Informacje24.co.uk - Nr 2 (Grudzień 2012)
Barbara Kurzaj
Nie lubię być sama
Bijemy Gitarowy Rekord Świata Na wrocławskim rynku co roku odbywa się Thanks Jimi Festival. W jego ramach ustanawiany jest coraz to nowy Rekord Guinnessa i rekord świata w kategorii liczby osób grających utwór Jimiego Hendriksa “Hey Joe”. W tym roku, po raz pierwszy, do bicia rekordu świata będzie można przystąpić także i w Wielkiej Brytanii. Tekst: Renata Zuberek
Z
anim jednak o tegorocznym biciu rekordu, słów kilka o samym Thanks Jimi Festival. Pierwszy raz został on zorganizowany w 2003 roku, kiedy to Leszek Cichoński wpadł na pomysł aby właśnie poprzez gitarowy festiwal upamiętnić muzykę i sylwetkę Jimiego Hendriksa. (http://www.heyjoe.pl/) O samym bohaterze festiwalu trudno powiedzieć coś innego niż to, że był geniuszem gitary. Jego fenomen jest jeszcze bardziej widoczny na tle epoki, w której przyszło mu tworzyć. Segregacja rasowa w Ameryce, wojna w Wietmamie czy rewolucja obyczajowa to tylko niektóre charakterystyczne wydarzenia tamtego okresu. Hendrix walczył z niesprawiedliwością świata tak jak potrafił czyli przy pomocy gitary. Jego eksperymenty muzyczne przeszły do historii. Nikt przed nim tak nie grał na gitarze. Nawet dzisiaj, wiele lat po jego śmierci, każdy zaczynający grę na gitarze chce grać tak jak on. Powróćmy jednak do samego rekordu świata i tego w jaki sposób można, będąc w Wielkiej Brytanii, przyłączyć się do tego wydarzenia. Dlaczego jednak jest to bicie świata a nie Rekordu Guinnessa. Otóż zgodnie z regulaminem Rekord Guinnessa może zostać ustanowiony tylko przez osoby znajdujące się w jednym
miejscu i w jednym czasie. W tym wypadku chodzi o wrocławski rynek. Z tego powodu organizatorzy zdecydowali się bić rekord świata w liczbie osób, które zagrają utwór Jimiego Hendrixa. Do tej pory udział w tym przedsięwzięciu mieli reprezentanci kilku państw świata. Bicie rekordu odbywało się już między innymi w takich państwach jak: Szwecja, Norwegia, Włochy, Niemcy, Francja a nawet Australia. W biciu rekordu swój udział miały takie sławy muzycznego świata jak: Steve Morse (Deep Purple), Ray Wilson (były wokalista Genesis), Tood Wolf (gitarzysta Sheryl Crow), Marcus Miller,
Leon Hendrix, Al Di Meola, Tommy Emmanuel, , Ten Years After, Neil Zaza, Greg Koch czy Stan Skibby. Nie zabrakło wśród obecnych także i polskich muzyków. Byli wśród nich między innymi: Paweł Kukiz, Grzegorz Markowski, Marek Piekarczyk (TSA), Maciej Balcar (Dżem), Zbigniew Hołdys, Gienek Loska, Sebastian Riedel, Marek Raduli, Jarosław Śmietana, Ryszard Sygitowicz, Alek Mrożek, Jorgos Skolios, Łukasz Łyczkowski i Leszek Cichoński Titus (Acid Drinkers), Litza (Luxtorpeda), L.U.C, Mieczysław Jurecki (ex Budka Suflera). Jednym słowem cała muzyczna plejada polskich gwiazd. Pierwsza bristolska edycja festiwalu i tym samym pierwsza próba bicia rekordu świata we wspólnym graniu na gitarze na Wyspach Brytyjskich, odbędzie się 3 dni wcześniej, w sobotę 27 kwiet-
nia 2013 i zostanie zarejestrowana i wyświetlona na wrocławskim głównym festiwalu w dniu 1 maja. Zapraszamy Wszystkich chętnych, nie tylko gitarzystów, ale również dzieci i dorosłych do wspólnej zabawy. Jest to jedyna taka impreza w której zagrać może KAŻDY bez względu na wiek i umiejętności. (https:// www.facebook.com/ThanksJimiFestivalBristol). Przed próbą bicia Rekordu Świata i zaraz po, odbędą się koncerty. W związku z tym zapraszamy również zespoły polskie i zagraniczne, które chciałyby zagrać i pokazać się szerszej publiczności o zgłaszanie się na adres brisfest@heyjoefestival.co.uk. O szczegółach imprezy będziemy informować na bieżąco. Niedługo ruszy specjalna strona na której będzie można się zarejestrować aby brać udział w biciu rekordu świata. Reklama
Informacje24 Wydawca WP Media LTD. Redaktor naczelny: Wojciech Nowak info@informacje24.co.uk. Reklama: reklama@informacje24.co.uk Skład i DTP: Sylwia Boczek
informacje24.co.uk 3
Prywatnie jestem nieśmiała, natomiast zawodowo odnajduję cechy, które pomagają mi w tym zawodzie. Ryzykuję, idę do przodu, i wciąż wierzę, że można zrobić wszystko, jeśli się kocha ten zawód.
Barbara Kurzaj
Nie lubię być sama „Jest to aktorka o rzadkim darze absolutnej szczerości. Na ekranie, patrząc na tę twarz, odnoszę nieprzeparte wrażenie, że te oczy nigdy nie kłamią, a gesty oddają treść przeżyć” - tak Barbara Kurzaj została opisana przez Andrzeja Wajdę.
4 informacje24.co.uk
J
ako dziewiętnastolatka zadebiutowała na deskach teatru Słowackiego w w “Weselu” Canettiego. Sztuką, która sprawiła, że usłyszano o niej poza granicami kraju był monodram „Jak Piaf” w reżyserii Józefa Opalskiego. We francuskich gazetach pisano, że jej wykonanie było jednym z najlepszych jakie do tej pory oglądano. Publiczność francuska była zachwycona i jak niesie wieść, spontanicznie przychodziła do jej garderoby. Mówiono, że w trakcie spektaklu czoło się ducha Piaf. Takie były początki. Kilka lat później Barbara Kurzaj otrzymała nagrodę im. Leona Schillera przyznawaną najlepszym młodym polskim aktorom. Od tego momentu minęło chwil parę. Postanowiliśmy sprawdzić co obecnie zajmuje uwagę i na czym koncentruje swoją aktywność aktorka, znana szerokiej publiczności miedzy innymi: z Barw szczęścia i Głębokiej wody. ■ W Głębokiej wodzie gra Pani Edytę kobietę bitą i maltretowaną przez męża alkoholika. Czy wcielając się w tę postać myśli Pani, że reprezentuje bite kobiety, że jest Pani takim wyrzutem sumienia albo osobą mówiącą o tym problemie w telewizji? Szansę zagrania Edyty w Głębokiej wodzie dała mi absolutnie wspaniała reżyserka Magdalena Łazarkiewicz. Ten serial porusza szereg problemów z jakimi przyszło się nam borykać we współczesnym świecie. Jednym z nich jest właśnie przemoc domowa. Ja sama dość długo przygotowywałam się do
■ No dobrze, ale jak być autentyczną na scenie, jak wzbudzać prawdziwe emocje w sytuacji kiedy gra się osobę, kiedy nie ma się doświadczeń własnych albo kiedy poglądy tego kogoś są diametralnie różne tych jakie wyznaje Barbara Kurzaj? Zawód aktora to ciągłe wyzwania. Granie kogoś zupełnie odmiennego od siebie to jedno z poważniejszych wyzwań przed jakimi stoi aktor. Przyjmując takie wyzwanie zawsze trzeba być przygotowanym na konieczność odkrywania siebie, na pokonywanie swoich ograniczeń. Prywatnie jestem nieśmiała, natomiast zawodowo odnajduje cechy, które pomagają mi w tym zawodzie. Ryzykuje, idę do przodu, i wciąż wierzę, że można zrobić wszystko, jeśli się kocha ten zawód. A ja kocham go bardzo. A jak coś płynie z serca, to się samo dzieje... Teraz na przykład występuję w sztuce Niewierni, której reżyserem jest Piotr Ratajczak (teatr Łaźnia Nowa). Gram tam kobietę, która dokonuje aktu apostazji, zaprzecza istnieniu Boga. A ja jestem wierząca. ■ Pozwoli Pani, że zadam jeszcze jedno pytanie na ten temat. Kiedy aktor uczy się tego jak zagrać kogoś, kto jest zupełnie inny. W szkole aktorskiej, podczas pracy? Skąd wynosi się wiedzę o drugim, innym zupełnie człowieku? Skąd wiadomo jak zagrać taką rolę? Oczywiście szkoła aktorska… hmm Myślę, że aktor ciągle musi ćwiczyć, doszkalać się, poszukiwać. Dla mnie bardzo ważnym
moja gra aktorska spowodowała wzruszenie chociaż u jednego widza…to warto uprawiać ten zawód. Jeśli chociaż jedna kobieta oglądając walkę Sabiny z rakiem poszła zrobić sobie badania cytologiczne to byłoby fantastycznie. Jeśli chociaż jedna osoba pod wpływem oglądania pery-
Zawód aktora to ciągłe wyzwania. Granie kogoś zupełnie odmiennego od siebie to jedno z poważniejszych wyzwań przed jakimi stoi aktor. Przyjmując takie wyzwanie zawsze trzeba być przygotowanym na konieczność odkrywania siebie, na pokonywanie swoich ograniczeń. tej roli . Próbowałam zrozumieć na czym polega mechanizm uzależnienia ofiary od swojego oprawcy. Dużo czytałam, rozmawiałam z kobietami, które przeszły przez to piekło. Musiałam odnaleźć klucz do Edyty. Zrozumiałam, że toksyczne przywiązanie do partnera alkoholika wynika z ogromnej potrzeby miłości, strachu przed nowym, przed zmianami i brakiem szacunku do samej siebie. Czy sądzę, że jakoś reprezentuję te wszystkie ofiary przemocy domowej? W pewnym sensie tak, bo przecież one same bardzo rzadko skarżą się na to, że są bite. One raczej unikają mówienia o tym problemie. Ja oczywiście nie tyle mówię za nie, ile raczej pokazuje to co się dzieje. Staram się być przy tym autentyczna. Dlatego było mi bardzo milo, jak parę obcych kobiet na ulicy podziękowało za tę rolę, a w restauracji pani dala mi różę w podziękowaniu za moją rolę. ■ Wspomniała Pani, że stara się być autentyczna. Co to znaczy być autentyczną na scenie? Kiedy jest się autentyczną dla widza? Peter Brook powtarza, ze nie wchodzi się na scenę bezkarnie. Bardzo sobie cenię widza. Uważam, że trzeba go traktować naprawdę uczciwie i poważnie. Dlatego właśnie tak bardzo staram się, by jak najwięcej dowiedzieć się o postaci, którą gram. Dużo czytam, spotykam się z ludźmi, którzy przeszli takie lub inne zdarzenia traumatyczne. Wierzę, że grając postacie borykające się trudnymi sytuacjami w życiu, pomagam im przezwyciężyć strach i poczucie osamotnienia. Prawdziwe emocje na scenie mogą powodować u widzów wzruszenie.
doświadczeniem był wyjazd do Nowego Jorku, gdzie mogłam uczyć się aktorstwa, poznać samą siebie, pod kierunkiem zupełnie fenomenalnej Elizabeth Kemp. Przez osiem godzin każdy z aktorów pracuje nad postacią i to jest taka bardzo intensywna praca i właśnie to spowodowało, że jakby… hmmm jakby to powiedzieć, że zaczęłam być w procesie... że taka kreatywność obudziła się we mnie na nowo. Miesiące spędzone w tej szkole dały mi większą swobodę w konstruowaniu postaci, w budowaniu jej autentyzmu. Każdemu aktorowi życzyłabym znalezienia się w tak wspaniałej szkole. ■ Oprócz tego, że aktorstwa zajmuje się Pani także reżyserią. Jak to się stało, że stanęła Pani po drugiej stornie kamery? Reżyserowanie to jedna z pasji jaka mnie pochłania. Lubię tworzyć inną rzeczywistość. Mogłam zacząć reżyserować dzięki otrzymaniu międzynarodowego stypendium reżyserskiego - na warsztaty Filmspring Open, które są prowadzone przez pana Sławomira Idziaka. Obecnie pracuje nad realizacją filmu z kolegami z Polski, Francji i Niemiec. Bycie reżyserem to także, coś co pozwala mi lepiej zrozumieć grane przez siebie postacie. Tworzenie filmu także sposób na przekazywanie siebie. ■ Słuchając Pani mam wrażenie, że aktorstwo i reżyseria to dla Pani pewnego rodzaju posłannictwo. Jakie przesłanie niosą dla widza Pani role? Gram bardzo często postacie, których życie nie należy do łatwych. Postacie walczące z przeciwnościami losu. Jeżeli
petii Edyty zdecydowała się powiedzieć o przemocy w domu, zwróciła się o pomoc to naprawdę byłabym szczęśliwa. Edit Piaf kiedyś powiedziała: kocham nieznajome, i nieznajomych. Ten tłum, który będzie mi towarzyszył ostatniego dnia liczę na to, bo bardzo nie lubię być sama. Wojciech Nowak Zdjęcia: Anka Oberc
informacje24.co.uk 5
Zwyczaje bożonarodzeniowe Okres Bożego Narodzenia każdemu z nas kojarzy się z wigilią, łamaniem się opłatkiem, choinką, i świętym Mikołajem. To wszystko wydaje się nam tak bliskie, że aż trudno pojąć, że jeszcze nie tak stosunkowo dawno święta obchodzone nieco inaczej.
D
la Polaka Boże Narodzenie nieodparcie kojarzy się z wigilią. Paradoksalnie jednak wigilia, z punktu widzenia liturgii, nie jest częścią Bożego Narodzenia ale najważniejszym dniem w ...adwencie. Historia tego święta sięga czasów wczesnego chrześcijaństwa. Jego nazwa pochodzi od łacińskiego słowa vigilia, – czuwanie. W Polsce obchodzenie wigilii stało się popularne dopiero w XVIII wieku. Główną częścią tego dnia jest uroczysta wieczerza, złożona z postnych potraw. Wieczerza ta ma charakter ściśle rodzinny. Zaprasza się czasami na nią, oprócz krewnych, osoby mieszkające samotnie. Dawniej najpierw gospodynie urządzały generalne sprzątanie, mycie, czyszczenie. Po czterech rogach głównej sali umieszczało się na wsi i po dworach cztery snopy zbóż: snop pszenicy, żyta, jęczmienia i owsa, aby Boże Dziecię w Nowym Roku nie skąpiło koniecznego pokarmu dla człowieka i bydła. Stół był przykryty białym obrusem, przypominającym ołtarz i pieluszki Pana, a pod nim dawało się siano dla przypomnienia sianka, na którym spoczywało Boże Dziecię. Zwyczajem, praktykowanym jeszcze w sporej ilości polskich domów było również, że cały dzień obowiązywał post ścisły. Aleksander Bruckner w słowniku etymologicznym języka polskiego podaje, ze wieczerza wigilijna składała się zawsze z nieparzystej liczby dań. Chłopska z pięciu lub siedmiu potraw, szlachecka z dziewięciu, a u arystokracji z jedenastu. Wyjaśnienia tego wymogu były różne: 7 - jako siedem dni tygodnia, 9 - na cześć dziewięciu chórów anielskich itp. Dopuszczalna była ilość 12 potraw - na cześć dwunastu apostołów. Jak wiadomo do wieczerzy wigilijnej wszyscy siadają wraz z pojawieniem się na niebie pierwszej gwiazdki. Czynimy tak na pamiątkę ukazania się Gwiazdy Betlejemskiej Trzem Królom. Mimo że liczba potraw w wigilię musiała być nieparzysta, to jednak jak ognia unikano siadania do stołu w nieparzystej liczbie. Dla jednego z domowników wróżyło to bowiem nieszczęście. Aby uniknąć nieszczęścia zapraszano do stołu przyjaciół, znajomych a w dawnych czasach nawet żebraków, z którymi dzielono według polskiego powiedzenia „czym chata bogata”. Zwyczaj dzielenia się potrawami znany jest także w Wielkiej Brytanii. To właśnie od tego zwyczaju wywodzi się nazwa Boxing Day. Otóż chodziło o to, że dzień po Bożym Narodzeniu rozdawano biednym resztki jedzenia ze świątecznego stołu zapakowane w pudełka.
D
la Polaków wigilia bez opłatka jest nie do wyobrażenia, tak samo jak i to, że kiedyś opłatek wcale nie był niezwykłą rzeczą. Nazwa “opłatek” pochodzi od łacińskiego słowa “oblatum”, czyli dar ofiarny (na pamiątkę Ostatniej Wieczerzy). Opłatki, takie jak dzisiaj znamy pierwsi zaczęli wypiekać zakonnicy z klasztoru benedyktyńskiego we Francji. Stamtąd zwyczaj dzielenia się opłatkiem rozpowszechnił się na całą Europę i wraz z chrześcijaństwem przybył także do Polski. Opłatek używany był
jednak wyłącznie do Mszy św. i do konsekracji komunikantów dla wiernych. Dopiero od XV wieku stał się bardziej popularny, kiedy nastąpił jego masowy wypiek. Wraz z wiekami opłatek przestał pełnić tylko funkcje liturgiczne. Stał się przekąską do wina, środkiem do pieczętowania listów a smarowany miodem był przysmakiem dzieci. W sercu każdego Polaka opłatek ma specjalne miejsce bo symbolizuje bliskość, miłość i pokój. Kolejną rzeczą jaką kojarzymy z Bożym Narodzeniem jest choinka. Zanim na polskich ziemiach przyjął się zwyczaj stawiania i strojenia choinki, w rogach pokojów i izb ustawiano snopy czterech zbóż. Tradycja ta wywodziła się jeszcze z czasów pogańskich i miała w magiczny sposób zabezpieczyć urodzaj na rok przyszły. Wraz z nadejściem chrześcijaństwa zmieniła się interpretacja zwyczaju ale on sam pozostał. Polską specyfiką była także “jodłka”, czyli wierzchołek sosny, jodły lub świerku zawieszony u pułapu izby. Drzewko to
Historia wigilii sięga czasów wczesnego chrześcijaństwa. Nazwa tego święta pochodzi od łacińskiego słowa vigilia - czuwanie. W Polsce obchodzenie wigilii stało się popularne dopiero w XVIII wieku. miało chronić dom i jego mieszkańców od złych mocy. Choinka, w obecnej formie, pojawiła się w Polsce w XVIII w. i zwyczaj ten przyszedł do nas z Niemiec. Zygmunt Gloger w “Encyklopedii Staropolskiej” piszę, że: “Za czasów pruskich, tj. w latach 1795-1806, przyjęto od Niemców zwyczaj w Wigilie Bożego Narodzenia ubierania dla dzieci sosenki lub jodełki orzechami, cukierkami, jabłuszkami i mnóstwem świeczek woskowych”. Kościół był początkowo niechętny temu zwyczajowi, lecz szybko nadal choince chrześcijańska symbolikę “biblijnego drzewa wiadomości dobra i zła” pod którym rozpoczęła się historia ludzkości. Choinkę wnosi się do domu w dniu, w którym wspominamy pierwszych ludzi - Adama i Ewę czyli 24 grudnia. Na choince nie może zabraknąć jabłek, bo właśnie te owoce były na owym biblijnym drzewie. Skoro choinka symbolizuje rajskie drzewo, zaś jabłko – zakazany owoc nie trudno się chyba domyśleć, że węża kusiciela symbolizują choinkowe łańcuchy. Specjalne znaczenie miały świeczki zapalane na choince. Chodziło o to by dusze przodków przychodzące do domów mogły się ogrzać. Wiara w to, że duchy przodków przychodzą aby się ogrzać przy płomieniu pochodzi jeszcze z czasów przedchrześcijańskich.
Bożonarodzeniowe drzewko przybieramy kolorowymi bombkami. Pierwsze szklane bombki wyprodukował Hans Greiner w 1847 roku. Pierwsze bombki choinkowe były o kształtach tego, co wieszano na choince a więc jabłek czy orzechów. Bombki były bardzo bogato zdobione i odbijały blask świeczek. Pewnie z tego powodu stały się one tak bardzo popularne.
J
eśli mowa o choince, to nie sposób nie wspomnieć o patronie Nowego Yorku czy Amsterdamu, więźniów, uczonych, bankierów... czyli świętym Mikołaju. Tradycja chrześcijańska mówi, że urodził się na przełomie wieków III i IV w Turcji. Święty Mikołaj ukończył seminarium duchowne i przez wiele lat był biskupem Miry, portowego miasteczka w Azji Mniejszej. Był człowiekiem wielkiego serca, pomagał biednym i potrzebującym. Rozdał cały swój majątek ubogim. Obecnie Święty Mikołaj przynosi co roku prezenty milionom dzieci na całym świecie. Zostawia je pod poduszką, w skarpetach, bucikach czy pod choinką. W Polsce towarzyszył mu w rozdawaniu prezentów anioł i diabeł. W krajach zachodnich święty Mikołaj poruszał się na saniach, ciągniętych przez renifery, z których najsławniejszym jest Rudolf. Nikt nie jest jednak w stanie wytłumaczyć jak to się stało, że pochodzący z terenów dzisiejszej Turcji czyli generalnie z gorących krajów, biskup jako miejsce swojego przebywania wybrał sobie biegun północny. No coż to już pewnie zostanie tajemnicą świętego.
Bóg się rodzi… a z nim nadzieja. Wszystkim Państwu z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku życzymy jak najwięcej nadziei na lepsze jutro. Redakcja
informacje24.co.uk 7
Felieton z cyklu: jedwabiem po pysku
Instrukcja obsługi Zjednoczonego Królestwa
W
ielka Brytania to jest taki kawałek globusa gdzie parę rzeczy kreci się w odwrotnym kierunku niż to bywało w ojczyźnie. Oto parę cennych przykładów dydaktycznych dla nowicjuszy, którzy nie chcą zgubić się w temacie. Otóż, trzeba wiedzieć, że: sezon bożonarodzeniowy zaczyna się tu gdzieś pod koniec sierpnia. I wtedy to już należny kupować prezenty, ozdabiać choinki i rezerwować sobie stoliki na świąteczne, grudniowe obiady w pubach. Tako rzecze reklama w centrach handlowych. Brytyjski pub to oczywiście nasz polski bar ale z obiadem sprawa nie jest prosta - bo ich obiad to juz nasza kolacja. Ale za to nasz obiad to jeszcze ich lunch – choć ich lunch może być tez naszym drugim śniadaniem. Za to ich drugie śniadanie to brunch, co jest oczywiste i zrozumiale. A śniadanie w Królestwie można jeść przez calutki dzień – nawet na kolacje, lunch czy brunch. Ale brunch je się już tylko pomiędzy śniadaniem a lunchem… Można się zdrowo pogubić i skończyć jak bohaterowie “Alicji w krainie czarów”, którzy jedli na okrągło podwieczorek, zamieniając się jedynie brudnymi kubkami, talerzami I miejscami przy stole. Bo zegar ciągle bil im piata. Notabene, zegary tez tu źle chodzą i spóźniają się, skubane, regularnie o godzinę… Nawet po zimowym przesunięciu czasu!! A podwieczorek na Wyspach to tea czyli herbatka. Na pytanie tubylca: “Co będziesz miał na herbatkę?” absolutnie nie wypada robić wielkich oczu i pukać się w myślące czoło obcokrajowca. Prawidłowa odpowiedz brzmi: na herbatkę będę miał kanapkę. Bo kanapka jest narodowym daniem tradycyjnym. Podobnie jak jajecznica z mikrofalówki, niejadalna marmite, dziwne w smaku kiełbasy i tikka masala, które już pewnie niedługo osiągnie ten zaszczytny status. Reszta na Wyspie jest prosta jak piosenki Lennona. System metryczny jęczy tu w okowach niewoli pint, cali i jardów- jednakże już funty i kilogramy używane są zamiennie, w zależności od humoru złośliwego sprzedawcy, który chce skołować biednego turystę; odległości zaś określa się w stopach a wagę w kamieniach. Pomimo tego modne jest sformułowanie o kimś kto mieszka rzut kamieniem stad... Choć rzut kamieniem to już odległość a nie waga, no nie? W styczniu leje deszcz, na wiosnę nie ma roztopów bo w zimie nie było śniegu, w środku lata świeci jesienne słonce a pora deszczowa i tak trwa w najlepsze cały rok. Prezydent na Wyspie nosi koronę, hełm policjanta jest większy od samego policjanta właściwego, samochody prują po złej stronie ulicy a kierowcy autobusów to regularne kanary z powołania! Nie obchodzi się imienin, Dzień Matki to nie maj a marzec a tłusty czwartek jest we wtorek. I zamiast pączków są naleśniki. Uff… Znalazłem jednak pewne budujące podobieństwo. Bo oto brytyjskie Walentynki zgadzają mi się kalendarzowo z krajowym i ojczyźnianym terminem tych świat! O jak fajnie! Wreszcie jakiś polski akcent! Radoslaw Purski 8 informacje24.co.uk
Art Meeting 2012
- kolejne spotkanie polskich malarzy! Polski Klub SPK w Bristolu był miejscem, gdzie 30 listopada rozpoczął się, drugi już z kolei, Art Meeting czyli wystawa polskich malarzy w Bristolu.
T
ak jak i poprzednio organizatorami wystawy były dwie osoby: Agnieszka Biardzka i Artur Sienkiewicz. W tegorocznej wystawie Art Meeting udział wzięło 6 polskich artystów, z których część wystawiała się już po raz drugi. Dla tych wszystkich , którzy przyszli na kolejny wernisaż z pewnością interesujące było co zobaczyć jak w ciągu roku zmienił się styl i tematyka twórczości poszczególnych artystów. Najlepszym przykładem tego w jaki sposób można zmieniać swoje techniki malarskie i tematy zainteresowań jest Małgorzata Glapa, która
malarstwem zainteresowała się dwa lata temu. Wcześniej nigdy nie malowała ani o tym nie myślała. Zapytana o to jak co jest dla niej pociągającego w malarstwie powiedziała nam „że pasjonują ją eksperymenty malarskie, łączenie technik, poszukiwanie własnego, niepowtarzalnego języka.” Ciekawym przykładem tego jak w malarski sposób można interpretować otaczający świat były, dość niepokorne i pełne filozoficznej zadumy (na przykład obraz „Koniec świata”) prace, które tworzy Bartłomiej Archacki. W jego pracach można było znaleźć także tematy pokazujące bardzo znane osoby w zgoła niecodzienny i szokujący sposób. Nieslychanie ciekawie przedstawiały się prace Doroty Wolk. Artystak ta postanowiła bowiem jako temat swoich prac wybrać … bajkę. Dodajmy też,
że aby nie być szablonową młoda artystka zdecydowała się … sama napisać ową bajkę. Opowieść o krówce, która bardzo chciała latać i jej perypetie związane z tym aby tego dokonać, jest naprawdę wyśmienita. Brawo dla młodej artystki za pomysł i nietuzinkowe przedstawienie swojej wizji. Wśród osób, które wystawiły swoje prace na wystawie znalazły się także obrazy sygnowane nazwiskami: Dorota Wolk, Katarzyna Wyrzykowska – Całus, Dorota Grzonkowska oraz kuratora wystawy Agnieszki Biardzkiej. O tym skąd wziął się pomysł zorganizowania wystawy kurator wystawy tak powiedziała: „Ideą corocznego Przeglądu jest stworzenie szansy do zaprezentowania własnej twórczości wszystkim Polakom, którzy chcą pokazać swoje dzieła i podzielić się tą pasją z innymi. Wystawić swoje obrazy może każdy, kto maluje. Przeszkodą nie jest ani wiek, ani wykształcenie, ani też staż w działalności twórczej. Jedynym kryterium jest jakość prac, o którą dba kurator wystawy. Tak naprawdę liczy się pasja twórcza i świat wyobraźni, którym chcemy się dzielić. To niezwykle ważne, aby poza codziennym życiem i ciężką pracą znaleźć czas na kulturę i na jej tworzenie. Jest tym bardziej ważne, że w ten sposób budujemy nasz wizerunek w kraju, w którym przyszło nam żyć.“ Artur Sienkiewicz, współorganizator przeglądu, dodał że być może w przyszłym roku do współpracy zostaną zaproszeni nie tylko artyści z Polski ale także z Francji, Włoch, Ukrainy, Rosji czy Litwy. Jednym słowem wszyscy, którzy tworzą i robią to z pasją. Na tegorocznym wernisażu pojawił się także nowy burmistrz Bristolu George Ferguson. Pan burmistrz, z zawodu architekt, od razu po przybyciu zabrał się za ...malowanie. Organizatorzy postanowili, że każdy z przybyłych na wernisaż będzie miał możliwość spróbowania swoich sił w malarstwie. Przy wejściu czekały na chętnych pędzle i farby oraz wszystko co potrzebne jest by zacząć malować. Nowy burmistrz Bristolu George Ferguson podkreślił w rozmowie z nami, że bardzo zależy mu na kontaktach z mniejszościami żyjącymi w mieście Cabota. W jednym z najbliższych numeró postaramy się przedstawić sylwetkę i plany nowego burmistrza.
Peja ponownie w Bristolu! Po trzech latach nieobecności, Peja ponownie zagościł w Bristolu. Koncert odbył się w niedzielę, 25 listopada w klubie Lakota. Tekst i zdjęcia: Patryk Koniuszewski
F
rekwencja dopisała, sprzedano około 190 biletów. Już od godziny 18:30 przed klubem gromadziły się grupki niecierpliwych fanów. Atmosfera pomimo nieciekawej pogody była nadzwyczaj przyjazna, można było nawet usłyszeć freestylowe kawałki jakie niektórzy z czekających śpiewali. Występ w Bristolu był trzecim, koncertem Peji w UK, który podczas tej trasy koncertowej promował swoją najnowszą płytę „CNO2” (Całkiem Nowe Oblicze 2). Pozostałe dwa koncerty odbyły się w Londynie (23 listopada) i Manchesterze (25 listopada). Na salę zaczęto wpuszczać około godziny 20:20. Wymarznięte towarzystwo szybko udało się w kierunku baru sprzedającego złocisty napój. Niedługo później na scenę wkroczył supportujący „Maestro” - wykonawca pochodzący z Gorzowa Wielkopolskiego a obecnie mieszkający w Bristolu. Publiczności najwyraźniej podobał się ener-
giczny występ tego pozytywnie nastawionego do życia, młodego wykonawcy. Tak czy inaczej wszyscy czekali na gwóźdź programu – Peję, DJ-a Decksa a także Gandziora. Ich koncert rozpoczął się na krótko przed godziną 21-szą. Peja zaśpiewał głównie utwory z nowej płyty, nie zabrakło także flagowych utworów wykonawcy. Próba integracji rapera z publicznością nie potoczyła się tak, jak chciałby tego wykonawca. Zebrani zdecydowanie bardziej zainteresowani byli słuchaniem wcześniejszych utworów, aniżeli tych promujących nową płytę. Pomimo tego koncert według mnie należy zaliczyć do udanych. Po godzinie 23-ciej wszyscy spokojnie opuścili lokal, udając się w przeróżnych kierunkach; Peja, DJ Decks i Gandzior udali się do hotelu a mmy do domu a niektórzy do ..pubów. W poniedziałek wylot do Polski, krótki odpoczynek po to tylko, by powrócić na szlak koncertowy ponownie w piątek 30-tego listopada w Dusseldorfie. Reklama
informacje24.co.uk 9
Nie będzie wielkiego meczetu w Londynie Władze gminy Newham odrzuciły projekt budowy meczetu, który byłby jednym z największych w Europie Zachodniej i kilkakrotnie większym od anglikańskiej katedry św. Pawła, położonej w brytyjskiej stolicy. Brytyjskie media spekulowały, że jednym z powodów odmownej decyzji była obawa, że meczet stanie się miejscem, w którym propagowane będą ekstremistyczne poglądy. Sekta Tablighi Jamaat, inwestor budowy, zakupiła 17 akrów ziemi w 1996 roku i od tego czasu walczy o to by postawiono tam meczet. Od samego początku planom tym przeciwstawiali się mieszkańcy dzielnicy. Według planów meczet ma pomieścić w sali modlitw 9000 osób (7000 mężczyzn i 2000 kobiet). Gdyby został wybudowany to mógłby pomieścić cztery razy więcej osób niż sławna katedra świętego Pawła znajdująca się w centrum Londynu. Orpócz sali modlitw w meczecie byłaby sala jadalna na 2 tysiące osób i biblioteka. Minarety muzułmańskiej świątyni miały być wysokie na około 15 metrów. Rada gminy Newham w środę wieczorem odrzuciła projekt budowy po przestudiowaniu “z dużą uwagą” planów - powiedział Conor McAuley z władz gminy. Podczas obrad ratusz w Newham otaczała policja i 3 tys. zwolenników budowy meczetu. “Proponowany meczet jest za duży, spowodowałby nadmierne zwiększenie ruchu ulicznego i kolidowałby z pobliską zabudową historyczną” - uzasadnił decyzję McAuley. “Priorytetem władz gminy Newham jest budowa mieszkań i tworzenie miejsc pracy. Nie wydaje się nam, by projekt (budowy meczetu) pasował do naszej polityki” – dodał.
Podpaliła dom bo pierd... Polak w nim mieszka Piotr Bęben ledwo uszedł z życiem z pożaru do jakiego doszło 7 maja tego roku w West Reading. W pod koniec listopada sprawczyni podpalenia Michelle Bennett, 43, usłyszała wyrok - 6 lat pozbawienia wolności. Wynajmujący dom Polak został podczas pożaru dotkliwie poparzony. W sumie poparzenia zajęły 27% powierzchni jego ciała. Najbardziej ucierpiały nogi i plecy mężczyzny. Podpalaczka Michelle Bennett sama zadzwoniła na policję i powiedziała, że właśnie podłożyła ogień pod dom ponieważ „ten pierdo...Polak w nim mieszka.” Jak się okazało, w trakcie dochodzenia kobieta była właścicielem nieruchomości, którą wynajmował Piotr Bęben. Ogień został podłożony przy wejściu do domu a klatka schodowa zadziałała jak wielki wentylator i sprawiła, że ogień bardzo szybko zawędrował do góry gdzie spał Polak. Nasz Rodak przeżył tylko dzięki temu, że wyskoczył z pierwszego piętra. Jego ręce, nogi i plecy zostały jednak dotkliwie poparzone. Jak twierdzą świadkowie zanim doszło do pożaru kobieta krzyczała pod domem mężczyzny „wyłaź i spier... stąd bo Cie zabiję”. Bennett w czasie ataku była pijana jednak podczas przesłuchania twierdziła, że powodem ataku było to, że Polak nie płacił jej na czas czynszu. W czasie procesu wyszło także na jaw, że kobieta zaczęła nadużywać alkoholu po tym, ja zakończył się jej związek z ojcem jej pięciorga dzieci, które zostały oddane pod opiekę matce jej partnera. 10 informacje24.co.uk
Polaków portret własny na emigracji Niedługo minie 8 lat odkąd nowa fala polskiej emigracji przybyła na Wyspy. Poprzez te lata wiele się zmieniło. Przestaliśmy pracować jako sprzątacze, pomywacze czy pomoce kuchenne. Zaczęliśmy wtapiać się w brytyjskie społeczeństwo. Proces ten, mimo iż idący nieco powoli, jest jednak postępujący.
K
iedy przyjechaliśmy do Wielkiej Brytanii każdy chwytał się pracy jaka była dostępna. Mieszkaliśmy w przepełnionych mieszkaniach i domach. Nieznajomość języka była powszechna. Teraz po tych ośmiu latach dużo się zmieniło. Wielu Polaków zaczęło pracować na stanowiskach kontrolerów, managerów lub założyło własne interesy. Sporo spośród nas, właśnie dzięki pobytowi w UK, mogło rozwinąć swoje zainteresowania. Kluby lotniarzy, płetwonurków, motocyklistów czy miłośników podróży coraz częściej mogą pochwalić się, że w swoich szeregach posiadają Polaków. Ba! Powstają nawet polskie kluby zrzeszające osoby o takich samych zainteresowaniach. Polska rzeczywistość na Wyspach ciągle się zmienia. Czas te zmiany udokumentować. Polskie Stowarzyszenie Fotografików w Wielkiej Brytanii zdecydowało się utrwalić naszą brytyjską teraźniejszość poprzez fotografię. W projekt może zaangażować się każdy. Wbrew pozorom nie chodzi tylko o fotografów, chociaż Ci ze zrozumiałych względów są mile widziani, ale także o zwykłych ludzi, których można uwiecznić przy pracy lub wtedy kiedy poświęcają się swojemu hobby. W zasobach przygotowywanej wystawy, której otwarcie ma nastąpić w listopadzie 2013 roku, znajdują się już zdjęcia Polaków wykonujących różne zawody. Jest kucharz z Hiltona, manager punktu bukmacherskiego, dentystka, jubiler a nawet mistrz cukiernictwa wykonujący na zamówienie torty o tak przedziwnych i wspaniałych kształtach, że aż zapiera dech w piersiach. Z drugiej strony uwiecznieni na fotografiach zostali ludzie z pasją. Są więc spadochroniarze, wędkarze, miłośnicy motorów
i wycieczek górskich. Polakiem, którego zdjęcie czeka na wystawienie jest także mistrz Wielkiej Brytanii w modelarstwie samolotowym. Mimo że fotografii jest już całkiem sporo to ciągle wiele jednak brakuje. Przede wszystkim brakuje zdjęć dokumentujących imprezy organizowane przez Polaków. I nie chodzi tutaj tylko o festiwale, zabawy czy imprezy muzyczne. Chodzi także o udokumentowanie ważnych wydarzeń w życiu poszczególnych członków Polonii. Ślub jest najlepszym przykładem tego typu wydarzenia. Polskie Stowarzyszenie Fotografów – Bristolska Brać Fotograficzna prosi wszystkich, którzy chcieliby pomóc w udokumentowaniu życia Polonii w Wielkiej Brytanii o pomoc. Jeśli organizujecie jakąś wystawę lub imprezę napiszcie o tym na adres: info@informacje24.co.uk. W miarę możliwości w miejsce to zostanie wysłany fotograf aby udokumentować dziejące się wydarzenia. To samo dotyczy uroczystości rodzinnych takich jak śluby czy jubileusze. Jeśli powiadomicie nas o takich uroczystościach przyjedziemy i zrobimy zdjęcia. Za darmo! Jedynym warunkiem, przy realizacji zdjęć z prywatnych uroczystości takich jak chrzciny, śluby czy jubileusze jest to, że zdjęcia zrealizowane podczas ich trwania będą mogły być wystawione na wystawie Polaków Portret Własny. Wernisaż wystawy będzie miał miejsce w listopadzie 2013 roku i będzie połączony z rozdaniem nagrody Polak Roku. Tegorocznym laureatem tego zaszczytnego tytułu był między innymi Stanisław Motyka, człowiek który uzbierał ponad milionów funtów na różnego rodzaje fundacje, wspomagające ludzi chorych na raka czy mających kłopoty z układem krążenia.
Przekaż gotówkę z Western Union już od
£4.90
*
WYGRAJ BILETY VIP NA MECZE ROZGRYWANE
W RAMACH UEFA EUROPA LEAGUES Aby dowiedzieć się więcej odwiedź najbliższą placówkę agencyjną lub odwiedź westernunion.co.uk *Western Union zarabia również na wymianie walut. Promocja podlega regulamininowi. Działalność autoryzowany przez Bank Centralny Irlandii oraz regulowana przez Financial Service Authority do przeprowadzenia usług płatniczych w Wielkiej Brytanii.