flw
REKLAMA
RADZYŃ PODLASKI
EgBSRIISJAWQGMQMQMffl
NAPRAWA
TEL. 504 060 803
KLIMATYZACJE
TEL. 83 352 14 24
I SPRZED A '
PRZYJEŻDŻAMY-NAPRAWIAMY
'! IA
Radzyń Podlaski Wykonujemy okresowe, obowiązkowe przeglądy ul. Warszawska 61 („obok Biedronki”)! urządzeń chłodniczych w sklepach spożywczych
CENTRUM części
do s a m o c h o d ó w
marki
FORD
części karoseryjne, mechaniczne, silniki, zawieszenia, elektronika, airbagi, naprawa, diagnostyka
D o w ó z i w y s y łk a na ca ły k ra j. S prze d a ż części n o w yc h i u żyw a n ych .
21-300 Radzyń Podlaski ul. Wisznicka lOb tel. (83 ) 352 04 14
kom. 889 917 244 889 079 244 e-mail: ford2008@wp.pl M ondeo
h r IO (£10)
Gr o t
KULTURA
15 października koncertem skrzypcowym zainaugurowano obchody Dni Karola Lipińskiego. Honorowy patronat nad XXVIII edycją DKL objął Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Bronisław Komorowski.
W HOŁDZIE MISTRZOWI XXVIII Dni Karola Lipińskiego wybrzmiewają w 150 rocznicę śmierci swego Patrona. Inaugurujący koncert skrzypcowy, w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej Filharmonii im. H. Wieniawskiego w Lublinie pod batutą Piotra Wijatowskiego, z solistą, skrzypkiem światowej sławy, Krzysztofem Jakowiczem, byl hołdem oddanym przez pot omnych wi el ki emu kompozytorowi, urodzonemu w Radzyniu Podlaskim.
M
N
a
„Dzisiejszy dzień jest dla mnie wyjątkowy. Widząc wypełnioną po brzegi salę radzyńskiej „Oranżerii” cieszę się z tego powodu niezmiernie i jestem o tym przekonany, że dzisiejszy koncert będzie wielkim wydarzeniem muzycznym “ - tak witał zgromadzonych Zygmunt Pietrzak prezes Radzyńskiego Towarzystwa Muzycznego im. Karola Lipińskiego. Korzystając z okazji przypomniał o wydarzeniach, które w roku jubileuszowym, bogatym w wydarzenia artystyczne, uświęcająpamięć Patrona. W ramach Powiatowego Forum Kultury, jakie miało miejsce w czerwcu bieżącego roku, w 150 rocznicę śmierci Karola Lipińskiego Biblioteka Narodowa w Warszawie przekazała na rzecz Izby Pamięci Karola Lipińskiego wystawę, to jest komplet dziesięciu plansz zatytułowanych „Maestro dei Maestri - Karol Lipiński - zapomniany wirtuoz odkryty na nowo” oraz siedem faksymiliów druków muzycznych Karola Lipińskiego, pochodzących ze zbiorów Biblioteki Narodowej. W sierpniu bieżącego roku odbyła się w siedzibie radzyńskiej Szkoły Muzycznej zainaugurowana przepięknym uroczystym koncertem Kwartetu Śląskiego, Radzyńska Akademia Wiolinistyki. Był to wspólny projekt edukacyjny Radzyńskiego Towarzystwa Muzycznego im. Karola Lipińskiego i Towarzystwa Muzycznego im. Henryka Wieniawskiego w Lublinie. Akademia stanowiła swoiste wspomożenie młodych adeptów sztuki skrzypcowej przygot owuj ącej się do udzi ału w ogól nopol skich i międzynarodowych konkursach muzycznych. W tym samym miesiącu, w holu gmachu Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej została otwarta wystawa, poświęcona życiu i twórczości Karola Lipińskiego. Jej inicjatorem był poseł Tadeusz Sławecki. Na otwarcie wystawy przybyło wielu znamienitych gości ze świata artystycznego i naukowego. XXVIII Dni Karola Lipińskiego są zwieńczeniem, ukoronowaniem obchodówjubileuszowych. Prezes RTM podziękował obecnym na wieczorze, posłowi na Sejm RP Tadeuszowi Sław eckiem u, przedstaw icielom sam orządu powiatowego i miejskiego, instytucjom kultury, sponsorom, za nieustające wsparcie i pomoc przy organizacji wydarzeń. W sposób szczególny podziękował za przychylność sponsorowi strategicznemu DKL, radzyńskiej Spółdzielczej Mleczami SPOMLEK oraz Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego, których życzliwość pozwala na rozszerzanie oferty kulturalnej i podnoszenie poziomu nr IO (216)
proponowanych imprez muzycznych. Maria Ossolińska, przedstawicielka kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej - Bronisława Komorowskiego, w imieniu podsekretarza stanu M acieja K lim czaka, odczytała list okolicznościowy, w którym minister wyraził uznanie dla instytucji radzyńskich. „ To ważne, iż kontynuując myśl wybitnego skrzypka i kompozytora, podkreślają państwo znaczenie kształcenia muzycznego. Poprzez edukację, poprzez poznawanie muzyki Karola Lipińskiego, a także innych kompozytorów możemy docierać do ludzi młodych i przybliżać im najwspanialsze osiągnięcia ludzkiej kultury. Cieszę się, że w Radzyniu Podlaskim od niemal trzydziestu lat odbywają się Dni Karola Lipińskiego. W ten sposób wyrażamy wdzięczność wielkiemu artyście, którego sztuka upiększa naszą rzeczywistość. “ „Szanowni Państwo, człowiek każdego dnia powinien wysłuchać przynajmniej fragmentu pięknej muzyki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć wspaniały obraz, a także - jeżeli to możliwe - wypowiedzieć chociaż kilka rozsądnych słów myśl Wolfganga Goethego przypomniał Edward Bajko, prezes SM Spomlek. Mówił:„W dzisiejszych skomplikowanych czasach gdy rywalizacja między ludźmi czasami przybiera bardzo ostre formy, każdego dnia słyszymy wiele słów. Wiele słów. Ale prawdziwa sztuka wyznacza tym nierozsądnym słowom właściwe miejsce na śmietniku. Prawdziwa sztuka trwa wiecznie w przeciwieństwie do tych słów, które już nie mają znaczenia po kilku chwilach. Muzyka, której będziemy słuchać dzisiaj powstała ponad 150 lat temu. Muzyka jest sztuką, która pozwala cieszyć się i smucić bez żadnego konkretnego powodu. Muzyka wyzwala w nas uczucia, które są naprawdę głęboko ludzkie, nie czyni nikomu krzywdy. Patrząc na tą liczną grupę słuchaczy, których dzisiaj gościmy, jest ona potrzebna. Chcę bardzo serdecznie podziękować panu Zygmuntowi Pietrzakowi, że od tylu lat wkładając tyle serca, tyle siły, umożliwia nam spotkania z prawdziwą sztuką i cieszę się, że SPOMLEKmoże w tym pomóc”. Życzenia wielu wzruszeń podczas „obcowania z czymś co jest piękne i trwałe, a więc ważne “ stanowiły wstęp do koncertu. Na koncert złożyły się kompozycje mistrza i ucznia. Orkiestra wykonała trzy utwory, w tym najsłynniejszy z nich , Koncert skrzypcowy op. 21 „Wojskowy” Karola Lipińskiego oraz II Koncert skrzypcowy Henryka Wieniawskiego. Solista Krzysztof Jakowicz , po pełnym ekspresji i maestrii wirtuozerskim popisie, przy aplauzie publiczności, otrzymał medal pamiątkowy XXV-lecia Dni Karola Lipińskiego, wręczany artystom, w podzięce za materialny, intelektualny i duchowy wkład w uświetnianie sztandarowej imprezy muzycznej miasta. Monika Mackiewcz Fot Piotr Matysiak
KRZYSZTOF JAKOWICZ Wybitny polski skrzypek, szczególnie ceniony przez Witolda Lutosławskiego, któremu wielki kompozytor powierzył polskie prawykonanie wszystkich swoich utworów skrzypcowych. Zapraszany przez Lutosławskiego, pod batutą autora, wykonywał jego dzieła w ważnych centrach muzycznych świata. Krzysztof Jakowicz ukończył z odznaczeniem studia wiottnistyczne pod kierunkiem mistrzów. Jest laureatem I nagrody Konkursu im. E. Ysay’a w Warszawie (1959 r.) oraz nagrody specjalnej ufundowanej przez Henryka Szerynga. Artysta jest wielokrotnie zapraszany do udziału w festiwalach o światowej renomie. Współpracuje ze wszystkimi wybitnymi dyrygentami polskimi, a także artystami wysokiej miary (m.in. Riccardo Chailly, Pinchas Steinberg). Przez dwa lata był pierwszym skrzypkiem słynnego kwintetu 3
< ^ O
WYWIAD GROTA
T _
W październiku ordynariusz siedlecki, ksiądz biskup Zbigniew Kiernikowski, mianował księdza Andrzeja Kieliszka na proboszcza radzyńskiej parafii Świętej Trójcy.
BYŁEM TU NA POGRZEBIE KSIĘDZA CZAPSKIEGO. NIGDY NIE POMYŚLAŁBYM, ŻE PRZYJDZIE Ml BYĆ JEGO NASTĘPCĄ... komisji do spraw rozwiązywania problemów alkoholowych. Trafiając do Radzynia jako proboszcz parafii Świętej Trójcy nie chciałbym wycofywać się z pracy z osobami uzależnionymi. Również biskup posyłając mnie tutaj zaznaczył, żebym będąc w Radzyniu kontynuował ten obszar duszpasterstwa specj alistycznego. Obejmuje ksiądz proboszcz parafię w momencie istotnym, tj. utracenia roli siedziby dekanatu. Czy zmiana siedziby tej instytucji będzie miała znaczenie dla dalszego funkcjonowania placówki? Myślę, że nie będzie to miało istotnego znaczenia. Dla mnie na pewno trochę mniej obowiązków, chociaż na brak obowiązków narzekać nie będę. Dla wiernych parafii to raczej też nie wprowadzi istotnych zmian. Natomiast „obiło mi się o uszy”, że parafianie jakoś szczególnie byli przywiązani do tutejszej parafii w roli dekanatu i że tutej szy proboszcz j est dziekanem. Ksiądz Andrzej Kieliszek urodził się 01 stycznia 1961 roku w Zielonce (pow. Ryki). Najstarszy z trzech braci. Brat Tadeusz mieszka w Dęblinie, Bogdan prowadzi gospodarstwo w Zielonce, razem z rodzinąmieszka przy matce. Szkołę podstawową ukończył w Więckowie, następnie technikum geodezyjne w Żelechowie. Absolwent seminarium od 1987 roku, a także Instytutu Studiów nad Rodziną w Łomiankach. W parafii Bożego Ciała w Siedlcach rozpoczął swoją posługę kapłańską jako wikariusz, tam też zaangażował się w Ruch Domowego Kościoła. Już w seminarium zapisał się do Koła Trzeźwościowego. Ten moment wspomina tak: "Gdy przyjechałem z dokumentami, zostałem skierowany do jednego z pokoi kleryków. W wakacje zawsze ich tam kilku było, żeby pomagać przy różnego rodzaju pracach. Był tam pierwszy zapoznany przeze mnie w życiu kleryk. Powiedziałem, że nazywam się Andrzej Kieliszek, na co on poklepał mnie o plecach i mówi: no, to ty będziesz moim następcą. Okazało się, że był prezesem Koła Trzeźwościowego. Tak zapisałem się do tego Koła, bo nie wypadało odmówić. Członkowie Koła z kolei dla dowcipu wybrali mnie na prezesa." Poprzednia parafia księdza Andrzeja znajduje się w Krzesku, gdzie przez dziesięć lat był wikariuszem, a cztery lata proboszczem. Jakie uczucia towarzyszyły księdzu proboszczowi w chwili, gdy biskup siedlecki nominował księdza na proboszcza parafii Świętej Trójcy? To było dla mnie zaskoczenie. Ta parafia jest dużo większa od mojej poprzedniej, miejska, z tradycjami. Wydało mi się to trochę przytłaczające. Pojawił się dreszczyk emocji: z jednej strony obawy, czy sprostam temu wyzwaniu, z drugiej strony mobilizacja, bo to wyzwanie, do którego warto się przymierzyć. Wiedziałem przecież, że w Krzesku do końca życia nie będę.
Czy ksiądz proboszcz będzie kontynuatorem prac, np. remontowych, podjętych przez poprzednika, księdza Jana Czapskiego? Oczywiście. W Krzesku podejmowałem różne inwestycje. Udało mi się pozyskać środki, m. in. z Unii Europejskiej. Nie wiem ile dokładnie, ale jest to około 800 tys. złotych. Udało mi się pięknie zagospodarować otoczenie kościoła, odnowić zabytkową plebanię. Wszystkie inwestycje zostały przeze mnie ukończone. Trudno mi jeszcze powiedzieć jaka jest dokładnie sytuacja tej parafii. Poza tym wyspecjalizowałem się w pozyskiwaniu środków dla obszarów wiejskich, tu jest trochę inaczej. Mogęjednak zagwarantować, że jeśli będzie jakaś możliwość, z pewnością jej nie przegapię. Czy ma już ksiądz proboszcz jakieś pomysły? Na razie przyglądam się miejscu i przede wszystkim ludziom. Zaczynam uczestniczyć w różnego rodzaju inicjatywach, które tu się dzieją. Odkrywam wielkie pokłady ludzkiej dobroci, energii i dostrzegam, że to wszystko ma bardzo autentyczny wymiar religijny. Spotkam się z radami parafialnymi i zobaczę, co do tej pory tu się działo, jakie ci ludzie mająpropozycje. Nie chcę sam decydować. Będą wprowadzane nowe formacje religijne? Na pewno chciałbym, żeby były podtrzymywane te wspólnoty, które
Zna ksiądz Radzyń i jego mieszkańców... Od wielu lat przyjeżdżałem do Radzynia dwa razy w tygodniu na oddział terapii uzależnień. Miałem swoich pacjentów diagnozowałem ich, prowadziłem. Jestem związany również z placówkami w Łukowie i w Suchowoli. Ze względu na zaangażowanie w tych trzech miejscach mój pobyt w Radzyniu jest korzystniejszy niż w Krzesku. W Radzyniu od wielu lat prowadzę zajęcia p s y c h o e d u k a c y jn e w p u n k c ie k o n s u lta c y jn y m osób współuzależnionych. Przez kilka lat działałem w miejskiej i gminnej nr IO (218)
WYWIAD GROTA/KULTURA__________________________ tutaj funkcjonują. Może trzeba trochę nowej energii, pozyskać nowych członków. Gazetka parafialna jest tygodnikiem, może zrobimy z niej miesięcznik. Myślę, że za mało jest w niej treści związanych z życiem religijnym tej parafii. Chciałbym także uruchomić stronę internetową, która będzie regularnie aktualizowana, żeby było na niej forum dyskusyjne. Ksiądz biskup sugerował, żeby funkcjonował tu neokatechumenat. Wiem, że w sąsiedniej parafii - Matki Bożej Nieustającej Pomocy ten ruch jest dosyć prężny. Być może przyjdzie taki moment, że i w tej parafii taka wspólnota się zawiąże. Na koniec pytanie osobiste: Jak ksiądz lubi spędzać wolny czas? Jakie są księdza proboszcza pasje?
Realizowanie swoich pasji uniemożliwia mi brak wolnego czasu. Gdy byłem młodszy często jeździłem w góry. Teraz, może ze względu na wiek, a może to już przyciąganie ziemskie trochę się zwiększyło, bo jakoś trudniej mi się wspinać na szczyty... Lubię zwiedzać Polskę, kocham przyrodę, zabytki architektoniczne. Niektórzy mówią, że jestem pracoholikiem. Jak to mówią - specjaliście w danej dziedzinie najtrudniej zdiagnozować siebie. Ale jeżeli człowiek lubi robić to, co robi, nie musi specjalnie wyodrębniać czasu na to, żeby się relaksować. Dużą satysfakcję daje mi praca w obszarze uzależnień, a także inne formy duszpasterstwa. Dziękuję za rozmowę. Dominika Lipowska
WĘGIERSKI “PASZTELL” W ORANŻERII Od soboty 15 października, możemy oglądać w “Galerii Oranżeria” wystawę, na której prezentowane są pracę członków Stowarzyszenia Malarzy Pastelistów z węgierskiego Debreczyna. Na wystawie prezentowanych jest kilkadziesiąt prac wykonanych w bardzo trudnej sztuce pasteli suchych i tłustych. Pastele to jedną z najtrudniejszych technik malarskich i dlatego twórcom, których prace prezentuje galeria, należy się szczególne uznanie i podziw tym bardziej, że obrazy zachwycają techniką wykonania, precyzyjnym dopracowaniem szczegółów i trafnym doborem tematu. Możemy tam podziwiać piękne i kolorowe pejzaże, portrety i abstrakcje. Tej techniki malarskiej zaczęto używać już w pierwszej połowie XVH wieku we Włoszech, gdzie bardzo modne były portrety pastelowe. W XVIII wieku znany był już w całej Europie. Szczególnie łubiany był we Francji. W XIX wieku używało pastelu już wielu malarzy, lecz szczególnie rozsławił go impresjonista Edgar Degas tworząc w tej technice swój cykl poświęcony tancerkom baletowym. W Polsce tą technikę szczególnie sobie upodobali Stanisław Wyspiański i Witkiewicz chociaż znane sąteż pastelowe pracę innych znanych artystów. Pastel ( z włoskiego: pasta - ciasto) to miękka pałeczka utworzona z pigmentu malarskiego z dodatkiem kredy, glinki lub gipsu, spojonych gumą tragantową. Daje kreskę miękką, łagodną, łatwo pylącą się i odpadaj ącą od podłoża. Malowanie nimi polega na posługiwaniu się nimi bez użycia płynnych tworzyw malarskich. Istota tworzenia w tej technice tkwi w e wcieraniu barwnika pastelu w szorstkie podobrazie. Podobraziem jest głównie karton. Pastele nakłada się malarsko lub rysunkowo. Technika malarska skupia się na plamie, przenikaniu kolorów, a mniej na detalu. Nałożone warstwy można rozcierać palcami, gumką lub wiszorem. Przez rozcieranie barwy łączą się, dając nowe odcienie. Można malować bokiem sztyftu szerokie smugi, a zaostrzonym końcem cienkie kreski zaznaczające kontur. Pastel jest szczególną techniką, ponieważ zajmuje pośrednie miejsce między rysunkiem a malarstwem. Posługując się tą techniką łatwo jest nie zauważyć kiedy skończyło się rysować a zaczęło malować. Obrazy wykonane tą techniką maja swoisty, specyficzny wyraz. Jest to jednak technika bardzo nietrwała. Po ukończeniu pastelowego obrazu trzeba go jak najszybciej zabezpieczyć fiksatywą lub chociaż lakierem do włosów. Mimo tego, że te prace są tak delikatne, do naszych czasów przetrwały portrety nawet z XVII wieku. Artyści z Debreczyna opanowali już w wysokim stopniu tą trudną technikę, czego dowiedli swoimi obrazami. Przepełnia je dobra nr IO (216)
energia, która odzwierciedla w jakiejś części przeżyte doznania twórcy. Są emocjami zapisanymi masą drobnych pastelowych kreseczek i plam. Obrazy sąniesamowicie idylliczne, subtelne, pełne rozedrganego światła. Piękna gra kolorów potęguje nastrój wyciszenia, nostalgii, refleksji i zdziwienia. Stowarzyszenie Malarzy Pastelistów powstało w Debreczynie w 2003 roku i skupia artystów malarzy tworzących w tej technice. Jego głównym celem jest popularyzacja tej formy sztuki poprzez wystawy i plenery malarskie. W Polsce członkowie Stowarzyszenia prezentowali już swoje prace na wystawie w Lublinie. Bardzo ciekawym projektem członków Stowarzyszenia jest zamiar stworzenia filmu popularyzującego malarstwo pastelowe i pokazującego proces tworzenia obrazu pastelowego. Wystawa mogła się odbyć dzięki dużemu zaangażowaniu pani Eugeni Kłos z Debreczyna i panu Dariuszowi Hankiewiczowi z Radzynia Podlaskiego. Na wernisażu wystawy w “Galerii Oranżeria”, który odbył się w sobotę 15 października, gościliśmy dwie przedstawicielki Stowarzyszenia: Komendak Evę i Sipos Zsofię. Wystawę twórców ze Stowarzyszenia Malarzy Pastelistów z Debreczyna będzie można oglądać w “Galerii Oranżeria” do 25 listopada. Arkadiusz Kulpa 5
< ^ O
Z MIASTA
T _
ANCORA IMPARO Ulubione powiedzenie Michała Anioła „ciągle się uczę “ to credo życiowe słuchaczy radzyńskiego Trzeciego Wieku. 13 października nastąpiła ju ż po raz siódm y inauguracja roku akademickiego.
„Przemiany techniczne, kulturowe i naukowe w ostatnich dziesięcioleciach powodują, że człowiek starzejący się czuje się nieco zagubiony w tej nowej rzeczywistości. Na szczęście jest też tak, że rok kalendarzowy nie zawsze koresponduje z wiekiem biologicznym”mówił podczas uroczystości Dariusz Gałan, kierownik filii UTW. Każdy wiek na swoje przywileje. Dodał:,, Może i prawda, że takie osoby gorzej radzą sobie z nowoczesna technologią ale za to więcej wiedzą o życiu. Wprawdzie poruszają się wolniej ale wiedzą dokąd zmierzają. Może gorzej słyszą ale wiedzą czego słuchać.” W naszym kraju wciąż rośnie liczba uniwersytetów trzeciego wieku. Jest ich ponad trzysta a wolnych słuchaczy - tysiące. Ta forma doskonalenia się po zaprzestaniu aktywności zawodowej jest wspaniała alternatywą dla wszystkich, którzy wolny czas chcą spędzać w sposób ciekawy, wartościowy i atrakcyjny. Bo, jeśli miarą nauki nie jest kategoria surowych ocen i egzaminów, a rozmowa i spotkania w dobrym towarzystwie, plusów takiej formy edukacji i rozwoju jest
naprawdęwiele. Jego Magnificencja pan R e k to r - ja k w tym u ro c z y s ty m d n iu b y ł tytułowany Dariusz Gałan powitał szacowne grono przyjaciół Uniwersytetu a ze s z c z e g ó ln ą s y m p a tią Drogich Słuchaczy, którzy po wakacyjnej przerwie z nowymi siłami wrócili do zajęć akademickich. Starosta Lucjan Kotwica wyraził słowa uznania dla pracy i osiągnięć placówki o św ia to w e j, w k tó re j
Uniwersytetu
n | II i |I 9 | mT \ «9
realizo w an a je s t edukacja perm anentna oraz
andragogika. Pogratulował studentom świadomości ciągłego, ustawicznego kształcenia, aktywności życiowej i bycia „w obiegu”. Przyjaciel a także wykładowca UTW, poseł mijającej kadencji Tadeusz Sławecki zapowiedział zorganizowanie wspólnej, edukacyjnej wizyty w Centrum Języka Polskiego UMCS. Zadeklarował, że nie kończy współpracy z Uniwersytetem oraz zapewnił dalsze wspieranie jego pracy. „Rozmów na piątki i na szóstki “ życzyła zebranym Bożena Płatek, dyrektor Gimnazjum nr 1, która wyrazy podziwu i sympatii złożyła wraz z przedstawicielką samorządu uczniowskiego Agatą Grudzień. Wykład inauguracyjny pt. „ Skarby staropolszczyzny” wygłosiła dr Anna Nowicka - Struska. W roku akademickich wykładów przewidzianych jest aż 19. Tematy referatów będą dotyczyły min. zagadnień z dziedziny sztuki, historii, etyki, literatury, profilaktyki zdrowotnej a nawet - technik satelitarnych.
W 1972 roku rządposlskl ustanowił dzień 14 października Dniem Edukacji Narodowej. Szkoły w tym szczególnym dniu nie są zamknięte, uczniowie szanują go jednak bardzo - najprawdopodobniej z racji dnia ustawowo wolnego od zajęć.
DZIEŃ EDUKACJI l BRODOWEJ W I LO Spotkanie 13 października rozpoczął prezydent szkoły - Marcin Blicharz, witając gości i przypominając rys historyczny Komisji Edukacji Narodowej. Uczniowie wręczyli kwiaty gościom i pracownikom szkoły. Dyrektor szkoły - Tadeusz Pietras odczytał listy od lubelskiego kuratora oświaty - pana Krzysztofa Babisza oraz burmistrza Witolda Kowalczyka, a także wręczył wyróżnienia dla najlepszych n a u c z y c ieli. R o b ert M azurek ja k o przedstawiciel grona nauczycielskiego
przybliżył trud wkładany w wychowanie uczniów, natomiast starosta radzyński I ucjan Kotwica oraz przedstawiciele Rady Rodziców - pan Jerzy Korc i pan Henryk Hałajko podziękowali nauczycielom za pracę. Miłą informacją podzieliła się pani Teresa G ródecka (starszy w izytator Kuratorium Oświaty w Lublinie), która oznajmiła, że I Liceum Ogólnokształcące w Radzyniu Podlaskim uzyskało bardzo dobre wyniki w czasie wrześniowej ewaluacji całościowej. Ewaluatorzy dokonywali oceny szkoły w czterech obszarach obejmujących 17 wymagań. Podczas ewaluacji ustala się, na jakim poziomie są spełniane wymagania przez szkołę. Poziomy są określane literami, od najwyższego poziomu: litera A, do najniższego: litera E. Wyniki szkoły sąbardzo dobre. Większość wymagań szkoła spełnia na literę A, natomiast inne na literę B. Z okazji obchodów D nia Edukacji Narodowej starosta radzyński i dyrektorzy wszystkich szkół w Radzyniu wyróżnili sw o ic h p ed a g o g ó w . W I L iceu m
Ogólnokształcącym otrzymali je: pani mgr Elżbieta Szalast - nauczyciel matematyki (otrzym ała M edal Kom isji Edukacji Narodowej), pan mgr Robert Mazurekn au czyciel w ychow ania fizycznego (otrzymał Nagrodę Lubelskiego Kuratora Oświaty), pani mgr Ewa Grodzka wicedyrektor szkoły (otrzymała Nagrodę Starosty), pani mgr Izabela Świć nauczycielka języka polskiego (otrzymała Nagrodę Starosty). Ponadto 10 nauczycieli oraz 5 pracowników administracji otrzymało Nagrodę Dyrektora. „Wisienką na torcie” okazał się spektakl obrazujący różne oblicza nauczycieli: w p ra cy i poza nią. P rz e d sta w ie n ie przygotowane zostało z dużą dawką humoru, przez uczniów, którzy - niczym członkowie n a jle p szy c h p o lsk ic h k abaretów wywoływali wśród publiczności salwy śmiechu i oklaski. To właśnie uczniowie sprawili, że dla nauczycieli mogło to być naprawdę miło spędzone popołudnie. __________________ Dominika Lipowska
6
nr IO (218)
Gr o t
Z MIASTA
PIERWSZY WYKŁAD DLA UTW Vincent» Peruggia - człowiek, który 22 sierpnia 1911 roku skradł z Luwru “Mona Lisę” i inni złodzieje dzieł sztuki byli tematem wykładu Arkadiusza Kulpy, który odbył się 20 października w Radzyńskim Ośrodku Kultury i Rekreacji. Był to pierwszy wykład w tym roku akademickim wygłoszony dla słuchaczy Radzyńskiej Filii Lubelskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Temat wykładu obejmował najgłośniejsze przypadki kradzieży cennych obrazów z kolekcji prywatnych i muzeów, jakie wydarzyły się od kradzieży “Mona Lisy” w 1911 roku aż do chwili obecnej. Seniorzy wysłuchali historii kradzieży największych dzieł malarstwa światowego tj. “Mona L i s a ” i “Ma donna z wrzecionem” Leonarda da Vinci czy “Krzyk” Edwarda Muncha z takich muzeów jak Izabella Stewart Gardner w Bostonie, Muzeum Narodowego w Sztokholmie czy Muzeum Van Gogha w Amsterdamie. Dowiedzieli się też, jakiego artysty dzieła są najczęściej kradzione i ile wynoszą nagrody za pomoc w ich odzyskaniu oraz jak wygląda problem kradzieży dzieł sztuki w Polsce. Wykład p ołączony był z prezen tacją multimedialną, dzięki której słuchacze mogli zobaczyć dzieła o których była mowa. Red. Johannes Vermeer “Koncert” - obraz skradziony 18 marca 1990 roku z Izabella Stewart Gardner Museum w Bostonie.
DZIEŃ PAPIESKI polega dojrzała jej forma. Uroczystość kościelną uświetniła część artystyczna przygotowana pod kierunkiem Pań Haliny Ryn i Elżbiety Niewęgłowskiej, związana tematycznie z kazaniem księdza. Montażowi słowno-muzycznemu towarzyszyła prezentacja multimedialna na podstawie fotografii ukazujących problemy współczesnej młodzieży. Za trud włożony w przygotowanie obchodów słowa podziękowania wygłosił Dyrektor ZSP Zdzisław Janus.
W ramach obchodów Dnia Patrona społeczność szkolna Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. Jana Pawła II wzięła udział w uroczystej Mszy Świętej sprawowanej w Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Młodzież wraz z towarzyszącymi jej opiekunami przeszła do kościoła kolumnadą z pocztem sztandarowym na czele, by w ten sposób po raz kolejny uczcić Dzień Papieski. Zgromadzeni w skupieniu uczestniczyli w Eucharystii, której istotnym punktem była wzruszająca homilia wygłoszona przez księdza Dariusza Radywaniuka. Duchowny głównym jej tematem uczynił modlitwę, skupiając się na przybliżeniu wiernym, na czym nr IO (216)
7
Q^OT OTWARCIE LĄDOWISKA 29 września przekazano do użytku całodobowe lądowisko dla śmigłowców Lotniczego Pogotowia Ratunkowego oraz specjalistyczny ambulans sanitarny.
- Pacjentom poprawi to dostęp do wysoko wyspecjalizowanych procedur medycznych, bowiem w krótkim czasie będą mogli znaleźć się w specjalistycznych placówkach medycznych w różnych częściach Polski podkreślił Marek Zawada, dyrektor SPZOZ. Jak już pisaliśmy wcześniej, lądowisko dla śm igłow ców L o tniczego P ogotow ia Ratunkowego powstało w ramach projektu „Poprawa skuteczności działań ratownictwa m ed y c z n e g o p o p rz e z d o p o s a ż e n ie Samodzielnego Oddziału Ratunkowego (SOR) i budowę lądowiska". Wartość projektu to 1 327
198 zł, z czego 1 128 118 zł stanowi wartość dofinansowania. Zakupiona zastała również aparatura medyczna, m.in. defibrylator, respirator stacjonarno transportowy, zestaw do term oregulacji ciała pacjenta, nosze transportowe i wózek do transportu chorych a także pompa infuzyjna, rzeczy te uzupełniły wyposażenie Samodzielnego Oddziału Ratunkowego.
Z MIASTA
dla dorosłych, dzieci i niemowląt oraz pojemnik ogrzewacz płynów infuzyjnych. Był to konieczny zakup, ponieważ analizy wykazały, że szpital wykonując sam transporty chorych - oszczędza. Z drugiej strony możemy zabezpieczyć pacjentów w środek transportu o wysokim standardzie. Ambulans wpisuje się także w koncepcję podniesienia standardu i k o m fo rtu tr a n s p o r tu p a c je n ta do specjalistycznych szpitali i klinik. Obsługa chorych własną karetką znacznie skróci czas transportu do innego szpitala - podkreślił Zawada. Wartość całkowita ambulansu wyniosła 426 500 zł. Zakupu dokonano całkowicie ze środków własnych, w formie ratalnej. Karol Niewęgłowski
Od września br. SPZOZ w Radzyniu posiada specjalistyczny ambulans sanitarny z niezbędnym sprzętem medycznym. Posiada on między innymi: krzesło kardiologiczne, respirator, przenośny zestaw tlenowy, ssak przenośny, pompę infuzyjną, pulsoksymetr, laryngoskop, nosze, ciśnieniom ierz, defiblyrator, worki samorozprężne silikonowe f o t Piotr Matysiak
fl4 października na terenie lądowiska odbyło się szkolenie w zakresie współpracy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z Jednostkami Ratowniczo - Gaśniczymi Państwowej i Ochotniczej Straży Pożarnej działającymi na terenie naszego powiatu.
B.BRAUN POMAGA RADZYŃSKIEMU SZPITALOWI 5 października w siedzibie firmy BBRAUN na ulicy Budowlanych, odbyło się spotkanie, podczas którego dyrektor firmy - Zdzisław Miś, przekazał nieodpłatnie Samodzielnemu Publicznemu Zakładowi Opieki Zdrowotnej w Radzyniu Podlaskim zestaw narzędzi chirurgicznych.
6
- Wiedząc o tym, że szpital w Radzyniu ma ogromne kłopoty finansowe i każda pomoc jest mu potrzebna, wyszliśmy z inicjatywą żeby w jakiś sposób mu pomóc i trochę odciążyć finansowo. Postanowiliśmy więc przekazać mu nieodpłatnie różnego rodzaju narzędzia chirurgiczne, wprawdzie nie mieliśmy rozeznania, jakiego sprzętu najbardziej potrzebująoddziały, lecz chyba nasze trafienia były celne- mówi dyrektor Zdzisław Miś. Jak się dowiedzieliśmy, firma przekazała szpitalowi ponad 450 sztuk różnego rodzaju narzędzi, których wartość trudno jest ocenić. Jak z uśmiechem stwierdził dyrektor Miś, na pewno za te przyrządy można byłoby kupić dobry, nowy samochód. Swoj ego wzruszenia nie krył dyrektor szpitala Marek Zawada: - To j est bezcenny dar dla naszego szpitala. My, żeby uzupełniać stany narzędzi na oddziałach zabiegowych, dokupujemy ich tylko po kilka sztuk, ponieważ są bardzo drogie. Dobre narzędzia, myślę tu o firmie BBRAUN, kosztują bardzo dużo i nie ukrywam, że często nas na nie nie stać. Na pewno pracownicy, którzy będą się nimi posługiwać jak i pacjenci za ten dar będąbardzo wdzięczni. W spotkaniu wzięli również udział ordynatorzy poszczególnych oddziałów, pracownicy szpitala, władze miasta i powiatu. Karol Niewęgłowski
nr io (aa)
Q
Z MIASTA
PUDOWY KAMIEŃ
r o t
K I N O "O R A N ŻERIA " ZAPRASZA. N A FILM
3 października wbudowano kamień węgielny pod budowę Zakładu Zagospodarowania Odpadów Komunalnych „ Adamki”.
Był to jeden z najcięższych kamieni węgielnych do wbudowania w samorządności radzyńskiej XXI wieku. Realizacja zamierzenia jeszcze z 2005 roku, wskutek protestów społecznych, została zatrzymana na kilka lat. Mimo prób unieważnienia pozwolenia na budowę zakładu, dzisiaj po cuchnących hałdach śmieci w Adamkach nie ma już śladu, a za rok zostanie tam uruchomiony nowoczesny, spełniający wszelkie kryteria ochrony środowiska, zakład segregacji iutylizacji odpadów komunalnych.
Szczegóły: HISTORYCZNY, POLSKA 2011, 110 MIN. Obsada: BORYS SZYC, NATASZA URBAŃSKA, DANIEL OLBRYCHSKI, MARIAN DZIĘDZIEL, BOGUSŁAW LINDA, JERZY BOŃCZAK, Wartość całkowita projektu to 25 614 565 zł z czego 19 210 924 zł to kwota EWA WIŚNIEWSKA, ADAM FERENCYI INNI. dofinansowania z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Zakład będzie się składał z hali, z linią do segregacji odpadów komunalnych reżyseria: JERZY HOFFMAN zmieszanych i zebranych selektywnie, nowej kwatery składowiska o powierzchni 1,3 ha o pojemności 46 tys. m3, kompostowni kontenerowej, nowoczesnej, szczelnej niecki składowiska, z pełnym monitoringiem. Na zrekultywowanym terenie starego wysypiska będą zasadzone drzewa. Po szczurach, fruwających śmieciach i nieprzyjemnym odorze - nie będzie śladu. Na uroczystości pojawili się przedstawiciele Związku Komunalnego Gmin Powiatu Radzyńskiego, który pilotuje sprawę budowy, parlamentarzyści, samorządowcy i zarazem udziałowcy zakładu. Prace budowlane wykonuje firma Budimex z Warszawy. „Na ten cel otrzymaliśmy 19 210 000 zł dofinansowania. To jest 75% wartości projektu. 25% ma dołożyć Związek Komunalny Gmin - mówił na uroczystości Stanisław Jóźwik, przewodniczący Zarządu, wójt gminy Wohyń. Dostaliśmy promesę z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska na 4,5 min zł. Przewidywany okres spłat to ok. 10 lat “. Żeby przedsięwzięcie mogło funkcjonować, ZGGPR powołał spółkę, (jak do tej pory -jednoosobow ą), której przewodzi Jerzy Kułak, były starosta radzyński “. W zakładzie znajdzie pracę około 30 osób. Zakończenie budowy przewidziane jest na41ipca2012r. Już za rok odpady komunalne z terenu naszego powiatu będą trafiać nie do Puław tylko do Adamek. Zakład będzie obsługiwał 16 gmin. Powiat radzyński oraz część powiatu parczewskiego, łukowskiego i lubartowskiego, tj. nie mniej niż 150 tys. osób. Uruchomienie go niesie ze sobą nadzieje na zmniejszenie kosztów wywozu odpadów oraz na to, że z naszych lasów znikną wreszcie dzikie wysypiska śmieci. Radość z optymistycznego finału sprawy wyrażał podczas uroczystości burmistrz Radzynia Witold Kowalczyk, który „mimo sypania piachu w tryby”, mimo interwencji politycznych i społecznych podburzeń, wmurował jednak cegłę pod wielomilionowy, nowoczesny zakład w Radzyniu Podlaskim. f o t Karol Niewęgłowski m.m
PIĄ T E K , 28 PA Ź D Z IE R N IK A , G O D Z . 17.00, SO BO TA , 29 PA Ź D Z IE R N IK A , G O D Z. 15.00, 17.00 N IE D Z IE L A , 30 PA ŹD ZIER N IK A , G O D Z . 15.00, 17.00 PO N IE D Z IA Ł E K , 31 PA ŹD ZIER N IK A , G O D Z. 17.00 W T O R E K , 1 L ISTO PA D A , G O D Z . 17.00 ŚR O D A , 2 LISTO PA D A , G O D Z . 17.00 CZAS MIN. 110 OD LAT 12 CENA 12 ZŁ
OFERTA DLA SZKÓŁ P IĄ T E K 28 PA Ź D Z IE R N IK A , G O D Z. PO N IE D Z IA Ł E K 31 PA Ź D Z IE R N IK A , G O D Z. ŚR O D A 2 LISTO PA D A , G O D Z. 8.15, CZW A RTEK 3 LISTO PA D A , G O D Z. 8.15,
8.15, 10.00, 12.00 8.15, 10.00, 12.00 10.00, 12.00 10.00, 12.00
CZAS MIN. HO OD LAT 12 CENA lO ZŁ ZAMÓWIENIA ZBIOROWE BILETÓW POD NR TEL. 833527314 W GODZ. 8.00 - 15.00
TU NA RAZIE JEST ŚCIERNISKO ALE BĘDZIE LODOWISKO O ile nie nastąpią nieprzewidywalne utrudnienia -zwłaszcza przedwczesny atak zimy, pod koniec roku miłośnicy jazdy na łyżwach będą mogli ćwiczyć piruety, skoki i upadki na pierwszym w naszym mieście lodowisku. 20 października 2011 r. została podpisana umowa pomiędzy Miastem Radzyń Podlaski a wykonawcą WM INTERNATIONAL, wyłonionym w postępowaniu przetargowym na realizację projektu pn. „Budowa lodowiska „BIAŁY ORLIK” przy ul. Sitkowskiego 3 w Radzyniu Podlaskim. Podpis na dokumentach umowy złożyli Burmistrz Miasta Radzyń Podlaski Witold Kowalczyk oraz ze strony wykonawcy Krzysztof Gąsienica Dyrektor Handlowy WM INTERNATIONAL. Wysokość kontraktu zgodnie z umową wynosi brutto: 658911, OOzł. Termin wykonania zamówienia ustalono do dnia 15 grudnia 2011 r.
nr IO (216)
Projekt uzyskał dofinansowanie Ministerstwa Sportu i Turystyki w ramach pilotażowego programu budowy składanych lodowisk sezonowych oraz lodowisk stałych „BIAŁYORLIK”, edycja2011. Wartość dofinansowaniaMSiT wynosi 300 000 zł. Pozostałą kwotę stanowią środki własne Miasta Radzyń Podlaski. Inwestycja jest realizowana w systemie „zaprojektuj i wybuduj”. Zanim na teren budowy wjedzie sprzęt, wykonawca musi opracować dokumentację projektową, uzyskać niezbędne pozwolenia. Lodowisko zlokalizowane będzie w sąsiedztwie Szkoły Podstawowej nr 2, niedaleko istniej ącego boiska Orlik. Według założeń płyta lodowiska ma mieć wymiary 20x25 m, z wyposażeniem w instalacje i urządzenia mrożeniowe, oświetlenie, chodniki gumowe i bandy. Po wykonaniu podbudowy, położona zostanie nawierzchnia ze sztucznej trawy, co umożliwi wykorzystanie jej w sezonie letnim j ako kort tenisowy lub boisko.
9
< ^ O
Z MIASTA
T _
Tadeusz Semeniuk przez dwadzieścia lat był nauczycielem języka polskiego w I Liceum Ogólnokształcącym w Radzyniu Podlaskim. Zmarł 22 kwietnia bieżącego roku w Wielki Piątek o godzinie 15.00. Zapamiętany przez Radzyniaków nie tylko jako nauczyciel, ale równieżjako wspaniały człowiek.
,
BYŁ CZĘŚCIĄ HISTORII TEJ SZKOŁY 20 października odbyła się promocja książki Tadeusza Semeniuka pod tytułem „Kalendarium dziejów parafii Świętej Trójcy w Radzyniu Podlaskim oraz Dekanatu Radzyńskiego (wydanie drugie uzupełnione)”, połączona z wieczorem wspomnień. Nie bez powodu miej scem spotkania była sala 24 w I Liceum Ogólnokształcącym. To pracownia j ęzyka polskiego, gdzie profesor przez wiele lat uczył. Spotkanie rozpoczęło się wysłuchaniem jednej z archiwalnych audycji radiowych profesora Semeniuka z archiwum Katolickiego Radia Podlasie w Siedlcach, które udostępniła pani Małgorzata Kołodziejczyk. Była to audycja z 1984 roku przygotowana na Dzień Zaduszny. Dyrektor liceum, Tadeusz Pietras, w ramach wstępu przybliżył biografię profesora. ,3 y ł to człowiek niezwykle życzliwy, oddany młodzieży, wkładał wiele sił i pracy w przygotowanie uczniów do egzaminu maturalnego. Nauczyciele, którzy z nim pracowali postrzegali go jako nauczyciela bardzo odpowiedzialnego. Profesor przejmował się i angażował we wszystko, co działo się w szkole.” Prezes wydawcy książki Radzyńskiego Stowarzyszenia Inicjatyw Lokalnych, Józef Korulczyk mówił o szczegółach pracy nad kalendarium. Dodał, że profesor „to naprawdę był złoty człowiek, dla każdego z sercem, dla każdego otwarty, troszczący się o sprawy publiczne, odważny w wyrażaniu swojej opinii.” W ieczór wspom nień rozpoczął dyrektor szkoły, przypominając życie zawodowe profesora Semeniuka oraz prywatne spotkania w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w Ustrzeszy. Po tej wypowiedzi wiele osób chciało podzielić się wspomnieniami o niezwykłym człowieku. Poseł Jerzy Rębek był pod wrażeniem jego podejścia do osób, z którymi prowadził wywiady. Adam Swić spotkał się z profesorem przy okazji pracy nad pierwszym wydaniem „Kalendarium”. Jak mówi: „Profesor to wzór człowieka świętego współcześnie. Tak oddanych sprawie się nie spotyka.” Wójt gminy Radzyń, Wiesław Mazurek - jako uczeń przypomina, że profesor miał w sobie bardzo dużo pokory, a jednocześnie był wymagający i potrafił wydobyć z ucznia wiele umiejętności. Jerzy Woźniak był wychowankiem profesora Semeniuka. Zdaniem młodych ludzi był wychowawcą nudnym, bo zbyt poważnie wykonywał swoje obowiązki. Nudny był również dlatego, że stale powtarzał te same słowa... które teraz Jerzy Woźniak jako wychowawca powtarza swoim uczniom. Wypowiedzi te podsumowuje zdanie kuzynki profesora: „To dla Radzynia był człowiek nieprzeciętnej miary.” Gościem spotkania był także nowy proboszcz parafii Świętej Trójcy, ksiądz Andrzej Kieliszek. Wydana książka „będzie dla mnie doskonałym przewodnikiem po parafii i tutejszych mieszkańcach, jest swego rodzaju testamentem.” W 2006 roku dzięki staraniom Radzyńskiego Towarzystwa Regionalnego, do którego należał także Tadeusz Semeniuk, ukazało się pierwsze wydanie kalendarium. Brakowało w nim ostatnich lat z dziejów parafii Świętej Trójcy, więc profesor bardzo chciał je uzupełnić. Tę książkę napisał z pasji. Na swój koszt jeździł po archiwach, zdobywając wiele cennych dokumentów i stopniowo wprowadzając kolejne fakty z historii. Nowe wydanie kalendarium można było nabyć w trakcie spotkania. Książka jest do kupienia w radzyńskich księgarniach. Można jątakże zamówić pisząc na adres mailowy Radzyńskiego Stowarzyszenia Inicjatyw Lokalnych. Dominika Lipowska IO
Hr IO (218)
KULTURA
g
^
o t
RADZYŃ PODLASKI. MIASTO I REZYDENCJA.
W listopadzie zostanie wydana publikacja dotycząca dziejów miasta i pałacu Potockich pod redakcją dr Grażyny Michalskiej i historyka sztuki Dominiki Leszczyńskiej. Będzie to zbiór interesujących artykułów, m iędzy innymi o założeniach urbanistycznych i historii miasta. Jednym z ciekawszych materiałów jest opracowanie dr G rażyny M ichalskiej i dr Rom ana Zwierzchowskiego mówiące o radzyńskich fortyfikacjach. Mapa wojskowa Antona Mayera von Heldensfelda z 1801-1804 roku wyraźnie pokazuje, że takie budowle istniały
wokół pałacu. Można nawet przypuszczać, że otoczone nimi było całe miasto.. Autorka Dorota Pape z kolei, uznaje radzyńskie założenie ogrodowokrajobrazow e za jed n o z najlepiej zachow anych tego typu w Polsce, oczywiście, wymagające rewitalizacji. Do współpracy nad książką zostali zaproszeni specjaliści z dziedziny historii sztuki, rzeźby, malarstwa, założeń ogrodowych, krajobrazowych, muzealnicy, historycy, dr Joanna Kowalik opracowała tem at: "Pałac w Radzyniu Podlaskim i jego mieszkańcy", Dr Jakub Sito: "Fenomen rzeźb Johanna Chrisostoma Redlera", Dorota Pape: "Ogród barokowy przy rezydencji magnackiej w Radzyniu Podlaskim", Krystyna GutowskaDudek, Dr Magdalena Gutowska: "Zbiory pałacu w Radzyniu Podlaskim - relikty minionej świetności", prof. dr hab. Jeremi Królikowski: "W artości przestrzenne zało żen ia barokow ego w R adzyniu Podlaskim", Paweł Jaskanis: "Przyszłość zespołu pałacowo-parkowego w Radzyniu Podlaskim".
DLASKI
.fiialrr
"LUBLIN, LUBLINIANIE, LUBELSZCZYZNA” NA POWAŻNIE
Miło nam poinformować, że po raz kolejny radzyńscy fotograficy z RTK „K latka” przypuścili zwycięski szturm na tegoroczny Ogólnopolski Konkurs Fotograficzny "Lublin, Lublinianie, Lubelszczyzna". Na konkurs nadesłano 628 prac, w tym 19 zestawów kalendarzowych, 50 autorów. Jury podczas dwudniowych obrad zdecydowało o przyznaniu i p od z iale nagród i w y ró ż n ień oraz zakwalifikowało na wystawę pokonkursową 109 prac 35 autorów . Nagrodę Marszałka Województwa a zarazem główną nagrodę w kategorii zdjęć pojedynczych zdobył Tomasz Młynarczyk za fotografię p.t. "Poważne rozmowy". Wyróżnienia zdobyli także:Krzysztof Sak za prace " Procesja" i "Radzyń 1", Dariusz Dorosz za pracę "13 VIII2011", Grażyna Hankiewicz za pracę "Idę", Tomasz Młynarczyk za pracę "Pan Bogdan". Prace radzyńskich fotografików znalazły się na wystawie pokonkursowej, która jest do obejrzenia w Wojewódzkim Ośrodku K ultury w Lublinie. Zapraszamy. m.m .
tir
io (aa)
RACZYŃSKIE STOWARZYSZENIE INICJATYW LOKALNYCH RADZYŃ SKI KLUB FOTOGRAFICZNY ,K LATKA" BIBLIOTEKA PEDAGOGICZNA FILIA W RADZYNIU PODLASKIM
S ER D E C Z N IE Z APRASZAJĄ N A W E R N IS A Ż W YS TA W Y
'PASJONACI W RAMACH IV WIELKIEGO RADZYŃSKIEGO FOTOGRAFOWANIA 2011
SOBOTA, 29 PAŹDZIERNIKA 2011, GODZ 10.00 Siedziba Biblioteki P e d ag ogiczn e j ul. S itk ow skie go 1
< ^ O
T _
WYWIAD GROTA
,
,
Dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego pan Tadeusz Pietras został wyróżniony przez Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze tytułem i medalem „Nauczyciel Kraju Ojczystego”. To pierwsze takie ogólnopolskie wyróżnienie, przyznane zaledwie 52 osobom.
NAUCZYCIEL Z PASJĄ Jak długo interesuje się pan turystyką i jest z nią czynnie związany? \Od ponad trzydziestu lat, do PTTK wstąpiłem w 1978 roku. W szkole średniej brałem udział w wycieczkach klasowych, harcerskich. Wtedy zrodziła się pasja poznawania Polski, o innych krajach w tamtych czasach trudno było nawet myśleć. Gdy rozpocząłem pracę w Zbiorczej Szkole Gminnej w Czemiernikach, dyrektor szkoły pan Stefan Kołtun, zlecił mi prowadzenie S z k o ln e g o K o ła K r a jo z n a w c z o Turystycznego PTTK. Szczerze mówiąc nie wiedziałem jak do tego się zabrać. Pan dyrektor się zorientował i powiedział: nawiąże pan kontakt z panem Stagrowskim, z panem Odrzygóździem z Radzynia, oni „wszystko panu powiedzą”. No i tak się zaczęło. Przez pięć lat mojej pracy w Zbiorczej Szkole Gminnej zorganizowałem wiele, bardzo wiele różnych wycieczek, kuligów itp. Później, w liceum, gdzie ro z p o c z ą łem p ra c ę na stan o w isk u w icedyrektora, także znajdowałem możliwość wygospodarowania czasu na wyjazd z młodzieżą. Były różne imprezy - w zależności od okresu: krajowe i zagraniczne, autokarowe, piesze, rowerowe. Na czym polega członkowstwo w PTTK? P olsk ie T ow arzystw o T urystycznoKrajoznawcze powstało w 1950 roku z połączenia dwóch towarzystw: Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego i Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego, działających jeszcze w czasach zaborów. Po drugiej wojnie światowej PTTK stało się organizacją skupiającą ludzi zainteresowanych turystyką, k ra jo z n a w stw e m , w dużej m ierze nauczycieli, którzy poprzez turystykę i
krajoznawstwo wychowywali młodzież. Traktowali je jako jedną z najlepszych metod wychowawczych. PTTK jest tą organizacją ludzi, którzy chcą poznawać własną ojczyznę. W radzyńskim oddziale PTTK, spotkałem wielu wspaniałych krajoznawców, turystów. Zrodziła się taka piękna tradycja współdziałania, pewnego koleżeństwa, a następnie organizacji imprez, które co roku nas gromadzą, są okazją do spotkań i dzielenia się doświadczeniami z pracy z młodzieżą. PTTK to organizacja, której jestem akurat bardzo wiemy przez całe swoje zawodowe życie. Jakiego typu wyjazdy organizował pan dla uczniów do tej pory? Tu, w liceum, pełniłem ponad dwadzieścia lat fu n k cję opiekuna Szkolnego K oła Krajoznawczo-Turystycznego PTTK. Nasza działalność skoncentrowana była przede wszystkim na przygotowywaniu się do Ogólnopolskiego Młodzieżowego Turnieju Turystyczno-Krajoznawczego, do którego rokrocznie uczniow ie naszej szkoły przystępowali. Odnosili wiele sukcesów, do których zaliczam na przykład kilkakrotne zakwalifikowanie się do centralnego finału tego turnieju. Ponadto były to rajdy, wycieczki o różnym charakterze: piesze, rowerowe, nawet piesze raj dy zimowe. Nigdy nie brakowało chętnej młodzieży z grona u c z n ió w n a sz e g o lic e u m . W śró d absolwentów jest wielu znakomitych turystów, krajoznawców, którzy pracują z młodzieżą. Przykładem może być mój uczeń, obecnie wiceprezes Zarządu Oddziału, opiekun naszego Szkolnego Koła PTTK, pan Robert Mazurek, który jednocześnie w Zarządzie Głównym PTTK odpowiada za
sp ra w y tu r y s ty k i m ło d z ie ż o w e j. Imprezy były różne, w zależności od okresu. Przed rokiem 1989 były to R ajdy Zwycięstwa, na przykład każdego roku w maju Piesze Rajdy Zwycięstwa „Lasy Parczewskie”, czy wyjazdy w ramach współpracy z Ochotniczymi Hufcami Pracy. Na początku lat '90 był taki okres, gdy liczna grupa młodzieży wyjeżdżała na Europejskie Spotkania Młodych Taizć. W kolejnych latach były to: Praga, Budapeszt, Wiedeń, Paryż. Po nawiązaniu współpracy ze szkołami partnerskimi wyjeżdżałem z młodzieżą dwukrotnie do Francji, byliśmy również na Ukrainie. Miałem także przyjemność oprowadzać po Polsce grupy młodzieży z różnych krajów, które gościły na zaproszenie naszej szkoły lub władz samorządowych Radzynia Podlaskiego. Była to młodzież z Niemiec (wtedy NRD), z Francji, z Węgier, z Ukrainy, z Białorusi oraz polska młodzież z Litwy. Muszę powiedzieć, że młodzież ze wszystkich krajów jest bardzo podobna jeżeli chodzi o zainteresowania, postawy, reagowanie na określone sytuacje. Organizowałem wiele imprez również dla osób d orosłych, dla n a u cz y cieli i pracowników mojej szkoły. Przez kilka lat współpracowałem z Nauczycielskim Klubem Seniora, co zaowocowało kilkoma bardzo ciekaw ym i w y jazd am i, w tym do Sandomierza, gdzie zostaliśmy przyjęci przez ówczesnego biskupa sandomierskiego, obecnie arcybiskupa Andrzeja Dzięgę Radzynianina, absolwenta naszego liceum. W o statn ich latach tow arzyszyłem słuchaczom Uniwersytetu Trzeciego Wieku w k ilk u c ie k aw y c h w y c ie c z k ac h . Zawsze kiedy jest okazja, czy potrzeba, taką współ pracępodejmuję. Wycieczka, zielona szkoła czy inna impreza, to nietypowa forma zajęć lekcyjnych. Czy trudno je organizować? Na pewno jest trudniej zorganizować jakikolwiek wyjazd, biwak, zieloną szkołę, niż przeprowadzić tradycyjną lekcję, w sali lekcyjnej. Ale myślę, że po pewnym czasie nabywa się doświadczenia i to są po prostu działania rutynowe: zaproponowanie nr IO (218)
03QT
WYWIAD GROTA programu, zebranie chętnych, podjęcie działań organizacyjnych. Wielu moich nauczycieli również angażuje się w tego typu wyjazdy, wycieczki czy obozy, i obserwuję, że doskonale sobie radzą. Nie jest to praca łatwa, nie jest jednak na tyle trudna, żeby takich zadań się po prostu nie podejmować. Zwłaszcza, że nauczanie na przykład geografii, historii, szczególnie historii najnowszej, o wiele ciekawiej wygląda gdy j est się na terenie miej sca pamięci narodowej, zwiedza zabytki, niż opowiadanie o tym w klasie lekcyjnej. Taka forma bardziej dociera do młodzieży, wyzwala emocje, umożliwia przeżycie czegoś ciekawego, co pozostaje na dłużej. Co to znaczy uzyskać tytuł Nauczyciela Kraju Ojczystego? Jest to nowe wyróżnienie, ustanowione przez Zarząd Główny PTTK po raz pierwszy, chociaż z tego co wiem, inicjatywa zrodziła się już kilka, a może więcej lat temu. W tym roku zostało to sfinalizowane. Nie wiem jakie kryteria były brane pod uwagę, ale faktem jest, że wśród 52 osób, które uzyskały tytuł i medal Nauczyciela Kraju Ojczystego, jest niew ątpliw ie wielu w ybitnych krajoznawców, popularyzatorów turystyki, ale także autorów przewodników, w tym również nauczycieli. W tym gronie znalazłem się ja. Dla mnie jest to szczególne wyróżnienie, cenię je sobie bardzo, bardzo wysoko. Jest w jakiś sposób podsumowaniem tej już ponad trzydziestoletniej pracy krajoznawczej. Także powiem krótko: cieszę się z tego wyróżnienia. Bieżący rok szkolny ogłoszono Rokiem Szkoły z Pasją. Czy w związku z tym
uczniowie mogą się spodziewać większej ilości niespodzianek na zajęciach? Jeżeli niespodzianki mają oznaczać jeszcze atrakcyjniejsze lekcje, czy bardziej w ciągające uczniów , budzące zainteresowania, to tak. Rok Szkoły z Pasjąto p o staw ienie na w iększą aktyw ność młodzieży, współpraca z instytucjami, z partnerami szkoły. Jestem przekonany, że tych pomysłów ze strony młodzieży będzie nie mniej niż w latach poprzednich. Będziemy może jeszcze bardziej wspierać,
NOWOŚCI WYDAWNICZE Do radzyńskich księgarń trafiły dwie nowości wydawnicze Radzyńskiego Stowarzyszenia Inicjatyw Lokalnych:Wschodni Rocznik Humanistyczny (tom 7 za lata 2010-2011) oraz długo oczekiwane wydanie drugie, poprawione i uzupełnioneksiążki śp. Tadeusza Semeniuka pt. "Kalendarium dziejów Parafii Św. Trójcy w Radzyniu Podlaskim oraz Dekanatu Radzyńskiego".Więcej informacji nt. wydawnictw w księgami internetowej RaSILna: www.rasil.home.pl. red. ISSN 173I-982X
^ KA LE N D A R IU M v
' , , - dzi ej ó-w P arajii Św. Trójcy w Radzyniu“-'Podlaskim v oraz Dekanatu Radzyiiskiego-
i
' -
' V -■
W S C H O D N I R O C Z N IK H U M A N IS T Y C Z N Y
Lublin - Radzyń Podlaski 2011
nr IO (216)
inspirować do podejmowania przez młodzież różnych zadań . Chcę powiedzieć, że i tak w szkole dzieje się bardzo wiele, jest dużo wspaniałych pomysłów, które później są przez młodzież chętnie realizowane. W roku ubiegłym uzyskaliśmy tytuł Szkoły Dobrych Praktyk, a także tytuł Szkoły Odkrywcy Talentów. Spodziewam się więc, że w tym roku nasza szkoła znajdzie się w gronie szkół z pasją. Dominika Lipowska Ukazał się 9 tom „Radzyńskiego Rocznika Humanistycznego", w którym przeczytamy m.in. historię radzyńskiego cmentarza parafialnego,wspomnienia o Radzyniu w latach 1930-1944 oraz o blaskach cieniach pracy nauczycielki wiejskiej w Siedlanowie w okresie międzywojennym, a także o strukturach i funkcjonowaniu radzyńskich struktur partii komunistycznej w epoce Gierka i Jaruzelskiego. Niewątpliwą atrakcjąjest wkładka RADZYNSKI ROCZN IK fotograficzna, H U M A N ISTY CZN Y swoisty album w książce zdjęcia miesiąca Radzyńskiego Klubu Fotograficznego „Klatka” za 2010 rok. Książka do Radży« PoJlukl 2011 nabycia w radzyńskich księgarniach, w Archiwum Państwowym oraz poprzez księgarnię internetową wydawcy: www.rasil.home.pl. Do nabycia w księgarniach radzyńskich oraz , w cenie 35 zł, w siedzibie radzyńskiego Archiwum Państwowego przy ul. Kleeberga. Red. 13
< ^ O
ROZMAITOŚCI
T _
KAPITAN BARAŃSKI JEST PO PROSTU Z INNEJ PLANETY 11 p a ź d z ie r n ik a na z a p r o sz e n ie rad zyńskiego K lubu Ż eglarsk iego „KORAB” przybył do Radzynia kapitan Ziemowit Barański, twórca „Szkoły pod Żaglami”, legenda lubelskiego i polskiego żeglarstwa. O sobie mógłby powiedzieć, że jest Lublinianinem, ponieważ najwięcej czasu w życiu spędził właśnie w Lublinie. W jego 60-letniej karierze żeglarskiej najbardziej niebezpiecznym wydarzeniem okazał się sztorm w trakcie rejsu ża g lo w c e m „ F r y d e r y k C h o p in ” , wydarzenie sprzed roku. W„Szkole pod Żaglami” wzięło udział 36 gimnazjalistów i 9 m arynarzy. D zięki opanow aniu kapitana, mimo katastrofy, w której żaglowiec stracił oba maszty, żadna z osób nie ucierpiała.
Spotkanie z członkami radzyńskiego Klubu Żeglarskiego „KORAB” kapitan rozpoczął od krótkiego wykładu na temat pewnych aspektów meteorologii związanych z pogodą w naszych szerokościach geograficznych. Przypominał, aby planując żeglugę, zwracać uwagę na prognozy pogody, ale także samemu obserwować wygląd nieba i nasilenie wiatru. Dla kontrastu opowiadał również jak wygląda żegluga na Morzu Karaibskim, gdzie w zimie jest na ogół dobra pogoda i nie ma gwałtownych zjawisk atmosferycznych. „Fryderyk Chopin" to znany ze swojej szybkości dwumasztowy bryg zwodowany w 1990 roku. W świecie żaglowców to wiek dość młody. Żaglowiec został wybudowany przez Fundację Międzynarodowa Szkoła pod Ż a g l a m i K a p ita n a K rz y s z to fa Baranowskiego. Jako jedyny w Polsce ma maszty sześciorejowe. Pod względem wyporności i długości całkowitej jest, po Darze Młodzieży, drugim największym żaglowcem pływającym pod polską banderą. Obecnie to trzeci największy żaglowiec typu bryg na świecie. 29 października 2010 roku o godz. 7:03 doszło do poważnej awarii szkolnego żaglowca. Kapitan zameldował służbie przybrzeżnej, żejednostka straciła w sztormie fokmaszt i zachodzi poważna obawa, iż to samo stanie się z drugim masztem. Jednocześnie przekazał, że nikt z załogi nie odniósł obrażeń, znajdował się wówczas 100 mil od wysp Scilly. Była bardzo wysoka fala. li-
Ponadto wypadek wydarzył się na granicy szelfu kontynentalnego, gdzie fale potrafią być jeszcze mocniejsze. Po kilku chwilach żaglowiec stracił też drugi maszt. Członkowie klubu żeglarskiego, korzystając z okazji zadali panu kapitanowi bardzo wiele pytań. Przedstawiamy niektóre: Czy mógłby Pan powiedzieć coś na temat zachowania się podczas sztormu? W żegludze morskiej to jest podstawowa sprawa: nie należy dać się zaskoczyć złej pogodzie. Nie można dopuścić do sytuacji, w której nagle przyjdzie szkwał o sile 12°B, a my wtedy się zwijamy. Trzeba przewidywać pewne rzeczy na podstawie prognoz i obserwacji. No i podstawową sprawą jest postawienie odpowiednich żagli. To jest punkt pierwszy. Punkt drugi jest taki, że z a ło g ę p o w in n o się o d p o w ie d n io zabezpieczyć, a więc rozciągnąć liny bezpieczeństwa na pokładzie, zarządzić że wszyscy m ają pracować w pasach bezpieczeństwa, że ewentualnie w pewnych warunkach również w pasach ratunkowych. Pozamykać dobrze wszystkie luki.To są takie profilaktyczne zabezpieczenia. A dalej - w odpowiedni sposób sztormować. Jak sztormować? Zależy na jakiej jednostce to się robi. Na niedużym jachcie na wielkiej fali trzeba oczywiście sztormować w miarę możliwości do wiatru. Bo ucieczka z wiatrem może być niebezpieczna. Chyba że w powietrzu jest bardzo dużo miejsca, bo powiedzmy wtedy płynie się szybko. To zależy też od właściwości samego jachtu - czy on się dobrze zachowuje w takiej sytuacji czy nie bardzo. Jachty o nowoczesnej konstrukcji w
zasadzie powinny mieć sterowność i stabilnosć, jeśli mają żagiel odpowiednio ustawiony. Kto jest właścicielem zarządcą tego pięknego jachtu (Fryderyka Chopina) i czy my tu obecni mamy szansę kiedykolwiek się zamusztrować? Właścicielem jest Piotr Kulczycki. Jeżeli chodzi o tę „Szkołę pod żaglami”, która się obecnie odbywa na Chopinie, zachował się bardzo elegancko. Udostępnił statek na trzy miesiące, aby umożliwić kontynuowanie „Szkoły” młodzieży, która miała ten przerwany rejs. Natomiast jak będzie dalej trudno mi powiedzieć. A czy można się dostać na Chopina - przypuszczam że tak. Na pewno w okresie letnim po Bałtyku będą organizowane rejsy, powiedzmy takie niezbyt długie, nazwijmy je komercyjnymi, ale dostępne dla wszystkich. O szczegółach trudno mi powiedzieć. Jak zachowywała się młodzież w czasie wypadku „Fryderyka Chopina”? Młodzież w ogóle nie była wpuszczana na pokład, było niebezpiecznie. W każdej chwili coś mogło się urwać i spaść na głowę, więc nawet i kadrowa załoga w miarę możliwości nie kręciła się po pokładzie, tylko tyle na ile była potrzeba. Młodzież przez te trzy dni siedziała pod pokładem. Dopiero jak już w holu byliśmy na kanale La Manche, blisko portu, kiedy już morze było spokojne, pozwoliłem im wyjść na pokład, bo wszyscy oczywiście chcieli rozmawiać z telefonu komórkowego. Po tym jak złamały się maszty, jak długo utrzymywała się j eszcze kiepska pogoda?
Kpt. Ziemowit Barański podczas wizyty w Radzyniu miał okazję zwiedzić nasze miasto. Podczas spaceru podziwiałpałac Potockich, Oranżerię, kościółpw. Świętej Trójcy. Złożył też wizytę w Izbie Pamięci Karola Lipińskiego. nr IO (218)
ttKJT
ROZMAITOŚCI
Katastrofa na “Fryderyku Chopinie”. Podczas sztormu doszło do połamaniu masztów. Pogoda była jeszcze przez parę dni kiepska. Wypadek był powiedzmy o 7:35, do późnego popołudnia robiliśmy wszystko żeby to jakoś ogarnąć. Dopiero wieczorem podszedł trawler rybacki i zaczęliśmy się holować. Pogoda się poprawiła, nie wiało już 9°B ale jakieś 7°B. W nocy przyszedł nowy wiatr, też bardzo silny, który trwał też z dobę, już na holu. Potem pogoda się nieco poprawiła. Holowanie trwało 3 dni. Jakie są Pana osobiste odczucia gdy dzieje się coś tragicznego na jachtach? Co czuje kapitan, strach? Myśli się o tym, co trzeba zrobić i jak najszybciej to zorganizować. Refleksje przychodzą dopiero później. Czy jest możliwość ustawienia się do wiatru, żeby łamane maszty padały poza burtę a nie na pokład?
tir IO (£18)
To nie jest taka prosta sprawa. Fala miała 10 metrów wysokości... Uruchomiłem silnik i początkowo manewrowałem na silniku. Ale w momencie jak się już zawalił grotmaszt, całe olinowanie poszło za burtę to wtedy silnik przygasiłem. Bo gdybym go trzymał, to mur-beton byłoby uszkodzenie silnika. A więc pierwsza faza to manewrowanie na silniku - trzeba tak się ustawić, żeby za wiele nie poleciało na pokład.
uprawnień na jednostki pływające - to jest dobry pomysł czy raczej jakieś szleństwo? -Ja nie jestem zwolennikiem robienia z żeglarstwa jakiejś super akademii. Ale uważam, że nie można iść też za daleko. Uważam, że to rozwiązanie, które jest obecnie - to znaczy że stopień sternika morskiego i kapitana uzyskuje się bez egzaminu, tylko na podstawie stażu - według mnie nie jest w porządku.
Ile czasu w roku spędza Pan na morzu a ile na lądzie? To zależy kiedy. Na przykład w tej chwili na morzu to nie tak wiele, byłem powiedzmy może trzy miesiące w roku, dwa. Natomiast w tym okresie kiedy byłem etatowym kapitanem Fryderyka Chopina byłem 18 miesięcy na morzu.
A w przypadku tych najniższych stopni teraz dużymi jednostkami można pływać bez patentu? Do 7,5 metra... To trudno ocenić... Może to nie jest najmądrzejsze, może ta granica pow inna być trochę delikatniejsza. Obserwuję jednak, że ludzie mają zdrowy rozsądek i po prostu chcą się najpierw douczyć, mając nawet stopień żeglarski. Mało jest takich, którzy uważają, że wszystko wiedzą.
Czy pod Pana dowództwem zdarzały się jeszcze jakieś przygody - niebezpieczne albo śmieszne? Różne rzeczy mi się zdarzały... Z rzeczy takich niemiłych to wypadł mi człowiek za burtę. Gdyby mi wypadł na jeziorze na przykład Mikołajskim, to bym się tak bardzo tym nie przejmował. Ale jak mi wypadł na A tlan ty k u przy sile w iatru 8°B i siedm iom etrow ej fa li... Zanim się zatrzymałem i zacząłem te manewry to byłem od niego już z milę. Znalazłem go. Trwało to gdzieś około 25 minut. Wyrzucone były koła ratunkowe z dymnymi pławkami, to bardzo pomagało. Czy Pańskim zdaniem złagodzenie przepisów dotyczących posiadania
Czy Pan Kapitan chorował kiedyś na chorobę morską? Szczęśliwie się tak złożyło, że nie. Podobno jest teoria taka, że jak ktoś ma zniszczony błędnik przez alkohol, to ma chorobę morską, (żart) Czy żeglowanie Pana cieszy? Czy dalej sprawia to Panu taką frajdę jak na początku? Gdyby było inaczej pewnie bym nie żeglował. Myślę że sprawia mi to taką samą frajdę. Z tego już nie da się wyrwać.
Dominika Lipowska
15
< ^ O
KULTURA
T _
Marszałek Józef Piłsudski stwierdził: „Kulturę polską ożywiły pieśni żołnierskie. Jeżeli pieśń majakieś znaczenie, jeżeli to, cojest piękne, co odpowiada głębokiej potrzebie duszy, ma jakiś wpływ - to pieśń żołnierska.” Jego słowami Dariusz Gałan rozpoczął III Festiwal Piosenki Patriotycznej w Radzyniu Podlaskim.
„KIEDY MYŚLĘ POLSKA” 23 października odbył się III Festiwal Piosenki Patriotycznej zorganizowany przez Radzyński Ośrodek Kultury i Rekreacji. Wzięły w nim udział zespoły śpiewacze: WRZOS z Kąkolewnicy (zaprezentował pieśni: „Bogurodzica”, „Pytasz mnie”), MELODIA z Domaszewnicy („Marsz Sybiraków”, „Hymn Strzelecki”), ZIEMIANKI z Przegalin Dużych („Leśni”, „Wśród nocy ciemnej”), ZORZA z Bełcząca („Stalinogorsk”, „Kibitka”) oraz RADZYNIACY z Radzynia Podlaskiego („Pieśń o ziemi radzyńskiej” sł. Andrzej Kotyła, muz. Roman Buczyński; „Nasza codzienna piosenka” sł. i muz. Bolesław Król). Jury w składzie: Józef Obroślak (przewodniczący), Monika Kalińska i Ewa Strawa oceniło zespoły według ustalonych kryteriów (dobór repertuaru zgodnie z ideą festiwalu, walory artystyczne przekazywanych treści muzycznych i literackich, stopień opracowania technik wychowawczych i kreacj a artystyczna zespołu). Występy były
ciekawe pod wzglądem treści i różnorodności, a wszystkie zespoły wykazały się wielkim zaangażowaniem w wykonywany repertuar, Zdaniem jurorów najlepszym okazał się zespół RADZYNIACY. Drugie miejsce przypadło zespołowi ZORZA, a na trzecim znalazł się WRZOS. Nagrody w postaci pucharów i książek ufundowane zostały przez Starostwo Powiatowe w Radzyniu Podlaskim, Warto przypominać pieśni, z którymi wychowywał się każdy z nas. Festiwal jest nie tylko wspaniałą ku temu okazją, ale także niezwykłą rozrywką dla słuchaczy i wykonawców. Dlatego miejmy nadzieję za rok spotkać siępo raz kolejny. Dla podsumowania Festiwalu przytaczamy laureatkę, tekst pieśni, w naszym powiecie najbardziej radzyńskiej z patriotycznych. Bardzo się Redakcj i spodobała. Dominika Lipowska
PIEŚŃ O ZIEM I RADZYŃSKIEJ
I O, radzyńska ziemio miodna, o, radzyńska ziemio chlebna! Tu dzieńjasny, nocpogodna, gdzie myśl wolna ipodniebna! Biały niedźwiedźz dumnąglową wprawo kroczy drogą długą. H ydrę-złej miłości owoc tnie Herkules maczugą. Refren: WRadzyniu, królewskim mieście pokoleń czas miejsce miał. Tuz woli króla, uwierzcie, z Ostrowa Grotprawa dał. Przez kościół, ażpo rogatki, przez Białkę, pomosty, staw naszRadzyń,ja k obraz matki, kochajmy, Boże, to sprawi
n Zabytkami krasiszpejzaż, Ciszą lasów,pólszerokich dni mieszkańców swych ukwiecasz. Sławić ciępragniemy pieśnią, pracąznojną ciępodnosić. Okolicy naszej wieśnej pomyślności w modłachprosić. Refren: WRadzyniu królujepałac, jelonek na wieży siadł. Imiastu swemu na chwałę Lipiński znaczy swój ślad. Przesmycki strojy odmierza, Nahornyprzybywa grać. Na zamku strzelistych wieżach wyrasta radzyńska brać... (bis) III Niech w kulturze twej, w piosence kwitnie nasza ziemia cała. Niech nas będzie coraz więcej Niech Radzynia rośnie chwała! Niech rozkwita ta ojczyzna, ojcowizna, nasza scheda! A bypóźny wnuk mógłprzyznać, żeśmyje j nie dali sprzedać. Refren: WRadzyniu, królewhm mieście pokoleń czas miejsce miał. Tuz woli króla, uwierzcie, z Ostrowa Grotprawa dał. Przez kościół, ażpo rogatki, przez Białkę, pomosty, staw naszRadzyń,ja k obraz matki, kochajmy, Boże, to spraw!
16
nr
IO
(2 1 8 )
KULTURA
KONCERT DLA MARCINA Od kilku lat znany lubelski bard Marcin Różycki, którego artystyczna droga zaczęła się na scenie radzyńskiej „Oranżerii”, zmaga się z poważną chorobą nowotworową. 14 października Jacek Musiatowicz zorganizował koncert, z którego dochód będzie przeznaczony na leczenie Marcina. Przez ponad dwie godziny dla Marcina Różyckiego grali: Jacek i Michał Musiatowicz, Andrzej Szęszoł, Olga Szęszoł, Andrzej Ciach, Jarek Dzień, h.R.A.B.I.A. Niestety koncert nie przyciągnął dużej ilości słuchaczy. Doskonale oddają sytuację słowa Zbigniewa Wojtasia z rozpoczęcia koncertu: troszkę tak serce boli, że ja k Marcin śpiewał sam na tej scenie, to pękała ona w szwach, a aby pomóc mu w biedzie troszkę nas za mało jest... Czyli te nasze uczucia różnie rozkładają się w zależności od okoliczności, ale żywię nadzieję, że my, którzy przyszliśmy, wesprzemy Marcina ile tylko będziemy w stanie.
Jeżeli tego dnia ktoś nie mógł być na koncercie, a bardzo chciałby pomóc Marcinowi, podaj emy numer konta w mBank: 801140 2004 0000 3402 5648 8164 Red. Jeśli to możliwe, pomóżmy.
nr io (aa)
HISTORIA JEDNEGO OBRAZU a^oT MISTRZ ZE “SZKOŁY POD BOMBAMI” Był geniuszem, któremu pomogło znane nazwisko i upór. Malowane przez niego realistyczne, “brutalne” portrety uczyniły z niego jednego z najbardziej cenionych i najdroższych artystów naszych czasów. Przez prawie 70 lat swojej pracy twórczej wypracował swój indywidualny styl, nazywany przez krytyków wypadkową surrealizmu, trupizmu i realizmu. Miał swoiste psychoanalityczne podejście do swoich modeli, co można powiedzieć, było rodzinną tradycją ponieważ był wnukiem twórcy psychoanalizy Zygmunta Freuda. Mowa o Lucianie Freudzie. Rodzina Freudów przybyła w połowie XIX wieku do Austrii z Moraw i już na początku XX w ieku, dzięki pracy naukowej Zugmunta Freuda należała do europejskiej elity intelektualnej. Najmłodszy syn Zygmunta- Ernst, nie poszedł w ślady ojca lecz w ybrał tw órczość artystyczną. Studiował architekturę w monachijskiej Akademii Sztuk Pięknych. Po ukończeniu studiów poślubił Lucie Brasch, córkę bogatego handlarza zbożem. M łode małżeństwo zamieszkało w Berlinie, gdzie 8 grudnia 1922 roku urodził się Lucian Freud. Lucian był drugim z trzech synów państw a Freudów. M iał szczęśliw e dzieciństwo. Od najmłodszych lat rysował i malował. Jego rodzice i dziadek zachęcali młodego Luciana do rozwijania swoich umiejętności artystycznych. Pod okiem ojca ćwiczył też posługiwanie się piórkiem i pędzlem. Dzięki przychylności rodziny dosyć wcześnie zdecydował, że zostanie m alarzem . Spokojne życie rodziny Freudów zaczyna zakłócać rozwijający się już od połowy lat 20-tych narodowy socjalizm. Ernst Freud - austriacki Żyd czyni wszystko, żeby jego trzej synowie b y li j a k n a jd a l e j o d b r u t a l n e j rzeczyw istości i nie zetknęli się z nazistowską przemocą. Cały czas liczył, że będzie możliwe jakieś porozumienie pomiędzy nazistami i Żydami. Jego nadzieje rozwiały się razem z dymami po spalonym w nocy z 27 na 28 lutego 1933 roku Reichstagu. Po tym wydarzeniu zrozumiał, że nad jego rodzinąi wszystkimi austriackimi i niemieckimi Żydami zawisło poważne niebezpieczeństwo. Nie chciał czekać na rozwój wypadków i jeszcze w 1933 roku wyjechał z rodziną do Wielkiej Brytanii. Zamieszkali w Londynie. Młody Lucian bardzo szybko przystosował się do nowych warunków. Rodzice zapisali go do szkoły rysunku, jednak młody artysta rozczarował się swoimi nauczycielami rysunku i myślał nawet o porzuceniu artystycznej drogi. Uwielbiał konie i całe dnie spędzał w siodle. Myślał nawet o tym, żeby zostać dżokejem. Wtedy też wykonał jedynąw swoim życiu rzeźbę-trójnogiego konia. W 1938 roku jego ojciec pokazał tą rzeźbę w londyńskiej Central School of Arts and Crafts. Wzbudziła taki zachwyt, że
Jean-Antoine Watteau “SzczęśliwyArlekin”
Lucian Freud “Wielkie wnętrze W. 11 ” n r IO (£10)
HISTORIA JEDNEGO OBRAZU zdecydowano się przyjąć Luciana do tej szkoły. W 1939 roku Lucian Freud dostał obywatelstwo brytyjskie. W tym samym roku przeniósł się do szkoły malarstwa i rysunku w Dedham, prowadzonej przez Cedrica M orrisa. Styl nauki bardzo odpowiada młodemu twórcy. Malarstwo fascynuj e go coraz bardziej. Nie uczy się tam za długo. Pewnej nocy Froud podczas pracy zostawia nie zgaszonego papierosa i wywołuje pożar, który niszczy wszystkie pomieszczenia szkoły. Morris nie ma jednak do niego o to pretensji i proponuje mu dalszą naukę we własnej pracowni.Ten okres nauki Freud w swoich wspomnieniach nazywał “szkołą pod bombami”, ponieważ Londyn był wtedy nieustannie bombardowany. W 1942 roku Lucian Freud zaciąga się do marynarki wojennej. Ranny trafia do szpitala. Cały czas tworzy. Po zakończeniu wojny podróżuje po Europie. Odwiedza wiele europej skich miast i w końcu trafia do Paryża, który szczególnie go zachwycił. Później wielokrotnie odwiedzał to miasto. W 1947 roku odwiedza Paryż razem z Kathleen Graham, córką angielskiego rzeźbiarza rosyjskiego pochodzenia Jacoba Epsteina, którą wkrótce poślubił. Cykl jej portretów olejnych i pastelowych- to pierwsze wybitne dzieła artysty. Freud tworzy coraz więcej. Dosłownie zapamiętuje się w pracy. Odwiedza paryskie muzea i kopiuje dzieła dawnych mistrzów, nie przerywając pracy nad własnymi obrazami. Szuka też inspiracji u mistrzów niemieckich i flamandzkich. Pod koniec lat 40-tych poznaje wielu malarzy należących do szkoły londyńskiej tj. Francka Auerbacha, Leona Kossofa, Michaela Andrewsa a przede wszystkim Francisa Bacona. Właśnie z Francisem Baconem m alarzem sk andalistą - łączyła go szczególna przyjaźń. Razem dyskutują i pracują. Często sobie pozują do obrazów. Od 1952 roku ta grupa malarzy razem zaczyna wystawiać swoje prace w Beaux-Art Gallery. Wspólnie głoszą potrzebę odnowy m a la rstw a fig u raty w n eg o . U parcie domagaj ą się powrotu postaci do malarstwa i nobilitacji portretu współczesnego. Z czasem tą grupę zaczęto nazywać szkołą londyńską. W 1954 roku Freud razem z B a c o n e m i B e n e m N ic h o ls o n e m reprezentuj ą Wielką Brytanię na Biennale w Wenecji. Freud staje się coraz bardziej znany. Maluje wtedy głównie portrety. Zakłada pracownie na ulicy Paddington w Londynie z której będzie korzystał już do końca życia. Rozwodzi się z Kathleen Graham i poślubia Lady Caroline Temple Blackwood. W 1970 roku umiera jego ojciec, przez co matka malarza wpada w głęboką depresję. W latach osiemdziesiątych jego twórczość jest już bardzo ceniona. W 1983 roku zostaje mu przy zn an y a n g ie lsk i ty tu ł i o rder “Companion ofhonour” - order Kawalerów Honorowych przyznawany za wybitne osiągnięcia w dziedzinie sztuki. W latach 1987-88 miał wystawę retrospektywną w Hirshhom Muséum w Waszyngtonie i w Muzeum Modernizmu w Paryżu. Lucian Freud już blisko pół wieku temu stał nr IO (216)
się rozpoznawalnym malarzem nurtu, który możemy nazwać “realizmem radykalnym” i temu nurtowi pozostał wiemy do końca życia mimo tego, że sztuka współczesna dryfowała w stronę abstrakcji. Freud stał się mistrzem w skutecznym omijaniu nowych kierunków w sztuce. Już od lat 50-tych zaczął wyrabiać swój niepowtarzalny styl. Polegał on na tzw. technice impastu, polegającej na nakładaniu na płótno grubych, wyraźnie widocznych warstw farby olejnej. Technika impastu wraz ze stosowaniem przez artystę “zgniłych” barw przyczyniła się do rozpoznawalności jego obrazów. Malował głównie portrety. Swoje modele ustawiał pojedynczo lub grupami, nieraz w towarzystwie psów. Ludzie w malarstwie Freuda sprawiają wrażenie zamyślonych i nieobecnych. Jest w nich coś niepokojącego i tajemniczego. Nieraz wywołują wrażenie zagrożenia jak psychiczni dewianci - być może przy malowaniu tych obrazów dawały o sobie znać geny po dziadku. Jego obrazy wydają się być efektem pojedynczego spotkania z modelem. Nic bardziej mylnego! Praca nad nimi trwała nieraz całe miesiące, a nawet lata. Malarz nakładał całe, grube warstwy farb na płótno i po każdym nałożeniu mył pędzle. Efektem takiej pracy były mocne, “rzeźbione” i świeże kolory. Jego modele cierpieli męki podczas długiego pozowania np. praca nad portretem krytyka sztuki Martina Gayforda trwała ponad 40 dni. Jednak ludzie chcieli, żeby Freud ich malował. Artysta wyzwalał w sw oich m odelach w szystkie form y ekshibicjonizmu. Z lubością odsłaniali przed n im sw o je n ie ła d n e , z lic z n y m i mankamentami lub otyłe ciała i przybierali wyzywające lub oszpecające pozy. I to się podobało. Pozowali mu różni ludzie. Najczęściej byli to najbliżsi członkowie rodziny i przyjaciele, ale często portretował ludzi znanych głównie w artystycznym środowisku tj. malarzy Francka Auerbacha, Francisa Bacona, Davida Hockneya, ciężarne topmodelki Kate Moss i Jerry Hall, transwestytów, w tym najsłynniejszego w Londynie- Leigha Bowera - grubasa lubującego się w ekstraw aganckich kreacjach. Zdarzyło mu się nawet uwiecznić brytyjską królową Elżbietę II w formie dalekiej od przewidzianej etykietą. O swoich portretach mówił, że: “Maluje ludzi nie dlatego, że tacy są, ani na przekór temu jacy są. Maluje ich takich, jakimi zdarza im się być”. W swojej twórczości Lucian Freud żadko nawiązywał do innych malarzy. Wyjątek zrobił tylko dla Jeana - Antoina Watteau ( 1684-1721) i dla jego obrazu “Szczęśliwy Arlekin”. Obraz “Wielkie wnętrze W. 11” jest wynikiem bezpośredniej interpretacji dzieła Watteau, przedstawiającego Arlekina w towarzystwie dwóch dam i dwóch mężczyzn. Do obrazu pozowały Freudowi jego własne dzieci. Z nimi też dużo rozmawia na temat obrazu. Kazał im oglądać dzieło Watteau i mówić o własnych odczuciach i emocjach jakie w nich wywoływał. Artysta do pracy nad tym
Gr o t
obrazem przygotowywał się z niespotykaną wcześniej dokładnością. Wykonał mnóstwo szkiców i notatek. Obraz “Wielkie wnętrze W. 11” to płótno o wym iarach 186 x 198 cm. A rtysta przedstawił na nim smutne, ponure i zaniedbane wnętrze z umieszczoną po prawej stronie kanapą. Na kanapie siedzi czwórka ludzi. Jedna z postaci gra na mandolinie, inna trzyma czarny wachlarz. Pow ielają one układ przyjęty przez francuskiego mistrza i jedynie dziecko leżące na podłodze przyjmuje odmienną pozę od siedzącego mężczyzny z obrazu Watteau. Za kanapą stoi na pół uschnięty duży kwiat. Tylko układ tych czterech p o s t a c i j e s t a d e k w a t n y do osiemnastowiecznego dzieła na którym są one uśmiechnięte i radosne. Na obrazie Freuda ludzie są smutni, znudzeni i zrezygnowani. Malarzowi chodziło o odnalezienie prawdy w swoich modelach, w ich postawie i wyglądzie. Pragnął, żeby ich portret był portretem ludzi, a nie był jak ludzie. Nie chciał samego wyglądu pozującej postaci, ale pragnął jej samej. Nigdy nie chciał ograniczyć się do samego wyglądu, lecz chciał wydobyć to co jest w środku- uczucia, pragnienia, nastrój. Zawsze g a rd z ił “p ię k n y m m a la rstw e m ” i “delikatnością malarskiego pędzla” dlatego farbę nakładał na płótno szybkimi i brutalnym i pociąg n ięciam i, pozostawiaj ącymi smugi co według krytyka sztuki Roberta Huguesa przypominało budowę włókien tkankowych. Chciał, żeby pigment malarski był na obrazie postacią i funkcjonował tak jak żywe ciało. Sztuka Luciana Freuda zyskała rozgłos już pod koniec lat 50-tych XX wieku, lecz największa jej popularność przypada na lata 90-te. Prawdziwą sensacją okazała się jednak aukcja, która odbyła się w nowojorskim domu aukcyjnym Christie's w 2008 roku. Licytowano tam wtedy obraz pt. “ B e n e f its S u p e r v is o r S le e p in g ” , przedstawiający otyłą nagą kobietę śpiącąna podniszczonej kanapie. Był to portret ważącej 130 kg. urzędniczki państwowej o imieniu Sue. Kupił go rosyjski miliarder i oligarcha Roman Abramowicz za rekordową sumę 33,6 miliona dolarów. Tym samym obraz Luciana Freuda stał się najdroższym dziełem sztuki sprzedanym przez żyjącego (ówcześnie) artystę. Inne dzieła Freuda też sprzedają się za sześciocyfrowe sumy. W 2010 roku autoportret artysty z podbitym przez taksówkarza okiem został sprzedany za 4,6 miliona dolarów. Na początku 2011 roku, za portret “Woman Sm iling” przedstawiającyjego kochankęz lat 50-tych, Suzy Bolt, zapłacono prawie 10 milionów dolarów. Lucian Freud malował do ostatnich dni swojego życia. Zmarł w nocy ze środy na czwartek, 20 lipca 2011 roku, w wieku 88 lat, w swoim londyńskim mieszkaniu, z powodu choroby, której charakteru nie ujawniono.
Arkadiusz Kulpa 21
SZELMY I STRACEŃCY Istnieli tylko dwadzieścia cztery lata ale pamięć o nich przetrwała wieki, ponieważ byli tak znakomitymi wojownikami, że przerośli swoją epokę. Nieustraszeni i znakomicie wyszkoleni w walce wręcz nie mieli sobie równych. Lecz byli też bezlitośni, chciwi i okrutni. Siali powszechną grozę. Bano się ich jak ognia czy zarazy. Znali sposoby walki, dzięki którym byli w stanie pokonać każdego przeciwnika. Powszechnie byli używani do wykonywania najtrudniejszych i najniebezpieczniejszych zadań. Działali szybko, cicho i skutecznie. Można ich śmiało porównać do współczesnych sił szybkiego reagowania lub oddziałów sp ec ja ln y c h . Mowa tu o je d n e j z najdziwniejszych XVII- wiecznych formacji jazdy polskiej nazywanej Straceńcami lub Elearami Polskimi, jednak najczęściej od nazwiska swego założyciela i pierwszego dowódcy - Lisowsczykami. Odział ten sformowano w 1611 roku z ludzi, którzy nie mieli już nic do stracenia - banitów i infamisów, uciekinierów spod katowskiego topora i wszelkiej maści warchołów, hultai i awanturników. Służyli w nim głównie Polacy, Niemcy, Litwini, Rusini i Kozacy. Swoista XVII-wieczna polska Legia Cudzoziemska! Celem utworzenia Lisowsczyków było sformowanie dla Rzeczpospolitej dodatkowego oddziału wojskowego ale głównie odciążenie skarbu królewskiego od obowiązku wypłacania im żołdu. Mieli walczyć tylko dla łupów wojennych, które były dla nichjedyną zapłatą za służbę. Zadanie sformowania tego oddziału straceńców powierzył hetman Jan Karol Chodkiewicz za zgodą króla Zygmunta III Wazy, byłemu infamisowi Aleksandrowi Józefowi Lisowskiemu. Aleksander Józef Lisowski, herbu Jeż urodził się na Litwie, około 1575 roku, w średniozamożnej rodzinie szlacheckiej o silnych tradycjach wojskowych. Jego ojciec Józef był zaufanym sługą wojewodzica witebskiego Jana Kiszki z którym odbył liczne podróże po Europie m.in. po Niemczech, Francji, Szwajcarii, Włoszech, Hiszpanii i poznał sposoby walki tych narodów. Przekazał później tą wiedzę swoim synom. Aleksander miał 8 braci i 3 siostry. Nie mógł więc liczyć na duże dziedzictwo i musiał na własną rękę szukać
swojej drogi życiowej. W tamtych czasach młody średniozamożny szlachcic nie miał za dużych perspektyw. Mógł wybierać między kościołem, służbą na dworze magnata i służbą w wojsku. Młody Lisowski kochał wojaczkę i uwielbiał wszelkie bójki i utarczki. Od najmłodszych lat ćwiczył się w szermierce i innych sposobach walki. Był przy tym niezwykle silny i sprawny fizycznie. To zdecydowało o jego wyborze - zaciągnął się do wojska. Niewiele wiemy o młodych latach Lisowskiego. Na pewno ubiegły mu jak i innej młodzieży szlacheckiej na nieustannych ćwiczeniach żołnierskich. Jednak musiał też otrzymać dobre wychowanie w innych dziedzinach. Z zachowanych listów Aleksandra Lisowskiego pisanych już w dorosłym życiu można wywnioskować, że był oczytany i posiadał dobre, ogólne wykształcenie. Służbę wojskową rozpoczął jako prosty żołnierz pod rozkazam i ówczesnego starosty kamienieckiego Jana Potockiego. Razem walczyli przeciwko hospodarowi wołoskiemu Michałowi Walecznemu. Biorąc udział w coraz liczniejszych walkach spotykał na swojej drodze nieprzeciętnych wojowników, którzy odcisnęli swoje piętno w historii polskiej wojskowości. Lisowski uczył się sztuki wojennej np. od przyszłych hetmanów Stanisława Żółkiewskiego i Jana Karola Chodkiewicza oraz od Adama Sieniawskiego, Konstantego Wiśniowieckiego, Mikołaja Strusia, Krzysztofa Zbaraskiego. Gdy na Wołoszczyźnie zapanowałjuż względny spokój, młody Lisowski zaciągnął się do chorągwi h u s a rs k ie j ro tm is tr z a S zczęsn eg o Niewiarowskiego i wraz z nim wyruszył do Inflantnawojnęze Szwedami. Szybko pozyskał sobie duże uznanie wśród żołnierzy i dowódców jako doświadczony i zdolny wojownik. Za swoje zasługi został mianowany porucznikiem co w chorągwi husarskiej było niemal dygnitarstw em wojskowym i dużym zaszczytem. W 1604 roku część wojska odm ówiła posłuszeństw a hetmanowi Chodkiewiczowi. Powodem buntu był długo niewypłacany żołd. Na czele zbuntowanych oddziałów stanął Aleksander Lisowski. Tak o Lisowskim pisał Chodkiewicz w liście do kanclerza wielkiego litewskiego Lwa Sapiehy:”
Pryncypałem ich Lisowski, człek bezbożny i buntownik. On tej konfederacji powodem, jego to i teraz fabryka, że się rozeszli”. To za podniesienie tego buntu został skazany na infamię. W 1606 roku przyłączył się do rokoszu Mikołaja Zebrzydowskiego i Janusza Radziwiłła. W bitwie pod Guzowem 6 lipca 1607 roku Lisowski dowodził chorągwią kozacką. W tej bitwie rokoszanie ponieśli klęskę. Od jesieni 1607 roku wraz z innymi wojownikami z Rzeczpospolitej tj. Jan Piotr Sapieha, Samuel Tyszkiewicz, Adam Wiśniowiecki, Stanisław Stadnicki, Aleksander Zborowski, wspomaga działania młodego cara Dymitra II Samozwańca. Tam okrył się niesamowitą sławą i zyskał miano pierwszego partyzanta. Lisowski przemienił się wtedy z żołnierza walczącego w polu w “komandosa” do zadań cichych i skrytobój czych na tyłach wroga. Miał wtedy pod sobą oddział składający się z 200 Kozaków Dońskich, który przekształcił w oddział do zadań specjalnych. Szybko zyskali straszliwą sławę. Dowódcy wroga, gdy dowiadywali się, że mają przeciwko sobie oddział Lisowskiego wpadali w panikę. Oddział specjalizował się w walkach skrytobójczych. Opanowali do perfekcji likwidowanie straży wroga. Stali się specjalistami od zadawania “cichej śmierci”. Po cichu atakowali punkty specjalne i czatownie, odcinali i likwidowali wozy z zaopatrzeniem, niszczyli zaplecze przeciwnika, staczali dziesiątki małych potyczek męcząc niesamowicie wroga, który nawet na chwilę nie mógł wypuścić broni z rąk i odpocząć. W czasie tych walk Lisowski przeszedł przemianę wewnętrzną. Z dawnego awanturnika, infamisa, konfederata i rokoszanina stał się przykładnym i zdyscyplinowanym obywatelem. W 1610 roku porzucił służbę u Dymitra II i przybył do obozu wojsk polskich pod oblężonym Smoleńskiem wracaj ąc tym samym na służbę Rzeczpospolitej. Tam uzyskał przebaczenie króla Zygmunta III Wazy, a w 1611 roku Sejm Rzeczpospolitej, doceniając jego służbę i zasługi zniósł ciążącą na nim infamię. W tym samym roku hetman Jan Karol Chodkiewicz powołał go ponownie do służby i zaproponował utworzenie oddziału z ludzi, którzy zgodziliby się służyć bez żołdu, ale tylko za samą zdobycz wojenną. Miałby to być oddział lekkiej jazdy, szybki i ruchliwy, który miałby za zadanie gnębić i nękać nieprzyjaciela skrytymi atakami. Lisowski zgodził się podjąć tego zadania i dostał oficjalne polecenie królewskie. W krótkim czasie zbiegło się do niego nie 1000, a 2000 najgorszych aw anturników nie tylko z terenów Rzeczpospolitej ale też z państw sąsiednich. Jednych przyciągnęła osobowość i sława Lisowskiego, jego umiejętności dowódcze, znajomość sztuki walki, innych chęć walki i mordu, jeszcze innych nadzieja łupów. Gdy już Lisowski zakończył zaciąg, wygłosił mowę do swoich żołnierzy z której wynikało już, jakie będą ich obowiązki i zadania:”Na twarde i niebezpieczne posługi, zawołały was Król i ojczyzna, ale też dozwoliły zakazanych innym pułkom wolności i zysków; w orężu i odwadze cały wasz żołd, cała nagroda: pewniejsze one będą, niż zawodne z publicznego skarbu zapłaty. Niepospolitej ja od was wyciągam odwagi! Jeżeli jeden wśród was jest, któryby na wymierzone przed sobą działo nie rzucił się, jeden nie uderzył na pięciu, gdy ja rozkażę nie
nr io (aa)
SARMACKIE ROZMAITOŚCI wskoczył pierwszy na mury, lub w bystre i głębokie nurty, niech wynijdzie z szeregów! Orężem waszym będzie szabla i rusznica, łuk z sajdakiem, rohatyna, koń lekki i wytrwały; ani wozów, ani taborów, ani ciurów nie ścierpię: wszystko nosić będziecie z sobą. Nie wymagamja po was gładkich w szyku obrotów, natrzeć zuchwale, kiedy potrzeba rozsypać się, zmylić ucieczkę, znów się odwrócić i nieprzyjaciela doskoczyć, to dzieło wasze. Dam odpoczynek gdy czas po temu, lecz w potrzebie, w pracach waszych, znać nie będziecie ni dnia, ni nocy. P rz e b ie g a ć n a jo d le g le js z e s z la k i nieprzyjacielskie, krainy palić, wsie burzyć, miasta, pędzić przed sobą trzody bydła i jeńców tysiące, nie przepuszczać nikomu; to odtąd jedynym zatrudnieniem waszem”. Tą przemowę można uznać za chwilę powstania Lisowsczyków i być może pierwszego w Europie oddziału komandosów. Ich dowódca nie dał im leżeć bezczynnie. Szkolił ich w walce orężnej i wręcz dzięki czemu stali się straszliwymi i wspaniałymi wojownikami. Latem 1614 roku na polecenie hetmana Chodkiewicza, Lisowsczycy wyruszają na wyprawę dowodzoną przez starostę orszańskiego Andrzeja Sapiehę pod oblegany przez wojska carskie Smoleńsk. Tam wsławili się przeprowadzając do obleganego miasta zaopatrzenie dla załogi. W 1615 roku odbyli Lisowsczycy daleką wyprawę w kierunku Morza Białego pustosząc okolice przez które przechodzili. Do morza jednak nie dotarli bo Lisowski zarządził odwrót, bojąc się odcięcia swojego oddziału od granic Rzeczpospolitej przez wojska moskiewskie. Udaje mu się powrócić do Warszawy. W lipcu 1616 roku na polecenie hetmana Chodkiewicza wyrusza ponownie na wyprawę w granice państwa moskiewskiego. Na początku października 1616 roku podczas lustracji swoich oddziałów stacjonujących pod Starodubnem Aleksander Lisowski spadł nagle z konia i zmarł. Dowództwo objął po nim pułkownik Stanisław Czapliński, a po jego śmierci w 1618 roku , oddziałem dowodził Walenty Rogawski. Pod jego dowództwem Lisowsczycy prowadzili wojnę zaczepną na terenie państwa moskiewskiego i rozbili pod Kaługąwoj ska kniazia Dymitra Pożarskiego. Byli tak okrutni, że spadła na nich klątwa kościelna, którą jednak szybko zdjęto. Od 1619 roku za zgodą króla Zygmunta HI biorą udział w wojnie trzydziestoletniej na terenie Siedmiogrodu pod zwierzchnictwem cesarza Ferdynanda II. Dowodzili wtedy Lisowsczykami Walenty Rogowski i Jarosz Kleczkowski. Przez wszystkie lata walki w czasie wojny trzydziestoletniej, tak dali się we znaki mieszkańcom okolic gdzie stacjonowali, że w końcu cesarz nakazał wypłacić im żołd i z ulgą zwolnił ze służby. Jeszcze długo niemieckie matki straszyły swoje dzieci straszliwymi polskimi kozakami. Po powrocie do kraju, już pod dowództwem Stanisława Rusinowskiego, wzięli udział w zwycięskiej bitwie przeciw Turkom pod Chocimiem w 1621 roku, w czasie której Rusinowski poległ. Po wojnie z Turcjąkról Zygmunt III ponownie wysłał ich na służbę do cesarza Ferdynanda H Dowodzili nimi wtedy Stanisław Stroynowski i Idzi Kalinowski. W 1625 roku Sejm zezwolił Lisowsczykom na służbę w chorągwiach kwarcianych. W latach 1626-1629 walczą przeciwko Szwedom na terenie Prus Królewskich. Następnie pod dowództwem Pawła Niszczyckiegi i Jana Gromadzkiego biorą udział w wyprawie cesarza Ferdynanda Habsburga przeciwko Francji. Ostatnim dowódcą Lisowsczyków był pułkownik Mikołaj Moczarski. Po powrocie z tej wyprawy do kraju dali się mocno we znaki ludności cywilnej w miejscach gdzie stacjonowali. Doszło do tego, że gdy kończyła się jakaś wojna i ludność jakiegoś nr IO (216)
miasta dowiadywała się, że po powrocie Lisowsczycy będą stacjonować w ich okolicy to od razu wnoszono ostre protesty do króla. Ich wizyta w jakiejś miejscowości czy miasteczku podobna była do napadu tatarskiego. Potrafili zabijać przypadkowo spotkanych ludzi, żeby nie zostawiać za sobą świadków napadu. Powszechnie mówiono, że lepiej mieć do czynienia z wrogą armią, niż z Lisowsczykami. Byli tak uciążliwi, że Rzeczpospolita tylko czekała, żeby ich gdzieś wypożyczyć, aby nie stacjonowali na jej terenach. Przez to wypożyczanie Lisowsczycy mają w swojej historii liczne odbyte kampanie wojenne na zachodzie. Rzeczpospolita długo cierpliwie znosiła ich wyczyny na swoim terenie. Splądrowali i spalili wiele miast i miasteczek m.in. Radomsko w 1624 roku. Ale i ta cierpliwość się w końcu wyczerpała. Lisowsczycy zostali oficjalnie potępieni w uchwałach sejmowych i ostatecznie rozformowani w 1635 roku. Lisowsczycy, podobnie jak inne polskie formacje składały się z towarzyszy, pocztowych i czeladzi. Czeladź, co było nowością w wojskach polskich, tworzyła dodatkowe chorągwie i brała udział w manewrach i nieraz w walce. Pułk Lisowsczyków liczył ok.1000 ludzi. Dzielił się na dwie chorągwie podlegające bezpośrednio dowódcy. Pułkami dowodzili pułkownicy z pomocą oboźnego, sędziego i strażnika. Chorągwiami dowodzili rotmistrze z pomocą poruczników i chorążych. Nie przetrwały w żadnych źródłach informacje, jakie symbole znajdowały się na sztandarach Lisowsczyków. Ich uzbrojenie i umundurowanie było dowolne. Każdy nosił i walczył tym co mu się podobało. Najczęściej nosili pikowane żupany pełniące funkcję miękkiej zbroi, skórzane buty, obcisłe spodnie i czapki typu kołpak. Niektórzy do walki zakładali misiurki. Na uzbrojenie Lisowsczyka składała się szabla, łuk refleksyjny, piki lub rohatyny, pistolety. Oficerowie dodatkowo posiadali nadziak lub czekan. Przyczyną tak niesamowitej skuteczności tej formacji były ich niezrównana szybkość przemieszczania się, wspaniałe wyszkolenie i sposób prowadzenia walki. Oddziały Lisowsczyków bardzo prędko się przemieszczały. Potrafili pokonać dziennie nawet 150 kilometrów. Byli tak mobilni ponieważ poruszali się tzw. komunikiem jak Tatarzy, czyli nie prowadzili ze sobą żadnych taborów ani wozów z zaopatrzeniem. Wszystko co im było potrzebne zdobywali na terenach, na których operowali. Specyficzny był sposób dosiadania przez Lisowsczyków konia w czasie walki - stali w strzemionach, żeby mu maksymalnie ulżyć i wykorzystać wszystkie jego możliwości. Taki sposób jazdy zwiększał też siłę zamachu szablą i ułatwiał obracanie się w celu wystrzelenia z pistoletu lub łuku. Ułatwiał też przesiadanie się na innego konia w biegu. Ich walka polegała na stosowaniu licznych zasadzek, podchodów i forteli wojennych. Celem było maksymalne zmęczenie przeciwnika. Nie dawali mu nawet na chwilę odetchnąć ani w dzień, ani w nocy. Każda próba odpoczynku wroga kończyła się atakiem oddziału Lisowsczyków. Odcinali wrogie wojska od wszelkiego zaopatrzenia. Gdy już przeciwnik był wykończony głodem i bezsennością następował brutalny atak. W walce nie okazywali żadnej litości i najczęściej nie brali jeńców, żeby nie spowalniać i osłabiać swojego oddziału ponieważjeńców musiał ktoś pilnować. Co jednak działo się z Lisowsczykami po 1635 roku ? Po rozformowaniu formacji bez “pracy” zostało ponad 2000 znakomicie wyszkolonych żołnierzy. Najczęściej zaciągali się do innych regularnych chorągwi Rzeczpospolitej i okrywali się chwałą jako niepospolici żołnierze. Przykładem może tu być hetman Stefan
Gr o t
Czarniecki, który swoje młode lata, wraz z czterema braćmi spędził w szeregach Lisowsczyków. Jakie tam przeszedł przeszkolenie pokazał w czasie potopu szwedzkiego, kiedy to prawie zagłodził i zamęczył armię króla szwedzkiego Karola Gustawa X. Walczył wtedy dokładnie takimi samymi metodami jak Lisowsczycy. Inni najczęściej zostawali najemnikami używanymi do egzekucji wyroków sądowych. Ziemie Rzeczpospolitej w połowie XVH wieku można porównać do garnka z wrzącą wodą. Nieustanne wojny z Rosją i Szwecją, a do tego powstanie Chmielnickiego na Ukrainie. Wszystkie te tragedie sprawiły, że w samym kraju szerzyła się samowola i nieład. Niezwykle słaby był aparat administracyjny państwa, który nie był w stanie egzekwować wyroków ani wymierzać sprawiedliwości. Każdy banita i infamis, który miał zbrojną kompanię, majątek lub poparcie zbrojnego protektora mógł czuć się bezkarny. W takiej sytuacji, każdy kto chciał wyegzekwować wyrok musiał szukać innych specyficznych metod. Najczęściej organizował tzw. zajazd. Nieraz do zajazdu wystarczała własna czeladź, lecz gdy trzeba było zajechać jakiegoś bardziej krewkiego sąsiada, egzekwujący zwoływał “fachowców”, którzy za odpowiednie pieniądze gotowi byli świadczyć swoje usługi panom braciom. Nie trzeba było ich nawet szukać. Po wojnie trzydziestoletniej pełno było takich awanturników we wszystkich miastach Rzeczpospolitej. Nazywano ich nieraz “czarnymi szablami”, prawdopodobnie od prostych i nieozdobnych szabel jakich używała uboga szlachta. Ich głównym zajęciem była wojaczka i wszelkiego rodzaju awantury. Gotowi byli za trzos monet podjąć się każdego, nawet najbardziej niebezpiecznego zadania. Jednym z nich, o którym pamięć przetrwała do naszych czasów był Jacek Dydyński herbu Nałęcz, powszechnie nazywany przez ówczesną szlachtę “Jackiem nad Jackami”. Urodził się we wsi Niewiastce koło Sanoka, w latach 80-tych XVI wieku. Wiele lat spędził w szeregach Lisowsczyków z którymi odbył kampanie wojny trzydziestoletniej. Następnie zaczął pracować jako najemnik. Ceniono jego usługi ponieważ był niezwykle honorowy. Znany był też ze swojej szlacheckiej fantazji. Lubiono go powszechnie, ale też i bano, ponieważ w czasie walki był straszny i bezlitosny. Zasłynął ze swoich walk ze Stanisławem “Diabłem” Stadnickim. Najpierw służył Stadnickemu ale później nie przedłużył kontraktu i przeszedł do jego wroga, starosty zygwulskiego Konstantego Komiaka. Później wysługiwał się podczaszemu łomżyńskiemu Stanisławowi Krasickiemu w walce o ojcowiznę przeciwko kasztelanowi wyszogrodzkiemu Maciejowi Sicińskiemu. Dydyński był najlepszy w swoim fachu, dzięki przeszkoleniu jakie otrzymał w szeregach Lisowsczyków. Raz tylko został pokonany przez Mikołaja Tarnowskiego, który urządził na niego zasadzkę koło Lublina. Na stare lata “Jacek nad Jackami” odpowiedział na wezwanie zagrożonej ojczyzny i ruszył w pole w jej obronie by walczyć przeciwko zbuntowanym kozakom. Służył w chorągwi powiatowej Ziemi Przemyskiej, pod komendą Zygmunta Przedwojskiego. Jacek Dydyński poległ z szablą w ręku w czasie bitwy pod Zborowem, 16 sierpnia 1649 roku. W naszych czasach stał się jednym z bohaterów książki Józefa Hena “Przypadki Starościca Wolskiego” na podstawie której Tadeusz Junak nakręcił w 1984 roku serial pt. “Rycerze i rabusie”.
Arkadiusz Kulpa 23
< ^ O
T _
KALENDARIUM
KALENDARIUM RADZYŃSKIE - PAŹDZIERNIK 4 października 1473 - król Kazimierz Jagiellończyk wystawił dokument w którym zezwala Dominikowi Kazanowskiemu, staroście radomskiemu, na przej ęcie w dzierżawę miasta Kozirynek i wsi Biała oraz innych miejscowości z rąk Mikołaja Minorka z Ostrowa. 30 października 1790 - w Radzyniu Podlaskim urodził się Karol Lipiński, skrzypek, kompozytor i pedagog, koncertmistrz orkiestry teatru niemieckiego we Lwowie, orkiestry Gewandhaus oraz kapeli króla saskiego w Dreźnie. Zmarł 16 grudnia 1861 roku w Urłowie (Ukraina). 27 października 1860 - w “Tygodniku Ilustrowanym” ukazał się artykuł o pałacu Potockich i kościele radzyńskim wraz z dwoma drzeworytami: pałacu Potockich i nagrobka Mniszchów. 19 października 1866 - na zesłaniu w Rosji w mieście Witace zmarł Jan Kaliński, unicki biskup nominat chełmski i bełski, urodzony w Radzeniu Podlaskim w 1799 r. 14 października 1879 - w Siedlcach urodził się dr Józef Chomiczewski, lekarz chorób wewnętrznych w Szpitalu Powiatowym pw. św. Kunegundy w Radzyniu Podlaskim, działacz społeczny i kulturalny w naszym mieście, wieloletni prezes radzyńskiej jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej. Zmarł 24 sierpnia 1934 roku w Wólce Domaszewskiej. Od grudnia 1934 roku patronjednej zradzyńskichulic. 24 października 1919 - w Radzyniu Podlaskim urodził się ks.prof.dr hab. Stanisław Kamiński, filozof, metodolog, teoretyk i historyk nauki, pracownik naukowy KUL, współtwórca (obok ks.prof. Karola Wojtyły i o. prof. Mieczysława Krąpca) Lubelskiej Szkoły Filozofii. Zmarł 21 marcal986 roku we Fryburgu Bryzgowij skim w Niemczech. 4 października 1921 - przybycie Sióstr Albertynem do Radzynia. Siostry Albertynki były w Radzyniu do lOmaja 1955r. 26 października 1928 - ks. prałat Tadeusz Osiński dokonał poświęcenia stacji drogi krzyżowej w kościele Trójcy Świętej w Radzyniu Podlaskim. 13 października 1935 - o godz. 21-ej odbył się próbny atak gazowy na Radzyń. Na odgłos syreny miasto skryło się w ciemnościach a na ulicach zamarł wszelki ruch. Po wybuchu bomb gazowych do akcji przystąpiły służby ratownicze. Po kilkunastu minutach alarm odwołano. Ćwiczenia odbyły się w ramach trwaj ącego tygodnia Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej. 16 października 1935 - w sali radzyńskiego Gimnazjum odbył się koncert i akademia dla młodzieży z udziałem Anieli Szlemińskiej (sopran) i Stanisława Szpinalskiego (fortepian). Koncert rozpoczął drugi sezon działalności Organizacji Ruchu Muzycznego (Ormuz) w Radzyniu Podlaskim. 23 października 1935 - w salach radzyńskiego pałacu odbyła się Powiatowa Wystawa Przysposobienia Rolniczego. Pomimo złej pogody wystawę zwiedziło ok 1500 osób. 5 października 1939-pod Kockiem Samodzielna Grupa “Polesie” stoczyła ostatnią bitwę wojny obronnej z Niemcami, a następnie złożyła broń. W tym samym czasie polskie oddziały kawalerii dowodzone przez gen. bryg. Zygmunta Podhorskiego weszły do Radzynia i tu w okolicach Branicy Radzyńskiej stoczyły zwycięską walkęz oddziałami przedniej straży Armii Czerwonej.
21
7 października 1939 - po bitwie kockiej do Radzynia zaczęły wchodzić pierwsze niemieckie oddziały zwiadowcze. 12 października 1939 - powiat radzyński powiększony o część powiatów lubartowskiego, łukowskiego i parczewskiego został włączony w skład Generalnego Gubernatorstwa. 30 października 1943 - oddział leśny “Beja” wzmocniony żołnierzami AK z Wrzosowa, Zbulitowa i Branicy Radzyńskiej, dowodzony przez mjr. “Mullera”, w zasadzce urządzonej w pobliżu Stasinowa zabił kata setek Polaków i Żydów, radzyńskiego gestapowca Aleksandra Dykowa. 17 października 1944 - w Warszawie zmarł Zenon Przesmycki poeta, tłumacz, krytyk literacki i artystyczny, redaktor pisma literackiego “Chimera”. Urodził się 22 grudnia 1861 roku w Radzyniu Podlaskim. 10 października 1951 - bp. Ignacy Świński upoważnił ks. Kan. Tadeusza Wądołowskiego, proboszcza Parafii Radzyń do zamiany placu parafialnego przy Domu Dziecka w Radzeniu na plac mienia opuszczonego, leżącego w Radzeniu przy ul. Wasilewskiej 52 (obecnie ul. Ostrowiecka) oraz na plac drugi dodatkowy przy ul. Lubelskiej. 24 października 1993 - ks. Bp. Jan Mazur dokonał konsekracji Kościoła Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Radzyniu Podlaskim. 9 października 1999 - odbyła się uroczystość poświęcenia odbudowanego po pożarze pounickiego kościoła filialnego w Bezwoli. 17 października 1999 - biskup Henryk Tomasik dokonał poświęcenia kościoła pod wezwaniem Błogosławionych Męczenników Podlaskich w Radzyniu Podlaskim. 7 października 2002 - oapież Jan Paweł II mianował radzynianina, ks.prof dra hab. Andrzeja Dzięgę, Biskupem Ordynariuszem Sandomierskim. 20 października 2005 - odbył się pierwszy wykład powszechny dla słuchaczy radzyńskiej filii Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Wykład pt: „Wybitni ludzie kościoła, nauki, kultury i polityki związani swoją działalnością z Radzyniem” wygłosił Tadeusz Semeniuk. 15 października 2007 - w Siedlcach zmarł ks. Stanisław Karwowski, w czasie okupacji niemieckiej kapelan radzyńskiego obwodu Armii Kraj owej. Urodził się 8 marca 1915 roku w Paszkach Dużych. nr IO (2I8)
Gr o t
AZYL NA DUSZĘ
BARTŁOMIEJ SZEWCZYK Nazywam się Bartłomiej Szewczyk, mam 14 lat. Chodzę do 2 klasy gimnazjum. Gram w brydża, uczestniczę w marszach na orientację, lubię czytać książki oraz interesuje się akwarysty ką.
HISTORIA PAŁACU POTOCKICH Dawno, dawno temu w naszym mieście panował ród Potockich. Pierwszym panem Radzynia z tego oto rodu był Eustachy, który zaślubił Marie z Kątskich. Bardzo ją miłował i postanowił wybudować dla niej najpiękniejszy pałac w tej części Polski. Kazał wezwać do Radzynia najznamienitszych architektów w Europie. Przybyło wielu, jednak najlepszy pomysł miał Włoch, Jakub Fontana. Stworzył on wizję pięknego zespołu pałacowego, w skład którego wchodził oczywiście pałac, oranżeria i park. Jednak Eustachy postawił mu warunek: ma skończyć budowę w dziesięć lat. Jednak pewien chciwy architekt, Francuz Gaspar chciał za wszelka cenę nie dopuścić Jakuba do wykonania projektu. Chciał on, aby Eustachy znienawidził Włocha. Prace jednak ruszyły pełna parą. Ogromna ilość kmieci pracowała przy bude pałacu. Nawet pan Potocki pracował ciężko budowie, chciał bowiem, aby pałac był doskonały. Francuz przekupił kilku kmieci, aby podpalili pałac. Na szczęście rzeka płynie blisko budowli, więc inni kmiecie szybko ugasili pożar. Gdy prace budowlane były już na ukończeniu, Jakub Fontana posłał do swojego wiernego przyjaciela, słynego rzeźbiarza Jana Chryzostoma Redlera. Dowiedział się o tym Gaspar, który pałał nienawiścią do Jakuba. Gdy Jan Redler przyjechał do Radzynia , Francuz zaprosił go na polowanie. Rzeźbiarz nie domyślał się podstępu i z chęcią przyjął zaproszenie. Pojechali do lasu wczesnym rankiem. Gaspar oddalił się od Redlera i wycelował mu w pierś. Jan był zaskoczony postępowaniem Francuza. Gaspar nacisnął na spust, lecz przed rzeźbiarzem wyskoczył piękny jeleń, który nr IO (216)
uratował mu życie. Francuz był tak wściekły, że wyjął nóż, lecz jeleń ostatkiem sił poranił go swym porożem tak okrutnie, że ten ledwie uszedł z życiem. Gdy wreszcie przyjechali z polowania, oczom Jana ukazał się piękny, choć nie ozdobiony pałac. Przed oczami stanęły mu piękne antyczne rzeźby, które zdobiły bramy oraz ściany pałacu. Poprosił więc Eustachego Potockiego, aby kupił marmur potrzebny do wykonania rzeźb. Po miesiącu dostarczono kamień. Rzeźbiarz mógł w końcu wziąć się do pracy. Wykonanie wszystkich rzeźb, pochodzących z mitologu, kartuszy oraz płaskorzeźb zajęło mu kilka lat. Aby upamiętnić owego pięknego jelenia, który uratował mu życie i ochronił od śmierci z rąk Gaspara, wykuł z brązu wiatrowskaz z figura owego rierzęcia, który umieścił na jednej z wież pałacu. Przez te lata pałac wewnątrz pomalowano sprowadzono cytrusy z egzotycznych krajów do ranżerii. Jednak i Gaspar nie próżnował. Jak mógł starał się nie dopuścić do ukończenia budowy. Chłopi zaczęli mówić, że zaprzedał dusze diabłu, który obiecał mu zrealizowanie jego planów. Jakub tygodniami modlił się, aby budowa była zakończona na czas. Gdy w końcu dzieła Redlera zostały skończone i przymocowane w odpowiednich miejscach pałacu, Jakub uroczyście oddał pałac w ręce państwa Potockich, którzy na widok tak wspaniałej budowli rozpłakali się. Eustachy sowicie wynagrodził trudy Jakubowi i Janowi Redlerowi, których poprosił jeszcze o zaprojektowanie nowego wystroju kościoła, ale to j uż zupełnie inna historia. Bartek Szewczy kl. I c 25
Q ^ O T _
PRZESTĘPSTWA W SWIECIE SZTUKI
TAJEMNICZY NN
Erie Hebbom “PortretHenri Leroy wg. Camille Corot'a ” W ponury zimowy dzień 8 stycznia 1996 roku na jednej z rzymskich ulic, przechodnie znaleźli leżącego człowieka. Człowiek ten krwawił z rozbitej głowy. Z początku wszyscy myśleli, że mają do czynienia z pijaczkiem, który trochę przedobrzył, przewrócił się i rozbił sobie głowę. Mogli tak pomyśleć gdyż człowiek ten był ubrany w niezbyt czyste ubranie, miał ciemną cerę i długo nie strzyżone włosy i brodę. Próbowano go ocucić. Któryś z przechodniów okrył go płaszczem, gdyż było zimno i padał deszcz. Gdy jednak ranny nie odzyskiwał przytomności wezwano karetkę. Przewieziono go do jednego z rzymskich szpitali lecz tam nie zajęto nim się należycie. Tam też wzięto go za bezdomnego pijaczka i po prostu położono go w jednej z sal, żeby wytrzeźwiał. Zainteresowano się nim dopiero po ośmiu godzinach od przywiezienia go do szpitala. Gdy zrobiono mu tomografię okazało się, że rana głowy jest bardzo poważna i na pewno nie powstała w wyniku upadku. Ktoś tego człowieka bardzo mocno uderzył w tył głowy jakimś tępym narzędziem, prawdopodobnie młotkiem. Była to więc próba zabójstwa. Nie był też tak pijany jak wszyscy myśleli. Nikt nie wiedział kim jest ranny. Nie miał przy sobie żadnych dokumentów. Szybko przeprowadzono operację, żeby uratować jego życie. Jednak mimo operacji, 9 stycznia około północy jego stan drastycznie się pogorszył. Miał duże problemy z oddychaniem. Lekarzom nie udało się go uratować i zmarł nad ranem 10 stycznia. Nie bez trudu ustalono też tożsamość zmarłego. Okazało się, że był to Erie Hebbom, jeden z największych i najzdolniejszych fałszerzy dzieł sztuki w XX wieku. Erie Hebbom urodził się 20 marca 1934 roku w dzielnicy South Kensington na przedmieściach Londynu. Jego ojciec Henryk prowadził skromny sklep, a matka Róża - z pochodzenia cyganka zajmowała się wychowywaniem jedenaściorga dzieci. Dzieciństwo Erica nie było szczęśliwe. Ojciec dużo pił, a matka często biła swoje dzieci. Gdy Erie miał osiem lat podpalił swoją szkołę za co trafił do domu poprawczego Longmoor w Harold Wood. Tam wychowawcy zauważyli wielki talent malarski u młodego podpalacza i zaczęli go zachęcać do rozwijania tych umiejętności. Został zapisany do klubu artystycznego Maldon Art Club, gdzie w wieku 15 lat miał swoją pierwszą wystawę. Po burzliwym dzieciństwie i młodości, w 1954 roku, wstąpił do Królewskiej Akademii Sztuki. W 1959 roku za swoje wyjątkowe osiągnięcia otrzymał stypendium i wyjechał dalej się kształcić w Szkole Brytyjskiej w Rzymie. Tam szybko stał się częścią rzymskiej bohemy artystycznej i poznał wielu znaczących artystów, 26
historyków sztuki i innych ciekawych ludzi m.in. brytyjskiego historyka sztuki Sir Anthonego Blunta, podejrzewanego o szpiegostwo na rzecz Związku Radzieckiego, który powiedział mu, że jego rysunki bardzo przypominają mu Picassa. Być może te słowa były podwalinami podj ego przyszłą działalność fałszerską. Po ukończeniu nauki w Rzymie Hebbom powrócił do Londynu, gdzie zatrudnił się w pracowni konserwatora sztuki Georga Aczela. To właśnie w pracowni Aczela poznał wszystkie tajniki konserwacji i restauracji dzieł sztuki, sposoby wytwarzania farb według starych receptur oraz sposoby przywracania obrazom ich dawnego blasku, a nawet sposoby ich poprawiania i zmieniania. Na początku praca Erica była dość standardowa - wypełniał uszkodzone fragmenty płótna odpowiednio dobranymi farbami, usuwał pęknięcia itp. Aczel szybko zauważył, że jego nowy pracownik potrafi do bardzo zniszczonego dzieła np. do obrazu którego pozostała tylko część, domalować całą resztę w taki sposób, że było bardzo trudno odróżnić, co było domalowane. Praca Erica zaczęła przynosić Aczelowi duże zyski. Z czasem młody konserwator nabrał takiej wprawy, że potrafił “przywrócić” dzieło znanego i cenionego mistrza na całkiem puste płótno. Hebbom tak później pisał o swojej pracy u Aczela: “Granica pomiędzy tym, co jest odnową, a tym co jest po prostu domalowane nie zawsze jest jasna(...). Jeżeli obraz jest niemożliwy do sprzedania, ponieważ była na nim brzydka kobieta, to ta kobieta szybko może stać się piękna i młoda (...). Kot dodany na pierwszym planie gwarantuje sprzedaż najnudniejszego krajobrazu. Psy i konie ożywią nudne i niechodliwe pastwiska. Obrazy z balonami płynącymi po niebie, których brakuje na rynku, sprzedadzą się bardzo drogo bo są równocześnie ważnym dokumentem w historii lotnictwa (...). Pod kierunkiem pana Aczela zacząłem krok po kroku rozwijać swoje umiej ętności i poprawiać swoj ą znaj omość materiałów i metod starych mistrzów, aż przyszedł czas, że byłem w stanie “przywrócić” cały obraz z niczego”. Pierwszym fałszerstwem Erica Hebboma był ołówkowy rysunek w stylu brytyjskiego malarza Augustusa Johna. Szybko i korzystnie go sprzedał, co go nakłoniło do dalszych fałszerstw. Zaczął odwiedzać londyńskie sklepy ze starociami i antykwariaty, gdzie wykupywał stare kawałki i skrawki papieru na których tworzył swoje dzieła. Jego prace zaczęły trafiać do prywatnych kolekcji i do domów aukcyjnych np. Christie's. Gdy Erie trochę się dorobił, postanowił osiedlić się we Włoszech, gdzie w Rzymie otworzył małą galerię. Cały czas kontynuował swoją fałszerską działalność. Nie sprzedawał fałszywek w swojej galerii tak jak to czynili inni fałszerze np. Dawid Stein. Wiedział, że jest to ryzykowne. Sprzedawał je marszandom w Londynie i dopiero oni, święcie przekonani, że mają do czynienia z oryginałami, wstawiali je do renomowanych domów aukcyjnych lub sprzedawali bezpośrednio muzeom. Jego prace zakupiły takie muzea jak: British Museum, National Gallery of Art w Waszyngtonie, National Gallery of Kanada, Muzeum Królewskie w Kopenhadze. Jest to dowodem na niesamowity talent i kunszt artystyczny Hebboma. Przez wiele lat żaden ekspert ani historyk sztuki nie zakwestionował autentyczności jego prac. Wręcz przeciwnie - zachwycali się nimi głosząc, że są to dzieła autentyczne i stylistycznie genialne. Przez ponad 20 lat swojej fałszerskiej działalności Hebbom sprzedał około 2000 fałszywych obrazów, rysunków i i rzeźb wykonanych w stylu takich mistrzów jak: Corot, Castiglione, Mantegna, Van Dyck, Poussin, Ghisi, Tiepolo, Rubens, Piranesi. Nigdy nie kopiował istniejących dzieł ani ich nie zmieniał. Tworzył zupełnie nowe kompozycj e w stylu dawnych mistrzów. Genialny fałszerz został zdemaskowany nie przez eksperta ale przez spostrzegawczość Konrada Oberhubera - kuratora z waszyngtońskiej National Gallery. Oglądał on dwa piętnastowieczne rysunki jakie Muzeum zakupiło od jednego londyńskiego handlarza - jeden był pracą Savelego Sperandio, drugi Francesc'a Del Cossy. Spostrzegawczy kurator zauważył, że oba rysunki wykonane są na identycznym papierze. Poinformował o tym fakcie swoich przełożonych, a ci postanowili wyjaśnić sprawę. Skontaktowali się z innymi muzeami, które ostatnio nabywały dzieła sztuki od londyńskich handlarzy i w nowojorskim Morgan Libary Museum znaleźli jeszcze jedną pracę wykonaną na identycznym papierze. Oszustwo stało się faktem. Wszystkie nitki całej intrygi prowadziły Mr IO (£10)
Gr o t
PRZESTĘPSTWA W ŚWIECIE SZTUKI / REKLAMA rzymskiej galerii EricaHebboma. W 1984 roku fałszerz przyznał się do malowania w stylu dawnych mistrzów lecz sądził, że nigdy ich nie sprzedawał w celu oszukania kogokolwiek. Sądził, że to marszandzi, nieuczciwi pośrednicy i eksperci sprzedawali jego prace jako oryginały. We wszystkich wywiadach prasowych i telewizyjnych oczerniał ludzi ze świata sztuki i nabijał się z nieudolności ekspertów i znawców sztuki, którzy jego dzieła brali za oryginalne prace dawnych mistrzów. Chlubił się wręcz tym, że mógł zdemaskować ich niewiedzę i niekompetencje. Erie Hebbom jest dobrze wspominany przez swoich znajomych. Według nich był to miły i wielkoduszny człowiek, niezwykle lojalny i co dziwne uczciwy przynajmniej w stosunku do tych, których cenił i lubił. Nie lubił mieć długów i za sprawę honoru uważał ich spłatę. Zawsze wolał dawać niż brać. Miał niesamowitą pamięć. Szybko nauczył się języków: włoskiego, hiszpańskiego i łaciny. Jego przyjaciel Alessandro Kokociński - malarz, rysownik i rzeźbiarz wspomina, że Hebbom był bardzo oczytany. Miał w domu dużą bibliotekę z której korzystali bez ograniczeń jego przyjaciele. Przed przyjaciółmi nie ukrywał też tajników swojego procederu. Alessandro nauczył się od niego j ak wytwarzać farby według starych receptur, j ak postarzać papier oraz jak przycinać pióra do “średniowiecznych” grafik. Był też wspaniałym gawędziarzem, czego wyraz dał w dwóch książkach jakie napisał. Jedna - “Uwaga na kłopoty” to jego autobiografia wydana w 1991 roku, druga “Podręcznik fałszerza” to spis receptur i sposobów fałszowania dzieł, wydany już po jego śmierci w 1997 roku. Być może przyjaciele Hebboma nie wiedzieli wszystkiego o jego ciemnych interesach i być może nowa pasja Erica pisarstwo - przestraszyła kogoś. W swojej książce ujawniał tajniki fałszerskiego fachu i ktoś się przestraszył, że może ujawnić też swoje interesy w jakiejś nowej sensacyjnej powieści. Ktoś chciał, żeby Hebbom zamilkł, ale też mogła być to zemsta oszukanego kolekcjonera. Po jego śmierci ktoś splądrowałjego dom. Do dzisiaj nie wiadomo co spowodowało, że znaleziono Erica Hebboma z rozbitą głową na rzymskiej ulicy. Arkadiusz Kulpa
EricHebbom “Autoportret”
NAJTAŃSZY
WĘGIEL
ZAPRASZAJĄ NA W YSTAW Ę FOTOGRAFII
ZE ŚLĄSKA NOW OŚCI!!! • Ekogroszek w workach 30 kg • Ekogroszek luzem • Kostka • Orzech • Orzech II • M iał
5LOS Tli
• skup złom u i metali kolorowych • skład opału na terenie młyna
NOVA ul. Międzyrzecka 73/75,21-300 Radzyń Podlaski kontakt w godz. 8.00-16.00 tel/fax 83- 352- 71- 21, kom. 604-404-680 nr IO (216)
Ł1
< ^ O
ROZMAITOŚCI
T _
„NA POCZĄTKU BÓG STWORZYŁ OGRÓD” Jeśli ktoś zachwyca się dzisiaj czyimś ogrodem, z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy sobie wyobrazić o czym mówi. Duże łaty trawnika, skalniak, oczko wodne, iglaki, altana. Współczesne realizacje architektów z i e l e n i p r z y z w y c z a i ł y n a s do przewidywalnego standardu i tylko żal, że nowoczesne trendy mają w niełasce rezedy, hortensje czy malwy. Zanika indywidualność, a miejsce niepowtarzalnych, kwietnych ogrodów, zastępująkatalogowe schematy.
wiek, kiedy wiele arystokratycznych domów stawiało sobie za punkt honoru posiadanie własnego i najpiękniejszego ogrodu sentymentalnego. Jego t r z o n e m, c zymś n a j b ar d zi e j wyszukanym i wysmakowanym, jest stworzenie nastrojowych, romantycznych zakątków. Wymarzonych do odprężenia, lektury, wyciszenia. Takich urokliwych miejsc jest w ogrodzie państwa Adamczyków wiele. Brama Torri, warowna, skalista baszta, urokliwy staw i skalne ryby zamienione w fontannę, zakątek z zegarem słonecznym, grota skalna w samym sercu „góry Giewont “, ekumeniczna kapliczka pod tulipanowcem. A wszystko zatopione w gęstwinie pnączy, zieleni i kwiatów. Pan Zygmunt chętnie tłumaczy zasady panujące w ogrodzie. Mówi:,, Tutaj rośnie 950 odmian drzew i krzewów. Ale ta mnogość w ogóle nie robi na nas wrażenia. Napierwszy plan wysuwa się nie rozmaitość, tylko kom pozycja. Nie rzuca się w oczy wielorakość, tylko spójność. Ma się wrażenie, że to wszystko tutaj już rosło. Bo ogród ma tworzyć jakiś pomysł. Jak ktoś chce wiedzieć, czy sprawdziła sięjego założenie ogrodu, czy ma sukces - takim miernikiem jest to, że oglądający mówi „to już było, a to to na
Giewont i Śpiący Rycerz. Czarna kulka to jego oko. Miniaturowa replika słynnej góry zbudowana jest z 47 ton kamienia. Kryje w sobie nastrojową, dwuosobową grotę skalną ze stalagmitami i ciekawymi refleksami świetlnymi pewno też już tak rosło. I jest o tym przekonany” . O tym jak konkretna roślina znosi sąsiedztwo innych, a czego nie znosi, pan Zygmunt, stomatolog z zawodu a ogrodnik z pasji, może opowiadać godzinami. Wiedzy botanicznej nie nabył w szkole ale w zamorskim świecie. Kilka lat pracował w Stanach Zjednoczonych i tam zaraził się miłością do roślin ale bardziej, do tworzenia wielkich żywych kompozycji.
Brama Torii. Symbolizuje przejście od „świata skończonego”, którego końcem jest śmierć, do „świata nieskończonego”, będącego światem kami (bogów). Brama, została na wzór japoński zbudowana w ogrodzie przydomowym. Jest 17-krotną miniaturą najwyższej bramy torii, w Miyajimai Poza symboliką religijną ma też zupełnie praktyczny charakter. Służy jako grzęda dla ptaków. Zamiast tradycyjnych dzwonów wzdłuż bełki zawieszone są łuski armatnie. Kiedy wieje wiatr w ogrodzie rozlega się delikatne dzwonienie. Dlatego też, z w ielką fascynacją i zauroczeniem, będziemy przekonywać teraz Czytelników Grota, by wsiedli na rower i udali się z wycieczką do pobliskich Soból, posesji państwa Eleonory i Zygmunta Adamczyków, którzy na letniskowej działce w yczarow ali praw dziw y ogród sentymentalny. Kilka lat temu pan Zygmunt postanowił kupić zaniedbanąposesję w dolinie rzeki Bystrzycy. Na 5500 m.k.. leżały wówczas tony śmieci. Drewniany dom wraz z przylegającą działką,, w sam raz na daczę” , wpadł mu w oko z racji ukształtowania terenu. Pomysł, który nosił w sobie od wielu lat, postanowił tutaj wcielić w życie. Ogród sentymentalny. Podręcznikowe hasła podpowiadają, że takie ogrody rzeczywiście istniały. Czas ich rozkwitu przypada na XIX ¿6
Przeniesiona z granicy posesji i odnowiona kapliczka, zbudowana w pniu stuletniej wierzby. Pan Zygmunt własnoręcznie wykonał dla niej metaloplastykę w miedzi i zadedykował ją pamięci rodzica. Wyryte na niej są ostatnie słowa jego ojca - „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali”. Ciekawe jest ekumeniczne zwieńczenie. Na szczycie kapliczki widnieje “katolicki krzyż Podlasia (księżyc i łazyt) oraz prawosławny”. Miejsce wokół zwane jest przez właścicieli rabatą wołyńską. Większość posadzonych tutaj roślin została przywiezione z Wołynia, spod Kowna, miejsca urodzenia ojca. Z terenów, gdzie „ i katolicy, i ewangelicy, i prawosławni, żyli w zgodzie”. Cień rabacie wołyńskiej daje niesamowity tulipanowiec północnoamerykański, drzewo o regularnie „obciętych” liściach. Podczas wizyt, pan Zygmunt masowo nabiera dzieci i niektórych dorosłych, iż sam, pieczołowicie, obcina nożyczkami każdy pojawiający się nowy Ustek na tulipanowcu. W pobliżu rośnie duma ogrodu - cypryśnik błotny. Jest ewenementem, że w ogóle kwitnie. W Sobolach cały obsypanyjest kwiatami nr IO (218)
ttKJT
ROZMAITOŚCI wielkich żywych kompozycj i. Praca nad ogrodem trwa już 18 lat. Ale czy słowo „praca” jest tutaj właściwe ? Na pewno nie je st ona ciężarem dla państw a
Malowniczy staw
Adamczyków. Podczas oprowadzania po posesji gości, z ich twarzy nigdy nie znika u ś m ie c h , n ie p o ja w ia s ię c ie ń zniecierpliwienia. I wprawdzie można pytać skąd u nich tyle energii, pozytywnej radości,
pasji, ale odpowiedź nasuwa się sama. Może dlatego, że codziennie poranną kawę piją we własnym raju. Monika Mackiewicz
Zegar Słoneczny
Duma pana Adamczyka i ulubiony plener fotograficzny nowożeńców. Zbudowana z kamieni baszta warowna, która dostarcza niezapomnianych wrażeń. To tutaj jest wyryty na kamiennej tablicy cytat autorstwa właściciela baszty „ Na początku Bóg stworzył ogród”.Baszta wyposażonajest w militaria. Topory, kajdany, łuk a nawet armatę. Wszystko „działa ”. Projekt ruin realizowany był cztery lata. Budowla wzorowana jest na średniowiecznych basztach obronnych. W centrum takiego założenia rotundy, czy baszty obronnej, zawsze była studnia. Ijest studnia. Wykorzystywanajako palenisko do ognisk a także wędzarni Każda taka budowla posiadała nie tylko walory obronne, ale też miała swoje tajemnice, swoje bardzo charakterystyczne punkty. Tutaj okno wychodzące na zachód jest furtą, biblijnym „uchem igielnym ”. Zwieńczeniem dzieła jest widniejący na murze herb sobolski! Dwa sobole i jelito - czyli element herbu Zamojskich (z Zamościa pochodzi samozwańczy autor herbu). Przed basztą: Państwo Eleonora i Zenon Adamczyk. tir
10 (aa)
29
< ^ O
ROZMAITOŚCI
T _
Z końcem września radzyńska Lokalna Grupa Działania „Zapiecek” zaprosiła osoby zainteresowane „zróżnicowaniem działalności w kierunku nierolniczym”, do uczestniczenia w szkoleniu „ Dobre praktyki z zakresu agroturystyki na przykładzie wiosek tematycznych Sierakowo, Paproty, Podgórki”.
TURYSTA WE WSI turysty zgodzili się przywdziewać kostium niewielkich istot, za to o ogromnym sercu. Udało się. Studenci Politechniki Poznańskiej podczas praktyk wakacyjnych wykonali projekty osady. Powstały drewniane budowle, kramy pod strzechą, warsztaty rzemieślnicze, wieża elfów, wzgórze smoka. Bajkowa wioska została zbudowana. Funkcjonowanie wioski zbiegło się w czasie z oscarowymi ekranizacjami. Dzieciaki z całej Polski, zafascynowane Drużyną Pierścienia i Tolkienem, zaczęły ściągać do Sierakowa rodziców, a szkoły w dalszym ciągu organizują jednodniowe wycieczki do Hobbitonu.
Przewodnik bractwa - Gandalfwita wprogach Hobbitonu. Trzydniowy wyjazd studyjny na Pomorze miał na celu pokazanie, że to co dla nas wydaje się niemożliwe, gdzie indziej funkcjonuje w świecie realnym (acz nie do końca), spełnia oczekiwania i przynosi zyski. Wyjazd został zorganizowany w ramach tworzenia marki turystycznej Radzyńska Kraina Serdeczności. Po kilku spotkaniach oraz warsztatach z zakresu agroturystyki, tym razem zaprezentowane zostały wioski tematyczne. Najsłynniejsza z nich to Hobbiton. W 2004 r. wieś Sierakowo Sławieńskie w gminie Sianów, w województwie zachodniopomorskim, zdobyła nagrodę w konkursie „Europejska Nagroda Odnowy Wsi” w kategorii „osobliwych dokonań i specjalnych osiągnięć”. M iejscowość nagrodzono za stworzenie Hobbitonu, czyli wioski Hobbitów. Pomysł powstania fantastycznej wioski swój początek bierze w bardzo realnej biedzie i z wą t pi e n iu . W s p o mn i a ne p owyżej miejscowości, niemal zapomniane „przez Boga i l udzi ” , leżą na teren ach popegeerowskich. Sieraków liczy zaledwie 150 mieszkańców. Kilka lat temu nie było tutaj żadnych atrakcji, baru, możliwości przenocowania. Autobus PKS odwiedzał Sierakowo zaledwie dwa razy dziennie. Mimo protestu społeczności, gmina postanowiła zlikwidować szkołę, która była jedynym ośrodkiem życia społecznego. Dzisiaj Sierakowo i wioskę Hobbiton odwiedza ok. 20 tys. turystów rocznie.
2001 roku miej scowość zrealizowała pomysł socjologa z politechniki w Koszalinie Wacława Idziaka, który zajmuje się opracowywaniem strategii rozwoju wsi. Dla terenów zagrożonych w ykluczeniem przygotował nowatorski pakiet zmian wizerunku. Dobra naturalne, czyli okolicę pełną zieleni, m rocznych lasów, rozległych łąk z mokradłami i jeziorkam i, postanowił wkomponować w mityczną krainę Shire a mieszkańców Sierakowa przekonać, by dla
Koordynuje to przedsięw zięcie była dyrektorka szkoły, obecnie szefowa Stowarzyszenia Hobbiton, Mieczysława Juszczyk. Wspomina, iż mimo tego, żejuż sama idea wydawała się kiedyś absurdalna, dzisiaj dzięki Hobbitonowi, ma pracę kilkadziesiąt osób. Mieszkańcy wsi chętnie „przeobrażają się “ się w hobbitów, elfów i krasnoludy. Grupy małych turystów niezmiennie zmagają się z trasami i grami terenowymi. Podczas kilkukilometrowej przeprawy przez las i Sieraków, dzieci muszą wypełniać trudne zadania, obłaskawić złe duchy, pokonać wysłanników Saurona, by wreszcie w dwusetletniej kuźni odnaleźć Pierścień i uratować świat przed złem. Nie tak spektakularne ale interesujące rozwiązania są też w pobliskich Paprotach. Małżeństwo, Iwona i Piotr Rybiccy, zmęczone nierówną konkurencją na rynku
Impuls do zmian przyszedł z zewnątrz. W 30
nr IO (218)
Gr o t
ROZMAITOŚCI
Pani Iwona Rybicka tłumaczy zawiłości labiryntu bałtyckiego. rolnym z właścicielami wielkoobszarowych gospodarstw, postanowiło zrezygnować z produkcji rolnej. By w jakiś sposób zarabiać, podjęło działalność agroturystyczną ale nietypową. Na 5 ha. łąk rosną z wikliny energetycznej labirynty, z których wyjść może tylko wytrawny turysta. Jeśli zabłądzi, musi czekać do jesieni, aż liście opadną i ukaże się wyjście.
WHobbitonie, po zbudowaniu wioski zrealizowano kolejne pomysły. Są to warsztaty rękodzielnicze, prace malarskie, zdobnicze, filcowanie czy zajęcia garncarskie.
wniosku. U nas jest naprawdę pięknie. Wprawdzie nie mamy bliskiego dostępu do morza ale za to żyjemy wśród zieleni lasów, malowniczych pól, pod czystym niebem. Prawdziwy potencjał, niewykorzystany pod względem biznesowoturystycznym, tkwi w urokliwej, drewnianej architekturze, sakralnych zabytkach,
wyjątkowej historii naszych ziem. Potencjał tkwi zwłaszcza w ludziach, pełnych otwartości i życzliwości, o talentach kulinarnych, artystycznych, organizacyjnych. Trzeba tylko, wyczuć impuls. Albo odpowiedni moment. A to - teraz właśnie! Monika Mackiewicz
Pomysł został zaczerpnięty z miejscowej tradycji. Niedaleki dwór słynął w swoim czasie z pięknych, zielonych labiryntów. Gra terenowa „ tajemnica druida” i szukanie eliksiru, który sprawi, że paproć obsypie się kwiatem, labiryntowe szachy, zdobywanie piaskowej góry, gry i zabawy, w tym ulubiona i przetestowana balonowa katapulta, to dodatkowe atrakcje, Bardzo miła atmosfera spotkania, domowy poczęstunek i życzliwość, z która spotkaliśmy się w Paprotach, jest naj lepszym dowodem na to, że pomysł na przeorientowanie działalności był trafiony. Przynosi nie tylko dochód ( oprócz wycieczek szkolnych zaglądają tutaj artyści na plenery malarskie, jesienią organizowane są plenery żywych form wikliniarskich) ale sprawia też gospodarzom dużo przyjemności Ostatnim punktem wycieczki była wizyta w Podgórkach, dawnym PGRze. Chociaż wygląd budynków nie różni się znacząco od powszechnego wyobrażenia opuszczonego pegeeru, dzieci i młodzież, w „ Krainie Baśni i Rowerów” też może atrakcyjnie spędzić dzień. Strzelając z łuku, grając w dyskbolla, malując na szkle, lepiąc gliniane kubki etc. Jak widać, każda atrakcja dla szkół, szczególnie miejskich, która oferuje aktywnie spędzony dzień na świeżym powietrzu, jest oczekiwana i znajdzie odbiorców. Wyjazd studyjny dostarczył uczestnikom wielu wrażeń i skłonił do przemyśleń. Powrót do Radzynia upłynął na zażartych dyskusjach o tym, jak sprzedać turyście to, co my m am y n a jle p sz e g o . N ie ty lk o serdeczność. Przemierzając pół Polski z radością wracaliśmy na Podlasie. Oglądając zza szyb autokaru zachodnią czy centralna Polskę, doszliśmy do jedynie słusznego
nr IO (216)
Pamiątkowa fotografia. Obok pani Katarzyny Krupskiej Grudzień Prezes LGD Zapiecek, maskotka wyjazdu, pies baskervillów, Czaka.
< ^ O
ROZMAITOŚCI
T _
Biblioteka Miejska w Radzyniu Podlaskim od dziesięciu już lat organizuje spotkania dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym.
MISIE W BIBLIOTECE Wrzesień poświęcony był upamiętnieniu setnej rocznicy urodzin twórcy Misia Uszatka - Czesława Janczarskiego, tworzącego pod pseudonimem Jan Antkiewicz. Polski poeta piszący dla dzieci, a także tłumacz języka rosyjskiego, urodził się 2 września 1911 roku w Hruszwicy na Wołyniu a zmarł 19 maja 1971 roku w Warszawie. Był postacią niezwykłą. Zwracała uwagę jego wyjątkowa elegancja oraz olbrzymie poczucie humoru. Pod jego rządami redakcja „Misia” (pisma dla dzieci) była zdecydowanie najweselszym miejscem w wydawnictwie „Nasza Księgarnia”. Jest twórcą literackiej postaci Misia Uszatka („misia z klapniętym uszkiem”), której plastyczny kształt wymyślił Zbigniew Rychlicki. Miś Uszatek był bohaterem kilku książek Janczarskiego oraz przeszło stu zrealizowanych w Sem a-forze telew izyjnych dobranocek z niezapom nianym Mieczysławem Czechowiczem jako narratorem. Październik zarezerwowany był na szumne obchody 85 rocznicy urodzin Kubusia Puchatka. Z tej okazji dzieci poznały sylwetkę Kubusia Puchatka i jego przyjaciół. Dostały gotowe szablony (Kubuś Puchatek w różnych sytuacjach), które wyklejały kuleczkami z bibuły. 21 października odbyła się wystawa tych prac a także pokaz multimedialny o pszczołach. Wszyscy wiemy, że najlepszym smakołykiem dla Kubusia Puchatka jest miód. Dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 2 przygotowały przedstawienie pod tytułem „Co się stało z Kubusiem Puchatkiem w dniu jego urodzin?”. Spektakl zaprezentowano na terenie Biblioteki, a widzami były dzieci z grup przedszkolnych.
WAŻNE ZMIANY Jesień przyniosła radzyńskim parafiom wiele ważnych wydarzeń. W związku ze śmiercią księdza kanonika Jana Czapskiego, 26 września biskup siedlecki Zbigniew Kiemikowski powołał księdza Romana Wiszniewskiego na dziekana dekanatu radzyńskiego. Zmienia się także siedziba dekanatu. Od tej pory będzie nią parafia Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Radzyniu Podlaskim.
To nie koniec atrakcji. Jeszcze w październiku planowana jest urodzinowa zabawa, niewykluczone, że z tortem! Dominika Lipowska
«Dzieci ,ubi mhie mMe luMą dzkcL„ G nSłoneczek» z Przedszkola Miejskiego w Radzyniu Podlaskim podczas projekcji kultowej bajki o misiu z klapniętym uszkiem.
ZAKOŃCZENIE RENOWACJI KAPLICY POD WEZWANIEM ANIOŁÓW STRÓŻÓW 3 października ukończono prace remontowe kaplicy Aniołów Stróżów. Renowacja, do której doszło dzięki staraniom byłego starosty radzyńskiego Jerzego Kułaka oraz posła Tadeusza Sławeckiego, polegała na uczytelnieniu napisów wyrytych na ścianach (najstarsze pochodzą z początku XVII wieku) oraz odnowieniu bryły kaplicy. Zachowane zostały rysunki, które w sposób iluzjonistyczny przedstawiały ołtarz. Pracami wykończeniowymi kierował pan Janusz Szczurek.
Nowym dziekanem dekanatu radzyńskiego został ksiądz p ra ła t Roman Wiszniewski, kustosz Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Radzyniu Podlaskim.
SMUTNE POŻEGNANIE 21 października w szpitalu w Radzyniu Podlaskim w godzinach popołudniowych zmarł ksiądz kanonik Zbigniew Chaber, dziekan i proboszcz parafii Świętej Trójcy w Radzyniu od roku 1989 do 1999. Proboszcza parafii żagnało 140 księży, parafianie radzyńscy oraz mieszkańcy Ulana, gdzie ksiądz kanonik spędzał ostatnie lata swojego życia. W chwili odejścia miał 71 lat. 3 ćT
Od lewej stoją: Małgorzata Popek - dyrektor Ośrodka Szkolno-Wychowawczego, Janusz Szczurek oraz Jan Maraśkiewicz - kierownik bialskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie nr IO (218)
ROZMAITOŚCI
W dniach 22-24 września, uczniowie Gimnazjum nr1 w Radzyniu Podlaskim, uczestniczyli w corocznym Jesiennym Rajdzie Rowerowym “Nałęcz”, organizowanym przez Zespół ds. Edukacji i Udostępniania Poleskiego Parku Narodowego.
WYJECHALI LATEM, WRÓCILI JESIENIĄ Jest to rajd o charakterze zadaniowym, obejmujący przejazd rowerowy wyznaczoną trasą po terenie Poleskiego PN, zakończony wspólną zabawą wszystkich uczestników przy ognisku. Celem tej imprezy edukacyjnej jest przybliżanie zasobów przyrody i kultury Polesia oraz propagowanie zdrowego i przyjaznego środowisku stylu życia. Trasa tegorocznej edycji wiodła przez Ośrodek Dydaktyczno-M etodyczny w Załuczu Starym, brzegiem Bagna Spławy, dalej przez Babsk, Dzikie Łąki i Las Brzozowy. Później brzegiem Jeziora Wytyckiego, przez Wólką Wytycką do Łowiszowa. Podczas przejazdu uczniowie rozwiązywali zadania związane z przyrodą Poleskiego PN - rozpoznawali sylwetki ptaków w locie, liście i owoce drzew rosnących na terenie Parku etc. A nawet ułożyli cztero wiersz promujący walory Poleskiego PN. W wyniku rywalizacji, w której udział wzięło ok. 150 uczniów, w kategorii szkół gimnazjalnych zwyciężyli uczniowie Gimnazjum nr 1 w Radzyniu Podlaskim: Katarzyna Mazur, Natalia Siwczuk, Przemysław Bakuła, Bartłomiej Jastrzębski, Tomasz Korczyk, Łukasz Niewęgłowski, Bogusław Stadnicki, Kamil Szal i Daniel Tokendorf, grupa pod opieką Grzegorza Szrama. Uczniowie otrzymali wartościowe nagrody z rąk dyrektora
Poleskiego Parku Narodowego - pana Jarosława Szymańskiego, oraz zaproszenie udziału w innych inicjatywach PPN. W kolejnym dniu uczniowie odbyli wycieczkę trasą rowerową “Mietiułka” oraz ścieżkami dydaktycznymi “Perehod” - z licznymi ostojami ptactwa, “Dąb Dominik” -
ze stanowiskami formacji roślinnych, charakterystycznych dla Polesia. Dumni z sukcesu, z silnym postanowieniem powrotu na szlaki Poleskiego Parku Narodowego uczniowie wrócili do macierzy. Red.
JESIENNE MISTRZOSTWA WOJEWÓDZTWA LUBELSKIEGO W BIEGACH PRZEŁAJOWYCH biegi wpisały się również w realizację projektu „Program rozwoju i promocji turystyki Powiatu Radzyńskiego i Miasta Radzyń Podlaski „Pozytywna energia w naturze”. Zawody tradycyjnie otworzył poseł na Sejm RP Tadeusz Sławecki, wieloletni sponsor biegów oraz promotor działań kulturalnych i sportowych wśród osób niepełnosprawnych. Starostę Radzyńskiego reprezentowała pani Anna Michalak podinspektor ds. Oświaty. Radzyńscy podopieczni wywalczyli drugie miejsce w klasyfikacji generalnej wśród dziewcząt i chłopców młodszych. Red.
W dniu 29.09.2011. Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy w Radzyniu Podlaskim po raz szósty był głównym organizatorem Jesiennych Mistrzostw Województwa Lubelskiego w biegach przełajowych Polskiego Towarzystwa Społeczno-Sportowego „Sprawni-Razem”. W imprezie wzięło udział 72 zawodników reprezentujących jedenaście placówek kształcenia specjalnego: ZSS Biała Podlaska, SOSW Bystrzyca, SOSW Dęblin, SOSW Hrubieszów, SOSW Nrl Lublin, ZS Nr4 Lublin, SOSW Puławy, SOSW Świdnik, SOSWWłodawa, SOSW Zamość i SOSW Radzyń Podlaski. Celem imprezy było propagowanie biegów przełajowych, integracja środowiska osób niepełnosprawnych, wyłonienie reprezentacji województwa lubelskiego na zawody ogólnopolskie. Tegoroczne nr IO (216)
33
< ^ O
ROZRYWKA
T _
KRZYŻÓWKA Z HASŁEM ZNACZENIA WYRAZÓW POZIOMO 4. budynek do remontu, 6. obibok, 7. chwila, 8. Monety, 9. nie przeciw, 10. funkcja trygonometryczna (skrót), 12. nuta lub mydełko, 14. pokusa, 17. wbijany rozszerza, 18. sowizdrzał, 19. barwa, 21. dużo watów, 23. trzy minuty na ringu, 24. potocznie chory psychicznie, 25. kwiat na Monte Cassino PIONOWO I. kompas, 2. węgierski Franciszek, 3. na dłoni nie wyrasta, 4. tam wozy strażackie, 5. krótka demonstracja, II. rzecznik, obrońca, 13. zapis dźwiękowy - dawniej, 14. kolor w kartach, 15. długa wypowiedź, 16. symbol glinu, 20. luba Filona, 22. wparze z mamą
Litery z pól zaznaczonych w prawym, dolnym rogu czytane kolejno utworzą aktualne hasło-rozwiązanie zadania. 24
HASŁO
1
2
3
4
5
6
7
opr. Dariusz Gałan
HUMOR
REBUS Jaka to postać biblijna?
o*or
RADZYŃSKI M AGAZYN S P O ŁEC ZN O - K U LTU R A LN Y W ydaw ca: Radzyński Ośrodek Kultury i Rekreacji A d re s redakcji: ul. Jana Pawła II 4, 21-300 Radzyń Podl. http://radzrok.home.pl/, e-mall: radzrok@home.pl Reklama i ogłoszenia: tel. 352-73-14 (wew. 26), 664923307 Redakcja: Piotr Matysiak (red. naczelny), Monika Mackiewicz, Arkadiusz Kulpa, Tom asz Pletrzela, Jakub Szymanek Stali w sp ó łpra co w n icy: M. Topyła (sport), K. Wodowska, R. Mazurek, D. Gałan, J. Muslatowicz, Grafik: Jakub Szymanek, Nakład 1100 egzemplarzy, cena: egzemplarz bezpłatny. Redakcja zastrzega sobie prawo redagowania tekstów, w tym Ich skracania I zmiany tytułów. Za treść ogłoszeń redakcja nie odpowiada.
PARAFIALNY ZESPÓŁ CARITAS INFORMUJE - Żywność wydawana j est w każdą pierwszą sobotę miesiąca od9.00doll.00. - Należy zgłaszać się osobiście lub upoważnić do odbioru bliską osobę. - Osoby korzystające z pomocy żywnościowej świadczonej przez Parafialny Zespół Caritas powinny przedłożyć: zaświadczenie Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej lub Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, jeżeli korzystają z pomocy tych Ośrodków, - Zaświadczenie Powiatowego Urzędu Pracy, jeżeli są osobami bezrobotnymi, a nie korzystają z pomocy MOPS lub GOPS, lub zaświadczenie własne. - We wtorki od godziny 15.30 konsultacje z pedagogiem z Poradni Psychologiczno - Pedagogicznej (trudności w nauce i sposoby ich przezwyciężania, wskazówki dla rodziców j ak pracować z dzieckiem w domu i in.). - W każdy piątek od godziny 13.00 do 15.00 udzielane są porady prawne, od 15.00 do 17.00 konsultacje z psychologiem - logopedą. PARAFIALNY ZESPÓŁ CARITAS przy Parafii Św. Trójcy w Radzyniu Podl. ul. Jana Pawła I I 15 21 - 300 Radzyń Podl. tel. 83352 - 73 - 90 Dyżury w każdy wtorek w godz. 16.30 -17.30 i piątek w godz. 12.00 -13.00 31
Mr IO (30)
<**OT
SPORT
ZŁOTA DRUŻYNA Z RADZYNIA Zaw odniczki Radzyńskiej A kadem ii Taekwon-Do podczas XXIV Mistrzostw Polski Seniorów w Rybniku po raz 5-ty zdobyły tytuł drużynowych MISTRZYŃ POLSKI w układach drużynowych. To ewenement na skalę światową. Nie ma takiej drugiej drużynie, która by 5 razy zdobyła mistrzostwo kraju oraz Puchar Europy, a te tytuły wychowanki Janusza Wlizło mają na koncie. Po ich występach na tegorocznych Mistrzostwach Polski nawet sędziowie mówili, że (pomimo silnej presji na zwycięstwo z radzyniankami i na prawdę wielu utytułowanych zawodniczek w drużynach przeciwniczek) jest Radzyń, a później długo, długo nic - to najpiękniejsza ocena wieloletniej pracy i reklama dla naszego miasta. Mistrzowską drużynę tworzą kapitan Monika Mironiuk 2 Dan (staż 16 lat w taekwon-do, 3 lata w Kardze Narodowej, Mistrzyni Europy z Włoch, 9-cio krotna Mistrzyni Polski, magister wychowania fizycznego, instruktorka: taekwon-do, pływania, gimnastyki, narciarstwa i aqua aerobiku, studentka III roku Akademii O brony N aro d o w ej w W arszaw ie, instruktorka wszystkich edycji akcji Bezpieczna Kobieta), Natalia Popek 2 Dan (staż 13 lat w tkd, 3 lata w Kadrze Narodowej, Mistrzyni Świata z Kanady, trzykrotnie walczyła o medal Mistrzostw Świata w Hondurasie, Mistrzyni Europy ze Słowacji, zwycięzca Pucharu Świata z Hiszpanii, 8krotna Mistrzyni Polski, studentka IV roku wydziału lekarskiego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, instruktorka wszystkich edycji akcji Bezpieczna Kobieta), Anna Szaniawska 1 Dan (staż 14 lat w tkd, powołana do Kadry
Narodowej w 2003 roku, II Wicemistrzyni Pucharu Świata z Hiszpanii, zdobywca Pucharu Europy, 5-krotna Mistrzyni Polski, studentka IV roku W ydziału Prawa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego), Anna Dąbrowska 1 kup (staż 13 lat w tkd, II Wicemistrzyni Pucharu Świata z Hiszpanii, zdobywca Pucharu Europy, 9-krotna Mistrzyni Polski, studentka VI roku Wydziału Lekarskiego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, publikuje w specjalistycznym czasopiśmie medycznym) oraz Natalia Olszak 1 Dan (staż 10 lat w tkd, 3 rok w Kadrze Narodowej, Wicemistrzyni Świata z Nowej Zelandii, podwójna Mistrzyni Europy, zdobywca 3 Pucharów Europy z Lublina i Słowacji, 5-krotna M istrzyni Polski, instruktorka wszystkich edycji akcji
B e z p ie c z n a K o b ie ta ) . W la ta c h poprzednich,przed wejście do drużyny Natalii Olszak, startowała w niej także Milena Korolczuk 1 Dan (staż 15 lat w tkd, Wicemistrzyni Pucharu Polski, 2 krotna Mistrzyni Polski, „Najlepsza Zawodniczka” Pucharu Polski, absolwentka Akademii Wychowania Fizycznego w Białej Podlaskiej i we Wrocławiu, instruktor fitness i surviwalu) oraz w pierwszym składzie z 2006 roku przed Mileną startowała Agnieszka Szalast4kup. Sukces drużyny okrasił dodatkowo srebrny medal i tytuł Wicemistrzyni Polski Seniorów zdobyty przez Natalię Olszak w konkurencji testów siły. Łukasz Ciężki po trudnej dogrywce o brąz i wielu dodatkowych zaliczonych rozbiciach zajął miejsce 4.
NATALIA OLSZAK MISTRZYNIĄ EUROPY Wielkim sukcesem zakończył się występ Natalii Olszak w Mistrzostwach Europy Seniorów rywalizowało 488 zawodników Mistrzostwach Europy Taekwon - Do na Słowacji. Już pierwszego reprezentujących 30 państw w tym 278 seniorów z 28 państw i 210 dnia zawodów zdobyła złoty medal i tytuł Mistrzyni Europy w juniorów. Ich poczynania oceniało 56 sędziów. Zawodnikom indywidualnych testach siły, srebrny medal w drużynowych układach towarzyszyło 95 trenerów, oraz brązowy medal w indywidualnych technikach specjalnych. Drugi dzień Mistrzostw Europy Seniorów i Juniorów na Słowacji był również pomyślny dla radzynianki. Natalia wraz ze swoją drużyną zdobyła dwa złote medale. W pierwszej kolejności, po skutecznych rozbiciach Natalii i dwóch koleżanek z drużyny, Polki zdobyły złoto w drużynowych testach siły i tytuł MISTRZYŃ EUROPY wygrywając z Węgierkami. W finałach walk drużynowych juniorek Polki wygrały z _______________ ________________________________ Niemkami 7:3. Wywalczyły tym samym drugi złoty medal oraz po raz drugi z rzędu tytuł „NAJLEPSZEJ DRUŻYNY” MISTRZOSTW EUROPY z dorobkiem: \/ V f JM dwóch złotych medali (walki i testy siły), jednego g srebrnego (układy) i jednego brązowego (techniki I * specjalne). Natalia Olszak wróciła z Mistrzostw Europy I _ jj£ 'JS1 na Słowacji z trzema złotymi medalami, jednym ____ :____ < j M ^ srebrnym i dwoma brązowymi. Po raz kolejny jej _ ; _ * ł ę wszechstronne przygotowanie, które jest wizytówką J Radzyńskiej Akademii Taekwon-Do, przyniosło efekty * tym razem w 20-tym sezonie działania klubu. Na XVII Mistrzostwach Europy Juniorów i XXVI | B V <trO D ean^& *W O n - Do v .lim p io fW % # \
nr io (ei<3)
~35
21-300 Radzyń Podlaski ul.Lubelska 5, tel/fax 083 352 61 01 http://www.pukradzyn.pl e-mail: puk_radzyn@wodkan.pl
-W ywóz nieczystości stałych i płynnych -Sprzedaż gazu
tel. 83 352 61 03 ~ -Projektowanie i wykonywanie przyłączy wodno - kanalizacyjnych
tel. 83 352 61 04 -Budowa parkingów i chodników -Układanie kostki brukowej
tel. 83 352 61 03 ~ /i
Przedsiębiorstwo Qsług Komunalnych sp. z o.o. świadczy kompleksowe i profesjonalne usługi pogrzebowe Wizerunek naszej firmy budujemy na godnym i rzetelnym wykonywaniu zleconej usługi w oparciu o zdobyte umiejętności i doświadczenia. Rodzinom, które znalazły się w bolesnej sytuacji, staramy się w sposób jak najbardziej bezstresowy pomóc w załatwieniu wszelkich formalności. Śmierć osoby bliskiej to ciężki i bolesny okres w życiu każdego z nas. Staramy się aby w tych trudnych dla Państwa chwilach być oparciem i służyć pom ocą w rozwiązywaniu wszelkich problemów związanych z organizacją pogrzebu.Rodzina zlecająca nam usługę jest traktowana przez nas z należytym szacunkiem, współczuciem i pełnym zrozum leniem .Nasz wykwalifikowany personel, charakteryzujący się życzliwością oraz w ysoką kulturą osobistą jest gwarantem rzetelnej, profesjonalnej obsługi I organizacji pogrzebu.Rozumiemy potrzeby rodzin osób zmarłych i wychodząc im naprzeciw organizujemy pogrzeby kompleksowo I bezgotówkowo.
D o m p rze d p o g rze b o w y Jakim d y s p o n u je m y Jest n o w o c z e s n y m o bie k te m sp e łn ia ją c y m w s zy s tk ie n o rm y I w ym a g a n ia . M ie s z c z ą się w nim dw ie kaplice - c h rze ś cija ń sk a o ra z b e z w yz n a n io w a , d o której na ż y c ze n ie m o ż n a w s ta w ić s y m b o le religijne. N a sze n o w o c z e s n e s a m o c h o d y p o g rze b o w e u m o ż liw ia ją t ra n s p o rt na terenie całej Polski. W d o m u p rze d p o g rz e b o w y m z n a jd u je się sk le p o fe ru ją c y d u ż y w y b ó r a s o rtym e n tu z w ią z a n e g o z p o c h ó w k ie m ^
Nasza firma kredytuje koszty pogrzebu w ramach zasiłku ZUS. Oferta usług pogrzebowych -całodobowy przewóz zmarłych z mieszkań, przechowywanie ciała w chłodni -sprowadzanie ciałzzagranicy -balsamacja, kremacja -rezerwacja terminów na cmentarzach komunalnych i parafialnych -pomoc przy załatwianiu wszelkich formalności w ZU S -kompleksowa organizacja pogrzebów tradycyjnych i urnowych -wynajem autokarów dla uczestników ceremonii pogrzebowej -toaleta pośmiertna - posiadamy certyfikaty z dziedziny tanatokosmetyki Oferujemy ubezpieczenia na wypadek zgonu z przeznaczeniem świadczenia na uregulowanie -tabliczki tradycyjne oraz wykonywane na specjalne życzenie klienta kosztów powstających po śmierci osoby ubezpieczonej w tym kosztów pogrzebu -duży wybórtrumien, wieńce, półwieńce, wiązanki -odzież dla osób zmarłych -budowa grobów murowanych -demontaż i montaż pomników.
Całodobowy telefon 83 352 61 03 kom 604 400 825 Dom przedpogrzebowy i sklep 83 352 63 89 (od g. 7-15)