Riviera grudzień 2013

Page 1

Kazimierz Szo³och NIECHCIANY BOHATER GRUDNIA ’70

s. 6

bezplatna gazeta opinii

Czytelnikom i Przyjacio³om "Riviery" oraz Wszystkim Sopocianom, z okazji Œwi¹t Bo¿ego Narodzenia i Nowego 2014 Roku sk³adamy Najserdeczniejsze ¯ycznia Pomyœlonoœci, Zdrowia i Szczêœcia

redakcja Sopot

Rok VIII Nr 12 (87)

Grudzieñ 2013

Nak³ad 10 000 egz.

ISSN 1895-7080

20 grudnia br. odbêdzie siê kolejne posiedzenie S¹du Okrêgowego w Gdañsku, dotycz¹ce sprawy prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego. Jeden z w¹tków oskar¿enia zosta³ umorzony, trzy nadal pozostaj¹ w mocy. Decyzja szczeciñskiej prokuratury, która umorzy³a „w¹tek Julkego” nie jest prawomocna.

Afera sopocka na wokandzie jeszcze przed œwiêtami Po rocznej przerwie wznowione zosta³o postêpowanie s¹dowe w sprawie prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego oraz blisko zwi¹zanego z nim dilera samochodowego, W³odzimierza G. W¹tki te powróci³y na wokandê w zwi¹zku z kasacj¹, o któr¹ upomnia³ siê Prokurator Generalny, Andrzej Seremet. S¹d Najwy¿szy w Warszawie przychyli³ siê do proœby prokuratury i sprawa wróci³a do gdañskiego S¹du Okrêgowego. w³odarza - zajmowa³a siê tym w¹tkiem. Œledztwo zosta³o jednak zawieszone do momentu rozstrzygniêcia postêpowania w sprawie korupcyjnej propozycji samorz¹dowca. Teraz, po umorzeniu tego w¹tku sprawa przeciwko biznesmenowi – zdaniem Karnowskiego - powinna zostaæ wznowiona.

Krzysztof M. Za³uski

Trzy do jednego Trzy w¹tki tzw. „afery sopockiej” toczyæ siê bêd¹ przed S¹dem Rejonowym w Sopocie termin pierwszej rozprawy wyznaczony zostanie prawdopodobnie na luty 2014 r. Czwarty – w sprawie ³apówki, któr¹ rzekomo od sopockiego przedsiêbiorcy S³awomira Julke próbowa³ wy³udziæ Karnowski – zosta³ 17 grudnia br. umorzony przez szczeciñsk¹ prokuraturê.

foto: kmz

2

grudnia 2013 r. w S¹dzie Okrêgowym w Gdañsku odby³o siê pierwsze posiedzenie w sprawie prezydenta Sopotu, Jacka Karnowskiego oraz dilera samochodowego, W³odzimierza G. Sprawa trwa³a niespe³na 5 minut. Prowadz¹ca j¹ sêdzia, Dagmara Daraszkiewicz postanowi³a posiedzenie odroczyæ, poniewa¿ jedna z adwokatek oskar¿onych rozchorowa³a siê i nie stawi³a na sali rozpraw. Druga z pañ, mecenas Romana OrlikowskaWroñska poprosi³a o odroczenie rozpoczêcia procesu do stycznia przysz³ego roku. Sêdzia Dagmara Daraszkiewicz jednak jej odmówi³a. W uzasadnieniu przewodnicz¹ca sk³adu sêdziowskiego powiedzia³a: „ta sprawa toczy siê ju¿ tak d³ugo w ró¿nych s¹dach i tak d³ugo to trwa, ¿e S¹dowi zale¿a³oby, aby zamkn¹æ j¹ do koñca roku”. Ostatecznie sêdzia wyznaczy³a termin rozprawy na 20 grudnia br. na godzinê 9 rano.

Jacek Karnowski wszed³ na salê rozpraw w doskona³ym humorze. Wychodzi³ w o wiele bardziej minorowym nastroju.

- Zgromadzone dowody nie pozwoli³y na stwierdzenie, czy podejrzany ¿¹da³ przekazania mu dwóch mieszkañ w Sopocie w zamian za wydanie korzystnej decyzji budowlanej dla przedsiêbiorcy – poinformowa³a rzecznik prokuratury Anna Gaw³owska-Rynkiewicz. – Rozstrzygaj¹cym dowodem nie okaza³ siê tak¿e sam zapis rozmowy nagranej w dniu 19 marca 2008 r. Zawiadamiaj¹cy (S³awomir Julke – przyp. red.) o przestêpstwie dostarczy³ prokuratorowi kopiê nagrania, które wed³ug opinii bieg³ych, jakkolwiek nie stwierdzono w nim celowej ingerencji, nie ma waloru autentycznoœci – doda³a Gaw³owska-Rynkiewicz. Postanowienie szczeciñskich œledczych nie jest prawomocne. Prawie zamach stanu Podczas briefingu zwo³anego w sopockim Urzêdzie Miasta bezpoœrednio po og³oszeniu decyzji szczeciñskiej prokuratury,

Jacek Karnowski stwierdzi³, ¿e afera sopocka by³ spreparowana. O jej fabrykowanie oskar¿y³ m.in. b. szefa CBA, Mariusza Kamiñskiego, który – jego zdaniem – aby wytworzyæ wra¿enie istnienia afery, nakaza³ poddaæ urz¹d miasta drobiazgowej kontroli, a samego Karnowskiego „tra³owemu” œledztwu. Winnymi zaistnia³ej sytuacji maj¹ byæ tak¿e Jacek Kurski, Zbigniew Ziobro oraz Arkadiusz Mularczyk. Sopocki w³odarz stwierdzi³ równie¿, ¿e S³awomir Julke próbowa³ nagrywaæ premiera Tuska i „zacz¹³ i rozmowy polityczne z jednym z radnych z mojej grupy J. Kemp¹, aby wewn¹trz rady miasta i wewn¹trz Platformy Obywatelskiej ¿¹da³ mojej dymisji”. J. Karnowski czeka obecnie na wznowienie œledztwa w sprawie „fabrykowania dowodów przez S. Julkego”. Prokuratura Okrêgowa w Gdañsku ju¿ raz - na wniosek sopockiego

Spisek s³u¿b specjalnych? Prokuratura, poza umorzon¹ spraw¹ rzekomej próby wy³udzenia s³ynnych mieszkañ „na mamusiê”, zarzuca Karnowskiemu jeszcze cztery inne przestêpstwa. Œledczy oskar¿aj¹ go o uzyskanie korzyœci maj¹tkowej od W³odzimierza G. w postaci 12 nieodp³atnych napraw samochodu, nieodp³atnej us³ugi budowlanej polegaj¹cej na wykonaniu wykopu na prywatnej posesji urzêdnika, transportu wydobytego gruntu oraz z³o¿enie fa³szywego oœwiadczenia w toku postêpowania przetargowego na ratuszowe samochody. W najbli¿szych dniach gdañski S¹d Okrêgowy zajmie siê tymi oskar¿eniami i byæ mo¿e wkrótce rozstrzygnie kwestiê, czy prezydent Sopotu jest winny wielow¹tkowej korupcji, czy mo¿e – jak usi³uje to przedstawiaæ w mediach - pad³ ofiar¹ spisku s³u¿b specjalnych… Pierwsza rozprawa ju¿ 20 grudnia. Kolejne rusz¹ najprawdopodobniej w lutym 2014 r.

Oœwiadczenie S³awomira Julke w sprawie umorzenia s. 2

Zamiast Œwi¹tecznych ¯yczeñ

Czy aby na pewno truchleje…? W muzu³mañskim œwiecie za wiarê chrzeœcijañsk¹ rok rocznie gin¹ tysi¹ce ludzi. W Europie Zachodniej jeszcze do niedawna lewica narzuca³a spo³eczeñstwu dogmat tzw. „multikulti”, a poprawnoœæ polityczna zakazywa³a jakichkolwiek dyskusji mog¹cych go podwa¿aæ. Maciej Szemelowski

K

iedy w Europie Zachodniej lewaccy ideolodzy odcinaj¹ siê od ca³ego dziedzictwa cywilizacji chrzeœcijañskiej, i kiedy pustoszej¹ce koœcio³y zamieniaj¹ siê w dyskoteki, wokó³ rosn¹ meczety. Kiedy w duchu in¿ynierii spo³ecznej tworzy siê nowy model rodziny (dwóch tatusiów, dwie mamusie), muzu³manin z czterema ¿onami i z gromadk¹ dzieciaków, ¿yj¹c na zasi³ku w Pary¿u, Zurychu lub Berlinie, czuje siê jak panisko. A potem dziwimy siê, ¿e jest nas coraz mniej. Kiedyœ ludzie byli bardziej otwarci na prze¿ycia duchowe i Bo¿e Narodzenie nale¿a³o w³aœnie do takich œwi¹t. Teraz sta³o siê œwiêtem komercyjnym. Gdzie nie spojrzeæ, tam czyha facet w czerwonym kubraczku z wyj¹tkow¹ ofert¹ promocyjn¹. Kiedyœ by³y drzewka bo¿onarodzeniowe, a dzisiaj kupujemy œwi¹teczn¹ choinkê. Wszystko po to, ¿eby nie uraziæ czyiœ uczuæ

religijnych. Z tego samego powodu w USA w szko³ach nie œpiewa siê kolêd. 20 lat temu s³ynna w³oska dziennikarka Oriana Fallaci ostrzega³a: „Allah jest Bogiem – w³aœcicielem, Bogiem – tyranem, który w ludziach widzi swoich poddanych, ba swoich niewolników, Bogiem, który zamiast mi³oœci naucza nienawiœci”. Wtedy lewica laicka traktowa³a dziennikarkê jak „moherow¹ babê”. Dzisiaj pani kanclerz Niemiec i by³y prezydent Francji z niepokojem stwierdzaj¹, ¿e eksperyment z „multikulti” nie wyszed³. Wed³ug Amerykañskiego Instytutu Polityki Migracyjnej w roku 2050 muzu³manie bêd¹ stanowili 20% ca³ej populacji Starego Kontynentu. Tak drastyczne zmiany w demografii Europy oznaczaæ bêd¹ wstrz¹s kulturowy porównywalny z upadkiem Cesarstwa Rzymskiego. Za brak wyobraŸni rodziców zap³ac¹ nasze dzieci i wnuki. Mimo wszystko ¿yczymy Pañstwu Weso³ych Œwi¹t!


2

AKTUALNOŒCI

Nr 12 (87) Grudzieñ 2013

Statystyczny Polak rocznie p³aci za autoreklamê rz¹du Donalda Tuska 65 groszy. Sopocianin na promocjê dworu Jacka Karnowskiego musi wydaæ a¿ 11 z³otych!

Parasol ochronny w³adzy Jak wynika z raportu zespo³u parlamentarnego ds. obrony wolnoœci s³owa, opublikowanego na pocz¹tku grudnia br., rz¹d Donalda Tuska wyda³ w latach 2008 - 2012 na reklamy i og³oszenia prawie 125 milionów z³otych. Oznacza to, ¿e rocznie autopromocja w³adzy centralnej kosztuje podatników niemal 25 mln z³otych. Jacek Karnowski, rz¹dz¹cy od 15 lat tysi¹c razy mniejszym od Polski Sopotem, „zainwestowa³” w przyjazne mu media - jedynie w roku 2012 - prawie 421 tysiêcy z³. Jak ³atwo obliczyæ, ka¿dy sopocianin na promocjê miejskiej administracji wydaje a¿ 17 razy wiêcej, ni¿ statystyczny Polak na reklamê rz¹du. Krzysztof M. Za³uski

W

ci¹gu piêciu lat rz¹d Donalda Tuska wyda³ na promocjê swoich projektów w mediach niemal 125 milionów z³otych. Ponad po³owa pieniêdzy (51,6 proc.), wyasygnowanych przez Kancelariê Prezesa Rady Ministrów i poszczególne ministerstwa na og³oszenia i komunikaty w ogólnopolskich dziennikach, wp³ynê³a na konto wydawcy „Gazety Wyborczej”. W kategorii tygodników rekordzistk¹ jest „Polityka” (47 proc.) oraz Newsweek (45 proc.). Wœród nadawców telewizyjnych, najwiêkszymi beneficjentami okazali siê TVN (6,5 mln z³), TVP (3,8 mln z³) oraz Polsat (3,6 mln z³). Pos³owie ¿¹daj¹ kontroli Z raportu parlamentarnego zespo³u ds. obrony wolnoœci s³owa wynika tak¿e, i¿ najhojniej publiczne pieni¹dze wydawa³o na reklamê Ministerstwo Edukacji Narodowej. Na jego czele, przez wiêksz¹ czêœæ omawianego okresu sta³a sopocianka, Katarzyna Hall, dziêki której mainstreamowi wydawcy otrzymali ³¹cznie 25 mln z³. Pos³owie zainteresowali siê te¿ drastycz-

nym wzrostem wydatków Ministerstwa Zdrowia. Resort ten pod wodz¹ Ewy Kopacz - w roku 2008 przeznaczy³ na reklamê zaledwie 45 tys. z³, zaœ w roku 2012 - kiedy ministrem by³ ju¿ Bartosz Ar³ukowicz - niemal 8 mln z³. Cz³onkowie zespo³u parlamentarnego poprosili NIK o wyjaœnienie tej sytuacji. Niewykluczone, ¿e zdecyduj¹ siê równie¿ na przekazanie sprawy prokuraturze, celem zbadania, czy publiczne pieni¹dze wydane zosta³y przez rz¹d Donalda Tuska we w³aœciwy sposób i we w³aœciwych miejscach. Autopromocja po sopocku Pieni¹dze podatników równie¿ w Sopocie wyp³ywaj¹ z publicznej kasy zadziwiaj¹co szerokim strumieniem. Uwzglêdniaj¹c fakt, ¿e 38-tysiêczny kurort jest od Polski dok³adnie tysi¹c razy mniejszy, to skala owego „odp³ywu” jest wrêcz pora¿aj¹ca – ka¿dy sopocianin (z niemowlakami i seniorami w³¹cznie) wydaje rocznie na reklamê i promocjê pomys³ów Jacka Karnowskiego a¿ 17 razy wiêcej, ni¿ statystyczny Polak na promocjê polityki premiera. W pierwszym wypadku jest to 11 z³otych miesiêcznie, w drugim 65 groszy!

Oœwiadczenie S³awomira Julke Ponad 5 lat temu powiadomi³em organy wymiaru sprawiedliwoœci o próbie skorumpowania mnie w zwi¹zku z planowan¹ inwestycj¹ na terenie Sopotu. Zgodnie z prawem niez³o¿enie zawiadomienia o pope³nieniu przestêpstwa w tej sprawie nara¿a³o mnie na poniesienie odpowiedzialnoœci karnej. Wszczêcie œledztwa wskutek mojego zawiadomienia, postawienie podejrzanemu zarzutów korupcji, równie¿ w innych sprawach, które znalaz³y swój fina³ w S¹dzie potwierdzi³o, ¿e moje dzia³anie by³y w pe³ni uzasadnione. Niejednokrotnie, przedstawiciele prokuratury wskazywali, ¿e zebrane w tej sprawie dowody s¹ na tyle powa¿ne i uprawdopodabniaj¹ce pope³nienie przestêpstwa, ¿e uzasadniaj¹ skierowanie aktu oskar¿enia do S¹du. Œledczy formu³owali równie¿ oœwiadczenia, ¿e przedstawiona przeze mnie wersja wydarzeñ jest wiarygodna, zaœ moje zeznania zosta³y potwierdzone przez inne œrodki dowodowe, w tym w oparciu o zeznania innych œwiadków, opinie bieg³ych oraz eksperymenty procesowe. Z uwagi na zaufanie do organów wymiaru sprawiedliwoœci przyjmujê, ¿e wszelkie decyzje prokuratury, jak i S¹du w tej sprawie by³y i s¹ podejmowane zgodnie ze standardami demokratycznego pañstwa prawa. Pomimo up³ywu lat pozostajê w przekonaniu, ¿e zawiadamiaj¹c organy wymiaru sprawiedliwoœci o przedmiotowej sprawie podj¹³em s³uszn¹ decyzjê. Uchroni³o mnie to przed udzia³em w dwuznacznych polityczno-biznesowych relacjach. Podkreœlam, ¿e kolejny raz post¹pi³bym dok³adnie w ten sam, zgodny z prawem sposób. S³awomir Julke

£atwoœæ, z jak¹ prezydent Karnowski wydaje pieni¹dze sopocian na autoreklamê, zwróci³a uwagê Gra¿yny Czajkowskiej (pisaliœmy ju¿ na ten temat w majowej „R”- nr 5/80, 2013). Radna z³o¿y³a w tej sprawie interpelacjê (nr 193/2013) i poprosi³a o dokumenty na temat wspó³pracy ratusza z lokalnymi mediami. Wkrótce otrzyma³a odpowiedŸ podpisan¹ przez samego Jacka Karnowskiego. Media z charakterem Prezydent Sopotu poda³, ¿e na promocjê medialn¹ w 2012 roku wydane zosta³o z kasy miasta dok³adnie 420 tys. 858 z³otych i 88 gr (dla porównania, we wstêpnym projekcie bud¿etu Sopotu na rok 2014, na wszystkie programy polityki zdrowotnej miasta przewidzianych zosta³o 615 tysiêcy z³otych). Z tej sumy najwiêcej przypad³o w³aœcicielom kana³ów telewizyjnych TVN24 i TVN Meteo, którzy dostali w sumie 123 tys. z³ (29,2 proc.). Na drugiej pozycji uplasowa³ siê wydawca „Dziennika Ba³tyckiego” i „Echa Miasta” - niemiecki koncern Polskapresse, któremu Sopot wyp³aci³ w sumie 77 tys. z³otych (18,3 proc.). „Gazeta Wyborcza - Trójmiasto” dosta³a 71 tys. z³ (16,87 proc.), TVP

Gdañsk - prawie 50 tys. (11,9 proc.) a Radio Gdañsk - ponad 18 tys. z³otych (4,28 proc). Sopockie wydarzenia kulturalne, sportowe oraz miejskie promowa³y równie¿ „Live and Travel” (15 tys. z³), „Express Gdañsk Sopot” (1968 z³), „Newsweek Polska” (2829 z³), „Newsweek” (5530 z³) oraz „Polityka” (6765 z³). Poza wyszczególnieniem wydatków, J. Karnowski napisa³: „kryterium doboru mediów, w których ukazuj¹ siê publikacje Miasta Sopotu, jest charakter przekazywanej informacji oraz grupa odbiorców. Pod tym k¹tem analizowane s¹ oferty sk³adane przez media ogólnokrajowe i lokalne”. I to zapewne ma t³umaczyæ, dlaczego w³odarz Sopotu upodoba³ sobie, jako noœniki „przekazywanej informacji” w³aœnie te, a nie inne media. A to, ¿e obdarowywani prac¹ dziennikarze pisz¹ o J. Karnowskim jedynie w superlatywach, to zapewne zwyk³y przypadek… Taki sam zreszt¹, jak solidarne milczenie w przypadku, gdy prezydentowi podwija siê nó¿ka. Media dy¿urne Ka¿dy rasowy polityk wie, ¿e na dziennikarzach do koñca polegaæ nie mo¿na. Wie o tym i

Karnowski, wiêc na wszelki wypadek utrzymuje przy ¿yciu ca³kowicie uzale¿nione od siebie periodyki. Jednym z nich jest wychodz¹cy od 1999 roku „Kuryer Sopocki”. Drugim – ukazuj¹ca siê w Gdañsku „Twoja Gazeta”. Wydawcy tych bezp³atnych miesiêczników dostali w ubieg³ym roku z ratusza odpowiednio po 32 tys. 472 z³ i 17 tys. 601 z³, co oczywiœcie nie jest ca³oœci¹ kwot przelewanych na ich konta. Do podanych sum nale¿y doliczyæ spore datki, wp³ywaj¹ce z miejskich instytucji i spó³ek, których wysokoœci prezydent ju¿ nie raczy³ podaæ. Po stronie zysku dy¿urnych wydawców dodaæ trzeba tak¿e wp³ywy z reklam „zaprzyjaŸnionych” firm i spó³ek – reklamy tego rodzaju zajmuj¹ do 60 procent powierzchni „Kuryera”. Prócz tych dwóch tytu³ów, w czerwcu br. powo³any zosta³ do ¿ycia biuletyn „Sopocianie”. Wydaje go sopocka firma Medium, nale¿¹ca do aktywisty Platformy Obywatelskiej, Wojciecha Stybora (informacja pochodzi z jego strony na facebooku). Redaktorem pisma jest emerytowana nauczycielka Anna £ukasiak. „Sopocianie” ukazuj¹ siê co miesi¹c – jak informuje wydawca - w nak³adzie 10 tys. egzemplarzy. Koszt wydania takiego pisemka zamyka siê sum¹ ok. 4000 z³otych netto. Biuletyn nie ma praktycznie ¿adnych reklam (nie licz¹c informacji o sopockim MOPS i eventach wydawcy), automatycznie nasuwa siê wiêc pytanie: „kto i za czyje pieni¹dze utrzymuje tego rodzaju informator?” Dialektyka w wersji „soft” O tym, ¿e bez propagandy nie ma w³adzy, wiedzieli doskonale i W³adimir Iljicz zwany Leninem, i jego syjamski brat Adolf Hitler. Model indoktrynacji spo³eczeñstw wypracowany przez nich w pierwszej

po³owie ubieg³ego wieku, pomimo up³ywu lat w zasadzie siê nie zmieni³. Protoplaœci wspó³czesnych „ornamentatorów, ozdabiaczy i sztukatorów” nie mieli wprawdzie ani telewizji, ani internetu, ale potrafili robiæ milionom ludzi wodê z mózgu za pomoc¹ radia, p³yt gramofonowych i filmów wyœwietlanych w objazdowych kinach. Dzisiejsi mainstreamowi spece od lukrowania rzeczywistoœci, to w bardzo wielu przypadkach - nie tylko metaforycznie, lecz tak¿e dos³ownie - dzieci i wnuki komunistycznych propagandystów, aparatczyków z KPP i PZPR, lub funkcjonariuszy UB, MO i SB (zainteresowanych tym tematem odsy³amy do wydanej w³aœnie przez „Frondê” ksi¹¿ki autorstwa Doroty Kani, Jerzego Targalskiego oraz Macieja Marosza, zatytu³owanej „Resortowe dzieci. Media” – przyp. red.). Ludzie tacy maj¹ we krwi nie tylko ³atwoœæ manipulowania „ciemnym ludem”, lecz równie¿ umi³owanie do du¿ej i szybkiej kasy. Nic dziwnego, ¿e te ich uzdolnienia skrzêtnie wykorzystuje ka¿da w³adza - politycy wszak nie od wczoraj wiedz¹, ¿e pieni¹dze nie œmierdz¹. Póki w mainstreamie obowi¹zywaæ bêdzie „lajtowa” wersja leninowsko-marksistowskiego materializmu dialektycznego, póty Jacek Krzysztof Karnowski (JKK) bêdzie móg³ spokojnie patrzeæ na swoja gêbê w telewizorze i wierzyæ, ¿e jest Johnem F. Kennedym (JFK). Mo¿e przy tym roiæ sobie do woli, ¿e kiedyœ iloœæ przejdzie w jakoœæ, bo to jedynie kwestia jednej literki i kasy wydrenowanej z kieszeni podatników. Problem JKK polegaæ mo¿e jednak na tym, ¿e - poza Kore¹ Pó³nocn¹, Kub¹ i Bia³orusi¹ nauki Marksa, Engelsa i Lenina, nigdzie siê nie sprawdzi³y. A JFK skoñczy³ - niestety - tak, jak skoñczy³…

Projekt bud¿etu na rok 2014, przedstawiony Radzie Miasta przez prezydenta Sopotu, jest niestety skutkiem lekcewa¿enia postulatów, jakie ruch Kocham Sopot od lat zg³asza³ w zakresie polityki finansowej miasta.

Bud¿et na czas kryzysu W przysz³orocznym planie finansowym Sopotu szczególnie istotn¹ rolê odgrywa kwestia wysokich wydatków bie¿¹cych, czyli kosztów utrzymania miasta. Ruch Kocham Sopot od pocz¹tku obecnej kadencji chcia³ ich ograniczenia. Prezydent Jacek Karnowski konsekwentnie sprzeciwia³ siê takiemu stanowisku. W koñcu do ciêæ zmusi³ go kryzys.

Jaros³aw Kempa Redukcje wydatków w projektowanym na rok 2014 bud¿ecie Sopotu wymusi³a s³aba koniunktura gospodarcza. O tym, ¿e wp³ywy do bud¿etu miasta zmalej¹, a wydatki na rozdêt¹ administracjê - jedn¹ z najdro¿szych w Polsce – musz¹ zostaæ ograniczone, radni Kocham Sopot mówili od trzech lat. Po pierwsze: oszczêdnoœci! Mimo to prezydent Karnowski forsowa³ realizacjê wielu gigantycznych, a co za tym idzie, bardzo uci¹¿liwych dla bud¿etu inwestycji. Zapewne, gdyby wzi¹³ pod uwagê suge-

rowane przez Kocham Sopot ograniczenia wydatków, ju¿ dawno znalaz³yby siê œrodki na wyremontowanie wielu wys³u¿onych jezdni i ci¹gów pieszych. Byæ mo¿e mieszkañcy doczekaliby siê wreszcie remontów takich ulic jak 3 Maja, Armii Krajowej, czy Mazowieckiej, mo¿e powsta³oby tak¿e rondo na ul. Wejherowskiej. Wa¿nym zapisem w projekcie nowego bud¿etu s¹ zapowiedzi inwestycji, które zosta³y zg³oszone przez sopocian w ramach bud¿etu obywatelskiego – w tym momencie nale¿y przypomnieæ, ¿e idea bud¿etu partycypacyjnego by³a pomys³em i priorytetem ruchu Kocham Sopot. W tym roku w ramach

tego bud¿etu wyremontowane maj¹ byæ chodniki, zatoczki autobusowe, schody, skarpy i oœwietlenie uliczne wskazane przez mieszkañców. D³ugi i nadzieja Sopot sumiennie sp³aca swoje niema³e zobowi¹zania finansowe wobec wierzycieli. Wiele inwestycji, takich jak hala widowiskowo-sportowa, która okaza³a siê du¿ym sukcesem, trzeba bêdzie sp³acaæ jeszcze przez wiele lat. Pod du¿ym znakiem zapytania stoi utrzymanie jednej z ikon Sopotu - Opery Leœnej. Wybudowany kosztem 12 mln z³otych, Plac Przyjació³ Sopotu wieczorami przypomina niestety ha³aœliw¹ i tandetn¹ dyskotekê pod chmurk¹, z której korzystaj¹ g³ównie mieszkañcy s¹siednich miast. W przysz³orocznym bud¿ecie zarezerwowanych zosta³o 400 tys. z³ na now¹ fontannê. Z wielk¹ nadziej¹ nale¿y patrzeæ na nowy

dworzec. Byæ mo¿e, wbrew powszechnej opinii sopocian, wpisze siê on w krajobraz Sopotu. Przestroga na kolejne lata W nadchodz¹cym roku wyraŸnie maj¹ zostaæ zwiêkszone wydatki na nowe œcie¿ki rowerowe, place zabaw i wybrane kwarta³y miasta. Jest to decyzja wa¿na – zw³aszcza z punktu widzenia mieszkañców, szkoda tylko, ¿e o ca³e lata spóŸniona. Polityka nadrabiania zaleg³oœci, prowadzona przez obecnego prezydenta w takim, jak dotychczas tempie, nie gwarantuje niestety rewitalizacji reszty miasta nawet za dziesiêæ lat. Centrum - owszem piêknieje, ale reszta dzielnic nadal czeka na zasadnicz¹ odmianê oblicza. Projekt bud¿etu Sopotu na rok 2014 jest nie tylko pierwszym od lat tak okrojonym bud¿etem, lecz tak¿e przestrog¹ dla w³adz miasta, ¿e oszczêdzaæ nale¿y ca³y czas, a nie tylko wówczas, gdy szaleje kryzys. Autor jest radnym ruchu Kocham Sopot.


AKTUALNOŒCI

Nr 12 (87) Grudzieñ 2013

3

Grudzieñ w fajnym kurorcie SOPOCKIE SPRAWY

Tak siê jakoœ z³o¿y³o, ¿e od dawna nie zagl¹daliœmy w rewiry zarezerwowane dla sopockiej elity. A tu tyle siê dzieje, ¿e nie wiadomo od czego zacz¹æ. Najlepiej wiêc od szarego koñca… Krzysztof M. Za³uski Sopot, jak wiadomo, koñczy siê na „Przylesiu”, a tu niezmiennie prym wiedzie niejaki Piotr Andrzej Kurdziel - prezes spó³dzielni mieszkaniowej, a od trzech lat tak¿e radny Sopotu. Do niedawna s¹siedzi nazywali go „carem”. Jednak po ujawnieniu przez „Rivierê”, ¿e w latach 80. zarejestrowany zosta³ przez komunistyczn¹ bezpiekê, jako Tajny Wspó³pracownik ps. „Andrzej”, ludzie przestali mu siê k³aniaæ. Wielu nie podaje mu tak¿e rêki, a najbardziej z³oœliwi przed nazwiskiem prezesa dodaj¹ przedrostek „s…”. * Radnemu „sKurdzielowi” to jednak „powiewa”. Po zdradzie swoich wyborców i kolegów z ruchu Kocham Sopot, czuje siê silny, jak nigdy dot¹d. Moc czerpie, wisz¹c ponoæ godzinami w ratuszu u klamki gabinetu swojego nowego mocodawcy. Na³adowawszy akumulatory wraca na swój folwark i przystêpuje do rozgniatania wrogów. Tych, którzy mu siê opieraj¹, nazywa po imieniu i pokazuje, gdzie ich miejsce. Przekona³ siê o tym p. Rafa³ Ch., któremu prezes, chcia³ niedawno odebraæ mieszkanie po rodzicach. Po nieudanym w³amaniu i próbie zlicytowania lokalu wraz lokatorem prezes wykrzycza³ p. Rafa³owi w s³uchawkê: „Spieprzaj pan na ulicê”. * Radny nie ma litoœci równie¿ dla kolegów z Rady Miasta – zakaz wstêpu na „Przylesie” dosta³ dawny kolega klubowy, Henryk Hryszkiewicz. 13 listopada br. dziarski prezes wyda³ „Polecenie S³u¿bowe” w tej sprawie. Zatytu³owa³ je „Ktokolwiek widzia³, Ktokolwiek wie!". W komen-

tarzu do tego¿ dokumentu napisa³: „Pad³a kosa na kamieñ. Przeæwiczymy bajkopisarzy! Przy okazji, H. H. którego 30. X. 13 r. o godz. 10:30 zarejestrowa³ monitoring osiedlowy w czasie rozwo¿enia gadzinówki…”. W tym momencie rodzi siê pytanie: „Czy inwigilowanie mieszkañców Sopotu nale¿y do kompetencji prezesa spó³dzielni mieszkaniowej? Byæ mo¿e kiedyœ - w czasach, gdy wiceprezesem SM „Kolejarz” by³ ojciec jednego z obecnych sopockich dygnitarzy, by³a taka norma, ale teraz…? * Przy okazji ataku na radnego Hryszkiewicza dosta³o siê równie¿ i nam. Radny Kurdziel nie ma w¹tpliwoœci po czyjej stronie jest moc i dlatego pisze bez ogródek na swojej „fejsbukowej” stronie: „œcierwo ³yka wszystko, co mu siê podsunie!”, „Skala g³upoty i agresja redaktorka œwiadczy o tym, jak siê jego mocodawcy obawiaj¹ o sto³ek…”. Swój wywód kwituje prostym wojskowo-esbeckim jêzykiem: „Za³uski zesra³ siê ze strachu…”. Sekunduje mu niedosz³a radna, a obecnie liderka nowej - zmontowanej na miejsce skompromitowanej „Samorz¹dnoœci Sopot” - kanapowej partyjki Jacka Karnowskiego „Przyjazny Sopot”. Dziwiæ mo¿e trochê jêzyk emerytowanej nauczycielki, ale najwidoczniej „filary intelektualne” „sopockiego saloonu” tak¹ w³aœnie nowomow¹ zwyk³y siê pos³ugiwaæ - pani A. £ukasiak pisze, co nastêpuje: „Co jakiœ czas takie g... nadchodzi i trzeba przetrzymaæ, ¿eby znów by³o zdrowo i spokojnie”. * Domniemany strach i defekacja pisz¹cego te s³owa, o których raczy³ wspomnieæ „car Przylesia”, wynikaæ ma - jego zdaniem - z faktu z³o¿enia w prokuraturze zawiadomienia o mo¿liwoœci pope³nienia przez

„Rivierê” przestêpstwa. Ale ¿eby by³o jasne, donos autorstwa radnego Kurdziela nie ma nic wspólnego z jego medialnymi zapowiedziami, ¿e zamierza przeciwko nam skierowaæ pozew o znies³awienie. Pozwu takiego nie ma i nie bêdzie, poniewa¿ to, co publikujemy jest oparte na dokumentach i faktach. I Kurdziel o tym doskonale wie, dlatego ima siê metod, sprawdzonych w czasach w³adzy ludowej, kiedy nawet niewinny donos do bezpieki móg³ zwichn¹æ komuœ ¿ycie. Nas jedynie zachêci³ do „dalszej, jeszcze bardziej wytê¿onej pracy na odcinku walki z patologi¹, której na imiê Uk³ad Sopocki”. * Radny „sKurdziel” doniós³ na „Rivierê”, ¿e rozpowszechni³a jego dane osobowe. Poskar¿y siê te¿, ¿e w stopce pisma nie ma pe³nej nazwy wydawcy oraz adresu redakcji. Czy to mo¿liwe, ¿eby tak uczony cz³owiek nie wiedzia³, ¿e dane osoby publicznej s¹ wy³¹czone z ochrony, a przepis dotycz¹cy adresu i nazwy wydawcy jest obecnie zawieszony? Obowi¹zuje natomiast art. 234. kodeksu karnego, który mówi jasno: „Kto, przed organem powo³anym do œcigania lub orzekania w sprawach o przestêpstwo, w tym i przestêpstwo skarbowe, wykroczenie, wykroczenie skarbowe lub przewinienie dyscyplinarne, fa³szywie oskar¿a inn¹ osobê o pope³nienie tych czynów zabronionych lub przewinienia dyscyplinarnego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolnoœci albo pozbawienia wolnoœci do lat 2.” * Na komentowanie postawy i jêzyka p. £ukasiak w ogóle szkoda czasu, zw³aszcza, ¿e id¹ Œwiêta… Z tej okazji sk³adamy i jej i p. Kurdzielowi nie zapominaj¹c oczywiœcie o ich mocodawcy - ¿yczenia przede wszystkim ukojenia nerwów i refleksji nad swoim ¿yciem. A tak¿e tradycyjnie: zdrowia i rodzinnej atmosfery przy wigilijnym stole. Prezesowi Kurdzielowi ¿yczymy ponad to w Nowym Roku 2014 sopockiego browaru, fabryki czekolady, stadionu pi³karskiego, du¿o czo³gów, jeszcze wiêcej zakrêconych lodów i niekoniecznie tak stresuj¹cej pracy, jak ta w Radzie Miasta i zarz¹dzie „Przylesia”. Mamy przy tym nadziejê, ¿e nastêpnym razem, zanim radny Kurdziel z³o¿y na kogokolwiek donos, dotrze do niego fakt, ¿e w³adza S³u¿by Bezpieczeñstwa skoñczy³a siê prawie æwieræ wieku temu i nikomu nie wolno ju¿ bezkarnie nikogo l¿yæ, inwigilowaæ i opluwaæ - nawet nieprzychylnych mediów.

OdwiedŸ nas równie¿ na:

facebook.com/riviera.gazeta

Masz temat? Napisz do nas, na pewno siê nim zajmiemy.

Schronisko dla Bezdomnych Zwierz¹t na ul. 23 marca? Co dalej z sopockim schroniskiem dla bezpañskich psów i kotów? W³adze miasta twierdz¹, ¿e przeprowadzkê wymuszaj¹ obowi¹zuj¹ce przepisy. Mieszkañcy - ¿e powód jest inny: s¹siedztwo „ciapkowa”, uniemo¿liwia budowê luksusowego osiedla dla „warszawki”. Urzêdnicy wskazuj¹ kolejne lokalizacje na schronisko, ale ¿adne nie uzyska³o aprobaty osób mieszkaj¹cych w pobli¿u. Bartek Sasper

P

omys³ów na miejsce dla sopockiego „ciapkowa” by³o ju¿ kilka. Jedn¹ z nich jest leœna polanka, po³o¿ona przy ul. 23 Marca. Mi³oœnicy czworonogów uwa¿aj¹, ¿e to lokalizacja wprost idealna. Mieszkañcy pobliskich domów s¹ zdania wrêcz przeciwnego - budowa schroniska pod ich oknami jest nie do przyjêcia. W podobny sposób oddalane by³y pomys³y innych lokalizacji – zarówno ten z przesuniêciem istniej¹cej placówki o kilkaset metrów w g³¹b lasu, jak i te, dotycz¹ce budowy nowych obiektów przy ul. Reja (za ogródkami dzia³kowymi) lub w Parku Grodowym (na miejscu dawnych szklarni). Z kolei dalsza obecnoœæ schroniska przy ulicy 1 Maja 32, nie jest mo¿liwa do zaakceptowania przez w³adze miasta. Jak poinformowa³a nas rzecznik prezydenta Sopotu, Magdalena Jachim,

schronisko dla zwierz¹t musi byæ oddalone minimum 100 metrów od zabudowañ, a obecna lokalizacja nie spe³nia tych warunków. Zdaniem p. Eweliny - jednej z donatorek sopockiego „ciapkowa” - informacja ta jest jednak nieœcis³a, bo wed³ug nowych przepisów, tego rodzaju obiekty powinny znajdowaæ siê minimum 150 metrów od zabudowañ. I ta w³aœnie ró¿nica zmienia nieco wartoœæ pomys³u forsowanego przez ratusz… Polanka, o której mowa, le¿y bowiem w bezpoœrednim s¹siedztwie willi, nale¿¹cej do Pomorskiego Urzêdu Wojewódzkiego (ul. 23 Marca 110). Prócz niej, w odleg³oœci mniejszej ni¿ 150 metrów, stoj¹ równie¿ domy mieszkalne osiedla „Przylesie”. W promieniu ok. 400 metrów od planowanej inwestycji le¿y tak¿e sanatorium „Leœnik” oraz filia szpitala reumatologicznego, do którego prezydent Sopotu obieca³ dobudowaæ szpital geriatryczny.

Na tej polance w³adze Sopotu planuj¹ now¹ lokalizacjê schroniska dla bezdomnych czworonogów.

Pytania do Czytelników: ? Czy Pañstwa zdaniem, polanka na osiedlu

„Przylesie” jest w³aœciw¹ lokalizacj¹ dla nowego schroniska?

Fot. kmz

? Czy zarz¹d Spó³dzielni Mieszkaniowej „Przy-

lesie” nie powinien - choæby ze wzglêdu na zagro¿enie wzmo¿onym ha³asem i fetorem - za¿¹daæ od w³adz miasta odst¹pienia od planowania budowy tego obiektu?

? Czy budowa tego rodzaju obiektu w bezpoœred-

nim s¹siedztwie domów mieszkalnych, szpitala i sanatorium to dobry pomys³? ? Czy inwestycja ta nie spowoduje degradacji

otoczenia, a co za tym idzie spadku wartoœci nieruchomoœci, znajduj¹cych siê w s¹siedztwie?

Oczekujemy na Pañstwa opinie. Korespondencjê prosimy kierowaæ na adres mailowy redakcji: riviera77@o2.pl. Wœród Czytelników, którzy napisz¹ do nas w tej sprawie do koñca 2013 roku, rozlosujemy upominki. Pañstwa wnioski i propozycje przedstawimy tak¿e w styczniowym wydaniu naszej gazety.

Zdrowych, Spokojnych i Rodzinnych Œwi¹t Bo¿egoNarodzenia oraz Wszystkiego Najlepszego w Nowym 2014 Roku ¿ycz¹ radni: Wojciech Fu³ek, Gra¿yna Czajkowska, Henryk Hryszkiewicz, Jerzy Hall , Jaros³aw Kempa


PROMOCJA

Nr 12 (87) Grudzieñ 2013

Fot. materia³y prasowe

4

Spó³dzielcze kasy oszczêdnoœciowo-kredytowe nale¿¹ do miêdzynarodowego ruchu unii kredytowych, które zrzesza Œwiatowa Rada Unii Kredytowych. Na czele tej organizacji od lipca 2013 r. stoi Polak – Grzegorz Bierecki, jeden z twórców polskich SKOK-ów.

Spó³dzielcze kasy wspieraj¹ lokalne inicjatywy Dba³oœæ o dobro wspólne jest Ÿród³em nies³abn¹cej popularnoœci spó³dzielczych kas. Na rynku funkcjonuj¹ od 21 lat i od pocz¹tku swojej dzia³alnoœci akcentuj¹ fakt, ¿e wype³niaj¹ misjê wobec ludzi, ho³duj¹c przes³aniu „nie dla zysku, ale po to, by s³u¿yæ.” Skupiaj¹ siê na budowaniu prywatnego i publicznego dobra, opieraj¹c siê na najlepszych wzorach spó³dzielczoœci.

U

nie kredytowe d¹¿¹c do wyznaczania standardów na rynku, potwierdzaj¹, ¿e instytucje finansowe mog¹ pozostawaæ wra¿liwe na ludzkie potrzeby. Spo³eczna odpowiedzialnoœæ spó³dzielczych kas oszczêdnoœciowo-kredytowych wpisana jest w ich dzia³alnoœæ statutow¹. W swojej dzia³alnoœci odwo³uj¹ siê do dokonañ jednego z propagatorów ruchu spó³dzielczoœci finansowej w Polsce, za³o¿yciela spó³dzielczych kas, wielkiego patrioty – dr. Franciszka Stefczyka. Kultywuj¹c wartoœci SKOK-i wspieraj¹ szereg akcji charytatywnych zwi¹zanych z leczeniem, rehabilitacj¹, zakupem sprzêtu medycznego dla potrzebuj¹cych. Popieraj¹

równie¿ liczne inicjatywy z dziedziny sportu, edukacji, kultury i sztuki zarówno na szczeblu ogólnopolskim, jak i lokalnym. Dzia³aj¹c na rzecz upamiêtnienia dokonañ wybitnych osobistoœci zwi¹zanych z Trójmiastem, SKOK-i zaanga¿owa³y siê w przygotowanie tablicy pami¹tkowej poœwiêconej œp. Prezydentowi RP Lechowi Kaczyñskiemu. Tablica zosta³a umieszczona na kamienicy przy ul. Koœciuszki 47, gdzie obecnie mieœci siê TFI SKOK. Tam przez blisko 15 lat Lech Kaczyñski pracowa³ jako naukowiec Uniwersytetu Gdañskiego. Na II piêtrze mia³ swój niewielki gabinet. Na tablicy widnieje napis: „Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Profesor Lech Kaczyñski, który razem z ma³¿onk¹ Mari¹ i 94 osobami

zgin¹³ w katastrofie lotniczej pod Smoleñskiem, pracowa³ w tym budynku jako nauczyciel akademicki”. W uroczystoœci uczestniczy³o ponad 200 osób, w tym przedstawiciele spó³dzielczych kas. Ods³oniêcia dokona³a Marta Kaczyñska, córka tragicznie zmar³ej pary prezydenckiej oraz brat œp. Prezydenta RP - Jaros³aw Kaczyñski. Tablicê poœwiêci³ i modlitwê za poleg³ych pod Smoleñskiem w 2010 r. odmówi³ metropolita gdañski ks. abp S³awoj Leszek G³ódŸ. Dynamiczny rozwój W Polsce do SKOK-ów nale¿y ponad 2,6 miliona rodzin. Sektor spó³dzielczych kas istnieje od ponad 20 lat i nawi¹zuje swoimi tradycjami do dynamicznie rozwijaj¹cych siê na

prze³omie XIX i XX wieku spó³dzielni finansowych. Rozwijaj¹c siê, proponuj¹ szerok¹ gamê us³ug, tak¿e z zakresu ubezpieczeñ – oferowanych przez markê SKOK Ubezpieczenia czy funduszy inwestycyjnych dostêpnych w ofercie TFI SKOK. W sektorze SKOK rozwija siê tak¿e bankowoœæ elektroniczna i us³ugi bran¿y IT œwiadczone przez Towarzystwo Finansowe SKOK S.A. TF SKOK z siedzib¹ w Gdañsku oferuje instytucjom finansowym pe³en outsourcing procesów informatycznych i gotowe rozwi¹zania oparte o najnowsze technologie. Jest w³aœcicielem sieci niemal 900 bankomatów oznaczonych trzema markami: eCard, Global Cash i SKOK24. Jak podkreœla Ewa Bereœniewicz-Koz³owska,

prezes zarz¹du TF SKOK, po okresie przygotowañ i inwestycji spó³ka od kilku lat notuje dodatnie wyniki finansowe i regularnie je podnosi. Spó³ka dysponuje zapleczem technologicznym i merytorycznym pozwalaj¹cym na œwiadczenie us³ug najwiêkszym podmiotom bran¿y finansowej, i to nie tylko na polskim rynku. Wyniki finansowe Towarzystwa Finansowego SKOK S.A. za III kw. br. by³y podtrzy-

maniem trendu wzrostowego. W porównaniu z analogicznym okresem w ubieg³ym roku zysk netto spó³ki wzrós³ a¿ o 60 proc. i wyniós³ 11 mln 193 tys. z³, tylko w trzech pierwszych kwarta³ach bie¿¹cego roku. Na wynik kolejnego kwarta³u bêdzie mia³a znacz¹cy wp³yw otrzymana zaliczka na dywidendê w kwocie, 5, 7 mln z³otych, której wyp³ata nast¹pi³a 10 grudnia br. REKLAMA


Nr 12 (87) Grudzie単 2013

info@stanlight.pl

PROMOCJA

tel: 537 169 882

5


6

, GRUDZIEÑ 70

Nr 12 (87) Grudzieñ 2013

Poni¿szy tekst powsta³ w oparciu o rozmowê autora z Kazimierzem Szo³ochem - stoczniowcem, opozycjonist¹, wspó³za³o¿ycielem Komitetu Strajkowego w Stoczni Gdañskiej im. Lenina, jednym z przywódców Grudnia ‘70. Po raz pierwszy publikacja ta ukaza³a siê wiosn¹ 1996 roku w wydawanym w Niemczech kwartalniku „Bundesstraße 1”. Obecna jej wersja zosta³a poprawiona i uzupe³niona o nieznane wówczas w¹tki. W zwi¹zku z przek³amaniami w mediach tzw. „g³ównego nurtu” i niemo¿noœci¹ skutecznej polemiki, autor tekstu postanowi³ zrezygnowaæ z pseudonimu Rita Rheinauer, którym podpisany by³ pierwodruk i sygnowaæ go w³asnym nazwiskiem. Fot. Krzysztof Mystkowski / KFP

Kazimierz Szo³och NIECHCIANY BOHATER Prawdopodobnie ka¿demu cz³owiekowi los daje piêæ minut, które decyduj¹ o jego przysz³oœci na wiele lat, czêsto o ca³ym ¿yciu, które przynosz¹ deszcz zaszczytów lub pozostawiaj¹ uczucie niespe³nionej szansy. W ci¹gu tych „piêciu minut” mobilizacja ca³ego organizmu osi¹ga niespotykane na co dzieñ natê¿enie, cz³owiek przerasta samego siebie, dokonuje czynów na jakie nie powa¿y³by siê w normalnych okolicznoœciach. BodŸcem wyzwalaj¹cym nadludzkie si³y mo¿e byæ strach, nienawiœæ, mi³oœæ, tak¿e zajad³y upór w d¹¿eniu do wytyczonego sobie celu. Dla Kazimierza Szo³ocha chwila ta nadesz³a w grudniu 1970 roku. Lech Wa³êsa prze¿y³ j¹ w dziesiêæ lat póŸniej, w sierpniu 1980 roku. Obie daty ³¹cz¹ siê z wypadkami zapocz¹tkowanymi w Stoczni Gdañskiej, nosz¹cej wówczas imiê Lenina. Krzysztof M. Za³uski

W

roku 1970 Kazimierz Szo³och mia³ 38 lat, by³ ¿onaty, mia³ troje dzieci (wkrótce mia³a siê urodziæ czwarta córka), jednorodzinny dom wybudowany w³asnymi rêkami w jednej z dzielnic Gdañska, oraz predyspozycje na przywódcê robotniczego buntu. Ogromnego wzrostu i si³y (podczas odbywania zasadniczej s³u¿by wojskowej zosta³ wicemistrzem bokserskim LWP w wadze ciê¿kiej), obdarzony tubalnym g³osem, pewnoœci¹ siebie, nie móg³ pozostaæ niezauwa¿onym w sytuacjach ekstremalnych. By³ spawaczem, jednym z lepszych w stoczni, co nie uchroni³o go przed zwolnieniem z pracy z powodu prawicowych pogl¹dów, których nigdy nie ukrywa³ - kierownictwo zak³adu uzna³o, ¿e wywiera destrukcyjny wp³yw na stoczniow¹ m³odzie¿. Ze Stoczni Gdañskiej przeszed³ do Przedsiêbiorstwa Urz¹dzeñ Ch³odniczych „Klimor” i powróci³ do macierzystego zak³adu, aby wraz ze sw¹ brygad¹ montowaæ na statkach urz¹dzenia klimatyzacyjne. W tym czasie 27-letni Lech Wa³êsa stawia³ pierwsze kroki w stoczni, wykonuj¹c proste prace elektryczne. Zak³amany obraz 14 grudnia 1970 roku, od rana, nikt w „Leninie” nie pracowa³. Og³oszona dwa dni wczeœniej – drastyczna, jak na tamte czasy – podwy¿ka cen artyku³ów pierwszej potrzeby, wzburzy³a

stoczniowców. Na wydzia³ach liczono ile, po nowych cenach mo¿na bêdzie kupiæ kie³basy i kaszanki, ale „krótka ko³dra” ani rusz nie mog³a przykryæ robotniczych aspiracji. Dyskusje ze stanowisk pracy przenios³y siê na plac przed budynkiem dyrekcji, ros³o podniecenie, nie wiadomo kto pierwszy da³ has³o marszu na Komitet Wojewódzki PZPR. Rozpoczyna³ siê ci¹g wydarzeñ, któremu historia nada³a imiê Grudnia ‘70. W wyniku kilkudniowych, zaciek³ych walk, w które w³adza komunistyczna zaanga¿owa³a potê¿ne si³y milicji, oraz dwie dywizje pancerne wojska, w Gdañsku, Gdyni, Szczecinie i Elbl¹gu zginê³y dziesi¹tki ludzi, co najmniej pó³tora tysi¹ca zosta³o rannych. Dok³adna liczba zabitych wci¹¿ pozostaje nieznana – mimo up³ywu lat, w³adze III RP nadal nic nie robi¹, aby uœciœliæ dane zamieszczone w „Obrazie wydarzeñ”, opublikowanym w „G³osie Wybrze¿a” (nr. 306 /7194 z dn. 28.12.1970 r.). Wypadki grudniowe doprowadzi³y do upadku skostnia³ej dyktatury W³adys³awa Gomu³ki i desygnowania na I sekretarza PZPR Edwarda Gierka, który na pocz¹tku swoich rz¹dów zapowiedzia³, ¿e nigdy nie wyda rozkazu strzelania do robotników i… o dziwo danego s³owa dotrzyma³. Dziêki czêœciowemu otwarciu Polski na Zachód mo¿liwym sta³o siê powstanie opozycji demokratycznej, a w dalszej kolejnoœci NSZZ „Solidarnoœæ” i – paradoksalnie – obalenie „dobrotliwego” dyktatora.

W tym kontekœcie mo¿na mówiæ o wp³ywie robotniczego buntu 1970 roku na póŸniejsz¹ transformacjê ustrojow¹ w Polsce, choæ spo³eczne pod³o¿e obu rewolucji by³o inne: w grudniu 1970 robotnicy wystêpowali z pozycji socjalistycznych, domagaj¹c siê jedynie poprawy swojej pozycji materialnej, w sierpniu 1980 ponad czynnikami roszczeniowymi dominowa³y akcenty polityczne, których wyrazicielami by³ KSS „KOR” i inne grupy opozycji demokratycznej. O ile w „Sierpniu” niemal ka¿de wypowiedziane przez uczestników s³owo zosta³o zarejestrowane i skomentowane, o tyle wiedza o wydarzeniach grudniowych jest do dziœ zdumiewaj¹co nik³a. Poza spisanym na gor¹co przez partyjnych dziennikarzy, a wiêc z natury rzeczy tendencyjnym „Obrazem wydarzeñ”, najobszerniejsz¹ publikacjê na ten temat stanowi blisko szeœciusetstronicowa ksi¹¿ka „Grudzieñ 1970”, wydana przez „Editions Spotkania” w Pary¿u w roku 1996. Opiera siê ona na materia³ach zgromadzonych przez sekcjê historyczn¹ NSZZ „Solidarnoœæ” w roku 1981 i niestety zawiera mnóstwo luk i przypadkowych lub œwiadomych przek³amañ (choæby roli, jak¹ wtedy odegra³ tajny wspó³pracownik SB o pseudonimie „Bolek”). Szczególnie jaskrawo widaæ to w opisie strajku Stoczni Gdañskiej w dniach 14 - 16 grudnia, strajku, który wydarzenia grudniowe rozpocz¹³, a tak¿e w

sposób symboliczny zakoñczy³ 25 stycznia 1971 s³ynnym dialogiem Gierka z robotnikami: „Pomo¿ecie?” „Pomo¿emy!” Bohaterowie przemilczani Fakt przemilczenia przez „Editions Spotkania” nazwiska jedynego niezale¿nego przewodnicz¹cego gdañskiego strajku jest znamienny. We fragmencie mówi¹cym o reorganizacji Komitetu Strajkowego w „Leninie” w dniu 16 grudnia, jako bezpartyjnych i niezwi¹zanych z dyrekcj¹ cz³onków tego komitetu wymienia siê Jerzego (chyba raczej Leszka) Górskiego i Zbigniewa Jarosza. Zarówno Górski jak Jarosz byli d³ugoletnimi cz³onkami PZPR, za ich postawê w grudniu 1970 jednego „ukarano" funkcj¹ I sekretarza organizacji partyjnej w Zak³adach Przemys³u Okrêtowego „Techmet” w Pruszczu Gdañskim, drugi w latach siedemdziesi¹tych by³ cz³onkiem egzekutywy komitetu zak³adowego PZPR w Stoczni Gdañskiej. Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e Komiet Strajkowy by³ kierowany przez komunistyczne s³u¿by specjalne. Zdaniem Kazimierza Szo³ocha nitki misternie opracowanego planu rozbrojenia stoczniowców poci¹ga³o trzech ludzi: dyrektor naczelny stoczni Stanis³aw ¯aczek, I sekretarz KZ PZPR Jerzy Pieñkowski i dyrektor do spraw produkcji Hajduga. Teza dla oficjalnej wyk³adni przyjêtej w III RP trudna do prze³kniêcia ze wzglêdu na rolê, jak¹ pe³ni³ jeszcze jeden cz³onek Komitetu Strajkowego – Lech Wa³êsa. – Wszystko by³o manipulacj¹ – twierdzi³ po latach Szo³och. – Tyle, ¿e wtedy nie zdawa³em sobie z tego sprawy. Pierwsza z owych piêciu minut, które sprawi³y, ¿e Szo³och w oczach stoczniowców sta³ siê bohaterem strajku, wybi³a 14 grudnia. W tym dniu, wraz z innymi rozwœcieczonymi i zrozpaczonymi robotnikami ciska³ kamieniami w nacieraj¹ce na nich oddzia³y milicji, komenderowa³ kolegami pchaj¹cymi radiowóz, z którego przed chwil¹ zepchniêto usi³uj¹cego przemówiæ do manifestantów sekretarza KW PZPR Zenona Jundzi³³a, wieczorem nag³ym atakiem opanowa³ Dworzec G³ówny w Gdañsku. Dzieñ drugi zasta³ go w t³umie sztur-

muj¹cym gmach komitetu wojewódzkiego PZPR. W tym czasie Lech Wa³êsa (wed³ug w³asnej relacji zawartej w ksi¹¿ce „Droga nadziei”) przemawia³ z okna komisariatu MO przy ówczesnej ulicy Œwierczewskiego (obecnie Nowe Ogrody), usi³uj¹c powstrzymaæ robotników przed prób¹ zdobycia wiêzienia, w którym przetrzymywani byli aresztowani dzieñ wczeœniej ich koledzy. Opis szturmu, zdobycia i spalenia budynku najwy¿szych w³adz PZPR w Gdañsku, nale¿y do najlepiej zrelacjonowanych we wspomnieniach uczestników tamtych wydarzeñ. Zamazany jest natomiast los obroñców. Wed³ug Kazimierza Szo³ocha, ¿o³nierze broni¹cy gmachu, natychmiast po kapitulacji zostali uwolnieni. Natomiast milicjantów rozwœcieczony t³um usi³owa³ zlinczowaæ. Szo³och broni³ przera¿onych funkcjonariuszy, w kot³owaninie jego samego ktoœ uderzy³ w ty³ g³owy. Uda³o mu siê jednak zebraæ wokó³ siebie rozwa¿niejszych stoczniowców, którzy odebrali milicjantom broñ, za³adowali ich na wywrotkê i odwieŸli do stoczni, gdzie przez kilkanaœcie godzin byli trzymani pod kluczem. – Chcia³em wymieniæ gliniarzy na naszych ludzi zatrzymanych przez milicjê – opowiada³ w czasie jednej z naszych wielogodzinnych rozmów. – Ale w nocy ¯aczek wszystkich wypuœci³. Ubra³ ich w stoczniowe kombinezony i wyprowadzi³ za bramê. W³adza traci g³owê W czasie, gdy Szo³och œciera³ siê w mieœcie z milicj¹, na terenie stoczni dyrektorzy raz po raz organizowali nowe komitety strajkowe, które cieszy³yby siê œladowym poparciem robotników, a równoczeœnie by³y pos³uszne zaleceniom w³adz partyjnych i SB. Dzia³acze zwi¹zani z „Solidarnoœci¹”, którzy w roku 1981 zbierali materia³y dotycz¹ce tragedii grudniowej, pominêli te usi³owania milczeniem. Decyduj¹ce o chwale minuty nadesz³y wczesnym rankiem 16 grudnia. Stocznia by³a ju¿ otoczona wojskiem, zza murów dochodzi³ warkot silników czo³gów i transporterów opancerzonych. Szo³och w³aœnie koñczy³ piæ kawê, gdy od drugiej bramy dobieg³y strza³y, a potem

pod szare zimowe niebo wzbi³ siê zbiorowy krzyk. Nadbieg³ ktoœ, w oczach mia³ ob³êd, urywanymi zdaniami relacjonowa³, ¿e wojsko da³o salwê do t³umu, ¿e s¹ zabici i ranni. Wkrótce przed budynkiem dyrekcji zebra³y siê tysi¹ce ludzi, za murem wy³y syreny karetek pogotowia, rannych przewo¿ono do szpitali, zabici le¿eli tu¿ za bram¹, naprzeciw luf czo³gowych dzia³. Dyrektorzy ¯aczek i Hajduga próbowali coœ powiedzieæ, nie chciano ich jednak s³uchaæ, rozleg³y siê gwizdy. I wtedy Szo³och wyrwa³ Hajdudze mikrofon z rêki i zwróci³ siê do naczelnego: – Panie dyrektorze, proszê wydaæ nam klucze od radiowêz³a, ¿eby mo¿na pod³¹czyæ do mikrofonu ca³¹ stoczniê. Dyrektor nie protestowa³, by³ to moment, kiedy manipulatorzy potracili g³owy. W czasie, gdy elektrycy dokonywali niezbêdnych zabiegów technicznych, Szo³och siê zastanawia³. – Myœla³em nie o tym, co im powiem. To mia³em ju¿ u³o¿one, s³owo po s³owie. Myœla³em o swoim domu. Czy mo¿liwe, aby za czyny ojca ludowa w³adza mœci³a siê na dzieciach, ¿eby s³ab¹ kobietê skazano na Sybir? Jakoœ siê przemog³em i kiedy nag³oœnienie by³o gotowe prze¿egna³em siê, œcisn¹³em mikrofon w d³oni i policzy³em do dziesiêciu. Potem nabra³em powietrza w p³uca i zacz¹³em: „Uwaga! Komunikat specjalny dla ¿o³nierzy Wojska Polskiego! ¯o³nierze! Otoczyliœcie stoczniê, strzelacie do nas, a przecie¿ tutaj pracuj¹ wasi ojcowie i bracia. Tu wielu z was bêdzie pracowa³o po przejœciu do rezerwy. ¯o³nierze! Wasi oficerowie, to czerwona bur¿uazja. To zdrajcy narodu polskiego. Macie ich rozbroiæ i przy³¹czyæ siê do nas…”. Apel do robotników Kazimierz Szo³och od kilku ju¿ lat nie ¿yje, a ja wci¹¿ mam w pamiêci nasze rozmowy, i to jak sugestywnie odtwarza przede mn¹ s³owa wyg³oszone do tysiêcy robotników i do za³óg stoj¹cych przed bram¹ stoczni czo³gów. Mówi³ wtedy d³ugo, powo³ywa³ siê na patriotyczne tradycje Koœciuszki i Pu³askiego. Omawia³ sytuacjê ekonomiczn¹ kraju, tak jak j¹ widzieli zwykli ludzie: zaniedbania w dziedzinie oœwiaty, kultury, s³u¿by zdrowia. Wspomnia³ o nadchodz¹cych œwiêtach Bo¿ego Narodzenia i o robotnikach, których nie staæ bêdzie na torebkê cukierków dla dzieci. Najprostsze has³a i dezyderaty, które trafia³y prosto do serc zdesperowanych ludzi. Zakoñczy³ apelem o utworzenie prawdziwie robotniczego komitetu strajkowego, celem przygotowania postulatów do rozmów z w³adzami. Jako pierwszy zg³osi³ siê Zbigniew Jarosz z kotlarni. Po nim zjawi³ siê Górski. A w parê godzin póŸniej, gdy Szo³och zd¹¿y³ poza³atwiaæ najwa¿niejsze sprawy: zorganizowaæ milicjê robotnicz¹, która obsadzi³a mury stoczni, oraz pilnowa³a porz¹dku


, GRUDZIEÑ 70

Nr 12 (87) Grudzieñ 2013

Zabili nie tego Wyszed³ wtedy razem z innymi, wpad³ na chwilê do domu po¿egnaæ ¿onê i córki, przebraæ siê, wzi¹æ trochê pieniêdzy. – Nie mia³em w¹tpliwoœci, ¿e teraz na mnie zapoluj¹. By³o jeszcze ciemno, kiedy wsiad³ w pierwszy dalekobie¿ny poci¹g, jaki z Wybrze¿a odje¿d¿a³ w g³¹b Polski. Prawie godzinê jecha³ skryty w ubikacji, wyszed³ z niej dopiero, gdy ko³a wagonu zastuka³y na moœcie w Tczewie. Przez piêæ miesiêcy ukrywa³ siê w rodzinnych stronach na LubelszczyŸnie, do Gdañska odwa¿y³ siê powróciæ dopiero póŸn¹ wiosn¹ 1971 roku. – Nie wpuszczono mnie do stoczni, bo nie mia³em przepustki. Zgubi³em gdzieœ albo milicja

trochê prawdy. Kilkanaœcie lat przepracowanych w charakterze spawacza zaczê³o dawaæ znaæ o sobie pocz¹tkami pylicy. – We wrzeœniu 1971 zaryzykowa³em powrót do pracy. Myœla³em, ¿e mo¿e zapomnieli o mnie. Ale 23. albo 24. wrzeœnia wezwano mnie do dyrekcji, a tam czeka³o dwóch esbeków. Twierdzili, ¿e posiadam broñ odebran¹ w grudniu milicjantom. Odpowiedzia³em, ¿e ¿adnej broni nie mam, wtedy wziêli mnie miêdzy siebie i mówi¹: „Pojedziemy na komendê wojewódzk¹, tam siê wszystko wyjaœni.” Ko³o drugiej bramy stoczniowcy skapowali, ¿e jestem aresztowany, otoczy³ nas t³um. Esbecy dostali pietra, uciekli. Ja w drug¹ stronê, przez Stoczniê Remon-

szed³em do Wa³êsy – opowiada³ Szo³och. – Mia³em przeczucie, ¿e teraz na pewno bêd¹ mnie chcieli zabiæ i kiedy ktoœ wyci¹gn¹³ do mnie rêkê uczepi³em siê jej jak topielec. Powiedzia³em Wa³êsie, ¿e chyba pojadê do Warszawy, szukaæ sprawiedliwoœci u Gierka. On ani tak, ani siak. By³ w dobrym humorze, chcia³ mnie poczêstowaæ wódk¹, a ja wtedy wódy do ust nie bra³em. Wychodz¹c coœ mnie tknê³o, ¿eby wymkn¹æ siê bocznymi schodami. Ciemno ju¿ by³o, nikt mnie nie przyuwa¿y³. W jakiœ tydzieñ póŸniej kolega powiedzia³ mi, ¿e tamtego wieczoru na Klonowicza zabito bosmana, który przyszed³ do kogoœ w odwiedziny. „Jaki bosman?” – pytam. „Taki jak ty. Fot. materia³y www.wszechnica.solidarnosc.org.pl

na terenie zak³adu, otworzyæ magazyny z ¿ywnoœci¹ i uruchomiæ sto³ówkê, dyrektor ¯aczek przyprowadzi³ kolejnego kandydata na cz³onka komitetu strajkowego – Lecha Wa³êsê. Nazwiska pozosta³ych osób, ile ich by³o i z jakich wydzia³ów, Szo³och nie zapamiêta³. Oko³o godziny siedemnastej komitet zosta³ uroczyœcie zaprzysiê¿ony, po czym jego cz³onkowie rozp³ynêli siê jak cukier w herbacie. Szo³och nie widzia³ ich do koñca strajku. – Nie wiem gdzie byli i co robili. Jego zdaniem po porannym szoku, wieczorem nast¹pi³o w „Leninie” uspokojenie. Milicja robotnicza wy³apywa³a i wyrzuca³a za bramê nasy³anych z zewn¹trz agentów bezpieki. Zgromadzeni na wydzia³ach stoczniowcy pisali postulaty, które mieli nadziejê przekazaæ nazajutrz wytypowanym przez PZPR negocjatorom. Wielu robotników obawia³o siê jednak nocnego ataku, po³¹czonego z bezwzglêdn¹ pacyfikacj¹ zak³adu. Obawy te wyolbrzymiali cz³onkowie dyrekcji i aktyw partyjny. W porze kolacji Szo³och wybra³ siê do s¹siedniej Gdañskiej Stoczni Remontowej. Chcia³ nawi¹zaæ kontakt z tamtejszym komitetem strajkowym. W trakcie prowadzonej rozmowy nadbieg³ ktoœ z „Lenina” z informacj¹, ¿e w stoczni dyrekcja organizuje wybory do nowego komitetu strajkowego. Szo³och porwa³ czapkê i pobieg³ z powrotem do siebie. Zd¹¿y³ na czas. W sali BHP, za sto³em prezydialnym siedzia³ dyrektor ¯aczek i sekretarz Pieñkowski. G³osowano w³aœnie kolejn¹ kandydaturê. – Chcemy Szo³ocha! – ryknêli na widok swego przywódcy zebrani. ¯aczek zmiesza³ siê. – W takim razie nie warto niczego zmieniaæ – powiedzia³. – Niech bêd¹ ci, co byli. Oko³o pó³nocy Szo³och po raz ostatni obszed³ stra¿e przy bramach. Wszêdzie panowa³ spokój. Za murami czo³gi sta³y z wygaszonymi œwiat³ami. Nie by³a to ju¿ ta sama formacja, co rano. ¯o³nierzy, którzy mieli okazjê wys³uchaæ przemówienia Szo³ocha, wycofano. Ich miejsce zaj¹³ inny pododdzia³. Zmêczony po dwóch nieprzespanych nocach Szo³och po³o¿y³ siê w k¹cie hali i zasn¹³. Oko³o godziny drugiej lub trzeciej nad ranem koledzy obudzili go krzycz¹c: – Zdrada! Zdrada! Wybieg³ na stoczniow¹ ulicê. Szeregi milcz¹cych robotników sz³y ku otwartym bramom. W nocy przez megafony nadano komunikat o zakoñczeniu strajku okupacyjnego. Stoczniowcom gwarantowano bezpieczny powrót do domu. Nastêpnie nag³oœnienie zosta³o wy³¹czone, tak wiêc nie istnia³a ju¿ mo¿liwoœæ powstrzymania ludzi opuszczaj¹cych zak³ad równoczeœnie trzema bramami. – Mog³em siê tylko domyœlaæ, kim byli zdrajcy. Ale to przez nich zginêli ludzie w „Komunie”. Gdyby Stocznia Gdañska nie skapitulowa³a, w³adze nie odwa¿y³yby wydaæ rozkazu strzelania w Gdyni.

G³odówka w obronie uwiêzionego B³a¿eja Wyszkowskiego. U góry od lewej: Barbara Wyszkowska, Bogdan Borusewicz, Krzysztof Wyszkowski i Kazimierz Szo³och. U do³u: Andrzej Gwiazda, Magdalena Wyszkowska (¿ona uwiêzionego B³a¿eja) z synem £ukaszem, Joanna Duda-Gwiazda. (2 czerwca 1978 r.).

zabra³a podczas rewizji, jak¹ pod moj¹ nieobecnoœæ przeprowadzili w domu. Wiêc przeskoczy³em przez p³ot i zg³osi³em siê do dyrektora ¯aczka. W „Klimorze” wola³em siê nie pokazywaæ, bo tam dyrektorem by³ Czubiñski, którego brat pe³ni³ funkcjê prokuratora generalnego. ¯aczek przyj¹³ mnie nawet ¿yczliwie, kaza³ wystawiæ now¹ przepustkê, pozwoli³ wróciæ do pracy. Ale ju¿ nastêpnego dnia zosta³em wezwany do „Klimoru”. To ju¿ wiedzia³em, co mnie czeka. Za piêæ trzecia wszed³em do gabinetu Czubiñskiego. Prócz dyrektora siedzia³o tam dwóch facetów. „Jesteœ, ptaszku – powiedzia³ Czubiñski. – Ca³y dzieñ czekamy na ciebie.” A drugi, który przedstawi³ siê, jako kapitan B: „Jest pan aresztowany”. Wypad³ z gabinetu, nim tamci pomyœleli, ¿eby go zatrzymaæ. W³aœnie urzêdnicy wychodzili z pracy, na korytarzu by³o pe³no ludzi. Zbieg³ po schodach na podwórze, dopad³ stoj¹cej tam furgonetki z „Malmoru”. Porozumieli siê w dwóch s³owach, kierowca wywióz³ go za Gdyniê, wysadzi³ w lesie. Znowu siê ukrywa³, ¿ona dostarczy³a do kadr zaœwiadczenie lekarskie. Przez trzy miesi¹ce przebywa³ formalnie na zwolnieniu. By³o w tym trochê dobrej woli lekarzy i

tow¹, do miasta. Po drodze spotka³em Wa³êsê. Zaprosi³ mnie na wieczór do siebie, do hotelu stoczniowego na Klonowicza we Wrzeszczu. Mia³ mi coœ wa¿nego do powiedzenia. Zgodzi³em siê, chocia¿ ju¿ wtedy wiedzia³em, ¿e po grudniu kapowa³ ludzi. W „G³osie Wybrze¿a z 28 stycznia 1971 roku (nr 23), na pierwszej kolumnie znajduje siê artyku³ zatytu³owany „W stoczniach i zak³adach kooperacyjnych – Spotkania delegatów z za³ogami”. Czytamy tam miêdzy innymi: „Jak poinformowaliœmy, poœród 83 delegatów Stoczni Gdañskiej, którzy uczestniczyli w poniedzia³kowym spotkaniu (z Edwardem Gierkiem, Piotrem Jaroszewiczem i ministrem MSW – Szlachcicem) czêœæ z³o¿y³a sprawozdanie swym wyborcom we wtorek 26 stycznia. Pozostali delegaci spotkali siê z za³ogami swoich wydzia³ów wczoraj (…) W wydziale elektrycznym przebieg spotkania relacjonowali: A Suszek, L. Wa³êsa i S. Leniarciak”. Dziwna to wolta od udzia³u w komitecie strajkowym do uczestnictwa w spotkaniu z I sekretarzem KC PZPR, w którym, zgodnie z metod¹ dzia³ania komunistów, z regu³y uczestniczy³y osoby œciœle wyselekcjonowane. – Nie wiem po co wtedy po-

Wysoki. Barczysty. R¹bnêli go z ty³u, w czaszkê”. Nieraz sobie myœlê, ¿e ten cz³owiek zgin¹³ z mojego powodu, ¿e go wziêli za mnie”. Wola³ nêdzê ni¿ wspó³pracê Nie wróci³ tego dnia do domu. By³ pewny, ¿e ulica jest pod obserwacj¹. Przenocowa³ u znajomego, rano spóŸni³ siê na ekspres do Warszawy. – Mo¿e to zrz¹dzenie Opacznoœci – opowiada³. – Bo je¿eli Wa³êsa powiedzia³ im, ¿e mam jechaæ tym ekspresem, to po odejœciu poci¹gu nie potrzebowali d³u¿ej sterczeæ na stacji. Nadjecha³ inny ekspres - do £odzi Kaliskiej. Szo³och nie zastanawia³ siê ani chwili, wsiad³, w wagonie konduktor poradzi³ mu, aby wysiad³ w Kutnie, sk¹d bêdzie mia³ inny poci¹g do Warszawy. Oko³o po³udnia dotar³ do gmachu KC PZPR, której komitet wojewódzki w Gdañsku zdobywa³ przed dziewiêcioma miesi¹cami. – Kazali mi czekaæ do szesnastej. Nie wiedzia³em co robiæ. Ba³em siê, ¿e kiedy wszyscy pracownicy stamt¹d wyjd¹, jakieœ oprychy zakatrupi¹ mnie w tym budynku. Do miasta te¿ nie chcia³em wychodziæ. Usiad³em na dole w bufecie, zamówi³em kawê i koniak. Z nerwów wypi³em z piêæ kaw i chyba wiêcej

jak pó³ butelki. I nawet mi siê w g³owie nie zakrêci³o. Nie pamiêta³ nazwiska dygnitarza, który go przyj¹³. Zdawa³o mu siê, ¿e przedstawi³ siê jako Olszewski, albo Olszowski (czy¿by Stefan?). Opowiedzia³ szczerze wszystko, co przeszed³ od swojego wyst¹pienia w stoczni, a¿ do ostatniej próby aresztu. Zaklina³ siê, ¿e ¿adnemu milicjantowi nie odebra³ broni. Partyjny bonza zapisa³ jego nazwisko, da³ numer swojego telefonu, obieca³, ¿e SB nie bêdzie siê go wiêcej czepia³o. – Fakt. Od tej pory esbecja przesta³a mnie œledziæ. Za to Czubiñski rzuca³ mn¹ to tu, to tam. Ze Stoczni Gdañskiej zosta³em przeniesiony do Pó³nocnej. Potem do warsztatów „Klimoru” w Red³owie. I zawsze dostawa³em najgorzej p³atn¹ pracê. W rok póŸniej dosta³ wezwanie do dyrektora Wydzia³u Spraw Wewnêtrznych Urzêdu Wojewódzkiego – Mieczys³awa Gromadzkiego. Zaproponowano mu wspó³pracê. W nagrodê dosta³by samochód, wczasy z rodzin¹ na Krymie, gwarancjê dobrej pracy. Odmówi³ i w roku 1973 zosta³ zwolniony z „Klimoru”. Przyznano mu rentê III grupy. Próbowa³ zatrudniæ siê gdzieœ chocia¿ na pó³ etatu, ale wszêdzie spotyka³ siê z odmow¹. Aby prze¿yæ Szo³ochowie wynajmowali pokoje lokatorskie studentom, w ogródku ka¿dy metr kwadratowy by³ wykorzystany na warzywnik, przed Bo¿ym Narodzeniem sprzedawali œwiête obrazki na rynku. Kartka z telefonem dygnitarza z KC le¿a³a w szufladzie – Szo³och nigdy nie próbowa³ wykrêciæ podanego numeru. Wa³êsa wspó³pracowa³ Wczesn¹ wiosn¹ 1978 Szo³och dowiedzia³ siê, ¿e na osiedlu Morena, w mieszkaniu Tadeusza Szczud³owskiego dzia³a punkt kontaktowy Ruchu Obrony Praw Cz³owieka i Obywatela. Poszed³ na zebranie. Przed domem sta³a milicyjna „nyska”, esbecy robili zdjêcia osobom wchodz¹cym do klatki schodowej. W niedu¿ym pokoju st³oczy³o siê ze trzydzieœci osób. Byli wœród nich – czego wtedy nikt nie móg³by sobie wyobraziæ – przyszli ministrowie, ambasadorzy, parlamentarzyœci. – S³ucha³em uczonych wypowiedzi i wcale nie by³em nimi zbudowany – wspomina³ Szo³och. Wreszcie sam wyg³osi³ przemówienie. Podobne do tego, którym osiem lat wczeœniej, porwa³ za sob¹ stoczniowców. Intelektualiœci przyjêli je burz¹ oklasków. Nareszcie mieli przed sob¹ autentycznego robotnika, cz³owieka czynu, który najlepiej wiedzia³ jak poprowadziæ lud do walki z komun¹. Posypa³y siê zaproszenia, komplementy. W tym czasie w Katowicach, Kazimierz Œwitoñ jednoosobowo powo³a³ do ¿ycia Wolne Zwi¹zki Zawodowe. W Gdañsku z podobn¹ inicjatyw¹ wyst¹pi³ Krzysztof Wyszkowski, oraz ma³¿eñstwo Joanna i Andrzej Gwiazdowie. Zebranie za³o¿ycielskie odby³o siê 28 kwietnia 1978 roku w domu Szo³ocha. Prócz wy¿ej wymienionych w zebraniu uczestniczy³a Anna Walentynowicz, ro-

Kazimierz Szo³och Legendarny przywódca strajku w Stoczni Gdañskiej im. Lenina w Grudniu 1970, dzia³acz Wolnych Zwi¹zków Zawodowych Wybrze¿a, Ruchu Obrony Praw Cz³owieka i Obywatela, wspó³pracownik KSS „KOR” i KPN, cz³onek NSZZ „Solidarnoœæ”. Podobnie jak Joanna i Andrzej Gwiazdowie, Anna Walentynowicz i Krzysztof Wyszkowski twierdzi³, ¿e Lech Wa³êsa by³ tajnym wspó³pracownikiem komunistycznej bezpieki. W roku 2007 prezydent RP Lech Kaczyñski odznaczy³ go Krzy¿em Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Trzy lata póŸniej, 10 marca 2009 r. zmar³ po d³ugiej i ciê¿kiej chorobie.

Polub nas na:

facebook.com/riviera.gazeta

7

botnik Antoni Soko³owski (wkrótce szanta¿em i obietnic¹ pieniêdzy wy³¹czony z dzia³añ opozycji), podstawiony przez SB agent Edwin Myszk, oraz przedstawiciel KSS KOR na Trójmiasto, Bogdan Borusewicz. Gdy zastanawiano siê kogo jeszcze przyj¹æ do WZZ Szo³och wymieni³ pracownika Stoczni Gdañskiej – Jana Zapolnika. Ktoœ siê skrzywi³ mówi¹c, ¿e Zapolnik to prawica. Mo¿e powiedzia³ to Borusewicz, mo¿e Gwiazdowie. – A ja, to nie prawica?! – oburzy³ siê Szo³och. Wœród zebranych zapanowa³a konsternacja. Nazwisko Kazia nie zosta³o wspomniane w komunikacie, który og³asza³ powstanie WZZ na Wybrze¿u. Radio Wolna Europa, które go upubliczni³o, ograniczy³o siê do wymienienia Anny Walentynowicz i Krzysztofa Wyszkowskiego. We wrzeœniu tego samego roku do WZZ zosta³ przyjêty Lech Wa³êsa. Oto jak to wydarzenie zapamiêta³ przywódca grudniowego strajku: – Wa³êsa przyzna³ wtedy: „W grudniu siedemdziesi¹tego wspó³pracowa³em z cywiln¹ milicj¹.” A Gwiazda na to: „Powiedz Lechu otwarcie – ze S³u¿b¹ Bezpieczeñstwa”. Wyznanie Wa³êsy zdaje siê œwiadczyæ, i¿ w tamtym czasie nie mia³ on szansy skrywania swych faktycznych dokonañ z grudnia 1970. W Stoczni Gdañskiej pracowali jeszcze ludzie pamiêtaj¹cy tamten czas, œwie¿a jeszcze by³a pamiêæ aresztowañ i represji. Zdumiewaj¹ca jest natomiast reakcja ludzi, którzy próbowali budowaæ robotniczy ruch oporu na Gdañskim Wybrze¿u. Dwóch trybunów Kiedy Edwina Myszka zdemaskowano, jako agenta s³u¿b specjalnych, zosta³ on bezpardonowo wyrzucony z WZZ. Przesz³oœæ Wa³êsy jakby nikogo nie interesowa³a, trzeba by³o wielu lat i uporu takich ludzi jak Kazimierz Szo³och, Anna Walentynowicz, Kazimierz Œwitoñ, Krzysztof Wyszkowski, a ostatnio wybitny historyk S³awomir Cenckiewicz, autor, miêdzy innymi g³oœnej ksi¹¿ki „Wa³êsa, cz³owiek z teczki”, aby prawda o by³ym prezydencie III RP zaczê³a docieraæ do spo³eczeñstwa. Wed³ug relacji Szo³ocha, Wa³êsa mia³ siê kajaæ za „grudniow¹ hañbê”, przysiêga³, ¿e nigdy wiêcej nie zdradzi stoczniowców. Jeœli nawet skrucha by³a szczera, a „esbeckie umoczenie” stanowi³o niezbyt d³ugi epizod, kredyt zaufania, jakim go wówczas obdarzono wydaje siê co najmniej dziwny. Dokoñczenie na str. 8

bezplatna gazeta opinii

Wydawca: PPHU Riviera Sopot Redaktor naczelny: Krzysztof M. Za³uski tel. 796-54-94-50 Reklama: e-mail: k63@gazeta.pl Redakcja: e-mail: riviera-77@o2.pl OdwiedŸ nas na stronie: www.facebook.com/riviera.gazeta Druk: Polskapresse sp. z o.o. 80-720 Gdañsk, ul. Po³ê¿e 3 Niezamówionych materia³ów redakcja nie zwraca, zastrzega sobie tak¿e prawo do ich redagowania. Za treœæ reklam redakcja nie ponosi odpowiedzialnoœci.


TO i OWO

Czy¿by m³ody elektryk tak zauroczy³ warszawskich intelektualistów, których emisariuszem na Wybrze¿u by³ Bogdan Borusewicz, ¿e bez wahania uznali go za geniusza i ojca narodu? Czy mo¿e raczej miano nadziejê zyskania w nim cz³owieka dyspozycyjnego, którego w ka¿dej chwili mo¿na by³o szatna¿owaæ niechlubn¹ przesz³oœci¹? Druga hipoteza wydaje siê bardziej prawdopodobna, zw³aszcza na tle niepokornego Szo³ocha. Obu tych ludzi wiele ze sob¹ ³¹czy³o. Obaj pochodzili ze wsi, obaj czerpali si³ê z tego samego Ÿród³a – ze Stoczni Gdañskiej. W obu drzema³ trybun ludowy – posiadanie rzadkiej umiejêtnoœci oddzia³ywania na ludzkie emocje i kierowania t³umem. Obaj byli g³êboko wierz¹cymi katolikami (o ile wa³êsowski wizerunek Matki Boskiej przypiêty do piersi stanowi dowód gor¹cej wiary, a nie sprawny trik polityczny). Tyle, ¿e Wa³êsa by³ przebieg³y, a Szo³och prostolinijny. Wa³êsa bez zmru¿enia oka podpisywa³ ró¿ne „papierki” dla „cywilnej milicji”, pertraktowa³ z komunistami, szed³ na kompromisy, bez ¿enady kroj¹c schedê po Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Szo³och w swoich przekonaniach by³ twardy jak ska³a, prêdzej da³by siê zabiæ, ni¿ poda³ rêkê twórcom stanu wojennego. Na tym przyk³adzie widaæ, jak ³atwo daje siê wykreowaæ charyzmatycznego przywódcê, maj¹c do dyspozycji œrodki masowej informacji i umiejêtnoœæ odpowiedniego kszta³towania legendy. – Kiedy jeszcze rozmawia³em z Wa³ês¹ jak kolega z koleg¹, Lechu skar¿y³ siê na Kuronia i Borusewicza. Powiedzia³ mi kiedyœ: „Korowcy” post¹pili ze mn¹ jak ze szmat¹. Na kolanach musia³em siê przed nimi t³umaczyæ. Nie zapomnê im tego. Jeszcze mnie popamiêtaj¹. Byæ mo¿e by³a to zapowiedŸ póŸniejszych „wojen na górze” i rotacji w Kancelarii Prezydenta. Panowie marksiœci wychodz¹ Wa³êsowe „piêæ minut” zaowocowa³o œlepym zachwytem narodu i przychylnoœci¹ mo¿nych tego œwiata. Pokojow¹ nagrodê Nobla, doktoratami honoris cau-

Piórkiem Kaktusa

sa, wreszcie najwy¿szym stanowiskiem w pañstwie, o pieni¹dzach nie wspominaj¹c. Prezydentura zakoñczy³a siê wprawdzie kompromituj¹c¹ przegran¹, ale pieni¹dze i tytu³y pozosta³y. Szo³och zeszed³ ze sceny, a raczej nigdy na ni¹ nie wst¹pi³. Ka¿dy z nich równie dobrze móg³ poprowadziæ sierpniowy strajk 1980 roku, a nastêpnie p³yn¹æ w górê przy pobo¿nym œpiewie rozmodlonych t³umów i poklasku klakierów z KSS KOR. Wa³êsa swoj¹ szansê wykorzysta³ do maksimum, Szo³och przekreœli³ j¹, gdy na jednym z zebrañ WZZ, niezadowolony z czyjejœ wypowiedzi, przywo³a³ najm³odsz¹ córkê i rzek³: „Aniu, otwórz drzwi, panowie marksiœci wychodz¹”. – Gwiazda prosi³ mnie potem: „Kaziu, cofnij te s³owa”. Równie¿ Borusewicz przyszed³ w parê dni póŸniej i radzi³ mi, ¿ebym podporz¹dkowa³ siê „korowcom”. Obiecywa³ sta³¹ zapomogê, tak¹, jak¹ wyp³acali Wa³êsie. „Prêdzej umrzesz, ni¿ siê doczekasz, ¿ebym mia³ siê k³aniaæ Kuroniowi” odpar³em i od tej chwili przestali mnie nachodziæ. Jako niezale¿ny opozycjonista Szo³ch chodzi³ w grudniowe rocznice pod stoczniê, pali³ œwiece w miejscu, gdzie polegli koledzy, przemawia³ do robotników, przypominaj¹c im wspólny strajk. Stoczniowcy oklaskiwali go, a milicja od czasu do czasu wpada³a do domu, aby przeprowadziæ rewizjê i zarekwirowaæ bezdebitowe druki. Na równi z innymi by³ inwigilowany, przetrzymywany w aresztach. Po wybuchu strajku w sierpniu 1980 roku zjawi³ siê w Stoczni Gdañskiej. Starzy robotnicy, pamiêtaj¹cy strajk z grudnia 1970 odœpiewali mu „Sto lat”. W sobotê 17 sierpnia, po tym jak Wa³êsa og³osi³ zakoñczenie strajku, razem z innymi powstrzymywa³ stoczniowców przed opuszczeniem zak³adu. Ale kroniki odnotowa³y jako bohaterki tamtego wydarzenia Marylê P³oñsk¹ i Alinê Pieñkowsk¹ (póŸniejsz¹ ¿onê Bogdana Borusewicza). Ostatnio do „bohaterek” do³¹czono Henrykê Krzywonos. Kazimierz Szo³och, wraz z Tadeuszem Szczud³owskim, o którego niez³omnej postawie te¿ nikt z „oficjeli” nie chce pamiêtaæ, wpadli na pomys³, aby przed stoczni¹, tam gdzie w 1970 roku

padli zabici, postawiæ krzy¿. W nocy strajkuj¹cy stoczniowcy wykonali ów krzy¿ z drewna, zaœ Szo³och i Szczud³owski udali siê na plebaniê koœcio³a œw. Brygidy i namówili ksiêdza Henryka Jankowskiego, aby przyby³ do stoczni i u stóp krzy¿a odprawi³ mszê œwiêt¹. Krzy¿, uroczyœcie wyniesiony przez robotników ze stoczni, zosta³ wkopany w ziemiê przed II bram¹. Sta³ tam a¿ do czasu wybudowania Pomnika Poleg³ych Stoczniowców. Pomys³ wykonania krzy¿a zosta³ potem zaw³aszczony przez Ruch M³odej Polski. Pomys³odawcami mieli byæ rzekomo póŸniejszy pose³ PO Arkadiusz Rybicki i biznesmen Maciej Grzywaczewski. Szo³ocha nie zaproszono do prezydium Miêdzyzak³adowego Komitetu Strajkowego, nie ma o nim wzmianki w ¿adnej z setek publikacji poœwiêconych „Sierpniowi”. Zosta³ nawet wyciêty z kadru filmu, kiedy sta³ obok Wa³êsy. Dopiero ostatnio, ju¿ po œmierci Kazia Szo³ocha, postaæ przywódcy strajku z grudnia 1970 roku „odkurzy³” z zapomnienia S³awomir Cenckiewicz. Zemsta na martwym cz³owieku 19 sierpnia 1980 roku, w dwa dni po powstaniu Miêdzyzak³adowego Komitetu Strajkowego Szo³och nagle zachorowa³. Odezwa³y siê komplikacje sercowe spowodowane nieustannym napiêciem i niedoleczon¹ pylic¹, a pewnie tak¿e œwiadomoœci¹ zepchniêcia na boczny tor. Odwieziony do domu, nie powróci³ ju¿ do stoczni. Sta³ z boku, obserwowa³, g³oœno krytykowa³. Po wprowadzeniu stanu wojennego ukrywa³ siê przez trzy miesi¹ce, a nastêpnie wróci³ do domu. Gdy re¿im Jaruzelskiego z³agodnia³ i ³atwiej ju¿ by³o o paszport wyjecha³ do Londynu, gdzie mieszka³a jego najstarsza córka. Pracowa³ ciê¿ko, a za zarobione funty, po powrocie do domu wysta³ w spo³ecznych kolejkach nowe meble, pralkê, kolorowy telewizor. Po wyborze Aleksandra Kwaœniewskiego na prezydenta pociesza³ siê, ¿e teraz, gdy „komuchy” zdoby³y wszystko, ludzie znowu zwróc¹ siê przeciwko nim. - Gdy prawdziwa prawica dojdzie do w³adzy, to mo¿na bêdzie wreszcie og³osiæ ca³¹ prawdê o „bohaterach” tamtych lat – pociesza³ siê. Tu¿ przed œmierci¹ wyzna³ jednak: „Wybaczam Lechowi Wa³êsie jako chrzeœcijanin, bo tak nakaza³ mi Chrystus Mi³osierny…”. Kazimierz Szo³och zmar³ po d³ugiej i ciê¿kiej chorobie 10 marca 2009 roku. Mia³ niespe³na 77 lat. Jego pogrzeb odby³ siê 14 marca w Pruszczu Gdañskim. Wa³êsa nie wzi¹³ w nim oczywiœcie udzia³u, a po otrzymaniu od Krzysztofa Wyszkowskiego nekrologu z ¿yciorysem zmar³ego napisa³: „Nie rozumiê, czy zmar³ Wyszkowski proszê od jaœniej" (pisownia oryginalna). Ju¿ po pogrzebie by³y prezydent RP odniós³ siê do ¿yciorysu Kazimierza Szo³ocha w charakterystyczny dla siebie sposób: „99 % w tym tekœcie to fa³sz. Jak mo¿na tak k³amaæ. Pojecha³ do Gierka przejê³a go SB i ustawi³a przeciw mnie i wykonywa³ jej polecenia, a nie odwrotnie w ¿adnych ZZ nie dzia³a³, na ¿adne spotkania i uroczystoœci rocznicowe nie chodzi³ i nie mia³ aresztów, nikt go nie inwigilowa³. Ucieka³ i chowa³ siê sam przed Sob¹ i ¿on¹. Taka jest prawda o tym tchórzu” (pisownia oryginalna). Krzysztof Wyszkowski wypowiedŸ by³ego prezydenta skwitowa³ jednym zdaniem: „Postawa Wa³êsy ma charakter zemsty na martwym cz³owieku za w³asn¹ zbrodniê".

15 grudnia br. z mieszkañcami kurortu spotkali siê liderzy ruchu „Kocham Sopot”.

Œwi¹teczne spotkanie sopocian w hotelu Europa Niedzielne spotkanie trudno nazwaæ roboczym, chocia¿ lider ruchu „KS” Wojciech Fu³ek uprzedza³ w rozes³anym do sopocian zaproszeniu, ¿e tego dnia nie bêdzie rozmów o polityce. Wielu przyby³ych do hotelu Europa, gdzie odby³a siê przedœwi¹teczna uroczystoœæ, spodziewa³o siê jednak jakiejœ deklaracji wyborczej ze strony lidera ruchu. ¯adne konkrety wprawdzie nie pad³y, ale poruszony zosta³ temat dzia³alnoœci, osi¹gniêæ i planów radnych, sprawuj¹cych mandat z list ugrupowania. Rozmawiano równie¿ o œwi¹tecznych tradycjach katolików i ewangelików. Podczas spotkania Wojciech Fu³ek zosta³ odznaczony medalem za zas³ugi dla Œwiatowego Zwi¹zku ¯o³nierzy AK. Spotkanie uœwietni³a znana aktorka, pani Krystyna £ubieñska - war-

Fot. kmz

Ci¹g dalszy ze str. 7

Nr 12 (87) Grudzieñ 2013

Goœci powita³ lider ruchu „Kocham Sopot” Wojciech Fu³ek.

szawianka z urodzenia, ale sopocianka z wyboru. Z prelekcj¹ na temat pielêgnacji gwiazd betlejemskich wyst¹pi³a sopocka „ogrodniczka”, Magda Masny. Prócz wymienionych goœci na sali by³o obecnych ok. 60 osób, wœród nich radni „Kocham Sopot”, Gra¿yna Czaj-

kowska, Jerzy Hall i Jaros³aw Kempa, by³y komendant sopockiej policji Miros³aw Pinkiewicz, prof. Karol Toeplitz, cz³onkowie Œwiatowego Zwi¹zku ¯o³nierzy Armii Krajowej, oraz sympatycy i cz³onkowie ruchu „KS”.

M³odzi sopoccy sportowcy uzbierali ponad szeœæ koszy prezentów. Dary trafi³y do najbardziej potrzebuj¹cych.

Sopocianie dzieciom W pierwszych dniach grudnia przed sklepami kurortu odbywa³a siê zbiórka prezentów dla dzieci z sopockich rodzin zastêpczych i wielodzietnych oraz podopiecznych sopockiego MOPS. Akcjê „Sopocka Paczka” zorganizowa³ Henryk Hryszkiewicz – trener, prezes Sopockiego Stowarzyszenia Kulturystyki i Rekreacji, a zarazem radny ruchu „Kocham Sopot". Do dzielenia siê œwi¹tecznymi zakupami mieszkañców kurortu zachêcali wolontariusze z SSKiR. W ci¹gu piêciu dni sopockim „Miko³ajom” uda³o siê uzbieraæ szeœæ pe³nych koszy prezentów. Sopocianie najczêœciej dzielili siê z potrzebuj¹cymi produktami spo¿ywczymi, owocami, s³odyczami, kaw¹, herbat¹ i œrodkami czystoœci. Zgromadzone prezenty zosta³y przekazane rodzinom wielodzietnym i zastêpczym. „Sopockie Paczki” trafi³y tak¿e do osób najbardziej potrzebuj¹cych, wskazanych przez sopocki MOPS. - Jestem pod wra¿eniem hojnoœci sopocian. Dziêki ich wsparciu moi podopieczni z SSKiR nauczyli siê, ¿e nie nale¿y tylko braæ od ¿ycia, lecz równie¿ coœ od siebie dawaæ. Ci m³odzi sportowcy zobaczyli, ¿e nawet w tak bogatym mieœcie, jakim jest Sopot, s¹ ludzie biedni, samotni, którzy potrzebuj¹ pomocy, bo nie mieli tyle szczêœcia, co my – powiedzia³ prezes SSKiR. – Wielkie podziêkowania nale¿¹ siê wszystkim so-

pocianom, którzy okazali swoje wielkie serca – doda³. – Myœlê, ¿e radoœæ, z jak¹ te dzieci przyjmowa³y ich dary, a której niestety nie widzieli, w pe³ni wynagrodzi im poniesione wydatki. Warto by³o wykonaæ ten gest, aby naprawdê wszystkie sopockie dzieci znalaz³y pod choink¹ coœ, na co czeka³y ca³y rok. I myœlê, ¿e warto takie akcje organizowaæ czêœciej, bo naprawdê jest dla kogo. 6 grudnia m³odzie¿ z Sopockiego Stowarzyszenia Kulturystyki i Rekreacji wraz z trenerami i opiekunami wrêczy³a ufundowane przez sopocian prezenty rodzinom zastêpczym i wielodzietnym oraz podopiecznym sopockiego MOPS-u. Tego samego dnia Henryk Hryszkiewicz wraz z synem Micha³em zorganizowali „Sportowe Miko³ajki” dla uczniów sopockiej Szko³y Podstawowej nr 8. (bs) Fot. materia³y SSKiR

8

Akcjê „Sopocka Paczka” przygotowali m³odzi sportowcy z Sopockiego Stowarzyszenia Sportu i Rekreacji. Nz. m³odzi sportowcy i owoc ich pracy – prezenty dla potrzebuj¹cych sopocian. Wœród wolontariuszy jest tak¿e prezes Stowarzyszenia, radni Henryk Hryszkiewcz.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.