Informacje24 nr13

Page 1

ów k y a l n pO t a a dl Ł k i piĘczn z e B ies

or ef u s m thly is n mo e e fr

ity un m m co h s i l Po

Informacje24.co.uk - Nr 13 (2013)

fot. Fotolia

Wesołych świąt Bożego Narodzenia, spędzonych w rodzinnej atmosferze, samych szczęśliwych dni w nadchodzącym roku oraz szampańskiej zabawy sylwestrowej


Sikorski: Polacy wracajcie do Polski. To kraj sukcesu!

Ograniczą zasiłki - także dla Polaków! Wielka Brytania od pewnego czasu dąży do ograniczania zasiłków, jakie przysługiwać mają obcokrajowcom, w tym obywatelom krajów UE. Działania te, mimo że wymierzone przeciwko Rumunom i Bułgarom sprawić mogą, że i Polakom będzie ciężej.

Z

mojej perspektywy kogoś, kto już dobrych kilka lat spędził w Wielkiej Brytanii i obserwuje Polskę z perspektywy ponad dwóch tysięcy kilometrów nasza Ojczyzna jawi się mi, niestety jako jeden wielki chaos. Partykularne interesy rządzących sprawiają, że kraj coraz bardziej się zadłuża i Polska wygląda jak nabierający wody okręt, po pokładzie, którego biega załoga i mówi do pasażerów, że jest dobrze! Jednym słowem zaklinają rzeczywistość. Panie Ministrze coście zrobili z Polską przez te ostatnie sześć lat. Coście takiego uczynili naszej Ojczyźnie, że tysiące Polaków, zamiast wracać, w dalszym ciągu wyjeżdża! Kiedy obserwuje się nasz kraj z perspektywy wielu kilometrów, z perspektywy zachodnich standardów, zachodnich interesów i zachodnich mediów widać bardzo wyraźnie jak na dłoni: Polska przestała się liczyć na arenie międzynarodowej. Interesy naszego kraju podporządkowane są innym. Dlaczego miałbym wracać do Polski, do kraju dla którego ważniejsze są interesy obcych niż własne? Dlaczego miałbym skazywać moje dzieci na powrót do kraju, w którym nie znajdą pracy, w którym bez znajomości trudno cokolwiek załatwić, a publiczne przetargi ustawiane są już od poziomu gminy do poziomu ministerstwa. W Wielkiej Brytanii poziom bezrobocia wynosi nieco ponad 7%. A w Polsce - 13 lub 14%. W UK ukończenie dobrego uniwersytetu jest przepustką do dobrej pracy. A w Polsce? Dyplom to jedno a znajomości to zupełnie co innego. Prosi Pan aby promować naszą Ojczyznę. No cóż ja ją promuję ciężką i solidną pracą. Wiem, że takich jak ja jest całe mnóstwo i wiem, że inni to doceniają. Nie przez przypadek, jeden z najbardziej popularnych kucharzy w Wielkiej Brytanii, Jamie Oliver, stwierdził, że bardziej ceni w pracy Polaków niż Brytyjczyków. To był szok dla Wyspiarzy. W podobnym tonie wypowiedział się także burmistrz Londynu, Boris Johnson. Panie ministrze my tak promujemy naszą Ojczyznę. A Pan jak? Ano tak, że w polskich ambasadach promowana jest książka mówiąca o polskim… antysemityzmie! „Inferno of Choices" to książka szkalująca imię Polski. Czy wyobraża Pan sobie, aby na przykład niemieckie ministerstwo spraw zagranicznych promowało tego typu wydawnictwo? Wojciech Nowak

J

uż dzisiaj wiadomo, że nowi imigranci z UE będą musieli się obyć bez zasiłków przez pierwsze trzy miesiące pobytu na terenie Wielkiej Brytanii. Po trzech miesiącach zyskają oni co prawda prawo do zasiłku, ale tylko na sześć miesięcy. Po tym czasie nowi emigranci będą musieli udowodnić, że mają realne szanse na znalezienie zatrudnienia na terenie Zjednoczonego Królestwa. Te restrykcje w niewielkim stopniu dotkną Polaków, którzy już mieszkają na terenie UK. Co najwyżej spowodują, że wielu Polaków nie będzie już tak chętnie przyjeżdżało na Wyspy. Wprowadzane prawo o przymusowej deportacji wszystkich bezdomnych i utrzymujących się z żebractwa w pewnym stopniu dotknie także i Polaków, ale raczej dotyczyć to będzie największych aglomeracji miejskich. Deportowane w ten sposób osoby nie będą mogły przez rok wjechać na teren Wielkiej Brytanii. Znacznie poważniejsze konsekwencje dla polskich rodzin może mieć negocjowane obecnie prawo, odbierające imigrantom prawo do zasiłku mieszkaniowego. Wprowadzenie takich regulacji może spowodować, że pobyt w Wielkiej Brytanii dla części polskich

rodzin stanie się nieopłacalny. Podobnie sprawa przedstawia się z zasiłkami dla dzieci obywateli UE, które mieszkają poza Wielką Brytanią. Stolica Wielkiej Brytanii, która chce negocjować tą część prawa europejskiego twierdzi, że około 25 tysięcy rodziców dzieci pracuje w Wielkiej Brytanii i pobiera zasiłek na swoje potomstwo, mieszkające w kontynentalnej części Europy. Zdaniem Brytyjczyków sytuacja taka jest nie do zaakceptowania. Jakby tego było mało Cameron domaga się także wprowadzenia maksymalnej liczby emigrantów z krajów UE, jakie dane państwo chce przyjąć rocznie na swoje terytorium. Propozycje przedstawione przez ekipę rządu Wielkiej Brytanii nie podobają się wcale w Brukseli, która uważa, że jest to zamach na jedno z podstawowych praw Unii, czyli prawa do swobodnego przemieszczania się i zatrudnienia. Ograniczenie liczby imigrantów z krajów Unii Europejskiej jest konsekwencją przyjętego przez koalicję rządową założenia o redukcji liczby imigrantów. Najpierw rząd zajął się redukcją liczby imigrantów przybywających spoza UE. W roku 2010 imigrantów spoza Unii przybyło do UK 218 tysięcy. W tym roku było ich już tylko 140 tysięcy.

Wielkie cięcia budżetowe w Bristolu

O

koło 90 milionów funtów będzie musiał zaoszczędzić, w nadchodzącym roku, urząd miasta Bristolu. Konieczność przeprowadzenia tak dużych oszczędności, wynika z faktu, że przyszłoroczna dotacja z rządu jest znacznie mniejsza niż była jeszcze kilka lat temu. Burmistrz Bristolu, George Ferguson, już zapowiedział, że w związku z koniecznością przeprowadzenia drastycznych cięć pracę straci około 1000 osób. Lwia część zostanie zwolniona przed końcem roku obrachunkowego, czyli przed końcem marca 2014 roku.

Ponieważ sytuacja jest naprawdę poważna, Ferguson wezwał wszystkich mieszkańców Bristolu, organizacje i stowarzyszenia do tego, aby pomogły mu jak najlepiej i jak najbardziej roztropnie przeprowadzić ciecia w budżecie miasta. Dla przeciętnego mieszkańca grodu Cabota cięcia w budżecie mogą także oznaczać, że znacznie mniej imponujące bedą imprezy w stylu St. Pauls Carnival czy Bristol Harbour Festival. Jeśli nie uda się zaoszczędzić odpowiednie kwoty to być może zajdzie konieczność podniesienia opłat. Mówiąc inaczej wzrośnie cena życia w Bristolu.

Informacje24 WP MEDIA Ltd Bristol (UK); Company no. 08319299; Redaktor naczelny: Wojciech Nowak; info@informacje24.co.uk Dział podróżniczy: Renata Zuberek; Marketing: Patrycja Strąk; reklama@informacje24.co.uk; 077 0249 6832; marketing@informacje24.co.uk 2

informacje24.co.uk


Rząd odebrał im zasiłki, muszą wracać do pracy więc... biją pracowników urzędów pracy Reforma świadczeń socjalnych spowodowała, że gwałtownie wzrosła liczba pracowników Jobcentre pobitych przez osoby przychodzące do biur urzędów pracy.

W

edług danych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej DWP, w roku obrachunkowym 2012/2013 zanotowano 476 przypadków ataków na pracowników Jobcentre Plus. Mówiąc inaczej w każdym dniu roboczym dochodziło do co najmniej dwóch ataków na pracujących w Jobcentre. Dla porównania w roku 2009/2010, a więc przed wprowadzeniem reformy, takich przypadków było o połowę mniej bo 228. Spośród tych prawie pięciuset na-

paści około 80 zakończyło się niewielkimi zadrapaniami, siniakami. Jednak w 23 przypadkach pracownicy Jobcentre zostali znacznie bardziej poturbowani. Obecnie 718 urzędach pracy pracuje nieco ponad 75 tysięcy osób. Opozycja nie omieszkała wykorzystać okazji do skrytykowania rządzących twierdząc, że tak ogromny wzrost liczby ataków, spowodowany jest drastyczną zmianą systemu świadczeń socjalnych, jakie obecna ekipa przeprowadziła po dojściu do władzy.

Alarm przeciwpożarowy w hotelu lodowym! Szefostwo szwedzkiego hotelu wykonanego z lodu i śniegu przyznaje, że było nieco zaszokowane i zaskoczone, kiedy otrzymało pismo nakazujące im zamontowanie alarmów przeciwpożarowych.

Z

e strony internetowej hotelu można dowiedzieć się, że temperatura w pokojach zazwyczaj nie przekracza -8 stopni Celsjusza. Wybudowany w niewielkiej miejscowości Jukkasjarvi, hotel co roku jest odbudowywany ponieważ wraz z nadejściem wiosny topi się. Pierwsi goście zawitali do hotelu w 1990 roku, ale dopiero teraz urzędnicy przysłali pismo nakazujące zamontować alarmy przeciwpożarowe.

Rzeczniczka hotelu, Beatrice Karlsson, powiedziała, że po pierwszej fali zdziwienia wywołanej pismem z żądaniem zainstalowania alarmów, kierownictwo stwierdziło, że w pokojach znajdują się przecież rzeczy łatwopalne takie jak poduszki czy śpiwory, które mogą się zapalić. Rzeczniczka dodała także, że ponieważ dla dyrekcji hotelu bezpieczeństwo gości jest najważniejsze, dlatego też zamontowane zostaną alarmy przeciwpożarowe. Reklama


Polacy szturmują UK Border Agency Takiej ilości podań o przyznanie brytyjskiego obywatelstwa urzędnicy z Home Office UK Border Agency chyba się nie spodziewali. Tysiące podań, jakie napłynęły do urzędów spowodowały, że pracujący w nich ludzie nie mogą się wyrobić z odpowiedziami.

N

ormalnie cały proces rozpatrywania aplikacji rozpoczynał się kilka dni po wysłaniu dokumentów. Od październikowego szczytu termin rozpatrzenia wniosku o przyznanie obywatelstwa znacznie się wydłużył. Teraz nie liczy się go już dniach, ale w tygodniach! Tak poważne perturbacje spowodowane były zmianami jakie rząd zdecydował się wprowadzić w procesie przyznawania brytyjskiego obywatelstwa. Od 28 października oprócz spełnienia wszystkich dotychczasowych wymogów doszedł

jeszcze jeden. Jest nim konieczność udowodnienia znajomości języka angielskiego na poziomie co najmniej średnim. To właśnie informacja o przymusie zdawania egzaminu wpłynęła na decyzję wielu Polaków, którzy w ostatnich tygodniach października dosłownie szturmowali urzędy kontroli dokumentów i wysyłali tysiące aplikacji. Nie ma co prawda jeszcze potwierdzonych danych na temat liczby Polaków, którzy wystąpili o przyznanie im brytyjskiego obywatelstwa, ale jak wynika z naszej sondy, ilość osób starających się

o obywatelstwo, przewyższyć może liczbę Polaków, przybyłych po 2004 roku, którzy otrzymali w ciągu tych 9 lat brytyjski paszport. Jeśli nasze szacunki by się sprawdziły to liczba Polaków mogących głosować w wyborach powszechnych uległaby znacznemu zwiększeniu. Stanowilibyśmy poważną siłę polityczną zdolną do lobbowania na rzecz Polski i Polaków. Czy tak się stanie zobaczymy już za dwa lata, kiedy to do wyborów ruszą Brytyjczycy urodzeni nad Wisłą.

Chorwaci zadecydowali: małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny Chorwaci z referendum zadecydowali, aby wprowadzić do konstytucji zapis mówiący o tym, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. wyliczeń wynika, że ponad połowa Chorwatów odpowiedziało „tak” na pytanie "Czy jesteś za wprowadzeniem do konstytucji definicji małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety?". Referendum zarządzono w momencie, kiedy katolickie stowarzyszenie pod nazwą "W imię rodziny" zebrało około 750 tysięcy podpisów pod

Z

wnioskiem o jego przeprowadzenie. Warto podkreślić olbrzymie poparcie dla całej akcji. 750 tysięcy osób podpisało się pod wnioskiem, a przecież Chorwacja liczy zaledwie 4,5 miliona osób. Przeciwnicy plebiscytu twierdzą, że jest on dyskryminacyjny i antygejowski. W 2003 r. Chorwacja przyznała parom tej samej płci identyczne prawa jak parom heteroseksualnym, żyjącym w wolnych związkach, co oznaczało m.in. uznanie wspólnoty majątkowej takich związków. Reklama

4

informacje24.co.uk

Policja poszukuje właściciela tysięcy funtów Tysiące funtów zostało wyłowionych z rzeki South Drove Drain płynącej przez Lincolnshire. Według informacji policji z rzeki wydobyto około 60 tysięcy funtów. Nikt jednak nie wie do kogo należą. Banknoty spływały w dół rzeki i zostały zauważone 25 października w pobliżu centrum miasta Spalding. Prowadzący dochodzenie poinformowali media, że pieniądze zostały uszkodzone przez wodę, ale znaczna ich część znajduje się w doskonałym stanie. Policja wierzy, że być może uda się odnaleźć prawowitego właściciela fortuny. W dochodzenie w sprawie odnalezienia właściciela pieniędzy włączony został także Bank of England. Jeśli jednak nie znajdzie się właściciel fortuny to decyzję co do dalszych jej losów podejmie sąd. Ktokolwiek jednak wiedziałby coś na temat pochodzenia pieniędzy proszony jest o zatelefonowanie na policję pod numer 101.

Chciał zabić premiera maczetą Policja znalazła w samochodzie 34-letniego mężczyzny o nazwisku Irfaq Naz paralizator, produkujący prąd o napięciu 950 tysięcy volt, maczetę oraz miecz samurajski. Podczas przesłuchania w sądzie mężczyzna stwierdził, że zamierza zabić premiera Camerona. Oprócz wymienionych przedmiotów w aucie znaleziono młotki i kuchenne noże, a także taśmę maskującą. Cały ten arsenał znaleziono w samochodzie Vauxhall Astra, którym Irfaq Naz, jechał pod prąd na jednej z londyńskich ulic. Policjanci, którzy przeszukali mieszkanie podejrzanego znaleźli listę prominentnych polityków, a także dane adresowe siedziby premiera. Mężczyzna został zatrzymany i osadzony w szpitalu psychiatrycznym na podstawie ustawy Mental Health Act. Postawiono mu kilka zarzutów między innymi posiadania broni i niebezpiecznego prowadzenia pojazdu. Sędzia zadecydował, że Irfaq Naz spędzi w szpitalu dalszą część życia i będzie mógł wyjść tylko, jeśli zgodzi się na to minister spraw wewnętrznych. Psychiatra, Pratish Thakkar, stwierdził, że Naz cierpi na schizofrenię paranoidalną i stanowi poważne zagrożenie dla siebie i innych z powodu swoich urojeń.


informacje24.co.uk

5


Tak się bawi, tak się bawi BBF! Było fantastycznie i jak to mówią wspaniale. Na drugim wyjazdowym spotkaniu Bristolskiej Braci Fotograficznej zjawiło się 19 osób. Tych 19 osób to oczywiście sami pasjonaci fotografii.

B

itych kilka godzin, które razem ze sobą spędzili członkowie polskiego towarzystwa fotograficznego w Bristolu, poświęcone było jednak nie tylko fotografii. Bez chyba większej przesady można powiedzieć, że najwięcej na spotkaniu było śmiechu i dyskusji. Clevedon zostało wybrane jako miejsce spotkania członków BBF z powodu bar-

dzo atrakcyjnego, z fotograficznego punktu widzenia molo. Do tego niewielkiego miasteczka zjechały jednak nie tylko osoby mieszkające w Bristolu, ale także ze Swindon, Cardiff, Newport, a nawet Taunton. Jeśli się nie mylimy to wyprawa Bristolskiej

Braci Fotograficznej, współorganizowanej przez Renatę Zuberek, szefową Stowarzyszenia „Podróżuj po UK” było największym zlotem polskich fotografów w Wielkiej Brytanii. Nikt wcześniej nie zdołał chyba zgromadzić tylu miłośników fotografowania, pochodzących z Polski, w jednym miejscu. Czy było fajnie? Sądząc po reakcjach uczestników było... super. Co prawda zdania na temat tego, która cześć wyprawy była najlepsza są podzielone. Jedni twierdzą, że zwiedzanie i fotografowanie. Inni zaś, co prawda uważają, że zwiedzanie było naprawdę fajne, z tym że dodają przy tym, iż… pubu. Jednak coś w tej wyprawie musiało być ciekawego i faj-

nego skoro wszyscy zgodzili się przyjechać na kolejną wyprawę, tym razem do Snowdonii i to w dodatku w lutym. To nie jest jednak najdalszy zakątek do którego chcieliby pojechać członkowie BBF. Jest już prawie pewne, że odwiedzą oni także szkockie góry i Lake District. To jednak nie koniec. Padły propozycję, aby wybrać się także do Nowego Jorku, a nawet do Singapuru. Zanim jednak całą ekipą polscy fotografowie pojawią się w Snowdonii, Szkocji czy wśród brytyjskich jezior, to czeka ich jeszcze przedświąteczne spotkanie. A potem... „A potem to już chyba Antarktyda” jak śpiewał Andrzej Rosiewicz.

Czerwony Krzyż dla Brytyjczyków Czerwony Krzyż poinformował, że w ostatni weekend listopada odbyła się zbiórka żywności przeznaczonej dla dotkniętych biedą Brytyjczyków.

O

statnia taka zbiórka miała miejsce tuż po zakończeniu II wojny światowej. Jak można przeczytać w komunikacie Czerwonego Krzyża spowolnienie gospodarcze i cięcia socjalne sprawiły, że coraz więcej mieszkańców Wielkiej Brytanii szuka pomocy w bankach żywności i kuchniach dla bezdomnych i głodujących. Władze brytyjskiego Czerwonego Krzyża tłumaczą zorganizowanie tej pierwszej od wielu dziesiątek lat zbiórki żywności, rosnącymi potrzebami najuboższych. Doda-

ją, że akcja może być powtarzana w następnych latach. Ostatni raz Czerwony Krzyż prowadził zbiórkę żywności dla mieszkańców Zjednoczonego Królestwa w 1945 roku. Organizacje charytatywne informują, że na terenie Wielkiej Brytanii w biedzie żyje pięć milionów ludzi.

mocy w Europie w ciągu ostatnich trzech lat wzrosła blisko dwukrotnie. Jak się obecnie szacuje się, na terenie Starego kontynentu żyję około 43 milionów Europejczyków borykających się z niedożywieniem. Według raportu Czerwonego Krzyża około 120 milionów osób żyjących na naszym kontynencie zagrożonych jest ubóstwem.

Wielka Brytania nie jest jedynym krajem, który zmaga się z problemem głodu. Według najnowszego raportu Czerwonego Krzyża, liczba osób korzystających z ich po-

Według danych narodowych organizacji Czerwonego Krzyża obecnie żywność otrzymuje od tej organizacji 3,5 miliona osób. To o 75% więcej niż trzy lata temu.



Dubaj

- miasto namiętności! Od dawna planowałam podróż do Dubaju! Nie było jednak łatwo, bo koszt takiej podróży jest bardzo wysoki, szczególnie jeśli chodzi o sam pobyt w tym mieście! Tekst i zdjęcia: Małgorzata Ulanicka

P

o kupieniu biletów i zdobyciu wizy zaczęłam bardzo dużo czytać na temat atrakcji, jakie mogą zobaczyć turyści odwiedzający Dubaj. Rozmawiałam także sporo ze znajomymi, którzy jeśli nie odradzali mi tam wyjazdu, to stanowczo doradzali: „Gosia, zasłaniaj ramiona chustami i nogi, nie patrz na Arabów, noś kapelusz” i tak dalej. Pomna rad jakich mi udzielono, zapakowałam wszystko co trzeba, od siebie jednak dodając kilka par krótkich spodenek i bluzek bez ramiączek. Lot był bardzo przyjemny, mimo że dość długi, bo trwający 8 godzin. Wysiadając z samolotu zostałam zaskoczona po raz pierwszy. Ciepło, słońce - uff. Dla kogoś przybyłego z „Krainy Deszczowców” to był szok. Drugim nie mniejszym zaskoczeniem był fakt, że w całym Dubaju nie ma chodników. Kiedy zapytałam mojego przewodnika po tym mieście, którym był mój przyjaciel Marcin Tymosz, dlaczego tak jest nie bardzo potrafił mi powiedzieć. „Pewnie dlatego, że wszyscy tu jeżdżą taksówkami albo własnymi samochodami” - stwierdził Marcin. Kilka godzin po wylądowaniu udaliśmy się, aby zwiedzić pierwszą atrakcję, czyli największe na świecie fontanny, których tłem jest najwyższa budowla świata czyli Burj Khalifa (828 metrów). Kiedy ogląda się to co dzieje się na tafli wody trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to istny wodny balet! Każdy może podziwiać ten taniec od godziny 18 aż do pierwszej rano. Co pół godziny muzyka i strumienie wody kreują niesamowite widowisko. To trzeba zobaczyć - tego nie da się opowiedzieć! Swoje następne kroki skierowałam w stronę centrum handlowego. Sądzę jednak, że nazwa centrum handlowe nie jest chyba dobrą nazwą na określenie tego, gdzie poszłam. To gigantyczne centrum handlowe tak wielkie, że mieści w sobie największy na świecie aquapark! Tam można spędzić godziny, ba dni, i nie zobaczyć wszystkiego. To takie miasto w mieście! Aby nieco ochłonąć po tym co zobaczyłam, pojechałam z moim przewodnikiem do Mall of the Emirates, gdzie znajduje się trzeci co do wielkości kryty stok narciarski!!! Coś niesamowitego!!! Olbrzymi wypełniony górkami i pagórkami stok zapełniony był ludźmi i... pingwinami! Nigdy w życiu nie wi8

informacje24.co.uk

działam czegoś takiego! Kolejny dzień rozpoczął się nieco wcześnie, bo o 6.30 kiedy to podjechałam pod największy na świecie (znowu największy) skręcony budynek czyli Cayan Tower. To najwyższa skręcona wieża na świecie, której ściany przekręcone są w stosunku do podstawy o 90 stopni. Budowla została oddana do do użytku zaledwie kilka miesięcy przed moim przylotem, czyli 5 czerwca 2013 roku. Kiedy stoisz na dole i patrzysz na wspaniała wieżę pierwsze co przychodzi Ci do głowy to myśl: „jak to się wszystko nie wywali?” Po dwóch dniach spędzonych na poznawaniu coraz to bardziej fascynujących budowli przyszedł czas na odpoczynek i leniuchowanie na plaży. Jak się jednak pewnie domyślacie, tam gdzie wszystko jest niezwykłe, niezwykła była też plaża. Otóż znajdowała się ona pomiędzy najbardziej eleganckimi hotelami tego globu. Wśród nich był ten najbardziej reprezentacyjny Burj Al Arab, hotel w kształcie żagla, będący symbolem rozpoznawczym Dubaju. Przyglądałam się jednak nie tylko budynkom i atrakcjom Dubaju, ale także i panującym tam zwyczajom. Jeśli chodzi o turystów a szczególnie turystki, to nikt raczej nie przyczepi się do tego jak się ubierają. Wyjątek stanowią bluzki ze zbyt dużym dekoltem i bardzo obcisłe spodnie! Nie pójdzie się co prawda za noszenie takich ubrań do więzienia, ale kontakt z policją nie należy zapewne do najmilszych. Od samego początku czułam się w Dubaju bardzo bezpiecznie.

Nie wiem czy to zasługa prawa panującego w tym mieście, karzącego na przykład obcięciem ręki za kradzież, czy też przyzwyczajenia mieszkańców. W każdym razie jest bardzo bezpiecznie. Wróćmy jednak do zwiedzania. Nadszedł czas, aby zobaczyć pustynię i przejechać się na wielbłądzie! Na zdjęciach oglądałam wielu moich znajomych, którzy taką przejażdżkę odbyli. Uśmiechnięci, zadowoleni zapewne świetnie się bawili! Tak myślałam, póki nie usiadłam na tym, większym od konia, stworzeniu. Siła i szybkość z jaką wstawał wielbłąd sprawiła, że omal nie wyleciałam z siodła. Na szczęście zatrzymałam się w porę i mogłam spokojnie i przyjemnie podziwiać świat z wysokości grzbietu wielbłąda. Będąc na pustyni poznałam dyscyplinę sportu, o której tylko kiedyś czytałam, czyli sandboarding. Przyzwyczajona do tego, że na deskach jeździ się w zimie trochę zszokowana byłam widokiem mknących w dół wydm, pisakowych śmiałków. Sama też spróbowałam zjechać z wydmy na desce, ale z nieco gorszym skutkiem niż oglądani przeze mnie śmiałkowie. Śmiechu było w każdym razie co niemiara. Kolejną atrakcją jaką przyszło mi zwiedzić był Wielki Meczet Szejka Zayeda. Wstęp do meczetu jest wolny, ale kobiety muszą założyć abaye - specjalną czarna szatę, która zakrywa ręce i nogi. Z uwagi na to że meczet to miejsce święte dla muzułmanów, przed wejściem trzeba zdjąć buty. Wnętrze świątyni zachwyca bogactwem. Ściany są z białego marmuru, na podłodze mięciutkie, wzorzyste dywany, na suficie wiszą gigantyczne żyrandole, wykonane na zamówienie u Swarovskiego. Zresztą cały meczet usiany jest produktami z różnych krajów. Zamysłem fundatora, Szejka Zayeda było, aby meczet stanowił wielokulturową mieszankę. O ile w świątyni było pięknie, o tyle na dziedzińcu jest... jeszcze bardziej pięknie! Pod stopami czułam przyjemnie ciepły biały marmur, a nad kopułami i minaretami widać było łunę kolorowego nieba. W meczecie i na dziedzińcu można spędzić wiele godzin i ciągle być nienasyconym pięknem tego miejsca. Kiedy wsiadałam do samolotu, żal mi było opuszczać tak wspaniałe miasto. Przyrzekłam jednak sobie, że wrócę tutaj wkrótce. To miasto budzi tyle emocji, tyle namiętności, jak chyba żadne inne miasto na świecie! Jeśli chcecie przeżyć coś niesamowitego wybierzcie się do Dubaju!


Ponad tysiąc rezydentów domów opieki zmarło z pragnienia

O

ficjalne dane, jakie uzyskano na podstawie Freedom of Information Act, są szokujące. Ponad 1000 rezydentów domów opieki społecznej zmarło z pragnienia. Zmarli, bo personel nie zatroszczył się, aby podać im chociaż szklankę wody! Dane o liczbie zmarłych w ciągu ostatnich 10 lat rezydentów podał Daily Telegraph. Gazeta twierdzi, że starzy i schorowani ludzie bardzo często zostawiani byli przez opiekunów bez odpowiedniej ilości wody. Szokujące jest to, że przecież wszyscy pracujący w domach opieki społecznej są po odpowiednich szkoleniach, na których uczy się jak postępować z ludźmi starszymi i ciężko chorymi. Jak zaznacza gazeta, w Walii i Anglii, w zeszłym roku liczba zmarłych rezydentów była najwyższa od wielu lat. Rekordowym rokiem pod względem liczby zgonów rezydentów domów opieki społecznej był rok 2006. Jaskrawym przykładem tego do czego dochodzi w niektórych placówkach jest przypadek Normy Spear (71), która straciła w ciągu zaledwie 5 tygodni około 17 kilogramów i zmarła z odwodnienia. Kontrole przeprowadzone przez inspektorów CQC wykazały, że rezydenci byli bardzo często pozostawieni samym sobie w swoich pokojach, a większość ich próśb była ignorowana. W październiku lekarz sądowy badający sytuację w domu opieki społecznej Orchid View znajdującym się w Crawley, West Sussex, w którym zmarło 19 rezydentów, stwierdził, że byli oni całkowicie ignorowani. Skrytykował także inspektorów CQC za to, że wystawili pozytywną ocenę tej placówce.

Londyn: będą zwracali pieniądze za złe parkowanie! Tysiące mandatów za złe parkowanie zostanie anulowanych, a pieniądze zostaną zwrócone kierowcom, na których nałożono kary w londyńskiej dzielnicy Westminster.

S

zefowie urzędu miejskiego przyznali, że oznaczenie na tak zwanych podwójnych zatoczkach parkingowych mogło wprowadzić ludzi w błąd. Jak się szacuje około 5 tysięcy kierowców, którzy między rokiem 2011, a listopadem tego roku otrzymali mandat za złe parkowanie w podwójnych zatoczkach znajdujących się na Oxendon Street, Conduit Street oraz Jermyn Street mogą wystąpić o zwrot pieniędzy. Pomyłka w oznaczaniu miejsc parkingowych kosztować będzie Westminster City Council około 278 tysięcy funtów. Tyle bowiem urząd będzie musiał zwrócić za wystawienie złych mandatów. Problem pojawił się, gdy okazało się, że na oznaczeniach widniejących przy zatoczkach była informacja, że opłaty pobierane są za postój od 8.30 do 18.30. Nie było jednak informacji, że po 18.30 w zatoczkach zatrzymywać się mogły jedynie taksówki. Kierowcy wszystkich innych samochodów karani byli mandatami za zatrzymywanie się w niedozwolonych miejscach. Według Institute of Advanced Motorists Westminster City Council zarobił na mandatach 38 milionów funtów w ciągu roku obrachunkowego 2011/12. Instytut zauważa, że to jest o prawie 9% więcej niż rok wcześniej.

Lidl chce zwiększyć liczbę placówek

Z

nana sieć dyskontowych supermarketów Lidl otworzyć aż 900 nowych sklepów na terenie Wielkiej Brytanii.

Niemiecka sieć ma w UK około 600 sklepów. Założenia przedstawione przez dyrektora firmy, Ronny Gottschlich, w Sunday Times przewidują, że w UK będzie istniało aż 1500 sklepów Lidla. Według jego słów Lidl zamierza otwierać około 30 nowych sklepów rocznie. Zapowiedź otwierania nowych punktów jest zapewne powiązana z faktem, że ta niemiecka sieć notuje bardzo duże wzrosty sprzedaży. Według danych opublikowanych przez Sunday Times wzrost sprzedaży Lidla wynosi 18% rocznie. Te dane bardzo kontrastują z tymi ogłoszonymi przez Tesco, dla którego październik był kolejnym miesiącem spadku sprzedaży. Analitycy zauważają także, że Tesco nie zamierza rozwijać swojej sieci sprzedaży. Ich zdaniem niektóre placówki handlowego giganta zostaną wręcz zamknięte. Ogłoszona właśnie nowa strategia Lidla zakłada także dotarcie do nowego segmentu rynku jakim są bardziej zamożne kobiety z niezbyt wielkich miast, które do tej pory obawiały się być widziane w sklepach tej sieci. Zdaniem dyrektora niemieckiego przedsiębiorstwa ich pojawienie się w placówkach handlowych sieci będzie możliwe, ponieważ zmienił się wizerunek samego Lidla, który nie jest już spostrzegany jako sklep dla ubogich.

Reklama

informacje24.co.uk

9


Marihuanowe pożary Powstanie 5 tysięcy Jakkolwiek by to dziwnie nie zabrzmiało, w Londynie coraz częściej dochodzi do pożarów z powodu marihuany.

W

ciągu ostatniego roku, nie było ani jednego dnia, aby strażacy nie musieli interweniować z powodu marihuany, a ściśle rzecz ujmując z powodu wzrastających jak grzyby po deszczu, plantacji tej rośliny. Według statystyk pożarów wywołanych, głównie przez przeciążenie instalacji grzewczych i elektrycznych (marihuana do wzrostu potrzebuje wysokiej temperatury), było dwa raz więcej niż w 2010 roku. Od grudnia 2012 roku policja zamknęła 440 plantacje marihuany. Szef londyńskiej straży miejskiej podkreślił, że walka z pożarami wywołanymi wskutek hodowania marihuany jest szczególnie trudna, z powodu dużej ilości sprzętu elektrycznego podłączonego do sieci elektrycznej (nagrzewnice, lampy). Dodał też, że w niektórych domach w których doszło do pożaru, plantatorzy, aby utrudnić wejście na teren hodowli podłączali na przykład klamki drzwi do prądu. Strażacy zwracają się z apelem do wszystkich, aby jeśli ktokolwiek zauważy jakiekolwiek oznaki mogące wskazywać na to, że w budynku lub mieszkaniu hodowana jest marihuana, skontaktować się z policją. Do najbardziej charakterystycznych oznak mogących wskazywać, że mamy do czynienia z plantacją marihuany należą: słodkawy zapach unoszący się w powietrzu, zakryte okna czy nieustannie świecące się światło. Strażacy zwracają uwagę, że marihuana jest najczęściej hodowana na poddaszach i loftach. Jeśli dochodzi więc do pożaru, to zwykle cierpią na tym także budynki sąsiednie, które w najlepszym wypadku tracą wskutek pożaru dachy.

Monty Python znów na scenie! Członkowie legendarnej grupy komediowej, Monty Python, zdecydowali się na reaktywację działalności. Informacje o tym, że grupa znowu pojawi się razem i będzie grała potwierdził jeden z jej członków - Terry Jones. W przyszłym roku z pewnością zobaczymy na scenie wszystkich żyjących członków grupy. Jak bowiem wiadomo, w 1989 roku zmarł jeden z założycieli zespołu i odtwórca głównej roli w Żywocie Briana Graham Chapman. Grupa Monty Python działała w latach 1969 – 1983. Do ich największych sukcesów należy zaliczyć: Latający cyrk Monty Python'a, Żywot Briana i Święty Gral.

nowych miejsc pracy w Bristolu! Władze Bristolu mają nadzieję, że poprzez otwarcie nowego inkubatora przedsiębiorczości, do miasta powróci duch wynalazczości, jaki panował tutaj za czasów Isambarda Kingdoma Brunela.

A

by niczego nie zaniedbać zdecydowano utworzyć nowy inkubator przedsiębiorczości na stacji Temple Meads, która została zaprojektowana przez najsłynniejszego inżyniera Bristolu epoki Wiktoriańskiej.

The Engine Shed, bo taką nazwę nosi bristolski inkubator przedsiębiorczości, kosztował około 1,7 miliona funtów. Mieści się on w budynku dawnego Empire Museum i jego celem ma być wspieranie wzrostu gospodarczego miasta i rozwoju innowacyjności. Nowe przedsięwzięcie zostało zrealizowane dzięki współpracy Bristol University, urzędu miasta oraz West of England Local Enterprise Partnership. Jak się szacuje funkcjonowanie The Engine Shed przyczyni się do powstania około 5 tysięcy nowych miejsc pracy w ciągu 15 lat. Urząd miasta ma nadzieję, że większość z nowych miejsc pracy powstanie w sektorze zaawansowanych technologii. Od pomysłu powołania do życia The Engine Shed aż do jej otwarcia minęło zaledwie 325 dni. Zdaniem burmistrza miasta, George'a Fergusona, fakt ten pokazuje, że duch innowacyjności, współpracy i ambicji ciągle istnieje w Bristolu. Dodał on także, że The Engine Shed jest teraz sercem przedsiębiorczości i rozwoju najnowocześniejszych technologii oraz miejscem, gdzie będą one wdrażane w życie.

Poziom zadłużenia gospodarstw domowych jest najwyższy w historii Poziom zadłużenia gospodarstw domowych osiągnął nie notowany dotąd w historii poziom – wynika z danych przedstawionych przez Bank of England.

W

edług danych BoE całkowite zadłużenie gospodarstw domowy wynosi 1.43 biliona funtów. Obecne zadłużenie jest nieco wyższe niż to notowane we wrześniu 2008 roku. Poprzednie związane było z kryzysem finansowym. Powodem powstania obecnego, rekordowego zadłużenia, są spadające dochody gospodarstw domowych i coraz wyższe koszty życia. Według Bank of England obecne zadłuże10

informacje24.co.uk

nie zamyka się kwotą 1,429,624,000,000 funtów i jest wyższe od tego sprzed 5 lat o niecałe 29 milionów funtów. Gdyby chcieć owe zadłużenie przeliczyć na głowę mieszkańca to na każdego dorosłego przypadałoby około 29 tysięcy funtów. Lwią część tego zadłużenia stanowią kredyty hipoteczne. Gdyby poziom zadłużenia gospodarstw domowych nie podawać w liczbach bezwzględnych, ale w procentach, to przeciętne gospodarstwo zadłużone byłoby do

poziomu 140% swojego rocznego dochodu. Taki poziom zadłużenia, mimo że wysoki jest o 27% niższy od tego z początku kryzysu kiedy to zadłużenie osiągnęło poziom 167%. Informacje płynące z centralnego banku pokazują także, że wielkość nieubezpieczonych kredytów spadła w październiku. Nie jest to co prawda spadek znaczący, bo wynosi on jedynie 20 milionów funtów, ale fakt pozostaje faktem, że banki coraz bardziej dbają o zabezpieczenie kredytów.




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.