Druh w czerwonym O bezpieczeñstwie krawacie
str.2
trzeba rozmawiaæ str.3
bezplatna gazeta opinii
Sopot
Rok VIII Nr 7 (82)
15 lipiec - 15 sierpieñ 2013
Nak³ad 10 000 egz.
ISSN 1895-7080
W Sopocie referendum nie bêdzie. W³adzy uda³o siê unieszkodliwiæ opozycjê. Cz³onkowie grupy referendalnej nie uzbierali nawet wymaganej liczby podpisów. Problem w tym, ¿e zablokowanie g³osowania nic nie zmieni³o. Wyznaczy³o jedynie pocz¹tek d³ugotrwa³ej wojny wyborczej. Jej wynik poznamy pod koniec przysz³ego roku.
Mówi bia³e, a w domyœle… „Jak dzielimy referenda?” Na to pytanie przeciêtny student politologii odpowiedzia³by bez wahania: „Ogólnokrajowe i lokalne, obligatoryjne i fakultatywne, oraz opiniotwórcze i wi¹¿¹ce”. Okazuje siê jednak, ¿e by³aby to klasyfikacja niekompletna. Dowiód³ tego ostatnio Jacek Karnowski.
Krzysztof M. Za³uski
R
eferenda dzielimy na „s³uszne” i „nies³uszne”. Autorem tej rewolucyjnej klasyfikacji nie jest bynajmniej któryœ z klasyków marksizmu-leninizmu, lecz… sopocki prezydent. To on w lutym 2009 roku, po otrzymaniu aktu oskar¿enia, oœwiadczy³, i¿ chce, aby to mieszkañcy zdecydowali, czy ma nadal sprawowaæ swój urz¹d. - Oddajê siê w rêce sopocian – powiedzia³. - Najwa¿niejszy w demokracji jest g³os obywateli. Cztery lata póŸniej sopocianie znowu zapragnêli demokracji bezpoœredniej. Tym razem jednak Karnowski (nadal oskar¿ony) nie okaza³ siê jej zwolennikiem. Na wieœæ, ¿e ktoœ nieupowa¿niony chce odwo³aæ go wraz z ca³¹ Rad¹ Miasta, wyda³ oœwiadczenie, w którym czytamy: „Przykre, ¿e dzia³ania czysto polityczne robione s¹ pod przykrywk¹ inicjatyw obywatelskich. (…) Referendum na rok przed wyborami, to jedynie próba destabilizacji sytuacji w mieœcie oraz nara¿enie podatników na niepotrzebne koszty”. Które z tych referendów by³o „s³uszne”, a które „nies³uszne”, chyba nie trzeba nikomu t³umaczyæ… Dobry pasterz ostrzega Aby nie dopuœciæ do „destabilizacji miasta” radni PO i Samorz¹dnoœci przyst¹pili do agitowania sopocian. Przekonywali ich, ¿e referendum jest wy³¹cznie polityczn¹ hucp¹ oponentów Karnowskiego. Nak³aniali tak¿e mieszkañców do sk³adania podpisów przeciwko odwo³aniu w³adz miasta. W po³owie lipca br. w koœcio³ach, odczytany zosta³ list Karnowskiego, w którym ostrzeg³ on wiernych przed domokr¹¿cami, podaj¹cymi siê za urzêdników. Z kolei inicjatorzy referendum poinformowali media, ¿e po domach chodz¹ oszuœci, którzy podszywaj¹ siê pod cz³onków grupy referendalnej. Zwiêkszonej aktywnoœci domokr¹¿ców nie potwierdzi³a jednak sopocka policja. Jej rzecznik poinformowa³a nas, i¿ w ostatnim czasie funkcjonariusze tylko raz otrzymali
sygna³, ¿e do dwóch mieszkañ na terenie miasta chcieli wejœæ oszuœci – by³y to kobiety, oferuj¹ce na sprzeda¿ poœciel. Rzeczywistoœæ nasza i wasza Sopot tonie w d³ugach. Z roku na rok staje siê miastem coraz bardziej prowincjonalnym. Znikaj¹, ocala³e z wojennej po¿ogi domy, drzewa i rabaty. Rozpadaj¹ siê drewniane werandy. Rosn¹ pseudonowoczesne, betonowe konstrukcje. W spalinach rozpuszcza siê Haffnerowski duch uzdrowiska. Eleganckich letników ju¿ dawno zast¹pi³a nowobogacka t³uszcza. Rdzenni sopocianie omijaj¹ reprezentacyjny deptak nawet za dnia. Wieczorami boj¹ siê wychodziæ na ulicê. Zza firanek obserwuj¹ pó³przytomnych balangowiczów, którzy swoje fizjologiczne potrzeby za³atwiaj¹ w ich podwórkach. W „kurorcie” liczy siê tylko gigantomania, chamstwo i szmira… Tak Sopot widz¹ orêdownicy zmian. Karnowski postrzega „swój folwark” inaczej. Ostatnio da³ temu wyraz na prywatnym blogu: „W czasie, kiedy zbierane by³y podpisy (…) miasto Sopot sfinalizowa³o umowê z Narodowym Funduszem Ochrony Œrodowiska na ponad 44 miliony z³otych (…), pozyska³o tak¿e ponad 2 miliony z³otych na œcie¿ki rowerowe (…). Sopot zdoby³ pierwsze miejsce w rankingu samorz¹dów Rzeczpospolitej”. * Karnowski rz¹dzi Sopotem od 15 lat. Kolejne osiem by³ wiceprezydentem miasta. Jego oponenci uwa¿aj¹, ¿e po takim okresie, problemy z postrzeganiem rzeczywistoœci, mia³by nawet najuczciwszy urzêdnik – a co dopiero on… Cztery lata temu obieca³, ¿e po zakoñczeniu kadencji wycofa siê z polityki, s³owa jednak nie dotrzyma³. Podobnie by³o ze szpitalem, porodówk¹, obni¿k¹ cen energii i innymi wyborczymi zapowiedziami. W Sopocie nikogo ju¿ chyba nie dziwi, ¿e Karnowski co innego widzi, co innego mówi, co innego myœli, a jeszcze co innego robi. Problem w tym, ¿e za jego „podzielnoœæ jaŸni” p³aciæ bêdziemy wszyscy, i to bardzo d³ugo.
2
PIÊÆ LAT AFERY KARNOWSKIEGO
Nr 7 (82) 15 lipiec - 15 sierpieñ 2013
11 lipca 2008 r. dziennikarze „Rzeczpospolitej” ujawnili nagranie rozmowy prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego z lokalnym przedsiêbiorc¹ S³awomirem Julke. Zdaniem prokuratury, ze strony urzêdnika pad³a w niej jednoznaczna propozycja korupcyjna. Wydarzenie to wyznaczy³o pocz¹tek tzw. AFERY KARNOWSKIEGO. Dok³adnie piêæ lat póŸniej S¹d Najwy¿szy uwzglêdni³ kasacjê prokuratora generalnego i uzna³ umorzenie jednego z jej w¹tków przez S¹d Okrêgowy w Gdañsku za bezprawne. Tym samym Jacek Karnowski znowu sta³ siê osoba oskar¿on¹, która mo¿e trafiæ za kraty nawet na dziesiêæ lat.
DRUH Jest rok 2008. Jacek Karnowski znajduje siê u szczytu potêgi. W³aœnie obchodzi dziesiêciolecie sprawowania w³adzy prezydenckiej w Sopocie. Na bankietach przyjmuje nie tylko ho³dy swoich podw³adnych, lecz tak¿e dowody sympatii lokalnych biznesmenów i dziennikarzy. Goœci prominentnych polityków i celebrytów. Zastanawia siê tak¿e nad kolejnymi etapami swojej kariery politycznej. W korytarzach sopockiego ratusza s³ychaæ coraz g³oœniejsze szepty - na temat Sejmu, Senatu, ró¿nych stanowisk ministerialnych. Domys³y urzêdników potwierdzaj¹ spotkania Karnowskiego z premierem Tuskiem, z pos³em Gowinem, z ówczesnym przewodnicz¹cym Parlamentu Europejskiego Buzkiem, z wicepremierem Schetyn¹ i b. ministrem Hallem. Prezydent Sopotu grzeje siê te¿ chêtnie w blasku hollywoodzkich gwiazd. 5 lipca tego¿ roku na sopockiej pla¿y zjawia siê Roman Polañski, który osobiœcie ods³ania „pomnik szafy”. Towarzysz¹ mu Faye Dunaway, Jerzy Skolimowski, Janusz Morgenstern, Andrzej Kostenko i Stanis³aw Michalski. Karnowski wydaje na ich czeœæ bankiet w SPATiF-ie. Krzysztof M. Za³uski
W
tym czasie ju¿ od roku Polsk¹ rz¹dzi Platforma Obywatelska. Na jej czele stoi wzglêdnie m³ody, obdarzony charyzm¹ sopocianin - Donald Tusk. Pomimo, ¿e Jacek Karnowski nie nale¿y do jego pupili, to jednak premier liczy siê z nim, a publicznie nazywa nawet swoim przyjacielem. Powszechnie wiadomo jednak, ¿e koledzy z Wiejskiej Karnowskim pogardzaj¹. Sam Tusk równie¿ nie lubi „so³tysa”, a w gronie najbli¿szych wspó³pracowników nazywa go podobno „knurem”. St¹d zapewne jego decyzja, aby w pocz¹tkowej fazie „afery” nie tylko nie wyciszaæ, lecz wrêcz daæ mediom przyzwolenie na jej nag³aœnianie. G³ówny aktor Jacek Karnowski urodzi³ siê 16 sierpnia 1963 roku w Gdañsku. O jego „s³uszne” wychowanie zadba³ ojciec, o którym Micha³ Rachoñ, dziennikarz TV „Republika”, a wczeœniej rzecznik prasowy MSWiA, pisa³: „komunistyczny dzia³acz, rz¹dz¹cy najwiêksz¹ spó³dzielni¹ mieszkaniow¹ w Sopocie”. Krêgos³up moralny przysz³ego urzêdnika ukszta³towa³y tak¿e, najpierw Harcerska S³u¿ba Polsce Socjalistycznej, w której pe³ni³ funkcjê dru¿ynowego, a nastêpnie Ruch M³odej Polski, do którego przyst¹pi³ w drugiej po³owie lat 80.
Co sk³oni³o go do tej wolty, najprawdopodobniej nigdy siê nie dowiemy. Z zachowanych w IPN dokumentów wynika jedynie, ¿e 18 paŸdziernika 1989 r. teczka przysz³ego prezydenta Sopotu zosta³a zniszczona „w jednostce operacyjnej”, zaœ 30 kwietnia 2009 r. prokurator IPN „zarz¹dzi³ o pozostawieniu sprawy bez dalszego biegu wobec nie stwierdzenia w¹tpliwoœci, co do zgodnoœci oœwiadczenia lustracyjnego z prawd¹”. Istnieje tak¿e notatka, z której dowiadujemy siê, i¿ w roku 1987 Karnowski „znajdowa³ siê w operacyjnym zainteresowaniu” Wydzia³u III-1 Wojewódzkiego Urzêdu Spraw Wewnêtrznych w Gdañsku i ¿e mia³ problem z otrzymaniem paszportu. W tym czasie zosta³ tak¿e dopuszczony (sic!) do akt MOB (nr 02730/87) przez Wydzia³ „C” WUSW w Gdañsku (dopuszczenie do MOB, czyli informacji niejawnych umo¿liwiano m.in. osobom upowa¿nionym do: dostêpu do tajemnicy pañstwowej, do informacji niejawnych, do prac tajnych i do prac obronnych, stanowi¹cych tajemnicê pañstwow¹) – niestety, w jakim celu nie wiadomo. By³ albo nie by³… Pod koniec 2009 roku Micha³ Rachoñ napisa³ na portalu „salon24.pl”, ¿e: by³y radny Sopotu „Jakub Œwiderski z³o¿y³ w s¹dzie wniosek o wyst¹pienie do Instytutu Pamiêci Narodowej, aby ustaliæ czy Jacek Kar-
nowski by³ Tajnym Wspó³pracownikiem S³u¿by Bezpieczeñstwa. Trudno powiedzieæ, czy trafi³. Natomiast Jacek Karnowski natychmiast u¿y³ argumentu znanego z ust Lecha Wa³êsy czy Aleksandra Kwaœniewskiego – Mam status pokrzywdzonego.” Przy obecnym stanie wiedzy trudno przes¹dzaæ, czy przemiana ideologiczna druha w czerwonym krawacie w dzia³acza opozycji by³a efektem m³odzieñczego buntu, czy mo¿e wynika³a z inspiracji osób trzecich - na przyk³ad jego ojca lub prowadz¹cego oficera S³u¿by Bezpieczeñstwa. Pewne jest tylko to, ¿e przypad³a na okres studiów na Wydziale Budownictwa L¹dowego Politechniki Gdañskiej, gdzie – jak wspominaj¹ jego dawni koledzy: „Jacek stara³ siê uchodziæ za prawdziwego prawicowca i twardziela”. Ci sami ludzie podkreœlaj¹ równie¿, ¿e „Karnowski tak skrupulatnie ukrywa³ swoje pochodzenie, ¿e nikomu nie przysz³o nawet do g³owy, aby sprawdziæ, czym trudni¹ siê jego rodzice”. Sam Karnowski wspomina na swojej stronie internetowej, ¿e za dzia³alnoœæ opozycyjn¹ zosta³ zatrzymany i odebrano mu paszport… Brzmi to dosyæ dziwnie, zw³aszcza w kontekœcie, ¿e w tym czasie paszporty deponowane by³y obligatoryjnie w komendach milicji, a w domach trzymali je jedynie funkcjonariusze s³u¿b i dygnitarze partyjni. Zastanawiaj¹cy
Fot. Krzysztof M. Za³uski
w czerwonym krawacie
W ramach obchodów X-lecia swojej prezydentury, Jacek Karnowski przyjmowa³ wielu prominentnych polityków i celebrytów. Wœród goœci znaleŸli siê m.in. ówczesny przewodnicz¹cy Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, b. minister Aleksander Hall oraz Krzysztof Materna - doradca Karnowskiego, a zarazem organizator Festiwalu Gwiazd - za realizacjê jednego z festiwalowych wydarzeñ fundacja jego ¿ony dosta³a od miasta 200 tys. z³.
mo¿e byæ równie¿ fakt, ¿e pañstwo Karnowscy bardzo czêsto wyje¿d¿ali zagranicê, i to do krajów kapitalistycznych, co wówczas by³o luksusem zarezerwowanym dla cz³onków klasy rz¹dz¹cej. Prominent ze œwiecznika Od pocz¹tku swojej kariery politycznej Karnowski postrzegany by³, jako bezwzglêdny i bardzo skuteczny gracz. Jeden z pi³karskich przyjació³ prezydenta mówi o nim: „gwa³towny”, ale „œwietny napastnik”. Bez w¹tpienia Karnowski posiada tak¿e ponadprzeciêtny spryt i intuicjê… I w³aœnie dziêki tym cechom, maj¹c zaledwie 27 lat, zostaje wiceprezydentem kurortu. Jego mentorem jest wówczas najbardziej ustosunkowana na Pomorzu osoba – obecny eurodeputowany Jan Koz³owski. Przewodnicz¹cym Rady Miasta zostaje póŸniejszy prezes spó³ki Centrum Haffnera, Tomasz Tabeau. To w³aœnie z tamtego okresu – jak pisze Rachoñ - pochodzi s³ynne has³o ukute przez Tabeau: „Sopotem rz¹dzê ja, Jan i Jacek". W roku 1998, po skandalu obyczajowym i odejœciu z Urzêdu Koz³owskiego, jego fotel zajmuje Karnowski. W trzy lata póŸniej jest on ju¿ jednym z liderów lokalnych struktur Platformy Obywatelskiej. Wkrótce zostaje tak¿e pe³nomocnikiem Regionu Gdañskiego, a nastêpnie cz³onkiem zarz¹du PO na Pomorzu. Wœród cz³onków konserwatywnego skrzyd³a Platformy mówi siê o Karnowskim, ¿e ma ogromne ambicje, ¿e chcia³by byæ premierem, a mo¿e nawet prezydentem RP. W krêgach tych uwa¿any jest tak¿e za nieformalnego przywódcê wewn¹trzpartyjnej opozycji i kon-
kurenta Donalda Tuska. „Kultowy” adwokat z okresu stanu wojennego, Jacek Tayolor nazywa go nawet… „mê¿em opatrznoœciowym” i „prominentem na œwieczniku”. Wielu dzia³aczy PO wró¿y mu œwietlan¹ przysz³oœæ lub… œmiertelne zwarcie z przywódc¹ partii. A jednak ¿aden z tych scenariuszy nie okaza³ siê prawdziwy. Kariera Jacka Karnowskiego za³ama³a siê bowiem gwa³townie i raczej banalnie. Przerwa³a j¹ nie wielka polityka, lecz… Trzêsienie ziemi Katastrofa przysz³a 11 lipca 2008 roku. Tego dnia dziennik „Rzeczpospolita” opublikowa³ stenogram rozmowy Jacka Karnowskiego ze S³awomirem Julke, w³aœcicielem znajduj¹cego siê w centrum Sopotu domu towarowego. Publikacja ta oznacza³a wybuch najwiêkszej afery korupcyjnej w powojennej historii kurortu. Od nazwiska jej g³ównego bohatera nazwana zosta³a „afer¹ Karnowskiego”. Wkrótce rozpoczê³o siê œledztwo. Wszczête zosta³y tak¿e umorzone wczeœniej dochodzenia, m.in. w sprawie nieprawid³owoœci panuj¹cych w Urzêdzie Miasta. W obawie przed mataczeniem prokuratura za¿¹da³a równie¿ aresztowania Karnowskiego, ale s¹d nie przychyli³ siê do tego postulatu. Karnowski od pocz¹tku upiera³ siê, ¿e jest niewinny. Z³o¿y³ wprawdzie legitymacjê partyjn¹, ale nie poda³ siê do dymisji. Obieca³ natomiast publicznie, ¿e jeœli sopocianie pozwol¹ mu dokoñczyæ kadencjê na swoim stanowisku, to nigdy wiêcej nie bêdzie ju¿ ubiega³ siê o fotel prezydenta. W 2009 roku mieszkañcy kurortu mu zaufali i zag³osowali w
referendum zgodnie z ¿yczeniem prezydenta. On jednak obietnicy nie dotrzyma³. Od piêciu lat akta zwi¹zane z „Afer¹ Karnowskiego” kr¹¿¹ pomiêdzy s¹dem a prokuratur¹. W tym czasie od nadzoru nad spraw¹ odsuniêty zosta³, skompromitowany w aferze Amber Gold, szef S¹du Okrêgowego w Gdañsku, Ryszard Milewski. To za jego czasów lokalny s¹d umorzy³ Karnowskiemu czêœæ zarzutów, co prokurator prowadz¹cy sprawê okreœli³ kompromitacj¹ pomorskiego wymiaru sprawiedliwoœci. Pozosta³e zarzuty, których nie da³o siê umorzyæ z powodu bogatego materia³u dowodowego, œwiadcz¹cego na niekorzyœæ Karnowskiego, przeniesione zosta³y do Szczecina. Jednoczeœnie Prokurator Generalny na wniosek œledczych prowadz¹cych sprawê prezydenta Sopotu, wniós³ skargê na wczeœniejsze umorzenie zarzutów. Zaledwie kilka tygodni temu, 4 lipca 2013 roku, S¹d Najwy¿szy w Warszawie uwzglêdni³ skargê kasacyjn¹ Prokuratora Generalnego. W wyroku SN mowa jest o bezprawnym umorzeniu w¹tku korupcyjnego z udzia³em prezydenta Sopotu i jednego z trójmiejskich dilerów samochodowych, oraz o nakazaniu S¹dowi Okrêgowemu w Gdañsku ponownego jej rozpatrzenia. Oznacza to, ¿e po piêciu latach od wybuchu afery Karnowskiego, prezydent Sopotu znowu jest oskar¿ony o wielow¹tkow¹ korupcjê i ok³amywanie wymiaru sprawiedliwoœci. Nadal jednak nie wiadomo, kiedy rozpocznie siê jego proces. Jasne jest jednak dla wszystkich, ¿e ostateczny upadek wiecznie „m³odego, dobrze zapowiadaj¹cego siê” polityka jest ju¿ bliski.
ROZMOWA RIVIERY
Nr 7 (82) 15 lipiec - 15 sierpieñ 2013
3
Wywiad z m³odsz¹ inspektor Beat¹ Perzyñsk¹, now¹ Komendant Miejsk¹ Policji w Sopocie.
O bezpieczeñstwie trzeba rozmawiaæ Krzysztof M. Za³uski Riviera: Mija w³aœnie pi¹ty miesi¹c od objêcia przez Pani¹ stanowiska Komendanta Miejskiego Policji w Sopocie. Co, Pani zdaniem, nale¿a³oby przede wszystkim poprawiæ w pracy sopockiej policji, bo chyba nie jest tak dobrze, ¿eby nie by³o nic do poprawienia? Beata Perzyñska: Chcê dostosowaæ strukturê jednostki do celów, które powinny zostaæ osi¹gniête. Decyzje, które bêdê podejmowa³a, bêd¹ wyp³ywa³y z koniecznoœci. Wszystkie moje dzia³ania s¹ i bêd¹ naturalnym nastêpstwem wynikaj¹cym z kierowania t¹ jednostk¹.
rozrywkowym. I niestety nie jest to na ogó³ rozrywka z „górnej pó³ki”, a tym bardziej rozrywka bezpieczna. Latem przyje¿d¿aj¹ do miasta dziesi¹tki tysiêcy turystów, w miejscach publicznych leje siê alkohol, za¿ywane s¹ narkotyki, czêsto przez nieletnich… Czy ma Pani jak¹œ „autorsk¹” receptê na tego rodzaju „wakacyjne” przestêpstwa? B.P.: Sezon letni dla policjantów oznacza czas wytê¿onej
tach, w sezonie letnim nad bezpieczeñstwem turystów w Sopocie czuwaæ bêd¹ m in. policjanci z ogniwa wodnego, patrole rowerowe policji oraz dodatkowe patrole piesze, które ju¿ pojawi³y siê na ulicach Sopotu miêdzy innymi dziêki porozumieniu, jakie zawarliœmy z prezydentem miasta. Dodatkowe policyjne patrole pojawiaj¹ siê szczególnie w weekendy w godzinach wieczorowonocnych, jak równie¿ w pozosta³e dni tygodnia w oparciu o analizê zagro¿eñ zwi¹zan¹ ze
B.P.: W Sopocie, jak w ka¿dym innym mieœcie, wystêpuj¹ zjawiska zwi¹zane z zak³ócaniem spokoju. Incydenty te maj¹ miejsce w ró¿nych czêœciach miasta. Reagujemy bezpoœrednio na sygna³y mieszkañców w ramach interwencji. Sprawców wykroczeñ karzemy mandatami karnymi lub kierujemy wnioski do S¹du o ich ukaranie. Bierzemy równie¿ udzia³ w spotkaniach z restauratorami, w³aœcicielami klubów organizowanymi przez Urz¹d Miasta. Celem tych spotkañ jest
dla obywateli, w tym przeciwko ¿yciu i zdrowiu oraz zaginiêciami osób, a tak¿e dbanie o bezpieczeñstwo imprez masowych i ws³uchiwanie siê w g³os spo³eczeñstwa. S³owem mamy byæ jak najbli¿ej ludzi. Nie jest jednak tajemnic¹, ¿e policja nie ma w Polsce dobrego wizerunku. Jak Pani myœli, czy to „spadek” po epoce milicji i bezpieki, czy mo¿e jakieœ nowe „nawyki”, których nabawili siê policjanci? Dwa lata temu czterej sopoccy
Z jakimi przestêpstwami policja sopocka ma najczêœciej do czynienia? Czy s¹ to rozboje, bójki i pobicia, kradzie¿e, narkotyki, przestêpstwa obyczajowe, a mo¿e przestêpczoœæ gospodarcza lub korupcja urzêdników?
Sopot z roku na rok robi siê miastem coraz bardziej
Jak wed³ug Pani powinny wygl¹daæ wzorcowe stosunki pomiêdzy mieszkañcami, a Miejsk¹ Policj¹? B.P.: Chcemy wiêcej i czêœciej rozmawiaæ z ludŸmi o ich bezpieczeñstwie i o tym, czego oczekuj¹ od Policji. O bezpieczeñstwie nie powinno siê rozmawiaæ tylko w gronie fachowców – tzn. policji, s³u¿b ratunkowych, wydzia³ów zarz¹dzania kryzysowego u prezydenta. Trzeba te¿ pytaæ ludzi. Dlatego organizujemy debaty spo³eczne. To jest zadanie komendantów miejskich, powiatowych, szefów komisariatów.
fot. KM Sopot
B.P.: Generalnie nasze problemy nie odbiegaj¹, od tych, z którymi boryka siê ka¿da jednostka. Na pewno s¹ elementy, na które trzeba zwróciæ uwagê. Sopot jest miastem, które têtni ¿yciem przez ca³¹ dobê. W zwi¹zku z tym w godzinach nocnych musi byæ do s³u¿by kierowana odpowiednia iloœæ patroli czuwaj¹cych nad bezpieczeñstwem osób, które bawi¹ siê w Sopocie. Funkcjonariusze musz¹ równie¿ dbaæ o to, aby nie zosta³y przekroczone granice zabawy, i aby nie ucierpieli z tego powodu mieszkañcy Sopotu. W ci¹gu dnia natomiast, najwiêkszym problemem jest brak miejsc parkingowych na terenie miasta. Tego problemu nie da siê rozwi¹zaæ przy pomocy Policji, poniewa¿ wymaga to systemowych zmian ze strony Urzêdu Miasta. Oczywiœcie staramy siê reagowaæ na wszelkie nieprawid³owoœci w ruchu drogowym. Ka¿de zg³oszenie jest przyjmowane i policjanci podejmuj¹ niezbêdne dzia³ania, aby zapewniæ porz¹dek i bezpieczeñstwo.
instytucji, wy¿ej od niej znajduj¹ siê tylko niektóre stacje telewizyjne i radiowe oraz wojsko. Co do drugiej czêœci Pana pytania, odpowiem krótko, nie znam sprawy i nie mogê siê wypowiadaæ na temat zatrzymañ funkcjonariuszy, zostawmy to prokuraturze. Uwa¿am jednak, ¿e bardzo wa¿ne jest wczesne rozpoznawanie problemów poszczególnych policjantów. Nie bêdziemy zamiatali niczego pod dywan. Problemy nale¿y rozwi¹zywaæ, a mamy ku temu przeró¿ne narzêdzia. Maj¹ je prze³o¿eni w zakresie swojego oddzia³ywania, czy to dyscyplinarnego, czy te¿ wynikaj¹cego z funkcji prze³o¿onego, jeœli trzeba kierujemy równie¿ materia³y do prokuratury.
pracy zwi¹zanej z zapewnieniem bezpieczeñstwa zarówno mieszkañcom, jak i turystom. Musimy pamiêtaæ, ¿e wraz z t³umem wczasowiczów pojawi¹ siê w Sopocie równie¿ przestêpcy, którzy chc¹c wykorzystaæ brak czujnoœci wypoczywaj¹cych osób, licz¹ na ³atwy ³up. Nasze statystyki oraz analiza stanu bezpieczeñstwa, któr¹ sporz¹dzamy pokazuje, ¿e najwiêksze zagro¿enie jest w rejonie dolnego Sopotu. W³aœnie tam wysy³amy najwiêcej policjantów, równie¿ po cywilnemu. Tak jak w ubieg³ych la-
zwiêkszonym ruchem turystyczny i odbywaj¹cymi siê na terenie Sopotu imprezami rozrywkowymi. Powa¿nym problemem jest ostatnio równie¿ ha³as. Z powodu nadmiaru decybeli miasto mo¿e nawet straciæ status uzdrowiska. Dudnienie muzyki i krzyki, dobiegaj¹ce z klubów staj¹ siê najbardziej dotkliwe noc¹, kiedy turyœci bawi¹ siê na ca³ego, a sopocianie chc¹ wypocz¹æ. Jak policja reaguje na tego rodzaju wykroczenia?
uœwiadomienie w³aœcicielom lokali to, ¿e za g³oœn¹ muzykê oraz brak kontroli nad klientami lokalu odpowiedzialnoœæ spada na jego w³aœciciela. Co bêdzie Pani priorytetem w pozosta³ych miesi¹cach roku, kiedy miasto opustoszeje? B.P.: Priorytety s¹ takie jak i w ca³ej polskiej Policji. Nak³ada je na nas Komendant G³ówny Policji – szybkoœæ reakcji na zg³oszenie przestêpstwa przez obywatela, walka z przestêpczoœci¹ najbardziej dokuczliw¹
funkcjonariusze zostali zatrzymani za korupcjê… B.P.: Moje informacje s¹ zupe³nie inne Panie Redaktorze… 68 proc. Polaków dobrze ocenia dzia³alnoœæ Policji. Z badania dotycz¹cego oceny instytucji publicznych, zrealizowanego przez Centrum Badania Opinii Spo³ecznej w dniach 5 - 16 wrzeœnia 2012 roku, wynika, ¿e oceny Policji s¹ wysokie i stabilne, od 2 lat na tym samym poziomie. Policja znajduje siê na siódmym miejscu z dwudziestu dziewiêciu ocenianych
Na zakoñczenie jeszcze takie „pó³prywatne” pytanie: Dlaczego Komenda Miejska Policji w Sopocie nie chce prowadziæ sprawy prezydenta Sopotu, który - wed³ug relacji naszego wspó³pracownika kierowa³ pod jego adresem, w obecnoœci piêcioletniego dziecka, wulgarne groŸby? B.P.: W³aœnie dlatego, ¿e postêpowanie dotyczy prezydenta Miasta Sopotu, z którym wspó³pracujemy na co dzieñ. Chcemy, ¿eby spraw¹ zajê³a siê inna jednostka, by wykluczyæ podejrzenia o jak¹kolwiek stronniczoœæ i brak obiektywizmu. Pozostaje wiêc ¿yczyæ Pani powodzenia i trzymaæ za ca³¹ sopock¹ policjê kciuki. Dziêkujê za rozmowê.
4
PROMOCJA
Nr 7 (82) 15 lipiec - 15 sierpieñ 2013
Twórca SKOK przewodnicz¹cym jednego z najwiêkszych zrzeszeñ instytucji finansowych œwiata. Fot. Sonia Samulska/Media SKOK
Grzegorz Bierecki na czele Œwiatowej Rady Unii Kredytowych Grzegorz Bierecki, przewodnicz¹cy Rady Nadzorczej Krajowej SKOK, podczas Miêdzynarodowej Konferencji Œwiatowej Rady Unii Kredytowych (WOCCU – World Council of Credit Unions) w Ottawie, zosta³ wybrany na stanowisko przewodnicz¹cego Œwiatowej Rady. WOCCU jest organizacj¹ zrzeszaj¹c¹ unie kredytowe (odpowiedniki polskich SKOK-ów) na œwiecie.
P
owo³ana przez Walne Zgromadzenie, na dwuletni¹ kadencjê Rada Dyrektorów WOCCU, 15 lipca br. zdecydowa³a o przyznaniu stanowiska przewodnicz¹cego tej miêdzynarodowej organizacji, Grzegorzowi Biereckiemu – twórcy spó³dzielczych kas oszczêdnoœciowo-kredytowych w Polsce. Wybór Grzegorza Biereckiego na stanowisko przewodnicz¹cego jednego z najwiêkszych zrzeszeñ instytucji finansowych œwiata, to konsekwencja miêdzy innymi jego zaanga¿owania w rozwój ruchu spó³dzielczoœci finansowej w Europie Œrodkowo-Wschodniej
oraz doprowadzenia do dynamicznego rozwoju SKOK-ów w Polsce. Œwiatowa Rada Unii Kredytowych z siedzib¹ w Madison w Stanach Zjednoczonych to miêdzynarodowy zwi¹zek unii kredytowych. Dzia³aj¹c od 1971 roku, ³¹czy dzisiaj unie ze 101 krajów. Aktywa unii kredytowych na œwiecie wynosz¹ ponad 1,6 biliona dolarów. Nale¿y do nich ponad 200 milionów cz³onków, w przesz³o 56 000 unii. Nowe wyzwania WOCCU Jak podkreœla Grzegorz Bierecki – przewodnicz¹cy WOCCU, Œwiatowa Rada Unii Kredytowych jest struktur¹, któ-
rej nadrzêdn¹ rol¹ jest reprezentowanie unii kredytowych wobec instytucji o charakterze globalnym. Przyk³adem tu jest choæby wspó³praca z grup¹ G8, czyli organizacj¹, która decyduje o strategicznych kierunkach rozwoju tego œwiata. Spotkania grupy G8 i G20 przek³adaj¹ siê na dzia³ania organizacji miêdzynarodowych i miêdzyrz¹dowych, które z kolei maj¹ wp³yw regulacyjny. Zatem zaanga¿owanie WOCCU, jako swoistego rzecznika interesów, jest niebywale wa¿ne dla jakoœci regulacji dotycz¹cych unii kredytowych i dla mo¿liwoœci zachowania ich unikalnego charakteru. To za-
Grzegorz Bierecki stan¹³ na czele organizacji zrzeszaj¹cej 200 milionów ludzi ze 101 krajów œwiata.
gadnienie, na którym teraz, w zmieniaj¹cym siê œwiecie, Œwiatowa Rada Unii Kredytowych musi siê koncentrowaæ. Grzegorz Bierecki posiada ponad 20-letnie doœwiadczenie zwi¹zane z rynkiem finansowym w Polsce. Jest twórc¹ i za³o¿ycielem spó³dzielczych kas oszczêdnoœciowo-kredytowych - instytucji finansowej zrzeszaj¹cej ponad 2,6 miliony gospodarstw domowych z aktywami ponad 18 miliardów z³. W latach 1990-2011 by³ prezesem Fundacji na rzecz Polskich Zwi¹zków Kredytowych. By³ autorem programu rozwojowego spó³-
dzielczych kas oszczêdnoœciowo-kredytowych w Polsce, dla którego uzyska³ wsparcie ze strony rz¹du amerykañskiego, Wspólnoty Europejskiej, Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz szeregu narodowych organizacji zwi¹zków kredytowych miêdzy innymi ze Stanów Zjednoczonych, Kanady oraz Irlandii. Wspó³tworzy³ i promowa³ przepisy prawne stanowi¹ce podstawê dzia³ania SKOKów. W latach 1992-2012 by³ prezesem Zarz¹du Krajowej Spó³dzielczej Kasy Oszczêdnoœciowo-Kredytowej. Od paŸdziernika 2012 r. pe³ni funkcjê prze-
wodnicz¹cego Rady Nadzorczej Krajowej Spó³dzielczej Kasy Oszczêdnoœciowo-Kredytowej. O nowych obowi¹zkach Grzegorz Bierecki mówi: Na pewno oznaczaæ to bêdzie dla mnie podwójny dzieñ pracy, przecie¿ kiedy skoñcz¹ siê moje obowi¹zki w Polsce, nowy dzieñ wstanie za oceanem. Ale warto. Jest to przecie¿ swego rodzaju zwieñczenie kariery w tej bran¿y. Wybór na to stanowisko jest, jakby nie patrzeæ, wyborem najbardziej presti¿owym w sektorze unii kredytowych, który – przypomnê – zrzesza ju¿ 200 milionów ludzi na ca³ym œwiecie. REKLAMA
Nr 7 (82) 15 lipiec - 15 sierpie単 2013
PROMOCJA
5
6
HISTORIA
Nr 7 (82) 15 lipiec - 15 sierpieñ 2013
Dawno temu w Sopocie
140 lat widokówki Sopockie lato w pe³ni. Tysi¹ce turystów wyleguj¹ siê na pla¿y, spaceruj¹ „Monciakiem”, molem, parkowymi alejkami. Fotografuj¹ siê na tle najbardziej rozpoznawalnych sopocki obiektów. Utrwalaj¹ Sopot w dziesi¹tkach tysiêcy kopii, ad perpetuam rei memoria, na wszelkiego rodzaju noœnikach: aparatach fotograficznych, kamerach, telefonach czy tabletach. A chwilê potem zdjêcia te drog¹ elektroniczn¹ trafiaj¹ do rodziny, przyjació³ i kolegów. Podobnie, tylko w ciut innej formie i na mniejsz¹ skalê, czynili to kuracjusze przed wiekiem. Grzegorz Krzy¿owski wczesnych goœci wyposa¿onych w aparaty fotograficzne policzyæ mo¿na by³o na palcach jednej rêki. W zwi¹zku z tym korzystano z innych sposobów dzielenia siê swymi wra¿eniami z bliskimi. Jednym z rozwi¹zañ by³a podbijaj¹ca rynek zwi¹zany z bran¿¹ turystyczn¹ – pocztówka. A propos okreœlenia „pocztówka” - ma³o kto dziœ pamiêta, ¿e konkurs na polsk¹ nazwê tej formy korespondencji wygra³ póŸniejszy noblista Henryk Sienkiewicz.
Ó
Widokówki, produkowane na zamówienie miejscowych wydawców, przedstawia³y oprócz znanych i uczêszczanych miejsc (molo, Kurhaus, Plac Zdrojowy, pla¿e itp.) – kupowanych przez przyjezdnych najczêœciej, równie¿ inne ciekawe zak¹tki naszego miasta. Najbardziej znanymi wydawcami sopockich widokówek byli, handluj¹cy materia³ami piœmiennymi: C. Ziemssens i R. Kielich, maj¹cy swoj¹ ksiêgarniê przy Am Markt 14 (dziœ Boh. Monte Cassino 31), oraz Klara Gonschorowski, której sklep po latach prowadzony przez syna Hermanna mieœci³ siê przy
Seestr. 29, gdzie po wojnie przez lata funkcjonowa³ Orbis. Jednak niekwestionowan¹ „królow¹ pocztówek” na lokalnym rynku by³a dzia³aj¹ca w Gdañsku, Clara Bernthal. Jako ciekawostkê mo¿na dodaæ, ¿e z ka¿dym z nich wspó³pracowa³ sopocki fotografik-amator John Faltin (autor wielu zdjêæ wykorzystywanych w moich publikacjach). Tutejsi wydawcy, poprzez du¿¹ ró¿norodnoœæ tematów stanowili ogromn¹ konkurencjê dla potentatów tej bran¿y z Lipska, Drezna czy Berlina, posiadaj¹cych w swojej ofercie jedynie najbardziej znane sopockie widoki. Miejscowi bili te¿ aktualnoœci¹
swoich „widoczków” Stengela, Dr Trenklera, czy Lehmanna. Trudno to sobie dzisiaj wyobraziæ, ale widokówki obrazuj¹ce donios³e dla miasta wydarzenia, takie jak otwarcie Kurhausu, inauguracja Opery Leœnej, czy Tydzieñ Sportu, ukazywa³y siê niejednokrotnie nazajutrz. Bior¹c pod uwagê prê¿noœæ cesarskiej poczty, zdjêcie dokumentuj¹ce wydarzenie trafia³o w kolejnym dniu do adresata w ka¿dym zak¹tku Niemiec! Wspó³czeœnie niewielu wydawców oferuje produkt na przyzwoitym poziomie, przez co rzadko kiedy, turysta siêga po widokówkê.
Jedna z najstarszych sopockich widokówek z ok. 1879 r.
Otwarcie Opery Leœnej na widokówce Ziemssensa.
Przelot sterowca SL-1 w dniu 6 lipca 1913 r.
Sklep Hermanna Gonschorowskiego.
Zwracamy siê z gor¹cym apelem do sopocian o udostêpnianie wspomnieñ i materia³ów ikonograficznych obrazuj¹cych wojenne zniszczenia naszego miasta. Pliki tekstowe lub skany zdjêæ proszê przesy³aæ na adres autora: gargi1961@interia.pl lub redakcji riviera-77@o2.pl. W przypadku niemo¿noœci wykonania kopii w formie elektronicznej, równie¿ proszê o kontakt. Prace te wykonamy we w³asnym zakresie.
Ksiêgarnia Ziemssensa.
Z Maciejem Szemelowskim, artyst¹ plastykiem rozmawiamy o jego ostatniej wystawie fotograficznej, która odby³a siê w sopockim Dworku Sierakowskich.
Sopocka wystawa Konrad Franke Riviera: Maæku to Twoja kolejna wystawa poœwiêcona Sopotowi? Maciej Szemelowski: To prawda, ale nie do koñca, gdy¿ na tej wystawie prezentujê osiemdziesi¹t zdjêæ przedstawiaj¹cych „fragmenty” architektury Trójmiasta. Podczas wernisa¿u zaprezentowa³eœ równie¿ dwa wideoklipy zrealizowane z Leszkiem Makowieckim.
Z Leszkiem wspó³pracujemy „od wieków”. Przez kilkanaœcie lat wspólnie realizowaliœmy nasze pomys³y artystyczne w gdañskiej TV. Wówczas Leszek by³ gwiazd¹ muzyki country. Teraz, kiedy poœwiêci³ siê tematyce patriotycznej, nazywanej przez dziennikarzy „mainstreamowych” faszyzmem, nasza twórczoœæ wideo funkcjonuje w drugim obiegu. Czy¿byœmy siê doczekali powtórki z historii? Niestety tak, tym razem to dzieci i wnuki stalinowców de-
cyduj¹ o tym, kto jest poprawny politycznie i zas³uguje na wsparcie i zaszczyty, a kogo nale¿y marginalizowaæ, a najlepiej wymazaæ z masowej pamiêci. Dlaczego przez kilka lat nie pokazywa³eœ publicznie swoich prac? Powód by³ jeden, ale wa¿ny. Bardzo prze¿y³em tragediê smoleñsk¹ i ca³¹ atmosferê, jak¹ wokó³ niej stworzono. Myœlê tu o wygenerowaniu przez rz¹dz¹cych i pos³uszne im media ca³ego przemys³u pogardy w stosunku do obywateli inaczej
myœl¹cych. Dzielenie spo³eczeñstwa na s³usznie myœl¹cych i byd³o, to grzech niewybaczalny. I to, ¿e takimi metodami pos³uguj¹ siê politycy jest niedopuszczalne. Dla mnie jednak najbardziej odra¿aj¹ce by³o to, ¿e tak wielu ludzi zwi¹zanych z kultur¹ przy³¹czy³o siê do tego chóru. Czyli Rzymianie mieli racjê - pecunia non olet… Niestety tak. Okaza³o siê, ¿e ludzie, po których nie spodziewaliœmy siê takiego zachowania, za zaszczyty, nagrody, i od-
FELIETON
Nr 7 (82) 15 lipiec - 15 sierpieñ 2013
Piêkne okolicznoœci przyrody Osobiœcie sentymentalizmu staram siê nie wyznawaæ i trzymam siê z daleka od wszelkich jego przejawów. Tak¿e w stosunku do miejsc tak czy inaczej powi¹zanych. Wyjecha³em z Sopotu na studia do Poznania. Z Poznania wyjecha³em na jakiœ czas do Wroc³awia. Po studiach wyjecha³em do Warszawy. Wszystko po to, aby nie zakrzepn¹æ w jednym miejscu i nie zmarnowaæ szans. Czy to siê sprawdza? I tak i nie. Tadeusz Fu³ek
Ma³e ojczyzny, wielkie têsknoty… To moje miasto, to moje miejsce na ziemi, którego nie zamieni³bym na ¿adne inne. Wci¹¿ nie mogê siê od Sopotu uwolniæ, choæ czasami staje siê to przekleñstwem, zw³aszcza, kiedy przepycham siê w weekendowy wieczór przez reprezentacyjny deptak, zapchany nadmiarem chêtnych do plastikowo-tandetnego lansu. Czy naprawdê tak musi dziœ wygl¹daæ centrum miasta z aspiracjami do miana presti¿owego kurortu? Czy na pewno nie ma innej drogi? Wojciech Fu³ek
D
o Sopotu po rodzinê wracam, po to ¿eby móc sobie po pla¿y pobiegaæ, ale d³ugo tam nie wytrzymam, bo to nie jest miasto dla ludzi w moim wieku, a coraz bardziej przestaje te¿ byæ miejsce w ogóle dla ludzi. Krótko mówi¹c – nie sprawdza siê. Do Poznania wracam, bo tam mam wszystkich znajomych i tam czujê siê najbardziej „u siebie”. Miasto co prawda m³odym œrednio sprzyja, jest doœæ brutalne i nieokrzesane, ale tam ca³y czas wracam. Do Wroc³awia nie wracam, chyba ¿e muszê. Nie przepadam. Warszawa da siê lubiæ, bardzo wzros³a jej „polubiejnoœæ” ostatnimi laty podobno. Zawdziêcza to z pewnoœci¹ energii swoich mieszkañców, którzy robi¹ miliard rzeczy naraz i jeszcze znajduj¹ czas na nowe. Ale w Warszawie ca³y czas czujê siê przejazdem. Z ma³ej ojczyzny, to mi niewiele pozosta³o. Sopot nie jest takim Sopotem, jak by³ kiedyœ i zmienia siê na gorsze. Zmienia siê w miasto, które niezbyt daje siê lubiæ. Poza Muzeum Sopotu i kamienicami to w Sopocie coraz mniej Haffnera i starego uroku, a coraz wiêcej siermiê¿nej nadba³tyckiej kurortowoœci z betonu. W ¿adnym innym mieœcie nie zag³êbia³em siê w historiê, nie poznawa³em losów ojców za³o¿ycieli, nie dowiadywa³em siê kto, kiedy i dlaczego. Warszawa t¹ swoj¹ powstañcz¹ historiê wpycha ludziom do gard³a, wiêc trudno jej nie znaæ, ale patrzê na to ca³y czas z perspektywy ogólnopolskiej. Gdzie indziej tylko chodzi³em i ogl¹da³em i wiem tyle, co us³ysza³em – jeœli mieszkañcy tym nie ¿yli, to nie wiem, co dzia³o siê tam wczeœniej. Nie pa³am wiêc w tej chwili do ¿adnego miasta ¿arliw¹ mi³oœci¹, poniewa¿ nie mam zamiaru rozdawaæ jej za darmo. To ¿e siê urodzi³em tu, a nie gdzie indziej, albo ¿e mieszkam akurat tutaj nie jest wystarczaj¹cym powodem. I piszê te s³owa na ulicy Krzywe Ko³o na warszawskim Starym Mieœcie. Bardziej historycznie i zabytkowo siê chyba nie da. Nie wiem zreszt¹, czy sens jest szukaæ jakiejœ ograniczonej geograficznymi wiêzami ojczyzny. Miasta to ludzie. Miasta bez ludzi s¹ nudne po jednym dniu. Tak jak i Polskê kocham za ludzi, za to jacy s¹ i nie s¹, za to jak mówi¹, a nie za to ¿e le¿y nad Wis³¹ miêdzy Tatrami a Ba³tykiem. Wis³a to zbyt czysta nie jest i niespecjalnie rozbudza we mnie jakieœ romantyczne uczucia. Pewnie, ¿e w pewnych okolicznoœciach przyrody mieszka siê przyjemniej ni¿ w innych, ale to ju¿ wartoœæ dodana.
DWÓJKA C bez sternika
Tadeusz Fu³ek
Wojciech Fu³ek
(rocznik 1986), sopocianin, chwilowo odciêty od morza.
(rocznik 1957), sopocianin od zawsze i na zawsze.
zy Polacy wci¹¿ nieodmiennie kochaj¹ swoje ma³e ojczyzny t¹ sam¹ dozgonn¹ mi³oœci¹, jak kiedyœ? Czy dziœ, kiedy œwiat skurczy³ siê wrêcz na naszych oczach do rozmiarów smartfona, jest jeszcze miejsce i czas na takie lokalne sentymenty oraz wspomnienia z dzieciñstwa? To oczywiœcie pytanie nieco prowokacyjne, zw³aszcza dla tych, którzy wzdychaj¹ do czasów swoich zabaw na podwórkowym trzepaku czy dzieciêcych gier w klipê, palanta czy wyœcig pokoju. Czas dzieciñstwa to czas bezpieczny, w którym wszystko jest mo¿liwe, a wyobraŸniê ogranicza jedynie najbli¿szy kwarta³ ulic wokó³ rodzinnego domu. To czas zatrzymany, bo „wspomnienia nigdy siê nie starzej¹”. I tylko z wiekiem wracamy coraz czêœciej do dni i miejsc, które nas ukszta³towa³y. Do ludzi, którzy nas ulepili – ze swoich w³asnych têsknot i marzeñ. Do rodziców, dziadków, ale i szkolnych przyjació³, pierwszych mi³oœci i fascynacji. Do wszystkiego, co nas stworzy³o – takimi, jakimi dziœ jesteœmy, z wszystkim zaletami i wadami. Mia³em to szczêœcie urodziæ siê w mieœcie, które mia³o swoje tajemnice i karmi³o mnie nimi przez lata. To niewyczerpane pok³ady historycznego dziedzictwa oraz barwnych opowieœci o ludziach i miejscach. Do dziœ karmiê siê tym bogactwem, pisz¹c kolejne teksty i ksi¹¿ki. Sopot to dla mnie miejsce magiczne, szczególne, wyj¹tkowe. To Mój Sopot, bo ka¿dy przecie¿ ma inny – taki, na jaki sam zas³u¿y³. Mój kolega, z którym „poœcimy sobie” na odleg³oœæ w wirtualnej rzeczywistoœci, Artur Sikorski, napisa³ niedawno swoje w³asne wyznanie mi³oœci do stolicy pod has³em „Lubiê Warszawê”. Ja bezpruderyjnie oœwiadczê (nie po raz pierwszy, zreszt¹), ¿e kocham Sopot. Za smaki dzieciñstwa, dalek¹ liniê horyzontu, rozgrzany piasek pla¿y latem i lodowe kry zim¹. Za watê cukrow¹, wodê z sokiem z ulicznego saturatora, lody od W³ocha, s³ony smak morskiej bryzy. Za wszystko. To mi³oœæ na ca³e ¿ycie – nieuleczalna i nieokie³znana. Arturowi nieco zazdroszczê, ¿e potrafi³ oswoiæ dla siebie inne miejsce, zw³aszcza tak nieprzyjazne dla przyjezdnych (a przynajmniej takie sprawia wra¿enie), jak Warszawa. Nie wiem bowiem, czy potrafi³bym zapuœciæ korzenie w innym miejscu, ni¿ Mój Sopot. Zreszt¹ po co, skoro oswaja³em go przez ca³e ¿ycie? Sztuki oswajania, czyli „stwarzania wiêzów” uczy³em siê bezpoœrednio od Ma³ego Ksiêcia. Dziœ ju¿ wiem, ¿e te wiêzy s¹ nierozerwalne. Po co mia³bym je zreszt¹ zrywaæ, skoro tylko w swojej sopockiej klatce czujê siê u siebie? I sam ju¿ nie wiem, czy na pewno mia³ racjê Edward Stachura, kiedy przekonywa³, ¿e „mi³oœci nasze s¹ tam, gdzie nie ma nas”…
Sopocka wystawa Macieja Szemelowskiego powiednie wynagrodzenie potrafi¹ siê zeszmaciæ, ale to nie nowoœæ. Kiedy z Leszkiem Makowieckim montowaliœmy wideoklip do jego s³ynnej ju¿ pieœni ,,Katyñ”, korzystaliœmy ze starych sowieckich materia³ów propagandowych. WyobraŸ sobie, ¿e na jednym z nich ujrzeliœmy miêdzynarodow¹ delegacjê intelektualistów, która pod auspicjami „Czerwonego Krzy¿a” w okresie czystek stalinowskich „wizytowa³a” wyselekcjonowany sowiecki ³agier. I có¿ nasi œwiatowi pisarze, artyœci ujrzeli na w³asne oczy? Uœmiechniêtych, schludnie ubranych wiêŸniów przy michach pe³nych po¿y-
7
wienia. WiêŸniowie serdecznie spogl¹dali na mi³ych goœci. A potem ci humaniœci po powrocie do swoich ohydnych, kapitalistycznych ojczyzn oznajmiali w œrodkach masowego przekazu, ¿e to nie prawda, i¿ system stalinowski ma na sumieniu miliony ofiar. Obecne polskie w³adze wszêdzie wêsz¹ faszystów, narodowców, homofobów itd., jak myœlisz dlaczego tak siê dzieje? Jesteœmy bezradni wobec wobec stalinowskich oprawców, autorów stanu wojennego, aferzystów gospodarczych, oraz
wszelkiej maœci zboczeñców. Kiedy ktoœ z tak zwanego „salonu” zostanie z³apany na ³apówkarstwie, przyjmowaniu narkotyków lub strêczycielstwie, to mo¿e liczyæ nie tylko na wsparcie tzw. „autorytetów moralnych”, lecz tak¿e na ³askawoœæ wymiaru sprawiedliwoœci. Osi¹gnêliœmy, jako pañstwo, stan totalnej degrengolady. Niestety wiêkszoœæ obywateli jest zmanipulowana lub obojêtna na jego los. A m³odzi, energiczni Polacy masowo uciekaj¹ z kraju, w którym nie widz¹ dla siebie miejsca. Wróæmy do twojej twórczoœci. Od 30 lat zwi¹zany
bezplatna gazeta opinii
jesteœ z Sopotem. Tu tworzy³eœ m.in. scenografie telewizyjne do Opery Leœnej, albumy, plakaty, fotografie, jak równie¿ obrazy i wideoklipy. Zrealizowa³eœ tak¿e po ‘89 roku pierwszy film reklamuj¹cy Sopot. Z twojej inicjatywy w³adze miasta doprowadzi³y Plac Rybaków do dzisiejszego stanu. A jak oceniasz osi¹gniêcia dzia³aj¹cych obecnie w Sopocie architektów? Sopot to piêkne miasto, w którym siê œwietnie ¿yje i pracuje twórczo. Ale w ostatnich latach powsta³y tu miejsca, które s¹ dla mnie ze wzglêdów estetycznych, nie do przyjêcia.
Na przyk³ad betonowa pustynia zwana Placem Przyjació³ Sopotu. Równie¿ kompletnie obce kameralnemu charakterowi naszego miasta s¹ te koszmarne, nowe budynki wokó³ niego, nieudolnie naœladuj¹ce architekturê historyczn¹. Dodatkowym „atutem” tych budowli jest kolorystyka rodem z komendy MO. Ale zupe³nym ju¿ kuriozum jest projekt nowego sopockiego dworca PKP, stanowi¹cy przyk³ad gigantomanii absolutnej. Niestety w III RP, kto ma kasê, mo¿e sobie pozwoliæ na wszystko. Dziêkujê za rozmowê.
Wydawca: PPHU Riviera Sopot Redaktor naczelny: Krzysztof M. Za³uski tel. 796-54-94-50 Reklama: e-mail: k63@gazeta.pl Redakcja: e-mail: riviera-77@o2.pl OdwiedŸ nas na stronie: www.facebook.com/riviera.gazeta Druk: Polskapresse sp. z o.o. 80-720 Gdañsk, ul. Po³ê¿e 3 Niezamówionych materia³ów redakcja nie zwraca, zastrzega sobie tak¿e prawo do ich redagowania. Za treœæ reklam redakcja nie ponosi odpowiedzialnoœci.
Polub nas na:
facebook.com/riviera.gazeta
8
LIPIEC W FAJNYM KURORCIE
Letnie golenie piersi Lato w pe³ni i, choæ pogoda nas specjalnie nie rozpieszcza, czas najwy¿szy pomyœleæ trochê o sobie. Zw³aszcza, ¿e jako mieszkañcy najpiêkniejszego kurortu w dawnym Uk³adzie Warszawskim powinniœmy w tej czêœci naszego kontynentu dyktowaæ kierunek lansu, a nie tylko go œlepo naœladowaæ. No wiêc tym razem damy sobie spokój z polityk¹ a zajmiemy siê… mêskim cia³em. Krzysztof M. Za³uski
K
iedyœ wszystkie drogi prowadzi³y do Rzymu. Teraz do Ameryki. To stamt¹d przychodzi do nas nie tylko demo-kracja, cooltura, political correctness, public relations, lecz tak¿e wszelkie mody. To, co u nas budzi jeszcze g³upi uœmiech, za Wielka Wod¹ jest ju¿ obowi¹zuj¹cym kanonem piêkna. WeŸmy na ten przyk³ad golenie mêskich piersi… Tak, tak, proszê siê nie stukaæ w czo³o. Temat jest gor¹cy, a bêdzie jeszcze gorêtszy, kiedy wreszcie rozpocznie siê sopockie lato. Otó¿ w tym sezonie mê¿czyzna, który zdecyduje siê pokazaæ na pla¿y z bujnie ow³osionym torsem mo¿e liczyæ co najwy¿ej na kpiny m³odych panienek. Nie wystarczy ju¿ bowiem byæ piêknym, m³odym i bogatym; teraz
o wartoœci mê¿czyzny decyduje przede wszystkim brak ow³osienia na piersiach i pod pachami, a na pla¿ach naturystycznych jeszcze w innych miejscach. Poza tym obowi¹zuj¹ równie¿ silikonowe implanty podkreœlaj¹ce m³odzieñcze kr¹g³oœci, wypielêgnowane paznokcie u r¹k i nóg oraz wydepilowane brwi i ³ydki. Mile widziane s¹ te¿ wszelkie liftingi – korekty brzucha, poœladków, warg, nosa i oczu. I oczywiœcie kolczyki w najbardziej intymnych miejscach… Mê¿czyzna naturalny – a wiêc przypominaj¹cy wygl¹dem bardziej goryla Magillê ni¿ laleczkê Barbie, w tym sezonie jest absolutnie up off date. A wszystko zaczê³o siê trzydzieœci lat temu w Los Angeles, a œciœlej mówi¹c w Westhollywood, zamieszkanym w jednej trzeciej przez homoseksualistów… Do Westhollywood od wschodu przylega mekka œwiatowego kina - Hollywood, na za-
Nr 7 (82) 15 lipiec - 15 sierpieñ 2013
chodzie natomiast, nieomal graniczy z nim, s³ynna z produkcji pornoli dolina San Fernando… I to w³aœnie tutaj, w œrodowiskach homoseksualistów i sadomasochistów zrodzi³ siê pomys³ golenia mêskich piersi. W latach osiemdziesi¹tych w kalifornijskich dyskotekach dla „kochaj¹cych inaczej” zaczêli pojawiaæ siê tak¿e biseksualisci (zwani te¿ „dubeltówkami) z Hollywood, którzy gejowsk¹ modê przenieœli na ekrany kin. Lansowany przez nich w latach dziewiêædziesi¹tych typ s³odkiego lalusia zaowocowa³ w Ameryce now¹ estetyk¹. Dlatego w Kalifornii osiemnastolatek, to ju¿ towar lekko przechodzony. Mê¿czyŸnie koñcz¹cemu dwadzieœcia piêæ lat grozi kryzys psychiczny wieku œredniego, w który tradycyjny facet popada zwykle pod koniec czwartej dekady ¿ycia. Czterdziestolatek z kolei uchodzi za skoñczonego zgreda i ramola, dla którego najodpowiedniejszym miejscem jest cmentarz. Nic wiêc dziwnego, ¿e pe³ni inwencji Amerykanie znaleŸli sposób na to, by pozostaæ forever young. S¹ nim gabinety kosmetyczne… W gabinetach tych poza wszelakimi operacjami plastycznymi, mo¿na te¿ sobie daæ sparali¿owaæ miêœnie – na przyk³ad twarzy, aby usta uk³ada³y siê w nienagannym uœmiechu. Rzymianie przeszli do historii, jako drêczyciele gladiatorów, zwierz¹t i chrzeœcijan. Jak dziejopisarstwo obejdzie siê z Amerykanami trudno jeszcze powiedzieæ. Jeœli wszystko bêdzie sz³o w tym kierunku, w jakim idzie – to podejrzewam, ¿e nie najlepiej. Chyba ¿e ktoœ za Wielk¹ Wod¹ wymyœli modê na parali¿owanie sobie mózgu. Wtedy ¿adna historiografia nikomu raczej nie bêdzie ju¿ potrzebna. Przepraszam Pañstwa, ale muszê koñczyæ, bo mam termin u… REKLAMA