Michael Palin: BRAZYLIA

Page 1



przełożył

Michał Jóźwiak


Tytuł oryginału Brasil First published in Great Britain in 2012 by Weidenfeld & Nicolson The paperback edition published in 2013 by Phoenix, an imprint of Orion Books Ltd, Orion House, 5 Upper St Martin’s Lane, London WC2H 9EA An Hachette UK company www.orionbooks.co.uk Copyright © Michael Palin 2012 Photographs copyright © Basil Pao 2012 All rights reserved. Przekład Michał Jóźwiak Redakcja i korekta Dominika Pycińska, Agata Czuj, Maria Brzozowska / textoria.pl Skład i przygotowanie do druku Tomasz Brzozowski Copyright © for this edition Insignis Media, Kraków 2014 Wszelkie prawa zastrzeżone. ISBN: 978-83-63944-52-0 Insignis Media ul. Szlak 77/228–229, 31-153 Kraków telefon / fax +48 (12) 636 01 90 biuro@insignis.pl, www.insignis.pl facebook.com/Wydawnictwo.Insignis twitter.com/insignis_media (@insignis_media) Druk i oprawa Opolgraf SA, www.opolgraf.com.pl Wyłączna dystrybucja Firma Księgarska Olesiejuk, www.olesiejuk.pl


Dla Wilbura



SPIS TREŚCI Wprowadzenie

CZĘŚĆ 1 | AMAZONIA I BRASÍLIA

9

17

CZĘŚĆ 2 | PÓŁNOCNY WSCHÓD

105

CZĘŚĆ 3 | MINAS I RIO

207

CZĘŚĆ 4 | SÃO PAULO I POŁUDNIE

299

Podziękowania

387



WPROWADZENIE

Po ukończeniu Nowej Europy uznałem, że mam wystarczająco dużo dobrych powodów, by zdjąć buty podróżnika i wygodnie wyciągnąć się na kanapie. Minęło prawie dwadzieścia lat, odkąd wyruszyłem w trasę, która miała mnie oprowadzić w 80 dni dookoła świata. Przez te dwa dziesięciolecia ja i moja niezmordowana ekipa postawiliśmy stopę na każdym z kontynentów i zobaczyliśmy tak wiele, że poczuliśmy potrzebę, by zrobić sobie przerwę i nacieszyć się tym, co osiągnęliśmy. Tak się jednak składa, że kiedy już zaczniesz podróżować, to bardzo trudno przestać. Szybko zdałem sobie sprawę, że choćbym był nie wiem jak szczęśliwy w domu, to tak długo, jak będę miał dostęp do map, przewodników i rozkładów linii lotniczych, będę też beznadziejnie podatny na uroki bezkresnych dróg. I choć odwiedziłem wszystkie kontynenty, dużą część jednego z nich zajmowało państwo, o którym nie miałem najmniejszego pojęcia – Brazylia. Poza tym, że wystąpiłem w wyreżyserowanym przez Terry’ego Gilliama filmie z 1985 roku pod takim tytułem, nic 9


MICHAEL PALIN  Brazylia

nie wiedziałem o Brazylii – kojarzyła mi się ze słońcem, oceanem, sambą i najlepszymi klubami piłkarskimi w historii. Tymczasem, kiedy kraje Zachodu pogrążyły się w kryzysie, Brazylia wypłynęła na arenę światową, pokazując swoją poważniejszą stronę. To właśnie ją oznacza „B” w BRICS – grupie krajów rozwijających się gospodarczo równie błyskawicznie, jak my się cofamy. W 2012 roku Brazylia przejęła miejsce Anglii jako piątej co do wielkości gospodarki świata. Nagle okazało się, że nie tylko możemy się czegoś nauczyć od Brazylijczyków, ale i ich kraj stanowi jeden z tych niezwykle nam potrzebnych rynków eksportowych. W pośpiechu zorganizowaliśmy delegacje handlowe i zapakowaliśmy je do pierwszych samolotów do Săo Paulo i Brasílii, w których znalazły się wolne miejsca. Ekonomiści wypełnili gazety entuzjastycznymi esejami o brazylijskim potencjale, a ekolodzy zaczęli z uznaniem kiwać głową. Kiedy Londyn ruszył z organizacją własnej olimpiady, do prasy trafiła nazwa gospodarzy następnej imprezy. Było to, oczywiście, Rio de Janeiro. Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w roku 2014 również mają się odbyć w Brazylii – kraju, który jak dotąd wygrał je najwięcej razy. Zaczęło wychodzić na to, że wszystkie drogi, które kiedyś prowadziły do Rzymu, teraz prowadzą do Rio. Pojawił się drugi Nowy Świat. Stało się oczywiste, że w swoich podróżach co nieco pominąłem. Bardzo duże co nieco. To kraj o powierzchni dwukrotnie większej niż Indie, do diabła! Nie tylko musiałem pojechać do Brazylii, ale zdałem sobie sprawę, że pewnie będę miał to zrobić kilka razy, żeby zrozumieć wszystko, jak należy. A zważywszy na ogrom, skalę, piękno i żywiołowość miejsca, do którego postanowiłem się wybrać, wydało mi się dobrym pomysłem zabrać ze sobą ekipę telewizyjną. Zacząłem podpytywać tu 10


Wprowadzenie

i tam. Większość dawnej ekipy i kilka nowych osób nie chciało stracić takiej okazji. BBC skinęło głową na zgodę i w czerwcu 2011 roku wyjechaliśmy na pierwszy z czterech turnusów zdjęciowych. Ostatnie sceny sfilmowaliśmy w kwietniu 2012 roku. Teraz już wiem, że Brazylia to kraj, który ma do zaoferowania dużo więcej niż słońce, ocean i sambę. Na jego terenie znajduje się największy na świecie las deszczowy, a także największy system rzeczny z najobfitszym rocznym przepływem wody, jak również największy zespół wodospadów. Jednak mimo obecności niezliczonych cudów natury, tym, co najbardziej uderzyło mnie w kontakcie z Brazylią, była niesłychana różnorodność i bogactwo kulturowe jej mieszkańców. Są wśród nich potomkowie ludzi, którzy skolonizowali te tereny tysiące lat temu. Są również potomkowie milionów niewolników przywiezionych z Afryki. Są wreszcie potomkowie portugalskich posiadaczy ziemskich, którzy za to niewolnictwo odpowiadali. Mieszkają też w Brazylii ci, którzy przyjeżdżają tu z własnego wyboru, w olbrzymiej liczbie, poczynając od końca XIX wieku. Polacy, Libańczycy, Niemcy, Japończycy, Koreańczycy i imigranci z wielu innych krajów wnieśli swoje umiejętności oraz kulturę i stali się częścią tego zachwycająco spójnego narodu. Brazylia nie jest luźną federacją ani wielojęzykowym konglomeratem. To zaskakująco sprawny kolektyw najróżniejszych ludzi, którzy z przyjemnością postrzegają siebie w pierwszej kolejności jako Brazylijczyków. Ten proces integracji zaowocował jedną z najłatwiej dostrzegalnych cech Brazylii – tolerancją. Są też inne, jak głośna muzyka i bardzo zimne piwo, miękka, powolna wymowa, która sprawia wrażenie, jakby rozmówca dopiero co wyszedł z łóżka, a także panujące wśród większości Brazylijczyków przekonanie, 11


MICHAEL PALIN  Brazylia

że zabawa i praca są w należytej równowadze wtedy, gdy przewaga jest zdecydowanie po stronie zabawy. W Brazylii funkcjonuje popularne powiedzenie: Para inglês ver, czyli „Do pokazania Anglikom”. Interpretuje się je gorzko, jako wyraz niefrasobliwego nastawienia do zasady, która wciąż kieruje postępowaniem wielu Brazylijczyków. Mimo to, szczególnie w zeuropeizowanej, południowej części kraju, w której skupia się boom gospodarczy, wyczułem, że być może nadchodzą nowe czasy i zmienia się nastawienie do narodowych stereotypów. Dobrobyt, dzięki któremu Brazylia znalazła się w grupie BRICS, oznacza też większą odpowiedzialność, silny głos w gospodarce światowej, a z czasem może i miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Zdaniem niektórych odpowiedzialność ta wymaga nowego poziomu dyscypliny i wyższej etyki pracy. Brazylia, kraj plaż i karnawału, jest jednocześnie krajem banków i miliarderów. Zastanawia mnie, czy upodobni się ona do świata zachodniego, pełnego bogatych, lecz permanentnie zmartwionych ludzi. Mam nadzieję, że nie. Sokrates – piłkarz, nie filozof – opisał swoich rodaków jako „przebiegły, próżny, wesoły naród”. Moje spostrzeżenia z pewnością to potwierdzają i nie znam innej narodowości, do której lepiej pasowałyby te słowa. Witajcie w Brazylii.

Michael Palin Londyn, czerwiec 2012 roku


Uwagi do tekstu Numery dni odnoszą się wyłącznie do kolejnych dni filmowania. Dni wolne oraz spędzone na podróżach lotniczych nie zostały wliczone. Dla osób przywiązujących dużą uwagę do szczegółów albo zainteresowanych zobaczeniem Brazylii na własne oczy podaję daty turnusów zdjęciowych: Amazonia i Brasília w styczniu 2011 – północny wschód w czerwcu i lipcu 2011 Minas Gerais i Rio w październiku 2011 – São Paulo i południe w kwietniu 2012


WENEZUELA

s. Odwiedzone miejsca 123 95 301 371 109 57 219 360 30 90 199 371 209 19 51 381 37 150 354 40 232 356 134 222 305 110 209 154 363 138 236 150 160 46 350 200 314 107 322 73

Alcântara Alto Paraíso de Goiás Barra da Tijuca Barra Mansa Barreirinhas Belém Belo Horizonte Blumenau EKWADOR Boa Vista Brasília Cachoeira Campo Grande Cardeal Mota Demini Fordlandia, Rio Tapajós Foz do Iguaçu Hotel Ariaú Towers, Rio Negro Juazeiro do Norte Kurytyba Manaus Mina Alegria Morretes Olinda Ouro Preto Parati Park Narodowy Lençóis Maranhenses Park Narodowy Serra do Cipó Pega de Boi Pomerode Recife Rio de Janeiro Salgueiro Salvador Santarém Santos São Félix São José dos Campos São Luís São Paulo Wioska plemienia Wauja, górny odcinek rzeki Xingu

Boa Vist

KOLUMBIA

RORAIMA

Uaupés

R io Ne gr o

Fonte Boa A ma

Demini

Ariaú Towers

zo

nk

M

a

AMAZONAS

Ma

de

i

Porto Velho

ACRE Rio Branco

RONDÔNIA

PERU

BOLIWIA

CHILE

ARGENTYNA


O C E A N A T L A N T Y C K I

GUJANA GUJANA FRANCUSKA

SURINAM

ta

AMAPÁ

A

Macapá Ama

s

zonk

a

Belém

Manaus s jó

Parnaíba

MARANHÃO

PARÁ

pa Ta

Lençóis Maranhenses

Barreirinhas

Fordlandia

ira

Alcântara

São Luís

Santarém

CEARÁ

Teresina

B R A Z Y L I A

RIO GRANDE DO NORTE

ia

‘Pega de Boi’

ua ag Ar

DYSTRYKT FEDERALNY

a Par

Cachoeira São Félix

Salvador

Brasília MINAS GERAIS

naíb

a

na ra

Cardeal Mota

Belo Horizonte

Campo Grande Pa

Aracaju

SERGIPE

Goiânia

MATO GROSSO DO SUL

Serra do Cipó

ESPÍRITO SANTO

Mina Alegria

Ouro Preto

SÃO PAULO São Paulo

PARANÁ Kurytyba

Vitória

Campos

São José dos Campos

PARAGWAJ

Foz do Iguaçu

ALAGOAS

BAHIA

São Fran cisco

To ca n ti

Xin

Alto Paraiso de Goiás

GOIÁS Barra Mansa

Olinda

Recife Maceió

Barragem de Sobradinho

Palmas

ns

gu

TOCANTINS

wioska plemienia Wauja

Rondonópolis

João Pessoa

Salgueiro

PERNAMBUCO

MATO GROSSO

Cuiabá

Natal

PARAÍBA

Juazeiro do Norte PIAUÍ

Fortaleza

Parati Barra da Tijuca

RIO DE JANEIRO

Rio de Janeiro

Santos Morretes

Pomerode

SANTA Blumenau CATARINA Florianópolis

RIO GRANDE DO SUL Porto Alegre

A

0 0

URUGWAJ

Rio Grande

200 100

400 200

600 300

400

800 km 500 mile



CZĘŚĆ 1 | AMAZONIA I BRASÍLIA


WENE ZUEL A

OCEAN ATLANTYCKI

GUJANA GUJANA FRANCUSKA

SURINAM Boa Vista

AMAPÁ

B ra n

R io N e g r o

Manaus

ka

Ta

AMAZONAS Pu rus

jós

PARÁ

ira

R

A

Z

Y

L

Marabá

I

A ua

ia

B

de

Fordlandia

Ir ir i

Ma

pa

i

Santarém

Ariaú Towers

rup

on

u

az

Belém

Monte onka Alegre A m a z Xing

Am

ujście Amazonki

Macapá

Gu

Demini

Trombe tas

co

RORAIMA

MATO GROSSO

X in g u

RONDÔNIA

TOCANTINS Toc an tin s

Ar

ag

Porto Velho

wioska plemienia Wauja

Alto Paraiso de Goiás

Cuiabá

BOLIWIA

Rondonópolis

Brasília Goiânia

200 100

400 200

600 km 300

P a ra n

MATO GROSSO DO SUL

PARAGWAJ

DYSTRYKT FEDERALNY

GOIÁS

400 mile

Campo Grande

0

Pa ra

0

Palmas

a íb a

SÃO PAULO

MINAS GERAIS


Dzień 1 · Demini, stan Roraima Pierwsze witają nas psy. Nasz pilot, Francisco, delikatnie wyhamowuje samolot na końcu wyboistego trawiastego lądowiska, a sfora pędzi w kierunku awionetki z dzikim ujadaniem, rozochocona hałasem silnika i przybyciem intruza. W tle, w drzwiach dwóch czy trzech budynków, które składają się na lotnisko w Demini, pojawiają się ludzkie sylwetki. Tu, w odległym zakątku lasu deszczowego w północno-zachodniej Brazylii, każdy gość z nieba witany jest z nadzieją. Nie prowadzą w to miejsce żadne drogi ani nawet żeglowna rzeka. Jedyne połączenie ze światem zewnętrznym stanowią samoloty. Na końcu lotniska stoi stacja paliwowa i niewielka klinika obsługiwana przez zmieniające się raz w miesiącu pielęgniarki. Do dyspozycji jest również kuchnia i sprzęt telekomunikacyjny. Czeka na nas świeżo parzona kawa. W czasie gdy my wyładowujemy bagaże, z lasu, do którego prowadzi wąska ścieżka, wyłaniają się postaci. Pierwsi idą ciekawscy mali chłopcy w czerwonych szortach, którzy ze swoimi czarnymi włosami, ciemnymi oczami i jasnobrązową skórą byliby równie na miejscu po przeciwnej stronie Pacyfiku, w Indonezji albo nawet w Chinach. Za nimi podążają, nieco ostrożniej, młode dziewczęta, a wraz z nimi starsze kobiety, z których większość nie ma na sobie nic poza krótkim, ozdobnym, czerwonym fartuszkiem okrywającym biodra. Młodzi mężczyźni – jak to młodzi mężczyźni na całym świecie – wkraczają na scenę buńczucznym krokiem, który ma zamaskować brak pewności 19


Część 1 | Amazonia i Brasília

siebie. Mają przy sobie łuki i bardzo długie bambusowe strzały ze spiczastymi drewnianymi grotami. Podczas gdy kobiety przyglądają się z odległości, stojąc w cieniu rzucanym przez okap kliniki, mężczyźni otaczają naszą grupę kołem i oceniają nas z zainteresowaniem. Jeden z nich naciąga łuk i posyła strzałę wysoko w niebo, a następnie, wyczuwając zapewne, że się zbłaźnię, podaje mi broń i sygnalizuje, żebym powtórzył jego wyczyn. Uwolniona przeze mnie strzała przelatuje może pięć metrów, po czym uderza w ziemię z głuchym łoskotem, co wywołuje falę rechotu. Wydaje się jednak, że spodobało im się, że w ogóle spróbowałem. Kiedy wyciągam notes, zbierają się wokół mnie, bardzo zaciekawieni. Mężczyzna od łuku prosi o mój długopis, po czym płynnym pismem zapisuje na kartce coś w swoim języku. Innemu podoba się mój słomiany kapelusz i bez cienia żenady zdejmuje go z mojej głowy i zakłada na własną. Przyjazne nastawienie moich nowych znajomych bardzo mnie uspokaja, bowiem należą oni do plemienia Janomamów, którego członkowie mają reputację nieustraszonych i często okrutnych wojowników. Janomamowie to jeden z około dwustu rdzennych ludów, które ostały się z czasów prekolumbijskich. Szacuje się, że kiedy Portugalczycy zaczęli osiedlać się tu na początku XVI wieku, na terytorium Brazylii żyło około pięciu milionów Indian. Dzisiaj, z powodu tragicznych skutków niewolnictwa, chorób oraz utraty ziemi na rzecz wycinki lasów, rolnictwa i górnictwa, zostało ich w najlepszym razie jakieś trzysta tysięcy. Maloca (osada) tej konkretnej grupy Janomamów, w której spędzimy noc, leży trochę ponad trzy kilometry piechotą od kliniki. Opuszczamy więc lądowisko, a wraz z nim cywilizację, i wchodzimy w głąb lasu śladem naszych gospodarzy. Wrażenia 20


Dzień 1 · Demini, stan Roraima

ze spaceru są niezwykłe – światło delikatnie przesącza się przez korony drzew, a dookoła panuje nadzwyczajna cisza zakłócana jedynie przez przytłumione głosy i okazjonalne skrzeczenie ptaków. Po czterdziestu minutach na końcu ścieżki wyrasta nagle maloca. Widzimy podłużną, owalną konstrukcję wielkości niewielkiego boiska do piłki nożnej, która mimo imponujących rozmiarów z łatwością wtapia się w otaczający las. Tyłu budynku strzeże gładka, masywna wychodnia szarego granitu porośnięta chaszczami. Olbrzymi okrągły dom stanowiący serce osady, który w miejscowym języku nosi nazwę yano, ma około czterystu metrów obwodu. Zewnętrzna ściana składa się z kłębowiska belek i desek, nad którym wyrasta dach z liści palmowych opadający pod ostrym kątem w kierunku centralnego placu wysypanego piaskiem. Dach przykrywa pas ziemi o szerokości około piętnastu metrów, a znajdująca się pod nim przestrzeń poprzecinana filarami i belkami służy za schronienie dla około stu osiemdziesięciu osób. Hamaki i przestrzenie mieszkalne znajdują się w głębi zadaszenia, natomiast część od strony placu służy do przemieszczania się. Nie ma ścian ani przepierzeń. W związku z tym nie ma też gdzie się skryć przed wzrokiem pozostałych mieszkańców kręgu. Brak osobnych pokoi nie przeszkadza jednak szanować cudzej prywatności i wcale nie czuję się obserwowany, kiedy gospodarze pomagają mi rozpiąć hamak. Do lat pięćdziesiątych wiedziano o Janomamach bardzo niewiele. Izolacja pozwoliła im żyć w taki sposób, w jaki prawdopodobnie robili to od tysięcy lat – polując, łowiąc ryby i zbierając dziko rosnące w lesie rośliny takie jak banany, pochrzyn, maniok i kukurydza. Następnie, jak pisze John Hemming w Tree of Rivers, historii dorzecza Amazonki: „Ten spokój 21


Część 1 | Amazonia i Brasília

padł ofiarą trzech wynalazków: samolotu, piły łańcuchowej i buldożera”. Działalność korzystających z nich ludzi niemal doprowadziła do wyginięcia Janomamów. Co więcej, pod koniec lat osiemdziesiątych na te odległe tereny dotarła gorączka złota, która przyciągnęła do lasu garimpeiros – poszukiwaczy złota – w liczbie dającej im znaczną przewagę nad ludnością tubylczą. Wycięto mnóstwo drzew, a strumienie i rzeki zatruto rtęcią wykorzystywaną do wypłukiwania złota. Tej nowej inwazji towarzyszyły alkohol, prostytucja i nowe choroby, między innymi syfilis. Mimo wyznaczenia linii demarkacyjnej mającej na celu ochronę terenów plemiennych pogoń za kruszcem trwała w najlepsze do 1993 roku, kiedy zabójstwo znacznej liczby indiańskich mężczyzn, kobiet i dzieci oraz próba jego zatajenia przez spalenie ciał przekonały wreszcie rząd do podjęcia poważniejszych działań mających na celu usunięcie garimpeiros. Na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat miejscowa organizacja pozarządowa w ścisłej współpracy z Janomamami doprowadziła do znacznej poprawy ich warunków życia. Przyszłość plemienia rysuje się w jaśniejszych barwach niż kiedyś, a jego liczebność, wliczając w to również populacje żyjące po drugiej stronie granicy z Wenezuelą, przekroczyła dwadzieścia tysięcy. To, że mogłem tu tak po prostu przylecieć, wywołuje we mnie mieszane uczucia. Trzy godziny od drzwi hotelu w Boa Vista do drzwi maloki. Co prawda jedynym, co skłoniło mnie do przyjazdu, była chęć zobaczenia, jak ci ludzie żyją, ale odnoszę wrażenie, że nie mam nic, co mógłbym im zaproponować w zamian. Okazuje się jednak, że nie jest to do końca prawda. Wraz z upływem czasu Janomamowie nauczyli się doceniać wartość public relations. Zdają sobie sprawę, że jedni przyjezdni mogą zaszkodzić, a inni pomóc, a zatem powinni starać się 22


Dzień 1 · Demini, stan Roraima

imponować tym dobrym i odpędzać tych złych. Davi Kopenawa Yanomami, który przywitał nas w maloce pomalowany w tradycyjne wzory i ustrojony w ozdoby z piór, od dłuższego czasu pełni rolę rzecznika brazylijskich Indian na całym świecie. Doskonale wie, że ludzie mojego pokroju, którzy przyjeżdżają tu w dobrej wierze, najprawdopodobniej przedstawią światu zewnętrznemu atrakcyjny, sympatyczny obraz Janomamów, co im pomoże chronić się przed dalszymi prześladowaniami. Gospodarze organizują dla nas tańce. Choć wszystko tutaj dzieje się w leniwym tempie, przygotowania same w sobie są fascynujące. Uczestnicy zaplanowanej na popołudnie uroczystości gromadzą się na słonecznej leśnej polanie – mężczyźni po jednej stronie, kobiety i dzieci po drugiej. Zastawiony szczotkami i farbami pieniek służy za stolik do makijażu. Na początek wszyscy, pomagając sobie nawzajem, nacierają się czerwonym barwnikiem ze zmielonych nasion kwiatu urucum, który pełni funkcję podkładu, a jednocześnie odstrasza owady i chroni przed poparzeniem słonecznym. Na to starannie nanoszą różne wzory. Twarze dzieci malują w równoległe pasy. Dużo uwagi poświęcają włosom, wykorzystując do tego lusterka w oprawkach z różowego plastiku. Starannie układają na piersiach naszyjniki z żółtych plastikowych kulek. Chłopcy, krążąc, ostrzą strzały; nosy i okolice ust mają przebite drewnianymi igłami, przez które wyglądają, jakby byli właśnie w trakcie zabiegu akupunktury. Mężczyźni przywdziewają na kostki i nadgarstki opaski ozdobione pękami piór tukana. Na koniec mężczyźni i chłopcy zdobią włosy białym puchem z piersi harpii wielkiej*. * Harpia wielka – najpotężniejszy ptak drapieżny Ameryki Łacińskiej, dorastający do dwóch metrów rozpiętości skrzydeł i ośmiu kilogramów wagi. Blisko spokrewniony z orłami (wszystkie przypisy pochodzą od tłumacza). 23


Część 1 | Amazonia i Brasília

Przygotowania posuwają się bez pośpiechu, ale w końcu orszak rusza ścieżką prowadzącą do maloki. Przodem idzie jeden z najmniejszych chłopców. Za nim suną kobiety, niektóre z dziećmi na barkach, a za nimi z kolei przybierający groźne pozy mężczyźni. Grupa najpierw zbiera się pod jednym z wielkich mangowców, a potem wchodzi na teren yano i pochód przeradza się w taniec. Prowadzą kobiety. Wdzięcznie okrążają dom, sześć kroków w przód, dwa kroki w tył. Mężczyźni, odgrywający rolę myśliwych, podążają za nimi, tupiąc, wymachując włóczniami i dziko skandując. Mimo że jest strasznie gorąco, taniec trwa dłuższy czas, a kiedy kobiety kończą swoją partię, mężczyźni ustawiają się w rzędzie pośrodku skąpanego w słońcu placu i zaczynają krzyczeć oraz podskakiwać. Na koniec wszystkich mieszkańców wioski, niezależnie od wieku, czeka nagroda – rozlewany z wielkich wiader gęsty, fermentowany sok z owoców wilhelmki wytwornej, zwanej po portugalsku pupunha. Jej jagody o czerwonej skórce i brzoskwiniowym miąższu są bogate w białko, skrobię i witaminy. Ten napój na pewno zawiera sporo alkoholu, a wśród mężczyzn panuje wyraźne współzawodnictwo w kwestii tego, komu uda się wlać w siebie najwięcej. Co ciekawe, nie dość, że nikt nikogo nie strofuje, że wypił za dużo, to dostarczaniem świeżych porcji starszym mieszkańcom zajmują się dzieci. Picie soku to wielka wspólna zabawa, więc kiedy otrzymuję propozycję, by go spróbować, z wdzięcznością ją przyjmuję. Kiedy odmawiam wypicia kolejnej napełnionej po brzegi miski, zainteresowanie naszą ekipą gaśnie, a grupka, która proponowała mi sok, przyłącza się do reszty biesiadników. To w końcu ich zabawa. Dzień dobiega końca. Uczestnicy uroczystości rozeszli się do swoich hamaków, zmorzeni alkoholem. Niektórzy wcześniej 24


Dzień 1 · Demini, stan Roraima

sięgnęli do słoiczków porozwieszanych tu i ówdzie na drewnianych filarach i wciągnęli szczyptę bądź dwie chroniącej przed uczuciem głodu i pragnienia halucynogennej tabaki wytwarzanej z żywicy drzewa epena. Niejako parodiując nastrój panujący w yano, trzymany przez naszych gospodarzy młody leniwiec niezwykle powoli posuwa się wzdłuż jednej z belek dachowych. Jedyną osobą znajdującą się poza częścią sypialną jest rozzłoszczona kobieta z miotłą, uganiająca się za pokrytym czarną szczeciną pekari, które przez cały dzień pałętało się po domu, doprowadzając psy do szału. Kobieta w końcu wypędza je przez jedne z drzwi, a świnia stoi w nich przez chwilę, prychając z oburzeniem, po czym pochyla swój wielki, okrągły ryj i wraca do obwąchiwania ziemi w poszukiwaniu jedzenia. Po zapadnięciu zmroku otacza nas niemal całkowita ciemność, przecinana tylko miejscami przez żar małych ognisk rozpalonych dookoła maloki w celu odstraszania owadów i zapewnienia odrobiny ciepła wczesnym porankiem. Śpię w hamaku, jak wszyscy. Mężczyzna obok mnie kołysze się delikatnie, mrucząc coś pod nosem. Ma zmierzwione włosy i żuje nieodłączny tytoń. Zwróciłem uwagę, że sprawia wrażenie nieco zagubionego i większość członków społeczności traktuje go trochę tak, jakby nie istniał. Wcześniej, podczas mycia zębów, słyszę karaluchy biegające wzdłuż ogrodzenia. Budzę się w środku nocy. Jest bardzo ciemno i cicho, ale muszę załatwić potrzebę. Włączam latarkę i kieruję się do jednego z wyjść, okazuje się jednak, że wszystkie drzwi są solidnie pozamykane. Odblokowuję jedne z nich i ruszam w kierunku najbliższych krzaków. Dookoła mnie tańczą świetliki. Nagle gdzieś z niedaleka dociera do mnie odgłos pochrząkiwania i sapania, który sprawia, że zamieram w bezruchu. To wygonione 25


Część 1 | Amazonia i Brasília

wcześniej pekari stoi kilka kroków ode mnie i mierzy mnie nieprzyjaznym wzrokiem. Kiedy wracam do yano, w wejściu stoi jakaś kobieta. Wpuszcza mnie, uśmiecha się, po czym zamyka drzwi i zabezpiecza je skoblem. Dociera do mnie, że w otoczeniu maloki czają się zagrożenia i robi mi się wstyd, że swoim zachowaniem naraziłem całą społeczność na niebezpieczeństwo.

Dzień 2 · Demini, stan Roraima Budzi mnie odgłos potężnej ulewy, który po chwili okazuje się dźwiękiem wydawanym przez wiatr targający strzechą z liści palmowych nad moją głową. Niedaleko mnie jeden z mężczyzn zaczyna mówić głośnym, wyraźnym głosem. Przemówienie trwa prawie pół godziny i brzmi jak kazanie, ale nie wywołuje żadnej reakcji u mieszkańców, a kiedy próbuję się później dowiedzieć, czego dotyczyło, nikt nie potrafi mi tego powiedzieć. Mężczyzna, który spał obok mnie, zniknął, a jego miejsce zajął ktoś inny. Wyskakuję z hamaka, zabieram ręcznik i torbę z przyborami toaletowymi i ruszam przez plac w kierunku strumienia płynącego na tyłach wioski. Jestem sam. Rozbieram się, zostawiam ubrania na granitowym głazie i kładę się na wznak w chłodnej, czystej, płytkiej wodzie. Żółte motyle fruwają, niemal dotykając powierzchni strumienia, a wysokie drzewa prowadzą mój wzrok w kierunku odległej, niebieskiej chusty nieba. Kiedy pierwsi Janomamowie pojawiają się nad strumieniem, jestem już umyty i ubrany. Młodzi mężczyźni, chodzący z rękami skrzyżowanymi na piersiach, witają się ze mną z uśmiechem wskazującym na to, że ich bawię. Niektórzy mówią mi „dzień 26


Dzień 2 · Demini, stan Roraima

dobry” po portugalsku. Po powrocie do maloki odkrywam, że wypędzone w nocy pekari z powrotem się tam dostało . Usiłują go nękać psy, ale stwór stawia im czoła – jest brzydki, ponury i imponująco niewzruszony. Dzisiejszego poranka członkowie społeczności sprawiają wrażenie wyczerpanych. Dowiaduję się, że większość młodych mężczyzn i kobiet poszła do ogrodów znajdujących się w pewnej odległości od osady. Dwie starsze kobiety zabrały się tymczasem za przygotowywanie manioku, jednej z podstaw wyżywienia Janomamów. Z niego wytwarza się między innymi mączkę zwaną kassawa. Maniok jest jedną z najstarszych roślin uprawnych znanych człowiekowi, ale ze względu na zawartość substancji toksycznych wymaga starannej obróbki. Doprowadzenie go do stanu, w którym może być bezpiecznie spożywany, pochłania wiele pracy i czasu. Polega na obieraniu, tarciu, mieleniu i gotowaniu. Gotową masę maniokową rozwalcowuje się w cienkie, okrągłe placki i wrzuca na dach do wysuszenia. Jestem zaskoczony sprawnością, z jaką funkcjonuje maloca. Wszystko, co mieszkańcy posiadają, jest z założenia wspólne. Nie ma ścian, za którymi dałoby się chować rzeczy na własny użytek. Szczególnie silna wydaje się więź między matkami a dziećmi. Małe dzieci spędzają większość czasu w kontakcie cielesnym z matką i tylko sporadycznie zdarzyło mi się słyszeć odgłosy płaczu bądź karcenia, które w naszym oświeconym świecie traktujemy jako coś normalnego. W maloce jest kilku mieszkańców starszych rangą, ale nie ma nikogo, kto miałby rzeczywistą władzę. Davi, szaman tej konkretnej społeczności i ambasador wielu plemion indiańskich, to człowiek, którego wyróżniają godność osobista i doskonała świadomość tego, co niesie przyszłość. Na rozmowę z nami, 27


Część 1 | Amazonia i Brasília

która rozpoczyna się dość niefortunnie, przychodzi ubrany w ozdobny pióropusz. „Davi – zagajam – mieszkacie w jednym z najodleglejszych zakatków świata…” Resztę moich słów zagłusza samolot przelatujący nisko nad drzewami. Wszyscy wybuchają gromkim śmiechem. Próbuję jeszcze raz. „Davi, czy z racji tego, że jesteście tu tak odcięci od…” „Przykro mi, ale będziemy musieli przerwać – mówi Seb, nasz dźwiękowiec. Wskazuje palcem w górę. – Następny samolot”. Czekamy cierpliwie, aż uspokoi się nad tym węzłem lotniczym północno-zachodniej Brazylii , po czym pytam Daviego, czy w pierwszej kolejności uważa siebie za Brazylijczyka, czy Janomama. Choć odpowiada, że czuje się Janomamem, przyznaje też, że plemię bardzo skorzystało na pewnych aspektach integracji ze światem zewnętrznym. Szczególnie jeśli chodzi o opiekę zdrowotną. Dzięki klinice i lotnisku choroby takie odra czy malaria zbierają o wiele mniejsze żniwo niż kiedyś. Na malarię nikt nie umarł przez kilka ostatnich lat. Istnieją jednak inne zagrożenia. W Brazylii wciąż są ludzie, których zdaniem poszukiwacze złota mają takie same prawa do tej ziemi co Indianie. Rolnicy chcieliby zacząć wycinać las pod hodowlę krów, wojsku zależy na przejęciu i umocnieniu terenów granicznych, a państwo planuje budowę wielkich tam, które spowodują wyschnięcie rzek eksploatowanych przez Janomamów. Davi cieszy się, że przyjechaliśmy, żeby pokazać światu, jak żyje jego plemię, ale uważa też, że jeśli rzeczywiście zależy nam na ochronie ich kultury, to po powrocie do domu powinniśmy zacząć protestować przeciwko naszym rządom, bo to one zapewniają 28


Dzień 2 · Demini, stan Roraima

wsparcie firmom, które inwestują w Brazylii, nie przejmując się sytuacją rdzennej ludności. „Jesteśmy ludźmi lasu – mówi cicho, ale z naciskiem. – To my wiemy, jak o niego dbać”. Przed wyjazdem mamy okazję zobaczyć jeszcze jeden dowód na to, jak błyskawicznie kontakt ze światem zewnętrznym wpłynął na życie Janomamów. Niedaleko maloki mieszkańcy osady wycięli kawałek lasu, żeby zrobić miejsce na boisko do piłki nożnej. Nie należy ono do najrówniejszych, ale jest na nim wszystko, czego potrzeba – dwie bramki i dwie entuzjastycznie nastawione drużyny. Wyposażenie obejmuje obuwie (opcjonalne) oraz szorty. Pojawiają się też pasiaste koszulki i skarpetki – namalowane na skórze klatki piersiowej i łydek. Mimo nieubłaganego upału zawodnicy dają z siebie wszystko i chcą przechwycić każde podanie. Miło się na to patrzy, ale też stanowi to potwierdzenie, że obyczaje Janomamów uległy bezpowrotnym przemianom, a czasy izolacji dobiegły końca. Wracamy na lotnisko, idąc nieśpiesznie przez emanujący spokojem las i rozmyślając nad tym, co zobaczyliśmy. Francisco, nasz pilot, już czeka, od czasu do czasu nerwowo spoglądając w niebo. Wymieniamy ostatnie pożegnania i wdrapujemy się na pokład. Pas startowy i budynki lotniska znikają w oddali. Przez pierwszą godzinę z okien samolotu nie widać nic poza lasem deszczowym, który spowija pagórkowaty teren szczelną warstwą we wszystkich odcieniach zieleni, przerywaną miejscami przez jaskrawe kleksy fioletowego i żółtego kwiecia. Gdzieniegdzie prześwitują cienkie, meandrujące rzeczki, które chwilę później giną w gąszczu. Nie widzę niczego, co by przypominało ścieżkę albo szlak. Po pewnym czasie krajobraz ulega zmianie. 29


Część 1 | Amazonia i Brasília

Ziemia robi się płaska, las zastępują rozległe, pokryte trawą łąki i rozsypane tu i ówdzie uprawy soi, a na koniec naszym oczom ukazuje się lotnisko z prawdziwego zdarzenia. Chwilę później jesteśmy znów na ziemi.

Dzień 3 · Boa Vista, stan Roraima Roraima to ustanowiony w 1988 roku najmłodszy z brazylijskich stanów. Jest mniej więcej rozmiarów Wielkiej Brytanii. Jego stolica, Boa Vista, leży nad rozległą rzeką Rio Branco, przez którą przeciągnięto niedawno most dający dostęp do autostrady B-74 prowadzącej do znajdujących się siedemset pięćdziesiąt kilometrów na południe Manaus i Amazonki. Boa Vista to bardzo konkretne, niepozostawiające złudzeń miasto przygraniczne, którego mieszkańcy najwyraźniej nie są zachwyceni tym, że znaczna część stanu jest pod rządową ochroną, a jego tereny zamieszkuje dwadzieścia rdzennych plemion. Nad głównym placem góruje pomnik klęczącego poszukiwacza złota, a sklepy z pomalowanymi na złoto fasadami otwarcie sprzedają urobek garimpeiros. Potężnie zbudowany Amerykanin, z którym mam okazję porozmawiać w hotelowym bufecie, stwierdza, że przyjechał tu obejrzeć ziemię uprawną, którą kupił na północy stanu. Mimo ograniczeń narzucanych garimpeiros oraz linii demarkacyjnej, która ma za zadanie chronić Indian, można się tu dorobić. Boa Vista widzi siebie jako bramę do krainy wielkich możliwości. Prokurator publiczny stanu Roraima jest zażartym poplecznikiem ludów tubylczych i twierdzi, że wiele mieszkających w Boa Vista osób to urzędnicy państwowi dysponujący 30


Dzień 3 · Boa Vista, stan Roraima

rządowymi pieniędzmi w imieniu rdzennych mieszkańców lasu. Rozmawiamy nad rzeką obok nadzwyczajnego malowidła ściennego przestawiającego słynnego brazylijskiego odkrywcę, pułkownika Cândido Rondona. To on, na przełomie XIX i XX wieku, towarzyszył byłemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych, Teddy’emu Rooseveltowi, i jego synowi Kermitowi podczas wielu z ich nieustraszonych wypraw górnymi dopływami Amazonki. Rondon wielce podziwiał napotykane ludy tubylcze, a w 1910 roku pomógł założyć Urząd Ochrony Indian. Później od jego nazwiska nadano jednemu ze stanów Brazylii nazwę Rondonia, a ponadto gdzieś ukryte w dżungli płyną dwa niewielkie dopływy Amazonki ochrzczone Rio Roosevelt i Rio Kermit. Prokurator Rodrigo i jego żona, Tatiana, są parą młodych, błyskotliwych prawników z południa kraju. Oboje dzielnie bronią honoru swojego posterunku, choć oczywiste jest, że zbyt wiele się tu nie dzieje. Rodrigo przytacza miejscowe powiedzenie: „Gdyby lew trafił do Boa Vista w niedzielne popołudnie, umarłby z głodu”. Rok temu Rodrigo zabronił wszelkiej działalności wydobywczej na terenie stanu, ale przyznaje, że po pierwsze egzekwowanie prawa na tak olbrzymim obszarze bardzo dużo kosztuje, a po drugie nie do końca wiadomo, gdzie dokładnie przebiegają granice terenów chronionych. Dotychczas aresztowano pięćdziesięciu poszukiwaczy złota, ale nakładane na nich kary są stosunkowo łagodne. Co gorsza, złoto osiągnęło właśnie rekordową cenę, więc chętnych do podjęcia ryzyka związanego z jego wydobyciem nie brakuje. (...) Ciąg dlaszy w wersji pełnej. 31


Tereny Mato Grosso do Sul, na których kiedyś znajdował się las, dziś pokrywają plantacje rzepaku.


Na promie do Fordlandii. Pierwsza klasa to wielokolorowy las hamaków.

Rozładunek owoców na nabrzeżu w Belém. W tle zwieńczony wieżyczkami budynek targowiska.


Š John Swanell


O AUTORZE

Michael Palin zasłynął dzięki serialom Latający cyrk Monty Pythona i Nie ma mitu bez kitu. Zagrał również w kilku filmach stworzonych przez ekipę Monty Pythona, w Misjonarzu, Prywatnych zajęciach, Rybce zwanej Wandą (za rolę nieszczęsnego Kena otrzymał nagrodę Brytyjskiej Akademii Filmowej), Amerykańskich przyjaciołach i Lemurze zwanym Rollo. Z jego dokonań telewizyjnych warto wymienić udział w dwóch odcinkach serialu BBC Great Railway Journeys, w sztukach telewizyjnych East of Ipswich i Number 27 oraz w serialu Alana Bleasedale’a GBH. Michael Palin napisał osiem niezwykle popularnych książek towarzyszących jego serialom podróżniczym: W 80 dni dookoła świata, Od bieguna do bieguna, Wokół Pacyfiku, Michaela Palina przygoda śladami Ernesta Hemingwaya, Sahara, Himalaje i Nowa Europa. Jest też autorem kilku książek dla dzieci, sztuki Weekend, powieści Krzesło Hemingwaya i Prawda. W 2006 roku pierwszy tom jego dzienników, 1969–1979: The Python Years, spędził wiele tygodni na listach bestsellerów. W 2008 roku specjalne, zaktualizowane wydanie książki W 80 dni dookoła świata ukazało się równolegle z emisją W 20 lat dookoła świata, jego filmu dokumentalnego nakręconego dla BBC. Aby dowiedzieć się więcej, odwiedź jego stronę internetową pod adresem: www.palinstravels.co.uk



O FOTOGRAFIE

Basil Pao rozpoczął karierę fotografa w 1980 roku, wróciwszy do Hong Kongu po dziesięciu latach spędzonych w Stanach Zjednoczonych, gdzie pracował jako dyrektor artystyczny dla wytwórni Atlantic, Polygram i Warner Bros. Po raz pierwszy współpracował z Michaelem Palinem, projektując książkę towarzyszącą wyprodukowanemu przez grupę Monty Pythona filmowi Żywot Briana. Od tego czasu pracowali wspólnie nad książkami opartymi na ośmiu serialach podróżniczych Palina. W 2007 roku wydał album China Revealed: A Portrait of the Rising Dragon.



Himalaje. Kraina śniegu. To największy łańcuch górski na świecie, nieprzerwana ściana skał ciągnąca się na przestrzeni bez mała 3000 km od granicy Afganistanu do południowo-zachodnich Chin. Szlak, którym podróżnicy podążali bardzo rzadko, jeśli w ogóle, w czasie 6-miesięcznej wyczerpującej ekspedycji będzie wiódł Palina od przełęczy Chajber, przez ukryte doliny Hindukuszu, starożytnie miasta, takie jak Peszawar i Lahaur, niebotyczne szczyty: K2, Annapurnę i Everest, przełomy rzeki Jangcy, tereny plemienne na granicy Indii i Birmy, aż do rozległej delty Brahmaputry w Bangladeszu. Palin nie tylko zmierzył się z podejściami na wysokości rzędu 5000 m n.p.m. i z jednymi z najgłębszych przełomów na świecie, ale pokonał również wiele politycznych punktów zapalnych, takich jak wysunięty na północny zachód odcinek granicy Pakistanu, rozdarty terroryzmem Kaszmir i góry Nagalandu, dopiero niedawno udostępnione turystom. W czasie swojej podróży Palin spotka domorosłych rusznikarzy, wykąpie słonia, dostanie się w ręce stomatologa za 50 pensów, nauczy się jak doić jaka i dostąpi zaszczytu audiencji u Dalajlamy. Jako towarzysz podróży, Michael Palin jest po prostu niezrównany.



„Człowiek ze wszystkimi klepkami w głowie nie powinien spędzać swego żywota na skakaniu z parowca na pociąg i z pociągu na parowiec pod głupim pretekstem, że chodzi o podróż dookoła świata w osiemdziesiąt dni.” Juliusz Verne, W 80 dni dookoła świata Podążając trasą obraną przed 115 laty przez Phileasa Fogga, Michael Palin wyruszył z klubu Reforma, aby okrążyć świat. Zasady były jasne, lecz poza nimi nic w tej podróży nie okazało się proste. Foggowi towarzyszył wierny, francuski służący - Obieżyświat, Palinowi zaś pięcioosobowa ekipa filmowa BBC, która dokumentowała każdy jego krok. Fogg przywiózł ze swojej podróży Audę, piękną Hinduskę; Palin - sporo rzeczy do prania i mnóstwo niezwykle ciekawego materiału, którym wypełnił tę książkę i serial telewizyjny. Wycieczka po Wenecji na barce ze śmieciami, obserwowanie statków na Kanale Sueskim, rowerowa godzina szczytu i wężowe przekąski w Chinach... Ta książka to wspaniały hołd, złożony niezwykłej zdolności człowieka do utrudniania sobie życia. Powodem, który sprawia, że 80-dniowa podróż Phileasa Fogga wciąż przemawia do naszej wyobraźni jest fakt, że te 80 dni to nadal najkrótszy czas potrzebny do okrążenia świata tak, by go faktycznie dostrzec; by go ujrzeć, poczuć i dotknąć. Michael Palin



Najnowsza powieść niezrównanego Michaela Palina, dowcipna i pełna ciepła. Zwykły zjadacz chleba, kusząca oferta, niesamowita podróż przez Indie. Keith Mabbut – niespełniony pisarz i dziennikarz – znajduje się na życiowym zakręcie, kiedy los zsyła mu okazję, która może diametralnie odmienić jego byt: otrzymuje propozycję napisania bestsellerowej z założenia biografii nieuchwytnego Hamisha Melville’a, wpływowego aktywisty, ekologa i obrońcy praw człowieka. Próby poznania prawdziwej historii tej żywej legendy prowadzą dziennikarza do wschodnich Indii, gdzie staje się świadkiem rujnowania świata miejscowych plemion i niszczenia przyrody przez ściągający tam przemysł. Im więcej Mabbut dowiaduje się o działalności Melville’a, tym bardziej go podziwia i tym mocniej pragnie powrócić do własnych młodzieńczych ideałów. Ale czy jego idol rzeczywiście jest tym, za kogo się podaje? Jak odkrywa Keith, prawdą może być wszystko, co chcemy, by za nią uchodziło… W swojej podnoszącej na duchu i pełnej subtelnego humoru powieści Michael Palin po mistrzowsku opisuje niezwykłe przeżycia zwykłego człowieka, którego życie ulega zupełnej zmianie w trakcie poszukiwań tytułowej prawdy.



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.