M YŚ L G L O B A L N I E – C Z Y TA J L O K A L N I E w w w. r i v i e r a 2 4 . p l
Rok III Nr 12 (33) 15 grudnia 2008 – 15 styczeń 2009
POL Brokers sp. z o.o. www.polbroker.pl
Spokojnych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wielu sukcesów w realizacji wszystkich planów w nadchodzącym Nowym Roku 2009 wszystkim swoim Klientom i osobom współpracującym życzy POL Brokers sp. z o.o. Sopot, ul. Grunwaldzka 23/6 Tel. 058 551-72-57, 550-79-78
2
www.riviera24.pl
Sopot 3
Nr 12(33) 15 grudzień 2008 – 14 styczeń 2009
Johannes Kollath był drugim burmistrzem w historii miasta Sopotu. Urzędował od sierpnia roku do niespodziewanej śmierci maja roku. Ku jego czci wdzięczni mieszkańcy postawili nad brzegiem potoku Swelina drewnianą altankę, którą nazwano Świątynią Dobrego Burmistrza. Altanka przetrwała
Książka za 50 groszy Dobra literatura nie musi być luksusem, przekonywali pracownicy Miejskiej Biblioteki Publicznej w Sopocie. Aby tego dowieść zorganizowali kiermasz taniej książki. Impreza odbyła się grudnia w sopockiej bibliotece przy ulicy Obr. Westerplatte. Mniej zamożni łowcy białych kruków mieli wyjątkową okazje zaopatrzyć się
Forum Europa – Turcja W piątek grudnia w salach sopockiego Grand – Hotelu odbyło się pierwsze Forum Europa – Turcja. W obradach uczestniczyło ponad stu polityków z kontynentu europejskiego i azjatyckiego. Przybyli reprezentanci krajów, między innymi z Armenii, Chorwacji, Francji, Grecji, Mołdawii, Rumunii, Ukrainy, Węgier. I oczywiście z Polski
Mikołajem dzieciom Jak każdego roku o tej porze Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Sopocie zorganizował spotkanie dzieci objętych pomocą socjalną ze świętym Mikołajem. Odbyło się ono w sobotę grudnia w Dziennym Domu Pomocy Społecznej przy ulicy Kolejowej . Zaproszono pięć-
pół wieku, w latach pięćdziesiątych ktoś ją podpalił, a resztki zostały rozebrane. Teraz władze miasta postanowiły ją odbudować. Jednak, zdaniem wiceprezydenta Wojciecha Fułka, lokalizacja „świątyni” będzie musiała ulec zmianie. Zamiast w odludnym miejscu nad potokiem, gdzie znowu mogłaby ulec dewastacji, stanie ona w Parku Północnym. (bs) w albumy, poradniki, książki kucharskie, biografie, książki historyczne, fantastyczno-naukowe, religijne oraz książki dla dzieci. W ofercie znalazły się m.in. dzieła Tołstoja, Steinbecka, Szołochowa, Faulknera, Dickensa, Twaina, Undset i Fielding, nie zabrakło Nowego Testamentu i wydawnictw obcojęzycznych. Ceny rozpoczynały się od groszy za tytuł. (bs) i Turcji. Organizatorem zjazdu, któremu patronował premier Donald Tusk, był Instytut Studiów Wschodnich i TureckoAzjatyckie Centrum Studiów Strategicznych. Uczestnicy Forum zastawiali się nad szansami Turcji jej ewentualnego przystąpienia do Unii Europejskiej, oraz wyrażali nadzieję, że mogłaby ona stać się wówczas pomostem, łączącym Wspólnotę z krajami Bliskiego Wschodu i Kaukazu. (bs)
dziesięcioro dzieci w wieku od do lat. Konkursy i zabawy zorganizował sopocki hufiec ZHP, przy współudziale pracowników MOPS. Święty Mikołaj miał do rozdania sto paczek ze słodyczami. Otrzymali je uczestnicy imprezy, oraz ich nieobecne starsze rodzeństwo. (bs)
Adres redakcji:
Wydawca:
Druk:
81-838 Sopot, Al. Niepodległości 753 redakcja@riviera24.pl www.riviera24.pl
PPHU RIVIERA SOPOT Gabriela Łukaszuk 81-838 Sopot, Al. Niepodległości 753
Polskapresse sp. z o.o. 80-720 Gdańsk, ul. Połęże 3
Redaktor naczelny: Krzysztof Maria Załuski tel. 0 668 17 77 63
Dział reklamy:
reklama@rivierasopot.pl
Niezamówionych materiałów redakcja nie zwraca, zastrzega sobie także prawo do ich redagowania. Za treść reklam redakcja nie ponosi odpowiedzialności
Program Imprez Kulturalnych i Sportowych Od 16 grudnia do 14 stycznia Grudzień 2008 16.12 16.12 16.12 18.12 18.12 19.12 21.12
Krystyna Łubieńska uhonorowana Znana sopocka aktorka Krystyna Łubieńska z rąk prezydenta Jacka Karnowskie otrzymała honorowe wyróżnienie „Medal za zasługi dla Miasta Sopotu”. Uroczystość miała miejsce listopada podczas wieczoru literacko-muzycznego „Zbigniew Herbert. Spotkanie z poetą”, kończącego obchody Roku Herbertowskiego w Sopocie. W spotkaniu prócz uhonorowanej aktorki wzięli udział Halina Słojewska oraz Krystyna i Stefan Chwinowie, którzy przy akompaniamencie muzycznym opowiadali o życiu i twórczości Zbigniewa Herberta. Panie Łubieńska i Słojewska recytowały wiersze poety.
Park Północny jak nowy Ponad , mln złotych będą kosztowały prace związane z zagospodarowaniem Parku Północnego w Sopocie. , mln złotych udało się na ten projekt uzyskać z funduszów Unii Europejskiej. Rewitalizacja parku została przygotowana przez Urząd Miasta przy współudziale Zarządu Dróg i Zieleni, oraz Sopockiej Szkoły Wyższej. W ramach rewitalizacji kilkunastohektarowego
Świąteczne spotkanie sopocian grudnia również dorośli sopocianie mogli się spotkać na festynie rodzinnym przygotowanym przez Urząd Miasta. Gości powitał prezydent Sopotu Jacek Karnowski. Impreza odbywała się u stóp Jasia Rybaka od godziny : do :. W jej trakcie rozegrane zostały liczne konkursy; uczestnicy otrzymali ciepły po-
23.12 23.12 27.12 30.12 do 31.12
g. 17.00 „Książka na piątkę” głośne czytanie dzieciom, zabawy plastyczne – MBP, Filia nr 5 g. 18.00 „Kino retro” dla najmłodszych – MBP, Filia nr 7 DKF Kurort, Kino Polonia, 20.30 – Błękitny anioł, reż. J. von Sternberg, Niemcy, 1930, 99 min. – Towarzystwo Przyjaciół Sopotu g. 17.00 „Czytać, by wiedzieć” spotkania czytelniczo-edukacyjne dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym – MBP, Biblioteka Główna g. 18.00 Czwartkowy Wieczór Muzyczny: Monika Fedyk-Klimaszewska – mezzosopran, Olga Niecziporenko – fortepian – Dworek Sierakowskich, g. 19.00 Wigilia z Off de Bicz – Spektakl „Spowiedź Wowry” i Koncert Świąteczny w wykonaniu Olgi Szymuli z muzykami – Teatr na Plaży g. 10.00 Turniej Brydża Sportowego o Puchar Prezydenta Miasta Sopotu – Sala Posiedzeń Urzędu Miasta Sopotu, MOSIR Sopot g. 17.00 „Książka na piątkę” głośne czytanie dzieciom, zabawy plastyczne – MBP, Filia nr 5 DKF Kurort, Kino Polonia, 20.30 – Tam, gdzie rosną poziomki, reż. I. Bergman, Szwecja, 1957, 91 min. -Towarzystwo Przyjaciół Sopotu g. 11.00 zawody narciarskie o Grand Prix Sopotu 2008/2009 – Łysa Góra, I edycja, MOSiR Sopot g. 17.00 „Książka na piątkę” głośne czytanie dzieciom, zabawy plastyczne – MBP, Filia nr 5 Spotkania literackie Sopockiego Klubu Pisarzy i Przyjaciół Książki im. Jerzego Tomaszkiewicza „ Brodwino” (literaci i osoby zainteresowane literaturą), MBP Filia Nr 7 Styczeń 2009
6.01
Wybitna aktorka sopocka Krystyna Łubieńska wyróżniona „Medalem za zasługi dla Miasta Sopotu”.
do 4.01 5-29.01 5-29.01
pasa nadmorskiego powstaną ścieżki dla pieszych, rowerzystów i rolkarzy. Wzdłuż ścieżek posadzonych zostanie blisko sto drzew, oraz krzewów. Staną ławki dla zmęczonych piechurów, a lamp parkowych zapewni widoczność i zwiększy bezpieczeństwo spacerowiczów w porze wieczornej. W miejscach gdzie ścieżki będą biegły przez tereny podmokłe zainstalowane zostaną drewniane pomosty ułatwiające przejście. (bs)
5.01 6.01 8.01 9.01
10.01 13.01 14.01
DKF Kurort, Kino Polonia, 20.30 – Matka Joanna od Aniołów, reż. J. Kawalerowicz, Polska, 1960, 103 min. – Towarzystwo Przyjaciół Sopotu Wystawa prac „Fotografia Dzikiej Przyrody” – Państwowa Galeria Sztuki „Rok 2009 rokiem Polskiej Demokracji” wystawa książek – MBP, Filia Nr 8 Indywidualne lekcje przy komputerze dla seniorów w zakresie podstaw, internetu, obsługi poczty elektronicznej oraz programów do obróbki zdjęć – MBP, Filia Nr 8 g. 17.00 Spektakl kukiełkowy Teatrzyku „Pacynka” dla dzieci pt. „O dwunastu miesiącach”, zajęcia plastyczne – MBP, Biblioteka Główna g. 17.00 „Książka na piątkę” głośne czytanie dzieciom, zabawy – MBP, Filia nr 5 g. 17.00 „Czytać, by wiedzieć” spotkania czytelniczo-edukacyjne dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym – MBP, Biblioteka Główna g. 18.00 „Z bajką mile spędzamy chwile” zajęcia literacko-plastyczne dla dzieci: dobre maniery ułatwią ci życie, czyli savoir-vivre dla dzieci, wyświetlanie filmów retro, zajęcia plastyczne z zastosowanie, różnych technik – MBP, Filia Nr 6 g. 11.00 zawody narciarskie o Grand Prix Sopotu 2008/2008 – Łysa Góra, II edycja – MOSiR Sopot g. 17.00 „Książka na piątkę” głośne czytanie dzieciom, zabawy – MBP, Filia nr 5 g. 16.30 Spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki – MBP, Biblioteka Główna
częstunek i słodycze. Sopoccy strażacy zaprezentowali swój nowy nabytek – wóz bojowy z metrową drabiną. Uroczystość zakończył spektakl „Hej kolęda, kolęda” w wykonaniu aktorów Teatru Cztery Żywioły. Organizatorami imprezy byli: Urząd Miasta Sopotu, MOPS, Karczma Polska Zagroda, BART, Państwowa Straż Pożarna, Caritas oraz Sopockie Centrum Wolontariatu. (as)
fot. Krzysztof M. Załuski
Świątynia ku czci Burmistrza
Prezydent Jacek Karnowski na placu budowy jednej z największych sopockich inwestycji – hali widowiskowo-sportowej.
Na ostatniej sesji Rady Miasta głosowana była uchwała dotycząca realizacji projektu rewitalizacji terenów przydworcowych w Sopocie. Radni przyjęli ją niemal jednogłośnie (przy jednym głosie wstrzymującym się) w formule zaproponowanej przez prezydenta Jacka Karnowskiego. Po głosowaniu nastąpiło uroczyste podpisanie porozumienia pomiędzy Miastem a PKP S.A. Z dokumentu wynika, że jeszcze przed rozpoczęciem Mistrzostw Europy w piłce nożnej Euro Sopot będzie miał nowy dworzec kolejowy. Budowę będzie prowadziła wyłoniona w przetargu spółka, wraz z Miastem Sopot
i PKP. Przetarg ma być ogłoszony na początku nadchodzącego roku. Jego wyniki poznamy parę miesięcy później. Roboty rozpoczną się w połowie roku. Oddanie dworca do użytku przewidziane jest na rok , część komercyjna przedsięwzięcia powstanie w terminie późniejszym. Inwestycja będzie kosztowała około stu milionów euro. Prócz dworca w jej ramach zostanie wybudowany nowy hotel, centrum handlowo-biurowe, tunele, oraz podziemny dojazd do dworca wraz z parkingiem. Inwestycja zostanie zrealizowana według tego samego modelu, jaki obowiązywał przy budowie Centrum Haffnera, czyli partnerstwa publiczno-prywatnego. (bs)
fot. Krzysztof M. Załuski
grudnia prezydent Sopotu Jacek Karnowski otrzymał pismo z gdańskiej delegatury CBA, w którym pracownicy Biura zwracają się do niego o „spowodowanie stawiennictwa w siedzibie CBA” kilku pracowników Urzędu. Następnego dnia prezydent Karnowski odmówił wykonania polecenia argumentując, że „pismo CBA pozbawione jest reguł przyjętych w Kodeksie Postępowania Karnego”, tzn. nie wskazuje na czym miałoby polegać działania Prezydenta Miasta mające na celu spowodowanie stawiennictwa wymienionych osób; nie wskazuje również w jakim charakterze mają stawić się te osoby i nie precyzuje czy stawiennictwo
Nowy dworzec PKP już za pięć lat
tych osób ma charakter obligatoryjny. Brak jest także pouczenia o skutkach nie stawienia się tych osób. W piśmie do prezydenta wymienione zostały również osoby, które nie są już pracownikami Urzędu Miasta. (bs)
fot. Krzysztof M. Załuski
CBA żąda, prezydent odmawia
4 Gdańsk
www.riviera24.pl
Gdańsk. Obchody 25. rocznicy przyznania Lechowi Wałęsie Pokojowej Nagrody Nobla
Adamowicz, Karnowski i Szczurek w czołówce rankingu „Gazety Wyborczej”
Nieformalny szczyt na Ołowiance Trójmiejscy prezydenci lubiani
Umowa podpisana, prace ruszyły We wtorek grudnia br. Ryszard Trykoszko, prezes spółki Bieg, mającej wybudować stadion Baltic Arena, podpisał umowę z firmą WAKOZ z Luzina.
„Orlik” na Przymorzu Przy zespole szkół sportowych i zawodowych na gdańskim Przymorzu powstał pierwszy w mieście „Orlik ”. Kosztem , miliona złotych wybudowano dwa boiska: do piłki nożnej, oraz
czystości rozpoczęły się spotkaniem młodych uczestników „Ekspresu Solidarności” z przybyłymi na zjazd pięcioma noblistami. Na jej zakończenie Lech Wałęsa wezwał młodzież: – Zmieniajcie świat, to teraz należy do was. Tylko rewolucji nie róbcie, bo ja, jako ostatni rewolucjonista, chcę mieć wiele pomników. W tym samym miejscu i tego samego dnia miała też miejsce konferencja prasowa prezydenta Wałęsy i Dalajlamy. Duchowy przywódca Tybetu wezwał na niej do „rozbrojenia wewnętrznego”: – Musimy rozbroić w sobie nienawiść, nasze lęki. Pokój zewnętrzny musi rodzić się z wewnętrznego. Najważniejsze imprezy odbyły się grudnia. Były to: konferencja „Solidarność dla przyszłości”, którą w sali Filharmonii otworzył premier Donald Tusk, oraz międzynarodowa konferen-
13. Konkurs im. Czychowskiego
również mieszkańcy Letnicy i dzieci z gdańskich szkół. Punktualnie o godzinie prezydent Adamowicz dokonał symbolicznego wbicia łyżki koparki w ziemię. Prace ziemne kosztować będą mln zł. Potrwają do maja przyszłego roku. Wówczas na teren budowy wejdzie generalny wykonawca. Obiekt ma być ukończony w grudniu roku. (bs)
Prezydent Miasta Gdańska – Paweł Adamowicz – osobiście rozpoczął prace ziemne na terenie budowy stadionu
Za kwotę milionów złotych firma ta zobowiązała się wykonać pierwszy etap budowy stadionu, obejmujący prace ziemne i melioracyjne. Roboty polegające na wywózce torfu rozpoczęły się w połowie grudnia. (as)
do siatkówki i koszykówki. Powstało również zaplecze sportowe z toaletami, szatniami i natryskami. Obiekt został otwarty listopada br. w przyszłym roku władze Gdańska zamierzają wybudować dwa kolejne „orliki”. (as)
W środę grudnia w Galerii Punkt przy ul. Chlebnickiej w Gdańsku odbyła się uroczystość wręczenia nagród poetom, uczestnikom konkursu im. Mieczysława Czychowskiego. Konkurs organizowała Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna, Gdańskie Towarzystwo Przyjaciół Sztuki, oraz redakcja dwumiesięcznika „Autograf”. Była to już trzynasta edycja konkursu mającego przypomnieć
Przetarg na Obwodnicę Południową Obwodnica Południowa ma połączyć Obwodnicę Trójmiejską i autostradę A z krajową drogą szybkiego ruchu nr . Pozwoli ona na wyprowadzenie ze Śródmieścia Gdańska ruchu tranzytowego, oraz zapewni szybszy dojazd na lotnisko w Rębiechowie. -kilometrowa obwodnica będzie miała cztery pasy ruchu, pięć dwupoziomowych węzłów,
Dom dziecka zlikwidowany W największym w Gdańsku Domu Dziecka na Oruni mieszkało pensjonariuszy. Zgodnie z zaleceniami Unii Europejskiej tej wielkości obiekty są nieprzyjazne dla dzieci i powinny ulec likwidacji. I tak się stało w Gdańsku. Tuż przed
Bartek Sasper
J
ak wynika z przeprowadzonego przez „Gazetę Wyborczą” ogólnopolskiego rankingu prezydentów 26 dużych miast polskich, ojcowie Trójmiasta cieszą się zdecydowaną sympatią mieszkańców. Najlepsze noty i pierwsze miejsce w kraju uzyskał prezydent Gdyni Wojciech Szczurek. % ankietowanych uznało go za dobrego i bardzo dobrego szefa miasta. Ósme miejsce zajął prezydent Sopotu Jacek Karnowski. Uzyskał % ocen dobrych i bardzo dobrych. Na jedenastym miejscu uplasował się prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Zebrał on % ocen dobrych i bardzo dobrych. Jak widać z powyższych danych, gdyby dziś odbyły się wybory wszyscy trzej dotychczasowi prezydenci bez trudu uzyskaliby reelekcję już w pierwszym głosowaniu.
Ankietowani oceniali dobre i złe strony prezydenckich rządów. Odnosili się także do jakości życia w swym mieście. % Gdynian uważa, że od ostatnich wyborów komfort życia w mieście się poprawił. Podobnego zdania jest po % Gdańszczan i Sopocian. W Sopocie ankietowani wskazywali na takie pozytywne działania prezydenta jak budowa Centrum Haffnera, hali widowiskowosportowej, tunelu pod deptakiem ulicy Monte Cassino, Domu Seniora na osiedlu Mickiewicza. Jak się wydaje mieszkańcy nie dają wiary oskarżeniom sopockiego biznesmena, pomawiającego prezydenta Karnowskiego o propozycje korupcyjne. Sopocianom najbardziej doskwiera wygląd dworca kolejowego, oraz sponiewierane przez sztormy molo. Odnosząc się do powyższych kwestii Jacek Karnowski przypomniał, że właścicielem dworca jest PKP i przebudowa tego fragmentu miasta musiała zostać
Najlepsi w Polsce – prezydent Gdyni Wojciech Szczurek, prezydent Sopotu Jacek Karnowski i prezydent Gdańska Paweł Adamowicz
najwybitniejszego gdańskiego poetę. Jury w składzie: Wojciech Boros, Aleksander Jurewicz i Andrzej K. Waśkiewicz postanowiło przyznać pierwszą nagrodę Annie Weiser z Gdyni. Warto dodać, że poetka ta zwyciężyła w konkursie im. Czychowskiego już po raz drugi. Drugą nagrodę otrzymała Edyta Wysocka z Miastka, trzecią Andrzej Mestwin z Gdańska. Wyróżnieniami podzielili się Marta Mach z Gdańska i Maciej Kotkowski z Wejherowa. (as) mostów i trzykilometrową estakadę biegnącą ponad Żuławami. Obecnie rozpoczął się pierwszy etap przetargu, mający wyłonić firmy, które podejmą się realizacji tej inwestycji. Nieznany jest jeszcze koszt całego przedsięwzięcia. Miał on wynieść milionów złotych, obecnie mówi się już o dwóch miliardach. Roboty mają się rozpocząć w sierpniu roku, a ich zakończenie przewidziano na połowę roku . (as) końcem listopada MOPS opróżnił oruńską placówkę, zaś pensjonariusze zostali przeniesieni do trzech mniejszych domów w Świbnie. Warunki tam są nieporównanie lepsze, pokoje dwuosobowe, atmosfera zbliżona do rodzinnej, w każdym z domów nad wychowankami czuwa siedmioosobowy personel. (as)
Hewelianum na fortach Z końcem listopada zakończył się pierwszy etap rewitalizacji zespołu umocnień na Górze Gradowej, wznoszącej się ponad dworcami PKP i PKS w Gdańsku. Kosztem milionów złotych (połowa tej kwoty to środki unijne) w pamiętających czasy pruskie, a nawet napoleońskie fortach i kazamatach otwarto Centrum
uzgodniona z władzami kolejowymi. Projekt nowego dworca i jego otoczenia jest w fazie opracowywania, a prace budowlane mają się rozpocząć już w przyszłym roku. Kwestia mola jest bardziej skomplikowana. Wiąże się z budową mariny i falochronu, który raz na zawsze zabezpieczyłby pomost przed sztormową falą. Na tę inwestycję konieczne będzie pozyskanie środków z funduszy europejskich. Gdyby w najbliższym czasie Bruksela pieniędzy na molo poskąpiła, miasto zdecyduje się na remont mola własnymi środkami. Bez mariny i falochronu. Główne zarzuty pod adresem Pawła Adamowicza to trudności z dojazdem do centrum mieszkańców południowych dzielnic miasta, oraz obawa wielu osób, że przygotowania do mistrzostw Europy w piłce nożnej Euro przebiegają w zbyt wolnym tempie. Prezydent został natomiast pochwalony za budowę linii tramwajowej na Chełm, oraz otwarcie supernowoczesnej szkoły na Ujeścisku. Stosunkowo mało osób zwróciło uwagę na takie pozytywne działania jak założenie parku na terenie dawnych ogródków działkowych pomiędzy Jelitkowem a Brzeźnem, oraz gęstniejącą sieć ścieżek rowerowych. W ankiecie wzięło udział mieszkańców Gdańska, oraz po osób z Gdyni i z Sopotu.
Hewelianum poświęcone fizyce i astronomii. Zwiedzający, przede wszystkim młodzież szkolna, mogą na własne oczy zobaczyć jak przebiegają różne zjawiska fizyczne i samemu wziąć w tym czynny udział. W drugim etapie przewidziane jest zagospodarowanie całego obszaru fortyfikacji, oraz zainstalowanie kolejki linowej, która połączy dworce ze szczytem Góry Gradowej. (as)
fot. Wojtek Jakubowski / KFP
grudnia przejdzie do historii Gdańska jako dzień wyjątkowy. Na placu budowy stadionu Baltic Arena pojawili się robotnicy, spychacze, koparki, ciężarówki i… dziennikarze. Budowę osobiście zainaugurował prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. – To wielki dzień dla Gdańska – powiedział. – Rozpoczynamy realizację wspaniałej inwestycji, niezmiernie ważnej dla całego regionu. Oprócz prezydenta Gdańska obecni byli też jego zastępcy, szef gabinetu premiera Sławomir Nowak, marszałek województwa Jan Kozłowski, wojewoda Roman Zaborowski oraz przedstawiciele wykonawcy – firmy WAKOZ. Przyszli
Powitanie noblistów XIV Dalajlamy i Lecha Wałęsy.
fot. Jerzy Pinkas / www.gdansk.pl
Budowa Baltic Areny rozpoczęta
fot. Maciej Kosycarz / KFP
T
ylu możnych tego świata Polska nie widziała chyba od czasów króla Kazimierza Wielkiego i słynnej uczty u Wierzynka. Uroczystości na cześć gdańskiego noblisty trwały trzy dni. Wzięło w nich udział przeszło tysiąc gości, w tym 17 państwowych delegacji i młodzież z 44 krajów. Zabrakło jedynie braci Kaczyńskich i posłów PiS. Z okazji rocznicy przyznania Lechowi Wałęsie Pokojowej Nagrody Nobla do Gdańska przybyli m.in.: prezydent Francji Nikolas Sarkozy, sekretarz generalny Rady Europy Terry Davis, przewodniczący Komisji Europejskiej José Manuel Barroso, duchowy przywódca Tybetu – XIV Dalajlama, były prezydent RPA Fredrik Willem de Klerk, były premier Hiszpanii José María Aznar, premierzy państw Grupy Wyszehradzkiej, Krajów Bałkańskich, Bułgarii i Rumunii. A także nobliści: irańska prawniczka Shirin Ebadi i obrońca praw człowieka z Argentyny Adolfo Maria Pérez Esquivel. Zaplanowane na dwa dni obchody, przeciągnęły się do trzech – trwały od piątku grudnia, do niedzieli. Głównym ośrodkiem, w którym gromadzili się ich uczestnicy, był gmach Filharmonii Bałtyckiej na Ołowiance. Uro-
i cenieni
fot. Krzysztof Mystkowski / KFP
Konrad Franke
cja klimatyczna, która miała miejsce w Dworze Artusa. Sobotnie uroczystości zakończył koncert w wykonaniu tria w składzie Leszek Możdżer, Lars Danielsson i Zohar Fresco. Zainteresowanie tym punktem programu było tak ogromne, że niektórzy z zaproszonych gości musieli siedzieć na schodach, a spóźnialskich ochrona w ogóle nie wpuściła. Mieszane uczucia wzbudził też wybór laureata Nagrody Lecha Wałęsy. Nagroda ta ma być przyznawana rok rocznie i składa się z dyplomu, ozdobnej plakietki, oraz czeku na sto tysięcy euro (fundatorem jest Bank Polski S.A.). Pierwszym jej laureatem został król Arabii Saudyjskiej Abdullah bin Abdulaziz Al Saud. Został on nagrodzony za działalność dobroczynną, oraz zasługi na rzecz dialogu międzyreligijnego. Przy całym szacunku dla monarchy, trudno uznać kraj, którym rządzi za demokratyczny i przyjazny wyznawcom religii innej, niż islam. Ostatnim akcentem wałęsowskiego jubileuszu była uroczysta msza w Bazylice Mariackiej, w niedzielę grudnia. Celebrował ją nuncjusz apostolski w Polsce arcybiskup Józef Kowalczyk, obecni byli poprzedni i aktualny duszpasterz gdański: arcybiskup Tadeusz Gocłowski i Sławoj Leszek Głódź, oraz metropolita gnieźnieński, arcybiskup Henryk Muszyński. Budżet obchodów wyniósł blisko mln zł. Fundusze zdobył od sponsorów Instytut Wałęsy.
28 listopada w dawnym zespole fortyfikacyjnym na gdańskim Grodzisku otwarte zostało naukowe Centrum Hewelianum. W Centrum będzie można obserwować różne zjawiska fizyczne, chemiczne, astronomiczne.
Tramwajem do Sobieszewa Już w lipcu roku centrum Gdańska i wyspę Sobieszewską połączą tramwaje. Z tym, że będą to tramwaje wodne. Wypływać będą one z przystani przy Długim Pobrzeżu i poprzez kanały portowe, Zatokę Gdańską i Wisłę Śmiałą dotrą do Sobieszewa. Końcowy przystanek, będzie usytuowany w pobliżu hotelu
Renusz i mostu pontonowego. -kilometrową trasę „tramwaj” pokona w ciągu minut. Bilety normalne mają kosztować złotych, ulgowe – złotych. W ciągu wakacji statki będą kursowały przez cały tydzień – przewidziano trzy rejsy dziennie. W najbliższych latach władze Gdańska planują także uruchomienie dwóch śródlądowych dróg wodnych, do Sobieszewa i Świbna. (as)
Nr 12(33) 15 grudzień 2008 – 14 styczeń 2009
5
6 Sopot
www.riviera24.pl
Z Pawłem Orłowskim, wiceprezydentem Sopotu rozmawiamy o wsparciu dla potrzebujących rodzin, programach aktywizacyjnych dla bezrobotnych i nowym sopockim Centrum Seniora.
W trosce o sopocian Sopot jest bez wątpienia najpopularniejszym kurortem w Polsce. Latem zjeżdżają się tu setki tysięcy gości – możni tego świata, artyści, biznesmeni. Sopot to jednak przede wszystkim jego mieszkańcy. Okres świąt Bożego Narodzenia to czas refleksji nad ludzkim losem, ludzką kondycją. To także czas szczególnej troski o ludzi starszych, samotnych i potrzebujących. Panie Prezydencie, w jaki sposób Urząd Miasta Sopotu wspiera takie osoby? O mieszkańcach potrzebujących wsparcia należy myśleć przez cały rok, nie tylko w okresie świątecznym. Można jednak powiedzieć, że w tym „wyjątkowym” czasie podejmujemy szereg dodatkowych działań integrujących, na przykład organizujemy spotkania wigilijne, mikołajki, czy spotkania opłatkowe. grudnia na ul. Bohaterów Monte Cassino wraz z jedną z sopockich restauracji zorganizowaliśmy imprezę świąteczną dla osób samotnych i potrzebujących. Dzień wcześniej w Sali Herbowej Urzędu Miasta odbyło się świąteczne spotkanie, w którym wzięło udział ponad stu sopockich seniorów, podopiecznych Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i uczestników Klubu Seniora. grudnia razem z Caritas obchodzimy Wigilię. Podobno sopocki MOPS na tle innych ośrodków w kraju wypada niezwykle korzystnie… Podobno… (śmiech). Ale poważnie… Jest tak rzeczywiście. Oprócz klasycznej, socjalnej działalności, jaką zajmują się wszystkie instytucje pomocy społecznej
A więc dajecie wędkę, a nie rybę na talerzu… Tak jest. Trzeba stwarzać ludziom możliwość powrotu z pozycji wykluczenia czy też stanu, który zagraża wykluczeniem do normalnego funkcjonowania, a nie podtrzymywać ten stan – to byłoby bardzo krótkowzroczne. Nie oznacza to oczywiście, że odchodzimy od działalności polegającej na wypłacie zasiłków. Po prostu trzeba zaproponować, wtedy kiedy jest to możliwe, coś więcej – indywidualną pomoc, która da szansę na życie bez potrzeby pobierania zasiłku. O tym, że obrany kierunek jest właściwy, najlepiej świadczy fakt, iż liczba sopocian korzystających z podstawowej metody wsparcia systematycznie spada. Tendencja spadkowa utrzymuje się pomimo podwyższenia kryterium dochodowego, uprawniającego do świadczeń socjalnych. Dzięki jednej z uchwał Rady Miasta nawet lepiej uposażeni niż mieszkańcy innych miast sopocianie, mają nadal możliwość ubiegania się o pokrycie kosztów leków lub ogrzewania mieszkania. Innowacyjność sopockiej pomocy społecznej wyraża się również wprowadzaniem szeregu programów aktywizujących skierowanych do różnych grup osób potrzebujących.
Wraz z wieloma organizacjami pozarządowymi wdrażamy specjalne programy dla seniorów, dla dzieci i rodzin z dysfunkcjami, czy też dla bezdomnych i bezrobotnych. Przykładem programu kierowanego do tej ostatniej grupy są prace społeczno-użyteczne. Jakie działania Miasto kieruje do rodzin dysfunkcyjnych i do dzieci osieroconych? Aby pomoc społeczna była rzeczywiście skuteczna, współpracę z klientami MOPS należy jak najbardziej indywidualizować. Jeśli tylko jest to możliwe, z rodzinami korzystającymi z pomocy z powodu ubóstwa i bezradności w sprawach opiekuńczo-wychowawczych zawierane są tzw. kontrakty socjalne. Sopot jest jednym z pierwszych miast w Polsce, gdzie taki model został zastosowany. W ubiegłych latach kontrakty podpisało około sopockich rodzin. Największą satysfakcją jest dla mnie fakt, że część z tych rodzin usamodzielniło się już i nie potrzebuje wsparcia ze strony pomocy społecznej.
Co Miasto proponuje seniorom? Z jednej strony skupiamy się na doskonaleniu usług opiekuńczych wobec osób, które takiej usługi wymagają. Z drugiej zachęcamy oczywiście naszych seniorów do różnego rodzaju aktywności. Niestety nie wszyscy mogą, najczęściej ze względów zdrowotnych, z nich korzystać. Jest jednak ogromna grupa starszych sopocian, którzy biorą udział, np. w zajęciach organizowanych przez Uniwersytet Trzeciego Wieku. Władze Miasta mają świadomość, że sopockie społeczeństwo jest coraz starsze. W związku z tym stopniowo zwiększamy wydatki z budżetu Miasta na działania skierowane do seniorów. Tworzymy program „Tęczowa Jesień”, polegający na doskonaleniu usług świadczonych na rzecz ludzi w po-
fot. Krzysztof M. Załuski
Krzysztof M. Załuski
Kolejnym ważnym projektem realizowanym w Sopocie jest „Asystent Rodziny”. Kilkadziesiąt rodzin i dzieci jest otoczona opieką. Wiele z nich nie trafiło do systemu opieki zastępczej i pozostało w środowisku rodzinnym dzięki wspierającym rodzinę działaniom tych właśnie asystentek i pracowników socjalnych. Jeśli chodzi o dzieci, to należy zrobić wszystko, aby nie powielały złych wzorców. Problemy przenoszone są jednak z pokolenia na pokolenie i czasem są one tak poważne, że istnieje konieczność objęcia dziecka opieką zastępczą. Dlatego konsekwentnie rozwijamy system rodzin zastępczych, które zapewniają dziecku opiekę najbardziej zbliżoną do rodziny naturalnej. Z opieki rodzin zastępczych korzysta obecnie niemal sopockich dzieci. Rodzinom zastępczym staramy się pomagać również poprzez szkolenia, kursy, spotkania z psychologami, pedagogami i terapeutami.
w Polsce, a więc wsparciem finansowym i rzeczowym, my staramy się przede wszystkim aktywizować osoby potrzebujące tudzież wykluczone ze społeczeństwa. Celem takiej polityki jest, np. pomoc w powrocie na rynek pracy, ale także nauka samodzielnego rozwiązywania problemów w zakresie funkcjonowania rodziny. Jestem przekonany, że nowocześnie pojmowana pomoc społeczna powinna się kierować właśnie takimi priorytetami. Paweł Orłowski, od grudnia 2006 roku wiceprezydent Sopotu. Z wykształcenia prawnik. Z zamiłowania żeglarz i pasjonat filmu, ma 32 lata, żonaty.
deszłym wieku. Badając potrzeby tych osób zauważyliśmy, że jednym z największych ich problemów jest samotność. Aby ją łagodzić organizujemy zajęcia w Dziennym Domu Pomocy Społecznej. Również wydarzenia kulturalne planujemy pod kątem zainteresowań tej grupy naszych mieszkańców. Będziemy chcieli dać im także możliwość korzystania z poradnictwa psychologicznego i prawnego w miejscu zamieszkania. Postaramy się też w większej mierze angażować wolontariuszy do tych form pomocy. Razem z miastami-partnerami z Włoch, Węgier, Niemiec i Słowenii będziemy uczestniczyć w programie „Ouality Ageing in an Urban Environment”. Priorytetami w tym projekcie są dla Sopotu m.in.: likwidacja barier, aktywizacja zawodowa oraz usługi opiekuńcze i medyczne. Udział w programie umożliwi nam m.in. stworzenie mapy barier architektonicznych w naszym mieście, które stanowią problem dla osób starszych, niepełnosprawnych, ale także dla matek z małymi dziećmi. W oparciu o tę mapę wycenimy koszty likwidacji barier i sukcesywnie będziemy eliminować istniejące utrudnienia. Planujemy także w ramach projektu szeroką kampanię społeczną na temat miasta przyjaznego osobom starszym i niepełnosprawnym oraz aktywizację, w tym zawodową tej grupy mieszkańców. Projekt zakłada także wykonanie jednej modelowej inwestycji miejskiej likwidującej bariery architektoniczne. Projekt zyskał już akceptację i właśnie rozpoczynamy jego realizację. Dofinansowanie unijne wyniesie tys. euro. Wkład własny Sopotu to ok. tys. euro. Cały projekt jest odpowiedzią na ogólnoeuropejską sytuację demo-
graficzną. Odsetek ludzi starszych, nieaktywnych zawodowo będzie coraz wyższy i już teraz należy podjąć działania, które umożliwią naszym seniorom jak najbardziej aktywny udział w życiu społeczności lokalnej. Jest to także zgodne z ideą solidarności pokoleń, która zakłada współpracę wszystkich grup pokoleniowych, bez wykluczania kogokolwiek z życia społecznego. Niezwykle ważną inicjatywą dla starszych sopocian jest również rozpoczęcie budowy sopockiego Centrum Aktywności Seniora. Nie będzie to, tylko i wyłącznie, tradycyjny dom seniora, lecz – jak sama nazwa wskazuje – Centrum Aktywności. W skład Centrum wchodzić będzie Dom Pomocy Społecznej, w którym na stałe będą przebywać osoby starsze wymagające stałej opieki, oraz Dom Dzienny i ośrodek rehabilitacyjny. Centrum otoczą tereny rekreacyjne, dostępne dla wszystkich sopockich seniorów oraz społeczności lokalnej. Centrum będzie urzeczywistniać ideę łączenia pokoleń i udziału osób starszych w życiu społeczności lokalnej. Pierwsi seniorzy będą mogli w nim zamieszkać jesienią roku. Za kilka dni Święta… Spędzi je Pan w domu? Tak, z rodziną, żoną, z najbliższymi. Myślę, że taka forma spędzania Świąt jest najlepsza. Dlatego chciałbym życzyć Czytelnikom Riviery i wszystkim Mieszkańcom Sopotu, aby dane im było zasiąść do tradycyjnej kolacji wigilijnej w gronie najbliższych. Życzę wszystkim również wytchnienia od spraw codziennych, okazji do spotkań w gronie przyjaciół i rodziny, a w nadchodzącym roku realizacji zamierzeń prywatnych i zawodowych.
Sopot. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej uhonorowany
Srebrne Drzewka rozdane
O
bchodzony corocznie 21 listopada Dzień Pracownika Socjalnego, jest wielkim świętem wszystkich pracowników systemu pomocy społecznej. Uhonorowane przez Marszałka Województwa Pomorskiego osoby stanowią wzór profesjonalizmu i innowacyjności w środowisku zawodowym. W tym roku wśród wyróżnionych znaleźli się: Gabriela Jóskowska – kierownik GOPS w Chmielnie, Anna Jarosz – dyrektor MOPS w Sopocie, Halina
Z okazji Dnia Pracownika Socjalnego Marszałek Województwa Pomorskiego, Jan Kozłowski wręczył nagrody „Srebrnego Drzewka”. Jedno z nich, w uznaniu za wybitne i nowatorskie osiągnięcia w dziedzinie pomocy społecznej otrzymała dyrektor MOPS w Sopocie, p. Anna Jarosz. Mrozik – dyrektor PCPR w Słupsku, Beata Pasek pracownik socjalny w GOPS Ostaszewo, Elżbieta Brzezińska – pedagog w MOPS Rumia oraz Grażyna Sochacka – Prezes Stowarzyszenia na rzecz Bezdomnych Dom Modlitwy AGAPE. Dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Sopocie, p. Anna Jarosz od wielu lat promuje aktywne formy pracy socjalnej. Działania sopockiego
Ośrodka cechuje indywidualne podejście do podopiecznych oraz aktywizacja prowadząca do usamodzielnienia osób objętych opieką. Sopocki MOPS jako jeden z pierwszych, w ramach autorskiego, pilotażowego projektu socjalnego, rozpoczął w roku pracę metodą kontraktu socjalnego zawieranego z klientem pomocy społecznej. Dzisiaj kontrakt socjalny, stale doskonalony i dostosowywany do in-
dywidualnych potrzeb poszczególnych osób, jest standardowym narzędziem pracy socjalnej. Skutecznie realizowany wpływa nie tylko na poprawę sytuacji życiowej podopiecznych MOPS, lecz także skłania ich do aktywności. Od roku sopocki MOPS realizuje również pionierski, autorski projekt Działu Pracy Socjalnej – „Asystent rodziny”. Polega on na codziennym asystowaniu rodzinom,
fot. materiały MOPS
Karolina M. Zadorowska
Dyrektor MOPS w Sopocie, p. Anna Jarosz, odbiera nagrodę z rąk Marszałka Województwa Pomorskiego, Jana Kozłowskiego.
mającym trudności w sprawach opiekuńczo-wychowawczych. Projekt ten został doceniony i nagrodzony w r. przez
Ministra Pracy i Polityki Społecznej. Kolejną ważną inicjatywą sopockiej placówki, rozwijaną z powodzeniem od r. jest tzw. mieszkanie treningowe, w którym osoby niepełnosprawne intelektualnie pobierają naukę samodzielności. Na uwagę zasługuje również działalność społeczna p. Anny Jarosz. Dyrektor sopockiego MOPS, jako przewodnicząca Pomorskiego Forum Pomocy Społecznej przy Pomorskim Centrum Samorządu Terytorialnego, z powodzeniem integruje środowisko związane z pomocą społeczną. Forum skupia osób – dyrektorów i kierowników ośrodków pomocy społecznej oraz powiatowych centrów pomocy rodzinie z Województwa Pomorskiego. Comiesięczne spotkaniach PFPS są doskonałym miejsce do prezentacji osiągnięć sopockiego MOPS-u.
Gdańsk 7
Nr 12(33) 15 grudzień 2008 – 14 styczeń 2009
Gdańsk. Festiwal Światła – interesująca propozycja na zimowe wieczory
Grudniowe sacrum i profanum nad Motławą
im zdjęcia, stanowiące temat aktualnej wystawy.
Wigilia Tradycyjnie, już od kilku lat, w niedzielę poprzedzającą święta Bożego Narodzenia organizowana jest na Długim Targu Gdańska Wigilia. W tym roku odbędzie się ona grudnia przy symbolicznym wigilijnym stole ustawionym obok Gdańskiej Choinki, mieszkańcy miasta będą mogli przekazać sobie życzenia, oraz wysłuchać życzeń składanych im przez przedstawicieli władz i Kościoła. Wszyscy obecni otrzymają zimne ognie z logo „Gdańsk ESK ”, które zostaną zapalone jako gest poparcia dla Festiwalu Gdańskiego Miesiąca Światła.
Koncert w synagodze Również w niedzielę grudnia w synagodze przy ulicy Partyzantów we Wrzeszczu rozpo-
Galeria Miejska
I koncert sylwestrowy Festiwal Światła zakończy się koncertem sylwestrowym na Targu Węglowym. Przewidziana jest wspólna zabawa, pokazy ogni sztucznych, wspólne wydzwanianie Nowego Roku przez mieszkańców miasta. Wyjątkową atrakcją mają się stać podniebne lampiony wykonane z papieru ryżowego i osadzone na bambusach. Umieszczone we wnętrzu konstrukcji palniki będą podgrzewały powietrze. Sprawi to, iż lampiony uniosą się wysoko i będą latały aż do wyczerpania się paliwa w palnikach.
Wernisaż wystawy Sławomira Lipnickiego nosi nazwę „Falstart Gdańskiej Galerii Miejskiej”.
Gdańska Galeria została powołana uchwałą Rady Miasta z dnia października roku. Będzie się składała z trzech placówek usytuowanych na terenie Głównego Miasta. Dwie z nich: Galeria Rzeźby i Galeria Malarstwa mają promować zarówno artystów miejscowych, jak również żyjących i tworzących w innych częściach kraju, bądź zagranicą. Trzecia placówka zostanie poświęcona Günterowi Grassowi. Będą w niej zgromadzone dzieła podarowane Gdańskowi przez niemieckiego noblistę. Znajdzie się tam także maleńka księgarnia, wraz z czytelnią. Gdańska Galeria Miejska rozpocznie działalność z początkiem przyszłego roku, stąd słowo „falstart” w zapowiedzi nostalgiczno-fotograficznej wystawy Lipnickiego „Rekonstrukcje/Odzyskiwanie Pamięci”.
Włączyli się studenci W „Festiwal Światła” czynnie włączyli się studenci z Akademickiego Centrum Kultury Uniwersytetu Gdańskiego. W dniach - grudnia w Modelarni na terenie Stoczni Gdańskiej, oraz
w klubie „Wysepka” odbyły się liczne imprezy poetyckie, muzyczne, konkursy, wystawy, happeningi świetlne. Swoje występy studenci nazwali Festiwalem Wolnego Miasta Gdańska i była to kolejna edycja cyklu imprez, głównie literackich, których inauguracja nastąpiła przed sześciu laty, w roku . Użycie nazwy „Wolne Miasto” nie miało oczywiście podtekstu politycznego, który by nawiązywał do niezbyt fortunnego tworu Traktatu Wersalskiego z roku . Słowa te mają podkreślić wolną, niczym nieskrępowaną inwencję twórczą.
Uśmiechnięta fotograficzka Outdoorową wystawę fotografii „Uśmiech światła” zaprezentuje Elżbieta Dzikowska. Przez dwa tygodnie, od do grudnia br. na Rondzie Sobieskiego można oglądać zdjęcia, których tematem jest uśmiech. Autorka przyznaje, że w ten sposób chciałaby zainspirować uśmiechem wszystkich Polaków. W swoich wędrówkach po świecie szukała ona ludzi optymistycznych, pogodnych i… robiła
fot. Rafal Lasota / KFP
Festiwal Światła został zainaugurowany grudnia zapaleniem lampek na gigantycznej choince – tradycyjnym darze partnerskiego miasta Kalmar. Tradycyjnie też potężne drzewko stanęło na Długim Targu, opodal fontanny Neptuna. Tego wieczora na Motławę wpłynął jacht ze świętym Mikołajem na pokładzie. Przybysza z dalekiej północy powitał prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, w chwilę później świąteczne drzewo rozbłysnęło tysiącami światełek. Po wręczeniu nagród laureatom konkursu na ozdoby Gdańskiej Choinki odbyła się część artystyczna, w której Lwowski Teatr
Kolejną imprezą festiwalową jest konkurs zorganizowany pod auspicjami Rady Miasta „Gdańsk światłem malowany”. Ma on promować świąteczny wygląd sklepów, biur, urzędów, przedsiębiorstw, posesji prywatnych, których wystrój stwarza wyjątkowy klimat estetyczny czasu poprzedzającego Boże Narodzenie. Uczestnicy konkursu zostaną obdarowani eleganckimi lampami z logo: „Gdańsk kandydat do tytułu Europejska Stolica Kultury ”. Swoje oceny najładniej udekorowanego światłami budynku można nadsyłać na adres Rady Miasta Gdańska, Wały Jagiellońskie , -, Gdańska, z dopiskiem „Świąteczne malowanie światłem” lub mailem konkurs@ gdansk.gda.pl najpóźniej do dnia grudnia r. Ogłoszenie wyników i wręczenie nagród nastąpi w święto Trzech Króli, stycznia roku.
fot. Maciej Kosycarz / KFP
Przybył Mikołaj
Światłem malowany
cznie się żydowskie. „Święto Świateł Chanuka”. Nawiązuje ono do powstania pod wodzą Judy Machabeusza, i legendy, według której w świątyni jerozolimskiej niewielka ilość czystej rytualnie oliwy w cudowny sposób paliła się przez osiem dni. Na pamiątkę tego wydarzenia Chanuka również trwa osiem dni i polega na zapalaniu codziennie kolejnych lampek oliwnych lub świecy, od jednej do ośmiu. Z okazji tego święta Gmina Żydowska postanowiła zorganizować w tym dniu uroczysty koncert, inspirowanych kulturą żydowską, którego gwiazdą ma być saksofonista Mikołaj Trzaska.
fot. Krzysztof Mystkowski / KFP
S
acrum i profanum, to sfera świętości i jej przeciwieństwo – sfera codziennej działalności człowieka. Według pomysłodawców Festiwalu pierwszy termin to obrzędy różnych religii związane ze światłem, czy to katolickie roraty, protestancki Dzień Świętej Łucji, czy też żydowska Chanuka. Profanum zaś to oświetlenie przestrzeni miejskiej w ponure zimowe dni. Bo festiwal, pomyślany jako impreza coroczna, będzie się odbywał zawsze w miesiącu, kiedy dzień jest najkrótszy – w grudniu.
fot. Krzysztof M. Załuski
Andrzej Stanisławski
Gdańsk jest atrakcyjnym miastem nie tylko w sezonie letnim. W miesiącach zimowych można tu równie w ciekawy sposób spędzić czas – przekonują organizatorzy grudniowego Festiwalu Światła. Ideą przewodnią Festiwalu jest światło widziane na dwóch płaszczyznach, jako sacrum i jako profanum. Imprezy festiwalowe mają także przygotować mieszkańców Gdańska do nadejścia Nowego Roku – roku wyjątkowego: roku obchodów Aktywnego Obywatelstwa i kandydatury Metropolii Gdańskiej do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016.
Woskresinnia wystąpił ze spektaklem „Sen o Mikołaju”. W tym roku miało również wyjątkowe wydarzenie, jakim było niewątpliwie malowanie bombek przez noblistów i gości konferencji Instytutu Lecha Wałęsy – „Solidarność dla Przyszłości”.
W ramach Gdańskiego Miesiąca Światła odbędą się: 5 grudnia
Gdańska Choinka – zapalenie światełek na choince miejskiej [Plama GAK] 6-31 grudnia Gdańsk Światłem Malowany – konkurs Rady Miasta Gdańska [Rada Miasta Gdańska] 12 grudnia Falstart Światła – wystawa w Gdańskiej Galerii Miejskiej [GGM] 13-14 grudnia Festiwal Kultury Studenckiej – „Wolne Miasto Gdańsk” [Akademickie Centrum Kultury UG Alternator] 15 grudnia Uśmiech Świata – Outdoorowa wystawa fotografii Elżbiety Dzikowskiej [Urząd Miasta Gdańska] 21 grudnia Koncert Kolęd – Miejska Wigilia [Plama GAK] 21 grudnia Koncert Muzyki przy okazji żydowskiego święta Chanuka [Gmina Żydowska] 31 grudnia Odpalenie logo ESK 2016 – Sylwester Miejski [Scena Muzyczna Gdańsk GAK]
8 felieton
porady
My tu gadu gadu a…
CBA na tropie Yeti
Krzysztof M. Załuski
C
ałkiem niedawno funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego zakończyli kontrolę sopockiego ratusza. Szukali, szukali i… o zgrozo, niczego nie znaleźli. A przynajmniej nic takiego nie wpadło im w ręce, co mogłoby wzbudzić niepokój zdrowo myślącego człowieka. Pozyskane znaleziska wzbudziły jednak zainteresowanie Mariusza Kamińskiego, i to na tyle duże, że postanowił dalej drążyć dziurę w całym – w końcu nie tylko agenci CBA wiedzą, że jak się dobrze podrąży, to prawda sama wytryśnie niczym ropa w Krzywopłotach pod Karlinem. Nic więc dziwnego, że miłujący ponad wszystko prawo i sprawiedliwość Kamiński sporządził raport pokontrolny, w którym wytknął prezydentowi Karnowskiemu 13 nieprawidłowości, w tym dwie brutalne zbrodnie: wycięcie drzew przy Monciaku bez zgody Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków oraz rozebranie gustowne-
go pawilonu handlowego przy ul. Powstańców Warszawskich, pomimo braku sprzeciwu właścicieli obiektu. Podobno prezydent Sopotu, porażony merytorycznością protokołu, zasłabł i nie był w stanie podpisać jego odbioru. Na szczęście murem stanęli za nim sopoccy radni, którzy do ministra sprawiedliwości wysłali protest przeciwko metodom, jakimi CBA prowadzi kontrolę lokalnych inwestycji. Nim minister zdążył zareagować, zareagowała Prokuratura Krajowa i postawiła zarzuty najpierw miejskiej konserwator zabytków, a następnie skarbnikowi i kierowcy prezydenta. Wojciech Z. i Jarosław S. podejrzewani są o ustawienie przetargu na urzędowego Volkswagena Passata, co rzeczywiście może być podejrzane, zwłaszcza, że pozbawiony motoryzacyjnych fanaberii szef CBA, zadawala się rozklekotaną Toyotą Corollą. Parę dni temu prokuratura zwróciła się także do Biura Rady Miasta Sopotu o dostarczenie nazwisk, adresów i numerów telefonów wszystkich sopockich rajców, zasiadających w Radzie przez ostatnie lat – w sumie około setki osób. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie z kół zbliżonych do ratuszowej toalety, na serię wielogodzinnych przesłuchań szykuje się także babcia klozetowa, zatrudniona w jednym z miejskich szaletów. Staruszka obawia się, że pod jej adresem padną zarzuty
samowolnego montażu pisuarów (zbyt wysoko), bez uprzednich konsultacji z kompetentnymi organami władzy. Nie wykluczone również, że gruntownej kontroli poddane zostaną szwajcarskie konta spadkobierców właściciela wagi osobowej, stojącej niegdyś na Monciaku oraz, że dojdzie do spektakularnego zatrzymania ulicznego grajka, wykonującego ponoć antypisowskie kawałki. Tak może być, choć nie musi, bo prokurator zastrzega, że śledztwo dotyczące powstającego Centrum Sopotu dopiero się rozpoczęło, a prowadzone czynności mają jedynie wyjaśnić, czy w ogóle doszło do popełnienia przestępstwa. I za to należy cenić pana prokuratora i CBA. Ustalenie wszak „stanu faktycznego”, to rzecz równie istotna, jak ustalenie ponad wszelką wątpliwość, czy wielbłąd jest rzeczywiście wielbłądem. Bo przecież przy piętnastej z rzędu kontroli mógłby okazać się przypadkiem potworem z Loch Ness, lub himalajskim Yeti. Problem jedynie w tym, że ustalając „stan faktyczny” urzędnicy państwa trwonią własny czas za nasze pieniądze, co podatnikom nie powinno być już całkiem obojętne… I jeszcze jedno – ropy w Karlinie szukano w epoce, kiedy społeczeństwo było „ciemnym ludem pracującym”, który niewiele miał do powiedzenia. Czasy te jednak już dawno minęły. Wygląda jednak na to, że do niektórych funkcjonariuszy IV RP ten fakt jeszcze nie dotarł.
Noworoczny Konkurs dla Czytelników miesięcznika „Riviera” Kosmetyczny Instytut Dr Irena Eris w Sopocie przygotował specjalny świąteczno-noworoczny konkurs dla Czytelników naszej gazety.
www.riviera24.pl
Flügger radzi Nowoczesne środki myjąco-czyszczące
F
lügger to nie tylko doskonałe farby i tapety, ale również produkty do czyszczenia. To cała rodzina środków o nazwie Fluren. Przeznaczone są one nie tylko do sprzątania po remoncie, lecz także do utrzymania czystości na co dzień oraz przygotowania podłoża przed malowaniem i lakierowaniem. Większość produktów występuje w postaci koncentratu (płyn do przygotowania roztworu) oraz sprayu – pianki gotowej do użycia. Każdy produkt z rodziny Fluren ma swoje szczególne zastosowanie: Fluren Zalecany jest do gruntownego i okresowego mycia
malowanych lub lakierowanych powierzchni, PCV, płytek ceramicznych, emaliowanych. Zapewnia doskonały efekt czyszczący przy małym zużyciu środka. Po myciu nie zostawia smug, jak po mydle. Ulega biodegradacji. Fluren Służy do usuwania osadu wapiennego, rdzy i mydła w wilgotnych pomieszczeniach, włącznie z myciem i dezynfekcją stalowych zlewozmywaków, instalacji sanitarnych, wc, kabin prysznicowych oraz okresowego czyszczenia złączy, płytek, itp Fluren W szczególności zalecany do mycia podłóg z kamienia i klinkieru, linoleum, gumy, malowanych i lakierowanych powierzch-
ni. Do trudno usuwalnych plam, do ubrań roboczych i mycia narzędzi malarskich. Fluren Usuwa wosk, tłuszcz, mydło, sadzę, smołę nikotynową. Gruntownie myje powierzchnie malowane, winylowe i betonowe, np. przed kolejnym malowaniem. Fluren Usuwa porosty ze ścian, powierzchni betonowych, płyt elewacyjnych, szyldów, płotów, drzwi i dachówek, gdzie wilgoć przyczyniła się do powstania mikroorganizmów i brudu. Można stosować również we wnętrzu, np. w łazienkach. Więcej informacji na www.flugger.pl
„Wygnanie z Arkadii” Stanisława Załuskiego to książka o ostatnich latach polskiego dworu, o likwidacji ziemiaństwa jako warstwy społecznej, która przez prawie tysiąc lat odgrywała dominującą rolę w życiu kraju. W formie wspomnieniowo-anegdotycznej autor opowiada o zwyczajach, zaletach i przywarach tego środowiska w okresie przedwojennym. Następnie przechodzi do okupacji niemieckiej, aby zakończyć opowieść dramatycznym zderzeniem ziemiaństwa z zalewająca Polskę nawałą sowiecką i zadekretowaną przez Stalina reformą rolną. Książkę można nabyć w sopockim Krzywym Domku w księgarni Książka Dla Ciebie lub zamówić telefonicznie pod nr. 0501 495 553. Cena 35 złotych.
Pytanie konkursowe: Jak nazywa się seria kosmetyków dostępnych do zakupu na receptę wyłącznie w Kosmetycznych Instytutach Dr Irena Eris?
„FOT. KOSYCARZ – NIEZWYKŁE ZWYKŁE ZDJĘCIA CZĘŚĆ III”
A. Fortessimo B. Prosystem Home Care C. Pharmaceris Odpowiedź należy przesłać na numer telefonu: pierwsze osoby, które w dniu grudnia r. w samo południe wyślą smsa z prawidłową odpowiedzią (do wyboru: A, B lub C) otrzymają w nagrodę zaproszenie na zabieg Żurawinowa Harmonia z masażem. kolejne osoby, które w tego samego dnia po godzinie . wyślą sms-a z prawidłową odpowiedzią (do wyboru: A, B lub C.) otrzymają zaproszenia na bezpłatny firmowy masaż twarzy.
Autorzy wszystkich sms-ów z poprawną odpowiedzią otrzymają zaproszenia na bezpłatną diagnozę skóry. Dodatkowo – wszystkie nagrodzone osoby, które skorzystają z zaproszeń i jednocześnie w dniu wizyty zakupią trzy dowolne produkty poleconej im serii, otrzymają w prezencie zmysłowy Peeling żurawi-
nowego Body Fiesta z limitowanej ekskluzywnej serii do pielęgnacji ciała. Zapraszamy do Kosmetycznego Instytut Dr Irena Eris w Sopocie! Kosmetyczny Instytut Dr Irena Eris, Sopot, ul. Grunwaldzka -
Maciej Kosycarz pracował nad trzecią edycją albumu niemal rok. Przekopał setki tysięcy negatywów i zdjęć – zakurzonych, fascynujących, tajemniczych. Wiele z nich było niezarchiwizowanych, pozbawionych jakiegokolwiek opisu. Tysiące godzin spędzone przed ekranem komputera, mrówcza, często niemalże detektywistyczna praca przyniosła jednak efekt – bo oto mamy trzeci już album „Fot. Kosycarz…” – niezwykłą, lecz jakże bliską opowieść o Gdańsku, Sopocie i Gdyni, powojenną historię Trójmiasta „pisaną” obiektywem ojca i syna – Zbigniewa i Macieja Kosycarzy. Zdjęcia: Zbigniew i Maciej Kosycarz Redakcja i opracowanie: Maciej Kosycarz Kosycarz Foto Press / KFP, Gdańsk 2008 ISBN 978-83-913709-5-7 cena detaliczna 59 zł.
kultura 9
Nr 12(33) 15 grudzień 2008 – 14 styczeń 2009
Z Romanem Wojciechowskim, dyrektorem Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Józefa Wybickiego w Sopocie rozmawiamy o sposobach pozyskiwania czytelnika, losie tradycyjnej książki i mediatekach.
Brokerzy kultury i informacji Całkiem niedawno za zajęcie II miejsca w konkursie na najbardziej aktywną bibliotekę, Miejska Biblioteka Publiczna w Sopocie uhonorowana została tytułem Mistrza Promocji Czytania. Co było premiowane w tym konkursie? Konkurs zorganizowała Polska Izba Książki, co już przez wzgląd na prestiż tej instytucji uczyniło go ogromnie dla nas ważnym. Premiowane były stałe działania wzbogacające tradycyjną ofertę biblioteki, działania całoroczne adresowane do szerokiej grupy odbiorców. Istotne były również działania marketingowe i reklamowe instytucji oraz umiejętność udokumentowania tych działań. Dodatkowo zostaliśmy pochwaleni za imprezy adresowane do dzieci. Tytuł Mistrz Promocji Czytania to dla nas ogromne wyróżnienie. Do jakich odbiorców skierowana jest oferta sopockiej Biblioteki? Staramy się kierować naszą ofertę do wszystkich. I do najmłodszych, dla których powstał teatrzyk lalkowy „Pacynka”, i do
fot. archiwum
Karolina Wesołowska
dorosłych, którzy mogą uczestniczyć w spotkaniach Dyskusyjnego Klubu Książki i Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Biblioteka poprzez swoją ofertę książkową oraz animację szeregu wydarzeń kulturalnych typu biesiady literackie, konkursy literackie i plastyczne, kursy komputerowe, prelekcje i zajęcia edukacyjne trafia i do przedszkolaka, i do seniora. Z jakimi instytucjami państwo współpracujecie? Na to pytanie, podobnie jak na poprzednie, nie sposób odpowiedzieć w jednym zdaniu. Szkoły i przedszkola oraz sopockie instytucje kultury to zakres podstawowy, a reszta zależy od szeregu po-
dejmowanych działań. Stałym partnerem jest Urząd Miasta Sopotu i Instytut Książki. Ostatnio partnerem stało się Europejskie Centrum „Solidarności”. Warto wspomnieć o zaprzyjaźnionych wydawnictwach, takich jak L&L i Polnord-Oskar, które są nieocenionymi partnerami. Oczywiście tych partnerów jest o wiele więcej… Co oznacza termin aktywna biblioteka? Pojęcie aktywnej biblioteki wiąże się z szeregiem usług kulturalnoedukacyjno-informacyjno-rekreacyjnych, znajdujących się w ofercie instytucji. A sama aktywność wiąże się nie tylko z ofertą, ale i z odbiorem, czyli umiejętną reklamą im-
Literacki Nobel dla Jean-Marie Gustave Le Clézio
prez czy usług, która powoduje, że znajdujemy odbiorców naszych przedsięwzięć. Aktywna biblioteka wyrabia przyjazne nawyki odbiorców, jest miejscem spotkań ludzi i tworzenia kultury w szerokim tych słów znaczeniu. Istnienie takiej aktywnej instytucji jest ważne dla lokalnej społeczności, bowiem jest ona animatorem wydarzeń kulturalnych, edukatorem w zakresie kultury książki, wspomaga ścieżki edukacyjne i stanowi ważne centrum informacji. W bardzo szerokiej perspektywie można ją uznać za segment państwa obywatelskiego i społeczeństwa informacyjnego. Współczesne biblioteki są przygotowane do takiego wyzwania, tworząc nowe wzorce kontaktu z klientami – biblioteki to nie tylko składnice książek, lecz przede wszystkim miejsca, w których ta kultura powstaje – współcześni bibliotekarze są więc brokerami informacji. Jaki jest odsetek mieszkańców Sopotu uczestniczy w imprezach organizowanych przez pańską bibliotekę? Czy zdarzają się też goście spoza Sopotu? Mniej więcej co siódmy sopocianin korzysta z naszej oferty kulturalnej, a co czwarty jest użytkownikiem klasycznych usług bibliotecznych. W zależności od typu imprezy i na-
zwiska gościa lub tematyki, mamy również gości spoza Sopotu. Popularnym elementem są konkursy plastyczne, w których zawsze więcej jest uczestników z głębi Polski niż z Sopotu. W dobie internetu informacja ma bardzo szeroki zasięg. Przykładem niech będzie kameralny spektakl „Słowo Herberta” w wykonaniu Krzysztofa Kolbergera i Roberta Grudnia, który przyciągnął gości z Warszawy, Wrocławia i oczywiście z Gdańska i Gdyni. Czy w dobie nowych technologii tradycyjne biblioteki mają szansę przetrwać? Czy inwazja tych technologii nie wymusi zmian profilu działalności bibliotek? Jak pan to widzi w swojej placówce? Biblioteki walcząc o przetrwanie muszą bezustannie udoskonalać swoje usługi. Sądzę, że w niedługim czasie czeka nas zmiana grupy docelowej, do której adresowana jest nasza oferta. Zmianie ulegnie także charakter nośników, przy pomocy, których tę ofertę upowszechniamy. Poza tradycyjnymi książkami dysponujemy płytami audio, pojawił się format mp i technologia blueray, która odesłała w niebyt format HDDVD… Świat się szybko zmienia i nie należy lekceważyć nowych technologii. Gdybym był ekologiem powiedziałbym, że żywot książki
papierowej musi się skończyć w naszym, dobrze pojętym interesie. Książka już stała się towarem luksusowym i wcale nie jest priorytetem przeciętnego Kowalskiego. Dla przyjemności czyta starsze pokolenie, młodsi wolą gry komputerowe. Rzecz nie w tym, czy książka odejdzie do lamusa… Prawdopodobnie będą istnieć rozmaite formy książki. Papier straci jedynie monopol jako nośnik literatury. Czyli biblioteka zamieni się w mediatekę, czy jest Pan zwolennikiem takich przemian? A czym jest mediateka? Po prostu biblioteką gromadzącą zbiory na różnych nośnikach. Takie zastosowanie nowoczesnych technologii jest już od dawna faktem. Środowisko bibliotekarskie jest dosyć konserwatywne, jeśli chodzi o terminologię. Nie mniej każda współczesna biblioteka posługująca się nowoczesnymi technologiami jest z założenia mediateką. Biblioteka, czy mediateka – to jedynie etykiety… Myślę, że powinniśmy iść w tym kierunku, bo z rzeczywistością nie powinno się dyskutować, tylko starać się ją rozumieć i w miarę swoich możliwości ulepszać, uszlachetniać. Dziękuję panu za rozmowę.
Dwa tysiące osób żegnało znanego trójmiejskiego producenta filmowego, dziennikarza i publicystę
Urania pod wulkanem Adam Kinaszewski nie żyje
T
egorocznym laureatem literackiej nagrody Nobla został Francuz Jean-Marie Gustave Le Clézio. Przyszły noblista urodził się w roku 1940 w Nicei. Stamtąd rodzina Le Clézio przeniosła się do Nigerii, aby w roku 1950 powrócić na stałe do kraju. Już pierwsza, napisana w wieku 23 lat powieść „Le Proces-Verbal” przyniosła pisarzowi rozgłos. W tym czasie Le Clézio jest pod wpływem francuskiej nowej fali, jego mistrzowie to Michel Butor, Georges Perec. W latach 1970 – 1974 pisarz przebywa w Ameryce hiszpańskojęzycznej, głównie w Meksyku. Tam poznaje przyszłą żonę – Maroccan Jemię, którą poślubia w roku 1975. Z tego też okresu pochodzi fascynacja Le Clézio kulturą Indian meksykańskich, która swój najpełniejszy wyraz znalazła w przedostatniej, jak na razie jego książce „Urania”. Podczas lektury „Uranii” automatycznie nasuwa się skojarzenie ze słynną powieścią Malcolma Lowry „Pod wulkanem”. Fabuła obu powieści pozornie nie ma ze sobą nic wspólnego. „Pod wulkanem” to studium człowieka chorego na alkoholizm, „Urania” dotyczy wspólnoty ludzi uciekających od cywilizacji w krainę utopii, do ziemskiego raju,
wszystkie postacie powieści są wyraziste, mocno zarysowane. Akcja wciąga czytelnika, zarazem przybliża kraj fascynujący, a tak mało znany po naszej stronie Atlantyku. Wiedza Le Clézio o Meksyku jest imponująca, „Uranię” warto czytać między innymi dlatego, aby dowiedzieć się czegoś nowego, poznać świat i ludzi tak bardzo odmiennych od nas samych, zarazem bliskich poprzez problemy wspólne dla całej ludzkości. Jest to świetnie napisana, intrygująca książka. Tegoroczny Nobel dostał się chyba we właściwe ręce. Natomiast wydawnictwu PIW należą się brawa za błyskawiczną reakcję. Powieść ukazała się w księgarniach już w kilka tygodni po decyzji Królewskiej Akademii w Sztokholmie.
Jean-Marie Gustave Le Clézio – „Urania”, Państwowy Instytut Wydawniczy , s. , cena . zł
Krzysztof M. Załuski
3
0 listopada br. nad ranem zmarł nagle w swojej pracowni Adam Kinaszewski – postać niezwykle ważna dla pomorskiej kultury, twórca wielu filmów dokumentalnych, autor książek, dziennikarz, kronikarz i rzecznik prasowy „Solidarności”. Przedwczesna śmierć twórcy „Sopot Haiku” i „Gdańska według Lecha Wałęsy” jest dla trójmiejskiego środowiska artystycznego niebywałą stratą i ogromnym szokiem. Adam Kinaszewski urodził się w Krakowie w roku . W dzieciństwie był ministrantem przyszłego papieża Jana Pawła II. Później ukończył Wydział Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego i Studium Realizacji Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej Teatralnej i Telewizyjnej w Łodzi, gdzie uzyskał dyplom reżyserski. Do roku pracował jako dziennikarz prasowy i telewizyjny. Po wprowadzeniu stanu wojennego dostał się na sześć miesięcy do ośrodka internowania w Strzebielinku. Po zwolnieniu został rzecznikiem prasowym podziemnej „Solidarności”. Uczestniczył w strajkach majowych w roku. Potem był redaktorem naczelnym
„Gazety Gdańskiej”, a następnie szefem gdańskiej telewizji. Przez większość dorosłego życia Kinaszewski związany był z Trójmiastem. Tu realizował swoje filmy dokumentalne, pisał i udzielał się społecznie. Parę lat temu założył w Gdańsku własna firmę producencką AK Television Production. Jego najbardziej znane filmy to „Góral w sutannie”, poświęcony ks. prof. Józefowi Tischnerowi, „Lech Wałęsa – bilans dwu dekad” oraz „Sopot Haiku”, będący opowieścią o „słonecznej stronie życia” kurortu (współautor: Piotr Oscar Martin). Kinaszewski jest również autorem wielu cenionych książek. Premiera najnowszej (napisanej wspólnie z Piotrem Adamowiczem i Andrzejem Drzycimskim) „Gdańsk według Lecha Wałęsy”, zaplanowana została na grudnia – w dniu . urodzin autora.
Kinaszewski został pochowany grudnia. W ostatniej drodze zmarłemu towarzyszyło ponad dwa tysiące osób – rodzina, przyjaciele, przedstawiciele świata kultury i sztuki. Mszę w intencji filmowca celebrował abp. Tadeusz Gocłowski, asystowali mu duszpasterz środowisk twórczych ks. Krzysztof Niedałtowski i gdański duszpasterz dziennikarzy ks. Witold Bock. Przybyli również przyjaciele z „Solidarności”, m.in. prezydent Lech Wałęsa, marszałek Senatu Bogdan Borusewicz i prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Ks. Niedałtowski i Lech Wałęsa przypomnieli niezwykłą postać Adama Kinaszewskiego i podziękowali mu za współpracę w najcięższym okresie działalności NSZZ „Solidarność”. Tego samego dnia ciało Adama Kinaszewskiego spoczęło na cmentarzu katolickim w Sopocie.
fot. Krzysztof M. Załuski
Andrzej Stanisławski
gdzie pragnęliby żyć w harmonii i w zgodzie z naturą. Zwornikiem łączącym „Uranię” z „Pod wulkanem” jest Meksyk. Niezwykły, niepowtarzalny, współczesny, zarazem prastary, z jego tradycją, przyrodą, z wulkanami górującymi ponad równiną; Meksyk widziany oczami Europejczyka. Obie powieści dzieli szmat czasu. Akcja „Pod wulkanem” toczy się przed II wojną światową, w okresie narastania faszyzmu, który także tutaj zapuszcza groźne macki. „Urania”, napisana w roku , ukazuje Meksyk doby globalizacji. Analogie są jednak aż nadto oczywiste. Zdaje się, jakby w ciągu kilkudziesięciu lat w tym kraju nic się nie zmieniło, przykładem choćby rozklekotane autobusy w pyle i kurzu przemierzające wyboiste drogi; autobusy pełne indiańskich biedaków. Z tym, że to co dla Lowry’ego stanowiło otoczkę dla ukazania dramatu Konsula i Yvonne, dla Le Clézio staje się sednem rzeczy, oskarżeniem elit – o ile, żerujących na wyzysku nędzarzy, miejscowych „kapitalistów” można zaliczyć do elity. „Urania” nie jest powieścią postmodernistyczną o wszystkim i o niczym. Jest pisana z pasją, z zaangażowaniem człowieka lewicy, dla którego idee Marksa i Engelsa nie są chyba całkowicie spróchniałe. Pisarz sprawnie buduje fabułę,
Adam Kinaszewski na planie swojego ostatniego filmu, dokumentującego prześladowania środowiska gdańskich twórców kultury w okresie stanu wojennego. Jego premiera przewidziana była na 13 grudnia br. Przy stole uczestnicy tamtych wydarzeń – pisarz Stanisław Esden-Tempski i psychiatra dr Kazimierz Kotowicz. 3 lipca 2008 r., Klub Pisarza – Riviera Literacka.
10 Trójmisto czyta
www.riviera24.pl
Opowieść wigilijna
Opowiadanie
Uczulenie
Śmierć na zamówienie
Krzysztof Skiba
Ś
w. Mikołaj udał się do lekarza. Na plecach wyskoczyły mu tajemnicze czerwone plamy. – Roznosząc prezenty dzieciom musze być zdrowy – wyjaśnił Mikołaj. – Nie mogę narażać dzieci na groźbę zakażenia – tłumaczył lekarzowi. Stary, siwiuteńki lekarz przetarł okulary, nałożył słuchawki i kazał się rozebrać św. Mikołajowi. Osłuchał go bardzo dokładnie ze wszystkich stron. Zbadał puls i kazał kaszlnąć. – To nie jest od zimna i nie ma nic wspólnego z przeziębieniem – zawyrokował lekarz. – Serce ma pan jak dzwon, płuca w porządku, gardło zdrowe. Te plamy to jakaś choroba skórna. Musi pan udać się do dermatologa – lekarz bezradnie rozłożył ręce. Mikołaj posmutniał. Chodzenie po lekarzach w okresie przedświątecznym nie było najlepszym pomysłem. Dzieci na całym świe-
cie czekały przecież na prezenty. Święty pożegnał się z lekarzem i szybko wskoczył do swojego białego BMW. Elfy znalazły Mikołajowi najlepszego dermatologa w mieście. Dermatolog miał bardzo dużo pacjentów, ale zgodził się przyjąć Świętego poza kolejką. – To prawdopodobnie skaza białkowa. Jest pan uczulony na mleko, twarożki i serek tylżycki – postawił diagnozę słynny lekarz. Pocieszył Mikołaja, że to nic wielkiego i wystarczy wstrzymać się z jedzeniem wyżej wymienionych produktów i czerwone plamy na plecach same znikną. Święty zastosował się do wszystkich rad dermatologa. Nawet ściany w swoim domu kazał przemalować z białego na niebieski. Niestety mimo rygorystycznego wystrzegania się mleka i twarożków plamy nie znikały. Niektóre z nich zrobiły się nawet większe i powoli zaczynały swędzieć. Zaniepokojone elfy ponownie umówiły Mikołaja na wizytę u dermatologa. Tym razem dermatolog badał Mikołaja bardzo dokładnie. Pobrał próbkę jego skóry i zbadał krew. – To jakiś typ mało znanej i nieprzyjemnej grzybicy – ujawnił dermatolog. Musiał pan nabawić się tego chodząc z prezentami po domach. Przepisze panu specjalną maść. Po wizycie u dermatologa Mikołaj udał się do apteki i wykupił
cały zapas leczniczej maści. Przerażone elfy smarowały Mikołaja maścią dzień i noc. – Już niedługo święta. Musisz pozbyć się tych okropnych plam. Dzieci czekają na prezenty – szeptały mu do ucha smarując jego ciało maścią. Tymczasem plamy wcale nie chciały zniknąć. Im bliżej było do świąt, tym bardziej ciało świętego Mikołaja pokrywało się czerwonymi plamami. Tuż przed gwiazdką Mikołaj dodatkowo dostał strasznej wysypki na twarzy. Dermatolog zadzwonił do swoich kolegów, by jeszcze raz przeanalizowali wyniki badań św. Mikołaja. Powołano konsylium, na którym zebrały się sławy dermatologii z całego świata. Lekarze radzili całą noc. Pili kawę, grali w pokera i dyskutowali. Zaglądali do encyklopedii medycznych i własnych notatek. Analizowali wyniki badań skóry świętego Mikołaja i wyniki notowań na giełdzie. Nad ranem dermatolog zadzwonił do swojego pacjenta. – Proszę natychmiast przyjechać do mojego gabinetu – ton głosu lekarza nie wróżył niczego dobrego. Wkrótce w gabinecie pojawił się święty Mikołaj w otoczeniu przerażonych elfów. - Niestety, nie mam dobrych wieści. Wszystko wskazuje na to, że jest pan uczulony na zabawki – ogłosił cicho dermatolog. Święty Mikołaj zemdlał.
Stanisław Załuski & Mirosław Stecewicz
Bajki z Wyspy Umpli Tumpli
Ptaki na wrotkach
F
unio idąc do szkoły przez Park Miejski miał zawsze w kieszeniach pełno okruszków chleba. Rzucał je ptakom, a one chwytały je łapczywie. Po jakimś czasie Funio zauważył, że okruszki smakują ptakom bardziej niż jakiekolwiek inne pożywienie. Przestały wygrzebywać z ziemi dżdżownice, nie wydziobywały korników spod kory drzew, dały spokój gonitwom za muchami i komarami. Owady rozmnożyły się jak nigdy dotąd, tnąc boleśnie Letników wypoczywających na parkowych ławkach. Codziennie zgraja ptaków obsiadała ścieżkę na trasie funiowego przemarszu, domagając coraz większych porcji porannych okruszków. Doszło do tego, że Funio musiał od świtu biegać po sąsiadach, prosząc o resztki chleba dla swojego stada. Już nie wystarczały mu pełne kieszenie, dźwigał całą torbę, potem dwie. Zziajany spóźniał się do parku, a co gorsza także do szkoły. Ptaki czekały jednak cierpliwie, w przeciwieństwie do Pani Nauczycielki, która ostrzegła, że jeśli spóźnienia będą się powtarzały, Funiowi grozi obniżenie stopnia ze sprawowania.
Pewnego dnia Funio, wchodząc do parku, zdziwił się bardzo. Na ścieżce nie było ani jednego ptaka. Czyżby odleciały do lasu Siekierowo-Piłowego albo jeszcze dalej? Rzucił torby z okruszkami na dróżkę, chodził po parku, szukał i nikogo nie mógł znaleźć. Nigdzie ani śladu dzioba ani skrzydełka. Już chciał przeleźć przez płot, oddzielający park od boiska szkolnego, gdy nagle usłyszał za sobą ptasi gwar. Obejrzał się. Główną aleją parku pędziły ptaki. Jednak nie na skrzydłach, a na wrotkach. Goniły się, wyprzedzały, zawracały nagle, aby za moment gnać w przeciwnym kierunku. Funio patrzył zdumiony na te wyścigi, nie wiedząc co ma o tym sądzić. Nagle z krzaków wyszła Mała Ala Czarodziejka. – Masz dobre serce, Funiu – odezwała się. – Tylko źle robisz, karmiąc gromadę leniuchów. Na twoim wikcie ptaki zrobiły się takie grube, że już nie potrafią latać. Dlatego musiałam im zamienić skrzydła na wrotki. Niech sobie pojeżdżą, a jak schudną, to je odczaruję. Funio nie wiedział, co ma odpowiedzieć. W duchu przyznawał Ali rację. Postanowił zanieść chleb Koniowi Karolowi, który orał pole
na plantacji szczawiu Pana Ziele. Zrobił krok i nagle zorientował się, że na nogach nie ma trzewików. Ala stała na trawniku o kilka metrów dalej, patrząc na jego bose stopy i uśmiechając się chytrze. – To ma być dowcip? – burknął Funio. – Oddaj moje buty. Nie lubię chodzić boso. – Nie lubisz chodzić? – przedrzeźniała go Ala. – A może wolałbyś polatać? Należy ci się nagroda za podkarmianie ptaków i zamienienie ich w stado obrzydliwych leniuchów Funio postanowił trzepnąć Alę, aby wybić jej żarty z głowy. Zeszedł ze ścieżki na trawnik i nadział się boleśnie na suchy badyl. Podskoczył na jednej nodze, zamachał rękami i wtedy stało się! Już był w powietrzu ponad parkiem i leciał w kierunku szkoły. „Skrzydła skracają drogę – myślał. – A latanie boso jest podobno zdrowe. Co tylko powie Pani Nauczycielka, gdy zobaczy, że wleciałem do klasy przez okno, zamiast wejść przez drzwi. No i po powrocie do domu awantura murowana. Ciocia Titli nie daruje mi utraty butów. Były prawie nowe. Chyba, że do tego czasu Ala zechce je odczarować. Bo czy to sprawiedliwie karać kogoś za dobre serce?
Krzysztof Maria Załuski
T
u, na Münsterplatz świt zawsze miał woń śmierci. Tak samo jak zmierzch, jak noc, jak dzień, i jak wiatr od gór… Dla Harbhajana Singha od początku wszystko dyszało tutaj rządzą nienawistnej śmierci. Jedna z jego córek, kiedy już to się stało, powiedziała dziennikarzom, że taka była karma jej rodziców, i że niepotrzebnie szukają w ich nieszczęściu sensacji. Codziennie o świcie Harbhajan Singh obserwował zmagania życia ze śmiercią. Przyglądał się tej odwiecznej, świętej walce, w której zawsze i niezmiennie wygrywała śmierć. Od lat starał się uchwycić moment, w którym życie zastyga nagle w kurzych łebkach i gęsich wątrobach, krzepnie w żyłach, gaśnie w wyblakłych rybich oczach. Podpatrywał w jaki sposób rzeźnicy zadają jednym uderzeniem tasaka śmierć tym wszystkim kaczkom, kurczakom i indykom; i jak potem patroszą je, odzierają ze skóry, dzielą na filety, udka i skrzydełka, i jak na koniec napełniają plastikowe pojemniki niejadalnymi resztkami. Harbhajan widział, że ci mężczyźni zabijają całkiem machinalnie, tak jak się oddaje mocz albo spluwa. Niekiedy wydawało mu się jednak, że robią to dla przyjemności, albo z nudów – czasem czekając na samochód, który zabiera targowe odpady, zabawiali się w wydłubywanie oczu martwym ptakom… Mimo to Harbhajan uśmiechał się do nich, kiwał z aprobatą głową, częstował papierosami i piwem. Wiedział bowiem, że w życiu rzadko można być tygrysem, że łatwiej przetrwać jako kameleon lub żmija… Nauczył go tego ojciec, Jagmohan Singh – były kolonialny urzędnik Jego Królewskiej Mości Króla Jerzego VI. Harbhajan Singh od początku nie lubił swojego zawodu. Chciał, tak jak ojciec, zostać brytyjskim urzędnikiem. Jednak Imperium rozpadło się w proch i Jagmohan Singh nakazał synowi zostać kupcem… W szkole handlowej w Southall pod Londynem było wielu, takich jak on, hinduskich chłopców, dla których handel był jedyną nadzieją na przyszłość. Harbhajan brzydził się jednak kupczenia, spekulacji, całego tego krętactwa, które odtąd stanowić miało treść jego życia. Po śmierci ojca próbował uciec od rodziny, od tradycji, od własnych kompleksów. Po upadku muru berlińskiego wyjechał do Niemiec, ale to nic nie zmieniło. Przez dziesięć lat prowadził obwoźny „kram z okropieństwami” – tak nazywał obrazy przedstawiające rajskie ptaki, skrzydlate konie, półnagie kobiety o twarzach clownów, portrety Pameli Anderson i Harry’go Pottera, staroruskie ikony, wazy ze schyłkowego okresu dynastii Ming, podobizny chrześcijańskich świętych i gipsowe posążki Buddy… Z każdym rokiem Harbhajan Singh coraz bardziej tego wszystkiego nienawidził. Od niedawna znienawidził także siebie: ciemnoskórego, łysiejącego człowieczka, uwięzionego
pomiędzy kurtkami ze świńskiej skóry a akrylowymi swetrami, między srebrem a platyną cekinów, pomiędzy wschodem a zachodem słońca, nienawiścią a pogardą, życiem a śmiercią. Harbhajana Singha nienawidziła także żona – piękna Elisabeth… Co sobotę Harbhajan zabierał ją na Münsterplatz, żeby popatrzyła sobie tymi swoimi oczami koloru pustynnego piasku na ludzi. Żeby zrozumiała jak koszmarny jest świat, w którym on musi codziennie od nowa dokonywać wyboru pomiędzy złem mniejszym a większym, aby ona i ich dzieci mogły cieszyć się rodzinnym szczęściem… Ale Elisabeth nie chciała słyszeć ani o barbarzyństwie rumianych rzeźników, ani o pogardzie, z jaką wszyscy traktują tutaj cudzoziemców. Elisabeth wolała pejzaże w plastikowych ramach: drapacze chmur na Manhattanie, stalowego rekina na tle rafy koralowej i egipskie piramidy. Ale najbardziej podobały jej się kiczowate kwiaty, które zamiast wzbudzać w niej obrzydzenie, kojarzyły się z londyńskim ogrodem Kew, z rodzinnym domem na Battersea, z szarą jak dym Tamizą i z czterema monstrualnymi kominami nieczynnej elektrowni na Battersea. Kiedyś go chyba jednak kochała, ale to było dawno. Była wówczas biedna, a o tym bardzo szybko się zapomina… Początkowo miała nawet wyrzuty sumienia, że nie kocha mężczyzny, za którego wyszła za mąż. Później jednak straciła do niego nie tylko miłość, lecz również szacunek. I to był już koniec… Sypiała z nim rzadko, najwyżej kilka razy w roku. Kiedy się w nią wślizgiwał, czuła zupełną obojętność, tak jak podczas ginekologicznych badań. Płomień, który rozbłysnął, kiedy kochała się z nim po raz pierwszy, przygasał z każdym rokiem coraz bardziej. Ostatnio nie potrafiła już nawet wyobrazić sobie tych spazmów rozkoszy, za które ojciec skatował ją prawie do nieprzytomności. Tamtej nocy uciekła z piętnaście lat od siebie starszym Harbhajanem najpierw do Southall, gdzie wynajmował suterenę, a w tydzień po potajemnym ślubie w ratuszu na Uxbridge, na wschód Niemiec… Tam Harbhajan zamknął ją w wieży z kości słoniowej, a ona, w zamian za to, urodziła mu czworo brązowych jak kakao dzieci. Ale teraz, kiedy Harbhajan oświadczył jej, że niedługo umrze, poczuła się nieswojo. W pierwszej chwili nie wierzyła, że mąż ma złośliwego raka mózgu, i że jego śmierć jest kwestią kilku miesięcy. Uwierzyła dopiero gdy dostał napadu padaczki… Tamtego dnia po raz pierwszy od lat usiedli razem do stołu. I kiedy tak patrzył na nią, zrozumiała jak bardzo będzie go jej brakowało. Długo zastanawiał się, którego z nich wybrać. Każdy na swój sposób był odrażający, na swój sposób budzący grozę – wszyscy jednak z czasem dawali się lubić. Wreszcie Harbhajan zdecydował się na najmłodszego, niespełna osiemnastoletniego wyrostka.
Nazywali go Kurt Dobrodziej – ponoć dlatego, że z czystej litości ukręcał łby zamkniętym w klatkach kurczakom… Kurt Dobrodziej był ze wszystkich rzeźników najmniej gadatliwy. Nawet piwo pił w skupieniu, jakby o czymś rozmyślał. Kiedy Harbhajan zaproponował mu tysięcy euro, nawet specjalnie się nie ożywił. Umówili się, że tysięcy Harbhajan Singh da mu natychmiast, a drugą ratę Kurt znajdzie w jego kieszeni po wykonaniu zadania. Chłopak patrzył na Harbhajana dłuższą chwilę, a potem poklepał go po twarzy. – Tylko zrób to tak, żeby nie bolało – poprosił Hindus. – Masz to jak w banku, czarnuchu – powiedział Kurt Dobrodziej, a potem przeliczył banknoty, dopił piwo i nie żegnając się odszedł. Harbhajan Singh wychylił się z mroku brezentowego straganu. Zapalił papierosa i myśląc o polisie ubezpieczeniowej na ćwierć miliona euro, którą po jego śmierci zrealizuje Elisabeth, krzyknął w stronę przesuwającego się tłumu: – Ladies and Gentlemen, piękne obrazki, proszę kupować… Ktoś uśmiechnął się do rekina, ktoś inny do żony Harbhajana. Jakaś umysłowo chora staruszka wycharczała kilka niezrozumiałych zaklęć i pogroziła niebu kościstą pięścią. Harbhajan Singh tym razem jednak się nie odsunął. Nawet nie chrząknął, jak to zwykle czynił, kiedy starał się pokryć zmieszanie. Krzyknął tylko jeszcze raz: – Piękne obrazki… Kupować, tylko pięć euro. I wtedy zobaczył ich jak wychodzą zza baru, w którym tydzień wcześniej dobił z Kurtem targu… Było ich pięciu: wysokich i krępych. Mieli na sobie wojskowe spodnie i czarne kurtki. Widział, że szukają go wzrokiem. Przez moment poczuł strach, ten zwierzęcy lęk, który każe w takich sytuacjach natychmiast uciekać. Ale zaraz potem wyobraził sobie powolne konanie na oddziale onkologicznym miejscowego szpitala – przerzuty, guzy, włókniaki i ten upiorny ból, którego w końcowej fazie nie może zagłuszyć nawet morfina. Najpierw jeden z nich napluł mu w twarz. Kiedy Harbhajan sięgnął po chusteczkę, drugi kopnął go w kroczę. Hindus zatoczył się i wpadł do wnętrza namiotu. Teraz kopali go już wszyscy. Podnosili go z ziemi i kopniakiem podrzucali do góry, a gdy spadał na betonowe płyty wskakiwali na niego jak na worek z ziemniakami. Wreszcie jeden z nich wyjął nóż i uderzył go w plecy. Sekundę później Harbhajan poczuł kolejne ciosy w brzuch, w uda, w szyję. A potem nie czuł już niczego. Nie wiedział nawet gdzie jest i co się z nim dzieje. Wydawało mu się tylko, że słyszy krzyk Elisabeth… Zanim świat przestał istnieć, Harbhajan Singh zobaczył stalowego rekina, piasek egipskiej pustyni i smutne oczy żony… Kobieta klęczała nad nim, a oni bili ją w głowę metalowymi prętami. Czuł na twarzy jej krew… Kiedy przykryła go swoim ciałem, pomyślał, że w tym scenariuszu zabrakło jedynie mydła z ludzkiego tłuszczu.
Sopot 11
Nr 12(33) 15 grudzień 2008 – 14 styczeń 2009
Sopot. Budżet Miasta na rok 2009
Proinwestycyjny, zrównoważony i bezpieczny
Sopot to dzisiaj jeszcze jeden wielki plac budowy…
Sopotu będzie wynosił proc. i będzie stanowił połowę wartości normy przewidzianej ustawą, a wynoszącej proc.
Struktura dochodów Miasta Największą procentowo część stanowią tzw. dochody własne, czyli udział w podatkach PIT i CIT, dochody ze sprzedaży nieruchomości, z majątku komunal-
Transport i łączność Tu wydatki mają wzrosnąć o ponad proc., do mln tys. zł. Głównie pochłoną je remonty ponad sopockich ulic, w tym ul. Malczewskiego, licznych w mieście schodów, zatok autobusowych, budowa ścieżek rowerowych i rond, przebudowa skrzyżowań. Ważna jest modernizacja Drogi Zielonej i ul. Łokietka, traktowanych jako jedno zadanie.
Po mln złotych zaplanowano na rozbudowę Centrum Że-
Gospodarka mieszkaniowa Przewidziany jest wzrost wydatków do .. zł, czyli o ,%. Składają się na nie pozycje znane od lat: to modernizacja lokali komu-
Już teraz widać, że w najbliższym czasie kurort zmieni się nie do poznania
na dalszą modernizację monitoringu wizyjnego oraz systemu alarmowego w mieście. Po kilkadziesiąt tys. przeznaczono na dodatkowe służby policjantów i sprzęt policyjny. Termomodernizacja placó-
fot. Krzysztof M. Załuski
Tak Centrum Seniora wyglądało w chwili rozpoczęcia prac budowlanych
Sport
A tak będzie wyglądać w roku 2010.
nalnych ( tys.), odnawianie elewacji i prace dociepleniowe ( tys. zł), a ponadto budowa budynków komunalnych przy Al. Niepodległości ( mln tys.) oraz kontynuowanie procesu rewitalizacji (ponad , mln złotych).
Bezpieczeństwo, oświata, kultura Na bezpieczeństwo publiczne i ochronę przeciwpożarową prze-
fot. Krzysztof M. Załuski
nego oraz podatki i opłaty lokalne. Ponadto należy wymienić udziały w podatkach budżetu państwa, dotacje i subwencje oraz środki unijne. Wydatki bieżące wzrosły o , % i wyniosą .. zł. Wydatki majątkowe – o ,%, do .. zł. Oznacza to, że aż proc. planowanych wydatków Sopotu w roku stanowią wydatki na inwestycje. Źródła, z których finansowane będą wydatki majątkowe, to przede wszystkim kredyty inwestycyjne (,%), nadwyżka budżetowa z lat ubiegłych (,%), a także dochody majątkowe (,%). Ostatnim, mniej istotnym źródłem są dotacje inwestycyjne (,%).
Zatoki Gdańskiej”. Przeznaczono na to ponad , mln. Natomiast budowa przystani jachtowej ma pochłonąć .. zł.
fot. Krzysztof M. Załuski
G
łówny cel budżetu zakłada pozyskanie maksymalnie wysokich funduszy zewnętrznych na realizację planowanych inwestycji i projektów. Mają one podnieść jakość życia mieszkańców i przyczynić się do zwiększenia turystycznej atrakcyjności miasta. Środki budżetowe mają zapewnić także bieżące sprawne funkcjonowanie miasta. Zarówno dochody, jak i wydatki w porównaniu z rokiem poprzednim wzrosły w Sopocie – te pierwsze, w wys. .. zł, o ,%, zaś te drugie, w wys. .. zł, o ,%. Budżet miasta jest zrównoważony. Planowany deficyt budżetowy będzie pokryty z nadwyżki budżetowej z lat ubiegłych wynoszącej mln tys. zł oraz z zaciągniętych kredytów. Zakładając realizację wszystkich zaplanowanych inwestycji i zaciągnięcie maksymalnego kredyty w wys. mln złotych, wskaźnik zadłużenia
i sztuki. Przeznaczono na nią aż mln tys. zł, co stanowi wzrost o – uwaga – , procent. Na taki potężny skok składa się renowacja i modernizacja Dworku Sierakowskich, jednego z najstarszych sopockich domów, a przy tym siedziby To-
znaczono na rok .. zł, co stanowi sumę o ,% niższą od ubiegłorocznej. Mniej pieniędzy stąd, iż zakupu drabiny przeciwpożarowej za mln zł dokonano już wcześniej. Milion zł przeznaczono na modernizację strażackiej komendy, tys.
fot. materiały promocyjne Urzędu Miasta Sopotu
Jarosław Kurek
Na XXI sesji Rady Miasta Sopotu, która odbyła się w piątek 12 grudnia, sopoccy radni w pierwszym punkcie obrad zajęli się uchwaleniem budżetu miasta Sopotu na rok 2009. Sopot jest jednym z niewielu miast w Polsce, w którym budżet na rok przyszły udało się ustalić już w grudniu.
wek oświatowych, budowa boisk, dodatkowe lekcje dla uczniów – to wydatki na oświatę, które mają wzrosnąć o proc., do zł. Natomiast o nowej strategii wizerunkowej miasta, na którą planuje się przeznaczyć ok. mln zł, radni będą rozmawiać najprawdopodobniej w styczniu. Sopot nadal będzie miastem przywiązującym dużą wagę do swego wizerunku miasta kultury
warzystwa Przyjaciół Sopotu i centrum wielu interesujących inicjatyw kulturalnych. Ma ona kosztować , mln zł. Aż mln pochłonąć ma nowa siedziba PGS-u w Domu Zdrojowym. W przyszłym roku zostanie rozpisany też konkurs na modernizację Opery Leśnej, a jej stulecie będzie z pewnością stanowić okazję do wielu zapadających w pamięć koncertów i imprez. Ponadto tys. zł planuje się przeznaczyć na badanie dziejów Polonii Sopockiej, związane z tą inicjatywą okolicznościowe monografie i wystawy m.in. w Muzeum Miasta Sopotu.
Pomoc społeczna, gospodarka komunalna, ochrona środowiska Blisko mln zł miasto planuje przeznaczyć na budowę Centrum Aktywności Seniorów przy ul. Mickiewicza. Dzięki tej inwestycji nastąpił również i w tej dziedzinie znaczący wzrost wydatków, o proc., do blisko mln zł. W „komunałce” wzrost wydatków aż o , proc. wiąże się z modernizacją miejskich sieci deszczowych oraz prowadzeniem projektu „Ochrona wód
glarstwa oraz na stworzenie parku sportu i rekreacji, a prawie mln złotych przeznaczono na kontynuację budowy Wielofunkcyjnej Hali widowiskowo – sportowej na granicy Gdańska i Sopotu.
Poza budżetem W Sopocie planowane są imponujące inwestycje, o których mówi się dużo, jednak nie znalazły się w budżetowych planach na rok przyszły. Jeśli chodzi o marinę, dużo zależy od tego, czy na inwestycję zostaną przyznane fundusze unijne. Jeśli Unia nas nie wesprze, decyzja o jej budowie będzie należała do radnych. Sztuczna wyspa to pieśń przyszłości, do zrealizowania może za lat. Natomiast jeśli chodzi o tunel mający przebiegać z północy na południe, pod całym Sopotem, wykonano do tej pory badania geodezyjne. Miasto chce opracować model finansowy jego użytkowania, np. ustalając, czy przejazdy tunelem mają być płatne. Sopot czekają więc dalsze zmiany, całościowo modernizujące jego wizerunek.
Sopot. Przed świętami Bożego Narodzenia latarnia morska odzyska dawny wygląd.
Sopocka latarnia morska od kilkunastu lat nie mogła doczekać się przywrócenia oryginalnego oblicza. Pod koniec grudnia br. marzenia miłośników dawnego Sopotu staną się wreszcie faktem. 22 grudnia o godz. 14:00 odbędzie się uroczyste odsłonięcie nowego hełmu wieńczącego wieżyczkę latarni.
Bartek Sasper
L
atarnia morska jest częścią Zakładu Balneologii, a zarazem jednym z najbardziej charakterystycznych symboli kurortu. Z jej szczytu rozpo-
ściera się imponujący widok na miasto, molo i Zatokę Gdańską. Nowe zwieńczenie budynku przypominać będzie odwrócony kielich tulipana. Kształt wieży nawiązuje do pierwotnego wyglądu budowli. Jej autorami byli dwaj słynni sopoccy architekci Paul Puchmüller i Heirich Dunkel. Zarówno wieża jak i cały Zakład
przetrwały ostatnią wojnę i sowieckie „wyzwolenie”. Hełm zniknął dopiero później, trudno jednak określić dokładną datę tego zdarzenia. Na pewno istniał jeszcze na przełomie lat . i ., co potwierdzają ówczesne fotografie. W późniejszych latach iglica zniknęła i pozostał jedynie komin. Najprawdopodobniej częściowa dewastacja
wieży nastąpiła podczas montażu świateł nawigacyjnych. – Cieszę, że udało mi się zakończyć to, co zaczęli moi poprzednicy i doprowadzić do przywrócenia elementu, który przywołuje ducha dawnego kurortu – mówi Barbara Gierak-Pilarczyk, dyrektor Wojewódzkiego Zespołu Reumatologcznego. Pierwsze inicjatywy przywrócenia oryginalnego wyglądu latarni miały miejsce już kilkanaście lat temu. Pierwszy całościowy projekt powstał w roku . Jednak zgodę Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków uzyskano dopiero pod ko-
niec roku. Prace remontowe ruszyły w październiku bieżącego roku. Wieża latarni zbudowana jest z metalowego szkieletu pokrytego drewnem i miedzianą blachą. Cała konstrukcja przymocowana zostanie bezpośrednio do komina. Nowa latarnia będzie wyższa o przeszło metrów i w sumie będzie miała prawie metrów wysokości. Koszt inwestycji to blisko tysięcy złotych. Pieniądze pochodzą z budżetu Marszałka Województwa Pomorskiego i Urzędu Miasta Sopotu. Od grudnia w hollu głównym Zakładu Balneologii czynna
fot. Krzysztof M. Załuski
Jeszcze jedna atrakcja kurortu
Sopocką latarnię jeszcze tylko kilka dni wieńczyć będzie komin, 22 grudnia zastąpi go nowy hełm i iglica.
będzie wystawa historycznych zdjęć wieży od powstania po dzień dzisiejszy.
12 rozmaitości
www.riviera24.pl
Ostatnio w Rivierze Literackiej
Krzysztof M. Załuski
P
isanie blogów jest trendy, a nawet jazzy. Piszą je już nawet politycy, nie wspominając o artystach wszechstronnie uzdolnionych. Jednym z takich blogujących gigantów jest Krzysztof Skiba. Oczywiście nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie miejsce powstawania skibowych tekstów – a jest nim Klub Pisarza – Riviera Literacka. Jak przyznał ostatnio w wywiadzie udzielanym telewizji TVN, jest to jedyne miejsce, gdzie poza własnym domem spływa na niego wena. To właśnie tutaj na Mariackiej w sercu gdańskiej starówki powstaje jego wyjątkowy blog „Skibą w łeb”. Pisanie o twórczości osoby, którą się zna od niemal trzech dekad nie jest rzeczą łatwą, a może być ryzykowną, nawet jeśli ta twórczość jest jedynie blogiem. Bo to mniej więcej tak,
jakby chcieć komentować wygląd własnej teściowej na fotografii zrobionej z okazji złotych godów – co by się nie powiedziało, będzie źle, obojętnie czy się straszą panią pochwali, czy się pewne kwestie przemilczy… Poziom ryzyka znacznie wzrasta, jeśli autorem recenzowanych tekstów jest ktoś taki jak Krzysztof Skiba. Krytyka jego twórczości może sprawić, że albo zostanie się uznanym za wazeliniarza, albo – co chyba jeszcze gorsze – krytykujący awansuje na bohatera kolejnego felietonu. Moim zdaniem blog „Skibą w łeb” nie jest w ogóle blogiem. Jest to pełnokrwisty felieton, w którym autor opisuje polską rzeczywistość w sposób swoisty, jedyny w swoim rodzaju. Dla Skiby wszystko jest pretekstem do robienia sobie jaj. Skiba żartuje ze spraw małych, jak otwieranie stacji benzynowej, knajpy tudzież supermarketu, i ze spraw dużo poważniejszych, jak choćby umysłowa niemoc polskich artystów estradowych. Co najważ-
niejsze, Skiba śmieje się nie tylko z innych, lecz również z siebie i ze swoich przyjaciół. Mnie na przykład, na którymś ze swoich występów, przedstawił publiczności jako gościa z Niemiec – prezesa Stowarzyszenia Berlińskich Alfonsów. Innym razem, podczas promocji mojej książki zatytułowanej „Szpital Polonia”, ubrał mnie w piżamę z lumpeksu, polecił walnąć setkę i zarekomendował jako pacjenta tegoż szpitala. Skiba jest autorem złośliwym, ale jest to rodzaj złośliwości sympatycznej, by nie rzec rozczulającej. Przyjął na siebie niewdzięczną rolę błazna, któremu wszystko uchodzi. I bardzo dobrze – bo czym byłaby Polska bez Stańczyka? Ja osobiście czytam Skibę z dwóch powodów – pierwszy, aby zobaczyć, co ma do powiedzenia na temat polskiej rzeczywistości mój serdeczny kolega, drugi aby odreagować stres związany z uczestniczeniem w tejże nie do końca normalnej rzeczywistości.
Sopockie co nie co
Wigilia ’70
Wojciech Fułek
Z
ima roku 1970 była niezbyt mroźna i śnieżna, ale „puchowy śniegu tren w krąg roztaczał swe czary” już pod koniec listopada. Miałem wtedy trzynaście lat, w sam raz tyle, aby wciąż tęsknić do świątecznych spotkań z ukochaną babcią Antoniną, która – jak co roku – miała niebawem przyjechać na tradycyjny świątecznonoworoczny zjazd. Babcia Antonina była wręcz rodzinną instytucją, łączącą nas – swoje sopockie wnuki i prawnuki – w jakiś magiczny sposób z odległym dla nas o całe lata świetlne wiekiem XIX. Z domu Raczyńska, choć ze zubożałej gałęzi tego rodu, to jednak jej ślub z dziadkiem Marcelim, którego korzenie podobno sięgały kilku pokoleń wstecz na Słowacji, został przez rodzinę odebrany jako mezalians. Dziadka pamiętałem jednak bardzo mgliście, bo od-
szedł, kiedy ja nauczyłem się dopiero chodzić. Znałem go jednak z opowiadań babci, dziadkowych skrzypiec (na których lubił grywać wieczorami) i kilku zeszytów z bardzo romantycznymi w stylu i emocjach poezjami, które pisywał do końca swojego życia. Ale może to właśnie po nim odziedziczyłem swój artystyczny paszport do krainy wierszy? Babcia, wcześnie owdowiała, mieszkała w małym przyfabrycznym domku w Moszczenicy (wybudowanym przez Teodora Endera – przedwojennego właściciela Fabryki Bawełnianej, w której znalazł zatrudnienie dziadek). Obok był mały ogródek, który każdego lata zamieniał się dla sopockich wnuków – w zależności od pogody, dnia, naszej fantazji – w afrykańską dżunglę, amerykańską prerię, średniowieczną puszczę czy prehistoryczną krainę dinozaurów. W tym ogródku, baśniowym dla nas, choć pełnym jak najbardziej realnych jabłoni czy krzaków agrestów i porzeczek, to my graliśmy rolę głównych bohaterów – dzielnych rycerzy na drewnianych koniach, kowbojów i Indian. Babcia wkraczała czasami w ten zaczarowany świat, przynosząc do ogrodu gorące jeszcze ciasto czy orzeźwiającą, kolorową lemoniadę. Zimą zaś zawsze babcia pojawiała się w Sopocie na tydzień przed świętami, niezmiennie przywożąc ze
sobą suszone grzyby na farsz do pierogów, mak na słynne makiełki oraz owoce na wigilijny susz. Wnukom przywoziła wspomnienie letnich wakacji oraz piernikowe lukrowane ciasteczka, które zawieszaliśmy na choince. grudnia roku, w przeddzień jej planowanego przyjazdu, mój ojciec zadzwonił do sąsiadów babci Antoniny (ona sama nie miała telefonu), aby swoją świąteczną wizytę na razie wstrzymała, ponieważ w Trójmieście zbyt w tej chwili jest niebezpiecznie. Ojciec, codziennie jeździł wtedy do pracy z Sopotu do Gdańska, mijając po drodze Stocznię im. Lenina, w której trwał już strajk. Jego obawy były uzasadnione, bo wszyscy wiemy, co wydarzyło się wtedy w Gdyni i Gdańsku. Serce babci nie wytrzymało tej niepewności i lęku o najbliższych i dwa dni później otrzymaliśmy depeszę, że jej pogrzeb odbędzie się grudnia roku. Wigilię tego roku spędziliśmy zatem w drodze na ten pogrzeb, w pełnym rodzinnym sopockim składzie, choć samotnie w zupełnie pustym, wyziębionym wagonie pociągu relacji Gdynia – Łódź Fabryczna, gdzie czekała nas jeszcze jedna przesiadka. A ja do dziś zastanawiam się, czy ukochana przez wnuki babcia Antonina cieszyłaby się światem nieco dłużej, gdyby nie tamten pamiętny grudzień…
fot. Krzysztof M. Załuski
Skiba pisze bloga
Skiba pisze bloga pod czujnym okiem reporterów z TVN. Emisja jeszcze w grudniu tego roku, jeśli oczywiście program przejdzie kolaudację, co w wypadku Skiby nie jest oczywiście oczywiste.
Wiadomo, że żart jest najlepszym sposobem na oswajanie głupoty i zła, które są niestety wszechobecne w krainie nad Wisłą. Jest też trzeci powód, dla którego felieton „Skibą w łeb” stał się dla mnie lekturą niemalże obowiązkową – mianowicie miejsce, w którym od pewnego czasu te teksty powstają, myślę o gdańskim klubie „Riviera Literacka”, w którym Skiba zadomowił się ostatnio na dobre. – „Riviera Literacka” to przesympatyczny lokal. Gdyby, nie
daj boże, coś strasznego wydarzyło się w moim domu, na przykład żona wystawiłaby mnie do wiatru, to wiem gdzie mógłbym zamieszkać – powiedział redaktorce TVN. – Na wszelki wypadek zdeponowałem już w barze swoje bambosze. Przed laty w „Literackiej” biesiadowali Günter Grass, Czesław Miłosz i Zbigniew Herbert. Podobno upijali się tu również Edward Stachura i Władysław Broniewski, a nawet Jerzy Putrament, zwany Puciem. Teraz Ski-
ba ma tutaj swój stolik, swoje krzesło i swoją butelkę ze smoczkiem, z której spożywa tajemniczy eliksir, dający mu ponoć natchnienie do kolejnych felietonów. Niektórzy twierdzą, że jest to sok jabłkowy z żubrówką, który Skiba wnosi pokątnie do klubu, inni, że woda brzozowa, którą obficie się skrapia po koncertach Big Cyca. Jaka by nie była prawda o zawartości tej butelki, to efekt skibowego pisania jest taki, jak być powinien. I o to chyba chodzi.