Janina, Władysław Broniewscy "Miłość jest nieprzyjemna. Listy ze wspólnego życia"

Page 1

Janina i Władysław Broniewscy ×

„Miłość jest nieprzyjemna…” —     —  —  Listy ze wspólnego życia

×

opracowanie z rękopisu, wstęp i przypisy Wioletta Bojda

Warszawa 2014



Janina i Władysław Broniewscy „Miłość jest nieprzyjemna…” Listy ze wspólnego życia Warszawa 2014 Copyright © by Ewa Zawistowska, 2014 Copyright © for the foreword and commentary by Wioletta Bojda, 2014 Copyright © for this edition by Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2014 Recenzenci prof. dr hab. Marek Bieńczyk, prof. dr hab. Aleksander Nawarecki Wydanie pierwsze ISBN 978-83-63855-97-0 Wydawnictwo Krytyki Politycznej Warszawa 2014


10 września 1926 rano Jasiula moja najdroższa, moje szczęście! Widzisz, wczoraj już nie wiedziałem, gdzie się mam podziać, nie widząc Twojego listu, i napisałem do Ciebie krótko, ale rozpaczliwie. Dziś rad bym ten list wycofać albo wytarmosić za łeb ministra poczty za to, że listy dopiero na trzeci dzień przychodzą. Bądź co bądź, dopiero na czwarty dzień mam od Ciebie wiadomość (i to jaką!!), a ja już przez ten czas zacząłem myśleć na czarno — że masz jakieś refleksje, hodujesz wątpliwości i że znowu się zacznie to, co dawniej. Jaśka! więc Ty mnie kochasz naprawdę? Piszesz mi o tym z taką radością i tak mi rozkosznie czuć prawdę Twoich słów! Słuchaj, ja chyba zwariuję z radości. Nie umiem Ci powiedzieć, nie umiem Ci napisać, ile to znaczy dla mnie. Twoja miłość jest dla mnie warunkiem wszystkiego — przez nią, dla niej gotów jestem na wszystko, na najwyższy wysiłek, na poświęcenie, nawet na zbrodnię, gdyby Ci to było potrzebne. Teraz do[ piero ] czuję, że żyję, że mogę coś zrobić i chcę żyć, i bardzo mnie życie cieszy. Wszystko we mnie budzi się jak na wiosnę. Już nigdy nie będzie „listopadów” — prawda, Jasiek? Przed chwilą jadłem śniadanie i Matka pyta mi się: „cóżeś taki rad, pewnie dlatego, że dostałeś dwa listy od Janki”, i zaczęła się znów rozpytywać o Ciebie, a starsza siostra28 z drugiego pokoju pyta, czy prędko Cię z nimi zapoznam. Wszyscy są tu jak najlepiej dla Ciebie usposobieni. Czuję, że wszystkim ulżyła wiadomość o poniechaniu tamtych planów (nie tyle planów, ile „głową na dół”29). Z „Krakowem” jest dość dziwnie. Po przyjeździe zastałem kilka listów, na które odpisałem bardzo wyraźnie w sensie negatywnym, ale nie pisałem jeszcze o Tobie. Zaraz po wysłaniu tego listu, 82

1926


otrzymałem jeszcze jeden express, urozmaicony dwojakiego rodzaju pogróżkami: po pierwsze, że sobie zrobi coś złego, a po drugie, że nie będzie likwidować tego, co wiesz. Na ten list nie odpisałem i teraz od trzech dni poczta odpoczywa. Najzabawniejsze jest to, że w tym ostatnim liście nazywa mnie „uwodzicielem”; duża przesada, kto kogo tu właściwie uwodził? Przyjechała Irena Krzywicka30 i opowiedziałem jej o swoich sprawach w oględnej formie. Chciałaby Ciebie poznać, spodziewam się, że i Ty byś tego nie żałowała. W tej chwili jest u mnie Stawar i Stande31. Idziemy do Kowalskiego32 mówić o tych sprawach, które były poruszone w Zopotach33. Popędzają mnie, więc muszę kończyć. Wczoraj posłałem Ci kilka numerów „Wiadomości”. Jasiek mój najdroższy! Moje Ty szczęście jedyne! Dziś wieczorem smaruję do Ciebie straszliwą epistołę długości kilometra i wagi puda. Wybacz mi z góry, jeżeli tam za często będę powtarzał, że Cię kocham jak wariat i że żyć bez Ciebie w żaden sposób nie mogę. A tak. Żebyś wiedziała. Całuję mocno, mocno Twój Władek

11 września 1926 Januśka moja! To wczoraj miałem do Ciebie takie szalone szczęście, że od razu trzy listy dostałem, dwa rano i jeden po południu, i to takiej treści, że jeśli nie zwariowałem z radości, zawdzięczam to jedynie długiemu treningowi w silnych wzruszeniach. Byłem już taki zaniepokojony brakiem listów od Ciebie, te trzy nadeszły dopiero na [ czwart ]y dzień po na[ sz ]ym rozstaniu, że onegdaj wieczorem „o mały włos” nie pojechałem do Kalisza, żeby [ o ] wszystkim na1926

83


ocznie się przekonać. Straszne rzeczy, jak ja Ciebie kocham, dziewczyno moja najśliczniejsza! Żądaj ode mnie, czego chcesz, choćby najgorszego wariactwa, bylebym wiedział, że nie jestem dla Ciebie niczym, bylebym słyszał od Ciebie to niepojęte, cudowne słowo: kocham. Słuchaj, jeszcze nigdy ze mną tak nie bywało! To coś niesłychanego, te moje obecnie uczucia dla Ciebie — to więcej niż miłość, to jakieś zespolenie, zlanie się w jednego człowieka, zdaje mi się, że myślę i czuję Tobą. Piszę Ci to wszystko, nieznośna dziewczyno, żebyś wiedziała o swej „ważności” dla mnie i rób sobie z tym, co chcesz, choćby nawet broń przeciwko mnie. Jestem stracony człowiek dla wszystkiego, co nie jest Tobą. Przez Ciebie tylko mogę do całego świata powrócić. W ostatnim liście zapraszasz mnie do Kalisza. Ano, trzeba będzie w najbliższym czasie wybrać się i „pani matce się pokłonić”. Jeżelibyś nie przyjechała piętnastego, przyjadę za jakie dziesięć dni. Jasiek, piszesz, żebym Cię brał jak najprędzej, bo boisz się jakichś zmian. Ja o zmiany się nie boję: u mnie to jest wykluczone, a i do Ciebie też mam teraz tyle zaufania, na ile, być może, nie zasługujesz (doświadczenia bogate!). No, wierzę Ci, że kochasz mnie nareszcie poważnym i trwałym uczuciem, a jeśli mnie ta wiara zawiedzie, to niech się dzieje, co chce. Co zaś do szybkiego „brania Cię”, gotów jestem zrobić jak największy wysiłek finansowy i w takim razie moglibyśmy się pobrać choćby w tym miesiącu. Nie jest to jednak takie łatwe: długi niepospłacane, kredyt wątpliwy, a mieszkanie i jakie takie wyekwipowanie wymaga sporo floty. Wszystko to jednak muszę przezwyciężyć, choćby pioruny biły! (Brr…). Opowiem Ci teraz o moich planach zarobkowo­‑literackich. Po pierwsze, chcę wydać tom wierszy u Hoesicka34. To mi pieniędzy nie da, ale co innego. Następnie, jestem proszony przez Kadena35 84

1926


o współpracę w literackim odcinku „Głosu Prawdy”36; pismo wprawdzie dosyć szmatławe, ale informacyjne artykuły o literaturze rosyjskiej mogę tam bez kompromitacji drukować. To może mi dać sto kilk[ ad ]ziesiąt złotych miesięcznie. Z Winawerem nie wiem, jak będzie; wolałbym uniknąć stosunków z nim, bo to szuja i wyzyskiwacz, udający dobroczyńcę37. W „Wiadomościach” pozostanę jak dotychczas — tu mam około trzysta miesięcznie, ale strasznie nieregularnie i z grubymi opóźnieniami. Inna rzecz, że gdy będ[ zie chodzi ]ło o „zawarcie związków małżeńskich”, wycisnę ich jak cytrynę, a winni mi są koło siedemset. Coś­‑niecoś będę mógł zarobić w „Cyruliku”38, ale jakoś dotąd nic nie napisałem. Poza tym mogą być jeszcze jakieś nieprzewidziane możliwości zarobków, np. Grydz proponuje mi wydrukowanie w „Wiadomościach” całego poematu Pieśń o wojnie domowej39. Niestety, jeszcze go nie skończyłem. (200 zł). Jednym słowem, minimum moich dochodów miesięcznych będzie wynosić 600 zł do 1200 zł. Z tym można będzie na razie wytrzymać, ale najgorsze, że nie ma na zagospodarowanie się, na kupno mieszkania itp. Czy zdecydowałabyś się np. na pierwszych parę miesięcy zam[ ie ]szkać w jednym pokoju? [ Po ]wiem Ci [ jeszcze o ] jednej możliwości, która, kto wie, czy nie zmieni radykalnie na lepsze całego tego budżetu. Szykuje się biblioteka przekładów z najnowszej literatury rosyjskiej, trzeba będzie przetłumaczyć kilkanaście bardzo ciekawych książek40, przy czym przekłady będą grubo lepiej płatne niż u Winawera. O szczegółach tej imprezy opowiem Ci przy najbliższym widzeniu. Pozostaje to w związku z tymi, których spotkałem w Zopotach — wiesz? No, ale na to wszystko nie mogę jeszcze liczyć na pewno. Na razie więc piszę artykuły, wykańczam mój tom i chcę w ciągu najbliższych tygodni zbić jak najwięcej pieniędzy. 1926

85


Jak widzisz, nie zanosi się na zbytki, ale bie[ dy ] też na pewno nie będzie. Pomyśl więc jeszcze o dawnym moim rywalu­‑rzeźniku i jeśli mimo to zdecydujesz się „wyjść za mnie” — jestem do usług. Nie myśl o Krakowie, Jasiula. Tam już nic nie może się stać takiego, co by nas zmieniło. Pozostaje tylko żal, a ten lepiej zapomnieć. Mnie te sprawy trochę dręczą: ta niewiasta ciągle się odgraża, że do Poronina nie pojedzie. Wczoraj napisałem do niej (po czterodniowym milczeniu) gruby list, w którym przeprowadziłem analizę całego tego stosunku41. W rezultacie zażądałem kategorycznie, żeby wiadome projekty zlikwidowała, grożąc, że o ile tego nie zrobi, nie chcę nic o niej słyszeć, a dziecko odbiorę, chociażby przemocą. Zresztą przemawiałem tam [ z determinacją ], która jak sądzę, poskutkuje42. Tak czy inaczej, te sprawy nie mają na mnie najmniejszego wpływu. Irytują mnie tylko. Trochę jestem niezdrów. Ciągle te wątrobiane historie, w słabej formie, ale stale mi dokuczają. Wybiorę się w przyszłym tygodniu do lekarza. Aha! Zapomniałem Ci jeszcze napisać, że proponują mi napisanie sztuki dla Teatru Polskiego43. Bardzo mi się to podoba (ewentualny sukces i gruba flota!), ale nie mam jeszcze gotowego pomysłu. W „Parowozie” znów zacząłem pracę. Reżyseruję, z braku lepszego pomysłu, scenę z Róży44. Janula, bądź zdrowa i kochaj mnie. Całuję usta i Twoje młode, prześliczne „bliźnięta” (kocham je prawie w oderwaniu od Ciebie). Bardzo Twój i jedynie Twój Władek

86

1926


12 września 1926 szósta wieczorem Kochana Janusiu! Boję się, że Ci się tak naprzykrzę nazbyt częstymi listami, że wkrótce znać mnie nie będziesz chciała. Wczoraj wysłałem taką grubą epistołę, że dziś dla samej przyzwoitości powinienem milczeć, ale nie mogę, znam jednak sposób na uniknięcie monotonii: zamiast tego, co zawsze piszę, oświadczam Ci dzisiaj, że wcale a wcale nie tęsknię za Tobą, że Cię bynajmniej nie kocham, a nawet znieść nie mogę myśli o Tobie… Ten list piszę wcale nie dlatego, że mi Ciebie brak, ale żeby Ci dokuczyć i wpędzić Cię do grobu. Tyle wystarczy? Widzisz, nieznośny potworze, tak to teraz będzie! Ha!! Wczoraj napisałem wiersz pt. Do towarzyszy broni i chcę go wydrukować [ w ] „Cyruliku Warszawskim”. W wierszu jest mowa o wypuszczeniu więźniów politycznych. Zależy mi na tym, żeby tam właśnie go wydrukować, bo w ten sposób trafi, gdzie trzeba i narobi hałasu. Zależy to od Słonimskiego45, który waha się i wyraźnie ma pietra, zdaje się jednak, że wydrukują46. Napisałem również trochę innych rzeczy — liryki, trzeba uzupełnić ten mój tom. Waham się przy wyborze tytułu; Śpiewnik obłąkanych podoba mi się, ale ten tytuł nie pasuje do niektórych wierszy47. Mógłbym te „[ pas ]ujące” wiersze dać na początku, w pierwszej części, a w drugiej „niepasujące”. Jak mi radzisz? Witek48 już wyjechał do Krakowa, a Sławek jest w Bielsku, gdzie teraz będzie drukowana „Trybuna”49, wraca dziś lub jutro. Wszyscy zdrowi i nie zanosi się na chorobę. Jak myślisz, czy napisać i co napisać do Inki? Nie wiem dlaczego, jestem na nią jakoś żartobliwie zły. Dziś kąpałem się w Wiśle, a to mi [ odś ]wieżyło nasze morskie 1926

87


wspomnienia. Jasiek! chcę, żebyś już była ze mną! Bo już tak długo nie wytrzymam. A Ty?… Całuję Cię w sposób po prostu kompromitujący. Odpłać mi pięknym za nadobne. Pisz, nieznośna osobo, jak najwięcej, bo jak nie, to przyjadę do Kalisza i zemszczę się. Bywaj. Władek

27 grudnia 1926 Januś najdroższa! Zabierając się do pisania tego listu, uświadomiłem sobie, że to pierwszy list małżeński, więc czuję się nieco uroczyście, tym bardziej że piszę na papierze, któryśmy razem kupowali <              > Ta paczka z porcelaną zupełnie mi nie sprawiła kłopotu: w Kaliszu na stację zajechałem autobusem, w Warszawie dziewiętnastką. Wszystko dojechało bez szwanku, rozpakowałem i postawiłem na półce w kuchni. W mieszkaniu ciepło, trochę swędu i listów żadnych nie ma, jak również i na Hipotecznej, dokąd poszedłem z rana. Zenek był na Wilii, potem wyjechał. Wykąpałem się tu i przespałem siedem godzin, teraz jestem doskonale wypoczęty i zabiorę się niedługo do roboty. Piszę, jak się domyślasz, z Hipotecznej. Zocha ubrała choinkę jak co roku. Niedługo będę w domu50 i boję się, że dziwnie mi tu jakoś będzie bez Ciebie. W ogóle bez Ciebie wszystko to — mieszkanie, praca, kłopoty i radości — nie miałoby żadnej treści. Jesteś czymś bezwarunkowo najważniejszym w moim obecnym życiu. Z nikim jeszcze nie widziałem się tutaj i nie wiem, jakie plany konkretyzują się na sylwestra i w ogóle. Jutro wieczorem zbadam to wszystko, dziś nawet nie byłem w redakcji. 88

1926


A teraz bądź zdrowa, mój dzieciaku kochany, śpij dużo i niech Ci się czasem o mnie przyśni. Mamie swojej ode mnie ukłony [ przekaż, swoich ], „chłopów”51 jako też Inkę serdecznie pozdrów. Napisz jak najprędzej. Ja być może jeszcze jutro wieczorem napiszę. Całuję Cię mocno, mocno Twój mąż Wł.

południe 29 grudnia 1926 Januśku najdroższa! Przed chwilą odebrałem dwa Twoje listy, pisane jednego dnia52. Czekałem na nie i myślałem o nich. Niecierpliwiłem się, że poczta tak długo nie nadchodzi, a w nocy śniłaś mi się. Wczoraj i dziś od wczesnego rana pracuję, na jutro ta praca będzie gotowa i prawdopodobnie dostanę trochę pieniędzy… Dziś wstałem, kupiłem węgla i napaliłem w piecach — Ale ciągle piszę nie o tym, co mam na myśli. Januś, ptaszyno moja… Widzisz, to przecież najważniejsze. Teraz, po odczytaniu Twoich listów, coś mnie tak schwyciło za serce, jakaś dziwna tkliwość, bezgraniczna miłość do Ciebie… I takie jedno odczucie wyjaśnia wszystko, co się wydaje groźne i niezrozumiałe, i zagmatwane. A teraz już lżej. Widzisz, nie trzeba się dawać codzienności. Trzeba, pomimo pracy, kłopotów, udręki, zachować jakąś wewnętrzną jasność, jasność spojrzenia i wierzyć — w nas dwoje. Brak nam wielu rzeczy, prócz najważniejszej. I dzisiaj odczułem to tak mocno, jak już bardzo dawno nie odczuwałem, że mimo wszystko nie utraciłem mego jedynego skarbu — Ciebie i Twojej miłości. Piszesz: „padły między nami ciężkie słowa”. A czy wiesz, że kiedy te ciężkie słowa 1926

89


padały i wówczas miałem to uczucie, że to są sprawy mimowolne, przypadkowe, a przecież to, co najważniejsze, zostaje i widziałem to w Twoich oczach, kiedy się przestraszyłaś, że Cię nie kocham… Widzisz, byłaś chora i oboje byliśmy do ostateczności wyczerpani nerwowo. To wszystko dlatego. Ale tego już nie będzie. Przecież to było chyba wyraźne, że ja nawet u Ciebie w Kaliszu nie czułem się normalnie i z wolna odzyskiwałem równowagę. O rzucenie posady zawsze Cię prosiłem, a nie kładłem stanowczego nacisku na to tylko ze względu na Twoją ambicję, która mogłaby się czuć tym dotknięta. Ogromnie się cieszę, że doktor Ci to wyperswadował, teraz zaczniesz inaczej żyć. Kto wie, może Twoja szkoła bardziej mnie męczyła wewnętrznie niż Ciebie… Przyjeżdżaj, Januś! Dziś ręczę za swoją pracę i za swoje nerwy. Czuję się, jak nigdy, silny na duchu. Silny za nas dwoje. Ten list skończył mi się tak niespodziewanie, a czuję, że jeszcze coś mam dopisać, przypomnieć sobie… Wyślę go ekspresem, żeby na czas doszedł do Twoich rąk, a Ty chyba dasz mi dokładnie znać, kiedy przyjedziesz? Bądź zdrowa, Januś. Ty przecież wiesz, że życie pozbawione Ciebie, nie miałoby dla mnie dostatecznej wartości. Myśl o mnie dobrze i miej czasem trochę wyrozumiałości. Całuję Cię tak, jak tylko w myśli można całować. Przyjedź na sylwestra. Twój do śmierci Wł.

[ 29.XII 1926 ] Środa Właduśku! Dostałam dzisiaj dwa Twoje listy. Przyznam się, że „zasadnicza” ich treść zaskoczyła mnie — wytłumaczenie znajdziesz w moich listach. Dzisiaj przyznała mi się Inka, że napisała Ci znacznie 90

1926


więcej, niż mi odczytała. Obawiam się, że Cię to rozdrażni lub za komedię weźmiesz, ale na to ja już lekarstwa nie znajdę, jestem wobec Ciebie bezsilna i z tej racji ogarnęła mnie zupełna niewiara w siebie i… apatia. Przyjadę prawdopodobnie w piątek, ale na sylwestra nigdzie nie pójdę, bo jeszcze teraz mam gorączkę, a tylko dlatego chcę być wcześniej, by parę dni przed szkołą załatwić trochę domowych drobiazgów, no… i dwie paczki zeszytów poprawić… A jednak myślę, że to tylko pierwsze wrażenie, ten brak mojej „najukochańszej osoby”, przypatrz się swemu kawalerskiemu życiu uważnie, czy nie masz większego spokoju i swobody beze mnie? Gdybyś łóżka kupić nie „zdążył”, załatwi się to w poniedziałek — ciekawam, jak sobie dajesz radę z flotą, teraz krucho, co? Na dworcu nie czekaj na mnie, bo nie wiem dokładnie, kiedy przyjadę — w piątek czy sobotę, a z bagażem dam sobie radę sama. Ja.



Janina Broniewska, obok Władysław Broniewski na poprzedniej stronie: koperty z lat 1925 — 1934



Janina Broniewska i Władysław Broniewski nad Prosną (lipiec 1925 roku) obok: Janina Broniewska i Halina Koszutska prawdopodobnie w otoczeniu przyjaciół z teatru amatorskiego w Kaliszu (ok. 1925 roku)




Spis treści

W pierwszych słowach…  ·  5 Listy  ·  13 Przypisy  ·  423 Nota wydawnicza  ·  611 Indeks  ·  615


Władysław Broniewski

Stanęła naga… Pragnienie napisania powieści nie opuszczało Broniewskiego niemal przez całe życie. Nosił ją „w głowie”, przelewał na papier, niszczył i znów do niej wracał. Z tych zmagań pozostały niepublikowane dotąd fragmenty: kilka opowiadań, satyryczne historyjki wojskowe, reportaże literackie, urywki dramatu, proza poetycka. Zaskakująca metaforyka, cięty dowcip, sugestywnie kreślone postacie ujawniają melancholijny temperament autora. Są świadectwem lęków, marzeń i rozczarowań. W Stanęła naga... proza została wzbogacona o materiały biograficzne. Niedrukowane wcześniej listy, notatki z Pamiętnika, zapomniane dokumenty z czasów wojny polsko-bolszewickiej i międzywojnia. W efekcie otrzymujemy niezwykły portret Władysława Broniewskiego.


Władysław Broniewski

Pamiętnik Przez lata skrywany, czasami tylko reglamentowany Pamiętnik Władysława Broniewskiego zdążył obrosnąć legendą. Druk fragmentów w latach 60. ubiegłego wieku, najpierw w „Polityce”, później w „Miesięczniku Literackim” i „Poezji”, a nawet ogłoszenie bardzo rozszerzonych zapisów z Pamiętnika w 1984 roku nie zaspokoiły ciekawości czytelników, lecz potwierdziły tylko istnienie kontrowersyjnej części rękopisu. Niewydane fragmenty stały się niejako obietnicą i gwarancją sensacji — obietnicą do dzisiaj niespełnioną, a zarazem obietnicą do dzisiaj potrafiącą wpływać na szczególną recepcję Broniewskiego. Niniejsza edycja pełnego tekstu, jaką czytelnik dostaje w końcu do ręki, może chociaż w części wyciszy tę sensację. I chyba tak będzie najlepiej — i nawet nie szkoda tej legendy. W końcu ten „osobliwy tom”, jakim jest Pamiętnik Władysława Broniewskiego, na pewno zasługuje na staranną, żmudną, ale przede wszystkim mądrą lekturę.


Opracowanie, przypisy, komentarz Wioletta Bojda Opieka redakcyjna Maciej Kropiwnicki Korekta Urszula Roman Projekt graficzny i typograficzny Marcin Hernas | tessera.org.pl Skład i łamanie Anna Papiernik | tessera.org.pl, Marcin Hernas | tessera.org.pl Książkę złożono pismami Lyon Text autorstwa Kaia Bernaua oraz Stag Christiana Schwartza, Bertona Hasebe i Ross Milne Opracowanie zdjęć Paweł Wójcik | tessera.org.pl, Marcin Hernas | tessera.org.pl

Na okładce wykorzystano zdjęcie Władysława i Janiny Broniewskich na ulicy Mazowieckiej w Warszawie (tzw. fotografię kinematograficzną, o której mowa w liście z 10 sierpnia 1927 roku). Oryginały listów Władysława Broniewskiego z lat 1925 — 1941 przechowywane są w Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie. Oryginały listów Janiny Broniewskiej, powojenne listy Władysława Broniewskiego i tomy jego poezji z dedykacjami znajdują się w prywatnym archiwum Ewy Zawistowskiej. Wydawnictwo Krytyki Politycznej dziękuje pani Ewie Zawistowskiej, wnuczce Janiny i Władysława Broniewskich, za udostępnienie prywatnych zbiorów i umożliwienie wykorzystania dokumentów, fotografii, podobizn rękopisów, a także Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza i Muzeum Władysława Broniewskiego za zgodę na publikację zdjęć Władysława Broniewskiego, zrobionych w Zakopanem w 1928 roku.


Wydawnictwo Krytyki Politycznej ul. Foksal 16, II p. 00 -372 Warszawa redakcja@krytykapolityczna.pl www.krytykapolityczna.pl Druk i oprawa Drukarnia Wydawnicza im. W. L. Anczyca www.drukarnia­‑anczyca.com.pl

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Książki Wydawnictwa Krytyki Politycznej dostępne są w siedzibie Krytyki Politycznej (ul. Foksal 16, II  p.), w Świetlicach KP w Cieszynie (ul.  Zamkowa 1), Gdańsku (ul. Nowe Ogrody 35) i Łodzi (ul. Piotrkowska 101) oraz sklepie internetowym KP (www.sklep.krytykapolityczna.pl), a także w dobrych księgarniach na terenie całej Polski.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.