G贸ry Parnasu
Czesław Miłosz Góry Parnasu science fiction
wstęp Sławomir Sierakowski przygotowała do druku i posłowiem opatrzyła Agnieszka Kosińska
WYDAWNICTWO KRYTYKI POLITYCZNEJ
Czesław Miłosz, Góry Parnasu. Science fiction Warszawa 2012 Copyright © 2012 by The Czeslaw Milosz Estate. All rights reserved Copyright © 2012 for this edition by Wydawnictwo Krytyki Politycznej Opracowanie edytorskie i posłowie. Copyright © 2012 by Agnieszka Kosińska Wstęp i tekst w aneksie. Copyright © 2012 by Sławomir Sierakowski
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Supported by a grant from the Open Society Foundations. Książka ukazuje się przy wsparciu Open Society Foundations. Wydanie pierwsze ISBN 978-83-62467-27-3 Wydawnictwo Krytyki Politycznej Warszawa 2012
4
Uwagi wstępne
U
przejmym względom czytelnika ciekawego przyszłości polecam te rozdziały z powieści science fiction, która nie będzie napisana. Dlaczego nie będzie napisana? Bo mi się nie chce. Dlaczego mi się nie chce? Poważne to pytanie. Dlatego, że wynik byłby 1) artystycznie wątpliwy 2) niemoralny. Ad 1) Powieść w drugiej połowie naszego stulecia jest rodzajem literackim niewdzięcznym. Jest prawdą, że język dąży do uchwytu za rzeczywistość i że sposoby, jakich używa, ścigając ten cel, zużywają się, blakną, konwencjonalizują się, stąd ciągła ucieczka w przód, ku nowym sposobom. A już w powieści, skoro zrodziła ją potrzeba dowiadywania się o „prawdziwych” historiach, szczególnie razi ćwiczenie stylistyczne, choćby ładne ale posługujące się chwytami, które niejako odkleiły się od świata rzeczy i ludzkich stosunków. Pogoń romansopisarzy była więc zrozumiała, tylko że sukces podejrzany, bo wpadli w pułapkę, której próbowali uniknąć. Powieść współczesna, wyszkolona na strumieniach świadomości, monologach wewnętrznych itd., dręczona przez teorie strukturalne, zabrnęła tak daleko, że mało przypomina to, co
U WA G I W S T Ę P N E
21
przez powieść niegdyś się rozumiało. I, rzeklibyśmy, zaprzeczyła swojej istocie, bo piekielna nuda, jaka emanuje z tych utworów, jest wroga samemu powołaniu narracji. Wygląda więc, że wszystko poszło w tej dziedzinie krzywo. Tylko te powieści są dobre, w których panuje rzeczywistość (to słowo jednak coś znaczy), inaczej mówiąc, kiedy czytelnik o języku i chwytach zapomina, więc, poprawiam się, nie o sposoby chodzi, ale o nową ich funkcję. Otóż science fiction, ponieważ w niej ogromny wysiłek musi być włożony w zbudowanie takiej czy innej przyszłej cywilizacji od fundamentów, zakłada wiarę w jakąś rzeczywistość obiektywną i dlatego, stylistycznie, może być powieścią staroświecką. Niestety, i ona jest od wewnątrz rozdzierana przez sprzeczne tendencje. Z jednej strony sam obraz tego „jak to będzie”, z drugiej nacisk nowoczesnych wymagań, bo nie jesteśmy tak poczciwi jak bohaterowie Jules Verne’a. Kiedy jednak science fiction chce pozbyć się dziewiętnastowiecznych przyzwyczajeń w charakterystyce postaci, dialogach etc., zaczyna dzielić los powieści w ogóle czyli przekracza granicę, poza którą beletrystyka traci sens, bo zamiast nad nią się nudzić, lepiej czytać eseje, wiersze, dzieła naukowe. Przykładem Stanisław Lem, który, zaczynając od opowiadań przyszłościowych „naiwnych”, osiągnął znakomitą równowagę w Solaris, żeby następnie pozazdrościć powieściopisarzom „serio” i równowagę zniszczyć. Co do mnie, to wolę oznajmić, że tej łamigłówce nie daję rady. Wszystko dobrze, dopóki pokazuję „jak to będzie”, kiedy jednak zawiązuję wątki i wkładam w czyjeś usta dialogi, czuję takie zażenowanie, jakbym (horror!) pisał
22
G Ó RY PA R N A S U
„powieść z życia”, przenosząc akcję na koniec dwudziestego pierwszego wieku. Za dużo już nauczyliśmy się i wiemy, jak się to robi. Autor czerpie ze swoich przeżyć, przedstawia swoich znajomych pod zmienionymi nazwiskami itd. Swoją odrazę do takich procederów uświadomiłem sobie, wprowadziwszy postacie dwóch kobiet, Klaudii i Tesy, które w drukowanych tu rozdziałach nie występują. Cóż to, płacą mi, żebym siebie czy kogoś publicznie obnażał? Nieprzyzwoitość po prostu. Czyli że gdybym chciał tego niemiłego uczucia uniknąć, miałbym do wyboru albo zatrzymać się na uproszczonym rysunku, jakby z powieści dla młodzieży, albo zmienić się w po-kafkowskiego narratora całą gębą, co zaiste mnie wcale nie nęci. A zresztą te wyznania czytelnik ma prawo zrozumieć jako grymasy lisa, który orzekł, że winogrona są kwaśne bo były za wysoko. Ad 2) Science fiction, po pogodnych początkach, kiedy wierzono np., że wynalezienie metalu lżejszego od powietrza zapewni ludzkości pokój i szczęście, polega przeważnie na ponurych przepowiedniach. Już Time Machine H.G. Wellsa (1895) nie zachęca do podróży w przyszłość. A wydarzenia ostatnich dziesiątków lat mało sprzyjają oczekiwaniom śpiewającego jutra. Moje rozdziały nikogo nie pocieszą, wypada jednak wspomnieć, że w moim zamyśle cykl, w którym ludzkość straciła i nadzieję i poczucie ciągłości historycznej, właśnie dobiega końca. Grupka ludzi zakłada w Górach Parnasu coś w rodzaju gminy, jednoty czy klasztoru, i wkrótce ze zdumieniem dowiaduje się, że podobne gminy powstały równocześnie w wielu miejscach. Ale rządzący Związek rozporządza władzą absolutną.
U WA G I W S T Ę P N E
23
Cóż więc się stanie? Jak wiadomo, literatura zawsze poczyna sobie niedołężnie, kiedy stara się pokazać dobrych ludzi i dobre zamiary, natomiast ze smakiem, znawstwem i przekonywająco maluje zło, okrucieństwo, porażki. Z tego też powodu moja powieść byłaby przeważnie czarna, jak zresztą i z innego powodu: żeby przekazać, w czym zawiera się nadzieja, należałoby napisać niemalże traktat historiozoficzny, tu jednak na przeszkodzie stanęłaby moja niechęć do formy rozlazłej i nieokreślonej. Celem pisania nie jest straszenie i przygnębianie ludzi. Szały „artystów”, którzy przez długie dziesięciolecia uzasadniali nadrzędność Sztuki czy Litery wobec tzw. życia, nieco nam się przejadły, i jeżeli nadal dużo gada się o samoistnym walorze (poznawczym?) artystycznych wzlotów, to z lęku przed ideologicznymi służbami — ale panika jest złym doradcą. Pisząc, trudno nie zastanawiać się, czy to, czego się dokona, będzie człowiekowi pomagać, czy szkodzić. Prawda nie może szkodzić. Zapewne. Jest ona jednak zawsze złożona i wielostronna, i chyba prawda wyłącznie czarna pomaga tylko wtedy, kiedy strasząc i przygnębiając, do pełniejszego życia podnieca. Nie wydaje mi się, żebym to zadanie umiał wypełnić. Czy wstyd jest przedstawiać fragmenty i przyznawać się, że na całość się nie zdobędę? Może nie wstyd. Kto wie nawet, czy mimo woli nie wpadam na trop jakiegoś rodzaju eksperymentalnego. Bo wyobraźnia czytelnika dostaje tutaj sporo drobnych podniet, a także duży obszar, w którym wolno jej swobodnie szybować, co może lepiej, niż kiedy wszystko jest nazwane i dociśnięte do końca perypetiami bohaterów. Jakie naprawdę ukryte nici łączyły
24
G Ó RY PA R N A S U
Stowarzyszenie Podpalaczy i WBN ze Związkiem? Jakie osoby obojga płci należały do gminy Parnasu, poza wymienionymi Karelem, Efraimem i Otim, czyli Martinezem? Jaką taktykę obrał Związek, kiedy doszło do jego wiadomości (a oczywiście musiało zaraz dojść) samorzutne tworzenie się takich gmin, całkiem jak na planecie Argurii? Co, skoro z mikrofilmowanych bibliotek niewielu umiało korzystać, sądzili o zamkniętej już epoce Drugiego Romantyzmu ci nieliczni, którzy do dawnych druków znaleźli dostęp? I tak dalej. Poza tym czytelnik zechce, miejmy nadzieję, ocenić zwycięstwo autora godne naśladowania: zamiast dodawać jeszcze jedną powieść do ich nadmiaru zalegającego półki księgarń, umiał się w porę powstrzymać.
Spis rzeczy
Zamiast wstępu 5 SŁAWOMIR SIERAKOWSKI Miłosz miał nie pisać powieści 7
Góry Parnasu. Science fiction 19 Uwagi wstępne 21 Opisanie Parnasu 26 Przygody Karela 33 O sposobach rządzenia 43 Testament kardynała 47 Opowieść Astronauty 62 Dodatek: Czesław Miłosz „Liturgia Efraima” 83 Część pierwsza: komentarz wyjaśniający kim był Efraim 85 Z części drugiej: Msza katechumenów 93
Faksymile 99 Posłowie 105 AGNIESZKA KOSIŃSKA Prorok Nowego Świata 107
Aneks SŁAWOMIR SIERAKOWSKI Przegrać dla ludzi 131
Opracowanie edytorskie: Agnieszka Kosińska Korekta: Magdalena Jankowska Współpraca redakcyjna: Maciej Kropiwnicki, Michał Sutowski Zdjęcie na okładce: Universal Images Group Editorial / Getty Images / Flash Press Media Projekt graficzny i typograficzny: Marcin Hernas | tessera.org.pl Skład i łamanie: Marcin Hernas | tessera.org.pl Książkę złożono pismami Dederon Serif autorstwa Tomáša Brousila oraz Telefon autorstwa Sindre Bremnesa
Druk i oprawa: www.opolgraf.com.pl
Wydawnictwo Krytyki Politycznej ul. Foksal 16, II p. 00-372 Warszawa redakcja@krytykapolityczna.pl www.krytykapolityczna.pl Książki Wydawnictwa Krytyki Politycznej dostępne są w warszawskiej redakcji Krytyki Politycznej (ul. Foksal 16, Warszawa), Świetlicy KP w Łodzi (ul. Piotrkowska 101), Świetlicy KP w Trójmieście (Nowe Ogrody 35, Gdańsk), Świetlicy KP w Cieszynie (ul. Zamkowa 1) oraz księgarni internetowej KP (www.krytykapolityczna.pl/wydawnictwo), a także w dobrych księgarniach na terenie całej Polski.