Informacje24 Nr 9

Page 1

ów k y a l n PO t a a dl Ł k i piĘczn z e B ies

or ef u s m thly is n mo e e fr

ity un m m co h s i l Po

Informacje24.co.uk - Nr 9 (2013)

The Royal International Air Tattoo


W 2012 roku do Wielkiej Brytanii przyjechało 31 milionów turystów, którzy zostawili prawie 19 miliardów funtów w kasach sklepów, hoteli i restauracji.

Londyn

główną atrakcją turystyczną

w Wielkiej Brytanii!

Z

okazji mijającej właśnie rocznicy rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich organizacja VisitBritain, zajmująca się promocją Wielkiej Brytanii opublikowała raport za 2012 rok. Jak można się domyśleć, ubiegły rok był dla Brytyjczyków wyjątkowy. Najpierw odbyły się igrzyska Olimpijskie, a zaraz potem Elżbieta II obchodziła jubileusz 60-lecia panowania. Wszystko to sprawiło, że na Wyspy przyjechało ponad 31 milionów osób (czyli tak jakby prawie cała Polska zjechała się do UK). Sam Londyn przyciągnął prawie 15,5 mln gości. Ale skorzystały też inne miasta i regiony Wielkiej Brytanii. Bardzo dobrze radziły sobie miasta Szkocji. Drugie miejsce zajął Edynburg z 1,3 mln turystów. Inny szkocki ośrodek - Glasgow (521 tys.), pochwalić się mógł prawie 10-procentowym wzrostem liczby odwiedzin w porównaniu z rokiem 2011. W Walii w górę tabeli przesunęło się Cardiff, do którego przyjechało 301 tys. gości, czyli o 41 tys. więcej niż rok wcześniej. Manchester odwiedziło 932 tys. gości, w tym 10 procent więcej Niemców. Co ciekawe w tym mieście zjawiło się o 27 procent więcej Polaków i 66 procent Holendrów w porównaniu z rokiem 2011. Po Manchesterze kolejne miejsce zajęło Birmingham

z wynikiem 713 tysięcy odwiedzin. A następnie odradzający się gospodarczo Liverpool - 550 tys. W pojedynku dwóch ośrodków uniwersyteckich Oxford pokonał Cambridge - pierwszy gościł 430 tys. turystów, a drugi 398 tysięcy. Aby mieć wyobrażenie jak wielu turystów odwiedziło te miasta wystarczy chyba powiedzieć, że Cambridge liczy około 120 tysięcy mieszkańców, zaś Oxford około 220 tysięcy. Oznacza to, że w obu miastach rocznie na jednego mieszkańca przypadało kilku odwiedzających. Podobnie sytuacja przedstawia się z Bristolem, który odwiedziło prawie 400 tysięcy osób, a więc tyle ile mieszka w samym mieście. Rekordowe liczby odwiedzających odnotowały również nadmorskie miejscowości. 345 tysięcy zagranicznych turystów wypoczywało na południowych plażach regionu Brighton & Hove, a w kurorcie Bournemouth w hrabstwie Dorset liczba turystów wzrosła o 38 procent. Znaczący udział w zwiększeniu liczby odwiedzających w tej miejscowości mieli Niemcy. Penzance odwiedziło o 68 procent więcej gości niż w 2011 roku, a Ipswich o 43 procent. Jak odnotowuje VisitBritain, 2012 rok okazał się dobry, jeśli chodzi o przyjazdy z krajów BRIC (Brazylia, Rosja, Indie i Chiny). O 30 procent wzrosła liczba gości z tych krajów

w Szkocji (ogółem 82 tys.), z czego Edynburg odnotował wzrost o 10 procent, a Glasgow o 54 procent. Walia miała o 18 procent więcej turystów z BRIC, a południowo-zachodnia Anglia o 12 procent. Z kolei Londyn odnotował 4-procentowy wzrost, co oznaczało 706 tysięcy. Szkocja nadal najczęściej odwiedzana jest przez turystów z USA. Edynburg odwiedziło prawie dwa razy więcej Amerykanów (198 tys.) niż Francuzów (101 tys., o 26 procent więcej). Do Glasgow przyjechało 31 procent więcej gości z USA niż w 2011 roku. Nadal najwięcej do Wielkiej Brytanii przyjeżdża Francuzów - w zeszłym roku 3,8 miliona. Ale najwięcej pieniędzy w 2012 r. zostawili tu turyści z USA - 2,4 mld funtów. Celem VisitBritain jest przyciągnięcie w 2020 roku 40 mln zagranicznych gości, co przyniesie 31,5 mld funtów wpływów. Najliczniej odwiedzane miasta (liczba turystów w tysiącach): ▪ Londyn - 15 mln 461 tysięcy ▪ Edynburg - 1 mln 256 tysięcy ▪ Manchester - 932 tysiące ▪ Birmingham - 713 tysięcy ▪ Liverpool - 550 tysięcy ▪ Glasgow - 521 tysięcy ▪ Oxford - 430 tysięcy ▪ Cambidge - 398 tysięcy ▪ Bristol - 395 tysięcy ▪ Brighton/Have - 345 tysięcy

Informacje24 WP MEDIA Ltd Bristol (UK); Company no. 08319299; Redaktor naczelny: Wojciech Nowak; info@informacje24.co.uk Marketing: Patrycja Strąk; reklama@informacje24.co.uk; 077 0249 6832; marketing@informacje24.co.uk 2

informacje24.co.uk



Groundhopping czyli turystyka stadionowa

Tekst: Jerzy Skolimowski

G

roundhopping, czyli sposób spędzania wolnego czasu poprzez wyjazdy na mecze piłkarskie. Jest to alternatywa dla typowego turysty, podczas którego zwiedza on komercyjne atrakcje danego miejsca. Z kolei groundhopper wybiera stadion piłkarski jako główny cel swojej podróży. Oczywiście, zwiedzanie innych atrakcji także znajdzie się w planie podróży, jednak nie będzie priorytetem w dość napiętym grafiku. Spotkanie piłkarskie niekoniecznie musi być z najwyższej półki, tylko często jest to mecz rozgrywany o mistrzostwo najniższych lig w Polsce, gdzie grają takie

kumentowane i opisywane na stronie internetowej. Fani groundhoppingu mają swoje zloty na terenie całego kraju i tam się wymieniają informacjami na temat wyjazdów, dzielą się emocjami czy nawiązują wartościowe kontakty. Jedną z takich osób jest Rafał z Warszawy, który na swoim blogu http://rafalontour. blogspot.co.uk/zamieszcza relacje z każdego odwiedzanego miejsca w Polsce i zagranicą. Jego wynik jeśli chodzi liczbę odwiedzonych obiektów wynosi 69 za rok 2012 i 43 za rok 2011. W Polsce ruch groundhopperski powoli zyskuje na popularności i coraz więcej osób

południowych jest się obecnym na dwóch meczach niższych lig. Zwykle w wyjazdach zagranicznych wybiera się większe miasta, posiadające znaczną liczbę drużyn piłkarskich grających od ligi najwyższej do najniższej, co pozwala zwiedzić jak największą liczbę obiektów. Ukoronowaniem jest zwykle spotkanie o dużym smaczku kibicowskim, w przypadku Belgradu są to derby pomiędzy Partizanem a Crveną Zvezdą, gdzie jak wiadomo, kibice znani z bałkańskiego temperamentu przygotują odpowiednią oprawę. Relacja i zdjęcia z tego wydarzenia zapewne będą najważniejszym punktem w późniejszej relacji. Innym przykładem gro-

Dla kibica futbolu stadion jest tylko jednym z elementów meczu piłkarskiego, takich jak wynik, taktyka, składy drużyn czy lista strzelców. Dla groundhoppera miejsce rozgrywania meczu jest celem numer jeden. zespoły jak Błękit Cyców, Iskra Samoklęski Duże czy Skrwa Skrwilno. Mogłoby się wydawać, że mecze takich drużyn nie mogą przynieść żadnych emocji, jednak osobom uczestniczącym w takich osobliwych wyjazdach zależy na zwiedzeniu obiektu, na którym rozgrywane jest spotkanie, wczucie się w atmosferę, kontakt z miejscowymi kibicami czy znalezienie charakterystycznego elementu, który dodałby kolorytu całemu wyjazdowi. Oczywiście wszystko, co działo się na meczu wyjazdowym jest skrzętnie do4

informacje24.co.uk

wyrusza w każdy weekend na mecze w najdalszych zakątkach kraju i nie tylko. Kraje sąsiadujące z Polską są najczęstszymi celami polskich groundhoperów, lecz nie tylko. Gruzja, Armenia, Japonia, Czarnogóra czy San Marino należą do krajów także odwiedzanych przez fanów alternatywnego spędzania wolnego czasu. Przykładowy plan wyjazdu przytoczony przez Rafała wygląda następująco: w piątek wieczorem jest wylot do Belgradu, gdzie w sobotę już od godzin przed-

undhoppera jest Karol Kwiatkowski, nasz kolega redakcyjny, który na swojej stronie http://mygreatfootball.pl.tl/Home.htm skupił się na stadionach z najwyższej europejskiej półki. Z relacji dostępnych na jego stronie można znaleźć opisy wizyt min. na San Siro, Camp Nou, Old Trafford, Estadio Santiago Bernabeu czy nawet z dalekiego Singapuru. Wszystkie materiały zamieszczone na witrynie ukraszone są atrakcyjnymi fotkami z najsławniejszych stadionów w Europie.


informacje24.co.uk

5


The Royal International Air Tattoo Pod koniec lipca w Gloucestershire rozpoczęła się jedna z największych na świecie wystaw samolotów i helikopterów wojskowych The Royal International Air Tattoo. Jak przystało na tego typu imprezę wszelkiego typu sprzętu latającego było naprawdę bardzo dużo.

O

czywiście w powietrze wzbijały się tylko niektóre latające machiny. Wśród nich był polski Mig - 29 z jednostki w Mińsku Mazowieckim. W zeszłym roku po raz pierwszy polskie samoloty miały wymalowane na swoich kadłubach podobizny najwybitniejszych polskich lotników. Po to aby zobaczyć podobiznę swojego ojca Mirosława Ferica na skrzydłach samolotu, specjalnie do bazy lotniczej przybył syn polskiego bohatera, Philip Methuen Feric. Jego ojciec był jednym ze sławnych pilotów dywizjonu 303. Niestety zginął w 1942 roku. Oprócz szybującego po niebie Mig-a 29 na wystawie można było zobaczyć także samoloty nieco starsze, takie jak poczciwy Antonow. Wśród stoisk jakie można było znaleźć w bazie lotniczej można było zauważyć, że jedno z nich było prowadzone przez Polaków. Ruch co prawda na nim był umiarkowany. Ogólnie na murawie lotniska dość często było słychać polską mowę, chociaż trzeba przyznać, że w zeszłym roku spotkaliśmy znacznie więcej naszych rodaków. To co oczywiście budziło największy podziw publiczności to były pokazy m.in. Red Arrows, lecących w szyku przypominającym między innymi Boeinga B-17, czyli słynną latającą fortecę, brytyjski bombowiec strategiczny Vulcan, a także Concord i super nowoczesny myśliwiec Eurofighter Typhoon. 6

informacje24.co.uk

Olbrzymie wrażenie zrobił także na oglądających przelot największego na świecie samolotu pasażerskiego Airbusa 380, który może zabrać na pokład około 800 osób. Kiedy pojawił się na niebie w towarzystwie samolotów Red Arrows wydawało się, że te ostatnie są wielkości główki od szpilki przy ciężarówce. Mimo tego, że dużo było samolotów i helikopterów to jednak tegoroczne pokazy nieco rozczarowały brakiem rozmachu. Jeśli porówna się je z ubiegłorocznymi, to przyznać trzeba, że te w 2013 wypadły dość blado. W ubiegłym roku można było wejść do wielu samolotów postawionych na murawie lotniska. W tym roku zwiedzić można było zaledwie cztery maszyny. Wszyscy liczymy, że przyszłoroczne pokazy z okazji 50-lecia istnienia brytyjskiej grupy akrobatycznej Red Arrows będą znacznie bardziej imponujące.

R

ed Arrows to zespół akrobacyjny Royal Air Force stacjonujący na lotnisku Scampton w Wielkiej Brytanii. Na godle Red Arrows znajduje się 9 samolotów w formacji "Diament", która stała się znakiem rozpoznawczym zespołu, oraz motto: "Eclat", co oznacza perfekcję lub znakomitość. Zespół Red Arrows został sformowany w końcu roku 1964 w celu reprezentowania całego RAF i zastąpienia wielu zespołów sygnowanych przez różne dywizjony. Początkowo, Red Arrows byli wyposażeni w siedem samolotów treningowych Folland Gnat, które przejęto od innego zespołu akrobacyjnego: Yellowjacks. Wybrano je ponieważ były dużo tańsze w eksploatacji niż myśliwce bojowe. W pierwszym sezonie istnienia, Red Arrows przedstawili 65 pokazów w całej Europie. W 1966 zespół rozrósł się do dziewięciu członków, która to liczba pozwalała na latanie w najbardziej charakterystycznej dla zespołu formacji "Diamentowa dziewiątka". W końcu 1979 zespół przesiadł się na samoloty BAE Hawk. Red Arrows dają pokazy na całym świecie, do tej pory w ponad pięćdziesięciu krajach. Źródło: wikipedia


Bank of England pomagał sprzedawać zrabowane przez Niemców złoto

J

ak poinformowało BBC, Bank of England tuż przed wybuchem II wojny światowej pomagał upłynniać zagrabione przez Niemców w Czechosłowacji złoto. Złoto wpadło w ręce hitlerowców po zajęciu przez Niemcy Czechosłowacji w 1938 roku. Według zapisków jakie zostały ostatnio opublikowane chodziło o około dwa tysiące sztab złota, które obecnie warte byłyby około 740 milionów funtów. Wtedy jego wartość szacowano na około 5,6 miliona funtów. BoE postąpił tak, mimo iż brytyjski rząd zamroził aktywa Czechosłowacji w Wielkiej Brytanii. W marcu 1939 roku bazylejski bank BIS (Bank of International Settlements, będący rodzajem banku centralnego dla banków centralnych) zwrócił się do Banku Anglii, by przepisał rezerwy złota z konta czechosłowackiego banku centralnego na konta Reichsbanku - banku centralnego Rzeszy. W 1939 roku złoto warte około 4 milionów funtów zostało sprzedane w Belgii i Holandii zaś pozostała część sprzedana została w Londynie. Pieniądze z tych transakcji zostały przekazane Niemcom w czerwcu 1939 roku. Dyrektorem zagranicznego działu centralnego banku Wielkiej Brytanii i prawą ręką ówczesnego prezesa BoE Montagu Normana był prezes BIS - Niemiec Otto Niemeyer. Z dokumentów BoE wynika też, iż Norman udzielał niejasnych odpowiedzi na pytania ministra finansów Johna Simona, gdy ten w maju 1939 roku w reakcji na doniesienia brytyjskiej prasy pytał go, czy bank wciąż przechowuje czechosłowackie złoto. W ocenie historyków Norman popierał hitlerowskie Niemcy aż do czasu wybuchu wojny z Wielką Brytanią. BIS został ustanowiony w 1930 roku jako instytucja niepolityczna, mająca ułatwić rozliczenia niemieckich reparacji wojennych nałożonych na ten kraj po klęsce w I wojnie światowej. Według oficjalnej historii BoE Norman twierdził, że musiał postąpić, jak postąpił, ponieważ wszelkie inne działania byłyby złamaniem układu pokojowego z Niemcami z 1919 roku.

Nauczyciel zabronił uczniowi picia wody, by nie obraził uczuć muzułmańskich kolegów Nauczyciel schował przed uczniami butelki wody, aby nie pili podczas lekcji, bo mogłoby to obrazić muzułmańskie dzieci mające ramadan. Kora Blagden (32l.) złożyła skargę na nauczyciela, który jej synowi odmówił prawa do napicia się wody podczas lekcji w upalny dzień. Do zdarzenia doszło w Charles Dickens Primary School, Portsmouth, Hampshire, w czasie kiedy temperatura sięgała 28 stopni Celsjusza. Nauczyciel tłumaczył, że dziecko nie może pić wody w czasie dnia, ponieważ mogłoby urazić uczucia religijne muzułmańskich kolegów, którzy właśnie obchodzili ramadan. Picie wody byłoby całkiem nie fair w stosunku do innych uczniów

- uważał nauczyciel. Sprawa wyszła na jaw podczas rozmowy matki Luke'a z synami na temat ramadanu. To właśnie wtedy 10-cio letni chłopak powiedział mamie o zachowaniu nauczyciela. Kora Blagden stwierdziła, że Luke przyszedł do domu spragniony i wypił od razu trzy szklanki wody. Dyrekcja szkoły odcięła się od zachowania nauczyciela i przeprosiła chłopca oraz jego mamę za zachowanie swojego pracownika. Stwierdzono jednocześnie, że nie ma żadnych przeciwwskazań do tego, by dzieci piły wodę w czasie zajęć szkolnych. Portsmouth City Council, odmówił komentarza w tej sprawie. Reklama


Bristol Harbour Festival Tegoroczny Bristol Harbour Festival ucieszył z pewnością miłośników sztucznych ogni. W zeszłym roku, z powodów finansowych, nie było tego najbardziej widowiskowego spektaklu podczas całego festiwalu.

S

pośród atrakcji festiwalu wymienić trzeba z całą pewnością targ, na którym każdy mógł kupić do zjedzenia potrawy dosłownie z całego świata. Jeśli ktoś nie miał ochoty na przekąskę mógł zaopatrzyć się w kapelusz, biżuterię albo inne drobiazgi. Niestety, nie było wśród wystawiających się ani jednego polskiego stoiska. Zielony plac w centrum miasta jak zwykle zawalony był setkami żądnych muzycznych wrażeń słuchaczy. Wydaje się jednak, że tegoroczna oferta muzyczna, w porównaniu z poprzednimi latami była nieco uboga. Organizatorzy podali, że w ciągu trzech dni podczas festiwalu przewinęło się około 250 tysięcy osób. Dobrze bawili się, trzeba 8

informacje24.co.uk

przyznać, Ci którzy nie licząc na jakiekolwiek atrakcje ufundowane przez miasto, sami zadbali o swoją rozrywkę. Ulicami chodziło sporo poprzebieranych osób i wkoło widać było dobrze bawiących się ludzi. W czasie trwania festiwalu pojawiła się także niespodzianka. Tą niespodzianką był rzęsisty deszcz, który w każdym dniu festiwalu obficie zraszał uczestników bristolskiego, muzycznego święta. Mimo jednak, lejącej się z nieba wody przechodzący przez most obok muzeum M-Shed zatrzymywali się, by podziwiać popisy dwójki mężczyzn unoszących się nad wodą dzięki wodnym armatkom zamontowanym u ich stóp. Widok mimo padającego deszczu był niezmiernie imponujący.


Reklama

informacje24.co.uk

9


Jarocin 2013 Tomasz Dyl Młody Przedsiębiorca Roku Nagrodę Rady Miasta Southampton dla Młodego Przedsiębiorcy Roku (Young Entrepreneur of the Year) otrzymuje... Tomasz Dyl.

Okres wakacyjny wypełniony jest festiwalami. W Polsce jest ich corocznie około trzystu - różnych, większych i mniejszych, z różnorodną muzyką. Jest jednak jeden festiwal, który ma długą tradycję i wyrósł na miano legendy - Jarocin! Tekst i zdjęcia: Patryk Piasecki

na zdj. Tomasz Dyl

P

P

od koniec lipca odbyła się gala wręczenia nagród South Coast Business Awards zorganizowana przez dziennik Southern Daily Echo, Business Solent oraz Destination Southampton. Wśród 9-ciu zwycięzców znalazł się 22-letni Polak, Tomasz Dyl - dyrektor firmy GottaBe!, któremu przyznano Nagrodę Rady Miasta Southampton dla Młodego Przedsiębiorcy Roku (Young Entrepreneur of the Year). - Bardzo się cieszę, że moje zaangażowanie i ciężka praca, którymi wykazywałem się przez ostatnie pięć lat zostały docenione powiedział laureat. Tomasz konkurował z trzema innymi finalistami prowadzącymi przedsiębiorstwa różnych branż w regionie Solent. Sędziowie, będący przedstawicielami banku Santander oraz Rady Miasta Southampton, uznali, że Tomasz wykazał się pasją oraz jasno sprecyzowanym planem rozwoju działalności swojej firmy. Duże wrażenie wywarła również na nich praca społeczna oraz wolontariacka Tomasza, a także niezwykła umiejętność godzenia tych zadań z obowiązkami prowadzenia na co dzień dwóch firm; agencji promocyjno - reklamowej GottaBe! oraz tygodnika Magazyn PL. - Pomimo, iż nagrodę przyznano mi indywidualnie, nie mogę zapomnieć o moich zespołach - zarówno tych pracujących w biurze, jak i o tysiącach ambasadorach, którzy reprezentują naszych klientów na terenie Wielkiej Brytanii i Irlandii. Bez nich nie osiągnęlibyśmy tak wiele - powiedział Tomasz Dyl. Laureat nagrody Młody Przedsiębiorca Roku swoją agencję zajmującą się field i experiential marketingiem założył mając zaledwie 17 lat, ucząc się jednocześnie w college'u. Z usług firmy korzystają zarówno małe lokalne firmy, jak i międzynarodowe korporacje, w tym Specsavers czy o2. Pod koniec zeszłego roku rozpoczął kolejną działalność - polski tygodnik Magazyn PL, wydawany na południu Anglii. W maju b.r. Magazyn PL został zwycięzcą nagrody dla Najlepszej Małej Firmy Studenckiej (The Outstanding Student and Graduate Start-up of the Year). Poza działalnością biznesową Tomasz udziela się jako wolontariusz w radiu 103.9 Voice FM, gdzie tworzy i prowadzi cotygodniową audycję radiową, jak również 3-godzinny program w języku polskim. Ponadto prowadzi zajęcia master class, wygłasza mowy motywacyjne, a także bierze czynny udział w projektach organizowanych przez Southampton Solent University. W ubiegłym roku Tomasz ukończył studia licencjackie Southampton Solent University na kierunku marketing i zarządzanie reklamą.

10

informacje24.co.uk

omimo, że obecna impreza niewiele ma wspólnego z festiwalem, który odbywał się w latach 80 i bardziej przypomina piknik rodzinny niż ówczesny Ogólnopolski Przegląd Muzyki Młodej Generacji, ciągle nawiązuje muzyką do tych odległych lat. Na scenie można było zobaczyć takie kapele jak Izrael czy Moskwa grające już wiele lat! Pomimo ciągłego sporu między zwolennikami starego Jarocina a dzisiejszą młodzieżą, pomimo głosów, aby wyrwać z rąk wielkich agencji artystycznych festiwal i oddać Jarocin Jarocinowi myślę, że magia i duch festiwalu ciągle żyje, unosi się nad sceną i powoduje, że impreza ta wyróżnia się od wszystkich innych! Pierwszy dzień na pewno był dniem Kasi Nosowskiej i jej zespołu Hey, który zaprezentował w całości swój debiutancki album Fire. Warto nadmienić, że Hey był laureatem festiwalu w 1992 roku, więc ponad dwadzieścia lat temu debiutował na deskach sceny Jarocińskiej! Za udany koncert na pewno można uznać występ punkowej formacji ze Szczecina, czyli Włochatego czy amerykańskiej gwiazdy wieczoru Misfits. Dla mnie jednak największym zaskoczeniem był występ Marii Peszek, która z niesamowitą energią i kopem zakończyła piątkowe granie! W sobotę wszyscy czekaliśmy na występ kapeli zza oceanu Suicidal Tendencies, który połączył hardcore punk i metal w zupełnie nowy gatu-

nek nazwany crossover thrash. Czekanie opłaciło się, ekipa dała niezłego czadu, przez moment wymknęła się organizatorom spod kontroli, na scenie pojawiło się kilkadziesiąt osób z publiczności i zrobiło się niemałe zamieszanie! Z sobot-

niego wieczoru na pewno trzeba jeszcze pochwalić występ jedynego reprezentanta polskiej sceny metalowej zespołu Hunter, no i oczywiście Farben Lehre, Strachy na Lachy czy wspominany wcześniej występ jubileuszowej Moskwy! Niedziela była dniem ogłoszenia laureata konkursu Hortex Rytmy Młodych, którym został zespół Lola Lych. Wyróżnienie przyznano BixBit. Nagrodę publiczności otrzymał zespół Thrudy. Poza tymi zespołami na scenie można było zobaczyć: Melę Koteluk, Happysad, Dżem, Izrael czy legendę metalu Brazylijczyka Maxa Cavlere z formacji Soulfly! Wszystko, co dobre szybko się kończy i tak minął trzeci dzień festiwalu, a nam pozostało czekanie do następnego roku i odliczanie dni. Słowem podsumowania można rzec, że był to festiwal pełen sprzeczności, gdzie na jednej scenie występowali artyści o softowym repertuarze, a zaraz po nich bardzo ortodoksyjne grupy z ciężkim riffowym graniem. Pod sceną na zmianę bawili się młodzi i starsi załoganci, i tak jak mówi przysłowie muzyka łagodzi obyczaje i jednoczy pokolenia, tym razem się sprawdziło!




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.