Fot: Fotolia
www.openscotland.pl ▶ ISSN ▶ 2052-2738 ▶ ISSUE ▶ 18 ▶ | 24 | 05 | 2013
OPEN ▶ POLISH MAGAZINE ▶ IN UK
TRÓJKa W niemal wszystkich stronach świata, religiach i koncepcjach filozoficznych Trójca jest doskonałością i syntezą. Istnieli i istnieją ludzie, dla których trójka jest sposobem na życie. O trójkach natalia ślesińska
www.openscotland.pl ▶ ISSN ▶ 2052-2738 ▶ ISSUE ▶ 18 ▶ | 24 | 05 | 2013
| W dzisiejszym numerze | | Str. 04 | Od redaktora naczelnego - Wstępniak. Tako rzecze...
| Str. 05 | Aktualności
- Błąd statystyczny - Brudy w pościeli - Tolerancyjne UK? - Podwyższone ryzyko śmierci...
| Str. 07 | edukacja
- Nowa generacja - Nowa, lepsza pszenica - Cyfrowe smoczki - Nikt nie powinien cierpieć...
| Str. 09 | ekonomia
- Wzrost opłat - Szkocka gospodarka przyśpiesza - Za drogie mieszkania
Fot: Fotolia
| Str. 10 | zdrowie
Trójka W niemal Wszystkich stronach śWiata, religiach i koncepcjach FILOZOFIcZNycH Trójca jest doskonałością i syntezą. istnieli i istnieją ludzie, dla których Trójka jest sposobem na życie. o trójkach natalia ślesińska
OPEN POLISH MAGAZINE IN UK
Redaktor Naczelny | Damian Biliński | ip.openscotland@gmail.com | Tel: 07923378062 Z-ca Redaktora Naczelnego | Gosia Szwed | lejdiz.magazine@gmail.com Reklama i Marketing | Małgorzata Bilińska | mb.openscotland@gmail.com Skład i Grafika | Małgorzata i Damian Bilińscy | Wydawca | Interactive Publishing | SCOTLAND | Strona interneowa | www.openscotland.pl | Tel: 07923378062 Współpraca | Anna Kutera, Beata Waniek, Ela Rygas, Joanna Goldberg, Katarzyna Campbell, Małgorzata Bilińska, Marta Jadwiga Wiejak, Natalia Ślesińska, Sandra Paziewicz, Damian Świątek, Marek Wardęga, Mateusz Biskup, Piotr Reszczyński OPEN POLISH MAGAZINE jest redagowany przy współpracy z serwisami: Lejdiz Magazine.com | polsport.co.uk Poglądy zawarte w felietonach, opiniach i komentarzach są osobistymi przekonaniami autorów i nie zawsze pokrywają się z poglądami redakcji Open Polish Magazine. Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i reklam. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo do skracania i przeredagowywania tekstów. Publikowanie zamieszczonych tekstów oraz zdjęć bez wyraźnej zgody redakcji jest niezgodne z prawem.
- Polacy, paracetamol i mity...
| Str. 12 | wywiad
- Walka z... pracodawcami
| Str. 17 | reklama
- Jak odzyskać roszczenia...
| Str. 20 | rozmowa
- Krajewscy - Polscy projektanci
| Str. 26 | społeczeństwo - Seks a reklama
| Str. 28 | temat numeru - Trójka
| Str. 31 | open galeria
- Uprawiaj ze mną poezję
| Str. 38 | open kultura
- Słowa nie wznoszą murów? - felieton - Dlaczego zrobiłam to trzy razy - felieton - Oburzeni czy obrażeni? - felieton - Przedarcie - kontynuacja - historia - Anna Maria Mickiewicz - poezja - Festival of the Erotic Arts - wydarzenie
| Str. 50 | SPORT
- Celtycki koszmar Cierzniaka - Szczęsny w eliminacjach LM - Historyczny sukces London Eagles
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► SZTUKA ► KULTURA ► ROZRYWKA ► HISTORIA ► WYWIAD ► FELIETON
SPIS TREŚCI ► 02
OPEN ▶ POLISH MAGAZINE ▶ IN UK
REKLAMA ► 03
www.openebusiness.biz
Fot: Fotolia
OGŁOSZENIA DROBNE ORAZ KATALOG FIRM ZA DARMO NA STRONIE www.openebusiness.biz
*
Nie piszemy małymi literkami! NASZA OFERTA DOSTĘPNA JEST PRZEZ CAŁY ROK! www.openebusiness.biz www.openscotland.pl
DISINTEGRATION
działają podobnie. Każda z nich obarcza emigrantów za kryzys gospodarczy, każda z nich ma inny złoty środek, ale tym złotym środkiem jest swój własny czubek nosa i wzbudzanie wśród Brytyjczyków niepokoju w stosunku do emigrantów i całej Unii Europejskiej. I choć dziennikarz, publicysta, powinien kojarzyć się z osobą rozsądną, rzetelną i odpowiedzialną, o misji nie wspomnę, to dzisiaj zaczyna wyglądać jak celebryta, dodam, po zdrowo zakrapianej imprezie.
Paranoja, to chyba najlepsze słowo opisujące stan dzisiejszej polityki Wielkiej Brytanii, polityków, mieszkańców, ale również – i to jest chyba najgorsze – dziennikarzy i publicystów; bowiem, o ile można zrozumieć polityków walczących o słupki wyborcze a w konsekwencji o władzę, oraz wyborców karmionych lekko strawną, bez mięsa, kiełbasą wyborczą, o tyle niektórych dziennikarzy i publicystów zrozumieć nie można. Głupota? Nieodpowiedzialność? Czy może z wyrachowaniem czysta i bezduszna kalkulacja? Otóż i jedno i drugie. Kilka lat temu, Integracja, znaczyła dla mnie – podejrzewam dla wielu imigrantów również – bardzo wiele. Integrowałem się, w każdym miejscu zamieszkania. Gdy sąsiadka napisała zgrabny list: „Proszę nie pozostawiać niedopałków przed klatką schodową”, natychmiast zrozumiałem intencję kobiety. Integrowałem się w sklepach, na ulicy, w taksówce, autobusie i w pracy. Oczywiście byli i tacy, którzy za nic w świecie integrować się nie zamierzali. Pomyślałem wówczas: nic na siłę; pracuj rzetelnie i uczciwie, integruj się, poznawaj i daj się poznać, bądź tolerancyjny i otwarty na nową kulturę; to nie jest twój dom, ale może być, jeśli nie będziesz rzucał niedopałków na dywan, innymi słowy śmiecił. Nie przeczę, z tym niedopałkiem bywało różnie. Trzy lata temu kosztował mnie 50 funtów, i choć zabolało, to przecież nie o niedopałkach chcę powiedzieć, a o integracji. Według amerykańskich naukowców cechą wspólną dla wszystkich emigrantów decydujących się na życie poza granicami domu, jest proces integracyjny. Ów proces składa się z kilku charakterystycznych etapów, przez które przechodzi każdy emigrant.
Mark Steel, felietonista dziennika „The Independent”, pozwolił sobie popełnić tekst. Według publicysty kryzys w gospodarce, budżecie, systemie edukacji, opiece zdrowotnej i ogólnym rozkładzie społeczeństwa jest spowodowany przez wszystkich zbieraczy truskawek i pomywaczy w restauracjach. Publicysta sugeruje, aby Brytyjscy włamywacze zanim opuszczą dom emigranta sprawdzili mu dokumenty, a także, daje pod rozwagę, aby rząd wszystkich emigrantów oznaczył kolorowymi gwiazdkami. Innymi słowy „won”!
Jakie to procesy? Otóż: przygotowania, ekscytacji, załamania i stabilizacji. I muszę przyznać, że coś jest na rzeczy. Sam przeszedłem wszystkie etapy, a podobne, widziałem na własne oczy u wielu rodaków. O tym, czy stan stabilizacji nastąpił według naukowców - widać po okresie trzech lat emigracji. Polska emigracja na Wyspy Brytyjskie rozpoczęła się w maju 2004 roku. A zatem, teoretycznie powinniśmy być ustabilizowani, a tym bardziej zintegrowani. I tak zapewne by się stało, gdyby nie polityka i media. Politykę dezintegracyjną od kilku lat prowadziły partie skrajnie prawicowe, ale dzisiaj trzy największe partie od lewej do prawej strony
I można by uznać to za kolejny żart, kolejnego niedouczonego publicysty, za kolejny głupi żart nieodpowiedzialnej gazety, i za kolejny idiotyczny pomysł na wzrost sprzedaży gazety. Ale gdy blisko 70 proc. Brytyjczyków chce opuścić Unię, i zapewne tyleż samo zapomniało słowa Integracja, gdy do władzy może dojść skrajna prawica, a pod tekstem felietonisty, który z przyjemnością oznaczyłby emigrantów jak faszyści Żydów gwiazdami lajkuje tysiące czytelników, to żarty powinny się skończyć, albo skończymy jakby chciał felietonista w getcie, albo nawet poza nim, rozsypani gdzieś na Brytyjskich polach truskawek. Wówczas paradoksalnie, zdezintegrowani zintegrujemy się z ziemią, tą ziemią. Tako rzecze...
Damian Biliński Redaktor Naczelny
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► SŁÓW KILKA
SŁÓW KILKA ► 04
ANGLIA
brudy w pościeli
AKTUALNOŚCI ► 05 ANGLIA
» Dlaczego na Wyspach całkiem przyzwoite
pieniądze można zarobić na sprzątaniu? Odpowiedź jest prosta. Niektórzy Brytyjczycy nie należą do osób dbających o higienę osobistą.
Błąd statystyczny » Błędy się zdarzają, ale aż takie?
Okazuje się, że spis powszechny, który był przeprowadzony w 2011 roku, ujawnił, że w Wielkiej Brytanii, Polaków mieszka więcej, niż się spodziewano. Okazało się bowiem, że w UK mieszka o 465 tysięcy naszych rodaków więcej, niż się wcześniej spodziewano. Urząd statystyczny - Office of National Statistics jeszcze niedawno wyjaśniał, że to nie obywatele polscy, a brytyjscy, jednakże dzisiaj wiadomo, że to nie prawda. Większość z nich to imigranci z krajów, dla których w 2004 roku, otworzyły się granice, dlatego bez wątpienia większość przybyszów pochodzi z państw Europy Środkowo – Wschodniej. Dane mogą szczególnie szkokować Brytyjczyków, bowiem jeszcze do niedawna myślano, że do Wielkiej Brytanii przybyło ok. 700 tysięcy Polaków i obywateli krajów sąsiedzkich, tymczasem prawdziwa liczba sięgnęła miliona. O pomyłce poinformował dziennik „Daily Telegraph”. Temat coraz większej liczby imigrantów przybywających na Wyspy powraca i jest nieustannie przywoływany przez media, szczególnie w kontekście otwarcia granicy dla Rumunów i Bułgarów. db | Fot | Fotolia
Według niektórych statystyk Wyspiarze rzadko zmieniają np.: pościel. Okazuje się, że 1/4 mieszkańców Wysp pościel zmienia raz na sześć miesięcy, a blisko 30 proc. zmienia pościel raz na miesiąc. Nie lepiej sytuacja wygląda w kuchni czy łazience. Badania wykazały, że ponad 30 proc. Wyspiarzy przez ostatnie pół roku nie posprzątało solidnie swoich łazienek. Poza zmianą pościeli, sprzątaniem w kuchnią i w łazience, mieszkańcy Wysp nie przepadają za odkurzaniem, bowiem jak się okazuje, tylko niecałe 30 proc. ankietowanych zadeklarowało, iż swoje dywany odkurza raz na tydzień. Według lekarzy, sprawa nie jest błaha, ponieważ najbardziej popularne w takich warunkach (pościel, dywany, etc) roztocza, a właściwe ich odchody mogą spowodować wiele schorzeń, jak astma, problemy skórne oraz wiele innych chorób, które mogą spowodować zagrożenie zdrowia. db | Fot | Fotolia
ANGLIA
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► AKTUALNOŚCI
tolerancyjne uk? » Choć niektórym wydawać się to może
dziwne, a nawet mało prawdopodobne, to według badań wielka brytania znajduje się w czołówce najbardziej tolerancyjnych państw na świecie. Według badań naukowców w czołówce nietolerancyjnych państw znajduje się: Bangladesz, Jordania, Indie, ale przede wszystkim Hong Kong. Mapa krajów powstała na podstawie odpowiedzi mieszkańców m.in. na pytanie „Czy chciałbyś, aby twoimi sąsiadami byli ludzie innej rasy/narodowości?”. Z przeprowadzonej ankiety wynikło, że najbardziej nietolerancyjnymi okazali się mieszkańcy Hong Kongu, bowiem aż 71 proc. ankietowanych nie akceptuje odmienności rasowej po sąsiedzku. Kolejne miejsca zajęły Bangladesz, Jordania oraz Indie. Zgodnie z oczekiwaniami naukowców, społeczeństwa zachodnie są dużo bardziej tolerancyjne pod tym względem, a mieszkańcy Wielkiej Brytanii, Kanady i Australii wypadli w badaniu jako tolerancyjni pod kątem oczekiwań wobec swoich sąsiadów. db | Fot | Fotolia
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► AKTUALNOŚCI
AKTUALNOŚCI ► 06 W podsumowaniu zauważono, że 81% przypadków SIDS można by było uniknąć w przypadku, gdyby dzieci spały oddzielnie. Zatem wspólne spanie może być przyczyną ponad 130 dzieci w ciągu roku! Ministerstwo zdrowia podjęło natychmiastową akcję w Wielkiej Brytanii w celu zmiany instrukcji dla rodziców noworodków.
»
ANGLIA
Podwyższone ryzyko śmierci łóżeczkowej » Wg najnowszych badań naukowców kontrowersyjne sypianie rodziców z noworodkami powinno natychmiast ulec zmianie. Badania wskazują na pięciokrotnie podwyższone ryzyko śmierci łóżeczkowej w przypadku tzw. co-sleepingu.
Do tej pory lekarze i położne określały ściśle zasady dotyczące snu noworodków, które precyzowały stan rodziców i oddzielnej kołderki dla dziecka. Zalecenia dotyczą niepalenia, zażywania substancji powodujących zmiany świadomości czy skrajnego zmęczenia. Jednak zostaną one zmienione i wprowadzony będzie całkowity zakaz spania rodziców z niemowlętami do trzeciego miesiąca życia. Zasady wprowadzone są już w USA i w Holandii, obecnie nowelizowane są w Wielkiej Brytanii. Przyczyny śmierci łóżeczkowej wciąż nie ustalono, ale jak powszechnie wiadomo przyczynia się do niej niedojrzały system oddechowy niemowlęcia. Ryzyko uduszenia wzrasta kiedy noworodek jest kładziony na brzuchu, śpi pod jedną kołdrą z rodzicem, bądź jest narażony na przygniecenie przez jednego z nich. Jednakże, jak podkreśla National Childirth Trust, wprowadzenie zakazu co-sleepingu może przyczynić się do wzrostu jeszcze większego ryzyka, kiedy mama w wyniku wycieńczenia, zaśnie na sofie lub krześle, karmiąc przebudzone dziecko. i je np. upuści. Śmierć w wyniku SIDS (sudden infant death syndrome) ponosiło ponad 2000 noworodków aż do 2010 roku, kiedy wprowadzono zasadę spania na plecach. W 2010 roku takich przypadków zanotowano jedynie 287. Połowa z nich nastąpiła, wg profesora Boba Carpentera z londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej, gdy rodzice spali wspólnie z dzieckiem. Zespół naukowca przeanalizował 1472 przypadki śmierci łóżeczkowej i 4679 normalnych niemowląt. W podsumowaniu zauważono, że 81% przypadków SIDS można by było uniknąć w przypadku, gdyby dzieci spały oddzielnie. Zatem wspólne spanie może być przyczyną ponad 130 dzieci w ciągu roku! Tekst | Gosia Szwed | Fot | Fotolia
■
ANGLIA
NOWA, LEPSZA PSZENICA
EDUKACJA ► 07 ANGLIA
» Brytyjscy naukowcy twierdzą,
że opracowali nowy rodzaj pszenicy, która może zwiększyć wydajność nawet o 30% - donosi serwis informacyjny BBC.
NOWA GENERACJA »
Jak poinformowała stacja BBC, młodzież zamiast czytać książki, gazety oraz inne klasyczne formy drukowane wybierajA czytanie, ale z nośników elektronicznych. Badanie, które zostało przeprowadzone w Wielkiej Brytanii, nie jest niczym odkrywczym, a tylko potwierdza przypuszczenia naukowców, że nowa i przyszła generacja czytelników zamiast sięgnąć po klasyczną gazetę, sięgnie po urządzenia elektroniczne, takie jak komputery, tablety i telefony komórkowe, na których ów gazetę przeczytają. Z przeprowadzonych badań wynika, że 52 proc. młodzieży preferuje czytanie z ekranu, podczas gdy tylko 32 proc. woli klasyczny druk. Pozostała część ankietowanych na chwilę obecną nie ma opinii lub co gorsze, nie czyta w ogóle. Jonathan Douglas, szef National Literacy Trust, instytucji, która przeprowadziła ankietę, powiedział: - Nasze badania potwierdzają (39 proc. młodych ludzi czyta codziennie, korzystając z urządzeń cyfrowych, gdy tylko 28 proc. czyta codziennie korzystając z tradycyjnych, drukowanych materiałów), że nowoczesna technologia odgrywa kluczową rolę w rozwoju młodych ludzi zarówno w ich umiejętnościach jak i w tym, że czytają. db | Fot | Fotolia
Dokonanie Brytyjskich naukowców z National Institute of Agricultural Botany przy Cambrigde, nie byłoby możliwe, gdyby nie połączenie współczesnego szczepu pszenicy ze starożytnym, który został użyty w celu osiągnięcia lepszej odporności i efektywności. Według naukowców zanim jednak nowa pszenica wejdzie w „życie”, muszą nastąpić zarówno kolejne badania, jaki i regulacje prawne, a to może potrwać nawet pięć lat. Jednak niektórzy rolnicy są na tyle zachwyceni nowym produktem, iż wierzą, że regulacje nastąpią dużo szybciej, gdyż jak argumentują, globalne zapotrzebowanie na bezpieczeństwo żywnościowe w najbliższych dziesięcioleciach - dzięki nowej pszenicy - może być zapewnione. Starożytny szczep pszenicy wyewoluował z traw i innych zbóż około 10.000 lat temu. Naukowcy, aby osiągnąć nową lepszą pszenicę, wykorzystali najnowszą technologię do zapylenia krzyżowego. W całej technologi najbardziej budzi podziw to, iż proces nie wymaga modyfikacji genetycznej. db | Fot | Wikipedia
ANGLIA
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► EDUKACJA
CYFROWE SMOCZKI » Według National Association of Head
Teachers, komputery i smartfony stały się niezbędnymi narzędziami rodziców, aby ci mogli uspokoić swoje dzieci. To działa prawie jak „cyfrowy smoczek”. Prezes stowarzyszenia Bernadette Hunter, twierdzi: Dzieci są pozostawione same sobie w swoich pokojach i w sposób mało kontrolowany spędzają wolny czas do późnych godzin wieczornych grając na różnego rodzaju urządzeniach elektronicznych, takich jak komputery i różnego rodzaju konsolach lub oglądając telewizję. Takie zachowanie powoduje z kolei, że dzieci nie są wyspane i zbyt zmęczone, aby następnego dnia uczyć się w szkole. Jak przekonuje pani prezes – często rodzice stosują urządzenia celowo, jak smoczek. Według zaleceń specjalistów, dzieci poniżej 5 roku życia powinny spać 15 godzin w ciągu doby, natomiast dzieci w wieku szkolnym co najmniej 10 godzin. Tymczasem w klasach nauczyciele zauważają coraz więcej dzieci, które z braku odpowiedniej ilości snu ziewają, są zmęczone i nie potrafią się skoncentrować. A to z kolei przekłada się na jakość przyswajanej wiedzy. db | Fot | Fotolia
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► EDUKACJA
EDUKACJA ► 08 Według Paul’a Farmer’a, uczelnie muszą zapewnić nie tylko usługi w celu wspierania dobrego samopoczucia psychicznego, ale także aktywnie tworzyć kulturę otwartości, w której uczniowie będą w stanie mówić o swoim zdrowiu psychicznym, w sposób otwarty i nieskrępowany. Jak podkreśla Farmer: - Nikt nie powinien cierpieć w samotności.
»
EDUKACJA
Nikt nie powinien cierpieć w samotności » Według badań Narodowego Związku Studentów w Wielkiej Brytanii, na kampusach uniwersyteckich pojawiły się takie zjawiska jak stres, depresja i myśli samobójcze. Innymi słowy, studenci mają problem ze zdrowiem psychicznym.
Badania wykazały, iż więcej niż 1 na 10 studentów przyznało się do myśli samobójczych, 14 proc. przyznało się do samookaleczenia, a 38 proc. miało uczucie paniki. Badania wykazały również, że 80 proc. ankietowanych miało szereg negatywnych uczuć, 55 proc. odnosiło uczucie niepokoju, 50 proc. cierpi na bezsenność lub zaburzenia snu, a kolejne 40 proc. przyznało się do uczucia „nicości i beznadziei”. Niemałym problemem jest również „Fala”. Okazuje się, że 1 na 20 uczniów doświadczył zastraszania przez innych uczniów. Problemem są także alkohol i narkotyki. Według badań, głównymi źródłami złego stanu psychicznego są: obawy przed egzaminem, problemy emocjonalne przyjaciół, rodziny, a także brak środków finansowych. Paul Farmer, szef organizacji charytatywnej zdrowia psychicznego, wezwał do udzielenia wsparcia studentom i jak powiedział: - Pomimo wysokiej częstotliwości występowania problemów zdrowia psychicznego i stresu wśród studentów, wiele osób nie szuka pomocy, być może z powodu piętna? Szczególnie niepokojące jest to, że ponad jedna czwarta badanych nie powiedziała nikomu o swoich problemach. Hannah Paterson (szef NUS), potwierdza te smutne statystyki: - Okazuje się, że uczniowie byli bardziej skłonni poinformować o swoich problemach znajomych i rodzinę, a nie lekarza lub członka kadry akademickiej lub poradni uniwersyteckiej. Niestety badania zostały przeprowadzone po raz pierwszy i nie wiadomo, czy problemy utrzymują się na stałym poziomie, czy jest coraz gorzej. Jedno jest pewne; studenci mają większy problem z opłaceniem czesnego, a także bardziej niż kiedykolwiek obawiają się trudnego rynku pracy. db | Fot | Fotolia
■
EKONOMIA ► 09
szkocka gospodarka optymistycznie przyśpiesza » Najnowsze statystyki wskazują, ANGLIA
wzrosły opłaty » Życie staje się coraz droższe,
nawet w polskich konsulatach. Okazuje się, iż za niektóre formalności zapłacimy nawet trzykrotnie więcej. które? np: zawarcie małżeństwa, Nowe przepisy weszły w życie od 1 maja 2013 roku. I tak np: zawarcie związku małżeńskiego będzie kosztować 500 euro, choć jeszcze niedawno kosztowało tylko 150 euro. Dlaczego kwoty podawane są w walucie euro? Takie są przepisy, a konsul ma obowiązek przeliczyć tą kwotę na funty. Formalności urzędnicze, które znacznie podrożały to m.in. wydanie paszportu (obecnie to równowartość 110 euro, podczas gdy poprzednio opłata ta wynosiła 68), czy przyjęcie wniosku i opracowanie dokumentacji w sprawie o nadanie obywatelstwa polskiego lub wyrażenia zgody na jego zrzeczenie się (obecnie – 360 euro, poprzednio – 250). Nowe opłaty zostały wprowadzone na mocy rozporządzenia Ministra Spraw Zagranicznych z dnia 23 kwietnia 2013 r. (które weszło w życie z dniem 1 maja 2013 r.) db | Fot | Fotolia
że w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy, aktywność wśród szkockich firm wzrastała w tempie nienotowanym wcześniej, co sugeruje, że w gospodarce nastąpiło zauważalne ożywienie. W tym kontekście Szkocka gospodarka ma się lepiej, niż gospodarka Wielkiej Brytanii. Wskaźniki wykazują, że Szkocka gospodarka wraca na drogę wzrostu w produkcji fabrycznej oraz dalszego wzrostu wśród firm usługowych. Wynika to m.in. z tego, iż firmy odpowiedziały pozytywnie i zwiększyły zapotrzebowanie na nowych pracowników, co przełożyło się z kolei na mniejsze bezrobocie nie notowane w ciągu ostatnich 9 miesięcy. Wskaźniki te napawają optymizmem i wróżą lepszą przyszłość dla szkockiej ekonomii. Piotr Reszczyński | Fot | Fotolia
SZKOCJA
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► EKONOMIA
ANGLIA
za drogie mieszkania » O tym, że mieszkania w Wielkiej brytanii
nie naleŻą do najtańszych nie trzeba niKogo przekonywać, TYM BARDZIEJ OSOBY, KTÓRE ZA MIESZKANIE ODDAJĄ LWIĄ CZĘŚĆ SWOICH DOCHODÓW. Okazuje się, że ponad milion mieszkańców Wielkiej Brytanii, na opłatę mieszkania musi przeznaczyć jedną trzecią swoich zarobków. Z badań, które zostały przeprowadzone przez agencję Resolution Foundation wynika, że około 1,3 mln Brytyjczyków musi ponosić zbyt wysokie wydatki w stosunku do poziomu zarobków na spłacenie hipoteki, wynajem lub utrzymanie mieszkania. Tym samym, osoby które ponoszą tak wysokie koszty muszą zrezygnować z innych spraw pierwszej potrzeby, do których należą wyżywienie czy opłacenie rachunków za pród, gaz, etc. „Wiele rodzin stara się znaleźć taki dom, który pasuje zarówno do ich potrzeb, jak i możliwości finansowych. Jednak często podejmują trudne wybory, oznaczające wysoki czynsz i brak pieniędzy na rachunki lub mieszkanie w przeludnionym lokalu – wszystko to w czasach, gdy inne koszty utrzymania rosną”, twierdzi wiceprezes fundacji, Vidhya Alakeson. db | Fot | Fotolia
ZDROWIE ► 10 24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► ZDROWIE
Przypomnijmy, że rząd brytyjski chce ograniczyć turystykę medyczną, tłumacząc, że budżet obciążają koszty świadczenia usług medycznych osoby, które celowo przyjeżdżają z zagranicy, aby z nich skorzystać.
»
Polacy, paracetamol i mit o turystyce medycznej
ANGLIA
» Brytyjski dziennik „The Guardian” słowami publicystki Zoe Williams, w artykule „NHS: Polacy, paracetamol i mit o turystyce medycznej”, rozwiązuje zagadkę turystyki medycznej Polaków.
Publicystka twierdzi, że Polacy rzadko korzystają z usług brytyjskiej służby zdrowia, a co więcej, nie mają o niej dobrego zdania. Ponadto, Polacy – według autorki – na ogół są młodzi, zdrowi, a i rodzin zbyt często nie zakładają: - Ponoszone przez NHS koszty leczenia imigrantów (połączony koszt świadczenia usług medycznych dla imigrantów z UE i spoza UE to ledwie 7 mln funtów rocznie, a więc niewspółmiernie mało w stosunku do ich liczby, ok. 7,5 mln) są proporcjonalnie o wiele mniejsze niż leczenia Brytyjczyków. Imigranci są od nich generalnie młodsi, zdrowsi, a usługa nie jest również na tyle dobra, jak w Polsce – wylicza publicystka. Poza tym, Zoe Williams, polemizuje z rozpowszechnionym przeświadczeniem, że służba zdrowia w Wielkiej Brytanii jest rodzajem niedoścignionego wzoru, a służba zdrowia w Polsce to w rzeczywistości standard kraju trzeciego świata. Gdyby tak było – mówi publicystka - to nowo powstałe na Wyspach polskie przychodnie lekarskie nie miałyby racji bytu, a tymczasem radzą sobie dobrze. Podsumowując, autorka tekstu napisała: - Osobiście nie krytykowałabym NHS za to, że pokłada wiarę w paracetamolu, odstrasza od wizyty u specjalisty, nie przepisuje antybiotyku, skąpi na rentgen. Czyni to ją oszczędną i stoicką. Jeśli jednak wydaje się nam, że ludzie celowo przyjeżdżają do Wielkiej Brytanii po to, by leczyć się tu na koszt państwa, to żyjemy w świecie marzycielskiej fikcji. db | Fot | Fotolia
■
FACEBOOK! Open Scotland.pl - Dołącz do nas!
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► WYWIAD
WYWIAD ► 12
Walka z ... pracodawcami
Barbara to osoba, która dzielnie walczy i się nigdy nie poddaje. Swoją brytyjską karierę zaczęła od pokojówki w hotelu. Doświadczenie to skłoniło ją do walki o prawa pracownicze, które w Wielkiej Brytanii, zwłaszcza w sektorze hotelarstwa, są nagminnie łamane. Chroni słabszych i tych, którzy nie radzą sobie sami, nagłaśnia problem wyzysku i mobbingu. Dziś z tą niezwykłą kobietą- finalistką plebiscytu na Polkę Roku 2013, rozmawia Agnieszka Szmidel.
WYWIAD ► 13 - Skąd wzięła sie w Pani potrzeba pomagania innym?
ścicieli, przecież bez naszej pracy oni sami by tego wszystkiego nie wytworzyli, w końcu nie zatrudniają nas z dobrego serca, tylko by prowadzić swój biznes z sukcesem. Tymczasem ostatnio upowszechniła się propaganda, jakoby pracownicy byli tylko dodatkowym kosztem dla tego biznesu, w związku z czym traktuje się ich jak zło konieczne, „zasoby ludzkie” wpisane w koszty firmy.
To nie jest to potrzeba, a konieczność. Nie o pomaganie tutaj chodzi, tylko o walkę o to, aby zmienić chorą sytuację. Można pomagać ludziom doraźnie, gdy ich sytuacja tego wymaga, ale to nie rozwiązuje problemu. Za chwilę pojawią się kolejne osoby potrzebujące pomocy. Dopóki nie zmienią się pewne zasady, takich ludzi będzie przybywać a chodzi o to, by nikt nie musiał żebrać o pomoc czy łaskę, lecz żeby mógł żyć godnie ze swojej pracy na jakimkolwiek stanowisku. W tym systemie nie jest to możliwe, normy są stale podwyższane, jeden pracownik wykonuje pracę przewidzianą często dla dwóch lub trzech osób za jedna stawkę, oszczędności zakładów pracy są robione kosztem pracowników, ich pensje stale maleją w porównaniu z kosztami życia. Taka pomoc bywa jedynie maskowaniem objawów choroby, którą trzeba wyleczyć. Oczywiście, ona jest potrzebna, ale jeszcze bardziej są potrzebne rozwiązania systemowe.
Przecież pracodawcy dają pracę… Rozumiem, że można robić pieniądze na samym obracaniu pieniędzmi czy akcjami na giełdzie, do tego nie trzeba tabunów pracowników. Do czego prowadzi takie myślenie, wie dziś cały świat próbujący podźwignąć się z potężnego kryzysu zapoczątkowanego przez takich właśnie „myślicieli”. Nie zmienia to faktu, że społeczeństwo potrzebuje dóbr i usług, których nie zapewnią im panowie z City, a które wykonują tak pogardzani dziś pracownicy. Nasza praca – sprzątaczek, fryzjerów, śmieciarzy, robotników produkcyjnych, rolników, górników czy dziennikarzy – jest potrzebna społeczeństwu, a więc wszyscy nawzajem jesteśmy sobie potrzebni. Bez naszej pracy, godnie opłacanej i wykonywanej w cywilizowanych warunkach, upadnie cywilizacja. Nie można nas traktować jak niewolników, odbierając nam kolejne prawa, podnosząc w nieskończoność normy i traktując jak śmieci. Co prawda celuloza jest kaloryczna, ale nie wiem, jak długo można by przeżyć jedząc banknoty czy papiery wartościowe. Jeśli łamanie i ograniczanie praw pracowniczych będzie kontynuowane, nikt nie będzie chciał robić. A na pewno – dla tych, którzy gardzą pracownikami. Ciekawe, jak sobie wtedy poradzą?
Czy wielkie korporacje, mimo lustra, jakimi są media i organizacje pozarządowe, łamią prawa pracownicze? Czy pani prawa pracownicze zawsze były i są przestrzegane? Czy w ogóle ma pani ich świadomość? Większość z nas nie jest właścicielami czy udziałowcami wielkich korporacji, a pracownikami najemnymi, bez względu na to, jaki rodzaj pracy wykonujemy. Wykonujemy swoją pracę – umysłową czy fizyczną – oczekując za to wynagrodzenia, dzięki któremu będziemy mogli żyć godnie, niekoniecznie w luksusach, ale nie jak nędzarze. I mamy prawo tego oczekiwać, bo to my, pracownicy, wypracowujemy zyski dla wła-
Czy w chwilach, kiedy stawia się czoła wielkim firmom, dyskryminowani łączą swoje siły, aby walczyć o swoje prawa? 24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► WYWIAD
WYWIAD ► 14 nieoficjalny ruch oporu pracowniczego będzie się rozwijał i czuję, że kiedyś zwyciężymy.
Myślę, że jest to pytanie bardziej do działaczy związków zawodowych czy osób naukowo zajmujących się problemem łamania praw pracowniczych, oni mogą dysponować badaniami i statystykami na ten temat. Ja mogę się wypowiadać wyłącznie na podstawie własnego doświadczenia, a to – na razie – dotyczy „stawiania czoła” jednej zaledwie korporacji. Choć nie przesądzam, czy kiedyś nie będzie ich więcej… Oczywiście, pracownicy starają się współpracować i wspierać się wzajemnie, ale są to działania bardzo nieoficjalne. Niektórzy nawet na gruncie prywatnym wolą omijać te kwestie. Ze strachu. Mimo tego, iż żyjemy w zjednoczonej Europie demokratycznych państw, gdzie formalnie prawa człowieka i wszelkie swobody są jednym z fundamentów naszej Unii Europejskiej, to w praktyce wygląda to zgoła inaczej. Czym innym są bowiem deklaracje i prawa zapisane w szumnych odezwach, czym innym zaś – realne, codzienne życie.
A jednak zapłaciła Pani spora cenę za stawienie czoła ogromnej korporacji... Poniosłam poważne konsekwencje i one wciąż trwają, ale godność warta jest każdej ceny. Byłam upominana za kontakt z mediami, sugerowano mi, że nie powinnam tego robić. Mój pracodawca próbował skłonić mnie do spotkania sam na sam, aby omówić te kwestie tłumacząc, że jest to nieformalna rozmowa i nie wymaga obecności mojego reprezentanta związkowego. Nie zgodziłam się. Spotkanie odbyło się w obecności działacza związku Unite the Union, zaproponowano mi lepsze stanowisko. Nie zgodziłam się. Nie dam się przekupić. Zmiana sytuacji jednej osoby nie rozwiązuje problemu wyzysku pracowników hotelowych. A ja walczę nie tylko o siebie, ale o zasady, które powinny dotyczyć wszystkich. Wkrótce zostałam zawieszona w czynnościach zawodowych, włącznie z oficjalnym zakazem przychodzenia do pracy i kontaktowania się z innymi pracownikami.
Czy czuła się Pani w swojej walce osamotniona? Życie pracowników, których byt i życie oraz ich rodzin często, zbyt często, zależy od widzi mi się pracodawcy, nie jest łatwe. Tutaj musimy działać niemal jak partyzanci, spotykając się w tajemnicy po godzinach pracy, w ciągłym strachu o konsekwencje i poczuciem zagrożenia utratą pracy, czyli źródła utrzymania. I to w sensie wręcz biologicznym, bo o godnym czy lepszym życiu mało kto już myśli. W takich warunkach trudno o jakieś teatralne przejawy solidarności, każdy myśli i troszczy się o siebie. I ja to rozumiem. Co nie oznacza, że takiej współpracy nie ma, ale wolałabym o tym teraz nie mówić. Jest jakaś nuta romantyzmu i martyrologii – tak bliskich nam, Polakom – w takich formach działania. Mam nadzieję, że ów
Jak to się stało? Pretekstem zawieszenia było oskarżenie mnie o ujawnienie tajemnicy firmy, do dzisiaj nie wyjaśniono mi, co było tą tajemnica i nie podano mi oficjalnie wyników dochodzenia, o co niejednokrotnie prosiłam. Od kilku miesięcy media zarówno brytyjskie, jak i polonijne, a także polskie, nagłaśniały problem ciężkich warunków pracy w londyńskich hotelach, a ja byłam jedynym pracownikiem, który mówił o tym dziennikarzom pod swoim nazwiskiem. Podczas mojego zawieszenia hotel 24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► WYWIAD
WYWIAD ► 15 wraz z agencją podwyższał normy… Koleżanki z pracy liczyły na mnie, prosiły o pomoc, jednak ja w żaden sposób nie mogłam im pomóc, nie łamiąc zasad zawieszenia. Unite The Union pomógł pokojówkom napisać petycje o braku ich zgody na podniesienie norm, jednak ta petycja nigdy nie dotarła do naszego pracodawcy. Mimo tych trudności, nie poddam się. Chciałabym, by taką siłę poczuli też inni pracownicy, zasługują na to. Nie tylko wierzę, ale jestem przekonana, że możemy zmienić świat, jeśli tylko będziemy solidarni i przestaniemy czołgać się z głowami przy ziemi. Najwyższy czas, by pracownicy wreszcie podnieśli głowy i zacisnęli pięści zamiast wciąż zaciskać pasa z biedy i zęby z nerwów.
Nie tylko. Coraz więcej osób zgłasza się również po poradę w związku z nieuczciwymi agencjami wynajmu lub nieuczciwymi prywatnymi właścicielami wynajmowanych pokoi, domów. Okazuje się, że i prawo lokatorskie jest tu równie często łamane, jak prawa pracownicze. Domy bywają wynajmowane bez wymaganej licencji, na czarno. To skutkuje problemami w uzyskaniu dodatku mieszkaniowego w przypadku utraty pracy, bo właściciel, który unikając płacenia podatku nie rejestruje wynajmu, zrobi wszystko, by ukryć oszustwa i lokator ląduje na bruku bez dowodu, że tam mieszkał. Bez pracy i bez mieszkania kończy się to zazwyczaj bezdomnością, której powodem często jest nie przestrzeganie praw lokatorów. Te dwa główne problemy najczęściej spotykam.
Pomaga Pani innym. Kto zgłasza się po pomoc do Pani?
Poza działalnością społeczną, maluje Pani obrazy. Jaka role w Pani życiu pełni sztuka?
To przeważnie osoby niesprawiedliwie zwalniane, dyskryminowane i zastraszane w pracy, okradane przez pracodawców. Bardzo często ci ludzie potrzebują jedynie porady, ponieważ nie znają prawa pracy, więc nie potrafią się bronić. Nie wiedza, ile im przysługuje urlopu, czy mają prawo do płatnego zwolnienia chorobowego, czy muszą pracować po godzinach pracy, czy pracodawca ma prawo wydłużać im czas pracy wbrew podpisanym przez obie strony umowom, czy ma prawo dokładać obowiązków poza tymi, które są jasno określone w kontrakcie, czy obraźliwe epitety to już jest mobbing, czy mogą zostać zwolnieni podczas urlopu wypoczynkowego lub chorobowego...
Skończyłam w Polsce studia malarskie, wcześniej liceum sztuk plastycznych. Pochodzę z artystycznej rodziny. Sztuka zawsze była obecna w moim życiu. Być może ta specyficzna wrażliwość sprawiła, że nie potrafiłam być obojętna na wyzysk i niesprawiedliwość, z jakimi się spotykałam i spotykam. Przygotowuję właśnie cykl prac będących malarska opowieścią o tym, co tak naprawdę dzieje się w hotelach, nie tylko w Londynie. Opieram się na własnych doświadczeniach i przeżyciach, to momentami bardzo intymne, ale wiem, że tymi obrazami mówię nie tylko w swoim imieniu W zasadzie dotyczy to wielu pracowników, niezależnie od branży. Będzie to opowieść o wyzysku, bezduszności i krwiożerczości korporacji, o traktowaniu pracowników jak podludzi, o łamaniu praw pracowniczych, o pracy ponad ludzkie możliwości, o bólu – często fizycznym, spo-
- Pomaga Pani głównie w sprawach pracowniczych? 24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► WYWIAD
WYWIAD ► 16 wodowanym zbyt ciężką pracą – i cierpieniu tzw. normalnych ludzi z uśmiechami przyklejonymi na nieszczęśliwych twarzach. O cenie, jaką za takie traktowanie płacą pracownicy, czyli większość społeczeństwa, niezależnie od szerokości geograficznej, pod którą żyją. O wszystkim, czego nie oddadzą słowa, o czym się nie mówi, a należałoby krzyczeć. Ten krzyk buntu, ale częściej rozpaczy i poczucia bezsilności, czasem się odzywa, ale my go nie słyszymy. Usłyszmy go. Dzisiaj. Bo jutro może być za późno.
nie rozwiążę sama wszystkich problemów. Chciałabym dawać przykład innym, że warto walczyć. Warto, co nie oznacza, że się opłaca. Tak jak wartość i cena nie są synonimami. Każdy sam musi dokonać wyboru. Ja mam nadzieję, że poczucie własnej godności i wartości przeważy nad rynkową wyceną niewolniczej i poniżającej pracy. - Mówi Pani : « Wierzę, że zmienię świat – mimo wszystko, bo wiara nie wymaga dowodów ». Co chciałaby Pani zmienić w życiu swoim i innych? Chciałabym, by ludzi traktowano godnie, niezależnie od tego, ile i w jaki sposób zarabiają na życie. Chciałabym być szanowana jako pracownik, gdziekolwiek bym pracowała. Chciałabym być szanowana po prostu jako człowiek. Brakuje mi tego szacunku dla drugiego człowieka, dla jego pracy, wysiłku. Myślę, że nam wszystkim brakuje tego szacunku do siebie nawzajem. Brakuje nam uwagi dla drugiego człowieka, dla siebie, nawet dla swoich najbliższych. Mijamy się jak roboty, jak „zasoby ludzkie”, skupione na bezdusznej i mozolnej walce o byt, zmuszane traktować siebie nawzajem jak towar na rynku, jak potencjalne źródła dochodów albo zagrożenie pogrzebania naszych rzekomych karier i zarobków. Nie da się tak żyć. Sobie i innym życzę, abyśmy od nowa nauczyli się dostrzegać w sobie ludzi, którzy nie są robotami, wykonawcami, petentami w urzędach czy zimnymi urzędnikami, rządzącymi i rządzonymi, tylko po prostu ludźmi, z całą gamą emocji i przeżyć, bo to one tworzą nasze życie, a nie pieniądze i kupowane za nie rzeczy. Moja walka o prawa pracownicze, o godność pracowników, ma też taki sens. Przestańcie nas traktować jak zasoby ludzkie albo konsumentów. Jesteśmy ludźmi i obywatelami.
A teraz trochę o konkursie na „Polkę Roku w UK”. Jak przyjęła Pani wiadomość o nominacji? Wiadomość o nominacji przyjęłam z radością, jako dostrzeżenie problemu łamania praw pracowniczych, za walkę o które zostałam nominowana. Cieszę się, ze zaczynamy o tym coraz głośniej mówić, że ten ogromny problem przestał być zamiatany pod dywan. Byłam mile zaskoczona otrzymując specjalne wyróżnienie z rąk pani Wicemarszałkani Sejmu Rzeczpospolitej, pani Wandy Nowickiej, za moją walkę o prawa pracownicze. To ważne dla mnie wyróżnienie nie ze względu na funkcję sprawowaną przez panią Nowicką, ale bardziej na fakt, że jest ona osobą od wielu lat zaangażowaną w walkę o prawa kobiet, w tym prawa pracownicze, a więc przyznała mi owo wyróżnienie kierując się swoją wiedzą i doświadczeniem nie jako urzędnik, lecz osoba doskonale rozumiejąca wagę mojej walki. Czy Plebiscyt i to wyróżnienie pomoże Pani w dalszej walce? Mam nadzieje, że mój udział w Plebiscycie ośmieli innych wyzyskiwanych pracowników do walki o swoje prawa i wsparcie mnie w mojej kampanii przeciwko nieuczciwym pracodawcom. I wspierania siebie nawzajem. Nie jestem Superwoman,
Zdjęcia pochodzą z prywatnego archiwum Pani Barbary, obrazy autorstwa Barbary Pokryszka- Sołtys 24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► WYWIAD
■
REKLAMA ► 17
Jak odzyskać roszczenia z tytułu obrażeń ciała WSTĘP Na pierwszym spotkaniu omówimy okoliczności Twojej sprawy i możliwości uzyskania odszkodowania. Wytłumaczymy przebieg ustalania odpowiedzialności i w jaki sposób roszczenia są wyliczane. Można dochodzić roszczeń w przypadku cierpienia, straty zarobków oraz za innego rodzaju straty. Omówimy też etapy dochodzenia, które mogą zostać podjęte. Po konsultacji z Tobą rozpoczniemy staranie się o odszkodowanie od zawiadomienia strony przeciwnej lub ubezpieczyciela strony przeciwnej. Omówimy z Tobą sposób opłacenia postępowania prawnego. I w stosownych przypadkach weźmiemy pod uwagę brak opłaty, jeżeli sprawa nie zostanie wygrana. Jeżeli przysługuje Ci bezpłatna obsługa prawna tak zwana Legal Aid to pomożemy Ci ją uzyskać. Na stronie internetowej www.slab.org.uk możesz sprawdzić czy się do tego kwalifikujesz. Naszym celem jest szybkie uzyskanie roszczeń poprzez prowadzenie korespondencji ze stroną przeciwną lub jej ubezpieczycielem. Jakkolwiek w niektórych przypadkach sprawa trafia do sądu. Sprawa sądowa może okazać się niezbędna, gdy kwestionowana jest odpowiedzialność lub wartość roszczenia. Alternatywnie postępowanie sądowe może być konieczne, aby Twoja sprawa nie uległa przedawnieniu. Postępowanie sądowe musi
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► REKLAMA
Przewodnik jak odzyskać roszczenia Z tytułu obrażeń ciała z Kancelarią Adwokacką Beveridge i Kellas
być rozpoczęte w ściśle określonych terminach, a ich nieprzestrzeganie może spowodować utratę prawa do odszkodowania. Wczesne doradztwo prawne jest zatem niezbędne. KATEGORIE ROSZCZEŃ Z TYTUŁU ODNIESIONYCH OBRAŻEŃ CIAŁA
Wypadki w pracy Rząd brytyjski przedstawił szereg przepisów, aby chronić Cię w miejscu pracy. Ustawodawstwo reguluje warunki pracy, w tym stan podłogi, schodów, oświetlenia, wentylacji, higieny, przydatności siedzeń i miejsc pracy. Sprzęt do pracy musi być utrzymywany w sprawnym stanie i okresowo
REKLAMA ► 18 sprawdzany. Każdy pracodawca musi podjąć odpowiednie i wystarczające kroki w celu oceny zagrożeń dla zdrowia i bezpieczeństwa innych w miejscu pracy i musi się upewnić, że ocena ryzyka jest przekazana pracownikom. Odpowiednie kroki muszą być podjęte przez pracodawcę w celu uzyskania najniższego poziomu ryzyka możliwego do zastosowanie w praktyce. Pracodawcy są zobowiązani, zapewnić każdemu pracownikowi (z pewnymi zastrzeżeniami) odpowiednią odzież ochrony osobistej (w tym obuwie), w przypadkach gdzie pracownik może być narażony na ryzyko w związku z bezpieczeństwem zdrowia. Szczególne przepisy istnieją w branży budowlanej w celu zapewnienia wszystkim pracownikom bezpiecznego miejsca pracy. Pracodawcy są pośrednio odpowiedzialni za prześladowania swoich pracowników. Jeśli zostałeś poszkodowany w wyniku prześladowań przez pracodawcę (lub przez innego pracownika) możesz być uprawniony do odszkodowania.
oraz w kontaktach z Biurem Ubezpieczycieli Komunikacyjnych. Zaniedbania medyczne W celu ustalenia odpowiedzialności wobec lekarza, który popełnił błąd w sztuce lekarskiej: musi zostać udowodnione, (1) jaka jest zazwyczaj normalna praktyka, (2) że taka praktyka nie została podjęta oraz, (3) że podjęte działanie nie było zgodne z powszechnie przyjętą praktyką. Odszkodowanie z tytułu obrażeń ciała Zgodnie z Ustawą Roszczenia z Tytułu Obrażeń Ciała, roszczenie o odszkodowanie można składać do Criminal Injuries Compensation Authority w przypadku odniesienia urazu bezpośrednio uznanego jako “przestępstwo w wyniku przemocy.” Wysokość odszkodowania jest obliczana w odniesieniu do ustawowej skali odszkodowań. Oświadczenie musi być przyjęte przez CICA w ciągu dwóch lat od daty popełnienia zbrodni. Pomożemy Ci poradzić sobie z CICA, a także doradzimy w przypadku proponowanego odszkodowania.
Roszczenia z tytułu poślizgnięcia się i potknięcia Poza miejscem pracy, inne osoby / organizacje mają obowiązek prawny do podjęcia uzasadnionych starań mających na celu dobro społeczeństwa. Takim przykładem jest obowiązek władz lokalnych do sprawdzenia i naprawy dróg oraz chodników, za które są odpowiedzialni. Możemy Ci doradzić, czy okoliczności twojego wypadku uprawniają Cię do roszczenia wobec takiej organizacji.
Inne rodzaje roszczeń z tytułu obrażeń osobistych W niektórych sytuacjach okoliczności twojego wypadku nie pasują do żadnej z powyższych kategorii. Akty prawne i / lub prawo zwyczajowe przypadków i precedensów pomimo to może jednak poprzeć wniosek o odszkodowanie. Naszym celem jest zapewnienie Ci sprawiedliwej kompensaty, kiedy jesteś ranny w wyniku zignorowania lub naruszenia takich obowiązków. Jeśli jesteś ranny w wypadku, należy wcześnie szukać porady prawnej w kancelarii adwokackiej Beveridge & Kellas.
Wypadki drogowe Jeśli zostałeś ranny jako pieszy, rowerzysta, kierowca lub pasażer w samochodzie, doradzimy Ci, czy masz prawo do odszkodowania i podejmiemy odpowiednie kroki w celu uwierzytelnienia twojego roszczenia. Jeśli winna osoba jest nieubezpieczonym kierowcą lub niemożliwa do ustalenia to można nadal ubiegać się o odszkodowanie poprzez złożenie wniosku do Biura Ubezpieczycieli. Pomożemy Ci w składaniu wniosku
Adres: 52 Leith Walk EH6 5HW Tel: +44 (0) 131 554 6321 Fax: +44 (0) 131 553 5319 (pomoc w uk 68 Leith Walk EH6 5HW) Kontakt w j.polskim 07952127421 24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► REKLAMA
■
Open Scotland.pl Serwis informacyjny: Open Scotland.pl, Open eBusiness.biz oraz tygodnik online Open Polish Magazine w Wielkiej Brytanii, to miejsca dla osób poszukujących informacji, publicystyki, kultury i rozrywki. To także miejsca na profesjonalną i skuteczną reklamę. To miejsca, a raczej przestrzeń dla ludzi pozytywnie nastawionych, kreatywnych, ale przede wszystkim otwartych na człowieka, rzeczywistość oraz nowe technologie. ZAPRASZAMY do współpracy
www.openscotland.pl Uwaga! Open Polish Magazine dostępny jest również na stronach: www.polsport.co.uk www.lejdizmagazine.com www.damianbilinski.com
Rozmawia ► Gosia Szwed
FOT: KRAJEWSCY I KATARZYNA GLINKA
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► ROZMOWA
Krajewscy - polscy projektanci ruszają na podbój Europy!
ROZMOWA ► 21 Witam serdecznie jednych z najzdolniejszych projektantów polskich. Czy Krajewscy to marka ekskluzywna?
kocham nad życie, nigdy jako małe dzieci nie kłóciliśmy się. Skończyła technikum odzieżowe. Jak moglibyśmy robić co innego, jeśli dorastaliśmy w takiej rodzinie :)
Jeśli bardzo wysoka jakość wykonanych kreacji oraz miłą obsługę można nazwać ekskluzywną? To, tak. Ekskluzywna, ale dostępna dla każdego. Otaczanie się „luksusem Krajewskich” nie jest tylko przeznaczone dla dobrze sytuowanych, każdą kolekcję tworzymy pod gust klienta, chodź nie ukrywamy, że specjalizujemy się w kreacjach wieczorowych i sukniach ślubnych, szytych na zamówienie.
Ewa … także wychowana w rodzinie krawieckiej. Szyły babcie, mama, mama chrzestna, ciocie, wujkowie, kuzynki. Zawsze marzyłam o tym, żeby być fryzjerką, ale w ostateczności zdecydowałam się na technikum odzieżowe i uważam, że bardzo dobrze wybrałam. Fryzjerstwo i modadwie moje pasje. Aby spełnić swoje marzenie o projektowaniu, musiałam nauczyć się szycia czyli podstaw. Skończyłam odpowiednią szkołę krawiecką. Dzięki temu, że umiałam szyć, mogłam zacząć rysować i realizować swoje projekty. Cieszę się, że wybrałam właśnie ten kierunek w życiu.
Czym jest moda wg Was? Moda dla Krajewskich jest przede wszystkim wielką sztuką , religią. To swoiste wyznanie wiary, tworzymy to, w co wierzymy, tak naprawdę „moda” dla nas jest całym życiem. Jedni kochają ponad wszystko dzieci a my ponad wszystko kochamy modę.
Zdecydowanie bardzo ciężko jest młodym projektantom, ale zawsze mówię wszystkim innym „róbcie swoje”. W dobie internetu patrzmy na świat biznes globalnie, a nie regionalnie. Mamy bardzo dobre narzędzie w swoich domach jakim jest Internet. Tak naprawdę jak w każdym biznesie nie jest łatwo i to jest naturalne. Moda to wielka forma sztuki, ale nie zapominajmy, że może być także połączona z biznesem, co pokazuje nam np. znakomita projektantka a zarazem wspaniały człowiek- Ewa Minge, która godnie reprezentuje naszą Polską Modę w świecie. Dzięki takim projektantom jak Ewa, świat może się dowiedzieć, że w Polsce także tworzona jest moda. Do młodych twórców mody apeluje - bądźcie silni i idźcie w swoim kierunku! Nie przejmujcie się ocenami, bo nie ma czym. W Polsce nie ma osoby, która może poszczycić się uprawnieniami do oceny sztuki jaką jest „moda” (śmiech).
Jak to wszystko się zaczęło? Myślimy, że to zaczęło się parę pokoleń wcześniej, pochodzimy oboje z rodzin krawieckich. Piotr. ...odkąd pamiętam byłem wychowywany w duchu tej pięknej sztuki jaką jest krawiectwo, podziwiając od najmłodszych lat babcię Klarę. Zawsze byłem pod wrażeniem maszyn porozstawianych po całym domu, porobionych form, wszędzie porozkładanych. Szycie traktowała jak ceremonię, miała nawet do tego specjalne, złote okulary. Jestem pewny, że gdyby żyła, do dzisiaj byłaby światowej klasy projektantką! Cała moja rodzina była „zarażona” krawiectwem: ciocia, mama, potem siostra Sylwia. Z Sylwią, którą FOT: KRAJEWSCY EWA I PIOTR
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► ROZMOWA
Czy trudno się przebić w Polskim świecie mody?
ROZMOWA ► 22 24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► ROZMOWA
Kto jest Waszą idealną klientką? Wiem, że zabrzmi to mało wiarygodnie ale faktycznie tak jest, że nie mamy złych czy dobrych klientek. Mamy same fantastyczne! Nasi klienci, są to Panie oraz Panowie, często stają się też naszymi przyjaciółmi. W Warszawie jesteśmy od 8 lat, a nasze wierne klientki przyjeżdżają do nas z naszego rodzinnego miasta - Gdyni, chodź nie narzekamy na brak pracy w Warszawie zawsze ciepło wspominamy nasze panie z rodzinnych stron i z jeszcze większą przyjemnością je obsługujemy. Afera „cyckowa” w Top Model Polska. Piotrze, czynnie broniłeś imienia modelek i projektantów we wszelkich mediach. Dlaczego? Czy golizna nie stała się częścią naszego widnokręgu a model łóżkowy szybkim sposobem na karierę? Nie lubię wracać do programu o Top Model a raczej do karygodnego zachowania Pana Dawida Wolińskiego, który podaje sie za projektanta mody (śmiech). To jest nim czy nie? Sam widz niech oceni na jakim poziomie zachowuje się Pan Dawid Woliński. Skoro podaje się za projektanta mody, to chyba nie wie jakie maniery obowiązują w świecie prawdziwej mody. Nie wspomnę już o wychowaniu, gdzie normy które mu przekazali prawdopodonie opiekunowie, nie należą do norm społecznych. Nie ma znaczenia, że uczestniczka poprosiła o sprawdzenie swojego biustu, Pan Woliński pokazał swoje zawodowe umiejętności jeśli chodzi o modę, obleśnie obmacując uczestniczkę programu. Szczytem kłamstwa było jednak informowanie publiczności, że ponoć tak właśnie sprawdza się biusty modelek na wybiegach. Program Top Model na pewno nie jest wprowadzeniem do prawdziwego świata mody. Jestem tego pewny. Zawodowe modelki dla pro-
FOT: WERONIKA KSIĄŻKIEWICZ I PIOTR KRAJEWSKI
jektantów mody bardzo często stają się muzami a nie obiektem szykanowania, śmiechu i poniżania! To od modelek zależy jak zostanie pokazane dzieło sztuki projektanta. Zdecydowanie zaprzeczam takim praktykom. Nie wiem jaki projektant obmacuje modelki przed pokazem. To garderobiane bądź styliści ubierają dziewczyny w kreacje projektantów przed samym pokazem. Chyba, że projektant nie ma pojęcia o formie, kroju oraz szyciu, to wtedy zaczyna poprawki na modelce, upycha, spina itd. Ktoś, kto bardzo poważnie traktuje modę, wykonuje kreacje dokładnie, szyte pod daną modelkę i leżą na modelce jak jej druga skóra.
Lubicie ubierać celebrytki? Co do osób znanych, nie lubimy nazywać ich celebrytkami. Zacznijmy od tego, na czym to polega. Osoby medialne są bardzo często proszone o możliwość współpracy na zasadzie wymiany świadczeń, tak to się mówi fachowo. Tego typu wymiana działa bardzo dobrze na świecie, w Polsce różnie z tym bywa. Jak ubiera się osoby publiczne: aktorki, wokalistki, to bardzo często jest to forma reklamy. Nie wolno na takie rzeczy narzekać, takie osoby są żywą reklamą dla danego projektanta. W praktyce są to bardzo różne umowy. Praktycznie zawsze, kiedy ubieraliśmy znanych, obie strony były zadowolone.
ROZMOWA ► 23 Wasza ulubiona?
naczelnego stylisty Jacykowa np., którego Piotrze nazwałeś manekinem mody albo Krupę, której wyrzucasz kolagenowe usta, modelki z Top Model - stadem bydła...
Bardzo lubimy np. Edytę Herbuś. Jest bardzo dobrym, kochanym człowiekiem i nie można powiedzieć o niej złego słowa. Chętnie kreujecie wokół siebie medialne zamieszanie, krytyka obrony praw zwierząt przez Joannę Krupę, działalność charytatywna, a z drugiej strony dużo ciepła od Was bijącego na co dzień...czy to taktyka marketingowa czy prawdziwi Krajewscy? Co do Joanny Krupy to już dawno powiedziałem, że jest niespójna w swoich poglądach. Skoro jest obrończynią praw zwierząt to chyba nie powinna używać nic, co jest pochodzenia zwierzęcego, prawda? Poza tym nie znam Pani Joanny Krupy, choć z wielką przyjemnością bym się z nią spotkał w celu wymiany poglądów, ale proszę nie zrozumieć tego w zły sposób. Relacje zawodowe to co innego niż prywatny kontakt. Pozwolę sobie dodać, że nikt nie odważył się napisać, że organizacja PETA to sekta, która wykorzystuje temat obrony praw zwierząt do zbijania niesamowitej fortuny. Większość inteligentnych ludzi wie, czym jest ta sekta, ile zwierząt pomordowali NIBY W CELACH HUMANITARNYCH !!! Nasze osobowości to nie jest taktyka marketingowa Krajewskich. Krajewscy są znani z tego, że głośno mówią co myślą, a raczej Krajewski jest taki, że co myśli to gada. Zdecydowanie nie poddam się schematom, które panują w pewnych środowiskach, wyzbyłem się schematów i jest mi z tym dobrze.
Nie zapominajmy, że Pan Jacyków bardzo często opiera swoje modowe doświadczenia oraz wypowiedzi o modzie o swoją orientację seksualną (śmiech). Wynika to pewnie z kompleksów o podłożu seksualnym. Podobała mi się wypowiedź Ewy Minge, która powiedziała, że własnego dziecka nie puściła by jednym środkiem lokomocji z panem, który wygląda jak obślizgły ślimak i wiecznie emanuje swoją seksualnością. Też bym sie bał(śmiech). Pozwolę sobie dodać, że sfera seksu ludzi nie powinna nikogo interesować. Jest to tak intymne jak wiara w Boga jakkolwiek go pojmujemy.
Czy jesteście bezinteresowni? A może po prostu szczery w wyrażaniu opinii? Przypomnę sprawę
Czy jesteśmy bezinteresowni? Chyba wypadało by zapytać innych, ale myślę, że tak. Bardzo dużo
FOT: ANNA WIŚNIEWSKA I PIOTR KRAJEWSKI
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► ROZMOWA
Jak wcześniej powiedziałem zawsze stanę w obronie MODY- wielkiej sztuki i nie pozwolę na jej profanację przez takich ludzi jak Jacyków. To szkodnik prawdziwej mody! Sabotuje, nie boję się tego nazwać w ten sposób, posuwa się do zastraszania ludzi. Na przykład jak nie lubi jakiegokolwiek projektanta a zobaczy osobę medialną na jakiejkolwiek imprezie medialnej w ich kreacji to dyskretnie zwraca uwagę, że jeśli nie zmieni projektanta, sugerąc oczywiście na jakiego (śmiech) to nie będzie dobrze jej oceniał. Traktuję to jako wymuszanie amatora, który nie ma pojęcia jakimi prawami rządzi się prawdziwy rynek mody, z czystego serca z dobrymi intencjami życzę mu, aby lepiej wrócił do butiku, tam gdzie zaczynał, wiążąc krawaty. Tam chyba by się lepiej sprawdzał, a tym bardziej nie szkodził pięknej sztuce.
ROZMOWA ► 24 tego typu akcesoriów czy zdecydowanie pozostaniecie przy pierwiastku ludzkim?
pomagamy. Jak tylko możemy działamy na polu charytatywnych akcji, ale myślę, że chcę pozostawić to w sferze tajemnicy. Z prywatnych pobudek działamy przy szczególnych akcjach związanymi z chorobami np. z rakiem. Pozwolę sobie napisać do wszystkich, którzy będą czytać ten wywiad” Kochani pamiętajcie „Rak nie Wyrok!!!”
Co do projektowania dla małych przyjaciół... nie będziemy dla nich projektować. Co do imienia pieska - to wyszło spontanicznie i chyba trochę zboczenie zawodowe. Nasza Prada bardzo podobna jest do PRADY projektantki - wesoła, kolorowa w swoich kolekcjach i nieprzewidywalna.
Czy macie duszę emigranta, czy moglibyście żyć w każdym zakątku świata, czy też narodowa w Was dusza? Dusza emigranta- o tak! Jednak kochamy Polskę. Jest tu co robić, więc robimy i jesteśmy szczęśliwi tu, i teraz. Kiedyś mieszkałem w Niemczech i nie boję się emigracji.
Co do projektowania i sprzedawania poza granicami - to tak, sprzedajemy i wysyłamy do znajomych. To wszystko odbywa się po tzw. znajomości. Wysyłaliśmy już nasze kreacje do NYC, Dubaju, mamy managera na Europę, który dba o biznes poza granicami kraju. Mamy zlecenia przez internet. Wtedy wysyłamy instrukcje pomiaru sylwetki. Klientka się mierzy, odsyła wymiary a my wysyłamy próbki tkanin do akceptacji. Potem zaczynamy projekt i oczywiście też wysyłamy do akceptacji. Potem w ciągu 3-4 tygodni kreacja jest u danej Pani. Powiem szczerze, że mieliśmy kilkanaście takich zmówień i nie spotkaliśmy się z żadną reklamacją. Obecnie nasze kreacje są na festiwalu w Cannes. Kończymy prace nad sklepem internetowym i będzie możliwość szybszego kupienia kreacji od Krajewskich
Czy żyjecie w luksusach? To pojęcie względne(śmiech) Ulubiony projektant/projektantka? Co Was inspiruje? Wielu projektantów na świecie jest wspaniałych. Polska miała wybitnego artystę w dziedzinie mody -Arkadiusa, ale niestety nie była gotowa na jego sztukę. „Wypluła” go nieładnie nazywając rzeczy po imieniu. Szanowałem człowieka. Niestety wyjechał do Indii i zajął się projektowaniem wnętrz. Ze światowych projektantów cenię bardzo John Galliano, Roberto, Cavalli, Karal Lagerfelda. Szanujemy ich bardzo, ich piętno zostało wyryte w historii mody jeszcze za ich życia.
Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę samych sukcesów. Rozmawiała Gosia Szwed Zdjęcia pochodzą z archiwum Krajewskich
Wasz piesek nazywa się Prada. Jak miałam swojego, nigdzie nie mogłam znaleźć ładnej torby do jego noszenia. Czy macie plan projektowania FOT: EDYTA HERBUŚ
■
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► ROZMOWA
Jak można kupić Wasze małe dzieła sztuki jeśli mieszkamy np. w Wielkiej Brytanii czy w USA? Czy możliwe jest projektowanie na odległość? Czy planujecie pokazy poza granicami Polski w najbliższym czasie?
REKLAMA ► 25
OKO OKO OKO
OGŁOSZENIA DROBNE ORAZ KATALOG FIRM ZA DARMO NA STRONIE www.openebusiness.biz Open Scotland.pl Serwis informacyjny: Open Scotland.pl, Open eBusiness.biz oraz tygodnik online Open Polish Magazine w Wielkiej Brytanii, to miejsca dla osób poszukujących informacji, publicystyki, kultury i rozrywki. To także miejsca na profesjonalną i skuteczną reklamę. To miejsca, a raczej przestrzeń dla ludzi pozytywnie nastawionych, kreatywnych, ale przede wszystkim otwartych na człowieka, rzeczywistość oraz nowe technologie. ZAPRASZAMY do współpracy
www.openscotland.pl
Fot: Fotolia
Uwaga! Open Polish Magazine dostępny jest na stronach:
www.openscotland.pl www.openebusiness.biz www.polsport.co.uk www.lejdizmagazine.com www.damianbilinski.com www.ciociasamozloeluta.blogspot.co.uk
Fot: Fotolia
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► SPOŁECZEŃSTWO
SPOŁECZEŃSTWO ► 26
Artykuł ► Gosia Szwed
SEKS A REKLAMA Coraz odważniej producenci i kreatywni korzystają z walorów, jakie oferuje sprzedaż reklamy za pomocą prezentowania nagich ciał bądź tematów ściśle kojarzących się z seksem. Dlaczego? Otóż wg badań uniwersyteckich w kilku miejscach na świecie oraz niezależnych instytutów reklamy i marketingu, seks jest jednym z najlepszych tematów do wbudzenia zainteresowania produktem, do zaangażowania publiczności. Praktycznie każdy zwraca uwagę na zgrabne ciałko albo kojarzącą się jednoznacznie sytuację.
Co robi z nami reklama? Otóż to podstawowe pytanie w tej kwestii. Tak naprawdę reklama rzadko kiedy jest sztuką samą w sobie. To sprzedaż benefitów. Widząc piękne ciało modelki, kupujemy wodę, podświadomie myśląc, że nasze ciało też takie się stanie. Kupujemy nadzieję. Liczymy na lepsze jutro, powodzenie, na spotkanie drugiej połowy, na dobry wygląd, na szereg różnych rzeczy, zupełnie nie mających pozornie nic wspólnego z kupowanym produktem. Nagle podświadomie stajemy się nowoczesne, radosne, atrakcyjne. Zatem dezodorant reklamowany w seksualnych okolicznościach, nagle kojarzy się z powodzeniem, nagle staje się obiektem pożądania sam w sobie, bo powoduje fantastyczne następstwa jego używania. Umysł ludzki tak już jest skonstruowany, że zapamiętuje doskonale obrazy, układa je w szufladki, kojarzy w sytuacje i ich następstwa. Golizna i seks w reklamie to częste atrybuty tzw. marek luksusowych. Wystarczy popatrzeć na reklamy Calvina Kleina czy Victoria Secret i szereg innych marek. Czy seks kojarzy się z luksusem? Tutaj chodzi raczej o kojarzenie marki z jedną z najprzyjemniejszych czynności życiowych, jaką jest seks:) Dla jednych to luksus, dla innych chleb powszedni, ale na pewno wyrafinowane zdjęcia powiginanych w akcie miłości ciał bądź zgrabnych
modeli, są po prostu estetycznie ładne. Im bardziej artystyczne zdjęcie, tym zazwyczaj bardziej luksusowa marka. Ludzie chcą być atrakcyjni dla innych, takie jest nasze naturalne prawo. Zatem kupują produkty, które są reklamowane seksem, bo takiego właśnie spodziewają się benefitu. Prowokacja, romans, intymność, miłość? Jakby rozłożyć ideę seksulanej reklamy na czynniki pierwsze, na pewno zauważymy w niej dodatkowe wartości, które są propagowane za pomocą reklamy. Czasami seks = miłość, czasami intymność = atrakcyjność i pożądanie, prowokacja = ciekawość. Nieważne czy lubisz tą formę reklamy czy też nie, nie da się ukryć, że wpływa na wybory i wzbudza dyskusje społeczne. Zazwyczaj reklama skierowana do kobiet będzie bardziej nastawiona na kreowanie atmosfery miłości, akceptacji, adoracji, dla mężczyzn jest bardziej obcesowa i dosłowna. Presja czy wolny wybór?
Typy reklam o podtekście seksualnym: Golizna - brak odzieży bądź jej szczątkowe ilości. Używana do pokazania bielizny, obcisłej odzieży, czasami jako szok faktor w innych reklamach, np: wody. Seksualne zachowania - indywidualne lub grupowe, wliczając w to także flirtowanie, kontakt wzrokowy, posturę, mowę ciała. Zazwyczaj ciała się przytulają, całują, wchodzą w różnego rodzaju interakcje. Fizyczna atrakcyjność - piękna cera, doskonałe ciało, proporcje. Częsty motyw w reklamach kosmetycznych. Kupujesz nadzieję na atrakcyjność, młodość, brak zmarszczek, piękne włosy. Seksualne referencje - tu szata wykorzystywanych zachowań jest przebogata, od seksualnego znaczenia czynności wykonywanych, poprzez muzykę, światło, elementy wystroju wnętrza, techniki nagrywania materiału, aż do edycji reklamy. Seksualne treści - słowa, słowa, słowa...nieseksualne sytuacje z treściami o seksualnym znaczeniu Reklamy z seksualnym kontekstem najczęściej pojawiają się w porze najlepszej oglądalności i przy najpopularniejszych programach. To dodatkowa strategia firm, nie tylko kupujesz nadzieję na lepsze życie, atrakcyność, powodzenie, ale także emocje towarzyszące programowi. I tak najbardziej seksualne reklamy będą wyświetlane np. podczas popularnych seriali tj. Sex and the City, czy Desperate Housiwives. Kto będzie wtedy narzekał na seks w reklamie? :) Temat seksu w reklamie jest stary jak sama reklama. Pytanie tylko gdzie jest granica pokazywania seksualnych treści? Czy seks nam spowszedniał? Czy model seksualnej reklamy się zmienia? Kiedy dojdzie do sytuacji, że seks przestanie nas przyciągać, a reklama kojarzyć się z benefitami jakie otrzymamy kupując dany produkt?
■
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ►SPOŁECZEŃSTWO
Ostatnio przeczytałam badania przeprowadzone na małpach przez niejakiego profesora Santosa z Yale, który badał wpływ seksualnych reklam na ich zachowania. Małpki kapucynki znane są z kopiowania zachowań innych. Zatem małpki pod wpływem reklam zaczęły się masturbować, część kopulować a wobec sytuacji wyboru obrazka z logo, wybierały te, których reklamy były przesycone seksualnością.
Fot: Fotolia
SPOŁECZEŃSTWO ► 27
Fot: Fotolia
TRÓJKa
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► TEMAT NUMERU
W niemal wszystkich stronach świata, religiach i koncepcjach filozoficznych Trójca jest doskonałością i syntezą. Istnieli i istnieją ludzie, dla których trójka jest sposobem na życie. O trójkach - natalia ślesińska
Do tego tematu można by podejść niemalże naukowo i z patosem: Dwójka to narodziny i śmierć, ojciec i matka, niebo i piekło, yin i yang; para tworząca jedność, a jednocześnie dwa przeciwstawne bieguny, które wyzwalają iskrę, życiodajną energię, zapalający wszystko płomień – Trójkę. W niemal wszystkich stronach świata, religiach i koncepcjach filozoficznych Trójca jest doskonałością i syntezą. Istnieli i istnieją ludzie, dla których trójka jest sposobem na życie. A teraz już bardziej prozaicznie: Jest sobie mężczyzna i jest sobie kobieta...no, ewentualnie dwie kobiety lub dwóch mężczyzn. W każdym razie – para. Ja dla Ciebie, Ty – dla mnie. Gdy pojawia się ktoś trzeci, kto intryguje, śni się po niespokojnych nocach i budzi pragnienia doszczętnie nieczyste, wówczas nasza purytańska mentalność każe nam odrzucić nieśmiało (lub bezceremonialnie śmiało) kiełkujące uczucia, jako z gruntu niemoralne, antyspołeczne i nierealne. Życie w parze jest czymś, do czego zostaliśmy stworzeni, natomiast trójkąty, czworokąty i inne seksualno-uczuciowe figury geometryczne są z gruntu i do szpiku kości złe, diabelskie i oburzające. Nie wiadomo właściwie, co złego jest w tym, że jesz, śpisz, rozmawiasz, płaczesz, śmiejesz się i idziesz do łóżka nie z jedną, lecz z dwiema osobami. Odwieczne i wszechobecne zdrady i związane z nimi dramaty najczęściej przecież są spowodowane konfliktem interesów – należy być i jest się z tym/tą jedyną, aż tu nagle pojawia się fascynacja kimś trzecim. No i masz, babo/chło-
pie, placek! Nie pozostaje nic innego, jak odzianie się we włosiennicę i leżenie (owym plackiem właśnie) na zimnej posadzce kościelnej, bądź też płomienny romans. Tak to już bowiem się przyjęło, że posiadanie zupełnie osobnej kochanki lub kochanka jest w naszym poukładanym systemie społecznym o wiele mniej napiętnowane i nienormalne, niż życie we trójkę. Zastanawiam się, dlaczego? Właściwie wszystkie aspekty naszej codziennej egzystencji byłyby łatwiejsze: a) domowy budżet jest potrójny, a w razie utraty pracy jednego z domowników nie ma tragedii, bo wszak pozostaje jeszcze czworo rąk do pracy; również sprzątanie i gotowanie staje się o wiele mniej męczące; b) wychowywanie dzieci (zwłaszcza małych) nie polega już na codziennie nieprzespanych nocach i posiadaniu oczu wokół głowy; zwykle bowiem, nie radząc sobie w tej dziedzinie życia, sięgamy i tak po substytut “tej trzeciej” w postaci opiekunki do dziecka (ewentualnie pani ze żłobka lub przedszkola); tymczasem trójkowy związek sytuację znacznie ułatwia; c) seks – oczywiście repertuar ulega ogromnemu poszerzeniu i ubarwieniu, nie mówiąc o tym, że jeśli jedno nie ma ochoty na jakiekolwiek igraszki, to zawsze pozostaje nam drugi partner; bywa też i tak, że jedna osoba może zaspokajać potrzeby “Badania naukowców pokazują, że rośnie liczba kobiet, które są w związkach i decydują się na seks w trójkącie. W 1996 w większości były to singielki (85 proc.), natomiast już w 2011 różnica między nimi wynosiła zaledwie 18 proc. na korzyść kobiet, które nie są z nikim związane. (...) Wierność? To kwestia indywidualna. Każda para inaczej ustala granice swojego związku. Choć niewątpliwie zapraszanie innej osoby do naszej sypialni nie mieściłoby się w klasycznej, romantycznej definicji miłości.
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► TEMAT NUMERU
TEMAT NUMERU ► 29
fizycznie, a druga – psychiczne; d) więzy uczuciowe – to jest dopiero prawdziwy sprawdzian uczuć i inteligencji emocjonalnej; tradycjonalna para tworzy relację w układzie zamkniętym, opartą na wyłączności, podczas gdy związek trojga wymaga ogromnego zaufania i prawdziwej umiejętności osiągania kompromisów – aby taki układ z powodzeniem funkcjonował, żadna ze stron nie może czuć się odsunięta, zmuszona do rywalizacji, czy też mniej ważna. Człowiek świadomie wybierający trójkąt to osoba mało zazdrosna, niezaborcza, ze sporym poczuciem własnej wartości. Kusząca jest też w trójkącie możliwość posiadania nie tylko pary kochanków, ale i pary przyjaciół (a jak wiadomo, kobieca przyjaźń różni się od męskiej): mężczyzna będzie się czuł dowartościowany mając u boku dwie świetnie się ze sobą dogadujące kobiety, kobieta będzie wniebowzięta bedąc zaspokajana przez dwóch kumpli, trzy kobiety lub trzech mężczyzn stworzy związek oparty na porozumieniu jednej płci. Oczywiście seks w trójkącie nie musi od razu oznaczać, że jego uczestnicy stworzą stały związek. Wydaje się, że na szczęście ludzie zaczynają coraz częściej i coraz odważniej mówić o swoich potrzebach i fantazjach, i – co najistotniejsze – wcielać je w życie: “Badania naukowców pokazują, że rośnie liczba kobiet, które są w związkach i decydują się na seks w trójkącie. W 1996 w większości były to singielki (85 proc.), natomiast już w 2011 różnica między nimi wynosiła zaledwie 18 proc. na korzyść kobiet, które nie są z nikim związane. (...) Wierność? To kwestia indywidualna. Każda para inaczej ustala granice swojego związku. Choć niewątpliwie zapraszanie innej osoby do naszej sypialni nie mieściłoby się w klasycznej, roman-
tycznej definicji miłości. Ale orgazmy i seks analny też nie mieszczą się w tej definicji, więc może dobrze, że ulega ona weryfikacji? – mówi Aleksandra Kisiel [dziennikarka “Elle”].” (M. Nowicka, “Seks w trójkacie – niebezpieczeństwa i korzyści”, źródło: Onet.zdrowie). Pojawia sie oczywiście pytanie, czy możliwa jest równie mocna, bezinteresowna i trwała miłość trojga ludzi. Czy można kochać nie jedną, a dwie osoby jednocześnie? Śmiem twierdzić, że tak. Od wielu wieków ludzie żyli w trójkątach i o nich marzyli. Nie starczy tu miejsca, by wymienić wszystkie słynne Ménage à trois: Diana de Poitiers, Henryk II Walezjusz i Katarzyna Medycejska; Aleksander Dumas, jego żona Ida i Roger de Beauvoir; Paul Eluard, Gala Eluard Dali i Salvador Dali; prezydent USA Franklin Roosvelt, jego żona Eleanor i Marguerite Alice “Missy” LeHand; Lenin, Nadieżda Krupska i Inessa Armand LeHand; Anaïs Nin, Henry Miller i jego żona June; argentyńska malarka Leonor Fini, polski pisarz Konstanty Jeleński i Włoch Stanislo Lepri; w Polsce szerokim echem odbiło się wyznanie aktora Jacka Poniedziałka, który wyznał, że przez 18 lat żył z reżyserem Krzysztofem Warlikowskim i jego żoną, Małgorzatą. Jak podaje Gazeta.pl, “Związek mężczyzny i dwóch kobiet, którzy od trzech lat żyją razem, zarejestrowano w mieście Tupa w stanie Sao Paulo. - Prawne przeszkody nie istnieją, a tradycyjny obraz rodziny się zmienia - mówi notariuszka, która dokonała rejestracji”. Kto wie, może za kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt lat związki trojga ludzi, którzy po prostu pragną być ze sobą, nie będą już uważane za rodzaj dewiacji? Może zamiast po cichu zazdrościć, ludzie sami zaczną poszukiwać seksualnego i emocjonalnego spełnienia w dwóch parach ramion...
■
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► TEMAT NUMERU
TEMAT NUMERU ► 30
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► GALERIA
GALERIA ► 31
OPEN GALERIA
UPRAWIAJ ZE MNĄ POEZJĘ
GALERIA ► 32 24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► GALERIA
18 maja w Domu Polskim im. gen. W. Sikorskiego odbył się I festiwal poetycko-artystyczny “Uprawiaj ze mną poezję”. Tego dnia swoją twórczość zaprezentowali fotograficy, artyści, poeci oraz muzycy. Podczas wystawy, goście mieli okazję przyjrzeć się pracom Kaliny Ślusarskiej, Radka Nowackiego, Marcina Ignasiaka, Agi Zajdel, Justyny Adamek, Pawła Janczaka oraz Edyty Majewskiej. O oprawę muzyczną podczas wystawy zadbał Waldemar Marek “Payda” , o podniebienia gości natomiat sponsorzy wydarzenia - restauracja “U Jarka” oraz Amethyst Hair Studio. Czytanie poezji okazało się najpopularniejszą częścią festiwalu, pojawiło się wówczas wielu gości. Magdalena Kaleta Dukalska oraz Anna Strzalkowska odczytały wiersze poetów, które wspaniale wkomponowały się w tło muzyczne, o które zadbali Adam Olszewski oraz Piotr Koczorowski. Następnie publiczności zaprezentowali się sami poeci: Joanna Chomicz, Damian Świątek, Grzegorz Jarosław Rybak, Kasia Campbell, Piotr Głowienka oraz Zbigniew Gawiński, który wystapił wraz ze swoją grupą recytatorską. Ostatnią częścią wydarzenia były występy muzyczne. Jako pierwsza, zaprezentowała się Joanna Olszewska z zespołem. Publiczność miała okazję przysłuchać się nie tylko pięknemu wokalowi młodej artystki, ale również subtelnej muzyce i tekstom, których użyczyli Aleksander Sławiński, Kasia Campbell i Paulina Krzyżaniak. Alex Sugarow wraz z zespołem Lux Brotherx zagrali kilka utworów z debiutanckiej płyty “Kombizenon”, a zaraz po nich wystąpili Dj Kabe, Maciej Tomczyk i Grzegorz Pindelski. Wydarzenie okazało się wielkim sukcesem, ponieważ udowodniło, iż Szkocka Polonia wyróżnia się kreatywnością i wrażliwością na sztukę. Była to okazja, by poznać wspaniałych artystów oraz ich prace. Wszystkim uczestnikom należą się wielkie podziękowania za zaangażowanie i profesjonalizm. Podziękowania należą się również sponsorom: Dom Polski, Restauracja “U Jarka”, Printflex, Amethyst Hair Studio oraz patronom medialnym: edinburgh.com.pl, emito.net , emigrant magazine, open scotland.pl , lejdizmagazine.com, szkocja.fm Paulina Krzyżaniak Fot: Piotr Reszczyński
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► GALERIA
GALERIA ► 33
Fot: Piotr Reszczyński
Fot: Piotr Reszczyński
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► GALERIA
GALERIA ► 34
Fot: Adam Symonowicz
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► GALERIA
GALERIA ► 35
Fot: Adam Symonowicz
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► GALERIA
GALERIA ► 36
Fot: Adam Symonowicz
Open Scotland.pl Serwis informacyjny: Open Scotland.pl, Open eBusiness.biz oraz tygodnik online Open Polish Magazine w Wielkiej Brytanii, to miejsca dla osób poszukujących informacji, publicystyki, kultury i rozrywki. To także miejsca na profesjonalną i skuteczną reklamę. To miejsca, a raczej przestrzeń dla ludzi pozytywnie nastawionych, kreatywnych, ale przede wszystkim otwartych na człowieka, rzeczywistość oraz nowe technologie. ZAPRASZAMY do współpracy
www.openscotland.pl Uwaga! Open Polish Magazine dostępny jest również na stronach: www.polsport.co.uk www.lejdizmagazine.com www.damianbilinski.com
OPEN KULTURA
kalendarium | historia | książka | poezja | felieton | galeria | teatr | muzyka 24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► KULTURA ► FOT ► FOTOLIA
FELIETON ► 39
Okazuje się, że zdania wypowiadane przez znaną i bliską nam osobę niosą ze sobą ogromny potencjał emocjonalny: radość, smutek, rozczarowanie itp. W osobistych kontaktach domagamy się szczerości i odpowiedzialności za prawie każde wypowiedziane słowo czy złożoną obietnicę.
Felieton ► Beata Waniek Wypowiadamy ich codziennie tysiące, często nie zastanawiając się nad ich głębszym znaczeniem. Patetyczne, kwieciste, proste, niosące obietnice, kłamliwe, roześmiane, pełne łez, żalu, wdzięczności. Określenia można mnożyć w nieskończoność. Słowa mają przecież wielką moc. Czy są dla nas ważne? Czy zwracamy uwagę na to co mówią do nas inni i co sami wypowiadamy? A wreszcie, czy należy wierzyć ludziom na słowo?
Kilka tygodni temu przeprowadzałam wywiad z aktorem pantomimy. Powiedział mi wówczas, że „o wiele trudniej jest skłamać ciałem, gestem, spojrzeniem. Słowo się po prostu wypowiada”. Obserwując świat wokół nas i ludzi, którzy nie biorą odpowiedzialności za własne słowa, trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem mima. Z drugiej zaś strony przecież gdybyśmy nie mogli wierzyć w szczerość innych, życie stałoby się nie do zniesienia. Jednak łatwość wypowiadania wielkich słów, obietnic jest kusząca dla wielu, zwłaszcza
dla tych, którzy mówią do wszystkich, a więc tak naprawdę ich słowa nie mają określonego adresata. Palmę pierwszeństwa dzielnie dzierżą tu politycy wszelkich opcji. Obiecując przyszłym wyborcom złote góry, krainy mlekiem i miodem płynące, rozwiązanie najbardziej palących problemów, nie martwią się, że ktoś ich pociągnie za czcze słowa do odpowiedzialności. Zawsze przecież można wytłumaczyć się chwilowymi trudnościami czy złą interpretacją przedwyborczych obietnic. Osoby publiczne powinny świecić przykładem, jednak fakt, że zwracając się do wielu, nie patrzą w oczy nikomu deprawuje. Poza tym mam wrażenie, że istnieje jakieś społeczne przyzwolenie na tego typu zachowania. Jednak już w relacjach prywatnych chcemy wierzyć drugiej osobie i zwykle bardzo mocno przeżywamy jakiekolwiek złamanie słowa. Okazuje się, że zdania wypowiadane przez znaną i bliską nam osobę niosą ze sobą ogromny potencjał emocjonalny: radość, smutek, rozczarowanie itp. W osobistych kontaktach domagamy się szczerości i odpowiedzialności za prawie każde wypowiedziane słowo czy złożoną obietnicę. Jednocześnie potrafimy szukać usprawiedliwienia dla niedotrzymanego słowa, jeśli sami na tym nie ucierpieliśmy. Cóż to za brak konsekwencji z naszej strony i czym ów brak wytłumaczyć? Może sposobem życia, kulturą, która zdewaluowała wszystko, brakiem odpowiednich przykładów, autorytetów? W jaki sposób przywrócić wartość słowom, jak zaszczepić w ludziach poczucie odpowiedzialności.
■
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► KULTURA
Fot: Beata Waniek
Słowa nie wznoszą murów?
Dlaczego zrobiłam to trzy razy? Felieton ► Gosia Szwed
ktoś wysłał je na rzeź i o tym nie uprzedził. Przecież robią to kobiety od tysięcy lat, miliony, miliardy na całym świecie. To naturalne, to dobre, to kobiece przecież. Nie rozumiem tylko tego całego konceptu. Dlaczego człowiek musi się rodzić w bólu? Czy to forma odkupienia win za grzechy, dobrowolne ukrzyżowanie? A może uświadomienie człowiekowi, że wciąż bliżej mu do zwierząt niż myśli? Świat pędzi do przodu niczym łososie na tarło, a wydawanie na świat potomka wciąż łączą się z bólem. 1...2...3...odliczanie pora zacząć. Skurcze regularne, patrz brzuch boli cię jak cholera, w regularnych interwałach czasowych. Bosko, zaczyna się prawdziwa jatka. Nawet jeśli potraktowano cię znieczuleniem na wyraźne życzenie, bądź jak kto woli o czasie zaczęłaś się wydzierać, że już nie wytrzymasz, to wciąż czeka cię parcie czyli wypychanie prawdziwego człowieka za pomocą własnych sił przez dziurkę, która
Dlaczego zrobiłam to trzy razy- zapytasz... Otóż magia hormonalna mąci nam w głowie zaraz po porodzie. Nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zapominamy o bólu, o krwi, o cierpieniu. Nagle nie pamiętamy tego, co było nie do wytrzymania jeszcze kilka godzin wcześniej. Nasze logiczne myślenie zalewa fascynacja tym małym, bezbronnym czymś obok. Czerwone, beżowe, czarne czy żółte- wspaniałe i najpiękniejsze, nasze. Nie umiem przekazać słowami tego co czuje matka, która po raz pierwszy bierze w ramiona swoje dziecko. Nie umiem słowami nazwać miłości, która rodzi w ciągu pierwszych chwil ze sprawcą cierpienia. Po raz kolejny potwierdzenie znajduje mądre przysłowie „wszystko co dobre rodzi się w bólu”. Nie chcę nikogo straszyć, nie mam na celu szokowania ani rzucania prawdziwym mięsem po twarzy. Poród to nie jest misterium, to nie jest zabawa ani nic przyjemnego. Kto twierdzi inaczej- kłamie. Doświadczenie porodów pozwoliło mi jednak zupełnie innym okiem spojrzeć na własną mamę. Po dwudziestu kilku latach regularnych krwawień, omdleń z powodu „kobiecych dolegliwości”, czeka cię jeszcze bardziej krwawa przygoda but showmustgoon.
■
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► KULTURA
kiedyś nie mogła pomieścić nawet tamponu, fantastyczny widok zakrwawionego noworodka o kolorze czerwonym, w niektórych wypadkach z domieszką sinicy. Do tego spłaszczony nos, głowa niekształtna, mina wykrzywiona na wszystkie strony, często szycie, szwy, opuchlizna... Istna idylla, cudo! Potem tygodnie powracania do żywych. Rzeź bowiem nie kończy się na porodzie. Rany nie goją się w jeden dzień, dochodzą puchnące piersi, podrażnione sutki, kurcząca się w rytm mlaskania noworodka, macica. Droga przez mękę jednym słowem.
“Poród jest współczesnym barbarzyństwem (...) To jest jatka. Przypomina ciężki wypadek samochodowy. Dziwne, że wypadki uznajemy za straszne, a porody za coś normalnego. To nie jest normalne!” Manuela Gretkowska (Bez makijażu) Pierwsze pchało się na świat 24 godziny. Trwało to całą niemal Wigilię i tuż przed kolacją wreszcie ją wyjęto. Bez znieczulenia. Na każdą matkę, która twierdzi, że poród to było najpiękniejsze przeżycie w jej życiu patrzę z politowaniem. Do cholery naprawdę pamiętam dużo przyjemniejsze momenty niż bycie rozdzierana na pół, skrobaną z pozostałych błon i szytą prawie na żywca. Drugie pobiło pierwsze- 26 godzin skurczów, łez i zgrzytania macicy. Trzecie- tym razem nie słuchałam prowodyrów naturalnego porodu, nie dałam się zwieść historiami zagrożeń, płynących z operacji, poddałam się cesarce. Jakby nie patrzeć, każda forma wydawania na świat potomstwa łączy się z rozrywaniem, cięciem, krwią, zgrzytaniem zębów, zaciskaniem warg i ponadludzkim bólem. Macierzyństwo jednak wymaga poświęceń... Mamusie z rozrzewnieniem wspominające poród podejrzewam jednak o niezidentyfikowaną formę zaburzenia osobowości. Wiem o czym mówię- mam za sobą trzy porody! Żeby uczciwości stało się zadość- każdy był inny więc mam spektrum porównania i doświadczenie w wyżej wspomnianej materii. Zbliża się święto mam więc pora spojrzeć prawdzie w oczy. Jest naszym rodzicielkom za co dziękować. Jakie by nie były,
FELIETON ► 40
Oburzeni czy obrażeni? Czy jesteśmy oburzeni czy obrażeni? Bardzo modny ostatnio slogan - być oburzonym. Zjawisko powszechnie znane. Używają je młodzi niezadowoleni obywatele świata. Powiedzieć by można, ci którzy używają portali społecznościowych i, ci którzy być może zasięgnęli opiniI od innych. Oburzenie wykorzystuje się często i czynnie. Od bycia oburzonym na sprzątanie podwórka, czy też obcinanie koronek drzew. O stanie dróg i ogólnego oburzenia na system już nie wspomnę. Tak czynne przeklinanie opakowuje się teraz w nowomowę i kreśli litanię nad stanem zastanym. Młodzi i starzy narzekają wspólnie, ale którzy są bardziej niezadowoleni? Wychodzi na to, że to starsi są oburzeni bardziej, niż młodzi. Z czego to wynika? Młodzi cieszą się już co narodzonymi latoroślami i biorą w ręce swoje życie, żyjąc i pracując w kraju. A po drugie, młodzi podobno mają mniejsze lub większe oczekiwania i dlatego setkami tysięcy wyjeżdżają za granicę na poniewierkę. Natomiast starsi szukaja zła wszędzie. I co ciekawe zazwyczaj znajdą powód, aby nieco przed kominkiem, albo przy kuchennym stole ponarzekać. Bo przecież muszą konkurować z młodymi o utrzymanie stanowiska - oczywiście, jeśli są jesz-
cze w wieku produkcyjnym. Narzekają, że dzieci opuściły dom, że mają swoje życie, że system rozczarowuje, a na leki ciągle brakuje. Do tego wywrotowi sąsiedzi zakupili nowy samochód. I jak tu się nie oburzać? Zawsze uważało się, że jesteśmy niezadowoleni. Teraz określa się to jako, nie życzenie sobie lub niewyrażenie zgody. Do tego dodajmy to, że bogatych denerwuje władza a biednych ceny i bogaci. Powszechne niezadowolenie wśród Polaków panuje od wieków. Na to składa się i położenie geopolityczne i historia. Jednak, czy ona nadaje sens naszemu krajowi i trzeba postrzegać nas jako obrażalskich i wiecznie z czegoś niezadowolonych? Ostatecznie można powiedzieć o frustracji. Ale, czy będąc oburzonym można być frustratem? Nie, chyba nie? Raczej źle się kojarzy frustracja, która jest łączona z samobójcami. Ale o wiele gorzej jest przeżyć desperacki krok. Wtedy to dopiero można się pochylić nad losem i być oburzonym na potencjalnego samobójcę. A być odratowanym to dopiero rodzi niezadowolenie, bo będzie się mieć pretensje choćby do służby zdrowia. A na tą zawsze jesteśmy niezadowoleni.
■
Młodzi i starzy narzekają wspólnie, ale którzy są bardziej niezadowoleni? Wychodzi na to, że to starsi są oburzeni bardziej, niż młodzi. Z czego to wynika? Młodzi cieszą się już co narodzonymi latoroślami i biorą w ręce swoje życie, żyjąc i pracując w kraju. A po drugie, młodzi podobno mają mniejsze lub większe oczekiwania i dlatego setkami tysięcy wyjeżdżają za granicę na poniewierkę.
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► KULTURA
Felieton ► Ela Rygas
FELIETON ► 41
artykuł jest kontynuacją tekstu pt. „Ucieczka”
Autor | Mateusz Biskup | Blog Biszopa http://blogbiszopa.pl/
Bałtyk, niedaleko wyspy Naissaar, 18 września 1939 roku, godzina 10:00. ORP „Orzeł” leżał na dnie morza w pobliżu estońskiej wyspy jak odyniec, który podczas polowania zgubił psy gończe i zarył się w leśnym jarze. Leżał i nasłuchiwał. Kapitan Jan Grudziński wszedł na mostek i podszedł do bosmana Henryka Koteckiego, który z wyrazem niezwykłego skupienia na twarzy przyciskał do uszu słuchawki szumonamiernika. Spojrzał na kapitana, ściągnął słuchawki z uszu i bez słowa podał je dowódcy. Ten założył je i przez dłuższą chwilę słuchał w milczeniu. - Słyszę śrubę…. Nie! Co najmniej dwie śruby… Prawie dokładnie nad nami… - Ma pan rację, kapitanie. Szukają nas. Co najmniej dwie jednostki. Kiedy te cholery dadzą nam spokój?! Kapitan spojrzał za zegarek. - Za jakieś dziesięć godzin, kiedy się ściemni. Wyjdziemy na powierzchnię i rozejrzymy się. Tymczasem proszę prowadzić nasłuch. - Tak jest! Z mostka kapitan przeszedł do mesy. Przebywało tam dwóch porwanych Estończyków. Siedzieli przy stole w towarzystwie kilku polskich marynarzy, którzy traktowali ich jak gości honorowych. Bosman Stelmaszyk trzymający olbrzymią butelkę w dłoni co chwila napełniał stojące na stole kubki. Marynarze trącali się z gośćmi i wychylali zawartość do dna. - Co wy im tam polewacie? Na widok dowódcy marynarze poderwali się na równe nogi. - Hmm… No wie pan… W końcu goście… Chciel-
Fot | Mateusz Biskup iśmy im jakoś wynagrodzić… - Pytałem się co tam polewacie?! - Pan kapitan pamięta ten spirytus, co go jeszcze w Gdyni załadowałem, by nim torpedy omywać? Torped teraz mamy mniej, a żal, by się spirytus zmarnował… - No dobra, dobra, ale zbastujcie już, bo jeszcze chwila, a obaj wykitują od tej waszej gościnności – kapitan Grudziński wskazał ruchem głowy dwóch Estończyków, którzy wyglądali, jakby właśnie przechodzili w inny wymiar. - Tak jest panie kapitanie! – powiedział Stelmaszyk i schował butelkę do szafki.
Po brawurowej ucieczce z Tallina polski okręt podwodny ORP „Orzeł” przyczaił się na dnie Bałtyku niedaleko estońskiej wyspy Naissaar. Jego ucieczka została natychmiast zauważona i estońskie jednostki rzuciły się w pościg. Na szczęście był on nieskuteczny. Ścigacze miotały się wokół wyspy rzucając na chybił-trafił bomby głębinowe, z których żadna nie uczyniła krzywdy polskiemu okrętowi. Załoga wykorzystała ten czas na odpoczynek po dramatycznych przejściach. Wszyscy marynarze poza służbą wyciągnęli się na kojach i zapadli w głęboki sen. Około godziny 20:00 komenda „Na stanowiska manewrowe!” poderwała ich na równe nogi. Zerwali się wypoczęci i gotowi do działania. „Orzeł” powoli wyszedł na głębokość peryskopową. Niestety – niebezpieczeństwo nie minęło. Kapitan Grudziński zauważył trzy jednostki pilnujące wyjścia z Zatoki Fińskiej. Okręt znów się zanurzył i ostrożnie je minął. Prawdopodobnie były to jednostki fińskie, ale kapitan Grudziński wolał nie ryzykować spotkania. „Orzeł” miał paliwo i żywność. Nie miał większych uszkodzeń, a żyrokompas działał prawidłowo. Miał za to pazury – sześć torped uratowanych podstępem w Tallinie. Estończycy zabrali jednak całą amunicję do działa – od tej pory będzie mogło ono służyć tylko jako straszak. Na pokładzie nie było map. Szczęśliwym trafem porucznik Marian Mokrski znalazł spis latarni morskich Bałtyku zawierający charakterystykę świecenia każdej latarni. Podjął się sporządzenia mapy Bałtyku na odwrocie innej z map, również szczęśliwie przeoczonej przez intruzów. Okręt ruszył na północny zachód, w kierunku Wysp Alandzkich. Zatrzymał się u wejścia do Zatoki Botnickiej – wpływanie na ten zamknięty akwen nie miało sensu. Kapitan Grudziński miał inny pomysł – postanowił operować na Bałtyku jak długo będzie to możliwe i zapolować na niemieckie okręty. „Orzeł” skierował się więc na południowy zachód, ku Gotlandii. Porucznik Mokrski miał niesamowitą pamięć. Wy-
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► KULTURA
Przedarcie
HISTORIA ► 42
HISTORIA ► 43
Bosman Kotecki zaś całe godziny spędzał ze słuchawkami na uszach słuchając doniesień rozgłośni niemieckich i szwedzkich. Polskie bowiem zamilkły… Wieczorem 19 września złapał jakąś szwedzką stację nadającą wiadomości w języku angielskim. Zaczął uważnie słuchać… - Kurrrrwa mać!!!!! Przekleństwo w ustach niezwykle opanowanego i spokojnego Koteckiego było czymś niezwykłym. Kapitan Grudziński podszedł do niego i wziął słuchawki. Po chwili sam z trudem stłumił przekleństwo. „…Według wiadomości nadchodzących z Estonii polski okręt podwodny „Orzeł” opuścił Tallin porywając ze sobą dwóch żołnierzy estońskich. Żołnierze ci zostali następnie w bestialski sposób zamordowani. Straszliwie okaleczone zwłoki obu ofiar zostały wyłowione w pobliżu wyspy Naissaar…” – czytał spokojnym głosem lektor rozgłośni. Kapitan Grudziński podjął decyzję o wyokrętowaniu obu Estończyków. Załoga próbowała negocjować z dowódcą – marynarze zdążyli się bowiem zaprzyjaźnić z obydwoma przymusowymi gośćmi. Kapitan jednak zdołał im wytłumaczyć, że to konieczność. Jeżeli „Orła” spotka tragiczna przygoda i obaj Estończycy zginą razem z załogą wówczas odium pozostanie nad okrętem po wsze czasy. Trzeba zadać kłam niemieckiej propagandzie i udowodnić, że Polacy, w przeciwieństwie do Niemców postępują po rycersku. Do okrętowej łodzi złożono obfite zapasy – suchary, puszki szynki, butelki wina i spirytusu. Dowódca „Orła” wręczył każdemu z Estończyków po 50 dolarów pobranych z kasy okrętowej i poradził, by do Estonii wracali pierwszą klasą. W końcu wracali z zaświatów… W nocy z 20 na 21 września „Orzeł” wyszedł na powierzchnię około półtorej mili od brzegu szwedzk-
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► KULTURA
rysował na swojej prowizorycznej mapie profesjonalną siatkę obejmującą cały Bałtyk i powoli zapełniał ją szczegółami przywołanymi z pamięci. Dał również upust swojej wyobraźni i nadał wielu punktom wymyślone przez siebie nazwy, mające niewiele wspólnego z geograficznymi. Dla przykładu – miejsce, do którego dotarł „Orzeł” u wejścia do Zatoki Botnickiej (w rzeczywistości wysepka Uto) nazwane zostało przez niego Kamiennym Kresem Północnych Szlaków.
Szpony „Orła”, czyli dziobowe wyrzutnie torped kalibru 550 mm. Okręt miał w sumie dwanaście wyrzutni torpedowych, w tym cztery obracalne umieszczone na śródokręciu. Mógł więc strzelać w dowolnym kierunku. Po bokach widoczne są składane koje załogi.
iej wyspy Gotlandii. Zanim obydwaj Estończycy wsiedli do łodzi porucznik Piasecki wręczył im napisany po angielsku list do dowódcy estońskiej floty, w którym pisał m.in.: „…Obydwaj marynarze stawiali zacięty opór, który z trudem udało się nam przełamać dzięki przewadze liczebnej. Podczas pobytu na pokładzie naszego okrętu dali liczne przykłady patriotyzmu i poświęcenia. Uznajemy, że ich obecność stanowi zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa, dlatego wysadzamy ich na ląd wyrażając jednocześnie uznanie dla tych dzielnych żołnierzy. My Polacy potrafimy bowiem docenić męstwo szlachetnego przeciwnika…”.
Obaj Estończycy – Roland Kirikmaa i Boris Mahlstein wsiedli do łodzi i chwycili za wiosła. Jeden z nich krzyknął jeszcze w stronę polskiego okrętu „Dzzienkuuuje!!!”. Na mapie porucznika Mokrskiego przybył nowy punkt nazwany Zatoką Dwóch Estończyków (w rzeczywistości to Zatoka Katthammar na wschodnim wybrzeżu Gotlandii). „Orzeł” odczekał, aż łódź dobije do brzegu, po czym zanurzył się i obrał kurs na południowy zachód. By polować na niemieckie okręty, jak postanowił jego dowódca „Orzeł” potrzebował profesjonal-
nych map. Dzieło porucznika Mokrskiego, mimo, że niezwykle dokładne jak na mapę rysowaną z pamięci, nie mogło ich zastąpić. Kapitan postanowił więc zdobyć mapy na pierwszym napotkanym statku. W tym celu na „Orle” utworzono „oddział abordażowy” złożony z największych gabarytowo członków załogi i uzbrojony w noże i rewolwer. Okręt zaczął patrolować akwen między Gotlandią, a Bornholmem. Po kilku dniach zauważono przez peryskop uzbrojony statek niemiecki płynący w kierunku Libawy. „Orzeł” zaczął manewrować, by zająć pozycję dogodną do wystrzelenia torped, kiedy nagle… zarył dziobem w piasku mielizny. Kapitan Grudziński kazał zwiększyć obroty silników mając nadzieję, że okręt przeszoruje brzuchem po piasku i dotrze do głębszej wody. Był to błąd. Każdy obrót śrub wpychał „Orła” coraz głębiej w piasek. Na domiar złego kiosk okrętu wysunął się nad powierzchnię morza. Kapitan rozkazał wywiesić kod sygnałowy nakazujący niemieckiej jednostce zatrzymanie się. Ta wykonała polecenie, lecz jednocześnie radiotelegrafista „Orła” usłyszał w słuchawkach ostry szum – to niemiecki statek nadawał szyfrem depeszę prosząc o pomoc. Na niebie od strony południowej zamajaczył mały, czarny punkt, który zwiększał się z każdą minutą. To niemiecki wodnosamolot nadlatywał prosto na szamoczącego się na mieliźnie „Orła”. Silniki wyły na najwyższych obrotach, aż wreszcie stalowe cielsko zaczęło powoli zsuwać się z łachy. Samolot obniżył pułap i zrzucił bomby. Wybuchły w piasku mielizny, w miejscu, gdzie przed chwilą znajdował się „Orzeł”. Okręt szczęśliwie dotarł do głębszej wody i zanurzył się całkowicie. Jego niedoszła ofiara uciekła. Fatalna mielizna otrzymała na mapie porucznika Mokrskiego nazwę Ławicy Strachu. Przez następne dni „Orzeł” kontynuował patrolowanie Bałtyku, jednak bez żadnych rezultatów. Morale załogi zaczęło się poważnie obniżać. Szwankowały destylatory, skutkiem czego na okręcie zaczynało brakować słodkiej wody. Część załogi chorowała. Dalsze pozostawanie na Bałtyku było niemożliwe. 7 października 1939 roku kapitan Grudziński podjął decyzję o przedarciu się przez cieśniny duńskie na Morze Północne.
Porucznik Marian Tadeusz Mokrski
„Orzeł” przepłynął obok Bornholmu i zbliżył się do brzegu szwedzkiego. Wieczorem tego samego dnia płynąc na zachód minął Ystad i wziął namiar na latarnię Smyge Huk. Około północy okręt położył się na dnie. Rankiem 8 października wynurzył się na wysokości miejscowości Tralleborg i rozpoczął ładowanie akumulatorów. Załoga zaś miała okazję odetchnąć świeżym powietrzem. Kiedy baterie były już naładowane „Orzeł” ponownie zszedł pod wodę i przeczekał dzień na dnie. O zmierzchu stalowe cygaro ponownie wynurzyło się na powierzchnię i ruszyło ku duńskim cieśninom.
O godzinie 21:00 okręt minął przylądek Falsterbo oraz zacumowany w jego pobliżu latarniowiec „Falsterborev” i wpłynął do Cieśniny Oresund. Trzymając przed sobą spis latarni porucznik Mokrski starannie zaznaczał trasę „Orła” na swojej mapie. Nazwał ją własnym imieniem – tak powstał Szlak Mariana. Załoga zdawała sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Aby je zminimalizować kapitan Grudziński postanowił, że wewnątrz okrętu zostanie tylko kilku ochotników. Reszta ma założyć kapoki i zgromadzić się na pokładzie. W razie prób zatrzymania lub zaatakowania „Orła” na sygnał klaksonu wszyscy mają skakać do wody i płynąć w stronę neutralnego brzegu szwedzkiego. Jako ochotnicy zgłosili się bosmat Jan Piegza, mat Feliks Prządak, bosman Stanisław Mucha, bosman Jan Brzęczka, oraz starsi marynarze Roman Jasiński, Józef Jarmuż i Alojzy Gettka. „Orzeł” płynął bezszelestnie po spokojnym morzu okrytym całunem bezksiężycowej nocy trzymając się świateł jakiegoś frachtowca zmierzającego w konwoju na północ. Porucznik Mokrski brał namiary na kolejne latarnie morskie – Skanor, Bredgrund, Drogden, Dragor Fort… Nieco przed godziną 23:00 „Orzeł” przeszedł między wyspami Amager i Saltholm obok latarni Norde Rose i zgromadzona na pokładzie załoga zobaczyła po lewej stronie światła Kopenhagi. Kilka reflektorów zainstalowanych na brzegu leniwie omiata burty przepływających okrętów. Polscy marynarze uważnie obserwują ich świetlne smugi. Znajdą ich, czy nie? Nie znajdą. Ledwo wynurzony „Orzeł” jest bardzo niski i reflektory świecą ponad nim. Godzinę później mijają Landskronę położoną na brzegu szwedzkim i zbliżają się do wysepki Ven. Tam widzą przed sobą kilka okrętów wojennych i kapitan Grudziński wydaje rozkaz zanurzenia. „Orzeł” schodzi pod wodę, by przeczekać resztę nocy i cały następny dzień na dnie na wschód od Ven. Przejście między wyspą Ven, a lądem szwedzkim zyskało na mapie porucznika Mokrskiego nazwę Przesmyku Niedźwiedziego. 9 października o godzinie 20:30 okręt ponownie się wynurza i rusza w dalszą drogę. Przed nim na-
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► KULTURA
HISTORIA ► 44
HISTORIA ► 45 24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► KULTURA
jtrudniejszy odcinek – wąziutki przesmyk między duńskim Helsingorem, a szwedzkim Helsingborgiem. To północne wejście do Cieśniny Oresund, miejsce gdzie oba lądy niemal się dotykają. Podobnie jak poprzedniego dnia załoga „Orła” gromadzi się na pokładzie, a na dole zostają ochotnicy. Kiedy rozbrzmi klakson – wszyscy mają płynąć w kierunku Szwecji. Marynarze poprawiają kapoki i sprawdzają, czy mają ze sobą najcenniejsze rzeczy – zdjęcia żon, medaliki, dokumenty itp. Przejście jest jednak bardzo spokojne. „Orzeł” majestatycznie przepływa pomiędzy dwoma rozświetlonymi miastami, mija dwa kolejne statki latarniowe i przepływa obok przylądka Kullen, który porucznik Mokrski na swojej mapie nazywa Przylądkiem Dobrej Nadziei. Jest już na wodach Cieśniny Kattegat. Załoga czuje powiew wolności. Wszystkich ogarnia animusz. Kapitan Grudziński postanawia pokręcić się trochę po Kattegacie. A nuż znajdzie się jakiś cel dla torped… Przez cały dzień 10 października „Orzeł” krąży między przylądkiem Kullen, a wyspą Anholt. Nie spotyka jednak żadnej jednostki godnej jego szponów. Kapitan kieruje więc okręt ku Skagerrakowi. Pogoda się psuje – wieje silny wiatr, morze marszczy się wysoką falą i zaczyna padać deszcz. Dłuższe patrolowanie tych wód nie ma sensu. Rankiem 12 października „Orzeł” rusza na zachód – ku Szkocji. Niezwykła mapa porucznika Mokrskiego przetrwała do dzisiaj. Stanowi ona jeden z eksponatów Muzeum Sikorskiego w Londynie. Ciąg dalszy nastąpi. Źródło: Jerzy Pertek, Dzieje ORP „Orzeł”, Gdański Dom Wydawniczy, 1998. Stanisław Biskupski, ORP „Orzeł” zaginął, Nasza Księgarnia, 1969. Tomasz Grzanka, Przejście przez Sund, http:// orzelorp.republika.pl/talin.htm, Dostęp 14.04.2013. Ucieczka okrętu podwodnego ORP „Orzeł”, http://www.1939.pl, Dostęp 14.04.2013. ORP „Orzeł” (1939), http://pl.wikipedia.org, Dostęp 14.04.2013. Mapa ukazująca przedarcie się ORP „Orzeł” przez cieśniny duńskie. Źródło: Jerzy Pertek „Dzieje ORP „Orzeł””.
– poetka, eseistka urodzona w Polsce, od lat mieszka poza granicami kraju, początkowo w Kalifornii, obecnie w Londynie. Publikuje w języku polskim i angielskim. Redaktor londyńskiego „Pamiętnika Literackiego”. Współzałożycielka pisma „Wywrotowiec”. Przez wiele lat współpracowała z londyńskim serwisem korespondentów. Członkini English Pen. Otworzyła i prowadzi portal Fale Literackie. http://faleliterackie.com/anna-maria-mickiewicz,286.html
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► KULTURA
Anna Maria Mickiewicz
POEZJA ► Anna Maria Mickiewicz
POEZJA ► 46 (…) Poetka pozwala przenikać emocjom, które zamyka w poetyckich krajobrazach. Horyzonty przybliżają się i oddalają, punktowane tętnem jej codziennego życia, osiągając skupienie w literackiej formie. Widnokręgi nie mają granic. Wyznaczane tylko przez doświadczenie. Poezja, zawsze młoda, żyje (...) na horyzontach dobrze sobie znanych. (...) Autorka roztacza literacko zdobyte doświadczenie od „pisania do szuflady” w czasach ojczyźnie obcych aż do rozkwitu jej wolności. (…) (Krzysztof Muszkowski, Przedmowa do tomiku „Proscenium”, Lublin: Norbertinum, 2010) Debiutancki tomik Dziewanna, wydany został w 1984 r. w warszawskiej, niezależnej oficynie Galeria Słowa. Ponownie został zaprezentowany pod zmienionym tytułem Proscenium (Norbertinum 2010). W 2000 r. również w Norbertinum wydała książkę pt. Okruchy z okrągłego stołu. Prezentowała swą twórczość m.in. w londyńskim „Dzienniku Polskim”, nowojorskim „Nowym Dzienniku”, „Przeglądzie Polskim”, miesięczniku literackim „Akant”, „Poezji dzisiaj”, londyńskim „Pamiętniku Literackim”, „Nowym Czasie”, kwartalniku literackim „E=Sztuka do Kwadratu” oraz w anglojęzycznych magazynach literackich: „Kritya”, „Exiled Ink”, „Syndic Literary Journal”, a także w tygodniku „Wprost” i w Radiu Polskim. Jest też współautorką opracowań o charakterze eseistycznym zamieszczonych w dwu pracach zbiorowych – Proza polska na obczyźnie. Problemy – dyskursy – uzupełnienia, t. 1-2, Rzeszów 2007, oraz Lublin 2020. Wizje rozwojowe, Lublin 2009. Ponadto w książkach Krzysztofa Muszkowskiego pt. Spod angielskiego parasola, Toruń 2006, i w australijskim zbiorze opowiadań Moja emigracja. My migration, Buccan 2012 (Australia) ukazały się wstępy jej autorstwa. Współpracowała z wieloma organizacjami, m.in. z brytyjskim kanałem telewizyjnym Channel 4 i Instytutem Spraw Publicznych w Warszawie. Wraz z brytyjskim tłumaczem literatury polskiej Noelem Clarke’iem brała udział w tworzeniu wystawy Eagle and Lion, którą można było zwiedzać podczas oficjalnej wizyty królowej Elżbiety II w Polsce. W 2013 r. zorganizowała wraz z dr Urszulą Chowaniec na University College London (School of Slavonic and East European Studies) prapremierę Światowego Dnia Poezji UNESCO - Europejskie Dialogi Literackie, która odbyła się w ramach spotkań seminaryjnych eMigrating Landscapes Seminars on contemporary emigration and its literary and artistic representations..
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► KULTURA
POEZJA ► Anna Maria Mickiewicz
POEZJA ► 47 Anioł w Londynie Zobaczyłam polskiego anioła Sprzedawał marchewkę pomidory i truskawki Niebieskooki Jasna szeroka twarz Otoczona bielą Tylko skrzydło trochę ułamane Podniósł blade powieki Zagubiony w językach Jąkał się... Opuściłam głowę Niepodobna... Taki młody Nasza Nike opuszczona w Londynie Londyn 2010 Kamelie Zasnute myślami kameliowe ulice Drzemią… Budzą się dźwięcznie zapachami wspomnień Otwierają kwiaty i szybko kradną drobne promienie Tak każdego dnia Oczekują… Na greckich posłańców Na aromatyczny powiew szafirowych fal Otoczone blaskiem Obręczą londyńskiego nieba... Anna Maria Mickiewicz Londyn
POEZJA ► Anna Maria Mickiewicz
POEZJA ► 48 Kolejna wiosna w Alexandra Palace Z daleka miasto huczy Puste ulice zadudniły Odłamkami dnia To już tylko złudzenie świateł A tu wiosna słońcem nadchodzi Odgarnia kałuże Oczka wodne iskrzą Strumienie zanurzone w kroplach Mgliście zauroczeni Wkraczamy w objęcia Londyn 2011, marzec Jeszcze do was wrócę… Na półki Jak książki Odkładam wasze dusze Jedna obok drugiej Przeczytane Do końca Śródziemnomorskimi muszlami Zakładam najcenniejsze stronice
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► KULTURA
Wieczorami słucham ich echa Londyn 28. 12. 2012 Szary płaszcz przyjaciela Myśli i mgły podnoszą się znad morza Zaciemniają sylwetkę Niegdyś przerażał go Nietzsche odległą wielkością Dzisiaj to tylko dionizyjska bajka Latami zbierał garbate myśli W płomieniu pamięci już tylko moc wypierana słabościami Pozostanie
Festiwal Sztuki Erotycznej to nowa impreza na mapach festiwalowych Europy. Impreza jest pierwszą tego typu w Szkocji i zarazem niepowtarzalną. Zdarzenie to zorganizowane będzie po raz drugi w Edynburgu. Ze względu na liczne uczestnictwo publiki chętnie przybywającej na jakiekolwiek działania artystyczne w mieście, festiwal nie mógł się nie udać. Liczne grono uczestników ubiegłorocznego wydarzenia wspomina dobrze przedsięwzięcie. Jest to działanie w kooperacji z organizacjami londyńskimi. Między innymi występować będą artyści z Torture Garden. Fanom BDSM szczególnie przypadły do gustu występy gościnne performerów z tej właśnie stajni. Dodatkową zachęta jest łączenie wielu interdyscyplinarnych form sztuki, które składają się na sztukę erotyczną. Do tego dochodzą: wystawa sztuk wizualnych, pokazy filmowe, warsztaty, odczyty i prezentacje artystyczne. Festiwal ma na celu stworzenie wspólnej platformy do promowania pracy i kreatywności erotycznych artystów we wszystkich formach erotyki. Zachętą imprezy jest obłaskawienie niedowiarków do ujrzenia swego ciała w charakterze sztuki i piękna. Dyrektorem festiwalu jest Donna McGrory (aka Dee Itsy). Donna mieszka w dzielnicy Leith w Edynburgu i jest współredaktorem CultureBurn. Dodatkowo jest propagatorką erotyki, DJ i performerką.. Festiwal Sztuki Erotycznej będzie miał
miejsce od 10 do 16 czerwca. Podczas sześciodniowej imprezy uczestnicy mają do wyboru mnogość wydarzeń usytuowanych w rożnych częściach miasta, z którego największym i najbardziej wspomnianym jest Torture Garden. Jest to największy w Europie Fetish, Burlesque i Body Art Club. Wstęp jest tylko dla osób pełnoletnich akceptujących zasadę nic co ludzkie nie jest nam obce. Szanujące zasady bezpiecznego sexu i akceptowanie orientacji seksualnej drugiego człowieka. Największymi gwiazdami bywającymi na TG były Gwiazdy takie jak Dita Von Teese jej były mąż Marlin Manson, Jean Paul Gaultier, Boy George, czy Marc Almond. Regularne występy Torture Garden są w Londynie i skupiają podczas spotkań setki ludzi. Nie tylko etykieta zachowań jest potrzebna, ale i odpowiedni dress code. Tu należy wykazać się fantazją i niepowtarzalnością. Impreza godna polecenia dla stałych bywalców oraz dla tych, którzy chcą wnieść trochę pikanterii w swoje życie. Torture Garden Erotic Ball Gdzie | The Caves Kiedy | 15 czerwca Godzina | 21.00- 03.00 Wstęp | od 18 £ Festival of the Erotic Arts Kiedy | 10- 16 czerwca Godzina | 21.00 Wstęp | od 15£ do 100 £ w zależności od wydarzenia Tekst | Ela Rygas
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► KULTURA
Festival of the Erotic Arts
FESTIWAL ► 49
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► SPORT
Celtycki koszmar Cierzniaka
Fot: Fotolia
Celtic Glasgow rozbił Dundee Utd na wyjeździe 4-0 w ostatniej kolejce szkockiej ekstraklasy. Klub z Glasgow obronił tytuł i zagra w eliminacjach Ligi Mistrzów. Ekipa z Dundee zakończyła sezon na szóstym miejscu. Radosław Cierzniak nie będzie dobrze wspominał konfrontacji z The Bhoys w tym sezonie. Poprzednio, w listopadzie był remis 2-2, ale później Celtic wygrywał 4-0, 6-2 i 4-3 (w Pucharze Szkocji). W ostatnią niedzielę porażka Mandarynek mogła być jeszcze wyższa, lecz Cierzniak w końcówce popisał się dwoma kapitalnymi interwencjami. Łukasz Załuska oglądał mecz z ławki rezerwowych gości. W Lidze Europy wystąpią Motherwell oraz St Johnstone, które pokonało wicemistrzów kraju 2-0 (jednego z goli zdobył Nigel Hassebaink – bratanek Jimmy’ego Floyda, b. gracza Chelsea) i rzutem na taśmę wyprzedziło Inverness. Jednak ani ekstazy po jednej stronie, ani rozpaczy po drugiej, nie było. Rzeczywistość jest bowiem taka, że szkockie kluby spoza Glasgow nie śmierdzą groszem, a europejską przygodę rozpoczynają w kwalifikacjach LE, gdzie mogą wylosować rywali ze wschodu. To oznacza wysokie koszty. — Rok temu za przelot do Turcji na mecz z Eskisehirsporem zapłaciliśmy 110 tysięcy funtów, a za udział dostaliśmy tylko 90 tysięcy — przypomniał prezes St Johnstone, Steve Brown. — Szkoda okazji, by zagrać w Europie, ale tak po prawdzie to nas na to raczej nie stać — stwierdził Terry Butcher, menedżer Inverness. — Musielibyśmy wydać na podróże, musielibyśmy wzmocnić skład… A tak? Prezes nie musi mi dać do dyspozycji więcej pieniędzy niż ostatnio, więc jest całkiem zadowolony. Grzegorz BOCZAR
SPORT ► 51
Szczęsny w eliminacjach LM Dzięki zwycięstwu nad Newcastle piłkarze Arsenalu utrzymali czwarte miejsce w tabeli Premier League i w nowym sezonie wystąpią w eliminacjach Ligi Mistrzów.
Kanonierzy awansowali do LM szesnasty raz z rzędu. W końcowej tabeli wyprzedzili o punkt Tottenham Hotspur, do którego na początku marca tracili siedem oczek. Artur Boruc miał wolne; miejsce w bramce Southampton w meczu ze Stoke (1-1) zajął Kelvin Davis, a na ławce – Paulo Gazzaniga. Wobec faktu, że spadkowiczów z ekstraklasy poznaliśmy już wcześniej, mecz niby nie miał stawki. Jednak obie drużyny mogły zakończyć sezon zarówno na 10. pozycji, jak i na 17., a różnica między tymi miejscami oznacza 5 milionów funtów mniej lub więcej w nagrodach od ligi. Czas pożegnań Ostatni dzień sezonu 2012/13 przebiegał pod znakiem spektakularnych pożegnań. Światła były skierowane na sir Alexa Fergusona, który po 27 latach opuszczał stanowisko – w jego przypadku to raczej tron… – menedżera Manchesteru United. W spotkaniu na stadionie West Bromwich (5-5!) prowadził Czerwone Diabły po raz 1500. Meczem na
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► SPORT
Kanonierzy wygrali na St James Park 1-0, jedynego gola zdobył z bliska Laurent Koscielny w 52. minucie. Ten sam zawodnik zapewnił Arsenalowi udział w LM również rok temu, zdobywając zwycięską bramkę w spotkaniu z West Brom (3-2). Wojciech Szczęsny był praktycznie bezrobotny, acz na samym początku mógł odetchnąć z ulgą, gdy Papiss Cisse przeniósł strzał nad bramką, a w końcówce Per Mertesacker zablokowal uderzenie Yoana Gouffrana.
Stamford Bridge, ze swoimi klubami pożegnali się David Moyes (11 lat w Evertonie, zastąpi Fergusona w MU) i Rafa Benitez (Chelsea). Na boisku ostatni raz zobaczyliśmy Paula Scholesa (718 meczów w MU), Michaela Owena (Stoke, wcześniej Liverpool, Real, Newcastle i MU), Jamie Carraghera (737 występów w barwach Liverpoolu), bramkarza Steve’a Harpera (20 lat w New-
castle) i sędziego Marka Halseya (14 lat w Premier League). Karierę oficjalnie zakończył też Stilijan Petrow (Aston Villa), walczący z rakiem. Jeśli do wspomnianych sław kończących karierę na Wyspach dodać Davida Beckhama, który w sobotę rozegrał swój ostatni mecz (w barwach Paris St Germain) – kibice angielskiego futbolu zapamiętają miniony weekend na długo. Grzegorz BOCZAR
SPORT ► 52
Historyczny sukces London Eagles
Aż do półfinału dotarli dziewięciolatkowie z London Eagles w piłkarskim turnieju U-9, który w minioną niedzielę rozegrany został na obiektach Marlow FC. W meczu o awans do finału nasz zespół przegrał z Ickenham Youth Spitfires, ale mimo to chłopakom należą się wielkie słowa uznania. W pierwszym meczu na twarzach podopiecznych Artura Majchrowskiego oraz Bartłomieja Wełny rysował się jeszcze stres. Nikt z nich nie grał bowiem wcześniej na boisku z prawdziwego zdarzenia. Naszym rywalem byli gospodarze, a spotkanie zakończyło się wynikiem nieroztrzygniętym 1-1. W kolejnym pojedynku było już dużo lepiej. W spotkaniu z Flackwel Heath Scorpions szybko strzelony gol pozwolił rozwinąć skrzydła naszym Orłom i odnieśliśmy pierwsze historyczne zwycięstwo. Aż cztery razy zmuszaliśmy bramkarza rywali do wyj-
mowania piłki z siatki, sami natomiast zachowaliśmy na tyłach czyste konto. Trzeci mecz to również zwycięstwo, choć tym razem mniej okazałe. Z Hotspur Harriers wygraliśmy 2:0, co pozwoliło nam jeszcze bardziej uwierzyć we własne siły i możliwości. W kolejnym pojedynku Orły idą za ciosem i znów 2-0 ogrywają rywala Pinner Albion B. Rywalizację w eliminacjach kończymy pogromem nad drugą drużyną gospodarzy - Marlow Royals Magicians - aż 4-0. Bilans po rundzie zasadniczej mamy imponujący: pięć spotkań, ani jednej porażki, 13 bramek strzelonych i tylko jedna stracona. Pomimo to zajęliśmy w swojej grupie drugie miejsce, bo Marlow United Dynamos wykazał się jeszcze lepszą skutecznością. W półfinale przegraliśmy z Ickenham Youth Spitfires 0-5. Niestety już na samym początku meczu
Wyniki London Eagles: Marlow United Dynamos 1-1 Flackwel Heath Scorpions 4-0 Hotspur Harriers 2-0 Pinner Albion B 2-0 Marlow Royals Magicians 4-0 Ickenham Youth Spitfires 0-5 (półfinał) Drużyna wystąpiła w składzie: Beniamin Vogel David Sykala Jakub Wełna Daniel Staszak Oliwier Szafert Dawid Krzewiński Gabriel Toczek Patryk Pielech Strzelcy bramek: Jakub Wełna - 7 David Sykała - 1 Gabriel Toczek - 2 Daniel Staszak - 1 Oliwier Szafert - 1 Adam WÓJCIK
24 | 05 | 2013 | OPEN ► 18 ► SPORT
Dla wszystkich dzieci niedzielny turniej był niezwykłym przeżyciem również z powodu obiektu, na którym odbywały się mecze. Marlow FC to bowiem jeden z najstarszych klubów w Zjednoczonym Królestwie (klub powstał w 1870 roku).
straciliśmy dwie bramki, co praktycznie ustawiło losy całego spotkania. Sam awans do półfinału jest jednak dla nas ogromnym sukcesem, tym bardziej, że w tego typu rywalizacji wystąpiliśmy po raz pierwszy. Dla wszystkich dzieci niedzielny turniej był niezwykłym przeżyciem również z powodu obiektu, na którym odbywały się mecze. Marlow FC to bowiem jeden z najstarszych klubów w Zjednoczonym Królestwie (klub powstał w 1870 roku). W tym sezonie drużyna seniorów Marlow FC awansowała do Southern League Division, wygrywając rywalizację w Hellenic League.
OKO OKO OKO
INFORMACJE, PUBLICYSTYKA, KULTURA I ROZRYWKA www.openscotland.pl Open Scotland.pl Serwis informacyjny: Open Scotland.pl, Open eBusiness.biz oraz tygodnik online Open Polish Magazine w Wielkiej Brytanii, to miejsca dla osób poszukujących informacji, publicystyki, kultury i rozrywki. To także miejsca na profesjonalną i skuteczną reklamę. To miejsca, a raczej przestrzeń dla ludzi pozytywnie nastawionych, kreatywnych, ale przede wszystkim otwartych na człowieka, rzeczywistość oraz nowe technologie. ZAPRASZAMY do współpracy
www.openscotland.pl
Fot: Fotolia
Uwaga! Open Polish Magazine dostępny jest na stronach:
www.openscotland.pl www.openebusiness.biz www.polsport.co.uk www.lejdizmagazine.com www.damianbilinski.com www.ciociasamozloeluta.blogspot.co.uk