Marci Shore
NOWOCZESNOŚĆ JAKO ŹRÓDŁO CIERPIEŃ przełożył Michał Sutowski
WYDAWNICTWO KRYTYKI POLITYCZNEJ
Marci Shore, Nowoczesność jako źródło cierpień Warszawa Copyright © by Marci Shore, Copyright © for this edition by Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Wydanie pierwsze ISBN
- -
-
-
Do inansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Wydawnictwo Krytyki Politycznej Seria Historyczna [ ] Warszawa
SZUKAJĄC SENSU PO MARKSIZMIE: LESZEK KOŁAKOWSKI I KOMANDOSI
ZROZUMIEĆ TOTALITARYZM ALBO W STRONĘ FILOZOFII OPOZYCJI Barbara Toruńczyk pierwszą połowę lat . spędziła, czytając Theodora Adorno i Hannah Arendt, dla których cechę charakterystyczną totalitaryzmu stanowiła destrukcja podmiotowości. Wówczas teksty wspomnianych myślicieli nie były dostępne w języku polskim⁶⁴. Istniejącą lukę wypełniał częściowo „Aneks”, publikując w latach . i . zarówno Arendt, jak i innych autorów: Zygmunta Baumana, Nadieżdę Mandelsztam, Samuela Huntingtona, Arthura Koestlera, Raymonda Arona, Aleksandra Sołżenicyna, Wasilija Grossmana, Zbigniewa Brzezińskiego, George’a Orwella czy Isaiaha Berlina. „Naszymi maîtres à penser – tłumaczyła Toruńczyk – stali się obok Kołakowskiego (którego każde słowo zawsze było dla nas ważne): Miłosz, Wat, Orwell, Hanna Arendt, Raymond Aron”⁶⁵. Stronice „Aneksu”, podobnie jak wielu podziemnych publikacji w Polsce lat . i ., ukazywały przejście od krytyki marksizmu do krytyki totalitaryzmu jako takiego. Grudzińska publikowała w „Aneksie” eseje analizujące język komunistycznych cenzorów – również podporządkowanych reżimowi, bo nigdy do końca pewnych, kiedy zmieni się linia Partii. W efekcie świat cenzorów był światem bez rzeczywistego języka⁶⁶. Dla Grudzińskiej, niegdysiejszej tłumaczki Zdradzonej rewolucji Trockiego, w centrum zainteresowania znajdowało się już nie tyle badanie marksizmu (w każdej z jego form), ile analizowanie mechanizmów władzy reżimu totalitarnego. To samo odnosiło się do publikowanej od roku w „Aneksie” (w odcinkach) pracy Jana Tomasza Grossa na temat sowieckiej okupacji wschodniej Polski⁶⁷. Przedstawiając obrazowe opisy sowieckiej przemocy, Gross jednocześnie stawiał pytania o istotę XX-wiecznego totalitaryzmu. Frapowały go szczególnie niezliczone przypadki, w których oprawca i o iara znali się osobiście. Pozostających do dyspozycji zwolenników nowego reżimu mechanizmów terroru używano bowiem do załatwiania spraw prywatnych; zawsze dostępna możliwość złożenia donosu oznaczała, że zagrożony był każdy i w każdej chwili. Chociaż w niektórych momentach pewne grupy mogły być bardziej wystawione na cel niż inne, los człowieka leżał zazwyczaj ⁶⁴ Barbara Toruńczyk, Opowieść o : przesłanie dla nowej lewicy (część druga), „Krytyka Polityczna” , nr / , s. – . ⁶⁵ Tamże, s. . ⁶⁶ Irena Grudzińska-Gross, Świat zaaresztowanych słów, „Aneks” , nr , s. . Por. także analizę językową antysolidarnościowej propagandy reżimu komunistycznego: tejże, Manipulacje pod płaszczykiem, „Aneks” , nr – , s. – . ⁶⁷ Zob.: Jan T. Gross, W zaborze sowieckim (I), „Aneks” , nr , s. – ; tegoż, W zaborze sowieckim (II), „Aneks” , nr , s. – .
205
206
ROZDZIAŁ 6
w rękach współobywateli, ponieważ o iary terroru wybierano arbitralnie, a kryteria uwięzienia były niezwykle płynne. „Sfera publiczna i prywatna przestają być rozdzielone w tym sensie, że prerogatywą państwa jest rozstrzyganie także i o sprawach najintymniejszych – pisał Gross, mody ikując nieco wątek zaczerpnięty od Arendt – jednostka jest instrumentem, którym buduje się los zbiorowości. Następuje upaństwowienie sfery prywatnej”⁶⁸. Wytwarzało to swoisty egalitaryzm: w każdym momencie każda osoba była nieskończenie bezbronna wobec własnego losu i nieskończenie potężna, gdy chodzi o los innych. Każdy mógł zawsze zostać aresztowany i jednocześnie zawsze miał możliwość użycia aparatu państwa przeciwko swemu współobywatelowi. Efektem takiego „egalitaryzmu” była atomizacja społeczeństwa. Zarówno ci, którzy wyjechali, jak Gross, Grudzińska czy Smolar, jak i ci, którzy zostali, na przykład Blumsztajn, Lityński i Michnik, poświęcili się działalności w opozycji. Przejście od krytyki marksizmu do krytyki totalitaryzmu stanowiło również o istocie Komitetu Obrony Robotników (KOR), a później „Solidarności”. Niegdysiejsza twarda opozycja między lewicą a prawicą, między marksistami a katolikami „rozpłynęła się w powietrzu”. Te ongiś wiele znaczące kategorie zaczęto nagle postrzegać jako skamieliny minionej epoki, jako pojęcia już anachroniczne⁶⁹. Stary podział na intelektualistów „postępowych” i „katolickich” załamał się, pisał Gross wkrótce po założeniu KOR-u. Cytował Kołakowskiego, który niedługo przedtem stwierdził, że „cała wizja świeckiego humanizmu w starciu z katolickim obskurantyzmem” nie miała już zastosowania, że odnosiła się ona do dawno nieistniejącego świata⁷⁰. „Rzeczywistym wrogiem lewicy laickiej – pisał Michnik – nie jest Kościół, lecz totalitaryzm”⁷¹. A cała opozycja określiła się przede wszystkim jako antytotalitarna. Antytotalitaryzm oznaczał nie tylko przezwyciężenie utrwalonego podziału na lewicę i prawicę, ale także przywrócenie podmiotowości jednostki. KOR skupiał się na „konkretnej osobie”, która potrzebowała wsparcia: pieniędzy, porady, zatrudnienia, pomocy prawnej albo opieki medycznej⁷². Opozycja odróżniała się od reżimu, zwracając się od „ludu” w stronę pojedynczych „osób”. Na tym polegał też wielki wkład Jacka Kuronia. „Bowiem ⁶⁸ Tegoż, W zaborze sowieckim (II), dz. cyt., s. . Zob. także: tegoż, Revolution from Abroad: The Soviet Conquest of Poland’s Western Ukraine and Western Belorussia, Princeton University Press, Princeton . ⁶⁹ Adam Michnik, Takie czasy... rzecz o kompromisie, Aneks, Londyn , s. . ⁷⁰ Jan T. Gross, Opozycja polityczna we współczesnej Polsce, dz. cyt., s. i nast. ⁷¹ Adam Michnik, Kościół–lewica–dialog, Instytut Literacki, Paryż , s. . ⁷² Jan Józef Lipski, Etos Komitetu Obrony Robotników, „Aneks” , nr – , s. .
SZUKAJĄC SENSU PO MARKSIZMIE: LESZEK KOŁAKOWSKI I KOMANDOSI
Jacek nie kochał ludzkości, Jacek kochał ludzi, prawdziwych ludzi, tych z krwi i kości, w ich szukaniu i błądzeniu, w ich zmaganiu się z cierpieniem, z trudem istnienia, z chorobą, ze śmiercią” – pisał Adam Michnik⁷³. Jedyną doktryną KOR-u, jak podkreślał Michnik, było wezwanie do budowy „podmiotowości społeczeństwa”⁷⁴. Należało skończyć z ludzką biernością, zbudować społeczne więzi, uczynić społeczeństwo a k t y w n y m – wywodził Lityński. Chodziło o zaszczepienie w ludziach „poczucia wolności, możliwości myślenia, mówienia i pisania w zgodzie z własnym sumieniem”⁷⁵. Zgadzał się z tym o kilka lat młodszy Konstanty Gebert. Jak twierdził w drugoobiegowym eseju Przerwa na myślenie, mimo wysiłków władzy stan wojenny zwiększył w polskim społeczeństwie świadomość „własnej politycznej podmiotowości”⁷⁶. Co więcej, odbudowa podmiotowości była nie tyle środkiem do celu, ile celem samym w sobie: „Naszym celem powinna być nie próba zawarcia kompromisu z władzą [...] lecz zwiększenie obszaru naszej własnej podmiotowości [...]; podmiotowość społeczna nie może być przedmiotem przetargu ani narzędziem realizacji jakiegoś innego celu. Przeciwnie, jest ona celem samym w sobie”⁷⁷. Przywrócenie podmiotowości szło ramię w ramię z akceptacją pluralizmu i towarzyszącą jej odmową podpisania się pod jakąkolwiek wszechogarniającą wizją nowego, harmonijnego porządku. Zdaniem Michnika taka właśnie lekcja płynęła z krytyki utopii przeprowadzonej przez Leszka Kołakowskiego. Inną jeszcze lekcją, którą od niego odebrał, była ta, że reżim totalitarny wymaga nie tylko nienawiści wobec wroga zewnętrznego, ale także tej wymierzonej przeciwko własnemu społeczeństwu, aby „wewnętrznie spustoszyć, obezwładnić duchowo”. Oto „tajna broń” totalitaryzmu: duchowe zatrucie jednostki pozbawiające ją godności⁷⁸, które można zwalczyć jedynie przez szacunek dla pojedynczego człowieka. Nowa formuła polskiej opozycji – „żyj jak wolny człowiek” – przywracała ludziom poczucie, że są bardziej podmiotami niż przedmiotami, pisał Gross na łamach „Aneksu”. Członkowie KOR-u „żyli jak wolni ludzie w wolnym kraju”⁷⁹. A żyć w wolności oznaczało żyć w odpowiedzialności. „Dziś, kiedy nikt istotnej doniosłości warunków nie zdoła docenić – Henryk Szlajfer cytował w drugoobiegowym eseju XIX-wiecznego historyka Michała Bobrzyńskiego – możemy je przyta⁷³ Adam Michnik, Wolność, sprawiedliwość, miłosierdzie..., dz. cyt. ⁷⁴ Tegoż, Takie czasy..., dz. cyt., s. . ⁷⁵ Jan Lityński, Solidarność – problemy, znaki zapytania, próby odpowiedzi, Wydawnictwo Przedświt, Polska , s. i nast. ⁷⁶ Dawid Warszawski [Konstanty Gebert], Przerwa na myślenie, Biblioteka Miesięcznika Małopolskiego, Kraków , s. . ⁷⁷ Tamże, s. . ⁷⁸ Cytat za: Adam Michnik, Takie czasy..., dz. cyt., s. . ⁷⁹ Jan T. Gross, Opozycja polityczna we współczesnej Polsce, dz. cyt., s. i nast.
207
208
ROZDZIAŁ 6
czać jako okoliczności łagodzące naszą odpowiedzialność, ale ze względów nauki i korzyści społecznej na tę odpowiedzialność musimy kłaść największy nacisk”⁸⁰.
EPILOG W roku wydawca „Aneksu” Aleksander Smolar doprowadził swoje czasopismo do końca. Funkcja, którą dotychczas to pismo spełniało, pisał w nocie do czytelników, będzie odtąd realizowana przez nowe publikacje, jakie pojawią się w nowej Polsce. „Zakończenie wydawania pisma nie zamyka aktywności publicznej w sprawach polskich osób z nim związanych. Ale to będą już inne przygody” – dodawał⁸¹. I tak też się stało⁸².
KILKA UWAG Kiedy w roku amerykańska dziennikarka Shana Penn przeprowadzała wywiad z Ireną Grudzińską, była zaskoczona, że jej rozmówczyni wyemigrowała z Polski w roku: inne działaczki „Solidarności” mówiły o niej tak, jak gdyby przez cały czas była w kraju. „Mieszkam za granicą w taki sposób, jakbym była panią Bovary: nie jestem tam, gdzie się izycznie znajduję” – wyjaśniała Grudzińska⁸³. Uderzające w przypadku komandosów jest ich przywiązanie do Polski. Dotyczy to zarówno tych, którzy zostali, jak i tych, którzy udali się na emigrację. Nadzwyczajne poświęcenie „emigracji marcowej” – właśnie tych ludzi, którym Gomułka zarzucał, że nie uważają Polski za swą ojczyznę – to jeden z wielu przykładów bolesnej ironii polsko-żydowskiej historii. „Uważałem – mówił Świderski w wywiadzie udzielonym trzydzieści pięć lat po swoim wyjeździe z Polski – i nadal tak myślę, że Michnik i jego grupa to stuprocentowo świadomi Polacy – w odróżnieniu od większości mieszkańców naszej ojczy⁸⁰ Jan Kowalski, Andrzej Malinowski [Henryk Szlajfer], Pod wojskową dyktaturą (między „zamrożeniem” a „restauracją”), „Krytyka” , nr , s. . ⁸¹ [Aleksander Smolar w imieniu Zespołu Redakcyjnego], Do Czytelników Kwartalnika „Aneks”. Cytat za: Andrzej Paczkowski, „Aneks” – , dz. cyt., s. . ⁸² Na temat pokolenia marca po roku i jego dialogu z młodszym pokoleniem zob. zwłaszcza polemikę Barbary Toruńczyk ze Sławomirem Sierakowskim: Barbara Toruńczyk, Opowieść o pokoleniu marca: przesłanie dla nowej lewicy (część pierwsza), dz. cyt., s. – ; tejże, Opowieść o : przesłanie dla nowej lewicy (część druga), dz. cyt., s. – ; Sławomir Sierakowski, Zakładnicy własnego zwycięstwa, „Krytyka Polityczna” , nr / , s. – . ⁸³ Shana Penn, Podziemie kobiet, dz. cyt., s. i nast.
SZUKAJĄC SENSU PO MARKSIZMIE: LESZEK KOŁAKOWSKI I KOMANDOSI
zny. To właśnie ta nadwyżka świadomej «polskości» w grupie Michnika została w Marcu określona przez Gomułkę i Moczara jako «syjonizm» i «piąta kolumna»”. Polskość komandosów Świderski opisał jako „doskonalącą siebie samoświadomość”⁸⁴. W roku ci młodzi ludzie nie działali jako Żydzi, ale jako młodzi członkowie polskiej inteligencji, którą rozumieli jako formację zobowiązaną reprezentować wartości uniwersalne⁸⁵. Nawet wówczas, kiedy „Aneks” określał się jako pismo europejskie, publikując przekłady autorów czeskich, niemieckich, rosyjskich czy francuskich, wzrok jego redaktorów zawsze kierował się na Polskę. Śledzili oni wszystkie meandry polskiej opozycji, przeżywali wszystkie kolejne zwycięstwa i porażki, rozważali wciąż od nowa znaczenie dla Polski lat: , , , , , , . Wszelkimi dostępnymi środkami starali się pomagać „Solidarności”. Gdziekolwiek się znajdowali, byli ludźmi, którzy ż y j ą P o l s k ą. Prawdą jest również, że zgłębianie żydowskości zarówno przez tę część pokolenia, która wyjechała, jak i tę, która została w kraju, zawsze w wielkim stopniu dotyczyło polskości. Dla tego pokolenia żydowskość – podobnie jak katolicyzm, jak samo pojęcie wartości moralnych – zawsze mocno wiązała się z polskością. Odnosi się to również do pełnych obaw, dogłębnie sondujących temat dyskusji wokół stosunków polsko-żydowskich, które prowadzono i inicjowano w latach . Na konferencji Uniwersytetu w Oksfordzie, zorganizowanej przez Antony’ego Polonsky’ego w roku , Jan Gross wygłosił wykład na temat relacji Żydów i Polaków w okresie II wojny światowej, w którym podjął bolesną kwestię, dlaczego tak niewielu Polaków pomagało Żydom. Za proste jest wyjaśnienie, że było to zbyt niebezpieczne, bo, jak wskazał Gross, „Polacy z odwagą i fantazją stawiali czoła niebezpieczeństwom podczas wojny”. Głębszym powodem tego zjawiska, wyjaśniał Gross, był prawdopodobnie brak społecznej aprobaty. Prowadzone przez Grossa zarówno wówczas, jak i później badania nad antysemityzmem zawsze łączyły się z jego badaniami nad totalitaryzmem – bo to właśnie analizowanie kwestii totalitaryzmu stanowiło główne zajęcie członków jego środowiska. Ich reakcja na antysemityzm w roku była nie tyle reakcją Żydów, których osobiste uczucia zostały dotknięte, ile reakcją idealistycznych młodych lewicowców przekonanych, że antysemityzm jest symptomem faszyzmu – manipulacyjną taktyką systemu totalitarnego. Kiedy Gross opublikował swój tekst w „Aneksie”, opatrzył go wprowadzeniem, w którym wyrażał troskę o odbiór jego oryginalnego wykładu z Oksfordu. Przełożono go bez autoryzacji na język polski i w tej formie tra ił do znanych mu ludzi w kraju. Mieli oni twierdzić, że tekst jest ⁸⁴ Po śladach..., dz. cyt. ⁸⁵ Irena Grudzinska-Gross,
in Poland..., dz. cyt., s.
.
209
210
ROZDZIAŁ 6
„aberracją umysłową, że oto pod wpływem ilmu Shoah odezwała się we mnie krew Machabeuszów – pisał Gross i odpowiadał – a ponieważ w moim przekonaniu wszystko, co człowiek pisze, adresowane jest, w pierwszym rzędzie, do przyjaciół, zrozumiałem, że tekst mój nie broni się sam i trzeba go podeprzeć deklaracją dobrej woli. Co też i czynię. Chciałbym przede wszystkim zapewnić czytelników, że mój artykuł jest reakcją na zew krwi piastowskiej raczej niż krwi Machabeuszów”⁸⁶. Jako bynajmniej nie jedyny wśród swych przyjaciół Gross nigdy nie stracił tego tak uderzającego poczucia przynależności do warszawskiej inteligencji, moralnie zobowiązanej przez historyczną rolę polskich intelektualistów, aby być „sumieniem narodu”. Wyjątkowo uderzający w tym pokoleniu był również niezwykły wpływ Leszka Kołakowskiego. „Wszyscy ludzie z mego pokolenia – pisał Michnik – są w jakiejś mierze jego uczniami”⁸⁷. W latach . i ., wówczas już jako profesor Uniwersytetu w Oksfordzie, Kołakowski opublikował siedemnaście tekstów na łamach „Aneksu”. Był najczęściej drukowanym autorem tego czasopisma, jego patronem i „guru”, jak opisał to Andrzej Paczkowski⁸⁸. Jego teksty ilozo iczne czytali zarówno ilozofowie, jak i nie ilozofowie⁸⁹. Toruńczyk była przekonana, że jej środowisko spotkał wyjątkowo szczęśliwy los – że miało Kołakowskiego za swego przewodnika. (Takiego szczęścia nie mieli natomiast studenci francuscy – przewodził im Sartre, który „zwodził ich na ideowe manowce”⁹⁰). To Kołakowski dał im kapłana i błazna, ucząc ich zarówno sceptycyzmu wobec pozornych oczywistości, jak i świadomości, że sceptycyzm ma swoje granice. Rozbierając na części dogmaty, nigdy nie powątpiewał w wartości etyczne. „To zachwianie zaufania do systemu wartości, a nie samych wartości jest zapewne cechą naszego pokolenia” – pisała Toruńczyk⁹¹. Kołakowski upierał się, że istnieje rozróżnienie na dobro i zło, przekraczające wszelkie chwilowe partykularyzmy. To, czy takie rozróżnienie ⁸⁶ Tamże, s. . ⁸⁷ Adam Michnik, Kościół–lewica–dialog, dz. cyt., s. . ⁸⁸ Andrzej Paczkowski, O „Aneksie” po latach, dz. cyt., s. ; tegoż, „Aneks” – , dz. cyt., s. . Wydawnictwo Aneks, czyli wydawnictwo a iliowane przy czasopiśmie o tej samej nazwie, publikowało również książki Leszka Kołakowskiego. „Mamy do czynienia niewątpliwie z daleko posuniętą «kołakowszczyzną»” – napisał Andrzej Paczkowski. Zob.: tegoż, „Aneks” – , dz. cyt., s. . ⁸⁹ Zob. np. komentarze Agnieszki Holland i Aleksandra Smolara cytowane w tekście: Pogrzeb prof. Leszka Kołakowskiego, „Gazeta Prawna”, lipca ; tekst dostępny jako dokument elektroniczny: http://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/ ,pogrzeb_prof_ leszka_kolakowskiego.html (data dostępu: października ). ⁹⁰ Barbara Toruńczyk, Opowieść o pokoleniu marca: przesłanie dla nowej lewicy (część pierwsza), dz. cyt., s. . ⁹¹ Tamże.
SZUKAJĄC SENSU PO MARKSIZMIE: LESZEK KOŁAKOWSKI I KOMANDOSI
wyprowadzamy z tradycji religijnej, czy z Kantowskiego rozumu, ma relatywnie małe znaczenie. Także dla Michnika podstawową sprawą było to, że istnieje moralna granica, stojąca wyżej niż wszelkie ideologie, czy to z lewej, czy to z prawej strony, bez względu na to, jak bardzo wydawałyby się one kuszące w danej chwili⁹². Na tym właśnie polegał imperatyw czasów postmarksistowskich: odrzucając wielkie narracje, nie odrzucano ważności wartości moralnych. Impuls „dekonstrukcji” musiał mieć swoje granice. Imperatywem było zachowanie wiary w kategorie „dobra” i „zła” jako kategorie mające namacalne znaczenie, dające się uchwycić i utrzymać. W związku z tym ujawnia się trzecia uderzająca cecha komandosów: intelektualny rozbrat z ich zachodnimi rówieśnikami, weteranami roku w Paryżu i innych miastach. Postmodernizm, podobnie do postmarksistowskiej ilozo ii Leszka Kołakowskiego, był reakcją na rok ’ , na śmierć marksizmu jako wielkiej narracji. We Francji pałeczkę po Sartrze przejęli Michel Foucault i Jacques Derrida, z których każdy na swój sposób rozprawił się ze stabilnym podmiotem – i z możliwością stabilnego sensu. Francuski postmodernizm był ostatecznym zerwaniem z dziedzictwem Hegla; Derrida przeciwstawił się narracji linearnej jako totalitarnej, gdyż nieodłącznej od iluzji pierwotnej, wszechogarniającej zasady – która nie istnieje. Dla Derridy nie tylko Bóg jest martwy, chimerą jest także sama koncepcja jakiegoś „transcendentalnego znaczonego” – w rzeczywistości nie mamy bowiem żadnego punktu zaczepienia, żadnego centrum, żadnego „uprzywilejowanego [punktu] odniesienia”, żadnej „absolutnej arche”⁹³. Nie istnieje żadne ugruntowanie sensu ani żaden cel, który mógłby nim kierować; to raczej sens był zawsze w nadmiarze, zawsze w kon likcie z samym sobą, podważający sam siebie, prowadzący nas do i m p a s u. Dla Derridy była to nie tylko teza ilozo iczna, ale również etyczna: rozumiał ją jako instrument dekonstrukcji ideologii i jako antidotum na ten sposób myślenia, który doprowadził do stalinizmu i nazizmu⁹⁴. Błazen Kołakowskiego był postmodernistą avant la lettre. Tylko że lojalność Kołakowskiego względem błazna była warunkowa. Kołakowski uczył go, „człowieka z rozpadliny”, jak napisał kiedyś Michnik, że „kapłan i błazen muszą się s p o t k a ć, jeden broni przed fanatyzmem, drugi przed ⁹² Adam Michnik, Kłopot, [w:] Obecność: Leszkowi Kołakowskiemu w . rocznicę urodzin, dz. cyt., s. i nast. ⁹³ Jacques Derrida, Struktura, znak i gra w dyskursie nauk humanistycznych, [w:] Pismo i różnica, tłumaczył Krzysztof Kłosiński, Wydawnictwo KR, Warszawa , s. . ⁹⁴ W kwestii otwartego zaangażowania Jacques’a Derridy w kwestie etyczne zob.: tegoż, Niczym szum morza w głębi muszli. Wojna Paula de Mana, tłumaczyła Anna Wasilewska, „Literatura na Świecie” , nr – , s. – ; tegoż, Kosmopolici wszystkich krajów, jeszcze jeden wysiłek!, tłumaczył Andrzej Siemek, „Literatura na Świecie” , nr – , s. – .
211
212
ROZDZIAŁ 6
nihilizmem”⁹⁵. To, co Derrida nazywał „transcendentalnym znaczonym”, dla Kołakowskiego było „absolutem”. Przez całe życie autor Głównych nurtów marksizmu wzbraniał się przed całkowitym odrzuceniem jego możliwości. „Filozo ia, która usiłuje obejść się bez absolutów i bez perspektyw zakończenia – pisał w Kapłanie i błaźnie – nie może być z natury rzeczy budowlą spójną, albowiem nie ma fundamentów i nie pragnie mieć dachu; jest podważaniem budowli istniejących i zrywaniem nałożonych dachów”⁹⁶. A to ma swoją cenę. W latach . Adam Michnik został sekretarzem wiekowego już wówczas, lecz niezmiennie lekceważącego świętości Antoniego Słonimskiego. Pod koniec życia Słonimski, niegdyś poeta grupy Skamander, powrócił do roli, którą odgrywał w młodości: najświetniejszego błazna Polski. Antyutopijność Kołakowskiego zaszczepiła Michnika, jak sam uważał, przeciwko „wszelkim przyjemnym złudzeniom na temat swój własny i kondycji ludzkiej”⁹⁷. Była to antyutopijność niebędąca nihilizmem, lecz przeciwnie – jedyną drogą, aby uratować wartości moralne. Podejście to odzwierciedlała solidarnościowa idea „samoograniczającej się rewolucji”, życia „jak gdyby” było się wolnym człowiekiem. Na przekór żałobie po utracie podmiotu w postmodernizmie uczniowie Kołakowskiego upierali się przy możliwości konkretnej podmiotowości. I na przekór postmodernistycznej utracie wiary w stabilne sensy Kołakowski wciąż zaszczepiał u swych byłych wychowanków „wiarę w znaczenie wielkich pytań”⁹⁸. Inaczej niż Hobbes, Kant czy Hegel, Kołakowski nigdy nie zbudował całościowego systemu – pisał Marcin Król. Mimo to zawsze podkreślał, że szukanie sensu ma zasadnicze znaczenie. Nawet jeśli odpowiedzi są niemożliwe, należy kontynuować poszukiwania. Porzucenie sensu – możliwości prawdy absolutnej – oznaczałoby porzucenie ludzkości. W eseju mierzącym się z tak przecież obciążoną lękiem historią zaangażowania Żydów polskich w komunizm Aleksander Smolar apelował o przełamanie tabu, o otwartą dyskusję, o „wiarę w wyzwalającą moc prawdy”⁹⁹. „Niczym we Freudowskim śnie, sekrety przeszłości naszych rodziców [...] ciążyły poważnie na życiu całego pokolenia” – pisała Irena Grudzińska¹⁰⁰. Wiara w prawdę – rozumiana po części jako zaangażowanie w pełną emocji dys⁹⁵ ⁹⁶ ⁹⁷ ⁹⁸
Adam Michnik, Książę i żebrak, „Aletheia” , nr , s. . Leszek Kołakowski, Kapłan i błazen..., dz. cyt., s. . Adam Michnik, Takie czasy..., dz. cyt., s. . Marcin Król, Czego nas uczy Leszek Kołakowski, dz. cyt., s. . Zob. także: tamże, s. i nast., . ⁹⁹ Zob.: Aleksander Smolar, Tabu i niewinność, „Aneks” , nr – , s. . Wersja angielska: tegoż, Jews as a Polish Problem, „Daedalus” , vol. , No. , s. – . ¹⁰⁰ Irena Grudzinska-Gross, in Poland..., dz. cyt., s. .
SZUKAJĄC SENSU PO MARKSIZMIE: LESZEK KOŁAKOWSKI I KOMANDOSI
kusję przeciwko milczeniu własnych rodziców – miała fundamentalne znaczenie dla rozwoju krytyki totalitaryzmu. Być może, uczył Kołakowski, nigdy nie znajdziemy odpowiedzi, ale ciągłe zadawanie pytań to nakaz etyczny¹⁰¹. Komandosi nie należeli zatem ani do pokolenia wiary i rozczarowania, ani do pokolenia – jak Kołakowski – którego najbardziej palące pytania dotyczyły winy albo szans powrotu (po odsianiu naleciałości Stalina, Lenina, Marksa, Engelsa czy nawet Hegla) do tego, co c z y s t e. Ich pokolenie było pokoleniem krytyki i poszukiwania wartości alternatywnych. Od ich zachodnich rówieśników różniło ich pewnie to, że wpływ wywarli na nich raczej Hannah Arendt i Leszek Kołakowski niż Foucault i Derrida – być może znajdowali się zbyt blisko totalitaryzmu, aby mógł on być dla nich jedynie abstrakcją. Kwestie wiedzy, prawdy i podmiotowości traktowali jako problemy moralne. Nie wszyscy byli „żydowskiego pochodzenia”. Nie zmienia to jednak faktu, że stawiając pytanie epistemologiczne jako etyczne, stworzyli jako grupa żywe postscriptum – a może po prostu kontynuację – bogatej żydowskiej tradycji formacyjnej na ziemiach polskich.
¹⁰¹ Na ten temat zob. także: Leszek Kołakowski, Husserl i poszukiwanie pewności, Wydawnictwo Znak, Kraków .
213
OD REDAKCJI KRYTYKI POLITYCZNEJ
Nowoczesność jako źródło cierpień to wybór siedmiu przełożonych z języka angielskiego esejów Marci Shore powstałych w latach – , nieznacznie zmody ikowanych przez autorkę na potrzeby książki. Z wyjątkiem fragmentów tekstu Dzieci rewolucji: komunizm, syjonizm i bracia Bermanowie publikowanych pt. Dzieci rewolucji – historia pewnej warszawskiej rodziny na łamach magazynu „Midrasz” (nr / ), żaden z nich nie ukazał się wcześniej w języku polskim; dwa ostatnie eseje: Szukając sensu po marksizmie. Leszek Kołakowski i komandosi oraz Czy możemy zob ac zyć idee? O ewokacji, doświadczeniu i empatii, są publikowane po raz pierwszy.
SPIS TREŚCI
ROZDZIAŁ 1
ROZDZIAŁ 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
KOSMOPOLITYZM, AWANGARDA I UTRACONA NIEWINNOŚĆ EUROPY ŚRODKOWEJ 5 SKORO JESTEŚMY DUMNI Z FREUDA... ROMANS RODZINNY „ŻYDOKOMUNY” 35 DZIECI REWOLUCJI: KOMUNIZM, SYJONIZM I BRACIA BERMANOWIE 55 INŻYNIERIA W WIEKU NIEWINNOŚCI: GENEALOGIA DYSKURSU WEWNĄTRZ ZWIĄZKU PISARZY CZECHOSŁOWACKICH, 1949–1967 113 KOMUNIZM JAKO HISTORIA POKOLENIOWA: KILKA PRZEMYŚLEŃ O POLSCE I CZECHOSŁOWACJI 157 SZUKAJĄC SENSU PO MARKSIZMIE: LESZEK KOŁAKOWSKI I KOMANDOSI 191 CZY MOŻEMY ZO B AC ZY Ć IDEE? O EWOKACJI, DOŚWIADCZENIU I EMPATII 215
WYKAZ PIERWODRUKÓW INDEKS
237
239
OD REDAKCJI KRYTYKI POLITYCZNEJ
253
Tłumaczenie: Michał Sutowski Redakcja: Katarzyna Pękacka-Falkowska Korekta: Magdalena Jankowska Projekt okładki: Marcin Hernas | tessera.org.pl Fotogra ie na okładce: ČTK Układ typogra iczny i łamanie: manufaktura Druk i oprawa: Drukarnia ReadMe, ul. Olechowska
, Łódź
Wydawnictwo Krytyki Politycznej ul. Foksal , p. II Warszawa redakcja@krytykapolityczna.pl www.krytykapolityczna.pl Książki Wydawnictwa Krytyki Politycznej dostępne są w siedzibie głównej Krytyki Politycznej (ul. Foksal , Warszawa), w Świetlicy KP w Łodzi (ul. Piotrkowska ), Świetlicy KP w Trójmieście (ul. Nowe Ogrody , Gdańsk) i Świetlicy KP w Cieszynie (ul. Zamkowa ) oraz w księgarni internetowej KP (www. sklep.krytykapolityczna.pl), a także w dobrych księgarniach na terenie całej Polski.