Radny Kempa chce Policja interesuje siê ci¹æ administracjê STR. 2 Samorz¹dnoœci¹ STR. 3
bezplatna gazeta pomorska
G³os czytelnika na marginesie dyskusji o nowej strategii rozwoju Sopotu
Pochwaleni niech bêd¹ ornamentatorzy…
Sopot
Rok VIII Nr 1 (76)
Styczeñ 2013
Nak³ad 10 000 egz.
ISSN 1895-7080
W styczniu 2011 roku Jacek Karnowski powiedzia³ reporterce jednej z lokalnych gazet, ¿e „obietnice wyborcze s¹ po to, by je realizowaæ”. Jeszcze w czerwcu ubieg³ego roku zarêcza³: „Obieca³em, ¿e w Sopocie bêdzie szpital i zrobiê wszystko, aby dotrzymaæ tej obietnicy w ci¹gu bie¿¹cej kadencji”. Teraz najwyraŸniej zdanie zmieni³… Czy¿by oznaczaæ to mia³o, ¿e Sopot pozostanie jedynym znanym kurortem w Europie bez szpitala miejskiego?
17. stycznia br. w PGS odby³o siê spotkanie sopocian z p. Prezydentem Miasta J. Karnowskim. Spotkanie, na które przyby³o kilkadziesi¹t osób, dotyczy³o „Nowej strategii miasta”. Zebranie prowadzi³ pracownik Instytutu Badañ nad Gospodark¹ Rynkow¹, który zapowiedzia³, ¿e po konsultacjach z mieszkañcami zaproponuje im ró¿ne warianty rozwoju Sopotu. Marcin Szelman
Gra o zdrowie sopocian P Fot. Krzysztof M. Za³uski
Jacek Karnowski stwierdzi³ ostatnio, ¿e sopocianie nie potrzebuj¹ szpitala miejskiego, ani tym bardziej oddzia³u po³o¿niczego, których budowê obiecywa³ w trakcie ostatniej kampanii wyborczej. Obecnie uwa¿a, ¿e mieszkañcy kurortu powinni zadowoliæ siê oddzia³em opieki geriatrycznej. Powstanie geriatrii popiera marsza³ek województwa pomorskiego, Mieczys³aw Struk. Namawia on jednak w³adze Sopotu na skorzystania z formu³y PPP, zw³aszcza w przypadku, jeœli spodziewane dofinansowanie inwestycji nie zostanie uzyskane. Krzysztof M. Za³uski
D
wa lata temu budowa szpitala znalaz³a siê w programie wyborczym zarówno, ubiegaj¹cego siê o reelekcjê Jacka Karnowskiego, jak te¿ jego kontrkandydata, Wojciecha Fu³ka. Zdawa³oby siê wiêc, ¿e skoro obydwaj czo³owi przedstawiciele sopockich w³adz, jak i przewa¿aj¹ca wiêkszoœæ mieszkañców chc¹ tego samego, to pomys³ powinien szybko wejœæ w sferê realizacji. Tak siê jednak nie sta³o. Dzia³ka niezgody Powodem konfliktu pomiêdzy prezydentem, a wiêkszoœci¹ Rady Miasta by³a ró¿nica pogl¹dów na planowan¹ inwestycjê. Przys³owiow¹ „koœci¹ niezgody” okaza³a siê dzia³ka przy ulicy Polnej, na której mia³by powstaæ nowy szpital. Radni „Kocham Sopot” zaproponowali, aby budowê szpitala przeprowadziæ w formule Partnerstwa PublicznoPrywatnego (PPP), w któr¹ miasto wnios³oby udzia³ w postaci gruntu (ewentualnie udostêpni³oby go w ramach d³ugoletniej dzier¿awy), zaœ inwestor szpital by zbudowa³, a nastêpnie eksploatowa³. Prezydent wola³by jednak dzia³kê sprzedaæ, co w sytuacji katastrofalnego zad³u¿ania miasta, jest zupe³nie zrozumia³e (wartoœæ dzia³ki szacowana jest na ponad 8,5 mln. z³). Dodajmy jeszcze, ¿e formu³a PPP sprawdzi³a siê ju¿ w Sopocie przy budowie Centrum Haffnera (teraz ma byæ zastosowana przy zabudowie terenów przydworcowych), i ¿e pomys³ prezydenta ma dwie zasadnicze wady: po pierwsze odstrasza potencjalnych inwestorów komercyjn¹ cen¹
Jedyn¹ (nie licz¹c przychodni) placówk¹ s³u¿by zdrowia w Sopocie jest Szpital Reumatologiczny.
dzia³ki; po drugie sprawia, ¿e miasto w tym wypadku utraci³oby w³asnoœæ i kontrolê nad wybudowanym obiektem oraz terenem. Podpisy bez echa W ubieg³ym roku radni „Kocham Sopot” zebrali ponad 3000 podpisów mieszkañców, opowiadaj¹cych siê za budow¹ wielospecjalistycznego szpitala. Reakcji na apel sopocian ze strony prezydenta w zasadzie nie by³o. We wrzeœniu powo³ano zespó³, który mia³ rozstrzygn¹æ, czy istnienie szpitala w kurorcie ma sens, a jeœli tak, to w jakiej formule powinien powstaæ i jakie potrzeby mieszkañców zaspokajaæ. Zdaniem Barbary GierakPilarczyk, radnej PO, a zarazem dyrektor sopockiego Szpitala Reumatologicznego, wydzia³ po³o¿nictwa nie spe³nia³by swej roli, poniewa¿ w kurorcie rocznie rodzi siê niespe³na 300 dzieci. Natomiast, ze wzglêdu na starzenie siê spo³eczeñstwa, o wiele bardziej przyda³aby siê geriatria.
Z kolei Wojciech Fu³ek uwa¿a, ¿e ka¿dy realny pomys³ poprawy stanu sopockiej s³u¿by zdrowia godny jest poparcia. - Póki dzia³ka na ulicy Polnej znajduje siê w rêkach miasta, nale¿y jednak zrobiæ wszystko, ¿eby powsta³ tu szpital wielospecjalistyczny - dodaje przewodnicz¹cy Rady Miasta. Za i przeciw Mimo wielu przetargów, do których nikt nie przyst¹pi³, prezydent Karnowski nadal optuje za komercyjn¹ sprzeda¿¹ dzia³ki przy ulicy Polnej. Zasugerowa³ nawet podniesienie jej ceny. Wed³ug szefa Rady Miasta, nie jest to najlepszy pomys³. - Poszukuj¹c potencjalnych inwestorów, warto chyba rozwa¿yæ równie¿ opcjê d³ugoletniej dzier¿awy tego terenu – sugeruje Wojciech Fu³ek. – Oczekujê pe³nego zaanga¿owania prezydenta w projekt powstania tego szpitala. Niestety, nie widzê w jego dotychczasowych dzia³aniach na tym polu determinacji takiej, ja-
ka towarzyszy mu przy innych inwestycjach. Szkoda, ¿e prezydent wycofuje siê ze swoich wczeœniejszych obietnic, bo w tej sprawie móg³by liczyæ na wsparcie nie tylko radnych „Kocham Sopot”, ale i wiêkszoœci mieszkañców naszego miasta. Fu³ek nie sk³ada broni O tym jak bardzo sprawa budowy (a raczej niewybudowania) szpitala w Sopocie bulwersuje w³adze, œwiadczy fakt, i¿ na ostatnie posiedzenie Zespo³u ds. Funkcjonowania Szpitala przyby³ sam marsza³ek województwa pomorskiego, Mieczys³aw Struk. W oœwiadczeniu wydanym po spotkaniu, marsza³ek stwierdzi³, ¿e ob³o¿enie szpitali na Pomorzu pozostaje na poziomie oko³o 70 proc. i nie widzi koniecznoœci budowania nowych obiektów szpitalnych. Jednoczeœnie jednak zasugerowa³, aby przy budowie oddzia³u geriatrii skorzystaæ z formu³y PPP. - Trzeba zdecydowanie wykorzystaæ przychylnoœæ w³adz wojewódzkich dla geriatrii i zabiegaæ o powstanie w Sopocie takiego oddzia³u – mówi przewodnicz¹cy Rady Miasta, Wojciech Fu³ek. - To krok w dobrym kierunku, który wcale nie wyklucza szansy na wybudowanie w Sopocie nowoczesnej kliniki wielospecjalistycznej. Natomiast sugestia pana marsza³ka, ¿e formu³a PPP jest mo¿liwa przy realizacji publicznej placówki s³u¿by zdrowia, oznacza chyba, ¿e nic nie stoi na przeszkodzie, aby ten sam model wykorzystaæ przy budowie wielooddzia³owego szpitala z pe³nym zapleczem diagnostyczno-zabiegowym, który nie tylko u³atwi³by mieszkañcom dostêp specjalistycznych us³ug medycznych, ale znacznie zwiêkszy³by konkurencyjnoœæ sopockiego uzdrowiska.
relegent przedstawi³ zebranym widzom szereg wykresów dotycz¹cych kondycji miasta i jego obywateli na tle trójmiejskiej aglomeracji. Z powy¿szych wykresów i przemi³ej pogadanki wynika³o, ¿e statystycznie nie jest Ÿle, a wrêcz jest super. Po godzinnym wyk³adzie pan prelegent, komplementuj¹c s³uchaczy, poprosi³, aby zechcieli podzieliæ siê swoimi marzeniami, a propos przysz³oœci miasta. I tu siê zacz¹³ problem. Nie widzieæ czemu kolejni sopocianie zaczêli mówiæ o swoich bie¿¹cych bol¹czkach, wymieniali tak¿e nieœmia³e propozycje zmian. W tym momencie, lekko zirytowany pan prelegent zbeszta³ publicznoœæ i podkreœli³, ¿e interesuj¹ go tylko marzenia mieszkañców zwi¹zane z 15-letni¹ perspektyw¹. Mieszkañcy uparcie trzymali siê rzeczywistoœci. Mówili, ¿e to miasto nie jest dla biednych emerytów, ¿e musz¹ p³aciæ za parkometry, chc¹c raz w tygodniu pojechaæ po zakupy. Jak równie¿, ¿e nowe budownictwo, pod które sprzedano ju¿ prawie ca³¹ ziemiê, nie jest dla m³odych, gdy¿ jest za drogie, i ¿e w zwi¹zku z tym, ju¿ 18 tys. zdesperowanych obywateli uciek³o z kurortu. WyraŸnie zdenerwowany pan prelegent, ponownie przywo³a³ niesfornych s³uchaczy do porz¹dku. Jeden z odwa¿niejszych obywateli oœwiadczy³, ¿e jego interesuje teraŸniejszoœæ, bo za 15 lat, to go ju¿ mo¿e nie bêdzie na tej ziemi. Na szczêœcie mi³¹ atmosferê przywróci³a pani, która oœwiadczy³a, ¿e co prawda by³a przeciwniczk¹ budowy Ergo Areny, ale kiedy na w³asne oczy zobaczy³a, jak piêknie graj¹ tam w koszykówkê zawodnicy Trefla Sopot, zmieni³a zdanie.
W tym momencie g³os zabra³ jedyny przytomny cz³owiek, który oœwiadczy³, ¿e o wszystkich inwestycjach w mieœcie, powinien decydowaæ rachunek ekonomiczny. Krótko mówi¹c, czy nas staæ na halê za 300 mln z³, i czy z tych potê¿nych inwestycji sopocianie bêd¹ mieli dochody i jak d³ugo bêdziemy sp³acali zaci¹gniête na nie d³ugi? Tego pytania Pan Prezydent Karnowski ju¿ nie zdzier¿y³ przepraszaj¹c za swój stan zdrowia, dyskretnie opuœci³ salê… I pomyœleæ, ¿e spotkañ z tym prelegentem, ma byæ ok. 30. A ja naiwnie myœla³em, ¿e od wizji rozwoju miasta mamy op³acany z naszych podatków Zarz¹d Miasta. Dopiero po chwili przypomnia³em sobie, ¿e w ostatnich latach, w Sopocie, takich i podobnych spotkañ z „fachowcami od marketingu” odby³o siê bez liku, w tym z - chyba najbardziej fascynuj¹c¹ postaci¹ tej bran¿y – warszawskim kabareciarzem p. Metern¹, który zosta³ doradc¹ Prezydenta Sopotu ds. wizerunku miasta. Przypomnijmy, najwiêkszym osi¹gniêciem p. Materny by³o uroczyste ods³oniêcie na pla¿y „szafy Polañskiego”, która z czasem zamieni³a siê w miejski szalet, a nastêpnie zniknê³a. Nie wiem, kto personalnie, wpad³ na pomys³ budowy hali, gigantycznych hoteli, czy mariny, ale wiem za to na pewno, ¿e za olbrzymie pieni¹dze, pochodz¹ce równie¿ z mojej kieszeni, postawiono obiekty, które po letnim sezonie przez 10 miesiêcy œwiec¹ pustkami. Jednoczeœnie drobni, lokalni przedsiêbiorcy padaj¹ lub ledwie zipi¹. Na szczêœcie, co jakiœ czas pojawia siê w Sopocie prelegent-uzdrowiciel, który podsuwa Panu Prezydentowi pomys³y, jak o¿ywiæ to nasze piêkne miasto.
Podziel siê swoj¹ opini¹ na: facebook.com/riviera.gazeta
2
OPINIE
Nr 1 (76) Styczeñ 2013
W Sopocie rozpoczê³y siê konsultacje spo³eczne, dotycz¹ce kierunku rozwoju miasta do roku 2020.
Kurort na rozdro¿u
Miros³aw Rogacewicz
O
pracowuj¹c d³ugofalow¹ strategiê ka¿dego miasta, w tym równie¿ Sopotu, lokalne w³adze powinny braæ pod uwagê nie tylko opinie ekonomistów, urbanistów, architektów i ekspertów z innych dziedzin, lecz przede wszystkim zasiêgaæ zdania mieszkañców. Dopiero po przeanalizowaniu ich opinii, mog¹ pokusiæ siê o wybranie rzeczywiœcie najlepszego, równie¿ ekonomicznie uzasadnionego, planu rozwoju miasta. W oparciu o tak skonstruowan¹ strategiê, powinien powstaæ harmonogram inwestycji, z wyraŸnym podzia³em na poszczególne lata. Przy czym strategia ta nie mog³aby ulegaæ zmianom ani w za³o¿eniach ogólnych, ani tym bardziej pod wp³ywem dzia³añ jakiegoœ lobby, lub nacisków partyjno-politycznych. Na stra¿y jej wykonywania musia³aby staæ Rada Miasta, która wykorzystuj¹c swoje uprawnienia, kontrolowa³aby w³adzê wykonawcz¹, czyli prezydenta i jego urzêdników. Sezon ca³oroczny Równe 190 lat temu, napoleoñski oficer, Jean Georg Haffner, wybudowa³ w Sopocie pierwszy Zak³ad K¹pielowy. PóŸniej dobudowa³ jeszcze Dom Zdrojowy oraz £azienki Po³udniowe i Pó³nocne. W ten sposób powsta³o modne uzdrowisko. Jeœli Sopot mia³by nim pozostaæ - nie tylko z nazwy - nale¿a³oby rozwa¿yæ budowê nowych obiektów sanatoryjnych, bo te, które istniej¹ nie zaspakajaj¹ potrzeb kuracjuszy. Miasto nie ma równie¿ odpowiedniej infrastruktury drogowej, co powoduje przekraczanie norm ha³asu i iloœci spalin. Uczynienie z Sopotu uzdrowiska z prawdziwego zdarzenia, by³oby szans¹ na rozci¹gniêcie
bezplatna gazeta pomorska
Wydawca: PPHU Riviera Sopot Redaktor naczelny: Krzysztof M. Za³uski tel. 796-54-94-50 Reklama: e-mail: k63@gazeta.pl Redakcja: e-mail: riviera-77@o2.pl OdwiedŸ nas na stronie: www.facebook.com/riviera.gazeta Druk: Polskapresse sp. z o.o. 80-720 Gdañsk, ul. Po³ê¿e 3 Niezamówionych materia³ów redakcja nie zwraca, zastrzega sobie tak¿e prawo do ich redagowania. Za treœæ reklam redakcja nie ponosi odpowiedzialnoœci.
sezonu na ca³y rok, co wi¹¿e siê bezpoœrednio z powstaniem nowych miejsc pracy. Ten wariant wymaga³by jednak dostosowania ca³ej infrastruktury turystyczno-us³ugowo-rozrywkowej do potrzeb kuracjuszy. Najkorzystniej by³oby, gdyby powstaj¹ce sanatoria prowadzili mieszkañcy Sopotu, w tym bowiem wypadku, podatki przez nich p³acone, trafia³yby do miejscowej kasy. Sopot, jako uzdrowisko - od pocz¹tków swego istnienia - mia³ specyficzny, niepowtarzalny wrêcz klimat. Niestety zmiany, jakie w ostatnich latach zaaplikowa³ mu urzêduj¹cy prezydent, przekreœli³y uzdrowiskow¹ tradycjê i upodobni³y do kamiennobetonowej pustyni, upstrzonej gdzieniegdzie bry³ami hoteli, hal i centrów kongresowych. Wygl¹da wiêc na to, ¿e w³adze stawiaj¹ na koncepcjê miasta „nowoczesnego” – kurortu posiadaj¹cego du¿¹ bazê noclegow¹, rozrywkow¹ i sportow¹. Jeœli tak, to musimy zrezygnowaæ z uzdrowiska, gdy¿ tych dwóch koncepcji raczej pogodziæ siê nie da. Byæ mo¿e, gdyby bazê tê tworzyli sopocianie, to mia³oby to jeszcze jakiœ sens: powstawa³yby miejsca pracy, a do bud¿etu miasta sp³ywa³yby podatki. Ale hotele, restauracje sieciowe i inne inwestycje sopockie budowane s¹ przez firmy spoza Sopotu. W ten sposób miasto pozbawia siê podatku od wynagrodzeñ i od nieruchomoœci – ca³y zysk opodatkowany jest bowiem w centrali danej firmy. Dlatego te¿ wariant ten nie zapewnia nam ca³orocznej dzia³alnoœci, a miasto w okresie jesienno-zimowym zamiera. Kurcz¹ce siê miasto Dobry gospodarz buduje strategiê rozwoju miasta nie tylko pod k¹tem turystów, kuracjuszy, tudzie¿ uczestników imprez sportowe. Dobremu gospodarzowi najbardziej na sercu le¿y los mieszkañców miasta. Strategia powinna byæ wiêc przede wszystkim dla mieszkañców przyjazna. Powinna pokazywaæ im ich miejsce i rolê, jak¹ maj¹ do odegrania w tworzeniu koncepcji miasta. Mieszkañcy winni siê z t¹ strategi¹ uto¿samiaæ i wspólnie j¹ realizowaæ. Ich potrzeby winny byæ bowiem priorytetem, w przeciwnym razie nie mo¿e byæ mowy o wspólnej budowie przysz³oœci w³adz miasta i jego mieszkañców. Sopot, nieco ponad 36-tysiêczne miasto z oko³o 30 procentami emerytów i zmniejszaj¹c¹ siê iloœci¹ ludzi m³odych, ma swoj¹ specyfikê, do której nale¿y dostosowaæ strategiê.
Dotychczasowa strategia, na przestrzeni ostatnich 35 lat, doprowadzi³a do zmniejszenia iloœci mieszkañców o prawie 18 tysiêcy osób. Jest to m.in. wynik wysprzeda¿y gruntów pod apartamentowce. Mieszkania w takich budynkach, z uwagi na wyœrubowane ceny, nie s¹ w zasiêgu mo¿liwoœci finansowych przeciêtnej sopockiej rodziny, zw³aszcza m³odej. Dlatego sopocianie zmuszeni s¹ opuœciæ w³asne miasto. Apartamentowce wynajmowane s¹ sezonowo, a ich w³aœciciele nie musz¹ byæ w nich zameldowani. Oznacza to, ¿e podatki PIT nie s¹ p³acone w Sopocie. W takim wypadku do bud¿etu miasta nie wp³ywaj¹ równie¿ podatki poœrednie. De facto do kasy Sopotu z apartamentu o powierzchni 50 m kw. rocznie wp³ywa oko³o… 100 z³otych! W Sopocie koñcz¹ siê powoli tereny pod budownictwo mieszkaniowe. W³adze jednak nie wyci¹gaj¹ z tego ¿adnych wniosków, tak jakby nie zdawa³y sobie sprawy, ¿e pieni¹dze za raz sprzedany grunt, w kolejnych latach ju¿ do miejskiej kasy nie wejd¹. Wyprzeda¿ maj¹tku Miasto ¿yje z mieszkañców. To oni dostarczaj¹ mu najwiêkszych wp³ywów do bud¿etu. To z ich pieniêdzy utrzymywana jest równie¿ administracja. To dziêki sumom uzyskanym z podatku PIT i wszystkich innych op³at miejskich, do bud¿etu trafia ponad 80 proc. wp³ywów, natomiast dochody miasta pochodz¹ce z podatku CIT, czyli mówi¹c ogólnie z dzia³alnoœci gospodarczej, przynosz¹ niespe³na 4 proc. Kurczenie siê wiêc populacji sopocian przek³ada siê bezpoœrednio na stan miejskiej kasy – im mniej mieszkañców, tym mniej wp³ywów z PIT i pozosta³ych op³at! Obecnie bud¿et miasta „domykany” jest sprzeda¿¹ nieruchomoœci. Miasto sprzedaje wszystko, nie bior¹c pod uwagê fatalnej koniunktury na rynku. Rz¹dz¹cy wychodz¹ bowiem z za³o¿enia, ¿e zrównowa¿enie bud¿etu miasta jest spraw¹ najwa¿niejsz¹. Pytanie tylko, co po sprzedaniu ca³ego maj¹tku miejskiego? Sk¹d weŸmiemy œrodki na za³atanie powiêkszaj¹cej siê dziury bud¿etowej? Sopot potrzebuje dziœ radykalnej zmiany w budownictwie mieszkaniowym. Zarz¹dzaj¹cy miastem musz¹ stworzyæ warunki ekonomiczne dla ludzi m³odych. Aby mogli tu mieszkaæ, pracowaæ, rozwijaæ swoj¹ dzia³alnoœæ gospodarcz¹ i odpoczywaæ.
Fot. kmz
Planowanie strategii rozwoju Sopotu nale¿y rozpocz¹æ od przyjêcia konkretnych za³o¿eñ. I przede wszystkim od postawienia sobie kilku pytañ: Czy Sopot ma byæ uzdrowiskiem, czy raczej miastem z du¿¹ baz¹ noclegow¹, rozrywkow¹ i sportow¹? Czy ma to byæ miejsce dla ludzi starszych, rodzin z ma³ymi dzieæmi, czy przeciwnie - imprezowania dla podroœniêtej m³odzie¿y? Czy nale¿y postawiæ na rozwój kultury, biznesu, us³ug czy rozrywki? I wreszcie, który z tych wariantów bêdzie generowa³ najwiêksze wp³ywy do bud¿etu miasta?
Wybudowana kosztem ponad 70 mln z³otych sopocka marina mia³a byæ ca³oroczn¹ atrakcj¹ dla ¿eglarzy, tym czasem w kilka tygodni po zakoñczeniu wakacji ca³kiem pustoszeje, podobnie jak ca³e miasto. Czy tak byæ musi?
Przyk³adów na rozwi¹zanie problemów mieszkaniowych jest wiele. Wystarczy pojechaæ do Niemiec i zobaczyæ, jak dzia³a system, który sprawdza siê od wielu lat. Ale nasi rz¹dz¹cy wol¹ eksperymentowaæ… Najwiêksze bogactwo Rada Miasta, maj¹c dok³adne dane ekonomiczne, dotycz¹ce obecnej sytuacji bud¿etowej Sopotu, powinna wstrzymaæ bezmyœln¹ wyprzeda¿ gruntów komunalnych i spowodowaæ budowê mieszkañ. Powstrzymanie spadku iloœci mieszkañców
jest bowiem podstawowym warunkiem bezpieczeñstwa bud¿etowego naszego miasta. Znaj¹c przyczyny kurczenia siê bud¿etu, nale¿y podj¹æ dzia³ania, które odwróc¹ t¹ niekorzystn¹ sytuacjê. W przeciwnym razie, Sopot pogr¹¿y siê w spirali podatków i op³at lokalnych, mo¿e nawet dojœæ do za³amania siê miejskiego bud¿etu. Nale¿y tak¿e dok³adnie przyjrzeæ siê miejskim wydatkom, zw³aszcza ¿e Sopot ma jedn¹ z najdro¿szych administracji w Polsce. O tych problemach pisa³em ju¿ 10 lat temu. Dziœ widaæ go-
³ym okiem, ¿e strategia przyjêta przez w³adze miasta – jeœli nie ulegnie zasadniczej korekcie – zaprowadzi nas w œlepy zau³ek. Czeka nas sp³ata gigantycznego zad³u¿enia i dalszy spadek iloœci mieszkañców. A przecie¿ bogactwem Sopotu nie s¹ stadiony i mariny, lecz ludzie, dziêki którym miasto mog³oby szybko i dynamicznie siê rozwijaæ. Autor jest sopockim dzia³aczem spo³ecznym, ekonomist¹ i prywatnym przedsiêbiorc¹, bezpartyjny.
Rozmowa z wiceprzewodnicz¹cym Rady Miasta Sopotu, Jaros³awem Kemp¹.
Bud¿et Sopotu bez ciêæ na administracjê Konrad Franke Na grudniowej sesji Rady Miasta z³o¿y³ pan wniosek o przesuniêcie w bud¿ecie Sopotu miliona z³otych z puli zarezerwowanej na administracjê do funduszu przeznaczonego na remonty i budowê dróg, dlaczego? Jaros³aw Kempa: Po wnikliwej analizie projektu bud¿etu na rok 2013, zdecydowa³em siê na zaproponowanie radnym takiej w³aœnie zmiany. Uwa¿am j¹ za s³uszn¹. Ale niestety podczas sesji bud¿etowej mój wiosek przepad³. Chcia³em wywo³aæ w ten sposób publiczn¹ dyskusjê na temat wysokich wydatków, jakie poch³ania sopocka administracja. Ta sprawa nie mo¿e byæ przemilczana. Musi rozpocz¹æ siê publiczna dyskusja na ten temat. Prezydent nie zareagowa³ na pañsk¹ propozycjê ciêæ zbyt przychylnie. Powiedzia³, ¿e gdyby pañski wniosek przeszed³, to trzeba by by³o obci¹æ wszystkim urzêdnikom po równo pensje o kilka procent. Zgadza siê pan z tak¹ argumentacj¹? No w³aœnie, prezydent obci¹³by wszystkim, a ja bym zlikwidowa³ jedynie Biuro Prezydenta. Co to w ogóle za polityka
kadrowa? S³uchaj¹c tego, co mówi³ prezydent Karnowski, nie dowierza³em w³asnym uszom. To jakiœ nonsens. Aby zaoszczêdziæ du¿¹ czêœæ z proponowanej przeze mnie sumy, wystarczy zlikwidowaæ Biuro Prezydenta wydzia³, którego zadania mog¹ realizowaæ inne jednostki administracji. To Biuro jest najlepszym przyk³adem rozdêcia administracji, dzia³aj¹cej przede wszystkim na u¿ytek prezydenta. A z drugiej strony powszechnie wiadomo, ¿e w Urzêdzie Miasta jest bardzo wiele pracowitych osób, które zarabiaj¹ stosunkowo niewiele, co powoduje du¿e niezadowolenie. Ciêcia œrodków przeznaczanych na administracjê powinny te niesprawiedliwoœci zlikwidowaæ. Ale dlaczego akurat chcia³by pan oszczêdzaæ na administracji? Bo niestety sopocka administracja jest od lat jedn¹ z najdro¿szych biurokracji w kraju. Wie o tym i prezydent miasta i radni, ale jakoœ nikt nie chce g³oœno o tym mówiæ. Mamy przecie¿ kryzys, wiêc trzeba oszczêdzaæ. Zaoszczêdzone w ten sposób œrodki mo¿na by inwestowaæ w drogi. Dlaczego w drogi, a nie na przyk³ad w kulturê lub sport? Mieszkañcy naszego miasta doskonale widz¹, ¿e Sopot za-
czyna rozwijaæ siê nierównomiernie. Jest centrum, które piêknieje i s¹ pozosta³e dzielnice, które z ka¿dym rokiem coraz bardziej odstaj¹ od centrum. Ulice peryferyjne krzycz¹ wprost o remont… A przecie¿ ca³y Sopot to produkt turystyczny. Urzêdnicy ratusza pozyskali dla Sopotu miliony euro z funduszy europejskich. Nie obawia siê pan, ¿e propozycja cieæ w dotycz¹cym ich sektorze, spowoduje obni¿enie wydajnoœci pracy w Urzêdzie? Dziêki urzêdnikom Sopot otrzyma³ z funduszy unijnych bardzo powa¿ne œrodki. I chwa³a za to grupie pracowników Urzêdu, która by³a bezpoœrednio w te prace zaanga¿owana. Jak ju¿ wspomnia³em, ja myœlê jedynie o likwidacji Biura Prezydenta, które jest tworem zbêdnym. Dziêki takiej decyzji zaoszczêdziæ mo¿na setki tysiêcy z³otych.
OPINIE
Nr 1 (76) Styczeñ 2013
3
Sopockie co nieco
Prezydenckie do¿ywocie „Gazeta Wyborcza”, któr¹ nie sposób chyba podejrzewaæ o spiskow¹ teoriê dziejów samorz¹dowych, przynios³a przed samymi œwiêtami przera¿aj¹c¹, a zarazem zasmucaj¹c¹ dla lokalnej demokracji diagnozê. Jako sopocki samorz¹dowiec (ju¿ od 23 lat – jak ten czas leci!) pozwolê sobie zrelacjonowaæ te doniesienia moim sta³ym czytelnikom, nie tylko zreszt¹ sopocianom (przy okazji - serdecznie dziêkujê za wszystkie listy, maile, ¿yczenia œwi¹teczne i noworoczne).
Wojciech Fu³ek „Wiêkszoœæ prezydentów, jeœli tylko zechce, mo¿e rz¹dziæ swoimi miastami do¿ywotnio” –twierdzi przywo³any przez „Gazetê” socjolog z Uniwersytetu Jagielloñskiego, Jaros³aw Flis. Uzasadniaj¹c tê tezê, dodaje - ¿e „ju¿ kilka miesiêcy przed wyborami na rzecz reelekcji pracuj¹ ca³e biura prasowe. Nawet jeœli jest to tylko
kilka osób, to daje kolosaln¹ przewagê. ¯eby to nadrobiæ, konkurent musia³by wydaæ na promocjê kilkaset tysiêcy z³otych”. Jest to oczywiœcie nierealne, zw³aszcza dla kandydatów bezpartyjnych, dlatego droga do reelekcji jest zdecydowanie ³atwiejsza. Do tych „u³atwieñ” mo¿na jeszcze dodaæ sieæ lokalnych powi¹zañ biznesowopolityczno-samorz¹dowych, dziêki którym mo¿na praktycznie zmonopolizowaæ, a w zasadzie ubezw³asnowolniæ lokalne media a tym samym ograniczyæ konkurentom mo¿liwoœci dotarcia do mieszkañców i sfinansowania kampanii wyborczej. Coraz wyraŸniejsza staje siê równie¿ wasalizacja lokalnych stowarzyszeñ i innych organizacji pozarz¹dowych, praktycznie zupe³nie uzale¿nionych od corocznej kroplówki urzêdowych dotacji. Bez nich, podob-
nie jak od uznaniowego najczêœciej przyznania siedziby w komunalnym lokalu, trudno sobie wyobraziæ bowiem ich sta³¹, systematyczn¹ dzia³alnoœæ. Ba, niektóre powstaj¹ce stowarzyszenia animowane s¹ wrêcz przez lokalne w³adze, aby – za miejskie pieni¹dze – prowadziæ de facto dzia³alnoœæ kryptowyborcz¹ i us³ugow¹ wobec „uprzywilejowanych”. Korupcjogenne narzêdzia w³adzy Publicysta „Wyborczej” chyba doskonale zdaje sobie sprawê z korupcjogennych uk³adów i innych mankamentów samorz¹dowej demokracji, skoro wprost pisze o u¿ywanych bez oporu „narzêdziach w³adzy” - pieni¹dzach, miejscach pracy dla swoich zaufanych, inwestycjach, s³u¿¹cych czêsto bardziej promocji konkretnej osoby, ni¿ rzeczywistym
potrzebom mieszkañców, bo „ka¿da inwestycja jest decyzj¹ polityczn¹, któr¹ de facto podejmuje prezydent”. Sk¹d ta praktycznie nieograniczona w³adza? Oczywiœcie, ¿e z wyborów bezpoœrednich, ale obarczonych te¿ dzia³aniami marketingowymi za publiczne pieni¹dze, bo „prezydenci organizuj¹ festyny, darmowe koncerty i nie zapominaj¹ og³aszaæ, co w³aœnie buduj¹”. Pozostaje po tym nie tylko ulotne wra¿enie, ale i trwa³e przekonanie czêœci mieszkañców, ¿e to w³aœnie prezydenci sami wspomagaj¹ lokalne kluby sportowe, czy z pozoru bezp³atne festyny, jarmarki czy inne wydarzenia. A prawda jest taka, ¿e praktycznie bez ¿adnych ograniczeñ i wiêkszych wyrzutów sumienia siêgaj¹ w³odarze miast do naszej, mieszkañców kieszeni, wydaj¹c czêsto ogromne kwoty
g³ównie na promocjê w³asnej osoby. Jeœli konkretny burmistrz, wójt czy prezydent robi to jednak zgodnie z prawem, nikt nie jest mu w stanie niczego zarzuciæ, choæ trudno takie dzia³ania pochwalaæ. Gorzej, jak zmienia siê to w sta³¹ praktykê i przekonanie o w³asnej nieomylnoœci. Wtedy ktoœ taki staje siê wrêcz impregnowany na jak¹kolwiek krytykê, uznaj¹c j¹ za zamach na w³asn¹ osobê, a wszelkie pomys³y pochodz¹ce od oponentów i krytyków z za³o¿enia wyrzuca do kosza. „Gazeta” przytacza przyk³ad Prezydenta Katowic, Piotra Uszoka, który „niedawno odrzuci³ hurtem pomys³y opozycyjnej (w tym mieœcie) PO”. Neron i jego œwita Trójmiejski muzyk, Tymon Tymañski, nazwa³ niegdyœ taki stan „syndromem Nerona” – polityk nim dotkniêty nie toleruje najlepszych nawet pomys³ów, jeœli nie pochodz¹ od niego samego. Od takiego stanu tylko krok do przekonania, ¿e w walce o w³adzê dozwolone s¹ wszystkie chwyty - gra bowiem toczy siê o zbyt du¿¹ stawkê, aby przejmowaæ siê czystoœci¹ zasad i duchem uczciwej rywalizacji. I nic dziwnego, bo „prezydenci dobrze wiedz¹, jak¹ maj¹ w³adzê. Kontroluj¹ spó³ki komunalne, daj¹ pracê i decyduj¹ o inwestycjach. Dysponuj¹ ogromnymi pieniêdzmi. W sa-
Organy œcigania skontrolowa³y kilka tysiêcy pomorskich podmiotów gospodarczych i stowarzyszeñ. Policja zainteresowa³a siê równie¿ organizacj¹ by³ego przewodnicz¹cego Rady Miasta Sopotu, Wieczes³awa Augustyniaka.
K³opoty Samorz¹dnoœci Sopot Bez wzglêdu na to jak zakoñczy siê afera Amber Gold jej ujawnienie mia³o jedn¹ dobr¹ stronê, w³adze skarbowe zajê³y siê regularnym œci¹ganiem podatków i przestrzeganiem terminowego sk³adania sprawozdañ finansowych przez ró¿norakie przedsiêbiorstwa. Okaza³o siê, ¿e tylko na terenie Pomorza kilka tysiêcy podmiotów gospodarczych i stowarzyszeñ nie przestrzega terminowego sk³adania takich sprawozdañ do urzêdów skarbowych. Dociekliwoœæ organów œcigania nie ominê³a równie¿ stowarzyszenia „Samorz¹dnoœæ Sopot”, z którego list startowa³ w ostatnich wyborach samorz¹dowych urzêduj¹cy prezydent kurortu, Jacek Karnowski. Bartek Sasper
S
towarzyszenie „Samorz¹dnoœæ Sopot” zosta³o za³o¿one w 2006 roku przez grupê radnych i dzia³aczy, zwi¹zanych z sopockim oœrodkiem w³adzy. Prezesem licz¹cej ok. 20 cz³onków organizacji zosta³ ówczesny przewodnicz¹cy Rady Miasta Sopotu, dr Wieczes³aw Augustyniak, zaœ jego zastêpc¹ prof. Micha³ WoŸniak -przewodnicz¹cy sopockiego Ko³a Platformy Obywatelskiej. W statucie „Samorz¹dnoœæ Sopot” ma wpisane prowadzenie dzia³alnoœci gospodarczej, z czego jednak – jak twierdzi prezes Augustyniak - nigdy nie korzysta³o. Po przedstawieniu dokumentów œwiadcz¹cych, ¿e stowarzyszenie nie zarabia ani z³otówki, w roku 2010 s¹d rejestrowy zwolni³ je ze sk³adania rocznych sprawozdañ. W dru-
giej po³owie zesz³ego roku sprawa jednak powróci³a. Augustyniak zosta³ kilkakrotnie wzywany na policjê, gdzie musia³ t³umaczyæ siê, dlaczego je-
go stowarzyszenie nie dope³nia³o statusowych obowi¹zków i nie przygotowywa³o wymaganej prawem dokumentacji finansowej. Przes³uchania te
zniechêci³y go do prowadzenia dalszej dzia³alnoœci tak bardzo, ¿e na walnym zebraniu wyst¹pi³ z wnioskiem o rozwi¹zanie stowarzyszenia. Okaza³o siê to jed-
nak zbyt kosztowne. Likwidacja tego typu organu kosztuje bowiem 1000 z³otych, a kwotê tê musieliby pokryæ solidarnie wszyscy cz³onkowie stowarzyszenia. Ostatecznie wiêc zebrani zrezygnowali z samolikwidacji. Jak siê okazuje, nie by³ to pierwszy konflikt z prawem tej organizacji. Podczas ostatniej kampanii wyborczej Komitet Wyborczy Wyborców „Samorz¹dnoœæ Sopot” Jacka Karnowskiego ukarany zosta³ przez s¹d grzywn¹ wysokoœci 100 z³otych. Powodem by³o nieumieszczenie wymaganych oznaczeñ na materia³ach wyborczych. (bs)
morz¹dach pracuje (w skali ca³ej Polski) oko³o 250 tys. osób. To znacznie wiêcej ni¿ ca³a administracja rz¹dowa, która daje pracê armii 180 tys. urzêdników”. Urzêdnicy samorz¹dowi stanowi¹ najczêœciej (bo jak¿eby inaczej) karn¹ armiê urzêduj¹cego w³odarza, zw³aszcza w ma³ych miejscowoœciach, gdzie takie miejsce pracy jest na wagê z³ota. Trudno siê zatem niepotrzebnie nara¿aæ swojemu prze³o¿onemu, który wydaje czasami polecania s³u¿bowe, naginaj¹c prawo do granic absurdu. Znam przypadek pomorskiego wójta, który zabroni³ pracownikom urzêdu udzia³u w referendum w sprawie swojego odwo³ania. Zapewni³ ich, ¿e ma swoich przedstawicieli w ka¿dej komisji wyborczej i jeœli którykolwiek z urzêdników tam siê pojawi, to mo¿e szukaæ sobie nowej pracy. Nadzieja w obywatelach Niezbyt optymistyczny to obraz samorz¹dowego œwiata, ale – jak siê wydaje – nadzieja w niezale¿nych ruchach obywatelskich i ich aktywnoœci, któr¹ coraz czêœciej mo¿na zaobserwowaæ w lokalnych spo³ecznoœciach. To od ich dzia³añ i pomys³ów w du¿ej mierze zale¿y przysz³oœæ i kszta³t polskiego samorz¹du, uwolnionego (oby) od partyjnej polityki.
MONOGRAFIA PROTESTÓW ANTYJ¥DROWYCH APEL O WSPOMNIENIA Szanowni Pañstwo. Zbieramy materia³y do monografii protestów antyj¹drowych w Polsce w latach 1985 – 1990 (zamierzamy j¹ wydaæ jeszcze w tym roku). Naszym zamiarem jest, aby by³a ona pe³nym i rzetelnym opisem dzia³añ, które by³y wówczas podejmowane oraz œrodowisk czy te¿ osób, które protesty takie inicjowa³y i organizowa³y. Interesuj¹ nas reakcje spo³eczne wobec katastrofy w Czarnobylu, protesty przeciwko planowanym lokalizacjom „j¹drówek” i sk³adowisk odpadów, a tak¿e budowie E. J. „¯arnowiec” (ze szczególnym naciskiem na referendum obywatelskie zorganizowane w tej kwestii) oraz wszelkie inne dzia³ania bêd¹ce przejawem niezgody na zaistnienie energetyki j¹drowej w Polsce, wzglêdnie propaguj¹ce rozwój energetyki alternatywnej. Bylibyœmy wdziêczni za wszelkie relacje, wspomnienia, opisy osób, które uczestniczy³y w ówczesnych wydarzeniach, za kopie dokumentów i zdjêæ. Bylibyœmy równie¿ wdziêczni za przes³anie naszej proœby dalej – do innych osób potencjalnie zainteresowanych wspó³prac¹ z nami. Dziêkujemy serdecznie Tomasz Piotr Borewicz (d. „Belfer”) i Janusz P. Waluszko
Aktywiœci stowarzyszenia „Samorz¹dnoœæ Sopot” - Anna £ukasiak, Jacek Karnowski i Wieczes³aw Augustyniak.
Fot. Krzysztof M. Za³uski
Kontakt z nami: e-mail: t.borewicz@gmail.com, jwal@pg.gda.pl Tel.: 510 033 301 oraz profile na FB
4
KULTURA
Nr 1 (76) Styczeñ 2013
Recenzja. Ojciec chrzestny polskiego big beatu, Franciszek Walicki w swojej najnowszej ksi¹¿ce wieszczy œmieræ rock and rolla…
Epitafium czy epos? Franciszek Walicki – po pierwszym, legendarnym koncercie zespo³u „Rhythm and Blues”, który odby³ siê 24 marca 1959 roku w Gdañsku - og³osi³ narodziny polskiego rock and rolla. Chyba wiêc tylko jemu przys³uguje prawo zwiastowania œmierci tego gatunku muzyki. Wojciech Fu³ek „Muzyka rockowa umiera. D³awi siê w³asnym ogonem, traci wyobraŸniê i wiarygodnoœæ. Nie tworzy nic oryginalnego. To bez³adna mieszanina popu, bluesa, soulu, punk-rocka, rapu i innych gatunków…” – pisze Walicki w swojej najnowszej ksi¹¿ce. Jednoczeœnie nawo³uje: „Pochylmy g³owy. Zapalmy znicze. Rock and roll nie ¿yje…”. Franciszkowi Walickiemu - zreszt¹ zas³u¿enie - nadano niegdyœ przydomek „ojca chrzestnego” polskiego rocka. Od tamtego czasu minê³o ponad pó³ wieku i jego dzieciê dawno ju¿ doros³o i ¿yje w³asnym ¿yciem. Bliski koniec rock and rolla og³aszano kilkukrotnie i za ka¿dym razem pog³oski o tej œmierci by³y „mocno przesadzone”. Rock and roll nie sta³ siê jedynie – jak prorokowa³ to nieod¿a³owany Lucjan Kydryñski – „przelotn¹ mod¹” i „nieco zwariowanym tañcem”. Ukszta³towa³ siê jako odrêbny gatunek wspó³czesnej muzyki m³odzie¿owej (nie bêdziemy przecie¿ wypominaæ wieku Jaggerowi, czy Macartneyowi), który zaw³adn¹³ sercami i duszami kilku pokoleñ. Nie jestem i nawet nie próbujê byæ obiektywny - ani w ocenie autora, ani jego ksi¹¿ki. Franciszek Walicki jest bowiem i zawsze bêdzie moim mentorem, nauczycielem i przyjacielem (mimo, ¿e dziel¹ nas dwie generacje). Podziwiam jego ¿yciow¹ energiê, pasje i kolejne wyzwania, jakie ci¹gle jeszcze przed sob¹ stawia. Zawsze by³ i nadal jest postaci¹ nietuzinkow¹, barwn¹, wrêcz legendarn¹, nie tylko w bran¿y muzycznej - poœwiêciliœmy mu (wraz z re¿yserem Paw³em Chmielews-
kim) telewizyjny film dokumentalny „I nie ¿a³uj tego…”, notabene dosyæ czêsto przywo³ywany w omawianej ksi¹¿ce. Walicki jest nie tylko ojcem chrzestnym polskiego rocka, mened¿erem, autorem tekstów piosenek i twórc¹ polskich dyskotek. Jest te¿ œwietnym publicyst¹. „Epitafium na œmieræ rock and rolla” jest w³aœnie tego dowodem. Pierwsza wersja tej ksi¹¿ki (oczywiœcie znacznie ubo¿sza), która pod tytu³em „Szukaj, burz, buduj..” trafi³a kilkanaœcie lat temu na pó³ki ksiêgarskie, pozosta³a praktycznie niezauwa¿ona i nie trafi³a w swój czas. Teraz Walicki dopisa³ kilka rozdzia³ów, powierzy³ j¹ nowemu edytorowi i opatrzy³ prowokacyjnym, kontrowersyjnym tytu³em. Oczywiœcie, nie jest to tylko zabieg marketingowy i zbyt ceniê sobie bezkompromisowoœæ Walickiego, ¿eby nie zapewniæ wszystkich czytelników tej pozycji, i¿ autor wierzy w ka¿de s³owo, które napisa³ i jest przekonany – jeœli nawet nie o œmierci, to na pewno o agonii rocka. Ja jednak nie zgodzê siê z tak postawion¹ diagnoz¹, uznaj¹c, i¿ muzyka rockowa ma dziœ tak wiele twarzy, ¿e trudno nawet mówiæ o jej czystej postaci. Ale wci¹¿ trwa na muzycznym posterunku, poszukuj¹c nowych riffów, zdañ, kostiumów czy instrumentów. Gatunki rzeczywiœcie siê mieszaj¹, tworz¹c czasami wybuchowe mieszkanki, które elektryzuj¹ t³umy. Dawni herosi rocka siê zestarzeli, ale cz³onkowie „Klubu 27”: Janis Joplin, Jimi Hednrix i Jim Morrsion wci¹¿ pozostali m³odzi i wci¹¿ inspiruj¹ kolejne pokolenia muzyków i s³uchaczy. Jest oczywiste, i¿ rock nie jest od dawna muzyk¹ zbuntowanych nastolatków i sta³ siê czêœci¹ œwiata pop-kultury, ale nie to oznacza przecie¿ jego bezwarunkowego odejœcia w za-
œwiaty. Zmienia siê wraz ze odbiorcami, pozostawiaj¹c na swojej drodze rockowe ikony. Pewna formu³a siê wyczerpa³a, ale nastêpcy Led Zeppelin i Pink Floyd ju¿ na pewno czekaj¹ na swoj¹ szansê. Ksi¹¿ka Franciszka Walickiego, bardzo starannie edytorsko opracowana i wydana, jest dla mnie wa¿nym œladem tego rockowego œwiata, który powoli odchodzi, ustêpuj¹c miejsca nowym czasom, nowym wykonawcom, nowemu jêzykowi. Ta przesz³oœæ – to œwiat fruwaj¹cych marynarek, prostych tekstów i melodyjnych utworów, czarnych winylowych p³yt, „Non-Stopu” i „kolorowych” gitar. To epos o bohaterskich rycerzach rocka, którzy odmienili swoj¹ epokê, poszukuj¹c w³asnego Graala. Ale ta przesz³oœæ utrwalona, powielana, przypominana, zmitologizowana i opisana – ona przecie¿ wci¹¿ trwa, nie umiera i obrasta kolejnymi mitami. Owszem, pochylmy g³owy i zapalmy znicze na grobach Czes³awa Niemena, Tadeusza Nalepy, Krzysztofa Klenczona, Miry Kubasiñskiej, Ady Rusowicz, Bogus³awa Wyrobka, Janusza Pop³awskiego, Wojciecha Skowroñskiego i wielu, wielu innych. Ale zamiast epitafium zagrajmy im na gitarach jakiœ mocny, rockowy riff…Long live rock & roll!
M³ody sopocianin w finale presti¿owego konkursu plastycznego „Królowa dzieci”.
Pierogi w Izbie Lordów Konkurs plastyczny „Królowa dzieci”, zorganizowany dla uczniów brytyjskich szkó³ z okazji The Queen’s Diamond Jubilee, czyli szeœædziesiêciolecia panowania królowej El¿biety II, to dla przeciêtnego sopocianina wydarzenie bez wiêkszego znaczenia. Nabiera ono jednak zupe³nie innego wymiaru w zestawieniu z faktem, i¿ dziêki temu konkursowi dosz³o do odkrycia artystycznego talentu czternastoletniego Franciszka Krzy¿owskiego, pochodz¹cego z Sopotu.
K
onkurs zorganizowa³a Fundacja Renesansu Portretu oraz The Good Schools Guide – Przewodnik po Dobrych Szko³ach Wielkiej Brytanii. Twórc¹ Fundacji jest p. Barbara Kaczmarowska-Hamilton, absolwentka gdañskiej Akademii Sztuk Piêknych, portrecistka królów i ksi¹¿¹t, a prywatnie sopocianka od lat mieszkaj¹ca w Wielkiej Brytanii. Jury konkursu na portret królowej El¿biety II, któremu przewodniczy³a p. Hamilton, nagrodzi³o piêciu uczniów, reprezentuj¹cych ró¿ne kategorie wiekowe. Szko³y, których przedstawiciele zostali wyró¿nieni, otrzyma³y nagrody finansowe w wysokoœci 1000 funtów przeznaczone na zakup materia³ów plastycznych. Laureatom wrêczono równie¿ nagrody indywidualne. Nagrodê w kategorii szkó³ œrednich zdoby³ uczeñ Katolickiej Szko³y im. œw. Paw³a w Manchesterze, Franek Krzy¿owski - m³ody sopocianin, zamieszka³y od siedmiu lat w Anglii jest pasjonatem trójmiejskiej komunikacji oraz mi³oœnikiem twórczoœci Kabaretu Starszych Panów. 3 grudnia 2012 r. laureaci zostali zaproszeni na oficjalne wrêczenie nagród do Pa³acu Westminsterskiego, gdzie w Izbie Lordów podjêto ich… pierogami.
Barbara Kaczmarowska-Hamilton - jurorka i laureat konkursu Franek Krzy¿owski.
pani Barbara Hamilton, pochodzi z Sopotu. Cieszy nas to, ¿e w zacnym otoczeniu murów Pa³acu Westminsterskiego, przy okazji tak presti¿owego konkursu plasty-
¿y do podejmowania malarskich prób. Natomiast m³odemu grafikowi gratulujemy i ¿yczymy powodzenia oraz wielu artystycznych sukcesów. (mbk)
Franciszek Walicki, „Epitafium na œmieræ rock and rolla”, Sopot 2012, Fundacja „Sopockie korzenie”, str. 196, ISBN-13: 9788392927846. REKLAMA
Praca Franka Krzy¿owskiego, za któr¹ m³ody sopocianin otrzyma³ nagrodê w kategorii szkó³ œrednich.
- Ju¿ samo przyznanie nagrody by³o dla mnie ogromnym zaskoczeniem – œmieje siê Franek. – Proszê sobie jednak wyobraziæ, co poczu³em widz¹c, ¿e w Izbie Lordów serwuje siê danie, które pamiêtam z Polski, a nie by³ koniec niespodzianek… Podczas wrêczania nagród okaza³o siê, ¿e g³ówna organizatorka konkursu,
cznego, mog³y spotkaæ siê dwie pochodz¹ce z naszego miasta osobowoœci – wybitna i uznana malarka oraz m³ody, utalentowany uczeñ, byæ mo¿e stoj¹cy u progu artystycznej kariery. Dziêkujemy p. Barbarze Kaczmarowskiej-Hamilton za propagowanie sztuki portretowania oraz zachêcanie m³odzie-
Prace laureatów jubileuszowego konkursu portretowego dla szkó³ „Królowa dzieci” mo¿na obejrzeæ na stronie internetowej Przewodnika po Dobrych Szko³ach Wielkiej Brytanii pod adresem: http://www.goodschoolsguide.co.uk/home s/about-the-good-schools-guide/18328/ portrait-competition-winners.
PROMOCJA
Nr 1 (76) Styczeñ 2013
Z okazji Nowego Roku ¿yczê Pañstwu wszelkiej pomyœlnoœci, sukcesów w realizacji wszystkich planów. Niech ka¿dy dzieñ roku 2013 bêdzie dla Pañstwa wype³niony pogod¹ ducha i pozytywnymi wyzwaniami zarówno w ¿yciu osobistym, jak i zawodowym.
Z powa¿aniem,
dr Piotr Bauæ Pose³ na Sejm RP
5
6
SPO£ECZEÑSTWO
Nr 1 (76) Styczeñ 2013
Spó³dzielnia mieszkaniowa jest ci¹gle jeszcze w Polsce „dobrowolnym zrzeszeniem nieograniczonej liczby osób”. Jak d³ugo obowi¹zywaæ bêdzie taka definicja? OdpowiedŸ znaj¹ jedynie sejmowi eksperymentatorzy z autork¹ kontrowersyjnego projektu ustawy o spó³dzielniach mieszkaniowych, pos³ank¹ Lidi¹ Staroñ na czele.
Komu przeszkadza polska spó³dzielczoœæ? Od lat grupa pos³ów usi³uje wbrew logice, prawu i Konstytucji, forsowaæ legislacyjne absurdy, maj¹ce rzekomo broniæ cz³onków spó³dzielni przed nimi samymi i demokratycznie wybranymi przez nich przedstawicielami. Parlamentarzyœci najwidoczniej uwa¿aj¹, ¿e 10 mln spó³dzielców, to bezrozumna masa, niepotrafi¹c¹ i niechc¹ca samodzielnie zarz¹dzaæ w³asnym maj¹tkiem. Wed³ug nich, lekiem na wszystko maj¹ byæ wspólnoty.
Piotr Kurdziel
J
ednym z bardziej kuriozalnych pomys³ów w dziedzinie spó³dzielczoœci ostatnich lat jest, forsowany przez kilku pos³ów PO, obowi¹zek automatycznego przekszta³cania spó³dzielni we wspólnotê (wystarczy wyodrêbnienie jednego lokalu), nawet wbrew woli wiêkszoœci. Efektem tej praktyki jest niespotykany w ¿adnym demokratycznym kraju precedens narzucania obywatelom, w jakiej formule organizacyjnej maj¹ funkcjonowaæ. Czy zmiana formy organizacyjnej ze spó³dzielni na wspólnoty spowoduje, ¿e nagle wszyscy bêd¹ kandydowaæ do rad nadzorczych, a na walnych zebraniach frekwencja bêdzie wiêksza ni¿ na wyborach do Sejmu? Spó³dzielczoœæ a la Staroñ Nie rozumiem, dlaczego pos³owie usi³uj¹ wprowadziæ kadencyjnoœæ rad nadzorczych? Dlaczego kompetentni, wybierani przez spó³dzielców cz³onkowie tych rad, nie mog¹ pe³niæ swoich funkcji do czasu posiadania mandatu zaufania spó³dzielców? Mo¿e takie same obostrzenia Sejm wprowadzi w spó³kach Skarbu Pañstwa obsadzanych systemowo? W koñcu wed³ug raportu NIK z 2010 roku nepotyzm i kumoterstwo s¹ zjawiskami doœæ czêsto spotykanymi w polskim sektorze publicznym. Spó³dzielnie, to firmy prywatne, wiêc jakim prawem pos³owie wtr¹caj¹ siê w ich demokratycznie skonstruowane struktury? Proponujê, aby pos³owie zajêli siê ograniczeniem liczby w³asnych kadencji, i aby wreszcie wprowadzili obwody jednomandatowe (zapraszam na stronê: www.zmieleni.pl).
Gdzie podzia³y siê, forsowane przez elity polityczne PO, sztandarowy liberalizm, wolnoœæ gospodarcza i zrzeszania siê (art. 58 Konstytucji RP)? Tym bardziej, ¿e wybór pomiêdzy spó³dzielni¹, a wspólnot¹ nie jest oczywisty z ró¿nych, w tym technicznych i finansowych powodów. Poza tym, to nie forma w³asnoœci mieszkaniowej i nie przepisy s¹ przyczyn¹ z³ego zarz¹dzania substancj¹ mieszkaniow¹. Winni s¹ niekompetentni ludzie, którzy przecie¿ mog¹ znaleŸæ siê wszêdzie, równie¿ w Sejmie. Spó³dzielczoœæ w Polsce to 120 lat tradycji W Polsce istnieje obecnie wiele ró¿nych form w³asnoœci nieruchomoœci. Domy i mieszkania mog¹ nale¿eæ do osób prywatnych lub do gminy. Ma-
niej wyst¹piæ. Spó³dzielni¹ zarz¹dzaj¹ jej cz³onkowie poprzez najwa¿niejszy organ - Walne Zgromadzenie. Na zewn¹trz spó³dzielniê reprezentuje Zarz¹d. Jego pracê kontroluje Rada Nadzorcza, wybrana przez cz³onków i wy³¹cznie spoœród cz³onków spó³dzielni. Najbardziej wartoœciow¹ ide¹ przyœwiecaj¹c¹ spó³dzielczej formie w³asnoœci mieszkaniowej jest zasada solidaryzmu spó³dzielczego. Tylko spó³dzielnie s¹ w stanie zgromadziæ i zainwestowaæ w infrastrukturê budynków i ich otoczenie œrodki zgromadzone wspólnie w ramach kilku, kilkunastu czy kilkudziesiêciu budynków. I nie trzeba do tego zmieniaæ ustawy - ka¿da spó³dzielnia w Sopocie prowadzi pomocnicz¹ ewidencjê œrodków funduszu remontowego i innych przychodów i
technologii wielkiej p³yty. Bez pomocy finansowej pañstwa takie wspólnoty nie maj¹ po prostu szans sobie poradziæ. Pañstwo, likwiduj¹c spó³dzielnie, bêdzie musia³o w d³u¿szej perspektywie zacz¹æ je wspieraæ, ratuj¹c wielk¹ p³ytê – oczywiœcie kosztem podatników. A przecie¿ w ramach du¿ych spó³dzielni, mieszkañcy mogliby sobie bez problemu sami poradziæ. I tak w³aœnie jest w Sopocie. To nie spó³dzielnie korzystaj¹ z pomocy Pañstwa, czy miasta przy rewitalizacji budynków. Potrzebuj¹ tego osamotnieni cz³onkowie wspólnot. Obietnice bez pokrycia Promotork¹ kolejnych kuriozalnych projektów ustawy o spó³dzielniach mieszkaniowych jest pos³anka PO Lidia Staroñ, znana ju¿ z eksperymentów le-
wienia prawa i za kolejn¹ hucpê polityczn¹. Faktem jest, ¿e nowy poselski projekt ustawy o Spó³dzielniach Mieszkaniowych niewiele siê ró¿ni od skrytykowanego i wycofanego 27 sierpnia ur. przez Sejm projektu. Rz¹dz¹cy nie wyci¹gnêli ¿adnych wniosków z kwietniowej sejmowej konferencji, dotycz¹cej jakoœci stanowionego prawa w Polsce. W dyskusji zwrócono uwagê na szereg b³êdów pope³nianych w pracach legislacyjnych, w tym w dziedzinie prawa mieszkaniowego. Zwrócono uwagê na brak wœród pos³ów odpowiedniej liczby prawników, jak to ma miejsce w parlamentach innych pañstw. A co z nielojalnoœci¹ pos³ów, czy kandydatów na ten urz¹d, deklaruj¹cych przed wyborami poparcie dla idei samorz¹dnoœci spó³dzielczej, a nastêpnie sprzeniewierzaj¹cych siê swoim programom wyborczym i g³osuj¹cym z nakazu nieomylnej partii? Warto chyba przypomnieæ w tym miejscu radosn¹ twórczoœæ Sejmu, która w roku 2006 umo¿liwi³a nabywanie w³asnoœci lokali lokatorskich za symboliczna z³otówkê, oczywiœcie nie kosztem pañstwa, a kosztem spó³dzielców, którzy przez lata wnosili po kilkadziesi¹t tysiêcy z³otych na fundusze remontowe spó³dzielni. Trybuna³ Konstytucyjny uzna³ póŸniej, ¿e wiele postanowieñ zmienionej ustawy o SM jest niezgodne z Konstytucj¹. Dola³ jednak oliwy do ognia uznaj¹c, ¿e konsekwencje
Fot. archiwum
my kamienice czynszowe, komunalne, TBS-y, FBS-y, deweloperów, wspólnoty i spó³dzielnie mieszkaniowe. Ka¿dy mo¿e w zasadzie zamieszkaæ, gdzie zechce - ograniczeniem s¹ jedynie posiadane œrodki finansowe, styl ¿ycia i przyzwyczajenia. Czynnikiem najlepiej charakteryzuj¹cym spó³dzielnie mieszkaniowe jest zasada tzw. „otwartych drzwi”. Polega ona na tym, ¿e po spe³nieniu statutowych warunków, ka¿dy mo¿e do spó³dzielni przyst¹piæ i z
kosztów w ramach pojedynczego budynku. Dlatego te¿ spó³dzielnie s¹ silnymi partnerami w negocjacjach z wykonawcami prac remontowych, czy budowlanych. Wspólnoty mieszkaniowe takiej si³y nie posiadaj¹, a co za tym idzie, ich cz³onkowie musz¹ siê liczyæ z wy¿szymi kosztami eksploatacyjnymi nieruchomoœci. Nie chcia³bym znaleŸæ siê w skórze cz³onków „jednobudynkowej” wspólnoty mieszkaniowej, powsta³ej np. z podzia³u spó³dzielni wybudowanej w
gislacyjnych dotycz¹cych spó³dzielczoœci. Tym razem parlamentarzystka zapowiada, ¿e w komisjach sejmowych wypracowane zostan¹ rozwi¹zania korzystne dla spó³dzielców. Oby tylko nie okaza³y siê one ponownie bublem prawnym, sprzecznym nie tylko z miêdzynarodow¹ ide¹ spó³dzielczoœci, ale i polsk¹ Konstytucj¹. Mam nadziejê, ¿e zg³oszone aktualnie do laski marsza³kowskiej projekty w wiêkszej czêœci zapisów uznane zostan¹ za naruszaj¹ce wszelkie kanony sztuki stano-
naprawy b³êdu Sejmu te¿ maj¹ obci¹¿yæ spó³dzielców, bo rodzi to mniejsze z³o. Wyrok kuriozalny. Jest to efekt braku odpowiedzialnoœci pos³ów za prawne gnioty i z³e decyzje. Gwoli sprawiedliwoœci zaznaczam, ¿e s¹ w Sejmie równie¿ pos³owie, których opiniê o potrzebie zmian w ustawie podzielaj¹ i spó³dzielcy. Œwiat siê zmienia, a prawo nie zawsze za tymi zmianami nad¹¿a. Ale zmiany w prawie maj¹ pomóc w rozwoju spó³dzielczoœci, a nie j¹
niszczyæ, bo to wbrew naturze cz³owieka. Ukryte cele demonta¿u spó³dzielczoœci Chyba niewielu z dziesiêciomilionowej rzeszy „ubezw³asnowolnionych i bezrozumnych” spó³dzielców wierzy w obietnice pos³anki Staroñ, ¿e po przejœciu rewolucyjnej ustawy czynsze lokatorskie spadn¹ o 40 %, a domy same siê wyremontuj¹. Mo¿e jednak pos³owie zastanowi¹ siê jak zmniejszyæ czêœæ z ok. 70 % kosztów utrzymania mieszkañ niezale¿nych od spó³dzielni, czy wspólnot? Te 70 % kosztów, to efekt polityki pañstwa, koszt ciep³a, wywozu œmieci, dostarczania wody i energii. A mo¿e chodzi tylko o rozcz³onkowanie ostatnich du¿ych spo³ecznych organizacji korporacyjnych, mog¹cych stanowczo reprezentowaæ swoje stanowisko wbrew woli rz¹dz¹cych? Mo¿e samorz¹dnoœæ lokalna i inicjatywa obywatelska to tylko puste has³a? Mo¿e chodzi o oddanie terenów spó³dzielczych deweloperom i zarz¹dcom z kapita³em zagranicznym? Tak w³aœnie sta³o siê to z nieruchomoœciami tysiêcy wspólnot WAM, których zarz¹dzanie od Skarbu Pañstwa przej¹³ inwestor z Litwy. W styczniu 2013 r. przedstawiciele szeœædziesiêciotysiêcznej rzeszy spó³dzielców podpisali w Gdyni dramatyczny list krytykuj¹cy sejmowe projekty… Czy mog¹ liczyæ na opamiêtanie siê ustawodawcy i poprzedzenie kolejnego projektu rzeteln¹ analiz¹ prawn¹ z uwzglêdnieniem wyroków Trybuna³u Konstytucyjnego i uwag Rzecznika Praw Obywatelskich i opinii ekspertów? Jeœli nie, bêdzie to kolejny projekt wyra¿aj¹cy jedynie subiektywne pogl¹dy garstki pos³ów i ich zaplecza politycznego. Moim zdaniem Nale¿a³oby uwzglêdniæ ogromn¹ rolê i efektywnoœæ gospodarcz¹ i spo³eczn¹ spó³dzielni. Inaczej ustawa, o ile zostanie przeg³osowana, przyniesie konflikty i wiêcej szkody ni¿ po¿ytku. Mo¿e siê te¿ okazaæ, ¿e bez wyk³adni S¹du Najwy¿szego, zapisów ustawygniota nie da siê wprowadziæ w ¿ycie. Nawet Polskie Towarzystwo Legislacji zwraca³o uwagê na prost¹ zasadê, ¿e wadliwe przepisy daj¹ gwarancjê wadliwego ich stosowania, a w nastêpstwie tego - rozbie¿nego orzecznictwa. Chyba, ¿e sam premier, zanim ustawa wejdzie w ¿ycie stwierdzi publicznie, ¿e jego ludzie ustawê zepsuli. Podobnie jak mia³o to miejsce w grudniu ubieg³ego roku z tzw. ustaw¹ œmieciow¹. Autor jest radnym Miasta Sopotu, wieloletnim Prezesem Zarz¹du Spó³dzielni Mieszkaniowej Przylesie, od 1994 zajmuje siê czynnie tematyk¹ wspólnot mieszkaniowych.
SPO£ECZEÑSTWO
Nr 1 (76) Styczeñ 2013
7
K³êk kanadyjski zaliczany jest do dendrologicznych unikatów. W Polsce roœnie zaledwie kilkanaœcie drzew z tego gatunku – w tym w dwa Sopocie, jeden z nich u wylotu ulicy Podjazd. W zwi¹zku z budow¹ nowego dworca PKP grozi mu jednak zag³ada.
W obronie k³êka kanadyjskiego Marek Sperski
J
u¿ od po³owy XVI wieku przedstawiciele najznakomitszych rodzin gdañskiego patrycjatu rozpoczêli proces wydzier¿awiania od oliwskich cystersów gruntów sopockiej wsi i wznoszenia na nich podmiejskich rezydencji wypoczynkowych. W ci¹gu kilkudziesiêciu lat uboga, klasztorna wieœ ch³opska zamieni³a siê w wystawne letnisko z³o¿one z kilkunastu dworów otoczonych ogrodami. W póŸniejszych czasach wiêkszoœæ tych ogrodów przekszta³cono w ogólnie dostêpne parki. Dendrologiczne bogactwo W latach intensywnego rozwoju k¹pieliska, przypadaj¹cych na drug¹ po³owê XIX w. i czêœæ wieku XX, powstawa³y w Sopocie okaza³e rezydencje willowo-parkowe oraz pensjonaty z ogrodami przeznaczonymi na u¿ytek uzdrowiskowych goœci. By³y to czasy, kiedy w europejskich parkach panowa³a moda na egotyczne uprawy. W³aœciciele sopockich posesji, a tak¿e gospodarze rozwijaj¹cego siê miasta, dok³adali szczególnych starañ, aby ich parki, ogrody i ulice przyci¹ga³y uwagê przyjezdnych. Przeœcigali siê przy tym w doborze osobliwych gatunków drzew, krzewów i innych roœlin ozdobnych. Dziêki ich staraniom wyros³a w s³ynnym k¹pielisku kolekcja starych, egzotycznych drzew o szczególnych wartoœciach dydaktycznych i naukowych, jak¹ móg³by siê poszczyciæ niejeden renomowany ogród dendrologiczny. Dawni budowniczowie Sopotu wyró¿niali siê
szczególn¹ trosk¹ o zachowanie i eksponowanie istniej¹cych zasobów przyrody. Reprezentacyjne wille przy ulicach: Goyki 1-3, Tadeusza Koœciuszki 29, alei Niepodleg³oœci 618 oraz ewangelicki koœció³ Zbawiciela w Parku Po³udniowym, stawiane s¹ za przyk³ady mistrzowskiego wkomponowania budowli w naturalne otoczenie, a powi¹zane z nimi za³o¿enia ogrodowe – za wzorce umiejêtnego po³¹czenia elementów zieleni istniej¹cej z nowymi nasadzeniami. Market zamiast dêbów Dziœ architektoniczne projektowanie w Sopocie opiera siê na odmiennych zasadach. Nowoœæ polega na usuwaniu z terenów objêtych projektem najcenniejszych okazów dendrologicznych i lokowaniu na ich miejscu m³odych zieleñców wzorowanych na „trendach œwiatowych”. W 1991 roku, na obszarze dawnego Parku Wiejskiego przy ulicy W³adys³awa Sikorskiego, planowano budowê „nowoczesnego centrum kulturalno-handlowego przy popularnym ci¹gu spacerowym, prowadz¹cym od mola do Opery Leœnej”. Projekt, opublikowany w numerze 3(8)/1991 „Tygodnika Sopot” (do wgl¹du w miejskiej bibliotece) przewidywa³ usuniêcie malowniczej grupy dwunastu ponad stuletnich skrzyd³orzechów kaukaskich (nale¿¹cych do najcenniejszych okazów tego gatunku w Polsce) i posadzeniu na ich miejscu piêciu smuk³ych topoli. Licz¹ce ponad 150 lat okazy dêbów szypu³kowych oraz nieco m³odszy od nich egzemplarz kasztanowca bia³ego, artystycznie uspo-
sobiony architekt zast¹pi³ trzema choinkami. Prasowy protest w Tygodniku Sopot nr 4(9)/1991, nie wp³yn¹³ na postawê inwestora, który przygotowanie placu pod budowê rozpocz¹³ od rozkopania i ods³oniêcia spychaczami korzeni skrzyd³orzechów. Dopiero interwencja w urzêdzie miejskim spowodowa³a powstrzymanie dewastacji. Po kilku kolejnych miesi¹cach inwestor podaj¹cy siê za „norweskiego”, zrezygnowa³ z budowy. Zamiast wystawnego „centrum” wzniesiono pospolity market spo¿ywszy "Billa”, o nieskomplikowanej architekturze, funkcjonuj¹cy póŸniej pod nazw¹ „Elea”, przemianowany niedawno na delikatesy „Alma”. Dla dobra przysz³ych pokoleñ…? Na niewielkim skwerze u zbiegu ulic: Podjazd i Dworcowej roœnie kilkudziesiêcioletni k³êk kanadyjski z szeœcioma m³odszymi odrostami. Jest to oryginalne, ozdobne drzewo o charakterystycznej, luŸno uga³êzionej koronie, zaliczane w Polsce do dendrologicznych rzadkoœci. Do nietypowych, dekoracyjnych cech tego drzewa nale¿¹ d³ugie (siêgaj¹ce jednego metra), podwójnie pierzaste liœcie, póŸn¹ wiosn¹ zmieniaj¹ce barwê z czerwonawej na soczysto zielon¹, jesieni¹ zaœ na z³ocisto¿ó³t¹. Nasiona w grubych, ciemnobr¹zowych str¹kach przypominaj¹cych ogromne fasole podobne do owoców chleba œwiêtojañskiego, niegdyœ spo¿ywane w Stanach Zjednoczonych jako namiastka kawy, zjadane s¹ przez ptaki. Fantazyjnie powyginane konary starszych k³êków, po-
22 stycznia br. w Dworku Sierakowskich odby³a siê przedpremierowa promocja ksi¹¿ki Wojciecha Fu³ka i Tomasza Dobrowolskiego. O oprawê muzyczn¹ wieczoru zadba³ znakomity sopocki saksofonista Wojciech Staroniewicz. Podczas spotkania zaprezentowane zosta³y tak¿e nowe inicjatywy ruchu „Kocham Sopot”.
Weszli bez pukania „Wchodziæ bez pukania" to tytu³ najnowszej ksi¹¿ki Wojciech Fu³ka. Tym razem sopocki poeta, pisarz i scenarzysta stworzy³ tekst do zdjêæ artysty fotografika Tomasza Dobrowolskiego. Wspó³praca obydwu autorów da³a wyj¹tkowo interesuj¹cy efekt: literacki album, godny polecenia nie tylko mi³oœnikom Sopotu. Fu³ek i Dobrowolski odkrywaj¹ przed czytelnikami Sopot, jakiego nie zauwa¿amy na co dzieñ. Otwieraj¹ wierzeje i wrota do tajemnic sopockich willi,
kamienic i koœcio³ów. Prócz baœniowych wie¿yczek i witra¿y, g³ówn¹ rolê odgrywaj¹ tu w³aœnie sopockie drzwi i oczywiœcie historie za nimi ukryte. W czerwcu br. ukazaæ ma siê pe³na wersja ksi¹¿ki, opatrzona niemieckimi i angielskimi t³umaczeniami. Wówczas te¿ „Wchodziæ bez pukania" trafi do oficjalnej sprzeda¿y. Spotkanie z autorami odby³o siê 22 stycznia w siedzibie Towarzystwa Przyjació³ Sopotu - Dworku Sierakowskich. Wojciech Fu³ek prócz ksi¹¿ki zaprezentowa³ aktualne inicjatywy
ruchu „Kocham Sopot”. Zaproponowa³ m.in. rozpoczêcie prac nad Encyklopedi¹ Sopotu, maj¹c¹ usystematyzowaæ wiedzê o kurorcie. Poinformowa³ tak¿e o planach ufundowania przez ruch „KS” stypendium dla m³odych sportowców oraz przedstawi³ inicjatywê Fundacji Masz Prawo, której adwokaci na ul. Monte Cassino 50/4 udzielaj¹ sopocianom bezp³atnych porad. Poprosi³ te¿ mieszkañców Sopotu o zbieranie wszelkiego rodzaju wspomnieñ, archiwaliów i innych artefaktów, zwi¹zanych z kurortem i jego przesz³oœci¹. (kf)
kryte grub¹, czarniaw¹, g³êboko spêkan¹ kor¹, po opadniêciu liœci przywo³uj¹ baœniowe nastroje. Ze wzglêdu na krótki okres wegetacyjny, bardzo powolny wzrost i du¿¹ wra¿liwoœæ na mrozy m³odych osobników, uprawa tego drzewa w polskich warunkach jest trudna. Obszerniejsze opisy i fotografie k³êków kanadyjskich oraz informacje o kilkunastu okazach tego gatunku na terenie naszego kraju, mo¿na znaleŸæ w sieci komputerowej. W listopadzie ubieg³ego roku przedstawiano w siedzibie Towarzystwa Przyjació³ Sopotu projekt przebudowy okolic sopockiego dworca, z³o¿ony do zatwierdzenia w Urzêdzie Miejskim. Autor projektu oœwiadczy³ zebranym, ¿e przewiduje usuniêcie wszystkich drzew rosn¹cych na obszarze objêtym budow¹ i po zakoñczeniu podstawowych robót – za³o¿enie nowych zieleñców. Potrzebê wyciêcia wszystkich drzew architekt t³umaczy³ rozmiarami i arkanami budowy, a kwestionowan¹ potrzebê zniszczenia k³êka i urz¹dzeniu na jego miejscu nowego zieleñca – dobrem przysz³ych pokoleñ (bez wyjaœnienia na czym to dobro mia³oby polegaæ). Obecny na spotkaniu prezydent miasta, najwyraŸniej przekonany o celowoœci usuniêcia cennego drzewa, proponowa³ przesadzenie licz¹cego oko³o 60 lat okazu. Urzêdnicy obiecali Po zakoñczeniu prezentacji uda³em siê na wspomniany skwer gdzie stwierdzi³em, ¿e planowan¹ budowê mo¿na z powodzeniem przeprowadziæ bez usuwania k³êka i jego odrostów. Tym bardziej, ¿e koszty zabez-
Fot. Marek Sperski
Podstawowym bogactwem Sopotu jest niepowtarzalna przyroda. Swoje wspó³czesne, uzdrowiskowe i turystyczne funkcje miasto nasze zawdziêcza naturalnym walorom przyrodniczo-krajobrazowym oraz roœlinnym osobliwoœciom ukszta³towanym przez cz³owieka.
Przed rozpoczêciem budowy nowego sopockiego dworca PKP inwestor chce wyci¹æ 102 drzewa, m.in.: graby, brzozy, grójeczniki japoñskie, rokitniki w¹skolistne, œwidoœliwy kanadyjskie oraz niezwykle rzadki w Europie, licz¹cy 60 lat k³êk kanadyjski. Jego usuniêciu sprzeciwia siê grupa sopocian skupionych wokó³ wiceprezesa i przewodnicz¹cego Sekcji Rozwoju Miasta i Ochrony Œrodowiska Towarzystwa Przyjació³ Sopotu, prof. Marka Sperskiego.
pieczenia drzewa na czas budowy by³yby wielokrotnie ni¿sze od kosztów wyciêcia go lub przesadzenia. Za legalne usuniêcie omawianego okazu prawo (Monitor Polski z 13 X 2011 r.) zobowi¹zuje Urz¹d Miasta do pobrania od inwestora op³aty w wysokoœci 706 016 z³, a kosztowne próby przesadzania drzew tak starych i trudnych w hodowli najczêœciej koñcz¹ siê niepowodzeniem. Powiadomione o spawie s³u¿by konserwatorskie w urzê-
dzie miejskim obieca³y, ¿e zajm¹ siê ocaleniem k³êka. Jednak kwestie wnikliwego nadzoru nad poczynaniami inwestora, rzetelnego rozliczenia go z planowanych wycinek drzew i krzewów na terenie budowy oraz uczulenia niedokszta³conych architektów na problemy ochrony dziedzictwa kulturowego, nadal pozostaj¹ otwarte. Autorem artyku³u jest prof. dr hab. in¿. Marek Sperski, cz³onek Sekcji Rozwoju Miasta i Ochrony Œrodowiska w Towarzystwie Przyjació³ Sopotu.
Od redakcji: Po interwencji prof. Marka Sperskiego, urzêdnicy sopockiego magistratu postanowili przesadziæ unikatowy k³êk. Jako jego now¹ lokalizacje wskazano hipodrom. Przeniesienie tak starego drzewa jest jednak operacj¹ bardzo skomplikowan¹, która nie daje ¿adnej gwarancji na prze¿ycie k³êka. Prezydent miasta, Jacek Karnowski, ma tego pe³n¹ œwiadomoœæ, mimo to chce podj¹æ próbê przesadzenia. Jego zdaniem pozostawienie drzewa na swoim miejscu nie wchodzi w grê, poniewa¿ zgodnie z planem budowy dworca PKP, przez skwerek bêdzie przebiega³ pas drogowy. Obroñców k³êka propozycja prezydenta nie zadawala. Wed³ug prof. Sperskiego „próby przesadzania drzew tak starych i trudnych w uprawie s¹ nie doœæ, ¿e kosztowne, to najczêœciej koñcz¹ siê niepowodzeniem”. Z jego obliczeñ wynika, ¿e koszt wyciêcia tego drzewa to ponad 700 tys. z³. W przypadku przesadzenia koszty s¹ na pewno doœæ wysokie, nie zwalnia to jednak inwestora od wniesienia powy¿szej op³aty za wyciêcie w sytuacji, gdy k³êk uschnie w ci¹gu dwóch lat od przesadzenia. Czy nie lepiej wiêc by³oby k³êk na czas budowy odpowiednio zabezpieczyæ, a po jej zakoñczeniu pozostawiæ tam gdzie jest? OdpowiedŸ jest oczywista, jednak o losie drzewa zdecyduje inwestor, bo to on ponosi koszty jego ewentualnego usuniêcia.
Zmarli dwaj sopoccy twórcy: S³awomir Sierecki i Stanis³aw Dejczer
Pisarze odchodz¹ po cichu Niegdyœ Sopot mo¿na by³o nazwaæ miastem pisarzy. ¯yli tu i tworzyli m.in. Jerzy Afanasjew, Maria Boduszyñska-Borowikowa, Stanis³aw Dejczer, Teresa Ferenc, Stanis³awa Fleszarowa-Muskat, Zbigniew Jankowski, Jan Piepka, Maria Pruszkowska-Karwowska, Irena Przew³ocka, S³awomir Sierecki, Miros³aw Stecewicz, Wojciech Witkowski, Mieczys³aw Zydler. To po³owa cz³onków ówczesnego Gdañskiego Oddzia³u Zwi¹zku Literatów Polskich, który pierwsz¹ sw¹ siedzibê mia³ równie¿ w Sopocie, przy ul. Powstañców Warszawy. Dziœ wiêkszoœæ z wymienionych powy¿ej osób nie ¿yje.
Stanis³aw Za³uski
K
oniec ubieg³ego roku przyniós³ dwa kolejne rozstania. W paŸdzierniku 2012 roku zmar³ w zapomnieniu, mieszkaj¹cy na Brodwinie nestor pomorskich pisarzy, urodzony w 1924 roku S³awomir Sierecki. By³ autorem kilkudziesiêciu powieœci z pogranicza sensacji i egzotyki. Takie ksi¹¿ki jak „Amulet Wielkiego Chana”, „Kawa po turecku, czyli
niezwyk³e przygody imæ pana Jerzego Franciszka Kulczyckiego pod Wiedniem”, czy „Tajemnice szalonej rzeki” poch³aniali zarówno m³odzi jak starsi czytelnicy. Przez wiele lat Sierecki pracowa³ w „Wieczorze Wybrze¿a”, prowadz¹c tam dzia³ kulturalny. By³ odznaczony Krzy¿em Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, w swoim dorobku mia³ te¿ nagrodê Prezydenta Miasta Gdañska za osi¹gniêcia w dziedzinie upowszechnienia kultury.
Tu¿ przed œwiêtami Bo¿ego Narodzenia odszed³ inny sopocki pisarz, wywodz¹cy siê z pomorskiego ziemiañstwa, Stanis³aw Dejczer. Jego pasj¹ by³a twórczoœæ radiowa, zwi¹zany z gdañsk¹ rozg³oœni¹ Polskiego Radia pisa³ miêdzy innymi teksty do popularnego niegdyœ „Podwieczorku przy mikrofonie”. Mia³ te¿ przygodê z filmem i teatrem, jego sztuki grane by³y na scenach Katowic i P³ocka. Po przejœciu na emeryturê zaj¹³ siê pisaniem d³u¿szych form literackich. W latach 90. wyda³ przeœmiewcz¹ powieœæ pod tytu³em „Kochanek Hitlera”, a nastêpnie „Cz³owieka w trzech mundurach”, nawi¹zuj¹c w nim do rodzinnych wspomnieñ z czasów I wojny œwiatowej. I on odszed³ cicho, po d³ugiej, ciê¿kiej chorobie, niezauwa¿ony, by nie rzec – zlekcewa¿ony.
8
PROMOCJA
Nr 1 (76) Styczeñ 2013
Spó³dzielcze Kasy Oszczêdnoœciowo-Kredytowe, którym bliska jest spo³eczna odpowiedzialnoœæ, prê¿nie dzia³aj¹ na polu wspierania i rozwoju trójmiejskiej kultury i sztuki. Anga¿uj¹ siê równie¿ w przedsiêwziêcia zwi¹zane z promocj¹ i ochron¹ zdrowia w naszym regionie.
SKOK-i anga¿uj¹ siê w dzia³ania na rzecz Trójmiasta
O
becnoœæ SKOK-ów jako mecenasa kultury i sztuki w Trójmieœcie nie jest przypadkowa – korzenie tej jednej z najwiêkszych instytucji siêgaj¹ pocz¹tku lat dziewiêædziesi¹tych na Wybrze¿u. Po przemianach ustrojowych zaistnia³a potrzeba stworzenia instytucji finansowej skupiaj¹cej ludzi, którym zale¿y na bezpiecznym lokowaniu swoich pieniêdzy, a tak¿e chc¹cych je po¿yczaæ miêdzy sob¹ w taki sposób, aby unikn¹æ lichwiarskich po¿yczek. Dziœ, po niemal dwudziestu latach, w ca³ej Polsce funkcjonuje kilkadziesi¹t SKOK-ów, którym zaufa³o ju¿ ponad 2,5 mln cz³onków. Obecnie spó³dzielcze kasy stanowi¹ istotn¹ alternatywê dla komercyjnych instytucji finansowych. SKOK-i, którym przyœwieca has³o unii kredytowych na ca³ym œwiecie, „nie dla zysku, nie z filantropii, ale po to by s³u¿yæ” s¹ instytucjami zaanga¿owanymi spo³ecznie. W ten sposób buduj¹ wiêzi ze spo³ecznoœci¹ lokaln¹, wœród której dzia³aj¹. SKOK-i, nawi¹zuj¹c do idei „Solidarnoœci”, na bazie której powsta³y, od pocz¹tku wspieraj¹ odbywaj¹cy siê w Trójmieœcie Doc Film Festiwal, traktuj¹cy o œrodowisku pracy cz³owieka, ludzkiej aktywnoœci, sposobach na przetrwanie w ró¿nych warunkach i sytuacjach. Wspieraj¹ Festiwal Teatru Polskiego Radia i Teatru Telewizji Polskiej „Dwa teatry”. Przez lata kasy anga¿owa³y siê równie¿ w organizacjê i mecenat nad takimi przedsiêwziêciami jak: Jazz Sopot SKOK Festiwal, Festiwal
Dobrego Humoru, koncert Katolicy na ulicy. SKOK-i wspar³y tak¿e film opowiadaj¹cy o pe³nym poœwiêceniu ¿yciu b³ogos³awionego ksiêdza Jerzego Popie³uszki „Popie³uszko. Wolnoœæ jest w nas”. Pomagaj¹ w promocji m³odych talentów. Jednym z przyk³adów jest wsparcie, jakiego Kasa Stefczyka udzieli³a Fundacji Promocji Sztuki im. Gabriela Fauré w Gdañsku. Aby jeszcze pe³niej realizowaæ swoje cele spo³eczne, najwiêkszy z polskich SKOK-ów,
Kasa Stefczyka, powo³a³ Fundacjê im. Franciszka Stefczyka, która realizuje szereg inicjatyw charytatywnych, wspar³a równie¿ miêdzy innymi wydanie pierwszej p³yty zespo³u „Remont Pomp” dzia³aj¹cego przy Polskim Stowarzyszeniu na Rzecz Osób z Upoœledzeniem Umys³owym w Gdañsku, tworz¹cemu awangardow¹, improwizowan¹ muzykê etniczn¹. SKOK-i reprezentuj¹ tak¿e Polskê i Trójmiasto na arenie miêdzynarodowej. Przewodnicz¹cy Rady Nadzorczej Kasy
Krajowej, Grzegorz Bierecki pe³ni funkcjê pierwszego wiceprzewodnicz¹cego Œwiatowej Rady Unii Kredytowych (WOCCU), miêdzynarodowej organizacji, która zrzesza unie kredytowe – odpowiedniki polskich kas spó³dzielczych ze 100 krajów œwiata. £¹cznie w WOCCU zrzeszonych jest przesz³o 196 milionów ludzi. Grzegorz Bierecki jest równie¿ inicjatorem powstania Centrum Medycyny Specjalistycznej Sanitas w Gdañsku, które obok komfortowego i szybkiego dostê-
Dziêki dynamicznemu rozwojowi polskich SKOK-ów, w lipcu 2012 roku przedstawiciele unii kredytowych z ca³ego œwiata, goœcili w Gdañsku. Fot. Piotr Purchla
pu do us³ug medycznych œwiadczonych w ramach przychodni, specjalizuje siê tak¿e w leczeniu nowotworów skóry niezwykle skuteczn¹ metod¹ Mohsa. W lipcu 2012 roku, Gdañsk goœci³ delegatów z unii kredytowych (odpowiedniki polskich Kas) z ca³ego œwiata na konferencji Œwiatowej Rady Unii Kredytowych -WOCCU, a tak¿e
by³ gospodarzem kongresu AMICE, miêdzynarodowej organizacji zrzeszaj¹cej spó³dzielcze i wzajemne podmioty ubezpieczeniowe w Europie. Fakt, ¿e jako miejsce obu konferencji wybrano Polskê œwiadczy o uznaniu sukcesu instytucji spó³dzielczych i wzajemnych w naszym kraju. REKLAMA
Laboratorium Pomiar ciœnienia USG
Poradnia Urologiczna Lekarze:
Dobros³aw Daraszkiewicz Remigiusz Loroch Wojciech Zacholski
Godziny przyjêæ poniedzia³ek - pi¹tek
8.00 - 18.00
Poradnia Chirurgiczna Lekarze:
Józef Kitowski Remigiusz Loroch Maciej Œmietañski
Rejestracja telefoniczna
58 765 02 03
Lekarz Rodzinny Adam Olczyk Anna Stoiñska (Ka³uziñska)
UMOWA z NFZ
Czy¿ewskiego 16, 80-336 Gdañsk Oliwa