1 minute read

Poczucie braku wsparcia

w sieci, według naszych rozmówców, to nie tyle teatr, ile jego powidoki, coś, co przywołuje u widza pamięć pewnej znanej mu konwencji, ale w sposób pozbawiony jej istotowego elementu, jakim jest czasowo-przestrzenna współobecność.

Część naszych rozmówców w trakcie wywiadów indywidualnych wskazywała, że pomoc była niewystarczająca, zaś flagowe przedsięwzięcie realizowane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a więc Kultura w sieci, raczej tę pomoc symulowało, niż ją niosło. Część rozmówców sugerowała, że forma pomocy, jaką zaproponowało środowisku kultury MKiDN, była nie tylko niewystarczająca, ale również pomyślana niewłaściwie, bo mógł się o nią zwrócić każdy, kto miał jakikolwiek związek z kulturą, co oznaczało ostrą rywalizację o niezwykle skąpe środki. Powiązane z tą kwestią było wskazanie, że pomoc była niedostosowana do potrzeb specyficznych grup działających w polu kultury. Szczególnie mocno podkreślano też, że pomoc udzielana przez państwo i władze samorządowe była nieadekwatna, gdyż objęto nią podmioty, które wspierane są z pieniędzy publicznych i mają zagwarantowane stałe dotacje, czyli takie, których byt nie został zagrożony przez pandemię. Pomocy tej nie otrzymały zaś te instytucje, której jej bardziej potrzebują – teatry niezależne, freelancerzy, organizacje pozarządowe prowadzące zespoły teatralne. Część respondentów wskazywała też, że otrzymały one jednorazową pomoc z programów wsparcia, ale wolałyby raczej korzystać z innych form pomocy: ulg podatkowych, czasowych zwolnień z konieczności płacenia składek ZUS, rekompensat z racji utraconych dochodów – takie formy pomocy nie zostały jednak przewidziane w przypadku podmiotów działających w sektorze kultury.

Advertisement

This article is from: