Polska Akademia Służby Publicznej www.pasp.pl
Piątek, 27 listopada 2015
Dodatek specjalny
Dbać o wspólne dobro Marzy mi się Polska Akademia Służby Publicznej (PASP), w której obywatele, zainteresowani służbą publiczną, mogliby nabywać i rozwijać swoje kompetencje: postawę, wiedzę i umiejętności
RAFAŁ GÓRSKI
S
łuż bę pu blicz ną roz po czą łem w Ło dzi w 1995 r. Za an ga żo wa łem się w dzia łal ność kil ku sto wa rzy szeń i grup nie for mal nych. W stu denc kim Ra diu Żak Po li tech ni ki Łódz kiej - tym, w któ rym za czy nał Ma rek Niedź wiec ki - ra zem z ko le gą pro wa dzi li śmy au dy cję pu bli cy stycz ną „Czy masz świa do mość?”. Zo sta łem też ak ty wi stą kam pa nii oby wa tel skiej „Ti ry na to ry”. Or ga ni za cja pi kiet i de mon stra cji, spo tka nia z miesz kań ca mi, ak cje ulot ko we. To cza sy, w któ rych nie by ło Twit te ra czy Fa ce bo oka, a te le fon słu żył tyl ko do te le fo no wa nia. Trzy la ta póź niej, sie dząc na drze wie, bro ni łem pięk ne go la su bu ko we go przed wy cię ciem pod au to stra dę, w Par ku Kra jo bra zo wym „Gó ra św. An ny”. W 2000 r. z gru pą zna jo mych po wo ła li śmy do ży cia ma ga zyn „Oby wa tel”, któ ry po ru szał te ma ty zwią za ne z po li ty ką, spo łe czeń stwem i eko lo gią. Po li ty kę de fi niu ję za Ary sto te le sem ja ko sztu kę rzą dze nia pań stwem, któ rej ce lem jest do bro wspól ne. Bli skie jest mi tak że po dej ście św. Ja na Paw ła II, na zy wa ją ce go po li ty kę roz trop ną tro ską o do bro wspól ne. Od 2004 r. dzia łam pod szyl dem fun da cji In sty tut Spraw Oby wa tel skich (INSPRO). Je ste śmy gło sem oby wa te li. Przy kła do wo, w kam pa nii „Oby wa te le de cy du ją” ulep sza my na rzę dzia wpły wu Po la ków na miej sce, w któ rym ży ją, m.in. re fe ren da czy usta wy oby wa tel skie. W Cen trum Wspie ra nia Rad Pra cow ni ków wzmac nia my dia log spo łecz ny pra cow ni ków z pra co daw ca mi. Z ko lei w ra mach ini cja ty wy „Wol ne od GMO? Chcę wie dzieć!” do ma ga my się re spek to wa nia
pra wa kon su men tów do in for ma cji. Dzie siąt ki ty się cy go dzin pra cy or ga nicz nej. Ty sią ce roz mów ze spo łecz ni ka mi, rad ny mi i po sła mi. Set ki szko leń, kon fe ren cji i de bat. Dzie siąt ki ra por tów i eks per tyz.
Co zadziwia najbardziej?
sprzy ja po strze ga niu po li ty ki ja ko wła dzy dla sa mej wła dzy. A to już pro sta dro ga do my śle nia, że po li ty ka to ba gno i po sta wy - „trzy mam się z da la od po li ty ki”. Rzad ko spo ty kam się z de fi nio wa niem po li ty ki ja ko roz trop nej służ by dla do bra wspól ne go. Służ by dla na sze go pań stwa, mia sta czy osie dla. Służ by, któ rej to wa rzy szy ko niecz ność po dej mo wa nia istot -
w Pol sce czy trans fe ru ją cej pie nią dze za gra ni cę. Ko wal ska, an ga żu jąc się w dzia łal ność fun da cji po żyt ku pu blicz ne go. Człon ko wie związ ków za wo do wych i rad pra cow ni ków dba ją cych o pra wa pra cow ni cze. Oby wa te le, pa trzą cy wła dzy na rę ce czy an ga żu ją cy się w zbiór ki pod pi sów pod usta wa mi i re fe ren da mi oby wa tel ski mi. Da le ki je stem jed nak od sen ty men tal nej wi zji, że po li ty ka nie ma nic wspól ne go z dą że niem do wła dzy. Z kształ to wa niem ukła du sił i dzia ła nia mi za ku li so wy mi. Z na rzu ca niem in nym swo jej wo li. Nie ma ni cze go zdroż ne go w tym, że ktoś ma wła dzę. Py ta nie tyl ko, kto ją ma, po co i jak ją spra wu je. Czy ma od po wied nie kom pe ten cje? Czy po li ty kę trak tu je ja ko służ bę w in te re sie pu blicz nym czy dzia łal ność w in te re sie pry wat nym - wła snym oraz po wią za nych ze so bą grup?
stwo rzy li szko łę dla urzęd ni ków. Za po mnie li stwo rzyć szko ły dla sie bie. Obec nie ta ką funk cję kształ ce nia speł nia ją mło dzie żów ki par tyj ne. Ob ser wu jąc sce nę po li tycz ną, trud no jed nak uwie rzyć, że mo gą one for mo wać lu dzi in nych niż klo ny li de rów par tyj nych. Klo ny, któ re za miast po li ty ki ro bią pseu do po li ty kę. Ist nie je tak że wie le szko leń i kur sów dla spo łecz ni ków, dzia ła czy sto wa rzy szeń i fun da cji. Nie ste ty, są one w więk szo ści po zba wio ne so lid nych fun da men tów me ry to rycz nych i in fra struk tu ral nych.
Akademia dla polityków
Co mo że my z tym zro bić? Ma rzy mi się Pol ska Aka de mia Służ by Pu blicz nej (PASP), w któ rej oby wa te le, za in te re so wa ni służ bą pu blicz ną, mo gli by na by wać i roz wi jać swo je kom Szkoła pe ten cje: po sta wę, wie dzę dla urzędników i umie jęt no ści. Po sta wę w du chu po li ty ki W 1990 r. po li ty cy po wo ła li ro zu mia nej ja ko roz trop na do ży cia Kra jo wą Szko łę Ad mi - służ ba dla do bra wspól ne go. ni stra cji Pu blicz nej. Kształ ci Po sta wę zwią za ną z od po wie ona urzęd ni ków po dej mu ją - dzial no ścią za sło wo i z od wa gą cych de cy zje ad mi ni stra cyj ne. czy nów. Po sta wę, któ rej bli ska Szko ła wzo ro wa na jest na fran - jest za sa da: „Je śli chcesz zmie -
Zapraszam do PASP
Wraz ze służ bą przy cho dzi mo ment re flek sji. To, co ude rza, to ja kość na szych elit. A w szcze gól no ści ich kom pe ten cje, czy li po sta wa, wie dza i umie jęt no ści. Jak de fi niu ję eli tę? Sze ro ko. Eli ta to oby wa te le, któ rzy zde cy do wa li się na służ bę na rzecz oby wa te li i oj czy zny. Nie ste ty, ma ło jest osób od po wied nio przy go to wa nych do służ by w or ga ni za cjach spo łecz nych, sa mo rzą dach, par la men cie. Ilu z nas zde cy do wa ło by się na lot sa mo lo tem, wie dząc, że pi lot nie zda wał eg za mi nów, a pi lo to wa nia bę dzie się uczyć w trak cie lo tu? Ilu z nas pod da ło by się ope ra cji na otwar tym ser cu, któ rą prze pro wa dzał by chi rurg ama tor? Ro zej rzyj my się do ko ła. Kto dzier ży ste ry na sze go pań stwa, sa mo rzą du czy sto wa rzy sze nia? Kto prze pro wa dza ope ra cję na ich otwar tych ser cach? Kto i jak ro bi po li ty kę?
Polityka, czyli co? W cią gu ostat nich 26 lat eli ty do pro wa dzi ły do sy tu acji, w któ rej więk szość z nas de fi niu je po li ty kę wy łącz nie ja ko wal kę o wła dzę lub grę par tyj ną. Nie ste ty, ta ka de fi ni cja
opar te go na do wo dach. Jak dzia ła ludz ki mózg i jak się za cho wać przy sto le. Umie jęt no ści my śle nia stra te gicz ne go i ana li zy ukła du sił. Umie jęt no ści zwią za ne z IQ i z EQ (in te li gen cja emo cjo nal na). Pra cy ze spo ło wej i po zy ski wa nia so jusz ni ków. Umie jęt no ści mó wie nia i pi sa nia ję zy kiem zro zu mia łym dla każ de go. Ma rzy mi się miej sce, w któ rym or ga ni zo wa ne bę dą rocz ne, sta cjo nar ne kur sy in ten syw nej na uki. Na uki w for mie wy kła dów, kon wer sa to riów, spe cja li stycz ne go tre nin gu, wi zyt stu dyj nych, gier stra te gicz nych i sy mu la cji. Każ dy ze słu cha czy po przej ściu wie lo eta po wej re kru ta cji i se lek cji otrzy mał by sty pen dium oraz moż li wość przy stą pie nia do in dy wi du al ne go pro gra mu roz wo ju. Ma rzy mi się aka de mia, któ ra jest dla każ de go, nie za leż nie od po glą dów po li tycz nych, bo Pol ska jest wspól na - ani na sza, ani wa sza. Za ję cia pro wa dzi li by eks per ci, spo łecz ni cy, po li ty cy par tyj ni i sa mo rzą do wi, dzien ni ka rze. Słu cha cze uczy li by się też od sie bie na wza jem. Szu ka li wspól nych roz wią zań, pod no szą cych ja kość ży cia Po lek i Po la ków.
nych de cy zji po li tycz nych, wy ma ga ją cych stra te gicz ne go wy bo ru. Wy bo ru mię dzy kil ko ma roz wią za nia mi i za ak cep to wa nia zwią za ne go z tym ry zy ka. Przy ta kiej de fi ni cji po li ty ka prze sta je być tyl ko do me ną par tii. I choć nie wszy scy to so bie uświa da mia my, to każ dy ro bi po li ty kę. Ko wal ski, do ko nu jąc wy bo ru, czy ku pić pro dukt fir my pła cą cej po dat ki
cu skiej Éco le Na tio na le D'ad mi ni stra tion. Słu cha cze od by wa ją 20-mie sięcz ne szko le nie sta cjo nar ne. Po za koń cze niu na uki są zo bo wią za ni do pię cio let niej pra cy w ad mi ni stra cji pu blicz nej. Dla cze go przez 26 lat eli ty nie stwo rzy ły ośrod ka, w któ rym mo gli by kształ cić się przy szli po li ty cy po dej mu ją cy de cy zje po li tycz ne? Po li ty cy
nić Pol skę, za cznij od sie bie”. Ma ją cą rów nież na uwa dze, że Pol ska le ży na pla ne cie Zie mia, a Zie mia jest jed na i war to o nią dbać. Wie dzę o tym, czym są po li ty ki pu blicz ne i do bre za rzą dza nie. Co to są me ga tren dy i jak ro bić geo po li ty kę. Wie dzę, jak funk cjo nu ją ryn ki fi nan so we oraz jak po wi nien prze bie gać pro ces sta no wie nia pra wa
Pol ska Aka de mia Służ by Pu blicz nej to dziś in no wa cja po li tycz na. Idea, któ ra ma szan sę się urze czy wist nić, je że li przy cią gnie oby wa te li do brej wo li. Chcą cych wes przeć jej po wsta nie sło wem i czy nem. Szu ka my so jusz ni ków. Po móc moż na na wie le spo so bów: pro mu jąc idee PASP wśród zna jo mych oraz w de ba cie pu blicz nej. Ofe ru jąc nie od płat nie swo ją wie dzę i umie jęt no ści w two rze niu mo de lu dzia ła nia aka de mii. De kla ru jąc swój udział w ro li słu cha cza lub wy kła dow cy. Waż nym fun da men tem PASP jest fi nan so wa nie. Chce my, aby aka de mia po sia da ła ka pi tał że la zny unie za leż nia ją cy ją od na ci sków i gier par tyj nych. Szu ka my lu dzi do brej wo li, któ rzy chcą mieć wpływ na kształ to wa nie i for mo wa nie przy szłych kadr służ by pu blicz nej. Lu dzi, któ rzy wspie ra jąc PASP sym bo licz ną zło tów ką, ro zu mie ją, że to jest do bra in we sty cja we wspól ną przy szłość na sze go kra ju i na szych dzie ci. Aby ju tro by ły z nas dum ne… Za pra szam Pań stwa do kon tak tu. Autor jest prezesem Instytutu Spraw Obywatelskich. Kontakt: rafal.gorski@inspro.org.pl, @Rafal_Gorski, tel. 504-086-865
X2
Piątek
27 listopada 2015
Polska Akademia Służby Publicznej
Akademia politycznego treningu
andrzej zybertOwicz
W
naszych czasach polityka podlega szczególnej mistyfikacji. Wiąże się to z przeciążeniem informacyjnym jednostek oraz instytucji. Nie tylko „zwykłym” obywatelom, ale także ekspertom coraz trudniej jest rozplątać zawiłe powiązania przyczynowo-skutkowe współczesności. Te narody, które lepiej profesjonalizują swoją politykę, zyskują - poza przewagami wynikającymi z potencjału terytorialnego, demograficznego, gospodarczego, technologicznego - dodatkowo przewagę lepszej orientacji w zmieniającym się świecie. W naszych czasach nawet wykształcone (zdawałoby się) elity nie są odporne na manipulacje, na marketingowe triki
Polska Akademia Służby Publicznej jest potrzebna m.in. po to, aby proces nabywania doświadczenia politycznego w mniejszym stopniu polegał na metodzie prób i błędów. i szum informacyjny. Gdy technologie neuronauki doprowadzą do perfekcji techniki uwodzenia, tylko osoby poddane solidnemu treningowi będą na to odporne. Tak: „treningowi”, a nie edukacji. To bowiem, co wiemy o działaniu ludzkiego umysłu, wskazuje na to, że potrzebny jest właśnie trening, a nie „zwykła” edukacja. Pewnych rzeczy - np. inteligentnych form reagowania na brutalną, w dodatku często kompletnie niesprawiedliwą krytykę - nie można przekazać w szkole, ale można wytrenować. Ale to wyzwanie ma jeszcze jeden wymiar: w przypadku działania organizacyjnego a o takie właśnie chodzi we współczesnej polityce - klu-
czem są umiejętności współpracy międzyinstytucjonalnej. Dlatego tak ważne jest, by nasza przyszła klasa polityczna nie tylko była dobrze wytrenowana, ale także zintegrowana niezależnie od naturalnych różnic polityczno-ideowych w stopniu znacznie wyższym niż jest to obecnie. W życiu społecznym, zarówno potocznym (gdy odpowiadamy za samego siebie oraz rodzinę), jak i w polityce (gdy odpowiedzialność dotyczy kraju), działamy według dwóch głównych trybów. Pierwszy nazwiemy empatycznym lub solidarnościowym. Tryb drugi ma charakter strategiczny - tu, chcąc nie chcąc, uprzedmiotawiający innych ludzi. Działając w trybie pierwszym, kierujemy się ludzkimi odruchami współczucia i udzielania pomocy. W trybie drugim zawieszamy emocje i kalkulujemy na zimo. W tym drugim trybie to, co moralne, często przestaje być busolą naszego zachowania i staje się tylko częścią racjonalnej kalkulacji. Polska Akademia Służby Publicznej jest potrzebna m.in. po to, aby proces nabywania doświadczenia politycznego w mniejszym stopniu polegał na metodzie prób i błędów i aby formowane przez partyjne młodzieżówki młode wilki zbyt łatwo nie przypisywały priorytetu manipulacyjnemu potencjałowi trybu strategicznego. Au tor jest pro fe so rem Uni wer sy te tu Mi ko ła ja Ko per ni ka w To ru niu i do rad cą pre zy den ta RP An drze ja Du dy
Niezbędna wrażliwość społeczna
lech Mergler
S
łużba” kojarzy się z lojalnością, ofiarnością, posłuszeństwem i pokorą. Przez wieki oznaczała wymuszone podporządkowanie takiemu lub innemu panu stojącemu społecznie znacznie „wyżej”. Słowo „służba” trafnie oddaje hierarchiczny charakter tradycyjnych społeczeństw. Dopiero demokratyczne, bardziej egalitarne relacje społeczne pozwalają odwrócić tę hierarchiczną perspektywę m.in. właśnie w sformułowaniu „służba publiczna”. Odwrócić także dlatego, że służba publiczna nie upokarza, a często
nobilituje jej wykonawcę, bywa zaszczytem. Jest odwróceniem relacji dominacji, władzy i podporządkowania. Pojęcie to odnosi się do najszerszej wspólnoty, społeczeństwa, buduje się na tym, co taką wspólnotę spaja. Niesie więc motyw altruizmu, zaprzeczenia tego, co egoistyczne i partykularne, co dzieli i każe rywalizować jednostkom i grupom dla tylko własnych korzyści. Pojęcie służby publicznej ma sens w egalitarnym porządku demokratycznym, gdzie co do zasady ludzie są równi wszyscy na równych prawach tworzą wspólnotę. Jestem przekonany, że ze względu na mocne ugruntowanie wartości „wolność” we współcze-
Głównym sensem służby publicznej jest troska o społecznie słabszych snych społeczeństwach demokratyczno-liberalnych, zwłaszcza w sferze gospodarczej, głównym sensem służby publicznej jest troska o społecznie słabszych. Nie tylko najsłabszych, ale także większości,
która ma przeciętne warunki życia i gorsze. Wolność bowiem w ramach równości praw, niereglamentowana przez społeczną solidarność, która wymaga instytucji, by działać efektywnie – prowadzi do ekstremalnych społecznych nierówności. Po prostu w dżungli najlepiej mają się drapieżniki, a ich może być tylko mniejszość. Dlaczego? Dlatego że najsilniejsi beneficjenci wolności poradzą sobie sami. Kupią sobie bezpieczeństwo, wykształcenie, opiekę zdrowotną, sprawiedliwość, rezydencje z dostępem do czystej wody i powietrza, kulturę i rozrywkę itd. Pozostali są skazani na konieczne reglamentowanie tych i innych dóbr, zwykle deficytowych. A taka reglamentacja nie może być efektywna bez „systemowej” empatii i nakierowania na podział sprawiedliwy, oczekiwany od ludzi pełniących służbę publiczną. Myślę, że wymaga ona szczególnej inteligencji, bo „sprawiedliwie” to nie jest po prostu po równo. A empatia to nie litość lub permisywizm, tylko stawianie wymagań i wyznaczanie granic stosownie do możliwości i potrzeb. Au tor jest jed nym z li de ró w Kon gre su Ru chów Miej skich oraz wi ce pre ze sem za rzą du Sto wa rzy sze nia Pra wo do Mia sta.
rp.pl ◊
Powrót do podstaw
Olaf SwOlkień
O
ile polscy uczniowie w międzynarodowych testach wiedzy i umiejętności osiągają bardzo dobre wyniki, a nasi fachowcy w poszczególnych dziedzinach mają często wybitne rezultaty, o tyle jako społeczeństwo mamy poczucie, że nie potrafimy właściwie wykorzystać tego potencjału. Nasze urzędy, sądy, media, niemal wszystkie instytucje nie działają tak, jak powinny, również atmosfera i stosunki w zakładach pracy są często źródłem stresu, frustracji, wszechogarniającego poczucia zagrożenia, braku zaufania, poczucia triumfu procedur nad zdrowym rozsądkiem, fikcji nad rzeczywistym rozwiązywaniem problemów. O braku zaufania jako cesze charakteryzującej polskie spo-
łeczeństwo wiele się mówi. Jednak błędnie przedstawia się ją jako przyczynę, a nie rezultat naszych rzeczywistych słabości. Zamiast narzekać na brak zaufania, powinniśmy przestać to zaufanie zawodzić w relacjach z naszymi bliźnimi i współobywatelami. Kolejnym, często pojawiającym się w rozważaniach o przyczynach niewykorzystywania naszego potencjału, pojęciem jest nieumiejętność pracy zespołowej. Jednak także w tym wypadku brak refleksji nad tym, że niechęć czy nieumiejętność pracy zespołowej wynika z naszych ułomności jako jednostek. Osoby nieuczciwe, leniwe, nastawione na doraźną własną korzyść kosztem norm moralnych, na kombinowanie zamiast na granie fair, nieumieją-
na etosie osób je tworzących. I do tego powinna nawiązywać także Polska Akademia Służby Publicznej. Bez ludzi rozumiejących i, co ważniejsze, na co dzień realizujących takie cnoty, jak umiar, męstwo, roztropność, sprawiedliwość czy obowiązująca w polityce etyka odpowiedzialności, możemy przez kolejne dekady winę za nasze porażki zwalać na złych ludzi z innej partii czy innej narodowości. Wpoić cnoty jest na pewno trudniej, niż przekazać wiedzę, potrzeba na to czasu, a często skorygowania tego, co miało miejsce w domu, mediach czy szkole. To prawdziwe wyzwanie organizacyjne i pedagogiczne. Jednak bez takiego wysiłku odwołującego się zarówno do całkiem bogatej literatury opisującej nasze narodowe słabości,
Bez ludzi realizujących takie cnoty, jak umiar, męstwo, roztropność, sprawiedliwość czy obowiązująca w polityce etyka odpowiedzialności, możemy przez kolejne dekady winę za nasze porażki zwalać na złych ludzi z innej partii czy innej narodowości ce dostrzec niczego, co wykracza poza szybką i łatwą indywidualną gratyfikację, nie są w stanie dobrze pracować w grupie ani stworzyć trwałych instytucji, gdyż te opierają się
jak i nowoczesnej psychologii nie mamy co liczyć na awans cywilizacyjny, o jakim marzymy. Au tor jest wi ce pre ze sem In sty tu tu Spraw Oby wa tel skich
Służba publiczna (pod) okiem obywateli Wyłania się potrzeba wykształcenia aktywnych obywateli, roztropnie angażujących się w kontrolowanie życia publicznego
izabela Szeląg
C
zy audyt obywatelski jest możliwy? Jak taki model działań może wyglądać? Na pierwsze pytanie odpowiadam „tak”, a jak to się może dziać - odpowiedzi niech dostarczą doświadczenia z realizacji Rankingu Krakowskich Samorządowców (RKS) audytu obywatelskiego w pełnym tego słowa znaczeniu: systematycznej, niezależnej oceny dokonanej przy czynnym udziale obywateli idla obywateli. W badaniu RKS przeanalizowaliśmy pracę 416 samorządowców - członków rad dzielnic, radnych oraz prezydenta Krakowa. Celem było odejście od formuły plebiscytu czy „konkursu lokalnych sympatii”,
a przyjęcie metod naukowych, pozwalających na obiektywną i konstruktywną ocenę oraz porównania według znormalizowanych i mierzalnych kryteriów oceny. Przyjęte założenia obrazuje hasło „trzy po trzy” trzy etapy: definiowanie potrzeb, pilotażowe badanie, publikacja wyników; trzy grupy interesariuszy: mieszkańcy, samorządowcy, społeczni eksperci; oraz trzy źródła informacji: opinia publiczna, dokumenty urzędowe i autoraport samorządowców. Wszystko to połączyliśmy w jedno narzędzie - matrycę analityczną i matematyczny algorytm dla obliczenia wyniku, czyli stworzenia tytułowego rankingu. Profesjonalnie prowadzone działania strażnicze zdają się być drogą do przełamania buty, poczucia fałszywej niezależności i samowoli lokalnych polityków, o których świadczą choćby zaczepnie zadawane pytania typu „Jakim prawem mnie kontrolujecie?!”. Jednocześnie to szansa dla mniej „medialnych” samorządowców, którym mimo ciężkiej pracy trudno przebić się do opinii publicznej.
Ale to nie o kary czy nagrody przecież idzie. Zastanawiając się nad wnioskami po projekcie i próbując je zestawić z wartościami właściwymi publicznej służbie i polityce, w mojej opinii na pierwszym miejscu wyłania się potrzeba wykształcenia aktywnych obywateli, roztropnie angażujących się w kontrolowanie życia publicznego. I choć kluczowa rola i znaczenie organizacji pozarządowych w prowadzeniu audytu instytucji publicznych są bezsprzeczne, to nasze doświadczenia wskazują na potrzebę edukacji obywatelskiej oraz rozwijanie świadomości politycznej - w duchu służby dla państwa i troski o dobro wspólne. No bo jak, i w gruncie rzeczy w jakim celu, budować wzorzec służby publicznej, kiedy jako jednostki społecznie i obywatelsko pozostajemy bierni, niedoinformowani, a oczekiwania definiujemy na poziomie anegdotycznej „ciepłej wody w kranie”? Autorka jest pomysłodawcą i opiekunem merytorycznym projektu Ranking Krakowskich Samorządowców (www.rankingsamorzadowcow.pl)
Polska Akademia Służby Publicznej
◊ rp.pl
Polityka publiczna wobec polskich wyzwań Jeśli chcemy być nowoczesnym narodem, musimy nauczyć się działać publicznie. Nikt w pojedynkę nie upora się z zanieczyszczeniem środowiska, bezrobociem, nierównościami itp
ANDRZEJ ZYBAŁA
J
a ko pań stwo i spo łe czeń stwo mu si my po dej mo wać co raz wię cej dzia łań wspól nych. Mi nął czas, kie dy więk szość po trzeb czło wiek mógł za spo ka jać sam czy na wet w ro dzi nie al bo wgru pie są siedz kiej. Po wyż sza uwa ga jest złą wia do mo ścią dla znacz nej czę ści Po la ków, któ rzy hi sto rycz nie rzecz bio rąc, wo le li i wciąż czę sto wo lą dzia łać w ma łych gru pach, z my ślą o ko rzy ściach gru po wych czy wręcz oso bi stych. Je śli chce my być no wo cze snym na ro dem, mu si my na uczyć się dzia łać pu blicz nie. Nikt w po je dyn kę nie upo ra się z za nie czysz cze niem śro do wi ska, bez ro bo ciem, nie rów no ścia mi itp. Po li ty ka pu blicz na jest wła śnie tą dzie dzi ną ak tyw no ści
spo łe czeń stwa i pań stwa, w ob rę bie któ rej ana li zo wa ne są pro ble my pu blicz ne (zbio ro we), for mu ło wa ne kon cep cje ich roz wią zy wa nia, a tak że ewa lu owa ne (oce nia ne) re zul ta ty wy ko na nych dzia łań. Współ cze śnie du żo mó wi się o efek tyw no ści dzia łań pu blicz nych. Nie bez po wo du. Otóż w sfe rze pu blicz nej in we sto wa ne są co raz więk sze pie nią dze. Jesz cze na po cząt ku XX wie ku rzą dy od po wia da ły za wy dat ki rzę du oko ło 10 pro cent PKB w kra jach roz wi nię tych, a by wa na wet 50 pro cent. Nie po rad ność w po li ty ce pu blicz nej to po waż na groź ba. Przy kła dem jest choć by Gre -
cja. W kon se kwen cji oby wa te le cier pią na brak do stę pu do świad czeń spo łecz nych, re du ko wa ne są eme ry tu ry, li kwi do wa ne miej sca pra cy, na wet do stęp do wła snych pie nię dzy na kon tach ban ko wych jest ogra ni cza ny. W Pol sce - pań stwo i my ja ko spo łe czeń stwo - rów nież po dej mu je my dzia ła nia pu blicz ne, któ re przy spa rza ją cza sa mi wię cej pro ble mów niż ko rzy ści. Osią ga my suk ce sy - sta bi li za cja go spo dar ki, jej wzrost, do bre wy ni ki na szych uczniów w mię dzy na ro do wych te stach, człon ko stwo w UE. Ale wie le rze czy wciąż nam się nie uda je. W po li ty ce zdro wia do ty ka nas sła by do stęp do usług spe cja li stów. W po li ty ce ryn ku pra cy po raż ką jest nie tyl ko wy so kie bez ro bo cie, ale tak że nie zdol ność do za pew nie nia ta kiej po da ży kwa li fi ka cji za wo do wych, któ re od po wia da ły by na po trze by pra co daw ców i na po trze by roz wo ju dzie dzin zwią za nych z wy so ki mi tech no lo gia mi. Wie le po dob nych przy kła dów mo że przy to czyć. Nie bez piecz ne jest to, że rzad ko do głęb nie ana li zu je my opty mal ność dzia łań pu blicz nych i ich re zul ta ty, czę sto nie wie my, ja kie efek ty otrzy mu je my za wy da ne pie nią dze po dat ni ków. Po li ty cy od lat sku tecz nie blo ku ją sto so wa nie pro fe sjo nal nych ewa lu acji, któ re te mu słu żą. Autor jest profesorem polityki publicznej w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.
Geopolityka, czyli realność
JACEK BARTOSIAK
O
so by po dej mu ją ce tru du służ by pu blicz nej dla Rze czy po spo li tej po win ny in te re so wać się geo po li ty ką z jed ne go pro ste go po wo du. Otóż geo po li ty ka to popro stu re al ność, rze czy wi stość, w któ rej po ru sza ją się wszy scy wy ko nu ją cy wła dzę w kon kret nej prze strze ni geo gra ficz nej, przy uwzględ nie niu ogra ni czeń lub prze wag z niej wy ni ka ją cych. To po zwa la oce niać oto cze nie go spo dar cze, pro jek to wać szan se roz wo jo we pań stwa, oce niać sku tecz ność sys te mu so ju szy i zda wać so bie spra wę z nad cho dzą cych sys te mo wych zmian, któ re wy zna cza ne są przez zja wi ska geo po li tycz ne.
Geo po li ty ka jest po łą cze niem cech geo gra ficz nych Zie mi (np. za so bów na tu ral nych, szla ków wod nych, ryn ków pro duk cji i zby tu) z ludz ką dzia łal no ścią (np. tech no lo gie pro duk cji czy ko mu ni ka cji), któ ra zmie nia w mniej szym lub więk szym stop niu war tość da ne go geo gra ficz ne go miej sca. W rze czy sa mej isto tą geo po li ty ki jest lo ka li za cja stra te gicz nych, woj sko wych i eko no micz nych za so bów w re la cji do li nii ko mu ni ka cyj nych je łą czą cych. Geo stra te gia z ko lei opi su je, gdzie i w ja ki spo sób pań stwo kie ru je swo je wy sił ki woj sko we i dy plo ma tycz ne w ce lu po pra wie nia wła snej po zy cji i opty ma li za cji wła sne go roz wo ju, czę sto kosz tem in nych. Po nie waż za so by są za wsze ogra ni czo ne, na le ży wy bie rać, gdzie lo ko wać swo je wy sił ki i gdzie
W praktyce dnia codziennego geopolityka sprowadza się do radzenia sobie z ograniczeniami dla naszych ludzkich planów, chęci i marzeń
wy wie rać wpływ, co na da je geo gra ficz ny wy miar po li ty ce za gra nicz nej. W prak ty ce dnia co dzien ne go geo po li ty ka spro wa dza się do ra dze nia so bie z ogra ni cze nia mi dla na szych ludz kich pla nów, chę ci i ma rzeń. W wy pad ku geo stra te gii do ty czą cych spraw woj sko wych bar dzo ła two zro zu mieć, ja kie ogra ni cze nia po wo du je dy stans, ist nie nie łań cu chów gór skich, wiel kich oce anów oraz brak do stęp nych i do god nych por tów wo jen nych. Zmia ny geo po li tycz ne do ko nu ją się wraz z roz wo jem i upad kiem ob sza rów ob fi tu ją cych w za so by oraz wraz ze zmia na mi szla ków do nich pro wa dzą cy mi, więc geo po li ty ka jest w „cią głym ru chu”. Geo stra te gia jest in ter pre ta cją, pró bą od czy ta nia geo po li ty ki i za ra zem sta no wi od po wiedź na wy zwa nia geo po li ty ki, ale nie jest au to ma tycz nie nią de ter mi no wa na, bo wte dy za wsze by ła by opty mal na i sku tecz na, a tak prze cież nie jest. I to jest wła śnie praw dzi we wy zwa nie dla osób bę dą cych w służ bie pu blicz nej Rze czy po spo li tej: jak na le ży cie od czy ty wać uwa run ko wa nia geo po li tycz ne i jak na nie re ago wać, przyj mu jąc od po wied nią stra te gię (geo stra te gię) pań stwa. Autor jest ekspertem zajmującym się geopolityką, bezpieczeństwem narodowym i nowoczesną sztuką wojenną, m.in. w Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
Piątek
27 listopada 2015
X3
Kobiety w służbie Polsce
MAGDA DOLIWA-GÓRSKA
W
s p i e r a j ą c od wie lu lat roz wój oso bi sty i za wo do wy ko biet, do strze gam w Pol sce pew ną pra wi dło wość, któ ra – przy zna jo mo ści hi sto rii ko biet - nie za ska ku je. Ko bie ty czę ściej niż męż czyź ni an ga żu ją się w kam pa nie oby wa tel skie, któ rych ce lem jest kon kret na zmia na spo łecz na. Ko biet jest wię cej w or ga ni za cjach po żyt ku pu blicz ne go sto wa rzy sze niach i fun da cjach. Znacz nie czę ściej też li de ru ją for mal nie lub nie for mal nie w ra dach pra cow ni ków. Ko bie ty na to miast zde cy do wa nie rza dziej ini cju ją lub an ga żu ją się w dzia łal ność par tyj ną. Wy star czy spoj rzeć na skład obec ne go i po przed nich par la men tów. Ko biet w par tiach jest mniej, ze szko dą dla sa mych par tii i ja ko ści ży cia pu blicz ne go w ogó le.
Ma jąc w pa mię ci wciąż ży we wspo mnie nie mi ja ją ce go ro ku wy bor cze go, moż na tę te zę okre ślić mia nem co naj mniej śmia łej. Kan dy dat ka na pre zy den ta, trzy kan dy dat ki na pre mie ra RP, ustę pu ją ca pre mier, za przy się żo na no wa pre mier. Pa ra dok sal nie te przy kła dy są otrzeź wia ją cym przy po mnie niem, że ja skół ka, a ra czej ja skół ki wio sny nie czy nią. Spójrz my cho ciaż by na skład no we go rzą du czy mi ni strów w Kan ce la rii Pre zy den ta. Trud no uwie rzyć, że w trzy dzie sto kil ku mi lio no wym kra ju bra ku je wśród ko biet fa chow ców. Tym bar dziej że ko bie ty w Pol sce wciąż są le piej wy kształ co ne od męż czyzn i zde cy do wa nie chęt niej i czę ściej pod no szą swo je
Dobra służba publiczna to taka, która łączy i wykorzystuje mocne strony kobiet i mężczyzn kwa li fi ka cje. Mi mo to je ste śmy ra czej z bo ku, ob ser wu je my, ko men tu je my, li cząc, że ktoś nas w koń cu po słu cha
i wdro ży pro po no wa ne przez nas roz wią za nia. Skąd to się bie rze? Ko bie ty, idąc do po li ty ki, za zwy czaj ma ją do za ła twie nia kon kret ne spra wy, trak tu jąc ją ja ko zbiór na rzę dzi po trzeb nych do wpro wa dze nia zmian na rzecz więk sze go do bra. Z ko lei męż czyź ni idą do po li ty ki po wła dzę dla wła dzy, trak tu jąc ją jak grę. Z cze go to wy ni ka? Jed nym z tro pów są róż ni ce płcio we. Po pro stu róż ni my się. I to jest bar dzo do bra wia do mość dla nas wszyst kich. War to więc przyj rzeć się so bie na no wo, z cie ka wo ścią, że by się do wie dzieć, kto w czym jest lep szy, tak że by wza jem nie wy ko rzy stać nasz na tu ral ny po ten cjał. Co zy ska my, je że li ko bie ty bę dą licz niej obec ne w rzą dzie, par la men cie czy sa mo rzą dzie? Rów no wa gę. Po za kom pe ten cja mi, któ re nie za leż nie od płci po win ny być bez dy sku syj ne, ko bie ty wno szą waż ne, a nie do ce nia ne w sta no wie niu pra wa, za sa dy prze zor no ści i bez pie czeń stwa, a tak że dą że nie do do cho dze nia do roz wią zań na dro dze kon sen su su. Do bra służ ba pu blicz na to ta ka, któ ra łą czy i ko rzy sta z moc nych stron ko biet i męż czyzn. Do pie ro się te go uczy my. Autorka jest pedagogiem. Pomaga oswajać i wdrażać zmiany w organizacjach oraz u osób indywidualnych. Prowadzi coaching i mentoring m.in. dla uczestników pierwszej w Polsce Kuźni Kampanierów.
Służba publiczna 2.0 do ob sza ru służ by pu blicz nej 2.0: FixMyStreet: bry tyj ska apli ka cja wy ko rzy stu ją ca ma py, umoż li wia oby wa te lom mo ni to ring in fra struk tu ry miej skiej i szyb kie zgła sza nie uste rek od po wied nim służ bom. Po dob ne funk cjo nal no ści, umoż li wia ją ce m.in. oby wa tel ską po moc w za rzą dza niu bez pie czeń stwem i mo ni to ring wy bo rów, po sia da opro gra mo wa nie Usha hi di; Wo lon ta riat oby wa tel ski: wy ko ny wa nie przez sieć „mi kro za dań” na rzecz in sty tu cji pu blicz nych, np. ka ta lo go wa nie i ta go wa nie ma te ria łów ar chi wal nych (fiń ski DigiTalkoot) czy ob ser wa cje pro wa dzo ne dla ce lów na uko wych (Na tu re’s No te bo ok, NASA); Bud get Si mu la tor: uży wa na przez bry tyj skie sa mo -
•
•
RAFAŁ OLSZOWSKI
C
Przez służ bę pu blicz ną ro zu mie my pra cę na rzecz do bra wspól ne go re ali zo wa ną głów nie przez oso by za trud nio ne w ad mi ni stra cji pań stwo wej. Roz wój tech no lo gii in for ma tycz nych, a w szcze gól no ści in ter ne tu, stwo rzył jed nak tech nicz ną moż li wość od dol nej par ty cy pa cji na nie spo ty ka ną wcze śniej ska lę, w tym włą cza nia oby wa te li w re ali za cję za dań pu blicz nych.. In ter net stał się wie lo po zio mo wą plat for mą eli mi nu ją cą do tych cza so wą jed no stron ność i asy me trię re la cji pań stwo - oby wa tel. Zwróć my uwa gę na kil ka re ali zo wa nych w ostat nich la tach pro jek tów, za li cza nych
•
na po szcze gól ne usłu gi pu blicz ne; Crowd so ur cing pra wa: zbio ro wa pra ca i po szu ki wa nie no wych roz wią zań praw nych, uwzględ nia ją cych in te re sy wie lu stron. Dzię ki tej me to dzie w 2010 r. po wstał no wy, oby wa tel ski pro jekt kon sty tu cji Is lan dii. Nie któ rzy ba da cze są dzą, że obec ne zmia ny tech no lo gicz ne i spo łecz ne mo gą re de fi nio wać sa mo po ję cie pań stwa: zmie nia ono swo ją pod sta wo wą funk cję, z au to ry ta tyw ne go ośrod ka roz wią zy wa nia pro ble mów sta jąc się ar bi trem za pra sza ją cym part ne rów po za rzą do wych do wspól ne go po szu ki wa nia naj lep szych roz wią zań. W re ali za cji ce lów pu blicz nych pań stwo sta je się nie je dy nym, ale jed nym z wie lu gra czy, któ re go pod sta wo wym za da -
•
Rozwój technologii informatycznych, a w szczególności internetu, stworzył jednak techniczną możliwość oddolnej partycypacji na niespotykaną wcześniej skalę rzą dy apli ka cja po zwa la oby wa te lom na współ two rze nie bu dże tu lo kal ne go. Użyt kow nik za po mo cą su wa ka pro po nu je kwo tę, o ja ką ma ją zo stać pod wyż szo ne lub zre du ko wa ne wy dat ki
niem jest za pew nie nie in fra struk tu ry i umoż li wie nie dzia ła nia pod mio tom pry wat nym. Autor jest prezesem fundacji Instytut Aurea Libertas.
X4
Piątek
27 listopada 2015
Polska Akademia Służby Publicznej
Samokształcenie dla demokracji
Media publiczne tworzą dziś obywatele trybun. Tymczasem na zapleczu, w podcieniach, trwa handel niewolnikami, pojawiają się kolejni możni, którzy ustawiają walki i opłacają klakierów. Koloseum zaprezentuje każdego, kto wystarczająco dużo zapłaci, aby kontynuować widowisko. Tyle że nie można spędzić na trybunach całego życia ani też to, co widzimy na arenie, nie ma wiele wspólnego z życiem toczącym się poza jego murami. A im głupsze i bardziej brutalne widowisko, tym większe poczucie dysonansu, kiedy przestaje się na to patrzeć. Jeśli tylko wyjść poza mury, okazuje się, że jest wiele dużo ważniejszych spraw. Jest nauka,
Urzędnicy nie byli przychylni koncepcji edukacji obywateli w zakresie stosowania techniki legislacyjnej. Pozostaje zatem wariant obywatelskiej samoorganizacji
PIOTR WAGLOWSKI
U
stawa o służbie cywilnej przewiduje, że dyrektor generalny urzędu może skierować członka korpusu służby cywilnej mającego wykształcenie prawnicze na aplikację legislacyjną. W 2011 r. zaproponowałem, by obok urzędników beneficjentami takiej aplikacji mogli być również obywatele działający w organizacjach pozarządowych. Koncepcja współpracy administracji rządowej z organizacjami społecznymi wynika z realizacji konstytucyjnej zasady pomocniczości (subsydiarności). Zgodnie z preambułą konstytucji: państwo winno być oparte „na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości, współdziałaniu władz, dialogu społecznym oraz nazasadzie pomocniczo-
ści umacniającej uprawnienia obywateli iich wspólnot”. Zapytałem Rządowe Centrum Legislacji (RCL) o możliwość rozszerzenia kręgu podmiotów mogących kształcić się na aplikacji oraz o możliwość wykorzystania przygotowanych dla niej materiałów dydaktycznych. Dowiedziałem się, że - zdaniem RCL - nie jest możliwe udostępnienie obywatelom takich materiałów „ponieważ nie stanowią one informacji publicznej”. Podnoszono również, że przygotowane dla potrzeb aplikacji materiały szkoleniowe są materiałami autorskimi wykładowców, chronione są więc prawem autorskim. Urzędnicy nie byli przychylni koncepcji edukacji obywateli w zakresie stosowania techniki legislacyjnej. Pozostaje zatem wariant obywatelskiej samoorganizacji. Prawo jest funkcją życia społecznego. Nie da się stworzyć dobrego prawa w oderwaniu od potrzeb obywateli. Proces legislacyjny powinien w pierwszej kolejności identyfikować problem społeczny wymagający ingerencji ustawodawczej, identyfikować je-
go charakter i skalę, identyfikować grupy podmiotów, które danym problemem są dotknięte. To wszystko winno być elementem Oceny Skutków Regulacji (oceny wpływu). Prawo powinno być tworzone na podstawie dowodów (ang. evidence based policy). Na każdym etapie obywatele powinni mieć możliwość partycypacji w procesie podejmowania decyzji. Temu służą konsultacje publiczne, których efekt włączany jest do OSR. Dysponując szerszą wiedzą, urzędnicy odpowiedzialni zaproces legislacyjny mogą podjąć lepsze decyzje, a obywatele mają szansę na realny wpływ na kształt decyzji. To realizuje inną jeszcze zasadę konstytucyjną - zasadę budowania zaufania obywateli do państwa. Aby obywatele mogli skutecznie brać udział w procesie legislacyjnym, powinni być do tego merytorycznie przygotowani. Autor jest prawnikiem, publicystą, autorem serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Uczestnikiem prac Obywatelskiego Forum Legislacji.
MARCIN POPKIEWICZ
M
amy naturalną tendencję do postrzegania przyszłości na podstawie naszych doświadczeń itrendów zprzeszłości - jest to wygodne i zazwyczaj działa. Żyjemy jednak w złożonym i szybko zmieniającym się świecie. Stajemy też przed wieloma wyzwaniami, takimi jak wyczerpywanie się paliw kopalnych, wzrost światowej populacji z jednoczesnym jej spadkiem i starzeniem się w krajach rozwiniętych, globalizację, rosnące zadłużenie państw, narastające nierówności społeczne, zmianę klimatu i inne zagrożenia środowiskowe, narastający kryzys migracyjny, szybkie zmiany technologiczne iwiele innych. Nigdy dotychczas nie stanęliśmy przed tak wielką
piramidą wyzwań. Nigdy. W języku angielskim funkcjonuje powiedzenie: „Ignorować słonia w pokoju”, dotyczące kontrowersyjnych tematów ispraw, które jednak są trudne i nieprzyjemne, więc są ignorowane, a ich poruszanie jest źle widziane. Jednak ignorowanie problemów czy to z powodu braku wiedzy onich, czy trudności zmierzenia się z nimi jest kiepsko rokującą strategią. Nie możemy sobie nanią pozwolić. To, co zrobimy (oraz to, czego nie zrobimy), zdeterminuje naszą przyszłość - począwszy odstanu naszej gospodarki przez bezpieczeństwo i do-
brobyt aż polos ludzkości. Jeśli mamy poradzić sobie ze stojącymi przednami wyzwaniami, musimy je rozumieć. W przeciwnym wypadku będziemy stosować strategie rodem zXXwieku idziwić się, że te sprawdzone wielokrotnie narzędzia nie wiedzieć czemu tym razem nie działają tak, jak byśmy tego oczekiwali. Megatrendy się przeplatają, wpływają na siebie, a postrzegane z osobna czasem domagają się sprzecznych rozwiązań. Jeśli mamy podejmować właściwe i służące budowie lepszej przyszłości decyzje, potrzebne jest głębokie zrozumienie megatrendów i ich wzajemnych interakcji. Dotyczy to szczególnie decydentów, których decyzje mają szczególnie dużą wagę. Kraje, które wszybko zmieniającym się świecie działają reaktywnie i nie dostosowują na czas swojej gospodarki, prawa, a przede wszystkim wizji - zostają w tyle i przegrywają. Jeśli nasi decydenci będą ślepo hołubić wizję świata, która miała rację bytu dekady temu, podejmowane przez nich działania będą zupełnie nieskuteczne, a mogą być nawet szkodliwe. Autor jest analitykiem megatrendów, ekspertem zajmującym się powiązaniami w obszarach gospodarka-energia-zasoby-środowisko. Napisał dwie książki „Świat na rozdrożu” i „Rewolucja energetyczna. Ale po co?”.
ki której nasze dzieci lepiej rozumieją otaczającą nas rzeczywistość, rozwijają się i kształtują na dobrych ludzi. Jest gospodarka, którą należy rozwijać z korzyścią dla jak największych grup obywateli, nie zapominając o solidarności z tymi, którzy potrzebują wsparcia. Jest prawo które należy kształtować tak, że przetrwa nasze ikolejne pokolenia, zapewniając obywatelom możliwość wyrażania swojego zdania i decydowania, w najważniejszych dla nich sprawach. Tego wszystkiego - służby publicznej - brak mi dziś w mediach. Nie dziwię się więc, że coraz częściej ludzie przenoszą się ze swoją potrzebą uczestni-
ANNA BIAŁOSZEWSKA
R
yszard Kapuściński pisał, że cynik nie może być dziennikarzem - tymczasem cynizm medialny dopada nas zewsząd. O służbę publiczną w mediach coraz trudniej. Media w Polsce przypominają mi Koloseum - na arenie walczą gladiatorzy i od kaprysu gawiedzi zależy kto wygra, a kto zginie, argumentem jest siła iwidowisko, czasami ukrzyżuje się większą ilość chrześcijan, czasami wypuszczą lwy, ludziom rozda się chleb, a gdy przybędzie cezar udekoruje się arenę kwiatami, by dać namiastkę luksusu. Nie chodzi o piękno, lecz jedynie o to, żeby nikt nie opuścił
Tego wszystkiego - służby publicznej brak mi dziś w mediach. Nie dziwię się więc, że coraz częściej ludzie przenoszą się ze swoją potrzebą uczestniczenia w życiu społecznym do sieci przynosząca codziennie nowe odkrycia i potrzeba, by ludzie o nich się dowiadywali, bo może właśnie nowa terapia uratuje tobie albo twojemu bliskiemu życie. Są kultura isztuka, które cieszą, zachwycają, bawią, zmuszają do refleksji i zadumy, dzięki którym kształtują wewnętrzną wrażliwość. Jest edukacja, dzię-
czenia w życiu społecznym do sieci. To tam tworzymy dziś media publiczne. To tam przeniosły się rzeczywiste media i rzeczywista debata o sprawach najważniejszych. Autorka jest redaktorem naczelnym portalu opinii WszystkoCoNajwazniejsze.pl
Wolontariat kompetencji Wolontariat kompetencji to rodzaj służby publicznej, podczas której wolontariusze wpływają na budowę nowoczesnego państwa
Słoń w pokoju Jeśli mamy podejmować właściwe i służące budowie lepszej przyszłości decyzje, potrzebne jest głębokie zrozumienie megatrendów i ich wzajemnych interakcji
rp.pl ◊
KAMIL WRZOS
W
olontariat to bezpłatne, dobrowolne, świadome działanie na rzecz innych wykraczające poza więzi rodzinno-koleżeńsko-przyjacielskie”, tak brzmi definicja opracowana przez Centrum Wolontariatu. Oba pojęcia „wolontariat” i „wolontariat kompetencji” dotyczą tego samego zjawiska. Jednak
wolontariat kompetencji to wyjątkowy ruch, którego ideą jest dzielenie się posiadaną wiedzą, doświadczeniem oraz umiejętnościami. Obejmuje liczne zależności napoziomie wolontariusz wspomagany oraz oddziałuje na społeczność, w której jest realizowany. Podstawowym wyróżnikiem wolontariatu kompetencji jest budowanie kapitału społecznego. Angażuje on osoby z pasją ipomysłem, dzięki czemu wspołeczności lokalnej budują się nieformalne sieci kontaktów i partnerstwa. Wzrasta również uobywateli zaufanie dosiebie nawzajem oraz poczucie odpowiedzialności zadobro wspólne. Przykładem opartym na wolontariacie kompetencji jest program „PROJEKTOR - wolontariat studencki” realizowany
przez Fundację Rozwoju Wolontariatu. Studenci - wolontariusze dzielą się w nim swoją wiedzą i doświadczeniem w unikalny sposób dla odbiorców swoich działań. Dzięki temu uczą się wielu ważnych kompetencji społecznych i jednocześnie pogłębiają ekspercką wiedzę, co daje im szanse na kształtowanie własnego dorobku zawodowego. Wolontariat kompetencji to rodzaj służby publicznej, podczas której wolontariusze wpływają na budowę nowoczesnego państwa, wzrost efektywności działania organizacji pozarządowych oraz przede wszystkim na jakość życia tzw. zwykłych obywateli. Autor jest członkiem zarządu Fundacji Generator Inspiracji i Fundacji Rozwoju Wolontariatu.
Polska Akademia Służby Publicznej (PASP) to inicjatywa, której pomysłodawcą jest Instytut Spraw Obywatelskich. Instytut jest organizacją pozarządową niezależną od partii politycznych. Od 2004 roku słuchamy głosu obywateli i zamieniamy go w czyn. Marzy nam się Polska szczęśliwych obywateli, którzy czują się odpowiedzialni za swoją rodzinę, dom, ulicę, miasto i państwo. Marzy nam się Polska ułatwiająca obywatelom dbanie o dobro wspólne i angażowanie się w życie publiczne. Marzy nam się Polska, w której władza słucha obywateli i razem z nimi polepsza jakość codziennego życia. Więcej informacji: www.pasp.pl, www.inspro.org.pl Redaktor dodatku: Rafał Górski
Projekt realizowany przy wsparciu Szwajcarii w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej