podobno smutek uszlachetnia, więc postanowiłam zostać najpiękniejszym chłopcem na świecie, tak bardzo zmęczonym od rozumienia
1
Nie piszę o tym, o czym nie mogę mówić. Niektóre słowa nie przechodzą mi przez gardło. Niektóre słowa są zbyt poważne, żeby je wymawiać, można je tylko obracać w ustach i potem wypluwać ich przeżute kęsy. Wolałabym nie dzielić słów na wymawialne i nieme. Wolałabym już bardziej nie reżyserować rzeczywistości. Ktoś powiedział mi kiedyś, że poza językiem też jest życie, ale ja myślę, że to nieprawda. Ludzie mówią różne rzeczy, ale zawsze myślą to samo. A słowa znaczą dokładnie tyle, ile znaczą.
5
2
Z trudem przyzwyczajam się do koszmarów. Wszystkie moje koszmary zaczynają się identycznie – od braku akceptacji. Zaczynają się na przykład tak, że mam niecałe dziesięć lat, jestem gruba, brzydka i dzieci się ze mnie śmieją. Kiedy pielęgniarka w szkole mierzy nas i waży, nigdy nie mówi mojej wagi na głos. Nie wypowiada tej liczby. Nienawidzę siebie, a najbardziej nienawidzę w sobie tego, że nie umiem się powstrzymać od zjedzenia tabliczki czekolady albo pudelka pralinek. Albo czterech kawałków boczku z grilla. Zawsze jem tyle, aż poczuję w żołądku bolesne uczucie pełności. Potem muszę leżeć. Leżeć. Czasami staję na wadze, żeby przekonać się, jak bardzo jest ze mną źle. Że jest za każdym razem więcej. Czasami oglądam się godzinami nago w lustrze, wciągając brzuch aż do bólu, żeby zobaczyć żebra albo jakiekol6
wiek kości. Cokolwiek ładnego. Później dociera do mnie, że nic takiego w lustrze nie znajdę. Czasem porzucam moje ciało na trochę. Muszę jednak do niego wracać, a każdy kolejny powrót jest gorszy od poprzedniego. Raczej nie myślę, że ktokolwiek mógłby mnie kochać. Może oprócz rodziców. Ale miłość rodzicielska to układ inercjalny. A ja chcę uczuć z zewnątrz. Uczuć. W kwestii wrażeń byłam całkiem niezależna już w wieku ośmiu lat.
7
3
Jedyna przyjemność, jaką mam z mojego ciała, to masturbacja. Pamiętam, jak się tego nauczyłam. Pożyczałam od mamy urządzenie do masażu przeciwko cellulitowi. Na początku używałam go zgodnie z przeznaczeniem. W pewnej chwili instynktownie położyłam wibrującą głowicę między nogami. Poczułam coś dziwnego, więc natychmiast ją cofnęłam, ale później dotarło do mnie, że to było przyjemne uczucie. Z czasem opracowałam doskonałą technikę. Przykładałam urządzenie do krocza i unosiłam biodra, napinając mięśnie ud. Po kilku sekundach czułam rozpływające się w podbrzuszu pulsowanie. Czekałam chwilę i powtarzałam wszystko parę razy. To były jedyne momenty, w których chciałam być w swoim ciele. Czasami masturbowałam się, leżąc w jednym łóżku z mamą. 8
Nakrywałam się kołdrą po samą szyję. Kiedy telewizor był włączony, nie było słychać wibracji. Urządzenie w końcu się zepsuło, a ja rozpaczliwie szukałam innej metody. Owijałam ręcznikiem elektryczną szczoteczkę do zębów. Efekt był podobny. Jeśli nie lepszy. Potem dowiedziałam się, że ta nieskomplikowana czynność ma skomplikowaną nazwę. Przeczytałam o tym w kolorowym piśmie. Lubię kolorowe pisma. Nienawidzę tylko pięknych zdjęć pięknych kobiet w tych pismach. Kiedyś trafiłam na artykuł o Kamasutrze. Zajmował dwie strony. Były na nich rysunki przedstawiające kontury nagich ludzi. Na każdym z rysunków była kobieta z mężczyzną. Czytałam podpisy pod obrazkami. Wszystkie zdania czytałam po dwa razy. Dotarło do mnie wtedy, o co chodzi w seksie. Ale nie mogłam w to uwierzyć. Wydawało mi się to fizycznie niemożliwe do zrealizowania. Obrzydliwe. Moje dziesięcioletnie tłuste ciało broniło się przed projekcją. Nie pamiętam, kiedy zrozumiałam, że seks naprawdę tak wygląda. Ale niewątpliwie zrozumiałam. Może nawet zbyt dokładnie. Czytałam wszystkie artykuły o seksie, na jakie trafiałam w kobiecych magazynach. Wiedziałam o nim wszystko, co dało się przeczytać. Trochę później zaczęłam wpisywać „seks” w wyszukiwarkę. Wpisywałam też „cipka”. Oglądałam setki zdjęć w Internecie. Przerażała mnie myśl, że w moim ciele jest taka ogromna przepaść. I że nawet nie umiem jej znaleźć. Przepaść odkryłam w zimowy poranek, kiedy leżałam w łóżku z gorączką. Znalazłam w domu stary podręcznik biologii. W środku był rysunek żeńskich 9
narządów płciowych. Szukałam u siebie wszystkiego po kolei. Pierwszy raz widziałam łechtaczkę. Wsunęłam termometr w cipkę. Wszedł prawie cały. Byłam zachwycona. Nigdy wcześniej nie dowiedziałam się o sobie tylu rzeczy jednocześnie.
10
Dominika Dymińska, Mięso Warszawa 2012 © Copyright by Dominika Dymińska, 2012 © Copyright for this edition by Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2012 Wydanie I Printed in Poland ISBN 978-83-62467-67-9 Redakcja: Marta Konarzewska Korekta: Magdalena Jankowska Projekt okładki: Poważne Studio Układ typograficzny i łamanie: Druk i oprawa:
www.opolgraf.com.pl
Wydawnictwo Krytyki Politycznej ul. Foksal 16, p. II 00-372 Warszawa www.krytykapolityczna.pl redakcja@krytykapolityczna.pl Seria Literacka, t. XVI