3 minute read
OZEż ty!
Węgiel, ropa i gaz made in Russia są bez wątpliwości passé. Natomiast węgiel australijski, ropa arabska oraz gaz norweski są chwilowo dopuszczone do spożycia w Polsce, jednak sygnały z Brukseli wskazują, że może nie tyle dni, ile ich lata są policzone. Węgiel wydaje się przeżywać swoją „drugą młodość”, a reanimacja polskiego węgla i zwolennicy czarnego złota, póki co, wygrywają. Sprzedaż węgla do celów domowych przechodzi najśmielsze oczekiwania i mimo wysokich cen węgla brakuje. Wbrew zapewnieniom Prezydenta RP o „węglu na 200 lat”, niektórzy twierdzą, że węgla zabraknie już tej jesieni. Zaczęły się nawet spekulacje, tym razem nie „kwitami na węgiel”, ale internetowymi dyspozycjami. Tak czy inaczej, kierunek na paliwa kopalne wydaje się być bez przyszłości. Tej bardziej odległej.
Inny kierunek to postawienie na odnawialne źródła energii, czyli OZE. Najpopularniejsze, zeroemisyjne i „darmowe” OZE, czyli wiatraki i fotowoltaika miały już w Polsce swoje „5 minut”. Zostały skutecznie wyhamowane przez urzędników, bo albo krowy mleka nie dawały w pobliżu potężnych turbin, albo słoneczne promienie przynosiły zbyt duże zyski mini-inwestorom. Podobno ma się to zmienić i obok maluchów-prosumentów mają pojawić się wielkie „farmy”. Na polskich polach mają to być farmy fotowoltaiczne, a na morzu farmy wiatrowe.
Inna sprawa, że ani fotowoltaiki, ani wiatrowych turbin nie produkujemy i inwestycja w te rozwiązania oznacza uzależnienie od importu.
Pompy ciepła w każdej postaci są ostro promowane od jakiegoś czasu. Sama pompa jest rozwiązaniem niezłym, ale do swojej pracy potrzebuje prądu elektrycznego, który w Polsce – jak powszechnie wiadomo – zupełnie „czystego” rodowodu nie ma.
Wszystkie opisane wyżej rozwiązania OZE promowane są zarówno w grupie wielkich inwestorów, jak i prosumentów, a ulgi i potężne dotacje mają zainteresowanie tymi rozwiązaniami napędzić.
OZE tu, OZE tam… ale jakoś dotąd nikomu z mądrych ludzi, z różnych ministerstw i rządowych agencji, nie przyszło do głowy, że jest jeszcze jedno OZE – drewno. Pasuje ono idealnie do ogrzewania. Spalane w indywidualnych domach drewno czy pellety mogłyby poważnie odciążyć tzw. wielką energetykę i ciepłownictwo. To nie tylko sprawa dostępnego lokalnie paliwa, ale też urządzeń kominkowych, piecyków i wkładów, kotłów na drewno i pellety, w produkcji których jesteśmy całkiem sprawni.
Nie mam nic przeciw fotowoltaice i pompom ciepła, bo to doskonałe rozwiązania. Jednak warto je uzupełnić o piec na drewno, które również jest OZE, a zabezpieczy nas na wypadek awarii elektrycznej. I jest to nie tylko „bezpiecznik”, ale też dostawca przyjemnych chwil przy udomowionym ogniu.
To już mój kolejny tekst o zaletach domowego spalania drewna. Jak dotąd było to wołanie na puszczy, bo alarmy smogowe tak ludziom w głowach namotały, że mówienie o zaletach ogrzewania drewnem i kominkach stało się ryzykowne. Mam nadzieję, że obecna sytuacja sprawi, że nawet ci, którzy dotąd drewno lekceważyli lub nawet opluwali, przeproszą i po piecyk czy kominek na odnawialne drewno sięgną. Im szybciej to zrozumieją, tym lepiej, bo zima przyjdzie na pewno, a kolejka po kominki już się wydłużyła…
Ożeż ty, drewno to też OZE!
Witold Hawajski, redaktor naczelny
witek.h@ihz.pl