Riviera listopad 2013

Page 1

Ruch Obywatelski

Hanna Domañska 1932-2009

Str. 7-10

bezplatna gazeta opinii

informuje Sopoccy wolontariusze zbierali datki na opiekê nad ciê¿ko chorymi mieszkañcami kurortu.

Ponad 6,5 tysi¹ca z³otych dla chorych na raka

Sopot

Rok VIII Nr 11 (86)

Listopad 2013

Nak³ad 10 000 egz.

ISSN 1895-7080

Sopocki radny, Piotr Kurdziel znowu da³ o sobie znaæ. Tym razem, jako bezwzglêdny prezes spó³dzielni mieszkaniowej zwany te¿ „carem Przylesia”. Radny wykrzykiwa³ pod adresem jednego z mieszkañców osiedla: „Spieprzaj pan na ulicê!” Odci¹³ te¿, pogr¹¿onemu w ¿a³obie po œmierci rodziców sopocianinowi, pr¹d i usi³owa³ w³amaæ siê do mieszkania.

Prawdziwa twarz

CARA Przylesia

AFERA KARNOWSKIEGO znowu wraca na wokandê Akta Jacka Karnowskiego i czterech pozosta³ych oskar¿onych w tzw. „aferze sopockiej” wracaj¹ do S¹du Rejonowego w Sopocie. Termin pierwszej rozprawy wyznaczony zostanie prawdopodobnie na luty 2014 r. Wczeœniej, bo ju¿ 2 grudnia, odbyæ siê ma posiedzenie S¹du Okrêgowego w Gdañsku.

Str. 5

Przed miesi¹cem pisaliœmy o Piotrze Kurdzielu w zwi¹zku z ujawnieniem kompromituj¹cych go dokumentów. Wynika³o z nich, ¿e w latach 80. zosta³ zarejestrowany przez S³u¿bê Bezpieczeñstwa, jako Tajny Wspó³pracownik o pseudonimie „Andrzej”. Sprawa, któr¹ dziœ przedstawiamy jest o wiele powa¿niejsza – radny pokaza³ bowiem, kim s¹ tak naprawdê dla niego mieszkañcy osiedla „Przylesie”. O jednym z nich powiedzia³ m.in., ¿e jest: „intruzem, który próbuje zagarn¹æ mienie spó³dzielni du¿ej wartoœci, próbuj¹c przy tym sk³adaæ nam niemoralne propozycje. W innych realiach, krajach odstrzelono by takiej osobie pewn¹ czêœæ cia³a. W tym konkretnym przypadku na chamstwo mo¿na odpowiedzieæ tylko tym samym. Tylko z³odziej i intrygant korzysta w takiej sytuacji z dyktafonu”. W paŸdzierniku zmar³ ojciec poszkodowanego, a na pocz¹tku tego roku odesz³a jego matka. Oboje 30 lat przepracowali w spó³dzielni „Przylesie”, jako dozorcy. Czy tak nagradza siê rodzinê za lata pracy?

Szczegó³y na stronie 4

1 listopada br. na sopockich cmentarzach tradycyjnie ju¿ zorganizowano kwestê na rzecz Hospicjum domowego im. Œw. Faustyny. Brali w niej udzia³ sopoccy wolontariusze, w tym równie¿ radni „Kocham Sopot” (Gra¿yna Czajkowska, Wojciech Fu³ek i Jaros³aw Kempa). Zebrano ³¹cznie kwotê 6.595,91 z³, która zostanie w ca³oœci przeznaczona na finansowanie domowej opieki paliatywnej nad terminalnie chorymi na nowotwory mieszkañcami Sopotu. Przy okazji informujemy, ¿e zg³oszenia chorych, wymagaj¹cych domowej opieki hospicyjnej, mo¿na dokonaæ telefonicznie lub osobiœcie w sopockim biurze Hospicjum (ul. Mieszka I 1/1, tel. 0-58 – 555-11-86) od poniedzia³ku do pi¹tku w godzinach 8.00 - 15.00. W razie nieobecnoœci pracownika, w skrzynce przy drzwiach biura mo¿na zostawiæ kartkê z nazwiskiem, numerem telefonu kontaktowego oraz dat¹ i godzin¹. Sekretarka po powrocie do biura niezw³ocznie porozumie siê ze zg³aszaj¹cym. Po godzinach pracy biura „sekretarka automatyczna” zarejestruje zg³oszenie i poda numer telefonu dy¿uruj¹cego lekarza (w przypadku wymagaj¹cym pilnej interwencji). Kapelanem Hospicjum Œw. Faustyny jest ks. Kazimierz Czerlonek, proboszcz sopockiej parafii Gwiazd Morza.

Przed sopockimi sklepami odbêdzie siê zbiórka produktów spo¿ywczych i innych prezentów do œwi¹tecznych paczek dla rodzin wielodzietnych i zastêpczych.

I Ty mo¿esz wesprzeæ akcjê „Rodzinna Paczka” W dniach od 1 do 5 grudnia br. m³odzie¿ z Sopockiego Stowarzyszenia Kulturystyki i Rekreacji wraz z trenerami i opiekunami bêdzie zbieraæ ¿ywnoœæ i chemiê gospodarcz¹ dla rodzin zastêpczych, podopiecznych sopockiego MOPS-u. Akcja prowadzona bêdzie w godzinach 14.00 - 17.00 oraz 17.00 - 20.00 przed sklepami „Lidl” na Sopockim Skwerze oraz w „Biedronce” przy Al. Niepodleg³oœci 691. - Dziêki takim dzia³aniom nasza m³odzie¿ uczy siê, ¿e nale¿y nie tylko braæ coœ od ¿ycia, lecz równie¿ coœ od siebie dawaæ innym, bardziej potrzebuj¹cym – podkreœla organizator akcji „Rodzinna Paczka”, prezes SSKiR, a zarazem radny Kocham Sopot, Henryk Hryszkiewicz. Wolontariusze z SSKiR bêd¹ posiadali identyfikatory z imieniem, nazwiskiem, emblematem klubu i piecz¹tk¹ prezesa. Wszyscy bêd¹ ubrani w klubowe stroje i miko³ajkowe czapki. Organizatorzy maj¹ nadziejê, ¿e wœród sopocian, na tak szczytny cel, darczyñców nie zabraknie.

Liderzy ruchu obywatelskiego „Kocham Sopot” zapraszaj¹ wszystkich chêtnych do wspó³pracy.

Œwi¹teczne spotkanie sopocian w hotelu „Europa” Wojciech Fu³ek wraz z radnymi z „KS” zaprasza wszystkich sopocian na œwi¹teczne spotkanie. Impreza odbêdzie siê 15 grudnia (niedziela), o godz. 17.00 w hotelu „Europa”. - Tego dnia nie bêdziemy rozmawiali o wielkiej polityce, lecz o tym, co nam, sopocianom najbardziej le¿y na sercach, czyli o Naszym Mieœcie – zapowiada lider ruchu „Kocham Sopot”, Wojciech Fu³ek. - Do udzia³u w spotkaniu zapraszamy wszystkich mieszkañców kurortu, bez wzglêdu na przekonania polityczne i przynale¿noœæ partyjn¹. Jednoczeœnie deklarujemy - jako bezpartyjny ruch obywatelski - chêæ œcis³ej wspó³pracy ze wszystkimi osobami, instytucjami, stowarzyszeniami i partiami politycznymi, pragn¹cymi dzia³aæ na rzecz Naszego Miasta, w celu ochrony jego to¿samoœci kulturowej, harmonijnego rozwoju oraz dba³oœci o interesy jego mieszkañców.


2

AKTUALNOŒCI

Nr 11 (86) Listopad 2013

Bêd¹ zmiany komunikacyjne w kurorcie?

Sopot pozostanie uzdrowiskiem

Trolejbusy do Ergo Areny

G£OŒNY,

Radni Sopotu zajêli siê problemami komunikacyjnymi miasta. Jak zauwa¿y³ prezydent Karnowski - zainteresowaniem sopocian przesta³y siê cieszyæ p³atne parkingi.

ale nie za bardzo…

Krzysztof M. Za³uski

Fot. kmz

D

W tym roku przed Sopotem stanê³a groŸba utraty statusu uzdrowiska. A to za spraw¹ nadmiernego ha³asu. Gdyby kurort zosta³ wykluczony z grona polskich uzdrowisk, bud¿et miasta utraci³by oko³o trzech milionów z³otych – tyle wynosz¹ rocznie op³aty uiszczane przez kuracjuszy. Równie¿ kilkuset pracowników sanatoriów i domów wczasowych utraci³oby pracê. Nadszarpniêty by³by tak¿e presti¿ Sopotu. Na szczêœcie tak siê nie sta³o.

W

Ministerstwie Zdrowia uznano, ¿e owszem, Sopot jest zbyt g³oœny, ale tylko w pasie ulic Powstañców Warszawy – Grunwaldzkiej – Bitwy pod P³owcami. Przekroczenie ha³asu wynosi tam oko³o 20% i jak zapewni³ wiceminister, S³awomir Neumann nie stanowi to podstawy do usuniêcia kurortu z grona miejscowoœci uzdrowiskowych. Niebezpieczeñstwo zosta³o wiêc jak na razie za¿egnane, jednak w³adze miasta musz¹ baczyæ, aby sytuacja nie uleg³a pogorszeniu. Trzeba przyznaæ, ¿e minister Neumann podszed³ do sprawy ulgowo, pomijaj¹c wiecznie zat³oczon¹ samochodami i zasmrodzon¹ spalinami alejê Niepodleg³oœci, oraz nocne wrzaski na Monte Cassino i Placu Przyjació³

Sopotu. A przecie¿ ju¿ nied³ugo w samym sercu miasta, przy dworcu kolejowym, powstanie ogromny kompleks handlowo-us³ugowy, sprowadzaj¹c w to miejsce kolejn¹ lawinê samochodów dostawczych i prywatnych. Warunki, w jakich dzia³aj¹ uzdrowiska monitoruje specjalne gremium, w sk³ad którego wchodz¹ przedstawiciele gmin uzdrowiskowych, oraz pos³owie z komisji do spraw uzdrowisk i przy nastêpnej lustracji mo¿e ona okazaæ siê bardziej surowa. Zagro¿enie utrat¹ statusu uzdrowiska istnieje nie tylko w Sopocie. Przekroczone s¹ te¿ normy stê¿enia py³owego w powietrzu w Cieplicach-Zdroju, D¹bkach i Muszynie. (kmz)

Sopot zachowa³ status uzdrowiska. Prezydent Jacek Karnowski zamiast siê cieszyæ, atakuje Stowarzyszenie Gmin Uzdrowiskowych RP. O komentarz w tej sprawie poprosiliœmy Wojciecha Fu³ka, wiceprezesa Stowarzyszenia Gmin Uzdrowiskowych RP oraz Europejskiego Stowarzyszenia SPA (European Spas Asssociation - ESPA).

Wojciech Fu³ek:

To kolejna akcja polityczna prezydenta Od pocz¹tku uwa¿a³em prasowe doniesienia w tej sprawie (oparte na kilku niefortunnych wypowiedziach przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia) za – mówi¹c delikatnie – niezbyt wiarygodne i przesadzone. Owszem, w 10 polskich uzdrowiskach (na 45 dzia³aj¹cych) odnotowano pewne drobne uchybienia (w przypadku Sopotu – zbyt wysoki poziom ha³asu w strefie A ochrony uzdrowiskowej w dolnym tarasie miasta, zw³aszcza ul. Bitwy Pod P³owcami i ul. Grunwaldzkiej), ale w ¿adnej mierze nie mog³oby to byæ wystarczaj¹cym powodem do odebrania Sopotowi przez Ministerstwo Zdrowia statusu uzdrowiska. Stowarzyszenie Gmin Uzdrowiskowych RP natychmiast wystosowa³o ostry protest i zorganizowa³o spotkanie z parlamentarzystami oraz przedstawicielami ministerstwa. By³ na nie zaproszony równie¿ pre-

zydent Sopotu. Zadeklarowa³em równie¿ panu Jackowi Karnowskiemu swoj¹ osobist¹ dyspozycyjnoœæ w tej sprawie i pomoc we wszelkich dzia³aniach, gdy¿ kwestia statusu sopockiego uzdrowiska to niew¹tpliwie sprawa ponad wszelkimi podzia³ami. W tej sytuacji dziwi¹ mnie trochê prasowe wypowiedzi prezydenta Karnowskiego, atakuj¹ce Stowarzyszenie Gmin Uzdrowiskowych RP, które od wielu lat stanowi niew¹tpliwie najwa¿niejsze i najbardziej aktywne forum integracji i wspólnej polityki polskich uzdrowisk. Czy¿by z uwagi na moj¹ funkcjê w jego strukturach oraz pozycjê w Europejskim Zwi¹zku Uzdrowisk? Nie bardzo chce mi siê jednak wierzyæ, ¿eby demokratycznie wybrany urzêdnik móg³ przedk³adaæ osobist¹ niechêæ do swojego wyborczego rywala nad interes miasta. (…)

o niedawna w mieœcie by³o kilkanaœcie takich parkingów. Dziœ niemal wszystkie s¹ puste. Byæ mo¿e – o czym prezydent nie wspomnia³ – wynika to z intensywniejszej pracy policji, a co za tym idzie zwiêkszonego bezpieczeñstwa. Kradzie¿e aut, nagminne w latach dziewiêædziesi¹tych ubieg³ego wieku, obecnie sta³y siê rzadkoœci¹, w³aœciciele nie musz¹ dr¿eæ o swoje „bryki” i zostawiaj¹ je w miejscach niestrze¿onych, a wiêc najczêœciej niep³atnych. Jeden z najwiêkszych sopockich parkingów znajduje siê przy ulicy Œwiemirowskiej. Mo¿e on pomieœciæ oko³o dwustu aut. Rada Miasta zdecydowa³a zmieniæ plan zagospodarowania tego rejonu. Na razie jednak nie sprecyzowano, jakie inwestycje powstan¹ w tym miejscu. Parking nad urokliwym stawem Zmiany czekaj¹ tak¿e rejon ulicy Reja, obok istniej¹cego w tym miejscu wie¿owca. Tam – jak siê wyrazi³ prezydent Sopotu: „teren jest zawsze zawalony samochodami”. Przecz¹c sam sobie, Karnowski stwierdzi³ tak¿e, ¿e nale¿a³oby „wpuœciæ tam us³ugi, byæ mo¿e stacjê paliw, mo¿e i nawet zostawiæ parking, ale otwarty. W koñcu nieco powy¿ej znajduje siê przyci¹gaj¹cy swoj¹ urod¹ staw przy ulicy Reja”. Byæ mo¿e w³odarz Sopotu s¹dzi, ¿e sopocianie bêd¹ przy-

je¿d¿ali samochodami w to miejsce, aby podumaæ nad stawem o przysz³oœci swojego miasta… Zmiany tak! Ale nie w tym kierunku Równie niezrozumia³a jest inna propozycja Jacka Karnowskiego, dotycz¹ca tej samej okolicy. Skrzy¿owanie Alei Niepodleg³oœci i Reja, to koñcowy przystanek, dla trolejbusów i autobusów doje¿d¿aj¹cych do Sopotu z Gdyni. Przed wojn¹ w tym miejscu znajdowa³a siê pêtla tramwajowa. A¿ do lat piêædziesi¹tych ubieg³ego wieku Sopot mia³ bezpoœrednie po³¹czenie tramwajowe z Gdañskiem. Jednak tory pomiêdzy pêtl¹ Reja, a pêtl¹ w Oliwie zosta³y wtedy rozebrane w zwi¹zku z przebudow¹ i poszerzeniem g³ównej arterii komunikacyjnej Trójmiasta. Obecnie Karnowski chcia³by przed³u¿enia dwóch linii trolejbusowych: nr 21 i nr. 23 do granicy z Gdañskiem. Co wa¿ne, nie wi¹za³oby siê to z koniecznoœci¹ budowy na nowym odcinku sieci trakcyjnej. Nowoczesne trolejbusy posiadaj¹ bowiem baterie elektryczne i s¹ w stanie pokonywaæ tej d³ugoœci trasê bez pobierania energii z zewn¹trz. Wprawdzie Gdynia nie posiada wielu tego typu pojazdów - i albo musia³aby je zabraæ z innych tras, albo zakupiæ nowe, co wi¹¿ê siê z powa¿nymi kosztami, bo trolejbusy najnowszej generacji s¹ zdecydowanie dro¿sze od tradycyjnych - ale sam projekt wart jest rozpa-

trzenia i prezydentowi mo¿na by tylko przyklasn¹æ, gdyby nie pewien szczegó³. Otó¿ Karnowski chce, aby trolejbusy ³¹czy³y Sopot z Gdañskiem nie, jak dawniej tramwaje, przy pêtli w Oliwie, lecz na placu Dwóch Miast, obok hali Ergo Arena. W tym miejscu nasuwa siê pytanie - jaki jest sens takiego rozwi¹zania? Trolejbusy z powietrzem Przed³u¿enie linii trolejbusowych do Oliwy umo¿liwi³oby sopocianom, oraz mieszkañcom Gdyni (i vice versa gdañszczanom) przesiadkê na gdañskie tramwaje. U³atwi³oby to dojazd do Uniwersytetu, Katedry Oliwskiej, Parku Oliwskiego, czy Ogrodu Zoologicznego. Utworzony zosta³by wielki ci¹g komunikacji miejskiej, alternatywny wobec SKM. Ergo Arena natomiast znajduje siê w miejscu raczej odludnym i poza godzinami poprzedzaj¹cymi nieliczne imprezy sportowe i jeszcze rzadsze artystyczne, praktycznie nikt tam wysiada. Zaœ do tramwaju trzeba stamt¹d iœæ pieszo przez ca³¹ ¯abiankê. Tak wiêc nale¿y wnioskowaæ, ¿e na odcinku od Reja do placu Dwóch Miast trolejbusy wozi³yby jedynie przys³owiowe powietrze. Na szczêœcie projekt jest jeszcze doœæ odleg³y (praktycznie uzale¿niony od zakupu przez Gdyniê nowych trolejbusów) i zarówno prezydent Sopotu jak i Rada Miasta maj¹ wiêc czas do zastanowienia.

Fani chc¹ w Sopocie muszli koncertowej imienia Ireny Jarockiej

Uczciæ gwiazdê Irena Jarocka urodzi³a siê na Pomorzu, w Srebrnej Górze, zaœ szko³y koñczy³a w Gdañsku. Najpierw uczêszcza³a do V Liceum Ogólnokszta³c¹cego przy ulicy Polanki w Oliwie, nastêpnie studiowa³a w Pañstwowej Wy¿szej Szkole Muzycznej na Gnilnej, a na koniec ukoñczy³a Studium Nauczycielskie przy ul. Krzywoustego, równie¿ w Oliwie. Jej debiut piosenkarski mia³ miejsce w s³ynnym w latach 60. ubieg³ego wieku klubie „Rudy Kot”.

K

ariera m³odej piosenkarki rozwija³a siê szybko, od konkursów dla amatorów, poprzez Zespó³ Estradowy Marynarki Wojennej „Flotylla”, po festiwale w Opolu, Zielonej Górze, a przede wszystkim Miêdzynarodowy Festiwal Piosenki w Sopocie, na którym Jarocka wystêpowa³a kilkakrotnie. W roku 1969 otrzyma³a stypendium zagraniczne, doskonal¹c swój g³os w konserwatorium paryskiej „Olimpii”. Przebywaj¹c we Francji uczestniczy³a w wielkich koncertach, w których wystêpowa³y takie gwiazdy jak Mireille Mathieu, czy Charles Aznavour. Po po-

wrocie do Polski Jarocka œpiewa³a z zespo³ami „Czerwone Gitary”, „Polanie”, „Budka Suflera”. Objecha³a wiele krajów zarówno wschodniej jak i zachodniej Europy, by³a w Australii, dawa³a koncerty dla Polonii w Kanadzie i w USA. W roku 1990, maj¹c 44 lata, postanowi³a osiedliæ siê na sta³e w Ameryce. Spêdzi³a w USA 17 lat, nagra³a tam trzy p³yty, w roku 2003 wyst¹pi³a na festiwalu w Syracuse, bêd¹c g³ówn¹ gwiazd¹ tej imprezy. Do Polski wróci³a w roku 2007 i jeszcze w tym samym roku, w formie wywiadu-rzeki, ukaza³a siê jej biografia „Motylem jestem, czyli piosenka o mnie samej”. W roku 2010 nagra³a swe

ostatnie utwory. Zgas³a przedwczeœnie, w styczniu 2012, maj¹c zaledwie 66 lat. Zabójc¹ gwiazdy okaza³ siê rak mózgu. Liczni wielbiciele wybitnej piosenkarki postanowili uczciæ jej pamiêæ. Za³o¿yli fan-klub, którego przewodnicz¹c¹ zosta³a przyjació³ka gwiazdy, Danuta Ignatowska. Rzucono pomys³, aby muszlê koncertow¹ przy sopockim molo nazwaæ imieniem Ireny Jarockiej. Zaczêto zbieraæ podpisy dla poparcia inicjatywy, argumentuj¹c, ¿e Jarocka na wielkie wody wyp³ynê³a w³aœnie st¹d, ¿e wielokrotnie wystêpowa³a w Sopocie (tak¿e w muszli przy Molo) i by³a zakochana w nadba³tyckim kurorcie. Petycjê do prezydenta Jacka Karnowskiego podpisa³o ponad dwa tysi¹ce osób. Teraz ruch jest po stronie w³adzy - to od niej zale¿y, czy Irena Jarocka zostanie patronk¹ muszli. Inicjatywê popiera wiêkszoœæ gwiazd minionych lat, miêdzy innymi Irena Santor i Wojciech M³ynarski. Jak równie¿ m¹¿ zmar³ej, Micha³ Sobolewski. (kmz)


ZA I PRZECIW

Nr 11 (86) Listopad 2013

Referendum jednak nie bêdzie Komisja doraŸna przy Radzie Miasta Sopotu zakoñczy³a weryfikacjê wniosku mieszkañców o rozpisanie referendum w sprawie likwidacji Stra¿y Miejskiej. Zdaniem radnych, dzia³acze Kongresu Nowej Prawicy, którzy byli inicjatorami akcji referendalnej, zebrali zbyt ma³o wa¿nych podpisów. Oznacza to, ¿e referendum siê nie odbêdzie. Krzysztof M. Za³uski

O

piniê cz³onków komisji doraŸnej, powo³anej w sprawie wniosku o referendum, radni Sopotu przyjêli podczas listopadowej sesji Rady Miasta. Wed³ug przedstawionych dokumentów, nie ma podstaw do przeprowadzenia g³osowania nad odwo³aniem Stra¿y Miejskiej. Do przeprowadzenia lokalnego referendum konieczny jest wniosek minimum dziesiêciu procent mieszkañców miasta uprawnionych do g³osowania. W przypadku Sopotu liczba ta wynosi 3133 osoby. Organizatorzy akcji referendalnej uzbierali wprawdzie 3475 podpisów, ale radni uznali, ¿e tylko 2902 z nich mo¿na uznaæ za za wa¿ne. Pozosta³e 573 sygnatury z³o¿one zosta³y „niew³aœciwie”. Dlaczego? Bo - zdaniem cz³onków komisji doraŸnej -

sk³adaj¹ce je osoby nie posiada³y prawa wyborczego (274 podpisy), poda³y wadliwie adres zamieszkania (101 podpisów), PESEL (56) i imiê lub nazwisko (52). Czêœæ sopocian udzielaæ mia³a ponoæ poparcia wielokrotnie (24) lub zapomnia³a siê podpisaæ (1). W komisji doraŸnej zasiada³o piêciu radnych: Tomasz Lipiñski i Les³aw Orski z Platformy Obywatelskiej, Bartosz £apiñski i Piotr Meler z Prawa i Sprawiedliwoœci oraz „niezale¿ny” Piotr Kurdziel. Urz¹d Miasta zapowiedzia³ konsultacje spo³eczne na temat nowych zadañ sopockiej Stra¿y Miejskiej.

O komentarz poprosiliœmy komendanta Stra¿y Miejskiej w Sopocie, p. Miros³awa Mudlaffa oraz organizatora akcji referendalnej, wiceprezesa Kongresu Nowej Prawicy, p. Artura Dziambora, który jednak nie odpowiedzia³ na przes³ane pytania.

Radni wyrazili zgodê na zabudowê wielorodzinn¹

Osiedle £okietka Sopot nie posiada ju¿ wiele terenów niezabudowanych, na których mog³yby powstaæ nowe osiedla mieszkaniowe. Jednym z ostatnich miejsc jest teren przy ulicy £okietka o powierzchni przekraczaj¹cej 4 tysiêcy metrów kwadratowych (obok istniej¹cego ju¿ osiedla, naprzeciw Wyœcigów Konnych). Zgodnie z poprzednim planem zagospodarowania przestrzennego teren ten mia³ byæ przeznaczony na budownictwo jednorodzinne. Jednak niekorzystne zapisy dotycz¹ce przysz³ych dzia³ek zniechêci³y potencjalnych nabywców. Mimo trzykrotnie ponawianych prób sprzeda¿y, nie by³o na nie amatorów. Radni postanowili wiêc wyraziæ zgodê na postawienie w tym miejscu budyn-

ków wielorodzinnych, nie wy¿szych jednak ni¿ 12,5 metra, czyli maksimum czterokondygnacyjnych. Ratusz ponowi zatem próbê sprzeda¿y owego terenu, co dla zad³u¿onego po uszy miasta nie jest bez znaczenia. Niestety to ju¿ jedna z ostatnich mo¿liwoœci zasilenia bud¿etu Sopotu poprzez zbycie w³asnoœci komunalnej. A co potem? Potop? (kmz)

Z komendantem Stra¿y Miejskiej w Sopocie Miros³awem Mudlaffem rozmawiamy na temat niedosz³ego referendum i zmian, jakie akcja Kongresu Nowej Prawicy wymusi³a.

Referendum? Totalne nieporozumienie Krzysztof M. Za³uski Riviera: Stra¿ Miejska zostaje. Referendum nie bêdzie… Odetchn¹³ Pan, Panie Komendancie? Miros³aw Mudlaff: Oczywiœcie, ¿e odetchn¹³em. Niepokój, w takiej sytuacji, nie jest chyba niczym nadzwyczajnym? Cieszê siê tym bardziej, ¿e mieszkañcy Sopotu nie dali siê zwieœæ politycznej hucpie garstki dzia³aczy zupe³nie nielicz¹cej siê ani w Sopocie, ani w Polsce partii. To œwiadczy o dojrza³oœci obywatelskiej mieszkañców naszego miasta. A mo¿e jednak z sopock¹ Stra¿¹ jest coœ nie tak, skoro aktywistom Kongresu Nowej Prawicy uda³o siê zebraæ prawie 3,5 tysi¹ca podpisów sopocian, a prezydent zarz¹dzi³ przeprowadzenie konsultacji spo³ecznych? Oczywiœcie, ¿e dostrzegamy potrzebê zmian w funkcjonowaniu Stra¿y Miejskiej, ale nie tylko na poziomie Sopotu, lecz równie¿ w ca³ej Polsce. Kilka lat temu opracowywane by³y projekty, zak³adaj¹ce stworzenie policji municypalnej. Niestety nie spotka³y siê one z pozytywnym odzewem. W zwi¹zku z tym zaprzestano nad nimi pracowaæ. Obecnie w województwie po morskim wdra¿any jest program standaryzacji stra¿y miejskich. Jest to program pilota¿owy, prowadzony przez wojewodê wspólnie z trzema komendantami stra¿y miejskich: gdañskim, rumskim i kwidzyñskim, którzy opracowali projekt standaryzacji. My, jako Stra¿ Miejska w Sopocie zg³osiliœmy akces przyst¹pienia do tego projektu i jeœli spe³nimy kryteria okreœlone w tym projekcie zostaniemy poddani procesowi certyfikacji. Co taki certyfikat daje nie konkretnie mieszkañcom? Przede wszystkim podnosi standardy naszej pracy, czyli mówi¹c w skrócie bêdziemy skuteczniejsi w zapewnianiu porz¹dku i bezpieczeñstwa na terenie Sopotu. Spe³nienie kryteriów potrzebnych do otrzy-

mania i utrzymania certyfikatu wymusza na funkcjonariuszach Stra¿y Miejskiej równie¿ wiêksz¹ transparentnoœæ i skutecznoœæ. Tego w³aœnie oczekuj¹ od nas zarówno mieszkañcy naszego miasta, jak i turyœci.

Fot. kmz

Stra¿ Miejska zostaje, podpisy sopocian znowu id¹ do kosza.

3

Wróæmy do konsultacji urzêdników z mieszkañcami… Czy nie jest to, aby kolejny medialny show Jacka Karnowskiego? Moim zdaniem, nie. Poniewa¿ te rozmowy z sopocianami ju¿ nam da³y wiedzê na temat tego, co w konkretnych dzielnicach jest najbardziej dla mieszkañców uci¹¿liwe, do jakich najczêœciej wykroczeñ dochodzi i w jaki sposób moglibyœmy te wykroczenia wyeliminowaæ. Czyli ma Pan ju¿ gotow¹ now¹ koncepcjê funkcjonowania Stra¿y? Na czym polegaæ bêd¹ ró¿nice? Ta koncepcja nie jest ca³kiem nowa. Zmiany w istniej¹cej formule maj¹ doprowadziæ do tego, aby poziom zadowolenia z naszej s³u¿by by³ wœród mieszkañców jak najwy¿szy. Pracujemy przede wszystkim nad skróceniem czasu reakcji, tj. czasu od momentu zg³oszenia przez mieszkañca problemu do momentu naszej interwencji. Aby to osi¹gn¹æ ograniczamy iloœæ rewirowych, a w ich miejsce tworzymy tzw. ogniwo patrolowo-interwencyjne. Polegaæ ma ono na tym, ¿e na jednej zmianie przynajmniej dwóch stra¿ników patrolowaæ bêdzie miasto w radiowozie, aby móc b³yskawicznie podj¹æ interwencjê. Czas reakcji skrócony zostanie w ten sposób do zaledwie kilku minut. Jednoczeœnie nast¹pi wzrost naszej skutecznoœci, a co za tym idzie i pozytywnego postrzegania Stra¿y Miejskiej przez obywateli. Jakie s¹ wed³ug Pana najwiêksze mankamenty sopockiej Stra¿y Miejskiej? Generalnie Stra¿ Miejska w Sopocie funkcjonuje prawid³owo. Proszê zwróciæ uwagê, ¿e nawet podczas spotkañ z mieszkañcami nie padaj¹ pod naszym adresem ¿adne uwagi. Oczywiœcie mo¿na przyczepiæ siê do tego, ¿e nie jesteœmy

Komendant Stra¿y Miejskiej Miros³aw Mudlaff.

obecni wszêdzie, ¿e czasem interwencja przebiega zbyt d³ugo, ale to siê przecie¿ mo¿e zdarzyæ w ka¿dej jednostce. Nam siê zdarza, choæ nie czêsto, poniewa¿ nie mamy wystarczaj¹cej iloœci funkcjonariuszy. Powstanie ogniwa patrolowointerwencyjnego, o którym wspomnia³em wymusi - w pewnym sensie - zwiêkszenie iloœci etatów. Obecnie brakuje nam minimum trzech funkcjonariuszy. Prezydent obieca³ nam ju¿ dodatkowe fundusze, wiêc ten problem powinniœmy mieæ w najbli¿szym czasie za³atwiony. Jeœli jest tak dobrze, to jak to siê sta³o, ¿e prawie 10 proc. mieszkañców Sopotu, chcia³o rozwi¹zania Pañskiej jednostki? Ka¿dy, kto choæ trochê siê orientuje w sopockich realiach, ten wie, ¿e pomys³ ze zorganizowaniem referendum nie wynika³ z niezadowolenia sopocian z naszej pracy, lecz z chêci zbicia kapita³u politycznego przez dzia³aczy Kongresu Nowej Prawicy. Oni takie referenda przygotowywali w wielu miastach, notabene z podobnym, czyli ¿adnym rezultatem. Ale to im nie przeszkadza, bo w

tej akcji nie chodzi o odwo³anie Stra¿y, tylko o zaistnienie w mediach. I to im siê uda³o - dziêki akcji referendalnej zrobili sobie bezp³atn¹ reklamê. A przy okazji skrzywdzili swoimi wypowiedziami masê pracuj¹cych z poœwiêceniem funkcjonariuszy. Dodam jeszcze, ¿e ich has³a z góry pozbawione by³y mo¿liwoœci realizacji, poniewa¿, aby je wprowadziæ w ¿ycie, to znaczy, aby przekazaæ innym podmiotom mo¿liwoœci i uprawnienia, jakie my obecnie posiadamy, trzeba by najpierw dokonaæ zmian ustawowych, o czym aktywiœci KNP doskonale wiedzieli. Jeszcze raz powtórzê dzia³aczom tej partii, nie chodzi³o tak naprawdê o istnienie lub likwidacjê Stra¿y Miejskiej w Sopocie, tylko o reklamê. No dobrze, a te 10 procent… Panie redaktorze, czym jest 10 procent niezadowolonych, niedoinformowanych, albo sfrustrowanych, wobec 90 procent zadowolonych, którzy nie podpisali list Kongresu? Dla nas to znakomity wynik. Natomiast dla nich to jest totalna kompromitacja.


4

TEMAT MIESI¥CA

Nr 11 (86) Listopad 2013

„Riviera” dotar³a do zapisu niecodziennego dialogu, do jakiego dosz³o pomiêdzy Piotrem Kurdzielem – radnym Sopotu i jednoczeœnie prezesem Spó³dzielni Mieszkaniowej „Przylesie”, a jednym z mieszkañców tego¿ osiedla. Rozmowa telefoniczna odby³a siê w obecnoœci zastêpczyni prezesa. Jej treœæ jest rzeczywiœcie szokuj¹ca – Kurdziel wykrzykuje w s³uchawkê m.in.: „Spieprzaj pan na ulicê!” Poza obelgami radny Kurdziel posun¹³ siê do odciêcia panu Rafa³owie Ch. pr¹du i próby sforsowania zamków w jego mieszkaniu.

CAR nie z tej epoki O sopockim radnym, Piotrze Kurdzielu zrobi³o siê g³oœno w zwi¹zku z ujawnieniem przez „Rivierê” dokumentów, z których wynika, ¿e w latach 80. zosta³ on zarejestrowany przez komunistyczn¹ S³u¿bê Bezpieczeñstwa, jako Tajny Wspó³pracownik o pseudonimie „Andrzej”. Prezes „Przylesia” zaprzecza wprawdzie wspó³pracy z SB, ale sposoby traktowania mieszkañców „swojego” osiedla, przypominaj¹ jako ¿ywo realia dawno minionych czasów. Byæ mo¿e radnemu Kurdzielowi pomyli³y siê epoki? Krzysztof M. Za³uski Wojciech Falgowski

D

o redakcji „Riviery” coraz czêœciej zg³aszaj¹ siê mieszañcy Sopotu zaniepokojeni patologi¹ szerz¹c¹ siê, ich zdaniem, w spó³dzielniach mieszkaniowych „Przylesie” i „Brodwi-

jego ojciec. W zwi¹zku tym p. Rafa³ za poœrednictwem prawnika wyst¹pi³ do spó³dzielni z wnioskiem o podpisanie z nim umowy najmu. Mia³ do tego pe³ne prawo, poniewa¿ w lokalu s³u¿bowym - bo taki statut mia³o mieszkanie – mieszka³ nieprzerwanie zarówno za ¿ycia pañstwa Ch. jak i obecnie, o czym przekonaliœmy

Brak odpowiedzi na korespondencjê kierowan¹ do prezesa i brak mo¿liwoœci osobistego wyjaœnienia sprawy w siedzibie spó³dzielni, nasuwa podejrzenie, ¿e Piotr Kurdziel przekonany jest, i¿ to on, niczym Piotr I Wielki, stanowi prawo na „Przylesiu” (i pewnie dlatego, niektórzy osiedlowi dowcipnisie nazywaj¹ go „Carem Przylesia”). Pojêcie o jego megalomani daje tak¿e nagranie, którego w siedzibie spó³dzielni dokona³ p. Rafa³. W kilkunastosekundowej wypowiedzi prezesa Kurdziela najbardziej uderza zdanie: „IdŸ pan spieprzaj na ulicê!” W dalszej czêœci zapisu s³ychaæ równie¿ g³os wiceprezes „Przylesia”, która przyznaje, ¿e wy³¹czenia pr¹du dokonano „na polecenie pana prezesa”. Kobie-

ta odmawia jednak pisemnego potwierdzenia tego faktu, t³umacz¹c siê, ¿e prezes osobiœcie zabroni³ jej wydawania p. Rafa³owi jakichkolwiek zaœwiadczeñ. Wiceprezes dodaje równie¿, ¿e musi wykonywaæ wszystkie polecenia swojego zwierzchnika, bo w przeciwnym razie straci pracê. Odstrzeliæ pewn¹ czêœæ cia³a Pikanterii sprawie dodaje niew¹tpliwie fakt, ¿e po zamieszczeniu przez nas informacji o ca³ej sprawie na face booku, prezes Kurdziel nazwa³ na tym¿e forum p. Rafa³a Ch.: „intruzem, który próbuje zagarn¹æ mienie spó³dzielni du¿ej wartoœci, próbuj¹c przy tym sk³adaæ nam niemoralne propozycje.” W tym samym poœcie napisa³ równie¿: „W innych realiach,

Prezes Kurdziel nakaza³ zdemontowanie drzwi prowadz¹cych na klatkê schodow¹.

no”. Narzekaj¹ zw³aszcza na nêkanie, nie liczenie siê z potrzebami mieszkañców i zupe³nie przedmiotowe traktowanie ich przez zarz¹dców spó³dzielni. Jedn¹ z takich osób jest p. Rafa³ Ch. (nazwisko znane redakcji), którego prezes „Przylesia” próbuje pozbawiæ mieszkania po niedawno zmar³ych rodzicach. „Oczywista” oczywistoœæ Rodzice pana Rafa³a pracowali i mieszkali w spó³dzielni „Przylesie” 30 lat. Oboje zatrudnieni byli w dziale technicznym, gdzie wykonywali prace gospodarcze. Na podstawie umowy najmu, zajmowali wraz ze swoim synem mieszkanie s³u¿bowe w jednym z dziesiêciopiêtrowych bloków przy ul. 23. marca. Na pocz¹tku 2013 roku zmar³a matka p. Rafa³a. Kilkanaœcie dni temu odszed³

siê osobiœcie. Podpisanie takiej umowy nastêpuje za zgod¹ zarz¹du spó³dzielni (przy dobrej woli jej prezesa), albo (w wypadku jej braku) na mocy orzeczenia s¹du cywilnego. Piotr Wielki „Przylesia” Nie czekaj¹c na prawomocny wyrok, prezes Kurdziel przyst¹pi³ do dzia³ania. Na jego zlecenie pracownicy techniczni spó³dzielni (co zosta³o utrwalone na zdjêciach) zniszczyli zamki do mieszkania p. Rafa³a, uszkodzili przy³¹cze energetyczne i od³¹czyli pr¹d oraz zdemontowali drzwi na klatkê schodow¹. Kolejnym krokiem by³o wywieszenie na osiedlowych tablicach og³oszeñ informacji o chêci zbycia przez spó³dzielniê lokalu (wraz z lokatorem) na drodze przetargu. Co istotne, nast¹pi³o to w sytuacji, kiedy stan prawny lokalu nie by³ i nadal nie jest uregulowany.

Pracownicy Piotra Kurdziela zaplombowali drzwi do lokalu p. Rafa³a. Zrobili to w czasie jego nieobecnoœci.

Pracownik SM „Przylesie” odcina pr¹d w mieszkaniu p. Rafa³a Ch. na polecenie prezesa Kurdziela.

krajach odstrzelono by takiej osobie pewn¹ czêœæ cia³a. W tym konkretnym przypadku na chamstwo mo¿na odpowiedzieæ tylko tym samym. Tylko z³odziej i intrygant korzysta w takiej sytuacji z dyktafonu”. Niestety nie uda³o nam siê dowiedzieæ, jakie realia i jaki kraj pan prezes ma na myœli, nabra³ bowiem wody w usta, a po kilku dniach w ogóle usun¹³ swoje posty z internetu. Byæ mo¿e uzna³, ¿e odpowiedŸ na nasze pytanie jest tak oczywista, ¿e nie warto zaprz¹taæ ni¹ sobie g³owy – co, bior¹c pod uwagê jego nie do koñca jasne powi¹zania z komunistyczn¹ bezpiek¹, wydaje siê ca³kiem zrozumia³e. Czy Temida zajmie siê Kurdzielem? W korespondencji ze spó³dzielni¹ pe³nomocnik p. Rafa³a Ch. doœæ ostro¿nie podchodzi do sprawy. Ze strony jego klienta jest te¿ wyraŸna wola porozumienia siê z zarz¹dem „Przylesia”. Sprawa wydaje siê bezsporna - nast¹pi³o naruszenie posiadania mieszkania ze strony pracowników spó³dzielni, za co odpowiedzialnoœæ ponosi osobiœcie prezes Piotr Kurdziel. Spór o to, kto stanowi prawo na „Przylesiu” wyjaœni zapewne s¹d - chocia¿ kwestia ta powinna byæ tak¿e rozstrzygana w kategoriach ludzkich i moralnych. Takie przypadki, nag³aœniane w mediach ogólnopolskich, a dotycz¹ce historii lo-

katorów szykanowanych przez w³adze spó³dzielni, wzbudza³y zdecydowany sprzeciw spo³eczny. Podobnie reaguj¹ bli¿si i dalsi s¹siedzi p. Rafa³a, z których czêœæ równie¿ obawia siê szykan ze strony „Cara Przylesia”. Nie wiele lepiej przedstawia siê sytuacja na najwiêkszym sopockim osiedlu – Brodwinie, o czym napiszemy w najbli¿szych numerach „Riviery”. Nadu¿ycia spó³dzielczej administracji nie s¹ jednak spraw¹ wy³¹cznie dla mediów. Przypadkiem prezesa Kurdziela, który jest tak¿e radnym Sopotu oraz przewodnicz¹cym komisji rewizyjnej w Radzie Miasta, powinien zaj¹æ siê przede wszystkim szef sopockich radnych, Wieczes³aw Augustyniak – bo to chyba w jego gestii le¿y wyjaœnienie, czy radny Kurdziel nie przekroczy³ przypadkiem norm spo³ecznych, i czy godnie sprawuje mandat, powierzony mu przez sopockich wyborców. Z ostatniej chwili Ju¿ po zamkniêciu tego numeru otrzymaliœmy informacjê, ¿e licytacja lokalu p. Rafa³a Ch. zosta³a czasowo wstrzymana. Piotr Kurdziel próbowa³ równie¿ nak³oniæ p. Rafa³a do zaniechania upublicznienia zapisu nagranej w siedzibie spó³dzielni mieszkaniowej rozmowy.


TEMAT MIESI¥CA

Nr 11 (86) Listopad 2013

5

Co dalej z „afer¹ Karnowskiego”? Czy prezydent Sopotu jest winny wielow¹tkowej korupcji, czy mo¿e – jak usi³uje to przedstawiaæ w mediach - pad³ ofiar¹ spisku s³u¿b specjalnych? Kwestia ta rozstrzygniêta zostanie w najbli¿szym czasie przez niezawis³y s¹d.

Przysz³a kryska na Matyska? Wygl¹da na to, ¿e po piêciu latach przepychanek w sprawie „afery Karnowskiego” wreszcie coœ drgnê³o. Czy mo¿na jednak liczyæ na to, ¿e nast¹pi d³ugo oczekiwany prze³om i dojdzie do skazania lub uniewinnienia osób w nim oskar¿onych? A mo¿e raczej sprawa siê przedawni? W koñcu nawet sam Jacek K. ca³kiem otwarcie mówi, ¿e jego proces potrwa zapewne kolejne 5 lat… Krzysztof M. Za³uski Wojciech Falgowski

A

kta Jacka Karnowskiego i czterech pozosta³ych oskar¿onych w tzw. „aferze sopockiej” wracaj¹ do S¹du Rejonowego w Sopocie. Termin pierwszej rozprawy wyznaczony zostanie prawdopodobnie na luty 2014 r. Wczeœniej, bo ju¿ 2 grudnia, odbyæ siê ma posiedzenie S¹du Okrêgowego w Gdañsku. Nawet dobre duchy zawodz¹ „Afera Karnowskiego” ci¹gnie siê ju¿ pó³ dekady. Jej g³ównymi „bohaterami” s¹ prócz urzêduj¹cego od 15 lat prezydenta Sopotu - jego kierowca, Jaros³aw S., sekretarz Urzêdu Miasta, Wojciech Z. oraz dwóch trójmiejskich przedsiêbiorców: diler samochodowy, W³odzimierz G. i przedsiêbiorca budowlany, Marian D. Uwa¿ny obserwator spektaklu, rozgrywanego zarówno w mediach jak i na salach s¹dowych, mo¿e odnieœæ wra¿enie, ¿e jakieœ dobre duchy robi¹ wszystko, aby oczyœciæ oskar¿onych ze stawianych im zarzutów, a przynajmniej tak przeci¹gn¹æ sprawê, aby owe zarzuty siê przedawni³y. Na kolejnych posiedzeniach w przybytkach Temidy piêtrzone s¹ w¹tpliwoœci, wskazywane niejasne kwestie, mno¿one ekspertyzy, redukowane kolejne zarzuty, piêtnowane dzia³ania bezlitosnych dla g³ównego oskar¿onego prokuratorów… Lecz kiedy zdawaæ siê ju¿ mog³o, ¿e prezydent Sopotu zostanie ca³kowicie zrehabilitowany, a podnoszone przez prokuraturê zarzuty oka¿¹ siê fa³szywkami spreparowanymi na u¿ytek prowadzonej przeciwko Karnowskiemu politycznej nagonki, nagle w dobrze naoliwionej maszynce propagandowej coœ siê zaciê³o.

Dok³adnie rok temu prokurator generalny, Andrzej Seremet wniós³ wniosek o kasacjê umorzenia czêœci w¹tków w sprawie Karnowskiego, a S¹d Najwy¿szy siê do niej przychyli³. W efekcie tego rozstrzygniêcia piêciu oskar¿onym przywrócono wszystkie zarzuty uchylone uprzednio przez przewodnicz¹c¹ II Wydzia³u Karnego sêdziê S¹du Resonowego Mariê Bradtke.

ma na swoim koncie jeszcze cztery inne przestêpstwa. Œledczy zarzucaj¹ mu uzyskanie korzyœci maj¹tkowej od W³odzimierza G. w postaci 12 nieodp³atnych napraw samochodu, nieodp³atnej us³ugi budowlanej polegaj¹cej na wykonaniu wykopu na prywatnej posesji Karnowskiego, transportu wydobytego gruntu oraz z³o¿enie fa³szywego oœwiadczenia w toku postêpowania przetargowego.

Przeci¹ganie liny Jak informuje rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Szczecinie, Anna Gaw³owska-Rynkiewicz, „prokurator wykonuje czynnoœci koñcowe i w grudniu podejmie decyzjê w sprawie przeciwko Jackowi Karnowskiemu. Dotyczy³a ona bêdzie ¿¹dania od S³awomira Julke obietnicy udzielenia korzyœci maj¹tkowej w postaci przekazania Karnowskiemu dwóch mieszkañ (w tym legendarnego ju¿ „mieszkania na mamê”). Wczeœniej gdañska prokuratura dwukrotnie - w 2010 i 2011 r. - kierowa³a do S¹du Rejonowego w Sopocie akt oskar¿enia i za ka¿dym razem s¹d ten - przychylaj¹c siê do wniosku obrony - zwraca³ akta prokuraturze do uzupe³nienia o dodatkowe ekspertyzy fonoskopijne. Czas potrzebny na sporz¹dzenie takiej ekspertyzy to oko³o pó³ roku. Kiedy jednak zbli¿a³ siê termin jej wykonania, pe³nomocnicy oskar¿onego sk³adali dodatkowe pytania, co ponownie odsuwa³o w czasie moment zakoñczenia œledztwa. Rozpatrzenie wniosków przez prokuraturê szczeciñsk¹ zabra³o kolejny rok, gdy¿ oprócz pytañ dotycz¹cych ekspertyz, adwokatki Karnowskiego z³o¿y³y wniosek o przeprowadzenie „dowodu ze spaceru” S³awomira Julke i Jacka Karnowskiego, w trakcie, którego dosz³o do nagrania rozmowy obu mê¿czyzn. Wed³ug prokuratury, poza spraw¹ mieszkañ Karnowski

Temida nie zawsze œlepa Jak ju¿ wielokrotnie pisaliœmy na ³amach „Riviery”, „afera Karnowskiego” to nie tylko jedna z najpowa¿niejszych afer ³apowniczych III RP i chyba najbardziej ¿enuj¹cy przejaw upadku standardów ¿ycia publicznego w Polsce. To tak¿e jeden z najlepiej przygotowanych spektakli medialnych ostatnich lat. Jego celem by³o wyrobienie w obserwatorach pogl¹du, ¿e ¿adnej afery nie by³o, a uczciwy urzêdnik pad³ ofiar¹ politycznej nagonki i „jakiegoœ uk³adu zamkniêtego”. Z takim przedstawianiem sprawy zgadzali siê równie¿ sêdziowie - przynajmniej do chwili ujawnienia „taœm Milewskiego”. Po ich upublicznieniu prezes gdañskiego s¹du sam sta³ siê na moment bohaterem „afery Karnowskiego”. Wczeœniej prokuratura bada³a m.in. jego kontakty z oskar¿onym o korupcjê handlarzem samochodów, W³odzimierzem G. W trakcie postêpowania œledczy ustalili, ¿e w przededniu wydania orzeczenia o wypuszczeniu z aresztu Jacka Karnowskiego, G. by³ w domu sêdziego Milewskiego. Sêdzia zosta³ przes³uchany, mia³ nawet zeznawaæ przed s¹dem, ale jego podw³adni sprawê umorzyli. Wraz z zawieszeniem w czynnoœciach Milewskiego, zmiany nast¹pi³y tak¿e na stanowisku Przewodnicz¹cej II Wydzia³u Karnego SSR w Sopocie. Anna Lewandowska za-

st¹pi³a sêdziê Mariê Bradtke (by³¹ asystentkê w Wydziale Wizytacyjnym kierowanym przez Milewskiego), która hurtowo wrêcz umarza³a sprawy zwi¹zane z sopockim Urzêdem Miasta.

A mo¿e jednak dymisja? Niepokoiæ mo¿e równie¿ znajomoœæ J. Karnowskiego z dwoma ostatnimi ministrami sprawiedliwoœci – Jaros³awem Gowinem i Markiem Biernackim. Ten pierwszy ju¿ 22 lipca 2008 r., czyli w zaledwie 11 dni po wybuchu afery udzieli³ „Gazecie Wyborczej” wywiadu, w którym jednoznacznie stwierdzi³: „Jestem przekonany, ¿e Karnowski jest niewinny”. W ci¹gu 23 lat kariery urzêdniczej, Karnowski zbudowa³ gêst¹ sieæ nieformalnych zale¿noœci i biznesowo-politycznych wiêzi. Wtajemniczeni nazywaj¹ ten uk³ad sopockim „Golden Teamem”. Ocenia siê, ¿e liczba ludzi uzale¿nionych bezpoœrednio lub poœrednio od prezydenta Sopotu - wraz z radnymi, urzêdnikami i osobami, których interesy wymagaj¹ koncesji i innych zezwoleñ wydawanych przez ratusz - to armia

ponad 3.200 osób, z rodzinami daje to oko³o 10 tysiêcy potencjalnych wyborców. Mimo, ¿e „uk³ad” nadal istnieje, wyczuwalna jest powolna, ale znacz¹ca erozja pozycji Jacka K. I wydaje siê, ¿e po upadku sêdziego Milewskiego, równie¿ w „aferze Karnowskiego” coœ wreszcie drgnê³o. W najbli¿szych miesi¹cach rusza a¿ piêæ procesów karnych w tej sprawie. Czy Jacek Karnowski zdo³a pogodziæ obronê swoich prywatnych interesów z obowi¹zkami urzêdniczymi? Czy zaanga¿owanie w sprawy karne nie odbije siê na - i tak ju¿ zaszarganym - wizerunku naszego miasta? A mo¿e jednak - tak jak inni „ludzie honoru”, wywodz¹cy siê z Platformy Obywatelskiej – Jacek Karnowski powinien podaæ siê w koñcu do dymisji? Taka decyzja by³aby nie tylko aktem odwagi z jego strony, lecz przede wszystkim da³aby Sopotowi impuls do nowego otwarcia. REKLAMA


6

AKTUALNOŒCI

Nr 11 (86) Listopad 2013

Ponad stuletnia zabytkowa wiata niszczeje, a urzêdnicy nie reaguj¹.

Prezydenckie obiecanki-cacanki

Piórkiem Kaktusa

fot. Wojciech Falgowski

Czytaj¹c niektóre wypowiedzi w³odarzy Sopotu, rzeczywiœcie mo¿na uwierzyæ w ich dobre intencje. Starannie dobrane s³owa i obietnice za³atwienia kolejnych spraw, stwarzaj¹ wra¿enie, ¿e sprawy te s¹ tak proste w realizacji, i¿ w zasadzie ju¿ s¹ za³atwione. Rzeczywistoœæ, ró¿ni siê jednak od urzêdniczych deklaracji dosyæ znacznie.

Wojciech Falgowski Wiata o d³ugoœci 70 m sk³adaj¹ca siê z 7 przêse³ - sta³a na sopockim peronie od 1910

roku. Jej obecna wartoœæ w cenie z³omu wynosi ok. 26 tys. z³otych. Dwa lata temu na stacji PKP Sopot rozpocz¹³ siê remont peronu dla poci¹gów dalekobie¿nych. W zwi¹zku z moder-

nizacj¹ linii kolejowej E65 Warszawa – Gdynia, peron ten zosta³ wyd³u¿ony i poszerzony, a wiata zdemontowana. Oburzy³o to mi³oœników sopockich zabytków, którzy domagali siê ponownego ustawienia na peronie zabytkowej wiaty. W mediach natychmiast posypa³y siê pomys³y i obietnice urzêdników. W³adze miasta deklarowa³y, ¿e czêœæ przêse³ wykorzystaj¹ na Hipodromie, a resztê przy budowie mini-targowiska, które mia³o powstaæ w pobli¿u al. Niepodleg³oœci, na placyku bêd¹cym przed³u¿eniem ul. 1 Maja i Boh. Monte Cassino. - Ta czêœæ al. Niepodleg³oœci bêdzie w przysz³ym roku rewitalizowana – obiecywa³ wów-

czas wiceprezydent Sopotu Bartosz Piotrusiewicz. - Czêœci wiaty zostan¹ wykorzystane przy budowie zadaszenia dla straganów. Póki co, pomimo licznych interwencji Towarzystwa Przyjació³ Sopotu wiata le¿y... tak jak wspania³e pomys³y urzêdników. Czy wiata podzieli los kamiennych wanien fontanny Jasia Rybaka, po których pozosta³y tylko po³amane szc¹tki? A mo¿e warto ws³uchaæ siê w g³oœ mi³oœników starej sopockiej architektury i po przeprowadzeniu prac renowacyjnokonserwatorskich postawiæ wiatê przy nowym wyjœciu z peronów PKP pomiêdzy ul. Kolejow¹ a Niepodleg³oœci.

Powsta³ film dokumentalny „Sopocianie. Czas nadziei”.

Pierwsza Sopocka Próba Œpiewów Patriotycznych na £ysej Górze

Cenna inicjatywy Muzeum Sopotu

Œwiêto 11 listopada w Sopocie

Muzeum Sopotu postanowi³o przeœledziæ losy mieszkañców kurortu, którzy przybyli tu w pierwszych latach powojennych, oraz ukazaæ odbudowê i rozwój zniszczonego podczas dzia³añ wojennych miasta. Ogólna nazwa tej inicjatywy brzmi: „Sopocianie 1945-1948”. Na kanwie tego pomys³u powsta³ film pod tytu³em: „Sopocianie. Czas nadziei”. W pierwszym tygodniu listopada odby³a siê zamkniêta prapremiera obrazu, pierwszy pokaz dla publicznoœci jest zaplanowany na 4 grudnia br. o godzinie 18:00. Film bêdzie wyœwietlany w Teatrze na Pla¿y we wszystkie grudniowe œrody, oraz 8 stycznia 2014 roku. Zawsze o tej samej porze. Przewiduje siê tak¿e projekcje w sopockich szko³ach i bibliotekach.

Ju¿ wczeœniej Muzeum Sopotu zaaran¿owa³o wystawê pod tym samym tytu³em. Aktualnie organizowane s¹ konkursy dla m³odzie¿y szkolnej, prelekcje i wyk³ady, obejmuj¹ce temat pierwszych powojennych lat kurortu. Przeprowadzane s¹ te¿ kwerendy w archiwach. Ca³oœæ tych prac Muzeum Sopotu zamierza wydaæ w formie ksi¹¿kowej pod tytu³em: „Sopot 1945-1948”.

Œwiêto Niepodleg³oœci mo¿na obchodziæ na wiele sposobów. Jedni id¹ w Marszu Niepodleg³oœci, inni wybieraj¹ spacer do miejsca szczególnej pamiêci narodowej, jeszcze inni uczestnicz¹ w miejskim festynie. Wojciech Falgowski

W

Sopocie, podobnie jak w latach ubieg³ych, oficjalne uroczystoœci rozpoczê³y siê w koœciele œw. Jerzego msz¹ za Ojczyznê. Po jej zakoñczeniu uczestnicy nabo¿eñstwa przemaszerowali pod Pomnik Martyrologii Mieszkañców Sopotu,

gdzie z mieszkañcami miasta spotkali siê samorz¹dowcy, kombatanci, ¿o³nierze, policjanci oraz delegacja Zwi¹zku Polaków na Bia³orusi. I to w³aœnie nasi Rodacy ze Wschodu, s¹ ¿ywym dowodem, ¿e Œwiêto Niepodleg³oœci jest najwa¿niejszym z polskich œwi¹t, bo upamiêtnia odrodzenie siê Pañstwa Polskiego po 125 latach niewoli. To oni pokazuj¹

nam, ¿e warto zajrzeæ w ten temat du¿o g³êbiej, i przypomnieæ sobie, co w okresie wojny podnosi³o Polaków na duchu, motywowa³o do godnej postawy w obronie Ojczyzny, co przypomina³o, ¿e nasz kraj istnia³, mimo ¿e nie by³o go na mapach. Tym czymœ by³a muzyka patriotyczna i pieœni narodowe . 11 listopada br. na £ysej Górze po raz pierwszy zorgani-

(kmz)

Zwracamy siê z gor¹cym apelem do sopocian o udostêpnianie wspomnieñ i materia³ów ikonograficznych obrazuj¹cych wojenne zniszczenia naszego miasta. Pliki tekstowe lub skany zdjêæ proszê przesy³aæ na adres autora: gargi1961@interia.pl lub redakcji riviera-77@o2.pl. W przypadku niemo¿noœci wykonania kopii w formie elektronicznej, równie¿ proszê o kontakt. Prace te wykonamy we w³asnym zakresie.

OdwiedŸ nas równie¿ na:

facebook.com/riviera.gazeta

fot. Wojciech Falgowski

bezplatna gazeta opinii

zowana zosta³a impreza towarzysz¹ca oficjalnym, sopockim obchodom Œwiêta Niepodleg³oœci. Nadano jej nazwê „Pierwsza Sopocka Próba Œpiewów Patriotycznych”. Gospodarzem tego spotkania by³ Mariusz Hajduk z Sopockiego Oddzia³u „Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego oraz druh Andrzej Œliwski z 36 Sopockiej Dru¿yny Harcerskiej. Organizatorzy zadbali o takie atrakcje jak wystêp akrobatyczny, wizyta grupy rekonstrukcji historycznych oraz bigos. Dopisali równie¿ goœcie, dla których przygotowano okolicznoœciowe œpiewniki. Impreza, chocia¿ odbywa³a siê pod go³ym niebem, zgromadzi³a tak du¿¹ iloœæ chêtnych do œpiewania, ¿e harcerze musieli dostawiaæ nowe ³awy. Tak du¿a frekwencja œwiadczy niezbicie o potrzebie takich spotkañ. „Pierwsza Sopocka Próba Œpiewów Patriotycznych” by³a te¿ kolejn¹ prób¹ o¿ywienia tej czêœci Sopotu poza sezonem narciarskim, do czego od lat d¹¿¹ w³aœciciele restauracji „Sabat” i „Koliba”. W tym roku gastronomicy z £ysej Góry zorganizowali ju¿ Misterium Mêki Pañskiej, piknik militarny oraz wiele innych imprez rekreacyjnych.


WIELCY SOPOCIANIE Hanna Domañska 1932-2009

„Cz³owiek odchodzi, miejsce po nim – pozostaje…” Wojciech Fu³ek

N

ie chce siê wierzyæ, ¿e od œmierci Hanny Domañskiej minê³y ju¿ 4 lata. Jej nowych, kolejnych ksi¹¿ek bêdzie mi osobiœcie niezwykle brakowaæ. By³em bowiem najczêœciej ich pierwszym czytelnikiem, recenzentem i ¿yczliwym opiekunem. I nigdy siê na nich nie zawiod³em, bo wszystkie by³y owocami jej benedyktyñskiej wrêcz pracowitoœci oraz gigantycznej wiedzy historyka, konserwatora zabytków i pasjonata. A poœmiertne opracowanie pt. „Hanna Domañska i jej œwiat” z roku 2011, poœwiêcone jej licznym osi¹gniêciom naukowym, zawodowym i literackim tylko

po czêœci i fragmentarycznie oddaje bogactwo jej dorobku na tych polach i pozostawionej nam twórczej spuœcizny. Ale – dziêki zebraniu w jednym wydawnictwie rozproszonych do tej pory po gazetach i antenach radiowych wypowiedzi, wspomnieñ i wywiadów – przynosi te¿ obraz nie tylko popularnej pisarki, ale i osoby prywatnej, której los przeznaczy³ na wiêkszoœæ doros³ego ¿ycia tak magiczne miejsce, jak Sopot. Ostatnie lata Hanna Domañska, zwi¹zana z sopockim kurortem na sta³e ju¿ od roku 1946, czyli ponad pó³ wieku, poœwiêci³a bowiem na opracowanie niecodziennych wydawnictw - przewodników, doku-

mentuj¹cych codzienne ¿ycie Naszego Miasta. Opisywa³a w nich pasjonuj¹ce, czêsto zupe³nie nieznane lub zapomniane historie sopockich kamienic i budynków oraz ludzi z nimi zwi¹zanych. Dla mnie te wyprawy w przesz³oœæ, podobnie jak dla wielu innych mieszkañców oraz czytelników, bez pamiêci zakochanych w Sopocie, s¹ bezcennymi wrêcz œwiadectwami œwiata, który kiedyœ odszed³, wydawa³oby siê bezpowrotnie, a który Pani Hania dla nas ocali³a i wskrzesi³a, misternie rekonstruuj¹c go z potrzaskanych fragmentów przesz³oœci. To dziêki niej o¿ywa³y – choæ na chwilê – dawne mieszczañskie salony œwiatowego k¹pieliska Zoppot, wype³nia³y siê gwarem nieist-

niej¹ce od dawna kawiarnie i restauracje, szmerem modlitwy – zniszczone synagogi czy niezrozumia³ymi dziœ rytua³ami – wolnomularskie lo¿e. Dawny Sopot – wskrzeszany w ksi¹¿kach Hanny Domañskiej – znów przemawia³ do nas wieloma jêzykami i przeniesionym nad urokliwy brzeg Ba³tyku wielonarodowym dziedzictwem kultury i obyczajów. To w du¿ej mierze przecie¿ jej w³aœnie zawdziêczamy przywrócenie Sopotowi dziedzictwa przesz³oœci, które nas wszystkich – nie tylko mieszkañców tego miasta - wci¹¿ wzbogaca. Ale bez niej Sopot bêdzie te¿, niestety, trochê ubo¿szy, mniej magiczny, mniej tajemniczy. I pozostaje ¿al, i¿ ju¿

nigdy nie powstanie kolejna czêœæ sopockich wêdrówek z Hann¹ Domañsk¹. Na szczêœcie dla nas – pozosta³ych – pozostawi³a ona wystarczaj¹co du¿o trwa³ych œladów, dziêki którym mo¿emy razem z ni¹ powêdrowaæ poza czas teraŸniejszy. To takie w³aœnie œlady z³o¿y³y siê na wspomnian¹ ju¿ publikacjê, poœwiêcon¹ Jej pamiêci. Mo¿na je te¿ odnaleŸæ na stronach niniejszego dodatku do sopockiej „Riviery” pt „Wielcy Sopocianie”, który rozpoczyna ca³y cykl prezentacji osób niezwykle zas³u¿onych dla Naszego Miasta, wobec których wszyscy mamy d³ug wdziêcznoœci i pamiêci. To œwietny pomys³ na przypomnienie sopockich pasjonatów i postaci, którzy pozostawili tu swoj¹ duszê i swoje serce. Œciskam serdecznie wszystkich kochaj¹cych Sopot” - tak¹ dedykacjê napisa³a Hanna Domañska na tytu³owej karcie swojej ostatniej ksi¹¿ki „Sopockie rozmaitoœci”.

Pani Haniu, nie tylko wszystkim kochaj¹cym Sopot bêdzie Pani boleœnie i dotkliwie brakowaæ!


WIELCY SOPOCIANIE Hanna Domañska 1932-2009

Most nad rozpo³owionym czasem Wojs³aw Brydak

K

iedy w 1960 roku wyl¹dowa³em w Sopocie na studiach, miasto mia³o dwa oblicza. Owszem, pere³ka krajobrazu, mekka cyganerii, oczko w g³owie filmowców, matecznik malarzy i jazzmanów, owszem, magia sopockich werand, wszystko splecione z legend¹ modnego k¹pieliska morskiego, siêgaj¹c¹ pocz¹tku wieku, i tak dalej. Z drugiej strony Sopot by³ jednak zagadk¹. Zw³aszcza dla takich jak ja przybyszów z g³êbi

Polski, œciœlej z Galicji, przyzwyczajonych do naturalnego kontaktu z przesz³oœci¹, nawi¹zanego nie na szkolnych lekcjach, lecz w codziennoœci, wrêcz na ulicy i w domu. W Sopocie mowa murów, budowli, rysunek leœnych œcie¿ek by³y nieoczywiste, pojmowalne tylko w trybie domys³u. Byle zakamarek, byle postrzelana fasada, mog³y kryæ nieprzeczuwalne tajemnice. Wysiedleni mieszkañcy zwinêli czarodziejski dywan i zabrali ze sob¹ tkaninê nazw, przenoœni, skojarzeñ. Ma³o kto mia³ pojêcie, czego tu chce od przechodnia ten lub ów kamieñ. Mówi¹c wprost: miasto by³o piêkne, pe³ne klimatów; wrêcz wymusza³o zachwyt i

mi³oœæ, a mimo to pozostawa³o obce. Nic dziwnego, ¿e byli w cenie wtajemniczeni przewodnicy, wnikaj¹cy w sekrety, strona po stronie ods³aniaj¹cy historiê, któr¹ nale¿a³o przyj¹æ do wiadomoœci i oswoiæ, je¿eli powojenny polski mieszkaniec Sopotu chcia³ w koñcu powiedzieæ „jestem u siebie”. Dlatego natychmiast zapada³y w pamiêæ nazwiska czy to Franciszka Fenikowskiego, Andrzeja Januszajtisa czy Edgara Milewskiego. To oni rozœwietlali zakamarki, przybli¿ali, t³umaczyli, oswajali. Do grona budowniczych tego mostu nad rozpo³owionym czasem nale¿a³a te¿ Hanna Domañska.

Obserwowa³am narastaj¹c¹ fascynacjê Pani Hani zabytkami i kultur¹ ¿ydowsk¹. Wiem, ¿e robi³a dokumentacjê cmentarza ¿ydowskiego w Sopocie na pocz¹tku lat osiemdziesi¹tych, a miasto Sopot po prostu umi³owa³a. Odkrywa³a tajemnice Sopotu metodycznie. (…) Pani Hania zwykle mówi³a ma³o, by³a nad wyraz powœci¹gliwa, ale wystarczy³o wzi¹æ Jej ksi¹¿kê do rêki, by zrozumieæ, ¿e ma³o mówiæ to wcale nie znaczy ma³o robiæ. Trud badawczy w publikacjach dr Domañskiej jest ogromny (… ) Do dzisiaj uwa¿am, ¿e to jej idei ratowania zabytków ¿ydowskich na Pomorzu zawdziêczamy wiêksz¹ wra¿liwoœæ spo³eczn¹, po prostu wiêcej wiemy. Alina Kietrys (dziennikarka) Hanna Domañska mia³a w³asny i niepowtarzalny styl narracji historycznej. Opisywa³a dzieje miasta poprzez losy poszczególnych domów i ulic, poprzez zawi³e losy jego mieszkañców. Ukazywa³a historiê jako ¿ywy proces, uœwiadamia³a nam, ¿e ka¿dy dom, budynek, w jakim ¿yjemy dziœ czy pracujemy, kryje przed nami tajemnice warte poznania, a nasza obecna bytnoœæ, bez wzglêdu na to, czy krótsza, czy d³u¿sza, jest naprawdê jedynie oczkiem w ³añcuchu historii, która nigdy siê nie koñczy”. Ma³gorzata Buchholz-Todoroska (dyrektor Muzeum Sopotu)

Po raz pierwszy zetkn¹³em siê z ni¹, jako autork¹ w roku 1988, w pierwszym gdañskim „Autografie”, gdzie by³em sekretarzem redakcji. Wypad³o to trochê pechowo. W jednym z pierwszych numerów zamieœciliœmy obszern¹ notê Hanny Domañskiej, dotycz¹c¹ przejmuj¹cego wówczas zaniedbywania w Trójmieœcie miejsc znacz¹cych historycznie. Tekst by³ wa¿ny, natomiast wydany zosta³ niepozornie, bo w tamtych czasach ogólnego niedoboru sk³adaliœmy dzia³ not tak ma³¹ czcionk¹, ¿e ledwie czyteln¹ bez lupy. Gorzej, bo póŸniejszy obszerny materia³ historyczny – o siedzibach gdañskich wolnomularzy – który Hanna Domañska z³o¿y³a nied³ugo przed upadkiem miesiêcznika, w roku 1990, ju¿ nie doczeka³ siê druku. Na szczêœcie czas pokaza³, ¿e pierwsze koty za ploty.

Kiedy w roku 1994 obj¹³em redakcjê „Rocznika Sopockiego” Hanna Domañska szybko znalaz³a siê w tym gronie autorów, od których zale¿y profil pisma. Jedni pisali czêœciej, inni rzadziej, lecz zawsze podsuwali w¹tki oryginalne, istotne, omawiali je zaœ gruntownie; obok Hanny Domañskiej przede wszystkim Roman Wapiñski, Marek Sperski, Jerzy M. Michalak, wreszcie nie tylko pisz¹cy, lecz i wyszukuj¹cy ciekawe teksty, Wojciech Fu³ek. Miêdzy innymi dziêki nim oswajanie przesz³oœci miasta stawa³o siê przygod¹. Hanna Domañska uœwiadamia³a wielobarwnoœæ sopockiej przesz³oœci. Poœwiêca³a uwagê kilku w¹tkom: losom dawnych mieszkañców miasta, niekiedy splecionym, z teraŸniejszoœci¹, a losy te pokazywa³a niejednokrotnie poprzez dzieje domów, budowli i ulic, dzieje zazwyczaj d³u¿sze ni¿ ludzka biografia. Kto przewija³ siê przez te domy, wrêcz trudno wyliczyæ. Naturalnie i Niemcy, i Polacy, ale tak¿e przygodni imigranci z najrozmaitszych zak¹tków Europy. I oczywiœcie ¯ydzi. Bowiem w pisarstwie Hanny Domañskiej – jako autorki „Rocznika Sopockiego” – dominowa³y dwa w¹tki: spo³ecznoœci ¿ydowskiej i masonerii. Szczególnie wa¿ny by³ ten pierwszy. Jak dalece, przekona³em siê przypadkiem, w po³owie lat dziewiêædziesi¹tych, kiedy zakonserwowany w Polsce antysemityzm nabra³ ¿ycia, próbowa³ domagaæ siê miejsca w publicznym dyskursie i kiedy zaczê³a siê toczyæ walka o utemperowanie tego w¹tpliwego – na szczêœcie

cherlawego – renesansu. Przez d³u¿szy czas odbiera³em telefony pani Hanny, to zaniepokojonej czyimiœ wypowiedziami, to pytaj¹cej o zdanie, jak to czy owo prostowaæ czy kontrowaæ. Czu³o siê w tym autentyczny lêk – i to nie o siebie. Nie by³a polemistk¹, nie mia³a bojowego temperamentu dziennikarskiego, ale w tej sferze nie uznawa³a kompromisów i mam wra¿enie, ¿e taka stanowcza postaw¹ autorki spokojnych prac historycznych zapewne wiêcej znaczy w sferze publicznej ni¿ zapominane po tygodniu wojenki gazetowe. Pisa³a bardzo du¿o, opublikowa³a ponad 230 pozycji wliczaj¹c w to ksi¹¿ki i artyku³y, publikowane w wielu pismach, od roczników, po dzienniki, od „G³osu Wybrze¿a” po „Fo³ks Sztyme”. Niezale¿nie od wk³adu w opisanie Sopotu, ma ogromny udzia³ w opisaniu zabytków Gdañska i Pomorza, a jej dokumentacje naukowo-historyczna sk³adaj¹ siê na listê ponad szeœædziesiêciu prac. Przez d³u¿szy czas niewiele wiedzia³em o jej ¿yciu prywatnym, doœæ póŸno zda³em sobie sprawê jak ciep³e i wzruszaj¹ce by³o jej ma³¿eñstwo z Leonem Lifschesem, ¯ydem, któremu uda³o siê ca³o przejœæ przez burze drugiej wojny œwiatowej, w tym z broni¹ w rêce. Do dziœ zadziwia jego dba³oœæ o pamiêæ o ¿onie. I do dziœ zadziwia, ile serca jego ¿ona w³o¿y³a w sprawy ¿ydowskie – ta wychowanka sióstr sercanek oraz urszulanek, która kaza³a pochowaæ siê po œwiecku.

Pozna³em swoj¹ ¿onê w Sopocie i to miejsce po³¹czy³o nas do koñca jej ¿ycia – wspóln¹ pasj¹ odkrywania przesz³oœci i ocalania dla potomnych jej œladów. Sopocki cmentarz ¿ydowski w najwiêkszej mierze w³aœnie jej aktywnoœci, konserwatorskiej wiedzy i uporowi zawdziêcza swoje ocalenie. Przez lata zaniedbany i zapomniany, zosta³ jej staraniem przywrócony do obiegu spo³ecznej pamiêci. Trochê siê nawet dziwiê, kiedy dziœ ktoœ usi³uje – korzystaj¹c z jej wiedzy, ksi¹¿ek i pracy – budowaæ now¹ historiê tego miejsca, ca³kowicie zapominaj¹c o zas³ugach Hani w tej materii. To boli, zw³aszcza, ¿e nikt nie poœwiêci³ siê tak Sopotowi, jak ona, opisuj¹c kolejne fragmenty jego przesz³oœci. Jestem natomiast niezmiernie wdziêczny tym, którzy – jak prof. Józef Borzyszkowski, Alina Kietrys czy Wojciech Fu³ek – ci¹gle kultywuj¹ pamiêæ o Hani i staraj¹ siê przybli¿yæ jej sylwetkê oraz pisarskie i zawodowe osi¹gniêcia kolejnych pokoleniom sopocian. Leon Lifsches bezplatna gazeta opinii

Wk³adka „Wielcy Sopocianie” powsta³a z inicjatywy Leona Lifschesa - mê¿a zmar³ej w roku 2009 sopockiej pisarki, Hanny Domañskiej, laureatki m.in. presti¿owej nagrody Sopockiej Muzy. Wœród prezentowanych materia³ów znalaz³y siê m.in. fragmenty wspomnieñ, zamieszczone w poœmiertnym wydawnictwie poœwiêconym jego ¿onie „Hanna Domañska i jej œwiat”, opublikowanym w roku 2011.


WIELCY SOPOCIANIE Hanna Domañska 1932-2009

Sopockie œwiaty Hanny Domañskiej Józef Borzyszkowski

S

opot od lat kszta³tuj¹c swoje wspó³czesne oblicze, odzyskuje te¿ dawne dzieje, a jego mieszkañcy maj¹ mo¿liwoœæ pog³êbiania swojej wiedzy i œwiadomoœci historycznej dziêki ludziom, którzy za pan brat s¹ z histori¹ i krajobrazem kulturowym miasta i regionu. W dziedzinie odkrywania przesz³oœci i popularyzacji wiedzy, miêdzy innymi o dawnym, a zarazem wspó³czesnym Sopocie, obok niezapomnianego œp. Franciszka Mamuszki z Oliwy, najpiêkniejsze ksi¹¿ki napisa³a Hanna Domañska – zmar³a w 2009 roku obywatelka tego¿ miasta, zakorzeniona w dziejach Pomorza i Polski oraz kulturze nie tylko europejskiej. Hanna Domañska urodzi³a siê w Poznaniu 23 listopada 1932 r., jako córka Leona Domañskiego i Bo¿eny z Tucholskich. Okupacjê hitlerowsk¹ prze¿y³a w Warszawie, a po wojnie w 1946 roku zamieszka³a w Sopocie, gdzie zmar³a 10 wrzeœnia 2009 roku i pochowana zosta³a na tamtejszym cmentarzy komunalnym. W jej bogatej twórczoœci, zw³aszcza tej dotycz¹cej Sopotu, niejednokrotnie trafiamy na rodzinne w¹tki, fragmenty wspomnieñ i dokumentacji fo-

tograficznej jej bliskich, Ukoñczywszy szko³ê podstawow¹ urszulanek w Gdyni i Liceum Hotelarskie w Sopocie (1951), jako wychowanka sopockiego Ogniska Sztuk Plastycznych studiowa³a najpierw w Wy¿szej Szkole Sztuk Plastycznych w Sopocie. W roku 1953 przenios³a siê na Uniwersytet Miko³aja Kopernika w Toruniu, gdzie studiowa³a zabytkoznawstwo i konserwatorstwo na Wydziale Sztuk Piêknych, zdobywaj¹c tytu³ magistra w 1959 roku. W 1977 na Politechnice Wroc³awskiej uzyska³a stopieñ doktora nauk technicznych. Przez lata do emerytury w 1989 roku pracowa³a w s³u¿bach konserwatorskich w Gdañsku, ostatnio w Gdañskim Oœrodku Dokumentacji Zabytków. Dziêki temu dotar³a do wielu Ÿróde³, miejsc i ludzi oraz zebra³a tak¿e w domowym archiwum bogaty materia³ historyczny, umo¿liwiaj¹cy jej, po skoñczeniu pracy zawodowej, owocn¹ dzia³alnoœæ pisarsk¹ (…). Ostatnie lata ¿ycia i twórczoœci Hanny Domañskiej to niemal wy³¹cznie Sopot. To opisywanie dziejów sopockich kamienic, ich budowniczych, gospodarzy, mieszkañców i goœci – ludzi ró¿nych religii i narodowoœci. To wiêcej ni¿ trylogia, bo cztery ksi¹¿ki ukazuj¹ce siê rok po roku pod patronatem Urzêdu Miasta i

ówczesnego wiceprezydenta, sprawuj¹cego pieczê tak¿e nad sprawami kultury, zaprzyjaŸnionego z domem Hanny Domañskiej, Wojciecha Fu³ka (…) Sprawuj¹cy przyjacielsk¹ opiekê na d pisark¹ w swojej przedmowie do ostatniego jej dzie³a, zatytu³owanej „Pokochaæ Sopot”, promuj¹c to dzie³o, zamieœci³ on na koñcu wiersz w³asnego autorstwa pt. „Kocham to miasto” – swoista litaniê uwielbienia wszystkiego, co na œwi¹teczny i codzienny

Wiele lata temu (1971) znany publicysta „Tygodnika Powszechnego”: Stefan Kisielewski napisa³, ¿e Sopot to miasto pe³ne wszelkiej sprzecznoœci w czasie i przestrzeni, w historii i demografii, gdzie nie by³o dwóch podobnych domów, ani piêciu ludzi z pochodz¹cych z jednego miejsca (…) A aktor Marek Kondrat stwierdzi³ krótko: Lubiê Sopot jak wino, bo Sopot trwa, a wino wiadomo, im starsze, tym lepsze. Tylko, ¿e wino jak ludzie jest ró¿ne, kwaœne, s³odkie, a nawet z b¹belkami. Taki te¿ czasem bywa³ Sopot, cichy i pusty w zimie, zaludniaj¹cy siê latem dziêki swym k¹pielom morskim, wspania³ej pla¿y i ró¿nym urz¹dzeniom rozrywkowym, które œci¹gaj¹ nieprzeliczone rzesze goœci. Do tych urz¹dzeñ zaliczano: molo, Seestrasse, czyli dzisiejszy deptak, Kasyno, wystawy dzie³ sztuki oraz ulubione wycieczki piesze do lasu, albo stateczkiem po morzu. Tak by³o przed drug¹ wojn¹ œwiatow¹ i tak jest do dzisiaj. St¹d po Opowieœciach sopockich ulic, Magicznym Sopocie i Tajemniczym Sopocie, przysz³a kolej na Sopockie

Sopot siê sk³ada. Na pierwszym miejscu kocha to miasto za dalek¹ liniê horyzontu, poza któr¹ zaczyna siê inne ¿ycie, za oddech nieskoñczonoœci, który pozwala uwierzyæ we w³asn¹ nieœmiertelnoœæ, za postrzêpione nitki wspomnieñ, z których utkana jest materia tego wiersza… Wiersz ów oddaje niemal w pe³ni to, co w swoich sopockich ksi¹¿kach ukaza³a i zawar³a Hanna Domañska, za co kocha³a Sopot, a jej wyra¿ano

wdziêcznoœæ – takim za ¿ycia, jak i po œmierci, szczególnie podczas pogrzebu i we wspomnieniach poœmiertnych… Z wielu odznaczeñ pañstwowych i resortowych, medali, nagród i wyró¿nieñ, jakimi uhonorowano j¹ w mieœcie i w kraju, szczególnie mi³e by³y jej „Sopocka Muza” i nie mniej symboliczny Medal 100-lecia Miasta Sopotu. O pamiêæ o niej i jej twórczoœæ dba miêdzy innymi jej m¹¿, Leon Lifsches, z którym

stworzyli ma³¿eñstwo – twórcz¹ parê autorsk¹. On bowiem, jako by³y ¿o³nierz i uczestnik Bitwy Pod Lenino, pracownik administracji pañstwowej i dzia³acz spo³eczny, przedstawiciel niewielkiej dziœ spo³ecznoœci ¿ydowskiej w Polsce, by³ jej najbli¿szym wspó³pracownikiem i partnerem w utrzymywaniu kontaktów i zbieraniu materia³ów do wielu ksi¹¿ek”. Pierwodruk: „Hanna Domañska i jej œwiat”, Wydawnictwo Oskar, GdañskSopot, 2011

W obecnym stanie swoim Soboty nale¿¹ niezaprzeczalnie do najprzyjemniejszych miejsc wytchnienia letniego dla zdrowych, a uzdrowienia dla cierpi¹cych. Tak Ludwik Jenike zachwala³ walory kurortu w 1883 roku, w artykule Soboty (Zoppot) pod Gdañskiem zamieszczonym w numerze 31 Tygodnika Ilustrowanego. Natomiast w 1911 roku Ilustrowany przewodnik po Gdañsku, Oliwie, Sopotach i Malborku reklamowa³, ¿e z bliska i z daleka przybywaj¹ tu gromadnie, tak i¿ Sopoty pod wzglêdem ruchu obcych do najprzedniejszych miejsc k¹pielowych nad morzem zaliczaj¹. Tak by³o równie¿ w latach póŸniejszych, by zacytowaæ chocia¿ Ilustrowany przewodnik po Gdañsku i okolicy z 1921 roku: Jedna z najwiêcej znanych i ulubionych miejscowoœci k¹pielowych nad Ba³tykiem – to Sopot, odwiedzany g³ównie przez Polaków”. (…) Hanna Domañska, „Tajemniczy Sopot”, Wydawnictwo Polnord Oskar, Gdañsk 2008

Hanna Domañska „Sopockie rozmaitoœci”, Wydawnictwo Polnord Oskar, Gdañsk 2009

Gdy po raz pierwszy zetknê³am siê z kultur¹ ¿ydowsk¹ w ogóle, a w szczególnoœci z zasypanym liœæmi, ziemi¹ i ludzk¹ niepamiêci¹ cmentarzem przy ulicy Malczewskiego, postanowi³am przywróciæ do ¿ycia tych, którzy kiedyœ stanowili integraln¹ czêœæ miejscowego spo³eczeñstwa. Wyniki tej – w przenoœni - archeologicznej pracy publikujê od 1985 roku. Nie jest ona zakoñczona…” Hanna Domañska, „Zapomniani byli w mieœcie – Dzieje ¯ydów sopockich w XIX i XX wieku”, Agencja Wydawnicza Tu, Warszawa 2001

Cisza, zieleñ, dobre powietrze przyci¹ga³y do Sopotu ludzi ró¿nych nacji i profesji. Mo¿liwoœæ ziemskiej wêdrówki miêdzy niebem a bezkresem wód fascynowa³y w równym stopniu ludzi g³êboko wierz¹cych, jak i wolnomyœlicieli. Wszyscy znaleŸli sta³e lub okresowe schronienie w kamienicach oraz willach równie niezwyk³ych jak oni sami. Jeszcze dziœ, chodz¹c po mieœcie, zobaczyæ mo¿na zaklête w cegle i drewnie ilustracje do bajek braci Grimm, do dzie³ Wagnera czy te¿ miniatury francuskich rezydencji albo typowo pomorskich dworków i pa³aców. S¹ one bardzo malownicze zarówno w otoczeniu zieleni, jak i przysypane œniegiem, warte pamiêci, a tak¿e gospodarskiej rêki. Pamiêæ nale¿y siê równie¿ mieszkañcom owych domostw” (…) Hanna Domañska, „Opowieœci sopockich kamienic”, Wydawnictwo Polnord Oskar, Gdañsk 2005


WIELCY SOPOCIANIE Hanna Domañska 1932-2009

Nekropolia ¿ydowska w Sopocie Œwiêto Zmar³ych to okazja do wspominania tych, którzy odeszli. Z pewnoœci¹ wielu ludzi z krêgu historyków sztuki, znajomych i przyjació³, nie mówi¹c o Rodzinie, wspomina³o tego dnia Hannê Domañsk¹-Lifsches, wieloletni¹ mieszkankê Sopotu, wielce dla tego miasta zas³u¿on¹ badaczkê i pisarkê. Wspomina³o J¹ te¿ dlatego, ¿e w tym Dniu Pamiêci, mog³o pójœæ czy tylko popatrzeæ na uporz¹dkowan¹, zadban¹ nekropoli¹ ¿ydowsk¹ w tym mieœcie, usytuowan¹ w pobli¿u innych cmentarzy sopockich. Z. Lidia Pszczó³kowska

P

ani Hanna w swojej pracy zawodowej zajmowa³a siê m.in. dokumentacj¹ zabytków Trójmiasta i Pomorza, wœród których by³y te¿ cmentarze ¿ydowskie w Gdañ-

sku, a przede wszystkim w Sopocie. Zamkniêty zaraz po wojnie decyzj¹ ówczesnych w³adz administracyjnych cmentarz ¿ydowski ulega³ dewastacji i powolnemu niszczeniu. Po reorganizacji Oœrodka Ochrony Dóbr Kultury w Gdañsku, w którym pracowa³a od 1976

roku, praca dr Hanny Domañskiej zosta³a ograniczona do dokumentacji zabytkowych koœcio³ów i cmentarzy. Dlatego te¿ systematycznie zaczê³a – jak to Ona – dok³adnie studiowaæ historiê, kulturê i religiê ¿ydowsk¹, gromadz¹c przy tym tysi¹ce notatek, wypisów, fiszek z biografiami mieszkañców Sopotu pochodzenia ¿ydowskiego. W pracach tych towarzyszy³ jej, pomaga³ i wspiera³ m¹¿, Leon LIfsches.

Pani Hanna nawi¹za³a te¿ kontakty z w³adzami miasta. W zadaniu renowacji cmentarza czynnie i finansowo uczestniczy³a te¿ Fundacja NIssenbaumów. Dziêki dzia³alnoœci, aktywnoœci, czujnoœci i wiedzy Hanny Domañskiej, ocala³e, le¿¹ce w nie³adzie na ziemi zamkniêtego cmentarza, niekiedy bardzo zniszczone macewy zosta³y podniesione i starannie odrestaurowane. Wymaga³o to pracowitej dokumentacji, badania Ÿróde³ w archiwach oraz bibliotekach, prowadzenia licznych kwerend krajowych i zagranicznych. Prace konserwatorskie zakoñczono w roku 1989, ale ju¿ w roku 1983 nekropolia ta – ze wzglêdu na swoje przeznaczenie, uk³ad przestrzenny i zachowane oryginalne ogrodzenie, wpisana zosta³a do rejestru zabytków nieruchomych województwa gdañskiego. Nadzoru-

j¹c te dzia³ania, autorka ksi¹¿ki „Kadisz gdañskich kamieni” coraz lepiej poznawa³a wspó³czesne œrodowisko ¿ydowskiej w Sopocie, Gdañsku, ale te¿ w Polsce i zagranic¹. Zaznajamia³a siê coraz bardziej z kultur¹ i religi¹ ¿ydowsk¹, staj¹c siê w ten sposób jedn¹ z nielicznych osób spoza tego œrodowiska tak zorientowan¹, zaanga¿owan¹ i œwiadom¹ zas³ug dla miasta i kraju spo³ecznoœci ¿ydowskiej. Jeszcze jeden wa¿ny aspekt jej zaanga¿owania w prace badawcze, konserwatorskie, dokumentacyjne oraz pisarskie, dotycz¹ce kwestii ¿ydowskich. Czytelnicy jej licznych artyku³ów i ksi¹¿ek dowiedzieli siê znacznie wiêcej o mieszkañcach Sopotu i o pozytywnej roli, jak¹ w tym mieœcie odegrali ¯ydzi. A sam cmentarz – dziœ uporz¹dkowany, oczyszczony z porastaj¹cych go wczeœniej chaszczy i chwastów daje dziœ œwia-

dectwo jej pracowitoœci i aktywnoœci w ocaleniu œladów wielokulturowej przesz³oœci Sopotu, staj¹c siê prawdziw¹ „Bram¹ do Boga”, jak g³osi odtworzony hebrajski napis z oryginalnej bramy nekropolii. Na marginesie warto zaznaczyæ, i¿ wszystkie, przez lata gromadzone, bezcenne materia³y archiwalno-dokumentacyjne dr Hanny Domañskiej-Lifsches, jej m¹¿ przekaza³ do zbiorów rêkopiœmiennych Polskiej Akademii Nauk Biblioteki Gdañskiej, dziêki czemu mog¹ z nich teraz korzystaæ inni badacze i pasjonaci.


CZYTELNIA

Nr 11 (86) Listopad 2013

11

Fragment najnowszej ksi¹¿ki Wojciecha Fu³ka i Tomasza Dobrowolskiego „Mo¿e pla¿a”

Lody, lody dla och³ody! Kiedy d³ugo oczekiwany upa³ zawiœnie w koñcu nad morskim brzegiem, a s³oñce nie daje wytchnienia, przychodzi czas na poszukiwanie cienia i odrobiny ch³odu. A có¿ lepiej mo¿e wtedy sch³odziæ nasze rozgrzane cia³a i rozpalone g³owy ni¿ lód? Wojciech Fu³ek

N

iektórzy czytelnicy zapewne doskonale pamiêtaj¹ jeszcze lodziarzy w bia³ych uniformach i fura¿erkach, którzy na wypalonych letnim, wakacyjnym s³oñcem sopockich pla¿ach sprzedawali wprost ze swoich skrzynek lody „Mewa”, „Bambino” i „Calipso”. Ich zachêcaj¹ce okrzyki nios³y siê z morsk¹ bryz¹ wzd³u¿ pla¿y, wabi¹c wszystkich spragnionych lodowych smako³yków. Czasami pokrzykiwania te bywa³y weso³e, nawet frywolne i nie do koñca cenzuralne, czasami tylko informuj¹ce, kiedy indziej przybiera³y zaœ formê rymowanych wierszy. Dziœ, z perspektywy czasu, wydaje mi siê, ¿e to w³aœnie ci pla¿owi lodziarze byli prekursorami dzisiejszych copywriterów, w agencjach reklamowych wymyœlaj¹cych nowe slogany i promocyjne has³a. Pamiêtacie? Mo¿e ktoœ uzupe³ni moj¹ listê? Sam Gomu³ka wyszed³ z wody, ¿eby kupiæ u mnie lody!

Lody Calipso, Calipso lody – kto je kupi, bêdzie m³ody! Lody „Mewa” na œniadanie, kto poli¿e, zaraz wstanie! (powsta³a równie¿ wersja tego has³a tylko dla doros³ych) Mê¿u, mê¿u, nie b¹dŸ g³upi, niech ci ¿ona loda kupi Moja babcia chorowa³a – zjad³a loda, wyzdrowia³a! Czy kto stary, czy kto m³ody – ka¿dy kupi u mnie lody! Lody, lody, dla och³ody!

cza to s³owo?) i jego bia³¹ skrzynkê na parcianym pasie, wymyœlaj¹c w³asne has³o: „Tu siê sprzedaje, tu siê kupuje, odejdŸ malutki, bo ciê oplujê”. Lody, które sprzedawa³ (a w³aœciwie rozdawa³) wtedy Kobiela to s³ynne „Mewa” – lody na okr¹g³ym patyku, oblane czekolad¹. Ich recepturê wymyœlili bracia Fuglewiczowie (Franciszek i Józef), którzy po wojnie osiedli w Gdyni.

Handel na sopockiej pla¿y zakwita³ ka¿dego lata w s³oneczne dni jak egzotyczny, oryginalny kwiat. Mija³y lata, a lodziarze zawsze powracali – w swoich bia³ych marynarkach i fura¿erkach – ze swoimi rymowankami na piaszczyst¹ trasê.

Takie i wiele innych wykrzykiwanych na pla¿ach hase³ wymyœlali niegdysiejsi lodziarze. W kultowym filmie Andrzeja Kondratiuka „Kobiela na pla¿y”, Bobek Kobiela po¿ycza od sopockiego lodziarza bia³y strój, nieod³¹czn¹ fura¿erkê (kto dziœ jeszcze wie, jakie dok³adnie nakrycie g³owy ozna-

Lody Calypso, landrynkowa oran¿ada w butelkach z porcelanowym kapslem, wata cukrowa, zawsze ohydnie ciep³a cytroneta (albo tzw. napój firmowy) w foliowym woreczku, ogórki ma³osolne z wiaderka (ogóreczki z mojej beczki” , „ogórki ma³osolne – kto nie kupi, to ... nie spróbuje”), jagodzianki i wêdzone wêgorze (zawsze z tekturowej walizki) - oto najwiêksze „spo¿ywcze” pla¿owe przeboje PRL-u.

Pierwsza wersja tego smako³yku to jeszcze lody „Pingwin”, ale ju¿ wkrótce – pod now¹, skrzydlat¹ nazw¹ „Mewa” zawojowa³y one trójmiejskie pla¿e, place i deptaki. Prywatna lodziarnia braci Fuglewiczów, dzia³a³a nieprzerwanie niemal æwieræ wieku, jakoœ odnajduj¹c siê w socjalistycznej rzeczywistoœci, choæ gnêbiona licznymi domiarami i kontrolami. Rozpoczê³a dzia³alnoœæ jeszcze za czasów Bieruta (1954), przetrwa³a równie ciê¿ki dla prywatnej inicjatywy czas Gomu³ki, aby w koñcu polec na lodowym polu chwa³y w okresie póŸnego Gierka (1978), kiedy wprowadzono kartkowe przydzia³y na cukier. Franciszek Fuglewicz spali³ wtedy wszystkie dokumenty, pozwolenia, zdjêcia i receptury, tak, aby nikt nie móg³ ju¿ nigdy poznaæ smaku

lodów „Mewa”. Mo¿e to i dobrze, bo wspomnienia na pewno zawsze maj¹ lepszy smak, ni¿ rzeczywistoœæ... „Nawet ma³pa zesz³a z drzewa, ¿eby kupiæ lody mewa!”, „Lody, co siê nazywaj¹ „Mewa” – kto poli¿e, ka¿dy œpiewa!” Na pla¿ach sprzedawano te¿ wtedy nieco mniej popularne lody „Bambino” („Zjedz Bambino, troski min¹”, „Jeœliœ z piêkn¹ jest dziewczyn¹, kup jej dziœ loda Bambino”), a tak¿e najpopularniejszy wytwór socjalistycznego przemys³u mleczarskiego w naszym kraju – lody „Calypso”. Poniewa¿ jednak technologia produkcji loda na patyku okaza³a siê zbyt wyrafinowana dla pañstwowego wytwórcy, ktoœ wpad³ wówczas na genialny w swej prostocie pomys³: lody w opakowaniu sprzedawano osobno, patyczki – osobno, pozostawiaj¹c po³¹czenie tych dwóch elementów w ca³oœæ tzw. konsumentowi, co nie zawsze zreszt¹ koñczy³o siê powodzeniem. Nikt jednak do dziœ nie wie, dlaczego i kto nazwa³ te lody (których smak nie by³ zreszt¹ na owe czasy wcale najgorszy) imieniem mitycznej nimfy, któr¹ Homer obci¹¿a za opóŸniony powrót Odysa do Itaki. „Lody Calipso, Calipso lody – najlepszy sposób na wszystkie wrzody!” Lody Calypso, landrynkowa oran¿ada w butelkach z porcelanowym kapslem, wata cukrowa, zawsze ohydnie ciep³a cytroneta (albo tzw. napój firmowy) w foliowym woreczku, ogórki ma³osolne z wiaderka (ogóreczki z mojej beczki” , „ogórki ma³osolne – kto nie kupi, to ... nie spróbuje”), jagodzianki i wêdzone wêgorze (zawsze z tekturowej walizki) oto najwiêksze „spo¿ywcze” pla¿owe przeboje PRL-u. Sprzedawano tam równie¿ np. niezwykle popularn¹ niegdyœ popo³udniówkê (w której kolejne odcinki komiksów drukowa³ sopocianin, ojciec Kajka i Kokosza, Janusz Christa) - „Wieczór Wybrze¿a”, zdarzali siê te¿ wêdrowni sprzedawcy pocztó-

wek, okularów s³onecznych, pami¹tkowych breloczków i innych gad¿etów. Handel na sopockiej pla¿y zakwita³ ka¿dego lata w s³o-

postaci ze skrzynkami, przewieszonymi przez ramiê, sta³ siê jakiœ inny, ubo¿szy i mniej barwny. Kolory lata wyblak³y nagle na sopockim s³oñcu, a

Kiedy w koñcu pewnego lata zabrak³o nagle sezonowych lodziarzy, nikt tego pocz¹tkowo nawet nie zauwa¿y³. Mimo zakazów k¹pieli, pla¿owiczów przecie¿ nie brakowa³o. Ale ich œwiat bez bia³ych postaci ze skrzynkami, przewieszonymi przez ramiê, sta³ siê jakiœ inny, ubo¿szy i mniej barwny.

neczne dni jak egzotyczny, oryginalny kwiat. Mija³y lata, a lodziarze zawsze powracali – w swoich bia³ych marynarkach i fura¿erkach – ze swoimi rymowankami na piaszczyst¹ trasê. Nie starzeli siê, trwaj¹c na swoim pla¿owym posterunku, co najwy¿ej zmieniaj¹c czasami jedno prominentne nazwisko na inne. Kiedy Gomu³ka przesta³ byæ aktualny, pojawia³ siê w jego miejsce np. Gierek lub Jaroszewicz. Lody te¿ siê nie zmienia³y. Smakowa³y i wygl¹da³y ci¹gle tak samo. Kiedy w koñcu pewnego lata zabrak³o nagle sezonowych lodziarzy, nikt tego pocz¹tkowo nawet nie zauwa¿y³. Mimo zakazów k¹pieli, pla¿owiczów przecie¿ nie brakowa³o. Ale ich œwiat bez bia³ych

lodziarze, którzy bezpowrotnie gdzieœ zniknêli – pozostali tylko na czarno-bia³ych, pami¹tkowych wakacyjnych fotografiach jako przypadkowe t³o. Do dziœ jednak wci¹¿ wspominam – i nie jestem zapewne w tych nostalgicznych wspomnieniach odosobniony - jako niemal doskona³e tamte, proste przecie¿ lodowe smaki. Rymowane nawo³ywania sopockich lodziarzy te¿ powracaj¹ do mnie czasami dalekim echem z nadmorsk¹, orzeŸwiaj¹c¹ bryz¹. Mo¿e sopocki lodziarz zas³u¿y³ zatem na poœwiêcon¹ mu ³aweczkê gdzieœ na nadmorskim szlaku spacerowym i jakiœ trwalszy œlad pamiêci, ni¿ te kilka poœwiêconych mu w tej ksi¹¿ce zdañ?

Powy¿szy fragment pochodzi z najnowszej, niepublikowanej ksi¹¿ki Wojciecha Fu³ka (teksty) i Tomasza Dobrowolskiego (fotografie, opracowanie graficzne) pt. „Mo¿e pla¿a”. Ksi¹¿ka uka¿e siê w czerwcu 2014 roku). P.S. Jeœli ktoœ z naszych czytelników mo¿e poszerzyæ listê cytowanych hase³ reklamowych sopockich lodziarzy o inne, autentyczne rymowanki i slogany, jest jeszcze szansa, i¿ trafi¹ one na karty przygotowywanej publikacji. Jeœli macie Pañstwo równie¿ jakieœ w³asne, pla¿owe wspomnienia – prosimy o podzielanie siê nimi. Jedne i drugie mo¿na przes³aæ na adres mailowy redakcji: riviera-77@o2.pl, lub bezpoœrednio do autorów ksi¹¿ki: wojciechfulek@kochamsopot.pl


12 ROZMAITOŒCI

Nr 11 (86) Listopad 2013

Z notatnika Kociej Mamy

Pomó¿my im prze¿yæ Zima to najgorszy okres dla kotów ¿yj¹cych na ulicy. Przenikliwy zi¹b, utrudniony dostêp do po¿ywienia oraz obfite opady œniegu pogarszaj¹ i tak z³e warunki bytowe tych zwierz¹t. Czy… i jak prze¿yj¹ zimê, zale¿y równie¿ od nas. El¿bieta Paszkowska

K

oty nie lubi¹ ch³odu ani s³oty. Nie przepadaj¹ tak¿e za œniegiem, a zw³aszcza marzn¹cym desz-

czem. Kiedy nadchodz¹ d³ugie zimowe noce potrzebuj¹ ciep³ego schronienia. Czêsto jedynym takim miejscem s¹ piwnice. Dlatego zim¹ nie powinniœmy utrudniaæ kotom do nich dostêpu.

Seniorka – starsza, przemi³a kocica trafi³a do schroniska po œmierci swojego pana. Bardzo prze¿y³a zmiany, jakie zasz³y w jej ¿yciu. Wpad³a w depresje i z trudem uda³o siê j¹ uratowaæ. Dziœ jest pogodn¹ koci¹ staruszk¹, która jeszcze wierzy, ¿e ktoœ przyjmie j¹ pod swój dach i zapewni godziw¹ „emeryturê”.

Odbierz domek dla kota Dobrym rozwi¹zaniem jest stawianie na podwórkach drewnianych domków dla kotów. Budki te powinny byæ wyœcielone styropianem, starym kocem lub s³om¹. Nie jest to kosztowne, a koty na pewno odwdziêcz¹ siê, pilnuj¹c by do naszych domów nie wprowadzi³y siê gryzonie. Towarzystwo Opieki nad Zwierzêtami, dzia³aj¹ce przy Sopockim Schronisku dla Bezdomnych Zwierz¹t posiada jeszcze domki dla „kotów wolnobytuj¹cych”. Dzia³acze TOZ informuj¹, ¿e koci opiekunowie oraz osoby dokarmiaj¹ce sopockie futrzaki, mog¹ siê do nich zg³osiæ i odebraæ takie drewniane budki. Nie zapominajmy o jakoœci karmy Równie istotne jak miejsce, w którym zwierzêta zimuj¹, jest ich prawid³owe dokarmianie. Jedzenie musi byæ œwie¿e i nie-

zamarzniête. A poniewa¿ kot to miêso¿erca, powinno tak¿e zawieraæ du¿¹ iloœæ zwierzêcego bia³ka, np. ryby, albo kurczaka. Koty chêtnie jedz¹ równie¿ drobiowe serca, w¹tróbki i odpady wo³owe (gotowane). Wygodn¹ form¹ po¿ywienia s¹ gotowe karmy zarówno suche jak i w puszkach. Pamiêtajmy, aby nie karmiæ kotów miêsem wieprzowym! Nie powinno siê równie¿ podawaæ im rybich szkieletów ani koœci z miêsem. Ludzki lek mo¿e kota zabiæ! Pora zimowa to czas, w którym nie tylko my czêœciej chorujemy. Problem ten dotyczy równie¿ kociej populacji. Niestety ludzie, chc¹c ze szczerego serca pomóc zwierzêtom w chorobie, czêsto nieœwiadomie pogarszaj¹ ich stan. Poprosi³am lekarza weterynarii, Sebastiana Domañskiego, udzielaj¹cego konsultacji kardiologicznych w Przychodni We-

Gacek, to roczny kocurek o wyj¹tkowo weso³ym usposobieniu - pomimo, ¿e urodzi³ siê w schronisku. Gacek nie mo¿e ju¿ doczekaæ siê opiekuna, który poka¿e mu inny œwiat. Kotek uwielbia zabawê, jest ³agodny i ciekawy œwiata.

terynaryjnej Janusz Borcowski i Tadeusz Pop³awski w Gdañsku, o poradê, w jaki sposób pomóc bezdomnym kotom, gdy zauwa¿ymy u nich oznaki choroby? - Przede wszystkim nie podawaæ im œrodków przeciwbólowych przeznaczonych dla ludzi np. aspiryny – t³umaczy Sebastian Domañski. – Substancje te s¹ bowiem dla kotów toksyczne i truj¹ce. Pomocne mog¹

okazaæ siê natomiast preparaty witaminowe dostêpne w aptekach, w sklepach zoologicznych lub w lecznicach weterynaryjnych. Nie nale¿y jednak zapominaæ, ¿e w przypadku zauwa¿enia chorego kota zawsze warto skonsultowaæ siê z przychodni¹ weterynaryjn¹. Pamiêtajmy, ¿eby nie leczyæ zwierz¹t w³asnymi sposobami.

Chcesz pomóc naszym sopockim kotom? One czekaj¹. Mo¿e w³aœnie na Ciebie. Skontaktuj siê osobiœcie z pracownikami Sopockiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierz¹t lub telefonicznie z opiekunem kotów: 513 064 979 REKLAMA


Nr 11 (86) Listopad 2013

info@stanlight.pl

PROMOCJA

tel: 537 169 882

13


14 ROZMAITOŒCI

Nr 11 (86) Listopad 2013

Widziane z Placu Rybaków

Kto ma media ten ma w³adzê

Dobosz na listopad

Przed dwudziestu laty, po tzw. prze³omie, kiedy to zawali³ siê z hukiem najlepszy z mo¿liwych systemów na œwiecie, jego apologeci ochoczo zabrali siê do budowy nowego ustroju. Uprzednio cichaczem wyczyœcili swoje „teczki”, aby móc z czyst¹ kart¹ i ze zdwojon¹ energi¹, usuwaj¹c po drodze „ekstremistów”, stan¹æ na czele dziesiêciomilionowego zwi¹zku zawodowego.

Maciej Szemelowski

K

iedy dawni towarzysze z PZPR przejêli maj¹tek narodowy Polaków, z dnia na dzieñ stali siê szanowanymi w œwiecie biznesu kapitalistami. Do pe³ni gospodarczego sukcesu pozosta³o im jedynie wyprzedanie za bezcen tego¿ maj¹tku i podzielenie siê zyskiem z zachodnimi doradcami... Ten krótki rys historyczny, przeznaczony by³ dla naszych najm³odszych czytelników, których nie wiedzieæ czemu najnowszej historii Polski w szko³ach publicznych niestety nie ucz¹. Po tym wstêpie mo¿emy ju¿ przejœæ do g³ównego tematu. Media jednego kierunku ¯eby rz¹dziæ osierocon¹ po PRL-u ciemn¹ mas¹ Polaków, trzeba posiadaæ odpowiednie

narzêdzia. Dziêki nim Najjaœniejsza W³adza III RP mo¿e komunikowaæ siê ze spo³eczeñstwem… I nie wa¿ne, ¿e komunikacja ta jest jednokierunkowa. Najjaœniejsza W³adza nie musi przecie¿ s³uchaæ g³osu spo³eczeñstwa, poniewa¿ doskonale wie, co dla niej jest dobre. Spo³eczeñstwo natomiast - durne przecie¿ i nieoœwiecone - nie wie, ani co dla niego dobre, ani tym bardziej, co wskazane dla Najjaœniejszej W³adzy. Jak przysta³o na kraj postkolonialny, w którym czyta siê ma³o, albo w ogóle nie czyta, Umi³owani Kacykowie komunikuj¹ siê ze swymi poddanymi za pomoc¹ obrazków, czyli ekranu telewizyjnego. Co prawda nie ma ju¿ ponoæ cenzury, ale… wiadomo, lepiej w „sredstvach massovoy informatsii” mieæ swoich zaufanych ludzi, znaczy siê z odpowiednim dorobkiem. Dbaj¹c o klimat pracy w massmediach Najjaœniejsza W³adza usunê³a wiêc nawiedzonych, faszystów i ca³¹ resztê narodowców, bredz¹cych coœ o Bogu, Honorze i OjczyŸnie, i zast¹pi³a ich sprawdzonymi fachowcami albo ich dzieæmi. Przekaz obrazkowy musi byæ atrakcyjny, czyli ma byæ kolorowo, krótko, g³oœno, szyb-

ko i bezrefleksyjnie. I co najwa¿niejsze - widzowi trzeba zawsze wyt³umaczyæ, co widzi na ekranie – zw³aszcza w programach informacyjnych. Malkontenci od lat mamrocz¹ coœ o misji publicznej TVP i o jakimœ pluralizmie. Proszê bardzo, mamy zaprzyjaŸnione konkurencyjne stacje telewizyjne, a ¿e maj¹ podobny program do naszego, to najlepszy dowód, ¿e jesteœmy nieomylni i wszechwiedz¹cy. I w tej radosnej, fajnej atmosferze, wspomagani unijn¹ kas¹ z optymizmem, wbrew d¹salskim i grymaœnikom kroczymy ku œwietlanej przysz³oœci Naszej Demokratycznej Ojczyzny. Narodziny nowej telewizji I nagle cud, w tym uporz¹dkowanym medialnym œwiecie pojawia siê nienormalna telewizja. Do tego oœmiela siê nazwaæ „Republik¹”! „Republikê” tworz¹ dziennikarze powyrzucani z prawomyœlnych mediów. Maj¹ ró¿ne temperamenty i ró¿ne przekonania, ale ³¹czy ich wspólny cel - s³u¿yæ polskim obywatelom, dobru Rzeczpospolitej i wolnemu s³owu – co ciekawe, w telewizji „Republika” nikt nikogo nie obra¿a, a wywiady nie przy-

Maciej Szemelowski - artysta plastyk Realizacje (m.in.):

Nagrody (m.in.):

? Scenografie telewizyjne do programów muzycznych ? Scenografia w Operze Leœnej ? (Miêdzynarodowy Festiwal Piosenki, Trzy Dekady

? Nagroda Wojewody Gdañskiego za popularyzacjê

Polskiego Rocka, Piknik Country) ? Scenografia do kabaretu Jana Pietrzaka ? Scenografia koncertu Czes³awa Niemena ? Autor teledysków ? Film "Sopot” ? Filmów telewizyjnych "Artyœci Sopotu” ? Reklam telewizyjnych miêdzy innymi: ? Pepsi Cola, Browar Gdañski ? Kampania Wyborcza ? Kampania reklamowa „Alpen Gold” ? Kalendarz "Artyœci Sopotu” ? Kilkanaœcie wydawnictw na 100-lecie Sopotu ? Wspó³autor albumów: „Gdañsk", "Warszawa jak ze

snu", "Sopot-Moje podró¿e do...", "Sopot, sezon, miejsca, chwile" ? Autor logo "Gdañska Akademia Medyczna", "Piwo Heweliusz", "Rodzina Nadziei", "Hotel Gdynia" ? Plakat z okazji 20-lecia Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot

Wybrze¿a Gdañskiego

? Plakat "Sopot" w Lahti ? Za zdjêcie w Gazecie Wyborczej "Molo” ? Autor wystaw fotograficznych miêdzy innymi: ? Sopockie molo ? Sopocka jesieñ ? W przygotowaniu wystawy fotograficzne ? w Londynie i Pary¿u pt. "Sopot” ? Wspó³autor artyku³u w paryskim miesiêczniku „L'Expansion” pt. „Sopot” który ukaza³ siê w 12 krajach Europy Zachodniej ? A tak¿e: ? Album "Historia Sopockiego Mola"- wspó³autor ? P³yta CD "400 najpiêkniejszych widoków Sopotu”

pominaj¹ przes³uchania, i co najwa¿niejsze – tu naprawdê nie ma cenzury. „Republika” wystartowa³a 6 maja br. Tego dnia mia³em zaszczyt (wraz z Lechem Makowieckim) wyst¹piæ w jej studio na ¿ywo. Niestety powód naszego wyst¹pienia by³ bardzo smutny: wspominaliœmy naszego przyjaciela „Seawolfa”, wybitnego felietonistê i wielkiego patriotê - Tomka Mierzwiñskiego, którego po¿egnaliœmy zaledwie dwa dni wczeœniej. W dniu narodzin „Republiki” zaprezentowaliœmy widzom jego pierwsz¹ ksi¹¿kê z pe³nymi pasji tekstami. Tomek niestety tej promocji nie doczeka³. Najszczêœliwszy profesor œwiata Od uruchomienia TV „Republika” nie œledzê ju¿ w zasadzie innych kana³ów. Czasem tylko prze³¹czam na moment stacjê, ¿eby zobaczyæ, co nadaje konkurencja. Niedawno pokazali profesora X (jednego z tych, na których Najjaœniejsza W³adza zawsze mo¿e liczyæ), który oznajmi³, ¿e z prowadzonych przez jego instytut badañ „wysz³o mu”, i¿ Polacy s¹ najszczêœliwszym spo³eczeñstwem w Europie! Niestety nie wyjaœni³, sk¹d w narodzie ten stan niedorzecznego szczêœcia.

Byæ mo¿e powodem naszej infantylnej dumy s¹ niedokoñczone wprawdzie, ale za to najdro¿sze autostrady w Europie? A mo¿e szczêœcie nasze wynika z posiadania najdro¿szych (co, z tego, ¿e deficytowych?) stadionów futbolowych? Albo jest pochodn¹ wysokoœci przeciêtnej pensji tudzie¿ emerytury? A mo¿e cieszy nas tak d³ug publiczny, który przekroczy³ ju¿ 4 biliony z³otych, lub dwumilionowe bezrobocie i wielomilionowa emigracja ekonomiczna? Wiem! Powodem naszego szczêœcia jest… najdro¿sza publiczna toaleta na œwiecie - Warszawa wyda³a na ni¹… piêæ milionów z³otych! Ale skoro jest tak fajnie, to dlaczego w pierwszym pó³roczu br. a¿ trzy tysi¹ce Polaków odebra³o sobie ¿ycie? Zastanawiaj¹c siê nad wiarygodnoœci¹ badañ naukowych profesora X (tak, tego, na którego Najjaœniejsza W³adza zawsze mo¿e liczyæ), przypomnia³em sobie historiê sprzed paru lat… Autorytety autorytetów Profesor X stan¹³ na czele grupy autorytetów, która z ca³ym oddaniem, k³ad¹c na szali swój dorobek naukowy, stanê³a w obronie pewnego psychologa nies³usznie ponoæ oskar¿onego

o pedofiliê - oskar¿ony mia³ swoje cykliczne audycje w publicznej TVP, gdzie z emfaz¹ naucza³ nieokrzesane spo³eczeñstwo, jak nale¿y postêpowaæ z trudn¹ m³odzie¿¹… A jednak s¹d, nie zwa¿aj¹c na dorobek naukowy „autoryteta” skaza³ go na bezwzglêdne wiêzienie… Tam te¿ powsta³ program telewizyjny, który pokaza³ drug¹, przera¿aj¹c¹ twarz psychologa - cz³owieka œmiertelnie chorego, pozbawionego skrupu³ów, ordynarnego i szczerego a¿ do bólu… Psycholog bez emocji, za to ze szczegó³ami opowiada³ o tym, co wyprawia³ z dzieæmi. Na koniec oznajmi³, ¿e zna ca³¹ szajkê utytu³owanych „autorytetów” z ró¿nych œrodowisk, którzy bior¹ udzia³ w pedofilskim procederze. Kolejny skandal zawis³ na w³osku. Sprawê wiêc dyskretnie wyciszono. Maj¹c doœæ tego rodzaju „autorytetów” staram siê czerpaæ wiedzê o otaczaj¹cym mnie œwiecie wy³¹cznie z niezale¿nej prasy i telewizji „Republika”. I wierzê im bez zastrze¿eñ - byæ mo¿e dlatego, ¿e oni równie¿ wiedz¹, i¿ naprawdê warto byæ przyzwoitym, a nie tylko pouczaæ o tym wszystkich na oko³o.


CZYTELNIA

Nr 11 (86) Listopad 2013

15

„Wa³êsa. Cz³owiek z teczki” to najnowsze dzie³o S³awomira Cenckiewicza o Lechu Wa³êsie. Krytycy zgodnie podkreœlaj¹, ¿e tak demaskatorskiej ksi¹¿ki o legendzie „Solidarnoœci” jeszcze nie by³o.

Ca³a prawda o „Bolku” Historyk m³odego pokolenia, dr S³awomir Cenckiewicz, wyrzucony w swoim czasie z pracy w Instytucie Pamiêci Narodowej w Gdañsku za publikacje ods³aniaj¹ce ponur¹ przesz³oœæ by³ego prezydenta Lecha Wa³êsy, wyda³ kolejn¹ ksi¹¿kê na jego temat. Andrzej Stanis³awski „Wa³êsa. Cz³owiek z teczki” to przera¿aj¹cy obraz cz³owieka, którego uczyniono ikon¹ III RP, a który przez ca³y okres swej dzia³alnoœci politycznej by³ marionetk¹ w rêkach s³u¿b specjalnych PRL. Ksi¹¿ka jest doœæ trudna w odbiorze dla przeciêtnego czytelnika, zw³aszcza takiego, który ¿yje mitem „wodza Solidarnoœci”, nie mog¹c zrozumieæ prostej prawdy, ¿e mit nie trudno stworzyæ na czyjœ u¿ytek i podtrzymywaæ konsekwentnie przez d³ugie lata. Ksi¹¿ka Cenckiewicza oparta jest wy³¹cznie na dokumentach z czasów PRL, zachowanych do dziœ w archiwach. Choæ w latach swojej prezydentury Wa³êsa „wypo¿yczy³” i nigdy nie zwróci³ setek dokumentów

rêcznie donosy do SB i nazwiska osób, które „Bolek” œledzi³. Wœród nich znaleŸli siê: nie¿yj¹cy ju¿ przywódca, czy te¿ jeden z przywódców strajku w Stoczni Gdañskiej w grudniu 1970 roku – Kazimierz Szo³och, Henryk Lenarciak, Jan Jasiñski, Józef Szyler, Henryk Jagielski i inni stoczniowcy z tamtych lat, którzy na skutek owych donosów byli represjonowani przez w³adze komunistyczne. Odnalaz³y siê równie¿ pokwitowania „honorariów” wrêczanych Lechowi Wa³êsie przez prowadz¹cego „Bolka” oficera SB kapitana Edwarda Graczyka. Zdaniem Cenckiewicza, agenturalna przesz³oœæ Wa³êsy w tragiczny sposób zaci¹¿y³a na jego prezydenturze. Wa³êsa by³ i pozosta³ pod przemo¿nym wp³ywem s³u¿b specjalnych PRL. Mimo prób, czêœciowo udanych, „wyczyszczenia” polskich

…wytrawny historyk wyszpera³ wiele dowodów œwiadcz¹cych, ¿e TW „Bolek” i Lech Wa³êsa, to ta sama osoba. Miêdzy innymi odnalaz³ pisane rêcznie donosy do SB i nazwiska osób, które „Bolek” œledzi³.

na swój temat (w tym dziewiêædziesiêciu odnosz¹cych siê do jego dzia³alnoœci agenturalnej), wytrawny historyk wyszpera³ jeszcze wiele dowodów œwiadcz¹cych, ¿e TW „Bolek” i Lech Wa³êsa, to ta sama osoba. Miêdzy innymi odnalaz³ pisane

bezplatna gazeta opinii

Wydawca: PPHU Riviera Sopot Redaktor naczelny: Krzysztof M. Za³uski tel. 796-54-94-50 Reklama: e-mail: k63@gazeta.pl Redakcja: e-mail: riviera-77@o2.pl OdwiedŸ nas na stronie: www.facebook.com/riviera.gazeta Druk: Polskapresse sp. z o.o. 80-720 Gdañsk, ul. Po³ê¿e 3 Niezamówionych materia³ów redakcja nie zwraca, zastrzega sobie tak¿e prawo do ich redagowania. Za treœæ reklam redakcja nie ponosi odpowiedzialnoœci.

archiwów, wie on doskonale, ¿e wszystkie informacje na jego temat znajduj¹ siê w posiadaniu Kremla i Rosjanie w ka¿dej chwili mog¹ go szanta¿owaæ ich ujawnieniem. St¹d jego nerwowe ruchy, przyznawanie siê do podpisania „jakichœ papierów”, opowieœci o obrotowych drzwiach (takich tam nigdy nie by³o), maj¹cych go wci¹gn¹æ na komendê MO przy ówczesnej ulicy Œwierczewskiego w Gdañsku, a potem zaprzeczanie i wytaczanie procesów ludziom uto¿samiaj¹cych go z TW „Bolkiem”. Lech Wa³êsa wyrós³ w œrodowisku Wolnych Zwi¹zków Zawodowych stworzonych na Wybrze¿u w koñcu lat siedemdziesi¹tych ubieg³ego wieku i stanowi¹cych zal¹¿ek póŸniejszej „Solidarnoœci”. Jego agenturalna przesz³oœæ by³a doskonale znana takim ludziom jak Anna Walentynowicz, Andrzej

Gwiazda, Kazimierz Szo³och, Krzysztof Wyszkowski. Nigdy nie dopuœciliby oni, aby sta³ siê on tym, kim siê sta³. Paradoksalnie na przywódcê „Solidar-

Anna Walentynowicz, Bogdan Borusewicz, Jacek Kuroñ, Bogdan Lis, Helena £uczywo, Andrzej Ko³odziej, ma³¿eñstwo Gwiazdowie i inni.

…Wa³êsa by³ i pozosta³ pod przemo¿nym wp³ywem s³u¿b specjalnych PRL. Mimo prób „wyczyszczenia” polskich archiwów, wie on doskonale, ¿e wszystkie informacje na jego temat znajduj¹ siê w posiadaniu Kremla i Rosjanie w ka¿dej chwili mog¹ go szanta¿owaæ ich ujawnieniem.

noœci”, ju¿ po zakoñczeniu sierpniowego strajku w Stoczni Gdañskiej, namaœcili go ludzie o nieposzlakowanym charakterze: Krzysztof Wyszkowski, przy poparciu Lecha Kaczyñskiego. Narada na ten temat odby³a siê w nocy z 3 na 4 wrzeœnia 1980 roku w mieszkaniu adwokata Jacka Taylora. Uczestniczyli w niej miêdzy innymi

Dominuj¹c¹ rolê gra³ wówczas Jacek Kuroñ. Wystawiaj¹c przeciwko niemu Wa³êsê, Kaczyñski i Wyszkowski s¹dzili, ¿e z dwojga z³ego lepszy bêdzie robotnik – agent bezpieki, ni¿ przefarbowany ideowy komunista. Potem, gdy umiejêtna propaganda stworzy³a mit „przywódcy narodu” nie by³o ju¿ mo¿liwoœci wyeliminowania Wa-

S³awomir Cenckiewicz, „Wa³êsa. Cz³owiek z teczki”, Wydawnictwo Zysk i S-ka Poznañ 2013 rok, ISBN: 9788377853566 str. 447, cena 39,90 z³.

³êsy, podobnie jak niepodobna by³oby usun¹æ Adolfa Hitlera, gdy zosta³ wybrany kanclerzem III Rzeszy. W pos³owiu do swej ksi¹¿ki S³awomir Cenckiewicz mówi, ¿e napisa³ j¹ w proteœcie przeciwko filmowi „Wa³êsa cz³owiek z nadziei” wed³ug scenariusza Janusza G³owackiego i w re¿yserii Andrzeja Wajdy. Film ten jest aktualnie wyœwietlany na ekranach ca³ej Polski. Cenckiewicz obejrza³ go na festiwalu w Wenecji, stwierdzi³, ¿e zawartych w nim k³amstw i z premedytacj¹ stosowanej ob³udy jest wiêcej ni¿ kamieni w piramidzie Cheopsa i chwyci³ za pióro. Film nakrêcony za pieni¹dze podatników, czyli nas wszystkich, jako ¿ywo przypomina propagandowe gnioty krêcone w czasach stalinowskich. Wajda i G³owacki uprawiaj¹ w nim kult jednostki, eliminuj¹c wszystko, co mog³oby zagroziæ pozycji Wa³êsy, jako „ojca narodu” i wyzwoliciela œwiata spod komunizmu. Wystarczy przypomnieæ jedn¹ scenê ukazuj¹c¹ miejsce gdzie

bywali u niego czêsto. Tylko do lipca 1982 roku 18 razy odwiedza³a go rodzina, ¿ona z dzieæmi, brat i siostra. 42 razy goœcili przedstawiciele Koœcio³a, miêdzy innymi biskup Bronis³aw D¹browski i ks. Alojzy Orszulik. 4 razy w Ar³amowie byli przedstawiciele Czerwonego Krzy¿a. Na rozmowy przybywali wysocy oficerowie MSW z genera³em Czes³awem Kiszczakiem na czele. W tym kontekœcie ukazywanie Wa³êsy, jako cz³owieka pilnowanego przez funkcjonariusza z pistoletem maszynowym gotowym do strza³u, wydaje siê kpin¹ Wajdy i G³owackiego z polskiego widza. Mankamentem znakomitej zreszt¹ ksi¹¿ki Cenckiewicza jest zbytnie rozbudowanie m³odych lat Wa³êsy. Na po³y chuligañski tryb ¿ycia ch³opaka ze wsi Popowo, przezywanego „sztacheciarzem” (od sztachet wyrywanych z p³otów, którymi ok³ada³ przeciwników na zabawach w remizie Ochotniczej Stra¿y Po¿arnej) nie musi prze³o¿yæ siê na dokonania dzia³acza politycznego, ani nawet

…w ci¹gu 11 miesiêcy internowania Wa³êsa „skonsumowa³ samotnie lub w towarzystwie” 2 butelki spirytusu, 289 butelek wódki, 158 butelek wina, 59 butelek winiaku i koniaku, 238 butelek szampana, oraz 1115 butelek piwa.

w stanie wojennym internowany by³ przywódca „Solidarnoœci”. Jest to rz¹dowy oœrodek wypocznynkowy w Ar³amowie. Realizatorzy pokazali obskurn¹ sto³ówkê, jakby ¿ywcem przeniesion¹ z podrzêdnego domu wczasowego FWP (w miejscu gdzie wypoczywa³ Edward Gierek, Wojciech Jaruzelski, gdzie przyjmowano innych przywódców pañstw komunistycznych!!!), Wa³êsa otrzymuje talerz zupy, bez sztuæców poza blaszan¹ ³y¿k¹. Ma to zapewne sugerowaæ, ¿e by³ to jego jedyny posi³ek. W rzeczywistoœci, jak wylicza skrupulatnie Cenckiewicz w ci¹gu 11 miesiêcy swego internowania Wa³êsa „skonsumowa³ samotnie lub w towarzystwie” 2 butelki spirytusu, 289 butelek wódki, 158 butelek wina, 59 butelek winiaku i koniaku, 238 butelek szampana, oraz 1115 butelek piwa. Du¿o, ale te¿ i goœcie

agenta s³u¿b specjalnych choæ… „czym skorupka za m³odu nasi¹knie, tym na staroœæ tr¹ci” – jak mówi przys³owie. Jednak drobiazgowy opis uwiedzenia przez Wa³êsê, a nastêpnie porzucenia z dzieckiem biednej dziewczyny, wraz z podaniem imienia i nazwiska owej dziewczyny, nie wydaje siê potrzebny. Mo¿na by ten fragment, bez szkody dla ca³oœci ksi¹¿ki skróciæ z kilkudziesiêciu do kilku stron. Nale¿y tak¿e ¿a³owaæ, ¿e autor nie rozbudowa³ dzia³añ Wa³êsy w okresie sprawowania przez niego w³adzy prezydenta. Ale to ju¿ nie wina autora, któremu zapewne uniemo¿liwiono dotarcie do odpowiednich dokumentów, jakimi móg³by uwiarygodniæ swój tekst. A Cenckiewicz opiera siê przede wszystkim na dokumentach. I w tym si³a jego ksi¹¿ki.

Komentuj na:

facebook.com/riviera.gazeta


16 SPORT

Nr 11 (86) Listopad 2013

Ruszy³a sekcja boksu SSKiR SAKO Sopot. Prowadz¹ j¹ licencjonowani instruktorzy boksu, czynni zawodnicy oraz spo³eczni trenerzy: Kinga Siwa - aktualna mistrzyni Polski i œwiata w kock-boxingu oraz Adil Aslanov - mistrz Gruzji w boksie.

Zajêcia sportowe dla sopockich dzieci i m³odzie¿y 1 paŸdziernika br. rozpoczê³a dzia³alnoœæ nowa sekcja bokserska. Jej organizatorami s¹ Henryk Hryszkiewicz z Sopockiego Stowarzyszenia Kulturystyki i Rekreacji oraz Marek Chrobak i ZKS SAKO. Sekcja stworzona zosta³a g³ównie z myœl¹ o sopockich dzieciach i m³odzie¿y. Jej twórcy maj¹ nadziejê, ¿e ich podopieczni w przysz³oœci stan¹ siê znanymi zawodnikami. Konrad Franke

P

ocz¹tkowo istnia³a jedna grupa, lecz z czasem zosta³a ona podzielona na dwie kategorie wiekowe. W pierwszej najm³odszy uczestnik ma 6 lat, najstarsi - po dwanaœcie. Zajêcia prowadzone dla nich maj¹ charakter przede wszystkim ogólnorozwojowy, z elementami techniki bokserskiej. Godzinny trening obejmu-

je szereg gier i zabaw (gry zespo³owe, wyœcigi, tory przeszkód), jak równie¿ æwiczeñ rozci¹gaj¹cych, kszta³tuj¹cych koordynacje ruchow¹, wp³ywaj¹cych na rozwój wszystkich cech motorycznych. Elementy boksu to przede wszystkim technika nauka postawy bokserskiej, poruszanie siê, wyprowadzanie ciosów. Jest to zarówno praca w kolumnie æwiczebnej, jak i w parach, bez elementów sparingowych. Zadania maj¹ na celu

wy³¹cznie opanowanie podstaw techniki. - Równolegle dzieci rozwijaj¹ tak¿e umiejêtnoœci spo³eczne, takie jak respektowanie zasad, norm i regu³ obowi¹zuj¹cych w grupie rówieœniczej – t³umaczy aktualna mistrzyni Polski w boksie, Kinga Siwa. Ucz¹ siê pozytywnej, sportowej rywalizacji, a tak¿e kole¿eñstwa i odpowiedzialnoœci. Starsza grupa wiekowa obejmuje m³odzie¿ w wieku od

Fot. SSKiR

Adil Aslanov prowadzi zajêcia z najm³odszymi mi³oœnikami boksu.

13 do 17 lat. Treningi dla niej przeznaczone maj¹ na celu przede wszystkim wyszkolenie przysz³ych zawodników, a na póŸniejszym etapie, równie¿ przygotowanie ich do zawodów. - M³odzie¿ obecnie uczy siê podstaw boksu, „zaprzyjaŸnia siê” ze specyfik¹ tej dyscypliny sportowej, by w przysz³oœci, jako w pe³ni ukszta³towani zawodnicy móc stan¹æ w ringu – mówi Kinga Siwa. - Warto wiêc ju¿ teraz przyjœæ na zajêcia i

uczyæ siê wspólnie z innymi. Co istotne, w treningach mog¹ braæ udzia³ zarówno ch³opcy, jak i dziewczêta. - Serdecznie zapraszamy na zajêcia sopock¹ m³odzie¿ i dzieci wraz z rodzicami – mówi prezes Sopockiego Stowarzyszenia Kulturystyki i Rekreacji, wspó³organizator sekcji, Henryk Hryszkiewicz. - Treningi s¹ oczywiœcie bezp³atne. Odbywaj¹ siê 3 razy w tygodniu. Prowadz¹ je licencjonowani in-

struktorzy boksu i czynni zawodnicy: Kinga Siwa i Adil Aslanov. - Mamy nadziejê, ¿e nasza sopocka sekcja boksu rozwinie siê, a najm³odszym nie zabraknie kolegów i kole¿anek do wspólnej zabawy – dodaje Kinga Siwa. - Wierzymy równie¿, ¿e w grupie m³odzie¿owej w nied³ugim czasie wy³oni¹ siê utalentowani zawodnicy.

O tym, ¿e polityka niektórych urzêdników mo¿e niszczyæ sopocki sport pisaliœmy w poprzednim numerze „R”. Dzisiaj dalszy ci¹g tej kompromituj¹cej kampanii – tym razem na przyk³adzie tenisa.

Gem, set, mecz i… PRECZ! Tenis ziemny w Sopocie ma ju¿ ponad stuletni¹ tradycjê. Miasto goœci³o w tym czasie najbardziej presti¿owe turnieje m.in. s³ynny Prokom Open. Niestety dyscyplina ta od paru lat prze¿ywa w mieœcie ewidentny kryzys, mimo miêdzynarodowych sukcesów Agnieszki Radwañskiej i Jerzego Janowicza. W³aœnie pad³o jedno z istotnych dla miejskiego tenisa stowarzyszeñ: Sopockie Towarzystwo Tenisowe. Wojciech Falgowski

M

iejskie korty, dzier¿awione do tej pory przez Sopockie Towarzystwo Tenisowe ju¿ od paŸdziernika stoj¹ zamkniête.

Fot. Wojciech Falgowski

Likwidator stowarzyszenia zobowi¹zany zosta³ przekazaæ miastu ca³y obiekt do koñca roku. 31 grudnia STT przestanie oficjalnie istnieæ. Korty te wielu tenisistów uwa¿a³o za najlepiej utrzymany i zadbany obiekt tego typu w Trójmieœcie.

Urzêdnicze NIET! Sopockie Towarzystwo Tenisowe powsta³o osiem lat temu. Mia³o byæ alternatyw¹, ale i jednoczeœnie pewnym uzupe³nieniem dla istniej¹cego od 1957 r. Sopockiego Klubu Tenisowego (SKT). Jego oferta skierowana

by³a g³ównie do osób graj¹cych w tenisa amatorsko i rekreacyjnie. Na siedmiu kortach, w tym na dwóch dzia³aj¹cych przez ca³y rok, mo¿na by³o „pomachaæ rakiet¹” za przystêpn¹ cenê. Funkcjonowa³y tam szkó³ki dla dzieci oraz realizowano (bez udzia³u finansowego miasta) program wymiany i wspó³pracy z tenisistami z angielskiego miasta partnerskiego Sopotu – Southend on Sea. Towarzystwo od samego pocz¹tku utrzymywa³o siê samodzielnie, bez wyci¹gania rêki do miasta, z bie¿¹cej dzia³alnoœci sportowej i rekreacyjnej, choæ bez pozyskania dodatków œrodków od licznych partnerów, sponsorów i osób ¿yczliwie wspieraj¹cych tenis, by³oby to oczywiœcie niemo¿liwe. STT p³aci³o bowiem miastu za dzier¿awê kortu, wnosi³o te¿ do kasy miejskiej podatek od nieruchomoœci. W odró¿nieniu od poprzedniego u¿ytkownika kortu, Miejskiego Oœrodka Sportu i Rekreacji, który rocznie „kosztowa³” sopockiego podatnika 25 tys. z³. STT nie by³o wiêc dla sopocian i miejskiego bud¿etu ¿adnym obci¹¿eniem. Ma³o tego - klub prowadzi³ ponadto dzia³alnoœæ edukacyjno-szkoleniow¹ oraz by³ organizatorem m.in. turniejów dla lekarzy, osób poruszaj¹cych siê na wózkach, turniejów rodzinnych, dzieciêcych i m³odzie¿owych. Co wiêc takiego siê sta³o, ¿e STT musia³ zostaæ zlikwidowany?

OdpowiedŸ mo¿na uj¹æ w jednym zdaniu: brak zgody na przed³u¿enie dzier¿awy na d³u¿szy okres na dotychczasowych warunkach. W uzasadnieniu zarz¹d klubu us³ysza³ s³ynn¹ ju¿ w Sopocie sentencjê, przypisywan¹ Jackowi Karnowskiemu: „NIE, BO NIE”. STT ubiega³o siê o dzier¿awê kilkuletni¹, aby realnie zaplanowaæ i pozyskaæ œrodki we w³asnym zakresie na podwy¿szenie standardu ca³ego obiektu. Widocznie nikomu jednak na tym nie zale¿a³o. Sport (nie)mile widziany Tenis nie jest po¿¹dany w Sopocie; do takiego najprawdopodobniej wniosku doszli radni – cz³onkowie komisji, zajmuj¹cej siê w mieœcie sportem. Choæ deklarowali pomoc, trudno im jednak wierzyæ – zw³aszcza, ¿e w wiêkszoœci to ci sami radni, którzy wczeœniej zachowali biernoœæ w konflikcie Karnowskiego z tenisistami z SKT. Ostatecznie SKT wygra³ walkê z ratuszem, ale sta³o siê tak dopiero po trwaj¹cym siedem lat procesie s¹dowym. Po uprawomocnieniu siê wyroku klub, móg³ ju¿ bez przeszkód z³o¿yæ w ratuszu wniosek o przekazanie dzier¿awionego od 1945 roku gruntu w u¿ytkowanie wieczyste. Trwaj¹cy pe³n¹ dekadê konflikt sprawi³ jednak, ¿e g³ówny sponsor SKT zaprzesta³ ten sport finansowaæ. W ten sposób sopocianie stracili

turniej tenisowy Prokom Open, a przy okazji tak¿e sponsorowan¹ przez Prokom dru¿ynê koszykówki mêskiej, wielokrotnego mistrza Polski. Przypadek Sopockiego Klubu Tenisowego, to najlepszy chyba przyk³ad bezradnoœci radnych. Gdy w roku 1997 Rada Miasta przekaza³a klubowi teren przy ulicy Haffnera pod budowê kortów, a klub na zrealizowanie inwestycji przeznaczy³ oko³o 3 mln z³ - rok przed zakoñczeniem inwestycji, bez podania przyczyny, prezydent Karnowski wypowiedzia³ najemcom umowê. Na podstawie tych dwóch przyk³adów, w stosunkowo prosty sposób mo¿na obliczyæ, ile kosztowa³a sopocian, niefortunna decyzja urzêdnika. Jak podsumowaæ jednak straty wizerunkowe, które ponosi Sopot, kiedy do w³adz samorz¹dowych trac¹ zaufanie sportowcy, dzia³acze i sponsorzy? Miêdzynarodowego turnieju rangi ATP do dziœ nie uda³o siê w Sopocie odtworzyæ, a centralny oœrodek szkolenia tenisowego, zlokalizowany w naszym mieœcie, w³aœnie zakoñczy³ swoj¹ dzia³alnoœæ. Nie wiem dlaczego, ale w tym momencie przypomina mi siê cytat z piosenki Wojciecha M³ynarskiego: „co by jeszcze spieprzyæ, Panowie?!”


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.