www.openscotland.pl ▶ ISSN ▶ 2052-2738 ▶ ISSUE ▶ 28 ▶ | 28 | 09 | 2013
OPEN ▶ POLISH MAGAZINE ▶ IN UK
Z MIROSŁAWEM BŁONIARZEM ROZMAWIA DAMIAN BILIŃSKI
PSYCHO
FOTOGRAFIA: FOTOLIA
- TERAPEUTA
OPEN ▶ POLISH MAGAZINE ▶ IN UK www.openscotland.pl ▶ ISSN ▶ 2052-2738 ▶ ISSUE ▶ 28 ▶ | 28 | 09 | 2013
OPEN GALERIA
CO ROBIĆ KIEDY POCIĄGA CIĘ BYŁY FACET?
14
Z MIROSŁAWEM BŁONIARZEM ROZMAWIA DAMIAN BILIŃSKI
PSYCHO
45
FOTOGRAFIA: FOTOLIA
- TERAPEUTA
OPEN POLISH MAGAZINE IN UK
Redaktor Naczelny | Damian Biliński | ip.openscotland@gmail.com | Tel: 07923378062 Z-ca Redaktora Naczelnego | Gosia Szwed | lejdiz.magazine@gmail.com Reklama i Marketing | Małgorzata Bilińska | mb.openscotland@gmail.com Skład i Grafika | Małgorzata i Damian Bilińscy | Wydawca | Interactive Publishing | SCOTLAND Strona interneowa | www.openscotland.pl | Tel: 07923378062 Współpraca | Agnieszka B. Molak, Anna Kutera, Beata Waniek, Ela Rygas, Joanna Goldberg, Katarzyna Campbell, Natalia Ślesińska, Damian Świątek, Janusz Młynarski, Mateusz Biskup, OPEN POLISH MAGAZINE, jest redagowany przy współpracy z serwisami: Lejdiz Magazine.com | polsport.co.uk | The Polish Review.co.uk I e-sztuka.com Poglądy zawarte w felietonach, opiniach i komentarzach są osobistymi przekonaniami autorów i nie zawsze pokrywają się z poglądami redakcji Open Polish Magazine. Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i reklam. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo do skracania i przeredagowywania tekstów. Publikowanie zamieszczonych tekstów oraz zdjęć bez wyraźnej zgody redakcji jest niezgodne z prawem.
17
TEMAT NUMERU
28
51
KULTURA
SPORT
27
GWAŁT A REWOLUCJA SEKSUALNA
Open Polish Magazine współpracuje:
www.openscotland.pl www.thepolishreview.co.uk www.polsport.co.uk http://e-sztuka.com/ www.lejdizmagazine.com www.damianbilinski.com www.ciociasamozloeluta.blogspot.co.uk http://dancingwithcamels.wordpress.com/
STYL 25 28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► SPIS TREŚCI ► STR. 2
CIĄŻA A SEKS
26
KLIKAJ I CZYTAJ! www.openscotland.pl www.openebusiness.biz
OKO OKO OKO
Open Scotland.pl Serwis informacyjny: Open Scotland.pl, Open eBusiness.biz oraz tygodnik online Open Polish Magazine w Wielkiej Brytanii, to miejsca dla osób poszukujących informacji, publicystyki, kultury i rozrywki. To także miejsca na profesjonalną i skuteczną reklamę. To miejsca, a raczej przestrzeń dla ludzi pozytywnie nastawionych, kreatywnych, ale przede wszystkim otwartych na człowieka, rzeczywistość oraz nowe technologie. ZAPRASZAMY do współpracy
www.openscotland.pl Uwaga! Open Polish Magazine dostępny jest na stronach:
www.openscotland.pl www.openebusiness.biz www.thepolishreview.co.uk www.polsport.co.uk http://e-sztuka.com/ www.lejdizmagazine.com www.damianbilinski.com www.ciociasamozloeluta.blogspot.co.uk http://dancingwithcamels.wordpress.com/ 28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► WSPÓŁPRACA ► STR. 3
Dzień świra
roku, to zdaje się, że wciąż jest aktualny. I nie chodzi o 777 zł, które Adaś Miauczyński zarabiał, jako wykształcony i doświadczony naukowiec. Chodzi o społeczeństwo, które sra, pierdoli i napierdala pod oknem, nie licząc się z nikim. Jednak różnica między oknem Adasia a oknem współczesnego obywatela polega na tym, że współczesne okno jest wirtualne i wszechobecne – niemal jak „Szklane domy”, choć nie do końca transparentne. Zamknięcie ów okna spowodować może nie mniejsze cierpienia niż te, które przechodził Adaś. Bowiem zamknięcie okna wirtualnego grozi wyizolowaniem społecznym, zesłaniem do zsypu, a dalej już tylko na śmietnisko. Problem polega na tym, że nie zamykanie okna i wystawianie własnej tożsamości na świat – ten wirtualny – grozić może konsekwencjami znacznie gorszymi, np.: coraz częstszym zjawiskiem jest frustracja, a w skrajnych sytuacjach nawet samobójstwo. A zatem, zamykać się na cały świat, przyjmować prozak i miauczeć pod ciepłą pierzyną? Zamykać się w swoim świecie? Czy na ten świat, być jednak otwarty? „To be, or not to be”: odrobinę, cichaczem, ukradkiem być, czy na oścież i z odkrytą klatką piersiową przyjmować szaleństwo współczesnego świata? Albo Być - cokolwiek to znaczy - normalnie?
„Nie, no to nie do wiary. Nie, to być nie może. Osiem lat podstawówki, cztery liceum. Potem pięć, bite, studiów, dyplom z wyróżnieniem, dwadzieścia lat praktyki, i oto mi płacą, jak by ktoś dał mi w mordę. Ja pierdolę, kurwa! O, bracia poloniści, siostry polonistki, sto trzydzieścioro było nas na pierwszym roku. Myśleliśmy, że nogi Boga złapaliśmy, że oto nas przyjęto do szkoły poetów. Szkoła poetów, Dżizus, kurwa, ja pierdolę! Przez pięć lat stron tysiące, młodość w bibliotekach. A potem bida, bida i rozczarowanie! A potem beznadzieja i starość pariasa i wszechporażająca nas wszystkich pogarda, władzy od dyktatury, aż po demokrację, która nas, kałamarzy, ma za mniej niż zero. Dlaczego władza każdej maści ma mnie za nic? Czy czerwona, czy biała, jestem dla niej śmieciem, kurwa! Pod każdą władzą czuję się jak kundel! Czemu nie jestem chamem ze sztachetą w ręku? Ktoś by się ze mną liczył gdybym rzucił cegłą! A przecież stanowimy sól ziemi. Tej ziemi! Mimo że nie jesteśmy prymitywną siłą, dyktaturami zawsze wstrząsają poeci! Wtedy nas potrzebują, zrozpaczone masy, które nie widzą dalej niż kawał kiełbasy! Które nie widzą dalej...” Pamiętacie „Dzień świra” i głównego bohatera Adasia Miauczyńskiego? Marek Kondrat o filmie miał powiedzieć, że „Koterski znalazł formę dla wyrażenia cierpienia współczesnego inteligenta. Bez wsparcia. Znikąd pomocy. Samotność w domu, samotność na zewnątrz, samotność ze swoją wrażliwością”. I choć film powstał w 2002
Kilkanaście lat temu, pracując w lokalnym tygodniku, chcąc Być na bieżąco z informacjami, kupowałem w małym kiosku Ruchu gazetę konkurencyjną, a także „Gazetę Wyborczą”, 28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► SŁÓW KILKA ► STR. 4
dzisiejsze wydanie Magazynu w trybie tygodniowym jest wydaniem ostatnim i zostaje zawieszone na czas nieokreślony. Jednakże nie oznacza to, że Open Polish Magazine, zostaje zawieszony w ogóle. Tygodnik stanie się miesięcznikiem, który przechodząc głęboką metamorfozę zarówno merytoryczną jak i graficzną ukaże się najprawdopodobniej pod koniec października lub na początku listopada.
z dodatkiem „Wysokie obcasy”, albo dodatkiem „Duży Format”, który wówczas Był dużo lepszym dodatkiem niż dzisiaj. Kupowałem „Dziennik Łódzki” rzecz jasna z dodatkami; „Rzeczpospolitą” z dodatkami, „Politykę” z dodatkiem „Niezbędnika”, „Wprost” bez dodatków, „Newsweek”, „Przegląd”, „Przekrój” + inne pomniejsze lokalne tygodniki. Rzecz jasna, grało radio, a na rynek mediów przebijała się stacja TVN24. I kiedy tak siedziałem w wygodnym redakcyjnym fotelu z zaparzoną czwartą kawą, i kiedy czytałem felietony i artykuły, wywiady i „świąteczne” eseje, a nawet książki, w ilościach hurtowych, to wokół mnie i całej redakcji rósł stosik gazet, a wraz z nim rozchodził się zapach papieru i czarnej kawy. Jednak z czasem ów stosik rósł z prędkością nieproporcjonalną do ilości przeczytanych treści. I choć zdawać by się mogło, że czytałem dużo, to jeszcze więcej zaczynało przybywać treści nieprzeczytanych. Z czasem zaczęło robić się jeszcze dziwniej, bo kupowane maniakalnie „lub czasopisma” zaczęły zasłaniać wlatujące do redakcji światło, a ja, zamiast podejrzewać „chorobę”, cieszyłem się z nabycia kolejnej porcji czasopism, które przytulałem i głaskałem jak dziecko, o które dbałem i troszczyłem się, aby żaden różek nie został zagięty. Jednak zamiast zgłębiać ich istotę, czytałem już tylko po lidach i tytułach. I gdy media opanowały całą moją przestrzeń życiową, zasłaniając nie tylko światło, ale kompletnie wszystko, nie mogłem przeczytać ani tytułu ani nic nie mogłem. Paradoksalnie, to był koniec. Ilość przerosła nie tyle jakość, ile moce przerobowe. Do dziś nie mogę sobie wybaczyć nieprzeczytanych setek wartościowych materiałów. Wybacz „Gazeto”.
Jako Redaktor Naczelny, chciałbym w tym miejscu podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tygodnika, którzy z tygodnikiem współpracowali, publikowali na swoich stronach informacyjnych, i którzy włożyli swoje serce, wiedzę i doświadczenie. Jednocześnie zapraszam wszystkich, którym dobro magazynu leży po lewej stronie, i którzy chcieliby tworzyć nową i jeszcze lepszą jakość wśród polonijnych mediów.
Niestety. Z tygodnikiem Open Polish Magazine, zadziało się podobnie. Chciałbym od razu uspokoić i poinformować „miauczących”, których w środowisku polonijnym nie brakuje, że poniższa decyzja nie wynika z braku, lecz nadmiaru. O ile, jako Redaktor Naczelny, czytam i staram się redagować wszystko, o tyle doszły do nas informacje, jakoby Tygodnik ukazywał się za często (?) powodując efekt, o którym w tak zawoalowany sposób powyżej nakreśliłem. I prawdę mówiąc trochę się nie dziwię. Przez wirtualne, szeroko otwarte okno wpływają do naszych domów tak ogromne ilości informacji, że nawet wytrawny czytelnik weryfikując wartościowsze treści, nie jest w stanie do końca ogarnąć wszystkiego. Innymi słowy, nastąpił przesyt, i aby temu zaradzić postanowiliśmy zwolnić. Oznacza to, iż 28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► SŁÓW KILKA ► STR. 5
„Towarzyszu podróży, zbudowałeś byt swój zasklepiając jak termit wyloty ku światłu i zwinąłeś się w kłębek w kokonie nawyków, w dławiącym rytuale codziennego życia. I choć przyprawia cię on co dzień o szaleństwo, mozolnie wzniosłeś szaniec z tego rytuału przeciw wichrom, przypływom, gwiazdom i uczuciu. Dość trudu cię kosztuje, by co dnia zapomnieć swej kondycji człowieka. Teraz glina, z której zostałeś utworzony, wyschła i stwardniała. Nikt już się nie dobudzi w tobie astronoma, muzyka, altruisty, poety, człowieka, którzy zamieszkiwali może ciebie kiedyś”. - Adaś Miauczyński, intelektualista, poeta, któremu wszystko przeszkadzało, „Dżizus, kurwa, ja pierdolę!” Tako rzecze...
Damian Biliński Redaktor Naczelny
WIELKA BRYTANIA
BRYTYJSKI PASZPORT NIE INTERESUJE POLAKÓW? UK ► Jeszcze nie tak dawno Wielką
Brytanię obiegła informacja o tym, że język polski jest jednym z najpopularniejszych języków na Wyspie, co sugerowało skalę polskiej emigracji. Dlaczego jednak Polacy nie ubiegają się tak masowo o Brytyjskie obywatelstwo, tak jak robią to chociażby obywatele Chin, czy Bangladeszu? A może dziennik „Daily Mail”, nie dotarł jeszcze do rzetelnych na ten temat informacji? W każdym razie, według danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w ubiegłym roku brytyjski paszport otrzymało najwięcej przyjezdnych z Indii - 28 352. Na kolejnych miejscach znaleźli się imigranci z Pakistanu (18 445), Nigerii (8 881), Filipin (8 122), Chin (7 189), RPA (6 924), Sri Lanki (6 163), Bangladeszu (5 702), Zimbabwe (5 647) i Somalii (5 143). Według dziennika „Daily Mail”, od 2000 roku, brytyjski paszport otrzymało 2 mln obcokrajowców i na chwilę obecną co 2 i pół minuty jeden imigrant formalnie staje się poddanym królowej Elżbiety. Według informacji dziennika, w ciągu ostatniego roku została zatwierdzona rekordowa liczba wniosków o brytyjski paszport, która wyniosła 204 541. Ile w tej liczbie zostało zawartych wniosków przez polaków? Nie wiadomo. W styczniu na Wyspy wybierają się Bułgarzy i Rumunii, którzy tak samo jak Polacy, Pakistańczycy, Nigeryjczycy oraz wiele innych imigrantów będą dalej zmieniać oblicze tej Wyspy. | db | Open Scotland.pl
■
WIELKA BRYTANIA
SOLIDNI BUŁGARZY ZAMIAST LENIWYCH BRYTYJCZYKÓW UK ► Niespełna tydzień temu
Brytyjski rząd ogłosił, iż zamierza zamknąć liczący sobie 60 lat program zatrudniania cudzoziemców przy pracach sezonowych w rolnictwie. W internecie pojawiły się żartobliwe komentarze na temat brytyjskiego pracownika, ale rolnicy już zupełnie realnie, nie kryją wściekłości, bowiem może okazać się, iż braknie rąk do pracy, plony na polach zmarnieją, a w sklepach pojawią się zamiast świeżych owoców – wyższe ceny. Tymczasem od stycznia na Wyspy wybierają się imigranci z Rumunii, a także Bułgarzy, których rząd zabrał głos w sprawie korzystania przez obywateli bułgarskich z licznych zasiłków socjalnych na Wyspach. Jednak trzeba przyznać, iż głos rządu bułgarskiego jest bezpardonowy, ironiczny i 28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► INFORMACJE ► STR. 6
dosadny. W przygotowanym przez wspomniany rząd raporcie, eksperci podkreślają, iż imigranci z Europy Wschodniej mają pozytywny wpływ na rozwój gospodarki Wielkiej Brytanii, gdyż rodowici Brytyjczycy są zbyt leniwi, aby podejmować niektóre prace. W związku z powyższym Wielka Brytania potrzebuje imigrantów do wykonywania trudnej i ciężkiej roboty, w tym m.in. obywateli bułgarskich, którzy są skłonni podejmować każdą pracę i wykonywać ją w sposób rzetelny. W raporcie można przeczytać m.in., że w 2011 roku aż 16,6 procent Brytyjczyków, w wieku produkcyjnym pobierało zasiłki, podczas gdy imigrantów pobierających zasiłki było zaledwie 6,6 procent. Raport mówi także o tym, że: - Pracodawcy szukali do zbioru warzyw i owoców rodowitych Brytyjczyków, jednak ich starania nie przyniosły żadnych efektów, gdyż kandydaci nie byli skłonni do przeprowadzki na farmy bądź nie wykazywali się należytą starannością w pracy, w przeciwieństwie do Rumunów i Bułgarów. | db | Open Scotland.pl
■
SZKOCJA
AMAZON W SZKOCJI ZATRUDNI TYSIĄCE PRACOWNIKÓW SZKOCJA ► Sezonowy rynek
pracy w Szkocji rozkręca się na dobre. Kolejne, po Royal Mail, miejsca pracy w Szkocji, zostaną utworzone przez firmę Amazon Ze względu na ogromne zapotrzebowanie i popyt klientów w okresie przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia, spowodowały, że sklep internetowy Amazon ogłosił, że zatrudni ponad 2500 pracowników sezonowych w całej Wielkiej Brytanii. Firma ogłosiła, że stworzy nowe miejsca pracy w Dunfermline i zatrudni 1500 osób, następnie w Gourock 1000 osób, i kolejne 200 osób w Edynburgu, do obsługi klienta. Gigant sprzedaży internetowej zapowiedział, że po okresie pracy tymczasowej nie wykluczone, iż część pracowników otrzyma umowę stałą. Catherine McDermott, dyrektor w Amazon, powiedziała: - W roku ubiegłym podczas Świat Bożego Narodzenia, nasi klienci zamówili łącznie 3.500.000 produktów. Zamówienia były bardzo intensywne i wyniosły 44 sztuki na sekundę. Dlatego w okresie świątecznym pracownicy tymczasowi odgrywają kluczową rolę przy obsłudze sprzedaży. W związku z rozwijaniem naszej działalności w Wielkiej Brytanii, mamy nadzieję zatrudniać coraz więcej osób, w tym na umowy stałe, tak jak miało to miejsce w poprzednich latach. Magazyny Amazon w Dunfermline, mają ogromną powierzchnię, na której pomieściłyby aż 14 boisk piłkarskich. | db | Open Scotland.pl
■
SZKOCJA
DYSKUSJA WOKÓŁ LICZBY STUDENTÓW SPOZA SZKOCJI SZKOCJA ► Według najnowszych
danych pochodzących z agencji UCAS, nastąpił wzrost przyjęć na 19 szkockich uniwersytetach, na których odnotowano 37.400 studentów.
Według danych, wzrost wyniósł o 700 osób więcej, niż w roku ubiegłym. Najwięcej studentów pochodziło ze Szkocji, następnie z Anglii, i Irlandii Północnej. Natomiast, odnotowano spadek studentów z innych krajów europejskich. Liczba szkockich studentów wzrosła o 430 i osiągnęła rekord 27.990. Natomiast łączna liczba studentów z innych części Wielkiej Brytanii wzrosła o 450, a spadła o 100 studentów z innych krajów europejskich. Opublikowane dane budzą jednak kontrowersje, bowiem mogą obalić roszczenia szkockich uniwersytetów w sprawie zalewu szkockich uczelni przez studentów pochodzących z innych części Wielkiej Brytanii, 28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► INFORMACJE ► STR. 7
i odbierania przez to, miejsc szkockim studentom. Sprawa jest poważna, bowiem szkoccy studenci nie muszą płacić czesnego, ale zgodnie z prawem europejskim, ów miejsca są również otwarte dla obywateli całej Wielkiej Brytanii oraz studentów pochodzących z krajów UE. Tymczasem uniwersytety same mogą decydować, ile osób przyjąć z Anglii, Walii czy Irlandii Północnej, w których czesne wynosi blisko 9 tys. funtów za rok. Wcześniejsze roszczenia szkockich uniwersytetów mówiły o tym, że duży napływ studentów spoza Szkocji, powoduje, iż sami Szkoci, nie mogą znaleźć miejsca na uczelniach. Jednak dane potwierdzają, że 27.990 szkotów uzyskało miejsca na uniwersytecie w tym roku, w porównaniu do 27.550 w zeszłym roku i 27.230 w latach poprzednich. Liczba studentów z Anglii, wynosi 4180, Irlandii Północnej 1020, a z krajów UE, 4110. | db | Open Scotland.pl
■
SZKOCJA
SZKOCKA GOSPODARKA ODNOTOWUJE KOLEJNY REKORD SZKOCJA ► Jeśli wierzyć liczbom,
szkocka gospodarka osiągnęła poziom sprzed recesji. Tak przynajmniej wynika z przeprowadzonego sondażu, a Bank of Scotland potwierdza, że osiągnął najlepsze wskaźniki za ostatni kwartał, nienotowane w ciągu ostatnich sześciu lat. Według sondażu 45% badanych firm zadeklarowało wzrost obrotów od czerwca do sierpnia tego roku, podczas gdy tylko 22% badanych firm odnotowało spadek. W sektorze produkcyjnym za ostatnie trzy miesiące saldo wyniosło +24%, podczas gdy w poprzednim kwartale osiągnęło -5%. Z kolei sektor usług również zauważył poprawę i osiągnął saldo z -10% do 22% w ciągu ostatniego kwartału. I choć firmy eksportowe osiągnęły saldo na poziomie -1%, był to jedyny negatywny trend w przeprowadzonym badaniu. W sumie 32% badanych firm stwierdziło, że w ciągu najbliższych sześciu miesięcy oczekuje wzrostu, podczas gdy tylko 13% firm nie spodziewa się poprawy sytuacji. I jeśli pozytywny trend w gospodarce utrzyma się do końca roku, Szkocja osiągnie rekord nie notowany od 2007 roku. Minister finansów John Swinney, komentując wyniki sondażu powiedział, że widać wyraźnie, iż szkocka gospodarka umacnia się, i wyprzedza w tym zakresie Wielką Brytanię, zarówno w wzroście gospodarczym, tworzeniu nowych miejsc pracy jak i w zatrudnieniu młodzieży. | db | Open Scotland.pl
■
WIELKA BRYTANIA
ANTYDEPRESANTY MOGĄ BYĆ PRZYCZYNĄ CUKRZYCY UK ► Naukowy z Uniwersytetu w Southampton, ustalili, że przyjmowanie leków na depresję może niekorzystnie wpłynąć na rozwój i zachorowanie na cukrzycę typu 2. Jednak jak zwykle w takich przypadkach potrzebne są niezbite dowody, a co za tym idzie, kolejne dodatkowe badania, które będą mogły potwierdzić ustalenia naukowców, bowiem: należy sprawdzić, czy osoby którym zostały przepisane antydepresanty nie miały wcześniej objawów cukrzycy oraz to, czy przyjmowanie leków na depresję rzeczywiście wpływa na przyrost masy ciała. Jeśli okaże się, że antydepresanty powodują znaczący przyrost masy, będzie to oczywisty dowód na postawioną tezę. Wszak powszechnie wiadomo, iż otyłość jest jedną z najpoważniejszych przyczyn rozwoju i zachorowania na cukrzycę typu 2. Problem rzecz jasna nie jest banalny, bowiem każdego roku w Wielkiej Brytanii wydawanych jest 46 mi28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► INFORMACJE ► STR. 8
lionów recept na leki antydepresyjne i, gdyby badania naukowców potwierdziły się, można łatwo sobie wyobrazić, czym grozi taka terapia. Według przeprowadzonych badań, w Wielkiej Brytanii około trzech milionów ludzi cierpi na cukrzycę, przy czym w większości właśnie na cukrzycę typu 2. Dlatego m.in. lekarze i naukowcy, bezustannie przypominają o profilaktyce, o zdrowym sposobie życia poprzez stosowanie odpowiedniej diety i aktywności fizycznej, która w znaczący sposób niweluje zagrożenie choroby. Dr Matthew Hobbs z Diabetes UK, powiedział: - Na chwilę obecną odkrycie naukowców potrzebuje kolejnych badań, które umocnią argumentację jakoby przyjmowanie antydepresantów wpływało na chorobę cukrzycy typu 2. Jednak nie ulega wątpliwości, że niektóre leki na depresję rzeczywiście powodują przyrost masy ciała. Dlatego zanim postanowimy przyjmować leki, powinniśmy omówić tę sprawę ze swoim lekarzem w przychodni. | db | Open Scotland.pl
■
WIELKA BRYTANIA
„PROBLEMEM NIE SĄ POLACY A IMIGRANCI Z TRZECIEGO ŚWIATA” UK ► Podczas gdy politycy z Wielkiej
Brytanii, zarówno prawej i lewej strony nieprzychylnym głosem wypowiadają się o imigrantach, a lider skrajnej partii UKIP Nigel Farage, wręcz straszy przed napływem nowej fali imigracji ze Wschodu, są politycy którzy nieco chłodniej przyglądają się wypowiedziom swoich kolegów. Głos w sprawie imigrantów zabrał Lord Norman Tebbit, były bliski doradca premier Margaret Thatcher i przewodniczący Partii Konserwatywnej. Polityk uważa, że część imigrantów odmawia asymilacji, ale podkreśla jednocześnie, że myli się ten kto uważa, że są nimi imigranci z Czech, Słowacji czy Polski. Lord Norman Tebbit, odpierając argumenty UKIP, dla telewizji SKY powiedział, że nie asymilują się imigranci nie z Eu-
ropy Wschodniej, a z „Trzeciego Świata”, którzy przyjeżdżając do Wielkiej Brytanii, próbują niejako odtworzyć swój kraj na emigracji: - Są ludzie, którzy opuścili swój kraj, przyjechali tutaj i próbują odtworzyć go w naszym kraju. Budujemy nie tyle społeczeństwo wielorasowe czy wielokulturowe, ile osobne społeczeństwa, które nie mają ze sobą wiele wspólnego - powiedział Lord Norman Tebbit. Polityk przypomniał również wątki historyczne wskazując, że gdyby nie heroiczna walka Czechów, Słowaków, ale przede wszystkim Polskich lotników, Anglia przegrałaby Bitwę o Anglię i całą wojnę. Na koniec Lord Norman Tebbit - słynący z ostrego języka i nie oglądania się na poprawność polityczną – dodał, że dla niego nie są problemem polscy hydraulicy, a imigranci spoza Europy. Norman Beresford Tebbit, baron Tebbit of Chingford CH (ur. 29 marca 1931 w Southgate) – brytyjski polityk, członek Partii Konserwatywnej, minister w rzą28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► INFORMACJE ► STR. 9
dach Margaret Thatcher. Kiedy w listopadzie 1990 r. z gabinetu odszedł Lord Przewodniczący Rady Geoffrey Howe premier Thatcher zaproponowała Tebbitowi powrót do gabinetu na stanowisko ministra edukacji, ale ten odmówił ze względu na żonę. W 1990 r. zgłosił propozycję „testu krykietowego” (zwanego również „testem Tebbita”), który zakładał, że przedstawiciele mniejszości etnicznych w Wielkiej Brytanii nie zostaną uznani za prawdziwych Brytyjczyków, dopóki nie będą kibicować angielskiej drużynie krykietowej w meczu przeciwko ich państwu. 26 listopada 1996 r. na forum Izby Lordów skrytykował pomoc humanitarną dla Afryki, gdyż twierdził, że nie przynosi ona pomocy biednym tylko napędza przemoc i korupcję. Obecnie jest wiceprzewodniczącym Conservative Way Forward Group. | db | Open Scotland.pl Źródło | Sky News | Polskie radio | Wikipedia Fot | za http://blogs.telegraph.co.uk
■
SZKOCJA
WYBORCZE OBIETNICE EMERYTALNE SZKOCJA ► O Aby wygrać
wybory politycy są w stanie obiecać niemal wszystko. Nie inaczej dzieje się w Szkocji, która za rok stanie przed historycznym dylematem: być czy nie być – niepodległa. Nie dziwi zatem fakt, że politycy próbują dotrzeć za wszelką cenę do każdej grupy społecznej. Tym razem rządząca w Edynburgu Szkocka Partia Narodowa próbuje przekonać do niepodległości nie tylko bezrobotną młodzież, a osoby ciężko pracujące, zapowiadając powstrzymanie podwyższania wieku emerytalnego. Aby przekonać doświadczonych obywateli trzeba użyć nie lada argumentów. Jednakże okazuje się, że wicepremier szkockiego rządu, Nicola Sturgeon, ów argumenty znalazła. Wiceminister powiedziała, że statystycznie Szkoci żyją krócej, niż Anglicy i, nie mogą czekać na emeryturę do 67 roku życia. Średnia długość życia jest w Szkocji o 2 i pół roku niższa u mężczyzn i, o niespełna 2 lata (rok i osiem miesięcy) u kobiet.Czy jednak liczby okażą się na tyle przekonujące, aby zagłosować za niepodległością Szkocji, politycy dowiedzą się zapewne dopiero we wrześniu 2014 roku. | db | Open Scotland.pl
SZKOCJA
„ZOSTAŃ W DOMU. ZACHOWAJ TO DLA SIEBIE” SZKOCJA ► Choć rozpoczęła się
dopiero jesień, służba zdrowia wspomina już o zimie. Ale nie bez powodu. W Szkocji rusza kampania informacyjna, „Zostań w domu. Zachowaj to dla siebie”, mająca ograniczyć liczbę zachorowań na „norovirusa”, który w ubiegłym roku siał spustoszenie wśród m.in. pacjentów szpitali. Problem nie jest banalny, bowiem o ile sam wirus nie jest śmiertelny i, nie stanowi dużego zagrożenia da zdrowia (objawy: nudności, wymioty, gorączka, biegunka), o tyle przysparza wiele kłopotów szkockim szpitalom, które borykają się z problemem niedoboru łóżek. Ale z „norovirusem” jest jeszcze inny, znacznie poważniejszy problem. Chodzi o pacjentów w podeszłym wieku ze słabym układem odpornościowym lub pacjentów osłabionych inną chorobą, którzy w czasie trwania epidemii przebywają w szpitalu lub w domu opieki. Z jednej strony pacjenci powinni czuć się bezpiecznie, ale jeśli dojdzie do wi28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► REKLAMA ► STR. 10
zyty rodziny lub przyjaciół zarażonych wirusem, ów wizyta może w konsekwencji skończyć się tragicznie dla odwiedzanego pacjenta. NHS, przestrzega przed takimi wizytami tłumacząc, że w szpitalu w którym jest ciepło, wirus ma idealne warunki, aby przenosić się z pacjenta na pacjenta, bowiem do zarażenia dochodzi m.in. podczas kontaktu z drugim człowiekiem. Wówczas, chore i osłabione osoby, ataku wirusa mogą nie przeżyć. Dlatego eksperci apelują o to, aby osoby zarażone, zwalczyły wirusa w domu i, aby nie przychodziły z tym problemem do szpitala, domu opieki, jak również nie odwiedzały miejsc publicznych. Jak podkreśla służba zdrowia, wirus pojawia się każdego roku i nie ma żadnej szczepionki, która mogłaby zabezpieczyć przed objawami, dlatego aby zapobiec epidemii ważna jest świadomość, co można zrobić dla siebie, ale także dla innych. NHS, poprzez media, drukowanie plakatów i ulotek, zachęca nas – jeśli pojawią się objawy – do pozostania w domu i, nie zarażania innych osób. Innymi słowy „Zostań w domu. Zachowaj to dla siebie”. | db | Open Scotland.pl |
■
Przypowieść moralna o kątach prostych Od razu mówię, że chodzi o kąty a nie konty, bo co to są konty nawet ja nie wiem. tekst | joanna goldberg
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► SPOŁECZEŃSTWO ► STR. 11
podłączenie, wypoziomowałam przy okazji nóżki, bo trzęsła się przy wirowaniu tak, że chciała dom rozwalić, przy czym poprzysięgłam sobie nie zastanawiać się, co w tym miejscu robi ujęcie ciepłej wody i odetchnęłam z ulgą. Mogłam już np. płukać pranie w zimnej wodzie. Jednakże im dalej w las, tym więcej grzybów. Przy okazji modernizacji łazienki dowiedziałam się, że nie mogę mieć elektrycznego gniazdka w łazience bliżej, niż 2,5 metra od kranu, bo to bardzo niebezpieczne. Moja łazienka nie spełnia wymaganych parametrów, zatem precz z gniazdkiem! Nie wolno! Włosy suszyć i używać lokówki mam zapewne w kuchni, a takoż i tam używać elektrycznej szczoteczki do zębów, z niezbadanych przyczyn bowiem kuchnia nie podlega tym samym prawom, co łazienka i tam gniazdka elektryczne mogą znajdować się w pobliżu kranu od zlewozmywaka. Opieczętowanie mojego gniazdka w łazience ogromnymi nalepkami z czerwonym napisem DO NOT USE, przetrzymałam z filozoficznym spokojem, ale demontaż tego gniazdka przez komisję oświeconych elektryków nieco mnie wkurzył. Nie szkodzi, zamontowałam z powrotem za pomocą własnych rąk, bo mój nauczyciel fizyki bardzo pilnował wiedzy swoich uczniów. Prawdziwego szału doznałam jednak przy wymianie licznika energii elektrycznej. Tyle tylko, że to był szał cichutki i na zimno – szalał wyłącznie w moim jestestwie i na zewnątrz się nie objawił. Do wymiany licznika przybył jeden fachowiec, aż się zdziwiłam, bo jeden, to zdecydowanie za mało do takiej trudnej i odpowiedzialnej roboty, wyłączył główny bezpiecznik i zabronił mi podawać sobie śrubokręty, bo mógłby mnie prąd kopnąć. Śrubokręty są metalowe (że izolowane, to nieważne), a metal przewodzi prąd. W tym miejscu naukowego wywodu specjalisty od elektryczności zabrakło mi nie tylko głosu, ale nawet zdolności poruszania się. Zastygłam na kamień, zapewne ze strachu przed tajemniczym prądem, którego nie znam. Przysięgam na kolanach i bijąc się w piersi, że wyłączenie głównego bezpiecznika odłącza prąd na amen. On, ten
Ostatnio złe we mnie wstąpiło i rozsiadło się wygodnie. Zawsze się tak dzieje, kiedy zbliża się wrzesień i zaczynają się lamenty dzieci, że trzeba wrócić do szkoły. To jest straszny stres! Nauka jest rzeczą potworną i nie do wytrzymania. Niemcy już nawet wpadli na pomysł, żeby wprowadzić nauczanie bez ocen, bo otrzymywanie złych ocen zostawia trwały negatywny ślad w psychice dziecka. No, cóż można i tak, nie mniej jednak życie w świecie bez wiedzy okazuje się trochę trudne, a w każdym razie irytujące dla osobnika, który choć odrobinkę jej liznął. Miało być o kątach prostych i, proszę bardzo, chętnie o nich opowiem, ale ostrzegam, że od nich się dopiero zacznie. Przyjechałam do Szkocji, wynajęłam urocze i przytulne mieszkanko w zabytkowej kamieniczce i zaczęłam się urządzać. Narożnik salonu nadawał się znakomicie do zainstalowania półek, stworzenia czegoś w rodzaju narożnej biblioteczki, zdjęłam zatem wymiary, kupiłam półki i przystąpiłam do montażu. I tu nastąpił kłopot, bo kąt prosty okazał się być pojęciem względnym. Półki się go trzymały uporczywie, ściany natomiast nie. Po krótkiej wojnie z tą inżynieryjną pracą zdałam sobie sprawę z tego, że ściany nie trzymają również pionu, pocieszyłam się myślą, że w krajach arabskich to jest reguła i domy wciąż stoją, zatem mój się nie zawali, tym bardziej, że to nie jest teren sejsmiczny i tylko przelotnie zaciekawiła mnie myśl, czy XIX wieku w Europie nie znano geometrii. Wydawało mi się, że ta nauka ma więcej lat. Urządzanie mieszkania ma jednak to do siebie, że trzeba zainstalować np. pralkę. Do instalacji jednej pralki przyszło trzech, słownie trzech panów specjalistów, każdy był od innej specjalizacji, od jakiej nie umiałam pojąć, po czym okazało się, że pralka została podłączona do ujęcia wody ciepłej. Szlag mnie trafił tylko średni, wytargałam pralkę z jej miejsca przeznaczenia, zamieniłam 28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► SPOŁECZEŃSTWO ► STR. 12
zwala na wszystko, tylko z pewnością nie na szybkie spływanie wody. Przekrój rury nie kojarzy się tu nikomu z szybkością odpływu. Jej usytuowanie i kształt również. Może wierzą w ciśnienie? Jak ta cała masa wody natrafi na otwór, to w końcu się przepcha. Kiedy zobaczyłam, jak wygląda przeinstalowanie licznika gazowego w wykonaniu sił fachowych przestałam myśleć, a zaczęłam wyłącznie czuć. Coś, czego nie da się opisać. Nowy licznik miał nieco większe gabaryty niż stary, zatem zamiast umiejętnie go wpasować w miejsce pod zlewozmywakiem, gdzie się od dawna znajdował, należało wykroić dziurę w ściance szafki obok, wywalić moje garnki na podłogę i całą szafkę zagospodarować na licznik. Sposobu, w jaki zostało to zrobione nie chciałby zobaczyć żaden inżynier. Ja też odwracam wzrok w drugą stronę.
prąd, ma to do siebie, że musi biec po obwodzie, przerwanie obwodu go odłącza i już. Sam z siebie nie wychodzi ze ściany i nie gryzie. W prądy błądzące w mieszkaniu nie wierzę, a nawet gdyby, nie stanowią śmiertelnego zagrożenia. W przekonaniu, że następnym razem, jak się spotkam z podobnym podejściem do fizyki będę musiała pójść do psychiatry, wezwałam na pomoc trzech dostępnych mi fizyków po wyższych studiach i nawet z doktoratami, wszyscy trzej znacząco popukali się w głowę i zapytali o źródło wykształcenia specjalisty, który mnie odwiedził, utwierdzili mnie w przekonaniu, że jeszcze nie zwariowałam i na tym przygoda z elektrycznością się skończyła. W charakterze następnego tajemniczego zjawiska niezbadanego naukowo wystąpiła dziwna właściwość moich kaloryferów. Nawet pozakręcane na grzejnikach i wyłączone dodatkowo na bojlerze ogrzewanie działa i tak w całym domu, jeśli w łazience odkręci się ciepłą wodę i będzie się jej używało przez dłuższą chwilę. Do dziś nie mam zdania, czy to jest tak bardzo ekonomiczne i odmawiam myślenia na temat za pomocą jakiej myśli technicznej ten cud się objawia. Zaś jako ostatnie gwoździe do trumny wystąpiły kafelki w łazience, przestawienie wanny tyłem do przodu i licznik gazowy w kuchni. Przyszło znów wielu fachowców i dziw, że od tego nie osiwiałam. Kładzenie glazury poszło im jako tako, ale wykończeniówka wołała o pomstę do nieba, o zakończenia plastikowych listew stanowiących obramowanie można się spokojnie poranić, ostre dzioby sterczą nie wiedząc, co to jest dopasowywanie do siebie odcinków pod jakimkolwiek kątem. Boże! Znów ta geometria! Wannę przestawili, bo chciałam mieć dwa w jednym, wannę z kabiną prysznicową. Nie zdołałam im wytłumaczyć, że prościej będzie pociągnąć ściankę dla umocowania prysznica w miejscu, gdzie wanna ma już swoje normalne ujęcie wody i odpływ tuż pod nim, a samą wannę zostawić w spokoju. Nie, to się nie dało zrealizować, zrealizować natomiast dało się odwrócenie jej tyłem do przodu i podłączenie do odpływu długiej i skomplikowanie wygiętej rury o przekroju, który po-
Proszę Szanownych Państwa, ja nie mam pojęcia jakim cudem udało mi się zdobyć tę swoją dziwną wiedzę. Chyba zaczynam doceniać coś takiego, jak istniejące dawno temu w Polsce liceum ogólnokształcące. Nie mam pojęcia jakim cudem będąc na drugim roku studiów filologicznych i językoznawczych bez najmniejszego trudu mogłam podejść do deski kreślarskiej i skończyć kreślenie projektu dużego kolejowego węzła, który był projektem mojego męża, a którego mój małżonek nie był w stanie dokończyć na czas, bo zaniemógł. Może miałam dobrych nauczyciel? Irytuje mnie i czasem do białej gorączki doprowadza fakt, że bywa iż wiem i umiem więcej, niż tak zwani fachowcy. To nie jest moja rola, ja tego nie chcę. Byłoby mi bardzo miło, gdybym mogła nie mieć zastrzeżeń do ich profesjonalizmu, ale do tego, niestety, o mój Boże, potrzeba, żeby oni byli wykształceni. I tu się kółeczko zamyka, a ja pocieszam się tylko nadzieją, że już wkrótce dopadnie mnie skleroza. Przestanę pamiętać, co wiem i nareszcie nie będę się czepiać ludzi, że powinni się uczyć. Przy czym informuję wszem i wobec, że sama sobie wydaję się niedouczoną idiotką i często się na siebie wkurzam za braki w rozumie. To kim, w takim razie są ci głupsi ode mnie? 28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► SPOŁECZEŃSTWO ► STR. 13
■
Co robić kiedy pociąga Cię były facet?
Jakiś czas temu dostałam list do redakcji i postanowiłam się zająć tym tematem. tekst | gosia szwed
21||09 09||2013 2013||OPEN OPEN► ► 28 27 ► ►SPOŁECZEŃSTWO SPOŁECZEŃSTWO► ►STR. STR.14 14 28
o znajomość zachowań danej osoby i poczucia bezpieczeństwa w tej sytuacji. Trudno jest się wyrwać ze zwiazku, który wciąż dostarcza emocji, jakiekolwiek by one nie były. Bardzo często kiedy pary decydują się na rozstanie pojawia się między nimi błysk, jakaś ponadnaturalna chęć zbliżenia, zatrzymania chociaż na chwilę tego co kiedyś ich połączyło. W warunkach emigracji dochodzi jeszcze pierwiastek samotności. Pracujemy długie godziny, życie poza pracą gdzieś ucieka nam koło nosa. Rozwód to prztyczek w nos, swoisty zapłon do zastanowienia się nad tym co było, co nas połączyło. Kobieta z natury istota emocjonalna poddaje się więc często tej emocji, emocji przeszłości.
„ Jesteśmy z Alkiem ze sobą od ponad 15 lat. Wiele razem przeszliśmy, mamy dwoje dzieci. Na początku było wspaniale, randki przy świecach, wspólne wypady na żagle, koncerty, mnóstwo przyjaciół, niesamowity seks. Teraz nie ma już nic. Wypaliło się wszystko, od co najmniej 5 lat bez przerwy się kłócimy, nie mamy już o czym rozmawiać. Nawet nasze zainteresowania są zupełnie inne. Alek pracuje godzinami. Odkąd przyjechaliśmy na Wyspy, w zasadzie każdą chwilę spędza w pracy. Jak jest w domu, to śpi. Wszystko mnie w nim denerwuje. Zdecydowaliśmy się rozwieść. Od czasu tej decyzji nagle wybuchła między nami niesamowita namiętność. Seks jest taki jak był kiedyś, na samym początku wspólnej drogi. Nie możemy się sobie oprzeć, pomimo że nie mieszkamy już razem. Alek wynajął pokój z kumplem, a ja zostałam z dziećmi w naszym wspólnym domu. Nie wiem co mam teraz robić. Próbowaliśmy już różnych terapii, pomagali nam przyjaciele ale nic na dłuższą metę nic nie działało. Czy takie wybuchy namiętności w obliczu rozstania są normalne, czy mimo wszystko powinniśmy się rozejść czy próbować ratować małżeństwo skoro jednak zaczęło nas coś wreszcie łączyć?” Baśka
Czy należy się rozstać w tej sytuacji? Nie ma na to recepty. Jeśli już spróbowaliście wszystkiego, terapii, pomocy przyjaciół, rodziny, stoczyliście godziny walk na słowa, zapewne lepiej się rozstać. Seks podczas rozstawania się wcale nie oznacza, że relacje między Wami się poprawiły, że problemy zniknęły, że jesteście dla siebie stworzeni. Po prostu dogadujecie się na tej płaszczyźnie, ale nie samym seksem człowiek żyje. Basiu nie jesteś jedyną kobietą, która przeżywa ponowne uniesienia w alkowie z byłym już prawie facetem. Przez lata mojego życia, nasłuchałam się wiele podobnych historii z dwóch stron. Inne powody zazwyczaj kierują kobietą, inne mężczyzną. Jednak sytuacja zdarza się nadspodziewanie często. Poczucie, że to może być ostatni raz, wzmaga emocje, poczucie wyjątkowosci tego wydarzenia, zwalnia hamulce, które być może blokowały spontaniczność w związku przez cały czas jego trwania. Nie pozwól sobie jednak być zdominowaną przez emocje, przez te chwile uniesień, które się między Wami zdarzają. Seks nie naprawi niedopasowania na innych płaszczyznach związku i problemy powrócą. Jeśli jednak czujecie, że jest jeszcze
Co pcha Cię w jego ramiona? Zatem jak to jest z tym seksem z byłym lub prawie byłym partnerem? W “Psychologicznych wtorkach Lejdiz” piszemy często o sile naszego umysłu, o tym jak od niego wszystko zależy, o tym jak powinnyśmy brać życie w swoje ręce i nim kierować. Otóż część z nas wykazuje cechy uzależnionych. Jesteśmy uzależnione np. od silnych emocji. To one napędzają naszą egzystencję, pod ich wpływem działamy, nimi się w życiu kierujemy. Czasami kobieta jest tak silnie uzależniona od związku, od konkretnej osoby, że trudno jej się wyrwać z tej relacji pomimo jej toksyczności; często chodzi o seks, w innych przypadkach 28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► SPOŁECZEŃSTWO ► STR. 15
szansa na uratowanie Waszej relacji, dlaczego zamiast rozwodu nie spróbować separacji? Ten czas pozwoli Wam dojrzeć do ostaecznych decyzji. Silne emocje się uspokoją, zaczniecie myśleć racjonalnie i podejmiecie wspólną decyzję co dalej robić. Magiczne przyciąganie Trochę inaczej ma się zazwyczaj sprawa jeśli już jesteśmy w innych związkach, rozstaliśmy się a nagle błysk w oku, gest, sytuacja, w której się znajdujemy - rozpala między Wami namiętność. Nagle na fali uniesień znanych z przeszłości, jednocześnie znając swoje upodobania, przyzwyczajenia, nie możecie się sobie oprzeć. Tu dochodzi problem moralny...zdrada partnera, z którym jesteśmy. Choć szłyszalam już wielkokrotnie wytłumaczenie, że z byłym np. mężem to nie zdrada bo był mężem, a teraz mam jedynie chłopaka. To jednak pozostawię bez komentarza. Coraz częściej zdarza się, że ludzie mylą miłość, prawdziwy związek, zwykłe szare życie z namiętnością. Życie na chaju przez wszystkie lata przyprawiłoby nas najwyżej o zawał serca więc nie daj się zwieść tym chwilowym emocjom, które towarzyszą na nowo odkrytej namiętności. W tym przypadku doradzam rozsądek, rozumową analizę związku i tego co Was łączy, różnic które Was dzielą i możliwości kompromisu. Jeśli wypiszesz sobie na kartce jego wady i zalety, obraz ukształtuje się sam. Jeśli uważasz, że jego wady są do zniesienia i dasz sobie radę z ich akceptacją, walcz...walcz o związek a namietność wykorzystaj jako uszczelkę do jego scalenia. Pamiętaj jednak, że on niekoniecznie ma ochotę na to samo rozwiązanie, pożądanie niekoniecznie musi się łączyć w jego przypadku z chęcią powrotu do związku. Najlepiej usiądźcie i zastanówcie się wspólnie na zimno nad tym co się między Wami dzieje.
■ 28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► SPOŁECZEŃSTWO ► STR. 16
PSYCHOTERAPEUTA
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► TEMAT NUMERU ► STR. 17
z psychoterapeutą mirosławem błoniarzem, współtwórcą Centrum Rozwoju Terapii i Wsparcia „Feniks” a także założycielem “Arete Counselling” projektu nastawionego również na terapię i rozwój osobisty - rozmawia damian biliński
Mirek Błoniarz: W Centrum „Feniks” od samego początku jego istnienia prowadzę psychoterapię indywidualną. Przychodzą ludzie z różnymi problemami życiowymi. Nie ma w zasadzie tematu/sprawy, w której wspólnie nie można poszukać rozwiązania. Oczywiście - tak od kuchni patrząc - na potrzeby diagnozy klasyfikuję/przyporządkowuję ich do jakiegoś rodzaju zaburzenia w/g istniejącej klasyfikacji zaburzeń psychicznych (DSM), jaką posługuje się każdy psychoterapeuta. Od strony pacjenta wygląda to inaczej – po prostu szukamy powodu zgłoszenia. Czasami bywa, że to co mówi pacjent na pierwszych spotkaniach, w ramach kilku spotkań konsultacyjnych, ulega przekształceniu i doprecyzowaniu. Dlatego przez prawie 9 lat, od kiedy zajmuję się psychoterapią (na początku w Polsce, głównie terapia uzależnień) miałem cały przekrój ludzi z różnymi problemami: depresje, stany lękowe, anoreksje, uzależnienia, kłopoty z tożsamością seksualną, osoby po próbach samobójczych, kłopoty w parze/małżeństwie i rodzinne. Każdy przypadek jest inny i, każdy ma swój niepowtarzalny problem. Każdy wyraża go w taki sposób jak potrafi. Moim zadaniem jest dobrze zrozumieć pacjenta i doradzić czego mu potrzeba. Jeśli nie zrozumiem problemu to nie ma psychoterapii. Zazwyczaj wystarcza mi kilka spotkań, aby doprecyzować i poznać pacjenta. Choć są i tacy pacjenci, którzy wymagają więcej czasu oraz tacy, z którymi nie podejmuję się pracy w ogóle. Człowiek jest bardzo skomplikowany. Nie zawsze, gdy mówi, że chce coś zmie-
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► TEMAT NUMERU ► STR. 18
Damian Biliński: Jesteś współtwórcą Centrum Rozwoju Terapii i Wsparcia „Feniks”, która jest organizacją non-profit, a celem, pomoc osobom przebywającym poza granicami ojczyzny w rozwiązywaniu problemów natury psychologicznej. Jednak określenie „problemy natury psychologicznej” to dość ogólne sformułowanie. O jakich problemach będziemy rozmawiać?
nić, to tak naprawdę tego chce. W sposób w jaki pracuję, w podejściu integratywnym, wiem/czuję, czy ktoś się przypadkiem nie oszukuje. Bywa, że nie jest dobry czas na zmiany a także, że ktoś nie chcąc zmiany, robi to tylko dla innej osoby, a nie dla siebie. W Edynburgu, gdzie mieści się obecnie siedziba Feniks, mieszka w/g różnych szacunków blisko 20 tys. Polaków. Jak duża jest skala przypadków kwalifikujących się do terapii psychologicznej? Istnieją różne instytucje, sądy, lekarze, etc., którzy chętnie kwalifikują kogoś ze względu na jego
problemy, do pomocy terapeutycznej. Większość moich dotychczasowych pacjentów to jednak Ci, którzy doświadczyli w swoim życiu tego, że sami nie są w stanie sobie pomoc. Człowiek jest tak skonstruowany - jeśli w jego rozwoju wszystko idzie raczej dobrze -, że w razie kłopotu jest w stanie sobie sam pomóc - często przy wsparciu choćby najbliższego otoczenia. Jeśli puka do mojego gabinetu tzn., że z jakiegoś powodu sobie nie radzi. Często, drugi, obcy człowiek, związany tajemnicą ma inny ogląd sprawy. Nie jestem zaangażowany emocjonalnie w kłopoty pacjentów. Istnieją różnego rodzaju statystyki, które pokazują jak w danej populacji jest z poszczególny-
Rozumiem, że problemy przytrafiają się zarówno kobietom jak i mężczyznom, ale czy tutaj możemy mówić o jakiejś proporcji? Tak, zaburzenia psychiczne można powiedzieć mają płeć. Uważa się, że kobiety od 20 do 40 procent częściej, niż mężczyźni, zapadają na różnego rodzaju choroby psychiczne. Niektórzy znawcy tematu mówią (np. prof. Daniel Freeman z Uniwersytetu Oksfordzkiego), że ko-
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► TEMAT NUMERU ► STR. 19
mi zaburzeniami. W tej szerokości geograficznej częstsze będą stany depresyjne. Patrząc z kolei na przypadki zaburzeń z perspektywy emigracyjnej, czyli że przyjechaliśmy tu (Polacy) i, zmieniliśmy swoje życie, domy i otoczenie to, częstsze są zaburzenia adaptacyjne związane z nowym środowiskiem. Jednak z takimi problemami spotykałem się szczególnie w pierwszych latach. Teraz, Polacy w Edynburgu, mają takie same kłopoty jak miejscowi, czy mieszkańcy Polski. Oczywiście jest kilka obszarów, gdzie więcej osób boryka się z depresją, wypaleniem zawodowym, czy problemami w związku z partnerem. Przyjmuje się ze 38% Europejczyków, cierpi na różnego rodzaju zaburzenia psychiczne – w/g raportu European College of Neuropsychopharmacology (ENCP). Skala w Wielkiej Brytanii jest podobna. Oczywiście wśród Polaków, zauważyłem podniesione wyniki w niektórych rodzajach zaburzeń, ale to wynika bardziej z moich obserwacji, niż z badań, bo takowych nie ma. Podniesione wyniki są zapewne w zaburzeniach depresyjnych, lękowych i adaptacyjnych. Na pewno więcej widzę w swej praktyce klinicznej problemów w relacjach małżeńskich (w ogóle par), czy kłopotów związanych z dziećmi. Jak widać są to obszary zaburzeń, które wiążą się z naszą zmianą miejsca zamieszkania, pracy, czy szkoły. Ale mam też więcej - niż w Polsce -, osób z problemami hazardu. To z kolei odzwierciedla większą dostępność w Szkocji do różnego rodzaju gier i zakładów.
biety częściej zapadają, bo doświadczają stresu związanego z koniecznością godzenia różnych życiowych ról: matki, pracownika, itd. Choroby psychiczne mają różne pochodzenie. Nieraz większy wpływ na występowanie danego zaburzenia mają czynniki zewnętrzne, a nieraz genetyczne. Zgodnie też z teorią mojego podejścia (systemowego) decydują kwestie właśnie systemowe, nawet do kilku pokoleń wstecz. To właśnie w zaburzeniach psychicznych, wywołanych przez czynniki zewnętrzne, a nie genetycznie, odnotowano największe różnice w ilości rozpoznanych przypadków u obu płci. Z przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii badań wynika, że
kobiety częściej cierpią na obniżenie nastroju, napady paniki, fobie, bezsenność, stres pourazowy oraz na zaburzenia odżywiania. Dla mężczyzn z kolei najbardziej typowymi problemami psychicznymi są uzależnienia od alkoholu czy narkotyków oraz trudności w kontrolowaniu emocji (np. napadów złości). Do twojego gabinetu trafia więcej kobiet czy mężczyzn? W swoim gabinecie widzę zdecydowanie więcej kobiet, niż mężczyzn. Natomiast patrząc na to, w jakim wieku Polacy wyjechali do Wielkiej Bry-
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► TEMAT NUMERU ► STR. 20
tanii, to większość stanowią osoby ok. 30-go, roku życia. Czy podczas wizyty towarzyszy im strach, wstyd? Podjęcie decyzji o konsultacjach z psychologiem chyba nie należy do łatwych, a w każdym razie musi rodzić wiele wątpliwości. Wszak, bez otwartej i szczerej rozmowy niewiele może wyniknąć. Tak wiele osób przeżywa duży lęk związany z pierwszym spotkaniem. Na początku często pacjenci tłumaczą, że nie wiedzą od czego zacząć, przepraszają za płacz i zdenerwowanie. Wstydzą się, że nie potrafili sami sobie pomóc. Wówczas staram się stworzyć taką atmosferę, by pacjent czuł się w miarę komfortowo. Nie ma nic bardziej ważnego, jak stworzenie więzi terapeutycznej w pierwszych spotkaniach. To ona jest kluczem i, jak pokazują badania nad psychoterapią – są ważnym czynnikiem leczącym. Bowiem okazuje się, że osobowość terapeuty, pomimo różnych technik, jest szalenie istotna. Staram się “zestroić” z pacjentem, ale bez przesady. Klient, który jest w depresji, potrzebuje żywego i energicznego terapeuty a nie depresyjnego flegmatyka. Poczucie humoru też odgrywa swoją rolę. Często mówię pacjentom, że psychoterapia to nie pogrzeb. Są oczywiście takie stany i sytuacje, które wymagają powagi. Bez wątpienia do takich należą sytuacje, gdzie w grę wchodzi śmierć i życie - być albo nie być pacjenta. Bo nie ma nic ważniejszego, niż życie pacjenta. Załóżmy, że wypaliłem się zawodowo. Szef w pracy molestuje mnie psychicznie. Nie mam siły podjąć kroków, które mogłyby doprowadzić do zmiany miejsca pracy, ba, jestem przekonany, że zmiana w niczym nie pomoże, bo tam będzie podobnie. Mało tego; w domu widzę pełną wigoru, zadowoloną żonę, którą jednak wieczorami nie bardzo mogę
zadowolić, a moje próby przypominają bardziej sfrustrowanego mężczyznę, niż silną głowę rodziny. Każdego ranka wychodząc do pracy, mam ochotę wsiąść w jakikolwiek autobus i przejeździć cały dzień. Nie myślę o samobójstwie, nie nadużywam alkoholu, a nawet nie palę. Czasami, gdy oglądam mecz piłki nożnej, polskiej reprezentacji, nieco rozczulam się na dźwięk narodowego hymnu. Zmiana pampersa jest ponad moje siły, a zupa znowu była słona. Jednak żona mówi, że wciąż mnie kocha i chciałaby kolejne (trzecie) dziecko. Tymczasem w supermarkecie, zza kasy uśmiecha się ciepło i tajemniczo
przemiły kasjer. Czy powinienem odwdzięczyć się tym samym? Odpowiedź uśmiechem na uśmiech kasjera na pewno nie będzie złym wyjściem. Żyjąc w Wielkiej Brytanii przynajmniej kilka lat można zauważyć, że ludzie spotykając się i pytając się “Jak się masz” nie mówią jak zazwyczaj w Polsce o chorobach, problemach i 7 plagach egipskich, jakie nawiedziły ich domy. Obojętnie co się dzieje mówią “że wszystko w porządku”. Rozumiem, że Tobie wcale nie do uśmiechu. Wypaliłeś się i wegetujesz życiowo. Czekasz na lepsze czasy i na to, że wrócą siły żeby coś zmienić w swoim życiu. Być
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► TEMAT NUMERU ► STR. 21
może masz poczucie, że lata świetlne dzielą Cię od żony, która teraz kwitnie i ma ochotę na kolejne dziecko. Ta przepaść między Tobą a nią pewnie potęguje bardziej Twoje cierpienie, którego może jako “typowy samiec” tak wolisz nie nazywać, bo to takie nie męskie. Co lepsze, dzielić się prawdą, jaką mamy w środku z otoczeniem czy uśmiechać się i mówić “wszystko jak najlepiej w moim życiu”? Spory wpływ na to, jak zareagujemy, ma na pewno kontekst w jakim wychowywaliśmy się. Ukrywanie tego co naprawdę jest czy burknięcie kasjerowi na pewno nic nie zmieni. Zachowasz się jak się zachowasz. Pewnie jak burkniesz to bardziej spotęguje to twoje negatywne myślenie o sobie. Uśmiech nawet wymuszony raczej będzie neutralny dla Ciebie. Nie ma ratunku dla tych co nie chcą nic zmieniać i wolą cierpieć. Każda zmiana kosztuje! I to kosztuje niemało. Takie życiowe “ogarnięcie się” wymagać będzie planu i konsekwencji działania. Możesz spróbować sam, a możesz skorzystać z mojej pomocy czy moich kolegów i koleżanek po fachu. To co, chcesz coś zmienić w swym życiu? Gotowy jesteś? Jeśli nie będę musiał długo oczekiwać w kolejce, wezmę to pod uwagę. No właśnie. Jak jest z dostępnością do tego rodzaju usług? W Polsce, na chwilę obecną szacuje się, że brakuje ok. 17 tysięcy psychoterapeutów. W innych krajach europejskich jest podobnie. Najlepiej radzi sobie Austria, deklasując pozostałe kraje UE. Dlaczego? Austria wprowadziła już 22 lata temu porządną ustawę o zawodzie psychoterapeuty. Zmniejszyły się znacząco koszty medyczne i mówi się, że dzięki temu o 1/3 zmniejszyła się liczba samobójstw. W Polsce nie jest to uregulowane. Nie każdy, kto pisze sobie na wizytówkach, czy szyldach, że jest psychoterapeutą, w rzeczywistości nim jest. Psychoterapia jest stosunkowo młodym zawodem i przez to nie dość znanym opinii publicznej. Warto pamiętać, że wyróżnia go spośród
innych podobnych (psycholog, psychiatra) to, że adept musi przejść własną psychoterapię i specyficzne szkolenie po studiach, trwające co najmniej 4 lata. Według standardów europejskich szkolenie po studiach wynosi co najmniej 1400 godzin. Istotne miejsce zajmuje praktyka pod superwizją i przedmioty specyficzne dla psychoterapii. W specjalistycznych stowarzyszeniach psychoterapeutycznych wymagany jest zwykle dłuższy okres kształcenia, w praktyce wynosi tam często 7-10 lat. Łatwo zatem zrozumieć, że jeśli za psychoterapeutę podaje się ktoś, kto właśnie skończył studia magisterskie, specjalizację lekarską czy specjalizację w psychologii klinicz-
nej, a nie wspomniane wieloletnie szkolenie – nie może być psychoterapeutą w pełni. Nie jest też psychoterapeutą ktoś, kto skończył jedynie 2-letnie studia podyplomowe, czy podobne częściowe przeszkolenie. Inna sprawa, już zupełnie z naszego szkockiego podwórka: Usługi w ramach NHS-u (bezpłatne) są dostępne w znikomym stopniu dla nielicznych - w praktyce, dla tych naprawdę w trudnej sytuacji. Nie ma mowy – najczęściej o tłumaczu. Jeśli ktoś nie radzi sobie z językiem angielskim, to niestety musi czekać miesiącami w kolejce. Z kolei organizacje i instytucje, które mają różnego rodzaju dofinansowania, nie mogą powiedzieć, że ich sytuacja jest komfor-
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► TEMAT NUMERU ► STR. 22
towa, ponieważ otrzymywane środki finansowe są po prostu niewystarczające. Dlatego proszą najczęściej o dopłaty ze strony klientów. Prywatne gabinety prowadzone przez Szkotów oferują usługi od 40 funtów w górę. Polscy psychoterapeuci zazwyczaj liczą sobie 25-35 funtów. Polska społeczność psychoterapeutów jest nieliczna i tak naprawdę skupiona głównie w Edynburgu. Reszta to biała plama. Ale z tego co mi wiadomo, moi koledzy i koleżanki mają co robić. Ja też. Oprócz współpracy z Centrum Rozwoju Terapii i Wsparcia „Feniks”, prowadzisz również swoją działalność. Czym różni się twoja działalność od „Centrum”? W ramach swojej praktyki - Arete Counselling także prowadzę terapię indywidualną. Poza gabinetem w Edynburgu, mam gabinet w Kirkcaldy i jest perspektywa na Glasgow. Elementem odróżniającym „Feniks” od mojego gabinetu jest większy nacisk na elementy rozwoju osobistego. Ostatnio spotkałem swojego byłego pacjenta, który powiedział, że nie potrzebuje już pomocy i terapii, ale właśnie skusił się na coś dla “zdrowych”. Był to akurat projekt, który zapoczątkowałem 2 miesiące temu pt.: “Drogi ważności”. Raz w miesiącu zapraszam chętnych na kilkugodzinną wyprawę po okolicach. Do przejścia mamy zazwyczaj 10-15 km. Każde wyjście ma swój temat związany z mindfulnes czyli uważnością. Najbliższa wrześniowa wyprawa będzie dotyczyła oswajania w naszym życiu lęku, z jakim często się borykamy. Nie ma tam wykładów, mądrzenia się. Jest droga do przejścia, ciekawi ludzie i 30 minut czasu, kiedy każdy z osobna dostaje do ręki kartkę z kilkoma zdaniami wprowadzenia i krótkim ćwiczeniem do samodzielnego wykonania. Można później porozmawiać o spostrzeżeniach, ale nie trzeba. Inne propozycje, które staram się rozwijać w ramach Arete to warsztaty. Na jesień przygotowuję warsztat dot.
przepisu na dobry związek. Będzie on prowadzony w Edynburgu i Newcastle. I choć warsztaty odbędą się dopiero w listopadzie, mam już prawie zamknięte listy. Planuję też w listopadzie warsztat dot. wypalenia zawodowego, poszukiwania swej pasji i miejsca w życiu. Od kilku miesięcy zaangażowałem się też w jeszcze jeden projekt w nowej organizacji w Glasgow: Azimuth. Advice & Education. Organizacja ta zajmuje się pomocą osobom, które mają kłopoty natury finansowej (brak pracy, zadłużenie, nieradzenie sobie w życiu). Niejednokrotnie osoby te cierpią na problemy natury psychicznej - stres, lęki, depresje, myśli samobójcze, uzależnienie, itp. Czasami ciężko powiedzieć co było pierwsze - problemy psy-
chiczne czy finansowo-bytowe. Ja właśnie przygotowuje program pomocy terapeutycznej oraz program edukacyjny. Planów i pomysłów mam dużo, ale doba ma tylko 24 godziny, a rok 365 dni. Wspomniałeś o spotkanym na mieście byłym pacjencie. Często miewasz takie sytuacje? Czy byli pacjenci stają się w pewnym sensie twoimi znajomymi. Innymi słowy, czy utrzymujesz przyjacielski kontakt z byłymi pacjentami? Tak miewam takie sytuacje, że spotykam swoich byłych i obecnych pacjentów. Staram się utrzymywać przyjazny, a nie przyjacielski kontakt. Edyn-
Oprócz beznadziejnych sytuacji, niezależnych od nas samych, zdarzają się także cuda.
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► TEMAT NUMERU ► STR. 23
burg nie jest wcale dużym miastem. W swej pracy przestrzegam kodeksu etycznego Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Integratywnej, którego jestem członkiem. Jasno on mówi, że kontakty seksualne, jeśli chodzi o obecnych i byłych pacjentów nie wchodzą w grę oraz tworzenie tzw. podwójnych relacji. Psychoterapeuta musi być blisko tworząc relację, ale zarazem na tyle daleko, żeby owa relacja nie wpływała na przebieg psychoterapii. Nie pracuje w podejściu analitycznym - zatem podaję rękę pacjentowi, nie jestem dla niego zupełnie bezbarwną i bezuczuciową istotą. Poziom bliskości jaki się tworzy jest zupełnie naturalną sprawą. Pacjent może oczywiście chcieć skracać dystans. Ja muszę wiedzieć, na ile mogę odsłonić siebie. Oczywiście inne są relacje z pacjentami, którzy np. przechodzą roczną psychoterapię grupową. Znam ich dużo lepiej niż tych, przychodzących na kilka konsultacji. Oni też wiedzą więcej o mnie. To ja decyduję, ile się odsłonić. Nieraz to pomaga w procesie terapeutycznym. Dlatego normalną sprawą jest przysyłanie mi przez pacjentów maili czy rozmowy po latach o tym jak sobie radzą. Pacjenci chcą się chwalić, że życie im wychodzi, że są szczęśliwsi. To dla mnie - słysząc takie historie ogromna satysfakcja. Kiedy widzę na ulicy RAZEM prawie rozwodzącą się parę, kiedy dzwoni kobieta, że nareszcie udało się utrzymać ciążę i jest mamą, kiedy dzwoni mężczyzna i mówi, że spłacił długi hazardowe... to, to są szczególnie miłe chwile w mojej pracy. Po prostu mam fajną pracę, gdzie na co dzień widzę ludzi, którzy znów zakochują się w życiu i czerpią z niego. Oczywiście są i smutne sytuacje, szczególnie kiedy pacjent odchodzi, bo chorował np: na nowotwór, albo popełnia samobójstwo. Takie chwile są trudne i uczą pokory.
Czy w takich przypadkach przyczyną sprawczą będzie wiara, nadzieja, przypadek, a może po prostu dobry psychoterapeuta? Cuda... Jeśli przyjąć, że życie jest cudem, że każdy dzień i noc jest cudem to jest ich całe mnóstwo w mojej pracy. Wielu pacjentów chce cudów. Chcą, aby depresja, lęk, uzależnienie, ból, cierpienie, kłopoty, śmierć, itd. poszły sobie, odeszły. Chcą często pozbyć się tego, z czym przychodzą. Nie jest przypadkowe to, co nas spotyka - rodzaj objawu. Często objaw to coś, co idzie przez pokolenia. Jest niechciany, zwalczany i usuwany. Moje podejście, w którym pracuję uczy patrzenia na
objaw. Patrzenia i nie odwracania głowy. Patrzenia i przyjęcia go. Jak pacjent do tego dojdzie, to wtedy właśnie staje się cud. Cud włączenia. Cud, że objaw często odchodzi, jest mniejszy na sile, daje żyć. Dla mnie osobiście cudem jest odkrywanie tego, co stoi za danym objawem. Patrzenie jak pacjent dochodzi do tego, jak jego życie ulega radykalnej poprawie. Praca psychoterapeuty jest codziennym obcowaniem z życiem i śmiercią. Wiele tu cudów małych i dużych. Zabrzmiało optymistycznie, ale z egzystencjalną nutą. Dziękuję za rozmowę.
■
FACEBOOK! Open Scotland.pl - Dołącz do nas! ZAPROŚ SWOICH ZNAJOMYCH! :)
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► REKLAMA ► STR. 24
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► STYL ► STR. 25
STYL
Orgazm można odzyskać ►Brak orgazmu to wciąż jeden z głównych
problemów, z jakimi przychodzą kobiety do seksuologa. Przyczyny tego zaburzenia często mają jedno źródło, a jest nim nieznajomość własnej reaktywności seksualnej. Co trzecia kobieta miewa kłopoty z jego osiągnięciem a co czwarta przyznaje, że nie miała go nigdy. Orgazm, bo o nim mowa, to subiektywny, indywidualnie przeżywany stan rozkoszy. Fizjologicznie, jest to silna reakcja całego organizmu na podniecenie i nagromadzone napięcie seksualne. Jak wygląda rozładowywanie skumulowanej energii? Stworzony przez R. Basson model kobiecej reaktywności seksualnej jest cyrkularny, inny niż u mężczyzn, a jego istotą jest to, iż zawarte w nim fazy nie muszą następować kolejno po sobie. Są to stany pożądania, podniecenia, plateau, orgazmu i odprężenia. U kobiet odprężenie może nastąpić zaraz po podnieceniu, z kolei sam orgazm zaraz po fazie podniecenia.Kobiety, które nie mogą osiągnąć orgazmu pomijają często istotny czynnik, zapalnik, bez którego osiągnięcie kolejnych stanów jest niemożliwe, czyli pożądanie. Mogą one cierpieć z powodów; braku emocjonalnej bliskości z partnerem, odpowiedniej stymulacji, nie dostatecznej satysfakcji ze związku, niskiego poczucia własnej wartości, przeszłych negatywnych doświadczeń a także braku poczucia bezpieczeństwa. Warto także pamiętać o podstawowej zasadzie, która towarzyszy przy każdej prowadzonej w tym kierunku psychoterapii. Aby orgazmy się pojawiały, nie powinny być celem samym w sobie. Przemysław Potorski, Edukator seksualny i doradca psychologiczny w Wielkiej Brytanii. Prowadzi prywatną praktykę, warsztaty i szkolenia. 28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► STYL ► STR. 25
■
Ciąża a seks Agnieszka B. Molak ► Teoretycznie
seks i ciąża mają ze sobą wiele wspólnego. Chociażby to, że pozostają w ścisłym związku przyczynowo-skutkowym. Jednakże od momentu zajścia w ciążę wiele oczywistych i prostych spraw komplikuje się a zmiany w życiu seksualnym to jedna z pierwszych oznak, że przyszli rodzice będą musieli zacząć liczyć się z wymaganiami również tego trzeciego członka powiększającej się rodziny. Kiedy tylko odkryliśmy, że jesteśmy w ciąży, mój mąż najlepszy zakochał się we mnie na nowo. Oczywiście jego chęć pokazania, jak bardzo mnie kocha również wzrosła. Do głosu doszedł też instynkt samczy, bo cóż może być bardziej męskiego od „spłodzenia syna” (lub córki;-) a dodatkowo walory mojej kobiecości rosły z dnia na dzień, tak więc w naszym życiu seksualnym pojawiła się nowa, niezwykle kusząca jakość. Niestety ja, zajęta szukaniem sposobów na opanowanie bólu żołądka i mdłości, przerażona niepokojącymi objawami mojego organizmu i rozdrażniona samą myślą, że ktoś mógłby dotknąć moich obolałych, napiętych do granic możliwości piersi, nie odwzajemniałam tego entuzjazmu. Całe szczęście mój mąż najlepszy wykazał się pełnym zrozumieniem i generalnie tolerował bez zastrzeżeń wszystkie moje potrzeby (lub ich braki), nastroje i fanaberie. Po trudnych pierwszych miesiącach mój organizm się opanował, nastrój poprawił a dolegliwości ciążowe zmieniły charakter na bardziej zewnętrzny („W jaki sposób do pioruna mam zawiązać te buty?!”). Korzystając więc ze zbliżających się Walentynek, postanowiłam przywrócić
gorący klimat w naszej sypialni. Wybrałam się do mojego ulubionego sklepu z bielizną, zgarnęłam najbardziej czerwone stroje w rozmiarze małego słonia i udałam się do nastrojowej przymierzalni. Pas do pończoch nijak nie dał się zainstalować. A kiedy po włożeniu seksownego kompletu bielizny, przybraniu zmysłowej pozy dla lepszego efektu, spojrzałam w lustro, oniemiałam. Stanik 28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► STYL ► STR. 26
wyglądał wprawdzie zabójczo, szczególnie, że wreszcie miałam go czym wypełnić, ale te maleńkie stringi pod ogromnym brzuchem… Nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać. Poczułam się jak karykatura seksownej kobiety. Cały mój romantyczny nastrój diabli wzięli. Dzielnie jednak pozbierałam resztki mojej zranionej, kobiecej dumy, wybrałam coś, w czym czułam się najmniej śmiesznie i zamówiłam na wieczór stolik w restauracji. Niestety po zjedzeniu kolacji złożonej z przystawek, dania głównego i deseru w sypialni mieliśmy ochotę już tylko spać. Co gorsza kolejne dni też nie zaowocowały miłosnymi uniesieniami, mimo moich usilnych starań. Początkowo wyrozumiała, po kilku kolejnych próbach zaniepokojona poczułam, że przyszedł czas na szczerą rozmowę, która… nic nie wyjaśniła. Kolejne też nic nie dały, pozostała więc już tylko karczemna awantura. Łykając łzy podsuwałam mojemu mężowi najlepszemu możliwe przyczyny zaistniałej sytuacji: „Czy ty mnie już nie kochasz? No tak, wyglądam jak hipopotam, wiec jak mogę ci się podobać? A może masz inną?” Po serii podobnych pytań mój mąż najlepszy skapitulował. Wyznał mi, że odkąd widział nasze maleństwo na monitorze, czuł jak kopie i wie, że ono TAM jest, trudno jest mu poczuć… intymną atmosferę a poza tym, mimo że wie, że to nie jest możliwe, to boi się, że zrobimy mu krzywdę. A do tego jeszcze jego hormony się uspokoiły, bo „gołym okiem widać”, że wcześniejsze starania przyniosły efekty i po porodzie z pewnością wszystko się zmieni. I mimo, iż wyjaśnienia przyjęłam niezwykle podejrzliwie, okazało się, że miał rację. Ponownie jego pełne pożądania spojrzenie uchwyciłam… w kilka godzin po urodzeniu córeczki (tak, rodziliśmy razem!). I wtedy właśnie odkryłam jak wielka jest siła natury i jak niezwykle zmienia się świat widziany przez pryzmat miłości.
■
Gwałt, a rewolucja seksualna Agnieszka B. Molak ►
Co pojawia się w Twojej głowie na dźwięk słowa SEKS? Miłość, bliskość, pożądanie? Widzisz piękne dwa ciała zespolone ze sobą, leniwie się przeciągające, lekko wzdychające i szepczące sobie czułe słówka wprost do ucha? A może wstyd, obrzydzenie, przemoc? A obraz przypomina raczej mechaniczną czynność dwóch spoconych ciał w towarzystwie rzucanych wulgaryzmów, mało zrozumiałych jęków a może nawet łez i wołania o pomoc? Pewnie tkwią tam obydwa. Pytanie tylko, który z nich w Twojej głowie bierze górę. Rewolucja seksualna zapoczątkowana w Stanach Zjednoczonych oraz krajach Europy Zachodniej w latach 50 – 60 poprzedniego stulecia miała na celu między innymi uwolnienie kobiecej seksualności. Pojawiło się wiele pomysłów na życie, innych niż tradycyjny model rodziny narzucony nam przez chrześcijańskie korzenie a kolorowe gazety i publikacje mniej lub bardziej naukowe pokazywały paniom jak osiągnąć upragniony orgazm. Powoli odwróciły się też męsko – damskie role w seksie. Od wielu już lat ambicją panów stało się doprowadzenie kobiety do seksualnej ekstazy a nie jedynie posługiwanie się ciałem partnerki do rozładowania własnego napięcia seksualnego. I fajnie. Niestety jak każda rewolucja, lekko się rozszalała i jak miecz obosieczny, przyniosła też mniej pozytywne dla nas rezultaty. Seks zalał nas niczym wielka powódź i otacza ze wszystkim stron. Z sypialni wypełzł do salonów, kuchni, zalał telewizor, puby, dyskoteki a nawet supermarkety. Kobieta w staniku i stringach nie reklamuje zazwyczaj bielizny, ale samo-
chód, kosiarkę, jogurt i wszystko, co tylko się da. W telewizji lat 80-tych, szczególnie w wydaniu polskim, film bez „momentów” w ogóle się nie liczył, chociaż jeden goły biust na ekranie musiał się pojawić. Aktualnie jest tego trochę mniej, ale nic dziwnego, bo zastąpiła ją po prostu pornografia. Nie jestem zbytnio pruderyjna, ale przeraża mnie to, że seksualności, mężczyźni uczą się często właśnie tam. I w ten sposób dochodzimy właśnie do podstawowego problemu, który wywołała rewolucja seksualna, a który społecznie wciąż jest nieuświadomiony. Seksualność kobiet jest INNA niż mężczyzn tak bardzo, jak bardzo kobiety się od nich różnią! Inne rzeczy nas podniecają, mamy inny próg bólu, inaczej dochodzimy do orgazmu i ma on dla nas całkiem inne, nie priorytetowe znaczenie! A filmy porno są hardcorową wizją męskiej seksualności. Prawdziwe kobiety TAK nie lubią! W dodatku sceny gwałtów i brutalnego seksu możemy oglądać na ekranie niemal codziennie i to właściwie o każdej porze dnia i nocy. I w ten o to sposób wolna i seksualnie 28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► STYL ► STR. 27
wyzwolona kobieta co chwilę widzi jakąś aktorkę w sytuacji seksualnej przemocy z obowiązkowym tekstem gwałciciela „zobaczysz, że będzie ci dobrze”… I jak ta kobieta ma polubić seks? W głowie ma tyle obrazów gwałtu, że sama się zaczyna zastanawiać, czy w dzieciństwie nie była przypadkiem molestowana, tylko to wyparła i dlatego seks wydaje jej się tak obrzydliwy. A jeśli jeszcze trafi na amatora pornosów, który wreszcie może wypróbować to wszystko, czego tam się naoglądał… W dodatku za czasów jej dzieciństwa, gdy na ekranie królował goły biust, każde nieautoryzowane przez rodziców spojrzenie na telewizor kończyło się raptownym, pełnym zażenowania wygnaniem z pokoju. Rozmowy o seksie w większości domów właściwie nie istniały a przyłapanie na onanizowaniu się było końcem świata i wielką awanturą, z której nic nie można było zrozumieć poza tym, że jest się złym, robi się coś bardzo złego a czasem nawet padała ta ulubiona nazwa rodziców próbujących zniechęcić swoje dzieci do tych haniebnych praktyk – samogwałt. Tak. Gwałt został dokonany. Kiedyś na naszych kobiecych ciałach. Dziś na naszych umysłach. Każdego dnia. Wystarczy włączyć telewizor. A jeśli jeszcze dodamy: ciągłe porównywanie się do wyidealizowanych ciał modelek, dążenie do zrobienia kariery, bycia idealną matką, panią domu, żoną, kochanką… Nad naszymi prawdziwymi potrzebami i seksualną naturą nie ma już czasu ani miejsca, żeby się zastanowić. Ach, no i jeszcze te chrześcijańskie pokutne podejście do seksualności, o którym nie da się tak łatwo zapomnieć. Ale to już jest temat na inny artykuł. Rewolucja seksualna zakończyła się około 1980 roku. Niestety pozostało jeszcze wiele do zrobienia w kwestiach świadomości o seksualności kobiety. Może by tak więc rozpocząć kolejną rewolucję w tym temacie?
■
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ►OPEN GALERIA ► STR. 28
OPEN GALERIA
MARTA MARAKCHI
Sztuka w kraju tysiąca i jednej nocy
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ►OPEN GALERIA ► STR. 29
Jeśli kobieta czegoś chce, znaczy że Bóg tak chce (Romain Gary, “Obietnica Poranka”) – to ostatnio moja życiowa dewiza! Wierzę w kobiety i z radością donoszę Wam o moim kolejnym, wielkim, kobiecym odkryciu. Radość moja jest tym większa, że sprawa dotyczy Marokanek. Przedstawiam Wam Lalla Essaydi! Kocham tę babę – za kunszt, za styl i za te brudne stopy, tak charakterystyczne dla jej fotografii… Lalla Essaydi urodziła się w Maroku, dorastała w Arabii Saudyjskiej, aż wreszcie przeniosła się do Bostonu. W swoich pracach zawartych w cyklu “Les Femmes du Maroc” (“Kobiety Maroka”), artystka wraca do swoich korzeni i ponownie zmierza się ze swoją przeszłością. Essaydi portretuje kobiety w społeczeństwie muzułmańskim ze swojej własnej perspektywy, ukształtowanej przez osobiste doświadczenia. Łączy w swoich zdjęciach intymną fotografię portretową z elementami kaligrafii w charakterystycznym islamskim stylu. To jednak coś więcej niż tylko sztuka. To jej prywatny głos w sprawie kobiet, to jej retrospekcja i autoterapia… “Les Femmes du Maroc” związane jest z duchem miejsca, w którym powstały artystyczne fotografie składające się na cały cykl. Tym miejscem jest pusty dom, należący do rodziny artystki, gdzie Essaydi była jako dziecko zamykana za karę za nieposłuszeństwo. Dla niej jest więc to miejsce naznaczone chłodem, strachem, smutkiem i koszmarami z dzieciństwa. Teraz powraca do tych miejsc, już jako dorosła. I patrzy dawnemu strachowi hardo w oczy, mierzy się z nim… “Les Femmes du Maroc” to również bunt artystki przeciwko zasadom, które zamykają kobiety w domach i ograniczają je do przestrzeni prywatnej, podczas gdy przestrzeń publiczną oddają całkowicie mężczyznom. Dla tych kobiet, brak możliwości “przemówienia” i skazanie na wieczną ciszę stają się najstraszliwszą formą przemocy, a wyobraźnia – jedynym schronieniem. http://dancingwithcamels.wordpress.com Lalla Essaydi: “Les Femmes du Maroc” (“Kobiety Maroka”)
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ►OPEN GALERIA ► STR. 30
Lalla Essaydi: “Les Femmes du Maroc” (“Kobiety Maroka”)
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ►OPEN GALERIA ► STR. 31
Lalla Essaydi: “Les Femmes du Maroc” (“Kobiety Maroka”)
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ►OPEN GALERIA ► STR. 32
Lalla Essaydi: “Les Femmes du Maroc” (“Kobiety Maroka”)
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ►OPEN GALERIA ► STR. 33
Lalla Essaydi: “Les Femmes du Maroc” (“Kobiety Maroka”)
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ►OPEN GALERIA ► STR. 34
Lalla Essaydi: “Les Femmes du Maroc” (“Kobiety Maroka”)
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ►OPEN GALERIA ► STR. 35
Lalla Essaydi: “Les Femmes du Maroc” (“Kobiety Maroka”)
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ►OPEN GALERIA ► STR. 36
Lalla Essaydi: “Les Femmes du Maroc” (“Kobiety Maroka”)
Lalla Essaydi: “Les Femmes du Maroc” (“Kobiety Maroka”)
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ►OPEN GALERIA ► STR. 37
Lalla Essaydi: “Les Femmes du Maroc” (“Kobiety Maroka”)
Lalla Essaydi: “Les Femmes du Maroc” (“Kobiety Maroka”)
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ►OPEN GALERIA ► STR. 38
Lalla Essaydi: “Les Femmes du Maroc” (“Kobiety Maroka”)
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ►OPEN GALERIA ► STR. 39
Lalla Essaydi: “Les Femmes du Maroc” (“Kobiety Maroka”)
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ►OPEN GALERIA ► STR. 40
Lalla Essaydi: “Les Femmes du Maroc” (“Kobiety Maroka”)
kalendarium | historia | książka | poezja | felieton | galeria | teatr | muzyka | film
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► KULTURA ► STR. 41
OPEN KULTURA
Sam przeciw czołgom Autor | Mateusz Biskup | Blog Biszopa http://blogbiszopa.pl/ Okolice Moszczenicy niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego, 5 września 1939 roku, godzina 14:30. Głuchy odgłos czołgowych silników potężniał z każdą sekundą wprawiając ziemię w coraz wyraźniejsze drżenie. Ze ścian naprędce wykopanego, podłużnego stanowiska ogniowego zaczęły odrywać się grudki ziemi. Plutonowy Stefan Karaszewski otarł czoło zabandażowaną ręką i jeszcze mocniej przywarł do ziemi ściskając w dłoni karabin Mausera. Czołg jest tuż, tuż. Już słychać wyraźnie chrzęst gąsienic. No gdzie te cholerne miny??? Eksplozja! Nareszcie! Plutonowy ostrożnie wychylił się z okopu. Kilkanaście metrów od jego kryjówki stał zasnuty czarnym dymem czołg PzKpfw II. Mina spełniła swoje zadanie – z każdą chwilą dym był coraz gęstszy, pojawiły się języki ognia. Górna klapa czołgu odskoczyła z głośnym szczęknięciem i na pancerz wyskoczyła sylwetka w czarnym kombinezonie. Niemiecki pancerniak sięgnął ręką do wnętrza pojazdu i pomógł koledze wydostać się na zewnątrz. Plutonowy Karaszewski zerwał się na równe nogi i przytknął karabin do oka. Strzał, przeładowanie, drugi strzał i dwa ciała stoczyły się po pancerzu na ziemię. Trzeci członek załogi nie wyszedł z czołgu. Może wolał śmierć w płomieniach od nieuchronnej kuli. A może po prostu już nie żył. Stefan Karaszewski urodził się w kwietniu 1915 roku w Harbinie w Chinach, gdzie jego ojciec Stanisław – były żołnierz carskiej armii pracował przy linii kolejowej łączącej Syberię z Władywostokiem. Wykorzystując słabość południowo-wschodniego sąsiada władze rosyj-
Plutonowy Stefan Karaszewski skie pod koniec XIX wieku wymusiły na Chinach zgodę na przeprowadzenie linii kolejowej przebiegającej przez chińskie terytorium, znacznie skracając w ten sposób jej długość. W mieście przebywało wówczas kilkanaście tysięcy Polaków – głównie zatrudnionych przy budowie i utrzymaniu wspomnianej linii. Istniały polskie organizacje społeczne, ukazywały się polskie gazety, istniały kluby sportowe i inne stowarzyszenia. Ba, w 1915 roku powstało nawet polskie gimnazjum im. Henryka Sienkiewicza (istniało do 1949 roku). Kiedy Polska odzyskała niepodległość Stefan wraz z rodzicami oraz przybraną siostrą Zosią (Stanisław i Anna Karaszewscy adoptowali w Harbinie osieroconą polską dziewczynkę) przyjechali do Tomaszowa Mazowieckiego – miasta, z którego Stanisław pochodził. 28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► KULTURA ► HISTORIA ► STR. 42
Niedługo po powrocie do Polski ojciec ciężko zachorował i rodzina popadła w biedę. By ratować rodzinny budżet zaraz po ukończeniu szkoły Stefan rozpoczął pracę w fabryce włókienniczej. Od dziecka interesował się wojskiem. Wstąpił do Związku Strzeleckiego „Strzelec” i odbył szereg kursów i szkoleń. W tym samym czasie ożenił się i kilka miesięcy później przyszła na świat jego córka Alicja. Po powołaniu do wojska trafił do 85 Pułku Strzelców Wileńskich, do kompanii karabinów maszynowych. Jego służba miała się skończyć 10 września 1939 roku. Miał już nawet wykupiony bilet z Wilna do Tomaszowa Mazowieckiego. Pod koniec sierpnia 85 Pułk Strzelców Wileńskich został włączony w skład 19 Dywizji Piechoty, a ta z kolei stała się częścią odwodowej Armii „Prusy” generała Stefana Dęba-Biernackiego. Żołnierzy przewieziono koleją z Wilna do Łowicza, a stamtąd na piechotę przeszli w okolice Piotrkowa Trybunalskiego. Pułk zajął pozycje między Moszczenicą, a Piotrkowem, osłaniając fragment linii kolejowej (Kolej Warszawsko-Wiedeńska) o ogromnym znaczeniu strategicznym. Spodziewając się uderzenia od zachodu Polacy zaminowali pola i drogi. 4 września Niemcy pod Piotrkowem przerwali front. Około południa następnego dnia od strony szosy łączącej Piotrków z Łodzią usłyszano huk czołgowych silników. Do polskich pozycji zbliżało się kilkadziesiąt czołgów z 1 Dywizji Pancernej XVI Korpusu 10 Armii generała Waltera von Reichenau. Wobec groźby okrążenia dowódca wileńskiego pułku podpułkownik Jan Kruk-Śmigla podjął decyzję o wycofaniu się. Żołnierze posłuchali go. Wszyscy z wyjątkiem jednego. Chcąc umożliwić bezpieczne wycofanie się towarzyszy plutonowy Stefan Karaszewski zajął stanowisko ogniowe położone na łące kilkadziesiąt metrów od toru kolejowego, na północ od wsi Kosów. Miało ono formę podłużnego
wykopu i uzbrojone było w ciężki karabin maszynowy wz. 30 oraz sporą liczbę granatów w żelaznej skrzynce. Plutonowy Karaszewski dodatkowo wziął ze sobą kilka Mauserów. Teren przed stanowiskiem nieco się unosi. Niemcy nacierający za zachodu nie widzą gniazda karabinu maszynowego, ani ukrytego w nim polskiego żołnierza. Zobaczą go dopiero w ostatniej chwili, kiedy już będzie za późno. Poza tym – nie wiedzą, że są na polu minowym. Ogółem nadjeżdża około sześćdziesięciu czołgów. Przyczajony w okopie plutonowy Stefan Karaszewski wsłuchuje się w coraz głośniejszy ryk czołgowych silników i czeka, aż któryś z pojazdów wyleci na minie. W ciągu kilku ostatnich dni wraz z kolegami rozmieścili ich około tysiąca. Bliska eksplozja uderza w uszy. Plutonowy zrywa się na nogi i z Mausera likwiduje dwóch członków załogi ewakuujących się z płonącego czołgu. Zza niewielkiego pagórka wychylają się sylwetki dalszych maszyn. Stefan rzuca Mausera, i doskakuje do ciężkiego karabinu maszynowego. Kolejna eksplozja zatrzymuje nacierający czołg. Załoga ucieka przez włazy, po pancerzu bębnią pociski z polskiego CKM-u. Trzy ciała upadają w trawę koło czołgu. Nie przerywając serii Karaszewski przenosi ogień na nadjeżdżający motocykl z przyczepą. Jego załoga ginie. Nadjeżdżają kolejne czołgi. Jakimś cudem udaje im się uniknąć min. Kiedy są w odległości kilkunastu metrów od polskiego stanowiska Karaszewski chwyta granaty, wyrywa zawleczki i ciska. Celnie. Dalsze maszyny stają w ogniu, a ich załogi przed śmiertelnym dylematem – upiec się żywcem, czy zginąć od kuli? Niemcy zatrzymują się. Pociski z działek kalibru 20mm oraz karabinów maszynowych zamontowanych na czołgach PzKpfw I i PzKpfw II sieką ziemię wokół polskiego stanowiska. Karaszewski pada na dno okopu i czołga się na jego koniec. Wychyla się i rzuca kolejne granaty. Z Mausera likwiduje kolejnego Niemca. Potem znowu pada na dno wykopu i czołga się w stronę karabinu maszynowego, który na szczęście nie ucierpiał od niemieckiego ostrzału. Jego
serie skutecznie szachują Niemców, nieliczna piechota wspierająca czołgi chowa się za maszynami. W kierunku niemieckich czołgów lecą kolejne granaty. Maszyny stojące w promieniu dwudziestu metrów od polskiego stanowiska płoną. Nec Hercules contra plures… Kolejne czołgi objeżdżają polskie stanowisko w bezpiecznej odległości, a piechota wchodzi do wsi Kosów. Kryjąc się za zabudowaniami okrążają Stefana Karaszewskiego od południa. Ten nie ma już nabojów do CKM-u – ze śmiercionośnej maszyny zwisa tylko bezużyteczna parciana taśma. Ma kilka nabojów do Mausera i kilka ostatnich granatów. Strzela w kierunku zbliżających się Niemców i ciska pozostałe granaty. Oprócz ostatniego. Wyrywa z niego zawleczkę i zamiast rzucić go w kierunku Niemców przykłada go sobie do gardła. Niemcy przez długi czas bali się zbliżyć do polskiego stanowiska. Kiedy w końcu do niego podeszli nie mogli uwierzyć własnym oczom. Byli przekonani, że opór stawia im przynajmniej kilku żołnierzy. Tymczasem na dnie płytkiego okopu leżał tylko jeden człowiek. Eksplozja granatu rozerwała plutonowemu Karaszewskiemu gardło i dolną część twarzy. W czerwcu 1939 roku zmarła jego córka Alicja. Podczas pogrzebu rozmawiając z bliskimi na temat możliwej wojny z Niemcami powiedział „Żywy się w ich ręce nie oddam!”. Trzy miesiące później udowodnił, że nie rzuca słów na wiatr. Podczas dwugodzinnej walki plutonowy Stefan Karaszewski zdołał całkowicie zniszczyć sześć hitlerowskich maszyn i uszkodzić kilka kolejnych. Osłaniany heroiczną walką Stefana Karaszewskiego 85 Pułk Strzelców Wileńskich zdołał wycofać się na wschód. Mieszkańcy Moszczenicy pochowali bohaterskiego żołnierza w miejscu jego śmierci, na łące w pobliżu toru kolejowego. W październiku spadły ulewne deszcze i zalały łąkę razem z grobem. Wówczas odkopano ciało Stefana Karaszewskiego i gruntownie przeszukano zwłoki (podczas pierwszego pogrzebu w pośpiechu 28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► KULTURA ► HISTORIA ► STR. 43
zapomniano o tym). W kieszeniach munduru znaleziono legitymację ze zdjęciem, książeczkę wojskową z wpisem o awansie na plutonowego (walczył w mundurze z dystynkcjami kaprala, nie zdążył sobie przypiąć dodatkowej belki na pagonach) oraz przekaz pieniężny z adresem jego matki w Tomaszowie Mazowieckim, co umożliwiło powiadomienie rodziny. Pogrzeb bohaterskiego plutonowego w Moszczenicy stał się patriotyczną demonstracją i zgromadził około tysiąca osób.Honory oddali mu nawet stacjonujący w miejscowości oficerowie niemieccy. Potem rodzina ekshumowała ciało i pochowała na cmentarzu w Tomaszowie Mazowieckim, gdzie spoczywa do dzisiaj. O samotnej walce polskiego żołnierza z niemieckimi czołgami pamiętają mieszkańcy Moszczenicy i okolic. W 1976 roku w miejscu, gdzie znajdowało się jego stanowisko stanął głaz, na którym miejscowy kamieniarz wykuł stosowny napis. Widnieje na nim także siedem trójkątów symbolizujących czołgi zniszczone przez Stefana Karaszewskiego oraz kółko – symbol motocykla zniszczonego ogniem polskiego CKM-u. Liczba czołgów zniszczonych przez plutonowego jest trudna do ustalenia. W większości źródeł przyjmuje się, że zniszczył on całkowicie sześć maszyn, a kilka innych uszkodził w różnym stopniu. Głazem – pomnikiem opiekują się harcerze z 86 Piotrkowskiej Drużyny Harcerskiej „Knieja” im. Stefana Karaszewskiego, a jego imię nosiła także istniejąca do niedawna szkoła w Kosowie. We wrześniu 2010 roku prezydent Bronisław Komorowski odznaczył pośmiertnie plutonowego Stefana Karaszewskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Źródło: Stefan Karaszewski, www.moszczenica.pl, Dostęp 21.09.2013. Aleksandra Woźniak, Jeden przeciw czołgom. Samotny bohater września ’39, Wprost, 4.09.2013. Stefan Karaszewski, http://pl.wikipedia.org, Dostęp 21.09.2013.
Filth. Kinowa ohyda Ela Rygas ► Kolejne i śmiałe przedstawienie obłudy, brutalnego życia, wyzysku i nienawiści. Po Trainspotting, Ecstasy czas na Filth. Kolejna genialna ekranizacja książki Irvine`a Welsh`a. Akcja Filth toczy się w Edynburgu. Opowiada historię Bruce’a Robertsona, edynburskiego policjanta z wydziału dochodzenia kryminalnego, który ma nudną pracę. Żeby się rozerwać daje się we znaki swoim kolegom. Po pracy lubi się zabawić i to ostro. Dodatkowo cierpi na dokuczającą przypadłość a mianowicie na wysypkę, która usadowiła się na genitaliach i udach. Bohater nie szczędzi sobie słów pochwały i ulgi, gdy drapie się w miejscach publicznych. Budzi to odrazę a jednocześnie litość. Oczywiście bohater jest samotny. Żona Carole nie wytrzymała presji i po prostu uciekła od budzącego odrazę małżonka. Praca Robertsona cechuje się tym, że każdy z każdym rywalizuje a nade wszystko w stosunkach z kolegami Robertson wymyśla intrygi i knowania. Na posterunkach panuje przekonanie, że złodziei a policjantów różni tylko nazwa. Na wstępie filmu mamy brutalne morderstwo na tle rasowym. Akcja dzieje się także na komisariatach miejskich, w podłych spelunach, podejrzanych knajpach oraz kilku domach publicznych. Policjanci podrzucają świadkom narkotyki a kobiety podczas przesłuchań wykorzystują seksualnie. Obok tego wszystkiego góruje majestatycznie edynburski zamek
i co tu kryć szkocki dialekt i malowniczość miejsca dopełniają niezwykłego obrazu. Filth, to trzecia i zapewniam, że będzie to nie mniej głośna ekranizacja, niż największy hit oparty na książce Welsha. Trainspotting, to do tej pory najlepszy przykład ukazania brudu świata. 28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► KULTURA ► FELIETON ► STR. 44
Narkotyki, trudne życie bohaterów to cechy które wybijają się czytając i oglądając te wspaniałe dzieła. Filth, doskonale wtapia się w tematykę obłudy świata. Całość reżyserował Szkot Jon S. Baird znany z takich filmów jak Cass, czy It`s a Casual Life. Baird jest również odpowiedzialny za scenariusz filmu. W rolach głównych zobaczymy jednego z najsłynniejszych młodych aktorów Jamesa McAvoya jako Bruce’a Robertsona. Dodajmy, że McAvoy pochodzi z Glasgow i grał szkockiego lekarza Nicholasa Garrigana, w ostatnim królu Szkocji. Rolę drugoplanową powierzono Jamiemu Bell`owi, który dał się poznać jako fenomenalny tancerz w Billim Eliocie. Bell to także tytułowy Hallam Foe, który mieszka w wieży zegarowej Balmoral Hotelu oraz pracuje jako pomywacz w tymże miejscu. Muzykę do filmu skomponował Clint Mansell, a zdjęcia należą do Matthew Jensena. Zdjęcia do filmu kręcono w Ostendzie (Belgia), Hamburgu (Niemcy), Trollhättan (Szwecja) oraz Glasgow, Stirling i Edynburgu. Po tym co Irvine Welsh nam serwuje musimy być przygotowani na nietuzinkowy obraz, pełen szczerości i szokowania czytelnika i widza. Wszystko to przez zwichrowaną tragicznymi doświadczeniami psychikę i moralność głównego bohatera. Renton w Trainspotting kończy zdaniem. Choose life. Tu film kończy się ulubionym powiedzeniem Bruce’a Robertsona: Same rules apply. Czy Filth wejdzie do panteonu narodowych dzieł Szkocji? O tym możemy przekonać się już teraz udając się do kin. Filth w kinach od 27 pażdziernika
■
Beata Waniek ► Potłukłam swój ulubiony kubek. Pita z niego kawa smakowała wyśmienicie. Poza tym przyzwyczaiłam się do niego. Był mój. Teraz uporczywie szukam podobnego. Zaglądam więc do sklepów z porcelaną i artykułami gospodarstwa domowego. W jednym z nich moją uwagę przykuł kubek z niewybrednym rysunkiem i pasującym do niego napisem – wierszykiem. Nie, to nie był kubek moich marzeń, ale patrząc na niego pomyślałam o kiczu. Sam termin „kicz”, a właściwie „kitschen” pojawił się po raz pierwszy w połowie XIX wieku w Niemczech. Już wtedy, to potoczne wyrażenie miało pejoratywne znaczenie i oznaczało zrobienie czegoś byle jakiego, tandetnego, nieautentycznego. Ekspansja kiczu nastąpiła w połowie ubiegłego stulecia. Kicz rozprzestrzeniał się błyskawicznie i objął nieomal wszystkie dziedziny naszego życia. Stał się wszechobecny. Dowodów na to, że żyjemy w świecie kiczu nie trzeba daleko szukać. Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie. To krasnoludek lub inny stwór w ogrodzie, figurka Jezusa w migającej kolorowymi lampkami koronie cierniowej, seriale, lalka Barbie, jeleń na rykowisku, okładki kolorowych pisemek, programy telewizyjne, disco polo itp. Można by jeszcze długo wymieniać. Wydaje się, że ta lista jest nieskończona. Swoje rykowiska ma także literatura czy muzyka. We współczesnym świecie sztuka i kicz przenikają się wzajemnie. Może dlatego tak łatwo kicz podnieść do rangi sztuki. Jeśli chodzi o literaturę, dla mnie sztandarowym przykładem jest nie-
Fot: Beata Waniek
W POSZUKIWANIU KUBKA DO KAWY CZYLI SŁÓW KILKA O KICZU
odmiennie od lat fenomen Paulo Coelho. Jego „Alchemik”, który trafił już do kanonu lektur szkolnych i od kilkunastu lat nie schodzi z czytelniczych list bestsellerów. A przecież Coelho w swojej opowieści powiedział prawie to samo, co wiele lat wcześniej przekazał Herman Hesse w „Siddharacie”. Prawie – czyni jednak wielką różnicę. Coelho w swoim zakończeniu zniszczył przesłanie „Alchemika”. Zamiast przeczytać, że „skarb jest w tobie - to twoje wnętrze, czytelnik czyta: „świecidełka leżą zakopane w ziemi”. Coelho jest więc pisarzem, którego twórczość jest swego rodzaju literacką wydmuszką. 28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► KULTURA ► FELIETON ► STR. 45
Zachwyca swym wyglądem, ale w środku pozostaje pusta. Najbardziej przykry jest w tym fakt, że coraz więcej ludzi na świecie zachwyca się twórczością Coelho, a kompletnie nie znają ani Hermana Hessego, ani tym bardziej jego wspaniałych powieści. To jednak nie dziwi, bo przecież kicz schlebia szerokim rzeszom ludzi, którzy mają łatwe wyobrażenie o sztuce. Zresztą, może i dzisiejszy świat nie sprzyja trudnym pytaniom, refleksji? Kto z nas lubi, kiedy stawia się mu wysokie wymagania? A dobra, wysoka sztuka wymaga od odbiorcy odpowiedniego przygotowania i zaangażowania. Inaczej rzecz się ma z kiczem. On z reguły powtarza gotowe wzorce, składa się z pozorów. Jest krzykliwy i najczęściej bywa karykaturą dobrej sztuki. Tylko, czy możliwym jest życie bez kiczu? Jak wyglądałby wówczas świat? Według A. Molesa „kicz tkwi w głębi każdego z nas. To społeczna akceptacja przyjemności płynącej z uczestnictwa w uspokajającym „złym guście”. Może więc ta ”zła”, „gorsza” sztuka szczęścia dla mało wymagających tworzy naturalne, estetyczne środowisko człowieka akceptującego namiastkę? Z drugiej strony czy jest coś złego w ulubieniu tandety? Czy kicz powinno się traktować, jako rozprzestrzeniającą się niebezpieczną chorobę? Czy świat, sztuka bez obecności kiczu byłyby tym samym? Arcydzieła też niejednokrotnie odwołują się przecież do banalnych skojarzeń. Istnieje teoria, według której kicz jest niezbędnym elementem kultury. Paradoksalnie wykluczające się wzajemnie wysoka sztuka i kicz są tak naprawdę zjawiskami współobecnymi. Leonardo da Vinci twierdził, że „piękno i brzydota silniej się uwydatniają przez zestawienie jednego z drugim”. A w jaki sposób odróżnić kicz od wysokiej sztuki? Milan Kundera napisał: „w krainie totalnego kiczu odpowiedzi są z góry ustalone i wykluczają jakiekolwiek pytania. Wynika z tego, że człowiek, że człowiek, który pyta, to rzeczywisty przeciwnik totalnego kiczu.”
■
Pukając do nieba bram Ela Rygas ► Nie przyjmuję do wiadomości mitu Boba Dylana. Mity nie piszą piosenek... Bob Dylan Bob Dylan, a raczej Robert Zimmerman, to żywa legenda muzyki. Amerykański pieśniarz, poeta, kompozytor, performer a nawet malarz. Twórca kilkudziesięciu płyt, bez których świat byłby uboższy. Jego piosenki śpiewają artyści od Joni Mitchell do Phila Collinsa. Na utworach Dylana wiele zespołów debiutowało. Przykładem może tu być Guns’n’Roses i trzeba przyznać, że poprzez dobór piosenek wielu słuchaczy po raz pierwszy zetknęło się z twórczością Boba Dylana. Bez niego nie powstałby ani hip- hop ani rap. Genialny piewca życia, etatowy kandydat do nagrody Nobla a według magazynu Rolling Stone, Dylan jest na drugim miejscu w gronie najważniejszych artystów wszech czasów. Na początku kariery stosował w tekstach wymiar społeczny, potem artysta wprowadził osobistą lirykę do swojego repertuaru za co wielokrotnie nazywano go Judaszem. Zdradził muzykę folkową żeniąc się z elektrycznością. Proste akompaniamenty i teksty to norma autora, który przekraczał granice pomiędzy światem rocka a folkiem. Jedna z najważniejszych piosenek Like a Rolling Stone, jest utworem przez wielu uważanym nie tylko za najlepszy w jego dorobku, ale też za najwybitniejszy w dziejach muzyki popularnej. Bob Dylan jest także autorem wielu popularnych i doskonałych artystycznie piosenek: od Blowin’ In The Wind i Hard Rain A Gonna Fall aż po Chimes of Freedom, Masters of War i Mr. Tambourine Man. Obok Joan Baez, Dylan stał się liderem lewicowych
ruchów społecznych. Gorące czasy zrównania praw czarnoskórych, zimnej wojny i gróźb atomowych sprzyjały kultowi genialnych wędrownych pieśniarzy. Dylan jako poeta wygrywa z politykami. Ten kultowy outsider przez ponad 50 lat stale inspiruje, zachwyca a nawet popycha do zrzeszania się w organizacje. Przykładem może być tu Kościół Boba Dylana oraz niezliczona ilość stowarzyszeń, fan clubów oraz wortali poświęconych odczytywaniu poetyckich fraz jego piosenek w duchu judaizmu. Obok sukcesu jako rozwichrzonego kudłacza przekuwającego słowa w czyn Dylan osiąga status jednego z najlepszych wykonawców komercyjnych. Od głośnego debiutu płyty pt. Bob Dylan z 1962 roku aż do tegorocznej Tempest artysta wydał aż 35 albumów. Sceptycy mówią, że szekspirowski tytuł cechuje ciemność i wyjątkowa drapieżność. Krytycy mówią o Tempest jako jednej z najlepszych płyt w dorobku Dylana, nadmieniając, że może to być ostatnia płyta artysty bowiem Burza Williama Szekspira była ostatnim dziełem pisarza. W tym roku muzyk skończył 72 lata i nadal koncertuje, ba porywa pokolenia. Do zobaczenia artysty nie trzeba namawiać a okazja to najbliższy koncert w Glasgow. Elvis wyzwolił nasze ciała a Dylan – nasze umysły, tak mówi Bruce Springsteen i trudno się z nim nie zgodzić. Opracowała | Ela Rygas Bob Dylan and his Band Gdzie; SECC, Glasgow Kiedy; 18 -20 listopada Godzina; 18.30 Bilety;£55.00 - £70.00 Fot | en.wikipedia.org
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► KULTURA ► FELIETON ► STR. 46
■
The Nation // Live | Work, Union, Civil War, Faith, Roots Wystawa przedstawia prace artystyczne, stworzone podczas realizacji pięciu projektów społecznych, które badają współczesne znaczenie głównych przemian w historii Szkocji. Artyści zainspirowani portretami i osobowościami z kolekcji Scottish National Portrait Gallery prowadzili lokalne grupy w czterech miejscach takich jak: Clydebank, Inverness, Dumfriesshire i Skye, aby zbadać wpływ tematów, które określają narodowe relacje.
Photograph from The Nation//Live – Civil War A participant re-enacts the death of a Covenanter at the Devil’s Beef Tub, nr. Moffat
Photograph from The Nation//Live - Faith Dancers from SkyeDance perform their personal conceptions of faith at Kilmuir, Isle of Skye
5 października 2013 – 4 maja 2014 | Scottish National Portrait Gallery | Edynburg | 1 Queen Street | Wstęp wolny
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► KULTURA ► GALERIA ► STR. 47
BOOGIE WOOGIE Isley Brothers, Stevie Wonder, Martin Gaye, Martha Reeves to tylko niektóre gwiazdy, które prezentować się będą podczas wieczoru im poświęconego. Gwiazdy Motown Show, to nie tylko takie hity jak My Guy, I`m yours czy Dancing in the Street to także niezapomniana zabawa i niezapomniane widowisko, a wszystko wykonane przez profesjonalistów i aranżerów genialnego przedstawienia. The Magic of Motown Gdzie | Theatre Royal, Glasgow Kiedy | 8 listopada | Godzina; 19.30 Bilety | £25 DRUM’N’ BASSOWY RUDIMENTAL Rudimental to londyński kwartet uznany za muzyczne objawienie sceny elektronicznej. Szturmem dostał się na pierwsze miejsce brytyjskiej listy przebojów. Utwory Feel The Love czy Not Giving In, słychać było w rozgłośniach całego świata, a teledysk do pierwszego z nich na YouTube obejrzano już blisko 19 milionów razy! Grupa ma swym koncie debiutancką płytę Home, którą będą prezentować podczas trasy koncertowej obejmującą Glasgow. Rudimental wystąpi tam aż dwukrotnie 9 października tego roku i 24 lutego 2014. Rudimental Gdzie | O2 ABC, Glasgow Kiedy | 19 październik i 24 luty | Godzina; 19.00 Bilety | 11
ELECTRO I DUB W ABERDEEN Chase & Status, to solidna dawka elektronicznego brzmienia. Duet tworzą Saul Milton i Will Kennard. Taneczna dwójka rodem z Londynu od 2003 roku szturmem zdobyła listy przebojów. Muzyczne korzenie należące do drum and bass i dubstepu to flagowe brzmienie zespołu. Dzięki takim hitom jak Take Me Away i More Than Alot muzycy dali się poznać jako maszynka do robienia pieniędzy a ostatni album Chase & Status, Brand New Machine zdobył już platynę. Utwory z tej i poprzednich płyt można będzie usłyszeć już niedługo podczas trasy koncertowej w Szkocji. Chase & Status Gdzie | AECC GE Oil & Gas Arena, Aberdeen, The Hydro, Glasgow Kiedy | 1, 2 listopad | Godzina; 18.30 Bilety | 35 GDYBYM BYŁ BOGATY Jeden z najlepszych musicali na świecie. Skrzypek na dachu, którego premiera odbyła się w 1964 roku na Broadwayu z muzyką Jerrego Bocka, słowami Sheldona Harnicka i librettem Josepha Steina od lat nie schodzi z afiszy teatralnych. Historia jest luźno oparta na książce Dzieje Tewji Mleczarza autorstwa żydowskiego pisarza pochodzącego z Ukrainy Szolema Alejchema. Opowieść jest o tytułowym Tewje i jego zadaniu wydania za mąż swoich córek. Historia o tyle ważna, że ciągle żywa a jedno z zawołań Tewje o bogactwie stale rozpala marzenia maluczkich. Gdzie | Festival Theatre, Edynburg Kiedy | 1- 5 października | Godzina; 14.30, 19.30 Bilety | £42.50 28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► KULTURA ► MUZYKA ► STR. 48
PROGRESYWA I DUCH CURTISA Wydarzenie jesieni w Usher Hall. Live Transmission – Joy Division to jedne z najbardziej śmiałych przedstawień jednego z najbardziej oryginalnego zespołu w historii rocka. Całość zagra specjalnie na tą okazję zaaranżowana electro – orkiestra, która wykona najbardziej znane utwory Joy Division. Do tego układu dodano wizualizację Matta Watkinsa zapewniając unikalność i przekaz Iana Curtisa. Live_Transmission – Joy Division Reworked Gdzie | Usher Hall, Edynburg Kiedy | 1 październik | Godzina; 10.00 Bilety | £18 BORRELL I ZAZOU W GLASGOW
Najgorzej ubrany mężczyzna zdaniem GQ. Główny zarzut pod adresem wokalisty? Za szeroki… dekolt. Takim mianem chwali się Johnny Borrell. Młody i utalentowany muzyk. Frontman Razolight tym razem wystąpi ze swym nowym zespołem i w nowych aranżacjach. Do tego przedsięwzięcia potrzebne było Borellowi natchnienie w postaci kraju Basków i słowa Zazou. Na koncertach wokaliście towarzyszą trzej muzycy Fred Stitz, Joao ‚John’ Mello i Darren Barry. Ich wspólny pierwszy album Dahlia Allegro/ Pan European Supermodel Song poniósł się szerokim echem w świecie jako intrygujący i szalenie inspirujący. Johhny Borrell and Zazou Gdzie | Cabaret Voltaire, Edynburg, King Tuts Wah Wah Hut, Glasgow Kiedy | 1, 2 października | Godzina; 19.00 Bilety | £ 12
SZALONA ERA ROCKA W GLASGOW I EDYNBURGU
PORWANIE SABINEK PRZEZ DRWALI
MYŚL ZAMKNIĘTA W KOLE
Cats to najdłużej grany musical w historii teatru. Podbiło rekordy oglądalności na West Endzie jak i Broadwayu. Musical skomponowany przez Andrew Lloyda Webbera na początku lat 80 – tych zeszłego wieku cieszy się niesłabnącym powodzeniem. Dramat, romans i fantazja w jednym. Całość okraszona tańcem i niezapomnianymi hitami w postaci Memory to cecha zapierająca dech w piersiach. Nie możemy także zapomnieć o uroczych kostiumach i charakteryzacji, która w tym wypadku jest numerem jeden w tej produkcji. Gdzie | King’s Theatre Kiedy | 16- 28 września | Godzina; 19.30 Bilety | £17.90 – £43.40
Cóż począć jeśli zna się samych braci, a każdy z utęsknieniem czeka na tą jedyną. Wokół las i sami bracia, a spośród nich jeden zafascynowany książką o porwaniu Sabinek przez Rzymian, obmyśla intrygę rychłego małżeństwa. Playhouse Edynburg tym razem serwuje wszystko w jednym. Miłość, intrygę i romans. Siedem narzeczonych dla siedmiu braci to jedno z najzabawniejszych musicali wystawianych w historii tegoż gatunku. Historia ta śmieszy od 1954 roku i wciąż z powodzeniem zapewnia komplet widzów. Seven Brides for seven Brothers Gdzie | Edinburgh Playhouse, Edynburg Kiedy | 30 września – 5 październik | Godzina; 14.30, 19.30, Bilety | £10.00 – £35.00
Gabriel Orozco to jeden z najwybitniejszych artystów międzynarodowych. Jego prace cechuje innowacyjność i prostota. Wystawa The Eye of Go to seria dużych okrągłych i geometrycznych wzorów, które zdaniem Orozco ma przechwytywać wyobraźnię. Skłania także widza do myślenia o sposobie organizacji i perspektyw artysty. Orozco to nie tylko malarz. To także doskonały rzeźbiarz i fotograf oraz filmowiec. Do tego zapalony kibic piłki nożnej, której kilka prac poświęcił właśnie tej dyscyplinie sportu. Gabriel Orozco: thinking in circles Gdzie | The Fruitmarket Gallery Kiedy | 1 września – 18 październik | Godzina; 10.00- 17.00 Wstęp wolny
WYPRAWA PO ZŁOTE RUNO Dziwaczne, śmieszne i ciekawe. Tak spektakl Jazon i Argonauci opisują recenzenci. Mit o złotym runie i bohaterskich czynach argonautów od zawsze rozpalały umysły. Tym razem Festival Theatre zaprasza na niecodzienną przygodę dla każdego fana mitycznych przygód. Przedstawienie poza doskonałą grą aktorską będzie zadziwiać scenografią, by nadać wydarzeniu smak fantastyki i bajkowości. Visible Fictions: Jason & the Argonauts Gdzie | The Studio at Festival Theatre Kiedy | 25, 26 września | Godzina; 10.30, 18.00 Bilety| £6 ZAKRĘCONE I DZIKIE Confiusion is Sex to jeden z okrętów flagowych Bongo Club. Pomieszanie z poplątaniem dla innych a dla drugich świetna zabawa. Zakręcony mix burleski z techno glamem i electro. Do tego brzmienia punka i rocka to zdaniem organizatorów pomysł na nowe brzmienie a odnajdywanie dziwactwa w normalności już nikogo nie powinno dziwić. Confiusion is Sex Gdzie | The Bongo Club Kiedy | 27 września | Godzina; 23.00 | Bilety | £7
PRZYJACIEL POLSKI Demarco European Art Foundation zaprasza na wystawa w Summerhall będącą wierną kopią tego, co zostało pokazane na tegorocznym Biennale w Wenecji. Wydarzenie zatytułowane Italo – Szkocja w Europie, Europa w Italo – Szkocji to projekt promocji związków obu państw. Relacje imigrantów i wzajemne przenikanie się do życia i działania nie tylko kulturalnego, ale także i gospodarczego i społecznego. Ekspozycja ta odbiła się szerokim echem w Europie i jako pierwsza była wystawiana w Brukseli w 2011 roku. Oprócz tego Demarco European Art Foundation ma wiele planów na przyszłość związanych między innymi z rocznicą wybuchu pierwszej wojny światowej oraz bitwy pod Monte Cassino. A Selection from The Richard Demarco Archive Gdzie | Summerhall, Edynburg Kiedy | 2- 27 września | Godzina; 11- 21.00 Wstęp wolny 28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► KULTURA ► STR. 49
PAIN THING NIE DLA WRAŻLIWYCH Robert Kuśmirowski jest doskonale znanym artystą dla każdego fana tutejszego festiwalu sztuki. Tym razem rodak szokuje eksperymentami z udziałem zwierząt. Jest to o tyle odkrywcze i niezależne, że całość imprezy została obwołana etykietą – nie dla wrażliwych. Kuśmirowski odważnie stawia sobie cel powołania do życia roboty. Dodatkowo techniki jakie używa można obwołać jako niesamowite i odważne. Robert Kuśmirowski to młody polski artysta współczesny, performer, twórca instalacji, obiektów i fotografii. Jego śmiałe manipulowanie faktami historycznymi w ujęciu sztuki nadało artyście miano wizjonerskiego. Pain Thing to druga wystawa w Edynburgu Kuśmirowskiego, na którą zaprasza galeria Summerhall. Robert Kuśmirowski | Pain Thing Gdzie | Summerhall, Edynburg Kiedy | 2 – 27 września | Godzina; 11 – 21.00 Wstęp wolny
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► SPORT ► STR. 50
Czarne Wilki wygrywają w Warrington Drużyna Black Wolves została zwycięzcą kolejnego piłkarskiego turnieju z cyklu Polish Masters League, który w minioną sobotę rozegrany został w Warrington. Do rywalizacji w turnieju Inter Cup 2013 przystąpiło dwadzieścia ekip z całej Anglii, które w pierwszej fazie zostały podzielone zostały na cztery pięciozespołowe grupy eliminacyjne. W finale Black Wolves pokonali Mongol Team Hull 2-0. Trzecie miejsce przypadło liderowy klasyfikacji generalnej PML - Polish FC Blackpool, który okazał się lepszy od SLZA Warrington, ale dopiero w konkursie rzutów karnych. W regulaminowym czasie gry mecz zakończył się wynikiem remisowym, 1-1. Organizatorem imprezy był Internazionale AFC Warrington, a głównym sponsorem firma ICB Największe Odszkodowania. Relację z turnieju oraz wywiady będzie można usłyszeć w audycji Radia EMI - “Ruch to zdrowie” już w najbliższą niedzielę. Patronat medialny nad imprezą objęli ponadto: tygodnik Polish Express, miesięcznik Gazeta Prawna oraz polonijny portal sportowy polsport.co.uk Daniel KOWALSKI | polsport.co.uk
Nie miałem żadnego wsparcia Z organizatorem Polskiej Ligi Piłki Nożnej w Birmingham, która w sierpniu tego roku zawiesiła działalność, rozmawia Daniel Kowalski. Jakie są powody Twojej rezygnacji z tego projektu? — Z zamiarem wycofania się z prowadzenia ligi mierzyłem się już od roku. Przez cały ten czas miałem nadzieję, że wśród naszych zawodników i sympatyków znajdę kogoś, kto udźwignie ciężar organizacji. Ja wtedy mógłbym skoncentrować się tylko na udziale w rozgrywkach jako zawodnik. Natomiast głównym powodem takiej decyzji jest przyjście na świat mojego drugiego synka. Pojawiło się więcej obowiązków, chciałem też niedziele spędzać z rodziną. Czy przy organizacji mogłeś liczyć na jakieś wsparcie? — Jeśli chodzi o finanse, to liga utrzymywała się wyłącznie z wpisowego drużyn, które brały w niej udział. W kwestiach organizacyjnych przez większość czasu nie miałem żadnego wsparcia, choć muszę przyznać, że w ostatnim sezonie znalazła się jedna osoba, która mi pomagała. Liczyłem, że po mojej rezygnacji zgodzi się przejąć ten projekt, jednak okazało się, że w pojedynkę robić tego nie chce. Co teraz będzie porabiał Krzysztof Kokociński, Czy wycofuje się ze sportu? — Planów mam bardzo dużo, a czasu zawsze mało. Myślę, że w piłkę zawsze będę grał, jestem też w stałym kontakcie z przyjaciółmi, którzy właśnie próbują sił w lidze z Coventry i namawiają mnie do przyłączenia się. Mam też sześcioletniego synka, który chodzi w soboty na treningi w szkółce angielskiej i sprawia mi to niesamowitą przyjemność. To prawdziwa radość, móc obserwować rozwój jego talentu, a także udzielanie rad. Często gram z nim też w ogrodzie lub parku. Jest szansa na reaktywację ligi w Birmingham?
Będą zmiany w systemie rozgrywek Na ostatnim posiedzeniu Rady Ligi z Zarządem Polskiej Ligi Piątek Piłkarskich “Sami Swoi” w Londynie dokonano kilka bardzo ważnych ustaleń. Najważniejsza z nich to zmiana systemu rozgrywek w aktualnie trwającym sezonie. W tym sezonie będziemy świadkami trzech, a nie dwóch jak pierwotnie planowano, rund spotkań. Co ważne dla występujących drużyn nie będzie się to wiązało z żadnymi dodatkowymi kosztami. O systemie rozgrywania III rundy w I lidze wspólnie zadecydują wszystkie drużyny z tej klasy rozgrywkowej. Może to być po prostu trzecia kolejna runda w systemie każdy z każdym, lub też podział na grupy: mistrzowska i spadkową.
— Na obecnym etapie pewnie nie, ale w przyszłości któż to wie. Aby tak się stało musi się jednak znaleźć osoba, najlepiej dwie, odpowiedzialne organizacyjnie, z ciekawymi pomysłami. Potrzebni są też sędziowie oraz dobry marketing. Ważnym czynnikiem jest też lokalizacja boisk, ponieważ, aby odnieść sukces powinny być łatwo dostępnym miejscu dla zawodników i kibiców. Co uważasz za największy sukces ligi, a co za największą porażkę? — Sukces to przede wszystkim powstanie ligi, dzięki której liczna grupa naszych rodaków mogła przez kilka lat rywalizować w swojej ulubionej dyscyplinie. Wcześniej w Birmingham nikt nie ośmielił się zrobić nic w tym kierunku. Owocem ligi jest też poznanie wielu chłopaków, z którymi po dziś dzień jestem w stałym kontakcie. Porażka to przede wszystkim brak następcy, który mógłby przejąć po mnie stery, bo w Birmingham w dalszym ciągu jest wiele drużyn, które chętnie zagrają w lidze. Daniel KOWALSKI | polsport.co.uk 28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► SPORT ► STR. 51
W rozgrywkach drugiej ligi znaczących zmian nie będzie, wszystkie druzyny rozegrają więc dodatkowe 9 spotkań. Druga istotna sprawa dotyczy pracy sędziów. Otóż będą oni od teraz zwracać szczególną uwagę na zachowania zawodników na boisku. — Chcieliśmy przypomnieć, że często na boisku przebywają dzieci, które kibicują swoim tatusiom — mówi członek Rady Ligi, Kamil Biegniewski. — Swoim zachowaniem nie wystawiamy dobrego świadectwa wychowania, a nie zapominajmy, iż wszelkie wzorce nasze pociechy czerpią od nas samych. Ponadto wulgaryzm powoduje, że z każdym tygodniem jest ich coraz mniej na naszych obiektach — podsumowuje Biegniewski. Są już pierwsze efekty zapowiadanych działań. Za wybitnie niesportowe zachowanie oraz obrażanie sędziego Karol Janik (Finansiści) oraz Kamil Zalewski (Maja Team) zostali zawieszeni odpowiednio na 5 i 2 mecze. Adam WÓJCIK | polsport.co.uk
Zwycięska passa Łukasza Fabiańskiego Po zwycięstwie nad West Bromwich Albion, Arsenal Londyn awansował do IV rundy rozgrywek o Puchar Ligi. Po raz pierwszy od pięciu miesięcy w bramce Kanonierów pojawił się Łukasz Fabiański. To jego szósty mecz w barwach Arsenalu w tym roku. Zawsze kiedy gra, jego zespół wygrywa...
Michał Gołaś zajął dziewiąte miejsce w kolarskim Tour of Britain 2013. Od największej gwiazdy swojej grupy – Marka Cavendisha, był lepszy o 10 minut. Do zwycięzcy Polak stracił minutę i 46 sekund.
Zwycięstwo nad WBA podopiecznym Arsene Wengera nie przyszło łatwo. W regulaminowym czasie gry wynik był remisowy (1-1), sędzia zarządził więc dogrywkę. Ta również nie przyniosła zwycięzcy, o awansie musiał więc zadecydować konkurs “jedenastek”. Większą odpornością psychiczną wykazali się w nim piłkarze Arsenalu i to oni pod koniec października zagrają w kolejnej rundzie. Rywalem klubu Łukasza Fabiańskiego oraz Wojciecha Szczęsnego będzie Chelsea Londyn, zapowiadają się więc nie lada emocje. Ostatni raz w pierwszej drużynie Kanonierów Fabiański rozegrał 13 kwietnia, w zwycięskim meczu Premier League z Norwich City. Co ciekawe, wszystkie mecze z udziałem “Fabiana” zakończyły się w tym roku triumfem jego zespołu. W czwartej rundzie Capital One Cup szansę występu ma jeszcze dwóch naszych rodaków. Southampton, w który występuje Artur Boruc, zagra na wyjeździe z Sunderlandem, a Leicester City, w składzie z Marcinem Wasilewskim, podejmował będzie londyńskie Fulham. Mecze Łukasza Fabiańskiego w 2013 roku: 13.03.2013 Bayern Monachium - Arsenal 0-2 (Liga Mistrzów) 16.03.2013 Swansea - Arsenal 0-2 20.03.2013 Arsenal - Reading 4-1 06.04.2013 West Bromwich - Arsenal 1-2 13.04.2013 Arsenal - Norwich 3-1 25.09.2013 West Bromwich - Arsenal 1:1 k. 3:4 Wyniki III rundy Pucharu Ligi Capital One Cup: Birmingham City - Swansea 3-1 Manchester United - Liverpool 1-0 Newcastle United - Leeds United 2-0 Tranmere - Stoke City 0-2 West Bromwich Albion - Arsenal 1:1 k. 3:4
Gołaś przed Cavendishem w Tour of Britain
W dziesiątej edycji wyścigu triumfował Brytyjczyk Bradley Wiggins, ubiegłoroczny złoty medalista olimpijski w jeździe na czas i triumfator Tour de France. Najwyższe miejsce Gołaś, zawodnik belgijskiej grupy Omega Pharma / Quick Step, wywalczył na piątym etapie (z Machynlleth do Caerphilly w Walii), gdy finiszował z peletonu jako drugi. 29-letni torunianin zajmował miejsce w czołowej dziesiątce klasyfikacji generalnej od etapu nr 2 (z Carlisle do Kendal w hrabstwie Cumbria), który ukończył na piątej pozycji.
Zestaw par IV rundy Pucharu Ligi - Capital One Cup: Arsenal - Chelsea Tottenham Hotspur - Hull City Newcastle United - Manchester City Burnley - West Ham United Birmingham City - Stoke City Manchester United - Norwich City Sunderland - Southampton Leicester City - Fulham Adam WÓJCIK | polsport.co.uk 28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► SPORT ► STR. 52
18. miejsce w końcowym rankingu zajął Marcin Białobłocki, polski kolarz od lat mieszkający na Wyspach. Reprezentant Team UK Youth miał 3 minuty i 34 sekundy straty do Wigginsa. Lider grupy Gołasia – Brytyjczyk Cavendish, ukończył wyścig na 34. miejscu, mimo że wygrał trzy z ośmiu etapów. To efekt strat, jakie poniósł w pierwszej fazie touru, m.in. w czasówce. Trasa wyścigu wiodła z Peebles w Szkocji przez Lake District w północnej Anglii, okolice Liverpoolu, Stoke, Walię, Devon i Surrey, do Londynu. Kolarze pokonali 1159 km. Grzegorz BOCZAR | polsport.co.uk
Londyński szlagier dla Cobaltu Nie było niespodzianki w meczu na szczycie londyńskiej ekstraklasy. Aktualny mistrz wygrał z ekipą Scyzoryków 3:0 i po raz kolejny stał się głównym faworytem w walce o mistrzowską koronę.
Pomimo przyzwoitej gry nadal bez punktów jest Pyrlandia, która przegrała z Joga Bonito 0:1. Być może pierwsze punkty zdobędzie już za tydzień, bo rywalem w IV kolejce będzie sąsiadujący w tabeli Maja Team.
FC Cobalt oraz Scyzoryki od wielu lat nadają ton polonijnym rozgrywkom w stolicy Anglii i wszystko wskazuje na to, że podobnie będzie w obecnym sezonie. W minioną niedzielę zespół Sylwestra Jedynaka musiał jednak po raz kolejny uznać wyższość rywala, co oznacza, że szanse na tytuł ma niewielkie, choć to przecież początek rozgrywek. W takiej dyspozycji, jaką prezentuje bowiem mistrz, jest mało prawdopodobne, aby ktoś poważniej zagroził mu w drozdze po kolejny tytuł. Mecz na szczycie odbył się w obecności licznie zgromadzonej punliczności. Oba zespoły zaserwowały widowisko na bardzo wysokim poziomie, stroną przeważającą była jednak ekipa mistrza, która udokumentowała ją trzma trafieniami. Wynik mógłby być bardziej okazały, jednak w końcówce meczu sędzia nie podyktował ewidentnego karnego, po wślizgu w obrębie pola karnego, którego dopuścił się zawodnik “żółto-czerwonych”. Na drugie miejsce w ligowej tabeli awansował KS04 Ark, który urządził sobie ostre strzelanie w meczu z beniaminkiem - Thw Twelve Team. Bohaterem spotkania był letni nabytek “czwórki” Bartosz Tomczuk. Kolejną wysoką porażkę zanotował kolejny beniaminek - FC Polska. W meczu z Inter Team dał sobie strzelić aż osiem bramek, nie strzelając przy tym ani jednej. To jak na razie jedyna drużyna w lidze, która zerowy bilans ma zarówno po stronie punktowych, jak i bramkowych zdobczy. Trzeba jednak zaznaczyć, iż pierwsza połowa nie zapowiadała, aż tak wysokiej porażki “biało-czerwonych”. Dopiero w drugiej odsłonie zespół ten opadł z sił i dał się skutecznie wypunktować przez rywala. W ostatnim meczu I ligi White Wings Seniors pokonali po zaciętym meczu PCW Olimpię 3:0. Coraz ciekawiej robi się również w drugiej lidze.
Na pozycję wicelidera awansował Power Rangers, który zremisował z FC Piona 2:2. Początek meczu należał do beniaminka, który prowadził już 2:0. Z biegiem czasu gra się jednak wyrównała i jeszcze przed przerwą ekipa Kamila Biegniewskiego doprowadziła do remisu. W drugiej połowie rezultat nie uległ już zmianie i mecz zakończył się zasłużonym remisem.
I LIGA Wyniki III kolejki: FC Polska - Inter Team 0:8 White Wings Seniors - PCW Olimpia 3:0 The Twelve Team - KS04 Ark 1:7 FC Cobalt - Scyzoryki 3:0
Wszystko wskazuje na to, że emocji będzie tam nie mniej niż w poprzednim sezonie. W trzeciej kolejce Biała Wdowa wygrała z dotychczasowym liderem (Finansiści) 3:1 i powoli pnie się w ligowej tabeli. To bez wątpienia jeden z faworytów do awansu, szczególnie po wzmocnieniu piłkarzami MK Team. Tymczasem na fotel lidera awansował Warriors of God, który pokonał Maja Team aż 6:2. Ten sukces jest warty szczególnego odnotowania, bowiem zwycięzcy nie mieli w swych szeregach ani jednego zawodnika na rezerwie. Maja Team miała ich z kolei bez liku, jednak wszyscy zaprezentowali się poniżej przeciętnej. FC Cosmos zdobył pierwsze punkty w sezonie, remisując z Kiwi 1:1, ale sukces ten osiągnął dzięki pomocy zawodnika... Finansistów, który podczas rozgrzewki wbiegł na boisko i przez przypadek obronił futbolówkę zmierzającą do bramki Cosmosu. Piłka wprawdzie ugrzęzła w bramce, ale sędzia zgodnie z przepisami musiał zarządzić rzut sędziowski. 28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► SPORT ► STR. 53
Zestaw par IV kolejki (29.09): 10:00 Inter Team - White Wings Seniors 10:50 PCW Olimpia - The Twelve Team 11:40 KS04 Ark - FC Cobalt 12:30 MTA London Construction - FC Polska Pauza Scyzoryki II LIGA Wyniki III kolejki: FC Cosmos - KIWI 1:1 Biała Wdowa - Finansiści 3:1 FC Piona - Power Rangers 2:2 KS Pyrlandia - Joga Bonito 0:1 Maja Team - Warriors of God 2:6 Zestaw par IV kolejki (29.09): 10:00 Joga Bonito - KIWI 10:50 Power Rangers - Warriors of God 11:40 Finansiści - FC Piona 12:30 FC Cosmos - Biała Wdowa 13:20 Maja Team - Pyrlandia Już za tydzień poznamy drużyny, które uzyskają tytuł najlepszej drużyny miesiąca w I i II lidze. Triumfatorom wręczone zostaną nagrody ufundowane przez Polish Bussiness Centre. Daniel KOWALSKI | polsport.co.uk
FACEBOOK! Open Scotland.pl - Dołącz do nas! ZAPROŚ SWOICH ZNAJOMYCH! :)
28 | 09 | 2013 | OPEN ► 28 ► REKLAMA ► STR. 54