_sie_przeliczyli. html#TRrelSST#ixzz2gb9fzX5M.

6

Zob. T. Wysocki, „Miasto rekompensuje knajpom w Rynku straty za EURO”, na: http://wroclaw. gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12126847,Miasto_rekompensuje_knajpom_w_Rynku_straty_ za_Euro.html#TRrelSST#ixzz2gb4BhLkW.

7

Zob. np. M. Kokot, „Dutkiewicz o sukcesie EURO, Solorzu i rozliczeniach stadionu”, na: http:// wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,11988006,Dutkiewicz_o_sukcesie_Euro__Solorzu_i_ rozliczeniach.html#TRrelSST#ixzz2gbBAVeQm.


151

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

wizyta Jana Pawła II w 1997 roku, trwałym elementem mitycznej historii miasta, a więc jednym z wydarzeń definiujących jego tożsamość i ważnym wspomnieniem łączącym mieszkańców. (http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/ 1,35771,11988006,Dutkiewicz_o_sukcesie_Euro__Solorzu_i_rozliczeniach. html#TRrelSST#ixzz2gbBAVeQm). Niejednoznaczne nastawienie do EURO 2012 widoczne było również w wywiadach. Z jednej strony badani wyrażali przekonanie o negatywnych konsekwencjach mistrzostw, zwłaszcza takich jak: zadłużenie miasta, zbyt wysokie koszty wybudowania i/lub utrzymania stadionu, zmniejszenie wydatków na przedszkola i edukację, ograniczenie wydatków na inwestycje miejskie, niewłaściwe zagospodarowanie wrocławskiego dworca PKP oraz droższe bilety MPK. Z drugiej jednak strony doceniali korzyści związane z promocją i wykreowaniem pozytywnego wizerunku Wrocławia, a także z rozbudową infrastruktury, szczególnie komunikacyjnej. EURO 2012 postrzegane było bowiem jako wydarzenie, które niejako zmusiło władze miasta do realizacji różnych inwestycji. Przewodnicząca Zarządu Rady Osiedla Maślice, w pobliżu którego znajduje się stadion, wyraziła to następująco: jeżeli nie byłoby takiej mobilizacji, no bo to była mobilizacja czteroletnia prawie czy pięcioletnia nawet i my byliśmy tu świadkami na swoim terenie budowy autostradowej obwodnicy Wrocławia, budowy dwóch rond na Królewieckiej, budowy alei Śląskiej, budowy tego miejsca przesiadkowego, gdzie jest i pociąg i autobusy i tramwaje. Budowa tramwaju, który nigdy nie mógł się przebić, tramwaj przez Kozanów aż do Maślic [...]. Przecież bez EURO by tego nie było. Byłyby spory, byłyby sądowe sprawy, które by się ciągnęły lata całe. Jak się ciągnęły tak by się i ciągnęły przez 10 czy 20 lat. Wie pani, to nie byłoby tak łatwo. A to było takie wymuszenie, (śmiech) wymuszenie na ostro i dobrze (śmiech), i dobrze (Wro N2 Sur) 8. Pojawiały się jednak opinie, że impet EURO, a tym

8 Inny badany z kolei sugerował, że EURO nie tylko zmobilizowało urzędników, lecz także wymusiło na nich większą uczciwość: A największym sukcesem, moim zdaniem, jeśli chodzi o EURO, to była mobilizacja z tymi wszystkimi drogami dojazdowymi, tymi obwodnicami, autostradami, stadionami, żeby to wszystko powstało na czas. I to jest, i to będzie teraz, no i tego już nam, powiedzmy, nikt nie zabierze, no nie. Było gorąco, nie wiadomo było, czy zdążymy... zdążyliśmy i jest, no. Tak myślę, że te stadiony nigdy by nie powstały, te drogi do tej pory by się budowało i każdy by gadał o tym, ile pieniędzy się ukradło, a dróg nie ma. A tak jednak wszyscy starali się wszystko pobudować, no i stoi (Wro E1 Sur).


152

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

samym urzędniczej pracy, wyczerpał się wraz z zakończeniem mistrzostw. Ta obwodnica była planowana dwa, trzy lata później niż została zrealizowana, więc pewne inwestycje zostały dzięki temu (EURO 2012 – przyp. aut.) przyspieszone – mówił mieszkaniec Maślic. No i myślę – kontynuował – że to jest duży plus. No byle by teraz w przyszłości nasi urzędnicy dalej, powiedzmy, nie stracili tego pędu. A wydaje się, że EURO się skończyło i pewne rzeczy już można odłożyć na później (Wro M6 Sur). Na ogół inwestycje postrzegano pozytywnie i wymieniano jako sukces EURO 2012 we Wrocławiu. Ten pozytywny aspekt mistrzostw, związany z rozbudową infrastruktury, szczególnie komunikacyjnej, podkreślali w największym stopniu mieszkańcy osiedli znajdujących się w pobliżu stadionu. Żyjący w jego okolicach ludzie deklarowali również, co zrozumiałe, że często korzystają z tej infrastruktury i że znacznie ułatwiła im życie. Generalnie jednak przekonania o mobilizacyjnej funkcji EURO 2012 niekoniecznie wiązały się z pozytywną oceną władz miejskich czy wzrostem zaufania do nich. Zauważmy, że implicite zakładają one opinię o pewnej nieudolności władz, które są w stanie przeprowadzić jakieś bardziej złożone przedsięwzięcia jedynie pod zewnętrzną presją: gdyby nie EURO, to wielu rzeczy nie udałoby się zrobić lub zostałyby odłożone ad acta9. Poza tym część inwestycji, jak zaznaczają niektórzy badani, nie została ukończona, inne zaś zrobiono niedokładnie. Przejawem nieufności wobec władzy są też zawiedzione oczekiwania związane z organizacją EURO 2012. Przede wszystkim oczekiwano zysków finansowych. Jak ujmuje to jeden z badanych: miała być to troszeczkę (EURO 2012 – przyp. aut.) złota kura znosząca złote jaja, czyli

9 Jeden z badanych wyraził podobną myśl expressis verbis: znaczy, to jest wyjściowe błędne założenie, bo uzależnianie takich inwestycji żywotnie istotnych dla miasta jak obwodnica autostradowa, uzależnianie tego od takich imprez jak EURO czy od budowy stadionu, to jest kuriozum. To nie EURO powinno być inspiracją, tylko powinno być efektem jakiegoś długofalowego czy średniofalowego pomysłu na miasto czy na państwo, prawda. Bo to już jest przedsięwzięcie w skali olbrzymiej, więc mi to nawet nie przyszło do głowy [...]. Jeżeli tak jest, jeżeli obwodnica autostradowa powstała tylko dzięki temu, że było EURO, to mnie to zwala z nóg po prostu. Ale oczywiście to zmienia na pewno jakość życia ludziom i nawet jakkolwiek byśmy nie ironizowali na ten temat, to tak. Jeśli mówimy o takich przedsięwzięciach, to dobrze, że się to EURO odbyło. Choć to dziwne, że ktoś doszedł do wniosku, że z tej okazji wybudujemy obwodnicę autostradową, nie z żadnej innej, tylko z tej (Wro E23 Sur).


153

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

mamy pewien kapitał, który musimy włożyć, żeby przygotować się do EURO, które później nam zwróci te koszty. Tak niestety się nie stało (Wro N16 Sur). Warto dodać, że wśród rozmówców pojawiały się głosy, że powodem zawiedzionych oczekiwań w tym względzie było nie tyle zwodzenie obywateli przez władzę czy jej nieudolność, ile pech Wrocławia przy losowaniu drużyn. „[...] tu mieli przyjechać – mówił jeden z badanych – nie wiem, bogaci Niemcy, a przyjechali Grecy pogrążeni w kryzysie i Czesi, którzy mieli na tyle blisko, że w zasadzie nie zatrzymywali się tutaj, tylko przyjeżdżali od siebie, więc tak tutaj trochę nieszczęśliwie dla Wrocławia (Wro N11 Sur). Zauważmy, że EURO 2012 to nie tylko rozbudowa infrastruktury czy promocja miasta, lecz również wydarzenie, w którym brały udział setki tysięcy ludzi, którzy bawili się, oglądali mecze i pomagali organizować to przedsięwzięcie. Analizując konsekwencje EURO 2012 w kontekście kapitału społecznego warto przyjrzeć się zatem temu, na ile zmieniło ono postawy i zachowania mieszkańców pod kątem otwartości, chęci do współpracy czy partycypacji w różnych przedsięwzięciach społecznych. I tak część badanych wyrażała przekonanie, że EURO 2012 zmodyfikowało w pewnym stopniu sposób myślenia i zachowania mieszkańców Wrocławia, a nawet Polski. Według niektórych rozmówców zmiana dotyczyła przede wszystkim zbiorowej samooceny w zakresie zdolności organizacyjnych Polaków, w tym umiejętności urządzania kolejnych wielkich imprez. No ja myślę – mówił jeden z badanych – że utkwiło takie myślenie, że... Tzn. może jeszcze nie utkwiło, ale to w jakiś sposób będzie procentowało, samo zorganizowanie tych turniejów, że w niedalekiej przyszłości takie turnieje będą znowu w Polsce organizowane. Jeśli się okazało, że można było i że się udało, bo się udało – EURO jest postrzegane jako sukces w Polsce. To była największa impreza tego typu w Polsce od... od... nigdy w Polsce większej nie było. Tak że myślę, że nie będzie żadnych przeciwwskazań, żeby no, może jeszcze nie teraz, ale za 10 lat jakieś Mistrzostwa Świata zrobić albo znowu Mistrzostwa Europy za jakieś 8, 12 czy 16 lat czy jakąś imprezę innego typu, też dużą, no. Udowodniliśmy sobie wszyscy, że jesteśmy w stanie coś takiego zorganizować i było wszystko poukładane, nie było żadnych ekscesów i tak dalej (Wro E1 Sur). Niekiedy pojawiały się również twierdzenia, że Polacy dzięki EURO pozbyli się kompleksu niższości wobec innych krajów, co jeden z kibiców określił jako nabycie poczucia europejskości (Wro E18 Sur). Inny badany wskazywał z kolei wręcz na globalny wymiar


154

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

zmian świadomościowych. Jego zdaniem Polacy dostrzegli bowiem, że żyjemy w czymś większym i że to coś większego jest zainteresowane też Polską, i że nie jesteśmy gdzieś na uboczu i nikt o nas nie dba (Wro N11 Sur). Ten sam badany stwierdził, że Polacy stali się dzięki organizacji EURO 2012 bardziej otwarci i tolerancyjni w stosunku do turystów, co wyjaśnił w następujący sposób: [...] często miałem wrażenie, że do EURO turysta był postrzegany jako źródło pieniądza, bo przychodzi i wydaje. Teraz... u młodych ludzi to było wcześnie... myślę, że jakby ta granica, gdzie to zanika, została podniesiona trochę do góry. Turysta jest też fajnym elementem otoczenia. To jest też być może kolega, to jest też ktoś, komu chętnie udzielimy pomocy. Staliśmy się bardziej otwarci, bardziej przyjaźni turystom przez to, że bardzo dużo ich tu było i że okazało się, że to nawet jest fajne (Wro N11 Sur). Zdaniem tego rozmówcy do zmian doszło zatem nie tylko na poziomie świadomości, lecz również w płaszczyźnie zachowań: wzrosła chęć niesienia pomocy turystom. Wydawać się może, że zdaniem badanych zaszły istotne zmiany w świadomości społecznej pod wpływem EURO. Zauważmy jednak trzy rzeczy. Po pierwsze, co widać w powyższym cytacie, niektóre zmiany, np. otwartość wobec turystów, chęć niesienia pomocy, dotyczyły tylko postaw lub zachowań wobec osób spoza lokalnej społeczności, a więc wspomnianych „turystów”, „obcych”. Byłbym skłonny... – mówił jeden z badanych – byłbym skłonny uznać tą otwartość. Mam wrażenie, że ludzie teraz bardziej chętnie sobie, może nawet nie bardziej sobie, tylko różnego rodzaju obcokrajowcom, niefortunnie to zabrzmiało, ale że bardziej starają się pomóc tym obcokrajowcom, jeżeli ich gdzieś zauważą błąkających się, szukających (Wro E18 Sur). Po drugie, na ogół badani w ogóle nie dostrzegali integracyjnego wymiaru EURO 2012 wśród mieszkańców Wrocławia (czy szerzej – Polski) lub sprowadzali go do stanu chwilowego, trwającego tylko na czas turnieju. Po trzecie wreszcie, w wywiadach dominowało jednak przekonanie, że EURO 2012 nie zmieniło w większym stopniu postaw społecznych, ewentualnie zmiany miały efemeryczny charakter, były ograniczone do okresu mistrzostw10. Z tej perspektywy EURO 2012 postrzegane było

10 Na marginesie dodajmy, że niektórzy rozmówcy uważali wrocławian za osoby otwarte i tolerancyjne i dlatego nie widzieli wpływu EURO 2012 na tego typu postawy.


155

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

jako wydarzenie zbyt krótkotrwałe, aby wywrzeć jakiś bardziej gruntowny wpływ na ludzi. Jak to ujął jeden z mieszkańców Wrocławia: tu mówimy o zmianie mentalności ludzkiej, a taka jedna impreza na to nie pozwoli, nie wystarczy. Tutaj mówimy o długim procesie przecież. A jedno wydarzenie, to co? To wtedy mogli poczuć się otwarci, bo tu było pełno ludzi, obcych, którzy przyjadą, możemy się pobawić, możemy wypić piwo na dworze (Wro M8 Sur)11. W podobnym duchu wypowiadał się psycholog społeczny Janusz Czapiński, który w wywiadzie opublikowanym rok po EURO 2012 na portalu „Wrocław – Gazeta. pl” stwierdzał: jeśli chodzi o EURO 2012, to być może po turnieju w zakamarkach duszy Polaków pozostało coś pozytywnego, co ujawni się w dłuższym okresie. Na razie jednak nie widać, by mistrzostwa miały przynieść jakąś fundamentalną zmianę w naszych postawach społecznych czy w sposobie myślenia (http://wroclaw.gazeta.pl/ wroclaw/1,35771,14053207,Czapinski__Euro_2012_nie_bylo_dla_nas_ niczym_przelomowym.html#ixzz2htisqAUw). Ostatecznie trudno więc uznać, że w oczach badanych EURO 2012 przyczyniło się w jakiś znaczący i długotrwały sposób do zmiany mentalności wrocławian w sensie większej otwartości czy chęci niesienia sobie wzajemnie pomocy. Na ogół badani sceptycznie podchodzili do konsekwencji EURO w kontekście różnego rodzaju społecznej aktywności, takiej jak np. uczestnictwo w wydarzeniach organizowanych przez miasto, zaangażowanie w sprawy społeczne, korzystanie z przestrzeni publicznej. Tego typu zachowania sprzyjają nie tylko tworzeniu się kapitału społecznego na poziomie małych grup, lecz również, jak argumentował Putnam, mogą przekładać się na łatwiejszą współpracę w skali makrospołecznej. Z wywiadów wynika, że mistrzostwa w piłce nożnej generalnie nie doprowadziły do większych

11 Oj nie doszukiwałbym się tego – mówił z kolei inny badany – że to EURO było jakimś takim wydarzeniem, które nas zmieniło (śmiech), tylko które się wydarzyło i jakiś tam znikomy wpływ pewnie miało, w pamięci i tyle (Wro M15 Sur). EURO 2012 towarzyszył, zdaniem niektórych badanych, krótkotrwały entuzjazm: myślę, że po prostu była taka euforia, była taka fala, wszyscy się cieszyli, wszyscy byli dla siebie mili, a potem się skończyło EURO i jakby każdy wrócił do siebie. To była chwilowa jakaś euforia, chociaż nie wiem, czy po osiedlu widać, czy ludzie są bardziej otwarci, bo co, po czym to poznać... czy sąsiad jest dla ciebie bardziej miły? No jest tak samo miły jak przed EURO (Wro M24 Sur).


156

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

zmian w tym zakresie, ponieważ, jak już zaznaczaliśmy, zdaniem rozmówców EURO 2012 trwało zbyt krótko, było jednorazowym wydarzeniem, które wywołało tylko chwilową euforię. Badani wskazywali jedynie na trzy kwestie. Po pierwsze, rozmówcy zwracali uwagę na częstsze korzystanie z infrastruktury, której powstanie wiązali z EURO 2012, na przykład: obwodnicy autostradowej, tramwaju plus, ścieżek rowerowych przy stadionie itp. Po drugie, wedle części badanych w konsekwencji EURO 2012 można było zaobserwować większe zainteresowanie piłką nożną – zarówno czynne, jak i bierne. Wzrost czynnego zainteresowania futbolem rozmówcy łączyli z rządowym programem budowy orlików, a więc niewielkich nowoczesnych boisk sportowych stanowiących – ich zdaniem – zachętę do trenowania piłki nożnej czy w ogóle sportu. Wydaje mi się – mówił prezes Fundacji Bene Facta zajmującej się przełamywaniem barier i stereotypów – że (EURO 2012 – przyp. aut.) przyczyniło się przede wszystkim do rozwoju kultury fizycznej, bo nawet kwestia programu orlików, które powstawały w mniejszych miejscowościach i drużyn piłkarskich, które zaczęły w okolicach EURO w małych miejscowościach trenować. To jest fajne, dlatego że to też pokazuje, że EURO 2012 to nie tylko cztery czy pięć miast, które były zaangażowane w główne wydarzenia, ale też jest jakby kwestia stałej, wymiernej korzyści dla mieszkańców mniejszych miast, czy pod Wrocławiem, czy w ogóle gdzieś dalej [...] (Wro N16 Sur)12. Przypomnijmy w tym miejscu, że wspólne uprawianie sportu to jeden z mechanizmów wytwarzania wiążącego kapitału społecznego. Z zebranych wypowiedzi na ten temat wynika jednak, że wpływ EURO 2012 na aktywność fizyczną z czasem zaczął słabnąć. Jeden z rozmówców, dziennikarz sportowy, tłumaczył: wiadomo, że to jest związane przede wszystkim z wynikami naszej reprezentacji, a że ostatnio ona nie gra zbyt dobrze, więc to na pewno osłabia jakąś tam aktywność fizyczną nie tylko Wrocławia, ale oczywiście całej naszej społeczności. [...] we Wrocławiu dało się to zauważyć, że zaraz po EURO wszystkie boiska były pozajmowane

12 Przytoczmy jeszcze jedną wypowiedź: [...] w związku z tym EURO też dużo powstało małych boisk – orliki, wiele tysięcy orlików powstało w Polsce i tą piłkę nożną jest teraz przede wszystkim gdzie uprawiać. [...] Te orliki nie powstały z księżyca – kontynuował rozmówca – tylko to była inicjatywa taka władz, ale też w związku z EURO. Tu chodziło o rozpowszechnienie tej piłki nożnej. Wmówienie ludziom, że warto uprawiać sport. To wcześniej kulało (Wro E1 Sur).


157

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

przez dzieci, także było takie boom. [...] No a teraz, sam nawet jak wychodzę na boisko, to widzę, że większość boisk jest jednak pustych, no jednak ten komputer przede wszystkim teraz przyciąga osoby (Wro N13 Sur). Podobnie badania w innych krajach pokazały, że duże znaczenie ma poziom gry reprezentowany przez drużynę piłkarską: sukcesy zwiększają zainteresowanie sportem, zachęcają do identyfikacji z zespołem, wywołują poczucie dumy oraz sprzyjają identyfikacji z danym miejscem (Atherley 2006; Heidery et al. 2012). Badani uważali również, że w konsekwencji EURO 2012 wzrosło także bierne zainteresowanie sportem, czego główny przejaw to większa frekwencja na meczach lokalnej drużyny – WKS Śląska Wrocław. Jak stwierdził rzecznik prasowy tego klubu: nie mam na to żadnych dowodów, ale takie mam przeświadczenie, że jednak EURO spowodowało wzrost zainteresowania piłką nożną, to jest oczywiste, to jest naturalne. [...] Naturalną koleją rzeczy jest, że to zainteresowanie piłką musi mieć też przełożenie na piłkę klubową. No nie jestem w stanie tu podać jakichś konkretnych danych, o ile na przykład nam się zwiększyła frekwencja po EURO, ale faktem jest, że w ubiegłym sezonie, czyli dokładnie w ciągu roku po EURO nasz stadion przyciągnął trzecią publiczność w Polsce. [...] To jest nasz najlepszy wynik w ostatnim czasie. [...] W jakiejś części na pewno zawdzięczamy to temu, że tutaj były te trzy mecze, że tutaj była reprezentacja Czech we Wrocławiu, że tutaj był mecz reprezentacji Polski jeden z Czechami. Na pewno jakiś związek przyczynowo-skutkowy musi być (Wro N17 Sur). Zdaniem rzecznika w konsekwencji EURO 2012 zwiększyła się popularność lokalnej drużyny piłkarskiej, do czego jeszcze wrócimy w dalszej części artykułu. Po trzecie, w wywiadach obecne były wypowiedzi, aczkolwiek w marginalnym stopniu, wskazujące, że EURO 2012 doprowadziło do wzrostu aktywności społecznej we Wrocławiu, co wiązało się z wolontariatem zorganizowanym na czas trwania turnieju. Na przykład dyrektorka Wydziału Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego we Wrocławiu stwierdziła: mamy wyedukowanych ludzi, mamy fajny zespół wolontariuszy, którzy dzięki temu, że pracowali przy EURO będą przez nas wykorzystywani do następnych imprez, m.in. Europejskiej Stolicy Kultury czy rok później World Games 2017. [...] Dzięki temu (współpracy z Fundacją Convention Bearau, która organizuje wolontariat we Wrocławiu – przyp. aut.) nastąpił nowy etap takiego już naprawdę profesjonalnego wolontariatu, który wykorzystujemy


158

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

chociażby przy Global Forum – też imprezie bardzo istotnej dla Wrocławia. [...] Ten wolontariat nam się rozwija, co jest nie tylko dobrem samym w sobie, biorąc pod uwagę to zaplecze organizacyjne, ale to też jest cała idea wolontariatu, tego że ludzie przestali go traktować jako chodzenie do hospicjum czy gdzieś, co jest szczytną ideą, ale ludzie widzą w wolontariacie sposób na fajną przygodę, na fajny start do kariery zawodowej, nie tylko jakąś taką dobroczynność, która nie procentuje. I to jest też motywujące, i przede wszystkim jest to pewnego rodzaju aktywizacja tych ludzi, kapitał społeczny. Ważne, mamy specjalny program wolontariat 50+... I powiem szczerze, że bardzo fajnie się sprawdzał podczas EURO (Wro N25 Sur). Zdaniem rozmówczyni EURO 2012 miało również innego rodzaju wpływ na aktywność społeczną: z tym wiąże się bardzo dużo projektów, które prowadzimy i na które kiedyś trudniej było zdobyć tzw. beneficjentów niż dzisiaj. Zachęta do aktywizacji, do szkoleń, do aktywizacji zawodowej, zachęta na przykład w ogóle ludzi do zaangażowania się w taki menadżering sportowy, ale nie tylko. Po EURO – jest to dosyć znaczące, że właśnie po EURO – we Wrocławiu powstał budżet obywatelski. Nagle się okazało, że ludzie chcą i będą decydować o tym, na co będą przeznaczane pieniądze, bardzo fajnie projekt wyszedł. [...] Generalnie możemy mówić, że taki rozwój jest związany z postępem, z tym, że zmierzamy ku temu. Ale EURO na pewno było katalizatorem tak inwestycyjnym, jak i w budowaniu takich postaw. [...] Na pewno EURO jako impreza sportowa było największą imprezą, jaka dotychczas była tutaj zorganizowana. Po drugie, w takim szerszym aspekcie było to też największe pospolite ruszenie (śmiech). [...] nieprawdopodobne jakby zjednoczenie i taka solidarna praca wielu, naprawdę wielu podmiotów, którym komunikacja na co dzień zajmuje więcej czasu, ponieważ nie da się przeprowadzić imprezy o tak szerokim rozmachu logistycznym bez współpracy. Tu, tym kawałkiem zarządza ZDiUM, tamtym ten, tu Komenda Miejska, a za chwilę wchodzi Urząd Wojewódzki, a jeszcze jakiś tam strażnik lasu. To, co się tutaj wydarzyło organizacyjnie przez te imprezy, to na pewno było ogromnym doświadczeniem i tak naprawdę nauczeniem naszych urzędników, sama jestem urzędnikiem, że możemy tak skomplikowane logistycznie wydarzenia przeprowadzić sprawnie. Z tych względów na pewno EURO było fantastyczną imprezą (Wro N25 Sur). Z obydwu powyższych cytatów zdaje się przebijać przekonanie, że w konsekwencji EURO 2012 wzrosła aktywność społeczna i obywatelska


159

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

wrocławian, a także chęć i umiejętność współpracy między różnymi urzędami w osiąganiu wspólnych celów, co w sposób istotny związane jest z kapitałem społecznym. Jednak warto zaznaczyć, że niektóre wypowiedzi miały mniej optymistyczny wydźwięk, przykładowo pracownik Hali Stulecia wskazywał na brak współpracy między rozmaitymi instytucjami w czasie EURO 2012 (Wrocław N16 Sur). Osobny i stosunkowo spójny zestaw poglądów na temat konsekwencji organizacji EURO 2012 we Wrocławiu wyrażali badani należący do środowisk lewicowych13. Działacze lewicowi wątpili w wizerunkowe korzyści wynikające z EURO 2012 głównie ze względów finansowych. Ich zdaniem miasto poniosło ogromne i wymierne koszty związane z organizacją tego wydarzenia, uzyskując w zamian trudny do wyceny efekt wizerunkowy, który w dodatku był krótkotrwały i wątpliwy14. Członkowie tego środowiska kwestiom ekonomicznym poświęcali w ogóle dużo uwagi. Kładli nacisk przede wszystkim na zadłużenie miasta i związane z tym ograniczenie budżetowych wydatków na inne cele, ważniejsze z punktu widzenia potrzeb mieszkańców niż organizacja EURO. Wskazywali również na podniesienie przez miasto opłat za różnego rodzaju usługi. Na przykład badani związani z inicjatywą społeczną Akcja Lokatorska argumentowali, że koszty związane z EURO 2012 spowodowały zmniejszenie wydatków na zasoby komunalne

13 Chodzi zwłaszcza o działaczy związanych z ruchem lokatorskim, feministycznym oraz Krytyką Polityczną, którzy są stosunkowo „słyszalni” w środowisku studenckim czy szerzej: akademickim. 14 Trzeba jednak zaznaczyć, że podobne wypowiedzi można spotkać w komentarzach pod artykułami na portalach informacyjnych. I tak pod artykułem Michała Wilgockiego pt. „Ile miasto zapłaciłoby za reklamę przy okazji EURO” komentatorzy argumentowali m.in., że dług zaciągnięty na organizację imprezy, a zwłaszcza budowę stadionu, znacznie przewyższa wartość promocji miasta, która dodatkowo jest trudna do oszacowania i przełożenia na realne korzyści finansowe. Ponadto, jak sugerował jeden z komentujących (gość), taka reklama jest prawdopodobnie krótkotrwała. Ilu z was pamięta gdzie grano euro 2004, 2008? – pyta. Bo ja nie wiem (post z dnia 30.08.12, tamże). Treść artykułu także wyraża sceptycyzm wobec sensu chwalenia się reklamą, jaką Wrocław zyskał dzięki EURO 2012 z uwagi na jej relatywnie niewielką wartość finansową. Zob. http://wroclaw.gazeta.pl/ wroclaw/1,80198,12374261,Ile_miasto_zaplaciloby_za_reklame_przy_okazji_Euro.html# TRrelSST#ixzz2gazXFTpa.


160

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

(zawieszono m.in. „Program 100 kamienic”)15. Najbardziej wzrosły ceny czynszów komunalnych – mówił jeden z badanych – a o bardzo dużą liczbę, chyba sto milionów, ale mogę się mylić, obniżono budżet na remonty. Obniżono też budżet na inwestycje w edukację, na tworzenie nowych miejsc w przedszkolach. [...] Tak samo podwyżka za wodę, która była uzasadniana koniecznością inwestycji, w całości została przeznaczona na dofinansowanie klubu piłkarskiego Śląsk Wrocław. I według nas można obserwować pewne zwiększenie opłat, zmniejszenie inwestycji w określonych obszarach w mieście, odkładanie pewnych remontów. Praktycznie wszystkie inwestycje, które związane są z drogami, z tego co udało nam się doczytać, praktycznie związane są z doprowadzeniem do końca inwestycji wokół stadionu, tego całego węzła drogowego, parkingu itd. (Wro N4 Paw). Poza tym inwestycje takie jak: budowa obwodnicy autostradowej, remont dworca PKP czy powstanie terminala lotniczego, niekiedy postrzegane były jako niezależne od EURO 2012 (co najwyżej jako uboczny skutek EURO). Jedna z badanych (działaczka Akcji Lokatorskiej) uzasadniała taki punkt widzenia następująco: wiesz, mi się wydaje, że takie mówienie o tym, że EURO tylko pozwoliło nam na zbudowanie obwodnicy czy lotniska, czy różnych innych rzeczy jest słabym argumentem, bo to jest normalne, że miasto musi się rozwijać. A co by było, gdyby nie EURO... Wiesz, to pokazuje słabość takiego strategicznego myślenia o polityce miejskiej, więc dla mnie to jest taki kiepski argument, że EURO się do tego przyczyniło (Wro N8 Paw). Krytykowano również część ze wspomnianych powyżej inwestycji za różnego rodzaju niedociągnięcia. Negatywna ocena dotyczyła na przykład tramwaju plus, który wbrew zapowiedziom jeździ rzadko (co 20 minut) oraz remontu dworca PKP z uwagi na brak jego zagospodarowania (brak punktów usługowych). Przedmiotem negatywnej oceny był także Stadion Miejski, co szczegółowo omówimy w dalszej części artykułu. Dla niniejszych rozważań istotne jest, że w opinii

15 „Program 100 kamienic” to projekt remontowy kamienic, które uznane są za ciekawe architektonicznie, znajdują się w reprezentacyjnych punktach Wrocławia lub też dawno nie były remontowane. Program pod taką nazwą Zarząd Zasobu Komunalnego we Wrocławiu realizował od 2007 do 2011 roku. Obecnie remonty budynków odbywają się w ramach Programu Rewitalizacji Wrocławskich Kamienic. Zob. http://www.zzk.wroc.pl/index.php/ remonty/program-rewitalizacji-wrocawskich-kamienic.


161

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

rozmówców o orientacji lewicowej – jak wynika z zebranych wypowiedzi – organizacja EURO 2012 była wydarzeniem dla Wrocławia niepotrzebnym, a wręcz szkodliwym, ponieważ okazała się niezwykle kosztowna, a ponadto obniżyła jakość życia mieszkańców. Tego typu poglądy, co oczywiste, nie są wyrazem zaufania do osób zarządzających miastem. Działacze lewicowi mają także pesymistyczny pogląd na konsekwencje EURO 2012 jeżeli chodzi o otwartość i społeczną aktywność wrocławian16. I tak ich zdaniem EURO negatywnie wpłynęło na tolerancyjność i otwartość Polaków wobec osób zza granicy. Jak stwierdził jeden z badanych: no z tego co wiem, to wszyscy chyba najbardziej zapamiętali przemarsz kibiców rosyjskich i jeżeli to wpłynęło na postawy względem obcokrajowców, to chyba tylko negatywnie (Wro N1 Paw). A inny rozmówca zauważył: gdyby EURO miało mieć jakiś wpływ na otwartość, to powinny temu towarzyszyć jakieś projekty, programy, kampanie, a nic takiego nie było (Wro N4 Paw)17. EURO

16 Trzeba jednak dodać, że komentarze pod artykułami podsumowującymi EURO 2012 we Wrocławiu mają podobny wydźwięk. Pojawiają się przy tym głosy nie tylko nieufne wobec władzy, ale także jej wyraźnie niechętne. Na przykład DeValuator (gość) pod artykułem pt. „Rok po EURO 2012: UEFA chciała odebrać Wrocławiowi mistrzostwa (ZDJĘCIA)”, napisał: no i zafundowano tępej gawiedzi igrzyska w postaci EURO. Logika jest taka: najpierw buduje się ligę piłkarską na odpowiednim poziomie, infrastrukturę itd. Na końcu stadiony, bo wtedy można na nich zarabiać. No ale logika nie dla polactwa – tępa gawiedź chciała igrzysk i miała. Dowartościowała się zapominając o własnej maliźnie, nieudolności władz, wszechobecnych oszustach i złodziejach. Dutka to jeszcze rozumiem – upycha teraz znajomków na lukratywnych stanowiskach nierentownej, stadionowej spółki. Od początku pewnie cwaniaczek tak sobie kalkulował, jak to czereśniak z wielkopolski. Na przyklask stada debili mógł zawsze liczyć (to pewnie głównie spragnione tanich uciech wieśniactwo napływowe) (http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/914098,rok-po-euro-2012-uefa-chciala-odebrac-wroclawiowi-mistrzostwa-zdjecia,id,t.html). W wypowiedzi tej zauważalny jest dystans autora do EURO 2012, który przejawia się w ironicznym tonie wypowiedzi oraz obraźliwym etykietowaniu osób uczestniczących w omawianym wydarzeniu. Dyskredytowanie uczestników EURO 2012 (nierzadko określanych mianem „pijaków” i „kiboli”) jest formą wyrażenia sprzeciwu wobec zauważanych negatywnych konsekwencji imprezy, za które odpowiedzialność (winę), wedle komentującego, ponosi nie tylko lokalna władza, ale również pewna część społeczności. 17 O takim projekcie wspominała jednak dyrektorka Wydziału Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego we Wrocławiu, która na pytanie o wpływ EURO 2012 na postawy społeczne wrocławian przywołała ogólnopolski projekt edukacyjny „Akademia EURO” zrealizowany jeszcze przed rozpoczęciem turnieju. W ramach tego projektu – mówiła rozmówczyni – było


162

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

ich zdaniem również w żaden sposób nie zmieniło zachowań wśród szerszej rzeszy społeczeństwa, ale za to uaktywniło pewne środowiska. Jeden z badanych – członek inicjatywy społecznej Feministyczna Akcja Krytyczna – ujął to następująco: no bo powiedzmy sobie szczerze, problem z aktywnością społeczną we Wrocławiu i w Polsce nie jest problemem... to znaczy ma inne przyczyny głębokie, historyczne, długotrwałe, które jedno EURO nie mogło zmienić. To znaczy, wpłynęło na naszą aktywność (aktywistów i krytyków – przyp. Badacza), to tak jakby na zasadzie kontry, ale nie widzę żadnych projektów, żadnych stowarzyszeń i organizacji, które by z tym EURO jakoś... Nawet nie wiem, co można by z tym zrobić (Wro N4 Paw). Zdaniem cytowanego rozmówcy w wyniku EURO 2012 we Wrocławiu wzrosła również – do czego jeszcze wrócimy – aktywność grup nacjonalistycznych. Nawiązując do Paxton można powiedzieć, że wedle lewicowych działaczy zwiększyła się gotowość do współpracy, a więc kapitał społeczny na poziomie wybranych niewielkich grup, co jednak nie przełożyło się na wzrost kapitału społecznego na poziomie całego społeczeństwa. Mówiąc jeszcze inaczej, nie doszło do wykrystalizowania się łączącego kapitału społecznego, który by wiązał ludzi należących do różnych grup społecznych18. Stadion Miejski we Wrocławiu jako źródło kapitału społecznego? Z organizacją EURO 2012 wiąże się przede wszystkim budowa stadionu. Nowy obiekt jest znacznie większy (jego pojemność wynosi ok. 44.000 miejsc) niż stary stadion przy ulicy Oporowskiej (ok. 8.300 miejsc). Położony

bardzo dużo szkoleń dla dzieciaków. Wszystkie szkoły podstawowe objęliśmy projektem edukacyjnym, jak kibicować. To się rozpoczęło, jak wylosowaliśmy grupy. Odbywały się konkursy z wiedzy o Grekach, o Czechach (Wro N25 Sur). 18 Nieco odmiennie widzi problem nacjonalistów dyrektorka Wydziału Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta we Wrocławiu. Jej zdaniem nacjonaliści stanowią zjawisko marginalne, przesadnie wyolbrzymione przez media: bardzo nieprzyjemnym, takim medialnym – tak myślę – bardziej zjawiskiem jest od niedawna występująca skaza związana z tymi nacjonalistycznymi grupami. Trudno powiedzieć o tym, żeby to był jakiś dobry sygnał, na pewno nie. Jest to bardzo niepokojący sygnał, ale wiemy o tym, że jest to zjawisko marginalne, które jednak jest na tyle interesujące medialnie, że nawet zastanawiam się, czy dzięki temu nie rośnie w siłę. To jest jednak temat i zjawisko zupełnie nie wynikające i nie mające nic wspólnego z EURO (Wro N25 Sur).


163

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

przy alei Śląskiej formalnie (według podziału geodezyjnego) przynależy do osiedla Pilczyce, chociaż z wywiadów wynika, że nie zgadzają się z tym rozmówcy mieszkający na Maślicach (sąsiednim osiedlu), którzy uważają, że nowy stadion znajduje się (lub powinien) na ich terenie. Przewodnicząca Zarządu Rady Osiedla Maślice argumentowała: znaczy dla mnie jest maślicki (Stadion Miejski – przyp. aut.), dlatego że po prostu widzimy go na co dzień i mieszkamy blisko (Wro N4 Sur). Inny badany stwierdził: pisałem kiedyś do Rady Miejskiej wniosek o przypisanie jej do Maślic (alei Śląskiej przy której znajduje się stadion – przyp. aut.). Odpisali, że nie, bo to nie są Maślice, a ja odpisałem, że ulica Dworska też nie są Maślice, a jest na Maślicach według uchwały Rady Miejskiej itd. Wiem, że dyskusje były. Jedna strona myśli tak, druga myśli tak i się kłócą. [...] Bo to jest kwestia uznaniowa Rady Miejskiej, czy oni przypiszą ulicę Śląską do Maślic czy do Pilczyc. To jest tylko tyle. Tak patrząc urbanistycznie, to należy do Maślic, bo tu jest obręb Maślic (Wro M4 Sur). Sprawa położenia stadionu opisywana była również w mediach jeszcze przed EURO 2012, choć później nie przyciągała już uwagi. (http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/297768,wroclaw-nie-bedzie-stadionu-na-maslicach-dopoki-radni-nie-zmienia-granic-osiedli,id,t. html). Trudno przewidzieć, czy te kontrowersje rozwiną się w przyszłości w jakiś poważniejszy spór, który zmobilizuje mieszkańców Maślic do bardziej intensywnych starań o zmianę granic osiedla. Niemniej, jak sugerują wywiady, dla niektórych mieszkańców Maślic sprawa ma dość istotne znaczenie19. Wspólne działanie mogłoby skutkować wzrostem kapitału społecznego wśród rezydentów tej dzielnicy, lecz równocześnie doprowadzić do konfliktu z innymi mieszkańcami Wrocławia. Poza kontrowersjami w sprawie przynależności nowego stadionu do Pilczyc bądź Maślic, generalnie kwestia jego powstania była w wywiadach postrzegana pozytywnie. Na przykład jeden z badanych twierdził: bo wcześniej na przykład ten stadion na Oporowskiej był naprawdę źle kojarzony. Tam na samym wejściu, jak się wchodziło, to dwóch ludzi mnie obmacywało, czy

19 W dodatku w kwestii granic osiedli zdaje się panować, jak sugeruje portal Gazety Wrocławskiej, „bałagan”: http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/773093,osiedlowy-balaganwe-wroclawiu-miasto-przedstawia-swoje-mapy-zobacz,id,t.html.


164

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

czegoś ostrego nie wnoszę, czy petard nie mam i tak dalej. I 15 metrów dalej bardziej krewcy kibice siedzieli, i wrażenie było takie... niezbyt dobre, niezbyt dobre. Było brzydko, było ciasno, do tego kiepsko grająca drużyna (śmiech), no i mogło się nie chcieć chodzić na stadion. A teraz jest tam, powiedzmy, że po europejsku (Wro E1 Sur). Zdarzały się jednak głosy nostalgii za starym obiektem na ulicy Oporowskiej, zwłaszcza wśród etnokibiców: w ogóle wśród kibiców Śląska, i ja też mam takie zdanie, panuje takie powszechne przekonanie, że ten stadion miejski to jest porażka [...]. Głównie dlatego, że jak jeszcze były mecze na Oporowskiej (stary stadion Śląska – przyp. aut.), to była tam zupełnie inna atmosfera i ludzie się świetnie bawili, wszyscy się znaliśmy. A tutaj masz 40 tys. ludzi, którzy w ogóle się nie znają. A tam, jak wchodziło, powiedzmy, maksymalnie 8 tys., to już był taki ścisk na maksa i było tak, że wszyscy siedzieliśmy na tych samych miejscach, wszyscy się znaliśmy. Ktoś tam przemycił flaszeczkę, napiliśmy się i było fajnie (Wroc E1 Paw). Inny kibic marzył: gdyby nie było turnieju EURO, to taka lokalizacja by nigdy nie weszła w grę. To wtedy moglibyśmy znaleźć jakiś sposób na wywłaszczenie działkowiczów z Oporowskiej, przebudować tam stadion i zrobić to w miejscu, gdzie jest stary stadion. To byłby taki model idealny, że historia klubu jest osadzona w tej jednej przestrzeni, w tym jednym miejscu. Jest Oporowska, jest budynek klubowy, jest nowy stadion. Takie coś niestety mogłoby powstać w jakiejś alternatywnej rzeczywistości... (Wro E19 Sur). Ja wolałbym, żeby nie zbudowano nowego stadionu – mówił jeszcze inny kibic – ponieważ stary stadion był położony w odległości 20 min spacerem od mojego miejsca zamieszkania, no i to taki prosty konserwatyzm, prymitywny konserwatyzm przeze mnie przemawia. Jeżeli na ten stary stadion chodziłem regularnie przez ponad 20 lat i jakoś chodziłem, i to mi nie przeszkadzało, więc nowy w ogóle do szczęścia nie był mi potrzebny. Ale oczywiście rozumiem, że na starym stadionie nie dało się przeprowadzać imprez niepiłkarskich i że ten stary stadion nie był na miarę ambicji tych, którzy tym klubem władają. Tak że tutaj dwie sfery. Tak, pewnie dobrze, że stadion nowy jest, ale mnie osobiście on absolutnie do szczęścia potrzebny nie był (Wro E23 Sur). Cytowani powyżej kibice wskazywali zatem na familiarną atmosferę, bogatą historię związaną z losami WKS Śląska Wrocław, a także na przyzwyczajenie do obiektu – to wszystko wiązało ich ze stadionem na Oporowskiej i powodowało trudności w zaakceptowaniu nowego obiektu. Równocześnie


165

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

jednak podkreślali, że nowy obiekt był potrzebny i że nie ma powrotu do dawnej sytuacji. Można się zastanawiać, czy „wytrącenie” ze znanej i bogatej pod względem symbolicznym i historycznym przestrzeni nie doprowadziło przynajmniej do chwilowej erozji więzi wśród etnokibiców. Stadion na Oporowskiej był stosunkowo niewielkim obiektem, ściśle związanym z klubem piłkarskim. Kibice uważali dawny stadion za „swój”, czuli się jego gospodarzami, a także stanowili dużą – jeżeli nie główną – część widowni. Ponadto z ich punktu widzenia nowy stadion wydaje się nieco obcy, anonimowy20, a także, co podkreślali niektórzy, nazbyt skomercjalizowany21. Z drugiej strony istnieją na nim większe możliwości dla opraw meczowych, lepsza akustyka i widoczność oraz większy monitoring i kontrola – choć to ostatnie nie wszyscy etnokibice przyjmowali z zadowoleniem. To, co jednak dla wielu kibiców jawi się jako wada, w wypowiedziach innych rozmówców przedstawiane było jako zaleta. Oddajmy głos dyrektorowi marketingu i rzecznikowi spółki miejskiej Wrocław 2012, która zarządza stadionem: fajnie, że ten stadion nie jest kojarzony tylko z tymi najbardziej zagorzałymi kibicami, którzy oczywiście też są potrzebni, bo oni tutaj tworzą klimat tych spotkań swoimi oprawami. Ale na tak dużym obiekcie, 40-tysięcznym, potrzebujemy kibiców z różnych grup społecznych i bardzo zależy nam właśnie na rodzinach. Myślę, że ci, którzy przychodzą tutaj pierwszy raz, to później jednak wracają, bo dzisiaj stadiony są super bezpieczne

20 Jedna z badanych – etnokibicka, wyraziła to następująco: [...] tylko że jest tu ta większa anonimowość, bo nie ma już tych ludzi, którzy tak jak na starym stadionie kupowali bilety na to samo miejsce. Tutaj co chwilę ktoś nowy siedzi obok ciebie i nawet nie ma za bardzo jak pogadać (Wro E1 Paw). 21 Niektórym kibicom stadion kojarzy się z negatywnymi aspektami EURO 2012, tj. komercyjnym futbolem, „niedzielnymi kibicami”, masową sprzedażą gadżetów czy fast-foodów: To jest ten aspekt komercjalizacji, który poruszaliśmy wcześniej. Ja wiem, zdaję sobie sprawę z tego, że stadion musi na siebie zarabiać i powinien, no ale też są pewne granice. Teraz ciężko mi je wytyczyć. Jeżeli mnie Pani o nie zapyta, to ja nie powiem, ale już o pewnych zastrzeżeniach mówiłem. Wracając do tej strefy bufetowej, to ten catering, który był na stadionie na Oporowskiej, diametralnie różni się od tego, który jest teraz [...] Teraz są proponowane jakieś kiełbaski w bułce takie...nie wiem, nie jadam takich rzeczy, ale mam wrażenie, że nie najlepszej jakości. To nie chodzi o samą jakość, ale tam był grill normalnie urządzany i każdy mógł sobie coś tam wybrać... po prostu inne warunki były, które umożliwiały tego rodzaju rzeczy.... Też te napoje... teraz jest sprzedawana jedna marka napoi. To wynika z jakiejś tam licencji (Wro E18 Sur).


166

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

i kibice – mam wrażenie – też dorównują poziomem do tych nowych stadionów, które mamy (Wro N25 Sur). Rzecznik podkreślił jednak, że frekwencja zależy w dużej mierze od czynnika, na który mają niewielki wpływ, a mianowicie od poziomu gry drużyny piłkarskiej WKS Śląsk Wrocław: trochę gorzej wygląda to z frekwencją na meczach Śląska Wrocław, chociaż jeżeli to porównamy z frekwencją na starym stadionie Śląska, to dziś ta frekwencja na meczach Śląska jest trzykrotnie większa niż na starym stadionie. To bardzo dużo, a co istotne, ta frekwencja cały czas rośnie i z miesiąca na miesiąc coraz więcej osób przychodzi na ten stadion. Potrzebne są tylko sukcesy. To, o czym wcześniej też rozmawialiśmy. Tylko sukcesy i to nie nawet w skali kraju, tylko na arenie międzynarodowej – to one będą przyciągały tutaj więcej kibiców. Natomiast naszą rolą jest budowanie takiego wizerunku, o czym wcześniej też mówiliśmy, że to jest miejsce super bezpieczne i przyjazne dla całych rodzin. Zadaniem Śląska Wrocław jest to, aby jak najłatwiej można było zdobyć bilety na sam mecz. I to też jest fajnie w tej chwili realizowane, bo jest naprawdę bardzo dużo miejsc, nie tylko w samym Wrocławiu, ale na całym Dolnym Śląsku, gdzie idąc po bułki albo po śmietanę możemy po drodze też kupić bilet na Śląsk Wrocław. I tak to właśnie powinno wyglądać (Wro N25 Sur). W wypowiedzi rzecznika widać przekonanie, że nowy stadion odwiedza dużo większa liczba widzów niż stary obiekt na Oporowskiej i że stadion, co już jest bardziej dyskusyjne, nie jest kojarzony z zagorzałymi kibicami22. Rozmówca sugerował, że oprócz stosunkowo dobrej gry WKS Śląska Wrocław wynika to przede wszystkim z bezpieczeństwa nowego stadionu, co powoduje, że przyciąga on znacznie więcej widzów, którzy nie obawiają się przyjść na mecz z całymi rodzinami. Stadion i kibicowanie lokalnej drużynie może stać się zatem ważnym elementem więziotwórczym we wrocławskim społeczeństwie. Warto

22 Jednak twierdzenie, że kibiców jest trzykrotnie więcej, wydaje się przesadzone. Jedynie wybrane mecze przyciągają trzykrotnie większą publiczność (dodajmy, że na ważny mecz potrafi przyjść jeszcze więcej widzów). I tak według portalu ekstraklasa.net w sezonie 2010/2011 na mecze Śląska przychodziło średnio 8.370, natomiast w 2011/2012 – 16.497. Zob. http://ekstraklasa.net/frekwencja-w-ekstraklasie-wzrosla-o-67,artykul.html; http:// ekstraklasa.net/rekordowa-frekwencja-w-minionym-sezonie-t-mobile-ekstraklasy,artykul. html. Sezon 2012/2013 przyciągnął natomiast na mecze Śląska średnio 14. 877 widzów. Zob. http://ekstraklasa.wp.pl/kat,77156,title,Znow-blisko-2-miliony-widzow-na-trybunach,wid,15701246,wiadomosc.html.


167

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

zaznaczyć, że niektórzy kibice podzielają ten entuzjazm, co można dostrzec na przykład w opiniach dotyczących wielkości stadionu: on jest duży, ale czy za duży? Wrocław już pokazał, że ten stadion jest w stanie się zapełnić. Legia, powiedzmy, ma tam 30 tys. miejsc na stadionie i on teraz był chyba pierwszy raz zapełniony, jak był ostatni mecz ze Śląskiem o Mistrzostwo Polski. Może tam jakoś jeszcze wcześniej prawie zapełnili. W Poznaniu też tam im się zdarzało zapełnić, a we Wrocławiu tam już chyba 4 razy był komplet. Tak że tutaj jest potencjał do tego, żeby ten stadion mógł być taki duży. Tak mi się wydaje przynajmniej. To jest duże miasto też (Wro E1 Sur). Kwestia wyższej frekwencji pojawiła się również w innych wywiadach i najczęściej łączona była z dobrymi warunkami bezpieczeństwa na nowym stadionie. Co zrozumiałe, na bezpieczeństwo kładli nacisk przede wszystkim badani nie należący do grupy określanej mianem etnokibiców. Niektórzy rozmówcy zwracali również uwagę na, by tak powiedzieć, prorodzinną politykę WKS Śląska Wrocław (np. bilety rodzinne). Jak powiedziała jedna z badanych: są te sektory wydzielone dla dzieci, dla rodzin, to jest mniej wulgarne... I myślę, że jak to podtrzyma się, to będzie więcej kibiców na stadionie. Bo tak jakby miało się wymieszać w te sektory, to ja bym się nie zdecydowała pójść z dzieckiem (Wro N12 Sur). Rozmówcy wskazywali, że to właśnie dzięki bezpieczeństwu wzrosła liczba ludzi zainteresowanych kibicowaniem, ponieważ można na stadion przyjść z całą rodziną23. Osoby regularnie uczęszczające na mecze WKS Śląska Wrocław uważały natomiast, że już na dawnym stadionie nie było żadnych realnych zagrożeń dla zdrowia uczestników meczu, choć niektórzy przyznali, że nowy obiekt posiada większe możliwości kontroli kibiców, co – jak już zaznaczaliśmy – nie wszystkim się podobało. Jest nowocześnie i tak dalej – mówił etnokibic – tylko żeby jeszcze coś zrobili z tym, żeby naprawdę tych ludzi nie przeszukiwać i żeby szybko wchodzić na ten stadion. Tak jak Boniek chce, żeby to

23 Jak mówiła jedna z badanych: tak, na Oporowskiej, boczna Grabiszyńskiej – chodziłam, chociaż nie tak często. I też myślę, że dlatego, przyznaję szczerze, nie czułam się do końca bezpiecznie [...] a tutaj jest, no tutaj czuję się bezpiecznie [...]. Tu jest na pewno bezpiecznie. I to też jest takie mentalne odblokowanie się, które pozwala właśnie mi zaprosić na przykład nawet mojego dziadka dziewięćdziesięcioletniego tutaj na normalną, zwykłą trybunę i wiem, że jemu nic się nie stanie. Nikt go nie szturchnie, zostanie miło potraktowany [...] (Wro N2 Sur).


168

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

było wejście na stadion, jak wejście do kina. Masz bilet – wchodzisz. A nie, że od razu jest podejrzenie, że jesteś przestępcą. Tak to wygląda. No i tacy ludzie, którzy nie mają z tym do czynienia, powiedzmy, za często, i jak on musi przejść tam przez ludzi, którzy go przeszukują, patrzą do torebki, patrzą do plecaka, to mogą się zniechęcić (Wro E1 Sur)24. Interesujące, że etnokibic motywuje swoją niechęć do kontroli głównie troską o „zwykłych” widzów, którzy w pewnym stopniu, zwłaszcza jeżeli chodzi o styl kibicowania, postrzegani są przez etnokibiców jako osobny świat, by przypomnieć znane z poprzednich raportów określenia „pikniki” czy „Janusze”25 . Trudno na podstawie wywiadów powiedzieć, czy według badanych wzrostowi liczby kibiców towarzyszy również ich integracja i powstawanie szerszej więzi obejmującej rozmaite grupy, które jednoczyłoby wspólne kibicowanie WKS Śląskowi Wrocław. Wydaje się – o czym jeszcze będzie mowa – że widoczna jest swego rodzaju separacja: na mecze przychodzi więcej ludzi dlatego, że stadion jest na tyle duży, że można oddzielić widzów od zagorzałych kibiców, którzy budzą poczucie zagrożenia26. Patrząc z tej perspektywy nie

24 Ten sam kibic expressis verbis utrzymywał, że jest to przejaw braku zaufania: z przeszukiwania i... zrezygnować z takiego braku zaufania do ludzi. Nie traktować ich jako potencjalnych przestępców tylko wcześniej sobie poradzić z tym problemem, powiedzmy, tych kiboli, a nie wyłapywać ich przy bramkach wśród ludzi, którzy w ogóle nie mają z tym nic wspólnego, bo to zraża wszystkich praktycznie do przychodzenia na stadion (Wro E1 Sur). 25 Etnokibice mianem „januszy”, „pikników” czy „andrzejów” określają okazjonalnych fanów piłki nożnej. Widzą w nich amatorów wielkich festynów, skomercjalizowanej popkultury, łatwej zabawy, którzy lubują się w gadżetach i w piknikowej atmosferze. Słowem, wedle etnokibiców „janusze” to widzowie, którym brakuje zaangażowania i oddania drużynie (zob. np. Burszta W. J., Czubaj M., Drozda J., Duchowski M., Filiciak M., Jaskułowski K., Litorowicz A., Majewski P., Sekuła E. A., Thel K 2012: 48 – 49). Zacytujmy jednego z etnokibiców: no ale to już na Oporowskiej było sporo rodzin. Mnie one zazwyczaj irytują, bo to wygląda tak, że jest jakaś biedna, zaniedbana matka, która stara się ogarnąć trójkę znudzonych i wrzeszczących dzieci. I jest brzuchaty tatuś, który popija sobie tylko piwsko (Wro E1 Paw). 26 Jeden z etnokibiców wyraził to bardzo bezpośrednio: tak że myślę, że w taki sam sposób kibicują, jak kibicowali. Tyle, że teraz może więcej ludzi przyjść takich, no, mniej zapalonych tą całą piłką nożną, nawet z rodzinami, bo mogą sobie dalej siąść od tzw. ultrasów, bo stadion jest naprawdę duży, jest ładny. No, może troszeczkę się zmieniło, jeśli chodzi o poziom taki kulturowy, jeśli chodzi o kibicowanie, ale nie doszukiwałbym się tam [...]. Powiem ci, jak to wcześniej wyglądało na ulicy Oporowskiej. Ten stadion liczył 8 tys. miejsc i jak był ważny mecz, to ten stadion


169

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

należy zakładać, że tworzy się jakaś większa i różnorodna wspólnota kibiców połączonych przywiązaniem do WKS Śląska, który traktowany jest jako symbol lokalnej wrocławskiej tożsamości27. Zauważmy, że sami etnokibice wręcz „zawłaszczyli” jeden z sektorów stadionu, traktując go na czas meczów drużyny WKS Śląska Wrocław jako zarezerwowany praktycznie dla nich. W dziesięciu przykazaniach kibica opracowanych przez główną organizację wrocławskich kibiców piłkarskich Stowarzyszenie Wielki Śląsk czytamy: na sektorze B najważniejszy jest doping. Na naszej trybunie [podkreślenie – aut.] stoi się i śpiewa przez cały czas. Jeżeli ktoś przychodzi na stadion w innych celach, proszony jest o zajmowanie miejsc na pozostałych trybunach. Ten zapis sugeruje, że kto nie podporządkuje się specyficznemu stylowi kibicowania, zostanie eufemistycznie mówiąc wyproszony. Ten napisany quasi-religijnym językiem tekst w ogóle często odwołuje się do zawoalowanych gróźb (np. kto swoim zachowaniem zhańbi nasze święte barwy, musi się liczyć z poważnymi konsekwencjami). Podkreśla grupową jedność kibiców i nawołuje do trenowania sztuk walki (http://wielkislask.pl/index.php?module=article&aid=660). Dodajmy, że manifest świadczy o wysokim kapitale społecznym grupy kibiców, jednak jest to kapitał o dużym potencjale wykluczającym: ułatwia współpracę w ramach grupy, ale często wspólne działania wymierzone są przeciwko innym grupom czy jednostkom. Trudno się zatem dziwić, że etnokibice postrzegani bywają w kategoriach niebezpieczeństwa. Najbardziej dobitny wyraz poczucia zagrożenia to list Sylwii opublikowany na początku października

zapełniał się tymi ultrasami i obok ultrasów siedziały, powiedzmy, matki z dziećmi czy kibice, którzy nie muszą tam wstawać i krzyczeć przyśpiewek Śląska. No i mogli nie czuć się za bardzo komfortowo. Tam nie było miejsca dla takich ludzi, którzy po prostu chcieli przyjść i pooglądać mecz, a nie tylko kibicować. A teraz jest dla tych miejsce i dla tych. Jest miejsce dla człowieka, który chce przyjść na stadion i pooglądać mecz w spokoju jedząc słonecznik, i też jest bardzo dużo miejsca dla tych, którzy skaczą, machają szalikami i czasami śpiewają wulgarne przyśpiewki (Wro E1 Sur). 27 Można jednak dostrzec próby stworzenia wspólnych wzorców kibicowania, czego przykładem są organizowane przez klub akcje „Dzieci na stadionie – uczymy się dopingu”, w czasie których na mecze zapraszane są dzieci, a etnkobice z kolei rezygnują z wulgarnych przyśpiewek. Zob. np. http://www.sport.pl/pilka/1,64946,11385264,Kibice_obiecali__ze_ na_meczu_Slaska_z_Arka_nie_bedzie.html.


170

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

2013 roku na portalu wrocław.gazeta.pl: przeczytałam właśnie o bezmyślnych kibolach palących race na meczach Śląska Wrocław. Tak się złożyło, że byłam razem z dwójką dzieci na tym feralnym spotkaniu [...]. Sam początek spotkania zapamiętam mało sympatycznie. Na trybunie, którą zajmowałam razem z synami, można było zauważyć wielu dość nieciekawych osobników, kilku pod wpływem alkoholu, a może i czegoś innego. Przyznam szczerze, że zaczęłam się obawiać o bezpieczeństwo swoje i chłopców. Nawet chciałam wyjść, ale synowie mnie przekonali, żeby zostać. Czarę goryczy przelała sektorówka, którą ktoś postanowił rozłożyć na naszych, kibiców, głowach. Nie rozumiem, w jakim celu, chyba tylko takim, żeby uniemożliwić oglądanie meczu. W jakim innym celu przychodzi się na mecz? [...] Kiedy dość głośno wyraziłam sprzeciw, spotkałam się z falą agresji, na szczęście jedynie słownej. Zrezygnowałam i modliłam się, żeby ten mecz skończył się jak najszybciej. Ale to, co stało się chwilę później, to już skandal [...]. Oto grupa młodych chuliganów (tak ich będę nazywać) postanowiła odpalić race pod wspomnianą sektorówką. Czy to nie jest skrajna głupota i narażenie bezpieczeństwa ludzi? A przypomnę, że tam było co najmniej kilka tysięcy kibiców. Już nawet nie zwracałam uwagi prowodyrom, tylko skuliłam się, obejmując młodszego syna i czekając, aż race przestaną się palić. (http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,14748461,Po_takich_popisach_kiboli_na_mecz_z_ rodzina_nie_pojde.html)28. Wielu kibiców, sądząc po komentarzach pod artykułem, uznało list za spreparowany przez dziennikarzy, którzy chcieli zdyskredytować to środowisko. Niemniej tekst wskazuje na istotny dylemat, przed którym nolens volens stoją zarządzający stadionem, a także klub WKS Śląsk Wrocław: jak przyciągnąć na mecze szerszą publiczność ceniącą sobie bezpieczeństwo i możliwość spokojnego oglądania widowiska, nie zrażając równocześnie do siebie etnokibiców, dla których najważniejszy jest nie zawsze zgodny z wymogami bezpieczeństwa doping29. Duża pojemność

28 Chodzi o mecz Śląska z Zagłębiem Lublin, zob. http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,357 71,14745334,Race___monstrualna_flaga___zamkniete_trybuny.html#TRrelSST. W efekcie wojewoda dolnośląski podjął decyzję o zamknięciu trybuny B (trybuna etnokibiców) na czas jednego z kolejnych meczy: zob. http://www.slaskwroclaw.pl/11041160.dhtml. 29 Nie chodzi tylko o wąsko pojmowane bezpieczeństwo, ale również np. o wulgarne przyśpiewki, zob. przypis 27.


171

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

stadionu, a także spore koszty utrzymania oznaczają, że aby stadion na siebie zarabiał, musi przyciągać nie tylko zagorzałych kibiców, lecz również szerszą publiczność. Jak zaznaczaliśmy, zarządzający stadionem wyrażali raczej optymizm co do frekwencji wskazując, że liczba kibiców rośnie, a także twierdząc, że nowy stadion gwarantuje duże bezpieczeństwo. Gwoli ścisłości trzeba dodać, że pozostali nasi rozmówcy także deklarowali zazwyczaj zadowolenie z warunków bezpieczeństwa na stadionie. Większy problem to raczej pojemność stadionu, który dla niektórych rozmówców z różnych względów jest za duży na takie miasto jak Wrocław. Jeden z badanych mówił: jestem sceptykiem. Uważam że, może niezasadnie, ale uważam, że 600-tysięczne miasto nie wygeneruje publiki, publiczności regularnie odwiedzającej stadion piłkarski w Polsce w skali adekwatnej do rozmiaru tego stadionu [...] w wyjątkowych epizodach ten stadion może być prawie zapełniony. Natomiast moim zdaniem nie ma szans. Nie ma szans ze względu na wielkość miasta, na poziom dochodu, ze względu na umiejscowienie tego stadionu nie ma szans na jego wypełnienie w całości regularnie, wypełnianie go regularnie (Wro E23 Sur). Często w tym kontekście wskazywano, że WKS Śląsk Wrocław jest drużyną zbyt słabą, by przyciągała tłumy na każdy ligowy mecz i mogła stać się czymś w rodzaju wizytówki miasta. Warunek masowego i regularnego uczęszczania na mecze przez wrocławian to dobra gra WKS Śląska Wrocław, na tyle dobra, aby klub odnosił znaczące sukcesy i liczył się nie tylko w rozgrywkach polskich, ale również międzynarodowych, co według rozmówców wydaje się jednak mało prawdopodobne. Dość pesymistycznie wygląda także obraz imprez piłkarskich w lokalnych mediach. Imprezy te opisywane były głównie w kontekście niskiej (czy raczej niezadowalającej) frekwencji oraz strat finansowych30. Trzeba jednak zaznaczyć, że media najbardziej krytyczne były nie wobec meczy ligowych rozgrywanych przez

30 Jeden z wyjątków to mecz Polska – Mołdawia, który na lokalnych portalach internetowych opisywany był głównie w kontekście złej organizacji imprezy (tj. brak rozwiązań komunikacyjnych, zbyt mała liczba kas, zła dystrybucja biletów), chociaż pojawiła się również informacja o niskiej frekwencji. Zob. np. http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12468938,Skandal_z_biletami_na_mecz_Polska___Moldawia__Jedna.html;http://www.gazetawroclawska. pl/artykul/655207,echa-awantur-przed-meczem-polska-moldawia-pzpn-nie,id,t.html.


172

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

WKS Śląsk Wrocław, chociaż i w tym przypadku sygnalizowano niewystarczającą frekwencję, lecz w stosunku do innych meczy, zwłaszcza turnieju Polish Masters oraz meczu Japonia – Brazylia. Dla przykładu wspomnijmy artykuł Michała Karbowiaka pt. „Turniej Polish Masters we Wrocławiu był finansową klapą”. Możemy w nim przeczytać: ze wstępnych szacunków spółki Wrocław 2012 wynika, że organizacja piłkarskiego turnieju Polish Masters zakończy się finansową klapą. Bilety na imprezę sprzedawały się mizernie. Żeby ratować frekwencję, wiele rozdano lub sprzedano po zaniżonych cenach (http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12215816,Turniej_Polish_ Masters_we_Wroclawiu_byl_finansowa.html). Dodajmy, że w związku ze wspomnianym powyżej fiaskiem finansowym i próbą ratowania wizerunku Wrocławia poprzez rozdawanie biletów, nazwa imprezy pojawiła się w kontekście wydarzeń opisywanych w mediach lokalnych w kategoriach afer czy skandali. Chodzi przede wszystkim o spór firmy Dynamicom z prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem oraz sprawę odwołania Michała Janickiego ze stanowiska wiceprezydenta miasta31.

31 Pierwszy z wymienionych sporów dotyczył publicznej wypowiedzi prezydenta Wrocławia, że firma Dynamicom nie rozliczyła się z 14 milionów złotych przekazanych jej na organizację koncertu Queen i turnieju piłkarskiego Polish Masters. Tomasz Góralski – prezes firmy Dynamicom uznał, że właśnie to – jego zdaniem – nieprawdziwe oskarżenie doprowadziło do bankructwa tej firmy, dlatego złożył pozew do sądu, domagając się od Rafała Dutkiewicza przeprosin za naruszenie jej dobrego mienia. Sprawę w sądzie wygrał prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. Prezydent złożył z kolei do prokuratury doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez firmę Dynamicom. Śledztwo w tej sprawie – jak donoszą lokalne media – trwa. Poza tym, niejako przy okazji wspomnianej „afery”, pojawiły się na lokalnych portalach internetowych artykuły opisujące m.in. liczne powiązania finansowe (nie zawsze korzystne dla miasta) pomiędzy firmą Dynamicom a miastem Wrocław, uczestnictwo wysoko postawionych urzędników miejskich w urodzinach Góralskiego, nieprawidłowości w planowaniu imprez itp. Zob np. http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/669631,afera-stadionowa-organizator-koncertu-queen-juz-wczesniej-dostawal-od-miasta-fortune,id,t.html;http:// www.gazetawroclawska.pl/artykul/674695,wojna-na-pozwy-sadowe-gmina-wroclaw-kontra-dynamicom,id,t.html;http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,36743,12731518,Prezydent_ podejrzewa_Dynamicom_o_popelnienie_przestepstwa.html;http://www.gazetawroclawska. pl/artykul/699595,smietanka-z-ratusza-na-urodzinach-szefa-firmy-dynamicom-w-trakcie-przetargu-na-strefe-kibica,id,t.html;http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,13320261,Dynamicom_w_upadlosci__Co_z_roszczeniami_miasta_.html;http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,36743,13673544,Dynamicom_wciaz_walczy_z_miastem__Teraz_juz_w_sadzie.html;


173

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

Inny przykład to mecz Brazylia – Japonia, również przedstawiany jako wydarzenie, które przyniosło straty (800 tys. zł) z uwagi na niską frekwencję, pomimo promocyjnej sprzedaży tańszych biletów dla młodzieży szkolnej (http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12487813,Uczniowie_moga_ kupic_taniej_bilety_na_mecz_Brazylia.html#ixzz2iGSg0fBN). Organizatorzy meczu, osoby komentujące artykuły na portalach informacyjnych (np. http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/683709,mecz-brazyliajaponia-przyniosl-straty-to-koniec-pilkarskich-gwiazd-we-wroclawiu,id,t. html), a także badani, zwłaszcza kibice, wymieniali podobne powody, dla których impreza nie cieszyła się oczekiwanym zainteresowaniem i w efekcie okazała się dla spółki Wrocław 2012 niekorzystna finansowo. Do przyczyn należą: niedopasowana do szerszej publiczności godzina i dzień rozgrywania meczu (wtorek, godz. 14.10), zbyt wysoka cena biletów, a w przypadku wypowiedzi badanych kibiców również zbyt niska ranga meczu (mecz towarzyski) i chaos organizacyjny (ciągła zmiana drużyn). Co ciekawe, na kilka dni przed meczem, kiedy wiadomo już było, że frekwencja będzie znacznie mniejsza od zakładanej, w mediach lokalnych pojawił się wywiad Michała Karbowiaka z obecnym prezesem spółki Wrocław 2012

http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,14786142,Dynamicom_przegral_proces_z_miastem__Nie_bedzie_przeprosin.html. Druga ze wspomnianych spraw – odwołanie ze stanowiska wiceprezydenta miasta Wrocławia Michała Janickiego – w pewnym stopniu wiąże się ze sporem omówionym powyżej, ponieważ – jak informowały lokalne media – nieoficjalnym powodem zdymisjonowania wiceprezydenta miały być jego bliskie kontakty z prezesem firmy Dynamicom. Oficjalnie natomiast Michał Janicki stracił stanowisko ze względu na brak nadzoru nad rozliczeniem turnieju Polish Masters i koncertu Queen, które odbyły się na Stadionie Miejskim. Janicki nie zgodził się z taką argumentacją i wobec braku przeprosin ze strony Rafała Dutkiewicza skierował sprawę do sądu. Proces trwa i jest relacjonowany w mediach lokalnych. Zob. np. http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12595394,Wiceprezydent_Janicki_odwolany_za_imprezy_na_stadionie.html;http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12627048,Janicki_o_dymisji_____apos_Czuje_sie_oszukany_przez.html;http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12641493,Odwolany_zastepca_grozi_sadem_prezydentowi_Dutkiewiczowi. html;http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,13206867,8_lutego_rozpocznie_sie_proces_Janicki_kontra_Dutkiewicz.html;http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/756649,ruszyl-proces-janickidutkiewicz-garcarz-w-ogniu-pytan-ale-malo-pamietal-zobacz-zeznania,id,t.html.


174

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

Robertem Pietryszynem. Na stwierdzenie dziennikarza, że kolejna impreza przyniesie spółce finansową stratę, Pietryszyn zareagował: ale stadion to nie jest maszynka do robienia pieniędzy! To jest instytucja, za pomocą której należy promować miasto, przyciągać do niego wielkie wydarzenia, wielki biznes. Stadion ma spełniać potrzeby społeczne, to obiekt miastotwórczy. Uważam, że organizacja takiego meczu właśnie takie potrzeby spełnia, bo futbolu na takim poziomie u nas jeszcze nie było. Skoro stadion przez rok odwiedziło milion ludzi, a wszystkie teatry i opery może jedna dziesiąta z tego, to znaczy, że z obiektem nie jest tak źle (http://wroclaw.gazeta.pl/ wroclaw/1,35751,12662024,Do_meczu_Japonia_Brazylia_znow_doplacimy__Pietryszyn_.html#ixzz2iGEtX0Gc). Prezes bronił się zatem wskazując, że mecze służą promocji miasta, a także twierdząc, że stadion powinien pełnić funkcje społeczne – do czego jeszcze wrócimy, ponieważ wydaje się to, przynajmniej na poziomie deklaratywnym, ważnym elementem strategii zarządzania stadionem. Trochę jednak na przekór cytowanej wypowiedzi prezesa już po meczu Brazylia – Japonia w lokalnych mediach pojawiła się informacja, że tego typu imprezy (mecze towarzyskie) nie będą więcej organizowane na Stadionie Miejskim z uwagi na wspomniane straty finansowe (http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,36743,12730666,Mecz_Brazylii_z_Japonia_na_stadionie_przyniosl_straty.html;http://www.gazetawroclawska. pl/artykul/683709,mecz-brazyliajaponia-przyniosl-straty-to-koniec-pilkarskich-gwiazd-we-wroclawiu,id,t.html). Powstaje zatem pytanie, jakie większe imprezy sportowe, oprócz meczów ligowych lokalnej drużyny, mogłyby odbywać się na stadionie? Kwestia ta stała się jeszcze bardziej paląca w związku z decyzją PZPN (podjętą w dniu 09.05.2013), że wszystkie mecze reprezentacji związane z eliminacjami do mistrzostw świata i Europy do 2018 roku mają się rozgrywać tylko na warszawskim Stadionie Narodowym. Być może z tego względu spółka Wrocław 2012 zdecydowała się jednak na zorganizowanie na stadionie meczu towarzyskiego z udziałem polskiej reprezentacji, który zaplanowany jest na listopad 2013 roku. Wydarzenia sportowe to tylko jeden z aspektów funkcjonowania stadionu. Jak wyjaśnił dyrektor marketingu i rzecznik prasowy spółki Wrocław 2012: ten stadion na szczęście został tak zaprojektowany, że w połowie to jest arena zmagań piłkarskich czy arena, na której odbywają się duże koncerty, a w drugiej połowie to jest obiekt, który jest takim wielkim biurowcem,


175

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

na którym mamy 9 tys. m2 powierzchni biurowej (Wro N25 Sur). Warto zaznaczyć, że wbrew medialnemu obrazowi w opinii rzecznika stadion funkcjonuje wyśmienicie. Na pytanie o to, jak ocenia zarządzanie tym obiektem, odpowiedział z entuzjazmem: doskonale, zwłaszcza ten wrocławski (śmiech). Bardzo chętnie na to pytanie odpowiem, bo to jest nasza rola przede wszystkim – zarządzanie tym obiektem (Wro N25 Sur). Jego zdaniem stadion zarządzany jest perfekcyjnie pod każdym względem – zarówno jeżeli chodzi o wydarzenia sportowe, inne imprezy masowe, jak i powierzchnie biznesowe. Rzecznik wskazywał na dużą liczbę różnego rodzaju imprez, które odbywały się na stadionie. W dalszej części wywiadu podkreślał, że na wszystkie większe imprezy sprzedano komplet biletów: koncert George’a Michaela, koncert Queen, Monster Jam, mecz Japonia – Brazylia, mecze reprezentacji Polski, mecz Polska – Włochy, walka Witalij Kliczko z Adamkiem, turniej Polish Masters, mecze Śląska – tych imprez było i jest bardzo dużo. W przyszłym roku zobaczymy dwa co najmniej wielkie koncerty, wielkie gwiazdy, które przyjadą do Wrocławia, więc myślę, że ta oferta jest atrakcyjna. [...] Tych tzw. dużych eventów mamy naprawdę sporo. Przez rok, jak ten stadion funkcjonuje, odbyło się ich tutaj, tak jak mówiłem, około 50 imprez masowych, więc to jest naprawdę bardzo dużo. Teraz staramy się jak najwięcej organizować tych mniejszych eventów wewnątrz stadionu, tak jak koncert jazzowy, który mieliśmy w sobotę. Wcześniej grało tutaj Gogol Bordello, na którym było 1,5 tysiąca osób. Odbyły się targi mody „Wrocław Fashion Meeting”, wybory miss itd. (Wro N25 Sur). Samozadowolenie rzecznika kontrastuje znów jednak z medialnym obrazem32. Jedna z najczęściej poruszanych kwestii w artykułach dotyczących imprez pozasportowych na Stadionie Miejskim to brak większych atrakcyjnych wydarzeń masowych. Chodzi głównie o niedobór koncertów tzw. mega gwiazd oraz różne spekulacje co do tego, jacy artyści mogliby na stadionie wystąpić. W tekstach podawano i niekiedy komentowano propozycje koncertów, których organizacja była w pewnym okresie rozpatrywana, czyli m.in. występy U2,

32 Poddaliśmy analizie 53 artykuły na temat imprez pozasportowych na Stadionie Miejskim, które zostały opublikowane na portalach „Gazeta Wrocławska” i „Wrocław – Gazeta.pl” od zakończenia EURO 2012 do początku października bieżącego roku.


176

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

Depeche Mode, Aerosmith, Bon Jovi, Madonny, Prince’a, Beyonce, Paula McCarthneya czy Justina Timberlake’a. Pojawiały się również informacje o kolejnych kończących się fiaskiem rozmowach związanych z zaproszeniem różnych muzycznych gwiazd33. W jednym z artykułów nakreślona została wręcz wizja „wojny stadionowej” polegającej na „podkradaniu” sobie artystów przez zarządców nowo powstałych w Polsce stadionów. Ofiarą tej walki o gwiazdy padł właśnie Stadion Miejski we Wrocławiu, który nie radzi sobie w tej bezkompromisowej rywalizacji (http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/760689,wojna-stadionowa-wroclaw-wsciekly-na-warszawe-podkupili-nam-beyonce,id,t.html;http://www.gazetawroclawska.pl/ artykul/798191,wroclaw-bez-gwiazd-na-stadionie-w-desperacji-proponuje-innym-miastom-pakt,id,t.html). Inaczej powyższą kwestię ujął Maciej Partyka (organizator wielu masowych koncertów) w rozmowie z Jackiem Harłukowiczem. Jego zdaniem Wrocław nie jest po prostu dobrym miastem do organizacji koncertów na wielką skalę m.in. ze względu na dużą konkurencję zarówno w Polsce, jak i za granicą, bliskość Berlina, a zwłaszcza Pragi, gdzie dodatkowo łatwiej o różnego rodzaju używki, stosunkowo słabe połączenia z innymi miastami w Polsce, a także fakt, że wrocławski obiekt niczym szczególnym się nie wyróżnia i nie jest przystosowany do specyfiki koncertów (brak na przykład w szatni miejsca na garderobę dla artystów) (http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,13254850,Stadion_we_Wroclawiu_raczej_dla_drugoligowych_artystow.html). W świetle powyższych uwag nazbyt optymistyczne chyba wydaje się przekonanie, że mamy we Wrocławiu wreszcie obiekt, na który gwiazdy takiego (jak George Michael – przyp. aut.) i o wiele większego formatu możemy, ba – musimy zapraszać

33 Dla przykładu wymieńmy parę artykułów poświęconych tym sprawom: http://www. gazetawroclawska.pl/artykul/673665,stadion-miejski-bez-zadnej-wiekszej-imprezy -przez-najblizszych-15-miesiecy,id,t.html; http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/ 730621,dutkiewicz-za-miesiac-oglosze-jaka-megagwiazda-przyjedzie-do-wroclawiaw-2013-u2-madonna,id,t.html; http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/749663,wroclawbedzie-wielki-festiwal-disco-na-stadionie-zagraja-weekend-boys-i-dr-alban,id,t.html; http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,13335824,Gdzie_obiecywana_megagwiazda_ prezydenta_Dutkiewicza_.html#ixzz2iG1mM5Gf; http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/799015,justin-timberlake-zaspiewa-we-wroclawiu-miasto-rozpaczliwie-szuka-gwiazdy,id,t.html.


177

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

– wyrażone jeszcze przed EURO 2012 przez dziennikarza Rafała Zielińskiego (http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,10307643,George_Michael_ otworzyl_wroclawski_stadion__I_to_jak_.html#ixzz2iAgG7Fi0). Wydaje się ono wątpliwe także dlatego, że jedyny duży koncert, jaki odbył się po zakończeniu EURO 2012 – koncert Queen z Adamem Lambertem – został opisany w lokalnej prasie jako niekorzystny finansowo dla operatora stadionu, a finalnie budżetu miasta (zob. np. http://www.gazetawroclawska. pl/artykul/673429,wroclaw-przy-organizacji-imprez-na-stadionie-doszlo-do-oszustwa,id,t.html.). Oprócz koncertów i wielkich masowych imprez stadion to również centrum biznesowe. Z wypowiedzi rzecznika zdaje się wynikać, że właśnie powierzchnie biurowe, centrum konferencyjno-biznesowe, a także miejsca vipowskie i loże to najważniejsze produkty, na sprzedaży których spółka może zarobić34. Rzecznik również w tym biznesowym kontekście zarządzanie stadionu ocenił bardzo dobrze: Na dzień dzisiejszy mamy zagospodarowane 50%, czyli około 4,5 tys. m2. Do końca roku wynajęta zostanie pozostała powierzchnia biurowa. Mamy centrum konferencyjno-biznesowe, czyli 13 wielofunkcyjnych sal konferencyjnych, które też bardzo często są wykorzystywane. Mamy świetne powierzchnie reklamowe i powierzchnie magazynowe, które również są wynajmowane. Mamy w końcu ekskluzywne produkty dla najbardziej wymagających klientów, którzy pojawiają się na meczach, czyli loże vipowskie, ta strefa VIP, w której się w tej chwili znajdujemy (Wro N25 Sur). Jeżeli te, by tak powiedzieć, biznesowe możliwości nie były w pełni wykorzystane, to jest to zdaniem rzecznika tylko kwestia czasu: na starych stadionach też ich nie było. Te loże vipowskie pod blaszanym dachem nie były zbyt atrakcyjne, w związku z czym duży biznes ciężko było przekonać do tego, żeby pojawiać się nie tylko na meczach, ale i na co dzień na stadionie. Mamy bardzo dużo produktów, które są atrakcyjne, ale i też nowe, więc potrzeba trochę czasu i cierpliwości do tego, żeby przekonać przedsiębiorców

34 W podobnych duchu wypowiadała się pracownica działu marketingu: ja to wszystko rozumiem, ale nam całkiem nieźle idzie. Nasze centrum konferencyjno-biznesowe ma największą zajętość ze wszystkich, które są na stadionach. Mecze, no to możemy się porównywać z Poznaniem i z PGE Areną. Wiadomo mecze klubowe, no to tak samo, ale u nas też było najwięcej meczów reprezentacji i organizowanych przez PZPN (Wro N2 Sur).


178

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

czy partnerów, którzy są zainteresowani jakąkolwiek z nami współpracą, do tego, że warto tu inwestować, warto się pokazać. Mamy świetną lokalizację: autostradowa obwodnica Wrocławia, blisko lotnisko, do centrum jedziemy 10–15 minut, do tego parking na kilka tysięcy samochodów, więc dla firm, które szukają miejsca na swoje siedziby jesteśmy bardzo atrakcyjnym miejscem i to staramy się wykorzystywać35 (Wro N25 Sur). Jednakże i w tym aspekcie w lokalnej prasie dominowały treści nie potwierdzające optymizmu rzecznika prasowego. W artykułach poruszano przede wszystkim problemy z komercjalizacją stadionu, czyli m.in. sprzedażą pomieszczeń biurowych i lóż vipowskich najpierw przez firmę SMG, a później spółkę miejską Wrocław 201236 oraz kłopoty z ich wykończeniem z uwagi na konflikt pomiędzy gminą Wrocław a firmą Max Bögl – głównym wykonawcą stadionu37. Ponadto pojawiły się także artykuły wskazujące na problemy

35 Wymienione zalety stadionu w perspektywie czasu mają przynieść korzyści finansowe. Raz jeszcze oddajmy głos rzecznikowi spółki Wrocław 2012: na początku tego roku przygotowaliśmy plan finansowy do 2017 roku. On jest bardzo ostrożny, ale przez to bardzo możliwy do zrealizowania. Według tego planu zakładamy, że w 2016 roku ten stadion się zbilansuje. Od 2017 roku będzie na plusie około 200 tysięcy złotych. To plan bardzo ostrożny, przez to bardzo realny, ale już powinien zostać trochę zmodyfikowany, bo te pierwsze półrocze 2013 roku wygląda lepiej, niż to sobie pół roku temu zakładaliśmy. Przychody są na dzień dzisiejszy o 22% wyższe, a wydatki o 12% niższe, więc to są naprawdę duże pieniądze. Stadiony na całym świecie potrzebują około 4–5 lat na to, aby zacząć się bilansować. To otwierając jakikolwiek interes, czy to będzie restauracja – restauracja myślę, że jest dobrym przykładem... To jest mały biznes, ale też otwierając restaurację musimy sobie założyć ten okres przejściowy, rok czy nawet dwa lata, kiedy to zacznie zarabiać. Musimy zainwestować, musimy przekonać do siebie klientów, musimy się sprzedać, dobrze zareklamować, więc te cztery czy pięć lat potrzebne do tego, aby móc się bilansować, to jest czas bardzo normalny i realny (Wro N25 Sur). 36 Wyjątek to artykuł Wojciecha Szymańskiego opublikowany stosunkowo niedawno (06.08.2013), pt. „Oszczędzili i zarobili więcej, niż się spodziewali. Stadion na plusie”. Można w nim przeczytać: Przychody zarządzającej Stadionem Miejskim spółki Wrocław 2012 w pierwszym półroczu tego roku są nieco wyższe, niż zakładano. To efekt przede wszystkim wynajmu biur i organizowanych na stadionie niewielkich imprez (http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,14397898,Oszczedzili_i_zarobili_wiecej_niz_sie_spodziewali_.html). 37 Konflikt dotyczy, jak można się dowiedzieć z lokalnych przekazów medialnych, kar finansowych za niedotrzymanie przez firmę Max Bögl terminów zakończenia budowy Stadionu Miejskiego. W związku z powyższym gmina Wrocław wezwała głównego wykonawcę do zapłaty 82 mln zł odszkodowania i kar umownych. Max Bögl odmówił zapłaty argumentując,


179

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

ze znalezieniem sponsora tytularnego stadionu. Przypomnijmy, że jeszcze przed EURO 2012 w lokalnej prasie spekulowano, że zostanie nim firma T-Mobile, a potem koncern energetyczny Tauron Arena. Po zakończeniu mistrzostw Europy 2012 miały nim być kolejno firmy: Coca-Cola, Toshiba i Skoda – wszystkie rozmowy zakończyły się jednak fiaskiem38. Jako swego rodzaju porażka traktowany jest również brak zapowiadanych serwerowni. Na wrocławskim stadionie prawie nic nie idzie zgodnie z planem – napisał Marcin Rybak na portalu „Gazeta Wrocławska” – Nie ma futbolu na wysokim poziomie, nie ma imprez, które przyciągną tłumy i pieniądze, nie ma sponsora nazwy, większość biur nie jest skończona. Nie ma wreszcie serwerowni, które miały przynosić bajeczne zyski. Ale jest optymizm, że za cztery lata obiekt przestanie przynosić straty (http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/795527,wroclaw-biznesplan-stadionu-miejskiego-zawalil-sie-zyski=w-2017-roku,id,t.html). Rzecznik podkreślał również, że strategia biznesowa to tylko jeden z aspektów zarządzenia stadionem. Podobnie jak wcześniej cytowany prezes Pietraszyn uwypuklał społeczny wymiar działalności spółki Wrocław 2012: trzeba znaleźć złoty środek na to, aby na funkcjonowaniu stadionu jak najwięcej zarabiać, a z drugiej strony pogodzić to z tą rolą społeczną, którą stadion ma odgrywać. Też się zastanawialiśmy nad tym, bo stadiony na

że nie mógł dokończyć prac w terminie z powodu imprez dziejących się na stadionie. Obecnie toczy się proces sądowy w tej sprawie. Zob. np. http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,36743,12574097,Wielka_niemoc_stadionowa__Miasto_nie_wie__jak_go_dokonczyc.html;http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12599109,Wroclaw_pozegnal_sie_w_srode_z_Maxem_Boeglem.html;http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/669495,afera-stadionowa-wroclaw-zrywa-kontrakt-na-budowe-areny,id,t.html;http:// wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,36743,12604143,Miasto_kontra_Max_Boegl__Stadionowy_ atak_prezydenta.html;http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/936642,max-boegl-kontrawroclaw-rozpoczal-sie-proces-o-wroclawski-stadion,id,t.html;http://www.gazetawroclawska. pl/artykul/967155,max-boegl-kontra-wroclaw-proces-o-82-mln-zl-odszkodowania-i-karumownych,id,t.html. 38 W przypadku firmy Coca-Cola, jak pisano w lokalnej prasie, powodem nie zdecydowania się na sponsorowanie wrocławskiego stadionu miały być tzw. afery stadionowe dotyczące przeprowadzonych na obiekcie imprez (http://www.wroclaw.sport.pl/sport-wroclaw/1,123440,12770886,Sponsor_nie_lubi_afer__Coca_Cola_stawia_Wroclawiowi.html).


180

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

Zachodzie działają bardzo mocno komercyjnie i tam dostanie się na obiekt wiąże się z tym, że trzeba za to każdorazowo zapłacić. Nawet na stadionie w Kolonii dziennikarze muszą płacić za dostęp do wi-fi w czasie meczów. U nas pewnie mogłoby się to nie sprawdzić, stąd zastanawialiśmy się nad tym, czy warto na przykład otwierać esplanadę i trybunę, aby przez wakacje można było wejść za darmo, bo przecież można by na tym wszystkim zarobić. Stwierdziliśmy jednak, że to nie tylko ma się sprowadzać do zarabiania pieniędzy, ale to też ma służyć mieszkańcom i trzeba te dwie role pogodzić ze sobą (Wro N25 Sur). Stąd na stadionie szereg niewielkich i darmowych lub niskopłatnych imprez. Przytoczmy znów bardzo optymistyczną wypowiedź rzecznika: ja myślę, że to jest zaraz po centrum Wrocławia, po rynku, takie drugie serce Wrocławia. Cały czas do tego dążymy, żeby ten stadion był atrakcyjny każdego dnia, żeby to nie ograniczało się tylko do dni meczowych i dni wielkich imprez, stąd takie inicjatywy jak: tor gokartowy, który cały czas funkcjonuje; lodowisko, które było na parkingu przez całą zimę; możliwość darmowego wejścia na trybuny; możliwość zwiedzania stadionu; taki cykl imprez dla dzieci, które przygotowujemy na sierpień – w każdą środę dzieciaki będą mogły tutaj spędzić pół dnia i korzystać z różnych atrakcji; Wrocławski Dzień Przedszkolaka – też darmowa impreza dla wszystkich przedszkolaków z całego Wrocławia. Sporo jest takich inicjatyw. To jest stadion miejski, wybudowany za publiczne pieniądze, więc uważamy, że każdy ma prawo do tego, aby móc korzystać z tego, co zostało wybudowane między innymi za jego pieniądze. A my po prostu musimy to umożliwić (Wro N25 Sur). W podobnym optymistycznym tonie wypowiadała się pracownica działu marketingu spółki Wrocław 2012. Zdaniem rozmówczyni głównym celem funkcjonowania stadionu oraz odbywających się na nim wydarzeń nie powinna być maksymalizacja zysków, lecz [...] myślę, że po pierwsze: przyzwyczajenie ludzi do tego, że stadion tutaj jest, że jest bardzo łatwo dostępny, bo nie trzeba kupować biletu, żeby na nim być. Można przyjść tutaj na zwiedzanie, spędzić tu naprawdę fajnie czas. I promocją tego, co tutaj się dzieje, bo staramy się, żeby ta oferta była dla każdego. Jeszcze dla dzieci, dla dzieci w sumie jeszcze jest najmniej, ale Dzień Przedszkolaka był już naszym takim pierwszym krokiem do tego, żeby pokazać, że nasz najmłodszy klient też jest ważny. Myślę, że po prostu przyzwyczajenie, jeszcze raz powtórzę, do tego, że stadion tutaj jest, że oferuje różnego rodzaju usługi, że tutaj naprawdę


181

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

coś się dzieje i można sobie przyjść na różnego rodzaju wydarzenia nie zawsze wydając bardzo dużo pieniędzy. A to nam pozwoli pozyskać klienta, takiego stałego (Wro N02 Sur)39. Zwróćmy uwagę, że w obu wypowiedziach jako przykład, by tak powiedzieć, społecznej funkcji stadionu, otwierania się na ludzi, większej dostępności tego obiektu wymienia się Dzień Przedszkolaka (08.06.2013), który przedstawiony został w kategoriach sukcesu. Inaczej to wygląda w mediach: imprezę skrytykowano za słabą organizację, czyli m.in. za konieczność posiadania wejściówek pomimo wielu wolnych miejsc na trybunach, zbyt małą liczbę tramwajów i autobusów kursujących do i ze stadionu, niewystarczającą ilość atrakcji dla dzieci, słabe nagłośnienie, długi czas oczekiwania przedszkolaków na swoją kolej w paradzie, obecność szkół40 itp. Wśród komentarzy pojawiły się również głosy, że nauczyciele zostali przymuszeni do uczestnictwa w wydarzeniu, np. „nauczycielka przedszkolna” (08.05.2013) napisała: jestem nauczycielem przedszkola i również zostałam ZMUSZONA do obowiązkowej obecności na stadionie, w sobotę, w moim prywatnym czasie wolnym!!!! (http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/915087,wroclaw-dzien-przedszkolaka-na-stadionie-miejskim-zdjecia-film,id,t.html). Inny „nauczyciel” (08.06.2013) dodał: Ci, którzy nie chcieli wziąć udziału zostali poinformowani o karach (np. kara porządkowa, wpis do akt lub O ZGROZO obniżenie dodatku motywacyjnego!!!) KOMUNO – chcesz czy nie powoli

39 Badana mówiła również o planach w zakresie oferty kulturalnej: tak, mamy takie rzeczy w planach, taką trochę sztukę nowoczesną pod roboczym tytułem „Kultura i sztuka na stadiony”, ale na razie jeszcze nie będę zdradzać, bo to jest jeszcze w fazie projektów. [...] Myślimy o Muzeum Śląska, ale też tam mamy przestrzenie na to, żeby zrobić taką stałą galerię, na ekspozycję plakatów, obrazów, żeby eksponować tam różnych młodych artystów. No może niekoniecznie młodych, ale też myśleliśmy na przykład o konkursach dla dzieci. Myślę, że też konkurs fotograficzny jest możliwy jak najbardziej. Takie dziecko przyjdzie na przykład ze swoim rodzicem i zobaczy taki ogromny swój rysunek, prawda, wyeksponowany, więc myślę, że to jest najfajniejsza nagroda (Wro N2 Sur). Obecnie, jak dodała pracownica marketingu, celem jest zorganizowanie co najmniej jednej imprezy tygodniowo. 40 Więcej zob. http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/915522,wroclaw-dzien-przedszkolaka-na-stadionie-internauci-narzekaja-komentarze,id,t.html;http://www.gazetawroclawska. pl/artykul/915087,wroclaw-dzien-przedszkolaka-na-stadionie-miejskim-zdjecia-film,id,t. html;http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/5,35751,14062027,Tysiace_dzieci_na_stadionie__ Trwa_Dzien_Przedszkolaka.html.


182

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

wracasz!!! (http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/900788,wroclaw-8-czerwca-dzien-przedszkolaka-20-tysiecy-dzieci-na,id,t.html). Podobnie jak w ostatniej wypowiedzi niektórzy komentatorzy artykułów kojarzą omawiane wydarzenie z okresem komunizmu w Polsce oraz określają je mianem propagandy. Inni natomiast – choć głos ten jest słabszy – starają się bronić idei Dnia Przedszkolaka. Na przykład podpisujący się jako „dora” stwierdził: witam Impreza OK. Pomysł sam w sobie godny kontynuowania ALE dużo jest do poprawienia (http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/915087,wroclaw-dzien-przedszkolaka-na-stadionie-miejskim-zdjecia-film,id,t.html). Także „Iwona” (10.06.2013) w podsumowaniu swoich wrażeń z udziału w wydarzeniu napisała: pomysł świetny a imprezę w 2014 należy zacząć organizować już dzisiaj i będzie fantastycznie (http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/915522,wroclaw-dzien-przedszkolaka-na-stadionie-internauci-narzekaja-komentarze,id,t.html). Dodajmy, że już po Dniu Przedszkolaka, w sierpniu zostały zorganizowane „wakacje na stadionie” – cykl imprez dla dzieci. Artykuły dotyczące tych wydarzeń mają jednak charakter głównie informacyjny, podobnie jak w przypadku innych niewielkich imprez. Co ciekawe, pod tekstami zwykle brak jest komentarzy. Z naszej obserwacji uczestniczącej wynika, że niektóre z tych wydarzeń (np. Wrocław Fashion Meeting, impreza na zakończenie lata czy pierwsza impreza z cyklu „wakacje na stadionie”) nie cieszyły się zbytnim zainteresowaniem wrocławian. Warto w tym miejscu dodać, że z wywiadów wynika, że rozmówcy na ogół zgadzali się z tym, że oferta stadionu nie powinna ograniczać się do sportu, lecz również obejmować koncerty i działalność biznesową. Jedynie pojedynczy kibice zwracali uwagę, że najlepiej, aby stadion pełnił czysto sportowe funkcje, choć zaznaczali, że jest to nierealistyczne: idealnie by było, jakby to był obiekt czysto sportowy, ale wiadomo, że ze względów czysto ekonomicznych jest to niemożliwe. W całej Europie jest tak, że te obiekty mają dodatkowe funkcje i właśnie odbywają się na nich koncerty (Wro E18 Sur). Nie znajdujemy zatem w wywiadach większej niechęci do komercyjnej działalności stadionu jako takiej. Generalnie jednak rozmówcy oceniali zarządzanie stadionem niezbyt dobrze, wskazując, o czym już była mowa, na niską frekwencję czy na za małą liczbę różnego rodzaju imprez. Szczególnie krytycznie byli jednak nastawieni do, by tak powiedzieć, biznesowego


183

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

aspektu zarządzania stadionem41. I tak na przykład wspominali o niedokończonych i niewynajętych powierzchniach biurowych oraz braku wykorzystania przestrzeni m.in. na serwerownie, uznając to zwykle za efekt złego zarządzania obiektem42. Jeden z rozmówców wyjaśniał to następująco: ja mam wrażenie, że urzędnicy miejscy zajmujący się sprawami samorządowymi zajęli się tematyką komercjalizacji przestrzeni biurowej, przestrzeni jakiejś biurowej i komercyjnej, zamiast... zamiast wynająć firmę, która mogłaby to za nich zrobić profesjonalnie i mogłaby się tym zająć... Nie wiem, bo to takie oczekiwanie było, że zbudujemy stadion, ogłosimy, że mamy miejsca, mamy biura, to je wynajmiemy, czy mamy serwerownie, czy jakieś inne rzeczy, infrastrukturę informatyczną, czy coś takiego, że znajdą się chętni. Natomiast każda przestrzeń wymaga, biznes patrzy pod kątem zysków i strat, opłaca mi się czy nie, więc trzeba ich przekonać, że to jest opłacalne. Jest takie pojęcie

41 W tym kontekście często pojawiała się w wywiadach sprawa tzw. dziury stadionowej (określanej również mianem: „Jeziora łabędziego”, „Jeziora Dutkiewicza”), którą badani łączą z zarządzaniem stadionem. Mówiąc w skrócie: chodzi o niezagospodarowany teren przy stadionie, przeznaczony pod budowę galerii handlowej. Galeria miała powstać w wyniku porozumienia miasta z Zygmuntem Solorzem. Dochody z galerii planowano częściowo przeznaczyć na finansowanie WKS Śląska Wrocław. Jednak Solorz jeszcze przed EURO 2012 wycofał się z tego przedsięwzięcia. Wykopano jedynie dół pod fundamenty, który stopniowo wypełnił się wodą (na marginesie: tuż przed EURO na ogrodzeniu ktoś napisał: „Solorz kiedy zarybiarz?”). Kwestia „dziury” do dziś nie została rozwiązana. Dodajmy, że w lokalnej prasie wiele pisano na ten temat, np. http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,13013040,Miasto_zostanie_w_dziurze__Problem_z_dzialka_przy.html#ixzz2iOOKV6GM;http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,36743,13460193,Znow_nie_ma_chetnych_na_dziure_przy_Stadionie_Miejskim.html#ixzz2iOIsYyZA;http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,14235267, Najpierw_jezioro_im__Dutkiewicza__teraz_Jezioro_Labedzie_.html#ixzz2iOQaMKZG; http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,14575785,Rezerwat_zamiast_galerii__Chronione_plazy_w_dziurze.html#ixzz2iOMZLkka. 42 Na przykład na pytanie, czy stadion jest dobrze zarządzany, jeden z rozmówców odpowiedział: nie, dlatego że po pierwsze: miejsca biznesowe, które miały tam być, są niewykończone i są niewynajęte, czyli stadion po prostu na siebie nie pracuje. Sale konferencyjne również są wynajmowane rzadko – z tego, co wiem. Miał tam być fitness, dyskoteka, kasyno; nic z tego nie ma, dlatego moim zdaniem jest po prostu źle (Wro E20 Sur). Pojawiła się również opinia, że niewynajęcie pomieszczeń biurowych wiąże się ze złą sytuacją społeczno-gospodarczą Polski, która powoduje, że nie ma chętnych na tego typu usługę, oraz pogląd, że przynajmniej częściowo wynika to z lokalizacji stadionu (zbyt daleko od centrum).


184

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

„komercjalizacja przestrzeni” w centrach handlowych czy w biurowcach, są profesjonalne firmy, które to robią i metodologia. Tutaj nie widać takiego podejścia profesjonalnego do tej realizacji, do tego typu inwestycji. Tak samo SMG też tego nie robiło, aczkolwiek z tego, co później wyczytałem, to umowa w ogóle nie obejmowała, jej zakres, tego tematu (Wro M5 Sur). Z wywiadów wynika również, że rozmówcy będący mieszkańcami dzielnic położonych w pobliżu stadionu oraz kibice rzadko uczestniczą w pozasportowych imprezach organizowanych na stadionie43. Dzieje się tak przede wszystkim z kilku względów: nie mają informacji o organizowanych tam wydarzeniach, a więc ich zdaniem, mówiąc potocznie, kuleje promocja stadionu (zdarza się, że nie orientują się nie tylko w imprezach pozasportowych, ale również sportowych, które nie są związane z piłką nożną). Wielu badanych nie uczestniczyło w żadnych pozasportowych imprezach na stadionie po zakończeniu EURO 2012, ponieważ nie odpowiadają one ich upodobaniom: nie interesuje ich popularna i skomercjalizowana rozrywka nastawiona na masowego odbiorcę. Bo ja nie lubię tłumu – mówiła jedna z badanych. Nie lubię takich imprez z tłumem. Taką mam już osobę (śmiech). Wolę bardziej takie kameralne imprezy. Bardziej kameralne, jak kino czy teatr czy filharmonia, to wolę takie właśnie, kameralne. Natomiast takich masowych imprez to nie, za dużo jest huku, to nie bardzo (Wro N4 Sur). Niektórzy narzekali również, że wydarzeń jest za mało, sugerując, że nie bardzo jest w czym wybierać. Postulowali organizowanie imprez częściej, a także o większej skali – wielu z nich wybrałoby się na koncert rockowy. Inni kładli nacisk na wysoką cenę biletów oraz na lokalizację stadionu, który położony jest ich zdaniem daleko od centrum. Na tę ostatnią kwestię zwracali uwagę przede wszystkich wrocławianie mieszkający w dzielnicach oddalonych od stadionu. Kibice podkreślali,

43 Z sondażu przeprowadzonego przez instytut badawczy Pentagon wynika, że ponad połowa wrocławian nie była na stadionie (dodajmy, że sondaż pokazuje również, że ponad połowa wrocławian jest dumna ze stadionu, ale też istnieje spora grupa, która dumna nie jest). Niestety na podstawie fragmentarycznych danych podanych przez portal (artykuł z dnia 22.05.2013 r.) trudno wyciągać dalej idące wnioski. http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/900575,wroclawianie-sa-dumni-ze-stadionu-choc-polowa-jeszcze-na-nim-nie-byla,id,t.html.


185

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

że dobrym rozwiązaniem byłoby stworzenie na stadionie muzeum WKS Śląska Wrocław, chociaż w wypowiedziach badanych pojawiło się również wiele innych pomysłów np. klub fitness, dyskoteka, pub – często badanym chodziło o miejsca, które mogłyby spowodować, że ludzie chcieliby spędzać czas na co dzień na stadionie czy w jego najbliższych okolicach. Trzeba zatem zauważyć, że istnieje spory rozdźwięk między optymistyczną narracją zarządzających stadionem a odczuciami badanych, chociaż trudno nam wyciągać tutaj jakieś wnioski dotyczące skali tego zjawiska. W tym kontekście zastanawia brak konsultacji zarządzających stadionem z mieszkańcami. Pracownica marketingu w spółce Wrocław 2012 stwierdziła: to znaczy tak. To właśnie, może nie ma takiej przestrzeni jakiejś dyskusyjnej, ale ona... przynajmniej moim zdaniem, ale też myślę, że zdaniem mojego szefa jednego i drugiego, i trzeciego też nie ma większego sensu inicjować grupy dyskusyjne (Wro N2 Sur). Jeżeli istnieje jakiś kontakt, to jedynie za pośrednictwem mediów społecznościowych: chociażby media społecznościowe są najlepszym nowoczesnym narzędziem do tego, żeby jednak no troszeczkę się na tą krytykę wychylić. Bo my absolutnie nie kasujemy żadnych postów, chyba że są obraźliwe, nawet nie w stosunku do nas, tylko po prostu jest używany język powszechnie uznany za obraźliwy, to wtedy jesteśmy zmuszeni, ale to reguluje inne kwestie. A w innym miejscu: no taki dialog istnieje każdego dnia poprzez nawet fora internetowe. Ja to też zauważyłam całkiem niedawno, że ludzie też piszą listy na przykład, jak jest jakaś skarga to piszą bezpośrednio, absolutnie bezpośrednio (Wro N2 Sur). Z powyższego wynika, że operatorzy stadionu nie inicjują konsultacji, ograniczając się do przyjmowania informacji zwrotnych. Rozmówcy mieli mieszane uczucia, jeżeli chodzi o symboliczny wymiar stadionu jako ważnego miejsca w przestrzeni publicznej, z którym można się identyfikować i z którego można być dumnym, co wydaje się zrozumiałe biorąc pod uwagę, że niezbyt dobrze oceniali zarządzenie stadionem i narzekali na małą liczbę atrakcyjnych imprez. Można wyróżnić trzy typy postaw. Po pierwsze, część rozmówców podkreślała, że stadion to ważny rozpoznawalny znak Wrocławia. Kiedyś, tu będę robił za człowieka-historię, takim wyznacznikiem Wrocławia, który był rozpoznawalny, to był ratusz, Katedra, czyli Ostrów Tumski i Hala Ludowa z Iglicą. A teraz dodatkowo jest stadion, most Rędziński i dopiero następne wszystkie inne rzeczy, no i rynek,


186

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

który też jest tam podkreślany44 (Wro E22 Sur). Jednak takie wypowiedzi należały do rzadkości, najczęściej rozmówcy podkreślali, że stadion dopiero stopniowo staje się ważny, że ma szansę być miejscem istotnym, ale zależy to od sposobu jego wykorzystania45. Jedna z badanych na pytanie, czy stadion jest ważnym miejscem we Wrocławiu, odpowiedziała: no prędzej czy później tam będą jakieś ważne wydarzenia nie tylko sportowe organizowane, a jeśli chodzi właśnie o całą przestrzeń taką do zorganizowania masowej imprezy, to ten stadion jest jak najbardziej adekwatny do tego. No jest to stadion miejski, tak? Na stadionach są takie duże imprezy nie tylko sportowe organizowane, tak że myślę, że to jest ważne miejsce (Wro E1 Sur). Inna rozmówczyni odpowiedziała z kolei: oczywiście, że tak. Myślę, że jest ważnym i znaczącym elementem przestrzeni publicznej, tylko że nie wykorzystanym w 100%. Jego potencjał nie jest wykorzystany moim zdaniem nawet w 50%. Ale może to dlatego mówię, że jestem ignorantką (Wro M3 Sur). Słowem, rozmówcy uważali, że stadion jeżeli jeszcze nie jest istotnym wyróżnikiem Wrocławia, to w przyszłości ma szansę się nim stać. Drugi typ postaw wyrażony został w opinii, że stadion jest ważny jedynie dla kibiców. Tak, na pewno tak, przede wszystkim co dwa tygodnie zbiera tam określoną ilość osób, niezależnie od tego, czy to jest 10 tysięcy czy 5 tysięcy, jest to jakieś tam miejsce może nie kultu, ale spotkanie osób

44 Inny badany stwierdził natomiast: [...] kiedy jakaś rzecz staje się ważnym elementem czegokolwiek, to wyróżnikiem tego jest fakt, że się o niej mówi po prostu. Jeżeli ludzie są dumni z jakiegoś elementu rzeczywistości, która ich otacza, to o tym mówią, zwłaszcza mówią obcy, którzy nie znają tego elementu. I wiem z całą pewnością, że o stadionie i o autostradzie, bo ja myślę, że te dwa elementy należałoby rozpatrywać wspólnie, jeżeli mówimy o wzbogaceniu przestrzeni miejskiej Wrocławia... Obwodnica autostradowa jest naszą chlubą. To jest miejsce, które jak przejeżdżam, to jestem dumny, że jestem mieszkańcem Wrocławia i że mam podłączenie do Europy. Zatem stadion i ta autostradowa obwodnica Wrocławia są to elementy, o których się mówi. W tym sensie jest się z nich dumnym. W tym sensie wzbogaciły przestrzeń miejską, tak, z całą pewnością (Wro N10 Sur). 45 Jeszcze rzadsze są emocjonalne wypowiedzi: ja jestem przywiązana, bo ja od początku jakoś tak przeżywałam to emocjonalnie, to znaczy ja się cieszyłam z tego, i ta budowa to wszystko to dla mnie jest... ja to pamiętam. To jest taki moment, no mówię, bo jakby uczestniczyłam w tym od samego początku, jeszcze jak nic nie było i właśnie „Gazeta Wyborcza” ogłosiła, że robimy ten napis, to ja wtedy byłam i mam tą koszulkę jeszcze na pamiątkę. I to wszystko, co było związane z tym stadionem, to było dla mnie ważne... i do dziś jest ważne (Wro N4 Sur).


187

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

połączonych wielką pasją, którą jest piłka (Wro E20 Sur). Myślę, że jakbyśmy zapytali typowego wrocławianina – mówił inny badany – to za bardzo by jakoś tam nie był z tego zadowolony, ale jak byśmy zapytali kibica, to na pewno byłby bardzo dumny z tego (Wro N13 Sur). Stadion zatem może w jakimś stopniu współdefiniować jedynie tożsamość kibiców WKS Śląska Wrocław. W końcu rozmówcy podkreślali (trzeci typ postaw), że stadion nie wpisał się w przestrzeń miejską, ponieważ znajduje się na uboczu i na co dzień nie ma za bardzo co w okolicach tego obiektu robić. On się, myślę, nie wpisał tak mocno w przestrzeń, żeby tam ludzie w okolice jego podążali w jakimś innym celu niż mecz piłkarski, bo nie ma żadnej infrastruktury w okolicach, nie ma żadnych takich miejsc użyteczności publicznej, jak kino, muzeum czy coś w tym stylu. Tam miała być ta galeria, która miała być takim miejscem przyciągającym ludzi w okolice stadionu, żeby też ich przyzwyczaić do tego obiektu i być może w taką zależność wpisać, że możemy połączyć zakupy, mecz i jeszcze kilka innych zdarzeń będąc w okolicach stadionu. Ale aktualnie nie jesteśmy w stanie tego uzyskać. Po prostu mamy stadion i mecz, i nic poza tym. Tam w okolicy jest osiedle mieszkalne i koniec (Wro E19 Sur)46. Nie sądzę, nie sądzę... – stwierdził inny badany. Nie znam przypadku, nie znam osoby, która traktowałaby to miejsce jako ważny cel jakiegoś wypadu weekendowego czy w ciągu dnia. Nie ma tam na stadionie rzeczy, których nie byłoby gdzie indziej łatwiej dostępnych. Nie jest to wielkie centrum handlowe. Nie jest to wielkie centrum rozrywkowo-sportowe. Jest zdecydowanie więcej lepszych miejsc, które mogą tego typu usługi zapewniać (Wro N14 Sur). Niektórzy badani wskazali natomiast, że wiele zależy od drużyny piłkarskiej, z którą w dużej mierze kojarzony jest stadion. To musi być drużyna. To muszą być legendy. A te rzeczy dla mnie są tak bardzo jeszcze odległe [...] no dwa mistrzostwa Polski na przestrzeni... od wojny – to co to

46 Podobnie wypowiedział się inny badany – mieszkaniec Maślic, który wskazał na konkretne warunki zwiększenia atrakcyjności stadionu: to na pewno jest pewna atrakcja, ale właśnie brakuje tego zwiedzania na co dzień, gdzie można by pójść z gośćmi, pokazać im, nie wiem, usiąść w kawiarni kibica, kupić koszulkę Śląska na pamiątkę czy jakieś zdjęcie z piłkarzem z autografem. No i oprócz tego z przewodnikiem powinno być zwiedzanie. I wtedy myślę, że ten stadion byłby też bardziej dostępny dla tych turystów, którzy by chcieli zobaczyć, jak tu było na EURO. No, ale niestety, tego brakuje (Wro M6 Sur).


188

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

jest, to jest niewiele. No jest, no są to jakieś wydarzenia, bo są drużyny, które nigdy nie były mistrzem Polski. Już nie mówiąc tak samo, że styl, który jest, jest kiepski. Tak że mówię, nie, żeby to było coś takiego jak Barcelona, to na to trzeba naprawdę lat. Teraz turyści lubią ewentualnie przyjechać i zwiedzić, bo tu się odbyło EURO, ale nic poza tym. A takich stadionów na świecie jest cała masa, no (Wro N9 Sur). Pojawiały się również w tym kontekście argumenty o brzydocie stadionu, na przykład, że jest szary, nijaki i przypomina rolkę papieru toaletowego (Wro E18 Sur). Ostatnia postawa to zatem wyraz sceptycyzmu co do możliwości pełnienia przez stadion bardziej istotnych symbolicznych funkcji. Na koniec dodajmy, że najbardziej krytyczne nastawienie do budowy stadionu mieli, wspominani już wcześniej, badacze lewicowi. Podobnie jak w przypadku organizacji EURO (stadion postrzegali jako główną pozostałość po EURO 2012) podnosili kwestię kosztów, na ponoszenie których miasta nie stać. Doprowadziło to do nadmiernego zadłużenia, obcięcia wydatków na inne ważne cele społeczne i podniesienia różnego rodzaju opłat. I to wszystko według nas – mówił jeden z działaczy – jest jakimś tam pokłosiem inwestycji związanych z EURO, zwłaszcza ze stadionem, bo to jest ta główna inwestycja miejska, która wymagała jednak miliarda złotych i wymaga cały czas dodatkowych pieniędzy, bo to jest obsługa prawna sporu z głównym wykonawcą (Wro N4 Paw). Krytycznie do wysokich kosztów budowy stadionu podchodził również członek Instytutu Misesa. Chociaż uważał jego postawienie za sukces, to podobnie jak działacze lewicowi zwracał uwagę na wysokie koszty, a także na to, że stadion został wybudowany bez należytej troski o potrzeby mieszkańców. Inaczej jednak niż działacze lewicowi twierdził, że gwarantem zaspokojenia potrzeb mieszkańców byłoby zdanie się na siły rynkowe, tj. pozostawienie sprawy finansowania budowy stadionu prywatnym przedsiębiorcom. To jest taki mechanizm niewidzialnej ręki rynku – wyjaśniał – która sprawia, że nasze życie społeczne jest coraz lepsze, coraz bardziej opłacalne (Wro N14 Sur). Zauważmy, że zarówno działaczy lewicowych, jak i członka Instytutu Misesa cechuje podejście, które można określić mianem retoryki podejrzeń, tj. całkowity brak zaufania wobec władz miejskich. Oczywiście źródła tej nieufności są odmienne. W przypadku członka Instytutu Misesa krytyka wynika z niemal nieograniczonej wiary w dobroczynne działanie niewidzialnej ręki rynku,


189

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

a jej przedmiotem są instytucje państwowe jako takie47. Wszelkie przedsięwzięcia, w które angażuje się państwo, służą tylko politykom i urzędnikom w celu poprawy swojego wizerunku. Działacze lewicowi krytyczni są natomiast w stosunku do konkretnej obecnej władzy. Wysokie koszty wybudowania, a także utrzymania stadionu rodzą wśród nich podejrzenia co do rzeczywistych przyczyn jego powstania. Badani o orientacji lewicowej wymieniają w tym kontekście: osobiste ambicje prezydenta miasta, który chce mieć pierwszoligowy zespół, nieudolność władz miejskich, wyraz kompleksów wobec Zachodu, logikę funkcjonowania neoliberalnego systemu – miasto jako marka mająca przyciągać inwestorów na globalnym rynku, chęć dania zarobku prywatnym firmom deweloperskim. Działacze lewicowi mają podejrzenia zwłaszcza co do motywów finansowania WKS Śląska przez miasto, co ściśle związane jest ze stadionem. I tak dochodzi przy tym – ich zdaniem – do różnego rodzaju, mówiąc

47 Badany stwierdził na przykład: jeśli chodzi o strony negatywne (EURO 2012 – przyp. aut.), to oczywiście ja patrzę z punktu widzenia ekonomisty. Widzę tu wysokie koszty przede wszystkim zorganizowania tej imprezy i to, że było to zorganizowane w sposób niewiele mający wspólnego z rynkowym. Jeżeli organizujemy jakąś imprezę ze względu na to, żeby zapewnić sukces, nie chcę tu jednoznacznie sugerować, ale na tego typu głośnych wydarzeniach zyskują przede wszystkim politycy... lokalni politycy, politycy na szczeblu administracji państwowej, ogólnopaństwowej. Jeżeli organizuje się to, aby oni odnieśli sukces, to rzadko kiedy przekłada się to na sukces całego społeczeństwa. I kalkulacja ekonomiczna, czyli opłacalność społeczna takiego wydarzenia pozostawia wiele do życzenia. A w innym miejscu: problem polega na tym, że EURO 2012 z punktu widzenia czysto politycznego jest wielką okazją do tego, żeby zdobyć punkty u wyborców, więc przede wszystkim musimy dbać o wizerunek. Jeżeli dbamy o pozory, o to, co jest na powierzchni, to nie dbamy o uwarunkowania tkwiące głębiej, prawda. Nie schodzimy pod tą skorupę, tylko tkwimy na samej powierzchni. Nie interesuje nas wtedy jaka będzie faktyczna społeczna użyteczność, jeżeli podchodzimy tak czysto cynicznie do procesu sprawowania władzy. Oczywiście ja wiem, że wielu polityków na pewno, można domniemywać, interesuje się polityką także po to, aby pomagać innym ludziom. Niestety średnio rzecz biorąc politycy nie odbiegają od przekroju społecznego również, więc na pewno niestety wielu polityków wykorzystuje to w celach czysto wizerunkowych. Dotyczy to również, zdaniem rozmówcy, stadionu: sam stadion we Wrocławiu, nowy stadion Śląska jest przykładem wielkich problemów inwestycyjnych na poziomie planowania i myślenia przedsiębiorczego. Gdyby przedsiębiorca to robił, to prawdopodobnie, gdyby własność była całkowicie po stronie przedsiębiorcy, to on mógłby stracić, mógłby zbankrutować, więc bałby się zainwestować nierozsądnie. Natomiast urzędnicy niestety nie mają tego problemu i nie mogą zbankrutować, nie mogą upaść, nie mogą mieć faktycznych problemów niemalże życia i śmierci, dlatego wydają pieniądze lekką ręką i wydają nasze pieniądze (Wro N14 Sur).


190

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

potocznie, przekrętów: miał być stadionem, w którym gra Śląsk Wrocław, który będzie sponsorowany przez Solorza i miasto, ale Solorz tego nie sponsoruje, i miasto wszystko na siebie bierze. I dochodzi przez to do wielu machlojek, na przykład przekazanie funduszy z wodociągów, z innych dziedzin, na przykład promocyjnych miasta, na rzecz Śląska Wrocław, żeby go utrzymać (Wro N3 Paw). Podobno jest też – sugerował inny rozmówca – ale mówię, to są rzeczy, o których się mówi, ale na które nie ma dowodów, jest podobno cała siatka powiązań gospodarczych pomiędzy kibicami a urzędem miejskim – takie jak catering na stadionie, podobnie jak w Poznaniu, jakieś przelewanie pieniędzy na catering urzędu, obsługa imprez. I podobno to są jakieś powiązania z grupami kibicowskimi (Wro N4 Paw). Wreszcie pojawiają się również oskarżenia o „cichy układ” władz miasta z kibicami: i drugi, być może jeszcze ważniejszy problem, który nie jest tak jasny, na takie powiązania jednak wiele osób stara się wskazywać, to jest taki łańcuch zależności – jest stadion, który musi jakoś funkcjonować, to funkcjonowanie w obecnej chwili może mu zapewnić tylko klub piłkarski Śląsk Wrocław. Właścicielem klubu jest niestety miasto, które musi płacić nie tylko za klub, ale też za spółkę. Do tego dochodzi silna infiltracja grup kibicowskich, przez grupy, które można nazwać skrajnie nacjonalistycznymi i rasistowskimi. I dużo osób twierdzi, na to oczywiście nie ma bezpośrednich dowodów, ale to są głosy nie tylko osób z Wrocławia, które są niechętne prezydentowi, ale też głosy grup kibicowskich z innych części Polski, że jest pewien pisany niepisany układ: „My wam za bardzo nie przeszkadzamy, ale przychodzicie na mecze” (Wro N4 Paw)48. Działacze lewicowi sugerowali zatem, że władze miasta przymykają oko na działalność

48 Sprawa związków między etnokibicami a nacjonalizmem wydaje się bardzo ciekawa. Nie ma tutaj jednak miejsca na jej systematyczną analizę. Zauważmy jedynie, że podobnie jak media, działacze lewicowi definiują nacjonalizm dość wąsko, kojarząc go z nacjonalizmem etniczno-autorytarnym lub wręcz faszyzmem. Zwróćmy uwagę, że niektórzy rozmówcy-etnokibice odcinali się od takich związków: nie wszyscy kibice to narodowcy. No na pewno duży odsetek kibiców to narodowcy, ale nie ja, i to na przykład wczoraj na meczu było, bo była rocznica powstania warszawskiego, to odśpiewano na stojąco 4 zwrotki hymnu, okrzyki typu „cześć i chwała bohaterom”. Albo wkurza mnie też to, jak się zbiera pieniądze na oprawę, i zamiast robić takie oprawy typowo meczowe to są transparenty typu „Armio Wyklęta, Śląsk Wrocław o was pamięta” (Wro E1 Paw). Zob. także: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14404641,Kibice_Slaska_zrywaja_wspolprace_z_neofaszystowskim.html.


191

n

EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego...

nacjonalistycznych, faszystowskich i rasistowskich grup kibiców, ponieważ są im potrzebni do utrzymania stadionu. Z ich punktu widzenia trudno mówić o kapitale społecznym w kontekście stadionu. Jeżeli już doszło do wzrostu kapitału, to jedynie kapitału wiążącego (wykluczającego) wśród kibiców, którzy postrzegani są nie tylko w kategoriach zagrożenia bezpieczeństwa na stadionie, lecz także w kategoriach zagrożenia politycznego. Sam stadion natomiast nie jest dla wrocławian zbyt ważny – jest niepotrzebny, za drogi, położony na uboczu, kojarzy się z nacjonalistycznymi kibicami i nazbyt skomercjalizowany. Jak to dobitnie sformułowała jedna z działaczek: z mojej perspektywy jest to dla nas balast i wielu ludzi nienawidzi tego obiektu (Wro N4 Paw). n

Podsumowując, z analizy mediów oraz wywiadów wyłania się dość niejednoznaczny obraz EURO 2012 oraz Stadionu Miejskiego we Wrocławiu w kontekście kapitału społecznego. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na dość krytyczny stosunek lokalnych mediów. W przypadku EURO 2012 media koncentrowały się na finansowych aspektach tego przedsięwzięcia, wskazując często na straty, jakie ono przyniosło. Jeżeli chodzi natomiast o stadion, to w mediach dominowało przekonanie, że nie był on zarządzany w sposób właściwy. W tym kontekście pojawiała się głównie kwestia niewystarczającej frekwencji, braku atrakcyjnych imprez masowych, niewielkiej liczby wydarzeń na tym obiekcie, a także – mówiąc językiem potocznym – wielu afer związanych ze stadionem. Szczególnie ta ostatnia sprawa może budzić nieufność w stosunku do władz miejskich, czego skrajnym przykładem są środowiska lewicowe. W świetle doniesień prasy stadion nie pełni raczej istotnych funkcji więziotwórczych. W wywiadach pojawiła się szersza gama problemów. I tak badani dostrzegali szereg różnych konsekwencji społecznych EURO 2012, na przykład zwiększone zainteresowanie sportem czy większą otwartość wrocławian. Jednak zdaniem rozmówców zmiany postaw społecznych czy zachowań wskutek tego wydarzenia miały charakter krótkotrwały. Zgodnie z tym, co sugerował raport z poprzedniego roku, mistrzostwa przeżywano jako jednorazowe, wyjątkowe i niepowtarzalne święto stanowiące wyłom w powszednim życiu. Jedynie mieszkańcy


192

n

Krzysztof Jaskułowski, Adrianna Surmiak

osiedli położonych w pobliżu stadionu zdecydowanie podkreślali znaczenie infrastruktury komunikacyjnej, która w dużym stopniu ułatwiła im codzienne funkcjonowanie. Wielu badanych pozytywnie oceniało również budowę stadionu, aczkolwiek panowało przekonanie, że nie jest on w pełni wykorzystywany i nie jest zarządzany zbyt dobrze. Z analizy wywiadów i prasy wynika, że ze sprawą stadionu w kontekście kapitału społecznego wiążą się trzy podstawowe problemy. Po pierwsze, kwestia frekwencji, a więc jak przyciągnąć więcej kibiców, zwłaszcza na mecze ligowe. Co zrobić, aby stadionu nie utożsamiano z zagorzałymi kibicami, nie zrażając równocześnie tych ostatnich nazbyt restrykcyjną polityką bezpieczeństwa. Po drugie, problem poziomu gry WKS Śląska Wrocław, z którym stadion jest w dużej mierze kojarzony. Po trzecie, sprawa codziennego funkcjonowania stadionu postrzeganego na razie jako miejsce, w którym się bywa, by tak powiedzieć, od święta. Inaczej mówiąc, większa frekwencja połączona z powstawaniem wspólnych wzorców kibicowania, wyższy poziom gry lokalnej drużyny, z której mieszkańcy mogliby odczuwać dumę, a także lepsze wykorzystanie stadionu na co dzień, tak aby stał się miejscem odwiedzanym nie tylko w czasie wielkich imprez – to warunki, aby stadion zaczął pełnić jakąś bardziej istotną rolę więziotwórczą.


Aleksandra Litorowicz, Martyna Obarska

Narodowy – „kosz” z aspiracjami

Krzysztof Jaskułowski i Adrianna Surmiak rozpoczynając analizę wrocławskiego dyskursu wokół EURO 2012, przytaczają fragment ze studium Johna Fielda poświęconego teorii kapitału społecznego, która w odczuciu autora zasadniczo jest bardzo prosta. Jej główną tezę można streścić w trzech słowach: relacje mają znaczenie (Field 2008: 1). Te słowa powtórzone w kontekście warszawskim nabierają dodatkowego sensu, kiedy przeanalizuje się film promocyjny Stadionu Narodowego zrealizowany na zlecenie obecnego operatora obiektu Spółki PL2012+. Produkcja ta – będąca przykładem realizacji nowej polityki zarządzania i wykorzystania przestrzeni – została bowiem opatrzona hasłem „Miejsce ma znaczenie”. Hasło to, zręcznie zresztą wyeksponowane w filmie, przywodzi na myśl slogan Place matters – nieoficjalne motto humanistycznego, zanurzonego w nowym urbanizmie nurtu projektowania przestrzeni miejskiej. To podejście do przestrzeni zakładające wykorzystanie potencjału mieszkańców, branie pod uwagę lokalnego kontekstu funkcjonowania architektury i partycypacyjnego modelu decydowania o wykorzystaniu przestrzeni. Takie podejście wydaje się stanowić pewnego rodzaju novum w kontekście zarządzania Stadionem Narodowym. Czy jest ono jednak realizowane w praktyce, czy może pozostaje reklamowym hasłem bez pokrycia? Celem niniejszego tekstu jest analiza wydarzeń dziejących się na Stadionie Narodowym w Warszawie po zakończeniu EURO 2012 i próba nakreślenia możliwych przyszłych scenariuszy funkcjonowania tego obiektu


194

n

Aleksandra Litorowicz, Martyna Obarska

z perspektywy wykorzystania jego potencjału kapitału społecznego. Zakładamy, że repertuar odbywających się tam imprez wyznacza pole możliwości (a może i wyobraźni) zarządców Stadionu i, zapewne, w ten sposób szkicuje mapę zdarzeń, z którymi na Narodowym będziemy mieli do czynienia w najbliższym czasie. W opracowaniu została przyjęta konwencja sprawozdania, w którym wypowiedzi nawigatorów zostały skontrastowane z głosem uczestników wydarzeń stadionowych. Wydaje się, że właśnie ten dwugłos wiele mówi o stosunku mieszkańców Warszawy (głównie, choć nie tylko) do Stadionu jako obiektu i prowadzonej na nim „polityki repertuarowej”. Równocześnie skoncentrowałyśmy się na przybliżeniu przemian przestrzeni publicznej wokół Stadionu Narodowego – opisie odgórnych strategii władz miasta i zarządców obiektu oraz oddolnych taktyk mieszkańców Saskiej Kępy, Pragi Północ i licznych nieformalnych grup sportowych i hobbistycznych, które anektują, czasowo lub na dłużej, najbliższą przestrzeń Stadionu Narodowego, jak i jego bezpośrednie otoczenie (przede wszystkim przestrzeń między Stadionem a stacją Stadion PKP, ale także okolice Wisły). Wykorzystując zatem rozróżnienia przestrzenne antropologa miasta Michela de Certeau na strategie i taktyki, spróbowałyśmy odpowiedzieć na pytanie, do kogo zatem należy przestrzeń stworzona na potrzeby EURO 2012 (de Certeau 2008). Wszak, zgodnie z tą perspektywą, mieszkańcy – użytkownicy nie tylko konsumują stworzone odgórnie przestrzenie, ale także je aktywnie wytwarzają, modyfikują, dopasowują do swoich potrzeb – często niedostrzeżonych w ogóle na poziomie strategicznego planowania. Kto stał się pełnoprawnym użytkownikiem obiektu, a kto do tego miana dopiero aspiruje? I wreszcie: czy Stadion wpisał się na stałe w pejzaż Warszawy? W opracowaniu tym posiłkujemy się następującymi źródłami: n wywiadami pogłębionymi z 55 respondentami (nawigatorami, mieszkańcami oraz kibicami); n oficjalną stroną internetową Stadionu Narodowego oraz profilem Stadionu Narodowego w serwisie społecznościowym Facebook; n materiałami fotograficznymi z Warszawy zebranymi podczas badania; n obserwacją własną podczas wydarzeń na Stadionie Narodowym: 17. Piknik Naukowy Polskiego Radia i Centrum Nauki Kopernik; 35. PZU


195

n

Narodowy – „kosz” z aspiracjami

Maraton Warszawski; Noc Muzeów, Festiwal Orange, wizyta studyjna zorganizowana przez Stadion Narodowy w ramach projektu Wspólny Narodowy; n obserwacją uczestniczącą okolicy okołostadionowej od marca do września 2013 roku; obserwacją miejskich sportowców i mieszkańców najbliższej okolicy; n artykułami na temat wydarzeń organizowanych na Stadionie Narodowym (tvnwarszawa.tvn24.pl, wyborcza.pl, muzyka.onet.pl, polityka.pl, kultura.newsweek.pl, gameplay.pl, polskieradio.pl, tvpinfo.pl, idziemy. com.pl, religia.tv, polskatimes.pl, warszawa.gazeta.pl, futu.pl); n forum internetowym gazeta.pl; n stroną internetową opisywanych wydarzeń i/lub profilami wydarzeń w portalu społecznościowym Facebook; n filmami z serwisu YouTube dotyczącymi relacji z wydarzeń na Stadionie Narodowym oraz oficjalnym profilem Stadionu zawierającym materiały promocyjne; n serwisami społecznościowymi miłośników sportów miejskich i nieformalnego klubu automobilowego YoungTimer Warsaw. Analiza obejmuje okres między 1 stycznia a 31 września 2013 roku. Analiza repertuaru wydarzeń Stadionu Narodowego Od 1 stycznia 2013 roku operatorem Stadionu Narodowego jest Spółka PL.2012+. Na oficjalnej stronie internetowej obiektu znajdziemy informacje o zadaniu, jakie stawia sobie ten podmiot – jest to umożliwianie wykorzystania Stadionu na cele społeczne, kulturalne oraz w zakresie kultury fizycznej, a priorytetem na obecny rok jest otwarcie Stadionu Narodowego dla wszystkich warszawiaków i uczynienie z niego miejsca, w którym chcą i lubią spędzać czas (http://www.stadionnarodowy.org.pl/o-nas/pl2012/o-pl2012). Przedstawiciele spółki PL.2012+ z dumą ogłosili, że podczas meczu Polska–Czarnogóra Stadion Narodowy odwiedził milionowy gość. Taką liczbę odwiedzających zaplanowano na cały rok 2013, a wynik osiągnięto już we wrześniu. 15 czerwca odbyła się również na Stadionie pierwsza ceremonia ślubna. Nowożeńcy powiedzieli sobie „tak” w kaplicy stadionowej, a obiad weselny zjedli w tak zwanej Loży Białej. Obiekt zbudowany na potrzeby


196

n

Aleksandra Litorowicz, Martyna Obarska

EURO 2012 zaczął zatem żyć własnym życiem – zarówno w rytm wielkich, masowych imprez, jak i nieoczywistych oddolnych inicjatyw. Przyjrzyjmy się zatem, jaką ofertą zarządcy Stadionu starają się przekonać do siebie warszawiaków, przyjezdnych i turystów – posłużymy się analizą wybranych wydarzeń odbywających się na jego terenie. Wydarzenia sportowe – Nie tylko piłka Stadion Narodowy jako obiekt sportowy na co dzień nie udostępnia swojej murawy żadnej drużynie piłkarskiej. Według raportu finansowego za okres od stycznia do lipca 2013 roku, zamieszczonego na stronie internetowej operatora Stadionu, prowadzona jest obecnie „strategia 360 stopni”. Na Stadionie odbywać ma się więc 1/3 wydarzeń sportowych, 1/3 wydarzeń rozrywkowo-muzycznych oraz 1/3 wydarzeń społecznych – sportowe wykorzystanie obiektu programowo zajmuje więc jedynie trzecią część oferty wydarzeń, co nie stanowi wyjątku, jeśli weźmiemy pod uwagę praktyki użytkowania innych tego typu obiektów. Stadion stał się punktem mety wrześniowego 35. PZU Maratonu Warszawskiego, który zgromadził rekordową liczbę 11 834 biegaczy, a także dziesiątki kibiców i osób uczestniczących w wydarzeniach towarzyszących (m.in. wieloboju sportowym, seminariach biegowych, maratonie na rolkach, maratonie Hand-bike). Wydarzenie cieszyło się dużym zainteresowaniem i okazało się logistycznym sukcesem. Start biegu znajdował się na moście Poniatowskiego, a meta na płycie Stadionu Narodowego. Mimo dużej liczby osób odwiedzających obiekt nie dało się odczuć ścisku, wielu pytanych narzekało jednak na chłód i siedziało w kurtkach, szalikach i czapkach. Respondenci zauważali również brak zróżnicowanej oferty gastronomicznej w przystępnych cenach. Atmosfera była luźna, sportowcy i kibice całymi rodzinami spacerowali po obiekcie i terenie Stadionu, odwiedzali EXPO Sport&Fitness 2013, siedzieli na podłodze w Biznes Klubie (gdzie miało miejsce EXPO), uwieczniali imprezę na zdjęciach. Kilkanaście dni wcześniej odbył się inny bieg – Prze_bieg ColorFun, który miał znacznie krótszy dystans (5 kilometrów), ale wyróżnił się na tle coraz liczniejszych biegów „kolorowym” akcentem – biegnący, zwykle ubrani na biało, zostali obrzuceni kolorowym proszkiem. Start i meta także


197

n

Narodowy – „kosz” z aspiracjami

znalazły się w okolicach Stadionu. Biegły dzieci, dorośli, seniorzy i niepełnosprawni. Trasa biegu pozwalała obejrzeć Stadion z każdej strony, można było zaobserwować ludzi leżących na błoniach. Stadion stał się zatem gospodarzem coraz bardziej popularnego w Polsce sportu, jakim bez wątpienia stało się bieganie, konotujące zdrowy tryb życia i przełamywanie własnych ograniczeń. Oprócz wymienionych już imprez, odbyły się tutaj również: 8. Półmaraton Warszawski, w którym udział wzięło ponad 13 tysięcy osób, a także Orlen Warsaw Marathon z biegiem na dystansie 10 kilometrów oraz biegiem maratońskim. Przy okazji wszystkich biegów pojawiały się krytyczne komentarze dotyczące wyłączenia ulic i utrudnień w komunikacji, a także propozycje, by biegi nie odbywały się w centrum miasta, lecz na jego przedmieściach. Inną ciekawą sportową inicjatywą realizowaną na Stadionie wydaje się trening Polish Soccer Skills dla uczestników obozów Lato 2013. Podczas tego wydarzenia po raz pierwszy od otwarcia Stadionu na murawie mieli okazję trenować najmłodsi piłkarze. Według wypowiedzi Macieja Szymańskiego, dyrektora sportowego Polish Soccer Skills: Trening Polish Soccer Skills na Stadionie Narodowym ma na celu nie tylko pokazanie filozofii naszego systemu szkoleniowego, ale przede wszystkim zmotywowanie młodych piłkarzy do ciężkiej pracy na treningach, aby w przyszłości mogli grać w takich właśnie miejscach jak Stadion Narodowy (http://www.stadionnarodowy.org.pl/aktualnosci/2505,trening-polish-soccer-skills). Stadion stał się więc motywacją i celem ciężkiej pracy adeptów sztuki piłkarskiej i: może właśnie dla takich gwiazd zbudowali ten stadion (https:// www.facebook.com/PolishSoccerSkills?sk=wall&filter=1), jak stwierdza jedna z internautek. W tym kontekście można jedynie żałować, że tego typu inicjatywy z udziałem dzieci i młodzieży nie są wydarzeniami często goszczącymi na murawie obiektu, a filozofia Stadionu jako obiektu sportowego przeznaczonego także dla najmłodszych piłkarzy nie jest aktywnie wcielana w życie. Podobnymi refleksjami dzieliło się podczas wywiadów kilku respondentów. Kontynuując przegląd inicjatyw sportowych mających miejsce na Stadionie, warto zwrócić uwagę na wydarzenie, które odbyło się 14 lipca 2013. Trawnik Producent VIII SuperFinał Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego, podczas którego drużyna Giants Wrocław pokonała Warsaw Eagles.


198

n

Aleksandra Litorowicz, Martyna Obarska

Meczowi towarzyszył piknik amerykański (sportowo-muzyczno-kulturalny) wraz z atrakcjami dla dzieci (m.in. dmuchane zamki, zjeżdżalnie, malowanie twarzy, zabawy z animatorami, warsztaty z robotyki oraz robienia domowych smakołyków). Dyrektor ds. Komunikacji Stadionu Narodowego, Mikołaj Piotrowski, podkreślił przy tej okazji, że Stadion ma być miejscem sportu, rozrywki i wydarzeń społecznych, a impreza to: przede wszystkim wielki rodzinny piknik na promenadzie stadionu (http:// www.stadionnarodowy.org.pl/aktualnosci/2342,superfinal-i-piknik-amerykanski). Rzeczywiście, wydarzenie zgromadziło widownię w różnym wieku i okazało się bardzo popularne nie tylko wśród fanów sportu, ale i rodzin z dziećmi, stając się przy okazji ludyczną propozycją na spędzenie niedzielnego popołudnia1. Wśród komentarzy internautów pojawiły się liczne opinie świadczące o tym, że tego typu sportowe inicjatywy są atrakcyjne z dwóch powodów: rozgrywki dość niszowego sportu budzą pewną ciekawość, a równocześnie jest to okazja, aby zobaczyć wreszcie na własne oczy Stadion. W kwietniu tego samego roku odbył się mecz reprezentacji AMP Futbol Polska, w którym wzięli udział zawodnicy po amputacjach kończyn. AMP dziękując na swojej stronie Stadionowi Narodowemu, który umożliwił rozegranie meczu, w „ciekawostkach” podało informację, która świadczy o tym, jak bardzo Stadion wpływa na atmosferę i prestiż takich rozgrywek: jeden z zawodników tak bardzo chciał poczuć atmosferę wielkiego futbolu, że na Stadion, zamiast jak zwykle pociągiem, przyleciał samolotem! (http:// www.ampfutbol.pl/amp-futbol-na-stadionie-narodowym). 9 kwietnia odbyła się kolejna edycja SuperFinału PLFA – rozgrywek futbolu amerykańskiego na Stadionie. Prezes PLFA Jędrzej Stęszewski zapewniał: Teraz wszyscy operatorzy nowych stadionów chętnie widzieliby futbol amerykański u siebie. Od Gdańska po Kraków – możemy grać na każdym stadionie. Warszawa chciałaby zatrzymać tę imprezę. My też planowaliśmy,

1

Na fanpage’u wydarzenia na Facebooku pojawiło się zażalenie uczestnika imprezy związane ze słabym nagłośnieniem. Organizator publicznie zrzucił winę na Stadion Narodowy: niestety to specyfika tego stadionu i jego nagłośnienia... zapewniliśmy dogłośnienie, ale niestety stadion wymaga nowego systemu nagłośnienia (https://www.facebook.com/superfinalplfa). Ten wątek zostanie dokładniej opisany w kolejnym rozdziale dotyczącym wydarzeń muzycznych.


199

n

Narodowy – „kosz” z aspiracjami

że rozegramy w Warszawie 2–3 SuperFinały i dopiero wtedy przeniesiemy się na inny obiekt, by promować futbol w innych miastach (http://eurosport. onet.pl/futbol-amerykanski/final-futbolu-amerykanskiego-znow-na-stadionie-narodowym/83rg0). Tak więc Stadion Narodowy jest swojego rodzaju prekursorem i popularyzatorem tego sportu w Polsce. Stadion jednak nie jest tylko przestrzenią wielkich imprez sportowych. 27 czerwca miał miejsce Nightskating, czyli nocny przejazd rolkarzy przez miasto, którzy po raz pierwszy w historii mogli wjechać na płytę Narodowego. Dwa miesiące wcześniej odbyło się z kolei rowerowe rozpoczęcie sezonu. Rowerzyści także odwiedzili Stadion, tym razem jako punkt startowy. Wydarzenie to miało pokazać, że obiekt jest przyjazny także temu rodzajowi sportu: Chcemy jednocześnie pokazać, że Stadion Narodowy to świetne miejsce dla miłośników dwóch kółek. Aktywne uczestnictwo w takich ciekawych inicjatywach jak Rowerowe Rozpoczęcie Sezonu idealnie wpisuje się w program „Stadion Narodowy – Nasze Miejsce”. Chcemy bowiem, aby Stadion Narodowy był miejscem, które ma znaczenie, którego niepowtarzalny klimat tworzą przychodzący tu ludzie (wypowiedź Mikołaja Piotrowskiego, rzecznika prasowego Stadionu Narodowego, http://www.stadionnarodowy. org.pl/aktualnosci/2194,rowerowe-rozpoczecie-sezonu). Goszczenie tego typu imprez pokazuje, że operator stara się pozyskać sympatię miłośników różnych sportów miejskich, mimo że sam Stadion nie jest obiektem stricte ukierunkowanym na takie przedsięwzięcia. To, że płyta Stadionu staje się punktem startowym lub metą podobnych wydarzeń, zakotwicza go w siatce miejskich znaczeń; obiekt symbolicznie „wychodzi” w przestrzeń Warszawy i wpisuje się w filozofię zdrowego i miejskiego stylu życia, którego atrybutami są między innymi rolki czy rower. Fakt ten potwierdza jeden z respondentów: A to tam rolkarze, a to Masa Krytyczna, no jest na pewno takim – że po polsku nie ma słowa, to użyję sobie po angielsku – landmarkiem, który gdzieś tam powoduje, że ludzie się do różnych aktywności sportowych grupowych gdzieś tam zbierają pod stadionem. Jest takim symbolem (War N2 Mak). Opisane powyżej wydarzenia są przykładem pewnej polityki operatora Stadionu – Spółki PL.2012+, która postanowiła trwale wpisać obiekt w kalendarz liczących się w Warszawie imprez sportowych. Co ważne, oprócz oficjalnych deklaracji i faktycznych decyzji co do wyboru organizowanych


200

n

Aleksandra Litorowicz, Martyna Obarska

na terenie Stadionu imprez, najbliższe okolice obiektu stały się także areną oddolnej, spontanicznej aktywności sportowej mieszkańców Warszawy. Imponujących rozmiarów przestrzeń parkingu znajdująca się między Stadionem a stacją PKP Stadion stała się w szybkim tempie jednym z ulubionych miejsc uprawiania sportów miejskich – joggingu (zarówno indywidualnego jak i grupowego), jazdy na rolkach, jazdy na longboardach czy deskach. Infrastruktura (betonowe ławki) okazały się również bardzo przydatnym i wytrzymałym elementem, który umożliwia adaptację tego miejsca do potrzeb np. jazdy na rowerach wyczynowych – co doceniono m.in. na profilu społecznościowym Klubu Sportów Miejskich „Skarpa”, ale także w innych miejscach internetowej blogosfery: Murki na terenie Stadionu narodowego które sie znajdują na parkingu przy wejściu do pkp stadion. Murki są wykonane z dosyć dziwnego tworzywa ale idealnie sie na nich robi triki i manuale z gapikiem, murków jest sporo więc jest na czym pośmigać. Nawierzchnia to gładki beton bardzo przyjemny. (http://spotydeskorolkowewarszawa.blogspot.com/ ) Miejsce to stało się atrakcyjną lokalizacją dla miłośników sportów miejskich, którzy dotychczas spotykali się np. pod pomnikiem Witosa na Placu Trzech Krzyży, na Placu Grzybowskim czy na Agrykoli. Na korzyść najbliższego otoczenia Stadionu podziałały trzy czynniki – brak w najbliższej okolicy tak wielkiej przestrzeni z równie wysokiej jakości nawierzchnią, brak domów mieszkalnych (a co za tym idzie brak konfliktu z mieszkańcami – co np. jest sporym problemem na Placu Grzybowskim, gdzie jest bardzo zła akustyka) i oświetlenie terenu. Ten trzeci aspekt jest niezwykle istotny, ponieważ bezpośrednia bliskość docenianego przez biegaczy Parku Skaryszewskiego mogłaby się okazać czynnikiem hamującym rozwój oddolnej aktywności sportowej w okolicach Stadionu. Jednak w parku wieczorami jest ciemno, a wobec wzrastającej popularności biegania w godzinach późnowieczornych czy nawet nocnych dostosowana do potrzeb biegaczy i doświetlona przestrzeń okazała się kuszącą alternatywą. Co ważne, najbliższe otoczenie Stadionu, czyli cały obszar znajdujący się za ogrodzeniem, jest także udostępniany mieszkańcom i miejskim sportowcom siedem dni w tygodniu, od 7 rano do 21 (w lecie od 5 rano do 23) – o ile obiekt nie jest zamknięty ze względu na jakieś planowane wydarzenia, ale wtedy odpowiednio wcześniej pojawiają się informacje.


201

n

Narodowy – „kosz” z aspiracjami

Nie bez znaczenia okazała się także bezpośrednia bliskość praskiego brzegu Wisły i prawdziwy renesans zainteresowania warszawskimi plażami. Przygotowana kilka lat temu przez Urząd Miasta i sukcesywnie odtwarzana wczesną wiosną trasa rekreacyjno-sportowa, która ciągnie się wzdłuż praskiego brzegu Wisły, stała się obecnie naturalnym przedłużeniem trasy biegowej wokół Stadionu. Potencjał Stadionu i jego okolic jako miejsca oddolnej aktywności sportowej został dostrzeżony nie tylko przez mieszkańców najbliższej okolicy i miłośników konkretnych sportów miejskich (organizowanie przez WSR Polskater Rollerblade darmowych warsztatów rolkarskich), ale także przedstawicieli operatora obiektu. Warto w tym miejscu bardziej szczegółowo przyjrzeć się treści i przesłaniu przywoływanego już filmu promocyjnego wyemitowanego po raz pierwszy 27 maja 2013 roku. Znaczący jest bowiem nie tylko wybór hasła promującego Stadion Narodowy – „Miejsce ma znaczenie”, ale także dobór aktywności pokazujących potencjał tego obiektu. Głównymi bohaterami klipu są bowiem właśnie sportowcy miejscy uprawiający bikepolo, robiący triki na poręczach czy na ławkach. W ten dynamiczny obraz wplecione są również ujęcia przedstawiające grupę osób ćwiczących na błoniach stadionowych tai chi. W realizacji klipu wzięli udział przedstawiciele Stowarzyszenia Parkour United, Stowarzyszenia Polish Hardcourt Bike Polo i Stowarzyszenia Taoistycznego Tai Chi (http://www.youtube.com/watch?v=c8cP7_7vEeg). Wydaje się zatem, że Stadion Narodowy rzeczywiście stał się przestrzenią powiązaną z aktywnością sportową. Co szczególnie ważne, istotniejsza okazała się nawet oddolna aktywność mieszkańców, którzy wobec braku innych podobnych przestrzeni zaadaptowali tę do swoich potrzeb i wykorzystali jej nieoczywisty potencjał. Przedstawiciele operatora dostrzegli też w pewnym momencie rodzącą się oddolnie aktywność i starają się ją promować i wspierać, a nie blokować – podczas badań terenowych wielokrotnie spotkałyśmy się z praktyką polegającą na tym, że osoby ćwiczące triki na ławkach swobodnie dyskutują o najlepszych lokalizacjach wokół stadionu ze strażnikami pilnującymi obiekt. Jednym słowem, działania takie są realnie akceptowane przez pracowników Stadionu i poniekąd wspierane. Kwestią, o której trudno się wypowiedzieć w kontekście zebranego w trakcie badań materiału, pozostaje ocena skali nieformalnych działań


202

n

Aleksandra Litorowicz, Martyna Obarska

sportowych wokół Stadionu. Analizując jednak fora internetowe, można odnieść wrażenie, że pozostaje to pewnego rodzaju wiedzą tajemną, przekazywaną w wąskim kręgu adeptów niszowych sportów miejskich. O tym, że okolice Stadionu stają się wieczorami miejscem tworzenia się żywej kultury miejskiej, wie niewielu. Wydarzenia muzyczne – bo dźwięk ma znaczenie... Oprócz wydarzeń sportowych, najbardziej kojarzone ze Stadionem Narodowym są imprezy muzyczne o dużym rozmachu medialnym, ściągające gwiazdy światowego formatu. W tym roku Stadion odwiedzili m.in. Roger Waters, Paul McCartney, Coldplay i Depeche Mode. Obiekt gościł także Warsaw Orange Festival, z występami takich gwiazd, jak Beyonce, Fatboy Slim, the Offspring czy Basement Jaxx, a więc artystów gromadzących prawdziwe tłumy. Stadion Narodowy jest nowym miejscem na mapie festiwalowej i koncertowej Polski. Przejmuje on prymat pierwszeństwa lub uzupełnia ofertę dotychczasowych miejsc organizacji tego typu spotkań na terenie Warszawy, a więc przede wszystkim Torwaru, Sali Kongresowej, Pepsi Areny, lotniska na Bemowie czy klubu Stodoła. Śledząc komentarze pod artykułami dotyczącymi koncertów, nietrudno natrafić na opinie gloryfikujące możliwości koncertowe obiektu. Według części internautów jest w końcu „europejsko” i na światowym poziomie: Szczerze mówiąc jestem zachwycony, że mamy coś takiego, co możemy pokazać Europie. (wypowiedz uczestnika Orange Warsaw Festival, http://www. youtube.com/watch?v=u5L1GkiSlxA). Według części organizatorów, ogromna powierzchnia i możliwości techniczne idealnie przystają do imprez wielkiego formatu. Piotr Metz, rzecznik Orange Warsaw Festival, potwierdził: Spodziewając się, że Beyonce będzie wielkim hitem naszego festiwalu, postanowiliśmy przenieść się na Stadion Narodowy, aby sprostać wymaganiom publiczności (http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,orange-warsaw-festival-muzyczne-swietona-narodowym,88495.html). Większość recenzentów muzycznych, jak i uczestników wydarzeń twierdzi, że Stadion Narodowy jest przestrzenią odpowiednią pod względem


203

n

Narodowy – „kosz” z aspiracjami

organizacyjnym – mieści wielotysięczną widownię, posiada dobre zaplecze, dogodny dojazd, sprawną obsługę, możliwa jest na nim organizacja wymyślnych opraw (m.in. multimedialna ściana na koncercie Rogera Watersa czy efekty pirotechniczne podczas koncertu Coldplay). To jednak nie wystarcza. Przy okazji każdego wielkiego koncertu jak bumerang powraca krytyka związana z akustyką obiektu, która trwa już od czasu niefortunnego pod tym względem koncertu Madonny w sierpniu 2012 roku. Recenzenci postrzegają problemy z dźwiękiem jako kluczowe przy odbiorze koncertów na Narodowym: Trudno tego tematu nie podnieść, skoro na brzmienie narzekali dosłownie wszyscy – na trybunach, na płycie, w środku, z prawa i z lewa. A także ci, którzy po prostu wyszli, „bo nie dało się tego słuchać”. Nie było na Stadionie Narodowym miejsca, może z wyjątkiem obszaru tuż pod sceną, na którym z głośników nie wydobywałaby się osobliwa mieszanka dudniącego charkotu i pogłosu, podlanego dobijającym wszystko echem. Na czym polega ten problem? (http://muzyka.onet.pl/wywiady/ szczypta-dyskomfortu/2m7b2). Bartek Chaciński przy okazji koncertu Coldplay (19 września 2013 roku) podkreślił, że zespół w dobrej formie – rozegrał nierówny pojedynek ze Stadionem Narodowym (http://www.polityka.pl/kraj/opinie/1530613,1,coldplay-zagral-na-stadionie-narodowym.read). Mimo dodatkowych linii nagłośnieniowych i starań muzyków (przeniesienie się na mniejszą, „bliższą publiczności” scenę) jakość dźwięku nie była według nich zadowalająca, a efekt studni jest nie do uniknięcia ze względu na specyfikę obiektu. Opinie w mediach na temat akustyki są ostre i zdecydowane – dźwięk został nazwany np. „nieznośną kakofonią” – przy okazji koncertu Coldplay (http:// kultura.newsweek.pl/fatalne-naglosnienie-na-narodowym--kto-za-to-odpowiada-,107007,1,1.html), pisano także o „spierdolonej akustyce” występu Paula McCartneya (http://gameplay.pl/news.asp?ID=80382) czy nagłośnieniu, które „można sobie w buty wsadzić” – w odniesieniu do koncertu Depeche Mode (http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/896787,Koncert-Depeche-Mode-Zespol-nie-zawiodl-gorzej-bylo-z-naglosnieniem). Przytaczane są także wypowiedzi ekspertów, m.in. prof. Rufina Makarewicza, dyrektora Instytutu Akustyki z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu: Sęk w tym, że dobre nagłaśnianie jest drogie i organizatorom instalowanie większej liczby głośników się zwyczajnie nie opłaca. Zamiast dobrej


204

n

Aleksandra Litorowicz, Martyna Obarska

jakości dźwięku zapewnia się nam Woodstock (http://kultura.newsweek.pl/ fatalne-naglosnienie-na-narodowym—kto-za-to-odpowiada-,107007,1, 1.html). Po koncertach obwiniani są ich organizatorzy na Stadionie Narodowym (przede wszystkim Live Nation), ale część internautów zdaje sobie sprawę, że obiekt z samej swojej natury nigdy nie będzie przestrzenią idealną do tego typu wydarzeń. Mimo kosztownego sprzętu oraz profesjonalnych ekip technicznych i dźwiękowych przeszkodą jest akustyka obiektu, która powoduje echo i odbijanie się dźwięku. Ostrze krytyki niezadowolonych wymierzone jest w organizatorów wydarzeń, ale też i w realizatorów dźwięku: Chyba najtragiczniejszy komplet koncertów, na jakich byłem pod kątem jakości dźwięku. Jak dla mnie – osoby, które siedziały przy konsoli i zajmowały się dźwiękiem, powinny zostać zwolnione i jeszcze odpowiadać za to finansowo, kompletna klapa i tragedia, kakofonia, i milion innych pojęć w gratisie (tamże). Problem, jak wynika z komentarzy internautów (w tym tych deklarujących zawodowe powiązanie z akustyką), nie leży w sprzęcie ani elektronicznej oprawie (wielkie gwiazdy przyjeżdżają ze swoimi ekipami i bardzo kosztownym sprzętem), ale w akustyce obiektu, który jest bardzo trudną przestrzenią do równomiernego i satysfakcjonującego nagłośnienia. Fanka kwituje tę kwestię: Straszne jest echo. Widać, że to nie jest obiekt na imprezy muzyczne, tylko na kopanie piłki (http://www.youtube.com/ watch?v=u5L1GkiSlxA). Uczestnicy poszczególnych koncertów wyrażają swoje niezadowolenie, nazywając obiekt „studnią narodową”, w której nie da się zapanować nad dźwiękiem. Zarówno ci akustycznie „dopieszczeni”, jak i nie, w czasie dyskusji internetowych wymieniają swoje miejsca podczas koncertów (płyta, prawa trybuna itd.) porównując, gdzie dźwięk był idealny, gdzie zadowalający, a gdzie zupełnie nie do przyjęcia: co do nagłośnienia, zgodzić się mogę, na trybunach (zwłaszcza vis a vis sceny) było mega słabo, znacznie lepiej było na płycie, gdzie na szczęście stałem przez większą część koncertu (https:// www.facebook.com/OrangeWarsawFestival?ref=ts&fref=ts). Wiążą to z cenami biletów, które wahają się od ponad stu do ponad tysiąca złotych i okazują się zróżnicowane pod względem możliwości satysfakcjonującego odbioru show.


205

n

Narodowy – „kosz” z aspiracjami

Dla fanów gwiazd muzyki popularnej uczestnictwo w koncercie często związane jest z dużymi kosztami (m.in. dojazdem), a co za tym idzie, wysokimi oczekiwaniami, adekwatnymi do skali obiektu i cen biletów. Rozgoryczony fan komentuje na Facebooku: Naglosnienie i organizacja dramat. To wstyd zeby tak traktowac ludzi ktorzy wydali kupe kasy i przejechali czesto kawal drogi zeby posluchac swoich ukubionych gwiazd. Jedyny lek na to zeby wytrzymac ten loskot to sie nawalic bo na trzezwo nawet stopery nie wiele dawaly:/ jak za rok bedzie za darmo to moze sie skusze – w innym razie chocbyscie ozywili i sciagneli Miska Jacsona to szkoda mi bedzie psuc sobie chumoru przez spieprzony dzwiek (tamże). Istnieje także grupa osób, która zarzeka się, że na Stadion Narodowy w celach odbioru muzyki już nigdy nie wróci. Krótkim podsumowaniem problemów z dźwiękiem jest komentarz dziennikarza „Gazety Wyborczej”: Przetestowany w ogniu imprez z wielkimi gwiazdami (wspomniana już Madonna, Coldplay) Narodowy po raz kolejny sprawdził się jako miejsce na masowe wydarzenie rozrywkowe. Znowu okazało się, że piekielnie trudno go nagłośnić. To oczywiste, że stadion to nie filharmonia, muzyka tu nigdy nie będzie brzmieć doskonale. Bardziej jednak niż wyśrubowywać dźwięk do perfekcji, trzeba minimalizować możliwość kakofonii. Wczoraj nie zawsze się to udawało, były miejsca na stadionie, po których dźwięk odbijał się jak kauczukowa piłka, miejsca, w których rządziło echo. Poprawa jakości brzmienia to obok zaproszenia wspaniałych artystów największe wyzwanie organizatorów w 2014 roku (http://wyborcza. pl/1,75248,13984322.html#ixzz2gxqBlZMr). Niezależnie od narzekań na akustykę pojawia się wiele opinii na temat dobrej atmosfery widowisk i wysokiego poziomu muzycznego. Część odbiorców jest gotowa wybaczyć kłopoty techniczne ze względu na inne atuty – np. multimedialne widowisko na koncercie Watersa. Dobrze oceniana jest także sama organizacyjna strona wydarzeń: jak dla mnie było bardzo dobrze, stewardzi i ochrona mili, dobry szlak komunikacyjny, kulturka – pod tym względem jedna z najlepszych imprez, na których byłem (tamże). Repertuar koncertów na Narodowym oceniany jest raczej pozytywnie przez ich uczestników – mówi się, że Stadion „ściągnął” kultowe gwiazdy i tuzy muzyki rozrywkowej, takie jak byli członkowie zespołów The Beatles


206

n

Aleksandra Litorowicz, Martyna Obarska

czy Pink Floyd. Na koncerty gwiazd sprzed dekad przychodzą ludzie w każdym wieku i całe rodziny, a także fani z różnych zakątków Polski, jeśli oczywiście ich na to stać. Głosy miłośników muzyki świadczą dobitnie o tym, że na Stadionie Narodowym pojawiło się zjawisko, które można nazwać „audio-gentryfikacją”. Istnieje tylko ograniczona liczba miejsc uprzywilejowanych i nadających się do komfortowego słuchania muzyki. Takie same problemy przeżywał dekady temu Torwar, o którym powszechnie mówiono, że nie można go dobrze nagłośnić, a więc że nie nadaje się do organizowania koncertów. I rzeczywiście – problem z nagłośnieniem jest wyzwaniem, który stoi przed Stadionem Narodowym w najbliższym czasie, zwłaszcza, że jego zarządcy planują organizację dużej ilości spektakularnych eventów, które – co ważne – będą przynosiły zysk i budowały markę miejsca (a jak wiadomo z hasła reklamowego Stadionu, „Miejsce ma znaczenie”). Nie da się ukryć, że koncerty gwiazd są nieodłącznym komponentem Stadionu Narodowego i tego rodzaju przestrzeni. Wydarzenie religijne – „Jezus na Stadionie” 6 czerwca na Stadionie Narodowym odbyło się spotkanie zorganizowane przez Kurię Warszawsko-Praską, które dosłownie wypełniło go po brzegi – 59 500 osób wzięło udział w rekolekcjach „Jezus na Stadionie”, których gościem był o. John Baptist Bashobora z Ugandy, „uzdrowiciel” i „wskrzesiciel”. Na płycie zarezerwowano miejsca dla rodziców z dziećmi do lat 10 i osób niepełnosprawnych ruchowo. Konferencje oraz modlitwy trwały cały dzień i były tematem dnia wszystkich telewizyjnych dzienników i portali informacyjnych. Wydarzenie było niewątpliwym fenomenem frekwencyjnym, mimo biletowanego wstępu (20 i 40 złotych). Na Stadion zjechali wierni z całej Polski, w tym całe rodziny oraz seniorzy. Spotkanie można było także oglądać dzięki ewangelizacyjnej telewizji internetowej www.dobremedia.org. Obiekt sportowy zmienił się na ten dzień w świątynię – nawiązując do wcześniejszego Stadionu Dziesięciolecia, który też gościł wiele wydarzeń tego typu. Katarzyna Matusz, rzeczniczka prasowa wydarzenia, w swojej wypowiedzi powiązała przestrzeń Stadionu z sacrum: To Jezus zaprasza wiernych na


207

n

Narodowy – „kosz” z aspiracjami

stadion, my tylko w tym pośredniczymy (http://wiadomosci.onet.pl/warszawa/ uzdrowiciel-na-stadionie-narodowym-tysiace-chetnych/y9dwn). Zjadliwe często komentarze respondentów dotyczyły w większości niedowierzania związanego z mocami cudotwórczymi ojca Bashobory: Myślę, że całkiem nieźle zaczęliśmy. Bo na Narodowym się coś tam dzieje, są mecze i są koncerty, i różne wydarzenia. Ojciec Bashoobora i Jezus na naszym stadionie... [...]. Jak ja bym chciał tam pójść, to musiało być przekomiczne. Stadion ludzi i koleś, który odprawia jakieś egzorcyzmy. I to wszystko w naszym kraju! (War E3 Opr). Silnie reprezentowanym tematem było także „przystawanie” obiektu sportowego do zjawiska z porządku religijnego. Organizacja wydarzenia religijnego w obiekcie zarówno sportowym, jak i komercyjnym jest dla wielu kontrowersyjna – choć, jak wspominałyśmy, również wcześniej w przypadku Stadionu Dziesięciolecia była powszechną praktyką. W tym samym miejscu, w 1983 roku odbyła się msza święta prowadzona przez Jana Pawła II, w której wzięło udział 1,5 miliona ludzi: To, że papieska Msza Święta odbywała się na Stadionie Dziesięciolecia, miało ogromne znaczenie. Przecież było to miejsce przede wszystkim imprez propagandowych, kiedy władza pokazywała swoją siłę: nie tylko dużych wydarzeń sportowych, ale także wieców i dożynek, które miały pokazywać, jak władza brata się z ludem (http://www. idziemy.com.pl/kosciol/papiez-na-stadionie). Dziś, w dobie kapitalizmu, kontekst uległ zmianie i stał się emanacją mechanizmów rynkowych. Andrzej Rychard, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, podkreślił: Kilkadziesiąt złotych za zobaczenie duchownego z Afryki, obejrzenie Stadionu Narodowego przy ładnej pogodzie i w przypadku niektórych za wiarę w to, że można doznać uzdrowienia – to jest moim zdaniem atrakcyjna rynkowo propozycja. Żałować można jedynie, że Paul McCartney wypadł słabiej w tej konkurencji. Ale jego bilety były droższe, a ja wiem, że w Polsce podstawowym kryterium wyboru konsumenckiego jest cena (http://tvp. info/magazyn/po-godzinach/charyzmatyczny-uzdrowiciel-czy-showman-w-sutannie/11657994). Organizatorzy, zarówno przed, jak i po wydarzeniu umożliwili zakup pamiątkowych koszulek, kubków i smyczy w cenie od 3 do 25 złotych, a po rekolekcji nabycie DVD i mp3 w cenach 40 zł i 15 zł. Pojawiały się także liczne głosy dotyczące kwestii finansowych związanych z wydarzeniem, takich jak opłacenie wynajęcia stadionu, unikanie


208

n

Aleksandra Litorowicz, Martyna Obarska

podatku czy biletowania. Oto jeden z komentarzy na forum gazeta.pl: Ile kosztowały katolickie gusła na Stadionie Narodowym, odprawiane przez jakiegoś kato-szamana z Afryki? Mimo że Stadion Narodowy to instytucja publiczna, minister sportu łamiąc prawo i konstytucję nie chce udzielić odpowiedzieć posłowi Kotlińskiemu czy to klerykalno-komercyjne widowisko (za udział w tych gusłach Watykańczycy brali 40zł od łebka) zostało sfinansowane z publicznych pieniędzy (http://forum.gazeta.pl/forum/w,721,1467 55738,146755738,Ile_kosztowaly_katolickie_gusla_na_Stadionie.html). Wśród internautów nie brakuje jednak opinii chwalących miejsce organizacji wydarzenia. Na fanpage’u „Jezus na stadionie” odnajdziemy komentarze takie jak: a czy własnie to, że jest cudem przeszkadza temu, by odbywała się w szerszym gronie, w większej wspolnocie ludzi w takim miejscu jak stadion? Eucharystia to cud i niech bierze w nim udział jak największa liczba ludzi, razem. A celebracja jej na stadionie, właśnie to umożliwia (https:// www.facebook.com/JezusNaStadionie). Nie zabrakło także wypowiedzi osób, dla których rekolekcje były dużym religijnym przeżyciem – czytamy m.in.: bardzo się cieszę, że mogłem tam być i wielbić imię pana wraz z 57 000 ludzi, wszystkich w tym wydarzeniu połączyła miłość ofiarna (tamże) czy Marzy mi się „EURO z Jezusem”, tchnienie Ducha na wszystkich stadionach Polski, a może i świata (tamże). Ciekawa wydaje się konfrontacja tych wpisów z zarzutami dotyczącymi komercjalizacji przeżycia religijnego – czy da się połączyć tak intymne doświadczenie z atmosferą widowiskowości imprez organizowanych na Stadionie? I nie jest to żadne powątpiewanie tylko szukanie potwierdzenia czy w tej całej histerii faktycznie był Jezus, czy nie różni się ona niczym specjalnym od tego co przeżywałem gdy Twój „nazwiskownik” (uwaga skierowana do internauty o nazwisku Lewandowski – przyp. aut.) strzelił gola Grecji na EURO 2012 (tamże). W oficjalnym dyskursie dotyczącym wydarzenia także zostaje podjęty temat doboru miejsca organizacji rekolekcji. Rzecznik prasowy Katarzyna Matusz tłumaczy: Wielokrotnie słyszeliśmy opinie, że brakuje miejsc i nie wszyscy chętni mogą wziąć udział w wydarzeniu. Rekolekcje na Stadionie Narodowym to spotkanie o charakterze religijnym wpisujące się w obchody Roku Wiary w Kościele katolickim. Tam nie powinno zabraknąć miejsc (http://religia.tv/news,3095-rekolekcje_na_ stadionie_narodowym.html).


209

n

Narodowy – „kosz” z aspiracjami

Rzecznik PL.2012+ Mikołaj Piotrowski zapewniał w mediach, że Stadion spełni oczekiwania modlących się pod względem komfortu i jakości wydarzenia (http://www.polskatimes.pl/artykul/938407,bashobora-odprawia-rekolekcje-na-stadionie-narodowym-zebrani-oczekuja-cudu-zobacz-zdjecia,id,t.html) i, co ważne, wyraził nadzieję, że ta pierwsza religijna impreza nie będzie ostatnim takim wydarzeniem na Stadionie (http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,14204574,Ugandyjski_uzdrowiciel_na_ Narodowym__Sprzedano_57.html). Zaś zarzuty dotyczące komercjalizacji religii są stałym motywem publicystycznym i nie tylko, by przywołać tu na przykład utyskiwania nad „polskim religijnym Las Vegas” (Licheń), a z drugiej strony przypomnieć to, co pisał George Ritzer w Macdonaldyzacji społeczeństwa lub Umberto Eco w Semiologii życia codziennego. Być może jest tak, że popisy ugandyjskiego duchownego trafiają w istotę współczesnej popreligijności, a Stadion Narodowy odegrał tym samym, niespodziewanie, rolę antropologicznego dekonstruktora rzeczywistości. Widowisko – Verva Street Racing – Top Gear Live 2013 Bardzo duże emocje budziła organizacja na Stadionie Narodowym Top Gear Live, pierwszej polskiej edycji największego spektaklu motoryzacyjnego na świecie. Impreza dla fanów motoryzacji i popisów kaskaderskich była szeroko promowana w mediach (pisała o niej większość portali skierowanych do mężczyzn i fanów motoryzacji), a także przez sam Stadion na oficjalnej stronie internetowej. Bilety rozeszły się błyskawicznie w liczbie prawie 60 000 (kosztowały odpowiednio 99 złotych, 129 złotych, 159 złotych). Wydarzenie, które odbywało się już wielokrotnie na całym świecie, od początku było zaplanowane pod tę konkretną przestrzeń: Nie wyobrażaliśmy sobie innego miejsca na przeprowadzenie tak spektakularnej imprezy motoryzacyjnej niż Stadion Narodowy. Ostatnie testy techniczne upewniły nas, że podjęliśmy najlepszą decyzję z możliwych (wypowiedź Leszka Kurnickiego, Dyrektora Wykonawczego ds. Marketingu PKN ORLEN; http://www.stadionnarodowy.org.pl/aktualnosci/2394,verva-street-racing-na-narodowym). Mimo zapewnień Joanny Janowicz Strzyżewskiej, Menedżer ds. Komunikacji z Mediami ze Stadionu Narodowego, że Stadion spełni wszystkie


210

n

Aleksandra Litorowicz, Martyna Obarska

pokładane w nim nadzieje w stosunku do wydarzenia tak wysokiej rangi (http://www.topgearlive.pl/pl/info-pl/latest-news-pl/item/poland-gets-set-for-top-gear-live), w internecie narzekano na długie kolejki, późne wpuszczanie na Stadion i problemy z nagłośnieniem („niewyraźnie”, „za głośno”, „w różnych sektorach inaczej”) czy niską temperaturę na widowni. To jedno z bardziej „niegrzecznych” stadionowych show (m.in. ze względu na niepoprawne politycznie żarty prowadzących) zmieniło oblicze Stadionu, który dotychczas kojarzył się z uczuciami wzniosłymi, patriotycznymi czy sportową rywalizacją. Targi Stadion stał się także miejscem targów – odbyły się na nim IV Warszawskie Targi Książki czy HUSH WARSAW. Organizatorzy Targów Książki zaznaczają, że Stadion zdał egzamin, jeśli chodzi o przestrzeń i logistykę (http:// www.polskatimes.pl/artykul/898253,iv-warszawskie-targi-ksiazki-odwiedzilo-60-tys-osob,id,t.html?cookie=1#czytaj_dalej). Mimo pojawiających się głosów o braku dawnego klimatu wydarzenia (poprzednią wieloletnią siedzibą targów był Pałac Kultury i Nauki) nowa przestrzeń umożliwiła zaproszenie większej liczby wystawców, swobodę w poruszaniu się między stoiskami czy zaparkowanie samochodu. W rezultacie Stadion rzeczywiście przyciągnął większą liczbę wydawnictw i odwiedzających, co potwierdzają statystki – targi odwiedziło 60 000 gości, czyli o 20 000 więcej niż w roku ubiegłym. Z kolei targi polskich projektantów mody HUSH WARSAW zgromadziły prawie 20 tysięcy gości i 170 wystawców. Podczas wydarzenia, oprócz zakupienia ubrań czy dodatków, można było porozmawiać z młodymi projektantami. Program wzbogaciła także strefa dla dzieci, zakupy ze stylistką i inne atrakcje takie jak strefa ZEN i SPA. Według Joanny Janowicz Strzyżewskiej, Menedżer ds. Komunikacji z Mediami ze Stadionu, obiekt sprawdził się jako miejsce wydarzenia: Wybór Stadionu Narodowego na organizację HUSH WARSAW docenili przede wszystkim sami projektanci – za możliwości logistyczne, niekonwencjonalne otoczenie i bardzo zróżnicowanego klienta, przekonanego do zakupu. Ta edycja targów mody przyniosła organizatorom pięciokrotny wzrost frekwencji, ponieważ


211

n

Narodowy – „kosz” z aspiracjami

stadion odwiedziło prawie 20 tysięcy kupujących, wśród nich także całe rodziny z dziećmi. Cieszy nas sukces tej inicjatywy. Pokazuje on doskonale, że Stadion Narodowy to miejsce, które daje wiele możliwości biznesowych i rozrywkowych (http://www.futu.pl/futu,2,2295,hush_warsaw_spektakularnym_sukcesem.html). 19 czerwca odbyły się także Edu Trendy – bezpłatne targi, konferencje, warsztaty – a więc spotkanie specjalistów edukacyjnych. Mimo bogatego programu imprezy frekwencja zawiodła (na Stadion przybyło jedynie 1,5 tysiąca gości). Projekt społeczny „Wspólny Narodowy” Stadion stał się również miejscem, które gościło i nadal gości prężnie działający projekt społeczny „Wspólny Narodowy”. Jak czytamy na stronie Stadionu i na profilu facebookowym całej inicjatywy prowadzonym od 2 lipca 2013 roku, projekt zrodził się z partnerstwa publiczno-społecznego trzech podmiotów: Fundacji Rozwoju Kultury Fizycznej, Spółki PL.2012+ (czyli nowego operatora obiektu) oraz Projektu Społecznego 2012 (Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego). Cztery wybrane organizacje biorące udział w projekcie to: Stowarzyszenie Obywatelskie Saska Kępa, „Sie-Je w mieście” związane z klubokawiarnią OSP na ulicy Międzynarodowej, Stowarzyszenie Badawczo-Animacyjne „Flâneur” mające na swoim koncie m.in. działania związane z ocalaniem pamięci społecznej o Bazarze Szembeka oraz Fundacja Na Rzecz Wspólnot Lokalnych „Na miejscu”, która w tym roku zorganizowała cykl warsztatów partycypacyjnych z mieszkańcami Warszawy opartych na zasadzie koncepcji placemaking (idea związana z działalnością amerykańskiej organizacji Public People for Places). Projekt powstał w celu przebadania potrzeb mieszkańców najbliższej okolicy Stadionu, ale także innych grup związanych z okoliczną przestrzenią publiczną i dookreśleniem jej kształtu i roli. Celem podejmowanych działań jest to, by warszawiacy poczuli, że Stadion Narodowy i jego okolica jest przyjazną i otwartą przestrzenią wspólną, przeznaczoną dla wszystkich grup społecznych. Na Stadionie miały miejsce warsztaty, do udziału w których zaproszono przedstawicieli organizacji trzeciego


212

n

Aleksandra Litorowicz, Martyna Obarska

sektora, sportowców miejskich, lokalnych dziennikarzy i okolicznych mieszkańców. Pierwsze warsztaty ruszyły 4 września. Podczas spotkań realizowanych w formie spacerów badawczych połączonych z warsztatami partycypacyjnymi zaproszeni uczestnicy analizowali przestrzeń znajdującą się poza obszarem płyty głównej boiska (przez kilka najbliższych lat obowiązują zapisy gwarancyjne, które uniemożliwiają modyfikację tej części obiektu), ale przed ogrodzeniem stadionu. To ważne rozgraniczenie, ponieważ wiele działań w przestrzeni publicznej, zwłaszcza tych nieformalnych, ma miejsce poza ścisłym terenem stadionowym i koncentruje się na ogromnym parkingu usytuowanych między stacją PKP Stadion a Parkiem Skaryszewskim. Organizatorzy spacerów zwracali szczególna uwagę uczestników na to, aby spróbowali oni dokładnie opisać, jakie funkcje przestrzenne pełnią konkretne obszary na stadionie, a jakie mogłyby pełnić w przyszłości i jak można by połączyć przestrzeń znajdującą się za ogrodzeniem z tą wewnątrz. W ramach spacerów badawczych udostępniono również obszar tzw. starego boiska lekkoatletycznego, którego pozostałości znajdującą się w okolicy historycznego budynku pawilonu sportowego. Efektem końcowym wszystkich spotkań jest przygotowanie listy rekomendacji zagospodarowania przestrzeni wokół stadionu. Co ważne, okazało się, że wizje wszystkich zaproszonych grup (które pracowały przecież oddzielnie i w pewnych odstępach czasowych) są zbieżne i często nastawione na niskokosztowe, prospołeczne działania. Według opinii uczestników spacerów badawczych podstawową barierą w przypadku Stadionu Narodowego jest bariera fizyczna, jaką jest otaczający obiekt płot. Trzeba zrobić wszystko, aby zaprosić mieszkańców do przekroczenia tej symbolicznej granicy. Kiedy bowiem wejdzie się już w obręb samego obiektu, można z pewnym zaskoczeniem zauważyć, że jest to bardzo atrakcyjny pod względem krajobrazowym, przyrodniczym i funkcjonalnym teren – o czym świadczą tak nieoczywiste przedsięwzięcia, jak organizowanie na terenie Stadionu warsztatów ornitologiczno-przyrodniczych, które cieszyły się wielkim zainteresowaniem. Być może po raz kolejny poprzednik stadionu – Stadion Dziesięciolecia – okazał się niezamierzoną inspiracją; w późniejszych latach, kiedy obiekt nie był już wykorzystywany do celów sportowych, niezwykle popularne okazały się wycieczki botaników i miłośników


213

n

Narodowy – „kosz” z aspiracjami

niecodziennej roślinności, którzy mogli w opuszczonej niecce stadionu obserwować rozwój egzotycznych gatunków drzew, jak np. daktylowców, które wyrosły z wyrzuconych, zapewne przez handlujących na Koronie, pestek. Inne wydarzenia Na Stadionie Narodowym odbywają się także wydarzenia w mniejszej skali, takie jak warsztaty (np. darmowe warsztaty rolkowe), festiwale tematyczne (np. Warszawski Festiwal Kultury Piwnej czy Festiwal Planszówek), a także wystawy (np. wystawa „Pierwsze światło” lub „Pełen dostęp, pełen futbol”). We wrześniu Stadion gościł również ciekawe wydarzenie, jakim był Festiwal gier planszowych (Planszówki na Narodowym). Bogaty jest także program imprez komercyjnych: np. pokaz bielizny w Loży Platynowej, wspólne gotowanie z kucharzami w kuchni Stadionu Narodowego (koszt to 220 zł), familijne brunche z widokiem na panoramę Stadionu w scenerii Business Club (w cenie 119 złotych za osobę dorosłą, 49 złotych za dzieci w wieku 4–11 lat). Oferta stadionowa 10 września obejmowała także unikatową możliwość wynajęcia boiska na Stadionie Narodowym (od 2500 zł netto). W stałej ofercie Stadionu znajduje się wynajęcie komercyjnych lóż, przestrzeni konferencyjnych, organizacja ślubów i wesel, eventów korporacyjnych czy wycieczek po Stadionie. Jedna z respondentek, była pracownica Stadionu, opowiada o programie w tym zakresie: Tam jest dużo, dużo atrakcji. Znaczy jest wycieczka taka VIP-owska, jest wycieczka dla kibiców z szatniami zawodników, gdzie na wzór Arsenalu bodajże i Wembley jest puszczany dźwięk tłumów i skandowania trybun pełnych. Tak że jest kilkanaście rodzajów tych wycieczek, więc każdy znajdzie coś dla siebie (War N1 Mak). Co zrobić z „wielkim koszykiem”? Możliwe scenariusze na przyszłość „Landmark”, „dominanta” „wielki koszyk”, „koszyk ze szpikulcami”, „miska z wejściem i wyjściem”, „wielki strup na środku miasta” to już stały element krajobrazu Warszawy, który spotykamy w wieku kontekstach – na


214

n

Aleksandra Litorowicz, Martyna Obarska

pocztówkach i w serialach, jadąc tramwajem, spacerując bulwarami Wisły czy obserwując panoramę miasta ze Starówki. W ramach tegorocznych badań zapytaliśmy respondentów mieszkających w Warszawie, jakie powinno być przeznaczenie obiektu. Z odpowiedzi wyłania się kilka tendencji dotyczących tego, jak Stadion Narodowy powinien być wykorzystywany. Przede wszystkim – zgodnie z pierwotną funkcją obiektu sportowego – ma służyć rozgrywaniu meczów piłki nożnej lub innym sportom, takim jak m.in. boks, siatkówka czy lekkoatletyka. Przy okazji tych wypowiedzi pojawia się zarzut, że przestrzeń nie jest przygotowana do zawodów lekkoatletycznych. Jednocześnie respondenci często zaznaczają, że mimo nowoczesnego Stadionu polska piłka nożna nie stoi na najwyższym światowym poziomie (według respondentów Polska to pod tym względem „prowincja”, jest „słabo-piłkarska”), dlatego trudno będzie przeznaczyć obiekt jedynie na ten sport: Natomiast ja bym marzył, żeby tam było jak najwięcej jednak imprez sportowych. To jest stadion, gdzie można rozgrywać mecze. Oczywiście Polska to jest prowincja, trudno jest ściągnąć jakieś znakomite zespoły, ale czemu nie tworzyć jakichś pretekstów, czemu nie organizować jakichś okolicznościowych turniejów? Tutaj jeśli chodzi o piłkę, to jest ciągle do zagospodarowania, tylko że niestety Polska nie kojarzy się z piłką nożną... (War N6 Now). Remedium na powyższą sytuację ma być wielofunkcyjne wykorzystanie obiektu, co jest podnoszone w wypowiedziach respondentów bardzo często. Upatrują w tym szansy na stałe zagospodarowanie przestrzeni, które skutkować ma dostępnością i atrakcyjnością miejsca dla różnych grup odbiorców (nie tylko fanów piłki nożnej), ale i korzyściami ekonomicznymi (większa szansa „zarobienia na siebie”): stadion oferuje tu zupełnie nowe standardy, jest dobrze położony, dobrze skomunikowany z całym miastem. To jest wprost idealna przestrzeń, żeby tam robić, ja myślę, że nie tylko imprezy z zakresu kultury, koncerty... To jest w ogóle najprostsze rozwiązanie, a to jest tak wiele rzeczy (War N6 Now). Wielofunkcyjność ta ma wypełnić lukę w wachlarzu warszawskich przestrzeni, które mogłyby pomieścić wiele tysięcy osób, znajdując się jednocześnie w dogodnym komunikacyjnie miejscu. Respondenci doceniają infrastrukturalne atuty obiektu, twierdząc, że pod wieloma względami przewyższa dotychczasowe miejsca wielkich imprez: w zasadzie wszystko, co wymaga jakiegoś miejsca, to może być robione na Stadionie (War M1 Wrz).


215

n

Narodowy – „kosz” z aspiracjami

Ta wielofunkcyjność nie musi oznaczać, że przestrzeń stadionu powinna być zadedykowana jednemu wydarzeniu wielkiego formatu. Rozmówcy dostrzegają możliwość zagospodarowania tej przestrzeni także na mniejsze eventy, które mogą dziać się w wybranych sektorach nawet jednocześnie: Powinna być, nie wiem, możliwość wydzielania sektorów, poziomów i robienia na mniejszą skalę imprez (War N3 Wit). Takie wypowiedzi mogą świadczyć o tym, że respondenci tę rozległą i zdefiniowaną przestrzeń pragną oswoić i wykroić z niej kawałek intymnej, bardziej „przytulnej” sfery, która podczas mniejszych wydarzeń może być rzeczywiście dospołeczna i bezpieczna. Pojawiają się także głosy, żeby na Stadionie po prostu „się działo”. Ta część respondentów nie ma sprecyzowanej wizji repertuarowej (mogą to być nawet „orgie”), pragnie jednak jak największej częstotliwości wydarzeń, tak, by Stadion: bardziej żył, żeby tętnił życiem, żeby to nie stało się taką stojącą kopuła bez życia. [...] Tak, niech ich będzie jak najwięcej. Niech on się utrzymuje. Niech on żyje, żeby nie stał się pomnikiem stojącym po EURO (War M6 Wrz). Ważny jest tu aspekt ekonomiczny funkcjonowania obiektu. Część respondentów podkreśla, że tak droga inwestycja powinna na siebie zarabiać wszystkimi możliwymi sposobami. Rozmówcy nie pomijają także kwestii społecznej – duża ilość wydarzeń ma dać możliwość uczestniczenia w życiu Stadionu wszystkim podatnikom, żeby każdy znalazł repertuar zgodny ze swoimi zainteresowaniami i upodobaniami. Rozmowy z respondentami pokazują, że większość z nich ma swój pomysł na funkcjonowanie obiektu w mieście i chciałaby o nim współdecydować. Pomysły różnią się, ale wielogłosowość świadczy o tym, że mieszkańcy poczuli się gospodarzami miejsca, którym nieobojętne są konsekwencje powstania tak znaczącego obiektu. Co ciekawe, nie dotyczy to wyłącznie mieszkańców okolic stadionowych, ale większości osób mieszkających w Warszawie. Wydaje się, że właśnie ten potencjał bycia współgospodarzem obiektu dostrzegli także pracownicy nowego operatora, którzy inicjując projekt społeczny Wspólny Narodowy nie tylko zaprosili warszawiaków do rozmowy o przyszłości Stadionu, ale także wydają się dość skrzętnie obserwować to, co się wokół samego obiektu zaczęło dziać poniekąd „mimochodem”. Są to jednak dopiero pierwsze działania tego typu, trudno więc na dzień dzisiejszy określać, jaki jest ich możliwy zasięg i czy koncepcja tworzenia miejsca,


216

n

Aleksandra Litorowicz, Martyna Obarska

które ma znaczenie, jest współtworzone przez mieszkańców, a jego oferta jest zbilansowaną propozycją połączenia wydarzeń sportowych, kulturalnych i społecznych, rzeczywiście odniesie sukces. Imprezowy Narodowy Zdecydowana większość rozmówców uczestniczyła w przynajmniej jednym wydarzeniu na Stadionie lub na jego błoniach, a wszyscy potrafili wymienić przynajmniej jedno takie wydarzenie. Najczęściej wskazywane są duże wydarzenia, takie jak: n koncerty gwiazd (przede wszystkim Beyonce i Paula McCartneya oraz Warsaw Orange Festival); n „Jezus na Stadionie”, czyli rekolekcje poprowadzone przez o. Johna Baptistę Bashoborę (nazywane przez respondentów także „imprezą kościelną”, „uzdrowicielem”, „egzorcyzmami”, „szarlatanem”); n IV Warszawskie Targi Książki, nazywane przez respondentów „targami książki”; n 17. Piknik Naukowy Polskiego Radia i Centrum Nauki Kopernik, nazywany przez respondentów „piknikiem naukowym”; n Top Gear Live VERVA Street Racing, nazywane przez respondentów „Top Gear”; n wydarzenia sportowe: przede wszystkim futbol amerykański oraz mecze piłkarskie. Wśród odpowiedzi zdecydowanie rzadziej pojawiały się takie wskazania jak: HUSH WARSAW (targi mody niezależnych projektantów); Nightskating Warszawa (nocny przejazd rolkarzy połączony z wjazdem na płytę Stadionu); inne koncerty (Depeche Mode, Coldplay). Respondenci łączą z obiektem wydarzenia związane z jego stałym funkcjonowaniem, czyli m.in. konferencje, imprezy firmowe, kongresy i wycieczki. Rozmówcy zostali także poproszeni o naszkicowanie wymarzonego repertuaru Stadionu Narodowego. Wśród odpowiedzi przeważają dwa modele zarządzania obiektem: skierowanie się ku imprezom masowym oraz bardziej kameralnym. Najczęściej zaznaczana jest potrzeba wielkich eventów, które zgromadziłyby dziesiątki tysięcy oglądających. Respondenci zdecydowanie postulują


217

n

Narodowy – „kosz” z aspiracjami

potrzebę organizowania większej liczby imprez sportowych i widowisk typu Red Bull X-Fighters czy wyścigi monster trucków, które w spektakularny sposób wykorzystywałyby potencjał obiektu. Mile widziane są także duże imprezy kulturalne, a przede wszystkim koncerty gwiazd. Zresztą podobny zakres repertuarowy był wymieniany przez respondentów w odpowiedzi na pytanie dotyczące kojarzenia imprez, które odbyły się na Stadionie – odnosi się więc wrażenie, że skala obiektu determinuje w znacznym stopniu pierwszy intuicyjny wybór repertuaru: Wolałbym, żeby tam rzeczywiście odbywały się imprezy masowe. Mogą być festiwale najróżniejszego rodzaju czy właśnie takie wydarzenia w stylu właśnie Red Bulla, który organizuje X-Fighters, tak? Zdaje się on się tak nazywa. To są spoko rzeczy i na to zawsze będzie na pewno popyt, no. Choć tak jak mówię, no, to jest fajne, ale na przykład wkurzają mnie takie zapychania naprawdę shitem tych miejsc i wydaje mi się to nierozsądne (War N4 Wrz). Co ciekawe, oprócz zaproponowanych przez jednego z respondentów obchodów Powstania Warszawskiego, wszystkie projektowane wydarzenia mają wyłącznie charakter sportowy, rozrywkowy lub społeczny, czyli de facto dokładnie taki, jak zaproponowany przez Spółkę PL.2012+ w strategii 360 stopni – 1/3 wydarzeń sportowych, 1/3 wydarzeń rozrywkowo-muzycznych, 1/3 wydarzeń społecznych (http://www.stadionnarodowy.org. pl/o-nas/pl2012/raport-finansowy). Nie pojawiają się propozycje wydarzeń naukowych, historycznych, religijnych czy patriotycznych – wynika z tego, że pole znaczeniowe Stadionu przybrało już określony kształt, a zaproponowane imprezy są swojego rodzaju kontynuacją dotychczasowej, zaplanowanej i wdrażanej w życie oferty obiektu. Dla drugiej grupy respondentów oferta Stadionu byłaby atrakcyjna, gdyby organizowane były wydarzenia w mniejszej skali („intymne”). Projektując wymarzony repertuar kierują go m.in. do najmłodszych – kilkukrotnie zwracano uwagę na konieczność stworzenia przestrzeni do swobodnej i bezpłatnej gry w piłkę dla najmłodszych czy organizacji igrzysk młodzieżowych – podobne uwagi zgłaszali też uczestnicy spacerów badawczych po terenie Stadionu, wskazujący teren byłego boiska lekkoatletycznego jako potencjalny obszar takich działań. Koncerty w mniejszej skali są tematem równie chętnie podejmowanym przez rozmówców – odniesieniem jest tutaj pobliska BarKa (klub na barce na Wiśle). Proponuje się


218

n

Aleksandra Litorowicz, Martyna Obarska

organizację cyklicznych koncertów w kameralnej atmosferze, tak, by na scenie nie zabrakło także rodzimych artystów. Inną kategorią są wydarzenia nazwane przez jednego z respondentów „lifestyle’owo-zjawiskowymi”, których wachlarz pojawiał się w wielu innych wypowiedziach. Byłyby to targi śniadaniowe, nocne jeżdżenie na wrotkach czy bicie rekordów Guinnessa. Do tej kategorii można także zaliczyć możliwość samodzielnego organizowania sobie czasu wolnego w okolicach Stadionu dzięki umożliwieniu gry w piłkę, wypożyczenia roweru czy skorzystania z większej ilości zróżnicowanych punktów gastronomicznych. Na styku biznesu oraz strategii społecznej i wizerunkowej Każde wydarzenie odbywające się na Stadionie Narodowym opisane jest na jego oficjalnej stronie internetowej (www.stadionnarodowy.org.pl). Część imprez pojawia się także na profilu Stadionu w serwisie Facebook (https:// www.facebook.com/Stadion.Narodowy), działania związane z konsultowaniem przyszłego kształtu przestrzeni wokół stadionowej analizowane są natomiast na profilu inicjatywy Wspólny Narodowy. Opinie dotyczące dostępności informacji na temat tego, co dzieje się na Stadionie, są bardzo zróżnicowane. Część rozmówców ocenia promocję wydarzeń jako bardzo słabą, stronę internetową jako nieczytelną i prowadzoną w chaotyczny sposób, a Facebook jako niekompletne źródło informacji. Skrajnie różne zdanie mają respondenci, którzy doceniają kampanie informacyjne Stadionu czy też chwytliwe hasła, takie jak „Miejsce ma znaczenie”. Ta grupa uczestników badania chwali profesjonalizm promocji i czuje się poinformowana o wydarzeniach. Ważna w tym kontekście wydaje się refleksja respondentów na temat tego, że jeśli dana impreza lub całościowy repertuar Stadionu znajduje się w ich polu zainteresowań, to wtedy zwracają na te imprezy większą uwagę i sami bez trudu potrafią je wyszukać. Inni nie czują się odbiorcami wydarzeń organizowanych na Stadionie, stąd nie zwracają uwagi na publikowane informacje. Żaden z naszych rozmówców nie wskazał bezpośredniego związku swojej wizyty na Stadionie z działaniami informacyjnymi organizatora wydarzenia lub samego Stadionu.


219

n

Narodowy – „kosz” z aspiracjami

Należy pamiętać, że Stadion Narodowy nie jest organizatorem wszystkich wydarzeń mających na nim miejsce. Nawigator związany z obiektem tłumaczy: Są imprezy gdzie my jesteśmy współpromotorem, współorganizatorem. Są takie, w których jesteśmy całkowicie organizatorem, imprezy społeczne. Natomiast często jest tak, że my nie jesteśmy organizatorem meczu polskiej reprezentacji, tylko organizatorem jest PZPN, który obiekt od nas wynajmuje, czy organizatorem Orange Warsaw Festiwal jest agencja Rochstar Events, która od nas stadion wynajmuje, i promocję danej imprezy masowej prowadzi organizator imprezy. Czy tak, jak widzimy plakaty „Jezus na Stadionie” w mieście, to taką promocję prowadzi organizator (War N5 Wrz). Nie da się ukryć, że organizowane wydarzenia wpływają na wizerunek i markę Stadionu Narodowego. Jak zaznaczało wielu respondentów-nawigatorów, wybór imprez podyktowany jest przede wszystkim względami finansowymi. Stadion prowadzi jednak działania, zarówno wizerunkowe, jak i społeczne, które mają ten bezlitosny wydźwięk komercyjny niwelować. Jest to między innymi organizacja wydarzeń skierowanych do różnych grup wiekowych, podkreślana „otwartość” miejsca (otwarte bramy, możliwość spacerowania po terenie), współpraca z organizacjami pozarządowymi (operator zatrudnił osobę, której zadaniem jest kontakt z partnerami społecznymi). Nawigator związany ze Stadionem zaznacza, że taka jest właśnie strategia budowania marki miejsca, nakierowana na potrzeby ludzi i codzienność, mająca oswoić i powiązać mieszkańców z obiektem: Ale sam wiesz, że Stadion Narodowy nie miał dobrej opinii, w sensie nie stricte poprzedniego operatora, ale chodzi mi o to, że nie miał dobrej opinii, że jest otwarty dla ludzi. Raczej ludzie mieli opinię, że to takie UFO wylądowało, że są bramy, że jest zamknięty. Że jest dodatkiem, a nie uzupełnieniem. A myśmy chcieli, żeby to było uzupełnienie oferty w mieście, a nie dodatek, który jest czasem otwierany. Tak byśmy chcieli. Oczywiście prowadzimy też aktywną pracę z dziennikarzami, żeby o stadionie pisało się dobrze, ale też, żeby się pisało o takich rzeczach dla ludzi, a nie tylko o koncertach i meczach, o tych rzeczach codziennych, aktywnościach które, dzieją się na stadionie. I mamy kilka sukcesów na stadionie (War N7 Opr). Jak starania te wypadają w oczach respondentów? Większość z nich uważa, że Stadion powinien pełnić także funkcje społeczne – tylko wtedy będzie zasługiwał na miano „Narodowego”. To, że prowadzone są tutaj


220

n

Aleksandra Litorowicz, Martyna Obarska

działania społeczne, czasem bezpłatne, nie jest postrzegane jako dar czy szczególny gest, ale powinność operatora: Oni muszą pokazać, że mają też taką dobrą wolę, że oprócz tego zarabiania jest też aspekt społeczny. Żadna szanująca się firma nie pozwoli na to, żeby tego aspektu społecznego nie było. I trzymam kciuki, żeby dalej było tak, jak jest (War N2 Now). Niemal wszyscy badani wykazują dużą troskę o aspekt finansowy działalności Stadionu Narodowego, ponieważ, jak zaznaczają, został wybudowany z ich podatków i na wiele lat obciąża publiczny budżet. Uważają zatem zgodnie, że obiekt musi na siebie zarabiać i nie przynosić strat. Ich opinie różni tylko stopień wiary we wcielenie tego założenia w życie. Jednak, co ciekawe, większość badanych uważa, że te dwa aspekty – finansowy i społeczny – mogą się uzupełniać i można, a wręcz powinno się połączyć obie funkcje na Stadionie Narodowym: Znaczy stadion jest wybudowany do celów takich społecznych, ale dobrze by było, gdyby na siebie też zarobił. [...] Tak, to może się połączyć. Może zaoferować dużo i też na tym zyskać, przecież nie musi się to zaraz znosić (War M3 Wrz). Zdecydowana większość respondentów zwraca szczególną uwagę na kwestię „otwartości” Stadionu, związaną nie tylko z dosłownym, ale i symbolicznym otwarciem bram. W ich opinii lwia część oferty skierowana jest do wybranych grup ze względu na wysokie ceny biletów: Są grupy, które po prostu nie są zainteresowane albo ogranicza ich coś. Te imprezy są ograniczone środkami, które trzeba wydać na bilet. Chce się pójść na koncert, to trzeba kilkaset złotych na ten bilet przeznaczyć (War N1 Now). Nasi rozmówcy postulują organizację większej liczby wydarzeń bezpłatnych, a także dostępność obiektu i jego infrastruktury na co dzień dla wszystkich zainteresowanych. Zauważają i chwalą fakt, że bramy zostały otwarte i pojawiły się obiekty służące wypoczynkowi oraz rekreacji. Znikająca dominanta W potocznej świadomości tożsamość Stadionu Narodowego tworzą ważne wydarzenia stricte sportowe, szczególnie zaś mecze reprezentacji piłkarskiej. Wydaje się, że wokół takich imprez będzie koncentrowała się uwaga opinii publicznej i nie jest też przypadkiem, że myśli się o organizacji na Stadionie eventów, które wpisują się w sportową spécialité de la maison


221

n

Narodowy – „kosz” z aspiracjami

(m.in. inauguracyjny mecz mistrzostw świata w siatkówce w 2014 roku, a także powracające co jakiś czas pomysły organizacji Grand Prix na żużlu lub zawodów pucharu świata w skokach narciarskich). Ważną rolę w obiekcie (oraz wokół niego) zaczęły odgrywać sporty miejskie. Wydaje się, że zwrócenie szczególnej uwagi na ten segment wydarzeń może przyczynić się do wytworzenia silniejszych skojarzeń pomiędzy Stadionem a kulturą miejską. Myślenie o obiekcie jako zworniku miejskości jest bez wątpienia szansą dla Narodowego. Wyznaczenie czytelnych wektorów, a zwłaszcza przekazanie wyraźnych sygnałów w tej sprawie opinii publicznej, mogłoby zapobiec efektowi „stadionowej anomii”. Jeśli Stadion Narodowy ma być nie tylko architektoniczną dominantą praskiego brzegu, lecz także ogniskować aspiracje mieszkańców Warszawy, należy wziąć pod uwagę ich głos i zadbać o czytelny przekaz. Im szybciej to nastąpi, tym lepiej dla wszystkich, którym Stadion Narodowy nie jest obojętny – a rozmowy z respondentami pokazują, że takie osoby naprawdę stanowią większość. Działania związane z zapoczątkowanym w wrześniu programem Wspólny Narodowy pozwalają mieć nadzieję, że istotnie Stadion stanie się nie tylko przestrzenią realizacji wielkich imprez masowych, ale także przestrzenią codziennych, miejskich praktyk. Po to, aby tak się stało, musi zniknąć symboliczna bariera oddzielająca mieszkańców od obiektu. Choć płot okalający Stadion nie zostanie zlikwidowany, jego oswojenie i wprowadzenie ludzi na teren obiektu pozwoli realnie zagospodarować jego potencjał. Zgodnie z hasłem reklamowym „Miejsce ma znaczenie”, dlatego zadaniem operatora na najbliższe lata będzie stworzenie „Miejsca” – przestrzeni wspólnej i użytkowanej nie tylko od wielkiego święta.


Filip Schmidt

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

W jednym z poznańskich wywiadów, przeprowadzonych rok po EURO z kibicem Lecha, badacz zadał pytanie, czy stadion stał się ważnym elementem przestrzeni miejskiej, przestrzeni publicznej, czy zakorzenił się, czy się utrwalił w świadomości poznaniaków? Odpowiedź brzmiała następująco: Nie, no myślę, że się utrwalił. No na pewno dużo EURO zrobiło, bo trzy mecze, kupa ludzi, no to wiadomo, że stadion był, jest i będzie, tak... No, na pewno radni nam nie pozwalają zapomnieć o tym stadionie, bo co chwilę ktoś tam mówi: a, bo był przepłacony, nie był przepłacony, ten dostał, tamten nie dostał... albo nie wiadomo co. Więc na pewno cały czas się o nim słyszy, a ile ludzi, tyle powodów do zapamiętania stadionu. Jedni pamiętają, że to fuszerka i że przepłacony, drudzy super mecze, zajebiście się bawili, pierwszy raz na meczu i z tego go pamiętają... No, jak by nie było, funkcjonuje w świadomości (Poz E4 Pyt). Powyższy cytat dobrze opisuje również wrażenie, jakie można odnieść, kiedy analizuje się dyskursy na temat EURO obecne na stronach internetowych kluczowych aktorów miejskich w Poznaniu. Sposoby opisywania wpływu turnieju na Poznań przez Urząd Miasta, lewicowych publicystów i działaczy związanych ze środowiskiem anarchistycznym, gazety lokalne oraz zagorzałych kibiców Lecha Poznań różnią się diametralnie, dla wszystkich jednak EURO 2012 jest ważnym punktem odniesienia dla własnej autodefinicji oraz


223

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

dla dyskusji na temat rozmaitych bieżących problemów i wydarzeń w mieście. W poniższym tekście dokonana zostanie rekonstrukcja najważniejszych elementów i cech dyskursów prezentowanych przez wymienionych przed chwilą aktorów. Na tej podstawie postaram się wskazać na ogólniejsze cechy, osie i słabości debaty nad miastem, które ujawnia EURO 2012. W trakcie tworzenia tego opracowania zostały wzięte pod uwagę następujące źródła: n artykuły na temat EURO 2012 i zmian w mieście związanych z tym wydarzeniem (inwestycje miejskie realizowane pod szyldem turnieju, budowa i wykorzystanie stadionu itp.), które ukazały się w portalu internetowym „Głosu Wielkopolskiego” od zakończenia mistrzostw do września 2013 oraz część artykułów wcześniejszych, a także komentarze na forach pod artykułami: po wstępnej lekturze i odfiltrowaniu materiałów wtórnych oraz niezawierających poszukiwanych informacji do dalszego wykorzystania wyselekcjonowano 28 artykułów; n artykuły na temat EURO 2012 i zmian w mieście związanych z tym wydarzeniem, które ukazały się w portalu internetowym lokalnego wydania „Gazety Wyborczej” od marca do września 2013 oraz część artykułów wcześniejszych, a także komentarze na forach pod artykułami – do dalszego wykorzystania wyselekcjonowano 38 artykułów; n artykuły na temat EURO 2012 i zmian w mieście związanych z tym wydarzeniem (inwestycje, stadion itp.), które ukazały się kiedykolwiek na portalu internetowym rozbrat.org – 25 artykułów; n posty na temat EURO 2012 oraz stadionu, które ukazały się kiedykolwiek na forum Stowarzyszenia Wiara Lecha w wątkach poświęconych EURO oraz stadionowi – łącznie kilka tysięcy postów; n informacje i prezentacje na temat EURO 2012 i zmian w mieście związanych z tym wydarzeniem (inwestycje, stadion itp.) zamieszczone na stronie Urzędu Miasta w Poznaniu oraz na wystawie „Rok po EURO” prezentowanej do sierpnia 2013 w poznańskim magistracie; n informacje ze strony Lecha Poznań oraz profilu stadionu na Facebooku (Inea Stadion); n w odniesieniu do poszczególnych tematów – dane z innych stron (profil koncertu Alicii Keys w Poznaniu na Facebooku, portale poznan.naszemiasto.pl, mmpoznan.pl i inne);


224

n

Filip Schmidt

n doświadczenia i zdjęcia pochodzące z uczestnictwa w wydarzeniach na stadionie: meczach piłkarskich, turnieju siatkarskim, festynie; n relacje innych uczestników zdarzeń zebrane za pomocą Facebooka i mini-ankiety internetowej oraz znalezione na portalach, forach i profilach facebookowych w internecie. Wszystkie linki w dokumencie dotyczą treści internetowych, które znajdowały się pod podanymi adresami 30 września 2013 roku.

Analiza dyskursów na temat EURO 2012 i skutków turnieju dla Poznania i poznaniaków Władze miasta: dyskurs oficjalny Władze miasta od początku były tym aktorem, który przekonywał o pozytywnym znaczeniu EURO dla Poznania i który od zakończenia turnieju aż do dziś prezentował szereg statystyk i argumentów mających potwierdzić taki punkt widzenia. W tej roli miasto pełni funkcję negatywnego punktu odniesienia dla bardzo różnych, podzielonych i skonfliktowanych ze sobą środowisk społecznych krytykujących organizację EURO 2012 w Poznaniu – od lewicowców i anarchistów, poprzez „Gazetę Wyborczą”, stowarzyszenia „centrowe”, takie jak Inwestycje dla Poznania, aż po prezentujących raczej prawicowe poglądy członków Stowarzyszenia Wiara Lecha. W ponad rocznym okresie, który upłynął od zakończenia EURO, argumentacja miasta nie ulegała większym zmianom. Można wręcz powiedzieć, że EURO 2012 funkcjonuje nieraz w oficjalnym dyskursie jako mit założycielski nowego Poznania, czego symbolicznym wyrazem było przyrównanie go podczas dyskusji budżetowej przez prezydenta miasta do Powszechnej Wystawy Krajowej z 1929 roku (http://poznan.gazeta.pl/ poznan/1,36037,14164523,Grobelny_moze_odetchnac__Dostal_absolutorium.html). Taki wizerunek EURO uzupełniano o rozmaite wskaźniki uzyskiwane w trakcie ewaluacji projektu, które można znaleźć m.in. w prezentacjach umieszczonych na stronie Urzędu (http://www.poznan.pl/mim/ uefaeuro2012/podsumowanie-turnieju,p,8127,24365.html) i które podsumowywała wystawa „Poznań. Rok po EURO”, do niedawna znajdująca się w korytarzu Urzędu Miasta.


225

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

Tych inwestycji by nie było: EURO jako szansa przyspieszonego rozwoju miasta W dyskursie władz miasta EURO 2012 oznaczało dla Poznania „skok cywilizacyjny” czy też „przyśpieszenie realizacji inwestycji”, tak by skorzystać z nich szybciej, wcześniej, już teraz. Argument ten pojawia się zarówno w oficjalnych prezentacjach multimedialnych, jak i wywiadach z miejskimi włodarzami. Czy zadłużenie samo w sobie jest czymś złym? Nie, nie jest czymś złym bo to oznacza, że robi się pewne przedsięwzięcia, które mają służyć wielu pokoleniom już teraz. Po to, żeby służyły, a nie czeka się na nie – mówił prezydent Poznania w wywiadzie dla lokalnej telewizji w październiku 2012 (http://epoznan.pl/news-news-35596-Ryszard_Grobelny_dlugi_nie_sa_zle). Podczas poznańskiej konferencji podsumowującej wpływ EURO na Poznań podobnie wypowiadał się Michał Prymas, wcześniej odpowiedzialny za przygotowania do EURO w Poznaniu, a obecnie szefujący Narodowemu Centrum Sportu: Przebudowane Głogowska, Bukowska, Bułgarska, Lechicka, Nowe Zawady, rondo Kaponiera, wiadukt Antoninek, lotnisko, dworzec, autostrada A2. Wszystkie inwestycje przyspieszone, bo w trybie ustawy o EURO 2012. Służą nam już teraz. Gdyby nie mistrzostwa, stałoby się to dopiero za kilka lat (http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/710395,prezydent-grobelny-igrzyska-euro-2012-dadza-nam-chleb,id,t.html). W prezentacjach zamieszczonych na stronie Urzędu Miasta (http://www.poznan. pl/mim/uefaeuro2012/podsumowanie-turnieju,p,8127,24365.html) dyskurs ten przyjmuje etykiety takie, jak „przyspieszona modernizacja kraju (jakość życia)”, „przyspieszony rozwój, pozytywny wpływ na gospodarkę i inwestycje zagraniczne”, „pozytywny wpływ na PKB w latach 2008–2020 w wysokości 21,3 mld PLN ex post”, „3 do 5 lat przyspieszenia”. Ten dyskurs reprezentowany był również w lokalnych gazetach oraz w komentarzach czytelników lokalnych portali informacyjnych, na przykład: Kosztująca 270 mln złotych trasa tramwajowa na Franowo, nowa ulica Bułgarska i Bukowska, rozbudowane za ponad 150 mln zł lotnisko na Ławicy czy gruntownie odnowiony tabor MPK – to tylko kilka przykładów, że mistrzostwa diametralnie zmieniły oblicze Poznania. Ale nie tylko. Bo dzięki EURO, kierowcy mogą też korzystać z 14-kilometrowego odcinka wschodniej i zachodniej obwodnicy, który zbudowano za 458 mln zł (http://www.


226

n

Filip Schmidt

gloswielkopolski.pl/artykul/914481,od-euro-2012-minal-rok-co-nam-ponim-zostalo-zdjecia,id,t.html); Tylko narzekac, tylko krytykowac, oby wszystko na „nie”. Pewnie, latwiej dostrzec negatywy anizeli pozytywy. Cale szczescie, ze sa jeszcze ludzie przyszlosciowo myslacy, w przeciwnym razie tkwilibysmy wciaz jeszcze w sredniowieczu. A na pewno nie doczekalibysmy sie takiej infrastruktury, nie mielibysmy A2 do Swiecka. I wcale nie o to chodzi ze platna czy nieplatna, wazne ze wreszcie JEST. A nikogo sie nie zmusza do korzystania z niej. Kto nie chce, moze przeciez dalej jezdzic stara droga śmierci (http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/601007,lech-mergler-euro-2012-to-seksizm-piwo-i-czasami-mecz,id,t.html); Gdyby nie Rychu to stadionu by nie było. Byście skakali pod starym zegarem. PISuary by wam wybudowały następna świątynie opaczności i kilka kościołów (http://www. gloswielkopolski.pl/artykul/909382,inwestycje-w-poznaniu-wiekszosc-z-nich-miala-byc-na-euro-2012-zdjecia,id,t.html); Polskie malkontenctwo jest też bez sensu. Myśląc w ten sposób jak piszesz wszystko jest bez sensu. Chyba jesteś entuzjastą programu wyborczego b. kandydata na prezydenta RP Kononowicza: „jak zostane prezydentem nie bedzie niczego” (http://www. gloswielkopolski.pl/artykul/909382,inwestycje-w-poznaniu-wiekszosc-z-nich-miala-byc-na-euro-2012-zdjecia,id,t.html). Zarówno w internetowych publikacjach prasowych, jak i oficjalnych prezentacjach miasta ten sposób opisywania skutków EURO dla miasta przyjmuje czasem formę „zdjęcia przed i po”, w którym Poznań sprzed EURO jest miastem szarym, brzydkim, niezagospodarowanym, podczas gdy po EURO – kolorowym, nowoczesnym, poprzecinanym szerokimi arteriami drogowymi (zob. np. http://www.poznan.pl/mim/uefaeuro2012/ podsumowanie-turnieju,p,8127,24365.html). Zgodnie z takim dyskursem mistrzostwa były tym czynnikiem, któremu zawdzięczamy ważne zmiany, co jest też odpowiedzią na pojawiające się w trakcie ostatniego roku głosy krytyki wobec jakości różnych inwestycji lub opóźnień związanych z ich realizacją. Dziennikarka: 365 dni po EURO wiemy, że nie tylko nie udało się zakończyć czterech inwestycji do rozpoczęcia mistrzostw, ale nawet rok po nich. Jak Pan ocenia tę sytuację? Ryszard Grobelny: [...] Podchodzę do tego optymistycznie, myślę, że gdyby nie było EURO, to nigdy byśmy ich nie zaczęli. Dzisiaj pewnie też nie. Pomysły nadal leżałyby w szufladach projektantów, a my czekalibyśmy na lepsze czasy. [...] Z drugiej strony odpowiedzmy


227

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

sobie na pytanie, czy lepiej było tych inwestycji w ogóle nie rozpoczynać przed EURO. W życiu jest tak, że trzeba korzystać z okazji, kto nie korzysta żałuje. Poznań nie należy do miast, które żałują niewykorzystanych szans (http:// www.gloswielkopolski.pl/artykul/914347,ryszard-grobelny-365-dni-po-euro-moj-dom-tez-peka,id,t.html). O EURO mówi się zatem jako o szansie, wyjątkowej ofercie, którą miasto dostało i z której musiało skorzystać tu i teraz. Ryszard Grobelny: Nie można podchodzić do życia w sposób martwiący się. A jeśli chodzi o stadion i tak byśmy go wybudowali, nawet gdybyśmy nie mieli EURO. Dziennikarka: Ale może zrobilibyśmy to wolniej, czekając na wszystkie dostawy materiałów... Ryszard Grobelny: Ja też budowałem swój dom szybko. Chciałem w nim jak najszybciej zamieszkać. Może gdybym się tak nie spieszył, byłby zrobiony lepiej, ale zdecydowałem inaczej. Takie jest życie ciągłych wyborów. Życie prywatne nie różni się tu od życia publicznego (http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/914347,ryszard-grobelny-365-dni-po-euro-moj-dom-tez-peka,id,t.html, zob. też. http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/710395,prezydent-grobelny-igrzyska-euro-2012-dadza-nam-chleb,id,t.html). Warto także zauważyć, że zarówno w wypowiedziach prezydenta, jak i zaprezentowanych wcześniej komentarzach dziennikarzy i czytelników lokalnych gazet przewija się określanie głosów krytycznych mianem malkontenctwa oraz braku optymizmu w myśleniu o mieście i jego rozwoju. Jak ubolewa na łamach „Głosu Wielkopolskiego” Leszek Waligóra, w Poznaniu trwa analiza nad budżetem, stratami, jakie miasto poniosło, wskazywanie przykładów jak to źle było i jest w Portugalii po tamtejszym EURO, brakuje nam natomiast radości z tego, że wielki świat był przez chwilę obok, a przecież optymiści żyją lepiej (http://www.gloswielkopolski.pl/ artykul/607307,tylko-sie-nie-rozliczajcie,id,t.html). Jest to też postawa pokrewna do jednego z dyskursów obecnych w „Gazecie Wyborczej” (zob. pkt 2.3). Zadowolenie z EURO 2012 wyraża się ponadto w propozycjach organizowania w Poznaniu kolejnych podobnych wydarzeń, które pojawiły się po mistrzostwach. Prezydencki projekt zrobienia w Poznaniu Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskch został jednak odrzucony przez radnych, zdaniem Ryszarda Grobelnego możliwe jest natomiast ubieganie się przez Poznań o organizację EURO 2020.


228

n

Filip Schmidt

Pokazać się Europie: EURO jako promocja Poznania i okazja do zaprezentowania jego europejskiego i otwartego charakteru Podstawowym sposobem myślenia o EURO w trakcie przygotowań do turnieju była chęć odpowiedniego zaprezentowania się przed Europą – pokazania się gościom z najlpeszej strony – i związany z tym strach przed tym, czy damy radę, czy nie będzie wstydu1. Zysk w postaci przedstawienia ludziom z Zachodu naszego cywilizowanego oblicza obecny jest też w wywiadach z mieszkańcami, przeprowadzonych w Poznaniu rok po zakończeniu mistrzostw. Władze miasta były silnym reprezentantem i propagatorem takiego sposobu myślenia o EURO. W 2010 roku na pytanie o to, „Jak Poznań ma wykorzystać szanse, jakie daje EURO 2012? Co potem?” prezydent miasta odpowiadał tak: Przede wszystkim musimy się dobrze do EURO przygotować, tak, żeby Ci, którzy z tej okazji zetkną się z Poznaniem mieli zawsze dobry obraz tego miasta. Taki pozytywny, otwarty. Że nie tylko jesteśmy gospodarni, ale także radośni, innowacyjni. Może warto przypomnieć, że naszym hasłem promocyjnym „Poznań miasto know how” podkreślamy nasze przygotowanie, fachowość, gospodarność. Nasze międzynarodowe hasło to „easter energy western style”, czyli tak naprawdę energia, gościnność wschodu, jakość życia zachodu. I to chcemy przekazywać. Wykorzystajmy to by budować silniejszą markę Poznania (http://www.lazarz. pl/?menu=2&NR=2223). Bardzo podobny sposób myślenia o skutkach EURO 2012 obecny jest w wywiadzie z prezydentem, przeprowadzonym rok po zakończeniu mistrzostw: Dziennikarka: Co uważa Pan za największy sukces z perspektywy roku po EURO? Ryszard Grobelny: Atmosfera, która była w czasie mistrzostw. I przesłanie, które wyszło z Poznania, że jesteśmy fajnym, otwartym miastem, w którym można wiele zdziałać i gdzie można podołać każdemu przedsięwzięciu. Pokazaliśmy, że mamy fajnych ludzi, którzy są w stanie się spiąć i podołać każdemu wyzwaniu. Największym sukcesem jest dobra marka

1

Ten temat szczegółowo opisywaliśmy na podstawie wywiadów przeprowadzonych w pierwszym etapie projektu, zob. Filip Schmidt i Marta Skowrońska, Goście jadą! Narracje o EURO 2012 w Poznaniu, „Czas kultury” 2012, nr 166 (1), s. 12–27.


229

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

miasta (http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/914347,ryszard-grobelny-365-dni-po-euro-moj-dom-tez-peka,id,t.html?cookie=1). W okresie roku i trzech miesięcy, które upłynęły od zakończenia EURO, ten element oficjalnej retoryki uzupełniany był rozmaitymi danymi i wskaźnikami pochodzącymi z badań i analiz wykonanych lub zleconych przez miasto. Plansze zawieszone w Urzędzie Miasta na wystawie „Rok po EURO” informowały m.in., że: n Poznań odwiedziło 150 dziennikarzy, którzy napisali o naszym mieście ponad 1000 tekstów, a strefę kibica odwiedziło 706 tys. fanów. n 231 milionów złotych musielibyśmy wydać na publikacje lub emisje przekazu w mediach w trakcie UEFA EURO 2012, gdyby zapłacić za reklamę Poznania w Polsce i na świecie. n Tyle osób jeszcze u nas nie było – Ponad 1 milion osób przeszło przez Stary Rynek w czasie UEFA EURO 2012. n Poznański motorniczy, który został jednym z oficjalnych gospodarzy UEFA 2012, pomocą służył także poza pracą. Na plecaku miał naklejkę z napisem „Can i help you?” i w drodze z pracy do domu udzielał wskazówek przyjezdnym. Prezentacja na stronie miasta informuje natomiast, że w badaniach przeprowadzonych w Poznaniu na próbie 1002 kibiców zagranicznych powyżej 15 roku życia 94% respondentów pozytywnie oceniło atmosferę w Poznaniu podczas UEFA EURO 2012, a gotowość polecenia Poznania znajomym po powrocie zadeklarowało 100% zagranicznych gości (http://www.poznan. pl/mim/public/uefaeuro2012/attachments.html?co=show&instance=1017 &parent=58211&lang=pl&id=133730). Nietrudno się domyślić, że metodologia zbierania i sens tego typu danych były wielokrotnie kwestionowane przez innych aktorów życia miejskiego. Igrzyska dające chleb: EURO to czysty, wymierny zysk dla miasta W ciągu roku i trzech miesięcy, które upłynęły od EURO, w dyskursie miejskim prezentowano też tezę, że mistrzostwa przyniosły Poznaniowi wymierny zysk gospodarczy i finansowy. Dyskurs władz miasta na temat EURO jest dokładnym przeciwieństwem dyskursu jego przeciwników z Rozbratu.


230

n

Filip Schmidt

Jak mówił prezydent Grobelny występując przed studentami Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, Nie jest tak, jak głosi słynne hasło „Chcemy chleba zamiast igrzysk”. Przeciwnie – te igrzyska dają nam chleb (http:// www.gloswielkopolski.pl/artykul/710395,prezydent-grobelny-igrzyska-euro-2012-dadza-nam-chleb,id,t.html). Kluczowym elementem takiej strategii mówienia o skutkach EURO 2012 jest przedstawianie szeregu liczb. Z prezentacji miasta na temat EURO można się dowiedzieć m.in., że współczynnik kibica wyniósł 1,28 (jest to iloraz liczby wejść do strefy kibica i liczby mieszkańców Poznania), zakontraktowano 2345 pokojów w hotelach o standardzie 5*–3*, co spełniło w 105% wymagania UEFA, Poznań odwiedziło 450 dziennikarzy z 47 krajów świata i 130 tys. kibiców z zagranicy. Ponieważ w oficjalnych prezentacjach na temat EURO 2012 wśród kosztów organizacji turnieju nie są często liczone koszty inwestycji, dlatego miejskie wydatki określane były wielokrotnie jako 35 mln złotych (w tym 28 mln pochłonęły Strefa Kibica oraz promocja i centrum medialne). Wśród zysków finansowych wymieniano natomiast: n 1,04 mld zł – dopłaty unijne i z budżetu państwa do inwestycji realizowanych przez miasto; n 260 mln zł wydatków gości turniejowych (czasem podawane jako 227 mln zł wpływów z turystyki); n 13 mln zł wpływów od sponsorów i UEFA; n 9 mln z wpływów niepieniężnych; n 320 mln „ekwiwalentu reklamowego”. Materiały miasta podają w związku z tym, że podczas gdy koszty stanowią 34,7 mln zł, zyski wyniosły aż 569 mln zł, choć w innym miejscu jednocześnie pojawia się informacja oparta na zupełnie innej metodologii: dzięki wyliczeniom mikroekonomicznym i prognozom makroekonomicznym można przyjąć, że do 2020 r. powinniśmy uzyskać efekt zbilansowania się nakładów i korzyści związanych z organizacją UEFA EURO 2012 (http:// www.poznan.pl/mim/public/uefaeuro2012/attachments.html?co=show&instance=1017&parent=58211&lang=pl&id=133731). Dyskurs władz miasta pojawia się też w niektórych mediach lokalnych, takich jak „Głos Wielkopolski” (np. http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/592501,taki-poznan-zawdzieczamy-euro-2012,id,t.html).


231

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

Rozbrat: dyskurs anarchistyczny jako opozycja Chyba najbardziej wyrazistym oponentem oficjalnego dyskursu na temat EURO 2012 był i jest w Poznaniu radykalny dyskurs lewicowy, reprezentowany w szczególności przez anarchistów, któremu towarzyszyły działania w przestrzeni miasta, na czele z demonstracją „Chleba zamiast igrzysk”, która przeszła ulicami Poznania 10 czerwca 2012. Dyskursy krytyczne wobec EURO pojawiały się w publikacjach i oświadczeniach Rozbratu jeszcze przed mistrzostwami. Głównym ich elementem było określenie EURO 2012 jako horrendalnie drogich igrzysk – zbędnego luksusu grożącego katastrofą miastu lub przynajmniej słabszym spośród jego mieszkańców: Zaczynamy zastanawiać się nad tym czemu tyle pieniędzy wydaje się na wojny, albo chociażby na igrzyska typu EURO 2012, a nie na zaspokajanie najpilniejszych potrzeb (http://www.rozbrat.org/ informacje/poznan/3122-to-tylko-zwierzeta). Jak informował Stanisław Krastowicz w styczniu 2012: Kosztujący miasto 750 milionów zł. stadion, zaczyna być kulą u nogi, której nie tak łatwo będzie się pozbyć. Sztandarowa inwestycja miasta może się okazać nie tylko przyczyną jego zguby finansowej, ale też fiaska propagandowego (http://www.rozbrat.org/publicystyka/sprawy-lokalne/2977-puste-trybuny-na-miejskim-stadionie-i-co -teraz). Dyskurs anarchistów jest wymierzony wprost w optymizm obecny w dyskursie władz i w wielu relacjach dziennikarskich, porównując mistrzostwa do zabawy na tonącym Titanicu (zob. np. http://www.rozbrat.org/publicystyka/sprawy-lokalne/3200-redaktor-wesolek-bedzie-sie-bawil, http://www. rozbrat.org/publicystyka/polityka/3356-wszystkie-media-trabia, http://www. rozbrat.org/publicystyka/polityka/3385-polacy-nic-sie-nie-stalo-eurokleska-w-mediach). Przewija się też w nim stale kilka argumentów dotyczących szkodliwego charakteru mistrzostw i towarzyszącego im sposobu realizacji kolejnych inwestycji dla Poznania – jego mieszkańców, infrastruktury i przestrzeni miejskiej. Dobrze streszczają je teksty Jarosława Urbańskiego „EURO 2012 kryzysowe mistrzostwa” (http://www.rozbrat.org/publicystyka/ gospodarka/3038-euro-2012-kryzysowe-mistrzostwa) oraz „EURO 2012 – buraczana propaganda sukcesu” (http://www.rozbrat.org/publicystyka/sprawy-lokalne/3338-euro-2012-buraczana-propaganda-sukcesu). Oto te właśnie


232

n

Filip Schmidt

powtarzające się sposoby myślenia o EURO 2012 wraz z ilustracjami pochodzącymi z wymienionych wyżej tekstów: n To i tak by się działo: EURO 2012 jako sztuczny parasol inwestycyjny: Wyrokowano, że organizacja mistrzostw okaże się dla Polski „skokiem cywilizacyjnym”. Wymieniano cały szereg inwestycji o różnych charakterze, które – sugerowano – możliwe stają się tylko i wyłącznie dzięki EURO 2012. Prawdą jest, że idea EURO szybko ulega dziś dewaluacji. Trudno się dziwić skoro oparta była o – urągającej ludzkiej inteligencji – manipulacji opinią publiczną. Należy do niej m.in. twierdzenie, że obecnie realizowane inwestycje, wykonano dzięki EURO. Nikt chyba nie wierzy w to, że przez pięć lat Poznań stałby w miejscu. Wystarczy spojrzeć na wydatkowanie funduszy unijnych i inwestycje w innych miastach, aby zauważyć, iż tam jednak też się coś dzieje. Katowice, przykładowo ,nie są gospodarzem Mistrzostw, ale dworzec PKP w stolicy Śląska powstaje – podobnie jak w wielu innych miastach Polski. Modernizację poznańskiego węzła kolejowego – po pierwsze – zaplanowano jeszcze przed ogłoszeniem, że Mistrzostwa będą się odbywać w Polsce i na Ukrainie. Po drugie gołym okiem widać, iż nie została ona ukończona. n Ukryte koszty: nieracjonalność inwestycji na EURO 2012: Zwiększona podaż środków finansowych spowodowała też straty związane ze wzrostem cen robót i materiałów budowlanych, sprzyjała ekstensywnej gospodarce, której poznański stadion miejski jest tylko jednym z najbardziej ewidentnych przykładów. Przywoływana publikacja GW z 16 maja 2007 roku, utrzymywała, że modernizacja stadionu miejskiego kosztować będzie 400 mln. złotych. Wydano tak naprawdę jeszcze raz tyle. Rodzi się za to pytanie, czy sensownie jest ponosić koszta „na siłę” realizowanych inwestycji? Czy nie lepiej było to czasowo inaczej rozplanować? Czy ktoś policzył ile tracimy czasu w tramwajach i autobusach podczas koniecznych objazdów? Czy przeliczył te stracone godziny na żywą gotówkę? Czy oszacował dodatkowe wydatki na benzynę w związku ze stojącymi w korkach samochodami, oraz skutki tego dla środowiska naturalnego? Gdybyśmy to policzyli, uzyskalibyśmy kwotę wynoszącą setki milionów złotych. Ale ponieważ przerzuca się te koszty w większości na prywatne osoby, poświęcając ich czas i pieniądze, nikt ich nie uważa za stosowne dostrzec. To nie jest też kwestia optyki, że można widzieć „szklankę do


233

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

połowy pełną, albo do połowy pustą” [...]. Problem stanowi przede wszystkim to, że wcześniej właśnie milczano na temat ewentualnych kosztów społecznych i ekonomicznych związanych z EURO, a okazało się, że są one niebagatelne. Zyski natomiast bardzo problematyczne. n Gra do jednej bramki: EURO 2012 jako zaniedbanie dziedzin innych niż sport i drogi: [...] na obiekty sportowe wydano ogromne środki, których brak na tak podstawowe kwestie jak służba zdrowia, opieka społeczna, budownictwo komunalne czy transport publiczny; Inwestycje na EURO 2012 oraz dotyczące innych obiektów sportowych nadmiernie zadłużyły budżety wielu miast, tak iż muszą one obecnie przeprowadzić drastyczny program oszczędnościowy: zwalniać urzędników i pracowników firm komunalnych, wysprzedawać co się da, podnosić ceny usług, w tym transportu publicznego, wody i kanalizacji, żłobków i przedszkoli oraz ciąć wydatki na kulturę, opiekę społeczną i zdrowie, likwidować szkoły. Gwałtownie zmniejszą się nakłady na inwestycje i remonty. A wszystko to w momencie, kiedy staje się jasne, że kryzys, którego początek sięga 2008 roku, wkracza wyraźnie do Polski: rośnie bezrobocie, spadają realne dochody wielu grup społecznych, rosną ceny itd.). n Kamień u szyi: EURO 2012 ciężarem na długie lata: [...] pomimo neoliberalnej retoryki równoważenia kosztów i przychodów, tego typu obiekty nigdy się nie spłacą, a niektórzy twierdzą nawet, iż możliwe jest, że będą obciążać budżety miast także w wydatkach bieżących przez wiele następnych lat; „jest też zjawisko przeciwne do efektu barcelońskiego i występuje, niestety, częściej. To efekt montrealski, czyli zadłużenie i poważne, ciągnące się przez lata problemy” (JU cytujący artykuł „Gazety Wyborczej” – przyp. FS) [...]. Mistrzostwa świetnie nadawały się jako uzasadnienie dla centralnie podjętych decyzji dotyczących ogromnych inwestycji, bez konieczności podejmowania w tej sprawie debaty publicznej i angażowania się w konsultacje społeczne. [...] Odwołanie się do EURO znakomicie unieważniało jednocześnie inne potrzeby społeczne i stojące za nimi roszczenia do udziału w podziale środków (np. na opiekę zdrowotną i społeczną, oświatę czy kulturę). Krótko mówiąc władza sama wytworzyła potrzeby i emocje, których potem ogłosiła się reprezentantem. Nie oznacza to automatycznie, że wszystkie pieniądze wydano źle, w sposób niegospodarny i na niepotrzebne czy „przewymiarowane” inwestycje.


234

n

Filip Schmidt

Ale w demokratycznym systemie spodziewamy się, że zasady podejmowania takich decyzji przebiegają inaczej, w toku rzeczowej dyskusji, przy poszanowaniu potrzeb wszystkich grup społecznych, bez manipulacji i marketingowych sztuczek. W dyskursie anarchistów cały czas obecne jest zatem wskazywanie na to, że EURO dotyczy wąskiej elity władzy i nielicznych grup mieszkańców oraz poprawia sytuację bardzo niewielu miejskich przestrzeni lub szczególnych dziedzin życia, podczas gdy inne są pominięte: chowane przed naszym wzrokiem lub wręcz cierpiące na skutek organizacji mistrzostw. Ten pierwszy problem porusza na przykład film z wycieczki autokarowej „Drugie oblicze Poznania”: W momencie kiedy miasto przygotowuje się pełną parą do EURO 2012 i chwali się stadionem oraz odremontowanym Centrum, na jego obrzeżach poukrywane są miejsca zaświadczające o tym, że Poznań jest miastem kontrastów. [...] Chcemy pokazać i uwidocznić te miejsca, stanowiące drugie oblicze Poznania (http://www.rozbrat.org/informacje/ poznan/3075-drugie-oblicze-poznania). Jak pisał Lech Mergler, w Poznaniu najlepsze drogi są wokół stadionu (a estakada katowicka się beztrosko rozpada... (http://www.rozbrat.org/w-sieci/3859-festiwal-inwestycyjny-im-e-gierka). Podobnie argumentował Jarosław Urbański przekonując, że EURO jedynie pogłębiło podział przestrzeni miejskich na przeinwestowane i niedoinwestowane: Można też pojechać na końcówkę na Dębiec, przejść się Opolską wśród baraków, lub zajrzeć w kilka innych fyrtli, aby zobaczyć, że inwestycje nie rozkładają się równomiernie, że Centrum, okolice stadionu, Malta, Grunwald, gentryfikowane niektóre kwartały śródmieścia pięknieją, ale na peryferiach często dalej mamy stagnację, a nawet postępującą degradację (http://www.rozbrat.org/publicystyka/ sprawy-lokalne/3338-euro-2012-buraczana-propaganda-sukcesu). Drugi z problemów (zaniedbanie i niedofinansowanie niektórych dziedzin życia miejskiego na skutek mistrzostw) poruszany jest natomiast aż do dziś – przy okazji dyskusji na temat wydatków z budżetu miasta Poznania. Jest to kontynuacja wątków poruszanych przez anarchistów przed mistrzostwami. Jak pisał tuż przed rozpoczęciem turnieju Krzysztof Król: Wydatki związane z tą imprezą nie są oczywiście jedynym powodem nadchodzącego kryzysu miast, lecz można je traktować jako katalizator zmian stosunków społecznych. Władze dążą do tego, aby uwagę społeczną skupić na


235

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

chwilowym uniesieniu piłkarskim. Niemniej analiza finansów publicznych ujawnia, iż ich stan w znacznie większym stopniu wpływa na życie przeciętnego Polaka, niż liczba goli zdobytych przez reprezentację narodową. [...] To w jaki sposób zostaną w nim (budżecie miasta – przyp. FS) zbilansowane wydatki i dochody, określa również stan stosunków panujących w danej społeczności. Przykładowo, władze Poznania, jednego z miast organizatorów EURO 2012, obecną likwidację gimnazjów uzasadniają obiektywnymi zmianami demograficznymi, co wiąże się ze spadkiem liczby potencjalnych uczniów. Spojrzenie na budżet tego miasta ujawnia jednak, iż spadek jakości nauczania w gimnazjach (co po części może wpływać na spadek liczby uczęszczających do nich uczniów) nie wynika ze zmian demograficznych. Bezpośrednią przyczyną pogarszającego się stanu szkolnictwa w Poznaniu jest ich wieloletnie niedofinansowanie. [...] (Szacuje się) iż wynikające z [...] (zamknięcia części szkół) oszczędności wyniosą od 2 do 5 mln zł. Jeśli sumy te zostaną zestawione z milionami złotych wydanymi w bieżącym roku na poprawę barierek na stadionie, wymianę murawy czy podobnego typu przedsięwzięcia, to okaże się, iż poznańscy radni przywiązują większą wagę do utrzymania infrastruktury stadionowej niż szkół (http://www.rozbrat. org/publicystyka/gospodarka/3325-kryzys-na-miare-naszych-mozliwosci – artykuł opublikowany również w „Le Monde Diplomatique” – edycja polska, nr 5/75). W ciągu ostatniego roku anarchiści powracali do tego tematu przy okazji kolejnych dyskusji o koniecznych cięciach budżetowych (np. http://www. rozbrat.org/informacje/poznan/3757-wiecej-siana-w-zlobkach-protest) czy w momencie podwyżek biletów komunikacji miejskiej (http://www. rozbrat.org/informacje/poznan/3838-stop-podwyzkom-cen-biletow-protest), organizując na mieście akcje związane z tymi problemami, jak np. „Wielkopolskie powstanie komunikacyjne” (http://www.rozbrat.org/ video/zobaczfilm/134/produkcje-niezalene/wielkopolskie-powstanie-komunikacyjne). Odpowiadali też na argumenty miasta dotyczące EURO 2012 jako sukcesu Poznania, wskazując w szczególności na wirtualny charakter podawanych przez władze zysków i realny charakter poniesionych przez Poznań wydatków (http://www.rozbrat.org/publicystyka/103-budzet-poznania/3529-wirtualne-dochody-z-euro, http://www.rozbrat.org/ publicystyka/103-budzet-poznania/3574-finanse-miejskie-w-zapasci),


236

n

Filip Schmidt

na przykład: Gorączkowo szukając uzasadnienia dla strat finansowych wywołanych organizacją EURO 2012, miasto liczy wpływy z mistrzostw. Największą i najciekawszą jest pozycja po stronie przychodu rzędu 222 mln. zł. Tyle miał zyskać Poznań, z tytułu licznych publikacji medialnych. Nie ma zatem co się martwić deficytem budżetowym, cisnącymi nas odsetkami od zaciągniętych kredytów i pensjami nauczycieli – pokryjemy je wycinkami z prasy. EURO 2012 funkcjonuje dziś w tym dyskursie zarówno jako symbol błędnej polityki miejskiej i arogancji władzy, jak i przyczyna rozmaitych problemów miasta i jego mieszkańców. Poznań po EURO 2012 to miasto z kredytem, kilkoma drogimi wyspami luksusu i zaniedbaną resztą przestrzeni. „Gazeta Wyborcza”: między krytyką władz a dyskursem mieszczańskim Lokalne wydanie „Gazety Wyborczej” jest jedną z trzech najczęściej czytanych gazet w Wielkopolsce oraz ważnym punktem odniesienia dla kluczowych miejskich aktorów – czy to pozytywnego, czy negatywnego. Wielokrotnie odnoszą się więc do niego zarówno władze miasta, jak i anarchiści czy i członkowie Wiary Lecha. W dyskursie „Gazety Wyborczej” warto zwrócić uwagę na trzy ogólne czynniki, które go określają. Po pierwsze, znajduje się on – a w szczególności znajdował się przed mistrzostwami i w trakcie ich trwania – w pewnym rozkroku, który pojawiał się także w niektórych przeprowadzanych przez nas w Poznaniu wywiadach. Z jednej strony, gazeta od lat jest krytyczna: po pierwsze, względem prezydenta miasta i wizji Poznania prezentowanej przez pracowników magistratu, po drugie – względem Stowarzyszenia Wiara Lecha oraz kiboli (utożsamianych w tekstach dziennika z bandytami i chuliganami). W rezultacie bezlitośnie punktowała wszelkie błędy i opóźnienia dotyczące inwestycji realizowanych na EURO oraz krytykowała rozmaite aspekty działania Wiary Lecha, klubu i stadionu. Z drugiej strony, jest to jednocześnie gazeta proeuropejska: po pierwsze, w artykułach i dyskusjach na temat przestrzeni miejskiej przywołująca koncepcje i przykłady zachodnie, po drugie – promująca


237

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

wielokulturowość oraz inspirowanie się przez Polaków zachodnimi stylami życia, co w kontekście EURO przekładało się na podkreślanie pozytywnego wpływu wspólnego świętowania z przyjezdnymi czy zachwyt nad sposobem kibicowania Irlandczyków. W rezultacie niekiedy dyskursy na temat EURO obecne w lokalnej „Gazecie Wyborczej” bliskie były tym prezentowanym przez anarchistów, czasem natomiast oddalały się od nich w kierunku pozycji prezentowanych raczej przez prozachodnie, mieszczańskie centrum. Ta dwutorowość znalazła swój wyraz w dwugłosie zaprezentowanym w tekście „Co będziesz robić na EURO? Bawić się czy demonstrować?” (http://poznan.gazeta.pl/ poznan/1,36001,11549440,Co_bedziesz_robic_na_Euro__Bawic_sie_czy_ demonstrowac_.html), w którym Michał Wybieralski i Marcin Wesołek opowiadali się za dwiema odmiennymi reakcjami na demonstrację „Chleba zamiast igrzysk”. Michał Wybieralski: Codziennie widzimy za to, że inwestycja przy Bułgarskiej i inne wydatki „na EURO” prowadzą do powolnego zwijania usług miejskich, od których zależy nasza jakość życia – zamykane są szkoły i przedszkola, próbuje się ograniczyć program opieki żłobkowej, komunikacja miejska kursuje rzadziej, mniej pieniędzy wydamy na kulturę, naprawę i sprzątanie dróg, rosną miejskie opłaty itd. Co kilka miesięcy dowiadujemy się o kolejnej dziurze w budżecie Poznania i kolejnych wydatkach na zbudowanego pod pretekstem EURO przepłaconego kolosa z gnijącą trawą, na którym średnio więcej krzesełek jest pustych, niż zajętych. [...] Wróciłem właśnie z kilkudniowej podróży dla dziennikarzy po bogatej północy Włoch. Żaden z przepytanych przez nas Włochów nie wiedział, w jakich miastach będzie grała ich reprezentacja. Nie wierzę w „efekt barceloński”. Marcin Wesołek: Nie wydaje mi się, by Polska była krajem skrajnie ubogim, w którym ludzie masowo głodują i śpią na ulicach. [...] A szkoły zamyka się nie tylko w miastach organizujących EURO 2012, bo niż demograficzny z organizacją mistrzostw nie ma nic wspólnego. [...] jestem zdania, że nasze miasto i jego mieszkańców stać jednak na trochę luksusu, jakim są Termy Maltańskie czy stadion. [...] Wielu mieszkańców tego miasta nie chce jeździć kąpać się do aquaparku w okolice Berlina, tam też mając najbliższy porządny stadion. I uważam, że półmilionowe miasto w najlepiej rozwijającym się kraju Unii Europejskiej powinno odczuwać zażenowanie z powodu braku


238

n

Filip Schmidt

takiej infrastruktury, niż z powodu faktu że ją ma. [...] „Można było to wszystko kupić i wybudować bez mistrzostw” – powiedzą ich krytycy. A ja się z nimi nie zgodzę, bo uważam, że gdyby nie bat w postaci EURO 2012, determinacja władz miasta, by budować szybko i sprawnie, byłaby mniejsza. [...] Ja zamierzam w czasie EURO ciężko pracować i dobrze się bawić, do czego zachęcam też anarchistów. Punkt widzenia Marcina Wesołka bywał kilkukrotnie obiektem krytyki i drwiny ze strony anarchistów (http://www.rozbrat.org/publicystyka/ sprawy-lokalne/3200-redaktor-wesolek-bedzie-sie-bawil, http://www. rozbrat.org/publicystyka/sprawy-lokalne/3404-nie-jestesmy-krajem-bialych-niedzwiedzi-sukces-promocyjny-euro), utrzymujących też, że gazeta odmówiła opublikowania ich polemiki (http://www.rozbrat.org/ publicystyka/sprawy-lokalne/3338-euro-2012-buraczana-propaganda-sukcesu). Spotykaliśmy go natomiast w prowadzonych w Poznaniu wywiadach z mieszkańcami, pojawia się też w artykułach publikowanych w „Głosie Wielkopolskim”, który zastanawiał się, czy dzięki EURO nauczymy się kibicować inaczej, tj. naśladując kibiców z innych krajów (http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/610275,tomasz-lisiecki-moze-nauczymy-sie-kibicowac-inaczej,id,t.html), a obserwując entuzjazm i pomocność poznaniaków pytał, czy Polacy są naprawdę tacy, jak w czasie mistrzostw? (http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/608563,euro-2012-czy-polacy-sa-naprawde-tacy-jak-w-czasie-mistrzostw,2,id,t,sa. html). Ważnym elementem takiego sposobu myślenia jest patrzenie na EURO jako okazję do zademonstrowania swojej przynależności do krajów cywilizowanych i przyciągnięcia uwagi Zachodu. Jak pisał Marcin Wesołek już po zakończeniu mistrzostw: Z Poznania, przede wszystkim do Irlandii, poszedł jasny przekaz: Polska to nie jest kraj białych niedźwiedzi, w Poznaniu blisko całkiem ładnego centrum miasta jest jezioro, w którym można się kąpać, a dziewczyny są tu bardzo ładne. Nie bez znaczenia są też ceny – dla młodego Irlandczyka Polska i Poznań są po prostu tanie. Tu stać go na to, by piwo pić bez większych ograniczeń, a po mieście poruszać się taksówkami (http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,11973394,Efekt_ barcelonski_w_Poznaniu__Moze_nie__ale_szanse.html). Po drugie, sposób myślenia o EURO 2012 i piłce nożnej oraz stadionie obecny w „Gazecie Wyborczej” jest silnie zdeterminowany przez wątek,


239

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

który rozpoczął się na długo przed mistrzostwami Europy: krytykę kiboli, stowarzyszenia Wiara Lecha i relacji między Lechem a kibolami, a w szczególności: n popieranie lub domaganie się interwencji i kar w przypadku takich praktyk kibicowskich, jak zajmowanie miejsca na schodach, odpalanie rac, rozwieszanie transparentów (od takich jak „Kibolski Klub Sportowy” po słynny transparent „Litewski chamie, klęknij przed polskim panem”, np. http://wyborcza.pl/1,75248,14575324,Skazali_kiboli__bo_ blokowali_schody_na_stadionie.html#TRrelSST ). n krytykowanie współpracy ze Stowarzyszeniem Wiara Lecha jako środowiskiem mającym mieć powiązania z przestępcami, handlarzami narkotyków oraz sugerowanie szczególnego traktowania kiboli i członków Stowarzyszenia, np. poprzez umożliwianie im dostępu do pomieszczeń na stadionie czy przyznanie licencji na catering stadionowy partnerce szefa stowarzyszenia (np. http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14175277,Catering_na_stadionie_dla_partnerki__Litara_.html). Po trzecie, w publikacjach „Gazety Wyborczej” widoczna jest też ewolucja od nadziei i pochwał pod adresem turnieju i zajmowania pozycji krytycznego, ale przychylnego obserwatora, po krytyka zbliżającego się do argumentacji prezentowanej przez Rozbrat. Ilustracją może być inny artykuł Michała Wybieralskiego – tego samego autora, który w czerwcu 2012 uzasadniał, dlaczego idzie na demonstrację przeciwko EURO 2012 w Poznaniu. Jak pisał dziennikarz nieco wcześniej, w listopadzie 2011: Piłkarskie mistrzostwa Europy są dla Poznania szansą na trwałe zmiany, na których mogą skorzystać wszyscy mieszkańcy. Autor przychylał się zatem do omówionego wcześniej dyskursu „Tych inwestycji nie byłoby gdyby nie EURO”: EURO bez wątpienia stało się batem i ostrogą na urzędników odpowiadających za inwestycje. I choć nie ze wszystkim zdążymy na turniej, to nie ma wątpliwości, że na tych projektach Poznań zyska. Piórem Wybieralskiego gazeta prezentowała też drugi z oficjalnych miejskich dyskursów, dotyczący zmiany wizerunku Polski i Polaka: EURO to okazja do zmiany naszego wizerunku w oczach świata. Z analiz spółki PL.2012 wynika, że 80 proc. zagranicznych gości, którzy nas odwiedzą, będzie w Polsce po raz pierwszy i postrzega nas przez stereotypy. Co nie oznacza, że wystarczy, by zastali czyste toalety, a żaden biały niedźwiedź nie przebiegł


240

n

Filip Schmidt

im drogi. [...] musimy się zaprezentować jako ciekawy kraj, pełen atrakcji i przyjacielskich, skorych do zabawy ludzi. [...] Może więc na czas turnieju warto zapomnieć o zbyt drogim stadionie, rosnących kosztach życia w mieście i powitać zagranicznych gości z tolerancją i otwartymi ramionami? (http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,10717941,Czy_Poznan_wie__ jak_wygrac_Euro_2012_.html). Pytaniem, które stawiał wtedy autor, było raczej to, „czy my tę szansę w pełni wykorzystamy?” niż podważanie tezy, że EURO taką szansę oferuje. Tymczasem od momentu zakończenia mistrzostw EURO 2012 wymieniane jest najczęściej w kontekstach negatywnych. EURO 2013? Opóźnione inwestycje Po wejściu na stronę spółki miejskiej Infrastruktura EURO 2012 czytamy następujące oświadczenie: Szanowni Państwo, żyjemy w pełnym napięcia oczekiwaniu na wielki finał mistrzostw Europy w piłce nożnej. Dla organizatorów EURO 2012 w Poznaniu jest to przede wszystkim okres bardzo ciężkiej pracy, aby na czas oddać kibicom miasto wraz z jego unowocześnioną i funkcjonalną infrastrukturą (http://www.i2012poznan.pl). Biorąc pod uwagę, że Poznań jest w tej chwili bardziej sparaliżowany remontami, niż miało to miejsce w trakcie EURO 2012, a żaden z pięciu wymienianych na stronie projektów nie został zakończony przed zakończeniem mistrzostw, trudno się dziwić, że stan inwestycji jest jednym z ulubionych tematów zarówno „Gazety Wyborczej” (np. http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14523141,Euro_2013__ Nowe_trasy_ponad_rok_po_terminie.html, http://poznan.gazeta.pl/ poznan/56,36001,14061153,Rok_po_Euro_2012__Co_nam_zostalo_po_mistrzostwach_.html), jak i innych poznańskich mediów lokalnych (zob. np. http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/914481,od-euro-2012-minal-rok-co-nam-po-nim-zostalo-zdjecia,id,t.html, http://www. gloswielkopolski.pl/artykul/914347,ryszard-grobelny-365-dni-po-euro-moj-dom-tez-peka,id,t.html). W tym kontekście EURO 2012 okazuje się narzędziem, które ujawnia nieefektywny sposób działania miasta. Tematy, przy okazji których pojawia się taki sposób widzenia EURO, to przede wszystkim:


241

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

opóźnienie w budowie linii tramwajowej na Franowo (teoretycznie miała przywozić kibiców do centrum i na stadion z parkingu buforowego na południu miasta, otwarta w sierpniu 2012); n opóźnienie w przebudowie ulicy Grunwaldzkiej wraz z linią tramwajową (główna trasa dojazdowa kibiców na mecze Lecha i arteria komunikacyjna dla dzielnicy Grunwald, otwarta we wrześniu 2013); n opóźnienie w budowie linii szybkiego tramwaju na dworzec kolejowy (otwarta we wrześniu 2013). n

Prezent dla wybranych: inwestycje na EURO jako interes wąskich grup mieszkańców Ten dyskurs bliski jest sposobowi patrzenia na skutki EURO 2012 dominującemu na Rozbracie. W trakcie ponad roku, który upłynął od zakończenia mistrzostw, w Poznaniu coraz wyraźniejsza była dyskusja na temat tego, w co zainwestowano pod szyldem turnieju i w jaki sposób spuścizna EURO 2012 funkcjonuje w przestrzeni miejskiej. W tym kontekście szczególnie wyraźne były dwa obiekty sporów: n Dworzec PKP: europejski prezent dla mieszkańców vs nieskomunikowany z przestrzenią miejską dodatek do galerii handlowej. „Wow, ale to wygląda! Nowy dworzec prawie gotowy” – tak zatytułowany był tekst w „Gazecie Wyborczej” w kwietniu 2012 (http:// poznan.gazeta.pl/poznan/1,36036,11631714,Wow__ale_to_wyglada__ Nowy_dworzec_prawie_gotowy.html). Nowy obiekt opisywany był przez cytowanych w gazecie mieszkańców i niektórych dziennikarzy jako czysty, nowoczesny i europejski – a więc spełniający omówione wcześniej oczekiwania odnośnie zaprezentowania Poznania. W ciągu następnego półtora roku w gazecie dworzec zaczął być obecny w innym dyskursie – tym wskazującym na niewłaściwy kierunek lub sposób rozwijania miasta z okazji EURO 2012 (http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,14139475,Zbudowali_nowy_dworzec_na_Euro__Ludzie_ wola_stary.html). Po pierwsze, pretekstem do takiego sposobu widzenia mistrzostw był fakt, że nowy obiekt okazał się niefunkcjonalny i leży zbyt daleko od szlaków wędrówek pasażerów. W rezultacie większość kibiców korzystających z pociągu przewinęła się w trakcie turnieju przez


242

n

Filip Schmidt

stary budynek, który aż do dziś eksploatowany jest przez wielu podróżujących. Tę niefunkcjonalność pogłębił podział kas według osobnych spółek kolejowych czy brak części ruchomych schodów. Po drugie, dworzec zaczął być widziany jako dodatek do powstającej przy nim galerii handlowej, a niekoniecznie centralny element miasta. Symboliczna była w tym kontekście dyskusja nad jego nazwą (po protestach dziennikarzy i mieszkańców utrzymano nazwę Poznań Główny, a planowaną dla niego przez dewelopera nazwę Poznań City Center nadano samej połączonej z obiektem galerii handlowej). Zapalnikiem sprawiającym, że temat ten od kilku miesięcy jest w Poznaniu regularnie przywoływany, stała się kwestia przejścia do dworca z nowo powstającego przystanku tramwajowego. Okazało się, że droga ta będzie miała długość prawie pół kilometra, wiodąc pasażera właśnie przez Galerię Handlową i zmuszając go do kilkukrotnej zmiany poziomów (problem dla osób niepełnosprawnych i rodziców z wózkami), a miasto nie zgadza się na wytyczenie przy przystanku przejścia dla pieszych, które dwukrotnie skracałoby drogę, niwelowało problem różnicy poziomów i pozwalało ominąć galerię. Co istotne, przy okazji tego typu wątków zawiązywały się małe ruchy społeczne i próbowano wymusić na mieście pewnego rodzaju konsultacje społeczne na temat inwestycji realizowanych pod szyldem EURO 2012. Droga z przystanku na dworzec jest tego najlepszym przykładem. Problem ten jest stale monitorowany i opisywany przez stowarzyszenie Inwestycje dla Poznania oraz administratorów i uczestników profilu facebookowego „Chcemy skrócenia drogi na dworzec Poznań Główny”. W tym sensie EURO 2012 było katalizatorem tworzenia się pewnego rodzaju kapitału społecznego. W przypadku dworca zaistniała też szansa, że będzie to kapitał skutkujący działaniami i dyskusjami toczącymi się w dłuższej perspektywie czasowej niż w odniesieniu do raczej krótkotrwałej mobilizacji, jaka była efektem demonstracji „Chleba zamiast igrzysk”. n Stadion Miejski: przestrzeń dla mieszkańców Poznania vs kosztowny, niechciany spadek. Jeszcze przed EURO 2012 toczyły się w Poznaniu dyskusje na temat przyszłego wykorzystania najbardziej kosztowej inwestycji miejskiej na


243

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

EURO. W 2009 roku miasto przeprowadziło na ten temat sondaż deliberatywny. Wśród elementów, które powinny znaleźć się na stadionie i wokół niego, mieszkańcy wymieniali kluby fitness, salony odnowy biologicznej, sauny, korty tenisowe, parking i ogólnodostępny park z ławkami i ścieżkami do biegania, jazdy na rolkach i rowerze. Prezes spółki Poznań EURO 2012 tak mówił o stadionie w maju 2010 roku: Poznaniacy już mogą się przyzwyczajać, że stadion i jego najbliższa okolica staną się jednym z głównych poznańskich centrów sportowo-rekreacyjnych. Nie chodzi o to, by tylko co jakiś czas pojawiali się piłkarze, a po spotkaniu całość była zamknięta i strzeżona przez ochroniarzy. Obiekty stadionowe mają być otwarte dla mieszkańców przez cały czas (http://poznan.naszemiasto.pl/artykul/400282,bulgarska-stadion-dla-kibica-okolica-dla-kazdego-poznaniaka,id,t.html). Podobne informacje można było znaleźć w różnych lokalnych mediach. Przykładowo, w trakcie budowy rok przed EURO „Głos Wielkopolski” informował o tym, że na placu przed stadionem ma znaleźć się boisko rekreacyjne z amfiteatrem dla kibiców, zieleń oraz ławki, choć dopiero po zakończeniu EURO 2012 (http://www.gloswielkopolski.pl/ artykul/407783,poznan-lad-wokol-stadionu-po-euro-2012,id,t.html). Dlatego gazety chętnie śledziły przez ostatni rok to, co dzieje się ze stadionem. Zarówno w „Gazecie Wyborczej”, jak i w „Głosie Wielkopolskim” pojawiła się w tym kontekście wyraźna krytyka, którą nasiliła renegocjacja umowy między miastem a operatorem (będącym w praktyce jednym ciałem z Lechem ze względu na wspólnego właściciela obu podmiotów, Jacka Rutkowskiego), za sprawą której miasto zrzekło się zdecydowanej większości płatności, które operator miał mu uiszczać z tytułu użytkowania stadionu. Oto przykłady tej krytycznej retoryki pochodzące z bilansów gazetowych sporządzonych rok po EURO: Według zapowiedzi prezydenta Ryszarda Grobelnego stadion miał służyć nie tylko kibicom, ale wszystkim poznaniakom. Na razie niezbyt się to udaje. Operatorem obiektu zostały Lech Poznań i Marcelin Management, które są niechętnie organizowaniu jakichkolwiek imprez poza meczami – gdyż im się to nie opłaca. A i tak miasto musiało niedawno zmienić z nimi umowę i znacząco obniżyć czynsz (http://poznan.gazeta.pl/poznan/56,36001,14061153,Rok_ po_Euro_2012__Co_nam_zostalo_po_mistrzostwach_.html).


244

n

Filip Schmidt

Z perspektywy roku nietrudno jednak również o wskazanie porażek. Największą z nich wydaje się Stadion Miejski. Choć obiekt bez zarzutu sprawdził się podczas mistrzostw, dzisiaj pewne jest jedno: Arena była potrzebna Poznaniowi tylko na EURO. Po 12 miesiącach jasne jest, że faktycznie z pieniędzy poznaniaków wybudowano nowoczesny obiekt Lechowi Poznań, czyli prywatnemu klubowi, który zarządza nim za symboliczne 50 tys. zł miesięcznie. A miasto cieszy się, że kłopot nierentownego kolosa ma na głowie ktoś inny. („Od EURO 2012 minął rok. Co nam po nim zostało?”, „Głos Wielkopolski”, 08.06.2013, http://www. gloswielkopolski.pl/artykul/914481,od-euro-2012-minal-rok-co-nam-po-nim-zostalo-zdjecia,id,t.html). EURO 2012 pojawia się w tym kontekście jako zasłona dymna, za którą z publicznych pieniędzy sfinansowano prywatny interes oraz jako powód bolesnej dla miasta niegospodarności. Wypowiedzi w podobnym tonie można znaleźć na forach pod artykułami gazetowymi na temat stadionu: Poznanscy dysydenci cierpia na niezdrowe obsesje. Chca zapedzic poznaniakow na pikniki na brudnym betonie pokrytym wyplutymi gumami do zucia. I chca zrobic ze stadionu „fajne miejsce do spedzenia czasu”. Restauracja, fitness, sale konferencyjne mialyby jakies szanse gdyby stadion byl wybudowany w miejscu dawnego stadionu 22 lipca w centralnym punkcie miasta. Budowa stadionu miejskiego w tej pieknej dzielnicy mieszkaniowej to najwiekszy poznanski idiotyzm ostatniego dwudziestolecia. Najlepszym rozwiazaniembyloby zburzenie stadionu, sprzedaz gruntow deweloperom I budowa stadinu na 30 000 miejsc w centrum. Myślę, że dla tego obiektu nie ma żadnego ratunku. Jego odrażająca wręcz brzydota powoduje, że nikt o w miarę normalnej psychice i jakiejkolwiek wrażliwości na piękno nie będzie spędzał na nim wolnego czasu (http://poznan.gazeta.pl/poznan/ 1,36037,14595922,Nowe_pomysly_na_stadion_w_Poznaniu___To_ ma_byc_fajne.html). Postrzeganie przez lokalne gazety EURO jako czynnika, który zmusił Poznań do niegospodarności i który obnażył słabość zarządzania miastem wzmogło się w momencie, gdy ogłoszono, że pękają niektóre elementy konstrukcyjne stadionu i zamknięto z tego powodu część trybuny – na ironię przeznaczoną dla VIP-ów, w tym władz miejskich. Jak pisał


245

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

wówczas Marcin Kącki: Od początku, gdy ruszyła budowa poznańskiego stadionu, który miał stać się reprezentacyjną areną EURO 2012, staraliśmy się informować o przebiegu inwestycji. Wytykaliśmy błędy, apelowaliśmy o rozwagę i pilny nadzór. W kilkunastu tekstach piętnowaliśmy bałagan, potwierdzony kontrolą NIK. Prezydent Ryszard Grobelny i jego przyboczny Michał Prymas, odpowiedzialni za inwestycję, nie przyjmowali tego do wiadomości. Prymas wytoczył nawet „Gazecie” proces, który właśnie prawomocnie przegrał. Sąd uznał bowiem, że słowa zawarte przez nas w jednym z artykułów, „bałagan na stadionie”, świetnie do inwestycji pasowały. O ironię ociera się ta historia, skoro jedna z trybun mogła zawalić się wprost na ich VIP-owskie głowy. Życzmy sobie, kibicom i prezydentowi Grobelnemu, by było to ostatnie ostrzeżenie (http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,13745359,Peka_poznanski_stadion_miejski__Zamknieto_czesc_trybuny_.html). Czy to był tylko karnawał? EURO 2012 jako jednorazowy festiwal i idealne wspomnienie miasta Trzecią istotną rolą, w jakiej funkcjonuje EURO 2012 na łamach „Gazety Wyborczej”, jest porównywanie aktualnego stanu miasta do stanu z czerwca 2012. Wskazuje się więc, że „Porządek w Poznaniu był na pokaz”, podczas gdy obecnie stare miasto w weekendowy poranek jest bardzo zaśmiecone (http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14499470,Porzadek_w_Poznaniu_byl___na_pokaz.html); że rok po EURO zieleń na Placu Wolności (strefa kibica w trakcie mistrzostw) nie jest już tak zielona i niszczeje, a w wybudowanej na mistrzostwa fontannie brak pięciu małych, ale kosztownych szybek (http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14132885,Zielen_niszczeje__ludzie_sikaja_do_fontanny__Rok_po.html); że ścieżka rowerowa zbudowana przed EURO zarasta zielskiem (http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14328752,Zrobili_sciezke_rowerowa_na_Euro__teraz_zarasta_zielskiem.html) itd. Po pierwsze, sprawdza się, czy EURO nie było nierozsądnym, krótkotrwałym karnawałem („to miało nam służyć na dłużej”), po drugie natomiast – EURO i Poznań przygotowany na EURO stały się pewnym modelem, punktem odniesienia do porównań i standardem, którego należy pilnować.


246

n

Filip Schmidt

Wiara Lecha: dyskurs radykalnych kibiców Kibole i EURO 2012 Dyskurs na temat EURO prezentowany na forum Wiary Lecha jest bardzo interesujący z uwagi na szczególną pozycję tej grupy wśród miejskich aktorów. Udzielają się tam kibice, w szczególności ci najbardziej żarliwi, którzy regularnie obserwują i użytkują stadion i jego otoczenie i dla których mają one szczególne znaczenie. Jednocześnie, jest to grupa będąca w ostrym konflikcie z Rozbratem i „Gazetą Wyborczą” oraz środowisko, w którym przeważają poglądy prawicowe. Oto kilka dominujących w niej sposobów patrzenia na EURO 2012. 1. Wojna z kibicami: EURO 2012 jako powód i pretekst do zmiany praktyk kibicowskich i obrazu zagorzałego kibica

Kibole Lecha skupieni wokół swojego stowarzyszenia to także podmiot, którego stosunek wobec EURO jest zazwyczaj skrajnie negatywny, równie krytyczny jak opinia anarchistów. EURO 2012 – często określane kpiąco jako „ojro”, „ełro” lub „jełro” – dla użytkowników forum jest przede wszystkim symbolem wielkiego pakietu działań i potężnych procesów mających na celu zmianę ich dotychczasowego stylu życia i redefinicję tego, czym jest stadion, piłka nożna oraz kibicowanie. Temu problemowi poświęcony jest ogromny, rozwijany od 2011, wątek o nazwie „Nagonka medialna, zakazy, akcja EURO 2012”, na którym dyskutuje się m.in. o karach i zakazach dla kibiców oraz sposobie przedstawiania kiboli w mediach – carlospp: mam nadzieje, ze na tej calej szopce EURO 2012 dojdzie do jakiegos skandalu, ktory cala organizacje skompromituje. Zbyt duzo osob dostalo przez ten turniej po glowie, no musi sie to w koncu obrocic przeciwko organizatorom (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/28399-nagonka-medialna-zakazy-akcja-euro-2012/page__st__4540); ede: Walka z kibolami to sprawny zabieg PRowski. Nie istotne jest, że ligowy kibole co najwyżej w tiviku obejrzą EURO 2012. Liczy się fakt, że można dać ludowi temat zastępczy, fajny, wbudzający emocje i to te elementarne: strach, chęć walki ze złem, itp. (http:// forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/28399-nagonka-medialna-zakazy-akcja-euro-2012/); k_k_s: Kogo już mieliśmy? Kibic – złodziej, kibic – diler, kibic


247

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

– sutener... Dla EURO 2012 wszystko:) (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/ topic/28399-nagonka-medialna-zakazy-akcja-euro-2012/). 2. Kto kogo zawłaszcza? EURO jako festiwal pseudokibiców i konsumentów

Po drugie, to środowisko dystansuje się wobec EURO jako symbolu komercjalizacji piłki nożnej i próby narzucenia obcych mu sposobów kibicowania oraz traktowania stadionu, które świetnie streszcza następujący post: Kondzio: Zarzuca się nam, ze próbujemy sobie zawłaszczyć stadiony. Tylko pytanie skąd dziennikarz może wiedzieć, co chcą ludzie? Dlaczego w takim razie dziennikarz próbuje zawłaszczyć stadiony, chociaż w rzeczywistości się na nich nie pojawia? W gruncie rzeczy zawsze cieszyłem się podczas mistrzostw Europy, czy też Świata. Jednak na tych mistrzostwach doszła pewna gorycz, której nie potrafię opisać. Doszło także wkurwienie, że stado ludzi próbuje tłumaczyć jak jest fajnie a jak nie. Mam ochotę krzyknąć wypier... frajerzy, ale wiem że po EURO nikt z kibiców, którzy teraz podskakują z radości, nie pojawi się na stadionie. Nie będzie z kim rozmawiać. Wrócą przed telewizory wspominając swoje „kupione emocje” jak bułkę w markecie. Taka jest prawda, masa ludzi pojawia się na stadionach, chociaż nie czują tej atmosfery, udają emocje, których nigdy nie odczuwali. Wspomnienia a emocje to dwie różne sprawy. Dziękuję, nasram, nie chcę być roszczeniowym konsumentem. Chcę być kibicem! (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/ topic/28399-nagonka-medialna-zakazy-akcja-euro-2012/page__st__4880). 3. Dlaczego nam nie wolno? EURO jako zawieszenie reguł i podwójne standardy

Po trzecie, EURO zaczęło funkcjonować wśród kiboli jako symbol gorszego ich traktowania. Atmosfera karnawału, kibicowskie przebrania czy trwające do rana libacje na Starym Rynku w tym kontekście stają się prztyczkiem w nos i dowodem na hipokryzję oficjalnego dyskursu na temat EURO oraz krytyków ruchu kibolskiego, który do dziś przywołuje się wówczas, gdy kibice karani są za zachowania uchodzące w trakcie EURO za normalne lub wręcz pochwalane. Litar: Wnosząc piwo na stadion wyłapuje się dwa lata zakazu i 2000 zł grzywny. A co w takiej samej sytuacji na euro? Trzeba wypić na szybko piwo przy stewardzie i można śmiało wchodzić.:) (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/28399-nagonka-medialna-zakazy-akcja-euro-2012/


248

n

Filip Schmidt

page__st__4900); Luksus: Nie wiem jak to jest na meczach UEFA, ale podej-

rzewam, że i tak powinna tam obowiązywać sławetna ustawa „o imprezach masowych”, więc frapuje mnie fan ekipy greckiej z hełmem Spartanina (?)nie dość, że wyglądał na metalowy, to jeszcze zasłaniał mu całą twarz. [...] Widać relatywizm sytuacji i wybiórczość prawa to szczególna cecha naszego państwa... (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/28399-nagonka-medialna-zakazy-akcja-euro-2012/page__st__4900); Ede (w odpowiedzi na krytykę medialną Nadmorskiego Zjazdu Kibiców Lecha Poznań): Generalnie na Starym Rynku trwało to tydzień, miało znacznie szerszy zakres mierzony w liczbie uczestników libacji i nazywało się EURO 2012. Media były zachwycone, choć incydentów było nie mało (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/ topic/28399-nagonka-medialna-zakazy-akcja-euro-2012/page__st__4960). Kibole i nowy stadion 1. Wrzuceni na arenę: stadion jako niechciany spadek i pułapka

EURO 2012 ma jednak dla kiboli jeszcze jedno zasadnicze znaczenie: pociągnęło za sobą przebudowę poznańskiego stadionu. Budowa stadionu i przebudowa otaczającej go przestrzeni jest często postrzegana jako jeszcze jeden element dostosowywania się do zachodniej wizji kibica-konsumenta. MajkelIMG: Bułgarska jest remontowana po to, aby ci legendarni kibice z zachodniej europy na „jełro” 2012 mogli zobaczyć w Poznaniu kawałek szerokiej i równej drogi, a co więcej będą mogli nawet się po niej przejść (http://forum. wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__1020). Kibice drwią też z oficjalnego dyskursu na temat stadionu – idei patrzenia z optymizmem w przyszłość, inwestowania na możliwie wielką skalę i marzenia o ukazaniu Poznania jako miasta o nowoczesnej, europejskiej infrastrukturze. Socios: Mnie nawet nie dziwi, że przy takim podejściu, klub chciał molocha, na który nadal miało łożyć miasto, a klub miał tylko czerpać korzyści. Ale miastu się dziwię niezmiennie. Do dzisiaj pamiętam, jak na moje po raz enty podnoszone wątpliwości „ale po co taki gigant, 30 tys. w zupełności wystarczy, inaczej przez 95% meczów będzie zapełniony góra w połowie, a druga połowa będzie walić po oczach pustkami”, podczas rozmów jakiś urzędas rozbrajająco odpowiedział „no ale przecież jak tu będzie Liga Mistrzów, to się przyda” :-) [...] Wrażenie było jedno: hurraoptymizm oraz brak


249

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

zgłębienia tematu realnych potrzeb klubu, miasta i sposobów utrzymania takiego giganta. Plus publiczna kasa do wydania. Publiczna, więc de facto niczyja. Po prostu dziecięca radocha „budujmy, budujmy, wybudujmy w końcu coś fajnego i wielkiego i doganiajmy już nareszcie ten Zachód”. „Ojejku, jejku, jejciuś, jak będzie fajowo, nowocześnie i europejsko, aż mi sutki stwardniały z podniecenia” (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/ page__st__2160). Co więcej, wbrew temu, co mógłby podejrzewać postronny obserwator i co sugerowano nieraz w lokalnej prasie (stadion jako prezent dla kiboli), wśród kibiców skupionych wokół Wiary Lecha bardzo częste jest rozczarowanie stadionem – równie duże, jeżeli nie większe, jak to prezentowane na łamach lokalnych gazet. Obszerny, tworzony przez kilka lat wątek poświęcony stadionowi nosi tytuł „Stadion... czyli jeszcze budowa czy już remont”, a sam obiekt nazywany jest wielokrotnie „Bubel Areną”. Przedmiotem krytyki są: nierosnąca trawa, zalewająca stadion woda (źle zrobione odprowadzenia), brzydota i brak wykończenia, za krótki dach (deszcz pada na ludzi z ukosa), zła akustyka, brud pokrywający błyskawicznie białą membranę, a także drobne, choć podstawowe elementy, jak brak wody w kranach: Torbl: Ale co mnie najbardziej zabolało – toalety. 4 miesiące po Ełro brak wody w toalecie – kompletnie! Suszarka też nie działała. Za tą cenę biletu chciałbym chociaż w przyzwoitych warunkach się załatwić – i umyć ręce. Dzisiaj nie było mi to dane! (http://forum.wiaralecha.pl/index. php?/topic/25745-stadion/page__st__1860). Stadion jest więc bardzo często opisywany jako kamień u szyi kibica i smutny spadek po mistrzostwach – drogi, pełen niedoróbek, słabej jakości półprodukt; micka: To straszne, że tak bardzo chcieliśmy nowego stadionu, a teraz gdy już go mamy to się okazuje wielkim bubel areną i krew mnie zalewa, że będziemy na niego skazani przez kilkadziesiąt lat (http://forum. wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__80); RDS: Szanowny Panie Grobelny – marnym pocieszeniem jest, że wszystkie nasze areny EURO 2012 mają usterki, są przepłacone i wszędzie coś... pozostałe stadiony jeszcze jakoś wyglądają, tak z zewnątrz i w środku(Warszawa, Gdańsk) jak i chociaż w środku(Wrocław). Nasza duma nie wygląda ani w środku, ani z zewnątrz, chyba, że w myśl nowoczesnej wizji architektonicznej ten cały brud na nieskładnej membranie i zgnilizna na IV trybunie były planowane?


250

n

Filip Schmidt

O wspaniałej i nowatorskiej niespójności trybun i paru innych kwiatkach nie wspominając... (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/ page__st__1300); Massaro: ten stadion wraz z dachem przezyje jeszcze jakies 10-15 lat bez remontu, potem trzeba z niego uciekac. Pytanie tylko dokad? (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__2140). Przede wszystkim jednak, tak jak EURO 2012 funkcjonuje jako symbol narzucania kibicom obcych im form zachowania na stadionach, tak stadion jest obcym, nieskrojonym na miarę klubu i miasta garniturem, w który wciśnięto poznańskich kibiców: jest za duży i za drogi w budowie i w utrzymaniu. Junkie: Bezsensem było budowanie takiego dużego stadionu na 3 mecze euro. Poznaniowi te setki milionów utopione w bublu będą się odbijały czkawką jeszcze przez długie lata. Miasto powinno wybudować w nowym miejscu stadion na 32 000 na którym mogłyby grać oba kluby – taki stadion kosztowałyby dwukrotnie mniej niż bubelarena (stadion Legii kosztował około 400 mln, nasz łącznie z kładką i wykończeniem wnętrz zapewne coś koło 800 mln) (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/ page__st__200); DJanos: Jesteśmy skazani na bubel arena na przynajmniej dwie dekady i będziemy mieli problem z dopinaniem budżetu na kolejne lata mając już spory ciężar jakim są kontrakty naszych wyrobników (http://forum. wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__60). Na forum znajdziemy więc mnóstwo rozmów o postawieniu alternatywnego, nowego stadionu – marzeń o wybudowaniu czegoś nowego, innego niż to, co zostało narzucone z góry, wbrew zdaniu i potrzebom kibiców oraz wbrew zasadom poznańskiej gospodarności. Dyni0l: Do słownictwa niektórych urzędników już weszło określenie „Bubel 713” :) Poważnie. Za te pieniądze które wydano na ten stadion można było postawić dwa stadiony i to niemałe. Nie mam nic przeciwko temu żeby Lech wybudował sobie stadion i dał prztyczka w nos tym wszystkim zadufanym w sobie urzędasom (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__80); janczar: Pan Grobelny ze swoją świtą chcieli zrobić przekręt na dużą kwotę i zrobili zbudowali bubel i niech się z nim bujają. Niech teraz NIK i CBA szukają. Ktoś podpisał odbiór stadionu który ma pełno wad niech teraz za to bierze odpowiedzialność. A MY kibice możemy spać spokojnie a zarząd niech myśli kiedy zaczynamy grać we Wronkach i budowie stadionu na 30 000 miejsc


251

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

gdzie będzie tak jak powinno. Jedynie można współczuć mieszkańcom Poznania że mają taki stadion w mieście kojarzonym z gospodarnością. Na marginesie jestem poznaniakiem ale od 4 lat już nie mieszkam w Poznaniu. Nadal je kocham ale żal mi się robi jak widzę to co robią włodarze (http:// forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__40). Prowadzone są nawet liczne rozmowy, gdzie mógłby stanąć hipotetyczny stadion, np.: pzdn: Ciężko byłoby znaleźć tak spory kawał ziemi w mieście. Do głowy przychodzi mi jedynie połać przy rondzie Rataje, ale zaraz ma tam wyrosnąć kolejne CH. Pomijając już ceny gleby w mieście jak i z pewnością dużą wyrozumiałość i wsparcie ze strony miasta ;) Zostają rubieże: Suche Lasy, Swadzimie itp. itd. Wygnanie ;) (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/ topic/25745-stadion/page__st__60); litar: Co do fantasy. Wcale nie trzeba wyprowadzać się do Wronek. Można grać na Bułgarskiej, a w tym czasie budować stadion. To wszystko oczywiście teoretycznie (http://forum.wiaralecha.pl/ index.php?/topic/25745-stadion/page__st__60). Jednocześnie wyrażana jest chęć wycofania się z projektu EURO i związanego z nim stadionu, jak i obawy, że kibice zostaną zupełnie bez stadionu, jeżeli ten wybudowany na EURO stanie się do reszty obcy – zostanie przejęty przez miasto, spółkę EURO; przemook: To był zawsze stadion Lecha. Przejęty przez Miasto, żeby zbudować stadion dla Lecha, który w międzyczasie zmienił swoje przeznaczenie „na stadion miejski na EURO”. Ten stadion co raz mniej staje się nasz i to nie przez działania władz klubu tylko Miasta, a tego się raczej nikt nie spodziewał (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/ topic/25745-stadion/page__st__40); ede: Ludzie burzą się, gdyż dla nich nie właściciel obiektu jest ważny, a LECH, który od początku tego obiektu gra właśnie na Bułgarskiej. Podobnie jest z właścicielami Lecha, którym raczej ludzie nie kibicują. Kibicuje się LECHOWI. Prawo własności nie jest czymś istotnym w świecie kibiców, gdyż trudno zdefiniować czym jest LECH. Na bank nie jest on jednak własnością Rutkowskiego, a pewną nieuchwytną wartością niematerialną, której „większościowym” właścicielem są jego kibice. Myślałem, że to dość oczywiste. Fajnie to ogarnęli Niemcy, którzy połączyli to co niematerialne z realnym prawem własności (http://forum.wiaralecha. pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__60); janczar: Tak ale dla mnie ten stadion był zanim go oszpecili teraz to jakaś nędza niech go sobie Grobelny bierze w pizdu. LECH ma grać na porządnym stadionie a nie na czymś


252

n

Filip Schmidt

co robi za marną imitacje stadionu (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/ topic/25745-stadion/page__st__60). Wielokrotnie wyrażana jest krytyka oficjalnego dyskursu na temat stadionu – jego kosztów i możliwości jego wykorzystania. Jak pisze jeden z kibiców po tym, jak Lech wynegocjował na kilka miesięcy radykalną obniżkę czynszu za użytkowanie stadionu oraz zysku miasta z części przychodów operatora: Luksus: Czyli za oglądanie meczu na tym bublu płacę kilkukrotnie: w podatkach miejskich, w bilecie ZTM, w parkomacie i na końcu w bilecie na mecz. Wyśmienicie- by żyło się lepiej! Chociaż chyba największego kaca to mają ci, którzy mają lachę na sport a i tak muszą na to dziadostwo płacić (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__2120). O ile jednak generalnie EURO 2012 jest dla użytkowników forum symbolem bezkrytycznego przyjmowania zachodniej kultury, obcych sposobów kibicowania i stylów życia oraz wywołuje drwiny z „idealnych dróg” czy wymaganych przez EURO „placów zbiórek”, o tyle w przypadku stadionu pojawia się dyskurs „na Zachodzie to umieją”, a EURO staje się zwierciadłem, który obnaża „polskie partactwo” i nieudolność władz miasta. Dyskursy poznańskiej gospodarności oraz wyższości Zachodu, obecne w tekstach innych aktorów miejskich, także na forum kibiców biorą nieraz górę i wybijają się na pierwszy plan. Pawlak: Niedługo zostanie oddany do użytku nowy stadion Juventusu (zob. zdjęcia http://www.tinyurl.pl/?SH41l1bg). Jego pojemność jest podobna do Naszego: 41 tys. Koszty budowy: 120 mln EUR. Uwzględniając wyższe ceny materiałów i robocizny we Włoszech, wychodzi, że ich stadion kosztował, z grubsza biorąc, dwa razy mniej. O aspekcie estetycznym/architektonicznym nie wspomnę... Nasuwa się pytanie „Jak to możliwe?”. Odpowiedź jest prosta – stadion w Turynie budowany był ze środków prywatnych (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__220); DominikJ: Wiara po co sugerować się Włochami. Spójrzcie na Niemców. Mają większe stadiony od Nas, a dwa razy tańsze. Mało tego. 100x nowocześniejsze. Ostatnio udało mi się zwiedzić stadion w Hanowerze (AWD Arena) fot. http://stadiony.net/...rsachsenstadion Coś niesamowitego. Koszta o wiele mniejsze niż naszego stadionu. Nie wspomnę o ruchomych schodach, wymalowanych korytarzach, świetnej akustyce i wielkim sektorze gości (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__240); Dziubek: O murawie juz chyba wszystko bylo tutaj napisane wiéc nie widzé powodu,


253

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

abym sié do tego przyláczyl. Jak jest kazdy widzi lub zobaczy chocby jutro w tv. Osobiscie wspólczuje pilkarzom ze w takich warunkach muszá grac i chodzi tutaj zarówno o murawé jak i o atmosferé wokól reprezentacji. Niestety muszé powiedziec ze liczba niekompetentnych osób w naszym kraju jest przeogromna. A turniej EURO 2012 przy okazji nieco Nam o tym powiedział (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__1120). 2. „Komu to przeszkadzało?” i „co z tym teraz zrobić?”. Problematyczny charakter przemiany sposobu funkcjonowania stadionu

Drugim bardzo istotnym wątkiem dotyczącym zmian, które przyniosło EURO, jest kwestia zagospodarowania nowego stadionu i otaczającej go przestrzeni. Zmiany te opisywane są często przy pomocy figury „wcześniej było dobrze i komu to przeszkadzało?” Polega to na wskazywaniu na rozmaite sposoby organizacji działania stadionu i otaczającej go przestrzeni przed przebudową – ich skuteczność i swojskość, która została teraz odebrana. Przykładem jest likwidacja bezpłatnego parkingu pod stadionem (na rzecz płatnego) czy ścisłe wyznaczenie miejsc, w których można parkować i karanie mandatami za naruszenie tych reguł: miki2: doskonale pamiętam tak nieodległe czasy, kiedy nie było tego wielkiego molocha na Bułgarskiej, a na mecze przychodziło po 25 tysięcy ludzi i parking był pod stadionem. I jakoś nie słyszałem o wypadku, żeby jacyś piesi z tego powodu zostali rozjechani. A policja zajmowała się wtedy kierowaniem ruchem i rozładowywaniem korków – i całkiem sprawnie im to szło. Pozwalano też na parkowanie na pasach zieleni i nikt za to mandatów nie wlepiał. Niestety teraz priorytety policji się zmieniły i zamiast pomagać kibolom w sprawnej komunikacji ma im utrudniać życie na każdym kroku jak tylko się da (http://forum.wiaralecha. pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__1000). Drugi częsty sposób widzenia tego tematu to wskazywanie na nienadającą się do „zaludnienia” czy „skomercjalizowania” przestrzeń wewnątrz stadionu i dyskusje na temat możliwości zmiany tego stanu rzeczy; ps.maria: Moje zdanie odnośnie Bubel Areny już wyrażałem. Jest to architektoniczne dno, które słowo „funkcjonalność” na oczy nie widziało. Natomiast coś trzeba robić (skoro pieniądze niby są, no chyba, że radni sie rozmyślili, albo że cała kasa poszła już na sztuczne boisko i parking) w kierunku ożywienia tego miejsca, które obecnie umiera. [...] Piszę tylko o zrobieniu pierwszego ruchu do ocieplenia tego


254

n

Filip Schmidt

miejsca. [...] jest szansa na to, aby stadion (teraz będą oklepane hasła:)) żył cały tydzień i na siebie zarabiał. Trzeba jednak, albo zainwestować w doprowadzenie mediów i przygotowanie pod standard deweloperski kilka lokali (trybuna III) np. z witrynami na zewnątrz stadionu, później już się będzie jakoś kulać, albo po kosztach oddać kilka lokali niewykończonych na minimalnej marży. Powtarzam jednak, że najpierw sprawa płotu i dojścia do lokali, później przygotowanie kilku z nich, a na końcu dzierżawcy sami przyjdą (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__2000); Poho: Generalnie argument o wynajmowaniu powierzchni jest mocno poboczny gdyż zwyczajnie nie będzie na to chętnych. Praktycznie cała powierzchnia na stadionie, która teoretycznie mogłaby być przeznaczona pod wynajem, zupełnie się do tego nie nadaje. Są 4 problemy z tego co widzę: 1. Powierzchnie położone na wyższych kondygnacjach, są w zasadzie niedostępne spoza stadionu i nie nadają się do wykorzystania komercyjnego(poza salami na trybunie VIP, które pewno czasem ktoś wynajmuje), część jest zalewana po każdych roztopach. 2. Powierzchnie na trybunie od Bułgarskiej są totalnie niewykończone i w większości nie posiadają niezbędnych instalacji, część jest pewnie także zalewana(wnioskuję z tego, że dzieję się to na wszystkich innych trybunach). 3. II trybuna nie nadaje się do jakiegokolwiek wykorzystania komercyjnego z różnych przyczyn. 4. IV trybuna jest wykorzystywana na potrzeby klubu oraz bodajże darmozjadów pozostałych po EURO 2012, nie wiem jaki jest status przychodni, ale pewnie coś tam płacą. Innej powierzchni, którą można by wynająć po prostu nie ma na tej trybunie, lub jest niezdatna do użytku z przyczyn technicznych. Całość jest niedostępna dla ewentualnych klientów najemcy i sprawia wrażenie oblężonej twierdzy, czy tam więzienia jak kto woli (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/ topic/25745-stadion/page__st__2000). 3. Opłotowany i monitorowany: stadion jako nowoczesna twierdza

Porównywanie nowego stadionu do twierdzy lub więzienia jest częstym sposobem postrzegania tej budowli przez kibiców. Określenie „Twierdza Bułgarska” zyskuje tu nowy sens – kibole Lecha zaczynają się czuć tak, jak gdyby stali pod twierdzą, a nie bronili jej na murach. Symbolem tego problemu są kilometry opłotowania, które otoczyły stadion i przestrzeń okołostadionową oraz podzieliły ją na osobne „boksy”: Luksus: O tym, że stadion zamienia się w rawicki spacerniak pisałem już dawno (http://forum.


255

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__1260); mada: Byłem

dzisiaj na stadionie, w sklepie. To jest jakaś paranoja. Żeby wejść do sklepu idąc z przystanku T3 na Grunwaldzkiej trzeba obejśc ten pieprzony płot. No nic, bo kilku minutach marszu przechodzę koło jakiejś ustawionej budy, a pan ochroniarz mi się pyta „a ty do kogo?” Po prostu szkoda słów, powinni jeszcze przeszukiwać... Ku*wa co za debil kazał postawić ten płot, przecież to jest jakiś skandal. Płotów, płotków, płoteczków od ch*ja. Jeszcze tylko wieżyczki i jak w Auschwitz... Krew człowieka zalewa jak takie coś widzi (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__1260); Qortes: Nic nowego nie odkryję. Kiedyś łaziłem na stadion się uczyć, muzy posłuchać, poczytać. Cały dzień na słońcu, zapach świeżo skoszonej trawy i masa wspomnień związanych z każdym kątem – zdecydowanie coś więcej niż z dom. Teraz idę na stadion parę dni temu i jakiemuś baranowi muszę się tłumaczyć, żeby w ogóle podejść pod sklep. To naprawę już nie jest nasz stadion. Niby pierdoła, ale dawno nic mnie tak nie zdruzgotało. Odechciewa się (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__1260); Jarzyna77: To ja też dodam coś od siebie. Podobnie jak Qortes za małolata wstawało się rano, jadło śniadanie, wsiadało się na rower i jechało na Bułgarską 5/7. Odkładało się rower na dole, szło po schodach do góry i zasiadało na trybunach i wspomninało. Schodziło się na dół i jechało zobaczyć trening ukochanego Kolejorza na bocznym boisku. I tak bywało codziennie w wakacje. W roku szkolnym to wiadomo szkoła, zostawał weekand. Do dziś pamiętam jaką miałem frajde jak zobaczyłem Gajtkowskiego wysiadającego ze swojego Golfa IV a to przecież było z 8 lat temu. Wtedy można było poczuć atmosfere prawdziwego domu do którego przychodzili ludzie z potrzebą zwykłego przycupnięcia na krzesełku i powspominania. Teraz gdy patrzę na ten bubel to tęsnko mi za tamtymi czasami, gdy można było sobie wejść spokojnie, usiąść i nikt Cie nie kontrolował (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/ topic/25745-stadion/page__st__1260); Maynard: Sytuacja z płotem naprawdę utrudnia życie, szcególnie tym którzy próbują dostać się na rehabilitację (do Wielkopolskiego Centrum Rehabilitacji Dzieci i Młodzieży) z dzieckiem. Żona już kilkakrotnie musiała z 4 latkiem na rękach nadrabiać drogę kiedy stwierdzał że dalej to mu sie już nie chce iść. W linii prostej między sklepem Lecha a Centrum jest z 20 metrów a iść trzeba pewnie z kilometr (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__1660); ps.maria: Śmiać


256

n

Filip Schmidt

mi się chce, jak słyszę, że płot ma być, bo jest niebezpiecznie. Płot rozumiem, ale jest już jeden przy samych bramach stadionu i on w zupełności wystarczy A to co jest na granicy działki, to juz podwójne zasieki. Bywałem już na kilku stadionach w Europie, ale czegoś takiego jak u nas jeszcze nie widziałem (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__2000). Dla uczestników forum kibicowskiego sposób zorganizowania przestrzeni wokół stadionu staje się symbolem niezrealizowanych obietnic EURO 2012 oraz narzuconej z góry przemiany sposobu funkcjonowania klubu i stadionu, nowych relacji między nimi a kibicami. W ich odczuciu przebudowa prowadzi do pustynnienia terenów wokół stadionu na skutek wyeliminowania wcześniejszych, oddolnych sposobów ich zagospodarowywania (od przychodzenia na treningi drużyny po wyścigi motocyklowe przed stadionem) i niezastąpienia ich nowymi elementami, które przyciągałyby ludzi w to miejsce; ps.maria: No jak mnie pamięć nie myli, to pieniądze na zagospodorawoanie terenu zostały przez miasto zagwarantowane. Przed EURO była mowa, że w planach mieli zrobić od ul. Bułgarskiej jakiś tam skwerek, posadzić drzewka, porobić alejki, ew. postawić rzeźby itd. Ale to wszystko miało być robione po EURO, bo niby Uefa nie zgadzała się na krzoki i ławki (zagrażały bezpieczeństwu). Mija 8 m-cy, a betonowa pustynia ma się dobrze. I teraz pytanie do marketingu Marcelin Managment. Lepiej mieć 5 ochroniarzy więcej i wynajmować powierzchnie na stadionie czy wystarczy dwóch, ale za to jest pełen spokój? (http://forum. wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__2000); pawliczenko: Nie wiem czy pamiętacie, ale kiedyś jak był jeszcze stary stadion i parking obok niego to w weekendy to miejsce żyło. Przyjeżdzali motocykliści (sam się do nich zaliczam) lub miłosnicy driftu, a oprócz nich mnóstwo gapiów z okolicy. Wraz z rozpoczęciem budowy wielu miało nadzieję, że tam wrócimy. Fakt, że nowa nawierzchnia jest nierówna niczym forma Lovrencsicsa lecz niestety to płot załatwił sprawę ostatecznie i ludzie muszą śmigać pod M1 gdzie klimatu nie ma wogóle (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__ st__2000); litar: [...] utrudnione poruszanie się wokół stadionu i generalnie odcięcie dostępu do I trybuny (pewnie w celu poprawy komfortu pracy twórczej oraz uwolnienia piłkarzy od namolnych łowców autografów, przeszkadzających w trenowaniu jak alarm przeciwpożarowy), sprawiają właśnie, że Lech przestaje być Lechem jakiego znaliśmy, czyli żyjącego dla kibiców i przy kibicach. Styczność kibiców z klubem, czy też z piłkarzami, to była w Poznaniu norma, że


257

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

tylko przypomnę stary budynek klubowy. Teraz za to mamy profesjonalny klub (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__1700). Przedmiotem frustracji jest też poziom kontroli wejść na stadion. Oprócz opłotowania obiektu nowością dla kibiców jest system bramek wejściowych i drobiazgowa kontrola przy wejściu na teren stadionu. Symbolem opresyjności tych praktyk dla kiboli jest gorąco dyskutowana na forum sprawa kontrolowania małych dzieci, które od lat przychodzą na mecze Kolejorza, a na stadionie mają nawet swój specjalny sektor. Skydiver: Czy nakaz przeszukiwania dzieci jest w takim razie nakazem wydanym przez klub? Obmacywanie 4-5 latka (chuj z tym że przez jakąś pizdę)?Za pierwszym razem się zdziwiłem i coś burknąłem pod nosem, za drugim razem im już pocisnąłem. Do trzeciego razu nie dopuszczę bo będę musiał komuś dać w ryj (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__1780); JakubAndrzejczak: Mimo naszych uwag na forum w temacie przeszukiwania dzieci nic się nie zmieniło. Wczoraj pani już „zabierała się” za młodego. Powiedziałem, że nie będzie go przeszukiwać. Odparła, że takie mają polecenie. Zapytałem, czy dobrze się czuje przeszukując czteroletnie dzieci. Odpuściła (http://forum.wiaralecha.pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__1820). Dla kibiców skupionych wokół Wiary Lecha EURO 2012 jest symbolem negatywnego przeobrażenia relacji między klubem i stadionem a kibicem. Podsumowanie: EURO 2012 i słabości dyskusji nad miastem Zaprezentowana analiza pozwala na wyciągnięcie paru wniosków oraz postawienie kilku hipotez dotyczących sposobów myślenia o mieście i jego tworzeniu oraz prowadzeniu dyskusji na ten temat. Po pierwsze, sposoby myślenia o EURO oraz Poznaniu zrekonstruowane powyżej łatwo odnaleźć także w kilkudziesięciu wywiadach pogłębionych przeprowadzonych przez nas w Poznaniu. To podobieństwo zdaje się częściowo wynikać z podchwytywania przez mieszkańców argumentów formułowanych przez kluczowych aktorów miejskich, częściowo natomiast z tego, że aktorzy ci prezentują sposoby myślenia zakorzenione we wspólnych interesach i podobnym sposobie życia, który dzielą z licznymi mieszkańcami należącymi do tego samego, co oni, środowiska społecznego. Sposoby traktowania EURO 2012 odzwierciedlają zatem ogólniejsze


258

n

Filip Schmidt

sposoby myślenia o życiu w mieście, prezentowane przez szerokie mieszczańskie centrum (dyskurs władz miasta i częściowo dyskurs „Gazety Wyborczej”), lewicę (dyskurs Rozbratu i częściowo dyskurs „Gazety Wyborczej”) oraz kiboli Lecha. W wywiadach z poszczególnymi mieszkańcami pozycje te nie występują natomiast w tak czystej postaci. Po pierwsze dlatego, że na stosunek do EURO wpływa szereg innych czynników poza ogólną przynależnością klasową i środowiskową oraz poglądami politycznymi, takich jak chociażby stopień zainteresowania piłką nożną i miejsce zamieszkania (oraz związane z nim korzyści lub utrudnienia płynące z inwestycji na EURO). Po drugie dlatego, że tworząc bieżące narracje na temat EURO ludzie potrafią sprawnie łączyć niekoniecznie kompatybilne ze sobą dyskursy w jedną całość, np. krytykę sposobu wykonania stadionu czy dworca z przekonaniem, że bez mistrzostw tych inwestycji w ogóle by nie było, oraz spinać je różnymi narzędziami charakterystycznymi dla myślenia potocznego (np. „lepiej mieć coś niż nic”) . Jednocześnie zaprezentowana analiza dyskursów, wsparta wnioskami płynącymi z wywiadów, prowadzi do niepokojącej konstatacji, że EURO 2012 wydaje się często wydarzeniem niczyim: zesłanym z zewnątrz kłopotliwym prezentem, do którego nikt nie chce się przyznać. Wśród osób interesujących się przestrzenią miejską i zabierających głos w sprawach miasta oraz tych, których bezpośrednio one dotyczą, trudno jest znaleźć takie, które identyfikowałyby się z turniejem i jednoznacznie pozytywnie oceniały jego skutki dla Poznania (pomijając władze miasta i osoby bezpośrednio z nimi związane, reprezentujące oficjalne stanowisko przypisane do swojej pozycji). Spadek po EURO 2012 jest w wielu różnych dyskursach opisywany raczej jako coś obcego, wymagającego oswojenia – trzeba go nagiąć do swoich potrzeb, znaleźć sposób na wciśnięcie w nową formę starych praktyk. Materializacją tego problemu są takie namacalne efekty EURO, jak nowy dworzec PKP2, nowy wiadukt nad

2

W trakcie EURO miażdżąca większość pasażerów z niego nie skorzystała, a do dziś użytkowany jest w mniejszym stopniu niż stary budynek – lepiej położony, połączony z infrastrukturą komunikacyjną. Kwestią sporną podnoszoną przez media i organizacje pozarządowe jest problem skomunikowania ze sobą przystanków tramwajowych, peronów i elementów dworca – tak by całość na powrót wpisała się w sposób użytkowania przestrzeni przez użytkowników tego miejsca.


259

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

ulicą Grunwaldzką3 czy przede wszystkim – nowy stadion. Wymowne jest to, że nawet przedstawiciel Lecha Poznań rozmowę z nami na temat stadionu rozpoczął od zaznaczenia, że to jest też stadion, który był budowany pod turniej i nigdy nie był konsultowany z klubem (Poz N3 Sko). Nie negując wysiłków operatora, by jak najlepiej zagospodarować tę przestrzeń i przyciągnąć do niej mieszkańców (zob. aneks), warto zauważyć, że także jego przedstawiciele mają poczucie wrzucenia w sztywne ramy i chcą, aby stadion – jak mówi przedstawiciel Lecha – nie był taki szyty na miarę (Poz N3 Sko). Analiza dyskursu zagorzałych kibiców Lecha pokazuje, że nie wydaje się on uszyty także na miarę wielu kibiców. Zdaje się, że ważną przyczyną takiego stanu rzeczy jest widoczna na przykładzie EURO 2012 silna tendencja do programowania relacji miejskich zamiast tworzenia przestrzeni dla oddolnej i spontanicznej aktywności. Przykładem jest stadion, w przypadku którego dawne siadanie z kolegą na trybunach poza dniem meczowym zastąpiły wycieczki z przewodnikiem, wyścigi amatorów dużych prędkości na podstadionowym parkingu – organizowane co kilka miesięcy festyny rodzinne przebiegające według jednego schematu, a zapowiadane otwarte przestrzenie dla mieszkańców – opłotowane boiska odpłatnie wynajmowane na godziny. Radykalnie odmienne wizje miasta wydają się w bardzo słabym stopniu wchodzić w dialog i niewielkie wydają się szanse na stworzenie takiego dialogu. Dzieje się tak z kilku powodów. Pierwszy: dyskurs miejski jest silnie zaimpregnowany na możliwość krytyki. Trudno o inny scenariusz w sytuacji, gdy władze deklarują, że słabych stron EURO z założenia nie ma (http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/914347,ryszard-grobelny-365-dni-po-euro-moj-dom-tez-peka,id,t.html); gdyby do miasta ponownie miało zawitać EURO, wszystko zrobiono by dokładnie tak samo (http:// www.gloswielkopolski.pl/artykul/610009,podsumowanie-euro-2012-w-poznaniu-oblezona-lawica-i-setki-tysiecy-kibicow-bylo-warto,id,t.html). Na po-

parcie swoich tez miejscy włodarze przytaczają wyniki badań, w których

3

Wiadukt prowadzący donikąd, wybudowany ze środków europejskich jako element mającej powstać w bliżej nieokreślonej przyszłości tzw. III ramy komunikacyjnej. Istnieje groźba, że miasto będzie musiało ponieść dodatkowe koszty i dobudować do niego drogę lokalną, ponieważ – w przeciwnym razie – Poznaniowi grozi zwrot dotacji otrzymanej na tę inwestycję.


260

n

Filip Schmidt

pozytywnych odpowiedzi udziela 100% respondentów, natomiast poznaniaków pyta się, czy dzięki zdobytemu doświadczeniu w trakcie organizacji Turnieju jeszcze podwyższy się poziom zarządzania miastem? (http:// www.poznan.pl/mim/public/uefaeuro2012/attachments.html?co=show&instance=1017&parent=58211&lang=pl&id=133732). Brakuje też platformy,

która służyłaby do zgłaszania zastrzeżeń i odmiennych punktów widzenia przez przedstawicieli mieszkańców, społeczników i organizacji pozarządowych oraz odpowiadania na nie przez urzędników i władze miasta. Sposób traktowania organizacji, które próbują artykułować potrzeby mieszkańców oraz zgłaszać propozycje do realizowanych inwestycji, takich jak Inwestycje dla Poznania, nie pozwala na optymizm. Zaskakująco słaby jest też poziom merytoryczny dyskusji – posługiwanie się danymi zastępują często argumenty oparte na własnych jednostkowych doświadczeniach, a merytoryczną próżnię wypełniają krążące po mieście plotki i robione na własną rękę wyliczenia, takie jak porównania kosztów budowy stadionów w różnych krajach Europy. Drugi powód: sposoby prezentowania swoich punktów widzenia poszczególnych aktorów miejskich są bardzo często agresywne i skupione na wyszukiwaniu dowodów na złą wolę innych stron sporu oraz ich wyśmiewaniu. W zasadzie między żadnym z czterech przedstawionych w tekście aktorów miejskich nie ma rzeczowej dyskusji, część znajduje się natomiast w stanie konfliktu lub nawet otwartej wojny (jak „Gazeta Wyborcza” i Stowarzyszenie Wiara Lecha). Sprawia to, że trudno dostrzec znaczące podobieństwa i punkty styczne między dyskursami różnych stron. Tymczasem środowiska tak różne i skonfliktowane, jak anarchiści, Wiara Lecha i częściowo „Gazeta Wyborcza” łączy chociażby krytyka wprowadzanego w Poznaniu rozumienia modernizacji przestrzeni miejskiej. W każdym z tych dyskursów można dostrzec sprzeciw wobec mierzenia nowoczesności miasta liczbą kilometrów i szerokością nowo wybudowanych asfaltowych dróg czy też promowania sterylizacji, grodzenia i kontroli przestrzeni, którą obserwujemy na Stadionie Miejskim w Poznaniu. Z powodu braku kanałów komunikacji wspólna płaszczyzna nie zostaje jednak zwykle dostrzeżona i wyartykułowana, a każda ze stron pozostaje przekonana, że inni aktorzy realizują jej kosztem swoje partykularne interesy. A zatem, choć EURO z jednej strony było silnym katalizatorem dyskusji na temat wizji miasta oraz kibicowania, w której skrystalizowały się stanowiska różnych


261

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

aktorów miejskich, to jego efektem jest powstanie raczej negatywnego typu kapitału społecznego, tj. opartego na bliskich, wspólnotowych więziach i poczuciu posiadania wspólnego, otoczonego przez wrogów świata z osobami ze swojego środowiska, oraz stworzeniu barier i wrogości względem innych środowisk i ich dyskursów, a więc osłabieniu kapitału pomostowego, łączącego ludzi z różnych światów. Podzielanie niechęci wobec turnieju nie było w stanie zbliżyć środowisk o tak radykalnie odmiennych poglądach, jak Rozbrat i Wiara Lecha, zwłaszcza że dyskusja nad EURO 2012 była w ich przypadku silnie uwikłana w kontekst polityczny. Na koniec warto jednak zwrócić uwagę także na zauważane w mediach zjawiska potencjalnie pozytywne dla miasta i dyskusji na jego temat, które stały się owocem EURO – na sytuacje, w których ujawnił się pewien potencjał więziotwórczy turnieju, nawet jeśli wynika on raczej z rozczarowania polityką miejską oraz zwiększenia krytycznej refleksji nad swoim miastem. Oto przykłady takich zjawisk: n Mieszkańcy centrum wynegocjowali różne rozwiązania dotyczące miejsca swojego zamieszkania – Placu Cyryla Ratajskiego, Nowowiejskiego, 23 lutego, 27 grudnia (zob np. http://poznan.gazeta.pl/poznan/56, 36001,14061153,Rok_po_Euro_2012__Co_nam_zostalo_po_mistrzostwach_.html). n Ulice w centrum zyskały swoich „menadżerów społecznych”, którzy starają się dbać o ich rozwój i dopasowanie do potrzeb mieszkańców (http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,13557290,Ulice_beda_mialy_menedzerow__Spolecznych_.html). n Powstały kolejne stowarzyszenia, dla których głównym przedmiotem działania jest rozwój miasta, na czele ze Stowarzyszeniem Inwestycje dla Poznania. Inwestycje na EURO 2012 oraz skutki mistrzostw stały się tematami monitorowanymi i dyskutowanymi. Dwoma ważnymi przykładami są bardzo rozbudowane, comiesięczne analizy IdP dotyczące zmian sprzedaży biletów na komunikację miejską po kolejnych podwyżkach oraz artykuły, listy i akcje w przestrzeni miejskiej mające na celu zmianę koncepcji drogi z przystanku tramwajowego na nowo powstały dworzec PKP. n W kilku przypadkach EURO było bezpośrednim czynnikiem tworzenia pozytywnego i pomostowego kapitału społecznego. Można tu wskazać


262

n

Filip Schmidt

na: akcję oddawania krwi „Krewni EURO 2012” i dopisywania się do rejestru dawców szpiku, powtórzoną w rocznicę EURO, a teraz kontynuowaną na stadionie; boisko dla dzieci zbudowane przy Centrum Wspomagania Rodzin „Swoboda” za pieniądze uzyskane z licytacji pamiątek po EURO 2012; znajomości nawiązane przez polskich kibiców i wolontariuszy z zagranicznymi kibicami, częściowo pielęgnowane aż do dziś; rozwój wolontariatu miejskiego, angażowanie się wolontariuszy, którzy zaczęli pracę na EURO w kolejne wydarzenia w mieście i powstanie profilu wolontariatu poznańskiego na Facebooku, na którym informuje się o nowych inicjatywach, dowiaduje, gdzie można znaleźć wolontariuszy o danym rodzaju specjalizacji i zainteresowań, informuje o działaniach podejmowanych wspólnie z innymi organizacjami wolontariackimi, skrzykuje na wspólne imprezy itd. (https://www.facebook. com/groups/wolontariatpoznan, zob. też np. http://poznan.gazeta.pl/ poznan/1,36037,14372760,Tysiac_wolontariuszy_chce_robic_dla_ Poznania_jeszcze.html). ANEKS. Informacje o wydarzeniach odbywających się na Stadionie Miejskim w Poznaniu (INEA Stadionie) od lutego do września 2013 roku Lech Poznań jest klubem, który od lat utrzymuje się w czołówce, jeżeli chodzi o frekwencję na spotkaniach piłkarskich. Po przebudowie stadionu średnia frekwencja jeszcze wzrosła, w minionym sezonie wynosząc 22460 widzów na mecz, co daje Lechowi pierwsze miejsce w kraju (http://kkslech. com/2012/12/19/frekwencje-na-bulgarskiej-w-2012-roku/). Nie dysponujemy danymi, które pozwalałyby porównać przekrój społeczny kibiców przed i po EURO, natomiast już przed mistrzostwami był on bardzo szeroki. Na stadion przychodzi spora liczba dzieci, dla których przygotowana jest osobna trybuna, a także rodziców z dziećmi. Wedle danych podawanych przez klub co dziesiąty widz to dziecko, co szósty to kobieta, co siódmy to student (http://www.codziennypoznan.pl/stadion-otwarty-i-bezpieczny-ale,7908,3,akt. html). Zmiany w atmosferze meczowej związane były więc z EURO jedynie pośrednio, zależały bowiem przede wszystkim od aktualnej sytuacji


263

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

w tzw. wojnie z kibicami i obecności protestów kibolskich (polegających na powstrzymywaniu się od kibicowania), a ponadto – od aktualnej formy i wyników zespołu. Od początku przebudowy poznańskiego stadionu wielokrotnie była jednak mowa o tym, że ma to być „przestrzeń multifunkcjonalna”. Taki był też wynik sondażu deliberatywnego z 2009 roku. Zgodnie z projektem stadionu i otaczającej go przestrzeni przedstawionym przez prezesa spółki Poznań EURO 2012 w 2010 roku, miało to być miejsce, które przyciągnie nie tylko kibiców, ale wszystkich poznaniaków, jedno z głównych miejsc rekreacyjnych stolicy Wielkopolski: Pewne jest, że w zieleń wokół stadionu (w miejscu obecnych parkingów od strony ulicy Bułgarskiej), wkomponowane będą boiska ogólnodostępne dla mieszkańców. Przy nich usypana zostanie minitrybuna. Kolejnym elementem mają być niewielkie „oazy” zieleni z ławkami. W sąsiedztwie obiektu nie pojawią się sklepy czy bary. Zapleczem gastronomiczno-sklepowym ma być sam stadion. To na nim znajdować się będą restauracje, sklep kibica czy siłownia. Całość ma być otwarta codziennie, a nie tylko w trakcie trwania meczu (http://poznan.naszemiasto.pl/artykul/400282,bulgarska-stadion-dla-kibica-okolica-dla-kazdego-poznaniaka,id, t.html).

Do EURO 2012 plany te nie zostały zrealizowane, natomiast w okresie od zakończenia mistrzostw do dziś – jedynie częściowo. Na stadionie od dawna działa jedynie sklep kibica, a od kilku tygodni – restauracja. Przestrzeń przed stadionem (od strony Bułgarskiej) nie została dotąd zagospodarowana zgodnie z pierwotnym planem, natomiast obok stadionu powstały boiska (do piłki nożnej, siatkówki plażowej, beach soccera i koszykówki), są one jednak szczelnie opłotowane, a użytkowanie boiska siatkarskiego i piłkarskiego jest odpłatne i wymaga rezerwacji (http://www.ineastadion. pl/strefa,sportu). Zimą przy stadionie funkcjonuje ogólnodostępne, płatne lodowisko. Operator stadionu stara się nadać mu funkcję miejsca organizacji wydarzeń nie tylko piłkarskich i stworzyć ofertę dla różnych kategorii mieszkańców. Podkreślają to także publikowane na profilu Facebook zdjęcia kibiców, apele o instagramowanie czy posty typu „Na stadion tylko na mecze, czy zdarzyło się Wam może wziąć udział w jakimś innym wydarzeniu u nas organizowanym?”, pod którym w komentarzach wpisywano, na jakim


264

n

Filip Schmidt

wydarzeniu na stadionie się było. Z kolei w konkursie organizowanym przez Ineę (firma telekomunikacyjna, która kupiła prawa do nazwy stadionu – Inea Stadion) zadanie konkursowe było następujące: „Jest taki mit, że Inea Stadion jest emocjonujący tylko dla fanów piłki nożnej. Rozgrom ten mit!”. W okresie od lutego do września 2013 na stadionie odbyły się następujące wydarzenia: n Pikniki rodzinne: Dzień dziecka na stadionie, Pożegnanie lata, Piknik motocyklowy, Męska niedziela, n Wydarzenia dla kobiet: Dzień Kobiet, Babi Targ, rekrutacja do Kolejorz Girls, n Turniej siatkarski Shandy Cup, n Koncert Alicii Keys, n Ceremonia otwarcia XI Mistrzostw Świata Bezdomnych w Piłce Nożnej. 1. Pikniki i festyny – rodzinna atmosfera

Zdecydowanie najczęściej organizowaną formą wydarzeń na stadionie są rodzinne pikniki i festyny. Choć zmieniają się ich nazwy i hasła, pod jakimi są one urządzane (Dzień Dziecka, Pożegnanie Lata, Piknik motocyklowy, Męska Niedziela, akcja charytatywna KolorujeMY), charakter tych imprez, ich estetyka, publiczność i przebieg są niemal identyczne. Po pierwsze, są to wydarzenia organizowane dla rodzin z dziećmi i poza tą grupą docelową niewielu jest innych uczestników. Przeważa model: rodzice i dzieci do lat 10; zdarzają się dziadkowie lub grupy znajomych z małymi dziećmi. Także strona internetowa i facebookowa stadionu i klubu Lech Poznań informuje, w odniesieniu do każdego z wymienionych wydarzeń, o atrakcjach kierowanych właśnie do tej grupy: n Zawody sportowe i zabawy ruchowe („nie zabraknie gry w mini-tenisa, speedbadmintona, freesbe, lacrosse, siatkówkę, koszykówkę i oczywiście w piłkę nożną. Nie zabraknie też zajęć zumby dla dzieci”, „Wszyscy chętni będą mogli wybrać się na przebieżkę śladami pierwszego zespołu Lecha Poznań”, „klub Boks Poznań zaprezentował trening bokserski dla najmłodszych. Dzieci miały również okazję pobawić się piłką z Mirosławem Okońskim, Jarosławem Araszkiewiczem czy Waldemarem Krygerem”, „Blisko tysiąc osób sprawdzało swoje umiejętności strzelania do bramki czy panowania nad piłką na torze przeszkód”).


265

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

Inne zabawy dla najmłodszych organizowane przez profesjonalnych animatorów („Przed Stadionem Miejskim powstanie miasteczko dmuchanych zamków, w którym na najmłodszych czekać będą animatorzy zabaw [...]. W strefie klubowej Lecha Poznań na zwiedzających czekać będą koziołki Ejber i Gzub...”, „Prowadzący doping kiboli Kolejorza przedstawiał dzieciom przyśpiewki o Lechu. Kolejorz Girls przygotowały animacje dla dziewczynek”, „najmłodsi będą mieć malowane twarze, bawić się na karuzelach i korzystać z animacji sportowych prowadzonych przez instruktorów”). n Konkursy z nagrodami, w większości dla dzieci („Piłkarze Kolejorza zadawali pytania w konkursie wiedzy o Lechu. Józef Djaczenko poprowadził konkurs wiedzy o kibicowaniu, a Kibolski Klub Dyskusyjny sprawdzał uczestników z wiedzy o historii Wielkopolski”). n Spotkania z osobami związanymi ze stadionem i klubem („Będzie to okazja do zdobycia autografów lechitów, zrobienia pamiątkowych zdjęć z piłkarzami oraz koziołkami zagrzewającymi zwykle Kolejorza do walki”; „O godzinie 14:00 w otoczeniu »harleyowców« na scenie pojawi się legenda Kolejorza, wieloletni kapitan drużyny, Piotr Reiss”). n Poznawanie stadionu „od wewnątrz”, w tym takich miejsc, jak szatnia czy gabinet trenera (do takiego zwiedzania ustawiają się w trakcie festynów długie kolejki). n Spotkania z policjantami, strażakami, lekarzami, oglądanie specjalistycznych pojazdów i sprzętów (policyjnych, wojskowych, medycznych). Powtarzają się też apele o wzięcie udziału w castingach, wyraźnie genderowo segregowanych: dla dziewczynek – do Kolejorz Kids lub Kolejorz Girls, dla chłopców – do szkółki piłkarskiej. Występy Kolejorz Girls/Kids, a więc cheerleaderek Lecha Poznań to także atrakcja na większości pikników („Dziewczynki będą mogły zobaczyć, jak tańczą Kolejorz Girls oraz wziąć udział w naborze do Kolejorz Kids, czyli grupy najmłodszych tancerek występujących w barwach Lecha”), natomiast „Na testy do Dumy Wielkopolski zaproszeni są wszyscy chętni chłopcy”. Stereotypowe przypisanie ról płciowych dzieciom zostało dostrzeżone przez osoby komentujące profil klubu na Facebooku. „A o dziewczynkach, które lubią piłkę nożną, to już zapomniano?”, „Szkoda, że dla dziewczyn nie ma”. Pikniki stadionowe charakteryzuje typowa estetyka festynu lub nadmorskiego deptaku, z watą cukrową, kiełbaskami z rusztu, karuzelą i głosem n


266

n

Filip Schmidt

z mikrofonu nawołującym do wzięcia udziału w zabawach. Przestrzeń opanowana jest przez dzieci i rodziców usiłujących nad nimi zapanować. Trudno sobie wyobrazić, by odnaleźli się tu studenci, nastolatkowie, seniorzy bez towarzystwa wnuków, bezdzietne pary czy single. Kiedy na Dzień Chłopaka zorganizowany został mecz ojcowie kontra synowie, niektóre z komentarzy na Facebooku zawierały pytanie, czy dorośli synowie ze starzejącymi się ojcami również kwalifikują się do rozgrywek. Wskazano zatem wyraźnie, że istnieje niezauważona grupa potencjalnych odbiorców wydarzeń stadionowych, wyparta przez dominującą kategorię rodziny z dzieckiem. Choć trudno wyciągać generalne wnioski na podstawie niesystematycznej obserwacji, odnosi się też wrażenie, że nawet kategoria „rodziny z dziećmi” jest być może za szeroka dla określenia odbiorców stadionowych festynów. Na pierwszy rzut oka, na stadionie nie zauważyliśmy rodzin z kulturalnych i finansowych elit, ale raczej tzw. przeciętnego poznaniaka. W opisach festynów, zamieszczanych na stronie stadionu lub portalu epoznan.pl, powtarzają się identyczne elementy – słynny dmuchany zamek, który każdorazowo „specjalnie stanie” na terenie stadionu czy zabawa w strzelanie do bramki celnościowej. Ich opisy przypominają szkolną kronikę, w której co rusz powtarzają się takie frazy jak „moc atrakcji”, „nie zabraknie wrażeń”, „dla miłośników sportu”, etc. Obok festynów odbywają się też, obecne już wcześniej, wydarzenia dla dzieci organizowane przez Stowarzyszenie Wiara Lecha, zachęcające do pojawiania się na stadionie małych dzieci, takie jak „KolorujeMY”. 2. Specjalnie dla kobiet

Podobnie opisywane są wydarzenia nie-rodzinne, czyli Walentynki i Dzień Kobiet. Zgodnie z przyjętym założeniem, że dziewczęta nie grają w piłkę w przeciwieństwie do chłopców, Dzień Kobiet nie zawierał faktycznego elementu sportowego – meczu, zawodów, rozgrywek, ale zwiedzanie stadionu pod przewodnictwem Piotra Reissa, legendarnego piłkarza Lecha Poznań. Dla przypomnienia, Dzień Chłopaka został nazwany Męską Niedzielą, podczas której główną atrakcją był mecz ojcowie kontra synowie. Co ciekawe, Dzień Kobiet okazał się wydarzeniem bardzo ekskluzywnym. Na stronie zamieszczono informację, że już po 15 minutach zarezerwowano wszystkie 50 miejsc. W kontekście wyliczania wydarzeń organizowanych dla poznaniaków


267

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

na stadionie warto wziąć pod uwagę to, że Dzień Kobiet oznaczał w gruncie rzeczy oprowadzenie 50 osób po stadionie. Zdanie „zainteresowanie przerosło oczekiwanie organizatorów” znalazło się też zresztą w kontekście innego wydarzenia, turnieju gry komputerowej FIFA. Można przypuszczać, że organizatorzy nie zawsze potrafią szacować liczbę potencjalnych uczestników. Walentynki, podczas których zakochani spędzili „niezapomniane chwile w jednej z lóż VIP-owskich z widokiem na murawę” opisane zostały przez dyrektora sprzedaży Lecha jako dowód, że „Lech Poznań zbliża i łączy mieszkańców”. W wydarzeniu wzięło jednak udział zaledwie kilkadziesiąt par – skromna liczba jak na możliwości stadionu. Ta kameralność wydaje się ogólną cechą wielu imprez, w trakcie których mieszkańcy wpuszczani są na stadion – dotyczy ona również takich wydarzeń, jak zorganizowane w 2011 roku Śniadania na Stadionie Miejskim czy planowana na 7 października tego roku zbiórka krwi w szatni gości (jak informuje ogłoszenie na Facebooku stadionu, „Liczba miejsc będzie ograniczona i dlatego prosimy o wcześniejsze zgłoszenia za pośrednictwem Infolinii INEA – 61 222 22 22”). Zupełnie nieszablonowym wydarzeniem, jakie odbywa się na stadionie, jest Babi Targ, organizowany przez fundację Babiląd. Odbiega on znacznie od pozostałych, opisanych wyżej imprez. Po pierwsze, nie jest skierowany do rodzin z dziećmi, ale do kobiet w różnym wieku. Po drugie, nie towarzyszy mu aura festynu z muzyką na żywo, jedzeniem, konkursami, itp. Po trzecie, nadreprezentowana jest tu grupa „młodych, wykształconych”, a dyskurs na temat wydarzenia ogniskuje się wokół ekologii i antykonsumpcjonizmu (wymiana zamiast napędzania produkcji) oraz mody i stylu. Podczas jednego Babiego Targu odbyły się nawet eko-warsztaty dla dzieci. Z drugiej strony, impreza wpisała się w przyjęty i opisany wyżej podział na „sportowych” mężczyzn i kobiety, dla których stadion przekształca się na chwilę w niesportową przestrzeń. W tym kontekście ciekawym elementem targu było stoisko KKS Lech Poznań. W ofercie znalazły się gadżety i odzież Lecha. Strona ineastadion.pl podsumowuje: „(stoiska Lecha) cieszyły się sporym zainteresowaniem zwłaszcza pośród pań, które szukały prezentów dla swoich mężczyzn. Już wiemy, że podczas następnych odsłon imprezy stoiska Kolejorza na pewno nie zabraknie”. Babi Targ cieszy się sporym zainteresowaniem. Zagadnięte przez nas uczestniczki bardzo chwaliły sobie duże przestrzenie, jakie oferuje na to


268

n

Filip Schmidt

wydarzenie stadion, natomiast narzekały na konieczność ciągnięcia swoich wielokilogramowych walizek po wielkich schodach – wejście na stadion wymaga poważnego wspinania się. Narzekano też na oznakowanie (brak informacji, gdzie jest parking, które wejście jest otwarte itp.) – bardzo istotne w sytuacji, gdy stadion jest opłotowany i trudno dostępny. 3. Turniej siatkarski ShandyCup

W trakcie wakacji na boiskach do siatkówki plażowej powstałych przy stadionie odbył się turniej. Po eliminacjach w ostatni weekend sierpnia odbył się turniej finałowy. Osobno rywalizowały pary kobiece, męskie i mieszane. W turnieju nie uczestniczyli raczej „zwykli” mieszkańcy, lecz osoby uprawiające na co dzień siatkówkę, półprofesjonalnie lub w klubach sportowych. Rozgrywkom przyglądali się inni zawodnicy i ich znajomi, sporadycznie czasem pojawiały się przechodzące w okolicy rodziny z dziećmi lub postronni widzowie, atmosfera była podobna do tej na szkolnym czy uniwersyteckim dniu sportu – głos zapowiadający przez mikrofon nazwiska osób grających w kolejnym spotkaniu i zwycięzców poprzedniego meczu, trzepoczący na wietrze balon sponsora, zawodnicy gawędzący ze sobą przy stołach i na ławkach. Wedle ich relacji nieco więcej widzów zyskały turnieje wstępne rozgrywane w trakcie znacznie lepszej pogody. 4. Koncert Alicii Keys

Wielu naszych rozmówców w trakcie wywiadów, podobnie jak część dziennikarzy, oczekiwało, że tym, co zyskają dzięki budowie stadionu mieszkańcy niezainteresowani piłką nożną będą wielkie koncerty, takie jak inaugurujący otwarcie stadionu występ Stinga. Koncert Alicii Keys, na który bilety kosztowały od 150 do 800 złotych, był dla wielu ogromną atrakcją i zgromadził na stadionie kilkanaście tysięcy osób; dla sporej części z nich była to pierwsza wizyta na stadionie. Kilka relacji, do których udało nam się dotrzeć, informacje znalezione w prasie oraz komentarze na profilu koncertu na Facebooku wyrażają ogromny zachwyt przeżyciami, których dostarczył koncert, głosem wokalistki itp. Piosenkarka porwała publikę, która w wielu momentach śpiewała razem z nią. Pojawiło się natomiast sporo głosów krytycznych dotyczących organizacji koncertu, w tym szczególności podziału stadionu na sektory zgodnie z ceną biletów.


269

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

Osoby, które wykupiły miejsca siedzące w tzw. goldencircle, oglądały plecy stojących przed nimi ludzi, co doprowadziło do spontanicznego rozmontowania strefy z krzesełkami przez widzów – miejsca siedzące szybko zmieniły się w stojące. Z kolei osoby z najtańszymi biletami pozwalającymi wejść na trybuny w trakcie koncertu je opuszczały i zajmowały miejsca przed tymi, które wykupiły droższy bilet na płytę stadionu. Jak informował portal Moje Miasto Poznań cytując głos jednego z fanów: [...] „W efekcie ludzie z biletami za ok. 150 zł stworzyli ścianę i zasłonili widok na scenę osobom siedzącym w pierwszych rzędach, z biletami kilkukrotnie droższymi.” W sektorze miejsc siedzących byli m.in. niepełnosprawni czy kobiety w ciąży. Raczej miło koncertu wspominać nie będą (http://www. mmpoznan.pl/452810/2013/7/1/niezadowoleni-z-organizacji-koncertu-alicii-keys-koncert-swietny-organizacja-fatalna?category=news).

Podobne odczucia powtarzały się w wielu recenzjach w internecie i na Facebooku, przykładowo: Bardzo pozytywne wrażenia po rewelacyjnym występie Alicii próbują być niszczone przez duże niepowodzenia organizacyjne. Krzesełka, oh te nieszczęsne krzesełka, a z nimi na usta ciśnie się słowo nieporozumienie. Organizatorzy przygotowując na płycie miejsca siedzące chcieli stworzyć wyjątkową, trochę kameralną atmosferę, gdzie przez dwie godziny zebrana publiczność rozkoszowałaby się muzyką amerykańskiej wokalistki. Z drugiej strony umiejscowili imprezę na stadionie, co nie tylko zaprzeczało im zamiarom, ale i średnio pasowało do osoby Keys. Jestem w stanie uwierzyć Alicii, która na początku koncertu powiedziała, że jest zdenerwowana, bo nie jest przyzwyczajona do stadionowych występów. Jednocześnie zapomniano, że sama gwiazda potrafi doskonale rozbujać publiczność (http://soulbowl. pl/2013/07/03/relacja-alicia-keys-w-poznaniu). Przed koncertem organizator chwalił się na Facebooku zdjęciami krzeseł z podpisem „Kto będzie pierwszy?”, a także tym, że wszyscy znajdą miejsca siedzące. Wydaje się jednak, że taka forma uczestniczenia w koncercie z uwagi na gorliwość wielu fanów wokalistki oraz atmosferę panującą na stadionie na imprezach masowych stała się dla wielu równie niekomfortowa jak nowe zasady kibicowania podczas meczów piłki nożnej wdrażane na poznańskim stadionie dla kiboli z kotła (każdy kibic przypisany do swojego miejsca, zakaz opuszczania miejsca w trakcie meczu, tańczenia w przejściach czy odpalania rac). Tak jak istnieje obecnie na poznańskim


270

n

Filip Schmidt

stadionie napięcie między stylami uczestniczenia w meczu, tak też pojawiło się napięcie między stylami uczestniczenia w koncercie. 5. Wydarzenia szczególne

Wydarzeniem szczególnym była ceremonia otwarcia XI Mistrzostw Świata Bezdomnych w Piłce Nożnej. W uroczystości na INEA Stadionie, która została wkomponowana w jeden z meczy ligowych, wzięły udział wszystkie 62 reprezentacje narodowe z całego świata rywalizujące w turnieju. Mecze odbywały się już jednak nie na stadionie, lecz przy jeziorze Malta. 6. Inne sposoby wykorzystania stadionu

Warto zwrócić uwagę, że na stadionie organizowane są raczej wydarzenia o charakterze festynowym niż polegające na codziennym spędzaniu czasu przy stadionie i włączaniu go w okoliczną przestrzeń. Dyrektor marketingowy Lecha podkreślał w wywiadzie starania, jakie czyni operator stadionu, aby nawiązać dobre, sąsiedzkie relacje z mieszkańcami. Rzeczywiście, miały miejsce konsultacje społeczne, których wynikiem było np. otwarcie boiska siatkówki plażowej. Z nieoficjalnych źródeł wynika, że w rozmowach uczestniczyło jednak niewiele osób (zob. http://forum.wiaralecha. pl/index.php?/topic/25745-stadion/page__st__1700), a sam dyrektor przyznał, że początkowo atmosfera była trudna. Krokiem w stronę mieszkańców są warsztaty i półkolonie organizowane dla dzieci mieszkających w okolicy Junikowa, Ławicy, Grunwaldu Północ i Grunwaldu Południe, a więc w najbliższym otoczeniu stadionu. Inną inicjatywą jest lodowisko, nazwane Ligawą – z poznańskiej gwary. Gwarą posługuje się też od czasu do czasu facebookowy portal, co ma najwyraźniej budować „swojską” atmosferę wokół Lecha i stadionu. Obiekt dostępny jest też dla zwieszających: czterokrotnie w ciągu dnia wyruszają wycieczki po stadionie (bilet normalny – 15 zł), a do przeprowadzenia zwiedzania wystarczy, że zjawią się minimum dwie osoby. Istnieje też możliwość specjalnej rezerwacji dla grup zorganizowanych, osób niepełnosprawnych lub z przewodnikiem w języku obcym. Raz dziennie bezpłatnie zwiedzić stadion mogą grupy z przedszkoli i szkół podstawowych. Stadion oferuje ponadto wynajem przestrzeni na imprezy prywatne, spotkania firmowe oraz szkolenia (http://biznes.lechpoznan.pl/info/34/


271

n

Cztery różne mistrzostwa: poznańskie dyskursy na temat skutków EURO 2012 dla miasta

eventy.html). Specjalną ofertę stanowi możliwość zorganizowania spotkania

firmowego w szatni piłkarskiej. Jak informuje strona stadionu: Lech Poznań jest pierwszym klubem piłkarskim w Polsce, który udostępnia firmom szkoleniowym nowoczesną szatnię piłkarską do organizacji spotkań firmowych. Pomieszczenie jest w pełni klimatyzowane i przystosowane do niekonwencjonalnych rozwiązań przeprowadzania szkoleń tylko w trakcie dni niemeczowych. Dla uczestników spotkania otwiera się szansa poznania zamkniętego na co dzień dla publiki miejsca klubu, w którym piłkarze z trenerami przygotowują się do meczu, czy ustalają szczegóły taktyki podczas przerwy meczowej. Podczas UEFA EURO 2012 właśnie w tej szatni gościli Włosi, Chorwaci i Irlandczycy, ale nie tylko. W minionych latach z tego miejsca korzystali piłkarze Juventusu Turyn, Red Bull Salzburg, czy Manchesteru City. To wyjątkowe miejsce do motywacji uczestników szkolenia przez trenerów branżowych (http://biznes.lechpoznan.pl/aktualnosci/28/szkolenia-w-szatni-pilkarskiej-teraz-to-mozliwe.html).


Jakub Knera, Sandra Wilczewska, Krzysztof Zaczyński

EURO 2012 w Gdańsku a kapitał społeczny Analizując zebrane materiały, łatwo zauważyć, że o EURO 2012 w Gdańsku mówi się głównie w kategoriach sukcesu. Najczęściej jest ono rozumiane poprzez korzyści materialne, które przyniosła ze sobą organizacja tego wydarzenia, a więc rozbudowa różnego rodzaju infrastruktury, nowe inwestycje, promocja miasta i zysk ekonomiczny. Korzyściom niematerialnym, a więc wymiarowi społecznemu mistrzostw, poświęca się mniej miejsca, przypisując mu jakby drugorzędne znaczenie. W ten sposób zostaje wyznaczone miejsce kwestii kapitału społecznego w dyskursie po mistrzostwach – będzie on dodatkową korzyścią, powstałą niejako przy okazji. Wpływ mistrzostw na kształtowanie się kapitału społecznego Jaki jest mechanizm budowania tej oceny? Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej są oceniane (czy wręcz „rozliczane”) przede wszystkim przez pryzmat oczekiwań sformułowanych jeszcze na etapie przygotowań do tej wielkiej imprezy. Miarą sukcesu jest więc to, czy organizacja tego wydarzenia przyniosła obiecywane korzyści i czy zrealizowane zostały cele, założenia oraz nadzieje mieszkańców miast-gospodarzy, jakie wiązali z turniejem, dotyczące przede wszystkim sfery materialnej. Pragniemy w uproszczonej wersji zaprezentować je poniżej. W 2007 roku, kiedy wybrano Polskę i Ukrainę na gospodarzy EURO 2012, największym problemem dla organizatorów był brak infrastruktury.


273

n

EURO 2012 w Gdańsku a kapitał społeczny

W Warszawie w miejscu Stadionu Narodowego funkcjonował największy w Europie bazar „Jarmark Europa”, a na gdańskiej Letnicy, gdzie miała powstać PGE Arena (wtedy jeszcze pod nazwą Baltic Arena), dominowały pola i ogródki działkowe, podobnie jak we Wrocławiu. Na oficjalnej stronie spółki PL.2012, odpowiedzialnej za koordynację i nadzór przygotowań do mistrzostw, czytamy: Polska jest obecnie (kwiecień 2011 – przyp. aut.) największym placem budowy w Europie. W ramach przygotowań do EURO 2012 realizowanych jest obecnie 216 inwestycji infrastrukturalnych, m.in. stadiony, drogi, lotniska, dworce i linie kolejowe. Realizowane są także działania organizacyjne. Według szacunków ekspertów, Polskę w trakcie EURO 2012 odwiedzi od 800 tysięcy do 1 miliona kibiców, którym jako kraj organizator musimy zapewnić odpowiedni i komfortowy transport, wyczerpującą informację, bazę hotelową i gastronomiczną oraz zwyczajnie ugościć w najlepszy znany nam sposób (http://www.2012.org.pl/pl/euro-2012/co-zostanie-po-euro/dziedzictwo-euro.html). Z kwestią infrastruktury wiązały się też największe nadzieje mieszkańców miast-gospodarzy. Tak opisuje je Aleksandra Litorowicz: Oczekują oni znaczących zmian w infrastrukturze miejskiej, które podniosą funkcjonalność miasta i nadrobią zaniedbania „sprzed dwudziestu lat”. Mieszkańcy czekają na modernizację czy też budowę lotnisk, dworców, dróg, mostów, linii tramwajowych, metra. [...] (organizacja – przyp. aut.) EURO postrzegana jest jako generator zmian, które nigdy by nie nastąpiły lub – w najlepszym przypadku – na które trzeba by było czekać latami (Litorowicz 2012: 111). Rozbudowa infrastruktury była jednym z najważniejszych elementów, koniecznym do zrealizowania, aby mistrzostwa się odbyły. Zakończone inwestycje stały się miernikiem i oznaką sukcesu. EURO 2012 niosło obietnicę konkretnych zysków finansowych dla Gdańska i regionu (zob. Gospodarcze efekty organizacji Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2012 roku dla Gdańska, jako jednego z miast-gospodarzy oraz regionu pomorskiego, http://www.gdansk.pl/plik,17993.html). Przed turniejem trwały spekulacje i prognozowania: ile miasto zrealizuje inwestycji, ile powstanie nowych miejsc pracy, jakie zyski przyniesie turystyka, jaki wzrost PKB zostanie odnotowany, jak wielkie będą wpływy finansowe od sponsorów, ile korzyści przyniesie Strefa Kibica i – w szczególności – stadion,


274

n

Jakub Knera, Sandra Wilczewska, Krzysztof Zaczyński

któremu w kontekście finansowym w dyskursie publicznym poświęcono sporo uwagi zarówno przed, jak i po mistrzostwach. Paradoksalnie, niematerialną treść oczekiwań stanowią wartości związane w dużej mierze ze sferą materialną – infrastrukturą. Przedstawimy poniżej bardzo ogólną kompilację refleksji Karoliny Thel i Aleksandry Litorowicz, które piszą o tych wartościach w raporcie z II etapu badań EURO 2012. Pierwszą z nich jest normalność, tu rozumiana jako osiągnięcie określonego standardu życia, a dotyczy ona funkcjonalności i estetyki przestrzeni miejskiej oraz rozbudowy infrastruktury (Thel 2012: 97). Kolejną jest prestiż, czyli potrzeba szacunku, bycia rozpoznawanym. Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej to okazja do „pokazania się”, przełamania negatywnych stereotypów na temat Polski funkcjonujących w innych krajach – przy przekonaniu, że takowe istnieją (tamże: 99–100). Następne wartości to duma, związana z organizacją tego wydarzenia i potrzebą docenienia własnego miasta przez Polskę i Europę, oraz wstyd, który pojawiłby się w momencie, gdyby włodarze miasta-gospodarzy nie zdążyli zrealizować zakładanych planów budowy infrastruktury (a zwłaszcza ukończenia stadionów, które są przecież niezbędne do przeprowadzenia turnieju). To również obawa, że goście zza granicy zderzą się z „polskością” – tu rozumianą negatywnie jako brak wspomnianej już normalności, prezentowanie się poniżej „europejskiego standardu” (Litorowicz 2012: 112–113). Ostatnią z wartości – w naszym przekonaniu istotną, bo ułatwiającą powstawanie i odtwarzanie kapitału społecznego – jest to, co Thel nazywa hedonistyczną wspólnotowością, czyli: [...] ujawniająca się potrzeba do bycia razem i docenienia wartości wspólnoty i dalej to, co istotne w kontekście EURO 2012: Stadion stanowi połączenie poczucia wolności, bycia razem i wspólnego przeżywania emocji (Thel 2012: 102). Thel trafnie podsumowuje, jak przedstawiane były przygotowania do mistrzostw: [...] w dyskursie publicznym najczęściej jest ono (EURO 2012 – przyp. aut.) przedstawiane jako szansa, wydarzenie potwierdzające nasze miejsce w cywilizowanym świecie, dowód międzynarodowego zaufania. Przygotowania do tych rozgrywek zawierają w sobie wiele elementów, na ogół jednak podkreśla się znaczenie tych „twardych”, materialnych, związanych z sytuacją polityczno-gospodarczą [...] wymienia się najczęściej wyrażone


275

n

EURO 2012 w Gdańsku a kapitał społeczny

w liczbach koszty i szacowane zyski, liczbę kilometrów wylanego asfaltu, tonaż zużytego do konstrukcji stadionów betonu itp. Mało miejsca poświęca się zagadnieniom związanym z wartościami niematerialnymi, tym samym – poprzez brak eksponowania w debacie publicznej – uznając je za mniej istotne (tamże: 96). Choć fragment ten ukazuje narracje wokół przygotowań do EURO w roku 2011, wciąż jest aktualny i doskonale oddaje sposób opisywania rzeczywistości w dyskursie publicznym już po mistrzostwach. Mniej miejsca poświęca się aspektowi społecznemu (niematerialnemu) tej imprezy, a więcej kwestiom dotyczącym infrastruktury i finansowania (aspekt materialny), co znacząco wpływa na dyskurs publiczny na temat tego wydarzenia, ale także utrudnia jego analizę w celu wydobycia tzw. miękkich danych. Jest to szczególnie widoczne w wypowiedziach prasowych władz miast i przedstawicieli departamentów związanych z organizacją mistrzostw. Dominuje atmosfera sukcesu. Na pytanie, czy EURO 2012 przyniosło Gdańskowi i regionowi korzyści, pada odpowiedź: To jest raczej oczywistość (http://www. dziennikbaltycki.pl/artykul/915789,rok-po-euro-2012-o-gdansku-juz-wie-europejski-kowalski,id,t.html). Kiedy mowa jest o EURO 2012 jako sukcesie, wypowiedzi w zdecydowanej większości dotyczą uzyskanych korzyści materialnych: nowe drogi (nazwy konkretnych odcinków), lotnisko, stadion, baza noclegowa, rozbudowa sieci SKM, a także korzyści finansowych ujętych w liczby: przychody z turystyki – rok 2012 rekordowy dla turystyki, czyli efekt EURO 2012 (zob. „Udany sezon turystyczny w Trójmieście”, http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/ Udany-sezon-turystyczny-w-Trojmiescie-n72280.html) wpływy od sponsorów, liczba nowych inwestycji, wycena czasu antenowego i korzyści wizerunkowo-promocyjnych dla miasta: [...] o Gdańsku dowiedział się zwykły europejski Kowalski (http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/915789,rok-po-euro-2012-o-gdansku-juz-wie-europejski-kowalski,id,t.html). Pojawiają się również wypowiedzi na temat korzyści niematerialnych: (Paweł Adamowicz, Prezydent Miasta Gdańska) Nikt z nas nie mógł przewidzieć, że osiągniemy także inne korzyści – „miękkie”, społeczne: tożsamość, silne identyfikowanie się z miastem i fakt, że rozmaite środowiska zawodowe, wiekowe czy społeczne zjednoczyły się. Można powiedzieć, że to korzyść jednorazowa, ale ja się z tym nie zgadzam. To nowa jakość (http://www.


276

n

Jakub Knera, Sandra Wilczewska, Krzysztof Zaczyński

dziennikbaltycki.pl/artykul/702085,podsumowanie-euro-2012-wladze-gdanska-zadowolone-z-mistrzostw-prezentacja,1,1,id,t,sm,sg.html#galeria-material). Wśród sukcesów prezydent miasta wymienia też powstanie kapitału społecznego: Gdańsk osiągnął podczas EURO 2012 przede wszystkim ogromny kapitał społeczny, który wspólnie my, gdańszczanie i Pomorzanie, stworzyliśmy, bowiem przez miesiące współpracy wszyscy się lepiej poznaliśmy od tej dobrej strony, choć również dochodziło do różnych napięć. Kapitał zaprocentuje w życiu codziennym (http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Gdansk-podsumowuje-Euro-2012-n59559.html?is_mobile=0). Kapitał społeczny traktowany jest tutaj niemal dosłownie jak kapitał ekonomiczny, którego ilość i wzrost można wyrazić w postaci wykresu. Przedstawiany jest po prostu jako kolejny zysk płynący z EURO 2012. Ogólnikowe wypowiedzi podkreślają, że kapitał społeczny został wytworzony w znaczącym wymiarze. Jego przejawem ma być rozwój wolontariatu oraz umiejętność współpracy z różnymi instytucjami oraz grupami, w szczególności z kibicami: (Andrzej Bojanowski, zastępca Prezydenta Miasta Gdańska ds. polityki gospodarczej) Dziś Lwy Północy są naszymi partnerami w dyskusji (http:// www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Euro-2012-na-plusie-czy-na-minusie-Podsumowanie-n63974.html). Zgodnie z oczekiwaniami sformułowanymi przed EURO 2012, impreza ta stała się okazją do przełamania negatywnych stereotypów dotyczących Polski. Jest też z czego być dumnym – „pokazaliśmy się” w Europie i na świecie: (Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta) Ostatnio Gdańsk był na tylu telewizyjnych monitorach całego świata podczas strajku w sierpniu 1980 roku. A to nie tylko powód do dumy, to także realne pieniądze. Gdybyśmy za ten czas antenowy i miejsca mieli mediom zapłacić, to byłoby to około 740 milionów złotych. A poza tym zburzenie mitu, że Polacy nie potrafią, nie są dobrymi gospodarzami, że są bałaganiarzami. Ten mit padł głównie dzięki perfekcyjnej organizacji mistrzostw (http://m.trojmiasto.pl/news/Co-nam-zostalo-po-Euro-2012-n69622.html). Inną ważną niematerialną korzyścią EURO 2012 jest nabyte doświadczenie w organizacji wydarzeń na tak wielką skalę, co wykorzystano podczas siatkarskich Mistrzostw Europy w 2013 roku. Będzie też użyteczne w przyszłości, podczas starań o możliwość organizowania kolejnych wielkich imprez. Wiedzę zdobytą do tej pory przekazaliśmy Rosjanom, gospodarzom


277

n

EURO 2012 w Gdańsku a kapitał społeczny

Mundialu w 2018 roku. Tu rozdźwięk między władzami miasta a mieszkańcami jest dość duży: Czego możemy nauczyć Rosjan pod kątem organizacji piłkarskiego Mundialu w 2018 roku? 30% – wszystkiego, 33% – niektórych kwestii, 37% – niczego (zob. „Gdańszczanie pomogą przy mundialu w Rosji. Doświadczenia z EURO 2012 przekazywane Moskwie”, http://sport.trojmiasto.pl/Doswiadczenia-z-Euro-2012-przekazywane-Moskwie-n67468.html). Podsumowując, można stwierdzić, że przedstawiciele władz miasta tworzą wokół EURO 2012 „dyskurs sukcesu”, w którym o porażkach mówi się oszczędnie lub właściwie wcale: (Paweł Adamowicz) Zawsze można coś zrobić lepiej niż się w rzeczywistości zrobiło. Ale nie, nie było praktycznie żadnych wpadek, żadnych niedociągnięć [...]. Porażka była, ale nie z winy gdańszczan. Tą porażką była gra naszej reprezentacji. Niestety (http://www.2012. org.pl/pl/euro-2012/co-zostanie-po-euro/dziedzictwo-euro.html). Wspomniana jest również Strefa Kibica, do której musiało dopłacać miasto. Bardziej krytyczny obraz EURO 2012 wyłania się z zebranych wywiadów. Z jednej strony respondenci pozytywnie oceniają organizację i doceniają zmiany infrastrukturalne związane z mistrzostwami. Sukcesem jest sprawna organizacja turnieju, a także realizacja tego, co wcześniej zostało określone jako normalność, a więc osiągnięcie pewnego „europejskiego” standardu w funkcjonowaniu i estetyce miasta – materialna strona EURO 2012: nowe drogi, modernizacja obiektów itd. Na tym polu w dużej mierze spełniono nadzieje mieszkańców – dokonał się tak wyczekiwany „skok cywilizacyjny”: (respondent mówi o organizacji EURO 2012 – przyp. aut.) Wiesz, wielki skok z niczego do bycia w Europie, można tak powiedzieć. [...] chodzi o organizowanie takich imprez właśnie sportowych, takich wielkich. [...] mamy nowe autostrady i stadiony piękne, ciut za duże, ale może o tym później. Hotele mamy. Naprawdę żeśmy zrobili skok tak patrząc, więc mówienie, że nie wszystko się udało... No dobrze, nie wszystko się udało, no ja to rozumiem, ale uważam, że poszliśmy do przodu (Gda N1 Pol). Potwierdzają to nie tylko wywiady, ale i liczne sondy internetowe oraz poświęcone tej kwestii osobne badania socjologiczne (zob. „Barometr opinii mieszkańców Gdańska na temat wybranych problemów miasta i polityki lokalnej”, http:// www.gdansk.pl/plik,44417.html). Z drugiej strony mieszkańcy podkreślają, że choć piękny, to rozdział EURO 2012 jest już zamknięty i należy skupić się na bardziej bieżących


278

n

Jakub Knera, Sandra Wilczewska, Krzysztof Zaczyński

problemach: [...] ja wiem, że obwodnica jest potrzebna, bo szybciej mogę dojechać do domu, to jest bardzo ważne. Bardzo ważne jest to, że możemy zrobić mecz międzypaństwowy i wszystkie hotele są wypełnione po brzegi. Tylko że trochę mnie wkurza to upośledzenie tych innych sfer, nie tak spektakularnych, a bardzo bliskich codzienności gdańszczanina. [...] chciałbym, żebyśmy już zobaczyli, zrobili krok dalej i zaczęli rozwiązywać nasze problemy codzienne, skończyli już święto pod tytułem EURO 2012. Bo cały czas mam wrażenie, że my świętujemy to EURO 2012, a dzieciaki nie mają jak do przedszkola pójść, bo tyle brakuje. Jednak mam wrażenie, że to będzie utrudnione jeszcze przez wiele, wiele lat w związku z zaciągniętymi zobowiązaniami finansowymi i to jest trochę wkurzające (Gda N7 Zac). Mówiąc o korzyściach płynących z EURO 2012 dla Gdańska, respondenci wskazują, że choć miasto zyskało jako cała aglomeracja, to nie odczuwają tego na poziomie własnej dzielnicy. Wyjątek stanowi bezpośrednio sąsiadująca ze stadionem Letnica, gdzie dokonano gruntownej rewitalizacji. Podczas EURO 2012 w Gdańsku manifestowała się opisywana już wcześniej hedonistyczna wspólnotowość, czyli potrzeba wspólnego przeżywania emocji i bycia razem: Ten społeczny zryw, ta nasza polska potrzeba dużych wydarzeń, kiedy wszyscy bez względu na poglądy polityczne, wyznanie czy miejsce pracy albo zamieszkania patrzymy w jednym kierunku. Mi się to kojarzyło z tym, jak papież umarł, jak wszyscy się pojednali na chwilę, oglądali te same mecze, uczestniczyli w tych wydarzeniach, chodzili do Strefy Kibica i tak dalej (Gda M2 Sik). Wyrazem tego zjawiska jest niespotykane wcześniej ożywienie życia nocnego na Głównym i Starym Mieście oraz olbrzymie tłumy ludzi na Placu Zebrań Ludowych w powstałej tam Strefie Kibica. Respondenci są zgodni, że EURO 2012 było wyjątkowym czasem, określanym jako feta i święto. Jesteśmy bardziej przyjaźni, otwarci, ufni, bawimy się. Po zakończeniu mistrzostw często pada jednak pytanie: czy coś zostało? Wątpię. To tak jak każde inne święto, tak jak wesele. Ludzie się rozchodzą do domu i żyją codziennym życiem, pracą, obowiązkami w domu. To wtedy wraca wszystko do normy. Może wspomnienia zostały. I to tyle (Gda M1 Sik). Wydaje się, że zgromadzenie tak wielu ludzi w Strefie Kibica to doświadczenie unikatowe, możliwe tylko podczas EURO 2012. Podobna Siatkarska Strefa Kibica powstała w Gdańsku, na Targu Węglowym, przy okazji siatkarskich ME, ale zgromadziła o wiele mniej sympatyków sportu


279

n

EURO 2012 w Gdańsku a kapitał społeczny

(zob. „W centrum ruszyła Siatkarska Strefa Kibica”, http://www.trojmiasto. pl/wiadomosci/W-centrum-Gdanska-ruszyla-Siatkarska-Strefa-Kibica-n72757.html). Stadion i jego rola inkubatora kapitału społecznego O ile okres bezpośrednio po EURO 2012 charakteryzowała atmosfera zakończonego święta, radości z sukcesu, o tyle kolejne miesiące weryfikują realne efekty tego wydarzenia w skali lokalnej, miejskiej i ogólnopolskiej. Jako wydarzenie tymczasowe EURO było przyczyną pojawienia się pewnych zjawisk społecznych, ekonomicznych, gospodarczych i kulturowych, które jednak stopniowo zaczęły zanikać, z racji coraz dłuższej perspektywy czasowej po zakończonych mistrzostwach. To, w jaki sposób potencjał wytworzenia się kapitału społecznego w trakcie tego wydarzenia przetrwał i ma szansę się rozwijać, można dostrzec lub analizować z kilku perspektyw oraz w różnych przestrzeniach, związanych z głównymi szlakami miejskimi kibiców, mieszkańców, które bezpośrednio wiązały się z organizacją EURO 2012. Z punktu widzenia analizy mistrzostw stadion PGE Arena w Gdańsku Letnicy zdaje się zajmować miejsce szczególne. Ogrom znaczeń symbolicznych, kulturowych i społecznych, jakie się z nim wiążą, z jednej strony wskazuje na jego istotne znaczenie dla lokalnej i ponadlokalnej społeczności, a z drugiej osadza go na stałe w tkance miejskiej. Z tą ostatnią stopniowo będzie się zrastać i wnikać głębiej w strukturę miasta w ciągu najbliższych kilku bądź kilkunastu lat, stanowiąc istotny punkt na jego mapie, odniesienie dla określonych grup społecznych, a także mieszkańców jego okolicy. Pierwszorzędną kwestią przy opisywaniu możliwości wytwarzania się kapitału społecznego po EURO 2012 wydaje się analiza tego, w jakim stopniu zawiera go lub może zawierać PGE Arena. Czym innym są jednorazowe mistrzostwa, które odbyły się w 2012 roku, a czymś zgoła odmiennym stałe funkcjonowanie nowoczesnego obiektu i regularne oraz funkcjonalne wykorzystywanie go przez jego zarządców i użytkowników. W rok po zakończonych mistrzostwach trudno jednoznacznie wskazać, w jakim stopniu PGE Arena jest miejscem gromadzenia się kapitału społecznego. To zjawisko będzie dopiero dostrzegalne w ciągu najbliższych


280

n

Jakub Knera, Sandra Wilczewska, Krzysztof Zaczyński

kilku bądź kilkunastu lat, kiedy obiekt ten nie będzie już czymś nowym na mapie miasta, ale stanie się jej trwałym elementem, który wpisze się w jego strukturę, kalendarz wydarzeń, a także bardziej zrośnie się z lokalnym otoczeniem. W warstwie geograficznej i infrastrukturalnej tak już się stało, jednak w warstwie mentalnej i symbolicznej proces ten dopiero się rozwija. Warto przypomnieć podobną sytuację z Ergo Areną na granicy Gdańska-Żabianki i Sopotu. Tamtejszy obiekt dopiero po kilku latach funkcjonowania, skrupulatnie budowanego programu i wizerunku, stał się miejscem znaczącym, odwiedzanym przez mieszkańców Trójmiasta i osoby przyjezdne, a także ze wzrastającym kapitałem społecznym na coraz szerszym polu. Ludziom podoba się wygląd stadionu i otaczająca go infrastruktura. Wiele osób jest wręcz dumnych z tego, że to jeden z najładniejszych obiektów tego typu w Europie: stał się ważną częścią Gdańska, jest chętnie odwiedzany. Turyści również do niego zaglądają, jest to chyba kolejny punkt zwiedzania. Mówią, że jest najładniejszy w Polsce i to chyba jest taki powód do dumy. [...] Wystarczy się spytać ludzi, to mówią „nasz bursztynek” [...] jest to podbudowane takimi opiniami, że jest to najpiękniejszy stadion w Europie. Nikt się nie zastanawia, czy tak naprawdę jest, ale jest duma (Gda M4 Gar). Respondenci pozytywnie oceniają wyremontowaną przestrzeń dookoła obiektu, a także możliwości dojazdu samochodem, rowerem oraz komunikacją miejską. Nowy stadion jest postrzegany jako bezpieczniejszy niż stary obiekt piłkarski – jest bardziej nowoczesny, wyposażony w nowy system monitoringu, a przez to bardziej otwarty dla ludzi. Otwartość i większa frekwencja na wydarzeniach wynika z jednej strony z zainteresowań ludzi, a z drugiej z polityki operatora stadionu, który potrzebuje szerszej publiczności, więc rozbudowuje ofertę i tworzy promocyjne pule biletów przeznaczone także dla rodzin z dziećmi (tzw. sektor rodzinny). Jednak swego rodzaju pokłosiem EURO 2012 są pesymistyczne komentarze mieszkańców Gdańska, dotyczące zarządzania stadionem. Zarówno na forach internetowych, jak i ze słów osób uczestniczących w badaniach jakościowych, wyłania się wizja obiektu, który niewystarczająco spełnia swoje funkcje: (Stadion PGE Arena – przyp. aut.) jest fatalnie zarządzany, ponieważ nic się na nim dzieje. Co jakiś czas meczyk czy co jakiś czas koncert nie są w stanie zapewnić utrzymania takiego obiektu. Żeby taki obiekt


281

n

EURO 2012 w Gdańsku a kapitał społeczny

utrzymać, musi się na nim coś dziać przez cały czas. PGE Arena stoi, my do niej dopłacamy i co jakiś czas – żeby zamydlić nam oczy – dzieje się tam jakaś podrzędna impreza, która nie jest w stanie załatać dziury budżetowej, którą ten obiekt generuje (Gda M1 Kne). Dominuje przekonanie o braku celowości budowy tego obiektu. Wiele osób postrzega stadion jako stworzony na jednorazowe wydarzenie, a nie na regularne i cykliczne funkcjonowanie. Taką opinię pogłębia również fakt – jak twierdzą badani – że przygotowana oferta obiektu jest skierowana do wąskiej grupy społecznej. Ich zdaniem stadion powstał dla ściśle określonej i negatywnie ocenianej w społeczeństwie grupy, jaką stanowią kibice: Rząd sobie wybudował, żeby pokazać. Wiadomo, kibole się cieszą. Ale z jakiej racji mamy budować im jakiekolwiek pomniki, skoro oni są grupą społeczną, która jest szkodliwa i przeszkadza ludziom? (Gda M1 Kne). Oczywiście, w grupie respondentów znajdą się i ci, którzy są przeciwnego zdania: Nie wydaje mi się, że stadion należy głównie do lechistów, tym bardziej że rzeczy, o których tutaj rozmawiamy, czyli muzeum Lechii, gokarty, zwiedzanie stadionu, Cyclovia, to wszystko jest dla mieszkańców robione i tam się każdy może odnaleźć (Gda M2 Gar). Często pojawiają się jednak opinie, że organizowane tam wydarzenia pozasportowe są najzwyczajniej w świecie za drogie i przeznaczone do ludzi o określonym statusie społeczno-materialnym. Stadion w tej chwili nie wydaje się mieć statusu miejsca, w którym gromadzi się kapitał społeczny. Swoista jednorodność imprez i brak większego otwarcia się na mieszkańców, a przynajmniej takie jego postrzeganie, wywołują negatywne komentarze. Opinie badanych w kwestii rentowności są podzielone. Dla jednych to generator strat, a w przekonaniu respondentów obiekt powinien na siebie zarabiać, przez co przynajmniej w części zwróci poniesione na jego budowę koszty: Musi być maksymalizacja zysków. Nie musi się zwracać, byle by nie przynosiło jakichkolwiek strat. Nie generowało długów, które spłacamy my, mieszkańcy. Moim zdaniem stadion powinien na siebie zarabiać (Gda M1 Kne). Stadion często postrzegany jest jako miejsce służące dobremu wizerunkowi władz miejskich, a nie jako obiekt zbudowany dla lokalnej społeczności. Różnicująca jest w tym przypadku opinia tzw. nawigatorów, czyli reprezentantów władz i mediów, którzy dysponują większą wiedzą na temat zarządzania stadionem, a także zdają sobie sprawę ze szczegółowego funkcjonowania tego obiektu i związanych z tym


282

n

Jakub Knera, Sandra Wilczewska, Krzysztof Zaczyński

trudności. Pojawiają się opinie, że coś takiego jak zarządzanie stadionem jest w Polsce swoistym novum i potrzeba lat, żeby operatorzy zdobyli wiedzę i doświadczenie, w jakim kierunku powinni zmierzać. Respondenci ci mają świadomość, że taka jest natura funkcjonowania tego obiektu i pomimo tego, że również oczekują, iż zacznie on przynosić zyski, odnoszą się do niego z większym zrozumieniem, co ukazane jest w kontekście innych instytucji użytku publicznego: funkcją budynków publicznych nie jest to, aby generowały nie wiem jaki zysk. Nikt nie pyta się, ile zarabia Opera Bałtycka albo Filharmonia Bałtycka. Nikt nie neguje konieczności ich istnienia [...]. Są budynki użyteczności publicznej, które są nam potrzebne i nie powinniśmy zwracać uwagi na to, ile kosztują i ile pieniędzy przynoszą (Gda N1 Kne). Kontrastuje to z opiniami przedstawicieli władz, którzy twierdzą, że stadion, na tle innych w Polsce, jest najlepiej zarządzany, ponieważ generuje najmniej strat. Trudno jednak dociec, w jakim stopniu jest to próba ocieplenia wizerunku tego miejsca, a na ile to faktyczne dane. Co powinno odbywać się na PGE Arenie? Często wskazywane są masowe wydarzenia, które przyciągnęłyby wielu ludzi: To nie musi być długie wydarzenie, bo koncert ma 2-3 godziny maksymalnie, ale właśnie coś takiego dużego, ładnego, uniwersalnego [...]. Koncert by kosztował 30 zł, to przyjechaliby ludzie z okolic Bytowa, Słupska i stadion byłby zapełniony więcej niż w jednej trzeciej (Gda M1 Gar). Oferta powinna być także zróżnicowana, aby obiekt przyciągnął różne grupy społeczne: Myślę, że mogą być festyny tematyczne, edukacyjne festyny dla dzieci [...] żeby ludzie kojarzyli ten stadion, że coś tam się dzieje (Gda M1 Pol). Nawigatorzy potrafią przeanalizować problem głębiej, zdając sobie sprawę z realnych możliwości zarządcy i oferty, którą może przygotować, oraz z niezaistniałej wcześniej sytuacji, jaką generuje tak wielki obiekt w centrum miasta: Uczymy się w Polsce zarządzania takimi obiektami, bo nikt tego u nas najzwyczajniej w świecie nie potrafi. Czegoś takiego nigdy w Polsce nie było – takich stadionów, takich obiektów i tak naprawdę nikt nie wie. To nie jest tak, że zarządzający nie wiedzą, jak to robić, bo w wielu miejscach w Europie mogą to sprawdzić. Często chodzi o to, że przyjeżdżając np. z ofertą wynajmu loży dla grupy przedsiębiorców, ten klient nie zna tego typu produktu, bo na gruncie polskim jest to coś nowego (Gda N2 Kne). Te wypowiedzi można skonfrontować z opiniami osób pracujących przy


283

n

EURO 2012 w Gdańsku a kapitał społeczny

zarządzaniu stadionem, które są świadome ogromu pracy, jaką należy włożyć w to, aby należycie funkcjonował: U nas w Polsce te stadiony nowoczesne dopiero powstały. Funkcjonują, powiedzmy, dwa lata, natomiast ten rynek nowoczesnych obiektów wielofunkcyjnych sportowych w Europie Zachodniej funkcjonuje dłużej [...]. Strategia funkcjonowania takiego obiektu sprowadza się do trzech takich filarów: po pierwsze – imprezy masowe różnego rodzaju, po drugie – oferta biznesowa wykorzystująca infrastrukturę obiektu, czyli możliwość organizacji konferencji, bankietów, różnych eventów korporacyjnych, spotkań, włączając w to różne pakiety spotkań dla gości biznesowych i VIP-ów, która odzwierciedla się w wynajmie lóż i miejsc biznesowych, a trzeci taki filar to udostępnienie stadionu wszystkim gościom, zwiedzającym i mieszkańcom po to, by obiekt żył siedem dni w tygodniu i przykładem takiej usługi jest właśnie zwiedzanie (Gda N2i3 Zac). Jednak PGE Arena poza meczami piłkarskimi, zdaniem respondentów i uczestników forów internetowych, prezentuje program jednorodny i nieregularny, przez co nie jawi się jako miejsce żywe w mieście. Zaskakująca jest nieznajomość respondentów miejsca przy jego ocenie – zastanawiające jest, jak często wypowiadają się na jego temat z zaznaczeniem, że nie uczestniczyli w żadnej organizowanej tam imprezie ani w wydarzeniu rozgrywającym się w najbliższej przestrzeni obiektu. W oczach mieszkańców to, co dzieje się na stadionie, jest mało reklamowane w Trójmieście. Wielu z nich przyznaje, że o imprezach – takich jak kolejka tyrolska, tor gokartowy, targi, wystawy, możliwość zwiedzania stadionu – wiedzą tylko zainteresowani, a operator nie stara się kierować oferty do innych osób, niezaznajomionych z nią dotychczas. Jak więc do nich trafić? Myślę, że nikt nie wie o kolejce tyrolskiej, jeśli tego sam nie poszuka, więc to w ogóle nie jest promowane [...]. Jeśli ktoś szuka toru gokartowego, to go zapewne znajdzie [...] natomiast nigdzie nie widziałem reklamy, mało ludzi w ogóle wie, że tam jest coś takiego (Gda M1 Pol). Osoby odpowiedzialne za stadion zaprzeczają tym opiniom i uważają, że to, co dzieje się na stadionie, cieszy się dużym zainteresowaniem. Wskazują też – na przykładzie koncertu Bon Jovi – że wydarzeniom na tak masową skalę poświęcana jest należyta promocja: kampania informacyjna, to jest 8-9 miesięcy. Informujemy, wysyłamy bilety, mapki, mamy to wszystko na stronie internetowej. Potem przed samym eventem mamy informacje na


284

n

Jakub Knera, Sandra Wilczewska, Krzysztof Zaczyński

temat komunikacji – jak można dojechać na stadion? To samo przy meczach reprezentacji. Ja zrobiłem dwa mecze reprezentacji, tam mamy Asystenta Kibica, informacje o parkingach, tego jest tyle, że w pewnym momencie ludzie tego nie czytają. My informujemy, informujemy, informujemy, wydarzenia, wydarzenia, wydarzenia (Gda N6 Zac). Pozostaje tylko pytanie, czy różni się ich podejście w stosunku do małych imprez dla mieszkańców i dużych eventów, nastawionych na komercyjny zysk i widzów spoza aglomeracji trójmiejskiej. Powszechnie znanym obszarem przy stadionie jest ścieżka rowerowo-rolkowa, otaczająca obiekt, która jest miejscem regularnych spotkań osób zajmujących się rekreacją. To zajęcie, na które nie trzeba przeznaczać żadnych funduszy poza własnym sprzętem sportowym. Negatywnie oceniane są wydarzenia pozasportowe, które odbywają się na stadionie – zdaniem wielu ich ceny są za wysokie; są to wydarzenia przeznaczone dla wąskiej grupy odbiorców, co odstrasza potencjalnych klientów. Stadion wydaje się kłaść mały nacisk na swoją promocję – niewiele osób wie o wspomnianych wyżej atrakcjach. PGE Arena w świadomości mieszkańców funkcjonuje przede wszystkim jako obiekt sportowy, w którym okazjonalnie organizowane są wydarzenia muzyczne. Nie są to jednak imprezy na „każdą kieszeń”, co automatycznie selekcjonuje użytkowników obiektu ze względu na status społeczno-materialny. Zdaniem osób zarządzających każdy może znaleźć coś dla siebie i codziennie obiekt cieszy się niemałym zainteresowaniem; w ciągu wakacji odnotował wysokie statystyki uczestnictwa: możemy odwiedzić stadion, zwiedzić go, przejechać się na kolejce tyrolskiej, skorzystać z gokartów. I teraz [...] budujemy właśnie centrum sportowo-rekreacyjne tutaj. I naprawdę z wielu atrakcji będzie można skorzystać tutaj. Tak że ten stadion nie jest tylko dla piłkarzy, kibiców jeden dzień w tygodniu, tak, na który idzie 15 tysięcy czy tam 20 tysięcy, tylko – zresztą jak widzisz – jest 700 osób codziennie, teraz w sierpniu (Gda N8 Zac). Stadion kilkakrotnie został porównany do innego sportowego obiektu, hali Ergo Arena, która znajduje się na granicy Gdańska i Sopotu, oraz Placu Zebrań Ludowych w Gdańsku: Ergo Arena jest konkurencją, więc to (PGE Arena – przyp. aut.) musiałoby być coś, czego oni nie mają. Może od czasu do czasu jakieś wystawy w pomieszczeniach przy stadionie? Można by tam ściągnąć sztukę, artystów. Myślę, że to byłoby fajne rozwiązanie, ja bym na


285

n

EURO 2012 w Gdańsku a kapitał społeczny

taką wystawę na stadionie poszła. To też mogłoby zainteresować ludzi, którzy się sportem nie za bardzo interesują (Gda M5 Gar). Ergo Arena jest o wiele bardziej wyrazistym punktem zarówno na rozrywkowej, jak i sportowej mapie Trójmiasta – jest lepiej promowana oraz więcej się tam dzieje: Są koncerty, imprezy sportowe, obok jest skatepark. Jest naprawdę co trzeci dzień jakaś impreza – czy sportowa, czy muzyczna; widać, że dzieje się tam mnóstwo rzeczy (Gda M1 Szy). Z kolei Plac Zebrań Ludowych kojarzy się z całoroczną działalnością: Tam regularnie odbywają się jakieś imprezy: Gdańsk Dźwiga Muzę, Baltic Games, festiwal sportów ekstremalnych. Zimą miasto otwiera ślizgawki. I cały rok coś się dzieje, komuś na tym zależy, wszyscy wiedzą, że za jakiś czas tam się coś będzie odbywało (Gda M3 Sik). Jest to więc istotny punkt dla mieszkańców; miejsce spotkań, teren imprezowy i rekreacyjny. Przedstawiciele operatora stadionu przyznają, że sytuacja Ergo Areny jest trochę inna – zarówno ze względu na wielkość, jak i skalę organizowanych tam wydarzeń. Ekskluzywny charakter PGE Areny zdaje się uwypuklać zwłaszcza w wypowiedziach mieszkańców dzielnic, które go otaczają. Wielu respondentów postrzega stadion jako obiekt nastawiony przede wszystkim na gości z innych miast Polski, Europy lub innych dzielnic Gdańska. Ich zdaniem w nikłym stopniu spełnia on zapotrzebowanie na rekreację w czasie wolnym mieszkańców Letnicy czy Nowego Portu. W tym celu mogą posłużyć inne obiekty w okolicy, które przygotowują stałą i regularną ofertę – jak chociażby Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia II, restauracja Perła Bałtyku czy Stowarzyszenie Nowy Port Sztuki. Stadion nie jawi się jako miejsce aktywne i także z tego powodu jest negatywnie postrzegany przez mieszkańców okolicznych ulic i dzielnic. Nie odczuwają powiązania z nim ani z jego najbliższą przestrzenią, także dlatego, że w tej chwili obiekt ten w znikomym stopniu zdaje się pełnić funkcje przestrzeni bądź sfery publicznej. Poprzez swoją infrastrukturę PGE Arena wydaje się odosobniona na tle okolicy – poza stadionem dookoła nie ma wielu punktów, które przyciągałyby swoją atrakcyjnością. Stadionowi brakuje infrastruktury handlowo-usługowo-rozrywkowej, a jedynym znaczącym punktem w okolicy wydaje się miejsce Międzynarodowych Targów Gdańskich, czyli Amber Expo, w którym regularnie odbywają się spotkania biznesowe i konferencje. W najbliższej przyszłości ma się to zmienić – aby uatrakcyjnić tę okolicę,


286

n

Jakub Knera, Sandra Wilczewska, Krzysztof Zaczyński

zaplanowano także wybudowanie osiedla mieszkaniowego na kilka tysięcy mieszkańców pomiędzy Letnicą a Nowym Portem. W tej chwili nie wiadomo jednak, na ile szczegółowy jest plan zagospodarowania tutejszej przestrzeni. Wielu respondentów chwali otoczenie stadionu, jednak dostrzegają także jego braki, istotne na co dzień. Przestrzeń okołostadionowa mogłaby być lepiej zagospodarowana: Trochę zieleni by się przydało, bo dookoła chaszcze (Gda M3 Kne). Miejsce mogłoby być bardziej atrakcyjne dla ludzi: Może dobrze by było zrobić tam jakiś parczek nieduży albo ławek więcej postawić; bo przeważnie jest tak, że ludzie tam przyjeżdżają, przejdą się i tyle. A tak można by w bliskiej odległości jakieś miejsce do posiadówek zorganizować, coś, gdzie będzie można się zatrzymać na chwilę. Albo jakiś punkt do robienia zdjęć, małą wieżyczkę (Gda M2 Kne). Ważnym punktem tej przestrzeni mógłby być plac zabaw albo fontanna, która dodałaby jej kolorytu. To elementy, które z pewnością rozwijałyby możliwości, dzięki którym mieszkańcy Letnicy, jak i innych dzielnic zyskaliby przestrzeń publiczną, otwartą na ich potrzeby, zaspokajającą je poprzez swoją formę. Tymczasem okolice stadionu nie przyciągają: betonowy parking i chodniki nie zachęcają atrakcyjnością, a ich forma – nastawione są przede wszystkim na dojazd samochodem pod bramę stadionu i chwilowe wykorzystanie – powoduje, że nie ma tu odpowiednich warunków na spędzanie wolnego czasu. Wystarczyłoby trochę prostych zmian – drobne elementy, takie jak mała architektura, wzmocniłyby charakter tego miejsca i sprzyjałyby jego możliwości gromadzenia ludzi. Niewystarczająca jest także infrastruktura stadionowa – brakuje sklepów, usług gastronomicznych czy miejsc, w których można byłoby się zatrzymać po obejrzeniu stadionu. Obiekt ma funkcję autoteliczną – sam w sobie jest jedyną atrakcją w okolicy: PubT29 czy muzeum, czy tor gokartowy, to jest wszystko jednak na uboczu. I to nie jest tak, że wypadamy sobie na chwilę na stadion, więc tutaj nie możemy tego wykorzystać jako... czy usługi jakieś tam kulturalne wstawić (Gda M3 Gar). Gdy myślimy o kapitale społecznym, istotnym aspektem jest symboliczne znaczenie stadionu i jego konotacje w świadomości mieszkańców. Rok po EURO stadion jest rozpoznawalnym punktem na mapie miasta, jednak wydaje się nie mieć jeszcze symbolicznego znaczenia – przede wszystkim dlatego, że w ocenie respondentów nie jest identyfikowany jako „swój”


287

n

EURO 2012 w Gdańsku a kapitał społeczny

przez większość społeczeństwa Gdańska, a jedynie przez określone grupy, przede wszystkim kibiców. Zróżnicowana jest opinia co do postrzegania stadionu jako symbolu miasta z racji ogromnych środków, które pochłonęły jego budowę, a które mogłyby zostać przeznaczone na realizację innych celów, o wiele bardziej odczuwalnych dla mieszkańcom Gdańska i dzielnic okalających obiekt. Tak odbierają go przede wszyscy mieszkańcy okolicy, w której się znajduje. Nie identyfikują się z czymś, co ich zdaniem nie jest przeznaczone dla nich. Poza czysto rozrywkowym charakterem obiektu nie wiążą z nim istotnych konotacji znaczeniowych: Jest ładny, ale większość ludzi, z którymi rozmawiam, delikatnie mówiąc, nie identyfikuje się z tym obiektem (Gda M5 Sik). Gdańszczanie z innych dzielnic postrzegają PGE Arenę jako obiekt istotny, warty uwagi i atrakcyjny w skali miasta. Wskazują, że to miejsce atrakcyjne dla turystów, a także dla nich samych; często zabierają tam gości, którzy przyjeżdżają do nich z innych miast. Większość z nich uważa, że stadion nie jest oddalony od centrum, a jednocześnie dostrzegają mały wybór okolicznych atrakcji. Obiekt jest uznawany za ważny i znaczący, zarówno w mediach, jak i w oficjalnym przekazie; ma identyfikację spójną z miastem, poprzez kształt bursztynu, jeśli patrzy się na niego z góry. Jednocześnie wiele osób dostrzega, że małe są jego szanse na urośnięcie do rangi znaczącej przestrzeni publicznej w Gdańsku. PGE Arena raczej nie powtórzy sukcesu stadionu zespołu Lechia Gdańsk na Traugutta, gdzie odbywały się w latach 80. marsze i demonstracje. Obiekt w Letnicy znajduje się za daleko od centrum, jego infrastruktura nie sprzyja budowaniu przestrzeni publicznej, ponieważ nie gromadzi na co dzień wielu ludzi. Ze względu na odległość od centrum i peryferyjne położenie, stadion nie jest obiektem, na którym można pojawić się „przy okazji”, w trakcie przejazdu przez miasto. Jest to miejsce, które wymaga specjalnej podróży, często nie podejmowanej ze względu na małą atrakcyjność okolicy. W tym aspekcie obiekt znacząco traci na wartości – w wyobrażeniu jest ważnym miejscem, ale realnie nie spełnia tej funkcji, stoi na uboczu. Sporadycznie wokół stadionu odbywają się imprezy, ale nie jest to forma na tyle regularna, żeby znalazła się w nurcie skojarzeniowym, a obiekt wpasował się w mapę mentalną mieszkańców, przez co byłby częściej odwiedzany. Brakuje czegoś, co zapewniłoby mieszkańcom


288

n

Jakub Knera, Sandra Wilczewska, Krzysztof Zaczyński

stały kontakt ze stadionem – regularnych wycieczek i dni otwartych, imprez dla zróżnicowanej publiczności. Dzięki temu z obiektem utożsamiałoby się więcej osób i stałby się również istotnym punktem na mapie mentalnej mieszkańców Gdańska. Takie opinie pojawiają się z pewnością dlatego, że zbyt mało czasu minęło od wybudowania stadionu i organizacji EURO 2012. Kapitał społeczny i jego budowa wymagają czasu – PGE Arena ma potencjał ku temu, aby nabrać znaczenia i stać się miejscem ważnym dla jego wytwarzania, natomiast w tej chwili trudno określić, w jakim kierunku będzie podążać jego rozwój. Czas pokaże, na ile to miejsce może być na mapie miasta istotnym obszarem, który będzie gromadzić i utrwalać kapitał społeczny. Potencjał kapitału społecznego jako spuścizna EURO 2012 Aby wytworzył się kapitał społeczny, musi upłynąć jeszcze kilka lat. Warto jednak spojrzeć na to, jakie realne efekty organizacji EURO 2012 można dostrzec w skali całego Gdańska oraz czy to, co się już wydarzyło albo powstało w ramach organizacji mistrzostw, przyniosło określone skutki lub trwałe zmiany. W odczuciu respondentów, Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej nie miały wpływu na zachowania mieszkańców. Ludzie się zmienili? Trudno mi powiedzieć, bo zawsze uważałam, że gdańszczanie są przyjaźni i nadal tak jest. Gdańsk historycznie też jest takim miastem otwartym, „wolnym”. Zawsze mieliśmy dużo turystów, kiedyś głównie starych Niemców (śmiech), ale zawsze (Gda M2 Gar). Wszelkie zmiany w normalnym, codziennym rytmie życia były spowodowane jednorazowym wydarzeniem, po zakończeniu którego wszystko wracało do poprzedniego stanu, nie zawsze określanego pozytywnie: Natomiast nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o strefę mentalną ludzi. Bo było jakieś takie ożywienie przez jakiś czas, tych turystów, ale to nie dało ludziom ani tego otwarcia na świat, jak zobaczyli, że przyjeżdżają inni ludzie, są normalni, normalnie się bawią i są raczej radośni i pozytywnie nastawieni. Tu nie ma żadnych zmian, to wróciło do swojego poziomu, tąpnięcie takie do starego poziomu nieufności wobec obcych (Gda M4 Gar). Respondenci wielokrotnie podkreślają epizodyczność wydarzenia, jakim były mistrzostwa. Niekiedy fala chęci bądź przymusu kibicowania – ponieważ


289

n

EURO 2012 w Gdańsku a kapitał społeczny

nie wiadomo, w jakim stopniu jednostki kierowały się wolną wolą w podejmowaniu decyzji, a na ile ulegały wpływom i presji otoczenia – rozprzestrzeniała się po całej Polsce: Myślę, że EURO w ogóle zmieniło zachowanie Polaków. Nie tylko kibiców. Że przez czas EURO każdy chciał i właściwie był kibicem. Nawet jeśli Polska nie grała, to gdzieś to tam było miesięczne święto biało-czerwone w Polsce (Gda M2 Kne). Organizacja EURO 2012 była ważnym doświadczeniem organizacyjnym. Przede wszystkim nigdy do tej pory w historii miasta podczas organizacji jednego wydarzenia nie zaangażowano tak wielu wolontariuszy. W trakcie trwania turnieju w Gdańsku działało łącznie około 1300 wolontariuszy – z czego 520 stanowili wolontariusze miejscy, a pozostałe 775 przypadało na osoby działające z ramienia UEFA. Wolontariat to z jednej strony korzyść dla osób go wspierających, z drugiej korzyść dla społeczeństwa. Działanie wolontariatu w Gdańsku zostało ocenione bardzo pozytywnie przez zagranicznych kibiców. Wolontariusze nabyli praktyczną wiedzę w ramach szkoleń i codziennych działań – oprócz informacji dotyczących turnieju i miasta rozwijali głównie swoje kompetencje społeczne (zob. „Podsumowanie kosztów i oszacowanie korzyści z organizacji turnieju UEFA EURO 2012 Gdańsk”, http://www.gdansk.pl/plik,44118.html). Jeżeli przyjąć, iż kapitał społeczny pojawia się przez zmiany w relacjach między osobami, które ułatwiają działanie, skoordynowanie aktywności tak wielu osób musiało opierać się na wzajemnym zaufaniu i chęci osiągnięcia wspólnego celu. Dodatkowo, władze miasta są zdania, iż zmiany te pozytywnie wpłyną na przyszłe projekty wymagające dobrowolnego zaangażowania jednostek ludzkich. U uczestników wywiadów, przeprowadzonych na potrzeby niniejszego badania, pojawiają się jednak wątpliwości, czy nie był to wyłącznie jednorazowy zryw, spowodowany dużych rozmiarów imprezą: Podczas EURO działało sporo wolontariuszy, ale nie sposób mi ocenić, czy to sprawi, że zaangażują się w inne projekty. EURO było imprezą na tyle atrakcyjną, żeby poświęcić jej swój czas, bo dzięki temu można było wziąć w niej udział. Więc nie wiem, czy ludzie rozbudzili w sobie potrzebę pomagania innym czy po prostu chcieli wziąć udział w tej imprezie (Gda N1 Kne). Przestrzeń publiczna, szczególnie ta dotycząca stadionu i powstała na skutek jego budowy, jest doceniana i szanowana: Każde takie wydarzenie zmienia w jakimś tam stopniu, jakimś tam procencie podejście i spojrzenie


290

n

Jakub Knera, Sandra Wilczewska, Krzysztof Zaczyński

na przestrzeń publiczną. Ludzie zdają sobie sprawę z tego, że można zrobić coś ładnego, co będzie służyło innym; że może być fajnie, że może być jakieś miejsce zadbane, że można jakieś sprawy, takie właśnie, uporządkować i one dają radość, taką po prostu chlubę wszystkim (Gda M3 Kne). Bardziej docenianą przestrzenią publiczną stało się również Stare i Główne Miasto, które w okresie mistrzostw było uważane za centrum dobrej zabawy. Lokale gastronomiczne były otwarte do późnych godzin nocnych, a nawet do wczesnych godzin porannych, aby ugościć kibiców wracających z meczu. Po zakończeniu mistrzostw intensywność „życia nocnego” nieco osłabła, aczkolwiek nie można jednoznacznie stwierdzić, czy wynika to z powrotu do wcześniejszej polityki, która nakazywała ciszę nocną od godziny 22.00, czy z kolejnej pory roku, w której warunki atmosferyczne wpłynęły na zachowanie mieszkańców. Respondenci wskazują wielorakie przyczyny „upadku” życia nocnego: Starówka stała się bardziej usługowa niż mieszkalna (Gda M1 Gar), więc po zakończonym dniu prawie cała pustoszeje. Zdaniem respondenta przede wszystkim ci ludzie, którzy mają najbliżej, po sąsiedzku korzystają z ofert lokali gastronomicznych i pubów, ponieważ podróże są często uciążliwe, zwłaszcza z dzielnic bardziej odległych od centrum. Mianem „niedopatrzenia” określają późne zamykanie lokali na Starym i Głównym Mieście podczas EURO 2012 i podkreślają, że nie wyciągnięto z tego nauki. Tak duże wydarzenie sportowe nie wywarło trwałego wpływu na mentalność i zachowania kibiców. Pewną rolę odegrała w tym jednak obecność PGE Areny. Respondenci uważają, iż kibice zachowują się łagodniej i bardziej kulturalnie w nowej, wyremontowanej okolicy obiektu, jak i bezpośrednio na stadionie: Kibice nadal dopingują, śpiewają, krzyczą, ale robią to może w granicach dobrego smaku (Gda M2 Gar) oraz: Oni się zachowują lepiej, ale w okolicach stadionu. Wiadomo, że są inne kary, że można dostać zakaz stadionowy. Natomiast widząc ich w drodze do domu, to zachowują się dokładnie tak samo (Gda M1 Kne). Nie ulega wątpliwości, iż nowy stadion jest dla kibiców lokalnej drużyny bardzo ważny – przede wszystkim dlatego, że może ona trenować i rozgrywać mecze w obiekcie na europejskim poziomie. Ponadto oferuje kibicom nowe możliwości czy to podczas przygotowania opraw meczowych, czy przez zorganizowanie spotkań biznesowych w salach konferencyjnych.


291

n

EURO 2012 w Gdańsku a kapitał społeczny

„Fanatycy”, jak sami kibice określają grupę tych najbardziej zaangażowanych, w związku z wybudowaniem nowego obiektu zasiadają na zielonej trybunie (na stadionie istnieją cztery kolory trybun, każda o trochę innym profilu odbiorców), na której mogą nieskrępowanie kibicować swojej drużynie, nie martwiąc się przy tym o bezpieczeństwo innych ani własne, ponieważ kibice przeciwnej drużyny zajmują trybunę leżącą dokładnie po drugiej stronie obiektu. Stary stadion Lechii Gdańsk przy ul. Traugutta nie oferował takich możliwości. Następnie, przez wzgląd na nieustanny monitoring i nowoczesne zabezpieczenia oraz pracę służb informacyjnych i ochrony, poziom bezpieczeństwa na stadionie jest nieporównywalnie większy niż na starym stadionie, stąd przyciąga on większe rzesze ludzi, którzy do tej pory rezygnowali z przyjścia na mecze, właśnie przez wzgląd na bezpieczeństwo swoje i swojej rodziny. Podsumowując, zdaniem respondentów sposób kibicowania nie uległ zmianie pod wpływem mistrzostw. Dalej nieodłącznymi elementami meczów klubowych są materiały pirotechniczne, klubowe przyśpiewki, ubiór zgodny z barwami klubowymi oraz oprawy meczowe (flagi, transparenty, tzw. sektorówki). Podobnie jest w przypadku kibiców drużyny narodowej. Tak opisuje „strój kibica” jeden z respondentów: Kupują sobie idąc na mecz czy do strefy kibica szaliki, malują barwy na twarzach, żeby być pomalowanym na czerwono, zakładają śmieszne czapki krokodyla, biało-czerwone flagi mają ze sobą, ubierają się w nie (Gda M4 Gar). W tym miejscu warto zaznaczyć, że respondenci wyraźnie podkreślają różnicę pomiędzy kibicem reprezentacji Polski a kibicem klubowym. Ich zdaniem, kibice reprezentacji to kibice przypadkowi, biorący udział w większości bierny, aniżeli aktywny na wzór fanatyków drużyn klubowych – kibicujący tylko dlatego, bo „wypada, trzeba”. W żadnym wypadku nie cechuje ich konsekwencja – nie muszą brać udziału we wszystkich rozgrywkach reprezentacji, uczestniczyć w meczach wyjazdowych czy chociażby przychodzić na stadion. Wystarczy, że obejrzą w telewizji jeden bądź dwa mecze. Kibice drużyn klubowych natomiast organizują cykliczne wyjazdy wraz ze swoją drużyną, są bardziej zżyci, zwarci, lepiej zorganizowani, stanowią w miarę jednolitą grupę, którą określa wspólne zamiłowanie do piłki nożnej i szacunek do „swojej” drużyny. Warto jednak pamiętać, że kibice stanowią bardzo zróżnicowaną zbiorowość, często wewnętrznie złożoną:


292

n

Jakub Knera, Sandra Wilczewska, Krzysztof Zaczyński

tak jakoś też nie widzę, żeby to się poprawiło na lepsze. No zawsze była i jest grupa kiboli, ludzi, którzy chcą się wyżyć, a jest też i grupa – może nawet większa niż kiboli – tych kibiców takich normalnych, zwyczajnych, którzy chodzą, żeby przeżyć widowisko sportowe (Gda M3 Kne). Podczas takiego święta piłki nożnej, jakim były mistrzostwa, wszyscy kibice spotkali się na stadionie. Mogło to wpłynąć na ujednolicenie ich zachowania, ponieważ kibice drużyn klubowych mogli „nauczyć” kibiców reprezentacji systematyczności w kibicowaniu, zachęcić do większego zaangażowania i przekazać im swoją pozytywną energię. Kibice reprezentacji – „okazyjni” – pomogli ocieplić wizerunek ligowych fanatyków, przełamując wytworzony przez media negatywny stereotyp kibiców. Respondenci zauważają, że EURO 2012 przyciągnęło również tych, którzy na co dzień nie interesują się piłką nożną, dzięki czemu grono kibiców było zróżnicowane. Czy jednak te osoby, które zdecydowały się wziąć udział w meczach reprezentacji Polski, będą dalej w nich uczestniczyły bądź zaczną angażować się w rozgrywki drużyn klubowych, stoi pod znakiem zapytania. Jak można podejrzewać, goście zza granicy byli świadomi sposobu, w jaki kibicują Polacy swojej drużynie. Wielokrotnie mieli kontakt z polskimi kibicami, czy to podczas meczów drużyn narodowych, czy to rozgrywek odbywających się w ramach kwalifikacji do ligi europejskiej. Jednak tym razem to kibice Irlandii zaskoczyli i zachwycili Polaków swoim dopingiem. Internauci umieścili w internecie bardzo liczne materiały przedstawiające zachowanie irlandzkich kibiców podczas meczu z Hiszpanią, a przede wszystkim ich śpiew, który wypełnił stadion PGE Arena i trwał nieprzerwanie, pomimo przegranej 0:4. Jedna z respondentek określa to zjawisko jako fenomen: bo naprawdę dawali z siebie wszystko, dopingowali, mimo że tak naprawdę to nie mieli szans w tych mistrzostwach (Gda M2 Gar). W tym przypadku to Polacy mogą wyciągnąć naukę z zachowania Irlandczyków, aby nawet pomimo przegranej nie przestawać kibicować swojej drużynie. Gdyby nie EURO 2012, Polacy nie doświadczyliby wspaniałego przedstawienia. Unikatowym zjawiskiem w ramach mistrzostw są Ambasady Kibiców, które miały na celu udzielanie wszelkiego rodzaju informacji kibicom zagranicznym. Ich personel w większości stanowili wolontariusze, urzędnicy i osoby związane z lokalnym klubem piłkarskim. Dzięki temu mieli


293

n

EURO 2012 w Gdańsku a kapitał społeczny

praktyczną wiedzę dotyczącą infrastruktury oraz miejskich atrakcji, jak również sami byli zaangażowani w kulturę kibicowską oraz lepiej zorientowani w potrzebach kibiców, także tych zza granicy. To doświadczenie nauczyło organizatorów wprowadzania nowych form działania i tworzenia procedur, a także umiejętności realizowania ich w praktyce. Pozytywnymi skutkami, jakie mogła przynieść działalność Ambasad Kibiców, były przede wszystkim wzrost świadomości i zaufania do tego grona odbiorców. Okazywało się bowiem, iż kibic nie jest tylko, w myśl panujących stereotypów, agresywnym chuliganem niszczącym przestrzeń publiczną, często pod wpływem alkoholu. Może potrzebować pomocy przy korzystaniu z komunikacji miejskiej lub chciałby poznać adres wyjątkowego sklepu z pamiątkami, skąd mógłby przywieźć drobne podarki dla swoich bliskich (mowa o kibicach zagranicznych). Ambasady Kibiców nauczyły również polskie władze miejskie, że kibice lokalnej drużyny sprawdzają się jako zaangażowani, pracowici i oddani sprawie współpracownicy i współorganizatorzy. W skali kraju była to największa akcja skierowana w stronę tak specyficznej i niestety kłopotliwej dla władz państwowych grupy społecznej. Natomiast w skali miasta była to najściślejsza współpraca, jaka kiedykolwiek miała miejsce pomiędzy środowiskiem kibicowskim a władzami. Władze Stowarzyszenia „Lwów Północy” liczą, że w przyszłości włodarze miejscy będą chętniej nawiązywać z nimi współpracę podczas różnych przedsięwzięć, mając w pamięci to, jak układała się ona w czasie mistrzostw i jakie były jej pozytywne efekty. Omówione przykłady pokazują, że EURO 2012 wywarło wpływ na społeczność lokalną. Jednocześnie wiele z powyższych kwestii zostanie poddanych weryfikacji w ciągu najbliższych kilku lat, kiedy okaże się, w jakim stopniu poszczególne zjawiska mają rzeczywiste znaczenie i trwałe oddziaływanie, a na ile są to sezonowe incydenty, które ujawniły się pod wpływem tak wielkiego święta, jakim były mistrzostwa. Kolejne lata pokażą także, czy pozostałości po EURO – zarówno te materialne, jak i niematerialne – są w stanie wpłynąć na wzrost lub rozwój lokalnego kapitału społecznego.


Piotr Majewski

Dziedzictwo EURO 2012 w cyberprzestrzeni – warszawski Stadion Narodowy i studium trzech przypadków Stadiony powstałe z myślą o EURO 2012 stały się nie tylko ważnymi, fizycznymi elementami przestrzeni Gdańska, Poznania, Warszawy i Wrocławia, lecz także znaczącymi elementami społecznych narracji. Dlatego też w niniejszym artykule skupiam się właśnie na różnorodnych narracjach skoncentrowanych wokół jednej z tych sportowych aren, a więc warszawskiego Stadionu Narodowego. Uznaję ów obiekt architektoniczny za specyficzny zwornik społecznie kreowanych sensów, dyskursywnie obecny i (re)konstruowany w cyberprzestrzeni. Główna teza tego artykułu opiera się na założeniu, iż pojawienie się na mapie Warszawy – i innych dużych polskich miast – takich obiektów, jak nowoczesne stadiony sportowe budowane bądź modernizowane z myślą o EURO 2012, pozwoliło nie tylko na powstanie nowych form aktywności i praktyk społecznych realizowanych na tych arenach czy w ich bezpośredniej bliskości (np. wykorzystanie przestrzeni okołostadionowej), lecz także poszerzyło zakres ważnych społecznie tematów poruszanych w przestrzeni dyskursywnej. Jezus na Stadionie Narodowym 6 czerwca 2013 roku odbyło się na warszawskim Stadionie Narodowym wydarzenie zatytułowane „Jezus na Stadionie – Uwielbienie Jezusa w mocy


295

n

Dziedzictwo EURO 2012 w cyberprzestrzeni – warszawski Stadion Narodowy...

Ducha Świętego”. Jednym z współorganizatorów tego „spotkania z Jezusem” była diecezja warszawsko-praska, a postacią, wokół której zbudowano jego scenariusz, był charyzmatyczny, pochodzący z Ugandy kapłan John Ba­sho­ bo­ra, który słynie ze swych płomiennych kazań, podczas których, według jego zwolenników i admiratorów, Jezus Chrystus dokonuje licznych na­wró­ ce­ń i uzdro­wie­ń, zarówno du­cho­wych, jak i fi­zycz­nych (http://www.fronda. pl/a/podosek-nikt-nikomu-nie-kaze-kochac-ojca-bashobore,29948.html): Bli­sko 58 tys. osób – donosiła wysłanniczka portalu Fakt.pl – [...] ze­bra­ło się w so­bo­tę na Sta­dio­nie Na­ro­do­wym w War­sza­wie na re­ko­lek­cjach z cha­ry­ zma­tycz­nym ka­to­lic­kim ka­zno­dzie­ją z Ugan­dy Joh­nem Ba­sho­bo­rą. Na spo­ tka­niu sły­chać było krzy­ki [...]. Uczest­ni­cy re­ko­lek­cji wy­peł­ni­li try­bu­ny, kilka ty­się­cy osób za­ję­ło miej­sca na pły­cie bo­iska przed sceną w kształ­cie serca i pięt­na­sto­me­tro­wym krzy­żem. Na re­ko­lek­cje przy­by­ło ponad 500 ka­pła­nów z Pol­ski i za­gra­ni­cy. Przy­je­cha­li także eg­zor­cy­ści. „Gdyby w trak­cie mo­dli­twy na­stą­pi­ły ma­ni­fe­sta­cje de­mo­nicz­ne, pro­si­my się nie bać, ste­war­dzi od­pro­wa­ dzą taką osobę do eg­zor­cy­sty” – uspo­ka­ja­li or­ga­ni­za­to­rzy [...]. Odnosząc się do lokalizacji [ksiądz Bashobora – P.M.] przypomniał, że uczniowie Jezusa nauczali w dużych miejscowościach: „To nie zbieg okoliczności, to plan Boży” [...]. Prowadzący zachęcali do robienia meksykańskiej fali, wznoszenia dłoni w trakcie modlitwy, tańca i śpiewu: „Spotkałam się już z taką modlitwą, ponieważ należę do wspólnoty, ale pierwszy raz uczestniczę w spotkaniu z ojcem Bashoborą. Moje wrażenia? Bardzo pozytywne, bardzo dużo spontanicznej modlitwy, dużo śpiewu, bardzo mi to odpowiada” – powiedziała PAP Sława z Radomia. „Są wakacje, miałam trochę wolnego czasu, chciałam skorzystać, napełnić się siłą do codziennego życia – mówiła o motywach udziału w spotkaniu. „Pierwszy raz jestem na stadionie, chciałem go zobaczyć, po drugie chciałem przeżyć te rekolekcje duchowo. Rzeczywiście, katecheza ojca Bashobory jest niesamowita, wiele skorzystałem duchowo z katechezy i z całej atmosfery” – powiedział Mikołaj z podwarszawskich Łomianek (http://www. fakt.pl/Relacja-ze-spotkania-z-ojcem-Bashobora,artykuly,219245,1.html). Jednak rekolekcje prowadzone na Stadionie Narodowym przez ugandyjskiego duchownego wywołały nie tylko, jak wskazują na to doniesienia medialne, pozytywne reakcje licznie przybyłych na nie wiernych, lecz także kontrowersje, które odbiły się szerokim echem nie tylko w ogólnopolskich mediach, ale również w cyberprzestrzeni. Internauci komentowali


296

n

Piotr Majewski

zarówno samą imprezę i jej charakter, jak i zastanawiali się i debatowali nad słusznością oraz celowością wyboru miejsca, jakim jest powstała na EURO 2012 arena sportowa, do organizacji tego rodzaju wydarzeń, czyli masowego rytuału religijnego uświęconego autorytetem kościoła katolickiego1. Choć więc jeszcze przed swoim powstaniem Stadion Narodowy stał się miejscem nie tylko znaczącym, ale także spornym czy ambiwalentnym w społecznej przestrzeni dyskursywnej, to w tym przypadku, po raz pierwszy jego wyobrażony charakter okazał się aż tak bardzo niejednoznaczny. W ten sposób jedna z aren turnieju EURO 2012 zyskała rangę ważnego symbolu przenikania i nakładania się na siebie dwóch, przynajmniej teoretycznie oddzielnych i jakościowo różnych, sfer rzeczywistości, czyli sfery profanum i sfery sacrum2.

1 W Polsce uroczystości o charakterze religijnym i rytualnym organizowane na stadionach sportowych mają swoją historię i nie są niczym specjalnie nowym, wystarczy przypomnieć mszę odprawioną przez papieża Jana Pawła II w 1983 roku na Stadionie Dziesięciolecia lub częste kongresy Świadków Jehowy odbywające się na arenach sportowych w całej Polsce. Ważne jednak, żeby zauważyć, że to właśnie Stadion Narodowy wybrany został na rekolekcje odprawiane przez ojca Bashoborę, a wybór tego miejsca wskazuje na jego silną aurę i symboliczną moc, nieporównywalną do znaczenia, jakie przypisuje się społecznie innym obiektom sportowym powstałym czy modernizowanym ze względu na turniej EURO 2012. 2

Przykładem tego typu przenikania się dwóch porządków może być artykuł Błażeja J. Kmiecika zatytułowany „Narodowy Stadion Chrystusowy” opublikowany na portalu „Fronda.pl”: Już samo podejście do Narodowego było intrygujące. Biało-czerwona budowla, czujesz ten sport, a pod nią rozłożeni na trawie jednodniowi pontnicy szukający odpowiedniej bramy wejściowej [pisownia oryginalna – P.M.]. Owe bramy otwarto i nagle pierwszy raz spotykamy tych, którzy towarzyszyć nam będą przez kolejne godziny, wolontariuszy uśmiechniętych, spokojnych i pomocnych. To oni poprowadzą kapłanów, którzy rozdadzą w trakcie Eucharystii komunię św. tysiącom spragnionych spotkania z autentycznym Chrystusem. Religijny widok stadionu wprawiał w zadumę. Już od początku w trakcie różańca dostrzega się całkiem nową „zjawiskową zbitkę”. Surowe konstrukcja Narodowego nagle ogrzane została tysiącem Zdrowaś Mario, szare boczne hale promienieją obecnością monstrancji. Niby wszystko normalnie, w przerwie tysiące ludzi biegnie po posiłek, lecz nagle nasze oczy padają na ustawione w kolejnych kontach jakoś dziwnie skupione duety. Kapłani, na siedząco i stojąco słuchali tysięcy słów. Przy barze dziewczyna wtulona w bezpieczne ramiona księdza. Obok żywym gestem inna młoda dama o trzech chromosomach coś wyjaśnia panu w sutannie, a nie opodal dalej aż czuć te chwilę gdy spowiednik kładzie dłonie na głowie tej, która jak tysiące innych szczerze grzechy swe wyznała, a w pakiecie spowiedzi dodaje ojcowski uścisk [...]. Było ich ponad 500, byli różni. Dwaj biskupi, co od rana do wieczora czuwali nad owieczkami, pełni pokoju, wyzbyci teologicznej maski. Był


297

n

Dziedzictwo EURO 2012 w cyberprzestrzeni – warszawski Stadion Narodowy...

Najzagorzalszy spór dotyczący wykorzystania Stadionu Narodowego jako miejsca katolickich rekolekcji nie wybuchł, jak można by się spodziewać, pomiędzy zwolennikami laickości państwa, którzy niechętnie patrzą na obecność symboli religijnych w przestrzeni publicznej, a katolikami, którzy nie mają zamiaru rezygnować z widocznego podkreślania swej religijności i manifestowania swej tożsamości. Najwięcej bowiem debatowano o trafności wyboru Stadionu Narodowego na spotkanie z ojcem Bashoborą właśnie w środowiskach katolickich (np. na portalu Fronda.pl i jego forach internetowych) i tam też można było zaobserwować wykrystalizowanie się dwóch, opozycyjnych wobec siebie stanowisk3. Zwolennicy pierwszego z nich, mniej lub bardziej otwarcie wskakujący na swój związek z tradycją „przedsoborową” – chodzi tu o II Sobór watykański z lat 1962–1965, którego celem miało być unowocześnienie Kościoła katolickiego – karzącą postrzegać, odbierać, a przede wszystkim praktykować wszelkie manifestacje wiary i religijności w sposób „godny” i „poważny”, negowali zasadność wyboru Stadionu Narodowego jako miejsca, w którym mogą przeprowadzane być jakiekolwiek uroczystości i rytuały religijne. Według twórców i zwolenników tego dyskursu rekolekcje na Stadionie Narodowym symbolizują negatywne przemiany, do jakich doszło w polskim Kościele, który dopuszcza się w ten sposób do niebezpiecznego

ksiądz konferansjer, który kazał nam klaskać dla Boga i sam na oklaski nie czekał. Byli egzorcyści, którzy niczym służby specjale po cichu robili porządek z demonem terrorysta. Byli młodzi i starsi, z dynamicznym krokiem i chwilą zadumy gdy w pochyleniu stawiali krzyżyk na czułku każdego dzieciątka (http://www.fronda.pl/a/narodowy-stadion-chrystusowy,29327.html). 3

Przed rozpoczęciem mistrzostw Europy oraz w ich trakcie redaktorzy portalu Fronda.pl poświęcali im dużo uwagi. Zastanawiano się między innymi: Czy katolik może pójść na mecz otwarcia, skoro wypada on w piątek, dzień, który Kościół obchodzi jako pamiątkę ukrzyżowania Jezusa? (http://www.fronda.pl/a/czy-katolik-moze-isc-na-mecz-otwarcia-jesli-wypadaon-w-piatek-i-pic-piwo-podczas-euro,20111.html), alarmowano także, że w trakcie turnieju nastąpi znaczny wzrost aktywności sekt (http://www.fronda.pl/a/sekty-aktywniejsze-na-euro-2012,20331.html), publikowano papieskie przesłanie na EURO 2012 (https://www.fronda. pl/a/papieskie-przeslanie-na-euro-2012,20259.html) czy wreszcie ostrzegano, że jeśli: Jesteś człowiekiem religijnym i kochasz piłkę nożną? Uważaj! Nie wpuszczą cię na mecze, jeżeli będziesz miał przy sobie symbole religijne (http://www.www.fronda.pl/a/euro-2012-tylko-dla-ateistow,18477.html).


298

n

Piotr Majewski

flirtu z kulturą masową i popularną. Ich zdaniem, instytucja Kościoła katolickiego winna być raczej kojarzona czy łączona z kulturą wysoką najwyższej moralnej i artystycznej próby. Istotą tego coraz częściej obserwowanego i niepożądanego przez zwolenników „tradycji przedsoborowej” zjawiska ma być postępująca „protestantyzacja”, czyli banalizacja sfery sacrum, a przez to nie tylko osłabienie głosu i sprawczości Kościoła oraz jego wiernych, lecz, w ostatecznym efekcie, głęboka i katastroficzna w swych skutkach dezintegracja katolickiej wspólnoty. Dlatego też ci swoiści fundamentaliści pozostający w łonie polskiego kościoła katolickiego, jak wszyscy członkowie czy zwolennicy tego typu ideowych ruchów, nie tylko patrzą z rezerwą na takie „nowoczesne” i popkulturowe formy ewangelizacji, jak rekolekcje odbywające się na Stadionie Narodowym, lecz także postulują nad wyraz ostrożne korzystanie ze wszelkiego rodzaju „nowości”, w tym także współczesnych osiągnięć szeroko pojętej techniki i architektury4. Warto jednak od razu zauważyć, że mamy

4 Charakterystyczną egzemplifikacją tego typu postawy jest artykuł Jakuba Pytela, który na portalu Fronda.pl dowodził, iż stadiony w żadnej mierze nie nadają się na odprawianie liturgii, odpowiadając w ten sposób zwolennikom rekolekcji na ich, jego zdaniem, absurdalne i niezgodne z nauczaniem i praktyką kościoła argumenty: „Zatem dlaczego stadiony nadają się na kościoły?” – pyta dalej autorka i odpowiada, że „każdy znawca zagadnień funkcjonalności architektury sakralnej, potwierdzi, że budowla jest dobra, wówczas, gdy jest funkcjonalna” [...]. Oto „znawcy zagadnień funkcjonalności” stają się najwyższą instancją w dziedzinie projektowania przestrzeni liturgicznej, a „funkcjonalność” (w tym również „dostosowanie do potrzeb użytkowników i liczby wiernych”) okazuje się najważniejszym kryterium w tej dziedzinie [...]. Autorka tekstu prowadzi czytelnika od ciasnych katakumb „przeznaczonych dla małych grup zakonspirowanych pierwszych chrześcijan” – przez co utrwala błędne mniemania dotyczące tych cmentarzy (upowszechnione przez film i literaturę) i zupełnie pomija fakt, że pierwsi chrześcijanie zbierali się w domach prywatnych – przez starożytne bazyliki, gotyckie katedry, kościoły renesansu i baroku do współczesnych betonowych świątyń osiedlowych [...]. Powstaje pytanie, dlaczego historyk sztuki dokonuje tego rodzaju manipulacji, po co dopuszcza się fałszu? Otóż po to, żeby w końcu zaprowadzić czytelnika na stadion i powiedzieć mu, że „wnętrzem odpowiednim dla 50 tys. osób jest stadion” i udowodnić, że „stadiony bardzo nadają się na kościoły”, bo stadionowe celebracje stanowią naturalną, historyczną kontynuację, wynikają z organicznego rozwoju liturgii, która potrzebuje coraz więcej przestrzeni dla jej uczestników [...] choć do obrony swej doraźnie postawionej tezy autorka zaprzęga autorytet XXI soboru powszechnego, to nie podpiera się w tej sprawie żadnym dowodem, a jedynie wątpliwym stwierdzeniem, że „ważnym elementem propagandy zdobyczy soborowych, było budowanie kościołów o stadiopodobnym


299

n

Dziedzictwo EURO 2012 w cyberprzestrzeni – warszawski Stadion Narodowy...

tu do czynienia jedynie z konserwatyzmem pozornym, ów fundamentalizm bowiem, podobnie jak na przykład fundamentalizm islamski, choć nawołuje do powrotu do pierwotnych tradycji i głosi potrzebę odbudowy autorytetu instytucji, które kiedyś stały na straży porządku społecznego (Burszta 2013), to w rzeczywistości nie dąży do przywrócenia normatywnej mocy starych prawd i reguł rządzących w zamierzchłych czasach życiem wspólnoty. Jego intencja jest inna, a jej istotą jest ustanowienie nowych, „wynalezionych tradycji”, które – choć mienią się swą „starożytnością” – są jak najbardziej współczesnymi próbami zażegania kryzysu wartości, na których zbudowana miałaby być ich wyobrażona wspólnota (Castells 2008): Zostawmy już ojca Johna Bashoborę – pisał w Rzeczpospolitej Tomasz Rowiński związany z pismem „Christianitas” oraz kwartalnikiem „Fronda” i portalem Fronda.pl – i kolejne próby odpowiedzi na pytanie, czy jest on szamanem, czy nim nie jest [...]. Jest w sprawie spotkania na Stadionie Narodowym coś, co wydaje się bardziej interesujące [...]. Chodzi o to, dokąd

układzie” [...]. Nie mnie jednak bronić II Soboru Watykańskiego [...]. Nie mogę jednak nie zauważyć, że entuzjaści soborowych reform postulowali „powrót do źródeł” czyli odtwarzanie w dzisiejszych czasach wczesnej „oryginalnej” postaci chrześcijaństwa, co z kolei zakłada raczej sprawowanie Mszy Świętej w mniejszych wspólnotach. Sądzę, że warto zacytować tutaj słowa jednego z profesorów teologii fundamentalnej [...], którego, dokąd parał się katolicką teologią, nie sposób było oskarżyć o niechęć wobec posoborowych porządków w Kościele. Wręcz przeciwnie. Otóż ks. prof. Tomasz Węcławski [...] powiedział: „Trzecim żywiołem liturgii jest dźwięk i słowo wypełniające i kształtujące przestrzeń. Liturgia jest najpierw zawsze liturgią słowa – w którym zostają przywołane „wielkie dzieła Boże” (por. Dz 2,11). Związek między dźwiękiem i przestrzenią w liturgii jest silniejszy, niż może się wydawać powierzchownemu spojrzeniu. Można mianowicie powiedzieć, że liturgia odbywa się tylko w takiej przestrzeni, którą obejmuje słyszalny dźwięk [...]. Z tego punktu widzenia sztuczne wzmocnienie dźwięku jest przeciw duchowi liturgii – tak samo jak poszerzanie przestrzeni zgromadzenia poza zasięg ludzkiego głosu. Kwestia ta wymaga refleksji. Jej odniesieniem teologicznym powinno być również to, co wiemy o zgromadzeniach i ucztach uczniów Jezusa na wolnym powietrzu (poza miastem), zarówno przed Jego Paschą, jak i po niej. Także ich wielkość i zasięg (przestrzeń fizyczną i społeczną) wyznaczał ludzki głos, słowo i możliwość porozumienia (por. w związku z tym Dz 2,1-47) i opisaną tam przestrzeń gromadzącego się Kościoła (dziejową i kosmiczną, osobistą i społeczną), a zwłaszcza sprawę „rozumienia we własnym języku” tego, co się dzieje [...]. Narzekań, że kościoły nie nadają się na to, by głosić w nich wielodniowe rekolekcje, bo – w odróżnieniu od stadionów – „nie są dostosowane pod względem współczesnych wymogów bezpieczeństwa, że nie mają zaplecza do ugotowania cateringu, ani zaplecza medycznego” komentować nie zamierzam (http://www.fronda.pl/a/ pytel-odpowiada-patynowskiej-stadiony-nie-nadaja-sie-na-liturgie,29364.html).


300

n

Piotr Majewski

zmierza Kościół w Polsce, organizując kolejne stadionowe masówki. Rzeczniczka spotkania „Jezus na Stadionie” powiedziała „Rzeczpospolitej”: „Od początku mówimy, że właściwym organizatorem spotkania jest Jezus i to on tak naprawdę zdecydował o tym, że w rekolekcjach weźmie udział aż tak duża liczba ludzi”. Przyznam szczerze, że wypowiedź taka wydaje się dość żenująca i jest dodatkowo wycieraniem sobie ust imieniem Bożym w sytuacji, kiedy realizuje się własne projekty [...]. Łaskę Bożą łatwo pomylić z ciekawością czy przyjemnością. To diabelskie podszepty. Już widzę wszystkich sceptyków, ale i licznych katolików, którzy spadają z krzeseł ze śmiechu wobec takiego „megaczerczowego”, z ducha protestanckiego stylu organizatorów. Banalizacja przekazu religijnego jest w tej sytuacji potężna [...]. Interesującą rzecz powiedzieli dziennikarzom „Metra” księża kurii warszawsko-praskiej: „My w Polsce przyzwyczailiśmy się do cichej modlitwy, raczej indywidualnej. Mamy opory, by modlić się w grupie. Rzucamy temu przyzwyczajeniu rękawicę. Dlatego wybraliśmy obiekt, który pomieści najwięcej osób. Atmosfera na stadionie spowoduje, że po dwóch godzinach cały stadion wstanie i będzie wielbił Pana, wznosząc ręce”. A więc liczą się atmosfera, emocje, a nie łaska, która przychodzi w „lekkim powiewie” [...]. Jaką formację i obraz Kościoła wyniosły z tego spotkania osoby zewangelizowane stadionowo? Czy zobaczyły, że sakramenty są zwykłymi środkami zbawienia zostawionymi przez Pana Jezusa, a nie spotkania na stadionie, gdzie substytut nadprzyrodzoności mogą stanowić dobre samopoczucie i radosne uczestnictwo, plus nieco efektów specjalnych w postaci emanacji demonicznych lub domniemanych uzdrowień? Czy ewangelizacja stadionowa przełoży się na obecność i zaangażowanie w parafii, czy na poszukiwanie kolejnych spektakularnych wrażeń? Można odnieść wrażenie, że część Kościoła hierarchicznego uwierzyła w jakiś rodzaj oczarowania masowością. Nie mamy już regularnych pielgrzymek papieży do Polski, a zatem znaleziono inną metodę. Jednak doprawdy znacznie łatwiej jest zgromadzić ludzi na stadionie, niż podjąć realne zmagania o udział wiernych w powszechnej, i podstawowej, posłudze Kościoła [...]. Czy Stadion Narodowy dobrze służy sprawie? (http://www.rp.pl/artykul/1027215.html). Przedstawiona powyżej optyka zderza się czy konkuruje z takim sposobem postrzegania roli i formy uroczystości religijnych, który akceptuje czy wręcz pożąda wykorzystania takich przestrzeni jak Stadion Narodowy. Jego zwolennicy dowodzą, że masowa stadionowa ewangelizacja jest ważnym


301

n

Dziedzictwo EURO 2012 w cyberprzestrzeni – warszawski Stadion Narodowy...

elementem walki katolików o prawo do obecności i manifestowania swych przekonań w przestrzeni publicznej, z której mają być oni rugowani i w której jest dla nich – nie tylko ze względu na działalność wrogów zewnętrznych, ale także z powodu swoistego wstecznictwa „tradycjonalistów” – co raz mniej miejsca. W ramach tego dyskursu Stadion staje się doskonałym, bo funkcjonalnym i szeroko rozpoznawalnym także przez niekatolików, miejscem do masowego głoszenia Dobrej Nowiny i przekazywania treści religijnych oraz nawracania tych, którzy odeszli od łona kościoła matki. Jednocześnie, poprzez fakt, że to właśnie w jego progach owa Dobra Nowina może rozbrzmiewać, a więc koić dusze i serca wiernych, udaje się polskim katolikom odzyskać uznawaną przez nich za ważną i znaczącą symbolicznie przestrzeń, która jest ich prawowitą własnością, a którą wcześniej, o ile nie bezczeszczono, to wykorzystywano na wszelkie możliwe, w tym także niegodne jej imienia (np. koncert amerykańskiej wokalistki Madonny), sposoby: [Jolan] Właśnie zbudowaliśmy sobie piękne stadiony i budujemy duże Kościoły. Nie musimy nic robić zamiast. Budujemy i to, i to. Wykorzystujemy też jedno i drugie – w miarę potrzeb :)) Proste? To NASZ STADION – NARODOWY. Większość, prawie wszystkie podatki płacą katolicy. Więc w czym rzecz?? Było fantastycznie pod każdym względem – serdeczne podziękowanie dla Organizatorów i wszystkich zaangażowanych w obsługę Rekolekcji! Wielka modlitwa, piękne świadectwo, wspaniałe doświadczenie. Chwała Panu!! (http:// www.fronda.pl/a/rekolekcje-na-stadionie-jako-realizacja-soboru-watykanskiego-ii,29321.html?page=2&#comments-anchor). W ten sposób, w ramach lokalnej, polskiej odsłony „wojny kultur” odpowiednio wykorzystane materialne dziedzictwo EURO 2012, czyli Stadion Narodowy, staje się nie tyle areną zmagań ideologicznych gladiatorów, lecz narzędziem-obiektem wykorzystywanym przez nich do promowania swojej wizji świata i kultury. Obiekt kojarzony do tej pory z postnowoczesną ludycznością, świeckimi rytuałami i popkulturową rozrywką, a zatem mniej lub bardziej liberalną częścią społeczeństwa, staje się także miejscem wykorzystywanym do tego, by głosić w jego ramach treści o ile nie sprzeczne, to na pewno konkurencyjne wobec wizji kultury i tożsamości promowanych przez „lumpen-liberalne” media. Stadion staje się więc swoistym „hydeparkiem”, miejscem zdemokratyzowanym, które należy do wszystkich, a przynajmniej do tych, którzy posiadają odpowiednie środki finansowe, aby móc


302

n

Piotr Majewski

go wynająć: Czy Naród ma prawo pomodlić się na Stadionie Narodowym – zastanawia się zwolenniczka stadionowej ewangelizacji i stała felietonistka Frondy.pl Maria Patynowska – czy też prawo do użytkowania tej największej w stolicy budowli ma przynależeć wyłącznie konsumpcjonistom, hedonistom, czy też wręcz satanistom. Czy wyłącznie oni są Narodem i czy wyłącznie dla nich zbudowano ten stadion? Wiele środowisk, za co Chwała Panu, dostrzega że nasz Naród, oraz katolicyzm, ma się nie najlepiej [...]. Choć łączy nas pesymizm diagnozy, każde środowisko, czy poszczególni badacze, nieco inaczej definiują rodzaj tego niebezpieczeństwa [...]. Moim zdaniem walka obecnie odbywa się o fundamentalną obecność katolików w tej publicznej przestrzeni (http://www. fronda.pl/a/patynowska-do-pytla-katolik-w-polsce-nie-moze-byc-amiszem,29389.html). Jednak Patynowska uderza w swym tekście nie tylko we wszelkiej maści hedonistów, satanistów i perwersyjny konsumpcjonizm. Jej głównym celem bowiem jest wskazanie, że zagrożeniem dla polskiego kościoła i wspólnoty jego wiernych mogą być także ci, którzy choć deklarują troskę o stan polskiego katolicyzmu, to odrzucają inne niż uznane i akceptowane przez nich formy ewangelizacji, przez co dopuszczają się swoiście pojętego „grzechu zaniechania”: Dotychczas myślałam, że może gdybym postarała się i namówiła Ojca Johna Bashoborę 1. aby na przyszłość nie podskakiwał i nie machał rękoma, 2. głosił konferencje w sutannie, 3. aby śpiewane pieśni były tradycyjne dla Polaków, 4. aby nie było w okolicy odprawiania Mszy Świętej hotdogów i 5. aby choć troszkę było w języku łacińskim, 6. aby uczestnicy nabożeństwa mieli długie spodnie i stali nieruchomo, to wówczas może osiągniemy porozumienie z tradycjonalistami katolickimi, a przynajmniej ustrzeżemy się przed ich niszczącą drwiną. Cóż jednak usłyszałam? Problem naszego „ducha liturgii” tkwi w używaniu nagłośnienia i w tym, że za duża ilość nas jednocześnie chce się wspólnie pomodlić przez co zgromadzenie dużo przekracza „zasięg ludzkiego głosu”... Ale... Ale ja się przecież cieszę, że jest nas na rekolekcjach 60 000, a pomagają nam w służbie Panu Bogu zdobycze techniki jak na przykład nagłośnienie! [...] Uważam, że nasze miejsce nadal jest w centrum, a symbolem centrum, chwilowo, jest ta fajna i praktyczna duża budowla funkcjonalnego Stadionu Narodowego. Właśnie z tego względu to miejsce moim zdaniem „nadaje się” na miejsce modlitwy dla nas, katolików. Raz na jakiś czas, my to miejsce sobie „uzdatnimy” dla naszych potrzeb. Wniesiemy tam duży krzyż, postawimy


303

n

Dziedzictwo EURO 2012 w cyberprzestrzeni – warszawski Stadion Narodowy...

ołtarz, figurę Matki Bożej i wniesiemy Najświętszy Sakrament. Zorganizuje nam to nasz Arcybiskup, przyjdą tam nasi kapłani, oni znają się na wymogach liturgii, a my im ufamy... (http://www.fronda.pl/a/patynowska-do-pytla-katolik-w-polsce-nie-moze-byc-amiszem,29389.html)5. „Basen Narodowy” i inteligentny tłum Stronę „Basen Narodowy” na serwisie społecznościowym Facebook założono 16 października 2012 roku, tuż po odwołaniu feralnego meczu pomiędzy piłkarskimi reprezentacjami Polski i Anglii, który miał być rozegrany na Stadionie Narodowym w Warszawie. Spotkanie nie doszło do skutku ze względu na fatalny stan murawy, która – na skutek padającego rzęsiście przez klika godzin deszczu – nasiąknęła wodą, choć warszawski stadion jest jedynym tego typu obiektem w Polsce, który jest w pełni zadaszony. Niestety, organizatorzy meczu nie pokusili się o odpowiednie wykorzystanie tego obiektu. Strona „Basen Narodowy” w ciągu pięciu minut swej obecności w cyberprzestrzeni została „polubiona” przez ponad dwa i pół tysiąca osób6. O jej

5 Użytkownik portalu Fronda.pl ukrywający się pod pseudonimem Sodalitium Pianum w następujący sposób daje odpór argumentom Patynowskiej: Jako historyk sztuki powinna jednak wiedzieć Pani, że stadiony nie nadają się na kościoły. Na stadionie nie ma ani sakramentaliów, ani tabernakulum. Poza tym wytyczne Mszału Rzymskiego jasno nakazują, aby jeżeli to możliwe to w pierwszej kolejności sprawować Najświętszą Ofiarę na poświęconym ołtarzu, w poświęconym budynku. Wiele Pani artykułów szczególnie z zakresu egzorcyzmów przeczytałem z przyjemnością, ale powyższy zasługuje co najwyżej na miano bełkotu. Stadion przypomina amerykańskie protestanckie mega-kościoły w których nie ma żadnego sacrum. Ilość miejsc dla ludzi w kościele nie jest rzeczą kluczową w kwestii Mszy Świętej. Poza tym czy jako historyk sztuki dostrzega Pani na stadionach jakąś sztukę sakralną. Strasznie się wysilam, ale nie mogę jej tam dojrzeć. Nie chodzi o to, że uważam każde sprawowanie Mszy Świętej sprawowane poza kościołem za złe. Gdy istnieje potrzeba to można ją sprawować poza budynkiem sakralnym, ale musi to być uzasadnione – bo stadiony na kościoły się jednak nie nadają (http://www.fronda.pl/a/rekolekcje-na-stadionie-jako-realizacja-soboru-watykanskiego-ii,29321.html?page=2&#comments-anchor). 6 Obecnie, stan na 3 grudnia 2013 roku, fanpage „Basen Narodowy” posiada 52 927 fanów (https://www.facebook.com/Narodowy.Basen?fref=ts). W tym samym momencie oficjalny profil Stadionu Narodowego na portalu Facebook posiada 29 273fanów (https://www.facebook.com/Stadion.Narodowy?fref=ts).


304

n

Piotr Majewski

powstaniu informowały nie tylko inne media obecne w cyberprzestrzeni, jak choćby – cytujący przy tym obszernie wpisy internautów – portal Fakt. pl (http://www.fakt.pl/Premier-Tusk-rzad-jak-stadion-narodowy,artykuly,182317,1.html), lecz także media tradycyjne, takie jak telewizja TVN (http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/bohaterowie-basenu-narodowego-przed-sadem-internauci-protestuja,283366.html). W ten sposób stała się ona kolejnym przykładem tego, co medioznawczy określają jako proces konwergencji mediów, a właściwie ten jego wymiar, w ramach którego dochodzi do wzrostu znaczenia „nieprofesjonalnych” nadawców i komentatorów informacji, których wypowiedzi zaczynają być cytowane przez tradycyjne media jako równoprawne z wypowiedziami tradycyjnych nadawców (Manovich 2008: 73). Główne treści obecne na stronie na początku jej funkcjonowania (chodzi tu o okres, kiedy „Basen Narodowy” wciąż pobudzał wyobraźnię użytkowników sieci oraz zajmował media tradycyjne), to komentarze internautów związane z wydarzeniami z 16 października 2012 roku. Dominują w nich tony prześmiewcze: [Mateusz Loska] Dziś na mecz trzeba przyjść w czepkach; [Jerzy Woźniak] Od wczoraj na „Narodowy” trzeba brać płetwy i maskę do pływania; oskarżycielskie: [David Begowski] Apel do kibiców ! Nie idzcie na dzisiejszy mecz zadajcie zwrotu kosztów i odszkodowania! Nie dajcie się traktować jak śmiecie którymi można pomiatać. Ja zamierzam wogóle zignorować wszystkie eventy na Narodowym bo oni nie są warci niczego i przynoszą wstyd i hańbe Polsce wyobrazacie sobie co by było gdyby deszcz padał w czerwcu? Wstyd i hańba, ośmieszanie Polski i Polaków; i ironiczne (niekiedy autoironiczne, zwłaszcza zaś wtedy kiedy mowa o cechach narodowych Polaków i ich umiejętnościach organizacyjnych): [Karol Jawniak] Bo tu jest Polska! ale pomimo wszystko kocham ten kraj:D; [Szeregowiec Andy] eee spoko to gra psychologiczna już jest 1:0 bo tylko w Polsce da sie zalać stadion i wyjebać kibiców. a pzpn i tak popił w lożach za nasze pieniądze impreza sie udała a ze mecz nie odbył sie to nawet pewnie nie zauważyli bo sie bawili a „lato na to jak na lato” (https://www.facebook.com/photo. php?fbid=165148000292476&set=a.165097196964223.43955.1650967069 64272&type=1&relevant_count=1). Ważną formą wyrażania swojej opinii na temat wydarzeń, do których doszło na Stadionie Narodowym, stało się nie tylko tradycyjne


305

n

Dziedzictwo EURO 2012 w cyberprzestrzeni – warszawski Stadion Narodowy...

komentowanie za pomocą wpisów na „ścianie”, lecz także wklejanie na „ścianę” fanpage’u niezliczonej ilości obrazów, memów i fotomontaży nawiązujących do pamiętnego wieczora, które były następnie masowo komentowane przez innych użytkowników Facebooka. Wśród tych przedstawień ikonograficznych odnaleźć można kilka dominujących motywów. Pierwszym z nich są przedstawienia Stadionu Narodowego jako przestrzeni wypełnionej wodą (np. krater, basen, pole ryżowe), w których można odnaleźć także elementy „marynistyczne”, takie jak słynny transatlantyk Titanic, który ukazany jest tuż po zderzeniu z górą lodową, wynurzająca się niemiecka łódź podwodna U-boot czy regaty żeglarskie. Druga grupa memów przedstawia osoby, które kojarzone są powszechnie z – jak twierdziło wielu internautów – „ogólnonarodową kompromitacją”, jaką było niezamkniecie na czas dachu Stadionu Narodowego, a w efekcie zalanie jego murawy. Wśród nich sporą karierę zrobiły fotomontaże przedstawiające postać byłego sekretarza PZPN Zdzisława Kręcinę wraz z różnymi wersjami łatwej do odnalezienia w sieci sentencji: Stadion Narodowy jest tak zalany, że Zdzisław Kręcina został jego patronem oraz ówczesnego szefa związku Grzegorza Laty przedstawianego zazwyczaj w równie „prześmiewczy” sposób. Wreszcie trzecia odslona to kolaże przedstawiające różne szeroko znane postacie popkultury i sportu, które komentują i uczestniczą w wydarzeniach z 16 października. Szybko jednak jednym z głównych wątków, wokół których zaczęły ogniskować się „rozmowy” internautów i tworzona przez nich ikonografia, stał się temat dwóch kibiców, którym w trakcie prób osuszenia murawy udało się wbiec na płytę boiska i zamanifestować w ten sposób swój pogląd na temat organizatorów meczu ich profesjonalizmu. Zaraz po tym, jak ich zatrzymano i prokuratura zdecydowała się postawić im zarzuty, użytkownicy Facebooka zaczęli organizować się na stronie „Basen Narodowy” i nawoływać do obrony – oraz dyskutować o możliwościach i sposobach udzielenia pomocy – dwóm niesfornym kibicom reprezentacji: [Bronimy kibiców] Brońmy kibiców, którzy dali widzom choć trochę radości, a teraz grożą im 3 lata więzienia!; [Paweł Dymkowski] chłopaki jak wam dowala grzywne za wtargniecie na murawe to możecie liczyć na symboliczne 5 ziko ode mnie; [Babcia zabiera dowód „młodym i wykształconym”] Policja powinna uwolnić tych kibiców – to była jedyna rozrywka dla tych biedaków, którzy nazjeżdżali się do Polski na mecz z całej Europy...; [Wuj Mat Z Podróży]


306

n

Piotr Majewski

Jak znam życie będą zarzuty za obrazę, a potem za zakłócenie porządku, czy tam czegoś...; [Bronimy kibiców] Brońmy kibiców, którzy dali widzom choć trochę radości, a teraz grożą im 3 lata więzienia!; [Andrzej Marek Kacz] Karać? A czy to oni są odpowiedzialni za całe to zamieszanie? Co za kraj...; [Artur Szufarski] zostaną ukarani za brak czepka...; [Kamil Andrzej Ambrozik] zostaną ukarani za pływanie w miejscu nie strzeżonym; [Artur Mryczko] honor Polsce uratowali... ale rządzący nie mogą tego widzieć, bo nie mają honoru; [Jakub Ziółkowski] Oczywiście, że nie należy karać tych kibiców, bo stali się po prostu testerami „murawy”. Nie było tam żadnej agresji, tylko czysty humor. Należy ukarać tych winnych zaniedbań. A tak ogólnie to w Warszawie brakuje basenów, a ten obiekt się nadaje, może być kryty i niekryty, a bicze wodne są przy schodach; [Magdalena Wysocka] Właśnie Prof. Monika Płatek z UW powiedziała, iż Ci ludzie uratowali nasz narodowy honor poczuciem humoru... A zakaz stadionowy powinien dotyczyć tych, którzy nie zasłonili dachu. Zgadzam się w 100%!; [Krzysztof Szczawinski] A niech ich nawet ukaraja jakas grzywna – to wtedy stana sie tym bardziej ikonami przyzwoitych ludzi w opozycji do tych skompromitowanych, niekompetentnych wladz ktore tym zarzadzaja...; [Marcin Zagórski] Brawo! Do 3 lat więzienia, należy karać ostro tych zwyrodnialców mających za nic prawo Polskie! Człowiek czuje się lepiej wiedząc, że ono działa i właściwi ludzie wylądują właściwą ilość czasu za kratkami; [Alfred Michalczyk] JEŚLI ICH UKARZĄ, TO SIĘ OŚMIESZĄ. A goście mają JAJA I POCZUCIE HUMORU; (https://www.facebook.com/Narodowy.Basen?fref=ts). Już następnego dnia po odwołanym meczu – 17 października 2012 roku – część osób, które polubiły stronę „Basen Narodowy”, oraz inni internauci zaczęli masowo przyłączać się do nowej inicjatywy powstałej na Facebooku, czyli fanpage’u zatytułowanego „Uwolnić Bohaterów Basenu Narodowego” (https://www.facebook.com/pages/Uwolni%C4%87-Bohater%C3%B3w-Basenu-Narodowego/414253431961565). Po jednym dniu obecności w sieci nowa strona zyskała ponad 20 tysięcy fanów7, którzy nie tylko wyrażali swe poparcie dla dwóch, anonimowych jeszcze wtedy bohaterów, lecz także masowo komentowali stan państwa oraz dyskutowali

7

Obecnie, stan na 6 grudnia 2013 roku, strona posiada 92 fanów.


307

n

Dziedzictwo EURO 2012 w cyberprzestrzeni – warszawski Stadion Narodowy...

o istniejących możliwościach (w tym swoim i innych zaangażowaniu oraz jego rodzajach), które można by wykorzystać, aby „Bohaterowie Basenu Narodowego” uniknęli kary: [Mateusz Żak] a tak serio, to może zrobić coś produktywnego i niech ktoś ogarnięty nawiąże kontakt z adwokatami tych panów i zasugeruje zrzutę... Patrząc na popularność fanpejdża wystarczyłoby gdyby każdy doceniający humorystyczny koncept zdarzenia przeznaczył na uwolnienie naszych Bohaterów jakieś 10 gr i grzywna z głowy..; [Natalia Ros] chłopakom należy się zbiórka kaski jako rekompensata rozpraw sądowych i kosztów z tym związanych! Internauci, trzeba zorganizować fundraising; [Arkadiusz BonJo Bąkowski] proponuję utworzyć konto i niech każdy przeleje chociaż po 1zł i sprawa grzywny załatwiona, sam dam stówe (https:// www.facebook.com/pages/Uwolni%C4%87-Bohater%C3%B3w-Basenu-Narodowego/414253431961565). Aktywne zaangażowanie internautów w pomoc „Bohaterom Basenu Narodowego” może być potraktowane jako dowód na istnienie ogromnego potencjału komunikacyjnego cyberprzestrzeni, który sprzyja powstawaniu mechanizmów zbliżonych do demokracji bezpośredniej i pozytywnie postrzeganej zmianie społeczeństw w skali makro (por. Filiciak 2010: 111). Osoby, które postanowiły „polubić” obydwie omawiane tu strony, tworzą specyficzny rodzaj nieformalnej wspólnoty, którą – za Howardem Reinholdem – można by określić mianem „inteligentnego tłumu” (ang. smart mob), a która nie mogłaby powstać bez technologicznych możliwości oferowanych przez internet. Według stanowiska Reinholda, inteligentny tłum stanowią: ludzie, którzy są zdolni do współpracy, nawet jeśli nie znają siebie nawzajem. Osoby tworzące inteligentne tłumy działają wspólnie na sposoby niemożliwe nigdy wcześniej, bo mogą posługiwać się urządzeniami posiadającymi zarówno możliwość komunikacji, jak i przetwarzania danych (cyt. za. Filiciak 2010: 111). W rozwiązywaniu jednoczących internetową wspólnotę problemów jej członkowie nie potrzebują wsparcia instytucji, co więcej potrafią wykazać ich niekompetencje, a czasem nawet zmienić sposób jej funkcjonowania. W ten sposób „inteligentny tłum” współpracujący na rzecz „Bohaterów Basenu Narodowego” spełnia warunki, które pozwalają określić go – za Johnem Fiske – „usieciowioną publicznością”, a więc zbiorowością, która nie tylko konsumuje nowoczesne media, lecz również wykorzystuje je do tworzenia określonych treści, komentowania treści już


308

n

Piotr Majewski

istniejących oraz ich redystrybucji: Za sprawą internetu odbiorcy stali się aktywni nie tylko na poziomie interpretacyjnym, ale otrzymali narzędzia do twórczości, współpracy, możliwe do wykorzystanie na obszarze m.in. kultury i polityki. Opisywana przez Johna Fiske demokracja semiotyczna – wolność w tworzeniu znaczeń – została wzbogacona o demokracje tekstualną, a więc możliwość przetwarzania dzieł, obudowywania ich działami pochodnymi oraz komentarzami i co istotne – dystrybuowania ich na masową skalę (Filiciak 2012: 112). n

Ostatecznie, warszawski sąd ukarał „Bohaterów Basenu Narodowego” grzywną 5 tysięcy złotych oraz dwuletnim zakazem stadionowym, a wyrok ten wywołał duże oburzenie wśród internautów. Nie dziwi więc, że to właśnie z przestrzeni „świata wirtualnego” nadeszła konkretna, fizyczna pomoc udzielona obu kibicom. Na początku listopada znany portal satyryczny Kwejk.pl nagrodził ich bowiem sumą 10 tysięcy złotych i specjalną statuetką Kwejk.pl oraz sporym zapasem cukierków Mentos: Chcemy propagować – tłumaczył Dymitr Głuszczenko, założyciel Kwejk.pl i fundator nagrody – wśród naszego społeczeństwa pozytywne emocje, takie jak śmiech i dystans. Pamiętny bieg kibiców na murawie w dniu meczu Polska-Anglia rozśmieszył nas wszystkich. Kwejk.pl wspiera i będzie wspierać pełne humoru akcje (http://sport.tvn24.pl/archiwum,133/bohaterowie-basenu-narodowego-beda-jesc-dropsy-do-konca-roku,287593.html). W obronie EURO 2012 przed Gazetą Polską Przez dużą część naszych respondentów, z którymi udało nam się przeprowadzić wywiady w trakcie trzyletnich badań prowadzonych w latach 2011–2013, mistrzostwa Europy w piłce nożnej Euro 2012 postrzegane były i są jako jedno z najważniejszych, a jednocześnie niezwykle pozytywnie ocenianych, wydarzeń w najnowszej historii Polski. Respondenci ci postrzegali EURO 2012 jako szansę na wielką cywilizacyjną reformę kraju (Majewski 2011), szansę, która ich zdaniem została w mniejszym lub większym stopniu wykorzystana (chodzi tu zwłaszcza o infrastrukturę


309

n

Dziedzictwo EURO 2012 w cyberprzestrzeni – warszawski Stadion Narodowy...

sportową, kolejową, drogową oraz promocję kraju na zewnątrz i zmianę obrazu Polski w oczach osób z zagranicy). Jednocześnie warto zauważyć, że w trakcie EURO 2012, a więc imprezy sportowej, która pełniła rolę pomostu między wyobrażoną wspólnotą narodową a życiem przeciętnego obywatela, stanowiąc przede wszystkim masową, konfirmacyjną ceremonię, dochodziło do intensywnego potwierdzenia nacjonalistycznej wizji świata społecznego. Uczestnictwo w kibicowskiej narodowej wspólnocie pozwoliło wielu Polakom na otwarte, nieskrępowane i powszechne – a jednocześnie rzadkie w Polsce na tle innych krajów europejskich – manifestowanie swojej tożsamości narodowej i jej atrybutów (barw, flagi, godła i hymnu), przy jednoczesnym „zatraceniu się” w międzynarodowym karnawale, a więc wspólnej zabawie z kibicami z zagranicy. Taka sytuacja wyzwoliła w pewien sposób nową formę i treść „popnacjonalistycznego zapału” oraz pozwoliła – przynajmniej na chwilę – „odzyskać” symbole narodowe z rąk osób czy grup, które częściej i w zdecydowanie inny sposób deklarują i manifestują swą miłość do narodu, uznając przy tym swój sposób przeżywania tożsamości narodowej za jedyny właściwy i godny prawdziwego Polaka (Jaskułowski, Majewski 2012: 45–54). Te dwie deklaracje naszych respondentów, czyli pozytywna ocena EURO 2012 postrzeganego jako wydarzenie modernizujące i cywilizujące polską rzeczywistość oraz powszechnie wyrażany udział w kibicowskiej wspólnocie (zarówno tej narodowej, jak i międzynarodowej) bądź pozytywny stosunek do niej, występują zazwyczaj wspólnie także w ramach dyskursu obecnego w cyberprzestrzeni i afirmującej organizację mistrzostw Europy w Polsce. Widać to zwłaszcza wtedy, gdy w przestrzeni internetu pojawiają się przeciwstawne opinie, które utożsamiane są przez zwolenników EURO 2012 zazwyczaj nie tyle z wiedzą ekspercką, lecz z motywowanymi politycznie atakami wymierzonymi bezpośrednio w celowość i zasadność organizowania tej imprezy, kompetencje jej organizatorów (przede wszystkim chodzi tu o premiera Tuska i członków jego rządu) oraz – przynajmniej tak zdają się odczuwać to internauci – w tę część społeczeństwa, która, uczestnicząc na różne sposoby w tej imprezie, zadowolona jest z faktu, że zorganizowane zostały mistrzostwa Europy w piłce nożnej.


310

n

Piotr Majewski

Przykładem „medialnego ataku” na spuściznę EURO 2012, który wzbudził wśród opisywanej tu grupy internautów powszechne oburzenie, był film autorstwa Ta­de­usza Śmia­row­skiego zatytułowany „Kto wygra mecz”, który dołączony został do tygodnika „Gazeta Polska” 10 października 2012 roku. Treść tego filmu oraz opinie w nim przedstawione momentalnie stały się tematem licznych artykułów w przeróżnych mediach – nie tylko tych uznawanych za „prawicowe”, którym przypisywane są ścisłe ideologiczne i ekonomiczne związki z partią Prawo i Sprawiedliwość – i tam też były obszernie komentowane przez internautów. Warto w tym miejscu zacytować fragment jednej z publikacji, która stała się pretekstem dla wyrażania owych krytycznych opinii na temat filmu, jego autorów, a zwłaszcza „wyobrażonych” mocodawców: Kibice, piosenki, zabawa i wypowiedzi polityków. Tak wygląda pierwsza połowa filmu w reżyserii Tadeusza Śmiarowskiego [...]. Film pokazuje atmosferę w strefach kibica, przed stadionami. Młodzi i starzy bawią się, tańczą, piją. Jednym słowem: zabawa. O co tak naprawdę w filmie chodzi, dowiedzieć się można w drugiej jego połowie. „Wszystkich kibiców, którzy chodzili w biało-czerwonych strojach, propagandowo zagarnęła Platforma” – mówi w filmie dr Barbara Fedyszak-Radziejowska, socjolog. „Na stadionach nie było widać atmosfery, pani podczas meczu grała na laptopie” – żali się niewpuszczony na mecz przedstawiciel kibiców. Wśród ekspertów, którzy komentowali sytuację podczas EURO, był również przedsiębiorca i animator sportowy Bogdan Ludkowski. Jego zdaniem rosyjscy kibice mieli jasne intencje: „Flaga [rozwinięta na stadionie w Warszawie przez Rosjan – red.] mówiła o walce, nie o braterstwie i przyjaźni” – mówi. Zgadza się z nim Fedyszak-Radziejowska, która dodaje, że: „Hanna Gronkiewicz-Waltz i minister sportu Joanna Mucha pomogły stworzyć wrażenie, że są jacyś źli kibole, którzy chcieli się bić”. Według socjolożki patriotyzm, który widać było podczas EURO 2012, był patriotyzmem lekkim, niepoważnym: „On nie miał być poważny. Bo taki może zapytać o poważne sprawy: dopłaty bezpośrednie czy śledztwo smoleńskie” [...]. Twórcy filmu przekonują, [...] że na EURO przyjechała połowa z zakładanych przez polskie władze kibiców z zagranicy. „Nie jest to sukces” – mówi Marek Michałowski z „Gazety Polskiej Codziennie”. [...] „Polacy pięknie zorganizowali wszystko, jestem z tego dumny” – mówi jeden z kibiców. „Cieszę się, że zagranica chwali nasz kraj” – dodaje inny. Z kolei według Fedyszak-Radziejowskiej Polakom wmówiono,


311

n

Dziedzictwo EURO 2012 w cyberprzestrzeni – warszawski Stadion Narodowy...

że są tyle warci, ile im ktoś z Zachodu powie. Podkreśla, że tak samo fajni bylibyśmy bez tego przekonywania (http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ 1,114873,12647768.html). Komentujący ten artykuł internauci krytykują nie tylko poszczególne elementy dyskursu, wokół którego zbudowany został scenariusz filmu „Kto wygra mecz”, lecz także wskazują na głębsze przyczyny powstania tego rodzaju „dokumentu”. Ich zdaniem jest to film o charakterze propagandowym, którego celem było jedynie potwierdzenie wcześniej przyjętej tezy i przedstawienie turnieju, jego organizatorów oraz uczestniczących w nim kibiców – którym zresztą odmawiano tego miana, zaliczając osoby aktywnie wspierające polską drużynę do grupy tzw. pikników – w jak najgorszym, prześmiewczym i negatywnym świetle: [mela_1:] PiS cierpi, kiedy Polska odnosi sukces. Musi, ma wewnętrzny imperatyw, obsr... wszystko to co nas jednoczy. To zrobili ze Smoleńskiem, kradnąc tragedię dla siebie. To samo robią z EURO – tym razem prawdziwym sukcesem; [aluksz:] Sakiewicz wpisuje się w nagonkę PISu na PO i rząd. Zgodnie z dewizą Kaczyńskiego „im gorzej tym lepiej”, wszystko obecnie jest be. Ekonomiści na świecie wymieniają Polskę wśród 6 krajów, które najlepiej uporały się z kryzysem, Kaczyński, naczelny ekonomista kraju, narzeka, a z nim „ciemny lud”. O atmosferze na EURO 2012 wszyscy jeszcze pamiętają, ale to Sakiewicza nie powstrzymało. Tyle warte są jego „analizy” (http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,12647768,Jak__Gazeta_Polska__odczarowuje_Euro_ 2012___Atmosfery.html). Analizując tę narrację „obrońców EURO 2012” odnieść można wrażenie, że mistrzostwa Europy w piłce nożnej wciąż traktowane są przez nich niezwykle pozytywnie, jako swoiste „święto” normalnej – według ich definicji – części społeczeństwa. Co więcej, wydarzenie to pozostawiło po sobie określone i trwałe dziedzictwo, które wciąż wpływa na uczestniczących w nim ludzi oraz pozwala im odczuwać dumę ze swojego kraju i jego osiągnięć: [majkelek32]: Czy te debile nie rozumieją że patriotyzm i obnoszenie się z pseudo patriotyzmem to 2 różne rzeczy? Czy te upośledzone umysły zrozumieją w końcu że to jak się ludzie bawią, czy przeżywają mecze, czy śpiewają hymn, czy pokazują flagi narodowe itp itd nie zależy od polityków. Każdy robi to jak chce bo ma prawo do tego! Tylko PISIAKI mogą być sterowane przez swoich bożków, reszta społeczeństwa obojętnie czy są za PO, SLD,


312

n

Piotr Majewski

PSL, RP są normalni i zdrowi na umyśle; [orion57]: dlaczego czego się nie dotknie GP, PiS to z tego wychodzi gó...? Czy Ci ludzie sądzą, że Polacy mają amnezję, ślepot i braki w inteligencji [...]. Euforia ME udzieliła się Polakom i uzmysłowiła, że jesteśmy takim samym narodem jak wiele innych, wyleczyła nas z kompleksów. Czy to co dobre, miłe musi być zgnojone?; [hrabia_onejski]: Przykre,że napisano prawdę. Bo powinno się przed meczem urządzić procesję różańcową. Na stadionach 4 godziny wczesniej winna być droga krzyżowa i pokutna wokół 12 stacji na stadionie. A w przerwie obowiązkowo modlitwa. Najwazniejsza jednak czynnością winna być zdiórka na tacę wśród kibiców. Pytam się też, dlaczego nie było krzyzy na stadionie, dlaczego nikt nie przeżywał, nie modlił się, nie przekazywał sobie znaku pokoju? Popieram Gazetę Polską i w jej intencji modlę się. Zwłaszcza w inetnencji ich dziennikarzy potrzebna jest modlitwa, bo lekarz nic tu już nie pomoże (http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,12647768,Jak__Gazeta_Polska__odczarowuje_Euro_2012___Atmosfery.html). Jednocześnie ci sami internauci starają się zdyskredytować taki sposób definiowania patriotyzmu, który utożsamiany jest przez nich z wizją „prawdziwego Polaka” promowaną przez środowiska prawicowe, w tym zwłaszcza partię Prawo i Sprawiedliwość oraz przychylne jej media i uwiarygodniających ich przekaz ekspertów. Z oczywistych względów nie sposób stwierdzić, czy tego typu – niechętna wobec prawicowych wizji tożsamościowych – postawa oraz chęć definiowania patriotyzmu według własnych wzorów, symboli i reguł powstała dzięki czy w trakcie mistrzostw Europy w piłce nożnej EURO 2012. Nie sposób jednak wykluczyć, że organizacja turnieju oraz atmosfera, która wyzwolona została w czerwcu i lipcu 2012 roku, przyczyniły się do (re)konstrukcji zbiorowych wyobrażeń dotyczących narodu oraz – nawet jeśli tylko chwilowej – do integracji wielu Polaków wokół popnacjonalistycznych emocji, które pozwoliły im nie tylko odtworzyć poczucie wspólnoty, ale być może także po raz pierwszy w ich życiu (uwaga ta odnosi się przede wszystkim do generacji urodzonych po 1989 roku) poczuć się jej częścią: [jankbh] Mistrzostwa pokazały, że mozna być patriotą i cieszyć się z zabawy. Był to cios w mordę dla tych, którzy chcą zmonopolizować uczucia narodowe, a rozrywkę ograniczyć do tańczenia na trupach smoleńskich i powstańczych; [hannes_k] Patriotyzm wg tzw. prawdziwych Polaków musi boleć. Musi wiązać się z cierpieniem, martyrologią,


313

n

Dziedzictwo EURO 2012 w cyberprzestrzeni – warszawski Stadion Narodowy...

krwią, potem, łzami, smutkiem, żałobą, dramatyczną śmiercią z pieśnią patriotyczną na ustach. Nie wolno się cieszyć, bawić, radować, nie wolno być dumnym z tego, że coś nam się udało, że potrafimy, że zostaliśmy docenieni przez zagranicę. Można być tylko dumnym z tego, że się umarło, że bronimy się w oblężonej przez wrogów twierdzy, że nie oddamy, nie poddamy, że się poświęcimy – i takie tam inne. A to, że często nie bardzo chce się nam pracować, że kantujemy na podatkach własne państwo, że nie szanujemy prawa – na to się oko przymknie, to nie jest ważne. Fedyszak-Radziejowska niestety z roku na rok plecie coraz większe androny. Jeszcze parę lat temu, kiedy występowała w TV w programie „Co pani na to ?” mówiła naprawdę sensownie, teraz goni już chyba w piętkę i daje się ponieść nurtowi martyrologicznego patriotyzmu zupełnie nie rozumiejąc, że wyrosło tymczasem nowe pokolenie, które generalnie w nosie ma cierpiętniczą (mniej lub bardziej wyimaginowaną) przeszłość tego narodu i chce żyć w państwie nowoczesnym, patrzącym w przyszłość, w którym można fajnie spędzić życie nie potykając się co chwilę o mogił, krzyże, pomniki Nike ginącej. Do pani doktor nie dociera zupełnie, że czasy się zmieniły a tamten patriotyzm był może i dobry, ale zupełnie nie przystaje do obecnych czasów [...]. Odmawianie patriotyzmu tym, którzy nie chcą brać udziału w odprawianiu odwiecznie smętnych uroczystości z okazji rocznicy kolejnej polskiej klęski jest ordynarnym nadużyciem, przywłaszczeniem sobie monopolu na patriotyzm i doprawdy zadziwiające jest, że taką postawę prezentuje człowiek – było nie było – nauki, w dodatku socjolog; [r0b0l] głupie żałobne. pseudopatriotyczne ciecie z GP. EURO mi się nie podobało bo nie przepadam za piłką kopaną. Ale jako mieszkaniec Wrocławia, mający po sąsiedzku stadion śmiało mówię: ludzie bawili się fajnie, było wesoło, kulturalnie, kolorowo i na tym powinien polegać nowoczesny patriotyzm. Co oferujecie w zamian: trumny, pomniki, msze żałobne, smutne rocznice, akademie ku czci Pie.r.dolimy tą cała martyrologię, ten balon nadymany trupim smrodem i te nabożne, żałobne wycia patriotyczne, niczego do niczego nie wnoszące Jak wygląda ta wasza polandia przy Europie; jak kościół w środę popielcowa zestawiony z festiwalem piwa; [pyrazgzikiem] Patriotyzm przez wielkie „Pe” w polskim wydaniu MUSI wg niektórych mieć postać biczującego się na kolanach, zakrwawionego, ubranego w łachy wiecznego pielgrzyma...A ja uważam, że patriotyzm radosny tu i teraz jeśli jest okazja do świetowania i pokazania dumy z tego kraju, zaprezentowania


314

n

Piotr Majewski

Polski z innej strony niż ta, którą spowijają; [anvill] Tam to chyba naprawde ktoś się z penisem na głowy pozamieniał. O co chodzi? Polska była organizatorem imprezy sportowej a nie kolejnej odsieczy wiedeńskiej! O co tym ludziom chodzi o jaki patriotyzm? Czy ojczyzna była w potrzebie a ja nie zauważyłem? (http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,12647768,Jak__Gazeta_Polska__odczarowuje_Euro_2012___Atmosfery.html?v=1& obxx=12647768&order=najfajniejsze&page=3#opinions). Przedstawiony przez cytowanych tu internatów sposób postrzegania wspólnoty narodowej i współczesnego patriotyzmu zderza się z taką wizją narodu i obowiązków jego członków, którą prezentują osoby negatywnie oceniające organizację EURO 2012 w Polsce oraz – zazwyczaj także zaliczający się do tej grupy – „prawdziwi” kibice. Dla obu tych środowisk sposób zachowania większości Polaków i dopingowania drużyny narodowej podczas EURO 2012 nie miał nie tylko nic wspólnego z zaangażowanym kibicowaniem, ale co więcej jest dowodem na istnienie poważnej choroby, która od pewnego czasu, prawdopodobnie od października 2007 roku, trawi polski naród. Według tych dwóch środowisk, praktyki kibicowania podczas turnieju (a więc także sposoby wykorzystywania symboli narodowych i popnacjonalistycznych gadżetów) i towarzyszące im dyskursy oraz konkretne działania, miały charakter zdecydowanie negatywny. W ten sposób turniej piłkarski EURO 2012, zamiast wielkim i głęboko duchowo przeżywanym świętem narodu, stał się – czy może został zorganizowany, wszak winne temu stanu rzeczy są konkretne osoby – wydarzeniem, które w istocie rzeczy miało przede wszystkim charakter głęboko „antynarodowy”. W jego trakcie bowiem nie tylko dochodziło do aktów wiernopoddańczego lizusostwa i bezprzykładnego hańbienia polskiej ziemi (zgoda na przemarsz rosyjskich kibiców przez Warszawę udzielona przez prezydent stolicy Hannę Gronkiewicz-Waltz), ale także – w konsumpcyjnym i „lemingowskim” szale – szargano święte narodowe barwy i wartości. Wśród zarażonych propagandą sukcesu potulnych mas „januszy”, „andrzejów” i „pikników” dominowała bowiem ulotna i chwilowa pseudonarodowa żarliwość, która zaraz po odpadnięciu reprezentacji Polski z turnieju wyparowała z serc tych niby-patriotów. Jeśli głębiej analizować te narracje, można je interpretować jako swoisty atak na popkulturowe i globalne w swym zasięgu wydarzenie, jakim było


315

n

Dziedzictwo EURO 2012 w cyberprzestrzeni – warszawski Stadion Narodowy...

EURO 2012, a zatem także jako próbę odrzucenia popkulturowej rzeczywistości, w której powszechnie dominować miałyby jedynie bałamutne, efemeryczne, kosmopolityczne, konsumpcyjne antywartości, a nie rudymentarne elementy polskiej (narodowej) kultury i reprezentatywnych dla niej „prawdziwych” wartości (Majewski 2011). Z tych moralizujących opowieści wyłania się wizja zwyrodniałego społeczeństwa, którego „duchowa” kultura obumiera w wyniku oddziaływania zwesternizowanej – wykorzenionej z lokalnego i narodowego kontekstu – kultury popularnej oraz obraz, w gruncie rzeczy, antypolskiej i ciążącej ku autorytaryzmowi władzy, której świadome działania pogłębiają stan narodowego rozkładu i która, właśnie poprzez manipulację i brutalną walkę z polskością (na przykład niczym nieusprawiedliwione przetrzymywanie w zakładach karnych prawdziwych kibiców-patriotów), stara się utrzymać przy rządach: W przeciwieństwie do poprzedniego filmu Tadeusza Śmiarowskiego – pisał redaktor Piotr Lisiewicz związany z „Gazetą Polską” i portalem niezależna.pl, w charakterystyczny sposób komentując treść filmu „Kto wygra mecz” – ten nie jest o „kibolach”, czyli zorganizowanym ruchu kibicowskim, znanym z patriotycznych opraw. Jego liderzy siedzą jak Piotr Staruchowicz w areszcie. Samych kiboli na meczach nie ma, bo bilety dostały VIP-y oraz wylosowani przypadkowi ludzie [...]. Dwa tysiące Greków zagłusza cały stadion pełen piknikowej publiczności. „Jest kibel i tyle. To, że z wymalowanym ryjem ktoś przyjdzie i czapką kolorową, bo się czuje patriotą raz czy dwa razy w roku” – mówi kibic ze stowarzyszenia Polaków w Wielkiej Brytanii. Widzą to dziennikarze sportowi i Tomasz Zimoch rzuca pomysł, by jednak zorganizować kibicom biało-czerwoną flagę – sektorówkę. Tylko, że nie bardzo kto ma ją rozwinąć. Przed meczem we Wrocławiu zdesperowani organizatorzy dzwonią do złego kibola – Przemysława Piwowarskiego ze stowarzyszenia Wielki Śląsk. – Osoby, które do mnie dzwoniły, prosiły mnie o pomoc w rozłożeniu tej sektorówki. Powiedziałem, że chętnie byśmy pomogli, ale nie mamy biletów na tę imprezę – opowiada w filmie Piwowarski. Na stadionach nie ma prawdziwych kibiców, bo mogliby wygwizdać tych z loży VIP [...]. Jest przypadkowa zbieranina Polaków, pomalowanych i noszących gadżety, których prawdziwy kibol nigdy by nie założył. Zgodnie z wytycznymi mediów mają oni demonstrować radosny patriotyzm [...]. Jest też sekwencja dotycząca rosyjskiego marszu w Warszawie, który bez problemu zostaje zarejestrowany przez


316

n

Piotr Majewski

władze. Natomiast manifestacja Solidarności – zakazana. Oglądając film, nie odczuwamy niechęci do bawiących się z piwem naszych rodaków. Zapewne są wśród nich nasi sąsiedzi, koledzy z pracy, może ktoś z rodziny. Wartość filmu polega także na tym, że po ich wypowiedziach widzimy, jak działa na nich propaganda. Patrzymy inaczej niż zazwyczaj, nie nadawców, lecz na odbiorców medialnego kłamstwa. Dowiadujemy się, na jakich ich uczuciach władzy udaje się skutecznie grać. I to wcale nie są tylko najniższe instynkty. Propaganda bierze pod uwagę ich patriotyzm, dumę narodową, chęć przeżywania radości. Zaspokaja te potrzeby, a jednocześnie je kanalizuje, by nie stały się niebezpieczne dla władzy, która nie jest patriotyczna (http://niezalezna.pl/33712-w-tym-numerze-gp-film-kto-wygra-mecz).


Mariusz Czubaj, Jacek Drozda

EURO 2012: sukces czy porażka? Między subiektywnymi doświadczeniami a dyskursem modernizacyjnym Futbolowe święto i „wdrażanie” nowoczesności Niniejszy tekst podsumowuje opinie o EURO 2012, bazując na odpowiedziach udzielanych przez osoby, które miały okazje obserwować imprezę w czterech polskich miastach-gospodarzach. Projekt „Stadion – Miasto – Kultura”, wyeksplikujmy to raz jeszcze, miał na celu zbadanie wpływu, jaki EURO 2012 wywiera na polskie społeczeństwo, i sposobu wpisywania się tej prestiżowej imprezy w ogólniejszy krajobraz polskiej kultury i dokonujących się w niej zmian. Wielkie futbolowe święto stawało się w tym ujęciu metaforą wizji modernizacyjnej. Patrząc teraz, z pewnej już perspektywy, EURO 2012 prawdopodobnie powiedziało więcej o sferze nachodzenia na siebie kultury i polityki oraz o reakcjach społeczeństwa na to zjawisko, niż o przemianach kultury jako takiej. Doprecyzowując, można powiedzieć, że EURO 2012 nie nauczyło nas o kulturze późnego kapitalizmu niczego, z czego wcześniej można by sobie nie zdawać sprawy. Jednak wątek modernizacyjny pozostaje niezmiernie ważny, a ubiegłoroczne mistrzostwa Europy w piłce nożnej odsłoniły wiele istotnych mechanizmów „dziania się” nowoczesności, czy raczej szczególnego wyobrażenia o niej. O ile można a posteriori z pewnym sceptycyzmem traktować kulturotwórczy wpływ EURO 2012 rozumiany jako bezpośrednie i długofalowe oddziaływanie tego wydarzenia na obszar kreatywności jednostek oraz produkcji kulturalnej, dopiero z czasem będzie można ocenić, w jaki sposób


318

n

Mariusz Czubaj, Jacek Drozda

impreza ta zapisała się w kolektywnej pamięci – procesie społecznego uwieczniania, interpretowania i modyfikowania historii. Dopiero wówczas zasadne staną się rozważania na temat EURO 2012 jako „doświadczenia generacyjnego” lub podobnych klasyfikacji. Jednak materiał badawczy, którym już teraz dysponujemy, pozwala przypuszczać, że same piłkarskie mistrzostwa nie będą faktem historycznym, który stanie się ważny jako autonomiczne zdarzenie o określonym sensie. Jest to jedynie przypuszczenie, lecz oparte na dość poważnej przesłance, jaką stanowi wyraźne nasilenie się krytyki EURO 2012 po zakończeniu imprezy. Krytyka ta okazała się wielokierunkowa i silnie nacechowana politycznie, choć nie zawsze bezpośrednio politycznie motywowana, czyli wynikająca z wcześniej przyjętej przez dane osoby postawy światopoglądowej lub wpływu haseł wytwarzanych na przykład w ramach partyjnych narracji. Ważne pozostaje pytanie, czy krytyka ta zostałaby unicestwiona lub nigdy nie osiągnęłaby takiego natężenia, gdyby reprezentacja Polski osiągnęła podczas turnieju wynik, który byłby powszechnie odbierany jako sukces sportowy. Spekulowanie na temat alternatywnych scenariuszy jest już tendencją dobrze zakorzenioną w świecie dziennikarstwa sportowego, a także w niektórych kręgach kibicowskich, złaknionych piłkarskich sukcesów, których od wielu lat rodzimy futbol nie doświadczył. Dlatego w kulturoznawczo-antropologicznym studium warto porzucić takie rozważania, odkładając je do momentu nastania nowego złotego wieku polskiej piłki nożnej. Aktualnie istotnymi problemami, których dotyczy niniejszy tekst, są przede wszystkim zagadnienia związane z oceną EURO 2012 przez Polki i Polaków, a także przyszłe losy infrastruktury powstałej w związku z organizacją turnieju w Polsce, jej znaczenie dla polityki miejskiej oraz wspólnot lokalnych. Należy również przyjrzeć się figurze kibica, względnie nowego, czy raczej odświeżonego i gruntownie zmodyfikowanego bohatera nie tylko polskiej kultury popularnej samej w sobie, ale też istotnego łącznika między tą kulturą a światem polityki głównego nurtu. EURO 2012 stanowiło wydarzenie, które wydawało się naturalnym punktem kulminacyjnym w opowieści o kibicowaniu pisanej przez wielu autorów oraz nieuchronnym polem konfrontacji kilku wizji tej niezwykle ważnej i złożonej praktyki kulturowej. Czy tak się stało? Nie ma na to pytanie oczywistej odpowiedzi, ponieważ piłkarskie mistrzostwa nie doprowadziły do upadku modelu kibicowania preferowanego przez – jak


319

n

EURO 2012: sukces czy porażka? Między subiektywnymi doświadczeniami...

nazwaliśmy ich na potrzeby naszego badania – nawigatorów, czyli twórców narracji, instytucjonalnych liderów projektu EURO 2012, ani też nie wyeliminowały chuligaństwa okołostadionowego, ciężko również znaleźć piłkarskich ultrasów z rozrzewnieniem wspominających turniej i dających temu obecnie wyraz w kibicowskich praktykach. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że pomimo krytyki projektu EURO 2012 i ekonomicznych problemów wywołanych gigantycznymi kosztami utrzymania stadionów, pomysł na rozwój poprzez organizację wielkich imprez sportowych nie odszedł do lamusa. Kandydatura Krakowa do organizacji zimowych igrzysk olimpijskich w 2022 roku od początku spotkała się jednak z mniej przychylną reakcja społeczną niż działo się to w przypadku ubiegłorocznej imprezy piłkarskiej, co należy wiązać także, a może przede wszystkim, z rozczarowaniem wywołanym właśnie EURO 2012. Warto przypomnieć, że w pierwszych komentarzach po ogłoszeniu, że w Krakowie nie będą rozgrywane mecze futbolowych mistrzostw Europy, wiele osób mówiło nawet o zdradzie i ubolewało z powodu zmarnowanej szansy na promocję miasta i pokaźne wpływy do jego budżetu. EURO 2012 pokazało, że koszty organizacji tak ogromnych przedsięwzięć, nawet jeżeli schodzą na dalszy plan, przytłumione przez atmosferę oczekiwania na sportowy sukces, wywołują sprzeciw wielu mieszkańców miast-gospodarzy oraz całego kraju. Choć przed turniejem i w czasie jego trwania inicjatywy takie jak „Chleba zamiast igrzysk” nie wydostały się poza ramy raczej niszowego i „środowiskowego” (anarchiści, stowarzyszenia lokatorskie, rodzice dzieci z likwidowanych szkół, radykalna lewica, artyści, intelektualiści) protestu, krytyka strategii stymulowania rozwoju poprzez sportowe wydarzenia zyskała na znaczeniu po zakończeniu EURO 2012, a jej wyrazicielami są dziś przedstawiciele rozmaitych kręgów. Dopowiedzmy od razu, że ów zastęp „EURO-niepokornych” pokazuje też, na żywym społecznym ciele, wieloznaczności związane z ustanawianiem tak fundamentalnych dla nauk społecznych kategorii, jak nowoczesność oraz modernizacja. Pozostając na pewnym poziomie ogólności, można powiedzieć, że jeden ze sposobów konstruowania tych pojęć (rozwijający się niezależnie od linii Webera, Tönniesa, Durkheima, Simmla i następców) zbudowany jest na pierwiastku „polityczności” właśnie. W tym też ujęciu, jak przekonuje belgijska filozofka Chantal Mouffe, nowoczesność jest fundamentem „modelu


320

n

Mariusz Czubaj, Jacek Drozda

adersaryjnego”, zaś drugim jego niezbywalnym członem jest fundamentalizm (Mouffe 2008). Wracając do EURO: okazuje się, że przeciwnicy tej imprezy rekrutowali się z grup, którym przy innych okazjach byłoby całkowicie nie po drodze. Dopowiedzmy od razu: społecznego odbioru EURO 2012 nie można ocenić jako jednoznacznie negatywnego. Wśród objętych naszym badaniem przeważali entuzjaści imprezy, którzy pomimo dostrzeżenia niekorzystnych konsekwencji ekonomicznych, doceniają kosmopolityczny charakter wydarzenia, jego wpływ na otoczenie, ofertę kulturalną, wizerunek Polski i poszczególnych miast. Sentyment i duma z jednej strony, rozczarowanie i krytyka z drugiej, lecz ta oczywista dychotomia nie wyczerpuje wniosków z badania. Jak wspomnieliśmy wcześniej, EURO 2012 jawi się raczej jako jeden z elementów szerokiego projektu i łańcucha znaczeń. Wyraźna jest tendencja do oddzielania samego „piłkarskiego święta”, które w opinii wielu mieszkańców Polski okazało się świetnie zorganizowanym pod względem logistycznym i promocyjnym turniejem, od wypalającego się mitu modernizacyjnego, czy też niewydolnej strategii unowocześniania kraju, a przede wszystkim implementowania określonej wersji nowoczesności na gruncie społecznym. Kiedy dziś mówimy o wpływie EURO 2012 na kulturę polską, powinniśmy uwzględniać nie tylko „wzbogacanie” tej ostatniej, czyli aprioryczne założenie o pozytywnym oddziaływaniu, lecz również nie mniej kreatywne w ostatecznym rozrachunku strategie oporu i artykulacji zawiedzionych nadziei. Z rozważań tych może wyłonić się ciekawy obraz ponowoczesnego kryzysu wywołanego nie niedoborem lub represją, ale symbolicznym i materialnym nadmiarem (w konsekwencji przeradzającym się zresztą w deficyt). W tym wszystkim sport schodzi na coraz dalszy plan, ustępując wielości politycznych postaw oraz pytań o kondycję kategorii modernizacji w obliczu wyraźnie słabnącej strategii dotąd uznawanej, pomimo pewnych jej słabości, może nie za jedyną możliwą, lecz za najbardziej oczywistą. „Wielkie ślady” Prawie każda dyskusja o spuściźnie EURO 2012 czy o doświadczeniu, jakim była ta wielka impreza, wiąże się z aspektem materialnym. Chodzi


321

n

EURO 2012: sukces czy porażka? Między subiektywnymi doświadczeniami...

oczywiście o stadiony piłkarskie w Gdańsku, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu oraz ich funkcjonalne otoczenie, czyli przestrzenie oraz zaplecze techniczno-instytucjonalne mające zapewnić sprawne zarządzanie i uczynić użytecznymi. Kolejny wątek stanowią: zadłużenie miast-gospodarzy spowodowane przez organizację EURO 2012; kłopoty ekonomiczne firm działających przy tym projekcie; niewydolność finansowa stadionów-przedsiębiorstw. Ważnym zagadnieniem jest też trwała infrastruktura komunikacyjna (drogi, lotniska, dworce kolejowe), również jednoznacznie kojarzona z EURO 2012. Tutaj projekt modernizacyjny oparty na pokaźnych inwestycjach nie uległ wypaleniu wraz z końcem futbolowego święta, czego przykładami są planowane lub zrealizowane budowy lotnisk w takich miastach, jak Lublin, Zielona Góra czy Radom. Należy podkreślić, że kształt polityki inwestycyjnej Polski, choć często wiązany z EURO 2012, jest zagadnieniem znacznie szerszym, zasługującym na omówienie w kontekście sposobu wydatkowania pieniędzy z funduszy Unii Europejskiej, na co w niniejszym tekście niestety musi zabraknąć miejsca. Najpowszechniej przywoływane w mediach problemy związane z powstaniem czterech ogromnych, nowoczesnych stadionów w czterech polskich miastach dobrze podsumowuje wypowiedź jednego z poznańskich kibiców: Z jednej strony EURO dało nam potężnego kopa, jeśli chodzi o infrastrukturę, bo powstały te stadiony, powstały autostrady, kupę rzeczy się w miastach działo po to, żeby te EURO jakoś tam przebiegło sprawnie, z drugiej strony uważam, że Polska nie jest na tyle zamożnym krajem, żeby mieć takie duże stadiony. [...] Dla naszych klubów wystarczyłoby zrobić stadiony o połowę tańsze, o połowę mniejsze, ale z możliwością jakiejś takiej w miarę bezinwazyjnej rozbudowy czy... no, żeby nie trzeba było rozwalać znowu pół stadionu, ale go rozbudować jednak, tak, i to by w zupełności wystarczyło, tylko by na to pieniędzy nikt nie dał. [...] [B]o stadion w Gdańsku, to chodzi na niego 10 tys. ludzi, to normalnie oglądasz mecz jakbyś patrzył z 10 piętra na dół, to wygląda strasznie... no co, no musimy się nauczyć z tym żyć, tak... Nie wiem, też rozumiem, że bilety nie mogą być za 5zł, no bo i tak koszty są tak duże utrzymania tego, że... im więcej ludzi, tym większe koszty, więc to i tak by się klubowi nie zbilansowało, więc lepiej mieć 20 tys. ludzi za 20zł, niż 40 tys. za 10 zł (Poz E3 Pyt). Z kolei kibic z Wrocławia, aktywnie uczestniczący w sportowym turnieju – był na meczu Grecja-Czechy – zauważa: Największym sukcesem moim


322

n

Mariusz Czubaj, Jacek Drozda

zdaniem jeśli chodzi o EURO, to była mobilizacja z tymi wszystkimi drogami dojazdowymi, tymi obwodnicami, autostradami, stadionami, żeby to wszystko powstało na czas i to jest i to będzie teraz, no i tego już nam, powiedzmy, nikt nie zabierze no nie. Było gorąco, nie wiadomo było, czy zdążymy...zdążyliśmy i jest, no. Tak myślę, że te stadiony nigdy by nie powstały, te drogi do tej pory by się budowało i każdy by gadał o tym, ile pieniędzy się ukradło a dróg nie ma, a tak jednak wszyscy starali się wszystko pobudować, no i stoi (Wro E2 Sur). Satysfakcja z powodu oddania do użytku infrastruktury, która służyć będzie dłużej niż tylko przez czas imprezy piłkarskiej jest uczuciem, które stało się udziałem większości badanych, jest też prawdopodobnie najczęściej wymienianym pozytywnym efektem EURO 2012. Te same osoby podkreślają, że największa porażka Polski dotyczy postawy jej reprezentacji narodowej, dla której turniej zakończył się niepowodzeniem. EURO jako pretekst, jako motyw wywoławczy, jako rozrusznik procesu zaszczepiania nowoczesności. Taki wniosek nasuwa się niemal automatycznie, ale czy na pewno jest całkowicie słuszny? Modernizacja oparta na inwestycjach nie jest przecież pomysłem nowym, a stwarzanie materialnych świadectw postępu jest podstawowym składnikiem każdego projektu modernizacyjnego, niezależnie od jego ideologicznej afiliacji. Karl Polanyi, jeden z najważniejszych badaczy procesu modernizacji jakich doczekała się Europa, zauważył w swym słynnym dziele, że przejściu od przednowoczesnej do nowoczesnej gospodarki rynkowej towarzyszyła głęboka zmiana mentalna i kulturowa, w wyniku której utrwalił się model racjonalności ekonomicznej zgodny z założeniami ekonomii neoklasycznej (K. Polanyi 2007). Ten ostatni polega przede wszystkim na umiejętności kształtowania swego życia w oparciu o warunki konkurencji – jeden z motorów napędzających proces pomnażania bogactwa. Przyjęcie takiej postawy determinuje określone praktyki w sferze stylu życia, tworzenia własnej tożsamości, czy określania celów życiowych. Ważne staje się także oddziaływanie ideologii, które kształtują również proces poznawczy i wpływają na ocenę rzeczywistości. Ten styk mechanizmów psychologicznych, habitusu – by posłużyć się kategorią spopularyzowaną przez Pierre’a Bourdieu – oraz gry rynkowej prowadzi również do zapisania się w codziennym doświadczeniu specyficznej normatywności ekonomicznej. Upraszczając rzecz radykalnie


323

n

EURO 2012: sukces czy porażka? Między subiektywnymi doświadczeniami...

i wiążąc ją z tematem niniejszego tekstu można powiedzieć, że przekonanie o roli stadionu jako swoistego instrumentu gospodarczego nie jest po prostu zdroworozsądkowe, ale transmitowane i utrwalane poprzez konkretną narrację. Właśnie ona wpływa na upowszechnienie specyficznego sposobu objaśniania rzeczywistości, w którym pierwszoplanową rolę odgrywa gospodarowanie nadwyżką w sposób, który pozwoli zwielokrotnić korzyści, a w krótszej perspektywie chociażby zapewnić rentowność. W refleksjach na temat stadionów i ich funkcjonowania po zakończeniu turnieju, badane osoby niemal automatycznie uruchamiały skojarzenia związane z takim właśnie przekazem: przestrzeń funkcjonalna musi na siebie zarabiać. Odwołując się raz jeszcze do klasyki myśli społecznej, można by powiedzieć, że respondenci wypowiadali się niczym uczniowie Walta W. Rostowa, którego „The Stages of Economic Growth: A Non-Communist Manifesto”, dzieło pod znamiennym tytułem, stanowi jeden z fundamentalnych tekstów dla teorii modernizacji i uniwersalnych procesów rozwoju. Proces transformacji od stanu przedprzemysłowego do nowoczesnego przebiegał fazami. I tak po „stadium kultury tradycyjnej” następowało „stadium zmiany kulturowej”: kultywującej ducha wolności, indywidualizmu, przedsiębiorczości, wychylenia prospektywnemu i wiary w przyszłość. Środkowa faza to „stadium startu”, budowy struktur ekonomicznych dla rozwoju nowoczesnej gospodarki, inwestycji i zagranicznej pomocy. Nadchodziła wreszcie faza czwarta – „stadium samopodtrzymującego się wzrostu”, której cechami charakterystycznymi miały być rozwój technologii i industrializacji, kapitał inwestowany w edukację i infrastrukturę, by spełnić się w „stadium dojrzałej gospodarki i społeczeństwa masowej konsumpcji”, a więc spełnienia się (i dopełnienia) nowoczesności. Patrząc w takich kategoriach, wzrost stadionów był metaforą owej fazy czwartej: a zatem takiej, która decyduje o tym, że do „starych” czasów nie ma już powrotu, a kurs na nowoczesność (pojmowaną jak wyżej) jest jedynym właściwym kierunkiem. Nie jest ambicją autorów niniejszego tekstu poddawanie krytyce złożonego i głęboko zakorzenionego w strukturze społecznej modelu racjonalności, jednak zwrócenie uwagi na ten kontekst jest nieodzowne, jeśli chcemy mówić o EURO jako o elemencie procesu modernizacji. Na podstawie zebranych opinii można bowiem stwierdzić, że nowe stadiony pozostają w percepcji wielu Polaków „wielkimi śladami” modernizacji, których


324

n

Mariusz Czubaj, Jacek Drozda

zagospodarowanie i utrzymanie w pożądanym stanie będzie nastręczać znaczących trudności. Do tej samej kategorii należy jednocześnie zaliczyć inwestycje udane, które w ocenie badanych trwale zmienią jakość usług publicznych, czy nawet jakość życia. Obserwatorka EURO 2012 mieszkająca w Warszawie i z przyczyn zawodowych mająca możliwość dość wnikliwego śledzenia losów pewnych działań władz zauważa: Z drugiej strony jest cała masa rzeczy, których eurosceptycy nie wiedzą. Bardzo wiele rzeczy zostało przyspieszonych z powodu turnieju. Na przykład cały węzeł światłowodowy został rozbudowany po drugiej stronie Wisły i dzięki temu Praga ma dużo więcej elektryczności niż miałaby bez EURO za jakieś tam dwadzieścia lat. To jest taki przykład marginalny. Albo całe systemy przetargów były skrócone z powodu turnieju. I jednak to EURO przyspieszyło pewien rozwój infrastrukturalny Polski, moim zdaniem (War N Maks). Impet inwestycyjny, zarówno ten, którego oznaki są dostępne wszystkim, jak i ten, którego dostrzeżenie wymaga pewnej mniej lub bardziej fachowej wiedzy jest czynnikiem dostrzeganym przez większość badanych. Jednak autorka powyżej przytoczonej wypowiedzi zwraca również uwagę na inny fakt: Na tle Ukrainy wypadliśmy blado, ponieważ Ukraina po to, żeby otrzymać EURO zgodziła się na to, żeby UEFA nie płaciła żadnych podatków na Ukrainie. To jest w ogóle skandal. Umówmy się, że ogromne pieniądze zaoszczędzili i oczekiwali tego samego od Polski. [...] [N]a lotniskach infrastruktura była tak zwanej rodziny UEFA, czyli sponsorów. Czyli UEFA przychodziła do kraju i robiła zamieszanie, mówiąc kolokwialnie. Na przykład żądali tysiąca pięciuset kamer na stadionach co generowało ogromne koszty. To była ogromna walka, żeby nie musieć dopasowywać pod wymagania UEFY infrastruktury, której potem się nie wykorzysta (War N Maks). Konieczność obrony przed „śladami” o niekorzystnych skutkach ekonomicznych, czy po prostu zbędnymi z praktycznego punktu widzenia, pojawia się w niejednej wypowiedzi. Dostrzegany jest także kłopotliwy charakter samych piłkarskich aren: są zbyt duże, więc nie wypełnią się podczas meczów rodzimej ekstraklasy, a oferta kulturalna, w której mogłyby znaleźć zastosowanie, jest raczej działalnością biznesową niż elementem polityki kulturalnej wpisującej się w szerszy paradygmat polityki społecznej. Wiele osób nie potrafiło wymienić żadnych pozasportowych, a dokładnie niezwiązanych z piłką nożną imprez odbywających się na stadionach EURO 2012.


325

n

EURO 2012: sukces czy porażka? Między subiektywnymi doświadczeniami...

Choć Polska boryka się z licznymi problemami urbanistycznymi, architektonicznymi czy dotyczącymi szeroko rozumianej gospodarki przestrzennej, a fakt ten jest powszechnie znany i komentowany, w ostatnich latach nastąpił niewątpliwy wzrost zainteresowania polityką miejską i aktywizmu społecznego związanego z ta dziedziną. Ponieważ przynajmniej w założeniach sytuuje się ona na przecięciu zarządzania publicznego i „wspólnotowości w działaniu” (czyli cechuje ją dwupłaszczyznowość: kształtowana jest przez władze i obywateli), jej znaczenie dla wielu aspektów projektów modernizacyjnych pozostaje kluczowe. Wiele napisano o miejskim, a właściwie metropolitarnym charakterze ponowoczesności, na której skomplikowane oblicze składają się z jednej strony wzrost świadomości i kompetencji (kulturowych, obywatelskich, ekologicznych) mieszkańców miast, z drugiej natomiast pogłębianie się nierówności społecznych – najbardziej widocznych właśnie w pejzażu wielkomiejskim, gentryfikacja i coraz wyższe koszty życia. Są to zjawiska globalne o wielu lokalnych inkarnacjach. Paradoksalnie (a może zupełnie nie), rozwój infrastrukturalny może w określonych warunkach prowadzić do ubożenia oferty kulturalnej. Inna warszawianka, choć podkreśla swoje pozytywne zaskoczenie EURO 2012 jako imprezą zbliżającą do siebie ludzi różnych kultur, a także wpływającą na ożywienie stołecznej Saskiej Kępy leżącej w bezpośrednim sąsiedztwie Stadionu Narodowego, komentowała: Fajnie gdyby było EURO, gdyby faktycznie było nas na to stać, a nie że potem się obcina np. na kulturę [...] więc tu mnie boli, że to wszystko jest przycięte do granic możliwości (War O Wrz). Szeroko komentowane w mediach oszczędności w polityce kulturalnej Warszawy, których najbardziej dobitnym przejawem było stworzenie swoistego teatralnego „holdingu”, łączącego Teatr Dramatyczny z Teatrem na Woli, przy znaczącej zmianie repertuaru tego pierwszego, wcześniej znanego z politycznie zaangażowanych przedstawień, nie uszły uwadze badanych. Pojawia się zatem pytanie, czy EURO 2012 stało się również elementem konfliktu o podłożu klasowym: czy jedni tracili na nim na rzecz drugich? Można by od razu udzielić odpowiedzi twierdzącej, wskazując na wysokie przychody szefów spółek i instytucji zajmujących się organizacją turnieju, niemal nieopodatkowane zyski UEFA oraz bankructwa, czy problemy z płynnością finansową wielu firm z branży budowlanej.


326

n

Mariusz Czubaj, Jacek Drozda

Jednak ta perspektywa spycha rozważania ku dyskursowi publicystycznemu, w którym wiele uwagi poświęca się losom podmiotów gospodarczych lub indywidualnych bohaterów, a zdecydowanie mniej chętnie analizuje się oddziaływanie społeczne. Pewien mieszkaniec Wrocławia, szczególnie zainteresowany polityką swego miasta, okazał się uważnym obserwatorem właśnie tego, społecznego aspektu przedsięwzięć modernizacyjnych związanych z piłkarskim czempionatem: Ponieważ analizowałem budżet – fakt, że pod bardzo specyficznym kątem – no siłą rzeczy zajmuję się głównie wydatkami na mieszkalnictwo i na utrzymanie zasobu komunalnego; no i fakt, że na to nałożył się też kryzys fiskalny i EURO zostało zorganizowane w jak gdyby najgorszym momencie dla Polski, bo wtedy kiedy się zaczęły problemy budżetowe państw Europy, które są głównym odbiorcą naszego eksportu, wtedy też Polska weszła w tą fazę szczytową przygotowania do EURO [...] na ten rok budżet na zasoby komunalne, to mniej więcej teraz połowa budżetu z zeszłego roku. I z tym też jest związane, to, że – a o tym się za bardzo nie mówi – bo miasto długo się szczyciło programem „100 kamienic”, który w roku 2012 został praktycznie zawieszony (Wro N Paw). Splot problemów wynikających z nieudolnej lub zaniedbanej polityki społecznej ze spektakularnym i kosztownym EURO 2012 to jeden z najczęściej wskazywanych przez przeciwników i krytyków owej imprezy przejawów nieracjonalnego podejścia do modernizacji. Sprzeciw wobec takiego stanu rzeczy można sprowadzić do hasła „najpierw ludzie, potem zyski” niejednokrotnie używanego przez oponentów neoliberalnej wizji rozwoju opartej niemal wyłącznie na, często sztucznym zresztą, wzroście ekonomicznym. Jednak stricte polityczna kontestacja nie wyczerpuje taktyk krytycznych, które pojawiały się przy okazji EURO 2012. Warto przypomnieć tu inicjatywę warszawskich środowisk lokatorskich, polegającą na „alternatywnym” zwiedzaniu dzielnicy Praga, tradycyjnie ubogiej, a współcześnie będącej areną często brutalnej gry interesów ekonomicznych oraz procesów gentryfikacyjnych. Właśnie na te aspekty warszawskiej codzienności przysłoniętej przez globalną fiestę futbolową starali się zwrócić uwagę działający na Pradze społecznicy. Proponowane przez nich niestandardowe wycieczki turystyczne nie były jednak „czarnymi marszami”, lecz przewidywały pokazywanie Warszawy alternatywnej, „ukrytej”, czy wręcz wyrzuconej poza skomercjalizowany wizerunek EURO 2012 z omówieniem ważkich problemów


327

n

EURO 2012: sukces czy porażka? Między subiektywnymi doświadczeniami...

społecznych1. Ta negatywna strona piłkarskich mistrzostw Europy staje się przedmiotem zainteresowania coraz szerszego grona osób. Wspomniany wcześniej wrocławianin kontynuował swą krytykę w rozbudowany sposób, co zachęca do zamieszczenia tu dłuższego cytatu: Wrocław ma gigantyczne zadłużenie, które ukrywa w spółkach i tylko dlatego nie mamy jeszcze zarządu komisarycznego, bo dla każdej instytucji miejskiej, która zajmuje się jakimś problemem istnieje analogiczna spółka miejska, która służy głównie do tego, aby zaciągać długi. I to jest oczywiste dla każdego, kto czyta budżet miejski i politykę analizuje. No i te spółki służą do ukrywania długu publicznego. Podejrzewam, że gdyby cały ten dług ze spółek przenieść do budżetu to nasze zadłużenie dalece przekraczałoby te 60% konstytucyjne i mielibyśmy wtedy zarząd komisaryczny. No bo przecież wiadomo, że stadion był zbudowany na kredyt, że część inwestycji drogowych też została zbudowana na kredyt no i to się przełożyło na kryzys finansów publicznych, i jest to w każdej dziedzinie budżetu. I myślę, że skutkiem tego jest zawieszenie programu „100 kamienic”, jest bardzo niska rezerwa na remonty bieżące podlegające ZZK [Zarząd Zasobów Komunalnych] jest też ograniczenie transportu miejskiego w wakacje. Można to interpretować z pewnością jako pokłosie obciążenia nadzwyczajnego EURO, no i też jeżeli mam być szczery to ja osobiście jako mieszkaniec Wrocławia żadnej z tej inwestycji praktycznie nie odczułem, które zostały w związku z EURO, no ale to też być może dlatego, że swoje centrum życiowe lokuję na północy i wschodzie miasta, więc te zachodnie inwestycje strukturalne związane ze stadionem w żaden sposób nie poprawiły jakości mojego życia. No bo też ten zachód to taka sypialnia Wrocławia, jak się tam nie bywa, to wiadomo. Zresztą to ciekawa rzecz bo teraz prowadziłem takie zajęcia badawcze, i jedna ze studentek chciała zbadać czy inwestycje związane z EURO na Kozanowie [zachodnia dzielnica miasta] i tam w okolicach wpłynęły jakoś na poprawę życia mieszkańców, no ale ostatecznie zmieniła zdanie i skupiła się na innej dzielnicy. Ale to jest ciekawe, bo faktycznie, trochę tych inwestycji tam jest, ale dla mnie są one nieodczuwalne. Zresztą to

1

Zob. M. Duchowski, E. A. Sekuła, „Sen nocy letniej? Analiza przystosowania estetycznego i funkcjonalnego przestrzeni miejskiej w trakcie trwania EURO 2012”, w: „Stadion – Miasto – Kultura. EURO 2012 i przemiany kultury polskiej. „Święto” – rok 2012”, Warszawa: ASP w Warszawie – Instytut Badań Przestrzeni Publicznej 2012, s. 158.


328

n

Mariusz Czubaj, Jacek Drozda

były głównie inwestycje drogowe, a inwestycje np. w transport publiczny, który bardziej by mnie interesował były raczej na niewielką skalę (Wro N Paw). W powyższej wypowiedzi zawarte zostały właściwie wszystkie główne zarzuty pod adresem projektu EURO 2012: zadłużanie miast, nieefektywna polityka finansowa, nieadekwatność do potrzeb wspólnot lokalnych. Należy podkreślić, że przytoczona opinia jest jednocześnie owocem wnikliwości i zaangażowania społecznego jego autora i głosem raczej niereprezentatywnym dla ogółu zgromadzonych w materiale badawczym komentarzy. Z drugiej strony, niereprezentatywność ta nie wynika z wyjątkowego charakteru przedstawionych poglądów, lecz właśnie z ich szczegółowości. Sądzę, że nie będzie przesadą stwierdzić, że pozytywnemu zdaniu o inwestycyjnym boomie wywołanym przez przyznanie Polsce prawa do współorganizacji EURO 2012 (czy raczej wzmocnieniu pewnych tendencji związanych z wykorzystywaniem funduszy unijnych przez ten fakt) towarzyszyła przynajmniej intuicyjna, a niekiedy wyrażana explicite powszechna krytyka jakości prowadzonej polityki. Nie musiała ona determinować opinii o całokształcie EURO 2012, lecz stanowiła wart odnotowania aspekt reakcji społecznej. Wnioski z wywiadów zrealizowanych w ramach naszego projektu badawczego oraz bieżące wydarzenia skłaniają do rozpatrywania materialnej spuścizny EURO 2012 raczej jako obszaru pełnego niejasności i zagrożeń, pozostającego w negatywnej spójności z polityką miejską przez wielu postrzeganą jako antyspołeczna lub przynajmniej pełna zaniedbań. Z drugiej strony, dominuje pozytywna ocena rozwoju infrastruktury komunikacyjnej, choć kontrastem dla niej mogą być takie jak powyższa krytyczne analizy lub oczywista nierentowność wielu już działających lub planowanych lotnisk, niekiedy nazywanych złośliwie „ostatnią szansą młodych na znalezienie pracy”. To ze względu na fakt, że porty lotnicze takie jak choćby lubelski obsługują przede wszystkim loty do Wielkiej Brytanii i Irlandii – tradycyjnych już kierunków współczesnej emigracji zarobkowej. Wielkim wyzwaniem dla byłych miast-gospodarzy EURO 2012 jest otwarcie infrastruktury dla członków miejskiej społeczności. Drogie bilety na masowe imprezy oraz targi nie wykorzystują w pełni ogromnego potencjału nowoczesnych stadionów piłkarskich, ale koszty ich utrzymania


329

n

EURO 2012: sukces czy porażka? Między subiektywnymi doświadczeniami...

nie pozwalają na inne rozwiązanie niż komercyjne „grodzenie” możliwości tych ważnych obiektów. Ta patowa sytuacja prawdopodobnie jeszcze długo będzie przedmiotem debaty publicznej i sporów społecznych. EURO 2012 okazało się interwencją w przestrzeń o dwojakim charakterze. Z jednej strony odcisnęła ona trwały ślad w tkance miejskiej poprzez obecność wielkich stadionów i długów związanych z ich budową oraz obsługą, z drugiej zaś, temporalność stref kibica, nielicznych imprez towarzyszących piłkarskim zmaganiom oraz interakcji międzykulturowych pokazała po raz kolejny, że wielkie wydarzenia sportowe potrafią obejść się bez – jak powiedzieliby w nieco odmiennym kontekście znawcy sztuki w przestrzeni publicznej – site specificity, a właściwą glebą, na której wyrastają, jest ciążący ku homogenizacji kulturowej (przynajmniej na podstawowym poziomie, gwarantującym symboliczną konsolidację i historyczną trwałość) globalny przemysł rozrywkowy. Oczywiście, w ramach procesów glokalizacyjnych wykorzystuje on treść tego, co lokalne, jak zdarzyło się w 2010 roku podczas futbolowych mistrzostw świata w Republice Południowej Afryki. Wówczas, eksplodowała moda na afrykańską muzykę, ubiory, odświeżono także popkulturowe wizerunki bohaterów w rodzaju Nelsona Mandeli i Desmonda Tutu. Popularność „afrykańskości” ogarnęła zarówno alternatywne obszary kultury popularnej, jak i jej nurt główny, po raz kolejny destabilizując wątpliwe podziały. Przyznanie prawa do organizacji tak ważnego turnieju państwu afrykańskiemu, przez dziesięciolecia pozostającego w relatywnej izolacji ze względu na stosowany w nim apartheid, miało szczególnie mocny wydźwięk. Polska i Ukraina nie okazały się tak interesującą płaszczyzną odniesienia dla strategii marketingowych i produkcji kulturalnej. Władze, przedsiębiorstwa, organizacje społeczne oraz pojedyncze osoby nie odnalazły się raczej ani w roli bezpośrednich wytwórców tego rodzaju przekazów, ani inspiratorów ich powstawania lub też po prostu z rozmaitych powodów nie chciały angażować się w tego typu działalność. EURO 2012 zostało w pewien sposób „nadbudowane”, również w wymiarze materialnym na projekcie modernizacji Polski. Poradzenie sobie z dziedzictwem europejskich mistrzostw będzie zadaniem niełatwym, choć fatalistyczna wizja polskich miast popadających w ekonomiczną ruinę z powodu wybudowania w nich stadionów piłkarskich z pewnością jest przesadzona. Pytanie o skalę tej przesady pozostaje jednak otwarte. Skłania również do


330

n

Mariusz Czubaj, Jacek Drozda

zastanowienia się, czy stadiony pozostałe po EURO 2012 w dłuższej perspektywie staną się zapalnikiem istotniejszych zmian w polityce miejskiej, która coraz poważniej musi traktować obywatelskie głosy krytyczne oraz ruchy oddolne o różnych celach. Chwilowa kosmopolityczna celebracja O ile już teraz można ocenić ekonomiczny wpływ EURO 2012 na polską gospodarkę, a w konsekwencji przynajmniej pośrednio oszacować jego oddziaływanie na jakość życia w kraju nad Wisłą, to wnioski dotyczące jego społeczno-kulturowych rezultatów powinny być formułowane z zachowaniem badawczej ostrożności. Zadłużenie miast-gospodarzy wyraża się w liczbach i niedługo po zakończeniu mistrzostw opiewało na kwotę ponad 10 miliardów złotych2, choć struktura i dokładna geneza tych długów są złożone i nie dają się wyjaśnić za pomocą prostego stwierdzenia: „EURO 2012 było zbyt kosztowne”. Jak zaznaczyliśmy wcześniej, w opiniach osób, które odpowiadały na pytania badaczy związanych z projektem „Stadion – Miasto – Kultura”, satysfakcja z powodu rozwoju infrastrukturalnego towarzyszącego pamiętnemu sportowemu wydarzeniu mieszała się ze sceptycyzmem lub wręcz nieufnością wywołaną kosztami poniesionymi przez państwo. Jednak ekonomia to zaledwie jeden z kilku wątków prezentowanych refleksji. EURO 2012 było też radosnym spotkaniem z „innym”, choć był to „inny” wybitnie oswojony za pomocą popkulturowej standaryzacji i marketingowych strategii. Wiele osób odnosiło się do atmosfery piłkarskiego święta zarówno w czasie jego trwania, jak i rok po zakończeniu w podobny sposób: Bo był fajny klimat. Tak jak, że mówiłem że nie jestem raczej fanem futbolu [...] EURO traktowałem raczej jako... jako okazję do dostosowania Polski, miast poszczególnych i naszego narodu i uważam że i Polacy i goście zachowali się przesympatycznie... Był naprawdę fajny klimat, fajna atmosfera, wszyscy się bawili, wszyscy byli przyjaźnie nastawieni... A te historie z Rosjanami to było coś [przerywa] Nie no, incydent tak? Wiesz wydaje mi się że takie się rzeczy mogły zdarzyć wszędzie,

2 Dane za wyliczeniami portalu Money.pl z 2012 roku: http://news.money.pl/artykul/euro;2012;zadluzenie;miast-gospodarzy;wzroslo;dwukrotnie,71,0,1124167.html (dostęp: 10.11.2013).


331

n

EURO 2012: sukces czy porażka? Między subiektywnymi doświadczeniami...

że mamy pojebanych kibiców i oni mają też pojebanych ludzi u siebie, i jak oni się spotkali to musiało coś być z tego niedobrego. Nie wyszło nie? A tak patrząc co się działo podczas meczów na ulicach miasta no to super było. Niezła biba (War O Oprz). Wypowiedź dwudziestodwuletniego warszawiaka o dużych doświadczeniach turystycznych czy nawet „travellerskich” podsumowuje radosny charakter ulicznych spotkań i zabaw Polaków oraz przybyszów z zagranicy, lecz jej autor wspomina też o „dostosowaniu”. Obok siebie pojawiają się nie tylko sformułowania pozwalające przypuszczać, że chodzi o „skok cywilizacyjny”, sprowadzający się w rzeczywistości do rozwoju infrastruktury komunikacyjnej, lecz także terminy „miasta” i „naród”. Wielopoziomowa modernizacja wyrażona za pomocą potocznego języka i zapisana w świadomości jako zestaw pewnych klisz jest kategorią często pojawiającą się w opiniach obserwatorów EURO 2012. Ten sam respondent wykazywał niewielką wiedzę na temat najnowszych dziejów Polski (problemem było choćby określenie daty przystąpienia kraju do Unii Europejskiej), jednak dobrze orientował się, przez pryzmat jakich wydarzeń i postaci historycznych Polska jest postrzegana w krajach Europy Zachodniej. Nie jest to wiedza wymagająca szczególnie rozbudowanych doświadczeń, jednak często występuje jako element ważnego ciągu skojarzeń: historia – kultura popularna – promocja. Modernizacja wydaje się być w tym kontekście interpretowana przede wszystkim jako narzędzie promocyjne, ułatwiające akces do bliżej nieokreślonego lepszego świata o wyższym poziomie cywilizacyjnym. Badany rozwinął swoją opinię, ujawniając wiedzę o organizowanych na Stadionie Narodowym imprezach (koncerty Paula McCartneya, Madonny, Festiwal Nauki) i snując refleksję o szerszym znaczeniu: I... cały czas spotykam ludzi i kiedy zaczynamy rozmawiać o EURO, stadionie, o wydarzeniach tam. Bardzo często spotykam ludzi którzy mówią że za kilka lat ten stadion zostanie zniszczony. Albo zostanie też zajęty jako wielki bazar, jak to miało miejsce ze stadionem dziesięciolecia. I wydaję mi się, że może tak to się skończyć, bo zapominamy... zapomnieliśmy o tym organizując tą wielką imprezę, zajebistą pod względem promocyjnym i uważam że była świetna zabawa w czasie euro. Sam oglądałem wszystkie mecze i się nimi jarałem jak dzieciak, mimo że na co dzień nie oglądam meczy. Uważam jednak że popełniliśmy znaczny błąd, bo nie jesteśmy narodem który... jest... dobry


332

n

Mariusz Czubaj, Jacek Drozda

w piłce nożnej. Nie jesteśmy też narodem kibiców..., znaczy narodem kibiców jesteśmy, tak? Bo potrzebujemy... potrzebujemy jakiegoś takiego poczucia kibicowania, bycia z kimś i, wiesz, na stadionie to najlepiej czuć kiedy, wiesz, trzydzieści tysięcy gardeł wrzeszczy to samo co ty i się emocjonuje w tym samym momencie. Ale ja nigdy tego nie robiłem i sam chciałbym to poczuć. Dlatego chodzę na koncerty (War O Oprz). Połączenie radosnych wspomnień, odwołań do elementów dyskursu modernizacyjnego i przemyśleń na temat tożsamości narodowej pozostaje esencją EURO 2012 jako ważnego momentu w najnowszych dziejach kultury polskiej. Natomiast oceny samych interakcji kulturowych w większości przypadków sprowadzały się do ogólnych spostrzeżeń na temat wspólnotowej celebracji, której znaczenie nie uległo szczególnej reinterpretacji po upływie roku. Takich pozytywnych relacji zgromadzono bardzo wiele: Na EURO tego właśnie tego nie było, co mi się bardzo podobało, wszyscy się bardzo jednoczyli, nie było tej wrogości. Nawet Włosi i Hiszpanie nam pokazali, dwie drużyny grały, jedna przegrała dość mocno to potem w Gdańsku na Starówce obie narodowości bawiły się razem, pili ze sobą i byli przyjaciółmi. Nie spodziewałem się tego, wcześniej nie spotkałem tego (Gda O Szy). Wspólne świętowanie w bezkonfliktowej atmosferze urasta do rangi jednego z wyznaczników ogólnego sukcesu EURO 2012, ale wskazuje też, jak znaczące były obawy przed chuligańską przemocą, którą postrzegano jako realne i poważne zagrożenie dla miejsca, w którym połączą się dwa silne żywioły kulturowe: etniczny i kibicowski. Ta kombinacja stała się jednocześnie źródłem pozytywnych opinii o długofalowych skutkach EURO 2012, wyrażanych zazwyczaj w dość podobny sposób, niezależnie od wieku, wykształcenia i zawodu badanych. Posłużmy się słowami jednego z poznańskich działaczy społecznych, zaangażowanych we wspieranie inwestycji w wielkopolskim mieście: Patrząc po czasie, myślę, że EURO było udaną imprezą. Bardzo fajnie, że coś takiego udało się zorganizować. Bardzo dobrze, że Poznań był jedną z aren mistrzostw. Można to zobaczyć właśnie po wzroście ruchu turystycznego, jaki teraz odczuwamy w mieście, szczególnie właśnie jeśli chodzi o Włochów i Irlandczyków, czyli o drużyny, które w Poznaniu grały i naprawdę poczuły się tutaj tak znakomicie ugoszczone, że w tych krajach momentalnie wzrosła zarówno rozpoznawalność miasta, jak i opinia o tym mieście, że Poznań jest tą lokalizacją, którą warto odwiedzić


333

n

EURO 2012: sukces czy porażka? Między subiektywnymi doświadczeniami...

i połączenia jakby tutaj pomagają: połączenia lotnicze między Poznaniem a tutaj właśnie pasem irlandzkim i Włochami (Poz N Jaw). Poproszony o wskazanie negatywnych skutków imprezy, badany wymienił „zachłyśnięcie się EURO” przez włodarzy, nieskoordynowane i źle zaplanowane prace oraz przewyższające wpływy koszty organizacji. Podobnie jak inni, nie zauważył żadnych przejawów kibicowskiej dyfuzji kulturowej, czy też, aby posłużyć się nieco bardziej współczesną kategorią, oddziaływaniem wielokulturowości na praktyki kibicowskie, w dający się odnotować sposób je modyfikujący. Nadzieje tych, którzy liczyli na zmianę w obrębie sposobów ekspresji przywiązania do barw klubowych lub reprezentacyjnych i wynikających z niego więzi grupowych, musiały zostać zawiedzione, choć nieprawdopodobnym wydaje się, aby grono to miało szansę być szczególnie liczne. Pewna wrocławska działaczka społeczna, biorąca udział w przygotowywaniu wolontariuszy, cieszyła się z pozytywnego odbioru podstawowych elementów oferty turystycznej, a jednocześnie wyrażała zadowolenie, które stało się udziałem wielu badanych. Zdawali się oni mówić: „podołaliśmy, możemy być z siebie dumni”, co można odczytywać jako rodzaj translacji dyskursu modernizacyjnego na język codziennego doświadczenia: Znaczy sukcesem myślę, że to jest to, że obcokrajowcy czy nawet Polacy poznali w sumie z dobrej strony nasze miasto, wydaje mi się, że podołało temu noclegowi i wyżywieniu. Wiem, że bardzo ludzie chwalili nasze restauracje i wyżywienie ze strony właśnie tej polskiej, nie obcokrajowej [śmiech]. Wiem, że ludzie chwalili właśnie tą organizację i też myśmy szkolili jako przewodników – przewodnicy nasi szkolili wolontariuszy, którzy mieli udzielać takich porad jak kierować, pomagali w informacji miejskiej. [...] Zyskaliśmy, na pewno zyskaliśmy przede wszystkim na wizerunku naszym, że jesteśmy gościnnym narodem, że dobrze się u nas czuli ludzie i że przede wszystkim potrafimy coś takiego dość dużego zorganizować (Wro N Sur). Choć w niniejszym tekście nie proponujemy statystycznego opracowania zebranego materiału, można zaryzykować stwierdzenie, że pozytywne zdania o EURO 2012, skłaniające do pojmowania tej imprezy jako sukcesu państwa i społeczeństwa polskiego (pojęcia te wydają się być wielokrotnie rozumiane jako tożsame) per saldo przewyższają liczbę zdecydowanie negatywnych opinii. Jednak nie czynnik ilościowy odgrywa tu kluczową rolę.


334

n

Mariusz Czubaj, Jacek Drozda

Na początku tego artykułu wspomnieliśmy, że głosy krytyczne nasiliły się po zakończeniu mistrzostw rozgrywanych w Polsce i na Ukrainie. Stało się tak przede wszystkim za sprawą wyników ekonomicznych, wokół których rozgorzała medialna debata, a w połączeniu z gospodarczymi problemami i politycznymi wstrząsami, sprawa ta przybrała charakter jednego z chętniej dyskutowanych problemów Polski w 2013 roku. Wyniki naszych badań sugerują także, że EURO 2012 w ramach swego modernizacyjnego wymiaru pozwoliło wypełnić swoiste kulturowe horror vacui, niedosyt kosmopolityzmu w jego skonwencjonalizowanej wersji. Pożądanie takiej różnorodności utowarowionej można piętnować, jednak nie w wartościowaniu i ocenianiu kompleksów jednostek tkwi problem. Wyobrażenie o spotkaniu kultur przede wszystkim jako o niewypełnionym szczególnie istotną treścią świętowaniu stanowi jeden z produktów modernizacji, której uzasadnieniem jest konieczność doścignięcia określonego wzorca. Owa kulturowa pustka domagająca się zapełnienia generowana jest przez społeczne i jednostkowe przetworzenia określonej wizji wielokulturowości. Gdy ta ostatnia nie okazuje się tak wzbogacająca lub nie generuje wystarczającego natężenia „inności”, skutki mogą być skrajnie różne. Nić porozumienia i skuteczna komunikacja międzykulturowa poprzez to, co Wojciech Burszta nazywa „globalną ekumeną popkultury” (Burszta 2013), to tylko jedna z możliwości, inną jest poczucie niedosytu i załamanie pewnych wyobrażeń. Jednak z opinii przedstawianych przez osoby obserwujące EURO 2012 w Gdańsku, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu wynika jasno, że pogłębione potrzeby poznawcze w zakresie relacji międzykulturowych nie należały do dominujących oczekiwań związanych z mistrzostwami Europy. Satysfakcja z chwilowo „zainstalowanej” wielokulturowości sprowadza się do deklaracji takich, jak poniższa, wygłoszona przez mieszkankę Warszawy: [...] wydaje mi się, że Warszawa jest w ogóle stosunkowo otwartym miastem dla obcokrajowców, coraz więcej obcokrajowców tutaj jest. Na pewno, co było super, że Warszawa zrobiła się taka wielokulturowa, to mi się podobało i to było najfajniejsze w całym EURO. I to było naprawdę widać na ulicach i to była fiesta, hiszpańska fiesta po prostu w Warszawie. I też społecznie było widać, że warszawiacy potrafią się bawić na [...] strasznie mnie wkurzało podczas EURO, jak była ta awantura wokół zachowań polskich i rosyjskich kibiców na moście, dlatego że ja tam byłam i uważam, że naprawdę było to


335

n

EURO 2012: sukces czy porażka? Między subiektywnymi doświadczeniami...

przesadzone i nie było to tak jak opisywane w prasie. W prasie z tego zrobili jakąś awanturę totalną, a ja widziałam na moście 15 fotoreporterów, którzy podbiegali do jednego gościa, który leżał na ziemi i z tego robili cały materiał o zamieszkach na moście (War O Now). Uwagę zwraca tu przede wszystkim podkreślenie faktu wcześniejszej otwartości stolicy Polski, która jawi się jako miasto przygotowane na kulturowe przemiany, a z EURO 2012 pozwoliło jedynie wzmocnić powstającą wielokulturowość (utożsamianą, co ważne, z aspektem etnicznym). Modernizacyjny kac czy work in progress? Karl Polanyi analizował w swym przywołanym przeze mnie wcześniej opus magnum nastanie ekonomicznej racjonalności, która dziś jest paradygmatem obowiązującym, lecz doświadczonym przez wielkie przemiany w sposobie produkcji, podziału pracy, a nawet w postrzeganiu wartości. Osoby, z którymi rozmawiali nasi badacze, reprezentują społeczeństwo ponowoczesne, które pomimo politycznej polaryzacji, zróżnicowania stylów życia, preferencji estetycznych i zaangażowania w życie lokalnych wspólnot, przejawia dość spójne podejście do konsumpcji. Jest ona klamrą spinającą wiele mechanizmów kształtowania i praktykowania tożsamości, natomiast wydarzenia takie jak EURO 2012 stanowią swego rodzaju chwile kulturowej kulminacji ponowoczesności. Ta „parasolowa” funkcja pozwala odpowiedzieć na wiele potrzeb, a z sieci skomplikowanych intersubiektywnych relacji wydobyć czynniki zbliżające ludzi do siebie. Skrócony dystans i otwarcie wygenerowane w ten sposób można krytykować choćby w duchu stanowiska Jeana Baudrillarda (2005), według którego w społeczeństwie konsumpcyjnym reprezentacja stała się nieodróżnialna od oryginału, a więc jakikolwiek autentyzm staje się praktycznie nieosiągalny, jeśli nie dochodzi do radykalnego wstrząsu. Alternatywą jest antropologiczna penetracja codziennych doświadczeń wielopodmiotowej zbiorowości, której satysfakcja i niezadowolenie określone mianem „nieautentycznych” zostają pozbawione znaczenia w sposób uniemożliwiający dalszą dyskusję. Nawet, jeżeli przyjmiemy, że wielkie ponowoczesne wydarzenie sportowe jest kolejnym neoliberalnym spektaklem, w który wpisany jest od początku zakres i charakter możliwej krytyki, a potencjalne sukcesy z niego wynikające również


336

n

Mariusz Czubaj, Jacek Drozda

są w całości predefiniowane (każdy nowoczesny „projekt” wymaga przecież precyzyjnego określenia krótkoterminowych i długoterminowych celów w procesie konceptualizacji zadania, czego nie można raczej uznać, a przynajmniej nie całkowicie, za ideologiczny nakaz), nie sposób rozpatrywać go jako mistyfikacji. Rozwój infrastruktury i koszty społeczne EURO 2012 stanowią odczuwalne efekty imprezy, która jest postrzegana jako inwestycyjny, logistyczny i polityczny sukces, ale z wyraźnymi niedociągnięciami. Być może dyskursywne i narracyjne napięcie, które możemy śledzić wokół EURO, pozwalają uchwycić pewien paradoks późnej nowoczesności. Jej rozedrganie i rozkalibrowanie wynika bowiem z tego, że równocześnie – i paradoksalnie – doświadcza się stanów i uczestniczy w procesach oraz praktykach, które powinny się wykluczać. Kultura nowoczesna jest bowiem siedliskiem takich meandrycznych połączeń, w których między EURO-euforią a EURO-anomią nie ma aż takiego rozziewu, jak mogłoby się zdawać. Bez wątpienia wzrost świadomości związanej z ekonomicznym obciążeniem wywołanym EURO 2012 jest faktem o niebagatelnym znaczeniu. Pomimo to, nie sposób twierdzić, że w polskim społeczeństwie daje się obecnie zaobserwować szczególnie dobitne poczucie zawodu czy tendencję do klasyfikowania organizacji futbolowych mistrzostw Europy jako błędu. Generalna ocena imprezy jest pozytywna, a w doniesieniu do jej skutków w przyszłości dominuje nadzieja na wykorzystanie szans stojących przed Polską. Mniej więcej rok po zakończeniu EURO 2012 nadarzyła się jedna z niewielu okazji do zbadania zamkniętej propozycji modernizacyjnej wyrażanej poprzez ponowoczesną wizję synergii w gospodarce kapitalistycznej, projektu, który pomimo obietnicy długofalowych korzyści (wielofunkcyjność nowoczesnych stadionów) polegał jednak na przebyciu drogi z punktu „A” (przygotowania) do punktu „B” (turniej). Ten cel został osiągnięty, lecz równocześnie modernizacja straciła część paliwa, którym w ostatnich latach była napędzana. Pytanie, czy kultura popularna ma szansę stać się integralnym elementem narracji modernizacyjnej „po przejściach”, pozostaje otwarte.


Aneks 1

Rekomendacje Wydaje się, że o ile możliwości związane bezpośrednio z czasem trwania EURO 2012 zostały w znacznej mierze wykorzystane w trakcie mistrzostw (sukces promocyjny i symboliczny), o tyle poważne wątpliwości budzi realizacja rozmaitych postulatów – zawartych między innymi w rekomendacjach z ubiegłorocznych badań – dotyczących przyszłości stadionów i spożytkowania potencjału wynikającego z organizacji w Polsce tak prestiżowej, międzynarodowej imprezy. Zatem wiele propozycji, które wysunęliśmy, podsumowując poprzedni etap badań nad związkami stadionów, kultury i przestrzeni publicznej, pozostaje w mocy. Poniżej przedstawiamy zestaw rekomendacji dotyczących zdyskontowania EURO w dłuższej perspektywie czasowej. Propozycja ta ma charakter innowacyjny, stanowi bowiem jednocześnie rodzaj ewaluacji postulowanych przez nas przed rozpoczęciem mistrzostw działań, jakie powinny zostać podjęte w celu maksymalnego wykorzystania tej imprezy dla podniesienia kapitału społecznego polskich miast. Nadal w zbyt małym stopniu uwzględniany jest głos lokalnych społeczności w zakresie metamorfoz przestrzeni miejskiej. Kontynuacja zmian i wprowadzanie w przestrzeń miejską kolejnych inwestycji powinny być w rozsądnej mierze uzgadniane z tymi grupami. Konieczne wydaje się stworzenie i wdrożenie programu konsultacji społecznych, a także opracowanie precyzyjnych planów modernizacji i rewitalizacji przestrzeni publicznych oraz poinformowanie o nich mieszkańców. Trudno oprzeć się wrażeniu, że w Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu, mimo coraz bardziej oswajanej przez mieszkańców obecności stadionów,


338

n

STADION – MIASTO – KULTURA

nie powstały strategie, które pozwoliłyby maksymalizować efektywność wykorzystywania tych obiektów i ich społecznego potencjału. Z półtorarocznej perspektywy czasu widać, iż jedynym stadionem zarządzanym w sposób, który – mimo pewnych mankamentów – można określić jako wieloaspektowy sukces (w tym także jako sukces medialny), jest warszawski Stadion Narodowy. Dlatego należy starannie przyglądać się działaniom operatorów stadionów oraz skłonić ich do stworzenia zróżnicowanych, długofalowych programów i propozycji dotyczących tego, co ma się dziać na terenie tych obiektów – mamy na myśli zarówno zjawiska cykliczne z zakresu kultury i sportu, jak i codzienne funkcjonowanie stadionów. W tym drugim przypadku akcent należy położyć na większą dostępność stadionów dla mieszkańców i turystów (niekoniecznie kibiców) – istnieje zatem potrzeba stworzenia dla nich atrakcyjnej oferty. Operatorzy stadionów wraz z władzami miejskimi powinni przedstawić „repertuar wydarzeń stadionowych” na najbliższe dwa lata. Umożliwiłoby to nie tylko wzrost aktywności kulturalnej mieszkańców (szansa współkształtowania tego repertuaru przez jednostki i organizacje), lecz także pozwoliłoby na aktywne włączenie się potencjalnych sponsorów. Rozwój inwestycji i infrastruktury związanej z powstaniem stadionów powinien przebiegać wielotorowo – oznacza to wielofunkcyjne działanie tych obiektów i adekwatny do tego marketing. Postulowaliśmy również modyfikację kampanii promocyjnych związanych z wielkimi wydarzeniami sportowymi, by ich przedmiotem nie były jedynie miasta, w których miałyby odbywać się dane wydarzenia (np. w 2017 roku Wrocław będzie organizatorem World Games, zwanych również Igrzyskami Sportów Nieolimpijskich; ważne jest, by przy okazji organizacji tak dużej imprezy promować nie tylko stolicę Dolnego Śląska, lecz także region i kraj). Jednocześnie sugerowaliśmy, aby w taki sposób przemodelować kampanie promocyjne, by mocniej akcentowały symboliczne więzi i budowały identyfikację mieszkańców ze stadionami, a także samych obiektów z pozostałą przestrzenią miejską (na przykład poprzez identyfikacje wizualną). Do pewnego stopnia pomysł ten został zrealizowany. Stadiony włączono w symboliczną sferę miast; są wykorzystywane jako miejskie ikony i – w naszym przekonaniu – zostały oswojone i zaakceptowane przez mieszkańców. Z badań prowadzonych w roku 2012 i 2013


339

n

Aneks 1. Rekomendacje

wynika, że respondenci utożsamiają się z tymi obiektami i traktują je jako niezbywalne elementy przestrzeni publicznej. Rekomendowaliśmy również, ze względu na przewidywane przybycie do Polski licznych gości zagranicznych, efektywną i profesjonalną promocję – prowadzoną zarówno w kraju (np. na lotniskach, dworcach), jak i poza jego granicami. Relacje respondentów na temat oficjalnej promocji są w większości pozytywne. Wydaje się natomiast, że najcenniejszym elementem kampanii wizerunkowej polskich miast nie były działania władz, lecz spontaniczne zachowania mieszkańców, którzy wykazali się życzliwością, gościnnością, a nawet znajomością języków obcych. W czasie rozgrywek byli pomocni i tolerancyjni, co zgodnie podkreślają zagraniczni goście. EURO ujawniło potencjał społeczny, który powinien być w jakiś sposób zagospodarowany. Łączy się to z naszą wcześniejszą rekomendacją, która nie do końca została zrealizowana. Wskazywaliśmy wówczas, że niezbędne wydaje się opracowanie lokalnych programów aktywności (w trakcie trwania turnieju mogłoby to być np. wspólne oglądanie meczy na telebimach przez mieszkańców i kibiców oraz towarzyszące temu imprezy kulturalne), które zaczęłyby funkcjonować jeszcze przed EURO 2012. Dzięki temu możliwe byłoby uniknięcie efektu Ghost Town w trakcie trwania turnieju. Chodziło tu zwłaszcza o symboliczne związanie mieszkańców z turniejem, sprawienie, by poczuli się oni współgospodarzami oraz współrealizatorami całego przedsięwzięcia (zarówno w zakresie praw z tym związanych, jak i obowiązków). Mieszkańcy miast organizujących EURO, jak pokazują także tegoroczne badania, zdecydowanie poczuli się współgospodarzami – zadaniem władz jest teraz przeniesienie tego zaangażowania na codzienne działania w przestrzeni publicznej. Jednocześnie trzeba zauważyć, że w narracjach mediów zagranicznych komentujących przebieg EURO 2012 rzadko pojawiały się opisy innych miejsc na terytorium Polski niż te, w których toczyły się rozgrywki lub w których zamieszkali piłkarze poszczególnych reprezentacji. Dyskurs(y) o Polsce w ogromnym więc stopniu sprowadziły obszar całego kraju do wspomnianych czterech organizmów miejskich, w tym zwłaszcza ich mniej lub bardziej turystycznych centrów bezpośrednio związanych z organizacją i przebiegiem turnieju. W ten sposób wykreowany został idealistyczny i pod pewnymi względami fałszywy obraz Polski jako państwa


340

n

STADION – MIASTO – KULTURA

kilkusettysięcznych czy nawet kilkumilionowych „w pełni europejskich” miast, w których dochodzi do dynamicznych zmian, w tym zwłaszcza pozytywnie postrzeganych przemian infrastrukturalnych i kulturowych. Globalny dyskurs związany z organizacją EURO 2012 został więc zdominowany przez symboliczną i retoryczną figurę, jaką jest współczesne, postkomunistyczne i szybko modernizujące się duże miasto. Jakiekolwiek wątki związane z życiem na wsi czy w mniejszych miastach niezwykle rzadko pojawiały się w analizowanych w trakcie badań przekazach medialnych. Podtrzymujemy również rekomendację dotyczącą naznaczenia przestrzeni miast-organizatorów nowoczesnymi „miejscami pamięci” związanymi z EURO 2012, piłką nożną czy – ogólniej – rywalizacją sportową, a także tożsamością miejską/lokalną. Chodzi tu zwłaszcza o trwałe dzieła sztuki (pomniki, rzeźby, profesjonalne murale i graffiti) oraz czasowe akcje i działania artystyczne (miejska „partyzantka artystyczna”). Działania te – i powstałe w ich efekcie artefakty – nie powinny mieć jednak charakteru elitarnego, co nie oznacza wszak, że nie mają czy nie mogą one być dziełami sztuki „wysokiej próby” (chodzi tu zarówno o ich walor estetyczny, jak i przekazywane/zadawane przez nie treści). Takich projektów pojawiło się dotychczas stosunkowo niewiele (a w niektórych przestrzeniach – wcale). Teraz, po zakończeniu mistrzostw i uspokojeniu związanych z nimi emocji, można zacząć wprowadzać je w sposób bardziej przemyślany. W ubiegłym roku postulowaliśmy rozmieszczenie w przestrzeni publicznej czterech miast-gospodarzy wielu stref kibica. Tegoroczne badanie w pełni potwierdza zasadność tej rekomendacji. Respondenci zazwyczaj pozytywnie oceniali miejsca związane z EURO, natomiast zgodnie zwracali uwagę na to, że stworzenie jednej wielkiej strefy kibica spowodowało zbytnią kanalizację ruchu EURO-turystów w mieście. Zdaniem naszych rozmówców można było lepiej wykorzystać kulturalnie, rekreacyjnie i promocyjnie przestrzeń publiczną, tworząc wiele ognisk wspólnej zabawy. Rekomendujemy zatem uwzględnienie powyższych refleksji przy realizacji przez władze miejskie dużych imprez tego rodzaju w przyszłości. Całkowicie niemal (z wyjątkiem gdańskiej Letnicy) niezrealizowanym postulatem, jaki wysunęliśmy w roku ubiegłym, jest stworzenie strategii rewitalizacji przestrzeni publicznej – wraz z programami szeroko zakrojonych i ogólnie dostępnych konsultacji społecznych (np. sondaże deliberatywne) –


341

n

Aneks 1. Rekomendacje

znajdującej się w pobliżu wybudowanych/zmodernizowanych już stadionów i hal/obiektów sportowych oraz miejsc związanych ze sportem, które powstaną w przyszłości, przy okazji organizacji innych, dużych imprez sportowych (np. Mistrzostw Świata i Europy w Siatkówce, Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej Kobiet itd.). W przypadku EURO 2012 szansa na modernizację przestrzeni została w ogromnym stopniu zmarnowana, tak samo zresztą, jak nie wykorzystano potencjału społecznego i możliwości aktywizacji mieszkańców dzielnic, w których powstały obiekty sportowe. Wydaje się, że w przyszłości – o ile będzie jeszcze możliwość naprawienia tych błędów (a zakładamy optymistycznie, że tak, choć już na pewno nie będzie w najbliższym czasie imprezy sportowej o potencjale modernizującym na taką skalę) – należy stworzyć program umożliwiający realizację opisanych powyżej postulatów oraz nasycenie przestrzeni miejskiej symboliką sportową. Należy także opracować zasady i strategie preferencyjnego włączania – przy zachowaniu zasady konkrecyjności – w powyższe działania lokalnych przedsiębiorstw i biznesu, co może przyczynić się do wzrostu ekonomicznego i pozytywnych skutków finansowych i społecznych. Potencjał związany z EURO, co zgodnie podkreślają respondenci, nie został w ogóle wykorzystany w przypadku warszawskiej Pragi. Trzeba powrócić do zarzuconych koncepcji szerokich działań w przestrzeni miejskiej i społecznej związanej ze stadionami – dotyczy to w szczególności otoczenia Stadionu Narodowego (w tym Portu Praskiego) oraz rewitalizacji Pragi. Powyższa ewaluacja jest oczywiście cząstkowa, ponieważ rezultaty organizacji EURO 2012 w Polsce powinny być rozpatrywane w perspektywie „długiego trwania”. Efekty wielu wysuniętych postulatów i podjętych działań będziemy mogli obserwować dopiero po kilku latach. Dlatego rekomendujemy kontynuację badań nad rolą stadionów w przestrzeni miejskiej. Wyniki tego projektu dają pewne wyobrażenie i pozwalają na postawienie dość ogólnych tez, ale konieczne będą dalsze analizy. W szczególności powinny one dotyczyć społecznego i ekonomicznego aspektu organizacji EURO w polskich miastach – mamy tutaj na myśli nie tylko wymierne, twarde dane finansowe mówiące o doraźnej opłacalności imprezy, ale przede wszystkim wielowymiarową ocenę wpływu czynników miękkich, których efektywność również powinna zostać zmierzona.


Aneks 2

Organizacja procesu badawczego Realizacja projektu badawczego Stadion – Miasto – Kultura. EURO 2012 i przemiany kultury polskiej w roku „święta”, czyli mistrzowskiej imprezy, oraz w roku 2013 została podzielona na dwa etapy (etap wstępny zrealizowany został w 2011 roku przez członków Instytutu Badań Przestrzeni Publicznej w partnerstwie z Fundacją Obserwatorium, w ramach programu „Obserwatorium Kultury” prowadzonego przez Narodowe Centrum Kultury; nr umowy: 3/2011/O z dnia 20 czerwca 2011; wynik badań został opublikowany w formie książki, a także opracowania dostępnego w internecie). W ramach pierwszego etapu (realizacja od maja 2012 do 15 grudnia 2012) badaniom poddano wydarzenia i praktyki kulturowe mające miejsce w trakcie turnieju EURO 2012. W ramach drugiego etapu (od 1 września 2012 do 15 grudnia 2013), którego rezultatem jest niniejszy raport, wieloaspektowej analizie poddane zostały krótko- i długofalowe efekty oraz skutki realizacji EURO 2012 w wielu rożnych wymiarach życia społecznego. 1. Badania etnograficzne Badania prowadzone były pomiędzy kwietniem a wrześniem 2013 roku w czterech gniazdach badawczych, czyli w Gdańsku, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu (miasta, które współorganizowały turniej). W każdej z tych miejscowości w badaniu uczestniczyło około 40 respondentów. W ramach tego etapu badacze wykonali w sumie 160 wywiadów pogłębionych,


343

n

Aneks 2. Organizacja procesu badawczego

320 notatek teoretycznych i operacyjnych, kilka tysięcy zdjęć oraz krótkich filmów, które zostały później poddane analizie. 1.1. W ramach badań etnograficznych przeprowadzono cztery analizy przypadków, tzw. case studies – EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego Każde case study składało się z trzech elementów: 30 wywiadów, analizy dyskursu oraz analizy strategii zarządzania stadionami. 1.1. a. W każdym z czterech gniazd badawczych (Gdańsk, Poznań, Warszawa, Wrocław) badacze wykonali:

30 wywiadów (w tym 30 notatek teoretycznych i operacyjnych) oraz 400 zdjęć. Wywiady pogłębione przeprowadzone zostały z: a) „ekspertami/nawigatorami”: politycy, urzędnicy, ideolodzy (w tym ludzie mediów), osoby zarządzające stadionami, członkowie władz klubów piłkarskich, przedstawiciele PZPN-u, przedstawiciele firm sponsorujących EURO, przedstawiciele mieszkańców (władze wspólnot mieszkaniowych itd.), organizatorzy imprez na stadionach, miejscy aktywiści (np. przedstawiciele organizacji pozarządowych działających w przestrzeni miejskiej), naukowcy (przedstawiciele nauk społecznych oraz architekci i urbaniści) – 15 wywiadów; b) „mieszkańcami”: osoby mieszkające w interesujących nas miastach, w tym zwłaszcza w najbliższej okolicy stadionu. Przedstawiciele mieszkańców (władze wspólnot mieszkaniowych itd.) – 10 wywiadów; c) „kibicami” i „etnokibicami”: analogiczne kategorie jak w latach ubiegłych – 2 wywiady z kibicami, 3 wywiady z etnokibicami. 1.1. b. Analiza dyskursu

Pole analizy: media lokalne, dodatki lokalne do mediów ogólnokrajowych, fora społecznościowe, portale społecznościowe, strony internetowe, w tym także te poświęcone piłce nożnej, blogosfera. (a) Analiza sposobów i strategii opisywania przestrzeni miejskiej (stadiony, infrastruktura okołostadionowa, infrastruktura drogowa, infrastruktura turystyczna, rozwiązania komunikacyjne) oraz relacji społecznych w kontekście zmian wywołanych organizacją EURO 2012 w oficjalnych i nieoficjalnych mediach lokalnych.


344

n

STADION – MIASTO – KULTURA

(b) Analiza lokalnych dyskursów po EURO 2012 – sukces czy porażka? Organizacja EURO 2012 jako powód do dumy czy frustracji? Spuścizna po EURO 2012 i jej wymiary (społeczny, ekonomiczny, przestrzenny). Rodzaje i sposoby powoływania się na doświadczenia związane z EURO 2012 – konteksty pozytywne, konteksty negatywne. (c) Wykorzystanie stadionów i przestrzeni wokółstadionowej. Zarządzanie stadionami, rodzaje i jakość imprez organizowanych na stadionach, medialne i społeczne opinie na temat tych imprez. (d) Ocena rozwiązań funkcjonalnych i estetycznych zastosowanych w przestrzeni miejskiej powstałych w związku z EURO 2012 (stadiony, infrastruktura okołostadionowa, infrastruktura drogowa, infrastruktura turystyczna, rozwiązania komunikacyjne). 1.1. c. Stadiony jako nowe „epicentra kultury”. Strategie zarządzania stadionami oraz uczestnictwo w imprezach organizowanych na stadionach lub w ich okolicy (z wykorzystaniem infrastruktury stadionowej).

(a) Wykorzystanie stadionów do celów sportowych (strategie włączania nowych emblematów tożsamości w miejski/ lokalny/ regionalny dyskurs tożsamościowy) i pozasportowych (stadiony jako epicentra wydarzeń kulturowych i znaczące elementy miejskości/ lokalności/ regionu/ kraju); n Analiza repertuaru n Materiał ikonograficzny n Pomiar własnych wrażeń i opinie innych uczestników (b) Analiza sposobów zagospodarowania stadionów i infrastruktury pozastadionowej (powstałej w ramach przygotowań do organizacji turnieju) po EURO 2012 (strategie i działania operatorów, strategie i działania władz miejskich, strategie i działania biznesu prywatnego, strategie i działania organizacji społecznych). (c) Lokalne programy aktywności – wzrost znaczenia wydarzeń sportowych (sposoby i strategie wykorzystania doświadczeń zdobytych w trakcie przygotowań do EURO 2012 i w podczas turnieju do organizacji innych wielkich imprez sportowych i kulturalnych) czy degradacja (odrzucenie) idei wydarzeń sportowych jako czynnika kulturotwórczego i więziotwórczego.


345

n

Aneks 2. Organizacja procesu badawczego

1.2. Badania prowadzone za pomocą narzędzi audiowizualnych Wybrani badacze dokonali rekonesansu antropologicznego z użyciem urządzeń audiowizualnych. Interesowała ich pełna dokumentacja przestrzeni miejskiej, na którą wpływ miała organizacja EURO 2012, w tym zwłaszcza miejsca, gdzie zbudowano stadiony. Przedmiotem ich zainteresowania były: (a) położenie tych miejsc względem szlaków komunikacyjnych i budynków mieszkalnych; (b) ogólny wygląd zewnętrzny, układ architektoniczny i związany z tym charakter organizacyjny (place i ulice, instytucje publiczne zlokalizowane obok stadionów, wszelkie udogodnienia architektoniczne itd.); (c) funkcjonalność tych miejsc (w tym funkcje ukryte, np. wykorzystywanie stadionów i ich infrastruktury w innych celach niż jawnie im przypisane). Przestrzeń miejską, na którą wpływ miała organizacja EURO 2012, badacze fotografowali według określonego skryptu: a) stadion; b) infrastruktura przystadionowa oraz kulisy stadionu; c) przedmioty mające pełnić funkcje estetyczne – konstruowane, remontowane i budowane w okolicy stadionu; d) tablice informacyjne; e) rozwiązania komunikacyjne. 2.0. Dobór próby Próba respondentów obejmowała wyszczególnione (wybrane celowo) kategorie badanych. Byli to: 1. Nawigatorzy: politycy, artyści, urzędnicy, ideolodzy (w tym ludzie mediów), piłkarscy celebryci i „twarze EURO”, a więc osoby, które kreowały oficjalny dyskurs wokół Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej oraz wyrażały opinie; tworzyły ramy interpretacyjne, w które wpisywany był sens piłkarskiego „święta”; 2. Spadkobiercy: politycy, urzędnicy, ideolodzy, ludzie biznesu, menadżerowie kultury, przedstawiciele, organizacji społecznych (w tym ludzie mediów), którzy po EURO 2012 zarządzają, kontrolują i współkreują przestrzeń i jej elementy (stadiony, infrastrukturę i przestrzeń wokółstadionową, lokale użytkowe na stadionach i w ich pobliżu, centra handlowe, infrastrukturę usługowo-komercyjną itd.) powstałe w związku z organizacją turnieju;


346

n

STADION – MIASTO – KULTURA

3. Etnokibice: ludzie o rozwiniętej świadomości kibicowania, uczestnicy meczów piłkarskich (nie tylko kibice telewizyjni) i przemysłu futbolowego powiązani z określonym środowiskiem futbolu lokalnego; 4. Świadkowie polscy (albo kibice przygodni): mieszkańcy miast organizujących EURO 2012, którzy nie interesują się piłką w wymiarze lokalnym i w najlepszym razie śledzą występy reprezentacji narodowej; 5. Przedstawiciele organizacji społecznych: osoby wykorzystujące materialne i niematerialne elementy fenomenu EURO 2012 do aktywizacji społecznej (budowy kapitału społecznego).

DYSPOZYCJE DO WYWIADU – NAWIGATORZY NAWIGATORZY: politycy, urzędnicy, ideolodzy (w tym ludzie mediów), osoby zarządzające stadionami, członkowie władz klubów piłkarskich, przedstawiciele PZPN-u, przedstawiciele firm sponsorujących EURO, przedstawiciele mieszkańców (władze wspólnot mieszkaniowych itd.), organizatorzy imprez na stadionach, miejscy aktywiści (np. przedstawiciele organizacji pozarządowych działających w przestrzeni miejskiej), naukowcy (przedstawiciele nauk społecznych oraz architekci i urbaniści). PYTANIE OGÓLNE n Czym dla Pana/Pani przede wszystkim było EURO? Co było największym sukcesem, a co porażką? Moduł I – Analiza ogólnopolskich i lokalnych dyskursów po EURO 2012 – sukces czy porażka? Organizacja EURO 2012 jako powód do dumy czy frustracji? n Czy widzi Pan/Pani jakieś efekty wynikające z organizacji EURO 2012 w Polsce? Co zyskaliśmy dzięki EURO? Czy coś straciliśmy? n Jak kibice w Pana/Pani mieście kibicują swojej drużynie po EURO 2012? Czy sposób ich kibicowania uległ zmianie? n Jak zachowują się kibice na nowych stadionach i w ich otoczeniu w porównaniu z czasem przed EURO 2012? Czy inaczej – jeśli tak, na czym polega różnica?


347

n

Aneks 2. Organizacja procesu badawczego

Moduł II – EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego n Czy Pana/Pani zdaniem stadion jest dobrze zarządzany? Jak ocenia Pan/ Pani funkcjonowanie stadionów w poszczególnych miastach, w tym zwłaszcza w Pana/Pani mieście (dopytujemy o zagadnienia związane z infrastrukturą oraz wydarzenia społeczne-kulturalne i sportowe)? n Czy może Pan/Pani wymienić imprezy niepiłkarskie, które odbyły się na stadionie? n Jak ocenia Pan/Pani przyszłe możliwości stadionu? Czy może on stać się obiektem ważnym dla miasta i mieszkańców? n Co Pana/Pani zdaniem można zmienić/poprawić lub z czego zrezygnować, jeśli chodzi o funkcjonowanie stadionu (zarówno odbywające się tam imprezy, jak i przestrzeń miejską)? Które rozwiązania okazały się trafne, a które były organizacyjnym błędem? Dlaczego? n Jakie Pana/Pani zdaniem funkcje powinny pełnić nowe stadiony (jedynie sportowe, czy może także społeczne itd.)? n Jak ocenia Pan/Pani ofertę sportową i pozasportową dostępną w ramach działalności stadionu? Co się sprawdza, a co się nie sprawdza? Co by Pan/Pani zmienił/a? n Czy głównym celem funkcjonowania stadionu oraz odbywających się na nim wydarzeń powinna być maksymalizacja zysków (czy stadion ma przede wszystkim „zarabiać na siebie”, czy ma pełnić także funkcje społeczne)? n Czy wydarzenia organizowane na stadionie w wystarczający sposób są – Pana/Pani zdaniem – wypromowane? n Czy EURO wpłynęło na zmianę postaw społecznych: – wzrost aktywności społecznej, – otwartość/tolerancję wobec innych, – wzrost zaufania, czy też nie można mówić o takich zmianach? Moduł III – osoby zarządzające stadionem n Jakie są strategiczne cele funkcjonowania nowego stadionu? W jaki sposób opracowują Państwo strategie wykorzystania stadionu? Jakie są najważniejsze elementy tej strategii?


348

n

STADION – MIASTO – KULTURA

Czy konsultują Państwo strategię zarządzania stadionem z mieszkańcami lub innymi podmiotami niekomercyjnymi (np. organizacjami pozarządowymi)? n Czy posiadają Państwo strategię przyciągania mieszkańców na wydarzenia organizowane na stadionie? Jeśli pada odpowiedź „tak”, to na czym ta strategia polega? n Czy wydarzenia organizowane na stadionie w wystarczający sposób są wypromowane? Jak wygląda ta promocja? n Z jakimi podmiotami komercyjnymi współpracują Państwo, zarządzając stadionem? Jak wygląda ta współpraca? n W jaki sposób chcą Państwo zagospodarować poszczególne pomieszczenia stadionowe oraz przestrzeń znajdującą się wokół stadionu (dopytujemy o konkretne rozwiązania i pomysły na konkretne rozwiązania)? n

Moduł IV – Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian w przestrzeni miejskiej i ich efektów powstałych w wyniku organizacji EURO 2012 n Co Pan/Pani myśli o lokalizacji stadionu oraz jej funkcjonalności i estetyce? n Czy od czasu zakończenia EURO poczyniono zmiany w przestrzeni okołostadionowej? Jeśli tak, to na czym te zmiany polegają? n Czy nastąpiły zmiany w przestrzeni publicznej – postrzegane w perspektywie całego miasta – związane z budową infrastruktury sportowej? Czy ludzie na nie reagują? Jeśli tak, to w jaki sposób (np. korzystają z nowych rozwiązań, są dumni z jakichś inwestycji, krytykują, chwalą, narzekają itd.)? n Czy stadion stał się ważnym/znaczącym elementem przestrzeni publicznej/miejskiej? Czy jest otwarty dla turystów? Czy można go zwiedzać?

DYSPOZYCJE DO WYWIADU – ŚWIADKOWIE, ETNOKIBICE PYTANIA OGÓLNE n Czym dla Pana/Pani przede wszystkim było EURO? Co Pan/Pani najbardziej zapamiętał/a? Co było największym sukcesem, a co porażką?


349

n

Aneks 2. Organizacja procesu badawczego

Moduł I – Analiza ogólnopolskich i lokalnych dyskursów po EURO 2012 – sukces czy porażka? Organizacja EURO 2012 jako powód do dumy czy frustracji? n Czy widzi Pan/Pani jakieś długotrwałe efekty wynikające z organizacji EURO 2012 w Polsce? Co uległo zmianie i w jaki sposób? n Jak kibice w Pana/Pani mieście kibicują swojej drużynie po EURO 2012? Czy sposób ich kibicowania uległ zmianie? Moduł II – EURO 2012 jako katalizator odtwarzania i powstawania kapitału społecznego n Czy był/a Pan/Pani na jakiejkolwiek imprezie na stadionie po zakończeniu EURO? n Czy Pana/Pani zdaniem stadion jest dobrze zarządzany? Jak ocenia Pan/ Pani funkcjonowanie stadionów w poszczególnych miastach, w tym zwłaszcza w Pana/Pani mieście (dopytujemy o zagadnienia związane z infrastrukturą oraz wydarzenia społeczne-kulturalne i sportowe)? n Jak ocenia Pan/Pani przyszłe możliwości stadionu? Czy może on stać się obiektem ważnym dla miasta i mieszkańców? n Co Pana/Pani zdaniem można zmienić/poprawić lub z czego zrezygnować, jeśli chodzi o funkcjonowanie stadionu (zarówno odbywające się tam imprezy, jak i przestrzeń miejską)? Które rozwiązania okazały się trafne, a które były organizacyjnym błędem? Dlaczego? n Jakie Pana/Pani zdaniem funkcje powinny pełnić nowe stadiony (jedynie sportowe, czy może także społeczne itd.)? n Jak ocenia Pan/Pani ofertę sportową i pozasportową dostępną w ramach działalności stadionu? Co się sprawdza, a co się nie sprawdza? Co by Pan/Pani zmienił/a? n Czy głównym celem funkcjonowania stadionu oraz odbywających się na nim wydarzeń powinna być maksymalizacja zysków (czy stadion ma przede wszystkim „zarabiać na siebie”, czy ma pełnić także funkcje społeczne)? n Czy wydarzenia organizowane na stadionie w wystarczający sposób są – Pana/Pani zdaniem – wypromowane?


350

n

STADION – MIASTO – KULTURA

MODUŁ III – EURO i przemiany mentalności mieszkańców n Jak zmieniła się przestrzeń wokół stadionu po zakończeniu EURO? Czy zauważył/a Pan/Pani istotne zmiany? n Czy dzielnica (lub osiedle), w której Pan/Pani mieszka zyskała dzięki EURO? n Czy zachowanie ludzi lub styl życia zmieniły się jakoś pod wpływem EURO (pytamy o otwartość, zaufanie, potencjalny wzrost inicjatyw społecznych, chęć do korzystania z przestrzeni publicznej)? n Czy dzięki EURO zmieni się podejście mieszkańców miasta do przestrzeni publicznej (jako istotnej wartości i dobra wspólnego)? Moduł IV – Analiza funkcjonalnych i estetycznych zmian w przestrzeni miejskiej i ich efektów powstałych w wyniku organizacji EURO 2012 n Co Pan/Pani myśli o lokalizacji stadionu oraz jej funkcjonalności i estetyce? n Czy nastąpiły zmiany w przestrzeni publicznej związane z budową infrastruktury sportowej? Czy ludzie na nie reagują? Jeśli tak, to w jaki sposób (np. korzystają z nowych rozwiązań, są dumni z jakichś inwestycji, krytykują, chwalą, narzekają itd.)? n Czy stadion stał się ważnym/znaczącym elementem przestrzeni publicznej/miejskiej?


Aneks 3

Autorzy raportu Mariusz Czubaj – antropolog kultury, autor powieści kryminalnych. Wy-

kładowca w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej. Pomysłodawca oraz kierownik projektu badawczego „Stadion – Miasto – Kultura. EURO 2012 i przemiany kultury polskiej”. Jacek Drozda – kulturoznawca, absolwent SWPS, gdzie obecnie kończy

pracę nad rozprawą doktorską dotyczącą oporu kulturowego. Współautor (z prof. M. Czubajem i J. Myszkorowskim) książki Postfutbol. Antropologia piłki nożnej oraz artykułów na temat kultury popularnej. Interesuje się m.in. radykalizmem politycznym i jego związkami z popkulturą. Mirosław Duchowski – artysta funkcjonujący na równi w sztuce i projek-

towaniu. Autor 60 wystaw indywidualnych i blisko 100 projektów architektonicznych i artystycznych w szeroko rozumianej przestrzeni publicznej. Dyrektor Instytutu Badań Przestrzeni Publicznej. Profesor zwyczajny w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie oraz w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej. Jerzy Hausner – polityk i ekonomista, poseł na Sejm IV kadencji, minister

w rządach Leszka Millera i Marka Belki, członek Rady Polityki Pieniężnej. Specjalizuje się w ekonomii politycznej oraz gospodarce i administracji publicznej. Jest autorem i współautorem ponad 300 publikacji naukowych, a także kierownikiem Katedry Gospodarki i Administracji Publicznej Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.


352

n

STADION – MIASTO – KULTURA

Krzysztof Jaskułowski – dr hab. prof. SWPS. Historyk i socjolog. Pracuje w Katedrze Studiów Europejskich Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej (Wydział zamiejscowy we Wrocławiu). Jakub Knera – animator, dziennikarz, socjolog. Jego zainteresowania kon-

centrują się wokół takich tematów jak uczestnictwo w kulturze, sztuka w przestrzeni publicznej oraz muzyka. Założyciel serwisu noweidzieodmorza.com, poświęconego trójmiejskiej muzyce, redaktor magazynu muzycznego Popupmusic.pl; publikował w „Gazecie Wyborczej” oraz na portalu Trojmiasto.pl. Współautor badań „Uczestnictwo gdańskiej młodzieży akademickiej w ofercie kulturalnej Trójmiasta” oraz „Młodzi gdańszczanie, czyli socjologiczny portret uczniów szkół średnich i wyższych”. Współtwórca projektów badawczych „Poszerzenie pola kultury” oraz „Punkty styczne: między kulturą a praktyką (nie)uczestnictwa”. Aleksandra Litorowicz – kulturoznawczyni, animatorka kultury, absolwent-

ka podyplomowego studium ewaluacji w Instytucie Socjologii UW. Twórczyni i redaktorka naczelna portalu warszawskiego street artu i sztuki publicznej Puszka (puszka.waw.pl), portalu Futuwawa (futuwawa.pl), a także współredaktorka Warsaw City Alive – przewodnika po Warszawie. Autorka książki Subkultura hipsterów. Od nowoczesnej etyki do ponowoczesnej estetyki. Stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Pracuje w Instytucie Badań Przestrzeni Publicznej. Piotr Majewski – urodzony w 1981 roku. Doktor kulturoznawstwa i ma-

gister socjologii. Ukończył studium doktoranckie w Instytucie Slawistyki PAN. Stypendysta Prezesa Polskiej Akademii Nauk w latach 2007–2009. Pracuje jako adiunkt w Instytucie Kultury i Komunikowania w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej. Zainteresowania naukowe: antropologia miasta, antropologia „Ziem Odzyskanych”, antropologia sportu oraz problematyka etniczności i nacjonalizmu. Justyna Nowak – pochodzi z Biecza. Ukończyła socjologię na Uniwersy-

tecie Jagiellońskim. Aktywnie zaangażowana w ochronę wielokulturowego dziedzictwa południowo-wschodniej Polski i Ukrainy jako członek zarządu i wolontariusz Stowarzyszenia Magurycz. Zajmuje się między innymi


353

n

Aneks 3. Autorzy raportu

badaniem powiązań religii z nacjonalizmem, szczególnie w świecie prawosławnym oraz konserwacją zabytków jako strategią tworzenia przestrzeni wielokulturowych. Martyna Obarska – kulturoznawczyni, absolwentka MISH, doktorantka

w Instytucie Kultury Polskiej UW. Redaktorka „Res Publiki Nowej”, autorka książki MDM między utopią a codziennością, nagrodzonej w konkursie im. Jana Józefa Lipskiego nagrodą II stopnia przyznaną przez Stowarzyszenie Otwarta Rzeczpospolita. Laureatka VI edycji Konkursu Mazowiecka Akademia Książki. Zajmuje się między innymi historią warszawskich osiedli mieszkaniowych, relacją między władzami Warszawy i czeskiej Pragi oraz miastami środkowoeuropejskimi. Z zamiłowania bohemistka. Elżbieta Anna Sekuła – kulturoznawca i socjolog. Wicedyrektor Instytutu

Badań Przestrzeni Publicznej. Adiunkt na Wydziale Zarządzania Kulturą Wizualną w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Autorka i współautorka wielu projektów badawczych oraz tekstów naukowych dotyczących miasta, przestrzeni publicznej, narodu i nacjonalizmu. Ślązaczka z przekonania, Włoszka z wyboru. Adrianna Surmiak – doktor. Etnolog i socjolog. Badaczka niezależna oraz

wykładowca akademicki. Prezes Fundacji Rozwoju Umiejętności Społecznych „Konsensus”. Filip Schmidt – ur. 1983, adiunkt w Instytucie Socjologii UAM w Poznaniu,

studiował w Poznaniu i Moguncji. Poza problemami poruszanymi w tej książce zajmuje się przede wszystkim badaniami życia codziennego, praktyk mieszkaniowych i form związków intymnych, relacji człowieka z materialnością, a także badaniami edukacji kulturalnej i polityki kulturalnej. Stypendysta Fundacji UAM oraz DAAD, laureat nagrody Prezesa Rady Ministrów za pracę doktorską „Mieszkać razem. Powstawanie i dynamika związków intymnych” napisaną pod kierunkiem prof. Marka Krajewskiego oraz nagrody II stopnia im. Floriana Znanieckiego przyznanej przez Polskie Towarzystwo Socjologiczne za pracę magisterską poświęconą socjologii ciała. Sandra Wilczewska – studentka ostatniego roku socjologii na Uniwersyte-

cie Gdańskim; od 2012 roku również studentka zarządzania na sopockim


354

n

STADION – MIASTO – KULTURA

wydziale Uniwersytetu Gdańskiego. Jej uwagę przyciągają zagadnienia związane z socjologią pracy oraz socjologią organizacji. Podczas studiów uczestniczyła w m.in. w tegorocznej edycji „Dzieci w sieci 2.0. – kompetencje komunikacyjne młodych”. Autorka badań marketingowych dla jednej z trójmiejskich firm kosmetycznych. Krzysztof Zaczyński – studiował psychologię na Uniwersytecie Gdańskim,

miłośnik Gdańska, muzyk (Spoiwo). Brał udział we wszystkich trzech odsłonach projektu „Stadion – Miasto – Kultura. EURO 2012 i przemiany kultury polskiej” w roli badacza terenowego. AUTORZY ZDJĘĆ Arek Arciszewski Emilia Garska Agnieszka Karcz Aleksandra Litorowicz Aleksandra Polkowska Filip Schmidt Adrianna Surmiak BADACZE TERENOWI Emilia Garska Przemysław Jaworski Agnieszka Karcz Jakub Knera Aleksandra Kożuchowska Aleksandra Litorowicz Katarzyna Maksymowicz Justyna Nowak Bartłomiej Oprządek Marek Pawlak Aleksandra Polkowska Jakub Pytel Filip Schmidt Marta Sikora


355

n

Aneks 3. Autorzy raportu

Marta Skowrońska Adrianna Surmiak Gabriela Szymańska Karolina Thel Sandra Wilczewska Maria Wittels Bartosz Wrześniewski Krzysztof Zaczyński


Bibliografia Amp Futbol na Stadionie Narodowym!, [online:] http://www.ampfutbol.pl/ amp-futbol-na-stadionie-narodowym [dostęp 30.09.2013]. Annanikova L., Porządek w Poznaniu był – na pokaz, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14499470,Porzadek_w_Poznaniu_byl__ _na_pokaz.html [dostęp 30.09.2012]. Antecki D., Rezerwat zamiast galerii. Chronione płazy w dziurze Solorza, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,14575785,Rezerwat_zamiast_galerii__Chronione_plazy_w_dziurze.html#ixzz2iOMZLkka [dostęp 02.12.2013]. Atherley K. M. (2006). Sport and Community Cohesion in the 21th Century. Understanding linkages between sport, social capital and the community. Leederville: The University of Western Australia. Barometr opinii mieszkańców Gdańska na temat wybranych problemów miasta i polityki lokalnej, [online:] http://www.gdansk.pl/plik,44417.html [dostęp 12.10. 2013]. basta, Inwigrzyskalizacja 2012, [online:] http://www.rozbrat.org/publicystyka/kontrola-spoeczna/3331-inwigrzyskalizacja-2012 [dostęp 30.09. 2012]. Baudrillard J., Symulakry i symulacje, przeł. S. Królak, Sic!, Warszawa 2005. Bendyk E., Wspólny Narodowy, czyli jak pokochać Gargamela, [online:] http://antymatrix.blog.polityka.pl/2013/10/03/wspolny-narodowy-czyli-jak-pokochac-gargamela/ [dostęp 03.12.2013]. Berman M. (2006). „Wszystko, co stałe, rozpływa się w powietrzu”. Rzecz o doświadczeniu nowoczesności, przeł. M. Szuster, Kraków. BJO, Wrocław: Dzień Przedszkolaka na Stadionie Miejskim, [online:] http:// www.gazetawroclawska.pl/artykul/915087,wroclaw-dzien-przedszkolaka-na-stadionie-miejskim-zdjecia-film,id,t.html [dostęp 02.12.2013].


357

n

Bibliografia

Bojarski L., Kim jest człowiek, który na pięć lat kupił nazwę stadionu w Poznaniu?, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14150302,Kim_ jest_czlowiek__ktory_na_piec_lat_kupil_nazwe_stadionu.html [dostęp 30.09.2012]. Bojarski P., Ile ICHOT-u w ICHOCIE? Spór o inwestycję na Ostrowie Tumskim, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,13854022,Ile_ICHOT_u_w_ICHOCIE__Spor_o_inwestycje_na_Ostrowie.html [dostęp 30.09.2012]. Bourdieu P., Wacquant L. J. D. (2001). Zaproszenie do socjologii refleksyjnej. Przeł. A. Sawisz. Warszawa: Oficyna Naukowa. Burszta W. J., Czubaj M., Drozda J., Duchowski M., Filiciak M., Jaskułowski, Litorowicz A., Majewski P., Sekuła E. A., Thel K. (2012). Stadion – Miasto – Kultura. EURO 2012 i przemiany kultury polskiej. Instytut Badań Przestrzeni Publicznej: Warszawa. Burszta W. J., Kotwice pewności. Wojny kulturowe z popnacjonalizmem w tle, Iskry, Warszawa 2013. Burszta W., Czubaj M. (2012). Karnawał zwykłych kibiców i piłkarska kultura uśmiechu. W: W. Burszta, M. Czubaj, J. Drozda, M. Duchowski, M. Filiciak, K. Jaskułowski, A. Litorowicz, P. Majewski, E. Sekuła, K. Thel, Stadion – miasto – kultura. EURO 2012 i przemiany kultury polskiej: „Święto” – rok 2012. Warszawa: ASP – IBPP 2012. Burszta W., Czubaj M. (2012). Miasto – stadion – kultura: globalny przemysł kulturowy i lokalne aspiracje. W: W. Burszta, M. Czubaj, J. Drozda, M. Duchowski, A. Litorowicz, P. Majewski, J. Myszkorowski, E. Sekuła, K. Thel, Stadion – miasto – kultura. EURO 2012 i przemiany kultury polskiej: EURO przed „świętem” – rok 2011. Warszawa: NCK 2012. Chaciński B., Cała sala mruga z nami, [online:] http://www.polityka.pl/ kraj/opinie/1530613,1,coldplay-zagral-na-stadionie-narodowym.read [dostęp 30.09.2013]. Co zostanie po Euro 2012?, [online:] http://www.2012.org.pl/pl/euro-2012/ co-zostanie-po-euro/dziedzictwo-euro.html [dostęp 12.10. 2013]. Coleman J. S. (1994). Foundation of Social Theory. Cambridge, MA: Belknap Press. Derkowski J., Euro 2012: Hotelarze we Wrocławiu mocno się przeliczyli, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12019012,Euro


358

n

STADION – MIASTO – KULTURA

_2012__Hotelarze_we_Wroclawiu_mocno_sie_przeliczyli.html#TRrel SST#ixzz2gb9fzX5M [dostęp 02.12.2013]. dra, Zrobili ścieżkę rowerową na Euro, teraz zarasta zielskiem [LIST], [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14328752,Zrobili_sciezke_rowerowa_na_Euro__teraz_zarasta_zielskiem.html [dostęp 30.09. 2012]. Duchowski M., Sekuła E. A., Sen nocy letniej? Analiza przystosowania estetycznego i funkcjonalnego przestrzeni miejskiej w trakcie trwania EURO 2012, w: praca zbiorowa, Stadion – Miasto – Kultura. EURO 2012 i przemiany kultury polskiej. „Święto” – rok 2012, ASP w Warszawie – Instytut Badań Przestrzeni Publicznej, Warszawa 2012. Euro 2012 TM w Poznaniu. Prezentacja na konferencję „Podsumowanie Euro 2012 w Poznaniu” zamieszczona na stronie Urzędu Miasta, [online:] http:// www.poznan.pl/mim/public/uefaeuro2012/attachments.html?co=show &instance=1017&parent=58211&lang=pl&id=133730 [dostęp 30.09. 2012]. Field J. (2008). Social Capital. London – New York: Routledge. Gazeta Wyborcza, Rok po Euro 2012. Co nam zostało po mistrzostwach?, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/56,36001,14061153,Rok_po_ Euro_2012__Co_nam_zostalo_po_mistrzostwach_.html [dostęp 30.09. 2012]. Gdańszczanie pomogą przy mundialu w Rosji. Doświadczenia z Euro 2012 przekazywane Moskwie,[online:] http://sport.trojmiasto.pl/Doswiadczenia-z-Euro-2012-przekazywane-Moskwie-n67468.html [dostęp 12.10. 2013]. Gospodarcze efekty organizacji Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2012 roku dla Gdańska, jako jednego z miast-gospodarzy oraz regionu pomorskiego, [online:] http://www.gdansk.pl/plik,17993.html [dostęp 12.10. 2013]. Halicki P., Uzdrowiciel na Stadionie Narodowym. Tysiące chętnych, [online:] http://wiadomosci.onet.pl/warszawa/uzdrowiciel-na-stadionie-narodowym-tysiace-chetnych/y9dwn [dostęp 30.09.2013]. Harłukowicz J., Kibice Śląska zrywają współpracę z neofaszystowskim NOP-em, [online:] http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871, 14404641,Kibice_Slaska_zrywaja_wspolprace_z_neofaszystowskim.html [dostęp 02.12.2013].


359

n

Bibliografia

Harłukowicz J., Stadion we Wrocławiu raczej dla drugoligowych artystów, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,13254850,Stadion_ we_Wroclawiu_raczej_dla_drugoligowych_artystow.html [dostęp 02. 12.2013]. Harłukowicz J., Szymański W., Janicki o dymisji: „Czuję się oszukany przez Dutkiewicza”, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12 627048,Janicki_o_dymisji____apos_Czuje_sie_oszukany_przez.html [dostęp 02.12.2013]. Heidary A., Amiri M., Ehsani M., Kenari B. A. (2012). Social Capital: A Multidimensional Binding Link in the Sport Communities. International Journal of Academic Research in Business and Social Sciences, 2 (2). HUSH Warsaw spektakularnym sukcesem, [online:] http://www.futu.pl/ futu,2,2295,hush_warsaw_spektakularnym_sukcesem.html [dostęp 30.09.2013]. Idczak M., Inwestycje w Poznaniu: Większość z nich miała być na Euro 2012, [online:] http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/909382,inwestycje-w-poznaniu-wiekszosc-z-nich-miala-byc-na-euro-2012-zdjecia,id,t.html [dostęp 30.09.2012]. IV Warszawskie Targi Książki odwiedziło 60 tys. osób, [online:] http://www. polskatimes.pl/artykul/898253,iv-warszawskie-targi-ksiazki-odwiedzilo-60-tys-osob,id,t.html?cookie=1#czytaj_dalej [dostęp 30.09.2013]. J, Odwołany zastępca grozi sądem prezydentowi Dutkiewiczowi, [online:] http: //wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12641493,Odwolany_zastepca_grozi_sadem_prezydentowi_Dutkiewiczowi.html [dostęp 02.12. 2013]. Jelionek M., W centrum ruszyła Siatkarska Strefa Kibica, [online:] http:// www.trojmiasto.pl/wiadomosci/W-centrum-Gdanska-ruszyla-Siatkarska-Strefa-Kibica-n72757.html [dostęp 12.10. 2013]. jl, Znowu opóźnienia w inwestycjach! Pestka we wrześniu, Grunwaldzka rok później, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,13763343,Znowu_opoznienia_w_inwestycjach__Pestka_we_wrzesniu_.html [dostęp 30.09.2012]. Kamiński Ł., Popis Beyonce. Stadion się sprawdził, nagłośnienie..., [online:] http://wyborcza.pl/1,75248,13984322.html#ixzz2gxqBlZMr [dostęp 30.09.2013].


360

n

STADION – MIASTO – KULTURA

Karbowiak M., Czapiński: Euro 2012 nie było dla nas niczym przełomowym, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,14053207,Czapinski__Euro_2012_nie_bylo_dla_nas_niczym_przelomowym.html#ixzz 2htisqAUw [dostęp 02.12.2013]. Karbowiak M., Do meczu Japonia-Brazylia znów dopłacimy. Pietryszyn: Liczę na 30 tys. kibiców, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/ 1,35751,12662024,Do_meczu_Japonia_Brazylia_znow_doplacimy__Pietryszyn_.html#ixzz2iGEtX0Gc [dostęp 02.12.2013]. Karbowiak M., Dynamicom przegrał proces z miastem. Nie będzie przeprosin, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,14786142,Dynamicom_przegral_proces_z_miastem__Nie_bedzie_przeprosin.html [dostęp 02.12.2013]. Karbowiak M., Sekrety Euro 2012 – strajk na stadionie, nabłyszczanie murawy, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,14053155,Sekrety_Euro_2012___strajk_na_stadionie__nablyszczanie.html?as=2# ixzz2gaukPHcR [dostęp 02.12.2013]. Karbowiak M., Turniej Polish Masters we Wrocławiu był finansową klapą, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12215816,Turniej_ Polish_Masters_we_Wroclawiu_byl_finansowa.html [dostęp 02.12. 2013]. Karpieszuk W., Ugandyjski uzdrowiciel na Narodowym. Sprzedano 57 tys. biletów, [online:] http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,14204574,Ugandyjski_uzdrowiciel_na_Narodowym__Sprzedano_57.html [dostęp 30.09.2013]. Kisiel B., Fertsch K., Taki Poznań zawdzięczamy Euro 2012!, [online:] http:// www.gloswielkopolski.pl/artykul/592501,taki-poznan-zawdzieczamy-euro-2012,id,t.html [dostęp 30.09.2012]. kkslech.com, Frekwencje na Bułgarskiej w 2012 roku, [online:] http://kks lech.com/2012/12/19/frekwencje-na-bulgarskiej-w-2012-roku/ [dostęp 30.09.2012]. Klimowicz-Sikorska M., Udany sezon turystyczny w Trójmieście, [online:] http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Udany-sezon-turystyczny-w-Trojmiescie n72280.html [dostęp 12.10.2013]. Kokot M., Dutkiewicz o sukcesie Euro, Solorzu i rozliczeniach stadionu, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,11988006,Dutkiewicz


361

n

Bibliografia

_o_sukcesie_Euro__Solorzu_i_rozliczeniach.html#TRrelSST#ixzz2gbBAVeQm [dostęp 02.12.2013]. Kołodziejska K., Naskręt M., Co zostanie po Euro 2012?, [online:] http:// www.2012.org.pl/pl/euro-2012/co-zostanie-po-euro/dziedzictwo-euro. html [dostęp 12.10. 2013]. Koncert Depeche Mode. Zespół nie zawiódł, gorzej było z nagłośnieniem, [online:] http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/896787,Koncert-Depeche-Mode-Zespol-nie-zawiodl-gorzej-bylo-z-naglosnieniem [dostęp 30.09.2013]. Korus J., Fatalne nagłośnienie na Narodowym. Kto za to odpowiada?, [online:] http://kultura.newsweek.pl/fatalne-naglosnienie-na-narodowym--kto-za-to-odpowiada-,107007,1,1.html [dostęp 30.09.2013]. Kostaszuk M. (wywiad), Ekspert z Anglii: Wielkie koncerty nie wypromują Poznania, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14409789, Ekspert_z_Anglii__Wielkie_koncerty_nie_wypromuja_Poznania.html ?as=3 [dostęp 30.09.2012]. Koszty korzyści. Prezentacja na konferencję „Podsumowanie Euro 2012 w Poznaniu” zamieszczona na stronie Urzędu Miasta, [online:] http://www.poznan.pl/mim/public/uefaeuro2012/attachments.html?co=show&instance=1017&parent=58211&lang=pl&id=133731 [dostęp 30.09.2012]. Koziołek K. (wywiad), Ryszard Grobelny 365 dni po Euro: Mój dom też pęka..., [online:] http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/914347,ryszard-grobelny-365-dni-po-euro-moj-dom-tez-peka,id,t.html [dostęp 30.09.2012]. Krastowicz S., Polacy, nic się nie stało? Euroklęska w mediach, [online:] http://www.rozbrat.org/publicystyka/polityka/3385-polacy-nic-sie-nie-stalo-eurokleska-w-mediach [dostęp 30.09.2012]. Krastowicz S., Wszystkie media trąbią, [online:] http://www.rozbrat.org/ publicystyka/polityka/3356-wszystkie-media-trabia [dostęp 30.09. 2012]. Król K., Kryzys na miarę naszych mozliwości..., [online:] http://www.rozbrat.org/publicystyka/gospodarka/3325-kryzys-na-miare-naszych-mozliwosci [dostęp 30.09.2012]. Kurkowski P., Rok po Euro 2012: O Gdańsku już wie europejski Kowalski, [online:] http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/915789,rok-po-


362

n

STADION – MIASTO – KULTURA

euro-2012-o-gdansku-juz-wie-europejski-kowalski,id,t.html [dostęp 12.10.2013]. Kwiatkowska A., Boisko za pieniądze z pamiątek po Euro, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14633322,Boisko_za_pieniadze_z_pamiatek_po_Euro_2012.html [dostęp 30.09.2012]. leh, W Poznaniu wszystko jest zielone. Różczka zaprasza Irlandczyków, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14219700,W_Poznaniu_ wszystko_jest_zielone__Rozczka_zaprasza.html [dostęp 30.09.2012]. Lehmann A., Kaponiera bez zapłaty. I tak od ponad roku. Zablokują budowę?, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14162023,Kaponiera_bez_zaplaty__I_tak_od_ponad_roku__Zablokuja.html [dostęp 30.09.2012]. Lehmann A., Tysiąc wolontariuszy chce robić dla Poznania jeszcze więcej, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14372760,Tysiac_wolontariuszy_chce_robic_dla_Poznania_jeszcze.html [dostęp 30.09.2012]. Leśniewska J., Euro 2013? Nowe trasy ponad rok po terminie, [online:] http:// poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14523141,Euro_2013__Nowe_trasy_ ponad_rok_po_terminie.html [dostęp 30.09.2012]. Leśniewska J., sewek, Cięcia w komunikacji, będzie mniej tramwajów na co dzień, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14484800,Ciecia_w_komunikacji__bedzie_mniej_tramwajow_na_co.html [dostęp 30.09.2012]. Leśniewska J., Wiadukty nad lokalną ulicą. By nie stracić dotacji, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,37794,13766781,Wiadukty_nad_lokalna_ulica__By_nie_stracic_dotacji.html [dostęp 30.09.2012]. Lipoński S. (wywiad), Każdy dzień utwierdza mnie, że nowy dworzec zrobiono pod galerię handlową, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/ 1,36037,14095928,Kazdy_dzien_utwierdza_mnie__ze_nowy_dwo-rzec_ zrobiono.html [dostęp 30.09.2012]. Lipoński S., Grobelny może odetchnąć. Dostał absolutorium, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14164523,Grobelny_moze_odetchnac_ _Dostal_absolutorium.html [dostęp 30.09.2012]. Lipoński S., Ławica traci pasażerów. Prezes: „Wiemy już, jak to naprawić”, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14270076,Lawica_traci_pasazerow__Prezes___Wiemy_juz__jak_to.html [dostęp 30.09.2012].


363

n

Bibliografia

Lipoński S., Na Ławicę tylko autobusem. Poznań nie chce naśladować błędów Warszawy, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037, 14204861,Na_Lawice_tylko_autobusem__Poznan_nie_chce_nasladowac.html [dostęp 30.09.2012]. Lipoński S., Nowy dworzec ma rok. Prezydent, przejście podziemne i absurdy z biletami, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/56,36001, 14007896,Nowy_dworzec_ma_rok__Prezydent__przejscie_podziemne. html [dostęp 30.09.2012]. Lipoński S., Sprawa nazwy stadionu. Grobelny winny czy niewinny? Komentarze, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14126804,Sprawa_ nazwy_stadionu__Grobelny_winny_czy_niewinny_.html#TRrelSST [dostęp 30.09.2012]. Lipoński S., Wow, ale to wygląda! Nowy dworzec prawie gotowy, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36036,11631714,Wow__ale_to_wyglada__Nowy_dworzec_prawie_gotowy.html [dostęp 30.09.2012]. Lipoński S., Zbudowali nowy dworzec na Euro. Ludzie wolą stary, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,14139475,Zbudowali_nowy_ dworzec_na_Euro__Ludzie_wola_stary.html [dostęp 30.09.2012]. Lipoński S., Zieleń niszczeje, ludzie sikają do fontanny. Rok po strefie kibica, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14132885,Zielen_niszczeje__ludzie_sikaja_do_fontanny__Rok_po.html [dostęp 30. 09.2012]. Lisiecki T., Może nauczymy się kibicować inaczej, [online:] http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/610275,tomasz-lisiecki-moze-nauczymy-siekibicowac-inaczej,id,t.html [dostęp 30.09.2012]. Litorowicz A., Oczekiwania: nadzieje i obawy. W: Stadion – Miasto – Kultura: Euro 2012 i przemiany kultury polskiej. Euro przed „świętem” – rok 2011, J. Burszta. M. Czubaj i in. (opracowanie zbiorowe), Narodowe Centrum Kultury, Warszawa 2012. Madej M., Bashobora odprawia rekolekcje na Stadionie Narodowym. Zebrani oczekują cudu, [online:] http://www.polskatimes.pl/artykul/938407,bashobora-odprawia-rekolekcje-na-stadionie-narodowym-zebrani-oczekuja-cudu-zobacz-zdjecia,id,t.html [dostęp 30.09.2013]. Malinowska M., Radio Merkury: Rozmowa o Euro 2012, [online:] http:// www.rozbrat.org/sluchowiska/3452-radio-merkury-rozmowa-o-euro2012 [dostęp 30.09.2012].


364

n

STADION – MIASTO – KULTURA

Martyniuk D., Podsumowanie kosztów i oszacowanie korzyści z organizacji turnieju UEFA EURO 2012TM w Poznaniu, [online:] http://www. poznan.pl/mim/public/uefaeuro2012/attachments.html?co=show&instance=1017&parent=58211&lang=pl&id=133732 [dostęp 30.09.2012]. Mergler L., Euro 2012 to seksizm, piwo i czasami mecz, [online:] http://www. gloswielkopolski.pl/artykul/601007,lech-mergler-euro-2012-to-seksizmpiwo-i-czasami-mecz,id,t.html [dostęp 30.09.2012]. Mgosz, Najpierw jezioro im. Dutkiewicza, teraz Jezioro Łabędzie?, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,14235267,Najpierw_jezioro_ im__Dutkiewicza__teraz_Jezioro_Labedzie_.html#ixzz2iOQaMKZG [dostęp 02.12.2013]. Mikar, Kibice obiecali, że na meczu Śląska z Arką nie będzie wulgaryzmów. Z powodu dzieci, [online:] http://www.sport.pl/pilka/1,64946,11385264, Kibice_obiecali__ze_na_meczu_Slaska_z_Arka_nie_bedzie.html [dostęp 12.12.2013]. mmpoznan.pl, Niezadowoleni z organizacji koncertu Alicii Keys: „Koncert świetny, organizacja fatalna”, [online:] http://www.mmpoznan. pl/452810/2013/7/1/niezadowoleni-z-organizacji-koncertu-alicii-keyskoncert-swietny-organizacja-fatalna?category=news [dostęp 30.09. 2012]. Moneta M., Osiedlowy bałagan we Wrocławiu. Miasto przedstawia swoje mapy, [online:] http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/773093,osiedlowy-balagan-we-wroclawiu-miasto-przedstawia-swoje-mapy-zobacz, id,t.html [dostęp 12.12.2013]. Moneta M., Raport o Euro 2012: We Wrocławiu kibice wydali najmniej, [online:] http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/729425,raport-o-euro-2012-we-wroclawiu-kibice-wydali-najmniej,id,t.html [dostęp 02.12.2013]. Moritz K., Euro 2012 na plusie czy na minusie? Podsumowanie, [online:] http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Euro-2012-na-plusie-czy-na-minusie-Podsumowanie-n63974.html [dostęp 12.10. 2013]. Mouffe Ch., Polityczność, „Przewodnik Krytyki Politycznej”, tom IV, Warszawa 2008. Mż, Szok kulturowy: kibice i Wrocław oczami Pepików z Czech, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,11962825,Szok_kulturowy__


365

n

Bibliografia

kibice_i_Wroclaw_oczami_Pepikow_z.html#ixzz2gyVrUTzu) [dostęp 02.12.2013] Naskręt M., Gdańsk podsumowuje Euro 2012, [online:] http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Gdansk-podsumowuje-Euro-2012-n59559.html? is_mobile=0 [dostęp 12.10. 2013]. Nowak P., Euro 2012 nie istnieje, [online:] http://www.rozbrat.org/publicystyka/polityka/3375-euro-2012-nie-istnieje [dostęp 30.09.2012]. Nowicki K., Stadion – otwarty i bezpieczny, ale..., [online:] http://www.codziennypoznan.pl/stadion-otwarty-i-bezpieczny-ale,7908,3,akt.html [dostęp 30.09.2012]. Nyczka T., Prezydent Grobelny: Igrzyska Euro 2012 dadzą nam chleb, [online:] http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/710395,prezydent-grobelny-igrzyska-euro-2012-dadza-nam-chleb,id,t.html [dostęp 30.09.2012]. Opinie na temat Stadionu Narodowego w serwisie YouTube, [online:] http://www.youtube.com/watch?v=u5L1GkiSlxA [dostęp 30.09.2013]. Orange Warsaw Festival. Muzyczne święto na Narodowym, [online:] http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,orange-warsaw-festival-muzyczne-swieto-na-narodowym,88495.html [dostęp 30.09.2013]. Pałka Ł. (2012). Euro 2012. Zadłużenie miast-gospodarzy wzrosło dwukrotnie, [online:] http://news.money.pl/artykul/euro;2012;zadluzenie; miast gospodarzy;wzroslo;dwukrotnie,71,0,1124167.html [dostęp 10.11.2013]. PAP, Max Boegl kontra Wrocław. Proces o 82 mln zł odszkodowania i kar umownych, [online:] http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/967155,max-boegl-kontra-wroclaw-proces-o-82-mln-zl-odszkodowania-i-kar-umownych,id,t.html [dostęp 02.12.2013]. Paxton P. (1999). Is Social Capital Declining in the United States? A multiple indicator assessment. American Journal of Sociology 105 (1). PILAR, Podsumowanie Euro 2012 w Poznaniu: Oblężona Ławica i setki tysięcy kibiców. Było warto!, [online:] http://www.gloswielkopolski.pl/ artykul/610009,podsumowanie-euro-2012-w-poznaniu-oblezona-lawica-i-setki-tysiecy-kibicow-bylo-warto,id,t.html [dostęp 30.09.2012]. Pilarczyk M. (wywiad), Jakub Rutnicki o Euro 2012: Entuzjazm i świetna organizacja – tym wygraliśmy, [online:] http://www.gloswielkopolski


366

n

STADION – MIASTO – KULTURA

.pl/artykul/609695,jakub-rutnicki-o-euro-2012-entuzjazm-i-swietna-organizacja-tym-wygralismy,id,t.html?cookie=1 [dostęp 30.09.2012]. Piotrowicz P., Szczypta dyskomfortu, [online:] http://muzyka.onet.pl/wywiady/szczypta-dyskomfortu/2m7b2 [dostęp 30.09.2013]. Pluta P., Mecz Brazylia-Japonia przyniósł straty. To koniec piłkarskich gwiazd we Wrocławiu?, [online:] http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/683709,mecz-brazyliajaponia-przyniosl-straty-to-koniec-pilkarskich-gwiazd-we-wroclawiu,id,t.html [dostęp 02.12.2013]. Podolska E., Poznań: Co Stare Miasto zyskało na Strefie Kibica podczas Euro 2012?, [online:] http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/624985,poznan-co-stare-miasto-zyskalo-na-strefie-kibica-podczas-euro-2012,id,t. html [dostęp 30.09.2012]. Podsumowanie kosztów i oszacowanie korzyści z organizacji turnieju UEFA EURO 2012 Gdańsk, [online:] http://www.gdansk.pl/plik,44118.html [dostęp 12.10.2013]. Polanyi K. Wielka transformacja, PWN, Warszawa 2011. Profil facebookowy Planszówki na Narodowym, [online:] https://www.facebook.com/planszowkinanarodowym [dostęp 30.09.2013]. Profil facebookowy Fundacji na Rzecz Wspólnot Lokalnych „na miejscu” – materiał video zarejestrowany przez Macieja Jóźwickiego, [online:] https://www.facebook.com/FUNDACJANAMIEJSCU [dostęp 30.09.2013]. Profil facebookowy Jezus na Stadionie, [online:] https://www.facebook. com/JezusNaStadionie [dostęp 30.09.2013]. Profil facebookowy Orange Warsaw Festival, [online:] https://www.facebook.com/OrangeWarsawFestival?ref=ts&fref=ts [dostęp 30.09.2013]. Profil facebookowy Polish Soccer Skills, [online:] https://www.facebook. com/PolishSoccerSkills?sk=wall&filter=1 [dostęp 30.09.2013]. Profil facebookowy projektu Wspólny Narodowy, [online:] https://www. facebook.com/WspolnyNarodowy [dostęp 30.09.2013]. Profil facebookowy Saska Kępa z pasją, [online:] https://www.facebook. com/Saska.Kepa.z.pasja?fref=ts [dostęp 30.09.2013]. Profil facebookowy Stadionu Narodowego, [online:] https://www.facebook. com/Stadion.Narodowyhttps://www.facebook.com/Stadion.Narodowy [dostęp 30.09.2013].


367

n

Bibliografia

Profil facebookowy SuperFinału, [online:] https://www.facebook.com/superfinalplfa [dostęp 30.09.2013]. Przygotowania do polskiej edycji Top Gear Live nabierają tempa, [online:] http://www.topgearlive.pl/pl/info-pl/latest-news-pl/item/poland-gets-set-for-top-gear-live [dostęp 30.09.2013]. Putnam R. (1995). Demokracja w działaniu. Tradycje obywatelskie we współczesnych Włoszech. Przeł. J. Szacki. Warszawa – Kraków: Fundacja im. S. Batorego, Znak. Red., Wrocław: Dzień Przedszkolaka na stadionie – internauci narzekają, [online:] http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/915522,wroclaw-dzien-przedszkolaka-na-stadionie-internauci-narzekaja-komentarze,id,t.html [dostęp 02.12.2013]. Rekolekcje na Stadionie Narodowym, [online:] http://religia.tv/news,3095-rekolekcje_na_stadionie_narodowym.html [dostęp 30.09.2013]. Roik M., BUŁGARSKA – Stadion dla kibica, okolica dla każdego poznaniaka, [online:] http://poznan.naszemiasto.pl/artykul/400282,bulgarska-stadion-dla-kibica-okolica-dla-kazdego-poznaniaka,id,t.html [dostęp 30.09.2012]. Roik M., Od Euro 2012 minął rok. Co nam po nim zostało? , [online:] http:// www.gloswielkopolski.pl/artykul/914481,od-euro-2012-minal-rok-co-nam-po-nim-zostalo-zdjecia,id,t.html [dostęp 30.09.2012]. Roik M., Poznań: Ład wokół stadionu po... Euro 2012, [online:] http://www. glos-wielkopolski.pl/artykul/407783,poznan-lad-wokol-stadionu-po-euro-2012,id,t.html [dostęp 30.09.2012]. Roik M., Wiemy ile Poznań wydał i zarobił na Euro 2012, [online:] http:// www.gloswielkopolski.pl/artykul/633671,wiemy-ile-poznan-wydal-i-zarobil-na-euro-2012,id,t.html [dostęp 30.09.2012]. Rostow W. W., The Stages of Economic Growth: A Non-Communist Manifesto, New York 1965. rozbrat.org, ANTY EURO 2012/ Ogólnopolska Akcja Bilbordowa, [online:] http://www.rozbrat.org/informacje/krajowe/3337-anty-euro-2012-ogolnopolska-akcja-bilbordowa [dostęp 30.09.2012]. rozbrat.org, Bez wyzysku i nacjonalizmu. Oświadczenie w związku z 11 listopada, [online:] http://www.rozbrat.org/dokumenty/kontrola-spoleczna/3685-bez-wyzysku-i-nacjonalizmu-oswiadczenie-w-zwiazku-z-11-listopada [dostęp 30.09.2012].


368

n

STADION – MIASTO – KULTURA

rozbrat.org, Demonstracja „Chleba zamiast igrzysk”, [online:] http://www. rozbrat.org/informacje/poznan/3357-demonstracja-chleba-zamiast-ingezysk [dostęp 30.09.2012]. rozbrat.org, Działalność Federacji Anarchistycznej w 2012 roku, [online:] http://www.rozbrat.org/publicystyka/aktywizm/3843-dzialalnosc-federacji-anarchistycznej-w-2012-roku [dostęp 30.09.2012]. rozbrat.org, Nasza zabawa na wasz koszt, [online:] http://www.rozbrat. org/informacje/poznan/3351-nasza-zabawa-na-wasz-koszt [dostęp 30.09.2012]. rozbrat.org, Nie chcemy igrzysk, chcemy mieszkań. Demonstracja na Stolarskiej, [online:] http://www.rozbrat.org/informacje/poznan/3625-nie-chcemy-igrzysk-chcemy-mieszkan-demonstracja-na-stolarskiej [dostęp 30.09.2012]. rozbrat.org, Protest podczas otwarcia dworca przez Komorowskiego, [online:] http://www.rozbrat.org/informacje/poznan/3329-protest-podczas-otwarcia-dworca-przez-komorowskiego [dostęp 30.09.2012]. rozbrat.org, Stop podwyżkom cen biletów – protest, [online:] http://www.rozbrat.org/informacje/poznan/3838-stop-podwyzkom-cen-biletow-protest [dostęp 30.09.2012]. rozbrat.org, Strefa kibica udręką mieszkańców, [online:] http://www.rozbrat. org/informacje/poznan/3416-strefa-kibica-udreka-mieszkancow [dostęp 30.09.2012]. rozbrat.org, Strzelamy karne Grobelnemu! Nawet w deszcz, [online:] http:// www.rozbrat.org/informacje/poznan/3344-strzelamy-karne-grobelnemu-nawet-w-deszcz [dostęp 30.09.2012]. rozbrat.org, Telewizyjna debata o Euro, [online:] http://www.rozbrat.org/informacje/poznan/3352-telewizyjna-debata-o-euro [dostęp 30.09.2012]. rozbrat.org, Działalność Federacji Anarchistycznej w 2012 roku, [online:] http://www.rozbrat.org/publicystyka/aktywizm/3843-dzialalnosc-federacji-anarchistycznej-w-2012-roku [dostęp 30.09.2012]. Rozwadowska A., Rok po Euro 2012: Bilans raczej pozytywny, [online:] http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/915953,rok-po-euro-2012-bilans-raczej-pozytywny-zdjecia,id,t.html [dostęp 30.09.2012]. Rybak M., Guder J., Wronecki P., Echa awantur przed meczem Polska-Mołdawia. PZPN nie posłuchał rad policji i miasta?, [online:] http://www.ga-


369

n

Bibliografia

zetawroclawska.pl/artykul/655207,echa-awantur-przed-meczem-polska-moldawia-pzpn-nie,id,t.html [dostęp 02.12.2013]. Rybak M., Max Boegl kontra Wrocław. Rozpoczął się proces o wrocławski stadion, [online:] http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/936642,max-boegl-kontra-wroclaw-rozpoczal-sie-proces-o-wroclawski-stadion,id,t.html [dostęp 02.12.2013]. Rybak M., Wrocław: Biznesplan Stadionu Miejskiego zawalił się. Zyski w 2017 roku?, [online:] http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/795527,wroclaw-biznesplan-stadionu-miejskiego-zawalil-sie-zyski-w-2017-roku,id,t. html [dostęp 12.12.2013]. Rybak M., Wrocław: Przy organizacji imprez na stadionie doszło do oszustwa, [online:] http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/673429,wroclaw-przy-organizacji-imprez-na-stadionie-doszlo-do-oszustwa,id,t.html [dostęp 02.12.2013]. Saraczyńska A., Szymański W., Brzozowski A., Kulesza J., To nam się udało. Największe hity 2012 roku, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/56,35751,13121861,To_nam_sie_udalo__Najwieksze_hity_2012_ roku__FOTO_.html [dostęp 02.12.2013]. Sawka J., Poległ Rus i Lech, ostał nam się Czech – nasi na Euro, [online:] http:// wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,11973168,Polegl_Rus_i_Lech__ostal _nam_sie_Czech___nasi_na_Euro.html#ixzz2gykminnc [dostęp 02. 12.2013]. sewek, Miasto bierze nowe autobusy. Na osiem lat, bo na zakup nie ma kasy, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,37794,14106906,Miasto_ bierze_nowe_autobusy__Na_osiem_lat__bo_na_zakup.html [dostęp 30.09.2012]. Skupin W., Dutkiewicz: Za miesiąc ogłoszę jaka megagwiazda przyjedzie do Wrocławia w 2013. U2? Madonna?, [online:] http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/730621,dutkiewicz-za-miesiac-oglosze-jaka-megagwiazda-przyjedzie-do-wroclawia-w-2013-u2-madonna,id,t.html [dostęp 02.12.2013]. Słowo na niedzielę (4) – koncert Paula McCartney’a na Stadionie Narodowym w Warszawie (22.06.2013), [online:] http://gameplay.pl/news. asp?ID=80382 [dostęp 30.09.2013]. Sobańska E., Euro 2012: Czy Polacy są naprawdę tacy, jak w czasie mistrzostw?, [online:] http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/608563,


370

n

STADION – MIASTO – KULTURA

euro-2012-czy-polacy-sa-naprawde-tacy-jak-w-czasie-mistrzostw,2,id, t,sa.html [dostęp 30.09.2012]. Socha-Jakubowska P., Charyzmatyczny uzdrowiciel, czy showman w sutannie?, [online:] http://tvp.info/magazyn/po-godzinach/charyzmatyczny-uzdrowiciel-czy-showman-w-sutannie/11657994 [dostęp 30.09.2013]. Souljunkie, Relacja: Alicja Keys w Poznaniu, [online:] http://soulbowl. pl/2013/07/03/relacja-alicia-keys-w-poznaniu [dostęp 30.09.2012]. Stanisz B., Euro 2012 było trampoliną dla wrocławskiej turystyki, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,14530701,Euro_2012_bylo_ trampolina_dla_wroclawskiej_turystyki.html#ixzz2gkMgTn7t [dostęp 02.12.2013]. Strona internetowa portalu citymart.com założonego przez Saschę Haselmayera/ eksperta zaproszonego do konsultacji w ramach projektu Wspólny Narodowy, [online:] http://citymart.com/Default.aspx [dostęp 30.09.2013]. Strona internetowa Stadionu Narodowego, [online:] http://www.stadionnarodowy.org.pl [dostęp 15.10.2013]. Szymański W., Było spoko – wrocławianie odpytani o mistrzostwa Euro 2012, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12345316,Bylo_spoko___wroclawianie_odpytani_o_mistrzostwa_Euro.html#ixzz2gkaJAlNu [dostęp 02.12.2013]. Szymański W., Harłukowicz J., Karbowiak M., Wiceprezydent Janicki odwołany za imprezy na stadionie, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12595394,Wiceprezydent_Janicki_odwolany_za_imprezy_na_stadionie.html [dostęp 2.12.2013]. Szymański W., Miasto kontra Max Boegl. Stadionowy atak prezydenta, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,36743,12604143,Miasto_kontra_Max_Boegl__Stadionowy_atak_prezydenta.html [dostęp 02.12. 2013]. Szymański W., Miasto zostanie w dziurze? Problem z działką przy stadionie, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,13013040,Miasto_zostanie_w_dziurze__Problem_z_dzialka_przy.html#ixzz2iOOKV6GM [dostęp 02.12.2013]. Szymański W., Oszczędzili i zarobili więcej niż się spodziewali. Stadion na plusie, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,14397898,


371

n

Bibliografia

Oszczedzili_i_zarobili_wiecej_niz_sie_spodziewali_.html [dostęp 02. 12.2013]. Szymański W., Wielka niemoc stadionowa. Miasto nie wie, jak go dokończyć, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,36743,12574097,Wielka_ niemoc_stadionowa__Miasto_nie_wie__jak_go_dokonczyc.html [dostęp 02.12.2013]. Szymański W., Znów nie ma chętnych na dziurę przy Stadionie Miejskim, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,36743,13460193,Znow_nie_ ma_chetnych_na_dziure_przy_Stadionie_Miejskim.html#ixzz2iOIsYyZA [dostęp 02.12.2013]. Świerdzewska I., Papież na stadionie, [online:] http://www.idziemy.com.pl/ kosciol/papiez-na-stadionie/1/ [dostęp 30.09.2013]. Thel K., Wartości, idee, postawy. W: Stadion – Miasto – Kultura: Euro 2012 i przemiany kultury polskiej. Euro przed „świętem” – rok 2011, J. Burszta. M. Czubaj i in. (opracowanie zbiorowe), Narodowe Centrum Kultury, Warszawa 2012. Torz M., Justin Timberlake zaśpiewa we Wrocławiu? Miasto rozpaczliwie szuka gwiazdy, [online:] http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/799015, justin-timberlake-zaspiewa-we-wroclawiu-miasto-rozpaczliwie-szuka-gwiazdy,id,t.html [dostęp 02.12.2013]. Torz M., Stadion Miejski bez żadnej większej imprezy przez najbliższych 15 miesięcy, [online:] http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/673665, stadion-miejski-bez-zadnej-wiekszej-imprezy-przez-najblizszych-15-miesiecy,id,t.html [dostęp 02.12.2013]. Torz M., Wojna stadionowa: Wrocław wściekły na Warszawę. Podkupili nam Beyonce?, [online:] http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/760689, wojna-stadionowa-wroclaw-wsciekly-na-warszawe-podkupili-nam-beyonce,id,t.html [dostęp 02.12.2013]. Torz M., Wrocław bez gwiazd na stadionie. W desperacji proponuje innym miastom pakt, [online:] http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/798191, wroclaw-bez-gwiazd-na-stadionie-w-desperacji-proponuje-innym-miastom-pakt,id,t.html [dostęp 02.12.2013]. Torz M., Wrocław: 8 czerwca Dzień Przedszkolaka – 20 tysięcy dzieci na Stadionie Miejskim, [online:] http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/900788,wroclaw-8-czerwca-dzien-przedszkolaka-20-tysiecy-dzieci-na,id,t.html [dostęp 02.12.2013].


372

n

STADION – MIASTO – KULTURA

Torz M., Wrocław: Będzie wielki festiwal disco na stadionie. Zagrają Weekend, Boys i Dr Alban?, [online:] http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/749663,wroclaw-bedzie-wielki-festiwal-disco-na-stadionie-zagraja-weekend-boys-i-dr-alban,id,t.html [dostęp 02.12.2013]. Torz M., Wrocławianie są dumni ze stadionu. Choć połowa jeszcze na nim nie była, [online:] http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/900575,wroclawianie-sa-dumni-ze-stadionu-choc-polowa-jeszcze-na-nim-nie-byla, id,t.html [dostęp 02.12.2013]. Urbaniak H., Wesołek M., Na stadionie zdarzył się cud? Trawa jednak tam rośnie!, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14133208,Na_ stadionie_zdarzyl_sie_cud__Trawa_jednak_tam_rosnie_.html [dostęp 30.09.2012]. Urbański J., Euro 2012 – buraczana propaganda sukcesu, [online:] http:// www.rozbrat.org/publicystyka/sprawy-lokalne/3338-euro-2012-buraczana-propaganda-sukcesu [dostęp 30.09.2012]. Urbański J., Finanse miejskie w zapaści, [online:] http://www.rozbrat.org/ publicystyka/103-budzet-poznania/3574-finanse-miejskie-w-zapasci [dostęp 30.09.2012]. Urbański J., Redaktor Wesołek będzie się bawił, [online:] http://www.rozbrat.org/publicystyka/sprawy-lokalne/3200-redaktor-wesolek-bedzie-sie-bawil [dostęp 30.09.2012]. Urbański J., Wirtualne dochody z Euro, [online:] http://www.rozbrat.org/publicystyka/103-budzet-poznania/3529-wirtualne-dochody-z-euro [dostęp 30.09.2012]. Waligóra L., Tylko się nie rozliczajcie, [online:] http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/607307,tylko-sie-nie-rozliczajcie,id,t.html [dostęp 30.09.2012]. Wesołek M., Efekt barceloński w Poznaniu? Może nie, ale szanse niezmarnowana, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,11973394, Efekt_barcelonski_w_Poznaniu__Moze_nie__ale_szanse.html [dostęp 30.09.2012]. Wesołek M., Negocjacje ws. stadionu? Bądźmy szczerzy, nie było wyjścia, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,13980331,Negocjacje_ws__stadionu__Badzmy_szczerzy__nie_bylo.html [dostęp 30.09. 2012].


373

n

Bibliografia

Wielgosz P., Popsuć atmosferę sportowego święta, [online:] http://www.rozbrat.org/w-sieci/3399-popsuc-atmosfere-sportowego-swieta [dostęp 30.09.2012]. Wierciński J., Podsumowanie Euro 2012: Władze Gdańska zadowolone z mistrzostw [PREZENTACJA], [online:] http://www.dziennikbaltycki.pl/ artykul/702085,podsumowanie-euro-2012-wladze-gdanska-zadowolone-z-mistrzostw-prezentacja,1,1,id,t,sm,sg.html#galeria-material [dostęp 12.10. 2013]. Wilgocki M., Euro w liczbach. Ile piw wypili kibice na stadionie?, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/56,80198,12070335,Euro_w_liczbach __Ile_piw_wypili_kibice_na_stadionie_.html#TRrelSST [dostęp 02.12. 2013]. Wilgocki M., Ile miasto zapłaciłoby za reklamę przy okazji Euro, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,80198,12374261,Ile_miasto_zaplaciloby_za_reklame_przy_okazji_Euro.html#TRrelSST#ixzz2gazXFTpa [dostęp 12.12.2013]. Woolcock M. (2001). The Place of Social Capital in Undestanding Social and Economic Outcomes. Isuma: Canadian Journal of Policy Research 2 (1). Wsz, Gdzie obiecywana megagwiazda prezydenta Dutkiewicza?, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,13335824,Gdzie_obiecywana_megagwiazda_prezydenta_Dutkiewicza_.html#ixzz2iG1mM5Gf [dostęp 02.12.2013]. Wsz, Uczniowie mogą kupić taniej bilety na mecz Brazylia – Japonia, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12487813,Uczniowie_moga_ kupic_taniej_bilety_na_mecz_Brazylia.html#ixzz2iGSg0fBN [dostęp 02.12.2013]. wyb, Stadion zacznie zarabiać? „Miasto chciało pomóc Lechowi”, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36036,14091120,Stadion_zacznie_zarabiac___Miasto_chcialo_pomoc_Lechowi_.html [dostęp 30.09.2012]. Wybieralski M., Czy Poznań wie jak wygrać Euro 2012?, [online:] http:// poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,10717941,Czy_Poznan_wie__jak_ wygrac_Euro_2012_.html [dostęp 30.09.2012]. Wybieralski M., Rowerem przez Poznań. Jak jechać z Jeżyc do centrum?, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,37794,13888993,Rowerem_


374

n

STADION – MIASTO – KULTURA

przez_Poznan__Jak_jechac_z_Jezyc_do_centrum_.html [dostęp 30.09. 2012]. Wybieralski M., Ulice będą miały menedżerów. Społecznych!, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,13557290,Ulice_beda_mialy_ menedzerow__Spolecznych_.html [dostęp 30.09.2012]. Wybieralski M., Wesołek M., Co będziesz robić na Euro? Bawić się czy demonstrować?, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,11549440,Co_bedziesz_robic_na_Euro__Bawic_sie_czy_demonstrowac_.html [dostęp 30.09.2012]. Wysocki T., Miasto rekompensuje knajpom w Rynku straty za Euro, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12126847,Miasto_ rekompensuje_knajpom_w_Rynku_straty_za_Euro.html#TRrelSST# ixzz2gb4BhLkW [dostęp 02.12.2013]. Zieliński R., George Michael otworzył wrocławski stadion. I to jak!, [online:] http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,10307643,George_Michael_otworzyl_wroclawski_stadion__I_to_jak_.html#ixzz2iAgG7Fi0 [dostęp 02.12.2103]. Żytnicki P., Leśniowski P., Catering na stadionie dla partnerki „Litara”, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14175277,Catering_na_ stadionie_dla_partnerki__Litara_.html [dostęp 30.09.2012]. Żytnicki P., Nie zawiadomili prokuratury o pękającym stadionie. Bali się donieść na samych siebie?, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,13759264,Nie_zawiadomili_prokuratury_o_pekajacym_ stadionie_.html [dostęp 30.09.2012]. Żytnicki P., Nowe pomysły na stadion w Poznaniu. „To ma być fajne miejsce do spędzania czasu”, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14595922,Nowe_pomysly_na_stadion_w_Poznaniu___ To_ma_byc_fajne.html [dostęp 30.09.2012]. Żytnicki P., Pęka poznański stadion miejski! Zamknięto część trybuny, groziła zawaleniem, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037, 13745359,Peka_poznanski_stadion_miejski__Zamknieto_czesc_trybuny_.html [dostęp 30.09.2012]. Żytnicki P., Prokuratura odmawia CBA: Nie będzie śledztwa w sprawie Grobelnego i stadionu [NOWE FAKTY], [online:] http://poznan.gazeta.pl/ poznan/1,36030,11685705,Prokuratura_odmawia_CBA__Nie_bedzie_ sledztwa_w_sprawie.html [dostęp 30.09.2012].


375

n

Bibliografia

Żytnicki P., Prokuratura zajmie się zarzutami CBA wobec Grobelnego, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36030,13680714,Prokuratura_zajmie_sie_zarzutami_CBA_wobec_Grobelnego.html [dostęp 30.09.2012]. Żytnicki P., Publiczne pieniądze na urażone ambicje prezesów, [online:] http:// poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,14069889,Publiczne_pieniadze_na_ urazone_ambicje_prezesow.html [dostęp 30.09.2012]. Żytnicki P., Skazali kiboli, bo blokowali schody na stadionie, [online:] http:// wyborcza.pl/1,75248,14575324,Skazali_kiboli__bo_blokowali_schody_ na_stadionie.html#TRrelSST [dostęp 30.09.2012]. Żytnicki P., Stadion będzie Lecha na wieki? Tej umowy nie opłaca się zrywać, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,13550678,Stadion_bedzie_Lecha_na_wieki__Tej_umowy_nie_oplaca.html [dostęp 30.09.2012]. Żytnicki P., Stadion: Lech zaczął negocjacje z miastem. Ściśle tajne, [online:] http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,13538357,Stadion__Lech_zaczal_negocjacje_z_miastem__Scisle.html [dostęp 30.09.2012].



fot. Adrianna Surmiak

fot. Adrianna Surmiak


fot. Adrianna Surmiak

fot. Adrianna Surmiak


fot. Adrianna Surmiak

fot. Adrianna Surmiak


fot. Agnieszka Karcz

fot. Agnieszka Karcz


fot. Aleksandra Litorowicz

fot. Arek Arciszewski


fot. Arek Arciszewski

fot. Arek Arciszewski


fot. Aleksandra Polkowska

fot. Aleksandra Polkowska


fot. Aleksandra Polkowska

fot. Aleksandra Polkowska


fot. Emilia Garska

fot. Emilia Garska



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.