Riviera styczeń 2014

Page 1

Kto daje i odbiera, ten… O polityce, sporcie i… ¿yciu rozmawiamy z Henrykiem i Micha³em Hryszkiewiczami

Str. 3

bezplatna gazeta opinii

Sopot

Rok IX Nr 1 (88)

Styczeñ 2014

Nak³ad 13 000 egz.

ISSN 1895-7080

DIALOGI

o bezpieczeñstwie Rozmowa z by³ym Komendantem Miejskim Policji w Sopocie, Miros³awem Pinkiewiczem. Czytaj na str. 8

Czy w Sopocie mo¿na publicznie naigrywaæ siê z uczuæ religijnych? Jak d³ugo wykpiwanie chrzeœcijañskiej tradycji tolerowane bêdzie w lokalu nale¿¹cym do miasta? Niestety nie wiadomo, bo prezydent Sopotu milczy, jak przys³owiowy grób.

„Liberalne chamstwo” Czy „Sylwestrowe konklawe” i „Jase³ka”, które odbywa³y siê ostatnio w SPATiF-ie by³y artystyczn¹ zabaw¹, czy mo¿e profanacj¹ i kpin¹ z uczuæ religijnych? Na tak postawione pytanie ani prezydent Sopotu Jacek Karnowski, ani przewodnicz¹cy Rady Miasta Wieczes³aw Augustyniak nie potrafili nam odpowiedzieæ. Za to Jacek Kucaba, prezes Zarz¹du G³ównego ZPAP - to co dzia³o siê w sopockim klubie podczas powitania 2014 roku - nazwa³ jednoznacznym naruszeniem konstytucyjnego prawa do poszanowania uczuæ religijnych. Krzysztof M. Za³uski

J

ednopiêtrowy budynek z drewnian¹ werand¹… Do wnêtrza trzeba siê wspi¹æ po stromych schodach. Na ich koñcu, za stalowymi drzwiami z mosiê¿n¹ wysuniêt¹ do uœcisku d³oni¹ zamiast klamki, otwiera siê inny œwiat: mroczny, tajemniczy, teatralny. To w³aœnie tu, na koñcu Monciaka, znajduje siê s³ynny SPATiF. Sopocki Klub Œrodowisk Twórczych SPATiF od ponad pó³ wieku kreowany jest na klub-legendê i miejsce schadzek artystycznej bohemy. Ból egzystencjalny koili tu miêdzy innymi Zbigniew Cybulski, Bogumi³ Kobiela, Leon Niemczyk i Agnieszka Osiecka. Kilka lat temu w³adze Sopotu goœci³y w³aœnie tutaj Romana Polañskiego, Faye Dunaway i Jerzego Skolimowskiego. Na stronie internetowej klubu czytamy: „SPATiF to miejsce które przyci¹ga aktorów, malarzy, muzyków, kreatorów mody, lekarzy, prawników jak równie¿ prywaciarzy, kobiety lekkich obyczajów, cwaniaków, zwyk³ych obywateli i dawno temu ubeków. I wszyscy od lat ¿yj¹ w symbiozie, by w³aœnie tu tworzyæ anegdoty, scenariusze oraz niestworzone historie”. Ostatnio jednak „spatifowa” gwiazda pomyœlnoœci wyraŸnie zaczê³a przygasaæ. Do gdañskiego zarz¹du ZPAP i do sopockiego magistratu coraz czê-

œciej trafia³y skargi – a to na sposób prowadzenia klubu, a to na tematykê odbywaj¹cych siê tutaj imprez artystycznych. Wreszcie pio³unow¹ czarê przepe³ni³y „Sylwestrowe konklawe” i nieco wczeœniejsze „Jase³ka”. Daddy Cool Jack Lokal w którym dzia³a klub SPATiF nale¿y do miasta. Miasto wynajmuje go gdañskiemu oddzia³owi Zwi¹zku Polskich Artystów Plastyków. ZPAP poddzier¿awia go z kolei „Sopockiej Odessie”. Firma ta SPATiFem zarz¹dza od roku 2001. Jej oficjalnym, jednoosobowym w³aœcicielem jest Ewa Hronowska – ¿ona Arkadiusza Hronowskiego, bliskiego przyjaciela prezydenta Jacka Karnowskiego. Hronowski to gatunek twardziela. Lubi ¿eglarstwo, nocne ¿ycie i film. Potrafi te¿ robiæ interesy. W SPATiF-ie ka¿e siê nazywaæ Najemc¹. Nie znosi polityków opozycji. Ceni za to tych, którzy s¹ aktualnie u w³adzy. Piêæ lat temu dziennik „Rzeczpospolita” Najemcê charakteryzowa³ nastêpuj¹co: „...Do 14 sierpnia 2008 roku odsiadywa³ on w gdañskim zak³adzie karnym wyrok za groŸby i wymuszenia. Skazany zosta³ w 1997 roku. S¹d w Szczecinie wymierzy³ mu karê dwóch i pó³ roku pozbawienia wolnoœci. Hronowskiego w nagrodê za dobre sprawowanie warunkowo zwolniono”.

Czy ktoœ pomóg³ mu wyjœæ na wolnoœæ? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, ¿e Arkadiusz Hronowski stoi twardo przy boku Karnowskiego. Przed wyborami w roku 2010 jego nazwisko znalaz³o siê na liœcie osób popieraj¹cych kandydaturê obecnego prezydenta Sopotu na kolejn¹ kadencjê. Hronowski podpisa³ siê tak¿e pod apelem Komitetu Poparcia Jacka Karnowskiego w czasie referendum rozpisanego po wybuchu „afery sopockiej”. Jego firma, „Sopocka Odessa” wyda³a tak¿e projekty graficzne DVD pt. „Daddy Cool Jack The President of Sopot presents…”. Przy produkcji projektu wspó³pracowa³… Urz¹d Miasta Sopotu. Ksi¹¿ê Ciemnoœci te¿ tu bywa Najemca mo¿e oczywiœcie poszczyciæ siê tak¿e innymi, równie - a mo¿e nawet bardziej utalentowanymi goœæmi. Jednym z nich jest na pewno Adaœ Darski, nazywany Nergalem tak, tak… to ten by³y ch³opaczek Dody Rabczewskiej, znany z rozszarpywania go³ymi rêkami Biblii i proponowania swoim fanom konsumpcji „tego gówna”, oraz nazywania Koœcio³a katolickiego „najwiêksz¹ zbrodnicz¹ sekt¹ na Ziemi”. Tym razem Nergal do „Spacia” pofatygowa³ siê na imprezê o nazwie „Sylwestrowe konklawe”. Prócz niego w klubie pojawiæ siê mieli – jak zapewnia³ na swojej stronie organizator imprezy – „kardyna³owie, pry-

Jednym ze sta³ych klientów SPATiF-u jest Jacek Karnowski.

masi, arcybiskupi, klerycy, ministranci, pra³aci, infu³aci, protonotariusze apostolscy, archiprezbiterzy, wikariusze, biskupi, patriarchowie, prefekci, diakoni, proboszczowie, nuncjusze i przepiêkne siostrzyczki”. Towarzystwo spod „znaku habitu i sutanny” mia³o „dokonaæ wyboru nowego szefa”. Ale „wyboru Papie¿a i Papie¿ycy ostatecznie nie dokonano. Udzielono za to kilku b³ogos³awieñstw, obmycia stóp a masowa spowiedŸ trwa³a do bia³ego rana” – tak napisa³ Najemca. Na zdjêciach zamieszczonych na „spatifowej” stronie, widaæ by³o (ale ju¿ nie widaæ, bo zdjêli) roznegli¿owane zakonnice, odwrócone krzy¿e, pentagramy i inne znaki mog¹ce kojarzyæ siê z pocz¹tkuj¹cymi satanistami z prowincji. Z relacji,

zamieszczonej w jednym z pomorskich dzienników, wynika ¿e niektórzy uczestnicy „konklawe”, bêd¹c pod wp³ywem alkoholu, wychodzili przed SPATiF w swoich przebraniach i straszyli przechodniów. Ludzie chc¹ wiedzieæ Pech chcia³, ¿e jeden z tych przechodniów o „konklawe” poinformowa³ pos³a Andrzeja Jaworskiego. Ten z kolei dzia³alnoœci¹ sopockiego klubu zainteresowa³ Parlamentarny Zespó³ ds. Przeciwdzia³ania Ateizacji. Spraw¹ zajêli siê tak¿e radni Sopotu, Andrzej Ka³u¿ny i Bartosz £apiñski, którzy z³o¿yli dwie interpelacje na rêce prezydenta miasta. Radni PiS zapytali m.in. o status w³asnoœciowy lokalu, o to kto i za ile dzier¿awi go od

miasta, oraz o dofinansowywanie dzia³alnoœci SPATiF-u z miejskiego bud¿etu. Podobne pytania zada³a rzeczniczce sopockiego ratusza równie¿ „Riviera”. Do standardowych zapytañ o kasê, dorzuciliœmy jednak jeszcze kilka tzw. pytañ k³opotliwych. Ich adresatem byli prezydent Sopotu oraz aktualny przewodnicz¹cy Rady Miasta, obaj deklaruj¹cy ogromne przywi¹zanie do wiary katolickiej i tradycji chrzeœcijañskiej (szczególnie g³êbokie przed wyborami). Pytañ by³o piêæ: „Czy zdaniem Panów „Sylwestrowe konklawe” i „Jase³ka” by³y zabaw¹, czy mo¿e profanacj¹ i kpin¹ z uczuæ religijnych? Czy, jako zdeklarowani katolicy, nie czujecie siê Panowie za¿enowani tego rodzaju imprezami w mieœcie, którego mieszkañców jesteœcie przedstawicielami? Czy nie przeszkadza Wam, ¿e w klubie dotowanym przez Urz¹d Miasta odbywaj¹ siê – jak to okreœli³ prezes ZPAP – „obrazoburcze” i „oburzaj¹ce dzia³ania”? Czy zamierzacie Panowie, jako administratorzy w³asnoœci gminy, wyci¹gn¹æ jakieœ konsekwencje w stosunku do osoby prowadz¹cej lokal „SPATiF”? A mo¿e Urz¹d Miasta Sopotu nadal bêdzie wspiera³ tego rodzaju dzia³ania najemców klubu?” Wkrótce mailem przysz³a odpowiedŸ. By³a krótka i jasna: w finansach wszystko gra, niczego nie finansujemy, a reszta to nie nasza sprawa, a dos³ownie: „Nie uczestniczyliœmy w wydarzeniach, trudno je nam oceniaæ”. Terror kilku ch³ystków? Poproszony o taki sam komentarz, lider opozycji Wojciech Fu³ek, powiedzia³, co nastêpuje: „Jeœli doniesienia medialne s¹ prawdziwe, to rzeczywiœcie jest to przejaw zachowañ - mówi¹c delikatnie – nagannych.

Dokoñczenie na str. 2


2

AKTUALNOŒCI

Nr 1 (88) Styczeñ 2014

Dokoñczenie ze str. 1

Liberalne chamstwo

Piórkiem Kaktusa

Takie „zabawy” nie powinny mieæ miejsca. Trudno nie zgodziæ siê z Jaros³awem Zalesiñskim, sk¹din¹d sopocianinem i znakomitym dziennikarzem, który tê zabawê okreœli³ mianem „liberalnego chamstwa”. Szkoda, ¿e zarówno prezydent Karnowski jak i przewodnicz¹cy Augustyniak nie zabrali w tej sprawie g³osu. Zabrak³o im odwagi, czy zdecydowa³a solidarnoœæ z szefem klubu, na którego wsparcie podczas zbli¿aj¹cej siê kampanii wyborczej znowu mo¿na bêdzie liczyæ?” W podobnym tonie wypowiedzia³ siê tak¿e Jacek Kucaba, prezes Zarz¹du G³ównego ZPAP. W jego oœwiadczeniu czytamy: „…jestem tym co siê tam (w SPATiF-ie przyp. kmz) dzieje, zszokowany z kilku powodów. Ponad 100-letnia tradycja naszego zwi¹zku nas zobowi¹zuje i nie odnajdujê w niej takich zdarzeñ i sytuacji, które tak bardzo wyraŸnie obra¿a³yby uczucia religijne. Ogl¹daj¹c z zdjêcia z „sylwestrowego konklawe” jakie mia³o tam miejsce, nie ukrywam, ¿e czujê siê obra¿ony t¹ sytuacj¹. Nasuwaj¹ siê pytania: jak mo¿na w ogóle doprowadziæ do takiej imprezy i jak zareaguje na to okrêg gdañski. Wczeœniej 19 grudnia by³a tam kontrowersyjna impreza o nazwie „Jase³ka”. Mam wra¿enie, ¿e równie¿ by³o to obrazoburcze. Dla mnie s¹ to po prostu oburzaj¹ce dzia³ania. Czujê siê tym za¿enowany i to co mogê zrobiæ teraz to przeprosiæ za to co siê sta³o w sopockim Spatifie, ale te¿ deklarujê, ¿e nie odpuszczê tego. Konstytucja w Polsce jednoznacznie mówi o poszanowaniu prawa i uczuæ religijnych. Te prawa zosta³y tu naruszone.” W reakcji na wypowiedŸ prezesa Kucaby, gdañski oddzia³ ZPAP zdecydowa³ siê na cenzurê planowanych w SPATiF-e imprez. Klub otrzyma³ tak¿e ca³kowity zakaz organizowania akcji o charakterze religijnym, oraz dekorowania œcian religijnymi symbolami, obrazami lub zdjêciami.

Artyœci schodz¹ do podziemia Choæ reakcjê Hronowskiego nie trudno by³o przewidzieæ, to chyba nikt nie podejrzewa³, ¿e bêdzie a¿ tak agresywna. - Koñczy siê wolnoœæ artystyczna w tym kraju – skomentowa³ Najemca w jednej z gazet g³ównego nurtu. – Schodzimy do podziemia. (…) A co do obrazów - to zwyk³e landszafty, które kupi³em na odpuœcie, nawet nie poœwiêcone. Wisz¹ tu od dawna i do tej pory nikomu nie przeszkadza³y - ani goœciom, ani zwi¹zkowi czy miejskim urzêdnikom. Bo te¿ nikt ich drinkami nie oblewa³, ani petów na nich nie gasi³. Na temat cenzurowania „spatifowego” programu równie¿ ma konkretny pogl¹d: „Decyzja w³adz ZPAP wydaje mi siê pochopna i nieprzemyœlana. Przestraszyli siê prawicowych mediów i zareagowali zbyt nerwowo. A nie powinniœmy godziæ siê na terror kilku polityków, którzy chc¹ w ten sposób zaistnieæ w mediach i zdobyæ g³osy wyborców. Nie mo¿emy godziæ na to, by kilku ch³ystków trzês³o œwiatem”. Do podziemia nie wybiera siê natomiast Jacek Karnowski. Wrêcz przeciwnie… Pytany przez jedn¹ z lewicowych gazet o „sylwestrowe konklawe” odpowiedzia³, tak: „Nie by³em na jase³kach ani sylwestrze w SPATiF-ie, a tylko na podstawie zdjêæ nie chcê siê wypowiadaæ. Kiedy bêd¹ nastêpne jase³ka, wybiorê siê tam i zaproszê równie¿ pos³a Jaworskiego. Zobaczymy, czy spektakl rzeczywiœcie obra¿a czyjeœ uczucia i czy jest w nim coœ niestosownego. Jeœli tak, porozmawiam wówczas z w³adzami klubu”. Wygl¹da wiêc na to, ¿e g³ówn¹ atrakcj¹ najbli¿szych jase³ek bêdzie nie Nergal, lecz sam Daddy Cool Jack. Pytanie tylko za kogo siê przebierze (do tego czasu, najprawdopodobniej by³y ju¿) prezydent Sopotu? My proponujemy panu Jackowi seksowny strój nierz¹dnicy… tylko nie tej nawróconej, która ³zami obmy³a stopy Pana Jezusa, bo to by dopiero by³a profanacja.

Sopockie co nieco

Patriotycznie, czy politycznie zakrêceni? Medialne plebiscyty - zw³aszcza te internetowe - bywaj¹ sympatyczn¹ zabaw¹. Przestaj¹ ni¹ jednak byæ, gdy jej uczestnicy zaczynaj¹ traktowaæ j¹ zbyt powa¿nie. A kiedy jeszcze do gry zasiadaj¹ politycy, to atmosfera takiej zabawy staje siê wrêcz nieprzyjemna.

Wojciech Fu³ek

J

edno z gdañskich pism codziennych og³osi³o niedawno plebiscyt pod has³em: „Patriotycznie zakrêceni”. Uczestnicy internetowej zabawy mieli zg³aszaæ i g³osowaæ na kandydatów ze swojej miejscowoœci. Pomijam doœæ enigmatyczne has³o i niejasne kryteria tej akcji, ale z za³o¿enia – jak rozumiem – mia³a ona promowaæ lokalne inicjatywy, wyzwalaæ obywatelsk¹ aktywnoœæ i „ujawniaæ” czêsto bezimiennych bohaterów, dzia³aj¹cych na rzecz swoich ma³ych ojczyzn i lokalnych spo³ecznoœci. I w zasadzie wszystko by³oby w porz¹dku (no prawie, bo jedna osoba mog³a oddaæ dziennie a¿ piêæ g³osów, co zmieni³o ten „plebiscyt” w wyœcig „klikaczy”), gdyby do gry nie w³¹czyli siê sopoccy dzia³acze partyjni, którzy - jak siê okazuje - nawet z zabawy potrafi¹ zrobiæ propagandow¹ farsê.

Najpierw prezydent Sopotu namaœci³ swoj¹ faworytkê, któr¹ jest by³a radna, a obecnie prezes pewnej kanapowej struktury politycznej, ca³kowicie uzale¿nionej od obecnych w³adz miasta. Nastêpnie ludzie Jacka Karnowskiego postanowili prezydenck¹ pupilkê wesprzeæ przy pomocy marketingu politycznego. W tym celu rozes³ali do sopocian list, w którym nie tylko namawiali ich do g³osowania na konkretn¹ osobê, lecz tak¿e posunêli siê do próby zdyskredytowania jej najgroŸniejszej konkurentki. Przy czym elementem „kompromituj¹cym” mia³ byæ fakt, ¿e jest ona rzekomo zwi¹zana z ruchem obywatelskim „Kocham Sopot”! Byæ mo¿e taka polityczna i sterowana przez partiê nagonka, czêœci sopocian przypomnia³a dawno miniony ustrój. Mo¿e nawet niektórych rozbawi³a, ale przecie¿ nie o to chyba organizatorom zabawy chodzi³o? Mog³o oczywiœcie byæ zupe³nie na odwrót, bo ludzie prezydenta Sopotu, korzystaj¹c z legitymacji partyjnej rz¹dz¹cej partii, zachowali siê nader nieelegancko wobec obu dam, czym najwyraŸniej wyœwiadczyli swojej faworytce niedŸwiedzi¹ przys³ugê – o czym œwiadcz¹ wyniki „plebiscytu”. Rozumiem, ¿e niektórym politykom – nie tylko zreszt¹ w Sopocie - d¹¿enie do osi¹gniêcia w³asnych politycznych celów przes³ania wszelkie war-

toœci. Rozumiem tak¿e, i¿ ludzie tego pokroju, aby utrzymaæ w³adzê s¹ zdolni do wszystkiego – w tym wypadku do aroganckiego k³amstwa. Sugerowanie bowiem, i¿ pani Barbara Kühn - za³o¿ycielka i prezes Stowarzyszenia In Memoriam, a tak¿e osoba niezwykle zas³u¿ona dla kultywowania pamiêci o sopockiej przesz³oœci i wybitnych sopocianach - jest blisko zwi¹zana z ruchem „Kocham Sopot”, to pospolite k³amstwo. Na szczêœcie sympatyzowanie z apolitycznymi ruchami obywatelskimi nie jest jeszcze w III RP czynem karalnym, choæ – jak wynika z listu popleczników prezydenta Sopotu – powinno byæ za taki uznane. Najsmutniejsze jest jednak to, ¿e zarówno prezydent Sopotu, reprezentuj¹cy ponoæ wszystkich sopocian, jak równie¿ jego ludzie, anga¿uj¹ siê w tego rodzaju zabawê i wspieraj¹ oficjalnie - u¿ywaj¹c przy tym ca³ego autorytetu, jaki daje prezydentowi zajmowane stanowisko - osobê, która najprawdopodobniej znajdzie siê na jego listach wyborczych. Nie ukrywam, ¿e „apel” sopockich polityków wywo³a³ we mnie nie tylko oburzenie, lecz równie¿ odruch solidarnoœci z przemi³¹ sk¹din¹d - pani¹ Barbar¹ Kühn. Dlatego te¿ – byæ mo¿e trochê z przekory - postanowi³em wesprzeæ jej kandydaturê. Mój gest najwyraŸ-

niej pani Basi nie zaszkodzi³, bo koniec z koñcem wspomniany „plebiscyt” wygra³a. Oczywiœcie ten sukces pani Barbara zawdziêcza samej sobie – swojej niezwyk³ej osobowoœci i aktywnoœci, jak¹ przejawia w pracach Stowarzyszenia In Memoriam. To miêdzy innymi dziêki jej dzia³aniom sopockie genius loci wci¹¿ trwa i promienieje! Korzystaj¹c z okazji, serdecznie gratulujê pani Barbarze Kühn zwyciêstwa odniesionego pomimo tej partyjnej nagonki. Gratulujê te¿ dotychczasowych dzia³añ na sopockiej niwie, licz¹c na to, ¿e w³adze miasta odrzuc¹ wreszcie swoje uprzedzenia i hojnie wespr¹ aktywnoœæ Stowarzyszenia In Memoriam. Zw³aszcza, ¿e stowarzyszenie to na taki gest ze strony miasta zas³uguje. Gratulujê tak¿e pogody ducha, nieustaj¹cej energii i ¿yczliwoœci wobec ludzi, a przede wszystkim klasy (pani Barbara – jako zwyciê¿czyni zaprosi³a wszystkie swoje kontrkandydatki na kawê i ciasto), której niektórym niestety zabrak³o. I ¿yczê – skoro ju¿ zosta³a publicznie „napiêtnowana”, jako kochaj¹ca Sopot – ¿eby miasto i jego mieszkañcy odwzajemniali to bezinteresowne uczucie, zw³aszcza, ¿e dewiza „Kocham Sopot” nie ma ¿adnej legitymacji partyjnej!


ROZMOWA RIVIERY

Nr 1 (88) Styczeñ 2014

3

O polityce, sporcie i… ¿yciu rozmawiamy z Henrykiem i Micha³em Hryszkiewiczami – kulturystami, trenerami i sopockimi dzia³aczami sportowymi.

Kto daje i odbiera, ten… Riviera: Pocz¹tek roku to dobry moment na podsumowania. Powiedzcie Panowie, jak oceniacie rok 2013 z punktu widzenia prezesa i wiceprezesa Sopockiego Stowarzyszenia Kulturystyki i Rekreacji? Henryk Hryszkiewicz: Ubieg³y rok by³ pod ka¿dym wzglêdem owocny. Osi¹gnêliœmy, jako SSKiR œwietne wyniki w wielu dyscyplinach: w kulturystyce, w fitness gimnastycznym, w fitness sylwetkowym. W skoku o tyczce zdobyliœmy medal na mistrzostwach Polski, du¿e postêpy zrobiliœmy równie¿ w kolarstwie i koszykówce. By³ to te¿ dobry rok w kategorii rekreacji sportowej, wyraŸnie wzros³o zainteresowanie sekcj¹ cheerleaderek i aerobikiem. Wspólnie z „Sako Gdañsk”, uruchomiliœmy now¹ sekcjê boksu „Sako Sopot”, przeznaczon¹ dla dzieci i m³odzie¿y. Przyby³o nam te¿ kilku nowych trenerów spo³ecznych, którzy za darmo poœwiêcaj¹ swój czas i wiedzê sopockim dzieciom i m³odzie¿y. Ostatnio do³¹czyli do nas Kinga Siwa - mistrzyni Polski i œwiata w kickboxingu oraz Adil Aslanov - mistrz Gruzji w boksie. Micha³ Hryszkiewicz: Do tego co mówi ojciec, doda³bym jeszcze, ¿e ubieg³y rok przyniós³ te¿ du¿e zmiany w sk³adzie osobowym naszego Stowarzyszenia. Wielu m³odych zawodników ukoñczy³o 18 lat. Czêœæ z nich – tak jak ja - rozpoczê³a studia. Czêœæ posz³a do pracy i zrezygnowa³a z dalszego uprawiania sportu. Na ich miejsce przyszli oczywiœcie nowi, bo na tym w³aœnie polega idea SSKiR: starsi - przygotowani ju¿ do samodzielnego sportowego ¿ycia - odchodz¹, a na ich miejsce pojawiaj¹ siê m³odsi, którym trenerzy SSKiR zaszczepiaj¹ bakcyla sportu. Od pocz¹tku istnienia SSKiR, czyli od roku 2005, przez nasz klub „przewinê³o siê” mniej wiêcej 650 beneficjentów, w wiêkszoœci byli to mieszkañcy Sopotu. Ze statutu SKKiR wynika, ¿e poza sportem i rekreacj¹ zajmujecie siê Panowie tak¿e profilaktyk¹ i zapobieganiu uzale¿nieniom. Jak rok 2013 sprawdzi³ siê w tej dziedzinie? Henryk Hryszkiewicz: W mojej ocenie, równie¿ w tej kategorii by³o znakomicie. Bo skoro mamy coraz wiêcej czynnych cz³onków naszego Stowarzyszenia, skoro zg³asza siê do nas coraz liczniej m³odzie¿, chc¹ca uprawiaæ sport, to tym mniej na sopockich ulicach jest patologii. Trenerzy SSKiR wpajaj¹ m³odym sopocianom zdrowe nawyki, zdrowy tryb ¿ycia, ucz¹ bezpiecznych sposobów spêdzania wolnego czasu. Jednoczeœnie eliminujemy z otoczenia naszych podopiecznych

wszelkiego rodzaju u¿ywki: papierosy, alkohol, narkotyki. Moim zdaniem, tego rodzaju dzia³ania w bardzo istotny sposób przek³adaj¹ siê na podniesienie poziomu bezpieczeñstwa w naszym mieœcie, co jest szczególnie wa¿ne dla osób starszych, stanowi¹cych ju¿ ponad jedn¹ trzecia populacji Sopotu.

trenerzy, w tym ca³y zarz¹d SSKiR, którego cz³onkowie musza byæ na zajêciach niemal codziennie, nie dostaje nic, nawet zwrotu kosztów dojazdu. Wrêcz przeciwnie - my dok³adamy do naszego Stowarzyszenia w³asne pieni¹dze.

Ilu trenerów pracuje dla Stowarzyszenia?

Ale przecie¿ ktoœ musi finansowaæ to ca³e przedsiêwziêcie? Wszystkiego nie da siê zrobiæ za darmo.

Henryk Hryszkiewicz: Trenerów i opiekunów m³odzie¿y jest ponad piêtnastu. Nie wszyscy pracuj¹ codziennie, wiêc mogê podaæ jedynie przybli¿on¹ ich liczbê. Ja rocznie poœwiêcam ok. 1000 godzin na

Henryk Hryszkiewicz: Dobrze, wiêc powiem panu wprost - g³ównie ja to finansujê, z moj¹ ¿on¹ i synem. Oczywiœcie dok³adaj¹ siê moi przyjaciele i sponsorzy, którzy robi¹ co mog¹, ¿eby SSKiR dzia³a³o pro-

p³ac¹ podatki, które prezydent Karnowski powinien w rozs¹dny sposób redystrybuowaæ… Henryk Hryszkiewicz: Owszem, trochê dok³ada. Na przyk³ad na ostatnie Bo¿e Narodzenie m³odzie¿ z SSKiR dosta³a od pana prezydenta 10 plecaczków i 7 koszulek z nadrukiem lekkoatletycznych mistrzostw œwiata. Ile kosztuje rocznie utrzymanie SSKiR? Henryk Hryszkiewicz: Sporo, naprawdê du¿o. Niestety, jak Pan widzi, wiêkszoœæ wydatków musimy pokrywaæ z pry-

wienie ringu kosztowa³o nas 100 tys. z³otych, a ca³a impreza zamknê³a siê sum¹ 200 tys.! Przy okazji chcia³bym przypomnieæ, ¿e pomys³ Sportowego Weekendu by³ mi szczególnie bliski, bo nawi¹zywa³ do przedwojennej tradycji Sportowego Tygodnia, który by³ nie tylko znakomit¹ zabaw¹ na powietrzu dla wszystkich mieszkañców ówczesnego Sopotu, lecz tak¿e jedn¹ z g³ównych wizytówek miasta. Mia³em nadziejê, ¿e tê imprezê uda mi siê wskrzesiæ i wpisaæ na sta³e w kalendarz sopockich igrzysk. Ale najwidoczniej panu prezydentowi nie zale¿y na wizerunku zdrowego Sopotu. Wiem, ¿e pan Karnowski ma swoje ulubione dyscypliny sportu na które dajê pieni¹dze lekk¹ rêk¹, na przyk³ad rajdy samochodowe pana L. Orskiego… Jako sportowiec by³em dot¹d przekonany, ¿e sport i polityka nie maj¹ wspólnego mianownika, ¿e to dwa odrêbne œwiaty. Okaza³o siê jednak, ¿e siê mylê i, ¿e w Sopocie to prezydent miasta decyduje o tym, jak¹ dyscyplinê sportu m³odzie¿ powinna uprawiaæ, a któr¹ nie, bo nie jest poprawna politycznie. Myœli Pan, ¿e prezydent przesta³ doceniaæ SSKiR z powodów politycznych?

materia³y SSKiR

Krzysztof M. Za³uski

pracê na rzecz SSKiR. Drugie tyle daj¹ sopockim dzieciom pozostali trenerzy. Niektórzy uczestnicz¹ w zajêciach na si³owni, inni tylko wyje¿d¿aj¹ z naszymi dzieciakami na obozy integracyjno-rekreacyjne lub sportowe. Pomagaj¹ tak¿e przygotowywaæ zawody, imprezy rekreacyjne w sopockich szko³ach podstawowych (np. Miko³ajki, Dzieñ Dziecka, itp) albo festyny organizacji pozarz¹dowych. Do tej pracy potrzebujemy jak najwiêcej, jak najlepiej przygotowanych trenerów, bo to oni s¹ autentycznymi autorytetami dla m³odzie¿y. Na szczêœcie udaje nam siê znajdowaæ takich ludzi, którzy nie doœæ, ¿e dziel¹ siê swoimi umiejêtnoœciami i czasem z sopockimi dzieciakami i m³odzie¿¹, to jeszcze robi¹ to praktycznie za darmo! Za darmo? Nie wierzê… Henryk Hryszkiewicz: Tak, panie redaktorze! Niemal wszyscy pracujemy spo³ecznie. Wyj¹tkiem s¹ dwaj trenerzy i jedna pani pedagog, którzy otrzymuj¹ miesiêcznie 450 z³otych za pomoc w treningach i wyjazdach na zawody oraz za pracê z zakresu profilaktyki i zapobiegania uzale¿nieniom. 450 z³otych to jest suma naprawdê symboliczna, zw³aszcza jeœli siê weŸmie pod uwagê, jak ciê¿ka jest to praca. Pozostali

fesjonalnie, a sopocka m³odzie¿, mia³a gdzie siê rozwijaæ… Na co konkretnie przeznaczacie pieni¹dze z w³asnego bud¿etu? Henryk Hryszkiewicz: Konkretnie z naszego rodzinnego bud¿etu pokrywamy koszt paliwa do moich prywatnych samochodów, u¿ywanych do celów s³u¿bowych. Ponadto udostêpniam nasze prywatne mieszkanie jako miejsce spotkañ m³odzie¿y i posiedzeñ zarz¹du SSKiR. Tu tak¿e rozpisujemy diety zawodnikom i prowadzimy ró¿nego rodzaju konsultacje. Za w³asne pieni¹dze op³acam równie¿ serwer, domenê Stowarzyszenia oraz informatyków, którzy prowadz¹ nasz¹ stronê. Wyp³acam równie¿ honoraria fotografom, którzy przygotowuj¹ zdjêcia na stronê www i wyje¿d¿aj¹ z nami na zawody. Po za tym jest jeszcze ca³a masa pomniejszych rzeczy, które pokrywam z w³asnej kieszeni, na przyk³ad kupujê dzieciakom kurtki, czapki i prezenty œwi¹teczne, a nawet ¿ywnoœæ, s³odycze i owoce… Tylko ostatnia klubowa Wigilia kosztowa³a mnie i moich przyjació³ oko³o 12 tysiêcy z³otych. A Urz¹d Miasta do utrzymania Stowarzyszenia siê nie dok³ada? Przecie¿ sopocianie

watnych funduszy… Do tej pory Urz¹d Miasta Sopotu partycypowa³ w kosztach utrzymania naszego Stowarzyszenia, jednak od momentu, kiedy prezydent Karnowski uzyska³ przewagê w Radzie Miasta, ta pomoc zosta³a zasadniczo ograniczona… W ubieg³ym roku na dzia³alnoœæ statutow¹ SSKiR dostaliœmy z Miasta na sport, rekreacjê i wyjazd na obóz 83 tysi¹ce z³otych dotacji, w tym roku s¹ to tylko 43 tysi¹ce. Najwiêksze ciêcia dotknê³y kadrê Stowarzyszenia, która na ca³y rok 2013 otrzyma³a tylko 6 tys. z³., a w tym nie dosta³a ani grosza. Zawodnicy kulturystyki, fitness sylwetkowego i gimnastycznego na starty w zawodach dostali w ubieg³ym roku 20 tys. z³, a w tym maj¹ dostaæ 5 tys. Imprezy rekreacyjno-sportowe dla dzieci i m³odzie¿y w sopockich szko³ach podstawowych dotowane by³y sum¹ 5 tys. z³, a obecnie prezydent przeznaczy³ 2 tys. Z 22 tys. z³otych przyznanych w 2013 roku na zajêcia i szkolenia sportowe na si³owniach w Calypso, Profit Gym i „Kryñski”, w tym zosta³o 15 tys. z³. Bud¿et zawodów na molo oraz Sportowy Weekend, podczas którego rozgrywano m.in. zawody w judoków, strongmanów, kulturystów, fitness i boksu, okrojony zosta³ z 5 tys. z³otych do 1 tys. z³… Samo tylko wypo¿yczenie i rozsta-

Henryk Hryszkiewicz: Szczerze mówi¹c, nie wiem, co o tym myœleæ. Innym stowarzyszeniom miejska komisja grantowa przyzna³a na ten rok takie same, albo nawet wy¿sze dotacje ni¿ w roku 2013. Tylko SSKiR i „Ogniwo” dosta³y mniej. Naprawdê nie wiem, czym kierowali siê ratuszowi urzêdnicy i sam pan prezydent, skoro w mieœcie widaæ bardzo wyraŸnie nie tylko nasze dzia³ania, ale te¿ rozwój samego Stowarzyszenia. Podejrzewam, ¿e te ciêcia s¹ kar¹ za to, ¿e mam w³asne zdanie, i ¿e je potrafiê miêdzy innymi na sesjach Rady Miasta – wyraŸnie wyartyku³owaæ… Jako trener pracujê z m³odzie¿¹ bezp³atnie ju¿ prawie 30 lat, SSKiR prowadzê od samego pocz¹tku jego istnienia, czyli od lat 9, i powiem szczerze, czegoœ takiego jeszcze nie widzia³em. Jeœli pan Karnowski chcia³ kogoœ ukaraæ za samodzielnoœæ myœlenia i niezale¿noœæ, to móg³ mnie ukaraæ. Proszê bardzo. Ale ¿eby karaæ dzieci…? Ja po prostu nie mam na takie dzia³anie s³ów. Czy naprawdê pan prezydent tak bardzo siê mnie obawia? Tak boi siê mojej popularnoœci, ¿eby wy³adowywaæ siê na dzieciach? Na pewno nie jest to postawa chwalebna, ale od ton¹cego nie mo¿na przecie¿ zbyt wiele wymagaæ… Problem tylko w tym, ¿e takie desperackie decyzje panu Karnowskiemu odbij¹ siê wkrótce bardzo pal¹c¹ czkawk¹. Pamiêtajmy, ¿e do wyborów zosta³o niewiele ponad 10 miesiêcy. Mam jeszcze pytanie do Pana Micha³a. Jest Pan wiceprezesem SSKiR, w pewnym sensie

nastêpc¹ ojca, proszê powiedzieæ jak Pan, jako przedstawiciel m³odego pokolenia sopockich sportowców, widzi rolê Stowarzyszenia w swoim ¿yciu, w ¿yciu swoich rówieœników, w ¿yciu sopockich nastolatków? Micha³ Hryszkiewicz: Bez przesady mogê powiedzieæ, ¿e ten klub odgrywa bardzo wa¿n¹ rolê, nie tylko w moim ¿yciu, ale i w wiêkszoœci moich znajomych. Znam m³odych sportowców, którzy w³aœnie dziêki SSKiR i mojemu ojcu siê odnaleŸli. Ten klub nada³ g³êbszy sens ich ¿yciu. Nie raz rozmawialiœmy o tym, ¿e gdyby nie SSKiR, to ich los móg³by byæ zupe³nie inny, byæ mo¿e nawet wpakowaliby siê w coœ, z czego trudno by³oby siê potem wypl¹taæ. SSKiR daje nam jasne pole dzia³ania, pokazuje, ¿e nie jesteœmy sami, ¿e s¹ wokó³ nas te¿ inni ludzie, którym mo¿na i trzeba pomóc. Bo SSKiR to nie tylko sport i rekreacja, to równie¿ dla wielu z nas druga, a czêsto i pierwsza rodzina. Jak¹ widzi Pan rolê dla siebie, jako wiceprezesa, w kszta³towaniu tego klubu? Micha³ Hryszkiewicz: Tak naprawdê wychowywa³em siê w tym klubie od trzeciego roku ¿ycia i od tego czasu uprawiam tak¿e sport. Myœlê, ¿e przygl¹da³em siê dosyæ uwa¿nie, temu co robi mój ojciec, jak pracuje z m³odzie¿¹, jak trenuje i, w jaki sposób zarz¹dza Stowarzyszeniem. Wszystko czego siê nauczy³em w tej dziedzinie, to jego zas³uga. Mój ojciec pochodzi³ z bardzo biednej rodziny, a mimo to da³ sobie radê. Dla mnie jest ¿ywym przyk³adem, ¿e je¿eli coœ chce siê osi¹gn¹æ, to wystarczy konsekwentnie nad tym pracowaæ. Ojciec wpaja³ mi to odk¹d siêgam pamiêci¹. Czasem mnie to dra¿ni³o i mia³em do niego ¿al, ¿e jest dla mnie zbyt surowy, ale teraz widzê, ¿e mia³ racjê. Dlatego ja równie¿ staram siê, jako przysz³y trener i jako zawodnik przekazywaæ m³odszym kolegom i kole¿ankom nie tylko ducha sportowej rywalizacji, ale równie¿ potrzebê wspó³dzia³ania, wzajemnej pomocy, przyjaŸni, umiejêtnoœci pracy dla innych ludzi, nawet nieznajomych. Bo to – jak powtarza³ mi nie raz ojciec – kiedyœ siê zwróci. Podobnie jak z³o… Ten kto je czyni, musi siê liczyæ z odpowiedni¹ wyp³at¹. Brzmi to mo¿e trochê zbyt patetycznie, ale naprawdê siê sprawdza. Dziêkujê Panom za rozmowê. Henryk Hryszkiewicz – prezes SSKiR, trener, wychowawca, promotor sportu wœród sopockiej m³odzie¿y, wicemistrz Europy i œwiata w kulturystyce, radny Miasta Sopotu i do niedawna Przewodnicz¹cy Komisji ds. M³odzie¿y i Sportu. Micha³ Hryszkiewicz - wiceprezes SSKiR, student I roku AWFiS w Gdañsku, medalista mistrzostw Polski w kulturystyce.


4

PROMOCJA

Nr 1 (88) Styczeñ 2014

S¹d oddali³ wszelkie roszczenia Grzegorza Hajdarowicza. Tygodnik „wSieci” od pocz¹tku mia³ pe³ne prawo u¿ywaæ swojej nazwy.

Obroniliœmy „W” S¹d Okrêgowy w Warszawie oddali³ w poniedzia³ek powództwo Gremi Media – wydawcy m.in. „Rzeczpospolitej” i „Uwa¿am Rze” – wobec wydawcy tygodnika „wSieci”, spó³ce Fratria. Opublikowany 20 stycznia wyrok jest nieprawomocny, a jego pe³ne uzasadnienie strony poznaj¹ wkrótce, niemniej ju¿ dziœ mo¿na uznaæ, ¿e Grzegorzowi Hajdarowiczowi nie uda³o siê zablokowaæ popularnego tygodnika spo³eczno-politycznego. „wSieci” (przez kilka miesiêcy jako „Sieci”) ukazuje siê nieprzerwanie od listopada 2012 roku. Obecnie jest czwartym pod wzglêdem sprzeda¿y tygodnikiem opinii w Polsce.

M

icha³ Karnowski, cz³onek Zarz¹du Fratrii do spraw redakcyjnych, podkreœla, i¿ nie tylko powodowi nie uda³o siê wykazaæ prawdziwoœci jego twierdzeñ, ale im d³u¿ej trwa³ proces, tym bardziej stawa³o siê jasne, ¿e rzeczywistym celem pozwu nie jest obrona w³asnej, niczym niezagro¿onej podstrony internetowej, ale atak na pismo, które sta³o siê naturalnym nastêpc¹ prawdziwego „Uwa¿am Rze”: - Obserwuj¹c kolejne rozprawy widzia³em osobiœcie, ¿e gdy przysz³o do konkretów, gdy ze strony s¹du i naszych pe³nomocników prawnych pada³y precyzyjne pytania, to powód nie by³ w stanie wskazaæ ¿adnych informacji i dowodów potwierdzaj¹cych jego kuriozaln¹, w naszej ocenie, tezê, i¿ ludzie ku-

puj¹ „wSieci”, bo myl¹ tygodnik z jak¹œ podstron¹ internetow¹ pana Grzegorza Hajdarowicza. Wykazaliœmy jasno, ¿e od pocz¹tku dzia³aliœmy zgodnie z prawem, przejrzyœcie, uciekaj¹c zdecydowanie od wszelkich skojarzeñ z panem Hajdarowiczem, a nie – jak twierdzi³ – podszywaj¹c siê pod niego. Jak widaæ, s¹d podzieli³ nasze zdanie, ¿e nie ma tu mowy o wprowadzaniu czytelników w b³¹d, nie ma ryzyka konfuzji, bo mówimy o zupe³nie innych mediach, inaczej redagowanych, skierowanych do ró¿nych odbiorców, realizowanych z zupe³nie innym nak³adem si³ i œrodków. Jacek Karnowski, redaktor naczelny tygodnika „w Sieci” podkreœla, ¿e sprawa ma szerszy spo³eczny wymiar:

- W momencie zablokowania tytu³u „wSieci” otrzymaliœmy wiele wyrazów wsparcia, w tym od Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Centrum Monitoringu Wolnoœci Prasy, pos³ów i senatorów opozycji i przede wszystkim naszych Czytelników. Za ten moment solidarnoœci szczególnie dziêkujê! Dla osób interesuj¹cych siê œwiatem mediów by³o jasne od pocz¹tku, ¿e nale¿y tu podejrzewaæ intrygê maj¹c¹ zatrzymaæ rozwój niepokornego pisma, które zast¹pi³o spacyfikowany przez bliskiego w³adzy oligarchê, popularny tygodnik „Uwa¿am Rze”. By³ to te¿ bardzo niepokoj¹cy sygna³, bo zobaczyliœmy, jak krucha jest wolnoœæ s³owa, jak ³atwo mo¿na wykorzystaæ przewagê kapita³ow¹ do niszczenia nielubianych przez

w³adzê mediów. Na szczêœcie wszystko wskazuje, ¿e ta próba okaza³a siê nieudana - podkreœla dziennikarz. - Próba wstrzymywania naszej inicjatywy œwiadczy³a o obawach konkurencji o rozwijaj¹cy siê i rosn¹cy w si³ê nowy tygodnik – wspomina dziœ Tomasz Przybek, prezes Fratrii, wydawca tygodnika „wSieci”. – Dziêki przejrzystym i od pocz¹tku zgodnym z przepisami dzia³aniom przy zak³adaniu tygodnika, ale te¿ dziêki naszym Czytelnikom, redakcji i niezwyk³ej determinacji towarzysz¹cej nam przez ca³y ten czas, nie uda³o siê zniszczyæ naszego tygodnika. Niemniej trzeba pamiêtaæ, jak ³atwo mo¿na zaatakowaæ nowego konkurenta, czasem wysuwaj¹c najbardziej nieprawdopodobne roszczenia. Cieszê siê dziœ, ¿e nie zawiedliœmy licznego grona naszych Czytelników. Przypomnijmy – na pocz¹tku ubieg³ego roku do wydawcy tygodnika „wSieci” dotar³o wezwanie od prawników Grzegorza Hajdarowicza – w³aœciciela spó³ki Gremi Media o zaprzestanie u¿ywania tytu³u „wSieci”. Zdaniem wydawcy „Rzeczpospolitej”, który w³aœnie straci³ niemal ca³¹ redakcjê popularnego tygodnika „Uwa¿am Rze” – tygodnik „wSieci” wydawany przez spó³kê Fratria mia³ naruszaæ interesy wydawnictwa Pressbublica (obecnie Gremi Media) bêd¹cego w³asnoœci¹ G. Hajdarowicza. Presspublika dysponuje

bowiem subdomen¹ internetow¹ „W sieci opinii” (wsieci. rp.pl). „wSieci” stanowiæ mia³o nieuczciw¹ konkurencjê w stosunku do tej podstrony. W efekcie pozwu, S¹d Okrêgowy w Warszawie wyda³ wówczas decyzjê o charakterze natychmiastowej wykonalnoœci, stanowi¹c¹ zabezpieczenie pozwu i interesów spó³ki G. Hajdarowicza. Jej konsekwencj¹ by³ zakaz wydawania tygodnika pod dotychczasow¹ nazw¹ do czasu zakoñczenia procesu i zmiana tytu³u na „Sieci”. Czytelnicy nowego tygodnika, który spotka³ siê z nieuzasadnionym roszczeniem konkurencji i zaskakuj¹c¹ decyzj¹ s¹du, natychmiast w³¹czyli siê w obronê utraconej z tytu³u litery „W”. Powo³ana w mediach spo³ecznoœciowych akcja „W jak Wolnoœæ” zosta³a przyjêta przez odbiorców entuzjastycznie i ¿ywio³owo. Efektem tej akcji jest m.in. ustanowiona w ubieg³ym roku i wrêczona w minion¹ sobotê nagroda Cz³owiek Wolnoœci tygodnika „wSieci”, któr¹ otrzyma³ prof. Krzysztof Szwagrzyk. Ostatecznie, po kilku miesi¹cach, s¹d przyj¹³ argumenty Fratrii i zmieni³ postanowienie zakazuj¹ce u¿ywania pe³nego tytu³u tygodnika m³odej Polski. „wSieci” znów ukazuje siê pod oryginalnym tytu³em zdobywaj¹c nowych Czytelników, a przez ten rok sta³ siê realn¹ alternatyw¹ dla wydawanych przez Gremi Media tytu³ów,

zdobywaj¹c czwarte miejsce wœród tygodników opinii w Polsce pod wzglêdem sprzeda¿y, pozostawiaj¹c tytu³ G. Hajdarowicza daleko w tyle. Opublikowany w poniedzia³ek wyrok oddalaj¹cy powództwo Gremi Media sp. z o.o. przeciwko Fratria sp. z o.o. o zaniechanie czynów nieuczciwej konkurencji i z³o¿enie oœwiadczenia oraz o zas¹dzenie sumy pieniê¿nej na cel spo³eczny – potwierdzi³ stanowisko Fratrii, ¿e od pocz¹tku wydawca „wSieci” dzia³a³ zgodnie z przepisami. W krótkim uzasadnieniu s¹d uzna³, ¿e nie dosz³o do tzw. konfuzji konsumenckiej. Strona powodowa wskaza³a za ma³o argumentów oraz znikomy materia³ dowodowy odnoœnie mo¿liwoœci jakiejkolwiek pomy³ki, wprowadzenia konsumenta w b³¹d, który mia³by myliæ nazwê podstrony „w sieci opinii” i nazwê tygodnika „wSieci”.

Tygodnik „wSieci” wydawany przez Fratriê zajmuje wysokie miejsce w czo³ówce tygodników opinii w Polsce. Œrednia sprzeda¿ ogó³em w ubieg³ym roku wynios³a 95 249 egzemplarzy (œrednia styczeñ – listopad 2013 wg danych ZKDP).

Grupa GPEC silniej w Sopocie Kolejn¹ inwestycj¹ bêdzie przy³¹czenie do gdañskiej sieci ciep³owniczej nowego dworca kolejowego w Sopocie. Na tym jednak nie koniec. Jak zapowiada firma, w trójmiejskie uzdrowisko chce inwestowaæ jeszcze wiêcej. GPEC, lider Grupy GPEC, do której nale¿y szeœæ spó³ek energetycznych z Pomorza, podpisa³ w grudniu umowê dotycz¹c¹ przy³¹czenia do swojej sieci ciep³owniczej kolejnej wa¿nej inwestycji w Sopocie. Tym razem Ciep³o Systemowe GPEC zasili nowy dworzec PKP, który ma byæ oddany do u¿ytku ju¿ w nadchodz¹cym roku. - Od dawna konsekwentnie rozwijamy nasz¹ sieæ ciep³ownicz¹ w Sopocie. Zasilamy ju¿ wielu klientów m.in. z Dolnego Sopotu. Teraz inwestujemy w serce Sopotu czyli sopocki dworzec kolejowy – wyjaœnia Mateusz Radecki, dyrektor ds. handlowych Grupy GPEC. Grupa GPEC, która operuje g³ównie w Gdañsku, Tczewie i Starogardzie Gdañskim, dziœ ma niespe³na 20 proc. udzia³ów w rynku ciep³a w Sopocie. Planuje jednak, by oferowane przez ni¹ stabilne i bezpieczne

Dworzec w Sopocie Nowy obiekt dworcowy ma byæ gotowy pod koniec 2014 roku. Koszt inwestycji to 100 mln z³. Bêdzie to nowoczesny kompleks z podziemnym parkingiem, centrum handlowym, hotelem i restauracjami. Miasto Sopot nie ponosi kosztów tej inwestycji. Pokryje je spó³ka Ba³tycka Grupa Inwestycyjna, która bêdzie zarz¹dzaæ dworcem.

dostawy Ciep³a Systemowego mog³y dotrzeæ do jeszcze szerszej grupy mieszkañców. – Chcemy silniej i szybciej rozwijaæ siê w Sopocie, szczególnie w kierunku górnej jego czêœci. Mo¿liwoœæ pozyskania nowych funduszy unijnych w kolejnych latach jest dla nas i Miasta ogromn¹ szans¹ na rozwój Sopotu – przekonuje Radecki.

Ju¿ pod koniec przysz³ego roku sopocki dworzec kolejowy zmieni siê nie do poznania.

Ju¿ teraz gdañska firma zachêca mieszkañców okolic sopockiego dworca do kontaktu w kwestii przy³¹czenia obiektów do miejskiej sieci ciep³owniczej. Mieszkañcy zainteresowani warunkami pod³¹czenia do sieci GPEC mog¹ skontaktowaæ siê z firm¹ pod numerem telefonu: 58 52 43 580 lub pisz¹c na adres: bok@gpec.pl JS

GPEC Jest liderem Grupy GPEC, w sk³ad której wchodz¹ spó³ki ciep³ownicze m.in. z Tczewa, Starogardu Gdañskiego i Sopotu. Jest tak¿e liderem bran¿y ciep³owniczej na Pomorzu. G³ówn¹ dzia³alnoœci¹ firmy, która istnieje na rynku ju¿ ponad 50 lat, jest dystrybucja i wytwarzanie ciep³a oraz wytwarzanie energii elektrycznej. Gdañska firma znajduje siê w pierwszej dziesi¹tce najwiêkszych inwestorów na Pomorzu.

Komfort cieplny w wyremontowanym dworcu zapewni gdañska Grupa GPEC.


Nr 1 (88) Stycze単 2014

info@stanlight.pl

PROMOCJA

tel: 537 169 882

5


6

HISTORIA

Nr 1 (88) Styczeñ 2014

Dawno temu w Sopocie

Poczta Lata, w których za spraw¹ dr. Haffnera, ma³a wioska rybacka przeistoczy³a siê w modne miejsce wypoczynku, by³y latami dostosowania infrastruktury Sopotu do potrzeb odwiedzaj¹cych jej goœci. Kuracjusze, przybywaj¹cy do „wód” z ca³ymi rodzinami, s³u¿b¹ - czêsto na ca³y sezon, potrzebowali kontaktu ze œwiatem – taki dawa³a poczta.

Grzegorz Krzy¿owski

P

ierwsz¹ placówkê pocztow¹ utworzono w Sopocie na wniosek alzackiego lekarza. Wydarzenie to mia³o miejsce w 1823 roku. Organizacjê poczty w³adze nadrzêdne zleci³y kapitanowi Güthe, piastuj¹cemu urz¹d sopockiego intendenta. Jemu te¿ powierzono zarz¹d pierwszej placówki, mieszcz¹cej siê w budynku intendentury (znajduj¹cym siê w okolicy dzisiejszego s¹du). Listy i przesy³ki dociera³y do Gdañska, sk¹d na plecach kurierki Marianne Selonke, zwanej ¿artobliwie „Zoppoter Schnellpost” (szybk¹ poczt¹ sopock¹), przenoszone by³y do sopockiego urzêdu – sama Selonke by³a postaci¹ tak barwn¹,

¿e blisko pó³ wieku po jej tragicznej œmierci, wizerunek pocztylionki znalaz³ siê na widokówkach, wspominaj¹cych dawny Sopot. Po latach obowi¹zki szefa stacji pocztowej przej¹³ niejaki Hanselman, nauczyciel szko³y ewangelickiej, do której w 1833 przeprowadzono urz¹d. Z czasem, dla wygody kuracjuszy placówkê przenoszono coraz bli¿ej centrum, najpierw do Dworu Hiszpañskiego, a po otwarciu linii kolejowej do nieistniej¹cego dziœ Hotelu Dworcowego. W 1890 roku Sopot doczeka³ siê urzêdu z prawdziwego zdarzenia, ju¿ nie w adaptowanym lokalu, ale w budynku zaprojektowanym konkretnie do prowadzenia us³ug pocztowych. Na klientów czeka³a hala urz¹dzona w stylu neogotyckim, ogrzewana zdobionymi piecami kaflowymi. Interesanci za³atwiali sprawy przy jednym z trzech stanowisk obs³ugi, w œrodkowym okienku mo¿na by³o odebraæ przekaz lub zakupiæ znaczki wartoœciowe, w pozosta³ych nadaæ lub odebraæ list, depeszê, czy paczkê. Na piêtrze, oprócz pomieszczeñ s³u¿bowych, mieœci³o siê mieszkanie zajmowane przez szefa placówki Dobersteina.

Ciekawostk¹ jest, ¿e ksiêga adresowa z roku 1899 podaje dok³adn¹ lokalizacjê wszystkich 14 skrzynek pocztowych znajduj¹cych siê w Sopocie. W 1903 roku do piêtrowego budynku dobudowano od po³udniowej strony wie¿ê, pe³ni¹c¹ rolê konstrukcji wspornej wêz³a telefonicznego (o du¿ym zapotrzebowaniu na us³ugi telefoniczne mog¹ œwiadczyæ nastêpuj¹ce liczby w 1910 Sopot posiada³ 162 abonentów, cztery lata póŸniej podwoi³ tê liczbê, a w roku 1942 przekroczy³ 1000). W 1914 roku budynek podwy¿szono o kolejn¹ kondygnacjê a trzynaœcie lat póŸniej od strony podwórza dodano gmachowi nowe skrzyd³o. Ju¿ w nieca³e trzy tygodnie po zakoñczeniu dzia³añ wojennych, w roku 1945 poczta, jako jedna z pierwszych instytucji, wznowi³a swoj¹ dzia³alnoœæ, a jej naczelnikiem zosta³ Brunon Trzos. Z czasem zapotrzebowanie na us³ugi ros³o, poczta otwiera³a nowe placówki, by w 1981 osi¹gn¹æ liczbê piêciu. W dniu dzisiejszym klienci poczty mog¹ korzystaæ z us³ug trzech urzêdów (1 – Koœciuszki, 5 – Grunwaldzka, 6 – Obodrzyców) oraz filii – poczty g³ównej przy Al. Niepodleg³oœci 724.

"Sopocki" listonosz - pocztówka z pocz¹tku XX w.

Zwracamy siê z gor¹cym apelem do sopocian o udostêpnianie wspomnieñ i materia³ów ikonograficznych obrazuj¹cych wojenne zniszczenia naszego miasta. Pliki tekstowe lub skany zdjêæ proszê przesy³aæ na adres autora: gargi1961@interia.pl lub redakcji riviera-77@o2.pl. W przypadku niemo¿noœci wykonania kopii w formie elektronicznej, równie¿ proszê o kontakt. Prace te wykonamy we w³asnym zakresie. Urz¹d Pocztowy w roku 1945.

Sopocka poczta na widokówce 1904. (Fot. John Faltin)

Hotel "Dworcowy", w którym w latach 1871-90 mieœci³a siê placówka pocztowa.

Pocztowa hala obs³ugi w roku 1904. (Fot. John Faltin)


OPINIE

Nr 1 (88) Styczeñ 2014

7

Widziane z Placu Rybaków By³ rok 1994. Wielka Orkiestra Œwi¹tecznej Pomocy pod dyrekcj¹ Jerzego Owsiaka gra³a po raz drugi. Mój syn tu¿ po porodzie „zamieszka³” w inkubatorze, zakupionym przez W.O.Œ.P. Koledzy z Gdañskiej TV chc¹c zrobiæ mi przyjemnoœæ sfilmowali ma³ego Marcinka w tym cudzie techniki i puœcili materia³ w gdañskiej Panoramie.

Wielkie kiksy orkiestry Owsiaka Maciej Szemelowski

P

amiêtam, ¿e dziêki mediom, akcja charytatywna pod wodz¹ charyzmatycznego „dyrygenta” porwa³a niemal ca³¹ Polskê. Piêkny by³ widok kwestuj¹cej m³odzie¿y. Nikt nie sk¹pi³ grosza, bo cel by³ rzeczywiœcie szczytny: pomóc potrzebuj¹cym. Do akcji w³¹cza³y siê wszystkie stany. M³odzi, starsi, policja, ¿o³nierze, harcerze, stra¿acy, politycy, artyœci, ludzie biedni i bogaci. Z roku na rok bito kolejne rekordy zbiórek. Dziêki telewizji mogliœmy œledziæ na ¿ywo jak puch³o konto W.O.Œ.P. Wszyscy byli w euforii. Ja tak¿e. K³opotliwe pytania Po paru latach zaczê³y drêczyæ mnie jednak „niecne” myœli. Zastanawia³em siê jak to jest mo¿liwe, ¿e przez jeden dzieñ w roku, wszystkie instytucje pañstwowe - bez wyj¹tku, jak na rozkaz - anga¿uj¹ siê w przedsiêwziêcie prywatnej fundacji? I czy przypadkiem, koszty tego pospolitego ruszenia, nie s¹ wy¿sze od zebranych przez ca³y naród sum pieniêdzy? Te „natrêctwa” rok rocznie stara³em siê od siebie odsun¹æ. Nadal te¿, choæ z coraz wiêkszymi oporami, wrzuca³em datki do puszki… W 22. roku istnienia W.O.Œ.P. m³odzi dziennikarze z niezale¿nych mediów oœmielili siê zapytaæ Jerzego Owsiaka o finanse jego fundacji. Zamiast odpowiedzi spotbezplatna gazeta opinii

Wydawca: PPHU Riviera Sopot Redaktor naczelny: Krzysztof M. Za³uski tel. 796-54-94-50 Reklama: e-mail: k63@gazeta.pl Redakcja: e-mail: riviera-77@o2.pl OdwiedŸ nas na stronie: www.facebook.com/riviera.gazeta Druk: Polskapresse sp. z o.o. 80-720 Gdañsk, ul. Po³ê¿e 3 Niezamówionych materia³ów redakcja nie zwraca, zastrzega sobie tak¿e prawo do ich redagowania. Za treœæ reklam redakcja nie ponosi odpowiedzialnoœci.

ka³a ich niespodzianka. Okaza³o siê, ¿e „idol” uzna³ ich pytania za niestosowne i nacechowane „prawicow¹ nienawiœci¹”. W latach komuny zbuntowana m³odzie¿ te¿ mia³a swoich idoli. Byli nimi liderzy grup rockowych, którzy omijaj¹c zakazy cenzury raz w roku w Jarocinie wyœpiewywali swój sprzeciw wobec znienawidzonego systemu. Festiwal ten by³ wiêc swoistym wentylem bezpieczeñstwa i u³ud¹ wolnoœci, miejscem gdzie muzyka z zakazanymi przez cenzurê tekstami mia³a prawo choæ na chwilê zaistnieæ. Po tzw. prze³omie „Jarocin” pad³, a na jego gruzach wyrós³ „Przystanek Woodstock”. Na czele nowego przedsiêwziêcia stan¹³… Jerzy Owsiak. Jak siê po latach okaza³o, bynajmniej nie przypadkowo. Resortowy idol Pocz¹tkowo m³odzi, zbuntowani ludzie czuli siê oszukani t¹ podmiank¹… To nie by³a ich muzyka, ani ich guru. Pod wp³ywem medialnej kampanii nowa impreza z czasem jednak zyska³a na popularnoœci. Chwytliwe has³o: „róbta, co chceta” wynios³o na piedesta³ tak¿e samego Owsiaka, który – zw³aszcza na pocz¹tku kariery - kreowa³ siê na osobê apolityczn¹. M³odzie¿ zaczê³a mu ufaæ, a on w przerwach pomiêdzy potê¿n¹ dawk¹ decybeli, przedstawia³ im swoich goœci. Dziwnym trafem byli to z regu³y politycy lewicy, wystêpuj¹cy w szatach liberalnych Europejczyków - jednym z nich by³ znany dzia³acz komunistyczny, który tu¿ po wojnie domaga³ siê zdecydowanej rozprawy z ¯o³nierzami Wyklêtymi… W ten sposób kolejne pokolenie m³odych Polaków, spragnione totalnego luzu - s³uchaj¹c muzyki, popijaj¹c piwko, tarzaj¹c siê w b³ocie i uprawiaj¹c nieskrêpowany seks - nabra³o siê na imitacjê wolnoœci i równoœci. Nieliczni sceptycy obwo³ani zostali moherami i prawicowymi oszo³omami. Na moje w¹tpliwoœci, co do powodów medialnego sukcesu W.O.Œ.P., pe³n¹ odpowiedŸ znalaz³em dopiero po 22 latach. Da³a mi je lektura znakomitej ksi¹¿ki: „Resortowe dzieci - Media”. Jej autorzy: Dorota Kania,

Jerzy Targalski i Maciej Marosz ujawnili w niej ¿yciorysy wielu idoli medialnych III RP, w tym dossier dyrygenta W.O.Œ.P. Z opublikowanych dokumentów wynika, ¿e ojciec Owsiaka wst¹pi³ do milicji w 1945 roku, jako ochotnik. W swoich ¿yciorysach wielokrotnie podkreœla³ „negatywny stosunek do kleru”, a samych ksiê¿y nazywa³ „szkodnikami pañstwa demokratycznego”. Matka Owsiaka s³u¿y³a systemowi komunistycznemu jako urzêdniczka – pocz¹tkowo w milicji, a nastêpnie w prokuraturze… Rodzice nie zawsze maj¹ na tyle silny wp³yw na kszta³towanie siê pogl¹dów swoich dzieci, ¿e ich póŸniejsze postawy s¹ bezkrytycznym odwzorowaniem przekonañ ojca i matki. Równie czêsto m³odzi ludzie buntuj¹ siê przeciwko „starym” i pod¹¿aj¹ w³asn¹ drog¹. Jednak w przypadku Jerzego Owsiaka mo¿na podejrzewaæ, ¿e jego lewackie fobie s¹ pochodn¹ wartoœci wyniesionych z „resortowego” domu. Przemawia za tym choæby fakt, ¿e naczelny dyrygent W.O.Œ.P. nie raz podkreœla³ publicznie swoj¹ antypatiê do Koœcio³a i katolickich ksiê¿y. Z ojcem milicjantem ³¹czy go tak¿e ciep³y stosunek do liberalno-lewicowej socjety i coraz wyraŸniejsza antypatia do œrodowisk katolickich i prawicowo-konserwatywnych. „Orkiestra” kontra „Caritas” W.O.Œ.P. w roku 2013 zebra³a ok. 50 mln z³otych. Suma ta rzeczywiœcie mo¿e przyprawiæ o zawrót g³owy. Okazuje siê jednak, ¿e równie¿ katolicka organizacja charytatywna „Caritas” mo¿e siê pochwaliæ podobnymi sukcesami… „Caritas” jest instytucj¹ charytatywn¹ nadzorowan¹ przez Konferencjê Episkopatu Polski. Jej historia rozpoczyna siê jeszcze przed odzyskaniem przez nasz kraj niepodleg³oœci. Po II wojnie œwiatowej zwalczana przez komunistów – pod pretekstem rzekomych nadu¿yæ finansowych w³adze odbieraj¹ organizacji wszystkie szpitale. Odrodzenie „Caritas” nastêpuje na pocz¹tku lat 90. XX wieku. W tym czasie wolontariusze organizacji zajmuj¹ siê g³ównie dystrybucj¹ darów przychodz¹cych do Polski z zagranicy.

PóŸniej instytucja zmienia strategiê i zajmuje siê udzielaniem pomocy charytatywnej w oparciu o œrodki pozyskiwane od instytucji i ludzi dobrej woli. Powstaj¹ profesjonalne placówki opiekuñczo-wychowawcze, stacje opieki, oœrodki rehabilitacyjne, zak³ady pielêgnacyjnoopiekuñcze, domy pomocy spo³ecznej, warsztaty terapii zajêciowej, domy samotnej matki, kuchnie dla ubogich, œwietlice dziennego pobytu dla dzieci i osób w podesz³ym wieku, oraz wiele innych trwa³ych obiektów. Obecnie wolontariusze „Caritas” udzielaj¹ równie¿ doraŸnej i d³ugofalowej pomocy materialnej osobom bezrobotnym, bezdomnym, chorym, starszym i dzieciom z rodzin ubogich. Wszystko to dzieje siê bez medialnego rozg³osu - reklam, spotów, fajerwerków i ca³ego tego blichtru, którym tak bardzo lubi siê otaczaæ Jerzy Owsiak… I byæ mo¿e dlatego coraz wiêcej osób zaczyna stawiaæ sobie pytania o rzeczywiste osi¹gniêcia „orkiestry”. Na przyk³ad o to, kto i ile p³aci za imprezy towarzysz¹ce fina³owi W.O.Œ.P.? Albo, ile kosztuj¹ wszystkie transmisje, spoty i reklamy, w tym relacje w mediach publicznych, finansowanych z pieniêdzy abonentów?

Szeœædziesiêcioletni obecnie Owsiak, na pocz¹tku kariery lubi³ chwaliæ siê swoimi kombatanckimi dokonaniami. Historycy twierdz¹ jednak zgodnie, ¿e jego zas³ugi na polu walki z komun¹ by³y raczej mizerne. W Jarocinie pojawi³ siê dopiero na rok przed „obaleniem komuny”, czyli w roku 1988. W tym czasie trwa³y ju¿ strajki studenckie I stoczniowe, wybucha³y protesty w hutach, na kopalniach i w innych wielkoprzemys³owych zak³adach pracy. Dla Owsiaka nie to by³o jednak najwa¿niejsze… Przysz³y „dyrygent” W.O.Œ.P interesowa³ siê wtedy Towarzystwem Przyjació³ Chiñskich Rêczników i urz¹dzanymi przez nie „happeningami” w obronie s³oni uwiêzionych w ogrodach zoologicznych… Z zachowanych notatek funkcjonariuszy SB wynika, ¿e dzia³ania te by³y na rêkê komunistycznym w³adzom. Dozorcy wal¹cego siê systemu pod koniec lat 80. starali siê kanalizowaæ m³odzie¿owe bunty, w³aœnie przy pomocy tego rodzaju akcji. Ty-

godnik „Do rzeczy” zamieszcza tak¹ w³aœnie notatkê, sporz¹dzon¹ na potrzeby kierownictwa resortu spraw wewnêtrznych: „Has³o wykonawcze happeningu to »Uwolniæ s³onia«. Wymieniona grupa walczy o poprawê losu zwierz¹t zamkniêtych w zoo (wynika to z g³oszonych hase³ i przebiegu happeningu). […] Ich zawo³anie to »hokus-pokus«.” Czego boi siê król Trudno powiedzieæ, czy dla Jerzego Owsiaka rzeczywiœcie najwa¿niejszym problemem w schy³kowej fazie PRL-u by³ los s³oni, czy mo¿e utrzymanie ówczesnego status quo? Czy by³ on œwiadomym, czy raczej tylko nieœwiadomym narzêdziem w rêkach komunistów? Podobne pytania cisn¹ mi siê do g³owy, a wspó³czesnoœæ… Czy akcje charytatywne W.O.Œ.P. s¹ g³ównym i jedynym powodem dzia³alnoœci fundacji Jerzego Owsiaka? A mo¿e za t¹ piêkn¹ fasad¹ kryje siê coœ jeszcze, coœ czego „król wolontariuszy” III RP wola³by nie ujawniaæ.

Przyjaciel chiñskich rêczników Dziêki znakomitemu i zapewne kosztownemu PR-owi oraz jeszcze lepszym kontaktom z postkomunistyczn¹ elit¹ medialn¹, Owsiak sta³ siê ostatnio praktycznie monopolist¹ na polskim rynku dzia³añ charytatywnych. Chêæ utrzymania tej pozycji zmusza go do ci¹g³ej walki i czujnoœci. Z idola zbuntowanej m³odzie¿y przeobrazi³ siê w natarczywego geszefciarza, nieuznaj¹cego najmniejszej choæby krytyki, ani tym bardziej kontroli. Sta³ siê podstarza³ym „królem ¿ebraków” w œmiesznych okularach, który oponentom i zbyt dociekliwym ¿urnalistom zatyka usta procesami, wytaczanymi w oparciu o komunistyczny paragraf 212 kk. Kilka tygodni temu ofiar¹ Owsiaka pad³ reporter niezale¿nej TV Republika, który nieopacznie zapyta³ go w³aœnie o wydatki fundacji.

Komentuj na:

facebook.com/riviera.gazeta


8

ROZMOWA MIESI¥CA

Nr 1 (88) Styczeñ 2014

Bezpieczeñstwo to jedna z podstawowych potrzeb cz³owieka. Amerykañski psycholog, autor teorii hierarchii potrzeb, Abraham Maslow, umieœci³ je niemal u samego fundamentu swojej s³ynnej piramidy. Znalaz³o siê ono w tej samej kategorii co opieka, porz¹dek, prawo, granice i stabilnoœæ. Bezpieczeñstwo jest wiêc równoznaczne z komfortem ¿ycia, jego brak kojarzy siê najczêœciej z zagro¿eniem... W tej rubryce chcielibyœmy w sposób jak najbardziej przystêpny, poruszaæ kwestie szerokorozumianego bezpieczeñstwa. Naszym przewodnikiem zgodzi³ siê zostaæ by³y Komendant Miejski Policji w Sopocie, p. Miros³aw Pinkiewicz.

Dialogi o bezpieczeñstwie Z Miros³awem Pinkiewiczem rozmawia Krzysztof M. Za³uski Riviera: Panie Komendancie, jak d³ugo jest ju¿ Pan na emeryturze? Miros³aw Pinkiewicz: W lutym tego roku min¹ trzy lata… Ju¿ trzy lata! Jak ten czas leci… I co Pan porabia³ w tym okresie? M.P.: G³ównie nadrabia³em zaleg³oœci i zaniedbania , jakie powsta³y w moim ¿yciu podczas s³u¿by w policji. Po pierwsze – podreperowa³em zdrowie i kondycjê fizyczn¹. Po drugie wreszcie odpocz¹³em. A zawodowo? M.P.: Zdecydowanie zmniejszy³em tempo pracy, co nie oznacza, ¿e wycofa³em siê z ¿ycia zawodowego. Wrêcz przeciwnie. Jestem prawnikiem i prowadzê swoj¹ kancelariê. Pracujê tak¿e na rzecz bezpieczeñstwa. I o tym w³aœnie chcia³em z Panem porozmawiaæ… M.P.: Oczywiœcie, ale je¿eli mamy rozmawiaæ o bezpieczeñstwie, to nale¿y najpierw uœciœliæ, co tak naprawdê kryje siê pod tym pojêciem. Bezpieczeñstwo bowiem, to nie tylko to, co dzieje siê na ulicy, czy w domu, a wiêc nie ochrona fizycz-

na i sprawy kryminalne, ale praktycznie wszystko, z czym wiêkszoœci ludzi kojarzy siê spokój, porz¹dek i harmonia. Bezpieczeñstwo to: stan gwarantuj¹cy cz³owiekowi pewnoœæ istnienia i przetrwania oraz mo¿liwoœci rozwoju osobowego, emocjonalnego i psychicznego. Stan swobody realizacji w³asnych interesów w konkretnych warunkach. Ale nie tylko… Bezpieczeñstwo jest równie¿ naczeln¹ potrzeb¹ ka¿dego cz³owieka, która zapewnia w³aœciwe warunki do ¿ycia. Jego brak wywo³uje niepokój, lêk, obawy i poczucie zagro¿enia, pogarsza te¿ jakoœæ ¿ycia. Dla Abrahama Maslowa by³o tak istotne, ¿e umieœci³ je niemal u samej podstawy swojej piramidy potrzeb. Czyli, ¿e potrzeba bezpieczeñstwa jest u ludzi niemal tak silnym instynktem, jak potrzeba zaspokojenia g³odu, snu i innych czynnoœci fizjologicznych? M.P.: Prawie… W ka¿dym razie kwestia bezpieczeñstwa przejawia siê we wszystkich dziedzinach ludzkiej aktywnoœci. Dlatego te¿ rozmawiaj¹c o

nim, musimy wspomnieæ o porz¹dku publicznym, ochronie zdrowia, bezpieczeñstwie socjalnym, spo³ecznym, ¿ywnoœciowym, ekologicznym, sanitarno-epidemiologicznym, ekonomicznym, fizycznym, kulturowym, informatycznym itp. Krótko mówi¹c - bezpieczeñstwo dotyczy bezpoœrednio: ¿ycia, zdrowia, mienia, pracy, szacunku, uczuæ i dóbr niematerialnych. A jak Pan ocenia stan bezpieczeñstwa w Sopocie? Tak z punktu widzenia przeciêtnego mieszkañca. Na ogó³ tego rodzaju oceny nacechowane s¹ mniejsz¹ lub wiêksz¹ doz¹ subiektywizmu. A ja, jako by³y komendant sopockiej policji, bardzo chcia³bym unikn¹æ podejrzeñ o stronniczoœæ. Powiem wiêc tak: stan bezpieczeñstwa mo¿na oceniaæ na dwa sposoby - pierwszy przeprowadza siê „w ujêciu liczbowym”, drugi „w odczuciu osobistym”. Sposób „liczbowy” jest niestety nara¿ony na ró¿norakie interpretacje oraz daleko id¹c¹ dowolnoœæ oceny. Czêsto dochodzi równie¿ do manipulacji danymi… Dlatego te¿ powiedzenie „cyfry mówi¹ same

za siebie” jest kompletnie chybione. Oto prosty przyk³ad na tego rodzaju manipulacjê… Co lepiej brzmi: „nast¹pi³ wzrost z 2 na 3”, czy „ nast¹pi³ wzrost o 50 procent”? A mo¿e „nast¹pi³ wzrost o 1, lub tylko o 1”? Wszystkie przytoczone zwroty dotycz¹ tych samych danych, ale podanych w innym odczuciu… Osobiœcie uwa¿am, ¿e rzetelniejszym miernikiem oceny bezpieczeñstwa jest sposób „osobisty”, dlatego te¿ proponujê siê go trzymaæ. Daje on bowiem mo¿liwoœæ postrzegania poziomu bezpieczeñstwa „od strony cz³owieka”, a nie tabel. Ale konkretnie, jak¹ ocenê wystawi³by Pan w zakresie bezpieczeñstwa Sopotowi? Konkretnie? (œmiech) Jest jeszcze trochê do zrobienia… Myœlê jednak, ¿e ocena w granicach œredniej jest ocen¹ w³aœciw¹. Trzeba bowiem pamiêtaæ, ¿e wspó³czesnoœæ niesie nam coraz wiêcej zagro¿eñ. To, co parê lat temu by³o wystarczaj¹cym œrodkiem prewencyjnym, obecnie nim ju¿ nie jest. Dlatego, ¿eby sprostaæ wszystkim wyzwaniom i zapewniæ obywatelom satysfakcjonuj¹cy

ich poziom poczucia bezpieczeñstwa, trzeba na bie¿¹co dbaæ o realizacjê interesów i celów mieszkañców w tej dziedzinie. I to s¹ zadania zarówno dla policji, jak i dla poszczególnych gmin… Innymi s³owy, nale¿y zapewniaæ porz¹dek we wszystkim, co dzieje siê wokó³ nas z jednoczesnym zniwelowaniem do minimum ryzyka utraty czegokolwiek, co jest dla nas cenne. Niestety, taka jest specyfika naszych czasów. Na koniec jeszcze jedna kwestia… Jeœli siê nie mylê, po ‘89 roku by³ Pan 19. Komendantem Miejskim Policji w Sopocie. Po Pañskim odejœciu, na tym stanowisku ju¿ dwukrotnie dosz³o do rotacji. Co wiêcej, wszyscy dowódcy poprzechodzili na emeryturê i nikt nie awansowa³. Z czego to wynika? I dlaczego siê tak dzieje akurat w Sopocie? Na Pañskie pytanie odpowiem tak: mam g³êbok¹ na-

dziejê, ¿e ta dziwna i bardzo kosztowna dla podatników karuzela kadrowa w Sopocie, ju¿ siê zatrzyma³a. Wierzê tak¿e, i¿ obecna pani Komendant Miejska Policji pozostanie w Sopocie na d³u¿ej. Zw³aszcza, ¿e pani inspektor Beata Perzyñska jest naprawdê znakomitym i doœwiadczonym „szeryfem”. A ponad to, nie jesteœmy chyba tak bogatym pañstwem, aby staæ nas by³o na odsy³anie na emeryturê, tak m³odych i dobrze wykszta³conych fachowców. Je¿eli Pan wyrazi zgodê, chcia³bym w kolejnych „Dialogach o bezpieczeñstwie” poruszyæ szerzej ten w³aœnie temat. Bardzo chêtnie. Myœlê, ¿e przy tej okazji moglibyœmy porozmawiaæ równie¿ o „zarz¹dzaniu bezpieczeñstwem”. Dziêkujê Panu za rozmowê.

Miros³aw Pinkiewicz Urodzi³ siê w 1969 r. w Gdyni, ale od urodzenia mieszka w Sopocie. Ukoñczy³ Wy¿sz¹ Szko³ê Policji w Szczytnie, Wydzia³ Prawa Uniwersytetu Wroc³awskiego, Wydzia³ Zarz¹dzania i Organizacji Uniwersytetu Gdañskiego oraz Wydzia³ Ekonomii Politechniki Gdañskiej. By³ Komendantem Miejskim Policji w Sopocie, a tak¿e Powiatowym w Pruszczu Gdañskim i Sztumie. Z wykszta³cenia jest prawnikiem i menad¿erem ds. bezpieczeñstwa, posiada te¿ Uprawnienia Pañstwowe Ministerstwa Infrastruktury w zakresie budownictwa. Prezydent Rzeczypospolitej odznaczy³ go Br¹zowym Krzy¿em Zas³ugi. REKLAMA


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.