6 minute read
DŹWIGNIE STERUJĄCE PSYCHIKĄ
Większość z nas kojarzy dobrą formę z kondycją fizyczną.
W szkole nieustannie przypominają nam, żebyśmy spędzali aktywnie co najmniej godzinę dziennie, a w domu bez końca słuchamy marudzenia, żebyśmy lepiej się odżywiali.
Zewsząd otaczają nas przypomnienia o tym, jak ważne jest dbanie o zdrowie fizyczne. Wiemy, że dzięki temu nasze mięśnie, płuca i serce będą silne. Bycie wysportowanym może pomóc nam złapać autobus, bo zdążymy dobiec do niego, zanim zamkną się drzwi, albo przynajmniej znaleźć się dość blisko, by kierowca dostrzegł w lusterku naszą zdesperowaną twarz i się zatrzymał.
Ale nawet poza takimi drobnymi zwycięstwami jak to z autobusem, dbanie o kondycję fizyczną może dawać mnóstwo radości. Jedni po prostu lubią aktywnie spędzać czas i nie muszą mieć w tym żadnego celu. Inni realizują się, dążąc z poświęceniem do rekordowych wyników lub maksymalnej sprawności w jakiejś dziedzinie. Reprezentanci olimpijscy tacy jak skoczek Tom Daley i sprinterka Dina Asher-Smith pokazują, że trenując z oddaniem, można zdobyć o wiele więcej niż puchar albo medal. Nawet jeśli mowa jest o zwykłej zabawie dzieci na placu zabaw, odbijaniu piłki ze znajomymi lub spacerach z psem – wszyscy wiemy, jak miło jest pooddychać świeżym powietrzem i się poruszać.
Mam zatem następujące pytanie: dlaczego nie poświęcamy tyle samo uwagi i troski zdrowiu psychicznemu co kondycji fizycznej?
Mowa przecież o przestrzeni pomiędzy uszami, w której przebiega całe nasze myślenie. Od tego, co się w niej dzieje, zależy nasz nastrój i sposób, w jaki widzimy siebie. Czasami nazywamy ją przestrzenią psychiczną. Nie widzimy jej, przeglądając się w lustrze, ale to w ogóle nie zmienia faktu, że zdrowa psychika jest równie ważna co zdrowe ciało. Poza tym oba rodzaje zdrowia są tak silnie powiązane, że zaniedbywanie jednego często odbija się na drugim. Na przykład kiedy jesteśmy przygnębieni, bardzo trudno jest nam wykrzesać z siebie chęć do aktywnego spędzania czasu albo zdrowego odżywiania się. Z kolei kiedy nasz styl życia jest niezdrowy dla ciała, łatwo ulegamy negatywnym myślom na własny temat.
Od zdrowia fizycznego i psychicznego w dużej mierze zależy, czy nasze życie jest szczęśliwe i satysfakcjonujące. Dlatego warto utrzymywać organizm w dobrej kondycji – zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz – żeby móc jak najpełniej korzystać z życia. A w tym celu trzeba rozumieć, jak działa nasza psychika, i cenić zdrowie psychiczne na równi z fizycznym.
Psychika, mimo że jest równie ważna co serce i płuca, nie pojawia się na USG, bo w odróżnieniu od narządów wewnętrznych nie jest fizycznie częścią ciała. Określamy tym słowem sposób, w jaki nasze mózgi przetwarzają nastroje i uczucia (nazywane też emocjami). Będzie nam łatwiej zrozumieć działanie psychiki, jeśli wyobrazimy sobie rząd dźwigni. Niech każda odpowiada jednej emocji, od szczęścia, radości, pewności siebie i miłości po smutek, złość, wstyd i stres. W mojej wyobraźni każda dźwignia jest opisana etykietą, żeby się nie myliły. Nikt nie chce przez przypadek zrobić obrzydzonej miny na widok swojego ulubionego ciasta ani krzyczeć, kiedy w rzeczywistości jest spokojny i zadowolony. Na szczęście psychika potrafi obsługiwać te dźwignie zasadniczo bez naszej pomocy. Uff! To doskonała wiadomość, bo kiedy się zastanowić, jak ogromną różnorodność emocji odczuwamy, tych dźwigni musi być MNÓSTWO. Jak dobrze, że ludzki umysł jest taki mądry!
Jakby tego było mało, ustawienia wszystkich dźwigni same dopasowują się do naszych przeżyć. Kiedy wkroczymy na urodzinowe przyjęcie niespodziankę, dźwignia radości prawdopodobnie na pewien czas ustawi się w pozycji maksymalnej. Z kolei jeśli otworzymy pudełko czekoladek i odkryjemy, że ktoś zjadł ostatnią, prawdopodobnie wzrośnie nieco nasz poziom irytacji. Okazuje się też, że wszystkie emocje są do pewnego stopnia aktywne cały czas. Przykładowo, kiedy nie jesteśmy poirytowani, układ odpowiedzialny za to uczucie i tak utrzymuje gotowość. Dzięki temu jeśli przewrócimy się na rowerze i zarysujemy ramę, może natychmiast przejąć kontrolę.
Dźwignie emocji bez przerwy poruszają się do przodu i do tyłu w sposób niepowtarzalny u każdego z nas. Gdybym odwiedził wesołe miasteczko z przyjaciółką, ale ta nie wsiadłaby ze mną do kolejki górskiej, prawdopodobnie przetestowałbym granice wytrzymałości swoich dźwigni strachu i podekscytowania. U mojej przyjaciółki z kolei, mimo że sama boi się rollercoasterów, na widok tego, jaki jestem skołowany po przejażdżce, prawdopodobnie przesunęłyby się do przodu dźwignie radości i rozbawienia.
Czyli maszyneria naszej psychiki jest cały czas przygotowana do odczuwania najróżniejszych emocji, co pozwala jej przechodzić od strachu przez radość do podekscytowania i z powrotem.
Każdy z nas jest inny, a ustawienia naszych dźwigni dopasowują się do bieżącej sytuacji. Każda z emocji odgrywa ważną rolę i wspólnie z pozostałymi sprawia, że czujemy się w pełni sobą.
Czasem można jednak odnieść wrażenie, że jedna emocja przejęła kontrolę nad wszystkimi innymi. Tak się często dzieje na przykład, kiedy jesteśmy bardzo smutni albo mamy złamane serce. Łatwo ulegamy wtedy poczuciu, że już zawsze będziemy tak cierpieć. Nieraz wydaje się, jakby ta jedna dźwignia zaklinowała się w maksymalnym wychyleniu i w efekcie pozostałe emocje się wyłączyły.
W rzeczywistości nawet dźwignie odpowiedzialne za emocje, których nie odczuwaliśmy od dłuższego czasu, ciągle nieznacznie się poruszają. Mogą także, z głośnym skrzypieniem, zacząć z powrotem korzystać z pełnego zakresu ruchu. Czasami dzieje się to bez naszej ingerencji, ale warto się nauczyć, w jaki sposób je wspomagać – jak oliwić popiskujące, zacinające się metalowe dźwignie, żeby poruszały się bardziej płynnie. W dalszej części książki będzie mowa o tym, że aby sobie pomóc, trzeba najpierw zrozumieć, jaką rolę odgrywa każda dźwignia, a potem zadać sobie pytanie, dlaczego mamy wrażenie, że dana emocja nie działa prawidłowo. Niezależnie od tego, czy problem można rozwiązać szybko samemu, czy potrzebny jest udział specjalisty, pomoc dla ciebie zawsze gdzieś jest. Nasze emocje cały czas wspólnie pracują, żeby umożliwić nam zrozumienie samych siebie i naszego miejsca na świecie, ale niekiedy potrzebujemy dodatkowego wsparcia ze strony osób, którym na nas zależy.
Oczywiście dźwignie, o których piszę, w rzeczywistości nie istnieją. Nie jesteśmy robotami. Mózg można jednak przyrównać do superkomputera, a to dlatego, że każdego dnia tysiące razy przetwarza myśli i uczucia. Wyobrażając sobie jego działanie za pomocą tych wyimaginowanych dźwigni, możemy zacząć zdawać sobie sprawę, jak ważną rolę odgrywa on w naszym życiu.
Niektórzy twierdzą nawet, że to właśnie ten cudowny, złożony narząd wewnątrz naszej głowy sprawia, że jesteśmy ludźmi.
Ludzie kontra roboty
Łatwo dojść do wniosku, że kiedy ludzie mówią o dobrym zdrowiu psychicznym, mają na myśli taki stan, w którym całą pracę w mózgu wykonuje tylko dźwignia radości. Cudowna sprawa! Ale życie nie jest takie proste. Byłoby pod pewnymi względami bardzo nudne – i dziwaczne – gdybyśmy cały czas szczerzyli się od ucha do ucha i nie przejmowali się zupełnie niczym. Gdybym pewnego dnia po przebudzeniu odkrył, że wszyscy dookoła bez przerwy się do mnie uśmiechają, uznałbym, że znalazłem się w komputerowej symulacji. Po prostu byłoby to nierealistyczne. I najprawdopodobniej zwiałbym stamtąd, żeby nie dopadły mnie szczerzące się roboty!
Prowadzimy złożone, wymagające, a nawet trudne życie, a nasze emocje zostały zaprojektowane tak, by to odzwierciedlać. Nikt nie lubi czuć wściekłości ani frustracji, ale uczucia te są i ważne, i zupełnie naturalne. Pełnią rolę zaworu bezpieczeństwa, kiedy sprawy toczą się nie po naszej myśli – trochę jak gwizdek w czajniku z gotującą się wodą. Gdybyśmy nie mogli od czasu do czasu sobie pokrzyczeć albo pogrozić światu pięściami, nigdy byśmy nie wyrzucili z siebie niektórych emocji i cały czas by w nas narastały. Trudne uczucia pomagają nam także szczerze docenić miłe chwile.
Czasami naprawdę nie mamy ochoty przeżywać takich emocji jak smutek czy zażenowanie, a nawet zwykłe naburmuszenie. Poza tym noszenie w sercu różnych trudnych uczuć bywa naprawdę męczące. Nieraz marzymy więc, żebyśmy mogli te emocje wyłączyć jak maszyny, ale w takich chwilach powinniśmy pamiętać, że jednak lepiej jest pozostać ludzkim.
Dlaczego? Cóż, mimo że pewne uczucia są trudne do zniesienia, potrzebujemy każdego z nich, żeby rozumieć świat, który nas otacza.
Kiedy czujemy się komfortowo w towarzystwie wszystkich naszych uczuć, a nie tylko tych przyjemnych, rzadziej dusimy w sobie trudne emocje z nadzieją, że znikną. Uczymy się dostrzegać, co je wywołuje, i przygotowywać się na nie, by w razie czego zareagować w konstruktywny sposób. Na szczęście metod radzenia sobie z uczuciami jest mnóstwo, więc każdy może wybrać taką, która mu odpowiada. W tej książce znajdziesz wiele przydatnych sugestii.
Pamiętaj jednak, że jeśli mowa o zdrowiu psychicznym, każdy z nas ma swoją własną drogę. Jeden lubi się przebiec, bo zauważył, że wysiłek fizyczny pomaga mu się wyciszyć, a ktoś inny woli przekuć swoje uczucia w słowa, zwierzając się osobie, której ufa, żeby otrzymać poradę, wsparcie i pomoc.
Czasami nawet samo dostrzeżenie, że dziś masz gorszy dzień i musisz sobie odpuścić, wystarczy, żeby poczuć się trochę lepiej i zapewnić sobie energię na kolejne dni. To właśnie jest dbanie o zdrowie psychiczne i emocjonalne. Chodzi o to, żeby orientować się w swojej własnej psychice. I o tym jest ta książka.
Wszyscy powinniśmy dbać o swoje zdrowie psychiczne. I tak się szczęśliwie składa, że w odróżnieniu od kondycji fizycznej nie musimy się pocić, żeby poprawić stan swojej psychiki. Istnieją specjalne zestawy ćwiczeń, które można wykonywać w głowie, żeby nabrać sprawności i odporności potrzebnych do radzenia sobie z wszelkimi wyzwaniami stawianymi przez życie. Siła psychiczna nie ma jednak nic wspólnego z siłą mięśni. Polega na rozpoznawaniu uczuć, które przeżywamy, zarządzaniu nimi i wyciąganiu ręki po pomoc, kiedy zajdzie taka potrzeba. Co najważniejsze, umiejętność dbania o psychikę łatwo opanować.
Naprawdę – jeśli ja to potrafiłem, to każdy jest w stanie!
Przyjrzyjmy się zatem, w jaki sposób możemy zacząć pomagać sami sobie i zapewniać wsparcie innym.