BRZOZOWSKI PRZEWODNIK KRY T YKI POLIT YCZNEJ
SPIS RZECZY WSTĘP Sławomir Sierakowski, Powrót zbawionego heretyka
6
I. „KRYTYK JEST GŁĘBOKIM TWÓRCĄ” ...pisał z goryczą, że bycie Polakiem jest nieszczęściem. Z Andrzejem Walickim rozmawia Michał Sutowski
22
Wróg „Polski zdziecinniałej”. Ze Sławomirem Sierakowskim rozmawia Tomasz Diatłowicki
48
Czy jest koniunktura na Brzozowskiego? Ze Sławomirem Sierakowskim i Maciejem Urbanowskim rozmawia Cezary Michalski 56 Brzozowski, krytyk zaangażowany. Z Holgerem Polittem rozmawia Jakub Majmurek 72
II. „WROGIEM NASZYM JEST WSZELKI STAN NATURY” Andrzej Mencwel, Filozofia dojrzałości dziejowej
80
Wiktor Marzec, Rewolucja 1905: myślenie polityczności
93
Mateusz Piotrowski, Brzozowski. Historia dla dorosłych
108
Jakub Majmurek, Prawo do pracy
129
III. „CO DA SIĘ POWIEDZIEĆ W SPOSÓB CAŁKIEM LOGICZNY I PRZEKONYWAJĄCY, JEST JUŻ MARTWE” Michał Sutowski, „Tak wyczekuje dziewczyna uliczna...” Brzozowskiego sąd nad inteligencją
146
Agata Bielik-Robson, Inne nawrócenie. O specyficznym katolicyzmie Stanisława Brzozowskiego
161
Witold Mrozek, Zamiast manifestu. Kilka uwag o krytyce z ducha Brzozowskiego
181
Jakub Majmurek, Nauka na drodze demokracji. Przeciw „naukowościowemu zabobonowi”
188
IV. „KOBIETA BOWIEM BĘDZIE MIAŁA CZYM ŻYĆ POZA MIŁOŚCIĄ” Lena Magnone, „Starannie wyedukowane dziewczęta rzucające bomby”. Feminizm i socjalizm (na marginesie Płomieni)
200
Eliza Szybowicz, Ciało, kobieta, zmiana. Brzozowski i inni Agnieszka Wiśniewska, Upaprani w rodzinę
220 244
V. Scenariusz lekcji o Brzozowskim
258
NOTY O AUTORACH KRYTYKA POLITYCZNA PRZEWODNIKI KRYTYKI POLITYCZNEJ
280 286 290
Agnieszka Wiśniewska
83$35$1, : 52'=,1Ē „Rodzice moi byli, oboje w różnej postaci, rozbitkami szlacheckiego rozkładu: z tradycjami zamożności i majątku, bez tradycji pracy, z osłabionym lub zanikającym poczuciem rzeczywistości, celów i uczuć ogólnych”. Stanisław Brzozowski, Pamiętnik1
Kiedy Brzozowski pisze „rodzina”, do głowy przychodzi pewien ciąg skojarzeniowy: rodzina – rodzice – dom rodzinny – szlachecki dom rodzinny – tradycja szlachecka. W rodzinie najważniejsze jest to, że się z rodziny pochodzi, wyrasta. Rodzina kształtuje, rodzina lepi, rodzina oblepia. Od tego lepu trudno się uwolnić. Szlachetny lep szlachecki oblepił całe pokolenia współczesne Stanisławowi Brzozowskiemu. Od tego lepu nie uwolniliśmy się do dziś. Rodzina jest lepem o jednolitej konsystencji, rozlazłą mazią, w której upaprany jest człowiek. Rodzina taka, jaką jest w obecnym świecie, musi być zawsze ośrodkiem uczuć antyspołecznych. Rodzina w stosunku do pozostałego świata odgrywa rolę pieczary, do której drapieżca znosi swą zdobycz. Póki c z ł o w i e k utrzymuje się przeważnie 1 Stanisław Brzozowski, Pamiętnik, Fragmentami listów autora i objaśnieniami uzupełnił Ostap Ortwin, Księgarnia Polska B. Połonieckiego, Lwów–Warszawa 1913, s. 17–18; cyt. za: Andrzej Mencwel, Stanisław Brzozowski. Kształtowanie myśli krytycznej, Czytelnik, Warszawa 1986, s. 54.
244
Upaprani w rodzinę
z tego, co w ten lub inny sposób ludziom wydrze, rodzina nie przestanie być laboratorium uczuciowym, w którym najdrapieżniejsze, najbardziej egoistyczne, zaborcze, antyludzkie instynkty przetwarzane są na modłę sielankową, nie zmieniając swej zasadniczej treści. W imię rodziny popełnia się najwięcej podłości. Ona dostarcza największej liczby usprawiedliwień. Tu przeobraża się w obowiązek względem matki, ojca, rodzeństwa i dzieci osłonięte lub nieosłonięte łupiestwo2. Ten obszerny fragment Płomieni jest jedną z najbardziej bezwzględnych krytyk rodziny w kulturze polskiej. Nie przez przypadek słowo „zachowanie” i „wychowanie” są do siebie tak podobne. W wyłaniającej się z twórczości Brzozowskiego wizji polskiego społeczeństwa cały świat sprowadzony zostaje do interesów rodzinnych – pisał w poświęconej Brzozowskiemu monografii Andrzej Mencwel – „i jest to zarazem rodzina, która swój interes uważa za całokształt zagadnień świata”3. U Brzozowskiego polska rodzina jest niczym ród Corleone z powieści Maria Puzo Ojciec chrzestny czy filmów Francisa Forda Coppoli – bezwzględny dla świata, dbający tylko o swoje interesy. Krytykowany przez Brzozowskiego „ojciec rodziny” ceni sobie tradycję, miłuje wspomnienia o czasach minionych, kiedy to przodkowie jego mieszkali w starym dworku, chodzili w kontuszu i wąsa długiego za ucho zawijali. Do dziś myślenie takie przetrwało w swoistej symbiozie rynku i rodziny. Rodzina tylko wtedy jest spełniona, gdy wybuduje sobie pieczarę, do której może znosić zdobycze. Najlepiej własną pieczarę. Rodzina w pieczarze wynajętej, komunalnej, socjalnej – to rodzina gorsza; dom, mieszkanie muszą być własne, Stanisław Brzozowski, Płomienie, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2007, s. 79. 3 Andrzej Mencwel, Stanisław Brzozowski. Kształtowanie myśli krytycznej, dz. cyt. 2
245
„ciasne, ale własne”, jak głosi ludowa mądrość. Ideologię „rodziny na swoim” wspiera rynek gotowy udzielać rodzinom kredytów, sprzedawać im całe morze dóbr w domach niezbędnych, całe morze usług życie rodzinne ulepszających. Półki z prasą kolorową w dziale „dom/mieszkanie” uginają się od dziesiątków magazynów, w których możemy zobaczyć, jak powinna żyć „rodzina na swoim”. W czasopiśmie dla kobiet trafiamy na wywiad i sesję zdjęciową prezentującą dworek państwa Pendereckich: państwo Pendereccy siedzą pod portretem przodka, Pendereccy w salonie, za którego renowację dostali nagrodę ministra kultury, na innym zdjęciu „zielony komplet Ludwik Filip” stojący w salonie4.
POŁANIECCZYZNA Nie tylko w tym względzie niewiele się od czasów Stanisława Brzozowskiego zmieniło. Zajrzyjmy na listę lektur szkolnych. Sienkiewicz, Sienkiewicz, romantyzm, stary dworek, Zosia w zwiewnej sukience biega po ogrodzie, kontusz, idylla i sielanka. Zajrzyjmy do podręczników do historii. Rzadko pojawiają się w nich postacie spoza elit społecznych: dworu królewskiego, magnackiego, w najgorszym wypadku dworku. Dlaczego te lektury i książki do historii mają takie znaczenie? Bo – jak pisze Brzozowski: „Historya wytworzyła nas: – marzyć o uniezależnieniu się od historyi jest to marzyć o samounicestwieniu, o rozpłynięciu się w eterze feeryi i baśni”5. To historia wytworzyła społeczeństwo, które przez lata żyło mitem dawnej potęgi, potem mitem męczeństwa, społeczeństwo, które – słowami Brzozowskiego – 4 Wywiad i sesja ukazały się w dwutygodniku „Viva!”. Cyt za: http://polki. pl/viva_wobiektywie_galeria.html?galg_id=10008720&ph_center_02_page_no=0. 5 Stanisław Brzozowski, Legenda Młodej Polski, Wydawnictwo Literackie, Kraków–Wrocław 1983, s. 9.
246
Upaprani w rodzinę
„w łachman królewski wielkiej umarłej się stroi, kajdanami nam na rękach brzęka, sińcami nam błyska”6. Trudno się zatem dziwić, że nawet dziś, kiedy tygodnik „Wprost” zastanawia się, „skąd pochodzą Polacy”, za sensację uznaje się wybite w lidzie stwierdzenie, że „badania DNA Polaków nie ujawniły żadnych różnic genetycznych między ludnością chłopską i szlachecką”7. Potrzeba badań DNA, żeby się przekonać, że chłop to taki sam człowiek jak szlachcic. Niestety, obawiam się, że nie wszystkich te badania przekonają i wielu z nas będzie szukać zaginionych szlacheckich przodków, żeby dowieść sobie, że wywodzi się z rodów opisanych przez historię i literaturę, a nie z „rodzin niehistorycznych”8. W tej atmosferze nie można się dziwić, że potomkowie Adama Branickiego walczą o prawa do ziem utraconych na rzecz państwa siedemdziesiąt lat temu, o pałac, kamienicę i wiele przedmiotów znajdujących się dziś w muzeum w Wilanowie. Nie oni jedyni. Liczba potomków bliżej i dalej spokrewnionych z przedwojennymi właścicielami kamienic i ziem gotowa jest latami walczyć w sądach w imię świętego prawa własności o domy, w których nie chcą mieszkać (mają inne), przedmioty, których nie będą używać9, o rzeczy, które mają dziś dużą wartość rynkową i które można szybko spieniężyć. Pytanie, czy więzy krwi są wystarczającym Tamże, s. 47. Monika Florek-Moskal, Skąd pochodzą Polacy, „Wprost” 2006, nr 9, http:// www.wprost.pl/ar/87299/Skad-pochodza-Polacy/. 8 Na stronach Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie można znaleźć przystępną instrukcję ułatwiającą poszukiwanie szlacheckich przodków: http://www.agad.archiwa.gov.pl/genealogia/przodkowie.html. 9 Potomkowie Aleksandra Zamoyskiego zapewniali, że zostawią w muzeum przedmioty zgromadzone w pałacu w Kozłówce, nawet gdy odzyskają do nich prawa. Rodzina wystąpi zaś do Skarbu Państwa z pozwem o rekompensatę. Za: Anna Mateja, Jan Strzałka, Własność na służbie narodowej, „Tygodnik Powszechny”, http://tygodnik2003-2007.onet.pl/1547,1177522,0,335205,dzial.html. 6 7
247
powodem, żeby państwo płaciło komuś pieniądze za to, że wiele, wiele lat temu w jakimś pałacu mieszkał jego dziadek, ciotka czy stryjek, mało komu przychodzi do głowy. Gdy byłam dzieckiem, starsi powtarzali mi, że jeśli podniesie się rękę na rodzica, to ta ręka uschnie. Brzozowski podniósł rękę na rodzinę i na wieszcza wszystkich polskich rodzin, Henryka Sienkiewicza. Po wyróżnieniu pisarza Nagrodą Nobla nazwał go „tańczącym niewolnikiem”. Dwa lata przed przyznaniem autorowi Trylogii Nobla Brzozowski pisał w tekstach I smutek tego wszystkiego... oraz Henryk Sienkiewicz i jego stanowisko w literaturze współczesnej, że nie ma w literaturze tego pisarza niczego, co mogłoby „duszę współczesnego Europejczyka rozszerzyć i wzbogacić – jak u nas, tak i tam bawi ją tylko i rozleniwia”. Brzozowski widział w Sienkiewiczu żarliwego piewcę kultury szlacheckiej odchodzącej w zapomnienie, bo nijak nieprzystającej już do rzeczywistości początku XX wieku. „Cała Połaniecczyzna siada jak wygnana królowa, najżałośniejszym, męczeńskim głosem dopomina się dla siebie o szacunek”10. Sienkiewicz reanimuje pamięć o nieproduktywnej klasie właścicieli dworków i czyni z niej wzór wszelkich cnót: patriotyzmu, religijności, umiłowania rodziny. „Jeśli jest coś, czego nienawidzę całą siłą duszy mojej, to ciebie, polska ospałości, polski optymizmie niedołęgów, leniów, tchórzy. Od XVII wieku jesteśmy już w Europie gapiami. [...] To, co ludzkości życie stanowiło, jej krwawa praca, jest dla nas rozrywką. Sienkiewicz skodyfikował, nadał kształt estetyczny temu naszemu stanowisku, jest on klasykiem polskiej ciemnoty, szlacheckiego nieuctwa”11 – pisał w I smutek tego wszystkiego... Brzozowski. Stanisław Brzozowski, Legenda Młodej Polski, dz. cyt., s. 47. Stanisław Brzozowski, I smutek tego wszystkiego..., [w:] tegoż, Eseje i studia o literaturze, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1990. 10 11
248
Upaprani w rodzinę
Szkodnik Sienkiewicz „z życia mieszczaństwa rozumiał [...] tylko dający prawo do spokojnego użycia wyzysk. [...] Jego Połaniecki to nie bourgeois zdobywca, to ograniczony, ślepy na prawa innych, w sobie zakochany łyk. Wady klasy upadłej przeniósł on w nowe warunki i przystosował się do nich”. Stanisław Połaniecki – bohater powieści Sienkiewicza – to zdradzający żonę kłamca zapatrzony we własną karierę i myślący tylko o pomnażaniu majątku. Ślub ze zubożałą szlachcianką Marynią nie był finansowym sukcesem, więc Połaniecki nie czuje się zobowiązany wobec żony. Dopiero po pewnym czasie, w magiczny, bajkowy wręcz sposób zmienia się z cynicznego szlachcica-burżuja, dbającego tylko o własne interesy, w kochającego męża i ojca. Rodzina Połanieckich staje się szczęśliwą rodziną, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki rozsiewającą miłość wśród ludzi, których autor powieści umieścił w społecznej próżni. Cały świat rodziny Połanieckich zredukowano do świata uczuć i naiwnych sentymentów. W Legendzie Młodej Polski Brzozowski pisał: „Rodzina, utrzymująca się w świecie poza nią wytwarzanym – przez kogo i jak, nie pytajmy […]”12. Jan Rybkowski, reżyser serialu zrealizowanego w latach 70. na podstawie powieści, mówił: „Nie ukrywajmy, Balzakiem umiłowany przez was Sienkiewicz nie był i obce mu były problemy społeczne, rozważania nad sensem historycznych przemian”13. „Pracę myślową nad pozostałymi problemami – dodawał w Legendzie… Brzozowski – zastępowały dzwonek kościelny, opłatek i wielkanocne jajko”14.
12 13 14
Tamże, s. 96–97. http://www.filmpolski.pl/fp/index.php/122864. Stanisław Brzozowski, Legenda Młodej Polski, dz. cyt. s. 97.
249
STATYŚCI Z DWORKÓW Połaniecczyzna „ukuła sobie religię po prostu z niechęci myślenia, zastanawiania się nad czymkolwiek, która rezygnuje ze wszystkiego, byle się jej dobrze spało”15. W czasie kiedy Brzozowski pisze, rodziny szlacheckie nie są w najlepszej kondycji. Zmiany społeczne końca XIX wieku, rozwój przemysłu, migracja do miast dotknęły klasy wyższe. „Pamiętam ich, tych statystów z dworków wiejskich i pałaców – pisał o tych przemianach Brzozowski w Płomieniach. – Porujnowani obywatele i magnaci, od zielonego stolika wstając, przy którym grali w hazardowego diabełka czy poczciwego preferansika, wracając z kolacji z baletnicami lub z jarmarku, gdzie dawali ujście staroszlacheckiemu temperamentowi, lub też odrywając się od ulubionego nie kończącego się nigdy pasjansa, jaki rozkładali, niezmordowani, po óśm, dziesięć godzin na dobę, wszyscy oni mieli to jedno słowo na ustach; tym dziwniejsze, że naprawdę przekonani byli, że w ich życiu odgrywa ono jakąś rolę. Wierzyli, że bronią oni tych jakichś zasad, dochowując im wiary. Nie wątpili o wyższości swojej i swego środowiska, zdawało im się, że panują nad życiem, że mają prawo wzruszać ramionami nad wszystkim i lekceważyć wszystko”16. Brzozowski obserwuje początek końca polskich rodzin Corleone. Ich majątki topnieją, znaczenie społeczne spada, ale członkowie rodów nadal żyją pamięcią o dawnej wielkości. Nie przyjmują przy tym do wiadomości, że wielkość ta minęła bezpowrotnie, i dlatego nie rozumieją, czemu tracą pozycję. Obraz „statystów z dworków wiejskich i pałaców” powinien budzić w najlepszym razie politowanie, ale zamiast tego dziś wszyscy chcemy być szlachcicami. 15 16
250
Tamże. Stanisław Brzozowski, Płomienie, dz. cyt., s. 86.
Upaprani w rodzinę
Wystarczy wyjechać za miasto i obejrzeć budowane tam domki jednorodzinne. Koniecznie z kolumnami. Koniecznie ze spadzistym dachem. Przedmieścia zabudowują się dworkami w wersji mini – bo jednak na duże dworki mało kogo stać. Na stronach internetowych projektantów domów można trafić na opisy: „Każdy z nas chciałby chociaż przez chwilę poczuć się jak staropolski szlachcic i zamieszkać w stylowym dworku”. Maturzyści przygotowują prezentacje pt. Motyw dworu w polskiej kulturze i uczą się na pamięć, że „dwór w Polsce to miejsce szczególne. Kojarzony jest z wartościami narodowymi, kulturą szlachecką i patriotyzmem”17. Dobrze, jeśli maturzysta skończy prezentację przypomnieniem, że dwór szlachecki był też symbolem wad narodowych. Tylko czy uwierzy w te słowa, jeśli po zdanym egzaminie wsiądzie do pociągu, ruszy w Polskę i przez okno oglądać będzie domki jednorodzinne z obowiązkowymi kolumnami przed wejściem oraz karczmy, zajazdy i inne lokale gastronomiczne o wdzięcznych nazwach nawiązujących do mitycznych lat świetności Rzeczypospolitej szlacheckiej.
POLSKA ZDZIECINNIAŁA Polska rodzina trwająca w oderwaniu od społeczeństwa, pozahistoryczna, słaba, zapatrzona w siebie jest według Stanisława Brzozowskiego socjologiczną podstawą Polski zdziecinniałej. Życie w stanie zdziecinnienia niezwykle ułatwia swoista symbioza polskiej rodziny z Kościołem. „Katolicyzm jest w naszym życiu czynnikiem izolacji kulturalnej, dziejowej, społecznej: pozwala Cyt. za kilkoma identycznymi prezentacjami dostępnymi w Internecie, np. http://motywy-literackie.klp.pl/ser-72.html; http://pl.shvoong.com/humanities/470154-obraz-dworku-polskiego-sztuce/. 17
251
on nam wegetować w świecie, który cały na wskroś jest dziełem pracy i twórczości, tak jak gdyby był to powstający samoistnie substrat rodzinnego odżywiania”18. „Gdy przed oczyma naszymi pada z wyczerpania pomywaczka podłóg, wydaje się nam, że jej zżarte przez brud, ług, mokre ścierki życie nabiera znaczenia, zostaje usprawiedliwione, gdy jej nędzne ciało pokropi ksiądz, i o ile jest zapłacony, na cmentarz odprowadzi”19. Kościół idealnie odpowiada na potrzeby Polski zdziecinniałej, tworząc „uśmiechnięty polski jezuityzm czapki i papki”20. Polska Brzozowskiego to z jednej strony statyści z dworków – bezwładni niczym pacynki. Obok tych nieistotnych, a przekonanych o własnej wielkości postaci stoją bohaterowie ubrani w krótkie spodenki – dzieci bawiące się w dorosłych. A na ścianach wiszą krzyże przypominające, że najlepszą odpowiedzią na wszystkie pytania jest Kościół. Idealnym przykładem takiej Polski jest rodzina Adasia Bieleckiego opisana w Płomieniach: W domu Adasia wszystko żyło wspomnieniami lepszych czasów, plotkami i dewocją. Atmosfera była trudna do zniesienia. Nikt tu nie podnosił głosu. Przeciwnie, wszyscy mówili słodkim, przyciszonym tonem, spotrzebowując niesłychaną ilość wyrazów zdrobniałych. „Stryjeńciuńcia”, „proboszczyczek”, „tatusieczek”, „mamuleczka” – nie schodziły tu z ust. Nie przeszkadzało to bynajmniej temu, że życie Adasia, jego matki i dwóch sióstr schodziło na systematycznym zagryzaniu się21.
18 19 20 21
252
Stanisław Brzozowski, Legenda Młodej Polski, dz. cyt. s. 91. Tamże, s. 90. Tamże, s. 91. Stanisław Brzozowski, Płomienie, dz. cyt., s. 58.
Upaprani w rodzinę
Cytowany fragment Płomieni pochodzi z rozdziału zatytułowanego Sielskie-anielskie. Tak wygląda Mickiewiczowskie sielskie i anielskie dzieciństwo w opisie Brzozowskiego. Tak wygląda potem w wielu innych tekstach, w Moralności pani Dulskiej i Takiego pięknego syna urodziłam Marcina Koszałki czy w filmach Marka Koterskiego. Taką rodzinę Brzozowski zapamiętał, taką znał. Rodzina stała się w życiu i pisarstwie autora Płomieni jednym z najważniejszych tematów, jak wspomina Andrzej Mencwel22, „całokształt krytyki kultury Brzozowskiego można ostatecznie odczytać jako rozliczenie z domem rodzinnym, a dom rodzinny odtwarzać jako empiryczne potwierdzenie tej krytyki”. Brzozowski opisuje rodzinę jak grupę broniącą swojego stanu posiadania w przekonaniu, że broni interesów narodowych, a tak naprawdę broniącą wyłącznie własnego interesu. Nieważne, co dzieje się wokół, ważne, żeby nas i naszych dworków to nie tknęło, bo nasze dworki są ostoją polskości, są „miejscem szczególnym” – jak uczą się maturzyści.
WYJŚĆ Z DWORKU Czy jest jakaś odpowiedź na połaniecczyznę, zdziecinnienie, czy coś może zmienić polską rodzinę? Brzozowski był przekonany, że społeczeństwo jest nie tylko wytworem historii, ale także aktywnie ją tworzy – nigdy nie jesteśmy raz na zawsze uwięzieni w zastygłych, historycznych formach. „Naród się stwarza, szuka dla siebie myśli, wyrazu, powstaje w naszych oczach z miazgi bezkształtnej ten poprzez wieki trwać mający 22 Andrzej Mencwel, Stanisław Brzozowski. Kształtowanie myśli krytycznej, dz. cyt., s. 56.
253
twór, nowy fakt dziejowy; nie urojenie, nie myśl – lecz życie, nasze życie, które może, gdy zdołamy nadać trwanie temu, co stworzyć potrafimy, jeżeli stworzymy coś, co się wobec tego faktu w jego łonie ostoi”23. Żeby naród stwarzał się świadomie, czyli właśnie szukając dla siebie wyrazu, a nie bezmyślnie przyjmując to, co mu dane w spadku przez pradziadków, musi wyjść ze swoich dworków i porozmawiać z ludźmi, którzy gdzieś wokół pracują, żyją. Andrzej Mencwel, rekonstruując myśl autora Płomieni w monografii Stanisław Brzozowski. Kształtowanie myśli krytycznej, pisał: „Jedyną drogą jest całkowite zerwanie. Ołucki musi uciec od całego świata Ogieńskich, Koseckich, Komierskich i... Ołuckich, Michał Kaniowski musi stać się Miszukiem, rosyjskim narodnikiem. Warunkiem jakiejkolwiek wizji przyszłości jest ostateczne, radykalne i bezlitosne zerwanie z tą filozofią polskiego losu, która z ziemskiej izolacji uczyniła drogę ocalenia”24 . Może więc, by cokolwiek zmienić, trzeba zerwać z „rodziną na swoim”, wyjść z dworku. Polski zdziecinniałej nie stać na rewolucję. Bo po co jej rewolucja? Zdziecinniała polska rodzina będzie walczyć tylko o utrzymanie swoich przywilejów – zwolnienie od podatku spadkowego – i pozycji społecznej, będzie mówić, że rodzina jest najważniejsza. Może trzeba przyjrzeć się listom lektur, tematom maturalnym, prawu, które powinno chronić rodzinę, ale nie poprzez ułatwianie najbogatszym okopywania się w swoich majątkach i kolekcjonowania mieszkań czy domów, ale np. poprzez ułatwianie wszystkim dostępu do mieszkań. Andrzej Mencwel, Stanisław Brzozowski. Kształtowanie myśli krytycznej, dz. cyt., s. 64. 24 Tamże, s. 75. 23
254
Upaprani w rodzinę
Brzozowski nie bał się marzyć i wskazywać, gdzie znajdują się przeszkody na drodze do realizacji marzeń. Dziś tą przeszkodą jest zamknięta w dworku, zapatrzona we własny egoistyczny interes, pełna rojeń o „wartościach”, jakim służy, i własnej, często urojonej, przeszłej wielkości – „rodzina na swoim”.
255
Brzozowski. Przewodnik Krytyki Politycznej Warszawa 2011 © Copyright for this edition by Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2011 Wydanie I Printed in Poland ISBN 978-83-62467-17-4 Seria Przewodniki Krytyki Politycznej, tom XXVIII Redakcja: Zespół KP, Katarzyna Szroeder-Dowjat Korekta: Magdalena Jankowska Projekt okładki, projekt typograficzny i skład: Druk i oprawa: Drukarnia Wydawnicza im. W. L. Anczyca www.drukarnia-anczyca.com.pl Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wydawnictwo Krytyki Politycznej ul. Nowy Świat 63 00-042 Warszawa redakcja@krytykapolityczna.pl www.krytykapolityczna.pl Książki Wydawnictwa Krytyki Politycznej dostępne są w promocyjnej cenie w CK Nowy Wspaniały Świat (ul. Nowy Świat 63, Warszawa), Świetlicy KP w Trójmieście (ul. Nowe Ogrody 35, Gdańsk) oraz księgarni internetowej KP (www.sklep.krytykapolityczna.pl), a także w sieci Empik i dobrych księgarniach na terenie całej Polski.