21 minute read
Sprawiedliwość klimatyczna – szkic instrukcji obsługi
Bartłomiej Kozek
W ostatnich latach nie brakowało całościowych opracowań, wskazujących sposoby osiągnięcia ambitnych celów klimatycznych przy równoczesnej poprawie jakości życia – również w Polsce. Można mieć jednak pewne wątpliwości co do tego, czy zbliżamy się do osiągnięcia zawartych w nich wizji przyszłości. Czy zatem nie czas na to, by zrobić krok w tył i zastanowić się, jak właściwie przekonać do zarysowanego w nich świata?
Advertisement
Wydarzenia ostatnich lat mogły stanowić niemałe wyzwanie dla ambitnej, globalnej polityki klimatycznej. W trakcie pandemii, wzrostu cen czy rosyjskiej agresji na Ukrainę pojawiały się głosy zachęcające do odłożenia na bok prośrodowiskowych rozwiązań i skupienia się na poprawie tradycyjnie rozumianej kondycji gospodarczej.
Do tych wyzwań język opowieści o zielonej transformacji dostosowywał się na różne, zależne od kontekstu sposoby. Przykładem może być koncepcja postpandemicznej zielonej odbudowy jako sposobu na nakierowanie mających stymulować gospodarkę środków finansowych na działania służące również klimatowi i środowisku (takie jak termomodernizacja, transport publiczny czy odbudowa ekosystemów1). W zmienionym kontekście geopolitycznym dużo mówi się o roli efektywności energetycznej czy odnawialnych źródeł energii w zapewnieniu Europie bezpieczeństwa energetycznego2 .
Zestawiając jednak tempo zmian zachodzących w dominujących wzorcach produkcji i konsumpcji z poziomem niezbędnych redukcji emisji gazów cieplarnianych, dzięki któremu mielibyśmy szansę uniknąć najgorszych efektów kryzysu klimatycznego, widzimy wyraźnie, że przybywa dających nadzieję deklaracji neutralności klimatycznej ze strony kolejnych państw, miast, branż czy pojedynczych firm3. Dotyczą one zapowiedzi radykalnego obniżenia emisji gazów cieplarnianych i pochłaniania pozostałych poprzez odbudowę ekosystemów lub rozwiązania technologiczne. Deklaracjom tym nie towarzyszy jednak dostatecznie dużo działań, dzięki którym mogłyby one stać się rzeczywistością.
Aby mogły ruszyć na potrzebną skalę, niezbędne staje się poparcie społeczne dla tak zarysowanego procesu zielonej transformacji. Przykład
francuskich „żółtych kamizelek” czy rolników z kolejnych krajów, opierających się proponowanym narzędziom polityki klimatycznej, pokazuje, że takiego poparcia nie należy uważać za coś oczywistego i danego raz na zawsze.
Odpowiedzią na to wyzwanie staje się koncepcja sprawiedliwej transformacji czy też sprawiedliwości klimatycznej. Zwraca ona szczególną uwagę na fakt, że grupy i społeczności już dziś zagrożone różnymi formami wykluczenia (np. kobiety, osoby starsze czy o niskich dochodach) doświadczać będą negatywnych skutków kryzysu klimatycznego bardziej niż te radzące sobie lepiej w aktualnym kontekście społecznym i gospodarczym. Przypomnieć w tym kontekście można
ba CoCreatr, flickr.com/photos/cocreatr/5392892980
chociażby o fakcie, iż zamieszkane przez osoby uboższe dzielnice Londynu4 czy rejony stanu Luizjana5 są równocześnie przestrzeniami o bardziej zanieczyszczonym środowisku.
Wspomniany punkt widzenia dotyczący wyzwań klimatycznych stał się w ostatnich latach coraz bardziej rozpowszechniony – nie tylko w środowiskach aktywistycznych na Globalnej Północy, ale również przy okazji międzynarodowych negocjacji klimatycznych, gdzie istotnym jego promotorem byli m.in. przedstawiciele polskich władz6. Doświadczenie negatywnych skutków transformacji po roku 1989 dla wielu społeczności lokalnych oznaczało załamanie dotychczasowych źródeł (choćby niewielkiego)
b Mykyta Nikiforov, flickr.com/photos/nikiforovpizza/37369942871
dobrobytu i zepchnięcie na boczny tor szans rozwojowych. Mało komu marzy się powtórka, tym bardziej, że choć daje się wyznaczyć pewne trendy globalnej polityki klimatycznej, z którymi trudno (szczególnie na poziomie pojedynczego państwa) dyskutować, o tyle już jak najbardziej realna staje się możliwość spowolnienia niezbędnych działań klimatycznych z powodu nieodpowiedniego doboru narzędzi polityki publicznej. Takie opóźnienie zapewne nie odwróci globalnych trendów, ale będzie oznaczać zmniejszenie szans na zmieszczenie się ludzkości w obrębie granic ekosystemowych, ich zdolności do regeneracji oraz zapewnienia nam odpowiedniej jakości życia. Jak zatem uniknąć ziszczenia się tego pesymistycznego scenariusza? Kluczowe staje się nie tylko prezentowanie wiedzy o stanie globalnego środowiska oraz dostępnych rozwiązań, ale także konstruowanie nowych opowieści o tym, jaką przyszłość chcemy tworzyć. W kontekście sprawiedliwości klimatycznej ważne staje się dotarcie z argumentami poza bańkę przekonanych do konieczności zmiany. W tym do grup, które bądź to czerpały korzyści z dotychczasowego modelu rozwojowego, bądź też nie widzą, w jaki sposób miałyby skorzystać na zielonej transformacji. Aby była ona udana, nie mogą one czuć, że jest to jedynie działanie wymuszane na nich z zewnątrz.
Naszymi działaniami powinien kierować konsensus naukowy…
Dyskusje wokół klimatu, toczone na osi wiary-niewiary w naukowe ustalenia wokół kryzysu klimatycznego, znane są chociażby ze spolaryzowanej sceny politycznej Stanów Zjednoczonych. Łagodniejszą odmianą takiego podziału może być sytuacja, w której politycy przyznają, że problemy klimatyczne powodowane są przez człowieka, jednak nie nadają temu tematowi dostatecznego priorytetu lub oferują rozwiązania, które stoją w jawnej sprzeczności z konsensusem naukowym.
Skąd taka sytuacja? Kryzys kreowania i transmisji wiedzy, którego przejawem jest również szerzej pojęta dezinformacja, nakłada się na spory wokół osi lud versus elity. Tematem na inną dyskusję jest to, czy oś ta najbardziej trafnie odzwierciedla najważniejsze podziały polityczne we współczesnych społeczeństwach. Nie ulega jednak wątpliwości, że zadomowiła się ona w przekazach różnorodnych sił politycznych i mało prawdopodobne, by zupełnie zniknęła. Pod tę oś podkłada się różne grupy społeczne. Dla niektórych sił politycznych środowiska naukowe stanowią część elit, przeciwko którym walczą – a stąd już tylko krok do kwestionowania generowanej przez nie wiedzy.
Ryzyko przyjęcia tego spojrzenia i zakwestionowania konsensusu naukowego w kwestiach klimatycznych (otwartego albo w postaci braku adekwatnych działań) z punktu widzenia sprawiedliwości klimatycznej jest ogromne. Aby nie odwoływać się wyłącznie do argumentów ekonomicznych i odległych rejonów świata – najnowszy cykl raportów IPCC zaprezentował prognozy rozwoju zmiany klimatu dla różnych szerokości geograficznych.
W przypadku Europy Środkowej oznaczać ona będzie równocześnie zwiększenie ryzyka wystąpienia deszczy nawalnych i powodzi rzecznych, ale również suszy7. Fale upałów w zabetonowanych miastach stanowią realne ryzyko zdrowotne, susza rolnicza generuje zagrożenia dla bezpieczeństwa żywnościowego, nie wspominając o kosztach finansowych związanych z odbudową obiektów zniszczonych przez wodę.
W kontekście konsensusu naukowego warto zdać sobie sprawę z jednej kwestii. Raporty IPCC są efektem analizy tysięcy badań, na bazie których szacowane jest prawdopodobieństwo wystąpienia opisywanych w nich zjawisk. Wraz z postępami wiedzy naukowej prognozy dotyczące scenariusza świata, w którym kurczowo trzymamy się dotychczasowego status quo, stają się mniej zachęcające.
Zawarte w raportach panelu, który stworzony został w 1988 r. przez Światową Organizację Meteorologiczną (WMO) oraz UNEP dane cechują się jeszcze jedną właściwością. Nie stanowią odzwierciedlenia najbardziej fatalistycznego scenariusza rozwoju wypadków, a raczej są swego rodzaju najmniejszym wspólnym mianownikiem, co do którego istnieje konsensus. Nie brakuje poszlak wskazujących na to, że negatywne zjawiska opisywane na ich łamach zachodzą raczej szybciej, niż oczekiwano – przykładem może być skala tegorocznej letniej fali upałów na zachodzie Europy czy zeszłorocznych pożarów lasów i wysokich temperatur w kanadyjskiej Kolumbii Brytyjskiej.
…ale wybór narzędzi zależy od nas
Konsensus naukowy mylony jest często z wizją istnienia jednej drogi do zrealizowania postulowanych zmian, mających na celu utrzymanie kryzysu klimatycznego pod kontrolą. Osiągnięcie w skali globalnej stanu neutralności klimatycznej do 2050 r. jest scenariuszem uznanym za najbardziej optymalny. Znane są najbardziej skuteczne działania, które mogą zbliżyć nas do jego osiągnięcia – od efektywności energetycznej i rozwoju OZE po budowę gospodarki o obiegu zamkniętym, odejście od dominacji indywidualnego transportu samochodowego czy odbudowę ekosystemów8 .
Rozwiązania te nie oznaczają jednak, że do osiągnięcia pożądanego stanu nie mogą prowadzić różne drogi. Nawet jeśli w różnego rodzaju opracowaniach eksperckich pojawiają się propozycje konkretnych rozwiązań finansowych czy legislacyjnych, to warto na nie spojrzeć przez pryzmat pokazywania potencjalnego pola możliwości, nie zaś jedynej drogi działania. Oczywiście, ze względów naukowych, technologicznych czy związanych ze skalą wyzwania nie sposób rekomendować działań lekceważących np. nawoływania do odejścia od spalania paliw kopalnych czy zakładających, że zrównoważone wzorce mobilności osiągniemy, zastępując jeden do jednego wszystkie samochody spalinowe elektrycznymi9 .
Wybór konkretnych narzędzi polityki klimatycznej jest już jednak jak najbardziej możliwy. To właśnie ta kwestia, a nie spieranie się o ustalenia środowisk naukowych, powinna stać się osią debat publicznych. Dziś znacznie częściej niż na sejmowej mównicy dyskusja toczy się w środowiskach eksperckich. Do szerszej opinii publicznej przebijają się jedynie najbardziej „gorące” wątki, wokół których ogniskują się konflikty, takie jak wykorzystywanie energetyki atomowej lub rezygnacja z obrania tej drogi pozyskiwania energii.
Tymczasem to, w jaki sposób będziemy kształtować w kolejnych latach i dekadach odpowiedzi na kryzys klimatyczny, będzie miało kluczowy wpływ na ewolucję społeczeństwa i gospodarki.
Obierane strategie polityczne, preferowane technologie czy sposoby ich wykorzystania są narzędziami, które służyć mogą promowaniu zupełnie innych wizji nowego ładu, a dużą rolę w tym, które z nich będą obierane, odgrywają ideowe zapatrywania głównych graczy tych procesów – w tym rządów.
Inne rezultaty końcowe przynieść może skupianie się na promowaniu innowacji technologicznych bez ambitnych planów redukcji emisji gazów cieplarnianych, jak robił poprzedni, konserwatywny rząd w Australii. Inne – oparcie działań redukcyjnych na handlu emisjami, np. w Unii Europejskiej. Jeszcze inne – na podatku węglowym, który może w różnych proporcjach być wykorzystywany do obniżenia innych form opodatkowania, wypłacania każdej osobie „węglowej dywidendy” albo do publicznego finansowania inwestycji sprzyjających osiąganiu neutralności klimatycznej – to droga obrana przez liberalny rząd Kanady10 .
Środowisko nie jest czymś odrębnym od gospodarki i społeczeństwa
Oprócz zrozumienia ideologicznych podstaw wyboru takich, a nie innych polityk klimatycznych, równie istotne staje się zauważenie, że w obliczu kompleksowego charakteru wyzwań nie do utrzymania jest konwencjonalne, silosowe podejście do ich rozwiązywania. Nawet jeśli zmiany w sektorze energetycznym stanowią istotny element klimatycznej układanki, nie oznacza to, że możliwe do zlekceważenia są emisje z innych sektorów, takich jak przemysł, budownictwo, transport czy systemy żywnościowe.
Przez lata istniała pokusa, aby polityki środowiskowe realizować w oderwaniu od kwestii i argumentów społecznych i gospodarczych. W niejednej partii ekopolitycznej na świecie do pionierskich tematów dyskusji należało to, na ile należy ograniczać swoją uwagę jedynie do postulatów ekologicznych, na ile zaś łączyć je z szerszą agendą. W ostatnich latach, z różnych powodów – od pracy intelektualnej, wykonanej w czasie poprzedniego kryzysu finansowo-ekonomicznego lat 2007–2008 (kiedy to narodziło się pojęcie Green New Deal – Zielonego Nowego Ładu11), aż po przyjęcie w 2015 r. przez Zgromadzenie Ogólne ONZ 17 Celów Zrównoważonego Rozwoju, integrujących jego trzy filary12 – silosowe podejście do ochrony środowiska w projektach politycznych zaczęło wyglądać coraz bardziej anachronicznie.
Nie oznacza to, że nie pojawiają się spory i dyskusje dotyczące tego, jak taką integrację realizować w praktyce. Można zaryzykować stwierdzenie, że ile osób, tyle wizji zrównoważonego rozwoju. Wśród osi podziałów wokół niego wymienić warto szczególnie dwie. Jedna dotyczy skali uwzględniania kwestii społecznych i ekonomicznych. Druga natomiast poziomu zaufania do technologii i tego, że to one (nie zaś zmiany w dominujących modelach społeczno-gospodarczych) przede wszystkim przyczynią się do osiągnięcia celów zrównoważonego rozwoju13 .
Również samo pojęcie rozwoju nie jest przyjmowane z równym entuzjazmem. Dla niektórych leży ono niebezpiecznie blisko słowa „wzrost” – ten z kolei kojarzony jest ze wzrostem gospodarczym, który zdaniem części osób nie jest na dłuższą metę
bd Orhan, flickr.com/photos/orhancavus/30817015560
możliwy do utrzymania na planecie o skończonych zasobach. Jak widać po tym krótkim zestawieniu, już te osie podziału generują sporą ilość kombinacji przekładających się na preferowane wybory polityczne.
Pod parasolem zrównoważonego rozwoju znajdziemy zatem zwolenników i przeciwniczki geoinżynierii, entuzjastów eksploatacji zasobów kosmosu oraz osoby apelujące o zmianę nie tylko wzorców produkcji i konsumpcji, ale całościowego spojrzenia na nasze relacje ze światem. Inne będą wizje neutralności klimatycznej postulowane przez ruchy społeczne, inne – przedstawiane przez wielkie korporacje. Czasem inaczej potrafią je przedstawiać nawet dwie różne firmy. Przed dyskusją na ten temat, zamiast zakładać istnienie jednego wzorca, warto zapytać o tę wizję osoby, z którymi rozmawiamy i które proponują podążanie tą ścieżką.
Działania proklimatyczne muszą odpowiadać na potrzeby społeczne
Wynika to z dwóch omówionych już wcześniej wątków – potrzeby holistycznego spojrzenia na polityki prośrodowiskowe oraz zdobycia dla nich niezbędnego poparcia. W ostatnich latach, dzięki wspomnianej już pracy intelektualnej czy postępowi technologicznemu, przyczyniającemu się m.in. do znaczącego zmniejszenia kosztów wytwarzania energii ze źródeł odnawialnych, coraz rzadziej słychać hasła o „ekologach chcących powrotu do jaskiń”. Ale już inny wątek – wysokiej ceny wprowadzanych rozwiązań i ich ograniczonej dostępności dla mniej zamożnych grup społecznych – pozostaje niezwykle istotnym wyzwaniem, nie tylko komunikacyjnym.
Wyzwanie to zauważalne jest na dwóch poziomach – indywidualnym oraz systemowym. Przykłady skali tego pierwszego zauważyć można chociażby w globalnym badaniu Earthscan, zrealizowanym na zlecenie firmy IKEA w 2018 r.14 Analizując krajobraz społeczny na kilkunastu rynkach, na których operuje ta korporacja, badacze Earthscan zauważyli, że w Polsce szczególnie liczna jest grupa osób, którą można określić mianem „zniechęconych”. Są to osoby, które dostrzegają skalę problemów środowiskowych, jednak czują się bezradne i potrzebują narzędzi do tego, by móc zmniejszać swój negatywny wpływ na klimat.
Narzędzi tych potrzebujemy jednak również na drugim poziomie – systemowym. Dla części z nas odpowiednio wyceniona oferta rynkowa (od paneli fotowoltaicznych po elektryczne rowery) będzie wystarczającym bodźcem do zmiany zachowania. Dla osób mierzących się z wyzwaniami takimi jak ubóstwo energetyczne czy wykluczenie komunikacyjne – oferta indywidualna może być niewystarczająca. Co więcej, przerzucanie odpowiedzialności za ekologiczne postępowanie na jednostki będzie grozić napięciami społecznymi, gdy np. osoby posiadające ograniczony (lub zgoła żaden) dostęp do autobusu lub pociągu do najbliższego dużego miasta będą silniej obciążane kosztami zielonej transformacji bez zaoferowania im odpowiedniej alternatywy.
Tego typu wyzwania oznaczać będą konieczność konfrontowania jednej z fundamentalnych zasad polityki ochrony środowiska – „zanieczyszczający
płaci” – z odpowiedzialnością poszczególnych podmiotów za stan planety oraz z ideą sprawiedliwości społecznej, z którą często związane jest progresywne ponoszenie różnego rodzaju obciążeń. Wraz z kolejnymi etapami transformacji, coraz bardziej dotykającymi naszych przyzwyczajeń (od lotów samolotowych po promowanie diet bardziej roślinnych, generujących mniejszy nacisk na środowisko) poziom trudności tego zadania będzie rosnąć.
Dbałość o planetę to nie „moda” ani „ideologia”
Z powyższych wątków wynika również akceptacja tego, że kwestie klimatyczne (i szerzej – środowiskowe) będą trwałym trendem globalnej polityki. Ambicje i ich realizacja to jedno, ale – czy to się nam podoba, czy nie – będą one kształtować debatę publiczną na długie lata.
Widać to chociażby w silnej obecności tematyki środowiskowej w publikacjach Światowego Forum Ekonomicznego z cyklu „Global Risks Report”15. Powstały one na bazie odpytywania liderów opinii z całego świata z największych potencjalnych zagrożeń gospodarczych. Widać to również, gdy przestaje się analizować unijną politykę klimatyczną i zaczyna obserwować zmiany zachodzące na szczeblu globalnym. Deklaracje dotyczące neutralności klimatycznej już od dawna nie są ograniczone do bogatej globalnej Północy – padają dziś ze strony takich krajów, jak Indie, Nigeria, Argentyna czy Turcja. Ambicje tych krajów nie zawsze jeszcze idą w parze z tempem działań wskazywanym jako konieczne przez naukowy konsensus na temat klimatu, jednak ich ignorowanie (wygodne dla polityków ledwo ukrywających swój sceptycyzm klimatyczny) oznacza zamykanie oczu na zmieniającą się rzeczywistość. Szczególnie pouczający w tym kontekście jest przykład Chin. Jeszcze kilkanaście lat temu kraj ten w trakcie globalnych negocjacji klimatycznych nie chciał nawet słyszeć o jakichkolwiek wiążących celach redukcyjnych dla Globalnego Południa. Po latach zmagania się ze smogiem,
bd Portland General Electric, flickr.com/photos/portlandgeneralelectric/5227682094
będącym jednym z efektów opierania modelu rozwojowego na paliwach kopalnych, okazało się, że zanieczyszczenie środowiska może stanowić zagrożenie dla rządzącego krajem reżimu, opierającego swą legitymację na niepisanej umowie społecznej, gwarantującej mieszkańcom kraju postępującą poprawę jakości życia. Dziś Pekin deklaruje realizację celu neutralności klimatycznej do 2060 r., a tamtejsi przywódcy roztaczają wizję budowy „cywilizacji ekologicznej”16 .
Tak jak w przypadku dyskusji o kształcie polityk klimatycznych, nie chodzi tu o przyjęcie zero-jedynkowej wizji, w której działania te bądź to gwarantują uniknięcie najgorszych skutków katastrofy klimatycznej, bądź też od początku do końca są „eko-ściemą” dla naiwnych. Przykład chiński, w którym w tym samym czasie mamy do czynienia i z rekordowymi w skali globu inwestycjami w odnawialne źródła energii, jak i z pomysłami na dalszą rozbudowę energetyki węglowej, stanowi tu dobry punkt odniesienia17. To, czego potrzebujemy, to zrozumienia dynamicznie zmieniającego się otoczenia gospodarczego czy oczekiwań społecznych i umiejętności dostosowania się do tych zmian – nie tylko ze względów środowiskowych.
Technokracja albo demokracja – wybór należy do nas
Dochodzimy tu do istotnego aspektu sprawiedliwej transformacji, a mianowicie do sprawczości społeczności, których ma ona dotyczyć. Tam, gdzie brakuje poczucia tejże sprawczości (nie tylko z powodu realizowanej polityki stricte środowiskowej, ale również skutków polityk społecznych i ekonomicznych, takich jak ograniczony dostęp do wysokiej jakości miejsc pracy czy opcji transportu zbiorowego), tam rodzić się będzie niechęć wobec działań wprowadzanych odgórnie. Nawet tych, które miałyby mieć na takie lokalne społeczności potencjalnie pozytywny wpływ.
Polityka klimatyczna i związane z nią inwestycje nadają się świetnie do oporu wobec nich z szeregu wspomnianych już powodów. Wymagają zaufania wobec nauki w sytuacji, gdy środowiska naukowe – często celowo – prezentowane są jako część oderwanej od rzeczywistości elity, wykorzystującej swój kapitał (ekonomiczny i symboliczny) do narzucania własnych preferencji.
W kontekście wspominanej różnorodności podejść do polityk środowiskowych i klimatycznych, należy pamiętać o rozdźwięku między tendencjami demokratycznymi a technokratycznymi. Brytyjski politolog David Runciman w swojej książce „Jak kończy się demokracja?”18 wywodzi go z okresu po II wojnie światowej, której kulminacją było wynalezienie i wykorzystanie broni jądrowej. Jego zdaniem od tego momentu poziom komplikacji wytworzonych przez człowieka systemów zaczął być tak duży, że nie dało się już uniknąć napięć między szeroko pojętym podejściem eksperckim, stawiającym na kreowanie decyzji przez osoby dysponujące odpowiednią wiedzą, a tym demokratycznym, domagającym się prymatu pozostawienia wyborów (włącznie z bardziej technicznymi) w rękach wspólnoty obywatelskiej.
W sytuacji, gdy najbardziej radykalny zwrot w sposobie funkcjonowania właściwie każdego sektora gospodarki powinniśmy wykonać do końca obecnej dekady, powyższe rozróżnienie przestaje być jedynie abstrakcyjną akademicką dyskusją. Protesty społeczne przeciwko inwestycjom podejmowanym – w odczuciu lokalnych
społeczności – ponad ich głowami doprowadziły w Polsce do przyjęcia legislacji de facto zamrażającej rozwój lądowej energetyki wiatrowej. Ruchy aktywistyczne, domagające się np. poszerzenia Białowieskiego czy utworzenia Turnickiego Parku Narodowego, stykają się z co najmniej sceptycznymi mieszkańcami, niepokojącymi się o dalsze ograniczenie ich szans na godne życie.
Nawet jeśli przyjmiemy, że najwięksi oponenci polityk ekologicznych na poziomie lokalnym to jedynie głośna mniejszość, nie da się ukryć, że bez zadbania o szeroką paletę rozwiązań, włączających w proces zielonej transformacji jak największe grupy społeczne, zwyczajnie zabraknie dla niej demokratycznego poparcia. Oczywiście pewne nisko wiszące owoce mogą wciąż być zbierane dzięki indywidualnym decyzjom konsumenckim (np. poprzez instalowanie paneli fotowoltaicznych czy pomp ciepła), ale w tej wersji z pewnością nie wystarczą do osiągnięcia celu neutralności klimatycznej. Zamiast tego tak realizowany zielony zwrot podtrzymywał będzie obraz działań prośrodowiskowych jako stylu życia wybieranego przez osoby zamożne oraz postulowanych przez środowiska wielkomiejskie.
Potrzeba nowej umowy społecznej
W jaki sposób uniknąć realizacji tak zarysowanego scenariusza? Wymagać to będzie wzmocnienia działań szeroko rozumianego sektora publicznego – europejskiego, krajowego i samorządowego. Powinien on wejść tam, gdzie aktualnie brakuje dostatecznego zaangażowania i zainteresowania ze strony bardziej świadomych i gotowych do zmiany swych wzorców postępowania firm czy konsumentów. Działanie to jest tym bardziej istotne, że bez niego polaryzacja wokół przedstawianych jako wybór stylu życia decyzji prośrodowiskowych (na dodatek podejmowanych wybiórczo i prezentowanych wygodnie dla osób i grup społecznych, krytykujących bezczynność innych19) uniemożliwi sukces polityk ekologicznych, poszerzenie pozytywnych skutków ich wdrażania oraz minimalizacji negatywnych efektów ubocznych, wynikłych z nieskoordynowanego charakteru zachodzących zmian.
Na szczeblu unijnym pojawia się pytanie o to, czy ambitne założenia Europejskiego Zielonego Ładu możliwe są do zrealizowania w obecnych ramach traktatowych. Silniejsza koordynacja polityk energetycznych napotyka na opór państw członkowskich, przyzwyczajonych do bardziej niezależnego kształtowania swych miksów energetycznych. Problem polega na tym, że różne tempo dekarbonizacji poszczególnych systemów w obliczu istnienia wspólnych wyzwań (takich jak rozgrywanie poszczególnych krajów przez Rosję za pomocą jej surowców energetycznych) oraz europejskiego systemu energetycznego zaczyna być coraz trudniejsze w realizacji.
Skuteczne wdrożenie unijnej polityki klimatycznej – w tym realna dyskusja na temat jej kształtu i szczegółowych zapisów w miejsce prostego wsparcia lub odrzucania Europejskiego Zielonego Ładu – wymagać będzie raczej więcej, niż mniej Europy. Poparcia dla wzmocnienia integracji nie uda się jednak zmobilizować, jeśli zabraknie zaufania między poszczególnymi państwami. Zwolennicy zwiększenia ambicji klimatycznych kontynentu, oprócz przypominania o naukowej wiedzy o klimacie, muszą również klarowniej komunikować to, w jaki sposób chcą sfinansować zieloną transformację i w jaki sposób chcą rozłożyć jej ciężary oraz korzyści społeczne i ekonomiczne.
Od poziomu krajowego oczekiwać powinniśmy zrozumienia znaczenia wyzwania klimatycznego. Chodzi m.in. o umiejętność dopominania się o odpowiednie środki na dopasowaną do punktu wyjścia ścieżkę transformacji klimatycznej. Mowa zatem o solidarności na szczeblu europejskim, jak i gotowości do okazywania jej w obliczu wyzwań innych państw członkowskich UE oraz klimatycznej współpracy na rzecz zmian na Globalnym Południu.
Jednocześnie kluczowe staje się wykorzystywanie kompetencji oraz możliwości (finansowych, organizacyjnych, osobowych) jednostek centralnych do wspierania lokalnych społeczności w obliczu oczekiwanych zmian. Jeśli oczekujemy poszerzania obszarów ochrony przyrody, umożliwiającego ekosystemom takim jak osuszone mokradła (zmieniającym się przez to z magazynów w emitentów dwutlenku węgla) ich regenerację, lokalne społeczności muszą otrzymać wsparcie w tworzeniu strategii ich przyszłego rozwoju w oparciu o podstawy inne niż eksploatacja zasobów środowiska.
Nie zaszkodzi również regularne analizowanie barier utrudniających zieloną i sprawiedliwą transformację, a także ich znoszenie. Szczególna uwaga poświęcona powinna być możliwości wspierania lokalnych gospodarek poprzez działania takie, jak upowszechnienie aspektów
społecznych i środowiskowych w zamówieniach publicznych, zwiększenie środków na termomodernizację czy odbudowę lokalnych połączeń transportu publicznego. Przykładem pozytywnego działania może być wspieranie przez Ministerstwo Środowiska 44 Miejskich Planów Adaptacji, mających być dla lokalnych samorządów w miastach powyżej 100 tysięcy mieszkańców pomocą w dostosowywaniu się do przewidywanych skutków zmiany klimatu, takich jak fale upałów czy gwałtowne zjawiska pogodowe20 .
Wspierane powinny być nie tylko innowacje technologiczne i ich wdrażanie, ale również innowacje społeczne, takie jak spółdzielnie energetyczne. Jak wskazuje raport „Spółdzielcza transformacja” to właśnie kooperatywy mogą być formą prowadzenia działalności gospodarczej szczególnie przydatną w regionach, które odchodzić będą od wydobycia węgla21 .
Poziom lokalny to z kolei ten, który z jednej strony powinien najlepiej umieć łączyć lokalny kontekst z globalnymi trendami. Patrząc na to, jak w 2022 r. wciąż musimy głośno domagać się końca pomysłów na betonowanie reprezentacyjnych
b brian kusler, flickr.com/photos/briankusler/23331054
przestrzeni publicznych, dokonywanych pod hasłem rewitalizacji, można rzecz jasna mieć pewne wątpliwości co do tego, czy wszystkie samorządy rozumieją potrzebę zerwania ze status quo.
Jeśli jednak sprawiedliwie ocenić sytuację, warto również wspomnieć, że mamy pierwsze wspólnoty deklarujące w naszym kraju cel osiągnięcia stanu neutralności klimatycznej. Co ciekawe, obok dużych miast – Warszawy i Krakowa – ich przyjęciem zainteresował się również subregion wałbrzyski czy Wielkopolska Wschodnia. To rejony, które dobrze rozumieją skutki odgórnej, nieskoordynowanej i realizowanej bez troski o aspekty społeczne transformacji gospodarczej, albo obawiają się powtórzenia tego scenariusza w kolejnych latach.
Władze lokalne – poza środkami europejskimi, spośród których istotna część już dziś zarezerwowana jest na działania na rzecz budowy bardziej zielonego i zarazem cyfrowego kontynentu – mają do dyspozycji co najmniej dwa ważne narzędzia. Pierwszym z nich jest sieciowanie. Od lat dobrze znanym, acz niedocenianym, rozwiązaniem są miasta i regiony partnerskie. Mogą stawać się one źródłem cennej wiedzy
o wyzwaniach i dobrych praktykach z zakresu zielonej transformacji. W przypadku regionów szczególnie uzależnionych od wydobycia paliw kopalnych dzielenie się doświadczeniami odbywa się chociażby poprzez Platformę Regionów Węglowych w Transformacji, wspieraną przez Unię Europejską22 .
Drugim, znacznie bardziej lokalnym pomysłem, jest wykorzystywanie narzędzi demokracji deliberatywnej i partycypacyjnej. Tak na szczeblu krajowym (np. we Francji czy w Wielkiej Brytanii), jak i lokalnym (w Polsce chociażby w Warszawie czy Poznaniu) przyjmowały one formę paneli klimatycznych, w których wylosowane wśród ogółu mieszkańców osoby, odzwierciedlające strukturę demograficzną danej wspólnoty, we współpracy z ośrodkami eksperckimi oraz w ramach wewnętrznego dialogu wypracowywały zestaw rekomendacji dla władz.
Szacunek dla przeszłości, troska o przyszłość
Troszcząc się o zapewnienie odpowiedniej jakości życia przyszłym pokoleniom nie możemy zapominać o dziś żyjących i ich doświadczeniach. Szczególnie wyraźnie wyzwanie to przejawia się regionach, których rozwój przez dziesięciolecia opierał się na wydobywaniu paliw kopalnych i innych surowców czy na wysokoemisyjnym przemyśle.
To, z jaką opowieścią budujemy świat trwałego, zrównoważonego rozwoju, jest równie ważne, jak wybierane przez nas technologie czy narzędzia polityczne. To równocześnie coś, na co nie zwracają szczególnej uwagi osoby preferujące sprowadzenie rozwiązania kryzysu klimatycznego do eksperckiego wdrożenia odpowiednich technologii.
Dzięki nauce wiemy dziś, że spalanie paliw kopalnych doprowadziło naszą cywilizację do niezwykle trudnego punktu zwrotnego – momentu, w którym wybiera ona między dalszym przymykaniem oczu na szkody generowane przez dotychczasowy model gospodarczy a dokonaniem zwrotu w stronę przyszłości bardziej przyjaznej dla ludzi i środowiska. Nie unieważnia to jednak faktu, iż ten sam model umożliwił również wzrost dobrobytu i powstanie warunków do uwzględnienia potrzeb społecznych.
Nie trzeba dokonywać nostalgicznego koloryzowania przeszłości, by zdać sobie sprawę z tego, że dla wielu osób model, w którym energetykę opieraliśmy np. na węglu, był również przestrzenią tworzenia lokalnej kultury i wspólnoty, samoorganizacji społecznej, walki o swoje prawa w miejscu pracy i poza nim albo cieszenia się zdobyczami tego czy innego modelu państwa dobrobytu. Jeśli tego typu społeczności chcemy przyciągnąć do wizji zielonej przyszłości, musimy ów kontekst społeczny brać pod uwagę.
Zapewne nie zawsze uda się płynnie i bezproblemowo przenieść każdą zainteresowaną osobę z gospodarki epoki paliw kopalnych do branż bardziej cyrkularnych, opartych na regeneracji społeczności i ekosystemów. Jeśli jednak nie podejmiemy tej próby, trudno będzie nie tylko o realizację hasła sprawiedliwości klimatycznej, ale i o osiągnięcie nawet wąsko zdefiniowanego celu ochrony klimatu.
Najbardziej narażonym na ryzyka przejścia grupom społecznym nie pomoże ani kurczowe trzymanie się wizji, jakoby kryzys klimatyczny nie miał miejsca, węgla starczy nam na dwieście lat, a cały ten zgiełk to spisek przeciwko Polsce, ani udawanie, że proces ten nie wymaga namysłu i działania ze strony instytucji, których celem ma być dbanie o dobro wspólne. Zabranie w tę wspólną podróż związków zawodowych, podkreślenie roli spółdzielczości, zaoferowanie lokalnym społecznościom narzędzi sprawczości w procesie zielonej transformacji – to niezbędne elementy układanki społeczno-klimatycznej.
To, do jakiego społeczeństwa zaprowadzi nas ta droga, zależy od naszych działań – nie tylko (a może nawet nie przede wszystkim) od indywidualnych wyborów konsumenckich, ale również od obywatelskiej postawy i organizowania się na rzecz sprawiedliwości klimatycznej.
Przypisy: 1. Are We Building Back Better? Evidence from 2020 andPathways for Inclusive Green Recovery Spending, United Nations
Environment Programme 2021: https://wedocs.unep.org/ bitstream/handle/20.500.11822/35281/AWBBB.pdf (data dostępu do wszystkich materiałów w tekście: 6.8.2022). 2. REPowerEU: przystępna cenowo, bezpieczna i zrównoważona energia dla Europy, Komisja Europejska, 18.5.2022: https://ec.europa.eu/info/strategy/priorities-2019-2024/ european-green-deal/repowereu-affordable-secure-andsustainable-energy-europe_pl. 3. Deklaracje te śledzi, gromadzi i analizuje projekt Climate
Action Tracker: https://climateactiontracker.org. 4. A. Lee, In London, inequalities infect the air we breathe, Trust for London, 14.10.2020: https://www.trustforlondon.org. uk/news/london-inequalities-infect-the-air-we-breathe/. 5. A. R. Hochschild, Obcy we własnym kraju, Warszawa 2017. 6. M. Kurtyka, Zwrot ku sprawiedliwej transformacji, Warszawa 2022.
7. Climate Change 2022: Impacts, Adaptation and Vurnerability, Intergovernmental Panel on Climate Change, luty 2022: https://www.ipcc.ch/report/ sixth-assessment-report-working-group-ii/. 8. The six-sector solution to the climate crisis, United Nation
Environment Programme 2020: https://www.unep.org/ interactive/six-sector-solution-climate-change/. 9. Jedną z publikacji, prezentujących dostępne nam pole możliwości, jest Exponential Roadmap. Scaling 36 solutions to halve emissions by 2030: https://exponentialroadmap. org/wp-content/uploads/2020/03/ExponentialRoadmap_1.5.1_216x279_08_AW_Download_Singles_Small.pdf 10. Clearing the air. How carbon pricing helps Canada fight climate change, Ecofiscal Commission 2018: https://ecofiscal. ca/carbon-pricing-works/. 11. A Green New Deal. Joined-up policies to solve the triple crunch of the credit crunch, climate change and high oil prices, New Economics Foundation 2008: https://neweconomics.org/2008/07/green-new-deal. 12. http://www.un.org.pl. 13. P. M. Boulanger, Beyond old cleavages, new green debates, Green European Journal 3, wrzesień 2012: https://www.greeneuropeanjournal.eu/ beyond-old-cleavages-new-green-debates/. 14. Climate action starts at home. Climate action research report – 2018: https://globescan.com/wp-content/uploads/2018/09/
IKEA-GlobeScan_Climate_Action_Report_Sept2018.pdf. 15. Najnowsze wydanie dostępne jest pod adresem https:// www.weforum.org/reports/global-risks-report-2022. 16. P. Greenfield, V. Ni, „Ecological civilisation”: an empty slogan or will China act on the environment?, „The Guardian” 16.10.2021: https://www.theguardian.com/environment/2021/oct/16/ecological-civilisation-empty-slogancop15-or-will-china-act-on-environment-aoe. 17. Na dodatek trendy te zauważalne były już kilka lat temu. Zob. np. R. Coombs, China’s Energy Transition:
Rapid Growth on a Long Road, Heinrich Boell Stiftung 20.6.2016: https://us.boell.org/en/2016/06/20/ chinas-energy-transition-rapid-growth-long-road. 18. D. Runciman, Jak kończy się demokracja, Warszawa 2019. 19. Więcej o zagrożeniach wynikłych ze wzajemnego obwiniania się różnych grup społecznych: Z. Bieńkowska, P. Drygas,
P. Sadura, Nie nasza wina, nie nasz problem. Katastrofa klimatyczna w oczach Polek i Polaków podczas pandemii, Warszawa 2021: https://pl.boell.org/sites/default/files/2021-03/ nie%20nasza%20wina.pdf. 20. http://44mpa.pl/miejskie-plany-adaptacji/. 21. W. Bielecki, J. Erbel, Ł. Komuda, M. Szczerba, J. Zygmuntowski, Spółdzielcza transformacja, Warszawa 2022: https:// www.hub.coop/wp-content/uploads/2022/01/Spoldzielcza_Transformacja.pdf. 22. Initiative for coal regions in transition. Komisja Europejska: https://energy.ec.europa.eu/topics/oil-gas-and-coal/ eu-coal-regions/initiative-coal-regions-transition_en. 23. https://www.climateassembly.uk. 24. Warszawski Panel Klimatyczny, Urząd Miasta Warszawa: https://eko.um.warszawa.pl/panel-klimatyczny.
Bartłomiej Kozek – polski korespondent magazynu „Green European Journal”. Pełni funkcję kierownika działu zielonej transformacji w UNEP/ GRID-Warszawa – organizacji realizującej misję Programu ONZ ds. Środowiska (UNEP) w Polsce. Specjalizuje się w kwestiach związanych z klimatem, gospodarka o obiegu zamkniętym oraz
przyjazną dla ludzi i środowiska polityką miejską. bn Knut-Erik Helle, flickr.com/photos/deepeco/4743020585