KULTURA POLSKA NA BLISKIM WSCHODZIE/Agnieszka Piotrowska

Page 1

KULTURA POLSKA NA BLISKIM WSCHODZIE/Agnieszka Piotrowska

Na przełomie 2013 i 2014 roku prezydent Bronisław Komorski wraz delegacją rządową odwiedził kraje Zatoki Perskiej1. Oprócz umów o współpracy dwustronnej w zakresie obronności, szkoleń służb porządku publicznego, w dziedzinie sportu, komitetów olimpijskich, unikania podwójnego opodatkowania oraz szkoleń służb granicznych, rozmowy dotyczyły również m.in. rozpoczęcia współpracy w zakresie edukacji artystycznej na poziomie szkół wyższych, prób uzyskania akceptacji dla pracy polskich badaczy przy nowych odkryciach archeologicznych na północy Arabii Saudyjskiej oraz projektów współpracy kulturalnej – czytam w tyleż oficjalnej co buńczucznej notce PAP2. Była to świetna okazja do wygłoszenia całej masy komunałów dotyczących opinii o Polakach w świecie arabskim, gdzie „utrzymuje się o nas pamięć, jako o dobrych kupcach i klientach”, Polska jest „bramą do Europy”, z Katarczykami łączy nas „wspólna pasja do piłki nożnej”, a nasze kontakty stały się „tak łatwe jak nigdy dotąd”. Jednak w zalewie dyplomatycznej sztampy jedna rzecz wzbudziła moje szczególne zdumienie. Chodzi o słowa ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego, który zdradził, że rozmawiano także o OBECNOŚCI tłumaczeń literatury arabskiej na język polski i polskiej na arabski. Uważam, że słowa pana ministra nie mają przełożenia na rzeczywistość.

*

Obserwowaliśmy

niedawno

jak

ogromne

zainteresowanie

polskich

mediów

przyciągnęła Arabska Wiosna 2011 roku. Wokół kotłowali się nowo narodzeni eksperci 1

7-13 grudnia 2013 r. prezydent Bronisław Komorowski odwiedził Arabię Saudyjską, Katar i Zjednoczone Emiraty Arabskie. 13-14 stycznia 2014 roku z oficjalna wizytą w Arabii Saudyjskiej przebywał minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Bogdan Zdrojewski. 2

Wszystkie cytaty pochodzą z notatek Polskiej Agencji Prasowej (www.pap.pl).


od świata arabskiego i toczyli zażarty bój o obecność na telewizyjnym ekranie. Ich przeróżne analizy pozostawały niejednokrotnie w duchu Gombrowicza. Wczoraj u Teodoliny trzech mężczyzn - jeden ogolony - drugi wąsacz - trzeci brodacz i bardzo byli zdziwieni, że nie mogą się porozumieć w ocenie sytuacji politycznej na Bliskim Wschodzie. Powiedziałem: Dziwię się, że w ogóle ze sobą rozmawiacie. Każdy z was stanowi inne rozwiązanie twarzy ludzkiej i uosabia odmienną koncepcję człowieka. Jeżeli brodacz jest w porządku, to gołowąs i wąsacz są potworami, pajacami, degeneratami i w ogóle absurdem; a jeśli gołowąs jest właściwym człowiekiem, to potwornością, niechlujstwem, nonsensem i świństwem jest brodaty. Nuże! Na co czekacie? Dajcie sobie po mordzie!"3 Świat arabski przeobraził się nagle z niemedialnego zasklepionego rezerwuaru mniej lub bardziej groteskowych dyktatorów, w rozentuzjazmowaną przestrzeń protestów i przemian społecznych. Niestety w parze z dobrymi chęciami szło zazwyczaj ogólne niezrozumienie rzeczywistości, w której przyszło im się znaleźć. Tak niezdrowy przypływ zainteresowania wiąże się najczęściej z nadprodukcją frazesów, które stymulują i tak już dość nakręconą i uproszczoną do granic polską debatę na temat kultury arabskiej, tę doskonałą mieszankę naszych rodzimych przekonań i kserokopii z gorących debat świata zachodniego, z całym dziedzictwem jego nieuregulowanej polityki wobec imigrantów z krajów arabskich i brakiem zorganizowanej strategii komunikacji kulturowej. Jest to jednak dość zrozumiałe, biorąc pod uwagę jak trudno przebić się do polskiej kultury z bardziej wysublimowaną ofertą w tym zakresie, gdyż głównie małpuje ona zachodnią wizję i wybory (nie można np. winić polskiego czytelnika za niezorientowanie w kulturze świata arabskiego, gdy wydarzenia z jego najnowszej historii znane mu są z perspektywy amerykańskiego snajpera, podczas gdy trudno zainteresować jakiekolwiek wydawnictwo próbą ich opisu przez pisarza arabskiego, jak 3

Witold Gobrowicz, Dziennik, Wydawnictwo Literackie, 1997.


i media, które najczęściej przedrukowują teksty zachodnie, nie próbując nawet sięgać po opinie lokalnych inteletualistów). A jeśli nawet niektórzy polscy wydawcy podejmują inicjatywę zmiany tej sytuacji, szybko zniechęcają się brakiem funduszy, ponieważ nie ma żadnej instytucji, która mobilizowałaby pozyskiwanie wsparcia ze świata arabskiego i koordynowała działania związane ze współpracą kulturalną pomiędzy regionem arabskim i polskim/środkowoeuropejskim. Wskutek tego oferta ta jest odzwierciedleniem osobistych wyborów tłumaczy i sukcesów w pozyskiwaniu grantów europejskich, bez szerzej zakrojonej wizji.

* Ale wracając do sytuacji w świecie arabskim: istotnie, jesteśmy tu dobrze odbierani, nasza sława jako głównych stronników politycznych USA na szczęście nie jest aż tak oczywista dla ogółu i postrzega się tu nas pozytywnie. Prawdą jest też, że istnieje zainteresowanie po stronie państw arabskich, aby wzmocnić nasze kontakty w dziedzinie kultury, szanuje się naszą literaturę i docenia twórców, w czym ogromną rolę odegrała pionierska działalność egipskiego tłumacza literatury polskiej i teatrologa Hany Abd al-Fattaha Metwaliego. Jest też wiele instytucji lokalnych, które wyrażają zainteresowanie wspólnymi przedsięwzięciami i mogłyby stać się partnerami w takiej współpracy, ale problem leży w czym innym - to nam Polakom nie zależy na promocji polskiej kultury w świecie arabskim, oprócz frazesów nie mamy nic więcej do zaproponowania i jesteśmy tu zwyczajnie NIEOBECNI. Wystarczy przeanalizować raport przygotowany przez Marcina Michalskiego dla fundacji Next Page4, żeby przekonać się, że ilość dzieł polskiej literatury przełożonych na język arabski jest zastraszająco mała (w ciągu 24 lat doliczył się on 6 tytułów z literatury pięknej - w 2 ostatnich latach pojawiły się dwa nowe). Wśród publikacji dofinansowanych z Programu Translatorskiego Instytutu Książki znajdziemy łącznie 6 4

“Translations from Arabic in Poland, 1990-2010, a study by the Next Page Foundation conducted by Marcin Michalski”, 2010.


(sic!) tłumaczeń na język arabski (dla porównania dofinansowano 25 tytułów na język chiński, 18 na turecki i 42 na hebrajski).

* Kultura polska pozostaje nieznana światu arabskiemu. Szereg inicjatyw upada, a możliwości są niewykorzystane. Polscy twórcy nie mają szansy zaistnieć na rynku arabskim i poza honorowym zaproszeniem tej czy innej ambasady, rzadko tu docierają. Zdarzają się sytuacje, kiedy po rozpoczęciu wstępnych umów z twórcami, instytucje lokalne z różnych powodów wycofują się ze współpracy, a strona polska nie jest w stanie przedrzeć się przez zawiłości arabskich kwestii prawnych i sprawy przeciągają się latami nierozwiązane. Nikt nie wspiera takiej współpracy, nie ma do kogo się z tym zwrócić. Promowanie kultury polskiej w regionie arabskim wiąże się z problemami właściwie na każdym kroku, a wszelkie wydarzenia niezwiązane z oficjalnym programem ambasad, muszą być realizowane przy wsparciu zagranicznych partnerów. Jest to dość przygnębiająca sytuacja, zwłaszcza biorąc pod uwagę bardzo aktywną działalność innych krajów, choćby Włoch czy Węgier, nie wspominając nawet o profesjonalnych programach translatorskich takich krajów jak USA czy Francja, i wydaje się, że oddajemy świat arabski walkowerem. I nie jest to tylko kwestia niemożliwości realizacji projektów, ale też tego, w jaki sposób chcemy się skomunikować z tą kulturą i jaki zbudować sobie wizerunek, by nie zdawać się na chaotyczne i indywidualne przedsięwzięcia, ani nie dać się wchłonąć przez „postkolonialną” narrację zachodnią. Warunkiem wypracowania wiarygodnej relacji opartej na zrozumieniu i szacunku, bez potrzeby uciekania się do pośrednictwa innych krajów jest powołanie Instytutu Polskiego w świecie arabskim, a Polska miałaby tu szansę odegrać rolę mediatora pomiędzy regionem arabskim a środkowoeuropejskim. Tymczasem w całym świecie arabskim (ok. 400 mln mieszkańców) i Afryce (ok.1 mld mieszkańców) nie ma ani jednego Instytutu Polskiego, ma go zaś Izrael, od niedawna Indie i Japonia.


W Kairze, który wydaje się być dość naturalnym wyborem na taki ośrodek nie tylko ze względu na swoje strategicznie umiejscowienie w regionie Bliskiego Wschodu i Afryki (zwaszcza w obecnej niestabilnej sytuacji), oraz bardzo dobre skomunikowanie z resztą świata, ale przede wszystkim dlatego, że jest to miasto z ogromnym potencjałem (ludności, liczby studentów, ekspatriantów, turystów z innych krajów arabskich i konsumentów kultury), ze względu na rolę kulturalnej stolicy, którą odgrywa (miasto festiwali, o ponad tysiacletniej historii, kulturalne płuca którymi oddycha region, mekka poetów, ok. 40 teatrów, 30 muzeów,) i czołowego ośrodka naukowego (ponad 20 szkół wyższych, ok. 60 ośrodków badawczo-naukowych, biblioteki), istnieje ponad 15 zagranicznych centrów kultury (w tym np. rosyjskie czy holenderskie) oraz 9 kolejnych w Aleksandrii (np. niemieckie czy hiszpańskie).

* Do najpilniejszych potrzeb należą: organizowanie wydarzeń kulturalnych (seminariów, wykładów, publikacji, pokazów, wystaw) w placówce Instytutu i we współpracujących z

nim

instytucjach

świata

arabskiego,

wsparcie

projektów

translatorskich

prezentujących wybitnych autorów polskich, wsparcie w dziedzinie wymiany akademickiej oraz studiów nad polską kulturą i językiem (w tym zgromadzenie wartościowej biblioteki), skuteczne pozyskiwanie funduszy z ramienia Instytutu na wspólne projekty artystyczne - ogólnie promocja polskiej kultury nie tylko w Egipcie, ale również w sąsiadujących krajach regionu (również z myślą o licznej Polonii zamieszkujacej choćby kurorty Morza Czerwonego, skazanej na całkowity brak zainteresowania zestrony polskich władz). Zaprezentowanie arabskim czytelnikom tłumaczeń litetury polskiej przyczyniłoby się również do większego zainteresowania polską ofertą, tworząc tym samym nowy rynek i sieć kontaktów pomiędzy polskimi i arabskimi wydawcami. Instytut Polski powinien zadbać o promocję polskiej literatury podczas tak licznych na Bliskim Wschodzie festiwali literackich i targów książki, gdzie polscy autorzy są także zwyczaj nieobecni. To wszystko powinno zostać zrealizowane zostać przy wsparciu wykwalifikowanej


kadry, która przedkładałaby kwestie kultury ponad wszelkie inne oraz współpracowała z lokalnymi instytucjami. Przeprowadzenie tych działań w sposób sensowny i skuteczny jest całkowicie uzależnione od szerzej zakrojonej strategii. I jeśli naprawdę nam zależy na kontaktach z regionem arabskim najwyższa pora, by zacząć działać. Dzięki temu także i my mamy szansę dopracować się prawdziwie przygotowanych na wielu polach ekspertów i otworzyć sobie drogę do nieobarczonej nieporozumieniami komunikacji, której jednym z najważniejszych elementów jest właśnie przekład, o czym Polacy w sposób kompromitujący zdają się zapominać.

Tekst był publikowany w „Aspektach Filozoficzno-Prozatorskich”, 2015 oraz w wersji angielskiej w Muftah: Eestern Europe & MENA: the Intersection 2015.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.