BIAŁY KURIER, 1
22 marca 2011, nakład: 10 tys. egz.
DLACZEGO
WSPIERAMY
PIELĘGNIARKI I POŁOŻNE 1.
Bo walczą w słusznej sprawie. Praca pielęgniarki i położnej jest zawodem szczególnym, bo ma bezpośredni wpływ na stan zdrowia pacjentów. Walcząc o jak najpewniejsze gwarancje w zakresie praw pracowniczych, pielęgniarki bronią nie tylko swojej sytuacji materialnej, ale także nas wszystkich.
NIE
KONTRAKTOM NA ODDZIAŁACH
SZPITALNYCH!
2.
Bo są grupą zawodową, do której należą głównie kobiety i która wciąż jest słabo opłacana. Z tych dwóch powodów pielęgniarki i położne są w trudniejszej sytuacji wobec pracodawcy niż reszta personelu medycznego. Dla każdego, komu bliskie są ideały godności pracy, a także równego statusu kobiet i mężczyzn, reprezentacja związkowa pielęgniarek i położnych jest naturalnym partnerem do wspólnych starań o modernizację prawa pracy w Polsce.
3.
Bo mamy zaufanie do związku, który niezależnie od barw politycznych rządu występował zawsze w obronie praw pielęgniarek i położnych, wspierając także inne grupy zawodowe w Polsce. Związki zawodowe i protesty w obronie ludzi pracy należą do najważniejszych instytucji demokratycznej sfery publicznej. W imieniu zespołu „Białego Kuriera” i z pozdrowieniami dla OZZPiP
Sławomir Sierakowski
STANOWISKO
OGÓLNOPOLSKIEGO ZWIĄZKU ZAWODOWEGO
PIELĘGniAREK I POŁOŻNYCH
OZZPiP nigdy nie zajmował stanowiska, że pielęgniarki i położne mają pracować wyłącznie na umowę o pracę. Mówił, że należy rozdzielić formę zatrudnienia tak, aby kontrakty nie funkcjonowały tam, gdzie jest 24-godzinna opieka nad pacjentem. Do momentu drugiego czytania taki zapis funkcjonował. Momentem spornym stał się fakt wprowadzenia poprawki, która to zmieniła. W toku rozmów związek przez kilka dni przekonywał na podstawie argumentów prawnych, mery-
torycznych z życia, że jest to niebezpieczne dla całego systemu ochrony zdrowia. Propozycje przedstawione przez Minister Zdrowia, które w toku prac konsultowaliśmy z prawnikami, były ukierunkowane na wprowadzenie ograniczeń dla pracy na kontraktach, co nie jest w kompetencjach związku zawodowego. I na takie rozwiązania nie można było się zgodzić. Dlatego nadal uważamy, że zawód lekarza i pielęgniarki czy położnej nie jest tożsamy i argumentacja niezgodności konstytucyjnej jest chybiona. Na dowód naszych dobrych intencji przedstawiamy opinię dr Adama Bodnara z Zakładu Praw Człowieka,Wydział Prawa i Administracji UniwersytetuWarszawskiego (s.7). W imieniu Zespołu negocjacyjnego Przewodnicząca zarządu Krajowego OZZPiP Warszawa, dn. 21 marca 2011
Dorota Gardias
BIAŁY KURIER, 2
BIAŁY KURIER, 3
CO TO ZNACZY POPIERAĆ PIELĘGNIARKI? Kazimiera Szczuka „Popieramy słuszny protest pielęgniarek!” – głosił stary transparent-patykowiec niesiony na zimowej manifie prawo-człowieczej 10 grudnia 2000 roku. O co chodziło? Pielęgniarki okupowały wówczas Ministerstwo Zdrowia na Miodowej. Organizowały protesty w regionach i na terenie zakładów pracy. Gdzieniegdzie nawet blokowały drogi. Feministki niewiele jeszcze wtedy wiedziały o problemach ochrony zdrowia, a pielęgniarki i położne niezbyt interesowały się feminizmem. Dzielił nas dystans znaczniejszy niż realna odległość między Miodową a pałacem Staszica w Warszawie. Łączyło nas to, że jesteśmy kobietami. I że protestujemy na ulicy. Aby popierać pielęgniarki, nie trzeba znać tajników kolejnych reform systemu ochrony zdrowia. Nie każdy musi wiedzieć, co zawierała tzw. ustawa wedlowska, poprawka 59 a do tej ustawy, co to są normy pracy, a co uznanie kwalifikacji. Owszem, warto rzucić okiem na prostą statystykę: w Polsce na 1 tysiąc mieszkańców przypada 5 pielęgniarek. W Czechach – nieco ponad 8. W Niemczech – prawie 10. Partia Zieloni 2004, ogłaszając poparcie dla obecnego „sejmowego” protestu pielęgniarek , określa sposób relacjonowania konfliktu przez media jako tabloidowy. Ma rację, bo postawienie naprzeciw siebie szczęśliwej pielęgniarki na kontrakcie i działaczek związku zawodowego walczących o stabilność etatów to chwyt demagogiczny.
cego na układy polityczne. OZZPiP nie jest organizacją nomenklaturową, ani dawnego, ani nowego typu. Utrzymuje się ze składek. Liczy 78 tysięcy członków (czytaj: członkiń, z nielicznymi wyjątkami). Nie mnoży etatów związkowych, opłaca jedynie etat przewodniczącej i etaty pracowników biurowych. Większość Zarządu Krajowego pracuje dla związku non profit. W ramach ciekawostki warto wiedzieć, że poprawa zarobków w ochronie zdrowia, o którą walczyły pielęgniarki w Białym Miasteczku, została w całości skonsumowana przez lekarzy. Dziś dysproporcja płac między lekarzem a pielęgniarką w Polsce sięgnęła rozmiarów nigdy nie notowanych. Miesięczna pensja pielęgniarki wynosi nierzadko tyle, co wynagrodzenie za jeden świąteczny dyżur lekarza.
Dziś dysproporcja płac między lekarzem a pielęgniarką w Polsce sięgnęła rozmiarów nigdy nie notowanych. Miesięczna pensja pielęgniarki wynosi nierzadko tyle, co wynagrodzenie za jeden świąteczny dyżur lekarza.
Warto też wiedzieć, co to takiego „umowa walizkowa”. Dotyczy właśnie pracy pielęgniarki kontraktowej. Zgodnie z obecnym prawem może ona wykonywać pracę w domu pacjenta. Przychodzi do niego z kuferkiem czy też walizką, w której znajduje się, mówiąc umownie, potrzebny choremu kawałek szpitala. Ma też z tego tytułu dodatkowe obowiązki, takie jak na przykład prowadzenie dokumentacji. Jeśli jednak pielęgniarka pracuje w szpitalu, wykonuje pracę zespołową określoną przez kodeks jako praca pod nadzorem – powinna mieć etat. Tak argumentują liderki OZZPiP. Nawet, jeśli niewiele wiemy na temat realiów pracy w szpitalu albo wyjątkowo cenimy zalety samozatrudnienia (a pewnie tak jest, jeśli daje nam to możliwość zarabiania dużo i płacenia minimalnego ZUS-u) – nawet wówczas, możemy oprzeć się na tym, co wiemy.
OZZPiP to konkretna organizacja pracownicza. Zapewne sympatyzowaliśmy z nią w czerwcu i lipcu 2007 roku, kiedy nieźle dawała popalić ówczesnemu premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu. Otóż OZZPiP w ogóle się od tamtego czasu nie zmienił. Wcześniej, jeszcze przed IV RP też był taki jak teraz. Protestował i za rządów AWS-u, i za SLD, i za PiS. Robi to również dziś, za rządów PO. Świadczy to o uczciwości związku, dbającego o interesy pielęgniarek i położnych i nieidą-
Warto to wszystko wiedzieć, ale nie jest to wiedza konieczna do tego, aby popierać pielęgniarki. Po prostu są to kobiety dobrze zorganizowane, coraz lepiej wykształcone i wciąż bardzo źle opłacane. Jak każda sfeminizowana grupa zawodowa. W polskim ruchu związkowym liczy się siła mięśni, a nie siła argumentów. Mundurowi mają lepiej niż fartuchowe. „Panie” często ukazywane są jako nielogiczne, emocjonalne, w domyśle: leniwe. Panowie, może i chamy, ale za to skuteczne.
Szeroko rozumiany ruch kobiecy staje w obronie kobiet dyskryminowanych. Jeśli tak, moje koleżanki z Kongresu Kobiet powinny popierać pielęgniarki. Są to kobiety dyskryminowane na rynku pracy. Wychowujące dzieci. Opiekujące się starymi rodzicami. Zorganizowane i dzielne. Solidarne. Śpiące w ostatnich dniach na okropnej, zielonej wykładzinie sejmowej podłogi. Magdalena Środa traktuje poparcie dla pielęgniarek jako oczywistość. A reszta pań? Bo co to właściwie znaczy „popierać pielęgniarki?” Czy wymaga to pełnej zgody na ich nie zawsze zrozumiałe postulaty? Osobistej sympatii dla środowiska białych czepków? Stanięcia przeciwko szanowanej na ogół minister Kopacz? Nic podobnego. Deklarując poparcie dla pielęgniarek, deklarujemy zaufanie wobec liderek związku. Wiele razy udowodniły, że wiedzą, co robią. Popieramy stanowcze negocjowanie własnych interesów przez kobiety, które już były z nami i na manifie, i na Kongresie Kobiet. Deklarując poparcie dla pielęgniarek, deklarujemy niezbędne minimum solidarności kobiet. Pani minister Kopacz też przekażmy wyrazy szacunku i zaufania. Też jest kobietą wykonującą ciężką i odpowiedzialną pracą. Jej aktualnym adwersarkom należy się jednak więcej wsparcia. Są same. I mają znacznie mniej władzy. Kazimiera Szczuka – krytyczka literacka, feministka, publicystka
Kalendarium protestów pielęgniarek i położnych* 19 czerwca – 15 lipca 2007 Białe Miasteczko (patrz: s. 8) 17 października 2007 Protest w Szpitalu Wojewódzkim w Suwałkach. Pielęgniarki domagają się m.in. podwyżki płac, skarżą się na warunki pracy. Strajk zakończył się po 21 dniach wywalczeniem podwyżek w wysokości 400 złotych brutto. 21 stycznia 2008 Ogólnopolski protest pielęgniarek i położnych; w wielu placówkach pielęgniarki odchodzą na dwie godziny od łóżek pacjentów. Pielęgniarki domagają się wzrostu wynagrodzeń i lepszej ochrony praw pracowniczych. 24 stycznia 2008 Całodobowy protest w Szpitalu Zespolonym w Kaliszu. Pielęgniarki domagają się podwyżki płac. 11 lutego pielęgniarki zmieniły formę strajku, wróciły do normalnej pracy, ale kilka z nich rozpoczęło głodówkę. 28 stycznia 2008 Protest w Szpitalu Wojewódzkim w Przemyślu. Pielęgniarki domagają się podwyżki płac. 1 lutego 2008 Protest w Wojewódzkim Podkarpackim Szpitalu Psychiatrycznym w Żurawicy. Protest trwał, z przerwami, do 15 marca. Pielęgniarki domagały się pięciuset złotych podwyżki w dwóch ratach (300 zł od marca, kolejne 200 zł od października), otrzymały czterysta złotych (280 zł od marca i 120 zł od października). 20 lutego 2008 Bezterminowy strajk w Szpitalu Specjalistycznym w Pile. Pielęgniarki domagają się podwyżki płac w wysokości 1500 złotych, co stanowi połowę kwoty podwyżki lekarzy w tym szpitalu. 28 lutego strajk został zawieszony. Strony sporu nie chciały podawać informacji o uzgodnionej podwyżce.
Przemęczone pielęgniarki będą popełniać błędy Z Dorotą Gardias rozmawia Jan Smoleński Jan Smoleński, Krytyka Polityczna: Jak przebiegała końcówka negocjacji z minister zdrowia Ewą Kopacz i wiceministrem Jakubem Szulcem? Dorota Gardias, Przewodnicząca Zarządu Krajowego OZZPiP: Nie chcę opowiadać o szczegółach rozmów, bo tego wymaga kultura negocjacji. Mogę powiedzieć, że jedna i druga strona przedstawiała argumenty. My od samego początku uważałyśmy, że nie powinno być takiego samego zapisu, jak dla lekarzy; zapisu, który otwiera szeroko drzwi dla umów cywilnoprawnych dla pielęgniarek i położnych w szpitalach.
nowić, co zrobić, bo nie ma chętnych kobiet do tego zawodu. Ten zawód umiera. W końcu będziemy mieli w Polsce poważny problem. Gdyby pielęgniarki nie brały dodatkowych godzin, to okazałoby się, że nie ma kto stać przy pacjentach. Pielęgniarek jest za mało. Rząd chce rozwiązać ten problem właśnie umowami cywilnoprawnymi. Według kodeksu pracy miesięczny limit dla pielęgniarek to 168 godzin pracy. Osób na umowach zleceniach takie limity nie będą obowiązywać. To tak, jakbyśmy klonowali pielęgniarki. Zresztą już są przypadki, że pielęgniarki na kontraktach pracują 240, a nawet 300 godzin miesięcznie. Przemęczone pielęgniarki mogą nie zauważyć, że pacjentowi potrzebny jest tlen albo zapomną podać leki – będą popełniać błędy, być może tragiczne w skutkach. My mamy do czynienia z czło-
Minister zdrowia powołuje się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Twierdzi, że zgodnie z nim nie można zabronić zatrudniania pielęgniarek na umowy zlecenia.
28 lutego 2008 W Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Koninie pielęgniarki na 24 godziny odeszły od łóżek pacjentów. Powodem protestu był brak porozumienia z dyrekcją w sprawie podwyżek wynagrodzeń. 10 marca 2008 Protest w Szpitalu Wojewódzkim w Białymstoku. Pielęgniarki przez trzy dni okupowały szpital, ostatniego dnia prowadziły głodówkę. Pielęgniarki domagały się podwyżek płac – od marca o 380 zł netto. 12 marca protest został zawieszony. Ustalono, iż do rozmów o podwyżkach strony wrócą. 9 kwietnia 2008 Bezterminowy strajk pielęgniarek w szpitalu w Namysłowie. Od łóżek pacjentów odeszły siostry na trzech oddziałach. Strajk zakończył się podwyżką płac 14 kwietnia. 4 listopada 2008 Strajk w Szpitalu Wojskowym w Lublinie. Pielęgniarki domagają się podwyżki płac. Strajk zakończył się 5 listopada. Strony sporu nie podały informacji o uzgodnionej podwyżce. 8 września 2008 Protest w Szpitalu im. Barlickiego w Łodzi. Pielęgniarki domagają się podwyżki plac. Protest został zawieszony 18 września. 12 listopada 2008 Strajk w Szpitalu Powiatowym w Żywcu. Wzięło w nim udział ponad 200 pielęgniarek. Protest zakończył się 17 listopada. 18 listopada 2008 Protest w Szpitalu Powiatowym w Lipsku. 150 sióstr okupuje szpital, część z nich prowadzi protest głodowy. Protest zakończył się 2 grudnia. 5 stycznia 2009 Strajk pielęgniarek w szpitalu w Lubartowie. Pielęgniarki domagają się 400 złotych podwyżki płac. Protest zakończył się 9 stycznia porozumieniem, w myśl którego pielęgniarki miały dostać 200 zł podwyżki od stycznia i 50 zł od kwietnia. 13 stycznia 2009 Strajk w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Pielęgniarki prowadziły głodówkę i okupowały szpital. Protest zakończył się 19 stycznia, pielęgniarki otrzymają 300 złotych brutto stałego dodatku do pensji. 18 marca 2009 Strajk w Powiatowym Zespole Zakładów Opieki Zdrowotnej w Będzinie. Pielęgniarki domagają się kilkusetzłotowej podwyżki. Protest trwał jeden dzień, pielęgniarki zależnie od stażu pracy otrzymają od kilkudziesięciu do nieco ponad 200 złotych podwyżki. 4 sierpnia 2009 Strajk w Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu. Siostry początkowo żądały podwyżki w wysokości 600 zł brutto, ale w trakcie negocjacji zmniejszyły te żądania do 450 zł. Strajk trwał do 16 sierpnia, pielęgniarki nie otrzymały jednak stałych podwyżek, a jedynie dodatki do pensji – łącznie ok. 1000 zł. 8 lutego 2010 Protest w szpitalach w Bielsku-Białej, Żywcu, Bystrej i Międzybrodziu. Protestujące żądają ujednolicenia stawek oraz uregulowania pozycji pielęgniarki w polskim systemie. Strajk zakończył się 26 lutego. 22 lutego 2010 Pikieta pod Ministerstwem Zdrowia zorganizowana przez pielęgniarki z OZZPiP wsparte przez Wolny Związek Zawodowy „Sierpień 80” i Porozumienie Kobiet 8 Marca. Pikieta odbywała się kolejno przez 4 dni, do dnia zawarcia porozumienia w szpitalach na Podbeskidziu. Strony sporu nie chciały podawać informacji o uzgodnionej podwyżce.
opracowała: Sylwia Goławska *Podajemy tylko wybrane protesty o zasięgu lokalnym.
się znają, znają swoje miejsce pracy i znają pacjentów. Gdy przyjdzie jakaś pielęgniarka z zewnątrz, to inne, zamiast skupiać całą uwagę na pacjentach, będą musiały ją instruować. Zespoły dają pacjentom poczucie bezpieczeństwa. Poza tym to pracodawcy będą oszczędzać na kontraktach. Same pielęgniarki będą opłacały najniższy możliwy ZUS, bo na więcej nie będzie je stać. Obliczyłyśmy, że jeśli 200 tys. pielęgniarek będzie tak funkcjonować, to w ciągu roku do ZUS wpłynie o prawie 1,5 mld złotych mniej! My patrzymy trochę szerzej niż do kolejnej kadencji. Nie mówię już o wysokości emerytur dla pielęgniarek i położnych – będą głodowe. Rozmawiałyśmy z panią minister przez 3,5 roku, bez strajków i protestów, choć nie zawsze było różowo. Ten spór nie dotyczy pieniędzy, choć o to również powinnyśmy walczyć. Teraz chodzi o bezpieczeństwo pacjentów. Ja też jestem pacjentką i nie chcę, żeby zastrzyk robiła mi pielęgniarka po 48 godzinach pracy.
Dlaczego? Te dwa zawody bardzo się różnią. Zawód pielęgniarki i położnej jest zawodem podległym służbowo. Kodeks pracy w artykule 22 – w skrócie – stanowi, że pracownik pod nadzorem nie może być zatrudniony na umowę cywilnoprawną. Umowy zlecenia są przeznaczone dla samodzielnych podmiotów. Pielęgniarki oddziałowe układają grafiki i plany pracy – to są znamiona umowy o pracę. Pielęgniarki i położne pracujące na oddziałach nie są samodzielnymi podmiotami. Dzisiejszy stan prawny zabrania takiej formy zatrudnienia. Obecnie na kontraktach pracuje niecałe 5 proc. pielęgniarek. Praktyka stosowania kontraktów była omijaniem prawa. I to potwierdza opinia prawna dr. Adama Bodnara (patrz: s. 7). Jeśli ustawa w obecnym kształcie zostanie podpisana przez prezydenta, a nasze obawy co do zmuszania pielęgniarek do przejścia na kontrakty się sprawdzą, to będziemy mieli następującą sytuację. W szpitalach, nazywanych przez ustawę podmiotami działalności leczniczej, będzie kilkadziesiąt – jeśli nie kilkaset – podmiotów gospodarczych, pielęgniarskich i lekarskich. To absurd. Dlaczego minister Kopacz tak nalega na kontrakty? Proszę pytać minister Kopacz. Mam wrażenie, że chodzi o niedobór pielęgniarek, o czym nasz związek mówi od dawna. Powtarzałyśmy, że trzeba się zasta-
wiekiem, w dodatku chorym. Obawiamy się o jakość naszych usług. Nie ma siły, żeby ktoś przemęczony pracował tak samo dobrze, jak ktoś wypoczęty. Kierowcy autokarów po czterech godzinach jazdy muszą robić 45 minut przerwy. Maszyniści nie mogą być zatrudniani na kontrakty, ponieważ ciąży na nich zbyt duża odpowiedzialność. My też taką odpowiedzialność niesiemy. I wiemy, ile możemy wytrzymać. Związek na etapie prac nad ustawą przedstawiał te wszystkie argumenty. Ale zapis o kontraktach dla pielęgniarek został wprowadzony w ostatniej chwili, najpewniej na czwartkowym posiedzeniu Komisji Zdrowia. Dopiero wtedy dowiedziałyśmy się, że taki zapis ma być w ustawie. Dlatego zdecydowałyśmy się zostać w Sejmie. Minister Kopacz twierdzi, że przez ostatnie dni wprowadzały ją panie w błąd. W błąd zostało wprowadzone polskie społeczeństwo i oszukana została nie pani minister, tylko polskie pielęgniarki. My nie jesteśmy przeciwko umowom cywilnoprawnym. Uważamy, że na takich umowach nie powinny pracować pielęgniarki tylko – powtarzam – tylko na oddziałach szpitalnych, tam, gdzie sprawuje się całodobową opiekę nad pacjentem. Tylko o to występowałyśmy do ministerstwa. Na oddziale pracuje zespół pielęgniarek, team. One
To były inne okoliczności i zapytanie dotyczyło czego innego. Trybunał miał określić, czy pielęgniarki mogą mieć umowy cywilnoprawne. Uznał, że mogą i ja nie widzę w tym nic złego. Niech mają – jak chcą – kontrakty w przychodniach, w izbach przyjęć, w prywatnych gabinetach czy podczas wizyt domowych, ale nie na oddziałach szpitalnych. Nawet nie chodzi nam o blok operacyjny czy porodowy! Cały czas się mówi, że jeśli będą inne zapisy dla lekarzy i inne dla pielęgniarek, jeśli chodzi o formy zatrudnienia, to Trybunał uzna to za niekonstytucyjne i cała ustawa trafi do kosza. Tak wynikało z opinii zrobionej na zlecenie ministerstwa. My zleciłyśmy swoją opinię, z której wynika, że w przypadku pielęgniarek można ograniczyć pewne formy zatrudnienia. Prosiłyśmy, żeby minister poczekała na naszą opinię do dzisiaj rana. Minister chciała „cywilizować” kontrakty. Miał być zagwarantowany jedenastogodzinny odpoczynek w ciągu doby. Nie byłem orłem z matematyki, ale to i tak wychodzi 13 godzin pracy non stop. To grubo ponad 300 godzin miesięcznie. Pani minister może to wpisywać. Ale my jesteśmy związkiem zawodowym, reprezentujemy interesy naszej grupy zawodowej i mamy obowiązek zabezpieczyć ją przed niekorzystnymi zapisami. To jest eksperyment na żywym organizmie. Ochrona zdrowia to jest najważniejsza sprawa w każdym państwie. A jednak cały czas jesteśmy traktowane po macoszemu. Mam wrażenie, że gdyby chodziło o inną grupę zawodową, przyjrzano by się temu dokładniej. Minister nie posłuchała waszej i nie poczekała. Co dalej? Była mowa o wysłuchaniu publicznym w Senacie. We wtorek wyślemy pismo do marszałka senatu. Będziemy naciskać na spotkanie ekspertów, którzy oceniliby naszą propozycję pod względem zgodności z konstytucją. Jeśli to nie wyjdzie, pozostaje weto prezydenta. Jakkolwiek by było, jako członkinie związku wykorzystamy każdą sytuację, żeby mieć możliwość coraz szerszego prezentowania naszego punktu widzenia i przekonywania do niego.
BIAŁY KURIER, 4
BIAŁY KURIER, 5
BALICKI:
stwo skonfliktowało dwie grupy pracowników służby zdrowia. I to pielęgniarki, które w wielu przypadkach były poszkodowane, na przykład na ostatnich podwyżkach wynagrodzeń. Rząd ma rozwiązywać problemy, a nie wzniecać konflikty.
NAJSMUTNIEJSZY DZIEŃ W SEJMIE Z MARKIEM BALICKIM ROZMAWIA MAGDALENA BŁĘDOWSKA Magdalena Błędowska, Krytyka Polityczna: Jaka jest forma zatrudnienia pielęgniarek w Szpitalu Wolskim w Warszawie, którego jest pan dyrektorem? Czy pracują na kontraktach? Marek Balicki, poseł na Sejm RP: U mnie w szpitalu nie ma kontraktów. A z czego to wynika? Na oddziałach szpitalnych w większości przypadków spełnione są warunki, o których mówi artykuł 22 kodeksu pracy, czyli praca pod kierownictwem pracodawcy. W takiej sytuacji powinny być zawierane umowy o pracę, a nie umowy cywilnoprawne. Wbrew temu, co twierdzą w mediach różni menadżerowie, że kontrakty ułatwiają organizację pracy, ja uważam, że na oddziałach, gdzie opieka odbywa się przez siedem dni w tygodniu przez 24 godziny na dobę, to właśnie kodeks pracy daje pracodawcy odpowiednie instrumenty, żeby taką pracę dobrze zorganizować.
A jest w ogóle możliwe realne zabezpieczenie pielęgniarek przed sytuacjami, gdy umowy cywilnoprawne są wymuszane przez dyrektorów placówek, na przykład w przypadku cięć budżetowych? Całkowity zakaz kontraktów jest niemożliwy, bo przecież istnieją stanowiska, gdzie nie ma pracy pod kierownictwem i pielęgniarki zawierają je dobrowolnie. Natomiast bezwzględnie konieczne jest wprowadzenie regulacji, które będą gwarantowały bezpieczeństwo pacjentów i zabezpieczały interesy pracowników – tak żeby nie znajdowali się w sytuacji przymusowej i niekorzystnej oraz żeby kontrakty nie obejmowały tych stanowisk, gdzie ewidentnie są spełnione warunki opisane w kodeksie pracy.
Jak częste są obecnie w polskich szpitalach przypadki, że pielęgniarki pracują na umowach zlecenie albo są zatrudniane przez agencje pośrednictwa pracy? Umowy-zlecenia są dopuszczalne tylko w doraźnych sytuacjach, gdy trzeba uzupełnić jakieś niedobory personelu na krótki czas. I takie sytuacje mają teraz miejsce w publicznych szpitalach. Natomiast w firmach prywatnych umowy-zlecenia często zastępują po prostu umowy o pracę, a celem jest ograniczenie kosztów pracy. Odbywa się to ze szkodą pracownika – dla jego składek, wielkości przyszłej emerytury. Dyskusja o kontraktach pomija ten problem. Czy po wejściu w życie ustaw zdrowotnych, gdy szpitale zostaną przekształcone w spółki i będą musiały bilansować swoje finanse, zjawisko zmuszania pielęgniarek do rezygnacji z umów o pracę i przechodzenia na kontrakty albo umowy-zlecenia może się nasilić? Myślę, że tak, jeśli po przekształceniu w spółki szpitale będą prywatyzowane. Mamy taki przykład z Biłgoraja: po sprywatyzowaniu szpitala nie nastąpiło wprawdzie natychmiastowe przejście na umowy cywilnoprawne, ale wynagrodzenia z umów o pracę zostały
Foto: Joanna Erbel
Obrońcy kontraktów w szpitalach powołują się na ich dobrowolność. Czy pielęgniarki na oddziałach naprawdę mają wolny wybór, jeśli chodzi o formę ich zatrudnienia? Myślę, że w wielu przypadkach nie. Ale kontrakty, czyli samozatrudnienie, to jeden problem. Drugi to zatrudnienie na umowy-zlecenia, które są dużo gorsze z punktu widzenia interesów pracowniczych – składek zusowskich itd. Często są one podpisywane w większym stopniu pod przymusem niż kontrakty. Rozumiem, że właśnie przegłosowana w Sejmie ustawa dopuszcza też taką możliwość, a nie tylko kontrakty. Ustawa w ogóle tej kwestii nie porusza. Możemy mieć pretensje do rządu i minister Kopacz, że nie wykorzystała szansy na uregulowanie w ustawie problemów związanych z zatrudnieniem: zasad wynagradzania (powinny być określone jakieś ramy, w jakim zakresie To wszystko zostało zostawione świadczenia są finansowane ze środków publiczna ostatnią chwilę, tak jakby nych) i samych form zaMinisterstwo Zdrowia nagle się trudnienia. Tego nie ma. Minister Kopacz i wiceminister Szulc twierdzą, że byli gotowi wprowadzić różnego rodzaju „zabezpieczenia” do ustawy, regulujące zatrudnienie pielęgniarek na kontraktach. O jakich dokładnie zabezpieczeniach jest tu mowa?
obudziło. A problem był przecież znany od dawna i od dawna trwały rozmowy z pielęgniarkami na ten temat. Ostatni piątek był dla mnie najsmutniejszym dniem w polskim Sejmie, bo ministerstwo skonfliktowało dwie grupy pracowników służby zdrowia.
W czwartek w nocy było posiedzenie Komisji Zdrowia, przekładane z godziny na godzinę z powodu negocjacji z pielęgniarkami. Z tego, co powiedział po tych rozmowach minister Szulc, nie wynikało, żeby zostały przedstawione przez rząd jakieś konkretne propozycje.
Ponad 20 pielęgniarek od czwartku 17 marca nie opuszcza Sejmu.
Zgłosiliśmy poprawkę, która wzmacniała kodeks i mówiła, że nie wolno ogłaszać konkursów na kontrakty, gdy zachodzą przesłanki z artykułu 22. Niestety Platforma Obywatelska tę poprawkę odrzuciła, dlatego naprawdę nie wiem, co rząd innego chce tu wymyślić. Jak pan ocenia intencje i działania rządu w tej konkretnej sprawie pielęgniarek i w trakcie procedowania w Sejmie całego pakietu ustaw zdrowotnych?
To wszystko zostało zostawione na ostatnią chwilę, tak jakby Ministerstwo Zdrowia nagle się obudziło. A problem był przecież znany od dawna i od dawna trwały rozmowy z pielęgniarkami na ten temat. Ostatni piątek był dla mnie najsmutniejszym dniem w polskim Sejmie, bo minister-
obniżone o jedną czwartą. Czyli prywatyzacja będzie powodować albo zmniejszenie wynagrodzeń, jeśli szpital jest zadłużony, albo przejście na mniej korzystne formy zatrudnienia. Protestujące pielęgniarki chciałyby, żeby w trakcie obrad Senatu nad ustawą odbyło się wysłuchanie publiczne. Jakie jeszcze zmiany są możliwe na tym etapie prac? To, co można zrobić najszybciej, to odrzucić ustawę o działalności leczniczej w całości. Z punktu widzenia interesu publicznego byłoby to sensowne. Do przygotowania szczegółowych zapisów dotyczących regulacji zatrudnienia pielęgniarek w szpitalach odpowiednie narzędzia ma rząd. Zależy to więc od niego.
BIAŁY KURIER, 6
ZAWÓD LEKARZA
Niepewność, przemęczenie, brak ochrony. Czyli o co chodzi z tymi kontraktami Adam Ostolski Od kilku dni pielęgniarki protestują w Sejmie przeciwko wprowadzonej w ostatniej chwili do ustawy o działalności leczniczej poprawce dotyczącej możliwości zatrudniania pielęgniarek w szpitalach na kontraktach. Czym są owe kontrakty i dlaczego pielęgniarki tak stanowczo się im sprzeciwiają? W polskim prawie od wielu lat istnieje możliwość zatrudnienia pielęgniarki na kontrakt „w miejscu wezwania”. Pielęgniarka w miejscu wezwania traktowana jest jak jednoosobowa firma. Takie rozwiązanie zostało wymyślone dla pielęgniarek, które faktycznie prowadzą własną działalność gospodarczą i naprawdę same kierują swoją pracą. Niektórzy uważają, że jest to rozwiązanie bardziej „prestiżowe”, bo samodzielna praktyka pielęgniarki kojarzy im się z praktyką lekarską. Ostatnio jednak coraz częściej dyrektorzy szpitali traktują szpital jako „miejsce wezwania”. Robią tak dlatego, że szukają oszczędności albo brakuje im personelu do wypełnienia dyżurów. Pielęgniarki zmuszane
I ZAWÓD PIELĘGNIARKI TO NIE TO SAMO Adam Bodnar są wtedy do przejścia na samozatrudnienie pod groźbą wyrzucenia z pracy. Sytuację taką nazywa się „fałszywym samozatrudnieniem”, gdyż takie pielęgniarki pracują tak naprawdę pod nadzorem pracodawcy. Są takimi samymi pracownicami jak dotychczas – tyle że nie mają już tych samych uprawnień. Co daje takie rozwiązanie dyrekcji szpitala? Przede wszystkim pielęgniarek zatrudnianych na kontrakty nie chronią normy ograniczające czas pracy. Szpital może im zapłacić trochę więcej, ale same muszą sobie opłacać ubezpieczenie społeczne i składki emerytalne. Płacą składki niższe niż w przypadku zatrudnienia na etat, czekają więc je jeszcze niższe emerytury. Z punktu widzenia pielęgniarek taka zmiana oznaczać może nieco większe dochody bieżące, ale za to większe obciążenie pracą i większą niepewność zatrudnienia. Nie dotyczą ich zapisy kodeksu pracy, także te dotyczące ochrony przed molestowaniem seksualnym. Nie mogą również należeć do związków zawodowych, gdyż oficjalnie same są swoimi pracodawcami. Ograniczone zostaje więc ich prawo do obrony swoich praw.
Związki zawodowe uszczęśliwiają pracowników na siłę – nie po raz pierwszy słyszymy ten argument w ostatnich latach. Podobnie jak ten, że ludzie mają prawo wybierać, gdzie, za ile i u kogo będą pracować. Przy okazji dyskusji nad rządowym pakietem ustaw zdrowotnych użyto wciąż żywych w Polsce haseł wprowadzenia wolnego rynku w obszar usług publicznych. Konstytucyjne prawo wyboru – kiedy hasło to pada w debatach społeczno-gospodarczych, włączyć się powinno światełko ostrzegawcze. Gdy dotyczy rynku pracy – należy podnieść alarm. Bo chyba żaden slogan i żadna szlachetna formuła nie służyły równie często realizacji celów nieszlachetnych. Ostatecznie dziesięcioletnie dziecko w manchesterskiej fabryce bawełny też miało kiedyś konstytucyjne prawo wyboru – czy chce pracować 14 godzin na dobę 7 dni w tygodniu, czy może woli umrzeć z głodu. To właśnie związki zawodowe postanowiły je „uszczęśliwić na siłę” i ograniczyć swobodę przedsiębiorcy. To oczywiście przykład skrajny i miejmy nadzieję anachroniczny. Dziś, przynajmniej w naszym świecie, małe dzieci raczej nie pracują, a już na pewno nie tak długo. Ale niektórzy pracują po 300 godzin w miesiącu – to po odliczeniu weekendów daje nieco poniżej 15 godzin na dobę. Nie skłania ich do tego pracoholizm czy inny masochizm, ale katastrofalnie niskie stawki płacy za godzinę. A także wciąż akceptowana patologia zmuszania ludzi do przechodzenia na samozatrudnienie, żeby nie płacić za nich świadczeń przez zyskujących na tym przedsiębiorców. Samozatrudnieni mają sami płacić za swoje ubezpieczenia, prowadzić księgowość i tracą szereg praw pracowniczych. Dodajmy, że
Adam Ostolski – socjolog, wykłada na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym
W przypadku zawodów medycznych dochodzi kwestia dużo poważniejsza. Prawa pracownicze, których bronić powinien związek zawodowy, grają wciąż istotną rolę, zwłaszcza w tak mało uprzywilejowanej grupie, jak pielęgniarki i położne. Jednak nawet nie to jest najważniejsze. W służbie zdrowia priorytetem jest dobro pacjenta – w tym wypadku doskonale zbieżne z interesem pracownika. Jak można o nie zadbać? Np. wprowadzając normy minimalne personelu medyczneinną konsekwencją takich „reform” są mniejsze wpły- go w przeliczeniu na liczbę pacjentów . Dziś takie normy wy ze świadczeń do systemu emerytalnego, a ponieważ obowiązują w placówkach publicznych, a w skomercjasamozatrudnienie służy z kolei wysoko zarabiającym lizowanych już nie. Stwarza to możliwość cięcia koszdo uciekania od płacenia wyższych podatków – rośnie tów na obsłudze (mniej pielęgniarek na oddział) przez niepubliczne ZOZ-y, co bardzo pogardziura budżetowa. I dlatego własza sytuację pacjenta i bardzo poprawia śnie sejmowy protest pielęgniarek księgowy bilans spółki. Zmiana tego z OZZPiP przeciwko możliwoW służbie zdrowia stanu rzeczy (tzn. przywrócenie rówści zatrudniania pielęgniarek na priorytetem jest dobro nych, cywilizowanych standardów dla kontraktach należy poprzeć z całą placówek niepublicznych i publicznych) mocą. pacjenta – w tym sprzyjać będzie złagodzeniu jeszcze inwypadku doskonale nego problemu – brutalnej konkurencji Zwolennicy rządowej reformy o pracę w zawodzie. Większa podaż twierdzą, że spełnienie postulatów zbieżne z interesem pracy w oczywisty sposób poprawia pielęgniarek grozi utratą pracy kilpracownika. sytuację pracowników, zmuszając praku tysięcy osób. A czym grozi ich codawcę do polepszenia jej warunków. niespełnienie? Zatrudnianie „konA że to sztuczna regulacja (wymuszanie traktowe” oznacza faktyczny brak kontroli nad liczbą godzin pracy pielęgniarki/pielę- zatrudnienia na placówkach), zaburzenie konkurencji? gniarza/położnej w miesiącu. To nie jest tylko kwestia Jeden z bardziej kompetentnych ekspertów medyczpraw pracowniczych (horrendalne obciążenia ilością nych w Polsce wskazywał kiedyś, że szpital to nie sklep pracy nierzadko bywają skutkiem nacisku pracodawcy, z gwoździami, tylko instytucja pożytku publicznego zwłaszcza jedynego w okolicy), to także problem bez- (w sensie potocznym). pieczeństwa pacjenta, obsługiwanego przed nie zawsze Etaty dla pielęgniarek, normy liczby godzin pracy z własnej winy nadaktywną pielęgniarkę (dwa dyżury, a może trzy z rzędu)? O przerzucaniu kosztów składek w tygodniu, ale także normy zatrudnienia w przelicze(„wyrównywanych”, choć nie zawsze, wyższym wyna- niu na pacjenta – o to wszystko warto walczyć do skutku. Jeszcze kilka lat temu w Białym Miasteczku obecgrodzeniem) nie warto nawet wspominać. na minister zdrowia wspierała pielęgniarki i położne Argumenty o zaletach „pracy elastycznej” powtarza w walce o godne warunki pracy – i przyzwoite stansię jak mantrę od wielu lat – zwłaszcza w kontekście dardy dla pacjentów. Dziś premier mówi o „przesadzie” zbyt niskiego zatrudnienia. Bo przecież im elastyczniej, – à propos okupacji przez OZZPiP sejmowej galerii. tym chętniej pracodawcy zatrudnią. Koszty psychospo- Zawsze to jakiś postęp, skoro Jarosław Kaczyński wyłeczne, jak ogólny wzrost poczucia niepewności, a także wodził kiedyś, że niezjedzenie kolacji to jeszcze nie ekonomiczne – niemożność planowania wydatków na głodówka. Od siły nacisku – związków, mediów, partii dłuższą metę – zazwyczaj toną w morzu zachwytów politycznych – zależeć będzie, czy wnioski rządu z protestów z 2007 zatrzymają się na kwestii stylu. nad „wolnościowymi” zaletami płynnego kapitalizmu.
Szpital to nie sklep z gwoździami Michał Sutowski
Z punktu widzenia pacjentów zmiana taka oznacza, że pielęgniarek wciąż będzie o wiele za mało w stosunku do potrzeb i że będą bardziej przemęczone. Ma to bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo i zdrowie, a także na zadowolenie pacjentów. Z punktu widzenia dobra wspólnego oznacza to szkodę dla finansów publicznych (niższe składki), odłożone w czasie koszty społeczne (więcej ubogich emerytek w przyszłości) i gorszą opiekę zdrowotną. Publiczne nakłady na ochronę zdrowia są u nas dramatycznie niskie, co widać zwłaszcza w porównaniu z innymi krajami rozwiniętymi. Poziom zdrowia Polaków i Polek należy do najgorszych w Unii Europejskiej. Zmuszanie pielęgniarek do pracy ponad siły nie poprawi tej sytuacji. Zamiast szukać oszczędności kosztem naszego zdrowia i bezpieczeństwa, rząd powinien zadbać przede wszystkim o to, by służba zdrowia miała za co nas leczyć.
1. Zmiany legislacyjne dotyczące tak istotnego problemu społecznego, jakim jest tzw. samozatrudnienie pielęgniarek (położnych) w szpitalach, nie powinny być proponowane na tak późnym etapie prac legislacyjnych. Przedstawianie poprawek w tym względzie po II czytaniu projektu ustawy w Sejmie nie pozwala na rzetelną analizę i dyskusję na temat proponowanych regulacji, w tym z udziałem wszystkich zainteresowanych partnerów społecznych. 2. W sytuacji, kiedy istnieje powszechna świadomość (w tym wśród przedstawicieli Rządu RP) nadużywania kontraktów na świadczenie usług przez pielęgniarki i zastępowania nimi umów o pracę, nakłada to na przedstawicieli władzy obowiązek szczególnej staranności przy regulowaniu tych kwestii, a także podejmowania działań, które przeciwdziałałyby takim nadużyciom oraz chroniłyby potencjalnie słabszą stronę stosunku umownego. 3. Można zasadnie twierdzić, że zawód lekarza i zawód pielęgniarki (położnej) nie są zawodami podobnymi w rozumieniu art. 32 Konstytucji RP. Zawody te posiadają cechy, które je istotnie różnią. Te cechy mogą wpływać na dookreślenie przez ustawodawcę dopuszczalnych form wykonywania zawodu. Nie można przyjmować tezy, że bezwzględnie zawód lekarza oraz pielęgniarki powinien być regulowany w ten sam sposób, jeśli chodzi o formy wykonywania zawodu w ramach działalności gospodarczej regulowanej.
4. Ze względu na ważny interes publiczny, jakim może być – jeśli ustawodawca tak zdecyduje – przeciwdziałanie praktykom nadużywania umów cywilnoprawnych i zastępowania nimi umów o pracę – można wprowadzać ograniczenia co do formy wykonywania zawodu zaufania publicznego, w tym zawodu pielęgniarki (położnej). Ograniczenia te mogą polegać bądź na wyeliminowaniu (czy niedopuszczeniu) jednej z form wykonywania zawodu (w tym przypadku praktyki pielęgniarki wyłącznie w przedsiębiorstwie podmiotu leczniczego na podstawie umowy z tym podmiotem) lub też na ścisłym dookreśleniu warunków takiej umowy, tak aby jej potencjalnie słabsza strona była należycie chroniona. Decyzja w tym względzie należy do ustawodawcy i powinna być wynikiem rzetelnej i kompleksowej analizy wszystkich czynników prawnych, społecznych i ekonomicznych. Warto przy tym pamiętać, że jakiekolwiek uzgodnienia w kwestii określenia szczegółowych warunków umowy na świadczenie usług w przedsiębiorstwie podmiotu leczniczego powinny być przedmiotem dyskusji ze wszystkimi zainteresowanymi podmiotami. Powinny w nich zatem uczestniczyć nie tylko związki zawodowe, ale wszystkie organizacje i instytucje, które reprezentują osoby świadczące w taki sposób usługi. Fragment „Opinii prawnej nt. przepisów projektu ustawy o działalności leczniczej odnoszących się do form wykonywania zawodu pielęgniarki i położnej jako działalności gospodarczej regulowanej” Adam Bodnar - doktor nauk prawnych, adiunkt w Zakładzie Praw Człowieka Wydziału Prawa i Administracji UW. Pełni także funkcję sekretarza zarządu oraz szefa działu prawnego Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka
Postulaty Białego
Miasteczka W czerwcu 2007 roku pielęgniarki i położne protestowały pod Kancelarią Premiera. Oto ich ówczesne postulaty:
•
Przedłużenie obowiązywania ustawy z dnia 22 lipca 2006 roku o przekazaniu środków finansowych świadczeniodawcom na wzrost wynagrodzeń na kolejne lata, aby zapewnić świadczeniodawcom środki na utrzymanie wprowadzonych w 2006 roku i trwających jeszcze w roku bieżącym podwyżek wynagrodzeń.
•
Podwyżki płac wszystkich pracowników medycznych, począwszy od IV kwartału 2007 roku.
•
Zwiększenie nakładów na system ochrony zdrowia do 5 procent PKB w roku 2008 oraz 6 procent w roku 2006.
•
Zapewnienie realizacji obiecanego w ubiegłym roku kroczącego systemu podwyżek płac w ochronie zdrowia w kolejnych latach. Mimo zmiany rządu postulaty Białego Miasteczka z 2007 roku zostały zrealizowane w niewielkim stopniu. Nie wprowadzono żadnego systemowego rozwiązania. Nie zagwarantowano długofalowego wzrostu
wynagrodzeń wszystkich pracowników ochrony zdrowia, zwłaszcza tych najniżej uposażonych (pielęgniarek, położnych i personelu pomocniczego). Dotychczasowe rozwiązania (m.in. nowelizacja tzw. ustawy podwyżkowej z września 2007) mają charakter niepełny i doraźny. Wzrost wynagrodzeń w danej placówce zależy tego, czy NFZ zwiększy zawierane z nią kontrakty. Aż do jesieni 2010 roku ustawa nie regulowała, w jakich proporcjach podwyżki mają być rozdzielane pomiędzy różne grupy pracowników. W efekcie zdecydowaną większość dostępnych pieniędzy (co najmniej 40 procent) dyrektorzy przydzielali grupom lepiej sytuowanym (lekarze), zaniedbując pielęgniarki i położne. Obecnie podział jest bardziej sprawiedliwy (pielęgniarkom i położnym przypada co najmniej 3/4 puli podwyżek). Wciąż jednak różnice w dochodach pielęgniarek i położnych w całym kraju są bardzo duże. Wynika to z różnych kontraktów z NFZ. Wiele grup, zwłaszcza w niepublicznych placówkach ochrony zdrowia, de facto nie ma żadnych gwarancji wzrostu wynagrodzenia. Ogólna sytuacja służby zdrowia w Polsce wciąż jest bardzo trudna, a obecne inicjatywy „reformatorskie” zmierzają w dłuższej perspektywie do komercjalizacji kolejnych jej obszarów. Natomiast właściwie nieobecny w debacie publicznej jest istotny argument: nakłady finansowe na ochronę zdrowia są za niskie. Wbrew postulatom z czerwca-lipca 2007 roku wciąż pozostają one na poziomie poniżej 5 procent PKB.
BIAŁY KURIER, 7
BIAŁY KURIER, 8
Protest pielęgniarek i położnych (19 czerwca – 15 lipca 2007) pod Kancelarią Premiera Jarosława Kaczyńskiego był prawdopodobnie najgłośniejszą akcją związków zawodowych w Polsce po roku 1989. Miasteczko namiotowe w warszawskich Alejach Ujazdowskich zaczęło powstawać po masowej demonstracji pracowników służby zdrowia. 19 czerwca 2007 zorganizował ją Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych, a wzięły w niej udział wszystkie znaczące samorządy i związki zawodowe związane z branżą medyczną. Premier Kaczyński odmówił spotkania z protestującymi i osobistego odebrania petycji z postulatami. Cztery działaczki OZZPiP: przewodnicząca Dorota Gardias, Iwona Borchulska, Longina Kaczmarska i Janina Zaraś, które chciały tę petycję wręczyć, odmówiły opuszczenia Kancelarii Premiera i prowadziły tam strajk okupacyjny, a później także głodówkę. 20 czerwca rano, policja usunęła siłą część protestujących zajmujących pas Alei Ujazdowskich. Spotkanie z premierem udało się wymusić dopiero po tygodniu. Pielęgniarki i położne z Białego Miasteczka spotkały się z ogromnym poparciem opinii publicznej. Mieszkańcy Warszawy dostarczali im żywność i inne artykuły potrzebne w miasteczku. Miasteczko odwiedzali politycy opozycyjnych partii (głównie PO i SLD), aktorzy (Krystyna Janda, Dorota Stalińska), działacze społeczni (Henryka Krzywonos). Koncerty zagrali m.in. Urszula Dudziak, Tomasz Lipiński i Ewelina Flinta, odbywały się też wykłady Białego Uniwersytetu (m.in. prof. Karola Modzelewskiego, Haliny Bortnowskiej, prof. Marii Janion). Od 17. dnia protestu ukazywały się kolejne numery (w sumie 9) „Kuriera Białego Miasteczka”, redagowanego przez zespół Krytyki Politycznej. Publikowano w nim relacje z przebiegu wydarzeń, teksty i komentarze publicystyczne, wywiady z mieszkankami i mieszkańcami Miasteczka, a także rozmowy z licznymi celebrytami (m.in. gwiazdami popularnych seriali, w tym medycznego Na dobre i na złe) i wypowiedzi popierające protest. Białe Miasteczko rozwiązano oficjalnie 15 lipca 2007 bez zawarcia porozumienia z rządem, który… udał się na wakacyjny urlop. Jesienią 2007 roku udało się jednak przeforsować (głosami ówczesnej opozycji) przepis, zgodnie z którym dyrektorzy zakładów opieki zdrowotnej zobowiązani są przekazywać 40 procent każdorocznej nadwyżki kontraktów z NFZ na podwyższenie płac personelu medycznego. Ustawa nie precyzowała jednak, jak te środki powinny być rozdzielane, w praktyce większość środków przejęli lekarze.
BIAŁE MIASTECZKO 2007
„Biały Kurier” został przygotowany przez zespół Krytyki Politycznej. Zdjęcia: Joanna Erbel, Dorota Głażewska, Jakub Szafrański. © Wydawnictwo Krytyki Politycznej, www.krytykapolityczna.pl