Apel Wojciecha Fu³ka
bezplatna gazeta opinii
Sopot
Rok VIII Nr 10 (85)
PaŸdziernik 2013
ISSN 1895-7080
Nak³ad 10 000 egz.
twórcy i lidera Ruchu Obywatelskiego „KOCHAM SOPOT”
SPE£NIJ Z NAMI SWOJE MARZENIA!
Sopocki radny Piotr Kurdziel w latach 80. by³ zarejestrowany przez Wojewódzki Urz¹d Spraw Wewnêtrznych w Gdañsku, jako Tajny Wspó³pracownik SB (ps. Andrzej) - tak wynika z dokumentów przechowywanych w gdañskim IPN.
Tajny wspó³pracownik SB
w Radzie Miasta? W po³owie wrzeœnia br. „Riviera” dotar³a do dokumentów b. S³u¿by Bezpieczeñstwa z lat 80., z których wynika, ¿e radny Miasta Sopotu, Piotr Kurdziel BY£ ZAREJESTROWANY, jako TAJNY WSPÓ£PRACOWNIK SB o pseudonimie „Andrzej”.
TAKIE S¥ FAKTY: 9 kwietnia 1987 r. w Wydziale III-1 WUSW w Gdañsku dosz³o do zare? jestrowania Piotra Kurdziela, jako Tajnego Wspó³pracownika S³u¿by Bezpieczeñstwa. TW nadano numer rejestracyjny 56056 oraz pseudonim „ANDRZEJ”. ? ? Rejestracji dokona³ oficer WUSW – por. Janusz D¹browski, który w roku
1990, odpowiada³ za niszczenie akt b. SB. ? 10 listopada 1989 r. TW Andrzej zosta³ wykreœlony z ewidencji SB.
? W roku 1990 akta Piotra Kurdziela zosta³y zniszczone, a jego kartê wycofano z MO. ? Zachowa³y siê natomiast: karta rejestracyjna i dokumenty paszportowe,
z których pochodz¹ powy¿sze informacje. ? Dokumenty w sprawie Piotra Kurdziela przechowywane s¹ w gdañskim
oddziale Instytutu Pamiêci Narodowej (Oddzia³owe Biuro Udostêpniania i Archiwizacji Dokumentów w Gdañsku, ul. Polanki 124, 80-308 Gdañsk).
Wiêcej na stronach 6-7
2
AKTUALNOŒCI
Nr 10 (85) PaŸdziernik 2013
Wiceminister Pracy i Polityki Spo³ecznej, Ma³gorzata Marciñska z wizyt¹ w Kartuzach.
Profesjonalne metody tworzenia miejsc pracy 16 paŸdziernika br. w Kartuzach obradowa³o Regionalne Forum Organizacji Pozarz¹dowych. Wiod¹cym tematem by³a „Profesjonalizacja dzia³añ organizacji pozarz¹dowych – tworzenie miejsc pracy”. Konrad Franke
G
ospodarzem spotkania w siedzibie Stra¿y Po¿arnej w Kartuzach by³a starosta powiatu, pani Janina Kwiecieñ. O randze forum œwiadczy obecnoœæ wiceminister pracy i polityki spo³ecznej p. Ma³gorzaty Marciñskiej, oraz dyrektora Depar-
tamentu Po¿ytku Publicznego, Krzysztofa Wiêckiewicza. Do Kartuz nie móg³ tego dnia przybyæ minister Pracy i Polityki Spo³ecznej W³adys³aw Marcin Kosiniak-Kamysz, ale jego wyst¹pienie zosta³o odtworzone na telebimie. Obrady otworzy³a minister Marciñska, która przedstawi³a blaski i cienie pracy organizacji pozarz¹dowych. Zatrudnienie
w tym sektorze wynosi³o w roku 2010 ponad 132 tysi¹ce etatów i wzros³o w ci¹gu piêciu lat o 12.100 miejsc pracy. Tak wiêc dynamika wzrostu wynios³a oko³o 10 %. Warto dodaæ, ¿e wiêkszoœæ zatrudnionych (oko³o 71 %) to kobiety. Istnieje jednak ogromna dysproporcja pomiêdzy aglomeracjami i ma³ymi miejscowoœciami, na korzyœæ tych
pierwszych. Minister Marciñska skar¿y³a siê te¿ na nik³e zainteresowanie organizacjami pozarz¹dowymi przedstawicieli biznesu i brak poparcia z ich strony. W dyskusji g³os zabra³a prezes Centrum Inicjatyw Obywatelskich w S³upsku, pani Marta Makuch. Jej zdaniem ministerstwo PiPS zbyt sk¹po wspiera dzia³ania organizacji pozarz¹-
dowych od strony finansowej. Kolejni mówcy - Jerzy Boczoñ i Marcin Dadel - rozwinêli temat, przedstawiaj¹c strategiê sprawnego finansowania organizacji poprzez wiarygodnoœæ, niezale¿noœæ i samowystarczalnoœæ, oraz podaj¹c sposoby finansowania i pozyskiwania œrodków. Mo¿na tego dokonaæ poprzez wspó³pracê z lokalnymi samorz¹dami i przejmowanie od nich
czêœci zadañ, np. poprzez przejêcie Powiatowego Urzêdu Pracy. Na powy¿sze g³osy odpowiedzia³a kartuska starosta Janina Kwiecieñ, zwracaj¹c uwagê, ¿e finansowanie organizacji pozarz¹dowych, po zakoñczeniu dotacji unijnych, bêdzie zale¿a³o od polityki fiskalnej rz¹du, na styku z samorz¹dem. Na zakoñczenie przedstawiciel Gdañskiego Klubu Biznesu, prezes Dariusz Adamowicz nakreœli³ wspó³pracê organizacji pozarz¹dowych z biznesem. Jest ona uzale¿niona od obopólnych korzyœci, prawnych regulacji wobec osób finansuj¹cych, a tak¿e przysz³oœci Spó³dzielni Socjalnych, stanowi¹cych antidotum na bezrobocie. Zdaniem prezesa Adamowicza w kontaktach tych spó³dzielni z biznesem konieczne jest ustanowienie funkcji patrona, spoœród osób finansuj¹cych Spó³dzielnie Socjalne.
Prawie 600-metrowa fasada, 70 tys. m kw. powierzchni handlowej, 240 sklepów, ponad 2500 miejsc postojowych na parkingach – to najbardziej podstawowa charakterystyka nowego gdyñskiego centrum handlowo-rozrywkowego.
Gdynia ma swoj¹ „Rivierê”
Konrad Franke
D
o niedawna prym poœród centrów handlowych Trójmiasta dzier¿y³a niepodzielnie gdañska Galeria Ba³tycka. Teraz przebi³a j¹ rozmiarami gdyñska „Riviera”. Powierzchnia handlowa tego obiektu wynosi 70 tysiêcy metrów kwadratowych. Mieœci siê na niej 240 sklepów, w tym Real, Zara, New Yorker, Reserved, Tubus, CCC, NIKE i wiele innych popularnych œwiatowych i krajowych marek. Do d³ugiej listy najemców „Riviery” do³¹czy³y takie marki jak pierwszy w Trójmieœcie salon Van Graaf, który wynaj¹³
lokal o powierzchni 3 tysi¹ce m kw., lodziarnia Cavallari, Kawiarnia Artystyczna, optyk Sunloox, fryzjer Jacques Andre, Itaka, Pandora, Gerry Weber, 4F, Vistula, Fresh Style czy Organique. W „Rivierze” jest tak¿e kino „Helios”, wyposa¿one w szeœæ sal, mog¹cych pomieœciæ na raz do 1224 widzów. Z myœl¹ o zmotoryzowanych goœciach centrum przygotowano parking na 2500 samochodów i 300 rowerów. Prócz robienia zakupów, mo¿na tu odpocz¹æ i dobrze siê posiliæ. S³u¿¹ temu 34 restauracje, bary i kawiarnie.
„Riviera” jest jednym z dziesiêciu najwiêkszych obiektów tego typu w Polsce. Zatrudnienie znajdzie w niej ponad dwa tysi¹ce osób (g³ównie gdynian), co stawia „Rivierê” w pierwszym szeregu pracodaw-
ców Trójmiasta. Deweloperem i zarz¹dc¹ obiektu jest, dzia³aj¹ca na polskim rynku od 2006 roku spó³ka Mayland Real Estate – firma ta zarz¹dza obecnie kilkoma najwiêkszymi galeriami handlowymi w naszym kraju.
O jej sukcesie marketingowym œwiadczy fakt, ¿e do dnia otwarcia „Riviery” zdo³ano wynaj¹æ 96 % powierzchni handlowej giganta. Aby opisaæ atrakcje gdyñskiej „Riviery” w sposób napra-
wdê wyczerpuj¹cy, nie starczy³oby nam z pewnoœci¹ w sopockiej „Rivierze” miejsca. Proponujemy wiêc wszystko zobaczyæ osobiœcie.
Fot. Krzysztof M. Za³uski
25 paŸdziernika w obecnoœci prezydenta Gdyni, Wojciecha Szczurka otwarte zosta³o najprzestronniejsze i najnowoczeœniejsze centrum handlowe na Pomorzu – gdyñska „Riviera”. Stanê³o ono nieopodal przystanku SKM Gdynia Wzgórze Maksymiliana Kolbego. Redakcja naszej gazety ze szczególn¹ atencj¹ wita swoj¹ imienniczkê.
W otwarciu centrum handlowego „Riviera” wzi¹³ udzia³ Wojciech Szczurek. Prezydent Gdyni nie ukrywa³ zadowolenia z powstania obiektu, w którym zatrudnienie znajdzie ponad 2 tys. pracowników, g³ównie gdynian.
ZA I PRZECIW
Nr 10 (85) PaŸdziernik 2013
3
Wolontariusze z Kongresu Nowej Prawicy w 6 tygodni zebrali 3,5 tys. podpisów w sprawie likwidacji sopockiej Stra¿y Miejskiej. 17 paŸdziernika br. z³o¿yli w ratuszu wniosek o przeprowadzenie referendum.
Stra¿nicy w rêkach sopocian?
Krzysztof M. Za³uski
U
trzymanie Stra¿y Miejskiej poch³ania z sopockiej kasy ok. 1,2 mln z³otych rocznie. Pieni¹dze te pozwalaj¹ zatrudniæ na pe³nych etatach 21 funkcjonariuszy. Ich obowi¹zkiem jest m.in. ochrona spokoju i porz¹dku w miejscach publicznych oraz ochrona obiektów komunalnych i urz¹dzeñ u¿ytecznoœci publicznej. Ustawa o stra¿ach gminnych i miejskich, mówi tak¿e o kontroli ruchu drogowego. Wed³ug danych Urzêdu Miasta, sopoccy municypalni podejmuj¹ rocznie ok. 14 tysiêcy interwencji. Zdaniem organizatorów referendum, to niewiele. Dlatego dzia³acze Kongresu Nowej Prawicy, którzy zainicjowali akcjê referendaln¹, chcieliby Stra¿ zlikwidowaæ, a jej kompetencje i fundusz przekazaæ innym, efektywniejszym strukturom. Jakim? Na przyk³ad dodatkowo op³acanej policji, stra¿y parkingowej, albo wybranej przez miasto firmie ochraniarskiej. Stra¿ vs Sopot Ca³a sprawa zaczê³a siê dwa miesi¹ce temu - 16 sierpnia. Tego dnia sopoccy stra¿nicy postanowili usun¹æ z dolnej czêœci ul. Monte Cassino ulicznego grajka, który „bez zezwolenia urzêdu u¿ywa³ nag³oœnienia”. - Gra³em na Monciaku w Sopocie – relacjonowa³ na facebooku, pochodz¹cy z Ukrainy Artem Furman. - Podszed³ chamski stra¿nik i powiedzia³, cytujê, „zwijaæ siê”. Drugi podje¿d¿a³ samochodem i najecha³ jednemu ze s³uchaczy na nogê... W obronie muzyka stan¹³ t³um, który zacz¹³ skandowaæ: „Miasto to MY!”, „Z³odzieje!”, „Precz z komun¹”. Napiêcie ros³o z ka¿d¹ minut¹. Na placu pojawi³ siê patrol policji. Ktoœ przebi³ municypalnym opony w radiowozie. Pod adresem stra¿ników posypa³y siê obelgi. Policja nie interweniowa³a. Wreszcie mundurowi wycofali siê, a grajek ku uciesze t³umu kontynuowa³ wystêp.
Incydent rejestrowa³o przy pomocy telefonów komórkowych kilkanaœcie, a mo¿e nawet kilkadziesi¹t osób. Parê filmów trafi³o do sieci. Jeden z nich w ci¹gu dwóch miesiêcy obejrza³o ponad 230 tys. widzów. Jednym z nich by³ Jacek Karnowski. Prezydent vs policja Prezydent Sopotu, który latem wszed³ w otwarty konflikt z kolejn¹ ju¿ komendant Policji, postanowi³ wykorzystaæ zaistnia³¹ sytuacjê: ze skompromitowanych stra¿ników zrobi³ ofiary rozwydrzonej t³uszczy, z policjantów zaœ - niekompetentnych tchórzy. Municypalni za „dobrze wykonane zadanie” otrzymali tak¿e wysokie premie finansowe. Jednoczeœnie Jacek Karnowski rozwin¹³ natarcie w mediach. Zarzuci³ miejskiej policji brak zdecydowanej reakcji na ataki t³umu. Zapowiedzia³ skierowanie w tej sprawie zawiadomienia do prokuratury wraz z ¿¹daniem ukarania osób, które bra³y udzia³ w napadzie na stra¿ników. Dowodem w sprawie mia³ byæ… filmik z internetu. Film z grajkiem przestudiowali równie¿ aktywiœci Kongresu Nowej Prawicy. Ich pomorski przywódca, Rafa³ Dziambor, trafnie odczyta³ nastroje sopocian i doszed³ do wniosku, ¿e jest szansa na skuteczne referendum w sprawie rozwi¹zania „prezydenckiej gwardii”. Blitzkrieg bez zwyciêstwa Referendum w sprawie sopockiej Stra¿y, to ju¿ druga taka obywatelska inicjatywa w tym pó³roczu. Poprzednia dotyczy³a rozwi¹zania Rady Miasta Sopotu i pozbawienia stanowiska, obci¹¿onego powa¿nymi zarzutami prokuratorskimi Jacka Karnowskiego. Ta – zdecydowaæ ma o losie podlegaj¹cej mu Stra¿y Miejskiej. Za pierwsz¹ inicjatyw¹ – wbrew informacjom rozpowszechnianym przez media sprzyjaj¹ce prezydentowi Karnowskiemu - nie sta³o ¿adne ugrupowanie polityczne. Drug¹ „poci¹gnê³o” kilkunastu aktywistów KNP, g³ównie studen-
tów, którzy w zaledwie 6 tygodni zebrali 3,5 tys. podpisów sopocian, chc¹cych likwidacji Stra¿y. I jeœli nawet wynik ten nie jest dla w³adz Sopotu totaln¹ klêsk¹, to na pewno stanowi kolejne, powa¿ne ostrze¿enie. Niestety prezydent Karnowski, poch³oniêty swoimi problemami z wymiarem sprawiedliwoœci, ostrze¿enia tego nie zauwa¿y³. Pierwsz¹ reakcj¹ ratusza na wieœæ o przygotowaniach do referendum by³o lekcewa¿enie. Urzêdnicy œmiali siê z „niszowej partyjki” i gówniarzy, którzy próbuj¹ coœ dla siebie ugraæ. Rzecznik prasowy i jednoczeœnie Naczelnik Biura Prezydenta Sopotu, Magdalena Jachim (odpowiedzialna za dzia³ania PR oraz relacje z mediami) da³a dziennikarzom jednoznaczny sygna³: „Inicjatywa zwo³ania referendum w sprawie odwo³ania sopockiej stra¿y jest dzia³aniem czysto politycznym, nastawionym na promocjê nowej, ma³o znanej partii politycznej”. Jachim doda³a te¿, ¿e: „Postulaty organizatorów, aby wszystkie zadania i bud¿et Stra¿y Miejskiej przekazaæ policji, s¹ niemo¿liwe do spe³nienia…”, bowiem: „zgodnie z prawem - samorz¹d nie ma ¿adnego wp³ywu i nie mo¿e finansowaæ dzia³alnoœci policji”. Zamêt w mieœcie Pomys³y dzia³aczy KNP, aby obowi¹zki stra¿y miejskiej przejê³a policja, ¿eby miejski monitoring obs³ugiwa³a firma zewnêtrzna, a mandaty wrêcza³a ochrona parkingowa, nie podobaj¹ siê równie¿ zastêpcy komendanta Stra¿y Miejskiej w Sopocie, Tomaszowi Duszy. Jego zdaniem propozycje te s¹ nie do zrealizowania z ró¿nych powodów, nie tylko proceduralnych. - Stra¿ Miejska wype³nia niszê, zajmuj¹c siê rzeczami, którymi policja siê nie zajmuje np. interwencjami zwi¹zanymi z ba³aganem na posesjach, ha³asowaniem, wandalizmem, transportem chorych i rannych zwierz¹t, a tak¿e nieprawid³owo zaparkowanymi pojazdami - wyjaœnia Tomasz Dusza. –
Foto. Krzysztof M. Za³uski
Organizatorzy referendum twierdz¹, ¿e likwidacja Stra¿y Miejskiej, to dla Sopotu ogromna oszczêdnoœæ. Urzêdnicy widz¹ w tym dzia³aniu wy³¹cznie politykê. Stra¿nicy ostrzegaj¹, ¿e w przypadku likwidacji Stra¿y, Sopotowi grozi totalny chaos. Ostatecznie jednak o wyniku referendum maj¹ zadecydowaæ mieszkañcy kurortu. Czy jednak zadecyduj¹? Czy zrobi to za nich ktoœ inny? G³osowanie odbêdzie siê najprawdopodobniej na prze³omie 2013 i 2014 r. Koszt jego przeprowadzenia wyniesie ok. 50 tys. z³, czyli mniej ni¿ 1,5 z³ na osobê.
Czy stra¿nicy miejscy znikn¹ z sopockich ulic przekonamy siê pod koniec tego, lub na pocz¹tku nastêpnego roku.
Obawiam siê, ¿e bez Stra¿y Miejskiej Sopot, zw³aszcza latem, pogr¹¿y³by siê w chaosie. Myœlê, ¿e przy okazji referendum, warto by³oby podj¹æ dyskusjê na temat przysz³oœci naszej formacji, jej zadañ i uprawnieñ… Jest to oczywiœcie o wiele trudniejsze, ni¿ rozwalanie wszystkiego, jak leci. Ale przecie¿ nie jesteœmy przedszkolakami… Spróbujmy przynajmniej porozmawiaæ. PR ponad wszystko W podobnym tonie wypowiada siê rzecznik UM, Magdalena Jachim. - Szanuj¹c opinie sopocian, którzy z³o¿yli podpisy pod wnioskiem, w³adze miasta rozpoczynaj¹ dyskusjê i konsultacje spo³eczne na temat zadañ Stra¿y w mieœcie – zapewni³a dziennikarzy. Powiedzia³a tak¿e, ¿e: „w oparciu o g³osy mieszkañców powstanie program reorganizacji sopockiej Stra¿y”. Maj¹c w pamiêci dotychczasowe tego rodzaju deklaracje urzêdników ratusza, mo¿na s¹dziæ, ¿e równie¿ i tym razem wszystko skoñczy siê na konsultacyjnej farsie: urzêdnicy odbêd¹ cykl spotkañ z „przekonanymi”, a „przekonani” popr¹ „s³uszne” propozycje UM. Niestety, na pozorowanie dzia³añ proobywatelskich nastawieni s¹ równie¿ przeciwnicy obozu prezydenckiego. Tak by³o chocia¿by w przypadku poprzedniego referendum, za które zabrali siê panowie Ryszard Kajkowski i Miros³aw Rogacewicz – obaj, zamiast zbieraæ podpisy, od samego pocz¹tku koncentrowali siê na autopromocji w mediach. Wielu sopocian boi siê, ¿e i tym razem mo¿e byæ podobnie. Obawy potêguje fatalny wrêcz wpis, który ukaza³ siê 3
paŸdziernika br., na stronie internetowej KNP. Jeden z pomorskich liderów Kongresu napisa³: „Nie pozwólmy, abyœmy zaprzepaœcili t¹ PR-owo korzystn¹ dla nas okazjê, abyœmy zmarnowali poœwiêcony czas naszych kolegów na zbieranie podpisów". So³tys ma zawsze racjê Dla dziennikarzy prosystemowych mediów, którzy z luboœci¹ cytuj¹ ten tekst, jego wydŸwiêk jest jednoznaczny. Dla nas nie do koñca… Nie oznacza to jednak, ¿e ten w³aœnie akapit nie zdecyduje o wyniku g³osowania. Równolegle z procedurami referendalnymi ruszy³a kampania medialna w³adz Sopotu. Jej wydŸwiêk sprowadza siê do has³a: „W tej politycznej hucpie nie warto uczestniczyæ”. O tym czy warto, czy nie, ka¿dy cz³owiek powinien zdecydowaæ we w³asnym sumieniu. Na tym przecie¿ polega demokracja i idea spo³eczeñstwa obywatelskiego, których budowaniem tak szczyci siê Jacek Karnowski. Obecnie trwa liczenie i weryfikacja podpisów. Po jej zakoñczeniu, z³o¿ony na rêce prezydenta Sopotu wniosek, zostanie przekazany przewodnicz¹cemu Rady Miasta. Przewodnicz¹cy powo³a komisjê, która zajmie siê weryfikacj¹ samego wniosku. Od tego momentu radni maj¹ miesi¹c na podjêcie uchwa³y o rozpisaniu referendum lub odrzuceniu wniosku (w przypadku, jeœli nie spe³nia³by on wymogów formalnych). Nastêpnie podjêta przez Radê uchwa³a musi zostaæ opublikowana w Dzienniku Urzêdowym Województwa Pomorskiego. Samo g³osowanie musi siê natomiast odbyæ nie póŸniej ni¿ w ci¹gu 50 dni od daty publikacji.
Aby referendum zosta³o uznane za wa¿ne, do urn powinno pofatygowaæ siê minimum 30 procent uprawnionych do g³osowania, czyli ok. 9,5 tys. mieszkañców Sopotu. Okazuje siê jednak, ¿e bez wzglêdu na wynik g³osowania i tak ostateczn¹ decyzjê o losie Stra¿y podejmuje Rada Miasta – formacja ta nie jest bowiem organem wybranym przez mieszkañców, lecz dzia³a jako jeden z wydzia³ów Urzêdu Miasta Sopotu… Filmowy KaŸmirz Pawlak zwyk³ mawiaæ: „Sprawiedliwoœæ sprawiedliwoœci¹, ale racja musi byæ po naszej stronie”. Sopot to wprawdzie nie podwroc³awskie Dobrzykowice, ale najwyraŸniej azymut obrany przez w³adze kurortu jest w³aœciwy - w koñcu nie bez powodu sopocianie nazywaj¹ swojego prezydenta „so³tysem”.
bezplatna gazeta opinii
Wydawca: PPHU Riviera Sopot Redaktor naczelny: Krzysztof M. Za³uski tel. 796-54-94-50 Reklama: e-mail: k63@gazeta.pl Redakcja: e-mail: riviera-77@o2.pl OdwiedŸ nas na stronie: www.facebook.com/riviera.gazeta Druk: Polskapresse sp. z o.o. 80-720 Gdañsk, ul. Po³ê¿e 3 Niezamówionych materia³ów redakcja nie zwraca, zastrzega sobie tak¿e prawo do ich redagowania. Za treœæ reklam redakcja nie ponosi odpowiedzialnoœci.
4
PROMOCJA
Nr 10 (85) PaŸdziernik 2013
Unie kredytowe to popularne na ca³ym œwiecie instytucje finansowe, opieraj¹ce swoje funkcjonowanie o zasady spó³dzielczoœci. Ich cz³onkowie po raz kolejny zjednocz¹ siê w obchodach Miêdzynarodowego Dnia Unii Kredytowych, który przypada 17 paŸdziernika.
Unie kredytowe na ca³ym œwiecie obchodz¹ swoje œwiêto Unie kredytowe, w Polsce dzia³aj¹ce od 1992 roku jako spó³dzielcze kasy oszczêdnoœciowokredytowe, to popularna na ca³ym œwiecie alternatywa dla banków komercyjnych. Unie realizuj¹ zasady samopomocy finansowej, gdzie ka¿dy cz³onek tej instytucji jest jednoczeœnie jej w³aœcicielem. Oferuj¹c atrakcyjne us³ugi finansowe, skupiaj¹ siê tak¿e na budowaniu prywatnego oraz publicznego dobra, opieraj¹c siê na najlepszych wzorach spó³dzielczoœci. W³¹czaj¹ siê w liczne akcje charytatywne, sponsoruj¹ przedsiêwziêcia sportowe, s¹ mecenasami kultury i sztuki.
D
zieñ unii kredytowych celebrowany jest od 1948 roku. Tradycyjnie obchodzony jest w ka¿dy trzeci czwartek paŸdziernika. Œwiêto to stanowi wyj¹tkow¹ okazjê do zaakcentowania prospo³ecznej i ekonomicznej roli tych instytucji o charakterze spó³dzielczym, kieruj¹cych siê w swym dzia³aniu ide¹: „nie dla zysku, nie dla filantropii, lecz po to, by s³u¿yæ". Znaczenie œwiêta Od pocz¹tku bie¿¹cego roku Œwiatowa Rada Unii Kredytowych (WOCCU), która zrzesza ponad 56 tysiêcy unii zbiera³a pomys³y na motyw przewodni Dnia Unii Kredytowych od swoich cz³onków. Zdecydowano siê na has³o: „Unie kredy-
towe jednocz¹ siê dla dobra: lepsza droga”. Wybrana myœl przewodnia jest œciœle zwi¹zana z realizowan¹ przez WOCCU wizj¹ tworzenia globalnej spo³ecznoœci. Motto dedykowane œwiêtu uwypukla korzyœci p³yn¹ce ze wspó³pracy kas spó³dzielczych na ca³ym œwiecie. W ten sposób podkreœlono przewagê, która wynika z mo¿liwoœci kooperacji, dzielenia siê miêdzy sob¹ doœwiadczeniami i rozwi¹zaniami po to, aby lepiej s³u¿yæ swoim cz³onkom. – Wspó³praca w ramach bran¿y spó³dzielczoœci finansowej jest traktowana jako zasadniczy element naszej filozofii i ma to historyczne uzasadnienie. Dzisiaj istnieje uzasadnienie dla wspólnego, spó³dzielczego znajdowania rozwi¹zañ od-
powiadaj¹cych na zapotrzebowanie konsumentów – mówi Brian Branch, dyrektor generalny WOCCU. Rola WOCCU Zrównowa¿ony rozwój unii kredytowych promuje Œwiatowa Rada Unii Kredytowych, aby wspieraæ ludzi w dostêpie do wysokiej jakoœci oraz przystêpnych cenowo us³ug finansowych. Wystêpuje w imieniu unii przed organizacjami miêdzynarodowymi. Wspó³pracuje równie¿ z rz¹dami krajowymi w celu udoskonalania prawodawstwa i ustalania zasad dzia³ania spó³dzielczoœci finansowej. Nieustannie pracuje i wdra¿a pomocowe programy, które daj¹ mo¿liwoœæ wprowadzenia nowych narzêdzi oraz technologii
wzmacniaj¹cych rozwój unii kredytowych. Idea samopomocy finansowej, w myœl której dzia³aj¹ unie kredytowe oraz spó³dzielczy model zarz¹dzania spowodowa³y, ¿e podmioty te skuteczniej ni¿ komercyjne banki opar³y siê kryzysowi. Prze¿ywaj¹ce obecnie swój prawdziwy renesans unie kredytowe mocno wspierane s¹ – miêdzy innymi za pomoc¹ odpowiednich regulacji prawnych – przez rz¹dy wielu krajów. Œwiatowi decydenci dostrzegaj¹ bowiem ich wa¿n¹ rolê we wspieraniu osób wykluczonych finansowo i najubo¿szych. W ostatnich latach szereg dzia³añ promuj¹cych unie kredytowe podjê³y miêdzy innymi Kanada, Wielka Brytania, Irlandia, Meksyk, Estonia, Australia i No-
17 paŸdziernika unie kredytowe obchodz¹ swoje œwiêto. Przewodnicz¹cym WOCCU jest Polak, Grzegorz Bierecki.
wa Zelandia. Dynamiczny rozwój spó³dzielczoœci finansowej równie¿ na naszym rynku sprawia, ¿e Polskie SKOK-i od lat stawiane s¹ jako wzór organizacji. Dowodem uznania jest miê-
dzy innymi fakt, i¿ w lipcu br. przewodnicz¹cym Œwiatowej Rady zosta³ Grzegorz Bierecki, twórca polskich SKOK-ów, przewodnicz¹cy Rady Nadzorczej Krajowej SKOK. REKLAMA
PAMIÊÆ
Nr 10 (85) PaŸdziernik 2013
5
W Sopocie zosta³a ods³oniêta tablica upamiêtniaj¹ca ofiary katastrofy smoleñskiej, teraz czas na pomnik. Senator Grzegorz Bierecki zaapelowa³ do Jacka Karnowskiego: „Panie prezydencie, niech nam pan pozwoli postawiæ ten pomnik!”
26 paŸdziernika br. w Sopocie odby³o siê ods³oniêcie i poœwiêcenie tablicy upamiêtniaj¹cej ofiary katastrofy smoleñskiej. W trakcie uroczystoœci z ust senatora Grzegorza Biereckiego pad³ apel o budowê pomnika tragicznie zmar³ej pary prezydenckiej. Senator PiS podkreœli³, ¿e uczczenie w ten sposób œp. Lecha Kaczyñskiego, który od 1971 roku zwi¹zany by³ z Sopotem jest „wa¿ne nie tylko dla sopocian, ale dla wszystkich Polaków”. Krzysztof M. Za³uski
Akt odwagi Miejsce wmurowania tablicy – dom przy ul. Koœciuszki
47 w Sopocie - nie zosta³o wybrane przypadkowo. W tym bowiem budynku mieœci³ siê Wydzia³ Prawa Uniwersytetu Gdañskiego, gdzie przez 15 lat przysz³y prezydent pracowa³ jako nauczyciel akademicki (jego gabinet znajdowa³ siê na II piêtrze, od strony ulicy). Obecnie swoj¹ siedzibê ma tutaj Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych Spó³dzielczych Kas Oszczêdnoœciowo-Kredytowych.
Pami¹tkow¹ tablicê poœwiêci³ arcybiskup S³awoj Leszek G³ódŸ.
- Dla mnie, dla mojej bratanicy i dla wielu przyjació³ mojego œp. brata, to chwila szczególnie wzruszaj¹ca - zwróci³ siê do zebranych Jaros³aw Kaczyñski. - Miejsc upamiêtnienia jest w Polsce wiele, ale to miejsce szczególne, w którym pracowa³ mój brat, wykonywa³ swój zawód, który sta³ siê treœci¹ jego ¿ycia, jako dzia³acza Solidarnoœci. By³ on w tej samej sferze przedmiotu pracy naukowej, czyli dzia³a³ dla ludzi pracy, w ich obronie, by ich los w kraju demokratycznym by³ lepszy, a wczeœniej dzia³a³ w imiê niepod-
fot. Wojciech Falgowski
„Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Profesor Lech Kaczyñski, który razem z ma³¿onk¹ Mari¹ i 94 osobami zgin¹³ w katastrofie lotniczej pod Smoleñskiem pracowa³ w tym budynku, jako nauczyciel akademicki” – taki napis widnieje na spi¿owej tablicy, dedykowanej ofiarom smoleñskiej tragedii.
Tablica ta zosta³a ods³oniêta przez córkê pary prezydenckiej, Martê Kaczyñsk¹ oraz prezesa Prawa i Sprawiedliwoœci, Jaros³awa Kaczyñskiego. Jej poœwiêcenia dokona³ metropolita gdañski, abp S³awoj Leszek G³ódŸ. On tak¿e odmówi³ modlitwê za tragicznie zmar³ych.
fot. Wojciech Falgowski
W HO£DZIE Lechowi Kaczyñskiemu
W uroczystoœci ods³oniêcia tablicy wzi¹³ udzia³ brat tragicznie zmar³ego Prezydenta RP, Jaros³aw Kaczyñski.
leg³oœci, demokracji, w imiê wolnej Polski. Jaros³aw Kaczyñski zaznaczy³ równie¿, ¿e „Akt upamiêtnienia prezydenta RP jest niestety w dzisiejszej Polsce aktem odwagi. Wydawa³oby siê, ¿e to rzecz oczywista, ale jak wiemy, nie dla wszystkich. Dlatego z ca³ego serca dziêkujê wszystkim, którzy przyczynili siê do powstania tej tablicy.” Najwybitniejszemu sopocianinowi Tablica ma przypominaæ dokonania œp. Lecha Kaczyñskiego, oraz jego zwi¹zki z Trójmiastem, a szczególnie z Sopotem. - Cieszê siê ze z inicjatywy spó³dzielców, którzy w³asne pieni¹dze przeznaczyli na to, by tablica znalaz³a siê w miejscu, w którym pracowa³ najwybitniejszy sopocianin. Chcielibyœmy by w Sopocie by³o wiêcej takich upamiêtnieñ. Lech Kaczyñski przez wiele lat spacerowa³ wraz z ma³¿onk¹ w parku, który dzisiaj jest nazwany jego i jego ma³¿onki imieniem. Mia³em wiele razy przyjemnoœæ widzieæ ich razem spaceruj¹cych. Chcia³bym by prezydent Sopotu i radni Sopotu chcieli tak¿e upamiêtniæ w tym miejscu w parku imieniem Lecha i Marii Kaczyñskich pomnikiem tê parê. To wa¿ne nie tylko dla sopocian, ale dla wszystkich Polaków – powiedzia³ senator Prawa i Sprawiedliwoœci, Grzegorz Bierecki. - My jesteœmy gotowi ten pomnik tam postawiæ. S¹ ludzie, którzy od wielu lat zabiegaj¹ o to. Chcia³bym prosiæ w swoim i ich imieniu, z tego miejsca, panie prezydencie, niech nam pan pozwoli ten pomnik tam postawiæ! - zwróci³ siê z apelem do Jacka Karnowskiego. Rada Miasta wola³a kamieñ Wkrótce po tragedii smoleñskiej narodzi³ siê pomys³
wzniesienia pomnika pary prezydenckiej. Œrodowiska zwi¹zane z PiS chcia³y, aby stan¹³ on w sopockim Parku Po³udniowym. Przeciwny tej idei by³ prezydent Sopotu, Jacek Karnowski. W po³owie zesz³ego roku, radni Platformy Obywatelskiej i Samorz¹dnoœci wydali oœwiadczenie, w którym czytamy: „…podjêcie przez koalicjê radnych Prawa i Sprawiedliwoœci oraz Kocham Sopot Wojciecha Fu³ka uchwa³y budowy pomnika w Parku imienia Lecha i Marii Kaczyñskich podzieli sopocian i wywo³uj¹c z³e emocje, zamiast symbolem pamiêci stanie siê symbolem trwa³ego podzia³u”. Na pocz¹tku lutego br. sprawa lokalizacji figur Lecha i Marii Kaczyñskich trafi³a pod obrady Rady Miasta. Radni postanowili jednak upamiêtniæ ofiary tragedii pami¹tkowym g³azem, a nie pomnikiem. Zmienili tak¿e lokalizacjê z Parku Po³udniowego na okolice cmentarza komunalnego. Uchwa³ê popar³o 16 radnych (PO, PiS, Kocham Sopot oraz Samorz¹dnoœæ Sopot), czterech wstrzyma³o siê od g³osu (po dwóch z PiS i PO), jedna osoba w ogóle nie g³osowa³a. W sobotniej uroczystoœci wziê³o ponad 200 osób, w tym ksi¹dz arcybiskup S³awoj Leszek G³ódŸ, prezes Prawa i Sprawiedliwoœci Jaros³aw Kaczyñski, senator PiS Grzegorz Bierecki, lider „Solidarnoœci” Piotr Duda, pos³anka Dorota Arciszewska-Mielewczyk, pos³anka Jolanta Szczypiñska, minister w kancelarii prezydenckiej Lecha Kaczyñskiego Maciej £opiñski, a tak¿e Andrzej Gwiazda, Krzysztof Wyszkowski, przedstawiciele sopockich parafii, delegaci NSZZ „Solidarnoœæ”, NSZZ „Solidarnoœæ” Stoczni Gdañskiej.
6
TEMAT MIESI¥CA
Nr 10 (85) PaŸdziernik 2013
Jak wynika z materia³ów, do których dotarliœmy, radny Miasta Sopotu, Piotr Kurdziel w latach 80. by³ zarejestrowany, jako TAJNY WSPÓ£PRACOWNIK komunistycznej S£U¯BY BEZPIECZEÑSTWA. Bezpieka nada³a mu wówczas pseudonim „ANDRZEJ”.
Sopocki radny tajnym wspó³pracownikiem SB? Radni „Kocham Sopot” zarzucaj¹ Piotrowi Kurdzielowi polityczn¹ zdradê. ¯¹daj¹ od niego natychmiastowego z³o¿enia mandatu radnego Sopotu. Wydaje siê, ¿e w œwietle ujawnionych przez „Rivierê” dokumentów by³ej S³u¿by Bezpieczeñstwa PRL, by³oby to dla radnego jedyne honorowe wyjœcie. Krzysztof M. Za³uski
W
roku 2010 Piotr Kurdziel zosta³ radnym z listy ruchu obywatelskiego „Kocham Sopot”. Dwa i pó³ roku póŸniej, za „nielojalnoœæ wobec klubowych kolegów i sprzeniewierzenie siê woli wyborców”, radni „KS” postanowili go ze swoich szeregów wykluczyæ.
Wkrótce po tym wydarzeniu radny Kurdziel - ju¿ jako „bezpartyjny” - jawnie zwi¹za³ siê z obozem popieraj¹cym prezydenta Karnowskiego. We wrzeœniu br., to w³aœnie jego g³osem, Wojciech Fu³ek i Henryk Hryszkiewicz pozbawieni zostali kluczowych funkcji w Radzie Miasta, a „KS” ostatecznie utraci³ w³adzê w Sopocie. W lipcu tego roku dotar³y do nas sygna³y, ¿e wœród sopockich radnych mog¹ byæ osoby zarejestrowane, jako wspó³pracownicy b. komunistycznej S³u¿by Bezpieczeñstwa. Dziennikarskie œledztwo potwierdzi³o relacje naszych informatorów. W aktach gdañskiego Instytutu Pamiêci Narodowej, rzeczywiœcie zachowa³y siê materia³y œwiadcz¹ce o tym, ¿e w Wydziale III-1 WUSW w Gdañsku, zajmuj¹cym siê inwigilacj¹ œrodowisk akademic-
kich zarejestrowany by³ Piotr Kurdziel (ps. ANDRZEJ) – wówczas niespe³na 23-letni student UG. (Nie)œwiadomy TW? Z zachowanych w IPN dokumentów wynika, ¿e rejestracji Kurdziela bezpieka dokona³a 17 czerwca 1987 r. Funkcjonariuszem, który tego dokona³ by³ porucznik Janusz D¹browski – póŸniejszy Naczelnik
Wydzia³u Ochrony Konstytucyjnego Porz¹dku Pañstwa, odpowiedzialny m.in. za niszczenie w roku 1990 akt b. SB. Likwidacja teczki TW Andrzeja, oraz skreœlenie go z ewidencji, nast¹pi³o 10 listopada 1989 r., a wiêc niemal pó³ roku po wyborach do sejmu kontraktowego. Co najistotniejsze - w roku 2010, startuj¹c w wyborach do Rady Miasta Sopotu – Kurdziel wpisa³ w swoim oœwiadczeniu lustracyjnym, ¿e nie wspó³pracowa³ z tajnymi s³u¿bami PRL. Zdaniem radnego nie ma wiêc podstaw do twierdzenia, jakoby w latach 80. by³ „wspó³pracownikiem, a co dopiero agentem” komunistycznej bezpieki. Jako dowód swojej uczciwoœci radny przywo³uje s³owa Jana Daniluka, asystenta prasowego gdañskiego oddzia³u IPN, który na ³amach „Gazety Wyborczej” mówi: „Sprawa jest
dla nas zamkniêta, choæ jak ka¿da inna, w wypadku pojawiania siê nowych okolicznoœci mo¿e zostaæ wznowiona". WypowiedŸ ta nie jest bynajmniej równoznaczna ze stwierdzeniem, ¿e Piotr Kurdziel nie zosta³ zarejestrowany przez SB jako TW Andrzej. Daniluk da³ jedynie do zrozumienia, ¿e w zwi¹zku ze zniszczeniem akt TW Andrzeja, prokurator IPN Andrzej Golec
zastosowa³ wobec radnego zasadê domniemania niewinnoœci – notabene, taka praktyka stosowana jest wobec wiêkszoœci osób, których „teczki” zosta³y spalone, a prokuratura nie jest w stanie oskar¿yæ ich o k³amstwo lustracyjne np. na podstawie zeznañ œwiadków. K³amca czy ofiara? W tekœcie „Agent bezpieki w sopockiej Radzie Miasta?”, który zamieœci³em w internecie na pocz¹tku paŸdziernika br.
nigdzie nie pada stwierdzenie (wbrew temu, co publikuj¹ trójmiejskie media - ¿e TW Andrzej, donosi³ na swoich kolegów i nauczycieli akademickich. A tym bardziej, ¿e otrzymywa³ za to jakiekolwiek korzyœci materialne. W mojej publikacji zadajê jedynie pytania, cisn¹ce siê przecie¿ do g³owy ka¿demu logicznie myœl¹cemu cz³owiekowi na widok dziennika rejestracyjnego i pozosta³ych dokumentów, bêd¹cych w zasobach Instytutu Pamiêci Narodowej. Na przyk³ad, czy Kurdziel liczy³ na to, ¿e skoro w ówczesnym województwie gdañskim zniszczono prawie 95 % zasobów archiwalnych b. SB, to nikt sobie o TW Andrzeju nie przypomni. Pomimo up³ywu czasu, odtworzenie agenturalnej dzia³alnoœci tajnych wspó³pracowników SB, w tym równie¿ TW „Andrzeja” jest nadal mo¿liwe. Poza Gdañskiem ocala³o bowiem wiele dokumentów wytworzonych przez komunistyczne s³u¿by, ¿yj¹ równie¿ œwiadkowie tamtych wydarzeñ. Konsekwencje z³o¿enia niezgodnego z prawd¹ oœwiadczenia lustracyjnego skutkowaæ mo¿e utrat¹ nie tylko dobrego imienia, lecz przede wszystkim wieloletnim zakazem sprawowania funkcji publicznych. K³amca lustracyjny musi siê tak¿e spodziewaæ natychmiastowego pozbawienia mandatu radnego, o czym przekona³ siê nie tak dawno radny z Rudy Œl¹skiej, Tadeusz Grozmani. Nie on zreszt¹ jedyny.
O postêpach naszego œledztwa bêdziemy Pañstwa informowaæ w kolejnych numerach „Riviery”.
Piotr Kurdziel ur. w 1964 roku w Jeleniej Górze, w trakcie studiów zarejestrowany przez SB, jako TW ps. Andrzej (Wydzia³ III-1 WUSW w Gdañsku), od roku 1990 dyrektor sopockiego MOSiR, a nastêpnie pracownik ZUS. W 2006 r. obejmuje prezesurê sopockiej Spó³dzielni Mieszkaniowej „Przylesie”. W roku 2010 wybrany zostaje radnym Sopotu z listy ruchu obywatelskiego „Kocham Sopot”. W Radzie Miasta doprowadzi³ m.in. do wprowadzenia wielu uchwa³ sprzecznych ze stanowiskiem w³asnego klubu. G³osowa³ te¿ za odwo³aniem lidera „KS”, Wojciecha Fu³ka, ze stanowiska Przewodnicz¹cego Rady Miasta. Kurdziel przyzna³ publicznie, i¿ uczestniczy³ w zakulisowych ustaleniach w sprawie g³osowañ, które zapada³y w gabinecie prezydenta Sopotu. O sobie mówi: „Jestem idealist¹, a do tego pacyfist¹”. Uwa¿a siê za chrzeœcijanina i katolika. Lubi ³owiæ ryby.
Pan Krzysztof M. Za³uski riviera-77@o2.pl
WEZWANIE PRZEDS¥DOWE DO ZANIECHANIA NARUSZEN DÓBR OSOBISTYCH ORAZ DO USUNIÊCIA SKUTKÓW TYCH NARUSZEÑ W zwi¹zku z nieprawdziwymi informacjami i insynuacjami rozpowszechnianymi przez Pana na profilu czasopisma Riviera na stronie internetowej www.facebook.com, TV 3 - Panoramie Gdañskiej, a dotycz¹cych mojej rzekomej wspó³pracy ze S³u¿b¹ Bezpieczeñstwa w latach 80-tych i z³o¿enia niezgodnego z prawd¹ oœwiadczenia lustracyjnego oœwiadczam, i¿ informacje te s¹ nieprawdziwe, w sprzecznoœci z wynikami lustracji, lecz tak¿e w sposób istotny naruszaj¹ moje dobra osobiste w rozumieniu art. 448 kodeksu cywilnego oraz art. 212 par.1 kodeksu karnego. Zwracam tak¿e uwagê, i¿ Pana wypowiedzi dotycz¹ce mojej osoby zawieraj¹ niedopuszczalne elementy znies³awiaj¹ce, nara¿aj¹ce mnie na utratê zaufania niezbêdnego do wykonywania pracy zawodowej oraz spo³ecznej. Naruszenie dóbr osobistych przez Pana jest bardzo powa¿niejsze, gdy¿ Pana wypowiedzi sformu³owane zosta³y i skierowane do nieograniczonej iloœci odbiorców. Maj¹c powy¿sze na uwadze, wzywam do: 1. zaniechania dalszych naruszeñ moich dóbr osobistych poprzez zaprzestanie rozpowszechniania nieprawdziwych i znies³awiaj¹cych mnie informacji 2.
usuniêcia skutków naruszenia dobrego imienia poprzez:
a/ publikacjê - trwale na profilu czasopisma Riviera na stronie internetowej www.facebook.com pocz¹wszy od godziny 09.00 dnia 14 paŸdziernika 2013 r, - w najbli¿szym wydaniu gazetowym czasopisma Riviera, - dwukrotn¹ na stronie 2 edycji drukowanej „Dziennika Ba³tyckiego” w najbli¿szym wydaniu pi¹tkowym, oœwiadczenia - w ramce, sporz¹dzonego czarn¹ czcionk¹ o wielkoœci nie mniejszej ni¿ 12 mm kroju Verdana na bia³ym tle - o nastêpuj¹cej treœci: „Przepraszam Pana Piotr Kurdziela za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji dotycz¹cych jego rzekomej wspó³pracy ze S³u¿b¹ Bezpieczeñstwa PRL, czym naruszy³em jego dobra osobiste. Krzysztof Maria Za³uski” b/ wp³atê kwoty 50.000,- (piêædziesi¹t tysiêcy z³otych) z tytu³u naruszenia moich dóbr osobistych na wskazany cel spo³eczny na rzecz Caritas Archidiecezji Gdañskiej z siedzib¹ w Sopocie, Al. Niepodleg³oœci 778. c/ trwa³e usuniêcie znies³awiaj¹cych treœci z profilu czasopisma Riviera na stronie internetowej www.facebook.com. Podkreœlam, i¿ wypowiedzi Pana s¹ nieprawdziwe, insynuacjami i narusza³y moje dobra osobiste. Tego rodzaju postêpowanie jest zawsze dzia³aniem bezprawnym (wyrok S¹du Najwy¿szego z dnia 03.12.1986 r., I CR 378/86, publikowane Nowe Prawo 1990/4-6/1). Niew³aœciwy, niezgody z rzeczywistoœci¹ opis i interpretacja faktów dotycz¹cych mojej osoby wskazuje na podjêcie zamierzonych dzia³añ w celu naruszenia mojego dobrego imienia. Brak Pana reakcji w terminie 3 dni od daty otrzymania niniejszego pisma potraktowany bêdzie, jako odmowa wype³nienia obowi¹zków spoczywaj¹cych na Panu i spowoduje dochodzenie na drodze postêpowania s¹dowego wszelkich przewidzianych prawem roszczeñ i œrodków dotycz¹cych zakazu rozpowszechniania nieprawdziwych informacji, przeproszenia oraz zap³aty zadoœæuczynienia na wskazany cel spo³eczny, jak równie¿ skierowany zostanie przeciwko Panu akt oskar¿enia w trybie prywatnoskargowym. Piotr Kurdziel (wys³ane poczt¹ mailow¹, bez daty i elektronicznego podpisu)
TEMAT MIESI¥CA
Nr 10 (85) PaŸdziernik 2013
W.P. Piotr Kurdziel piotrm300@wp.pl
7
Sopot, 14 paŸdziernika 2013 r.
Szanowny Panie. Z wielkim zainteresowaniem przeczyta³em Pañski tekst, zatytu³owany „WEZWANIE PRZEDS¥DOWE DO ZANIECHANIA NARUSZEÑ DÓBR OSOBISTYCH ORAZ DO USUNIÊCIA SKUTKÓW TYCH NARUSZEÑ”. Gdyby nie pada³o w nim kilkukrotnie moje nazwisko, wzi¹³bym go za literacki dowcip. Domyœlam siê jednak, ¿e nie jest Pan w nastroju do ¿artów, co jest poniek¹d dla mnie zrozumia³e, bo bêd¹c w Pañskiej sytuacji, pewnie podobnie bym siê czu³. Mimo to chcia³bym, abyœmy wyjaœnili sobie parê nieœcis³oœci, które znalaz³y siê zarówno w „WEZWANIU…” jak i w Pañskich wypowiedziach zamieszczonych w trójmiejskich mediach. W swoim tekœcie ¿¹da Pan ode mnie publikacji oœwiadczenia o nastêpuj¹cej treœci: „Przepraszam Pana Piotr Kurdziela za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji dotycz¹cych jego rzekomej wspó³pracy ze S³u¿b¹ Bezpieczeñstwa PRL, czym naruszy³em jego dobra osobiste. Krzysztof Maria Za³uski”. Je¿eli bêdzie taka koniecznoœæ, przeproszê Pana z najwiêksz¹ ochot¹, przedtem jednak proszê, aby okreœli³ Pan konkretne miejsca, w których w moim artykule pojawiaj¹ siê stwierdzenia nieprawdziwe i niezgodne ze stanem faktycznym. Czy na przyk³ad, uwa¿a Pan za k³amstwo zdania: „…Piotr Kurdziel w latach 80. by³ zarejestrowany, jako œwiadomy i tajny wspó³pracownik komunistycznej S³u¿by Bezpieczeñstwa. Bezpieka nada³a mu wówczas pseudonim TW ANDRZEJ…”? Albo to: „…werbunku i rejestracji Kurdziela bezpieka dokona³a 17 czerwca 1987 r. Zniszczenie teczki TW ANDRZEJA, oraz skreœlenie go z ewidencji, nast¹pi³o 10 listopada 1989 r., a wiêc pó³ roku po wyborach do sejmu kontraktowego.”? Czy Pañskim zdaniem powy¿sze opinie s¹ jednoznacznym stwierdzeniem, ¿e by³ Pan Tajnym Wspó³pracownikiem S³u¿by Bezpieczeñstwa PRL? Czy wed³ug Pana wypowiedŸ: „…w roku 2010, startuj¹c w wyborach do Rady Miasta Sopotu Kurdziel zapomnia³ o tym wstydliwym drobiazgu i wpisa³ w swoim oœwiadczeniu lustracyjnym, ¿e nie wspó³pracowa³ z ¿adnymi s³u¿bami PRL…” jest k³amstwem? I ostatnie ju¿ pytanie: W którym miejscu, pisz¹c o Panu, u¿y³em zwrotu: „zbrodnie przeciwko narodowi polskiemu”? Poproszony przez trójmiejsk¹ „Gazetê Wyborcz¹” o komentarz do mojego tekstu, powiedzia³ Pan tak: „Jak ka¿dy radny musia³em z³o¿yæ oœwiadczenie lustracyjne dotycz¹ce ewentualnej wspó³pracy ze S³u¿b¹ Bezpieczeñstwa PRL. Napisa³em, ¿e nie wspó³pracowa³em. Z IPN dosta³em potwierdzenie, ¿e moje oœwiadczenie jest zgodne z prawd¹…” W podobnym tonie wypowiedzia³ siê Pan te¿ w telewizyjnej „Panoramie” (TVP Gdañsk). Wydaje mi siê jednak, ¿e prawda by³a „nieco inna”. W trakcie przes³uchania przez prokuratora IPN, p. Andrzeja Golca, zezna³ Pan, ¿e przypomina pan sobie moment i okolicznoœci rejestracji. Wspomnia³ Pan tak¿e o za¿y³ych kontaktach z prowadz¹cym Pana funkcjonariuszem SB – no chyba, ¿e esbecy sk³adali ¿yczenia z okazji œlubu wszystkim studentom UG… A mo¿e jednak jest to dowód, ¿e by³ Pan w pe³ni œwiadomy podpisania deklaracji wspó³pracy ze S³u¿b¹ Bezpieczeñstwa PRL i, ¿e równie¿ œwiadomie - zatai³ Pan ten fakt w oœwiadczeniu lustracyjnym? I jeszcze jedno… WypowiedŸ p. Jana Daniluka, asystenta prasowego gdañskiego oddzia³u IPN, który stwierdzi³ na ³amach „Gazety Wyborczej”, ¿e: „Sprawa jest dla nas zamkniêta, choæ jak ka¿da inna, w wypadku pojawiania siê nowych okolicznoœci mo¿e zostaæ wznowiona.", nie jest bynajmniej równoznaczna ze stwierdzeniem, ¿e nie zosta³ Pan zarejestrowany przez SB jako TW Andrzej. Daniluk da³ do zrozumienia jedynie to, ¿e w zwi¹zku ze zniszczeniem Pañskich akt, prokurator IPN zastosowa³ wobec Pana zasadê domniemania niewinnoœci – notabene, taka praktyka stosowana jest wobec wszystkich osób, których esbeckie teczki zosta³y spalone, a prokuratura nie jest w stanie oskar¿yæ ich np. na podstawie zeznañ œwiadków. Jeœli nadal uwa¿a Pan, ¿e w jakikolwiek sposób naruszy³em Pañskie dobre imiê, to oczywiœcie stawiê siê w s¹dzie na ka¿de wezwanie. Prawdê powiedziawszy nawet cieszy³bym siê z takiego obrotu sprawy, bo byæ mo¿e zatrzyma³oby to falê dyskredytuj¹cych mnie, moj¹ rodzinê, moich dziennikarzy i sam miesiêcznik „Riviera” pomówieñ.
Pozdrawiam serdecznie Krzysztof M. Za³uski red. naczelny miesiêcznika „Riviera” (wys³ane poczta mailow¹, bez elektronicznego podpisu)
Krzysztof M. Za³uski riviera-77@o2.pl
Gdañsk, 15 paŸ 13 r
„WEZWANIE PRZEDS¥DOWE DO ZANIECHANIA NARUSZEÑ DÓBR OSOBISTYCH ORAZ DO USUNIÊCIA SKUTKÓW TYCH NARUSZEÑ”. Podstaw¹ moich ¿¹dañ s¹ zawarte w Pana wypowiedziach i artykule stwierdzenia nieprawdziwe i niezgodne ze stanem faktycznym. Nic nie upowa¿nia Pana do powtórzonych k³amliwych stwierdzeñ, „¿e by³em tajnym i œwiadomym wspó³pracownikiem”. Jest to k³amstwo, niezgodne z faktami i ze stanowiskiem IPN. I ten fakt jest podstaw¹ moich roszczeñ odszkodowawczych, których bêdê dochodzi³. Uprzedzam: fakt zarejestrowania nie œwiadczy, ¿e ktoœ by³ tajnym i œwiadomym wspó³pracownikiem. To, ¿e siê Panu coœ wydaje nie upowa¿nia do stwierdzenia w tytule ”Agent Bezpieki w Sopockiej RM” Konsekwencj¹ Pana k³amstwa jest sugerowanie, ¿e wœród radnych mog¹ ukrywaæ siê „donosiciele komunistycznej SB, ¿e dziennikarskie œledztwo to potwierdzi³o”. Nieprawdziwy jest zarzut, ¿e w oœwiadczeniu lustracyjnym w
2010r sk³ama³em wpisuj¹c „¿e nie wspó³pracowa³em” – co ma sugerowaæ czytelnikowi, ¿e wspó³pracowa³em. Niedopuszczalne jest w kontekœcie Pana wypowiedzi retoryczne pytanie, ¿e „chcia³em œwiadomie oszukaæ wyborców lub ktoœ obieca³ zatuszowanie sprawy, szanta¿owa³ mnie i w zwi¹zku z tym g³osowa³em niezgodnie z sumieniem, a na czyjeœ polecenie”. Sugerowanie, ¿e s¹ œwiadkowie, którzy jakoby „przypomnieli sobie o TW Andrzeju – proszê to ujawniæ, kto ma tak¹ tajemn¹ wiedzê. Myœlê, ¿e warto ujawniæ, kto jest tym „tajnym” informatorem Riviery i kim s¹ œwiadkowie. Mo¿e informator ma coœ zakopane w ogródku i próbuje tym szanta¿owaæ? Na pewno nie jest prawd¹, ¿e okreœli³em kiedykolwiek moment rejestracji i ¿e by³em w za¿y³ych kontaktach z funkcjonariuszem SB. Nigdy czegoœ takiego nie mog³em powiedzieæ, bo nie mia³o miejsca. Puszczone zosta³y poza granice przyzwoitoœci wodze fantazji. To tak w skrócie. W zwi¹zku z powy¿szym uwa¿am swoje ¿¹dania odszkodowawcze za uzasadnione. Niew³aœciwy, niezgody z rzeczywistoœci¹ opis i interpretacja faktów dotycz¹cych mojej osoby wskazuje na podjêcie zamierzonych dzia³añ w celu naruszenia mojego dobrego imienia. Piotr Kurdziel (wys³ane poczta mailow¹, bez elektronicznego podpisu)
8
OPINIE
Nr 10 (85) PaŸdziernik 2013
Widziane z Placu Rybaków
Sopocianin z odzysku Pewien mój znajomy Polak, który od kilkudziesiêciu lat mieszka w Szwecji - myœl¹c o przysz³ej emeryturze, postanowi³ spêdziæ j¹ w swoim rodzinnym Sopocie, w nowo zakupionym apartamencie. Transakcjê kupna mieszkania przeprowadzi³ przez Internet. Obs³ugiwa³a go on line pracownica o anielskim g³osie. Ulegaj¹c jej urokowi zgodzi³ siê na wszelkie propozycje zwi¹zane z kupnem mieszkania. Umówiliœmy siê, ¿e po sfinalizowaniu transakcji, uczcimy tê okazjê szampanem. Ale znajomy wpad³ do mnie wœciek³y i nerwowo zacz¹³ opowiadaæ ca³¹ historiê. Oœwiadczy³, ze chcia³ wycofaæ pieni¹dze, gdy¿ nie przypuszcza³, ¿e wymarzony apartament jak
windzie, gdzie nowa „arystokracja” wznosz¹c siê do góry w milczeniu sta³a odwrócona do siebie ty³em. Ekscentryczny skoœnooki milioner Przed paru laty po sezonie widywa³em go w ró¿nych miejscach Sopotu. Przemieszcza³ siê z miejsca na miejsce starym rowerem. Jak przysta³o na stuprocentowego japoñskiego turystê bez przerwy pstryka³ zdjêcia. Zauwa¿y³em, ¿e interesuje go stara architektura. Któregoœ dnia ujrza³em jak fotografowa³ mój dom na Placu Rybaków. Zaprosi³em go do œrodka. Poznaliœmy siê bli¿ej. Okaza³o siê, ¿e mieszka na przemian w Niemczech i w Japonii. Pochodzi³ z bardzo zamo¿nej rodziny. Pochwali³ mi siê zdjêciami swojego super nowoczesnego domu w Niemczech. Jednak przyzna³ siê, ¿e marzy o kopii jakiegoœ sopockiego budynku. W naszej architekturze szczególnie zachwyci³y go drewniane altany. Twierdzi³, ¿e chcia³by zbudowaæ dom w stylu sopockim z materia³ów rozbiórkowych, gdy¿ woli autentyczne stare ceg³y, od nowych lœni¹cych jak ze sztancy.
Ponownie spotkaliœmy siê po roku. Zaprosi³ mnie do restauracji, gdzie ofiarowa³ mi album ze star¹ japoñsk¹ architektur¹ piêknie wkomponowan¹ w s³ynne ogrody. Narzeka³, ¿e ma problemy ze znalezieniem budowlañców starej daty i materia³ów rozbiórkowych. Opuszcza³ Sopot lekko rozczarowany. Miesi¹c po jego wyjeŸdzie s¹siadka z Placu Rybaków zrzuca³a ze swojego dachu piêkne stuletnie dachówki prosto do kontenera. Na ich miejsce po³o¿y³a nowe, lœni¹ce. Wtedy przypomnia³ mi siê nasz ekscentryczny skoœnooki milioner, którego zamiary niestety siê nie powiod³y. Przypomnia³em sobie równie¿, ¿e w Japonii stoi kopia stuletniego budynku dworca G³ównego w Gdañsku. Mieliœmy byæ drug¹ Japoni¹, a w mikroskali sta³o siê odwrotnie. Jak kwiatek do ko¿ucha Wreszcie na sopockim „Placu Zebrañ Ludowych” ustawiono chyba ze cztery zestawy donic z okaza³¹ roœlinnoœci¹. Na tej betonowej pustyni trzeba jednak nieŸle wytê¿yæ wzrok, aby je odnaleŸæ. Bo jest to kropla w morzu… betonu.
Chyba z rok temu w holu Pañstwowej Galerii Sztuki zaprezentowano wybrane projekty konkursowe na zagospodarowanie „PZL”. I có¿ nasi architekci zaproponowali? Otó¿ chc¹c urozmaiciæ nam przestrzeñ postanowili umieœciæ ró¿nego typu konstrukcje metalowo – ¿elbetowe. Kompletny brak wyczucia kontekstu, stêpiona wra¿liwoœæ. Zupe³nie jakby chcieli przypadkowego spacerowicza przygnieœæ tymi konstrukcjami. Na szczêœcie ¿aden z tych wydumanych projektów nie zosta³ zrealizowany. Szkoda tylko, ¿e po sezonie twórcy tych „dzie³” nie zobaczyli, co potrafi w ci¹gu sekundy jesienny podmuch wiatru uczyniæ z ich formami przestrzennymi. Fotoplastykon przedstawiaj¹cy widoki Sopotu po jednym uderzeniu wiatru zamieni³ siê w stertê gruzu. Gdyby uczestnicy konkursu zainteresowali siê histori¹ Sopotu, to dowiedzieliby siê, ¿e przed wojn¹ w kurorcie odbywa³y siê s³ynne korsa kwiatowe. Sopot s³yn¹³ z przepiêknych ogrodów. Mo¿e nale¿a³oby nawi¹zaæ do tej piêknej tradycji i po œrodku placu stworzyæ kobierzec z kwiatów wkomponowany w fontannê podœwietlan¹ noc¹? Byæ mo¿e móg³by schroniæ siê poœród kwiatów, wêdruj¹cy po Sopocie Jaœ Rybak. Jak na dworcu Pamiêtam, z jak¹ ciekawoœci¹ po raz pierwszy przekroczy³em próg budynku z wysok¹ i okaza³¹ fasad¹ Domu Kuracyjnego. Wchodz¹c do wnêtrz prze¿y³em jednak szok. Nagle poczu³em, jakbym znalaz³ siê w podziemnym pasa¿u na dworcu. Ma³y, ciasny, ciemny, niski korytarz biegn¹cy w kierunku zwê¿aj¹cych siê schodów. Po obu stronach, a jak¿e, butiki. I jeszcze nisko zawieszony sufit, a przede mn¹ œciana! Kto nie wierzy niech sam sprawdzi. Po prostu œciana, na której widnieje informacja, ¿e za ni¹ znajduje siê restauracja.
fot. Maciej Szemelowski
Maciej Szemelowski
siê wyrazi³ bêdzie „na terenie getta”. Stwierdzi³, ¿e jest wolnym obywatelem i nikt go nie bêdzie odgradza³ od ludzi. Zapyta³em, co ma na myœli. Okaza³o siê, ¿e oburzy³o go to, i¿ ca³y teren wokó³ apartamentowca otoczony jest wysokim p³otem. Natomiast, ¿eby wejœæ do siebie musi siê legitymowaæ przed stra¿nikiem, bacznie obserwuj¹cym wszystkich wokó³. Poinformowa³em go, ¿e to u nas norma, gdy¿ nowobogaccy chc¹ siê odseparowaæ od plebsu. On na to, ¿e w Szwecji jest to niewyobra¿alne. Tam przeciêtny Kowalski mieszka w tej samej dzielnicy, co milioner, obaj w identycznych domach bez ogrodzenia… I ¿e wrêcz nie wypada obnosiæ siê ze swoim bogactwem. Równie¿ znaj¹c realia finansowe naszych rodaków dziwi³ siê sk¹d na parkingach „getta” bior¹ siê takie „wypasione bryki”. Koñcz¹c nasz¹ niemi³¹ rozmowê na temat wymarzonego apartamentu, nasz bohater zwróci³ uwagê na jeszcze jeden drobiazg. Wchodz¹c do budynku zauwa¿y³, ¿e by³ jedyn¹ osob¹, która sprz¹taczce powiedzia³a dzieñ dobry. Sytuacja analogiczna mia³a miejsce w
fot. Maciej Szemelowski
Pejza¿ miejski, to nasze wspólne dobro
Lepszej reklamy nie mo¿na by³o wymyœleæ. ¯eby dostaæ siê do restauracji trzeba w¹skim labiryntem iœæ w prawo, potem w lewo. Wejœcie z boku. I dopiero siedz¹c mo¿emy podziwiaæ widoki, jakie rozci¹gaj¹ siê za oknem. Symbol Sopotu: bia³e molo na tle granatowej zatoki to najlepsza reklama wnêtrza. Niestety architekt nie wykorzysta³ tak kapitalnej lokalizacji. Wystarczy³o tylko zamiast tej betonowej œciany umieœciæ przeŸroczyste szklane drzwi. Zabrak³o odrobiny wyobraŸni. A szkoda. Dobry projektant doskonale wie, ¿e g³ówny reprezentacyjny hol Domu Kuracyjnego powinien swoim okaza³ym wnêtrzem zapraszaæ do œrodka, a paradne schody powinny w tym przypadku bezpoœrednio prowadziæ do restauracji z widokiem na zatokê. Wystarczy³oby spojrzeæ jak tu¿ obok, sto lat temu rozwi¹zano ten problem w Grand Hotelu. Piêkny podjazd. Okaza³a sylwetka budynku, monumentalny portal z drewnianymi drzwiami. Przestronny hol z ods³oniêt¹ dekoracyjn¹ klatk¹ schodow¹ z ozdobn¹ porêcz¹ biegn¹ca a¿ do ostatniego piêtra. A co my po stu latach zaproponowaliœmy w nowym Domu Kuracyjnym? Czy nawi¹zaliœmy do piêknej tradycji kolejnych Kurhausów? Pasa¿ jak na dworcu... Pragnê przypomnieæ, ¿e poprzednie, sopockie Domy Kuracyjne na przestrzeni stu lat têtni³y ¿yciem kulturalnym i towarzyskim. Odbywa³y siê w nich koncerty, wystawy, rauty, bale, spektakle teatralne i kabaretowe. I jeszcze jeden drobiazg, bywa³o tu wytworne towarzystwo. Maciej Szemelowski jest artyst¹plastykiem, scenografem, malarzem i fotografem; jest tak¿e autorem kilku albumów o Sopocie, m.in. „Sopot Cztery pory roku”, który ukazuje na 300 zdjêciach charakterystyczn¹ architekturê Sopotu.
Polub nas na: facebook.com/riviera.gazeta
Nr 10 (85) Pa타dziernik 2013
PROMOCJA
9
10 CZYTELNIA
Nr 10 (85) PaŸdziernik 2013
… Bia³a pla¿a w œnie¿ny dzieñ Tadeusz Fu³ek
„Z³ota pla¿a poœród drzew…”
DWÓJKA
Sam szczerze mówi¹c nie zastanawia³em siê wczeœniej nad fenomenem pla¿y. A jest to doœæ ciekawe, ile uwagi mog¹ ludzie poœwiêciæ miniaturowemu, i tak naprawdê ja³owemu, pasowi piasku miêdzy ziemi¹ rozci¹gaj¹c¹ siê na zyg¿dyliony hektarów a morzem rozpiêtym na gazylionach mil morskich. Na pla¿y nie ma nic, nie licz¹c denerwuj¹cego i natrêtnego piasku. ¯adnego ¿ycia – tylko halucynacje z niedo¿ywienia i œmieræ. No i, okresowo, zwa³y wodorostów. S³owem – nic ciekawego. Jedyny atut pla¿y, to wielka woda. Na plecach wody sobie pla¿a darmow¹ karierê zrobi³a i teraz jak ksiê¿yc œwieci œwiat³em odbitym cudzej popularnoœci. Niezbyt nawet piaskownica Pana Boga. Paluchem by z góry nie utrafi³. Ale s¹ pla¿e znane na ca³y œwiat. Nie wiem co prawda, czy o sopockiej ktoœ s³ysza³, ale takie Copacabany, Lazurowe Wybrze¿a, czy Venice Beach to wokrug mira s³awne. Nigdy nie lubi³em siê opalaæ, wiêc mnie w takie rejony nie ci¹gnê³o do wylegiwania siê. Jedyne co rozumiem z pla¿y to morze. Tandetny to trochê sentymentalizm, ale jest coœ w wietrze znad morza. Jest w tym jakieœ poczucie œwie¿oœci i oczyszczenia. Albo to ryb¹ tak wali – sam nie wiem. Sopockiej pla¿y jakoœ nie pamiêtam z dzieciñstwa. Moje wspomnienia z regu³y s¹ doœæ dziurawe i niewiele jestem w stanie sobie przedstawiæ z tego co minê³o. Wiêkszoœæ z tego to i tak przeœwietlone klisze starych rodzinnych zdjêæ i filmów. Przypuszczam, ¿e na pla¿ê nikt z aparatem nie biega³, ¿eby piaskiem nie popsuæ, wiêc niewiele jest pami¹tek w postaci zdjêæ pla¿owych, w kostiumach i z rozwianym w³osem. Sporo za to mamy zdjêæ zimowych – ogromne kurtki w kolorach zupe³nie niespójnych (lata 90-te), pies p³oszy ³abêdzie, ³abêdzie p³osz¹ psa i lód œcina morze. To by³o zawsze o wiele ciekawsze ni¿ pla¿owanie. Szczytem by³a zima sprzed paru lat, kiedy morze pokry³o siê w miarê trwa³¹ skorup¹ a¿ do koñca mola (z 500 metrów lekk¹ rêk¹). Naoko³o nielicznych boi tworzy³y siê fantazyjne wikwity lodowe, a wyrwana ostroga mola (jak to zwykle bywa³o po jesiennych sztormach), sta³a wbita na sztorc jak szkielet statku. Bêd¹c na skraju pe³noletnoœci i przy ubóstwie portfela, pla¿a by³a idealnym rozwi¹zaniem na lata licealne. Tam spêdza³o siê wiêkszoœæ wieczorów w ciep³ej po³owie roku, a grupki znajomych ci¹gnê³y siê Tadeusz Fu³ek od mola, daleko jeszcze za Hotel Chiñski. Zbawieniem by³ brak (rocznik 1986), sopocianin, jeszcze wtedy zakazu picia na pla¿y. PóŸniejsze jego wprowadzenie, t³umaczone chêci¹ zachowania czystoœci, by³o wierutn¹ bzdur¹. chwilowo odciêty od morza. Wszyscy wiedzieli, ¿e jeszcze podczas wieczornych biesiad i schadzek regularne kursy odbywali lokalni sprz¹tacze puszek i butelek. Co prawda latem rzeczonych sprz¹taczy robi³o siê du¿o za du¿o (kurort latem przyci¹ga³ nie tylko turystów z pieniêdzmi – ci bez równie chêtnie tu zje¿d¿ali) i mo¿na by³o w chwili nieuwagi straciæ zostawione gdzieœ bambetle. Teraz niezbyt bywam w Sopocie latem. Mierzi mnie pseudo-copacabañski sznyt i drewniane knajpy, gdzie drinkami z palemk¹ raczy siê piêkna m³odzie¿ o czêsto niepiêknych manierach. Spacerowanie ma nadal du¿o sensu, ale moim ostatnim odkryciem jest bieganie nad morzem na bosaka. Co prawda czasami trzeba sobie wyj¹æ z nogi wbit¹ oœæ, ale mo¿na to przeboleæ. Nigdy nie by³a pla¿a miejscem doskona³ym. Nigdy te¿ wiele wiêcej sobie po niej nie obiecywa³em.
bez sternika
Wojciech Fu³ek (rocznik 1957), sopocianin od zawsze i na zawsze.
Ku pokrzepieniu serc Znaczn¹ czêœæ swego d³ugiego ¿ycia spêdzi³em wœród poetów (i poetek). Mimo to nigdy nie potrafi³em wgryœæ siê we wspó³czesn¹ poezjê. Wiersz stanowi dla mnie szaradê, jego przes³anie jest tak g³êboko ukryte pomiêdzy wyszukanymi s³owami, ¿e próby interpretacji sensu poematu przewa¿nie koñczy³y siê dla mnie niepowodzeniem, ku zgorszeniu autora, czy autorki, którzy rozumieli swoje dzie³o zupe³nie inaczej. Dlatego te¿ nigdy nie oœmieli³em siê pisaæ recenzji podsumowuj¹cych dokonania mych kole¿anek i kolegów.
O
becnie stan¹³em przed zadaniem omówienia ksi¹¿ki Lecha Makowieckiego, z wykszta³cenia in¿yniera budowy okrêtów, który porzuciwszy ów zamieraj¹cy w III RP zawód, zaj¹³ siê pisaniem, komponowaniem i graniem. Szczególn¹ popularnoœæ zyska³ jako lider zespo³u „Zayazd”. Wyda³ wiele p³yt nawi¹zuj¹cych do historii naszego kraju, takich jak „Katyñ 1940”, „Patriotyzm”, „ObudŸ siê, Polsko”, a tak¿e „Zayazd u Mistrza Adama”, czyli jego literackiego idola – Adama Mickiewicza. Politycznym idolem
Makowieckiego jest natomiast marsza³ek Józef Pi³sudski. Tytu³ tomu wierszy brzmi „Pro publico bono”, co oznacza – to informacja dla nieznaj¹cej ³aciny m³odzie¿y (a takiej po „genialnych” reformach minister Hall i Szumilas jest ju¿ pewnie 99 %) - „Dla dobra publicznego”. Ksi¹¿ka jest o tyle niezwyk³a, ¿e nawi¹zuj¹c do swego wielkiego mistrza Makowiecki napisa³ j¹ trzynastozg³oskowcem. Na coœ podobnego nie odwa¿y³ siê chyba ¿aden ze wspó³czesnych poetów. Druga niezwyk³oœæ, to brak wielopiêtrowych metafor. Wiersze s¹ absolutnie czytelne, zaœ sam autor nazywa je „wierszowanymi felietonami”. W³aœnie
tak¹ formê publikacji omawiaj¹cej aktualne sprawy naszego kraju zaproponowa³ „Nasz Dziennik”, którego Makowiecki jest sta³ym felietonist¹. Jakie przes³anie nios¹ owe „wierszowane felietony”? Ogólnie mo¿na powiedzieæ, ¿e s¹ to utwory o Polsce, a ich dewiz¹ jest: Bóg, Honor, Ojczyzna. Jak we wstêpie pisze Autor: „Oddajê w Wasze rêce prawdziwie pozytywistyczny, pisany – jak za czasów Sienkiewicza (znowu k³opot z m³odzie¿¹, bo przecie¿ dzie³a Sienkiewicza zosta³y w³aœnie usuniête z kanonu literatury dla szkó³) – ku pokrzepieniu serc. W dobie rugowania ze szkó³ historii, w czasach modernistyczno-lewackiego de-
Pla¿a z czasów mojego dzieciñstwa, zachowana w zakamarkach pamiêci to na sopockiej mapie miejsce szczególne, nie podlegaj¹ce ¿adnej degradacji i demitologizacji. Wci¹¿ z³ota, wci¹¿ s³oneczna, wci¹¿ gwarna i wci¹¿ wyj¹tkowa. Miejsce, w którym br¹zowa opalenizna wyznacza³a miejsce w towarzystwie. Miejsce majowych i czerwcowych wagarów, letnich szaleñstw, rodzinnych niedzielnych pikników, wiklinowych koszy z wielkimi numerami, wymalowanymi bia³¹ farb¹, pierwszych siatkarskich prób, nocnych k¹pieli przy œwietle ksiê¿yca, drewnianych kabin w ³azienkach, w których grywano w bryd¿a, pokera i derdê, pla¿owych sprzedawców, których zachêcaj¹ce okrzyki nios³y siê echem przez nadmorskie alejki, dmuchanych materacy, plastikowych pi³ek, wiaderek i ³opatek, misternych piaskowych konstrukcji. Wieczorny spacer brzegiem morza z dziewczyn¹ nale¿a³ nawet do pewnego kanonu obowi¹zkowych zachowañ damsko-mêskich i stanowi³ niew¹tpliw¹ atrakcjê nie tylko dla spragnionych koj¹cego szumu morza. Ile takich spacerów odby³o siê w pla¿owej scenerii? Ile wtedy zawis³o w nadmorskim powietrzu, pe³nym jodu - westchnieñ, mi³osnych przyrzeczeñ, zapewnieñ i zaklêæ? Wyprawy do przystani rybackiej to osobna opowieœæ, pe³na podziwu dla odwagi wielu generacji sopockich rybaków, porywaj¹cych siê na nierówn¹ walkê z morskim ¿ywio³em. Ich ³odzie odbija³y od brzegu wczesnym rankiem, aby powróciæ po kilku godzinach ze skrzynkami pe³nymi œliskich wêgorzy, fl¹der czy dorszy. W pi¹tkowe poranki, jeszcze przed pierwszym szkolnym dzwonkiem, wysy³ano mnie czasami na przystañ, aby kupiæ od rybaków najczêœciej kilka dorodnych fl¹der, które mia³y starczyæ na postny obiad dla ca³ej rodziny. Kiedy mama co roku przygotowywa³a imieninowe przyjêcie dla taty, razem odwiedzaliœmy te¿ rybaków, aby zamówiæ kilka wêdzonych wêgorzy. Z³ota pla¿a to jeszcze jeden z sopockich mitów. To baœniowa opowieœæ dla doros³ych i dla dzieci jednoczeœnie, to legenda, to barwne wspomnienia, zawieszone na nitkach babiego lata. To s³ony smak pamiêci i zapach rozgrzanego piasku. To towarzystwo kraciastego koca, wiklinowych koszy, p³óciennych parawanów i pla¿owych rêczników. To zapamiêtane na zawsze smaki i kolory dzieciñstwa.
Moja pla¿a. Piasek – rozgrzany latem, parz¹cy bose stopy; wilgotny po deszczu, z wyraŸnym zapachem s³onej morskiej wody; twardy i zmarzniêty zim¹; op³ukiwany sztormowymi falami wiosn¹ i jesieni¹. Morski brzeg, wytyczaj¹cy kres piaszczystej przestrzeni i linia wydm, ograniczaj¹ca j¹ z drugiej strony. Urwisty klif i wielkie kamienne g³azy, utrudniaj¹ce przejœcie. Wielka, ci¹gn¹ca siê prawie kilometrami piaskownica, w której odcisnê³y swoje œlady stóp kolejne pokolenia. Plac zabaw i plac ¿ycia. Piaskownica Pana Boga.
Recenzja: Lech Makowiecki – „Pro publico bono”, czyli felietony wierszem.
Stanis³aw Za³uski
Wojciech Fu³ek
moralizowania spo³eczeñstwa i wasalizacji kraju, obie epoki zdaj¹ siê byæ do siebie ³udz¹co podobne…” Wyrok, jaki Makowiecki wydaje na rz¹dz¹ce dziœ w Polsce „elity” jest druzgoc¹cy. Oto dla przyk³adu kilka zwrotek wiersza pt. „Wszystko ju¿ mo¿na”: Mo¿na tu sprzedaæ wszystko: godnoœæ, honor, s³awê Mo¿na œwiêtoœæ zamieniæ na jurn¹ zabawê Mo¿na wiary siê zaprzeæ. Now¹ wiarê stworzyæ. Mo¿na kraœæ. Mo¿na k³amaæ. Mo¿na cudzo³o¿yæ Mo¿na krzy¿e usuwaæ. Mo¿na je podeptaæ.
Mo¿na chórem zakrzyczeæ tych co mod³y szepcz¹ Mo¿na na cokó³ wynieœæ ³otra; có¿ to szkodzi? Nie wstyd by znów rz¹dzili k…wa oraz z³odziej Mo¿na sprzedaæ domeny „Polska” oraz „Poland” Naród powaliæ mo¿na, gdy znów powsta³ z kolan. Takich opinii, oceniaj¹cej panuj¹c¹ nam mi³oœciwie Platformê Obywatelsk¹, mamy w omawianym tomie dziesi¹tki. Autor nie ma z³udzeñ, ¿e kraj stan¹³ na skraju przepaœci. Ale przecie¿ nawet z piek³a mo¿na wyjœæ zwyciêsko, z podniesionym czo³em. W wierszu „O wy¿szoœci IV Rzeczpospolitej nad IV Rzesz¹” Makowiecki pisze:
woli, aby patologie naszej wspó³czesnoœci odpad³y jak p³at wyschniêtego b³ota strzepniêty z nogawki spodni. Ile z tej wiary uda siê wprowadziæ w ¿ycie, ile pozostanie marzeniem niepoprawnego romantyka? Ale przecie¿ Mistrz autora „Pro publico bono” pisa³, aby mierzyæ si³y na zamiary, a nie zamiar wzglêdem si³. Trzeba zatem wierzyæ, ¿e ksi¹¿ka Makowskiego reprezentuje ten nurt polskiej literatury, na który czekaj¹ czytelnicy. Jest œmia³a, demaskatorska, pisarz nie boi siê poruszaæ spraw gorzkich, nawet jeœli wie, ¿e w ten sposób œci¹gnie na siebie gniew „salonów”. Niewielu wspó³czesnych artystów naszego kraju potrafi siê zdobyæ na tak¹ odwagê.
Marzê wci¹¿ o takiej Polsce, Gdzie rz¹d rz¹dziæ siê nie boi. I nie jestem tu sam jeden, Co za Ojcowizn¹ stoi. Czy¿ nam brakuje ludzi m¹drych? Czy uczciwoœæ spad³a w cenie? Komu ma to wszystko s³u¿yæ, I na co to przedstawienie? Z portretu w z³oconych ramach Dziadek-u³an patrzy srogo Rêkê wspar³ na g³owni szabli Jakby „wara!” mówi³ wrogom… Autor puka do serc rodaków, wierzy w ich rozum i zaanga¿owanie, wierzy, ¿e wystarczy trochê energii i dobrej
Lech Makowiecki, „Pro publico bono”, Wyd. Zysk i S-ka, Poznañ 2013, ISBN 978-83-7785-243-9, str. 153, cena 24,90 z³.
AKTUALNOŒCI
Nr 10 (85) PaŸdziernik 2013
11
Przebudowa sopockiego dworca PKP ponownie pod lup¹ s¹du
Francuzi z GRRES wygrywaj¹ w NSA Wojciech Falgowski
N
a pocz¹tku paŸdziernika 2011 r. sopoccy urzêdnicy wybrali firmê, która mia³a kompleksowo przebudowaæ tereny przydworcowe. Zosta³a ni¹ Ba³tycka Grupa Inwestycyjna. Druga oferta, pochodz¹ca od GRRES nie zosta³a nawet oceniona.
Wiceprezydent Sopotu, Bartosz Piotrusiewicz odrzuci³ j¹ z powodów formalnych, gdy¿ jego zdaniem francuska firma nie wnios³a prawid³owo wadium (chodzi³o o gwarancjê finansow¹ wysokoœci ponad 2 mln z³, zapewniaj¹c¹, ¿e kontrahent nie wycofa siê i nie zmieni swojej oferty). GRRES z³o¿y³ gwarancje bankowe, które jednak wa¿ne
by³y tylko trzy miesi¹ce. Urzêdnicy uznali, ¿e to zbyt krótki okres i odrzucili ofertê Francuzów. Firma odwo³a³a siê od tej decyzji do Wojewódzkiego S¹du Administracyjnego w Gdañsku. W pierwszej instancji s¹d przyzna³ racjê sopockim urzêdnikom i oddali³ w ca³oœci skargê GRRES. Zezwoli³ tak¿e na prowadzenie inwestycji. W styczniu 2012 r.
Fot. kmz
12 wrzeœnia br. Naczelny S¹d Administracyjny w Warszawie przychyli³ siê do skargi firmy GRRES - Global Retail and Residential Estate Services, dotycz¹cej wyboru oferty na przebudowê sopockich terenów przydworcowych. NSA przekaza³ sprawê do ponownego rozpoznania. Po wyroku NSA, warta 100 mln z³ inwestycja stanê³a pod znakiem zapytania. Kolejna przegrana Urzêdu Miasta mo¿e oznaczaæ za³amanie siê finansów Sopotu.
Rada Miasta zgodzi³a siê na podpisanie umowy z BGI. Wybór koncepcji zagospodarowania terenów przydworcowych przedstawiony przez te firmê wywo³a³ wiele protestów sopockich architektów. Podczas
spotkañ z mieszkañcami urzêdnicy próbowali przekonywaæ ¿e, skoro oferta GRRES odrzucona zosta³a z powodów formalnych, to rozpatrywanie jej od strony merytorycznej jest pozbawione sensu.
Obecny wyrok NSA rzuca nowe œwiat³o na postêpowanie konkursowe nie tylko dotycz¹ce dworca, ale tak¿e szeregu innych tego typu inwestycji.
Ka¿dy radny rocznie kosztuje sopockich podatników prawie 14 tys. z³otych.
Majówka radnej Maj Wojciech Falgowski
z Sopotu do Wielkiej Brytanii. Od tego te¿ czasu radna Maj nie uczestniczy w pracach komisji Rady Miasta. Nie wyznaczy³a równie¿ terminów dy¿urów
spotkañ z mieszkañcami. Kontakt telefoniczny z ni¹ jest tak¿e niemo¿liwy, bo jej dy¿urny telefon jest nieaktywny - zamiast radnej Maj w s³uchawce odzy-
Fot. Wojciech Falgowski
Rezygnacji z mandatu radnej Maj spodziewaliœmy siê ju¿
po majowej sesji Rady Miasta. Problemy rodzinne, zmiana miejsca zatrudnienia i zamieszkania oznacza³y przeniesienie na sta³e tzw. centrum ¿yciowego
Puste krzes³o radnej Ma³gorzaty Maj – byæ mo¿e na godzinn¹ sesjê radnej nie op³aca siê przyje¿d¿aæ.
Trudno siê dziwiæ Jackowi Kurskiemu, który parê lat temu Radê Miasta Sopotu nazwa³ „prywatnym folwarkiem ludzi ca³kowicie uzale¿nionych od widzimisiê Jacka Karnowskiego”. Jeœli nawet opinia ta nie by³a do koñca sprawiedliwa, to rzeczywiœcie niektórzy radni bardzo siê staraj¹, aby potwierdziæ j¹ swoim zachowaniem. Najlepszym przyk³adem jest radna Platformy Obywatelskiej, Ma³gorzata Maj, która nie pojawi³a siê na sesji Rady Miasta. wa siê przemi³a pani telefonistka, niestety z taœmy. Przepisy reguluj¹ce obowi¹zki miejskiego radnego jednoznacznie okreœlaj¹ jego zadania. Ustawa o samorz¹dzie gminnym oraz Statut Miasta Sopotu mówi, ¿e: „Radny jest zobowi¹zany braæ udzia³ w pracach rady gminy i jej komisjach” oraz „…utrzymuje sta³¹ wiêŸ z mieszkañcami oraz ich organizacjami, a w szczególnoœci przyjmuje zg³aszane przez mieszkañców gminy postulaty i przedstawia je organom gminy do rozpoznania”.
Radna Maj jednak tego nie robi… W tej sytuacji powstaj¹ pytania: Czy mo¿na wykonywaæ mandat radnej mieszkaj¹c za granic¹? Czy za mniej wiêcej 50 godzin pracy w roku (przeciêtna tygodniówka) radna powinna otrzymywaæ ok. 13 830 z³ rocznej diety? Czy nowy przewodnicz¹cy Rady Miasta, Wieczes³aw Augustyniak potrafi wyegzekwowaæ od radnych przyzwoitoœæ? Czy na te pytania móg³by ktoœ odpowiedzieæ sopocianom ju¿ dziœ? Czy mo¿e potrzebne jest kolejne referendum?
Komentuj na:
facebook.com/riviera.gazeta
12 PAMIÊÆ
Nr 10 (85) PaŸdziernik 2013
Stowarzyszenie In Memoriam zwróci³o siê z apelem do mieszkañców, a szczególnie do starszego pokolenia sopocian z proœb¹ o pomoc w tworzeniu listy Wielkich tego Miasta osób, które spoczê³y na sopockich cmentarzach, a których grobów, ju¿ nie ma.
Ratusz naci¹ga mieszkañców na odsetkach. Dlaczego Rada Miasta nie kontroluje prezydenta?
Chroñmy pamiêæ Uchwa³a o wielkich sopocianach z naruszeniem Stowarzyszenie In Memoriam powsta³o, aby zadbaæ o groby osób zas³u¿onych dla Sopotu, tych wszystkich, których kiedyœ pochowano na sopockich cmentarzach: komunalnym, b¹dŸ katolickim. Jednym z najwa¿niejszych zadañ, stawianych sobie przez stowarzyszenie jest budowa lapidarium przy Kaplicy Herbstów. Projekt ten ma zostaæ sfinansowane z pieniêdzy uzbieranych w trakcie kwesty przeprowadzonej na cmentarzach w dniach 1 i 2 listopada. Wojciech Falgowski
O
tym jak bardzo ochrona pamiêci sopocian jest potrzebna, przekona³em siê na przyk³adzie jednego z najbardziej rozpoznawalnych „Sopociaków”, który sta³ siê symbolem miasta w koñcu XX wieku… Czes³aw Bulczyñski, znany bardziej jako „Parasolnik”, zmar³ 9 listopada 1992 r. Pomimo, ¿e od jego œmierci minê³y ju¿ przesz³o dwie dekady nadal funkcjonuje w pamiêci mieszkañców. Jego kontrowersyjna i ekstrawagancka postaæ zosta³a uwieczniona rzeŸb¹, piosenk¹ a tak¿e informacjami w ró¿nego rodzaju bedekerach i przewodnikach.
Sprawa dotyczy tych mieszkañców i ich firm, którzy po 2008 r. przekszta³cili nieruchomoœæ w Sopocie z u¿ytkowania wieczystego we w³asnoœæ, a op³atê wnosili w ratach. Urzêdnicy przez piêæ lat naliczali wysokie odsetki od nieterminowych wp³at, a teraz - pomimo orzeczenia S¹du Administracyjnego - nie chc¹ tych wp³at zwróciæ. Wojciech Falgowski
Fot. Maciej Szemelowski
Z
W Parku Pó³nocnym przy figurce Jezusa Frasobliwego znajduje siê tablica upamiêtniaj¹ca twórcê Jasia Rybaka, Brunona Wandtke.
z wnioskiem o postawienie „Parasolnikowi pomnika, decyzja w tej sprawie podjêta zosta³a jeszcze tego samego dnia. Autorem statuy zosta³ Tadeusz Foltyn, znany sopocki artystaplastyk, którego rzeŸbiarski ¿art - Parasolnik z br¹zu - stan¹³ przy ul. Boh. Monte Cassino. Do pomnika na Cmentarzu Komunalnym Fo³tyn podszed³ ju¿ z wiêksz¹ powag¹. Trzy otwarte parasole z kamienia z du¿ym napisem „Parasolnik sopocki” sk³aniaj¹ przechod-
niów do refleksji, postawienia kwiatów, czy znicza. I to sprawia satysfakcje, ¿e pamiêæ o Parasolniku trwa... Komu przeszkadza³ Brunon Wandtke Nie przynios³y jednak rezultatu moje dzia³ania w sprawie Brunona Wandtke, twórcy m.in. fontanny Jasia Rybaka, Baru Przystañ i stoj¹cej przed nim Kapliczki Rybaków… Ten znany architekt, spo³ecznik i mi³oœnik Sopotu zmar³ 23 grudnia
Fot. Wojciech Falgowski
Kopczyk Parasolnika Gdyby Czes³aw Bulczyñski zmar³ dzisiaj, to zapewne s³yszelibyœmy o nim wy³¹cznie pochwa³y… A przecie¿ jeszcze niedawno miejscem jego spoczynku by³ jedynie – usypany z ziemi, zaroœniêty chwastami, pozbawiony tabliczki kopczyk – grób z pochylonym krzy¿em, przeznaczony do likwidacji. Kiedy w roku 2010 wspólnie z Obywatelskim Biurem Interwencji zwróci³em siê do wiceprezydentów Wojciecha Fu³ka (chwilê przed odwo³aniem) i Joanny Cichockiej-Guli
prawa
Parasolnik zosta³ pochowany w górnej czêœci Cmentarza Komunalnego w sektorze N3, po prawej stronie alejki.
2010 r. Jego œmieræ poprzedzi³a ciê¿ka, i wyniszczaj¹ca choroba. Pod koniec ¿ycia Brunon sta³ siê dla niektórych osób w Sopocie niewygodny - sprzeciwia³ siê likwidacji fontanny Jasia Rybaka i psucia Sopotu z³¹ architektur¹. Na efekty takiego dzia³ania nie trzeba by³o d³ugo czekaæ: Bruno trafi³ do szpitala, po wylewie zosta³ sparali¿owany, wkrótce zmar³. Przypominam o tym, bo œmieræ Brunona zbieg³a siê z okresem wyborczym. Pada³y wówczas obietnice, które do dzisiaj nie zosta³y spe³nione Jaœ Rybak mia³ stan¹æ na placyku pomiêdzy ul. Pu³awskiego, a placem Przyjació³ Sopotu, a sam placyk mia³ byæ nazwany imieniem Wandtkego. Nie dotrzyma³ s³owa równie¿ prezydent Karnowski, który mia³ odwiedziæ w hospicjum sparali¿owanego Brunona, ale nie odwiedzi³... Karnowski stchórzy³, wysy³aj¹c do konaj¹cego artysty wiceprezydent Joannê Cichock¹-Gulê, stchórzy³ pomimo, ¿e w trakcie wieczoru wyborczego publicznie obieca³, ¿e nastêpnego dnia pójdzie pojednaæ siê z umieraj¹cym. Stchórzy³ tak¿e, gdy ods³anialiœmy tablicê pami¹tkow¹ w Parku Pó³nocnym przy figurce Jezusa Frasobliwego. Na t¹ uroczystoœæ nie przyby³ nikt z przedstawicieli Urzêdu Miasta. Obecnych natomiast by³o wielu przyjació³ Brunona.
asady naliczania odsetek, które sopoccy radni okreœlili w uchwale z 2008 r. brzmi¹: „Nieuiszczona czêœæ roz³o¿onej na raty op³aty za przekszta³cenie prawa u¿ytkowania wieczystego w prawo w³asnoœci nieruchomoœci, podlega oprocentowaniu przy zastosowaniu stopy procentowej równej dwukrotnoœci stopy referencyjnej ustalonej przez Komisjê Europejsk¹ i publikowanej w Dzienniku Urzêdowym Wspólnoty Europejskiej”. Okazuje siê, ¿e przyjête rozwi¹zanie jest w sprzecznoœci z zapisami Ustawy o przekszta³ceniu prawa u¿ytkowania wieczystego w prawo w³asnoœci nieruchomoœci, na co uwagê zwróci³a firma z Krakowa, która posiada³a na terenie Sopotu nieruchomoœæ. Jej przedstawiciel napisa³ w tej sprawie skargê do Wojewódzkiego S¹du Administracyjnego. S¹d w dwóch instancjach zgodnie zauwa¿y³, ¿e rozwi¹zanie przyjête w Uchwale zosta³o podjête z ra¿¹cym naruszeniem prawa, co musi skutkowaæ wyco-
Fot. Wojciech Falgowski
faniem jej z obrotu prawnego w ca³oœci. W wyniku prawomocnego orzeczenia NSA z 17 maja 2013 r. Rada Miasta Sopotu uchwali³a ponownie Uchwa³ê okreœlaj¹c¹ warunki udzielania bonifikat z tytu³u przekszta³cenia prawa w³asnoœci w nieruchomoœci, ale ju¿ bez spornego zapisu dotycz¹cego odsetek. Pozostaje jednak do rozstrzygniêcia zasadnicza kwestia: Dlaczego Rada Miasta, która ustawowo powinna sprawowaæ funkcje kontrolne wobec prezydenta, tego nie robi? Przecie¿ w jej sk³adzie sk³adzie jest wielu doœwiadczonych, posiadaj¹cych wykszta³cenie prawnicze radnych. Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e Urz¹d Miasta Sopotu powinien zmieniæ wszystkie decyzje wydane po 2008 r., dotycz¹ce przekszta³cenia nieruchomoœæ z u¿ytkowania wieczystego we w³asnoœæ, za co op³atê w³aœciciele nieruchomoœci wnosili w ratach. Bezsporne jest równie¿ to, ¿e nieprawid³owo naliczone odsetki Urz¹d Miasta musi zaliczyæ na poczet przysz³ych wp³at. Powy¿sz¹ sprawê bêdziemy na ³amach „Riviery” pilotowaæ.
CZYTELNIA
Nr 10 (85) PaŸdziernik 2013
13
Fragment najnowszej ksi¹¿ki Wojciecha Fu³ka i Tomasza Dobrowolskiego „Mo¿e pla¿a”
fot. kmz
Morza szum „Morza szum, ptaków œpiew, z³ota pla¿a poœród drzew”… Nieœmiertelna „Historia jednej znajomoœci” spó³ki Krzysztof Klenczon i Jerzy Kossela oraz narodzonych w Sopocie „Czerwonych Gitar” to jeden z najwiêkszych polskich przebojów wszechczasów, najczêœciej przypominamy te¿ przez innych wykonawców. Z pewnoœci¹ utrwala on jednoczeœnie – jak najbardziej zas³u¿enie - pewien mit sopockiej pla¿y. „Szum morza” to zreszt¹ doœæ wygodny chwyt literacki (czasami nawet wytrych), powracaj¹cy czasami w tekstach ró¿nych autorów. Wojciech Fu³ek
C
zy ktokolwiek z nich, wêdruj¹c brzegiem sopockiej pla¿y i spogl¹daj¹c na cienk¹ liniê, gdzie woda styka siê z niebosk³onem, zdawa³ sobie jednak sprawê z tego, ¿e Ba³tyk szumi tak samo ju¿ nieprzerwanie 20 tysiêcy lat?! Kolejne pokolenia, osiad³e nad morzem, ws³uchiwa³y siê w ten sam morski szum, najczêœciej przyjazny i serdeczny latem, niebezpieczny i groŸny przez
„
skie - po³¹czenie z Oceanem Atlantyckim, dziêki czemu sta³ siê stosunkowo mocno zasolonym (13%) i wzglêdnie ciep³ym Morzem Litorynowym. Ta nazwa z kolei zwi¹zana jest z wystêpowaniem w tym okresie s³onolubnego œlimaka pobrze¿ka - Littorina Littorea. Przytaczam te wszystkie nazwy zarówno w wersji ³aciñskiej, jak i polskiej, choæby po to, aby ocaliæ od zapomnienia te przepiêkne s³owa o dziwnej, egzotycznej ju¿ nieco urodzie. S³onolubny œlimak pobrze¿ek Littorina Littorea - pos³u-
Sopot wybierany by³ wówczas g³ównie przez artystów (i nie tylko przez nich) jako miejsce o niezliczonych „nocnych atrakcjach”.
pozosta³e pory roku. Ale zawsze skrywaj¹cy w sobie magnetyczn¹, niespotykan¹, dzik¹ urodê natury, której trudno siê oprzeæ. Warto jednak przypomnieæ, ¿e na samym pocz¹tku swojej historii przysz³e morze stanowi³o jednak zamkniêty zbiornik s³odkiej wody o charakterze polodowcowym (Ba³tyckie Jezioro Lodowe). Kolejna faza szumu jego fal to Morze Yoldiowe ( ju¿ s³one, dziêki po³¹czeniu z oceanem , a jego dziwna nazwa pochodzi³a od wystêpuj¹cych na tym terenie ma³¿y Yoldia Arctica). PóŸniej przez kolejne dwa tysi¹ce lat szumia³o znów s³odkie Jezioro Ancylusowe (od s³odkowodnego œlimaka - rozdepki Ancylus Fluviatilis). Wreszcie gdzieœ ok. 5000 lat p.n.e nieprzerwanie szumi¹cy Ba³tyk odzyska³ - przez cieœniny duñ-
chajcie tylko tej przepiêknej melodii! Czy coœ w niej szumi? I co z ni¹ wspólnego maj¹ – doœæ pospolicie, wrêcz topornie i ma³o literacko brzmi¹ce: fl¹dra, œledŸ, szprot i dorsz? A mo¿e jednak sopoccy rybacy, których przecie¿ ³aciny nie uczono, w swojskim szumie morza doszukiwali siê nawo³ywania rybnych ³awic, a nie odg³osów œlimaka czy ma³¿y? Czy szum morza mo¿e byæ dotkliwy? Dla mnie w ka¿dym razie, jak dla wielu innych sopocian, nieustanny szum morza nigdy nie by³ uci¹¿liwym towarzystwem. Lubiê siê w niego ws³uchiwaæ, wy³awiaj¹c strzêpy jakichœ wiadomoœci, które ktoœ chcia³ mi mo¿e przekazaæ, wykrzykuj¹c na morski wiatr. Czy dowiem siê kiedyœ kto? Mo¿e by³a to Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, która zostawi³a w swojej poetyckiej
spuœciŸnie sporo piêknych wierszy, powsta³ych w wyniku nadmorskich inspiracji. Z kolei jej utalentowana siostra, Magdalena Samozwaniec, pozostawi³a w swojej biograficznej rodzinnej opowieœci kilka prozatorskich obrazów, zwi¹zanych z pla¿owa i nadmorsk¹ sceneri¹. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska i Magdalena Samozwaniec przesz³y do historii nie tylko jako córki s³ynnego ojca – malarza Wojciecha Kossaka, ale przede wszystkim jako nieroz³¹czne uzdolnione siostry, obydwie paraj¹ce siê literatur¹ (choæ wêdrowa³y swoimi s³owami po zupe³nie innych œwiatach), obydwie te¿ stanowi¹ce nieod³¹czn¹ czêœæ artystycznego Parnasu miêdzywojennej Polski. Œwiadectwo tych czasów, dzieje ich rodziny, a tak¿e wzajemnej fascynacji przynosi wspomnieniowa powieœæ „Maria i Magdalena”, po raz pierwszy opublikowana przez Wydawnictwo Literackie w roku 1956, która – wielokrotnie póŸniej wznawiana - sta³a siê jedn¹ z najbardziej poczytnych ksi¹¿ek polskich kilku kolejnych dziesiêcioleci. A ja, tradycyjnie ju¿, szukam w takich ksi¹¿kach sopockich w¹tków i – oczywiœcie, je – znajdujê. Bo jak¿eby mog³o zabrakn¹æ tak znanego k¹pieliska w letnim ¿yciu codziennym artystów II Rzeczypospolitej? Jednak pierwszy cytat, na który pozwalam sobie zwróciæ uwagê czytelników, nie dotyczy jednak bezpoœrednio Sopotu, choæ zwi¹zany jest z pla¿¹. Cofnijmy siê zatem w czasie do pocz¹tków wieku, kiedy to rodzina Kossaków niemal w komplecie odbywa³a coroczne letnie
podró¿e „do wód”. Opis, który w ksi¹¿ce Magdaleny Samozwaniec dotyczy kaniku³y w Swinemünde (Œwinujœciu), mo¿na go jednak bez ryzyka wiêkszego b³êdu zastosowaæ w odniesieniu do równie wówczas modnego i odwiedzanego letniska Ostseebad Zoppot w powiecie wejherowskim w Prusach Zachodnich. „K¹pieliska podzielone by³y na Damenbad, Herrenbad i Familienbad. Do Familienbadu wolno by³o chodziæ rodzicom z dzieæmi – dziecko by³o warunkiem wstêpu. Aby siê dostaæ do owego wspólnego k¹pieliska, sprytni m³odzieñcy i samotne
„
atrakcyjnie jak kobiety. Albo nosili jakieœ dziwne ubranka z granatowego lub czerwonego szer¿u, albo straszliwe trykoty w niebiesko-bia³e lub granatowo-bia³e paski, d³ugie do po³owy ³ydki. Moda noszenia kapeluszy obowi¹zywa³a nawet na pla¿y, wiêc ci straszni panowie w pasiastych trykotach, w których wygl¹dali jak zebry albo jak wiêŸniowie, nosili na g³owach s³omiane panamy lub ma³e s³omiane d¿okejki. Wieczorem, gdy pla¿a by³a pusta, przychodzi³ siê k¹paæ miejscowy plebs oraz panny s³u¿¹ce zamo¿nych dam. Wchodzi³y one do morza w d³ugich, œmier-
Do Familienbadu wolno by³o chodziæ rodzicom z dzieæmi – dziecko by³o warunkiem wstêpu. Aby siê dostaæ do owego wspólnego k¹pieliska, sprytni m³odzieñcy i samotne kobietki wynajmowali dzieci od rybaków i wówczas bez k³opotu byli wpuszczani.
kobietki wynajmowali dzieci od rybaków i wówczas bez k³opotu byli wpuszczani. (...) W sumie wszyscy razem mogli byæ œmia³o uwa¿ani za „p³eæ brzydk¹”, do czego przyczynia³y siê ówczesne k¹pielowe stroje odznaczaj¹ce siê horrendaln¹ brzydot¹ i brakiem smaku. (...) Wiele dam przyje¿d¿a³o nad morze ze swoimi pokojówkami, bynajmniej nie dlatego, ¿eby i one u¿ywa³y zdrowotnych morskich k¹pieli – ale g³ównie po to, ¿eby swoj¹ pani¹, wychodz¹c¹ z wody, szybko zas³oniæ k¹pielowym przeœcierad³em, dyskretnie œci¹gn¹æ z niej mokry kostium i nawlec na ni¹ gorset, bieliznê i sukniê. Damy w olbrzymich pó³miskach-kapeluszach, pe³nych sztucznych kwiatów i owoców, siadywa³y po k¹pieli w koszu, czytaj¹c jakiœ romans lub robi¹c robótki rêczne, podczas gdy dzieci bawi³y siê w piasku. Czasem przez pla¿ê przesz³a jakaœ „emancypantka”, w bluzce z mêskim krawatem i ma³ym s³omianym kanotierku na g³owie, kopc¹ca ostentacyjnie papierosa, i wówczas damy krzywi³y siê na jej widok i wydyma³y usta . (...) Mê¿czyŸni wygl¹dali na pla¿y równie komicznie i nie-
telnych koszulach, wydymanych wiatrem jak ¿agle (...)” Minê³o kilkanaœcie lat, podczas których Wojciech Kossak odwiedza³ kilkukrotnie k¹pielisko Zoppot, m.in. na zaproszenie cesarskiego nastêpcy tronu ksiêcia Fryderyka Wilhelma (posiadaj¹cego tu swoj¹ sta³¹ letni¹ rezydencjê), a uzdolnione córki Kossaków Lilka i Madzia dojrza³y, zmieniaj¹c siê w atrakcyjne kobiety, bêd¹ce ozdob¹ artystycznych salonów. W roku 1921 Magdalena bierze œlub z Janem Starzewskim, a na cel podró¿y poœlubnej pañstwo m³odzi doœæ romantycznie i patriotycznie wybieraj¹ ma³¹ polsk¹ wioskê nadmorsk¹ – Gdyniê, w pobli¿u której „niedawno genera³ Haller zawar³ zaœlubiny Polski z morzem, rzucaj¹c w fale pierœcieñ”. Pan
m³ody – jako zapalony pieszy turysta – przygotowa³ im codzienne d³ugie trasy spacerowe i zachêca³, „¿e w Oliwie us³ysz¹ s³ynne organy, w Jelitkowie pójd¹ odwiedziæ malarza rybaka i ujrz¹ jego prawdziwe prymitywy, a gdzieœ po drodze bêd¹ szli alej¹ topolow¹, sadzon¹ jeszcze przez króla Jana Sobieskiego”. Nie spotyka³o siê to z kolei ze zrozumieniem oblubienicy, bowiem „Madzia oczywiœcie wola³a le¿eæ na pla¿y w Sopocie i p³ywaæ w morzu”. Rok 1922 przynosi Magdalenie (która wtedy ju¿ przyjmuje literacki pseudonim Samozwaniec) niesamowity sukces wydawniczy, towarzyski i finansowy – jej przeœmiewcza powieœæ „Na ustach grzechu” staje siê prawdziwym bestsellerem. Bêd¹c osob¹ lekkomyœln¹ i rozrzutn¹, jak sama o sobie pisze, „ po otrzymaniu sporej kupki milionów Madzia wraz z siostr¹ i szwagrem pojecha³a latem do Sopotu. W jednej z tamtejszych kawiarni spotka³y siê obie siostry z Julianem Tuwimem, z którym zaprzyjaŸni³y siê jeszcze w Warszawie”. W tej ma³ej, niestety nie odnotowanej w ksi¹¿ce z nazwy, sopockiej kawiarence Tuwim poznaje siostry ze Stefci¹, swoj¹ ukochan¹ ¿on¹. Nie by³ to zreszt¹ jedyny poeta, spotkany podczas tego pobytu, bowiem, jak mo¿emy przeczytaæ: „W Sopocie roi³o siê wówczas od braci artystycznej. Zjecha³ Antoni S³onimski, Kazio Wierzyñski, Zygmunt Nowakowski i Jan Lechoñ – tak zwany Leszek”. Ta nieco zwariowana, niezwykle sympatyczna artystyczna cyganeria upatrzy³a sobie ju¿ wtedy Sopot jako atrakcyjne miejsce letnich wypadów. (...)
Powy¿szy tekst jest fragmentem najnowszej ksi¹¿ki dwóch sopocian - Wojciecha Fu³ka (teksty) oraz Tomasza Dobrowolskiego (zdjêcia, opracowanie graficzne). To ten sam duet autorski, który w ubieg³ym roku oczarowa³ wszystkich albumem poœwiêconym sopockim drzwiom pt. "Wchodziæ bez pukania". Tym razem autorzy wziêli na warsztat temat tak bardzo sopocki, ¿e a¿ dziw bierze, ¿e nikt przed nimi nie wpad³ na taki pomys³. Jako g³ówny obiekt zainteresowania wybrali oni bowiem... "z³ot¹ pla¿ê poœród drzew". Ksi¹¿ka, pod nieco przewrotnym tytu³em "Mo¿e pla¿a", uka¿e siê w przysz³ym roku, a my - jako pierwsi - publikujemy jeden z jej rozdzia³ów. Czekamy niecierpliwie na ca³oœæ!
14 ROZMAITOŒCI
Nr 10 (85) PaŸdziernik 2013
Dawno temu w Sopocie
Cmentarze Dzieñ Wszystkich Œwiêtych - dzieñ zadumy i wspomnieñ tych, którzy odeszli… Cmentarze w tych dniach têtni¹ ¿yciem. Warto w tych dniach zapoznaæ siê z ich krótk¹, bo zaledwie pó³torawieczn¹ histori¹.
Grzegorz Krzy¿owski
W
latach wczeœniejszych Sopot nie mia³ swoich miejsc pochówku. Zmar³ych sopocian chowano na cmentarzach oliwskich. Sopockie nekropolie usytuowane zosta³y w cichej, ustronnej, otoczonej lasem dolinie Babiego Do³u (Mariental). W 1878 gmina ewangelicka po pó³nocnej stronie Grosskatzrstrasse, bo tak wtedy nazywa³a siê ulica Malczewskiego, otwo-
rzy³a cmentarz dla swoich wyznawców. Zaledwie dwa lata póŸniej w œlady ewangelików poszli katolicy, zak³adaj¹c swoj¹ nekropoliê po przeciwnej stronie doliny. Na jednej z widokówek autorstwa Johna Faltina, wydanej na pocz¹tku XX wieku, widaæ cmentarze, oba porz¹dnie utrzymane, z bogatymi grobowcami, otoczonymi kutymi ogrodzeniami lub starannie przystrzy¿onymi ¿ywop³otami. Po stronie ewangelickiej widaæ dzisiejszy budynek zarz¹du cmentarza, który ówczeœnie prawdopodobnie pe³ni³ rolê kaplicy. Dopiero w 1930 wybudo-
Zwracamy siê z gor¹cym apelem do sopocian o udostêpnianie wspomnieñ i materia³ów ikonograficznych obrazuj¹cych wojenne zniszczenia naszego miasta. Pliki tekstowe lub skany zdjêæ proszê przesy³aæ na adres autora: gargi1961@interia.pl lub redakcji riviera-77@o2.pl. W przypadku niemo¿noœci wykonania kopii w formie elektronicznej, równie¿ proszê o kontakt. Prace te wykonamy we w³asnym zakresie.
wano obszerny dom przedpogrzebowy, który w 1946 przekazano na œwi¹tyniê nowo utworzonej parafii Najœwiêtszego Serca Pana Jezusa. Katolicy w 1927 w zwi¹zku z powiêkszeniem terenu cmentarza, zamówili u znanego sopockiego ar-
„Brama do Boga” – sopocki kirkut wspó³czeœnie (fot. ze strony Pomorskiego Forum Eksploracyjnego).
chitekta Paula Puchmülera projekt nowej kaplicy, bramy g³ównej oraz przydro¿nej kapliczki „Stella Maris” na skrzy¿owaniu ulic Malczewskiego i Niepodleg³oœci obok, której przechodzi³y ¿a³obne kondukty jeszcze w latach 60 ubieg³ego wieku. W 1913 roku ¿ydowska gmina wyznaniowa zakupi³a za 10.000 marek teren pod Kirkut, przylegaj¹cy od zachodniej strony do nekropolii katolickiej. Zawirowania zwi¹zane z wojn¹ œwiatow¹ sprawi³y, ¿e pierwszych pochówków dokonano tam dopiero w latach 20. Cmentarz ¿ydowski formalnie zamkniêto w 1948, choæ zmar³ych przestano grzebaæ jeszcze w 1939 roku. Zachowane ogrodzenie i brama z hebrajskim napisem „Brama do Boga” sprawi³o, ¿e kirkut zosta³ wytypowany, jako jedyna ¿ydowska nekropolia w województwie do renowacji, któr¹ wykonano ze œrodków Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków i Fundacji Nissenbaumów. Jest w Sopocie jeszcze jeden cmentarz, odwiedzany tylko dwa razy w roku, na którym spoczywa 646 sowieckich ¿o³nierzy poleg³ych w marcu 1945. Pocz¹tkowo czerwonoarmiœci pochowani zostali w centrum miasta, przed budynkiem ratusza, ale szybko znaleziono dla nich nowe miejsce, na Wzgórzu Olimpijskim u stóp 8 tonowego g³azu, który do 1945 stanowi³ podstawê Pomnika Wojennego upamiêtniaj¹cego poleg³ych sopocian w wojnach 18711918.
Po zamianie or³a na czerwon¹ gwiazdê, u stóp tego pomnika pochowano 646 czerwonoarmistów poleg³ych w marcu 1945 r.
Kapliczka „Stella Maris” w roku 1932.
Sopockie nekropolie (na pierwszym planie cmentarz ewangelicki) na widokówce z pocz¹tku ubieg³ego wieku (fot. John Faltin).
Z notatnika Kociej Mamy
PaŸdziernik miesi¹cem dobroci dla zwierz¹t El¿bieta Paszkowska
4
paŸdziernika na ca³ym œwiecie obchodzony jest, jako Œwiatowy Dzieñ Zwierz¹t. Równie¿ w Sopocie, w koœciele œw. Bernarda, tradycyjnie ju¿ odprawiona zosta³a msza w intencji zwierz¹t. Uroczystoœæ odby³a siê na schodach koœcio³a w otoczeniu zieleni. Ks. Dominik Cichy pob³ogos³awi³ czworonogi i ich opiekunów. Nie zabrak³o przedstawicieli Sopockiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierz¹t, którzy przyprowadzili swoich podopiecznych, miêdzy innymi starego psa o imieniu Piast, który od trzech lat czeka - do tej pory bezskutecznie - na dom. To symboliczne jesienne œwiêto przypomina nam – ludziom - aby dbaæ o zwie-
rzêta, w tym równie¿ o te bezdomne, które straci³y „ludzk¹ rodzinê” z przyczyn czêsto od nich niezale¿nych. Niew¹tpliwie najlepsz¹ form¹ pomocy bezdomnym psom i kotom jest przyjêcie ich pod swój dach, lecz z ró¿nych powodów jest to czêsto niemo¿liwe. Wa¿n¹ form¹ pomocy bezdomnym zwierzêtom s¹ dary w postaci karmy suchej i mokrej (wysoko energetycznej), a tak¿e niepotrzebnej odzie¿y i koców. Warto o tym pamiêtaæ, bo powoli zbli¿a siê okres zimowy, w którym potrzeby zwierzaków s¹ wiêksze ni¿ latem. Aby solidnie przygotowaæ je do zimy nie potrzeba wiele… Najwa¿niejsze, ¿eby chcia³o nam siê chcieæ. Jeœli le¿y Pañstwu na sercu los naszych psów i kotów, mo¿ecie os³odziæ ich niedolê, przynosz¹c lepsz¹ karmê i zwierzêce smako³yki.
Kaczanek Jednym z oczekuj¹cych na nowych Pañstwa jest Kaczanek - doros³y kocurek miniaturka. Kaczanek trafi³ do schroniska wyraŸnie zag³odzony – dopiero tu pierwszy raz najad³ siê do syta .Niestety braków dzieciñstwa nie da³o siê nadrobiæ i Kaczanek wyrós³ na ma³ego, niespe³na dwukilogramowego kotka. Nadrabia tym, ¿e jest przemi³ym, przytulaj¹cym siê kocurkiem. Pomimo starañ personelu schroniska, bardzo Ÿle znosi spartañskie warunki. Widaæ, ¿e bardzo potrzebuje prawdziwego domu.
Piast Dziesiêcioletni Piast od trzech lat mieszka w schronisku. Przedtem „pilnowa³” opuszczonej firmy. Opanowany, spokoj-ny, ³adnie chodzi na smyczy. Jest odwa¿ny i nieszczekliwy, akceptuje zabiegi pielêgnacyjne. Jest psem zamkniêtym w sobie, przygaszonym, brakuje mu przewodnika. Piast to „materia³” na bardzo oddanego towarzysza. Lubi g³askanie, ale nie jest nachalny i nikogo nie bêdzie nadmiernie absorbowa³ swoj¹ psi¹ osob¹. Mo¿e mieszkaæ w ocieplanej budzie. Puszczony luzem bêdzie spokojnie spacerowa³, nie przekopie ogródka. Ma ju¿ niedu¿o czasu przed sob¹, aby zaznaæ prawdziwego dobra od cz³owieka.
Z radoœci¹ informujemy, ¿e opublikowany w ubieg³ym numerze „Riviery” tekst o kocie Kacprze trafi³ w dziesi¹tkê, nasz „œwiatowiec” z Monciaka znalaz³ nowych opiekunów. Naszym pozosta³ym bezdomnym czworonogom ¿yczymy równie¿, aby znalaz³y kochaj¹cy dom. W sopockim schronisku przebywa obecnie oko³o 300 zwierz¹t, g³ównie psy i koty. Wszystkie straci³y dom i swoje ludzie rodziny. Niektóre od lat têskni¹ i czekaj¹ na swoich
nowych, dobrych i odpowiedzialnych opiekunów. Jeœli chcesz adoptowaæ psa lub kota skontaktuj siê z nami: Schronisko dla Bezdomnych Zwierz¹t w Sopocie, ul. 1 maja 32, 81828 Sopot, tel.: 58 551-24-57, mail: schronisko_sopot@wp.pl
*** Jeœli mo¿esz wesprzeæ nas finansowo, wp³aæ dowoln¹ sumê na konto Schroniska dla Bezdomnych Zwierz¹t w Sopocie: PKO BP S.A. 80 1020 1853 0000 9102 0010 1485.
OPINIE
Nr 10 (85) PaŸdziernik 2013
Apel Wojciecha Fu³ka
15
twórcy i lidera Ruchu Obywatelskiego „KOCHAM SOPOT”
SPE£NIJ Z NAMI SWOJE MARZENIA! Szanowni Pañstwo, Drodzy Sopocianie! Chcia³bym serdecznie podziêkowaæ wszystkim Sopocianom za liczne dowody ¿yczliwoœci, wsparcia oraz solidarnoœci po bezprecedensowym odwo³aniu mnie z funkcji Przewodnicz¹cego Rady Miasta. Trzy lata mojej aktywnoœci w tej roli, uwa¿am za wa¿ny krok na drodze do wiêkszego uspo³ecznienia prac sopockich radnych. W tym czasie Sopot sta³ siê pionierem we wprowadzeniu (mimo silnego oporu Prezydenta oraz czêœci radnych, zwi¹zanych z PO) bud¿etu obywatelskiego oraz szeregu innych dzia³añ, które doprowadzi³y do wiêkszej jawnoœci prac sopockiej Rady (m.in. g³osowania imienne, bezpoœrednie
transmisje internetowe z obrad, uchwa³y obywatelskie, aktywny udzia³ mieszkañców w pracach komisji itp.). Jako ruch obywatelski „Kocham Sopot” rozpoczêliœmy równie¿ debatê na temat budowy sopockiego szpitala - powstanie tej placówki popar³o swoimi podpisami kilka tysiêcy Sopocian. Przypominaliœmy te¿ Prezydentowi obietnice wyborcze i domagaliœmy siê ich spe³nienia. Wymusiliœmy równie¿ ostateczn¹ zmianê w niekorzystnym dla mieszkañców sposobie rozliczenia op³at za œmieci – jako radni klubu „Kocham Sopot” konsekwentnie uwa¿aliœmy forsowan¹ przez Prezydenta formê rozliczenia œmieci w zale¿noœci od metra¿u mieszkania za ewidentne nieporozumienie.
Po ostatnich wyborach samorz¹dowych, stworzyliœmy w Sopocie pewien system równowagi w³adzy – w moim g³êbokim przekonaniu korzystny dla Sopocian. Jednoczeœnie przypomnieliœmy radnym, i¿ to Rada Miasta jest organem kontrolnym w stosunku do Prezydenta i dlatego obowi¹zkiem jej cz³onków jest patrzenie mu na rêce, a nie bezkrytyczne popieranie wszystkich jego dzia³añ i pomys³ów. Jako Przewodnicz¹cy Rady stara³em siê te¿ dyscyplinowaæ wszystkich radnych, co na pewno niektórym mog³o siê nie podobaæ - zw³aszcza tym, którzy nagminnie lekcewa¿yli swoje obowi¹zki, w du¿ej mierze dotyczy to radnych PO, którzy przoduj¹ na listach nieobecnoœci na sesjach i komisjach.
Uwa¿am za skandaliczn¹ formê mojego odwo³ania – z³o¿enie wniosku w tej sprawie (bez s³owa uzasadnienia!) mia³o miejsce kilka minut przed rozpoczêciem sesji i œwiadczy o nieliczeniu siê z wol¹ mieszkañców. Identyczne akty politycznej zemsty (w poœpiechu i bez najmniejszego uzasadnienia) dokona³y siê równie¿ na innych radnych „Kocham Sopot” – Jaros³awie Kempie, którego odwo³ano z funkcji Wiceprzewodnicz¹cego Rady, oraz Henryku Hryszkiewiczu, Przewodnicz¹cym Komisji Sportu i M³odzie¿y. Tych agresywnych i zupe³nie niezrozumia³ych zachowañ nie mogê inaczej nazwaæ, ni¿ skokiem na pe³niê w³adzy i chêci¹ zdyskredytowania naszej spo³ecznej aktywnoœci, jako niezale¿nych rad-
Strza³ zza ucha
Deliberacje prostego chama Publikowanie oszczerstw i k³amstw nie pop³aca… S¹ pewne granice chamstwa i zak³amania, nawet w polityce. - Jacek Karnowski
Krzysztof M. Za³uski
J
acek K. pisuje rzadko, ale jak ju¿ coœ pope³ni, to… klêkajcie narody. Tym razem osi¹gn¹³ jednak poziom, o którym - jak mawia³ jego sobowtór Ferdek K.: „nie œni³o siê nawet fizjologom”. Na blo-
„
Wydawa³o siê, ¿e prezydent Sopotu, Jacek K. ju¿ dawno przeskoczy³ samego siebie. I to pod ka¿dym wzglêdem, równie¿ intelektualnym. Okazuje siê jednak, ¿e przeœwiadczenie to by³o mocno przesadzone. Ostatnim wpisem na swoim kultowym ju¿ blogu - ponoæ odwiedzanym nawet przez hakerów z Riviery (na razie sopockiej) - udowodni³, ¿e jako „prosty cham” (okreœlenie w³asne Jacka K.) ma jeszcze drugie, a mo¿e nawet trzecie moralne dno. nych: Lech Orskiego, Aniê Stasiersk¹ czy Piotra Kurdziela. Na tych dwoje ostatnich za to, ¿e œmieli mieæ swoje zdanie. O napadach na mnie i moich bliskich nie wspomnê” (pisownia i styl zgodna z orygina³em).
…Co myœleæ o prezydencie miasta, który grozi w obecnoœci piêciolatka, ¿e „da wpierd…” jego dziadkowi?
gu www.jacekkarnowski.pl czytamy: „…szczyt nienawiœci osi¹gnê³a k³amliwa (co zosta³o potwierdzone s¹downie) gazetka, w której tak chêtnie publikuje W. Fu³ek. Wywiadów czêsto udzielaj¹ inni liderzy Kocham Sopot jak H. Hryszkiewicz czy J. Kempa. Nast¹pi³y bezpardonowe napady na rad-
Wiele lat temu, jeden z moich brytyjskich przyjació³ poradzi³ mi, abym z Francuzami rozmawia³ po francusku, z Niemcami po niemiecku, z Rosjanami po rosyjsku, a z chamami… po chamsku. Niestety nie sprecyzowa³, czy to ostatnie zalecenie dotyczy równie¿ „prostych chamów”, czy jedynie cha-
mów pospolitych? Nie powiedzia³ mi równie¿, czy z jakimikolwiek chamami w ogóle warto polemizowaæ? Bo ile warte jest s³owo „prostego chama”, np. takiego oskar¿onego o ³apówkarstwo i oszukiwanie wymiaru sprawiedliwoœci? Co w ogóle myœleæ o prezydencie miasta, udaj¹cym chrzeœcijanina-katolika, który grozi w obecnoœci piêciolatka, ¿e „da wpierd…” jego dziadkowi? Co w ustach by³ego druha Harcerskiej S³u¿by Polsce Socjalistycznej (HSPS), przeflancowanego w jakiœ cudowny sposób w dzia³acza Ruchu M³odej Polski (RMP) - jest fa³szem, a co prawd¹? Czy oskar¿aj¹c dziennikarzy „Riviery” o w³amanie na swoj¹ stronê internetow¹, ³¿e taki „prosty cham” jedynie ze strachu i g³upoty, czy wy³¹cznie po to, by za
poœrednictwem s³u¿b specjalnych otrzymaæ dostêp do zawartoœci naszych komputerów i do bilingów telefonicznych? Czasem zastanawiam siê, co móg³ taki „prosty cham” wyssaæ z mlekiem matki o nie do koñca jasnej przesz³oœci s³u¿bowej? Co odziedziczy³ po ojcu – „dobrym towarzyszu” i czerwonym prezesie spó³dzielni mieszkaniowej? Kim w ogóle jest cz³owiek, który mówi w mediach, ¿e: „zaatakowanie rodziny to chamstwo”, a jednoczeœnie wylewa wiadrami „gnojowicê” na g³owy innych dziennikarzy i ich rodziny? Tych pytañ jest oczywiœcie du¿o wiêcej i na pewno jeszcze do nich wrócê, teraz jednak proponujê pochyliæ siê jeszcze raz nad twórczoœci¹ Jacka K. (styl jak najbardziej oryginalny!): „… Ale zapowiedziana
nych. Staliœmy siê bowiem realn¹ alternatyw¹ dla dotychczasowego uk³adu w³adzy. Zmasowan¹ kampaniê pomówieñ i oszczerstw – zarówno wobec mojej osoby jak i innych radnych „Kocham Sopot” - która przetacza siê obecnie przez media, traktujê jako wyraz frustracji i bezsilnoœci osób, bêd¹cych zak³adnikami swojej partii, w konfrontacji z niezale¿nym ruchem obywatelskim. Chcia³bym jednak oœwiadczyæ, ¿e takie dzia³ania nie s¹ w stanie zniechêciæ nas do pracy na rzecz Sopotu i jego mieszkañców. Zapewniam Pañstwa, ¿e „Kocham Sopot” posiada w³asny, zmodyfikowany pod k¹tem zaistnia³ej sytuacji, alternatywny program. Program ten jest ci¹gle otwarty i optymalizowany – w celu osi¹gniêcia jak najlepszych
zemsta musi byæ! GroŸby musz¹ siê zmaterializowaæ! Wiêc oskar¿ono radnego Piotra Kurdziela, ¿e by³ jakoby TW. Oskar¿a gazetka w której obok Fu³ka czêsto publikuje tajny wspó³pracownik SB - literat Stanis³awa Za³uski.. A naczelny lustratorem okaza³ siê syn tajnego wspó³pracownika SB Stanis³awa Za³uski - Krzysztof. Nie pomog³y t³umaczenia radnego Piotra Kurdziela, ¿e to nieprawda. Gazetka mierzy swoj¹ miar¹, podobnie jak swoj¹ miar¹ mierzy Mariusz Kamiñski. Pozostaje pytanie: Jak daleko mo¿na posun¹æ siê w ob³udzie? Dok¹d ta nienawiœæ zaprowadzi w Warszawie czy w
„
efektów zapraszamy wszystkich chêtnych Sopocian do wspó³pracy przy jego tworzeniu. Czekamy równie¿ na chêtnych do wsparcia struktur ruchu obywatelskiego „Kocham Sopot”. Na naszych listach znajdzie siê bowiem miejsce dla tych, którzy chc¹ pracowaæ dla Sopotu ponad wszelkimi podzia³ami - dla wszystkich, którzy maj¹ w³asny pomys³ na Sopot i chcieliby w Naszym Mieœcie coœ zmieniæ na lepsze. Kolejne wybory samorz¹dowe – ju¿ za 12 miesiêcy. Pozdrawiam serdecznie wszystkich kochaj¹cych Sopot. Wojciech Fu³ek wojciechfulek@kochamsopot.pl
zawsze… Warto chyba w tym momencie przytoczyæ s³owa alzackiego teologa i noblisty, Alberta Schweitzera: „Szczêœcie to jedyna rzecz, która siê mno¿y, jeœli siê j¹ dzieli”… Ale tego trzeba siê nauczyæ w dzieciñstwie, wynieœæ to „coœ” z domu, tak samo jak kindersztubê, szacunek do pracy, do ludzi, do prawdy. Koneksje, uk³ady i powi¹zania biznesowo-polityczne pozwalaj¹ parweniuszom jedynie naœladowaæ ludzi wykszta³conych. Jednak „prosty cham” zawsze bêdzie jedynie prymitywem w drogim garniturze (nawet Armani mu nie pomo¿e), pl¹cz¹cym siê w kompleksach i intrygach.
…Kim jest cz³owiek, który mówi: „zaatakowanie rodziny to chamstwo”, a jednoczeœnie wylewa wiadrami „gnojowicê” na g³owy swoich przeciwników i ich rodziny?
Sopocie? Gdzie jest jej kres?” – pyta zatroskany Jacek K. (czy nie przypomina to Pañstwu trochê przemówienia genera³a Jaruzelskiego z 13 grudnia?). Pyta zreszt¹ retorycznie, ot tak, aby zwiêkszyæ napiêcie czytelników. Wiadomo wszak, ¿e ludziom jego autoramentu nienawiœæ i pragnienie zemsty nie mijaj¹ nigdy. Podobnie jak pazernoœæ, samouwielbienie czy te¿ ¿¹dza w³adzy. Ludzie tacy wierz¹, ¿e wszystko im siê od losu nale¿y, nawet szczêœcie, które zosta³o im dane raz na
Ale mo¿e warto spróbowaæ i zamiast obrzucaæ wszystkich dooko³a b³otem, pogodziæ siê ze œwiatem, rodzin¹, sob¹… Mo¿e przed ka¿d¹ z czterech niedzielnych mszy œwiêtych, w których pan, panie Jacku K. tak skwapliwie uczestniczy (zw³aszcza przed wyborami), wczyta³by siê pan w s³owa Dekalogu. Polecam zw³aszcza Szóste Przykazanie: „Nie cudzo³ó¿”. Na pañskim miejscu wzi¹³bym je sobie g³êboko do serca, zarówno dos³ownie jak i metaforycznie.
16 SPORT
Nr 10 (85) PaŸdziernik 2013
Mistrzostwa Polski Juniorów i Weteranów w kulturystyce i fitness zakoñczone.
W pierwszy weekend paŸdziernika w Kielcach odby³y siê Mistrzostwa Polski Juniorów i Weteranów w kulturystyce i fitness. Rozegrane te¿ zosta³y zawody zaliczane do Pucharu Polski. Ogromny sukces odniós³ równie¿ Dawid Ma³ek, który w kategorii kulturystyka osób niepe³nosprawnych zdoby³ drugie miejsce w Pucharze Polski.
- Dawid pokaza³, ¿e niepe³nosprawnoœæ nie tylko mo¿na pokonaæ, lecz tak¿e zostaæ mistrzem sportu – podkreœla trener Hryszkiewicz. - Z Kielc do Sopotu srebro przywioz³a rów-
nie¿ Magdalena Mroczkowska, która startowa³a w kategorii fitness gimnastyczne kobiet. Zdaniem prezesa SSKiR, Henryka Hryszkiewicza, sukcesy sopockich sportowców, to
Micha³ Hryszkiewicz
Fot. materia³y SSKiR
Z
awodnicy Sopockiego Stowarzyszenia Kulturystyki i Rekreacji w kategorii dru¿ynowej zajêli 5 miejsce w kraju. Do podium zabrak³o im tylko trzy punkty. - Mimo wszystko jest to ogromny sukces – mówi prezes Stowarzyszenia, Henryk Hryszkiewicz. - Pracowa³o na niego wielu m³odych sportowców, m.in. aktualna br¹zowa medalistka, Aleksandra Morawska, która pomimo, ¿e ma dopiero 16 lat, ju¿ potrafi powalczyæ ze starszymi kole¿ankami, jak równa z równymi.
Magdalena Mroczkowska i Dawid Ma³ek. Magdalena jest najbardziej doœwiadczon¹ zawodniczk¹ SSKiR, ostatnio zdoby³a II miejsce w fitness gimnastycznym w Pucharze Polski. Dawid ma na koncie II miejsce w Pucharze Polski w kategorii kulturystyka osób niepe³nosprawnych.
Aleksandra Morawska aktualna br¹zowa medalistka w kategorii fitness sylwetkowego. Zdaniem trenera Henryka Hryszkiewicza, przed t¹ wyj¹tkowo utalentowan¹ szesnastolatk¹ rysuje siê wielka kariera sportowa.
przede wszystkim konsekwencja i ciê¿ka praca, zarówno zawodników, jak i trenerów, z których wiêkszoœæ od wielu lat pracuje - tak zreszt¹ jak i on ca³kowicie spo³ecznie. Ostatnio do SSKiR przysz³o trzech nowych trenerów, którzy wyraŸnie podnieœli poziom szkolenia sopockiej m³odzie¿y. S¹ to: Ania Kwietniewska szeœciokrotna mistrzyni Polski w gimnastyce, finalistka TVN w programie „Mam talent” i trenerka cheerleaderek, Kinga Siwa - trenerka i mistrzyni Polski w boksie oraz aktualna mistrzyni œwiata w kick-boksingu, który to tytu³ zdoby³a zaledwie 2 tygodnie temu w Brazylii, oraz Adil As³anov z Kazachstanu, który jest trenerem boksu w sekcji „Sako Sopot”.
Fot. materia³y SSKiR
Sopoccy sportowcy wrócili z tarcz¹!
- Bardzo istotne s¹ tak¿e doskona³e warunki do trenowania, jakie sopockiej m³odzie¿y zapewniaj¹ sponsorzy, w tym równie¿ Miasto Sopot, które rocznie przekazuje z bud¿etu ponad 100 tys. z³ dotacji. SSKiR przeznacza je wy³¹cznie na cele statutowe, to znaczy na przygotowanie zawodników ró¿nych dyscyplin do startów w zawodach, rekreacjê i profilaktykê, oraz zapobieganie uzale¿nieniom – wylicza Henryk Hryszkiewicz. – Wszystkie te czynniki sprawiaj¹, ¿e pomimo rosn¹cego z roku na rok poziomu, m³odzi i utalentowani sportowcy z Sopotu utrzymuj¹ siê w krajowej czo³ówce. Autor jest wiceprezesem Sopockiego Stowarzyszenia Sportu i Rekreacji.
11 paŸdziernika br., w siedzibie klubu „Ogniwo Sopot”, odby³o siê spotkanie sopockich samorz¹dowców ze sportowcami. Zdominowa³a je sprawa, popadaj¹cego z ka¿dym rokiem coraz bardziej w ruinê stadionu przy ulicy Jana z Kolna. Radni t³umaczyli rugbistom, kto odpowiedzialny jest za taki stan rzeczy.
Modernizacjê stadionu „Ogniwa” prezydent Jacek Karnowski obiecuje ju¿ od kilkunastu lat, ci¹gle jednak na ten cel nie ma pieniêdzy. Trzy ostatnie lata nad projektem rewitalizacji obiektu pracowa³a równie¿ komisja sportu i m³odzie¿y. Przewodniczy³ jej Henryk Hryszkiewicz z ruchu „Kocham Sopot”. We wrzeœniu br. Hryszkiewicz zosta³ jednak z funkcji przewodnicz¹cego odwo³any, a pieni¹dze, których przez lata nie by³o dla rugbistów nagle siê znalaz³y… Tyle, ¿e prezydent przeznaczy³ je na remont boiska pi³karskiego przy ulicy 23 marca. Co istotne prezesem spó³dzielni, na której terenie le¿y to boisko jest... radny Piotr Kurdziel, którego g³os zdecydowa³ o usuniêciu ze stanowiska nie tylko radnego Henryka Hryszkiewicza, lecz równie¿ przewodnicz¹cego Rady Miasta, Wojciecha Fu³ka i jego zastêpcy, Jaros³awa Kempy.
Konrad Franke
N
a rewitalizacjê sopockiego stadionu rugby w³adze Sopotu obieca³y pocz¹tkowo 1 mln 200 tys. z³. Mia³a to byæ pierwsza transza, któr¹ w kolejnym roku komisja chcia³a podwoiæ. Resztê pieniêdzy prezydent Jacek Karnowski i eurodeputowany Jan Koz³owski obiecali uzupe³niæ z funduszu ministerstwa sportu lub z bud¿etu Urzêdu Marsza³kowskiego.
We wrzeœniu 2011 r. rozstrzygniêty zosta³ konkurs na projekt nowego stadionu. Z czterech nades³anych prac, za najlepsz¹ uznana zosta³a koncepcja pracowni MRV Architekci z Sopotu. Zwyciêski projekt zak³ada³ przykrycie stadionu dachem w kszta³cie pi³ki do rugby. Skoñczy³o siê jednak na projekcie (jego kolorowe wydruki zdobi¹ teraz œciany baraku, mieszcz¹cego garderoby sportowców i pomieszczenia dzia³aczy klubu), bo pieniêdzy na jego realizacjê miasto nie mia³o… Teraz okaza³o siê, ¿e
jednak kasa siê znalaz³a, tyle ¿e dostanie j¹ ktoœ inny. Podczas paŸdziernikowego spotkania rugbiœci nie ukrywali rozgoryczenia i nie szczêdzili gorzkich s³ów samorz¹dowcom. Nie mówili wprawdzie tego wprost, ale mo¿na siê by³o domyœliæ, ¿e czuj¹ siê oszukani przez polityków, którzy obiecali im nowy stadion. - Wiem, ¿e jesteœcie wœciekli. Sam od 39 lat uprawiam sport i wielokrotnie musia³em walczyæ o ka¿dy grosz. W waszej sprawie by³o podobnie. Robi³em, co mog³em, ¿eby ratowaæ
tak zas³u¿ony dla Sopotu klub sportowy, jakim jest „Ogniwo” – powiedzia³ rugbistom Henryk Hryszkiewicz. – Najsmutniejsze jest to, ¿e kiedy pieni¹dze w miejskiej kasie wreszcie siê zna-
Podczas spotkania radnych „Kocham Sopot” z zawodnikami „Ogniwa Sopot”, sportowcy dowiedzieli siê, ¿e przeznaczone na remont ich stadionu pieni¹dze trafi³y... na boisko pi³karskie na osiedlu „Przylesie”. Niektórzy z zawodników zaczêli siê g³oœno zastanawiaæ, czy nie jest to, aby przejaw politycznej korupcji? W spotkaniu wziêli udzia³ radni: Wojciech Fu³ek, Henryk Hryszkiewicz i Jaros³aw Kempa oraz sportowcy: Waldemar Sobczak, Adam Ro¿yk, Sylwek Hodura oraz zarz¹d „Ogniwa Sopot”.
Radzie o tym obiekcie. Samorz¹dowcy us³yszeli z kolei od rugbistów, ¿e nie zale¿y im, aby podczas meczów na trybunach zasiadali koniecznie politycy. Zale¿y im natomiast, aby radni i prezydent Sopotu dotrzymywali obietnic, które pozostaj¹ niespe³nione ju¿ kilkanaœcie lat.
Fot. kmz
Sport nie przegra z polityk¹
laz³y, pojawia siê nagle ktoœ, komu ten 1 milion 200 tys. z³ bardziej siê nale¿y. Gwarantujê wam, ¿e nie dopuszczê do sytuacji, aby w Sopocie sportowcy cierpieli z powodu rozgrywek politycznych, i nawet teraz, nie bêd¹c przewodnicz¹cym Komisji ds. Sportu i M³odzie¿y, bêdê przypomina³ prezydentowi i