LUT Y 2016
katolicki magazyn formacyjny
n r
2
( 1 0 4 ) CENA 4,80 zł
w tym 5% VAT
ISSN 2299-7679 NAKŁAD 10 tys.
Gdy się kłócimy, to drzazgi lecą Edyta i Łukasz Golcowie od 16 lat są małżeństwem Str. 10
EKSTRA DODATEK NA WIELKI POST!
Rachunek sumienia dla męża i żony Temat numeru: PRZEBACZENIE
8-15 Dylematy moralne: KATOLICKIEGO ROZWODU NIE MA 28
PA P I E Ż F R A NC I S Z E K Ale ktoś może mnie zapytać: „Powiedz mi, ojcze, jak ja mogę stać się twórcą pokoju?”. Po pierwsze, nigdy nie żywić wrogości. A jeśli ktoś wyrządza tobie zło, staraj się wybaczyć. Żadnej nienawiści! Wiele przebaczenia! Powiedzmy to razem: „Żadnej nienawiści! Wiele przebaczenia”. A jeśli nie masz nienawiści w sercu, jeśli przebaczysz, będziesz zwycięzcą. Bo będziesz zwycięzcą w najtrudniejszej bitwie życia, zwycięzcą w miłości. A przez miłość przychodzi pokój. Czy chcecie być w życiu przegranymi czy zwycięzcami? Czego chcecie? A zwycięża się jedynie na drodze miłości. Droga miłości. Bangi, Republika Środkowej Afryki, 29 listopada 2015 r.
WSTĘP ks. Janusz Stańczuk
redaktor naczelny, wykładowca teologii pastoralnej, rekolekcjonista, autor homilii, baśni i opowiadań dla dzieci
FOT. ARCHIWUM, J. GRABOWSKA/FEBE
LUT Y
Od zemsty do przebaczenia
2
Przebaczenie jest potrzebne do życia jak woda i powietrze, jak antybiotyk dla ledwie zipiącego pacjenta. Modlitwa Pańska, tak niezwykle oszczędna w słowach, poświęca przebaczeniu dwa całe długie wersety. Czy potrzeba lepszego dowodu na to, jak poważnie Pan Bóg traktuje ludzki gniew i ludzkie pojednanie? Wydaje się niewiarygodne, ale przebaczenia potrzebuje cały świat (polityka, ekonomia, kultura) i każdy człowiek. Bez przebaczenia umiera małżeństwo i cierpi rodzina. Jednak ludzie miłosierni nie spadają z nieba, przebaczenia trzeba się uczyć i trzeba je praktykować każdego dnia na nowo. Z dobrych rodzin powstaje dobry świat, a inwestycja we własną rodzinę jest najlepszą inwestycją w przyszłość. Charyzmatyczny francuski dominikanin Henri-Dominique Lacordaire mawiał: „Chcesz być szczęśliwy przez chwilę? Zemścij się. Chcesz być szczęśliwy na zawsze? Przebacz”. Jeśli więc szukasz drogi do szczęścia, zapraszamy do lektury. W drugiej części numeru polecamy stałe formacyjne działy na temat trudności w wychowaniu dzieci i kształtowania ich sumienia, życia duchowego małżonków i wiele innych. Niech nasza rodzina uczyni świat lepszym.
Obraz Matki Bożej Rozwiązującej Węzły znajduje się w kościele św. Piotra w Augsburgu w Bawarii. Jego namalowanie zlecił miejscowy kanonik na pamiątkę uratowania małżeństwa swoich dziadków około 1700 r. Obraz był mało znany do czasu, gdy na początku lat 80-tych XX wieku urzekł on studiującego w Bawarii i przebywającego w Augsburgu argentyńskiego jezuitę, a obecnego Papieża Franciszka.
2 lutego Święto Ofiarowania Pańskiego (Matki Bożej Gromnicznej) – Światowy Dzień Życia Konsekrowanego
4 lutego tłusty czwartek
10 lutego
środa popielcowa, początek Wielkiego Postu
11 lutego Światowy Dzień Chorego (wspomnienie Matki Bożej z Lourdes)
14 lutego walentynki
21 lutego 100 lat temu rozpoczęła się bitwa pod Verdun, najkrwawsza batalia I wojny światowej
w y d a w c a
Wydawnictwo Sióstr Loretanek
ku! oku! boo Face na nas Polubna ebo fac na s lub Pofaceb ook.com/pages/ TA K-RO D Z I N I E
str. 20
dyrektor wydawnictwa s. Andrzeja Cecylia Biała CSL
str. 6
adres wydawnictwa i redakcji ul. L. Żeligowskiego 16/20 04-476 Warszawa redakcja tel. (22) 673-50-96 www.loretanki.pl/wydawnictwo
str. 10
redaktor naczelny sekretarz redakcji
s. Maria Małgorzata Miannik CSL takrodzinie@loretanki.pl projekt makiety
Justyna Grabowska
r e d a k c j a
ks. dr Janusz Stańczuk
str. 12
str. 16
opracowanie graficzne, skład
Joanna Jarco
Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i redagowania artykułów oraz zmiany tytułów nadsyłanych tekstów.
Wybaczam ci!
N U M E R Z E P r y m a s Ty s i ą c l e c i a
Tarcza narodu
4-5
Ankieta
Co mnie w tobie wkurza?
6
rok miłosierdzia
Spragnionych napoić
24-25
teologia ciała Jana Pawła II
„B” jak budowanie
26
rozmowa
7
Kto kocha, ten się nie starzeje
27
temat numeru
Codzienne mycie kubków 8 - 9 Uczymy się pokory 1 0 - 1 1 Walka o drobiazgi 1 1 - 1 2 Rodzicom wolno wymagać! 1 2 - 1 3 Jak przebaczyć do końca? 1 4 - 1 5 Światowe Dni Młodzieży
Bracia czekają na bilety FOT. NA OKŁADCE DOMINIK IMIELSKI
konto PKO BP IV/O W-wa 74 1020 1042 0000 8102 0009 6396
T Y M
wywiad
nr 2 (104) LUTY 2016
prenumerata tel. (22) 427-34-27, 673-58-39 fax 612-93-62
W
16-17
ziemia nasiąka kr wią chrześcijan
Prześladowania
27
dylematy moralne
Katolickiego rozwodu nie ma!
28-29
w co i po co wierzę?
Stwórca, czyli kto?
29
tu działa Bóg
Wyspa z katedrą
18-19
historia nieznana
Patrzył wrogom w oczy
wychowanie
Pozwól mi się ruszać!
20-21
komiks
Zamach
różności
30-31
32-33
Kuchnia siostry Faustyny, Rekolekcje w Loretto, Trudne pytania, Film, W co się bawić? 2 2 - 2 3
rozwój duchowy małżonków
problemy społeczne
komentarze do Ewangelii
Znikające dzieci
24
Czy teściowa może rozbić małżeństwo? Na niedziele i święta
35
Posłuchaj na naszej stronie internetowej www.takrodzinie.pl/dzwieki Rozmowy Sylwii Sułkowskiej z Naczelnej Redakcji Programów Katolickich Polskiego Radia
34
W Y WIAD
Wyb
k Kiedy zaczęły się problemy w Waszym małżeństwie? HALINA: Małżeństwem z Andrzejem byliśmy 20 lat. Poznaliśmy się na dyskotece. Rok po ślubie na świat przyszła nasza córka Sylwia, półtora roku później syn Krzysztof. Po narodzinach córki mąż został z nią w domu, bo ja lepiej zarabiałam i uzgodniliśmy, że bardziej nam się opłaca mój powrót do pracy. Kiedy urodził się syn, zostałam w domu z dziećmi. Mąż poszedł do pracy i zaczęły się zdarzać sytuacje, że wracał pijany. Minęło 6 lat, mąż pił coraz więcej. Nałóg się pogłębiał. Zdarzały się przerwy, ale generalnie było gorzej i gorzej. I z piciem, i z jego zachowaniem.
Oto matka, która prosi swoje dzieci o wybaczenie, że „takiego ojca im wybrała”, i wybacza mężowi alkoholikowi, z którym przeżyła 20 lat… rozmawiała Marta Dzbeńska-Karpińska
4
Czy mąż próbował walczyć z nałogiem? HALINA: Wiele razy z nim rozmawiałam, proponowałam, żeby zaczął się leczyć. Raz nawet się zgodził i zapisał się na wizytę do poradni. Miałam z nim pójść, ale dzień przed wizytą zmienił zdanie. Powiedział, że nie potrzebuje żadnej pomocy, bo jak chce, to pije, a jak nie chce, to nie pije. I na tym skończyły się próby leczenia. Czy szukaliście pomocy u Pana Boga? HALINA: Ja zawsze chodziłam do kościoła i tam szukałam ratunku, ale mąż był na początku naszego małżeństwa parę razy w kościele, a potem przestał chodzić.
luty 2016
FOT. FOTOLIA.COM/VERA KUTTELVASEROVA
Czy był agresywny? HALINA: Raz czy drugi mnie uderzył i słownie bardzo mnie napastował. Był taki arogancki, taki chamski… Kiedyś po pijaku w łazience zaczął mnie podduszać. Dzięki Bogu puścił mnie, bo jestem drobna i nie poradziłabym sobie z takim dużym chłopem. Problem był coraz większy. Dzieci na to patrzyły. Były jeszcze małe, chodziły do podstawówki.
baczam ci! Jak wyglądały Pani kontakty z rodzicami męża? HALINA: Kiedy poznałam mojego męża, jego rodzice byli po rozwodzie. 10 lat mieszkaliśmy w jednym dwupokojowym mieszkaniu z teściową. Ona w jednym pokoju, a my we czwórkę w drugim. Ciągle oskarżała mnie, że to przeze mnie jej syn pije. To szukanie winy we mnie trwało latami. Kiedyś ostro się pokłóciłyśmy i przestałyśmy się do siebie odzywać. Teściowa miała zamek w drzwiach swojego pokoju i zamykała je na klucz. Dzieci chodziły odwiedzać babcię, nigdy im tego nie broniłam, ale sama tam nie zaglądałam. Nie rozmawiałyśmy przez kilka lat. Dziś dawne urazy minęły, teściowa mieszka w małym mieszkanku niedaleko nas i od czasu do czasu rozmawiamy przez telefon. Kiedy potrzebuje pomocy, pomagam jej i nadal mówię do niej „mamo”.
Kiedy zdecydowała się Pani odejść od męża? HALINA: Dzieci były w szkole średniej i mówiły, że mają dosyć. Coraz częściej słyszałam: „Mama, rozwiedź się” i „Mama, rozwiedź się”. Mąż dzień w dzień zjawiał się w domu o trzeciej
nad ranem i zaczynał krzyczeć, a dzieci kiedy popatrzyłam na niego w sądzie, wszystko słyszały. Coraz częściej my- zrobiło mi się go żal. Powiedziałam mu: „Popatrz na siebie i lecz się”, ślałam o rozstaniu, ale bałam się. a w sercu dodałam: „Wybaczam ci”. Z tego, co wiem, Andrzej powtórnie Czego…? HALINA: Że sobie nie poradzę, że za- się ożenił. braknie nam pieniędzy. Chociaż przecież radziłam sobie, i to mimo że mąż Czy mąż ma kontakt z dziećmi? nie garnął się do pracy i pił. HALINA: W ogóle się nimi nie interesuje. Po rozwodzie nie płacił alimenCo ostatecznie skłoniło Panią tów. Córka zaprosiła go na swój ślub do rozstania? i wesele, ale on nie przyszedł. Syn HALINA: Mąż niszczył rzeczy, wytłukł nie może mu wybaczyć tego, co zrowszystkie szklane naczynia w domu. bił, i nie zaprosił go na swój ślub. AnW końcu zbił szklane drzwi w pokoju, drzej nie zna swoich wnuków, a ma w którym razem z dziećmi mieszka- ich już czworo. liśmy, i przelała się we mnie czara goryczy. Straciłam całą nadzieję. Mę- Czego Pani pragnie? czyłam się już tak długo. W 2000 r., HALINA: Modlę się za moje dzieci (gdy dokładnie 20 lat po ślubie, orze- dorosły, zgubiły wiarę), bo do dziś noczono rozwód z winy męża. Dzieci szą ślady tego, co przeszły w dziecińświadczyły w sądzie przeciwko ojcu. stwie. Chcę je przeprosić, że takiego Rok po rozwodzie eksmitowałam ojca im wybrałam… męża z mieszkania. Odczułam wraz z dziećmi wielką ulgę. MARTA
DZBEŃSKA-KARPIŃSKA
Co Pani czuła do męża? HALINA: Nie czułam do niego nienawiści. Mąż dotarł tylko na pierwszą rozprawę rozwodową, drżały mu ręce i dygotały kolana. Mimo że tyle krzywdy zrobił mnie i dzieciom, to
W świetle Ewangelii… Historia małżeństwa Haliny i Andrzeja to nie wyjątek. Wiele małżeństw przeżywa poważne problemy i stawia sobie pytanie: „Jak reagować w trudnej sytuacji?”. Ważna jest wówczas znajomość zasad działania zgodnych z Ewangelią po to, by nie popadać w postawy skrajne. Pierwsza skrajność to wycofanie z miłości, przekreślenie małżonka przeżywającego kryzys i „układanie” sobie życia z kimś innym, łamiąc własną przysięgę małżeńską i wchodząc w związek cudzołożny. Skrajność druga to mylenie miłości z naiwnością, czyli pozwalanie małżonkowi, by przez całe lata krzywdził współmałżonka i dzieci. Dojrzałość polega na tym, by bronić się przed krzywdzicielem, bo nikt nie ma prawa nas krzywdzić, a zwłaszcza ten, kto ślubował nam miłość. Obrona powinna jednak przybierać taką formę, która jest zgodna
luty 2016
z wykształcenia politolog i menadżer, absolwentka Studium Fotografii ZPAF, od 2005 roku zawodowo zajmuje się fotografią, mieszka w Warszawie z mężem i trójką dzieci
ks. Marek Dziewiecki
ze złożoną przysięgą małżeńską. Jeśli krzywdzicielem jest mąż alkoholik, to obrona polega na korzystaniu z pomocy policji i innych instytucji. Mamy też prawo złożyć wniosek o przymusowe leczenie. Gdy to nie pomaga, krzywdzony małżonek ma prawo do cywilnej separacji małżeńskiej, by otrzymać alimenty i zakaz wstępu krzywdziciela do domu. W podobny sposób ma prawo bronić się małżonek zdradzany czy opuszczony. Katolik nie powinien natomiast zgadzać się na rozwód cywilny, by nie pomagać współmałżonkowi w dalszym komplikowaniu sytuacji poprzez zawarcie ślubu cywilnego z inną osobą. Jeśli krzywdziciel nawróci się, przeprosi i wynagrodzi za wyrządzone zło, zasługuje na to, by mu przebaczyć i dać szansę na odnowienie miłości małżeńskiej i rodzicielskiej, a nawet wspólne zamieszkanie.
5
ANKIETA
c
Co mnie w tobie wkurza? Zebrała Violetta Hoppe Wysoczańska
PÓŁKI NA UBRANIE
ANNA (KRÓTKO PO ŚLUBIE): Bardzo mnie denerwuje, że
MARTA: Złości mnie, kiedy mój mąż nie ma z czymś problemu, a ja mam. Syn go posłucha od razu, mnie nie. Często mam do niego pretensje i więcej od niego oczekuję. Widzę, że atakuję go czasem z przesadą. Powiem więcej, niż trzeba. Ale żona, która wszystkiego nie mówi, chyba żyje w strachu przed mężem.
mąż nie sprząta po sobie. Robi coś i zostawia bałagan. Rozwiesza ubrania po całym domu. Po awanturze szukaliśmy sposobu rozwiązania i mąż dostał dwie dodatkowe półki na ubrania. Przyznaję się, że sprawdzam, czy ma na nich porządek. Jestem też zazdrosna o telewizor. Kupiłam więc gry planszowe. Zrobiliśmy też grafik obowiązków – mąż już się nauczył i pyta, co dziś ma zrobić.
OLA: Najlepszym motorem do przebaczenia jest tylko jedna rzecz – sama robisz to, o co oskarżasz swojego męża. Pan Bóg tak to skonstruował, żeby pokazać ci twoją winę, uczyć cię wyrozumiałości dla drugiego. Prędzej czy później zrobisz to samo.
NARZEKANIE
DZWONI DO MNIE Z PROBLEMAMI
JANEK (3 LATA PO ŚLUBIE, DWOJE DZIECI): Narzekanie
PIOTR (MĄŻ OLI): Mnie denerwuje to, że żona dzwoni do
i robienie problemu z niczego. Nie mam na to wpływu, więc staram się o tym nie myśleć. Nie potrafię chować urazy. Nawet jak jestem bardzo zły, to za 2-3 godziny mi przechodzi.
mnie w czasie pracy i każe mi rozwiązywać problemy, na które nie mam wpływu. Jestem zły na nią, że sama nie może tego ogarnąć i zmusza mnie, żebym jakoś to naprawił na odległość. Jak sobie z tym radzę? Czasem odkładam słuchawkę, bo te oskarżenia są tak irracjonalne, że nie chcę odwinąć się tym samym. Daję jej i sobie trochę czasu. Po godzinie żona sama dzwoni i mówi, że już jej minęło. To, że się czasem pokłócimy, uczy nas pokory i tego, jak się godzić. OLA: Wieczorem nie mam już siły rozpamiętywać tego, co się działo w ciągu dnia, ale zawsze przyświecają mi słowa: „niech nie zachodzi słońce nad waszym gniewem” i staram się pogodzić z mężem przed zaśnięciem.
SPÓŹNIANIE MARTA (10 LAT PO ŚLUBIE, TROJE DZIECI): Denerwuję się,
gdy mąż nie dzwoni, kiedy się spóźnia. Boję się, że coś mu się stało. Czy mi ta złość przechodzi? Jak się kaja, to przechodzi, ale jeśli coś przyjmuje ze spokojem, to mnie to jeszcze bardziej denerwuje, bo ja tak nie umiem.
GDY CIEBIE NIE MA OLA (6 LAT PO ŚLUBIE, CZWORO DZIECI): To irracjonalne, ale denerwuje mnie, kiedy mąż jest w pracy, a ja mam problem z dziećmi, dlaczego go wówczas nie ma? Mógłby załatwić ten problem od ręki, bo dzieci go słuchają od razu. Ale skoro męża nie ma, to zanim przyjdzie, najczęściej mi przechodzi.
6
ZŁOŚCI MNIE
JAK PRZEBACZAĆ
UCZĘ SIĘ POKORY MARTA: Przed małżeństwem myślałam, że jestem do-
brym człowiekiem. Teraz widzę, ile rzeczy mnie denerwuje w moim ukochanym, dzięki temu uczę się pokory i mam bardziej prawdziwy obraz siebie.
luty 2016
FOT. FOTOLIA.COM/MASSON
Co mnie denerwuje na co dzień w moim mężu (mojej żonie) i jak staramy się nad sobą pracować, żeby się nie pozabijać.
Sławić Mnie będą zwierzęta polne, szakale i strusie, gdyż na pustyni dostarczę wody i rzek na pustkowiu, aby napoić mój lud wybrany. Iz 43, 20 Jeden jest hojny, a stale bogaty, a nad miarę skąpy zmierza do nędzy. Człowiek uczynny dozna nasycenia, obfitować będzie, kto bliźnich napoi. Prz 11, 24-25 Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody. Mk 9, 41 W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: „Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu”. J 4, 13-14
K AT E C H I Z M Podczas gdy stale pogarsza się jakość wody, którą dysponujemy, to w niektórych miejscach rozwija się skłonność do prywatyzacji tych szczupłych zasobów, stających się towarem, który jest podporządkowany prawom rynku. W rzeczywistości dostęp do wody pitnej i bezpiecznej jest istotnym, fundamentalnym i powszechnym prawem człowieka, ponieważ determinuje przeżycie osób i z tego względu jest warunkiem korzystania z innych praw człowieka. Ten świat ma poważny dług społeczny wobec ubogich, którzy nie mają dostępu do wody pitnej, gdyż jest to odmawianie im prawa do życia zakorzenionego w ich niezbywalnej godności. Papież Franciszek, encyklika „Laudato si”
ROK MIŁOSIERDZIA
ok miłosierdzia rok miłosierdzia rok miłosierdzia
BIBLIA
Miłości do ubogich nie da się pogodzić z nieumiarkowanym miłowaniem bogactw lub z ich egoistycznym używaniem. KKK 2445
Spragnionych napoić
P
Pewnie niejeden z Was zastanawiał się, dlaczego pomagamy bliźnim. Bo tak uczy nas Jezus – czy ten argument przekonuje wszystkich? „Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody” (Mk 9, 41). Czyżby to oznaczało, że wspieramy innych dla nagrody, że tego właśnie oczekujemy? Nie da się sprowadzić wolontariatu do takiej prostej logiki. Jedni pomagają z powodu nadmiaru wolnego czasu, dla nowych znajomości, bo sami kiedyś doświadczyli takiej pomocy w potrzebie, a inni dla własnej satysfakcji, by poczuć się lepiej. Ośmielę się stwierdzić, że to pewnego rodzaju egoizm. Może i nie oczekujemy wynagrodzenia, wielkich podziękowań. Ale potrzebujemy tej myśli, że dzięki nam ktoś doświadczył iskierki dobra, uśmiechnął się, poczuł choć przez chwilę, że nie jest sam. Czy pomaganie z taką intencją jest złe? Nie powiedziałabym, przecież czynimy dobro nie z przymusu.
luty 2016
Jezus uczy, żeby „spragnionych napoić”. Nie mówi, czy spragniony ma być stary czy młody, biały czy mulat, chłopak czy dziewczyna, czy mamy mu dać pięć złotych czy kupić bochenek chleba i pepsi. Różne są pragnienia, różne też sposoby ich zaspokajania. Nie tak dawno kolega zapytał, co odpowiedziałabym komuś na pytanie: „Dlaczego pomagasz właśnie mnie?”. Odpowiedziałabym: „Dostrzegam w tobie wartościowego człowieka i wierzę, że to zaprocentuje. Poza tym wciąż przekonuję się – uwierz w to lub nie – że dobro powraca!”. Bóg mówi do nas: „Człowiek uczynny dozna nasycenia, obfitować będzie, kto bliźnich napoi” (Prz 11, 25). Bądźmy zatem uczynni, dostrzegajmy spragnionych i dawajmy cząstkę siebie! Joanna Tarnowska – studentka budownictwa, absolwentka matematyki, na co dzień opiekująca się osobami niepełnosprawnymi. Szczęśliwa narzeczona.
7
TEMAT NUMERU PRZEBACZENIE
k ks. Jarosław Sz. Szymczak
Trzeba rzeczywiście wielkiej siły, żeby uznać i zaakceptować własne zranienie i jednocześnie postawić na coś, co jest od niego większe – miłość do drugiej osoby, kochanej bardziej od siebie, czasem jakby wbrew sobie.
ks. JAROSŁAW SZ. SZYMCZAK Prezes Fundacji Pomoc Rodzinie. Duszpasterz, spowiednik, doradca małżeński i rodzinny zwany Ratownikiem małżeństw. Doktor teologii małżeństwa i rodziny. Kapelan Stowarzyszenia Ginekologów Katolickich i Światowego Kongresu Rodzin w USA.
8
PRZED ZACHODEM SŁOŃCA
Przebaczenie zawiera w sobie ideę radykalnej miłości, która kocha mimo znoszonych zniewag i nie tyle każe zamknąć oczy na zło doświadczone, ile na moją interpretację tego wydarzenia; nie tyle zamknąć oczy na drugiego, ile przestać widzieć siebie na pierwszym miejscu. Przebaczenie zawiera w sobie gotowość do uzdrowienia relacji i zawsze zaczyna od siebie – od tego, co ja mogę zmienić w sobie. Przebaczenie jest przy tym czymś znacznie większym niż tylko aktem woli, bo odwołuje się do wszystkich władz ludzkich (naszych uczuć i pragnień, postanowień i tęsknot), dokonuje się w czasie (obejmuje wydarzenia z ostatniej godziny, ale czasem z ostatniego roku czy iluś lat) i domaga się spełnienia szeregu ważnych warunków. Najpierw czas – im dłużej podtrzymujemy w sobie poczucie zranienia, tym dłużej trwa proces wybaczania i uzdrawiania. Słowo Boże daje nam prosty wymiar czasu – maksimum jeden dzień: „Niech słońce nie zachodzi nad waszym gniewem”. Dalej cierpliwość – wobec siebie, której nam zwykle nie brakuje, ale też cierpliwość wobec drugiego. Zauważmy, ile czasu potrzebujemy na zmianę siebie, swoich nawyków czy sposobów reagowania. Ile starań wy-
maga wypracowanie w sobie choćby postawy łagodności w reagowaniu na niespodziewane wydarzenia, jak zajechanie drogi, obcesowe traktowanie w urzędzie czy nieodbieranie
Codz
przez współmałżonka telefonu, gdy koniecznie i w tej chwili musimy porozmawiać i coś uzgodnić. A ile razy każdy z nas zmaga się z wadami, których wykorzenienie wymaga całych lat wytężonej pracy (nieczystość, rozmijanie się z prawdą, koloryzowanie czy widzenie we wszystkim ataku na siebie – zwłaszcza u osób odrzuconych przez najbliższych). Od męża i żony nierzadko jest potrzebny heroizm w złożeniu na nowo daru z siebie i przyjęcia drugiej osoby z miłością, która „nie pamięta złego”.
ku
N I E M A „ J A ”, JESTEŚMY „MY” Przebaczenie wymaga wyrzeczenia się jedynie słusznej interpretacji danego wydarzenia czy też wyrzeczenia się pragnienia skuteczności wypowiedzianej uwagi (pokusa, by być jak Bóg, który „rzekł i stało się”), bo przecież krytyka dyktowana szczerym pragnieniem dobra dla drugiej osoby powinna być natychmiast wcielona w życie. Potrzeba także wytrwałości na miarę uczynionego ślubu: „oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci”. Wierność w miłości mierzy się nie tylko jakością daru, ale też i jego trwałością (por. „Humanae vitæ” 9) Przebaczenie nie pozostawia miejsca na zarozumiałość („mądrzejszy, jak wiadomo, głupszemu ustępuje”), lecz rodzi się w sercu, które
luty 2016
FOT. FOTOLIA.COM/GLISIC_ALBINA
Słowo Boże daje nam czas – maksimum jeden dzień: „Niech słońce nie zachodzi nad waszym gniewem”.
Każda żona i każdy mąż wie, jak bardzo w małżeństwie jest potrzebne przebaczenie. Odmienność charakterów, różne historie lub tradycje wyniesione z domów nieustannie narażają na takie interpretacje zachowań, słów męża lub żony, które wywołują poczucie odrzucenia, niezrozumienia czy po prostu zwykłego mijania się. Wiemy, że wystarczyłoby wtedy zwykłe „przepraszam” albo… spojrzenie z innej perspektywy. Słowo „przebaczać”, jak sugeruje jego etymologia, znaczy: „nie widzieć, przeoczyć, uznać coś za niebyłe”. Nie zawsze jednak potrafimy to zrobić.
Słowo „przebaczać”, jak sugeruje jego etymologia, znaczy: „nie widzieć, przeoczyć, uznać coś za niebyłe”. Nie zawsze jednak potrafimy to zrobić.
zienne mycie
ubków choć zna swoje ograniczenia, jednak także ufa głęboko temu zaproszeniu do wielkości, które nasze serce dobrze rozumie. Jest ono dalekie od manifestowania własnej wyższości i jest przede wszystkim aktem wewnętrznej siły. Trzeba rzeczywiście wielkiej siły, żeby uznać i zaakceptować własne zranienie i jednocześnie postawić na coś, co jest od niego większe – miłość do drugiej osoby, kochanej bardziej od siebie, czasem jakby wbrew sobie. Paweł VI pisał w encyklice „Humanae vitæ”: „Kto prawdziwie kocha swego współmałżonka, nie kocha go tylko ze względu na to, co od niego otrzymuje, ale dla niego samego, szczęśliwy, że może go wzbogacić darem z samego siebie”.
luty 2016
ZACZNIJ OD BOGA Bóg nie obiecuje nam, że odsunie od nas wszystkie problemy. Przyrzeka jednak pomoc w stawianiu im czoła i we wzrastaniu w wierze. Św. Teresa z Ávila zapewnia, że święci mieli wiele wad oprócz jednej – niezdolności do przebaczenia. Według niej rezultatem głębokiej relacji z Bogiem jest prawdziwe przebaczenie: oznaka uzdrowionej pamięci, bo miłość Chrystusa, która wychodzi naprzeciw miłości małżonków, przynosi najpierw uzdrowienie. Uzdrawia naszą zdolność kochania, tak podatną na zranienia zwłaszcza w dziedzinie uczuciowości („nie rozumie mnie”, „nie liczy się z moimi uczuciami” itp.); naszą zdolność przebaczania, tak podatną na warunkowość („pod
warunkiem że mnie najpierw przeprosi”); i naszą zdolność zaczynania od nowa, tak podatną na ograniczenia („to ostatni już raz”, „już nigdy więcej”, „mam już dość”). Kiedy sami przystępujemy do sakramentu pojednania, ciągle na nowo słyszymy, że nasze grzechy są odpuszczone. Jan Paweł II przypominał, że Boża łaska przebaczenia i pojednania daje duchową moc rozpoczynania wciąż na nowo (por. List do rodzin „Gratissimam sane” 14) i że „otrzymując przez sakrament pokuty dar miłosierdzia Ojca, jesteśmy przynaglani, by być – jak On – miłosierni” (KKK 1458). Małżeństwo jest pierwszym miejscem doświadczania przebaczenia i praktykowania go.
9
TEMAT NUMERU PRZEBACZENIE
Każdy człowiek, który w małżeństwie przeżył więcej niż miesiąc miodowy, wie, że raz na jakiś czas zbiera się na prawdziwą burzę. W jaki sposób te czarne chmury można rozpędzić? Opowiadają o tym „pogromcy” małżeńskich nawałnic: Edyta i Łukasz Golcowie oraz Cieszka i Tomasz Żółtkowie. Natalia Rakoczy
Edyta i Łukasz Golcowie mają troje dzieci: Bartka, Antosię i Piotra. Są małżeństwem od 2000 roku.
„Jesteśmy góralami – jak wybuchniemy, to idzie ostro – śmieją się Edyta i Łukasz Golcowie – ale najważniejsze jest to, aby nie oceniać drugiej osoby, tylko N A T A L I A R A K O C Z Y jej zachowanie. Nie możemy dopuszczać do tego, że niszczymy wzajemne poczucie własnej polonistka, dziennikarka, wartości” – podkreśla Łukasz. ukończyła Studium Teologii Rodziny, należy do Szkoły Nowej Ewangelizacji
Artykuł powstał na podstawie wywiadów przeprowadzonych do książki „Kobieta i mężczyzna. Sekret udanego związku”, Wydawnictwo Inspiracje, 2014
10
Słowa: „Ty jesteś taki, owaki” bardzo łatwo się wyrywają, kiedy człowiek jest poirytowany. Jednak to właśnie one jak złodziej wykradają miłość i szacunek do drugiej osoby. Są jak tajfun, po którym, gdy przejdzie, zostają zgliszcza. Słowa potrafią ranić, dlatego przed powiedzeniem cze-
goś należy każde ważyć. Edyta uważa, że kłótnie małżeńskie wynikają najczęściej… z głupoty. Małe nieporozumienia, drobne żale – bo on w złym miejscu zostawił skarpetki, bo ona wydała za dużo na nowy kosmetyk. „Jeśli naprawdę są poważne problemy, to wiemy, że nie rozwiążemy ich kłótnią, tylko trzeba spokojnie porozmawiać” – stwierdza Edyta i podkreśla, że podstawą jest stworzenie odpowiednich warunków, aby przedyskutować ważne tematy. Bo po prostu pewnych rzeczy nie da załatwiać się w biegu, pichcąc obiad albo spoglądając zza gazety podczas sobotniego śniadania. Inaczej bardzo łatwo z małej „drzazgi” zrobić wielki pożar. Jak zatem rozma-
luty 2016
FOT. ARCHIWUM DOMOWE
– mówią Edyta i Łukasz Golcowie.
Uczymy się pokory
j
„Czasami człowiekowi może się wydawać, że nie ma już wyjścia, że nie da rady. I w takich momentach najczęściej ludzie decydują się rozwieść, a przecież gdy wszystko zawodzi, pozostaje jeszcze modlitwa”
wiać, gdy jest wiele „nabrzmiałych” spraw do przedyskutowania? „Musi być spokój i nie może się wtrącać trzecia osoba. Bardzo ważna jest także otwartość i słuchanie drugiej osoby. Gdy tego nie ma, rozmawiając, jednocześnie mijamy się wzajemnie”. Razem mają jeszcze jeden wypróbowany sposób, dzięki któremu można z podniesioną głową przejść wszystkie małżeńskie burze. To pokora. „Podstawą jest dialog i przyznanie się do własnych błędów. Jak człowiek stwierdzi, że jest ideałem,
a druga osoba jest wszystkiemu winna, to już po dialogu. Dlatego trzeba się bardzo pilnować, aby nie wpaść w pułapkę własnej «nieomylności»” – podkreśla Łukasz, a Edyta zgodnie dodaje: „Trzeba dużo pokory, aby umieć słuchać drugiej osoby. I pomimo tego, że czasami może się nam wydawać, że mamy rację, jednak trzeba wysłuchać, co druga strona ma do powiedzenia”. Łukasz podaje jeszcze jeden klucz, który rozwiązuje wiele małżeńskich kryzysów: modlitwa. Kiedy
c
jest ciężko, słowa się nie kleją, kiedy wydaje się, że pewnych rzeczy nie da się już odbudować. „Czasami człowiekowi może się wydawać, że nie ma już wyjścia, że nie da rady. I w takich momentach najczęściej ludzie decydują się rozwieść, a często to jest sprawa przeczekania tego kryzysu. To jest strasznie trudne, ale pomagają wtedy rozmowa i modlitwa. Trzeba rozmawiać ze współmałżonkiem, ale także wewnętrznie z samym sobą i z Bogiem. Czerpać z Bożej mądrości i miłości”.
Walka o drobiazgi
Cieszysława Cieślar-Żółtko i Tomasz Żółtko: małżeństwo od 1993 roku. Rodzice dwójki dzieci – Zosi i Janka.
Cieszka i Tomasz to małżeństwo artystów. Żartują, że dlatego siebie rozumieją – po prostu jedna dusza artystyczna zrozumie drugą. Ona: subtelna ładna blondynka. Jako aktorka-mim działa w stowarzyszeniu Sztukmisja. On: muzyk i poeta, niespokojny duch.
luty 2016
Wiedzą, że małżeństwo to nie same miody, jednak tej słodyczy może być wiele, a goryczka, gdy jest odpowiednio dodana, służy do smaku – aby nie było mdło i monotonnie. Dzisiaj, po dwudziestu latach małżeństwa, już wiedzą, co drugą osobę rani, a co podnosi. I że nie ciąg dalszy na stronie 12
„Kiedy skrupulatnie gromadzi się «kropelki» żalów, nawet tych bardzo drobnych, to bardzo łatwo o powódź, a przecież życia szkoda na toczenie wojen o bzdety” – mówi Cieszka, żona Tomasza.
11
Po dwóch latach mieszkania z chłopakiem Ania wprowadziła się z powrotem do domu. A potem… był ślub. Dziś córka przyznaje, że gdyby nie nasza konsekwencja, nadal żyłaby z Tomkiem bez ślubu. Małgorzata, 52 lata
A
Rodzicom
Ania jest trzecim z czworga naszych dzieci. Już w liceum zaczęła sprawiać kłopoty. Chodziła na wagary. Popalała papierosy. Mijała się z prawdą. Mąż nie umiał być oparciem dla córki, nie potrafił jej przytulić, dowartościować, a zarazem stawiać jasnych wymagań. Mając 19 lat, wyprowadziła się na stancję, mówiąc, że chce spróbować samodzielnego życia. Kiedy ją odwiedziłam, przekonałam się, że mieszkał z nią Tomek – chłopak, z którym chodziła od trzech lat. Wtedy zrozumiałam, że Ania znowu nas okłamała. Dla mnie to był dramat. Wiele razy opowiadaliśmy dzieciom, jak wielką wartością, ale i trudem, dla nas było wytrwanie w czystości do ślubu. W przypadku Ani wszystko to było na darmo, lecz postanowiliśmy o nią walczyć. Tłumaczyliśmy córce, że postępuje źle. Każde odwiedziny Ani w domu kończyły się awanturą, jej płaczem, moim płaczem, trzaskaniem drzwiami. Nie brakowało sytuacji konfliktowych między mną a mężem. Starałam się być łagodna, ale konsekwentna i stanowcza. Mąż nie umiał spokojnie czegoś córce powiedzieć, tylko krzyczał. Nie chciał porozmawiać z Tomkiem. Ania próbowała na nas wymusić akceptację tej sytuacji. Jej koleżanki i koledzy często mieszkali już ze sobą przy aprobacie rodziców, więc myślała, że
luty 2016
FOT. FOTOLIA.COM/HAKASE420
warto nosić w sercu urazy. Cieszka wyznaje, że przełomowym momentem w jej podejściu do trudnych sytuacji w małżeństwie była lektura książki Eda Wheata. „Na początku bardzo się zjeżyłam. Autor sugerował, że nie powinniśmy krytykować naszego współmałżonka nawet w myślach. Pomyślałam: «Jak to?! Przecież ja mam rację!». Ale im dłużej jestem w małżeństwie, tym bardziej widzę, że nic dobrego z takiego nakręcania się nie wynika” – podkreśla Cieszka. I zamiast tych negatywnych dywagacji na temat męża po prostu zaczyna sobie przypominać, dlaczego zakochała się w swoim mężczyźnie, przywołuje wszystkie dobre chwile z nim spędzone (a takich jest sporo!) i to, co zrobił dla niej i dla całej rodziny. Kiedy skrupulatnie gromadzi się „kropelki” żalów, nawet tych bardzo drobnych, to bardzo łatwo o powódź. W pewnym momencie wzajemne pretensje zaczynają się przelewać. „Czasami ludzie rozwodzą się z powodu skumulowanych drobiazgów. I wtedy człowiek zaczyna myśleć: «Przecież to są takie drobiazgi, takie bzdety, a myśmy o to toczyli wojnę!». Nawet czasami mówię Tomkowi: «Tomku, porozmawiajmy o tym, bo potem się nawarstwi»”. Teraz do wielu rzeczy i wad współmałżonka potrafią podchodzić z dystansem. Jednak Cieszka wspomina, jak na początku małżeństwa było jej ciężko z powodu niekiedy ostrych słów Tomka. „W mojej głowie zaczęły się pojawiać myśli: «Jak to: mężczyzna, który mnie najbardziej kocha, mówi mi takie rzeczy???»” – wspomina Cieszka. Nie zaczęła jednak tych słów pieczołowicie chować w swojej pamięci, ale od razu o tym rozmawiała, bo najgorzej jak żal zaczyna się nawarstwiać i wtedy trudno już coś dostrzec spoza tej góry wzajemnych pretensji. „To są sprawy, o których trzeba rozmawiać, co daną osobę rani, a co nie” – podkreśla Cieszka. Przede wszystkim nie rozpamiętują tego, co złe, ale szybko przebaczają. Wiadomo – w małżeństwie są nie tylko piękne i słoneczne dni, gdy wszystko świetnie się układa, żona chodzi uśmiechnięta, a mąż przynosi jej kwiaty, ale także chwile, gdy zrani się drugą osobę, powie się nieodpowiednie słowa w nieodpowiednim czasie, zupa się przypali, w pracy szef się zezłości – i potem o kłótnię nietrudno. „Nawiązując do Listu do Efezjan, który mówi, aby nad naszym gniewem nie zachodziło słońce – mamy 20 lat małżeństwa, ale pamiętam tylko kilka przypadków, aby słońce «zaszło». Jak się kłócimy, to się kłócimy – drzazgi lecą. Ale nie pielęgnujemy gniewu”.
wo świadectwo świadectwo świadectwo świadectw
TEMAT NUMERU PRZEBACZENIE
12
ciąg dalszy ze strony 11
A
TEMAT NUMERU PRZEBACZENIE
m wolno wymagać! my też to zrobimy. Rodzice Tomka uznali, że dorosły syn idzie swoją drogą, a oni nie mają prawa wpływać na jego decyzje.
R O D Z I C I E L S K I E V E TO Tłumaczyłam: „Aniu, jeżeli chcecie być razem, to ja nie widzę powodu, dla którego mielibyście nie być razem, tylko na litość boską nie żądaj ode mnie, żebyśmy zaakceptowali i pobłogosławili wasz grzech”. Podjęliśmy konkretne decyzje i od dnia, w którym się przekonałam, że Ania nie mieszka sama, nic jej nie dawaliśmy. Dosłownie nic. Córka pracowała dorywczo i miała jakieś własne środki, ale nie za dużo. Kiedyś wychodząc od nas, poprosiła, żebym pozwoliła jej wziąć masło. Odmówiłam. Innym razem przyszła do domu, prosząc, żebyśmy podżyrowali jej pożyczkę na kredyt studencki. Odmówiliśmy. Zrobiła nam awanturę i wyszła, trzaskając drzwiami. Kiedyś przyszła do mojej mamy z prośbą, aby uszyła jej firanki. Zrobiłam mamie karczemną awanturę i firanki nie zostały uszyte. Ale konflikt rozlewał się na całą rodzinę. Pozostałe dzieci py-
Podjęliśmy konkretne decyzje i od dnia, w którym się przekonałam, że Ania nie mieszka sama, nic jej nie dawaliśmy. Dosłownie nic.
tały: „Mamo, czy ty aby robisz dobrze, tak radykalnie stawiając sprawę?”. Mnie też czasem ogarniały wątpliwości, ale kiedy wieczorem klękałam do modlitwy, to wiedziałam, że robię dobrze, że nie mogę tego zaakceptować. Kiedyś córka zasiedziała się u nas. Zjadła kolację, obejrzała film. O 22:00 zebrała się, żeby wracać do siebie, i okazało się, że nie ma na bilet na autobus. Mieszkała daleko, półtorej godziny na piechotę od nas. Poprosiła: „Mamusia mi dołoży do biletu”, a ja jej: „Nie, Aniu, bo bardzo cię kocham. Ty dziś tego nie rozumiesz i masz do mnie żal, ale kiedyś, ufam głęboko, podziękujesz mi za to, że ci dziś nie dam tych pieniędzy”. Poszła do siebie. Ona szła, a ja wręcz umierałam z bólu. Do rana nie mogłam oka zmrużyć. Chyba nigdy tak nie płakałam jak tej nocy. Zaczęliśmy z mężem odmawiać Nowennę Pompejańską. Córce wysyłałam SMS-y: „Modlę się do Matki Bożej o twoje nawrócenie i twoje szczęście”. Często dawałam jej sygnały, że ją kocham. W pewien majowy dzień Ania poprosiła nas o spotkanie we czwórkę. Wieczorem przyszli z Tomkiem ładnie ubrani i przy kolacji powiedzieli nam, że na 30 sierpnia planują ślub.
„Aniu, nie będziemy na waszym ślubie” – powiedziałam. Córka jakby dostała w głowę obuchem.
WA RTO R O Z M AW I AĆ
Mąż zrozumiał, że musi porozmawiać z Tomkiem. Umówili się bez wiedzy Ani. Na spotkaniu mąż tłumaczył, czemu służy okres narzeczeństwa i jak powinien wyglądać. Jasno postawił sprawę, mówiąc, że młodzi żyją w grzechu i że oczekuje od Tomka, że ten stanie na wysokości zadania. To był przełom. Tomek zrozumiał, że chcąc uporządkować sytuację, musi to wziąć na klatę. Kilka dni później przyszli do nas z kwiatami, przeprosili i powiedzieli, że decydują się na okres narzeczeństwa, a Ania wprowadza się z powrotem do domu. Wróciła do nas po ponad dwóch latach mieszkania z chłopakiem. 7 września Ania i Tomek wzięli ślub. Dziś córka przyznaje, że gdyby nie nasza konsekwencja, nadal żyłaby bez ślubu z Tomkiem. To była wielka próba dla naszej rodziny. W tej sytuacji rozeznałam, że naszym zadaniem, jako rodziców, jest tak żyć i działać, żebyśmy kiedyś spotkali się z naszymi dziećmi w niebie. My, rodzice, musimy być znakiem sprzeciwu wobec tego, co funduje naszym dzieciom świat. Spisała Marta Dzbeńska-Karpińska
13
TEMAT NUMERU PRZEBACZENIE
p
Mieczysław Guzewicz
M I E C Z Y S Ł AW G U Z E W I C Z
doktor habilitowany teologii biblijnej i pastoralnej, rekolekcjonista, autor licznych publikacji na temat małżeństwa, rodziny, wychowania, cierpienia, mąż, ojciec trojga dzieci
14
Przebaczenie to najważniejsza sprawa w życiu człowieka. I chodzi tu nie tylko o życie duchowe. Ktoś, kto zostanie zraniony, ale nie wybaczy, dźwiga ogromny ciężar, który przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu, a niekiedy wymaga systematycznego leczenia psychiatrycznego. Noszenie w sercu urazy zamyka nam drogę dostępu Bożej łaski, powodując konieczność samotnego zmagania się z trudnościami i przeciwnościami.
A J A I TA K NIE WYBACZĘ! Spójrzmy na niezwykle logiczny układ nauczania Jezusa. Kiedy uczniowie pytają, jak najlepiej rozmawiać z Bogiem, Mistrz wypowiada Modlitwę Pańską. Zawiera ona szereg próśb. Bardzo lubię zawołanie: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”. Nie musimy się obawiać, że popełniamy nietakt, prosząc o dobrą pracę, bezpieczeństwo, ładny samochód, piękny dom z ogrodem, pienią-
dze na wymarzony urlop. Bóg chce, abyśmy mieli jak najlepsze warunki do życia. Modlitwa Pańska zawiera owo „dziś”, a więc niezwłocznie, w tej chwili, gdyż każda godzina naszego życia jest ważna. Jednak dalej pojawia się bardzo jasno sprecyzowany warunek: aby spełniło się cokolwiek z wezwań całej modlitwy, musimy wybaczyć tym, którzy nas krzywdzą lub skrzywdzili. Niezwykle intrygujące jest to, że warunek ten Jezus powtarza dwa razy. Najpierw: „jako i my odpuszczamy”, ale zaraz potem: „Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski” (Mt 6, 14-15). A my w pewnym sensie mówimy: „Boże, Ty mi nie wybaczaj, bo ja i tak nie wybaczę…”. I często trwamy w takiej postawie: przy spowiedzi, Komunii świętej, na rekolekcjach. A więc i Bóg nam nie wybacza. Budujemy mur niewybaczenia i taplamy się w błotku swoich słabości.
luty 2016
FOT. ARCHIWUM
Aby spełniło się cokolwiek z tego, o co Boga prosimy, musimy wybaczyć tym, którzy nas krzywdzą lub skrzywdzili. A może modlimy się słowami: „Boże, Ty mi nie wybaczaj, bo ja i tak nie wybaczę…”.
Jak przeba
Nicolas Poussin (1594-1665), Chrystus i jawnogrzesznica (1653 r.), obraz ze zbiorów Luwru Tajemniczy tekst, który Jezus pisał na ulotnym piasku, do dziś rozpala wyobraźnię czytelników Ewangelii. Czy była to pierwsza spowiedź, w czasie której Zbawiciel dyskretnie przypomniał grzechy oskarżycieli i zapytał, czy są gotowi prosić Boga o przebaczenie? Miłosierny Bóg dał im szansę, by odeszli i zostawili kobietę w spokoju.
PRZYCISZ ROZUM, P O G ŁO Ś N I J W I A R Ę „Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie” (Mt 18, 19). Jakże pięknie brzmi owo: „wszystkiego”. Jeszcze raz słyszymy zapewnienie, że nie powinniśmy się obawiać prosić o wsparcie i konkretne dobra. Jednak jasno wybrzmiewa tu warunek: „zgodnie”. Bez wątpienia chodzi o postawę zgody,
że krzywdzi. Odpowiedź Jezusa jest bardzo tajemnicza. Jeśli siódemka wyraża pełnię i doskonałość, to nie musi być powielana. Nie ma superpełni, superdoskonałości. Doskonałość jest doskonałością. W odpowiedzi Mistrza jest ukazana metoda. Jakże często mamy takie odczucia jak Piotr, ale też przekonanie, że takie wybaczenie nie jest możliwe. Jakże często to wypowiadamy: „Nigdy, nie dam rady”. Albo też pytamy: „Jak mogę wybaczyć, co zrobić, aby wybaczyć?”. Jezus odpowiada: „Siedemdziesiąt siedem!”. Co to jest? Wybaczyć z Jezusem, „po Jezusowemu”, to już nie jest „wybaczyć”. W tych odczuciach i pytaniach jest zbyt dużo racjonalności, za dużo rozumu, za mało wiary. Jezus prosi, aby trochę przyciszyć ro-
właściwe instytucje, ale ten ból i to upokorzenie ofiaruję za niego, za nią”. W innym miejscu Jezus mówi: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5, 44). Tu także jest zawarta ważna metodologia wybaczania, wyrzucania złych myśli o krzywdzącym i modlitwy za niego. A jeśli tego nie możemy robić, to najpierw modlić się, aby móc w którymś momencie rozpocząć modlitwę za krzywdziciela. Kiedy już taką łaskę otrzymamy, ma to być modlitwa wytrwała, cierpliwa, bez oczekiwania, że jego postawa się zmieni. Po pewnym czasie nasze usposobienie wobec tej osoby zacznie się zmieniać. Najpierw nie będziemy czuli do niej urazy, a następnie zaczniemy lepiej o niej my-
zum, a pogłośnić wiarę, dobrze się przyjrzeć całej Jego postawie i wyraźnie dostrzec, że to już nie jest „wybaczyć”, tylko „dać się zabić”! Umierać za tego, który krzywdzi. Piotr teraz tego nie rozumiał, ale zrozumiał na Golgocie, widząc na własne oczy, na czym ma polegać Chrystusowe wybaczenie. Wcześniej Izajasz tak o tym pisał: „Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich” (Iz 53, 7). Niezwykle istotne jest tu owo milczenie: „nie otworzył ust, jak owca niema”. Zgodził się, poddał się, ale nie oprawcom, lecz woli Ojca.
śleć, dobrze jej życzyć i w końcu zapragniemy nade wszystko jej zbawienia, nie koncentrując się na sobie. Takie są Jezusowe wskazania. Taka jest metodologia wybaczenia i radzenia sobie z negatywnym nastawieniem do drugiej osoby. Pamiętajmy jednak, że ten, który nam podpowiada, jak postępować w najtrudniejszych sytuacjach, jednocześnie jest dla nas źródłem mocy. Zamiast mówić: „Nie mogę, nie dam rady”, prośmy Go o siłę, adorujmy, przyjmujmy w Komunii świętej i wreszcie prośmy Jego Matkę. Maryja stała pod krzyżem, gdzie byli Rzymianie i starszyzna żydowska, która doprowadziła do tej śmierci. Nie było Jej łatwo. Ale przetrwała te chwile i doskonale rozumie każdego z nas. Jeśli zupełnie nie dajesz rady, wówczas powiedz do Niej: „Maryjo, ja nie dam rady, ale Ty zrób to za mnie”. Błagaj Ją, jęcz przed Nią. Nie jest możliwe, aby nie wysłuchała!
aczyć do końca? wybaczania. Dalej bowiem odnajdujemy znany dialog Piotra z Mistrzem: „Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?” (Mt 18, 21-22). Piotr słyszy, że trzeba prosić „zgodnie”, ale ma pewne wątpliwości – żyje wśród normalnych ludzi, często nieżyczliwych i nieprzyjaznych. Jego pytanie jest w gruncie rzeczy pytaniem każdego z nas. Zawierają się w nim wątpliwości: „Nie zrozumieją, nie docenią, nadużyją, skompromituję się, na głowę mi wejdą”. W rozmowie tej zawiera się cała „Akademia wybaczenia”. Cyfra siedem w Biblii przynależy samemu Bogu i wyraża pełnię i doskonałość. Piotr zna symbolikę liczb, dlatego jego pytanie brzmi: „Jak można wybaczyć do końca?”. Wybaczyć siedem razy to wybaczyć bezwarunkowo, zapominając o krzywdach, wybaczać ciągle, nieustannie, zawsze, ale nade wszystko (mówimy o wybaczeniu doskonałym) kochając tego, który krzywdzi; kochając, mimo
luty 2016
P R A K T Y C Z N E Z A S A DY Jak postąpić praktycznie, jeśli spotyka nas konkretna krzywda? Mamy mówić: „Boże, to strasznie boli, te ich słowa, ta postawa. Wiem, że muszę się przeciwstawiać, muszę nawet (jeśli to konieczne) informować o tym
15
ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻ Y
Partia gry „Campus Mundi” podczas „Pikniku anielskiego” na Bemowie
z
Wielu młodych ze Wschodu chce się zanurzyć w oceanie wiary. Bracia z Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Gruzji, Kazachstanu, Kirgistanu, Litwy, Mołdawii, Rosji, Tadżykistanu, Turkmenistanu, Ukrainy i Uzbekistanu czekają na naszą pomoc. Monika M. Zając
M O N I K A
Z A J Ą C
mgr lic. prawa kanonicznego, doradca życia rodzinnego, zafascynowana cudem życia, małżeństwa i rodziny
16
Zegar umieszczony nad wejściem do Bazyliki Mariackiej w Krakowie już od 26 lipca 2015 r. odmierza czas, który pozostał do spotkania młodych całego świata z Papieżem Franciszkiem podczas XXXI Światowych Dni Młodzieży. Niestety, ze względów finansowych wielu nie może sobie pozwolić na uczestnictwo w tym radosnym świętowaniu. Dlatego grupa polskich wolontariuszy ŚDM wyszła z inicjatywą „Bilet dla Brata”. Ta inicjatywa wesprze młodych pielgrzymów ze Wschodu, którzy pragną przyjechać do Polski na spotkanie z Ojcem Świętym.
DO ZOBACZENIA Dzięki tej akcji do Polski przyjedzie 17-letni Jan Supanenka z michalickiej parafii w Gatowie koło Mińska na Białorusi. Jest uzdolnionym pianistą, laureatem wielu konkursów, również międzynarodowych. W niedzielę,
gdy jest w parafii, gra jako organista podczas liturgii. Opowiedział nam, dlaczego chce uczestniczyć w Światowych Dniach Młodzieży i jak się do nich przygotowuje. „Mój starszy brat kilka lat temu wyjechał na studia do Polski. W zeszłym roku ożenił się, mam bratową z Bochni, a obydwoje mieszkają w Krakowie. To on zachęcił mnie do przyjazdu na Światowe Dni Młodzieży, przekonując, że na podobną okazję trzeba będzie długo czekać – mówi Jan. – Znam trochę język polski, gdy więc na serio zacząłem myśleć o spotkaniu w Krakowie, uważniej zacząłem śledzić oficjalną stronę ŚDM. Niedawno moja mama uczestniczyła w pielgrzymce do Polski i cała grupa odwiedziła także parafię księży michalitów w Warszawie na Bemowie. Tam nasi parafianie dowiedzieli się o inicjatywie «Bilet dla Brata»”. Jan nigdy jeszcze nie uczestniczył w ŚDM, dlatego nie wie, czego
luty 2016
FOT. ARCHIWUM DOMOWE
Bracia czekają na bilety
ą
Dzięki akcji „Bilet dla Brata” do Polski przyjedzie 17-letni Jan Supanenka z michalickiej parafii w Gatowie koło Mińska na Białorusi.
może oczekiwać. „Cieszę się, że zobaczę wielu młodych ludzi z całego świata – to będzie jak zanurzenie w oceanie wiary. W środowisku, w którym żyję i uczę się, właściwie nie ma rozmów na tematy religijne”. A przygotowania? „Spotykamy się w naszej siedmioosobowej grupie razem z księdzem proboszczem mniej więcej co dwa tygodnie, zawsze w niedzielę, bo wtedy najłatwiej nas zebrać. Przeżywamy program «Serce 2.0», ten z Polski – świetne materiały – przyznaje nasz rozmówca. – Raz w miesiącu całą grupą przygotowujemy liturgię Mszy świętej niedzielnej, w której uczestniczy cała parafia. Na uroczystości św. Michała Archanioła zorganizowaliśmy pantomimę ewangelizacyjną o walce dobra ze złem. Ludzie byli bardzo wzruszeni. Kiedy będziemy już w Warszawie, chcemy się podzielić cząstką życia Kościoła na Białorusi. Do zobaczenia!”.
dżykistanu, Turkmenistanu, Ukrainy i Uzbekistanu. Cele, jakie młodzi inicjatorzy akcji wyznaczyli sobie, przystępując do akcji, to odpowiedź na słowa biskupów wzywające do troski o młodzież ze Wschodu, nauka współodpowiedzialności za Kościół powszechny oraz aktywizacja ludzi niezwiązanych bezpośrednio z ŚDM, m.in. osób starszych. I tak parafia Matki Bożej Królowej Aniołów prowadzona przez księży michalitów na warszawskim Bemowie wesprze grupę młodych z Białorusi, którzy będą gośćmi archidiecezji warszawskiej. „Zorganizowaliśmy już cztery większe zbiórki: w Niedzielę Miłosierdzia, z okazji «Wieczoru Chwały», podczas parafialnego «Pikniku anielskiego» oraz w Niedzielę Chrystusa Króla. Udało się zebrać ok. 20 tys. zł, mamy już zatem fundusze na wyjazd dla około 20 osób” – opowiada Maria Kozak z Parafialnego Centrum ŚDM. strona projektu:
Działa tu 45 wolontariuszy, od gimnazjalistów po 60-latków. Kto może, angażuje się w zbiórki na „Bilet dla Brata”. Zazwyczaj w jednej zbiórce bierze udział około 25 osób. „Zachęcam do zbierania funduszy na wyjazd dla konkretnej grupy. W lipcu przyszłego roku będziemy mogli przyjąć w swoich domach osoby, dla których uzbieraliśmy na bilety. To bardzo mobilizuje do działania i daje ogromną radość” – dodaje Maria. Poza diecezjami i parafiami także szkoły są zaproszone przez organizatorów akcji do adoptowania konkretnych grup ze Wschodu, które przygotowują się do ŚDM.
KUP GADŻET „Bilet dla Brata” można wesprzeć także poprzez zakup gadżetu i pamiątki z podróży. Są wśród nich: ręcznie pisana ikona św. Jana Pawła II, kanonizacyjna płyta CD z poezją Karola Wojtyły „Miłość mi wszystko wyjaśniła”, gra karciana „Campus Mundi”, książka „Ateiści zobaczyli świadectwo wiary” zawierająca wspomnienia młodych ze Wschodu, którzy uczestniczyli w ŚDM w Częstochowie, i film „Cyrenejczycy”. Całkowity dochód ze sprzedaży jest przeznaczony na sfinansowanie biletów dla naszych braci.
www.biletdlabrata.pl • www.facebook.com/biletdlabrata
MOŻECIE POMÓC! Realizacja projektu rozpoczęła się w Niedzielę Palmową 13 kwietnia 2014 r. Jego beneficjentami są grupy duszpasterskie z Europy Wschodniej i Zakaukazia: Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Gruzji, Kazachstanu, Kirgistanu, Litwy, Mołdawii, Rosji, Ta-
luty 2016
Wolontariusze Parafialnego Centrum ŚDM na Bemowie w czasie zbiórki na „Bilet dla Brata”
17
TU DZIAŁ A BÓG
1050 lat temu przyjęliśmy chrzest. Dzisiaj w naszej podróży do źródeł wiary zapraszamy na Ostrów Tumski do Poznania. Agnieszka Wolińska-Wójtowicz
N
Ołtarz główny – poliptyk z przełomu XV i XVI wieku – Madonna z Dzieciątkiem w towarzystwie świętych kobiet
Na poznański Ostrów Tumski prowadzą trzy mosty – Mieszka I, Bolesława Chrobrego i biskupa Jordana. Ci trzej dzielni mężowie przynieśli na małą wyspę wiarę w Chrystusa. Ponad tysiąc lat później Jan Paweł II powiedział w czasie pielgrzymki do Poznania: „Cieszę się, że mogę stanąć na tym miejscu, w pośrodku najstarszej z ziem piastowskich, gdzie przed tysiącem z górą lat zaczęły się dzieje narodu, państwa i Kościoła”.
PA Ł A C D L A M I E S Z K A
18
Wielu historyków głowi się, gdzie był ów początek początków – Poznań, Gniezno czy Lednica? To chyba nie jest najistotniejsze dla naszej wiary. Istotne jest to, że na tych ziemiach zadziałał Bóg, zmieniając je z pogańskich w chrześcijańskie. „Ostrów” w języku staropolskim oznacza wyspę, a „tum” – katedrę. Ale zanim zbudowano katedrę, powstał pa-
łac dla Mieszka I oraz biskupa Jordana, którzy dzielili swój czas pomiędzy Gniezno a Poznań. W pałacu pod koniec X wieku znajdowała się kaplica z ołtarzem, absydą i obszernym miejscem do modlitwy. Jeśli wierzyć kronikarzom, kaplica powstała z podwójnej miłości Mieszka. Najpierw pokochał Dobrawę, potem Chrystusa. Kaplicę postawił specjalnie dla żony-chrześcijanki, aby mogła w niej oddawać cześć swemu Bogu. Zbierała się w niej ze swoim małym dworem na nabożeństwa. Być może, właśnie w podziemiach ukochanej kaplicy, zgodnie z ostatnią wolą, spoczęła po śmierci. Tam również umieszczono grobowiec pierwszego biskupa misyjnego – Jordana.
K AT E D R A D L A B O G A Z przybyciem tego biskupa na piastowskie ziemie wiąże się budowa pierwszej katedry na Ostrowie w 968 r. Jej mury były wielokrotnie burzone
luty 2016
FOT. FOTOLIA.COM/JAKUB KAŁEK, ARCHIWUM AUTORKI
Wyspa z k
Niezwykły krzyż z Kaplicy Najświętszego Sakramentu od ponad czterystu lat słynie wielkimi cudami.
katedrą i odbudowywane, ale współczesna katedra stoi na podwalinach owej pierwszej świątyni. Kronikarz Thietmar pisał o Jordanie: „wiele się z nimi (tj. poddanymi Mieszka) napocił, zanim – niezmordowany w wysiłkach – nakłonił ich słowem i czynem do uprawy winnicy Pańskiej”. Burzliwe losy nie ominęły Ostrowa Tumskiego. Katedrę co najmniej trzy razy strawił pożar, a ostatnich zniszczeń dokonali Niemcy w 1945 r. Na szczęście przetrwały najcenniejsze pamiątki. W podziemiach znajdują się ślady grobów Mieszka I i Bolesława Chrobrego, a także fragment baptysterium, czyli samych pierwocin chrześcijaństwa w Polsce. Tam bowiem dokonywano pierwszych chrztów.
Złota Kaplica ufundowana w latach 30-tych XIX wieku jako dar serca Polaków ze wszystkich trzech zaborów. Warto skierować kroki do Kaplicy Najświętszego Sakramentu. Tu, obok żywej obecności Jezusa, jest umieszczony łaskami słynący krucyfiks, który wisiał pierwotnie na bramie miejskiej. Witał i żegnał podróżnych, ale także złoczyńców, których prowadzono na szubienicę. Pewnego dnia młody więzień skazany za zabójstwo zatrzymał się pod krzyżem i prosił gorąco Jezusa o pomoc. Chrystus spojrzał na orszak i stanął w obronie skazańca. Młodzieńca uwolniono, a krzyż w uroczystej procesji przeniesiono do katedry, gdzie odbiera cześć i rozsiewa łaski do dzisiaj. Ostrów Tumski bywa nazywany relikwiarzem narodowym, gdyż tutaj, oprócz śladów wiary pierwszych PiaWIENIEC KAPLIC Główną nawę katedry otacza wie- stów, jest zapisana historia pokoleń niec kaplic. Do najcenniejszych należy Polaków.
luty 2016
Barokowy ołtarz z końca XVIII wieku stał się schronieniem dla Najświętszego Sakramentu, adorowanego przez figury Matki Bożej i św. Jana Apostoła.
Złota Kaplica, zwana także Kaplicą Królów Polskich, jest wypełniona zabytkami związanymi z początkiem naszego państwa.
W podziemiach katedry znajduje się tajemnicza kamienna misa z X wieku, przy której być może przyjął chrzest Mieszko I.
19
w W YCHOWANIE
– Jasiu, dlaczego stajesz na rękach, ucząc się historii? – Bo dzięki temu wiedza łatwiej wchodzi mi do głowy… Agnieszka Zawisza
Nie przepadają za czytaniem, mają trudności z ortografią, koncentrują się na krótko, na lekcji przeszkadzają, są nadaktywni. Kłopot sprawia im uczenie się symboli abstrakcyjnych. Bardzo przemawia do nich za to możliwość zastosowania nowo poznanej wiedzy w praktyce.
AGNIE SZK A Z AW ISZ A doradca rodzinny i nauczyciel NPR, absolwentka filologii włoskiej, stosowanych nauk społecznych i studiów nad rodziną, od 11 lat żona Bartka i mama trójki dzieci
20
Wbrew pozorom to nie kolejny dowcip o Jasiu, ale dzień z życia ucznia, któremu nauka przychodzi najłatwiej, gdy jest on w ruchu. Rzeczony Jaś to bowiem kinestetyk, który w szkole zawsze chętnie przyniesie kredę, mapę, pójdzie o coś zapytać, a podczas słuchania wierci się, kręcąc choćby palcem w bucie. Niestety, zamiast szukać przyczyny jego trudności, kwalifikuje się go zwykle do kategorii dzieci mających problemy z dyscypliną. A szkoda, bo psychologowie podpowiadają, że to wcale nie musi być kwestia zachowania, ale stylu uczenia się, który wspomniany Jaś preferuje, zależącego w dużej mierze od zmysłu, którym mózg danego człowieka najchętniej odbiera i przetwarza informacje.
WŁAŚCIWY KANAŁ Na własnej skórze przekonałam się o tym, kiedy problemy szkolne zaczęło ujawniać moje własne dziecko. Było widać, że ma potencjał, szkopuł jednak tkwił w tym, że nie było wiadomo, jak go wydobyć. Nauczycielom w każdym razie to się nie udawało. Zaczęłam więc szperać w literaturze, szukać możliwych przyczyn, radzić się specjalistów. Z różnym skutkiem. Aż wreszcie przypomniało mi się szkolenie z początków mojej nauczycielskiej kariery o wzrokowcach, słuchowcach i kinestetykach, czyli różnych stylach uczenia się. Przyszło mi wtedy do głowy, że być może, wcale nie zbyt trudne do „strawienia” treści szkolne są przeszkodą, ale nietrafiona forma ich przekazu. Okazuje się, że populację można podzielić na trzy typy ludzi ze względu na sposoby uczenia się. Dla jednych kanałem odbioru informacji jest przede wszystkim wzrok. Wzrokowcy przyswajają głównie to, co widzą, myślą obrazami. Szybciej
Pozw mi rus zapamiętują kolorową informację, lubią mapy, rysunki, wykresy, czytanie. Pamiętają nawet, w którym miejscu coś było napisane. Do innych wiedza dociera przede wszystkim przez ucho. Słuchowcy mają dobrą pamięć do dialogów, muzyki, dźwięków, nazw własnych, błyskawicznie uczą się wierszyków, rymowanek, melodii. Ten typ ucznia umie nauczyć się wiersza na pamięć, słuchając kolegów recytujących go na lekcji. Jest jednak jeszcze inny, najmniej znany i najbardziej uciążliwy dla nauczycieli, uczniów i ich rodziców typ uczenia się, dlatego poświęcę mu najwięcej miejsca. Jego przedstawicielem jest wspomniany na wstępie Jasio, u którego kanałem przepływu wiedzy jest zmysł kinestetyczny, czyli… ciało. Kinestetycy uczą się najskuteczniej poprzez ruch, wykonywanie czynności oraz takie wrażenia skórne jak dotyk, nacisk, temperatura. Ważne jest dla nich bezpośrednie zaangażowanie, bo pamiętają
luty 2016
SZKOŁA ICH NIE LUBI Teoretycznie nie ma lepszego czy gorszego stylu, każdy ma swoje zalety i ograniczenia. Większa część populacji to zresztą reprezentanci stylów mieszanych. Zgadnijcie jednak, komu najlepiej idzie w szkole, gdzie nauczyciel mówi, pisze na tablicy, a uczniowie mają czytać, uzupełniać ćwiczenia i siedzieć spokojnie? A kto najczęściej ląduje na dywaniku u dyrektora, zbiera uwagi, ma najwięk sze problemy z dyscypliną, bo nie może usiedzieć na miejscu, ciągle bawi się długopisem, robi kulki z papieru, przeciąga się, rysuje, wstaje
luty 2016
bez pozwolenia? Tak, to kinestetyk, który odbiera przede wszystkim te bodźce, które są związane z ruchem. I wcale nie robi tego komuś na złość. Po prostu jeśli chce z lekcji wynieść coś więcej niż własny przepełniony tornister – musi. Dlatego jeżeli twoje dziecko (uczeń) ma trudności z nauką czy dyscypliną, niekoniecznie oznacza to jego niską inteligencję, lenistwo czy skłonność do łobuzerii. Może nie jest ono oporne na wiedzę, ale raczej na szkolny sposób jej przekazu ustawiony na częstotliwość, na której jego umysł nie odbiera. A biorąc pod uwagę fakt, że uczenie się nie jest biernym magazynowaniem informacji, ale procesem, w którym aktywny udział dziecka jest nieodzowny, może priorytetem w szkole powinno się stać znalezienie drogi dojścia do każdego dziecka, zarówno wzrokowca, słuchowca, jak i kinestetyka. Najbardziej efektywna może się okazać nauka wielozmysłowa polegająca na wielokrotnym powtarzaniu nowych treści z wykorzystaniem różnorodnych aktywności, angażujących raz bardziej oko, innym razem ucho, a czasem całe ciało. Wiem z autopsji, że wymaga to niemałej kreatywności, cierpliwości i wyrozumiałości. Jako słuchowiec i wzrokowiec dostaję szału, gdy moja kinestetyczka, przepytywana przed klasówką, wije się wokół mnie niczym piskorz. Podejrzewam, że chce uniknąć odpowiedzi lub jej nie zna. Ona tymczasem musi się ruszać, bo to aktywuje pamięć. Drażni mnie, gdy ucząc się wiersza, wykonuje szpagat, gwiazdę czy staje na głowie, a pracę domową odrabia w pozycji kwiatu lotosu. Widzę jednak, że nauka dzięki temu łatwiej jej przychodzi. Zamykam więc oczy i staram się powstrzymywać dyscyplinujące komentarze, mając nadzieję, że po owocach poznam skuteczność tych – tak bardzo obcych mi – technik uczenia się. I muszę przyznać, że coraz rzadziej doznaję zawodu.
FOT. FOTOLIA.COM/JAIMIE DUPLASS
wól się szać!
głównie to, co zrobili, a nie to, co zobaczyli czy usłyszeli. Ich wyobraźnię i myślenie uruchamia ruch, dlatego żeby utrzymać uwagę, muszą często zmieniać pozycję ciała, poruszać się, manipulować niewielkim przedmiotem. Nie przepadają za czytaniem, mają trudności z ortografią, koncentrują się na krótko, na lekcji przeszkadzają, są nadaktywni. Kłopot sprawia im uczenie się symboli abstrakcyjnych. Bardzo przemawia do nich za to możliwość zastosowania nowo poznanej wiedzy w praktyce. Dobrze sprawdzają się też filmy odnoszące się do realnego życia. Wszystko przyciąga ich uwagę. Kinestetycy to urodzeni odkrywcy kierujący się hasłem: „Działaj, zanim pomyślisz”... Są świetni z WF-u, bo tu mogą się wyżyć i wykazać.
21
KUCHNIA SIOSTRY FAUSTYNY
k R
Sernik z rosą CIASTO:
30 dag mąki pszennej 10 dag cukru pudru 2 łyżeczki proszku do pieczenia 10 dag margaryny 1 całe jajko Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia i posiekać z margaryną, dodać pozostałe składniki i wyrobić ciasto. Schłodzić przez pół godziny w lodówce.
MASA SEROWA:
1 kg półtłustego sera w kostce lub w wiaderku 20 dag cukru 2 całe jajka 4 żółtka 1 budyń śmietankowy bez cukru 1/2 szkl. oleju 2 szkl. mleka 1 cukier waniliowy
ROSA:
6 białek
1 szkl. cukru
REKOLEKCJE W LORETTO
Twaróg półtłusty zmielić 2 razy w maszynce, wszystkie składniki zmiksować na jednolitą masę. Jeśli używamy sera z wiaderka, nie musimy go mielić. Kruche ciasto rozwałkowujemy na papierze do pieczenia, wylewamy masę serową na ciasto i wstawiamy do nagrzanego piekarnika. Pieczemy przez 45 min. w temperaturze 160 stopni. Następnie wyjmujemy ostrożnie sernik i pokrywamy go pianą ubitą z białek. Pieczemy jeszcze 15-20 min. do momentu, aż piana będzie złota. Masa serowa po przygotowaniu jest rzadka, ale taka musi być, natomiast rosa na serniku pojawi się po jego wystudzeniu. Postarajmy się, aby nie przepiec sernika. Rosa jest wyjątkowo ulotna i żeby się pojawiła, trzeba troskliwie zadbać o ciasto, ale naprawdę warto, bo efekt jest wyjątkowy. Smacznego!!! s. M. Faustyna Wódka CSL
Uzdrowienie relacji w rodzinie
19-21 lutego 4-6 marca
Rodzina to miejsce wzrostu, ale również miejsce, gdzie doświadczamy wielu zranień. Jak uzdrowić to, co jest chore, w naszych wzajemnych relacjach i jak odnaleźć Boga w tym, co jest trudne? Do Domu Świętej Rodziny w Loretto zapraszamy małżeństwa poszukujące pomocy w budowaniu głębokiej więzi opartej na wzajemnej szczerości, otwartości i szacunku. W odczytaniu Bożego planu oraz zrozumieniu źródła zranień w rodzinie pomogą uczestnikom prowadzący: o. Zdzisław Szymczycha SSCC i siostry loretanki. Zapraszamy na rekolekcje do Loretto, gdzie powstaje Centrum Rodziny.
22
Kolejny miesiąc pluchy nikogo nie nastraja optymistycznie i dlatego na poprawę nastroju przed rozpoczęciem Wielkiego Postu proponuję wyjątkowo smakowitą pyszność, którą w moim domu robimy bardzo często. Oto jego wysokość „płaczący” sernik – w swojej kategorii prawdziwy królewicz z rosą na głowie…
W programie: konferencje, Eucharystia, spowiedź, modlitwa o uzdrowienie, adoracja, rozmowy indywidualne. Rozpoczęcie rekolekcji w piątek o godz. 18.00, zakończenie w niedzielę o godz. 16.00. Zapewniamy nocleg i wyżywienie. Zgłoszenia i informacje:
e-mail:
rekolekcjewloretto@gmail.com 511 219 439 (od 14.00 do 16.00) (29) 741 17 87 (od 9.00 do 16.00) tel.:
www.loretanki.pl Sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej Loretto koło Kamieńczyka 07-202 Wyszków luty 2016
gt z TRUDNE PYTANIA
Boję się spowiedzi!
FOT. FOTOLIA.COM/ANRYMOS, S. M. ANTONINA JACKOWSKA CSL, MATERIAŁY PRASOWE, WIKTORIA JUSZCZEL
Głupio mi się do tego przyznać, ale jestem dorosłym facetem, a boję się spowiedzi. Właściwie sam nie wiem, czego się boję, ale strach powoduje, że trudno mi mówić. Może dałoby się załatwić przebaczenie grzechów bez spowiedzi? Dla mnie coś z tą spowiedzią jest nie tak. Kamil
Ze spowiedzią wszystko jest w najlepszym porządku, jeśli chodzi o jej wartość i działanie. Jeśli coś jest nie w porządku, to tylko po naszej stronie. Dlaczego? Bo nie rozumiemy, czym jest spowiedź i po co się spowiadamy. Tak, wiem, zaraz mi Pan powie, że chodzi o odpuszczenie grzechów. I tak, i nie. Chodzi oczywiście o odpuszczenie grzechów, ale również o coś jeszcze głębszego: o pojednanie człowieka z Bogiem, z sobą samym i z innymi. Dlatego też spowiedź jest nazywana sakramentem pojednania. Na Pana lęk przed spowiedzią mam następującą radę: najpierw niech Pan zrobi naprawdę solidny rachunek sumienia. Solidny to znaczy taki, w którym pozna Pan nie tylko swoje grzechy, ale także ich cenę. A żeby poznać cenę grzechu, trzeba dobrze przemedytować Mękę Jezusa. Oto cena za każdy ludzki grzech! Gdy już Pan będzie wiedział, ile Jezusa kosztowały Pana grzechy, żal zrodzi się sam, a pragnienie wyznania stanie się większe niż grzech. Po szczerej spowiedzi doświadczy Pan mocy tego sakramentu, czyli wewnętrznej wolności i miłości. Nie napiszę, jak to się czuje, bo to trochę tak, jakbym musiała komuś, kto nigdy nie jadł marcepanu, opowiedzieć jego smak. To nic nie da! Ale z doświadczenia mogę powiedzieć: spowiedź to cudowny dar Miłosierdzia Bożego i taki dotyk Jego miłości, o którym nie można zapomnieć! Odwagi! s. M. Urszula Kłusek SAC
luty 2016
FILM
„Zakazany Bóg”
To wyjątkowo cenna dla dzisiejszego widza filmowa opowieść, która po raz kolejny (po sławnej „Cristiadzie”) dotyka tematu prześladowań Kościoła w XX wieku. Tym razem jesteśmy w Hiszpanii podczas tzw. wojny domowej (1936-1939). W tym czasie lewacy zakazali praktyk religijnych, zniszczyli i doszczętnie ograbili ponad 2000 kościołów i dokonali rzezi na katolikach. Szczególnie bestialsko zamordowali ponad 8000 duchownych: biskupów, księży i kleryków oraz zakonnic. Film opowiada historię 51 członków wspólnoty zakonnej księży klaretynów w Barbastro, głównie młodych seminarzystów, którzy po ciężkich torturach zostali zamordowani na przełomie lipca i sierpnia 1936 roku. Obraz pokazuje, że wojna domowa w Hiszpanii nie była zwykłą walką o dobra doczesne Kościoła, gdyż przez cały czas krwawych prześladowań obiecywano katolikom darowanie życia za wyrzeczenie się wiary. Była to wojna z Bogiem, która… trwa do naszych czasów. Najbardziej zaskakujące jest to, że w czasie tych okrutnych prześladowań żaden hiszpański katolik nie wyparł się swojej wiary, nie zanotowano żadnego przypadku apostazji! Katoliccy męczennicy z Barbastro zostali beatyfikowani przez papieża Jana Pawła II 25 października 1992 roku. Czy dzisiejsi katolicy umieją tak zdecydowanie obronić Boga w swoich sercach? o. Marek Kotyński CSsR
ZAKAZANY BÓG (Un Dios prohibido), reż.: Pablo Moreno; obsada: Iñigo Etayo, Jerónimo Salas, Alex Larumbe, Luis Segui, Eneko Capapay, Gabriel González, Ricardo del Cano, Isaac Israel; dramat historyczny, Hiszpania 2013; 139 min.
Lodowisko w domu?!
W CO SIĘ BAWIĆ?
Zorganizujmy lodowisko w domu! Ale spokojnie, wcale nie chodzi o wylanie wody w całym pokoju i jej zamrożenie. Nasze lodowisko będzie trochę mniejsze i dzieci nie będą się na nim ślizgały ;) D O T E J Z A B A W Y S Ą P O T R Z E B N E : • patyczki laryngologiczne (kilka sztuk można kupić w aptece lub przez Internet) • flamastry • folia malarska (taka, jakiej używamy do ochrony mebli podczas malowania) • jednorazowe kubeczki (plastikowe lub papierowe) • woda • folia aluminiowa. Patyczki będą naszymi łyżwiarzami – dajmy dzieciom zaszaleć i namalować takiego łyżwiarza, jakiego sobie wymyślą. Można narysować tylko przód, a można i z drugiej strony patyczka stworzyć plecy postaci. Ważne, żeby łyżwiarz miał stopy nie na samym dole, tylko trochę wyżej. Wlewamy wodę do 1/3 wysokości kubeczka, zakrywamy go folią aluminiową i wbijamy pionowo patyczek tak, aby dotykał dna kubka. Jeśli na zewnątrz jest temperatura poniżej zera, możemy wystawić kubeczki na balkon lub parapet, a gdy jest cieplej – musimy wygospodarować miejsce w zamrażalniku. Pozostawiamy do zamrożenia na całą noc. Następnego dnia wyjmujemy lód z patyczkiem z kubeczka, rozkładamy na podłodze lub w większym pudle folię (jeśli nie mamy folii, można bawić się np. w wannie lub pod prysznicem, gdzie rozpuszczający się lód nie będzie przeszkadzał) i bawimy się naszymi łyżwiarzami jak na lodowisku! Wiktoria Juszczel
23
Wiosną ubiegłego roku cała Polska żyła historią 10-letniej Mai. Dziewczynka wracała ze szkoły do domu w podszczecińskiej wsi. O zaginięciu dziewczynki policję zawiadomił zrozpaczony ojciec. Funkcjonariusze szybko ustalili, że samochód, który był widziany blisko miejsca zaginięcia Mai, jedzie w kierunku Niemiec. Uruchomiono działający w Polsce od listopada 2013 roku system szybkiej informacji o zaginionym dziecku – Child Alert. Dzięki niemu komunikat o porwaniu dziewczynki został rozesłany do wszystkich regionalnych mediów. Wiadomość pojawiła się na dworcach, przystankach i przejściach granicznych. O porwaniu powiadomiono niemieckie służby. W środę do wspólnej akcji poszukiwawczej ruszyło ponad 150 funkcjonariuszy, a także śmigłowce i drony. W międzyczasie ustalono, że prawdopodobnym porywaczem jest 31-letni Adrian M., już karany za uprowadzenie własnej siostrzenicy w Wielkiej Brytanii. Został tam skazany na 1,5 roku więzienia, jednak wyroku nie odsiedział – wypuszczono go ze względu na… zaburzenia psychiczne. Samochód Adriana M. popsuł się 80 kilometrów za niemiecką granicą. Wkrótce funkcjonariusze odnaleźli Maję i jej porywacza. Nie tylko wariaci porywają dzieci, ale także… ich rodzice. Rocznie zdarza się ponad 300 takich porwań. Tak było w przypadku bliźniąt państwa T. Pani Mariola i pan Tomasz uzgodnili, że ona na jakiś czas przeprowadzi się do kuzynki, aby z dala od dzieci poddać się terapii antyalkoholowej. Małżonkowie ustalili, że matka będzie odwiedzała dzieci tak często, jak się da. Warunek był jeden – trzeźwość. Wszystko działało do czasu, gdy z kolejnego spaceru nie wróciła ani pani Mariola, ani bliźniaki. Przepychanka trwała ponad tydzień. Pomogła interwencja mediatora z Fundacji Itaka, do której zgłosił się pan Tomasz. Jednak takie sytuacje nie zawsze kończą się szczęśliwie, gdyż polskie prawo porwania rodzicielskiego nie klasyfikuje jako przestępstwa, ale formę zaginięcia. Rodzic, który porwał dziecko i lekceważy orzeczenie sądu, jest narażony na karę grzywny w wysokości 500 złotych, a kuratorzy sądowi nie mają narzędzi prawnych, aby wyegzekwować zgodnie z wyrokiem oddanie dziecka. Według danych Fundacji Itaka – Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych do takich porwań jak w przypadku Mai dochodzi niezwykle rzadko. Najczęściej dzieci giną przez nieuwagę rodziców i opiekunów: na plaży, na placu zabaw, w supermarkecie lub w lesie. Policyjne statystyki mówią, że 95% dzieci odnajduje się w ciągu pierwszych siedmiu dni. Jednak takie „zwyczajne” sytuacje mogą napędzić dużo strachu i stać się traumą na całe życie. Jak ochronić dziecko przed zaginięciem? Po pierwsze, jak najwcześniej nauczcie je, jak się nazywa i gdzie mieszka. Po drugie, powinno znać numery telefonów rodziców, dziadków i opiekunów. Po trzecie, nauczcie je rezerwy w kontaktach z obcymi. Po czwarte, jak najczęściej rozmawiajcie ze swoimi dziećmi o sytuacjach, jakie mogą im się zdarzyć, i uczcie, jak się wtedy zachować. Po piąte, nie spuszczajcie dzieci z oczu w centrach handlowych i podczas robienia zakupów. Rafał Karpiński – mąż, ojciec jednej córki i dwóch synów, konserwatysta, człowiek wielu zawodów i zainteresowań, współtworzy programy historyczne dla Telewizji Misericordia, pisze artykuły
24
p
Tarcza Jasnogórskie Śluby Kardynał
Piotr Kordyasz
Gdy w Warszawie w 1948 r. umierał kard. August Hlond, wypowiedział prorocze słowa: „Odwagi, nie bójcie się, gdy przyjdzie zwycięstwo dla Polski, będzie to zwycięstwo Najświętszej Maryi Panny”. Wkrótce do stolicy przybył młody biskup z Lublina – Stefan Wyszyński, który w herbie biskupim umieścił wizerunek Matki Bożej Jasnogórskiej. Później powtarzał, że Maryja to nie tylko ozdoba jego pieczęci biskupiej, ale przede wszystkim program. P I O T R
K O R D Y A S Z
mąż, ojciec pięciorga dzieci. Absolwent KUL i UW, prawnik, pisarz. Biograf Prymasa Tysiąclecia. Autor „Stefka” i „Lolka”.
SIO STR Y LO RETAN KI PO LEC AJĄ :
Znikające dzieci
my społeczne problemy społeczne problemy społec
PROBLEMY SPOKŁECZNE
W rekordowym 2014 roku zgłoszono aż 8104 przypadki zaginięć dzieci w Polsce. To więcej niż łączna liczba mieszkańców Jastarni i Łeby.
Maria Okońska wspominała: „(...) twarz Księdza Prymasa, gdy wypowiadał te słowa, promieniała przedziwnym wprost światłem, a nawet serdeczną radością i pokojem. Wiedziałam w tym momencie, że Ksiądz Prymas znalazł ratunek dla udręczonego Kościoła w Polsce i dla narodu. Więcej, czułam, że ten moment z natchnienia samej Matki Bożej wytycza jego prymasowskie drogi aż do końca życia”.
a narodu a Stefana Wyszyńskiego
oraz ojcowie paulini byli „przeszkodzeni” – „niech to uczyni kuchcik jasnogórski – byleby tylko Śluby zostały złożone”. Osobiście nie mógł przewodniczyć uroczystościom, ale dziesięć minut przed uroczystościami na Jasnej Górze odmówił swój akt ślubowania. Była przy tym obecna Maria Okońska, jedyny świadek. Później wspominała: „Byłam więc w Komańczy uczestnikiem prymasowskiej Mszy św., a potem w pokoju, przed wielkim obrazem Matki Bożej Częstochowskiej jako lud Boży odpowiadałam: «Królowo Polski – przyrzekamy», gdy Ojciec czytał tekst. W warunkach więziennych nie mógł tego Ojciec uczynić w kaplicy, w obecności sióstr i ludzi. [Po ślubowaniu] był tak wesoły, radosny, że oniemiałam. Jeszcze nigdy Ojca takiego nie widziałam. Spytałam go: – Ojcze, co się z Ojcem dzieje? Prymas odpowiedział: – Śluby złożone, Śluby złożone...! – Potem dodał – (...) jakiś ogromny ciężar, który gniótł mnie przez kilka ostatnich lat, spadł mi z ramion i z serca. Jestem wyzwolony!”.
Sługa Boży nieraz podkreślał w prywatnych rozmowach, że purpura kardynalska ma przypominać temu, który ją nosi, iż w razie konieczności winien przelać swoją krew za Chrystusa. I dlatego modlił się również słowami: „Jeśli Ci to potrzebne, zabij mnie, byleby tylko Kościół w Polsce i naród był wolny, żył i pracował dla Twojej chwały”. Zawierzenie to stało się dla prymasa źróO S O B I S TA O F I A R A dłem i natchnieniem wszystkich jego Gdy do Komańczy przyszła inpóźniejszych dzieł maryjnych, podej- formacja z przebiegu uroczystości Z N A L A Z Ł R A T U N E K mowanych w obronie katolickiego na- i o tym, że przybyło na nią ponad milion osób, prymas powiedział: „Ten Osamotniony prymas w obli- rodu polskiego. lud zaświadczył, że Królowa Polski czu narastającego terroru zastanajest najbardziej popularną postawiał się, w jaki sposób uratować WIĘZIENNE cią w życiu Narodu. (…) W Jej imię wiarę narodu. „Oglądam się za nieŚLUBOWANIE zawodną i skuteczną Pomocą. WskaWkrótce kard. Wyszyński zo- można się zwrócić do Narodu z każdą zał Ją nam sam Bóg, a potwierdził stał aresztowany. To w więzieniu zdał sprawą Bożą i prosić o wszystko, NaKościół święty, gdy na uroczystość sobie sprawę, że zbliża się 300-lecie ród nie odmówi, jeśli prośba będzie Królowej Polski (3 maja) i Matki Bo- ślubów Jana Kazimierza, kiedy to mo- skierowana w Jej imię. Na to Imię żej Jasnogórskiej (26 sierpnia) włożył narcha z ówczesnym prymasem za- otwiera się w Polsce każde serce”. w usta nasze słowa modlitwy: «Boże, stanawiali się nad tym, jak uwolnić Jednocześnie prymas złożył ofiarę któryś w Najświętszej Maryi Pannie naród z podwójnej niewoli: najazdu z tego, że przez uwięzienie nie mógł nieustanną pomoc dla obrony narodu obcych sił i niedoli społecznej... Pry- przewodniczyć tym szczególnym naszego ustanowić raczył (...)»”. mas dostrzegł analogię sytuacji uroczystościom: „Czułem, że wielką Prymas postanowił wszystko i uznał, że trzeba na nowo zawie- chwałę Królowej Polski ktoś musi zawierzyć Maryi, która w szczególny rzyć Maryi. Gdy warunki w Komań- okupić. Że za nowy Jej tryumf wśród sposób odpowiedzialna jest za Kró- czy, ostatnim miejscu odosobnienia, Ludu wierzącego trzeba wiele zapłalestwo Chrystusa na ziemi. I tak nieco zelżały, przesłał na Jasną Górę cić. Że duchowe odrodzenie Narodu, 14 lutego 1953 r. wobec najbliższych tekst odnowionych ślubów. W liście podjęte w Jej Imię, na progu Tysiącwspółpracowników powiedział: prosił, aby biskupi je odczytali. Zale- lecia, przez odnowienie Ślubowań, „Wszystko postawiłem na Maryję”. cił, że gdyby wszyscy hierarchowie musi bardzo kosztować”. Przez wszystkie powojenne lata Kościół w Polsce był straszliwie atakowany. Komunistyczna władza dążyła do jego całkowitego zniszczenia. Apogeum tej walki nastąpiło w 1953 r. Zamknięto wiele małych seminariów, domów zakonnych. Rozwiązano organizacje katolickie, przejęto wydawnictwa. Wycofano religię ze szkół. Zapowiedziano zamknięcie wyższych seminariów i powołanie do życia jednego – państwowego.
luty 2016
PRYMAS TYSIĄCLECIA
z Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego
FOT. ARCHIWUM
p
Królowo Polski! Odnawiamy dziś śluby Przodków naszych i Ciebie za Patronkę naszą i za Królowę Narodu polskiego uznajemy.
25
TEOLOGIA CIAŁ A JANA PAWŁ A II
Od czasu grzechu pierworodnego miłość między mężczyzną i kobietą już nie jest taka prosta i czysta jak na początku. Wymaga wysiłku, ciągłego budowania i nigdy nie jest czymś gotowym! Ci, którzy tego nie wiedzą, przeżywają poważne kryzysy. „(...) żadna miłość między osobami nie da się pomyśleć bez jakiegoś wspólnego dobra, które je łączy”. Mężczyzna i kobieta są zdolni do budowania miłości, jeśli są gotowi razem świadomie szukać dobra i podporządkować się sobie nawzajem ze względu na to dobro. Tym dobrem jest małżeńska wspólnota wciąż wzrastająca we wszystkich dziedzinach życia oraz potomstwo. Trafne (roz)poznanie drugiej osoby przed ślubem i wzięcie pod uwagę jej potrzeb to gwarancja autentycznej miłości. Inaczej działanie jest ślepe, kierowane własnymi emocjami pod pozorem miłości. Często pojawia się wówczas, nawet nieświadome, tzw. używanie drugiego dla zaspokojenia własnych potrzeb. Tymczasem największym dobrem jest osoba, która w żadnym wypadku nie może być narzędziem lub środkiem do celu. Pierwszą okazją do bardziej obiektywnego poznania się jest koleżeństwo. Osoby zdolne do tworzenia środowiska będą zdolne do tworzenia wspólnoty małżeńskiej i rodzinnej. Następny etap – zakochanie (sympatia) – wyzwala ogromną siłę reakcji uczuciowo-afektywnych. To „tworzywo miłości” bywa utożsamiane
jak budowanie Miłość nigdy nie jest stagnacją; jest żywa, twórcza, „ruchliwa” i wciąż wzrasta. Budowla miłości jest mocna, gdy zmierza do bezinteresowności: „Pragnę twego dobra”. Elżbieta Marek, teolog małżeństwa i rodziny, żona, mama czwórki dzieci
26
R O D Z I N z miłością. Jeśli jest przedwcześnie zużyte przez przedmałżeńskie współżycie, to mężczyzna i kobieta tracą moc do przemieniania się i do zbudowania głębokiej przyjaźni. „Musi się ona dopiero niejako dopracować dna w człowieku, dopracować się gruntu w przyjaźni, tak jak znów z drugiej strony przyjaźń musi się dopełnić klimatem i temperaturą sympatii”. Budowla miłości jest mocna, gdy zmierza do bezinteresowności: „Pragnę twego dobra”. Taka miłość rozwija osobę kochającą i kochaną. Taką bezinteresowną miłość w małżeństwie nazywamy miłością oblubieńczą. Mężczyzna i kobieta stają się dla siebie wzajemnym całkowitym darem do końca życia. Trwanie w takiej miłości jest możliwe dzięki łasce Chrystusa, z której czerpią małżonkowie i z którą współpracują na co dzień, ponieważ miłość nigdy nie jest stagnacją; jest żywa, twórcza, „ruchliwa” i wciąż wzrastająca. Miłość oblubieńcza w małżeństwie to najgłębsza forma miłości, jaka istnieje między mężczyzną i kobietą na Ziemi, i źródło prawdziwego szczęścia. P OD S U MOW UJĄC : budowanie miłości rozpoczyna się od dobrego poznania drugiej osoby (pomaga w tym koleżeństwo), kierowania uczuciami i popędami, tak by zbudować głęboką więź (przyjaźń), aż do decyzji o zawarciu małżeństwa i całkowitego wzajemnego oddania (miłość oblubieńcza). Wtedy budujemy i pielęgnujemy uczucie, przyjaźń i oddanie w małżeństwie z pomocą Bożej łaski.
luty 2016
FOT. FOTOLIA.COM/WAVEBREAKMEDIAMICRO, TADEUSZ WARCZAK
P A P I E Ż A
Kto kocha, ten się nie starzeje
ROZMOWA
To są słowa do zapamiętania…
Z Kardynałem Stanisławem Dziwiszem rozmawiała Magdalena Pajkowska
Od pierwszych dni pontyfikatu Jan Paweł II wzywał, by się nie lękać… Tak, „Nie lękajcie się!” – odnosiło się do wszystkich i we wszystkich sprawach. Mówił: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi” i otwierał drzwi do swojego serca. Od czasów chłopięcych tak robił. Był taki jak wszyscy inni. Ale było w nim nieustanne odniesienie do Pana Boga. A właściwie przyjaźń. Tak, bo to była wielka przyjaźń z Chrystusem, która potem przekładała się na przyjaźń z drugim człowiekiem, zwłaszcza z młodymi.
A jakim młodzieńcem był Papież? Jego koledzy opowiadali mi, że był radosny, pogodny, lubił w piłkę zagrać, iść w góry. Ale równocześnie odczuwali w nim głębię życia duchowego. Jak przygotowywali się do egzaminu, gdy skończył jedną partię materiału, to wycofywał się do drugiego pokoju. Raz zajrzeli, z ciekawości, co on tam robi. A on na klęczkach modlił się. Ojciec Święty powtarzał, że ten, kto się modli, inaczej patrzy na życie. Dlatego ciągle wzywał do modlitwy. Zwłaszcza młodzież – bo tylko tak można odnaleźć własną drogę. Z Matką Najświętszą, za Chrystusem, za Krzyżem. Jak on. Często zwracano uwagę na młodość ducha Jana Pawła II. Skąd ona się brała? Kto kocha, nie starzeje się. To są słowa Ojca Świętego. Do zapamiętania…
SIO STR Y LO RETAN KI PO LEC AJĄ :
ziemia nasiąka krwią chrześcijan
prześladowania Eksodus chrześcijan W Mosulu przez 2 tys. lat byli obecni chrześcijanie, a od ubiegłego roku nie sprawuje się tam Mszy świętych. Od 2011 r. na Bliskim Wschodzie w Syrii, Libanie, Iraku, Jordanii chrześcijanie są pozbawiani własnej ojczyzny. Tak jak w Turcji w 1915 roku, gdzie było 23% chrześcijan, a dziś pozostało 0,3%. Czy taki sam los czeka chrześcijan w Iraku? W 2003 r. było ich prawie półtora miliona, dziś jest zaledwie 300 tys. Czy taka jest przyszłość Bliskiego Wschodu, kolebki chrześcijaństwa, dziś pozbawianej chrześcijan?
Płoną kościoły
Z okrzykiem „Allah akbar” czterech zamaskowanych mężczyzn dokonało napadu w Adenie, drugim co do wielkości mieście Jemenu. Podczas ataku terroryści wysadzili w powietrze miejscowy kościół katolicki. Wcześniej w innej części miasta spalono również kościół św. Józefa. W ubiegłym roku większość katolików opuściła kraj, a opiekę nad pozostałymi sprawuje dwóch braci salezjanów. Oprócz nich w kraju pozostało 20 sióstr Matki Teresy, opiekujących się w czterech ośrodkach osobami upośledzonymi umysłowo.
ZIEMIA NASIĄKA KRWIĄ CHRZEŚCIJAN
Jakie słowa Jana Pawła II są dla Księdza Kardynała najważniejsze? Życie Ojca Świętego było bardzo bogate, tych słów ważnych jest wiele. Dla mnie szczególnie mocnym znakiem było wezwanie do świętości. Świętymi bądźcie! To jest zasadnicza sprawa w życiu człowieka. Przeznaczeniem człowieka jest życie w Bogu i z Bogiem, dlatego dążenie do świętości jest przygotowaniem do tego spotkania z Pełnią. Pewnego dnia Ojciec Święty powiedział, a było to już blisko jego odejścia: „Przecież całe życie człowieka powinno być przygotowaniem do tego spotkania, do śmierci”. Dlatego nigdy nie widzieliśmy u Ojca Świętego lęku. Ja w tym duchu myślę i przygotowuję się na spotkanie.
WYBRANE WIADOMOŚCI Z OSTATNICH MIESIĘCY ŹRÓDŁO: OPEN DOORS, KIRCHE IN NOT, RADIO WATYKAŃSKIE, OPR. PK
luty 2016
27
DYLEMATY MORALNE
Katolickiego rozwodu NIE MA!
k ks. Zbigniew Sobolewski
Kiedy na początku września 2015 roku ukazało się motu proprio Papieża Franciszka „Mitis Iudex Dominus Iesus” (łac. Pan Jezus łagodnym sędzią), które upraszcza niektóre procedury stwierdzania nieważności małżeństwa, w mediach pojawiły się informacje, że Papież zrewolucjonizował podejście do „rozwodów kościelnych”. Podniosły się głosy, że celem zmian jest łatwiejsze i szybsze uzyskanie takiego „rozwodu”. Pisano o radykalnej zmianie nauczania w kwestii nierozerwalności małżeństwa. Pragnienie sensacji, ignorancja religijna i nieznajomość prawa kościelnego wzięły górę nad rzetelnością przekazu.
SZYBSZE SĄDY Nowy dokument, którego postanowienia weszły w życie 8 grudnia 2015 roku, absolutnie nie zmienia nauczania Kościoła o sakramentalnym małżeństwie ani nie daje możliwości rozwiązania małżeństwa ważnie zawartego. Papież Franciszek, kierując się względami duszpasterskimi, chciał uprościć niektóre procedury i przy-
28
spieszyć działanie sądów kościelnych. Chodzi więc o to, by zobaczyć, czy małżeństwo było lub nie było zawarte, i jeśli okaże się, że nie było ważnie zawarte – stwierdzić jego nieważność. Ale stwierdzenie nieważności małżeństwa jest zupełnie czymś innym niż unieważnienie związku małżeńskiego! To nie jest „danie rozwodu”, lecz orzeczenie, że małżeństwo sakramentalne nie zostało w rzeczywistości związane przez Boga z powodu przeszkód kanonicznych występujących w chwili ślubu.
PR AKT YCZNE ZASADY Papież ustanowił tzw. proces skrócony. Odnosi się tylko do tych spraw, dla których istnieją jasne i oczywiste dowody oraz przesłanki, że małżeństwo nie zostało ważnie zawarte (np. krótki czas pożycia małżeńskiego, zatajenie niepłodności lub poważnej choroby zakaźnej, trwanie w związku pozamałżeńskim, ukrycie faktu posiadania dzieci z innego związku, niepoczytalność i stosowanie przemocy fizycznej). Skargę
o nieważność małżeństwa będą musiały wnieść zgodnie obie strony, a nie jak w procesie zwyczajnym tylko jedna. By móc wejść na ścieżkę procesu skróconego, muszą przedstawić niepodważalne dowody nieważności. Do kompetencji wikariusza sądowego należy ocena, czy przedstawione dowody i przesłanki są wystarczająco przekonujące i oczywiste. W innym wypadku proces będzie się toczył zwyczajnym torem. Czas procesu skróconego nie przekroczy 45 dni. Wyrok wydaje biskup diecezjalny, który winien być moralnie przekonany co do nieważności małżeństwa. Jeśli biskup miałby wątpliwości – trzeba sprawę przekazać do procesu zwykłego. Nie ma obowiązku apelacji od pierwszego orzeczenia do sądu drugiej instancji, jednak takie prawo będzie miał nadal obrońca węzła małżeńskiego i promotor sprawiedliwości. W przypadku ociągania się trybunału drugiej instancji będzie można opublikować dekret o stwierdzeniu nieważności małżeństwa.
luty 2016
FOT. FOTOLIA.COM/NIKOLAI SOROKIN
Stwierdzenie nieważności małżeństwa jest zupełnie czymś innym niż unieważnienie związku małżeńskiego. „Rozwód kościelny” nie istnieje i Papież Franciszek nic w tej sprawie nie zmienił.
Narzeczeni nie zawsze rozumieją, czym jest sakramentalne małżeństwo lub nie są zdolni do podjęcia zobowiązań małżeńskich.
A CO Z MIŁOŚCIĄ? W sądach biskupich większość spraw jest prowadzonych z tytułu niezdolności osobowościowej do zawarcia małżeństwa oraz niezdolności do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich. Mówiąc krótko: narzeczeni nie zawsze rozumieją, czym jest sakramentalne małżeństwo lub nie są zdolni do podjęcia zobowiązań małżeńskich. Wzrastająca liczba próśb o stwierdzenie nieważności jest poważnym wyzwaniem dla Kościoła, zwłaszcza dla duszpasterstwa rodzin. To nie tylko sygnał, że umacnia się mentalność rozwodowa wśród katolików, ale dowód, że wzrasta grono tych, którzy decydują się na małżeństwo lekkomyślnie i nieodpowiedzialnie lub z odrzuceniem istotnych jego przymiotów (np. nierozerwalność, wierność, zrodzenie potomstwa). Nadszedł zatem czas, żeby przemyśleć proces przygotowania do małżeństwa i pomóc zrozumieć istotę tego sakramentu. W przeciwnym wypadku młodzi, zawierając związek małżeński, bardziej troszczą się o oprawę uroczystości, niż zastanawiają się nad pytaniem o zdolność do jego zawarcia.
ks . ZBIGNIE W SOBOL E WSK I
Stwórca, czyli kto?
W CO I PO CO WIERZĘ?
w co i po co wierzę? w co i po co wierzę? w c
w
Wiara w Boga Stwórcę to odpowiedź, i to nie jednorazowa. Życie wiary podtrzymuje się codziennymi decyzjami.
Wydaje się takie proste… Dla wierzących są nawet przygotowane formuły, w których wypowiadamy: „Wierzę w Ciebie, Boże żywy”, „Wierzę w Boga, Stworzyciela nieba i ziemi”. Ale przecież wiara to nie wrażenie, że „coś lub ktoś musi być na początku wszystkiego”. Wiara to nawet nie skutek przemyśleń, poszukiwań. Wiara w Boga Stwórcę to odpowiedź, i to nie jednorazowa. Życie wiary podtrzymuje się codziennymi decyzjami. Jeśli pragnę komuś zaufać, chciałbym go jak najlepiej poznać. Dojrzała wiara jest umacniana przez wiedzę, którą zdobywamy przez rozważanie Pisma Świętego i lekturę wypowiedzi Kościoła. Niewiedza prowadzi człowieka do groźnego subiektywizmu i trudności z interpretacją wydarzeń. Przykładem może być problem stworzenia świata. Wielu ludzi deklarujących chrześcijańskie przekonania nie wie, jak pogodzić nauki eksperymentalne z opisami stworzenia świata z Księgi Rodzaju. Tymczasem podstawy edukacji biblijnej ukazują opis stworzenia świata jako wspaniały hymn o potędze, mądrości i miłości Boga. To, co ważne, można ująć w dwóch krótkich zdaniach: „PAN BÓG STWORZYŁ ŚWIAT” i „TO, CO STWORZYŁ, BYŁO DOBRE”. Wiara wreszcie jest podtrzymywana przez styl życia. To element często niedoceniany w procesie duchowego wzrastania. Starając się pamiętać o obecności Pana Boga w każdej chwili, potwierdzam swoje fundamentalne decyzje praktyką codzienności. I przeciwnie: lekceważąc Jezusowe wskazania, szukając wskazówek u „światowych” fachowców, prędzej czy później ulegnę sekularyzacji, zeświecczeniu. Sposób pracy, odnoszenia się do bliźnich, wybieranie odpowiednich form rozrywki i wypoczynku, wreszcie dbałość o życie modlitewne tworzą cały styl życia, który może być najlepszym sposobem ugruntowywania wiary. Segundo Galilea w wydanej przed laty książce „Pułapki na drodze wiary” pisze: „Istnieją sposoby życia, którym nie można zarzucić niezgodności z normami moralnymi, jednakże z egzystencjalnego punktu widzenia są one nie do pogodzenia z poważnie traktowaną modlitwą. Osoba modląca się, której brak jest i osobistej dyscypliny, i dobrej organizacji życia i pracy, która nie jest w stanie się wyciszyć, nie jest poddana samokontroli, nie potrafi spędzać czasu w samotności – nie ma predyspozycji (…) do prowadzenia życia modlitwy, chociażby miała na to czas”. Z odpowiedzialnie przyjętej wiary rodzi się wdzięczność, a gdy człowiek z serca dziękuje, rodzi się postawa, która powoli przemienia się w jedną z najważniejszych cech wiary, jaką jest WIERNOŚĆ. To konsekwentne trwanie mimo dostrzeganych przeszkód czy nawet dyskomfortu. To czas wzrastania do pełniejszego przyjęcia godności dzieci Bożych, które z własnej woli wybierają Stwórcę i Jego drogę. ks. Zbigniew Kapłański – katecheta, rekolekcjonista, spowiednik, przed wstąpieniem do seminarium uczył matematyki i informatyki w liceach warszawskich
doktor teologii moralnej, wykładowca UKSW, autor licznych publikacji
luty 2016
W kolejnych odcinkach: • Bóg Zbawiciel • Wątpliwości w wierze • Modlitwa jako czynność albo gatunek literacki • Trójca • W sakramentach Bóg daje samego siebie • Zbawienie celem życia
29
t
HISTORIA NIEZNANA
Inżynier rolnik, oficer rezerwy artylerii Wojska Polskiego i cichociemny – Adam Borys, pseudo „Pług”, to on zorganizował oddział do walki z bandytami z gestapo. Andrzej Łukasiak
Terror niemiecki na okupowanych terenach kraju szalał. Latem 1943 r. decyzją Dowództwa AK stworzono oddział do zadań specjalnych, czyli zabijania wrogów z gestapo. Zorganizował go i kierował nim żelazną ręką jeden człowiek – inżynier rolnik, oficer rezerwy artylerii Wojska Polskiego i cichociemny – Adam Borys, pseudo konspiracyjne „Pług” vel „Adam Gałecki”. Oddział miał kolejno kryptonimy: „Agat” (skrót od „Anty-Gestapo”), „Pegaz” (skrót słów „Przeciw Gestapo”) i wreszcie „Parasol”.
KSZTAŁTOWANIE CHARAKTERU
Adam Borys przyszedł na świat w miejscowości Niechanowo niedaleko Gniezna 10 grudnia 1909 r. Pochodził z patriotycznej rodziny włościańskiej, jak większość Polaków z Wielkopolski przez półtora wieku walczącej z germanizacją i wynarodowieniem. Rozmowy z babką zaszczepiły w nim miłość i przywiązanie do kraju. O resztę postarał się Związek
Adam Borys pochodził z Wielkopolski, urodził się w patriotycznej rodzinie włościańskiej.
A NDRZEJ ŁUK ASI A K publicysta, grafik, historyk, miłośnik Polski szlacheckiej, fantasy i muzyki lat 50. i 60., współautor systemu fabularnego „Dzikie Pola”, lat 51, szczęśliwy mąż, ojciec sześciorga dzieci
30
DWIE PRZEGR ANE Wybuch wojny wyrwał oficera rezerwy artylerii ze stanowiska inspektora w Polskim Związku Eksporterów Bekonu i Artykułów Zwierzęcych w Warszawie i Gdyni, ale funkcja dowódcy 55 Pułku Artylerii Lekkiej w Kielcach skończyła się internowaniem na Węgrzech. Borysowi udało się szybko zbiec i przez Jugosławię przedostać do Francji – do polskiego obozu wojskowego – gdzie posmakował tym razem klęski Francji. Po ewakuacji do Wielkiej Brytanii został przydzielony do 1 Brygady Strzelców. Nie marzył jednak o walkach na obcej ziemi, chciał wracać do kraju, a najkrótszą drogą był spadochron.
REMIS Na wieść o tworzeniu lotniczych przerzutów oficerów WP do kraju w celu prowadzenia dalszej walki z okupantem w szeregach Związku Walki Zbrojnej w 1941 r. porucznik Borys postanowił zgłosić się
Patrzył wr Harcerstwa Polskiego, a konkretnie 3. Gnieźnieńska Drużyna Harcerzy im. Hetmana Stanisława Żółkiewskiego w gimnazjum i liceum im. Bolesława Chrobrego w Gnieźnie. Po maturze i przed rozpoczęciem studiów na Wydziale Rolniczo-Leśnym Uniwersytetu Poznańskiego nastąpił dwuletni mariaż ze Szkołą Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim. W trakcie poznańskich studiów dzięki stypendium Fundacji Kościuszkowskiej i Rządu Polskiego Adam wyjechał na dwa lata do Stanów Zjednoczonych, skąd powrócił jako człowiek wykształcony i obyty w świecie.
do służby w okupowanym kraju. Po ukończeniu morderczych treningów i specjalistycznych kursów dywersyjnych 28 lipca 1942 r. złożył przysięgę na rotę Armii Krajowej i gwiaździstą nocą z 1 na 2 października został
luty 2016
zrzucony do kraju w okolice Garwolina jako cichociemny. Wtedy automatycznie awansował do stopnia kapitana. Po nawiązaniu kontaktu z Komendą Główną AK „Pług” został skierowany do Kedywu KG AK, w którym 1 czerwca 1943 r. objął stanowisko zastępcy dowódcy oddziału dyspozycyjnego „Motor 30”. Współorganizował operację „Wieniec II”, brał udział w akcji pod Czarnocinem, odbiciu więźniów pod Celestynowem i wielu innych. Po wielkiej wsypie w równoległym oddziale „Osa”-„Kosa” kierownictwo AK zleciło Borysowi utworzenie nowej formacji, która mogłaby przejąć zadania rozbitego oddziału.
KRYPTONIM „GŁÓWKI” Wkrótce okazało się jednak, że natężenie terroru niemieckiego wymaga zmiany zadań formacji. Jej nowym celem mieli się stać funkcjonariusze niemieckiego aparatu terroru, a akcja ich likwidacji nosiła kryptonim „Główki” (od symbolu
– dosłownie na parę minut przedtem, zanim padły pierwsze strzały, osobiście sprawdzał rozstawienie wykonawców i osłony, korygował ewentualne błędy, udzielał ostatnich rad i wskazówek”.
skiego, działający od września 1939 r. pod kryptonimem Szarych Szeregów. Harcerska komenda zgodziła się na oddelegowanie 60 najstarszych harcerzy z tzw. Grup Szturmowych, jako zalążka kadrowego przyszłej kompanii. Grupy te stanowiły oddział podlegający Kierownictwu Dywersji KG Armii Krajowej, o liczącym się dorobku w akcjach dywersyjnych. W ten sposób powstał oddział „Agat” (przemianowany potem na „Pegaz”), z którego później utworzono batalion „Parasol”. Jego dowódcą został Adam Borys. Do najsłynniejszych akcji oddziału należały likwidacje: Franza Bürkla, Augusta Kretschmanna, Franza Kutschery, Ernsta Weffelsa. Wykonano kilkadziesiąt wyroków śmierci sądu podziemnego, likwidując ewidentnych bandytów – członków policji niemieckiej, gestapo, elitarnej formacji SS, administracji okupacyjnej, nadzorców polskich pracowników, personelu więzień hitlerowskich, organizatorów łapanek
W Powstaniu Warszawskim „Pług” dowodził batalionem „Parasol” tylko przez sześć dni. Ranny, ze strzaskanym ramieniem, przebywał w szpitalach na Starym Mieście i w Śródmieściu, a w październiku dostał się do niewoli niemieckiej. Po wojnie, powrocie do kraju i obowiązkowej (jedynie dwumiesięcznej z powodu amnestii) odsiadce w więzieniu mokotowskim, gdzie był torturowany i niemiłosiernie bity, Adam Borys został zwolniony i rozpoczął pracę w Państwowym Instytucie Naukowym Gospodarstwa Wiejskiego w Bydgoszczy. Po zwolnieniu z pracy na fali stalinowskich prześladowań AK-owców przez dwa
kierujących Polaków na przymusowe roboty do Niemiec, pracowników Urzędu Pracy i funkcjonariuszy innych służb okupacyjnych, wyróżniających się fanatyzmem i okrucieństwem. Przed jedną z akcji „Pług” powiedział do swoich żołnierzy słynne zdanie: „Panowie, nie przyszliście tu po to, żeby przeżyć wojnę, tylko po to, żeby wykonać zadanie”. Wprowadzona przez niego dyscyplina sprawiła, że „Parasol” był jednym z najbardziej zakonspirowanych i zdyscyplinowanych oddziałów Armii Krajowej. „Niemal przed każdą akcją – wspominał wywiadowca „Parasola”, Aleksander Kunicki „Rayski”
lata ledwo wiązał koniec z końcem, utrzymując siedmioosobową rodzinę. Dzięki wsparciu środowiska byłych żołnierzy dostał pracę w Zjednoczeniu Przemysłu Drobiarskiego w Prochowicach Śląskich, a następnie w Centralnym Zarządzie Przemysłu Mięsnego w Poznaniu. Później kierował Instytutem Przemysłu Mięsnego w Warszawie. Zmarł 27 sierpnia 1986 r. w Witkowie, a choć pochowano go na tamtejszym cmentarzu, jego symboliczny grób znajduje się na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie – mieście, którego bronił w najtrudniejszy być może sposób: patrząc wrogom w oczy.
... I ZNÓW PRZEGR ANA
czaszek umieszczonych na czapkach SS). Żeby jednak ów cel zrealizować, było potrzebne wojsko, doskonale przeszkolone i „twarde”. Wybór nie przez przypadek padł na konspiracyjny Związek Harcerstwa Pol-
luty 2016
Żołnierze z batalionu „Parasol” po wyjściu z kanału na ul. Wareckiej (Śródmieście-Północ). Pośrodku stoi Maria Stypułkowska-Chojecka „Kama”. Po prawej Krzysztof Palester „Krzych”.
FOT. ARCHIWUM
rogom w oczy
31
ROZWÓJ DUCHOWY MAŁŻONKÓW
d
Czy teściowa może rozbić małżeństwo? Zdajemy sobie sprawę, że tytułowe pytanie brzmi co najmniej prowokacyjnie i dostraja się do poziomu niewybrednych dowcipów o teściowej. A jednak… Stawiamy je zupełnie poważnie i z góry ostrzegamy, że odpowiedź brzmi… „Tak, może!”.
RODZICE NA DRUGIM PLANIE?
Przed młodymi małżonkami też stoi niełatwe zadanie. Mam współmałżonka, którego bardzo kocham. Lecz przecież rodziców też kocham, a nie mam już dla nich tyle czasu. I niekiedy dostrzegam w rodzicielskich oczach żal, że coś minęło, coś się skończyło. Gdzie szukać pomocy w rozstrzygnięciu tego pozornego konfliktu interesów? W Piśmie Świętym – księdze, która kryje w sobie odpowiedź na każdą sytuację odgradzającą człowieka od szczęścia. Młodym małżonkom wytycza jasno określone granice. Z jednej strony mówi: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2, 24). Z dru-
34
giej dodaje: „Czcij ojca twego i matkę twoją” (Wj 20, 12). Pomiędzy tymi fragmentami kryje się dojrzała odpowiedź.
CO TO ZNACZY „OPUŚCIĆ ”? Po pierwsze, „opuścić” rodziców mentalnie. Teraz to żona (mąż) jest dla mnie najważniejszą osobą. Nie bez znaczenia jest tu również fizyczne opuszczenie rodziców, co w polskich realiach stanowi spore wyzwanie. Warto jednak zrobić wszystko, aby zamieszkać osobno! Po drugie, relacja z rodzicami nie wygasa ani nie traci na głębi; ona tylko nabiera nowego kształtu. Nadal mają prawo na mnie liczyć. Nadal mam obowiązek ich wspierać – na miarę swoich możliwości, pamiętając, że pierwszym moim obowiązkiem jest troska o WŁASNĄ rodzinę. Mądrzy rodzice pozwalają „odejść” swemu dziecku. Mądrzy rodzice wychowują dziecko nie dla siebie, tylko dla przyszłego męża, żony, a przede wszystkim – dla życia wiecznego w niebie. Witając w rodzinie zięcia lub synową, będą czerpali inspirację ze słów św. Jana Chrzciciela: „Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał” (J 3, 30). Wreszcie wychowując dziecko, wpajają mu
szacunek dla każdego człowieka bez wyjątku; to najlepsza gwarancja, że im także ten szacunek będzie okazany. Życie pokazuje, że niełatwo spełnić te warunki. Słyszymy o maminsynkach niezdolnych do oderwania się od matczynej spódnicy, o matkach walczących z synowymi o pierwsze miejsce w sercu syna, o ojcach niezdolnych powierzyć ukochaną córeczkę „obcemu” mężczyźnie itd.
TRACĘ CZY ZYSKUJĘ? T O M E K : Jest w tym wszystkim promyczek nadziei, nawet niemały. Większość teściowych (i teściów) zadaje swoją postawą kłam tym niewybrednym dowcipom. Pozwalają dziecku odejść – i nie tracą go. Od mojej teściowej, której życiowej mądrości zawdzięczam sporo przemyśleń do tego artykułu, w życzeniach, które złożyła tuż po zakończeniu uroczystości naszych zaślubin, usłyszałem: „Cieszę się, bo nie straciłam córki, tylko zyskałam syna!”. A jeśli nawet wśród rodziców zdarzają się osobowości toksyczne, to wszystko i tak pozostaje w rękach młodych małżonków. Mając właściwy, zgodny z Bożym zamysłem obraz małżeństwa, poradzą sobie z tym niełatwym wyzwaniem. Beata i Tomasz Strużanowscy
luty 2016
FOT. FOTOLIA.COM/PHOTOGRAPHEE.EU, ARCHIWUM DOMOWE
Dzień ślubu jest wejściem w nową rzeczywistość nie tylko dla młodych, ale również dla ich rodziców. To takie trudne: widzieć, jak ukochane dziecko nagle stawia na pierwszym miejscu obcego człowieka, który nie wiedzieć skąd „wtargnął” w uporządkowane życie rodziny. I co tu teraz robić? Tak nagle zrezygnować, pozwolić się odsunąć na boczny tor, spaść na drugie miejsce?
21 lutego
Łk 2, 22-32
Łk 9, 28b-36
KTO DZIAŁA: BÓG CZY TY?
S ŁU C H A J , C O D O C I E B I E M Ó W I !
Przez chrzest zostaliśmy wezwani do głoszenia, że Jezus żyje i działa w swoim Kościele. Namaszczenie Duchem Świętym, które otrzymaliśmy na chrzcie i w sakramencie bierzmowania, uzdalnia nas do wypowiedzenia jak Symeon: „moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, które przygotowałeś wobec wszystkich narodów”. To zbawienie i wezwanie do nawrócenia chcemy głosić tym, do których Pan nas posłał, przede wszystkim do naszych dzieci, rodzin, znajomych, sąsiadów. Doświadczamy również przeciwności, trudów w wychowywaniu swoich dzieci („a Twoją duszę miecz przeniknie”), lecz nie upadamy, bo moc Ducha Świętego spoczywa na nas.
Jesteśmy wzywani przez Pana, aby iść z Nim codziennie na górę, aby się modlić. Idziesz ze swoim małżonkiem, z dziećmi. Zostawiasz wszystko na dole, wszystkie swoje sprawy, a Pan przemienia się wobec ciebie w swoim Słowie. „Jego słuchajcie” – słowa te są echem innych, które wypowiedział Pan Bóg do Mojżesza: „Słuchaj, Izraelu”. Jak deszcz nawadnia ziemię, tak Słowo Pana przenika nasze dusze, przemienia i uzdrawia. Nic się nie ostoi przed mocą Jego Słowa – spraw, które pozostawiliśmy na dole, Pan dotyka, ogarnia je swoją troską i miłością. Duchu Święty, przemieniaj nasze serca, abyśmy uważnie słuchali słów Twoich.
7 lutego
28 lutego
Łk 5, 1-11
Łk 13, 1-9
JAK KOCHAĆ BEZINTERESOWNIE?
BĄDŹ PRZEZROCZYSTY
Kochamy swojego małżonka, dzieci, wnuki. Kochamy swoich najbliższych, pragniemy dla nich wszelkiego dobra. I to jest naturalne. Pan wzywa nas, abyśmy kochali również kogoś więcej, abyśmy mieli serca otwarte na nasze siostry i naszych braci, nawet na tych, którzy nie odpłacą się dobrem. „Zarzućcie sieci na połów” – mówi Pan. Panie, daj nam serca otwarte i miłujące, pełne współczucia, zrozumienia, gotowe do niesienia pomocy duchowej i materialnej. Niech Twoja sieć będzie pełna dobrych czynów płynących z miłości.
My, jako małżonkowie, jesteśmy dla siebie darem od Pana. W małżeństwie realizujemy swoje powołanie do świętości. O tę świętość zabiegamy pośród trudów o chleb codzienny i zmagań z własnym egoizmem, wygodnictwem, lenistwem, brakiem zrozumienia innych. W małżeństwie stajemy w prawdzie o nas samych – nie ukryjemy się, nie założymy masek. Jesteśmy przezroczyści. Naucz nas, Panie, wzajemnego zrozumienia i przebaczenia. Naucz nas cierpliwości w znoszeniu siebie nawzajem, pomóż nam zrozumieć, że miłość to decyzja podjęta na całe życie, niech ta miłość wyda owoce na życie w Twoim królestwie.
Święto Ofiarowania Pańskiego
5. niedziela zwykła
14 lutego
1. niedziela Wielkiego Postu
2. niedziela Wielkiego Postu
KOMENTARZE
k 2 lutego
3. niedziela Wielkiego Postu
Barbara i Lech Mikłaszewiczowie
Łk 4, 1-13
K O M U S ŁU Ż Y S Z ? Pragniemy zapewnić naszym dzieciom chleb codzienny, chcemy, aby zdobyły wykształcenie, poznały języki obce, zwiedziły świat. Dzieci stoją w centrum naszej uwagi. A Pan mówi: „Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz”. Udziel nam, Panie, Ducha swojego, abyśmy z mądrością i roztropnością służyli Ci w naszych rodzinach, abyśmy potrafili rozeznać prawdziwe potrzeby. Tobie oddajemy nasze lęki i niepokoje, troski codzienne i zmagania. Ty, Panie, uświęcaj nas w zdrowiu i chorobie, w dobrej i złej doli aż do końca naszych dni.
luty 2016
Barbara i Lech Mikłaszewiczowie z trójką dorosłych dzieci: Zdzisławem, Franciszkiem i Marią.
35
Z A M I E S I Ą C :
zamówili Wśród Czytelników, którzy K, rozlosowaliśmy PRENUMERATĘ NA 2016 RO czowe o wartości 200 złotych, 9 nagród. • dwie nagrody rze ii „Ludzie Boga”,
• dwa zestawy filmów z ser ż”. sięcznika dla dzieci „Anioł Stró • pięć prenumerat rocznych mie w.takrodzinie.eu można znaleźć na stronie ww Nazwiska nagrodzonych osób naszym Facebooku. w zakładce prenumerata i na
J A K
A T A R E M U N PR E Pamiętaj, że prenumeratę możesz zamówić nawet dzisiaj!
O
52 zł
Z
R
• u listonosza lub na poczcie w.sklep.loretanki.pl • przez Internet na stronie ww nki.pl lub przez e-mail: sklep@loreta (22) 673 46 93 • telefonicznie: (22) 673 58 39;
prenumerata roczna
M A W
P OLEC A MY NA W I E LK I P OST
I A
25 zł
15 zł
8 zł
Ć
+ płyta CD Z D
13 zł
Z
Wziąć swój krzyż
Miłość niepojęta
Idź i nie grzesz więcej Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu…
I
Nowość!
E Ć
5 zł
M
18 zł
I ?
6 zł Rachunek sumienia dla dorosłych
Rachunek sumienia Dobre słowo 2
p.loretanki.pl nki.pl sklep.loretaskle o.loretanki.pl nki.pl retaictw o.loawn wyd ictw wydawn eu zaniec.eu www.ro w.rozaniec. ww Wydawnictwo Sióstr Loretanek w.auniolstroz.eu oz.e ww www.aniolstr ul. L. Żeligowskiego 16/20 04-476 Warszawa krodzinie.eu ie.eu www.ta www.takrodzin